Do trzech cnót

Gdy kruczo kracze przyszłość czarna

Wiatr dziejów niesie wilczy zew

Gdy mnie ścierają czasu żarna

Na szczyptę mąki, stertę plew

Gdy na ołtarzu wielkiej bzdury

We mgle kadzideł prawda mrze

Ty, co przenosić możesz góry

Ty, wiaro, nie opuszczaj mnie

Gdy sens istnienia z rąk umyka

I w czarną dziurę wpada świat

Gdy coraz szybciej zegar tyka,

a garb starganych ciąży lat

Gdy krąg Fortuny martwo stoi

I czarno-biało nawet śnię

Gdy koń już dawno w murach Troi

Nadziejo, nie opuszczaj mnie

Gdy w ludzkie serca lodem skute

Daremnie wcieram uczuć maść

Gdy mi po cichu szyje buty

Ten, z którym konie mogłem kraść

Gdy uśmiech każe wietrzyć zdradę

Gdy szukam fałszu w każdej łzie

Gdy dzień po dniu nasiąkam jadem

Miłości, nie opuszczaj mnie

O rozmyślaniu męki Pańskiej i różnych stąd uczuciach wewnętrznych. Ks. Wawrzyniec Scupoli (11)

[przez pomyłkę drugi raz, ale zostawiam]

O rozmyślaniu męki Pańskiej i różnych stąd uczuciach wewnętrznych.

Ks. Wawrzyniec Scupoli (11)

Utarczka duchowa inaczej Walka duchowa, czyli nauka poznania, pokonania samego siebie, i dojścia do prawdziwej doskonałości chrześcijańskiej (11)

Warszawa 1858.

ROZDZIAŁ XLIV. O modlitwie

Jeżeli nieufność w sobie, zaufanie w Bogu i dobre użycie władz duszy i ciała, jakieś widział synu, są konieczną bronią w tej utarczce duchowej, modlitwa – ten czwarty oręż, jeszcze jest nad tamte potężniejszy i bardziej niezbędny; przezeń to bowiem zdobywamy, otrzymujemy od Boga nie tylko cnoty, ale w ogólności wszelkie dobro, które nam jest potrzebne. Tym kanałem modlitwy spływają na nas wszystkie łaski z wysoka; modlitwa sprowadza nam na pomoc z nieba Najwyższego, Najpotężniejszego wszechrzeczy Pana, i sprawia, że my co jesteśmy słabością, nicestwem, kruszymy najstraszniejszych wrogów naszych. Abyś dobrze mógł używać tego oręża, następujące synu, roztrząśnij uwagi.

1) Pragnąć winieneś synu, służyć Bogu gorliwie i w sposób Jemu najprzyjemniejszy. Serce twoje łatwo rozpromieni się tym pragnieniem, jeżeli na następujące trzy rzeczy zwrócisz uwagę: Naprzód, że Bóg nieskończenie jest godzien, abyś Mu służył, Jego wielbił, z powodu nieograniczonego Majestatu Jego, dobroci, piękna, mądrości, potęgi i wszystkich innych przymiotów. Po wtóre, że Ten niezmierzony w Majestacie Bóg, stawszy się człowiekiem, przez lat 33 nie przestał bezustannie pracować nad twym zbawieniem; że raczył własnymi rękami opatrywać straszne, obrzydliwe rany grzechów naszych, że je uleczył, już nie wino i oliwę, ale wlewając w nie swoją Krew Najdroższą i swoje Ciało Najświętsze, tym celem całe zbite okropnymi razami, cierniem, włócznią, gwoździami porozdzierane. Po trzecie, że na tym nam szczególniej zależy, abyśmy zachowali Jego prawo, dobrze spełniali nasze powinności, bo to jest jedyny środek, przez który stać się możemy panami siebie, zwycięzcami szatana, dziećmi Boga.

2) Miej żywą wiarę synu, i mocną nadzieję, że ci Bóg nie odmówi potrzebnej pomocy do służenia Jemu i pracowania na zbawienie. Dusza posiadająca całą ufność w Bogu, jest na podobieństwo świętego naczynia, w które miłosierdzie Boskie wlewa skarby łask swoich, im ono jest większe, tym większą obfitość błogosławieństw niebiańskich modlitwa w nie ściąga. Jakżeby bowiem Bóg, któremu nic niepodobnego nie ma i który nikogo nie omyla, miał nam nie udzielać swych darów, kiedy sam nas zachęca, abyśmy o nie błagali, kiedy sam przyrzeka Przenajświętszego Ducha swego, bylebyśmy Go o to z wiarą i wytrwaniem prosili?

3) Modlitwa twoja niech ma zawsze za pobudkę czynienie to tylko, co Bóg chce, a nie to, co ty chcesz synu; tak dalece, że my powinniśmy zabierać się do modlitwy tylko z tego powodu, że Bóg tak zaleca i że pragniemy być wysłuchani tylko o tyle, o ile się to Bogu podoba; czyli, powinniśmy wolę naszą nagiąć do Boskiej woli, nie zaś aby Bóg swą najświętszą wolę do naszej miał stosować. Przyczyna zaś tego jest nader jasna, mianowicie, że miłość własna szpeci i krępuje wolę naszą, tak, iż najczęściej nie wiemy o co prosimy; przeciwnie, wola Boska, jako w istocie swej słuszna i święta, nigdy nas oszukać nie może: ona ma być wszelkiego chcenia prawidłem: nie iść bowiem za wolą Boską, byłoby oddalić się od Boga. Nie proś przeto o nic synu, co by nie miało być miłym i przyjemnym Bogu. Jeżeli jest obawa, że to o co prosisz może niezgodne z wolą Jego, wznoś wtenczas swe błagalne modły z zupełnym poddaniem się Jego Opatrzności; jeżeli zaś rzeczy które pragniesz pozyskać, są Bogu przyjemnymi, jak np. łaski i cnoty, błagaj o nie raczej dla przypodobania się Bogu i dla służenia Jego woli, niż z innych jakich bądź pobudek, chociażby te także duchowymi były.

4) Jeżeli chcesz synu, aby modły twoje wysłuchane były, staraj się aby sprawy twoje z prośbami twymi były zgodne; potrzeba, abyś przed modlitwą i potem wszystkie obracał starania stać się godnym tych łask o które prosisz, modlitwa bowiem ustna i wewnętrzne usposobienie serca, nigdy z sobą sprzeczne być nie powinny, inaczej byłoby kuszeniem Boga, prosić Go o jaką cnotę, a żadnych nie przykładać starań do jej wykonywania.

5) Wprzód nim zaczniesz wznosić swój błagalny głos do Boga, złóż w najgłębszej pokorze powinne dzięki za wszystkie dobrodziejstwa, jakimi cię już Bóg udarować raczył. Możesz tak do Pana odezwać się: Panie, któryś z nieskończonego miłosierdzia swego mnie stworzył i po wielekroć wyrwał z rąk zaciętych nieprzyjaciół moich, przybądź mi teraz na pomoc, zapomnij wszystkich ubiegłych niewdzięczności, nie odmawiaj mi łaski o którą Cię w uniżeniu, z poddaniem Twej woli proszę! Jeżeli zaś w chwili gdy prosimy o jaką cnotę szczególną, jesteśmy nagabani od występku jej przeciwnego, nie zaniedbujmy jednocześnie podziękować Bogu za sposobność jaką nam nastręcza do wykonania tej cnoty; albowiem to także nie mały jest dar Boga.

6) Ponieważ modlitwa nasza całą moc i skuteczność swoją bierze z nieskończonej dobroci Boga, z zasług życia i męki Jezusa Chrystusa Pana naszego, a wreszcie z obietnicy jaką uczynił wysłuchania nas, na końcu przeto próśb naszych możemy zamieścić jedną, lub więcej z następujących konkluzji: Przez wnętrzności miłosierdzia Twego, błagam Cię Panie o tę łaskę. – Boże, racz mi to, o co proszę, udzielić przez zasługi Zbawcy naszego. – Wspomnij Panie na swe obietnice i wysłuchaj wołania moje. – Dobrze jest także wzywać wstawiennictwa za nami Najświętszej Dziewicy Maryi i innych świętych, ich bowiem pośrednictwo jest znakomite na niebiosach i Bóg nie przestaje w dobroci swojej udzielać im czci, w miarę jak oni w swym życiu doczesnym składali cześć Bogu.

7) Nade wszystko nie należy ustawać w modlitwie, owszem zanoś ją synu z wytrwaniem; Bóg bowiem taką wytrwałością, w uniżeniu zanoszoną, poruszonym zostaje. Jeżelić bowiem natręctwo wdowy Ewangelicznej mogło zmiękczyć serce sędziego przewrotnego, jakżeby uniżone modły nasze nie miały poruszyć Boga nieskończenie dobrego? A tak, kiedy Bóg ociąga zadość uczynienie naszym modłom, kiedy się zdaje nie chcieć wysłuchiwać naszych wołań, nie powinniśmy tracić ufności, ani przestawać Go prosić, On bowiem w najwyższym stopniu posiada wszystko to, co nam jest potrzebne i może i chce nam dać, uczynić to, co jest z naszym dobrem. Jeżeli zatem nie zachodzi żadna z strony naszej przeszkoda, otrzymamy niezawodnie czego pragniemy, a nawet może coś lepszego, albo jedno i drugie. Zresztą, im więcej uważać się będziemy za opuszczonych, tym więcej wzbudzać mamy nienawiść i wzgardę ku sobie, tak jednak, abyśmy nędzę swą rozważając, nie spuszczali z uwagi miłosierdzia Boskiego i nie tylko nie mamy usuwać naszej ufności w tymże miłosierdziu, ale jeszcze coraz bardziej w duszy rozbudzać ją winniśmy, pamiętając, że im dłużej zostawać będziemy na równi z tymi, co już by zwątpić powinni, tym więcej dla nas będzie zasługi.

Na koniec, nie przestawajmy nigdy składać podzięk Bogu, błogosławiąc zarówno Jego mądrość, Jego dobroć, Jego miłość, bądź że Pan odrzuci, bądź że przyjmie i spełni nasze prośby i cokolwiek stać by się mogło, bądźmy zawsze spokojni, zadowoleni, poddani we wszystkim Jego Opatrzności.

ROZDZIAŁ XLV. O modlitwie myślnej

Modlitwa myślna, jest wzniesienie ducha ku Bogu i błaganie w duchu wyraźne, lub domyślne o rzeczy, które sądzimy nam być potrzebne. Błagamy wyraźnie Boga, kiedy w sercu się odzywamy: O Boże! udziel mi tej łaski dla uwielbienia Twego świętego Imienia. Albo: Panie wierzę mocno, że chcesz i to jest z chwałą Twoją, że błagam o takowe duszy dobrodziejstwo: spełnij zatem teraz Panie we mnie Twoją świętą wolę. Kiedy nieprzyjaciele naciskają na nas i uderzają z całą mocą, możemy w te do Pana przemówić słowa: Boże, ucieczko moja, wszystka mocy moja, pospiesz na ratunek mój, abym nie upadł. Jeśli natarczywość pokusy nie przestanie na nas uderzać, nie przestawajmy w podobny modlić się sposób do Pana, dając zawsze mężny złośliwemu napastnikowi odpór. Kiedy najważniejsza część utarczki już minie, zwrócisz się wtenczas synu ku Panu naszemu i błagając aby wspomniał z jednej strony na siłę wroga, a z drugiej na twą słabość, możesz mówić: Oto Panie ja stworzenie Twoje, dzieło rąk Twoich, ja ceną krwi Twojej najdroższej okupiony: Patrz jak szatan wysila się, aby mnie pochwycił w swe sidła i zgubił. Do Ciebie przeto Panie się uciekam, w Tobie całą mą nadzieję pokładam, boś Ty jest nieskończenie dobry, nieskończenie potężny. Miej Panie litość nade mną, niewidomym, choć ta ślepota z mej własnej pochodzi winy, bo bez pomocy Twej nie zdołam uniknąć popadnienia w rękę Twoich nieprzyjaciół. Trzymaj mnie Panie, jedyna nadziejo, jedyna mocy mej duszy.

Błagamy Boga domyślnie o łaski, kiedy Mu przedstawiamy tylko nasze potrzeby, nie mówiąc nic więcej. Stawiwszy się przeto w obecności Boga uznajemy, że sami z siebie nie jesteśmy uczynić zdolni nic dobrego, ani uniknąć złego, pałając nadto gorącym pragnieniem Jemu służenia, zwracamy całą naszą uwagę ku Bogu i oczekujemy w pokorze, w ufności Jego pomocy i wsparcia. To wyznanie naszej nędzy, to pragnienie służenia Bogu, to wreszcie uczucie wiary i ufności, stanowią modłę i błaganie domyślne, które nam wyjedna od Boga to, co duszy jest potrzebnym. I ono tym jest skuteczniejsze, im naszej nędzy wyznanie jest szczersze, im pragnienie służenia Bogu w nas jest gorętsze, im wiara żywsza.

Jest jeszcze inny rodzaj modlitwy nieco krótszej, która się odbywa przez pogląd tylko na duszę i przedstawienie Panu swej nieudolności i taki pogląd jest przypomnieniem łaski, o jaką już błagaliśmy Pana, o jaką jeszcze błagamy, chociaż ani tego błagania, ani naszego pragnienia nie wyrażamy słowy. Staraj się synu nawyknąć do tego rodzaju modły i naucz się jej używać przy każdej sposobności, a doświadczenie cię przekona, że nie ma nad to nic łatwiejszego, a przecież jednocześnie nic nad to wyborniejszego i pożyteczniejszego.

ROZDZIAŁ XLVI. O rozmyślaniu

Kiedy zamierzamy nieco więcej czasu poświęcić modlitwie, np. półgodziny, godzinę lub więcej, możemy do niej dołączyć rozmyślanie niektórych ustępów życia, lub męki Pana naszego Jezusa Chrystusa i stosować wszystkie uwagi, jakie w tej mierze czynimy do cnoty, o jakiej nabycie się staramy.

Jeżeli uważasz synu, że ci potrzebne nawyknienie do cierpliwości, zastanawiaj się nad biczowaniem naszego Zbawcy. Pomyśl:

1) jak żołdactwo otrzymawszy rozkaz, poprowadziło Pana na miejsce, gdzie miał być sieczony, wlokło Go tam z wielkim krzykiem i krwawym natrząsaniem się z Pana;

2) jak ci dzicy okrutni oprawcy zdarłszy szaty, obnażyli Jego najczystsze ciało;

3) jak Jego święte ręce gwałtownie przymocowano do słupa;

4) jak całe ciało nielitościwie rozdzierane było biczami, haczykami żelaznymi, zaopatrzonymi tak, iż potoki krwi płynęły po ziemi;

5) jak często powtarzane na tymże miejscu razy, powiększały, odnawiały rany.

Kiedy nad tym, lub innymi podobnymi, właściwymi do rozniecenia w twej duszy cierpliwości, przedmiotami zastanawiać się będziesz, natęż naprzód swą władzę wewnętrzną duszy, abyś mógł uczuć niepojęte boleści, jakie Pan nasz cierpiał, już na wszystkich, już na każdej po szczególe części swego ciała. Przejdź potem do rozważania, ile jednocześnie cierpiał w głębi świętej swej duszy; staraj się pojąć z jaką cierpliwością, bez wydania żadnego burzliwego jęku to wszystko wycierpiał, będąc zawsze gotowym na nowe męki dla chwały swego Ojca, i dla dobra twego. Następnie spojrzyj na Pana, całego krwią zlanego, i bądź pewnym, że to najwięcej jest na sercu Jezusa, abyś ty także znosił w cierpliwości twe utrapienia, On nawet prosi swego Ojca o pomoc, abyś mógł znieść nie tylko ten krzyż, ale jeszcze wszelki inny, w dalszym biegu twego życia przydarzyć się mogący. Ponów potem i utwierdź nowymi aktami twe postanowienie, jakieś uczynił cierpieć w radości dla Pana; dalej wznosząc swe oczy w niebo, po tysiąckroć składaj Ojcu miłosierdzia podzięki, że raczył zesłać na ziemię Syna swego jedynego, aby cierpiał tak okropne męczarnie, aby wstawiał się nieustannie za tobą. Błagaj wreszcie, aby ten Ojciec na niebiosach udzielił ci cnoty cierpliwości, a to przez wysługę i wstawiennictwo tegoż Syna, którego On tak jak siebie miłuje.

ROZDZIAŁ XLVII. Inny sposób modlitwy za pomocą rozmyślania

Możesz jeszcze synu, w inny sposób rozmyślać i modlić się do Pana. Rozważywszy dobrze trudy i boleści, jakie nasz Zbawiciel z upragnieniem i ochotą wycierpiał, od rozmyślań nad cierpliwością i mękami Pana, możesz przejść do dwóch nie mniej ważnych i potrzebnych uwag, to jest: rozważaj najprzód, nieskończone zasługi Pana, a następnie, zadość uczynienie sprawiedliwości i chwałę jaką otrzymał Ojciec Przedwieczny z tego nieopisanego posłuszeństwa swego Syna, posłuszeństwa aż do śmierci, a śmierci krzyżowej. Przedstawiaj te dwie uwagi nieskończonemu Majestatowi Boga, jako dwie potężne pobudki do otrzymania potrzebnej ci łaski, o którą zanosisz swą modłę. W taki sposób rozmyślać możesz nie tylko o wszystkich tajemnicach męki Pańskiej, ale nadto o każdej sprawie, bądź zewnętrznej, bądź wewnętrznej, jaką Pan dokonał przy każdej z tajemnic życia swego.

ROZDZIAŁ XLVIII. O modlitwie zanoszonej do Boga przez wstawiennictwo Najświętszej Dziewicy Maryi

Prócz wskazanych dopiero sposobów błagania Boga, mamy jeszcze inny uciekania się pod opiekę Najświętszej Dziewicy. Naprzód, staw w wyobraźni swojej nieskończony majestat Ojca Przedwiecznego, następnie Jezusa Chrystusa naszego Zbawcy, a wreszcie Jego Najświętszą, bez zmazy poczętą Matkę.

Pod względem Ojca Przedwiecznego, dwie szczególniej uważaj rzeczy: naprzód, osobliwsze zamiary łaski, jakie odwiecznie miał dla tej Przeczystej Dziewicy, wprzód nim Ją wyprowadził z nicości; po wtóre: osobliwszą świątobliwość jaką Jej Bóg udzielił i wszystkie dobre sprawy, jakie Maryja od chwili swego poczęcia do skonu dokonała.

Abyś pierwszą rzecz dobrze rozważył, wznieś się w duchu nad wszystkie stworzenia, zapuść swą myśl poza wszystkie czasy, przeniknij całą przepaść wieczności, wnijdź, że się tak wyrażę, aż do głębi serca Boskiego i przypatrz się jak wdzięcznym okiem spoglądał Pan Bóg w przyszłości na Tę, którą wybrał i przeznaczył za Matkę Synowi swemu. Przez to upodobanie, jakie stąd miał Najwyższy, błagaj, aby ci Pan udzielił dosyć siły do zwyciężenia wrogów, a nade wszystko tego, który na teraz najsrożej na ciebie naciera. Przedstaw potem i ofiaruj Panu wszystkie cnoty, wszystkie heroiczne sprawy, jakie wykonała Najświętsza Dziewica, ofiaruj czy łącznie wszystkie, czy też po szczególe i uczyń sobie z tego pobudkę dla otrzymania od dobroci Boga wszystkiego, cokolwiek ci potrzeba.

Zwróć następnie swą myśl ku Jezusowi Chrystusowi, i błagaj, aby raczył wspomnieć na swą ukochaną Matkę, która Go w swym łonie nosiła; a porodziwszy, z najgłębszym uszanowaniem hołdy i cześć oddała, wyznając Go swym Stwórcą i swym Synem zarazem, która z rzewnym współczuciem spoglądała nań ubogiego w stajence, w żłóbku złożonego, która Go dziewiczą piersią karmiła, która Go uściskiem i tysiącem najczulszych pocałunków okryła, która z Nim przez cały ciąg Jego żywota, a zwłaszcza przy śmierci nie do opisania boleści cierpiała. Przedstaw tak tkliwie to wszystko Jezusowi, aby przez wzgląd na te uwagi raczył wysłuchać twą modlitwę.

Wreszcie, kierując swą myśl i głos błagalny ku Najświętszej Dziewicy, powiedz Jej, że Opatrzność przed wszystkimi wieki wybrała Ją za Matkę miłosierdzia i obronę dla grzeszników, że po Jej Synie w Niej całą pokładasz nadzieję. Przypomnij Jej prawdę, powszechnie przez Ojców Kościoła przyjętą i niezliczonymi cudami stwierdzoną, że nie słyszano nigdy aby zginął, aby nie doznał pomocy w potrzebie, ktokolwiek Jej wzywał z wiarą i ufnością. Przedstaw wreszcie Tej Matce ukochanej, wszystkie męczarnie jakie Jej Syn poniósł dla twego zbawienia, aby Ona przez te wszystkie pobudki otrzymała ci łaskę z nich korzystania, dla chwały i upodobania tegoż Boskiego Jej Syna i Zbawcy.

ROZDZIAŁ XLIX. Niektóre uwagi pobudzające grzeszników do uciekania się z ufnością do Najświętszej Maryi Dziewicy

Chceszli być nabożnym synu, do Najświętszej Dziewicy, rozbierz dobrze następujące uwagi:

1) Doświadczenie uczy, że naczynie w którym wonny balsam, lub inne wdzięcznego zapachu zostawało pachnidło, zatrzymuje w sobie tęż woń przyjemną, zwłaszcza, jeżeli czas długi ów balsam, pachnidło, w nim się mieściło, albo cząstka onego tam została. Z tym wszystkim i balsam i każde pachnidło ma siłę nie wieczną, ale ograniczoną, tak jak i ogień po którym pozostaje ciepło, chociaż ogień usunięto. Jeśli tak jest z rzeczami zmysłowymi, cóż powiemy o miłości, o miłosierdziu Najświętszej Dziewicy, która dziewięć miesięcy nosiła w swym łonie i jeszcze nosi w swym sercu jedynego Syna Boga, miłość niestworzoną, której potęga żadnymi granicami nie jest zamknięta? Jeśli niepodobieństwem jest zbliżyć się do wielkiego płomieni ogniska, abyśmy ogrzani nie byli, jakże tym bardziej twierdzić mamy, że ktokolwiek zbliży się do Maryi, do Matki miłosierdzia, do Jej serca nieustannie miłością Boga gorejącego, tym większy skutek stąd uczuje, im częściej zbliżać się z pokorą nie omieszka, im więcej nadziei w Niej położy.

2) Nigdy żadne stworzenie, nie miało i nie ma tyle miłości ku Jezusowi Chrystusowi, tyle poddania się Jego świętej woli, co Jego błogosławiona Dziewica Matka. Jeżeli zatem Ten Boski Zbawca, co się ofiarował za nas nędznych grzeszników na najokrutniejsze męki, jeżeli nam dał własną Matkę, za wspólną, dla każdego z nas Matkę, za Obronicielkę, Pośredniczkę przed Nim, jakżeby mógł dla tychże samych pobudek nie wysłuchać, nie przybyć nam z pomocą, gdy przez Matkę błagamy? Nie zaniedbujmy przeto wzywać Jej miłosierdzia, uciekajmy się do Niej w każdej potrzebie z ufnością, bo Ona jest źródłem łask pełnym, nieprzebranym i rozdzielać nam zwykła te łaski w miarę ufności, z jaką się do Niej udajemy.

ROZDZIAŁ L. Sposób modlitwy ustnej i myślnej przez przyczynę świętych Aniołów i błogosławionych zanoszonej

Aby przyczyna świętych Aniołów i innych Niebian, pomocną ci była synu, następujące dwie w pamięci zachowaj uwagi:

Zwróć się naprzód synu, ku Ojcu Przedwiecznemu, przedstaw wszystkie hołdy, jakie całe niebo nieustannie Mu składa, przedstaw wszystkie trudy, prześladowania, katownie i męczarnie, jakie święci z miłości ku Niemu na ziemi znosili i przez te wszystkie piętna ich hołdów, ich wierności, ich miłości, błagaj o to, co ci jest potrzebnym.

Następnie, wzywaj tych błogosławionych nieba mieszkańców, którzy nie tylko pragną, abyśmy się tak jak oni doskonałymi stali, ale jeszcze abyśmy wyżej nad nich w chwale wyniesieni byli. Proś ich statecznie o pomoc do pozbycia się swych zdrożności, o łaskę odniesienia zwycięstwa nad wrogami zbawienia, a szczególniej, aby cię wspierali w chwilę skonu twego. Podziwiaj niekiedy nadzwykłe łaski, jakie święci otrzymali od Pana, ciesz się z nich jakby z własnego dobra; miej nawet większą pobudkę do radości, że im właśnie a nie tobie większe udzielił Pan łaski; bo to Pan tak chciał i dlatego masz powód chwalić Go i błogosławić.

Abyś zaś w swych modłach, do przyczyny Świętych, mniej trudności a więcej miał ładu, możesz podzielić podług dni w tygodniu, różne niebian Zastępy w taki sposób: W niedzielę możesz wzywać przyczyny dziewięciu Chórów Aniołów; w poniedziałek św. Jana Chrzciciela, we wtorek Patriarchów i Proroków, w środę Apostołów, w czwartek Męczenników, w piątek Biskupów i Wyznawców, w sobotę Świętych Dziewic i innych świętych.

Nie zapominaj jednakże nigdy modłów do Najświętszej Dziewicy, jako Królowej wszystkich Świętych, do twego Anioła Stróża, do błogosławionego Michała Archanioła i innych, do których masz osobliwsze nabożeństwo.

Błagaj wreszcie co dzień Maryi, Jezusa, Ojca Przedwiecznego, aby ci dać raczyli za osobliwszego Patrona i obrońcę Józefa św., najczcigodniejszego Oblubieńca Niepokalanej Dziewicy; zwracając się potem z ufnością do tegoż Świętego, proś aby cię raczył pod swoją przyjąć obronę. Niezliczone bowiem cuda i łaski wyjednała przyczyna św. Józefa tym, którzy Go w różnych już duchowych, już doczesnych nawet wzywali potrzebach, zwłaszcza, kiedy błagali o oświecenie z nieba, albo o przewodnika niewidzialnego dla nabycia umiejętności dobrego modlenia się. Jeśli bowiem Bóg przyznaje każdemu z świętych cześć mu należną, odpowiednio jak każdy z nich wielbił Boga na ziemi, jakaż cześć i pierwszeństwo przed innymi świętymi należy się temu, którego już na ziemi sam Bóg uczcił, tak, iż raczył poddać się Jemu i był mu jakby ojcu posłusznym.

ROZDZIAŁ LI. O rozmyślaniu męki Pańskiej i różnych stąd uczuciach wewnętrznych

To cośmy niedawno mówili o sposobie modlenia się i rozmyślania męki Zbawiciela, odnosiło się głównie do wyproszenia łask od Pana nam potrzebnych; teraz przypatrzmy się jak z tegoż rozmyślania możemy rozliczne, poruszające serce, wyprowadzić uczucia:

Jeżeli np. za przedmiot rozmyślania wybrałeś ukrzyżowanie Boga człowieka, wśród licznych okoliczności tej tajemnicy, możesz zatrzymać myśl nad następującymi uwagami. Zważ:

1) Że skoro Jezus przybył na Kalwarię, oprawcy z gwałtownością zdarli z Niego odzienie, odrywając zarazem skórę rozszarpaną biczami, do której przywarły szaty Jego, przesiąknięte krwią, co tak obficie z Jego ran przy biczowaniu płynęła.

2) Że Mu zerwano z świętej głowy ciernistą koronę i wtłoczono potem na powrót, zadając nowe boleśniejsze rany.

3) Że uderzeniem ciężkiego młota i grubymi tępymi gwoździami przybito Go do hańby drzewa.

4) Że Jego święte ręce nie mogące sięgnąć do miejsca gdzie je przybić miano, z gwałtownością przyciągano, tak, że wszystkie kości wyszły z swych stawów i jak Psalmista mówi: policzyć je można było.

5) Że będąc podniesiony z krzyżem na którym jedynie gwoździe Go trzymały, sam ciężar ciała przy każdym krzyża wstrząśnieniu, rozdzierał Jego rany i powodował najokropniejsze boleści.

Jeśli tymi lub podobnymi uwagami pragniesz w sercu swoim obudzić miłość ku cierpiącemu Panu, staraj się przez rozmyślanie poznać cały ogrom nieskończonej dobroci Jego, jak z miłości ku tobie chciał cierpieć tyle męczarni, im bowiem do lepszego przyjdziesz poznania Jego miłości ku tobie, tym wzajem większa ku Panu obudzi się miłość i przywiązanie. A tak poznawszy bezmierną miłość Jego, niepodobna aby serce twoje nie miało się poruszyć żalem i skruchą, żeś tak często niegodnie obrażał Pana, który dobrowolnie za ciebie, dla zagłady twych złości na tak wielkie zaofiarował się katusze.

Przejdziesz następnie do wzbudzenia w sobie aktów nadziei, rozbierając w myśli, że Bóg nie inny miał zamiar w swych cierpieniach krzyżowych, jak tylko zagładę grzechu, wyswobodzenie człowieka z paszczy piekła, oczyszczenie naszych win, pojednanie nas z Ojcem Przedwiecznym i abyśmy doń we wszystkich z ufnością udawali się potrzebach. Jeśli po zastanowieniu się nad mękami, rozważysz wynikłe z nich skutki, że przez swą śmierć Pan zgładził winy ludzi, uśmierzył gniew sprawiedliwego Sędziego, pokonał piekło i z samej śmierci odniósł tryumf, że zapełnił wybranymi miejsce na niebiosach po buntowniczych Aniołach; wtenczas żal twój zamieni się w radość, która się jeszcze zwiększy wspomnieniem wesela chwały, jaką wielkie dzieło odkupienia przyniosło trzem osobom Trójcy Przenajświętszej, Niepokalanej Dziewicy, Kościołowi wojującemu i tryumfującemu już w niebie.

Jeśli chcesz wzbudzić żal szczery i żywy za swe winy, zwróć głównie uwagę w swym rozmyślaniu, że jeżeli Jezus cierpiał tyle, to dlatego aby natchnął w twe serce zbawienne obrzydzenie samego siebie i twych nieporządnych skłonności, a zwłaszcza tej, która tylu tobie była win powodem, która tym samym najwięcej nie podoba się Bogu.

Jeśli pragniesz obudzić w sobie uczucie podziwienia, rozważ, cóż bardziej może być zdumiewającego nad widok, że Twórca wszechświata, dawca życia, umiera z rąk swego stworzenia: że Majestat nieogarniony całkowicie się wyniszcza, że sprawiedliwość niesłusznie potępiona, że piękno niestworzone, plwocinami zeszkaradzone i prawie zniszczone, że jedyny przedmiot umiłowania Ojca Przedwiecznego, staje się igraszką naigrawań grzeszników, że światło nieogarnione, na wściekłość czarnych potęg piekła i ciemności wystawione; że chwała, szczęśliwość bezmierna, w ohydzie i nędzy zagrzebane.

Chceszli współubolewać nad cierpieniami Zbawcy i Boga twego; prócz zewnętrznych męczarni wystaw w swej wyobraźni boleści wewnętrzne, które były bez porównania okropniejsze. Jeżeli pierwsze wzruszają cię swym widokiem, jakże tym bardziej, aż do głębi serca przeniknąć cię winny ostatnie. Dusza Zbawcy widziała jasno, tak jak teraz w niebie widzi i poznaje istotę Boską, znała dobrze, jak Bóg godzien jest wszelkiej czci i chwały, jak Ona była ukochaną od Boga nieskończenie i pragnęła wzajem, aby wszystkie stworzenia kochały Go ze wszystkich sił swoich. Widząc tedy, jak straszliwie po całej ziemi najobrzydliwszymi sprośnościami Majestat Boski jest sponiewierany, pogwałcony, była na ten widok przejęta, niemniej nieograniczoną boleścią, tak jak Jej miłość była nieskończona, jak pragnienie, aby Bóg był od wszystkich ukochany, uwielbiony był nieskończenie. Ogrom tej miłości i pragnienia w duszy Jezusowej, przechodzi wszelkie nawet Aniołów pojęcie, a tym samym, niepodobieństwem jest opisać i pojąć jak wielkie było wytężenie boleści wewnętrznych, umierającego na krzyżu Jezusa.

Nadto, ponieważ Boski Zbawca, kochał wszystkich ludzi w sposób niewymowny, miłość zatem i tkliwość jaką miał ku nim, sprawiała, iż na widok grzechów, co odrywały grzeszników od Niego, bolał nieskończenie. Wiedział On, że ktokolwiek popełnia grzech śmiertelny, ten świętokradzko zrywa i niszczy węzeł miłości i łaski, jaki utrzymuje w skojarzeniu i spójni dusze sprawiedliwych duchownie z Nim zjednoczone: to zatem zerwanie węzła jedności z Chrystusem, było dla Jego najświętszej duszy nierównie boleśniejszym, nad samo szarpanie, nad odrywanie członków od swojego ciała. I w tym nie ma nic zdumiewającego; dusza bowiem będąc duchem i natury doskonalszej niźli ciało, do zniesienia przeto i większych boleści jest zdolną. Nade wszystko jednak, najdotkliwszą boleścią i strapieniem było dla naszego Zbawcy, spoglądać na zbrodnie potępieńców, którzy nie mogąc już pokutować, muszą na wieki być odłączeni od Niego.

Jeżeli na widok tylu boleści, serce twoje się przeraża i porusza współczuciem dla ukochanego Jezusa, pomyśl jeszcze, a dostrzeżesz, że Jezus cierpiał te niewymowne męczarnie za ciebie, nie tylko za te grzechy, któreś rzeczywiście popełnił, ale jeszcze i za te, któreś już miał popełnić; albowiem On wylał wszystką krew swoją, aby cię uwolnił i oczyścił od grzechów i win któreś popełnił, i zachował od tych, coś miał i mógł popełnić. Wierz mi synu, iż nigdy ci nie może zbywać na silnych pobudkach wiodących cię do współubolewania nad cierpieniami ukrzyżowanego Jezusa. Wiedz o tym, że nie było i nie będzie żadnego zła i nieszczęścia w jakimkolwiek bądź rozumnym stworzeniu, nad którym by słodki Zbawca najżywiej nie bolał. Czuł i pojmował daleko lepiej wszelkie krzywdy i zniewagi, natarczywość pokus i chorób, niż ci sami co takowe ponoszą. Ponieważ bowiem ten Ojciec pełny miłosierdzia i litości, poznaje najdokładniej wszelkie ludzi utrapienia, wielkie i drobne, duchowe i odnoszące się do ciała, aż do lekkiego ukłucia, aż do chwilowego zabolenia głowy, nad wszystkim przeto Jego Boska rozczuliła się dobroć.

Któż znowu opisać podoła, jak boleści Jego Najświętszej Matki były Mu dotkliwe? Wszystko cokolwiek słodki Jezus najokrutniejszego, najsromotniejszego w swojej męce cierpiał, ukochana Jego Matka cierpiała także z tychże samych pobudek i powodów, a chociaż Jej boleści nie wyrównały Jezusowym, zawsze jednak były niezmierne. To właśnie zdwajało cierpienia Jezusa i sercu Jego zadawało głębokie rany. Słusznie zatem, pewna święta dusza w całej niewinności powtarzała: że Serce Jezusa bolejące wydawało się jej niby rodzajem osobliwszego piekła, gdzie wszystkie męczarnie były dobrowolne, a płomienie ognia stanowiła sama miłość.

Na koniec, jakiż powód jest tych wszystkich mąk i boleści? Nasze grzechy. Najlepszy przeto będzie sposób współboleć z Jezusem i okazywać Mu wdzięczność za tyle cierpień, kiedy obżałowywać bodziemy nasze niewierności, jedynie z pobudek czystej miłości ku Niemu; kiedy nade wszystko grzech w nienawiści mieć będziemy, jako Jemu nieskończenie się niepodobający; kiedy nieustannie zwalczać będziemy nasze występki i zdrożności, jako największych wrogów naszych; kiedy wreszcie zewlókłszy z siebie starego człowieka z wszystkimi jego błędami, przywdziejemy nowego i przyozdobimy duszę naszą w wdzięczne cnoty chrześcijańskie, które stanowią niewypowiedziane i jedyne jej piękno.

Książkę postaci papierowej można nabyć tutaj:

https://ksiegarnia-armoryka.pl/Utarczka_duchowa_Wawrzyniec_Scupoli.html