Czy watykańscy iluminaci ostatecznie złożą ofiary z dzieci?

Czy Rzym może wkrótce poczuć gniew Boga, a teraz próbuje tego uniknąć, poświęcając Molochowi kilkoro dzieci? Czy watykańscy iluminaci ostatecznie złożą ofiary z dzieci?

Czy Watykan ożywia kult Molocha – starożytnego brutalnego bóstwa?
autor: tallinn (śr., 2019-11-13 ) gloria

Źródło: youtube.com


28 października 2019 r. w Koloseum, w znanym miejscu męczeństwa chrześcijańskiego, zainstalowano satanistyczną statuę niesławnego boga Molocha, związaną z ofiarą dzieci. Oficjalne wyjaśnienie innowacji jest następujące: „Posąg Molocha, czczony przez Kananejczyków i Fenicjan, jest częścią ekspozycji poświęconej niegdyś wielkiemu konkurentowi starożytnego Rzymu – Kartaginie. Wystawa z wielkim rozmachem pn. „Kartagina: nieśmiertelny mit” potrwa do 29 marca 2020 r. Rekonstrukcja strasznego bóstwa Molocha, związanego z religiami fenicką i kartagińską, zostanie umieszczona przy wejściu do Koloseum, aby powitać odwiedzających wystawę.”

Inicjatywa władz rzymskich wywołała szok w chrześcijańskiej społeczności Włoch. Włoska strona katolicka lafedequotidiana.it pisze: „My, chrześcijanie, jesteśmy teraz zmuszani do odmawiania modlitw potępiających, ponieważ ten pogański Moloch jest zabroniony przez Boga w Starym Testamencie! Proszę, odmawiajćie modlitwy zadośćuczynienia, przyjdźcie na tę „wystawę” z wodą święconą i egzorcyzmowaną solą, czytajcie psalmy i litanie o wypędzeniu złych duchów”.

Skandal związany z umieszczeniem Molocha komplikuje fakt, że wystawa posągu ma miejsce w dniu zamknięcia tak zwanego Synodu Biskupów Amazonki (zwanego Synodem Amazonki), który odbywał się w Rzymie od 6 października do 27 października 2019 r. Zapowiadając to wydarzenie papież Franciszek ogłosił 15 października 2017 r., że Synod będzie miał na celu „zidentyfikować nowe sposoby ewangelizacji regionu, w którym ludy tubylcze nie mają szans na spokojną przyszłość”. Teraz rodzi się pytanie, czy to wszystko jest jakoś powiązane? Czy Watykan wprowadzi posąg Molocha do Ewangelii w Ameryce?

Umieszczenie posągu, zbiegające się z ceremonią zakończenia Synodu, zbiegło się również z wigilią Halloween (31 października) i Dniem Wszystkich Świętych (1 listopada), która wywodzi się z pogańskiego święta Samhain. Ten czas graniczny (przejście do zimy) był uważany za czas mistycyzmu, kiedy do świata ludzi wkraczają magiczne stworzenia często nastawiono wrogo wobec człowieka, a ludzie mają również okazję „odwiedzić” inny świat.

Czy to przypadek? Nieco wcześniej, 4 października 2019 r., Papież Franciszek pobłogosławił Matkę Ziemi Pachamama przed kamerami. Katolicy wciąż nie mogą się z tego otrząsnąć i przeglądają rytuał przecierając oczy. Ogólnie wierni mają powody do zmartwień.

Najważniejsze jest to, że statua Molocha nie została wykonana wczoraj, ale najwyraźniej została dostarczona z wielkimi zaszczytami z Muzeum Kinematografii Mole Antonelliana – bardzo dziwnego budynku zbudowanego w dziewiętnastym wieku. Statua wykonana jest z pustego brązu jako dekoracja filmu Cabiria z 1914. Jedna ze scen filmu pokazuje, w jaki sposób, posługując się tym posągiem, kapłani poświęcają dzieci Molochowi. Ten „manekin” z brązu nie jest całkiem atrapą i funkcjonował tam jakiś rodzaj pieca.

Film „Cabiria” został nakręcony przez włoskiego reżysera Giovanniego Pastrone, który zajmował się czysto techniczną stroną problemu. Ze scenariuszem, słowami hymnów kapłańskich, projektami świątyń i posągów, pomógł mu książę Montenevoso, książę Gallaise, hrabia Gabriele d’Annunzio – mason 33 stopnia, trzymający Mussoliniego „na pasku”. Na podstawie tych regali można zgadnąć, że „manekin” posągu Molocha jest wykonany w naturalnej skali i wszystko jest zrobione tak, jak powinno być.

Jedną z najbardziej szokujących scen tego filmu jest wielka świątynia Molocha, gigantyczna trójgłowa głowa, z ustami jako wejście do niesławnej świątyni. Na klatkach filmu widać około sto małych dzieci, które są gotowe umrzeć jako ofiary złego boga Molocha, i to w tej świątyni, pełnej kultystów ciemnej strony zaangażowanych w rytuał. Widać tam gigantyczny posąg skrzydlatego boga Molocha, który jest teraz wystawiany przy wejściu do Koloseum. Pomnik Molocha pozostanie w nowej lokalizacji do 29 marca 2020 r. i zostanie usunięty, zanim papież Franciszek zorganizuje coroczną Drogę Krzyżową w rzymskim Koloseum na Wielki Piątek, która przypada 10 kwietnia przyszłego roku.

To, co się dzieje, zaskakuje. Po prostu brakuje słów, aby to komentować. Czy Rzym może wkrótce poczuć gniew Boga, a teraz próbuje tego uniknąć, poświęcając Molochowi kilkoro dzieci? Czy watykańscy iluminaci ostatecznie złożą ofiary z dzieci? Ogólnie nie bardzo wiadomo, co się dzieje naprawdę, więc módlmy się, bo to kolejny znak końca czasów.

Czy Watykan ożywia kult Molocha – starożytnego brutalnego bóstwa?

Religia panująca Unii Europejskiej – cz. II

Religia panująca Unii Europejskiej – cz. II

Autor: AlterCabrio , 27 września 2024

Jedyną drogą odbudowy jest chrześcijaństwo, innej nigdy nie będzie. Ludzie, którzy nie chcą, aby ich narody przestały istnieć, muszą przyjąć dwie idee jako jedyne sztandary, pod którymi mogą zwyciężyć – katolicyzm, dzięki któremu rozpoznają, co jest dobre, co złe, co prawdą, co fałszem, oraz nacjonalizm, który wskaże im, kto jest przyjacielem, kto wrogiem. Mówiąc o katolicyzmie, mówimy oczywiście o odwiecznej wierze i nauce, głoszonej przez Kościół przed Soborem Watykańskim II, nie o tym, co jest teraz. Początek odbudowy musi dokonać się w ludzkich umysłach, poprzez budowę świadomości o rzeczywistym stanie rzeczy.

−∗−

Religia panująca Unii Europejskiej – cz. II

Unia Europejska nie jest jeszcze co prawda formalnie państwem, ale bardzo chce nim być, i faktycznie wiele atrybutów państwowych już posiada. Niezależnie od tego, czy upragnionym państwem w końcu się stanie, czy też nie, ma już swoją religię panującą, i zdołała ją narzucić państwom członkowskim, także III RP.

OTO CZĘŚĆ DRUGA Z DWÓCH

Przeczytaj wpierw część pierwszą: Religia panująca Unii Europejskiej – cz. I

MAMMON

Źródłosłów pochodzi z języka aramejskiego i oznacza bożka pieniędzy. Wspomina o tym demonie też św. Mateusz. Kult Mammona ściśle wynika z Religii Lustra, i tak samo ma dwa aspekty – jednostkowy i społeczny. Człowiek, kierujący się kultem Mammona robi coś tylko dla zysku, nic bezinteresownie, a tym bardziej ofiarnie. Ludzi takich łatwo kupuje się i sprzedaje. Powszechność tych zachowań wynika z jednego z głównych skutków Religii Lustra – powszechnej prostytucji. Należy to traktować sensu largo – jako sprzedawanie na wolnym rynku tego, co powinno się przekazać w darze osobie wybranej lub sprawie wyższej wagi.

Wyznawcy Mammona są towarem na rynku, a ich narody rozpadają się i znikają. Zanim do tego dojdzie, wyznawcy Mammona i Religii Lustra zarazem tworzą partie, które są politycznymi prostytutkami i robią wszystko, aby się lepiej sprzedać. Z taką sytuacją mamy do czynienia w całej niemal Unii Europejskiej, z Polską włącznie. W otoczeniu partii politycznych działają gnostycy, budujący Republikę Świata. Dążą oni do likwidacji narodów i państw narodowych, a mają bardzo dużo pieniędzy. Przekupują partie i polityków, by realizowali w swoich krajach politykę gnostyków. Mechanizm ten działa w większości państw Europy. Po staremu partie określają się jako prawicowe, centrowe i lewicowe. Są to jednak tylko nazwy, a właściwa typologia partii zależy od tego, czy musi ukrywać swoją prostytucję, czy może ją uprawiać jawnie. Większość partii ma dziś charakter prostytucyjny. Jeśli elektorat partii ma sympatie prawicowe, konserwatywne i narodowe, partia taka musi ukrywać fakt, że sprzedaje swój naród i państwo, i zawsze używa do tego bezczelnej propagandy. Partia prostytucyjna udaje wówczas, że nie uprawia prostytucji. Jeśli natomiast partia ma elektorat lewicowo – liberalny, wówczas nie musi ukrywać swej prostytucji, bo jej elektorat godzi się na to. Wówczas partia używa propagandy żeby zmienić nazwę prostytucji na jakiś powszechnie uznane pozytywne wartości, np. prawa człowieka lub ratowanie planety.

MOLOCH

Również jest konsekwencją Religii Lustra i odnosi się do sfery okołoseksualnej. Jest ona szczególnie doniosła, bowiem seks to nie tylko przyjemność, ale również dzietność, demografia, łącznik kobiety i mężczyzny, tworzący rodziny i jeden z czynników sterowania społecznego. Gdy zaburzana jest równowaga zachowań seksualnych, społeczeństwo zaczyna chorować, a w końcu upada, pokonane lub wchłonięte przez jakąś silniejszą grupę, która seks ma lepiej poukładany.

Moloch to bóstwo fenicko – kananejskie, przybierające kształt ludzkiej postaci z wyciągniętymi rękami i głową byka. Na rękach posągu demona urządzano palenisko, na którym składano w ofierze noworodki i małe dzieci, poprzez palenie ich ciał. Historycy i archeolodzy nie są do końca zgodni, czy dzieci palono żywcem, czy po śmierci. Ofiarę tą nazywano przejściem przez ogień. Tak samo, jak dwa poprzednie kulty, ten również ma dziś wymiar indywidualny i zbiorowy.

Wymiar indywidualny polega na używaniu przez ludzi swojej seksualności w celach kultowych. Dana została ludziom, tak, jak całej przyrodzie płodność, aby się rozmnażali, zapełniali ziemię i czynili ją sobie poddaną. W tym celu ród ludzki podzielony jest na kobiety i mężczyzn, których jest mniej więcej po równo. Mężczyzna i kobieta pożądają się nawzajem i czują do siebie pociąg, gdy więc wybiorą się z tłumu i poznają bliżej, dążą do obcowania płciowego, czyli stosunku seksualnego. W sposób naturalny mężczyzna zapładnia kobietę, która zachodzi w ciążę i rodzi nowego człowieka. W momencie poczęcia, czyli połączenia komórek rozrodczych kobiety i mężczyzny Bóg stwarza duszę człowieka i tchnie ją w kształtujące się ciało. Zdolność taką ma z zasady każda kobieta i każdy mężczyzna, mogą więc łączyć się ze sobą ludzie obcy, którzy po stosunku się rozchodzą. Tak robią zwierzęta.

Jednak człowiek został wyposażony w bogatą sferę uczuć, i między dwojgiem ludzi pojawia się miłość, która pcha ich ku sobie, tak, że zarazem pragną swojej seksualności i swojego towarzystwa. Chcą więc być ze sobą w dzień i w nocy, przyjmując wszystko, co ta relacja przynosi. Istnieje poza tym w kobietach silny instynkt macierzyński, tak, że pragnie ona mieć potomstwo, a zarazem kocha mężczyznę. Ten z kolei kocha kobietę, a jego męski instynkt pcha go do jej zapłodnienia. W związku kobiety i mężczyzny wspaniale łączą się ze sobą cechy biologiczne i metafizyczne, ciała i dusze, elementy ludzkie i boskie. Zrodzone potomstwo potrzebuje opieki, a potem wychowania. Prawidłowość tego procesu wymaga zgodnego współdziałania rodziców przez wiele lat. Poza więc pożądaniem i miłością do siebie łączy ich również miłość do wspólnego dziecka. Pozostają ze sobą w dzień i w nocy, nadal się pragnąc i powołując na świat kolejne dzieci. Najlepszą formułą współżycia płciowego, a zarazem społecznego dla każdego człowieka jest więc życie rodzinne, którego podstawą jest sakramentalne małżeństwo. Ono sprawia, że związek dwojga jest trwały, płodny i funkcjonalny. Korzyść z tego odnoszą wszyscy – małżonkowie, dzieci i całe społeczeństwo. Z prawidłowych związków wychodzą bowiem prawidłowo ukształtowani ludzie, przenoszący prawidłowe wzorce dalej w kolejne pokolenia. I tylko sami ludzie mogą to zepsuć, i Zachód zrobił wszystko, aby zniszczyć tą harmonię.

Trwałość takiego związku, jego płodność, wydolność wychowawcza i wydajność ekonomiczna wymaga uregulowania zachowań seksualnych. Mężczyźni i kobiety muszą przyjąć założenie, że pożądanym środowiskiem relacji seksualnych jest małżeństwo, a pierwszorzędnym celem seksu jest zapłodnienie, dopiero drugorzędnym zaspokojenie potrzeb. Seksowi towarzyszą bardzo silne emocje i przyjemności zmysłowe, tak więc ludzie wciąż o nim myślą i dążą do zaspokojenia swoich pożądań. Jeśli jednak używają seksu niezgodnie z jego pierwszorzędnym przeznaczeniem, nie powstają rodziny i nie rodzą się dzieci. Za pomocą seksu można osiągnąć wiele korzyści. Jeśli pojawia się coś, czego ludzie pragną, pojawiają się zaraz pokusy oraz prawa rynku.

Przedsiębiorcze jednostki mogą z łatwością wykorzystać z jednej strony pożądanie, a z drugiej atrakcyjność seksualną. Jest to dziś dużo łatwiejsze, z powodu masowej apostazji i odrzucenia blokad religijnych i moralnych. Połączenie kultu Mefistofela i Mammona daje dziś ludziom łatwość używania siebie do uzyskania osobistych korzyści. Do tego dochodzą silne przyjemności, czerpane z seksu. Korzyść i przyjemność, które są z natury dodatkiem do seksu i nagrodą za jego prawidłowe używanie stają się ważniejsze, niż sam seks, pomija się więc wszelkie inne konsekwencje relacji seksualnej. Wyznawcy lucyferycznych kultów używają dziś na masową skalę seksu na sposób masturbacyjno – prostytucyjny. Obejmuje to rozwiązłość, czyli nieregularne stosunki seksualne z różnorodnymi partnerami, antykoncepcję, szczególnie hormonalną lub stałą, aborcję, aberracje seksualne oraz kreatywne podejście do płci. Wszystkie te zachowania są dziś masowe lub masowo akceptowane. W ten sposób narody Zachodu zmieniają lub już zmieniły swój status, z chrześcijańskich na lucyferyczne.

Prywatne praktyki religijne mają swoje odpowiedniki w praktykach publicznych. Dziś kult bóstw lucyferycznych stał się na Zachodzie normą ustrojową, został bowiem uznany za prawa człowieka w ogólności, a prawa kobiet w szczególności. Lucyferyczne credo – „będziecie jak bogowie” zostało sprytnie ukryte pod hasłami globalnych praw człowieka, wolności jednostki, demokracji i wartości europejskich. Przykład idzie z góry na dół. Najpierw religia Lucyfera została przyjęta przez globalne organizacje ponadnarodowe, jak ONZ i jej agendy, potem przez organizacje kontynentalne, jak Unia Europejska, potem przez spętane i uzależnione rządy krajowe, jak państwa członkowskie UE, w tym III RP. Równocześnie rozpowszechnił się kult bóstw lucyferycznych oddolnie wśród narodów, a na końcu państwo uprawnieniami swoich parlamentów i działaniami rządów przyjęło kult Lucyfera do swojego porządku prawnego. Następnie rządy utrwalają nową konfesję na dwa sposoby. Sposób pierwszy, czynny, polega na przyjęciu rozwiązań prawnych, jak np. przepisy o aborcji, eutanazji, antykoncepcji, zmianie płci, przywilejach dla mniejszości. Polega też na realizacji polityk społecznych, narzucanych przez Mózg Świata. Najczęściej mają one posmak genderowo – równościowo – feministyczny. Przykładem choćby krajowe plany odbudowy po pandemii i wszystkie polityki Unii Europejskiej. Sposób drugi, bierny polega na akceptowaniu przez rządy, aby na terenie ich krajów swobodnie działały organizacje i agenci globalistów. Przykładem działalność mediów, fundacji, ekspertów, celebrytów, polityków. W ten sposób nawet ci ludzie, którzy sami z siebie nie byliby skłonni przyjąć religii Lucyfera są do tego zmuszani przez całe otoczenie kulturowe i szeroko pojęty system. Kulty lucyferyczne stają się powszechne, oficjalne i coraz częściej nakazane, i kurczy się przestrzeń, w której można się schronić. Nawet prywatny dom rodzinny nie jest już bezpieczny. Systemy bowiem wdzierają się coraz mocniej do rodzin, używając pretekstów ochrony praw kobiet, dzieci, a także systemu edukacji.

Przykładem lucyferycznej ochrony, a raczej zniewolenia kobiet są nowe przepisy o gwałcie, również nowe przepisy o przemocy domowej i Konwencja Stambulska. Globaliści sprzedają narrację, że kobiety są na każdym kroku zagrożone przez mężczyzn, nie tylko na ulicy i w miejscu pracy, ale przede wszystkim w domu, ze strony męża alias coraz częściej partnera. Molestowanie, gwałt, przemoc fizyczna, psychiczna i ekonomiczna, mobbing, dyskryminacja, szklany sufit, gaslighting i wiele innych określeń. Wciąż wymyślane są nowe.

Kobieta jest więc stale ofiarą, a mężczyzna stale agresorem, czekającym, aby zastosować przemoc seksualną. Dlatego kobieta dostała narzędzia ochrony, w każdej chwili może poinformować służby sama lub przez wyznaczonych specjalistów. Niekoniecznie ona sama musi to robić, coraz częściej wystarczy zgłoszenie osoby trzeciej. Dzielne służby, dysponujące przemocą fizyczną i prawną natychmiast ratują kobietę od zagrożenia i usuwają z jej otoczenia, a jeśli zechce, z jej życia niepożądanego mężczyznę, dawnego męża lub partnera. Również poza domem kobieta może w każdej chwili liczyć na ochronę służb, jeśli uzna, że jakiś patriarchalny samiec narusza jej prawa. Służby muszą też być gotowe na wypadek, gdyby kobieta nie byłaby w stanie wezwać pomocy, z powodu przeszkody fizycznej (on ją obezwładnia), psychicznej (ona nie jest w stanie uwolnić się od niego psychicznie), ekonomicznej (on ma pieniądze), lub innej (ona jest pod wpływem alkoholu lub narkotyków). Służby muszą też uwzględnić sytuacje, w których kobiety nie chcą donosić na mężów, partnerów, współpracowników lub przypadkowych przechodniów. Lucyferyczna narracja globalistów, której uległy już rządy głosi, że taka kobieta ma fałszywą świadomość (to pojęcie wzięte z Marksa), i trzeba ją ratować mimo jej woli. W tym celu kontrola systemu musi być absolutna, każda kobieta w każdej chwili powinna być monitorowana, czy nie dzieje się jej krzywda. System musi nad wszystkimi kobietami roztoczyć opiekę, a każdy kontakt z mężczyzną powinien być rejestrowany i uzyskać akceptację systemu. W tym kierunku idzie Zachód, i jest to wprost skutek przyjęcia lucyferyzmu.

Kwalifikowaną formą włamania systemu do rodzin jest edukacja seksualna i równościowa, narzucana rządom przez ONZ, WHO, UNESCO, UNICEF, UE i inne agendy. Jest to jeden z celów trwającej od lat 60-tych podmiany narodowych systemów edukacji na jednolity system globalny. W UE nazywa się to Europejski Obszar Edukacyjny i ma powstać w 2025 r. Polska ma do niego wejść rok później. Szkoła ma się zmienić na odwrót, to znaczy zamiast uczyć ma pilnować, aby ludzie nie umieli zbyt wiele. Tradycyjna szkoła chroniła dzieci przed zgorszeniem i zepsuciem, w tym seksualnym, nowa szkoła na odwrót, będzie systemowo dzieci gorszyła i psuła, szczególnie seksualnie. Na Zachodzie jest to już, w Polsce ma nastąpić w ciągu najbliższych lat. Pranie mózgu zacząć ma się już w przedszkolu i trwać przez całą edukację. Dzieci mają być oduczane swoich naturalnych odruchów i zachęcane do zachowań odwrotnych. Narzucany będzie pogląd, że płeć, naturalne zachowania i role płciowe, rodzinne, a także seksualność ludzka są konstruktami społecznymi i można je kształtować dowolnie. Prowokowane będą wszelkie zachowania niestandardowe, a gdy się pojawią, natychmiast będą utrwalane, wzmacniane i wskazywane jako norma. Dzieci poznają swoje prawa seksualne i reprodukcyjne. Wcześnie dowiedzą się, jak uprawiać bezpieczny seks, jak sprawiać sobie przyjemność, jak uprawiać masturbację, jak stosować antykoncepcję, jak skorzystać z aborcji, jak poprosić o wsparcie psychiczne, jak wezwać służby. Jakikolwiek sprzeciw, w tym niezgoda rodziców na manipulacje ich dziećmi przez szkołę będzie ścigany i traktowany jako przemoc domowa. W przypadku dziewczynek dojdzie jeszcze wzmożenie feministyczne. Rodzice będą mogli wychowywać dzieci tylko w zgodzie z systemem, w innym przypadku grozi odbieranie. W celu skutecznej kontroli lucyferycznej musi powstać system inwigilacji i kontroli rodzin, i system taki powstaje, co widać także w Polsce. Jest on tworzony po hasłami Edukacji Włączającej, Edukacji dla Wszystkich, ochrony małoletnich przed przemocą, wyrównywania szans edukacyjnych dziewcząt, wsparcia psychicznego, edukacji zdrowotnej. Nowy przedmiot szkolny o podobnej nazwie ma wejść jako obowiązkowy do polskich szkół już 2025 r. Patrząc na inne państwa zachodnie, gdzie takie rozwiązania już obowiązują, możemy spodziewać się, że pod tytułem pięknych haseł nastąpi systemowe molestowanie seksualne dzieci oraz przygotowanie do prostytucji, zarówno tej prywatnej, jak i zawodowej, zwanej sexworkingiem. Oznacza to systemowy gwałt na młodych pokoleniach i namawianie ich do prostytucji. Lucyferyczne państwa Zachodu występują w roli stręczycieli własnych dzieci.

Dzieje się to w tej chwili, na prawie całym Zachodzie, niegdyś chrześcijańskim, także w Polsce. Ludność albo o tym nie wie, bo wiedzieć nie chce, albo skupia się na szczegółach, nie widząc całości, albo akceptuje te procesy, ponieważ sama przyjęła lucyferyczną wiarę. Hierarchia Kościoła z jednej strony reaguje na pewne działania lucyferystów, z drugiej popiera je i sama się w nie włącza. Nawet jednak tam, gdzie reaguje, robi to za słabo. Większą rolę w stawianiu oporu prawom Lucyfera odgrywają świeccy wierni.

Można więc wyodrębnić kilka powszechnych praktyk lucyferycznych, stosowanych codziennie na Zachodzie. Praktyki są wykonywane lub akceptowane przez większość ludności, i należy je traktować jako praktyki religijne. Zawsze odnoszą się do natury człowieka i jej praw, są jednak ich nadużyciem. Praktyki te zwykle łączą w sobie więcej, niż jeden kultów lucyferycznych w różnych proporcjach, przy czym kult Mefistofela jako pierwotny występuje zawsze. Można więc wyróżnić następujące praktyki nadużycia: uczuć, seksualności, płodności, macierzyństwa, płciowości.

  1. Nadużycie uczuć. Głównie chodzi tu o empatię i miłość, co prowadzi do fałszywego miłosierdzia. O empatii mówi się dziś wszędzie. Pierwotnie oznaczała chęć i zdolność zrozumienia uczuć innego człowieka. Dzisiejsze rozumienie empatii nakazuje afirmować jakiekolwiek uczucia, emocje i czyny innej osoby. Wyjątkiem są narodowcy i katolicy, ich empatia zwalcza. Miłość też została sfałszowana do szczętu. Dziś istnieje jedno tylko rozumienie miłości – miłość erotyczna, ale i ona została zamieniona z emocjami i popędami. Dziś więc miłością nazywa się chwilową emocyjkę i żądzę człowieka dobrostanu. Tymczasem właściwa miłość to pragnienie dobra drugiej osoby, dla samego jej dobra, bezinteresownie, ponieważ drugi człowiek ma nieśmiertelną duszę, czyli iskrę Bożą. Współcześnie natomiast sfałszowano to pojęcie tak, że człowiek, który ma emocje lub popęd uważa, że kocha i wszystko mu wolno. Tak sfałszowana miłość jest używana jako uzasadnienie wszelkich grzechów. W istocie człowiek dobrostanu nie kocha nikogo poza sobą, a raczej swoim obrazem w lustrze. Jeśli nawet pojawia się inna osoba, to wyznawca Religii Lustra traktuje ją jako pretekst do wylania własnych uczuć, w których ślepo się zakochuje. Taka miłość nie jest miłością do człowieka, tylko miłością do własnych stanów psychicznych. Ludzie dobrostanu, wyznawcy Religii Lustra robią więc najbardziej podłe i nikczemne rzeczy, kłamią, zdradzają, nadużywają zaufania, traktują przedmiotowo, wykorzystują emocjonalnie, materialnie i seksualnie, ale skoro robią to „z miłości”, uznają, że mogą, i są usprawiedliwieni. Poznał kochankę, odejdzie od żony, bo się zakochał. Nowe ciacho w pracy, więc ona zdradzi partnera, bo miała do tego prawo, poza tym niczego nie przysięgała. Nikt nie będzie im stał na drodze do ich szczęścia, nawet mąż, żona, dzieci, nie mówiąc już o partnerach na kocią łapę. I wszyscy ci pozostawieni na lodzie muszą to empatycznie zaakceptować, przecież nasza miłość się wypaliła, kocham teraz kogoś innego, nie ma już motyli w brzuchu, niczego już do ciebie nie czuję, nie mamy już wspólnych zainteresowań, nie będą z tobą siedzieć wbrew sobie. A jak nie – to sądy, policja, biegli, a dzieci, szarpane przez niewiernych rodziców – wyznawców Religii Lustra – do psychomagów na terapie. Nadużycie uczuć stanowi praktykę kultu Mefistofelesa i czasem Mammona.
    _
  2. Nadużycie seksualności polega na swobodnym używaniu tego daru w celach innych, niż określa to nauka katolicka, a najlepiej ujmuje to Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r., kan. 1013 §1. Cel główny małżeństwa to zrodzenie i wychowanie potomstwa, cel drugorzędny uśmierzenie pożądliwości, oraz wzajemna pomoc małżonków w sprawach życiowych. Zostało to ujęte jasno i klarownie. Ludzie odczuwają pożądliwość, mają prawo, a nawet obowiązek seksu, z czego wynika logiczna konsekwencja, że do przyjemności i orgazmu też mają prawo. Kościół tego nigdy nie zabraniał, przeciwnie, pochwalał. Są tylko dwa zastrzeżenia – w małżeństwie między stałym mężem i stałą żoną, nie z różnorodnymi zmiennymi partnerami.
  3. Drugie zastrzeżenie, aby nie używać takich środków, które sprawiają, że z tego seksu nie będą mogły powstać dzieci. Coś, co stało się fundamentem cywilizacji, podstawą porządku społecznego, ośrodkiem osobistego szczęścia, uobecnieniem sensu życia, zabezpieczeniem praw kobiet i mężczyzn, oazą spokoju, źródłem życia, gwarantem transmisji wartości wyższych – to swoje bogactwo ludzie Zachodu pozwolili splugawić, opluć, wyżąć jak szmatę i odrzucić ze wstrętem i wzgardą. Zamiast żon i mężów wybrali tzw. partnerów i kochanków. Rządy i ludzie odrzucili małżeństwo na korzyść powszechnej prostytucji społecznej. Cóż za żałosny eufemizm – mój partner, moja dziewczyna. Dorośli ludzie, którzy powinny stanowić przykład dla swoich dzieci i innych ludzi, a zachowują się gorzej od barbarzyńskich ludów, które mają chociaż swoje prymitywne zasady, a ci postępowi dobrostanowcy robią to, na co mają akurat ochotę, bez żadnych zasad, poza przyjemnością i zyskiem. W seksualnych zmaganiach nie ma równości, mężczyźni mają popęd ustawiczny i prą do zbliżenia, istnieje więc rynek, generujący stały popyt. Z drugiej strony mamy kobiety, które inaczej realizują sferę popędową, dysponują jednak tym, czego potrzebują mężczyźni – kobiecą seksualnością. Dzisiejsze społeczeństwa Zachodu są więc rynkiem wzajemnych usług seksualnych, z malejącą ilością małżeństw i spadającą dzietnością. Kto ma przewagę ekonomiczną, ten decyduje, kto używa seksu dla przyjemności, kto dla zysku. Jeśli nazwiemy rzeczy po imieniu, to Zachód jest jednym wielkim domem publicznym, w którym kobiety, odkąd tylko osiągną dojrzałość płciową prostytuują się na masową skalę, a mężczyźni, których na to stać korzystają z ich usług. Nazywa się to miłością, ale w istocie jest zaspokajaniem potrzeb – ekonomicznych, towarzyskich i seksualnych, tyle że zapłata nie następuje bezpośrednio za godzinę, tylko poprzez wzajemną wymianę usług. Nie mówimy tutaj o rozwiniętym rynku prostytucji zawodowej, istniejącym równolegle, ale o zwyczajnym życiu przeciętnych dziewcząt i kobiet. Istnieje więc prostytucja zawodowa, zwana dziś sexworkingiem, i praktyka życiowa, zwana samorealizacją, która jest powszechną prostytucją społeczną. Nikt się temu nie dziwi, wszyscy niemal akceptują to i afirmują, matki, ojcowie, nauczycielki, celebryci, psychopedzi, politycy, nawet postępowi księża. A spróbuj to powiedzieć takiej postępowej kobiecie lub współczesnemu mężczyźnie, że to, co robią jest grzechem i prostytucją – następuje wrogość i koniec znajomości, a coraz częściej oskarżenia o mowę nienawiści. Nikt nie chce o tym mówić, bo powszechna prostytucja społeczna stała się prawem człowieka, a szczególnie prawem kobiet, na straży którego stoi lucyferyczne państwo. Nadużycie seksualności realizuje kult Mefistofelesa i Mammona. Na jego ołtarzu składają swoją seksualność rozwiąźli wyznawcy i wyznawczynie Religii Lustra.
    _
  4. Nadużycie płodności. Ludzie dobrostanu pragną seksu dla przyjemności i wymiernej korzyści, realizując te potrzeby w formie powszechnej prostytucji społecznej lub zawodowej. Taka działalność zmaga się jednak z pewnym problemem – ponieważ seks ze swej natury służy do prokreacji, to przy alternatywnym używaniu zawsze istnieje ryzyko niechcianego poczęcia. Mężczyzna, chcący seksu, ale nie ojcostwa ryzykuje, że zapłodniona przezeń kobieta będzie miała jakieś roszczenia do niego. Może będzie chciała się związać, może będzie nalegała na małżeństwo, a na pewno na alimenty. Jeśli urodzi się dziecko, taki mężczyzna nie będzie mógł pozostać beztroski i swobodny, pojawią się obowiązki. Kobieta, uprawiająca seks prostytucyjny, gdy znajdzie się w ciąży nie może robić tego wszystkiego, co wcześniej, traci więc atrakcyjność na rynku wzajemnych usług, bo wtedy więcej potrzebuje, niż może dać. Obciążona małym dzieckiem, nie może się realizować i robić upragnionej kariery. Jeśli dodatkowo ojciec dziecka nie należy do majętnych lub uchyla się od obowiązków finansowych, jest jej trudno samej z dzieckiem. Na szczęście dla ludzi dobrostanu współczesna medycyna i technologia znalazły na to środki – antykoncepcję. Można używać środków mechanicznych, lecz najlepiej dla współczesnych kobiet – wyznawczyń Mefistofelesa łączyć to z chemiczną antykoncepcją hormonalną. Wtedy nic złego się nie wydarzy, można robić karierę, jeździć na wyjazdy służbowe, integracyjne i turystyczne, brać udział w imprezach, odwiedzać kluby z przyjaciółkami, i wszędzie, w każdym miejscu realizować swoje pasje – poznawać nowych ludzi. Żaden mąż, żadna rodzina, żadne dzieci na głowie – życie z pasją, czerpać garściami, oddychać pełną piersią, wreszcie mogę robić to, co chcę, nikt mi niczego nie zabrania ani nie nakazuje, żaden ksiądz nie będzie się do mnie wtrącał, żaden zazdrosny facet, jak mu się nie podoba, niech poszuka innej, ja żyję po swojemu. Każda taka samorealizująca się Królewna Świata dobrze zna starą dykteryjkę: „bawimy się, jak damy, a jak nie damy, to się nie bawimy”. Impreza życia trwa w najlepsze, hulaj dusza, żyje się raz. Mężczyźni nie chcą być w tyle, pokażą, że oni nie gorsi, od czego wazektomia.
  5. I tak się bawią beztroscy ludzie Zachodu, nie pomni, kto będzie się nimi zajmował po pięćdziesiątce, kiedy młodych już nie będzie, bo i skąd, skoro kobiety wysterylizowały się dla zysku i przyjemności, a mężczyźni nie chcieli zostać ojcami. Emerytura nie starczy, miejsc w przytułkach i psychiatrykach zabraknie, ale będą ci ludzie mieli swój największy atut – najważniejsze prawo człowieka, prawo do przerwania nici swojego życia. Tak się sprzeciwią woli Bożej, tak hardo po raz ostatni powiedzą Bogu: „Nie”! Sami zdecydują, kiedy zejść z tego świata, a mówiąc prawdę, znajdą w tak głębokim dole nędzy i rozpaczy, że sami będą błagać o ten zastrzyk. Niedzietni ludzie dobrostanu wymrą bezpotomnie, jak dinozaury. Dokonają sami na sobie doboru darwinowskiego. Póki jednak są młodzi i młode, nie myślą o tym i używają siebie na sposób masturbacyjno – prostytucyjny.
  6. Nadużycie seksualności hetero jest kultem Mefistofelesa i Mammona, również Molocha – wtedy, gdy użyta zostaje tzw. „pigułka po”. Istnieje też forma kwalifikowana tego nadużycia, obejmująca aberracje seksualne. Oznacza takie używanie seksualności, które ze swej natury nie może służyć prokreacji. Jest tu więc kult Mefistofelesa, często też Mammona, a miejsce Molocha zastępuje już bezpośrednio Lucyfer. Jego kult nie jest czymś istotowo różnym od kultu jego pomniejszych bóstw, stanowi raczej logiczne dopełnienie. Praktyki takie łamią prawo natury i ustanawiają nowe. Człowiek stawia siebie w roli boga. Współcześnie praktyki te stały się nie tylko dozwolone, ale ubóstwione. Standardowe praktyki seksualne są co prawda powszechne, ale powoli stają się nudne dla ludzi dobrostanu. Państwa uznały niestandardowe sposoby za uprzywilejowane, więc ich uprawianie daje konkretne korzyści. W ten sposób państwa wyznają publiczny kult Lucyfera na dwa sposoby – czcząc jego bóstwa oraz popierając praktyki, które stosowane powszechnie doprowadziłyby do wymarcia ludzkości.
    _
  7. Nadużycie macierzyństwa. Stosunki seksualne prowadzą do zapłodnienia, ale można je wykluczyć za pomocą antykoncepcji. Jest ona powszechnie dostępna, a w szkołach dziewczęta uczą się, jak ją stosować. Jak widać, szkoła nie jest jednak najlepszym środowiskiem nauczania rzeczy praktycznych, lub uczennice nie uważały na lekcjach. Wciąż bowiem istnieje problem aborcji. Postępowcy i obrońcy praw kobiet domagają się pełnego dostępu dla każdej kobiety w każdym momencie ciąży, bez żadnych przesłanek, na wolne życzenie. Przy tak łatwo dostępnej antykoncepcji w ogóle nie powinno być problemu niechcianych ciąż. Musi tu tkwić jakiś problem głębszy. Większość postępowych kobiet domaga się prawa do aborcji na wszelki wypadek – jako ostateczny bezpiecznik. Liczą się więc z takimi sytuacjami, w których będzie seks bez antykoncepcji. Pomijając sytuację ciąży z gwałtu, która zdarza się rzadko, lub ciąży zagrażającej życiu kobiety, co też zdarza się rzadko, większość sytuacji potencjalnej aborcji dotyczy zwyczajnego współżycia, realizowanego jako układ wzajemnych usług.
  8. Dla większości tradycyjnych religii aborcja stanowi problem, i światopoglądu postępowego nie da się pogodzić z religijnym. Inaczej rzecz się ma w religii lucyferycznej. Tu jest na odwrót – aborcja jest najbardziej pożądana, jako przeprowadzenie przez ogień ofiary dla Molocha. Współczesna histeria proaborcyjna, dominująca w świecie białego człowieka staje się całkowicie zrozumiała. Mamy do czynienia z żarliwą wiarą religijną w bóstwa lucyferyczne. Zachód po apostazji w pełni zaakceptował wszystkie religie poza katolicyzmem, nie dziwota więc, że ludzie domagają się składania ofiar dla swoich bóstw. Ofiarą są zarówno istoty przeprowadzane przez ogień, jak i łona, z których je wydarto. Lucyfer ma szczególne upodobanie do takich ofiar, bowiem nieochrzczony człowiek zasadniczo nie może zostać zbawiony, po śmierci pozostaje w limbusie na wieczność. Za to kobieta po złożeniu ofiary Molochowi odczuwa wyrzuty sumienia. Są one jednak tłumione i wypierane przez dezinformację pięcioelementową. Kobieta zostaje więc przekonana, że zrobiła dobrze, skorzystała ze swojego prawa człowieka, przyczyniła się dobru ludzkości i planety. Żyje sobie z tym dalej, jednak niewyspowiadany grzech uwiera, co ma wpływ na dalsze związki i kolejne macierzyństwo, i jest to raczej wpływ redukcyjny. Kobieta, wyznawczyni triady Lucyfera, utrzymywana w złudzeniach przez dezinformację ma duże szanse umrzeć w swoich grzechach, bez pokuty i przebaczenia. Co dalej, mówić nie trzeba. Jest to oczywiście grzech dla chrześcijaństwa, natomiast dla wyznawców lucyferyzmu, do których należy większość ludzi Zachodu jest to religijną i etyczną cnotą. Nadużycia macierzyństwa stanowi pełną realizację wszystkich trzech kultów lucyferycznych.
    _
  9. Nadużycie płciowości. Postęp nauk, w tym medycyny jest niesamowity. Coś, co kilkadziesiąt lat temu było czystą fantazją, dziś stało się już normą, sankcjonowaną surowym prawem. Po Chwalebnej Rewolucji na brytyjskim tronie zasiadła dynastia hanowerska, królująca do dziś. Gdy na początku XVIII w. ostatecznie Parlament podporządkował sobie monarchię, ukuto takie powiedzenie: „Parlament brytyjski może wszystko, poza zamianą mężczyzny w kobietę”. Od tamtej pory nauki medyczne i społeczne dokonały wielkiego postępu, i barierę tą dało się pokonać. Dziś nie ma już żadnej przeszkody w kreatywnym podejściu do płci. Jest ich tak wiele, gdyż nauki humanistyczne i społeczne uznały płeć za konstrukt społeczny, płynny i zmienny dowolnie, a o płci danego człowieka decyduje jego samopoczucie. Te same nauki przekonują konsekwentnie, że dysforia płciowa to zjawisko powszechne i odwieczne, a jeśli kiedyś nie występowała, to tak się tylko zacofanym ludziom wydawało. Występowała zawsze, ale problem traktowano jako tabu, a ludziom, zmagającym się z dysforią nie oferowano wsparcia, tylko dyskryminację. Wszystkie różnorodne osoby siedziały więc w szafie i bały się wyjść. Nie było też wiedzy, technologii i procedur medycznych. Niedługo dowiemy się zapewne, że to Kościół blokował rozwój medycyny, inaczej można by było pomóc milionom ludzi znacznie wcześniej. Dziś każdy człowiek, jeśli tylko zechce, może stanąć przed lustrem i w całości poświęcić się Lucyferowi. To tak, jakby czcił wszystkie trzy bóstwa naraz. Można sobie skorygować płeć medycznie, i jest to nieodwracalne. To jedna z najwyższych form kultu i zawierzenia bóstwu. Prawo ludzi do kultu lucyferycznego jest gwarantowanym prawem człowieka w wielu krajach, i jednym z głównych postulatów ONZ i UE. Nareszcie człowiek może się uwolnić od swojej natury i powiedzieć Bogu: „non serviam”. Nareszcie każdy może być, kim zechce. Ludzkość nigdy wcześniej nie osiągnęła tego poziomu wolności. Oto dopełnienie obietnicy, złożonej niewieście w ogrodzie Eden: „będziecie jak bogowie”. Tak też ma się poczuć współczesny człowiek, stojący przed lustrem Mefistofelesa. A państwo ma mu to umożliwić, i dla zachęty zorganizować publiczny kult, aby każdy mógł wybrać wolność Lucyfera zamiast wolności dzieci Bożych. A żeby nie wodzić ludzi dobrostanu na pokuszenie, by przypadkiem nie wybrali tego drugiego, zakazuje się mówić o tym wyborze, ucząc od przedszkola o możliwości wyboru płci i tożsamości.

To najbardziej powszechne, chociaż nie jedyne praktyki religijne lucyferyzmu, czyli dominującej religii Zachodu. Nasuwa się pytanie, dlaczego ludzie wybierają tą wiarę, a odrzucają chrześcijaństwo. Odpowiedź jest oczywista: z powodu skłonności do grzechu, pozostałej po grzechu pierworodnym, oraz powszechnej apostazji. Ta z kolei jest możliwa dzięki postępowi technologicznemu, zaprzestaniu przez hierarchię Kościoła walki o dusze ludzkie, dezinformacji pięcioelementowej, przyjęciu lucyferyzmu przez organizacje ponadnarodowe i rządy. Zostało to wyjaśnione obszernie w części I. Osobisty wybór lucyferyzmu przez jednostki staje się w tej sytuacji czymś oczywistym i automatycznym. Nasuwa się kolejne pytanie, czy wybór tych ludzi jest skuteczny, skoro nie zdają sobie sprawy z jego konsekwencji. Na to należy odpowiedzieć twierdząco, gdyż jeśli tego nie wiedzą, to tylko dlatego, że nie chcą wiedzieć, a to z kolei dlatego, że im tak przyjemnie i wygodnie. Przynajmniej do czasu, sumienie w końcu zacznie uwierać każdego, ale większość jest zbyt pyszna, aby przyznać się do własnych błędów, i zbyt leniwa, aby zmienić swoje życie. Większość wyznawców Religii Lustra zetknęła się z nauką katolicką, a nawet jeśli nie, miała taką możliwość. Każdy ma poza tym własny rozum, a w nim sumienie, oraz wolę. Nic nie usprawiedliwia człowieka, który dobrowolnie zakopuje te talenty.

Zwykli ludzie czerpią z lucyferyzmu korzyści, dlatego weń wierzą i żyją według jego wskazań. Z tego też powodu nie buntują się przeciw lucyferycznym rządom w swoich państwach, w Unii Europejskiej i w ONZ. Podzielają tą samą wiarę, co zbrodnicze elity. Korzyści lucyferyzmu są oczywiście chwilową iluzją, ale bardzo sugestywną. Korzysta ona bowiem z najbardziej zwierzęcych mechanizmów popędowych, tkwiących w każdym człowieku, do czego ludzie nie chcą się przyznawać, nawet sami przed sobą. Żyją więc na sposób zwierzęcy, ale kupują iluzję, że jest to słuszne i szlachetne. Zwykli ludzie wierzą, że dzięki lucyferyzmowi będą mieli przyjemność, wygodne życie i dobre samopoczucie cały czas. Nie myślą o przyszłości, po odrzuceniu chrześcijaństwa wydaje im się, że ich „teraz” trwa wiecznie. Lucyferyczną propaganda zapewnia ich, że jest to prawo człowieka, i że lucyferyzm zapewni im to całkowicie za darmo, a oni sami nie będą musieli ponosić żadnych kosztów i wysiłków. Lucyferyczny sposób życia nazywa się dobrostanem i samorealizacją. Ludzie władzy wierzą bardzo podobnie, z tym, że mają oni większe ambicje i apetyty, więc lucyferyzm przekupuje ich łatwym zyskiem w postaci grantów i dotacji, co jest ukrytym rabunkiem narodów. Wszyscy ludzie władzy godzą się jednak brać kradzione bogactwa, wydarte narodom podstępem i gwałtem, stając się w ten sposób wspólnikami zbrodni. Bardzo trudno dotrzeć jest z tą wiedzą do jednych i drugich, ponieważ musieliby uznać swoje własne grzechy, zmienić sposób życia, ponieść trudy, zmierzyć się z przeciwnościami. Gdyby tak zrobili, skutkiem tych działań byłaby własna wolność. Większość z nich jednak nie chce niczego zmieniać, żyją więc w złudzeniu wolności, czyli w zniewoleniu. Prawdziwą formułą ich życia jest powszechna prostytucja społeczna oraz pasożytnictwo, finansowane za pomocą wyzysku, kradzieży i gwałtu. Ten stan rzeczy jednak się kończy i niebawem zabraknie finansowania. Burdel Zachodu ostatecznie zbankrutuje.

Pojawia się pytanie, co z tego mają gnostycy, członkowie Mózgu Świata? Nie wiemy tego bezpośrednio, lecz wywodzimy z logicznych przesłanek. Lucyferyzm ma dwa cele – doczesny, materialny, oraz wieczny, duchowy. Ten pierwszy realizują gnostycy, wykonując wolę swojego pana, w zamian otrzymując władzę, potęgę pieniądza i wpływy pośród ludzi. Ten drugi jest podzielony. Gnostycy chcą osiągnąć pozycje bogów, by panować nad światem materialnym i dostąpić nieśmiertelności. Ich pan natomiast dąży do tego, aby jak najwięcej dusz ludzkich nie dostąpiło zbawienia i trafiło do piekła. Wykorzystuje spryt i inteligencję gnostyków i pomaga im budować ziemską potęgę. Żyją więc w symbiozie, z góry skazanej na porażkę.

Ostatnie wreszcie zagadnienie, jak się oprzeć lucyferyzmowi, skoro jest tak powszechny i potężny. Wielu ludzi dobrej, acz słabej woli traci rezon i wiarę w możliwości obrony. Wielu też mówi o kontrrewolucji konserwatywnej. Ani jedno, ani drugie właściwe nie jest. Bronić należało 50 lat temu, ale wtedy nie miał kto, bo nikt nie wiedział, co się szykuje. Konserwatyzm w sytuacji powszechnego lucyferyzmu byłby jego podtrzymaniem. Nie czas na kontrrewolucję, nie da się powstrzymać tego, co już się dokonało. Największa rewolucja dzieje się bowiem nie w prawach, nie w salach parlamentów, nie na polu bitew, nie w laboratoriach ani w halach fabrycznych. Największa rewolucja dokonuje się zawsze w ludzkich umysłach, i właśnie niedawno się dokonała – rewolucja lucyferyczna. Jeszcze się nie zakończyła, wciąż trwa, ale właściwie zaczyna już się dopalać. Należy cierpliwie poczekać, aż ludzie odczują sami na sobie skutki swojej apostazji. Dopiero, gdy zaczną cierpieć, będą w stanie przyjąć zdrową naukę, a i to nie wszyscy. Mówimy jednak o większości. Poza nią pozostaje aktywna, twórcza mniejszość, która już teraz musi zacząć się jednoczyć.

Jedyną drogą odbudowy jest chrześcijaństwo, innej nigdy nie będzie. Ludzie, którzy nie chcą, aby ich narody przestały istnieć, muszą przyjąć dwie idee jako jedyne sztandary, pod którymi mogą zwyciężyć – katolicyzm, dzięki któremu rozpoznają, co jest dobre, co złe, co prawdą, co fałszem, oraz nacjonalizm, który wskaże im, kto jest przyjacielem, kto wrogiem. Mówiąc o katolicyzmie, mówimy oczywiście o odwiecznej wierze i nauce, głoszonej przez Kościół przed Soborem Watykańskim II, nie o tym, co jest teraz. Początek odbudowy musi dokonać się w ludzkich umysłach, poprzez budowę świadomości o rzeczywistym stanie rzeczy. Przyjdzie też moment działania, ale wszystko w swoim czasie i porządku. Dostarczamy Wam wiedzy, staramy się też obudzić wiarę, aby powstała wola.

Niniejszy, dwuczęściowy tekst o religii panującej Zachodu jest diagnozą. Poza tym tworzymy program pozytywny odnowionego narodu i państwa. Twierdza Kulturowa – to jego nazwa.

Koniec cyklu.

__________________

Religia panująca Unii Europejskiej. Cz.II z II, Bartosz Kopczyński, 27 września 2024

Ceremonie, nadzieje igrzysk, Molocha. Analiza, cz. VI: Paryż wart jest mszy

Ceremonia otwarcia igrzysk. Analiza, cz. VI: Paryż wart jest mszy

Bartosz Kopczyński 4 sierpnia 2024 wtowarzystwie.pl/ceremonia-otwarcia-igrzysk-analiza-cz-vi-paryz-wart-jest-mszy

„Jak skała, jak blok lodu stali ludzie Północy” – tak zachowywali się przodkowie Francuzów przed Rewolucją. Bitwa pod Poitiers w 732 r. zatrzymała najazd islamu na Europę. Trzeba nam dziś nowego Poitiers, a do tego trzeba wierzyć w Boga. https://picryl.com/media/pictures-of-english-history-plate-xxxii-battle-at-poitiers-58c4c4

Ostatnie, najważniejsze ogniwo cyklu, omawiającego ceremonię otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu A.D. 2024. Część niniejsza rozrosła się w esej, traktujący nie tylko o samej ceremonii, ale też o kobietach, państwie, ustroju, narodach, religii i przyszłości – nie tylko Francji, ale również Europy i Polski. Tekst jest długi i niełatwy, wierzę jednak, że nie zrażą się, którzy powinni go przeczytać.

Proszę najpierw przeczytać cz.I:

Ceremonia otwarcia Igrzysk. Analiza, cz I – Ca-ira.

Następnie proszę przeczytać cz.II:

Ceremonia otwarcia Igrzysk. Analiza, cz. II – Wściekłość gilotyny.

Potem cz. III:

Ceremonia otwarcia igrzysk. Analiza, cz. III – Narzeczone-gilotyny

Dalej cz. IV:

Ceremonia otwarcia Igrzysk. Analiza, cz. IV – Odlot-czarowników

Przedostatnie część, V:

Ceremonia otwarcia Igrzysk. Analiza, cz. V – Wielki kozioł

OTO WIĘC CZĘŚĆ SZÓSTA, OSTATNIA Z CYKLU

APOTEOZA SODOMY

Realizacja idei gnostyckiego świata, do której dąży Bestia i współpracujące grupy wymaga likwidacji podstawowych instytucji życia społecznego i prywatnego. Zaczęto od religii i władzy, teraz Rewolucja sięga po najbardziej intymne sprawy ludzkie – umysł i seksualność. Dlaczego umysł – to oczywiste, kto panuje nad myślami ludzi, ten panuje nad ich decyzjami, a w konsekwencji nad ich życiem. Seksualność jest już mniej rozpoznanym aspektem, ponieważ w ludziach wciąż jeszcze tkwią katolickie przyzwyczajenia, że są to sprawy prywatne i nie powinny być przedmiotem zainteresowania rządu. Rewolucja chce inaczej, nie ma być prywatności, a seksualność jest jednym z głównych przedmiotów zainteresowania władz i sprawą publiczną. Dzieje się tak z dwóch powodów – popędu i płodności. Popęd seksualny zasadniczo ma każdy, i jest on bardzo silną motywacją ludzkich działań. Płodność decyduje o tym, czy będą rodzili się ludzie, czy będą nadal rodziny, narody i czy będzie miał kto wytwarzać dobra, niezbędne wszystkim.

Optymalnym sposobem realizacji zadań, wynikających z popędu i płodności jest rodzina, której podstawą jest więź kobiety i mężczyzny. Sprawdzonym sposobem regulacji kwestii, związanych z seksualnością jest system etyczny, czyli moralność, dopasowana do ludzkiej natury, rzeczywistych potrzeb, wynikająca z doświadczeń długiego trwania i mająca umocowanie w trwałej religii, niezależnej od wszelkiej władzy ziemskiej. Gnostycy natomiast chcą stworzyć świat, w którym będą zarządzać każdym człowiekiem, między innymi manipulując popędami i warunkami ich zaspokajania. Zarządzanie seksualnością jest obok pieniądza ich najsilniejszym narzędziem panowania.

Realizacja celów gnostyków od zawsze napotyka na kilka fundamentalnych przeszkód, wymienionych w Imagine Lennona. Najpoważniejszymi są: chrześcijaństwo i Kościół katolicki oraz normalna rodzina. Obydwie struktury zostały zaatakowane podczas rytuału paryskiego. Chrześcijaństwo i Kościół poprzez antymszę, a rodzina za pomocą nachalnej promocji rozwiązłości seksualnej, perwersji i zboczeń. Sfera seksualna została zaburzona, zabrudzona i zohydzona. Naturalny popęd seksualny wykoślawiono w sposób skrajny. Można powiedzieć, że był to typowy dla Rewolucji brutalny, zbiorowy gwałt na ludzkiej seksualności. Nawet spontaniczne gesty sportowców, nie mające znaczenia seksualnego przedstawili jako homoseksualne awanse. W ten sposób gnostycy budują odczucia skrajne wobec sfery seksualnej: z jednej strony ochota, by rzucić się w wir bachanaliów, z drugiej – obrzydzenie. Znika gdzieś normalność, bezpieczna strefa, w której ludzie najlepiej się czują, gdzie mogą się kochać i mieć dzieci.

Natomiast płodność została zasadniczo usunięta, co wynika z projektu Paneuropy, zakładającego wymianę rdzennej ludności Europy na napływową, sprowadzoną specjalnie w tym celu. Realizacja tego planu wymaga, aby biali Europejczycy napotykali na rozmaite trudności w reprodukcji, takie, jak antykoncepcja, bezpłodność i aborcja. Antykoncepcja związana jest ściśle z rozwiązłością, będącą od lat 70-tych podstawą wychowania na Zachodzie, szczególnie dziewcząt, oraz podstawą propagandy, kierowanej do młodych kobiet. Życie, oparte na rozwiązłości zachęca do antykoncepcji hormonalnej, a ta zachęca do rozwiązłości. Splot tych okoliczności powoduje taki skutek, że młodzi ludzie nie chcą zakładać rodzin i mieć dzieci, natomiast chętnie oddają się coraz bardziej wyuzdanej i perwersyjnej rozpuście. Przy tak niezdrowym życiu kobiety, regularnie używające antykoncepcji hormonalnej od początku dojrzałości płciowej sterylizują się na własne życzenie, co jest jednym z głównych powodów bezpłodności. Istnieją też podejrzenia co do dodatków do wody, żywności i szczepionek, powodujących takie zmiany hormonalne u chłopców, że jako mężczyźni mało są męscy. Aborcja także została zaznaczona podczas rytuału. Kilka ozłoconych, pomnikowych bohaterek to zasłużone bojowniczki aborcji i antykoncepcji. Również pomnik byczej głowy z brązu, widoczny za masztem flagowym może wskazywać na taką konotację. W komentarzach dostrzeżono ten obiekt i porównano do złotego cielca. To porównanie jak najbardziej pasuje, nie tylko zresztą do gnostyków, jest bowiem cechą ogólnoludzką. Ważniejsze wydaje się inne skojarzenie. Kształt głowy byka i poroża bardzo przypomina Molocha, bóstwo fenickie i kananejskie. Składano mu ofiary z niemowląt, paląc je żywcem na specjalnym palenisku, co nazywano przejściem przez ogień. Od marca 2024 roku w konstytucji Republiki Francuskiej istnieje zapis, że aborcja jest konstytucyjnym prawem kobiety. Projekt przeszedł stosunkiem głosów 780 za i 72 przeciw, głosowanie urządzono w Wersalu – dawnej siedzibie królów Francji, a ludność tego kraju przywitała nowe prawo z entuzjazmem. Rewolucja tak zmieniła ludzkie umysły, że teraz Anty-Francja składa swoje dzieci w ofierze Molochowi, cieszy się z tego, czuje dumę i będzie walczyć zbrojnie w obronie tego kultu. Należy wszelako pamiętać, że rzeźba byka znajduje się w tym miejscu od 1937 roku, a jej koincydencja z ceremonią może być dziełem przypadku.

FALLICZNA ILUMINACJA

Rok 2024 jest dla Francji momentem symbolicznym, bardziej, niż wydaje się mieszkańcom tej krainy i postronnym obserwatorom. Nastąpiło bowiem oficjalne domknięcie procesu, rozpoczętego 14 lipca 1789 roku. Rewolucji zajęło 235 lat dokonanie zaplanowanych zmian w ludzkich umysłach. Od szturmu na Bastylię do wpisania do konstytucji prawa do dobrowolnego przerywania ciąży jako obywatelskiego prawa kobiet oraz mężczyzn transseksualnych, co obecnie zapewnia art.34 Konstytucji Republiki. Inicjatywa pojawiła się w parlamencie francuskim w reakcji na uchylenie w 2021 r. przez Sąd Najwyższy USA wyroku Roe v. Wade, znosząc na poziomie federalnym legalność aborcji, a także na orzeczenie polskiego Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. Projekt ustawy zgłoszony został przez skrajną lewicę oraz poparty przez wszystkie liczące się siły polityczne, łączne ze Zjednoczeniem Narodowym Marine le Pen. Podczas debaty powoływano się na Rewolucję i prawa kobiet, które przyniosła. Zmianę uchwalono przytłaczającą większością głosów, co powitano owacją na stojąco i iluminacją Wieży Eiffla. Ponad 80% obywateli tego państwa popiera aborcję, a co trzecia kobieta jej dokonuje. Nowe brzmienie Konstytucji uznaje za normę konstytucyjną nie tylko aborcję, ale także transseksualizm. Zanim zmieniono Konstytucję, aborcja była powszechnym zwyczajem, zalegalizowanym w 1975 r. dzięki staraniom ówczesnej minister zdrowia Simone Veil, jednej pomnikowych bohaterek, ozłoconych podczas rytuału. Od tego czasu dzieciobójstwo stało się legalną i powszechnie uznaną praktyką społeczną, w ramach której brzemienne francuskie kobiety przeprowadzały swoje dzieci przez ogień na ołtarzu Molocha, a Republika stan ten tolerowała. Od marca 2024 r. Republika uznała zapewnienie dzieciobójstwa za swój obowiązek. Ustanowiła więc ius Molochum – przyznała Molochowi prawo do publicznego kultu państwowego. Zarazem rozciągnęła tą możliwość na osoby transseksualne, uznała więc swoje prawo do decydowania, kto jest kobietą, co jest działaniem typowo lucyferycznym i grzechem przeciw pierwszemu przykazaniu. Republika Francuska oficjalnie jest państwem laickim, co jest nieprawdą. W rzeczywistości jest państwem głęboko wyznaniowym, czego objawem jest nabożeństwo do Molocha. Religia państwa francuskiego ma jednak głębsze umocowanie, co zostało wyraźnie okazane podczas rytuału. Zanim przejdę do wyjaśnienia tego wątku, podkreślam bardzo istotną okoliczność. Dzisiejsza Francja nie jest tą samą Francją historyczną, która istniała do Wielkiej Rewolucji, lecz Anty-Francją. Symboliczne daty początku i końca transformacji to 14 lipca 1789 r. i 4 marca 2024 r. Przed datą początkową była Francja, pomiędzy datami trwał okres przejściowy, po dacie końcowej oficjalnie nastała Anty-Francja. Obywateli tego państwa można podzielić na trzy grupy: większość jeszcze stanowią Antyfrancuzi, sekundują im rosnący w liczbę i siłę Neofrancuzi, jest też nieliczna mniejszość Francuzów. Po zakończeniu transformacji Francji w Anty-Francję Rewolucja przystąpiła do kolejnego etapu, czyli zastąpienia Antyfrancuzów Neofrancuzami, a rytuał paryski jest tego deklaracją polityczną.

Odtąd Anty-Francja, wyznająca publiczny kult Molocha przejęła opiekę nad łonami kobiet, a skoro opiekę, to także kontrolę. Teraz więc państwo będzie decydować, czy dziecko będzie można urodzić, czy poświęcić Molochowi. Od tego następny krok prowadzi do państwowej regulacji, która kobieta i kiedy otrzyma od władzy prawo reprodukcyjne i w jakiej ilości. To tak, jak u nas za komuny były talony na pralki, telewizory i samochody. Teoretycznie nabyć mógł każdy, kogo było stać, w praktyce kupował ten, komu państwo dało przywilej. Skoro jednak państwo ma decydować o urodzeniu bądź złożeniu w ofierze, musi też objąć kontrolą warunki zapłodnienia, inaczej nie będzie mogło sprawować kontroli reprodukcyjnej. Temu właśnie służy antykoncepcja, podkreślana jako prawo kobiety, gwarantowane przez Rewolucję. Antykoncepcja, szczególnie hormonalna jest chemiczną sterylizacją – ubezpłodnieniem. Niemcy w obozach koncentracyjnych używali w tym celu promieni Roentgena, co było zabiegiem pewnym, jednorazowym i nieodwracalnym, aplikowanym kobietom przeznaczonym do likwidacji. Jednak nieodwracalność była jego wadą, bowiem wyłączała dalsze zarządzanie płodnością. Republika dokonała na tym polu znacznych ulepszeń, i teraz możliwa staje się kontrola płodności, a więc liczebności populacji bez stosowania drastycznych środków przymusu, które zawsze budzą naturalny opór, i tym właśnie jest antykoncepcja, zapewniana przez państwo, połączona ze stosowną „edukacją” seksualną od najmłodszych lat – w szkole, mediach i kulturze masowej. Kobiety więc ubezpładniają się same, a rewolucyjna Republika wita to z radością. Dodatkowo tymi procesami można sterować właśnie przez system edukacji, media i kulturę masową. Po co zabijać ludzi, wystarczy tak pokierować zachowaniami kobiet, żeby nie miały dzieci. Z tych, które z jakichś powodów zaszły w ciąże co trzecia złoży swoje dziecko w ofierze Molochowi, a te dzieci, które się urodzą nie dadzą zastępowalności pokoleń. Tak właśnie żyją Antyfrancuzi. W tym samym czasie rewolucyjna Republika sprowadziła miliony Neofrancuzów, których kobiety mają inne wyobrażenie na temat swojej roli i macierzyństwa. Mechanizm wymiany ludności, wprawiony w ruch w latach 60-tych kręci się już sam, wystarczy go tylko oliwić i zapobiegać jego zatrzymaniu. Mając możliwości sterowania procesami społecznymi można też obroty mechanizmu przyspieszać lub spowalniać. Od plandemii obroty podniesiono, a rytuał jest zapowiedzią dalszego przyspieszenia.

Najlepszą metodą na utrzymanie mechanizmu wymarcia lub wymiany ludności dowolnego państwa jest sterowanie zachowaniami seksualnymi kobiet. Mężczyznom poświęca się znacznie mniej uwagi, bo działanie męskiego popędu seksualnego jest łatwe do przewidzenia i sterowania. Wiadome jest, że normalny mężczyzna dąży do zbliżenia, i jeśli da się całej populacji męskiej okazje w postaci otwartych na seks kobiet, w swojej masie będzie z tego korzystać. Dzięki tej prawidłowości można łatwo sterować procesami społecznymi poprzez kontrolę zachowań. Jeśli Bestia chce mieć kontrolę nad populacją, musi rozbić rodziny, które realizują seksualność poza kontrolą władzy. W tym celu podnieca mężczyzn pornografią, a kobietom daje iluzję wyzwolenia poprzez swobodę seksualną ze zmiennymi partnerami. Efekt – rodziny się rozpadają lub nie powstają. Problemy społeczne, naturalnie mnożące się w tych warunkach obsługiwane są przez służby socjalne. W życiu społecznym jednostki stopniowo popadają w zależność od państwa.

Swoboda kontaktów seksualnych z punktu widzenia gnostyków ma jednak dwie zasadnicze wady. Po pierwsze, ze swej natury prowadzi do zapłodnień i urodzeń. Po drugie, relacja seksualna może przekształcić się w uczuciową, skutkującą poczuciem odpowiedzialności za drugą osobę, co szczególnie w sytuacji ciąży w naturalny sposób prowadzi do powstania rodzin, a te w skali masowej z czasem przekształcają się w naród, i lennonowskie marzenie znów się oddala. Metodami rozwiązania tych procesów są antykoncepcja i aborcja, nie mają jednak pełnej skuteczności. Wzajemne przyciąganie obu płci jest bowiem determinantą gatunku, naturalnym procesem podtrzymania życia. Gnostycy próbują ten proces ograniczyć, nie są jednak w stanie go powstrzymać, wolą więc przejąć nad nim kontrolę. Taka polityka znana była już w starożytności, gdzie w systemach wierzeń, opartych na gnozie seksualność była ważnym środkiem sterowania społecznego. Stosowano tam szeroko prostytucję sakralną, a częstym elementem świąt, także państwowych było zagospodarowanie i ukierunkowanie energii seksualnej. Bachanalia są jednym z licznych przykładów wciągnięcia seksualności do religii i polityki. W systemach gnostyckich poza kastami rządzącymi lud nie miał wolności osobistej, a nawet kasty zależały od nieubłaganego fatum. W pogańskiej starożytności seks był sprawą publiczną. Dopiero chrześcijaństwo przyniosło zasadniczy przełom, bo uznając duszę nieśmiertelna, przyznało każdemu człowiekowi wolność osobistą i indywidualną odpowiedzialność za swoje czyny przed Bogiem. Seks stał się sprawą prywatną, szczególnie w katolickim małżeństwie, chociaż w praktyce życia społecznego pogańskie zwyczaje utrzymywały się bardzo długo, a obecnie wróciły i wybuchły z nową siłą.

Dzieje się tak, ponieważ Rewolucja chce przejąć kontrolę nad seksualnością, aby mieć sprawne narzędzie sterowania społecznego. Na przeszkodzie stoi moralność katolicka, małżeństwo i rodzina, dlatego trwa tak potężny atak na Kościół i chronione przezeń instytucje. Bestia wykorzystuje w tej wojnie jako mięso armatnie samych ludzi – beneficjentów tego, co likwidują. Zostali oni oszukani, ogłupieni i opętani przez zwodnicze idee fałszywej wolności, która niszczy moralność, małżeństwo i rodzinę. Człowiek staje się od nich wolny, ale za to popada w rosnącą zależność od władzy. Im mniej moralności, małżeństwa i rodziny, tym więcej państwa i jego funkcjonariuszy w życiu prywatnym zwykłych ludzi. Jeśli jest to państwo rewolucyjne, wówczas pozwala sobie ono od czasu do czasu na Wielki Terror i Wandeę, na przemoc, kradzież, niewolę, gwałt i mord. Obywatele rewolucyjnej republiki nie znając historii nie wiedzą o tym, sami niszczą to, co ich chroni, chcą to robić i gotowi są walczyć w obronie prawa do niszczenia własnego świata.

Naturalna seksualność homo sapiens, gdyby pozostawić ją samą sobie, spontanicznie doprowadziłaby do sytuacji, w której dominują rodziny z dziećmi. Mężczyźni pragną kobiet i się w nich zakochują, kobiety pragną bliskości mężczyzn i się w nich zakochują, dochodzi do heteroseksualnej bliskości, kobiety zachodzą w ciąże i rodzą się dzieci. Wychowanie potomstwa to długi proces, wymagający wysiłku. Kobieta, mająca potomstwo będzie wymagała od swojego mężczyzny, aby się starał dla niej i dzieci. Kobieta młoda i płodna jest zarazem atrakcyjna seksualnie, jednak w naturalny sposób z wiekiem atrakcyjność ta spada, coraz trudniej więc przyciągać do siebie nowych partnerów seksualnych. Jeśli jednak u boku kobiety jest stały mężczyzna, z którym ma dzieci będzie on naturalnie zainteresowany przebywaniem i bliskością z nią, a ponieważ patrzy na nią codziennie i sam starzeje się w tym samym tempie, spadek jej atrakcyjności fizycznej nie będzie mu przeszkodą, będzie mu ona bliska jako towarzyszka życia i przyjaciółka. Najlepiej więc sprawdza się trwałe małżeństwo. Nie ma nic bardziej groźnego dla Bestii, dlatego na różne sposoby dąży do rozbicia istniejących rodzin i blokuje założenie nowych.

Walczyć z rodziną można na różne sposoby: prawnie (np. Ustawy Norymberskie, Konwencja Stambulska), ekonomicznie (np. polityka transformacji w Polsce po 1989 r, emigracja zarobkowa), i informacyjnie. Informacyjna walka z rodziną polega na zmianie wyobrażeń, przekonań, pragnień i celów. Zazwyczaj towarzyszą temu zmiany w strukturze państwa. Wyciąga się młode kobiety w wieku rozrodczym z rodzin i wciąga do świata korporacji, oferując im „karierę”, zawierającą wyzysk, samotność, zależność społeczną i ekonomiczną, czyli nowoczesne niewolnictwo. Wstępem do tego jest degradacja szkolnictwa, szczególnie wyższego. Oferuje ono pozorne wykształcenie, które w połączeniu z korpokarierą daje młodej kobiecie iluzję niezależności. Spędza ona swoje najlepsze lata spalając się dla korporacji i nie budując własnej rodziny. Informacyjnie walczy się z rodziną również za pomocą propagandy feminizmu, strasząc piękną płeć mężczyznami, patriarchatem i piekłem kobiet, antagonizując płcie, oszukując kobiety, że lepiej im będzie bez mężczyzn i zachęcając do rozwodów. Zapobieganie powstawania rodzin na poziomie informacyjnym, poza propagandą feministyczną realizuje się przez promocje stylów życia, wykluczających rodzinę. Służy temu kultura masowa i jej nośniki – filmy, seriale, gry, celebryci, telewizja, reklama, prasa, poradnictwo, Internet. Poza tradycyjnym już zachęcaniem do antykoncepcji i aborcji wprawia się dziewczęta i młode kobiety do częstej zmiany partnerów, poliamorii i homoseksualizmu. Najnowszym nasilającym się trendem stało się wzbudzanie dysforii płciowej, co jest podstawą do tranzycji, nazwanej korektą błędnego przypisania płci, czyli de facto kastracją mężczyzn i sterylizacją kobiet. Dynamiczny rozwój tego zaburzenia jest skutkiem wojny informacyjnej, prowadzonej przeciw białym narodom, wykorzystującej antykulturę. Na dysforię płciową szczególnie podatne są białe dziewczęta, co z jednej strony wskazuje na intencje gnostyków, a z drugiej uwidacznia skutki ich działań.

Rytuał paryski zachęca do intensywnych zachowań seksualnych, jednakże wykluczających rodzinę i macierzyństwo. Trójkącik w Bibliotheque Nationale i antymsza na moście Debilly są najbardziej dosłowne. Dopełnieniem gnostyckiej koncepcji seksualności był laserowy pokaz świateł z Wieżą Eiffla w centrum. Podczas ceremonii wieża pojawiła się dwojako – jako sama wieża oraz jako podest, prowadzący do masztu flagowego i ołtarza Molocha. Mało kto dziś pamięta, że wieża została wybudowana w 1889 roku z okazji Wystawy Światowej oraz dla upamiętnienia 100 – lecia Wielkiej Rewolucji i po 20 latach miała zostać rozebrana. Podczas budowy budziła wiele kontrowersji i sprzeciwów, w prasie nazwano ją nawet „ohydnym słupem z nitowanego żelaza”. Jej kształt wynika z obliczeń statycznych, i taki musiał być, aby zapewnić stabilność tak wielkiej konstrukcji, niezależnie od tego, że jej główny budownik należał do wolnych mularzy.

Trójkątna symbolika masońska, zawarta w wieży narzucona została więc nie przez spisek, ale przez prawa fizyki. Skoro już jednak taka symbolika musiała się pojawić, nie ma przeszkód, aby jej nie wykorzystać. Od biedy wieżę można przyrównać do piramidy, nieco bliżej jej do cyrkla, jeszcze bardziej przypomina „kompas”, trójkąt ostrokątny bez podstawy, skierowany wierzchołkiem ku górze, w symbolice masońskiej oznaczający fallusa. Poza znaczeniami stricte masońskimi Wieża Eiffla spełnia również postulaty wcześniejszej symboliki ezoterycznej, i tak prosty pionowy kształt jest symbolem fallicznym – lingani, co ma konotacje nie tylko seksualne. Od hinduskiego słowa pala, oznaczającego męski organ płciowy (stąd słowiański pal) wzięło się łacińskie określenie palladium, co dziś pojmujemy jako pałac – znaczenie konkretne – siedzibę władcy, pierwotnie jednak miało znaczenie abstrakcyjne, oznaczało władzę królewską i było uniwersalną alegorią króla – władcy. W kształcie wieży mieści się więc zarówno symbol seksualny jak i symbol władzy. Te konotacje pochodzą z czasów przedhistorycznych, ale wyrażają obserwacje uniwersalne – dotyczące niezmiennych zachowań, zależności i procesów gatunku homo sapiens.

Po zawieszeniu odwróconej flagi, ogłoszeniu przez augura Macrona dies fasti, złożeniu inkluzywnej przysięgi, ponownym pojawieniu się pochodni i wyruszeniu sztafety do znicza rozpoczął się pokaz świateł laserowych z Wieżą Eiffla w centrum. Oszałamiająca feeria promieni ciekawsza była od oklepanych już fajerwerków, poza tym mniej emisyjna. Pośród promieni, rozchodzących się od dołu ku wierzchołkowi kilka razy pojawiło się mocne światło na samym szczycie, wysyłające promienie w dół, ogarniając zgromadzony lud. Wyglądało to jak oko Saurona, omiatające Mordor ze szczytu Barad-Dur. Poza tym włączono stałą instalację, zamontowaną na szczycie wieży w 2000 r., obrotowo wysyłającą smugi światła w dwa przeciwległe kierunki, jak w latarni morskiej. Natomiast wśród krzyżujących się promieni widać było przenikające się cyrkiel i węgielnicę. Można ten pokaz interpretować następująco: pokazano apoteozę władzy Lucyfera nad Ziemią, który wskazuje kierunek jak latarnia morska. Tym, którzy odrzucili wiarę w Boga w Trójcy Jedynego, którzy nie mają Jego pieczęci zastąpił Gwiazdę Morza, odwieczny kompas żeglarzy – Maryję, pośredniczkę z Chrystusem, osłaniającą swym ochronnym płaszczem wszystkie stany Kościoła. Ci jednak, którzy od Kościoła odpadli nie mają tej ochrony i tej busoli. Zamiast tego przyjmują inny kompas – masoński, prowadzący do Lucyfera jako pana, za pośrednictwem braci spod znaku cyrkla i węgielnicy.

Symbolika władzy łączy się z symboliką seksualną, lucyferyczno – masoński kompas jest zarazem symbolem fallicznym. Gdy odbywał się pokaz świateł, wykonano utwór Marc Ceronne’a „Supernature” – nadprzyrodzone, ponad naturą. Od czasów Oświecenia kolejne pokolenia globalistów próbują postawić się ponad naturą, co ma trzy źródła – gnostycki dualizm, traktujący świat materialny jako zły, a duchowy jako dobry, kabalistyczny żal do Stwórcy, że ośmielił się przekazać wybraństwo ludu komu innemu, i przede wszystkim lucyferyczny bunt przeciwko Bogu, wyrażający się okrzykiem: „non serviam”. I tu na ekranach pokazano niezwykłą scenę o wielkiej doniosłości, powszechnie nie zauważoną, przykryta oburzeniem wobec bluźnierstwa na moście Debilly. Kamera pokazała zbliżenie jednej osoby z tłumu zgromadzonego na Trocadero, tak, że wyglądało to jak przypadkowe uchwycenie spontanicznego zachowania. Był to jednak wyjątek w całej transmisji. Kamera nie przyglądała się osobom w tłumie, a każda osoba, na którą została zwrócona uwaga była częścią scenariusza i miała jakąś rolę do odegrania.

Ukazała się młoda kobieta, dziewczę nieledwie, atrakcyjna, dobrze zbudowana brunetka z długim warkoczem i wydatnym biustem w obcisłej, czarnej bluzeczce, dziewczyna jak marzenie. Rozbawiona kobieta poruszała się zmysłowo w takt muzyki, wykonując rękami gesty języka migowego. Dwukrotnie ułożyła dłonie w charakterystyczne „diabełki” – mano cornuta – rogatą dłoń z wystawionym kciukiem i małym palcem – popularny w środowiskach heavymetalowych symbol satanistyczny. Ten znak w języku migowym ma swoje znaczenie – „kocham cię” – jednak jest wykonywany wewnętrzną stroną dłoni do rozmówcy. Tymczasem podczas rytuału paryskiego młoda, rozbawiona kobieta odwróciła dłonie, wyraźnie prezentując satanistyczny gest dwukrotnie, wzmacniając przekaz wystawionym językiem.

Stanowi to domknięcie programu społeczno – polityczno – religijnego, zaprezentowanego podczas ceremonii. Oznacza rozbicie rodzin i zepsucie moralne społeczeństwa poprzez odrzucenie chrześcijaństwa jako religii i etyki, seksualizację życia społecznego, promocję dewiacji, antykoncepcji i aborcji. W tym celu każda dziewczyna powinna poświęcić się Lucyferowi i oddać hołd jego ziemskiej władzy. Zrobi to prowadząc życie rozpustne i bezpłodne, do czego namawiają celebrytki, media i psycholożki. Nie zostanie żoną i nie urodzi potomstwa, a jeśli zajdzie w ciążę, złoży swoje nienarodzone dziecko na ołtarzu Molocha w ramach państwowego kultu. Takie ofiary szczególnie miłe są diabłu. Oddając się poliamorycznej rozpuście okaże swoje przywiązanie i miłość do Lucyfera, a on będzie wobec niej wykonywał prawo feudalnego pana – ius primae noctis – prawo pierwszej nocy. Niezależnie, z kim kobieta się zwiąże, Lucyfer zawsze będzie tym pierwszym. W ten sposób w Anty-Francji zostały ustanowione prawa Sodomy i Lucyfera, a Republika będzie ich strzec, ponieważ są to prawa człowieka i prawa kobiet. Ludność Republiki będzie tych praw bronić, gdyż korzysta z nich na co dzień i nie zamierza rezygnować z osiągnięć Rewolucji, będących podstawą nowych wartości europejskich. Dla Republiki jest ważne, aby kobiety mogły się oddawać sankiulotom, i żeby żaden mąż, ojciec czy ksiądz nie odwodził ich od tego. Rozbawione dziewczę zaś jest nową figurą Marianne – symbolu Francji, na obrazie Delacroix z obnażonymi piersiami – symbolem wyzwolenia. Współczesna Marianne Anty-Francji jest wyzwolona ze stereotypów seksualnych, zakochana w Lucyferze, otwarta i zawsze dostępna, czyli inkluzywna. Rozbawione dziewczyny z pewnością nie wiedzą, do czego są wciągane one same i wszyscy, których za sobą pociągają. Dla nich to impreza życia – beztroska zabawa, przywilej młodości. Odsłonięte piersi Marianne symbolizują rewolucyjne wyzwolenie od opresji, którymi dla gnostyków od zawsze są: trwała miłość, małżeństwo, macierzyństwo, rodziny, narody, chrześcijaństwo, a nawet płeć. Odwieczny symbol kobiecości został ukradziony, odarty z tajemnicy i wystawiony na publiczny widok jako własne zaprzeczenie. Nowoczesne dziewczyny, publicznie obnażone deklarują walkę z tym, co jest tajemnicą kobiecości i jej społeczną rolą. Będą więc używać swej płci i seksualności do rozpusty za pomocą poliamorii, antykoncepcji i aborcji, a w ten sposób same będą używane przez Rewolucję do walki z rodzinami, narodami i Kościołem. Republika zapewni im prawo i dostęp do tego, a w zamian zażąda, aby oddawały się wszystkim akolitom gnostyckiej władzy, tak samo, jak sankiulotom w rewolucyjnej Francji, komsomolcom w rewolucyjnej Rosji, nazistom w rewolucyjnych Niemczech. Nowoczesna, obnażona Marianne jest menadą – bachantką Rewolucji, bojowniczką Molocha, narzeczoną Lucyfera, wyznającą mu swe uczucia i emocje. Poprowadzi tłum na barykady do rewolucyjnej walki o władzę Bestii nad nim samym, poprzez ołtarze Molocha, aż do feudalnego hołdu, składanego Lucyferowi przed jego lingani – fallicznym idolem – słupem z nitowanego żelaza.

W ten sposób liczebność rdzennej ludności Anty-Francji będzie się ustawicznie zmniejszać, a liczebność ludności napływowej – zwiększać. Jeśli zajdzie potrzeba, a organizatorzy zapewnili, że zajdzie, Neofrancuzi staną się dla Antyfrancuzów tym, czym w czasach Wielkiej Rewolucji byli sankiuloci dla arystokracji i kolumny piekielne dla Wandei. Jeśli jednak będą posłusznie spełniać oczekiwania Republiki, dostąpią zaszczytu pracy dla masońskich elit, zarządzających Anty-Francją, dzięki czemu będą mogli przeżyć, przynajmniej do czasu. Upojone dziewczęta i beztroscy soyboye, bawiący się radośnie na paradach i w klubach Rewolucji nie wiedzą jeszcze, że ich zabawa ma wyznaczony kres. Dopóki są przydatni dla gnostyków, Rewolucja im schlebia. Gdy jednak opadną z sił witalnych, a atrakcyjność seksualna przeminie, staną się obciążeniem dla rewolucyjnej Republiki, która pracuje właśnie nad najważniejszym i ostatecznym prawem człowieka – eutanazją. Dla niepoznaki użyto pojęcia „pomoc w umieraniu”. Projekt stosownej ustawy, popierany przez augura Macrona trafił w marcu 2024 r. pod obrady parlamentu, jako kontynuacja wpisania prawa do aborcji do konstytucji Republiki.

SZTUKA ILUZJI

Przy tym wszystkim, cała ceremonia okazała się w zasadzie jedną wielką iluzją. To, co działo się w Paryżu, i co wiedzieli widzowie na ekranach całego świata były to dwie różne rzeczywistości, przy czym prawdziwsza okazała się ta wykreowana na potrzeby transmisji. Przede wszystkim jednak iluzja całego przedsięwzięcia dotyczy olimpijskiego ognia. Od samego wskrzeszenia Olimpiady cała ceremonia była tylko oprawą dla przeniesienia ognia z Olimpii i rozpalenia znicza w miejscu igrzysk. W Paryżu stało się odwrotnie – olimpijski ogień i ceremonia otwarcia stały się kontekstem do przeprowadzenia rytuału i realizacji celów politycznych gnostyków. Czy im się to udało – to już inna sprawa, ale o tym za chwilę. Skupmy się na ogniu. Mamy podstawy przypuszczać, że to, co uważaliśmy za ogień olimpijski jest zwykłym płomieniem, ponieważ jego nosiciele wciąż znikali z widoku. Jednak sam znicz przebił wszystko. Następnego dnia po ceremonii otwarcia opinia publiczna dowiedziała się, że to, co uważała za najbardziej oryginalny w historii znicz olimpijski … wcale nie jest zniczem. W trosce o planetę, dążąc do zeroemisyjności, skonstruowano ogień bez ognia. Płomień jest imitowany przez mgłę wodną, wytwarzaną przez zraszacze, która jest podświetlana ledowymi reflektorami. I cały postępowy świat się cieszy – co za nowoczesny, ekologiczny znicz olimpijski, płonie bez ognia. Gdzie w takim razie znajduje się prawdziwy ogień olimpijski, ten przyniesiony z Olimpii, zapalony od promieni słonecznych? Jeśli wierzyć organizatorom, został zamknięty w małej, górniczej lampce, schowany do szklanej gabloty i wystawiony jak muzealny eksponat w Tuileriach, nieopodal fałszywego znicza. Symboliczne usunięcie jednej idei, zesłanie jej do muzeum i zastąpienie inną. Jest to kolejna kpina z olimpijczyków, widzów, kibiców i idei olimpijskiej. Począwszy od ręki w kieszeni, poprzez wątpliwe pochodnie, przygotowywane w ukryciu rytuały, odwrócenie flagi aż po iluzję ognia – całość nie przypomina ceremonii święta sportu, lecz cyrkowe sztuczki iluzjonistów, wyciągających królika z kapelusza, aby okpić zdezorientowanych gapiów.

MOC WIĄŻĄCA RYTUAŁU – CO SIĘ UDAŁO, CO NIE

Nie należy przy tym demonizować całego wydarzenia. Nie było tam żadnej manifestacji demonicznej siły, wszystko było dziełem umysłów i rąk ludzkich. Nawet opętańcze konwulsje tancerzy były tylko dokładnie zaplanowaną dramaturgią. Należy odróżnić intencje reżyserów od ich rzeczywistego wpływu na rzeczywistość. To, co pokazali, a co zostało opisane w sześciu ogniwach niniejszego cyklu jest wyrazem INTENCJI, ZAMIARÓW i MARZEŃ, a nie opisem czegoś, co się stało lub stać się musi.

Ceremonia w Paryżu miała kilku adresatów i różne cele wobec nich.

WOBEC ŚWIATA

Zaangażowano ogrom sił i środków i wydano wiele pieniędzy, aby pokazać coś, co europejscy gnostycy chcieliby, aby było. Oni sami traktują takie rytuały jako wyraz swojego triumfalizmu i panowania nad rzeczywistością, dopóki jednak ludzie, którzy zostali w to wciągnięci nie zaczną postępować zgodnie z ich intencjami, zamiary te pozostaną tylko antyboskimi marzeniami. Nie można więc sądzić, że skoro wszystkie narody (poza białoruskim i rosyjskim) przepłynęły pod ceremonią antymszy na moście Debilly, automatycznie stały się satanistami. Tak samo nie można uważać, że wszystkie państwa (poza Białorusią i Rosją), które poszły w uroczystej procesji za Nazgulem / Śmiercią / Abbadonem do hołdu lennego, złożonego Bestii uznały formalnie jej władzę. Organizatorom rytuału z pewnością wydaje się, że skoro mogli przyciągnąć do siebie tak wielu ludzi i reprezentantów narodów całego świata, mają już wszystkich pod swoją władzą. Tymczasem oni tylko ukradli – nie swoją ideę nie swojej imprezy. Oszukali i wprowadzili w błąd wszystkich uczestników ceremonii, ale ci uczestniczyli w niej z zupełnie innych przyczyn, więc zamiary organizatorów nie wywarły skutków wobec świata. Czynności religijne i quasi – prawne, które podjęli organizatorzy rytuału są więc nieważne ex nunc (od samego początku), ex lege (z mocy samego prawa – nieważność nie wymaga specjalnego potwierdzenia), erga omnes (nieważność skuteczna wobec wszystkich). Reakcjami świata był szok, niesmak i oburzenie.

WOBEC UKRYTEJ WŁADZY

Ceremonię należy również traktować jako próbę odzyskania wpływów przez kontynentalnych masonów. Już w XIX wieku tracili swoje wpływy na rzecz Anglosasów, a po II Wojnie Światowej proces ten stał się globalnym status quo. Oni też widzą pogłębiający się kryzys świata atlantyckiego, próbują więc powrócić do pozycji, gdy ich państwa były mocarstwami. Nie jest to już jednak możliwe, ponieważ na skutek ich własnych działań Zachód znalazł się w stanie pogłębiającego się upadku. Nawet, gdyby Wielkiemu Wschodowi z przyległościami udało się zastąpić Szkotów z przyległościami, nie uratuje to Zachodu. Oni wszyscy, niezależnie od obediencji walczą o miejsce za sterami samolotu, który wpadł w korkociąg.

WOBEC EUROPY

Reżyserzy wyraźnie wyeksponowali logo Unii Europejskiej dwukrotnie. Ma to służyć wzmocnieniu pozycji Anty-Francji w Unii Europejskiej, która właśnie zamienia się w federalną satrapię europejską. To też im nic nie da z dwóch powodów. Po pierwsze, włączając się do pociągu o nazwie „integracja europejska” zgodzili się na rolę konduktora w ekspresie, którego maszynistą jest każdorazowy żelazny kanclerz. Koncepcje ustrojowe Anty-Francji i Niemiec są różne i nie do pogodzenia (celowo nie piszę „Anty-Niemcy”, ponieważ państwo to z zasady od swego początku jest „anty”). Dopóki więc będzie trwała integracja europejska, augur Anty-Francji zawsze będzie konduktorem, a żelazny kanclerz zawsze będzie maszynistą. Po drugie, ekspres „Unia Europejska” wjechał już na ślepy tor i zaczął przyspieszać. Polecam świetną nowelę grozy „Ślepy tor” z 1967 r. z cyklu „Opowieści niezwykłe” w reżyserii Ryszarda Bera. Europejskie elity są w sytuacji pasażerów pociągu ślepego toru i taki też zapewne będzie ich koniec.

WOBEC ANTY-FRANCJI

Antyfrancuzi są najbardziej zadowoleni z szaleństwa, jakie odbyło się w dawnej stolicy świata. Augur Macron i jego świta wiedzą, co się podoba ich obywatelom. Cała ta impreza musiała mieć poparcie rządu Republiki i establishmentu rządzącego. Przepych i triumfalizm imprezy świadczy o samouwielbieniu tych ludzi, którzy w ten sposób jeszcze bardziej wbijają się w pychę. Pozycja augura i jego kliki mocno osłabła po wyborach do Europarlamentu i Zgromadzenia Narodowego, taka zaś impreza, ściągająca tłumy jest dobrym sposobem na podreperowanie wizerunku. O tym, czy się to udało zdecydują nastroje społeczne po zakończeniu olimpiady.

WOBEC SIŁ DUCHOWYCH

Umocowanie duchowe władz Anty-Francji i całego Zachodu jest coraz wyraźniej widoczne, bo coraz mniej ukrywane. Jako ludzie wierzący, organizatorzy imprezy skorzystali, aby odnieść się do bytów duchowych. Jest więc tam dziękczynienie za otrzymane dary, przede wszystkim dar władzy. Już wcześniej, w marcu 2024 r. zmieniając konstytucję Republika wprowadziła jako swoje prawo kardynalne ius Molochum. Rytuał paryski jest więc swoistym wotum dziękczynnym za to wielkie wydarzenie. Jednak megalomania kierowników Republiki nie zna granic, postanowili więc ustanowić ius Luciferis – poświęcić Anty-Francję księciu ciemności, a jednocześnie powierzyć mu pod opiekę wszystkie narody (poza białoruskim i rosyjskim). Z przyczyn, wyżej już wyjaśnionych nie mogło to być skuteczne, a intencja organizatorów ograniczyła się co najwyżej do samej Anty-Francji.

KRÓL JEST NAGI

Cały ten triumfalizm, całe usilne starania, by wypaść jak najlepiej wobec wszystkich biorą w łeb. Ilość i rozmiar ideowych nadużyć jest tak wielka, że nawet lewacy czują się zniesmaczeni. Ludzie Bestii się ujawnili, pokazali swoje intencje i plany. To tak, jakby zdradzili swoim wrogom, gdzie i jak chcą zaatakować. Rytuał paryski 26 lipca 2024 roku jest jednym z momentów przełomowych. Ludzie Bestii, wcześniej miarkując i ukrywając swoje działania, poczuli się wszechpotężni i niepokonani. Jednocześnie jednak rzeczywistość nie nagina się do ich woli tak, jakby chcieli. Dlatego upychają oporną rzeczywistość na siłę. Plandemia, Biden, wojna na Rusi, Zielony Ład, Eurowizja, teraz to – coraz mniej ślepych, coraz więcej zwykłych ludzi zaczyna budzić się z letargu. Nie znaczy to, że będą czynnie walczyć z Bestią, ale że będą reagować inaczej, niż Bestia zaplanowała, a to jest wielką porażką gnostyków. Istnieje również nadzieja dla wiary przeciętnych Europejczyków, formalnie chrześcijan, ale żyjących jak poganie. Do momentu rytuału mogli spokojnie przyłączać się do niszczycieli chrześcijaństwa, ponieważ używane były metody fabiańskie – powolnego gotowania żaby. Teraz jednak każdy antykatolik powinien poczuć się posadzony pośród kolorowego towarzystwa na moście Debilly, wraz z ciałopozytywną kapłanką.

Triumfalizm i dobre samopoczucie organizatorów rytuału nie udzielą się dalej, gdy do szerokiej opinii publicznej będą dochodzić kolejne afery, związane z organizacją Igrzysk. Złe zarządzanie, bałagan, kiepskie warunki zakwaterowania i wyżywienia, brak klimatyzacji, problemy z zeroemisyjnym transportem, transpłciowi sportowcy, oburzenie po ceremonii otwarcia – niesmak pozostanie, a w miejsce podziwu pojawi się lekceważenie, nie tylko Anty-Francji, ale całego zachodniego establishmentu, służącego Bestii.

ZNACZENIE DLA POLAKÓW

Powinniśmy jak najszybciej wyciągnąć wnioski co do kondycji i przyszłości Zachodu i Unii Europejskiej. Zachód to samolot w korkociągu, a dodatkowo Unia Europejska to rozpędzający się ekspres ślepego toru. Polska nie powinna patrzeć na Zachód i Unię jako na rakiety, które wydźwigną ją w górę, tylko jako na balast, ciągnący na dno. Ludność Unii Europejskiej najwyraźniej zaakceptowała swój własny upadek i w swojej masie nie robi świadomie niczego, aby go uniknąć. Działania społeczne, sprzeczne z wolą gnostyków są naturalnymi, spontanicznymi reakcjami, nie ma natomiast w tej chwili żadnego ośrodka politycznego, który byłby ratunkiem dla Europy. Ośrodkiem takim może być Polska, ponieważ istnieją u nas jeszcze pewne zasoby myśli i woli, zdolne do zaproponowania, co robić dalej. Samego upadku praktycznie nie da się już powstrzymać. Refleksja powinna przede wszystkim objąć sytuację w Polsce, która tym się różni od Anty-Francji, że my wciąż jesteśmy ofiarą Bestii, a Antyfracuzi – w znacznej części wspólnikami. Nadzieja, z jaką patrzę na Polskę uwzględnia również fakt, że niemal cały układ rządzący III RP pochodzi z nadania Bestii i w przyszłości nie odegra dla Polski żadnej roli pozytywnej. Wszystko, co w Polsce zdarzy się dobrego wyjdzie spoza obecnego establishmentu.

NADZIEJA DLA FRANCJI

Jedyna nadzieja dla Francji polega na tym, że musiałaby przestać być Anty-Francją, a z powrotem stać się Francją. Na razie sami mieszkańcy tego państwa nie chcą nic zmienić w swoim życiu, i jeśli pozostaną w tym dalej, czeka ich dalsza wymiana ludności, a potem kryzys ekonomiczny i krwawe konflikty. Antyfrancuzów czeka nieuchronne przebudzenie, ale najpewniej nastąpi ono dopiero wtedy, gdy zaczną umierać od eutanazji i ginąć od maczet. Nie jest natomiast pewne, co ci ludzie zrobią z tym przebudzeniem. Jest bardzo wątpliwe, aby większość Antyfrancuzów był w stanie znowu być Francuzami. Musieliby odrzucić Rewolucję, a tego nie chcą, o czym świadczy poparcie dla prawa Molocha. Wydaje się raczej, że powstanie tam jakiś nowy naród, będący wypadkową Neofrancuzów, Francuzów i tych Antyfrancuzów, którzy przetrwają.

Najlepsza rada, jaką można dać Antyfrancuzom, to cytat z Henryka IV Nawarskiego. Gdy całej Francji zbrzydły już przeciągające się, krwawe wojny religijne XVI wieku, zaproponowano Henrykowi, przywódcy hugenotów objęcie tronu Francji pod warunkiem konwersji na katolicyzm. Henryk przyjął warunki, wypowiadając słynne słowa: „Paryż wart jest mszy”. Jeśli ma przetrwać i odrodzić się Francja, warunkiem jest katolicka msza – nie tylko w Paryżu, ale w każdym mieście i wsi na francuskiej ziemi. Nie dlatego, że to ma jakieś właściwości magiczne, ale dlatego, że ludzie, będący w stanie łaski uświęcającej lub do niego dążący dbają o swoje rodziny, naród i państwo, tak, że Bestia nie ma czego tam szukać. Jeśli natomiast lud, zamieszkujący ziemie Francji sam z siebie nie przyjmie chrystusowej wiary, będzie można go nawrócić. I to jest też rada i wyzwanie dla nas, Polaków.

Koniec cyklu.

Odwiedź także nasz profil na Facebooku i śledź naszą działalność na bieżąco.

Bartosz Kopczyński

Z wykształcenia prawnik, z zawodu przedsiębiorca, z zamiłowania erudyta. Miłośnik muzyki dawnej i architektury gotyckiej. Autentyczny przedstawiciel klasy robotniczej.

JEWS GATHER IN CHICAGO FOR CHILD SACRIFICE RITUAL – FIRST PRESIDENT OF ISRAEL IN ATTENDANCE. Moloch.

150 thousnds JEWS GATHER IN CHICAGO FOR CHILD SACRIFICE RITUAL – FIRST PRESIDENT OF ISRAEL IN ATTENDANCE

I wasn’t going to post this here because it goes a bit beyond the scope of this project but when I posted it on my personal social media, nobody had seen the footage before. I hadn’t either. I found it shocking so I thought I should share.

July 3, 1933.

Over 100,000 Jews gather at Soldier Field in Chicago to celebrate 3,000 years of Jewish history and nationhood by worshipping a fire-breathing statue of Moloch and feeding it children – which we can only hope were not real.

The event was called “The Romance of a People.” It was organized by the Zionist Organization of America, sponsored by the Jewish Agency for Palestine, and produced by Meyer Weisgal, with help from Rabbi Solomon Goldman as well as Maurice Samuel, the author of “You Gentiles.”

One of the big speakers at the event was none other than Chaim Weismann, first president of Israel and the guy who alongside Lionel Walter Rothschild authored the Balfour Declaration, which was the agreement that dragged the US into WW1 in exchange for the British stealing Palestine from Ottoman Turkey and allowing Jews to settle there.

Take:

The event’s Moloch-worship and child-sacrifice rituals as an expression of Jewish history confirm that the modern Jews do in fact descend from the Canaanite, Ammonite, and other tribes which the Bible tells us they were cut off from God for mixing with and worshipping their idols (their fire-god Moloch) and offering their children to them (re-enacted above), which they still do today. The Bible tells us that the descendants of these tribes “shall not enter into the congregation of the LORD; even to their tenth generation shall they not enter into the congregation of the LORD for ever”, confirming that Jews can not be saved. Just as Jesus warned, they “say they are Jews, and are not, but are the synagogue of Satan” and here is the video evidence of that. They were all there, worshipping their ancient tribal god and celebrating the coming war which would lead to a new world with Jews at the top (the event took place within months of Hitler taking power).

I believe this event and who made it happen demonstrates the inseparability of our spiritual and racial struggles, both connected and in perfect line with the Biblical timeline and its account of tribes and bloodlines. But whether or not you agree on that, the footage speaks volumes to the character not only of the leading minds of early Zionism and organized Jewry, but of the Jewish spirit and people. Who builds a big statue of a bull with an oven in its stomach, makes it breathe fire, and then stuffs children (real or fake) into that oven while crying out like banshees and dancing around it? Jews. In the middle of Chicago on a Monday.

Update (Additional Footage):

Jak przodkowie neopogan składali takie same ofiary z dzieci Molochowi

stan orda 12 kwietnia 2024 ekspedyt

Współcześni nam barbarzyńscy neopoganie zasiadający w ławach parlamentarnych publicznie twierdzą, iż mordowanie dzieci nienarodzonych to sprawa światopoglądu każdego z osobna. I z tego powodu wprowadzają np. dyscyplinę głosowania w sprawie przekonań, wedle owej nomenklatury, światopoglądowych. Ten elementarny brak logiki prowokuje pytanie, o co tu chodzi?

Z sensowną odpowiedzią jest jednak spory kłopot.

To może tak.

W starożytnej Ziemi Kanaan i w dużej połaci Bliskiego Wschodu oddawano cześć pogańskiemu bożkowi (bałwanowi) znanemu pod imieniem Moloch albo Ba’al. Poza rozmaitymi plemionami zamieszkującymi ten obszar świata, głównie zaś Fenicjanami i Babilończykami, kult taki był praktykowany również w kulturze minojskiej (mit o Minotaurze). Otóż Ba’al znaczy król-byk. Z kolei określenie „moloch” wywodzi się z aramejskiego i fenickiego rdzenia mlk, który czytany z hebrajska brzmi jak „molek” albo „molok”, a oznaczał ofiarę składaną z nowo narodzonych dzieci, w szczególności zaś z pierworodnych synów.

Ofiara ta była składana w ten sposób, że figura bałwana zwanego Ba’al wykonana była z brązu i trzymała wyciągnięte przed sobą ręce skierowane dłońmi ku dołowi. W te ręce wkładano noworodka, a pod nimi rozpalany był ogień, którego płomienie rozgrzewały metalowe dłonie. Gdy dziecko zaczynało się piec niczym na ruszcie, kapłani walili w wielkie bębny aby zagłuszyć krzyk dziecka. Gdy spalone ciało skurczyło się, wówczas spalone szczątki spadały w ognisko.

Oczywistym jest, że pogańscy mieszkańcy Kanaanu wyznawali stosowny światopogląd, w którym składanie właśnie takich ofiar stanowiło przejaw ich rozumienia świata i konieczności przebłagania bożka, aby zapewnić sobie jego przychylność w rozmaitych kwestiach ciężkiej egzystencji, w tym np. w kwestii nadumieralności noworodków, co wszak było skutkiem drastycznego nierozumienia zasad higieny tudzież braku rozeznania co do rodzaju zagrożeń okołoporodowych wśród społeczeństw tamtej epoki historycznej

Znalazł się jeden wyjątek pośród ludów Kanaanu, który zerwał z ww. praktyką, a mianowicie zakaz takiej praktyki powstał wśród klanów hebrajskich (pokoleń). Zakaz składania dzieci na ofiarę przebłagalną (a szerzej ludzi) otrzymał w mozaizmie (a także w późniejszym judaizmie) sankcję nakazu boskiego, co znalazło wyraz w piątym przykazaniu Dekalogu (nie zabijaj niewinnego i bezbronnego bliźniego swego, czyli nie morduj), a narrację fabularną w przypowieści biblijnej o Abrahamie i jego synu Izaaku. Niewątpliwie ta praktyka, tak odmienna od kultywowanej przez wszystkie okoliczne ludy, także była przejawem stosownego światopoglądu.
Skąd zatem wziął się wspomniany wcześniej światopogląd u naszych swojskich dzisiejszych neopogan?

Wojny między mocarstwami, USA, Chinami, Rosją – czy zmagania między Anonimowymi Gangami Złego.

W mediach głównego ścieku czytamy często rozważania na temat pierwszej części tytułu. Piszącym tam chodzi na przykład o ewentualną wojnę na terenie Ukrainy czy na terenie Iranu lub w podobnych miejscach. Rozważane są relacje polityczne oraz nowoczesność armii różnych państw, ewentualnie różne możliwości konfliktów początkujących starcie. Dawniej takich panów nazywano politykami kawiarnianymi, obecnie awansowali do rangi „publicystów wziętych”, otrzymujących pieniądze: honoraria oraz koperty od strony zamawiającej daną opinię.

Tymczasem ważniejsze zmagania, polityczne, gospodarcze, a więc i militarne, dzieją się między siłami, które usiłują być anonimowe, ale których mamy się domyślać. Przecież budowany obecnie Jedwabny Szlak z Chin do Europy Zachodniej i z powrotem nie leży w planach politycznych poszczególnych państw.

Musimy zdawać sobie sprawę, że wielkie korporacje, których zarządy czy banki są w Europie, we Frankfurcie czy w Londynie, już dawno swoje fabryki przeniosły na Daleki Wschód, bo tam jest tania siła robocza, wykształceni inżynierowie oraz technika, która potrafi dobrze wykonać tak komputer czy najnowszy samochód lub jego części. Dlatego tak istotne są drogi transportu pomiędzy na przykład Chinami, Singapurem, a będącą na razie dobrym rynkiem zbytu Europą. Dlatego właśnie – raczej anonimowe potęgi finansowe, plus rząd Chin, budują kilka nitek Jedwabnego Szlaku, część z nich przez Rosję, część przez Armenię i Morze Czarne, dalej Ukrainę, dalej Polskę czy Słowację, a część przez Bliski Wschód, Turcję.

Są jednak potężne siły, którym zależy na zarządzaniu wielkimi katastrofami.

Miałem przyjaciela, który przyszłe wahania giełdowe na giełdach Europy czy Japonii przewidywał patrząc na dostępne ogólnie dane dotyczące kolejek statków czekających w Kanale Panamskim. Gdy ta kolejka okazywała się długa, to skutecznie przewidywał jakieś tąpnięcie na giełdach.

W marcu 2021 roku telewizjami i żurnalistami wstrząsnęła historia, może raczej historyjka, ogromnego kontenerowca, który płynął gdzieś tam z Dalekiego Wschodu do Europy i utknął w poprzek Kanału Sueskiego blokując na jakiś czas tę drogę morską.

Jednak wiele z osób interesujących się sytuacją międzynarodową nie zauważyło, że ten 400-metrowy kontenerowiec jeszcze przed wejściem do Kanału Sueskiego, na Morzu Czerwonym wykonywał zadziwiające akrobacje, ukazane później na mapach satelitarnych. Narysował sobą, swoją trasą obrazek, który gdzieś na prowincji chłopaczyska czasem rysują na ścianach i się pytają: Cóż to za zagadka, dwie kulki i armatka? Ten prostacki obrazek namalował sobą, to znaczy swoim ogromnym kontenerowcem z grupy Ever Green, a konkretnie – Ever Giver, tak nakazał jego kapitan. I dopiero potem skierował się do swojego celu – zablokowania Kanału.

Oto fotografia trasy, którą kontenerowiec Ever Giver przebył, nim parę godzin potem popłynął do Kanału Sueskiego i w odpowiednim miejscu stanął w poprzek i zablokował go.

Nie mógł tego zrobić w przypływie delirium dowódca, bo na kapitanów takich wielkich i drogich jednostek wybiera się ludzi rozważnych, doświadczonych, o stabilnej psychice.

Oto aktualny wtedy komentarz:

World trade is being disrupted by a large container ship, Ever Giver, blocking the Suez Canal. There is GPS tracking of the path that the ship took just before it got stuck. The ships appears to have traced out a phallic shape.

30% of the world’s container shipping volume goes through the Suez Canal. This is 12% of total global trade of all goods. About $9-10 billion [to nasze miliardy… md] per day should be going through the Suez.

More than 150 vessels are now backed up and about 300 more are headed to the key waterway in the next two weeks.

=====================

Doprawdy, trudno sobie wyobrazić by coś takiego przy obecnej informatyzacji, mogło się stać przypadkowo, na przykład z powodu silnego podmuchu wiatru. Wniosek z tego jest taki, że to Siły rządzące kontenerowcem wycięły swoim konkurentom czy przeciwnikom taki prostacki dowcip.

Skutki dla handlu światowego były ogromne. Podano, że około 10% całego handlu morskiego zostało w ten sposób zablokowane.

Obecnie, a piszę to w grudniu 2021 roku, bardzo wiele fabryk samochodów, specjalistycznych systemów komputerowych, i innych wytworów wysokiej technologii w Europie jest zablokowanych, produkcja jest wstrzymana z powodu braku części, które albo przez oceany albo przez lądowy Jedwabny Szlak miały do Europy trafić. Skutki najprawdopodobniej będą bardzo bolesne. Mianowicie przemysłowcy i bankierzy w Europie szykują nas, [no bo nie siebie], na – na przykład – duże braki niezbędnych dla ludzi towarów. Władze, w tym Niemiec, Belgii, ostrzegają przed możliwością zapaści energetycznej, a w związku z tym również zapaści dostaw żywnościowych czy całego systemu finansowo- bankierskiego.

Widzimy więc, że te przyszłe katastrofy, blackout’y, braki jedzenia itp. są już teraz zaplanowane.

Powracając do początku tej wypowiedzi, widać chyba wyraźnie, że planistą tych katastrof nie są rządy poszczególnych krajów, one raczej pełnią rolę marionetek i wykonawców. Za wszystkim stoi jakiś potworny Mózg, który wcielił się między innymi na przykład w „przywódców” New World Order – NWO.

Ten atak, obrazowany „kosmicznym fiutem”, ma też dalszy cel: Chcą byśmy się tych ujawnianych obecnie planów, potwornie bali, a potem byśmy niewolniczo się im poddali. Te zmagania między anonimowymi gangami mają jednak cel dalszy: zebrać jak najwięcej ludzi, niewolników na służbę Złemu.

Ale przecież wiemy, że to jedna z ostatnich bitew między Prawdą i fałszem, między armiami Chrystusa a armiami szatana. Niech nas nie paraliżuje ani nie kusi ku złemu nierówność sił. Jest ona pozorna.

Wiemy, koniecznie powinniśmy wiedzieć, że armie Mamona i Molocha, najważniejszych wodzów Złego, sromotnie przegrają.

Wybór powinien więc być jasny.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.