Londyn: Buntujący się przeciwko “Miastom 15 minutowym” zwyciężają !

londyn-buntujacy-sie-przeciwko-miastom-15-minutowym-zwyciezaja

Date: 15 settembre 2023

Aktualizacja akcji Blade runners”:

“Blade runners” usunęli lub wyłączyli prawie 1000 kamer ULEZ (https://tfl.gov.uk/modes/driving/ultra-low-emission-zone). Kamery te służą do pobierania opłat za samochody na gaz starsze niż z roku 2006 i samochody z silnikiem diesla starsze niż z roku 2015, w wysokości 15 € dziennie – w związku z nowymi przepisami dotyczącymi emisji spalin. Czy ma to na celu ograniczenie możliwości przemieszczania się tych, których najmniej na to stać?

Wall Street Silver

@WallStreetSilv

‘Blade runners’ update: ‘Blade runners’ have removed or disabled nearly a 1000 of ULEZ cameras. These cameras are charging gas cars that are older than 2006 and diesel cars older than 2015, 15 € a day due to new emission laws. This is designed to limit the movement of those least able to afford it?

Zdjęcie

4,1 mln Wyświetlenia

===========================

Date: 15 settembre 2023Author: Uczta Baltazara 0 Commenti

===================

BREAKING: Anglia jest na skraju rezygnacji z Agendy WEF Miasta 15 min po tym, jak prawie 100% kamer zostało zniszczonych, a 50 000 ludzi odmówiło zapłacenia grzywny

Kamery nie mogą być chronione, ponieważ zmniejszono środki finansowe dla policji.

Sądy nie są w stanie ścigać tak dużej liczby osób.

The White Rabbit Podcast

@AllBiteNoBark88

BREAKING: England is on the verge of giving up on the WEF Agenda 15 min city after almost 100% of the Camera’s have been destroyed & 50k people refused to pay the fines. Camera’s cannot be protected as they Defunded the Police. Courts cannot prosecute that number of people.

2 mln Wyświetlenia

==========================

Ten tekst był pierwszy:

Oto, jak Brytyjczycy radzą sobie z nadzorem totalitarnym…

babylonianempire.-jak-brytyjczycy-radza-sobie-z-nadzorem-totalitarnym

Czysty czy brudny absurd? Władze Warszawy chcą powiększenia Strefy bez Transportu

Czysty czy brudny absurd? Władze Warszawy chcą powiększenia Strefy bez Transportu

Tomasz Nowicki 2023-06-27 absurd-wladze-warszawy-chca-powiekszenia-stref

Niezbyt udane konsultacje społeczne w Warszawie dotyczące SCT. Władze miasta nie wzięły niestety pod uwagę głosów właścicieli samochodów i miłośników motoryzacji, skupiając się zamiast tego na głosach małych grup mieszkańców. Zamiast ułatwień będą utrudnienia a co najgorsze Strefa Czystego Transportu ma zostać powiększona.

„Po wysłuchaniu głosów wielu mieszkańców, zarówno rodziców, jak i seniorów, ale również ekspertów w temacie jakości powietrza i zdrowia przedstawimy nowy kształt strefy. Chcemy, by jej obszar był większy, ale mieszkańcom SCT i seniorom chcemy zaoferować specjalne ulgi.” – powiedział Tamas Dombi, dyrektor Biura Zarządzania Ruchem Drogowym m.st. Warszawy.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że sprawa konsultacji społecznych została wykorzystana przez samorządowców wybiórczo. W komunikacie prasowym, który przygotowały władze miasto, bardzo trudno doszukać się głosów samych zmotoryzowanych, którzy także wysyłali swoje uwagi i opinie.

Warto zwrócić uwagę, że Strefa Czystego Transportu nie posiada magicznej bariery, która by zatrzymywała spaliny czy wyziewy z kominów w jednym miejscu. To wyłącznie urzędniczy zakaz, który określa granice, w ramach których nie będzie można wjechać starszym samochodem. Nadmierna rozbudowa SCT spowoduje wzrost wykluczenia transportowego u wielu osób, dla których samochód jest jedynym lub optymalnym środkiem transportu.

Warszawa od lat prowadzi działania, które można określić jako utrudniające korzystanie z aut, jednocześnie bardzo drogo licząc sobie za możliwość parkowania, bo jest to jedno ze źródeł przychodów do budżetu. Kierowcy narzekają, że miasto nie potrafi poradzić sobie m.in. ze sprawnym zarządzaniem światłami, co powoduje korki. Zjawisko tamowania ruchu jest potęgowane nieprzemyślanymi wyłączeniami niektórych ulic oraz licznymi, mało skoordynowanymi remontami.

Dla miłośników motoryzacji idą ciężkie czasy.

=======================

mail: Zagłosować przeciw temu sq..lowi !!

Urzędnicze “samo-zaoranie” w Warszawie. Zamiast rowerów kupią nowe auta… „Miasto 15-minutowe”.

Urzędnicze “samo-zaoranie” w Warszawie. Zamiast rowerów kupią nowe auta… „Miasto 15-minutowe”…

Paweł Rygas motoryzacja

“Bujać to my, ale nie nas”. Tak podsumować można stanowisko warszawskiego ratusza dotyczące projektu “Urzędnicy na rowery: Rafał Trzaskowski daje przykład” – zgłoszonego w ramach warszawskiego Projektu Obywatelskiego.

Ku zaskoczeniu warszawiaków, zachęcanych do porzucenia aut na rzecz rowerów, projekt sprzedaży samochodów służbowych nie zyskał aprobaty w stołecznym ratuszu. Urzędnicy zaopiniowali go negatywnie i odrzucili. Ich argumenty to woda na młyn dla “przyspawanych do samochodów” mieszkańców.

Nie ma co ukrywać – inicjatywa, która wyszła od radnego PiS – Ernesta Kobylińskiego, to czysty “trolling” polityki transportowej miasta. Władze Warszawy prześcigają się obecnie w pomysłach utrudnienia życia zmotoryzowanym, co w założeniach skutkować ma porzuceniem prywatnych pojazdów na rzecz rowerów i komunikacji publicznej.

Radny chciał, by ratusz sprzedał samochody. Kuriozalne tłumaczenia urzędników

Sam projekt zakładał, by w miejsce wykorzystywanych przez prezydenta Trzaskowskiego i jego zastępców samochodów służbowych, ratusz zainwestował w:

  • rowery miejskie,
  • rowery cargo,
  • rowery tandem,
  • riksze dostosowane do przewozu dorosłych.
  • Autor projektu przekonywał ponadto, że władze “podróżując rowerami będą mogły realnie ocenić możliwość i komfort podróżowania jednośladem po Warszawie“, a także – dzięki rezygnacji z aut służbowych – “lepiej poznają realia i mankamenty komunikacji miejskiej“. Za projektem przemawiał też jego pozytywny wpływ na środowisko.

Ostatecznie zgłoszony przez Kobylińskiego projekt został odrzucony jako “naruszający przyjęte w urzędzie standardy odbywania podróży służbowych przez przedstawicieli stołecznych władz samorządowych”.

Trudno o bardziej kuriozalne uzasadnienie, bo idę o zakład, że z dokładnie tych samych powodów – “naruszenia standardów odbywania podróży” – warszawscy kierowcy nie spieszą się do przesiadki z własnych czterech kółek na rzecz rowerów czy komunikacji miejskiej.

Urzędnicze “samozaoranie” – nie chcę rowerów bo to niebezpieczne

Lektura argumentów przytoczonych przez urzędników za pozostawieniem floty samochodów służbowych daleko wykracza poza ramy popularnego dziś słowa “samozaoranie”. W piśmie czytamy bowiem, że “prezydent i kierownictwo Urzędu zwyczajowo korzystają z samochodów, które gwarantują im sprawne zarządzanie miastem“, a “rezygnacja z tego standardu wiązałaby się z ryzykiem obniżenia efektywności działań zarządczych – w szczególności w sytuacjach kryzysowych“.

Nie wiem, co warszawscy urzędnicy rozumieją pod pojęciem “sytuacji kryzysowych”, ale jako etatowa głowa rodziny, której członkowie w zbliżonym czasie dotrzeć muszą do przedszkoli, szkół i zakładów pracy – muszę się z nimi zgodzić. Faktycznie nie wyobrażam sobie bez własnego samochodu sprawnego zarządzania w codziennych sytuacjach kryzysowych własną rodziną, a co dopiero liczącym setki tysięcy mieszkańców miastem!

Jako rodzica ujął mnie również argument za tym że:

…poruszanie się kierownictwa Urzędu rowerami w czasie np. niekorzystnych warunków atmosferycznych, w szczególności warunków na drogach, podnosi ryzyko utraty zdrowia lub życia w możliwej kolizji drogowej; korzystanie z samochodu mającego liczne atesty i certyfikaty bezpieczeństwa jest w tym kontekście rozwiązaniem znacznie korzystniejszym.

Cóż, naprawdę rzadko zdarza mi się w pełni zgadzać z urzędnikami, ale sam nie ująłbym tego lepiej. Warszawscy urzędnicy odkryli właśnie fenomen SUV-ów – większych, cięższych i zapewniających wyższą pozycję za kierownicą niż standardowe samochody.

Pod argumentacją dotyczącą poziomu bezpieczeństwa podpisze się każdy rodzić, który – wbrew nawoływaniom do korzystania z rowerów i przyczepek – codziennie odwozi swoje dziecko do przedszkola autem. Dokładnie z tego powodu, zamiast rowerem z przyczepką, wożę córę samochodem ocenionym przez EuroNCAP na 5 gwiazdek.

Warszawscy urzędnicy: zamiast rowerów, nowe samochody

Inne argumenty? Np. taki, że po przesiadce na rowery:

.konieczne byłoby podjęcie kroków zmierzających do podniesienia ogólnego stanu zdrowia i tężyzny fizycznej pracowników, niezbędnych do sprawnego i szybkiego poruszania się rowerem/rikszą.

W tym miejscu widzę jednak pewną nieścisłość.

Przecież rower oznacza zdrowy tryb życia i w naturalny sposób przekłada się na podniesienie ogólnego stanu zdrowia oraz rozbudowanie tkanki mięśniowej. Czego tu się bać? Katar czy zapalenie zatok nikogo jeszcze nie zabiły, a odrobina ruchu pozwoli odegnać widmo nadwagi i choroby wieńcowej.

Tym bardziej, że – zgodnie z kolejnym argumentem – członkowie kierownictwa przejeżdżają dziennie nawet do – uwaga – 150 km. Ratusz mówi więc o konieczności zatrudnienia “rowerzystów zmienników”, a ja zachodzę w głowę, jak ten dystans ma się do promowanej przez władze stolicy idei miasta 15-minutowego?

Ostatecznie za samochodami przemawia jednak argument natury ekonomicznej. Urzędnicy piszą, że nie sprzedadzą samochodów i nie przesiądziemy się na rowery, bo: “w budżecie są już zaplanowane pieniądze na leasing samochodów służbowych, w tym samochodów elektrycznych“.

Gdyby ktoś z Was, drodzy Warszawiacy, miał wątpliwości – chodzi o WASZE PIENIĄDZE.

Obóz jeniecki na świeżym powietrzu czyli „przyjazna dla klimatu” strefa nadzorowana. “15 min. miasta”.

Obóz jeniecki na świeżym powietrzu czyli „przyjazna dla klimatu” strefa nadzorowana

https://ekspedyt.org/2023/01/02/oboz-jeniecki-na-swiezym-powietrzu-czyli-przyjazna-dla-klimatu-strefa-nadzorowana/ AlterCabrio

A jeśli zużyjesz wszystkie swoje 100 przepustek, którymi ktoś określa, czy możesz wchodzić do różnych stref, zostaniesz ukarany grzywną. Twoja tablica rejestracyjna zostanie rozpoznana, system zauważy, że dostałeś się we własnym mieście w miejsce, do którego nie masz wstępu. I nałoży na ciebie 100 funtów, 80 funtów lub jakąkolwiek inną grzywnę.

−∗−

Tłumaczenie artykułu z serwisu RAIR Foundation USA na temat tzw. 15-minutowych miast, które już zdążyły zdobyć przydomek obozów jenieckich na świeżym powietrzu. W materiale pojawiają się twierdzenia, że przyniesie to jeszcze gorsze skutki niż niedawne lockdowny. /AlterCabrio – ekspedyt.org/

__________***__________ 

Uwaga na Agendę 2030 ONZ: „15-minutowe miasta” to kolejny globalistyczny plan by cię kontrolować, karać, inwigilować i więzić (wideo)

Podobnie jak w przypadku covid, ci, którzy kwestionują program globalistów i ich nową, nadzorowaną strefę „przyjazną dla klimatu”, zostaną nazwani „ekstremistami i teoretykami spisku”.

Nowe plany kontrolowanej przez lewicę rady hrabstwa Oxfordshire dotyczą podziału brytyjskiego miasta Oksford na sześć „15-minutowych miast” [15-minute cities]. Mówi się, że w tych nowych „inteligentnych” dzielnicach załatwienie większości spraw niezbędnych do życia będzie możliwe w ramach piętnastominutowego spaceru lub przejażdżki rowerem, więc mieszkańcy nie będą potrzebowali samochodu.

Aby przejąć dalszą kontrolę nad życiem ludzi, globaliści forsują fałszywą ideę, że te miasta „uratują planetę” i pomogą całej ludzkości. Zamiast tego są dla nich niczym więcej niż sposobem ograniczania, przymusu, kar pieniężnych, karania, inwigilacji i ograniczania podstawowego prawa do swobodnego przemieszczania się mieszkańców.

Ludzie nie zdają sobie sprawy, że mieszkańcom będzie wolno przebywać tylko w strefie do 15 minut drogi od ich miejsca zamieszkania, a osoby naruszające te przepisy będą karane grzywną. Na przykład, zgodnie z nowymi propozycjami, jeśli którykolwiek ze 150 000 mieszkańców Oksfordu opuszcza wyznaczoną dzielnicę na okres ponad 100 dni w roku, może zostać ukarany grzywną w wysokości 70 funtów. Ponadto rząd będzie śledził i kontrolował każdy twój ruch za pomocą smartfonów i technologii rozpoznawania twarzy, wyjaśnia brytyjska dziennikarka Katie Hopkins:

Więc jeśli twoja matka, na przykład, jest tutaj, nie byłbyś w stanie tak po prostu pójść i zobaczyć się z nią. Wszystko to odbywałoby się za pośrednictwem tzw. E-Gates [bramki elektroniczne wykorzystujące technologię rozpoznawania twarzy do sprawdzania tożsamości] oraz rozpoznawania tablic rejestracyjnych. W twojej okolicy będziesz mógł przebywać tylko w tej 15-minutowej strefie, do której zostałeś przydzielony. System rozpoznawania tablic rejestracyjnych będzie wiedział, czy opuszczasz swoją strefę. I będziesz mógł wystąpić o pozwolenie, zezwolenie na opuszczenie swojej strefy i wyjazd do innej strefy. Ale będziesz mógł to zrobić tylko około 100 razy w roku.

A jeśli zużyjesz wszystkie swoje 100 przepustek, którymi ktoś określa, czy możesz wchodzić do różnych stref, zostaniesz ukarany grzywną. Twoja tablica rejestracyjna zostanie rozpoznana, system zauważy, że dostałeś się we własnym mieście w miejsce, do którego nie masz wstępu. I nałoży na ciebie 100 funtów, 80 funtów lub jakąkolwiek inną grzywnę.

Globaliści lubią przedstawiać swoje 15-minutowe miasta jako stworzone dla „ludzi, środowiska i większego dobra”. Hopkins ostrzega jednak, że te twierdzenia to nic innego jak sposób na kontrolowanie ludzi. Co więcej, ograniczenia te pochodzą od wysoko postawionych polityków i bogatych instytucji, które nie przestrzegają własnych zasad. I dopiero po lockdownach covidowych, pomysł wcześniej nie do wyobrażenia, zamknięcia ludzi w ich lokalnych obszarach dla większego dobra, mógł zyskać popularność” – jak donosi Spiked.

#Oxford2040 przedstawia ideę 15-minutowego miasta, w którym codzienne potrzeby znajdują się w odległości 15-minutowego spaceru od domu.

Daje to możliwość budowania silnych społeczności lokalnych.

Czy zgadzasz się z tym? Wyraź swoją opinię już dziś: https://t.co/ShHTuf1SMepic.twitter.com/7lg5KKspfV — Rada Miasta Oksfordu (@OxfordCity) 18 października 2022r.

Jak zwykle, to przeciętni ludzie poniosą koszty 15-minutowego miasta. „Będą pozwolenia, kary i prawie na pewno wszechobecny nadzór. Ale jeśli ktoś sądził, że lockdowny covidowe pozbawiły ludzi swobód, podzieliły rodziny i przyjaciół oraz nałożyły na nich nudne, nienaukowe zasady, to nowe 15-minutowe miasta będą mieć jeszcze gorszy efekt, wyjaśnia Hopkins.

Agenda 2030 Organizacji Narodów Zjednoczonych

Koncepcja „15-minutowego miasta” ma kluczowe znaczenie w Agendzie 2030 Organizacji Narodów Zjednoczonych i ich zielonej agendzie Net Zero [zeroemisyjność -tłum.]. Światowe Forum Ekonomiczne również forsuje tę nową koncepcję. Oksford, który ogłosił „kryzys klimatyczny”, ma nadzieję, że ich 15-minutowe miasta pomogą osiągnąć wizję rady „Oxford z zerową emisją dwutlenku węgla” do 2040r.

Jednak, jak już wcześniej informowała RAIR Foundation USA, „socjalistom forsującym te skandaliczne propozycje zależy znacznie mniej na środowisku niż na kontrolowaniu ciebie”. Agenda 2030 ONZ to nic innego jak globalna tyrania rządu, która zniewala całą ludzkość, nazywając ten program „zrównoważonym rozwojem” i „równością”.

W lutym 2022r. węgierski premier Viktor Orbán próbował ostrzec obywateli przed Wielkim Resetem WEF i równoległą Agendą 2030 ONZ (wcześniej Agendą 21). Planują zmienić świat – gdzie własność jest przestarzała, prywatność nie istnieje, a ich globalistyczne organizacje przejmą pełną kontrolę. Orbán podkreślił znaczenie przygotowania swojego kraju na nadchodzący „poważny test w warunkach skrajnych, znacznie większy niż ta pandemia”:

…[A] około roku 2030, kiedy na świecie nastąpią różnego rodzaju duże zmiany, o których nie mam teraz czasu mówić, ale od Ameryki po Unię Europejską wiele się wydarzy.

Ten [okres] około 2030 roku będzie próbą dla wszystkich narodów i wystawi je na poważną próbę w warunkach skrajnych, znacznie większą niż ta pandemia.

Do tego czasu w 2030r. nasz naród, nasza wspólnota narodowa, w tym jej gospodarka, musi być w stanie [pozwalającym nam] stawić czoła tym wyzwaniom natychmiast, a nawet wykorzystać je do pomyślnego rozwoju! To wszystko przed nami…

Agenda 2030

W tamtym czasie większość mediów zignorowała część przemówienia premiera Orbána, która nawiązywała do oenzetowskiej „Agendy 2030”, faszystowskiego planu korporacyjno-rządowego. W latach 90. Organizacja Narodów Zjednoczonych opracowała „Agendę 21”, swój tak zwany plan pokonania „zmian klimatycznych”. W 2015 został przemianowany przez socjalistów na „Agendę 2030”. Nie miał nic wspólnego ani z „globalnym ociepleniem”, ani z przekształcaniem naszego świata zgodnie z ich socjalistyczną wizją. A zeszłoroczne forsowanie Agendy 2030 nie dotyczyło tylko zmian klimatu, ale strategii tak zwanego „zrównoważonego rozwoju” na całym świecie.

Ten dokument opisuje nic innego jak przejęcie przez globalny rząd każdego kraju na całej planecie. Ustalone 17 „celów” Agendy 2030 to hasła faszystowskiego programu korporacyjno-rządowego, który uwięzi ludzkość w niszczycielskim cyklu ubóstwa, jednocześnie wzbogacając najpotężniejsze globalistyczne korporacje i jednostki.

Dysydenci zostaną zmiażdżeni

Hopkins ostrzega, że ​​wszelki sprzeciw wobec planów globalistów zderzy się z pełną mocą lewicowej sitwy. Podobnie jak w przypadku Covid, ci, którzy kwestionują program globalistów i ich nową, nadzorowaną strefę „przyjazną dla klimatu”, zostaną nazwani „ekstremistami i teoretykami spisku”. Co więcej, wyjaśnia, robią to tak, że każdy, kto wypowiada się przeciwko programowi, „jest wrogiem”, który „może wyrządzić krzywdę i powinien być nadzorowany” i uciszony.

=====================

[Te filmiki w oryginale. MD]

Zobacz, jak Katie Hopkins omawia najnowszy program globalistów, 15-minutowe miasta Oxfordshire:

 Również Alex Jones szczegółowo opisuje 15-minutowe inteligentne miasta:

Alex omawia artykuły napisane przez TruthTalk: „Narzędzia technokracji: inteligentne miasta” autorstwa Gabriala z sieci Libre Solutions.