Szaleństwo klimatyczne minister Zielińskiej. „Politico” o szoku w Brukseli
https://pch24.pl/szalenstwo-klimatyczne-minister-zielinskiej-politico-o-szoku-w-brukseli/
Europejskich polityków zszokowała nadgorliwa postawa polskiej sekretarz stanu z ministerstwa klimatu i środowiska.
W poniedziałek Urszula Zielińska zadeklarowała w Brukseli poparcie dla celu redukcji emisji dwutlenku węgla aż o 90 procent do 2040 roku. [Inaczej pisząc – DZIESIĘĆ RAZY MD ]
W lutym Komisja Europejska powinna ogłosić nowy cel redukcji emisji dwutlenku węgla na rok 2040. Większość państw nie chce radykalnych cięć ze względu na kryzys wysokich kosztów życia. Pogłębiłby się on dramatycznie wraz z przyjęciem bardziej „ambitnych” celów klimatycznych. Zmusiłoby to rządy do wprowadzenia kompleksowych regulacji ograniczających konstytucyjne wolności obywateli i w szybkim tempie likwidującej produkcję, a także konsumpcję przemysłową oraz rolną. Stąd europejskich polityków wdrażających politykę klimatyczną zszokowała postawa przedstawicielki polskiego rządu.
W KE trwają prace nad propozycją dotyczącą celu klimatycznego na rok 2040. Obecne prawo o klimacie zobowiązuje UE do redukcji emisji o 55 procent do 2030 roku i osiągnięcia tak zwanej neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla do 2050 r. Jednocześnie KE musi zaproponować w przyszłym miesiącu cel pośredni na 2040 r.
Europejska Naukowa Rada Doradcza ds. Zmian Klimatu, powstała na mocy rozporządzenia Europejskie prawo o klimacie latem zeszłego roku, wskazała, że cel zerowej emisji netto dwutlenku węgla nie będzie możliwy do osiągnięcia do 2050 r., jeśli o 10 lat wcześniej nie zredukuje się emisji aż o 90 – 95 procent.
Unijny komisarz ds. działań w dziedzinie klimatu Wopke Hoekstra zobowiązał się „bronić” celu 90-procentowej redukcji do 2040 roku, doskonale wiedząc, że będzie to wymagało narzucenia obywatelom drastycznej polityki. Jeszcze w październiku podczas przesłuchania w europarlamencie potwierdził, że Komisja Europejska będzie musiała „zbadać” radykalne rozwiązanie polityczne, zmuszając do „zmiany stylu życia, w tym zmiany diety”, jako sposobu na osiągnięcie tego celu.
Komisja musi przygotować wniosek ustawodawczy dotyczący ustalenia unijnego celu klimatycznego na rok 2040 w ciągu sześciu miesięcy od pierwszego globalnego podsumowania porozumienia ONZ w ramach porozumienia paryskiego. Podsumowanie to zakończono podczas grudniowego szczytu klimatycznego COP28 w Dubaju.
Państwa członkowskie UE już mają trudności z osiągnięciem celów na rok 2030. Mierzą się z potężnymi i gwałtownymi protestami, chociażby rolników. Ludzie odczuwają coraz większe koszty energii, które przekładają się na rosnącą inflację i kryzys wysokich kosztów życia.
Kontynuacja polityki klimatycznej, a zwłaszcza zwiększanie ambicji dramatycznie pogorszy stan finansów wielu milionów Europejczyków, doprowadzając najpewniej do licznych protestów.
Podczas grudniowego spotkania ministrów środowiska Komisja wyraziła niezadowolenie z przedstawionych dotychczas krajowych planów w zakresie klimatu i energii (NECP). Nie pozwolą one osiągnąć trzech głównych celów na koniec tej dekady, to jest: podwojenia udziału odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym UE do 42,5 procent, przy jednoczesnym obniżeniu całkowitego zużycia energii aż o 11,7 proc., dzięki czemu chciano doprowadzić do zmniejszenia emisji netto o 55 proc. w porównaniu z 1990 rokiem.
Kraje spóźniły się także z przedstawieniem swoich planów. Termin był wyznaczony na czerwiec ubiegłego roku, zaś do listopada plany przedstawiło 21 państw.
Po dokonaniu oceny spóźnionych planów przez Komisję, 21 grudnia ub. roku unijny organ wykonawczy ogłosił, że wszczyna postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego przeciwko Austrii, Bułgarii i Polsce w związku z przekroczeniem prawnego terminu.
Bruksela naciska na zwiększenie ambicji klimatycznych. Do 30 czerwca br. państwa powinny przesłać do KE ostateczne plany w dziedzinie energii i klimatu, po uwzględnieniu zaleceń Komisji.
W związku z ustalaniem celu redukcji emisji do 2040 r. swoją deklaracją zaskoczyła minister Urszula Zielińska, świeżo mianowana sekretarz stanu w ministerstwie klimatu i środowiska. 15 stycznia zadeklarowała w Brukseli, że Warszawa od teraz będzie realizować ambitne działania klimatyczne.
– Przyjechałam tu z wiadomością, że Polska zwiększy wysiłki w walce ze zmianami klimatu. (…) Musimy wykonać naszą część zadania. Będę przekonywać do tego resztę członków rządu – oznajmiła. Dodała, że nasz kraj opowiada się za redukcją emisji aż o 90 procent do 2040 r. i „nowy rząd pod przewodnictwem Donalda Tuska nie będzie już blokować działań UE na rzecz klimatu”. Co więcej, wskazała, że trzeba przyspieszyć realizację celów klimatycznych i „reszta Europy może liczyć na to, że Polska zwiększy swoje wysiłki w tym zakresie”. Dodała, że „zobowiązania Europy są zobowiązaniami Polski”.
„Politico” przyznaje, że „Zielińska zaskoczyła apelem, aby UE mierzyła wysoko pomimo rosnącego sprzeciwu wobec zielonego prawodawstwa”. Przedstawicielka KO miała „naciskać na osiągnięcie celu zgodnego z radami doradców naukowych UE, którzy wzywali do cięć o co najmniej 90 procent”.
UE „absolutnie musi przyjąć ambitne cele i my musimy przyjąć cel redukcji emisji o 90 procent” – stwierdziła. Polityk Partii Zielonych, która dostała się do Sejmu z listy KO, tłumaczyła później, że Polska nie ma jeszcze oficjalnego stanowiska w sprawie celu bloku na rok 2040.
Na razie jedynie Dania publicznie poparła cel redukcji emisji dwutlenku węgla o 90 procent. Inne stolice wstrzymują się z tak radykalnymi deklaracjami w związku z przewidzianymi na czerwiec tego roku wyborami do Parlamentu Europejskiego. W kilku krajach trwają protesty, głównie rolników.
Węgry, które od połowy roku będą sprawować prezydencję w UE, opowiadają się za mniej ambitnymi „zielonymi regulacjami”. Zamierzają nawet przenieść debatę w sprawie celu do 2040 na szczyty przywódców UE w Brukseli, gdzie decyzje podejmowane są w drodze konsensusu i węgierski przywódca będzie mógł zastosować prawo weta.
Jak na razie rządy części państw nie sfinalizowały jeszcze swojego stanowiska. Kwestia ta nawet jest bardzo drażliwa z politycznego punktu widzenia. Te kraje, które wyznaczyły sobie ambitne cele – jak sugeruje „Politico” – „nie poparłyby wyraźnie wysokiego celu”.
Za ambitniejszą polityką klimatyczną [tj. prowadzącą do KATASTROFY md] – poza Danią – opowiada się Austria. Niemcy nie zajęły jeszcze stanowiska, oznajmił Sven Giegold, sekretarz stanu w ministerstwie klimatu, który reprezentował Berlin podczas poniedziałkowych rozmów. Rząd niemiecki mierzący się z protestami rolników i maszynistów, a także szukający oszczędności budżetowych po decyzji trybunału o niegodności z prawem przekierowania pożyczek covidowych na tak zwaną zieloną politykę, jest podzielony w kluczowych kwestiach klimatycznych.
6 lutego powinna ukazać się oficjalna propozycja KE dotycząca polityki klimatycznej do roku 2040. Sugeruje się, że będzie ona zawierała opis trzech różnych scenariuszy. Jeden będzie zakładał 90-procentowy cel redukcji emisji do 2040 roku, jak zaleciła rada naukowa. Inny ma zakładać nawet ambitniejszy cel.
Wdrożenie “ambitnej” polityki klimatycznej będzie się wiązało z dramatyczną redukcją produkcji przemysłowej, rolnej i konsumpcji. Wiele towarów będzie musiało zniknąć z rynku. Jednocześnie nastąpi gwałtowny wzrost kosztów życia, co wyniknie z wysokiego opodatkowania, chociażby energii, paliw i żywności. Pojawi się też szereg dodatkowych wymogów i odgórnych regulacji dotyczących nowych standardów urządzeń, efektywności energetycznej, elektromobilności. Promowana będzie dieta robaczana, sztucznie produkowane mięso i weganizm. Ograniczona zostanie możliwość korzystania z samochodów itp.
Źródła: euronews.com, politico.eu AS
Matthias 16 styczeń 2024
Ciekawe jakie wykształcenie ma pani minister, pewnie jakaś politologia, socjologia “niepełnosprawnych” albo inna administracja genderyzmem ???