Skazany bez dowodów. Skandaliczne kulisy odebrania uprawnień doktorowi Martyce [- Wbrew dowodom !]

Skazany bez dowodów. Skandaliczne kulisy

odebrania uprawnień doktorowi Martyce

pch/skazany-bez-dowodow-skandaliczne-kulisy-odebrania-uprawnien-dr-martyce

(Doktor Zbigniew Martyka. Fot. Rymanowski Live )

W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim znany z determinacji w leczeniu pacjentów podczas reżimu sanitarnego doktor Zbigniew Martyka ujawnił bulwersujące szczegóły odebrania mu przez Okręgowy Sąd Lekarski w grudniu 2021 roku prawa do wykonywania zawodu.

– Jestem po prostu zdumiony, że tak mógł przebiegać proces sądowy, dlatego że ja przez osiem lat byłem przewodniczącym Okręgowego Sądu Lekarskiego w Tarnowie. Pracowaliśmy uczciwie z moimi kolegami, z całym zespołem. Nigdy nie wydaliśmy jakiegoś wyroku niesprawiedliwego, nieuczciwego. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli nie wziąć pod uwagę dowodów przedstawionych przez osobę, która była obwiniona – powiedział lekarz w programie Rymanowski Live na kanale You Tube.

Wyrok bez oparcia się na jakichkolwiek dowodach wydał wobec doktora Martyki Sąd Lekarski w Krakowie. Orzeczenie ze względu na swą nieprawomocność miało charakter głównie stygmatyzujący i odstraszający. Znany specjalista chorób zakaźnych z Nowego Sącza mógł dalej pracować. 1,5 roku temu przeszedł na emeryturę i obecnie przyjmuje pacjentów w ograniczonym wymiarze czasowym, w prywatnej przychodni. Wcześniej był ordynatorem oddziału zakaźnego szpitala w Dąbrowie Tarnowskiej

Uchylone dowody i biegły… pediatra

Werdykt sądu Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie zapadł po procesie utajnionym z niewyjaśnionych względów. Nie zaszły przesłanki umożliwiające zamknięcie sprawy przed opinią publiczną – ewentualność naruszenia tajemnicy lekarskiej, ważnej sprawy państwowej, czyichś dóbr osobistych albo podejrzenie niepokojów społecznych.

– Myślę w tej chwili, że jedyną sytuacją, w której mogło być naruszone czyjeś dobro, to było dobro sądu lekarskiego, który chciał mnie skazać bez dowodów. I żeby to nie wyszło na jaw – powiedział doktor Martyka.

Sprawa prowadzona była w sposób kuriozalny. W składzie sądu nie zasiadał ani jeden lekarz chorób zakaźnych. Powołany został zatem biegły – doktor Paweł Grzesiowski, dzisiaj Generalny Inspektor Sanitarny, który zabiera się właśnie za uszczelnianie systemu obowiązkowych szczepień dzieci.

Rzecz w tym, że „biegły” jest… pediatrą a przed sądem występował w charakterze immunologa.

Kiedy doszło do rozprawy, podnieśliśmy temat właśnie pana Grzesiowskiego, że on nie jest immunologiem. On przyjął to zlecenie jako immunolog, chociaż immunologiem nie był. Był tylko pediatrą – relacjonował gość Bogdana Rymanowskiego.

Jako immunolog wypowiedział się negatywnie o informacjach, które ja przedstawiałem na swojej stronie. A były to informacje, co do których podawałem odnośniki do aktualnych prac naukowych czy oficjalnych wypowiedzi różnych instytucji. Więc to nie były moje słowa, tylko to były cytaty w pism naukowych lub oficjalnych informacji rządowych nawet ze stron różnych państw – wskazał.

Doktor Grzesiowski zakwestionował treści, które udostępniał w internecie obwiniony. Jednak prawnicy reprezentujący obronę skutecznie zakwestionowali jego opinię, którą w końcu sąd w całości odrzucił.

To była dobra decyzja sądu, tylko że w związku z tym nie było dowodu mojej winy. Dowód się miał opierać na opinii biegłego – zauważył dr Martyka. Żaden inny biegły nie został już w pierwszej instancji powołany.

Podczas rozprawy oskarżony wraz ze swymi pełnomocnikami zgłosił szereg wniosków dowodowych, opierając się na badaniach naukowych i podając źródła. Prezentowali również dane dotyczące sytuacji epidemicznej w różnych krajach świata – oprócz Polski także w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Nowej Zelandii, Australii, Wielkiej Brytanii… – To były mocne dowody mówiące o tym, że ja się nie myliłem, że podawałem prawdziwe informacje. I sąd wszystkie te dowody odrzucił. Powiedział, że nie przyjmuje tych dowodów – opowiadał lekarz.

Chodziło o badania legitymujące się najwyższym stopniem wiarygodności, w tym metaanalizy

i badania RCT, czyli randomizowane kontrolowane badania kliniczne – tak zwany złoty standard eksperymentów klinicznych. Sąd w ogóle nie podjął się ich analizy, czemu trudno się dziwić, biorąc pod uwagę „zagadkowe” kryteria doboru biegłych.

Wyrok „prewencyjny”

Więc sąd odrzucił wnioski dowodowe, nie przyjął opinii biegłego i podjął decyzję o skazaniu mnie na odebranie prawa wykonania zawodu na okres dwunastu miesięcy, czyli jednego roku. Kuriozalne jest to, że sąd w uzasadnieniu wyroku podał bardzo ciekawą informację, którą pozwoliłbym sobie zacytować. Mianowicie, „w ocenie sądu kara wymierzona w takiej postaci obwinionemu daje przekonanie, że podobne incydenty nie powtórzą się w przyszłości” – powiedział dr Martyka.

„W ocenie sądu wymierzona kara ma również istotne znaczenie w zakresie prewencyjnego oddziaływania na środowisko lekarskie” – brzmiała dalsza część uzasadnienia.

Czyli zastraszenie lekarza. Oni to podają w uzasadnieniu – podkreślił nieprawomocnie skazany.

– Zostałem osądzony bez dowodu winy, bez przedstawienia udowodnienia mi tej winy. (…) Panie redaktorze, ja sam, tak jak wspomniałem, byłem osiem lat przewodniczącym Okręgowego Sądu Lekarskiego. Nie jestem prawnikiem, ale mamy prawników, którzy nam pomagają przygotować się do rozprawy. Ja nie sądzę, żeby oni nie wiedzieli, że łamią prawo. (…) Moi prawnicy argumentowali i zgłaszali wnioski dowodowe, które sąd odrzucał i uciszał moich prawników – opowiadał.

Zarzutami przedstawionymi doktorowi Martyce na podstawie doniesienia o „podawaniu poglądów niezgodnych z aktualną wiedza medyczną” było podważanie zasadności stosowania masek ochronnych, kwestionowanie poziomu śmiertelności związanej z zachorowaniem na Covid-19, testowania oraz „stosowania administracyjno-prawnych środków prewencyjnych”.

Dzisiaj jest to już udowodnione – ponieważ są tak liczne dowody naukowe – iż to wszystko, co mówiłem, było prawdą. Trudno, żebym się z tego wycofywał. Tym bardziej, że ja wiele rzeczy przewidywałem. Na przykład, na samym początku wypowiadając się przeciwko sugestiom Rady Medycznej przy premierze, że to, co oni proponują, spowoduje niesamowity „dług zdrowotny” podkreśla z obecnej perspektywy doktor Martyka.

Ze złamaniem… na oddział zakaźny

Ludzie nie byli leczeni, nie byli przyjmowani do szpitala, nawet z chorobami nowotworowymi czy chorobami serca, co jest dziwne, ponieważ choroby serca u nas są na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o śmiertelność. I w takim kraju tych ludzi odsyłano z kwitkiem. Pamiętam, na oddziale zakaźnym – to było dla mnie przerażające – że przychodzili ludzie z różnymi chorobami i mnie nie wolno było ich przyjąć do szpitala, ponieważ szpital był zarezerwowany dla osób, które miały dodatni wynik testu covidowego. Nawet te osoby mogły nie mieć objawów infekcyjnych. Dzisiaj już wiemy, że te testy były w bardzo dużym stopniu niewiarygodne – przypomina lekarz chorób zakaźnych.

Gość „Rymanowski Live” przywołał przypadek skierowania na oddział zakaźny osoby ze złamaniem ręki. Miała dodatni wynik „testu”, lecz nie wykazywała żadnych objawów chorobowych. Musiała jednak przejść okres izolacji. Dyrekcja szpitala, powołując się na dyspozycje wojewódzkiego wydziału zdrowia, domagała się od lekarza wpisania w kartę choroby Covid, choć diagnoza brzmiała: złamanie kończyny.

Ja się nie zgodziłem. Odpisałem, że lekarzowi za wpisywanie fałszywych rozpoznań grozi odpowiednia kara. Więc ja mówię, że się absolutnie nie zgodzę na to. Wpisywałem prawdziwe rozpoznania i otrzymałem odpowiedź, że nie dostaniemy za to pieniędzy – relacjonował.

Opisywany proceder stosowany przez władze szpitali, oprócz krociowych zysków dla placówek, doprowadził do nadwyżki fałszywych diagnoz.

 – Za to były dodatkowe pieniądze. I to było logiczne. Jeżeli rozpoznawano Covid u osoby, która np. zmarła na zawał, nie miała objawów infekcyjnych czy miała udar i nie miała żadnych objawów infekcyjnych, to już – tak mówiąc humorystycznie – ktoś się powiesił, napisali mu Covid bo był dodatni wymaz. To był totalny nonsens. To było niesamowite naciąganie rozpoznań po to, żeby wykazać, że ta choroba jest bardziej groźna niż ona jest w rzeczywistości – opisywał lekarz.

A druga sprawa, chyba chodziło o przestraszenie ludzi. Wiadomo, że wystraszonym społeczeństwem się łatwiej rządzi – zauważył gość Bogdana Rymanowskiego.

Sądowych „atrakcji” ciąg dalszy

Obecnie trwa proces apelacyjny w sprawie lekarza z Nowego Sącza. Na pierwszej rozprawie przed Naczelnym Sądem Lekarskim pani doktor pełniąca rolę oskarżyciela – rzecznik odpowiedzialności zawodowej, stwierdziła, że nie potrzeba dowodów w sprawie doktora Martyki, ponieważ… jego wypowiedzi same w sobie są dowodem. Pani rzecznik z rozbrajającą szczerością przyznała podczas rozprawy, że nie zapoznała się z przedstawionym przez oskarżonego materiałem dowodowym, lecz wciąż twierdzi z przekonaniem, że doktor Martyka jest winny.

Ponadto sąd NRL rozszerzył zarzuty wobec oskarżonego (!) względem procesu pierwszej instancji. Powołał też na biegłego członka covidowej Rady Medycznej przy premierze – w całości pozostającej w konflikcie interesów ze względu na pobieranie wynagrodzeń od koncernów farmaceutycznych.

Źródło: You Tube / Rymanowski Live RoM

Martyka: Po szczepieniach na COVID – w ciągu roku jest więcej powikłań, niż z powodu wszystkich innych szczepień w ciągu ostatnich 10 lat

Dr n. med. Z. Martyka: Po szczepieniach na COVID-19 w ciągu roku jest więcej powikłań, niż z powodu wszystkich innych szczepień w ciągu ostatnich 10 lat

Po szczepieniach na COVID-19 w ciągu roku więcej powikłań, niż 10 lat- innych szczepień
Radio Maryja

Zawód lekarza był zawodem wysokiego zaufania społecznego. Ono zaczęło podupadać po okresie pandemii i skupionej wokół niej polityki. Od dawna uczono nas, jak podchodzić do pacjentów. W okresie pandemii spotykaliśmy się z odwróceniem praktyki lekarskiej. Wielu pacjentów przypłaciło to życiem. Oni mogli być uratowani, gdyby od początku byli właściwie badani i leczeni. Po szczepieniach na COVID-19 w ciągu roku jest więcej powikłań, w tym śmiertelnych, niż z powodu wszystkich innych szczepień, jakie istnieją na świecie, w ciągu ostatnich 10 lat. Dlaczego nie wolno tego powiedzieć? – pytał dr n. med. Zbigniew Martyka, internista, specjalista chorób zakaźnych, w programie „Rozmowy niedokończone” w TV Trwam.

Okręgowy Sąd Lekarski w Krakowie w grudniu 2022 roku odebrał dr. n. med. Zbigniewowi Martyce prawo do wykonywania zawodu na jeden rok.  Wyrok jest nieprawomocny. Specjalista ds. chorób zakaźnych jest oskarżany o to, że kwestionował zasadność stosowania masek ochronnych oraz masowe testowanie społeczeństwa w kierunku zakażenia wirusem SARS-CoV-2.

– Zawód lekarza był zawodem wysokiego zaufania społecznego. Zaufanie zaczęło podupadać po okresie pandemii i skupionej wokół niej polityki. Powinniśmy dbać o zaufanie, ponieważ ludzie chorzy powinni z zaufaniem zwracać się do kogoś, kto może im pomóc. Od dawna uczono nas, jak podchodzić do pacjentów. Byłem nauczony, że pacjenta należy wysłuchać – dobry wywiad to 50 proc. rozpoznania, ale to nie wystarczy. Trzeba zbadać pacjenta. W oparciu o wywiad i zbadanie fizykalne oraz badania dodatkowe można stwierdzić, że taka czy inna choroba jest dominującą. W okresie pandemii spotykaliśmy się z czymś zupełnie odwrotnym – wskazał dr n. med. Zbigniew Martyka.

Pamiętamy teleporady, kiedy wielu chorych ludzi chciało się dostać do lekarza i byli odsyłani z kwitkiem. Kuriozalnym przypadkiem było to, kiedy długim kijem pukano w okno i stamtąd zrzucano skierowanie na badania – kontynuował gość Radia Maryja.

– Nikt tego pacjenta nie zbadał. Wiele sytuacji było zaprzeczeniem tego, co nas uczono. Pacjenci trafiali do lekarzy z dużym stopniem zaawansowania choroby. Wtedy pytano się ich, dlaczego tak późno przychodzili. Wielu z nich przypłaciło to życiem. Oni mogli być uratowani, gdyby od początku byli właściwie badani i leczeni. Nie można zgadywać przez telefon, co zrobić z pacjentem – zaznaczył internista.

Specjalista chorób zakaźnych w kontekście działań podejmowanych podczas pandemii COVID-19 podkreślił, że „jeżeli pojawia się autentyczne niebezpieczeństwo, powinniśmy przede wszystkim zachować rozwagę”.

– Samolot ląduje awaryjnie. Kapitan uspokaja pasażerów i mówi, że na zewnątrz czekają już odpowiednie służby. Instruuje w sprawie ewakuacji. To normalne i logiczne zachowanie. (…) Jeżeli mamy chorobę, powinniśmy pacjentów uspokoić, a nie straszyć. Nie chodzi o lekceważenie niebezpieczeństwa. Jak widać na przykładzie COVID-19, pokazywano wiele fałszywych obrazów, specjalnie wprowadzano ludzi w błąd, żeby się wystraszyli – zwrócił uwagę gość „Aktualności dnia”.

– Powinniśmy zachować ostrożność, ale nie tłumaczy to sytuacji, w której zamykamy się przed pacjentem. To nasza powinność. To tak, jakby straż pożarna nie ruszyła do ogromnego pożaru, bo bałaby się poparzeń. Nie powinniśmy odmawiać pomocy chorym ludziom. To nasze powołanie – dodał.

Dr n. med. Zbigniew Martyka przypomniał, że dochodziło do sytuacji, w których „lekarz bał się przyjmować pacjenta, ponieważ ten mógł być chory. To absurd. Natomiast wielu lekarzy starało się sprzeciwić nielogicznym decyzjom, które nie służyły dobru pacjenta”.

– Kiedy lekarze zaczęli mówić, że pewne rzeczy są niewłaściwie rozwiązywane, zaczęły się problemy – powiedział.

Internista odniósł się w tym kontekście m.in. do szczepionek. Jak wskazał, „nie istnieje żaden medykament, który jest w 100 proc. bezpieczny i wszyscy o tym wiedzą. Na ulotkach produktów można znaleźć działania uboczne”.

– Dlaczego nie można tego mówić o szczepionkach? Obecna europoseł Anna Zalewska mówiła, że każda wypowiedź, która nie jest zachętą, ale próbą dyskusji na temat szczepienia, jest nieodpowiedzialna. To absurd. (…)

Po szczepieniach na COVID-19 w ciągu roku jest więcej powikłań  w tym śmiertelnych, niż z powodu wszystkich innych szczepień, jakie istnieją na świecie, w ciągu ostatnich 10 lat. Dlaczego nie wolno tego powiedzieć? – pytał dr n. med. Zbigniew Martyka.

– Znałem prawdę, docierałem do prac naukowych i w swoich wypowiedziach podpierałem się nimi, więc byłem przekonany, że nikt nie może postawić mi zarzutu, bo nie były to moje słowa, tylko cytowane wyniki badań naukowych. Okazało się, że zostałem pociągnięty do odpowiedzialności, bo nie wolno mówić prawdy – dodał.

Specjalista ds. chorób zakaźnych zwrócił uwagę na to, że w procesie prowadzonym w Poznaniu jeden z prawników przedstawił dowód, że tamtejsza Izba Lekarska była sponsorowana przez koncerny farmaceutyczne.

– Jak członkowie wspomnianej Izby mogą być traktowani jako obiektywni sędziowie, skoro korzystają ze sponsorowania firmy, przeciwko której lekarze się wypowiadali? – zauważył internista.

Dr n. med. Zbigniew Martyka na zakończenie opowiedział, że w czasach komunizmu był lekarzem wojskowym nienależącym do partii, chodzącym do kościoła, przesłuchiwanym przez kontrwywiad wojskowy.

– Kiedy komunizm upadł, myślałem, że to wszystko się skończyło i będziemy żyć w normalnym świecie. Gdy byłem przewodniczącym komitetu obywatelskiego „Solidarność”, opluwano mnie w prasie wojskowej i mówiono, że jestem człowiekiem, który chce podważać Układ Warszawski. Byłem wrogiem społecznym. Wydawało się, że to wszystko się skończyło. Obecnie funkcjonują inne mechanizmy, ale są całkiem podobne – podkreślił gość Radia Maryja.

radiomaryja.pl

Skandaliczne kulisy sprawy dr Martyki.

Skandaliczne kulisy sprawy dr Martyki.

https://nczas.com/2023/02/06/szokujace-kulisy-sprawy-dr-martyki-okreslenie-to-jest-skandaliczne/

Dr Zbigniew Martyka na swojej stronie napisał, że otrzymał uzasadnienie wyroku sądu lekarskiego pierwszej instancji, który skazał go na rok zawieszenia w wykonywaniu zawodu. Lekarz opublikował je, ponieważ – w przeciwieństwie do procesu – nie jest objęte utajnieniem.

Lekarz zwrócił uwagę, że w jego przypadku „naruszona została zasada domniemania niewinności”.

„W uzasadnieniu w wielu miejscach podkreślone jest, iż przekazywane przeze mnie informacje są niezgodne z aktualną wiedzą medyczną – nigdzie natomiast nie jest wskazane, co to za wiedza, co się na nią składa” – wskazał.

„Niezmiernie istotny jest fakt, iż jako wnioski dowodowe złożyłem 700 badań naukowych (w tym tych najwyższej jakości, czyli randomizowanych oraz meta-analizy), które potwierdzają prawdziwość każdego z moich słów. Skład orzekający nie ustosunkował się do tego ani jednym zdaniem” – podkreślił.

„Wg Sądu nie mam prawa kwestionować publicznie przyjętej strategii walki z pandemią, a mogę to robić jedynie w «polemice naukowej» czy na sympozjach lub konferencjach. Przekazywanie Państwu wiedzy naukowej, wprawdzie opartej na wynikach konkretnych badań, ale niezgodnej z oficjalną strategią – zostało uznane za art. 71 Kodeksu Etyki Lekarskiej. Tym samym odmówiono mi wolności słowa i wypowiedzi, które są gwarantowane w Konstytucji – a Państwu prawa dostępu do rzetelnej informacji” – napisał lekarz.

„W uzasadnieniu Sąd nie przywołuje jakiegokolwiek materiału dowodowego, na którym oparłby się skład orzekający. Wyłączona została nawet opinia «biegłego» – dr. Pawła Grzesiowskiego. Tym samym wyrok ma charakter opinii nie popartej żadną aktualną wiedzą medyczną” – wskazał dr Martyka.

Lekarz ujawnił też, że „ze względu na liczne naruszenia jego praw” postanowił skorzystać z prawa do odmowy odpowiedzi na pytania składu orzekającego. „Sąd uznał, że tym samym uchylam się od odpowiedzialności za popełnione przewinienia” – napisał.

„Określenie to jest skandaliczne. W odpowiedzi na zarzuty przedstawiłem setki badań naukowych – co zostało przez Sąd w uzasadnieniu całkowicie zignorowane. Stwierdzenie Sądu, że uchylam się od odpowiedzialności – jest formą nadużycia procesowego, które należy uznać za niedopuszczalne” – wskazał dr Martyka.

Lekarz podkreślił też, że podczas postępowania przed sądem lekarskim „w żaden sposób nie została mu udowodniona wina – a mimo to został uznany za winnego”. „W moim przypadku wina nie została udowodniona, ale <stwierdzona>” – ocenił.

Cały wpis można przeczytać TUTAJ.

======================

==================

Dr Martyka OSTRO o skutkach polityki covidowej: Nikt nie odpowiedział za nadmiarowe zgony !

Dr Martyka OSTRO o skutkach polityki covidowej: Dzisiaj jestem oskarżany, a nikt nie odpowiedział za nadmiarowe zgony!

https://nczas.com/2022/12/06/dr-martyka-ostro-o-skutkach-polityki-covidowej-dzisiaj-jestem-oskarzany-a-nikt-nie-odpowiedzial-za-nadmiarowe-zgony/

Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej w Krakowie Anna Kot złożyła wniosek o ukaranie dr. Zbigniewa Martyki. Lekarz został wezwany przed krakowski Sąd Lekarski w charakterze obwinionego. Rozprawa odbędzie się 19 grudnia.

Postępowanie przed Sądem Lekarskim zostało wszczęte w związku z donosem, jaki złożył na lekarza Michał Biedziuk.

Na swojej stronie dr Martyka opublikował także wniosek o ukaranie złożony w marcu 2022 r. przez Annę Kot, Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej w Krakowie, organ Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie.

Czytamy w nim, że Zbigniew Martyka jest obwiniony o to, że „w okresie pomiędzy 8 września 2020 r. a 5 grudnia 2021 r. publicznie propagowały postawy antyzdrowotne poprzez publikację własnych poglądów i wypowiedzi niezgodnych z aktualną wiedzą medyczną”. W „zarzutach” wymieniono sześć takich wypowiedzi. Do każdej z nich odniósł się na swojej stronie dr Martyka.

„W dniu 8 września 2020 roku udostępniłem wywiad z dnia 15 czerwca 2020 roku, w którym kwestionowałem zasadność stosowania masek ochronnych w ramach przeciwdziałania pandemii Covid-19, oraz zasadność testowania w kierunku zakażenia wirusem Sars-Cov-2” – napisał.

Dzisiaj wiemy, że skuteczność masek nie została potwierdzona nigdzie na świecie – poza Bangladeszem. Jednakże nawet tam (chodzi o badanie Abaluck 2021) nie jest to jednoznaczne – wg analizy dr Denica Rancourta (o wskaźniku Hirscha 39) jest to badanie wadliwe i nie powinno być brane pod uwagę w decyzjach dotyczących zdrowia publicznego. Na dzień dzisiejszy znanych mi jest 16 badań RCT, które oceniają skuteczność stosowania masek w zapobieganiu zakażeniom wirusami układu oddechowego – 14 z nich wykazuje, że maski nie działają” – wskazał lekarz.

Dr Martyka zaznaczył również, że testy PCR, powszechnie stosowane, „mogą jedynie wykryć obecność wirusa Sars-Cov-2, natomiast w żadnym razie nie określą, czy infekcja spowodowana jest tymże wirusem, czy też jakimkolwiek innym z pokaźnej grupy patogenów górnych dróg oddechowych”.

„Poza tym osoby z ostrą infekcją górnych dróg oddechowych powinny mieć niezwłocznie udzieloną pomoc medyczną w celu przeciwdziałania nadkażeniu bakteryjnemu i gwałtownemu pogorszeniu stanu zdrowia – niezależnie od przyczyny infekcji (czy też wyniku testu) – i o to apelowałem od samego początku. Takie postępowanie pomogłoby nam uratować 200 000 osób!” – dodał.

„Tymczasem dzisiaj jestem oskarżany o kwestionowanie powszechnego testowania, natomiast nikt nie odpowiedział za nadmiarowe zgony spowodowane właśnie tą błędną polityką” – skwitował lekarz.

Cały tekst można przeczytać TUTAJ.