Nadejdzie (nadszedł już?) czas, że Duch Św. “ustąpi”, bo najpierw musi przyjść powszechne odstępstwo, globalna apostazja, aby zło mogło się w pełni “wylać” na świat.
Zapowiada to św. Paweł Apostoł:
2 List do Tesaloniczan Rozdział 2 1 W sprawie przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i naszego zgromadzenia się wokół Niego, prosimy was, bracia,
2 abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list, rzekomo od nas pochodzący, jakoby już nastawał dzień Pański.
3 Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie nadejdzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia,
4 który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem.
5 Czy nie pamiętacie, jak mówiłem wam o tym, gdy wśród was przebywałem?
6 Wiecie, co go teraz powstrzymuje, aby objawił się w swoim czasie.
7 Albowiem już działa tajemnica bezbożności. Niech tylko ten, co teraz powstrzymuje, ustąpi miejsca,
8 wówczas ukaże się Niegodziwiec, którego Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust i wniwecz obróci [samym] objawieniem swego przyjścia.
9 Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów,
10 [działanie] z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia.
11 Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu,
12 aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość.
Zatem Duch Św. ustąpi, aby pełnia zła mogła się pojawić.
Ta bariera zostanie usunięta. Inaczej Antychryst by nie mógł nadejść.
Skandal! Nowa minister rodziny w antychrześcijańskiej koszulce. To już nie „mowa nienawiści”?
(fot. GRZEGORZ KRZYZEWSKI /
Tuż po tym, jak poseł Grzegorz Braun zgasił świecznik chanukowy ustawiony w parlamencie, Lewica zgłosiła wniosek o odebranie Krzysztofowi Bosakowi funkcji wicemarszałka sejmu. Politykom sojuszu Biedronia i Czarzastego w oburzaniu się na zachowanie parlamentarzysty Konfederacji nie przeszkodziły antychrześcijańskie incydenty, jakie mają na sumieniu. M.in. nowa minister rodziny i polityki społecznej sądzi, że obrażanie krzyża to atrakcyjny sposób wyrazu… inaczej niż w wypadku symboli innych wyznań, czy „mniejszości”.
Dziewczyna chroniąca się parasolką, przed spadającymi z nieba krzyżami. To wzór, jaki widniał na koszulce Agnieszki Dziemianowicz- Bąk podczas sesji zdjęciowej dla „Wysokich Obcasów” sprzed trzech lat.
„Teraz wyobraźcie sobie, że zamiast krzyży ma na koszulce gwiazdę Dawida, albo półksiężyc… Gdyby założyła taką koszulkę natychmiast wyleciałaby ze stanowiska”, komentował Sławomir Jastrzębski we wpisie na Twitterze, przypominając ubiór nowej minister w rządzie Donalda Tuska.
„Krzyże i chrześcijaństwo można obrażać, zdaniem chrystianofobów, bo to jest cool i oznacza tolerancję”, zwracał uwagę na hipokryzję lewicowej polityk były minister edukacji Przemysław Czarnek.
Tuż po ugaszeniu świecznika chanukowego przez Grzegorza Brauna to właśnie nowa szefowa resortu rodziny domagała się usunięcia go z Konfederacji, a w przeciwnym wypadku odwołania z funkcji wicemarszałka Krzysztofa Bosaka.
Nie tylko Dziemianowicz- Bąk dała wyraz zdecydowanie rozbieżnego stosunku do wiary ojców i odległych Polsce wyznań. W rozmowie z Radiem Zet minister nauki z szeregów Lewicy, Dariusz Wieczorek, z aprobatą odnosił się do uroczystości żydowskich w polskim parlamencie. Zaledwie chwilę później przyznał, że nie podoba mu się obecność Krzyża Świętego w Sali obrad. Polityk zadeklarował jednak, że potępia przeszkadzanie w Mszy Świętej swojej partyjnej koleżanki, Joanny Scheuring- Wielgus.
„ONI” wkrótce przylecą!? Fałszywa inwazja z kosmosu: Werner von Braun i Michio Kaku. Projekt Blue Beam.
[W roku 2023 nasiliła się propaganda “inwazji z Kosmosu”. CIA, prezydent Biden.. To celowe fałszywki. Mają uprawdopodobnić wejście “zbawiciela” – antychryst[k]a. M. Dakowski]
Narzędzie MSNBC i NWO, naukowiec Michio Kaku, przygotowuje ludzi na inwazję z kosmosu, którą przepowiedział uczony, nazista i były szef NASA Werner von Braun. Posłuży ona do wprowadzenia rządu światowego.
Dr Carol Rosin, współpracowniczka von Brauna:
„Kiedy byłam managerem w korporacji Fair Child Industry w latach 70-tych., poznałam Wernera von Brauna. Dokładnie w 1974. Von Braun umierał wtedy na raka, ale powiedział mi, że ten czas, który mu pozostał, poświęci na wytłumaczenie mi, co się naprawdę dzieje w naszym środowisku. Chodziło mu o militaryzację przestrzeni kosmicznej, kontrolę ziemi z kosmosu i samego kosmosu. Cel życia von Brauna, jego ostatnich lat- kiedy był już chory, było edukowanie społeczeństwa oraz osób decyzyjnych i przekonywanie ich, że broń kosmiczna jest niepotrzebna, niebezpieczna, zbyt kosztowna, absurdalna, że to głupstwo. Strategia, o której powiedział mi von Braun, polegała na tym, że najpierw Rosjanie zostaną wrogiem; kiedy spotkałam go w 1974, rzeczywiście nim byli. Mówiono nam, że niszczą nasze satelity, że przyjdą, dorwą nas, będą kontrolować etc. Najpierw Rosjanie byli tymi, przeciw którym mieliśmy budować broń kosmiczną; potem miał się pojawić problem terrorystów. Tak też się stało. Potem miał przyjść problem z Krajami Trzeciego Świata. Powiedział, że to trzeci wróg, przeciw któremu mamy zbudować broń kosmiczną. Następnym były asteroidy. Zachichotał, kiedy mi to powiedział: „asteroidy”. „Broń kosmiczna przeciw asteroidom”. Było to zabawne.
Najbardziej zabawny był jeszcze inny cel: kosmici. Kosmici. To będzie ostateczny wróg. Powtarzał mi to ciągle w ciągu tych czterech lat. Mówił: pamiętaj, Carol- to ostateczny wróg. Będziemy budować broń przeciw kosmitom. Ale to wszystko jest KŁAMSTWEM. Nie mówił, kiedy to wszystko ma nastąpić, ale powiedział, że te zmiany nabiorą tempa i nastąpią bardzo szybko; że wysiłek skupiony na budowaniu broni kosmicznej jest oparty na kłamstwie i że będzie to dodatkowo tal niezrozumiałe dla ludzi – wydarzenia nastąpią tak szybko, że ludzie nie zorientują się, o co w tym chodzi.
[Poniżej przygotowanie mentalne do „inwazji”. Fizyka prewdxziwa, oparta na logice i matematyce, wyklucza istnienie „innych cywilizacji”, a – gdyby jakimś cudem Boga istniały – wylkucza KONTAKT, bo ograniczeniem jest prędkość maksymalna materii – C=300 tys.km/sek. Dalej – to anty-naukowe fantazje. Są nagłaśniane – w celu przygotowania „owieczek” na przyjście antychrysta. Mirosław Dakowski, fizyk]
===============================
WYWIAD Z MICHIO KAKU, „SŁYNNYM FIZYKIEM”
Kryzys przywództwa. Rozmawialiśmy o tym cały tydzień. Ale co by było, gdyby spotkał nas kryzys innego rodzaju. Inwazja kosmitów? Brzmi może dziwnie. Widzimy duże wahania na giełdzie. Może to, co mówię, nie jest tak naciągane, jak się wydaje. W razie inwazji kosmitów, kto by nas poprowadził i czy moglibyśmy w ogóle wygrać? To jest temat, którym zajmuje się nowy serial Discovery „Curiosity”. Jest z nami profesor Michio Kaku, konsultant naukowy serialu. Najważniejsze pytanie, zanim nastanie inwazja- czy kosmici w ogóle istnieją? Skąd możemy to wiedzieć?
Michio Kaku: Satelita COBE orbitując w przestrzeni wykrył 50 planet bardzo podobnych do Ziemi. Właściwie każdego dnia odkrywamy w przestrzeni kosmicznej planetę wielkości Jupitera. Mieszkańcy większości z nich to na pewno nic większego niż mikroby. Ale kilka z nich może być zamieszkiwana prze inteligentne istoty, obdarzone bardziej zaawansowaną techniką niż my.
Prezenter: Jak to właściwie jest? Kiedy Discovery postanowiło nakręcić serial o inwazji z kosmosu, twój telefon zadzwonił, bo jesteś na gorącej linii: „dyżurny fizyk, ekspert od wojny z kosmitami”?
Michio Kaku: Wierz lub nie, my fizycy przestudiowaliśmy ten temat. Zastanawialiśmy się, co by było, gdybyśmy napotkali wroga, zaawansowaną technologicznie cywilizację. Hollywood podchodzi do tej kwestii niewłaściwie. Kosmici mogą być 100 lat do przodu w stosunku do nas. Można by pomyśleć, że gdybyśmy mieli „sekretną broń”, moglibyśmy pokonać kosmitów. NIEPRAWDA. Albo kosmici nie zajmowaliby się nami, bo bylibyśmy dla ich zbyt prymitywni, albo, jeśli spotkałaby nas inwazja, wyglądałaby ona jak pojedynek Bambi z Godzillą.
Prezenter: Dlaczego tak mówisz? Jaką techniką oni dysponują, że możemy o niej ledwie pomarzyć?
Michio Kaku: Pomyśl, że mogą być o tysiąc, nawet milion lat bardziej zaawansowani technologicznie. Wszechświat ma 13. 7 miliardów lat, dlatego mogą mieć broń, której nawet nie możemy sobie wyobrazić. Z moich przemyśleń: przypomnij sobie, że barbarzyńcy ostatecznie pokonali Rzymian. Barbarzyńcy nie mieli sekretnej broni, dzięki której pokonali cesarza i Rzymian. Poznali rzymską technologię i potem użyli jej przeciwko Rzymianom. W ten sposób wygrali.
Prezenter: Jak więc my- wiem, że to brzmi niewiarygodnie- gdyby coś takiego się stało- obronilibyśmy się jako planeta?
Michio Kaku: Najpierw musielibyśmy sprawdzić, jak bardzo są zaawansowani. Czy mają broń nuklearną? Czy używają fal radiowych, radaru? Albo czy może mają technologię, której nawet nie możemy sobie wyobrazić? Pamiętajcie, że kosmici raczej nie uderzą na nas, by nas obrabować. Mają swoje planety wraz z zasobami. Zostawią nas w spokoju. Jeśli jednak któregoś dnia nas zaatakują, musimy być przygotowani na to, że nas zmiażdżą w razie wojny.
Prezenter: Co zrobimy?
Michio Kaku: Najpierw musimy zebrać wiedzę. Musimy wysłać więcej satelitów COBE i spróbować nawiązać z nimi dialog. To jest jeszcze coś, czego nie zrobiliśmy. Nie znaleźliśmy jeszcze inteligentnych istot w kosmosie, ale to nastąpi prędzej czy później. Najpierw należy ich monitorować, by zobaczyć, na jakim poziomie stoi ich cywilizacja. Drugi krok to być może zainicjowanie dialogu, co byłoby groźne, gdyby byli wojowniczy. Moglibyśmy analizować ich uzbrojenie. Dlaczego zakładamy, że byliby wojowniczy? Może podeszliby do nas jak ET, nie jak drapieżniki? Myślę, że cywilizacje, które stoją w rozwoju miliony lat przed nami, miały czas, by zatrzeć różnice światopoglądowe i religijne i dlatego byłyby pokojowo nastawione. W większości przypadków można znaleźć surowce na niezamieszkałych planetach. Po co zawracać sobie głowę zamieszkałymi planetami, kiedy mamy inne puste, pełne surowców? Myślę jednak, że niektóre z cywilizacji pozaziemskich mogą być wrogie.
Prezenter: Jestem fanem serialu „Star Trek”. Tam, gdy światu groziła inwazja z kosmosu, wszyscy ziemianie się zjednoczyli, tworząc coś w rodzaju rządu światowego. Wszyscy wizjonerzy mówili: potrzebujemy go, jeśli chcemy sobie poradzić ze ZMIANAMI KLIMATYCZNYMI, finansami; wszystkimi problemami. Suwerenność poszczególnych państw stanowi tamę dla rozwiązań.
Michio Kaku: Wierz lub nie, ale kiedy prezydent Ronald Reagan spotkał się z Michaiłem Gorbaczowem- jak wiemy z transkryptu spotkania – powiedział, że jeśli kiedykolwiek zostaniemy zaatakowani przez Marsjan, sowieci i kapitaliści połączą się w walce przeciwko Marsjanom. Tak Ronald Reagan sie zapatrywał i- wierzcie lub nie – jest w tym, co mówił, trochę prawdy. Jeśli będziemy musieli się zmierzyć ze wspólnym wrogiem z kosmosu, to pomogłoby zjednoczyć ziemię w sposób, o którym mówił Reagan.
Michio Kaku powiedział, że każdy człowiek, który sprzeciwia się globalnemu zjednoczeniu to terrorysta.
Michio Kaku: Kiedy my fizycy poszukujemy inteligentnych istot w kosmosie, nie spodziewamy się znaleźć małych, zielonych ludzików. Szukamy cywilizacji typu pierwszego, drugiego i trzeciego. Typ pierwszy cywilizacji: mają kontrolę nad pogodą, kontrolują trzęsienia ziemi, wulkany, mają miasta na oceanach. Mają kontrolę nad swoja planetą. To typ pierwszy.
Drugi typ cywilizacji: wyczerpali zasoby naturalne: pobierają energię bezpośrednio z najbliższej gwiazdy. Używają rozbłysku słonecznego by dostarczyć energii ich wielkim maszynom. Kiedy zużyją energię gwiazdy, szukają energii w galaktyce. W galaktyce znajdują się miliardy gwiazd. Buck Rogers na przykład nazywa cywilizację pierwszego typu cywilizacją planetarną. Star Trek i Federacja Planet pasowałaby w klasyfikacji do typu drugiego a królestwo z gwiezdnych wojen do trzeciego. A nasze miejsce w klasyfikacji? Jesteśmy typem 0. Nawet nie mieścimy się na skali. Nie pobieramy energii z gwiazd, ale z martwych roślin, węgla. Możemy oszacować, kiedy osiągniemy status cywilizacji pierwszego typu: za około 100 lat. Ale za każdym razem, gdy czytam gazetę, widzę oznaki przechodzenia z poziomu cywilizacji 0 do cywilizacji typu 1.
Mam przywilej żyć w najważniejszym dla ludzkości czasie. W okresie przejściowym między cywilizacją typu 0 a cywilizacją typu 1. Wielkie korporacje to początek cywilizacji typu 1. Jakiego języka używa cywilizacja typu 1.? Wszędzie, gdzie jeżdżę, na całym świecie, słyszę elity, które porozumiewają się po angielsku. To ich drugi język. Po przyszłej zmianie każdy człowiek będzie mówił w ojczystym języku, ale będzie jeszcze jeden język urzędowy, prawdopodobnie angielski. Będzie także kultura typu 1. i system polityczny typu 1. Możesz pojechać dokąd zechcesz i pokazać ludziom zdjęcia dwóch osób, natychmiast rozpoznawalnych przez każdego: Madonny i Arnolda Schwarzeneggera. Innymi słowy: mowa o produkcjach hollywoodzkich, o rock’n’rollu, rapie, blue jeansach. Taka będzie globalna kultura, kultura ziemi. Co to jest internet? Internet to początek systemu typu 1. Właśnie tak. To przejście jest najprawdopodobniej największą zmianą wszechczasów.
Część ludzi jej nie chce. Boją się jej. Ta zmiana ma stworzyć nowe, globalne tolerancyjne społeczeństwo. To TERRORYŚCI. Boją się tego głęboko. Wiedzą, że obserwują narodziny nowej, globalnej cywilizacji i jako terroryści nie chcą mieć z tym nic wspólnego.
Z tekstu wynika, że Werner von Braun nie tyle przewidział inwazję kosmitów (był na to zbyt inteligentny), ale właśnie dzięki swojej inteligencji przewidział kolejne fazy propagandy rządu amerykańskiego dążącego do totalitarnej władzy.
Yuval Noah Harari podobno lewa ręka Klausa Schwaba, prawą włada, od momentu podpisania cyrografu, profesor Diabelski. Otóż tenże Harari i jego promowane fantazje stały się przedmiotem analizy innego profesora, Adama Wielomskiego. Wielomskiego pamiętam z niezbyt trafnej analizy krytycznej poglądów Krzysztofa Karonia. Tutaj jednak sprawa jest łatwa. Harari jest bowiem etycznie zwiędłym epigonem, który jeśli wierzyć Wielomskiemu prezentuje poglądy zmodyfikowanego rasizmu co jak na satanistę praktykującego sodomię nie jest niczym zaskakującym. Sposobem ułatwiającym awans do rasy wyższej nie będzie język czy naród, lecz inżynieria genetyczna, której chwalcą jest Harari.
Ma powstać rasa wyższa i ma powstać rasa niższa (…) Tymi wyższymi będą ci, których będzie w przyszłości na to stać, czyli tych, którzy posiadają gigantyczne pieniądze, aby w tę inżynierię genetyczną wejść, ulepszyć swoje dzieci (…) – powiada Wielomski, referując poglądy żydowskiego wizjonera.
Dlaczego osoby mające umownie „40 miliardów dolarów plus” tak bardzo fascynują się Hararim?
Są dwie możliwości… albo facet tak fajnie pisze… szczerze – po przeczytaniu 3 tomów jego książek nie potwierdzam, aby był to wybitny talent pióra. Według mojej wiedzy pisze w ramach technik tzw. NLP [nie znam skrótu, więc szukam: Neurolingwistyczne programowanie md] … zawierających odwołanie do filmów SF.
Druga możliwość jest taka, że Harari wyraża pewne idee środowiska „40 miliardów dolarów plus”. Przedstawia idee, których ci ludzie nie chcieliby przedstawić pod swoimi nazwiskami.
Przyszłością rodzaju ludzkiego jest wyodrębnienie gatunku wyższego „Homo Deus” i depopulacja pozostałych do akceptowanej liczby w celu ochrony zasobów ziemi. Sam Harari nie używa w książkach wyrażenia depopulacja. Czy w przyszłości nadludzie („Homo Deus”) będą kochali zwykłych ludzi, w taki sposób jak dziś kocha się psy i koty? Wielomski jest sceptyczny. Opierając się na Hararim nie wyklucza opcji, że nadludzie nie czując związków z dawnymi ludźmi wymordują ich tak jak kiedyś podobno człowiek kopalny wymordował wszystkich Neandertalczyków.
My jesteśmy w oczach Harariego jednym z ostatnich pokoleń ludzkich. Czas istnienia naszego gatunku, według niego, dobiega końca.
– Jako politolog dostrzegam fakt, że to, iż ktoś pisze banialuki wcale nie oznacza, że nie jest popularny, czytany i cytowany, a tym samym nie oddziałuje na rzeczywistość społeczną i polityczną – mówi DoRzeczy.pl o trylogii Yuvala Noaha Harariego prof. Adam Wielomski.
============================
Pańska nowa książka poświęcona trylogii Yuvala Noaha Harariego jest prawdopodobnie pierwszą na świecie pracą kompleksowo analizującą myśl izraelskiego historyka, a zarazem bliskiego współpracownika Klausa Schwaba z Davos. Czy jest sens poddawać naukowej analizie to, co Pan sam nazywa „opowieścią Harariego”, odpowiadającą bardziej dyletanctwu naukowemu niż rzeczywistej nauce?
Wielu naukowców, którzy powinni dać odpór ideologii tworzonej przez Harariego uważa, że jest to dyletant i nie podejmuje z nim polemiki. W moim przekonaniu pierwszymi polemistami powinni być dominikanie lub jezuici, czyli członkowie zakonów powołanych do walki z błędami dotyczącymi wiary, sensu i istoty świata. Oni powinni pisać dzieła o tytule „Adversus Harrari”, „Summa contra Harrari”, etc. I gdzie są te książki? W drugim rzucie polemistów powinni znaleźć się filozofowie zajmujący się naturą ludzką, której istnienie izraelski ideolog neguje. Jednak Harari jest konsekwentnie ignorowany, ponieważ uchodzi za zideologizowanego ignoranta, którego prace są na bakier zarówno z naukami o człowieku jak i z klasyczną metodologią badawczą, lecz podobają się masom. Dlatego określany bywa mianem „popnaukowca”.
Poniekąd rozumiem to stanowisko, jednak jako politolog dostrzegam fakt, że to, iż ktoś pisze banialuki wcale nie oznacza, że nie jest popularny, czytany i cytowany, a tym samym nie oddziałuje na rzeczywistość społeczną i polityczną. Filozofowie i teologowie, którzy nie wchodzą dziś w polemikę z Hararim, sto lat temu z tych samym powodów odmawiali wejścia w polemikę z „Mein Kampfem” Adolfa Hitlera i „Mitem XX wieku” Alfreda Rosenberga, argumentując, że ich poglądy rasowe są nienaukowe i dyletanckie. A mimo to „Mein Kampf” i „Mit XX wieku” odpowiadają intelektualnie za śmierć kilkudziesięciu milionów ludzi. Dlatego pogląd błędny od przysłowiowego A do Z, lecz społecznie nośny, musi stać się obiektem polemiki, ponieważ brak reakcji zachęca błąd do panoszenia się. Kościół katolicki zawsze uczył, że nie istnieje „wolność dla błędu”. Skoro nie możemy dziś książek izraelskiego badacza wprowadzić na Index, ocenzurować i spalić ich na stosie, to trzeba dokonać ich rozbioru intelektualnego i przyprzeć do muru ich autora krzyżowym ogniem pytań z logiki, filozofii, historii i nauk doświadczalnych.
W samym tylko języku angielskim sprzedano ok. 25 milionów jego książek! Ktoś to kupuje i czyta. W sumie Harari pisze do, jak to się w Polsce mówi, „młodych i wykształconych z wielkich miast”, a także do pracowników wielkich korporacji.
W swoich książkach gruntuje w nich fundamentalne przekonania, że 1/ Boga nie ma; 2/ wszelka tradycja i tożsamość są ułudą; 3/ państwa narodowe są ułudą; 4/ agenda LGBT jest zgodna z nauką; 5/ wielkie korporacje powinny objąć władzę polityczną nad światem i praktycznie zmonopolizować własność; 6/ właściciele korporacji jako jedyni mają prawo do życia z tej racji, że są nieprawdopodobnie bogaci; 7/ pozostali ludzie powinni zostać sprowadzeni do rangi proletariatu czy helotów, zostać zinfantylizowani i sprowadzeni do roli graczy w e-przestrzeni; 8/ gdy wielkie korporacje będą rządzić tym wielomiliardowym proletariatem, to wszyscy będziemy szczęśliwi, a system ten będzie „naukowy”. Czytelnicy Harariego wiele z tych poglądów już wyznają bez jego książek, lecz on je utrwala, wtłacza im je do głów i naucza, że świat w którym rządzić będzie garstka najbogatszych ludzi, w dodatku genetycznie zmodyfikowanych, nad miliardami pariasów będzie fajny i sympatyczny, gdyż rzekomo nikt tak nie zadba o nasze szczęście jak Bill Gates i Mark Zuckerberg. Jeśli spojrzymy na miliony młodych ludzi przykutych od rana do wieczora do swoich smartfonów, to oni właściwie już tę paranoidalną koncepcję w praktyce wyznają! W tej sytuacji politolog i badacz myśli politycznej – którym jestem – nie może powiedzieć, że to pogląd błędny i szkoda mi czasu, aby się tymi głupstwami zajmować! Te błędy szerzą się każdego dnia dookoła, a Harari jest ich prorokiem!
W Pańskim opisie projektowanej przez Harariego Rasy Panów możemy przeczytać: „Jeśli ktoś z Czytelników już poczuł się przyszłym bogiem pod wpływem tych futurystycznych opisów, to przypominamy, że bogo–człowieczeństwo nie będzie dla każdego. (…) Przyszli nadludzie oddzielą się od ludzi, ukonstytuują najpierw otwartą na nowych członków oddzielną elitę najbogatszych i udoskonalonych, potem wydzielą się w odizolowany prawnie stan społeczny (z warunkową możliwością awansu dla nowobogackich), na końcu w zamkniętą kastę (gdzie awans przestanie być możliwy), a ostatecznie przeobrażą się w oddzielny gatunek, który nie będzie chciał, a może nie będzie już mógł krzyżować się z ludźmi i płodzić z nimi potomstwa”. Czy z tego typu wizjami Harari to tylko cynik w służbie napędzania interesów i wpływów gigantów z Doliny Krzemowej, czy może „prorok nowego świata”, jak czasem zwą Harariego, rzeczywiście uchyla nam tajemnice globalistów dotyczące ludzkości?
Doszliśmy do istoty koncepcji Harariego. Podobnie jak naziści, także i ten izraelski ideolog uważa, że nie istnieje natura ludzka, ponieważ człowiek jest skutkiem ewolucji opisanej przez Darwina. Dlatego też możemy wziąć w ręce nasz genom i pokierować tą ewolucją, aby ją przyśpieszyć. Naziści chcieli tego dokonać za pomocą eugeniki i fizycznej likwidacji ras i narodów uznanych za ewolucyjnie niższe i gorsze. Harari chce do tego wykorzystać obecne i przyszłe zdobycze nauki, szczególnie inżynierii genetycznej, biochipów, dorabiania sztucznych organów i inwazyjnych metod udoskonalania naszego mózgu. Inaczej niż naziści także widzi przyszły Herrenvolk, czyli rasę panów. Nie będą nią Niemcy, lecz zupełnie międzynarodowa grupa najbogatszych ludzi, których będzie stać na nieprawdopodobnie drogie operacje na genomie i sztuczne wspomaganie pracy mózgu. W ten sposób miliarderzy – właściciele wielkich korporacji i finansiści – przekształcą się w nadludzi. Będą żyli po kilkaset lat, dopóki tylko będzie funkcjonował ich mózg, wymieniając pozostałe organy i części ciała na nowe. Pozostali ludzie żyć będą tak jak dotąd, czyli wedle możliwości klasycznej medycyny. Jednak żyjący kilkakrotnie dłużej Herrenvolk, już w punkcie startowym złożony z miliarderów, dzięki sztucznie podwyższonej inteligencji i możności zbierania doświadczeń nie przez kilkadziesiąt lecz przez kilkaset lat, stopniowo obejmie całą władzę polityczną i przejmie prawie całą własność na ziemi, organizując życie „podludzi”, czyli ludzi takich jak my, sprowadzonych do roli prekariatu, proletariatu czy też helotów (określenie dla naszych dzieci każdy może sobie wybrać sam). Docelowo mają powstać dwa gatunki, które nie będą mogły się krzyżować, czyli coś w rodzaju niemieckich Herrenvolk i Untermenchen. Oto esencja ewolucjonizmu Harariego, który przyszłego nadczłowieka w sposób charakterystyczny określa mianem „Homo deus”, czyli pojęciem Bóg-człowiek, które teologia chrześcijańska rezerwuje tylko i wyłącznie dla Syna Bożego!
Na ile Harari trafia w próżność miliarderów z Doliny Krzemowej i z Davos, a na ile opisuje autentyczne marzenia tych ludzi, którym wydaje się, że niedługo będzieć do ręki swój genom i samodzielnie ulepszyć go. Innymi słowy, na świecie nie może być dwóch wszechmocnych bogów równocześnie: Boga na Niebie i boga-człowieka na ziemi w postaci miliarderów z Doliny Krzemowej. Istnienie Stwórcy zakłada, że jest byt stwarzający i byt stwarzany, gdy Izraelczykowi chodzi o akt samo-stworzenia nowego człowieka. To dziecko pychy w najczystszej postaci opisywanej przez teologię.
Drugi aspekt wrogości do Boga ma u Harariego charakter bardziej osobisty. Ten futurysta jest czynnym homoseksualistą, a wszystkie tzw. religie objawione – judaizm, chrześcijaństwo i islam – jednakowo piętnują praktyki homoseksualne jako sprzeczne z objawionym prawem Bożym, jako zaprzeczające naturze. Mając wybór między własną osobistą skłonnością, a zapisami starotestamentowymi, Harari stwierdza, że wszystko wolno. Jako zwolennik agendy LGBT autor ten dowodzi, że homoseksualizm nie jest sprzeczny z naturą, ponieważ zgodne z nią jest wszystko, co tylko może się wydarzyć. To prowadzi do odrzucenia samej idei natury, gdyż w naturze zdarzają się nie tylko akty homoseksualne, lecz także kazirodztwo, kradzieże, zabójstwa, akty ludobójcze, etc. Skoro wszystko może się w naturze zdarzyć, to idei natury nie ma. Boga zaś pojmujemy jako prawodawcę świata, czyli autora natury. W świecie bez natury dla Boga-prawodawcy nie ma miejsca.
A stwierdza, że wszystko wolno. Jako zwolennik agendy LGBT autor ten dowodzi, że homoseksualizm nie jest sprzeczny z naturą, ponieważ zgodne z nią jest wszystko, co tylko może się wydarzyć. To prowadzi do odrzucenia samej idei natury, gdyż w naturze zdarzają się nie tylko akty homoseksualne, lecz także kazirodztwo, kradzieże, zabójstwa, akty ludobójcze, etc. Skoro wszystko może się w naturze zdarzyć, to idei natury nie ma. Boga zaś pojmujemy jako prawodawcę świata, czyli autora natury. W świecie bez natury dla Boga-prawodawcy nie ma miejsca.
Adam Wielomski, Yuval Noah Harari. Grabarz człowieczeństwa, Fundacja Instytut Badawczy Pro Vita Bona, Warszawa 2022, s. 433.
Wielu z nas jeszcze rok temu nie wiedziało o istnieniu Yuvala Noaha Harariego. Dzisiaj taka niewiedza jest znacznie trudniejsza. Dbają o to postępowe media, które przedstawiają Harariego jako proroka nowej epoki, która nieuchronnie nadejdzie w najbliższym czasie. Poglądy Harariego dotyczą sfery bezpośrednio wiążącej się z działalnością Fundacji Pro – Prawo do życia, dlatego przedstawię je pokrótce i powiem o konsekwencjach, które z nich wynikają.
Harari jest ateistą, a jego stosunek do religii dobrze oddaje cytat: Gdy tysiąc ludzi przez miesiąc wierzy w jakąś zmyśloną opowieść, jest to fake news. Gdy miliard ludzi wierzy w nią przez tysiąc lat, jest to religia. (21 lekcji na XXI wiek Źródło: s. 301.)
Yuval Harari nie praktykuje więc żadnej religii, praktykuje za to homoseksualizm, weganizm i uprawia jogę. Przekonania religijne jakieś ma, bo jest przekonany, że człowiek nie ma wolnej woli, a „…życie ludzkie jest pozbawione jakiegokolwiek znaczenia. Ludzie są wytworem ślepych procesów ewolucyjnych, które funkcjonują bez celu i zamysłu”.
Proroków, głoszących bezsens i rozpacz było w minionych wiekach wielu, można by więc uznać, że nie ma sensu słuchać kolejnego pyszałka, któremu wydaje się, że jest bogiem. Niestety, nadęci pychą durnie wielokrotnie pokazali, że potrafią zmieniać świat na gorsze, a doświadczenia XX wieku są pod tym względem przerażające.
Harari pogardza większością ludzi, podobnie jak Lenin czy Hitler, ale niektórym potrafi schlebiać: Przez całe tysiąclecia kapłani, rabini i mufti tłumaczyli, że ludzie nie są w stanie własnymi siłami opanować głodu, zarazy i wojny. Potem pojawili się bankierzy, inwestorzy oraz przemysłowcy – i w ciągu dwustu lat udało im się właśnie to zrobić. (Homo deus).
Ogólnie życie ludzkie, zdaniem Harariego, jest bez sensu, ale bankierzy, inwestorzy oraz przemysłowcy rozwiązali problemy, które nękały ludzkość, więc możemy im zaufać. Trudno się dziwić, że człowiek, który głosi takie poglądy, zdobył zaufanie bankierów, inwestorów (kiedyś nazywało się ich spekulantami) i przemysłowców. Dzięki nim Yuval Harari jest w każdym miejscu, gdzie dociera Internet.
Również Mateusz Morawiecki, z zawodu bankier, wyraził swoje zaufanie do Harariego, jadąc do Poznania, aby z Hararim się sfotografować i wrzucić zdjęcie do mediów społecznościowych.
A co ze zwykłymi ludźmi? Dla nas Harari nie ma dobrych wiadomości. Ludzie odegrali już swoją rolę w ewolucji wszechświata, a teraz naszą rolę w rozwoju przejmą algorytmy i „sztuczna inteligencja”. My, którzy nie załapiemy się do kasty „bogów”, którym technologia zapewni nieśmiertelność, będziemy skazani na bezsensowną wegetację, bo nie będziemy już potrzebni. Aby pomóc nam znieść mękę istnienia Harari zaordynuje nam kombinację gier komputerowych oraz narkotyków.
Proponowane rozwiązanie problemu bezużytecznych mas wydaje się „mądrością etapu”, póki jeszcze mocodawcy Harariego nie zdobyli pełni władzy. Kiedy to nastąpi, będzie można ostatecznie pozbyć się ludzi, czyli pasożytów niszczących środowisko. Największym zagrożeniem dla globalnego prawa i porządku są właśnie ci, którzy wierzą w Boga i Jego wszech ogarniające plany”. Ci pójdą na pierwszy ogień.
Na „ostateczne rozwiązanie” przyjdzie czas. Na razie przyjaciele Harariego jako pasożyty traktują dzieci w łonach matek i starców. Dla nich ofertą jest aborcja i eutanazja. Nami globaliści zajmą się później.
KOMENTARZ BIBUŁY: „Yuval Harari nie praktykuje więc żadnej religii, praktykuje za to homoseksualizm, weganizm i uprawia jogę.” W tym podsumowaniu, Autor pisząc o „żadnej religii”, pomija jedną kluczową kwestię, mianowicie tę, że Harari jest Źydem, „niepraktykującym”, jak to się mówi określając każdego niemal Żyda, który – chce czy nie chce, dopóki nie wyrzeknie się szatańskiego ducha – jest wyznawcą myśli zawartych w Talmudzie. To po pierwsze, a po drugie, nie wątpimy, że tenże „niepraktujący żadnej religii” jest głęboko zakorzeniony w Religii Holokaustu, którą de facto wyznaje jak każdy współczesny Żyd.
[mail: Na pch24.pl już tego nie podali, a na bankier.pl to i owszem…. Otóż wspólny mianownik to NWO czy Nowy Porządek Świata, to słowo powtarzane do znudzenia w tym artykule…ponadto sporo innych “ciekawostek”.
Przeczytałem. Przypomniały mi się referaty na masówkach z obrad VI Plenum Naszej Partii. Też nudne, puste – ale ten [—] uważa, że ma większe szanse realizacji swej – i Swoich – utopii. Mirosław Dakowski]
===================
(fot. Kancelaria Premiera RP)
Potrzebujemy nowego sprawnego porządku światowego, by nie popaść w erę wojen, biedy i chorób; pokazują to Ukraińcy walczący o swój kraj i jego europejską integrację – powiedział izraelski historyk, autor książek Yuval Noah Harari, który wziął w odbywającym się w środę w Poznaniu kongresie Impact22.
Harari wyraził przekonane, że postępy pandemii COVID-19 mimo dokonań naukowców to skutek erozji globalnego porządku, która ośmieliła też prezydenta Władimira Putina do napaści na Ukrainę.
“Ostatnie lata były niefortunne dla ludzkości” – powiedział Harari, wskazując na dewastację środowiska i katastrofę klimatyczną, pandemię koronawirusa oraz wojnę Rosji przeciw Ukrainie. “Od zakończenia zimnej wojny świat nie był wolny od problemów, ale rozwijał się znacznie lepiej, cieszył się pokojem większym niż kiedykolwiek w historii” – ocenił.
Podkreślił, że pomyślny rozwój ostatnich dekad “nie wynikał z jakiejś zmiany praw natury, lecz stąd, że ludzkość podejmowała mądre decyzje i zbudowała działający porządek światowy, zwykle opisywany jako liberalny – łączący wiarę w uniwersalne wartości, funkcjonowanie instytucji globalnych; ideę, że wszyscy ludzie zasługują na te same podstawowe wolności.
“Ten porządek światowy nie był doskonały, niemniej udało mu się poprawić warunki życia ludzi na całym świecie; nie tylko w dawnych imperialnych centrach jak wielka Brytania czy Stany Zjednoczone, ale także Brazylii, Polsce Czy Chinach” – zaznaczył.
Lata pokoju – mówił Harari – znalazły odzwierciedlenie w budżetach zachodnich państw, które na siły zbrojne przeznaczały w ostatnich latach średnio po kilka procent budżetów przy znacznie większych nakładach na edukację i ochronę zdrowia, w przeciwieństwie do Rosji wydającej na zbrojenia według szacunków jedną piątą, czyli 20 proc. swojego budżetu.
“Wielu ludzi uważa to za coś absolutnie oczywistego, zagwarantowanego, nie szanuje tego. To wydarzyło się w Rosji, ale także kraje takie jak USA czy Wielka Brytania zdają się zaprzeczać tym ideom” – powiedział, wskazując na brexit i wybór Donalda Trumpa na prezydenta.
“Porządek światowy coraz bardziej przypomina dom, w którym wszyscy mieszkają, ale nikt go nie remontuje. Globalne instytucje i uniwersalne wartości są podważane, ale nie ma żadnej propozycji, czym je zastąpić” – powiedział.
Harari, generalnie zgadzając się z koncepcją państw narodowych, postawił pytanie, “jak narody mają współdziałać jeśli nie będzie wspólnych instytucji ani wartości”. “Narodowe fortece – które z definicji nie są przyjazne – zwykle nie potrafią ich wypracować” – zauważył.
Według niego “pandemia była w dużej mierze skutkiem podważenia porządku światowego”. “Wirusy ewoluują, stale pojawiają się nowe. Nie jesteśmy w stanie temu zapobiec, ale światowe korporacje zdołałyby powstrzymać rozprzestrzenienie się epidemii. Jednak gdy pojawił się COVID-19, ludzkości zabrakło mądrości politycznej. Historia tej pandemii to historia tryumfu nauki i porażki politycznej” – ocenił.
Zwrócił uwagę, że naukowcy wypracowali sposoby spowolnienia postępów wirusa i wynaleźli szczepionkę. “Jednak politycy zawiedli, nie byli w stanie skutecznie wykorzystać tych narzędzi. Zabrakło pomysłu, jak powstrzymać falę zalewająca świat. Były narzędzia, nie było woli. Stany Zjednoczone – tradycyjnie światowy lider – nie zrobiły praktycznie nic. Prezydent Trump nawet nie próbował skoordynować globalnej odpowiedzi na rosnące zagrożenie, długo zaprzeczał ustaleniom naukowym, podważał działania prozdrowotne” – mówił Harari. “Minęły ponad dwa lata, nadal nie mamy skoordynowanego światowego planu dotyczący także radzenia sobie z ekonomicznymi skutkami pandemii” – zauważył.
“Putin dostrzegł, że porządek światowy się rozpadł; że nikt go nie powstrzyma, jeśli spróbuje naruszyć największe tabu światowego porządku – dokonać inwazji i wymazania kraju z mapy. Gdyby Putinowi mu się udało, skutkiem byłby początek końca światowego porządku, okresu względnego dobrobytu i pokoju” – przestrzegł. Dodał, że autokraci na całym świecie przyglądają się wojnie Rosji przeciw Ukrainie i “jeżeli Putin odniesie sukces, podboje wrócą”.
Przestrzegł też przed radykalnym zwiększaniem wydatków na zbrojenia przez kraje liberalne. “To wydarzyło się w Niemczech, które z dnia na dzień ogromnie zwiększyły swój budżet obronny, zamiast wydać pieniądze na nauczycieli czy pielęgniarki. Jeśli pójdziemy w tym kierunku, cały świat będzie wyglądał jak Rosja. A to będzie oznaczało nową erę wojny, biedy i chorób. Ale wciąż jest szansa na odwrócenie tego trendu” – przekonywał.
Według niego Putin “totalnie pomylił się” w ocenie Ukraińców, wierząc, że “chcą zostać wchłonięci przez Rosję”. “Ukraińcy dali ludzkości szansę, aby zatrzymać Putina, ale także aby przedłużyć czas dobrobytu i zdrowia” – dodał.
Podkreślił, że historią nie rządzi determinizm, a przekonanie, że wojna jest nieunikniona lub że pokój będzie wieczny, to błąd. “Wojnę tworzą ludzie, nie natura” – dodał, zaznaczając, że utrzymanie pokoju nie jest kwestią jednorazowej decyzji, “wymaga długotrwałego wysiłku, ochrony uniwersalnych wartości i instytucji współpracy”. “Od 1991 r. Ukraińcy wciąż pracują nad budową instytucji współpracy, udało im się zbudować demokrację, była to kwestia decyzji, stale decydowali bronić demokracji przed dyktaturą” – powiedział. Zwrócił uwagę na znaczenie instytucji promujących współprace europejską.
“Wielka Brytania przeszła brexit, wielu europejskich przywódców atakowało Unię, tymczasem Ukraińcy chcieli wstąpić do UE. Europejczycy muszą się teraz odwdzięczyć Ukraińcom, pomóc im wygrać wojnę i – równie ważne – wygrać pokój” – mówił. “Europa powinna się zobowiązać do udzielenia pomocy Ukrainie. Chodzi nie tylko o powstrzymanie Putina, lecz o odbudowę zamożnej demokracji. Europa jest to winna Ukrainie i jest to najlepszy sposób, w jaki Europa może się bronić przed Rosją” – przekonywał. Dodał, może zainspirować Rosjan, którzy “być może zapragną demokracji w swoim kraju”.
“Musimy myśleć w kategoriach szerszych niż europejskie. Musimy wypracować funkcjonujący porządek światowy, aby zapobiec wojnom i pandemiom, przeciwdziałać zagrożeniom ekologicznym. Żaden kraj w pojedynkę nie jest w stanie powstrzymać katastrofy klimatycznej, zapewnić odpowiedniego rozwoju sztucznej inteligencji. Musimy zbudować nowy, inkluzywny porządek. To być może będzie najlepszy skutek tej strasznej wojny” – wzywał.
Za ważne uznał, aby rolę odegrały w tym także – jeśli zechcą – potęgi inne niż zachodnie, np. Brazylia, Chiny i Indie, a także Rosja.
Zaapelował o zakończenie “wojny kulturowej, która rozdarła Zachód na konserwatystów i liberałów”. “Wojna na Ukrainie może nas także nauczyć, że potrafimy się zjednoczyć wokół kluczowych wartości”. Argumentował, że nie ma sprzeczności między dbałością o interesy swojego kraju i narodu a liberalizmem, tolerancją i globalizmem.
“Ukraińcy walczą o wolność swojego kraju i narodu, a jednocześnie chcą wolnego i tolerancyjnego społeczeństwa” – powiedział. “Uosobieniem tej idei” nazwał prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, “na którego głosowało 70 procent Ukraińców, chociaż jest Żydem i mówi po rosyjsku”. “Jeśli chcesz chronić swoich współplemieńców przed wojną czy pandemią, najlepszym sposobem jest międzynarodowa współpraca. Globalizm nie oznacza rezygnacji z państw narodowych, zaniechania narodowych tradycji; polega na wypracowaniu globalnych wartości i reguł, które nie będą podważały unikalności każdego narodu, ale będą porządkowały relacje między narodami” – mówił Harari.
“Ukraińcy są wielkimi patriotami, a jednocześnie jednym z ich głównych celów jest wstąpienie do UE. Jest dla nich oczywiste, że współpraca z cudzoziemcami to jeden z najlepszych sposobów zadbania o swój naród” – mówił. Zaznaczył, że można skorzystać z tych wniosków. “Nie jesteśmy skazani na wojnę, biedę i choroby; mamy wybór. Mam nadzieję, że wybierzemy właściwie” – powiedział.(PAP)
============================
to jednak monolog tego Harariego, a nie ich rozmowa…
Spotkanie premiera Morawieckiego z Hararim przypomina kontakt Ziemianina z Marsjaninem. Jak demokrata, światopoglądowy konserwatysta i katolik znalazł wspólny język z otwartym homoseksualistą, przeciwnikiem religii objawionych i wolnej woli?
A jednak, obaj panowie na zdjęciu uśmiechają się, zapewne wymieniając serdeczności. Czy w tym przypadku mamy do czynienia z czymś więcej niż zwyczajną polityczną kurtuazją?
Tegoroczny Impact’22, czyli „największe wydarzenie gospodarczo-technologiczne” w tej części Europy obfitował w nie lada niespodzianki. Gdy niegdysiejszy prezes WBK krzyknął do przedstawicieli sektora bankowego „koledzy opamiętajcie się!”, a w krytyce koncernów i korporacji prześcignął samego Zandberga, nic nie miało nas już prawa zaskoczyć. A jednak! Nie dalej jak kilka godzin później Kancelaria Premiera opublikowała zdjęcie uśmiechniętego Morawieckiego pogrążonego w rozmowie z izraelskim futurystą Yuvalem Noahem Hararim.
O czym rozmawiali, tylko Bóg i oni sami raczą wiedzieć. Wszak ich rozumienie rzeczywistości różni się niemal w każdym calu.[to szyderstwo ze strony autora tekstu, czy co?? MD] Ojciec czwórki dzieci, mąż jednej żony, konserwatysta światopoglądowy i gospodarczy liberał, składający ręce do modlitwy w pierwszych ławkach w kościele zapewne musi mieć problem, gdy za przewidywanie przyszłości bierze się otwarty homoseksualista uważający Biblię za „fake news”.
Na dodatek przekonujący, że homo sapiens zastąpi homo deus, wyzwolony od takich „przypadłości” jak śmierć, choroby, głód czy…tradycyjne religie. – Nie trzeba czekać na powtórne przyjście Chrystusa, skoro nieśmiertelność możemy osiągnąć za pomocą grupy nerdów i laboratoriów – przekonuje jeden z „najpopularniejszych intelektualistów ostatnich lat”.
Być może nie w aż takim stopniu, ale Morawiecki również zachwyconymi jest możliwościami jakie stwarza błyskawiczny rozwój wysokich technologii. Przecież nie trzeba zgadzać się z Izraelczykiem we wszystkim, by zaczerpnąć nieco inspiracji. Przykładowo opisywane przez Harari’ego „hakowanie ludzi”, czyli kształtowanie zachowań i wyborów całych grup społecznych to spełnienie marzeń każdego rządzącego. I nie potrzeba do tego żadnych czipów czy 5G; wystarczy systematycznie wyciągana wiedza na nasz temat, a coraz doskonalsza sztuczna inteligencja i uczące się z każdym dniem algorytmy poprowadzą nas, gdzie tylko zechcą władcy marionetek schowani za cyfrowym lustrem weneckim.
Z tą różnicą, że w myśli Morawieckiego, jednym z takich „władców” będzie cyfrowe państwo z narodowym sektorem bankowym, stanowiące konkurencję dla potentatów z Doliny Krzemowej i światowej finansjery.
Morawiecki i Harari to także zagorzali zwolennicy idei zrównoważonego rozwoju. Ówczesny prezes Banku Zachodniego WBK, mówiąc słynne słowa o „misce ryżu” przekonywał, że zadłużony po uszy świat czeka katastrofa, o ile nie „zrozumiemy, że możemy obniżyć nasze oczekiwania”, czyli zostaniemy przekonani do rezygnacji z własnego domu, nowego samochodu, czy wakacji na Rodos czy w Szarm-al-szejk. A do tego wystarczy „dziesięć do dwudziestu lat, lub wojna”, która „zmienia nastawienie w pięć minut”.
No cóż…szybko poszło.
Harari ma nawet pomysł co zrobić z wszystkimi „bezużytecznymi ludźmi” (org. useless people), których osiągnięcia czwartej rewolucji przemysłowej wyplują na margines egzystencji. Gry komputerowe, antydepresanty i kartki żywnościowe – oto jego plan dla być może większości z nas w przyszłości.
W końcu u obu Panów nie brakuje poparcia dla rozwiązań globalistycznych. Stwierdzając, że „dobry nacjonalista powinien być globalistą”, a „globalizm nie oznacza zaniechania tradycji, ale ustalenie zasad współpracy”, Harari spadł Morawieckiemu z nieba. Oto bowiem naczelny stroiciel fortepianów w iście dialektycznym stylu położył znak równości pomiędzy tradycyjną, katolicką Polską a ONZ-towskimi planami zapewnienia „praw seksualnych i reprodukcyjnych” (czyt. aborcja na życzenie dla każdego) i „równości płci (czyt. legalizacja homozwiązków).
A może zaproszenie Harari’ego do Poznania było możliwe, ponieważ przywiązani do tradycji i katolickiego rozumienia świata Polacy stanowią już folklorystyczną mniejszość? Być może dużo więcej w nas techno-ateistów, wyznających nową, globalistyczną formę etyki, dziękujących podobnym sprzedawcom marzeń owacją na stojąco.
W tym kontekście zdjęcie Morawieckiego z Hararim nabiera symbolicznego znaczenia. Uderzanie w patriotyczne tony i zajmowanie pierwszych miejsc w kościołach to zaledwie teatrzyk dla naiwnych. Dopiero w kuluarach wychodzi, że plan budowy „nowego wspaniałego świata” idzie bez zarzutu.