„Newsweek” opublikował artykuł o tym, jakoby marszałek Sejmu Szymon Hołownia miał widnieć na liście studentów Collegium Humanum, a co więcej miałby otrzymać dyplom, pomimo braku obecności na zajęciach. Polska 2050 wydała oświadczenie, w którym odniosła się do tych doniesień.
„O tym, że Marszałek Sejmu Szymon Hołownia był studentem Collegium Humanum mówią wszyscy byli pracownicy tej prywatnej, warszawskiej uczelni. Widzieli jego nazwisko na liście studentów, widzieli jego podpis pod immatrykulacją, czyli przyrzeczeniem studenckim” – czytamy.
Tygodnik opisał także, że owi pracownicy mieli słyszeć, jak „słynnym studentem, wtedy byłym kandydatem na prezydenta i liderem powstającego ruchu Polska 2050, chwalił się ówczesny rektor Collegium Humanum”.
Według materiału „Newsweeka” Hołownia miał otrzymać dyplom ukończenia studiów magisterskich z psychologii, chociaż nigdy nie przychodził na żadne zajęcia. Oceny, pliki oraz dokumenty marszałka Sejmu miały znaleźć się w obsługującym dydaktykę systemie Sokrates.
„Podstawą do tego miały być zaliczenia i oceny otrzymane wcześniej podczas studiów na SWPS. A także życzliwość byłego rektora Pawła Cz., który na własną odpowiedzialność wpisywał oceny i zaliczenia” – możemy przeczytać. – Mówił, że robi to na podstawie doświadczenia życiowo-zawodowego studenta – powiedział rozmówca „Newsweeka”.
Rola Kobosko
Sprawę miał załatwić z rektorem uczelni inny ważny polityk Polski 2050, europoseł Michał Kobosko. „To on miał wynegocjować u rektora, by studia dla nich obu były bezpłatne. Bo Kobosko także chciał studiować na Collegium Humanum” – poinformował „Newsweek”.
W przesłanym tygodnikowi oświadczeniu, Kobosko stwierdził, że „byłego rektora tej uczelni spotkał w sumie dwa lub trzy razy w sytuacjach służbowych”, a poza tym „nie utrzymywał z nim prywatnych relacji”.
„Byłem zachęcany i zapraszany do aktywnego podjęcia płatnych studiów na CH. Nabrałem jednak dużych wątpliwości co do jakości tych studiów, na podstawie własnych obserwacji oraz na podstawie informacji, które otrzymałem ze środowisk akademickich i politycznych. Dlatego nie rozpocząłem studiów ani nie wniosłem żadnych opłat z tytułu czesnego. W związku z powyższym tym bardziej nie ukończyłem żadnych studiów ani nie odebrałem żadnego dyplomu CH” – napisał polityk.
Oświadczenie ws. Hołowni
Początkowo w mediach pojawiła się informacja, iż Hołownia nie odpowiedział na pytania tygodnika. Wpis w mediach społecznościowych, odnosząc się do podobnych doniesień dziennikarza Piotra Krysiaka, zamieściła na portalu X rzecznik marszałka Sejmu Katarzyna Karpa-Świerek.
„Marszałek Sejmu Szymon Hołownia nigdy nie studiował na Collegium Humanum, nigdy nie wniósł żadnych opłat na rzecz tej uczelni i nigdy nie uczestniczył w żadnych organizowanych przez nią zajęciach” – napisała Karpa-Świerek. [No właśnie – a “wyniki” i tak były.. md]
Później w mediach społecznościowych pojawiło się jednak dłuższe oświadczenie Polski 2050. „Na każde z pytań, które w przestrzeni publicznej stawiane są w kontekście Collegium Humanum odpowiedź jest jedna:
Szymon Hołownia nie studiuje i nigdy nie studiował na Collegium Humanum. Nigdy też nie spotykał się z jej władzami w oficjalny czy nieoficjalny sposób. Każdy, kto twierdzi inaczej – kłamie” – napisano.
Jak dodano, jedynym, co łączy go z tą uczelnią jest podanie na studia z psychologii złożone kilka lat temu. „Nie podjął ich jednak z uwagi na pozyskane w międzyczasie informacje o podejrzanej reputacji uczelni, oraz zmianą planów życiowych” – podkreślono.
„Oszczerczych ataków na niezależną kandydaturę Szymona Hołowni można się było spodziewać. Marszałek jest na nie przygotowany i jedynie wzmacniają one jego zdecydowanie, by właśnie taką brudną, opartą na fake newsach politykę zmieniać” – dodano twardo na koniec.
Sprawa Collegium Humanum
Sprawa Collegium Humanum dotyczy nieprawidłowości na tej niepublicznej uczelni. Dotychczas CBA zatrzymało ok. 30 osób – m.in. b. rektora Collegium Humanum Pawła C. i b. europosła Ryszarda C.[O jejku. od dawna wiadomo, że to kuzyni- Czarneccy. md]
Zatrzymanym przedstawiono łącznie 150 zarzutów (z których najwięcej Pawłowi C.). Collegium Humanum obecnie nosi nazwę Uczelnia Biznesu i Nauk Stosowanych Varsovia.
Prywatna uczelnia powstała w 2018 r. w Warszawie. Miała w ofercie znacznie szybsze i tańsze wobec konkurencji kursy, dzięki którym można było zdobyć dyplom MBA. Takie dyplomy pozwalają m.in. na ubieganie się o posady w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa.
O tym, że w PRL na bazarach można było kupić pożądane dyplomy, starsi wiedzą. Budującym najlepszy z ustrojów dawano dyplomy na przykład za 15 lat pracy pod ziemią, bez trudzenia się studiowaniem. Procesy te wspierał słynny Julian Haraschin (zbrodniarz sądowy, później akademik UJ), który zainstalował wytwórnię lipnych dyplomów, a jego innowacyjne metody twórczo zostały rozwinięte w III RP. Wielu celebrytów, artystów, sportowców takimi dyplomami się szczyci. Popyt na lipne dyplomy potęgował się wraz ze wzrostem wymagań tytularnych w wielu sektorach naszego życia, nie tylko akademickiego. Uczelnie starały się nadążyć z podażą, walcząc o studentów, którym by takie dyplomy można zaoferować i jeszcze na tym zarobić. Nieakceptujących takiej etyki nikczemnego postępowania trzymano z dala od domeny akademickiej. Niektórzy zręcznościowi rektorzy mają jednak z podażą lipnych dyplomów kłopoty, ograniczono im możliwości udyplomawiania społeczeństwa, ale nie do wszystkich taki stan rzeczy dociera. Ostatnio CBA zatrzymało trzy akademickie kurierki, i to zagraniczne, bo z Odessy, które zaopatrzone w spore środki płatnicze (40 tys. dolarów) usiłowały nabyć 60 dyplomów dla potrzebujących w swoim kraju. Szlak kurierski widać funkcjonował już wcześniej, kwoty za dyplomy ustalone, ale telefon od rektora-dostawcy nie odpowiadał, więc ruszyły do Polski, sądząc, że bazar z dyplomami nadal funkcjonuje. Dostawcą dyplomów miało być w tym przypadku Collegium Humanum, z rektorem Pawłem C., obecnie w areszcie za emisję lipnych dyplomów, o czym od miesięcy jest głośno w Polsce. W sieci można było sprawdzić, ale widocznie kurierki nie do końca są rozgarnięte i po pożądane dyplomy przedzierały się z walutą przez kraj ogarnięty wojną, szczęśliwie docierając do Polski, gdzie spotkała je jednak niemiła niespodzianka. Trafiły do Uczelni Biznesu i Nauk Stosowanych Varsovia, która po transformacji zastąpiła Collegium Humanum, ale bazar już nie funkcjonuje, dostawy dyplomów zostały przerwane, a zamiast kontaktu z dostawcą doszło do kontaktu z CBA i zatrzymania przestępczego procederu.
Panika wśród zeznających PRAWDĘ w sprawie tego Czarneckiego. Cóż to za potężna ORGANIZACJA, która nakazuje wypuścić takiego przestępcą z więzienia, a wcześniej zapewniła mu ogromne finanse dla rozkręcenia przestępczej “uczelni” w Europie i Azji [Andiżan]. Kto poda mi , oczywiście anonimowo, nazwę tej “organizacji”? M. Dakowski
===========================
Prokurator uchylił środek zapobiegawczy wobec byłego rektora Collegium Humanum Pawła Cz. w postaci tymczasowego aresztowania i zastosował wobec podejrzanego środki zapobiegawcze. Podejrzany miał współpracować z prokuraturą. Za kratkami siedział od lutego br.
Środki zapobiegawcze to poręczenie majątkowe w kwocie 2 mln zł, zakaz opuszczania kraju, połączony z zatrzymaniem paszportu, zakaz wstępu na uczelnię i zbliżania się do jej pracowników oraz zakaz wykonywania czynności nauczyciela akademickiego na terenie Polski.
„Z udziałem tego podejrzanego, który współpracował z prokuratorem, wykonano szereg czynności procesowych, w tym kilkadziesiąt przesłuchań i wiele konfrontacji. Podejrzany przebywał w areszcie od lutego” – przekazała prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska z biura prasowego Prokuratury Krajowej.
Jak podkreśliła prokurator, na tym etapie nie zachodzą przesłanki do dalszego stosowania aresztu. Dodała także, że wykonano już szereg czynności, a sprawa jest bardzo zaawansowana. Postępowanie cały czas się toczy, a Paweł Cz. pozostaje cały czas do dyspozycji prokuratury.
„Paweł Cz. otrzymał zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Pozostawiono mu dotychczas blisko 100 zarzutów. Aktualnie w sprawie występuje 55 podejrzanych, którym prokurator postawił łącznie 196 zarzutów” – przekazała prokurator.
Sprawę krótko skomentował adwokat byłego rektora Collegium Humanum, Ryszard Kalisz. – Prokuratura uchyliła tymczasowe aresztowanie, w związku z tym pan Paweł Cz. jest na wolności. W tej chwili czynności wobec niego toczą się w ten sposób, że będzie zawiadamiany o terminie przesłuchania i musi się stawić w prokuraturze. Prokuratura jest teraz na etapie postępowania przygotowawczego i w każdej chwili może zmienić środki zapobiegawcze – powiedział w rozmowie z „Newsweekiem”.
W sprawie nieprawidłowości dotyczących uczelni Collegium Humanum (obecnie Uczelnia Biznesu i Nauk Stosowanych Varsovia) funkcjonariusze CBA działają od lutego. Więcej od tej sprawie dowiecie się z szeregu artykułów opublikowanych na portalu nczas.info.
Łapówka i wyłudzenia na fałszywy dokument. Jacek Sutryk usłyszał zarzuty
(PAP/Jarek Praszkiewicz )
Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk usłyszał w śląskim wydziale Prokuratury Krajowej zarzut dotyczący wręczenia korzyści majątkowej b. rektorowi Collegium Humanum Pawłowi C. za uzyskanie dyplomu tej uczelni, a także posługiwania się tym nielegalnie uzyskanym dokumentem i wyłudzenie w ten sposób 230 tys. zł.
„Nie wręczyłem żadnej łapówki” – oświadczył prezydent Wrocławia wychodząc z prokuratury po trwających kilkanaście godzin czynnościach. Prokuratura zastosowała wobec Sutryka wolnościowe środki zapobiegawcze.
„Jacek S. stoi pod zarzutem wręczenia korzyści majątkowej b. rektorowi Collegium Humanum i była to łapówka wręczona w zamian za to, aby Jacek S. otrzymał dyplom ukończenia studiów podyplomowych MBA, mimo że tych studiów nie ukończył” – powiedział w piątek nad ranem dziennikarzom naczelnik śląskiego wydziału PK Tomasz Tadla, po przesłuchaniach i konfrontacjach, w których uczestniczył m.in. Sutryk.
Jak dodał, po uzyskaniu tego dyplomu prezydent Wrocławia posłużył się nim w kilku podmiotach samorządowych. „Na tej podstawie, wiedząc że jest to dokument niezbędny aby zasiadać w radach nadzorczych, wyłudził łącznie ponad 230 tys. zł” – powiedział prok. Tadla.
Według prokuratury podejrzani umówili się, że łapówka dla rektora Collegium Humanum zostanie wpłacona na podstawie fikcyjnej umowy doradztwa dla Wrocławskiego Parku Technologicznego. Na tej podstawie – opisują śledczy – Paweł C. otrzymywał wynagrodzenie – w sumie 75 tys. zł. Poza tym była oficjalna wpłata – 9,5 tys. zł – od Sutryka. Łączną kwotę łapówki prokuratura określa więc na ok. 84 tys. zł „Oprócz tego była tam też korzyść osobista, ponieważ zagwarantowano również Pawłowi C. zasiadanie w radzie ds. aktywności Wrocławskiego Parku Technologicznego” – opisywał prok. Tadla.
Podejrzanym grozi do 10 lat więzienia, ale – jak zaznaczył naczelnik – niektórym z nich, którzy uczynili sobie z przestępstw stałe źródło dochodu, grozi jeszcze surowsza kara.
Rektorowi Collegium Humanum postawiono zarzut przyjęcia ponad miliona złotych za wystawianie dyplomów. Paweł C. liczy na zostanie świadkiem koronnym i otworzył się przed prokuraturą – ustaliła “Rzeczpospolita”.
Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach 23 lutego postawił zarzuty sześciu osobom z warszawskiej uczelni niepublicznej Collegium Humanum, w tym rektorowi Pawłowi C. Wśród absolwentów osławionej uczelni są m.in.: doradcy prezydenta Dudy Marcin Drewa i Piotr Karczewski, Bartłomiej Obajtek (brat byłego szefa Orlenu i były dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku). Collegium Humanum ukończyli także politycy PO Jacek Sutryk (prezydent Wrocławia), wiceministerka rodziny Aleksandra Gajewska, Krzysztof Gadowski (skarbnik klubu PO) czy sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii Waldemar Sługocki.
Zobacz wideo Marcin Bosacki ujawnia, kogo chciałby przesłuchać przed komisją ds. Pegasusa
“System rodem z PRL”. Rektor Collegium Humanum zeznaje przed prokuraturą
Jak dowiedziała się “Rzeczpospolita“, Paweł C. zdecydował się pójść na współpracę z prokuraturą i ujawnia nazwiska osób, które kupowały lub otrzymywały za darmo dyplomy na jego uczelni. Wśród tych osób są wpływowi politycy, biznesmeni, samorządowcy, artyści, naukowcy, policjanci, strażacy czy sportowcy. Ponadto w Collegium Humanum handlowała także doktoratami i habilitacjami.
Z informacji dziennika wynika także, że uczelnia za łapówkę otrzymała akredytację. W związku, z czym postawiono zarzuty Arturowi G., dyrektorowi Biura Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Zdaniem śledczych G. w zamian zażądał i przyjął od Pawła C. 450 tys. złotych. Jego żona została z kolei zatrudniona na uczelni. – Kiedy pojawiało się zapotrzebowanie na dany kierunek, to uczelnia go otwierała, w myśl zasady „mówisz i masz – mówi informator dziennika.
– Czegoś takiego jeszcze nie widziałem w swej karierze – twierdzi osoba związana ze śledztwem. – Zeznania Pawła C. nie tylko wskazują, kto kupował dyplomy dla dodatku do pensji, prestiżu lub tego, by zasiadać w spółce, ale również obnażają system korupcyjny w Polsce rodem z PRL – dodaje. Rektor liczy, że będzie mógł skorzystać z instytucji “małego świadka koronnego”. Wyszedłby wówczas z aresztu, a sąd złagodziłby jego przyszły wyrok – pisze “Rz”.
Osoby, które kupowały dyplomy w Collegium Humanum, same zgłaszają się do CBA
Do Centralnego Biura Antykorupcyjnego zgłosiło się kilka osób, które nielegalnie uzyskały dyplomy w Collegium Humanum – informuje reporter RMF FM Krzysztof Zasada. To odpowiedź na propozycję CBA, która zakładała możliwość uniknięcia kary po zgłoszeniu się do śledczych. Służby nie ujawniają ich tożsamości, pełnionych zawodów czy funkcji.
– Do tej pory dobrowolnie zgłosiło się pierwszych kilka osób. Pozostałe serdecznie zapraszamy. Jeżeli zgłoszą się same, zanim my po nie przyjdziemy, to będą mogły skorzystać z klauzuli niekaralności, jaką daje art. 229 par. 6 kodeksu karnego – podkreśla rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński w rozmowie z “Rzeczpospolitą”.
W czwartek rano Jacek Sutryk – prezydent Wrocławia – został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Sprawa ma związek z podejrzeniem przestępstw i nieprawidłowości w Collegium Humanum.
Afera z udziałem uczelni Collegium Humanum (dzisiaj Uczelnia Biznesu i Nauk Stosowanych Varsovia) trwa od lutego br. Wówczas nastąpiły pierwsze zatrzymania Centralnego Biura Antykorupcyjnego. W kolejnych dniach na jaw zaczęły wychodzić kolejne szczegóły.
Okazało się, że na uczelnia słynęła z wydawania „lewych” dyplomów MBA w ekspresowym tempie. W normalnym trybie uzyskanie takiego dyplomu zajmuje dwa lata. Na Collegium Humanum można było go uzyskać w kilkanaście dni.
W czwartek do sprawy podejrzenia przestępstw i nieprawidłowości w Collegium Humanum na polecenie prokuratora agenci CBA zatrzymali prezydenta Wrocławia. Po zakończeniu czynności procesowych zatrzymany został przewieziony do wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Katowicach — przekazał Jacek Dobrzyński, rzecznik koordynatora służb specjalnych.
=================================
Tysol:
Nieoficjalne ustalenia
Tymczasem serwis informacyjny RMF FM, powołując się na nieoficjalne ustalenia reportera Krzysztofa Zasady przekazał, że powodem zatrzymania Jacka Sutryka było podejrzenie kupna dyplomu Collegium Humanum.
Jak nieoficjalnie dowiedział się dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada, powodem zatrzymania prezydenta Wrocławia było kupienie dyplomu – przekazało RMF FM w mediach społecznościowych.
Afera Collegium Humanum
Śledztwo w sprawie afery dotyczącej uczelni Collegium Humanum prowadzą funkcjonariusze CBA pod nadzorem Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach.
Prywatna uczelnia powstała w 2018 roku w Warszawie. Miała w ofercie błyskawiczne kursy, dzięki którym można było zdobyć prestiżowy dyplom menadżerski MBA. Takie dyplomy pozwalają m.in. na ubieganie się o posady w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa.
===================
mail:
Przed wiosennymi wyborami do samorządu, Donald Tusk publicznie udzielał wsparcia Jackowi Sutrykowi, ubiegającemu się o reelekcję prezydentowi Wrocławia. Nazwisko włodarza Dolnego Śląska już wtedy wzbudzało wiele kontrowersji w związku z rozmaitymi aferami. Dziś z kolei Sutryk został zatrzymany przez agentów CBA. mm | Niezalezna.PL Jacek Sutryk, Donald Tusk, Rafał Trzaskowski
Funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali trzy kobiety z uczelni w Odessie, które – w zamian za łapówkę – chciały uzyskać fałszywe dokumenty ukończenia studiów w Collegium Humanum dla ponad 60 osób.
Trzy kobiety, będące pracownikami naukowymi uniwersytetu w Odessie, przyjechały do Polski, ponieważ nie mogły się skontaktować z Pawłem C., byłym rektorem Collegium Humanum. Pojawiły się w siedzibie szkoły wyższej, która obecnie nosi nazwę Uczelnia Biznesu i Nauk Stosowanych Varsovia.
Nakłaniały nowe władze uczelni do wystawienia fałszywych dokumentów, w tym dyplomów ukończenia studiów wyższych oraz zaświadczeń o odbyciu studiów, w zamian za łapówkę w wysokości 40 tys. dolarów. “Z ustaleń wynika, że chodziło o dokumenty dla ponad 60 ‘zagranicznych studentów’, którzy nigdy nie studiowali na Collegium Humanum. W trakcie czynności funkcjonariusze zabezpieczyli elektroniczne nośniki danych oraz walutę przywiezioną do Polski” – przekazał zespół prasowy CBA.
Z ustaleń śledztwa wynika, że zatrzymane nauczycielki akademickie brały udział w zorganizowanej grupie przestępczej, założonej i kierowanej przez Pawła C. “W ramach przestępczego procederu grupy dochodziło do wystawiania dyplomów ukończenia studiów licencjackich, studiów drugiego stopnia, jednolitych studiów magisterskich oraz prestiżowych dyplomów MBA, w zamian za korzyści majątkowe i osobiste” – wyjaśnił zespół prasowy CBA.
Prokurator przedstawił zatrzymanym kobietom zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, której działalność polegała na wystawianiu poświadczających nieprawdę dokumentów związanych z odbywaniem studiów różnego stopnia na niepublicznej uczelni Collegium Humanum oraz nakłaniana do popełnienia czynu zabronionego przez obecne władze uczelni.
Wobec każdej z podejrzanych prokurator zastosował środki zapobiegawcze tj. poręczenie majątkowe w kwocie 150 tys. złotych, zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu do czasu wpłacenia poręczenia majątkowego.
Śledczy informują, że sprawa jest rozwojowa. To siódma akcja funkcjonariuszy Delegatury CBA w Rzeszowie w śledztwie dotyczącym Collegium Humanum.
Śledztwo w tej sprawie prowadzą funkcjonariusze CBA pod nadzorem Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach.
Prywatna uczelnia powstała w 2018 r. w Warszawie. Miała w ofercie błyskawiczne kursy, dzięki którym można było zdobyć dyplom MBA. Takie dyplomy pozwalają m.in. na ubieganie się o posady w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa.(PAP)
Studenci byłego Collegium Humanum (dzisiaj Uczelnia Biznesu i Nauk Stosowanych Varsovia) złożyli pozew zbiorowy przeciwko uczelni.
Radczyni prawna Jolanta Molska-Jerin poinformowała o złożeniu pozwu zbiorowego, do którego przystąpiło 41 osób. „Zainteresowanych było bardzo dużo, ponad 500 osób. Ale w momencie, kiedy trzeba było zdeklarować się, czyli złożyć pełnomocnictwo, a w zasadzie oświadczenie o przystąpieniu do grupy, to pojawiły się problemy. Dużo studentów się po prostu boi. Mają takie poczucie, że jeśli złożą pozew przeciwko uczelni, to już nie będą mieć szansy na obronę. Albo, że jeśli dojdzie do obrony, to nie zdadzą egzaminu” – tłumaczyła.
Z ustaleń Molskiej-Jerin wynika, że wraz z rozpoczęciem nowego roku akademickiego niewielka część studentów ma zajęcia. „Odbył się jeden zjazd w Warszawie. Wiemy, że coś się zaczyna dziać w Poznaniu, natomiast na pewno nie są to studenci ostatnich roczników” – zrelacjonowała.
„Problemy zaczęły się po tym, jak wiosną do warszawskiej siedziby uczelni wkroczyło CBA. Zatrzymano wtedy ówczesnego rektora Pawła C., który szczegółowo opisywał trwający latami proceder wydawania dyplomów za łapówki” – informuje TVN Warszawa.
Wobec dużej afery i prokuratorskiego śledztwa, Collegium Humanum znika ze sceny. Nie chodzi jednak o likwidację uczelni, a jedynie o zmianę nazwy.
Afera z udziałem uczelni Collegium Humanum trwa od lutego br. Wówczas nastąpiły pierwsze zatrzymania Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
W kolejnych dniach na jaw zaczęły wychodzić kolejne szczegóły. Okazało się, że na uczelnia słynęła z wydawania „lewych” dyplomów MBA w ekspresowym tempie. W normalnym trybie uzyskanie takiego dyplomu zajmuje dwa lata. Na Collegium Humanum można było go uzyskać w kilkanaście dni.
Uczelnia pewnie nie miałaby racji bytu gdyby nie fakt, że tego typu dyplom wymagany był, by dostać dobrze płatny stołek na przykład w spółkach skarbu państwa. Do Collegium Humanum lgnęli więc politycy i osoby ściśle powiązane z polityką, a oprócz tego także celebryci, sportowcy czy osoby związane z branżą szeroko rozumianej kultury.
Negatywna atmosfera wokół uczelni wywołała wściekłość obecnych „zwykłych” studentów, a także coraz mniejsze zainteresowanie potencjalnie nowych. Collegium Humanum oferuje także normalny tryb studiów, ale wobec całego zamieszania dyplom z tej uczelni może mieć niewielkie znaczenie na rynku.
Nowe władze uczelni starają się gasić wizerunkowy kryzys. Na początek pozbywają się dotychczasowej nazwy.
„Szanowni Państwo, w imieniu Zarządcy Pana Bartosza Klepacza uprzejmie przekazuję na Państwa ręce, że od jutra zmienia się nazwa uczelni. Nowa nazwa w brzmieniu: Uczelnia Biznesu i Nauk Stosowanych „Varsovia” obowiązuje od dnia 21 czerwca 2024 roku” – napisała prorektor uczelni Magdalena Stryja.
Stosowne zmiany zostaną dokonane m.in. na stronie internetowe, portalach społecznościowych, ale przede wszystkim we wzorach dokumentów czy pieczątkach. Kolejna rekrutacja na studia zostanie też przeprowadzona pod nową nazwą.
Doszło do kolejnych zatrzymań w związku z aferą na Collegium Humanum – potwierdził rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński. CBA prowadzi postępowanie dotyczące nielegalnego handlu dyplomami przez tę placówkę. Jak dodał Dobrzyński, wśród zatrzymanych jest m.in. Andrzej K. były rektor Akademii Polonijnej w Częstochowie.
“Kolejne zatrzymania w związku ze śledztwem w sprawie nielegalnego handlu dyplomami przez Collegium Humanum. Postępowanie prowadzi CBA wspólnie ze Śląskim Wydziałem Zamiejscowym Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach” – poinformował w czwartek na platformie X rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński.
Rzecznik przekazał, że w czwartek funkcjonariusze CBA na terenie województw: zachodniopomorskiego, śląskiego oraz wielkopolskiego zatrzymali trzech mężczyzn w sprawie wręczania korzyści majątkowych dyrektorowi Polskiej Komisji Akredytacyjnej (PKA).
“Wśród nich jest Andrzej K. były rektor Akademii Polonijnej w Częstochowie, a także dwóch obecnych rektorów niepublicznych uczelni wyższych tj. Waldemar U. z Wyższej Szkoły Humanistycznej TWP w Szczecinie oraz Marek W. z Wyższej Szkoły Kadr Menadżerskich w Koninie” – poinformował Dobrzyński.
Zaznaczył, że zatrzymania mają związek ze śledztwem w sprawie nielegalnego handlu dyplomami przez uczelnię niepubliczną Collegium Humanum. Postępowanie nadzoruje Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach.
Afera w Collegium Humanum. “Śledztwo w tej sprawie ma charakter rozwojowy”
Dyplom MBA z uczelni Collegium Humanum tylko w tym roku pozwolił prezydentowi Wrocławia Jackowi Sutrykowi dorobić do pensji w ratuszu średnio blisko 13 tysięcy złotych miesięcznie. To pieniądze, które dostał ze spółek samorządowych w Tychach i Gliwicach.
Jacek Sutryk musiał ujawnić swoje zarobki w oświadczeniu majątkowym składanym na koniec kadecji. Zeznanie dotyczy dwóch pierwszych miesięcy 2024 roku. W styczniu i w lutym Sutryk jako prezydent Wrocławia zarobił w urzędzie miejskim łącznie 64384,70 zł, czyli przeciętnie ponad 32 tysiące złotych miesięcznie. Ale do tej gigantycznej wypłaty i tak dorabiał, pracując w radach nadzorczych komunalnych spółek w Tychach i Gliwicach. Powołali go tam prezydenci tych miast. W Tychach Sutryk zarobił w styczniu i lutym łącznie 14233,45 zł, w Gliwicach – 11671,37 zł. Daje to przeciętnie 13 tysięcy dodatkowego dochodu miesięcznie.
Sutryk mógł dostać intratne posady w radach nadzorczych dzięki dyplomowi MBA z Collegium Humanum. Posiadanie takiego dyplomu (albo ukończenie odpowiednich studiów, np. prawniczych) to jeden z warunków pracy w radach nadzorczych publicznych spółek. Sutryk dyplom MBA zdobył w czerwcu 2020 roku. Już 10 czerwca zasiadał w radzie nadzorczej w Tychach, dwa lata później dostał posadę w Gliwicach.
Jak Jacek Sutryk zdobył dyplom MBA? Jak sam twierdzi, za studia zapłacił z własnej kieszeni oraz zdał egzamin. Mimo licznych próśb, prezydent Wrocławia nie przedstawił jednak dotąd żadnych dokumentów, potwierdzających tę deklarację.
Prokuratura i CBA prowadzą tymczasem śledztwo w sprawie działaności Collegium Humanym. Mówią o “działaniu zorganizowanej grupy przestępczej, która w zamian za przyjmowanie korzyści majątkowych i osobistych wystawiała dokumenty związane z ukończeniem studiów oraz dyplomami MBA uprawniającymi do zasiadania w radach nadzorczych spółek z udziałem Skarbu Państwa”. Dotąd zatrzymano w tej sprawie dziewięć osób, w tym rektora uczelni Pawła C.
– Zgromadzony materiał dowodowy wskazuje, że dyplomy zostały wydane pomimo tego, że osoby które je otrzymały nie odbyły studiów. W większości tych przypadków “studiowanie” ograniczało się do zapłaty za świadectwo kwoty wskazanej przez rektora lub z nim wynegocjowanej i odbioru świadectwa przez “absolwenta” – mówi cytowany przez tygodnik Newsweek prowadzący sprawę prokurator Piotr Żak. “Rektor wydawał polecenie, by wydrukować komuś dyplom, a kurier stał już na progu. Zdarzało się, że dzwonił sam zainteresowany i żądał, by wydrukować dokument, bo idzie do rady nadzorczej spółki skarbu państwa i musi mieć MBA. Drukowano” – opisuje dalej Newsweek, powołując się na pracowników uczelni.
Nie wiadomo na razie, jak wielu studentów mogło zdobyć dyplomy MBA w nieuczciwy sposób. Jacek Sutryk zarzeka się, że do nich nie należy.
[Oby tytuł nie okazał się zbyt optymistyczny. Mirosław Dakowski]
Przypadki kumoterstwa mogą się zdarzać. Nie sądzę jednak, żeby w Polsce istniała jeszcze druga taka “drukarnia” – mówi “Rzeczpospolitej” Rafał Adamus, radca prawny i profesor Uniwersytetu Opolskiego, odnosząc się do afery w Collegium Humanum.
– Dla mnie afera Collegium Humanum była dużym zaskoczeniem. Idea masowej symonii, czyli handlu dyplomami, a także sama jego skala są dla mnie szokujące – stwierdza prof. Adamus.
Przypomnijmy, że 32 osoby usłyszały zarzuty w sprawie afery Collegium Humanum. Prokuratura mówi o zorganizowanej grupie przestępczej, którą miał kierować rektor. Według śledczych grupa ta wydawała dyplomy ukończenia studiów podyplomowych, w tym MBA, w sytuacji, gdy osoby nie spełniały kryteriów, nie uczestniczyły w zajęciach, nie złożyły wymaganego egzaminu. Rektor Paweł C. został zatrzymany w lutym tego roku.
Afera Collegium Humanum. Naukowiec mówi o “drukarni”
– Istnieją zewnętrzne procedury kontrolne, choć nie wykluczam, że jednostkowe przypadki kumoterstwa mogą się zdarzyć. Tak samo jak przypadki zaniżania standardów na korzyść płacących studentów. Nie sądzę jednak, aby w Polsce istniała jeszcze taka “drukarnia” – podkreśla prof. Adamus w rozmowie z “Rzeczpospolitą.
Collegium Humanum to prywatna uczelnia założona w 2018 r. przez Pawła C., będącego również jej rektorem. Chwilę wcześniej zmieniły się przepisy, które pozwoliły zastąpić dyplomem MBA państwowy egzamin dla kandydatów na członków rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa.
“Newsweek” już w ubiegłym roku opublikował wyniki dziennikarskiego śledztwa, które wykazało, że w Collegium Humanum dyplom MBA można było uzyskać w dwa-trzy miesiące, gdy tymczasem program takich studiów powinien trwać trzy semestry. Tygodnik jeszcze za rządów PiS opublikował listę kilkudziesięciu osób powiązanych z władzą, które chwaliły się dyplomem z Collegium Humanum. Okazało się, że dyplomy MBA tej uczelni uzyskiwali także samorządowcy, menedżerowie i politycy związani również z innymi partiami, w tym również Koalicją Obywatelską.
[Zadziwia, że ujawnianie skandali w Collegium Humanum rozpoczął Newsweek, dość szmatławe i oślizgłe środowisko. Bajwalec twierdzi, że dostali na “rektora” zlecenie. Od kogo? Chyba nie od Mafii Zboczeńców, która ma macki [i ręce] w wielu środowiskach i spodniach. Kiedy się dowiemy? Czy znów zamiotą pod dywan? Śledźmy sprawę.MD].
——————————-
Nie wpłacę tam kolejnych pieniędzy. Dziękuję bardzo za śmieciowy dyplom – opowiada Krzysztof, student Collegium Humanum. Odwiedziliśmy uczelnię, która ma 25 tys. studentów, a mimo tego w środku dnia trudno w jej gmachu znaleźć żywą duszę.
Siedziba Collegium Humanum w Warszawie Źródło: WP Finanse, fot: AS
Collegium Humanum ma kilka oddziałów w całej Polsce. Jeden z nich zlokalizowany jest w centrum Warszawy. Siedmiopiętrowy budynek mieści w sobie hol, duże Centrum Obsługi Studenta, wiele sal wykładowych zlokalizowanych na kolejnych poziomach i znajdujący się na samej górze sekretariat.
Stołeczny oddział odwiedziliśmy dwukrotnie tego samego dnia. Już od wejścia rzuca się w oczy bardzo duży, niemal sterylny porządek. Oraz kompletna cisza. Rozległe kanapy ustawione na parterze świecą pustkami. Niewielki ruch jest także w Centrum Obsługi Studenta.
Na drzwiach pomieszczenia przyklejona jest kartka z napisem “zakaz fotografowania”. W środku znajduje się kilka stanowisk obsługi w postaci boksów i cyfrowe wyświetlacze z numerkami, znane z miejskich urzędów i poczty. Także tu ruch jest jednak bardzo niewielki.
Nieco więcej osób pojawia się podczas naszej drugiej, popołudniowej, wizyty. Sale wykładowe wciąż świecą wprawdzie pustkami, studiujący w większej liczbie zbierają się przed COS. Szybko okazuje się jednak, że gros z około 30 osób pojawiło się tam, by podbić legitymację studencką. W poczekalni przez większość czasu panuje niemal grobowa cisza. Rzecz rzadko spotykana w kolejkach chociażby do uczelnianych dziekanatów.
Minister nauki Dariusz Wieczorek podał niedawno, że w Collegium Humanum studiuje 25 tys. osób. Poza Warszawą, uczelnia ma tylko 5 filii. Dlaczego więc w środku dnia ogromny gmach sprawia wrażenie opustoszałego?
Hol uczelni na parterzeŹródło: WP Finanse, fot: AS
O co chodzi z Collegium Humanum?
Collegium Humanum to jedna z najbardziej znanych uczelni w kraju. Swoją sławę szkoła zawdzięcza jednak nie absolwentom, wykładowcom czy nawet niestandardowym metodom reklamy. Szkoła została “bohaterką” cyklu reportażów “Newsweeka”.
Dziennikarze tygodnika ustalili, że wymagania wobec kandydatów są praktycznie zerowe, a na studia można dołączyć nawet kilka dni przed sesją. W dodatku wiele zajęć odbywa się online. Studenci łączą się z wykładowcami za pomocą platformy Teams. Na niektórych zajęciach liczba uczestników szła w setki.
Czarę goryczy przelał fakt przyznawania przez CH dyplomów MBA. Uczelnia stała się maszynką do produkowania członków rad nadzorczych w państwowych spółkach. Wymagany przez prawo dyplom można było zdobyć w dwa tygodnie. Efekt? Poprzedni rektor, Paweł C., dostał zarzut przyjęcia łapówki w zamian za wystawienie przeszło tysiąca dyplomów. Prokurator wprowadził na uczelni zarząd przymusowy.
Poczekalnia przed jedną z sal wykładowychŹródło: WP Finanse, fot: AS
“Poziom to kpiny z nauki”
Taka atmosfera wokół szkoły musi budzić duże emocje. Nie widać ich jednak na uczelni, bo zeszły do sieci. Na internetowej grupie zbierającej osoby, które czują się poszkodowane przez Collegium Humanum, użytkownicy zwołują się na pozew zbiorowy. Niektórzy piszą, że wystąpili o zwrot czesnego – bez odpowiedzi ze strony uczelni. – Poziom i forma studiowania to kpiny z nauki – rzuca jeden z komentujących.
Taki bałagan na Collegium Humanum ma trwać od dawna. Dorota spędziła na uczelni niespełna rok – w roku akademickim 2022/2023. W tym czasie, opowiada, szkoła nie miała własnej siedziby. Za sprawy administracyjne odpowiadał budynek przy ul. Moniuszki, a przez cały pierwszy semestr zajęcia odbywały się niemal wyłącznie online.
Później było niewiele lepiej, wspomina nasza rozmówczyni. Plan zajęć układany był z jednodniowym wyprzedzeniem – z tygodnia na tydzień. – Zdarzało się, że przychodził w niedziele wieczorem. Nie dało się tego łączyć z pracą. Zajęcia, które miały wypaść w piątek, nagle wskakiwały w środę w ciągu dnia – opowiada Dorota w rozmowie z WP Finanse.
Nasza rozmówczyni do sesji letniej już nie przystąpiła. Zdecydowała się zmienić kierunek studiów. Nie była w tej decyzji sama. – Razem ze mną zrezygnowały wszystkie osoby, z którymi miałam kontakt – wspomina.
Potwierdzenie wypisania z uczelni Dorota dostała 4 miesiące po złożeniu wniosku. – Zapytałam, czy powinnam odesłać legitymację studencką. Okazało się, że nie ma takiej potrzeby, więc zniżki miałam przez całe wakacje, aż do momentu wygaśnięcia ważności dokumentu – opowiada.
W trudniejszej sytuacji jest Krzysztof. Mężczyzna rok temu zdecydował się rozpocząć na Collegium Humanum podyplomówkę i studia magisterskie. Teraz bez karty przebiegu studiów, nie jest w stanie przenieść się na inną uczelnie i kontynuować nauki. Na e-maile z prośbą o jej przesłanie uczelnia miała nie odpowiedzieć.
Sala wykładowa Collegium Humanum Źródło: WP Finanse, fot: AS
Nasz rozmówca do tej pory miał wpłacić na konto uczelni 7 tys. zł. Więcej, jak mówi, nie zamierza. – Nie wpłacam już kolejnych pieniędzy i dziękuję za śmieciowy dyplom. Dyrektorzy szkół prywatnych i publicznych głośno o tym mówią. Ludzie nie są głupi – opowiada.
Niekończąca się rekrutacja
Zdaniem naszego rozmówcy Collegium Humanum od początku nastawione było na zysk jak najmniejszym kosztem.
Trwała niekończąca się rekrutacja. Nowi studenci pojawiali się na zajęciach nawet w maju, tuż przed letnią sesją – mówi Krzysztof.
Wśród studentów, dodaje, pojawia się wiele osób, które w innych okolicznościach nie byłyby w stanie rozpocząć studiów ze względu na brak czasu i możliwości. Uzyskanie dyplomu przez komputer jawiło się jako atrakcyjna alternatywa. Tym bardziej, że ceny na tle konkurencyjnych uczelni jawiły się jako bardzo atrakcyjne.
Niestety, jak opisywał “Newsweek”, jakość samych zajęć online pozostawiała czasem dużo do życzenia. Nasz rozmówca przypomina sobie dwie takie sytuacje. Podczas jednego z prowadzących zajęcia miał powiedzieć, że obniża ocenę z egzaminu osobom, które zapisały się na studia w marcu. W trakcie egzaminu z innego przedmiotu wykładowca wysłał z kolei link do rozwiązanego testu. – Ups, pomyłka – pojawił się komunikat. Studenci zdążyli jednak w tym czasie zrobić zrzuty ekranu wszystkich odpowiedzi.
Sposobów na zwiększanie przychodów uczelni miało być więcej. Studenci mogą na przykład wykupić “Pakiet Premium Student”. Koszt? 490 zł. Nasz rozmówca skorzystał z takiej możliwości w marcu ubiegłego roku. Efekt? – Dostałem tani chiński kubek termiczny, smycz, pendrive i kalendarz z ówczesnym rektorem Collegium Humanum – mówi Krzysztof.
W zestawie znajduje się również dostęp do bazy Systemu Informacji Prawnej “LEX” i pakietu Office. Problem w tym, że działał on tylko przez kilka miesięcy. W październiku dostęp został wyłączony. – Dowiedziałem się, że obowiązuje on przez rok, ale… akademicki – opowiada student CH.
Studenci bronią uczelni
Dzisiaj atmosfera wokół Collegium Humanum robi się coraz gęstsza. Studenci podzielili się na dwa obozy. Część głośno krytykuje uczelnie i domaga się zwrotu pieniędzy za studia. Wiele osób stara się jednak mimo przeciwności ukończyć naukę. Tej drugiej grupie uderzanie w Collegium Humanum się nie podoba, bo każda afera wokół szkoły podkopuje wartość ich przyszłego dyplomu.
– Wielu ludzi pokłóciło się ze mną i zablokowało przez Messengera. Nie chcą rozmawiać o Collegium Humanum. To syndrom sztokholmski połączony z wyparciem – komentuje Krzysztof.
Hol Collegium Humanum Źródło: WP Finanse, fot: AS
Nowe porządki
“Newsweek” informował, że w ministerstwie trwa wewnętrzny audyt i weryfikacja programów i procesów dydaktycznych. Collegium Humanum tłumaczy, że chce “aby nikt nie podawał w wątpliwość jakości kształcenia na uczelni”. Szkoła spodziewa się kontroli ze strony Ministerstwa Nauki i Polskiej Komisji Akredytacyjnej.
Próbowaliśmy skontaktować się z Collegium Humanum. Interesowało nas, dlaczego w budynku nie odbywały się zajęcia i czy uczelnia odnotowała zwiększoną liczbę rezygnacji ze studiów. Kontakt z uczelnią jest jednak mocno utrudniony, strona internetowa mocno eksponuje zakładkę o nazwie “kłamstwa Newsweeka”, o osobach odpowiedzialnych za relacje z mediami jednak milczy. Pytania skierowaliśmy ostatecznie do działu marketingu. Do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Zatrzymania w Collegium Humanum. Sprawa ma związek z korupcją Dariusz Łapiński/Fakty TVN
“Collegium Humanum to nie był tylko biznes polegający na drukowaniu fałszywych dyplomów, to było przede wszystkim niszczenie ludzi” – powiedział w rozmowie z “Newsweekiem” były pracownik uczelni. Tygodnik opisuje kulisy funkcjonowania placówki, kilkukrotnie nagrodzonej tytułem Uczelni Roku w ogólnopolskim plebiscycie ogłaszanym przez należące do Orlenu wydawnictwo Polska Press. W artykule Renaty Kim zatytułowanym “Afera Collegium Humanum” czytamy także o obliczu wieloletniego rektora uczelni Pawła Cz. “Przyjaciel duchownych, polityków i przedsiębiorców. Wielbiący luksus mobber i drapieżca seksualny. Teraz – według prokuratora – szef grupy przestępczej” – podsumowuje dziennikarka.
Collegium Humanum powstało w 2018 roku w Warszawie. Dziennikarze m.in. “Newsweeka” ustalili, że prywatna uczelnia miała w ofercie błyskawiczne kursy, dzięki którym można było zdobyć dyplom MBA. Takie dyplomy ułatwiają m.in. ścieżkę do rad nadzorczych spółek skarbu państwa. Wiarygodność tych dyplomów (pozwalających np. uniknąć konkursów na członków rad nadzorczych spółek skarbu państwa, na zakupy ziemi rolnej) miały gwarantować angielskie uczelnie. Tyle że one same okazywały się jedynie działalnościami gospodarczymi bez uprawnień do organizowania studiów MBA.
21 lutego agenci CBA zatrzymali sześć osób związanych z władzami uczelni Collegium Humanum. Usłyszeli oni zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej mającej na celu popełnienie przestępstw polegających na wystawianiu poświadczających nieprawdę dokumentów ukończenia studiów podyplomowych i przyjmowaniu w związku z tym korzyści majątkowych oraz osobistych.
Kierującemu zorganizowaną grupą przestępczą Pawłowi Cz. w związku z pełnieniem przez niego funkcji rektora wyższej uczelni niepublicznej prokurator zarzucił popełnienie łącznie 30 przestępstw, w tym przywłaszczenia mienia na szkodę uczelni, nadużycia stosunku zależności służbowej i doprowadzenia innych osób do obcowania płciowego lub poddania się innym czynnościom seksualnym, a także kierowania gróźb wobec świadków w celu wywarcia wpływu na ich zeznania w sprawie.
“Popłakałam się z ulgi, kiedy rektor został aresztowany” – wyznała w rozmowie z “Newsweekiem” była pracownica Collegium Humanum. Dodała jednak, że “ulga miesza się z ogromnym lękiem”. Inny pracownik powiedział, że “żadnej ulgi nie czuje, bo jest święcie przekonany, że rektor kieruje wieloma sprawami z więzienia”. “Wszyscy mówią, że nie zaznają spokoju, dopóki Paweł C. nie zostanie skazany na karę więzienia” – pisze w swoim artykule Renata Kim.
“Rektor kazał przed sobą klękać”, “łapał za genitalia”
Jak pisze “Newsweek”. rektor Collegium Humanum wzbudzał postrach wśród podwładnych. Czytamy o krzykach, wyzwiskach i przekleństwach. “Kiedy Jego Magnificencja wchodził do pomieszczenia, należało wstać i na baczność słuchać, co ma do powiedzenia. Byli tacy, którzy ze stresu przestawali w ogóle jeść, inni mdleli” – opisuje tygodnik. Z relacji pracowników Collegium Humanum wyłania się obraz “mobbera”, który wielokrotnie “przekraczał granice”:
Jeden z asystentów rektora zachorował na białaczkę. Odszedł dopiero, gdy szedł do szpitala na przeszczep szpiku. Rektor do ostatniego dnia wyzywał go od debili. Kiedy kolejnego asystenta zabrało pogotowie, powiedział: “O, k***a, następny z białaczką, trzeba było dać mu zdechnąć”.
Była pracownica Collegium Humanum dla “Newsweeka”
On sam siebie nazywał mobberem, był świadomy tego, co robił. Groził ludziom, że ich zniszczy albo wytoczy im proces. Wysyłał maile w nocy, a na odpowiedź dawał godzinę. Cieszył go widok przerażonego człowieka, wtedy triumfował. Była pracownica Collegium Humanum dla “Newsweeka”
To nie był zwykły mobbing, on się znęcał nad ludźmi. Potrafił powiedzieć do pracownika, że ma klęknąć i go przepraszać. I ludzie to robili.
Były pracownik Collegium Humanum dla “Newsweeka”
Ludzie się bali. Rektor ciągle im powtarzał, że są do niczego, więc zaczynali w to wierzyć. Były składane skargi do ZUS i Inspekcji Pracy, ale nic z tego nie wynikało, więc rosło w nas przekonanie, że on wszystko może, ma tyle pieniędzy, że jest w stanie każdego kupić.
Były pracownik Collegium Humanum dla “Newsweeka”
“Newsweek” pisze, że rektor często zatrudniał młodych przystojnych mężczyzn, którzy otrzymywali dyrektorskie stanowiska i wysokie pensje. “Na początku obsypywał ich komplementami, obiecywał szybki awans, ale niedługo potem zaczynał przekraczać granice” – czytamy. Pojawiały się propozycje wspólnych wyjazdów, zaczepki w mediach społecznościowych i portalach randkowych, wieczorne SMS-y i wysyłanie niecenzuralnych zdjęć.
“W pracy korzystał z każdej okazji, by go (pracownika – red.) dotknąć, poklepać po pośladkach czy złapać za genitalia” – opisuje tygodnik.
Mnie zapraszał do swojego gabinetu pod pretekstem szkolenia, a tam próbował przytulać i całować. Łapał mnie za genitalia, przyciskał do ściany w toalecie. Nie protestowałem, bo zależało mi na pracy. Wiedziałem, że jeśli powiem “nie”, to nie dostanę pieniędzy. A potem mnie zniszczy. Bo on ludzi miażdży, zrównuje z ziemią. Jak? Przychodzi do biura i mówi: “Jesteś k***ą. P******ę cię, ty szmato. Beze mnie nic nie masz”.
Były pracownik Collegium Humanum dla “Newsweeka”
Do dziś wydałem więcej na swego psychoterapeutę, niż zarobiłem przez rok pracy w Collegium. Żałuję, że nie mogę być tą samą osobą, którą kiedyś byłem. Wszędzie widzę zagrożenie.
Były pracownik Collegium Humanum dla “Newsweeka”
Byliśmy bezradni w obliczu ogromnej przemocy, która trwała tak długo. Przychodziły do nas kontrole z Państwowej Inspekcji Pracy, czekaliśmy na nie z utęsknieniem. I nie działo się kompletnie nic.
Były pracownik Collegium Humanum dla “Newsweeka”
“Fabryka” dyplomów
“Newsweek” opisuje także, jak wyglądał “handel dyplomami na masową skalę”, jaki praktykowano w Collegium Humanum.
Tygodnik cytuje prowadzącego sprawę prokuratora Piotra Żaka, według którego zgromadzony materiał dowodowy wskazuje, że dyplomy były wydawane pomimo tego, iż osoby, które je otrzymywały, nie ukończyły studiów. – W większości tych przypadków “studiowanie” ograniczało się do zapłaty za świadectwo kwoty wskazanej przez rektora lub z nim wynegocjowanej i odbioru świadectwa przez “absolwenta” – powiedział.
Jak pisał niedawno dziennikarz tvn24.pl Robert Zieliński, absolwentami Collegium Humanum, była m.in. elita polityczno-gospodarcza Zjednoczonej Prawicy. Wśród nich byli prezesi i członkowie zarządów spółek skarbu państwa, politycy, generałowie wojska i wysocy rangą oficerowie służb specjalnych.
“Rektor wydawał polecenie, by wydrukować komuś dyplom, a kurier stał już na progu. Albo ponaglał SMS-ami, że mija termin składania wniosków w jakimś konkursie i dyplom jest pilnie potrzebny. Zdarzało się, że dzwonił sam zainteresowany i żądał, by wydrukować dokument, bo idzie do rady nadzorczej spółki skarbu państwa i musi mieć MBA. Drukowano” – pisze “Newsweek”.
Dodaje, że był taki czas, kiedy uroczystości wręczenia dyplomów odbywały się co tydzień. “Przyjeżdżało po kilkadziesiąt osób: politycy, przede wszystkim ze szczebla samorządowego, ale także naukowcy, lekarze, policjanci, strażacy. Odbierali tysiące dyplomów. Czasem nie były one nawet odnotowywane w systemie, bo słuchacz otrzymywał dokument zaledwie dzień po tym, jak rozpoczął studia. A zagranicznych dyplomów nie wolno było nawet wpisywać, choć wydawano je na masową skalę” – donosi tygodnik.
Studia licencjackie i magisterskie były robione trochę skrupulatniej, bo tam trzeba było zakładać teczki, wpisywać studentów do systemu POL-on. Na podyplomowych panowała wolna amerykanka.
Były pracownik Collegium Humanum dla “Newsweeka”
Tygodnik pisze, że wizytacje Polskiej Komisji Akredytacyjnej w warszawskiej siedzibie uczelni oraz jej filiach kończyły się wystawieniem dobrych ocen, mimo iż o chaosie i nieprawidłowościach alarmowano od lat.
racownicy Collegium Humanum w rozmowie z tygodnikiem opowiadali, że jesienią 2022 roku otrzymali wiadomość o planowanej kontroli PKA, do której trzeba było się przygotować. Wspominali, że przekazano im wówczas listę dokumentów, które miały być sprawdzane. “Większości z nich nie było, więc musieli je wyprodukować ze wstecznymi datami. To były setki sprawozdań, protokołów zaliczenia przedmiotów, akt ukończenia studiów z kilku lat” – pisze “Newsweek”. Jak dodaje, studenci, którzy mieli się spotkać z komisarzami, dostali listę pytań z gotowymi odpowiedziami. Mieli mówić, że nie przeszkadza im brak sal wykładowych ani to, że trzeba dojeżdżać na zajęcia.
“Nie istniała też uczelniana biblioteka”, więc “kierowca rektora” został wysłany do sklepu, by kupić “wszystko, co było w dziale psychologia”. “Na czas wizytacji przesadzono pracowników w inne miejsca, by mogła powstać biblioteka. Inni stracili na kilka dni swoje biurka, bo trzeba było stworzyć pracownię komputerową” – opisuje dalej “Newsweek”.
Prowizja za studentów
Collegium Humanum cieszyło się dużą popularnością, a studentów przybywało z roku na rok. Było to w dużej mierze efektem – jak czytamy – “agresywnej reklamy w internecie i na billboardach”. Tygodnik dodaje, że uczelnia zatrudniała też rekruterów, którzy zajmowali się zdobywaniem studentów.
Każdy rekruter miał własny link od informatyka i jeśli kogoś zwerbował, był on automatycznie zapisywany na jego konto. Im więcej studentów, tym wyższa prowizja. Niektórzy rekruterzy wystawiali faktury nawet na setki tysięcy złotych. Były pracownik Collegium Humanum dla “Newsweeka”
Jak pisze “Newsweek”, dla uczelni pracowało w ten sposób kilkadziesiąt osób w całej Polsce, które często były związane z lokalnymi samorządami.
Prokurator Piotr Żak powiedział w rozmowie z tygodnikiem, że do tej pory postawiono zarzuty dwóm rekruterom. Zaznaczył przy tym, że chodzi wyłącznie o tych rekruterów, którzy pozyskiwali studentów i słuchaczy w sposób bezprawny. – Absolutnie nie można rozciągać negatywnej oceny na wszystkie osoby zajmujące się tego rodzaju aktywnością i wszystkie, które poprzez rekruterów rozpoczęły naukę na uczelni Collegium Humanum. Nie można też z góry zakładać, że wszystkie osoby pozyskane przez rekruterów, którym już ogłoszono zarzuty, uzyskały dyplom w sposób nielegalny – powiedział Żak.
Jeszcze kilka tygodni temu na kanale Manager Business Hub na YouTubie można było obejrzeć wywiad z byłym rektorem Collegium Humanum. Kiedy prowadzący wyliczył jego osiągnięcia, Paweł C. powiedział, że to niepełny życiorys, ale rzeczywiście imponujący.
Po tym, jak prokurator zarzucił mu m.in. kierowanie grupą przestępczą, która na masową skalę produkowała dyplomy MBA – filmik zniknął z sieci. – Bo teraz wstyd coś takiego pokazywać – mówią dawni znajomi. Kiedy były rektor został aresztowany, wymieniali SMS-y i ktoś napisał: “Świat bywa sprawiedliwy”.
Wilczy bilet Pawła C.
Paweł C., rocznik 1980, pochodzi z wioski Łany w gminie Markuszów, na trasie z
Puław do Lublina. W domu oprócz niego było jeszcze dwóch braci, nie przelewało się. – Rodzice to mili, dobrzy ludzie – mówi znajoma rodziny.
Z ojcem Paweł miał trudne relacje. Być może dlatego już w liceum często bywał u proboszcza Ryszarda Gołdy, założyciela parafii Miłosierdzia Bożego w Puławach, wpływowego kapłana lubelskiej archidiecezji.
W klasie Paweł nie był lubiany. – Traktował wszystkich z góry, z nikim nie nawiązał bliższych relacji, za to często rozmawiał z jednym ze szkolnych katechetów. Unikał ćwiczenia na lekcjach WF – opowiada dawna koleżanka.
Inni zapamiętali, że był uzdolniony humanistycznie, czytał “Historię filozofii” Tatarkiewicza i książki o historii współczesnej, ale nauki ścisłe mu nie leżały. Ubierał się inaczej niż koledzy: kiedy oni nosili dzwony, on w eleganckich spodniach i sweterkach polo wyglądał raczej jak student.
Nie miał dziewczyny, na studniówkę poszedł z koleżanką z rodzinnych stron. Maturę pisał z historii, ustnie zdawał język rosyjski, co w 1999 r. było dość nietypowe.
Po maturze poszedł do seminarium duchownego w Lublinie, ale na drugim roku wyleciał z niego z hukiem. Decyzję przekazał mu abp Józef Życiński: w trybie natychmiastowym ma się spakować i opuścić seminarium.
Nie wiadomo, dlaczego – Paweł C. wymazał ten epizod z biografii. Starał się potem dostać do innego seminarium, ale miał wilczy bilet. Ostatecznie wylądował na wydziale teologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Uczeń i mistrz
W 2003 r. na UKSW obronił pracę magisterską “Geneza, rozwój i działalność Kościoła starokatolickiego w Polsce w okresie międzywojennym”. Jej promotorem był ks. prof. Michał Czajkowski, przez wiele lat twarz tzw. katolicyzmu otwartego.
– To był jeden z najbardziej niebezpiecznych tajnych współpracowników komunistycznej SB w kręgach kościelnych. Posługiwał się pseudonimem
“Jankowski”. Motywem obyczajowym jego werbunku w 1960 r. było molestowanie seksualne dwóch nieletnich chłopców. W latach 1984-2006 ks. Czajkowski był asystentem kościelnym miesięcznika “Więź”. W 2006 r. redakcja pisma opublikowała bardzo rzetelny raport o wieloletniej działalności agenturalnej ks. Czajkowskiego – mówi ks. Andrzej Kobyliński, prof. UKSW, filozof i etyk.
Dodaje, że w tej historii – jak z książek Dostojewskiego – są elementy wręcz diaboliczne: cynizm, inteligencja, czar osobowości, umiejętność uwodzenia innych. – Nie wiem, co łączyło prywatnie ks. Czajkowskiego z jego magistrantem, ale podejrzewam, że mogła się pojawić między nimi wzajemna fascynacja – mówi.
Rok później ks. Czajkowski zostaje recenzentem pracy doktorskiej Pawła C. na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej. – To już pachnie przekrętem. Jak można zrobić uczciwy doktorat w ciągu roku? – dziwi się ks. Kobyliński.
Zwraca uwagę na promotora tej pracy: to zmarły w ubiegłym roku prof. Wiktor Wysoczański, rektor CHAT, biskup Kościoła Polskokatolickiego w RP. Z Pawłem C. łączą go wspólne doświadczenia: on też był w seminarium rzymskokatolickim, tyle że w Paradyżu. Odszedł po pierwszym roku studiów.
Dziesięć lat później, w 2014 r., egzemplarz pracy doktorskiej Pawła C. trafił w ręce dr. hab. Marka Wrońskiego, tropiciela plagiatów. Znalazł w niej ponad 140 stron przepisanych z tekstów źródłowych.
Sprawą zajęła się Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów, a później komisja ds. nauczycieli akademickich w Wyższej Szkole Menedżerskiej w Warszawie, w której Paweł C. był wówczas rektorem. Ta zdecydowała, że o plagiacie nie ma mowy. Także Rada Wydziału Teologicznego CHAT utrzymała doktorat w mocy.
Dawna znajoma rektora: – Kto pozamiatał ten bałagan? Kluczem są kościelne kontakty Pawła C. On ma takie plecy w lawendowej mafii, że był nie do ruszenia.
Plagiat i koneksje
Pewne jest jedno: kariera naukowa Pawła C. rozwijała się błyskawicznie. Kiedy ludzie z jego rocznika pisali jeszcze magisterki, on już zdążył zrobić habilitację (poświęcił ją mariawitom) na Uniwersytecie w Rużomberku oraz uzyskać profesurę w Preszowie na Słowacji.
Tym razem też sprawa budziła wątpliwości. W książce “Turystyka habilitacyjna Polaków na Słowację w latach 2005-2016” prof. Bogusław Śliwerski udowodnił, że przedstawiciele aż 18 dyscyplin naukowych jeździli m.in. do Bratysławy, Rużomberka, Preszowa i Nitry, aby tam – wykorzystując porozumienie między rządami – robić habilitacje nie ze swojej dyscypliny. – Paweł C. został profesorem, zanim ówczesny minister nauki Jarosław Gowin ukrócił ten proceder – mówi osoba znająca kulisy sprawy.
Habilitacje na Uniwersytecie Katolickim w Rużomberku zrobiły też dwie osoby blisko związane z byłym rektorem: jego wieloletni przyjaciel prof. Wojciech Słomski, wykładowca na ChAT, a także zmarły rok temu ks. Tadeusz Bąk, członek Polskiej Komisji Akredytacyjnej i kapłan archidiecezji lubelskiej. W ostatnich latach częsty gość Collegium Humanum.
Jak odkryło OKO.Press, na Słowacji Paweł C. obracał się w kręgu byłych komunistów, którzy po zmianie systemu zakładali prywatne uczelnie. Prawdopodobnie tam poznał Sebastiana Fullera, właściciela londyńskiej Apsley Business School, która wydaje dyplomy MBA i doktoraty, choć nie ma do tego prawa. Nie przeszkodziło to Pawłowi C. uczynić z Apsley uczelni partnerskiej Collegium Humanum. Został też ojcem chrzestnym dziecka Fullera.
Od wielu osób słyszę: były rektor wykorzystał know-how z ośrodków na Słowacji do stworzenia własnej uczelni. – Słowacy lubują się w tytułach i Paweł postanowił zrobić to samo: przygotował usługę edukacyjną, która zaspokaja ludzką potrzebę, by pochwalić się wysokimi kompetencjami, nakarmić kompleksy. Tanio i szybko – mówi były pracownik uczelni.
Tajemnica Collegium Humanum. Pomogła polityka
Sam też wszystko robił szybko. Jeszcze za pierwszych rządów PiS pracował jako specjalista w Ministerstwie Pracy i Polityki Socjalnej, a już w 2011 r. założył InstytutStudiów Międzynarodowych i Edukacji Humanum, który stał się później właścicielem Collegium Humanum. Dwa lata później był rektorem Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie.
W karierze biznesowej pomogła mu polityka: w 2017 r. zmieniły się przepisy dotyczące nominacji do rad nadzorczych państwowych spółek. Od tej pory jednym z wymogów było “posiadanie stopnia naukowego, tytułu zawodowego, certyfikatu, złożenie odpowiedniego egzaminu lub ukończenie studiów Master of Business Administration (MBA)”.
W lutym 2018 r. Instytut Studiów Międzynarodowych i Edukacji Humanum wystąpił do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego z prośbą o utworzenie niepublicznej uczelni o nazwie Warszawska Wyższa Szkoła Menedżerska i nadanie jej uprawnień do prowadzenia studiów pierwszego i drugiego stopnia z zarządzania. Minister Gowin poprosił o opinię Polską Komisję Akredytacyjną, a ta nie widziała przeciwwskazań: w kwietniu 2018 r. uczelnia dostała uprawnienia, a siedem miesięcy później otworzyła studia Executive MBA.
Do dziś nie wiadomo, skąd 38-letni wówczas teolog miał pieniądze na otwarcie własnej uczelni i to od razu z oddziałami w Rzeszowie, Poznaniu i we Wrocławiu, a także na Słowacji, w Czechach, a nawet Uzbekistanie, gdzie wydawano dyplomy respektowane w UE. I jak to było możliwe, skoro Collegium Humanum nie mogło dostać zgody MSWiA na kształcenie cudzoziemców, bo nie istniało pięć lat. Uczelnia dostała tę zgodę dopiero w listopadzie 2023 r. Kto przez lata przymykał na to oczy?
Butelka i koperta. Collegium Humanum rośnie w siłę
Wiadomo, kto uczelnię wspierał: europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Bywał na uroczystościach organizowanych przez uczelnię, podobnie jak inny europoseł Karol Karski. Wokół byłego rektora kręcili się też politycy PiS: Piotr Mueller, Jacek Żalek, Daniel Milewski i Grzegorz Woźniak.
Paweł C. często spotykał się z byłym już ministrem nauki Przemysławem Czarnkiem, wspominał też pracownikom o znajomości z wicepremierem Jackiem Sasinem. Regularnie spotykał się z prezydentami Wrocławia i Rzeszowa, obaj mają zresztą dyplomy MBA z Collegium Humanum. – Kiedy jechał z wizytą do tamtejszych filii uczelni, zawsze mówił, że trzeba mu zarezerwować czas dla prezydenta – opowiada były pracownik.
Na liście gości, których zapraszano na uczelniane uroczystości, są przedstawiciele wszystkich opcji: Andrzej Duda, Jadwiga Emilewicz, Ryszard Terlecki, ale także Krzysztof Bosak, Janusz Kowalski i Władysław Kosiniak-Kamysz. Do tego samorządowcy, komendanci policji, straży pożarnej i miejskiej oraz wojskowi. I oczywiście przedstawiciele Kościoła: kardynałowie, arcybiskupi i biskupi.
– Pan Paweł bywał co tydzień na śniadaniach u kardynała Nycza, a on przychodził do nas na wszystkie wydarzenia. Niemiecki kardynał Gerhard Ludwig Müller, były prefekt papieskiej Kongregacji Nauki i Wiary, zjawiał się jeszcze częściej. Bywał też jego asystent, ks. Sławek Śledziewski. Do rzeszowskiego biskupa Jana Wątroby wysyłałem listy – opowiada były pracownik. Dla biskupów pakował paczki: była w nich butelka alkoholu za kilkaset złotych i koperta.– To była pajęczyna powiązań między biznesem, polityką i Kościołem.
Pajęczyna, w której ogromnie ważnym czynnikiem była nieheteronormatywna seksualność w kręgach kościelnych i części centroprawicy – mówi znawca Kościoła.
Inni nazywają to dosadniej: sitwa, w której każdy jest z kimś powiązany. Pierwszy przykład: kiedy w lipcu 2023 r. córka ministra Czarnka wychodziła za mąż, mszę w kościele w Lublinie odprawił kardynał Müller. Drugi: Tomasz Misiak, były senator PO i przedsiębiorca, zasiadał w konwencie uczelni, podobnie jak Rafał Baniak z Pracodawców RP. Trzeci: przez jakiś czas w Collegium Humanum wykładał Mateusz Piskorski, były przewodniczący prorosyjskiej partii Zmiana, oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji. Jak twierdzi OKO.Press, Paweł C. od wielu lat utrzymywał kontakty z Rosją i Białorusią.
Ludzie się bali rektora Pawła C.
Nawet teraz, kiedy siedzi w areszcie, nikt nie chce o nim mówić pod nazwiskiem. Także anonimowe wypowiedzi muszą być pozbawione szczegółów, żeby nie rozpoznał, kto mówi. – Jego Magnificencja rektor Collegium Humanum, prof. dr habilitowany, MBA, DBA, LLM. MPH, doktor honoris causa. Tak trzeba go było przedstawiać, kiedy występował publicznie – wymienia jednym tchem były pracownik.
– Wysoki, postawny facet w pięknym gabinecie obwieszonym jego własnymi zdjęciami w złotych ramach. Bardzo ładnie mówił, potrafił porwać słuchaczy. Kiedy się zaczynało u niego pracę, przez jakiś czas miało się poczucie, że się chwyciło pana Boga za nogi. Roztaczał wizję dużych zarobków, możliwości współpracy z różnymi instytucjami, otwierania nowych instytutów. A jednocześnie miał tę swoją drugą stronę: obrzydliwą, zepsutą, przestępczą – mówi były pracownik. „Mieliśmy schowany flakonik jego ulubionych perfum Precious Amber i kiedy rektor miał przyjść, spryskiwaliśmy biuro – opowiada były pracownik”. W nowym dziewięciopiętrowym budynku Collegium Humanum przy Alejach Jerozolimskich wciąż rozpylane są jego ulubione perfumy Precious Amber, o zapachu piżma. – Mieliśmy flakonik schowany w szufladzie i kiedy rektor miał przyjść, spryskiwaliśmy biuro – opowiada były pracownik.
Rektor zawsze musiał też mieć pod ręką colę zero w puszkach, schłodzoną, ale nie prosto z lodówki. Jak woda, to tylko ze szklanych butelek. No i była słynna “półka JM Rektora”, na której mogły stać tylko jego naczynia. Miał obsesję na punkcie czystości.
– Potrafił pracownikom powiedzieć, że śmierdzą albo że mają spocone ręce. Albo że śmierdzi im z buzi – wspomina były pracownik. Wszyscy się go bali. Ale odejść też nie było łatwo. Kiedy ktoś złożył wypowiedzenie, rektor potrafił powiedzieć: “Ja tu jestem, ku…, królem i ja decyduję, kiedy ktoś się zwalnia, a kiedy nie”.
To diabeł jest
– Kiedy przeczytałam, że Paweł kazał pracownikom klękać i go przepraszać, nie byłam zaskoczona. To samo działo się przecież w kurii białostockiej, klerycy musieli klękać przed biskupem. Paweł wykorzystywał wzorce wprost z lawendowej mafii. A oni człowieka i jego godność mają za nic – mówi dawna znajoma.
– Potrafił przy kardynale Müllerze, który zna polski, powiedzieć do kanclerza: “Do nogi, psie”. Bardzo go to bawiło – opowiada były pracownik. – Zdarzały się dni, gdy był miły. Lubił, gdy ludzie byli od niego zależni, bo miał nad nimi władzę, a na tym mu bardzo zależało. Ale najbardziej mu zależało na sławie i wizerunku, żeby ludzie o nim dobrze mówili – opowiada inny.
– Paweł cierpi na jakiś rodzaj manii prześladowczej, ciągle mu się wydaje, że ktoś coś knuje, spiskuje przeciwko niemu. Ma też manię wielkości, podkreśla, że może załatwić wszystko. I rzeczywiście jego macki sięgały wszędzie: od firmy produkującej kremy po Ministerstwo Edukacji i policję. To powodowało, że człowiek bał się zgłosić skargę do ZUS czy PIP. Wiedział, że to nic nie da – dodaje kolejna osoba.
Latami nie mówiło się głośno o molestowaniu pracowników. I dopiero kiedy taki zarzut postawił byłemu rektorowi prokurator, ludziom rozwiązały się języki. Opowiadali, że kiedy Paweł C. szukał kogoś do pracy, przeglądał zdjęcia kandydatów i mówił: najlepiej, żeby był gejem albo chociaż nieostentacyjnym hetero. Zatrudnionych mężczyzn nagabywał i obmacywał, składał niechciane propozycje. A w mediach społecznościowych pozował w objęciach z Aleksandrą Fajęcką, dyrektorką Instytutu Mediów i Dziennikarstwa na uczelni.
Nikogo nie lubił, nie miał nikogo bliskiego. – Był czas, gdy się zastanawiał, co by było, gdyby zginął w wypadku. Kto by poprowadził uczelnię? Komu przypadłby cały majątek? Rodzice są starzy, nie będą przecież wiecznie żyć. Któregoś razu zaklął i oświadczył, że zapisze wszystko na Kościół – wspomina były pracownik. I on, i inni ze strachem myślą, że teraz mógłby się wywinąć z zarzutów. Byli przerażeni, kiedy pojawiła się informacja, że chce zostać tzw. małym świadkiem koronnym, bo liczy, że dzięki temu wyjdzie z aresztu, a sąd złagodzi mu przyszły wyrok.
– Każdy podejrzany, który współdziałał z innymi osobami w popełnieniu przestępstw, może liczyć na taki status, jeśli nie tylko opisze okoliczności stawianych mu zarzutów, ale także ujawni informacje dotyczące osób współdziałających bądź nowe, nieznane prokuraturze poważne przestępstwa – tłumaczy prowadzący śledztwo prokurator Piotr Żak z Prokuratury Krajowej w Katowicach. Dodaje, że były rektor składa wyjaśnienia, w których odnosi się do długiej listy nazwisk osób, co do których istnieje podejrzenie, że kupowały lub dostawały za darmo dyplomy w jego uczelni.
– Dane takich osób pozyskaliśmy w czasie śledztwa, teraz je weryfikujemy. Sprawa nie dotyczy jednak wyłącznie wydawania poświadczających nieprawdę dyplomów, ma znacznie szerszy zakres. Obejmuje też przestępstwa korupcyjne, które mogły ułatwiać funkcjonowanie przestępczego procederu – mówi prokurator.
– Oby go nie wypuścili – martwi się były pracownik. Inny żartuje, że Paweł C. sypie, bo mu się pali pod tyłkiem. Potem poważnieje: – A co, jeśli jednak wyjdzie? Przecież to diabeł jest.
Wybitny i młody uczony w ciągu trzech lat od ukończenia studiów magisterskich obronił doktorat oraz uzyskał słowacką docenturę. Wszystkie trzy stopnie dotyczyły tego samego tematu. O tym, czy doktorat sprosta ponownej ocenie Centralnej Komisji, będziemy informować.
Paweł Czarnecki. Według „Newsweeka” to bratanek europosła Ryszarda Czarneckiego, który użycza Collegium Humanum swojego wizerunku. Jednak obydwaj temu zaprzeczają.
Paczka, którą dostałem jakiś czas temu z Łodzi, pochodziła od anonimowego „prof. Kowalskiego” i zawierała kilka kserokopii książek dotyczących historii Starokatolickiego Kościoła Mariawitów. Moją uwagę przykuł włożony do niej egzemplarz pracy doktorskiej mgr. lic. Pawła Stanisława Czarneckiego zatytułowanej „Geneza, rozwój i skutki rozłamu w Starokatolickim Kościele Mariawitów w roku 1935. Studium teologiczno-historyczne”. Pracę obroniono w 2004 r. na Wydziale Teologicznym Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. Promotorem tej dysertacji był bp prof. dr hab. Wiktor Wysoczański, ówczesny rektor CHAT, zaś recenzentami: ks. prof. Michał Czajkowski (obecnie em. prof. Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego) oraz prof. Karol Karski (CHAT).
ks. prof. Michał Czajkowski
——————
Kiedy zacząłem wczytywać się w ciekawą historię tego mało znanego kościoła chrześcijańskiego, który obecnie ma w Polsce ok. 30 tys. wyznawców, zobaczyłem, że liczne kartki doktoratu są pokolorowane. Podobne kolory widniały na stronach przesłanych książek, którymi były: „Mariawityzm. Studium historyczne” autorstwa Stanisława Rybaka, wydana w Warszawie w 1992 r. oraz książka obecnego dr. hab. Krzysztofa Łojka „Rozłam w łonie Starokatolickiego Kościoła Mariawitów w 1935 roku”, Warszawa 2001 r.
Po porównaniu tekstów okazało się, że z książki S. Rybaka przejęto około 55 stron. Autor doktoratu, aczkolwiek odnotował powyższą pozycję we wstępie i w kilku przypisach, przejął tekst bezpośrednio. Co istotne, tam, gdzie zamieszczono przypisy, tekstu nie ujęto w cudzysłów, z kolei w innych miejscach wprowadzono drobne zmiany, polegające m.in. na dodaniu lub zamianie pojedynczego słowa lub kilku słów. Na przykład, Rybak, str. 20 : „Dnia 6 sierpnia, pod wpływem zaleceń M. Franciszki, 16 obecnych w Rzymie kapłanów mariawitów dokonało wyboru przełożonego zgromadzenia tzw. Ministra Generalnego Zgromadzenia Kapłanów Mariawistów. W tajnym głosowaniu, oprócz dwóch księży, pozostali oddali głosy na ks. Jana Kowalskiego (M. Michała)”; z kolei Czarnecki, str. 30 : „Stąd dnia 6 sierpnia na skutek zaleceń Marii Franciszki, 16 obecnych w Rzymie kapłanów mariawitów dokonało wyboru przełożonego zgromadzenia tzw. Ministra Generalnego Zgromadzenia Kapłanów Mariawitów. W tajnym głosowaniu, oprócz dwóch księży, pozostali oddali głosy na ks. Jana [Marii Michała] Kowalskiego52”. Ciekawe jest, że dalszych 11 linijek tekstu Rybaka Czarnecki włożył w całości do odnośnika (52). Innym zabiegiem jest rozbudowywanie przepisywanych zdań (np. Rybak str. 29, Czarnecki str. 36), czy też używanie szyku przestawnego (np. Rybak str. 27, Czarnecki str.35).
Z kolei z książki dr. hab. Krzysztofa Łojka (obecnego profesora uczelnianego w Wyższej Szkole Kadr Menedżerskich w Koninie) metodą „kopiuj i wklej” przejęto ponad 85 stron tekstu. Pozycji tej nie odnotowano i nie podano w bibliografii. Tekst Łojka zmieniany jest w podobny sposób jak tekst Rybaka: użycie synonimów, szyku przestawnego, próba parafrazy.
Podsumowując, doktorat Pawła S. Czarneckiego jest pracą niesamodzielną, w znaczącym stopniu naruszającą prawa autorskie innych osób. W związku z tym jego dysertacja powinna zostać wznowiona z urzędu przez Prezydium Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów.
Kto jest kim?
Sprawa jest o tyle poważna, że dr hab. Paweł S. Czarnecki (ur. w 1980 r.) jest obecnie rektorem Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie (prezydent: dr Stanisław Dawidziuk, prorektor: dr Joanna Michalak-Dawidziuk, kanclerz: mgr Radosław Dawidziuk) oraz profesorem uczelnianym tej prywatnej uczelni, o której burzliwych dziejach w minionych latach wiele pisała prasa.
W Wikipedii sylwetkę naukową rektora WSM opisano tak: „W 2003 ukończył Wydział Teologiczny Uniwersytetu im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie (UKSW). Promotorem był ks. prof. Michał Czajkowski, recenzentem ks. dr Andrzej Luter, a praca magisterska nosiła tytuł „Geneza, rozwój i działalność Kościoła starokatolickiego w Polsce w okresie międzywojennym”. W tym samym roku uzyskał prawo wykładania teologii katolickiej, otrzymując tytuł Licentiatus in Theologia Oecumenica na UKSW. Również w 2003 ukończył podyplomowe studia pedagogiczne na Papieskim Wydziale Teologicznym Bobolanum w Warszawie. W 2004 uzyskał stopień naukowy doktora nauk teologicznych w zakresie historii w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. Tytuł dysertacji doktorskiej „Geneza, rozwój i skutki rozłamu w Starokatolickim Kościele Mariawitów w roku 1935. Studium teologiczno-historyczne”. W 2005 ukończył studia Master of Business Administration w Wyższej Szkole Finansów i Zarządzania w Warszawie. W 2006 uzyskał stopień naukowy doktora habilitowanego nauk teologicznych na Wydziale Teologicznym w Koszycach Katolickiego Uniwersytetu w Rużomberku (Słowacja). Temat dysertacji habilitacyjnej „Geneza, rozwój i działalność Starokatolickiego Kościoła Mariawitów w Polsce w latach 1893-1935”. Recenzentami byli ks. prof. Cyryl Hisem, bp prof. Stanisław Stolarik i ks. prof. Michał Czajkowski.
W 2009 r. uzyskał stopień doktora habilitowanego nauk humanistycznych na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu w Preszowie (Słowacja). Tytuł rozprawy habilitacyjnej „Etyka mediów”. Recenzentami byli prof. Józef Jaroń, prof. PhDr. Jana Sošková, CSc. i doc. PhDr. Viera Bilasová, CSc. W 2009 na Wydziale Administracji i Stosunków Międzynarodowych Wyższej Szkoły Ekonomii i Innowacji w Lublinie uzyskał tytuł zawodowy magistra administracji. Tytuł pracy magisterskiej „Autorytaryzm i demokracja w Polsce w okresie transformacji ustrojowej”. Promotorem był prof. Marek Żmigrodzki, a recenzentem dr Marta Michalczuk-Wlizło”.
Na stronie uczelni osiągnięcia naukowe rektora Czarneckiego opisano tak: „Pedagog społeczny i etyk. Autor wielu artykułów i książek naukowych publikowanych w Polsce i zagranicą. min.: „Marii Ossowskiej nauka o moralności”, Warszawa 2006, „Etyka”, Warszawa 2006, „V oblasti etických úloh”, Prešov 2007, „Etyka mediów”, Warszawa 2008, „Zarys etyki”, Lublin 2008, „Dylematy etyczne współczesności”, Warszawa 2008, „Demokracja i autorytaryzm w Polsce”, Warszawa 2009, „Historia filozofii”, Warszawa 2011, „Ethics for a social worker”, Lublin 2011, „Praca socjalna”, Warszawa 2013, „Vybrané problémy sociálnej prace”, Bratysława 2012.
Jest redaktorem naczelnym czasopisma naukowego „Międzynarodowe Studia Społeczno-Humanistyczne Humanum”, członkiem Kolegium Redakcyjnego czasopisma naukowego „Zdravotníctvo a sociálna práca” w Bratysławie. Visiting professor in social work w St. Elisabeth University of Health and Social Sciences w Bratysławie. Jest ekspertem naukowym w Czech Science Foundation (GACR) w Pradze w Republice Czeskiej oraz w Slovak Research and Development Agency (APVV) w Bratysławie w Republice Słowackiej. Jest recenzentem takich czasopism naukowych jak: „Human Resource Management Research”, „Journal of Logistics Management”, „International Journal of Arts, Education” wydawanych przez Scientific & Academic Publishing Co. w USA. Członek Kolegium Naukowego św. Elżbiety przy St. Elisabeth University of Health and Social Sciences w Bratysławie. Ekspert w Narodowym Centrum Nauki w Krakowie”.
Jak można wywnioskować z powyższego życiorysu, ten wybitny i młody, bo 34-letni uczony, w ciągu trzech lat od ukończenia studiów magisterskich na UKSW w Warszawie obronił doktorat na CHAT oraz uzyskał słowacką docenturę w Rużomberku. Zwróciłem jednak uwagę, że wszystkie trzy stopnie dotyczyły tego samego tematu, jak również we wszystkich procedurach brał udział ks. prof. Michał Czajkowski. O tym, czy doktorat prof. Czarneckiego sprosta ponownej ocenie Centralnej Komisji, będziemy informować.
prof. dr hab. Paweł Czarnecki, MBA, dr h.c. mult. – Rektor
[Rektor Paweł Czarnecki. Według „Newsweeka” to bratanek europosła Ryszarda Czarneckiego, który użycza Collegium Humanum swojego wizerunku.]
——————————————-
Afery Collegium Humanum nigdy by nie było, gdyby nie… kościelna lawendowa mafia. Rektor Paweł C. był seminarzystą w Lublinie, a magisterkę i doktorat pisał pod okiem ks. prof. Michała Czajkowskiego, agenda SB zwerbowanego na tle molestowania seksualnego chłopców. Habilitację i profesurę zrobił na Słowacji, na uczelniach oferujących tzw. turystykę habilitacyjną, często właśnie środowiskom kościelnym.
—————————-
O lawendowej mafii i Pawle C. pisze w „Newsweeku” Renata Kim. Jak podaje, rektor Collegium Humanum Paweł C. w 1999 roku wstąpił do seminarium duchownego w Lublinie. Na drugim roku miał wylecieć – i to z hukiem. Abp Józef Życiński miał nakazać mu spakowanie się i opuszczenie seminarium „w trybie natychmiastowym”. Według „Newseeka” dostał wilczy bilet – nie udało mu się wstąpić do innego seminarium, pomimo prób. Podjął w efekcie studia teologiczne na UKSW w Warszawie.
W 2003 roku obronił pracę magisterską pt. „Geneza, rozwój i działalność Kościoła starokatolickiego w Polsce w okresie międzywojennym” u ks. prof. Michała Czajkowskiego. Jak wyjaśnił Renacie Kim ks. prof. Andrzej Kobyliński, – Czajkowski był „jednym z najbardziej niebezpiecznych tajnych współpracowników SB w kręgach kościelnych”. – Motywem obyczajowym jego werbunku w 1960 r. było molestowanie seksualne nieletnich chłopców – stwierdził ksiądz profesor. Michał Czajkowski w latach 1984 – 2006 był asystentem kościelnym miesięcznika „Więź”; w 2006 roku redaktorzy opublikowali raport o jego działalności agenturalnej.
Czajkowski nie ograniczył się do wypromowania magisterki Pawła C.; rok później został też recenzentem jego pracy doktorskiej pisanej w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej. Kobyliński zastanawia się, jak to możliwe, że Paweł C. napisał doktorat w ciągu roku. Wymowne jest jednak, że promotorem doktoratu był prof. Wiktor Wysoczański. Wysoczański był „biskupem” tzw. Kościoła Polskokatolickiego w RP. Był w seminarium katolickim, ale odszedł po pierwszym roku i związał się z polskokatolikami.
Jak podaje Newsweek, w 2014 roku w doktoracie Pawła C. – dr hab. Marek Wroński, tropiciel plagiatów, znalazł ponad 140 strony przepisane z tekstów źródłowych. Prowadzono postępowania w tej sprawie, ale uznano, że plagiatu nie było…
Habilitację Paweł C. zrobił na Uniwersytecie w Rużomberku na Słowacji, a profesurę uzyskał w Preszowie w tym samym kraju. Oba miejsca są dobrze znane zwłaszcza w środowiskach kościelnych. Kilka lat temu ukazała się nawet książka pod znamiennym tytułem „Turystyka habilitacyjna Polaków na Słowację w latach 2005-2016” autorstwa prof. Bogusława Śliwerskiego. Proceder robienia habilitacji na kilku słowackich uczelniach zablokował minister Jarosław Gowin.
W Rużomberku i Preszowie Paweł C. miał obracać się w kręgu byłych komunistów.
Jako rektor Collegium Humanum Paweł C. pozostawał w żywych kontaktach ze środowiskami kościelnymi; dbał o dobre relacje z archidiecezją warszawską i zapraszał do współpracy bardzo wielu duchownych.
31 maja br. w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego w Warszawiew JM prof. dr hab. Paweł Czarnecki Rektor Collegium Humanum nadał tytuł Profesorom Honorowym Collegium Humanum dla: · JM prof. Eugeniusz Imas – Rektor Kijowskiego Narodowego Uniwersytetu Wychowania Fizycznego i Sportu w Kijowie w Ukrainie · JM prof. Eugeniusz Prystupa – Rektor Lwowskiego Państwowego Uniwersytetu Kultury Fizycznej we Lwowie w Ukrainie
Na uroczystości tradycyjną laudację na cześć Profesorów Honorowych wygłosił Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego – Andrzej Kraśnicki, swoją obecnością zaszczycili Rektorzy i Prorektorzy uczelni z Polski oraz z Ukrainy, przedstawiciele władz państwowych, samorządowych, społecznych oraz mediów.
Serdecznie gratulujemy!
=================================
==========================
Mail:
Może prezydent Zełenski tego Hochstaplera wybroni? A może sam Czarnecki pójdzie na ochotnika pod Awdijiwkę walczyć o wolność i demokracje?
Rektorowi Collegium Humanum postawiono zarzut przyjęcia ponad miliona złotych za wystawianie dyplomów. Paweł C. liczy na zostanie świadkiem koronnym i otworzył się przed prokuraturą – ustaliła “Rzeczpospolita”.
fot. Facebook / Collegium Humanum
Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach 23 lutego postawił zarzuty sześciu osobom z warszawskiej uczelni niepublicznej Collegium Humanum, w tym rektorowi Pawłowi C. Wśród absolwentów osławionej uczelni są m.in.: doradcy prezydenta Dudy Marcin Drewa i Piotr Karczewski, Bartłomiej Obajtek (brat byłego szefa Orlenu i były dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku). Collegium Humanum ukończyli także politycy PO Jacek Sutryk (prezydent Wrocławia), wiceministerka rodziny Aleksandra Gajewska, Krzysztof Gadowski (skarbnik klubu PO) czy sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii Waldemar Sługocki.
prof. dr hab. Paweł Czarnecki, MBA, dr h.c. mult. – Rektor
===============================
“System rodem z PRL”. Rektor Collegium Humanum zeznaje przed prokuraturą
Jak dowiedziała się “Rzeczpospolita“, Paweł C. zdecydował się pójść na współpracę z prokuraturą i ujawnia nazwiska osób, które kupowały lub otrzymywały za darmo dyplomy na jego uczelni. Wśród tych osób są wpływowi politycy, biznesmeni, samorządowcy, artyści, naukowcy, policjanci, strażacy czy sportowcy. Ponadto w Collegium Humanum handlowała także doktoratami i habilitacjami.
Z informacji dziennika wynika także, że uczelnia za łapówkę otrzymała akredytację. W związku, z czym postawiono zarzuty Arturowi G., dyrektorowi Biura Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Zdaniem śledczych G. w zamian zażądał i przyjął od Pawła C. 450 tys. złotych. Jego żona została z kolei zatrudniona na uczelni. – Kiedy pojawiało się zapotrzebowanie na dany kierunek, to uczelnia go otwierała, w myśl zasady „mówisz i masz – mówi informator dziennika.
– Czegoś takiego jeszcze nie widziałem w swej karierze – twierdzi osoba związana ze śledztwem. – Zeznania Pawła C. nie tylko wskazują, kto kupował dyplomy dla dodatku do pensji, prestiżu lub tego, by zasiadać w spółce, ale również obnażają system korupcyjny w Polsce rodem z PRL – dodaje. Rektor liczy, że będzie mógł skorzystać z instytucji “małego świadka koronnego”. Wyszedłby wówczas z aresztu, a sąd złagodziłby jego przyszły wyrok – pisze “Rz”.
Osoby, które kupowały dyplomy w Collegium Humanum, same zgłaszają się do CBA
Do Centralnego Biura Antykorupcyjnego zgłosiło się kilka osób, które nielegalnie uzyskały dyplomy w Collegium Humanum – informuje reporter RMF FM Krzysztof Zasada. To odpowiedź na propozycję CBA, która zakładała możliwość uniknięcia kary po zgłoszeniu się do śledczych. Służby nie ujawniają ich tożsamości, pełnionych zawodów czy funkcji.
– Do tej pory dobrowolnie zgłosiło się pierwszych kilka osób. Pozostałe serdecznie zapraszamy. Jeżeli zgłoszą się same, zanim my po nie przyjdziemy, to będą mogły skorzystać z klauzuli niekaralności, jaką daje art. 229 par. 6 kodeksu karnego – podkreśla rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński w rozmowie z “Rzeczpospolitą”.
M. Dakowski. Nie wiem, w jakim dziale te sprawy kryminalne umieszczać. Przecież to nie “nauka”, bo czego np. kieszonkowiec może się od “rektora” nauczyć?
============================
Rektor Collegium Humanum z zarzutem przyjęcia ponad 1 mln zł za wystawienie ponad tysiąca dyplomów. Poszedł na współpracę z prokuraturą – podaje piątkowa „Rzeczpospolita”
„Rz” informuje, że „aresztowany miesiąc temu Paweł C., rektor Collegium Humanum, ujawnia prokuraturze nazwiska osób, które kupowały lub dostawały za darmo dyplomy MBA w jego uczelni”.
„To nie tylko politycy, ale również menedżerowie, samorządowcy, policjanci, strażacy, sportowcy, artyści i naukowcy. W tym osoby (lub ich współmałżonkowie), które obecnie są na świeczniku.
Sypie również cały układ, który pozwalał mu latami prowadzić lukratywny biznes dyplomami, nie tylko MBA, ale także doktoratami i habilitacjami, jak np. fakt, że za łapówkę uczelnia dostała akredytację. – Czegoś takiego jeszcze nie widziałem w swej karierze – mówi nam osoba znająca kulisy tej sprawy” – pisze gazeta.
Według dziennika „C. liczy, że dzięki ujawnieniu całej wiedzy o korupcyjnym układzie skorzysta z tzw. sześćdziesiątki, czyli instytucji «małego świadka koronnego» – wyjdzie z aresztu, a sąd złagodzi mu przyszły wyrok”.
„Zarzuty czekają również tych, którzy kupowali dyplomy (niektórym je fundowano za darmo). Śledczy sukcesywnie weryfikują, w jaki sposób je uzyskali. Są już pierwsi «skruszeni»” – informuje „Rz”.
– Do tej pory dobrowolnie zgłosiło się pierwszych kilka osób. Pozostałe serdecznie zapraszamy. Jeżeli zgłoszą się same, zanim my po nie przyjdziemy, to będą mogły skorzystać z klauzuli niekaralności, jaką daje art. 229 par. 6 kodeksu karnego – mówi „Rz” Jacek Dobrzyński, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.