Św. Jan Chrzciciel ofiarował życie w obronie małżeństwa. Co powiedziałby o współczesnych „związkach”?

Św. Jan Chrzciciel ofiarował życie

w obronie małżeństwa.

Co powiedziałby o współczesnych „związkach”?

Adam Białous https://pch24.pl/sw-jan-chrzciciel-ofiarowal-zycie-w-obronie-malzenstwa-co-powiedzialby-o-wspolczesnych-zwiazkach/

(oprac. GS/PCh24.pl)

Święty Jan Chrzciciel oddał życie broniąc nierozerwalności małżeństwa. Nie była to ofiara ślepa, Chrzciciel wiedział jak wiele zła niesie rozbicie węzła małżeńskiego. Dziś dobitnie potwierdzają to badania socjologiczne wskazujące, że rozwody niszczą życie małżonków i ich dzieci.

Święty Marek Ewangelista jasno wskazuje powód, z którego Herod rozkazał aresztować, a potem zabić św. Jana Chrzciciela:

„Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu, z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem wypominał Herodowi: Nie wolno ci mieć żony twego brata”. 

Święty Jan oddał życie za prawdę o świętości małżeńskiej jedności. Jest ona mocno powiedziana w samym sercu naszej wiary, czyli w Ewangelii. Tę prawdę wypowiada kilkukrotnie sam Chrystus m.in.: „Kto oddala swoją żonę – poza przypadkiem nierządu – prowadzi ją do cudzołóstwa, a kto żeni się z oddaloną, cudzołoży”.

Te słowa Chrystusa są dziś dla wielu nie do przyjęcia. Próbują „usprawiedliwiać” Jezusa, mówiąc „autor nie to miał na myśli”. A jednak Zbawiciel powiedział właśnie to, co miał na myśli – prawdę o świętości małżeństwa, za którą życie oddał św. Jan Chrzciciel, a później święty Tomasz More i św. Jan Fisher.

To, że dziś tak wielu nas chrześcijan mówi, za uczniami Chrystusa, którzy od Niego odeszli, „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać”, jest jedynie dowodem na to, jak wielkie postępy poczyniły w ostatnich dziesięcioleciach siły wrogie chrześcijaństwu. Wrogowie Ewangelii robią wszystko, żeby zniszczyć rodzinę, której centrum stanowią małżonkowie, połączeni węzłem sakramentu.

Herodzi współczesnych czasów lansują model związku między kobietą, jako porozumienie bez żadnych zobowiązań, nastawione jedynie na czerpanie przyjemności, czyli tak naprawdę na traktowanie drugiej osoby jako przedmiotu, który ma ci zapewnić przyjemność. Nie ma tu miejsca na czystość przedmałżeńską, okres wzajemnego poznawania siebie nawzajem, zastanawiania się, czy z tym mężczyzną lub kobietą możliwe będzie stworzenie trwałego związku, zapewniającego bezpieczeństwo nam i dzieciom, które przyjdą na świat.

Budowanie relacji zaczyna się od zbliżeniem cielesnym, czyli tym, co powinno być ostatnim etapem wzajemnego poznawania się, dokonanym już po przysiędze małżeńskiej, którą małżonkowie gwarantują sobie bezpieczeństwo czyli „wierność i uczciwość małżeńską”. Jak się jednak okazuje po ślubie, współżycie nie jest zasadniczym spoiwem małżeństwa, a odwracanie do góry nogami mądrych zasad budowania relacji jakie proponuje Kościół „wychodzi bokiem”. Widać to wyraźnie w przerażających statystykach, które pokazują, iż w Polsce rozpada się przerażająco dużo małżeństw. W roku 2023 było w sądach ponad 81 tysięcy spraw rozwodowych!

Badania socjologiczne ukazują natomiast drastyczne skutki rozwodów dla małżonków. Nie dotyczy to oczywiście sytuacji separacji, kiedy jeden z małżonków wchodzi w jakieś struktury zła i staje się niebezpieczny dla innych członków rodziny. Rozwody zajmują drugie miejsce w smutnym rankingu najbardziej traumatycznych wydarzeń w życiu człowieka, zaraz po tragicznej śmierci bliskiej osoby.

Jak się okazuje rozwód nie jest końcem problemów tylko ich początkiem. Odsetek samobójstw wśród osób rozwiedzionych jest czterokrotnie wyższy niż średnia statystyczna. Ryzyko przedwczesnego zgonu u rozwiedzionych mężczyzn wzrasta do 76%, w przypadku kobiet do 39%. Ryzyko zachorowań na nowotwory u rozwiedzionych mężczyzn jest takie samo jak u tych, którzy wypalają paczkę papierosów dziennie.

Rozwiedziony mężczyzna 21 razy częściej niż żonaty bywa pacjentem klinik psychiatrycznych. Badania prowadzone przez socjolog Anneke Napp-Peters dowodzą, iż po upływie 15 lat kobiety nadal cierpią na depresję porozwodową, a przytłaczające poczucie straty, bólu i zazdrości nie słabnie, zaś mężczyźni wciąż roztrząsają przyczyny rozpadu małżeństwa. 33 procent rozwiedzionych kobiet i 25 procent rozwiedzionych mężczyzn uważają życie po rozwodzie za smutne i pozbawione satysfakcji.

Nie mniejsze spustoszenie rozwody czynią w życiu dzieci rodziców, którzy decydują się na zakończenie relacji małżeńskiej. Rozwód rodziców to dla dzieci piętno na całe życie, piętno które przynosi złe owoce również w następnych pokoleniach. Dzieci z rozbitych rodzin zbyt wcześniej przechodzą inicjację seksualną, mają problemy z tworzeniem związków. Według badań psycholog Judith S. Wallerstein dzieci z rozbitych rodzin częściej się demoralizują. 85 procent przestępstw kryminalnych popełnianych jest właśnie przez dzieci z takich rodzin.

Te statystyki są zatrważające. Przestępcy, którzy pochodzą ze zniszczonych rozwodem rodzin stanowią 80 procent seryjnych morderców. Osoby, których rodzice rozstali się, to 80 procent pacjentów szpitali psychiatrycznych. W 75 procent grupy osób, którzy targnęli się na swoje życie lub uzależnili się od narkotyków, to dzieci z rozbitych rodzin.

U małych dzieci, częstym skutkiem rozwodu rodziców jest regres w rozwoju np. dziecko przestaje mówić lub chodzić, zaczyna się jąkać. U starszych dzieci następuje znaczne pogorszenie wyników w nauce, częściej zapadają na różne choroby, żyją w ciągłym lęku i poczuciu winy, mają zaniżone poczucie własnej wartości.

Dzieci pochodzące z „rozwiedzionych rodzin” mogą napotkać trudności w budowaniu własnych małżeństw. Wyniki badań potwierdzają, że w tej grupie osób zagrożenie rozwodem, jeśli jedna z osób wyrosła w zniszczonej rozstaniem rodziców rodzinie,  wzrasta o ponad 50 procent.  Natomiast, według statystyk, jest niemal pewne, że kiedy mąż i żona pochodzą z rozbitych rodzin, ich małżeństwo nie przetrwa.

Te smutne dane potwierdzają prawdę, iż gwarancją szczęścia człowieka jest zdrowe małżeństwo i zdrowa  rodzina, która ma największy wpływ na człowieka od najmłodszych lat, na kształtowanie się jego cech charakteru, osobowości. Znane są wyniki badań przeprowadzonych w USA, które jasno pokazują co jest najlepszym „spoiwem” małżeństwa. Według tych danych rozwodem kończy się 50 procent małżeństw cywilnych, natomiast kościelnych 33 procent. W przypadku małżeństw sakramentalnych, którzy razem uczęszczają na Msze św. czy nabożeństwa rozwodzi się jedynie 2 procent z nich.

Święty Jan Chrzciciel, który żył dwa tysiące lat temu i oczywiście nie znał żadnych badań statystycznych dotyczących małżeństw, doskonale wiedział, że podstawą szczęścia jest mieć kochających się rodziców, żyjących w świętym związku małżeńskim i opierających swoje życie na wierze w Boga. Sam miał takich właśnie rodziców. Jego męczeńska śmierć jest świadectwem prawdy o świętości małżeństwa i rodziny. 

Adam Białous

VI. NIE CUDZOŁÓŻ. Też w polityce !

Dzięki mieszankom cywilizacyjnym zapanowały w Europie dziwaczne poglądy na małżeństwo. Zapomniano zgoła, że małżeństwo ślubne jest sprawą publiczną, a tylko konkubinat prywatną. Wywrócono rzecz całą na odwrót i określono, jako małżeństwo stanowi sprawę prywatną; równocześnie narastało gorące zamiłowanie do „publikowania” konkubinatów, wcale ich zresztą nie ganiąc. Tu i ówdzie, w kątach Europy, zaczęło się nałożnictwo wyrabiać, jakby na jakąś instytucję prawa… publicznego, a państwo przyglądało się temu z życzliwą neutralnością.

Związki nieślubne zawsze istniały i nie ma na to rady; ale niechże siedzą cicho, niech się nie pchają naprzód. Chyba nie przesadne wymaganie? Pojęcia o prawie małżeńskim są u nas pod względem cywilizacyjnym pstrokate. Bierze się coś niecoś z katolickiego prawa kanonicznego (najchętniej samą ceremonię) domiesza się przynajmniej drugie tyle z żydowskiego prawa małżeńskiego, trzecią część dosypie się z bizantyjskiego, a czwartą według poglądów turańskich. Wielu wybitnym w państwowości osobom trudno było zdecydować się, po jakiemu mają być ożenieni. Jest to zamiłowanie do niewyraźności, żeby się ubezpieczyć (nieraz wielostronnie) co do zmiany „podwiki”.

Cywilizacja łacińska wymaga monogamii dożywotniej, a to jest właśnie nienawistne wszystkim osobom acywilizacyjnym, których liczba wzrastała w ostatnim pokoleniu w sposób przeraźliwy. Całe nasze prawo małżeńskie mogłoby się doskonale składać z jednego tylko paragrafu. „Państwo polskie uznaje i przyjmuje postanowienia kanoniczne prawa małżeńskiego co do katolików, tudzież poglądy tego prawa co do małżeństw innowierców”.

Innowiercy nie straciliby na tym, gdyż Kościół trzyma się przepisów danego wyznania w osądzeniu prawości związku małżeńskiego osoby innowierczej. U neofity uznaje Kościół ten związek, jaki w dniu jego chrztu był ważnym według wyznania poprzedniego. Jeżeli zachodzą wątpliwości, Kościół trzyma się zasady nierozerwalności małżeństwa także innowierczego. Toteż protestanci lub prawosławni nie przechodzą nigdy na katolicyzm celem zmiany żony, bo z katolicyzmem nie da się tego urządzać. Neofita musi przed „rewokacją” uzyskać rozwód w swym poprzednim wyznaniu; a skoro go uzyska, nie potrzebna mu zmiana wyznania dla względów płciowych; jeżeli zaś nie uzyska, Kościół będzie go uważać za związanego tym innowierczym małżeństwem aż do końca życia; a więc utraci prawo rozwodowe, które przysługiwało mu w protestantyzmie lub w prawosławiu. Co do Żydów, istnieje tzw. privilegium paulinum, mocą którego nie tracą prawa do rozwodu. Kościół bezwarunkowo nie dopuszcza do profanacji religii chęcią zmiany żony. Nie można zakazywać zmiany wyznania, lecz należałoby na pewien dłuższy czas zakazać zawierania małżeństwa w nowo przyjętym wyznaniu (udzielającym rozwodu). Prawdopodobnie dałoby się to osiągnąć zgodnymi a dobrowolnymi postanowieniami samych wyznań rozwodowych. Czyż nie uwłaczają im tacy „nawróceni”? Gdyby się zaś okazać miało, że chodzi tylko o dochody z rozwodów, państwo ma prawo, a raczej obowiązek, stłumić handel tak haniebny.

Wszyscy rozwodnicy, zmieniający wyznanie dla zmiany kobiety, porzucają tym samym cywilizację łacińską, ponieważ w tej cywilizacji nie można w żaden sposób mieć drugiej żony za życia pierwszej. Polsce zaś nie można być pożytecznym poza cywilizacją łacińską; nie powinno się przeto osobom takim powierzać funkcji publicznych.

Kwestie szóstego przykazania związane są wielce ze sprawą dobrobytu, albowiem przestałoby się plenić niejedno zło społeczne i wróciłoby do równowagi wiele stosunków, gdyby mężczyźni mogli się żenić młodo. Kobieta na ogół w zasadzie nie powinna zarabiać poza domem. Weszlibyśmy w to zagadnienie jak najciekawsze i niezmiernej wagi, lecz nie wykraczajmy poza progi dekaloguUwzględnić zaś należy, że rozszerzone możliwości zarobków niewieścich przydają kobiecie niezawisłości także moralnej. Z reguły każda niemal zarabiająca poza domem uważa to jednak za wykolejenie, i wolałaby wyjść za mąż, choćby średnio dobrze. Lata zarobkowe pozadomowe nie powinny trwać długo, mając służyć tylko do tego, żeby niewiasta młoda nie musiała wyjść za mąż jakkolwiek, żeby miała czas dobrać sobie męża według swej skłonności. Gdyby zarobki niewieście dały się uregulować w tej myśli, przyczyniłyby się nadzwyczaj do podniesienia godności małżeństwa, a stadła niedobrane zdarzałyby się tylko wyjątkowo.

Są to jednak marzenia próżne, dopóki każdy 28-letni mężczyzna nie będzie mógł ustalić się i być pewnym, że przy rządności nie zabraknie mu nigdy środków na utrzymanie rodziny. Nie można powoływać się na przykład na Żydów, u których małżeństwo jest obowiązkiem; wśród prawowiernych Żydów nie ma bezżennych, a więc ani niezamężnych. Niczego się od nich nie nauczymy, bo u nich kobieta „nie ma duszy” i tym poglądem wiele się u nich tłumaczy.

Przejdźmy do jeszcze jednej kwestii: Ubolewają wszyscy porządni ludzie nad rozpanoszeniem się pornografii. Wina tkwi w europejskich kodeksach karnych, które wyznaczają za to przestępstwa kary tak nieznaczne, iż doprawdy ustawodawstwa nasze (owoc mieszanki cywilizacyjnej) wyglądają jakby na protektora tych nikczemności.

Należy zapytać się ostro: jak długo jeszcze państwo będzie tak wyraźnie antymoralne? Wiadome też są zakręty od sztuki do pornografii i wynikająca stąd groźba degeneracji. Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że degenerację sztuki i wszystkich dziedzin życia i nawet upadek danej cywilizacji sprowadzają objawy pochodzące z innych cywilizacji, gdy im się udzieli niepotrzebnie indygenatu. Strzeżmy się mieszanek cywilizacyjnych, a pornografia straci na pewno rozmach.. Tacy, którzy się będą trzymać mocno cywilizacji łacińskiej, nie będą pobłażliwi dla interesów pomograficznych. Jedna też tylko powinna istnieć cenzura: przeciwko pornografii.

Byłby huczek w imię „sztuki”, lecz ani jeden wielki malarz nie poczułby się zagrożonym w swej twórczości. Nie chodzi wcale o „akty”. Pornografia może zresztą być kompletnie ubrana.

=================

teksty Feliksa Konecznego z książki „Państwo i prawo

Poszczególne przykazania z tego cyklu [Dekalog] były już tu publikowane – ale zniszczyła je agresja na twarde dyski w mych serwerach w październiku 2021.