Iran a kwestia polska. Czym podciera się Beniamin Netanjahu

Iran i kwestia polska

Stanisław Michalkiewicz „Goniec” (Toronto)    22 czerwca 2025 michalkiewicz

Ach, ileż zagadek się wyjaśniło w dniach ostatnich, kiedy to bezcenny Izrael zaatakował złowrogi Iran, żeby uniemożliwić mu wejście w posiadanie broni jądrowej! Po pierwsze wyjaśniło się, że są państwa i narody pierwszej i drugiej klasy. Narodom zaliczonym do pierwszej klasy, albo – jakby powiedział wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler – do „rasy panów” – wolno posiadać broń jądrową, podczas gdy państwom i narodom zaliczanym do drugiej klasy, znaczy się – do rasy chamów – broni jądrowej posiadać nie wolno.

Najciekawsze jest to, że przynależność do jednej, czy drugiej rasy nie jest zdeterminowana w stopniu absolutnym. Na przykład Korea Północna „powinna” należeć do rasy chamów – ale najwyraźniej nie przyjęła tego do wiadomości i wyposażyła się nie tylko w 50 głowic jądrowych, ale i w środki ich przenoszenia, m.in. – w rakiety międzykontynentalne. Podobnie Pakistan, czy Indie, co to mają po 170 głowic jądrowych, chociaż „nie powinny” mieć ani jednej. No bo że Ameryka ma ponad 5000 głowic, to rzecz oczywista – bo to przecież Ameryka, „słynne USA”, podobnie jak Wielka Brytania, czy Francja. Im wolno, to zatwierdzone.

Jeśli chodzi o bezcenny Izrael z jego 90 głowicami, to oficjalnie on ich „nie ma” – ale nikt przeciwko tym „nieistniejącym” głowicom nie pyskuje, bo wiadomo, że bezcennemu Izraelowi wolno wszystko. Rosji i Chinom niby też – ale chyba nie do końca, bo – po drugie – kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę pod pretekstem, by ta nie weszła do NATO i żeby ją „zdenazyfikować”, to cały miłujący pokój świat zatrząsł się z oburzenia i obłożył Rosję sankcjami. Kiedy teraz bezcenny Izrael uderzył na Iran, żeby wybić mu z pustego łba mrzonki o posiadaniu broni jądrowej, to żadna Schwein, miłująca pokój i braterstwo między ludźmi, nie odważyła się zaprotestować. Niechby no tak która spróbowała – to zaraz byłaby z nią brzydka sprawa.

Po trzecie – wyjaśniło się też, że Stany Zjednoczone, ci wszyscy amerykańscy twardziele, to pokorne „sługi narodu żydowskiego”. Pod tym względem amerykańscy twardziele nie różnią się od Polaków z tym, że twardziele muszą – podobnie jak Polacy – skakać z gałęzi na gałąź przed Żydami, podczas gdy Polacy – nie tylko przed Żydami, ale i Ukraińcami, nie mówiąc już o Niemcach, którzy przecież nigdy nie wyrzekli się ambicji przewodzenia Europie, a już Polakom – w szczególności.

Toteż nic dziwnego, że ogon wywija psem, a – co w swoim czasie zauważył Patryk Buchanan – Waszyngton stanowi „terytorium okupowane przez Izrael”. Rzeczywiście – każdy amerykański prezydent zanim jeszcze cokolwiek zrobi, musi złożyć przyrzeczenie, że będzie strzegł bezpieczeństwa bezcennego Izraela, jak źrenicy oka – w dodatku bez względu na to, co bezcenny Izrael zrobi.

No i właśnie – po czwarte – przekonaliśmy się, że chociaż prezydent Trump „zabraniał” Izraelowi atakowania Iranu, to premier bezcennego Izraela olał amerykańskiego prezydenta ciepłym moczem, a prezydent Trump nawet nie zauważył, że został olany. Niechby tylko zauważył, to zaraz Żydowie zrobiliby z niego marmoladę – chociaż i tak właśnie robią mu koło pióra – bo według fałszywych pogłosek, zamieszki w Los Angeles sfinansował był stary grandziarz Jerzy Soros, w odwecie za wyhamowywanie przez Dolanda Trumpa rewolucji komunistycznej, w której Żydowie tradycyjnie od pokoleń są w awangardzie.

No to dlaczego premier Beniamin Netanjahu miałby słuchać prezydenta Trumpa, skoro i jeden i drugi doskonale wie, że premier bezcennego Izraela zakazami amerykańskiego prezydenta może co najwyżej się podetrzeć? Stąd – po piąte – „nauka jest dla żuka, że jak ktoś chce być suwerenny, to powinien zakręcić się wokół wejścia w posiadanie broni jądrowej, choćby nawet – jak to w swoim czasie powiedział prezydent Pakistanu – przyszło mu „jeść trawę”. Dlatego też Niemcy marzą, by pod pretekstem utworzenia europejskich sił zbrojnych, położyć wreszcie i swój palec na atomowym cynglu – francuskim.

Wydawać by się mogło, że gdzie Rzym, gdzie Krym, to znaczy – gdzie Iran, a gdzie Polska – ale chociaż od Iranu dzieli Polskę szmat drogi, to jednak wojna bezcennego Izraela z tym krajem przekłada się na sytuację w naszym bantustanie i to w sposób widoczny. Nie mówię o funkcjonariuszach Propaganda Abteilung, którzy „eugeniczną” akcję Izraela traktują z pełnym aprobaty zrozumieniem, bo niczego innego po nich spodziewać się przecież nie można – tylko o zamieszaniu na odcinku forsowania „wariantu rumuńskiego” na użytek ostatnich wyborów prezydenckich. Wydawałoby się, że Volksdeutsche Partei pogodziła się z przegraną, bo i obywatel Tusk Donald i obywatel Hołownia Szymon uznali zwycięstwo obywatela Nawrockiego Karola, który nawet zaprosił do Polski prezydenta Trumpa – kiedy widocznie z Berlina nadeszły nowe rozkazy.

Skoro bezcenny Izrael olał Trumpa i uderzył na Iran, to znaczy, że ten cały Trump, to cienki Bolek, a skoro tak, to nie ma co hamletyzować, tylko trzeba w Polsce tworzyć fakty dokonane. Toteż nie tylko „sztab” obywatela Trzaskowskiego Rafała, nie tylko Wielce Czcigodny Giertych Roman, ale przede wszystkim – Kukuniek – „zaapelował”, a właściwie „zażądał” ponownego przeliczenia głosów w całej Polsce. Skoro tak, to nieomylny to znak, iż stare kiejkuty, a z ich ramienia – oficer prowadzący Kukuńka, w imieniu berlińskiej centrali musiał mu przekazać propozycję nie do odrzucenia: wiecie, rozumiecie Kukuńku; wy zażądajcie ponownego przeliczenia głosów w całej Polsce, bo inaczej znowu podrzucimy Cenckiewiczowi jakieś kompromaty na „Bolka” i będzie z wami brzydka sprawa – na co Kukuniek w odpowiedzi mógł odmeldować: jestem za, a nawet przeciw Wasze Błagorodije, Herr Hauptman – bo chyba nikt starszy rangą Kukuńska z ramienia starych kiejkutów nie obsługuje?

Na razie do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego spłynęło ponad 400 protestów wyborczych – ale na razie jest rozkaz, by nie podnosić kwestii legalności tej Izby. Na to przyjdzie czas w momencie, gdy np. Sąd Najwyższy uzna ważność wyboru obywatela Nawrockiego Karola, po uprzednim nakazaniu przeliczenia głosów nie w całej Polsce, tylko – dajmy na to – w 13 komisjach. Wtedy przyjdzie czas na walkę o praworządność, w której zostaną poruszone Moce w postaci niezawisłych sędziów, Reichsfuhrerin Urszuli Wodęleje, no i Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Jestem pewien, że Moce wskażą na jedynie słuszną i legalną Izbę Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN – żeby to ona orzekła i w sprawie protestów i w sprawie ważności – a ona już tam orzeknie, jak będzie na danym etapie trzeba. Co tu gadać; szykuje się gorące lato, niezależnie od tego, czy bezcenny Izrael doprowadzi do końca ostateczne rozwiązanie kwestii irańskiej, czy nie.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

=================================

mail: “czy bezcenny Izrael doprowadzi do końca ostateczne rozwiązanie kwestii irańskiej, czy nie”.

Oj, a może bezcenny Izrael doprowadzi do końca ostateczne rozwiązanie kwestii Izraela??