Walka wzorców cywilizacyjnych, czyli Niemcy, Rosja i Żydzi a sprawa polska. KONECZNY. Cz. I.

wawel, 23 maja 2024 ekspedyt/niemcy-rosja-i-zydzi-a-sprawa-polska

WSTĘP

1.

Polecam kapitalnej wagi tekst Konecznego o tym, jak przez wieki Polska opierała się hegemonii rosyjskiej i niemieckiej oraz wpływom żydowskim, czyli o walce wzorców cywilizacyjnych. Fragmenty dotyczące nigdy nie ustających hegemonicznych zapędów Niemiec wobec Polski oraz niszczącej roli Niemiec wobec cywilizacji łacińskiej wyróżniłem innym kolorem czcionki, aby uprościć odnalezienie  w tym bogatym tekście  akapitów dotyczących walki wzorca niemieckiego z polskim.

Tekst Konecznego wyjaśnia w sposób niepodważalny moment dziejowy, w którym jesteśmy. Na drodze do piekła z pomnikami kastowych, rodzinnych, partyjnych mitów na plecach. Czy zrzucimy ten balast i damy radę zawrócić?

Cz też będzie tak, jak w tym wersecie: ” I wyszedłszy duchy nieczyste weszły w wieprze. A stado prawie dwutysięczne w wielkim pędzie ze stromego zbocza wpadło w morze i utonęło.”

2.

Sytuacja Polski jest nie do pozazdroszczenia. Jako naród i państwo jesteśmy między Scyllą europeistów apatrydów (opozycja totalna, Lewica, PSL, 3D) a Charybdą mitomanów udających patriotów i godzących się na poddanie nas hegemonii Niemiec Unijnych, na wywłaszczanie nas z mieszkań, nieocieplonych domów, z naszej historii i tradycji, z naszego języka potworniejącego w jakiś przestępczy slang polit-pop, na wygaszanie gospodarki, górnictwa, rolnictwa i małej przedsiębiorczości za pomocą pakietu klimatycznego (postępujący wzrost cen energii, czyli rekietu i haraczu dla międzynarodowego lobby klimatycznego) oraz na wygaszanie cywilizacji łacińskiej za pomocą inwazji pogańskich, gnostyckich herezji (konwencja stambulska itp.) wymuszanych na Polsce przez UE.

Równolegle trwa ulubiona gra “ludu zamieszkującego symulakrum”, czyli tworzenie pseudokomisji do pseudobadania pseudowpływów pseudorosyjskich, czyli mącenie w szklance wódki serwowanej przez karczmarzy żydowskich aktywnych w tumanieniu populacji jak za czasów Staszica.

Bajania o “obronie chrześcijaństwa” przez Polskę są częścią rytuału odprawianego przed pomnikiem Lecha Kaczyńskiego. Popiskiwania o tym, jak to UE ingeruje w nasze sprawy są śpiewem kastratów śpiewających przeciw UE tak cienko, by nie nie powstała żadna rysa na micie Lecha Kaczyńskiego i genialności każdego jego posunięcia. To droga ku upadkowi Polski. Niech Polska szczeźnie ekonomicznie, kulturowo i cywilizacyjnie, byle tylko mogły stawać coraz to nowe pomniki realne i mentalne dworzan partyjnych. Jak pisał Koneczny najbardziej niszczący Polskę i polskość są ci, którzy publicznie… nienawidzą Rosji, zaś mają umysły zrusyfikowane do szczętu i rosyjskie porządki zaprowadzają w polityce, ekonomii i kulturze. I ci właśnie zrusyfikowani… przeciwnicy Rosji najbardziej działają w interesie drugiego hegemona – Niemiec.

Nie miejmy złudzeń, UE zbudowana wg niemieckiego wzorca wszechwładzy i biurokracji państwowej (statolatria) i realizująca interesy niemieckiej dominacji ekonomicznej jest wrogiem Polski i prowadzi do jej stopniowego wyniszczenia. UE jest antyłacińska, antyeuropejska a więc niosąca anihilację Polsce. I jest aż do fundamentów i EX DEFINITIONE socjalistyczna. Rodzinne mity i kulty przyczyniające się do utrwalania wasalizacji Polski wobec tego imperialnego projektu niszczą ją. Nie ma socjalizmu nie będącego międzynarodowym, zaś międzynarodowy znaczy “zbudowany na trupach narodów”.

image

FELIKS KONECZNY

POLSKA MIĘDZY WSCHODEM A ZACHODEM

Wygląda to może na banalność, żeby mowić na temat “Polski między Wschodem a Zachodem”. Ktoż nie wie, że Polska położona jest tak nie tylko geograficznie, lecz zarazem duchowo: religijnie i cywilizacyjnie; wiadome każdemu są przejawy i skutki tego położenia, i nie sztuka, że wiadome, bo są widome każdego dnia i na każdym kroku. Wystarczy wziąć do rąk gazetę polską i czytać ją uważnie, komentując treść ze stanowiska cywilizacji, a uderzy nas aż nazbyt wyraźnie mieszanina Zachodu i Wschodu! Olbrzymia Większość inteligencji polskiej uważa to za coś całkiem naturalnego, wychodząc z założenia, jako położeniu geograficznemu nie mogą nie towarzyszyć następstwa cywilizacyjne, a wcale się tym nie martwiąc, owszem biorąc z tego otuchę do wielkiej przyszłości Polski, jako mającej dokonać syntezy Zachodu i Wschodu, co ma być największym z wielkich dzieł historii powszechnej. W tym upatruje się misję dziejową Polski. Dodaje się, że zawsze to było misją naszą, lecz niestety nic umieliśmy wywiązać się z niej, nie dość wiernie jej służyliśmy, niebacznie od niej odstępowaliśmy i skutkiem tego nastąpił upadek i rozbiory.

Otoż ja jestem innego o tym wszystkim zdania. Syntezę Zachodu a Wschodu uważam za czczy frazes literacki. a widoczna obecnie w Polsce mieszanina cywilizacyjna jest w mych oczach świadectwem upadku cywilizacji. Cywilizacja albo jest czysta, albo jej nie ma; nie można być cywilizowanym na dwa sposoby. Upadła Polska dlatego, że poszukując niby syntezy Zachodu ze Wschodem, zrobiła ze siebie karykaturę cywilizacyjną – i upadnie znowu, jeżeli nie przestanie na nowo tej karykatury urządzać. Ale nie po to zabieram głos, ażeby motywować tę odmienność poglądu na rzeczy, niby powszechnie wiadome. Robiłem to przy innych sposobnościach, a robiłem – przyznaję-niedokładnie. Sprawa jest bowiem tego rodzaju, iż trzeba wiele rzeczy przemyśleć i przygotować niektore studia wstępne, ażeby potem wynik ostateczny rozumowań przedstawił się jako logiczna konieczność. Te studia wstępne obejmują rozmaite tematy. Nie może między nimi zabraknąć roztrząsania, co w historii polskiej było Zachodem czy Wschodem, i jaki to był Zachod, i co za Wschod? Trzeba się przyjrzeć bliżej pojęciom, ktorymi szermuje się u nas w mowie potocznej, nie poddawszy ich naukowej, że tak powiem, ekspertyzie.

Ta ekspertyza – i nic innego – ma stanowić przedmiot udzielonego mi łaskawie głosu. Chodzi o ścisłe określenie faktow, ażeby dojść do ścisłości pojęć.

* * *

Zrobmy chronologiczny przegląd faktow, ktore stawiały naszą przeszłość “pomiędzy Zachodem a Wschodem”. Za najstarszy objaw “Wschodu” na ziemiach polskich uważa się zazwyczaj misję apostołow słowiańskich św. Cyryla i św. Metodego, a tymczasem to właśnie polega na pomyłce – szerzonej skwapliwie przez literaturę rosyjską. Do państwa bułgarskiego na Bałkanie docierało chrześcijaństwo z obu głownych ognisk, z Bizancjum i Rzymu. Wśrod zwolennikow Rzymu wyłonił się pomysł, żeby ułatwić sobie nawracanie utworzeniem obrządku słowiańskiego, rzymsko-słowiańskiego, tj. według rytuału rzymskiego, a tylko w języku słowiańskim – i głownymi przedstawicielami tego kierunku byli właśnie “bracia soluńscy”. Apostołowalioni jak wiadomo, pośrod Chazarow, ktorzy posiadali wtedy zwierzchnictwo nad znaczną częścią słowiańszczyzny wschodniej. A jednak nie przedostał się najmniejszy promyk wiary świętej z nad Donu nad Dniepr, w stronę Kijowa! To, co się mowi o apostolstwie braci soluńskich na Rusi, jest wierutnym wymysłem. Cała działalność misyjna św. Cyryla i św. Metodego nie ma najmniejszego związku ze słowiańszczyzną wschodnią, a w biografii Apostołow słowiańskich nie ma miejsca ni czasu na pobyt ich na Rusi. Na dworze księcia bułgarskiego zwyciężył atoli prąd bizantyjski, bracia więc soluńscy usunęli się (czy też zostali usunięci?). W kilka miesięcy po ich wyjeździe przyjmuje car Bogorys chrzest w obrządku wschodnim, greckim. Ale dwojakie wpływy ścierały się w Bułgarii nadal, i Bogorys przerzucił się wnet do łaciństwa, ażeby w roku 870 powrocić do obrządku greckiego. Z tymi zmianami nie mieli św. Cyryl i św. Metody nic do czynienia, gdyż nie powrocili już na Bałkan. Pragnęli poświęcić się znowu pracy misyjnej poza Bałkanem, wśrod pogan. Chętnych do nawiedzenia obcych stron zastały poszukiwania księcia wielkomorawskiego Rastyca, ktory wiedział zapewne o zawiązkach obrządku rzymskosłowiańskiego. Oczywiście Rastyc musiał wiedzieć po co sprowadza braci soluńskich.

Językiem obrządku rzymsko-słowiańskiego jest narzecze bułgarsko- macedońskie, dla ktorego Cyryl obmyślił nowe abecadło, zwane głagolicą, ktora to nazwa przylgnęła i do obrządku. Na macedońską bułgarszczyznę przetłumaczyli apostołowie zachodniej Słowiańszczyzny rzymskie księgi liturgiczne i spisali je głagolicą. Podnoszone co do ich wierności Rzymowi wątpliwości, uważanie ich za “wysłannikow bizantyńskich”, upadają wobec faktu, że obmyślony przez nich obrządek był rzymskim, czysto rzymskim. Widocznie nie chcieli greckiego.Cyryl i Metody dwa razy jeździli do Rzymu i uzyskali potwierdzenie osobnej prowincji kościelnej, głagolickiej. Misyjne jej granice sięgały na wschod w pogańskie kraje ludow polskich (“Lachow”) aż po Bug i Stryj. Około roku 880 jeden z wysłannikow św. Metodego ochrzcił księcia ludu Wiślan (w Wiślicy na lewym brzegu średniej Wisły) – i to jest początkiem chrześcijaństwa na ziemiach polskich.

A zatem początki te należą do obrządku rzymsko-słowiańskiego, bezwarunkowo do rzymskiego. Nie było w tym żadnych wpływow cywilizacyjnych Wschodu. Głagolica w Polsce niedługo się utrzymała. Istnieje dotychczas w kilkunastu parafiach Istrji i Dalmacji, skazana na zagładę, czego powody i okoliczności nie należą tu do tematu naszego. Nigdy nie miała w sobie nic a nic wschodniego. W nowszych dopiero czasach, kiedy zaczęto “cyrylicę” identyfikować (tendencyjnie) ze św. Cyrylem, rozpowszechniono błędne mniemanie, jakoby apostołowie słowiańscy byli apostołami Słowiańszczyzny wschodniej i jako byli tworcami obrządku grecko- słowiańskiego i praszczurami… prawosławia. Poważna nauka włożyła to dość dawno już między bajki.W 80 lat po chrzcie księcia Wiślan nastąpił chrzest dynastii Piastow, a aczkolwiek w obrządku rzymsko- łacińskim, bliższymi byliśmy natenczas wpływow wschodnich, bizantyńskich, niż za czasow archidiecezji głagolickiej, gdy do niej należały południowe ludy polskie. Chrzest Mieszka I i ostateczne zupełne nawrocenie Polski przypadają na czasy najsilniejszej ekspansji bizantynizmu. Poprzez Illiricum i Dalmację sięgnęły wpływy bizantyńskie jeszcze raz do Italii, ażeby przeważyć tam następnie na południu, maleć zaś ku połnocy; nie przekroczyły one nigdy Alp bezpośrednio od strony włoskiej. Z Sycylii dotarły morzem do Hiszpanii. Z Dalmacji drugim szlakiem sięgnęły na połnoc i tamtędy przekroczyły Alpy, poddunajską drogą handlową w gorę docierały do Niemiec, dalej do Burgundii – umacniając, co tam już było z bizantynizmu z poprzedniej jego ekspansji. Były to niemal wyłącznie wpływy zewnętrzne, form tylko dotyczące – z jednym atoli wyjątkiem, ktory Polskę obchodził właśnie jak najbardziej.

W Niemczech  przyjął się bizantynizm tak dalece, iż powstała tam osobna jego gałąź: kultura bizantyńsko-niemiecka.

Cesarstwo Karola Wielkiego powstało przeciw bizantyńskiemu. Koronował Karola Leon III, ten sam Papież, ktory utwierdził “filioque”. Ale cesarstwo zawiodło i rozprzęgło się, zanim jeszcze dosięgł końca wiek IX. Epizodycznie zabłądziła korona cesarska w roku 896 na głowę krola niemieckiego, Arnulfa, ale to epizod bez znaczenia. Karolingowie niewiele mieli sposobności oprzeć się o Niemcy, ani też nie utrzymała się w Niemczech ich tradycja dynastyczna. Wznowienie cesarstwa przez Ottona Wielkiego w roku 962 – na cztery lata przed chrztem Mieszka I – nie ma ani genetycznego, ani ideowego związku z problematem cesarstwa Karola Wielkiego, z problematem wskrzeszenia władzy i godności rzymskich cezarow na pożytek świata chrześcijańskiego, ażeby być świeckim ramieniem Papiestwa. To drugie cesarstwo zachodnie powstało wśrod walk orężnych z Papieżami. Powstałe za Mieszka I “święte państwo rzymskie narodu niemieckiego” wywodzi się od bizantyńskich “kajdzarow”, przejmując nawet ich nazwę. W przeciwieństwie do dawniejszego, nowe to cesarstwo oparło się o Bizancjum, a zwrociło się przeciw Papiestwu.

Za Ottona Wielkiego dokonuje się owo gruntowne zaszczepienie bizantynizmu w Niemczech. Panowanie jego zaczyna się od urządzenia dworu na modłę bizantyńską, a kończy się w 927 ożenkiem jego syna z cesarzowną bizantyńską Teofanią (corka Romanosa II, siostra Bazylego II Bułgarobojcy i Anny, poźniejszej księżny kijowskiej). Księżniczka ta stanowi osobą swą wykładnik całego rozdziału w dziejach Niemiec i w dziejach powszechnych. Jako małżonka Ottona II, a potem rejentka podczas małoletności Ottona III, posiadała znaczne wpływy polityczne. Dwor jej zasłynął po całym świecie.

Roztoczyła niewidziany dotychczas na zachodzie przepych monarszy i wprowadziła bizantyński ceremoniał. Tym razem nie skończyło się jednak na rzeczach zewnętrznych, na sztuce i dworskości. Z gronem wybitnych bizantyńskich uczonych i statystow wytworzyła Teofania środowisko bizantyńskiej idei politycznej, ktora przyjęła się w Niemczech do tego stopnia, iż stanowi cechę istotną dziejow niemieckich i wywołała dwoistość kultury niemieckiej, przesiąkniętej w znacznej części bizantynizmem. Jakkolwiek nigdy nie opanował on całego społeczeństwa niemieckiego w zupełności, tak, iżby nie było prądu przeciwnego, opierającego się o cywilizację łacińską, jednakże faktem jest, że nigdzie na całym świecie nie osadził się bizantynizm tak mocno, jak w Niemczech. Istnieje niemiecki rodzaj bizantynizmu. Z wyjątkiem panowania Ottona III (ktorego wyjątkowość stanowi przedmiot zgorszenia pruskiego kierunku historiografii niemieckiej) brnęło cesarstwo niemieckie coraz mocniej w bizantynizm. Odtąd dzieje Niemiec przedstawiają ustawiczne ścieranie się pojęć bizantyńskich z zachodnio-europejskimi; istny dualizm cywilizacyjny w samym środku Europy. Tym tłumaczy się niemoc państwowa cesarstwa niemieckiego, jako takiego, i częste okresy bierności kulturalnej w życiu narodu niemieckiego i samoż utrudnione przyjmowanie się idei narodowej.

Reprezentował zaś dwor Teofanii nie lokalne zacieśnienie się niemieckie, lecz uniwersalność. Pod wpływem niemieckim podniosła się na nowo, i to wielce, powaga Bizancjum we Włoszech nawet. Luitprand, biskup kremoński, głośny dziejopis tej doby i jeden z najtęższych umysłow owczesnych, tytułuje cesarza w Konstantynopolu wprost “kosmokratos” tj. władca świata. Niemiecki bizantynizm oddziałał ogromnie na stosunek cesarstwa do Kościoła, tudzież do państw ościennych. Nam tu potrzebne tylko stwierdzenie, że sąsiedztwo bezpośrednie z Niemcami niekoniecznie było sąsiadowaniem z łacińską cywilizacją. Gdyby pierwszy okres naszych dziejow rozwijał się był w zupełnej, bezwzględnej zależności od Niemiec, lub w zupełnej zgodzie z Niemcami, bylibyśmy weszli w krąg cywilizacji bizantyńskiej.

Szczęściem zorganizowaliśmy się w państwo chrześcijańskie nie tylko bez pomocy Niemiec, ale w znacznej części wbrew nim, a za to przy pomocy Papiestwa, zwalczającego już bizantyńskie macki, wysunięte na zachod.

Skuteczniejsze było inne uderzenie bizantyńskiej fali, tym razem od wschodu. Państwo piastowskie składało się tylko z ziem ludow zachodnio-polskich; wschodnie znajdowały się jeszcze poza horyzontem politycznym dynastii Piastow. Z obu stron Karpat mieszkający Lachowie pogrążeni byli jeszcze w bycie plemiennym. Połnocnym trzonem ich osadnictwa były Grody Czerwieńskie, tj. poźniejsza ziemia chełmska, skąd rozszerzyli się ku Karpatom i dalej na południe przełęczą użocką. Kiedy Waregowie poznali Dunaj dolny podczas wypraw bałkańskich wnuka Rurykowego Światosława (964-973), wyśledzili, jako zmierza ku niemu kilka drog z zachodu. Od wielkiego poddunajskiego szlaku handlowego szło odgałęzienie wschodnie przez południowe Podkarpacie i następnie ku połnocy przez wąwoz dukielski wielkim łukiem, żeby okrążyć puszczę, ciągnącą się Wisłokiem aż do ujścia Sanu i Wiaru, do lackiego grodu Przemyśla, a stąd w stronę Bełza i dalej na połnoc nad ujście Huczwy do Bugu (Hrubieszow). Bardzo mała przestrzeń dzieli tu dorzecza Wisły i Dniepru, mianowicie Bugu i Prypeci. Waregowie, urządzający nieustannie i wszędzie wyprawy eksploracyjne, wyśledzili, że tędy droga ze Słowiańszczyzny wschodniej na Węgry i do poddunajskiego szlaku. Postanowili tedy drogę tę opanować, żeby zapewnić sobie łączność ze szlakiem poddunajskim, niezmiernie zyskownym szlakiem handlowym, a zarazem, żeby mieć o jedną drogę więcej do wypraw bałkańskich, poprzez kraj Lachow i Węgry Dunajem.

Plan ow Światosława wznowił Włodzimierz (980-1015) i w tym celu – jak się dowiadujemy z tzw. Nestora – w roku 981: “ide Wołodimer k Lachom i zają hrady ich, Priemyszl, Czerwień i iny hrady” i od tego ludu Lachow Rusini nazwali potem cały narod polski Lachami. Powstały tam stacje waregskie z załogami, ktore po chrzcie Włodzimierza także musiały chrzest przyjąć w obrządku greckosłowiańskim, a od grodow szła propaganda pomiędzy ludność. W ten sposob lud Lachow został wciągnięty w sferę wpływow patriarchatu carogrodzkiego i wschodnio-słowiańskich stosunkow politycznych. Jak wiadomo, ziemia Lachow połnocnych i Grodow Czerwieńskich przechodziła następnie kilka razy od Piastow do Rurykowiczow i odwrotnie. świadectwem polskości zaludnienia była struktura społeczna, nieznana zgoła Rusi, mianowicie “bojarstwo ziemskie”, jako warstwa przodownicza społecznie. Rurykowicze ze swymi drużynami wojennymi znaleźli się niebawem w odszczepieństwie schizmy, i nienawiść do “łaciństwa” stała się dominującą cechą tej kultury. Kiedy potem Kazimierz Wielki przyłączył te ziemie ostatecznie na nowo do państwa polskiego, wprowadził rownouprawnienie obydwu wyznań i poczynił w Carogrodzie starania o hierarchię schizmatycką – za co znalazł się nawet na pewien czas pod klątwą papieską.

Tymczasem na zachodzie działały wpływy bizantyńskie coraz bardziej, wypaczywszy zupełnie ideę cesarstwa. Jak w Bizancjum cesarze mianowali i strącali patriarchow, z duchowieństwa zrobili sobie narzędzie swego samowładztwa, podobnie postępowali cesarze zachodni. Inwestytura świecka biskupow stwierdziła zależność Kościoła od państwa. Europie zachodniej groziło niebezpieczeństwo utracenia powagi duchowej, niezależnej od siły materialnej.

Bizantyńska cywilizacja posiada jedną tylko powagę: władzę państwową, ktorej podporządkowano wszystko bez najmniejszego wyjątku. Wręcz przeciwne są drogi rozwoju cywilizacji łacińskiej, zachodnio-europejskiej: cały jej rozwoj, wszystkie swobody obywatelskie i dojrzałość społeczeństw do spraw publicznych, wyrobiły się dzięki niezależności władzy kościelnej od świeckiej. O tę niezależność toczyła się walka w całej Europie, np. o immunit duchowieństwa. Kler pociągał za sobą do walki o wpływ na państwo, aż wreszcie połączyły się w tym “stany”. Ten rozwoj cywilizacyjny został częściowo przerwany przez wpływy kultury bizantyńsko-niemieckiej. Gdyby ten kierunek niemiecki zwyciężył, groziła zagłada cywilizacji chrześcijańsko-klasycznej, cywilizacji Zachodu, a całe chrześcijaństwo byłoby zeszło na zbior liturgii, odprawianych dla wodzenia ludu na pasku orientalnego absolutyzmu. Szczęściem opozycja powstała; i w samych Niemczech nigdy jej nie brakło. Zasługa wytworzenia przeciwwagi kulturze bizantyńsko-niemieckiej, a zatem ocalenia cywilizacji łacińskiej, przypada Francji.

Opozycja zasadnicza i zarazem program reform wyszły od uczonych mnichow opactwa benedyktyńskiego Cluny, z hasłem oddania władzy świeckiej wprost pod nadzor duchownej. Pierwszym etapem reform klunijackich było uwolnienie wyboru Papieża od ingerencji cesarskiej, a przelanie wyboru wyłącznie na kolegium kardynalskie w roku 1059. Papież Grzegorz VII stał się wykonawcą klunijackiego programu i na tym tle odbywała się jego walka z Henrykiem IV, będąca walką cywilizacji łacińskiej z niemieckim bizantynizmem. Polska odzyskała wowczas własną prowincję kościelną i koronę krolewską – lecz Bolesław Śmiały, choć umiał wyzyskać stosunki do celow politycznych, nie zdawał sobie sprawy z właściwego związku rzeczy. Kiedy prądy klunijackie dotarły do Polski, krol wystąpił przeciw nim. Zabojstwo św. Stanisława było wymierzone przeciwko immunitowi, przeciw prawu testamentu, przeciw posiadaniu przez Kościoł własności ziemskiej (ażeby był skazany na łaskę dziesięciny grodowej, zawisłej od skinienia krola). Łączyło się to ze sprawą o wpływ społeczeństwa na państwo. Wiadomo, jako społeczeństwo, oparte o Kościoł, sprawę ostatecznie wygrało.Niestety stało się to kosztem zachodniej połaci państwa. Władysław II był ostatnim monarchą, ktory pamiętał o Połabiu i o szczecińskim wybrzeżu. Wraz z upadkiem Połabia upadła potęga polityczna Polski. A rownocześnie Niemcy, wyzyskując godność cesarską w celach wyłącznie niemieckich, doścignęły właśnie punkt kulminacyjnego swego znaczenia w średniowiecznej Europie.

Shołdowawszy Burgundię i Danię, ruszył Fryderyk Rudobrody w roku 1157 na Polskę (mając posiłki czeskie) z katastrofalnym dla Polski skutkiem. Bolesław Kędzierzawy musiał się uznać w obozie cesarskim w Krzyszkowie nad Wartą lennikiem cesarza, zdającym się na jego łaskę i niełaskę. Obok książąt obotryckich, lutyckich, czeskich mieli i polscy być lennikami krola niemieckiego a członkami (trzeciorzędnymi) Rzeszy Niemieckiej, bez praw da uprawiania polityki zewnętrznej. Stawał się Bolesław Kędzierzawy księciem Rzeszy, ktoremu zwierzchnik niemiecki mogł księstwo odebrać, nadając je komukolwiek innemu według własnego uznania. Powaga cesarstwa przerobiona była już całkowicie na przewagę Niemiec, osiąganą przemocą.

Jest to szczyt przewagi bizantynizmu niemieckiego. Zaraz następnego roku wybiera się Rudobrody na wyprawę włoską (1158- 1162), pamiętną zburzeniem Mediolanu. Bizantynizm miał triumfować  rownocześnie w Polsce i we Włoszech, a rownoczesność Krzyszkowa z katastrofą włoską nie jest przypadkowa. Bolesław Kędzierzawy nie wypełnił jednak żadnego z warunkow krzyszkowskich; Polska nie chciała być w Rzeszy, w przeciwieństwie do Czech, ktore dostarczyły posiłkow na zburzenie Mediolanu.W taki sposob uniknęliśmy podboju cywilizacyjnego przez bizantynizm, a synod łęczycki (1180), kronika Kadłubka (sięgająca do roku 1202), wolna elekcja biskupa w Krakowie (1208), działalność rodu Odrowążow ze św. Jackiem i z biskupem Iwonem – obok wielu innych faktow stwierdzają, jakośmy przyłączyli się do cywilizacji klasyczno-chrześcijańskiej, łacińskiej, w ktorej łacina jest nie tylko zewnętrzną oznaką. W tym nastąpiło przywołanie Krzyżakow, ktorzy nieco poźniej, od początku XIV wieku, mieli stać się głownym ku wschodowi filarem bizantynizmu niemieckiego.

Niemal rownocześnie zaznaliśmy najazdu cywilizacji turańskiej. Krzyżacy przybyli w roku 1228, a pierwszy najazd mongolski spadł na Polskę 1241 roku. Całkiem błędne jest mniemanie o najściu “dzikich hord mongolskich”, bo była to armia jak najregularniejsza, za ktorą postępowała zorganizowana biurokracja. Mongolski dżingishan, pod ktorego rozkazami odbywały się ruchy wojsk na przestrzeni od Odry do Oceanu Spokojnego, imieniem Temudżin, był wynalazcą nowej taktyki i nowej organizacji wojskowej, godzien jako wojownik stać w historii obok Aleksandra Wielkiego, Cezara, najbardziej zaś obok Napoleona. Podobnie, jak Korsykanin, wytworzył Temudżin całą szkołę wielkich wodzow i podobnież był wielkim organizatorem i administratorem, podobnież umiał być prawodawcą.

Sam będąc chińskim uczonym wysokiego stopnia “taiming”, miał bez liku urzędnikow chińskich we wszystkich swych zaborach. Mongolska atoli dopiero cywilizacja wytworzyła biurokratyzm nieznany przedtem Chińczykom. Mongołom Temudżina, “niebieskim” , znane było chrześcijaństwo, mianowicie nestorianizm. Bitwę pod Legnicą rozstrzygnęli głownie nestorianie, będący w ogole filarem imperializmu mongolskiego. W następnym pokoleniu nie brakło na tronie dżingishańskim nestorian i nestorianek.

Mongołowie mieli zamiar podbić Węgry, ktory to zamiar nie został wykonany; nie zamierzali jednak bynajmniej podbijać Polski, ktorą napadli tylko dlatego, iż pozostawała w sojuszu wojennym z Węgrami. Na wschodnią Słowiańszczyznę wywarły te najazdy wpływ zasadniczy i rozstrzygnęły one ostatecznie (po dawnych wpływach chazarskich, fińsko-ugryjskich i połowieckich), że Słowianie wschodni należeć będą do cywilizacji turańskiej. Dzięki administracji mongolskiej utworzyło się następnie Wielkie Księstwo Moskiewskie, centrum tej cywilizacji, gdzie wyrobiła się nowa jej odmiana, kultura turańsko-słowiańska, czyli moskiewska. O bizantynizmie nie ma co mowić w całym tym okresie.  

Ruś południowa podlegała wpływom turańskim jeszcze przez Pieczyngow i Połowcow, a kultura połowiecka wywarła znaczny na nią wpływ. Mongolska, oparta częściowo na chińskiej, stanowiła wielki postęp wobec tamtej. Ale dzingishanat wnet rozpadł się (z powodu walk islamu, buddyzmu i nestorianizmu), a Ruś znalazła się w podległości zachodnim, barbarzyńskim kresom dzingishanatu, tatarskiemu Kipczakowi. Zdziczenie Tatarow niosło istną kulturę bezprawia.

Dzięki najazdom tatarskim rozszerzyła się Ruś. Zbiegając tłumnie spod ucisku tatarskich baskatow, emigrowano z Kijowszczyzny ku zachodowi. Wtenczas dopiero ziemia połnocnych Lachow zaczęła być etnograficznie mieszaną, podczas gdy dotychczas przybysze wschodnio-słowiańscy siedzieli tylko na grodach; teraz dopiero otrzymuje ta ziemia osadnictwo rolnicze wiejskie ze wschodu i odtąd dopiero datuje się jej “ruskość” w nowoczesnym znaczeniu. Część tłumnej emigracji musiała się udać jeszcze dalej, a przekroczywszy Karpaty, data początek “Rusi węgierskiej”. Nie ma w ogole o niej żadnej wzmianki w ruskich źrodłach; w węgierskich dopiero od XIII wieku. Trwał atoli i polski żywioł Lachow, utrzymując się zawsze nawet w liczebnej przewadze aż do wieku XVIII. Przybysze wschodniosłowiańscy byli schizmatykami religijnie, a cywilizacyjnie turańcami. Sąsiedztwo coraz większej liczby takich sąsiadow, rozmieszczonych pośrod ludności polskiej w rozległej prowincji – nie mogło nie pociągnąć za sobą następstw cywilizacyjnych ujemnych. Epizod unii cerkiewnej i krolestwa (1254) Daniela na modłę zachodnio-europejską przeminął bez następstw. Nawet w ziemi Lachow gospodarowali od roku 1264 baskakowie. Cała Ruś południowa mogła być powołana do życia tylko przez Polskę, a tymczasem Polska popadła właśnie w zupełną nicość polityczną. Nie dotknęła Polski cywilizacja turańska, ani jej nawet nie drasnęła. Jedyną, na ktorej tle rozwijała się kultura polska, była cywilizacja łacińska. Nie przyjmowaliśmy jej biernie, w prostym naśladownictwie. Przeciwnie! bywały nieporozumienia pomiędzy cywilizacją zachodnio-europejską, a naszą rodzimą metodą ustroju życia zbiorowego. Kiedy po długim oporze zamienili Piastowie jedynowładztwo na system dzielnicowy, właściwy wowczas wszystkim państwom europejskim, wyszła na tym Polska jak najgorzej. Złudzeniem okazały się proby rzucenia na szale walki pomiędzy cesarstwem a Papiestwem własnego polskiego ciężaru. Nastała całkowita bezsilność polityczna. Kolej losow wprzęgała nas coraz mocniej w rydwan niemiecki, ktoremu mieliśmy dopomagać, by się po nas potoczył.

Nie mogliśmy nie przyłączyć się do ustroju europejskiego, a w jego obrębie spotkaliśmy się z niebezpieczeństwem groźnym: idea cesarstwa stała się w interpretacji bizantyjsko-niemieckiej wyrokiem zagłady na społeczeństwa młodsze cywilizacyjnie – jak gdyby Kościoł rzymski, mater nationum, wychowywał je po to, by cesarstwo niemieckie miało żeru pod dostatkiem! Na to wychodziła głowna wytyczna owczesnych dziejow europejskich, odkąd kierunek bizantyński zwyciężył w Niemczech, a Niemcy triumfowały, nad Włochami.

Dalsze przystosowywanie się do takich form politycznych wiodłoby do zguby. Zgubne byłoby oparcie się o kulturę bizantyńsko- niemiecką. Ocalenie mogło nastąpić tylko przez wytworzenie własnej, swoistej polskiej odmiany w cywilizacji chrześcijańsko-klasycznej. Dotychczasowe koncepcje ustroju “rodziny ludow chrześcijańskich” zwracały się przeciw nam; trzeba było obmyśleć formę nową dla niezmiennej treści chrześcijańskiego ideału politycznego (wieczysty pokoj i braterstwo narodow).Zachodziła przy tym walna rożnica między Polską a całym Zachodem: u nas nie było feudalizmu, owej szczeblowatości ustroju społecznego i państwowego. My ocieraliśmy się o ten system tylko od strony niemieckiej. Słowiańszczyźnie nie był on potrzebny; byłaby to forma niepotrzebna, niewłaściwa, w ktorą trzeba by wtłaczać organizm sztucznie.

Już w Niemczech feudalizm został zaprowadzony w znacznym stopniu sztucznie, bez potrzeby społecznej i przez to musiał się wypaczać. Zjawiskiem normalnym mogł być tylko w tej części Niemiec, ktora rozwinęła się pod panowaniem rzymskim do pewnego poziomu społecznego, z bardzo nieznacznym ku zachodowi obszarem; dalej ku wschodowi był sztuczny, wprowadzany nie dla potrzeb społecznych, lecz w imię organizacji państwowej. Społeczna organizacja feudalna wytworzyła z czasem państwo feudalne, a krolowie niemieccy zaprowadzili feudalizm na wschodzie, by sobie zabezpieczyć siłę zbrojną ludow wschodnio-niemieckich. Nienaturalny ten tok spraw wytworzył wreszcie niemiecką odmianę feudalizmu, rożniącą się od zachodniego cechami wielce ujemnymi. Na Zachodzie wytworzyło się posiadanie ziemi na prawie wojskowym, ale najpierw rozwinęło się gospodarstwo, a potem dopiero gospodarze dla obrony ziemi zorganizowali się wojskowo, feudalnie.

We wschodniej połaci Niemiec odwrócił się ten porządek rzeczy: krol organizował sobie wojsko, ktoremu za służbę oddawał ziemię. Żołnierz obdarzony ziemią nie miał interesu w tym, żeby się zamieniać w gospodarza, do czego nie był zobowiązany; więc też myślał o tym, jakby ciągnąć zyski z ziemi, nie trudząc się gospodarstwem. Wygodniejsza ta forma walki o byt udzielała się czasem i zachodnim krajom niemieckim. Można było naśladować zachodnie państwo feudalne, ale nie sposob naśladować urządzeń społecznych; te muszą wyrość na gruncie, przenosić się nie dadzą. Zrost organiczny społeczeństwa a państwa polegał w zachodnim państwie feudalnym na tym, że pług i miecz łączyły się w jednym ręku (choćby pośrednio systemem wielkich dzierżaw). Niemiecki właściciel krolewskiego nadania ani sam nie gospodarował, ani nie szukał dzierżawcy, lecz poszukiwał lennikow, rownież na prawie wojskowym. Rycerz niemiecki stał się tedy w społeczeństwie pośrednikiem, sam w społeczeństwie niczego nie wytwarzając. Na lennikow swych nałożył także obowiązek pewnych dostaw ekonomicznych, ktore to ciężary każdy lennik starał się przerzucić na swych podlennikow. Ciężary, oparte na szeregu pośrednictw, muszą zamienić się w wyzysk – bez ktorego w końcu trudno się wyżywić. Ten tylko pewny jest swego w takim systemie, kto nie krępuje się niczym. Wynikiem ostatecznym tych okoliczności jest “Raubritter” – zwany w Polsce zawsze po prostu “łotrzykiem”, z charakterystycznym opuszczeniem stanu rycerskiego; w Niemczech atoli aż do XVI wieku zawód ten rycerzowi nie uwłaczał.

W Polsce feudalizmu nie było; zaledwie coś niecoś tu i owdzie się do Polski przesączyło. Naturalny rozwoj stosunkow doprowadził do tego, iż wspolnota rodowa zanikała i w połowie XII wieku przeważała już w Polsce stanowczo własność osobista. Warstwa wojskowa, osiadła na własności ziemskiej, pochodząca z gospodarzy i gospodarować nie przestająca, łączyła i u nas pług z mieczem w jednym ręku. Przez to zbliżaliśmy się do Zachodu chrześcijańsko-klasycznego, a niemieckobizantyńskie urządzenia stały się nam do reszty obcymi. Jak brakiem feudalizmu, podobnież rożniliśmy się od Zachodu pojęciami o stosunku państwa do dynastii. Nieznaną była w Polsce zasada, jakoby państwo było dynastii. Dlatego sławny zapis Gryfiny na rzecz krola polskiego był aktem bez znaczenia w polskiej umysłowości. Bez znaczenia też wobec Polakow było oddanie pod zwierzchnictwo krola niemieckiego Rudolfa Habsburga w roku 1290. Dokonał tego Wacław czeski, tytułem swego zwierzchnictwa nad pewnymi księstwami śląskimi, a wasalstwa swojego wobec Niemiec. Oddał więc Śląsk swemu suwerenowi i dopiero od niego przyjął go z powrotem pod swą zwierzchność, jako lennik Rzeszy Niemieckiej, posiadający swoich wasalow drugiego rzędu w osobach książąt śląskich. Wobec prawa feudalnego było to czymś całkiem naturalnym. Podobnież postąpił Wacław poźniej, gdy wyjeżdżając z Pragi na koronację do Gniezna, najpierw poddał całą koronę polską Albrechtowi I, synowi Rudolfa Habsburga.

W Europie owczesnej dynastia stanowiła spojnię państwa. Wszędzie dążono do łączenia się pod jednym berłem, do zmniejszania ilości państw, a dokonywało się to na tle ekonomicznym z poparciem głownie mieszczaństwa. Obmyślano sposoby, jak rozszerzać granice państw bez wojen, a to przez traktaty wzajemnego dziedziczenia w kilku formach. Nastało nieznane przedtem przenoszenie się dynastii z jednego końca na drugi. Wyrodziło się to wnet w istne frymarczenie państwami przez dynastie, z czym jednak godzono się, byle osiągnąć zjednoczenie jak największych obszarow pod jedną władzą państwową. A uznane powszechnie prawa dynastii do państw stały się podstawą nowego prawa międzynarodowego, ktorego ostatnim wyrazem miał stać się “legitymizm” XIX wieku.

Zaczątkow szukać należy w tzw. legizmie, tj. w stosowaniu pojęć bizantyńsko- rzymskiego prawa do ustroju państwowego. Początki recepcji prawa rzymskiego przypadają właśnie na drugą połowę XIII wieku. Wszyscy legiści byli zwolennikami nieograniczonej władzy monarszej. Legizm stawał w najostrzejszej opozycji przeciw kościelnemu prawu państwowemu; żądali też legiści podporządkowania Kościoła świeckiemu prawu państwowemu. Kościoł zwalczał legizm bezskutecznie i niebawem uległ, gdyż postąpił połowicznie, akceptując w całej rozciągłości ideę dynastyczną – a tylko przeciwstawiając dynastie sobie przychylne nieprzychylnym. W Polsce ozwało się tymczasem poczucie narodowe i w przeciwieństwie do ościennych państw dynastycznych wyrabiało się państwo narodowe. Tworcami nowej idei są arcybiskup gnieźnieński Jakub Świnka, krakowski biskup Paweł z Przemankowa, wrocławski Tomasz II i książę kaliski Bolesław Pobożny (+1279); wykonawcami wychowanek jego Przemysław i zięć Władysław Niezłomny (Łokietek). Tego popierano jako krola narodowego; nie dynastę, lecz wybrańca i przedstawiciela narodu, wyraziciela polskości w przeciwstawieniu zalewowi cudzoziemszczyzny. Polska zrastała się i odradzała w imię idei narodowej. Odrodzenie to wymagało walki z bizantynizmem niemieckim, z prawem dynastycznym i feudalnym. Na tym tle wywiązuje się wojna długa, ktorej początkiem rzeź Gdańska (1309) i roszczenia Jana Luksemburczyka do tronu polskiego.

Kierunek wszczęty rzezią gdańską żyje wciąż i działa; podobnie uroszczenia do panowania nad polskimi ziemiami wcale nie wygasły. Tu wskazać wypada, gdzie początek kłopotow, towarzyszących i obecnie nowemu odrodzeniu państwa polskiego. Są to nieskończone jeszcze, bynajmniej nie wyczerpane walki prądow, posiadających znaczenie powszechno-historyczne. I znowu przyszłość zależy walnie od stanowiska Kościoła. Ale wracajmy do wieku XIV. Panowania Władysława Niezłomnego i Kazimierza Wielkiego (ktory odziedziczył po ojcu państwo najszczuplejsze) nastręczały aż nadto sposobności do stwierdzenia, jako im mniej łączą się miecz i pług w jednym ręku, tym potężniejsza państwowość, tym większym mocarzem monarcha. System feudalny i dynastyczność miały wiele ponęt, zwłaszcza że polskie urządzenia były pod niejednym względem przestarzałe i często nie dopisywały. Kazimierz zyskał przydomek Wielkiego dlatego, że przebudował ustroj państwa polskiego. Rownocześnie zaczęła się wydatna praca kulturalna. Poczyna się krystalizacja odrębnej polskiej kultury w obrębie cywilizacji łacińskiej. Robiło się to wśrod ciężkich przeciwieństw. Prawo feudalne i dynastyczne, te dwie zasadnicze podstawy zachodnio-europejskiego prawa publicznego, okazywały się jeszcze nieraz przeciwnikami polskości, a przynajmniej przeszkodami do jej rozwoju.

Budowa i ustroj państwa polskiego były przeto niedostępnymi dla umysłowości zachodniej. Tytuły Władysława Niezłomnego i Kazimierza Wielkiego do panowanie w Polsce były bez znaczenia wobec feudalnego Zachodu; ich prawo dynastyczne zniesione już było przez szereg traktatow dynastycznych i feudalnych frymarkow, nietykalnych dla Zachodu.

Toteż państwa dynastyczne spiknęły się przeciwko narodowemu, a obrona przed tym spiskiem zajęła największą ilość energii owego pokolenia. A spiski tego rodzaju i na tym samym tle miały się powtórzyć w dziejach Polski kilka razy.

Wiadomo, jako Kazimierz Wielki zmuszony był ponosić ofiary, pośrod ktorych nie najmniejszą było następstwo Ludwika Węgierskiego. Od chrztu księcia Wiślan (około 870 r.) do zgonu Kazimierza Wielkiego ( 1370), lat pięćset; w sam raz połowa całej naszej przeszłości w ogole.

Mylą się ogromnie ci, ktorzy czasy piastowskie traktują, jakby jakiś wstęp do historii narodowej.

Komu obcy ten okres, ten stanowczo nie umie historii polskiej !

***

==============================

[koniec części pierwszej atrykułu. Obok będzie część II. MD