Właśnie rozpoczął się nowy rok szkolny. Trzeba z tej okazji bić na alarm, gdyż decyzją rządu Tuska od 1 września 2025 wszystkie dzieci w Polsce zostaną zmuszone do udziału w zajęciach tzw. “edukacji seksualnej” prowadzonych wedle niemieckich standardów. MEN ogłosiło niedawno, że “edukacja seksualna” ma być obowiązkowa dla polskich uczniów. “Edukacja seksualna” będzie ukrywać się pod nazwą nowego, obowiązkowego przedmiotu “edukacja zdrowotna”. Celem tego przedmiotu nie będzie jednak uczenie polskich dzieci o zdrowiu. W trakcie deprawacyjnych lekcji prowadzonych przez “edukatorów seksualnych” uczniowie są zachęcani do rozwiązłości seksualnej, masturbacji, oglądania pornografii, oddawania się praktykom homoseksualnym oraz aborcji. To wszystko już za rok zostanie odgórnie narzucone wszystkim uczniom w Polsce przez MEN. Trzeba stanąć do walki. Nasza Fundacja opublikowała krótką broszurę, której celem jest otworzenie oczu odbiorców na zagrożenie oraz mobilizacja Polaków do obrony swoich dzieci. Broszura powinna jak najszybciej dotrzeć do jak największej liczby osób, w szczególności do rodziców.Nasza Fundacja od 11 lat prowadzi w całej Polsce oraz w internecie kampanię społeczną “Stop pedofilii”, której celem jest mobilizacja społeczeństwa do obrony dzieci przed aktywistami LGBT i tzw. “edukatorami seksualnymi”, którzy w kolejnych miastach wchodzą do szkół i organizują lekcje deprawacji dla uczniów. W trakcie takich zajęć uczniowie są zachęcani do rozwiązłości seksualnej, masturbacji, oglądania pornografii, oddawania się praktykom homoseksualnym oraz aborcji. Na tego typu lekcjach podważa się także tożsamość płciową uczniów, co prowadzi do destabilizacji psychicznej dzieci i młodzieży. Deprawatorzy korzystają z braku świadomości rodziców i nauczycieli oraz przychylności lokalnych polityków, którzy zezwalają na gorszenie uczniów i wchodzenie do szkół. Teraz lekcje deprawacji będą odgórnie narzucone wszystkim uczniom w Polsce przez MEN. Decyzją rządu Tuska od 1 września 2025 roku do polskich szkół wchodzi obowiązkowa “edukacja seksualna”. Dla uśpienia czujności i zmylenia rodziców lekcje deprawacji ukrywać się będą pod nazwą nowego przedmiotu “edukacja zdrowotna”. Jak już wielokrotnie ostrzegaliśmy, koordynatorem powstania obowiązkowej “edukacji seksualnej” w Polsce został seksuolog Zbigniew Izdebski – współpracownik Światowej Organizacji Zdrowia WHO i niemieckich instytucji zajmujących się “edukacją seksualną”, gdyż to właśnie według wytycznych rządu Niemiec oraz ponadnarodowych instytucji mają być “edukowane seksualnie” polskie dzieci, a Izdebski ma być gwarantem wdrożenia tych standardów do polskiego systemu edukacji. Wytyczne do deprawacji seksualnej polskich dzieci zostały opracowane przez rząd Niemiec wspólnie ze Światową Organizacją Zdrowia (WHO) i opublikowane pod nazwą „Standardy Edukacji Seksualnej w Europie”. Wedle tych samych standardów, opracowanych przez WHO i Niemców, mają być teraz “edukowane seksualnie” dzieci w Polsce. Standardy te zakładają m.in. przekazywanie dzieciom “wiedzy” na temat masturbacji, wyrażania zgody na seks i pierwszych doświadczeń seksualnych. To wszystko ma prowadzić do tego, że dzieci mają posiąść „umiejętności negocjowania i komunikowania się w celu uprawiania bezpiecznego i przyjemnego seksu.” W domyśle również z dorosłymi. Trzeba w tym momencie przypomnieć, że koordynator polskiej “edukacji seksualnej” Zbigniew Izdebski to także współpracownik amerykańskiego instytutu Kinseya, którego twórca przeprowadzał pedofilskie eksperymenty na dzieciach oraz uczeń seksuologa Andrzeja Jaczewskiego, który popierał legalizację seksu dorosłych z dziećmi. Panie MirosĹ‚awie, to właśnie takie środowisko stoi za nowym, obowiązkowym przedmiotem, który decyzją rządu Tuska już od września przyszłego roku ma zostać wprowadzony do polskich szkół. Większość rodziców nie ma o tym pojęcia i jest nieświadoma ogromnego zagrożenia. Tacy rodzice mogą obudzić się dopiero wtedy, kiedy ich dziecko przyjdzie ze szkoły i opowie im o rzekomych korzyściach płynących z regularnej masturbacji lub o rzekomych zaletach oglądania pornografii. Wtedy może być już za późno na jakąkolwiek reakcję. Jednak „edukacja seksualna” stanowi zagrożenie dla WSZYSTKICH dzieci, nawet jeśli ich rodzice są świadomi sytuacji i próbują uchronić przed nią swoje dziecko. Nawet jeśli rodzic będzie próbował uodpornić swoje dziecko na przekaz płynący z “edukacji seksualnej”, to wielu innych rodziców tego nie zrobi i zdeprawowane zostanie całe otoczenie rówieśnicze naszego dziecka. Większość rówieśników pójdzie na deprawacyjne lekcje, a potem po szkole opowie naszemu dziecku o rzekomych zaletach związanych z oglądaniem pornografii, masturbacją czy homoseksualnym stylem życia. W ten sposób deprawacja prędzej czy później sięgnie również naszego dziecka. Ku przestrodze rodziców publikowaliśmy już świadectwa ofiar niemieckiej “edukacji seksualnej” – nastolatków z dobrych, katolickich rodzin, którzy przytłoczeni presją rówieśniczą, szkolną i medialną popadli m.in. w nieczystość i uzależnienia od oglądania pornografii. To jednak nie wszystko. Niemieckie standardy “edukacji seksualnej” przewidują, że deprawacja jest przymusowa i obowiązkowa dla wszystkich uczniów. Oznacza to, że rodzicom nie wolno zwalniać dzieci z lekcji deprawacji. Wielokrotnie pisaliśmy już o chrześcijańskich rodzinach w Niemczech, które były prześladowane za sprzeciw wobec “edukacji seksualnej”. Jak pisały niemieckie media, głośnym echem odbił się m.in. protest rodziców z Salzkotten w Nadrenii Północnej-Westfalii. Odmówili oni udziału swoich dzieci w lekcjach “edukacji seksualnej”, bo uznali podręcznik za zbyt „pornograficzny” i „niechrześcijański”. Sprawa trafiła do niemieckiego sądu, który skazał rodziców na 43 dni więzienia. Potem sprawa znalazła swój finał przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, który orzekł, że rodzice nie mogą z powodu swoich przekonań zwalniać dzieci z lekcji “edukacji seksualnej”. Panie MirosĹ‚awie, podobnie ma być w Polsce. Minister Edukacji zapowiedziała kilka dni temu, że lekcje “edukacji seksualnej” będą obowiązkowe. Oznacza to prześladowania rodziców, którzy odmówią uczestnictwa swoich dzieci w lekcjach zgorszenia. Trzeba stanąć do walki i stanowczo przeciwstawić się planom rządu Tuska, który wdraża w Polsce międzynarodowe wytyczne deprawacji dzieci i represji rodzin. Kluczową kwestią jest to, aby rodzice przejęli odpowiedzialność za wychowanie własnych dzieci i aktywnie sprzeciwili się planom Tuska i deprawatorów seksualnych. Do zwycięstwa zła potrzeba tylko tego, aby ludzie dobrzy nic nie robili. “Edukatorzy seksualni”, aktywiści LGBT i powiązani z nimi politycy liczą na to, że polscy rodzice będą biernie przyglądać się zmianom w oświacie i podporządkują się narzucanej odgórnie przez MEN deprawacji. Najważniejsza jest więc aktywacja rodziców do działania. Dlatego nasza Fundacja opublikowała właśnie krótką broszurę, której celem jest uświadomienie polskim rodzicom jak wielkie zagrożenie czeka na ich dzieci poprzez przymusowe lekcje deprawacji, mające już od 1 września 2025 r. ukrywać się pod mylącą nazwą “edukacji zdrowotnej”. Broszura wyjaśnia czym jest “edukacja seksualna” oraz na czym polegają jej pedofilskie standardy stworzone dla polskich dzieci w Niemczech. Broszurę można za darmo pobrać z naszej strony w wersji elektronicznej w formie pliku PDF. Już teraz można również zamówić broszurę w tradycyjnej formie papierowej. Możemy wysłać Panu pocztą tyle egzemplarzy, ile zdoła Pan skutecznie rozprowadzić w swoim środowisku (np. w swojej parafii, w duszpasterstwie, w pracy, w szkole, wśród rodziny, znajomych i przyjaciół). Prosimy o wypełnienie formularza na naszej stronie. Chcemy, aby ta publikacja szybko trafiła do jak największej liczby rodziców w Polsce i zmobilizowała jak najwięcej osób do działania. Aby było to możliwe, potrzebujemy ok. 30 000 zł na druk oraz dystrybucję pierwszej partii broszur. Proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam dotarcie z broszurą do rodziców i ostrzeżenie Polaków przed ogromnym zagrożeniem, jakim jest przymusowa deprawacja ich dzieci, którą rząd Tuska chce wprowadzić już od 1 września przyszłego roku. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Tzw. „edukacja seksualna” to w przemoc seksualna wobec dzieci i młodzieży, której trzeba się zdecydowanie przeciwstawić. Trzeba stanąć do walki poprzez kształtowanie świadomości rodziców, co pozwoli Polakom działać w obronie swoich dzieci oraz podjąć osobiste decyzje dotyczące przyszłości swoich rodzin. Proszę Pana o pomoc w druku i kolportażu naszej nowej broszury ostrzegającej przed zagrożeniem. Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl |
Archiwa tagu: szkoła
Tego MEN się boi. Mocna konferencja pod siedzibą resortu Nowackiej
Tego MEN się boi. Mocna konferencja pod siedzibą resortu Nowackiej
Czy polska szkoła przetrwa minister Nowacką? Na wielkie problemy związane z moralnością, patriotyzmem i merytoryką nauki w szkołach zwracali uwagę uczestnicy pikiety przez siedzibą MEN.
W poniedziałek przed siedzibą Ministerstwa Edukacji Narodowej w Warszawie odbyła się konferencja prasowa Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły. Przedstawiciele szeregu organizacji wygłosili oświadczenia, w których wskazywali na fundamentalne bolączki resortu pod kierunkiem minister Barbary Nowackiej. Złożyli też petycję do MEN.
Żaden z urzędników resortu nie wyszedł do uczestników pikiety, pomimo skierowania zapytania o możliwość rozmowy.
W konferencji zabrali głos Marcin Perłowski z Centrum Życia i Rodziny; Marek Grabowski z Fundacji Mamy i Taty, Marek Puzio z Ordo Iuris, Lucjan Sokołowski ze Światowego Związku Żołnierzy AK, Grażyna Lubszczyk ze Stowarzyszenia Nauczyciele dla Wolności, Bartosz Kopczyński z Towarzystwa Wiedzy Społecznej i Hanna Dobrowolska z Ruchu Ochrony Szkoły.
Marek Grabowski przedstawił treść petycji złożonej w MEN na temat zachowania w podstawie programowej dobrowolnego przedmiotu z elementami edukacji seksualnej przedstawianej w kontekście rodziny, czyli Wychowania do życia w rodzinie. Stanowczy sprzeciw budzi plan likwidacji tego przedmiotu i zastąpienia go obowiązkową tzw. edukacją zdrowotną z permisywną edukacją seksualną wg standardów WHO.
Z kolei Marek Puzio z Ordo Iuris zaprezentował aspekty prawnej ochrony uczniów przed zewnętrznymi podmiotami działającymi na terenie szkół. Ważną nowością opracowaną przez Instytut jest poradnik „zaimkowy”, który stanowi znakomitą pomoc prawną dla nauczycieli, na których wywierana jest presja w kwestii stosowania zaimków i imion dzieci niezgodnie z ich płcią biologiczną. Poradnik zawiera strategie postępowania, które wskazują, jak chronić dobro oraz zdrowie dziecka i zarazem prawa nauczyciela.
Ekspert Instytutu Ordo Iuris zwrócił też uwagę na plany wprowadzenia edukacji seksualnej, która ma być de facto obowiązkowa.
– Przypomnijmy, że przedmiot wychowanie do życia w rodzinie jest przedmiotem dobrowolnym, natomiast edukacja zdrowotna, a w jej ramach edukacja seksualna według zapowiedzi ministerstwa ma być przedmiotem obowiązkowym. Tymczasem konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej w dwóch artykułach przypomina zasadę, zgodnie z którą rodzice mają prawo do wychowania i nauczania moralnego i religijnego swoich dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami – powiedział.
– Dlatego z tego miejsca zwracamy się do minister edukacji Barbary Nowackiej, aby za pośrednictwem podległych sobie kuratorów oświaty miała na uwadze przestrzeganie przez dyrektorów szkół praw rodziców, które są wyrażone wspomnianymi przepisami prawa oświatowego. Niemniej nie tak dawno wspomniana minister pani Nowacka jeszcze jako poseł poprzedniej kadencji sejmu wyrażała niezadowolenie i ubolewanie, że oto niektórzy kuratorzy oświaty prowadzili w szkołach kontrolę, w tych szkołach, które zorganizowały u siebie akcję Tęczowy Piątek. Tymczasem w ramach takich akcji jak Tęczowy Piątek do szkół mogą chodzić wolontariusze, aktywiści pozarządowych organizacji promujących i rozpowszechniających hasła i postulaty środowisk LGBT – dodał Marek Puzio.
Lucjan Sokołowski podsumował niekorzystne – z perspektywy kształtowania tożsamości narodowej – zmiany podstaw programowych z zakresu j. polskiego i historii, czemu sprzeciwia się stanowczo Federacja.
Na narastające trudności w pracy nauczycieli zwróciła uwagę Grażyna Lubszczyk. Zwiększona ostatnio znacznie liczebność klas, zróżnicowanie poziomu nauczania spowodowane inkluzją i napływem emigrantów, ograniczenia w zadawaniu prac domowych i brak możliwości stawiania za nie uczniom ocen, cyberuzależnienia i brak ograniczeń używania smartfonów w szkołach, obniżają radykalnie poziom nauczania.
Bartosz Kopczyński wskazał, iż wypłukanie podstaw z treści narodowych i katolickich zrealizowane zostało pod dyktat spoza Polski i ma na celu uformować z uczniów przyszłych słabo wykształconych „unijczyków”, zamiast rzetelnie wykształcić i wychować polskich patriotów. Grożący utratą suwerenności oświatowej Europejski Obszar Edukacji przygotowywany jest stopniowo właśnie poprzez te destrukcyjne z polskiej perspektywy zmiany.
Hanna Dobrowolska podsumowała prowadzoną od tygodnia akcję pikiet i briefingów prasowych pod kuratoriami oświaty, które gromadziły rodziców i lokalnych działaczy społecznych w proteście wobec zmian forsowanych przez MEN i chaosu w szkołach. Do kuratoriów, w ramach działań Koalicji, złożono podczas lipca i sierpnia kilkadziesiąt petycji, wniosków i pism ze wskazaniami niezbędnych działań naprawczych oraz 2 petycje do MEN, w kwestii tzw. edukacji zdrowotnej oraz w dniu dzisiejszym – z listą koniecznych korekt polityki oświatowej państwa.
Konferencję zakończyło wezwanie rodziców do aktywności w ramach szkolnych struktur – Trójek Klasowych i Rad Rodziców po to, by zapobiegać obniżeniu poziomu wykształcenia, naruszaniu praw rodzicielskich do wychowania dzieci, deprawacji ukrytej w programie tzw. edukacji zdrowotnej, ograniczaniu swobód religijnych i dyskryminacji poprzez zmiany w nauczaniu religii oraz by sprzeciwić się presji w kwestii szczepień przeciw HPV na terenie szkół.
Źródło: PCh24.pl Pach
LGBT w szkole? Zabezpiecz dziecko i siebie
Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!
Już za kilka dni początek nowego roku szkolnego.
Lobby LGBT jest ośmielone działaniami władzy i będzie się rozpędzać.
Dzieci w szkołach są łakomym kąskiem dla działaczy LGBT. Nauczyciele także, bo wykorzystując ich podległość służbową – wobec dyrekcji, kuratorium i MEN – homolobby próbuje wymusić na pracownikach szkół stosowanie rozwiązań ideologicznych w pracy z dziećmi.
Wychodząc naprzeciw potrzebom uczniów i nauczycieli Fundacja Życie i Rodzina przygotowała oświadczenia:
– dla rodziców, którzy chcą zabezpieczyć dziecko przed ideologią gender w szkole,
– dla pracowników szkół, którzy są zmuszani do uznawania płci społeczno-kulturowej w pracy z dziećmi i młodzieżą.
Oba oświadczenia – wraz z ekspertyzą prawną dotyczącą genderowania uczniów – znajdzie Pan w poniższym linku. Należy je wydrukować, wypełnić, złożyć w sekretariacie szkoły, a na kopii wziąć potwierdzenie złożenia.
https://ratujzycie.pl/lgbt-w-szkole-zabezpiecz-dziecko-i-siebie
Czy przyda się Panu któryś z dokumentów? A może zna Pan kogoś, komu warto podesłać oświadczenia, by z nich skorzystał? Wielu rodziców szuka w tej chwili pomocy dla swoich dzieci. Wielu nauczycieli nie wie, że nikomu nie wolno ich zmuszać do genderowania.
Szanowny Panie,
Jeśli jeszcze nie wie Pan, czym jest genderowanie dzieci, przesyłam link do nagrania, w którym tłumaczę, z jak niebezpiecznym zjawiskiem mamy do czynienia.
Brońmy dzieci przed środowiskami, które chcą zrobić im krzywdę. Choćby te środowiska zakładały maski tolerancji, równości i niedyskryminacji.
Serdecznie Pana pozdrawiam,
Kaja Godek Fundacja Życie i Rodzina www.RatujZycie.pl |
PS – Jeszcze raz podaję link, pod którym można pobrać wszystkie dokumenty do szkoły, zarówno dla rodziców, jak i dla nauczycieli: https://ratujzycie.pl/lgbt-w-szkole-zabezpiecz-dziecko-i-siebie/. Proszę korzystać lub wysłać osobom, które takiej pomocy potrzebują.
WSPIERAM
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/
MEN zakaże zwalniania dzieci z lekcji, np. masturbacji czy pedalstwa, jak w Niemczech?
Kolejne niepokojące głosy słychać z Ministerstwa Edukacji. MEN chce, aby rodzicom trudniej było zwalniać dzieci ze szkolnych lekcji. Wiceminister edukacji będzie się przyglądać rozwiązaniom z innych krajów, gdzie jeśli rodzice chcą np. wyjechać z dzieckiem w ciągu roku szkolnego, to służby mogą ich zatrzymać na lotnisku! Zapowiedzi te zbiegają się z wprowadzeniem do polskich szkół “edukacji seksualnej” według niemieckich standardów od 1 września 2025r. W Niemczech takie zajęcia są przymusowe dla wszystkich uczniów, a rodzice, którzy odmawiają wysłania swoich dzieci na lekcje przemocy seksualnej, są wtrącani do więzień. Sprawa jednej chrześcijańskiej rodziny z Niemiec znalazła nawet swój finał przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, który orzekł, że rodzice nie mogą z powodu swoich przekonań zwalniać dzieci z lekcji. Wedle tych samych niemiecko-europejskich wytycznych “edukacja” ma być w Polsce. Równolegle, prowadzone są prace nad zakazem tzw. “mowy nienawiści”, czyli mówienia prawdy o deprawacji dzieci. Trzeba mobilizować społeczeństwo do reakcji!Ministerstwo Edukacji Narodowej zajmie się kwestią zwolnień z lekcji, które są wypisywane przez rodziców. Jak powiedziała szefowa MEN Barbara Nowacka: “Zwolnienia odbywają się na zasadzie, że rodzic napisze, że zwalnia dziecko na tydzień i dziecko nie chodzi do szkoły.” Nowacka zwróciła uwagę na to, że w wielu krajach w ogóle nie ma takiej możliwości zwalniania dzieci z lekcji. W związku z tym, MEN będzie się przyglądać tym zagranicznym rozwiązaniom, aby podobne wdrożyć w Polsce. W podobnym tonie wypowiedziała się wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer mówiąc, że dzieci nie powinny wyjeżdżać na urlop z rodzicami w trakcie trwania roku szkolnego. Dodała również, że jej resort będzie przyglądał się na rozwiązania stosowane w innych krajach, gdzie: „mamy taką sytuację, że jeśli rodzic chciałby wyjechać z dzieckiem na wakacje w ciągu roku szkolnego, to mogą go nawet zatrzymać na lotnisku”. W ten sposób, krok po kroku, wprowadzane jest w Polsce przymusowe szkolnictwo totalne, które z edukacją i wychowaniem nie będzie miało nic wspólnego. Zakaz prac domowych, ograniczanie ilości godzin kolejnych przedmiotów, ciągłe “odchudzanie” listy lektur, zapowiedzi odejścia od systemu ocen liczbowych, nieustanne obniżanie wymagań, wdrażanie “inkluzywności” w edukacji (aby każdy uczeń rzekomo czuł się dobrze, bezstresowo i komfortowo) – to wszystko nie służy przecież podniesieniu jakości kształcenia i wychowania. Celem tych działań jest przekształcenie szkół w obowiązkowe świetlice, w których dzieci i młodzież będą spędzać wiele godzin dziennie przyswajając rozmaite ideologie i oswajając się z rozwiązłością seksualną. To wszystko zbiega się w czasie z wprowadzeniem do wszystkich polskich szkół tzw. “edukacji seksualnej” według niemieckich standardów. Ma to nastąpić 1 września 2025 roku. Trwają właśnie prace nad podstawą programową do nowego przedmiotu, nazwanego dla niepoznaki i uśpienia czujności rodziców “edukacją zdrowotną”. Jak już ostrzegaliśmy, z ramienia rządu Tuska za ten nowy przedmiot odpowiada seksuolog Zbigniew Izdebski, powiązany z niemieckimi instytucjami uwikłanymi niegdyś w przerażające afery pedofilskie. Spójrzmy na powyższe wypowiedzi przedstawicieli MEN oraz plany rządu Tuska z perspektywy niemieckiej, gdyż to właśnie według opracowanych i wdrożonych w Niemczech wytycznych ma być prowadzona edukacja w Polsce. Jak już wielokrotnie informowaliśmy, tzw. “edukacja seksualna” jest od kilku dekad przymusowa i obowiązkowa dla wszystkich uczniów w Niemczech. W trakcie zajęć zachęca się dzieci do masturbacji, oglądania pornografii, homoseksualnego stylu życia i oddawania się rozwiązłości seksualnej. Częścią “edukacji seksualnej” jest również nauka dzieci wyrażania zgody na seks. Według opracowanych w Niemczech Standardów Edukacji Seksualnej w Europie, umiejętność tę mają opanować dzieci już w wieku 6-9 lat. Niemieckie prawo nie przewiduje możliwości zwolnienia dzieci z obowiązkowych lekcji “edukacji seksualnej”. Wielu rodziców w Niemczech podejmowało takie próby, ale spotkali się z represjami – grzywnami finansowymi, a nawet karami więzienia. Głośnym echem odbiła się sprawa chrześcijańskiej rodziny z Nadrenii Północnej-Westfalii. Odmówili oni udziału swoich dzieci w zajęciach “edukacji seksualnej”, gdyż uznali je za „pornograficzne” i „niechrześcijańskie”. Rodzice stanęli przed sądem, który zarządził grzywnę. Rodzina odmówiła jej zapłaty, w związku z tym rodzice trafili na 43 dni do więzienia. Sprawa znalazła swój finał przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka (ETPCz), który orzekł, że rodzice nie mają prawa do tego, aby z powodu swoich przekonań zwalniać dzieci z lekcji “edukacji seksualnej”. Taka wykładnia ETPCz będzie obowiązywała również w Polsce. Na poziomie europejskim sprawa jest już przesądzona – “edukacja seksualna” ma być obowiązkowa według opracowanych w Niemczech Standardów Edukacji Seksualnej w Europie. To właśnie w tym kontekście należy odczytywać wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Edukacji, którzy chcą ograniczyć możliwość zwalniania dzieci z lekcji. To jednak nie wszystko. Równolegle, w rządzie Tuska trwają intensywne prace nad wprowadzeniem do kodeksu karnego przestępstwa “mowy nienawiści”. W praktyce chodzi o to, aby zakazać ostrzegania przed konsekwencjami praktyk homoseksualnych i wpływu ideologii LGBTQ na rozregulowanie psychiki dzieci i młodzieży. Co więcej, jako mowa nienawiści może zostać zakwalifikowana także krytyka rozwiązłości seksualnej, która jest fundamentem “tęczowego” stylu życia lansowanego wśród młodych Polaków. “Mowa nienawiści” to oczywiście także mówienie prawdy o aborcji. Zakaz “mowy nienawiści” ma służyć temu, aby umożliwić swobodę stosowania prawdziwej nienawiści wobec dzieci – deprawowanych seksualnie i mordowanych poprzez aborcję. Trzeba ratować Polskę. Konieczne jest do tego kształtowanie świadomości społecznej i mobilizowanie naszego narodu do oporu. Los polskich dzieci zależy przede wszystkim od stopnia świadomości ich rodziców oraz od decyzji podejmowanych w rodzinach. Politycy, aktywiści i urzędnicy w Warszawie, Berlinie i Brukseli próbują siłowo narzucić nam systemową deprawację i zgorszenie. Pomimo niesprzyjających warunków, można się przed tym skutecznie bronić. Aby było to możliwe, Polacy muszą być świadomi zagrożenia oraz wspierać się nawzajem podejmując konkretne, osobiste działania.Nasza Fundacja w całej Polsce organizuje niezależne kampanie informacyjne, za pomocą których docieramy do społeczeństwa z ostrzeżeniem. Akcje uliczne, akcje billboardowe, przejazdy furgonetek, wystawy, aktywność w internecie – każdego dnia trafiamy do tysięcy osób. Wspieramy także rodziców w decyzjach dotyczących wychowania i edukacji – problemach ze smartfonami i elektroniką, wyborze właściwej szkoły lub przejściu na edukację domową swoich dzieci (prosimy w tych sprawach o kontakt e-mailowy). Wszystkie te działania są możliwe dzięki zaangażowaniu naszych wolontariuszy oraz stałemu i regularnemu wsparciu Darczyńców. W najbliższym czasie potrzebujemy ok. 16 000 zł, aby prowadzić dalsze działania. Bez przerwy spotykamy się z represjami i prześladowaniami. Rząd Tuska jeszcze nie wprowadził zakazu “mowy nienawiści”, a ja już zostałem za “mowę nienawiści” skazany – kilka miesięcy temu usłyszałem wyrok roku ograniczenia wolności poprzez prace społeczne i 15 000 zł kary. Podobny los spotkał kierowcę naszej furgonetki Jana, który został zmuszony przez sąd do zapłaty 30 000 zł kary za “mowę nienawiści”. W obu przypadkach chodzi oczywiście o organizację naszych akcji informacyjnych, za pomocą których uświadamiamy Polaków o zagrożeniach związanych z “edukacją seksualną” i ideologią LGBT. Prześladowania będą się nasilać. potrzebujemy Pana pomocy. Proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam dalsze działania i organizację kolejnych niezależnych kampanii społecznych ostrzegających przed przemocą seksualną wobec dzieci, którą systemowo próbują nam narzucić politycy i aktywiści. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Przymusowa deprawacja seksualna i indoktrynacja – to cel rewolucyjnych zmian podejmowanych w oświacie. Edukacja w Polsce ma naśladować model niemiecki, gdzie opór wobec przemocy seksualnej wymierzonej w dzieci oznacza dla rodziców więzienie. Polska może wciąż pójść inną drogą. Aby tak się stało, konieczne jest zaangażowanie i działanie wszystkich ludzi świadomych zagrożenia. Proszę Pana o wsparcie akcji, które tę świadomość kształtują. Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl |
W polskich szkołach rozpoczną się lekcje “edukacji seksualnej” prowadzone według standardów opracowanych w Niemczech.
Rząd Donalda Tuska podjął kolejną decyzję – już wkrótce w polskich szkołach rozpoczną się lekcje “edukacji seksualnej” prowadzone według standardów opracowanych w Niemczech. Dla zmylenia rodziców będą się ukrywać pod nazwą nowego przedmiotu “Edukacja zdrowotna”. Autorem podstawy programowej tego przedmiotu będzie seksuolog Zbigniew Izdebski – współpracownik Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) odpowiedzialnej razem z rządem Niemiec za “Standardy Edukacji Seksualnej” przewidujące naukę dzieci masturbacji i wyrażania przez dzieci zgody na seks. Izdebski to również współpracownik instytutu, którego twórca przeprowadzał pedofilskie eksperymenty na dzieciach oraz uczeń polskiego seksuologa, który popierał legalizację seksu dorosłych z dziećmi. Innymi słowy: już teraz chcą nam w Polsce zrobić to samo co w Niemczech – narzuconą centralnie deprawację w szkołach! Wszystkie dzieci są w niebezpieczeństwie. Musimy dotrzeć do rodziców z prawdą o zagrożeniu i stanąć do walki!W Ministerstwie Edukacji Narodowej trwają prace nad wdrożeniem do wszystkich polskich szkół nowego przedmiotu “Edukacja zdrowotna”. Niech Pana nie zmyli ta pozytywnie brzmiąca nazwa, gdyż w praktyce ukrywa się pod nią tzw. “edukacja seksualna“. Chodzi o uśpienie czujności rodziców, wychowawców i nauczycieli, aby nie stawiali oporu i bezrefleksyjnie pozwolili dzieciom na udział w deprawacyjnych lekcjach. Rząd Tuska wyznaczył już koordynatora zespołu odpowiedzialnego za powstanie tego przedmiotu i opracowanie do niego podstawy programowej. Został nim seksuolog prof. Zbigniew Izdebski. Izdebski to współpracownik Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), czyli organizacji, która wydała “Standardy Edukacji Seksualnej w Europie” – dokument wskazujący jak ma przebiegać tzw. “edukacja seksualna” dzieci (obok WHO, współautorem Standardów jest BZgA – agencja niemieckiego ministerstwa zdrowia, podległa rządowi Niemiec). Wedle tych Standardów prowadzi się deprawacyjne lekcje w krajach Zachodu, szczególnie w Niemczech, gdzie udział w nich jest przymusowy dla każdego dziecka, a rodzicom grożą kary finansowe i więzienie za odmowę udziału dzieci w warsztatach deprawacji. Wedle tych samych standardów, opracowanych przez WHO i Niemców, mają być “edukowane seksualnie” dzieci w Polsce. Standardy te zakładają m.in. przekazywanie dzieciom wiedzy na temat: 4-latkom: masturbacji 6-latkom: wyrażania zgody na seks 9-latkom: pierwszych doświadczeń seksualnych Wedle Standardów WHO/BZgA, już u dzieci w wieku 6-9 lat należy rozwijać rozumienie pojęcia „akceptowalny seks” oraz przekazywać dzieciom informacje na temat „praw seksualnych dzieci”. To wszystko ma prowadzić do tego, że nieco starsze dzieci mają posiadać „umiejętności negocjowania i komunikowania się w celu uprawiania bezpiecznego i przyjemnego seksu.” Trzeba w tym momencie zaznaczyć, że WHO jest agencją należącą do Organizacji Narodów Zjednoczonych ONZ, która jakiś czas temu wydała raport mówiący o tym, że państwa powinny szukać prawnych możliwości legalizacji współżycia między dorosłymi a nieletnimi, o ile tylko nieletni „zgodzą się” na takie współżycie. Proszę w tym kontekście zwrócić uwagę na inne powiązania Zbigniewa Izdebskiego. Izdebski jest byłym współpracownikiem i uczniem profesora Andrzeja Jaczewskiego, który opowiadał się za legalizacją seksu dorosłych z dziećmi. Zdaniem Jaczewskiego, dobrowolne i świadome kontakty seksualne dorosłych z dziećmi od 9 roku życia nie powinny być karalne. Pogląd ten zbiega się z wytycznymi WHO, wedle których 9-letnie dzieci powinny uczyć się o pierwszych doświadczeniach seksualnych. Jaczewski pisał też m.in., że: „Pedofile często są dobrymi wychowawcami. Tylko to nie są ci, którzy z tymi dziećmi kopulują, lecz ci, co lubią się przytulić, pogłaskać, poklepać nawet po tyłku, popatrzeć, jak ten dzieciak półgoły biega na basenie i koniec. I byłoby rzeczą złą, gdyby ich eliminować, bo oni nic złego nie robią”. Zbigniew Izdebski wiele mówił publicznie o Andrzeju Jaczewskim, określając go jako swojego “mistrza” i “przyjaciela”. Teraz ten przyjaciel Jaczewskiego będzie odpowiadał za podstawę programową “edukacji seksualnej”, która swoim zasięgiem ma objąć wszystkie szkoły w Polsce. To jednak nie wszystko. Zbigniew Izdebski jest również współpracownikiem Instytutu Kinseya, placówki “naukowej”, której założyciel przeprowadzał przerażające eksperymenty pedofilskie na dzieciach. Alfred Kinsey to “ojciec założyciel” współczesnej seksuologii. Kilkadziesiąt lat temu badał “przeżycia seksualne” niemowląt od 4 miesiąca życia dzieci (!). Zdaniem Kinseya, 4 miesięczne dziecko jest zdolne do “pełnych przeżyć seksualnych”. Jak Kinsey doszedł do takich wniosków? Zlecił pedofilom gwałcenie niemowląt dla celów “naukowych”. W ramach “badań naukowych” sprawdzano w praktyce jakie reakcje u maleńkich dzieci przyniesie stymulacja seksualna. Te przerażające zbrodnie pedofilskie zostały dokonane na kilkuset dzieciach. W kolejnych dziesięcioleciach Instytut Kinseya stał się jedną z wiodących na świecie instytucji z zakresu seksuologii. W oparciu o “badania” Kinseya przeszkolono w USA oraz Europie Zachodniej tysiące tzw. “edukatorów seksualnych”, którzy następnie ruszyli do szkół, aby “edukować” dzieci. Zbigniew Izdebski jest współpracownikiem Instytutu Kinseya od 2010 roku. Jego powołanie do grona “ekspertów” tej instytucji skomentowała wtedy Gazeta Wyborcza, publikując artykuł na temat Izdebskiego zatytułowany: “Nasz człowiek w Instytucie Kinsey’a”. To właśnie takie środowisko stoi za nowym przedmiotem, który decyzją rządu Donalda Tuska już wkrótce ma zostać wprowadzony do polskich szkół. “Edukacja seksualna”, ukrywająca się pod nazwą “Edukacji zdrowotnej” ma zacząć się już w podstawówce. W MEN i kilku innych ministerstwach trwają właśnie nad tym prace, które koordynuje Zbigniew Izdebski. W ten sposób spełni się żądanie aktywistów LGBT, którzy od dawna domagają się objęcia wszystkich dzieci w Polsce “edukacją seksualną”. Nasza Fundacja od 10 lat prowadzi w całym kraju kampanię “Stop pedofilii”, której celem jest dotarcie do Polaków z prawdą o tym zjawisku. Za pomocą niezależnych akcji społecznych ostrzegamy, że “edukacja seksualna” to po prostu systemowa przemoc seksualna wobec dzieci. Wystarczy spojrzeć, jak taka “edukacja” prowadzona jest na Zachodzie, szczególnie w Niemczech, gdzie już kilkadziesiąt lat temu wdrożono Standardy WHO/BZgA – nauka masturbacji już od przedszkola, zachęcanie dzieci do rozwiązłości seksualnej i oglądania pornografii, namawianie do aktów homoseksualnych i oddawania się homoseksualnemu stylowi życia, promocja aborcji, aż w końcu nauka wyrażania zgody na seks, w domyśle również z dorosłymi. Jak pisał w swoich książkach Andrzej Jaczewski, “mistrz” Zbigniewa Izdebskiego: “W historii pedagogiki znane są przypadki, kiedy piastunki masturbowały małe dzieci, by je uspokoić lub uśpić. Znane są opisy etnografów, z których wynika, że dorośli w szczepach pierwotnej kultury masturbowali dzieci ku ich zadowoleniu. Nie ma naukowych podstaw, by przyjąć, że takie postępowanie tym dzieciom zaszkodziło.” Rozmaici deprawatorzy seksualni i aktywiści LGBT chcą być właśnie takimi “piastunkami” naszych dzieci. Tak ma wyglądać współczesna “pedagogika”, która wdziera się do naszych szkół. Musimy stanąć do walki i to powstrzymać! To od naszej reakcji zależy, czy plany deprawatorów wejdą w życie. Od reakcji rodziców, nauczycieli i wychowawców w swoich miastach, w swoich szkołach, w swoich kuratoriach oświaty, w swoich lokalnych społecznościach. Jeśli jako społeczeństwo będziemy bierni, deprawacja obejmie nasze dzieci, nasze wnuki oraz dzieci naszych znajomych i przyjaciół. Żadne dziecko nie ucieknie od zgorszenia – tego chcą deprawatorzy. Ofiarą będzie każda rodzina. Nasza Fundacja mobilizuje Polaków do działania i organizuje opór w całej Polsce. Ruszamy z kolejnymi akcjami społecznymi na ulicach i mobilnymi kampaniami informacyjnymi. Musimy dotrzeć do rodziców i ostrzec ich przed zagrożeniem. Równolegle, zachęcamy wszystkich rodziców, aby już teraz podejmowali decyzje odnośnie przyszłości swoich dzieci i swoich rodzin – o przeniesieniu dzieci do małych, zaufanych, lokalnych szkół lub przejściu na edukację domową (w tym roku szkolnym już prawie 54 000 polskich dzieci uczy się w ramach edukacji domowej, do której przechodzą kolejne rodziny. Taką edukację prowadzą m.in. wolontariusze naszej Fundacji, którzy służą pomocą w tym temacie – prosimy o kontakt e-mailowy). Wiele osób jest biernych wobec ofensywy deprawatorów seksualnych na Polske myśląc, że ich dzieci i ich rodziny jakimś cudem ominie zagrożenie. Jeśli nie staniemy do walki, to nie ominie i nie będzie się dało przed nim uciec. W Niemczech “edukacja seksualna” według standardów WHO jest obowiązkowa, a za odmowę udziału dzieci rodzicom grozi więzienie. W Polsce trwają obecnie prześladowania za mówienie o zagrożeniach związanych z “edukacją seksualną”. W styczniu zostałem za to skazany na rok ograniczenia wolności. W marcu nasz kierowca Jan Bienias został skazany na 30 000 kary za organizację akcji “Stop pedofilii”. Przeciwko naszej Fundacji toczy się aktualnie ponad 130 procesów sadowych. Po co chcą nas uciszyć? Dlaczego nas atakują? Aby prawda nie dotarła do Polaków i aby można było przeforsować nowy przedmiot do szkół. Dzisiaj prześladują nas, jutro będą prześladować wszystkie rodziny w Polsce i zmuszać dzieci do deprawacji. Pomimo represji musimy organizować kolejne akcje uliczne, przejazdy furgonetek, wystawy i kampanie billboardowe. Walka będzie się nasilać. W najbliższym czasie potrzebujemy na ten cel ok. 15 000 zł. Proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam dotarcie do społeczeństwa z ostrzeżeniem przed “Edukacją zdrowotną”, która w praktyce będzie systemową deprawacją seksualną polskich dzieci. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPWTzw. “edukacja seksualna” to po prostu przemoc seksualna wobec dzieci. Musimy stawić opór, musimy dotrzeć do rodziców z ostrzeżeniem. Proszę Pana o włączenie się w akcję i wsparcie naszych działań. Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl |
Hodowanie debili z udziałem feministry Edukacji Barbary Nowackiej.
Nieobowiązkowe prace domowe w szkołach podstawowych. Konferencja prasowa z udziałem feministry Edukacji Barbary Nowackiej
3.04.2024 www.gov.pl/edukacja/konferencja-prasowa-w-sprawie
[feministra – to moje wyjaśnienie. MD]
Odejście od obowiązkowych prac domowych to więcej czasu dla uczniów i uczennic na przygotowanie się do lekcji, rozwijanie zainteresowań, aktywność fizyczną i odpoczynek. Od kwietnia obowiązują nowe przepisy dotyczące prac domowych w szkołach podstawowych.
W pierwszym dniu szkoły po Świętach Wielkanocnych w praktyce zaczęło obowiązywać rozporządzenie Ministra Edukacji dotyczące prac domowych w szkołach podstawowych. W klasach I-III prace domowe pisemne i praktyczno-techniczne nie są zadawane – z wyjątkiem ćwiczeń pisemnych usprawniających motorykę małą – a w klasach IV-VIII prace domowe są nieobowiązkowe i nieoceniane. Zamiast oceny, uczeń uzyskuje od nauczyciela informację zwrotną na temat poprawności i jakości wykonanej pracy.
Minister edukacji Barbara Nowacka wskazała konkretne korzyści wynikające z nowych przepisów.
Uczniowie i uczennice w końcu zyskują czas na przygotowywanie się do lekcji, czytanie książek, a także, co bardzo ważne, rozwijanie swoich zainteresowań, aktywność fizyczną i odpoczynek – powiedziała feministra Nowacka.
Jak podkreśliła, to szkoła jest miejscem, w którym dzieci się uczą, szkoła musi też wyrównywać szanse i uczyć uczciwości.
Nieobowiązkowe prace domowe to ważny krok w kierunku nowoczesnej szkoły, a także szkoły bez fikcji. Nie może być tak, że nauczyciel stawia ocenę za pracę, którą tak naprawdę wykonała sztuczna inteligencja. Postęp technologiczny jest bardzo szybki, a szkoła musi za nim nadążać – podkreśliła feministra edukacji.
Zastępca dyrektora Instytutu Badań Edukacyjnych Tomasz Gajderowicz wskazał, że podstawą przyjętych rozwiązań prawnych są m.in. badania naukowe.
Efekt edukacyjny prac domowych w przypadku szkoły podstawowej jest bardzo mały
O trwającym „opiłowywaniu” polskich katolików. Zapowiadał przed wyborami obecny minister sportu Nitras. Wtórował mu obecny premier Tusk.
Szanowny Panie, dzisiaj chciałbym opowiedzieć Panu o trwającym już „opiłowywaniu” polskich katolików, które zapowiadał jeszcze przed wyborami minister sportu Sławomir Nitras. Wtórował mu wtedy zresztą sam premier Donald Tusk, zapowiadając „natychmiast po wygranych przez PO wyborach, przeprowadzenie procesu oddzielenia Kościoła od państwa ze wszystkimi tego skutkami”. W radykalizmie ścigał się z nimi Szymon Hołownia, obiecujący osłabienie ochrony prawnej uczuć religijnych oraz likwidację funkcji oficjalnych kapelanów. W toku kampanii wyborczej ostrzegaliśmy, że te antykatolickie wystąpienia oznaczać będą szybki atak na nauczanie religii w szkole i na prawo do klauzuli sumienia, a także ideologizację edukacji, wypowiedzenie konkordatu i finansowy szantaż wobec Kościoła. Ostatnie miesiące dowiodły, że nasze przewidywania były trafne. Co więcej, takie wypowiedzi polityków ośmieliły aktywistów nienawidzących chrześcijan do ataków na nasze konstytucyjne prawa i wolności.Na początku marca po pomoc do naszych prawników zwrócili się rodzice dzieci z jednej ze szkół podstawowych na Mazowszu, gdzie dyrekcja odmówiła udostępnienia sali szkolnej na potrzeby rekolekcji wielkopostnych, które do tej pory odbywały się co roku w szkole. Przed podjęciem tej decyzji nie tylko nie pytano rodziców o opinię, ale nawet nie przekazano im informacji, że taka decyzja została podjęta. Z informacji uzyskanych od rodziców wynika, że zmiana dotycząca rekolekcji była wynikiem zastraszenia szkoły przez fundację „Wolność od religii”. Antychrześcijańscy aktywiści wysyłają do placówek oświatowych pogróżki wyciągnięcia konsekwencji prawnych za… organizowanie w szkołach wydarzeń, apeli lub uroczystości o chrześcijańskim charakterze. Ta sama fundacja zwalcza nawet szkolne „bale wszystkich świętych” i podburza w mediach społecznościowych uczniów do zgłaszania i protestowania przeciwko wszelkim tego typu wydarzeniom. O ile przez lata podobni radykałowie pozostawali marginesem, teraz mogą cieszyć się pełnym poparciem urzędników ministerstwa oraz kuratorów. Nasze wsparcie dla rodziców i szkół staje się więc pilną koniecznością.Dlatego opublikowaliśmy na naszej stronie internetowej i w naszym portalu „Vademecum katolika” szereg opracowań dotyczących praw dzieci i ich rodziców w szkole – między innymi poradniki prawne dla rodziców i dla nauczycieli, a nawet specjalne, odrębne poradniki na temat modlitwy i organizacji jasełek w szkole. Wyposażenie chrześcijan w wiedzę na temat ich praw jest bardzo istotne, gdy wrogowie wiary mogą liczyć na poklask i wsparcie nowego rządu. Jednocześnie reagujemy na zapowiedzi i działania rządu uderzające w prawa ludzi wierzących. Sam premier Donald Tusk straszył ostatnio prokuraturą lekarzy odmawiających zabijania dzieci nienarodzonych. W specjalnej opinii prawnej wskazaliśmy na przepisy prawa polskiego i międzynarodowego oraz wyroki sądów, które zapewniają każdemu Polakowi prawo do sprzeciwu sumienia.Klauzuli sumienia bronimy też przed sądami. Złożyliśmy kasację do Sądu Najwyższego w sprawie farmaceutki, która odmówiła pacjentce sprzedaży pigułki „Dzień po”. Zostaliśmy także poproszeni o trwałą współpracę, wsparcie i pomoc prawną dla członków ogólnopolskiego stowarzyszenia ginekologów, którzy obawiają się prześladowań za wierność wyznawanym wartościom i powoływanie się na gwarantowaną konstytucyjnie wolność sumienia.Wielkimi krokami zbliża się także ostateczna rozprawa z religią w szkołach, którą poprzedzono atakiem na rangę tego przedmiotu. Na początek, nowy rząd chce ograniczyć liczbę lekcji religii z 2 do 1 godziny w tygodniu, która ma być obligatoryjnie pierwszą lub ostatnią lekcją w ciągu dnia, usunąć ocenę z religii ze świadectwa szkolnego i wpływu na średnią ocen oraz usunąć katechetów z rad pedagogicznych. Sprzeciwiając się temu, sporządziliśmy już 3 analizy prawne. Wbrew kłamstwom radykałów, publiczne finansowanie lekcji religii w szkołach jest standardem w większości krajów UE. Niezbędne jest też wyjaśnianie, że pieniądze przeznaczone na ten cel są po prostu normalną pensją nauczycieli przedmiotu szkolnego, a obecność oceny z religii na szkolnym świadectwie wynika z samego faktu jej uznania jako przedmiotu szkolnego, co potwierdził Trybunał Konstytucyjny.Szkół dotyczą także, ogłoszone przez Ministerstwo Edukacji, potężne zmiany w programie nauczania, które nasi eksperci określili mianem „dechrystianizacji szkoły”. Budując koalicję organizacji nauczycielskich i ekspertów przedmiotowych, szykujemy się do walki z nadciągającą próbą zmiany rozporządzenia regulującego program kształcenia naszych dzieci. Odpowiedzieliśmy także na szeroko rozpowszechniane kłamstwa i manipulacje na temat źródeł finansowania Kościoła. Podczas konferencji zorganizowanej w Sekretariacie Episkopatu Polski, Łukasz Bernaciński z zarządu Ordo Iuris przypomniał, że Fundusz Kościelny powstał po to, by przekazywać poszkodowanym kościołom zyski z zagrabionych przez władze komunistyczne nieruchomości kościelnych. Przy okazji pokazaliśmy najlepsze sposoby na rozwiązanie stale nawracającego problemu. Przykładem państwa, które mogłoby być cenną inspiracją są między innymi Czechy, które zdecydowały się na częściową restytucję majątku odebranego w okresie komunistycznym Kościołowi w połączeniu z rozłożoną na roczne raty rekompensatą. Alternatywnym rozwiązaniem jest zastąpienie Funduszu dobrowolnym odpisem podatkowym działającym na podobnych zasadach co odpis na organizacje pożytku publicznego. Konferencja cieszyła się dużym zainteresowaniem mediów. Relacjonowały ją między innymi branżowe serwisy kościelne czy finansowe, a także najważniejsze portale ogólnopolskie jak Interia czy Onet. Jeśli chrześcijanie pozostaną bierni, gdy lewicowy rząd odpala piły mechaniczne by zrealizować politykę „opiłowywania” katolików z rzekomych przywilejów, to wkrótce wszyscy obudzimy się w państwie wojującego ateizmu, gdzie nie będzie można mówić o swojej wierze ani nosić publicznie symboli religijnych takich jak różaniec, krzyżyk czy medalik.Nie łudźmy się – radykałowie nie poprzestaną na likwidacji klauzuli sumienia i usunięciu religii ze szkół. Oni chcą wejść ze swą ateistyczną ideologią do naszych domów, rodzin, a nawet kościołów. Zobowiązanie ze strony prawników i ekspertów Ordo Iuris jest jednoznaczne – nie porzucimy żadnego Polaka prześladowanego i gnębionego ze względu na wiarę. Polska tradycja i polska konstytucja stoją po stronie państwa, które “współdziała” z Kościołem „dla dobra człowieka i dobra wspólnego” (art. 25 Konstytucji). Polska tradycja ustrojowa odrzuca wojujące modele „państwa świeckiego”. Będziemy tej pięknej tradycji bronić.Procesy w obronie katolickiego wychowania, prawa do odmowy aborcji, analizy chroniące prawo Kościoła do udziału w życiu społecznym – wymagają Pana wsparcia. Dlatego proszę dzisiaj o akt hojności, bez której nasza skuteczna pomoc – na niezbędną dziś w Polsce skalę – nie będzie możliwa. W kierunku dechrystianizacji polskiej szkoły Polska tożsamość od ponad 1000 lat jest oparta na fundamencie chrześcijańskim, co jest solą w oku radykałów chcących „opiłowywać” katolików. Aby rozerwać związek pomiędzy młodym pokoleniem Polaków a chrześcijańskim dziedzictwem naszego Narodu, rząd Donalda Tuska zamierza radykalnie przebudować podstawę programową, usuwając z niej treści i postaci świadczące o silnym związku polskości i chrześcijaństwa. Taki wniosek płynie z dokładnej analizy zaproponowanych przez zespół ekspertów Ministerstwa Edukacji Narodowej propozycji „odchudzenia” podstawy programowej.Minister Nowacka chce między innymi usunąć z podstawy programowej postać o. Augustyna Kordeckiego – obrońcy jasnogórskiego klasztoru w czasie potopu szwedzkiego, którego bohaterska postawa natchnęła Polaków do pokonania szwedzkiego najeźdźcy, św. o. Maksymiliana Kolbego, którego życiorys jak żaden inny stanowi przykład tragizmu i heroizmu losu Polaków w czasie II wojny światowej, a także treści dotyczące prześladowania Kościoła w okresie stalinowskim i Jasnogórskich Ślubów Narodu. Z kolei z listy lektur mają zniknąć nieliczne dzieła duchowych ojców naszego Narodu – św. Jana Pawła II i bł. kard. Stefana Wyszyńskiego. Odnosząc się do zmian na liście lektur, prof. Andrzej Waśko z UJ stwierdził, że zmiany „mają charakter ideologicznej cenzury: usuwa się utwory patriotyczne (…), radykalnie redukuje wątki chrześcijańskie, wykreśla pisarzy emigracyjnych i związanych z ruchem Solidarności”.Chcąc, aby polskie dzieci nadal mogły uczyć się w szkołach o chrześcijańskiej tożsamości naszego Narodu – we współpracy z zewnętrznymi ekspertami oraz organizacjami zajmującymi się edukacją – przygotowaliśmy szczegółową analizę ministerialnych propozycji zmian w podstawie programowej. Wskazaliśmy w niej między innymi, że usunięcie z listy lektur – w dodatku uzupełniających – dzieł św. Jana Pawła II i bł. kard. Stefana Wyszyńskiego nie znajduje racjonalnego uzasadnienia. Pozbawienie młodych ludzi możliwości zapoznania się w szkole z dziełami postaci, które są wielkim autorytetami dla większość Polaków, jest policzkiem wymierzonym rodzicom chcącym wychować swoje dzieci w duchu chrześcijańskiego dziedzictwa naszego Narodu. Przygotowany dokument przekazaliśmy Ministerstwu Edukacji Narodowej. Teraz czekamy na projekt rozporządzenia MEN w tej sprawie, który poddamy analizie natychmiast po publikacji. Polacy mają prawo do lekcji religii w szkoleW prawa chrześcijan uderza także radykalny postulat usunięcia lekcji religii ze szkół.Jednak licząc się z silnym sprzeciwem Polaków wobec tego pomysłu, rząd Donalda Tuska na razie skupia się na obniżaniu znaczeniu religii jako przedmiotu szkolnego, czemu służyć ma rezygnacja z wliczania oceny z religii do średniej ocen szkolnych, obowiązkowe przesunięcie religii na pierwszą lub ostatnią godzinę lekcyjną w ciągu dnia, redukcja tygodniowego wymiaru religii z dwóch do jednej godziny oraz propozycje usuwania katechetów z rad pedagogicznych. Sprzeciwiając się realizacji podobnych postulatów, przygotowaliśmy trzy analizy prawne. W pierwszej z nich wskazaliśmy, że obecnie funkcjonujący w Polsce model nauczania religii w szkołach jest wyrazem poszanowania wolności religijnej. Natomiast postulat usunięcia lekcji religii z placówek oświatowych będzie nie tylko ograniczeniem tej wolności, ale również uderzy w konstytucyjne prawo rodziców do wychowania dzieci w zgodzie z własnymi przekonaniami. Wskazaliśmy, że – wbrew kłamliwej narracji lewicy – finansowanie lekcji religii ze środków publicznych nie jest formą dotowania kościołów i innych związków wyznaniowych, ale dochodem konkretnego nauczyciela, który jest zatrudniony odpowiednio do potrzeb związanych z liczbą osób wyrażających chęć uczęszczania na lekcje religii. Podkreśliliśmy przy tym, że nauczyciele religii mają taki sam status prawny, jak nauczyciele innych przedmiotów.W drugiej analizie zwróciliśmy uwagę na fakt, iż pomimo różnic wynikających z odmiennego przebiegu historycznych relacji pomiędzy państwem i związkami wyznaniowymi większość krajów Unii Europejskiej uznaje lekcje religii za niezbędny element swojego systemu edukacji i finansuje nauczanie tego przedmiotu z budżetu państwa. Zajęcia te różnią się zakresem tematycznym, ale w większości państw europejskich – podobnie jak w Polsce – mają one charakter dobrowolny i odbywają się w szkole. Trzecia analiza stanowi naszą odpowiedź na projekt rozporządzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej, którego efektem będzie rezygnacja z wliczania oceny z religii do średniej ocen na koniec roku. W naszej analizie wskazaliśmy, że umieszczanie oceny z religii na świadectwie szkolnym podlega takim samym zasadom, jak umieszczanie na nim ocen z innych przedmiotów. Ocenie podlega wiedza ucznia, a nie jego udział w praktykach religijnych. Podkreślamy, że wliczanie ocen z religii do średniej wbrew zarzutom radykałów nie stanowi przejawu dyskryminacji. Przywołujemy orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który wyrokiem z 20 kwietnia 1993 roku, stwierdził, że obecność oceny z religii na świadectwie szkolnym wprost wynika z faktu organizacji tych lekcji w publicznych szkołach. Niestety wczoraj minister Nowacka podpisała rozporządzenie ws. niewliczania ocen z religii do średniej od nowego roku szkolnego. Klauzula sumienia pod ostrzałem Prawem każdej osoby, które chce zlikwidować rząd Donalda Tuska, jest możliwość odmowy wykonania określonej czynności z powodu sprzeciwu sumienia. Tak zwana klauzula sumienia wykorzystywana jest między innymi przez katolików pracujących w sektorze opieki medycznej do odmowy uczestnictwa w zabijaniu dzieci nienarodzonych. Radykałowie chcą zmusić lekarzy i pielęgniarki do dokonywania aborcji, a farmaceutów do sprzedaży śmiercionośnych pigułek poronnych. Sprzeciwiając się temu, przygotowaliśmy komentarz prawny, w którym przypomnieliśmy, że Konstytucja RP gwarantuje każdemu Polakowi prawo do sprzeciwu sumienia.Przywołaliśmy przy tym wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 7 października 2015 roku, który – jeszcze pod przewodnictwem prof. Andrzeja Rzeplińskiego i bez udziału kwestionowanych przez rząd Donalda Tuska sędziów – stwierdził, że „w demokratycznym państwie prawnym wyrazem prawa do postępowania zgodnie z własnym sumieniem, a w konsekwencji także wyrazem wolności od przymusu postępowania wbrew własnemu sumieniu, jest klauzula sumienia (…). Wolność sumienia musi bowiem przejawiać się także w możliwości odmowy wykonania obowiązku nałożonego zgodnie z prawem z powołaniem się na przekonania naukowe, religijne lub moralne”. Podkreśliliśmy, że prawo do sprzeciwu sumienia jest standardem nie tylko polskiego, ale również europejskiego prawa. Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej „uznaje prawo do odmowy działania sprzecznego z własnym sumieniem, zgodnie z ustawami krajowymi regulującymi korzystanie z tego prawa”. Odkłamujemy przy tym fałszywą narrację lewicy, która twierdzi, że klauzula sumienia ma rzekomo zagrażać życiu kobiet. Przypominamy, że sprzeciw sumienia nie może być uzasadnieniem dla odstąpienia od czynności ratujących życie matki – nawet jeśli przyniesie to negatywne konsekwencje dla jej poczętego dziecka. Jednocześnie cały czas na salach sądowych bronimy pracowników sektora medycznego, którzy są represjonowani za korzystanie z prawa do sprzeciwu sumienia. W ubiegłym miesiącu złożyliśmy kasację do Sądu Najwyższego w sprawie farmaceutki, która odmówiła pacjentce sprzedaży pigułki poronnej. Aptekarka powołała się na klauzulę sumienia wskazując, że tabletka stanowi zagrożenie dla życia nienarodzonego dziecka. Początkowo Okręgowy Sąd Aptekarski w Krakowie odmówił kobiecie prawa do obrony, karząc ją naganą pod jej nieobecność.Dopiero włączenie się w sprawę naszych prawników odwróciło losy procesu. W postępowaniu odwoławczym domagaliśmy się uchylenia orzeczenia i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji w celu rzetelnego przeprowadzenia postępowania dowodowego, podnosząc, że obwiniona nie mogła skorzystać z prawa do obrony. Nasz wniosek poparł Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej. Naczelny Sąd Aptekarski uznał słuszność naszego stanowiska i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. W ponownym postępowaniu Okręgowy Sąd Aptekarski w Krakowie umorzył sprawę. Ponieważ w postanowieniu farmaceutka została uznana za winną, a o umorzeniu zdecydował „znikomy stopień społecznej szkodliwości” czynu, złożyliśmy odwołanie. Sąd drugiej instancji podtrzymał decyzję. Dlatego, chcąc, aby Sąd Najwyższy jasno potwierdził prawo do sprzeciwu sumienia farmaceutów, złożyliśmy kasację. Szczegółowo argumentujemy w niej, że w świetle prawa krajowego i międzynarodowego oraz orzecznictwa TK, farmaceuci mają prawo do sprzeciwu sumienia. Fundusz Kościelny pretekstem do ataków na Kościół Aby przekonać Polaków do poparcia ograniczania praw chrześcijan, radykałowie uderzają w Kościół katolicki zarzucając mu przyjmowanie publicznych środków z Funduszu Kościelnego. Lewica konsekwentnie pomija milczeniem genezę powołania Funduszu, który miały tworzyć zyski uzyskiwane z kościelnych nieruchomości ziemskich przejętych na własności Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Wychodząc naprzeciw formułowanym zapowiedziom likwidacji Funduszu Kościelnego oraz chcąc, aby ta sprawa została rozwiązana w sposób sprawiedliwy i niekrzywdzący osób wierzących, poddaliśmy ten problem pogłębionej analizie. W naszych komentarzach prawnych zwracamy uwagę na to, że likwidacja Funduszu nie musi mieć wcale charakteru destrukcyjnego. Można tego uniknąć, korzystając z rozwiązań wypracowanych przez Czechów, którzy zadośćuczynili historycznym zobowiązaniom związanym z zagrabieniem przez komunistów mienia kościelnego, uchwalając zwrot części znacjonalizowanych majątków w połączeniu z rekompensatą finansową rozłożoną na 30 lat. Rozważamy także inne – demokratyczne i zgodne z konstytucją – warianty finansowania związków wyznaniowych, które są już stosowane w innych państwach UE. Przykładem takiego demokratycznego i prowolnościowego rozwiązania jest – przyjęta w Hiszpanii, na Węgrzech i we Włoszech – asygnata podatkowa. Wierni sami decydują tam, któremu związkowi wyznaniowemu chcą przekazać środki w postaci dobrowolnego odpisu podatkowego, którego funkcjonowanie nie powiększa zobowiązań podatkowych obywateli. Wyniki naszych analiz w tym temacie przedstawiliśmy podczas konferencji „Co dalej z Funduszem Kościelnym? Funkcjonowanie systemu opartego na dobrowolnym odpisie podatkowym na Kościoły i inne związki wyznaniowe w wybranych krajach”, zorganizowanej 13 lutego w siedzibie Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski. W wydarzeniu – obok Członka Zarządu Ordo Iuris Łukasza Bernacińskiego – głos zabierali także Członek Rady Naukowej naszego Instytutu ks. prof. Piotr Stanisz, Sekretarz Episkopatu bp Artur Miziński, prezes Katolickiej Agencji Informacyjnej Marcin Przeciszewski oraz dr Marcin Burzec z Wydziału Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji KUL. Czym są „sekty biznesowe”? W ramach obrony praw chrześcijan, zwracamy uwagę Polaków na proceder tworzenia tzw. „sekt biznesowych”, czyli nowych związków wyznaniowych powoływanych nie w celu zaspokojenia potrzeb religijnych jej członków, ale dla uzyskania przywilejów ekonomicznych, w które polski ustawodawca wyposaża nawet najmniejsze związki wyznaniowe – od pierwszego dnia ich zarejestrowanego funkcjonowania. Przygotowaliśmy na ten temat dwie analizy prawne.W analizach dowiedliśmy między innymi, że obowiązujące w Polsce przepisy w zakresie rejestracji nowych związków wyznaniowych są zbyt liberalne, umożliwiając uzyskanie statusu zarejestrowanego związku wyznaniowego przez organizacje, których celem jest przede wszystkim zysk finansowy, a nie organizacja życia religijnego wyznawców nowej religii. Aby to zmienić postulujemy korektę prawa wyznaniowego, zakładającą dodatkowe warunki przyznawania przywilejów finansowych nowopowstającym związkom wyznaniowym. W tym celu przyjrzeliśmy się rozwiązaniom prawnym, które w tym zakresie obowiązują w wybranych krajach UE. Wskazaliśmy, że polskie przepisy są na tym tle wyjątkowo liberalne. Przykładowo w Niemczech szczególny status prawny uzyskują tylko te wspólnoty religijne, których struktura i liczebność gwarantują trwałość istnienia. W Czechach nowe związki wyznaniowe uzyskują przywileje prawne po 10 latach zgodnego z prawem funkcjonowania, a w Austrii po 20 latach. Aktualnie przygotowujemy kolejną analizę, która ujawni kontrowersyjne przypadki rejestracji związków wyznaniowych w Polsce. Razem obronimy prawa chrześcijan Rząd Donalda Tuska zaczyna „opiłowywanie” praw chrześcijan od usuwania katechezy ze szkół, „dechrystianizacji” programu nauczania i ataku na wolność sumienia. Jeżeli chrześcijanie pozostaną obojętni, już wkrótce radykałowie przedstawią kolejne postulaty uderzające w nasze prawa. Prawnicy Ordo Iuris włączają się w obronę chrześcijan wszędzie tam, gdzie potrzebna jest pomoc prawna i rzetelna argumentacja. Każda z naszych interwencji wiąże się z konkretnymi kosztami finansowymi, które możemy ponosić tylko i wyłącznie dzięki hojności Darczyńców naszego Instytutu. Aby bronić wierzących oraz ocalić naszą wolność wyznawania i przekazywania wiary, musimy połączyć siły i sprostać wielkiemu wyzwaniu – zapewnienia wsparcia wszędzie tam, gdzie trwa atak na chrześcijan. Monitoring prac sejmu, senatu oraz rządu to miesięczny koszt nie mniejszy niż 6 000 zł.Pozwala nam to jednak na podjęcie natychmiastowych działań za każdym razem, gdy władza szykuje zamach na nasze prawa. Z kolei opracowanie pojedynczej analizy na temat projektu zmian w prawie to – w zależności od jego przedmiotu, zakresu i objętości – wydatek od 10 000 do nawet 15 000 zł. Niejednokrotnie nasze merytoryczne argumenty wpływały na decyzje głosujących nad zmianami w prawie polityków. Podjęcie każdej interwencji w obronie położnej, farmaceuty, lekarza, któremu odmawia się prawa do korzystania z konstytucyjnie gwarantowanego sprzeciwu sumienia, wymaga każdorazowo zabezpieczenia 12 000 zł. Kontynuowanie postępowania w obronie farmaceutki, która odmówiła pacjentce sprzedaży śmiercionośnej pigułki, to koszt 8 000 zł. W związku z kolejnymi zapowiedziami likwidacji klauzuli w Polsce w najbliższych tygodniach spodziewamy się kolejnych zgłoszeń w podobnych sprawach. Dlatego bardzo Pana proszę o wsparcie Instytutu kwotą 80 zł, 130 zł, 200 zł lub dowolną inną, dzięki czemu prawnicy Ordo Iuris będą mogli skutecznie stawać w obronie praw chrześcijan w naszym kraju. Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w powyższy przycisk Z wyrazami szacunkuP.S. W Wielkim Tygodniu pamiętajmy, że owacyjnie witany Chrystus już kilka dni później był pojmany, przesłuchiwany niezgodnie z obowiązującym prawem, a wreszcie skazany pomimo braku winy – jedynie dla zaspokojenia oczekiwań społecznych. Prawa chrześcijan także padną ofiarą radykalnych polityków, jeśli zabraknie zdecydowanej reakcji i wyrażenia silnego sprzeciwu względem ograniczania wolności religijnej w Polsce. Nie pozwólmy by wyznawcy Chrystusa zostali wypchnięci poza margines debaty publicznej, tracąc prawo głosu i realny wpływ na rzeczywistość. Nadal możemy zatrzymać proces dechrystianizacji naszej Ojczyzny. Liczę, że pomoc ludzi takich jak Pan pomoże nam zatrzymać rewolucję prawną rządu Donalda Tuska. |
“Europejski Obszar Edukacyjny”. UE przejmuje kontrolę nad polskimi szkołami.
Szkoła “Nowacka”. Feministra: Zmniejszymy na początek religię. Potem fizyka, chemia, geografia, biologia, historia czy język polski.
szkoła nowackiej szkola-nowacka
Porażające! Tak ma wyglądać szkoła: mniej fizyki, chemii, historii i j. polskiego. Nowacka: Uczniowie są zmęczeni tzw. wiedzą bezużyteczną
Już z samych tylko zapowiedzi ekipy Donalda Tuska można było wywnioskować, że zmiany w polskich szkołach będą drastyczne. „Ministra” Barbara Nowacka potwierdziła to swoimi pierwszymi decyzjami – zmianami w kuratoriach oświaty.
Teraz ujawnia kolejne plany: „Zmniejszymy na początek zakres materiału z przedmiotów, które przez nauczycieli, ekspertów i uczniów są wskazywane jako najbardziej problematyczne. To m.in. fizyka, chemia, geografia, biologia, ale też historia czy język polski”.
Lekcje religii najbardziej palącym problemem?
Już na początku rozmowy Z „Newsweekiem” Nowacka została zapytana o zdejmowanie krzyży ze szkolnych ścian. Minister odparła, że sama jest zwolenniczką „wyraźnego rozdzielenia państwa i jego instytucji od religii” dlatego w jej gabinecie nie ma krzyża i zadba o to, by „przestrzeń oficjalna MEN była neutralna religijnie”. Zadeklarowała jednak, że nie będzie „tych poglądów narzucać z urzędu”.
To, czy krzyż został w niej wyeksponowany, pozostaje kwestią lokalnej wrażliwości. Odgórna decyzja o zdejmowaniu krzyży mogłaby być odebrana jako cios w tę wrażliwość i tożsamość, nie będę więc tego ani zakazywać, ani nakazywać. Chcę postawić na większy wpływ społecznościom szkolnym– stwierdziła minister edukacji. Jednocześnie dodała, że będzie „pilnowała” przestrzegania zapisów konkordatu „dla bardziej transparentnego rozdziału Kościoła od państwa”.
Nowacka odniosła się też do sprawy lekcji religii w szkołach stwierdzając, że „naprawdę wystarczy jedna godzina religii, a nie, jak teraz – dwie godziny w tygodniu”. Przekonywała, że ograniczenie godzin lekcji religii w szkołach pomoże w odciążeniu uczniów i wszystko będzie „lepiej funkcjonowało”, jeśli religia zostanie umieszczona na pierwszej lub ostatniej lekcji.
Mniej chemii, biologii i j. polskiego
Następnie Nowacka stwierdziła, że „sprawa niezwykle ważna” to „ulżenie uczniom w szkolnych obowiązkach”, na co – jak przekonywała – wszyscy zwracają jej uwagę. W jej ocenie „polska szkoła stała się niestety miejscem, do którego nikt już chyba nie idzie z przyjemnością”. Nowacka wyliczała, że nauczyciele mają mieć lepsze warunki pracy i zarobki, a dyrektorzy „muszą dostać autonomię, spokój i pewność, że już żaden kurator partyjniak nie będzie ich karał za poglądy”. Za to uczniowie mają mieć przekonanie, że „to, czego uczą się w szkole, jest naprawdę ważne, że odpowiada wyzwaniom i realiom naszych czasów”, bo szkoła „musi w końcu nadążyć za pędzącym światem. A żeby tak się stało – kontynuowała Nowacka – „trzeba dokonać selekcji materiału”, ponieważ uczniowie „są zmęczeni tzw. wiedzą bezużyteczną”.
Które więc przedmioty mają być „odchudzone”? Nowacka powołała się na zdanie nauczycieli, ekspertów i uczniów, a nowe podstawy programowe mają być przygotowane do września.
Zmniejszymy na początek zakres materiału z przedmiotów, które przez nauczycieli, ekspertów i uczniów są wskazywane jako najbardziej problematyczne. To m.in. fizyka, chemia, geografia, biologia, ale też historia czy język polski – powiedziała szefowa MEN dodając, że w planach jest wdrożenie nowych podstaw od nowego roku szkolnego.
Co z listą lektur?
Ofiarą nowego kierownictwa MEN padnie też lista lektur szkolnych. Chociaż Nowacka powiedziała, że o tym, które lektury zostawić, a które nie, będą decydować eksperci”, dodała, że ona sama jest przekonana o tym, że listę tę „należy uwspółcześnić”.
Szkoła, niestety, od czytania systemowo odstręcza. Skoro lektur jest zbyt wiele, żeby uczniowie zdołali je przeczytać, musimy zmniejszyć ich liczbę i zastanowić się uważniej nad doborem – oświadczyła.
Ograniczanie prac domowych
Nowacka powiedziała, że „rozmowa o przeczytanych książkach może być naprawdę rewelacyjnym czasem i dla uczniów, i dla nauczycieli”, a żeby było to możliwe, trzeba „ograniczyć prace domowe”. Dodała, że prace nad rozporządzeniem już trwają.
Prace domowe obciążają uczniów, a jeszcze częściej ich rodziców, którzy w młodszych klasach i tak muszą je wykonać. (…) Co ma zrobić dziecko, którego rodzice nie mają na to czasu albo po prostu nie mają takich umiejętności, żeby z nim jakieś zadanie wykonać? (…) Oczywiście trzeba pamiętać, co jest pracą domową. Czytanie lektury, przygotowywanie się do sprawdzianu czy utrwalanie wiedzy ze szkoły to przecież nie jest praca domowa – powiedziała szefowa MEN.
Cel? „Odczarnkowienie” szkoły
Z dalszej lektury wywiadu możemy dowiedzieć się także, że celem Nowackiej jest „odczarnkowienie” szkoły, w czym – jej zdaniem – ma pomóc zrezygnowanie z przedmiotu historia i teraźniejszość, bo to „nie pomogło w rozumieniu historii współczesnej”.
Wychowanie obywatelskie w szkole musi mieć walor praktyczny i partycypacyjny, tak żeby młody człowiek wchodzący w dorosłość bardzo dobrze zdawał sobie sprawę z tego, jakie ma prawa i możliwości. (…) Na szczęście, wobec nacisków i propagandy rządu PiS, wiele organizacji obywatelskich i wielu nauczycieli przygotowało scenariusze lekcji, wręcz całe programy, które być może będziemy mogli wykorzystać – mówiła Nowacka.
Nie mogło też zabraknąć pytania o edukację seksualną. Nowacka powiedziała, że „w szkole powinny być treści, które dotyczą fizjologii człowieka i jego seksualności, ale również tego, jak radzić sobie w sytuacjach kryzysowych, np. z hejtem, jak żyć higienicznie w cyberświecie, jak się zdrowo odżywiać”. Oceniła, że „wychowanie do życia w rodzinie było fatalnie realizowane przy wykorzystaniu fatalnego podręcznika”.
Kwestie dotyczące nauczycieli
Nowacka mówiła też o odbudowie prestiżu zawodu nauczyciela. Mają w tym pomóc podwyżki wynagrodzeń oraz „uszczuplenie podstawy programowej”, i kuratoria „uwolnione od partyjniactwa”. W tej kwestii kolejny raz uderzyła w byłą małopolską kurator oświaty Barbarę Nowak, którą Nowacka uznała za przykład „dyskredytowania nauczycieli i ścigania samodzielnie myślących dyrektorów szkół”.
Na koniec Nowacka stwierdziła, że zależy jej na tym, by „polska publiczna szkoła utrzymała wysoki poziom nauczania”, a „w interesie państwa polskiego jest dobrze funkcjonujące szkolnictwo publiczne”.
Bezwolna masa – takie mają być kolejne pokolenia młodych Polaków po ukończeniu szkoły w wydaniu Barbary Nowackiej?
Czy pani minister nie zdaje sobie sprawy, że chociażby kwestia nauczania fizyki, chemio, biologii ma wpływ na rozwój technologiczny? Nie wspominając już o zawodach medycznych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wkt/”Newsweek”
==========================
Szanowny Panie Profesorze,
nie tak dawno pojawiła się informacja o planowanych zmianach w systemie edukacji (“odchudzenie” programów nauczania), a tymczasem w moim mieście rusza kolejny etap ogłupiania dzieci i młodzieży- “edukacja klimatyczna”– https://www.infokatowice.pl/2024/01/19/katowice-wprowadzaja-edukacje-klimatyczna-do-szkol-na-razie-bedzie-pilotaz/
Tematyka jest zaiste ciekawa:
– bioróżnorodność,
– antropogeniczne zmiany klimatu,
– krytyka konsumpcjonizmu,
– transformacja energetyczna..
I ciekawy cytat:
„Opracowany program zawiera gotowe scenariusze zajęć, z których będą mogli korzystać wszyscy nauczyciele. Zależy nam, by uczniowie pracowali metodą projektów, gdyż takie zdobywanie wiedzy przynosi dobre efekty, a odpowiednie treści zostały wplecione w podstawę programową, co pozwoli na realizację programu w ramach godzin lekcyjnych, bez dodatkowego obciążania uczniów” – podkreśla Grażyna Burek.
Podsumowując- nie dość, że na fizyce, chemii czy geografii uczniowie będą się uczyć mniej, to dodatkowo zostanie im zaserwowana globalistyczna propaganda. Zamiast prawa Ohma czy praw Kirhoffa dzieciaki dowiedzą się, że dobrze mieć koło szkoły wiatrak i że trzeba sortować śmieci.
Z poważaniem, [—]
Edukacja przy pomocy tabletów i laptopów ogłupia uczniów
Niemieccy naukowcy krytykują cyfryzację w szkołach. „Edukacja przy pomocy tabletów i laptopów ogłupia uczniów”
pch24-naukowcy-krytykuja-cyfryzacje-w-szkolach
Ponad 40 niemieckich naukowców zaapelowało o wstrzymanie cyfryzacji w szkołach i przedszkolach, ostrzegając przed skutkami psychologicznymi, poznawczymi i społecznymi. Eksperci przekonują m.in., że nauczanie za pomocą tabletów i laptopów nie czyni dzieci mądrzejszymi, ale głupszymi. Ministerstwo Kultury Hesji ma inne plany”, informuje portal dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ).
Plany heskiego ministerstwa zakładają szersze wykorzystanie mediów cyfrowych w edukacji, a placówki oświatowe są coraz częściej wyposażane w tablety i laptopy. W tym roku szkolnym planowane jest rozszerzenie „szkolnego eksperymentu” poprzez wdrożenie nowego programu o nazwie „Cyfrowy świat”.
W ubiegłym roku szkolnym uruchomiono 12 szkół pilotażowych, a w tym roku nowy przedmiot funkcjonuje już w 64 szkołach. „Uczniowie klas piątych i szóstych mają uczyć się nie tylko podstaw informatyki. Częścią programu jest też odpowiedzialne korzystanie z mediów cyfrowych” – pisze portal FAZ.
Postępującą cyfryzację szkół krytykuje od lat Towarzystwo Edukacji i Wiedzy, działające przy Uniwersytecie Goethego we Frankfurcie. Eksperci wskazują przy tym na zagrożenia dla rozwoju intelektualnego dzieci, domagając się od ministerstwa nałożenia moratorium na cyfryzację w szkołach i placówkach wychowania przedszkolnego.
„Do inicjatywy tej przystąpiło ponad 40 naukowców, w tym pedagodzy, lekarze i pediatrzy” – podkreśla FAZ.
– Z aktualnej wiedzy naukowej wynika, że nauczanie za pomocą tabletów i laptopów nie czyni dzieci do szóstej klasy mądrzejszymi, ale głupszymi. Badania wykazały, że zwiększone wykorzystanie urządzeń cyfrowych na lekcjach ma negatywne konsekwencje zdrowotne, psychologiczne i społeczne – wyjaśnia jednym z inicjatorów, Ralf Lankau z Uniwersytetu w Offenburgu.
– To czas, aby wysłuchano nauczycieli i pediatrów w tym kraju, oraz zaniechano prób nauczania cyfrowego – dodaje Lankau, przytaczając jako argument przykład Szwecji, gdzie stwierdzono, że cyfryzacja ma dla szkół bardzo negatywny wpływ, jeśli chodzi o zdobywanie wiedzy przez uczniów.
– Ekrany mają bardzo negatywne działanie w przypadku najmłodszych dzieci. Utrudniają naukę i rozwój języka. Zbyt długi czas przed ekranem może doprowadzić do trudności z koncentracją i rezygnacji z aktywności fizyczną – podkreślił Lankau.
Źródło: PAP
===========================
mail:
Ale mi Amerykę odkryli….a u nas jeszcze rozdali za nasze pieniądze laptopy czwartoklasistom w tym roku ….no brawo!
Już za parę dni rozpocznie się kolejny rok szkolny. Rodzicu, bądź czujny !
już za tydzień rozpocznie się kolejny rok szkolny.
Rafał Dorosiński Ordo Iuris <kontakt@ordoiuris.pl> |
To czas wielkich wyzwań dla dzieci, ale nie tylko dla nich. Również my – rodzice oraz wszyscy zatroskani o dobro najmłodszych – musimy być dobrze przygotowani, bo genderowi aktywiści na pewno nie przepuszczą okazji, by wykorzystać szkołę do indoktrynacji naszych dzieci.
Przepisy pozornie stoją po naszej stronie – polska konstytucja chroni dzieci przed demoralizacją, a traktaty międzynarodowe zabezpieczają prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Nie znaczy to jednak, że możemy spać spokojnie. Wręcz przeciwnie. Genderowi lobbyści coraz aktywniej wdrażają swoją radykalną agendę na całym świecie – także w polskich szkołach.
Walka z indoktrynacją i seksualizacją dzieci była od zawsze jednym z priorytetów działalności Instytutu Ordo Iuris. Nasi eksperci regularnie publikują kolejne poradniki dla rodziców i nauczycieli, interweniują w ich imieniu, piszą raporty i analizy. Na naszej stronie internetowej udostępniamy za darmo specjalne poradniki dla rodziców. Zawarty w nich wzór „rodzicielskiego oświadczenia wychowawczego” tysiące rodziców złożyło już w szkolnych sekretariatach, informując władze placówki, że udział dziecka w zajęciach prowadzonych przez zewnętrzne organizacje pozarządowe wymaga każdorazowej zgody rodzica lub opiekuna prawnego dziecka.
Gdy piszę do Pana te słowa, decydują się także losy wspieranej przez rząd obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej „Chrońmy dzieci. Wspierajmy rodziców”. W ubiegłym tygodniu Sejm przyjął ustawę, która trafiła do podpisu Prezydenta Andrzeja Dudy.
To częściowy sukces Instytutu Ordo Iuris i środowisk rodzicielskich. Jako pierwsi – w 2018 roku – opublikowaliśmy projekt skutecznego prawa gwarantującego wpływ rodziców na treści wdrażane w szkołach przez organizacje pozarządowe. Od tego czasu przekonywaliśmy do zmian polityków. Część z naszych pomysłów, jak obowiązek szczegółowego prezentowania rodzicom treści zajęć dodatkowych, znalazła się w nowej ustawie. Nowe prawo nie jest jednak pozbawione wad i sprzeczności. Zakazuje „seksualizacji” dzieci – ale nie definiuje pojęcia „seksualizacji”; wzmacnia rolę rodziców – ale odbiera im prawo kontroli edukacyjnych programów rządowych. O tych i innych mankamentach projektu pisaliśmy w naszych analizach i wciąż będziemy naciskać na wprowadzenie zmian, realnie gwarantujących rodzicom ich konstytucyjne prawa.
Dowodów na to, że presja społeczna i konsekwentna praca prawników Ordo Iuris ma sens, mamy wiele. W ostatnich dniach media informowały o tym, że pod wpływem interwencji Ordo Iuris i stowarzyszenia Nauczyciele dla Wolności – Ministerstwo Edukacji i Nauki usunęło ze swoich stron odnośniki do strony internetowej „telefonu zaufania”, na której znajdowały się linki do stron, będących idealnym przykładem tego, czym jest wulgarna seksualizacja i indoktrynacja dzieci. Odnośniki do strony mają także zniknąć z podręcznika szkolnego wydawnictwa Nowego Era, o co także apelowaliśmy, nagłaśniając tę bulwersującą sprawę.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Nasza konsekwencja przyniosła efekty w sprawie ochrony dzieci przed nieograniczonym dostępem do pornografii w internecie. Od lat zwracaliśmy uwagę, że niczym nieograniczony dostęp dzieci do internetowej pornografii jest patologią, z którą należy skończyć. Gdy mówiliśmy o tym kilka lat temu, byliśmy obiektem kpin i ataków medialnych. Dziś, po latach, za ograniczenie dostępu do pornografii dla nieletnich zabrały się na poważnie już nie tylko rządy państw takich jak Francja, Niemcy, Wielka Brytania czy Izrael, ale także polski rząd, który przedstawił własny projekt ustawy. Już 12 września odbędzie się wysłuchanie publiczne, w ramach którego przedstawimy naszą analizę, w której podkreślamy, że zaproponowane w ustawie rozwiązania są ułomne. Będziemy przekonywać do przyjęcia rozwiązań pozwalających na realną ochronę dzieci.
Nie zapominamy także o wspieraniu nauczycieli. W najbliższych dniach dostępny na naszej stronie katalog poradników uzupełnimy o publikację dotyczącą coraz poważniejszego problemu – mody na żądanie przez uczniów zwracania się do nich zaimkami i imieniem płci przeciwnej. Jest to problem wpisujący się w szersze zjawisko epidemii „transgenderyzmu” obserwowanej szczególnie silnie w świecie zachodnim. Publikacja skierowana będzie do rodziców, nauczycieli i wszystkich zainteresowanych, stanowiąc unikatową odpowiedź na zalew sloganów, półprawd i zwykłych kłamstw kolportowanych do opinii publicznej.
Narastającym problemem w polskich szkołach jest też utrudnianie prowadzenia lekcji poprzez używanie przez uczniów telefonów komórkowych w trakcie zajęć. Dlatego przygotowaliśmy projekt nowelizacji Prawa oświatowego, który doprecyzowuje przepisy dotyczące możliwości wprowadzania zakazów używania telefonów komórkowych w statutach szkół. Na razie osiągnęliśmy już tyle, że Ministerstwo Edukacji i Nauki oficjalnie potwierdziło zgodność z prawem statutowych zakazów używania telefonów w szkołach.
Wreszcie, kończymy pracę nad raportem, w którym pokażemy, skąd się wzięła permisywna, wulgarna edukacja seksualna, która zbiera dziś tragiczne żniwo na Zachodzie i coraz agresywniej wtłaczana jest również do Polski. Opiszemy w nim poprzedników współczesnych „edukatorów” seksualnych oraz ich cele i metody działania. Wierzę, że ta publikacja otworzy oczy tym, którzy wzięli za dobrą monetę słowa promotorów „edukacji seksualnej” jakoby chodziło w niej po prostu o „przekazywanie naukowej wiedzy na temat ludzkiej seksualności”.
Genderowi lobbyści dobrze wiedzą, że swojej agendy nie wprowadzą na drodze demokratycznych procedur, rzetelnej debaty i dyskusji ze społeczeństwem. Zamiast tego skupiają się na indoktrynowaniu dzieci i młodzieży, czekając aż to one wprowadzą ich destrukcyjne plany w życie.
Głęboko wierzę w to, że nie jest wciąż za późno, by zatrzymać ich ofensywę. Jeśli dziś się zmobilizujemy, to wciąż możemy wygrać tę batalię. Wierzę, że dzięki Pana wsparciu, działalność Instytutu Ordo Iuris przyczyni się do zatrzymania genderowego marszu po nasze dzieci i Ojczyznę.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Prawo stoi po naszej stronie
Prawnicy Instytutu Ordo Iuris wielokrotnie interweniowali w polskich szkołach, gdy genderowi aktywiści – przy współpracy z lewicowymi samorządowcami – wchodzili do szkół ze swoimi programami wulgarnej, ideologicznej seksedukacji. Wiele razy udało nam się skutecznie zapobiec wprowadzeniu tego typu zajęć.
Radni Gdańska wprost przyznali, że to działania Instytutu Ordo Iuris oraz rodziców z Odpowiedzialnego Gdańska doprowadziły do fiaska programu „Zdrovve Love”. Z kolei Gazeta Wyborcza, pisała, że to Ordo Iuris doprowadziło do porażki inicjatywy „tęczowych piątków”, która do dziś nie odbudowała swojego zasięgu sprzed naszych interwencji. Skutecznie zatrzymywaliśmy też ideologiczną indoktrynację dzieci w szkołach w Poznaniu, Krakowie i Warszawie.
Jednocześnie jesteśmy świadomi, że to nie my powinniśmy być gwarancją bezpieczeństwa dzieci i rodziców w procesie edukacji. Jesteśmy oczywiście gotowi, by pomóc każdemu, kto się do nas zgłosi, ale rodzice nie powinni być zmuszani do szukania wsparcia profesjonalnych prawników w obronie praw, zapewnionych im bezpośrednio w Konstytucji RP. Po stronie praw rodziców do wychowywania dzieci w zgodzie z własnymi przekonaniami stoi zresztą także szereg aktów wiążącego Polskę prawa międzynarodowego – w tym między innymi Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych, Międzynarodowy Pakt Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych, Konwencja o prawach dziecka i Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej.
Skoro jednak nasi prawnicy nadal muszą interweniować w sytuacjach, w których prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami nie jest respektowane w szkołach – oznacza to, że pilnie potrzebujemy regulacji ustawowych, które wzmocnią te konstytucyjne gwarancje praw rodziców.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Czy projekt „Chrońmy dzieci”… chroni dzieci?
Krokiem w stronę urealnienia praw rodziców może się okazać uchwalony właśnie przez Sejm projekt nowelizacji prawa oświatowego, przygotowany przez obywatelski komitet inicjatywy ustawodawczej „Chrońmy dzieci. Wspierajmy rodziców”.
Świadomi tego, jak ważny jest każdy krok w kierunku zapewnienia rodzicom ich konstytucyjnych praw, opiniowaliśmy uchwalony projekt na etapie konsultacji i prac legislacyjnych. W naszym stanowisku, zwracaliśmy uwagę na to, że projekt idzie w dobrą stronę, zmierzając do większej transparentności działania organizacji zewnętrznych na terenie szkoły oraz wzmocnienia kontroli rodzicielskiej. Równolegle jednak ustawa ma szereg bardzo istotnych mankamentów.
Przede wszystkim w nowelizacji używa się nieprecyzyjnych pojęć, takich jak „seksualizacja” dzieci, co może znacząco utrudnić stosowanie w praktyce nowych przepisów. Negatywnie należy ocenić także brak konkretnych sankcji za nieprzestrzeganie ustawowych obowiązków przez dyrekcje szkół oraz organizacje zewnętrze. Opłakane w skutkach może okazać się zwolnienie z obowiązku uzyskania pozytywnej opinii rady rodziców zajęć zleconych między innymi przez administrację rządową. Gdyby władze w Polsce przejęli zwolennicy wulgarnej edukacji seksualnej przepis ten mógłby zostać błyskawicznie wykorzystany do tego, by odgórnie narzucić demoralizujące zajęcia w szkołach, co sprawi, że sama ustawa nie będzie rozwiązaniem problemu seksualizacji i indoktrynacji dzieci, ale wręcz jej źródłem…
Znajmy swoje prawa
W tym kontekście widać wyraźnie, że zmiany prawne mogą lepiej lub gorzej służyć rodzicom, ale ostatecznie to również od naszej czujności zależy to, czy uda nam się obronić nasze konstytucyjne prawa.
Dlatego na stronie Instytutu Ordo Iuris znaleźć można szereg poradników prawnych, poświęconych prawom rodziców i nauczycieli w systemie oświaty. Szczególnie zachęcamy do składania w szkole rodzicielskiego oświadczenia wychowawczego, dostępnego na naszej stronie internetowej, zwłaszcza gdy zachodzą obawy co do działalności w szkole organizacji zewnętrznych bądź prowadzenia ponadprogramowych zajęć o tematyce odnoszącej się do seksualności.
W razie jakichkolwiek problemów, świadczymy bezpłatną pomoc prawną rodzicom, których prawa będą podważane lub ograniczane. W odpowiedzi na zgłoszenia zaniepokojonych rodziców, występujemy regularnie do szkół z wnioskami o dostęp do informacji publicznej, prosząc o wykaz podmiotów działających na terenie szkoły oraz o udostępnienie opinii rady rodziców, wymaganej przed dopuszczeniem do działalności na terenie szkoły stowarzyszenia lub innej organizacji zewnętrznej. Jeśli szkoła ignoruje nasze pisma i nie respektuje praw rodziców, jesteśmy gotowi na ich dochodzenie przed sądem.
Na naszej stronie znajduje się także poradnik dla nauczycieli, w którym przypominamy, że pedagodzy mają prawo do postępowania w zgodzie w własnym sumieniem w miejscu pracy. Możliwość skorzystania z gwarantowanego konstytucyjnie sprzeciwu sumienia dotyczy nie tylko prób narzucania nauczycielom sposobu przeprowadzania zajęć i przekazywania treści wykraczających poza podstawę programową, ale też pojawiających się już w Polsce sytuacji, w których nauczyciele są zmuszani, by zwracać się do uczniów imieniem i zaimkami niezgodnymi z ich płcią.
Temu ostatniemu problemowi poświęcamy osobne miejsce w poradniku na temat transgenderyzmu, który zostanie wkrótce opublikowany. Wskazujemy w nim między innymi że zdecydowana większość osób małoletnich deklarujących identyfikację z płcią przeciwną względem ich płci urodzenia samoistnie z tego wyrasta do czasu zakończenia dojrzewania – pod warunkiem, że nie zacznie za przyzwoleniem rodziców lub szkoły przyjmowania tożsamości płci przeciwnej poprzez zmianę imienia lub sposobu ubierania się. Dowodzi to, że zgoda społeczna na negowanie biologicznych faktów prowadzi często do umacniania zaburzeń tożsamości płciowej.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Nieograniczony dostęp do pornografii dla dzieci to patologia!
Jednocześnie jesteśmy świadomi tego, że chcąc chronić nasze dzieci nie możemy poprzestać na walce o szkoły wolne od wulgarnej, ideologicznej seksedukacji.
Dziś największym zagrożeniem jest przestrzeń internetowa. Potężnym, wciąż nierozwiązanym, problemem pozostaje nieograniczony dostęp nieletnich do pornografii. Już od lat wzywamy do wprowadzenia konkretnych regulacji w tym zakresie. Nasze apele przyniosły skutek.
12 września odbędzie się wysłuchanie publiczne poselskiego projektu ustawy o „ochronie małoletnich przed dostępem do treści nieodpowiednich w Internecie”. Kończymy pracę nad stanowiskiem Ordo Iuris, w którym zwrócimy uwagę na to, że zaproponowane w ustawie rozwiązania są zdecydowanie niewystarczające.
Projekt nakłada na dostawców internetu obowiązek udostępnienia abonentom bezpłatnego narzędzia do blokowania treści pornograficznych – choć takie narzędzia „kontroli rodzicielskiej” już dziś istnieją i funkcjonują. W naszej analizie zaproponujemy istotne zmodyfikowanie przewidzianego w projekcie mechanizmu. Podamy także przykłady konkretnych rozwiązań technologicznych, dzięki którym taka blokada byłaby najbardziej skuteczna i trudna do obejścia.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Genderowa propaganda na stronach „telefonu zaufania”. Minister interweniuje
Głośnym echem odbiła się nasza interwencja w sprawie telefonu zaufania prowadzonego przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę oraz jego strony internetowej, polecanej w szkolnych podręcznikach, która zawiera odnośniki do stron z wulgarną edukacją seksualną.
Na problem ten zwróciło najpierw uwagę ministerstwu stowarzyszenie Nauczyciele dla Wolności. My w naszej analizie przyjrzeliśmy się zarówno treściom zamieszczonym na stronie internetowej telefonu zaufania, jak i zasadom funkcjonowania samej infolinii, zwracając uwagę na to, że zasada anonimowości powinna dotyczyć jedynie dzieci dzwoniących pod numer telefonu zaufania, ale już nie konsultantów. Rodzice powinni wiedzieć, kto pod danym numerem, zwłaszcza kiedy jest on publikowany w szkolnych podręcznikach, doradza ich dzieciom w intymnych, poufnych sprawach – czy nie ma tam np. edukatorów seksualnych związanych z organizacjami promującymi postulaty LGBT, co biorąc pod uwagę treści promowane na stronie telefonu zaufania, wydaje się całkiem realne…
Przypomnę tylko, że na stronie niezwykle potrzebnego przecież „telefonu zaufania” można dziś znaleźć linki do materiałów promowanych przez Kampanię Przeciw Homofobii czy stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza, w których promuje się między innymi organizowanie parad równości, podaje ideologiczne definicje „tożsamości płciowej” oraz informuje o możliwości dokonania tranzycji.
W związku z powyższym cieszy wiadomość, że adres strony „telefonu zaufania” zniknął ze strony Ministerstwa Edukacji i Nauki oraz że usunięcie linku z podręczników do przyrody dla klas czwartych szkół podstawowych zapowiedziało wydawnictwo Nowa Era.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Przerażająca prawda o „edukacji seksualnej”
Nasi eksperci kończą już także prace nad raportem, w którym ujawnimy prawdziwe korzenie wulgarnej, permisywnej edukacji seksualnej, powszechnej w Europie Zachodniej.
Wspomnimy między innymi o postaciach takich jak Margaret Sanger – amerykańska aktywistka feministyczna, która twierdziła, że małżeństwo to zdegenerowana instytucja, a macierzyństwo to „niewolnictwo reprodukcji”. Znaczący wkład w rozwój teorii gender, której założenia stanowią nieodłączny element permisywnej edukacji seksualnej, wniosła również francuska feministka Simone de Beauvoir, która wzywała do… ograniczenia wolności wyboru kobiet. Mówiła: „Nie możemy pozwolić́ żadnej kobiecie pozostać́ w domu, aby opiekować́ się̨ swoimi dziećmi. (…) Kobiety nie powinny mieć́ tej opcji, ponieważ̇ jeżeli ta opcja istnieje, zbyt wiele kobiet ją wybierze”.
Mówiąc o prekursorach współczesnych wytycznych permisywnej edukacji seksualnej, nie sposób nie wspomnieć również o Alfredzie Kinseyu, który uchodzi za jednego z ojców seksulogii. Kinsey pisał w swoich raportach między innymi o tym… ile orgazmów mogą przeżyć dzieci i niemowlęta. Jego pseudobadania wykazały, że czteroletnie dziecko może doświadczyć 26 orgazmów w czasie 24 godzin, dwuletnie – 7 orgazmów w czasie 9 minut, zaś jedenastomiesięczne… 14 orgazmów w ciągu 38 minut. To między innymi te przerażające eksperymenty są źródłem, z którego garściami czerpią wulgarni seksedukatorzy!
Przypominamy także o książce pod tytułem „Wychowanie seksualne” autorstwa Helmuta Kentlera – profesora na uniwersytecie w Hanowerze i zadeklarowanego homoseksualistę, który pisał o tym, że celem pedagogiki seksualnej powinno być między innymi „onanizowanie się od najmłodszych lat” łagodzenie tabu kazirodztwa między rodzicami i dziećmi, popieranie zabaw seksualnych w przedszkolu i w wieku szkolnym i stosunki płciowe od momentu osiągnięcia dojrzałości płciowej.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Wspólnie obronimy nasze dzieci
Aby dokończyć pracę nad rozpoczętymi już projektami, będziemy potrzebowali Pana wsparcia.
Raport o edukacji seksualnej, który otworzy oczy wielu nieświadomych zagrożenia rodziców, to koszt rzędu ponad 20 000 zł. Choć zasadnicza część raportu jest już gotowa, nadal musimy ponieść koszty jego składu i promocji.
Na każdy poradnik, taki jak choćby opisywany poradnik dla rodziców czy nauczycieli, musimy wydać co najmniej 10 000 zł. Obecnie kończymy pracę nad poradnikiem dla nauczycieli zmuszanych do zwracania się do swoich uczniów niezgodnymi z prawdą imionami lub zaimkami. To nie tylko zbiór praktycznych porad prawnych ale też szeroka analiza zjawiska narastającej fali zaburzeń tożsamości płciowej, które coraz częściej kończy się nieodwracalnymi okaleczeniami. Znaczna część polskiego społeczeństwa nie zdaje sobie sprawy, z jak potężnym problemem mamy dziś do czynienia. Wierzę, że ta publikacja również przyczyni się do uświadamiania społeczeństwa na temat zagrożeń związanych z transgenderyzmem.
Poza tym, musimy być także gotowi, by interweniować za każdym razem, gdy zgłoszą się do nas rodzice lub nauczyciele, zaniepokojeni indoktrynacją dzieci w szkołach. Aby być w nieustającej gotowości do reagowania na takie przypadki, musimy zatrudniać zespół najlepszych – kompetentnych, profesjonalnych, zaangażowanych i świadomych – prawników.
Bez wsparcia ludzi takich jak Pan – po prostu nie byłoby to możliwe.
Z wyrazami szacunku
Chcą uczyć dzieci w szkole: “Czym jest „drabina przyjemności” i jak się przygotować na pierwszy seks”…
Szanowni Państwo, Już jutro zabrzmi pierwszy dzwonek! Po wakacyjnej przerwie dzieci i młodzież powrócą do szkół. By dowiedzieć się, czym jest „drabina przyjemności” i jak się przygotować na pierwszy seks… Proszę się nie łudzić – kiedy dla Państwa jest to czas kompletowania szkolnej wyprawki lub wyboru zajęć dodatkowych dla swoich pociech, to dla lewicowych stowarzyszeń i grup, jest to czas przygotowania i promowania demoralizujących zajęć w ramach tzw. seksedukacji!Chcę pomóc w walce z deprawacją najmłodszych!Proszę pozwolić, że jako przykład podam działania prowadzone w Łodzi przez Fundację Nowoczesnej Edukacji SPUNK, która tworzy sieć edukatorów seksualnych w małych i średnich miastach Polski. Czy wiedzą Państwo, jakie tematy proponują w swojej „ofercie”? Poza wspomnianymi tematami, nastolatkowie mają być zapoznawani z takimi pojęciami jak „ciałopozytywność” i jak ją praktykować. Kolejny temat to: „Kim jestem i jak to odkryć? Tożsamość seksualna i orientacja psychoseksualna – czym są i jak się kształtują? Niebinarność, transpłciowość, interpłciowość. O różnych orientacjach seksualnych”. Ich działania skierowane są m.in. do młodzieży w wieku 13-15 lat. Do programu mogą zgłaszać się szkoły, świetlice, domy dziecka, ośrodki wychowawcze, a nawet grupy rodziców. Aktywiści zapowiadają też prowadzenie warsztatów dla młodzieży, spotkań z rodzicami i opiekunami prawnymi, a także organizację spotkań w gabinetach ginekologicznych i prowadzenie poradnictwa za pośrednictwem czatu. Zwracam Państwa uwagę, że niejednokrotnie promocja perwersji wśród młodego pokolenia odbywa się pod płaszczykiem nauki tolerancji dla różnorodności albo wpisywana jest – jak ta, o której wspomniałem powyżej – w programy profilaktyki zdrowotnej! Proszę więc Państwa o rodzicielską czujność, odwagę i konsekwentną odpowiedzialność! Kiedy usłyszycie Państwo, że zajęcia o takiej tematyce odbywają się w szkole Państwa dziecka – natychmiast powinna się zapalić czerwona lampka! Zachęcam wtedy do wizyty u dyrekcji, by zbadać, kto będzie je prowadził i jaki będzie ich program. Jeśli potrzebują Państwo pomocy w rzetelnej ocenie programu – proszę o kontakt z Centrum Życia i Rodziny. Podpowiemy, co zrobić i jak reagować.Nie zgadzam się na seksedukację dzieci i młodzieży!Ze swojej strony zapewniam, że jako Centrum Życia i Rodziny będziemy czuwać i monitorować działalność organizacji, które przygotowują konkretne programy i szkolą swoich „wolontariuszy” do prowadzenia pseudoedukacyjnych zajęć z deprawacji dzieci i młodzieży. Dołożymy wszelkich starań, aby tacy aktywiści nie mieli dostępu do naszych szkół. Będziemy również czuwać nad treściami zamieszczanymi w sieci dla dzieci i młodzieży. Jestem przekonany, że skuteczność działań jest tym większa, im większe środowisko gromadzi się wokół idei i podejmuje konsekwentne działania dla jej realizacji. Dlatego Centrum Życia i Rodziny dołączyło do Ruchu Ochrony Szkoły. To konkretna odpowiedź na potrzebę pilnej aktywizacji rodziców i środowisk zawodowo związanych z oświatą, szczególnie wobec: słabej – na gruncie prawa oświatowego – ochrony uczniów przed toksycznymi NGO,nachalnego promowania wulgarnej edukacji seksualnej,wprowadzania edukacji włączającej mającej docelowo zlikwidować obecne formy szkolnictwa, m.in. szkoły specjalne, programy nauczania i system oceniania, doprowadzając do zapaści oświaty,groźby ponownej edukacji zdalnej.Wspieram ochronę dzieci i młodzieży!W tym kontekście zapowiadam, że Centrum Życia i Rodziny już wkrótce uruchomi kampanie związane z ochroną młodzieży. Planujemy m.in. kolejną edycję Szlachetnego Piątku, aby promować wśród młodzieży szlachetność, czystość i wierność – wartości konieczne dla budowania trwałego małżeństwa i szczęśliwej rodziny. Przypomnę, że w zeszłym roku w tę kampanię włączyło się nie tylko wielu młodych ludzi, ale także politycy, dziennikarze i celebryci! Chcemy też rozwinąć program Szkoła Przyjazna Rodzinie. Obecnie ma on formę certyfikacji szkół, w których nie ma miejsca na promowanie treści antyrodzinnych i demoralizujących. Ale widzimy potrzebę – i w tym kierunku podejmujemy pracę – aby przygotować konkretną ofertę spotkań z gronem pedagogicznym, rodzicami i uczniami. Zachęcam także do śledzenia naszych stron internetowych i mediów społecznościowych. Jest to przestrzeń, która pozwala nam na udostępnianie wartościowych treści, przekazanych w sposób atrakcyjny również dla młodego pokolenia.Wspieram te działania Centrum Życia i Rodziny!Pewnie zadają sobie Państwo pytanie, dlaczego seks-aktywiści mogą działać tak szeroko i co chwila słyszymy o ich kolejnych programach? Odpowiedź jest prosta: otrzymują pieniądze z budżetu samorządów. Proszę sobie wyobrazić, że wspomniane przeze mnie programy są realizowane w ramach zadania publicznego „Profilaktyka ciąż wśród nastolatek, chorób przenoszonych drogą płciową, w tym profilaktyki HIV”, współfinansowanego ze środków Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych Urzędu Miasta Łodzi! Tym bardziej Państwa proszę o wsparcie wspomnianych przeze mnie kampanii chroniących dzieci przed agresywną seksedukacją. Centrum Życia i Rodziny nie otrzymuje pieniędzy od jakichkolwiek ośrodków publicznych, aby móc działać niezależnie i nie wikłać się w żadne ograniczające zależności. Dlatego, jeśli także dla Państwa ważna jest troska o wychowanie dzieci i młodzieży do trwałych wartości i ochrony ich przed demoralizacją – proszę o wsparcie naszych działań kwotą 30, 60, a może nawet 100, bądź inną, którą uznają Państwo za właściwą.Wspieram walkę o ochronę młodzieży!Nie pozwólmy, by aktywiści siejący zamęt i spustoszenie w umysłach i sercach polskiej młodzieży mieli otwarty dostęp do placówek edukacyjnych! Jednocząc nasze siły, ochronimy polskie szkoły, a przede wszystkim dzieci i młodzież przed zapędami sexedukatorów niszczącymi ich wrażliwość i zdrowy rozwój. Umocnimy w nich najcenniejsze, prawdziwe wartości dobra i piękna, czystości i szlachetności, które pozwolą im z entuzjazmem i odpowiedzialnością wkraczać w dorosłe życie. Serdecznie Państwa pozdrawiam |
Wspieram działania Centrum Życia i Rodziny! Dane do przelewu: Centrum Życia i Rodziny ul. Nowogrodzka 42/501, 00-695 Warszawa Nr konta: 32 1240 4432 1111 0011 0433 7056, Bank Pekao SAZ dopiskiem: „Darowizna na działalność statutową Centrum Życia i Rodziny” SWIFT: PKOPPLPWIBAN: PL32 1240 4432 1111 0011 0433 7056 |
Wyrok za mówienie prawdy [o zboczeńcach atakujących dzieci]: Pół roku ograniczenia wolności i 5000 zł. W POLSCE !!!
w Polsce toczy się ciężka walka o możliwość publicznego głoszenia prawdy. W sądzie w Gdańsku zapadł właśnie groźny wyrok na kierowcę naszej furgonetki!
Mariusz Dzierżawski <pomagam@stopaborcji.pl>
Pół roku ograniczenia wolności oraz 5 000 zł nawiązki – to kara, jaką sąd wymierzył naszemu wolontariuszowi za to, że ostrzegał mieszkańców Gdańska przed skutkami praktyk homoseksualnych oraz „edukacji seksualnej”. Znamy szczegóły tej bulwersującej sprawy.
Nasza furgonetka informowała mieszkańców Trójmiasta na temat zagrożeń, jakie niesie ze sobą promocja homoseksualizmu oraz forsowanie zajęć z „edukacji seksualnej” w szkołach. W ramach jednego z tego typu programów, uczniom w Gdańsku przedstawiano treści, które mogły zachęcać do regularnej masturbacji, posiadania wielu partnerów seksualnych jednocześnie oraz oddawania się praktykom homoseksualnym. Program informował także uczniów o istnieniu aborcji, której dokonuje się za pomocą pigułek poronnych. To jednak nie wszystko.
Tacy „edukatorzy seksualni” działają w oparciu o wytyczne stworzone przez Światową Organizację Zdrowia WHO w ramach tzw. „Standardów Edukacji Seksualnej”. Są aktywni nie tylko w szkołach, ale też w internecie. Kilka dni temu grupa „edukatorów seksualnych” Stonewall (która prowadzi zajęcia w szkołach Wielkopolski) ogłosiła kolejną edycję swojego programu „edukacji seksualnej” w mediach społecznościowych. Wie Pan czego będzie dotyczyło szkolenie?
Jednym z głównych tematów ma być seks sadomasochistyczny z użyciem przemocy wobec partnera. Przedmiotem tego typu warsztatów są praktyki seksualne powiązane z biciem, krępowaniem, kneblowaniem i poniżaniem drugiej osoby.Wcześniej Grupa Stonewall publikowała videoporadniki na takie tematy jak: Czy seks analny musi boleć? Jak zrobić lewatywę przed seksem analnym? Oraz jak zadebiutować w seksie męsko-męskim? Co więcej, materiały te zostały oficjalnie sfinansowane przez Urząd Miasta Poznań.
Panie Mirosł‚awie, nasza Fundacja od kilku lat prowadzi ogólnopolską kampanię „Stop pedofilii”, w ramach której ostrzegamy rodziców przed tego typu „edukatorami seksualnymi” wchodzącymi do polskich szkół oraz materiałami, które te środowiska na szeroką skalę rozpowszechniają wśród dzieci i młodzieży w internecie. W odpowiedzi na nasze działania, „edukatorzy seksualni” i związani z nimi aktywiści nawołują do przemocy wobec naszych wolontariuszy oraz składają przeciwko nam kolejne donosy sądowe i policyjne, aby doprowadzić do nowych wyroków skazujących i zablokować możliwość mówienia prawdy.
Wyrok z Gdańska jest nieprawomocny i będziemy się od niego oczywiście odwoływać, co poskutkuje dalszą batalią sądową. Obecnie przeciwko wolontariuszom naszej Fundacji toczy się ok. 100 procesów sądowych jednocześnie i bez przerwy dochodzą nowe. Ostatnio informowaliśmy o najściu policji na prywatne domy członków zarządu naszej Fundacji. Dzisiaj już wiemy, że chodziło o ustalenie szczegółów w związku z doręczeniem kolejnego aktu oskarżenia, który właśnie otrzymaliśmy. Czeka nas więc kolejny proces z „edukatorami seksualnymi”, którzy za wszelką cenę chce uniemożliwić naszą działalność.
Musimy jednak walczyć dalej pomimo prześladowań i eskalacji przemocy. Celem „edukatorów seksualnych” są bowiem nasze dzieci, które, wedle ich ideologii, mają być poddawane intensywnemu procesowi rozbudzania seksualnego już od najmłodszych lat życia. W związku z tym, w trakcie zajęć z „edukacji seksualnej”, forsowanych w kolejnych szkołach na terenie całej Polski:
– zachęca się dzieci do częstej masturbacji,
– tłumaczy się, że oglądanie pornografii może być dobre i pożyteczne,
– namawia się dzieci do homoseksualizmu,
– podważa się tożsamość płciową dzieci i zachęca do eksperymentów seksualnych,
– promuje się rozwiązłość płciową, antykoncepcję i aborcję.
Nasze dzieci są również bez przerwy bombardowane tego typu treściami w internecie. „Edukatorzy seksualni” oficjalnie przyznają, że chcą docierać bezpośrednio do uczniów za pomocą ich smartfonów, które często znajdują się poza jakąkolwiek kontrolą rodziców. Trzeba też pamiętać o tym, że „edukatorzy seksualni” są bezpośrednio powiązani z działającym w Polsce lobby aborcyjnym, w tym ze zorganizowanymi grupami przestępczymi, które na szeroką skalę rozprowadzają w naszym kraju nielegalne pigułki poronne. O możliwości stosowania tego typu środków uczniowie dowiadują się m.in. w materiałach poświęconych „edukacji seksualnej”.
Nasza walka to bitwa o przyszłość i sumienie naszego narodu.„Edukatorzy seksualni” i aborcjoniści dysponują ogromnymi zasięgami medialnymi i wsparciem koncernów zarządzających portalami społecznościowymi. Dzięki temu produkowane przez nich niezwykle wulgarne i przerażające treści szerokim strumieniem trafiają do polskich dzieci. Jaki efekt przyniesie to w przyszłości?
Czy będziemy mieli stabilne, odpowiedzialne i dojrzałe polskie rodziny, czy raczej tłum pogrążonych w egoizmie i rozpuście seksualnej jednostek, które nie są zdolne do panowania nad swoimi popędami i namiętnościami?
Od naszych działań dzisiaj zależy przyszłość Polski. Dlatego bez względu na prześladowania, szykany sądowe i przemoc, będziemy dalej organizować nasze akcje i docierać do Polaków z prawdą o „edukacji seksualnej” i aborcji.
Tam, gdzie udaje nam się już dotrzeć z prawdą o zagrożeniu, Polacy stają w obronie dzieci. Dzięki naszym akcjom, wiele deprawacyjnych zajęć w szkołach zostało odwołanych. Ponad 130 000 Polaków otrzymało już poradnik „Jak powstrzymać pedofila?” i wie jak działać, gdy do niebezpiecznych sytuacji dojdzie w szkole lub najbliższym otoczeniu ich dzieci. Wiele osób zwiększyło swoją czujność wobec wydarzeń, które teoretycznie mają promować „tolerancję”, a w praktyce oswajają z perwersjami seksualnymi. Kolejni rodzice zainteresowali się także tym, co ich dzieci oglądają na swoich smartfonach.
Niestety, zdecydowana większość Polaków wciąż nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia, jego skali oraz faktu, że w każdej chwili może ono dotknąć bezpośrednio ich dzieci. Musimy dotrzeć do nich z ostrzeżeniem i prawdą, zanim „edukatorzy seksualni” dotrą do ich dzieci. W tym celu w najbliższym czasie chcemy:
– zorganizować kolejne jazdy furgonetek, które ostrzegają przed „edukacją seksualną”,
– przeprowadzić akcje uliczne w kolejnych miastach Polski,
– rozdać kolejnym Polakom egzemplarze naszego poradnika „Jak powstrzymać pedofila?”
– wynająć powierzchnie reklamowe pod kolejne billboardy.
Potrzebujemy na to ok. 13 000 zł. Wiemy, że nasze działania spotkają się z reakcją deprawatorów seksualnych. Spodziewamy się kolejnych procesów sądowych, donosów i aktów oskarżenia. Pomimo tego, nie zamierzamy się poddać. Do działania potrzebujemy jednak Pańskiej pomocy.
Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby zorganizować kolejne akcje ostrzegające rodziców przed skutkami „edukacji seksualnej” ich dzieci, która jest forsowana w szkołach oraz w internecie.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift:
Do polskich szkół coraz śmielej wchodzą „edukatorzy seksualni”, których celem jest zniszczenie sumień uczniów oraz naturalnej u dzieci bariery wstydu, która chroni przed przemocą seksualną. Tego typu grupy na szeroką skalę rozpowszechniają również swoje treści w internecie, które zawierają niezwykle wulgarne i brutalne treści, takie jak sadomasochizm czy zachęty do aktów homoseksualnych i masturbacji.
W ten sposób niszczą czystość i wrażliwość dzieci, przygotowując grunt na zaatakowanie umysłów młodych Polaków swoją ideologią. Nie możemy do tego dopuścić. Im więcej rodziców dowie się o zagrożeniu, tym więcej osób będzie mogło w porę zareagować. Aby tak się stało, potrzebne są kolejne akcje i kampanie. Raz jeszcze proszę Pana o pomoc w ich zorganizowaniu.
Serdecznie Pana pozdrawiam,
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
stronazycia.pl