Globalny wzorzec eurodebila. Atak na kulturę. Drogi wyjścia.

Globalny wzorzec eurodebila

Bartosz Kopczyński 13 marca 2024 wtowarzystwie.pl/globalny-wzorzec-eurodebila

Zainicjowane przez uśmiechniętą koalicję zmiany w polskiej edukacji spowodowały duży oddźwięk i skłoniły liczne organizacje i inicjatywy społeczne do zainteresowania się tym, co dzieje się w szkole. Rychło wczas, jest to bowiem logiczna konsekwencja całego szeregu procesów, toczących się od lat, którymi próbowaliśmy zainteresować szeroką opinię społeczną, jak dotąd bezskutecznie. Trzeba było dopiero wycięcia z podstawy programowej treści, drogich sercu wielu patriotów i konserwatystów, aby zechcieli zainteresować się tym, co w tych procesach najważniejsze – celową, systemową debilizacją prowadzoną pod dyrekcją Unii Europejskiej i ONZ.

Śledzenie źródeł, historii i przebiegu tych procesów jest wielce intrygujące, chociażby po to, aby zrozumieć, jak globaliści kradną narodom rozum, tożsamość i szanse życiowe przy współdziałaniu elit politycznych i naukowych, przy całkowitym braku wiedzy i zrozumienia przez społeczeństwo tego, co się dzieje i do czego prowadzi. Na taka analizę zabrakłoby jednak tu miejsca, skupię się więc jedynie na lapidarnym przedstawieniu esencji.

Czytaj także:

Zakaz wiedzy domowej

Po co nam szkolnictwo wyższe

Wszelkie zmiany w edukacji państw europejskich odkąd powstała Wspólnota Europejska były przeprowadzane według ram, przez nią narzuconych, zbieżnych z równorzędnymi ramami ONZ. Aby nie popadać w szczegóły, przedstawię je razem. Polska doświadczyła dobrodziejstw tego etapu postępu od samych początków transformacji ustrojowej po 1989 r. Szczegółowa analiza procesów lokalnych i globalnych pozwala stwierdzić, że obecne zmiany w polskiej edukacji zostały zainicjowane od razu po II Wojnie Światowej, a głównym promotorem tamtego etapu był towarzysz Jakub Berman, pełniący różne wysokie stanowiska w aparacie partyjno – rządowym. To wówczas wycięto z podstaw programowych logikę i filozofię i zmieniono historię. Po okresie utrwalenia władzy ludowej pozwolono polskiej szkole na kilkadziesiąt lat zabetonowania systemu. Pośród licznych negatywów tamtej rewolucji należy wskazać przede wszystkim usunięcie niekomunistycznej kadry naukowej z uczelni wyższych i zastąpienie jej nowym narybkiem towarzyszy i współplemieńców towarzysza Bermana. Ci inwaderzy ulokowali się mocno na polskich uczelniach, a ich potomstwo, biologiczne lub duchowe do tej pory okupuje polską naukę, co tłumaczy otwartość środowisk naukowych na antykulturę i brak przeciwdziałania obecnej destrukcji.

Jednak szkolnictwo średnie i podstawowe zdołało się ochronić. Indoktrynacja komunistyczna okazała się tam powierzchowna, a co najważniejsze, utrzymano fundamenty kulturowej edukacji: kanon klasycznych lektur, podstawę programową obejmującą wiedzę obiektywną, związki przyczynowo – skutkowe, tożsamość narodową, paradygmat uczeń – mistrz, wymogi edukacyjne i oceny. Władzy ludowej zależało bowiem na odtworzeniu bazy przemysłowej, a do tego byli potrzebni ludzie, potrafiący pracować. Ominęła nas więc rewolucja kontrkulturowa lat 60-tych i 70-tych, która zaczęła zmieniać zachodnią edukację już wówczas. Nie należy jednak się łudzić, że komuna, rządząca sowietami i Polską była całkowicie inną komuną, niż ta rządząca już wtedy Zachodem. Na metapoziomie była to ta sama formacja religijno – ideologiczna, bazująca na kabale i posługująca się talmudycznym sposobem myślenia i postrzegania świata. W Polsce procesy zniszczenia postanowiono jedynie odroczyć, przygotowując jednocześnie grunt pod rewolucję obecnego czasu. Dzięki obsadzeniu katedr swoimi ludźmi stopniowo formatowano kolejne pokolenie neomarksistów – postmodernistów, wychowujących kolejne pokolenia nauczycieli, przygotowując ich do tego, aby oni sformatowali naród polski do wstąpienia w struktury Unii Europejskiej, a w szerszej perspektywie – do globalnej komuny. Poprzez zaniżanie płac zepsuto więc etos zawodu nauczyciela, obniżając jednocześnie wymogi przyjęcia i ukończenia studiów. Połączono to z polityką feminizacji szkolnictwa i obsadzeniem aparatczykami struktur zawodowych związków nauczycielskich. Było to przygotowanie pod pauperyzację i upodlenie tej profesji, realizowane systemowo i konsekwentnie przez całą historię III RP aż do tej pory. Kabalistyczni globaliści chcieli mieć pewność, że nie znajdzie się żadna siła z wewnątrz systemu edukacji, która będzie w stanie przeciwstawić się ich planom.

Gdy runął mur i odzyskaliśmy wolność, zaczęliśmy wybierać swoją drogę rozwoju. Dziś już wiadomo dokładnie, że droga ta nie była naszą, lecz została dokładnie wytyczona przez globalnych kabalistów, rządzących organizacjami ponadnarodowymi, światowymi finansami i wielkimi korporacjami. Obecne posunięcia lewackiego rządu w Polsce są ściśle wpisane w scenariusz budowy federalnego państwa europejskiego, które zarazem zostało pomyślane jako prototyp i oddział państwa globalnego. To, co kojarzy większość opinii publicznej, to likwidacja prac domowych, ograniczenie oceniania i redukcja podstaw programowych. Mniej ludzi wie, że równocześnie planowany jest nowy przedmiot – „wiedza o zdrowiu”, zawierający seksualizację wg standardów WHO i wychowanie genderowe. Również mało kojarzone są wprowadzane równocześnie: Edukacja Włączająca, cyfryzacja, tzw. opieka psychologiczno – pedagogiczna i przechodzenie do Europejskiego Obszaru Edukacji.

Edukacja Włączająca, o której wiele pisaliśmy jest główną lokomotywą przemian. Jest również zwana „szkołą dostępną dla wszystkich”, „edukacją wysokiej jakości”, „edukacją rozwijającą w pełni potencjał każdego dziecka”, „szkołą zaspokajającą wszystkie potrzeby każdej osoby uczącej się”. Pod tymi określeniami następują piękne hasła: demokracja, równość, sprawiedliwość, otwartość, elastyczność, różnorodność, włączenie, inkluzja. W skrócie chodzi o to, aby do normalnych szkół i normalnego trybu nauczania dla normalnych dzieci włączyć wszystkich tych, którzy z różnych powodów powinni być z niego wyłączeni. Wskazuje się różne grupy „defaworyzowane”, z których główne to: niepełnosprawni, w tym intelektualnie, niedostosowani społecznie, zaburzeni psychicznie i emocjonalnie, migranci. Wszystkich należy włączyć, czyli inkludować, a więc złączyć wszystkich ze wszystkimi. Propaganda inkluzyjna twierdzi, że w ten sposób stworzy się nowe, inkluzyjne społeczeństwo, które będzie się dynamicznie rozwijać, w którym nikt nie będzie dyskryminowany, każdy zostanie doceniony, każdy otrzyma pełnię szans, każdy będzie zaopiekowany, każdego potencjał zostanie dostrzeżony i rozwinięty, a potrzeby każdego dziecka zostaną zaspokojone. Włączenie, czyli bycie razem w środowisku lokalnym z rówieśnikami i całą społecznością jest przedstawione jako warunek niezbędny do budowy szczęśliwego społeczeństwa globalnego i największe pragnienie ludzkości. Wrogiem włączenia jest edukacja, przekazująca wiedzę, sama wiedza, wymogi edukacyjne i ocenianie osiągnięć. Dlatego stopniowo usuwa się te cechy ze szkół, zamieniając instytucje wiedzy na instytucje integracji społecznej, lokalne centra zbiorowej socjoterapii. Program nauczania w takich szkołach musi być dostępny dla wszystkich, również dla upośledzonych, zaburzonych i obcokulturowych migrantów, dlatego redukuje się wymaganą wiedzę do podstaw, niezbędnych dla państwa globalnego.

Szkoła włączająca ma przygotować wszystkich do życia w globalnym społeczeństwie, płynnego dostosowywania się do wymogów rynku pracy i rozwiązywania globalnych problemów ludzkości. Dlatego szkoła inkluzyjna jest jednocześnie szkołą zrównoważonego rozwoju. Wszystkie budynki, procesy, zachowania ludzi, programy nauczania muszą być zrównoważone, co oznacza formatowanie wszystkich do posłuszeństwa celom Agendy 2030. Nie będzie w niej miejsca na wiedzę, związaną z tożsamością narodową, chrześcijaństwem, kulturą grecko – łacińską, wiedzę ogólną i przedmiotową. Niepotrzebna będzie teoria, nauczana będzie tylko praktyka, niezbędną do wykonywania konkretnego zajęcia u konkretnego pracodawcy. Za to szkoła włączająca będzie obficie szafować klimatyzmem i ekologizmem.

O klimacie globalnych macherów pisaliśmy:

Od ekologizmu do klimatyzmu

Mędrcy z Davos II

Szkoła przyszłości nie może pozostawać w tyle za technologią, musi włączyć samą siebie, nauczycieli, personel, uczniów i rodziców w transformację cyfrową. Cyfryzacja obejmie treści nauczania, procesy uczenia się, materiały edukacyjne i przede wszystkim dobrostan cyfrowy uczniów. Oznacza to oczywiście rezygnację z tego, co nie może być kontrolowane przez centralne serwery. Za to nauka będzie spersonalizowana cyfrowo i dostosowana do każdego ucznia. Zarazem każdy uczeń będzie dostosowany do centralnego systemu.

Nie może zabraknąć wątku wielokulturowości. Różnorodność kulturowa dzięki zabiegom globalistów jest już codziennością szkół Europy Zachodniej i jest przez nich przedstawiana jako wyzwanie i szansa na kulturowe ubogacenie. Należy więc wszystkie szkoły dostosować do wielokulturowej imigracji, a ponieważ wszystkie szkoły wszystkich państw członkowskich Unii Europejskiej zostaną połączone w jeden obszar edukacyjny i jeden wzorzec nauczania, więc polskie szkoły też zostaną przystosowane do wielokulturowości, która dzięki temu będzie także mogła stać się normą również w przyszłym województwie nadwiślańskim.

Z wielokulturowością ściśle łączy się porządek mobilności edukacyjnej. Został on przedstawiony w europejskim dokumencie strategicznym „Europa 2030” z 2010 r., a uściślony w zaleceniach Rady Europejskiej „Europa w ruchu – mobilność edukacyjna dla wszystkich” z 2023 r. Otóż klika europejska planuje przenosić ludzi w tę i nazad, jak się jej będzie chciało, a ściślej – jak będą tego potrzebowały korporacje, dla potrzeb swojej konkurencyjności. Ludność Europy dzięki mobilności ma się do tych potrzeb płynnie i elastycznie dostosowywać. Unia chce, aby państwa członkowskie tak się zorganizowały, aby 15% do 25% wszystkich osób uczących się (już się nie mówi o uczniach, tylko o osobach) na wszystkich poziomach kształcenia uczyło się poza krajem pochodzenia. Obejmuje to również dzieci i młodzież. Niemieckie wywózki i stalinowskie przesiedlenia powracają pod szyldem szansy życiowej w ten sposób, aby ludzie sami chcieli (lub musieli) przemieszczać się po całej Europie. Do tych wesołych podróży mają dołączyć migranci spoza Unii, nazywani teraz „uczniami i studentami”. Zrównane zostanie wykształcenie formalne z pozaformalnym, a te – z jakąkolwiek praktyką zawodową. Te nowe wędrówki ludów mają być z planowe i celowe. Znaczy, ordnung muss sein, konkretni ludzie potrzebni będą w konkretnym celu, w konkretnym miejscu, na konkretny czas i do konkretnych zajęć. Mobilność edukacyjna będzie elastycznie łączyć się z mobilnością pracowniczą. Do takich to wesołych celów służą te wszystkie atrakcje z Erasmusem i e-twinningiem na czele.

Taka elastyczność bardzo jest pożądana przez globalno – unijne elity, które chcą pomóc każdemu się odnaleźć. Szkoła przyszłości zapewni każdej osobie możliwość uczenia się przez całe życie. Pamiętajmy, że każdy odnoszący sukcesy obywatel świata, a jednocześnie samorealizujący się europejczyk będzie elastycznie dostosowywał się do płynnie i nieustannie zmieniającej się rzeczywistości, podążając za pracą, wyznaczoną przez inkluzyjny system zatrudnienia. Planiści zakładają, że każdy będzie potrzebował wciąż uczyć się jakichś nowych kwalifikacji, co dotyczy zarówno dzieci, młodzieży i dorosłych. Jednocześnie każdy uczący się obywatel świata i Unii będzie kreatywny, innowacyjny i krytycznie myślący, ucząc się więc nowych rzeczy, powinien jednocześnie zapominać tego, czego nauczył się wcześniej, pod tytułem odrzucania stereotypów i schematów myślenia. Każdy człowiek, znajdujący się pod władzą kabalistów będzie więc mógł dysponować jedynie taką wiedzą, jaka w danym momencie będzie użyteczna dla systemu. Uczenie się przez całe życie dotyczy także osób starszych i młodych matek. Osoby starsze nie powinny być zmuszane do przechodzenia na emeryturę. Kabaliści wiedzą przecież, że każdy chce pracować całe życie, a przymusowa emerytura jest odbieraniem tym osobom szans życiowych i możliwości rozwoju. Dlatego zbawcy ludzkości uwalniają starców od konieczności bezproduktywnego marnowania się na znienawidzonych emeryturach. Zapewniają powrót do szkoły, zdobycie nowych kwalifikacji i mobilność, aby mogli się nadal samorealizować. Nawiasem mówiąc, dzięki temu nie będą już potrzebne emerytury – każdy będzie mógł nadal czynnie zarabiać, zupełnie jak Kuntz Wunderli w „Miłosierdziu gminy” Marii Konopnickiej. Kobietom, mającym małe dzieci również należy umożliwić szybki powrót na rynek pracy, o niczym innym przecież nie marzą. Dziecku należy zapewnić opiekę w zrównoważonym, inkluzyjnym, wielokulturowym żłobku, a mobilna młoda mama będzie mogła radośnie wytchnąć w korporacji, wreszcie uwolniona od tortur patriarchalnej rodziny. O dzietność martwić się nie trzeba – problem załatwi mobilność migracji edukacyjno – pracowniczej.

Każda różnorodna potrzeba każdego dziecka będzie zaspokojona w szkole włączającej. Różnorodność jest, jak pewnie już wiemy, cennym zasobem społeczeństwa i systemu edukacji. Należy więc doceniać każdą różnorodną tożsamość. Każda cecha może być cechą dystynktywną różnorodności, np. nieneurotypowość, różnorodność niepełnosprawności, zachowań, zaburzeń, kultur, zdolności. Wszystko wrzucone do jednego kotła i wymieszane. Z tego wychodzi inkluzyjna zupa, w której każdy jest traktowany indywidualnie, ale systemowo. Wszystko, co się dzieje w szkole ma być projektowane uniwersalnie, czyli dostosowane do każdej osoby uczącej się i jej indywidualnych potrzeb, bez potrzeby indywidualnego dostosowania. Oznacza to indywidualne nauczanie i szkołę specjalną dla wszystkich. System będzie każdego diagnozował i dostosowywał do niego usługi. System będzie określał, ustalał i zaspokajał potrzeby każdego dziecka, a celem będzie jego dobrostan, który będzie musiał być zgodny z potrzebami systemu. Wzorzec dobrostanu określa WHO, i jest on taki sam dla wszystkich, ale metody jego osiągania mogą być różne, oczywiście według tych samych schematów. Upośledzony, zaburzony, normalny i geniusz będą więc traktowani wedle tego samego wzorca. Różnić będą się jedynie bodźce, adresowane indywidualnie. W celu zaspokajania różnorodnych potrzeb budowany jest system Oceny Funkcjonalnej. Oznacza ona rozbudowaną analizę wszystkich cech i zachowań dziecka i jego rodziny. Używając obserwacji, testów psychologicznych i wywiadów badać się będzie jego zdolności, możliwości, ograniczenia, zaburzenia, zainteresowania, preferencje, zachowania, sytuację osobistą, światopogląd rodziców, metody wychowawcze, stosunki w rodzinie. Używając aplikacji i algorytmów wiedza ta będzie wprowadzana do systemu, kategoryzowana i zapisywana na centralnym serwerze. Następnie system wygeneruje raport i zalecenia rozwojowe. Będą one obowiązkowym dla szkoły programem rozwoju dziecka i zaleceniem dla rodziców. Celem będzie dobrostan dziecka określony przez WHO i potrzeby systemu, który później będzie zatrudniał te dzieci jako dorosłych. Zostanie określona ścieżka rozwoju dziecka aż do dorosłości i do określonego przez system stanowiska pracy. Program rozwoju obejmie wszystkie aspekty życia dziecka i wpłynie na życie jego rodziny. Wszelkie czynniki, mogące zaburzyć wyznaczony przez system program rozwoju zostaną zdiagnozowane jako zaburzenia i będą usuwane. Na straży rozwoju dziecka będą stali specjaliści szkolni i pozaszkolni, spięci w jeden system ze służbą ochrony zdrowia, w tym psychicznego oraz aparatem wymiaru sprawiedliwości, oczywiście unijnej.

Szkoła włączająca, rzecz jasna, będzie stosować innowacyjną dydaktykę, znaną jako Ocenianie Kształtujące. Nie jest ono ocenianiem wiedzy, ale ciągłym, interaktywnym ocenianiem postępów ucznia na drodze rozwoju, wyznaczonego przez system. Praca z uczniami jest sprowadzona do rozbudowanej standardowej procedury, dzięki której wiedza merytoryczna jest ograniczana do nieistotnego minimum, za to uczniowie są warunkowani do działania na zasadzie impuls – reakcja. Całości dopełnia zestaw zabaw, udających techniki edukacyjne. Na lekcjach ma się dużo dziać, być kolorowo, radośnie i hałaśliwie. Propaganda głosi, że wtedy dzieci będą się chętnie uczyć same i nabędą odpowiedzialność za swoją naukę. W magiczny sposób uzyskają cechy osób dojrzałych. Atrakcyjne nazewnictwo – kreatywność, innowacyjność, rozwój potencjału, nauczanie dostosowane do potrzeb rozwojowych dziecka – ma na celu ukrycie pochodzenia tej metody. Została ona stworzona i wypracowana w szkolnictwie specjalnym, dla potrzeb dzieci niedorozwiniętych. Następnie postępowi pedagodzy na amerykańskich uczelniach, pracujący za granty globalistycznych fundacji dostosowali te metody do szkolnictwa ogólnodostępnego. Ocenianie Kształtujące sprawdza się dobrze w szkołach specjalnych i dla małych dzieci. Na wyższych etapach edukacyjnych powoduje wyraźnie zmniejszenie wiedzy, spowolnienie rozwoju i uzależnienie uczniów od systemu, sterującego zachowaniami.

Ocenianie Kształtujące stanowi rozwinięcie systemu zarządzania społecznego Skinnera. Jest tu trzech uczestników: system, który określa, jakie zachowania ludzkie są pożądane i dobiera bodźce; nauczyciel, który jest przekaźnikiem impulsów systemowych, ale uważa, że kreatywnie pomaga dzieciom rozwijać swój potencjał; uczeń, przekonany przez nauczyciela, że jest wolny. Wpierw nauczyciel bada przedwiedzę uczniów, czyli to, co już wiedzą i co budzi u nich pozytywne skojarzenia (u Skinnera – badanie wcześniejszej historii warunkowania). Dzięki temu nauczyciel dobiera z zasobów systemowych bodźce, dostosowane do układu nagrody uczniów. Dopiero wtedy może rozpocząć się właściwa praca z uczniami. W etapie pierwszym lekcji nauczyciel wysyła bodziec do wszystkich uczniów (u Skinnera – emisja bodźca pozytywnego). Następnie modeluje reakcje uczniów poprzez podpowiedzi, sugestie i pytania naprowadzające. Robi to w taki sposób, aby reakcje uczniów odpowiadały potrzebom systemu. W etapie drugim uczniowie wykazują reakcje (u Skinnera – reakcja na bodziec). W trzecim etapie nauczyciel bada reakcję każdego ucznia i emituje informację zwrotną, w której wskazuje mu, co zrobił dobrze, na czym powinien jeszcze popracować (unika się stwierdzenia, że uczeń wykonał coś źle lub nieprawidłowo), i jak ma dalej postępować (u Skinnera konsekwencja). W rezultacie uczeń nie ma nabyć wiedzy o rzeczach, ale wiedzy o własnym zachowaniu. Uczeń wie, jak ma się zachowywać, aby otrzymać pozytywną reakcję otoczenia na swoje zachowania. Dodatkowym wzmocnieniem pożądanych reakcji uczniów są podawane przez nauczyciela na początku lekcji kryteria sukcesu. Jest to lista kontrolna warunków, które musi spełnić uczeń, aby uzyskać sukces. Sukcesem dla ucznia jest więc wypełnienie minimalnych wymogów wiedzy, podanych z góry przez nauczyciela. Na końcu lekcji następuje tzw. refleksja, czyli przeprowadzana przez nauczyciela ankieta zadowolenia i odczuć uczniów, dotycząca lekcji. Dzięki temu nauczyciel zdobywa wiedzę o zachowaniach uczniów, co pomaga mu dobrać właściwe bodźce na kolejną lekcję. Taki schemat jest stosowany podczas każdej lekcji. W stosunku do klasycznego nauczania – uczenia się jest to całkowicie odmienne. W modelu klasycznym uczeń poznaje wiedzę o rzeczywistości obiektywnej i sam kształtuje swój sposób myślenia, w modelu kształtującym uczeń poznaje procedury systemowe. Uczniowie, będący w fazie intensywnego rozwoju intelektualnego są więc warunkowani do określonych przez system zachowań, które wchodzą im w nawyk. Consuetudo altera natura hominum.

Jeden z dogmatów Edukacji Włączającej głosi, że to, co jest dobre dla uczniów niepełnosprawnych, jest dobre także dla wszystkich innych. Jeśli więc coś nadaje się dla niepełnosprawnych intelektualnie, nadaje się też dla pełnosprawnych. W ten sposób realizuje się dostępność szkoły włączającej dla wszystkich. Obniżyć poziom nauczania i wymogi tak bardzo, żeby w takiej szkole mógł się uczyć człowiek niepełnosprawny intelektualnie w stopniu głębokim, który nigdy nie wzniesie się na poziom intelektualny wyższy, niż trzyletnie dziecko. Poddani takiej edukacji uczniowie w normie intelektualnej, przebywający w środowisku, w którym na porządku dziennym jest upośledzenie psychiczne i niedorozwój, będą bezwiednie naśladować najbardziej ekspansywne zachowania. W połączeniu z radykalnym obniżeniem poziomu i wymogów oraz powszechną smartfonizacją da to efekt, w którym coraz większa część dorosłej populacji zatrzyma się na poziomie rozwojowym, właściwym dla dwunastolatka, co jest równoznaczne z debilizmem. Taki dorosły człowiek może wykonywać większość prac, ale nie potrafi wyznaczyć i zrozumieć celów działania. Musi więc stale być kierowany. Globaliści mają na to sposób, opracowany przez behawiorystę Burrhusa Frederica Skinnera, który nazwał technologią zachowania. Model ten oparty jest na warunkowaniu behawioralnym sprawczym, a powstał na bazie doświadczeń na zwierzętach. Nadaje się do zarządzania społeczeństwem homo debilis, czyli ludzi, uwarunkowanych do funkcjonowania pod stałą kontrolą i według procedur, a Ocenianie Kształtujące w połączeniu z Oceną Funkcjonalną są głównymi elementami tego systemu. Europejski wzorzec debila jest jednocześnie wzorcem globalnym, tyle, że wyposażonym w tożsamość unijną. Eurodebil jest więc debilem 3XE: european / ecological / electronical.

Edukacja Inkluzyjna bardzo dba o bezpieczeństwo uczennic, uczniów i pozostałych osób uczących się. Szkoła włączająca jest bezpieczna. Rodzice oddychają z ulgą – moje dziecko wreszcie będzie bezpieczne. System zadba o bezpieczeństwo zdrowotne dzieci, łącznie ze szczepieniami pod nadzorem WHO. Najbardziej jednak będzie dbać o bezpieczeństwo psychiczne. Według badań to właśnie przemoc, presja i dyskryminacja, jakich doświadczają młodzi ludzie są głównymi odpowiedzialnymi za problemy psychiczne, depresje i próby samobójcze dzieci i młodzieży. Oczywiście badania są prowadzone dla takiego celu i w ten sposób, aby udowodnić tezy, wmówione społeczeństwu przez globalistów, za pomocą tzw. psychologów i środowisk lewackich, oraz za pośrednictwem globalistycznych mediów.

Tzw. specjaliści – psychologowie nie są klasycznymi psychologami, ponieważ nie używają klasycznej psychologii, ale konglomeratu, powstałego z połączenia psychoanalizy Freuda, okultyzmu Junga, antropozofii Steinera, psychologii humanistycznej Perlsa / Rogersa / Maslowa i behawioryzmu. Wszystko to bierze swój początek z kabalistycznej gnozy. Nie służy do zrozumienia człowieka, ale do zapanowania nad jego rozumem i wolą. Wiedza ta zasługuje na miano psychomagii. Psychomagowie tworzą gildię, która zdominowała terapie, poradnictwo psychologiczne i pedagogikę. Gildia ta zwie się psychopedą i jest armią, rzuconą przez globalistów przeciw narodom, a jednocześnie przemysłem, napędzanym przez globalistów i wyciągającym krocie od ludzi, nad którymi panuje. Psychomagowie posługują się neomarksizmem, który traktują jako opis rzeczywistości społecznej. A tam stoi, że sprawcami zła wobec dzieci są nauczyciele i ojcowie. Ci „tendencyjni faszyści” wywierają ciągłą presję na dzieci i zmuszają je do zachowań wbrew ich woli. Zmuszają do nauki i przestrzegania zasad kultury. W ten sposób niszczą doskonałą naturę dziecka i wykrzywiają jego losy w sposób nieodwracalny. Dla neomarksistów i psychopedy jest to więc najgorszy rodzaj faszyzmu – przemoc symboliczna, psychiczna i emocjonalna. Nie jest oddziaływaniem fizycznym, nie da się więc jej obiektywnie stwierdzić, dlatego wystarczą same odczucia dziecka / ucznia. Ponieważ jednak dzieci / uczniowie mogą znajdować się w zależności emocjonalnej od rodziców / nauczycieli, dlatego psychopeda szkolona jest, jak rozpoznawać przemoc nawet tam, gdzie nie da się jej obiektywnie stwierdzić. Jeśli dziecko jest zbyt spokojne, nie integruje się ze wszystkimi, nie uczestniczy w wesołych zabawach klasowych, słowem, jeśli nie zachowuje się tak, jak wszyscy – jest podejrzenie o przemoc domową lub szkolną. Jeśli uczy się dobrze i nie sprawia problemów – to na pewno na skutek presji przemocowych rodziców. Jeśli ubiera się, wygląda i zachowuje na sposób tradycyjny, nie jest wulgarne, a jeśli to dziewczynka, nie jest przesycona seksualizacją – oznacza to przemoc rodzicielską. Jest ona wzmacniana przez kulturowe wzorce społeczeństwa, opartego na katolickim patriarchacie. Dziecko takie trzeba więc czym prędzej wyzwolić i uratować przed zagrożeniem ze strony członków rodziny. Drugi powód cierpień młodzieży to ocenny charakter szkoły. Narzucanie wiedzy, wymogi edukacyjne i oceny stanowią straszną traumę. Winni są ci nauczyciele, którzy wymagają i oceniają.

W Polsce katalizatorem walki z rodzicami i szkołą stała się sprawa Kamilka. Dzięki medialnej histerii, rozpętanej wokół tragedii dziecka, skatowanego przez zwyrodnialca uchwalono tzw. „ustawę Kamilka”, czyli nowelizację Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Nałożyło to na wszystkie placówki, pracujące z dziećmi obowiązek wprowadzenia standardów ochrony małoletnich. Owe standardy dokładnie wpisują się w politykę unijno – globalnych elit. Od 15 lutego wszyscy nauczyciele i pracownicy mają obowiązek zgłaszać wszelkie podejrzenia przemocy domowej. Brak donosu może sprowadzić na tego, kto ośmielił się nie donieść odpowiedzialność dyscyplinarną lub nawet karną. Nauczyciele mają obowiązek zgłaszać wychowawcy, ten – szkolnemu pedagogowi (najczęściej należącemu do gildii psychomagów. W większości są to kobiety). Ten specjalista ma niezwłocznie donieść do władz, które powinny wysłać służby siłowe do podejrzanej rodziny. Policja już dostała instrukcje, aby każdego młodego człowieka pytać o jego dobrostan – jak się czuje w domu i szkole. Bezpieczna szkoła dba także o bezpieczeństwo dzieci na terenie szkoły. W porozumieniu z UNICEF w Polsce szkoli się już doradców ds. dostępności uczenia – DDU, którzy będą dbali o pełną dostępność i zdrowie psychiczno – emocjonalne dzieci. Jeśli w szkole będą jakieś elementy, zakłócające dobrostan uczniów – DDU będzie zmieniał klimat szkoły, a także klimat rodziny. Wystarczy więc jedno słowo niezadowolonego ucznia, a tym bardziej uczennicy, aby rzucić podejrzenie na każdego nauczyciela (w większości są to kobiety). Przy dzisiejszym stanie prawnym każdy nauczyciel w każdej chwili może zostać oskarżony o przemoc. Zwykle takie oskarżenie powoduje publiczny lincz i zwolnienie z pracy. Koleżanki, koledzy, dyrekcja, kuratorium zwykle się odwracają, a media główne i społecznościowe, w powiązaniu z działalnością lewackich fundacji robią resztę. Dziś wystarczy jedno zdanie, aby zniszczyć nauczyciela. Globalno – unijny wzorzec szkoły już przenika do Polski. Nauczyciele mają bać się uczniów i rodziców, bo ci mogą donieść i oskarżyć o przemoc psychiczną, znęcanie się i nękanie. Na przykład negatywna ocena lub odpytywanie na lekcji może zostać tak zinterpretowane. Powinni też obawiać się szkolnych psychomagów, którzy dostali instrukcje pilnego monitorowania szkoły w poszukiwaniu objawów przemocy. Rodzice mają bać się nauczycieli i szkolnych specjalistów, którzy mają obowiązek donosić, a także własnych dzieci, które nieświadomie mogą powiedzieć nieostrożne słowo. Wszyscy mają bać się wszystkich, jak u sowietów. Już trwają szkolenia dla szkolnych psychomagów, jak indoktrynować nauczycielki, aby chciały donosić na rodziców. Używane są przy tym techniki psychomanipulacji, na które szczególnie podatne są kobiety. Przedstawia się maltretowane dziecko i jego oprawcę. Odtąd nauczycielki mają domniemywać przemoc domową u każdego ucznia, a w szczególności uczennicy. Każde zachowanie, zadrapanie, siniak ma być powodem do interwencji służb w rodzinie. Tworzone są już statystyki, pokazujące skalę zła, dziejącego się w rodzinach – przemoc, nękanie, maltretowanie, bicie, molestowanie, gwałty. Armia psychomagów, skierowana do szkół w ciągu ostatnich lat służy między innymi do tworzenia takich statystyk. Są one celową manipulacją, aby stworzyć fałszywy obraz rzeczywistości i rzucić potężne oskarżenie na rodzinę, a szczególnie ojców. Nie należy wierzyć w te statystyki, one zostały napisane już dawno przez marksistowskich psychologów. Pod wpływem tej kłamliwej propagandy nauczyciele mają być szczuci na rodziców, rodzice na nauczycieli, uczniowie na rodziców i nauczycieli, wszyscy na mężczyzn. Na straży powszechnej inwigilacji i kontroli mają stać szkolni psychomagowie, zwykle nieświadomi swojej roli, z umysłami wypranymi na uczelniach i szkoleniach przez uczniów towarzysza Bermana. Tak tworzy się współczesny Urząd Bezpieczeństwa, wdzierający się do narodu przez szkołę. Tak tworzy się nowych Pawlików Morozowów. Wszyscy mają się bać, jedni mają nienawidzić drugich. Machina donosów na nauczycieli i rodziców dopiero zaczyna się rozkręcać.

Szkoła włączająca jest także równościowa, znosi więc wszelkie nierówności we wszystkich kategoriach – wiedzy, płci, religii, kultury, narodowości. Jednocześnie jest różnorodna, więc akceptuje każdą tożsamość. W szczególny sposób dotyczy to tożsamości seksualnej i płciowej. ONZ i UE bardzo szanują i afirmują różnorodność seksualno – płciową, i bardzo wspierają prawa seksualne i reprodukcyjne. Dziecko w wieku 12 lat dowie się już wszystkiego, co powinno wiedzieć o seksie wg WHO. Dowie się, że ma prawo do nieskrępowanej ekspresji seksualnej, do przyjemności samemu lub społecznie, do antykoncepcji, że aborcja jest prawem człowieka, o pigułce wczesnoporonnej, gdzie może uzyskać wsparcie. Dowie się też, że dwie płci to przeżytek i stereotyp, że może sobie to rozwiązać inaczej, że istnieje wiele rodzajów depresji i dysforii płciowej, że ma prawo domagać się swojej własnej drogi do szczęścia, że normy religii chrześcijańskiej są szkodliwe, że prawdziwą wolność osiągnie, jeśli odrzuci wszelkie stereotypy, wpojone przez rodziców i twórczo stworzy swoja nową tożsamość. Jeśli Polska wejdzie do Europejskiego Obszaru Edukacyjnego, to zapewne w krótkim czasie w szkole dzieci będą mogły uzyskać wsparcie w tranzycji płciowej. Globalno – unijna szkoła tworzy bowiem edukację zmieniającą płeć.

Dużo szczegółów jeszcze można opowiedzieć, ale to i tak już wiele. Na tyle dużo, aby to całe unijno – globalne piekło jednoznacznie odrzucić. Dlaczego jednak tak się nie dzieje? Polska nie musi przyjmować żadnych uregulowań spośród powyższych. Jednak przyjmuje wszystkie. Główne przyczyny są dwie – zewnętrzna, czyli skoordynowane dążenia ONZ i UE do zniszczenia normalnej szkoły i wprowadzenia pralni mózgowej, kontrolującej życie uczniów i rodzin. Druga przyczyna jest wewnętrzna, po stronie państwa polskiego, że nie potrafi się temu oprzeć. To, że nie potrafi też dzieli się na dwie przyczyny. Pierwsza przyczyna – brak świadomości narodu oraz czynników decyzyjnych, ponieważ globalno – unijny plan został sprytnie ukryty za szczytnymi hasłami. Druga przyczyna – brak woli. Ten brak woli też dzieli się na dwie przyczyny. Pierwsza to chciwość, bowiem plan ten został wzmocniony nieograniczonymi środkami finansowymi. Druga przyczyna to spadek po towarzyszu Bermanie. Zarówno na uczelniach, w systemie oświaty, w strukturach rządowych i w środowiskach politycznych jest aż nadto pobratymców towarzysza Bermana. Stroją niewinne miny i wygłaszają piękne słowa, są to jednak wciąż ci sami ludzie, przekazujący swoją tożsamość, układy oraz nienawiść do Polski, Polaków i chrześcijaństwa. Dobrali sobie liczne grono szubrawców, którzy za pieniądze zrobią wszystko, i oto mamy główną przyczynę naszych nieszczęść. Coś, co uważamy za elitę, w rzeczywistości jest ośmiornicą sprzedajnych zdrajców, ściśle współpracujących z siłami unijno – globalnymi. Barwy partyjne nie grają tu większej roli.

Na koniec coś optymistycznego. Świadomość niewoli jest pierwszym krokiem do zrzucenia kajdan. Jesteśmy w niewoli, a nasi ciemiężyciele dążą do tego, aby zaostrzyć jej warunki. Dzięki temu jednak ujawniają się oni sami, ich słudzy, narzędzia i cele.

Teraz świadomi Polacy muszą wykonać następującą pracę:

  • zadbać o stabilne i trwałe małżeństwo;
  • mieć jak najwięcej dzieci;
  • nie dopuścić do ich deprawacji;
  • zapewnić porządne, narodowo – katolickie wychowanie;
  • budować swoje nieformalne grupy wsparcia, lokalne, regionalne, krajowe;
  • mieć świadomość celu – niepodległe państwo polskie, niezależne od UE i ONZ;
  • zdobywać jak najwięcej wiedzy o polityce, ekonomii, rządzeniu państwem, zarządzaniu społeczeństwem, gospodarką i armią;
  • przekazać tą wiedzę dzieciom;
  • starać się uświadamiać innych, szczególnie tych, co mają lub mogą mieć dzieci;
  • nie tracić wiary, nadziei i miłości – pojmowanej na sposób chrześcijański.

Opisane powyżej mechanizmy, mimo, że straszliwe, są tylko procedurami, a działania wykonują ludzie. Każdy system da się obejść i oszukać, a ten będzie szczególnie niewydolny. Jeśli będziecie trzymali się razem w rodzinie i grupie, przetrwacie. Aż do dnia, kiedy nasza ciemiężycielka potrzaska się w posadach, a wówczas będzie pilna potrzeba wykonać najpierwsze zadanie – wymienić bermanowców na uczciwych Polaków, którzy będą wiedzieli, co trzeba zrobić.

Czytaj o tym:

Czas nowego antysystemu

Jak odzyskać niepodległość

Powstrzymajmy “Policję myśli” ONZ

<petycje@citizengo.org>

Spisek ONZ ujawniony:

Podczas gdy wszyscy składaliśmy sobie nawzajem życzenia noworoczne, globaliści z ONZ knują potajemnie, jak zepsuć ten rok zwykłym ludziom, takim jak Państwo i ja.  

Myśleli Państwo, że oni zrobili sobie przerwę świąteczną?

Cóż, CitizenGO właśnie odkryło ich zaskakujący spisek.

Kiedy wszyscy cieszyliśmy się świętami Bożego Narodzenia, UNESCO, będąca jednym z głównych organów ONZ, wdrożyła swój niepokojący plan — taki, który bezpośrednio zagraża istocie naszych wolności.

Plan o nazwie „Wytyczne dotyczące zarządzania platformami cyfrowymi” przedstawia kompleksowy zestaw obowiązków, odpowiedzialności i ról dla Państw, platform cyfrowych, organizacji międzynarodowych, mediów itp. Celem tego projektu jest skuteczne radzenie sobie z wyzwaniami związanymi z dezinformacją, mową nienawiści oraz teoriami spiskowymi, co ma przyczynić się do rzekomego zwiększenia bezpieczeństwa i rzetelności informacji w przestrzeni cyfrowej.

Starają się Państwa przekonać za pomocą wyrafinowanych argumentów, że ich działania służą jedynie Państwa bezpieczeństwu. Jednak proszę mi wierzyć, oni kłamią prosto w oczy!

To bezpośrednie zagrożenie dla wolności słowa wymierzone w tych z nas, którzy kwestionują poglądy globalistów na temat płci, aborcji, szczepień, wartości rodzinnych i chrześcijaństwa.

Za tym pomysłem stoi ta sama organizacja, która dąży do globalnego porozumienia pandemicznego, by kontrolować decyzje dotyczące Państwa zdrowia i równocześnie podkreśla, że wolność religijna jest mniej istotna niż promowanie ideologii LGBT. Teraz planują decydować o tym, co Państwo mogą czytać, publikować i udostępniać!

Czy zechcą Państwo podpisać petycję, w której apelujemy do Premiera RP o wyrażenie sprzeciwu wobec planów globalnej cenzury proponowanych przez UNESCO?

W CitizenGO jesteśmy gotowi przeciwstawić się tej globalistycznej i skrajnie lewicowej koncepcji, tak jak walczymy z Traktatem Pandemicznym i innymi zagrożeniami dla Państwa i naszej wolności.

Pierwszy krok w naszym planie – Wspólne działanie w celu zebrania ponad 500 000 podpisów w Polsce i w 20 innych państwach, w których prowadzimy naszą działalność do 31 stycznia. Naszym celem jest wyrażenie zdecydowanego sprzeciwu w możliwie najkrótszym czasie. Chcemy upewnić się, że decydenci nie będą w stanie zignorować tak silnego oporu wobec ich ukrytych planów.

Możliwość swobodnej wymiany zdań i informacji jest fundamentem społeczeństwa demokratycznego.

Jednak celem tego projektu ONZ jest ograniczenie swobody otwartej debaty zarówno na platformach społecznościowych, jak i poza nimi, pod pretekstem kontroli tzw. mowy nienawiści oraz „fałszywych informacji”.

Zarówno Państwo, jak i ja doskonale zdają sobie sprawę z prawdziwego celu tych działań: dla globalistów, terminy „mowa nienawiści” i „fałszywe wiadomości” to po prostu synonimy dla wszystkiego, co stoi w sprzeczności z ich agendą. I właśnie dlatego chcą posłużyć się tak zwaną Policją myśli. 

Ich intencje są jasne:

  • Jeśli informacje dotyczące wyborów znajdują się pod ich kontrolą, to mamy świadomość, jak łatwo mogą oni wpływać na wyniki polityczne i kształtować je według własnych preferencji.
  • Drugi aspekt nie powinien Państwa zaskoczyć — to środki zdrowia publicznego. Po roku prób przepchnięcia Traktatu Pandemicznego WHO, ONZ dostaje kolejne narzędzie, aby narzucać Państwu decyzje dotyczące Państwa zdrowia.
  • I na sam koniec „podżeganie do dyskryminacji”, znane również jako „mowa nienawiści”. Według nich jest to wszystko to, co jest sprzeczne z ich agendą dotyczącą kwestii takich jak ideologia gender, aborcja i chrześcijańskie poglądy na temat fundamentalnych spraw!

Pamiętają Państwo jak wielu spośród działaczy CitizenGO, takich jak Caroline Farrow w Anglii, Ann Kioko w Nigerii czy teraz Eduard Prols w Niemczech, było ściganych i oskarżanych za publiczne wyrażanie swoich opinii na tematy takie jak ideologia gender. Nie wspominając o skandalicznym oskarżeniu Paivi Räsänen w Finlandii, która przez długi, trzyletni proces, ryzykowała karę więzienia za wyrażanie swoich chrześcijańskich poglądów w sieci. Nie zapominajmy, że wszyscy wymienieni byli ścigani i oskarżeni z powodu „mowy nienawiści”.

Celem tego nowego raportu jest przedstawienie środków służących identyfikacji i ograniczaniu tego, co uznane jest za „dezinformację” i „mowę nienawiści”.

Wyobraźcie sobie Państwo, jak łatwe będzie prześladowanie chrześcijan za ich poglądy, jeśli propozycje zawarte w tym raporcie zostaną zrealizowane.

Po raz kolejny to my musimy powstrzymać ten projekt i zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby ujawnić to, czym on naprawdę jest — totalitarną i nachalną próbą globalnej cenzury, która nie tylko narusza, ale wręcz ogranicza nasze podstawowe prawa do wyrażania własnych przekonań.

Pomóżcie nam Państwo zebrać 500 000 podpisów przed 31 stycznia! Razem zatrzymajmy ten spisek ONZ.

Podpiszcie Państwo naszą petycję teraz i powstrzymajcie plan UNESCO, które zamierza dyktować nam to, co możemy, a czego nie powinniśmy mówić!

Państwa podpis pozwoli nam wysłać wyraźną wiadomość do ONZ, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby powstrzymać zagrożenia płynące z tego raportu. 

Raport UNESCO dotyczący zarządzania platformami cyfrowymi wskazuje na rosnącą tendencję do zwiększania cenzury i kontroli nad komunikacją w sieci.

Oznacza to tłumienie poglądów i informacji, które są sprzeczne z narracjami zatwierdzonymi przez UNESCO lub współpracujące z nią rządy i korporacje.

Zasadniczo to oni będą decydować o wymianie informacji, dyktując, co możemy lub czego nie powinniśmy mówić w Internecie. To nie tylko formowanie opinii publicznej — to niebezpieczny ruch, mający na celu narzucenie jednej ideologii i zdławienie w zarodku różnorodnych myśli i przekonań.

Wbrew Konstytucji RP, która stanowczo zabrania ingerencji rządu w wolność słowa i prasy, UNESCO odwołuje się międzynarodowych praw człowieka, próbując określić, które wypowiedzi należy ograniczać.

Nie ma wątpliwości, że tego rodzaju raporty wydawane przez agencje ONZ są niezwykle istotne.

Są one wykorzystywane jako normy, które później mają być narzucane rządom narodowym. Mieliśmy już okazję przekonać się, jak niebezpieczne może być prawo międzynarodowe ONZ.

Najbardziej niepokojące jest to, że UNESCO nie działa samotnie, gdyż planuje podjąć współpracę z rządami i korporacjami na całym świecie, aby wprowadzić globalną cenzurę — niczym „Policja naszych myśli”.

Sam raport określa formę współpracy z rządami, aby skierować swoje działania na różnego rodzaju formy wypowiedzi. 

Rozpoczynając ten rok, gdy wracamy do codziennych obowiązków, ONZ intensyfikuje wysiłki, aby wdrożyć ten kontrowersyjny pomysł. 

Dlatego właśnie musimy ponownie stanąć w obronie naszych wartości. Po raz kolejny walczymy o zachowanie niezbywalnego prawa do swobodnego wypowiadania się na temat kluczowych kwestii, również tych dotyczących naszej wiary. 

Nie możemy pozwolić sobie na porażkę: prosimy o Państwa pomoc w zebraniu 500 000 podpisów przed końcem stycznia, aby skutecznie udaremnić działania „Policji naszych myśli” ONZ.

Dołączcie Państwo do nas i razem wyślijmy zdecydowane przesłanie. Podpiszcie Państwo naszą petycję, w której wzywamy premiera RP, aby sprzeciwił się próbom UNESCO kontrolowania i cenzurowania naszych wypowiedzi w Internecie.

Dziękuję za Państwa uwagę i działania podjęte w tej ważnej sprawie,

Ignacio Arsuaga z całym zespołem CitizenGO

Więcej informacji w języku angielskim:

Guidelines for the governance of digital platforms (UNESCO)

https://unesdoc.unesco.org/ark:/48223/pf0000387339

Inside the UN Plan to Control Speech Online (The Epoch Times)

https://www.theepochtimes.com/article/inside-the-un-plan-to-control-speech-online-5534524

Inside The UN Plan To Control Speech Online (AMAC)

https://amac.us/newsline/society/inside-the-un-plan-to-control-speech-online/