Południowa Polska mierzy się z ogromnym problemem powodzi. Szef Najwyższej Izby kontroli Marian Banaś twierdzi, żegdyby nie zaniedbania, to skala tragedii mogłaby być mniejsza.
– Mamy poważne zastrzeżenia co do inwestycji i projektów przeciwpowodziowych w dorzeczu Odry, Wisły, które po prostu się rozciągają w czasie. I one nie zostały zakończone. Właściwie od ośmiu lat każdego roku prowadzimy kontrole, badamy sprawozdania finansowe z tych inwestycji – powiedział w rozmowie z Magdaleną Rigamonti z „Onetu” Marian Banaś, szef Najwyższej Izby Kontroli.
Szef NIK mówił m.in. o prowadzonych Kotlinie Kłodzkiej, w dorzeczu Nysy Kłodzkiej, w dolinie rzeki Białej oraz w doliny rzeki Bystrzycy Dusznickiej inwestycjach.
– Niektóre z nich miały zostać zakończone w grudniu 2023 r., ale termin oddania został znowu przesunięty, tym razem na czerwiec 2025 r. A to one miały przecież chronić ludzi przed powodzią – stwierdził Banaś.
Urzędnik powiedział, że po pierwsze, „trochę ślamazarnie te inwestycje tam się toczyły”, a po drugie, „nie było prognoz, że rok 1997 się powtórzy”.
– Trzeba jasno powiedzieć, że brak tych inwestycji spowodował, że mamy do czynienia z tak wielką tragedią – ocenił Marian Banaś.
Szef NIK skrytykował także odstąpienie od zabezpieczenia rzek Ścinawki oraz Bystrzycy Dusznickiej. – No i niestety po prostu te inwestycje tam nie zostały zakończone – dodał szef NIK.
Banaś stwierdził także, że gdyby NIK tego nie dopilnował, to kłopoty mogłyby być także ze zbiornikiem w Raciborzu. – Dwa czy trzy lata przed oddaniem go do użytku przeprowadziliśmy kontrolę, po której okazało się, że są różne problemy z jego budową. Zmusiliśmy inwestora do poprawy dużego odcinka wału, który był zrobiony w sposób nieodpowiedni – powiedział
Zmarnowane miliardy złotych pod pretekstem walki z koronawirusem i bezprawne działania. Najwyższa Izba Kontroli złożyła dziewięć zawiadomień do prokuratury. W tym na Jacka Sasina.
Zmarnowanie nawet 16 miliardów złotych podczas covidowego szaleństwa – taki główny zarzut wobec PiS-u wysunął NIK.
Instytucja podczas konferencji prasowej zaprezentowała ustalenia z trzech kontroli: dotyczącej przygotowania i działań organów państwa w czasie ogłoszonej pandemii, funkcjonowania szpitali tymczasowych i wypłaty dodatków w związku ze zwalczaniem covida. NIK zaznacza, że to nie wszystkie kontrole, ale podczas wtorkowej konferencji skupiono się na tych obszarach.
Następstwem wprowadzenia tzw. specustawy covidowej był jeden wielki chaos, a podejmowane decyzje były niezgodne z prawem. Tym samym NIK wystąpiła do TK z wnioskiem o stwierdzenie niezgodności przepisów specustawy covidowej z Konstytucją.
Dalej NIK podważa sens wydawania miliardów złotych na walkę z wirusem, która nie przyniosła efektów.
Aż 9 mld zł przeznaczono na dodatki covidowe, a 7 mld zł na samą gotowość do udzielania świadczeń pacjentom ze zdiagnozowanym covidem. Dodatki z tytułu walki z covidem dostawali nawet hydraulicy, archiwiści, magazynierzy czy kapelani.
Kontrola wskazała też na bezsens stawiania tylu tymczasowych szpitali covidowych. Polska miała ich więcej niż cała Europa razem wzięta. NIK wskazuje, że szpitale tymczasowe były tworzone ad hoc, bez żadnej analizy, która wykazywałaby potrzebę ich budowy. W sumie powołano 33 takie placówki, z czego 32 ruszyły.
Na szpitale tymczasowe poszło niemal miliard złotych, a w większości stały one puste bądź przyjmowały garstkę pacjentów. Sowicie opłacany personel czekał w gotowości w placówkach, a w tym czasie pacjenci z innymi dolegliwościami nie doczekali pomocy.
Z tego tytułu NIK zdecydowała o złożeniu dwóch zawiadomień do prokuratury dotyczących ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. To dlatego, że umowę na utworzenie 10 szpitali podpisano z resortem Sasina. Inne zawiadomienia do prokuratury dotyczą m.in. wojewody dolnośląskiego czy dyrektora szpitala MSWiA w Katowicach (w tym ostatnim przypadku chodzi o nieprawidłowości przy umowach z firmą sprzątającą).
Wobec resortu Sasina pojawia się jeszcze inny zarzut. MAP zawarł umowę z PKO BP na prowadzenie szpitala tymczasowego i późniejszego punktu szczepień w tarnowskiej Hali Jaskółka. W styczniu 2021 r. MAP zawarł z PKO BP umowę zakładającą, że punkt szczepień w Hali Jaskółka przestanie działać w lipcu 2021 r. i w ciągu dwóch miesięcy nastąpi zwrot obiektu w ręce właściciela, czyli miasta. Nastąpił jednak miesięczny poślizg, a PKO BP, występując do MAP o zwrot kosztów, uwzględnił także październik 2021 r., a więc miesiąc, którego umowa już nie obejmowała. Co zrobił MAP? W marcu 2022 r. aneksował umowę z mocą wsteczną, w którym wydłużał termin zwrotu obiektu z 62 do 92 dni. W ten sposób usankcjonowano dokonany w grudniu 2021 r. przez MAP zwrot na rzecz PKO BP SA kosztów w kwocie 347,9 tys. zł, poniesionych za czynsz i opłaty eksploatacyjne.
NIK przypomniał też o stworzonym systemie, w którym lekarze covidowi za kilkadziesiąt minut pracy inkasowali nawet 15 tysięcy złotych. To wyniki kontroli sprzed kilkunastu miesięcy, o których pisaliśmy w artykułach
Mamy też zarzuty pod kątem niechęci dokumentacji działań władzy. „Podobnie jak Minister Zdrowia, także inne organy administracji (GIS, wojewodowie) nie dokumentowały w sposób rzetelny niektórych działań podejmowanych w celu zwalczania epidemii COVID-19, w efekcie czego nie jest możliwe zidentyfikowanie, jakie były podstawy do przyjmowania przez nie poszczególnych rozstrzygnięć co do środków i sposobów przeciwdziałania kryzysowi, w tym decyzji kluczowych dla całych dziedzin gospodarki i aktywności społecznej” – piszą kontrolerzy.
Do tego zakupy trefnych respiratorów i masek, kupienie o dziesiątki milionów za dużo covidowych szczepionek, które zalegają w magazynach. Jedno wielkie covidowe bagno. PiS tak jednak działał, bo mógł. Do spółki z tzw. totalną opozycją i mainsteramowymi mediami wytworzono atmosferę potężnego strachu i domagano się więcej obostrzeń, więcej szpitali, więcej szczepionek, więcej wszystkiego.
Z roku na rok do Agencji Badań Medycznych (ABM) trafiało coraz więcej pieniędzy, jednak do końca czerwca 2022 r. jej działalność nie przyniosła wymiernych korzyści ani systemowi ochrony zdrowia, ani budżetowi państwa. To oznacza, że choć NFZ, którego ponad 90% przychodów stanowią składki zdrowotne przekazał ABM ponad 888 mln zł, pożytek z jej działalności dla pacjentów był niewielki.Co więcej, w latach 2023-2025 Narodowy Fundusz Zdrowia planuje przekazać Agencji 1,3 mld zł, mimo że ABM nie oceniała korzyści finansowych, jakie wspierane przez nią badania przynoszą co roku budżetowi państwa i systemowi ochrony zdrowia. Jest do tego zobowiązana ustawowo.
Na duże obciążenie dla budżetu, jakim będzie utworzenie Agencji Badań Medycznych, zwracało uwagę Biuro Analiz Sejmowych, opiniując w 2019 r. projekt ustawy dotyczącej powołania ABM. Prawnicy podkreślali, że kosztowna instytucja ma powstać w sytuacji, w której wyznaczone jej zadania są zbliżone do zadań wykonywanych już przez Narodowe Centrum Nauki oraz Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Obie te instytucje zostały utworzone w 2010 r., kiedy to dostrzeżono w Polsce potrzebę finansowego wspierania niekomercyjnych badań klinicznych produktów leczniczych i wyrobów medycznych. Chodziło o potwierdzenie lub sprawdzenie ich skuteczności przez ośrodki niezależne od firm farmaceutycznych. Niekomercyjne badania wyrobów medycznych nie były prowadzone w naszym kraju od 2012 r. i to się nie zmieniło po utworzeniu ABM.
Agencja rozpoczęła działalność 22 marca 2019 r., a już 10 miesięcy później premier zdecydował o przyznaniu tej instytucji statusu jednostki o szczególnym znaczeniu dla państwa. Tak się stało, mimo że w tym czasie nie stwierdzono jeszcze znaczących rezultatów podejmowanych przez nią działań. Nie zostały także spełnione przesłanki ustawy kominowej, które powinny być w tym wypadku uwzględnione – rodzaj świadczonych przez ABM usług, zasięg działania, obroty i liczba zatrudnionych pracowników. Kontrola przeprowadzona przez NIK pokazała, że w 2019 r. Agencja nie przeprowadziła jeszcze żadnych badań, była dopiero w trakcie tworzenia wewnętrznej struktury organizacyjnej, dysponowała jedynie 14 etatami, a Minister Zdrowia przekazało jej 7 mln zł dotacji wyłącznie na pokrycie bieżących kosztów działalności. Tymczasem w efekcie wpisania Agencji na listę podmiotów o szczególnym znaczeniu dla państwa, miesięczne wynagrodzenie brutto jej prezesa (także osoby pełniącej obowiązki prezesa) wzrosło w 2020 r. o ponad 58%, a w 2022 r. o niemal 96% – do 47 tys. zł brutto.
NIK zwraca uwagę na fakt, że od 2000 r., kiedy to weszła w życie ustawa kominowa, na podstawie której premier może decydować o nadaniu podmiotom statusu o szczególnym znaczeniu dla państwa, do 2018 r. żaden z szefów rządu nie skorzystał z tej możliwości. Tymczasem od 29 maja 2018 r. do końca 2021 r. do takiego wykazu trafiło 15 podmiotów, z czego cztery podlegały Ministrowi Zdrowia. Dzięki temu, że znalazły się w wykazie, można było zwiększyć o 50% maksymalną kwotę miesięcznego wynagrodzenia osób kierujących tymi instytucjami. Inicjatorami wpisania ABM na listę byli przewodniczący Rady Agencji Badań Medycznych Marcin Moniuszko oraz ówczesny wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński.
Rzetelność wyboru Prezes ABM pod znakiem zapytania
ABM rozpoczęła działalność w marcu 2019 r. Pełnienie obowiązków prezesa Agencji Minister Zdrowia Łukasz Szumowski powierzył dr. hab. n. med. Radosławowi Sierpińskiemu. Pierwszy konkurs na stanowisko prezesa został ogłoszony kilka miesięcy później. Jedyny kandydat, który wziął w nim udział został powołany w październiku, ale już w grudniu zrezygnował ze stanowiska. Kolejny konkurs na stanowisko prezesa ogłoszono dopiero w maju 2021 r., a do tego czasu obowiązki prezesa ponownie pełnił Radosław Sierpiński i to on, jako jedyny kandydat wystartował w konkursie. Obowiązki prezesa objął 12 czerwca 2021 r.
Przeprowadzone przez ówczesnego Ministra Zdrowia postępowanie konkursowe na to stanowisko, NIK uważa jednak za nierzetelne. Wymagania ustawowe, które musieli spełniać kandydaci dotyczyły m.in. co najmniej pięcioletniego doświadczenia zawodowego, w tym trzyletniego w zarządzaniu zasobami ludzkimi. Z uzyskanych przez kontrolerów Izby informacji wynika, że pracodawcy wymienieni w przedstawionym przez Radosława Sierpińskiego dokumencie nie składali do ZUS raportów, z których wynikałoby że płacili za niego obowiązkowe składki. Z kolei w Centralnej Ewidencji i Informacji o działalności gospodarczej nie było danych, które wskazywałyby na to, że Radosław Sierpiński prowadził taką działalność, co mogłoby potwierdzać jego doświadczenie na stanowisku kierowniczym.
Od kandydatów na stanowisko prezesa Agencji wymagano także odpowiedniego wykształcenia; uzyskania co najmniej stopnia doktora habilitowanego nauk medycznych. Radosław Sierpiński uzyskał habilitację w kwietniu 2021 r. na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu, 11 dni przed ogłoszeniem konkursu na prezesa ABM.
NIK zwraca uwagę także na to, że w okresie objętym kontrolą Radosław Sierpiński kierował Agencją sam, choć zgodnie z przepisami, prezesa powinien wspierać przynajmniej jeden, a maksymalnie trzech zastępców – do spraw medycznych, finansowania badań oraz do analiz i badań własnych. Stanowisko zastępcy prezesa do spraw medycznych było obsadzone tylko przez nieco ponad miesiąc w 2019 r., zajmował je sam Radosław Sierpiński zanim stanął na czele całej instytucji. Zastępca prezesa do spraw analiz i badań własnych nie został powołany do czasu zakończenia kontroli NIK, a zastępca prezesa do spraw finansowania badań pełnił swoją funkcję od 7 listopada 2019 r. do 31 lipca 2021 r. i następnie od 31 stycznia 2022 r. do 5 czerwca 2022 r. W trakcie kontroli prezes ogłosił nabór na to stanowisko, które zostało obsadzone już po jej zakończeniu.
Choć Radosław Sierpiński nie powołał swoich zastępców dostał zgodę ministrów zdrowia – najpierw Łukasza Szumowskiego, a następnie Adama Niedzielskiego – na podjęcie dodatkowej działalności zawodowej w 10 innych podmiotach, w tym także w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa niezwiązanych z systemem ochrony zdrowia – Totalizatora Sportowego, Spółki AB Kauno tiltai (z sektora budownictwa infrastrukturalnego w krajach bałtyckich) i KGHM TFI SA.
Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli angażowanie się prezesa w działalność innych jednostek, w sytuacji, gdy nie wyznaczył on swoich zastępców, stwarzało ryzyko niewłaściwego zarządzania Agencją i nieprawidłowego nadzorowania realizowanych przez nią zadań. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że ABM powierzono ogromne środki i wpisano ją na listę podmiotów o szczególnym znaczeniu dla państwa.
Agencja Badań bez badań własnych
Agencja Badań Medycznych ma realizować zadania zlecane przez Ministra Zdrowia i własne badania naukowe i prace rozwojowe, a także finansować projekty wyłonione w drodze konkursu, ze szczególnym uwzględnieniem badań klinicznych i epidemiologicznych. Od września 2021 r. cele działalności ABM zostały rozszerzone o dofinansowywanie eksperymentów badawczych.
W okresie objętym kontrolą, ABM nie inicjowała i nie prowadziła własnych badań naukowych oraz prac rozwojowych, mimo zapewnionych na ten cel środków.Co prawda w 2020 r. Ministerstwo Zdrowia zleciło Agencji opracowanie szczepionki przeciwko wirusowi SARS-CoV-2 i wspieranie prac badawczych, których celem było poszukiwanie skutecznej metody leczenia zakażeń koronawirusem, jednak do zakończenia kontroli działania ABM nie przyniosły spodziewanego efektu – nie odnotowano wymiernych korzyści dla pacjentów i nie zastosowano wyników badań w ramach systemu ochrony zdrowia. Agencja otrzymała na te badania ponad 4 mln zł w formie dotacji, a realizowały je trzy podmioty zewnętrzne wykorzystując na ten cel ponad 91% otrzymanych środków.
Działania Agencji od początku jej istnienia skupiały się przede wszystkim na organizowaniu konkursów, wyborze projektów badawczych i ich finansowaniu. Nie była ona jednak w stanie ograniczyć ryzyka dofinansowywania takich samych lub bardzo podobnych badań. Przyczyną był nie w pełni funkcjonalny system informatyczny, który w lipcu 2022 r. umożliwiał jedynie przyjmowanie wniosków o dofinansowanie projektów oraz ich ocenę merytoryczną. Wbrew przepisom nie można było jednak dzięki niemu oceniać wniosków pod względem formalnym, rozliczać umów, a także nadzorować i kontrolować stanu realizacji projektów. System ten nie umożliwiał także wymiany korespondencji między ABM a wnioskodawcami i beneficjentami.
Podstawowym źródłem finansowania projektów badawczych zgłoszonych w konkursach były środki otrzymywane przez ABM z Narodowego Funduszu Zdrowia. NFZ jest bowiem ustawowo zobowiązany do przekazywania Agencji 0,3% planowanych przychodów określonych w planie finansowym, z tytułu składek na ubezpieczenie zdrowotne.
W ramach 18 konkursów zorganizowanych w latach 2019-2022 (do 30 czerwca) ABM podpisała umowy z 43 beneficjentami o dofinansowanie 127 projektów za w sumie niemal 1,8 mld zł. Najwięcej zrealizował ich Gdański Uniwersytet Medyczny – 14, na co otrzymał blisko 187 mln zł (10,6% wartości wszystkich podpisanych umów).
W 2020 r. ABM dofinansowała 21 projektów związanych z epidemią COVID-19 (większość zakończono, pięć wciąż było w trakcie realizacji). Wśród tych projektów znalazły się niekomercyjne badania kliniczne dotyczące wykorzystania chlorochiny w leczeniu wirusa SARS-CoV-2, które prowadził Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu. Koszt dofinansowania projektu wyniósł ponad 1 mln zł, a umowa przewidywała objęcie badaniem 400 pacjentów. W badaniu wzięło udział zaledwie 16 osób, ponieważ zdaniem prezesa ABM, „rekrutacja pacjentów przebiegała znacznie wolniej niż zakładano”. Jednocześnie dwa duże ogólnoświatowe badania nie wykazały skuteczności hydroksychlorochiny ani w prewencji, ani leczeniu COVID-19. Na wniosek rektora Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu prezes ABM zawiesił prace badawcze.
Mimo że w badaniu wzięło udział 16 zamiast 400 osób, wydano na nie niemal 800 tys. zł, czyli 69% przeznaczonej na ten cel dotacji. Harmonogram przyjęty do umowy nie określał jakiego rodzaju zakres prac można było uznać za kwalifikujący się do rozliczenia. Uczelnia kupiła m.in. sprzęt i wyposażenie, które w 2021 r., w formie darowizny przekazała utworzonemu przez siebie Uniwersyteckiemu Szpitalowi Klinicznemu (USK) we Wrocławiu. Wartość darowizny wyniosła ponad 485 tys. zł. Od 1 kwietnia 2022 r. pełniącym obowiązki dyrektora USK był Jakub Berezowski, były wiceprezes Agencji Badań Medycznych.
Dofinansowanie z ABM do badań związanych z COVID-19 dostały także m.in. uczelnie z Białegostoku i ze Szczecina. W tym przypadku NIK zwraca uwagę na to, że choć kontrola nie wykazała by doszło do rzeczywistego konfliktu interesów, to jednak kierownikami projektów i głównymi badaczami byli członkowie Rady Agencji Badań Medycznych. Chodzi o jej przewodniczącego prof. dr hab. n. med. Marcina Moniuszkę, prorektora ds. nauki i rozwoju Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, który realizował siedem projektów za w sumie ponad 80 mln zł oraz wiceprzewodniczącego Rady prof. dr hab. n. med. Bogusława Machalińskiego, rektora Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, która to uczelnia dostała od Agencji łącznie 14,2 mln zł na pięć projektów. Rada ABM, której członkowie są powoływani na sześć lat przez Ministra Zdrowia opiniuje kierunki działalności badawczej Agencji, plan roczny określający zakres organizowanych konkursów i projektów własnych, a także zasady podziału przyznanych Agencji pieniędzy. Zgodnie z przepisami członkowie Rady mają także prawo wglądu do dokumentacji finansowej ABM i do żądania od prezesa niezbędnych informacji dotyczących tej dokumentacji.
W okresie objętym kontrolą większość dofinansowanych przez Agencję projektów badawczych wciąż była w trakcie realizacji, wobec tego nie uzyskano dzięki nim nowych rozwiązań systemowych w ochronie zdrowia. ABM nie miała informacji, czy wspierane przez nią badania przyniosą korzyści finansowe budżetowi państwa i systemowi ochrony zdrowia, choć zgodnie z przepisami powinna co roku przeprowadzać analizy w tym zakresie.
NIK jest także zdania, że realizacja jednego zadania nałożonego ustawowo na Agencję (organizowanie konkursów) nie może uzasadniać tego, że inne nie są wykonywane. Zwłaszcza, że w ABM do prowadzenia przez nią własnej działalności badawczo-rozwojowej wyznaczono właściwą komórkę organizacyjną. Co więcej, od początku funkcjonowania Agencji takim badaniom zapewniono źródło finansowania – najpierw ze środków Ministerstwa Zdrowia, a potem także Narodowego Funduszu Zdrowia.
Wnioski
W związku z wynikami kontroli, NIK złożyła wnioski do Ministra Zdrowia i do Prezesa Agencji Badań Medycznych.
Wnioski do Ministra Zdrowia:
Wzmocnienie nadzoru nad Agencją Badań Medycznych w zakresie:
planowania i realizacji własnej działalności badawczo-rozwojowej, z uwzględnieniem efektów tej działalności,
dokonywania systematycznej ewaluacji prowadzonej działalności, w tym konkursowej, pod względem korzyści finansowych dla budżetu państwa i systemu ochrony zdrowia,
optymalnego rozwoju systemu teleinformatycznego, w celu zapewnienia elektronicznej realizacji zadań, o których mowa w art. 15 ust. 1 i 2 ustawy o ABM,
wdrożenia skutecznych mechanizmów kontrolnych ograniczających ryzyko podwójnego dofinansowywania tych samych projektów badawczych.
W przypadku kierowania wniosku do Prezesa Rady Ministrów o wpisanie na listę podmiotów o szczególnym znaczeniu dla państwa, należy go poprzedzić rzetelną analizą spełniania przez podmiot przesłanek określonych w art. 9 ustawy kominowej. Ponadto NIK wnosi o dokonanie analizy zasadności zakwalifikowania Agencji Badań Medycznych jako podmiotu o szczególnym znaczeniu dla państwa.
Wniosek de lege ferenda: NIK wnosi o dokonanie zmiany treści § 5 ust. 1 rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie szczegółowych zasad i trybu przyznawania nagrody rocznej, tak, aby zachowana została jawność i przejrzystość finansów publicznych przy przyznawaniu nagród dla zastępców kierowników podmiotów oraz głównych księgowych.
Wniosek do Prezesa Agencji Badań Medycznych
Prowadzenie systematycznej ewaluacji finansowanych projektów w zakresie korzyści finansowych dla budżetu państwa i systemu ochrony zdrowia.
IDI (z ang. INTOSAI Development Initiative) – niezależny organ międzynarodowej organizacji zrzeszającej instytucje i urzędy kontrolne z całego świata INTOSAI. W ramach Inicjatywy na rzecz rozwoju w Międzynarodowej Organizacji Najwyższych Organów Kontroli INTOSAI ukończył prace nad raportem o systemowych ograniczeniach niezależności NIK dokonywanych przez najważniejsze instytucje państwa polskiego.
Wnioski z raportu są druzgocące. Międzynarodowy zespół ekspertów na podstawie zebranych stanowisk i dowodów, analizy przepisów prawa i stanów faktycznych ustalił, że w Polsce powstało zagrożenie naruszenia szeregu istotnych zasad przyjętych w Meksykańskiej Deklaracji Niezależności Najwyższych Organów Kontroli [INTOSAI P-10]. Mowa łącznie o czterech zasadach, tj.
Zasada 2 – Niezależności – rozumianej jako niezależność szefów NOK (Najwyższych Organów Kontroli) i członków instytucji kolegialnych, w tym bezpieczeństwo kadencji i immunitet,
Zasada 3 – Swobody wykonywania zadań ustawowych – szeroki mandat i swoboda w wykonywaniu funkcji NOK,
Zasada 4 – Nieograniczonego dostępu do informacji w toku kontroli,
Zasada 8 – Autonomii finansowej i zarządczej/administracyjnej oraz dostępnościodpowiednich zasobów ludzkich, materialnych i pieniężnych,
co jest najgorszym wynikiem w dotychczasowej historii funkcjonowania mechanizmu Szybkiej Obrony Niezależności Najwyższych Organów Kontroli – SIRAM.
W ocenie IDI doszło do naruszenia zasad niezależnej kontroli państwowej. W raporcie zwrócono uwagę, że zagrożeniem dla sprawnego funkcjonowania kontroli państwowej w Polsce są następujące kwestie:
Znaczne opóźnienia w wyborze członków Kolegium NIK i Dyrektora Generalnego NIK
Zwrócono uwagę na fakt niepowoływania w skład Kolegium NIK kandydatów zgłaszanych przez Prezesa NIK Mariana Banasia oraz brak powołania Dyrektora Generalnego NIK. W okresie od 30 sierpnia 2019 roku do 11 lipca 2022 roku, Prezes NIK Marian Banaś dziewięć razy zwracał się do Marszałka Sejmu i złożył 34 wnioski o powołanie nowych członków Kolegium NIK. Tylko siedmiu kandydatów uzyskało pozytywne opinie Komisji Kontroli Państwowej i w konsekwencji zostało powołanych przez Marszałka Sejmu do Kolegium NIK. Prezes NIK zwracał się także z wnioskiem o wyrażenie zgody na powołanie Dyrektora Generalnego NIK. W tym wypadku Marszałek Sejmu skierowała wniosek do sejmowej komisji ds. kontroli państwowej w celu wyrażenia przez komisję opinii o zgłoszonym przez Prezesa NIK kandydacie. Tymczasem ustawa o NIK w art. 21 ust. 2 stanowi, że „Prezes Najwyższej Izby Kontroli, za zgodą Marszałka Sejmu powołuje i odwołuje Dyrektora Generalnego…”. Zatem kandydat na stanowisko Dyrektora Generalnego nie podlega opinii sejmowej komisji ds. kontroli państwowej. Na podstawie negatywnej opinii ww. komisji, w dniu 23 lutego 2022 Marszałek Sejmu odrzuciła wniosek Prezesa NIK o powołanie Dyrektora Generalnego NIK.
Z raportu IDI możemy się dowiedzieć, że powyższe działania uniemożliwiają NIK sprawne realizowanie konstytucyjnych i ustawowych powinności opartych na poszanowaniu zasady niezależności. Powyżej wskazana ingerencja w działalność NIK godzi tym samym w praworządność. Wakat na stanowisku Dyrektora Generalnego NIK powoduje, że większość zadań naturalnie przypisanych temu stanowisku, wykonuje Prezes NIK. Oznacza to nadmierne obciążenie Prezesa NIK obowiązkami z obszaru wewnętrznego funkcjonowania Izby, które nie są związane z istotą działania NIK, czyli z kontrolą państwową.
Ingerencja w czynności kontrolne realizowane przez kontrolerów NIK
Zespół badający sprawę w ramach mechanizmu Szybkiej Obrony Niezależności Najwyższych Organów Kontroli – SIRAM zwrócił uwagę także na przypadki ograniczeń jakie napotykają kontrolerzy NIK w przeprowadzaniu kontroli. Chodzi o przypadki utrudniania i udaremniania kontroli w sprawach cieszących się szczególnym zainteresowaniem opinii publicznej. Raport skupia się na dwóch kontrolach P/22/013 Realizacja działań w zakresie poprawy bezpieczeństwa paliwowego w sektorze naftowym oraz P/22/012 Wybrane wydatki spółek z udziałem Skarbu Państwa i fundacji tworzonych przez te spółki oraz gospodarka finansowa i realizacja celów statutowych fundacji tworzonych przez te spółki. Przypadki tych kontroli były szeroko omawiane podczas posiedzenia komisji sejmowej ds. kontroli państwowej i dotyczyły kwestii odmowy udostępnienia poszczególnych dokumentów przez jednostki kontrolowane w ramach kontroli realizowanych między innymi w PKN Orlen i podmiotach powiązanych. Mimo jednoznacznych opinii przedstawicieli doktryny prawa, orzeczeń sądowych i zasad logicznego rozumowania, część dokumentów nadal nie została udostępniona kontrolerom NIK. Zapis przebiegu posiedzenia jest dostępny na stronie sejmowej[1].
Konkluzje raportu IDI bezpośrednio odnoszą się do powyższych problemów. Ograniczenia z jakimi borykają się kontrolerzy NIK we wskazanych kontrolach, według oceny IDI, stanowią naruszenie zasady 3 i 4 Meksykańskiej Deklaracji Niezależności Najwyższych Organów Kontroli.
Ograniczenia finansowe NIK
W raporcie wiele uwagi poświęcono także kwestii zapewnienia finansowej niezależności NIK. Zgodnie z ósmą zasadą Deklaracji z Meksyku w sprawie niezależności najwyższych organów kontroli, najwyższe organy kontroli powinny otrzymać zasoby ludzkie, materialne i finansowe niezbędne do ich właściwej działalności. Tymczasem, 25 października 2022 roku, sejmowa komisja ds. kontroli państwowej wprowadziła poprawkę do budżetu NIK na rok 2023 zmniejszającą wynagrodzenia pracowników NIK o łącznej wartości blisko 51 milionów złotych. W tym samym czasie Państwowa Inspekcja Pracy otrzymała 15% podwyżkę, a budżet Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wzrósł o 80%.
Brak odpowiedniego finansowania wpływa negatywnie na proces rekrutacji w NIK, co ma bezpośrednie przełożenie na prawidłowe funkcjonowanie NIK w kontekście realizacji konstytucyjnych zadań. W 2022 roku nie rozstrzygnięto 21 procesów rekrutacyjnych, co stanowiło ok. 35% wszystkich rekrutacji. Jednym z powodów odrzucenia ofert przez kandydatów było zbyt niskie wynagrodzenie. W ocenie ekspertów IDI – choć nie ma podstaw do formalnego stwierdzenia naruszenia ww. ósmej zasady Deklaracji z Meksyku – to brak zapewnienia NIK odpowiednich środków finansowych może znacznie ograniczyć zdolności NIK do wykonywania swoich obowiązków. Niemniej, IDI w konkluzji raportu rekomenduje, aby właśnie przez wzgląd na rangę NIK jako naczelnego i niezależnego organu kontroli państwowej, zapewnić NIK poziom finansowania adekwatny do realizowanych powinności konstytucyjnych i ustawowych.
Najwyższa Izba Kontroli przeanalizowała stan projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego i opisała nieprawidłowości w powstawaniu inwestycji. Przedstawiamy najważniejsze z nich.
Rząd podjął decyzję o budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego w 2017 roku. Najważniejsze założenia projektu zostały określone w dokumencie „Koncepcja przygotowania i realizacji inwestycji Port Solidarność – Centralny Port Komunikacyjny dla Rzeczypospolitej Polskiej”, który w listopadzie 2017 r. przyjęła Rada Ministrów.
Koncepcja CPK przewidywała podział inwestycji na trzy komponenty: lotniskowy, drogowy i kolejowy. Za projekt od początku była odpowiedzialna powołana do tego spółka CPK Sp. z o.o. i pełnomocnik rządu ds. CPK (do listopada 2019 był nim Mikołaj Wild, który obecnie jest prezesem spółki; funkcję pełnomocnika pełni teraz Marcin Horała).
Lotnisko miałoby być zlokalizowane na terenie trzech gmin: Baranów, Teresin i Wiskitki, na trasie między Łodzią a Warszawą. Wstępną lokalizację projektu poznaliśmy jednak dopiero pod koniec 2021 roku. Władze spółki CPK jako datę otwarcia portu wyznaczyły 2027 rok, co jednak jest stale podawane w wątpliwość przez osoby związane z branżą.
W projekcie nadal jest wiele niewiadomych, którym przyjrzała się Najwyższa Izba Kontroli. W najnowszej publikacji instytucja sprawdziła, czy stan przygotowania do budowy, którym kierował pełnomocnik rządu ds. CPK przy pomocy spółki, był zgodny z założeniami.
NIK w swojej analizie wykazał następujące błędy i niedociągnięcia.
1. Projekt już na starcie ma opóźnienie
NIK wskazuje, że przy tym tempie prac, zakończenie budowy lotniska do końca 2027 roku jest zagrożone. Harmonogram realizacji CPK miał ogólnikowy charakter i wskazywał niemożliwe do dotrzymania terminy realizacji poszczególnych zadań – czytamy w raporcie.
Przykładowo: Plan Wieloletni dla lotniska miał zostać uchwalony w ciągu pięciu miesięcy od przyjęcia Koncepcji. Tak się jednak nie stało, a konsultacje i zmiany projektu sprawiły, że został uchwalony dopiero pod koniec 2020 roku.
W wyniku nierzetelnego planowania etapu przygotowawczego w Koncepcji CPK, poszczególne zadania zostały zrealizowane z opóźnieniem – sięgającym nawet 2,5 roku – w stosunku do przyjętych założeń, podaje NIK.
2. Nie wiadomo, jaki będzie koszt CPK
Nie są znane źródła finansowania wszystkich przedsięwzięć, związanych z budową CPK – podaje NIK. Zwraca jednak uwagę, że do końca etapu przygotowawczego, czyli do 2023 roku, wszystkie realizowane zadania miały zabezpieczone środki finansowe, do kwoty 9,23 mld zł.
Co potem? Od roku 2023, czyli wtedy, gdy według spółki CPK rozpoczną się prace budowlane, planowane jest długoterminowe finansowanie dłużne, co jednak wymaga precyzji w określeniu potrzeb inwestycji.
NIK podaje, że długoterminowe koszty inwestycji, takie jak rozbudowa sieci kolei, zostały oszacowane w roku 2017. Przy obecnej inflacji i wzroście kosztów pracy, a także cen materiałów budowlanych, szacunkowe koszty rozbudowy krajowej sieci kolejowej mogą już być nieaktualne.
Z raportu wynika, że w koncepcji CPK nie zostały podane pełne wydatki na komponent kolejowy, jak również nie wskazano, który z podmiotów – CPK czy PKP PLK – będzie realizował tę inwestycję.
3. Nie przedstawiono pełnego uzasadnienia finansowego dla budowy CPK
Zdaniem NIK, spółka odpowiedzialna za budowę CPK nie opublikowała w swojej koncepcji m. in. harmonogramu związanego z powstawaniem kosztów i korzyści czy oszacowania zysków i strat.
Podjęcie ostatecznej decyzji o budowie CPK powinno być zdaniem NIK uzależnione od uzasadnienia ekonomicznego, czego wymagała obowiązująca wówczas Strategia rozwoju transportu do 2020 roku (z perspektywą do 2030 roku). Zamiast tego stało się odwrotnie – to minister infrastruktury dążył do tego, żeby założenia CPK zostały uwzględnione w strategicznych dokumentach dot. transportu.
4. Brak Podprogramu dot. komponentu drogowego
Po dziś dzień nie został także utworzony Podprogram, odpowiadający komponentowi drogowemu, a inwestycje drogowe do CPK są realizowane samodzielnie przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Jednak, jak zaznacza NIK, spółka CPK konsultuje się obecnie z GDDKiA jedynie w sprawie dwóch inwestycji drogowych.
5. Brak decyzji co do przyszłości Lotniska Chopina
Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze” (PPL), zarządca większości lotnisk w Polsce, rozpoczęło dostosowanie Lotniska Chopina oraz powstającego Lotniska w Radomiu do Koncepcji CPK.
Nie została jednak zaktualizowana ani strategia PPL, ani Plan Generalny Lotniska Chopina. Powód? Nadal nie wiadomo, w jakim kształcie będzie funkcjonowało stołeczne Okęcie po uruchomieniu CPK, a PPL nie otrzymało w tej sprawie żadnych wskazań od Ministra Infrastruktury.
6. Zbyt duże wydatki na zatrudnienie w spółce
Do końca 2020 roku nakłady na CPK wyniosły 96,5 mln zł. W spółce pracowało wówczas ok. 250 osób, jednak do końca 2021 roku firma planowała zwiększyć zatrudnienie do 580 osób. NIK obawia się, że stan zatrudnienia kadry merytorycznej w CPK może być niewspółmierny do potrzeb.
Stan zatrudnienia powinien wynikać z rzetelnej analizy potrzeb w zakresie zasobów ludzkich. Brak takiej analizy może powodować nieuzasadniony wzrost kosztów wynikający z dublowania niektórych zadań oraz nadmiernego zatrudnienia w sytuacji zlecania usług podmiotom zewnętrznym – czytamy w raporcie.