Krzysztof Baliński
„Nowa batalia Claims Conference o pamięć o Holokauście” – takim tytułem ekscytowała 13 marca „Times of Israel”, cytując Gideona Taylora, szefa Claims Conference, która w 1951 r. wynegocjowała od Niemiec 90 miliardów dolarów odszkodowań dla ocalałych z Holokaustu. Taylor, który stoi również na czele Światowej Organizacji Restytucji Mienia Żydowskiego, ujawnił, że tylko w ubiegłym roku rozdysponował 1,5 miliarda dolarów, że ma problem w zabezpieczeniu płatności ze strony kilku państw, że stara się pozyskać dodatkowe pakiety odszkodowawcze od kilku krajów i przedsiębiorstw, „które współpracowały przy deportacji Żydów” i że „problem dotyczy głównie byłych krajów komunistycznych w Europie Wschodniej, takich jak Polska”.
Przypomnijmy: roku temu Stuart Eizenstat na spotkaniu (nazwanym „restytucyjnym”) z przedstawicielami państw „dokonujących restytucji mienia żydowskiego”, oświadczył: Starania na rzecz restytucji mienia potomków tych, którzy przeżyli Holokaust i których mienie zostało skradzione, po masakrach Hamasu z 7 października, nabrały wiatru w żagle. Restytucja, kilkadziesiąt lat po tym, kiedy rabunek mienia miał miejsce, będzie rozliczana, nieważne ile to zajmie czasu. Nie będzie przedawnienia w rozliczaniu sprawców tych niegodziwych czynów, nawet za 100 latach. A Stuart Eizenstat (tak, jak Gideon Taylor) to nie byle kto. Pełnił wysokie funkcje w poprzednich administracjach USA, jest właścicielem prominentnej kancelarii prawnej i autorem słów: „Jest rzeczą wysoce niemoralną, że rząd USA nie poparł żydowskich roszczeń wtedy, kiedy Polska przystępowała do NATO i do UE”. Jest też prezesem Freedom House, która w swym raporcie pisała: „rząd Polski osłabia głosy przeciwstawiające się narracji historycznej, która pomija udział Polaków w zbrodniach okresu II wojny światowej”.
„Dostosowanie edukacji o Holokauście do potrzeb pokolenia 7 października” – to drugi punkt agendy Claims Conference. „Oprócz pomocy dla szybko kurczącej się liczby żyjących ocalałych, Claims rozdziela fundusze na edukację o Holokauście […] Stoimy w obliczu ogromnych wyzwań. Wiedza na temat Holokaustu jest coraz mniejsza, zwłaszcza wśród młodszych pokoleń” – biadolił. I przytoczył wyniki sondażu, według którego młodzież nie wie, że sześć 6 milionów Żydów zostało zamordowanych, że był Holokaust i nie potrafił wymienić nawet jednego obozu koncentracyjnego. Wg Taylora antysemityzm nie tylko narasta, ale wykorzystuje zaawansowane narzędzia, poszerzając swój złowrogi zasięg. „Internet przerodził się w megafon do głoszenia kłamstw i teorii spiskowej, a sztuczna inteligencja ułatwia wytwarzanie deepfake’ów, które są w stanie „udowodnić” każdą dezinformację”.
Temat ciągnął dalej: Od 7 października, to jest od ataku Hamasu na Izrael, nasiliły się na całym świecie ataki na Żydów. Przeciwnicy Izraela atakują pamięć o Holokauście, próbują snuć paralele między działaniami militarnymi Izraela a nazistowską kampanią eksterminacji narodu żydowskiego. „Przez lata skupialiśmy się na tych, którzy negowali Holokaust, twierdzili, że nigdy nie miał miejsca. Dzisiaj mamy do czynienia z nowym zjawiskiem – zniekształceniem a nawet inwersją Holokaustu – mówieniem, że to, co Izrael robi w Gazie jest podobne do tego, co robili naziści”. Dla przeciwdziałania temu, Claims Conference „zainwestowała” w nowe projekty edukacyjne, filmy o holokaustowej tematyce, współpracę z influencerami w internecie i w sztuczną inteligencję. Gideon wygadał się, że finansowanie ma pochodzić z Niemiec oraz rządów i instytucji europejskich, „które ponoszą winę za Holokaust”. W tym miejscu przypomnijmy, że Deklaracja Terezińska, która stworzyła podwaliny pod Ustawę 447, także mówi o „dostarczeniu środków na edukacje o Holokauście”.
Odpowiedź na pytanie, co Gideon ma na myśli jest o tyle łatwa, gdy przypomnimy, że akcję wyłudzania odszkodowań od Polski zawsze wyprzedzają alarmujące raporty o wzroście antysemityzmu w Polsce. Dowodów na taką wielokrotnie przećwiczoną i skuteczną metodę, swoiste przygotowanie artyleryjskie (trzymając się terminologii wojennej, tj. ostrzeliwania przez Izrael palestyńskich dzieci w Gazie) jest co niemiara, także dzisiaj. „Na terenie okupowanym przez Niemcy polscy naziści zbudowali obozy, które były obozami pracy, a potem stały się obozami masowej zagłady” – takie zdanie odczytała z kartki „ministra” Barbara Nowacka. Jest nim też „Gazeta Wyborcza”, która wywiad z żydowską „socjolożką” zatytułowała: „Atak Hamasu z 7 października był pełen cytatów z polskich pogromów Żydów i Zagłady”. Innymi słowy „7 października” to jedna wielka antysemicka zbrodnia ze strony tych, którzy potępili Izrael za mordowanie palestyńskich dzieci. I jeszcze inna napaść na Polskę: W rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz b. prezydent Izraela, podczas konferencji poświęconej „rosnącemu w Europie antysemityzmowi”, uderzając pięścią w stół, powiedział: „Zostaliśmy tu wyrżnięci również przez Polaków” (a na torach prowadzących do bramy obozu pojawiła się plansza z napisem: „To jest polski obóz koncentracyjny”).
Ferowanie oskarżeń o antysemityzm jest dziecinnie łatwe, bo to oni ustalają, co jest antysemityzmem a co nie jest. Kuriozalnych i groteskowych definicji wytworzyli co niemiara. Antysemityzmem jest nie tylko sprzeciwianie się żydowskim roszczeniom, ale hasło „Bóg, honor, ojczyzna”, mówienie o skorumpowanych sitwach u władzy, użycie lub pominięcie wyrazu „Żyd”, mówienie o bandytach z UB, pogląd, że nie w marcu ‘68, lecz w czasach Bermana była kulminacja terroru i zbrodni. Antysemitą można zostać, jeżeli twój dziadek nie był w KPP. Wg prasy żydowskiej, „w zdecydowanej większości pomoc, której udzieliła Żydom chociażby rodzina Ulmów nie była podyktowana altruizmem, ale chciwością polskich antysemitów”. A gdy na podorędziu nie ma „przestępstwa z nienawiści”, pojawia się dr Bilewicz, z tezą o istnieniu „antysemityzmu wtórnego” („Kto się wypiera, kto neguje swoją odpowiedzialność za wiekowe prześladowania Żydów i za ich prześladowania najnowsze, kto zaprzecza, że jest winny i że jest antysemitą – ten jest antysemitą wtórnym”).
„Antysemitą” jest potencjalnie każdy. Definicję antysemityzmu rozciągają tak szeroko, by można było pod nią podciągnąć wszystko a nalepkę „antysemita” przykleić każdemu, kto zagraża interesom Żydów. I jeszcze jedno – gdyby nie było wyczarowanego przez nich antysemityzmu, musieliby wziąć się za jakąś uczciwą robotę, co byłoby dla nich prawdziwą tragedią, wszak z akcji polowania na „antysemitów” czerpią ogromne zyski. W tak modus operandi wpisuje się sondaż Uniwersytetu Hebrajskiego: 54 procent Izraelczyków uważa, że Polacy są dokładnie w takim samym stopniu odpowiedzialni za Holocaust, jak Niemcy. Tylko 8 proc. sądzi, że Polacy „też byli ofiarami”. Najmniej antysemickim krajem są Niemcy, a najbardziej Francja i Polska.
Deklarują całkowitą eliminację „antysemityzmu Polaków”. Ale Żydów to nie cieszy, bo antysemitów potrzebują. Do łbów „Naszych” nie dociera, że Żydzi szukają zwady, że przypisywanie Polakom miana „antysemici” to środek nacisku w negocjacjach biznesowych dotyczących mienia pożydowskiego, że nalepkę „antysemita” przyklejają każdemu, kto nie płaci, mało płaci lub zagraża ich finansowym interesom. A władze warszawskie? Zamiast walczyć z oszczerstwami i tym samym dawać odpór żydowskim roszczeniowcom, walczą z „polskimi antysemitami”, to jest z tymi, którzy roszczeniowców demaskują.
W tym miejscu przypomnijmy: Konrad Adenauer i David Ben-Gurion zawarli tajny układ, zgodnie z którym Niemcy w pełni sfinansowały izraelski program atomowy w wysokości 5 miliardów dolarów. Za tak drogi prezent trzeba się było odwdzięczyć, i w ślad za tym rozpoczęła się akcja ściągania z Niemców odpowiedzialności za holokaust oraz koordynacja niemieckiej i żydowskiej polityki historycznej. Interes Niemiec był jasny – przerzucenie winy na Polaków. Interesem Żydów była kasa, czyli grabież mienia Polaków. Stąd paradygmat: „Polacy to antysemici, mordercy Żydów i złodzieje mienia żydowskiego, które muszą zwrócić”. Stąd słowa herszta szajki roszczeniowców, Gideona Taylora: „W restytucji mienia nie chodzi tylko o pieniądze, ale o opowiedzenie światu na nowo historii II wojny”. I stąd jego: „To, że Polska jest jedynym krajem, który nie dokonał żadnej restytucji, ma związek z narracją o tym, iż Polacy byli ofiarami II wojny światowej”. I stąd coraz bardziej bezczelne działania żydowskiego młota i niemieckiego kowadła i bezkarnie hasanie w Polsce żydowskiej i niemieckiej piątej kolumny, trybików w machinie „Przedsiębiorstwa Holokaust”.
Pogróżki Gideona nie pojawiły się przypadkowo. Przewrót polityczny w Warszawie, zwarcie Trumpa z żydokomuną oraz coraz bardziej wymyślne i wyrafinowane metody holokaustowych gangsterów źle Polsce wróżą. Tu trochę historii: Gdy Polska (i jej nieszczęsny minister Adam Daniel Rotfeld), za pieniądze Sorosa zabrała się za krzewienie demokracji na Białorusi, od tyłu nachodzą Judejczykowie. Kiedy rząd Tuska angażuje się w instalowanie demokracji na Majdanie, Izba Lordów podejmuje uchwałę, a w niej: „Najbardziej bezczelnym przestępcą jest Polska, która rozsiadła się na własności trzech milionów ofiar nazistów”. Od dnia wybuchu wojny na Ukrainie Żydzi, z dnia na dzień, zrobili się dla Polski bardzo mili, znikł temat „polskich obozów”, urwały się dywagacje o tym, co Polacy wysysają z mlekiem matki. Sielankę przerwała dziennikarka CNN, pytając Dudę: „Czy polska pomoc dla Ukrainy nie jest próbą naprawienia krzywd polskich obozów koncentracyjnych”.
Polskiemu mieniu nie zagraża amerykański ambasador, ale rządzący, którzy, dla przypodobania się Trumpowi, gotowi są do największych świństw. Z doświadczenia wiemy, że na polu przymilaniu się do Żydów Tusk i Kaczyński w niczym się nie różnią, licytują się tylko, kto da Żydom więcej. A co do Tuska to przypomnijmy, że już nie raz Żydom obiecał. W marcu 2008, na spotkaniu z przedstawicielami organizacji żydowskich zobowiązał się do „rozwiązania problemu restytucji mienia żydowskiego poprzez sprzedaż lasów państwowych”.
W ujawnionym przez WikiLeaks szyfrogramie ambasador USA w Warszawie raportował o uzyskanym od premiera zapewnieniu, że pieniądze na pokrycie kosztów restytucji majątków pożydowskich rząd zamierza zdobyć sprzedając lasy. To także Tusk próbował w Sejmie, tuż przed świętami Bożego Narodzenia A.D. 2014, dokonać zmiany konstytucji otwierającej drogę do prywatyzacji lasów państwowych. Do takich ustępstw „zachęcali” go zawsze Niemcy. I pytanie, jak zachowa się dzisiaj jest pytaniem czysto retorycznym. A PSL? Wystarczy obiecać im posady gajowych w sprzedanych lasach, a zgodzą się na wszystko..
I jeszcze jedno – nie popełniajmy wciąż tych samych błędów. Bo błędem (jeśli nie świadomą intrygą) była złożona przez Jarosław Kaczyński, podczas prezentacji raportu o stratach poniesionych przez Polskę podczas wojny, deklaracja: „Jeżeli by państwo Izrael było zainteresowane jakimś udziałem w tym przedsięwzięciu, udziałem oczywiście z odpowiednimi skutkami finansowymi, to my jesteśmy na tego rodzaju działania, tego rodzaju rozmowy otwarci”. Bo był ogromnym krokiem naprzód w uznaniu zasadności żydowskich roszczeń, gdyż istotą machinacji jest oficjalne uznanie zasadności roszczeń, a wtedy do uzgodnienia pozostaje tylko ich wielkość. Potwierdził to paszkwil „Jerusalem Post”, która bez owijania w bawełnę, stwierdziła: „Polskie roszczenia wobec Niemców i propozycja przyłączenia się do nich Izraela, to nic innego jak próba dalszego unikania restytucji mienia żydowskiego w Polsce”.
Odpowiedzi udzieliła też „Times of Israel”, która w tekście „W roszczeniach wobec Niemiec Polska domaga się odszkodowań za Żydów zabitych przez Polaków” napisała: „W wykazie wsi, w których miały miejsce nazistowskie okrucieństwa niemieckie znalazły się wsie, gdzie miały miejsce polskie pogromy na Żydach, w tym wieś Jedwabne, gdzie ponad 300 Żydów zostało żywcem spalonych przez etnicznych Polaków”. Gazeta posiłkowała się wypowiedzią prof. Jana Grabowskiego: „Umieszczenie tych okrucieństw dokonanych na Żydach przez polskich cywilów i polskie władze na liście było absolutnie przerażające”, ale nie podała, że „naukowe odkrycie” profesora sfinansowała Claims Conference, która wymusza na polskim rządzie zwrot mienia pożydowskiego. Jak zatem widać Niemcy reparacje wypłacają, ale… Grabowskiemu. A w przypadku Tuska na poczet reparacji niemieckich zaliczyć trzeba dojczmarki, które wynosił z konsulatu RFN w Gdańsku i gratyfikacje dla TW Conrad.
Z pomocą Grabowskiemu pośpieszyła niemiecka „FAZ”: „Rząd Donalda Tuska uważa sprawę reparacji za zamkniętą. Taka postawa znajduje w Polsce duże poparcie wśród renomowanych naukowców”. I chyba nie ma wątpliwości, kogo cajtung miał na myśli. Claims Conference finansuje także „badania” innych żydowskich profesorów, Aliny Całej, Jacka Leociaka i Barbary Engelking (autorów „naukowych” odkryć: „Żydom było łatwiej przeżyć w niemieckich obozach koncentracyjnych, niż wśród Polaków” oraz „z 3 milionów polskich Żydów eksterminowanych w Holokauście około 200 tysięcy zostało zamordowanych przez Polaków”). Claims Conference finansuje również działalność Forum Dialogu i Otwartej Rzeczpospolitej, które urządzają polowania na polskich antysemitów, czyli na tych, którzy sprzeciwiają się grabieży polskiego mienia. I tu pytanie: Przypomnijmy też, że rym „Judejczykowie falą na nas walą” utworzył żydowski poeta Julian Tuwim. A kultowe już słowa „Jest koszerny interes do zrobienia” padły podczas wizyty Rywina u Michnika i były zapowiedzią szykowanego od dawna zamachu na mienie Polaków.
Na pytanie: Czy zaspokoją żydowskie roszczeni, odpowiedź brzmi – Tak. Wszystko wskazuje, że decyzja już zapadła i utrzymywana jest w tajemnicy. Lekką ręką dali miliardy żydowskim oligarchom na Ukrainie. Dlaczego nie mieliby lekką ręką wypłacić odszkodowań Żydom? Podsumujmy sekwencję wydarzeń i krajobraz po bitwie: Kapitulacja, bez najmniejszej próby obrony. Potulne i tchórzliwe merdanie ogonkiem. Oblizywanie się po tym, gdy dostaną w pysk. Usprawiedliwianie rabusiów. Pacyfikowanie głosów krytyki. Polski rząd udaje się in corpore do Jerozolimy i bierze udział (też in corpore) w ceremonii zapalenia świec chanukowych. A po stronie Żydów: Coraz większa zuchwałość oraz maksymalne upokarzanie Polski.
Mamy bezmyślny rząd, ślepo wykonujący polecenia z zewnątrz. Mamy nędzne, tchórzliwe elity i notorycznie przegrywające miernoty. Mamy prezydenta, któremu, gdy jakiś mały żydek zmarszczy czoło, uginają się nogi. Mamy ministerstwo spraw obcych. Mamy wspólny żydowsko-niemiecki front. A może w tym wszystkim chodzi o coś innego? Mówił o tym chiński strateg: „Kiedy walczysz za granicą, używaj lokalnych przewodników, korzystaj ze współpracy istot najpodlejszych i najbardziej odrażających”. I wszystko skończyć się tak: Nie dostaniemy reparacji od Niemców, ale wypłacimy im reparacje za mienie pozostawione na Ziemiach Odzyskanych. Niemcom pomogą w tym Żydzi, dzieląc się zdobytym łupem, Zamiast reparacji od Niemców, wypłacimy reparacje Żydom, w tym za zbrodnie Niemców na Żydach, a odszkodowania od Niemiec dla Polaków będą polegały na pokryciu kosztów renowacji drzwi synagogi zniszczonej po terrorystycznym zamachu polskich antysemitów.
Co robić? Dosyć biadolenia. Zamiast wzywać na pomoc żydowskich pośredników – kopiować ich metody. Zamiast odpierać oszczerstwa – atakować. Przypominać, że straty Polski były nie mniejsze od żydowskich, a w majątku większe. Powiedzieć światu, że Niemcy wypłacili odszkodowania wszystkim, tylko nie nam. Zdobywać sojuszników i budować koalicję światową wokół pamięci o zbrodniach na Polakach. Bezustannie kłuć w oczy obrazami zniszczonej Warszawy. Żadnego kajania się. Wstać z ringu, otrzepać się i głośno powiedzieć: Alleluja i do przodu. No i jeszcze jedno: Pytać kandydatów na urząd prezydenta, dlaczego żydowskim roszczeniowcom nie mówią głośno „Nie”.
Krzysztof Baliński
