Miecze i różańce pod Lepanto

Miecze i różańce pod Lepanto

Andrzej Solak miecze-i-rozance-pod-lepanto

(Wikimedia Commons)

W niedzielę 7 października 1571 roku na Morzu Jońskim, nieopodal greckiego miasta Lepanto, olbrzymie floty katolików i muzułmanów starły się w największej w dziejach batalii morskiej.

Siła strachu

Fala obmyła mu stopy, ale on nie zwrócił na tu uwagi. Sułtan Selim II, władca Imperium Osmańskiego, aspirujący do miana „pana całego świata”, trwał na morskim nadbrzeżu, pogrążony w rozmyślaniach. Wpatrywał się w dal, ku zachodowi.

Gromada dostojników, stojących opodal, czekała w nabożnym skupieniu, jedynie od czasu do czasu szeptem wymieniając uwagi. Nagle sułtan odwrócił się do morza plecami, ukazując poddanym swe oblicze. Dygnitarze zamarli, bo na twarzy władcy malował się strach. Zaraz potwierdziły to wypowiedziane słowa – Selim obawiał się o los floty wojennej, wysłanej przeciw giaurom.

Dostojnicy pospieszyli z uspokajającymi zapewnieniami. Toż rzeczona armada nie miała sobie równych w całej dotychczasowej historii świata! Prawie trzysta okrętów, dziesiątki tysięcy żołnierzy, marynarzy i galerników, siedemset pięćdziesiąt dział. Czyż nie dowodził nią doświadczony admirał Ali Pasza? Jakaż ziemska moc mogłaby oprzeć się takiej potędze?

Sułtan w roztargnieniu wsłuchiwał się w ten krzepiący gwar. Niepokój nie opuścił go, drążył jego duszę niczym kornik drzewo. Kiedy Selim odezwał się znowu, jego słowa zmroziły krew w żyłach wszystkich obecnych. Władca miał świadomość przewagi swoich sił morskich. Nie trapiła go myśl o okrętach i mieczach chrześcijan. „Pana całego świata”przyprawiała o lęk moc modlitw rzymskiego papieża.

Pasterz

Człowiekiem, którego tak obawiał się sułtan był papież Pius V. Ów niegdysiejszy inkwizytor, powołany na Tron Piotrowy w roku 1566, dał się poznać jako jeden z najwybitniejszych przywódców wspólnoty katolickiej, a przy tym niezłomny obrońca Wiary.

Swój pontyfikat poświęcił odnowie Kościoła w duchu postanowień Soboru Trydenckiego. Okazał się sprawnym administratorem. Niestrudzenie zwalczał herezje, uczynił też wiele, by podźwignąć ówczesny świat z moralnego bagna. Zaostrzył dyscyplinę kościelną, surowo karząc duchownych winnych występków. Mnichów łamiących zasady życia klasztornego wypędził z Wiecznego Miasta. Wydał wojnę bezkarnemu dotąd nierządowi – pochwycone ladacznice były publicznie chłostane.

Pius wykazał się także w polityce zagranicznej, doprowadzając do pojednania skłóconych mocarstw europejskich i skierowania ich energii przeciw narastającemu zagrożeniu ze strony wojującego islamu. Kiedy w roku 1570 Turcy najechali i podbili Cypr (w samej Nikozji wyznawcy Proroka dokonali potwornej rzezi 20 000 wyznawców Chrystusa), papież podjął starania o powołanie sojuszu obronnego państw chrześcijańskich – Ligi Świętej.

Papież nie zaniedbywał działań na żadnym polu, wszakże najbardziej wierzył w moc modlitwy. Jako gorliwy czciciel Najświętszej Marii Panny, szczególnie gorąco propagował Różaniec. Nazywał go „honorową odznaką chrześcijańskiej pobożności” i „legitymacją naszej wiary”. Kiedy chrześcijańskie wojska szykowały się do rozprawy z Turczynem, powierzył je opiece Matki Bożej, a wiernych wezwał do modlitwy różańcowej w intencji zwycięstwa. Świątynie wypełniły się tłumami, na ulicach miast odbywały się procesje. Chętnych nie brakowało. Wszyscy czuli narastającą grozę.

Zwyciężyć lub zginąć!

W sierpniu 1571 roku w Messynie zgromadziła się flota chrześcijan. Stawiły się tu eskadry Państwa Kościelnego, Królestwa Hiszpanii, Republik Wenecji i Genui, Księstwa Sabaudii oraz Zakonu Kawalerów Maltańskich. Wodzem obrano księcia Juana de Austria, syna cesarza Karola V, wsławionego zgnieceniem muzułmańskiej rebelii w Grenadzie.

Chrześcijanie chcieli odwojować Cypr. Nie można było o tym myśleć bez wcześniejszego rozgromienia morskich sił muzułmanów. Flota wyznawców Proroka zakotwiczyła w porcie warownym Lepanto u ujścia Zatoki Korynckiej. Tam też podążyła armada księcia Juana. Dotarła na miejsce w niedzielny poranek 7 października.

Okręty chrześcijan płynęły w formacji o kształcie krzyża, zmagając się z przeciwnym wiatrem. Na maszcie galery flagowej Juana de Austria, Real di Spagna, powiewała wielka, błękitna chorągiew z Jezusem Ukrzyżowanym. Na pokładach okrętów panował nastrój religijnego uniesienia, choć wszyscy obecni mieli świadomość, iż wielu z nich nie dożyje zmroku. Żołnierzom i marynarzom rozdano medaliki i różańce. Kapelani spowiadali wojsko, błogosławiąc je na bój. Odmawiano modlitwę różańcową. Wielu żołnierzy utrzymywało potem, że widzieli Matkę Bożą błogosławiącą im z nieba.

Głównodowodzący chrześcijan, książę Juan de Austria, wzniósł wysoko ręce, w których dzierżył żelazny krzyż, po czym zwrócił się do swych podwładnych słowami:

Przybyliście tu walczyć za Święty Krzyż, zwyciężyć albo zginąć! Jednakże czy macie zwyciężyć czy zginąć, czyńcie dziś swą powinność, a zyskacie sobie chwalebną nieśmiertelność! 

A w dalekim Rzymie, w kościele Santa Maria sopra Minerva, Ojciec Święty Pius V wraz z licznymi duchownymi i świeckimi błagał na klęczkach Maryję Różańcową o pomoc w odparciu bisurmańskiej nawały.

Ukłon dla wroga

Turcy, zawiadomieni przez zwiadowców o nadejściu giaurów, opuścili swe kotwicowisko. Dowodził nimi kapudan pasza (wielki admirał) Müezzinzade Ali Pasza, mający opinię dzielnego wodza. Był to człowiek o szerokich horyzontach, wielbiący naukę i sztukę, gorliwy muzułmanin.

Jego okręty uformowały szyk o kształcie półksiężyca, którego oba końce skierowane były przeciw chrześcijanom. Wódz pohańców zamierzał okrążyć i zniszczyć giaurów. Także i mahometan ożywiał duch świętej wojny. Flagowy okręt Alego Paszy, „Sułtan”, płynął pod białą banderą z wyhaftowanymi na niej złotą nicią wersetami z Koranu. Na pokładzie umieszczono też olbrzymi zielony sztandar – „chorągiew Mahometa”, takoż zdobny w wyszywane inskrypcje, wśród których imię Allaha było wymienione aż 28 900 razy. Chorągiew, nigdy dotąd nie zdobyta przez wrogów, miała zapewniać powodzenie wojennym wyprawom.

Obie strony zgromadziły ogromne siły. Flota Ligi Świętej liczyła 212 galer i galeasów, które miały na pokładach 41 000 marynarzy i żołnierzy oraz 1 815 dział. Turcy wystawili 286 galer i galeotów, z 47 000 żeglarzy i wojaków oraz z 750 działami. Nadto w obu zespołach służyło po kilkadziesiąt tysięcy wioślarzy. Muzułmanie mieli przewagę liczebną, chrześcijanie górowali siłą ognia. Historycy szacują, że w niedzielny ranek opodal Lepanto zgromadziło się 70 procent galer wojennych, jakie pływały wówczas po Morzu Śródziemnym. Gdy obie armady rozwinęły szyk, utworzyły front o szerokości czterech mil morskich.

Juan de Austria odważnie wpłynął w czeluść półksiężyca wrogiego zespołu. Dystans między przeciwnikami kurczył się nieubłaganie. „Sułtan” Alego Paszy pruł fale, mierząc wprost w Reala księcia Juana. Obaj dowódcy emanowali spokojem, dając przykład podwładnym. Obydwaj byli ludźmi wiary, bezwarunkowo oddanymi swej sprawie. Powiadają, że w ostatniej chwili przed zwarciem ich spojrzenia spotkały się. Książę Juan w rycerskim geście uchylił kapelusza, na co Ali Pasza odpowiedział uprzejmym ukłonem. Konwenansom stało się zadość. Teraz ryknęły działa.

Zderzenie

Sułtan” wbił się taranem w burtę „Reala”. Cios był tak potężny, że oba okręty straciły dzioby. Jednostki sczepiły się burtami.

Żołnierze z hiszpańskiego flagowca, nieustraszeni tercios, natychmiast wtargnęli na pokład wrażej galery. Na ich drodze stanął zastęp janczarów. Dwie najlepsze formacje piechoty ówczesnego świata zwarły się w morderczym boju. Hiszpanów odepchnięto. Teraz do abordażu ruszyli Turcy. Dwakroć szturmowali pokład Reala, bezskutecznie. Także drugi atak tercios zakończył się porażką.

Hiszpańscy piechurowie zebrali siły, po czym uderzyli po raz trzeci. Walczyli zajadle, z pogardą śmierci, jak nakazywał etos ich formacji. Parli naprzód, depcząc po trupach towarzyszy i wrogów, ślizgając się w kałużach krwi. Wreszcie wdarli się na wraży okręt i już nie pozwolili się stamtąd wyprzeć.

Bitwa trwała na całym odcinku morskiego frontu. Na lewe skrzydło chrześcijan, na zgrupowane tu okręty weneckie admirała Agostina Barbarigo runęła eskadra Sirocco Mehmeda paszy. Na prawej flance Kawalerowie Maltańscy, Hiszpanie i Genueńczycy, dowodzeni przez admirała Jana Andrzeja Dorię, przyjęli na siebie uderzenie eskadry Ułudża Alego, beglerbeja (gubernatora) Afryki. W centrum jednostki hiszpańskie, weneckie i papieskie stawiły czoła głównym siłom wroga.

Okręty zasypywały się nawzajem gradem pocisków artyleryjskich. Armatnie kule wybijały w burtach dziury na ogół niedostatecznie wielkie, by zatopić jednostkę, jednak za każdym razem wyszarpując obłok drewnianych odłamków skutecznie rażących załogę. Morderczą pracę wykonywali muszkieterowie, arkebuzerzy, łucznicy i kusznicy. Wiosła galer łamały się, gdy okręty zderzały się burtami bądź mijały w minimalnych odległościach. Raz po raz podejmowano próby taranowania i abordażu. W ruch poszły piki, topory, miecze; zabijano się z pomocą noży, gołych dłoni i zębów – na pokładach okrętów, także na kadłubach przewróconych galer, nawet w wodzie. Grzmot wystrzałów armatnich i palba z broni ręcznej niemal utonęły we wrzasku walczących i jęku rannych.

Chwalebna nieśmiertelność

Dokonywano czynów nadludzkich. Sycylijczyk Federico Venusta zapalił lont granatu ręcznego, po czym wziął szeroki zamach, zamierzając cisnąć pocisk w tłum pohańców. Przedwczesna eksplozja rzuciła nim o pokład.

Gdy podźwignął się na nogi ujrzał, że jego lewa dłoń zmieniła się w bezkształtną, krwawiącą miazgę. Federico zażądał od towarzysza, aby odciął mu okaleczoną dłoń. Gdy ten, zszokowany, odmówił – Federico dobył noża i sam dokonał amputacji. Następnie, zataczając się, udał się do kambuza, pochwycił tuszę smażącego się kurczaka, przycisnął ją do kikuta. Wrzący tłuszcz skauteryzował ranę. Federico natychmiast powrócił do walki, „głośno wrzeszcząc na swą prawą rękę, aby pomściła lewą”.

Innemu żołnierzowi turecka strzała utkwiła w oku. W zgiełku walki nie mógł liczyć na niczyją pomoc, towarzysze mieli pełne ręce roboty. Nie zważając na potworny ból, ranny sam wyszarpnął grot wraz z gałką oczną, potem obwiązał głowę jakąś szmatą, hamując krwotok. Walczył dalej.

Flagowa galera Kawalerów Maltańskich, pomalowana w czarny żałobny kolor Capitana, została przejściowo zajęta przez wroga. Załogi innych okrętów Ligi rzuciły się z odsieczą. Po zajadłym boju odwojowały Capitanę. Na jej pokładzie, obok góry poległych bisurmanów, spoczywały zwłoki trzystu joannitów. Znaleziono także trzech żywych – nieprzytomnych, okrytych ranami. Wśród ocalałych był chorąży Don Martin de Herrera, który do ostatka nie chciał oddać wrogowi sztandaru – turecki żołnierz odciął więc dzielnemu Aragończykowi rękę wraz z połową barku.

Pani wiatru

Czterdzieści lat wcześniej w dalekim Meksyku, na wzgórzu Topeyac, Matka Boża objawiła się Indianinowi, świętemu Juanowi Diego. Widomym znakiem spotkania był wizerunek Maryi uwieczniony na tilmie (pelerynie) tubylca. Arcybiskup Meksyku, Don Fray Alonso de Montúfar nakazał sporządzenie kopii obrazu, którą następnie dotknięto oryginalną tilmą św. Juana Diego, a potem wysłano w darze królowi Hiszpanii Filipowi II. Władca przekazał kopię wizerunku admirałowi Janowi Andrzejowi Dorii wyruszającemu pod Lepanto.

W owym czasie wiosłowe galery, stanowiące większość okrętów wojennych, były bardziej cenione od żaglowców, jako że posiadały większą zdolność manewrową przy bezwietrznej pogodzie i na wodach przybrzeżnych. Tradycyjnie w roli wioślarzy występowali niewolnicy, więźniowie i jeńcy. Turcy z upodobaniem zaprzęgali do tego dzieła chrześcijańskich brańców. Wszakże we flocie Ligi Świętej upowszechnił się wenecki obyczaj obsadzania wioseł ludźmi wolnymi, którzy w zamian za ciężką służbę zyskiwali prestiż społeczny, zwolnienie od podatków, przywilej noszenia broni i czasowe (na okres służby) zwolnienie od ścigania za długi. System wenecki jawił się jako wydajniejszy – dobrowolni wioślarze nie potrzebowali bata jako zachęty ani zbrojnej straży pilnującej ich na wypadek buntu. Więcej, w sprzyjających warunkach mogli zostać włączeni do walki.

Galery posiadały pomocnicze ożaglowanie. Niestety, pod Lepanto chrześcijanie zrazu musieli zmagać się z przeciwnym wiatrem, absorbującym wysiłek wiosłujących. Nieoczekiwanie wiatr zmienił kierunek, wydymając trójkątne, „łacińskie” żagle ich okrętów. Dzięki temu część obsady wioseł mogła zostać uzbrojona i użyta w boju. Wydatnie wzmocniło to szeregi żołnierzy Ligi Świętej.

Dzisiaj „mędrca szkiełko i oko”tłumaczy korzystną dla katolików zmianę kierunku wiatru szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Wszelako na okręcie admirała Dorii nikt nie miał wątpliwości, że był to cud uzyskany za wstawiennictwem Pani z Guadalupe, depczącej diabelskiego węża.

Płaszcz opieki

Katolicy zaczęli zyskiwać przewagę, choć okupili ją drogo.

Na lewym skrzydle poległ wenecki admirał Barbarigo. Zastąpił go Marco Contarini, ale i on wkrótce odebrał śmiertelną ranę. Mimo to Wenecjanie zepchnęli eskadrę Sirocco Mehmeda paszy na mielizny, gdzie uległa zagładzie. Sirocco pasza padł pod ciosem szabli.

Na przeciwległym krańcu pola bitwy Maltańczycy, Hiszpanie i Genueńczycy otoczyli eskadrę Ułudża Alego. Stary korsarz najwyraźniej miał już dosyć. Zebrawszy wokół siebie ocalałych mołojców, przebił się przez pierścień giaurów i uszedł na pełne morze.

W centrum główny bój toczył się wokół obu sczepionych flagowców. Niezłomni tercios z Reala nie dali się już spędzić z pokładu „Sułtana”, więc to okręt Alego Paszy stał się polem bitwy. Do jego burty przybijały wciąż nowe okręty, wysadzając posiłki dla obu stron. W sumie na „Sułtanie” znaleźli się tercios z trzech hiszpańskich galer i janczarowie z siedmiu tureckich, nie wspominając o bojach toczonych przez okręty w najbliższym sąsiedztwie flagowca!

Wreszcie, w czwartej godzinie bitwy, bezimienny hiszpański arkebuzer wziął na cel Alego Paszę. Turecki admirał runął na deski pokładu. Jakiś chrześcijanin dopadł powalonego i uderzeniem miecza odciął mu głowę. Wbrew rozkazowi Juana de Austrii, głowę Alego zatknięto na wysokiej pice. Ten widok odebrał pohańcom wolę walki. Zaczęli pierzchać lub składać broń. Jedynie wyborowe oddziały janczarów, wierne swemu kodeksowi honorowemu, walczyły do końca.

Kiedy bitwa wygasała, w dalekim Rzymie trwała jeszcze procesja bractw różańcowych z obrazem Matki Bożej Śnieżnej. Wieczorem Pius V rozmawiał z zaufanymi w bibliotece na Watykanie. Temat mógł być jeden – odległy bój o przyszłość świata. Nagle papież podszedł do okna, chwilę stał wpatrzony w dal, po czym odwrócił się do zgromadzonych. Jego oblicze jaśniało szczęściem. Oświadczył, że miał wizję dwóch walczących flot, z których jedną okryła swym płaszczem Matka Boża. Zebrani wysłuchali tych słów z szacunkiem, choć zapewne trawiły ich ludzkie wątpliwości. Dwa tygodnie później do Rzymu dotarli posłańcy z wieścią o zwycięstwie.

Broda sułtana

Pogrom wroga był całkowity. Zginęło 25 000 wyznawców Proroka, 3 486 wzięto do niewoli, uwolniono 12 000 chrześcijańskich galerników. Zdobyto 130 okrętów tureckich, zatopiono zaś 80. Straty Ligi Świętej wyniosły 7656 poległych oraz 17 okrętów.

Niestety, efekty wiktorii mogłyby okazać się większe, gdyby nie kunktatorska polityka weneckich kupców, szukających porozumienia z Imperium Ottomańskim w imię doraźnych interesów; a szczególnie, gdyby nie herezja protestantyzmu rozbijająca jedność państw Europy (wybawieniem dla świata islamu okazała się zwłaszcza kalwińska rebelia w Niderlandach, absorbująca uwagę Hiszpanii). Główne zadanie chrześcijańskiej armady – wyzwolenie Cypru – nie zostało zrealizowane. Wyspa pozostała pod władzą Turków. Próbowali oni przeciwstawić ten fakt klęsce pod Lepanto za pomocą obrazowej metafory: pod Lepanto giaurzy tylko ogolili sułtanowi brodę, która przecież odrośnie; natomiast muzułmanie, zajmując Cypr, odrąbali chrześcijaństwu prawicę.

W rzeczywistości bitwa pod Lepanto miała długofalowy efekt, widoczny dopiero dla następnych pokoleń. Okazał się nim nieodwracalny koniec przewagi tureckiej na morzach. Wprawdzie w ciągu dwóch lat słudzy sułtana zdołali odbudować równie liczną flotę, ale nie mieli kim zastąpić tysięcy doświadczonych żeglarzy utraconych na Morzu Jońskim. Ten krytyczny moment zadecydował o przegranej Imperium Osmańskiego w mocarstwowym wyścigu z Portugalią na Oceanie Indyjskim, co równało się zablokowaniu furtki do ekspansji światowej.

Na początku XVII wieku uczony turecki skryba poczynił interesującą uwagę: „Allah oddał morze niewiernym, a ziemię wyznawcom Proroka”. W następnych dziesięcioleciach chrześcijanie, ze znaczącym udziałem Polaków, uczynili wiele, by zmienić stan posiadania także na lądzie.

Nigdy nie zapomnijmy

Miguel de Cervantes y Saavedra, przesławny autor Don Kichota, wziął udział w tej bitwie mimo trapiącej go gorączki.

W walce stawał z nadzwyczajną odwagą. Otrzymał dwa postrzały w pierś, a zdruzgotana lewa ręka do końca życia pozostała niesprawna. Potem pisał o „najszczytniejszej potrzebie, jaką widziały wieki przeszłe i obecne, i jaką przyszłe mają nadzieję oglądać” oraz: „Chrześcijanie, którzy tam zginęli, byli nawet szczęśliwsi od tych, którzy pozostali przy życiu jako zwycięzcy”.

Ojciec Święty Pius V jako dowód wdzięczności wprowadził w całym Kościele święto Matki Bożej Zwycięskiej (dziś: Różańcowej), obchodzone w dniu 7 października. Papież zmarł w opinii świętości w następnym roku, w maryjnym miesiącu maju. W stulecie śmierci został ogłoszony błogosławionym, zaś po kolejnych 40 latach – świętym. Rangę testamentu mają jego słowa:„Pragniemy szczególnie, aby nigdy nie zostało zapomniane wielkie zwycięstwo uzyskane od Boga przez zasługi i wstawiennictwo Najświętszej Maryi Panny w dniu 7 października 1571 roku, odniesione w walce przeciw Turkom, nieprzyjaciołom wiary katolickiej”.

Andrzej Solak

7 października 1571 r., bitwa pod Lepanto.

Kronikarze odnotowali, że tamtego wieczoru, 7 października 1571 r., papież Pius V siedział w małej bibliotece na Watykanie. Nagle przerwał rozmowę, opuścił towarzyszących mu dostojników i podszedł do okna. Po chwili odwrócił się z promiennym uśmiechem, by ogłosić odniesione w tym dniu wielkie zwycięstwo. Był to kolejny cud, gdyż papież podał wynik bitwy dwa tygodnie wcześniej nim oficjalny kurier dotarł z tą wieścią do Rzymu! W wizji, którą papież ujrzał, obie floty zwarły się w walce, a Maryja rozpostarła swój opiekuńczy Płaszcz nad chrześcijańskim wojskiem.

==========================

Bitwa pod Lepanto. Pierwszy udokumentowany cud różańcowy. Odmawiamy różaniec! Codziennie!!!
10 października 2023 bitwa-pod-lepanto

Bitwa pod Lepanto, autor nieznany, XVI w.

7 października 1571 r. pod Lepanto rozegrała się bitwa morska, która miała zadecydować o losach ówczesnego świata. Niespodziewanie bitwa zakończyła się zwycięstwem o wiele słabszej floty chrześcijańskiej nad muzułmańską. Papież Pius V ogłosił 7 października świętem Matki Bożej Różańcowej uznając bitwę pod Lepanto pierwszym udokumentowanym cudem różańcowym.
Gdy do Europy dotarła wieść, że jesienią 1571 roku armada turecka opuściła porty Konstantynopola Pius V uroczyście wezwał pomocy Matki Bożej. Do modlitwy w intencji zwycięstwa nad Turkami wezwał też cały chrześcijański świat. Wiadomo, że Rzeczpospolita także odpowiedziała na papieski apel i w polskich świątyniach odprawiano w tej intencji modły.

Przez następne tygodnie na wszystkich statkach chrześcijańskich codziennie odmawiano różaniec. Gdy cała flota chrześcijańska zgromadziła się w Messynie, dominikanie i jezuici wędrowali z pokładu na pokład, spowiadając i sprawując Msze święte, papież zaś zarządził modły we wszystkich klasztorach. Po dniach modlitw i postów flota Ligi Świętej otrzymała rozkaz wypłynięcia w morze. Kiedy dwieście chrześcijańskich okrętów, jeden po drugim, mijało cypel portu, znajdujący się na ich pokładach ludzie klękali, by otrzymać błogosławieństwo nuncjusza papieskiego. Chrześcijańska armada ruszyła ku zatoce Lepanto, gdzie ostatni raz widziano wroga. Flota sułtańska składała się z 200 galer bojowych i 100 okrętów pomocniczych – były to niemal wszystkie siły morskie Wysokiej Porty.

15 września 1571 roku połączona flota państw Ligi Świętej wypłynęła z Mesyny na spotkanie z niewiernymi. 25 września w pobliżu wyspy Korfu admirałowie chrześcijańscy dowiedzieli się, że Turcy bez powodzenia atakowali tę twierdzę i odpłynęli dla naprawienia szkód i uzupełnienia zapasów. Najprawdopodobniej do Lepanto w Zatoce Korynckiej. Dla papieża Piusa V było oczywiste, że Turcja chce zniszczyć swoich największych wrogów – chrześcijan i zawładnąć Europą. Głowa kościoła rzymskokatolickiego i wszyscy chrześcijanie zdali sobie sprawę, że sułtana zatrzymać można jedynie zwycięską bitwą. Po podbiciu Konstantynopola turecki napór nie ustawał. W 1571 roku Turcy zdobyli wenecki Cypr. Kolejnym etapem miało być zajęcie przez Turków europejskich (greckich i włoskich) portów po czym wojska sułtana Selima II „pana całej ziemi” miały ruszyć na Rzym. Sułtan ogłosił nawet, że z Bazyliki Piotrowej uczyni stajnię dla swych koni. Wydawało się, że potężnej armii sułtana nic nie mogło zatrzymać poza cudem.

Liga Święta

Zdobycie przez Turków Cypru sprawiło, iż Wenecja, Hiszpania, Sabaudia, Malta i Państwo Kościelne zawiązały Ligę Świętą i wystawiły flotę. Głównodowodzący flotą chrześcijańską Don Juan de Austria musiał musiał przełamać opór wielu niższych dowódców, którzy obawiali się tureckiej potęgi. Przeforsował jednak swój plan by potężniejsza flotę osmańską zamknąć w Zatoce Korynckiej i postanowił go zrealizować. Obawy przed przewagą floty osmańskiej spotęgowały się, gdy 29 września Juan de Austria otrzymał meldunek, że naprzeciwko jego floty znajduje się nie tylko eskadra admirała Ułudż Alego (której się spodziewał), ale cała osmańska armada.

Wielu chrześcijańskich rycerzy wtedy zadrżało, ale nie Don Juan de Austria.
Do spotkania floty chrześcijańskiej i muzułmańskiej doszło rankiem 7 października pod Lepanto. Gdy podniosła się mgła chrześcijańska flota ujrzała całą romańską potęgę – setki masztów po horyzont. Nie pozostało wiele czasu na decyzję, nie można się już było też wycofać.

Dla obydwu stron była to święta wojna. Głównodowodzący flotą chrześcijańską Juan de Austria napisał w rozkazie przed bitwą: „Przybyliście tu walczyć za Święty Krzyż, zwyciężyć albo zginąć! Czy macie jednak zwyciężyć, czy zginąć, czyńcie dziś swą powinność, a chwalebną nieśmiertelność sobie zyskacie!”.

[Galeas wenecki]

Według zachowanych relacji, na widok groźnie wyglądających okrętów tureckich Juan de Austria przesiadł się na najszybszą brygantynę i popłynął nią wzdłuż swoich okrętów. Nad głową, w ręku trzymał żelazny krzyż. Na flagowym okręcie wciągnięto banderę z ukrzyżowanym Chrystusem. Ten widok zagrzał do walki wszystkich chrześcijańskich żołnierzy.

Ali Pasza, drzeworyt, wydawnictwo niemieckie ok. 1571 r.


Flota chrześcijańska była o wiele słabsza – przeciwko około (łącznie) 300 galerom i okrętom pomocniczym chrześcijanie zdołali wystawić około 200 okrętów. Rozpętała się bitwa, od której wyniku zależały losy całego chrześcijaństwa i Europy.

Co najmniej za zrządzenie Bożej Opatrzności można było uznać śmierć Ali Paszy, dowódcy floty tureckiej, na samym początku bitwy. Chrześcijanie za cud uznali też nagłą zmianę wiatru, który sprzyjał chrześcijańskiej flocie, a uniemożliwił manewry muzułmańskim statkom. Mimo słabszych sił chrześcijanie zaczęli zdobywać przewagę i ostatecznie wygrali. Walki trwały do wczesnych godzin wieczornych i były niezwykle zażarte, jednak to chrześcijanie zadali Osmanom potężniejsze straty.

Opiekuńczy płaszcz Maryi
Kronikarze odnotowali, że tamtego wieczoru, 7 października 1571 r., papież Pius V siedział w małej bibliotece na Watykanie. Nagle przerwał rozmowę, opuścił towarzyszących mu dostojników i podszedł do okna. Po chwili odwrócił się z promiennym uśmiechem, by ogłosić odniesione w tym dniu wielkie zwycięstwo. Był to kolejny cud, gdyż papież podał wynik bitwy dwa tygodnie wcześniej nim oficjalny kurier dotarł z tą wieścią do Rzymu!
W wizji, którą papież ujrzał, obie floty zwarły się w walce, a Maryja rozpostarła swój opiekuńczy płaszcz nad chrześcijańskim wojskiem.

Zwycięstwo pod Lepanto było ogromne. Zatopiono 50 galer wroga, zdobyto połowę okrętów tureckich, uwolniono 12 tysięcy(!) chrześcijańskich galerników. W bitwie pod Lepanto większość okrętów tureckich zostało zniszczonych, zginęło wielu doświadczonych dowódców i marynarzy (nawet 30 tys.). Po stronie Ligi Świętej straty były nieporównywalnie mniejsze –zginęło 9 tys. żołnierzy. Utracono też 12 okrętów.

Św. Pius V – świadom, komu zawdzięcza cudowne ocalenie Europy uczynił dzień 7 października świętem Matki Bożej Różańcowej, zwanym później świętem Matki Bożej Zwycięskiej. Nic dziwnego, że papież cudu pod Lepanto, ten sam, który nazywał różaniec „honorową odznaką chrześcijańskiej pobożności”, „najwdzięczniejszą modlitwą wśród modlitw”, „legitymacją naszej wiary” i „kompendium kultu Najświętszej Maryi Panny” zasłużył sobie na tytuł pierwszego „papieża różańcowego”, a bitwa pod Lepanto stała się pierwszym udokumentowanym cudem różańcowym.

Klęska Turków pod Lepanto na jakiś czas zatrzymała muzułmański napór na Europę. Do czasu. Sto lat później pod Wiedniem wojska muzułmańskie ponownie zostaną zatrzymane. Tym razem siłom chrześcijańskim dowodził będzie polski król Jan III Sobieski.
Źródło: fpg24.pl/sekretariatfatimski.pl

Nie odwaga, nie broń, nie dowódcy. To Różańcowa Pani daje zwycięstwo

Nie odwaga, nie broń, nie dowódcy. To Różańcowa Pani dała zwycięstwo

pch24/nie-odwaga-nie-bron-nie-dowodcy-to-rozancowa-pani-daje-zwyciestwo

(Oprac. PCh24.pl)

Mało kto wie, że celebrowane dziś wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Różańcowej, kiedy zostało ogłoszone, nosiło nazwę – Matki Bożej Zwycięskiej.  Nazwa ta bezpośrednio odnosiła się do wspaniałego zwycięstwa wojsk chrześcijańskich z muzułmańską flotą turecką pod Lepanto w roku 1571. W późniejszych dziejach świata, wszystkie batalie wojenne i walki toczone z mocami zła pod niebieską flagą Maryi zawsze kończyły się zwycięstwem.

Pierwsza cudowna wiktoria różańcowa

Największym, a jednocześnie pierwszym historycznie udokumentowanym cudem różańcowym było zwycięstwo floty chrześcijańskiej w bitwie pod Lepanto. Wydarzenie to zadecydowało o przyszłości Europy, gdyż muzułmanie chcieli zająć ją całą, a chrześcijan siłą „przerobić” na mahometan. Była to druga połowa wieku XVI, na stolicy piotrowej zasiadał papież Pius V. Pisano o nim, że był on „jednym z niewielu chrześcijan traktujących dosłownie słowa i czyny Chrystusa, nie uznającym wyjątków i ograniczeń”. Do tego, jako dominikanin, duchowy syn św. Dominika Guzmana – pierwszego propagatora modlitwy różańcowej, czcił Maryję i codziennie stosował Jej straszną broń na Złego, czyli właśnie Różaniec.   

To Pius V włączył dwuczęściowe Zdrowaś Maryjo do zreformowanego brewiarza, przez co nadał Pozdrowieniu Anielskiemu ostateczną postać, zatwierdzoną przez liturgię Kościoła. To właśnie ten papież napisał „Różaniec jest najpobożniejszym sposobem modlitwy do Boga, sposobem łatwym do stosowania przez wszystkich, którzy trwają w wysławianiu Najświętszej Dziewicy”. Dlatego też gorąco propagował odmawianie Różańca, szczególnie w obliczu grożącemu Europie – muzułmańskiemu potopowi. Wieść o tym dotarła do sułtana Selima II, który szykował się właśnie do krwawego podboju świata chrześcijańskiego i napełniła go lękiem. Sułtańscy kronikarze odnotowali fakt, że Selim II, spoglądając na Adriatyk, wyszeptał „Bardziej niż wszystkich galeonów chrześcijańskich obawiam się modlitwy Piusa V”.

Wkrótce okazało się, że miał się czego obawiać. Sułtańska flota została pod Lepanto całkowicie rozgromiona. W tym samym czasie Pius V, w swojej kaplicy, trwał na modlitwie różańcowej. Między kolejnymi częściami dodawał „Daj zwycięstwo. Nie dla naszej chwały, ale dla Twojej, Pani i Matko. Pod płaszcz Twego miłosierdzia uciekamy się. Uznaj nas za swe dzieci, weź pod swoją opiekę”.  Zwycięstwo pod Lepanto było ogromne. Zatopiono pięćdziesiąt galer wroga, zdobyto połowę okrętów tureckich, uwolniono dwanaście tysięcy chrześcijańskich galerników.

Pius V, świadomy komu zawdzięcza cudowne ocalenie Europy, ogłosił całemu katolickiemu światu, iż dzień 7 października już na zawsze jest świętem Najświętszej Panny Dziewicy. Pierwotnie święto to nazwane zostało – Matki Bożej Zwycięskiej. Dopiero później zmieniono tę nazwę na wspomnienie Matki Bożej Różańcowej.

W encyklice Pius V napisał: „Pragniemy szczególnie, aby nigdy nie zostało zapomniane wspomnienie wielkiego zwycięstwa uzyskanego od Boga przez zasługi i wstawiennictwo Najświętszej Maryi Panny, odniesione w walce przeciw Turkom, nieprzyjaciołom wiary katolickiej”. Natomiast Wenecjanie tę samą prawdę wypisali na ścianie zbudowanej w swym mieście kaplicy dziękczynnej „Nie odwaga, nie broń, nie dowódcy, ale Maria różańcowa dała nam zwycięstwo”.

Kolejne zwycięstwa Maryi Różańca Świętego

W późniejszych dziejach świata, wszystkie batalie wojenne, społeczne i osobiste walki toczone z mocami zła pod niebieską flagą Maryi zawsze, wcześniej czy później, kończyły się zwycięstwem. Maryja zwyciężała jako patronka wojsk katolickich w decydujących starciach z innowiercami lub wojującymi ateistami – m.in. Biała Góra, Nordlingen, Chocim, Beresteczko, Częstochowa, Wiedeń, Bitwa Warszawska, Bitwa Niemeńska, jako patronka Solidarności, wyjście z Austrii Armii Czerwonej – Maryja zawsze zwyciężała.

Co ciekawe w historii Polski wiele zwycięskich bitew z muzułmanami i innowiercami nasze wojska stoczyły w miesiącu maryjnym – październiku. Dla przykładu były to bitwy z Krzyżakami pod Koronowem (1410), z Rosjanami (1581) pod Mohylewem czy z Kozakami pod Białą Cerkwią (1651). Natomiast wiktoria w bitwie z Turkami i Tatarami pod Podhajcami miała miejsce 6 października 1667 roku, w wigilię święta Matki Bożej Różańcowej. Choć przeciwnik liczył 30 tysięcy a wojska polskie tylko 18 tysięcy.  Husaria rozgromiła wówczas siły tatarsko tureckie w perzynę. Dowodził hetman polny koronny Jan Sobieski. To była „rozgrzewka” przed Wiedniem.   

Matka wciąga nas na Różańcu do nieba

Matka Boża prawdę o mocy modlitwy różańcowej przekazała nam osobiście podczas objawień w Lourdes (1858) czy w Gietrzwałdzie (1877). Maryja wskazała tam na różaniec jako narzędzie Bożego Miłosierdzia. W 1917 roku do trojga dzieci z Fatimy powiedziała: „Odmawiajcie codziennie różaniec”, a z Jej prawego ramienia zwisał sznur perłowych paciorków zakończony krzyżem. Podczas szóstego, ostatniego objawienia w Fatimie, Maryja  ujawniła swe imię jako – Matka Boża Różańcowa. Powiedziała przez to, że różaniec jest ogromnie ważną modlitwą.

Obecnie do Polaków Maryja kieruje specjalne orędzie różańcowe. Pokazuje nam, jak miłe są Jej nasze różańce płynące do nieba każdego październikowego dnia. Przyjrzyjmy się  czasowi, w którym miał miejsce cud Eucharystyczny w Sokółce. Stał się on w różańcowym październiku. Dlatego też cudownie przemieniona Cząstka Ciała Pańskiego w kościele św. Antoniego jest wystawiona do adoracji nie gdzie indziej, ale w pięknie odnowionej kaplicy Matki Bożej Różańcowej.

A jak głęboka jest wymowa ostatniego różańca prowadzonego przez ks. Jerzego Popiełuszkę. Było to parę godzin przed jego uprowadzeniem i męczeństwem. W kościele św. Braci Polskich Męczenników w Bydgoszczy, 19 października 1984 roku, ksiądz Jerzy mówił:

„Nas, których dręczą rany i bóle fizyczne, wspieraj, Maryjo. Nas, których tak często spotyka niepokój, rozterka i załamanie, podtrzymuj na duchu, Maryjo. Nam, którzy jesteśmy upokorzeni, pozbawieni nieraz praw i godności ludzkiej, użycz męstwa i wytrwałości. Nam, którzy dokładamy wszelkich starań, aby odnowić oblicze tej ziemi, w duchu Ewangelii, okaż swą matczyną opiekę, Maryjo. Nam, którzy w trudzie i znoju walczymy o Prawdę, Sprawiedliwość, Miłość, Pokój i Wolność w Ojczyźnie naszej, podaj pomocną dłoń”. Zwycięstwo zawsze przychodzi przez Krzyż i Maryję.    

Adam Białous

Pierwszym historycznie udokumentowanym cudem różańcowym było zwycięstwo floty chrześcijańskiej w bitwie pod Lepanto.

lepanto-1571

7 października 1571 r., 60 km na południowy zachód od Nafpaktos (Lepanto), na Morzu Jońskim, u wylotu Zatoki Patraskiej, rozegrała się bitwa morska, pomiędzy Turcją (Imperium osmańskie) a Świętą Ligą, jedna z najkrwawszych bitew morskich w dziejach świata.

Święta Liga koalicje państw europejskich, tworzone w XV–XVII w. przez papieży; dwie koalicje o charakterze antyfrancuskim, zawiązane 1495 i 1511 z udziałem zwłaszcza papieża, Wenecji, Hiszpanii i cesarza, przeciwstawiły się francuskiej ekspansji we Włoszech (wojny włoskie 1494-1559); koalicje zawiązane 1571 i 1684 miały charakter antyturecki; Święta Liga z 1571 (papież, Hiszpania, Wenecja, joannici) zwyciężyła Turków pod Lepanto; Święta Liga z 1684 (papież, cesarz, Rzeczpospolita, Wenecja i od 1686 Rosja) doprowadziła do złamania potęgi Turcji w wojnie trwającej do 1699 (pokój karłowicki). [Encyklopedia PWN]

W 1571 r. zagrożenie ekspansją potęgi tureckiej (imperium osmańskiego) było wyjątkowe. Europa była rozbita schizmą protestancką oraz wewnętrznymi sporami, a monarchowie Francji i Niemiec rozważali nawet nawiązanie współpracy z przyszłym okupantem tureckim. Jedynym możnowładcą, który postanowił za wszelką cenę ratować chrześcijańską Europę przed groźbą inwazji islamskiej, był papież Pius V. Tylko jego determinacji należy zawdzięczać zwołanie Świętej Ligi, która nie tylko stawiła czoła potężnemu imperium osmańskiemu, ale i ocaliła Europę.  

               Rocznica bitwy pod Lepanto – 7 października 2008 r.:

♦ www.youtube.com/watch

♦ www.youtube.com/watch

Imperium osmańskie (zdobycze terytorialne do 1683 r.)           [en.wikipedia]

Opowieść o św. Piusie V i bitwie pod Lepanto”

Największym, a jednocześnie pierwszym historycznie udokumentowanym cudem różańcowym było zwycięstwo floty chrześcijańskiej w bitwie pod Lepanto. Wydarzenie to zadecydowało o przyszłości Europy, zaś jedną z wówczas konkurujących ze sobą form modlitwy różańcowej – tą znaną po dzień dzisiejszy – uczyniło modlitwą cenioną przez ludzi, propagowaną przez duchownych, przez papieży połączoną z odpustami. Od 1571 r. możemy mówić o ostatecznym ugruntowaniu się jednej formy modlitwy różańcowej.

Państwa wyznające islam od początku dążyły do narzucenia siłą swojej religii całemu światu. Kalif Umar ibn al=Chattab (lub Omar) zajął Jerozolimę w roku 637, a więc w pięć lat po śmierci Mahometa po czym wjechał do miasta na białym wielbłądzie. Ziemia Święta przestała należeć do chrześcijan. W VIII w. muzułmanie, po opanowaniu Afryki Północnej, zajęli Hiszpanię i doszli aż do Poitiers. “Podwojenie tej odległości doprowadziłoby Saracenów do granic Polski i wzgórz Szkocji”– pisał ówczesny historyk.

Przez krótki czas inwazja Mahometan była skutecznie powstrzymywana przez wyprawy krzyżowe, jednak niebawem islam znów zaczął przeć na zachód. Muzułmańskie imperium kończyło budować ogromną flotę. Turcy planowali zająć chrześcijańskie porty śródziemnomorskie, a z nich ruszyć na podbój Rzymu. Bazylikę papieską chcieli zamienić na stajnię dla swych koni.

Wszystko to działo się pod koniec XVI w., w latach, kiedy papieżem był św. Pius V. Pisano o nim, że był on“jednym z niewielu chrześcijan traktujących dosłownie słowa i czyny Chrystusa, nie uznającym wyjątków i ograniczeń, człowiekiem, który przeszedł przez świat jak jasna pochodnia rozświetlająca mroki”. Ten pobożny dominikanin w starości wybrany na stolicę św. Piorta był wielkim czcicielem Maryi i gorącym propagatorem różańca. To właśnie on włączył dwuczęściowe Zdrowaś Maryjo do zreformowanego brewiarza, przez co nadał Pozdrowieniu Anielskiemu ostateczną postać, zatwierdzoną przez liturgię Kościoła. To spod jego pióra wyszły słowa:“Różaniec jest najpobożniejszym sposobem modlitwy do Boga, sposobem łatwym do stosowania przez wszystkich, którzy trwają w wysławianiu Najświętszej Dziewicy”.

Sława świętości Piusa V była tak wielka, że dotarła aż do sułtana Selima II, “pana całej ziemi”, który do swych licznych tytułów pragnął dopisać tytuł władcy Europy. Skrzętni kronikarze odnotowali fakt, że kiedyś, spoglądając na Adriatyk, wyszeptał, że bardziej niż wszystkich galeonów chrześcijańskich boi się modlitw Piusa V. Niebawem miało się okazać, jak dalece lęk jego był słuszny…

Był wrzesień 1571 r., kiedy do Europy dotarła wieść, że armada turecka opuściła porty Konstantynopola. Zorganizowana przez Piusa V flota Świętej Ligi wypłynęła naprzeciw przeważającym liczebnie okrętom nieprzyjaciela. Ważyły się losy – nie tylko Europy, ale i chrześcijańskiej wiary.

Nadszedł dzień 7 października. Papież trwał właśnie na modlitwie w swym dominikańskim klasztorze… Pius V ze łzami w oczach przyzywał pomocy Najświętszej Panienki:

– Daj zwycięstwo. Nie dla naszej chwały, ale dla Twojej, Pani i Matko. Pod płaszcz Twego miłosierdzia uciekamy się… Otocz nas płaszczem, uznaj za swe dzieci, weź pod swoją opiekę.

Świątobliwy starzec klęczał już klika godzin. Nie czuł jednak bólu, jaki rozsadzał jego kolana, nie czuł że obciążony kręosłup jęczy jak maszt wygięty w wichurze. Papież był nieobecny w swym ciele. Jego dusza przebywała tam, gdzie odwiecznie ustawiony został tron Wszechmmogącego, a który Bóg dzieli z niepokalaną Matką swego Syna.

Nagle papież usłyszał szum wiatru i łoskot żagli. Zdawało mu się, że znajduje się nie w watykańskiej kaplicy, lecz w gdzieś na pełnym morzu, wśród okrętów przygotowujących się do wielkiej bitwy.

Papież podniósł oczy… W tej samej chwili, wieleset kilometrów od Rzymu, w zatoce Lepanto zaczęła się podnosić spowijająca morze mgła. Pius IX ujrzał Matkę Bożą, jak rozpościera swój płaszcz nad flotą, a oczom chrześcijańskich żołnierzy ukazały się na horyzoncie setki żagli. Chrystusowy Namiestnik zacisnął złożone do modlitwy dłonie. Sto tysięcy ludzi po obu stronach zaczęło przygotowywać się do walki. Święty papież zapatrzył się w Niepokalaną Panienkę i Jej niebieski płaszcz. Ale ani chrześcijańscy, ani zgromadzeni pod znakiem półksiężyca marynarze i żołnierze nie wiedzieli, że poza nimi na bolu bitwy jest jeszcze ktoś inny. Papież szepnął: “Matko, nie opuszczaj nas ze względu na swego Syna, Jezusa Chrystusa, który nas umiłował i umarł za nas na krzyżu.”W tym momencie na flagowym okręcie załopotała wielka bandera z ukrzyżowanym Chrystusem. Kazał ją wciągnąć na maszt admirał Jan don Austria. W tej chwili wielki Maryjny płaszcz zamknął się chrześcijańskim wojskiem.“Non virtus, non arma, non duces, sed Mariae Rosiae victores nos fecit” – “Nie odwaga, nie broń, nie dowódcy, ale Maria różańcowa dała nam zwycięstwo” – napisali później Wenecjanie na ścianie zbudowanej w swym mieście kaplicy dziękczynnej.

Nierówne siły starły się na wiele godzin. Rozpętała się bitwa, od której wyniku zawisły losy całego chrześcijaństwa i Europy… Tylko papież znał już jej wynik…

Była to ostatnia w historii bitwa morska, którą toczono tak jak na lądzie: tysiące żołnierzy, indywidualne pojedynki, tylko ziemia była chwiejna i wokół rozpościerało się bezdenne morze. Papież słyszał szczęk oręża, krzyki rannych, wołania tonących. Nie patrzył jednak na to, co działo się na morzu. W swym widzeniu spoglądał wyżej, w oczy Maryi, które były spokojne. Nieoczekiwana zmiana wiatru uniemożliwiła manewry muzułmanom, a sprzyjała flocie chrześcijańskiej. Szala zwycięstwa przechyliła się na stronę Świętej Ligi i już się nie cofnęła.

Kronikarze odnotowali, że gdy kończył się dzień, papież Pius siedział z kardynałami w małej bibliotece na Watykanie. Nagle przerwał rozmowę, opuścił towarzyszących mu dostojników i podszedł do okna. Zatrzymał się przed nim, a po chwili odwrócił się z promiennym uśmiechem, by ogłosić odniesione w tym dniu wielkie zwycięstwo. Pius V podał wynik bitwy na dwa tygodnie wcześniej, zanim oficjalny kurier dotarł z tą wieścią do Rzymu!

Zwycięstwo pod Lepanto było ogromne. Zatopiono pięćdziesiąt galer wroga, zdobyto połowę okrętów tureckich, uwolniono dwanaście tysięcy chrześcijańskich galerników.

Św. Pius V, świadom, komu zawdzięcza cudowne ocalenie Europy, uczynił dzień 7 października świętem Matki Bożej Różańcowej.W encyklice napisał:“Pragniemy szczególnie, aby nigdy nie zostało zapomniane wspomnienie wielkiego zwycięstwa uzyskanego od Boga przez zasługi i wstawiennictwo Najświętszej Maryi Panny w dniu 7 października 1571 r., odniesione w walce przeciw Turkom, nieprzyjaciołom wiary katolickiej.” Papież spełnił swoją misję – ocalił Europę przez swe posty i modlitwy, przez wezwanie chrześcijan do wielkiej modlitwy różańcowej. Mógł odejść już na zasłużone odpocznienie. Pół roku później Pan wezwał go do siebie.

Pius IX tak napisał o tej bitwie w encyklice Ingravescentibus malis“Kiedy zaś niewierni mahometanie, dufni w swą flotę potężną i wojska ogromne, nieśli narodom Europy klęskę i niewolę, wzywano z woli Ojca Świętego z całą usiłnością opieki Matki niebieskiej i pokonano w ten sposób wrogów, a statki ich zatopiono”Czyż słowa te nie są wskazówką i dla nas, na współczesne czasy, w których trwa wielka bitwa o wiarę w Boga i o cześć Maryi, Jego Matki?

Anonimowy hymn z przełomu V-VI w. tak oddaje cześć Maryi, opiekunce narodów:

Dziewicza Matko Boga,

my, lud ze wszystkich narodów,

głosimy Cię błogosławioną;

Ten, który przewyższa wszystko,

Chrystus, Bóg nasz, w Tobie zechciał zamieszkać.

Błogosławieni jesteśmy,

którzy w Tobie znajdujemy naszą obronę,

wstawiasz się bowiem za nami dniem i nocą…

Wyśpiewujemy Ci więc nasz hymn pochwalny, głosząc:

Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą!

Niech słowa tej modlitwy wypełnią nasze dusze i pomogą nam jeszcze bardziej pokochać Tę, którą pozdrawiamy w różańcu jako Pełną łaski.

Wincenty Łaszewski

Gilbert Keith Chesterton “Lepanto”

“Lepanto”

Paolo Veronese, “Bitwa pod Lepanto”, obraz olejny z 1578 r. Wenecja, Accademia.

 Gilbert Keith Chesterton

“Lepanto”

Białe fontanny dźwięczą w wirydarzach słońca,
Sułtan Bizancjum do ich wtóru śmiech swój wtrąca,
Śmiech, który kaskadami jak fontanna pada:
Grozę w krąg sieje śmiech ten, twarz od śmiechu blada,
Broda jak bór wstrząsana, krwawy ust półksiężyc –
Wysłał flotę na morze i chce świat zwyciężyć.


Zamilkły w trwodze miasta u przylądków włoskich,
Adriatyk zastępów jego zląkł się morskich,
Papież ręce błagalne do królów wyciąga,
Do walki wzywa z wrogiem, który mu urąga.
Zimna Anglii królowa w zwierciadle się wdzięczy,
Cień Walezjuszów na mszy w roztargnieniu klęczy,
Od wysp Hiszpanii zmierzchłych cicho grają działa –
Twarz Sułtana od śmiechów głośnych w słońcu pała.

Cichy bębnów drgnął warkot zza gór nieboskłonu. –
Do boju z nich wyruszył Książę, pan bez tronu
I bez korony; chociaż zmazą rodu tknięty,
Jako rycerz Europy ostatni i święty,
Zdjął oręż z ściany zamku; jak trubadur słucha,
Ptak mu jakiś o Wschodzie, o Krzyżowcach grucha.

W ciszy bezbrzeżnej szumiąc dąży w skrętach drogi
Hufiec rycerzy Krzyża – mały, lecz bez trwogi.
Dźwięczą jękliwe dzwony, dział im wtórzą miedzie,
Z Wyprawą don Juan d′ Austria tak Krzyżową jedzie.

Flagi wojska napięte w zimnej nocy wichrze,
Ciemnieją swą purpurą, lśnią w pozłoceń iskrze,
Blask się pochodni w bębnach i brązach migoce,
Fanfary uderzają i trąby w pomroce.
Działa przodem się toczą, wódz za działem jedzie.
Brodę pogładził, okiem wesołym w krąg wiedzie,
Strzemię potrąca z wzgardą, jakby deptał trony,
Wódz wolnych sam jak sztandar świeci rozjaśniony.
Cześć, chwało Hiszpanii, cześć ci, cześć!
W oddali czeka morski brzeg,
Książę przyspiesza krok i bieg.

Mahomet śni w swym raju nad gwiazdami jutrzni,
(Juan potrąca groźnie ostrzami swych włóczni) 
Mahomet z piersi hurys młodych szaty zrywa,
Blask oceanu i zórz go jasnych okrywa.
Powstając wstrząsa ziemią swych pawich ogrodów,
Nad drzewa się podnosi i głosami grzmotów
Przyzywa Azraela, czarnego demona,
Skrzydlatego Ariela i bożka Ammona.
“Olbrzymy i geniusze,
Z rozgwiezdnych przybądźcie tu pól,
W burzy takiej i zawierusze,
Jaką Salomon wzbudził król”.

Pędzą w purpurze i we krwi z zorzanych obłoków,
Z świątyń, gdzie żółte bóstwa się kryją wśród mroków,
Wstają w szatach zielonych z wód sinej komory,
Gdzie nieb przepaście, zły czar i ślepe potwory.
Nad nimi śluzy prądów, wodorost oślizgły,
Choroba je przygniata małżów, trąd perlisty.
Podnoszą się w lazurze mgieł studni srogiej,
Przed Mahometem się gromadzą, liżą nogi.
On zaś mówi: “Przetrząsnąć góry, gdzie są mnichy,
Przesypać piaski pustyń, by zniknął ślad lichy
Po kościach świętych, ścigać giaurów w dzień i w nocy,
Bo to, co nam groziło ongi, wraca w mocy.

Pieczęcią Salomona zamknęliśmy wszystko
Pod słońcem: cierpień, trudów, wiedzy, łez źródlisko,
A oto gwar się podniósł w górach i poznaję:
Ten sam to gwar jest, który wstrząsał nasze kraje
Przed czterema wiekami. To ten, co nie rzecze:
“Kismet”, nie wierzy w losy rzucone człowiecze,
To Ryszard, Rajmund, Gotfryd, to rycerze, którzy
Z śmierci się śmieją, kiedy o los walczą duży.
Nogami ich stratujcie! Walczmy o swój pokój!”

Warkot usłyszał bębnów, szczęk armat u wód stoku,
(Don Juan d′ Austria wiedzie rycerzy na wojnę)
Okrzyki, grzmoty, znów brzegi spokojne:
Z Iberii wypadł grom!
Porzucił książę kraj i dom!
Alkazaru pusty stoi prom.
Święty Michał z skał wyspy spogląda na morza,
(Don Juan zbrojny przez wód żegluje bezdroża).
Gdzie Anioł patrzy po wodach, gdzie fala wciąż wraca,
Gdzie rybacy i żagle czerwone i praca,
Lancą potrząsa anioł, skrzydłami porusza,
Przez Normandię głos poszedł, lecz nikt się nie rusza,
Nikt z pomocą nie spieszy. Pełno na północy
Kwestii zawiłych, sporów, wszędzie ślepe oczy,
Wszędzie zgaszony zapał, gniew, entuzjazm, ogień.
Nad bratem brat się znęca, chce być wyższy odeń,
Mordują się nawzajem, nie chcą znać Chrystusa,
Jeśli piętnem potępień jest znaczona dusza.
Nienawidzą Marii, choć jest matką Boga.

Ale don Juan d′Austria mknie po wód rozłogach,
Przez burzę pędzi i przez dżdżystych dni zaćmienie.
Puzony jego huczą i warg huczy tchnienie:
Bogu w niebiosach cześć!
Chwałą niechaj brzmi pieśń!
Tak do statków koła
Don Juan d′Austria woła.

Król Filip z Złotym Runem na szyi w komnacie,
(Don Juan d′Austria w zbroi na pokładzie). 
Ściany z atłasów czarnych, jak grzechu powaby,
Karły się wynurzają z nich, sługi i raby.
Król czarę w ręku trzyma, patrzy w jej kolory,
Dotyka czary, dzwoni – i zbladł nagle chory.
Twarz jak grzyb robakami i trądem stoczony,
Jak zioła oszklonymi znieczulone domy,
Śmierć z dna pucharu wyszła, śmierć dzieł w które wierzył.

Don Juan d′Austria właśnie na Turka uderzył,
Polowanie rozpoczął, rozpuścił ogary – 
Od brzegów się Italii odgłos niesie, gwary,
Głosami krzyczy dział,
Strzałem mówi na strzał – 
Rozpocząwszy kanonadę
Wiedzie książę w bój armadę.

Papież się o wieczorze w kaplicy znajdował
(Don Juan w ogniu stoi, dym dział w okrąg powiał) 
W monstrancji gdzie twarz Boga się ukrywa co dnia,
Za oknami tajemnic, w których świat się zdrobnia,
Jak w zwierciadle ogląda papież w groźnym zmierzchu
Półksiężyc na wojennych galeonów wierzchu,
Których pan jest – Ukryty. Cień rzucają hardy
Na Krzyż, Zamek Anioła i szyk wojsk otwarty,
Lwów zakrywają postać na statkach Wenecji.
A ponad okrętami pałac wodzów świeci,
Pod nimi kazamaty, w nich tłum przytroczony
Galerników chrześcijan, więźniów rząd ruchomy,
Ludzie – jeńcy, górnicy odcięci od światła,
Uciemiężonych naród; których jasność zgasła.

Podobni niewolnikom, którzy w dni zaraniu
Schodów stopnie pod niebo wznieśli bogom w dani,
Lub tłumom niemym na babilońskim granicie
Co pod rumakiem Króla chcą ratować życie.
Nie jeden rozum stracił w tej czeluści piekła,
Do której wciąż patrzyła stróżów twarz zaciekła.

O Bogu już zwątpili, nie czekali znaku – –
(Tymczasem don Juan – linię przełamał w ataku!) 
Z krwawych okrętów ogniem dział kieruje książę,
Jak dowódca piratów krwią zabarwia grąże.
Szkarłat posoki płynie przez komnaty ze złota
Tam gdzie trzymano jeńców; rozrąbał ich wrota.
Łamie ścian szranki, wolność przywraca tysiącom.
Bladzi, zdziwieni, ślepi patrzą w jaśń ślepiącą.

Cześć, Hiszpanii cześć!
Bogu podziękę nieść!
Potęgę wrogów ukrócił,
Braciom don Juan wolność wrócił.

Cervantes na galerze miecz do pochwy kładzie
(Don Juan z wieńcem wraca w kawalkadzie),
Patrzy: na drodze rycerz tuła się hiszpańskiej,
Chudy i błędny. Śmieje się, – nie śmiech sułtański
To jednak. Śmieje się, miecz w pochwę wkłada krwawy

(Lecz don Juan d′Austria wraca z Krzyżowej Wyprawy). 

Poemat epicki G. K. Chestertona “Lepanto”, opublikowany w 1911 r., był powtarzany przez angielskich żołnierzy w okopach pierwszej wojny światowej.

====================================

Lepanto

Chesterton’s masterpiece, an amazing piece of history and poetry

—————————————-

White founts falling in the courts of the sun,
And the Soldan of Byzantium is smiling as they run;
There is laughter like the fountains in that face of all men feared,
It stirs the forest darkness, the darkness of his beard,
It curls the blood-red crescent, the crescent of his lips,
For the inmost sea of all the earth is shaken with his ships.
They have dared the white republics up the capes of Italy,
They have dashed the Adriatic round the Lion of the Sea,
And the Pope has cast his arms abroad for agony and loss,
And called the kings of Christendom for swords about the Cross,
The cold queen of England is looking in the glass;
The shadow of the Valois is yawning at the Mass;
From evening isles fantastical rings faint the Spanish gun,
And the Lord upon the Golden Horn is laughing in the sun.

Dim drums throbbing, in the hills half heard,
Where only on a nameless throne a crownless prince has stirred,
Where, risen from a doubtful seat and half-attainted stall,
The last knight of Europe takes weapons from the wall,
The last and lingering troubadour to whom the bird has sung,
That once went singing southward when all the world was young.
In that enormous silence, tiny and unafraid,
Comes up along a winding road the noise of the Crusade.
Strong gongs groaning as the guns boom far,
Don John of Austria is going to the war,
Stiff flags straining in the night-blasts cold
In the gloom black-purple, in the glint old-gold,
Torchlight crimson on the copper kettle-drums,
Then the tuckets, then the trumpets, then the cannon, and he comes.
Don John laughing in the brave beard curled,
Spurning of his stirrups like the thrones of all the world,
Holding his head up for a flag of all the free.
Love-light of Spain – hurrah!
Death-light of Africa!
Don John of Austria
Is riding to the sea.

Mahound is in his paradise above the evening star,
(Don John of Austria is going to the war.)
He moves a mighty turban on the timeless houri’s knees,
His turban that is woven of the sunset and the seas.
He shakes the peacock gardens as he rises from his ease,
And he strides among the tree-tops and is taller than the trees,
And his voice through all the garden is a thunder sent to bring
Black Azrael and Ariel and Ammon on the wing.
Giants and the Genii,
Multiplex of wing and eye,
Whose strong obedience broke the sky
When Solomon was king.

They rush in red and purple from the red clouds of the morn,
From temples where the yellow gods shut up their eyes in scorn;
They rise in green robes roaring from the green hells of the sea
Where fallen skies and evil hues and eyeless creatures be;
On them the sea-valves cluster and the grey sea-forests curl,
Splashed with a splendid sickness, the sickness of the pearl;
They swell in sapphire smoke out of the blue cracks of the ground, –
They gather and they wonder and give worship to Mahound.
And he saith, “Break up the mountains where the hermit-folk may hide,
And sift the red and silver sands lest bone of saint abide,
And chase the Giaours flying night and day, not giving rest,
For that which was our trouble comes again out of the west.
We have set the seal of Solomon on all things under sun,
Of knowledge and of sorrow and endurance of things done,
But a noise is in the mountains, in the mountains, and I know
The voice that shook our palaces – four hundred years ago:
It is he that saith not ‘Kismet’; it is he that knows not Fate;
It is Richard, it is Raymond, it is Godfrey in the gate!
It is he whose loss is laughter when he counts the wager worth,
Put down your feet upon him, that our peace be on the earth.”
For he heard drums groaning and he heard guns jar,
(Don John of Austria is going to the war.)
Sudden and still – hurrah!
Bolt from Iberia!
Don John of Austria
Is gone by Alcalar.

St. Michael’s on his Mountain in the sea-roads of the north
(Don John of Austria is girt and going forth.)
Where the grey seas glitter and the sharp tides shift
And the sea-folk labour and the red sails lift.
He shakes his lance of iron and he claps his wings of stone;
The noise is gone through Normandy; the noise is gone alone;
The North is full of tangled things and texts and aching eyes
And dead is all the innocence of anger and surprise,
And Christian killeth Christian in a narrow dusty room,
And Christian dreadeth Christ that bath a newer face of doom,
And Christian hateth Mary that God kissed in Galilee,
But Don John of Austria is riding to the sea.
Don John calling through the blast and the eclipse
Crying with the trumpet, with the trumpet of his lips,
Trumpet that sayeth ha!
Domino gloria!
Don John of Austria
Is shouting to the ships.

King Philip’s in his closet with the Fleece about his neck
(Don John of Austria is armed upon the deck.)
The walls are hung with velvet that is black and soft as sin,
And little dwarfs creep out of it and little dwarfs creep in.
He holds a crystal phial that has colours like the moon,
He touches, and it tingles, and he trembles very soon,
And his face is as a fungus of a leprous white and grey
Like plants in the high houses that are shuttered from the day,
And death is in the phial and the end of noble work,
But Don John of Austria has fired upon the Turk.
Don John’s hunting, and his hounds have bayed –
Booms away past Italy the rumour of his raid.
Gun upon gun, ha! ha!
Gun upon gun, hurrah!
Don John of Austria
Has loosed the cannonade.

The Pope was in his chapel before day or battle broke,
(Don John of Austria is hidden in the smoke.)
The hidden room in a man’s house where God sits all the year,
The secret window whence the world looks small and very dear.
He sees as in a mirror on the monstrous twilight sea
The crescent of his cruel ships whose name is mystery;
They fling great shadows foe-wards, making Cross and Castle dark,
They veil the plumed lions on the galleys of St. Mark;
And above the ships are palaces of brown, black-bearded chiefs,
And below the ships are prisons, where with multitudinous griefs,
Christian captives sick and sunless, all a labouring race repines
Like a race in sunken cities, like a nation in the mines.
They are lost like slaves that swat, and in the skies of morning hung
The stairways of the tallest gods when tyranny was young.

They are countless, voiceless, hopeless as those fallen or fleeing on
Before the high Kings’ horses in the granite of Babylon.
And many a one grows witless in his quiet room in hell
Where a yellow face looks inward through the lattice of his cell,
And he finds his God forgotten, and he seeks no more a sign –
(But Don John of Austria has burst the battle-line!)
Don John pounding from the slaughter-painted poop,
Purpling all the ocean like a bloody pirate’s sloop,
Scarlet running over on the silvers and the golds,
Breaking of the hatches up and bursting of the holds,
Thronging of the thousands up that labour under sea
White for bliss and blind for sun and stunned for liberty.
Vivat Hispania!
Domino Gloria!
Don John of Austria
Has set his people free!

Cervantes on his galley sets the sword back in the sheath
(Don John of Austria rides homeward with a wreath.)
And he sees across a weary land a straggling road in Spain,
Up which a lean and foolish knight forever rides in vain,
And he smiles, but not as Sultans smile, and settles back the blade. . .

(But Don John of Austria rides home from the Crusade.)

=========================================

Nafpaktos (Lepanto, Naupactus) – wejście do średniowiecznego warownego portu

Bitwa pod Lepanto (1571) – Święta Liga vs Imperium osmańskie 

Antysystemowy Marsz Niepodległości w Kaliszu. To 7 października 1918 roku sprawująca władzę Rada Regencyjna opublikowała Deklarację Niepodległości…

Antysystemowy Marsz Niepodległości w Kaliszu.

7 października 1918 roku sprawująca władzę Rada Regencyjna opublikowała Deklarację Niepodległości… To także Święto Matki Bożej Różańcowej, którego genezą była stoczona 7 października 1571 roku bitwa pod Lepanto.

zyciekalisza

Centrum Patriotyczne im. Karola Ferdynanda Wazy zaprasza kaliszan na Marsz Niepodległości Regni Poloniae, który odbędzie się 7 października, w sobotę. Początek marszu o godzinie 17.30 na Skwerze Rozmarek przy ulicy targowej a wcześniej, o g. 16 organizatorzy zapraszają na uroczystą mszę Św. w Kościele oo. Franciszkanów

Dlaczego 7 października a nie 11 listopada?
Ponieważ 7 października 1918 roku sprawująca władzę Rada Regencyjna opublikowała słynną Deklarację Niepodległości w myśl której ogłoszono, wbrew interesom zaborców, wskrzeszenie suwerennego Państwa Polskiego po 146 latach zaborów z uwzględnieniem wszystkich historycznych ziem polskich – wyjaśnia dr Piotr Rubas, współorganizator wydarzenia.
11 listopada został Polakom narzucony przez sanację dla upamiętnienia przejęcia władzy wojskowej z rąk Rady Regencyjnej przez Józefa Piłsudskiego a Rada zdecydowała się na ustąpienie dla zażegnania widma bratobójczej wojny domowej.
Po zamachu majowym w 1926 roku ekipa sanacyjna wprowadziła kult jednostki Piłsudskiego, wskutek czego do dziś najnowsza historia Polski oraz prawda, kto przyczynił się do odzyskania niepodległości jest zniekształcona – twierdzi dr Rubas.
Historia w pewnym sensie zatacza koło, gdyż podobnie jak piłsudczycy przypisywali sobie cudze zasługi w budowaniu zrębów niepodległej Polski, tak dziś pewne środowiska i partie polityczne  próbują  przypisać sobie wiodącą rolę w walce z absurdalnymi obostrzeniami cov****ymi, w sytuacji kiedy wielu z nich było wielkimi nieobecnymi – dodaje Piotr Rubas.
Przypomina, że 7 października to także Święto Matki Bożej Różańcowej, którego genezą była stoczona 7 października 1571 roku bitwa pod Lepanto – największa bitwa morska w dziejach świata pomiędzy Ligą Świętą a imperium osmańskim.
– Ta data w kontekście forsowanej przez Unię Europejską islamizacji Europy jest szczególnie ważna – podkreśla dr Rubas.
Po Marszu, około godziny 19 przewidziano prelekcję na temat działalności Józefa Piłsudskiego. Miejsce spotkania zostanie ogłoszone w trakcie marszu. (pp)

Bohaterstwo wiary w to, że bitwa zostanie wygrana przez Matkę Bożą. Lepanto a my.

Auxilium Christianorum – Plinio Corrêa de Oliveira

https://www.bibula.com/?p=134216 28 maj 2022

Opisy bitwy pod Lepanto oparte na ówczesnych kronikach katolickich nie wspominają o ważnym fakcie, który można znaleźć w źródłach muzułmańskich. Te ostatnie podają, że w pewnym momencie bitwy, gdy wojskom katolickim groziła klęska, flota turecka ujrzała na niebie majestatyczną i straszną Panią. Patrzyła na nich tak groźnym wzrokiem, że nie mogli tego znieść, stracili odwagę i uciekli.

Tocząca się bitwa była największą bitwą morską w historii, a całe chrześcijaństwo w zrozumiałym napięciu oczekiwało na jej wynik. W pewnym sensie to właśnie tam decydowała się przyszłość Europy. Protestantyzm spowodował pęknięcie w chrześcijaństwie, a wszędzie wybuchały wojny religijne.

Ponieważ wojska chrześcijańskie były potrzebne na różnych frontach, państwa katolickie prawdopodobnie nie byłyby w stanie stawić czoła inwazji muzułmanów na południowe Włochy, co byłoby normalną konsekwencją przegranej bitwy pod Lepanto.

Gdyby Włochy zostały zaatakowane,  papież byłby zmuszony opuścić państwo papieskie, aby uniknąć dostania się do niewoli. Najprawdopodobniej nikt nie zdołałby powstrzymać naporu Turków na Europę Zachodnią.

W tej ogromnej bitwie brały udział trzy potęgi katolickie: Hiszpania, najpotężniejsze państwo tamtych czasów; Wenecja, która była bardzo bogata i dysponowała wówczas znacznymi siłami morskimi, oraz Genua. Była też mała flota papieska – to były całe siły materialne, jakie  papież Pius V mógł zebrać, aby stawić czoła wspólnemu wrogowi.

W takiej atmosferze ogólnego napięcia rozegrała się ta bitwa. Opisy z tamtych czasów mówią o tym, jak straszna była to bitwa. Katoliccy żołnierze wskakiwali na muzułmańskie okręty, Turcy wchodzili na katolickie – jedna strona zabijała drugą, dokonując ogromnej rzezi. Statki tonęły tu i tam; żołnierze i rycerze w zbrojach unosili się na krótko na wzburzonych wodach, po czym zapadali się w głębiny, by spotkać śmierć. Ryczały armaty, ponad wrzawą słychać było okrzyki wściekłości i rozpaczy; wszędzie panował straszliwy zgiełk i ogromny chaos.

Wśród tego całego zamieszania dwóch ludzi modliło się do Matki Bożej, aby dała zwycięstwo katolikom. Na wzburzonych wodach pod Lepanto był to Don Juan z Austrii, dowódca katolickiej Armady; a w Rzymie był to Św. Pius V.

Można sobie wyobrazić, jak głębokiego opanowania i ogromnej samokontroli wymagało aby  w kulminacyjnym momencie bitwy, pośród walczących ludzi, potrafić jednak dostrzec ogólny obraz sytuacji i i zauważyć, że sprawy idą w złym kierunku, mimo że żołnierze katoliccy walczyli jak najlepiej potrafili.

 Pamiętając jednak o nauce naszej wiary,  Don Juan postanowił walczyć do ostatniego tchnienia za sprawę chrześcijaństwa, wciąż mając nadzieję na interwencję Matki Bożej. Oznacza to, że  człowiek ten  ufał wbrew wszelkiej ufności. Wbrew wszelkim ludzkim okolicznościom, oczekiwał interwencji Matki Bożej.

I rzeczywiście, Matka Boża interweniowała. Pojawiła się na niebie, aby zagrozić wrogowi, a mahometańska flota uciekła. Jednak katoliccy żołnierze Jej nie widzieli. Im się nie ukazała. Katolicy mieli tę zasługę, że praktykowali ślepą ufność, czysty akt wiary. Dopiero gdy wróg doniósł później o cudzie, zrozumieli, że pomogła im w najgorszej godzinie.

Rycerze katoliccy, zwłaszcza ci, którzy byli dowódcami i zdawali sobie sprawę z ogólnego  przebiegu bitwy, musieli poważnie myśleć o tym, że w wyniku klęski albo zginą, albo zostaną wzięci do niewoli i oddani Turkom.  Ufali jednak Matce Bożej, że uchroni Ona sprawę chrześcijańską przed zagładą. Była to ogromna ufność z ich strony.

W tym samym czasie Św. Pius V modlił się w Watykanie. Brał też w którymś momencie  udział w spotkaniu na temat watykańskich kwestii finansowych, co było bardzo ważne, ponieważ oznaczało grzech śmiertelny, gdyby ktoś ukradł pieniądze z Kościoła. Z tego też powodu Św. Pius V musiał uważnie analizować dane liczbowe, aby nie stać się współwinnym takiego grzechu.

Nagle wstał, prawdopodobnie pod wpływem nadprzyrodzonego natchnienia, i podszedł do okna pokoju, aby odmówić Różaniec. Podczas modlitwy otrzymał objawienie, że Don Juan z Austrii wygrał bitwę. Wrócił do stołu i powiedział: „Nie czas na rozmowy o interesach; naszym wielkim zadaniem jest obecnie dziękczynienie Bogu za zwycięstwo, które właśnie dał katolickiej Armadzie”.

Wieść o papieskim objawieniu rozeszła się po całym Rzymie i lud zaczął świętować. Niektórzy mogli wątpić w to objawienie i pytać: „Czy to rzeczywiście prawda?”.

Po kilku dniach przybył posłaniec, który zdał oficjalny raport. Papież wysłuchał relacji z uwagą, bez emocji, ze zwykłą sobie dostojnością i życzliwością. Następnie w Rzymie obchodzono wielkie święto, biły dzwony we wszystkich kościołach Wiecznego Miasta. Z Rzymu wieść o tym rozeszła się po całej Italii, a potem do całego chrześcijaństwa. Tak wyglądała wielka radość z powodu zwycięstwa pod Lepanto.

Czy płynie z tego jakaś nauka dla nas?

Na czym polegał największy heroizm rycerzy biorących udział w bitwie pod Lepanto? Nie była to odwaga stawienia czoła Turkom. Oczywiście, aby stawić czoła wrogom w bitwie, trzeba mieć odwagę, ale taką odwagę można znaleźć we wszystkich bitwach w historii. Moim zdaniem największym bohaterstwem katolików, którzy walczyli pod Lepanto, było bohaterstwo wiary w to, że bitwa zostanie wygrana przez Matkę Bożą w chwili, gdy wszystko wydawało się stracone.

Ten akt zaufania nie był aktem nierozważnym czy nieroztropnym, rodzajem rezygnacji z przyjęcia tego, co się wydarzy. Był to akt wierności pewnemu wewnętrznemu głosowi łaski, który zapraszał każdego do zawierzenia i modlitwy, aby Ona dała zwycięstwo.

Szczytny cel na przestrzeni dziejów często znajduje się w sytuacji podobnej do tej, w jakiej znaleźli się katolicy pod Lepanto. Po ludzku rzecz biorąc, wszystko wydaje się stracone, ale Matka Boża wkłada w nasze dusze nadzieję, że wygra bitwę dla większej chwały Bożej. Trzeba więc zaufać temu głosowi wbrew wszelkim prawdopodobieństwom i  przeciwieństwom.

Niejednokrotnie porażka wydaje się nieunikniona, a pokusa każe mówić: „Obiecała, ale tak się nie stało. Wręcz przeciwnie, jest jeszcze gorzej”. Prawdziwe bohaterstwo polega na tym, by ufać nawet w najgorszych okolicznościach. Oznacza to odmowę ulegnięcia pokusie i odpowiedzenie: „Im gorzej się dzieje, tym bliżej jesteśmy Jej interwencji, ponieważ Matka Boża nie kłamie, a ja wiem, że ten głos, który przemawia we mnie, jest Jej głosem”.

Czy istnieje jakieś kryterium, według którego można rozpoznać, czy głos wewnętrzny pochodzi od Matki Bożej, czy nie? Tak, istnieje.

Kiedy perspektywa jakiejś przyszłej rzeczy sprawia, że jesteśmy przygnębieni, zniechęceni i mamy ochotę się poddać, to taka perspektywa zwykle pochodzi od diabła.

Z drugiej strony, jeśli perspektywa zrobienia czegoś bardzo trudnego, co normalnie wywołałoby strach, wywołuje jednak entuzjazm, daje siłę do praktykowania cnoty i budzi nadzieję na zwycięstwo w sytuacji prawie niemożliwej, to prawdopodobnie jest to głos łaski przemawiający w naszej duszy.

Czy łaska działa tylko w ten sposób? Nie. Często łaska inspiruje do pogodzenia się z okolicznościami. Matka Boża może nas prosić, abyśmy się pogodzili z porażką. Wtedy daje nam siłę do znoszenia cierpienia związanego z tą porażką. Na przykład Św. Teresa z Lisieux otrzymała taką łaskę, aby przygotować się na śmierć, a potem poszła do nieba.

Te dwie perspektywy są różne od siebie. Kiedy Matka Boża chce dać zwycięstwo, przygotowuje nas do tego, a nie do śmierci.

Potwierdza to reakcja Św. Piusa V na wieść o zwycięstwie pod Lepanto. Zwrócił się on do Boga i powtórzył modlitwę proroka Symeona: „Teraz odprawiasz sługę swego w pokoju, o Panie, zgodnie z Twoim słowem, bo oczy moje ujrzały moje zbawienie”. To znaczy: „Dokonała się ta szczególna rzecz, dla której się narodziłem, zwycięstwo, którego oczekiwałem na Twoją chwałę. W ten sposób moja misja została wypełniona. Teraz Ty możesz wziąć moją duszę, bo nie mam już nic do zrobienia na tej ziemi”.

Wielki Św. Pius V słyszał ten sam wewnętrzny głos, co rycerze pod Lepanto. W tym przypadku mają zastosowanie słowa naszego Pana: „Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je i one idą za Mną” (J 10, 27).

Głos Matki Bożej przemawia do naszych dusz i mówi nam stanowczo: „Cywilizacja katolicka zostanie przywrócona, na ziemi zapanuje królowanie Maryi”. To jest głos, który dodaje nam odwagi do walki ze wszystkimi wrogami, w najgorszych warunkach i w opuszczeniu. Nie ma wątpliwości, że ten głos jest autentyczny.

To, co stało się z tymi rycerzami i żołnierzami pod Lepanto, stanie się również z nami. Odniesiemy zwycięstwo Matki Bożej.

To jest, moim zdaniem, wewnętrzne przesłanie, jakie Matka Boża – Wspomożenie wiernych przekazała w tamtej bitwie i jakie przekazuje nam dzisiaj. Prośmy Ją, aby dała nam potrzebne łaski, abyśmy byli mu wierni.

Plinio Corrêa de Oliveira

Tłum. Sławomir Soja Źródło: TraditionInAction – „Our Lady Help of Christians Auxilium Christianorum – May 24”

Wesprzyj naszą działalność [to BIBUŁA. md]