Nowelizacja ustawy o elektromobilności wejdzie w życie. Wiąże się to z obowiązkiem wprowadzania przez samorządy większych miast Stref Czystego Transportu. Wyeliminuje to z ruchu ulicznego znaczną część pojazdów – te, które nie spełniają coraz bardziej rygorystycznych norm emisji spalin. Podpisem pod nowelizacją prezydent Andrzej Duda dołączył do globalistycznego trendu stopniowego ograniczania wolności i własności prywatnej w imię mrzonek o „ratowaniu klimatu”.
O podpisie prezydenta poinformowała w piątek jego kancelaria. Zgodnie z nowym prawem miasta liczące powyżej 100 tysięcy mieszkańców będą musiały kupować wyłącznie zeroemisyjne autobusy oraz – w przypadku przekroczenia dopuszczalnego poziomu dwutlenku azotu (NO2) w powietrzu – wprowadzać SCT. Do władz lokalnych należy jednak wyznaczanie zakresu stref. Jeśli samorządy pójdą po rozum do głowy i będą kierować się dobrem mieszkańców, mogą postawić na strefy w wersji skrajnie minimalistycznej i nieuciążliwej.
Ustawa przewiduje, że rada gminy może dopuścić dla aut niemieszczących się w normach płatny wjazd do SCT, w określonych godzinach, w okresie nie dłuższym niż 3 lata od strefy.
Od 2026 roku miasta powyżej 100 tys. mieszkańców będą musiały kupować wyłącznie „zeroemisyjne” autobusy. Jednocześnie odciążone zostaną samorządy o liczbie mieszkańców powyżej 50 tys., które obecnie muszą realizować to zadanie publiczne z wykorzystaniem tzw. pojazdów zero- i niskoemisyjnych. Ustawa znosi te wymagania.
Według nowego prawa, dyrektor parku narodowego będzie mógł ustalić, że jego działalność edukacyjna oraz udostępnianie może odbywać się z pomocą pojazdów zeroemisyjnych. Ma to znaczenie w przypadku dopuszczenia pojazdów elektrycznych np. na trasie do Morskiego Oka.
Nowelą wyłączono też siły zbrojne z konieczności zapewnienia odpowiedniego udziału pojazdów elektrycznych w transporcie.
Jednostki samorządu terytorialnego, z wyłączeniem gmin i powiatów, których liczba mieszkańców nie przekracza 50 tys., mają zapewnić, aby udział pojazdów elektrycznych we flocie użytkowanych pojazdów samochodowych w obsługujących je urzędach wynosił co najmniej 22 proc. Taki wymóg dotyczyć będzie też naczelnych i centralnych urzędów administracji państwowej.
(Kadr z filmu “Nie lubię poniedziałku”, WFDiF /po Studiu Filmowym “Kadr”/)
Otwarte konsultacje społeczne „nie służą” władzom największych miast dążących za wszelką cenę do wprowadzenia obszarów wykluczenia komunikacyjnego, zwanych oficjalnie Strefami Czystego Transportu. „Mieszkańcy mogą sądzić co chcą, a my i tak zrobimy co chcemy” – zdają się mówić, i, jak dotychczas stawiają na swoim.
Paweł Skwierawski z inicjatywy „Stop Korkom” w audycji Rozmowa Niekontrolowana Łukasza Warzechy opowiadał, jak wyglądały w Warszawie konsultacje społeczne nad poszerzeniem SCT. Ostatecznie, jak wiemy, radni zetknąwszy się z bezpośrednim i zdecydowanym oporem mieszkańców przy okazji decydującej sesji, przyjęli pierwotną, skromniejszą wersję. Wygląda jednak na to, że bardziej radykalny projekt został podjęty celowo, aby było z czego ustępować wobec spodziewanych sprzeciwów.
– Byłem [na jednym ze spotkań] dość długo, może 1,5 godziny. W tym czasie przewinęło się około 30 osób. Rozmawiałem z większością osób, które tam przybyły i tylko jedna była za [SCT]. A ogólnie w konsultacjach stacjonarnych wzięło udział 110 – 130 osób. Nie wydaje mi się, żeby większość uczestników była za poszerzeniem – ocenił warszawiak.
Ratusz informował, że sugestie rozszerzenia obszaru SCT pojawiły się głównie w spływającej do urzędu korespondencji e-mail. To trudna do obiektywnego zweryfikowania, za to prosta w zmanipulowaniu forma „konsultacji”. Jest zatem często wykorzystywaną przez tak zwanych aktywistów miejskich metodą wywierania presji.
We wrześniu 2023 roku pojawił się wykonany na zlecenie stołecznego urzędu miasta raport firmy Ricardo, opisujący przesłanki przemawiające za wprowadzeniem SCT. – Z badań i diagramów, które zostały tam przedstawione, wcale to nie wynikało. Jednak badana była ta rozszerzona strefa, a przecież firma musiała mieć czas na przygotowanie takiego badania, jakiś proces decyzyjny musiał w mieście zapaść, żeby to rozszerzyć. Prawdopodobnie więc latem była na stole już ta opcja rozszerzenia strefy, o czym się nie mówiło. I dlatego ludzie się zbulwersowali przed sesją 15 listopada – że nie o tym rozmawialiśmy na konsultacjach – ocenił Paweł Skwierawski.
Używając przenośni, owe „konsultacje” sprowadzały się do kwestii, czy mieszkańcy (kierowcy) chcą oberwać od władz kijem mniejszym, czy większym. Opcja powstrzymania się od użycia kija (czytaj: żadnej Strefy Czystego Transportu w Warszawie) w ogóle nie była przedmiotem „uzgodnień”.
Podczas decydującej, listopadowej sesji, w trakcie dyskusji nad wprowadzeniem strefy na sali obecna była może połowa miejskich radnych rządzącej Koalicji Obywatelskiej. Także niektórzy spośród tych, którzy jednak pofatygowali się na debatę, dawali do zrozumienia, że argumenty mieszkańców niespecjalnie ich interesują.
Paweł Skwierawski podkreśla, że zawarte w raporcie Ricardo wnioski niekoniecznie mają odzwierciedlenia w zawartych tam danych.
– Samochody nie mają żadnego istotnego statystycznie wpływu na poziom zanieczyszczeń. Mało tego, w raporcie zleconym przez miasto też ewidentnie widać, że jeżeli mówimy tylko i wyłącznie o wpływie na poziom dwutlenku azotu (NO2) to jego podwyższone poziomy występują wyłącznie przy największych drogach – mówi przedstawiciel inicjatywy „Stop Korkom”.
Zaprezentowane w miejskim raporcie grafiki pokazujące, o ile spadnie szacowany poziom dwutlenku azotu w przypadku wprowadzenia rozszerzonej SCT pokazały różnice od 1 do około 4 procent.
Organizacja „Stop Korkom” wysłała stołecznym radnym wyniki symulacji spadku poziomu NO2 i CO2 po ewentualnym ustanowieniu strefy. Nie doczekała się jednak żadnej reakcji.
Samorząd czy lobbing?
Około miesiąca temu na stronie NieDlaSCT.pl ukazał się materiał dokumentujący podpisanie przez władze Warszawy umowy z Fundacją Promocji Pojazdów Elektrycznych. Dyrektor Olaf Osica z Biura Strategii i Analiz odpowiedział na zapytanie warszawskiego oddziału partii Nowa Nadzieja, załączając kopię wspomnianego porozumienia. Znajdują się tam zapisy, które świadczą o tym, że lobbystyczna organizacja była odpowiedzialna za przeprowadzenie dla Ratusza badań torujących drogę do ustanowienia na terenie stołecznego miasta Strefy Czystego Transportu. Chodzi jeszcze o pierwsze, wstępne opracowania dające grunt pod wrzucenie w sferę publiczną kwestii SCT w stolicy.
„Miasto Stołeczne Warszawa zawarło porozumienie na przeprowadzenia badania tylko z Fundacją Promocji Pojazdów Elektrycznych, dlatego nie jest w posiadaniu dokumentów dotyczących agencji Lata Dwudzieste, która z kolei przeprowadziła badanie na zlecenie Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych” – napisał Olaf Osica. „Miasto nie poniosło kosztów za przeprowadzenie badania” – dodał dyrektor.
Krótko mówiąc, organizacja powołana do promowania elektromobilności sprawdzała na prośbę samorządu, co mieszkańcy Warszawy myślą o eliminowaniu z ruchu ogromnej części aut spalinowych.
Tekst samej umowy z 28 października 2022 dostarcza równie ciekawych informacji. „Przedmiotem Porozumienia jest określenie zakresu współpracy pomiędzy Stronami dotyczącej działań na rzecz poprawy jakości powietrza w Warszawie, w tym przede wszystkim związanych z wprowadzeniem w mieście Strefy Czystego Transportu” – napisali sygnatariusze.
„Strony zobowiązują się do niepodejmowania żadnych czynności, które mogłyby zagrozić powodzeniu założeń programu SCT oraz zobowiązują się do zachowania lojalności względem siebie oraz do wzajemnego poszanowania swoich interesów (…) – podkreślili.
Zatem włodarzy naszej stolicy od początku tej inicjatywy nie interesuje, czy mieszkańcy oraz dojeżdżający do pracy czy na studia, w ogóle chcą wprowadzenia strefy. Warszawiacy mają co najwyżej wybrać sobie krótszą bądź dłuższą smycz.
– Jestem zszokowany – mówił w wideokomentarzu na swym kanale You Tube Janusz Kunowski, który starał się nagłośnić sprawę. – Jak miasto Warszawa mogło podpisać taką umowę? Jak mogło postawić nas, mieszkańców przed faktem dokonanym? Jak mogło użyć sponsorowanego badania i oprzeć o to badanie tak znaczący projekt? – pytał.
– SCT ingeruje w życie dziesiątek tysięcy warszawiaków. Jak miasto stołeczne Warszawa tak lekkomyślnie mogło forsować tak nieprzemyślany projekt bez żadnych rzetelnych badań? Nie mogę w to uwierzyć… – dodał Janusz Kunowski.
Po opublikowaniu badania w mediach pojawiły się materiały nie pozostawiające wątpliwości co do tego, z jakim zachwytem mieszkańcy czekają na SCT.
„Powietrze w stolicy będzie czystsze, a warszawiacy zdrowsi. Ubędzie korków, poprawi się wygląd budynków i komfort jazdy rowerem oraz jakość życia w mieście – to efekty utworzenia strefy czystego transportu (SCT) spodziewane przez ponad 2/3 ankietowanych Warszawiaków. Nowe badanie pokazuje, że poparcie dla intensywniejszej walki ze smogiem w Warszawie jest duże i stale rośnie” – napisał Grzegorz Dzięgielewski na stronie SCT.prowly.com, powstałej w ramach projektu finansowanego przez Clean Air Fund.
Z adnotacji zamieszczonej pod tekstem dowiadujemy się, że badanie metodą CAWI przeprowadzone zostało w grudniu 2022 na reprezentatywnej grupie 512 mieszkańców Warszawy. „Uczestnicy nie znali przygotowywanego przez władze Warszawy projektu strefy czystego transportu, ani też żaden inny projekt SCT nie był im w trakcie badania przedstawiony” – dodał autor artykułu.
Tak spytać, by „zgadzała się” odpowiedź
Metodologię przyjętą przez ratusz skomentował nieco szyderczo na swym Autoblogu (portal Spidersweb.pl) publicysta Tymon Grabowski: „Każdy nowy pomysł na mocniejsze wzięcie społeczeństwa pod but trzeba poprzedzić jakimś badaniem. Oczywiście z badania musi wyjść, że zainteresowani gremialnie popierają nowy pomysł, a to przeważnie dlatego, że odpowiednio sformułowano pytanie” – zauważył.
„Na przykład można zapytać: czy chcesz, żeby powietrze w mieście, w którym żyjesz, było czystsze? Oczywiście 100 proc. respondentów odpowie, że tak. Wówczas z pytania należy wysnuć wniosek, że skoro jedynym sposobem na oczyszczenie powietrza jest SCT, to 100 proc. mieszkańców popiera jej wprowadzenie. Można byłoby zadać też pytanie: czy zgadzasz się, aby władze miasta decydowały, czy możesz po nim jeździć swoim samochodem? Tego jednak lepiej nie robić, to niedobre jest” – napisał.
„Była to Fundacja Promocji Pojazdów Elektrycznych. Sprawdziłem, to dość ciekawy twór składający się z kilku osób zaangażowanych – chyba z prywatnego zamiłowania – w promocję elektromobilności. Nie śmiałbym bowiem przypuszczać, że jest to forma korporacyjnego lobbyingu, mającego na celu skłonienie ludzi do wydania swoich pieniędzy na samochody elektryczne zamiast spalinowych. Przecież tym ludziom zależy wyłącznie na dobru planety i czystym powietrzu, dlatego robią to z pasji, a nie dla pieniędzy. Ciekawe, czy prywatnie wszyscy członkowie FPPE jeżdżą samochodami elektrycznymi. Przy okazji: fundacja w 2021 r. uzyskała przychód wynoszący ponad 2 mln zł z grantów” – ironizował autor.
Skoro Warszawa nie zapłaciła za zlecone przez siebie analizy, to kto poniósł ich koszty? Otóż powstały one w ramach programu The road to clean air in Poland („Droga do czystego powietrza w Polsce”). Finansuje go wspomniany już ruch Clear Air Fund. Ta z kolei inicjatywa działa dzięki pieniądzom kilku funduszy, głównie brytyjskich, spośród których najwięcej powiedzą nam zapewne nazwy Bloomberg Philantropies oraz IKEA Foundation. Wszystkie te fundusze pracują na rzecz realizacji idei walki ze zmianami klimatycznymi, czystej mobilności, ekologizmu, zrównoważonego rozwoju i tym podobnych, dobrze znanych zaklęć.
Pytać i nie słuchać
Halszka Bielecka z Ośrodka Analiz Cegielskiego podczas prezentacji wydanego wraz z Ordo Iuris opracowania „Jak obronić swój biznes przed SCT” opowiadała, jak wyglądają prekonsultacje na temat strefy we Wrocławiu.
W pierwszej turze można było zgłaszać swoje wnioski pisemnie, wziąć udział w dyskusji on line oraz wziąć udział w spotkaniu osobiście. Podczas sesji internetowej wielu uczestników zgłaszało, że negatywne wobec projektu komentarze zamieszczane na chatcie są modyfikowane bądź w ogóle kasowane. Z kolei w trakcie spotkania stacjonarnego zdecydowana większość uczestników opowiadała się przeciwko rewolucji komunikacyjnej. Tutaj miejskim rewolucjonistom w sukurs przyszła sprawna moderacja spotkania. Przeprowadzono ją w taki sposób by rozkład głosów, które zostały dopuszczone, odzwierciedlał zupełnie inny „układ sił”.
Jednak przebieg otwartego spotkania i tak nie spodobał się władzom miasta. W kolejnym etapie wzięło udział już tylko 20 osób wyselekcjonowanych przez urzędników. Wcześniej chętni odpowiadali w ankiecie m.in. na pytania o swój stosunek do SCT. Na podstawie odpowiedzi wybrano „reprezentację” 12 mieszkańców oraz 8 członków tak zwanych organizacji pozarządowych (czytaj w tym przypadku: lobbystycznych).
– Ta forma konsultacji bardzo ogranicza wpływ i sama możliwość wypowiedzenia się mieszkańców. Zdecydowanie niweluje też skalę. Nie widać w ten sposób, że większość mieszkańców jest przeciwko. I mniej więcej o to chodziło władzom – powiedziała Halszka Bielecka. Chcące zabrać głos osoby spoza wytypowanej grupy nie miały możliwości wyrażenia swoich opinii. Zgłoszona propozycja referendum w tak istotnej sprawie została natomiast zupełnie zignorowana.
Również władze Wrocławia dla uzasadnienia komunikacyjnego przewrotu w mieście sięgnęły po raport organizacji, którą trudno posądzać o obiektywizm – Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych, czyli kolejnej grupy lobbującej za elektromobilnością. – Wyłącznie na podstawie tego raportu został opracowany plan STC – podkreśliła analityk z OAC.
– Władza w taki sposób przygotowuje „konsultacje” by mimo wszystko wprowadzić strefy i nie wysłuchać mieszkańców – oceniła ekspert. – We Wrocławiu przekroczenie norm zanieczyszczeń występuje wyłącznie w jednym miejscu. Tworzenie strefy ograniczającej wjazd starszym samochodom na terenie całego centrum wydaje się działaniem absolutnie nieadekwatnym do problemu.
Mieszkańcy wielkich miast najwyraźniej, poza stosunkowo nielicznymi grupami świadomych osób, nie wiedzą jeszcze, co szykują im włodarze. Rezultaty wyborów samorządowych świadczą o tym, że dobrodziejstwa zielonej – a w istocie neokomunistycznej, bo wywłaszczeniowej – rewolucji poznać muszą dopiero na własnej skórze.
WESPRZYJ AKCJĘ BILLBOARDOWĄ Odsłaniamy prawdę o ekorewolucji i nazwiska polityków popierających szkodliwe „strefy” w miastach! Szanowny Panie Zwracam się dzisiaj do Pana w bardzo ważnej sprawie. To dotyczy tak naprawdę mieszkańców wszystkich dużych miast w Polsce, nawet jeżeli jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy.Być może już Pan wie, że od lipca 2024 roku w dwóch polskich miastach pojawi się tzw. strefa czystego transportu. Będą to Warszawa i Kraków. To jednak jest tylko początek! Problem szkodliwych „stref” dotyczyć może każdego większego miasta. Prace już trwają. A mówimy o uchwałach rad gmin, które uniemożliwiają jazdę po własnym mieście, jeśli nie posiada się dostatecznie nowego auta lub auto to nie spełnia rygorystycznych norm emisji spalin!Podobnie jak sprawa obrony naszej narodowej waluty, tak i chory pomysł z katalogu Agendy 2030 i Europejskiego Zielonego Ładu, mocno nami poruszyły. Wielu członków i pracowników naszego Stowarzyszenia zaangażowało się w akcje społecznego protestu przeciwko tym zmianom.Zdajemy sobie bowiem sprawę, że jeśli teraz – wykorzystując podwójną kampanię wyborczą – nie zdołamy ich powstrzymać, kolejne miasta wprowadzą to bezprawie: dziś „strefy czystego transportu”, a jutro getta „miast 15-minutowych” itd. WSPIERAM WALKĘ Z EKOREWOLUCJĄ (pod tym linkiem może Pan włączyć się w wielką akcję billboardową, którą prowadzimy od początku marca) No właśnie! Pana przecież nie muszę przekonywać o potrzebie zachowania przez naszą ojczyznę suwerenności i przeciwstawienia się tej rewolucji. Wspólnie widzimy, że Fit for 55, Zielony Ład i Agenda 2030 zmierzają do uczynienia z Europy wielkiego, socjalistycznego państwa multikulturowego, w którym – jak przystało na realia socjalizmu – utracimy w części lub całości swoją własność oraz zostaniemy poddani gigantycznej kontroli i represji. Pana podpis pod petycją „Nie chcemy euro”, która z każdym dniem niesie się coraz szerzej wśród internautów, jest tego najlepszym dowodem.Ale, o ile kwestia likwidacji polskiego złotego pozostaje na razie w planach lewicowej większości rządzącej Polską – czemu słusznie się sprzeciwiamy – o tyle pomysły ekorewolucjonistów pod hasłem „stref czystego transportu” to już zagrożenie, które za moment zacznie obowiązywać w największych polskich miastach…… chyba, że wspólnie zdołamy je powstrzymać!Skąd takie przekonanie?Proszę spojrzeć na te trzy zdjęcia z naszej kampanii billboardowej, którą już prowadzimy:Kampania billboardowa pod hasłem „Strefa czystego absurdu”, w ramach której alarmujemy mieszkańców przed zagrożeniem SCT i ujawniamy nazwiska polityków popierających ekorewolucję, to efekt ciężkej pracy dużej grupy ludzi, którą udało nam się zgromadzić w ramach nieformalnego ruchu społecznego „Nie Oddamy Miasta”. Działamy w ten sposób, często po godzinach czy w weekendy, od kwietnia zeszłego roku. Muszę Panu powiedzieć, że nasze starania przyniosły już pierwsze efekty.Nie wiem, czy dotarła już do Pana wiadomość, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w styczniu tego roku – w postępowaniu, w którym brali udział także działacze naszego ruchu – wydał wyrok unieważniający w całości pseudo-strefę w Krakowie. Sędziowie nie mieli wątpliwości co do tego, że w treści uchwały istnieje szereg naruszeń prawa oraz że cała ta „strefa” – poprzez objęcie zasięgiem całego miasta – właściwie nawet nie spełnia ram definicyjnych takiego pojęcia. Proszę sobie wyobrazić, że krakowscy radni utrzymują dalej, że… SCT w Krakowie i tak powstanie! Wbrew wyrokowi i licznym głosom mieszkańców!Sami zorganizowaliśmy dotąd trzy wiece, na które przychodziły setki krakowian, a nasze petycje, czy też niezależne obywatelskie inicjatywy uchwałodawcze, które wspieraliśmy, zyskiwały poparcie liczone w tysiącach podpisów.Dlatego – oprócz wielu innych działań, takich jak ulotki, pisma i wnioski do organów władzy, spotkania z mieszkańcami, o których szerzej piszemy na stronie NieOddamyMiasta.pl – podjęliśmy się zadania ekstremalnie trudnego: zorganizowania akcji billboardowej przeciwko „strefom czystego transportu”.I to pomimo tego, że niektóre firmy odmawiały nam publikacji naszego projektu graficznego, inne z kolei – przeciągały negocjacje i kluczyły. Ale to, co widzi Pan powyżej na zdjęciach, to billboardy już wiszące w aglomeracji krakowskiej (m.in. Skawina, Wieliczka, Michałowice), jak też w kilku miejscach Warszawy. Jest to nasz wspólny głos sprzeciwu, pobudka dla setek tysięcy jeszcze niezorientowanych Polaków i zarazem czerwona kartka wobec radnych, którzy skompromitowali się głosowaniami za SCT, czyli na szkodę mieszkańców. Dzięki dużej determinacji oraz wsparciu finansowemu naszych Przyjaciół, to już się udało zrobić!Wszyscy jednak wiemy, że tych billboardów przydałoby się nie kilkanaście, lecz KILKASET. Tak, by nie mogły tego zignorować, zarówno władze samorządowe, jak też i lokalne media.Mając to na uwadze, zarezerwowaliśmy nowe powierzchnie pod billboardy i wznowiliśmy zbiórkę pieniędzy, którą może Pan zobaczyć pod poniższym linkiem. Tutaj może Pan wesprzeć drugi etap kampanii, aby pomnożyć liczbę billboardów oraz zawiesić je w kolejnych miastach Powiem Panu o czymś, o czym jestem szczerze przekonany. Widzę to dzięki wieloletniej działalności społecznej. Masowe dotarcie do Polaków z prawdą o tych pseudo strefach spowoduje, że politykom nie uda się tego „po cichu” przegłosować np. we Wrocławiu, czy w Rzeszowie. W Warszawie z kolei ciężko będzie im utrzymać SCT w batalii sądowej. Czy wie Pan o tym, że w ostatnich dniach Rzecznik Praw Obywatelskich (w końcu! Sami przecież apelowaliśmy do niego w tej sprawie) zadał magistratowi kierowanemu przez Rafała Trzaskowskiego serię niewygodnych pytań, otwarcie podważając uchwaloną SCT?Biuro Rzecznika zauważa, że:„przepisy załącznika Nr 2 do uchwały w sprawie strefy czystego transportu różnicują uprawnienia właścicieli aut wyposażonych w silniki benzynowe oraz w silniki Diesla. Wydaje się, że zróżnicowanie to nie ma racjonalnych podstaw. Rodzi też obawy, czy spełnia standardy konstytucyjne, które gwarantują obywatelom prawo do równego traktowania przez władze publiczne”. Ta interwencja wobec „strefy”, która teoretycznie w stolicy ma wejść w życie już 1 lipca, to kolejny dowód na to, że presja społeczna na masową skalę ma sens.Wiemy o tym nie tylko my, ale również np. setki tysięcy rolników, którzy wyszli i wyjechali na ulice miast w protestach m.in. przeciwko Europejskiemu Zielonemu Ładowi. To jedna z katalogu tych ekorewolucyjnych strategii płynących z Brukseli (Green Deal), które mogą doprowadzić do katastrofy gospodarczej, upadku setek tysięcy firm i powszechnej biedy. Efekt protestów? Ministrowie rządu Donalda Tuska już zaczęli mówić językiem protestujących i podważać ustalenia eurokratów. Jak to się mówi, nie chwalmy dnia przed zachodem słońca, ale warto zauważyć, że pojawiają się pierwsze doniesienia medialne o planowanych zmianach w przepisach Zielonego Ładu…Jak Pan doskonale widzi, na polityków działa tylko naga siła społecznego gniewu, której zaczątki udało nam się już stworzyć w ruchu „Nie Oddamy Miasta”. Dlatego właśnie potrzebujemy Pana wsparcia w dalszej pracy. TAK, JESTEM Z WAMI. POSTAWCIE JAK NAJWIĘCEJ BILLBOARDÓW PRZECIWKO „STREFOM” I EKOREWOLUCJI! Gdy piszę do Pana te słowa, jesteśmy już dość blisko celu naszej zbiórki. Wchodząc na linkowaną powyżej stronę, zobaczy Pan, jak niewiele nam brakuje, by zebrać pieniądze potrzebne do tej kampanii. Dlatego też za każdą złotówkę przekazaną na kontynuację tej przełomowej kampanii oraz na nowe billboardy w kolejnych miastach już teraz ogromnie Panu dziękuję! Proszę przyjąć moje serdeczne pozdrowienia.
Sławomir Skiba Wiceprezes Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi
Na warszawskim Żoliborzu odbyła się konferencja prasowa jednego z kandydatów na prezydenta Warszawy, Janusza Korwin-Mikkego. Wskazał on na absurdalną i szkodliwą umowę, jaką miasto pod rządami Rafała Trzaskowskiego zawarło w związku ze Strefą Czystego Transportu.
Korwin-Mikke zwrócił się do dziennikarzy, by pamiętali, że „jeżeli rozmawiają z kimkolwiek z urzędu miasta, to wiadomo, że on musi kłamać, bo takie podpisał zobowiązanie z pewną fundacją”.
Głos zabrał także Janusz Kunowski z grupy Nie dla SCT. Ocenił on, że tzw. Strefa Czystego Transportu to „bubel prawny, stworzony całkowicie bez przemyślenia”. Zwrócił uwagę, że szczególnie pokrzywdzeni będą emeryci, czy rodzice z dziećmi.
Wskazał, że „bardzo duże wątpliwości budzą kryteria wjazdy do Strefy Czystego Transportu”. Jak mówił, „dodatkowym absurdem jest to, że warszawski ratusz w ogóle nie bierze pod uwagę samochodów hybrydowych”.
Jak podkreślił, „zmuszanie osób do wymiany aut, które działają, które są dobre, jest bardzo nieekologiczne” ze względu na zanieczyszczenia powstające przy produkcji nowych, ekologicznych samochodów.
Kunowski przekazał, że Jacek W. Bartyzel uzyskał w warszawskim ratuszu informację, że zarówno badaniami przed wprowadzeniem SCT, jak i kampanią marketingową na rzecz wprowadzenia SCT zajmowała się Fundacja Promocji Pojazdów Elektrycznych.
Do tych informacji odniósł się także Janusz Korwin-Mikke. – Pozwolę to jeszcze podkreślić, że (…) miasto nie może podejmować kroków korzystnych (dla mieszkańców.), bo się umówiło, że będzie podejmowało kroki korzystne dla Strefy Czystego Transportu – powiedział.
Wskazał, że umowa między Warszawą a FPPE zobowiązuje miasto do „niepodejmowania żadnych czynności, które mogłyby zagrozić powodzeniu założeń programu Strefy Czystego Transportu”.
– Jest to coś nieprawdopodobnego, że miasto może związać tak sobie ręce. Proszę zwrócić uwagę, że nie może teraz żaden urzędnik miasta powiedzieć nic przeciwko samochodom elektrycznym, bo ta firma może wystąpić o odszkodowanie milion złotych za złamanie umowy – wyjaśnił.
– To jest nieprawdopodobne zupełnie, jak miasto jest przywiązane do jednego z założeń pana Trzaskowskiego, który (…) się zobowiązał, że miasta będą bez samochodów w ogóle do 2030 roku – wskazał.
– Miejsce pana Trzaskowskiego jest w więzieniu, powiedzmy sobie jasno, a nie wśród kandydatów na urząd prezydenta miasta stołecznego Warszawy – skwitował Janusz Korwin-Mikke.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie unieważnił uchwałę Rady Miasta Krakowa dotyczącą wprowadzenia w mieście Strefy Czystego Transportu. Uchwałę zaskarżył do sądu wojewoda małopolski i dwie osoby prywatne.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie rozpatrzył w czwartek skargi byłego wojewody małopolskiego Łukasza Kmity i dwóch osób prywatnych (Bartłomieja Krzycha i Radosława Zająca) na uchwałę radnych miasta o Strefie Czystego Transportu. Sąd odrzucił skargi mieszkańców, ale uwzględnił skargę wojewody i postanowił unieważnić uchwałę o SCT w całości.
Uchwałę o Strefie Czystego Transportu radni Krakowa przyjęli w listopadzie 2022 r. Zgodnie z dokumentem, SCT miałaby obowiązywać na terenie całego miasta i być pierwszą taką strefą w Polsce.
Wojewoda małopolski w uzasadnieniu zakwestionował zgodność zapisów miejskiej uchwały z ustawą z 11 stycznia 2018 r. o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Rada miasta – jak podał w oświadczeniu urząd wojewódzki – nie określiła w sposób wystarczający granic obszaru SCT oraz nie zawarła regulacji dotyczących sposobu organizacji ruchu w tej strefie. Zarzucono także radzie miasta m.in. “zbyt daleko idącą ingerencję w sferę konstytucyjnych praw i wolności, takich jak wolność człowieka, wolność poruszania się, równość wobec prawa czy własność naruszającą zasadę proporcjonalności”.
Bartłomiej Krzych argumentował m.in., że jako mieszkaniec Wieliczki nie będzie miał możliwości dojechania do najbliższego parkingu Park&Ride, do węzła autostradowego czy na najbliższy SOR — podaje portal lovekrakow.pl.
Centra miast staną się „gettami”, do których wstęp będą mieli tylko zamożni mieszkańcy.
Czy słyszeli Państwo o koncepcji Stref Czystego Transportu w polskich miastach? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest to “szlachetny i godny pochwały pomysł”. Niestety ma on bardzo mało wspólnego z czystym powietrzem i ochroną środowiska.
Ten projekt to ingerencja w nasze fundamentalne prawa takie jak swoboda poruszania się i posiadania własności prywatnej.
Strefy Czystego Transportu mogą skutkować wyższymi kosztami utrzymania, a nawet prowadzić do izolacji społecznej. Mogą ograniczyć dostęp do wysokiej jakości edukacji, wpłynąć na bezrobocie, a także zwiększyć poziom stresu i lęku w społeczeństwie.
To polityka dyskryminacji wobec mniej zamożnych, samotnych rodziców, właścicieli małych firm, osób starszych i studentów. W praktyce bogatsi mieszkańcy będą mieli swobodę działania, podczas gdy reszta będzie borykać się z trudnymi konsekwencjami.
Taki świat to marzenie zielonych komunistów…
W sytuacji, gdy strefy te okazały się nieskuteczne i są stopniowo wycofywane w krajach zachodnich, w Polsce “ekoterroryści” robią wszystko, aby wprowadzić je wszędzie tam, gdzie jest to możliwe.
Musimy powstrzymać ich działania, zanim będzie za późno!
Poniżej wiadomość, którą wysłaliśmy Państwu wcześniej:
Stańmy w obronie prawa do swobodnego przemieszczania się! Tak zwane Strefy Czystego Transportu pod pretekstem ochrony środowiska, nakładają niesprawiedliwe obciążenia na rodziny o niskich dochodach, osoby starsze, rodziców samotnie wychowujących dzieci oraz mieszkańców terenów wiejskich.Takie przepisy są przejawem dyskryminacji, przyczyniają się do wzrostu kosztów życia oraz pogłębiają różnice społecznie.PROSZĘ PODPISAĆ PETYCJĘ
Wyobraźcie sobie Państwo, że z dnia na dzień zostajecie pozbawieni prawa do przemieszczania się po własnym mieście, wyłącznie dlatego, że nie stać was na nowy „ekologiczny” samochód. Niestety taka sytuacja już niedługo może stać się naszą rzeczywistością!
Właśnie teraz władze największych polskich miejscowości planują wprowadzenie tak zwanych Stref Czystego Transportu, do których wjazd będą mieli tylko uprzywilejowani mieszkańcy.
W tym roku takie strefy mają obowiązywać w Warszawie, Krakowie i we Wrocławiu.
Choć intencje stojące za wprowadzeniem tych przepisów mogą wydawać się “szlachetne” i pozornie dotyczyć ograniczenia zanieczyszczeń, istnieją uzasadnione obawy dotyczące ich wpływu na naszą wolność, finanse i życie codzienne.
Pomyślcie Państwo o rodzinach borykających się z trudnościami finansowymi. Teraz będą zmuszone do wymiany swoich starych, niezawodnych samochodów na drogie i „ekologiczne” elektryki. Efekt? Wybór między jedzeniem na stole a samochodem w garażu.
Wprowadzenie Stref Czystego Transportu przyczyni się do pogłębienia różnic społecznych. Dla wielu będzie oznaczało izolację społeczną i brak łatwego dostępu do urzędów, szkół, uczelni i placówek kulturowych.
Centra miast staną się „gettami”, do których wstęp będą mieli tylko zamożni mieszkańcy.
Musimy działać teraz, aby powstrzymać te niebezpieczne zmiany. Strefy Czystego Transportu są już wprowadzane w największych polskich miastach. Pokażmy nasz sprzeciw i walczmy o zachowanie naszych podstawowych praw.
Mieszkańcy dużych miast obawiają się, że wprowadzenie Stref Czystego Transportu w ich miastach zakłóci normalne funkcjonowanie ich rodzin.
Jedna z mieszkanek Krakowa podzieliła się swoimi obawami:
“Mam 4 dzieci w wieku 15 lat, 13 lat i bliźniaczki w wieku 12 lat i sama je wychowuję i pracuję na pełny etat. Mieszkam w Krakowie. Rok temu radni Krakowa z partii pana Majchrowskiego uchwalili prawo, które wyklucza za 3 lata moje auto z całkowitego użytku. To diesel z 2007 roku, ale w bardzo dobrym stanie, służy mi głównie do dojazdów do pracy i do zawożenia dzieci do lekarzy” *
Strefy Czystego Transportu nie dotyczą jedynie mieszkańców miast, lecz wszystkich obywateli Polski oraz turystów. Każdy, kto chciałby wjechać np. do Warszawy czy Wrocławia będzie musiał zarejestrować swój pojazd w specjalnym systemie elektronicznym i jeśli jego auto nie spełni odpowiednich wymogów, znaczna część miasta będzie dla niego zamknięta.
A co z mieszkańcami obszarów wiejskich, gdzie komunikacja publiczna dojeżdża rzadko lub w ogóle nie funkcjonuje? Oni muszą korzystać z prywatnych samochodów, aby dotrzeć do miasta i załatwić sprawy urzędowe, zawieźć dzieci do szkoły, udać się do lekarza czy też do szpitala w przypadku nagłych sytuacji.
Ten projekt nie ma nic wspólnego z czystym powietrzem. To jest ingerencja w nasze fundamentalne prawa takie jak swoboda poruszania się i posiadania własności prywatnej. To polityka dyskryminacji wobec mniej zamożnych, samotnych rodziców, właścicieli małych firm, osób starszych i studentów. W praktyce bogatsi mieszkańcy będą mieli swobodę działania, podczas gdy reszta będzie borykać się z trudnymi konsekwencjami.
To jest walka o nasze podstawowe prawa gwarantowane przez Konstytucję. Nie możemy pozwolić politykom na tak łatwe ograniczanie naszych swobód bez odpowiednich konsultacji społecznych i bez rzetelnych argumentów, popartych niezależnymi badaniami.
Ochrona klimatu to szlachetny cel, jednak nie można go osiągnąć poprzez metody autorytarne!
Strefy Czystego Transportu mogą skutkować wyższymi kosztami utrzymania, a nawet prowadzić do izolacji społecznej. Mogą ograniczyć dostęp do wysokiej jakości edukacji, wpłynąć na bezrobocie, a także zwiększyć poziom stresu i lęku w społeczeństwie. To nie jest przyszłość, której pragniemy dla siebie i naszych dzieci.
Czas ucieka nieubłaganie. Te zmiany są właśnie teraz wprowadzane w największych miastach w Polsce.
W tej trudnej sytuacji dostrzegamy iskierkę nadziei. Zauważamy, że w krajach zachodnich maleje poparcie dla Stref Czystego Transportu, co skutkuje ich stopniową likwidacją. Z kolei w Krakowie obywatele walczą o unieważnienie uchwały dotyczącej strefy i zdają się mieć duże szanse na osiągnięcie sukcesu.
Jeżeli nie zatrzymamy teraz projektu wprowadzenia Stref Czystego Transportu w Polsce, możemy już nigdy nie mieć prawa do swobodnego korzystania z naszych pojazdów, tak jak robiliśmy to dotychczas.
Nawet jeśli teraz zainwestują Państwo duże sumy ciężko zarobionych pieniędzy w “ekologiczny” samochód, nie ma pewności czy taki pojazd będzie nadal dopuszczony do użytku w Państwa mieście w niedalekiej przyszłości.
Czas ma ogromne znaczenie. Samorządy już działają w celu utworzenia Stref Czystego Transportu w największych polskich miastach. Musimy reagować, zanim będzie za późno.
Konflikt o prawa kierowców: mieszkańcy mogą wnieść projekt uchwały o likwidacji Stref Czystego Transportu
(Fot. Pixabay)
W obowiązującym stanie prawnym dopuszczalne jest wniesienie w ramach inicjatywy obywatelskiej projektu uchwały uchylającej Strefę Czystego Transportu w Krakowie – napisał radca prawny Andrzej Dziurzyński w opinii sporządzonej na prośbę Stowarzyszenia „Polonia Christiana”. Analiza przeczy komentarzom przedstawicieli władz miasta, które zwleka z wniesieniem projektu pod obrady.
Według autora opinii, Rada Miasta Krakowa powinna włączyć obywatelski projekt do programu najbliższej sesji, nie później niż w ciągu trzech miesięcy od jego złożenia.
Wesprzyj nas już teraz!
25 zł
50 zł
100 zł
„Nadgorliwość krakowskich samorządowców szybko pokazała słabości lokalnego aktu prawnego – uchwały o ustanowieniu w Krakowie tzw. strefy czystego transportu. Objęcie całego miasta rygorami strefy, brak oszacowania kosztów ekonomicznych i społecznych wprowadzenia zakazów wjazdu do miasta aut spalinowych czy wymuszanie na właścicielach pojazdów wymiany samochodów na drogie elektryki to tylko część uwag zgłaszanych ze strony ruchu społecznego, powstałego na fali sprzeciwu wobec absurdalnych przepisów” – podkreślają uczestnicy inicjatywy „Nie Oddamy Miasta”. Organizacja aktywnie przeciwstawia się walce samorządów z kierowcami pod pretekstem dbałości o czyste powietrze. Z jednej strony bowiem deweloperzy za aprobatą urzędników i radnych zabudowują korytarze wentylacyjne Krakowa, Warszawy i innych metropolii, redukują liczbę miejsc parkingowych i pasów ruchu, przyczyniając się do korkowania tras. Nie przeszkadza im to obciążać właścicieli aut odpowiedzialnością za zanieczyszczenie powietrza. Radykalny projekt Stref Czystego Transportu zmierza prostą drogą do wykluczenia komunikacyjnego ogromnej rzeszy kierowców.
Opór społeczny oraz perspektywa zbliżających się wyborów samorządowych skłoniła przedstawicieli krakowskiego magistratu do złagodzenia stanowiska, które zaowocowało drastyczną uchwałą eliminującą w kilkuletniej perspektywie z ruchu ulicznego setki tysięcy starszych aut.
– Okazało się, że liczba pojazdów jest tak duża, iż praktycznie nie byłoby to możliwe, żeby wszystkie zostały wymienione – przyznał na antenie stacji RMF wiceprezydent Andrzej Kulig, pretendujący do miana następcy Jacka Majchrowskiego, który nie będzie ubiegał się o kolejną kadencję na najważniejszym magistrackim fotelu.
Bezrefleksyjna rewolucja w komunikacji
Przeciwko rewolucyjnym zmianom, de facto wywłaszczeniowym, wystąpił Komitet „Kraków dla kierowców”, skupiający osoby prywatne, środowiska i organizacje ostrzegające przed konsekwencjami radykalnego prawa, przyjętego na modnej fali walki z motoryzacją i swobodą przemieszczania się mieszkańców. „Trzeba dodać, że w pośpiechu prawotwórczym władze Krakowa nie podały analiz (zapewne z braku takowych), jak wprowadzenie strefy czystego transportu wpłynie m.in. na ważną pod Wawelem branżę turystyczną, dającą tysiące miejsc pracy” – zwrócił uwagę komitet, w skład którego wchodzi m.in. Stowarzyszenie „Polonia Christiana”.
Koalicja mieszkańców zebrała ponad 7 tysięcy podpisów pod projektem uchwały o zniesienie w Krakowie tzw. strefy czystego transportu. „Skala sprzeciwu wobec absurdalnej uchwały zaskoczyła krakowskich notabli, którzy mimo tak jasnego sygnału ze strony społeczeństwa nadal próbowali stosować różne uniki” – zauważyli inicjatorzy społecznej akcji.
Władze grają na czas
Projekt został złożony 10 listopada, jednak głosowanie nad nim zostało przeniesione z 22 listopada na 17 stycznia. Radni uzasadniali to datą spodziewanego rozstrzygnięcia sądu administracyjnego w sprawie zgodności SCT z polskim prawem.
Obserwując stosowaną przez urzędników i polityków grę na czas, uczestnicy społecznego ruchu poprosili o ekspercką opinię radcę prawego Andrzeja Dziurzyńskiego, specjalizującego się w zagadnieniach ustrojowych, statutowych i samorządowych. Ustalił on, że krakowscy radni nie mają prawa usuwać projektu uchwały z obrad, opóźniać terminu prac nad nim ani ograniczać go w jakikolwiek sposób.
„Po analizie przytoczonych przepisów, należy uznać, że w obowiązującym stanie prawnym dopuszczalne jest wniesienie w ramach obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej projektu uchwały uchylającej Strefę Czystego Transportu w Krakowie” – napisał w opinii radca. „W szczególności na przeszkodzie do wniesienia takiego projektu nie stoją przepisy art. 40 ust.1 i 3-5 UEPA” – dodał.
„Jednocześnie, w ocenie opiniującego, nawet gdyby powstały wątpliwości co do dopuszczalności rozpatrywania projektu ze względu na jego materię (które w ocenie opiniującego nie powinny występować), decyzję w sprawie dopuszczalności projektu może podjąć tylko i wyłącznie Rada Miasta Krakowa. Zgodnie z art. 41a ust. 3 USG projekt uchwały uchylającej Strefę Czystego Transportu w Krakowie powinien stać się przedmiotem obrad Rady Miasta Krakowa na najbliższej sesji po złożeniu projektu, nie później niż po upływie 3 miesięcy od dnia jego złożenia” – podkreślił radca prawny Andrzej Dziurzyński.
Szanowni Państwo Zwracam się dzisiaj do Państwa w bardzo ważnej sprawie. To dotyczy tak naprawdę mieszkańców wszystkich dużych miast w Polsce, nawet jeżeli jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy.Być może już Państwo wiedzą, że od lipca 2024 roku w dwóch polskich miastach pojawi się tzw. strefa czystego transportu. Będą to Warszawa i Kraków. To jednak jest tylko początek! Tak jak wspomniałem wyżej, kwestia szkodliwych SCT dotyczyć może każdego większego miasta. Podobne rozwiązanie do tego z Warszawy szykują m.in. włodarze Wrocławia, którzy nie robią sobie nic z protestów mieszkańców przeciwko temu pseudoekologicznemu pomysłowi. Właśnie dlatego piszę do Państwa. Tzw. strefy czystego transportu najbardziej uderzą w tych, których nie będzie stać na nowe samochody spalinowe, a tym bardziej pojazdy elektryczne – w najbiedniejszych i schorowanych. To “prawo” będzie szkodliwe w zasadzie dla każdego zwykłego mieszkańca, dojeżdżającego do pracy, odwożącego dzieci do szkoły, chcącego dotrzeć z chorym pasażerem do szpitala. Poszkodowanymi będziemy zarówno ja, jak i Państwo.Chcemy i możemy to zmienić! Nie pozwólmy, aby miejscy urzędnicy zabierali nam wolność, ograniczając nas w używaniu własnego auta. Dlatego pragnę Państwa poinformować, że właśnie przed momentem…rozpoczęliśmy nową kampanię billboardową przeciwko SCT! Pod tym linkiem mogą Państwo się w nią włączyć, o co już teraz gorąco proszę. Celem jest jasny przekaz do mieszkańców Warszawy i Krakowa, którzy często nie są świadomi tego, jak te nowe przepisy mogą zmienić ich codzienne życie. Nie możemy pozwolić na to, aby decyzje podejmowane nad głowami obywateli i bez zapytania ich o zdanie wprowadzały chaos i niepewność.Być może zapytają mnie Państwo, dlaczego billboardy? Wybraliśmy je ze względu na skuteczność i zasięg. Planujemy umiejscowienie billboardów w strategicznych punktach, szczególnie przy ważnych ciągach komunikacyjnych, aby dotrzeć do jak największej liczby osób. Tym samym łatwiej trafimy do osób, którym najbardziej zależy na możliwości poruszania się samochodem – kierowców. Czy chcą Państwo wesprzeć naszą akcję i włączyć się do zbiórki na ten ważny cel?Wspieram akcję billboardową – chcę uświadomić Polaków o zagrożeniu!Szanowni Państwo! Nasz ruch społeczny “Nie Oddamy Miasta” nie jest przybudówką żadnej partii czy innej organizacji politycznej. To grupa zwykłych mieszkańców, którzy najczęściej wszystkie inicjatywy (protesty, konferencje, akcje ulotkowe na mieście itp.) organizują całkowicie bezinteresownie.To oznacza również, że nie jesteśmy przez nikogo finansowani.To oznacza także, że jedyne środki, które posiadamy, to dobrowolne datki. Gesty finansowego wsparcia otrzymujemy od naszych Przyjaciół i Darczyńców, którzy – nie mając czasu lub fizycznie możliwości działać z nami – w ten właśnie sposób angażują się w działalność naszego ruchu.Chciałbym przywołać nasz wcześniejszy sukces, jakim był protest w Krakowie, który spotkał się z szerokim poparciem i zainteresowaniem mediów. To wydarzenie pokazało, że nasz głos ma znaczenie i że możemy wpłynąć na decyzje władz lokalnych. Nasz sprzeciw wobec pseudoekologicznych rozwiązań jest ważny i może przynieść realne zmiany.Dzięki dotychczasowej hojności naszych Przyjaciół, właśnie teraz, gdy piszę do Państwa te słowa – drukują się kolejne partie ulotek informujących i mobilizujących do oporu przeciwko SCT. W nowym roku ruszymy z ich rozprowadzaniem po Warszawie i Krakowie. Przygotujemy także projekty ulotek dla kolejnych miast. Jak Państwo widzą, pracy jest tyle, że chwilami nie wiemy, w co włożyć ręce, jak zrealizować kolejne pomysły itd. Dlatego gorąco zachęcam Państwa do wsparcia naszej akcji, poprzez wpłatę darowizny dla naszego ruchu. Razem powstrzymajmy chory bubel prawny, który pod postacią SCT wprowadzają polscy urzędnicy!
Do połowy lutego musimy uzbierać 38 tysięcy złotych. Czy nam się to uda? Z Państwa pomocą na pewno!Wpłaty mogą Państwo dokonać na naszej stronie: nieoddamymiasta.pl, za pomocą przelewu internetowego, przelewu tradycyjnego lub PayPal (np. dowolną kartą płatniczą). Każda złotówka jest tutaj na wagę złota. Gorąco liczę na Państwa pomoc!Wspieram zbiórkę ruchu “Nie Oddamy Miasta” – walczę o moją wolność i własność! Mam dla Państwa jeszcze jedną wiadomość. Jako wyraz wdzięczności dla tych, którzy zdecydują się wesprzeć naszą inicjatywę, przygotowaliśmy specjalny prezent – ebook pt. “Rewolucja transportowa: mity, manipulacje, zagrożenia”. Jest to zbiór cennych informacji, analiz i danych, które rzucają światło na problematykę zmian w polityce transportowej, jak również dostarczają narzędzi do skutecznej obrony przed wprowadzaniem niekorzystnych dla mieszkańców rozwiązań. Już wkrótce drogą e-mailową prześlemy go wszystkim naszym Darczyńcom. Bardzo na to liczę, że Państwo także będą w tym gronie.Dziękuję bardzo za każdy przejaw zaangażowania i wsparcia z Państwa strony, za każdy datek, polecenie znajomym, czy nawet udostępnienie na Facebooku.Jeszcze raz zapraszam na naszą stronę nieoddamymiasta.pl (można kliknąć tutaj), gdzie znajdą Państwo więcej informacji na temat naszych działań oraz podstronę, na której prowadzimy właśnie wspomnianą zbiórkę pieniędzy na billboardy o SCT w największych miastach Polski. Pozdrawiam Państwa serdecznie, życząc wszelkiej pomyślności w nowym roku.