Czy mamy pieniądze?

Czy mamy pieniądze?

Stanisław Lewicki https://konserwatyzm.pl/lewicki-czy-mamy-pieniadze/

Dla rządu, ale jeszcze bardziej dla obywateli, kwestia posiadania pieniędzy na pokrycie wydatków jest sprawą pierwszorzędnej wagi. Znana jest, przytaczana w formie anegdoty, sytuacja na dworze króla polskiego z dynastii saskiej Augusta III, który, co pewien czas, miał zwracać się do swojego ministra  Brühla: Brühl, czy mamy pieniądze? Na co nieodmiennie otrzymywał odpowiedź: Tak, Panie! Taka odpowiedź, połączona z dużą zręcznością w dziedzinie pozyskiwania pieniędzy, była dla tego ministra gwarancją trwania na stanowisku.


W roku 2015, były minister finansów w rządzie PO, Jacek Rostowski, ogłosił, że na obietnice wyborcze opozycji, „piniendzy nie ma i nie będzie”, co jednak potem nie okazało się prawdą, gdyż nowemu rządowi udało się zrealizować te obietnice i to nawet redukując jednocześnie deficyt budżetowy. Wydawało się wtedy, że pieniądze po prostu są i wystarczą  na wszystkie nowe pomysły ich rozdawania.
Wyborcy się do tego przyzwyczaili zaś nowa koalicja doszła do władzy w roku 2023 składając jeszcze bardziej rozdęte obietnice finansowych transferów i redukowania zobowiązań.
Tym razem jednak okazały się te obietnice nie do spełnienia, zaś deficyt finansów publicznych zaczął rosnąć do rozmiarów rozsadzających budżet i zagrażających możliwości finansowania tak wielkiego deficytu. To już drugi raz, za rządów Tuska, dochodzi do tego rodzaju kryzysu budżetowego. Poprzednio miało to miejsce w roku 2010, kiedy zanotowano absolutnie rekordowy deficyt równy 7,4 proc. PKB. Wtedy rząd Tuska zastosował drakońskie posunięcia by deficyt zmniejszyć: podwyższenie stawek VAT do 8/23 proc, podwyższenie wieku emerytalnego, przejęcie przez budżet środków z OFE, a nawet obniżenie zasiłku pogrzebowego. Skutkowało to obniżaniem się deficytu w kolejnych latach, ale też, chociaż nie doszło do masowych protestów przeciwko tego rodzaju bolesnym oszczędnościom, to jednak poparcie dla rządzących wyparowało i zaczęli oni przegrywać wszystkie kolejne wybory. Nowy rząd utworzony przez PiS cofnął podwyższenie wieku emerytalnego i wprowadził 500+, wypełniając obietnice wyborcze.

Obecna sytuacja zaczyna przypominać tę z roku 2010, kiedy wystąpił rekordowy deficyt. Na rok 2025 planowany deficyt wynosi 6,6 proc, ale zapowiada się, co prognozuje raport PKO BP, jego przekroczenie i rzeczywisty deficyt może osiągnąć 6,9 proc. Nawet ten planowany deficyt w kwocie 289 mld zł jest olbrzymi i nazywany, co jest prawdą, największym w naszej historii.

Dość policzyć, że według bieżącego kursu, równa się on kwocie ponad 79 mld dolarów. Jeśli porównamy to z zadłużeniem z czasów Gierka, które we wrześniu 1980 roku, gdy stracił on władzę, wynosiło 17,6 mld dolarów, co obecnie stanowi równowartość 67,8 mld dolarów, to okaże się, że jednoroczny deficyt rządu Tuska jest większy niż cały zagraniczny dług Gierka. A przecież Gierek, za pomocą tego długu, przez całe dziesięciolecie zbudował mnóstwo zakładów produkcyjnych, natomiast obecny deficyt rozchodzi się głównie na bieżące potrzeby w ciągu jednego roku.
Na dodatek, jeśli chodzi o poziom deficytu, to dwukrotnie przekraczamy wielkość dopuszczalną przez UE i z tego powody zostaliśmy objęci procedurą nadmiernego deficytu.  Wymagania odnośnie wypełnienia zaleceń tej procedury nakazują Polsce redukcję deficytu do poziomu 4,1 proc. PKB w 2026 r. Tymczasem, zgodnie z projektem budżetu, ma on wynieść 6,5 proc. PKB.
Ponadto, pod względem ogólnego zadłużenia, zbliżamy się do poziomu ustalonego jako najwyższy dopuszczalny w konstytucji. Te nasze problemy zostały już zauważone przez międzynarodowe agencje ratingowe, które niedawno zmieniły perspektywę kredytowego ratingu Polski na negatywną. Takie posunięcie wykonała agencja Fitch i Moody’s. Może to oznaczać, że następna ocena zdolności kredytowych Polski zakończy się obniżeniem ratingu, a to, z kolei, spowoduje spadek kursu złotówki i wzrost oprocentowania polskich obligacji na rynkach finansowych i kolejne problemy budżetu z obsługą zadłużenia. Eksperci dają jasne wskazówki jak uniknąć dużych problemów: „Podwyżki podatków albo ciecie wydatków. Trzeciej drogi nie ma”. Lecz rządzący dobrze wiedzą, że zaciskanie pasa, na wzór tego co przeprowadzano od roku 2010, doprowadzi finalnie do szybkiej utraty władzy przez obecny rząd, który i tak jest coraz mniej popularny i poparcie dla niego spadło już poniżej 30 proc.
Tymczasem sytuacja geopolityczna wymaga zwiększenia wydatków na zbrojenia, a UE zmusza nas do przeprowadzania transformacji energetycznej i realizacji celu klimatycznego oraz wprowadzenia paktu migracyjnego.  W każdych warunkach, obciążenie realizacją nawet jednego z tych czterech wielkich zadań, wymagałoby wielkich wydatków budżetowych, a obecnie ma to być jeszcze realizowane w sytuacji gigantycznego deficytu budżetowego, którego redukcję chce jednocześnie Unia wymusić. Perspektywy są zatem ciemne i nie wygląda nawet na to by rząd miał pomysł jak sobie poradzić.

Na dodatek, po raz pierwszy od 12 lat, nie licząc krótkotrwałego okresu związanego z covidem, zaczęło wzrastać bezrobocie. Sytuacja wydaje się tak zła, że nawet opozycja zdaje się nie spieszyć z działaniami mającymi na celu przejęcie władzy, a tylko czekać, aż nastąpi zupełnie załamanie finansów i poparcia dla rządzących, co powinno dać opozycji sukces wyborczy na miarę uzyskania większości konstytucyjnej. W tych warunkach, nie należy nawet pytać czy mamy pieniądze, bo wszyscy i tak wiedzą, że pieniędzy nie ma, szczególnie gdy się okazało, że środki z KPO są, w wielkiej części, tylko pożyczką, która dodatkowo zwiększa nasz, i tak olbrzymi, deficyt.

Stanisław Lewicki

Trump: Odzyskamy nasze pieniądze z Ukrainy. – A my ???

Trump: Odzyskamy nasze pieniądze z Ukrainy

23.02.2025 https://nczas.info/2025/02/23/trump-odzyskamy-nasze-pieniadze-z-ukrainy/

Donald Trump. Foto: PAP/EPA
Donald Trump. Foto: PAP/EPA

Chcemy, by Ukraina dała nam coś za wszystkie pieniądze, które na nią wyłożyliśmy – powiedział w sobotę prezydent USA Donald Trump podczas wystąpienia na konferencji CPAC. Ocenił, że działania jego poprzednika Joe Bidena były „głupie”.

„Odzyskamy nasze pieniądze (…) Chcę, żeby oni dali nam coś za wszystkie pieniądze, które włożyliśmy, spróbuję zakończyć wojnę i położyć kres całej tej śmierci. Pytamy się o metale ziem rzadkich i ropę naftową, wszystko, co możemy dostać. Ale czujemy się tak głupio. To dotyczy Europy. To tak naprawdę nie dotyczy nas” – mówił prezydent podczas wystąpienia zamykającego konferencję Conservative Political Action Conference w National Harbor pod Waszyngtonem.

Trump stwierdził, że działania jego poprzednika w tej sprawie były głupie, bo Joe Biden powinien był zażądać wyrównania wydatków na wsparcie Ukrainy ze strony Europy do poziomu USA, a także zwrotu pieniędzy od Ukrainy, tak jak rzekomo robi to Europa. Prezydent wyraził nadzieję, że Ukraina wkrótce podpisze umowę dającą USA udziały w przychodach z jej zasobów naturalnych. Według „New York Timesa”, USA domagają się od Ukrainy 500 mld dolarów przychodów z eksploatacji wszelkich zasobów.

Odnosząc się do dokonań swojego poprzednika, Trump stwierdził, że „wszystko, czego się dotykał, obracał w g…”.

Podczas swojego godzinnego przemówienia, które objęło szeroki zakres tematów, Trump przywitał również zagranicznych przywódców, w tym premiera Słowacji Roberta Fico, prezydenta Argentyny Javiera Milei oraz prezydenta RP Andrzeja Dudę, z którym spotkał się na kilkuminutowej rozmowie tuż przed wystąpieniem.

Trump przedstawiał polskiego prezydenta jako „fantastycznego człowieka” i swojego przyjaciela. Twierdził też, że głos na niego [Trumpa md] w wyborach oddało 84 proc. wyborców polskiego pochodzenia.

„On musi więc robić coś dobrze” – powiedział Trump. [autoreklama? md]

Przemówienie Trumpa było często przerywane burzą aplauzu ze strony ułaskawionych przez niego uczestników szturmu na Kapitol. Prominentnymi gośćmi na zakończonej w sobotę konferencji byli dwaj szefowie prawicowych bojówek, którzy organizowali przemoc na Kapitolu, lider Proud Boys Enrique Tarrio i lider Oath Keepers Stewart Rhodes, skazani na odpowiednio 22 i 18 lat więzienia. Donald Trump ułaskawił ich w pierwszym dniu urzędowania.

Trump ponowił też swoje zapowiedzi nałożenia ceł wzajemnych na kraje naliczające podatki na produkty z USA, a także na zagraniczne auta, leki i półprzewodniki.

Przemówienie prezydenta zakończyło trzydniową konferencję, największą polityczną imprezę konserwatystów w USA. W poprzednich dniach ze sceny w National Harbor w stanie Maryland przemawiali m.in. wiceprezydent JD Vance i doradca prezydenta Elon Musk, a także m.in. były premier Mateusz Morawiecki, premier Słowacji Robert Fico. Na konferencji zaprezentowano również irańsko-rosyjskiego drona typu Shahed zestrzelonego nad Ukrainą, którego sprowadzenie do USA umożliwił szef MSZ Radosław Sikorski.

Źródło:PAP