Prawda przeciw kłamstwu

Prawda przeciw kłamstwu

Izabela Brodacka 8 kwietnia 2023

Rafał Ziemkiewicz twierdzi, że historia II Wojny Światowej to stek kłamstw produkowanych na użytek tezy, że było to zwycięskie starcie dobra ze złem. Nawet daty rozpoczęcia i  zakończenia II Wojny zależą od tego kto je podaje. Historycy grzebią się w szczegółach nie próbując stworzyć spójnej historii tych wydarzeń. Moim zdaniem choć synkretyczna wersja historii jest niemożliwa i tak należy walczyć z wszechobecnym kłamstwem.

Pozwoliliśmy na przykład stopniowo zmniejszać odpowiedzialność Niemców za jedną z dwóch największych zbrodni XX wieku – za wywołanie II Wojny Światowej, ludobójstwo i całkowite zniszczenie Polski. Wymierają ostatni świadkowie tych wydarzeń, wymiera już drugie pokolenie. Znaleźli się idioci, tak zwani rewizjoniści, którzy twierdzą, że w niemieckich obozach koncentracyjnych nie stosowano do mordownia ludzi gazu bo komory były nieszczelne i gaz uciekałby.

Pozwoliliśmy żeby w świadomości zbiorowej Zachodu bohaterski antyniemiecki zryw jakim było Powstanie Warszawskie został wyparty przez powstanie  w getcie. Pozwoliliśmy również sfałszować wydarzenia z marca 1968 roku. Dla jednostek podlegających prześladowaniom była to niewątpliwie tragedia, a antysemickie działania władz spotkały się z oporem różnych antykomunistycznych środowisk korzystających z każdej okazji do buntu. Tak naprawdę jednak marzec 68 był rozgrywką miedzy Chamami i Żydami jak to określił  Witold Jedlicki. Inaczej mówiąc pomiędzy natolińczykami i puławianami czyli dwiema frakcjami tego  samego komunistycznego gangu. Owocem tej hucpy była możliwość opuszczenia Polski z całym majątkiem przez ubeckich i partyjnych prominentów żydowskiego pochodzenia.

W demoludach była to rzecz niespotykana, ludzie tracili życie usiłując uciec za granicę, usiłując pokonać choćby słynny berliński mur. Turyści mogli wykupić 5 dolarów, które nie wystarczały na dojazd z lotniska. Ludzie opuszczali znienawidzony system jadąc na osiach pociągu, płynąc kajakiem przez morze, skacząc za burtę Batorego. Cała historia marca 1968roku została celowo zmitologizowana, sprowadzona do filmowych scen pożegnań na Dworcu Gdańskim. Solidarnościowa  rewolta też ma w tle grę komunistycznej nomenklatury, która zapragnęła bogactwa i zrujnowała kraj w procesie uwłaszczania się.

To nie jest tak, że prawda jest względna,  że zależy od osoby, od punktu widzenia, że każdy ma swoją prawdę jak w słynnym filmie „Rashonom czyli prawda przeciw prawdzie” Kurosawy. Nawet w tym filmie prawda jednych okazała się pospolitym kłamstwem innych. Prawdę historyczną piszą zwycięzcy, ale też nie zawsze i nie do końca. „Prawda nie leży po środku- prawda leży tam gdzie leży”- twierdził Władysław Bartoszewski i tak zatytułował jedną ze swoich książek. Czy sam się do tego stosował? Nie jestem pewna.

Idioci nasładzają się słynnym powiedzeniem księdza Tischnera że „są trzy prawdy: świento prawda, tys prawda i gówno prawda”.

Tischner był to bystry i dowcipny góralik, który dał się wciągnąć w orbitę michnikowszczyzny ( jak nazwał tę grupę wzajemnej adoracji Rafał Ziemkiewicz) i tańczył tak jak mu zagrali. Michnikowszczyzna miała swoich, takich jak Tischner, piętaszków czyli ludzi z zupełnie innych środowisk, w tym również z niedobitków arystokracji, którzy całkowicie się jej podporządkowali.

Jednym z ciekawych aspektów przegrywania prawdy z kłamstwem są działania tak zwanych „dziennikarzy śledczych”. Wielu z nich pozwala się prowadzić jakiemuś ubekowi w mylnym przekonaniu, że to on, dziennikarz, jest prowadzącym. To co ubek im dyktuje nie są to zwykłe głupoty, zwykły szum informacyjny. To celowa akcja. Ubek sprzedaje takiemu dziennikarzowi stek kłamstw, a w powodzi tych kłamstw pojawia się od czasu do czasu jakaś ważna informacja, co utwierdza tego dziennikarza w przeświadczeniu, że trafił na autentyczne źródło wiedzy tajemnej.

Otóż w jednej ze swych licznych książek dyktowanych przez skruszonego, odwróconego czy nawróconego gangstera „Masę” Wojciech Sumliński napisał, że mego męża łączyła przyjaźń z Wiktorem Kubiakiem i to podtrzymywało go na duchu wobec braku poparcia z wszystkich innych stron. Faktem był brak poparcia i faktem jest, że nie jest znana do końca lista beneficjentów FOZZ. Natomiast jakakolwiek forma znajomości męża z Kubiakiem jest wymysłem i wierutnym kłamstwem. Nigdy dotąd nie korzystałam z mediów dla poruszania spraw prywatnych, ale nie mam wyjścia. Przecież nie będę wytaczać sprawy sądowej byłemu gangsterowi, ani Sumlińskiemu, którego uważam za poczciwego naiwniaka.

Otóż mój mąż Michał Falzmann współpracował z chłopcami wydającymi pismo bezdebitowe „Głos Wolnego Robotnika”. Pewnego dnia na ich prośbę poszedł z nimi do hotelu Mariott na rozmowę z jakimś zupełnie mu nieznanym, rzekomo szlachetnym sponsorem wydawnictw bezdebitowych. Kim naprawę był Kubiak wiemy z IPN, poza tym jak wiadomo sponsorował „Aferałów” czyli Kongres Liberalno- Demokratyczny Tuska.  Kubiak sfinansował też wystawienie musicalu  „Metro”. W hotelu Mariott zajmował ogromny apartament. Mój mąż nie był człowiekiem zbyt uprzejmym. Powiedział do chłopców: „dlaczego przyprowadziliście mnie do jakiegoś ubola” i wyszedł nie podając Kubiakowi ręki. Świadkami tego byli i mogą to potwierdzić Marek Koźbiał i Krzysztof Wolf. Trzeci obecny czyli Edward Mizikowski już nie żyje.

Dlaczego Masa zrobił z mego męża przyjaciela Kubiaka, co jest po prostu kłamstwem, nie wiem. Dlaczego co gorsza firmuje to kłamstwo Sumliński, tym bardziej nie wiem. Mam nadzieję, że nieświadomie. Już sama znajomość z Kubiakiem byłaby w moich oczach kompromitująca. Tyle że mąż wcale go nie znał. Widział go raz w życiu – wtedy gdy go obraził odmową podania mu ręki. Zapis w książce Sumlińskiego żyje jednak własnym życiem. Nie chcę pozwolić na utrwalenie się ewidentnego kłamstwa. Ktoś kiedyś może powołać się na książkę Sumlińskiego. Nie koniecznie w złych intencjach, może to być  jakiś rewizjonista historyczny. Zmuszona więc jestem napisać to co napisałam. To nie jest prawda przeciw prawdzie. To prawda przeciw kłamstwu.

Jerzy Urban a FOZZ. Chim Janina: Ja nie jestem buchalterem… jestem finansistką..

=================================

============================

Na Targach Książki w 1992 roku, w Pałacu Kultury im. Józefa Stalina, pojawiła się, po raz pierwszy, prosto z drukarni, nasza książka. Poszedłem do Urbana [była do niego kolejka] i poprosiłem o podpis.. w naszej książce. Dał:

======================================================

Kontroler NIK Michał Falzmann: Proszę o Księgę zobowiązań i należności Polski.

Janina Chim, FOZZ, Universal: Ależ ja nie jestem buchalterem, ja jestem finansistką…

================================================

Gomułka, Bierut, Gierek, Mazowiecki, Wałęsa, Jaruzelski, Bielecki

Mateusz Morawiecki: Falzmann, Pańko i Przystawa niestrudzenie walczyli o prawdę o FOZZ

Mateusz Morawiecki: Falzmann, Pańko i Przystawa niestrudzenie walczyli o prawdę o FOZZ
md, koal 20.07.2021 https://www.tvp.info/54922820/morawiecki-falzmann-panko-i-przystawa-niestrudzenie-walczyli-o-prawde-o-fozz
Wspominam dziś Michała Falzmanna, Waleriana Pańkę i Jerzego Przystawę, niestrudzenie walczących o prawdę o FOZZ i oddaję im hołd, jako niezłomnym urzędnikom i państwowcom, stanowiących wzór godny naśladowania – napisał na facebooku premier Mateusz Morawiecki. [Mateuszku słodki, Przystawa był przeciwnością „ urzędnika”. Czy dlatego tę sprawę – i zbrodnię – teraz wspominasz, że już się wszystko „przedawniło”? MD]
Premier Mateusz Morawiecki poświęcił wpis na facebooku byłemu urzędnikowi NIK Michałowi Falzmannowi i prezesowi NIK Walerianowi Pańce (obaj zmarli w 1991 roku), a także zmarłemu w 2012 roku wrocławskiemu fizykowi i dziennikarzowi Jerzemu Przystawie, który zajmował się badaniem afery FOZZ.
„Kontrowersyjne okoliczności śmierci młodego urzędnika NIK Michała Falzmanna 30 lat temu legły cieniem na rodzącą się III RP. To Michał Falzmann odkrył olbrzymie nieprawidłowości w działalności Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, obsadzonego przez funkcjonariuszy służb PRL. Skala tych nieprawidłowości była tak duża, że nazwano ją »matką afer III RP«. Raport NIK wskazywał odpowiedzialnych za dopuszczenie tych nieprawidłowości wśród polityków pełniących odpowiedzialne stanowiska na początku lat 90. Kluczową rolę w ujawnieniu nieprawidłowości odegrał prezes NIK Walerian Pańko, który trzy miesiące później zginął w wypadku samochodowym. Także i te okoliczności śmierci stanowią wielką niewiadomą. Dawni działacze PRL w III RP odnaleźli dla siebie sprzyjający klimat i funkcjonowali nie gorzej niż w poprzednim systemie” – napisał Morawiecki.

„Dzisiaj wspominam Michała Falzmanna i Waleriana Pańkę, a także mojego starszego kolegę, jeśli mogę tak napisać, śp. Jerzego Przystawę, [„Oraliśmy” – powiedział giez siedzący na grzbiecie konia. M. Dakowski] niestrudzenie walczącego o prawdę o FOZZ i oddaję im hołd, jako niezłomnym urzędnikom i państwowcom, stanowiących wzór godny naśladowania” – dodał premier.
Michał Falzmann, który jako pierwszy trafił na ślad afery FOZZ [łobuzy ! Badał i ujawnił md] , zmarł na serce [sic !! MD] 18 lipca 1991 roku. Prezes NIK Walerian Pańko zginął w wypadku samochodowym w okolicach Mszczonowa 7 października 1991 roku. [winnych nie tylko nie skazano, ale nawet nie szukano. MD]
Zmieniony ( 20.07.2021. )

Dla młodzieży – Historia największego rabunku, oczywiście bezkarnego – FOZZ.[Skrócona, uproszczona, wstrząśnięta].

Dla młodzieży – Byście się nie dziwili karierom “nowych miliarderów” oraz poziomowi różnych TV.

Historia największego rabunku, oczywiście bezkarnego – FOZZ. [Skrócona].

[Przypominam drobne wyjaśnienia sprzed czterech lat [2018] , bo „rękopisy nie płoną”, ale widzę, że filmy, analizy, relacje znikają z internetu bardzo szybko i bezgłośnie. Dokumentacja tego rabunku jest już w 90% nie do odnalezienia. „Ministerstwo prawdy” działa, niezależnie od ”koloru” rządzących. Mirosław Dakowski ]

========================

https://wpolityce.pl/polityka/411496-prof-dakowski-za-fozz-staly-tajne-sluzby-rosji-i-zachodu?strona=1

Prof. Dakowski, współpracownik śp. M. Falzmanna: Za rabunkiem finansów Polski, w tym poprzez FOZZ, stały tajne służby Rosji i Zachodu

Prof. Mirosław Dakowski wspólnie z prof. Jerzym Przystawą napisali pierwszą książkę o aferze FOZZ: „Via bank! I FOZZ. O rabunku finansów Polski”. Książka ukazała się w 1992 r.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Żona Michała Falzmanna opowiada: „Mąż od początku uważał, że sprawa FOZZ jest niebezpieczna”

wPolityce.pl: Panie Profesorze, o co tak naprawdę chodziło w aferze FOZZ? Do kogo trafiły pieniądze z FOZZ? Gdzie ich należy szukać?

Prof. Mirosław Dakowski: Dyscyplina eliminacji. Jak z opisanej już tak dawno dżungli RABUNKU, zrobić sto jasnych, zrozumiałych zdań? Dla 30-latka, nawet jeśli jest publicystą, historia rabunku Polski z przełomu lat 80/90 jest równie odległa, jak bunt Masława za Mieszka II. Ale te lata przełomu są niezabliźnioną raną na ciele (gospodarczym poprzez brak uwłaszczenia Polaków, a uwłaszczenie jedynie „nomenklatury”) i na duszy narodu. W połowie lat 80-tych organy tajne rządzące imperium sowietów dogadały się , współpracując ciągle ze swymi kolegami „na zachodzie”, że projekt komunizmu w dotychczasowej postaci należy bez rozlewu krwi zawiesić na kołku.

GRU i KGB oraz analogiczne do nich służby specjalne czy ich filie w państwach „demokracji ludowej” uwłaszczenie na dogorywającym cielsku sowieckiego Imperium. W PRL-u rozbudowano uwłaszczenie nomenklatury i służb tajnych, tak cywilnych jak wojskowych. W Informacji Wojskowej zbudowano Grupę Y, która szybko stworzyła pierwszy Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, który jest ciągle zatajany, dla przejmowania potrzebnych im dewiz z handlu międzynarodowego. Zaraz później w 1988 r. zaczął działać drugi FOZZ.

Czym miał się zajmować FOZZ?

Miał on m.in. tajnie wykupywać długi PRL-u wobec państw i banków prywatnych Zachodu.

Jaką rolę w aferze FOZZ aferze odegrała „Grupa Y”?

Ponieważ na Zachodzie wiedziano, że PRL jest bankrutem -zobowiązania te na rynkach wtórnych – czy trzecich – chodziły po 26 centów, a nawet po 11 centów za 1 dolara [sic!!]. Może więc je wykupić??- pomyśleli „tutejsi”. Ale państwu nie wolno wykupywać swych długów na rynkach lewych. Więc oficerowie Grupy Y, np. Janusz Sawicki, Żemek, Przywieczerski przez pośredników, m.in. przez Weinfelda i Tkaczika po cichu je wykupywali. Michał Falzmann odkrył z przerażeniem, że bezczelność i poczucie bezkarności Grupy Y były tak wielkie, że FOZZ… nie prowadził Księgi Należności i Zobowiązań Państwa. Taką księgę musiała prowadzić nawet każda kioskarka. Wszelkie transakcje prowadzili „na gębę”, a Janina Chim, główna księgowa najpierw FOZZ-u, a po jego zamknięciu – analogicznej firmy prywatnej TRAST, z oburzeniem odpowiadała Michałowi, że „ona nie jest buchalterem, lecz finansistką”.

Kibicowałem, pracując w Centralnym Urzędzie Planowania [„mincówka”], gdy mój minister Eysymont negocjował z młodym „finansistą z Mossadu” Majmanem koszt „brasilian swap”. Majman wykombinował, że jeśli oba te zbankrutowane państwa wymienią się długami [ cztery miliardy dolarów], to będą mogły spokojnie spekulować na rynkach ciemnych – bo już nie swoim długiem. Majman wynegocjował sobie i swojej firmie, oczywiście 2,3% od tej sumy. Niestety, jakiś żółtodziób w Urzędzie Ochrony Państwa (UOP) był na tyle niedelikatny, że aresztował i to w obecności kamer TV na Dworcu Centralnym viceministra finansów Janusza Sawickiego. I „sprawa się rypła”. Gdy okazało się, że Janusz Sawicki ma wysokie umocowania” właśnie w grupie Y, wypuszczono go i przeproszono. Ale Majman płakał w marynarkę ministra – jakiego interesu go ten żółtodziób z UOP pozbawił. Proszę sobie przeliczyć ten „zawód” na miliony dolarów. Mówię o tym teraz, bo wreszcie 8. września minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro złamał tabu obowiązujące w mediach od trzech prawie dekad, a ustalone w procesach karnych ludzi FOZZ przed dwunastu laty, że „straty Polski wyniosły kilkaset milionów dolarów”. Teraz mówił już o 8-10 miliardach dolarów! Różnica jest taka, jak między 10 tysiącami a trzema setkami złociszów.

Jesienią chyba w 1991 r. przez znajomych z podziemia dostałem się do wiceministra finansów Stefana Kawalca. Poufnie go poinformowałem, w którym banku w Londynie FOZZ i jego pośrednicy schowali kilkaset milionów dolarów. W ministerstwie nie podjęto żadnych akcji, prób odzyskania, ale po tygodniu „warszawka” dostała ostrzeżenie, że Dakowski to gaduła i należy go się strzec.

To prawda, że śp. Michał Falzmann najpierw do Pana przyszedł z informacjami na temat FOZZ? Jak się Pan zorientował, że chodzi o ogromną aferę?

Z Michałem Falzmannem poznałem się bliżej przy okazji „Sapos-gate”. Jestem fizykiem jądrowym, pracowałem w Agencji Atomistyki. Przedsiębiorstwo POLON, w trakcie prywatyzacji, sprzedawało do Iranu i krajów arabskich systemy anty-radiacyjne i detekcyjne Sapos, które istniały tylko w planach, oraz w żałośnie przestarzałych i nie działających prototypach.

Gdy Michał natknął się przy sprawdzaniu bilansów Universalu, w czasie, gdy uwłaszczał się na nim Przywieczerski, na dokumenty świadczące o „wyparowaniu” miliarda dolarów, próbował poinformować o tym władze państwa. Gdy się nie udało – opisał cała sprawę w pół-podziemnym piśmie „CDN- Głos Wolnego Robotnika”. Po tym artykule zaproponowano mu pracę w UOP.

Zgodził się?

Gdy zapytał sześciu panów „kto z panów jest z tych nowych?” – usłyszał oburzone „ależ panie, my wszyscy to starzy fachowcy”. Wtedy im podziękował. Zaangażowano go jednak do Najwyższej Izby Kontroli (NIK). Tam przez pozostałe trzy miesiące życia szedł jak burza przez tajne archiwa m.in. Banku Handlowego, NBP. Codziennie służyłem Michałowi Falzmannowi jako krytyczny tester jego odkryć i hipotez. Bardzo pilnował się, żeby w tych archiwach nie korzystać z barów, nic w nich nie jeść ani nie pić. Miał własna grzałkę, wodę w butelce i kanapki. Ostatni raz jego głos usłyszała moja żona przez telefon, 16 lipca 1991 r. gdy z ponurym śmiechem powiedział: „Dzwonię z podziemi Banku Handlowego. Odkryłem rewelacje! Zawieszają mnie w pracy”. Następnego dnia zginął.

Jakie działania podejmował Pan w sprawie FOZZ?

Z Jerzym Przystawą złożyliśmy osobiście na ręce ministra sprawiedliwości Wiesława Chrzanowskiego już 2 czerwca 1991 r. komplet dokumentów. Odpowiedzią była panika i brak reakcji. Potem okazał się że te dokumenty „zaginęły.” Podobnie jak i i sprawozdania Michała w tajnych archiwach NIK. Powiadomił nas o tym, bezradnie rozkładając ręce, prezes NIK, Lech Kaczyński.

Naszą wiedzę z prof. Jerzym Przystawą, zdobytą głównie od Michała Falzmanna, ujawniliśmy w książce „Via bank i FOZZ. O rabunku finansów Polski” wydaną przez Antyk w 1992 r. Miała – słuchajcie, młodzieży – ponad 50 tysięcy sprzedanych egzemplarzy. Aktualna, potwornie, boleśnie aktualna. To nie jest jej zaletą, a wadą naszej rzeczywistości. Chyba jeszcze jest dostępna w internetowej księgarni ANTYKu.

„Za FOZZ stoją KGB/GRU” – zanotował w swoich zapiskach z 20 czerwca 1991 r. śp. Michał Falzmann. Co za  tym przemawia, że rosyjskie/sowieckie służby stały za FOZZ?

Za rabunkiem finansów Polski, w tym poprzez FOZZ, stały oczywiście tajne służby Rosji. Potwierdzili to oficjalnie w sądzie obaj panowie Kaczyńscy [Leszek – szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego], świadkowie w najdłuższym procesie w Polsce, bo trwającym 14 lat, jakim nękali nas, autorów powyższej książki, Dariusz Tytus Przywieczerski i Universal. Adwokat pana Przywieczerskiego i Universalu pan Andrzej Siciński tak się zapalił, że atakował nas w sadzie jeszcze w parę lat po bankructwie Universalu, o czym zawiadomił go oraz sąd likwidator tej firmy.

KGB jak i GRU współpracowały w tym czasie już półjawnie z analogicznymi służbami w Europie zachodniej i w USA. Wybuchła wtedy transnarodowa afera banku BCCI – dziesiątki miliardów dolarów – „znikło”. Prokuratorzy amerykańscy byli w Warszawie badając powiązania BCCI z b. FOZZ. Ale … u nas badało wtedy „rabunek poprzez FOZZ” – pół prokuratora: Bo główny prokurator poszedł sobie na dłuuugi urlop, a zostawił – półetatowca z Radomia.

Sądzi pan, że Przywieczerski naprawdę był „mózgiem” FOZZ? Jaka była rola Dariusza Rosatiego, który zasiadał w Radzie Nadzorczej?

O tym kto był mózgiem w Grupie Y powinni zeznać Dariusz Rosati czy Janusz Sawicki, wtedy major WSI. Sądzę, że z czasem na pewno awansował. Wiedzieli to ich ludzie z Rady Nadzorczej FOZZ G. Wójtowicz – wtedy prezes NBP, czy inni, wymienieni przed prawie 30 laty w naszej książce „Via Bank i FOZZ”. O ile wiem żaden prokurator ich o to, pod odpowiedzialnością karną, nie zapytał. Podobno dużo informacji na temat jest w zbiorze zastrzeżonym IPN.

Zbiór zastrzeżony IPN nie był jednak taki nieprzemakalny i tajny. W czasie, gdy z prof. Przystawą walczyliśmy w procesie, wytoczonym nam przez Dariusza Tytusa Przywieczerskiego, prezesa, zaraz potem właściciela Universalu, udało mi się „dotrzeć” do tego zupełnie tajnego „zbioru”.

I co pan znalazł w zbiorze zastrzeżonym?

Był tam przed kilkunastu laty taki zapis:

Dariusz Tytus Przywieczerski, nr. rej. 92442, data rej.: 11.07.1985. Nazwa jednostki rejestr.: Wydz. I, Dept. II MSW. Kategoria: zabezpieczenie operacyjne, później TW, pseudonim: „Grabiański”, data rezygnacji 21.12. 89. IPN nie ma danych o rezydentach/agentach KGB.

=================================================================

Dlaczego Przywieczerski otrzymał tak niski wyrok – 2,5 roku więzienia? Kasjer FOZZ Grzegorz Żemek został skazany na 8 lat więzienia.

Sądzę, że Grzegorz Żemek, Dariusz Tytus Przywieczerski jako „zic-priedsiedatieli” („зицпредседатель”, tj. odsiadujący za głównych macherów, to ze „Złotego Cielca” Ilfa i Pietrowa), czyli łebkowie przeznaczeni do ewentualnej niewielkiej odsiadki w razie, gdyby „sprawa się rypła” – mówiąc ich żargonem.

Kolejni likwidatorzy FOZZ robili przez kilkanaście lat wszystko, by sprawa się przedawniła. To samo robili „niezależni” prokuratorzy i sędziowie, Specjalnie też zmieniono przepisy prawne, by np. za dwa niezależne a udowodnione przestępstwa skazywano jak za jedno. Np. dano „wspólny” wyrok Przywieczerskiemu: 2,5 + 2,5 = 2.5 roku. Prawda, jakie to logiczne?

Gdy przez lata dzielne służby „nie mogły znaleźć” DTP, pozwalaliśmy sobie na takie dowcipy:

Dariusz Tytus Przywieczerski, 5709 Sea Turtle Place Apollo Beach, Fl 33572 USA (z Sheriff Office, Pinellas County).

Podaję tę informację, bo ani UOP, ani siedem „służb” teraz węszących, przez dziesięciolecia już, nie potrafili go znaleźć.

Pan Przywieczerski pomoże wyjaśnić aferę FOZZ czy beneficjenci FOZZ-u mogą już spać spokojnie?

Oczywiście – nic nie wyjaśni, nie ujawni. Po co? Pewnie po „przedawnieniu” i „umorzeniu” lub będzie na miejscu pilnował swych rozległych interesów – bo przy golfie na Florydzie narzekał, że na odległość to trochę trudne. Beneficjentów fali rabunków jest tylu, są już tak powiązani i zakorzenieni biznesowo i politycznie, że (chyba) niczego się już nie obawiają. Stworzyli nowe „stare rodziny”, a dziatwa za „lekkomyślność” tatusiów przecież nie powinna odpowiadać.

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/1/1c/Dariusz_Przywieczerski.JPG

Dlaczego Amerykanie właśnie teraz zdecydowali się wydać Polsce pana Przywieczerskiego Polsce?

To jakaś farsa na proscenium teatrzyku medialnego, może mająca ukazać „coraz lepsze stosunki z naszymi amerykańskimi przyjaciółmi”? Testem mych, może zbyt pesymistycznych uwag będzie to, czy powyższe się spełni oraz czy teraz CIA odda też Edwarda Mazura, podejrzanego o zlecenie morderstwa w 1998 roku Komendanta Głównego Policji Marka Papały, mocno chronionego dotąd przez CIA.

Kto może się bać przyjazdu pana Przywieczerskiego do Polski?

Może ktoś – za odważny – z rządu??

Rozmawiał Tomasz Plaskota

Śmierć niewyjaśniona, afera nierozliczona.

[Opublikowano w Warszawskiej Gazecie z ok. 27-28 lipca. Для поддержки этой проблематики. Bоспоминания, гипотезы… MD]

31 lat temu, 18 lipca 1991, r. zmarł nagle w wieku 37 lat kontroler Naczelnej Izby Kontroli (NIK) Michał Falzmann. Dwa dni przed swoja śmiercią Falzmann skierował do dyrektora Oddziału Okręgowego NBP w Warszawie wniosek o udostępnienie informacji objętych tajemnicą bankową, o obrotach i stanach środków pieniężnych (gotówkowych i bezgotówkowych) Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego (FOZZ). Jeszcze tego samego dnia Falzmann dostał polecenie służbowe odsuwające go od czynności kontrolnych prowadzonych przez zespół, w którym Falzmann dotychczas pracował. Polecenie wydał szef NIK prof. Walerian Pańko. Pańko zmarł 7 października 1991 r. w wypadku samochodowym, w przeddzień zapowiedzianego ogłoszenia w Sejmie raportu NIK na temat FOZZ. Można powiedzieć, że przekaz wyszedł w świat i został zrozumiany. Afera FOZZ zakończyła się skazaniem kilku figurantów, w tym dyrektora generalnego Grzegorza Żemka, współpracownika Wojskowych Służb Informacyjnych (WSI) i raptem jednego beneficjenta relatywnie małego rozmiaru, Dariusza Przywieczerskiego. Można powiedzieć, dwa kozły ofiarne (козлy отпущения).

Michał Falzmann napisał w swoich notatkach, że za FOZZ stoją KGB i GRU. „Mój ojciec wiedział, że to jest sprawa śmiertelnie poważna, zresztą zapisał w notatkach, że sprawa robi się śmiertelnie niebezpieczna i że nie widzi jej końca” – mówiła w TVP Info w 2018 r. Zuzanna Falzmann, córka Michała Falzmanna. „Pamiętam anonimowe pogróżki, które dostawał zarówno tata, jak i mama. Pamiętam, jak dwa tygodnie nie chodziliśmy w ogóle do szkoły, dlatego że grożono śmiercią nie tylko tacie, ale całej naszej rodzinie. Pamiętam, jak wielokrotnie wracaliśmy z wyjazdów i znajdowaliśmy mieszkanie w dziwnym nieładzie. Wszystkie dokumenty były przetrzepane, książki leżały na podłodze, wtyczki od telefonów, telewizji i lamp były obcięte nożyczkami. To były sygnały, by tata zostawił tę sprawę”. Zuzanna Falzmann twierdzi ze jej ojciec nie żyje „bo dotknął bardzo poważnej sprawy”.

Osoby które narażają się interesom Kremla kończą często tragicznie. Dotyczy to zarówno Rosjan jak i obcokrajowców. W tej perspektywie rysuje się pewne zazębienie tragicznych losów Michała Falzmanna i prezydenta Lecha Kaczyńskiego. 11 lutego 2009 r. prezydent Kaczyński (prezes NIK w latach 199-95) odznaczył pośmiertnie Michała Falzmanna Krzyżem Kawalerskim Orderu odrodzenia Polski za „wybitne osiągnięcia w podejmowaniu działań z zakresu kontroli państwowej, za umacnianie praworządności”. Śmierć Michała Falzmanna pozostanie zagadką. „Proszę zapomnieć o sekcji zwłok, bo ona nic nie wykryje. Są środki, które dosypuje się do kawy i które po dwóch godzinach znikają z organizmu” wspominała rozmowy z lekarzem Zuzanna Falzmann. Śmierć prezydenta Kaczyńskiego też pozostaje niewyjaśniona. „Nie mamy żadnej wątpliwości, że to był zamach, natomiast jesteśmy w sensie procesowym w trochę trudniejszej sytuacji” – powiedział niedawno Jarosław Kaczyński.

Istotna różnica leży w traktowaniu obu spraw – o ile w sprawie katastrofy smoleńskiej podejmowane są wciąż próby jej wyjaśnienia, o tyle w sprawie FOZZ polskie państwo zadecydowało nie stawiać więcej pytań. Służby nie zajmują się tematem, beneficjenci FOZZ nie są niepokojeni. Nie podejmuje się żadnych działań dla odzyskania ukradzionych publicznych pieniędzy. Zuzanna Falzmann twierdzi, że w procesie FOZZ z lat 90.„skazane zostały płotki”, a na wolności pozostają osoby „które mają ogromne pieniądze dzięki FOZZ”. w przeddzień zapowiedzianego przedstawienia w Sejmie raportu na temat FOZZ.

Nieaktywność służb i prokuratury jest tym bardziej zagadkowe, że już od 10 lat dostępne są informacje na temat prania pieniędzy w Panamie i Luksemburgu. Zostały one wyłuskane dzięki cyfryzacji rejestrów handlowych w Luksemburgu i przedstawione w ramach zeznań świadka w procesie, który Mariusz Walter wytoczył Antoniemu Macierewiczowi, procesu który Mariusz Walter przegrał. Publikujemy obok cztery strony protokołu sądowego.

Aby ruszyć sprawę FOZZ przynajmniej w przypadku TVN/ITI potrzebna jest wola polityczna, zarówno w Polsce jak i w USA (część transakcji prania pieniędzy TVN/ITI szła poprzez rezydenta w Miami, USA).

W imię pamięci o Michale Falzmannie i o prezydencie Kaczyńskim („podejmowanie działań z zakresu kontroli państwowej, umacnianie praworządności) trzeba o to dalej walczyć. Tym bardziej w czasie, kiedy agresywna Rosja stanowi na nowo zagrożenie dla Polski.

=======================