Komentarz • tygodnik „Goniec” (Toronto) • 3 listopada 2024 michalkiewicz
Świat wstrzymał oddech na wiadomość, że… – ale wcale nie na tę wiadomość, że bezcenny Izrael wreszcie uderzył na złowrogi Iran, tylko na całkiem inną wiadomość. Zanim jednak do niej przejdziemy, wróćmy na chwilę do konfliktu między złowrogim Iranem, a bezcennym Izraelem. Jak pamiętamy, w ubiegłym roku przez bezcenny Izrael jedna za drugą przewalały się demonstracje, których uczestnicy domagali się wsadzenia za kraty premiera Beniamina Netanjahu. Cóż w tej sytuacji miał zrobić premier Netanahu? Mógł pokornie pójść do więzienia, albo uciec przed tym koszmarem do przodu w wojnę. I tak właśnie zrobił. Nakazał perfekcyjnemu Mosadowi, żeby oślepł i ogłuchł, dzięki czemu złowrogi Hamas „zaskoczył” bezcenny Izrael nagłym atakiem rakietowym, przy użyciu rakiet domowej roboty, produkowanych w setkach warsztatów w Strefie Gazy.
Podejrzenie o ich produkcję padło naturalnie na złowrogi Hamas, ale nie da się wykluczyć, że Mosad, który w Strefie Gazy miał konfidenta na konfidencie, nie tylko zorganizował tę produkcję, ale w dodatku nakazał swoim konfidentom wykonać zaskakujący atak rakietowy na bezcenny Izrael. Kieruję się w tych podejrzeniach starą rzymską zasadą: is fecit cui prodest – co się wykłada, że ten zrobił, kto skorzystał – a skorzystał wyłącznie bezcenny Izrael, a osobiście – premier Beniamin Netanjahu.
Po pierwsze – dostarczyło mu to pretekstu do rozpoczęcia planowanej od dawna i upragnionej operacji ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej w Strefie Gazy. Po drugie – od chwili zaskakującego ataku nie było już mowy o wsadzeniu Beniamina Netanjahu za kraty. Przeciwnie – stanął on na czele rządu jedności narodowej, a wtedy amerykański prezydent Józio Biden, który już-już zaczynał na izraelskiego premiera kręcić nosem, natychmiast przygalopował do Tel Avivu, żeby złożyć hołd lenny Beniaminowi Netanjahu, uznać prawo bezcennego Izraela do „obrony” – a wiadomo, że najlepszym sposobem obrony jest atak – no i zadeklarować niezmienne poparcie – to znaczy – forsę, broń, amunicję, a także wsparcie wywiadowcze oraz wojskowe – w razie potrzeby. Czegóż tedy chcieć więcej? Oczywiście są też plusy ujemne w postaci zakładników, ale – jak powiadają wymowni Francuzi – a la guerre comme a la guerre – straty muszą być.
Ale cóż znaczą jacyś zakładnicy, kiedy premiera Netanjahu jakby kto na sto koni wsadził? Nie tylko kontynuuje operację ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej w Strefie Gazy, gdzie nawet twórczo rozwija metody zastosowane przez SS-Gruppenfuhrera Jurgena Stroopa podczas pacyfikowania powstania w warszawskim getcie. Nie bawił się on w atakowanie poszczególnych punktów oporu, tylko wypalał całe kwartały domów i w ten sposób zniechęcał pozostałych przy życiu Żydów do kontynuowania walki. Pokazuje to, że słuszna myśl taktyczna raz rzucona w przestrzeń, prędzej czy później znajdzie swego amatora – nawet ponad wszystkimi podziałami.
Właśnie dlatego – bo niby dla czego innego? – Kongres Stanów Zjednoczonych w Waszyngtonie uczcił premiera Beniamina Netanjahu owacją na stojąco i to nawet zanim zdążył otworzyć usta, żeby powiedzieć, jak będzie Ludzkości przychylał nieba. Już tam amerykańscy twardziele wiedzą, że każdy musi w takim momencie wstać i klaskać, bo gdyby tak który nie wstał, albo nie zaklaskał, to zaraz jakieś dziecko by sobie przypomniało, że przed 30 laty wsadził mu rękę pod spódniczkę i gmerał w majteczkach – a zanim by się wydało, że to nieprawda, to już „prasa międzynarodowa” nadzorowana przez Judenraty, zrobiłaby z niego marmoladę. Tak samo, jak teraz Judenrat „Gazety Wyborczej” robi marmoladę z księdza Olszewskiego, który – razem z obydwiema aresztowanymi urzędniczkami – został wypuszczony z aresztu wydobywczego za kaucją 300 tys. zł. Nie oznacza to oczywiście żadnego finału, bo oto Judenrat „dotarł”, to znaczy – fukcjonariuszowi Propaganda Abteilung wspomnianego Judenratu, niezależni bodnarowcy z prokuratury wetknęli nos w poufne akta śledztwa. Dzięki temu Judenrat, w ramach podziału zadań, zaczął obsmarowywać księdza Olszewskiego, że za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości kupił sobie skarpetki. Zbrodnia to niesłychana, toteż nic dziwnego, że w mediach społecznościowych zawrzeli oburzeniem aktywiści i sygnaliści – jak każdemu z nich przykazał oficer prowadzący. W ten sposób Judenrat, kierując się leninowskimi normami życia partyjnego w zakresie organizatorskiej funkcji prasy, organizuje opinię publiczną przeciwko reakcyjnemu klerowi. Reakcyjny kler, widząc, że żartów nie ma, że vaginet Donalda Tuska naprawdę chce pozbawić przewielebne duchowieństwo dochodów z pensji nauczycielskich, zgłosiło gotowość do kompromisu, deklarując ustami J. Em. Kazimierza kardynała Nycza, że nie ma nic przeciwko tak zwanym „związkom partnerskim”, dla których projekt ustawy właśnie przygotowała Wielce Czcigodna Katarzyna Kotula, piastująca w vaginecie Donalda Tuska fuchę feministry do spraw równości (małych naciągamy, dużych obcinamy, grubych uciskamy, a chudych nadymamy). Jakby tego było mało, J. Em. Grzegorz kardynał Ryś właśnie powiedział, że „liturgia” powinna być „synodalna”. Co to ma znaczyć – tego na razie nie wiemy, bo wprawdzie w Rzymie właśnie zakończył się III Etap Synodu o Synodalności, ale nie wiadomo, co tam konkretnie uradzono, bo żadnej adhortacji w tej sprawie nie będzie. Jesteśmy tedy skazani na domysły i ja na przykład domyślam się że w archidiecezji kardynała Rysia będzie się działo: sodomczykowie i gomorytki będą w ramach liturgii przedstawiały rozmaite performance – dla każdego coś miłego.
Wracając do premiera Netanjahu,z to nic dziwnego, że po takich hołdach czuje się, jakby go kto na sto koni wsadził i otwiera coraz to nowe fronty obrony; jak nie w Strefie Gazy, to w Libanie, jak nie w Libanie, to w Syrii, jak nie w Syrii, to w Jemenie, jak nie w Jemenie, to w Iranie – a przecież na świecie są jeszcze i inne kraje! Zaniepokoiło to nieco amerykańskich twardzieli, czy przypadkiem bezcenny Izrael nie wciąga Ameryki w tak zwane „rozdęcie imperialne”. Chodzi o strategię zaplanowaną przez Chińczyków. Wiedząc, że Ameryka przygotowuje się do ostatecznego rozwiązania kwestii chińskiej, Chińczycy pod takim czy innym pretekstem próbują wciągać Amerykę w coraz to nowe konflikty w różnych miejscach świata w nadziei, że w żadnym z tych miejsc przewaga amerykańska nie będzie taka duża, żeby nie można było sobie z nią poradzić.
Ale świat wstrzymał oddech z innego powodu. Oto z Partii Razem odeszły: Magdalena Biejat, Anna Górska, Joanna Wicha, Dorota Olko i Daria Gosek-Popiołek – ale w klubie parlamentarnym Lewicy pozostają. Znaczy się – nie wchodzą, ale biorą udział – jak to kobiety. Inaczej pan Adrian Zandberg i jego pretorianie; ani nie wchodzą, ani nie biorą już udziału w koalicji. I co teraz zrobi znękana Ludzkość?
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).
Wojna izraelsko-palestyńska potrwa jeszcze długo. Na naszych oczach wyrośnie bardzo radykalne pokolenie Palestyńczyków, żądnych zemsty za potężną krzywdę swojego narodu. Izraelczycy sami zacisnęli sobie pętlę na szyi. Takie wnioski nasuwają się po rozmowie z człowiekiem, który widział konflikt od środka.
„Więźniowie i strażnicy są w tym samym więzieniu”. Tymi słowami zobrazował mi sytuację dr Tarek Abo Saeid, Palestyńczyk z polskim obywatelstwem, który spędził w Strefie Gazy kilka miesięcy.
Mój rozmówca znalazł się w centrum konfliktu przypadkiem. 1 października 2023 roku pojechał do Gazy, by odwiedzić matkę. Kilka dni później Hamas zaatakował Izrael. Była to reakcja na izraelską okupację, która trwa od 1948 roku. W odpowiedzi na działania palestyńskiego ruchu oporu, syjoniści rozpoczęli ludobójstwo na palestyńskich cywilach, które trwa do dzisiaj, bo świat na to pozwala.
TOTALNE BEZPRAWIE
Tarek Abo Saeid z wykształcenia jest doktorem prawa. Przez wiele lat wykładał na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Porzucił jednak to zajęcie w ramach swoistego protestu. Nie chciał już opowiadać studentom o prawie międzynarodowym czy prawach człowieka, bo na przykładzie Gazy okazało się, że takie prawo nie istnieje.
Palestyńczyk prowadzi teraz firmę zarejestrowaną w Żywcu. Rekrutuje spawaczy, głównie z katolickich Filipin. Filipińczycy są pracowici i sumienni. Stocznie w Gdańsku czy Szczecinie potrzebują takich fachowców, dlatego firma jakoś się kręci.
Pan Tarek przyjął mnie na rozmowę w swoim biurze. Zdawało się, że ani na moment nie może przestać myśleć o krewnych, którzy utknęli we współczesnym getcie jakim jest odcięta od świata Strefa Gazy. „Nienawidzę mojego telefonu. Jak dzwoni boję się odebrać, z obawy co mogę usłyszeć” – powiedział roztrzęsiony.
Złe wieści to dla niego codzienność. Pod izraelskimi bombami zginęło już wielu jego bliskich. Pokazał mi najnowsze nagrania z pogrzebu rodziny. Jedni krewni opłakiwali drugich. Na ziemi leżały białe worki wypełnione ciałami zabitych.
Mimo iż Saeid posiada polski paszport, to jednak rząd III RP nie chciał pomóc w wydobyciu swojego obywatela z Gazy. Wygląda na to, że Izrael sobie tego nie życzył. Palestyńczyk utkwił więc tam na wiele miesięcy. Udało mu się wreszcie wydostać dzięki dawnym kontaktom zagranicznym.
Po powrocie do Polski nie zaznał spokoju. Każdego dnia martwi o bezpieczeństwo krewnych z Palestyny, którym nie ma jak zapewnić bezpieczeństwa. Obok zagrożeń wynikających z bombardowań, dochodzi kryzys humanitarny. Palestyńczykom z Gazy brakuje podstawowych środków do życia, w tym jedzenia i leków.
Izrael czerpie swoją siłę przede wszystkim od Amerykanów, którzy są głównym i największym dostawcą broni. Na kolejnych pozycjach niechlubnej listy znajdują się Niemcy i Anglicy. Co ciekawe, Saeid powiedział, że imigranci, którzy przybyli do Niemiec nie dostaną niemieckiego obywatelstwa jeśli nie złożą deklaracji, iż uznają państwo Izrael.
Na pytanie czy na Zachodzie ktokolwiek ujmuje się za Palestyńczykami, mój rozmówca wskazał na takie kraje jak Hiszpania, Irlandia czy Norwegia, które przynajmniej przyjmują uchodźców z Palestyny.
Tarek Abo Saeid szczególnie ubolewa nad brakiem solidarności w świecie arabskim. Palestyńczycy czują się osamotnieni, bo nie mają realnego wsparcia ze strony krajów arabskich. Rządy większości z nich patrzą jedynie na własne interesy i korzyści, a co się z tym wiąże, nie chcą narażać się Izraelowi i Stanom Zjednoczonym.
Zdaniem mojego rozmówcy utworzenie państwa Palestyny nie będzie możliwe bez zaangażowania Egiptu, a także Syrii. Wiąże się to z położeniem geograficznym i historią. – W przeszłości zawsze mieliśmy wsparcie tych narodów – powiedział Saeid, nawiązując do wcześniejszych dziejów. Jednak obecnie tego wsparcia nie widać.
Przy okazji polsko-palestyński prawnik podzielił się ze mną nowiną. Kiedy do niego przyszłam, właśnie przeczytał, że Izrael przygotował projekt ustawy uznającej UNRWA jako organizację terrorystyczną.
Dzień po naszej rozmowie, izraelski parlament zakazał działalności Agencji Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie. W ten sposób syjoniści zablokowali na okupowanym przez siebie terenie agencję ONZ.
WIZJA PRZYSZŁOŚCI
Znaczna część rozmowy koncentrowała się na ataku z 7 października 2023 roku i jego konsekwencjach. Mój rozmówca nie szczędził gorzkich słów pod adresem Hamasu. Ma za złe organizacji, że nie skonsultowała akcji z palestyńskim społeczeństwem. Atak na Izrael nastąpił z zaskoczenia. Społeczność Gazy nie była przygotowana na to, co nastąpiło później.
Syjoniści w odwecie najpierw zaatakowali posterunki policji w Gazie, niezwiązane z bojownikami Hamasu. Chodziło o to, by likwidując chroniących porządku policjantów, wywołać jeszcze większy chaos. Izraelczycy zlikwidowali też wielu dziennikarzy telewizji Al Jazeera, by zablokować przepływ informacji.
Saeid przyznał jednak, że Hamas wykazał się w walce. Zaatakowanie Izraela było mocnym uderzeniem. To był konkret, zważywszy na bardzo ograniczone środki i możliwości w porównaniu do potężnych zasobów przeciwnika. Zdaniem Palestyńczyka o sile Hamasu zadecydowała determinacja.
Porównał nawet tę stosunkowo niewielką organizację do potężnej armii Egiptu. Najsilniejsza armia w Afryce w chwili próby nie potrafiła zadać skutecznego ciosu Izraelowi. Tymczasem Hamas tego dokonał, bo potrafi dobrze walczyć.
Palestyńczyk wypowiedział się też o Huti. Jemeńscy bojownicy już wielokrotnie zadali cios Izraelowi, tym samym stając po stronie narodu palestyńskiego. Jego zdaniem, o sile Jemeńczyków, umęczonych wieloletnią wojną, również decyduje determinacja.
Czy zabicie przez Izrael przywódcy Hamasu, architekta ataku z 7 października, osłabi organizację? Zdaniem mojego rozmówcy będzie teraz tysiąc takich jak Jahja Sinwar, gdyż dla wielu zdesperowanych Palestyńczyków stał się on wzorem do naśladowania.
Jednak Saeid nie utożsamia się z Hamasem. Muzułmański Ruch Oporu to organizacja religijna, odwołująca się do islamu. On zaś chciałby państwa świeckiego. – Przecież wśród Palestyńczyków są także chrześcijanie – argumentował.
Jego wymarzony system to technokracja, czyli koncepcja ustroju społecznego, w którym władzę sprawowaliby technicy, eksperci, organizatorzy i kierownicy produkcji.
Mój rozmówca utożsamia się z Organizacją Wyzwolenia Palestyny. Z tą różnicą, że OWP oficjalnie opowiada się za rozwiązaniem dwupaństwowym. Tymczasem Saeid nie widzi takiej możliwości. Jego zdaniem w Palestyńczykach jest za dużo bólu i krzywdy, dlatego będą walczyć ze znienawidzonym wrogiem aż do całkowitego pokonania Izraela.
Zwrócił przy tym uwagę na bardzo istotną kwestię. „Bombardując szkoły w Strefie Gazy, pozbawiono palestyńskie dzieci i młodzież możliwości nauki. Przecież szkoła uczy wartości, także miłości, dlatego pozostała im już tylko zemsta” – skwitował.
Czy to jest w ogóle możliwe, by wygrać z tak mocno uzbrojonym przeciwnikiem? Tarek Abo Saeid uważa, że tak, bo „kto jest cierpliwy, ten wygrywa”. Palestyńczycy – w przeciwieństwie do Izraelczyków – są bardzo cierpliwi i nauczyli się żyć w niezwykle trudnych warunkach. Tymczasem największe trudności dopiero czekają na Izraelczyków, przyzwyczajonych do wygód i dobrobytu.
Palestyńczyk zwrócił ponadto uwagę, że żołnierzy izraelskiej armii cechuje satysfakcja, a wręcz rozkosz z zadawania cierpienia jego rodakom. Jednak ich entuzjazm właśnie zaczął gasnąć, gdyż w ostatnim czasie doświadczyli licznych porażek, których zadał im Hezbollah.
Po stronie izraelskiej w ostatnich dniach zginęło wielu żołnierzy, w tym wojskowych przywódców. „Izraelczycy nie mają bezpieczeństwa, jeśli my Palestyńczycy nie mamy bezpieczeństwa” – podsumował Saeid.
Myszy harcują, gdy kota nie czują. Kiedy w bezcennym Izraelu dzień w dzień odbywały się demonstracje, żeby ktoś wreszcie wpakował premiera Beniamina Netanjahu do kryminału, ten wykombinował sobie, że zamiast kopsać się z demonstrantami, lepiej będzie wykonać manewr ucieczki do przodu, to znaczy – ucieczki w wojnę. Oczywiście w tym celu trzeba było stworzyć wrażenie, że bezcenny Izrael został napadnięty – między innymi gwoli dostarczenia alibi amerykańskim hipokrytom.
Amerykanie bowiem, nawet jak robią świństwa, czy dopuszczają się zbrodni, starają się – podobnie jak Sowieciarze – sprokurować sobie coś w rodzaju pozoru moralnego uzasadnienia. Dzięki niemu mogą nieustannie pławić się w poczuciu pierwotnej niewinności. Opisał ten mechanizm Janusz Szpotański w nieśmiertelnym poemacie „Caryca i zwierciadło”:
„Wot Gitler, kakoj to durak. On się przechwalał zbrodnią swoją. A mudriec, to by sdiełał tak: Nu czto, że gdzieś koncłagry stoją? Nu czto, że dymią krematoria? Taż w nich przetapia się historia! Niewoli topią się okowy! Powstaje sprawiedliwszy świat! Rodzi się typ człowieka nowy!”.
Toteż Beniamin Netanjahu nakazał Mosadowi oślepnąć i ogłuchnąć, a może nawet – któż takie rzeczy może wiedzieć? – rozpocząć ostrzał bezcennego Izraela rakietami domowej roboty, wyrabianymi – czy aby nie przez palestyńskich konfidentów Mosadu?
Dzięki temu cały świat mógł zobaczyć, że bezcenny Izrael został „zaskoczony” zdradzieckim atakiem niczym Amerykanie w 1941 roku w Pearl Harbor. W tej sytuacji już nie było mowy o pakowaniu Beniamina Netanjahu do kryminału. Przeciwnie. Amerykański prezydent Józio Biden przygalopował w podskokach do Tel Awivu, żeby złożyć izraelskiemu premierowi hołd lenny i uroczyście potwierdzić jego prawo do „samoobrony”. Dzięki temu nic już nie stało na przeszkodzie, by bezcenny Izrael rozpoczął w Strefie Gazy operację ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej, to znaczy – wybicia tych, których będzie można wybić i zmuszenia do ucieczki tych, którym uda się pozostać przy życiu.
Miłujący wolność i pokój świat przyjął te cele do aprobującej wiadomości, dopraszając się tylko łaski, by bezcenny Izrael starał się zachować pozory humanitaryzmu, to znaczy – żeby bomby i pociski miały prawidłowe kalibry. Bezcenny Izrael chętnie na to przystał, bo cóż to dla niego za problem, kiedy przecież kontroluje zarówno „prasę międzynarodową”, która zawsze napisze, jak trzeba, jak i niezależne media amerykańskie? Toteż zarówno prezydent Józio Biden, jak i jego żydowscy i inni kolaboranci z Departamentu Stanu i innych instytucji, doznali moralnego uspokojenia i tylko od czasu do czasu życzliwie napominali, by ostateczne rozwiązanie kwestii palestyńskiej przebiegało gites tenteges.
Bezcenny Izrael upewniał wrażliwców, że wszystko jest gites tenteges i wszyscy byli zadowoleni – oczywiście z wyjątkiem Palestyńczyków – ale kto by sobie zawracał głowę jakimiś głupstwami, kiedy wszystko jest gites tenteges?
A tymczasem na amerykańskiej scenie politycznej nastąpiły przetasowania. Prezydent Józio Biden, który sprawiał wrażenie, że uparł się przewodzić Ameryce i światu do upadłego, nieoczekiwanie zrezygnował z kandydowania na prezydenta na rzecz pani Kamali Harris, która sprawia wrażenie, jakby była amerykańskim odpowiednikiem naszej posągowej pani Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Ona również kandydowała na tubylczego prezydenta i pamiętamy, jak to stała przed mikrofonami, a zaraz za nią – Wielce Czcigodny poseł Pupka, który scenicznym szeptem podpowiadał jej, co ma mówić, a ona głośno to powtarzała. Podobno pani Kamala też tak robi, tyle tylko, że dyskretniej, bo przy pomocy specjalnych kolczyków-słuchawek, w związku z czym żadnych suflerów koło niej nie widać i amerykańscy twardziele myślą, że naprawdę jest taka wyszczekana i że nie ma rady – trzeba na nią głosować.
Ponieważ zamachy na Donalda Trumpa zarówno te sądowe, jak i te karabinowe, się nie udały, w związku z czym kampania przed listopadowymi wyborami wychodzi na ostatnią prostą, bezcenny Izrael musiał dojść do wniosku, że „jeśli nie teraz – to kiedy i jeśli nie my – to kto?” – i w ramach ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej otworzył drugi front – tym razem uderzając na Liban pod pretekstem zrobienia porządku z tamtejszym Hezbollahem. Bo w Gazie robi porządek z Hamasem, a w Libanie – z Hezbollahem. Na początek ubił przywódcę znienawidzonego Hezbollahu, jegomościa o egzotycznym nazwisku Nasrallah, a ledwo tylko świat oswoił się z tą wiadomością – „siły obronne” bezcennego Izraela „wkroczyły” do Libanu, by wyzwolić go od znienawidzonego Hezbollahu.
Bo Żydowie nauczyli się od Sowieciarzy, że nie mają żadnej „armii”, tylko „siły obronne”. A co mogą w razie czego zrobić „siły obronne”? Żadnej wojny rozpętać przecież nie mogą, to byłaby sprzeczność sama w sobie. Mogą tedy najwyżej „wkroczyć”, ale nie tak zwyczajnie, tylko gwoli wyzwolenia tamtejszego zagniewanego ludu od ciemięzców, w tym przypadku – od znienawidzonego Hezbollahu. Toteż wyzwalają, jak tylko mogą, a Libańczykowie, którzy od tego wyzwalania dostają kołowacizny, uciekają na oślep przed siebie, co sprawia wrażenie chaosu. Jednak amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin, będący ostatnią instancją moralną na świecie, rodzajem Sądu Ostatecznego, ustalił, że wszystko „gra i koliduje”, bo bezcenny Izrael ma prawo uwolnić się od presji ze strony znienawidzonego Hezbollahu. Nie tylko zresztą ustalił, ale żeby tym ustaleniom nadać odpowiedni ciężar gatunkowy, zapowiedział wysłanie w rejon Bliskiego Wschodu dodatkowych amerykańskich żołnierzyków, no i dwóch lotniskowców: „Prezydenta Trumana” i „Abrahama Lincolna”.
Te lotniskowce to przede wszystkim po to, by zniechęcić znienawidzony Iran do wtrącania się w wewnętrzne sprawy bezcennego Izraela, bo w przeciwnym razie będzie z nim brzydka sprawa.
Tymczasem strachliwy szef europejskiej dyplomacji Józef Borell alarmuje, że jesteśmy „na skraju wojny totalnej”. Jakiej tam znowu „wojny”? Po pierwsze to nie jest żadna „wojna”, tylko „operacja pokojowa”, taka sama jak ta, za którą prezydent Obama dostał w swoim czasie pokojową Nagrodę Nobla, a po drugie – wcale nie jest „totalna”, bo – podobnie jak operacja w Strefie Gazy” – jest całkowicie zgodna z konwencjami; to znaczy – bomby i pociski mają prawidłowe kalibry, więc jeśli nawet ten czy ów Palestyńczyk czy Libańczyk w swoim mniemaniu dozna krzywdy, to sam sobie winien. Kto mu kazał być Palestyńczykiem, czy innym głupim gojem, który powinien słuchać starszych i mądrzejszych? I tego się powinniśmy trzymać w naszych ocenach moralnych, bo inaczej zejdziemy na manowce.
Jak wiadomo, bezcenny Izrael przoduje pod każdym względem – podobnie, jak za Stalina pod każdym względem przodował w świecie bezcenny Związek Radziecki. Taki był wtedy rozkaz, no ale dzisiaj są całkiem inne rozkazy, w związku z tym w świecie, zwłaszcza tej jego części, co to miłuje pokój i wolność, obecnie pod każdym względem przoduje bezcenny Izrael. Pod każdym – a więc i pod względem moralnym. Jest on obecnie ostatnią instancją, rodzajem Sądu Ostatecznego, do którego dostrajają swoje moralne kamertony nie tylko miłujące pokój Stany Zjednoczone, ale również inne ośrodki, między innymi w ramach tak zwanego „dialogu z judaizmem”. Ale nie tylko pod względem moralnym, chociaż to się przekłada na wiele innych dziedzin.
Na przykład cały miłujący pokój i wolność świat bez zastrzeżeń przyjął do aprobującej wiadomości rozszerzenie operacji ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej nie tylko na Strefę Gazy, ale również – na Zachodni Brzeg, a przede wszystkim – na złowrogi Liban. Jeśli w ogóle podnosi w tej sprawie jakieś wątpliwości, to co najwyżej takie, by bomby i pociski, którymi bezcenny Izrael gromi przywódców złowrogiego Hezbollahu i Hamasu, miały prawidłowe, znaczy się – zgodne z prawem międzynarodowym kalibery. Oczywiście bezcenny Izrael na to się godzi, bo czemuż miałby się nie godzić, skoro – jak powszechnie wiadomo – dysponuje inteligentną amunicją, w której wykorzystane są najnowsze zdobycze sztucznej inteligencji?
Jeszcze rosyjski feldmarszałek z czasów Katarzyny, Aleksander Suworow mawiał, że „kula głupia, bagnet zuch!” Jednak dzięki zastosowaniu zdobyczy sztucznej inteligencji, dzisiaj już tak nie jest. Wprawdzie bagnet po staremu zuch, ale kula już nie taka głupia. Dlatego właśnie nie ulega wątpliwości („nie ulega wątpliwości, jak mawiała stara niania, lepiej…” – no, mniejsza z tym), że w ramach ostatecznego rozwiązywania kwestii palestyńskiej – obecnie już na trzech frontach – bezcenny Izrael godzi wyłącznie w złowrogich członków Hezbollahu i Hamasu, starannie omijając palestyńskich głupich cywilów, którzy nie wiadomo po co szwendają się w strefie intensywnego wyzwalania.
Jak żołnierz izraelski (ach, pamiętam, jak w 1967 roku, podczas wojny sześciodniowej na Bliskim Wschodzie, pułkownik Hipolit Kwaśniewski stawiał nam, żołnierzykom 3 kompanii zmotoryzowanej Studium Wojskowego UMCS w Lublinie, właśnie żołnierza izraelskiego, jako wzór do naśladowania: „Arab wyleguje się pod palmą, a żołnierz izraelski szkoli się!”) wystrzeli dajmy na to, ze swojego karabinu kulę z przeznaczeniem dla członka Hezbollahu, czy Hamasu, a w tym czasie na linii strzału znajdzie się jakiś głupi, palestyński cywil, czy – niech Bóg zabroni – dziecko – to kierowana sztuczną inteligencją kula nie tylko zboczy z toru, ale w ogóle wróci z powrotem do lufy i wszystko jest gites tenteges.
Dlatego też miłujący pokój i wolność świat nie daje wiary fałszywym pogłoskom, jakoby izraelskie „siły obronne” mordowały jakichści głupich cywilów. Gdyby zamordowały przynajmniej jednego głupiego palestyńskiego cywila, to prezydent Stanów Zjednoczonych Józio Biden, zaraz by bezcennemu Izraelowi natarł uszu i pogroził palcem: nu, nu! Żadnych poważniejszych zastawek oczywiście już by nie stosował, bo gdyby tak się odważył, to zaraz jakieś dziecko by sobie przypomniało, że 40 lat temu wsadził mu rękę pod spódniczkę i gmerał w majteczkach – a zanim by się okazało, że to nieprawda, to nie mógłby się pokazać na oczy w przyzwoitym towarzystwie – na przykład w towarzystwie pani Kamali Harris. A od tego to już świat mógłby się zawalić, więc dzięki temu lepiej rozumiemy, dlaczego prezydent Józio Biden w sprawie bezcennego Izraela jest wprawdzie aż do bólu sprawiedliwy, ale jednocześnie – chwalebnie powściągliwy.
Ale – jak mawiają wymowni Francuzi – a la guerre comme a la guerre, co się wykłada, ze na wojnie, jak to na wojnie – straty muszą być. A kiedy najbardziej rośnie ryzyko strat? Wtedy, gdy działania pokojowe znaczy się – walka o pokój – nabiera szczególnej intensywności. Wtedy nie tylko sztuczna, ale nawet zwyczajna inteligencja może zawieść – z czego – jak nietrudno się domyślić – może dojść do nieszczęścia, to znaczy – nie tyle może do nieszczęścia, co do nieporozumień. I z takim nieporozumieniem mieliśmy w dniach ostatnich do czynienia.
Oto izraelskie siły pokojowe ostrzelały wieżę strażniczą przy kwaterze głównej sił pokojowych ONZ w Libanie w mieście Nakura, wskutek czego dwie osoby zostały ranne. „Osoby” – a więc niekoniecznie żołnierze sił pokojowych ONZ. Co na wieży strażniczej przy kwaterze głównej sił pokojowych ONZ w Libanie robiły dwie „osoby”? – tego jeszcze na razie nie wiemy, podobnie, jak nie wiemy, co to były za „osoby”. Mamy tedy dwie, a nawet trzy możliwości. Albo – zgodnie z wyjaśnieniami miłujących pokój „sił obronnych” bezcennego Izraela – na wspomnianą wieżę przedostały się „osoby” należące do złowrogiego Hezbollahu, które wykonywały pod adresem wspomnianych „sił obronnych” nieprzyzwoite, a nawet nieprzyjazne gesty – a w tej sytuacji nie było rady, tylko trzeba było użyć inteligentnej amunicji, która te „osoby” raniła, podczas gdy nikomu innemu nic się nie stało. Albo też wspomniane „osoby” nie należały do złowrogiego Hezbollahu, tylko zostały zaproszone przez członków „sił pokojowych” ONZ na wieżę, żeby umilić im i urozmaicić pełnienie służby. Mogły to jednak być osoby palestyńskie płci przeciwnej – i to właśnie zdezorientowało sztuczną inteligencję, ogólnie przecież skalibrowaną na mniej wartościowych Palestyńczyków. I wreszcie możliwość trzecia – że pod wpływem cyberataków ze strony zimnego, ruskiego czekisty Putina, który w dymach bijących z tamtejszych operacji pokojowych próbuje wędzić swoje półgęski – nie tylko sztuczna, ale i zwyczajna inteligencja się rozkalibrowała, to znaczy – zbisurmaniła – no i doszło do nieszczęścia.
Ponieważ w tych „siłach pokojowych” ONZ w Libanie służą też nasi, to znaczy – polscy żołnierzykowie, do zabrania głosu w tej sprawie poczuł się zobowiązany pan minister obrony narodowej w dwóch osobach, czyli minister-ministrowicz Władysław Kosiniak-Kamysz. Groźnie pokiwał bezcennemu Izraelowi palcem w bucie oświadczając, że strona polska „potępia” ten ostrzał w dodatku – „z całą stanowczością” – cokolwiek by to miało znaczyć. Zaznaczył jednocześnie, że wszystko złe się z tego bierze, że Polska, z winy pana prezydenta Dudy, w bezcennym Izraelu nie ma ambasadora. Gdyby miała – aaa, to co innego. Taki ambasador, zanim zostałby opluty, mógłby własną piersią zasłonić wieżę, dzięki czemu żadne „osoby” nie zostałyby ranne, w tym również ambasador – bo sztuczna inteligencja z pewnością rozpoznałaby w nim członka korpusu dyplomatycznego i taktownie go ominęła.
Na czele resortu obrony powinien stać człowiek wykazujący się szczególną odwagą. Niestety Władysław Kosiniak-Kamysz – zwany ironicznie „tygryskiem” – po raz kolejny udowodnił, że nie nadaje się na stanowisko ministra obrony narodowej, gdyż jest tchórzem, za którego wstydzą się zapewne żołnierze Wojska Polskiego
Na początek definicja. Według Słownika Języka Polskiego PWN odwaga to «śmiała, świadoma postawa wobec niebezpieczeństwa».
Niebezpieczeństwa doświadczyli właśnie polscy żołnierze stacjonujący w Libanie, których ostrzelała zbrodnicza armia Izraela. Tymczasem nasz „Tygrysek” na platformie X (dawniej Twitter) skomentował sprawę następująco:
«Dziś w Libanie doszło do ataków na miejscowość Naqoura, w której stacjonuje dowództwo misji ONZ. W wyniku ataków nie ucierpiał żaden z polskich żołnierzy stacjonujących w Libanie. W bazie stacjonowania PKW UNIFIL oraz na posterunkach, na których pełnią służbę nasi żołnierze, nie odnotowano niepokojących incydentów.»
Z lawiną komentarzy ruszyli użytkownicy X, którzy wytknęli szefowi MON pominięcie kluczowej informacji: kto zaatakował.
Adam Czarnecki: «Panie Premierze! Podpowiadam, że za atakami stoi, uwaga, uwaga, proszę się przygotować, Izrael. Oznaczę @IsraelinPoland oraz @YacovLivne, co by Pan nie musiał :)»
Katarzyna Maria: «To Izrael zaatakował nasze wojska! Miej odwagę to powiedzieć zanim Polska zostanie sprzedana tak, jak Ukraina!»
Rafał Mosiołek: «Czemu nie napisałeś, że ataku dokonał Izrael?»
Zachariasz: «Władek nie bój się trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Ataku dokonało zbrodnicze i terrorystyczne państwo Izrael, które to od roku popełnia ludobójstwo, mordując kobiety i dzieci w strefie Gazy i Libanie.»
Żona Gajowego: «Żydzi atakują wojska ONZ a ty łachu piszesz o incydencie? Łajzo…»
FIOLA: «Samo z siebie doszło? Co doszło? Ataki same się zaatakowały? Kto zaatakował? Co to za dezinformacja?»
Generał prof dr Jacek Śmigowski: «Jprdl Putina chcecie wgnieść w ziemię a brakuje odwagi by napisać, że zaatakował Izrael.»
Serwis X dość szybko zareagował, podłączając pod wpisem ministra adnotację: Czytelnicy dodali informacje kontekstowe, które mogą być przydatne dla innych. Ataku dokonały wojska izraelskie.
Jako że komentujący wyżywali się na profilu samego „tygryska”, nie brakowało też humorystyczno-uszczypliwych uwag.
Marcin Stein: «Jak się kosiniak boi to niech kamysz powie że to Żymianie.»
xBond: «Ma Pan zaszczyt piastować tak wysokie stanowisko w RP, a musi Pana poprawiać serwis X.»
Paweł Machitko: «Atak UFO najwyraźniej.»
ZMOK.PL: «Panie kamysz. Ale kto zaatakował? Podpowiem, że na: ż Śmiało. Wróg zdemaskowany i określony, to wróg o połowę mniej groźny.»
Ewelina S.W.: «Czy tam ukrywał się Hamas? Czy były korytarze pod budynkami misji?»
GeorgeWaw: «Czy nasi żołnierze ukrywają w podziemiach hezbollah? Lepiej to wcześniej wyjaśnić żydom zanim ktoś z naszych zginie.»
Zygrfyd Czaban: «“Marsjanie w Libanie”. Pan sobie z nas jaja robisz.»
Właściciel profilu Kogut Tomasz przygotował nawet sondę:
Kto zaatakował? 1) Gargamel z Klakierem; 2) Sithowie; 3) Książę Ightorn i ogry; 4) Harkonnenowie.
Byłoby to wszystko całkiem śmieszne, gdyby nie było tragiczne. Postawa szefa resortu obrony do złudzenia przypomina zachowanie prezydenta Andrzeja Dudy, Zwierzchnika Sił Zbrojnych, kiedy pół roku temu armia izraelska z premedytacją zaatakowała konwój z pomocą humanitarną.
Wśród ofiar tamtego ataku był polski wolontariusz Damian Soból. Tymczasem prezydent Polski komentując wydarzenie na X, również nie miał odwagi napisać, że agresji dokonała armia Izraela. Bestialski atak określił jedynie jako „tragedię”. Skandaliczny wpis Andrzeja Dudy wyglądał następująco.
«Z głębokim bólem przyjąłem informację o śmierci w Strefie Gazy wolontariuszy z organizacji World Central Kitchen, w tym polskiego obywatela. Jestem myślami z ich najbliższymi. Ci odważni ludzie swoją służbą i poświęceniem dla bliźnich zmieniali świat na lepsze. Tragedia ta nigdy nie powinna się wydarzyć i musi zostać wyjaśniona.»
Kiedy ci tchórze wysługujący się syjonistom zostaną wreszcie rozliczeni? Polacy – w tym żołnierze Wojska Polskiego – chyba nie mają już najmniejszych wątpliwości, że rządząca nami klika nie realizuje interesów narodu polskiego. Jeśli naród stanowczo na to nie zareaguje, to nie zasługuje na własne państwo. Komentarze na X – nawet te najbardziej celne – to za mało.
Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!” • 8 października 2024 tekst=5695
Myszy harcują, gdy kota nie czują. Kiedy w bezcennym Izraelu dzień w dzień odbywały się demonstracje, żeby ktoś wreszcie wpakował premiera Beniamina Netanjahu do kryminału, ten wykombinował sobie, że zamiast kopsać się z demonstrantami, lepiej będzie wykonać manewr ucieczki do przodu, to znaczy – ucieczki w wojnę. Oczywiście w tym celu trzeba było stworzyć wrażenie, że bezcenny Izrael został napadnięty – między innymi gwoli dostarczenia alibi amerykańskim hipokrytom. Amerykanie bowiem, nawet jak robią świństwa, czy dopuszczają się zbrodni, starają się – podobnie jak Sowieciarze – sprokurować sobie coś w rodzaju pozoru moralnego uzasadnienia. Dzięki niemu mogą nieustannie pławić się w poczuciu pierwotnej niewinności.
Opisał ten mechanizm Janusz Szpotański w nieśmiertelnym poemacie „ Caryca i zwierciadło”: „Wot Gitler, kakoj to durak. On się przechwalał zbrodnią swoją. A mudriec, to by sdiełał tak: Nu czto, że gdzieś koncłagry stoją? Nu czto, że dymią krematoria? Taż w nich przetapia się historia! Niewoli topią się okowy!. Powstaje sprawiedliwszy świat! Rodzi się typ człowieka nowy!”
Toteż Beniamin Netanjahu nakazał Mosadowi oślepnąć i ogłuchnąć, a może nawet – któż takie rzeczy może wiedzieć? – rozpocząć ostrzał bezcennego Izraela rakietami domowej roboty, wyrabianymi – czy aby nie przez palestyńskich konfidentów Mosadu? Dzięki temu cały świat mógł zobaczyć, że bezcenny Izrael został „zaskoczony” zdradzieckim atakiem, niczym Amerykanie w 1941 roku w Pearl Harbor.
W tej sytuacji już nie było mowy o pakowaniu Beniamina Netanjahu do kryminału. Przeciwnie. Amerykański prezydent Józio Biden przygalopował w podskokach do Tel Awivu, żeby złożyć izraelskiemu premierowi hołd lenny i uroczyście potwierdzić jego prawo do „samoobrony”. Dzięki temu nic już nie stało na przeszkodzie, by bezcenny Izrael rozpoczął w Strefie Gazy operację ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej, to znaczy – wybicia tych, których będzie można wybić i zmuszenia do ucieczki tych, którym uda się pozostać przy życiu. Miłujący wolność i pokój świat przyjął te cele do aprobującej wiadomości, dopraszając się tylko łaski, by bezcenny Izrael starał się zachować pozory humanitaryzmu, to znaczy – żeby bomby i pociski miały prawidłowe kalibery. Bezcenny Izrael chętnie na to przystał, bo cóż to dla niego za problem, kiedy przecież kontroluje zarówno „prasę międzynarodową”, która zawsze napisze, jak trzeba, jak i niezależne media amerykańskie? Toteż zarówno prezydent Józio Biden, jak i jego żydowscy i inni kolaboranci z Departamentu Stanu i innych instytucji doznali moralnego uspokojenia i tylko od czasu do czasu życzliwie napominali, by ostateczne rozwiązanie kwestii palestyńskiej przebiegało gites tenteges. Bezcenny Izrael upewniał wrażliwców, że wszystko jest gites tenteges i wszyscy byli zadowoleni – oczywiście z wyjątkiem Palestyńczyków – ale kto by sobie zawracał głowę jakimiś głupstwami, kiedy wszystko jest gites tenteges?
A tymczasem na amerykańskiej scenie politycznej nastąpiły przetasowania. Prezydent Józio Biden, który sprawiał wrażenie, że uparł się przewodzić Ameryce i światu do upadłego, nieoczekiwanie zrezygnował z kandydowania na prezydenta na rzecz pani Kamali Harris, która sprawia wrażenie, jakby była amerykańskim odpowiednikiem naszej posągowej pani Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Ona również kandydowała na tubylczego prezydenta i pamiętamy, jak to stała przed mikrofonami, a zaraz za nią – Wielce Czcigodny poseł Pupka, który scenicznym szeptem podpowiadał jej, co ma mówić, a ona głośno to powtarzała. Podobno pani Kamala też tak robi, tyle tylko, że dyskretniej, bo przy pomocy specjalnych kolczyków-słuchawek, w związku z czym żadnych suflerów koło niej nie widać i amerykańscy twardziele myślą, że naprawdę jest taka wyszczekana i że nie ma rady – trzeba na nią głosować.
Ponieważ zamachy na Donalda Trumpa, zarówno te sądowe, jak i te karabinowe, się nie udały, w związku z czym kampania przed listopadowymi wyborami wychodzi na ostatnią prostą, bezcenny Izrael musiał dojść do wniosku, że „jeśli nie teraz – to kiedy i jeśli nie my – to kto?” – i w ramach ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej otworzył drugi front – tym razem uderzając na Liban pod pretekstem zrobienia porządku z tamtejszym Hezbollahem.
Bo w Gazie robi porządek z Hamasem, a w Libanie – z Hezbollahem. Na początek ubił przywódcę znienawidzonego Hezbollahu, jegomościa o egzotycznym nazwisku Nasrallah, a ledwo tylko świat oswoił się z tą wiadomością – „siły obronne” bezcennego Izraela „wkroczyły” do Libanu, by wyzwolić go od znienawidzonego Hezbollahu. Bo Żydowie nauczyli się od Sowieciarzy, że nie mają żadnej „armii”, tylko „siły obronne”. A co mogą w razie czego zrobić „siły obronne”. Żadnej wojny rozpętać przecież nie mogą, to byłaby sprzeczność sama w sobie. Mogą tedy najwyżej „wkroczyć”, ale nie tak zwyczajnie, tylko gwoli wyzwolenia tamtejszego zagniewanego ludu od ciemięzców, w tym przypadku – od znienawidzonego Hezbollahu. Toteż wyzwalają, jak tylko mogą, a Libańczykowie, którzy od tego wyzwalania dostają kołowacizny, uciekają na oślep przed siebie, co sprawia wrażenie chaosu.
Jednak amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin, będący ostatnią instancją moralną na świecie, rodzajem Sądu Ostatecznego ustalił, że wszystko „gra i koliduje”, bo bezcenny Izrael ma prawo uwolnić się od presji ze strony znienawidzonego Hezbollahu. Nie tylko zresztą ustalił, ale żeby tym ustaleniom nadać odpowiedni ciężar gatunkowy, zapowiedział wysłanie w rejon Bliskiego Wschodu dodatkowych amerykańskich żołnierzyków, no i dwóch lotniskowców: „Prezydenta Trumana” i „Abrahama Lincolna”. Te lotniskowce to przede wszystkim po, to, by zniechęcić znienawidzony Iran do wtrącania się w wewnętrzne sprawy bezcennego Izraela, bo w przeciwnym razie będzie z nim brzydka sprawa.
Tymczasem strachliwy szef europejskiej dyplomacji Józef Borell alarmuje, że jesteśmy „na skraju wojny totalnej”. Jakiej tam znowu „wojny”? Po pierwsze to nie jest żadna „wojna”, tylko „operacja pokojowa”, taka sama, jak ta, za którą prezydent Obama dostał w swoim czasie pokojową Nagrodę Nobla, a po drugie – wcale nie jest „totalna”, bo – podobnie jak operacja w Strefie Gazy” – jest całkowicie zgodna z konwencjami; to znaczy – bomby i pociski mają prawidłowe kalibery, więc jeśli nawet ten czy ów Palestyńczyk czy Libańczyk w swoim mniemaniu dozna krzywdy, to sam sobie winien. Kto mu kazał być Palestyńczykiem, czy innym głupim gojem, który powinien słuchać starszych i mądrzejszych?
I tego się powinniśmy trzymać w naszych ocenach moralnych, bo inaczej zejdziemy na manowce.
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.
Armia jest w stanie najwyższej gotowości na wypadek ataków terrorystycznych w rocznicę zamachu Hamasu, który 7 października 2023 r. dokonał największego w historii ataku na Izrael – ogłosił w piątek rzecznik sił zbrojnych Daniel Hagari. W nocy z soboty na niedzielę Izrael po raz kolejny uderzył na stolicę Libanu, a także zaatakował meczet i szkołę w Strefie Gazy.
Siły zbrojne Izraela ogłosiły w nocy z soboty na niedzielę, że uderzają w cele wspieranego przez Iran Hezbollahu na terenie Bejrutu, stolicy Libanu. Świadkowie poinformowali agencję Reutera o zmasowanym ostrzale południowych przedmieść miasta.
Izrael przeprowadził co najmniej pięć uderzeń na Bejrut, cztery z nich były „bardzo gwałtowne”, w mieście słychać było eksplozje, nad zaatakowanym terenem unoszą się chmury dymu – przekazała agencja AFP, powołując się na relacje własnych reporterów i informacje mediów libańskich.
Szef Sztabu Generalnego izraelskich sił zbrojnych gen. Herci Halewi zapowiedział w piątek, że armia będzie dalej walczyć z Hezbollahem, nie pozwalając tej terrorystycznej grupie na chwilę „ulgi lub wytchnienia”. Halewi dodał, że w trwającej od wtorku operacji lądowej na południu Libanu zabito ok. 440 bojowników Hezbollahu.
Hezbollah ogłosił natomiast w niedzielę nad ranem, że zaatakował izraelskie wojska na północy Izraela. Siły zbrojne tego kraju przekazały, że z terytorium Libanu wleciało nad Izrael około 30 pocisków, z czego część została przechwycona przez obronę przeciwlotniczą, a część spadła – podała CNN.
Ataki w Strefie Gazy
Izrael zaatakował także meczet w mieście Deir al-Balah w środkowej części Strefy Gazy. Współpracownik CNN przekazał, że w ostrzelanym meczecie chronili się przesiedleni Palestyńczycy. Podobną informację przekazali wcześniej świadkowie, na których powoływała się agencja Reutera.
W wyniku izraelskiego ataku zginęło co najmniej 21 osób. Po ataku cywile, przedstawiciele obrony cywilnej i pracownicy szpitala pracowali w ciemności, przy świetle latarek z telefonów komórkowych, starając się wydobyć rannych spod gruzów – podała CNN.
Na opisywanym przez tę stację nagraniu widać rozrzucone zwłoki zabitych oraz uczestników akcji ratunkowej, którzy krzyczą, znajdując kolejne ofiary. Ranni są przenoszeni na kocach do pobliskiego szpitala, niektórzy pokryci krwią i pyłem.
Siły Obronne Izraela poinformowały natomiast o „precyzyjnym uderzeniu” z powietrza na ośrodek dowodzenia terrorystów Hamasu znajdujący się „w budynku służącym dawniej za meczet Szuhada al-Aksa w Deir al-Balah”.
Samoloty bojowe zaatakowały również w tym mieście bojowników ukrywających się w centrum dowodzenia na terenie, gdzie dawniej mieściła się szkoła – podał portal Times of Israel, cytując izraelskie wojsko.
Również w przypadku szkoły, wbrew informacjom izraelskiej armii, pojawiły się doniesienia o znajdujących się tam przesiedleńcach. Władze Strefy Gazy poinformowały w sumie o 24 ofiarach obu ataków i blisko setce. Oskarżyły one Izrael o dokonanie „dwóch brutalnych masakr”.
Od razu zaznaczę, że kompletnie nie obchodzi mnie, kto jest szefem ONZ, bo nie obchodzi mnie sama ONZ, jako byt fasadowy, służący za instrument do chronienia przy pomocy veta, interesów nuklearnej ferajny, tworzącej (o ironio!) tzw. Radę Bezpieczeństwa.
Cała reszta (ze Szczerskim włącznie) to sztafaż czyli „mało istotne elementy, uzupełniające lub ozdabiające coś”.*
Zainteresowało mnie (ale tylko troszkę), to całe non grata, co chyba znaczy, że gratów/ odpadów/śmieci nie przyjmujemy , tym bardziej, że tzw. polskie media poinformowały, że Izrael przed tym oenzetowskim nołnejmem zamyka granicę.
I to, przyznam, bardzo mi się spodobało, jako że PRLbis/3RP granice przed odpadem wszelkim otwiera na oścież i choć, póki co, kończy się to otwarcie jedynie sekwencją pożarów składowisk, to jesteśmy dorośli i wiemy, że sytuacja jest rozwojowa i najciekawsze fajerwerki dopiero przed nami.
*** I gdy tak sobie patrzyłem za okno (bo ja mam okno, a za oknem miły widok) przyszło mi na myśl, że to non grata, w rozumieniu Izraela może znaczyć coś innego i niosącego znacznie poważniejsze konsekwencje, bo Izrael to nie jest jakaś popierdułka, ale państwo na serio i to serio bardzo, bo jak już zacznie, to na jednej serii się nie kończy.
No i ma należne mu, związane w posiadaniem veta, miejsce w tzw. Radzie Bezpieczeństwa – teraz siedzi na nim Murzynka, wyposażona dla ozdoby we flagę USA.
I to izraelskie non grata w formie, że użyję nowomowy, wielkoskalowej, ma teraz miejsce w Palestynie i oznacza utylizację, co brzmi ekologicznie, a zatem nikomu ważnemu nie przeszkadza.
*** Wystarczy włączyć sobie po południu Ale Jazeera, by mieć wolny wieczór od oglądania czegokolwiek i zająć się czymś pożytecznym – na przykład nic nierobieniem.
Nadwiślańskie media, ze swoją okrojoną treścią i prymitywną formą (staram się być uprzejmym) są, w porównaniu z tą stacją, 100 lat za Arabami.
Dziennikarze i eksperci różnych narodowości, mówiący (w odróżnieniu od np. CNN) po angielsku nie tylko ładnie, ale i WYRAŹNIE i stosujący zasadę “The Opinion and the Other Opinion”, znakomite zdjęcia i materiały wideo.
A właśnie: podsumowanie roku porządkowania sytuacji w Gazie przy pomocy sekwencji slajdów, składających się ze zdjęcia + liczby + jej opisu (to dla wyjątkowo niekumatych, bo zdjęcia i liczby są self-explanatory), co udowodnię na jednym tylko obrazku (prawda, że zawodowstwo?) niewymagające protez.
*** Wracając do oenzetowskiego nołnejma, co to od paru dni jest oficjalnie non grata:
w obliczu rozmachu, z jakim jest przeprowadzane oczyszczanie Gazy, jedna katastrofka samolotowa, a co dopiera jedna, banalna kawa, spontanicznie wypita gdzieś na mieście, to byłby ten, no… przypadek. Nieistotny zupełnie.
Zresztą, jeśli chodzi o kawę, to i w kraju nad Wisłą, jeden taki wścibski polityk, któremu się zachciało grzebać w nafcie, po paru łykach został rośliną na lat wiele, zanim sobie umarł.
Brrr…
Ja, na miejscu tego nołnejma, ustąpiłbym ze stanowiska, poszedłbym na sutą emeryturę, unikałbym nikomu niepotrzebnych podróży i zająłbym się osobistym parzeniem kawy.
A właśnie – dziś rano zmieliłem sobie nową porcję ziaren. Co za zapach…
Wygląda na to, że potomkowie Kaina chcą wszystkich ludzi wymordować lub wypędzić z Palestyny. Ułatwiając sobie zadanie nie nazywają ich ludźmi.Czy któryś z naszych partyjnych szambonurków przestał bulgotać z wyrazami poparcia? Zdażył się choć jeden taki wypadek?Innym aspektem jest nasza “humanitarna mocarstwowość” to nowe określenie na przyjmowanie wszelkiego syfu z zachodu i ze wschodu. Za obiecane paciorki przyjmujemy śmieci, odpady i bandytów. No i preparaty światowej mafii farmaceutycznej do utylizacji w ciałach pokłutych Polaków, a co gorsze bezbronnych dzieci.
Trwa już drugi tydzień okrutna eskalacja wojenna Izraela przeciw Libanowi. Ostatni największy atak bezpośredni miał miejsce w piątek ub. tygodnia, gdy zbombardowano południowe przedmieścia Bejrutu niszcząc dziesiątki wielopiętrowych budynków mieszkalnych i zabijając kilkadziesiąt osób. Wśród nich znalazł się przywódca Hezbollahu Hasan Nasr Allahwraz ze swymi przybocznymi. To zwiastuje dalszą krwawą jatkę na tym terenie, wraz z planowaną w najbliższym czasie inwazją lądową Izraela na Liban, co stać się może zarzewiem konfliktu światowego.
Należy zaznaczyć, że nie od dziś rozprawę ze swymi sąsiadami wszczyna Izrael z bezwarunkowym wsparciem USA. Ciesząca się opieka kolejnych prezydentów USA kamaryla syjonistyczna wojenna skupiona jest dziś wokół psychopatycznego jak się wydaje, premiera Netanjahu. Pod żelazną pięścią jego i podobnych mu współrządzących, stali się rozbestwioną soldateską, na która zdaje się już nikt na świecie nie ma wpływu. Uwiedzeni żądzą „danej im od Boga” władzy a także odwiecznym syjonistycznym mitem „Wielkiego Izraela” (Erec Israel) bez żenady wzorują się dziś na metodach wojny totalnej i strategii ludobójczej wziętej od swych niegdyś, jak to się określa, prześladowców z Trzeciej Rzeszy, doprowadziwszy już do niebywałych zniszczeń i mordów w palestyńskiej Gazie. Teraz rozszerzają swe działania o święta ziemię Liban – która wydała wielkich świętych Kościoła katolickiego i po której kroczyły niegdyś stopy apostołów oraz samego Jezusa.
Niech hołdem Legionu dla tej świętej ziemi świętych ludzi, przeżywającej teraz z rąk bezbożnego najeźdźcy dni swej męki, będzie tekst niniejszy o pielgrzymce do Libanu pisarza Grzegorza Musiała, który we wrześniu 2014 r. towarzyszył jako tłumacz ks. dr. Dariuszowi D. (inicjał na jego prośbę) prowadzącemu w Polsce od paru lat ośrodek kultu św. Charbela w Gostyniu, w bazylice Filipinów na Świętej Gorze. Tekst, ukazał się fragmentami w 2-tygodniku diecezji kaliskiej „Opiekun” z 07.01.15 r. i następnie zamieszczony w całości w kwartalniku „Opiekuna” zatytułowanym „Okno Wiary”. Z powodu swej objętości zaprezentowany będzie w czterech częściach.
Pokutujący Łotr
03.10.24
——————————————————————-
Piękno Libanu: morze i pasma ośnieżonych gór. Port Tripoli.
Grzegorz Musiał
LIBAN: PODRÓŻ DO ZIEMI ŚWIĘTYCH
SZARBELA I RAFKI (1)
Od paru lat narasta w Polsce zainteresowanie osobą św. Charbela Makhloufa (po polsku św. Sarbeliusza) – jednego z największych świętych Kościoła katolickiego, urodzonego i działającego w XIX w. w Libanie. Mówi się już dziś o „modzie na św. Charbela”. Coraz więcej osób, popadłszy w tarapaty życiowe, odmawia Nowennę do św. Charbela czy aplikuje sobie na chore członki przywiezione z Libanu oleje, które zawierają eliksir wydobywający się od chwili śmierci świętego z jego szat.
Urodzony 8 maja 1828 r. w rodzinie gorliwych chrześcijan maronickich w biednej górskiej wiosce Bequaa Kafra, portrafił zdobyć znakomite wykształcenie filozoficzne i teologiczne, lecz mimo przygotowania do wielkiej kariery duchownej, wybrał życie tylko z Bogiem i dla Boga. Zamieszkał w górskiej pustelni należącej do zespołu klasztornego św. Marona w Annaja, potężnej budowli wzniesionej z kamiennych bloków na wysokości 1200 metrów w górskim paśmie Libanu, około 10 km powyżej portu Byblos (będącągo fenickim centrum handlu drzewem cedrowym, transportowanym stąd m.in. do Egiptu faraonów a w późniejszych wiekach portu templariuszy, podbitego następnie przez Imperium Osmańskie).
Klasztor w Annaja, Liban.
Prawdziwie uboga pustelnia złożona z paru niskich izdebek i zlokalizowana powyżej klasztoru, na odludnym zboczu sąsiedniej góry, jest dziś miejscem pielgrzymek z całego świata. Już w chwili śmierci świętego w 1898 r., nad grobem Charbela pojawiło się nadprzyrodzone światło. Zjawisko to trwało 45 dni i nocy, przyciągając rzesze wiernych. Z obawy przed profanacją grobu, trumnę z ciałem zmarłego postanowiono przenieść do klasztoru, a wtedy okazało się, że ciało nie zesztywniało, jak to się dzieje po śmierci, ale było nadal wiotkie i nie uległo rozkładowi. Wydzielało też miły zapach oraz surowiczy płyn zmieszany z krwią. W dniu 24.07.1927 r. włożono ciało świętego do metalowej trumny i ukryto ją w marmurowym grobowcu w klasztorze Annaja. W roku 1950 wydano polecenie komisyjnej ekshumacji z uwagi na trwający nadal wyciek płynu z marmurowego sarkofagu, i znów – w obecności ekspertów – stwierdzono brak cech rozkładu ciała oraz stężenia pośmiertnego. Święty wyglądał jak w chwili śmierci. W dniu 07.08.1952 r. odbyła się ostatnia ekshumacja i nadal ciało zmarłego zachowywało się jak poprzednio, a płyn wydobywał się nieprzerwanie do 1965 r., kiedy to beatyfikacji o. Charbela dokonał papież Paweł VI.
Zdjęcie z 1950 r., na którym św. Charbel ujawnił swą twarz.
Prędko świat obiegła wieść o cudach – zwłaszcza uzdrowieniach ciała i duszy – jakie dokonują się za wstawiennictwem Charbela i cudownych właściwościach płynu, którego relikwie w postaci opakowanych w torebeczki ziarenek kadzidła ocieranego przez zakonników o miejsca emanacji płynu rozprowadzone są w klasztorze do dziś. Do wręcz nastroju sensacji doszło, kiedy opublikowano w 1950 r. jedyny wizerunek św. Charbela, jaki ukazał się po wywołaniu zdjęcia, które zrobili sobie przy jego grobie czterej maroniccy misjonarze. Na pierwszym planie widać wśród nich postać brodatego mnicha z opuszczonymi oczami, jakby pogrążonego w modlitwie. Eksperci wykluczyli możliwość oszustwa. Zdjęcie to okazało sie przydatne także w procesie kanonizacji, do której doszło 9 października 1977 r. na Placu św. Piotra w Rzymie.
*
Trochę w cieniu św. Charbela jest postać innej wielkiej świętej Libanu: św. Rafqui (po polsku zwanej „Rafką”). Była mniszką Zgromadzenia Córek Maryi i Zakonu Libańskich Mniszek Maronickich. Wymodliwszy u Boga łaskę cierpienia, przez które pragnęła jak najbardziej upodobnić swój los do życia swego Mistrza, Jezusa Chrystusa, Rafka – ciesząca się zawsze doskonałym zdrowiem – zapadła na choroby trapiące ją do końca długiego życia. W tym nadmierną łamliwość kości i obuoczne zapalenie naczyniówki, zakończone całkowitą ślepotą. Również i jej grób, po śmierci Rafki w 1914 r., zaczął promieniować jasnością i chorzy, którzy przybywali prosząc ją o wstawiennictwo, do dziś doznają niewytłumaczalnych uleczeń.
Maronici
Podróż do Libanu odbyłem we wrześniu 2014 r. jako tłumacz towarzyszący księdzu D., szerzącemu od paru lat kult św. Charbela w bazylice Filipinów w Gostyniu na Świętej Górze (będącej też miejscem kultu Matki Bożej w obrazie Świętej Róży Duchownej). Chętnie na jego propozycję przystałem, bo miałaby to być nie tyle banalna podróż turystyczna, ale pielgrzymka do błogosławionej krainy, którą uważa się za dalszy ciąg Ziemi Świętej. Po brukach miast wymienianych w Ewangeliach, Tyru czy Sydonu, stąpały wszak stopy apostołów, a zapewne i samego Chrystusa. Ukrytą nadzieją dwóch wędrowców – księdza D. i jego tłumacza – było też zdobycie z rąk przeora relikwii dla powstającego w Gostyniu w Wielkopolsce centrum kultu św. Charbela w Polsce.
Przed wyjazdem zająłem się więc rekapitulacją niezbędnych faktów z historii i teraźniejszości Libanu. Choć należy on do Ligi Arabskiej, nie jest państwem czysto arabskim. W starożytności nazywał się Fenicją i zamieszkiwali go głównie Fenicjanie, a także Semici, Persowie, ludy syryjskie, chaldejskie i ormiańskie. Gdy w VII w. po Chrystusie teren ten był już w większości schrystianizowany, najechany został przez Arabów i poddany islamizacji, zyskując obecny tu do dzisiaj arabski nalot. Obecnie ludność Libanu liczy ok. 4 mln i jest w połowie muzułmańska, w drugiej połowie nadal chrześcijańska, a ściślej maronicka. Żyją ze sobą na ogół zgodnie, wyjąwszy okresy w historii, kiedy to – najczęściej z poduszczenia zewnętrznych sił, którym zależało na panowaniu nad skłóconą ludnością – „napuszczano” ich na siebie. Równowaga ta arabsko-maronicka znajduje odzwierciedlenie m.in. w libańskim prawie, które nakazuje, aby premierem Libanu raz był muzułmanin i prezydentem maronita, a w następnych wyborach odwrotnie. Od samych mieszkańców Libanu dowiem się niebawem, że system ten działa bez przeszkód i dla dobra kraju, dopóki nie zaczęły nim manipulować służby amerykańskie, izraelskie czy innych wrogich potęg rządzących światem.
*
Maronici są jednym z najstarszych kościołów chrześcijańskich na świecie, od tysiąca lat połączonym unią z Watykanem. Ich rdzeń stanowią potomkowie dawnych Żydów i nadmorskich Fenicjan, którzy przyjęli chrześcijaństwo w czasach Piotra Apostoła. Maronici głoszą z duma, że pierwsi z nich osobiście byli przez niego zostali chrzczeni i włączeni do patriarchatu Antiochii, którego Piotr był pierwszym patriarchą, zanim udał się do Rzymu.
Krzyżowcy odkrywają wspólnotę maronitów w górach Libanu (autor nieznany)
Maronici pozostali wierni Chrystusowi przez 2 tysiące lat. Ich unia z Watykanem powstała podczas wypraw krzyżowych w ciekawych okolicznościach. Templariusze, stacjonujący w północnym Libanie w okolicy portu Trypolis, natknęli się podczas jednej z wypraw w jednej z górskich dolin na brodatych mężczyzn uzbrojonych w strzały i miecze, którzy choć wyglądali na Arabów, mówili po aramejsku, czyli w języku Apostołów. Czcili oni Jezusa i Maryję, czcili też pamięć późniejszego świętego Kościoła katolickiego Abrahama z Cyr – biskupa Harranu oraz jego ucznia, również późniejszego świętego katolickiego, Marona (zm. ok. 410 r. po Chr.). Od jego imienia przyjęli nazwę. Podczas inwazji islamu na chrześcijański Liban w VII w., maronici znaleźli schronienie w niedostępnych pieczarach doliny Quadisha, chroniąc się przed Arabami i przechowując depozyt chrześcijańskiej wiary nietknięty późniejszymi skażeniami licznych bliskowschodnich herezji, zwłaszcza monofizytyzmu.
Krzyżowcy, oszołomieni swoim „znaleziskiem” doprowadzili do spotkania w Rzymie z papieżem Innocentym III starszyzny maronickiej pod przewodnictwem ich ówczesnego patriarchy Jeremiasza z Amszit. Ojciec święty był pod wrażeniem czystej chrześcijańskiej wiary płonącej w sercach przybyszy z gór Libanu, a także ducha modlitwy, jakim byli napełnieni. Po przyjęciu ich uroczystego wyznania wiary katolickiej, zezwolono na udział patriarchy Jeremiasza w Soborze Laterańskim w 1215 r. i na zawarcie przez maronitów unii z Watykanem. Do Libanu zaczęli napływać mnisi z Europy, zaś do Rzymu zapraszano maronickich studentów, zwłaszcza odkąd w 1584 r. powstało Collegium Maronitum Romanum, zapoznające Zachód z liturgią syryjską i gromadzące zbiory orientalnego chrześcijaństwa.
Od tamtych czasów, maronici są pełnoprawnymi członkami Kościoła katolickiego i naszymi braćmi w wierze.
Izrael: Grupa osadników reklamuje nowe nieruchomości w południowym Libanie
Ruch na rzecz osadnictwa w południowym Libanie stwierdził, że zasiedlenie owego obszaru przyniesie “prawdziwe i stabilne bezpieczeństwo północnemu Izraelowi”.
Izraelska grupa osadników promuje nowe nieruchomości na sprzedaż w południowym Libanie, podczas gdy izraelska armia prowadzi kampanię bombardowań w kraju, w której od połowy września zginęło ponad 1000 osób.
“Po wyeliminowaniu przywództwa Hezbollahu… czy ty też marzysz o dużym domu, widoku na ośnieżone góry i ciepłej społeczności w kraju naszych przodków?”– czytamy w ogłoszeniu.
Ekstremistyczna grupa osadników pojawiła się w marcu jako marginalny ruch naciskający na zasiedlenie południowego Libanu, co według niej przyniosłoby “prawdziwe i stabilne bezpieczeństwo północnemu Izraelowi” i umożliwiłoby krajowi odzyskanie “granic biblijnych”. Grupa początkowo liczyła kilkuset członków, ale od tego czasu jej liczba wzrosła, a jej fora Whatsapp gromadzą podobno około 3000 członków.
W oświadczeniu na swojej stronie internetowej twierdzi, że osiedlenie się w południowym Libanie jest “konieczne dla bezpieczeństwa Izraela” i że “tylko izraelska obecność cywilna zapewni stabilną kontrolę i zapobiegnie przekształceniu się tego obszaru w bastion terrorystów”.
Witryna ruchu opublikowała niedawno mapę południowego Libanu z wyszczególnieniem co najmniej 300 nowych osiedli, z libańskimi wioskami i miastami na południe od rzeki Litani przemianowanymi na hebrajskie nazwy.
Grupa wysłała również balony na ten obszar z napisami grożącymi mieszkańcom “natychmiastową ewakuacją”, ponieważ “jest to ziemia Izraela, która należy do Żydów”. Założyciel ruchu, profesor Amos Azaria, powiedział Middle East Eye, że: “Posiadanie właściwej granicy opartej na rzece Litani lub Zahrani [rzeka] nie tylko pozwoli na właściwą kontrolę nad granicą, ale w rzeczywistości skróci granicę, ponieważ stanie się ona bardziej linią prostą.” https://www.timesofisrael.com/fringe-far-right-conference-to-advocate-occupation-and-settlement-of-south-lebanon/
“Ponieważ Hezbollah dba tylko o ziemię, a nie o liczbę zabitych żołnierzy, jedynym sposobem na wygraną jest budowanie osiedli” – dodał. W liście opublikowanym w środę starszy rabin Yitzchak Ginsburgh wezwał do podboju i zasiedlenia południowego Libanu, mówiąc, że “wróg musi zostać uderzony z pełną siłą”,a Liban jest częścią “Ziemi Izraela” i został “dany narodowi żydowskiemu przez Boga”.
“Dziś jest jasne, że nadszedł czas, aby podbić również terytoria libańskie, tylko w ten sposób można usunąć zagrożenie i zaprowadzić prawdziwy pokój w całym kraju. Po podboju i wypędzeniu wrogiej ludności należy założyć żydowskie osiedle, dopełniając w ten sposób zwycięstwa” – napisał.
W listopadzie 2023 roku, gdy bombardowanie i inwazja na Gazę były już w toku, kapitan Amichai Friedman, rabin bazy wojskowej brygady Nahal, oświadczył, że Izrael zamierza zająć nie tylko Gazę, ale także Liban. “Ta ziemia jest nasza. Cała. Włącznie z Gazą. Włącznie z Libanem. To wszystko jest Ziemię Obiecaną”– powiedział grupie żołnierzy.
Dwaj chirurdzy, którzy pracowali w szpitalu w Strefie Gazy w czasie izraelskiej ofensywy, oskarżają władze Izraela o ludobójstwo Palestyńczyków.
Dr Feroze Sidhwa i dr Mark Perlmutter to amerykańscy chirurdzy, którzy w marcu tego roku na ochotnika udali się do Strefy Gazy, aby zajmować się rannymi w wyniku izraelskiego ostrzału. Obaj specjaliści w ostrych słowach określili działania izraelskiej armii, stwierdzając, że dokonuje ona ludobójstwa narodu palestyńskiego.
– To, co znaleźliśmy w Gazie, to społeczeństwo, które zostało całkowicie zniszczone – powiedział Sidhwa dodając, że “każdy, kogo spotkaliśmy, od noworodków po osoby starsze, jest niedożywiony”.
Wstrząsające zeznania
Dr Perlmutter jest prezesem World Surgical Foundation i byłym prezesem sekcji Stanów Zjednoczonych International College of Surgeons. W niezwykle szczerym wywiadzie dla CBS News z 21 lipca Perlmutter stwierdził, że podczas 40 podróży misyjnych w ciągu 30 lat nigdzie nie widział takiej rzezi, jakiej był świadkiem w ciągu zaledwie pierwszego tygodnia w Strefie Gazy.
– Widziałem więcej spalonych dzieci niż kiedykolwiek w życiu. Więcej poszarpanych ciał dzieci w ciągu zaledwie pierwszego tygodnia. Brakujące części ciała, zmiażdżone przez budynki lub wybuchy bomb – mówił.
Według Perlmuttera “90 procent pacjentów przybywających na noszach to były dzieci – maluchy, nastolatkowie i niemowlęta. Rzadko dorośli”. Na “czterech noszach mieliśmy od 12 do 15 dzieci”, przy czym na każdym z nich znajdowało się do czterech ciał.
– Jedna trzecia nie żyła, jedna trzecia umierała przed nami, a jedna trzecia docierała na salę operacyjną – wskazał chirurg. Perlmutter powiedział wówczas, że 80 procent osób, które zabrał na salę operacyjną, stanowiły dzieci, w większości małe dzieci lub niemowlęta. Perlmutter wielokrotnie podkreślał, że dzieci były również rutynowo zabijane przez snajperów.
Po powrocie z Gazy Perlmutter i Sidhwa opublikowali list otwarty skierowany do przywódców USA, w którym wezwali do zaprzestania dostaw broni do Izraela, “dopóki będzie trwało to ludobójstwo, dopóki nie zostanie zakończone izraelskie oblężenie Gazy i dopóki nie zostaną wynegocjowane warunki zakończenia okupacji”.
W specjalnym apelu do ONZ obaj lekarze przedstawili świadectwo naocznych egzekucji dzieci i personelu medycznego przez wojska Izraela. Jak się jednak okazało, funkcjonariusze służb bezpieczeństwa odebrali delegatom ONZ ulotki zawierające zeznania Perlmuttera i Sidhwy. W materiałach znajdował się również link do film, na którym obaj lekarze opowiadają o przerażających praktykach izraelskich żołnierzy wobec dzieci i osób starszych.
Aktywista Jose Vega pyta, dlaczego władze chciałyby zakazać dostępu do tych informacji decydentom ONZ. Jego zdaniem, dowody przedstawione przez dwóch chirurgów są tak wstrząsające, że ktoś podjął decyzję o ich ukryciu.
Kiedy sięgam do cytatów z Wikipedii, najczęściej narzekam na stronniczość tego kompendium wiedzy, a w dużej mierze źródła dezinformacji. Tematów uznanych za prawdy objawione przez tzw. mainstream nie weryfikuje całymi dekadami, ale też reaguje niemal natychmiast, by budować odpowiednią narrację dla wydarzeń bieżących. Przykłady można mnożyć, ale dziś pochylę się nad dwoma.
Oto, jak podała agencja Reuters, 17.09.2024 r. około 15:45, w wielu miejscach Libanu i Syrii, dokonano bezpośredniego ataku na kilka tysięcy osób. Nie stało się to za pośrednictwem ostrzału karabinowego, uderzenia dronami, czy nalotów bombowych. Poszkodowanym eksplodowały w rękach ich własne pagery, czyli urządzenia, których w Polsce nie używamy od czasów, gdy na rynku pojawiły się telefony komórkowe, wygodniejsze i pozwalające na łączność dwukierunkową.
Już dzień po wydarzeniu, Wikipedia umieściła długi wpis opisujący to, co wydarzyło się na przedmieściach Bejrutu i w Syrii. Już choćby mnogość odwołań do różnych źródeł, w tym najświeższych artykułów z rozmaitych mediów, ale również archiwalnych, opisujących tło wojny w Strefie Gazy wskazuje, że tę internetową encyklopedię należy traktować z największą ostrożnością. Nawet w jej opisie pojawia się cudzysłów, przy określeniu, że poszkodowani zostali „głównie” członkowie Hezbollah. Libańskie władze podają jednak, że wiele ofiar stanowią cywile. Jak dowiadujemy się z kolejnych informacji medialnych, w wyniku tego niezwykłego aktu terroru zginęło co najmniej 12 osób, w tym 4 medyków i dwoje dzieci, ponad 4000 zostało rannych, a 200 jest w stanie krytycznym. Około 500 straciło wzrok. To ci, którzy zdążyli spojrzeć na wyświetlacz pagera. Tym, którzy nie usłyszeli sygnału przychodzącej wiadomości lub nie zdążyli od razu sięgnąć po urządzenie, eksplodowało ono przy pasku spodni, czy w kieszeni.
Atak skierowany był bezpośrednio w członków Hezbollah, którzy korzystali z pagerów na wyraźne polecenie ich przywódcy. Hasan Nasr Allah, w lutym br. poinformował ich, że służby izraelskie mają pełen wgląd w sieć komórkową, przez co są w stanie zinfiltrować całą organizację, w związku z czym należy używać pagerów, działających poza Internetem.
Hezbollah zakupił 5000 nowych urządzeń typu AR924, marki tajwańskiej firmy Gold Apollo. Według niektórych źródeł montowane one były z jej podzespołów w jednym z krajów europejskich. Oczywiście, w odnośniku do opisu pagera, Wikipedia już zdążyła odnieść się do wydarzeń z 17 września. Czytamy w nim, że „w 2024 r., według urzędników poinformowanych o operacji, podczas transportu do Libanu, izraelski personel wywiadowczy manipulował przy pagerach i dodał do nich materiały wybuchowe (…) Założyciel Gold Apollo, Hsu Ching-Kuang, powiedział dziennikarzom na Tajwanie, że firma nie wyprodukowała pagerów użytych w eksplozjach, ale zostały one złożone przez jej długoterminowego partnera, węgierską firmę BAC Consulting KFT, na podstawie licencji, zawartej na okres trzech lat. BAC Consulting KFT współpracował z Gold Apollo i reprezentował wiele jego produktów. Gold Apollo nie dostarczyło jednak żadnych dowodów na zawarcie umowy”.
Jak widzimy, w sprawę wpleciono już nie tylko Tajwan, ale i, znienawidzone przez globalistyczną sitwę, Węgry. Tak, czy inaczej, nikt poza samym zainteresowanym, nie kwestionuje sprawstwa Izraela.
Najprawdopodobniej, jest to typowa „ucieczka do przodu”, mająca uciąć jakiekolwiek spekulacje dotyczące wcześniejszej wiedzy USA, a może wręcz współudziału w ataku. Podejrzenie takie nie jest pozbawione podstaw, ponieważ Wikipedia w przywoływanym wpisie donosi, iż „Centrum Medyczne Uniwersytetu Amerykańskiego w Bejrucie zmodernizowało swoją ‘infrastrukturę systemu przywoławczego’ w kwietniu 2024 r.. Została ona aktywowana 29 sierpnia 2024 r.. Irańskie media cytowały to, jako dowód wcześniejszej wiedzy Amerykanów o ataku. Szpital zaprzeczył, jakoby ta modernizacja miała związek z eksplozjami”. (wytł. smk)
Reuters, cytując swoje libańskie źródło ujawniła, że w każdym z urządzeń „zamontowano elektroniczną płytkę, która po otrzymaniu dedykowanego kodu wyzwalała detonację 3-gramowego ładunku wybuchowego”. Oczywiście, Izrael spodziewa się uderzenia odwetowego, o czym informuje m.in. Telegraph.
Wikipedia podaje również, że „zabity został syn libańskiego posła Ali Ammara, członka Hezbollahu”. W tym samym artykule informuje precyzyjnie, że „24 godziny po pierwszych eksplozjach, w Libanie doszło do drugiej fali wybuchów. Eksplozje odnotowano w Bejrucie, dolinie Bekaa i na południu kraju. Hezbollah stwierdził, że eksplozje wyzwoliły ręczne radia. To krótkofalówki ICOM-IC-V82, o których wiadomo, że są używane przez bojowników Hezbollahu. Wybuchy spowodowały również pożary w ich domach. Inne eksplozje miały miejsce na pogrzebach bojowników zabitych w pierwszej fali”.
To prawdopodobnie podczas jednego z tych pochówków zdetonowany ładunek wybuchowy zabił 8-letnią dziewczynkę.
Tak doskonale zorientowana Wikipedia, w której znaleźć można wiadomości, jakich próżno szukać w mediach specjalizujących się w tzw. newsach, z uporem twierdzi od lat, że 11.09.2001 r. „telefony komórkowe i telefony na kartę kredytową w samolocie odegrały ważną rolę podczas i po ataku, począwszy od porwanych pasażerów, którzy dzwonili do rodziny lub powiadamiali władze o tym, co się dzieje (…) Według raportu Komisji 9/11, 13 pasażerów lotu 93 wykonało łącznie ponad 30 połączeń (…) Podobno były trzy rozmowy telefoniczne z lotu 11, pięć z lotu 175 i trzy z lotu 77”.
Tę niedorzeczność opisałem szczegółowo w kilku książkach, wskazując na techniczną niemożność nawiązania, a tym bardziej podtrzymania rozmowy z telefonu komórkowego w 2001 r., na wysokości większej, niż 2500 metrów nad ziemią.
Pierwszy lot, podczas którego możliwe było wykonywanie połączeń z telefonów komórkowych miał miejsce w r. 2004! Stało się to możliwe dzięki współpracy Qualcomm Inc. i American Airlines, co obie firmy z dumą ogłosiły przyszłym pasażerom i posiadaczom ich giełdowych akcji 14 lipca owego roku.
Będę o tym z uporem przypominał, bo dla inteligentnych inaczej nie może być pobłażania ze strony ludzi, którzy przykładali się do nauki w latach młodości i nie są tak zdeprawowani, by robić wodę z mózgu kolejnym pokoleniom.
Źródła w służbach bezpieczeństwa i urzędnicy twierdzą, że co najmniej 14 osób zginęło, a 450 zostało rannych, gdy w stolicy kraju Bejrucie oraz w południowym Libanie, przy granicy z Izraelem, nagle zaczęły eksplodować przenośne radia.
Pierwszy taki atak miał na celu pagery, zabijając co najmniej 12 osób i raniąc kolejne 2800. W drugim ataku to osobiste radia używane przez bojowników Hezbollahu eksplodowały bez ostrzeżenia.
Według doniesień, radia przenośne zamówiono około pięć miesięcy temu, mniej więcej w tym samym czasie, co pagery.
Kilka systemów fotowoltaiki eksplodowało również w Bejrucie i południowym Libanie mniej więcej w tym samym czasie. Hezbollah obwinia Izrael za wszystkie te śmiertelne incydenty.
Więcej martwych cywilów
Chociaż głównym celem ataków byli prawdopodobnie żołnierze Hezbollahu, w wybuchach ucierpieli także cywile, w tym dwójka dzieci, które zginęły na skutek eksplozji.
Jak podają źródła, izraelscy agenci zdetonowali wszystkie pozostałe ładunki-pułapki po pierwszej serii eksplozji pagerów, ponieważ Izrael uważa, że Hezbollah je znalazł i unieszkodliwił.
Pagery, znane jako AR-924, zostały rzekomo wyprodukowane w Budapeszcie przez firmę o nazwie BAC, która uzyskała licencję na nazwę Gold Apollo, tajwańskiego producenta elektroniki. Nadal nie wiadomo, kto jest odpowiedzialny za produkcję śmiercionośnych pagerów.
Węgierscy urzędnicy twierdzą, że w kraju nie ma żadnego zakładu produkującego pagery, zrzucając winę na firmę Gold Apollo, która również zaprzecza, że wyprodukowała pagery.
„Władze potwierdziły, że wspomniana firma jest pośrednikiem handlowym i nie posiada żadnej działalności produkcyjnej ani operacyjnej na Węgrzech” – powiedział w oświadczeniu rzecznik węgierskiego rządu Zoltan Kovacs.
„Urządzenia, o których mowa, nigdy nie znajdowały się na Węgrzech”.
Ogólne przekonanie jest takie, że Izrael przechwycił urządzenia po ich wyprodukowaniu i umieścił w nich materiał wybuchowy, zanim zostały wysłane do miejsca przeznaczenia w Libanie.
Materiał wybuchowy, o którym mowa, został wszczepiony obok baterii urządzeń. Następnie zdalny spust został użyty do spowodowania eksplozji urządzeń na żądanie.
Po ataku Siły Obronne Izraela (IDF) podały, że Hezbollah wystrzelił 10 rakiet przez granicę w kierunku północnego Izraela, prawdopodobnie w ramach obiecanego odwetu za ataki.
„Ruch oporu będzie dziś, jak każdego innego dnia, kontynuował swoje działania mające na celu wsparcie Gazy, jej mieszkańców i ruchu oporu, co stanowi odrębną ścieżkę od surowej kary, jaka czeka zbrodniczego wroga (Izrael) w odpowiedzi na wtorkową masakrę” – głosi oświadczenie Hezbollahu.
„To będzie kolejne rozliczenie, które nastąpi, jeśli Bóg pozwoli”.
Jeszcze bardziej złowieszcze ostrzeżenie wystosował Hashim Safi Al Din, wysoki rangą funkcjonariusz Hezbollahu i krewny Hassana Hasrallaha:
„Te ataki z pewnością zostaną ukarane w wyjątkowy sposób; będzie to krwawa, wyjątkowa zemsta”.
„Mam nadzieję, że nasi przywódcy wojskowi biorą pod uwagę konsekwencje posiadania przez nasze siły zbrojne elektroniki wyprodukowanej w Chinach po tym, jak to się stało” – powiedziała ta osoba. „To tylko wierzchołek góry lodowej”.
Inny napisał, że jest to podobne do tego, co CIA zrobiła w Iraku tuż przed wojną, kiedy to zleciła pewnej firmie sprzedaż systemów komputerowych do systemów obrony powietrznej, które automatycznie dodają kilka stopni do trajektorii pocisków i rakiet, „pozostawiając iracką armię z pytaniem, dlaczego ciągle nie trafiają w amerykańskie samoloty”.
Pewne młode państwo położone w Palestynie, zleciło swoim służbom specjalnym zaopatrzenie przeciwników w Libanie w tysiące pagerów. Dlaczego właśnie pagerów?
Wiedeń 19.09.2024 r.
To brzmi jak bajka. Dawno, dawno temu… w czasach przed-samrtfonowych, czyli w latach 90. XX wieku powszechne były w użyciu tzw. pagery.
Także i ja używałem takiego urządzenia. Nosiło się go za paskiem w spodniach i gdy wibrował oraz zapiszczał, na wyświetlaczu można było odczytać numer telefonu, pod który miałem oddzwonić. Szukałem najbliższej budki telefonicznej – dzisiaj to także archaizm – i oddzwaniałem do niecierpliwego szefa lub kolegi. Aby taki pager otrzymał zawiadomienie z numerem telefonu, wystarczyło zadzwonić pod numer operatora. Taka forma niewolnictwa zastąpiona w dzisiejszych czasach przez smartfony była wtedy powszechnie stosowana.
Pewne młode państwo położone w Palestynie, zleciło swoim służbom specjalnym zaopatrzenie przeciwników w Libanie w tysiące pagerów. Dlaczego właśnie pagerów? W dzisiejszych czasach używa się takie urządzenia do dwukierunkowej komunikacji na podobieństwo walkie-talkie. Panuje powszechne błędne przekonanie, że komunikacja niepodłączonym do żadnej sieci pagerem jest bardziej bezpieczna niż smartfonem. Jednak nie miłość do bliźniego była przyczyną tego „podarunku”. Pagery zostały dodatkowo wzbogacone środkiem wybuchowym PETN, który można w dowolnym momencie zdetonować.
Mówi się, że w Europie około 5000 pagerów tajwańskiej firmy Gold Apollo zostało wypełnionych 20 gramami materiału wybuchowego PETN. Według Sky News klientem były tajne służby Mossadu. Według sygnalisty amerykańskiej NSA, Edwarda Snowdena, jest to akt terroryzmu, który wywołałby masowy protest zachodnich mediów w innych miastach na całym świecie.
W mieszkaniu, w samochodzie, na ulicy, a także prawdopodobnie w samolocie, wybuchły jednocześnie setki urządzeń elektronicznych. Dotychczas zanotowano 11 ofiar śmiertelnych.
W związku z podejrzeniem skoordynowanych eksplozji setek pagerów radiowych w Libanie linie lotnicze Lufthansa i Air France wstrzymują loty do Izraela co najmniej do czwartku. Źródło.
Czego można oczekiwać od państwa, dążącego do barbarzyńskiego wyniszczenie narodu palestyńskiego? Naturalnie, że każdy kraj ma prawo się bronić przed atakami. Problem jest jednak w tym, że rok temu 7 października Izrael był motorem ataku Hamasu na własny kraj. Nie tylko umożliwił ten atak, ale przy pomocy Mossadu wspomógł go na wielu płaszczyznach. Więcej, armia izraelska czynnie uczestniczyła w tym ataku. Jeśli ktoś w to nie wierzy, niech obejrzy film opublikowany przez izraelską platformę ynetnews.com, pokazujący jak helikoptery tego państwa 7 października 2023 r. strzelały do cywilów we własnym kraju.
„Lancet”: liczba ofiar śmiertelnych żydowskiej agresji w Strefie Gazy sięga 186 tysięcy
Liczba ofiar śmiertelnych operacji wojskowej Izraela w Strefie Gazy może przekroczyć 186 tysięcy – podało brytyjskie czasopismo naukowe „Lancet”. Badanie wykazało, że czynniki takie jak choroby, spowodowane m.in. głodem, pośrednio doprowadzą w dłuższej perspektywie do większej liczby zgonów, nawet jeśli wojna się zakończy.
Z tekstu zatytułowanego Counting the dead in Gaza: difficult but essentialwynika, że narastające skutki wojny Izraela z palestyńską organizacją terrorystyczną Hamas mogą oznaczać, że prawdziwa liczba ofiar śmiertelnych może sięgnąć nawet ponad 186 tysięcy osób.
Artykuł został opublikowany w części korespondencyjnej czasopisma, a zatem nie był recenzowany naukowo. Jego autorami są: Rasha Khatib z Uniwersytetu w Bir Zajt na Zachodnim Brzegu Jordanu, Martin McKee z Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej oraz Salim Yusuf z organizacji Population Health Research Institute.
W pierwszych miesiącach wojny siły izraelskie zablokowały dostawy żywności i wody na terytorium Strefy. Równocześnie w ramach bombardowań i ofensywy lądowo-powietrznej zniszczeniu uległa cała infrastruktura cywilna, na co autorzy analizy zwrócili szczególną uwagę. Obecnie jakakolwiek pomoc dociera do mieszkańców pół-enklawy wyłącznie konwojami humanitarnymi.
Według ministerstwa zdrowia Strefy Gazy, kontrolowanego przez Hamas, od października 2023 roku, czyli rozpoczęcia przez izraelskie siły zbrojne działań odwetowych po ataku Hamasu na Izrael, zginęło już ponad 38 tys. Palestyńczyków. Jednak te zgony są zgłaszane dobrowolnie przez rodziny i bliskich ofiar, a w przypadku kostnic i szpitali – również przez personel medyczny.
W artykule na łamach pisma „Lancet” podkreślono, że liczba ofiar śmiertelnych jest wyższa, ponieważ oficjalne statystyki nie uwzględniają tysięcy osób pogrzebanych pod gruzami oraz zgonów pośrednich w wyniku zniszczenia obiektów służby zdrowia, systemów dystrybucji żywności oraz innej infrastruktury publicznej.
W raporcie przypomniano, że konflikty zbrojne mają pośrednie skutki zdrowotne, wykraczające poza bezpośrednie szkody spowodowane przemocą. Dlatego nawet jeśli wojna w Gazie zakończy się natychmiast, w nadchodzących miesiącach i latach będzie ona nadal – pośrednio – powodować wiele zgonów z powodu np. chorób.
„W niedawnych konfliktach liczba takich zgonów, będących konsekwencją wojny, jest od trzech do 15 razy większa niż liczba zgonów bezpośrednich. Stosując ostrożne szacunki, dotyczące czterech zgonów (przypadających) na jedną śmierć w ramach działań kinetycznych (bombardowania, ostrzału), w przypadku 37 396 zgłoszonych ofiar śmiertelnych nie jest wykluczone, że obecnemu konfliktowi w Gazie można przypisać aż do 186 tysięcy lub nawet więcej zgonów” – powiadomili autorzy badania.
Opublikowane dane prowadzą do konkluzji, że liczba ofiar śmiertelnych będzie znacznie większa – biorąc pod uwagę fakt, że znaczna część infrastruktury Strefy Gazy została zniszczona, przez co brakuje tam żywności, wody i schronienia dla cywilów. Ponadto Agencja Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy i Pracy dla Uchodźców Palestyńskich (UNRWA) utraciła część międzynarodowego finansowania wskutek oskarżeń ze strony Izraela o współpracę z Hamasem.
W tekście zauważono, że ONZ i Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zgadzają się, że twierdzenia o sfabrykowaniu danych, kierowane pod adresem władz palestyńskich w Gazie w związku z liczbą ofiar śmiertelnych są „nieprawdopodobne”.
Autorzy raportu przypomnieli, że Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości (MTS) stwierdził w styczniowych orzeczeniach tymczasowych w postępowaniu w sprawie zbrodni ludobójstwa, wszczętym przeciwko Izraelowi, że ten kraj musi „podjąć skuteczne środki, aby zapobiec zniszczeniom i zapewnić zachowanie dowodów” na podstawie Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa z 1948 roku.
Wojska izraelskie wkroczyły do Strefy Gazy po ataku terrorystycznym Hamasu z 7 października 2023 roku, w wyniku którego zginęło niemal 1200 osób, a 251 porwano jako zakładników. Podczas wojny śmierć poniosło ponad 38 tys. Palestyńczyków, z czego co najmniej 40 w ciągu ostatniej doby – poinformowały w poniedziałek władze medyczne kontrolowane przez Hamas, które w tym zestawieniu nie odróżniają cywilów od zabitych bojowników. Według izraelskiej armii około jednej trzeciej ofiar po stronie palestyńskiej to przedstawiciele Hamasu i innych ugrupowań terrorystycznych.
W efekcie wojny Strefa Gazy pogrążona jest w kryzysie humanitarnym na wielką skalę, a większość jej mieszkańców stała się wewnętrznymi uchodźcami.
Good news! Israel has agreed to accept Biden’s ceasefire deal as long as it can keep fighting. This is from CNN:
Israeli statement on Tuesday indicated it was poised to formally sign up to the current ceasefire plan for Gaza, while at the same time maintaining the freedom to keep fighting. CNN
Can you see how absurd this is? It’s like the fat man who agrees to go on a diet as long as he can still eat as much as he wants. It’s nonsense.
A ceasefire is a ceasefire. It is the termination of hostilities and an end to the fighting. Period. Israeli’s lawyerly wordplay does not change the meaning of the word or twist it to fit Israel’s strategic agenda. It is semantical gymnastics intended to hoodwink the public.
We shouldn’t have to point this out, but the media appears to be pressing the issue by carefully rephrasing Israel’s deliberate misunderstanding of what “ceasefire” means. Now –in the last 24 hours– they have slightly modified their approach again to better conceal their trickery. Now, instead of saying that a ceasefire allows them “the freedom to keep fighting”, they’re saying that “the ceasefire plan enables its war goals.”
There’s a subtle difference, but the meaning is the same. Israel wants to continue slaughtering civilians while saying they are in compliance with the ceasefire. It boggles the mind to think they’d put so much effort into finding a benign phrase for ‘continuing the killing’.
So, what’s really going on behind this misleading language?
That’s easy. Israel wants it to look like they’re cooperating with the Biden-backed ceasefire deal while continuing their military operation in Gaza. That’s it in a nutshell. Take a look at this Tuesday article at Newsweek:
Amid conflicting narratives over U.S. President Joe Biden’s latest push for a ceasefire… an Israeli official has told Newsweek that the U.S. proposal aligns with Prime Minister Benjamin Netanyahu’s goal of inflicting a lasting, decisive defeat against the Palestinian movement.
“Israel will not end the war before achieving all its war objectives: destroying Hamas’ military and governing capabilities, freeing all the hostages and ensuring Gaza doesn’t pose a threat to Israel in the future,” the Israeli official told Newsweek on background.
Obviously, the ceasefire proposal does NOT align with Netanyahu’s plan to keep fighting or it wouldn’t be a ceasefire. Right?
But the foofaraw over the meaning of “ceasefire” is just one of many cringe-worthy particulars linked to Biden’s ham-fisted Gaza policy. There’s also the administration’s wacko messaging problem. For example, on Tuesday:
Joe Biden announced that the ceasefire resolution (approved by the Security Council on Monday) was “Israel’s proposal.”
Also, on Tuesday, Secretary of State Anthony Blinken said the ceasefire resolution was “Israel’s proposal.”
W środę 12 czerwca br. setki protestujących Szwajcarów oraz obywateli innych krajów europejskich domagały się wykluczenia sportowców z Izraela z udziału w Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Przyczyną jest trwające w Strefie Gazy ludobójstwo.
Europejczycy chcą wykluczenia Izraela z Igrzysk Olimpijskich. Demonstranci zgromadzili się przed Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim w Lozannie z rękami pomalowanymi na czerwono, aby zwrócić uwagę na ofiary cywilne na terytorium Palestyny. Zostawili czerwone ślady dłoni na drzwiach wejściowych do budynku, próbując przekonać Komitet do podjęcia działań przeciwko zbrodniczemu, żydowskiemu reżimowi.
Protestujący przynieśli transparenty m.in. z napisami:„Bojkot Izraela, bojkot ludobójstwa”, „Ludzkość zawiodła”, „Wolna Palestyna” oraz „Zakażmy ludobójczemu państwu izraelskiemu udziału w igrzyskach olimpijskich”.
Wskazywali, że wykluczenie Rosji i Białorusi z Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku w związku z wojną na Ukrainie, zajęło Komitetowi zaledwie kilka dni. Nazwali Izrael „państwem przestępczym”, z dwoma zbrodniarzami na czele, których Prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego ściga listami gończymi.
“Izrael kpi z decyzji Trybunału Międzynarodowego Trybunału Karnego, a także Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości”– głosi broszura opublikowana przez protestujących, którzy wzywali do nałożenia sankcji na Tel Awiw.
Wezwali też prezydenta Francji Emmanuela Macrona do zerwania stosunków dyplomatycznych z Izraelem, narzucenia bojkotu kulturalnego i akademickiego na kraj oraz zakończenia porozumienia zezwalającego obywatelom francuskim na służbę w izraelskiej armii. Około 4000 obywateli Francji uczestniczy obecnie w żydowskiej pacyfikacji getta w Gazie.
Protest trwał nieco ponad dwie godziny i zakończył się bez interwencji policji.
Co ciekawe, w tegorocznych igrzyskach olimpijskich Rosjanie i Białorusini będą mogli uczestniczyć w charakterze zawodników neutralnych. Nie będą mogli wziąć udziału w ceremonii otwarcia i nie będą używać flag, emblematów ani hymnów swoich państw. Na mecze odbywające się w dniach 26 lipca–11 sierpnia nie będą zapraszani też oficjalni przedstawiciele rządów tych krajów.
Podobna decyzja w stosunku do żydowskich sportowców, wydaje się jak najbardziej proporcjonalna.
Jeśli Komitet Olimpijski tego nie zrobi, da paliwo dla teorii spiskowych o ogromnych żydowskich wpływach w świecie polityki, finansów, a także sportu.
ONZ wpisała Izrael i Hamas na tak zwaną „listę hańby”, dotyczącą łamania praw dzieci w konfliktach zbrojnych. Dokument ten jest załączony do rocznego raportu biura Sekretarza Generalnego ONZ Antonio Guterresa, który ma zostać przedłożony 14 czerwca Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
Wpisanie Izraela i Hamasu na „listę hańby” oznacza, że znalazły się one w gronie, które tworzą m.in. Rosja, Państwo Islamskie, Al-Kaida, Boko Haram, Afganistan, Irak, Birma, Somalia, Jemen i Syria. Izrael to pierwszy demokratycznie rządzony kraj, który znalazł się na tej liście.
Decyzja ONZ wywołała oburzenie w Izraelu. Premier tego kraju Benjamin Netanjahu powiedział, że „ONZ umieściła się dzisiaj na czarnej liście historii, dołączając do zwolenników morderców Hamasu”.
„Nasze siły obronne to najbardziej moralna armia na świecie i żadna urojeniowa decyzja ONZ tego nie zmieni” – oświadczył Netanjahu.
Formalne powiadomienie o wpisaniu Izraela na „listę hańby” otrzymał w piątek ambasador tego kraju przy ONZ Gilad Erdan, który także stwierdził, że „armia Izraela jest najbardziej moralną armią na świecie”. „Jestem całkowicie zszokowany i zniesmaczony tą haniebną decyzją” – powiedział.
Izraelski minister spraw zagranicznych Israel Kac zagroził, że ta decyzja „będzie miała konsekwencje dla relacji Izraela z ONZ”.
Wcześniejsza wersja tego artykułu została opublikowana przez Global Research.
Tekst substacka został poprawiony i rozszerzony w dniach 25–26 maja 2024 r
Wstęp
Za izraelskim planem „wymazania Gazy z mapy” z października 2023 r. kryje się złożona historia. To „ trwające ludobójstwo”, absolutna rzeź połączona z okrucieństwami.
Jest to zbrodnicze przedsięwzięcie oparte na izraelskiej doktrynie „usprawiedliwionej zemsty” , sformułowanej po raz pierwszy w 2001 roku.
Doktryna „usprawiedliwionej zemsty” w sposób jednoznaczny głosi, że Palestyna (mimo swoich ograniczonych możliwości militarnych) jest „agresorem” i że „ Izrael ma prawo się bronić”, co od 7 października 2023 r. polega na prowadzeniu starannie zaplanowanego ludobójstwo na narodzie palestyńskim.
Paul Larudee zadaje pytanie:
„Czy istnieje moment, w którym ludobójstwo w Gazie staje się na tyle rażące, że sprowokuje inne kraje do bezpośredniej interwencji w Strefie Gazy, aby zapobiec dalszemu ludobójstwu?
Czy Izrael może eksterminować całą populację bez nikogo, kto by ich powstrzymał?”
Odpowiedzi na to pytanie udziela Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) w formie nikczemnego zestawu oskarżeń skierowanych przeciwko Palestyńczykom, którzy są ofiarami „aktu ludobójstwa” wszczętego przez Izrael przy nieugiętym wsparciu większości zachodnich rządów.
Fałszywa flaga. „Palestyna atakuje Izrael”
Poniżej znajduje się oświadczenie prokuratora MTK Karima AA Khana (KC), w którym oskarża Hamas o popełnienie zbrodni przeciw ludzkości, a także zbrodni wojennych, przy ostrożnym ignorowaniu dowodów dotyczących izraelskiej operacji „fałszywej flagi”, która zakończyła się „świadomie” – na w imieniu rządu Netanjahu – za śmierć niewinnych izraelskich cywilów.
To są palestyńskie dzieci, które „prowadzą ataki na Izrael”
Jako były oficer wywiadu nie mogę uwierzyć, że Izrael nie miał wielu informatorów w Gazie, a także elektronicznych urządzeń podsłuchowych wzdłuż muru granicznego, które rejestrowałyby ruchy grup i pojazdów.
Innymi słowy, cała sprawa może być splotem kłamstw, jak to często bywa. (8 października 2023 r.)
Nie ma mowy, żeby Izrael nie wiedział o tym, co nadchodzi .
Dlaczego przejścia graniczne były szeroko otwarte?
Coś tu jest BARDZO NIE TAK, coś jest bardzo dziwnego, ten ciąg zdarzeń jest bardzo nietypowy i nietypowy dla izraelskiego systemu obronnego.
Dla mnie ten atak z zaskoczenia wygląda na zaplanowaną operację. Na wszystkich frontach.
Cechy ogrodzenia Gazy w dużej mierze potwierdzają powyższe stwierdzenia Giraldiego i Fenigsona:
Według izraelskiego ministerstwa obrony „bariera zawiera setki kamer, radarów i innych czujników, rozciąga się na 65 km
Ministerstwo stwierdziło, że „inteligentne ogrodzenie” projektu ma ponad sześć metrów wysokości, a bariera morska obejmuje środki wykrywające infiltrację drogą morską oraz zdalnie sterowany system uzbrojenia.
Należy rozumieć, że wprowadzenie fałszywej flagi było starannie skoordynowane z izraelskim „Aktem ludobójstwa” skierowanym przeciwko narodowi palestyńskiemu.
Tego samego dnia, 7 października 2023 r., Netanjahu rozpoczął operację wojskową przeciwko Strefie Gazy zatytułowaną „ Stan gotowości do wojny”.
Gdyby „operacja Al-Aksa burza” była „atakiem z zaskoczenia”, jak papugują media, „stan gotowości do wojny” Netanjahu nie mógłby zostać wprowadzony (w krótkim czasie) tego samego dnia, czyli 7 października 2023 r.
Istnieje długa historia izraelskich fałszywych flag
„…To jest temat „zielonego światła dla terroru”, który wywiad wojskowy (Ama”n) promuje od 1997 r., kiedy to umocniła się jego linia anty-Oslo. Od tego czasu temat ten był wielokrotnie powtarzany w kręgach wojskowych, aż w końcu stał się mantrą izraelskiej propagandy… ( zob. Chossudovsk y, 23 października 2023 r.)
Istnieje ciągłość: izraelski wywiad wojskowy pozostaje odpowiedzialny za realizację operacji pod fałszywą flagą w połączeniu z „Aktami ludobójstwa” skierowanymi przeciwko Palestynie.
„Izrael jest ofiarą palestyńskiej agresji”. Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) oskarża Palestynę
Jak na gorzką ironię, oskarżenia Prokuratora MTK pod adresem Hamasu (reprezentującego naród Gazy), które obejmują rzekome akty „eksterminacji”, „morderstwa” i „tortur”, sugerują, że ofiarą ludobójstwa jest raczej państwo Izrael niż Palestyna.
Według Oświadczenia MTK rzekomy „akt agresji” Palestyny przeciwko Izraelowi polega na:
Eksterminacja jako zbrodnia przeciw ludzkości, sprzeczna z art. 7 ust. 1 lit. b) Statutu Rzymskiego;
Morderstwo jako zbrodnia przeciw ludzkości, wbrew art. 7 ust. 1 lit. a) oraz jako zbrodnia wojenna, sprzecznie z art. 8 ust. 2 lit. c) ppkt i);
Branie zakładników jako zbrodnia wojenna, sprzeczne z artykułem 8(2)(c)(iii);
Gwałt i inne akty przemocy na tle seksualnym jako zbrodnie przeciwko ludzkości, sprzeczne z artykułem 7(1)(g), a także jako zbrodnie wojenne w rozumieniu artykułu 8(2)(e)(vi) w kontekście niewoli;
Tortury jako zbrodnia przeciw ludzkości, sprzeczna z artykułem 7 (1) (f), a także jako zbrodnia wojenna, sprzeczna z artykułem 8 (2) (c) (i), w kontekście niewoli;
Inne nieludzkie czyny stanowią zbrodnię przeciwko ludzkości, wbrew art. 7 ust. 1 lit. k), w kontekście niewoli;
Okrutne traktowanie jako zbrodnia wojenna sprzeczne z artykułem 8(2)(c)(i) w kontekście niewoli; I
Znieważenie godności osobistej jako zbrodnia wojenna, sprzeczna z artykułem 8(2)(c)(ii), w kontekście niewoli.
Te podstępne stwierdzenia prawne sugerują, że MTK de facto dał „swą pieczęć aprobaty” izraelskiej „Uzasadnionej zemsty” na narodzie Palestyny , która obecnie trwa.
O ile kwestia fałszywej flagi (pomimo obszernych dowodów) została mimochodem odrzucona przez MTK, a także przez zachodnie rządy i media, oskarżenia pod adresem Hamasu są bez znaczenia.
Prawo międzynarodowe jednoznacznie popiera „walkę zbrojną” dla narodów, które pragną samostanowienia pod „dominacją kolonialną i obcą”.
Rezolucja Organizacji Narodów Zjednoczonych nr 37/43 z dnia 3 grudnia 1982 r. „potwierdza zasadność walki narodów o niepodległość, integralność terytorialną, jedność narodową i wyzwolenie spod kolonialnej i obcej dominacji oraz obcej okupacji wszelkimi dostępnymi środkami, w tym walką zbrojną”. Kronika Palestyny (podkreślenie dodane)
Gra końcowa polega na wykluczeniu Palestyńczyków z ich ojczyzny.
Kłamstwo stało się Prawdą
Obszernie udokumentowane, że Izrael jest zaangażowany w akty „eksterminacji” Palestyńczyków.
A jednak to Izrael jest określany przez MTK jako „ofiarą agresji palestyńskiej”.
Ludobójstwo i fałszywe flagi
Chociaż MTK nie przyznaje się do stosowania „fałszywej flagi”, liczne dokumenty, świadkowie i oświadczenia potwierdzają izraelską inicjatywę fałszywej flagi.
Jak na gorzką ironię, strategia ataku fałszywej flagi została uznana przez Netanjahu w porozumieniu z partią Likud. Pochodzi z pyska konia:
„Każdy, kto chce udaremnić utworzenie państwa palestyńskiego, musi wspierać wzmocnienie Hamasu i przekazywanie Hamasowi pieniędzy” – powiedział [Netanjahu] na spotkaniu członków Knesetu swojej partii Likud w marcu 2019 r. „To część naszej strategii – izolować Palestyńczyków w Gazie od Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu”. ( Haaretz , 9 października 2023, podkreślenie dodane)
Co więcej, „Przekazywanie pieniędzy przez rząd Netanjahu na aktywa wywiadu Hamasu” zostało potwierdzone w raporcie Times of Israel z 8 października 2023 r.:
„Hamas był traktowany jak partner na szkodę Autonomii Palestyńskiej, aby uniemożliwić Abbasowi dążenie do utworzenia państwa palestyńskiego.
Hamas awansował z grupy terrorystycznej do organizacji, z którą Izrael prowadził negocjacje przez Egipt i której pozwolono na przyjmowanie przez przejścia graniczne Gazy walizek zawierających miliony dolarów z Kataru”. (podkreślenie dodane)
Operacja fałszywej flagi została wykorzystana do usprawiedliwienia przeprowadzenia starannie zaplanowanego „ludobójstwa”.
Dowód
Istnieje wiele dokumentów rządowych szczegółowo opisujących planowanie i przebieg ludobójstwa.
Mamy zapisane (co jest przedmiotem naszej analizy):
Niniejsze memorandum wywiadowcze zostało przygotowane na długo przed 7 października 2023 r.
Był on dostępny dla Zespołu ICC.
Istota dokumentu opisuje to, co się obecnie dzieje, a mianowicie wykluczenie Palestyńczyków z ich ojczyzny.
To jest plan Izraela (na naszych oczach)
„Przymusowe i trwałe przeniesienie 2,2 miliona palestyńskich mieszkańców Strefy Gazy na półwysep Synaj w Egipcie”.
To długoletnia i starannie przygotowana inicjatywa izraelskiego Ministerstwa Wywiadu, która została odtajniona 13 października 2023 r., czyli tydzień po rozpoczęciu inwazji na Strefę Gazy.
Jednocześnie izraelskie Ministerstwo Wywiadu było odpowiedzialne za wdrożenie fałszywej flagi.
Opcja. C. Ewakuacja ludności cywilnej z Gazy na Synaj
Dokument Opcji C jest Planem Wojny Izraela z Palestyną , którego zasadniczym celem jest:
Zniszczyć Palestynę jako państwo narodowe i wykluczyć Palestyńczyków z ich ojczyzny.
Państwo Izrael rażąco narusza Konwencję o ludobójstwie.
Rozważa się obalenie Hamasu, które, jeśli zostanie przeprowadzone, bez wątpienia doprowadzi do wykonania trzech nakazów aresztowania Hamasu wydanych przez MTK.
Opcja C. zakłada:
„Ewakuacja ludności cywilnej z Gazy na Synaj”
Szczegóły poniżej (podkreślenie dodane)
Izrael ma podjąć działania mające na celu ewakuację ludności cywilnej na Synaj. W pierwszym etapie na terenie Synaju zostaną założone miasta namiotowe.
Następny etap obejmuje utworzenie strefy humanitarnej mającej pomóc ludności cywilnej Gazy oraz budowę miast na przesiedlonym obszarze północnego Synaju.
Na terenie Egiptu należy utworzyć kilkukilometrową sterylną strefę i nie można zezwalać na powrót ludności do działalności/mieszkań w pobliżu granicy z Izraelem.
Ponadto należy ustanowić obwód bezpieczeństwa na naszym terytorium [Izraela] w pobliżu granicy z Egiptem. ( Opcja C )
W odniesieniu do propagandy, lobbingu i public relations nacisk kładziony jest na:
„ wykorzystując wsparcie Stanów Zjednoczonych i dodatkowych krajów proizraelskich dla tego przedsięwzięcia”.
Rola Egiptu w wariancie C jest oczywiście kluczowa:
Egipt ma obowiązek na mocy prawa międzynarodowego umożliwić przejazd ludności.
Izrael musi działać na rzecz promowania szerokiej inicjatywy dyplomatycznej skierowanej do krajów, które wesprą pomoc wysiedlonej ludności i zgodzą się przyjąć ją jako uchodźców.
W ramach ruchu solidarności z Palestyną ważne jest, aby w pełni zrozumieć opcję C. Jest to przedsięwzięcie przestępcze. Jest to część izraelskiego „Aktu Ludobójstwa”.
Mamy do czynienia z absurdalną „retoryką odwróconą do góry nogami” „ Mundus inversus” ze strony Prokuratora MTK.
Choć prokurator MTK oskarża Palestynę, słusznie przyznaje się do zbrodni popełnionych przez premiera Benjamina Netanjahu i izraelskiego ministra obrony Yoava Gallanta , w szczególności w odniesieniu do głodu ludności cywilnej jako metody prowadzenia wojny.
Ta kwestia jest fundamentalna. Głód w Strefie Gazy trwa. To zbrodnia przeciw ludzkości. To ludobójstwo.
Przez prawie 8 miesięcy Izrael nadal wstrzymuje prawie całą żywność i inne niezbędne dostawy do Gazy.
Gaza potrzebuje codziennie 500 ciężarówek z zaopatrzeniem, a prawie nic nie dociera.
Z amerykańskiego molo zaopatruje się 25–50 ciężarówek dziennie, a cała reszta jest zamknięta.
W ostatnich miesiącach raporty napływały nieregularnie, ale nigdy nie dotyczyły więcej niż 100–150 ciężarówek w ciągu kilku dni.
Doniesienia o głodzie są podawane do wiadomości publicznej, a sytuacja wyraźnie się pogłębia. (Karsten Riise)
Prezentacja prokuratora MTK Karima AA Khana jest ostrożna. Zasadniczo utrzymuje, że „obie strony popełniły zbrodnie”, dając jednocześnie do zrozumienia, że „ Izrael ma prawo do obrony” (słowami Joe Bidena z 7 października)
Netanjahu i Gallant to „chłopaki upadku”
Zarzuty skierowane przeciwko Netanjahu i Yoavowi Gallantowi, które zostały w pełni potwierdzone, w połączeniu z nakazami aresztowania, mają na celu:
—dotrzeć do antysyjonistycznego ruchu pokojowego,
—nadaj poczucie (fałszywej) „prawomocności” daleko idącym oskarżeniom MTK przeciwko Palestynie („eksterminacja i morderstwo”).
Nigdzie w raporcie Prokuratora MTK nie wspomniano o kwestii „ludobójstwa Izraela skierowanego przeciwko narodowi Palestyny” .
W tym względzie nakazy aresztowania wydane przez MTK przeciwko trzem przywódcom Hamasu służą nie tylko „ śledzeniu bocznemu” strategicznej roli „operacji pod fałszywą flagą ”, ale także potwierdzają legalność ludobójstwa , które jest przedstawiane jako akt Samoobrona Izraela przeciwko Palestynie.
Prokurator MTK Karim Khan KC wydał oświadczenie [20 maja], w którym zaproponował wydanie nakazów aresztowania Netanjahu , izraelskiego ministra obrony Yoava Gallanta , przywódcy Hamasu Yahyi Sinwara, Mohammeda al-Masriego, szefa wojskowego Hamasu i Ismaila Haniyeha , przywódcy politycznego Hamasu . (Niezależny)
Jeśli chodzi o nakazy aresztowania skierowane przeciwko Netanjahu i Gallantowi, ich wykonanie jest bardzo mało prawdopodobne.
(Netanjahu był już karany. W listopadzie 2019 r. został oficjalnie „oskarżony o nadużycie zaufania, przyjmowanie łapówek i oszustwo”)
Co istotne, CIA działała w tle we współpracy z izraelskim wywiadem.
Trzy nakazy aresztowania skierowane przeciwko przywódcom Hamasu mają na celu potwierdzenie, że rzekomy Akt „agresji” z 7 października 2023 r. na Izrael NIE był (pomimo dowodów) częścią „fałszywej flagi” (tj. ściśle skoordynowanej operacji wywiadu wewnętrznego) . przez wywiad izraelski i amerykański).
Nakazy aresztowania MTK skierowane przeciwko Netanjahu i Gallantowi (które nigdy nie zostaną wykonane) służą pożytecznemu celowi polegającemu na zrzuceniu winy, a jednocześnie odwracają nasze zrozumienie tego, kto ze strategicznego punktu widzenia stoi za ludobójstwem skierowanym przeciwko Ludu Palestyny.
W ten sposób odwraca się uwagę opinii publicznej. Wprowadza w błąd ruch pokojowy. Tworzy podziały w ruchu solidarnościowym z Palestyną.
Należy pamiętać, że istnieją potężne interesy gospodarcze, które wspierają ludobójstwo. Mają na oku wielomiliardowe morskie rezerwy gazu w Gazie.
Anglo-Ameryka kontroluje ICC i IJC
Powinienem wspomnieć, że kwestia fałszywej flagi – która stanowi zbrodnię przeciwko ludzkości ze strony Izraela i Stanów Zjednoczonych – została zwyczajnie zignorowana zarówno przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości (MTS) , jak i przez głównego sędziego Donahue , byłego doradcę Hillary Clinton. (styczeń 2024 r.)
A teraz przez Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK). W imieniu Jego Królewskiej Mości: Prokurator Karim Khan, KC (radca królewski).