O antysemityzmie, wizycie prezydenta RP w Izraelu, odznaczeniu Szewacha Weissa oraz porozumieniu z Żydami.

Zacznijmy walczyć z antypolonizmem! [wywiad z prof. Jerzym Robertem Nowakiem]

przez Jacek Międlar | 2 lutego, 2017

O antysemityzmie, wizycie prezydenta RP w Izraelu, odznaczeniu Szewacha Weissa oraz porozumieniu z Żydami, z prof. Jerzym Robertem Nowakiem rozmawia Jacek Międlar.

Ostatnio pojęcie antysemityzmu bardzo często przewija się w debacie publicznej. Czy nie uważa Pan, że to zostało ono bezczelnie zawłaszczone przez Żydów?

Przede wszystkim, o wiele większa część semitów to Arabowie. Bardzo dużo mówi się o antysemityzmie, nadużywa się tego pojęcia, a bardzo często poza Polakami czy chrześcijanami, ofiarami oskarżeń o antysemityzm padają żydzi krytyczni wobec fanatyzmu żydowskiego tak jak Izrael Szahak, John Sack, autor ksiązki „Oko za oko” czy skrzypek Yehudi Menhin, który nie bał się mówić o zbrodniach Izraela.

Czemu ma służyć tzw. przemysł „antysemityzmu”?

„Antysemityzm” to wygodny zwrot, wytrych, który ma zastraszać innych, tak jak przy byle okazji oskarża się o faszyzm. Ludzie, którzy wysuwają tego typu oskarżenia są zwolennikami drugiego totalitaryzmu, czyli sowieckiego, który miał kilkadziesiąt więcej zbrodni na sumieniu niż faszyzm hitlerowski.

Tylko wielu uważa, że antysemityzm biologiczny to problem, z którym Polacy nie mogą uporać się od wieków.

To kompletna bzdura. Polska była schronieniem dla Żydów ze wszystkich krajów Europy. Mimo to nie spotkaliśmy i nie spotykamy się z należytą wdzięcznością. Tylko niewielu prawdziwie szlachetnych i uczciwych Żydów wspomina polskie zasługi, do których należy zaliczyć porucznika Armii Krajowej Stanisław Aronsona. Zbieram nazwiska Żydów, którzy okazali się być przyjaciółmi Polski. W najnowszej książce „Wichry Życia” prezentuję wspaniałą postać polskiego żyda, patrioty, brata okrutnego bolszewika Józefa Unszlichta i zastępcy Feliksa Dzierżyńskiego, księdza Juliana Unszlichta. Mimo iż kapłan wychował się w takim a nie innym środowisku, był wierny Ojczyźnie i gorliwie spełniał obowiązki duszpasterskie. Do grona przyjaciół Polski należy zaliczyć również Samuela Dąbrowskiego czy Abrahama Wagemana, którzy protestowali przeciwko wypędzeniu karmelitanek z klasztoru w Oświęcimiu. Powinniśmy dbać o przyjaciół żydów polskich, niemieckich, ukraińskich i rosyjskich, a nie popierać polonofobicznych wrogów.

Skoro antysemityzm nie jest problemem w Polsce, jak by Pan skomentował wizyty najwyższych władz polskich w Izraelu. Premier Beata Szydło w grudniu, a teraz Prezydent RP Andrzej Duda, na żydowskiej ziemi obiecywali „walkę z antysemityzmem”.

Uważam, że taki słowa to nonsensy. W podobny sposób prezydent Duda rozmawiał o rzekomym polskim antysemityzmie z szefami żydowskich organizacji w Nowym Jorku, w tym z Abrahamem Foxmanem z Anti-Defomation League. Dlaczego nie rozmawiają o czymś o wiele silniejszym, czyli o antypolonizmie, który cechował nawet premierów. Jak powiedzieć chociażby o Icchaku Szamirze, który powiedział, że Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki? To jaskrawy przykład rasistowskiego antypolonizmu.

Czy zatem można uznać, że polskie władze nie zabiegają o relacje partnerskie z Izraelem, ale służalcze?

Polskie władze popełniają straszne błędy. Bo czymże jest odznaczenie Orderem Orła Białego izraelskiego faryzeusza Szewacha Weissa, który fałszuje historię mówiąc, że w Urzędzie Bezpieczeństwa znalazłby najwyżej pięciu Żydów? To kłamstwo. W UB pracowało przynajmniej pięć tysięcy żydów, nie mówiąc już o całej czołówce. Kolejnym błędem prezydenta było mianowanie generałem Jana Karskiego, który w ostatnich piętnastu latach życia był wyraźnym wrogiem Polaków stając we wszystkich konfliktach i polemikach polsko-żydowskich po stronie Żydów. Jego stanowisko było podyktowane prywatnymi interesami. Strona żydowska obiecała mu wysoką emeryturę oraz zapewniono go, że jeśli będzie stawał po stronie Żydów, zostanie mu załatwiona Pokojowa Nagroda Nobla. Na podobnych układach Nagrodę Nobla otrzymała Wisława Szymborska zamiast Zbigniewa Herberta. Poinformował mnie o tym zmarły kilka miesięcy temu prof. Iwo Cyprian Pogonowski.

Czy biorąc pod uwagę wszelkie akty polonofobiczne i aktualne stanowisko polskiej władzy, możemy żywić realną nadzieję, na polepszenie stosunków polsko-izraelskich?

Na pewno nie na takich zasadach, na których opierała się ostatnia wizyta prezydenta Dudy w Izraelu. Nie można pozwolić na samobiczowanie, zwłaszcza że gdybyśmy przyjrzeli się błędom i winom z obu stron, okaże się, że dużo większe grzechy obciążają Żydów, zwłaszcza tych pochodzących ze Stanów Zjednoczonych, gdyż to oni są nosicielami największego antypolonizmu na świecie. Gustaw Herling Grudziński, pisarz z korzeniami żydowskimi, mówił że Żydzi amerykańscy są skrajnymi fanatykami.

Tekst ukazał się na łamach tygodnika Polska Niepodległa.

„Dwużydzian Polaka”

[https://www.wykop.pl/wpis/40180001/andrzej-niemojewski-stworzyl-pojecie-dwuzydzian-po/ Oryginalny artykuł można se chyba wyguglować? A skutki - obejrzeć w realu. MD]

Andrzej Niemojewski stworzył pojęcie „dwużydzian Polaka” na określenie efektu asymilacji.
W sławnym artykule pt. „Dwużydzian Polaka" deliberował nad porażką programu asymilacji:

Na gruncie drwin wytworzyło się duchowe współżycie Żydów i Polaków, Żyd powiedział Polakowi: Nie mogę z tobą nic wspólnie kochać, czcić, uwielbiać, nad niczym wspólnie cierpieć i do niczego wspólnie dążyć — ale możemy wspólnie drwić ze wszystkiego. Wydrwię ci twego Boga, twą Ojczyznę, twą tradycję i twe Ideały, twe pragnienia i twe wysiłki i obaj będziemy wyżsi ponad to wszystko.

Zeszedł się żydowski kpiarz z polskim kpem i zaczęli ze wszystkiego kpić. I wytworzyło się środowisko, w którym żadna wielka idea, żaden wielki czyn nie mógł dojrzeć. Albowiem żydowski ’odczynnik' rozkładał skutecznie na drwiny wszelkie przejawy woli. (...)

Tak sformułowała rzecz sfera, myśląca kategoriami politycznymi. Przypatrzmy się z kolei jak rzecz ujęto w sferze myślenia kategoriami przyrodniczymi. (…)

W pewnym kółku ludzi, należących do polskiego świata naukowego, zastanawiano się nad wpływami destrukcyjnymi żydostwa. I oto jeden z nich, sięgając po porównanie do chemii, powiedział, że filosemitę można by określić jako ’dwużydzian Polaka'. Na wzór 'dwusiarczanu potasu'. (...) Połączenie czadu psychiki żydowskiej z kruszcem i duszy polskiej, zwłaszcza kruchym, sprawia , że w owym smutnym typie Polaka, Żydom oddanego — na jedną cząsteczkę polską przypadają dwie cząsteczki żydowskie. Asymilacja nie wytworzyła typu, w którym dałoby się powiedzieć, że to jest ’dwupolan żyda', to znaczy, by w Żydzie asymilowanym dwie cząsteczki przypadały na jedną cząsteczkę żydowską. Polskość nie jest kwasem rozkładającym kruszec żydowski; natomiast takim kwasem jest żydowskość i polski kruszec rozkłada. Dlatego Żyd asymilowany będzie w ostateczności brał zawsze stronę żydostwa. I dlatego filosemita przestanie być czułym na sprawy polskie, lecz będzie zawsze nadwrażliwy na sprawy, żydowskie." [5]
[5] za: F. Koneczny, Cywilizacja żydowska, Wydawnictwo Antyk - Marcin Dybowski, Warszawa 1995, reprint z 1934.

Podwójny SKANDAL! Dziennikarka CNN Żydówka rzuca na wizji oszczerstwa przeciw Polsce i Polakom – w twarz Prezydentowi Dudzie. On się „tłumaczy”.

Dziennikarka CNN pyta prezydenta Dudę, czy polska pomoc Ukraińcom, to „naprawienie krzywd” za… holokaust i pogromy.

https://nczas.com/2022/04/09/skandal-dziennikarka-cnn-pyta-prezydenta-dude-czy-polska-pomoc-ukraincom-to-naprawienie-krzywd-za-holokaust-i-pogromy-video/

Prezydent Andrzej Duda udzielił wywiadu lewicowej amerykańskiej stacji CNN.

W czasie rozmowy dziennikarka Dana Bash zadała Dudzie pytanie, po którym powinien on przerwać wywiad, a Bash i CNN powinny zostać pozwane przez państwo polskie.

Dana Bash w rozmowie z Andrzejem Dudą stwierdziła, że „w Pana Ojczyźnie wcześniej zdarzały się pogromy przeciwko Żydom, istniały tu obozy koncentracyjne”.

Czy uważa Pan, że to, co pokazują teraz Polacy wobec Ukraińców, jest próbą naprawienia tych krzywd? –zapytała dziennikarka warszawskiego polityka.

Po tym pytaniu Duda powinien przerwać wywiad, a warszawski rząd powinien pozwać zarówno bezczelną dziennikarkę, która wybiela niemieckich nazistów i zrzuca winę za holokaust na Polaków, jak i całą stację CNN, która pozwala na takie zakłamywanie historii.

[Miał obowiązek jej powiedzieć, że dziennikarka CNN nie może być na tyle głupia, by bez świadomości kłamania powtarzać takie oszczerstwa. I zażądać natychmiastowych przeprosin.

Gdyby się wykręcała – wyjść ze studia, żądając jeszcze od dyrekcji CNN natychmiastowego usunięcia kobiety z pracy. MD]

Najwyższy polski urzędnik jednak dalej kontynuował rozmowę z Bash.

Duda wytłumaczył dziennikarce, że Żydzi, którzy zginęli w czasie wojny, byli polskimi obywatelami, Polacy pomagali im nawet za cenę własnego życia, bo taka kara czekała ich z rąk nazistów, a wśród „sprawiedliwych wśród narodów świata” najwięcej jest właśnie Polaków.

Oczywiście nie chodziło o to, żeby prezydent Duda coś odpowiedział – chodziło o same postawienie pytanie, które obrzuca Polskę i Polaków fekaliami, a co odpowiedział prezydent, to tego już nikt nie słuchał.

Dziennikarka Dana Bash urodziła się w rodzinie żydowskiej jako Dana Ruth Schwartz na Manhattanie w Nowym Jorku, córka Frances (z domu Weinman) Schwartz – autorki i pedagoga studiów żydowskich, oraz Stuarta Schwartza – producenta telewizji ABC News.

KOMBINACJA OPERACYJNA „KALISZ”

KOMBINACJA OPERACYJNA „KALISZ

Pierwszy napadł Jair Lapid: „Przerażający antysemicki incydent w Polsce przypomina każdemu Żydowi siłę nienawiści, jaka istnieje na świecie”. Tego samego dnia wydał wyrok: „Jednoznaczne potępienie przez polskie władze jest ważne i konieczne. Oczekuję, że polski rząd podejmie bezkompromisowe działania przeciwko tym, którzy wzięli udział w tym szokującym akcie nienawiści”.

Do Lapida przyłączył się Andrzej Duda: Barbarzyństwo, którego dopuściła się grupa chuliganów w Kaliszu, stoi w sprzeczności z wartościami, na których oparta jest Rzeczpospolita. A wobec sytuacji na granicy i akcji propagandowych przeciwko Polsce jest wręcz aktem zdrady. Podobnie sądził inny myśliciel, były prezydent, nie bez podstaw zwany Bredzisławem Komorowskim. I jeszcze jedno – właśnie przed warszawskim Sądem Okręgowym toczy się proces o nazwanie Dudy debilem. Rafał Pankowski, z „Nigdy Więcej biadolił: „Monitoruję antysemityzm od przeszło 25 lat, ale nigdy nie widziałem czegoś podobnego”. W podobnym tonie incydent komentowały media, rządowe i antyrządowe, lewackie i konserwatywne, gazeta „Polska” i „Warszawska” tak, jakby wszystkie miały wspólną redakcję. Wszystkich przebiła „Rzeczpospolita”.

Łachudrzyński, czy jakiś tak, pisał:To nie czas na deklaracje oburzenia w mediach, a na stanowcze działanie organów państwa. Żaden przyzwoity człowiek nie może pozostać obojętnym po tym, co zdarzyło się na kaliskim Rynku. Skrajni nacjonaliści urządzili tam seans nienawiści wobec Żydów. Na polskiej ziemi, która spłynęła krwią milionów Żydów, bestialsko zamordowanych przez nazistowskich Niemców, wznoszenie haseł „Śmierć Żydom!” wyklucza nie tylko ze wspólnoty ludzi przyzwoitych, ale to działanie szkodliwe, historycznie przerażające.

Tenże Łachudrzyński zatrwożył się:

Gdy Polska zmaga się z najpoważniejszym kryzysem granicznym od lat, gdy od wizerunku naszego kraju może zależeć nasze bezpieczeństwo, dochodzi do wydarzenia, które sprawia, że niektórzy nasi sojusznicy mogą uznać, że nie warto Polakom pomagać. Relacje polsko-żydowskie są ważne nie tylko dla naszych sojuszników w Izraelu, ale to czerwona linia w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi. Ostre stanowisko USA po nowelizacji ustawy o IPN, którą świat ochrzcił „Holocaust Law”, to dowód, jak krytyczny to temat. W niemniej trwożny ton uderzył były minister bezpieki, dziś poseł PO Bartłomiej Sienkiewicz: „Jeśli mamy taki kryzys na wschodniej granicy, jeśli nie jesteśmy pewni, co do intencji Putina, to dopuszczanie do wybryków antysemickich jest tak naprawdę działaniem na pograniczu zdrady stanu. Obrzydliwy pysk polskiego antysemityzmu powinien być wypalony gorącym żelazem. Brak reakcji prokuratury, policji, wzajemne przerzucanie się winą jest strasznym wstydem i upadkiem państwowości polskie. Właśnie w takich momentach powinniśmy tego rodzaju incydenty szczególnie pacyfikować, ponieważ one uderzają w dobre imię Polski”. „Haniebne i skandaliczne” były wydarzenia w Kaliszu dla Mariusza Kamińskiego. Wyraził nadzieję, że „ci, którzy zorganizowali to zawstydzające i skandaliczne wydarzenie poniosą prawne konsekwencje”. Jednemu i drugiemu nie przeszkadzało, że w tym samym czasie do więzienia „za poglądy” wsadzał także Łukaszenko.

Od incydentu w Kaliszu odciął się prezes Ruchu Narodowego. Przypadek wariata, który wrzeszczał wczoraj w Kaliszu to nie jest sprawa polityczna tylko psychiatryczna – napisał na Twitterze.Szef Straży Niepodległości nazwał incydent „antysemicką prowokacją”. Kilka dni wcześniej, za pomocą zeznań i donosów byłych współpracowników Olszańskiego, redaktorzy telewizji Media Narodowe zmontowali serię programów na temat „skandalicznej działalności prokremlowskiego aktora” i szkodliwości jego „patostreamów”. Jeden z nich mówił: „to, co się tam odbywa, to tragikomedia”. Drugi, podpierając się kryteriami norymberskimi, mówił o koneksjach Olszańskiego z rabinem Awramem Olszańskim z Bracławic i o stronie Jewish Gen wskazującej, że osób o nazwisku Olszański jest ponad tysiąc. Trzeci obwiniał Olszańskiego za używanie słowa „kamraci”, należącego jakoby do repertuaru Sowietów. Czwarty utrzymywał, że nic mu nie zagraża, bo w swej książce atakuje Żydów w sposób udokumentowany (a ponieważ palnął największe głupstwo, przytoczmy jego nazwisko – Jarosław Patlewicz). Jeszcze inny lansował tezę, że to „ustawka” władz, a nawet Żydów, i że włos Olszańskiemu z głowy mu nigdy nie spadnie. Zaskakiwało szczególne wzmożenie środowisk narodowych, czyli tych, na których antypolska szczujnia najczęściej się wyżywa?

Politycy, i to zarówno ci polscy jak i ci z Polski, mają wyrobiony odruch warunkowy, zwany odruchem psa Pawłowa – na dźwięk słowa „antysemityzm” rzucają się do przepraszania, zanim ustalą, o co naprawdę chodzi. Podczas XI Zjazdu Gnieźnieńskiego, Andrzej Duda połowę swego wystąpienia, mającego w założeniu odnosić się do Gniezna, źródła z którego wypływa historia Polski, poświęcił… „antysemityzmowi i barbarzyństwu pleniącym się w Polsce”. Z ogromnym bólem przyjąłem akt barbarzyństwa, do którego doszło w Gdańsku, kiedy ktoś rzucił kamieniem w okno synagogi. Tak ogromnie boleję, że stało się to u nas, w kraju, w którym przez stulecia była tolerancja religijna. Z pewnością nazwą to aktem antysemityzmu, ale dla mnie to barbarzyństwo, który musimy potępić – powiedział łamiącym się głosem. Politycy i media o incydencie mówili jak o pogromie Żydów, dopóki nie okazało się, że u sprawcy zdiagnozowano chorobę psychiczną, i że kilka miesięcy wcześniej podobnego czynu dopuścił się względem kościoła. Było to tym bardziej absurdalne, gdy porówna się wybitą szybę do namazania na ogrodzeniu ambasady RP w Tel Awiwie swastyki i napisów „mordercy spieprzajcie”, „polskie gówno”. Polskiej policji złapanie winnego zajęło jeden dzień. Izraelska milicja nawet nie udawał, że kogoś szuka. No i głosu nie zabrał prezydent Izraela.

W styczniu 2018 r., w ciągu kilku dni, w polskich mediach widzieliśmy więcej swastyk, niż w Niemczech od zakończenia wojny. Nawet w telewizji niemieckiej odbyła się debata o „narastającej w Polsce fali nazizmu”. „Warszawa europejską stolicą rasizmu”, „Neonaziści świętują Hitlera”, „Polska coraz bardziej brunatna” – wyżywali się na Polakach dziennikarze zza Odry. Gdy kilka tygodni wcześniej Merkel przyznała: „wstyd, że żadna żydowska instytucja w Niemczech nie może istnieć bez policyjnej ochrony”, Bundestag się tym nie zajmował. W Sejmie natomiast, z inicjatywy PiS, po emisji reportażu TVN o polskich neonazistach wnoszących toast za Hitlera, odbyła się debata o neonazizmie w Polsce. Koordynacją całej akcji zajął się minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński. Zapowiedział „szybkie i stanowcze zlikwidowanie faszyzmu w Polsce”. Gdy lektor „Faktów” ogłosiła, że w Polsce odradza się faszyzmem, jak nakręcane małpki z pudełka wyskoczyli prezydent, premier, marszałek Sejmu i kilku ministrów, prześcigając się w buńczucznych zapowiedziach, jak to polskich neonazistów będą dusić własnymi rękami. Marginalny incydent stał się sprawą wagi państwowej, wydarzeniem politycznym roku, którym żyła cała Polska, ku rozbawieniu pomysłodawców kombinacji. Biorąc udział w przedstawieniu, odgrywając rozpisane z góry role, dając amunicję zagranicy do atakowania Polski, politycy okazali się idiotami. Zatańczyli tak, jak im zagrała antypolska orkiestra. Przynętę złapali wszyscy, jeden za drugim. Nawet Michnik przecierał oczy ze zdumienia, jak łatwo dali się podpuścić. A zastosował najprostszy chwyt. I jeszcze jedno – nawet w sennych koszmarach nie przypuszczaliśmy, że dożyjemy czasów, kiedy najważniejsze osoby w państwie, na jednym wydechu wymówią słowa „naziści” i „polscy”. Nawiasem mówiąc, antykomunistycznemu ministrowi przypomnieć trzeba, że w latach 1956-1989 (a więc w latach, do których Olszański nawiązuje) w żadnej szkole nie słyszało się i w żadnej gazecie nie czytało o czymś takimi jak „polscy naziści”. Niewspółmiernie groźniejsza jest ideologia żydokomuny (o której mówił Olszański). Bo to żydowscy komuniści i ich potomkowie oskarżają o nazizm naród, który poniósł największe ofiary z rąk okupanta.

Mariuszowi Kamińskiemu przypomnijmy: w styczniu 2018 r. odgrażał się „delegalizowaniem nazistowskich organizacji”, i co znamienne listy kandydatów do delegalizacji nie ograniczył do nazistów z krzaków pod Wodzisławiem Śląskim, ale sięgnął do „tych nazioli z Marszu Niepodległości”. Przypomnijmy też jego napaść na organizatorów Marszu Niepodległości w 2013 roku, wykonaną w iście kominternowskim stylu. Bo w tradycji i nawykach komunistów przybyłych w taborach armii sowieckiej było donoszenie w ambasadzie ZSRR na polskich „nacjonalistów” i oskarżanie oponentów politycznych o faszyzm. Rozczulając się nad spaloną budką i solidaryzując z ambasadorem Rosji, marsz określił, jako „manifestację elementów skrajnych i faszystowskich”. Kamiński nie pamiętał przy tym, jak „Wyborcza” oskarżyła Ligę Republikańską o podpalenie synagogi w Warszawie. Nie pamiętał też, że Kiszczak mówił o antykomunistycznych happeningach Ligi, że miały znamiona faszystowskich wybryków. I jeszcze jedno – w podsłuchanej knajpianej rozmowie innego łowcy nazistów i, co ważne, serdecznego kolegi Kamińskiego, ówczesnego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza pojawia się na temat spalonej budki dziwne zdanie: Czy jest to moment na uruchomienie tego rodzaju rozwiązania, czy nie. Bo ja mam poczucie, że jest to wariant OK, World Trade scenario. Czyli montował coś na kształt podpalenia Reichstagu, jako pretekst do spacyfikowania „ekstremistycznej i antysemickiej” opozycji.

Gdy sobie to wszystko przypomnimy, nasuwa się pytanie, co tak naprawdę Kamiński „koordynuje” i z czyjej poręki?

Kilka pytań, retorycznych (tj. takich, na które nie dostaje się odpowiedzi):

– Czy to przypadek, że w Polsce tropią tylko takich, jak Olszański i że „mędrców Syjonu” w Olszańskim interesuje głównie stosunek do jakiegoś XIV-wiecznego tekstu?

– Co robić, żeby rząd był oceniany, a minister bezpieki zadaniowany przez Polaków, a nie przez izraelskiego ministra?

– Czy nie mszczą się zaniechania z bardzo Polsce potrzebną dekomunizacją? Ale nie podpowiadaną przez Komintern, nie z pytaniem, gdzie kto był (bo z każdej pozycji można było walczyć o Polskę) tylko, co robił. Dekomunizacją obejmującą tych, którzy mieli ojca w KPP i dziadka w Wehrmachcie, którzy sądzili w sądach kapturowych, którzy strzelali w potylicę, którzy wynaradawiali i niszczyli polski etos.

– Czy pogromcy happeningu w Kaliszu nie są obrabiani przy pomocy modus operandi, w którym chodzi o nieustanne mielenie tematu antysemityzmu i sprawdzanie, jak daleko można się posunąć w terroryzowaniu i dyscyplinowaniu Polaków?

– Czy przymilanie się Żydom coś daje? Przecież oni nie potrzebują filosemitów (bo tych, i to wyjątkowo namolnych, mają w nadmiarze), ale potrzebuje antysemitów i… 65 miliardów dolarów, które ci antysemici im wypłacą. Przykład „na czasie” – zawiadomienie do prokuratury w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa złożył prezydent Kalisza, a zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków przez prezydenta Kalisza złożył Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich.

– Dlaczego w procederze udział wzięli ludzie oskarżani o antysemityzm? Przecież, prędzej czy później, też się za nich wezmą, i też pokażą w telewizjach prowadzonych na posterunek prokuratury w więziennych klapkach, na oczach żydowskiej (i polskiej) gawiedzi. Czy nie wykonali posługi szabesgoja (tj. ubogiego chrześcijanina służącego za niewielkie wynagrodzenie do wykonywania czynności, które są zakazane Żydom podczas szabatu)?

– Gdy na kaliskim rynku palono kartkę, Olszański mówił ze sceny: „My to unieważniamy, likwidujemy prawa żydowskie na tej ziemi! Nie będzie już nigdy Polak Żydowi niewolnikiem!”, tłum skandował: „Tu jest Polska, a nie Polin” i śpiewał Rotę. Za co zatem winić Olszańskiego? Za spalenie symbolu Polin? Za sprzeciwianie się, aby był konstytucją Polski? I drugie pytanie: Czy takiego hasła nie powinno było być na Marszu Niepodległości?

– Czy nie widzą, że Olszański, mówiąc o Rosji, atakuje sowiecką żydokomunę i jej przedłużenie na gruncie polskim, czyli ujawnia rodowody tych, którzy Polską faktycznie rządzą? Nawiasem mówiąc nigdy nie słyszeliśmy słowa „żydokomuna” w ustach tych, którzy razem z żydokomuną atakowali i poniewierali Olszańskiego. A swoją drogą trzeba być nie lada mistrzem, aby perorując nieprzerwanie o polskim interesie narodowym nie wymówić ani razu słowa „żyd”.

– Dlaczego milczeli, gdy rząd przyjął „definicję antysemityzmu”, która w sposób oczywisty ma na celu dorżnięcie watahy i zaciśnięcie pętli nie tylko na szyi Olszańskiego, ale wszystkich, którym nie podobają się przywileje dla jednej mniejszości? Dlaczego milczeli na temat represji prokuratorskich wobec ludzi myślących po polsku? Dlaczego nie protestowali, gdy zasoby archiwalne IPN były wykorzystywane głównie przeciw ludziom o poglądach narodowo-katolickich, gdy służyły akcjom antypolskim i gdy IPN, powołany po to, aby badać zbrodnie na narodzie polskim, zajmuje się w pierwszym rzędzie „zbrodnią Polaków na narodzie żydowskim”, oraz teczkami antysemitów prześladujących żydowskich generałów w marcu ’68?

I na koniec kilka uwag:

1. Sprawa jest tak groteskowa, że nie trudno odgadnąć, co się za nią kryje, że ciągle obowiązuje rozkaz – „wytropić w Polsce nazistów!”. Bo nie wyszedł zamysł z rozwiązaniem Marszu Niepodległości. Bo to dalszy ciąg operacji propagandowej, której częścią stał się reportaż o polskich nazistach świętujących urodziny Hitlera. Bo wyczerpało się medialne paliwo z wybiciem szyby w synagodze. Bo chodzi o pokaz siły, że suwerenem nie są Polacy. I to się udało.

2. W debatach „Czy Polsce zagraża faszyzm” jest i druga strona medalu – przepraszają za wszystko, za rasistów, za antysemitów, za neonazistów. Przy czym każdą z tych przypadłości traktują, jako sprawę wagi państwowej. A ci, którzy sprawy podgrzewają, kalkulują sobie: przepraszajcie, kajajcie się, a my będziemy podrzucać kolejne śmierdzące sprawy, jak nie o rasiście na przystanku we Wrocławiu, to ciemiężycielu sprzątaczki ukraińskiej. A gdyby i oni zawiodą, zawsze „faszystowską” można będzie nazwać procesję Bożego Ciała.

3. W takim „dialogu” obowiązują bezlitosne zasady, które nie przewidują żadnego kompromisu, żadnej linii granicznej, po osiągnięciu której Polacy będą czuli się bezpiecznie.Machinacja operacyjna „Kalisz” i bezradne dreptanie wokół tego tematu były antypolskie, były uderzeniem w polskie interesy i wizerunkowi Polski wyrządziła szkody trudne do oszacowania.

4. Wojciech Olszański zajmował się przywracaniem prawdy o żydokomunie. Rybak został skazany na 10 miesięcy więzienia nie za spalenie kukły pejsatego Sorosa, ale za to, że obnażył w jakim stanie jest polski barak w Auschwitz, że jest symbolem tego, co się stanie z Polską. Wg „Wyborczej”, na rynku w Kaliszu oberwało się intelektualistom, Żydom, komunistom, Unii Europejskiej, partiom politycznym, a nawet podały wezwania do unikania szczepień, bo „to eksperyment medyczny”.  Los Olszańskiego jest zatem ostrzeżeniem, czym Polacy mogą się zajmować, a czym nie.

5. W całej machinacji, oprócz sponiewierania Polski, chodzi o wymuszenie na PiS pokornego przyjmowania największych bzdur wygadywanych przez Żydów (tych z Warszawy, tych z Tel Awiwu i tych z N. Jorku) i wykonywania wydawanych przez nich poleceń. Bo jeśli nie, to Mosad postara się, żeby nie wygrali kolejnych wyborów.

6. Jakaż była wina Olszańskiego? Jakąż popełnił zbrodnię? Przecież nie darł publicznie Biblii. Nie profanował krzyża w teatrze. Nie podpalił kościoła. Nie miał ojca oficera UB, który torturował Polaków. Nie jest synem NKWD-zisty, który mordował żołnierzy niezłomnych. Nie ukradł miliardów. Nie zadłużył Polski i przyszłych pokoleń Polaków na biliony złotych. Nie brał milionowych grantów na badanie polskiego antysemityzmu. Nie nakręcił za polskie pieniądze antypolskiego filmu.

7. Tempo robi wrażenie. Sądownicza machina działa sprawnie. Trzy miesiące za spalenie kartki ze średniowiecznym prawem, a uniewinnienie za spalenie Pisma Świętego. Czy profanowanie katolickich świątyń i nazywanie „mordercami” żołnierzy strzegących granic nie jest większym przestępstwem? Gdzie areszt dla żydowskich złoczyńców szkalujących Polskę? Gdzie cela dla wściekłej żydowskiej baby napadającej na polskich policjantów? Gdzie lochy dla łachudrów zdradzających Polskę jawnie i bez wstydu?

8. Kwestia odszkodowań dla Żydów pozostaje otwarta. Kombinacja operacyjna „Kalisz” będzie spełniać rolę taką samą, jak książka Grossa i alert „Wyborczej” o „60 tysiącach nazistów maszerujących w Warszawie zaledwie 300 kilometrów od Auschwitz”.

9. Sprofanowano kartkę z tekstem Statutu Kaliskiego, a co w nim takiego świętego? Pierwsze zdania to: Kiedy jest sprawa przeciwko żydowi, nie może przeciw niemu świadczyć chrześcijanin sam, lecz razem z innym żydem. Kiedy chrześcijanin pozywa na żyda o zastaw, żyd zaś utrzymuje, że żadnego nie wziął, wtedy żyd przysięgą się uwolni. Jest w nim o lichwie, o odsetkach od odsetek, o prawie zatrzymywania przedmiotów zastawu, jeżeli pozostają u żyda dłużej niż rok. Jest zakaz oskarżeń o mord rytualny. Jest, jak Żydzi przy pomocy władzy państwowej mogą przejąć zastawioną nieruchomość w przypadku śmierci dłużnika i pozostawienia w majątku nieletnich dzieci.

10. Nawet nie ukrywają, że Statut obowiązuje nadal, że chodzi o obowiązującą ustawę, że mają go na myśli, gdy wykrzykują na wiecach „Konstytucja”. Wszystkich pobił polityk PO Dariusz Grodziński: „U nas w domu #StatutKaliski zajmuje poczesne miejsce. To nasze dziedzictwo, tożsamość, duma. Zdobi nasze ściany. Paląc go, wypala się nasze jestestwo”.

I wreszcie – Czy w machinacji operacyjnej „Kalisz” nie chodzi o wkupywanie się w łaski establishmentu i wpuszczenie na salony III RP? A może rację mają ci, którzy podejrzewają, że prezes PiS sypnął groszem na Marsz Niepodległości, żeby jego organizatorzy milczeli na temat finansowania marszu Żydów ku pełnej władzy w Polsce? Przy czym chodzi o finansowanie w proporcji jeden do miliona.

Michnik triumfuje. Zza winkla rechocze Gross. Ale to tylko początek. Oni się dopiero rozkręcają. Wczoraj rozwalili Greniucha, dziś Olszańskiego, jutro zrobią to samo ze Strażą Marszu Niepodległości.I wreszcie – gdy na kaliskim Rynku palono tekst Statutu Kaliskiego, gdy Olszański przekonywał, że nadano Żydom specjalne prawa, które obowiązują do dziś, tłum skandował „Hańba”. I czy to ostatnie słowo nie odnosi się także do tych, którzy Olszańskiego aresztowali, i do tych, którzy temu przyklaskiwali?

Krzysztof Baliński