Małżeństwo to sakrament, a nie kontrakt. O stwierdzaniu jego nieważności.

Sakrament, a nie kontrakt. Małżeństwo i stwierdzanie jego nieważności

Roman Motoła sakrament-a-nie-kontrakt-malzenstwo

Orzekanie przez sądy kanoniczne o nieważności małżeństw odbywa się na ogromną skalę. Nic dziwnego, że utarło się w związku z nim potoczne określenie „rozwód kościelny”, zrównujące procesy kanoniczne ze świecką procedurą dotyczącą związków cywilnych. Tym bardziej, że złożenie tego rodzaju pozwu jest dość łatwe.

Według internetowej witryny Kancelarii Kanonicznej dr. Michała Poczmańskiego, rok 2023 przyniósł aż 3 643 wyroki w sprawach o stwierdzenie przez Kościół nieważności małżeństw. W znaczącej większości przypadków – bo wynoszącej około 70 procent – sądy kościelne wydały werdykty po myśli wnioskodawców (2 512 razy).

W 2017 roku zapadło więcej, bo 3 875 orzeczeń. Ponad 70 procent (2 755 spraw) zakończyło się rezultatem „pozytywnym”. Jak wylicza portal Infor.pl w ślad za Instytutem Statystyki Kościoła Katolickiego, każdego roku do sądów i trybunałów diecezjalnych trafia mniej więcej 5 tysięcy nowych przypadków.

W sieci internetowej bez trudu znajdziemy strony wielu kancelarii prawnych, które specjalizują się w sprawach dotyczących nieważności sakramentu małżeństwa. Jak podaje na stronie infor.pl adwokat kościelny mgr lic. Kamil Dziura, w zależności od diecezji wraz z wnioskiem o wszczęcie postępowania wystarczy wpłacić od około 1 tysiąca do 3,5 tysiąca złotych.

Małżeństwo według nauki Kościoła katolickiego jest nierozerwalne, zgodnie z prawem kanonicznym nie ma więc możliwości wzięcia rozwodu.

Stwierdzenie nieważności małżeństwa jest czymś innym – jest deklaracją, że konkretne małżeństwo zostało zawarte nieważnie, a więc nigdy nie zaistniało – precyzuje kanonista ks. profesor Wojciech Góralski w rozmowie z PAP.

Kościół przewiduje kilka sposobów rozpatrywania spraw. Najczęściej, bo w przeszło 90 procentach przypadków, toczy się proces zwykły, rozstrzygnięty zazwyczaj w ciągu roku. Postępowanie rozpoczyna się od wniesienia skargi i określenia przedmiotu sporu. W trakcie całego przewodu aż do wyroku gromadzone są dowody.

Sprawa trwa krócej gdy do stwierdzenia nieważności sakramentu wystarczają dokumenty takie jak pisma o charakterze publicznym – na przykład poświadczenia, że strony były związane pokrewieństwem, albo że któraś ze stron zawarła uprzednio małżeństwo.

Warunki procesów określa Kodeks prawa kanonicznego. Zaznacza on, że „jedynie autentyczna władza kościelna może wyjaśnić, kiedy prawo Boże zabrania małżeństwa lub je unieważnia. Również tyko najwyższa władza kościelna ma prawo ustanawiać inne przeszkody dla ochrzczonych” (kan. 1073-1075).

Jak czytamy w Kodeksie, ordynariusz miejsca ma możliwość dyspensowania swoich podwładnych „gdziekolwiek przebywających oraz wszystkich aktualnie przebywających na własnym jego terytorium” od wszystkich przeszkód wynikających z prawa kościelnego, poza przypadkami zastrzeżonymi dla  Stolicy Apostolskiej. Są to święcenia lub wieczyste śluby publiczne czystości, złożone w instytucie zakonnym na prawie papieskim oraz przestępstwa określone w kanonie 1090 (zabójstwo bądź udział w śmierci poprzedniego małżonka).

W żadnym przypadku nie można zawrzeć ślubu [otrzymać dyspensy] w przypadku pokrewieństwa kandydatów w linii prostej oraz w drugim stopniu linii bocznej.

Stwierdzenia nieważności dokonywane są na podstawie przesłanek: poważnego braku rozeznania istotnych praw i obowiązków małżeńskich, zaburzeń psychicznych, psychicznej niezdolności do wypełniania istotnych obowiązków małżeńskich, niedojrzałości emocjonalnej, alkoholizmu, uzależnienia od matki.

Małżeństwo jest również nieważne, gdy zachodzą przypadki wykluczenia przez którąś ze stron całości małżeństwa („żenię się / wychodzę za mąż tylko formalnie, dla pozorów”), wykluczenia wierności i nierozerwalności małżeństwa oraz gdy narzeczeni wykluczają możliwość posiadania potomstwa. 

Przeszkodę stanowi również „błąd co do przymiotu osoby bezpośrednio i zasadniczo zamierzony”.

Jak widzimy, niektóre z przesłanek stwarzają duże pole do interpretacji w przypadkach gdy jednej ze stron bądź parze małżeństwo się „sprzykrzy”.

Wątpliwości otoczenia czy opinii publicznej – gdy stwierdzenie zapada wobec znanych osób – budzą pozytywne dla wnioskodawców orzeczenia zapadające po wielu latach związku.

Przy badaniu ważności małżeństwa sakramentalnego najważniejsze są wydarzenia i okoliczności przed jego zawarciem. To one głównie determinują rozstrzygnięcie danej sprawy – wskazuje na swej witrynie adwokat kościelny dr Michał Poczmański.

Fakt tak długiego pożycia małżeńskiego teoretycznie nie ma większego znaczenia, jeżeli np. jedna ze stron w chwili wyrażania zgody małżeńskiej była dotknięta chorobą psychiczną bądź zaburzeniem struktury osobowości. Moje doświadczenie adwokata kościelnego jednak pokazuje, że bez dokumentów medycznych jest to trudne do udowodnienia, choć nie niemożliwe. Bardzo wiele zależy od wniesionych podstaw prawnych, ich argumentacji, a także przedstawionych dowodów w sprawie – dodaje prawnik. Przytacza on przykład bulwersującej dla wielu sprawy jednego ze znanych polityków.

Warte podkreślenia jest, że procesy kościelne są objęte tajemnicą. Pracownicy sądu kościelnego nie mogą rozpowszechniać żadnych informacji znajdujących się w aktach sprawy. Dlatego też tylko sam polityk mógł potwierdzić bądź zaprzeczyć, z jakich tytułów prowadził stwierdzenie nieważności małżeństwa, czego dotąd nie zrobił – zauważa dr Poczmański.

To sakrament, nie usługa

Nie ma czegoś takiego jak rozwód kościelny, nie było i mam nadzieję, że nigdy nie będzie, ponieważ byłoby to sprzeczne z tym, czego nauczał nasz Pan i Zbawiciel Jezus Chrystuszaznacza w nagraniu zamieszczonym na YouTube ksiądz Michał Chaciński („Kiedy małżeństwo jest nieważne”).

Duchowny wskazuje na istotną rolę księży, którzy na spotkaniach z narzeczonymi spisują protokół przedmałżeński. Powinni oni zwracać uwagę na aspekty, które kandydaci na małżonków ignorują, a które po ślubie okazują się być poważnymi przeszkodami do zawarcia ważnego związku. Chodzi na przykład o nieuporządkowane przyzwyczajenia i znajomości czy nałogi. W czasach trwającej od dekad, właściwie wciąż eskalującej rewolucji seksualnej, dla niejednej pary wystarczającym motywem do zawarcia związku jest wzajemny pociąg fizyczny. To oczywiście zbyt mało, bo dosyć szybko w takich przypadkach okazuje się, że para w zasadzie nie zdążyła się nawet dobrze poznać.

– Czasami przy spisaniu protokołu przedmałżeńskiego – bądź, jak to czasami mówię: przeciw-małżeńskiego – zadaję takie pytanie: „rozwód dopuszczalny jest, gdy…?”. I podają bardzo różne powody – opowiada ksiądz Chaciński. – I mówię: nie jesteście gotowi do małżeństwa, ponieważ wy już zakładacie, że może się wam „nie udać”. Jeżeli macie takie myślenie, prawdopodobnie wam się nie uda. Musicie mieć takie rozumienie, że związek małżeński jest na zawsze. Macie walczyć o ten związek, żeby ta druga osoba chciała się przy tobie rozwijać podkreśla kapłan.

– W momencie gdyby ktoś „kupił sobie” tak zwany rozwód kościelny, to z punktu widzenia Pana Boga tak naprawdę nigdy do tego nie doszło, ponieważ ty w sposób ważny składałeś przysięgę. To, że się później znudziłeś, to jest twoja sprawa. To, że nie dbałeś o swoje małżeństwo i ono się później rozpadło, to jest twój problem – mówi duchowny o mitach na temat rzekomych „kościelnych rozwodów”.

Ogromna liczba werdyktów o stwierdzeniu nieważności budzi uzasadnione podejrzenia dotyczące nadużyć. Rodzą się także pytania: czy Kościół nie powinien raczej bardziej rygorystycznie przestrzegać warunków udzielania ślubów? W Kodeksie Prawa Kanonicznego pośród przeszkód do zawarcia ważnego ślubu znajduje się na przykład przeszkoda przyzwoitości publicznej w postaci trwania w „notorycznym lub publicznym konkubinacie”. Czy zgodne z „duchem czasów” – najwyraźniej notoryczne – dyspensowanie od takiej przeszkody nie odbywa się zbyt pochopnie? Czy nie mamy do czynienia de facto z lekkomyślnym szafowaniem świętym sakramentem?

– Nieraz pojawiają się takie informacje: bo mój znajomy miał taką sytuację, że dał w sądzie metropolitarnym jakąś tam łapówkę i oni od razu załatwili. Nie da się tak. Nawet jeśli faktycznie dał, nawet jeśli coś faktycznie załatwił, to wszystko z punktu widzenia logiki prawa Bożego jest niemożliwe. Nie można zbudować czegoś pięknego na kłamstwie. Nie można zbudować Bożego błogosławieństwa na grzechu – podkreśla ksiądz Chaciński.

Roman Motoła

Cóż bowiem za większe zgorszenie niż to, że mąż ma kochać swoją żonę, jak uwodziciel kocha cudzołożnicę!

Cóż bowiem za większe zgorszenie niż to, że mąż ma kochać swoją żonę, jak uwodziciel kocha cudzołożnicę!

https://www.traditioninaction.org/religious/n217_Sex6.htm

Gdy sięgniemy do starych tłumaczeń Katechizmu Trydenckiego, znajdziemy w nich język bardziej rygorystyczny niż w nowych przekładach. Tak jest w przypadku surowości, z jaką ten znakomity Katechizm piętnuje złe praktykowanie małżeństwa.
Katechizm katolicki

Dwa napomnienia powinny szczególnie przykuć uwagę wiernych:

————————————-

Katechizm Trydencki:

Po pierwsze: Do małżeństwa nie należy dążyć z pobudek zmysłowych, ale że jego praktykowanie ma granice, które, jak już wykazaliśmy, są ustalone przez Boga.

Powinniśmy mieć na uwadze napomnienie Apostoła: “Mówię, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci,”. (I Kor 7, 29) Na uwagę zasługują również słowa Św. Hieronima: “Miłość, którą mądry człowiek obdarza swoją żonę, jest wynikiem osądu, a nie oddawaniu się namiętności. Panuje on nad gwałtownością pożądania i nie spieszy się do zaspokajania zmysłów. Cóż bowiem za większe zgorszenie niż to, że mąż ma kochać swoją żonę, jak uwodziciel kocha cudzołożnicę!” (Hieronim contra Iovinianum I,30 

Po drugie. Ponieważ każde błogosławieństwo ma być uzyskane od Boga przez pobożną modlitwę, należy również nauczyć wiernych, aby czasami wstrzymywali się od obowiązku małżeńskiego, aby poświęcić się modlitwie.

Tę religijną wstrzemięźliwość, zgodnie z właściwym i pobożnym nakazem naszych poprzedników w Wierze, należy szczególnie zachowywać przynajmniej przez trzy dni przed Komunią, a przez dłuższy czas w uroczystym i pokutnym okresie Wielkiego Postu.

Wierni doświadczają błogosławieństw świętego stanu małżeńskiego przez stale rosnące nagromadzenie łaski Bożej; a żyjąc w dążeniu do pobożności i jej praktykowaniu, nie tylko spędzą doczesne życie w pokoju i spokoju, ale także odpoczną w prawdziwej i mocnej nadziei, “która nie ulega wątpliwości”, a pewnego dnia, dzięki boskiej dobroci, osiągną owoc tego życia, które jest wieczne. (Rz 5,5)

Katechizm Trydencki, Część II: Sakramenty, Małżeństwo X, O używaniu małżeństwa, nn. 33,34

————————–

Haniebny obyczaj nieczystości w małżeństwie budzi grozę w niebie

https://www.traditioninaction.org/religious/n218_Sex7.htm


Święty Jan Vianney, sławny Proboszcz z Ars, surowo rozprawia się z niemoralnymi skłonnościami, jakie mogą mieć pary wstępujące w związek małżeński. Skłonności, które były już tak złe w XIX wieku, kiedy on żył, osiągnęły dzisiaj poziom, którego nie mógł sobie wyobrazić.

Jego napomnienia są tym bardziej aktualne w czasach, gdy najbardziej wyuzdane i  niemoralne praktyki proponuje się w małżeństwie jako normalne.

————————–

  Proboszcz z Ars:

Drodzy bracia i siostry! Nikt nie wątpi, że  jeśli tylko  mamy dyspozycje, których Bóg od nas żąda, możemy się zbawić we wszystkich stanach, które Bóg stworzył, każdy w tym stanie, który Bóg nam przeznaczył. Jeśli więc doprowadzamy się do potępienia w naszym stanie, to dlatego, że nie weszliśmy w niego z dobrymi dyspozycjami. Ale prawdą jest też, że niektóre stany mają o wiele trudniej niż inne. Małżeństwo jest tym stanem, który doświadcza więcej trudności niż inne. Ponadto widzimy również to, że małżeństwo jest tym stanem, do którego wchodzimy z gorszymi dyspozycjami.

Kiedy ktoś pragnie przyjąć Sakrament Bierzmowania, odbywa rekolekcje, stara się być dobrze pouczony, aby być godnym łask, które są z nim związane. Ale w przypadku Sakramentu Małżeństwa, od którego zwykle zależy wieczne zbawienie lub potępienie tego, kto go przyjmuje, jesteśmy dalecy od tego, aby przygotować się do niego przez rekolekcje lub inne dobre działanie. Wręcz przeciwnie, wydaje się, że osoby wstępujące w małżeństwo nie ustają w wysiłkach aby nagromadzić tyle złych uczynków ile się tylko da.

Wydaje się, że człowieka nigdy nie męczy czynienie zła, tylko po to, aby zasłużyć sobie na przekleństwo Boga, które zgotuje mu nieszczęście w tym życiu i przygotuje Piekło na całą wieczność. …

Gdy tylko młody mężczyzna lub młoda kobieta zaczynają myśleć o małżeństwie, zaczynają oddalać się od Boga, porzucając Religię, modlitwę i Sakramenty. Świecidełka i przyjemności zastępują Religię, a najbardziej haniebne zbrodnie zastępują Sakramenty. Idą tą drogą aż do momentu zawarcia małżeństwa, przez co większość dopełnia swego wiecznego potępienia, popełniając trzy świętokradztwa w ciągu dwóch lub trzech dni: to znaczy; profanują Sakrament Pokuty, Sakrament Eucharystii i Sakrament Małżeństwa, jeśli kapłan miał to  nieszczęście udzielić im dwóch pierwszych Sakramentów. Twierdzę, że dzieje się tak przynajmniej w przypadku większości małżeństw, jeśli nie wszystkich.
Wielka liczba chrześcijan wchodzi w małżeństwo z sercem tysiąc razy bardziej zgniłym przez haniebne przywiązanie do nieczystości niż wielu pogan, którzy nie odważyliby się zrobić tego, co robi większość chrześcijan. Młoda kobieta, która pragnie mieć młodego mężczyznę, ma mniej skrupułów niż najplugawsza bestia. Niestety! Porzuca ona dobrego Boga, a dobry Bóg porzuca ją: Ona rzuca się w pełni w to wszystko, co jest najbardziej plugawe.

Niestety! Co może stać się z tymi biednymi osobami, które w takim stanie duszy przyjmują Sakrament Małżeństwa? A ilu z tych nieszczęśników nie oskarży się nawet na Spowiedzi? O mój Boże! Z jakim przerażeniem może i musi patrzeć Niebo na te małżeństwa!

 Św. Jean Marie Vianney, Kazanie o małżeństwie, §§ 3-5


 Nikczemność w małżeństwie toruje drogę do piekła

https://www.traditioninaction.org/religious/n219_Sex8.htm

Święty Jan Vianney w swoim znakomitym Kazaniu o Małżeństwie nie przestaje wypominać tym, którzy – przed ślubem, a także w życiu małżeńskim – uprawiają nikczemność. Jest to  słowo, które Moralność Katolicka rezerwuje dla bardzo ciężkich grzechów związanych z seksualnością.

Jego ostre potępienia powinny otworzyć oczy wielu katolikom, którzy są prowadzani na manowce przez złych teologów i kaznodziejów. Jeśli ci katolicy chcą być zbawieni, jest jeszcze czas, by zmienili swoje życie.

————————–

 Proboszcz z Ars:

Przez modlitwę i dobre uczynki musicie prosić Boga, abyście lepiej poznali tę młodą kobietę lub młodego mężczyznę, których Bóg przeznacza dla was. Mówi się, że aby małżeństwo było dobre, czyli szczęśliwe, musi być zawarte w Niebie, zanim zostanie zawarte na ziemi. Przede wszystkim młodzi, którzy chcą zasłużyć na łaski małżeństwa, jakie Bóg przygotowuje dla tych, którzy mają nadzieję się w nim uświęcić, nie mogą rozmawiać ze sobą sam na sam, w dzień i w nocy, bez obecności rodziców, i nigdy nie pozwalają sobie na najmniejszą poufałość, ani na najmniejsze nieprzyzwoite słowo, w przeciwnym razie na pewno usuną Boga ze swojego ślubu, a jeśli Bóg nie będzie w nim uczestniczył, to zastąpi go diabeł.
Niestety! Nie ma jednego małżeństwa na dwieście, które przestrzegałoby tego polecenia. Możemy też powiedzieć, że nie ma takiego małżeństwa – nie ma jednego związku na dwieście – który byłby naprawdę taki, w którym panuje religia i pokój, gdzie możemy powiedzieć, że jest to dom dobrego Pana.
Przeciwnie, są pary, które przez trzy lub cztery lata chodzą na tańce, bale, kabarety, spędzając trzy czwarte nocy samotnie, pozwalając sobie na wszystko, do czego diabeł nieczystości może zachęcić. Mój Boże, czy to są naprawdę chrześcijanie, którzy powinni mieć czyste serce, wolne od wszelkiego grzechu pod zasłoną Sakramentu?
Niestety! Któż zliczy grzechy, które pokrywają ich serca i ich całkowicie zgniłe biedne dusze? Jak możemy mieć nadzieję, że dobry Bóg, który jest potężny, pobłogosławi małżeństwa takich osób, które żyją w najbardziej haniebnej nieczystości od wielu lat? Pary, które być może nie modlą się ani rano, ani wieczorem? Które od kilku lat nie przyjmują sakramentów, a jeśli je przyjmują, to czynią to tylko po to, by je zbezcześcić? Niestety, czy  jest możliwe, aby uwielbiona Krew Jezusa Chrystusa zstąpiła na te ich śluby, aby je uświęcić i uczynić smutki małżeństwa słodkimi i zasługującymi na Niebo?
Niestety, ileż to świętokradztw! I ileż małżeństw, które pójdą płonąć w otchłaniach! Mój Boże, jak wielu chrześcijan jest nieświadomych swojego nieszczęścia i swojej wiecznej zguby! Niestety! Nie rezygnują ze swoich haniebnych zbrodni nawet po ślubie: Nadal popełniają  te same haniebne czyny i nadal są na drodze do Piekła, gdzie wkrótce upadną.
Nie, drodzy bracia i siostry, nie wchodźmy w szczegóły okropności popełnianych w małżeństwie, wszystko to jest śmiertelnie przerażające. Sprowadźmy zasłonę, która nie będzie prawdziwie podniesiona, z wyjątkiem wielkiego dnia pomsty, kiedy zobaczymy wszystkie te podłości w całej ich grozie. Osoby zamężne, nigdy nie traćcie z oczu faktu, że wszystko będzie widoczne w Dniu Sądu. To, co wzbudzi zdumienie u nieskończonej liczby ludzi, to rzeczywistość, w której chrześcijanie dopuścili takich zbrodni. Poprzestańmy na tym.

Św. Jan Maria Vianney, Kazanie o małżeństwie, § 15

tłum. Sławomir Soja

Postępy Posoborowego Pogaństwa: Młodzi: bez ślubu, bez dzieci, bez sensu…

Co trzeci młody człowiek chociaż chce trwałego związku, to nie zamierza brać ślubu – świeckiego ani kościelnego – wynika z badania Centrum Profilaktyki Społecznej i Wyższej Szkoły Biznesu i Przedsiębiorczości w Ostrowcu Świętokrzyskim, które opisała piątkowa „Rzeczpospolita”.

https://nczas.com/2022/02/04/mlodzi-polacy-bez-slubu-bez-dzieci-bez-sensu/

———————

„Tradycyjne małżeństwa z przysięgą przed ołtarzem lub przed urzędnikiem dominują, ale ich liczba spada. W 2008 r. zawarto ich 258 tys., w 2020 r. już 145 tys. Pandemia ten trend wzmocniła – oceniają autorzy badań. Zapytano ponad tysiąc 18–30-latków, jak widzą bycie razem. Wnioski? O trwałym związku opartym na ślubie myśli ponad 60 proc. młodych ludzi, ale tylko 42 proc. chciałoby wziąć ślub kościelny, a 18 proc. – cywilny. Najmłodsi (18-20 lat), jeśli kiedyś się zdecydują, to aż 61 proc. wybierze ślub świecki” – czytamy w gazecie.

„Rz” zauważa, że zarazem już co trzecia osoba chce żyć w luźnym związku i nie zamierza tego formalizować. Ponad połowa – jeśli ich związki się sprawdzą – myśli, by kiedyś to zrobić.

„Część młodego pokolenia związek z drugim człowiekiem traktuje według modeli ekonomicznych – leasingu lub przetestowania – jak w handlu, gdzie można oddać lub porzucić towar bez żadnych kar i konsekwencji” – wskazują badacze.

Zauważają, że najwięcej niechętnych związkom formalnym jest z wielkich miast, najmniej z wiejskich i małomiasteczkowych regionów Małopolski, Warmii i Mazur i Podlasia.

Dodano, że na sytuację nakłada się także krytyczna opinia o Kościele. „Skandale pedofilskie, przepych i bogactwo ludzi Kościoła – to zniechęca młodych. Aż 62 proc. z nich uważa, że Kościół afery pedofilii chce zamieść pod dywan” – zaznaczają badacze. [A to już skutek medialnego odwracania kota ogonem. MD]

„Niechęć do ślubu sakramentalnego to odpowiedź młodych na kryzys toczący Kościół” – podkreślają.

Sondaż Centrum Profilaktyki Społecznej – Fundacja Bonum Humanum i Wyższej Szkoły Biznesu i Przedsiębiorczości w Ostrowcu Świętokrzyskim – badanie ankietowe z wykorzystaniem portali społecznościowych na 1038 osobach w wieku 18-30 lat. (PAP)