Wojna, fakty, mity. Ukrainizacja czy – RU-SY-FI-KA-CJA.

Wojna, fakty, mity. Ukrainizacja czy – RU-SY-FI-KA-CJA.

Ewaryst Fedorowicz http://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/wojna-fakty-mity

Wojny dzielą się na nieuniknione – i pozostałe.

Te nieuniknione, to wojny o panowanie nad światem.
I taką, nieuniknioną wojną, której zdecydowana większość z nas dożyje (nie napisałem – przeżyje, bo to coś zupełnie innego), jest wojna pomiędzy USA a Chinami.
Wojna ta została już dawno zdecydowana, a jej kolejne fazy  zaplanowane w szczegółach.

Teraz jesteśmy w fazie czyszczenia przedpola, czego widocznym w telewizjach dowodem jest przepychanka pomiędzy USA i Rosją, tocząca się na Ukrainie, a której stawką jest neutralność nie tyle Rosji, co jej potencjału nuklearnego w przyszłej wojnie nieuniknionej.
Parafrazując klasyka Donalda: policzmy głowice!

Chiny – głowic ok 400, a USA – ok 5500.
Z tego rachunku wynika, że USA są w stanie zniszczyć Chiny kosztem (stosunkowo) niewielkich strat.

A ile głowic ma Rosja?
A tu niespodzianka, bo ma ich prawie 6000, z czego wynika, że bez spacyfikowania Rosji, USA w nieuniknionej wojnie z Chinami grałyby pokerowo, co w sytuacji, gdy gra się kartami znaczonymi i do tego nuklearnymi, brzmi nierozsądnie (eufemizm).

Tak tak, wiem: te ruskie głowice są gówno warte, ale jak już na tym portalu tłumaczyłem, na gównie wyrosły gigantyczne fortuny, a nawet toczyły się o gówno zajadłe wojny, więc w tych głowicach grzebać nie proponuję.

***

Przegniła (OK, niech będzie, że przekompostowana – tak lepiej?) Europa, która ma potencjał ekonomiczny i ludnościowy większy od USA, już została przez golfistów waszyngtońskich spacyfikowana, poprzez nasłanie milionów nachodźców z Afryki i Bliskiego oraz Środkowego Wschodu, w wyniku rozpętanych tam wcześniej przez USA wojen i rozwalenia tamtejszych państw, więc liczyć się już nie będzie.

***

Wydaje się, że waszyngtońscy golfiści, wykiwali też moskiewskich szachistów, sugerując im, że przepychanka na Ukrainie będzie wewnętrzną sprawą Rosji.

Z taką deklaracją wystąpił DementOne nazwiskiem Biden, który 20 stycznia b.r. obiecał publicznie Putinowi, ni mniej ni więcej, że jeśli ten się zbyt daleko na tej Ukrainie nie zapędzi, to on, DementOne, wielkiej afery z tego robił nie będzie.

Putin wziął ten żeton za monetę i to dobrą, posłał czołgi do Kijowa „kak na parad” i… już ich nie ma.

***

Ukraina, jak jeszcze niedawno było wiadomo, jest krajem skorumpowanym do cna, i rządzonym przez konkurujące ze sobą gangi, nazywane klanami oligarchicznymi.

Dlatego USA, na Ukrainie zastosowały sprawdzony w bananowych republikach patent pt „może to jest sukinsyn, ale to jest nasz sukinsyn” (© Franklin Delano Roosevelt, prezydent USA, który Polskę Stalinowi w Teheranie sprzedał)) i postawiły na sukinsyna Igora Kołomojskiego z klanu dniepropietrowskiego, który wystrugał ze wspomnianego banana Wołodię, któren jest z zawodu aktor i potrafi zagrać każdą rolę.
Nawet bohatera.

To i gra.

Polsce w tej wojence przypadła rola bezpośredniego zaplecza, ze wszelkimi tego konsekwencjami:
i tymi, które już widzimy gołym, a osłupiałym okiem – i kolejnymi, które dopiero zobaczymy.

Generalnie – bezpośrednie zaplecze ma wysyłać, przyjmować, płacić i nie pyskować.

Co też ma miejsce.

***

Jak wiadomo (a wiadomym być powinno), pierwszą ofiarą wojny jest prawda.

I to jest fakt.

Ale jest równie wiadomym, że życie nie znosi próżni. I to jest również fakt. Fizyczny.

I dlatego w trakcie wojny fakty wypierane są przez mity.

Ponieważ, jak napisałem powyżej, życie nie znosi próżni, logicznym jest pytanie następujące:

skąd się biorą mity?

Odpowiedź brzmi: moim (i rzecz jasna niesłusznym) zdaniem,
mity są produkowane.
Przez Grupę Produkującą Mity (GPM)  – i w tym momencie, uprzedzam odmową odpowiedzi, pytania o adres producenta.

***

Każdy, kto przeczytał dostępne w PRL książki o mitologiach greckich i rzymskich, rozumie potęgę mitu.

W czasach odległych bardzo, odległych mniej czy nawet dziś.
A że czasy mamy spsiałe (lubię siebie cytować)  to i mity też zeszły na psy.

Przykładem takiego, spsiałego mitu jest mit o zorganizowanej przez ferajnę z Nowogrodzkiej  ukrainizacji Polski, poprzez miliony przybyszów z Donbasu i kolejne – z wybrzeża Morza Czarnego.

Oba mity są łatwe do zdemaskowania, ale w dzisiejszych czasach, w zalewie codziennego bulszitu, nie chodzi już nawet o to, że coś jest mitem, a nawet ordynarną ściemą,
ale o fenomen, że nikt już nie zwraca uwagi na szycie tych mitów nawet nie grubymi nićmi, a snopowiązałkowym sznurkiem, czy wręcz ordynarnym postronkiem.

Ukrainizację już dawno podrzucił, w ramach kolejnej kombinacji operacyjnej/operacji kombinacyjnej jakiś fachura z Rakowieckiej, by mieć wygodny temat do grzania i odwracania uwagi od faktu:

że w rzeczywistości mamy rusyfikację.

Dokładnie tak: RU-SY-FI-KA-CJĘ.

Skąd wiem?
A dlatego, że doskonale znam rosyjski i nikt mnie nie weźmie na plewy, że przybysze z Ukrainy mówią po ukraińsku (bo nie mówią.
To znaczy, w ponad 90% przypadków – nie mówią).

Co zresztą oddaje rozkład demograficzny pomiędzy Małopolską Wschodnią i Wołyniem – a zakordonową (po Traktacie Ryskim) częścią USRR.

To rosyjski, nie ukraiński, jest codziennym językiem warszawskiej (i każdej innej, polskiej do niedawna) ulicy, transportu publicznego, sklepów, campusu na SGGW, Dworca Centralnego, wiślanych bulwarów itd. itp.

I galerii handlowych.

Przed Arkadią, w czasie największych upałów, pluskające się w fontannach dzieci, ich mamy nawoływały po… rosyjsku.

A wg oficjalnych danych, obywateli Ukrainy jest dziś w Rzeszowie 37%, we Wrocławiu 27%, a w Warszawie –  nieco poniżej 20%

***

Do obrony mitu o ukrainizacji Polski, stosowne organy zaangażowały odpowiednią liczbę propagandystów, którzy pociskają  narrację:

to są Ukraińcy mówiący po rosyjsku.

Tyle, że w przypadku przestrzeni postsowieckiej (a ona liczy sobie raptem lat 30) język stanowi zdecydowanie mocniejszy identyfikator narodowościowy, niż w krajach normalnych.

Dlatego też faktem niezbitym jest, że do Polski, w ciągu ostatnich 6 miesięcy, przybyły miliony obywateli Ukrainy w ogromnej większości posługujących się językiem rosyjskim,

Z przyjemnością obserwuję narracyjne wygibasy pt. po rosyjsku mówią tylko starzy, którzy pamiętają czasy Sojuza, a urodzeni po 1991 – nie.

Bo to jest prawda Tischnera i to ta ostatnia, czyli numer 3 (guglować młodzi, guglować).

Zapraszam do dowolnego polskiego miasta (nawet małego) by usłyszeć, jak 2 pokolenie Samostijnej Ukrainy (matka) mówi do pokolenia 3 (dziecko) po rosyjsku.

Jeśli dwudziestoparoletnia matka mówi do swego, kilkuletniego dziecka po rosyjsku, to znaczy, że to ten język identyfikuje narodowościowo ją i jej dziecko, a nie ukraiński.

A że paszport ukraiński ma?

No taki dostała w spadku po Stalinie i Gorbaczowie razem wziętych.

Bo skoro Sowiety się rozpadły, a granice (Polski też) Stalin rysował jak chciał, to ludzie, którzy byli obywatelami ZSRR („moj adries nie dom i nie ulica – moj adries Sawietskij Sajuz…”) , w sposób mechaniczny stali się obywatelami Ukrainy, a 8 lat temu, niektórzy z nich, obywatelami bytów zwanych Krym i Sewastopol, a wreszcie, po ostatecznym wcieleniu – Rosji.

Taka i dola ludzi (i terenów), którzy teraz staną się obywatelami republik Donieckiej, Ługańskiej i zaraz potem Rosji.

A skoro paszport ukraiński daje wolny wjazd do UE wraz z socjalem, o jakim na Ukrainie nawet marzyć by ci ludzie nie mogli, to i go używają, bo mają w tym osobisty interes i byliby idiotami, gdyby z tej, jedynej w życiu okazji, nie skorzystali.

Na wypadek grepsu, że w Donbasie walczą po obu stronach żołnierze mówiący po rosyjsku, wypada odpowiedzieć, że  najokrutniejsze są wojny domowe, w których skala potworności jest niewyobrażalna.
Reasumując:

do nas, w ciągu ostatnich 6 miesięcy, milionami przybyli obywatele Ukrainy mówiący po rosyjsku i to tym językiem rusyfikują polską przestrzeń publiczną i w latach najbliższych – strukturę społeczną.

 
https://www.rp.pl/polityka/art19074921-ile-glowi-atomowych-beda-miec-chiny-pentagon-gwaltownie-zmienia-szacunki

https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1056888%2Cbrytyjskie-media-biden-jest-niepokojaco-naiwny-w-roli-glownodowodzacego

http://blog.wirtualnemedia.pl/ewaryst-fedorowicz/post/lancet-pan-szczepionka-i-rodzina-na-200-bankach

http://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/mowa-nienawisci-vs-mowa-taknawisci#95891

https://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/8497929,ukraincy-polska-wojna-uchodzcy-miasta-raport.html

=============================

Mapka prezentująca wielkość pomocy dla Ukrainy w stosunku do PKB (po angielsku GDP)

Matka-Scypiona

Jakoś klasy rosyjskojezyczne w polskich szkołach nie powstają. Wszyscy Ukraińcy, których spotkałam mówili bardzo dobrze po rosyjsku, ale między sobą po ukraińsku. 

Dalsza dyskusja – w oryginale. MD