Niemcy: Policjanci zrelacjonują: „Mamy kontrolować jak najmniej migrantów”

Policjanci z Dortmundu relacjonują: „Mamy kontrolować jak najmniej migrantów”

dojczland.info/policjanci

Przedsiębiorcy z Nordstadt w Dortmundzie wyrazili na łamach BILDa swoje niezadowolenie z aktualnie panującej tam sytuacji: otwarty handel narkotykami, przemoc, brutalne ataki na mieszkańców – i brak pomocy ze strony policji. Po raporcie BILDa na temat warunków panujących między Borsigplatz i Nordmarkt, głos zabrali teraz sfrustrowani policjanci z odpowiedzialnego „Wache Nord” (północny posterunek policji).

Ich relacja jest szokująca i zarazem alarmująca.

Coraz mniej policjantów w Dortmundzie Nordstadt

„Mamy coraz mniej kolegów, niektóre zmiany zostały zredukowane o dziesięciu policjantów. Rano i w nocy dostępne są często tylko dwa samochody patrolowe na całe Nordstadt. Tak naprawdę lubimy ministra spraw wewnętrznych Reula, który obiecuje więcej policjantów. Zawsze mówimy, że on nie może nic o tym wiedzieć, bo w przeciwnym razie zrobiłby coś i nie pozwolił na to”.

Inny funkcjonariusz powiedział redaktorom BILDa: „Bez względu na to, jak wykonujemy swoją pracę, nasze kierownictwo w komendzie głównej policji jest niezadowolone. Wszyscy chcą po prostu iść gdzie indziej, piszą wnioski o przeniesienie. Aktualnie 41 z 61 kolegów chce odejść. Jeśli pojawiają się oskarżenia, czy to ze strony notorycznych przestępców, czy ze strony lewicowych ekstremistów, pozostajemy bez wsparcia. W stosunku do nas nie istnieje już domniemanie niewinności. Mamy raczej do czynienia z celową kryminalizacją kolegów”.

Problemy nasiliły się po śmiertelnym postrzeleniu młodego Senegalczyka

Najwyraźniej problemy funkcjonariuszy nasiliły się po śmiertelnym postrzeleniu młodego mężczyzny z Senegalu. „Otrzymaliśmy wyraźne polecenie z prezydium, aby kontrolować jak najmniejszą liczbę migrantów, sytuacja jest już wystarczająco napięta z powodu martwego Senegalczyka. Kogo mamy więc kontrolować w Nordstadt, gdzie mieszkają prawie wyłącznie migranci? Ponadto, grupy zadaniowe zostały zredukowane, nie możemy już monitorować hotspotów, po prostu pędzimy od jednego zgłoszenia do drugiego”.

Policjanci otrzymali zakaz zatrzymania mężczyzny poszukiwanego nakazem aresztowania

Policjanci z północnego posterunku policji wysuwają konkretne oskarżenia przeciwko kierownictwu policji w Dortmundzie: „Podczas demonstracji po śmiertelnej strzelaninie Afrykanin zarejestrował demonstrację przeciwko policyjnej przemocy. Był on jednak poszukiwany nakazem aresztowania. Niemniej jednak komenda główna policji zabroniła nam aresztowania mężczyzny podczas demonstracji. To odbiłoby się szerokim echem, a tego teraz nie potrzebujemy”.

Absurdalne praktyki w komisariatach

Nie jest to jedyny powód, dla którego funkcjonariusze stracili zaufanie. „Nie ma już uznania, szacunku dla naszej trudnej pracy. Pewnego razu szef policji przyszedł na komisariat i każdy miał otwarcie powiedzieć, gdzie go uwiera but. Kolega wykorzystał to i bardzo obiektywnie skrytykował wewnętrzne postępowanie. Natychmiast musiał udać się do komendy głównej policji w celu złożenia raportu i został poinformowany o przeniesieniu”.

Podobno niemal codziennie wywierana jest ogromna presja na funkcjonariuszy policji. „Przeszukano nawet nasze pokoje socjalne, sprzeciwiono się prywatnym albumom ze zdjęciami i powiedziano, że mamy prawicowe tendencje ekstremistyczne. Szef policji chce tylko dobrze wyglądać, my go nie interesujemy. Organizowane są tak zwane festyny dialogu, musimy ustawić koło fortuny przed komisariatem i pić kawę z obywatelami znanymi policji – to naprawdę absurdalne”.

Policjanci nie wychylają się

Policjanci twierdzą, że takie działania powodują, że nie są już traktowani poważnie przez przestępców w Nordstadt. „Wśród kolegów panuje całkowita niepewność. A to tworzy błędne koło, ponieważ wielu wykonuje tylko tak zwane obowiązki zgodnie z przepisami. Ponieważ jeśli kogoś zatrzymasz, a on stawi opór i musisz podjąć odpowiednie działania, to i tak potem to ty jesteś tym winnym. Więc lepiej tego nie robić”.

źródło: bild.de

Policja ostro wobec ludzi szukających jedzenia w śmietniku: Silni wobec słabych, słabi wobec silnych…??

Staruszek stracił przytomność na skutek interwencji policjantów. Starachowicka policja pilnuje sklepowego śmietnika!

24/02/2023 https://starachowicki.eu/artykul/starachowicka-policja/1407379

8 lutego br. o godz. 11.00, policjanci ze starachowickiej komendy zaskoczyli 84-letniego mężczyznę, który zaglądał do pojemnika ze śmieciami za budynkiem sklepu w Dolnych Starachowicach. Koniecznie chcieli go wylegitymować. Starzec nie rozumiał dlaczego, mocno się wystraszył i chciał odejść. Według jego relacji był szarpany przez policjantów. Zemdlał. Pogotowie zabrało go do szpitala…

Obrona warzyw ze śmietnika

Pan Kazimierz ma 84 lata (imię zmienione na potrzeby tej publikacji). Ze względu na stan zdrowia ma zalecenie, by dużo spacerować. Tak zapamiętał zdarzenie z 8 lutego br. 

– Nie lubię chodzić bez celu. Kiedy spaceruję, rozglądam się dookoła, czasem coś podniosę z ziemi, wrzucę do kosza. Czasem zabiorę ze sobą. Bardzo rzadko zaglądam do koszy na śmieci. Gdy na wierzchu znajdę coś, co jednym jest niepotrzebne, a innym może się przydać, zabieram.  8 lutego zajrzałem do kontenera śmietnikowego na tyłach sklepu na Dolnych Starachowicach. Wziąłem kilka wyrzuconych warzyw, które wg mnie można dać zwierzętom. Nagle zaskoczyli mnie policjanci. Żądali dokumentów, coś mówili. Nie bardzo rozumiałem o co im chodzi. Wyrzuciłem te warzywa z powrotem do śmietnika i chciałem odejść. Szarpali mnie. Byłem bardzo przestraszony. Upadłem i straciłem przytomność. Trafiłem do szpitala.

Omdlenie i zapaść

Jak wynika z treści szpitalnej Karty Informacyjnej, u pacjenta lat 84 stwierdzono: F43.0. Reakcja na ciężki stres i zaburzenia adaptacyjne – Ostra reakcja na stres. R55. Omdlenie i zapaść. 

Przywieziony na SOR z powodu zasłabnięcia w przebiegu sytuacji stresowej. Pacjent był szarpany przez policję ponieważ nie chciał się wylegitymować.

Po serii badań i podaniu leków został wypisany ze szpitala ze skierowaniem do dalszego leczenia w lecznictwie ambulatoryjnym. 

Tydzień później pan Kazimierz przyszedł do redakcji. Był przygnębiony i bezradny. Mówił, że nie rozumie, co złego zrobił i dlaczego został tak potraktowany przez policjantów. 

Pytania do policji 

16 lutego 2023 r. skierowaliśmy pismo do rzecznika prasowego Komendy Powiatowej Policji w Starachowicach,  mł. asp. Pawła Kusiaka,  zawierające pięć prostych pytań dotyczących zdarzenia z 8 lutego: 

1. Czego chcą starachowiccy policjanci od staruszka zachodzącego w biały dzień do śmietnika? 

2. Dlaczego używają siły wobec bezbronnego, starego człowieka?

3. Jak zachowali się funkcjonariusze wobec utraty przytomności obywatela? 

4. Czy i kiedy policja zainteresowała się późniejszym losem zabranego przez pogotowie człowieka? 

5. Czy zdarzenie zostało zarejestrowane przez kamery przymocowane do mundurów funkcjonariuszy?  Jeśli tak, to proszę o pokazanie nagrania, ewentualnie jego dokładny opis. Od pierwszej do ostatniej minuty. 

 Ze względu na bulwersujący charakter zdarzenia bardzo proszę Pana Rzecznika o pilne przedstawienie stanowiska policji. 

Odpowiedź 

Gdyby ktoś myślał, że przeczyta odpowiedzi tak proste i klarowne jakie były zadane pytania, byłby w błędzie. Trzeba cierpliwości i wytężonej uwagi, by z powodzi słów wydobyć jakąś istotną treść. Zatem czytajmy pismo podpisane przez pana Rzecznika  22.02.2023:

W odpowiedzi na zapytanie prasowe informuję, iż w dniu 8 lutego 2023 roku po godzinie 11 na ulicy Hutniczej policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Starachowicach zauważyli mężczyznę, który zaglądał do koszy na śmieci na rampie rozładunkowej sklepu spożywczego. Tym samym mężczyzna znajdował się w okolicznościach i miejscu, które uzasadniały podjęcie interwencji przez policjantów.

Zgodnie z ustawą o Policji interwencja oznacza włączenie się policjanta lub policjantów w tok zdarzenia mogącego naruszać normy prawne i podjęcie działań zmierzających do ustalenia charakteru, rodzaju i okoliczności powstałego zdarzenia.

Zadania i uprawnienia Policji reguluje Ustawa z dnia6 kwietnia 1990 r. o Policji (tj. Dz. U. z 2021 r. poz. 1882 ze zm.). Zgodnie z art. 1 ust. 2 ww. ustawy do podstawowych zadań Policji należą min: ochrona życia i zdrowia ludzi oraz mienia przed bezprawnymi zamachami naruszającymi te dobra oraz wykrywanie przestępstw i wykroczeń oraz ściganie ich sprawców.

Policjanci podczas wykonywania czynności służbowych zgodnie z art. 14 ust. 1 pkt 1 Ustawy z dnia 6 kwietnia 1990 r. o Policji wykonują czynności administracyjno-porządkowe w celu rozpoznawania, zapobiegania i wykrywania przestępstw, przestępstw skarbowych i wykroczeń. Zgodnie z art. 15 ust. 1. Policjanci wykonując czynności, o których mowa w art. 14, mają prawo: 1) legitymowania osób w celu ustalenia ich tożsamości; 10) wydawania osobom poleceń określonego zachowania się w granicach niezbędnych do wykonywania czynności określonych w pkt 1–5 lub 9 lub wykonywania innych czynności służbowych podejmowanych w zakresie i w celu realizacji ustawowych zadań Policji lub w granicach niezbędnych do ochrony przed zatarciem śladów przy zabezpieczaniu miejsca zdarzenia lub w celu uniknięcia bezpośredniego zagrożenia bezpieczeństwa osób lub mienia, gdy jest to niezbędne do sprawnej realizacji zadań Policji albo uniknięcia zatarcia śladów przestępstwa lub wykroczenia.

Policjant, który podjął interwencję wobec mężczyzny podał przyczynę podjęcia czynności służbowej. Mężczyzna przyznał, że z kosza znajdującego się na rampie rozładunkowej przeznaczonego tylko do użytku sklepu wyjął kilka warzyw będąc przekonanym, że może je zabrać, potwierdzając że nie ma zgody sklepu na ich wyjęcie. W trakcie interwencji mężczyzna wyjął z torby warzywa i wrzucił je do kosza na śmieci. Policjanci podczas legitymowania kilkukrotnie próbowali uzyskać od mężczyzny dane osobowe, których ten konsekwentnie nie podawał. W pewnym momencie zaczął on oddalać się pieszo z miejsca interwencji, nie reagując na polecenia policjantów. Po kilkunastu metrach mężczyzna zatrzymał się, a następnie po chwili rozmowy osunął się na ziemię nie reagując na słowa policjantów. Jeden z funkcjonariuszy wezwał na miejsce załogę pogotowia ratunkowego. Po chwili policjanci pomogli mężczyźnie wstać i podtrzymywali go aż do przyjazdu załogi pogotowia.

Przebieg interwencji z dnia 8 lutego 2023 r. został zarejestrowany przez kamery nasobne interweniujących funkcjonariuszy. W związku z przesłanym zapytaniem prasowym w ramach nadzoru przeanalizowano całość nagrania i stwierdzono, że zarówno czynności policjantów w trakcie interwencji oraz sposób jej przeprowadzenia były prawidłowe.

Jeżeli osoba legitymowana ma wątpliwości co do zasadności podjętej interwencji jak również zasadności stwierdzonego wykroczenia oraz zastosowanego środka oddziaływania wychowawczego to wówczas winna poinformować o tym Policję, co będzie skutkowało przeprowadzeniem czynności wyjaśniających w sprawie o wykroczenie w celu ustalenia czy istnieją podstawy do skierowania do sądu wniosku o ukaranie. Zastosowanie środka oddziaływania wychowawczego nie zamyka drogi do przeprowadzenia czynności wyjaśniających niezbędnych do skierowania wniosku o ukaranie do sądu.

Wobec mężczyzny na podstawie art. 41 Kodeksu wykroczeń został zastosowany środek oddziaływania wychowawczego w postaci pouczenia za popełnione wykroczenie z art. 65 par 2 Kodeksu wykroczeń tj. za nieudzielenie właściwemu organowi do legitymowania swoich danych.

Jednocześnie informuję, że na sposób przeprowadzenia czynności legitymowania zgodnie z art. 15 ust 7 Ustawy z dnia 6 kwietnia 1990 r. o Policji osobie wobec której została przeprowadzona interwencja przysługuje zażalenie do właściwego miejscowo prokuratora.

Ponadto informuję, że ze względu na okoliczności interwencji, które wskazywały na możliwą trudną sytuację materialną legitymowanej osoby o powyższym poinformowano Centrum Usług Społecznych w Starachowicach.

Bez odpowiedzi

Lektura policyjnego elaboratu da się streścić jednym zdaniem: Zagrożenie przestępstwem lub wykroczeniem dokonane  przez omdlewającego staruszka było potężne, ale policjanci dali sobie z nim radę i działali zgodnie z przepisami. A na dodatek zajęli się wychowaniem seniora formalnie pouczając go!

Choć wypowiedź policji zawiera ponad 600 słów, nie znajdujemy w niej ani słowa odpowiedzi na pytanie nr 2.Dlaczego policjanci używają siły wobec bezbronnego, starego człowieka?

czyli:

Liczyliśmy na obejrzenie filmiku z kamer instalowanych na mundurach funkcjonariuszy, lub dokładnego, minutowego jego opisu z cytatami. Wtedy wiele wątpliwości zostałoby rozwianych. Niestety, policja uważa, że podatnikom musi wystarczyć policyjne zapewnienie, że czynności policjantów w trakcie interwencji oraz sposób jej przeprowadzenia były prawidłowe. Według nas nie wystarczy. Dlaczego? 

– Ponieważ od policji obywatele oczekują otwartości i jawności, które są warunkiem zaufania.

– Ponieważ wg przepisów prawa, policja powinna chronić obywateli, szczególnie w starszym wieku, a nie legitymować ich i szarpać, bo ratują gnijące marchewki!

– Ponieważ jest mnóstwo poważnych przestępstw i zagrożeń, którymi opłacani przez obywateli  funkcjonariusze powinni się obecnie zajmować, a nie pilnowaniem sklepowych śmieci! 

Policjanci powinni też znać wyrok sądu z Białegostoku w bardzo podobnej sprawie. W listopadzie minionego roku sąd ten prawomocnie orzekł, że zabranie z wolno stojącego, sklepowego śmietnika skrzynki warzyw nie było wykroczeniem i nie było podstawy prawnej do ukarania kobiety, która te warzywa sobie wzięła.  

 I na koniec:  Niech starachowicka policja dziękuje Panu Bogu, że pan Kazimierz przeżył to ich „zgodne z ustawą” spotkanie z nieustraszonymi obrońcami śmietników.

Jarosław Babicki

Niezatapialny padł przez granatnik. Wkrótce nie będzie już komendantem.

Niezatapialny padł przez granatnik. Wkrótce nie będzie już komendantem.

https://www.salon24.pl/newsroom/1271117,b-policjant-niezatapialny-padl

Przede wszystkim jak się otrzymuje tego typu prezenty, to się je zgłasza na granicy. Należało też sprawdzić sprzęt pirotechnicznie. Nie ma co zrzucać czegoś na Rosjan, czy kogokolwiek innego, skoro po prostu widać, że w sposób rażący nie dopełniono procedur – mówi Salonowi 24 nadkomisarz Dariusz Loranty, były oficer policji, negocjator, dowódca zespołu negocjatorów policyjnych.

Nie milkną echa wybuchu w Komendzie Głównej Policji. Po strzale z granatnika ranny został Komendant Główny. Co się stało, kto jest odpowiedzialny?

Nadkom. Dariusz Loranty: Ten incydent w Komendzie Głównej Policji jednoznacznie świadczy o niezastosowaniu procedur, zlekceważeniu sytuacyjnym i niedopełnieniu zasad bezpieczeństwa. Całkowitym zlekceważeniu tych zasad.

Przeczytaj też: Wybuch w Komendzie Głównej Policji – nowe informacje

MSWiA po zdarzeniu informowało, że eksplodował prezent od strony ukraińskiej. Jak to jest, że najważniejszy człowiek w polskiej policji otrzymuje broń od szefa innych służb, a potem okazuje się, że broń nie jest repliką?

Żeby państwo mieli świadomość – dawanie sobie nawzajem broni przez policjantów jest dość częstą praktyką. Komendant policji daje swojemu odpowiednikowi takie prezenty, sam je dostaje. Zazwyczaj są to repliki broni, także hełmy, kamizelki, pałki, czasem i oryginalna broń. Jeśli jest to replika, to jest zewnętrznie identyczna, ale w środku nie posiada żadnego mechanizmu broni. W przypadku oryginału to prawdziwa broń, ale zagwożdżona. Czyli niemogąca wystrzelić. Zapewne nasz komendant pomyślał sobie, że skoro dostał taki sprzęt, to prawdopodobnie dostał sprzęt niedziałający. Nie wziął pod uwagę, że był to oryginał niezagwożdżony. W jaki sposób – trzymając się tezy, że był to prezent – taki sprzęt wjechał w ogóle do Polski?

Tu były oczywiste błędy proceduralne. Wjazd bez stosownej dokumentacji, która powinna być wykonana przez służbę celną. Ale także sam sposób obchodzenia się. Oczywiście nie wiemy jak dokładnie to było, ale wg mojej wersji kryminalistycznej, komendant w swoim gabinecie po prostu nacisnął na spust. Całe szczęście, że broń skierowana była w dół, więc przebiła „tylko” strop.

Proszę państwa! Ten strop miał 40 centymetrów grubości, jest to solidna żelbetonowa konstrukcja. A mimo to są uszkodzenia, zrobił się otwór. Proszę sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby to wystrzeliło w okno. Przebiłoby szybę, trafiło w sąsiedni budynek, niszcząc pomieszczenie w w nim się znajdujące. Tego typu granatnik przebija bez problemu pancerz czołgowy! A więc i tak szczęśliwie wszystko się skończyło.

Co do przyczyn pojawiły się doniesienia medialne mówiące, że to robota Rosji, nawet zamach na komendanta?Gdyby wierzyć, że tu było działanie jakichś służb rosyjskich, czy mafii, to musiałby zadziałać mechanizm czasowy, nastawiony na konkretną godzinę wybuchu, na przykład 72 godziny po wręczeniu. Ewentualnie musiałby ten ładunek zostać odpalony zdalnie, przy  pomocy specjalistycznego sprzętu. Ale o żadnych śladach  tego typu mechanizmów nie słyszymy. Jeśli zaś był to zwyczajny ładunek działający na skutek wstrząsu, to przekazywanie go byłoby niezasadne z punktu widzenia zamachowca.

Proszę zwrócić uwagę, że ten granatnik był wieziony luzem samochodem zza granicy do Warszawy. Mógłby eksplodować gdziekolwiek po drodze. Nie, nie ma sensu mnożyć teorii spiskowych. Tu widzimy raczej rażący przykład niedochowania procedur. Przede wszystkim jak się otrzymuje tego typu prezenty, to się zgłasza je na granicy.  Należało też sprawdzić sprzęt pirotechnicznie. Policja  ma najlepszych pirotechników w kraju na Szczęśliwicach. Ale jeśli nawet im komendant nie ufał, mógł poprosić o sprawdzenie granatnika specjalistów ze Służby Ochrony Państwa.

Oni są dostępni 24 godziny na dobę. I wykorzystywani właśnie do sprawdzania tego typu zagrożeń. Więc nie ma co zrzucać czegoś na Rosjan, skoro po prostu widać, że w sposób rażący nie dopełniono procedur.

Czy będą jakieś konsekwencje dyscyplinarne tego wydarzenia?

No cóż, pan komendant był niezatapialnym szefem policji. Bo nie było chyba drugiego komendanta głównego, który przetrwałby dwóch ministrów spraw wewnętrznych. W czasie swojej kadencji był pod ostrzałem i frakcji rządowych i opozycji, po protestach feministek. Przeciwko niemu protestowało też wielu policjantów. Mimo to komendant był niezatapialny. Do  tej pory, bo teraz chyba padnie w wyniku strzału z granatnika. Pamiętajmy, że i tak może mówić o wielkim szczęściu. Broń, która wystrzeliła nie może być używana w pomieszczeniach zamkniętych. Siła jej rażenia jest ogromna. I nim na pewno rzuciło o ścianę, zdemolowało wszystkie meble, na pewno jest solidnie poobijany, może i poparzony.

Złamanie procedur jest jednak rażące, spowodowanie zagrożenia olbrzymie. Natomiast na pewno politycznie, z punktu widzenia władzy nie byłoby zasadne wyciąganie konsekwencji teraz. Sądzę, że w najbliższych dniach powstaną kolejne teorie spiskowe, mówiące o zamachu.

Potem będą święta, sprawa troszkę przycichnie. A na początku roku komendant sam poda się do dymisji. Jeżeli opozycja będzie w tej sprawie mocna i aktywna, a temat będzie głośny, przejdzie na emeryturę. Jeśli zaś sprawa trochę przycichnie, trafi gdzieś na oficera łącznikowego. Ale szefem policji już nie będzie.

Rozmawiał Przemysław Harczuk

=========================

Zniszczenia po wybuchu są na trzech kondygnacjach budynku – od parteru do drugiego piętra, a wyrwy w podłogach „mają okrągły kształt” i „wielkość talerza”.

=========================

20. XII. Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych [Ukrainy md] wyraziła nadzieję, że ten incydent nie będzie miał negatywnego wpływu na wysoki poziom współpracy między organami ścigania Ukrainy i Polski, a wręcz przeciwnie – jeszcze bardziej wzmocni współpracę w celu przybliżenia wspólnego zwycięstwa nad Rosją i ustanowienia pokoju w Ukrainie zgodnie z prawem międzynarodowym.

W Komendzie Głównej Policji eksplodował prezent [z granatnika p-panc…] od jednego z szefów ukraińskich służb. Komendant Główny Policji w szpitalu [na obserwacji]. [Uzupełniane].

==================================

W Komendzie Głównej Policji eksplodował prezent [z granatnika-panc…] od jednego z szefów ukraińskich służb. Komendant Główny Policji w szpitalu [na obserwacji].

Jak już informowaliśmy, w budynku Komendy Głównej Policji miała miejsce eksplozja. Ranny został Komendant Głównej Policji gen. insp. Jarosław Szymczyk, który przebywa na obserwacji w szpitalu. Komunikat w tej sprawie wydało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji:

Wczoraj o godz. 7:50 w pomieszczeniu sąsiadującym z gabinetem Komendanta Głównego Policji doszło do eksplozji. Eksplodował jeden z prezentów, które Komendant otrzymał podczas swojej roboczej wizyty na Ukrainie w dn. 11-12 grudnia br., gdzie spotkał się z kierownictwami ukraińskiej Policji i Służby ds. sytuacji nadzwyczajnych. Prezent był podarunkiem od jednego z szefów ukraińskich służb. W wyniku eksplozji Komendant doznał lekkich obrażeń i od wczoraj przebywa na obserwacji w szpitalu. Lekkich obrażeń nie wymagających hospitalizacji doznał też pracownik cywilny Komendy Głównej Policji. Strona polska zwróciła się do strony ukraińskiej o złożenie stosownych wyjaśnień. Sprawą od początku zajmuje się prokuratura i odpowiednie służby.

W czwartek Radio ZET podało, że w budynku Komendy Głównej Policji w Warszawie doszło do eksplozji. Rzecznik Komendanta Głównego Policji insp. Mariusz Ciarka przekazał, że do uszkodzenia stropu doszło w „pomieszczeniu służby ochronnej”. Później radio RMF podało, że w wyniku zdarzenia do szpitala trafił Komendant Główny Policji gen. insp. Jarosław Szymczyk.

====================

Nieoficjalna informacja głosi, że przyczyną wybuchu na komendzie było wystrzelenie pocisku z granatnika, który trafił do Polski z Ukrainy. Pocisk miał uderzyć w ścianę gabinetu komendanta.

—————————

O tej samej porze, o której doszło do wybuchu (ok. godz. 8 w środę), przed gmachem komendy interweniowało pogotowie. 50-letni robotnik, który prowadził tam prace remontowe, trafił do Szpitala Południowego. „Prawdopodobnie coś spadło mu na głowę” –

[ Komendant Główny] Szymczyk doznał zadrapań i skaleczeń, był opatrywany. Bezpośrednio po wybuchu miał też stracić słuch, były podejrzenia, że na stałe. Ale po kilku godzinach odzyskał go.

=================================

„Prezent” przywiózł z Ukrainy sam komendant

========================

Rosyjski portal obiektywnie to relacjonuj, tu wyjątki:

В Штаб-квартире польской полиции в Варшаве взорвался подарок, полученный комендантом от украинских спецслужб

https://topwar.ru/206868-v-shtab-kvartire-polskoj-policii-v-varshave-vzorvalsja-podarok-poluchennyj-komendantom-ot-ukrainskih-specsluzhb.html

В Штаб-квартире польской полиции в Варшаве взорвался подарок, полученный комендантом от украинских спецслужб

Bзрывоопасным подарком оказался боевой гранатомет, подаренный коменданту польской полиции на Украине. Именно его поместили в „секретное помещении, где находятся устройства, связанные с обеспечением охраны объектов главной комендатуры полиции”.

========================

Mail. Od oficera.

Nigdy nie przewozi się, nie przekazuje broni naładowanej [ani się jej nie „darowuje”]. Pierwszym przykazaniem każdego myśliwego jest rozładowanie broni po użyciu. Gdzieś sugerowano, że oficerowie w tym tajnym pomieszczeniu Komendy Główniej Policji „bawili się granatnikiem”. Nie jest to możliwe, bo ponieważ zawalił się duży fragment sufitu, to odpalenie granatnika i wybuch granatu w takim pomieszczeniu musiałby ich zabić. Ponieważ nie mamy doniesień o ofiarach śmiertelnych, a na pewno nie odważyliby się ich zataić, wskazuje to, że było to odpalenie albo sterowane z zewnątrz, albo na skutek zadziałania mechanizmu zegarowego. „Argument nie do odrzucenia”?

Zdjęcie

RGW 90 – uniwersalny w każdej sytuacji. Koncern Dynamit Nobel Defence [DND]: Broń stworzono w wyniku kooperacji DND, a także izraelskiego koncernu Rafael i singapurskich sił zbrojnych.

==============================

https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/nieoficjalnie-to-komendant-odpalil-granatnik-w-swoim-gabinecie/cr9ffl3

To sam Jarosław Szymczyk, komendant główny policji, miał odpalić granatnik w swoim gabinecie – dowiedział się nieoficjalnie Onet z kilku niezależnych od siebie źródeł w służbach. Z naszych ustaleń wynika, że nie spodziewał się, iż broń jest załadowana. Granat miał przebić podłogę w pomieszczeniu socjalnym obok gabinetu, dlatego posypał się strop w pokoju ochrony znajdującym się pod nim.

Zwiększająca się bezkarność zła staje się hańbą państwa.

V. NIE ZABIJAJ

Znaczy to oczywiście, że nie tylko samemu nie wolno być zbójem, ale ani innym na zbójnictwo pozwalać; co więcej, jest obowiązkiem państwa zbójnictwu przeszkadzać. Policja jest od tego, by chronić społeczeństwo, by chronić społeczeństwo od zbrodniarzy; bezpieczeństwo życia i mienia stanowi jej jedyny obowiązek, a nie jakiś dodatek do służby polityczno-policyjnej. Jeżeli nie starczy funduszów na wszystkie rodzaje policji, wszystkie dostępne fundusze powinno się obracać na policję bezpieczeństwa. Wartość policji mierzy się ilością zbrodniarzy nie wykrytych. Gdy tego za dużo, widocznie państwo nie spełnia należycie swych obowiązków.

Mówiąc ściśle, zwiększająca się bezkarność zła staje się hańbą państwa. Państwo takie przysługuje się zbrodniarzom, ulepsza warunki zbójeckiego fachu, powiększa szanse powodzenia zbójom, a zatem staje się współwinnym ich zbrodni. Takie państwo dopomaga zabijać, a więc -zabija.

Państwowość zbójecka?! Gdzie państwo zbrodniarzy nawet nie wykrywa, jeżeli policja jest w tym zaniedbana, niezdatna czy niedbała, skutek jest taki sam, jak gdyby roztaczano opiekę nad zbrodniarzami. Policja nie gwarantująca nam bezpieczeństwa, staje się sprzętem nieużytecznym, niepotrzebnym.

Policja jest od tego, żeby człowiek porządny czuł się zupełnie bezpiecznym; a tymczasem zdarza się przeciwnie… Na polityczną policję jest pieniędzy w bród i skutkiem tego brakuje na służbę bezpieczeństwa. Choćby się musiało obcinać budżet na wszystkie strony, należy to zrobić, a sumy obcięte przekazać na pomnożenie i wydoskonalenie straży bezpieczeństwa. Na pewno jednak wystarczy obcinać wydatki na pozycje zbędne, ażeby nie brakowało na niezbędne; najniezbędniejszą zaś jest policja bezpieczeństwa. W miarę, jak bezpieczeństwo życia i mienia zwiększa się lub spada, nabiera też wartości państwo lub traci ją. Nie ma lepszego kryterium do oceny państwa, jak statystyka zbrodniarzy nie ściganych.

Państwowość, w której zbrodniarze mogą obywatela okraść, obrabować, nawet zabijać, a z urzędowego komunikatu policji dowiadujemy się tyle tylko, że „zbiegli w niewiadomym kierunku” – państwowość taka traci rację bytu i najlepiej by było unicestwić ją od razu, zanim ona sama mocą swej głupoty, niezdamości i lekkomyślności nie zaprowadzi państwa do zguby. Tacy rządziciele są niezdatni do rządów; na stolicach rządowych są uzurpatorami i trzeba ich przegonić, póki nie jest za późno!

Zabić zbója jest zasługą Gdyby wybić wszystkich zbójów i w ogóle zbrodniarzy, jakżeż zwiększyłaby się wydatność pracy takiego szczęśliwego pokolenia.

Różne są rodzaje zbójectwa, niektóre bywają natury „delikatnej”. Np. propaganda wyludniania kraju, zabijania dzieci w łonie matki. Istnieją od tego jawne „poradnie”, działające publicznie. Gdyby agitacja ta była subwencjonowana z funduszów publicznych, czyż państwo nie byłoby współwinnym zbójectwa?

Do działu bezpieczeństwa życia należy także oczywiście pielęgnowanie zdrowia. W cywilizacji łacińskiej stanowi to bezwarunkowo obowiązek, podczas gdy w bizantyjskiej kwestii, zdrowia nie dopuszczono zgoła do zakresu etyki. W Bizancjum istniał nawet przesąd, jakoby cnota nie mogła mieścić się w pięknym, zdrowym ciele; wyrazem jej miały być ciała znękane, schorowane, brzydkie. Wyniknęły z tego rozmaite następstwa, z których najgorszym było to, że obowiązek doskonalenia się ograniczono do mnichów; w ostatecznej konsekwencji usunięto etykę całkiem z życia publicznego.

W cywilizacji łacińskiej i według etyki katolickiej dbałość o zdrowie jest obowiązkiem tak dalece, iż rozciąga się na nieuleczalnych, nakazując pielęgnować ich starannie, aż do ostatniej chwili. Zwolennicy etyki sztucznej areligijnej (tzw. autonomicznej) mają to za złe chrześcijańskiej miłości bliźniego, że utrzymuje przy życiu trędowatych, paralityków, itp. Zarzucają nam, że niepotrzebnie przedłużamy im cierpienia i dostarczamy ochrony nieszczęściu ludzkiemu. Jak dotychczas, przeciw pielęgnowaniu nieuleczalnych oświadczyły się tylko rządy bolszewickie i hitlerowskie. Słyszało się na każdym kroku zasadę wojsk niemieckich, wypowiedzianą tonem największej przechwałki, jako w Niemczech i pod rządami niemieckimi w ogóle nie ma chorych, chyba tylko chwilowo; w zasadzie są tylko zdrowi i umarli. Jest to oczywiście przekroczenie piątego przykazania.

Ten sam zarzut tyczy się niedostatecznej pieczy o chorych. Jak wiadomo, oficjalnie „ubezpieczalnie społeczne” (popularnie zwane dokuczalniami) szwankują wielce pod tym względem i nie spisałoby się na wołowej skórze zarzutów, jakie wysuwają ubezpieczeni, a wysuwają bez końca i bez skutku. Instytucje te nabrały w Polsce cech kiepskich urzędów socjalistycznych, urządzonych arcybiurokratycznie.

Wszelkiego rodzaju ubezpieczalnie należy zasadniczo popierać, a przymus ubezpieczenia jest całkiem słuszny; lecz niesłusznym jest robienie z tego monopolu. Niechaj społeczeństwu będzie wolno tworzyć ubezpieczalnie stosownie do potrzeb społecznych i niechaj się każdy ubezpiecza, gdzie mu się podoba. Szpitalnictwo nie domaga ilościowo i jakościowo. Ile razy zabraknie w publicznym szpitalu łóżka, a w aptece szpitalnej środka leczniczego (bo zbyt drogi), tyle razy popełnia się przestępstwo przeciwko piątemu przykazaniu. Pomiędzy przysporzeniem zdrowia a wzrostem zalet społecznych zachodzi stosunek prosty kwadratowy. Osadźmy w okolicy zacofanej sumiennego lekarza, przystępnego dla wszystkich; gdy stan zdrowia ludności poprawi się dwukrotnie, wydajność jej pracy i pozytywne zajęcie się życiem zbiorowym rozwiną się w czwómasób. Zorganizowanie lecznictwa publicznego w całym kraju stanowi drugą po służbie bezpieczeństwa naglącą potrzebę.

Nie dość jest leczyć, trzeba zapobiegać chorobom. Np. higiena publiczna wymaga energicznej walki z malarią, a więc komarami wszelkiego rodzaju. Dzięki zimnicy wyludniała się Azja Mniejsza trzy razy w czasach historycznych, a znaczna część ziemi zamknięta jest wciąż dla osadnictwa; nie ma zaś ani w Europie kraju, w którym jakaś okolica nie stanowiłaby ogniska zarazy. Przez długi czas tylko władze Stanów Zjednoczonych spełniały swój obowiązek; w Europie naśladował ten dobry przykład sam tylko Mussolini (suum cuique). Nietrudno wskazać cały szereg podobnych obowiązków, żeby tępić szkodniki rozmaitego rodzaju na wsi i w mieście. Najgorsze z chorób są nerwowe, a Polska ma ich u siebie najwięcej. Władze zachowują się, jakby nie wiedziały o tym, że zdrowe nerwy stanowią wartość sprawności życiowej tego i następnego pokolenia, albowiem dzieci neurasteników bywają niezdarami. Władze np. udzielają przywilejów handlarzom radioodbiorników na wyprawianie hałasów przez cały dzień. Uznaje się też w Polsce nieograniczone prawo psiej swawoli. Jak Polska długa i szeroka, psy ujadają bez ustanku i obszczekują (nawet w Warszawie) każdego przechodnia. Sławne komisje do zwalczania hałasów miejskich zajmowały się tylko klaksonami automobilów. Jako antidotum na neurastenię, propagują władze sport. Owszem! w ten sposób zwiększa się prawdopodobieństwo, że będzie „w zdrowym ciele zdrowy duch”. Lecz przesadzono! Sportu tyle, że młodzież niemal nie ma już czasu uczyć się i robi się w zdrowym ciele niezupełnie zdrowy duch. Jakżeż niekompletne byłyby te roztrząsania, gdyby uwzględnić tylko zabijanie ciała! Przykazanie zakazuje tym bardziej zabijać bliźniego na duchu. Zbrodniczymi wręcz są wszelkie urządzenia państwowe, które przyczyniają się do zabijania charakterów lub talentów. Nad wszelką państwowością unosi się piąte przykazanie, wołając: Nie wytwarzaj służalstwa, pochlebstwa, nie zachęcaj do kariery w zakłamaniu, bo zabijasz ducha, gdy popierasz fałsz i fałszywców. Przykład idzie z góry. Gdzie przez dwa tylko pokolenia wiedzie do wyższych stanowisk niższość charakteru, w kraju takim ogół wyzbędzie się charakteru, tam ludzie z charakterem staną się przedmiotem pośmiewiska, jakoby skądś zabłąkane cudaki. Spodleje społeczeństwo, które nie potrafi strząsnąć z siebie rządów niemoralnych.

Jak dalece metoda rządów może wpływać na charakter ludności, mieliśmy do niedawna przykład we Włoszech. Z kondotierstwa wpadło się z czasem w bandytyzm, który jeszcze za moich czasów zorganizowany był na Sycylii, jakby państwo w państwie. Rząd amoralny stanowi truciznę dla narodu, dla społeczeństwa, jako też dla państwa. Niemożebnym jest, żeby nie umniejszał mu zalet, a nie przysparzał wad. Jeżeli takie rządy trwają czas dłuższy, czekają naród losy opłakane. Gdy wady wezmą górę nad stłumionymi, ubitymi zaletami, musi się wszystko popsuć, bo z wad cóż da się wytworzyć? Społeczeństwa dziczeją, państwa tracą siłę, naród cofa się w rozwoju, wreszcie poczucie narodowe przestaje działać. Złe rządy są jak zbójce.

===================

teksty Feliksa Konecznego z książki „Państwo i prawo

Poszczególne przykazania z tego cyklu były już tu publikowane – ale zniszczyła je agresja na twarde dyski w mych serwerach w październiku 2021.