[umieszczam, choć śmieszą mnie nowo-twory językowe, jak „ anokracji”, „nacjokrację”, jak i swoista logika: W walce o „nacjonalizm ukraiński” występują, cyt.: „z Chorwacji, Szwecji i Norwegii, choć najliczniejszą po Ukraińcach grupę narodową stanowili sami Rosjanie”.
Dodam, a wiem to od samych „bojowników”, że są sowicie wynagradzani, a to za zniszczenie czołgu,a to za zabicie oficera. Są to najemnicy, nie „rycerze nacji”. Artykuł jednak ciekawy, obce dla mnie spojrzenie. Mirosław Dakowski]
——————————
Podczas „II Wojny Zimowej”, która wybuchła 24 lutego 2022 roku, Mariupol z uwagi na uporczywą obronę zdążył już uzyskać miano „ukraińskiego Stalingradu” [Marcin Gawęda, „Mariupol – bastion Ukrainy nad Morzem Azowskim. Znaczenie strategiczne i przebieg walk”, Defence24.pl, 26.III.2022]. Samo porównanie jest znacznie przebarwione, lecz propagandowa hiperbolizacja wpływa na stan umysłów walczących.
Dość elitarnym i bezkompromisowym trzonem załogi oblężonego miasta jest pułk „Azow”, który w narracji rosyjskiej często przyrównywany jest do jednostek Waffen SS z uwagi na fanatyzm i nieustępliwość w walce. Żołnierze tej formacji doskonale zdają sobie jednak sprawę, że w przypadku dostania się do niewoli wobec nich nie będzie pardonu, gdyż „ich skuteczność” przeciwnik poznał na „własnej skórze” już podczas wojny noworosyjskiej (2014-2015). By zasiać postrach i niewiarę wśród islamskich przeciwników, jakimi są czeczeńscy kadrowcy [? może jednak chodziło o „kadyrowcy”?? MD] , zaczęli nawet swoją ostrą amunicję smarować wieprzowym smalcem. To z kolej, według opinii islamskiej, ma uniemożliwić „bojownikom Allaha” dostanie się do raju.
Ruch Azowski jest „produktem” Ukrainy…
która zyskała niepodległość, w wyniku wewnętrznej dekompozycji Związku Radzieckiego. Państwo to u swego zarania „zaiskrzyło” jako końcowy efekt projektu nacjonalistycznego, choć zbudowany na zasadzie milczącego konsensusu między narodowymi demokratami, narodowymi komunistami i środowiskami rusofońskimi [Serhy Yekelchyk, „Ukraina. Narodziny nowoczesnego narodu”, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009, s. 13, 277-278]. Był także konsekwencją określonej polityki historycznej, która dokonała swoistej reinterpretacji (antyradzieckiej i antyrosyjskiej) działalności Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, Ukraińskiej Armii Powstańczej oraz propagowała kult Stepana Bandery. Mitologia organizacyjna odwołuje się także do legendy Prawego Sektora z czasów EuroMajdanu oraz zwalczania zwolenników Ruskiej Wiosny [Witold Dobrowolski, „Ruch Azowski. Ideologia, działalność i walka ukraińskich nacjonalistów”, Capitol, Warszawa 2021, s. 145-173].
Za „zaczyn” Ruchu Azowskiego uchodzi Socjal-Narodowa Partia Ukrainy, utworzona w 1991 roku z połączenia kilku efemerycznych etnonacjonalistycznych organizacji młodzieżowych oraz stowarzyszenia ukraińskich „Afgańców”. Po zakończeniu Pomarańczowej Rewolucji, środowiska prawicowe uległy dekompozycji. W rezultacie tego w 2005 roku w Charkowie powstała organizacja „Patriota Ukrainy”, której liderem został Andrij Biłećki. Aktywizm jej członków odwoływał się zasad nieposłuszeństwa obywatelskiego wobec oligarchatu, organizowania obozów i szkolenia paramilitarnego oraz działań pośrednich wobec przeciwników politycznych i emigrantów. Po dojściu do władzy prezydenta Wiktora Janukowycza nasiliły się represje wobec wspomnianego ugrupowania. Latem 2011 roku wybuchła tzw. afera wasylkiwska, która zakończyła się procesem i wyrokiem skazującym za propagowanie ekstremizmu. W Charkowie aresztowano wówczas Biłećkiego, jednakże po zwycięstwie EuroMajdanu został on zwolniony z więzienia w wyniku amnestii. Jako ofiara anokracji został on niebawem liderem Prawego Sektora na wschodniej Ukrainie.
Po wybuchu Ruskiej Wiosny nacjonaliści rozpoczęli czynne zwalczanie separatystów rusofońskich. W tym też celu stworzono Czarny Korpus, który miał stanowić adekwatną odpowiedź na działania „zielonych ludzików”. W nocy 14 / 15 marca 2014 roku dochodzi w Charkowie do pierwszej potyczki z secesjonistami pod dowództwem Arsena Pawłowa ps. „Motorola”. Wspomniana utarczka uchodzi za pierwsze starcie w konflikcie noworosyjskim (2014-2015) i stanie się w okresie późniejszym częścią mitologii Ruchu Azowskiego.
Od Charkowa do Mariupola
Wspomniana organizacja miała zatem swój udział w likwidacji jednodniowej Charkowskiej Republiki Ludowej. Następnie brała ona udział w rajdzie na Mariupol, który ostatecznie zajęto 13 czerwca 2014 roku. Legalizuje swą działalność jako batalion ochotniczy „Azow”. W sierpniu jednostka bierze udział w walkach o Iłowajsk, lecz w wyniku decyzji dowódcy Andrija Biłećkiego o wycofaniu unika ona losu innych jednostek ukraińskich. Miesiąc później batalion przeistacza się w pułk i odpiera ataki rosyjskie pod Mariupolem. Po reorganizacji i dozbrojeniu bierze on udział, podczas kampanii zimowej 2015 roku, w natarciu w okolicach wspomnianego miasta. Walki trwały aż do lipca. Aż do końca stycznia 2019 roku „Azow” pozostawał poza obszarem Donbasu, choć w międzyczasie brał on udział w blokadzie Krymu oraz kontroli granicy z Republiką Naddniestrza. Do czasu wybuchu II Wojny Zimowej zyskał on miało dość kontrowersyjnej, choć elitarnej i nieustępliwej, formacji Armii Ukraińskiej.
Specyfiką pułku był zarówno skład narodowy jak i jego ideologia walki. Jednostka grupowała w swych szeregach europejskich nacjonalistów z Chorwacji, Szwecji i Norwegii, choć najliczniejszą po Ukraińcach grupę narodową stanowili sami Rosjanie, którzy walczyli z „multikulturalnym imperium o akronimie FR rządzonym przez KGB”. Z kolei w sferze symboliki oraz idei „Azow” jest niezmiennie identyfikowany przez środowiska lewicowo-liberalne oraz ukraino-sceptyczne jako neofaszystowski lub wręcz neonazistowski, z uwagi na swój antysystemowy i „niepoprawny politycznie” charakter. Jednakże analizując dzieje Ruchu Azowskiego bardziej adekwatne wydają się tu określenia skrajnej prawicy, narodowego rewolucjonizmu czy narodowego radykalizmu.
Jego przewodnią formułą pozostaje socjal-nacjonalizm, który jest swoistą kwintesencją doświadczeń nacjonalistów spod znaku OUN, którzy zetknęli się z problemami społecznymi, „ludzi radzieckich” na naddnieprzańskiej Ukrainie w czasie II Wojny Światowej. Dla tych ostatnich hasła narodowe nic nie znaczyły i nie mówiły, natomiast kluczem do ich „serc i umysłów” okazała się kwestia socjalna. Za ojca założyciela ukraińskiego socjal-nacjonalizmu możemy uznać Jarosława Stećkę, który w pracy „Dwie rewolucje” (1951), stwierdził iż droga do niepodległości prowadzi nie tylko poprzez permanentną rewolucję narodową, której siłą napędową będzie lud, lecz także poprzez rewolucję społeczną, która zniszczy „stary porządek”. Było to także, nie do końca uświadomione, nawiązanie do głównych filarów niepodległości Ukraińskiej Republiki Ludowej – kwestii społecznej i teorii narodu, choć z odwróceniem obydwu przywołanych akcentów.
Wspólnota krwi i historii
Po odzyskaniu niepodległości Ruch Azowski był jednym z tych ugrupowań polityczno-paramilitarnych, który dokonał swoistej reinterpretacji doktryny. Opiera się ona na trzech fundamentalnych zasadach: (1) etnos, (2) kwestia socjalna oraz (3) wielkomocarstwowość. Pod pierwszym pojęciem kryje się zmodernizowane hasło: gospodarzem Ukrainy jest przede wszystkim naród ukraiński, który powinien pozostać nośnikiem wartości uznanych powszechnie za klasyczne i niezmienne. Dla „Azowców” naród to wspólnota krwi i historii. Ideałem pozostaje państwo monoetniczne. Z tego też powodu krytykuje on zjawisko imigracji oraz głosi kult białej rasy i siły. W kwestii społecznej postulują oni zerwanie z liberalną demokracją oraz systemem kapitalistycznym (postuluje koncepcję „trzeciej drogi”), co oznacza dystansowanie się od „wartości zachodnich” oraz niechęć wobec imperializmów UE i USA. Innym problemem zwalczanym przez Ruch Azowski jest kwestia „okupacji wewnętrznej” kraju ze strony oligarchatu.
Za najlepszy system rządów uznaje on nacjokrację, alternatywną doktrynę społeczno-polityczną stworzoną przez Mykołę Ściborskiego, opartą o autorytaryzm, elityzm i hierarchizm społeczny. Trzecim aspektem ideologii Ruchu Azowskiego jest koncepcja Wielkiej Ukrainy – mocarstwa kontynentalnego i zwornika Konfederacji Środkowo-Europejskiej w geopolitycznym trójkącie Bałtyk-Bałkany-Kaukaz. Cechuje go niechęć do imperiów UE i USA, jednak za główne zagrożenie uchodzi Rosja. Wobec Kremla „Azowcy” postulują militaryzację państwa i narodu, odbudowę arsenału jądrowego – wobec potencjalnej, przed 24 lutego 2022 roku, agresji ze strony eurazjatyckiego neoimperium oraz „kartagiński pokój” z nim. Z kolei w przypadku Polski – paradoksalnie – nawiązują oni do koncepcji Międzymorza, jako „odskoczni” do budowania własnej mocarstwowości [Paweł Terpiłowski, „Polska w doktrynie politycznej Ruchu Azowskiego”, „Wschodnioznawstwo” 2017, t. 11, 193-203].
Runiczny Trójząb
W sferze symbolicznej Ruch Azowski dokonał reinterpretacji działalności OUN i UPA oraz walki 14. Dywizji SS „Galizien”, kładąc głównie nacisk na aspekty antyradzieckie i antyrosyjskie. W sposób wysoce relatywistyczny podchodzi on do dziedzictwa Stepana Bandery z uwagi na „nieprzystawalność” do obecnej rzeczywistości. Nawiązuje również do tradycji Ukraińskiej Rewolucji Narodowej z lat 1917-1921. Oficjalnymi symbolami pozostają runiczny Trójząb, który nawiązuje do symboliki dynastycznej Rusi Kijowskiej oraz znak „Idei Nacji”, złożony z liter „I” i „N”, oznaczający prymat interesów narodowych nad partykularyzmem. Ten ostatni, z racji uderzającego podobieństwa do godła 2. Dywizji Pancernej Waffen SS „Das Reich” kojarzony jest przez niektóre narracje jako znak formacji o charakterze neonazistowskim. Zmodyfikowany znak ten nadal pozostaje oficjalnym logo pułku „Azow”, choć równocześnie usunięto wizerunek „Czarnego Słońca”, także identyfikowanego ze wspomnianą zbrodniczą formacją niemiecką [Współcześnie znaki runiczne były i są często wykorzystywane przez formacje wojskowe jako służące do identyfikacji poszczególnych jednostek. W czasie interwencji afgańskiej wykorzystywali je zarówno Amerykanie, jak i Polacy. W konsekwencji narracja liberalna i lewicowa oskarżała żołnierzy posługujących się wspomnianą grafiką o propagowanie neonazizmu].
W sumie Ruch Azowski bezspornie zapisał się już w historii współczesnej Ukrainy jako najbardziej żywotna, efektywna i trwała organizacja stworzona poza strukturami państwa. A ponieważ „[…] przemoc polityczna jest na Ukrainie zjawiskiem powszechnym, a w przypadku ukraińskich nacjonalistów z Ruchu Azowskiego stanowi wręcz istotne narzędzie aktywizmu. Nacjonaliści wykorzystują przyzwolenie kręgów rządowych na bezprawne używanie przemocy przez grupy związane z oligarchami, by samemu stosować rozwiązania siłowe wobec swoich przeciwników politycznych […]. Po EuroMajdanie przemoc polityczna pozostała nadal często spotykanym zjawiskiem na Ukrainie. Nacjonaliści, stosując ją, starają się równocześnie komunikować społeczeństwu, że jest ona jedynie narzędziem walki z bezprawiem w oligarchicznym systemie, który nadal funkcjonuje na Ukrainie” [Witold Dobrowolski, op.cit., s. 172-173].
Właśnie owa „retoryczna” bezkompromisowość polityczna oraz nieustępliwość w walce z separatystami prorosyjskimi na Donbasie oraz Przyazowiu zapewniły ruchowi znaczne wpływy społeczne i propagandowe. Z drugiej jednak strony owa nieugiętość i skuteczność wobec secesjonistów oraz stosowanie przez niego wspomnianej symboliki i autorytarnej ideologii sprawiają, że jest on oskarżany o propagowanie treści totalitarnych oraz przemoc fizyczną wobec adwersarzy politycznych i ujętych bojowników prorosyjskich. Dlatego też w propagandzie rosyjskiej z takim powodzeniem wykorzystuje się wątek narracyjny o „nazyfikacji” Ukrainy po EuroMajdanie. Jest równocześnie jeden z głównych celów politycznych „specjalnej operacji wojskowej”, choć warto zauważyć, iż tego typu narracja wpisuje się jeszcze w decepcję radziecką stosowaną z powodzeniem przez cały XX wiek. Eksponowanie domniemanego zagrożenia Ukrainy przez ruch i idee najpierw Symeona Petlury a następnie Stepana Bandery było stałym elementem tej gry informacyjnej.[??? Nie wiem, co Autor chce tu powiedzieć?? MD]
„Azow” w Mariupolu
Tak się jednak składa, że obecna wojna rosyjsko-ukraińska służy jednak dalszemu wzmocnieniu poczucia narodowego i państwowego ze strony Ukraińców, nawet tych rosyjskojęzycznych. Mitologizacji uległa zatem także walka pułku „Azow” w oblężonym Mariupolu przeciw jednostkom 1. Korpusu Armijnego DRL oraz grupom bojowym ze składu rosyjskiej 8. Armii. Jest to obecnie elitarna jednostka ukraińskiej Gwardii Narodowej złożoną nie tylko z pododdziałów specjalnych czy rozpoznawczo-dywersyjnych, lecz i pancerno-zmechanizowanych.
Samo miasto dość długo przygotowywało się o obrony okrężnej, z drugiej strony widoczne jest doświadczenie i determinacja obrońców. Tym niemniej w samej Rosji pułk „Azow” jest uznawany za jednostkę złożoną z „neonazistów”, stąd nie brak informacji medialnych o terrorze wobec ludności cywilnej, celowym wysadzaniu budynków mieszkalnych, obsadzaniu budynków cywilnych przez żołnierzy tej formacji, czy nawet strzelaninach z formacjami jednostek operacyjnych.
Dlatego też ewentualne zdobycie go przez wojska rosyjskie będzie miało głębokie znaczenie propagandowe: ulegną zniszczeniu nie tylko doborowe jednostki ukraińskie, lecz także pułk „Azow”, co będzie niejako odczytane jako „fizyczna” eliminacja nazizmu na Ukrainie. Niestety narracja sobie, zaś rzeczywistość sobie, gdyż – po wybuchu wojny – członkowie i sympatycy ruchu zaczęli formować nowe jednostki obrony terytorialnej o tej samej nazwie w Kijowie i Charkowie. Niemniej, jak dotychczas, wszelkie próby deblokady Mariupola nie wchodzą w grę. Można spodziewać się jednak, że wraz z upadkiem miasta władze Federacji Rosyjskiej ogłoszą zakończenie procesu demilitaryzacji i „denazyfikacji” Ukrainy.
dr Robert Potocki
Autor jest ukrainoznawcą, wieloletnim nauczycielem akademickim, związanym z Uniwersytetem Zielonogórskim i współtwórcą Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego.
Myśl Polska, nr 15-16 (10-17.04.2022)