Jarosław Zadencki
Wprowadzenie
O tempora, o mores!
Jakiś czas temu krakowska Fundacja im. Zygmunta Starego poprosiła mnie o udział w ankiecie pt. „Po co nam Polska?” Zgodziłem się chętnie i wysłałem moją odpowiedź. Ku mojemu zdziwieniu Fundacja odmówiła opublikowania mojego tekstu motywując to tym, że w wypowiedzi mojej wzmiankowanych jest kilka leków, mogących pomóc chorym na covida, a które to Fundacja uznała za nieskuteczne i niesprawdzone (tak jakby eksperymentalne preparaty genowe wstrzykiwane ludziom były sprawdzone i skuteczne). Co więcej, według Fundacji podanie przeze mnie nazwy tych leków reklamuje je, a co za tym idzie, doprowadza w konsekwencji do nabijania kabzy Big Pharmie.
Motywacja ta, jest moim zdaniem, odrobinę zadziwiająca i zaskakująca. Moim celem przecież nie było bynajmniej zwiększanie zysków karteli farmaceutycznych, a tylko zwrócenie uwagi na fakt, że istnienie leków często pomagających w przezwyciężaniu choroby zwanej covidem powoduje, niejako z automatu, że nie istnieją jakiekolwiek podstawy do wprowadzenia na gwałt na rynek tzw. szczepionek (w trybie nagłym – niech sobie spokojnie Big Pharma te produkty testuje w swoich laboratoriach jeszcze dobrych kilka lat).
Co więcej, nie tylko nie jestem jakimś podprogowym handlarzem preparatów medycznych czy miłośnikiem karteli farmaceutycznych, ale stoję na stanowisku, że za obecny państwowy terror covidowy i aparthaid sanitarny odpowiedzialna jest w dużej mierze mafia medyczno-farmaceutyczna (naturalnie nie tylko ona, ale jej rola jest na pewno znacząca).
Ponieważ, jako ludzie i jako Polacy, jesteśmy obecnie w bardzo trudnej sytuacji, ważnym jest, aby każdy głos ostrzegający przed zbliżającą się katastrofą był słyszany. Dlatego też zdecydowałem się na rozpowszechnienie tej wypowiedzi pomimo odrzucenia jej przez wspomnianą Fundację.
Oto tekst mojej odpowiedzi na ankietę:
Pytanie „Po co nam Polska?” należy do rodzaju pytań odrobinę dziecięcych i naiwnych, a więc z jednej strony oczywistych ale z drugiej strony, po chwili zastanowienia, pytania tego rodzaju są pytaniami dosyć trudnymi, zmuszającymi do głębszego zastanowienia.
Najprostsza odpowiedź na pytanie jest taka, że Polska jest nam po to potrzebna byśmy byli Polakami czyli ludźmi o pewnych specyficznych cechach wynikających z przynależności do pewnego narodu i zamieszkujących pewne terytorium.
Polska więc jako idea (mająca swoje źródło w konkretnej populacji i konkretnym terytorium) jest nam niezbędnie potrzebna do samoidentyfikacji zbiorowej, do zachowania naszej tożsamości. A bez tożsamości, czy to płciowej, zawodowej, duchowej czy narodowej nie ma zdrowej, harmonijnej osobowości. Tak więc kultura, język, religia i matka – ziemia tworzą podstawy tego, w jaki sposób postrzegamy nas samych i świat wokół nas. Bez tych korzeni jesteśmy chwiejni i podatni na burze dziejowe, zawirowania ideologiczne, ataki histerii medialnych i wojen informacyjnych.
Mówiąc więc krótko i węzłowato: Polska jest nam potrzebna po to, abyśmy byli kreatywnymi, harmonijnymi, otwartymi na świat i jednocześnie pewnymi siebie ludźmi.
Ale to nie wszystko. W dzisiejszych czasach, czasach Ragnarök, czasach, w których ważą się losy świata, Polska, tak jako idea i jako konkret, jest przede wszystkim dla nas tarczą ochronną przed zakusami „globalistycznych czcicieli wulkanów”. Dzisiaj wiemy po co nam tak naprawdę potrzebna jest Polska, a mianowicie po to, aby móc przeżyć, przetrwać globalistyczną pożogę, globalistyczny coup d`etat, o którym tak mądrze pisze abp Carlo Maria Vigano, a która obecnie objęła prawie cały świat.
Pytanie więc o Polskę to pytanie o tożsamość, o jej zachowanie przede wszystkim w trudnych czasach.
To, z czym mamy do czynienia w dniu dzisiejszym, nie ma najprawdopodobniej precedensu w całej historii ludzkości (takiej jaką oficjalnie znamy). Mamy mianowicie do czynienia z dążeniem „sił ciemności” do eksterminacji wszelkich tożsamości, w tym oczywiście i narodowej. Wynikiem tych dążeń globalistycznej elity (nazywanej czasami sektą śmierci lub jak mówił Jan Paweł II – cywilizacją śmierci) będzie stworzenie systemu niewolniczego, w dużej mierze mającego charakter transhumanizmu. System ten poprzedzony będzie depopulacją i unicestwieniem dysydentów nie godzących się na rolę biorobotów. Ideologię tego systemu, do którego dążą „czciciele wulkanów” można nazwać neobolszewizmem (m. in. prezydent W. Putin wskazał na podobieństwa dzisiejszej sytuacji do bolszewizmu w Rosji w latach 20-tych i 30-tych XX wieku).
Każda więc obrona naszej tożsamości płciowej, duchowej czy narodowej jest obowiązkiem każdego, komu na sercu leży przetrwanie gatunku ludzkiego, naszej cywilizacji, naszej religii, naszej kultury, naszych bliskich. To, z czym mamy dzisiaj do czynienia, to prawdziwe zagrożenie egzystencjalne. Nasza polskość musi być jednym z najważniejszych elementów walki o przetrwanie, miejmy nadzieję, walki o zwycięstwo.
Spróbujmy naszkicować zasadnicze dążenia i problemy kreowane przez elity światowe, przez ludzi możnych i wpływowych (Gates, Fauci, Schwab, Soros, Kissinger), banksterów, globalne korporacje i tych co za nimi stoją. Przypomnę, że w roku 2019 ukazała się książka mojego autorstwa pt. „Ragnarök. W obliczu anarcho-tyranii i chaosu ludów”, w której m. in. ostrzegałem przed zbliżającym się końcem cywilizacji Zachodu, cywilizacji europejskiej. Nie spodziewałem się, że ten proces destrukcji nastąpi tak szybko i będzie przebiegał w tak nieprawdopodobnym tempie. Przypomnę tylko, że rozdział 4 zatytułowany jest „Przeciw dehumanizacji człowieka i świata”, w którym starałem się przestrzegać przed nadchodzącą Apokalipsą, a więc przed zagładą naszej europejskiej kultury i przed systemem anarcho-tyranii, który w konsekwencji musi prowadzić do powszechnej i totalnej niewoli. Moje ostrzeżenia okazały się uzasadnione. Dzisiaj, tj. pod koniec 2021 r. stoimy na skraju przepaści. Jeśli się jak najszybciej nie cofniemy i nie zrozumiemy naszych błędów, runiemy w otchłań bezwzględnej, antyludzkiej despocji. To, co kiedyś wydawało się zwykłym science fiction albo czarnowidztwem, na naszych oczach staje się rzeczywistością.
Żyjemy w czasach, w których ważą się losy nie tylko Polski ale całej Europy i świata. Zło, w formie dążenia globalistycznych elit do stworzenia systemu niewolnictwa powszechnego (światowego), przy pomocy technokracji i transhumanizmu, wydaje się niezwyciężone.
Jak o tym pisałem w swojej książce „Ragnarök…”, jednym z największych zagrożeń w sferze politycznej życia zbiorowości jest technokratyzm, a więc odrealnienie fenomenu władzy poprzez techniczne, prawnicze, statystyczne i propagandowe manipulacje. Władza technokratyczna, anonimowa, wszechpotężna i totalna używa do ukrycia swego zachłannego charakteru maski „nauki”, aby stać się, niejako in blanco, bezkarną. Jakżeż bowiem można w wypadku poważnych krzywd, jakie ludziom, narodom zostały wyrządzone, pociągnąć do odpowiedzialności abstrakcyjne pojęcie, jakim jest na przykład niewidzialny wirus? Czy dane statystyczne można obciążyć winą za katastrofę gospodarczą? Czy technikę audiowizualną można ukarać za demoralizację ludzi? Czy procedurom prawnym można zasadnie zarzucić sprzyjanie panoszącemu się bezprawiu?
Władza technokratyczna jest więc w rzeczywistości ostatecznym zwycięstwem szeroko rozumianej techniki (w tym socjotechniki) nad człowiekiem. Ale przecież nie trzeba wielkiej przenikliwości, aby stwierdzić, że ktoś przecież tych technik używa, ktoś nimi steruje, ktoś przez nie narzuca swoją własną wolę innym, ktoś, krótko mówiąc, rządzi. Ale kto? That is the question!
Technokratyzm jest więc plagą dlatego, że zastępuje władzę widzialną – władzą niewidzialną, a otwartą przyłbicę – konspiracyjnym kostiumem. A czyż władzę, obawiającą się odsłonięcia swojego prawdziwego oblicza, nie należy nazwać władzą w całym tego słowa znaczeniu nieprawomocną?”
Przypomnijmy sobie pewien ciąg wydarzeń tylko z ostatnich 20 lat, żeby rozsypane puzzle mogły ułożyć się w całość. Zacznijmy od 2001 r. i osławionej operacji fałszywej flagi 9/11, której celem było doprowadzenie do permanentnej wojny na Bliskim Wschodzie, destrukcji istniejących tam państw i wywołanie chaosu, który kosztował podatników amerykańskich i innych krajów NATO-wskich miliardy, jeśli nie biliony dolarów. Wojny te trwają do dziś i cały czas trzeba je finansować (każdy wie, że wojny są bardzo drogą „rozrywką”, a przy tym generują ciągle nowe fale migracji ludności w kierunku Europy).
Oprócz wojen celem 9/11 było stworzenie tzw. prawodawstwa antyterrorystycznego, skutkującego zapoczątkowaniem totalnej inwigilacji obywateli amerykańskich i nie tylko amerykańskich. Przypomina się tu fakt, że po zabójstwie szefa leningradzkiej organizacji partyjnej Kirowa, Stalin rozpoczął Wielki Terror w ZSRR.
Po 9/11 następuje operacja histerii klimatycznej, „zagrożeń” związanych z emisją CO2, dążenie do ograniczenia ludzkiej wolności i aktywności na rzecz tzw. zrównoważonego rozwoju, a w konsekwencji nowe światowe opodatkowanie ludzi, a więc w praktyce masowe zubożenie europejskiej klasy pracowniczej.
W 2015 r. na milionową skalę dochodzi do masowej inwazji młodych mężczyzn z krajów Trzeciego Świata na Europę. Demograficzny kształt państw europejskich zmienia się nie do poznania, a dalsze konsekwencje tego wydarzenia będą miały charakter zgodny z osławionym planem Kalergiego dla Europy.
I po tym wszystkim, jakby tego było mało, dochodzi do wybuchu „bomby atomowej” – plandemii covidowej, której celem jest z jednej strony stworzenie atmosfery strachu i zagrożenia, w wyniku którego wszelkie działania rządu będą przyjmowane z akceptacją, z drugiej zaś strony plandemia ta ma ukryte cele, całkowicie niezwiązane z problematyką medyczną.
Pokrótce: test PCR jest testem fałszywym i jest wykorzystywany do sterowania statystyką zakażeń w celu zwiększenia lub zmniejszenia poziomu strachu w społeczeństwie. Jego likwidacja spowoduje zakończenie tzw. pandemii. Maski na twarzy, dystans (anty)społeczny, maniakalne odkażanie rąk nie ma nic wspólnego z prawdziwą higieną a raczej z tresurą społeczeństw.
Niewydolność służby zdrowia i w wielu przypadkach jej brak pomocy dla ludzi chorych i cierpiących oraz zakazywanie skutecznego leczenia lekami takimi jak amantadyna, hydroxychlorochina czy ivermektyna ma charakter, nie bójmy się tego słowa, przestępczy. W szwedzkim periodyku lekarskim „Dagens Medicin” trzech lekarzy powołując się na opracowania naukowe stwierdziło, że pandemię można by zakończyć w ciągu jednej doby poprzez zastosowanie ivermektyny.
Uwieńczeniem tej histerii strachu, związanej z domniemanym wirusem jest dążenie mafii światowej do tzw. wyszczepienia całej ludności globu ziemskiego, łącznie z przymusem wstrzyknięcia eksperymentalnych preparatów „terapii” genowych ludziom niepokornym i świadomym ryzyka i negatywnych konsekwencji. Właśnie na dniach ukazała się ważna książka analizująca poczynania korporacji medyczno- farmaceutycznej autorstwa Roberta F. Kennedy`ego jr (syna zamordowanego brata prezydenta Johna Kennedy`ego – Roberta) pt. „Prawdziwy Antoni Fauci. Bill Gates, Big Pharma i globalna wojna z demokracją i zdrowiem publicznym”.
Celem tych różnorakich przedsięwzięć globalistów jest stworzenie sztucznego świata i sztucznego człowieka – cyfrowej cywilizacji. To, co obserwujemy i to, co czeka nas w najbliższym czasie (plagi, klęski żywiołowe, głód, wojny) to „bóle porodowe” nadchodzących czasów, czasów Kali Yugi. Niewykluczone nawet, że te wszystkie covidowe „wirusy” i „szczepionki” to broń biologiczna używana w toczącej się obecnie niewidzialnej wojnie przeciwko wszelkim formom życia naturalnego, będącej kontynuacją trwających już od lat działań zmierzających do genetycznej modyfikacji życia na naszej planecie (poczynając od roślin GMO).
Świat, jaki nam zaplanowali „czciciele wulkanów” to:
Po pierwsze, zniszczenie cywilizacji europejskiej, w tym transformacja chrześcijaństwa w jakąś formę religii ekumenicznej, noachickiej.
Po drugie – proletaryzacja Europy poprzez zniszczenie klasy średniej (panowanie wielkich korporacji finansowych).
Po trzecie – wprowadzenie na masową skalę cenzury, prześladowanie i represje dysydentów, łącznie z ich eksterminacją.
Po czwarte – likwidacja rodziny i płci (LGBT, feminizm, promowanie aborcji, środków antykoncepcyjnych i tworzenie życia w laboratoriach).
Po piąte – Wielki Reset Klausa Schwaba (likwidacja gotówki, jedna elektroniczna waluta światowa i realizacja hasła: Nie będziesz nic posiadał i będziesz szczęśliwy!).
Po szóste – wprowadzenie chińskiego systemu kredytu społecznego (totalna inwigilacja obywateli połączona z oczekiwaniem całkowitego posłuszeństwa).
Po siódme – zniszczenie środowiska naturalnego poprzez sztucznie wywołane katastrofy ekologiczne.
Po ósme zaś – Internet Rzeczy i z nim związany transhumanizm, przekształcenie człowieka z istoty duchowej, tożsamościowej na cyborga – Golema – bezkształtnej, pozbawionej duszy, wolnej woli, a zarazem pozbawionej zdolności mowy i empatii istoty totalnie sterowanej przez nowoczesną technologię, sztuczną inteligencję AI.
Oto więc, kwintesencja Nowego Porządku Światowego (NWO) i Czwartej Rewolucji Przemysłowej, do której tak nas namawia Klaus Schwab i jego ferajna. Miejmy nadzieję, że ich pomysły nie staną się rzeczywistością a ich samych pochłonie piekło, a duch polskiego i europejskiego rycerstwa w końcu się obudzi i powstrzyma zapędy globalistycznych nihilistów.
Po co nam Polska więc?
Odpowiadam: Polska jest po to, abyśmy byli Polakami a nie Golemami.
Niech naszą ripostą na zakusy „czcicieli wulkanów”i innych sił ciemności będzie arcypolskie zawołanie: Bądź Szopenem, nie Golemem!
Fot.1 Fotografia F. Szopena, Fot.2 Pomnik Golema w Poznaniu