Wojna polsko-jaruzelska. 43 lata temu komuniści wprowadzili stan wojenny

Wojna polsko-jaruzelska. 43 lata temu komuniści wprowadzili stan wojenny

(GS/PCh24.pl)

W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r., wprowadzono stan wojenny. Władzę w Polsce przejęła junta wojskowa pod przywództwem gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Celem reżimu komunistycznego było zniszczenie wielomilionowego ruchu „Solidarności”. Wojskowy zamach stanu kosztował życie co najmniej kilkudziesięciu Polaków.

Powstanie NSZZ „Solidarność” stanowiło wyłom w systemie komunistycznym. Przez wielu zachodnich komentatorów zostało uznane za bezkrwawą rewolucję. Na Kremlu utworzenie „Solidarności” uznano za „klęskę polskich towarzyszy”, która miała zostać naprawiona wszelkimi dostępnymi środkami. Już 3 września 1980 r. władze sowieckie przygotowały wskazówki dla nowego kierownictwa PZPR. Zalecano „przygotowanie kontrataku”, którego celem miał być „powrót na utracone pozycje w klasie robotniczej”. Założeniem ZSRS było zniszczenie ruchu „Solidarności” siłami polskich komunistów.

Przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego nadzorowali naczelny dowódca wojsk Układu Warszawskiego marszałek ZSRS Wiktor Kulikow oraz oficerowie jego sztabu. Od początku prace toczyły się jednak w Sztabie Generalnym WP. Już 22 października 1980 r., a więc jeszcze przed formalną rejestracją NSZZ „Solidarność”, Biuro Polityczne KC PZPR zwróciło się do Sztabu Generalnego z wnioskiem o powołanie zespołu, który przygotowałby plany na wypadek strajku generalnego zorganizowanego przez „S”. Jeszcze tego samego dnia na naradzie sztabowej zdecydowano się na opracowanie założeń „wprowadzenia stanu wojennego ze względu na bezpieczeństwo państwa”. Jednocześnie na Kremlu przygotowywano scenariusz bezpośredniej interwencji państw Układu Warszawskiego. Wstępem do jej przeprowadzenia miały być przewidziane na grudzień 1980 r. wielkie manewry „Sojusz-80”. Ostatecznie, w wyniku nacisków dyplomatycznych USA oraz zapewnień ze strony władz PRL, że „same dadzą sobie radę”, Leonid Breżniew zdecydował o ich odwołaniu.

Na potrzeby stanu wojennego sporządzono projekty różnych aktów prawnych, wydrukowano w Związku Sowieckim 100 tys. egzemplarzy obwieszczenia o wprowadzeniu stanu wojennego, ustalono listy komisarzy wojskowych mających przejąć kontrolę nad administracją państwową i większymi zakładami pracy, a także wybrano instytucje i przedsiębiorstwa, które miały zostać zmilitaryzowane.

Od połowy października 1981 r. z obszarem przyszłych działań zapoznawało się ponad tysiąc Wojskowych Terenowych Grup Operacyjnych. Intensywne ćwiczenia w walkach z tłumem przechodziły oddziały ZOMO. W więzieniach przygotowano miejsca dla blisko 5 tys. działaczy „Solidarności” i opozycji, którzy mieli zostać internowani na podstawie list sporządzanych od początku roku.

Elementem przygotowań do stanu wojennego były również zmiany na szczytach reżimu PRL. 18 października 1981 r. na nowego I sekretarza KC PZPR wybrano gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Tym samym skupił on w swoich rękach kontrolę nad rządem, partią i wojskiem. Sprzyjało mu coraz większe zmęczenie społeczeństwa spowodowane permanentnym kryzysem i spadające poparcie dla „Solidarności”. Historyk prof. Andrzej Paczkowski w książce „Wojna polsko-jaruzelska” ocenia, że „S”, opozycja i Kościół nie były przygotowane na wprowadzenie stanu wojennego. „Od lata 1980 r. panował w Polsce właściwie permanentny stan niepokoju, wzmagany przez pogłębiające się trudności życia codziennego. (…) Często powtarzające się okresy mobilizacji i wzrostu poczucia zagrożenia w pewnym sensie uczyniły ludzi obojętnymi na sygnały o planowanych działaniach władz” – pisze.

W kierownictwie „Solidarności” na początku grudnia 1981 r. zdawano sobie sprawę z gwałtownego wzrostu napięcia, liczono jednak, że do konfrontacji z władzami komunistycznymi dojdzie dopiero po przyjęciu przez Sejm rządowej ustawy „O nadzwyczajnych środkach działania w interesie ochrony obywateli i państwa”. Wielu czołowych działaczy „S”, przekonanych o swojej sile i poparciu społecznym, wygłaszało nadmiernie optymistyczne prognozy polityczne. Jacek Kuroń uważał, że gen. Jaruzelski w ostatniej chwili „swoim zwyczajem cofnie rękę”. Niektórzy, m.in. Janusz Pałubicki, sądzili, że siły milicji nie wystąpią przeciwko robotnikom i być może przejdą na ich stronę. Tylko niewielka część działaczy, głównie lokalnych, zdecydowała się na zabezpieczenie środków finansowych oraz maszyn poligraficznych. Po 13 grudnia okazały się one bezcenne dla podziemnych struktur.

Decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego zaakceptowana została 5 grudnia 1981 r. przez Biuro Polityczne KC PZPR. Jaruzelski otrzymał od towarzyszy partyjnych swobodę wyboru konkretnej daty rozpoczęcia operacji. W nocy z 8 na 9 grudnia 1981 r., w trakcie spotkania z przebywającym w Warszawie marszałkiem Kulikowem, gen. Jaruzelski poinformował go o planowanych działaniach, nie podając jednak konkretnej daty ich rozpoczęcia.

Przebieg tego spotkania znany jest z notatki adiutanta marszałka Kulikowa, gen. Wiktora Anoszkina. Wynika z niej, że Jaruzelski prosił Sowietów o udzielenie wsparcia militarnego po wprowadzeniu stanu wojennego, jeśli opór społeczny byłby masowy. „Strajki są dla nas najlepszym wariantem. Robotnicy pozostaną na miejscu. Będzie gorzej, jeśli wyjdą z zakładów pracy i zaczną dewastować komitety partyjne, organizować demonstracje uliczne itd. Gdyby to miało ogarnąć cały kraj, to wy będziecie nam musieli pomóc. Sami nie damy sobie rady” – argumentował towarzysz generał.

Marszałek Kulikow odpowiedział: „Jeżeli nie starczy waszych sił, to pewnie trzeba będzie wykorzystać Tarczę-81 [za tym kryptonimem krył się przypuszczalnie plan operacji Układu Warszawskiego w Polsce]”. I dodał: „Zapewne Wojsko Polskie samo poradzi sobie z tą garstką rewolucjonistów”. Jaruzelski zauważył wtedy, że „np. Katowice liczą ok. 4 mln mieszkańców. To taka Finlandia, a wojska – jeśli nie liczyć dywizji obrony przeciwlotniczej – nie ma. Dlatego bez pomocy nie damy rady”. Kulikow uniknął jednoznacznej odpowiedzi. Powiedział, że „najpierw należy wykorzystać własne możliwości”, i zapytał, czy może zameldować swojemu zwierzchnikowi, że „podjęliście decyzję o przystąpieniu do realizacji planu”. W odpowiedzi Jaruzelski odparł: „Tak, pod warunkiem że udzielicie nam pomocy”. Kulikow na te słowa nie zareagował. O wyznaczonym terminie wprowadzenia stanu wojennego przywódcy sowieccy zostali poinformowani 11 grudnia.

Wojskowy zamach stanu rozpoczął się wieczorem 12 grudnia 1981 r. Jeszcze przed północą jednostki MSW, składające się z grup specjalnych, oddziałów ZOMO, jednostek antyterrorystycznych, funkcjonariuszy SB, oddziałów Jednostek Nadwiślańskich przy wsparciu wojska rozpoczęły działania.

W ramach operacji „Azalia” siły MSW i WP zajęły obiekty Polskiego Radia i Telewizji oraz zablokowały w centrach telekomunikacyjnych połączenia krajowe i zagraniczne. Grupy milicjantów i funkcjonariuszy SB przystąpiły w ramach operacji o kryptonimie Jodła do internowania działaczy „Solidarności” i przywódców opozycji politycznej.

Oddziały ZOMO zajęły lokale zarządów regionalnych „Solidarności”, zatrzymując przebywające tam osoby i zabezpieczając znalezione urządzenia łącznościowe i poligraficzne. Do miast skierowano oddziały pancerne i zmechanizowane, które umieszczono przy najważniejszych węzłach komunikacyjnych, urzędach i innych obiektach strategicznych. Przeprowadzono aresztowania wśród niezależnych intelektualistów, w tym wśród organizatorów i uczestników obradującego w Warszawie Kongresu Kultury Polskiej.

Główne uderzenie nastąpiło w Gdańsku, gdzie w sobotę zebrała się Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność” i gdzie w związku z tym przebywało wielu działaczy i doradców związkowych. W ciągu nocy zatrzymano w Gdańsku ok. 30 członków Komisji Krajowej i kilku doradców. Tylko kilku udało się uniknąć aresztowania.

O godzinie pierwszej w nocy w Belwederze zebrali się członkowie Rady Państwa, formalnie najwyższego organu władzy. Większość z nich nie wiedziała jednak, jaki był cel tej nocnej narady. Po półtoragodzinnych obradach członkowie Rady Państwa przyjęli przedstawiony im dekret o wprowadzeniu stanu wojennego oraz towarzyszące mu dokumenty, przeciwko głosował jedynie przewodniczący PAX, Ryszard Reiff. Wszystkie przyjęte dokumenty były antydatowane i nosiły datę 12 grudnia 1981 r.

Dekret o wprowadzeniu stanu wojennego był niezgodny z obowiązującym wówczas prawem, ponieważ Rada Państwa mogła wydawać dekrety jedynie między sesjami Sejmu. Tymczasem sesja taka trwała, a najbliższe posiedzenie izby było wyznaczone na 15 i 16 grudnia.

Większość Polaków o wprowadzeniu stanu wojennego dowiedziała się dopiero o poranku. Tuż po 6-tej Polskie Radio po raz pierwszy nadało przemówienie Wojciecha Jaruzelskiego. Kilka godzin później zostało wyemitowane także w obu programach telewizyjnych.

W specjalny sposób potraktowany został przez autorów stanu wojennego przewodniczący „Solidarności” Lech Wałęsa. Władze liczyły bowiem, że uda się im wykorzystać go politycznie. Około godziny drugiej w nocy w jego mieszkaniu pojawili się wojewoda gdański Jerzy Kołodziejski i I sekretarz gdańskiego KW PZPR Tadeusz Fiszbach, członek Biura Politycznego. Poinformowali oni Wałęsę o wprowadzeniu stanu wojennego, stwierdzając, że powinien natychmiast udać się do Warszawy na rozmowy z przedstawicielami władz. Ostatecznie Wałęsa oświadczył, iż pod przymusem zgadza się jechać do Warszawy. Przewodniczący „S” odrzucił przedstawiane mu propozycje współpracy. Został internowany i odizolowany od innych działaczy „Solidarności”. Po pobycie w Chylicach i Otwocku umieszczono go ostatecznie w ośrodku rządowym w Arłamowie.

Nieliczni przywódcy „Solidarności”, którzy uniknęli zatrzymań, m.in. Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk, Bogdan Borusewicz, Aleksander Hall, Tadeusz Jedynak, Bogdan Lis i Eugeniusz Szumiejko, rozpoczęli w wyjątkowo trudnych warunkach tworzenie struktur podziemnych.

W sumie w pierwszych dniach stanu wojennego internowano ok. 5 tys. osób, które przetrzymywano w 49 ośrodkach odosobnienia na terenie całego kraju. Łącznie w czasie stanu wojennego liczba internowanych sięgnęła 10 tys., w więzieniach znalazła się znaczna część krajowych i regionalnych przywódców „Solidarności”, doradców, członków komisji zakładowych dużych fabryk, działaczy opozycji demokratycznej oraz intelektualistów związanych z „S”. W celach propagandowych zatrzymano również kilkadziesiąt osób z poprzedniej ekipy sprawującej władzę, m.in. Edwarda Gierka, Piotra Jaroszewicza i Edwarda Babiucha.

Na podstawie dekretu o stanie wojennym zawieszono podstawowe prawa i wolności obywatelskie, wprowadzono tryb doraźny w sądach, zakazano strajków, demonstracji, milicja i wojsko mogły każdego legitymować i przeszukiwać obywateli. Wprowadzono godzinę milicyjną od godz. 22 do 6 rano, a na wyjazdy poza miejsce zamieszkania potrzebna była przepustka. Korespondencja podlegała oficjalnej cenzurze, wyłączono telefony, uniemożliwiając m.in. wzywanie pogotowia ratunkowego i straży pożarnej. Większość najważniejszych instytucji i zakładów pracy została zmilitaryzowana i była kierowana przez ponad 8 tys. komisarzy wojskowych. Zawieszono wydawanie prasy poza „Trybuną Ludu” i „Żołnierzem Wolności”. Zawieszono działalność wszystkich organizacji społecznych i kulturalnych, a także zajęcia w szkołach i na wyższych uczelniach.

Formalnym „architektem” stanu wojennego była dwudziestojednoosobowa Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego z gen. Jaruzelskim na czele. W praktyce była ona jednak ciałem fasadowym, ale bez jakichkolwiek podstaw prawnych, uzurpującym sobie prawo do zwierzchności nad pozostałymi organami władzy. Najważniejsze decyzje w okresie stanu wojennego podejmowała nieformalna grupa wojskowych oraz członków partii nazywana dyrektoriatem. W jej skład obok Jaruzelskiego wchodzili: gen. Florian Siwicki (wiceminister obrony narodowej), gen. Czesław Kiszczak (minister spraw wewnętrznych), gen. MO Mirosław Milewski (sekretarz KC), Mieczysław F. Rakowski (wicepremier), Kazimierz Barcikowski (sekretarz KC) i Stefan Olszowski (sekretarz KC).

14 grudnia rozpoczęły się niezależnie od siebie strajki okupacyjne w wielu dużych zakładach przemysłowych. Protestowały huty, w tym największa w kraju „Katowice” oraz im. Lenina, większość kopalń, porty, stocznie w Trójmieście i Szczecinie, największe fabryki, takie jak: WSK w Świdniku, Dolmel i Pafawag we Wrocławiu, warszawski Ursus czy Zakłady Przemysłu Odzieżowego im. Marchlewskiego w Łodzi. Strajkowano w sumie w 199 zakładach (w 50 utworzono komitety strajkowe), na blisko 7 tys. istniejących wtedy w Polsce przedsiębiorstw. Władze uznały skalę sprzeciwu społecznego za stosunkowo niewielką i możliwą do opanowania dostępnymi środkami.

W kilkudziesięciu zakładach doszło do brutalnych pacyfikacji strajków z pomocą oddziałów ZOMO i wojska wyposażonego w ciężki sprzęt. Szczególnie dramatyczny przebieg miały strajki w kopalniach na Górnym Śląsku, gdzie górnicy stawili czynny opór. 16 grudnia 1981 r. w Kopalni Węgla Kamiennego „Wujek” w trakcie kilkugodzinnych walk milicjanci użyli broni palnej, zabijając dziewięciu górników. 23 grudnia przy wsparciu czołgów i desantu ze śmigłowców udało się stłumić strajk w Hucie „Katowice”. Najdłużej trwały protesty w kopalniach „Ziemowit” (do 24 grudnia) i „Piast” (do 28 grudnia), w których zdecydowano się prowadzić strajk pod ziemią.

Wprowadzając stan wojenny, władze komunistyczne nie zdecydowały się zaatakować bezpośrednio Kościoła. Prymas Józef Glemp od początku apelował o spokój i zażegnanie bratobójczych walk, domagając się jednocześnie uwolnienia internowanych i aresztowanych oraz powrotu do dialogu z „Solidarnością”. 13 grudnia w kazaniu wygłoszonym w warszawskim Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej apelował o uniknięcie rozlewu krwi: „Będę wzywał o rozsądek nawet za cenę narażenia się na zniewagi i będę prosił, nawet gdybym miał boso iść i na klęczkach błagać: nie podejmujcie walk Polaka przeciw Polakowi”.

Przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego wystąpiły Stany Zjednoczone i inne kraje zachodnie. 23 grudnia 1981 r. prezydent USA Ronald Reagan ogłosił sankcje gospodarcze wobec PRL, a kilka dni później podał do wiadomości, iż obejmą one również Związek Sowiecki, który jego zdaniem ponosił „poważną i bezpośrednią odpowiedzialność za represje”. W ciągu następnych tygodni do sankcji przeciwko Polsce przyłączyły się inne kraje zachodnie, choć rządy niektórych uznały wprowadzenie stanu wojennego za „mniejsze zło” i uniknięcie ryzyka destabilizacji sytuacji w PRL.

[Aaaale… Sowieci ustalili wcześniej z władzami USA, co chcą zrobić. Jaruzel i kolesie oczywiście o tym wiedzieli. Mirosław Dakowski]

31 grudnia 1982 stan wojenny został zawieszony, a 22 lipca 1983 r. odwołany przy zachowaniu części represyjnego ustawodawstwa. Dokładna liczba osób, które w wyniku wprowadzenia stanu wojennego poniosły śmierć, nie jest znana. Przedstawiane listy ofiar liczą od kilkudziesięciu do ponad stu nazwisk. Nieznana pozostaje także liczba osób, które straciły w tym okresie zdrowie na skutek prześladowań, bicia w trakcie śledztw czy podczas demonstracji ulicznych, czy też w efekcie braku możliwości wezwania pomocy z powodu zablokowania połączeń telefonicznych.

Źródło: PAP / Oprac. TG

Wałbrzych dziś – Adoracja Najświętszego Sakramentu i Msza Święta za Ojczyznę

13.12.2024 Wałbrzych – Adoracja Najświętszego Sakramentu i Msza Święta za Ojczyznę

12/12/2024 przez antyk2013

13. dnia każdego miesiąca

Króluj nam Chryste!

W XLIII rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, w wałbrzyskiej kolegiacie Św. Aniołów Stróżów będzie sprawowana Msza św. za Ojczyznę, poprzedzona czuwaniem Krucjaty Różańcowej za Ojczyznę od godz. 15. W godzinie Miłosierdzia, jak zawsze 13.XII, odprawimy Drogę Krzyżową bł. ks. Jerzego Popiełuszki, Patrona Solidarności.

Z kolei nazajutrz, 14.XII, w sanktuarium Matki Bożej Bolesnej, Patronki Wałbrzycha, będzie sprawowana comiesięczna Msza św. o nowy cud za przyczyną o. Giulia Mancinellego SJ, potrzebny do wznowienia jego procesu beatyfikacyjnego, poprzedzona Różańcem za Ojczyznę, w który ta intencja będzie oczywiście włączona.

Zapraszam do zestrzelenia się w jednomyślność na wspólnotowej modlitwie „o pomyślność tej ziemi” i o zwycięstwo, które ma przyjść przez Maryję, Królową Polski wniebowziętą, która 493 lata temu objawiła się w Guadalupe jako „Ta, która depcze głowę węża”!

Co było gorsze – stan wojenny czy stan covidowy?

Co było gorsze – stan wojenny czy stan covidowy?

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/co-bylo-gorsze-stan-wojenny-czy-stan-covidowy

Ikona czasu stanu wojennego

Od samego rana słyszymy dzisiaj wspomnienia na temat rocznicy Stanu Wojennego w Polsce. Media przedstawiają wspomnienia i przytaczają historyczne fakty takie jak pacyfikacje zakładów pracy. Wspominane są też dziesiątki ofiar śmiertelnych brutalnych operacji służb specjalnych PRL. Przedstawiane jest to jako największa powojenna trauma narodu polskiego. Czy aby na pewno? Gdy porówna się to co władza wyczyniała z Polakami w latach 1981 – 1982 r. do tego co działo się w Polsce za rządów PiS w latach od 2020 do 2022, gdy obowiązywał stan covidowy, można odnieść wrażenie że stan wojenny był w porównaniu do tego co nas spotkało tylko niewiele znaczącym epizodem naszej historii. 

Dzisiaj praktycznie wszystkie media rozpisują się na temat czterdziestej pierwszej rocznicy stanu wojennego, który został wprowadzony w Polsce 13 grudnia 1981 r. Można usłyszeć bardzo wiele wspomnień przedstawiających atmosferę grozy jaka panowała w przed czterema dekadami. Przekazy medialne wskazują na to że było to coś najstraszniejszego w nowożytnej historii, co przygotowali wobec Polaków rządzący Polską. 

 Jednak konstruktorzy stanu wojennego z PZPR przy konstruktorach stanu cowidowego z PiS to ledwie amatorzy. Ilość ofiar obu stanów nadzwyczajnych jest nieporównywalna na skutek stanu wojennego zginęło raptem 41 osób a liczba zabitych przez stan covidowy dobija już do 300 tysięcy jeśli policzymy zarówno zgony nadmiarowe oraz zgony w szpitalach, które niemal przestały leczyć inne choroby obsesyjnie poszukując wirusa grypopodobnego u każdego pacjenta. Zarówno służby pacyfikujące Polaków w stanie wojennym jak i służby działające w stanie covidowym, były dobrze opłacane i stały zwarte przeciwko ludziom wykonując chętnie wszelkie nielegalne obostrzenia.

W okresie trwania stanu wojennego, zostało internowanych 10131 osób, a w trakcie pandemii np. 27 stycznia 2022 r. na kwarantannie przebywało ponad milion osób – dokładnie to 1 010 761. W czasie stanu wojennego nikt nie ograniczał Polakom praktyk religijnych, mimo, że kościół był oficjalnie wrogiem komunistów z PZPR. Nikt nie zamykał nielicznym prywaciarzom ich działaności gospodarczej, komuniści z PZPR w przeciwieństwie do komunistów z PiS nie odwołali żadnych świąt w trakcie stanu wojennego i nie zabraniali organizacji ślubów czy sylwestrowej zabawy. 

 Skala represji jakie wtedy dotknęły Polaków w wyniku stanu wojennego jest zatem absolutnie nieporównywalna ze skalą represji w związku ze stanem covidowym PiS. W obu przypadkach wszystko działo się nielegalnie i w obu przypadkach winni nie zostali osądzeni. Trauma narodu polskiego z powodu stanu wojennego rzekomo trwa do dzisiaj a co z traumą z powodu stanu covidowego? Czy Polacy już odpuścili rządzącym dwa lata obrzydliwej tresury z maskami i tworzenia dyskryminacji z powodu przyjęcia lub nie podejrzanych procedur medycznych? Czy nie powinniśmy obchodzić każdej rocznicy covidka jako największej tragedii narodu polskiego po II wojnie światowej domagając się ukarania sprawców? 

Stan wojenny 2.0, czyli rocznicowy prezent władzy dla narodu

Rząd Zjednoczonej Prawicy postanowił upamiętnić 40-lecie wprowadzenia stanu wojennego najmocniejszym z możliwych akcentem. Zamiast rekonstrukcji historycznej, akademii ku czci i ku przestrodze, zaproponował Polakom odsłonę 2.0, czyli własną wersję konfrontacji z narodem. Opór w demokratycznym Sejmie jest symboliczny. Cały okrągłostołowy układ wyselekcjonowany niegdyś przez duet Kiszczak – Jaruzelski i od lat skutecznie się reprodukujący, zmieniając tylko nazwy i konfiguracje, staje teraz niemal jednogłośnie za sanitaryzmem – dotychczas pełzającym a obecnie przechodzącym w coraz bardziej żwawy, milicyjny trucht.

A było już tak miło i optymistycznie… Ze strony rządu raz po raz płynęły zapewnienia, że Boże Narodzenie upłynie nam w sposób niezakłócony obostrzeniami, o których sama myśl powoduje gwałtowny przyrost endorfin u mentalnych zomowców czy ormowców różnych branż i profesji.

– Restrykcje oceniamy jako mniej skuteczne narzędzie do walki z pandemią niż te, które mamy, jak sprawna organizacja opieki zdrowotnej, szczepienia, a za chwilę będziemy mieli leki na COVID-19. Cały czas prowadzimy rozmowy w takiej dziwnej konwencji, że restrykcje są jedyną metodą walki z pandemią. Teraz jest inaczej – twierdził minister reżimu sanitarnego jeszcze 25 listopada. O tym, że to żart, czy raczej drwina, przekonaliśmy się bardzo szybko.

Zaledwie cztery dni później Adam Niedzielski postanowił bowiem podnieść poziom surrealizmu, i tak przecież dotychczas całkiem okazały: – Wariant Omikron może spowodować, że zamiast oczekiwanego przesilenia pandemii będziemy mieli przyspieszenie. To ewidentnie nie jest sytuacja, którą można ignorować. Omikron może być takim game changerem pandemii – powiedział w Radiu Plus, udanie utrzymując poważny ton.

Ów game changer, który wywrócił do góry nogami całą budowaną miesiącami misterną strategię rządu, jak informują media, objawia się… problemami z oddychaniem, zaburzeniami węchu i smaku, zmęczeniem, bólem mięśni, wysoką temperaturą, bólem głowy i gardła oraz kaszlem. Jak więc odróżnić go od innych wariantów covid-19 albo po prostu grypy, skoro symptomy są bliźniaczo podobne i nawet wykonywane setkami tysięcy testy nie rozróżniają, co jest czym?

Ta raptowna zmiana przekazu, jak zdążyliśmy się przekonać, nie jest w ciągu ostatnich 1,5 roku niczym wyjątkowym. Przeciwnie, zdaje się właśnie wpisywać w samą pokrętną logikę postępowania sanitarystów.  Mieliśmy przecież czekać na powrót do normalności 2 tygodnie. Później zdjąć maski po wynalezieniu szczepionki. Szczepionka miała dawać trwałą odporność. Następnie okazało się, że dawki będą jednak dwie, a potem trzy. I tak dalej, już od szeregu miesięcy: padnij! Powstań! Ręce na głowę! W prawo! W lewo! Padnij!… Teraz Komisja Europejska chce skracać ważność paszportu covidowego, w niejednym kraju otwierającego drogę nie tylko do kin czy na stadiony, ale i do restauracji czy nawet miejsc pracy. Paszportu stworzonego przecież – pamiętamy – ponoć po to by ułatwić podróżnym wyjazdy na wakacje. Jeśli akcja dalej potoczy się jak dotychczas, wkrótce nie będziemy mogli bez niego wyjść z własnych domów.

Tymczasem zaszczepieni zakażają się, zakażają innych, tym bardziej, że są zwolnieni z restrykcji obowiązujących tych, którzy skusić na zastrzyk się nie dali.

Covid jest straszniejszy niż grypa – słyszymy od dawna. Na pewno? Aby to stwierdzić, musielibyśmy przecież cofnąć się w czasie i postępować z grypą tak jak z covidem: na przykład przeniósłszy się do 2018 roku zamknąć kraj, zarządzić masowe testy i – przede wszystkim – zatrzymać w przychodniach podstawowe leczenie pacjentów pozytywnie wytestowanych, jak ma to miejsce obecnie. Blokować stosowanie sprawdzonych leków, ścigać dyscyplinarnie lekarzy, którzy odważą się badać chorych tak jak im Pan Bóg i Akademia Medyczna przykazały, i tak dalej…

Czynienie wszystkiego odwrotnie niż nakazywałaby logika i ciągłe dezinformowanie, zmienianie narracji w połączeniu z nieustającym sianiem strachu, to jednak nie strategia medyczna, ale wojenna. Ma na celu chaos, dezorientację i wymuszenie uległości. Rządzący, nie tylko Polską, otwarcie wystąpili przeciwko zwykłym ludziom, którzy na całym świecie zareagowali masowymi demonstracjami sprzeciwu. W komentarzach po ogłoszeniu pierwszej fazy przymusu, pardon – obowiązku szczepionkowego raz po raz pojawia się właśnie określenie „wojna”, i to nie tylko ze strony przeciwników reżimu.

Nic dziwnego, zuchwała ostentacja, z jaką rządzący zadrwili sobie z Polaków zapowiadając, zamiast obiecywanej normalności nowe restrykcje wprowadzane na krótko przed świętami Bożego Narodzenia, powinna przebudzić nawet najbardziej odporny na bratobójcze ciosy elektorat obozu władzy, ale i totalnej opozycji. Może przebudziła, lecz szok poznawczy nie pozwala jeszcze zabrać głosu? A może to po prostu etap wyparcia trudnej prawdy, że oto znowu my – wierni, lojalni, posłuszni i wyszczepieni daliśmy się zrobić w pelikana.

Ogłoszenie faktycznego przymusu – na razie dla lekarzy, nauczycieli czy mundurowych – poprzedziła uwertura w postaci chóru medyków, polityków i rozmaitego sortu medialnych „autorytetów” domagających się segregacji niezaszczepionych oraz wprowadzenia obowiązku przyjęcia zastrzyków. Można więc było się spodziewać, że wkrótce rząd ogłosi, iż wbrew temu, co „z całą mocą podkreślił” w grudniu 2020 roku Mateusz Morawiecki, powszechne aplikowanie zakupionych już w setkach milionów sztuk preparatów nie będzie jednak dobrowolne.

Jakby tego wszystkiego było mało, w środę, a więc dzień po oficjalnym przedstawieniu nowych restrykcji, ministerstwo reżimu sanitarnego zabroniło lekarzom przepisywania amantadyny poza wskazaniami neurologicznymi. Lek, który uratował zdrowie tysięcy ludzi, będzie można od tej pory jedynie sprowadzać zza granicy bądź zdobywać w „szarej strefie”. Oficjalne badania nad tym specyfikiem ślimaczą się od wielu miesięcy, bo rzekomo brak jest chętnych chorych. Z kolei mniej popularna iwermektyna, nie mniej skuteczna i gruntownie przebadana przez naukowców z wielu krajów świata, traktowana jest równie pogardliwie i nazywana „lekiem dla koni”. Zaraz tylko gdy przebije się w mediach informacja o niedrogim a skutecznym preparacie przeciwko covid-19, odzywa się w mediach chór szyderców w kitlach i garniturach. Tanie produkty spoza monopolu nie mają w tej grze szans, wciąż jednak wielu z nas wierzy, że w całej tej polityce chodzi o medycynę i zdrowie…

Sekwencja zdarzeń z ostatnich dni uprawdopodobniła pojawienie się kolejnych złośliwych plotek. Nagły zwrot retoryki i polityki rządu nastąpił krótko po rozmowie, którą Adam Niedzielski odbył z Anthonym Faucim, głównym rozgrywającym reżimu sanitarnego w Stanach Zjednoczonych, a być może nie tylko tam (notabene ostatnio głośno było o nim za oceanem także z powodu ujawnienia jego udziału w zwyrodniałych, skrajnie sadystycznych „eksperymentach” na psach). Ministerstwo pochwaliło się tymi „konsultacjami”, zamieszczając w mediach społecznościowych okolicznościową fotografię.

Koincydencja raptownego dokręcania śruby Polakom oraz wielu innym nacjom praktycznie w jednym krótkim czasie nasuwa podejrzenia realizowania na całym świecie wspólnego, skoordynowanego scenariusza. Nie ma on żadnego uzasadnienia w faktach, bo o ile Omikron w ogóle istnieje, to ani nie jest groźniejszy niż poprzednie „warianty”, ani nie przyszedł w niespodziewanym czasie. Chyba, że Ministerstwo Zdrowia, rada medyczna przy premierze i cała branża lekarska naprawdę zostali zaskoczeni tym, że koronawirusy mutują oraz falą wirusowych zakażeń w sezonie jesienno-zimowym. Nawet w naszej, postpeerelowskiej rzeczywistości nie chce się jednak w to wierzyć.

Czyżby więc znowu to „foliarze” mieli rację, tak jak wtedy gdy ostrzegali przed skutkami wprowadzenia „wakacyjnych” paszportów? Albo wtedy gdy powątpiewali w skuteczność „dających trwałą odporność” zastrzyków? Czy też wówczas kiedy przestrzegali, że sanitaryzm doprowadzi nas do obozów przymusowej kwarantanny, dziś testowanych w dalekiej Australii?

Ciekawe więc, co jeszcze z listy spiskowych teorii sprawdzi się w najbliższym czasie. Ich niewielki objętościowo, lecz gęsty od treści zbiór zgromadził Jan Białek, którego książka ukazała się nakładem wydawnictwa Garda pod tytułem „Tech. Krytyka rozwoju środowiska technologicznego”. Czytamy tam na przykład, że przed 2025 rokiem, w następstwie wybuchu pandemii nastąpi „ograniczenie mobilności, praw, swobód obywateli”, „budowa permanentnego systemu kontroli” oraz „otwarte bunty społeczne”.

Z książką Jana Białka są dwa zasadnicze problemy. Owi foliarze produkujący raz po raz kolejne reptiliańskie koncepcje, na które powołuje się autor, to chociażby… ONZ, OBWE, Instytut Studiów nad Bezpieczeństwem Unii Europejskiej, Laboratorium Badawcze Armii Stanów Zjednoczonych, Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii, Fundacja Rockefellera, doradca François Mitterranda Jacques Attali czy wybitny reprezentant szkoły frankfurckiej Theodor Adorno. Posądzanie ich wszystkich o noszenie aluminiowych czapek mogłoby okazać się kłopotliwe.

Jest też problem numer dwa. Otóż książka „Tech.” ukazała się w 2017 roku, a więc co najmniej dwa lata przed wybuchem straszliwej, covidowej zarazy.

Roman Motoła https://pch24.pl/stan-wojenny-2-0-czyli-rocznicowy-prezent-wladzy-dla-narodu/

Czemu Uniwersytety już cztery dekady blokują badania nad Stanem Wojennym !!

Tematy związane ze stanem wojennym (sensu lato – okres 1981-1989) do opracowania/rozpowszechniania w przestrzeni publicznej/wyjaśnienia mniej zorientowanym.

Przed kilku laty zaniepokojony kiepskim stanem badań nad stanem wojennym na uczelniach i rozpowszechnienia takich „badań” w przestrzeni publicznej po unieważnieniu/skasowaniu/wymazaniu niewygodnych świadków historii sformułowałem szereg pomijanych/niedocenianych w badaniach tematów  https://blogjw.wordpress.com/2012/11/07/no-coz-czlonkiem-lozy-to-ja-nie-jestem/ https://blogjw.wordpress.com/2013/02/10/poradnik-dla-badajacych-czasy-prl-u-na-odcinku-akademickim/

Niestety nie przyniosło to skutku pozytywnego, więc jeszcze raz je powtarzam [linki!]  na 40 lecie wprowadzenia stanu wojennego, formułując 13 dodatkowych/ nieco inaczej ujętych  tematów, licząc na to, że w końcu trafią one do obiegu badawczego a  wyniki  do świadomości społecznej.

Najpierw trzeba dostarczyć rzetelne wyniki badań i ich syntezy, wprowadzić do obiegu edukacyjnego a nie tylko biadolić, że społeczeństwo nic/prawie nic nie wie o najnowszej historii Polski.  Jak można lamentować nad nieznajomością najnowszej historii młodych Polaków skoro w obiegu edukacyjnym brak jest takich wydarzeń jak stan wojenny.

Poruszałem te kwestie w wielu tekstach [ i tam cytowane]  

Czarna księga komunizmu (uniwersyteckiego)! – https://www.nfa.pl/articles.php?id=77 

Wystąpienie do Prezesa IPN w sprawie opracowania ‚CZARNEJ KSIĘGI KOMUNIZMU W NAUCE I EDUKACJI’

https://wobjw.wordpress.com/2010/01/01/wystapienie-do-prezesa-ipn-w-sprawie-opracowania-czarnej-ksiegi-komunizmu-w-nauce-i-edukacji/

 POLSKA AKADEMIA UMIEJĘTNOŚCI A CZARNA KSIĘGA KOMUNIZMU

https://wobjw.wordpress.com/2009/12/30/polska-akademia-umiejetnosci-a-czarna-ksiega-komunizmu/

 Solidarność UJ a CZARNA KSIĘGA KOMUNIZMU W NAUCE I EDUKACJI

https://wobjw.wordpress.com/2009/12/30/solidarnosc-uj-a-czarna-ksiega-komunizmu-w-nauce-i-edukacji/ 

Wiele informacji zamieściłem  na stronie  https://lustronauki.wordpress.com/ [ ponad milion odwiedzin]

W tym   dotyczące stanu wojennego https://lustronauki.wordpress.com/tag/stan-wojenny/page/2/

==================

Przykłady kolejnych tematów

związanych ze stanem wojennym wprowadzonym przed 40. laty,

którego znajomość  w domenie akademickiej jest skromna,

a czasami bałamutna, stąd  mit

Wyspy szczęśliwości stanu wojennego [ https://blogjw.wordpress.com/2020/12/22/wyspa-szczesliwosci-stanu-wojennego/]

Jak to jest możliwe, że polskie uczelnie pomijają w swych historiach stan wojenny i takie zakłamane historie są rozpowszechniane, pozostają w obiegu edukacyjnym i nie ma protestów znających się na rzeczy i etyce naukowej historyków, protestujących zasadnie, kiedy za granicami pomijane są w historiach jakieś istotne  wydarzenia z historii Polski – do niedawna Powstanie Warszawskie, agresja sowiecka 17 września…… Potrzebne studium tak historyczne, jak i psychologiczne i socjologiczne

Jak to jest możliwe, że polskie uczelnie pomijają w swych historiach takie słowa jak komunizm, PZPR i nawet nie protestują przeciwko temu nosiciele legitymacji opozycji antykomunistycznej, których by nie nosili gdyby komunizmu nie było

Badania nad stratami wojennymi  – wojny jaruzelsko-polskiej – w domenie akademickiej [ straty kadrowe, materialne, warsztatów pracy, bibliotek, szkół naukowych, strat wykładów, seminariów…..]

Analiza porównawcza funkcjonowania agencji towarzyskich na uczelniach w czasach komunizmu  i w III RP

Badania nad -anonimowymi nieraz do dnia dzisiejszego- kadrami dokonującymi politycznych weryfikacji kadr akademickich w epoce jaruzelskiej 

Badania nad beneficjentami epoki jaruzelskiej, którzy za nic w świecie nie chcą poznać historii/uwarunkowań moralnych/intelektualnych/politycznych swych karier

Odtworzenie stanu przewodniej siły narodu na każdej uczelni , sposobu jej przewodzenia  i skutków funkcjonowania

Odtworzenie prawdziwych rezultatów „ochraniania” uczelni i jej kadr przez SB i jej kolaborantów [podawanie informacji, że ochroniarzy było wielu ( dziesiątki) ale nikomu na uczelni włos z głowy nie spadł z przyczyn politycznych winno być penalizowane o ile  nie będzie poparta faktami]

Badania nad ewaporacją dokumentów uczelnianych dotyczących epoki jaruzelskiej

Badania nad przestrzeganiem Konstytucji w dostępie do informacji o stanie wojennym na uczelniach

Analiza funkcjonowania antykultury unieważniania/wymazywania/kasowania [ Cancel culture] w epoce jaruzelskiej w porównaniu z czasami obecnymi  [ograniczanie tego zjawiska do ostatnich lat to nieporozumienie)

Zbadania drogi uniwersytetów do abdykacji z poszukiwania prawdy, czyli do śmierci uniwersytetu [ o śmierci uniwersytetu informowałem   władze UJ jeszcze w r. 1985 ! a reanimacji nie było !

Badania nad przyczynami konformizmu obecnych polskich kadr akademickich z uwzględnieniem opinii  nonkonformistów wykluczonych z obiegu akademickiego.

6 grudnia, 2021 Józef Wieczorek

[https://blogjw.wordpress.com/2020/12/22/wyspa-szczesliwosci-stanu-wojennego/]

=======================

Mnie też to uderzyło: W końcu lat 90-tych [dopiero!!] zainteresowała się KARTA, trochę zdziałałem przez IPN, ale z Uniwersytetu Warszawskiego doświadczyłem tylko WROGOŚCI. No, i obojętności…Mirosław Dakowski