Jak szlachta Polskę Żydami zgnoiła…

Głupota ma straszne i długofalowe skutki

Data: 19 novembre 2024 Uczta Baltazara babylonianempire/glupota-ma-straszne-i-dlugofalowe-skutki

Świetny tekst – wyjaśniający dlaczego w Polsce jest dziś tak, a nie inaczej (dla własnego wygodnictwa, przez stulecia, niszczono systematycznie społeczeństwo polskie, tym samym nie pozwalając mu rozwinąć się z biegiem czasu w normalny sposób, co jest widoczne dziś w totalnym, mentalnym skarłowaceniu narodu ) – więc wart przypomnienia w całej jego okazałości.

Ku przestrodze: Jak szlachta Polskę Żydami zgnoiła…

“Pomiędzy polskim właścicielem ziemskim i żydowską elitą finansową utworzyło się jedyne w swym rodzaju przymierze utylitarne…”https://web.archive.org/web/20180117173527/http://ram.neon24.pl/post/141990,ku-przestrodze-jak-szlachta-polske-zydami-zgnoila

Maurizio Blondet         03/02/2006       

Oskarżanie Polaków i ogólnie wschodnich Słowian o “antysemityzm” ma charakter sloganu. Nigdy nie brak okazji do tego, by opisywać “cierpienia Żydów ze Wschodu”, pogromy, prześladowania ze strony carów, itp.

Dziś, jeden z czytelników przysłał mu długi esej, napisany przez Amerykanina – E. Michaela Jones’a https://en.wikipedia.org/wiki/E._Michael_Jones, który w zaskakujący sposób wyjaśnia naturę i powody antysemityzmu słowiańskiego. Jones miał cierpliwość przeczytać 11 tomów monumentalnej “Historii Żydów” – autorstwa Heinricha Graetz’a (1819 – 1891) – niemieckiego Żyda, uważanego za twórcę historiografii żydowskiej https://en.wikipedia.org/wiki/Heinrich_Graetz.

Graetz, będący illuministą i racjonalistą jest między innymi bezlitosnym krytykiem gnozy kabalistycznej, panowaniu której (w świecie żydowskim) przypisuje funkcjonowanie najrozmaitszych, bezrozumnych nadziei mesjanistycznych (ucieleśnionych w takich “mesjaszach” jak Sabbatai Zevi czy Jacob Frank) i – co jeszcze gorzej – przywar żydowskiej mentalności, a wśród nich “pewnego rodzaju triumfalnej rozkoszy, doświadczanej podczas oszukiwania i okradania” (sic).

Graetz przypomina, że za sprawą Statutu Kaliskiego (1251) – Polska przyznała Żydom zamieszkałym na jej terytorium prawa nieznane wszystkim innym europejskim wspólnotom żydowskim, tj. autonomię zarządzania oraz system prawny niezależny od chrześcijańskiego sądownictwa polskiego – Kahał, który posiadał wyłączność jurysdykcyjną jak chodzi o rozstrzyganie konfliktów między Żydami.

To w Kahałach rozwinęła się “mądrość” talmudyczna (Talmud jest zasadniczo kodeksem karnym) i kazuistyczna szkoła dysput rabinicznych, wraz z ich charakterystyczną tendencją – cytuję Graetz’a – do “przeinaczania i wypaczania; tworzenia podstępnych sofizmatów i budowania wrogości w stosunku do wszystkiego, co nie znajdowało się w ich polu widzenia”.

Według historyka żydowskiego – były to czynniki, które “podminowały poczucie etyki Żydów”, przyzwyczajając ich wprost do “krętactwa i przechwalania się”.

To za sprawą Statusu Kaliskiego Polska została określona w Europie jako “paradisum judaeorum”. 

Rzeczą nieuniknioną stało się, że wskutek fal prześladowań, jakie miały miejsce w (zachodnich) krajach chrześcijańskich, trwających od 11 do 16 wieku – spora ilość Żydów, w większości pochodzących z Niemiec wyemigrowała do Polski.

Żydzi ci mówili dialektami “juedische Deuych” lub Yiddish. Wykorzystując całkowitą swobodę, jaką dawała im Polska, jak chodzi o kwestię integracji z narodem polskim – nie uczyli się jego języka, a ponadto izolowali się od niego całkowicie, za wyjątkiem sfery handlu i (jak pisze Graetz) przygodnych i niedozwolonych praktyk seksualnych.

Na to jak wiele Żydzi w Polsce “ucierpieli” wskazują wskaźniki demograficzne ich dotyczące. Między rokiem 1340 i 1772 chrześcijańska populacja Polski zwiększyła się 5-krotnie, a żydowska 75-krotnie.

W roku 1795, czyli w czasie trzeciego i ostatniego rozbioru Polski, żyło na jej terytorium 80 % Żydów aszkenazyjskich. Oczywiście, wzrostowi demograficznemu odpowiadał także wzrost bogactw i władzy, jakie zdobyło “cierpiące” potomstwo Judasza.

Złoty wiek polskich Żydów zbiega się z “imperialną” ekspansją Polski, mającą miejsce pomiędzy rokiem 1500 i 1650. W roku 1634 Polska stała się największym państwem Europy, rozciągającym się od Bałtyku prawie po Morze Czarne; od Śląska po Ukrainę – tj. 200 km poza Dniepr. 60 % ludności zamieszkującej kraj nie było Polakami, ani też katolikami. Byli to głównie prawosławni.

Na tychże terytoriach, będących dziś częścią Ukrainy i Białorusi – aż po Krym – szlachta polska (historyczny przykład osobników nieracjonalnch i próżnych) powykrawała sobie posiadłości niejednokrotnie wielkości dzisiejszej Szwajcarii. Były to ogromne latyfundia, znajdujące się w rękach niewielkiej próżniackiej oligarchii, na których pracował źle wynagradzany, a więc będący wiecznie na skraju nędzy – polski chłop.

Wieśniacy ci, pierwotnie mieszczanie-żołnierze, biorący udział w podbojach na szeroką skalę, zrujnowani przez wojny – skończyli na służbie u ziemian. Co więcej, w roku 1633 parlament polski –  zdominowany przez szlachtę – przy pomocy ustawy zabronił arystokracji polskiej zajmowania się interesami i jakimkolwiek handlem. Zajmowanie się działalnością produkcyjną wielmoże uznali za rzecz nieprzyzwoitą, a sprzedawanie wódki za czyn wręcz wulgarny.

Z tego to względu zarządzanie ich ogromnymi dobrami powierzeli – zgadnijcie komu? – Żydom. Realizowano to przy pomocy krótkoterminowych umów, w zamian za opłatę stałą i płaconą z góry – a Żydzi, by spraw była dla nich opłacalna odbijali się na chłopach.

Tak to pojęcia “arendarz” i “Żyd” stały się dla polskiego wieśniaka synonimami. Faktycznie, 80 % żydowskich ojców rodzin na wsiach i 15 % w miastach było arendarzami. Sytuację pogarszał fakt, że umowy dzierżawę – kahały żydowskie przyznawały jedynie bogatszym Żydom, którzy następnie podzlecały je Żydom uboższym, tym samym bardziej zachłannym. Arendarz mógł dotyczyć terenów rolnych, karczm, młynów, opłat za przejazd drogami czy mostami, a także wszystkich monopoli.

Szlachta polska (oczywiście jak najbardziej katolicka) dopuściła się nawet tego, że dawała Żydom klucze do kościołów do niej należących. Oznaczało to, że Żyd dysponujący kluczami otwierał je z okazji ślubów, chrzcin czy pogrzebów wieśniaków – za opłatą. Ponadto, jako że umowy o arendarz były krótkoterminowe i mogły nie być odnowione – Żyd dzierżawca miał interes w tym, by ze swych ofiar wydusić jak najwięcej pieniedzy i w jak najkrótszym czasie.

Pobudki, by Żydzi byli ludzcy, czy chociaż łagodni w stosunku do chłopów, będących znienawidzonymi chrześcijanami były a priori prawie że nieistniejące, od strony finansowej zaś najważniejsze były dla nich pieniądze. Tym bardziej, że Państwo Polskie – które 70 % swego przychodu podatkowego otrzymywało z dzierżaw – przy pomocy systemu prawnego całą siłą stało po stronie Żydów, będących jego podatkobiorcami, a nie po stronie narodu.

Od roku 1633 – tj. od kiedy Żydzi zajęli się handlem alkoholem – napadali uzbrojeni na chłopskie chaty, niszczyli nielegalne urządzenia do pędzenia bimbru i nakładali na chłopów wysokie kary, a wszystko to z upodobaniem tych, którzy resztę ludzkości (do dziś) traktują z pogardą, prześladując ją w sposób bezwzględny i pozbawiony skrupułów.

Arendarz i metody jakimi był urzeczywistniony są głęboka przyczyną trwałej nędzy i wiekowego zacofania polskiego rolnictwa. Żydowscy, krótkoterminowi dzierżawcy nie mieli żadnego interesu by utrzymywać w dobrym stanie gospodarstwa, czy narzędzia rolnicze i nie wykorzystywać ponad granice możliwości terenów i pracowników. Co więcej, przyzwyczaili się do manipulowania cenami zboża, tak by można było przeznaczac je do bardziej dla nich dochodowej produkcji alkoholu, popierając także niezwykle aktywnie jego spożycie. Wszystko to dawało im wysoki zarobek w krótkim czasie.

Tak to z czasem, wśród polskiego chłopstwa – “nie wiadomo dlaczego” – pojawiło się pewne nastawienie “antysemickie”, w odróżnieniu od niesamowicie katolickiej szlachty kraju – “Chrystusa narodów”.

Heinrich Graetz pisze:

“Żyd w pewnym stopniu równoważył wady narodowe. Impulsywna niestałość, bezmyślność czy rozrzutność polskiej szlachty znajdowała przeciwwagę w ostrożności i gospodarskiej roztropności żydowskiej. Dla polskiego szlachcica Żyd był czymś więcej niż finansistą; był jego przezornym doradcą, tym, który wydobywał go z długów, był wszystkim we wszystkim… Pomiędzy polskim właścicielem ziemskim i żydowską elitą finansową utworzyło się jedyne w swym rodzaju przymierze utylitarne”.

W roku 1572, kiedy zmarł król Zygmunt II (który zarządzanie kraju powierzył w ręce Żydów – rabbi Mendel z Brześcia nazywany był “sekretarzem króla”) – “cierpiący” Żydzi osiągnęli tak wielkie wpływy, że decydowali o jego następcy. Zrobili to konsultując się z Imperium Otomańskim, hugonocką Francją i protestantami brytyjskimi, którzy również zainteresowani byli sukcesją w Polsce. Wielkim pośrednikiem całego przedsięwzięcia (podczas którego rozdano miliardy) był Solomon ben Nathan Askenazi, lekarz króla Zygmunta, który wyemigrował do Konstantynopola, gdzie służył sułtanowi z takim samym oddaniem jakim wcześniej darzył króla Polski. W Konstantynopolu, Solomon zastąpił Josepha Nasi, doradcę sułtana, będącego pewnym rodzajem nieoficjalnym leaderem ówczesnego żydowskiego świata.

Jednakże w owych żydowskich, złotych czasach nad polskim “paradisus judaeorum” zaczynały zbierać się groźne chmury. Doszło do tego z powodu Kozaków, wcielonych do państwa polskiego. Również na nich rozszerzony został reżim żydowskiej dzierżawy i Kozacy dowiedzieli się wtedy, że muszą płacić podatek za możliwość wejścia do cerkwi. Poddanie się katolickim panom polskim Kozacy byli gotowi znieść, ale płacenie Żydom za wódkę i chrzest przekraczało ich możliwości.

Polscy chłopi – ucywilizowani “antysemici” wytrzymywali wszystko, jednakże Kozacy mieli dość. Wkrótce pojawił się wśród nich Bogdan Chmielnicki. Jego zawołanie “Polacy zrobili z nas niewolników przeklętej rasy Żydów” nie spotkało się bynajmniej z westchnieniem rezygnacji«à la polonaise».

W krótkim czasie, Chmielnicki znalazł się na czele hordy Kozaków i Tatarów, która 16 maja 1648 roku pobiła wojska polskie i stała się autorem  niezliczonej ilości grabieży, masakr i gwałtów.

Kozacy i Tatarzy w specjalny sposób skoncentrowali się na Żydach. Wydaje się, że wymordowali ich 100 000. Jak przyznaje żydowski historyk Henryk Grynberg – “wycofujące się polskie wojska były jedyną obroną Żydów”. https://en.wikipedia.org/wiki/Henryk_Grynberg

Kiedy oddziały Chmielnickiego zaatakowały Lwów – Chmielnicki wezwał oblężonych:“Oddajcie nam Żydów, których macie w mieście, a zaprzestaniemy oblężenia”.

Jak zareagowali Polacy – “antysemici” – znajdujący sie w bardzo poważnych trudnościach – oblężeni i wygłodniali? – Odpowiedzieli: “Nie!”. Nie oddali ani jednego Żyda, odparli oblężenie i w ten sposób uratowali tych, którzy znajdowali się w mieście.

Oto, do jakiego stopnia Polacy prześladowali Żydów. Oto na jakie “cierpienia” skazali swych “dobroczyńców”.

——–

Komentarz do eseju Jones’a: Nie chciałbym zepsuć wytwornego stylu przedstawionego historycznego ekskursu  poprzez użycie obrzydliwego zwrotu neapolitańskiego i rzymskiego. Zwrot ten przychodzi mi jednakże na myśl i dlatego umieszczam go w przypisie. Wyraża on sposób, w jaki Izrael traktuje Arabóww jaki traktuje wszystkich gojów; zwrot brzmi: «chiagni e’ffotti». Znaczy to tyle samo, co “prześladuj i krzycz, że cię prześladują, ciemięż i skarż się, że cierpisz”. https://it.wikipedia.org/wiki/Chiagni_e_fotti

INFO: O tym jak Żydzi “cierpieli” w Polsce (Come “soffrirono” gli Ebrei in Polonia” http://www.dosselli.it/docQuaderni/21.pdf)

Anti-Defamation League: Niemal połowa dorosłej populacji świata to… antysemici

Niemal połowa dorosłej populacji świata to… antysemici

18.01.2025 https://nczas.info/2025/01/18/niemal-polowa-doroslej-populacji-swiata-to-antysemici/

Gwiazda Dawida.
Gwiazda Dawida. Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay

Jak podają CNN i New York Post niemal połowa ludzkości cechuje się antysemityzmem. Konkretne powody nie zostały jeszcze zbadane. Badania oczywiście przeprowadzili Żydzi.

Najnowsze badanie przeprowadzone przez izraelsko-amerykańską Ligę Przeciw Zniesławieniu (Anti-Defamation League) ujawnia, że niemal połowa dorosłych na całym świecie „przejawia postawy antysemickie”. W badaniu wzięło udział ponad 58 000 osób ze 103 krajów, z czego 46% wyraziło antysemickie poglądy, co stanowi znaczący wzrost w porównaniu z 2014 rokiem.

Badanie opierało się na tzw. Global Index 100, który mierzy odsetek respondentów zgadzających się z sześcioma lub więcej z jedenastu negatywnych stereotypów na temat Żydów. Wyniki wskazują, że najwyższe wskaźniki antysemityzmu odnotowano na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy (97%), podczas gdy w obu Amerykach wyniosły one najmniej, bo tylko 24%.

„Alarmujące” jest również to, że jedynie 48% respondentów uznaje tezy ADL dotyczące holokaustu, a 20% w ogóle o nim nie słyszało. Co więcej, młodsze osoby (poniżej 35. roku życia) częściej przejawiają „antysemickie” postawy, co może być związane z wpływem mediów społecznościowych w rozpowszechnianiu „dezinformacji”.

Czy czeka nas kolejna odsłona „fact-checkingu” i cenzury, w tym cenzury prewencyjnej? Obyśmy zdążyli poznać powody takich, a nie innych poglądów połowy ludzkości zanim zostaną one „zweryfikowane”.

Braun: To, co nazywa się antysemityzmem, ja wolę nazywać „judeo-realizmem” stojącym w opozycji do „judeo-idealizmu”

Braun u amerykańskiego dziennikarza. „Chcą wykorzystać Polskę do wprowadzenia Nowego Porządku Świata” [VIDEO]

14.06.2024 braun-u-amerykanskiego-dziennikarza

Clayton Morris, Grzegorz Braun
Clayton Morris, Grzegorz Braun Fot. YouTube

Grzegorz Braun pojawił się w programie amerykańskiego dziennikarza Claytona Morrisa, gdzie mówił o swoim wyniku wyborczym i incydencie gaśnicowym w Sejmie.

Clayton Morris to amerykański dziennikarz, który dawniej związany był z kilkoma stacjami telewizyjnymi, a obecnie działa w sieci na platformach YouTube i Rumble.

Morris zaprosił do siebie szefa Konfederacji Korony Polskiej, by zapytać go o wybory do Europarlamentu i poprosić o komentarz w sprawie słynnego incydentu gaśnicowego w Sejmie.

Grzegorz Braun pochwalił się, że miał najlepszy wynik w swojej partii. Zareagował także na nazywanie go „antysemitą”.

– To, co nazywa się antysemityzmem, ja wolę nazywać „judeorealizmem” stojącym w opozycji do „judeoidealizmu” – powiedział Polak. – Ja zwyczajnie przedstawiam fakty. Fakty historyczne, polityczne fakty, teologiczne fakty i po prostu nie mogę akceptować celebrowania rasistowskiego, plemiennego kultu w środku naszego społeczeństwa i w naszym ustroju politycznym.

To dlatego zareagowałem i moi rodacy, oczywiście nie wszyscy mieszkańcy Polski, ponieważ jest coraz mniej Polaków, którzy chcą pozostać Polakami, a coraz więcej tych, którzy chcą się stać obywatelami Eurokołchozu, ale wielu z nich utożsamiało się z moją akcją i tym, co mną kierowało – mówił dalej polityk Konfederacji.

Braun powiedział, że w czasie kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego złożył autografy na tysiącach gaśnic.

– Sztuczka polega na tym, że to nie był mój pomysł, ani zabieg marketingowy powiedział polityk, tłumacząc, że to wszystko działo się spontanicznie.

Dalej Grzegorz Braun mówił: – My chcemy, żeby Polska była Polską, a nie stała się czymś w rodzaju eurosowieckiej republiki, następnego amerykańskiego stanu, księstwa polsko-ukraińskiego, co jest pomysłem niektórych ludzi – szalonym, bo totalnie nierealistycznym i bazującym na fałszywej historii. Chcemy, by Polska pozostała Polską. Chcemy, by Polska była państwem wolnych i bezpiecznych ludzi.

Konfederata opowiadał dziennikarzowi, że Polska w swojej historii często była wykorzystywana przez większe imperia do „rozpoczynania rewolucji i wojen światowych”.

Braun dodał, że nie chce jako polityk dopuścić do tego, by teraz Polskę wykorzystano do „rewolucji Nowego Porządku Świata”.

https://youtube.com/watch?v=8IIswEO1JX8%3Fsi%3DpHwnDv1ovokGXyMh

https://youtube.com/watch?v=8IIswEO1JX8%3Fsi%3DpHwnDv1ovokGXyMh

Uniwersytet Hebrajski o Żydach: Polacy odpowiedzialni za holokaust „dokładnie tak samo jak Niemcy”. Ale Niemcy są najlepszym przyjacielem.

SZOKUJĄCE wyniki badań Uniwersytetu Hebrajskiego. Polacy odpowiedzialni za holokaust „dokładnie tak samo jak Niemcy”

13.05.2024 uniwersytet-hebrajski-polacy-odpowiedzialni-za-holokaust-dokladnie-tak-samo-jak-niemcy

Społęczność żydowska boi się pogromów.
Społęczność żydowska – zdj. ilustracyjne. / Fot. Blake Campbell/Unsplash

Szef Ośrodka Studiów Wschodnich Wojciech Konończuk zwrócił uwagę na badania opublikowane przez Uniwersytet Hebrajski. Wynika z nich, że ponad połowa Izraelczyków jest zdania, że Polacy są „dokładnie tak samo jak Niemcy” odpowiedzialni za holokaust.

Konończuk przytoczył badania opublikowane przez uniwersytet w Jerozolimie. Wynika z nich, że wśród Izraelczyków aż 54 proc. uważa, że Polacy byli „dokładnie tak samo jak Niemcy” odpowiedzialni za holokaust. Kolejne 28 proc. uznaje, że „tylko częściowo” Polacy byli winni temu, że ich żydowscy sąsiedzi zostali unicestwieni w holokauście.

Tylko 8 proc. wskazuje, że Polacy też byli ofiarami. 8 proc. nie ma zdania, a 2 proc. „wolałoby nie odpowiadać”.

Zbadano też, który kraj mieszkańcy Izraela uważają za „przyjaciela” swojego państwa. Jak się okazuje, przodują… Niemcy, na które wskazało 53 proc. Na kolejnym miejscu uplasowała się Wielka Brytania, którą wybrało już tylko 35 proc. Dalej Holandia – 26 proc., Francja – 24 proc. Polska znalazła się na końcu zestawienia z wynikiem 19 proc.

Zapytano też o „najbardziej antysemickie” państwo spośród tych pięciu. W tym zestawieniu „wygrała” Francja – 37 proc. Na drugim miejscu – Polska (16 proc.), dalej Wielka Brytania (15 proc.), Holandia (8 proc.). Jak się okazało, najmniej osób wskazało Niemcy – 6 proc.

Do tych badań odniósł się redaktor naczelny „Najwyższego CZAS!”-u dr Tomasz Sommer.

„Wg Żydów Polacy są winni prawie tak samo jak «naziści». Takie przekonanie powszechne jest też od lat w Stanach i właśnie do uzasadnienia tego przekonania potrzebne było sfałszowanie sprawstwa mordu w Jedwabnem, do czego przyczynili się Gross, Kaczyński, Kwaśniewski, Schudrich, Kieres oraz wielu innych zaprzańców” – napisał.

W Polsce rządzą podsemici

W Polsce rządzą podsemici

Autor: CzarnaLimuzyna , 22 kwietnia 2024

Podsemityzm połączony w teatralnym uścisku ze starszymi braćmi w antykulturze wydaje się rodzajem wiodącej orientacji o wiele bardziej zwinnej od tańca na „politycznej rurze” i ważniejszej od kLGBTQ+p-f.

———————–

Tyle tytułem dość krótkiego wstępu, by nie zerkać zbyt głęboko do ideologicznych fundamentów, mówiąc nie wprost „tam”, gdzie gromadzi się elita podsemitów, by nie pisać zbyt wulgarnie o zawartości w ich jelitach, marnych resztkach – ćwiartkach duszy.

Jeden ze znanych podsemitów, Jarosław, wieloletni strategiczny sojusznik Tuska, rozstał się z władzą na zawsze. Stało się to podobno wbrew jego woli, ale za to w pełnej zgodzie ze znanym, dziś ponoć rasistowskim powiedzeniem: murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść. O murzyńskości polegającej na „robieniu laski Amerykanom” mówił swego czasu były minister PiS, Sikorski. Dlaczego nic nie mówił o Żydach lub Żydówkach? Jako angielski dżentelmen i mąż dobrze ustosunkowanej w USA, Żydówki, Sikorski doskonale potrafi gospodarować nawet najmniejszą częścią rzeczywistości, najmniejszą, ale za to jak obficie wypełniającą swoją zawartością – aż po same brzegi ramy programów informacyjno-publicystycznych.

Ale co z tym Jarosławem? Poruszyła mnie deklaracja prezesa PiS, że gdyby to on, gdyby to on rządził, wywaliłby ambasadora Izraela z Polski w domyśle „na zbity pysk”. Teraz już wiem dlaczego stracił „władzę”. Przez osiem długich lat panowie Jonny Daniels, Michael Schudrich, a ostatnio nawet Jakov Liwne (ambasador Izraela) nie znając dnia ani godziny swojego wydalenia z Polski oblewali się zimnym potem na samą myśl o możliwej decyzji Jarosława. Tak dłużej być nie może – powiedział wreszcie, któregoś dnia, ktoś ”starszy ”. Nie będzie Polak pluć nam w kalendarz wyborczy i dzieci swoje tumanić nam zabraniał. To nie dobra jest. Kto to mógł być?

A swoją drogą człowiek uczy się przez całe życie. Nie wiedziałem, że Michael Schudrich urodzony w Nowym Jorku to według Wikipedii amerykańsko-polski religioznawca i historyk”; Jonny Daniels urodzony w Londynie – izraelski aktywista był „powiązany ze skrajną polską prawicą” (The Times of Israel), a Jakov Liwne, co już prawie wszystkim wiadomo urodził się w Moskwie czyli w stolicy naszego ówczesnego, przypominam, „wiernego po wsze czasy” sojusznika. Widać, że wielu „polskich i żydowskich aktywistów” mieszkających dziś w Polsce, przychodzi na świat w oddalonych od siebie różnych zakątkach kuli ziemskiej.

Co dalej z podsemitami? Wiemy już, że Jarosław Kaczyński przestał, dość nagle, być podsemitą. Pojawiło się nawet podejrzenie, że gdyby nie Braun, o Grzegorz Braun, o Grzegorz Braun, to Jarosław sam osobiście lub kogoś delegując… ale nie ulegajmy fantazji. Na pewno, w takiej delegacji, nie mógłby znaleźć się Czarnek, który z mównicy wytknął Braunowi, że „zaatakował dzieci gaśnicą”. Czarnek jako kandydat na prezesa PiS, popełnił pozornie mały, ale istotny błąd. Powinien powiedzieć: zaatakował żydowskie dzieci gaśnicą. Parafrazując Barbarę Engelking: dla dzieci ogólnie, dla polskich dzieci atak gaśnicą to jest kwestia biologiczna, naturalna, gaśnica jak gaśnica. Dla dzieci żydowskich to tragedia, dramatyczne doświadczenie, metafizyka. Na szczęście nikt nie atakował dzieci gaśnicą, ale i tak trzeba jednoznacznie stwierdzić, że Przemysław Czarnek nic nie zrobił! Nic nie zrobił, aby uratować kogokolwiek przed gaśnicą Brauna.

Tymczasem, oficjalna linia polityczna podsemitów pozostała nienaruszona. Wielu pełniących funkcje współczesnych politruków zadeklarowało po ostatnich wydarzeniach na Bliskim Wschodzie, że nazywane Polską i zarządzane przez nich „państwo” stanie po stronie największego zła. Teraz już nikt nie zaprzeczy, że w Polsce panuje podsemityzm.

KTO JEST ANTYSEMITĄ, A KTO NIE?


Krzysztof Baliński
Kto jest antysemitą, a kto nie? Tego wyraźnie nigdy się nie mówi. Potencjalnie ma nim być każdy. Definicję antysemityzmu rozciągają szeroko, by można było pod nią podciągać wszelką krytykę poczynań Żydów, a nalepkę „antysemita” przyklejać każdemu, kto zagraża ich interesom. Odrzucają jakąkolwiek debatę na temat źródeł antysemityzmu, prowadziłaby bowiem nieuchronnie do konkluzji, że ma on swoje racjonalne powody. Nic też dziwnego, że definicji antysemityzmu mamy co niemiara. Antysemityzmem jest prześwietlanie interesów obywateli obcego państwa „tylko dlatego, że są Żydami”. „Łączenie reakcji Izraela na nowelizację ustawy z kwestią majątków pożydowskich jest jaskrawym przykładem antysemickiego fake newsa” – to definicja ambasador Izraela. Antysemickie jest mówienie o skorumpowanych sitwach u władzy i ich rozbijaniu – tak stwierdził w Muzeum Polin młody żydowski naukowiec. Tenże „naukowiec” jest autorem „naukowej” definicji: „Kto zaprzecza, że jest antysemitą – ten jest antysemitą wtórnym”. Według niego samo pytanie, czy Polacy mają prawo do obrony przed takim oskarżeniem wyczerpuje znamiona antysemityzmu (podobnie jak to, że się przed tym oskarżeniem nie bronią). Jak poznać antysemitę, doradza Jan Hartman: Antysemici powszechnie uważają się za wolnych od rasowych, religijnych i etnicznych rzesądów, i dlatego jednym z kryteriów antysemityzmu jest deklarowanie przez daną osobę, że nie jest antysemitą. Przy okazji profesor najstarszej polskiej uczelni odkrył, że antysemityzm przejawia się „w postaci skrępowania i zawstydzenia, gdy mówi się o żydostwie”. Wg „Haaretz” wszelkie protesty i żądania sprostowań co do „polskich obozów” są dowodem niechęci do rozliczenia się z antysemityzmem, a każde mówienie o polskich ofiarach, a nie o zagładzie Żydów to antysemicka propaganda. „Agresja Polaków przeciwko rządom komunistycznym zawsze była podszyta antysemityzmem” – to definicja profesor Uniwersytetu w Berlinie. TVN za antysemickie uznała hasła „Bóg, honor, ojczyzna”. Krytykowanie globalizacji jest antysemickie – taką definicję wypracowała rabinka Rachel Barenblat, bo „globalista to termin nierozerwalnie związany z historią antysemityzmu i często odbierany jest jako synonim Żyda, a związek między globalistami a Żydami jest starym antysemickim wymysłem”. Zdaniem Anne Applebaum, hasło „kupuj polskie” przypomina to przedwojenne antysemickie „nie kupuj u Żyda”, a najbardziej jaskrawym dowodem na antysemityzm jest to, że rządowe instytucje przestały prenumerować „Gazetę Wyborczą”.
Jeszcze inną definicję ma prof. Ivor Benson: „Jest to słowo specjalne, słowo kłamstwo, odwrócona prawda. Fałsz w takiej formie, która eliminuje sprzeciw do minimum – ponieważ, jak najbardziej przypomina prawdę. Tak jak rękawiczka z lewej ręki podobna jest do tej z prawej – tak właśnie słowo antysemityzm w rzeczywistości oznacza dokładnie jego odwrotność, czyli – antygoizm”. Antysemitą może zostać Żyd. Przykładem Norman Finkelstein, bo powiedział, że są w Polsce ludzie, którzy uważają, że każda krytyka Żydów to antysemityzm, że robią to dla kasy i za przykład podał Grossa. Gross powiedział też: „Antysemityzm głęboko tkwi w chrześcijańskim przesłaniu”. Tymczasem zaistniał dużo wcześniej przed chrześcijaństwem. Przykładem Cycero i Seneka. Wyznawali go także Diderot i Voltaire, którzy z chrześcijaństwem nie mieli nic wspólnego. Żydowski pisarz Bernard Lazare pisał: „Jeśli taka wrogość i awersja w stosunku do żydów miałaby miejsce tylko w jednym czasie, w jednym kraju, łatwo byłoby wyjaśnić przyczyny. Jednak rasa ta była obiektem nienawiści wszystkich narodów, pośród których żyła. Skoro wszyscy wrogowie żydów należeli do zupełnie różnych ras, mieszkali w odległych krajach, podlegali zupełnie różnym prawom, kierowali się różnymi pryncypiami, mieli różną moralność, różne zwyczaje […] toteż główna przyczyna antysemityzmu zawsze leżała w samym Izraelu, a nie w tych, którzy przeciwko niemu walczyli”.
Podobnego zdania był Theodor Herzl: „Antysemityzm jest zrozumiałą reakcją na żydowskie wady. Według mnie antysemici mają do tego pełne prawo”. Samo pojęcie antysemityzmu pojawiło się w wiek XIX, tj. w okresie emancypacji Żydów. Wobec braku „prześladowań”, zaistniała potrzeba wynalezienia nowego zjawiska i określenia pozwalającego terroryzować nie-Żydów – i co też ważne – dyscyplinować Żydów. Bakunin, jeden z nielicznych rewolucjonistów pochodzenia nie-żydowskiego wykazywał, że termin wykuty został w czasie, gdy Żydzi przechwycili kierownictwo rewolucji światowej i głównym celem było odstraszenie od dyskusji na ten temat. Tu dodajmy słowa Isaaka Beshevisa Singera: „Żyd współczesny nie może żyć bez antysemityzmu. Jeśli antysemityzm gdzieś nie istnieje, on go stworzy”. I Alfreda Lilienthala: „Ani religijni ani świeccy przywódcy licznych żydowskich organizacji nie chcą stracić tej potężnej broni, jaką jest uprzedzenie rasowe do obcoplemiennych i przywiązanie do wiary […] Jest to spisek rabinatu, żydowskich nacjonalistów, jak i innych przywódców zorganizowanego Żydostwa, trzymającego zawsze oręż uprzedzenia rasowego w zanadrzu”.
Odpowiedź tamtej strony jest niezmienna. Wg Elie Wiesela jest to „nieracjonalna choroba”, a źródło antysemityzmu pozostaje tajemnicą. Przy innej okazji powiedział: Świat zmienił się w ostatnich 2000 lat, a pozostał tylko antysemityzm, ‘jedyna choroba’, na którą nie znaleziono leku. Dla Abrahama Foxmana antysemityzm też jest „chorobą duchową i psychiczną, bo jest nieracjonalny”. Po prostu chorobą, i nie ma żadnego związku z zachowaniem Żydów. O „chorobie” mówi też Jarosław Kaczyński – gdy zgodne z wolą środowisk żydowskich, Sejm zmienił ustawę o IPN i gdy wywołało to oburzenie zwolenników PiS, pouczał: „dzisiaj diabeł podpowiada nam pewną bardzo niedobrą receptę, pewną ciężką chorobę duszy, chorobę umysłu – tą chorobą jest antysemityzm. Musimy go odrzucać, zdecydowanie odrzucać”. A walkę z „chorobą” nakazywał Polakom wówczas, gdy byli lżeni przez Żydów i gdy powinien był apelować do Żydów o odrzucenie „ciężkiej choroby antypolonizmu”.
Tymczasem zapowiedzi eliminacji antysemityzmu Żydów nie cieszą! A może jest im potrzebny? A może potrzebne im są jedynie deklaracje filosemitów, że antysemityzm w Polsce istnieje? A może chodzi im o wzniecanie i podsycanie nastrojów antysemickich oraz świadome budzenie niechęci do Żydów? A może w obrzucaniu Polaków epitetem „antysemita” chodzi o socjologiczną manipulację, o „pedagogikę wstydu”, która ma na celu wymuszenie wypłacenie odszkodowań za zbrodnie na Żydach? Z pełnym przekonaniem można zatem stwierdzić, że wynaleźli perpetuum mobile: oskarżają nie-Żydów o antysemityzm, budzą przez to ich niechęć do siebie i tak machina napędza się sama. I jeszcze jedno – gdyby Żydom w Polsce nie udało się wyczarować antysemityzmu, musieliby w końcu wziąć się za jakąś uczciwą robotę, co byłoby dla nich prawdziwą tragedią. Wszak czerpią z akcji polowania na „antysemitów” ogromne zyski. I tu wierszyk Adama Asnyka: Antysemityzm często hodują handlarze, z których każdy dla siebie pewien zysk w nim widzi; kiedy się interesem korzystnym ukaże, ujmą go w swoje ręce niezawodnie Żydzi. A tak w ogóle, jak można mówić o antysemityzmie w kraju w przeważającej mierze katolickim, w którym prezydentem został syn żydowskiego NKWD-isty, a ministrem spraw zagranicznych syna rabina, w którym Pierwsza Dama zwie się Kornhauser, w którym tylu Żydów było i jest ministrami, posłami, biskupami, w którym ludzie zaczytują się w gazecie redagowanej przez Michnika!
Rząd zaakceptował międzynarodową definicję antysemityzmu – taka informacja znalazła się na stronie Ministerstwa Kultury kilkanaście dni temu. W oświadczeniu, które jako pierwsza zaważyła izraelska „Haarec”, mowa o definicji przyjętej przez IHRA, Międzynarodowy Sojusz na rzecz Pamięci o Holokauście, który – jak stoi w jego deklaracji założycielskiej – „jednoczy rządy i ekspertów, aby umacniać, rozwijać i promować edukację, pamięć i badania na temat Holokaustu na całym świecie”. Do dziś definicję przyjęły 33 kraje. Polska uczyniła to na spotkaniu IHRA w Malmoe. Jest krótka, enigmatyczna. Taki worek, do którego można wszystko wrzucić. Taka pałka, którą każdego można uderzyć: „Antysemityzm to określone postrzeganie Żydów, które może się wyrażać, jako nienawiść do nich. Antysemityzm przejawia się zarówno w słowach, jak i czynach skierowanych przeciwko Żydom lub osobom, które nie są Żydami oraz ich własności, a także przeciw instytucjom i obiektom religijnym społeczności żydowskiej”. Do definicji załączono przykłady współczesnych przejawów antysemityzmu. Większość nie ma związku z antysemityzmem, a odnosi się do Izraela i do własności żydowskiej. Wniosek może być tylko jeden – ma odwrócić uwagę od centralnego pojęcia antysemityzmu, a jej prawdziwym celem nie jest obrona Żydów przed antysemityzmem, ale obrona Izraela i biznes holokaustu przez wszelką krytyką.
W grudniu 2020 roku Rada Unii Europejskiej przyjęła „Strategię w sprawie zwalczania antysemityzmu i wspierania życia żydowskiego”. Tak, jak w komentarzach do definicji IHRA, tak i w Strategii wielokrotnie pojawiają się odniesienia do „własności” żydowskiej, a definicję i Strategię z entuzjazmem przyjęła czołowa agenda biznesu holokaustu – Światowy Kongres Żydów. No i mamy: większą pomoc finansową dla organizacji działających na rzecz szerzenia kultury żydowskiej; uruchomienie funduszy unijnych na krajowe strategie zwalczania antysemityzmu; utworzenie ogólnoeuropejskiej sieci organizacji żydowskich oraz zaufanych podmiotów sygnalizujących pojawianie się w Internecie nienawistnych wypowiedzi; powołanie portali zwalczających antysemickie treści; przekazanie 24 milionów euro na lepszą ochronę przestrzeni publicznych i miejsc żydowskiego kultu, by zapewnić Żydom poczucie bezpieczeństwa; tworzenie sieci miejsc, w których dokonała się zagłada, np. kryjówek lub miejsc egzekucji; fundusze na utworzenie europejskiego centrum badań nad współczesnym antysemityzmem oraz życiem żydowskim. Przy udzielaniu wsparcia z funduszy unijnych KE ma dopilnować (tak, jak w przypadku „pieniędzy za praworządność”), by fundusze zewnętrzne UE nie trafiły do osób i instytucji, które mogłyby je wykorzystać na działania podżegające do nienawiści i przemocy skierowanej przeciwko Żydom. Przewiduje też (tak, jak w przypadku „funduszu odbudowy”), że strategie krajowe w tym zakresie zostaną przyjęte do końca 2022 r., a do końca 2023 r. zostaną poddane ocenie przez Komisję. Opublikuje też – tak, jak Kongres USA w przypadku ustawy 447 – kompleksowe sprawozdania z realizacji Strategii w latach 2024 i 2029. Jest też inne, wielce znaczące odniesienie do „biznesu holokaustu”. „Pandemia pokazała, jak stare antysemickie uprzedzenia mogą się odrodzić i podsycać nowe teorie spiskowe. Żydzi byli jedną z najbardziej atakowanych społeczności. Podczas pandemii zostali bezpodstawnie obwinieni za stworzenie wirusa i opracowywanie szczepionek w celu osiągnięcia zysku” – czytamy w unijnej strategii. Krótko mówiąc – jeśli myślałeś, że pandemia powstrzyma roszczenia „biznes holokaustu”, to myliłeś się podwójnie.
Ale to nie wszystko. Oni w półśrodki nie bawią się. W lutym 2018 r., podczas konferencji zorganizowanej przez Europejski Kongres Żydów, uniwersytety z N. Jorku, Tel Awiwu, Wiednia, Centrum Szymona Wiesenthala i wiedeńską lożę B’nai B’rith (i papieża Franciszka, co znalazło wyraz w jego pisemnej laudacji) wypracowano Katalog wytycznych do walki z antysemityzmem. Jego lektura jeży włos na głowie. Wszystkie państwa powinny przeznaczyć 0,02 procent PKB, a społeczności religijne, organizacje międzynarodowe i instytucje 1 procent swych budżetów na walkę z antysemityzmem. Można też było przy tym odnieść wrażenia, że „nasi” politycy i „nasz” Episkopat do realizacji „wytycznych” wiedeńskiej konferencji przystąpił, i to z wielkim zaangażowaniem. No, bo gdyby podliczyć, ile już płacą, to okaże się, że dużo więcej niż 0,02 procenta.
Wygadał się wicepremier Gliński: „Z każdym rokiem jesteśmy świadkami coraz większej liczby instytucji, organizacji i ich cennych projektów poświęconych pamięci, życiu i kulturze Żydów w Polsce. Polska ma wiele zrealizowanych zobowiązań i obietnic, takich jak zrewitalizowane miejsca pamięci, nowe muzea, ekspozycje i centra dla zwiedzających, takie jak Muzeum Getta Warszawskiego, nowe muzeum w Sobiborze, Treblince, Gross-Rosen, Płaszowie i Auschwitz-Birkenau. […] wdrożyliśmy bardzo rozbudowany program identyfikacji i oznakowania 1200 cmentarzy żydowskich na terenie Polski.  W ciągu ostatnich czterech lat polskie Ministerstwo Kultury zainwestowało dużo w projekty związane z historią, życiem i kulturą Żydów. Wystarczy wspomnieć: 100 mln dolarów na dotacje dla muzeów i instytucji kultury; ponad 25 milionów dolarów na wsparcie ochrony największego cmentarza żydowskiego w Polsce przy ul. Okopowej w Warszawie; ponad 41 milionów dolarów wydanych na produkcje filmowe, filmy dotyczące historii Zygielbojma, Nowaka-Jeziorańskiego czy Pileckiego; także setki koncertów, spektakli, spotkań, publikacji były możliwe dzięki wsparciu Państwa Polskiego”.
Gliński (chyba tylko przez wrodzoną wstydliwość) nie „wspomniał” w Malmoe o: finansowaniu przez państwowych mecenasów niezliczonych imprez kulturalnych związanych z rocznicą wydarzeń marca ’68. Nie wspomniał o dotacjach dla żydowskich pism, fundacji i organizacji pozarządowych polujących na antysemitów. Nie powiedział nic o 150 milionowej dotacji na rewitalizację i adaptację kamienicy przy ul. Próżnej 14, która stanie się siedzibą Teatru Żydowskiego. Nic nie powiedział o Muzeum Polin, na które polski podatnik wyłożył już 400 milionów, i które otrzymuje rokrocznie od ministra kultury dotację podmiotową w wysokości 8,9 miliona oraz liczne dotacje celowe, i że do dziś w formie takich dotacji Muzeum dostało przeszło 200 milionów. Nie wspomniał, że w ciągu ubiegłych 70 lat polski podatnik wydał na utrzymanie muzeum Auschwitz-Birkenau 1 miliard złotych. A co z przekazaniem majątku przedwojennych gmin żydowskich o wartości 5 miliardów? A co z pokryciem kosztów pobytu 350 gości z Izraela, którzy 27 stycznia 2014 r. na Wawelu odbyli bezprecedensową, pierwszą za granicą sesję Knesetu? A co z milionami za wydanie przez nowojorskich Żydów „certyfikat koszerności”? I jeszcze jedno – dlaczego w rozmowach tyczących zwrotu mienia pożydowskiego uczestniczy ministerstwo kultury?
Gliński „wspomniał”, że od 2009 r. polska Policja realizuje „Program zwalczania przestępstw z nienawiści dla funkcjonariuszy organów ochrony porządku publicznego” oraz „Trening przeciwdziałania przestępstwom z nienawiści dla funkcjonariuszy organów ścigania”, i że do 2019 r. szkolenia te ukończyło łącznie ponad 100 tys. funkcjonariuszy, czyli praktycznie cała kadra. Nie „wspomniał” jednak, kto szkolenia prowadził i za ile. Podał, że zainicjował program „Poznaj Polskę” skierowany do nauczycieli i uczniów, i że wszystkie szkoły otrzymają dodatkowe fundusze na organizację wycieczek do miejsc pamięci o Holokauście i muzeów poświęconych kulturze żydowskiej. „Wspomniał” też: „Rozpoczęliśmy współpracę z przewodniczącym Światowego Kongresu Żydów Ronaldem S. Lauderem, której celem jest współprodukcja filmu, mającego na celu podniesienie świadomości o Holokauście wśród młodzieży szkolnej. Film zostanie rozesłany do wszystkich szkół w Polsce. Nie podał jednak, ile ta „współpraca” kosztowała, i że w akcję wypłacania haraczu twórcom definicji antysemityzm i kupowania „certyfikatu koszerności” wciągnął Polską Fundację Narodową, ze jej olbrzymim budżetem futrowanym przez spółki skarbu państwa.
Gliński udzielił 6 mln dotacji na film „Wesele2” (a właściwie „Weseלe” z hebrajską czcionką) – najbardziej antypolski film, jaki dotychczas sfinansował. Jeśli komuś się wydaje, że słowo „antypolski” zdewaluowało się, to niech film zobaczy  na własne oczy. Filmy Goebbelsa pokazywały część mieszkańców Polski pozytywnie. Wojciech Smarzowski nie certoli się – Polacy to świnie, głupki, prostytutki, rasiści. Wszystko, co polskie jest głupie i brudne. Za to Żydzi i Niemcy czyści i mądrzy. Wszyscy Polacy to antysemickie prymitywy. Nawet dzieci opowiadają rasistowskie wierszyki i śpiewają antysemickie piosenki, a koledzy pana młodego to kibole z wytatuowanymi swastykami. Gdy polska dzicz bije pałkami spędzonych na rynek Żydów, a w podpalaniu stodoły biorą udział uśmiechnięte szczerbate baby i brudne polskie dzieci, Niemcy siedzą przy stole na uboczu i rozprawiają o muzyce Wagnera. Do czego jest im potrzebny antysemityzm i dlaczego sami go wywołują, poświadczył sam Smarzowski. „Robiąc ten film, miałem świadomość, że wyleją się na mnie pomyje. Prawdopodobnie na lata stanę się nadwornym Żydem polskiej kinematografii”.
Podczas uroczystej premiery filmu „Śmierci Zygielbojma”, reżyser Ryszard Brylski wygłosił oświadczenie – zarzucił ministrowi kultury niegodziwe „wykorzystywanie najwyższej ofiary, jaką złożył Zygielbojm do politycznych manipulacji”. A chodziło o stwierdzenia, że „walorem filmu jest ukazanie, po której stronie stał świat, gdy Polacy i Żydzi, wespół ginący w Holokauście, alarmowali go w trudnych chwilach”, a także „obraz podkreśla także, że żaden czynny udział Polaków w zagładzie Żydów nie był możliwy”. Krótko mówiąc, „artysta”, kasę wziął, skopał ministra, który w całości sfinansował mu film, na premierze wyszedł na scenę i zwymiotował na Państwo Polskie. À propos „artystów” – gdy na początku tzw. transformacji ustrojowej Bagsik i Gąsiorowski założyli w Cieszynie spółkę „Art-B”, i wywieźli z Polski do Izraela 600 mln USD, utrzymywali, że skrót Art-B pochodzi od „artyści biznesu”.
Smarzowski przedstawia Polaków, jako świnie, brudasy i antysemici. Pasikowski przybija Polaka lubiącego Żydów do stodoły. Gliński (reżyser, brat wicepremiera) w „Kamieniach na szaniec” obrazuje ślubowanie AK jako leśną zabawę w ganianego z Niemcami. No i dożyliśmy czasów, kiedy sama wzmianka o polskiej tradycji, polskich bohaterach, o Polsce po prostu, jest wyśmiewana przez artystów, jako obskurancka i antysemicka. Jeśli Gliński myślał, że definicją IHRA i milionami wyłożonymi na antypolskie filmy wywinie się z oskarżeń o antysemityzm, to się myli. W Malmoe sekretarz stanu USA Antony Blinken, w nagranym przemówieniu, potraktował Glińskiego „na wesoלo”: „Zagrożenia związane z Holokaustem nie są jedynie problemem przeszłości. Antysemityzm nasila się w wielu częściach świata. W zeszłym tygodniu wandale zdewastowali część obozu koncentracyjnego Auschwitz w Polsce”. A chodziło o naniesione na ściany drewnianych baraków obozowych napisy w nienagannym  języku niemieckim, dokładnie w czasie, kiedy w Muzeum otwierana była nowa wystawa pokazująca ofiary austriackie.