Wolność wyzwolona i zniewolenie

Wolność wyzwolona i zniewolenie Autor: AlterCabrio , 5 maja 2024

Toteż młodzieńcy płci obojga chętnie odrzucają to, co było pewnikiem jeszcze niedawno i rzucają się w wir nowego życia. A tam – niewyczerpane źródło, wręcz gejzer przyjemności i wrażeń, uwolniony od jakiegoś tam Boga, księdza, ojca, nauczyciela, autorytetu, Ojczyzny, obowiązków stanu, norm i zasad. Tam każdy może być, kim chce i robić to, czego pragnie.

−∗−

Wolność wyzwolona i zniewolenie

Nie zamierzam wdawać się w dywagacje nad rodzajami wolności, bo trudno tu będzie o zgodną definicję, a i format publicystyczny do tego niezbyt się nadaje. Przyjmuję upraszczając rozumienie zwykłego człowieka, który nie namyślając się wiele odpowie: „abym mógł robić to, co chcę”. W czym ten młody dziś człowiek zagrożenie upatrzy, z łatwością możemy zgadnąć. Państwo, system (nienazwany i nierozumiany, utożsamiany z państwem), Kościół Katolicki, religia katolicka, społeczeństwo patriarchalne, nacjonalizm, szkoła, rodzina, konwenanse, zasady. Innymi słowy, to, co nakłada na naszą młodą osobę jakieś ograniczenia moralne, obyczajowe i prawne.

Pytanie, skąd młode osoby o tym wiedzą, ma łatwą odpowiedź. Wymienione instytucje społeczne są widzialne, łatwe do wskazania i dotyczą każdego, w mniejszym lub większym zakresie. Młodzi ludzie od wieków trochę się buntowali, ale jak podrośli wchodzili w określone przez te porządki role, kontynuując pracę pokoleń. Jednak od pewnego czasu jest inaczej. Naturalna ciągłość zostaje osłabiona lub przerwana, a pomiędzy młodymi a instytucjami społecznymi pojawiło się jakieś pęknięcie, poszerzające się do rozmiarów przepaści. Jeśli chcemy cokolwiek przepowiadać o przyszłych losach naszych społeczności, musimy wiedzieć, skąd się to wzięło i dlaczego.

Pęknięcie pojawiło się wraz z rozwojem kultury masowej. Wcześniejsze dynamiczne zmiany, towarzyszące rewolucji przemysłowej i produkcji masowej, powstanie nowych klas społecznych, rozwój zdolności wytwórczych, rozwój komunikacji, postęp jakości życia, nowe możliwości techniczne – to wszystko dało się jeszcze uporządkować według tradycyjnego systemu wartości, zreformowanego w duchu katolickiej nauki społecznej. Teraz natomiast kolejny stopień postępu naukowo-technologicznego ludzkości wydaje się usuwać wszystkie wcześniejsze normy, zwyczaje i zasady. Młodzi ludzie są bombardowani informacją, że wszystko zmienia się tak głęboko i szybko, że już nic nie będzie takie, jak było, dlatego nie należy się przywiązywać do dawnych sposobów myślenia, tylko kreatywnie tworzyć nowe, a dawne normy, zwyczaje i zasady są tylko przeszkodą na drodze postępu, stereotypami dawnych czasów, konstruktami starców z przeszłości, którzy wciąż chcą drżącą, zimną ręką trzymać młodych w kościstym uścisku, byle tylko zachować resztkę dawnej władzy. Cóż ma więc czynić młody człowiek? Rozerwać niewolne okowy, zrzucić panowanie dawnych autorytetów, które nic nie wiedzą o współczesności i nie są w stanie pojąć przyszłości, która już puka do naszych drzwi.

Według globalnych ustawiaczy przyszłości tzw. „globalna społeczność” zmaga się z problemami, których nie umieli rozwiązać ludzie, dysponujący wcześniejszą wiedzą i poprzednimi sposobami myślenia.

Dlatego aby rozwiązać problemy nierówności społecznych, praw kobiet, praw mniejszości, praw wszelkich grup dyskryminowanych i defaworyzowanych, praw zwierząt, usunąć wszelkie cierpienie na świecie, usunąć populizm, faszyzm i dezinformację i odeprzeć nadciągającą katastrofę klimatyczną, trzeba pozbyć się dawnych sposobów myślenia, dawnych instytucji i systemów wartości, które one wyrażają. Należy więc odrzucić państwo narodowe, Kościół Katolicki, etykę chrześcijańską, normalne społeczeństwo, normalną rodzinę, wiedzę w głowie i logiczne myślenie. To są bowiem stereotypy, sztuczne konstrukty, które trzymają dziś młodego człowieka w niewoli, przez które taki nie może być tym, kim chce, i kreatywnie w kooperacji ze wszystkimi rozwiązywać problemów przyszłości.

Toteż młodzieńcy płci obojga chętnie odrzucają to, co było pewnikiem jeszcze niedawno i rzucają się w wir nowego życia. A tam – niewyczerpane źródło, wręcz gejzer przyjemności i wrażeń, uwolniony od jakiegoś tam Boga, księdza, ojca, nauczyciela, autorytetu, Ojczyzny, obowiązków stanu, norm i zasad. Tam każdy może być, kim chce i robić to, czego pragnie. Młody człowiek dowiaduje się o ograniczeniach starego świata i możliwościach nowego poprzez kulturę masową, która dociera doń przez wszelkie możliwe media, z których najważniejszym jest osobisty smartfon, mały, płaski przedmiocik z ekranikiem. Taka niepozorna rzecz, która zmieniła świat bardziej niż bomba atomowa.

Kultura masowa od swych początków była wykorzystywana do szerzenia idei, przekonań, informacji i wiedzy, pożądanych przez tego, kto miał na nią wpływ. Początkowo wpływ ten miała głównie władza państwowa, jako jedyna potęga tak wielka. Jednak myśl ludzka pracowała. Marksiści ze Szkoły Frankfurckiej opracowali metody rozbicia społeczeństwa od wewnątrz i przejęcia nad nim władzy. Szkoła z Birmingham rozpracowała sposoby, jak do tego używać kultury masowej. Postmodernizm stworzył zaawansowane narzędzia rozbioru sposobów opisu rzeczywistości i komunikacji międzyludzkiej, a następnie sformułował nowe cele ideologiczne w postaci tzw. sprawiedliwości społecznej, nakazującej normalnemu społeczeństwu poddać się każdej nienormalności. Zabiegi te wytworzyły narzędzia do podboju narodów, pojmowanych jako społeczności. Skoro są narzędzia, pojawi się też ręka dzierżąca. I taka ręka jest, i działa.

Jeszcze zanim powstał dorobek myśli, tworzący narzędzia podboju, ręce były już gotowe. Od XIX w. rosły zyski, majątki i wpływy korporacji. Uzyskały one wpływ na państwa, naukę, system edukacji, kulturę masową, organizacje ponadnarodowe. Potencjał Wall Street wsparty został przez możliwości Doliny Krzemowej, co dało synergię kapitału i technologii, prowadzącą do niespotykanej dotąd kapitalizacji rynkowej. Oligopole finansowo-technologiczne zyskały tak wielkie wpływy światowe, że ich potęga przerosła już większość państw. Można dziś powiedzieć, że to państwa stały się sługami korporacji, a ich wpływ na rzeczywistość jest tak ogromny, że trudny do wyobrażenia przez ludzi, którzy nie podejmą specjalnych trudów, aby go prześledzić. Korporacje te mają pod swą władzą rządy, organizacje ponadpaństwowe, banki, fundusze inwestycyjne, wielkie firmy, naukę, kulturę masową, środki komunikacji, media, Internet. Mają więc władzę ogromną, ale nie absolutną. Brakuje jeszcze, aby nowi władcy świata uzyskali władzę nad ludzkimi umysłami, przekonaniami, zamierzeniami, pragnieniami, potrzebami, zachowaniami. Na przeszkodzie stają wyznawane wciąż wartości, posiadane przekonania, istniejąca wiedza, umiejętność logicznego myślenia, wiedza ogólna i szczegółowa, rozeznanie dobra i zła, odporność psychiczna, umiejętność samodzielnej pracy. Dlatego właśnie młodych ludzi nakłania się, a wręcz zmusza do całkowitego zerwania z przeszłością, co jest mu przedstawiane jako wyzwolenie z więzów, uwolnienie potencjału, pełną wolność wyboru różnorodnych możliwości, słowem, wolność wyzwoloną.

Praca nad wmówieniem młodym ludziom określonej wizji wolności trwa od lat 50-tych XX w. i miała kilka faz i obszarów, które uruchamiano w zależności od dostępnej technologii, stanu przerobienia umysłów i postępu zawłaszczania kolejnych dziedzin życia. Wpierw oddziaływano przez kino, potem przez radio, następnie telewizję, kolorową prasę, komputery, a obecnie najsilniejszym narzędziem, formatującym umysły i zmieniającym zachowania miliardów ludzi na świecie jest mały, niepozorny przedmiocik z ekranikiem, zwany smartfonem. W nim młodzi użytkownicy i użytkowniczki, pożądający natychmiastowej, niewymagającej myślenia rozrywki, pragnący kontaktów międzyludzkich bez ludzi, zdeterminowani przez neurony, domagające się ruchomych obrazków, dostarczających strzałów dopaminy poznają świat, a raczej taką jego wizję, jakiej chcą właściciele ogromnych kapitałów, do których należą też media i ich aplikacje. Stąd właśnie płyną wskazania dla młodych, jak mają zbawiać świat i dbać o swój dobrostan. Wydaje się powszechnie, że tam wszystko dzieje się samo, a dobór treści na ekranikach jest przypadkowy. Taką narrację utrzymują globalni kapitaliści, nie chcąc, by niewolnicy ekraników zrozumieli, jak bardzo są manipulowani migającymi, kolorowymi treściami. O ich doborze decydują bowiem algorytmy, a te są dokładnie programowane przez konkretnych ludzi, zatrudnianych przez globalnych kapitalistów.

Problemem młodych ludzi i w ogóle całej ludzkości jest to, że cała wizja świata na ekranikach wraz z problemami, wskazanymi tam jako rzeczywiste jest kreacją, narracją, ułudą, fikcją. To, co jest w głowach większości młodych ludzi to albo jazgotliwa sieczka, albo system globalnych oszustw. Rzucani na front walki o przyszłość planety i sprawiedliwość globalną, mają zniszczyć państwo narodowe, religię chrześcijańską i właściwy jej system wartości wraz z całym Kościołem, normalne społeczeństwo, normalną rodzinę, normalne nauczanie, własność prywatną, przyrodzoną tożsamość. W zamian jest im obiecywana wolność wyboru wszystkiego. Nieszczęśni nie widzą, że niszczą właśnie to, co może im zapewnić i obronić wolność realną.

Im więcej wolno w sferze obyczajowej, tym na więcej ludzie sobie pozwalają. Gdy usunięte zostają hamulce moralne i obyczajowe, wolno wszystko. Następuje wyzwolenie, i odtąd już nikt niczego nie musi, ale każdy wszystko może. Dawniej różnym ludziom różnych rzeczy robić nie wypadało, na przykład nie wypadało kobietom upijać się w sztok i ruszać w miasto, nie wypadało zmieniać partnerów seksualnych jak prezerwatyw, nie wypadało dojrzałej kobiecie zachowywać się jak podfruwajka. Nie wypadało mężczyźnie zachowywać się jak sztubak, nie wypadało postępować po chamsku i agresywnie, szczególnie wobec kobiet. Nie wypadało łajdaczyć się i tracić honor. Nie wypadało robić z gęby cholewy, roztkliwiać się nad sobą i być mamisynkiem. Nie wypadało też kraść i gwałcić.

Dziś wypada wszystko każdemu i każdej. Obyczaj ani norma religijna nie strzegą już ludzi przed ludźmi. Nastała wolność wyzwolona, więc ludzie, którzy się uwolnili uważają, że wolno im wszystko, chyba że jest jakaś bariera fizyczna. Taką barierą jest chociażby nieuchronność kary za czyn zabroniony. Wymaga to jednak sprawnego aparatu służb, które tych zakazów będą strzec i egzekwować konsekwencje. Takie podejście wymaga więc aparatu inwigilacji i represji, który będzie sprawny, czyli nie tylko, że ukarze po fakcie, ale zabezpieczy przed faktem. Dawniej nie było to możliwe, więc na straży ludzi musiały stać normy religijne i obyczajowe. Po ich zniesieniu na straży bezpieczeństwa muszą więc stanąć służby państwowe, wyposażone w aparat przymusu, śledzące, inwigilujące, podsłuchujące, obserwujące, tak, aby w każdej chwili móc wkroczyć w czasie rzeczywistym i uniemożliwić czyn zabroniony przez prawo. Wymaga to więc również ciągłego poszerzania katalogu czynów niedozwolonych, podlegających ściganiu.

Stąd właśnie bierze się lewicowa koncepcja gwałtu, według której każde zachowanie mężczyzny wobec kobiety jest molestowaniem i może zostać odczytane jako przemoc seksualna. Dlatego też głosicielki tego konceptu chcą całą sferę kontaktów damsko-męskich objąć skrupulatną kontrolą państwa, szczególnie w sferze seksualnej. Nawet pożycie małżeńskie ma zostać objęte ścisłym monitoringiem, ponieważ może tam dochodzić do przypadków gwałtu małżeńskiego. Służby muszą mieć taką wiedzę i taką sprawczość, aby móc w każdej chwili wkroczyć między mężczyznę i kobietę, by uniemożliwić gwałt lub nawet zwykłe molestowanie. I wyzwoleni od religii i obyczaju swobodni ludzie akceptują coraz większą ingerencję lewicowych mechanizmów w swoje życie prywatne, sięgającą stref najbardziej intymnych, jednocześnie oburzając się na Kościół, że mówi im, co mają robić.

Inny ciekawy przykład wyzwolonej wolności obraca się wokół dobrostanu. Jest to temat na osobny artykuł, nadmienię tylko, że dla wyzwolonych ludzi celem życia nie są żadne dobra wyższe, żadne zbawienie duszy, nic z tych rzeczy. Dla nich najważniejszy jest ich własny dobrostan, czyli poczucie psychofizyczne stanu, który uważają za optymalny, do czego jest niezbędna wyzwolona wolność. Ale żeby korzystać z wolności do dobrostanu, trzeba dobrze czuć się fizycznie, trzeba mieć zdrówko, więc trzeba być bezpiecznym od morowego powietrza. I właśnie w imię swojego bezpieczeństwa i dobrostanu ci najbardziej wyzwoleni ludzie dobrowolnie zamknęli się do więzień domowych na rok cały lub dłużej. Bo mieli do tego wolność, której też domagali się dla innych, a to w imię bezpieczeństwa, aby nie mogli chodzić ci, co powietrze morem zatruwają. Ci najbardziej wyzwoleni, którzy odrzucili naród i wiarę, bo im wolność uskuteczniać przeszkadzały, w imię swej wolności sami zamknęli się do więzień, płacąc jeszcze za to. I dotąd jeszcze wolności swej głośno bronią, pod celą siedząc.

Każde takie wkroczenie w obszar wolności realnej wymaga licznych służb inwigilacji, kontroli i przymusu, a także specjalistycznej aparatury. Im więcej pilnowania, tym więcej ludzi potrzeba. Im więcej ludzi zatrudniają, tym więcej pilnować można, kolejne wyspy wolności są więc pochłaniane przez wiecznie głodnych kolejnej porcji władzy urzędników i innych pilnowaczy. Już C. Northcote Parkinson o tym pisał w słynnym „Prawie Parkinsona”. Ci wszyscy pilnowacze są skuteczni, bo mają kogo, co i czym pilnować, bo narzędzia nowe wciąż dostają, od tych, co potrafią je tworzyć i z nich korzystać, czyli od właścicieli ogromnych kapitałów. Od tych samych, którzy smartfoniki z aplikacjami wcisnęli w rękę każdemu młodemu i młodej. „Teraz się wyzwalajcie, a my wam tak śrubę przykręcimy, że ani piśniecie, ale w końcu sami chcieliście, a jeszcze nam płacicie za to” – mówią już coraz bardziej bez ogródek ustami Hararich i Schwabów.

Mamy więc wyzwalanych, którzy są pewni swej samodzielności i sprawczości w samowyzwalaniu. Nie dostrzegają jednak tego, że w istocie ich wyzwolenie nie jest spontaniczne, lecz dyktowane, kierowane, bodźcowane, wpisane w globalną strategię przejmowania władzy absolutnej. Uwadze wyzwalanych umyka też zakres wyzwolenia. Wydaje im się bowiem, iż jest ono pełne, do wszystkich różnorodnych możliwości. Tymczasem wolno robić wszystko, pod warunkiem, że jest to wpisane w globalne strategie zrównoważonego rozwoju. Jak w fabryce Forda – każdy, pod warunkiem, że czarny (w sensie dosłownym – według krytycznej teorii rasy dobry może być tylko ten, kto jest mentalnie czarny). W szczególności wyzwolonym do wolności globalnej nie wolno wybrać ani drogi katolickiej, ani narodowej, ani broń Boże patriarchalnych wzorców postępowania. Wyzwolony człowiek nie może robić tego, co chce, ale to, czego chcą zamaskowani wyzwalacze.

Ta ich wyzwolona wolność w miejsce usuniętych: tradycji, obyczaju, religii, tego, co wypada, co nie wypada wprowadza nowe życie, które oficjalnie w pełni wolne jest, ale w istocie podlega stopniowo coraz bardziej drobiazgowym regulacjom, ogarniającym kolejne obszary życia, w stopniu tak głębokim, jak w najbardziej totalitarnych ustrojach, a nawet bardziej, bo tamci takiej technologii nie mieli. Bo też ten ustrój, który ma powstać w rozwinięciu wyzwolonej wolności jest totalitaryzmem, jakiego świat nie widział – totalitaryzmem pełnej kontroli całego życia we wszystkich przejawach – totalitaryzmem pełnego przepływu danych, pełnej wiedzy systemu o ludziach, pełnej kontroli systemu nad ludźmi. Przyszłością świata wyzwolonej wolności będzie wolność robienia tylko tego, tylko wtedy, tylko w taki sposób, tylko w takim zakresie, który zostanie zaakceptowany przez system. Jest to w istocie chiński model kontroli społecznej, tyle, że na Zachodzie jest wprowadzany w inny sposób. W Chinach ludzie akceptują jawną kontrolę ruchu ciał, bo przywykli przez wieki. Na Zachodzie to samo globalny kapitał chce osiągnąć przez kontrolę umysłów.

Jakże skromnie przy tym wyglądają ograniczenia normalnego społeczeństwa, narodu i państwa, rodziny i Kościoła, odrzucone przez wyzwolonych ludzi. Tu daje się tylko ogólne instrukcje, nie chcąc wcale wtrącać się w szczegóły ani ludziom życia kontrolować. Tu ludzie pilnują się sami, ponieważ Boga się boją, a innych szanują, bo bliźniego swego jak siebie samego. Pracę także cudzą cenią, wartość swojej własnej znając, przykazane mając, że z pracy rąk swoich żyć mają, kraść więc im nie wolno.

Także samo ani zabierać, ani pożądać cudzego, ani gwałcić, ani molestować, ani żony ni męża zdradzać. Przemocy unikają, lecz gdy groza, wtedy do obrony dzielnie stanąć mają. Człowiek ma wolność robienia tego, co chce, ale powstrzymuje go opinia innych ludzi i lęk przed karą po śmierci. Porównajcie sobie teraz obydwa zakresy wolności i mechanizmy kontroli społecznej.

Trzeba, aby wreszcie tym ludziom zachłyśniętym nowościami ktoś powiedział, co tu jest nowe, co stare, co dobre, co złe, i co prawdziwą wolnością jest, a co zniewoleniem.

_____________

Wolność wyzwolona i zniewolenie, Bartosz Kopczyński, 21 czerwca 2023