Porażające! Tak ma wyglądać szkoła: mniej fizyki, chemii, historii i j. polskiego. Nowacka: Uczniowie są zmęczeni tzw. wiedzą bezużyteczną
Już z samych tylko zapowiedzi ekipy Donalda Tuska można było wywnioskować, że zmiany w polskich szkołach będą drastyczne. „Ministra” Barbara Nowacka potwierdziła to swoimi pierwszymi decyzjami – zmianami w kuratoriach oświaty.
Teraz ujawnia kolejne plany: „Zmniejszymy na początek zakres materiału z przedmiotów, które przez nauczycieli, ekspertów i uczniów są wskazywane jako najbardziej problematyczne. To m.in. fizyka, chemia, geografia, biologia, ale też historia czy język polski”.
Lekcje religii najbardziej palącym problemem?
Już na początku rozmowy Z „Newsweekiem” Nowacka została zapytana o zdejmowanie krzyży ze szkolnych ścian. Minister odparła, że sama jest zwolenniczką „wyraźnego rozdzielenia państwa i jego instytucji od religii” dlatego w jej gabinecie nie ma krzyża i zadba o to, by „przestrzeń oficjalna MEN była neutralna religijnie”. Zadeklarowała jednak, że nie będzie „tych poglądów narzucać z urzędu”.
To, czy krzyż został w niej wyeksponowany, pozostaje kwestią lokalnej wrażliwości. Odgórna decyzja o zdejmowaniu krzyży mogłaby być odebrana jako cios w tę wrażliwość i tożsamość, nie będę więc tego ani zakazywać, ani nakazywać. Chcę postawić na większy wpływ społecznościom szkolnym– stwierdziła minister edukacji. Jednocześnie dodała, że będzie „pilnowała” przestrzegania zapisów konkordatu „dla bardziej transparentnego rozdziału Kościoła od państwa”.
Nowacka odniosła się też do sprawy lekcji religii w szkołach stwierdzając, że „naprawdę wystarczy jedna godzina religii, a nie, jak teraz – dwie godziny w tygodniu”. Przekonywała, że ograniczenie godzin lekcji religii w szkołach pomoże w odciążeniu uczniów i wszystko będzie „lepiej funkcjonowało”, jeśli religia zostanie umieszczona na pierwszej lub ostatniej lekcji.
Mniej chemii, biologii i j. polskiego
Następnie Nowacka stwierdziła, że „sprawa niezwykle ważna” to „ulżenie uczniom w szkolnych obowiązkach”, na co – jak przekonywała – wszyscy zwracają jej uwagę. W jej ocenie „polska szkoła stała się niestety miejscem, do którego nikt już chyba nie idzie z przyjemnością”. Nowacka wyliczała, że nauczyciele mają mieć lepsze warunki pracy i zarobki, a dyrektorzy „muszą dostać autonomię, spokój i pewność, że już żaden kurator partyjniak nie będzie ich karał za poglądy”. Za to uczniowie mają mieć przekonanie, że „to, czego uczą się w szkole, jest naprawdę ważne, że odpowiada wyzwaniom i realiom naszych czasów”, bo szkoła „musi w końcu nadążyć za pędzącym światem. A żeby tak się stało – kontynuowała Nowacka – „trzeba dokonać selekcji materiału”, ponieważ uczniowie „są zmęczeni tzw. wiedzą bezużyteczną”.
Które więc przedmioty mają być „odchudzone”? Nowacka powołała się na zdanie nauczycieli, ekspertów i uczniów, a nowe podstawy programowe mają być przygotowane do września.
Zmniejszymy na początek zakres materiału z przedmiotów, które przez nauczycieli, ekspertów i uczniów są wskazywane jako najbardziej problematyczne. To m.in. fizyka, chemia, geografia, biologia, ale też historia czy język polski – powiedziała szefowa MEN dodając, że w planach jest wdrożenie nowych podstaw od nowego roku szkolnego.
Co z listą lektur?
Ofiarą nowego kierownictwa MEN padnie też lista lektur szkolnych. Chociaż Nowacka powiedziała, że o tym, które lektury zostawić, a które nie, będą decydować eksperci”, dodała, że ona sama jest przekonana o tym, że listę tę „należy uwspółcześnić”.
Szkoła, niestety, od czytania systemowo odstręcza. Skoro lektur jest zbyt wiele, żeby uczniowie zdołali je przeczytać, musimy zmniejszyć ich liczbę i zastanowić się uważniej nad doborem – oświadczyła.
Ograniczanie prac domowych
Nowacka powiedziała, że „rozmowa o przeczytanych książkach może być naprawdę rewelacyjnym czasem i dla uczniów, i dla nauczycieli”, a żeby było to możliwe, trzeba „ograniczyć prace domowe”. Dodała, że prace nad rozporządzeniem już trwają.
Prace domowe obciążają uczniów, a jeszcze częściej ich rodziców, którzy w młodszych klasach i tak muszą je wykonać. (…) Co ma zrobić dziecko, którego rodzice nie mają na to czasu albo po prostu nie mają takich umiejętności, żeby z nim jakieś zadanie wykonać? (…) Oczywiście trzeba pamiętać, co jest pracą domową. Czytanie lektury, przygotowywanie się do sprawdzianu czy utrwalanie wiedzy ze szkoły to przecież nie jest praca domowa – powiedziała szefowa MEN.
Cel? „Odczarnkowienie” szkoły
Z dalszej lektury wywiadu możemy dowiedzieć się także, że celem Nowackiej jest „odczarnkowienie” szkoły, w czym – jej zdaniem – ma pomóc zrezygnowanie z przedmiotu historia i teraźniejszość, bo to „nie pomogło w rozumieniu historii współczesnej”.
Wychowanie obywatelskie w szkole musi mieć walor praktyczny i partycypacyjny, tak żeby młody człowiek wchodzący w dorosłość bardzo dobrze zdawał sobie sprawę z tego, jakie ma prawa i możliwości. (…) Na szczęście, wobec nacisków i propagandy rządu PiS, wiele organizacji obywatelskich i wielu nauczycieli przygotowało scenariusze lekcji, wręcz całe programy, które być może będziemy mogli wykorzystać – mówiła Nowacka.
Nie mogło też zabraknąć pytania o edukację seksualną. Nowacka powiedziała, że „w szkole powinny być treści, które dotyczą fizjologii człowieka i jego seksualności, ale również tego, jak radzić sobie w sytuacjach kryzysowych, np. z hejtem, jak żyć higienicznie w cyberświecie, jak się zdrowo odżywiać”. Oceniła, że „wychowanie do życia w rodzinie było fatalnie realizowane przy wykorzystaniu fatalnego podręcznika”.
Kwestie dotyczące nauczycieli
Nowacka mówiła też o odbudowie prestiżu zawodu nauczyciela. Mają w tym pomóc podwyżki wynagrodzeń oraz „uszczuplenie podstawy programowej”, i kuratoria „uwolnione od partyjniactwa”. W tej kwestii kolejny raz uderzyła w byłą małopolską kurator oświaty Barbarę Nowak, którą Nowacka uznała za przykład „dyskredytowania nauczycieli i ścigania samodzielnie myślących dyrektorów szkół”.
Na koniec Nowacka stwierdziła, że zależy jej na tym, by „polska publiczna szkoła utrzymała wysoki poziom nauczania”, a „w interesie państwa polskiego jest dobrze funkcjonujące szkolnictwo publiczne”.
Bezwolna masa – takie mają być kolejne pokolenia młodych Polaków po ukończeniu szkoły w wydaniu Barbary Nowackiej?
Czy pani minister nie zdaje sobie sprawy, że chociażby kwestia nauczania fizyki, chemio, biologii ma wpływ na rozwój technologiczny? Nie wspominając już o zawodach medycznych.
„Opracowany program zawiera gotowe scenariusze zajęć, z których będą mogli korzystać wszyscy nauczyciele. Zależy nam, by uczniowie pracowali metodą projektów, gdyż takie zdobywanie wiedzy przynosi dobre efekty, a odpowiednie treści zostały wplecione w podstawę programową, co pozwoli na realizację programu w ramach godzin lekcyjnych, bez dodatkowego obciążania uczniów” – podkreśla Grażyna Burek.
Podsumowując- nie dość, że na fizyce, chemii czy geografii uczniowie będą się uczyć mniej, to dodatkowo zostanie im zaserwowana globalistyczna propaganda. Zamiast prawa Ohma czy praw Kirhoffa dzieciaki dowiedzą się, że dobrze mieć koło szkoły wiatrak i że trzeba sortować śmieci.
Ponad 40 niemieckich naukowców zaapelowało o wstrzymanie cyfryzacji w szkołach i przedszkolach, ostrzegając przed skutkami psychologicznymi, poznawczymi i społecznymi. Eksperci przekonują m.in., że nauczanie za pomocą tabletów i laptopów nie czyni dzieci mądrzejszymi, ale głupszymi. Ministerstwo Kultury Hesji ma inne plany”, informuje portal dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ).
Plany heskiego ministerstwa zakładają szersze wykorzystanie mediów cyfrowych w edukacji, a placówki oświatowe są coraz częściej wyposażane w tablety i laptopy. W tym roku szkolnym planowane jest rozszerzenie „szkolnego eksperymentu” poprzez wdrożenie nowego programu o nazwie „Cyfrowy świat”.
W ubiegłym roku szkolnym uruchomiono 12 szkół pilotażowych, a w tym roku nowy przedmiot funkcjonuje już w 64 szkołach. „Uczniowie klas piątych i szóstych mają uczyć się nie tylko podstaw informatyki. Częścią programu jest też odpowiedzialne korzystanie z mediów cyfrowych” – pisze portal FAZ.
Postępującą cyfryzację szkół krytykuje od lat Towarzystwo Edukacji i Wiedzy, działające przy Uniwersytecie Goethego we Frankfurcie. Eksperci wskazują przy tym na zagrożenia dla rozwoju intelektualnego dzieci, domagając się od ministerstwa nałożenia moratorium na cyfryzację w szkołach i placówkach wychowania przedszkolnego.
„Do inicjatywy tej przystąpiło ponad 40 naukowców, w tym pedagodzy, lekarze i pediatrzy” – podkreśla FAZ.
– Z aktualnej wiedzy naukowej wynika, że nauczanie za pomocą tabletów i laptopów nie czyni dzieci do szóstej klasy mądrzejszymi, ale głupszymi. Badania wykazały, że zwiększone wykorzystanie urządzeń cyfrowych na lekcjach ma negatywne konsekwencje zdrowotne, psychologiczne i społeczne – wyjaśnia jednym z inicjatorów, Ralf Lankau z Uniwersytetu w Offenburgu.
– To czas, aby wysłuchano nauczycieli i pediatrów w tym kraju, oraz zaniechano prób nauczania cyfrowego – dodaje Lankau, przytaczając jako argument przykład Szwecji, gdzie stwierdzono, że cyfryzacja ma dla szkół bardzo negatywny wpływ, jeśli chodzi o zdobywanie wiedzy przez uczniów.
– Ekrany mają bardzo negatywne działanie w przypadku najmłodszych dzieci. Utrudniają naukę i rozwój języka. Zbyt długi czas przed ekranem może doprowadzić do trudności z koncentracją i rezygnacji z aktywności fizyczną – podkreślił Lankau.
Źródło: PAP
===========================
mail:
Ale mi Amerykę odkryli….a u nas jeszcze rozdali za nasze pieniądze laptopy czwartoklasistom w tym roku ….no brawo!
To czas wielkich wyzwań dla dzieci, ale nie tylko dla nich. Również my – rodzice oraz wszyscy zatroskani o dobro najmłodszych – musimy być dobrze przygotowani, bo genderowi aktywiści na pewno nie przepuszczą okazji, by wykorzystać szkołę do indoktrynacji naszych dzieci.
Przepisy pozornie stoją po naszej stronie – polska konstytucja chroni dzieci przed demoralizacją, a traktaty międzynarodowe zabezpieczają prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Nie znaczy to jednak, że możemy spać spokojnie. Wręcz przeciwnie. Genderowi lobbyści coraz aktywniej wdrażają swoją radykalną agendę na całym świecie – także w polskich szkołach.
Walka z indoktrynacją i seksualizacją dzieci była od zawsze jednym z priorytetów działalności Instytutu Ordo Iuris. Nasi eksperci regularnie publikują kolejne poradniki dla rodziców i nauczycieli, interweniują w ich imieniu, piszą raporty i analizy. Na naszej stronie internetowej udostępniamy za darmo specjalne poradniki dla rodziców. Zawarty w nich wzór „rodzicielskiego oświadczenia wychowawczego” tysiące rodziców złożyło już w szkolnych sekretariatach, informując władze placówki, że udział dziecka w zajęciach prowadzonych przez zewnętrzne organizacje pozarządowe wymaga każdorazowej zgody rodzica lub opiekuna prawnego dziecka.
Gdy piszę do Pana te słowa, decydują się także losy wspieranej przez rząd obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej „Chrońmy dzieci. Wspierajmy rodziców”. W ubiegłym tygodniu Sejm przyjął ustawę, która trafiła do podpisu Prezydenta Andrzeja Dudy.
To częściowy sukces Instytutu Ordo Iuris i środowisk rodzicielskich. Jako pierwsi – w 2018 roku – opublikowaliśmy projekt skutecznego prawa gwarantującego wpływ rodziców na treści wdrażane w szkołach przez organizacje pozarządowe. Od tego czasu przekonywaliśmy do zmian polityków. Część z naszych pomysłów, jak obowiązek szczegółowego prezentowania rodzicom treści zajęć dodatkowych, znalazła się w nowej ustawie. Nowe prawo nie jest jednak pozbawione wad i sprzeczności. Zakazuje „seksualizacji” dzieci – ale nie definiuje pojęcia „seksualizacji”; wzmacnia rolę rodziców – ale odbiera im prawo kontroli edukacyjnych programów rządowych. O tych i innych mankamentach projektu pisaliśmy w naszych analizach i wciąż będziemy naciskać na wprowadzenie zmian, realnie gwarantujących rodzicom ich konstytucyjne prawa.
Dowodów na to, że presja społeczna i konsekwentna praca prawników Ordo Iuris ma sens, mamy wiele. W ostatnich dniach media informowały o tym, że pod wpływem interwencji Ordo Iuris i stowarzyszenia Nauczyciele dla Wolności – Ministerstwo Edukacji i Nauki usunęło ze swoich stron odnośniki do strony internetowej „telefonu zaufania”, na której znajdowały się linki do stron, będących idealnym przykładem tego, czym jest wulgarna seksualizacja i indoktrynacja dzieci. Odnośniki do strony mają także zniknąć z podręcznika szkolnego wydawnictwa Nowego Era, o co także apelowaliśmy, nagłaśniając tę bulwersującą sprawę.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Nasza konsekwencja przyniosła efekty w sprawie ochrony dzieci przed nieograniczonym dostępem do pornografii w internecie. Od lat zwracaliśmy uwagę, że niczym nieograniczony dostęp dzieci do internetowej pornografii jest patologią, z którą należy skończyć. Gdy mówiliśmy o tym kilka lat temu, byliśmy obiektem kpin i ataków medialnych. Dziś, po latach, za ograniczenie dostępu do pornografii dla nieletnich zabrały się na poważnie już nie tylko rządy państw takich jak Francja, Niemcy, Wielka Brytania czy Izrael, ale także polski rząd, który przedstawił własny projekt ustawy. Już 12 września odbędzie się wysłuchanie publiczne, w ramach którego przedstawimy naszą analizę, w której podkreślamy, że zaproponowane w ustawie rozwiązania są ułomne. Będziemy przekonywać do przyjęcia rozwiązań pozwalających na realną ochronę dzieci.
Nie zapominamy także o wspieraniu nauczycieli. W najbliższych dniach dostępny na naszej stronie katalog poradników uzupełnimy o publikację dotyczącą coraz poważniejszego problemu – mody na żądanie przez uczniów zwracania się do nich zaimkami i imieniem płci przeciwnej. Jest to problem wpisujący się w szersze zjawisko epidemii „transgenderyzmu” obserwowanej szczególnie silnie w świecie zachodnim. Publikacja skierowana będzie do rodziców, nauczycieli i wszystkich zainteresowanych, stanowiąc unikatową odpowiedź na zalew sloganów, półprawd i zwykłych kłamstw kolportowanych do opinii publicznej.
Narastającym problemem w polskich szkołach jest też utrudnianie prowadzenia lekcji poprzez używanie przez uczniów telefonów komórkowych w trakcie zajęć. Dlatego przygotowaliśmy projekt nowelizacji Prawa oświatowego, który doprecyzowuje przepisy dotyczące możliwości wprowadzania zakazów używania telefonów komórkowych w statutach szkół. Na razie osiągnęliśmy już tyle, że Ministerstwo Edukacji i Nauki oficjalnie potwierdziło zgodność z prawem statutowych zakazów używania telefonów w szkołach.
Wreszcie, kończymy pracę nad raportem, w którym pokażemy, skąd się wzięła permisywna, wulgarna edukacja seksualna, która zbiera dziś tragiczne żniwo na Zachodzie i coraz agresywniej wtłaczana jest również do Polski. Opiszemy w nim poprzedników współczesnych „edukatorów” seksualnych oraz ich cele i metody działania. Wierzę, że ta publikacja otworzy oczy tym, którzy wzięli za dobrą monetę słowa promotorów „edukacji seksualnej” jakoby chodziło w niej po prostu o „przekazywanie naukowej wiedzy na temat ludzkiej seksualności”.
Genderowi lobbyści dobrze wiedzą, że swojej agendy nie wprowadzą na drodze demokratycznych procedur, rzetelnej debaty i dyskusji ze społeczeństwem. Zamiast tego skupiają się na indoktrynowaniu dzieci i młodzieży, czekając aż to one wprowadzą ich destrukcyjne plany w życie.
Głęboko wierzę w to, że nie jest wciąż za późno, by zatrzymać ich ofensywę. Jeśli dziś się zmobilizujemy, to wciąż możemy wygrać tę batalię. Wierzę, że dzięki Pana wsparciu, działalność Instytutu Ordo Iuris przyczyni się do zatrzymania genderowego marszu po nasze dzieci i Ojczyznę.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Prawo stoi po naszej stronie
Prawnicy Instytutu Ordo Iuris wielokrotnie interweniowali w polskich szkołach, gdy genderowi aktywiści – przy współpracy z lewicowymi samorządowcami – wchodzili do szkół ze swoimi programami wulgarnej, ideologicznej seksedukacji. Wiele razy udało nam się skutecznie zapobiec wprowadzeniu tego typu zajęć.
Radni Gdańska wprost przyznali, że to działania Instytutu Ordo Iuris oraz rodziców z Odpowiedzialnego Gdańska doprowadziły do fiaska programu „Zdrovve Love”. Z kolei Gazeta Wyborcza, pisała, że to Ordo Iuris doprowadziło do porażki inicjatywy „tęczowych piątków”, która do dziś nie odbudowała swojego zasięgu sprzed naszych interwencji. Skutecznie zatrzymywaliśmy też ideologiczną indoktrynację dzieci w szkołach w Poznaniu, Krakowie i Warszawie.
Jednocześnie jesteśmy świadomi, że to nie my powinniśmy być gwarancją bezpieczeństwa dzieci i rodziców w procesie edukacji. Jesteśmy oczywiście gotowi, by pomóc każdemu, kto się do nas zgłosi, ale rodzice nie powinni być zmuszani do szukania wsparcia profesjonalnych prawników w obronie praw, zapewnionych im bezpośrednio w Konstytucji RP. Po stronie praw rodziców do wychowywania dzieci w zgodzie z własnymi przekonaniami stoi zresztą także szereg aktów wiążącego Polskę prawa międzynarodowego – w tym między innymi Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych, Międzynarodowy Pakt Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych, Konwencja o prawach dziecka i Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej.
Skoro jednak nasi prawnicy nadal muszą interweniować w sytuacjach, w których prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami nie jest respektowane w szkołach – oznacza to, że pilnie potrzebujemy regulacji ustawowych, które wzmocnią te konstytucyjne gwarancje praw rodziców.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Czy projekt „Chrońmy dzieci”… chroni dzieci?
Krokiem w stronę urealnienia praw rodziców może się okazać uchwalony właśnie przez Sejm projekt nowelizacji prawa oświatowego, przygotowany przez obywatelski komitet inicjatywy ustawodawczej „Chrońmy dzieci. Wspierajmy rodziców”.
Świadomi tego, jak ważny jest każdy krok w kierunku zapewnienia rodzicom ich konstytucyjnych praw, opiniowaliśmy uchwalony projekt na etapie konsultacji i prac legislacyjnych. W naszym stanowisku, zwracaliśmy uwagę na to, że projekt idzie w dobrą stronę, zmierzając do większej transparentności działania organizacji zewnętrznych na terenie szkoły oraz wzmocnienia kontroli rodzicielskiej. Równolegle jednak ustawa ma szereg bardzo istotnych mankamentów.
Przede wszystkim w nowelizacji używa się nieprecyzyjnych pojęć, takich jak „seksualizacja” dzieci, co może znacząco utrudnić stosowanie w praktyce nowych przepisów. Negatywnie należy ocenić także brak konkretnych sankcji za nieprzestrzeganie ustawowych obowiązków przez dyrekcje szkół oraz organizacje zewnętrze. Opłakane w skutkach może okazać się zwolnienie z obowiązku uzyskania pozytywnej opinii rady rodziców zajęć zleconych między innymi przez administrację rządową. Gdyby władze w Polsce przejęli zwolennicy wulgarnej edukacji seksualnej przepis ten mógłby zostać błyskawicznie wykorzystany do tego, by odgórnie narzucić demoralizujące zajęcia w szkołach, co sprawi, że sama ustawa nie będzie rozwiązaniem problemu seksualizacji i indoktrynacji dzieci, ale wręcz jej źródłem…
Znajmy swoje prawa
W tym kontekście widać wyraźnie, że zmiany prawne mogą lepiej lub gorzej służyć rodzicom, ale ostatecznie to również od naszej czujności zależy to, czy uda nam się obronić nasze konstytucyjne prawa.
Dlatego na stronie Instytutu Ordo Iuris znaleźć można szereg poradników prawnych, poświęconych prawom rodziców i nauczycieli w systemie oświaty. Szczególnie zachęcamy do składania w szkole rodzicielskiego oświadczenia wychowawczego, dostępnego na naszej stronie internetowej, zwłaszcza gdy zachodzą obawy co do działalności w szkole organizacji zewnętrznych bądź prowadzenia ponadprogramowych zajęć o tematyce odnoszącej się do seksualności.
W razie jakichkolwiek problemów, świadczymy bezpłatną pomoc prawną rodzicom, których prawa będą podważane lub ograniczane. W odpowiedzi na zgłoszenia zaniepokojonych rodziców, występujemy regularnie do szkół z wnioskami o dostęp do informacji publicznej, prosząc o wykaz podmiotów działających na terenie szkoły oraz o udostępnienie opinii rady rodziców, wymaganej przed dopuszczeniem do działalności na terenie szkoły stowarzyszenia lub innej organizacji zewnętrznej. Jeśli szkoła ignoruje nasze pisma i nie respektuje praw rodziców, jesteśmy gotowi na ich dochodzenie przed sądem.
Na naszej stronie znajduje się także poradnik dla nauczycieli, w którym przypominamy, że pedagodzy mają prawo do postępowania w zgodzie w własnym sumieniem w miejscu pracy. Możliwość skorzystania z gwarantowanego konstytucyjnie sprzeciwu sumienia dotyczy nie tylko prób narzucania nauczycielom sposobu przeprowadzania zajęć i przekazywania treści wykraczających poza podstawę programową, ale też pojawiających się już w Polsce sytuacji, w których nauczyciele są zmuszani, by zwracać się do uczniów imieniem i zaimkami niezgodnymi z ich płcią.
Temu ostatniemu problemowi poświęcamy osobne miejsce w poradniku na temat transgenderyzmu, który zostanie wkrótce opublikowany. Wskazujemy w nim między innymi że zdecydowana większość osób małoletnich deklarujących identyfikację z płcią przeciwną względem ich płci urodzenia samoistnie z tego wyrasta do czasu zakończenia dojrzewania – pod warunkiem, że nie zacznie za przyzwoleniem rodziców lub szkoły przyjmowania tożsamości płci przeciwnej poprzez zmianę imienia lub sposobu ubierania się. Dowodzi to, że zgoda społeczna na negowanie biologicznych faktów prowadzi często do umacniania zaburzeń tożsamości płciowej.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Nieograniczony dostęp do pornografii dla dzieci to patologia!
Jednocześnie jesteśmy świadomi tego, że chcąc chronić nasze dzieci nie możemy poprzestać na walce o szkoły wolne od wulgarnej, ideologicznej seksedukacji.
Dziś największym zagrożeniem jest przestrzeń internetowa. Potężnym, wciąż nierozwiązanym, problemem pozostaje nieograniczony dostęp nieletnich do pornografii. Już od lat wzywamy do wprowadzenia konkretnych regulacji w tym zakresie. Nasze apele przyniosły skutek.
12 września odbędzie się wysłuchanie publiczne poselskiego projektu ustawy o „ochronie małoletnich przed dostępem do treści nieodpowiednich w Internecie”. Kończymy pracę nad stanowiskiem Ordo Iuris, w którym zwrócimy uwagę na to, że zaproponowane w ustawie rozwiązania są zdecydowanie niewystarczające.
Projekt nakłada na dostawców internetu obowiązek udostępnienia abonentom bezpłatnego narzędzia do blokowania treści pornograficznych – choć takie narzędzia „kontroli rodzicielskiej” już dziś istnieją i funkcjonują. W naszej analizie zaproponujemy istotne zmodyfikowanie przewidzianego w projekcie mechanizmu. Podamy także przykłady konkretnych rozwiązań technologicznych, dzięki którym taka blokada byłaby najbardziej skuteczna i trudna do obejścia.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Genderowa propaganda na stronach „telefonu zaufania”. Minister interweniuje
Głośnym echem odbiła się nasza interwencja w sprawie telefonu zaufania prowadzonego przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę oraz jego strony internetowej, polecanej w szkolnych podręcznikach, która zawiera odnośniki do stron z wulgarną edukacją seksualną.
Na problem ten zwróciło najpierw uwagę ministerstwu stowarzyszenie Nauczyciele dla Wolności. My w naszej analizie przyjrzeliśmy się zarówno treściom zamieszczonym na stronie internetowej telefonu zaufania, jak i zasadom funkcjonowania samej infolinii, zwracając uwagę na to, że zasada anonimowości powinna dotyczyć jedynie dzieci dzwoniących pod numer telefonu zaufania, ale już nie konsultantów. Rodzice powinni wiedzieć, kto pod danym numerem, zwłaszcza kiedy jest on publikowany w szkolnych podręcznikach, doradza ich dzieciom w intymnych, poufnych sprawach – czy nie ma tam np. edukatorów seksualnych związanych z organizacjami promującymi postulaty LGBT, co biorąc pod uwagę treści promowane na stronie telefonu zaufania, wydaje się całkiem realne…
Przypomnę tylko, że na stronie niezwykle potrzebnego przecież „telefonu zaufania” można dziś znaleźć linki do materiałów promowanych przez Kampanię Przeciw Homofobii czy stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza, w których promuje się między innymi organizowanie parad równości, podaje ideologiczne definicje „tożsamości płciowej” oraz informuje o możliwości dokonania tranzycji.
W związku z powyższym cieszy wiadomość, że adres strony „telefonu zaufania” zniknął ze strony Ministerstwa Edukacji i Nauki oraz że usunięcie linku z podręczników do przyrody dla klas czwartych szkół podstawowych zapowiedziało wydawnictwo Nowa Era.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Przerażająca prawda o „edukacji seksualnej”
Nasi eksperci kończą już także prace nad raportem, w którym ujawnimy prawdziwe korzenie wulgarnej, permisywnej edukacji seksualnej, powszechnej w Europie Zachodniej.
Wspomnimy między innymi o postaciach takich jak Margaret Sanger – amerykańska aktywistka feministyczna, która twierdziła, że małżeństwo to zdegenerowana instytucja, a macierzyństwo to „niewolnictwo reprodukcji”. Znaczący wkład w rozwój teorii gender, której założenia stanowią nieodłączny element permisywnej edukacji seksualnej, wniosła również francuska feministka Simone de Beauvoir, która wzywała do… ograniczenia wolności wyboru kobiet. Mówiła: „Nie możemy pozwolić́ żadnej kobiecie pozostać́ w domu, aby opiekować́ się̨ swoimi dziećmi. (…) Kobiety nie powinny mieć́ tej opcji, ponieważ̇ jeżeli ta opcja istnieje, zbyt wiele kobiet ją wybierze”.
Mówiąc o prekursorach współczesnych wytycznych permisywnej edukacji seksualnej, nie sposób nie wspomnieć również o Alfredzie Kinseyu, który uchodzi za jednego z ojców seksulogii. Kinsey pisał w swoich raportach między innymi o tym… ile orgazmów mogą przeżyć dzieci i niemowlęta. Jego pseudobadania wykazały, że czteroletnie dziecko może doświadczyć 26 orgazmów w czasie 24 godzin, dwuletnie – 7 orgazmów w czasie 9 minut, zaś jedenastomiesięczne… 14 orgazmów w ciągu 38 minut. To między innymi te przerażające eksperymenty są źródłem, z którego garściami czerpią wulgarni seksedukatorzy!
Przypominamy także o książce pod tytułem „Wychowanie seksualne” autorstwa Helmuta Kentlera – profesora na uniwersytecie w Hanowerze i zadeklarowanego homoseksualistę, który pisał o tym, że celem pedagogiki seksualnej powinno być między innymi „onanizowanie się od najmłodszych lat” łagodzenie tabu kazirodztwa między rodzicami i dziećmi, popieranie zabaw seksualnych w przedszkolu i w wieku szkolnym i stosunki płciowe od momentu osiągnięcia dojrzałości płciowej.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Wspólnie obronimy nasze dzieci
Aby dokończyć pracę nad rozpoczętymi już projektami, będziemy potrzebowali Pana wsparcia.
Raport o edukacji seksualnej, który otworzy oczy wielu nieświadomych zagrożenia rodziców, to koszt rzędu ponad 20 000 zł. Choć zasadnicza część raportu jest już gotowa, nadal musimy ponieść koszty jego składu i promocji.
Na każdy poradnik, taki jak choćby opisywany poradnik dla rodziców czy nauczycieli, musimy wydać co najmniej 10 000 zł. Obecnie kończymy pracę nad poradnikiem dla nauczycieli zmuszanych do zwracania się do swoich uczniów niezgodnymi z prawdą imionami lub zaimkami. To nie tylko zbiór praktycznych porad prawnych ale też szeroka analiza zjawiska narastającej fali zaburzeń tożsamości płciowej, które coraz częściej kończy się nieodwracalnymi okaleczeniami. Znaczna część polskiego społeczeństwa nie zdaje sobie sprawy, z jak potężnym problemem mamy dziś do czynienia. Wierzę, że ta publikacja również przyczyni się do uświadamiania społeczeństwa na temat zagrożeń związanych z transgenderyzmem.
Poza tym, musimy być także gotowi, by interweniować za każdym razem, gdy zgłoszą się do nas rodzice lub nauczyciele, zaniepokojeni indoktrynacją dzieci w szkołach. Aby być w nieustającej gotowości do reagowania na takie przypadki, musimy zatrudniać zespół najlepszych – kompetentnych, profesjonalnych, zaangażowanych i świadomych – prawników.
Bez wsparcia ludzi takich jak Pan – po prostu nie byłoby to możliwe.
Szanowni Państwo, Już jutro zabrzmi pierwszy dzwonek! Po wakacyjnej przerwie dzieci i młodzież powrócą do szkół. By dowiedzieć się, czym jest „drabina przyjemności” i jak się przygotować na pierwszy seks… Proszę się nie łudzić – kiedy dla Państwa jest to czas kompletowania szkolnej wyprawki lub wyboru zajęć dodatkowych dla swoich pociech, to dla lewicowych stowarzyszeń i grup, jest to czas przygotowania i promowania demoralizujących zajęć w ramach tzw. seksedukacji!Chcę pomóc w walce z deprawacją najmłodszych!Proszę pozwolić, że jako przykład podam działania prowadzone w Łodzi przez Fundację Nowoczesnej Edukacji SPUNK, która tworzy sieć edukatorów seksualnych w małych i średnich miastach Polski. Czy wiedzą Państwo, jakie tematy proponują w swojej „ofercie”? Poza wspomnianymi tematami, nastolatkowie mają być zapoznawani z takimi pojęciami jak „ciałopozytywność” i jak ją praktykować. Kolejny temat to: „Kim jestem i jak to odkryć? Tożsamość seksualna i orientacja psychoseksualna – czym są i jak się kształtują? Niebinarność, transpłciowość, interpłciowość. O różnych orientacjach seksualnych”. Ich działania skierowane są m.in. do młodzieży w wieku 13-15 lat. Do programu mogą zgłaszać się szkoły, świetlice, domy dziecka, ośrodki wychowawcze, a nawet grupy rodziców. Aktywiści zapowiadają też prowadzenie warsztatów dla młodzieży, spotkań z rodzicami i opiekunami prawnymi, a także organizację spotkań w gabinetach ginekologicznych i prowadzenie poradnictwa za pośrednictwem czatu. Zwracam Państwa uwagę, że niejednokrotnie promocja perwersji wśród młodego pokolenia odbywa się pod płaszczykiem nauki tolerancji dla różnorodności albo wpisywana jest – jak ta, o której wspomniałem powyżej – w programy profilaktyki zdrowotnej! Proszę więc Państwa o rodzicielską czujność, odwagę i konsekwentną odpowiedzialność! Kiedy usłyszycie Państwo, że zajęcia o takiej tematyce odbywają się w szkole Państwa dziecka – natychmiast powinna się zapalić czerwona lampka! Zachęcam wtedy do wizyty u dyrekcji, by zbadać, kto będzie je prowadził i jaki będzie ich program. Jeśli potrzebują Państwo pomocy w rzetelnej ocenie programu – proszę o kontakt z Centrum Życia i Rodziny. Podpowiemy, co zrobić i jak reagować.Nie zgadzam się na seksedukację dzieci i młodzieży!Ze swojej strony zapewniam, że jako Centrum Życia i Rodziny będziemy czuwać i monitorować działalność organizacji, które przygotowują konkretne programy i szkolą swoich „wolontariuszy” do prowadzenia pseudoedukacyjnych zajęć z deprawacji dzieci i młodzieży. Dołożymy wszelkich starań, aby tacy aktywiści nie mieli dostępu do naszych szkół. Będziemy również czuwać nad treściami zamieszczanymi w sieci dla dzieci i młodzieży. Jestem przekonany, że skuteczność działań jest tym większa, im większe środowisko gromadzi się wokół idei i podejmuje konsekwentne działania dla jej realizacji. Dlatego Centrum Życia i Rodziny dołączyło do Ruchu Ochrony Szkoły. To konkretna odpowiedź na potrzebę pilnej aktywizacji rodziców i środowisk zawodowo związanych z oświatą, szczególnie wobec: słabej – na gruncie prawa oświatowego – ochrony uczniów przed toksycznymi NGO,nachalnego promowania wulgarnej edukacji seksualnej,wprowadzania edukacji włączającej mającej docelowo zlikwidować obecne formy szkolnictwa, m.in. szkoły specjalne, programy nauczania i system oceniania, doprowadzając do zapaści oświaty,groźby ponownej edukacji zdalnej.Wspieram ochronę dzieci i młodzieży!W tym kontekście zapowiadam, że Centrum Życia i Rodziny już wkrótce uruchomi kampanie związane z ochroną młodzieży. Planujemy m.in. kolejną edycję Szlachetnego Piątku, aby promować wśród młodzieży szlachetność, czystość i wierność – wartości konieczne dla budowania trwałego małżeństwa i szczęśliwej rodziny. Przypomnę, że w zeszłym roku w tę kampanię włączyło się nie tylko wielu młodych ludzi, ale także politycy, dziennikarze i celebryci! Chcemy też rozwinąć program Szkoła Przyjazna Rodzinie. Obecnie ma on formę certyfikacji szkół, w których nie ma miejsca na promowanie treści antyrodzinnych i demoralizujących. Ale widzimy potrzebę – i w tym kierunku podejmujemy pracę – aby przygotować konkretną ofertę spotkań z gronem pedagogicznym, rodzicami i uczniami. Zachęcam także do śledzenia naszych stron internetowych i mediów społecznościowych. Jest to przestrzeń, która pozwala nam na udostępnianie wartościowych treści, przekazanych w sposób atrakcyjny również dla młodego pokolenia.Wspieram te działania Centrum Życia i Rodziny!Pewnie zadają sobie Państwo pytanie, dlaczego seks-aktywiści mogą działać tak szeroko i co chwila słyszymy o ich kolejnych programach? Odpowiedź jest prosta: otrzymują pieniądze z budżetu samorządów. Proszę sobie wyobrazić, że wspomniane przeze mnie programy są realizowane w ramach zadania publicznego „Profilaktyka ciąż wśród nastolatek, chorób przenoszonych drogą płciową, w tym profilaktyki HIV”, współfinansowanego ze środków Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych Urzędu Miasta Łodzi! Tym bardziej Państwa proszę o wsparcie wspomnianych przeze mnie kampanii chroniących dzieci przed agresywną seksedukacją. Centrum Życia i Rodziny nie otrzymuje pieniędzy od jakichkolwiek ośrodków publicznych, aby móc działać niezależnie i nie wikłać się w żadne ograniczające zależności. Dlatego, jeśli także dla Państwa ważna jest troska o wychowanie dzieci i młodzieży do trwałych wartości i ochrony ich przed demoralizacją – proszę o wsparcie naszych działań kwotą 30, 60, a może nawet 100, bądź inną, którą uznają Państwo za właściwą.Wspieram walkę o ochronę młodzieży!Nie pozwólmy, by aktywiści siejący zamęt i spustoszenie w umysłach i sercach polskiej młodzieży mieli otwarty dostęp do placówek edukacyjnych! Jednocząc nasze siły, ochronimy polskie szkoły, a przede wszystkim dzieci i młodzież przed zapędami sexedukatorów niszczącymi ich wrażliwość i zdrowy rozwój. Umocnimy w nich najcenniejsze, prawdziwe wartości dobra i piękna, czystości i szlachetności, które pozwolą im z entuzjazmem i odpowiedzialnością wkraczać w dorosłe życie. Serdecznie Państwa pozdrawiam
Wspieram działania Centrum Życia i Rodziny! Dane do przelewu: Centrum Życia i Rodziny ul. Nowogrodzka 42/501, 00-695 Warszawa Nr konta: 32 1240 4432 1111 0011 0433 7056, Bank Pekao SAZ dopiskiem: „Darowizna na działalność statutową Centrum Życia i Rodziny” SWIFT: PKOPPLPWIBAN: PL32 1240 4432 1111 0011 0433 7056
w Polsce toczy się ciężka walka o możliwość publicznego głoszenia prawdy. W sądzie w Gdańsku zapadł właśnie groźny wyrok na kierowcę naszej furgonetki!
Pół roku ograniczenia wolności oraz 5 000 zł nawiązki – to kara, jaką sąd wymierzył naszemu wolontariuszowi za to, że ostrzegał mieszkańców Gdańska przed skutkami praktyk homoseksualnych oraz „edukacji seksualnej”. Znamy szczegóły tej bulwersującej sprawy.
Nasza furgonetka informowała mieszkańców Trójmiasta na temat zagrożeń, jakie niesie ze sobą promocja homoseksualizmu oraz forsowanie zajęć z „edukacji seksualnej” w szkołach. W ramach jednego z tego typu programów, uczniom w Gdańsku przedstawiano treści, które mogły zachęcać do regularnej masturbacji, posiadania wielu partnerów seksualnych jednocześnie oraz oddawania się praktykom homoseksualnym. Program informował także uczniów o istnieniu aborcji, której dokonuje się za pomocą pigułek poronnych. To jednak nie wszystko.
Tacy „edukatorzy seksualni” działają w oparciu o wytyczne stworzone przez Światową Organizację Zdrowia WHO w ramach tzw. „Standardów Edukacji Seksualnej”. Są aktywni nie tylko w szkołach, ale też w internecie. Kilka dni temu grupa „edukatorów seksualnych” Stonewall (która prowadzi zajęcia w szkołach Wielkopolski) ogłosiła kolejną edycję swojego programu „edukacji seksualnej” w mediach społecznościowych. Wie Pan czego będzie dotyczyło szkolenie?
Jednym z głównych tematów ma być seks sadomasochistyczny z użyciem przemocy wobec partnera. Przedmiotem tego typu warsztatów są praktyki seksualne powiązane z biciem, krępowaniem, kneblowaniem i poniżaniem drugiej osoby.Wcześniej Grupa Stonewall publikowała videoporadniki na takie tematy jak: Czy seks analny musi boleć? Jak zrobić lewatywę przed seksem analnym? Oraz jak zadebiutować w seksie męsko-męskim? Co więcej, materiały te zostały oficjalnie sfinansowane przez Urząd Miasta Poznań.
Panie Mirosł‚awie, nasza Fundacja od kilku lat prowadzi ogólnopolską kampanię „Stop pedofilii”, w ramach której ostrzegamy rodziców przed tego typu „edukatorami seksualnymi” wchodzącymi do polskich szkół oraz materiałami, które te środowiska na szeroką skalę rozpowszechniają wśród dzieci i młodzieży w internecie. W odpowiedzi na nasze działania, „edukatorzy seksualni” i związani z nimi aktywiści nawołują do przemocy wobec naszych wolontariuszy oraz składają przeciwko nam kolejne donosy sądowe i policyjne, aby doprowadzić do nowych wyroków skazujących i zablokować możliwość mówienia prawdy.
Wyrok z Gdańska jest nieprawomocny i będziemy się od niego oczywiście odwoływać, co poskutkuje dalszą batalią sądową. Obecnie przeciwko wolontariuszom naszej Fundacji toczy się ok. 100 procesów sądowych jednocześnie i bez przerwy dochodzą nowe. Ostatnio informowaliśmy o najściu policji na prywatne domy członków zarządu naszej Fundacji. Dzisiaj już wiemy, że chodziło o ustalenie szczegółów w związku z doręczeniem kolejnego aktu oskarżenia, który właśnie otrzymaliśmy. Czeka nas więc kolejny proces z „edukatorami seksualnymi”, którzy za wszelką cenę chce uniemożliwić naszą działalność.
Musimy jednak walczyć dalej pomimo prześladowań i eskalacji przemocy. Celem „edukatorów seksualnych” są bowiem nasze dzieci, które, wedle ich ideologii, mają być poddawane intensywnemu procesowi rozbudzania seksualnego już od najmłodszych lat życia. W związku z tym, w trakcie zajęć z „edukacji seksualnej”, forsowanych w kolejnych szkołach na terenie całej Polski:
– zachęca się dzieci do częstej masturbacji, – tłumaczy się, że oglądanie pornografii może być dobre i pożyteczne, – namawia się dzieci do homoseksualizmu, – podważa się tożsamość płciową dzieci i zachęca do eksperymentów seksualnych, – promuje się rozwiązłość płciową, antykoncepcję i aborcję.
Nasze dzieci są również bez przerwy bombardowane tego typu treściami w internecie. „Edukatorzy seksualni” oficjalnie przyznają, że chcą docierać bezpośrednio do uczniów za pomocą ich smartfonów, które często znajdują się poza jakąkolwiek kontrolą rodziców. Trzeba też pamiętać o tym, że „edukatorzy seksualni” są bezpośrednio powiązani z działającym w Polsce lobby aborcyjnym, w tym ze zorganizowanymi grupami przestępczymi, które na szeroką skalę rozprowadzają w naszym kraju nielegalne pigułki poronne. O możliwości stosowania tego typu środków uczniowie dowiadują się m.in. w materiałach poświęconych „edukacji seksualnej”.
Nasza walka to bitwa o przyszłość i sumienie naszego narodu.„Edukatorzy seksualni” i aborcjoniści dysponują ogromnymi zasięgami medialnymi i wsparciem koncernów zarządzających portalami społecznościowymi. Dzięki temu produkowane przez nich niezwykle wulgarne i przerażające treści szerokim strumieniem trafiają do polskich dzieci. Jaki efekt przyniesie to w przyszłości?
Czy będziemy mieli stabilne, odpowiedzialne i dojrzałe polskie rodziny, czy raczej tłum pogrążonych w egoizmie i rozpuście seksualnej jednostek, które nie są zdolne do panowania nad swoimi popędami i namiętnościami?
Od naszych działań dzisiaj zależy przyszłość Polski. Dlatego bez względu na prześladowania, szykany sądowe i przemoc, będziemy dalej organizować nasze akcje i docierać do Polaków z prawdą o „edukacji seksualnej” i aborcji.
Tam, gdzie udaje nam się już dotrzeć z prawdą o zagrożeniu, Polacy stają w obronie dzieci. Dzięki naszym akcjom, wiele deprawacyjnych zajęć w szkołach zostało odwołanych. Ponad 130 000 Polaków otrzymało już poradnik „Jak powstrzymać pedofila?” i wie jak działać, gdy do niebezpiecznych sytuacji dojdzie w szkole lub najbliższym otoczeniu ich dzieci. Wiele osób zwiększyło swoją czujność wobec wydarzeń, które teoretycznie mają promować „tolerancję”, a w praktyce oswajają z perwersjami seksualnymi. Kolejni rodzice zainteresowali się także tym, co ich dzieci oglądają na swoich smartfonach.
Niestety, zdecydowana większość Polaków wciąż nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia, jego skali oraz faktu, że w każdej chwili może ono dotknąć bezpośrednio ich dzieci. Musimy dotrzeć do nich z ostrzeżeniem i prawdą, zanim „edukatorzy seksualni” dotrą do ich dzieci. W tym celu w najbliższym czasie chcemy:
– zorganizować kolejne jazdy furgonetek, które ostrzegają przed „edukacją seksualną”, – przeprowadzić akcje uliczne w kolejnych miastach Polski, – rozdać kolejnym Polakom egzemplarze naszego poradnika „Jak powstrzymać pedofila?” – wynająć powierzchnie reklamowe pod kolejne billboardy.
Potrzebujemy na to ok. 13 000 zł. Wiemy, że nasze działania spotkają się z reakcją deprawatorów seksualnych. Spodziewamy się kolejnych procesów sądowych, donosów i aktów oskarżenia. Pomimo tego, nie zamierzamy się poddać. Do działania potrzebujemy jednak Pańskiej pomocy.
Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby zorganizować kolejne akcje ostrzegające rodziców przed skutkami „edukacji seksualnej” ich dzieci, która jest forsowana w szkołach oraz w internecie.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift:
Do polskich szkół coraz śmielej wchodzą „edukatorzy seksualni”, których celem jest zniszczenie sumień uczniów oraz naturalnej u dzieci bariery wstydu, która chroni przed przemocą seksualną. Tego typu grupy na szeroką skalę rozpowszechniają również swoje treści w internecie, które zawierają niezwykle wulgarne i brutalne treści, takie jak sadomasochizm czy zachęty do aktów homoseksualnych i masturbacji.
W ten sposób niszczą czystość i wrażliwość dzieci, przygotowując grunt na zaatakowanie umysłów młodych Polaków swoją ideologią. Nie możemy do tego dopuścić. Im więcej rodziców dowie się o zagrożeniu, tym więcej osób będzie mogło w porę zareagować. Aby tak się stało, potrzebne są kolejne akcje i kampanie. Raz jeszcze proszę Pana o pomoc w ich zorganizowaniu.
Serdecznie Pana pozdrawiam,
Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków