Tworzą „religię dla wszystkich”. Różokrzyżowcy, chasydyzm, Chabad Lubawicz, sufizm, zielonoświątkowcy, charyzmatycy, Franciszek.

Czas stworzyć „religię dla wszystkich”. Różokrzyżowcy, chasydyzm, Chabad Lubawicz, sufizm, zielonoświątkowcy, charyzmatyzm, Franciszek.

Masoneria polska 2023. Ostatni etap” – książka Stanisława Krajskiego

Str. 224-9

por.: “Masoneria polska 2023. Ostatni etap” – nowa książka Stanisława Krajskiego ]

==============================

Jedyna „prawdziwa” religia po Wielkim Resecie, czyli „Odnowa” w duchu… masońskim.

Masoni już od wieków powtarzają: „wszystkie religie są sobie równe”; „wszystkie religie powinny stopić się w jedną”. Ich problemem była jednak odpowiedź na pytanie: jak to w praktyce zrobić? I tak, na przykład, w odniesieniu do chrześcijaństwa zastosowali metodę poganizacji bezpośredniej (e odniesieniu do prawosławia) i metodę „reformy’” (w odniesieniu do katolicyzmu).

Metoda zastosowana w stosunku do prawosławia w znacznej mierze się udałą (pisałem o tym dużo w książce pt. „Masoneria polska 2022. Polska w kleszczach masonerii”). Planowali trzy reformy (reformacje) katolicyzmu: pierwsza – luteranizm, druga – kalwinizm, trzecia doktryna różokrzyża, czyli ostatecznie, w efekcie, tzw. chrześcijaństwo wodnikowe.

To nie do końca się udało, choć spowodowało rozczłonkowanie, osłabienie oraz rozwodnienie katolicyzmu. Różokrzyżowcy, którzy pojawili się przed powstaniem protestantyzmu i zainicjowali go oraz starali się przyspieszyć „reformy” mieli, na podorędziu, jeszcze jeden pomysł, który zaczęli realizować powoli w pierwszych latach XX Wieku.

Paul Sedir, jeden z dzisiejszych ideologów Różokrzyża stwierdza w pracy pt. „Różokrzyżowcy. Historia i nauka”, że jedną z najważniejszych postaci, W świetle tej doktryny, jest anioł (a raczej demon), który nazywa się Iilias Artista, i który „ujawnia się światu poprzez nich (Różokrzyżowców dop. S. K.) za ich ofiarną zgodą” — „wciela się w istoty dobrej woli, które „o przywołują”. Max Heindel, inny współczesny ideolog Różokrzyża, mówi, w pracy pt. „Światopogląd Różokrzyżowców. Ezoteryczne chrześcijaństwo przyszłości”, o duchach Lucyferów. Aniołowi ci zagnieżdżają się w ludziach, zyskując w ten sposób, jako duchy, nowe możliwości poznania i działania. Robią to za zgodą ludzi, ofiarowując im za to wolność i elementy boskości. Max Heindel pisze w cytowanej tu już pracy, że po śmierci Chrystusa „Wielki Duch Słońca wyzwolony został z fizycznego ciała Jezusa i z własnymi ciałami wstąpił w Ziemię”. Stwierdza: „Od tej chwili ścieżka wtajemniczenia stoi otworem dla wszystkich, którzy chcą na nią wstąpić”.

W ten sposób, stwierdza Heindel, „rozpoczyna się epoka Ducha Świętego, który jest istotą stojącą wyżej człowieka, kimś innym niż Syn i Ojciec”. Rozpoczęcie się epoki Ducha Świętego spowodowało, że Apostołowie nim napełnieni mówili różnymi językami. „Osiągnąć to może każdy – kto szczerze dąży do zjednoczenia z Duchem Świętym. Wtedy zacznie on mówić różnymi językami”l

Jednym z pierwszych „duchaczy” był, żyjący w XVIII wieku, hrabia St. Germain (późniejsza, jak mówią Różokrzyżowcy, reinkarnacja Christiana Rosenkrauza, założyciela Zakonu Różokrzyżowców), który mówił wszystkimi językami, a ludzie, którzy z nim rozmawiali przekonani byli, że jest on tej samej narodowości, co oni. „On również osiągnął – jak stwierdza Heindel – pełne zjednoczenie z Duchem Świętym”. Duch Święty to był, w założeniu Różokrzyżowców (ojców masonerii), w istocie, Szatan. W poszczególnych wspólnotach tej sekty, gdy objawiał się „Duch Święty” objawiały się, w istocie, różne demony.

Tę koncepcję ukrycia Szatana i demonów pod przykrywką Ducha Świętego podjęło na przełomie XIX i XX wieku kilku amerykańskich masonów.

Najważniejszy był tu niejaki Charles Parham (1873-1929). Można znaleźć wiele wiarygodnych źródeł mówiących o przynależności Parhama do masonerii i zajmowaniu w niej wysokiego stanowiska (podaję je w książce pt. „Masoneria polska 2018.Wojna demonów”). Parham był również przez wiele lat aktywnym członkiem Ku Klux Klanu.

Trzeba przypomnieć, że Ku Klux Klan był organizacją masońską. Założył go ojciec masonerii amerykańskiej Albert Pike uznawany za jeden z największych, o ile nie największy, autorytet masonerii. Dodajmy,że zachował się list Parhama do żony z 1928 r., z jednej z jego podróży, w którym pisał, że wiezie młotek jako prezent dla loży masońskiej będący wyrazem szacunku („I am going to bring a gavel home with me I am going to present it to the Masonic lodge in Baxter Springs with my respects”).

Partham był założycielem ruchu zielonoświątkowców. Za jego sprawą nastąpiło w pierwszy dzień 1901 r. pierwsze „zstąpienie Ducha Świetnego”. Parham „sformułował pierwotną zielonoświątkową doktrynę”. Jej punktem wyjścia było twierdzenie, że gdy ma miejsce „Chrzest w Duchu Świętym”, następuje też „mówienie językami” i jest ono „biblijnym dowodem”, że on się odbył. Do istoty tej doktryny należy zaliczyć przeświadczenie, że „doktrynalne idee” wypracowuje się w „prywatnej medytacji” jako efekt swoistego dialogu z Duchem Świętym.

Parham odrzucał wszelkie autorytety twierdząc, że „Duch Święty porozumiewał się z nim bezpośrednio”. Stąd mógł przyjmować „dogmaty”, których jakiegokolwiek potwierdzenia nie można było znaleźć w Piśmie Świętym. Warto w tym momencie podkreślić, że w takim ujęciu, jakie proponuje Parham, występuje bezpośrednia relacja człowieka z Duchem Świętym, poza Chrystusem.

Zauważmy, że Zielone Świątki – święto Zesłania Ducha Świętego było zawsze (przed Soborem Watykańskim II) świętem powstania Kościoła. Zesłanie Ducha Świętego nastąpiło ten jeden raz i apostołowie zmienili się w biskupów i pojawiła się sukcesja apostolska oraz wszystkie tego konsekwencje.

Następne zesłanie Ducha Świętego, gdyby, teoretycznie rzecz biorąc, się pojawiło byłoby ustanowieniem przez Boga nowego Kościoła. To jednak jest niemożliwe, a oczywiste jest, przynajmniej dla katolika, że duch, który przyszedł na wezwanie Parhama to nie jest Duch Święty, to jest sam Szatan lub któryś z demonów.

Minęło 66 lat (znamienna liczba, prawda?), i jak pisze Maria Kominek w materiale pt. „Odnowa w Duchu Świętym”: „W roku 1967 czterech członków pewnej katolickiej grupy modlitewnej z Pittsburgha, stan Pensylwania nawiązało kontakt z pewną międzywyznaniową grupą protestancką. Ciekawostką jest, że dwie osoby z tej grupy było wykładowcami teologii na uniwersytecie w Pittsburghu. Na kolejnym ”spotkaniu doszło do modlitwy nad nimi, nałożono na nich ręce. Byli to Ralf Keifer i Patrick Bourgeois. Zaledwie w tydzień potem Ralf Keifer nałożył ręce na inne osoby, które też otrzymały dar glosolalii. I tak Pentecostyzm wszedł do Kościoła Katolickiego. Dalej – można prześledzić ciąg nakładania rąk i otrzymywania charyzmatycznych owoców chrztu w Duchu Świętym. Można prześledzić rozprzestrzenianie się ruchu w środowiskach luteranów, metodystów, anglikanów itd. Zawsze będzie tak samo – przekazywanie daru przez nakładanie rąk przez kogoś na kogo uprzednio nałożono ręce. Rzec by można sukcesja metodysty Parhama. O tym się nie mówi, jakoś się tego nie zauważa. Ale jest to bodajże najistotniejszy element ruchu Odnowy”.

Początkowo Odnowa w Duchu Świętym działająca w ramach Kościoła katolickiego starała się o to, by postrzegano ją jako ruch czysto katolicki. Później była coraz bardziej „ekumeniczna”. Coraz więcej jej wspólnot odchodziło z Kościoła przechodząc do protestantów lub tworząc własne „kościoły”. Dobry jest tu przykład z Kalisza. Oto co czytamy w Wikipedii: „Centrum Chrześcijańskie Miecz Ducha w Kaliszu — związek wyznaniowy powstały na bazie początkowo rzymskokatolickiej grupy charyzmatycznej (Ruch Odnowy w Duchu Świętym), zarejestrowanej w 1998 jako niezależny protestancki Kościół Chrześcijański Miecz Ducha”. Obecnie już często nie ukrywa swojego niekatolickiego charakteru, a jej liderzy, tacy jak Marcin Zieliński, mają wsparcie wielu biskupów (np. abp. Grzegorza Rysia).

Charyzmatycy to dziś jedyny chyba żywy ruch w ramach protestantyzmu i liczebnie dominujący. Charyzmatycy przejmują Kościół katolicki i dezintegrują oraz rozwadniają katolicyzm. W sposób wyjątkowy zdominowali całe chrześcijaństwo Ameryki Południowej.

W 2017 r. zareagował na to ks. bp Andrzej Czaja podczas XXVI sympozjum dla księży rekolekcjonistów, ojców duchownych i spowiedników kapłańskich, które odbyło się na Jasnej Górze. Wygłosił tam, w dniu 24 stycznia referat pt. „Problem pentekostalizacji chrześcijaństwa”. Na początku powiedział: „Chodzi o zjawisko, które ma już miejsce w naszym Kościele, a stanowi zagrożenie dla jego tożsamości i jedności oraz rozwoju duchowego poszczególnych wiernych, nie wyłączając duchownych”.

Szatan, za pośrednictwem Różokrzyżowców, a potem masonów i Parhama, wtłoczył ruch charyzmatyczny w chrześcijaństwo. Tego samego dokonał z judaizmem tworząc specyficzny dla niego ruch charyzmatyczny chasydyzm, którego najsilniejszym dziś nurtem jest Chabad Lubawicz.

To samo stało się z islamem, w którym ruchem charyzmatycznym (wysoko cenionym przez Różokrzyżowców i masonów) stał się sufizm (to z reprezentantem sufizmu szejkiem Ahmedem Al-Tayyeb, imamem Al-Azhar w swoim czasie papież Franciszek podpisał umowę o współpracy i „braterstwie”). . Pisałem o tych „charyzmatykach” obszernie w takich choćby książkach jak „Masoneria, islam, uchodźcy” czy „Masoneria polska 2018. Wojna demonów”.

Ruchy charyzmatyczne w trzech wielkich religiach zmierzają do tego, by wtopić się w swoje macierzyste religie. Ich celem, jak łatwo się domyśleć, jest zdominowanie tych religii, a następnie stopienie się w jedna wszechświatową, demoniczną religię.

Jeśli nawet szatanowi i masonerii udałaby się realizacja integracji „ruchów charyzmatycznych” (a jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że to nastąpi) w jedną światowa religię i zepchnięcie na margines chrześcijaństwa, judaizmu i islamu, to i tak, w istocie to nie będzie religia jednego „boga” (Szatana). Ludzkość wróci bowiem wtedy, w ten sposób, do swoich najbardziej prymitywnych, pogańskich początków i zacznie królować, w praktyce, politeizm, a zatem to co jeszcze kilkadziesiąt lat temu nazywano ciemnotą i zabobonem. W każdej bowiem wspólnocie „charyzmatycznej” bogiem będzie inny demon. Początkowo zapewne każdy z nich będzie używał imienia charakterystycznego dla danego „ruchu charyzmatycznego”. Demony w „chrześcijańskich” wspólnotach będą więc, przez jakiś czas, nazywane Duchem Świętym.

Zauważmy, że „kościół” Zielonoświątkowy już u samych swoich początków zaczął się, wśród kłótni i sporów, dzielić. Potem „kościoły” zielonoświątkowe wciąż mnożyły się jak króliki. W samej Polsce takich „kościołów” jest kilkanaście, a razem z tymi, które powstały poprzez odejście wspólnot Odnowy w Duchu Świętym z Kościoła katolickiego kilkadziesiąt.

Najpewniej w przyszłości, po Wielkim Resecie, demony działające w tych wszystkich „kościołach”, wspólnotach „judaistycznych” i „islamskich” ujawnią swoje prawdziwe imiona i nakażą oddawać cześć bezpośrednio sobie.