Ubiegły tydzień obfitował w reakcje na Dignitas Infinita , nowy dokument Dykasterii Nauki Wiary, na którego czele stoi oszałamiająco niekompetentny kardynał Fernández, którego wiedzy na temat całowania i innych intymności nie trzeba reklamować.
To dość przygnębiające, gdy dokument zaczyna się od zdumiewającego kłamstwa:
Każda osoba ludzka posiada NIESKOŃCZONĄ GODNOŚĆ, niezbywalnie zakorzenioną w samej jej istocie, która panuje w i poza każdą okolicznością, stanem lub sytuacją, jaką dana osoba może kiedykolwiek spotkać.
———————
Żadne stworzenie nie ma jednak nieskończonej godności. To zwykła bzdura. Tylko Bóg ma – lub raczej jest – nieskończoną godnością; a ci, którzy uczestniczą w Chrystusie, mają udział w sposób ostateczny w Jego godności Syna Bożego.
Ci, którzy buntują się przeciwko Bogu, tracą godność moralno-duchową, jaką On im dał, i chociaż zachowują swoją (znowu skończoną) godność metafizyczną jako zwierzęta rozumne, brakuje im godności, dla której zostali stworzeni. Można powiedzieć, że człowiek chrześcijański poprzez uczestnictwo posiada „quasi-nieskończoną” godność – coś, co wykracza poza wszystko inne w porządku materialnego stworzenia.
To, co jest „nieskończone ”, to to, co nie ma granic, definicji ani celu poza sobą (dlatego Bóg słusznie nazywany jest nieskończonym i tylko On).
Jednak godność człowieka jest ściśle związana z jego naturą i jego celem. Gdyby jego godność była nieskończona, nie potrzebowałby Boga ani odkupienia/zbawienia. Rzeczywiście byłby swoim własnym bogiem.
Kardynał Fernández mówi o piekle. „Franciszek często pyta, czy nie może być puste”
Podczas konferencji prasowej, na której kardynał Victor Manuel Fernández prezentował deklarację o ludzkiej godności, padło pytanie dotyczące perspektywy wiecznego potępienia. Dziennikarka Diane Montagna chciała wiedzieć, w jaki sposób można pogodzić nieskończoną godność człowieka (tytułowa dignitas infinita) z zatraceniem w piekle.
Kardynał Fernández odpowiedział na to pytanie następująco:
– Papież Franciszek wielokrotnie powiedział, że potwierdzenie możliwości potępienia w piekle wiąże się przede wszystkim z kultem (wł. culto oznacza również: poszanowanie) ludzkiej wolności. Ludzka istota może to wybrać, a Bóg chce respektować tę wolność, nawet jeżeli jest to wolność ograniczona, jeżeli jest to czasem wolność zaciemniona czy zepsuta. Bóg chce [tę wolność] zasadniczo uszanować. Jednak papież Franciszek zadaje też często pytanie: Czy wziąwszy pod uwagę wszystkie ograniczenia, jakie ma nasza wolność, piekło nie może być puste? To pytanie, które często zadaje papież Franciszek.
Obecny Pontifex o pustym piekle mówił rzeczywiście wielokrotnie; po raz ostatni na początku stycznia.
– To nie dogmat wiary – to co powiem – to moje osobiste przekonanie, które mi się podoba: lubię myśleć, że piekło jest puste – stwierdził we włoskim programie telewizyjnym Che Tempo Che Fa.
– To pragnienie, mam nadzieję, że taka jest też rzeczywistość, ale to pragnienie – dodał.
Katechizm w punkcie 1035 mówi: „Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność. Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki, ogień wieczny. Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga; wyłącznie w Bogu człowiek może mieć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie”.
W punkcie 1037 stwierdza z kolei: „Bóg nie przeznacza nikogo do piekła; dokonuje się to przez dobrowolne odwrócenie się od Boga (grzech śmiertelny) i trwanie w nim aż do końca życia. W liturgii eucharystycznej i w codziennych modlitwach swoich wiernych Kościół błaga o miłosierdzie Boga, który nie chce niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia (2 P 3, 9): Boże, przyjmij łaskawie tę ofiarę od nas, sług Twoich, i całego ludu Twego. Napełnij nasze życie swoim pokojem, zachowaj nas od wiecznego potępienia i dołącz do grona swoich wybranych”.
Źródła: x.com, Katechizm Kościoła Katolickiego, PCh24.pl Pach
Czy po błogosławieniu par homoseksualnych przyszedł czas na „legalizację” antykoncepcji? Kardynał Victor Manuel Fernández ma w tej sprawie zatrważające, całkowicie niezgodne z nauką Kościoła poglądy. W roku 2006 przekonywał, że w niektórych sytuacjach stosowanie prezerwatyw… jest w małżeństwie wręcz moralnym obowiązkiem. To narracja stuprocentowo zbieżna z tą, którą prezentuje Papieska Akademia Życia pod kierunkiem abp. Vincenzo Pagli [też znany pedał, bluźnierca Watykański arcybiskup Vincenzo Paglia postacią erotycznego pedalskiego muralu w katedrze Terni- Narni.] , umieszczonego na stanowisku szefa Akademii przez papieża Franciszka.
Artykuł na temat antykoncepcji Victor Manuel Fernández opublikował w 2006 roku na łamach czasopisma teologicznego „Revista Teología”. Był wówczas wice-rektorem Katolickiego Uniwersytetu Argentyny w Buenos Aires.
Na artykuł Fernándeza zwróciła uwagę tuż po jego nominacji włoski portal La Nuova Bussola Qutodiana, ale publikacja przeszła wówczas bez większego echa.
Tekst można znaleźć w „Revista Teología” nr 89 na stronach 133-163 (tytuł: «La dimensión trinitaria de la moral. II. Profundización del aspecto ético a la luz de “Deus caritas est”»). Artykuł jest dostępny w on-line (tutaj). Dotyczy w teorii „trynitarnego wymiaru moralności”, w praktyce – próbuje uzasadnić stosowanie antykoncepcji przez małżonków. Fernández wychodził w swoim artykule od swoistego „prymatu miłości” i twierdził, że stosowanie prezerwatyw jest nie tyle dopuszczalne, co może być nawet… moralnym obowiązkiem. Pisał:
„Istnieje przypadek wstrzemięźliwości seksualnej sprzecznej z chrześcijańską hierarchią wartości, której ukoronowaniem jest miłość. Nie wolno przymykać oczu na trudności, których doświadcza na przykład kobieta, gdy dostrzega, że stabilność rodziny jest zagrożona przez poddanie niepraktykującego męża okresom wstrzemięźliwości. W takiej sytuacji twarda odmowa używania prezerwatyw sprawiłaby, że poszanowanie zewnętrznej zasady przeważyłoby nad poważnym obowiązkiem troski o miłosną komunię i stabilność małżeńską, czego miłość domaga się na pierwszym miejscu”.
Według Fernándeza ci autorzy kościelni, którzy nie uznają w takich sytuacjach „prymatu miłości”, tak naprawdę „niewolniczo poddają [miłość] cnotom moralnym i prawu naturalnemu”. W efekcie życie moralne chrześcijanina miałoby utracić „zapach ewangeliczny”.
Kościół katolicki uczy, że są czyny, których nie można popełniać nigdy, bez względu na okoliczności. Obszernie pisał o tym Jan Paweł II w encyklice Veritatis splendor. Do takich czynów należy antykoncepcja w małżeństwie: jej stosowanie jest wewnętrznie złe, dlatego jest niedopuszczalne niezależnie od okoliczności. Pisali o tym Pius XI w encyklice Casti connubi, Paweł VI w encyklice Humane vitae oraz Jan Paweł II w licznych dokumentach. Według Fernándeza antykoncepcja nie jest jednak zawsze zła sama w sobie, a jej stosowanie może być nawet obowiązkiem moralnym, o ile chodzi o służbę „miłości małżeńskiej”. Takie stanowisko zasadza się na tak zwanej etyce relacyjnej, gdzie uznaje się, że najważniejsza jest budowa relacji między małżonkami, a nie obiektywne normy moralne; według artykułu Fernándeza wierność obiektywnym normom moralnym może w pewnych kontekstach być wręcz egoistyczna, nie uwzględniając wymiaru relacyjnego i miłosnego.
Co ciekawe, nie tylko Fernández głosi w otoczeniu Franciszka podobne tezy. W 2016 roku papież Franciszek przebudował Papieską Akademię Życia, instytucję powołaną przez Jana Pawła II do obrony nauki Kościoła na temat rodziny. Papież obsadził w roli przewodniczącego Akademii abp. Vincenzo Paglię. Paglia był wcześniej biskupem w diecezji Terni-Narni-Amelia. W miejskiej katedrze za jego urzędowania pojawił się fresk przedstawiający Chrystusa, który pociąga w sieciach do nieba grzeszników. Są nadzy; niektórzy z nich przedstawieni zostali jako homoseksualiści, obściskujący się z innymi. Jeden z nagusów ma twarz biskupa Pagli.
W 2021 roku Akademia zorganizowała kilkudniowe sympozjum poświęcone kwestiom bioetycznym. W 2022 roku wydano książkę z referatami z tego sympozjum pod tytułem „Teologiczna etyka życia”. Postawiono tam tezę między innymi o dopuszczalności antykoncepcji w małżeństwie. Choć książka została ostro skrytykowana przez wielu publicystów katolickich, Akademia ostro jej broniła. Sam abp Paglia sugerował, że Franciszek może zmienić nauczanie Kościoła na temat antykoncepcji. Papież pytany o publikację powiedział, że teologia jest od tego, aby szukać nowych dróg…
Źródło: PCh24.pl Pach
Oto sceny z muralu na katedrze w Narni:
[goły Chrystus ciągnie sieci a kurwami i pedałami, w tym z samym Paglią]
Tucho lubi brutalną pornografię – odkryto kolejną książkę pornograficzną
[Z wahaniem , ale i obrzydzeniem – umieszczam kolejny artykuł o porno-kardynale. Jednak trzeba, by ludzi obudzić. Mirosław Dakowski]
======================
Dziennikarze odkryli książkę hard porno napisaną przez Tucho Fernándeza w 1998 roku, trzy lata po “Sztuce całowania”, która należy do kategorii “soft porno”.
Kiedy Franciszek mianował Tucho prefektem Dykasterii Nauki Wiary, musiał wiedzieć o obu książkach. Tytuł został usunięty z bibliografii Tucho na stronie internetowej Watykanu, co oznacza, że Kuria Rzymska była świadoma problemu.
W rozdziale 7 Tucho wyjaśnia różnicę między męskim i kobiecym orgazmem.
Kobiety “mniej pociąga oglądanie zdjęć z brutalnymi scenami seksualnymi, zdjęciami orgii itp. niż mężczyzn”. Dla Tucho nie oznacza to, że kobiety są mniej podniecone “twardą pornografią”, ale raczej, że mniej ją cenią.
“Ona bardziej lubi pieszczoty i pocałunki, i potrzebuje, aby mężczyzna trochę się pobawił, zanim ją spenetruje. Krótko mówiąc, bardziej interesuje go pochwa niż łechtaczka”.
“Musi uwolnić przekrwienie miednicy, a dopóki tak się nie stanie, może pragnąć więcej po orgazmie. Kobieta potrzebuje więcej czasu, więcej poświęcenia. Potrzebuje, aby mężczyzna dał jej więcej czasu po osiągnięciu własnej satysfakcji. Ale on zwykle ma dobry wytrysk, jest zadowolony i wyczerpany. Kończy i przechodzi do czegoś innego, jakby był pusty w środku. Po wytrysku chce odpocząć lub poszukać odpoczynku gdzie indziej”.
“W momencie orgazmu zwykle wydaje agresywne pomruki. Ona zamiast tego bełkocze lub dziecinnie wzdycha. Nie zapominajmy, że kobiety mają bogaty splot żylny wokół pochwy, który utrzymuje dobry przepływ krwi po orgazmie. Dlatego zazwyczaj jest nienasycona”.
“Mężczyzna, który stale produkuje spermę, jest bardziej zdolny do cieszenia się różnymi kobietami, podczas gdy kobieta, która produkuje niewiele komórek jajowych i tylko w określonym czasie, ceni sobie bezpieczniejszą intymność. Ona wkłada wszystko w dziecko poczęte w jej ciele, podczas gdy on może zapłodnić setki innych macic”.
Tucho uważa, że “różnica między mężczyznami i kobietami jest doświadczana na etapie przed orgazmem, ale nie tyle w samym orgazmie, gdzie różnice między kobiecością a męskością nie są już tak wyraźne i wydają się zanikać”.
W rozdziale 8 Tucho wyjaśnia, dlaczego doświadczenie Boga przez świętych jest “jak orgazm”.
W tekście Tucho chodzi o wybielanie perwersyjnych fantazji: “Radosne i namiętne doświadczenie” Bożej miłości “nie oznacza dla Tucho, że “homoseksualista przestaje być homoseksualistą”. Twierdzi on, że “Boża łaska może współistnieć z grzechem” – co jest herezją.
“W takich przypadkach osoba może robić rzeczy, które są obiektywnie grzeszne, ale nie jest winna i nie traci łaski Bożej ani doświadczenia Jego miłości”.
Mówi o “możliwości osiągnięcia pewnego rodzaju satysfakcjonującego orgazmu w naszej relacji z Bogiem” i nazywa orgazm “wzniosłym aktem uwielbienia Boga”.
W rozdziale 9 Tucho postrzega seksualną “przyjemność jako coś religijnego”.
“Przyjemność orgazmu staje się przedsmakiem wspaniałej uczty miłości, jaką jest niebo. Nic bowiem nie zapowiada nieba lepiej niż akt miłości”.
Kończy tym cytatem: “Czcigodny egipski teolog z XV wieku wychwalał Boga w następujący sposób: Chwała niech będzie Allahowi, który czyni penisy twardymi i prostymi jak włócznie, aby prowadzić wojnę z waginami (Al Sonuouti)”.
Jalal al-Din al-Suyuti (1445-1505) był sunnickim egzegetą Qu’ran.
Kolejna kontrowersyjna publikacja kardynała Fernándeza. W sieci ujawniono książkę, której kardynał nie zamieścił na liście swoich publikacji; traktuje o związku pomiędzy mistyką a orgazmem.
Kard. Victor Manuel Fernández w 1998 roku opublikował książkę pt. „La pasión mística: espiritualidad y sensualidad” (pol. „Pasja mistyczna. Duchowość i zmysłowość”), w której rozważa związek pomiędzy doświadczeniem orgazmu a mistyką. W sieci opublikowano spis treści książki oraz wyimki z jej rozdziałów. Internauci nie kryją swojego oburzenai.
Wyimki z książki zostały opublikowane na blogu Messainlatino.it. Pierwotnie rzecz opisał hiszpańskojęzyczny bloger Caminante-wanderer, który regularnie opisuje różne działania kardynała Fernándeza.
Co ciekawe, podobnie jak głośna książka Fernándeza o całowaniu, również jego praca dotycząca orgazmu i mistyki została poniekąd „ukryta”, znikając z różnych oficjalnych wykazów publikacji purpurata. W przypadku książki o całowaniu Fernández tłumaczył, że napisał ją jako rodzaj katechezy dla młodzieży, stąd uznał za stosowne nie wprowadzać jej na listę swoich stricte naukowych publikacji.
Książka “o orgazmach” ukazała się w 1998 roku nakładem meksykańskiego wydawnictwa Dabar. Fernández dokonuje w książce dość skrupulatnego, anatomicznego opisu doświadczenia orgazmu u kobiet i mężczyzn, zastanawiając się, czy opisana mechanika może być w jakiś sposób odzwierciedlona w ludzkim doświadczeniu Boga. W pracy sugeruje się też powiązanie pomiędzy zmysłowością a doświadczeniami mistycznych niektórych świętych.
W pracy pojawiają się również stwierdzenia dotyczące łaski oraz grzechu, które przywodzą na myśl luterańską teologię usprawiedliwienia (simul iustus et peccator); z racji na specyficzną formę publikacji jak i na publikowanie w sieci jedynie krótkich, wyrwanych z kontekstu całości wyimków, trudno ocenić, czy Fernández przedstawia w tym aspekcie teologię katolicką, czy wykracza poza jej obszar inspirując się myślą Lutra („Osoba może dokonywać czynów, które są obiektywnie grzeszne, ale nie być winną i nie utracić łaski Bożej” – brzmi cytowane zdanie, o tyle szczególne, że w książce zamieszczone w kontekście homoseksualizmu).
Źródło: caminante-wanderer.blogstpo.com
===============================
Po paru dniach okazało się, że:
Odkryta na nowo książka pornograficzna autorstwa Tucho Fernándeza “La Pasíon Mística” zawiera fantazję o seksualnym spotkaniu 16 (!) letniej dziewczyny z “Jezusem Chrystusem”.
============================
Obleśnie fantazje seksualne tego draba – powalają.
Nie cytuję bo, obrzydliwe.Bluźniercze porno. Mirosław Dakowski
Błogosławieństwa dla par homoseksualnych w Kościele wywołały gigantyczną burzę. Decyzję Stolicy Apostolskiej odrzuciła duża grupa Episkopatów, zwłaszcza w Afryce. Krytyczni są również biskupi w Polsce. Konsekwencje tego ostrego sporu mogą być dla jedności Kościoła katastrofalne. Co ciekawe, dokładnie to samo dzieje się u anglikanów. Tzw. „Kościół Anglii” wprowadził błogosławienie par LGBT… dwa dni przed kardynałem Fernándezem. Wywołało to rozłam i oddzielenie się anglikanów z Afryki. Akcja wygląda na skoordynowaną próbę „wypchnięcia” chrześcijan szanujących prawo Boże i utworzenia jakiejś dekadenckiej „zachodniej” wersji chrześcijaństwa, opartej o akceptację grzechu sodomii.
Anglikanie i Watykan wspólnie promują błogosławienie homozwiązków
W lutym 2023 roku Synod Generalny tzw. „Kościoła Anglii” podjął decyzję o wprowadzeniu błogosławieństw homoseksualnych. 17 grudnia decyzja o błogosławieniu związków homoseksualnych weszła u nich w życie. W oświadczeniu, które towarzyszyło implementacji tych błogosławieństw, zaznaczono, że fakt ich wprowadzenia w niczym nie zmienia wyjątkowości małżeństwa i nie chodzi tutaj o pełną akceptację związków jednopłciowych, ale o uznanie wszystkiego, co w takich trwałych i stabilnych związkach „dobre”.
Dwa dni później, 19 grudnia, Dykasteria Nauki Wiary kard. Victora Manuela Fernándeza, za aprobatą papieża Franciszka, wydała deklarację doktrynalną Fiducia supplicans. Jej treść jest bardzo podobna do decyzji anglikanów: podkreśla się wagę małżeństwa i proponuje aprobowanie tego, co „dobre” w związkach jednopłciowych; ale zarazem wprowadza „duszpasterskie” błogosławienie par homoseksualnych. Są też oczywiście pewne różnice: anglikanie będą błogosławić pary jednopłciowe także w kościołach, w Kościele katolickim ma to być bardziej ograniczone. Zasadniczo jednak dokumenty są do siebie bardzo podobne; zostały zresztą ogłoszone niemal w tym samym czasie, co wskazuje na to, że cała operacja była wcześniej uzgodniona. Biorąc pod uwagę zbieżności treściowe i czasowe oraz mając na uwadze fakt bliskich kontaktów Kurii Rzymskiej Franciszka z anglikanami z tzw. „Kościoła Anglii” przypadek jest tutaj skrajnie nieprawdopodobny.
Rodzi się oczywiste pytanie: czy obie strony uzgodniły zarówno treść swoich decyzji, jak i konsekwencje, które mogą one przynieść? Stawką jest bowiem głęboki podział wśród chrześcijan, w tym podział w samym Kościele katolickim.
Gdy anglikanie z tzw. „Kościoła Anglii” podjęli w lutym decyzję o planie wprowadzenia błogosławieństw homoseksualnych, zaprotestowali przeciwko temu wierzący z Afryki oraz innych regionów globalnego Południa. Po kilku tygodniach wewnętrznych debat podjęto trudną decyzję. Reprezentująca „ortodoksyjnych” anglikanów grupa Global South Fellowship of Anglican Churches (GSFA) ogłosiła, że odcina się od tzw. „Kościoła Anglii”. Trudno mówić w tym przypadku o schizmie, bo struktura anglikańskiej wspólnoty jest luźna, jednak GSFA wyraźnie oceniła decyzję Anglików za sprzeczną z Pismem Świętym i wolą Bożą, stąd podjęła decyzję o „wyraźnym odróżnieniu się od tych członków Wspólnoty [anglikańskiej], którzy odeszli od wiary historycznej”. De facto doszło zatem do podziału.
Czy w Kościele katolickim sytuacja wywołana Fiducia supplicans będzie podobna? W pewnym sensie niewątpliwie tak, bo deklaracja zaledwie w ciągu kilku dni od ogłoszenia wywołała szereg bardzo ostrych, jednoznacznych reakcji. Część Kościoła katolickiego po prostu ją odrzuca, uznawszy, że zawiera treści pośrednio albo bezpośrednio sprzeczne z objawioną wiarą. Symbolem oporu jest reakcja biskupów Astany w Kazachstanie. Arcybiskup Tomasz Peta i biskup Atanazy Schneider ocenili, że na skutek Fiducia supplicans Kościół katolicki „staje się – jeśli nie w teorii, to w praktyce – propagandystą globalistycznej i bezbożnej agendy gender” i surowo zakazali udzielania takich błogosławieństw oraz ich przyjmowania. Wkrótce podobną co do konkluzji deklarację wydali biskupi Malawi – kraju w Afryce zamieszkanego przez kilka milionów katolików. Stwierdzili, że w ich kraju Fiducia supplicans nie będzie obowiązywać.
Później deklaracje, które odrzucają zgodę na błogosławienie par homoseksualnych, a więc de facto stanowią odrzucenie dokumentu z Watykanu, wydało jeszcze więcej episkopatów. Trudno je wszystkie zliczyć, bo opór cały czas narasta i pojawiają się nowe dokumenty. Oprócz Kazachstanu i Malawi negatywnie wypowiedzieli się jeszcze biskupi Zambii, Kenii, Nigerii, Kamerunu, Ghany, Rwandy, Ukrainy – oraz Polski.
Reakcja Konferencji Episkopatu Polski
21 grudnia rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Leszek Gęsiak SJ wydał „Oświadczenie” w sprawie deklaracji Fiducia supplicans. Jak wyjaśnił, sporządził je „po konsultacji z członkami Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski”.
[–– dalej o mętnym i chwiejnym stanowisku “góry” w Polsce. Nudne. Wstyd mi było to czytać. MD]
Sprzeciw Afryki?
Co będzie dalej? Wygląda na to, że Kościół katolicki wchodzi w najtrudniejszy okres od początku pontyfikatu papieża Franciszka. Wkrótce przeciwko Fiducia supplicans może opowiedzieć się duża część Kościoła – a jeżeli patrzeć na to liczbowo, być może nawet jego większość. Reakcję na błogosławienie związków homoseksualnych zapowiedziało Sympozjum Konferencji Episkopatów Afryki i Madagaskaru. Szef tej organizacji, kard. Fridolin Ambongo, ogłosił plan przygotowania ogólnoafrykańskiej deklaracji, która wyjaśni zamieszanie. Pytanie, czy nie jest to operacja obliczona na „skanalizowanie” oporu Afryki. Kardynał Ambongo jest nominatem Franciszka, zasiada w elitarnej Radzie Kardynałów, która doradza papieżowi. Jest nieprawdopodobne, by działał bez porozumienia z kard. Fernándezem. Jest możliwe, że ideę opracowania wspólnej afrykańskiej deklaracji przedstawił po konsultacji z Kurią Rzymską w obliczu decyzji poszczególnych episkopatów Afryki. Chodziłoby zatem o to, żeby wydać teraz nowy dokument dla całej Afryki, który wprawdzie nie wprowadzi błogosławieństwa par LGBT, ale przedstawi sprawę tak, by „rozładować” napięcie.
Oczywiście taka operacja nie musi się udać, bo sprzeciw w dużej części Afryki jest naprawdę ostry. Papież Franciszek i kard. Victor Manuel Fernández musieli wiedzieć, że Fiducia supplicans wywoła niesamowitą falę sprzeciwu i krytyki, zwłaszcza w Afryce. Papież Franciszek był na Czarnym Lądzie wcześniej w tym roku. Przed podróżą wypowiadał się na rzecz dekryminalizacji homoseksualizmu – afrykańscy biskupi oraz politycy z góry zapowiedzieli, że jeżeli papież przyjeżdża do Afryki z promocją LGBT, to może sobie darować. Franciszek zna zatem nastroje; widział ponadto, co stało się we wspólnocie anglikańskiej. Pomimo tego papież, który ex definitionie powinien być strażnikiem jedności, zdecydował się na wydanie tego dokumentu.
Póki co Dykasteria Nauki Wiary próbuje nakłonić katolików na świecie do przyjęcia Fiducia supplicans argumentem “autorytetu papieskiego”. Kard. Victor Manuel Fernández opublikował 22 grudnia zdjęcie odręcznego podpisu papieża Franciszka z poparciem dla treści dokumentu. Problem w tym, że ci, którzy odrzucają deklarację o błogosławieniu homoseksualistów, nie mają wątpliwości co do poparcia Franciszka dla tego tekstu: sprawa jest dla każdego oczywista, bo już na początku października papież poparł błogosławienie par jednopłciowych w odpowiedzi na dubia pięciu kardynałów. A zatem granie argumentem autorytetu niewiele zmieni.
Katolicyzm czy „zachodnie chrześcijaństwo”?
Jak skończy się ta gigantyczna burza? Wygląda na to, że skoordynowana akcja Kościoła katolickiego i tzw. „Kościoła Anglii” może doprowadzić do efektu w postaci faktycznego (bo niekoniecznie formalnego) „nowego podziału” chrześcijaństwa. Liberalni katolicy i anglikanie na Zachodzie będą błogosławić związki homoseksualne, a tradycyjni katolicy i anglikanie w krajach globalnego Południa nie, uważając tych z Zachodu za odstępców. Sytuacja jest jednak bezprecedensowa, bo jeszcze nigdy w historii Kościoła nie doszło do tak jednoznacznego odrzucania przez dużą liczbę biskupów decyzji Stolicy Apostolskiej. Pewną analogią jest Humanaevitae z 1968 roku; jednak w tamtym czasie zdecydowanie mniejsza liczba Episkopatów zareagowała na dokument papieski krytycznie, z czego część zresztą gorąco polecała stosowanie papieskich zaleceń, sugerując jedynie, że być może dopuszczalna jest też inna droga. W przypadku Fiduciasupplicans mamy do czynienia z jednoznacznym odrzuceniem dokumentu albo po prostu gruntownym zlekceważeniem jego treści.
Pytanie, gdzie w tym wszystkim znajdzie się Polska: kraj w strukturach Unii Europejskiej, z dużą grupą katolików sercem oddanych Rewolucji – ale zarazem z wieloma biskupami i przeważającymi masami wiernych, którzy odrzucają błogosławieństwo par homoseksualnych jako oczywistą niegodziwość. Wiele, sądzę, zależy od naszej zdecydowanej reakcji. Jeżeli będziemy bronić prawa Bożego i będziemy niezmiennie mówić promocji sodomii stanowcze „nie”, ocalimy katolicką wiarę. A o to przecież w ostateczności nam chodzi.
Błogosławienie związku homoseksualnego jest bluźnierstwem i świętokradztwem. Dokument Fiducia supplicans jest wewnętrznie sprzeczny i wprowadza nowy rodzaj błogosławieństwa tylko po to, by uzasadnić błogosławienie czegoś, co jest grzeszne. Katolicy nie mogą się na to zgodzić. Pisze o tym JE kardynał Gerhard Ludwig Müller.
Artykuł byłego prefekta Kongregacji Nauki Wiary został pierwotnie opublikowany na łamach portalu InfoVaticana.com. Portal PCh24.pl publikuje całość we własnym tłumaczeniu, za zgodą Autora.
***
Jedyne błogosławieństwo Matki Kościoła to Prawda, która nas wyzwoli.
Uwagi o Deklaracji Fiducia supplicans
Czy Fiducia supplicans to dokument zobowiązujący dla katolików?
Dykasteria Nauki Wiary publikując Deklarację Fiducia supplicans [dalej jako: FS] o duszpasterskim znaczeniu błogosławieństw poczyniła stwierdzenie, które nie ma precedensu w nauczaniu Kościoła katolickiego. Dokument stwierdza de facto, że kapłan może pobłogosławić (nie liturgicznie, ale prywatnie) parę, która żyje w pozamałżeńskim związku seksualnym, także w związku homoseksualnym. Wobec tego oświadczenia biskupi, księża i świeccy podnieśli wiele pytań. Zasługują one na jasną i jednoznaczną odpowiedź.
Czy to stwierdzenie nie przeczy w oczywisty sposób nauczaniu katolickiemu? Czy wierni są zobowiązani do przyjęcia tego nowego nauczania? Czy księża powinni wykonywać te nowe, dopiero co wynalezione błogosławieństwa? Czy biskup diecezjalny może ich zakazać, jeżeli miałyby mieć miejsce w jego diecezji? Żeby odpowiedzieć na te pytania, przyjrzymy się dokładnie temu, czego naucza dokument i na jakiej opiera się on argumentacji.
Brak podstaw dla konkluzji dokumentu
Dokument nie został ani przedyskutowany, ani zatwierdzony przez Zgromadzenie Generalne Kardynałów i Biskupów Dykasterii Nauki Wiary. Tekst przyznaje, że hipoteza (albo nauczanie?), którą proponuje, jest nowa i bazuje zasadniczo na duszpasterskim Magisterium papieża Franciszka. Zgodnie z wiarą katolicką, papież i biskupi mogą kłaść pewne określone akcenty pastoralne i kreatywnie odnosić prawdę Objawienia do nowych wyzwań każdej epoki, na przykład w obszarze społecznej doktryny albo w bioetyce, respektując zarazem fundamentalne zasady chrześcijańskiej antropologii. Takie innowacje nie mogą wykraczać poza to, co zostało im objawione raz na zawsze przez apostołów jako słowo Boże (Dei verbum 8). Tymczasem nie ma żadnych tekstów biblijnych ani tekstów Ojców i Doktorów Kościoła czy wcześniejszych dokumentów Magisterium, które wspierałyby konkluzje FS.
Co więcej, to, co widzimy, nie jest rozwojem doktrynalnym, ale skokiem. Można mówić o rozwoju doktrynalnym tylko wówczas, jeżeli nowe wyjaśnienie jest zawarte – przynajmniej implicite – w Objawieniu, a przede wszystkim jeżeli nie zaprzecza definicjom dogmatycznym. Rozwój doktrynalny, który wchodzi na głębszy poziom znaczenia doktryny, musi dokonywać się stopniowo, poprzez długi okres dojrzewania. Ostatnia nauczycielska wypowiedź na omawiany temat została ogłoszona przez Kongregację Nauki Wiary w Responsum opublikowanym w marcu 2021 roku, niespełna trzy lata temu. Kategorycznie odrzuciła możliwość błogosławienia takich związków. Dotyczy to zarówno publicznego, jak i prywatnego błogosławienia osób żyjących w grzesznych warunkach.
Jak FS usprawiedliwia zaproponowanie nowej doktryny bez zaprzeczenia wcześniejszemu dokumentowi z 2021 roku? Po pierwsze, FS przyznaje, że zarówno Responsum Kongregacji z 2021 roku jak i tradycyjne, ważne i obowiązujące nauczanie na temat błogosławieństw nie pozwala na błogosławienie w sytuacjach, które są sprzeczne z Bożym prawem, jak jest to w przypadku związków o charakterze seksualnym poza małżeństwem. Jest to jasne w przypadku sakramentów, ale także innych błogosławieństw, które FS nazywa „liturgicznymi”. Takie „liturgiczne” błogosławieństwa przynależą do tego, co Kościół nazwał „sakramentaliami”, jak zaświadcza o tym Rituale Romanum. W tych dwóch typach błogosławieństw musi istnieć zgoda pomiędzy błogosławieństwem a nauczaniem Kościoła (FS 9 – 11).
Stworzenie ad hoc nowych błogosławieństw
Po to, by zaakceptować błogosławieństwo w sytuacji, która jest sprzeczna z Ewangelią, Dykasteria Nauki Wiary proponuje oryginalne rozwiązanie: poszerzenie pojęcia błogosławieństwa (FS 7; FS 12). Usprawiedliwia się to w następujący sposób: „Trzeba w jasny sposób uniknąć ryzyka zredukowania znaczenia błogosławieństw do wyłącznie takiego punktu widzenia [scil. do „liturgicznych” błogosławieństw sakramentów i sakramentaliów], bo sprawiłoby to, że oczekiwalibyśmy wypełnienia tych samych warunków moralnych dla prostego błogosławieństwa, których wymaga się w przypadku przyjęcia sakramentu” (FS 12). Potrzebny jest zatem nowy koncept błogosławieństwa, który wykracza poza błogosławieństwa sakramentalne, żeby w ten sposób towarzyszyć duszpastersko drodze ludzi żyjących w grzechu.
W rzeczywistości takie rozszerzenie poza sakramenty występuje już w innych błogosławieństwach zatwierdzonych przez Rituale Romanum. Kościół nie wymaga tych samych warunków moralnych dla błogosławieństw jak dla przyjęcia sakramentów. Dzieje się tak, na przykład, w przypadku penitenta, który nie chce porzucić grzesznej sytuacji, ale pokornie prosi o osobiste błogosławieństwo, tak żeby Pan dał mu światło i siłę potrzebne do zrozumienia i pójścia za nauczaniem Ewangelii. Taki przypadek nie wymaga nowego rodzaju „duszpasterskiego” błogosławieństwa.
Dlaczego w takim razie konieczne jest rozszerzenie znaczenia „błogosławieństwa”, jeżeli błogosławieństwo w rozumieniu Rytuału Rzymskiego wychodzi już poza błogosławieństwo udzielane jako sakrament? Przyczyną jest fakt, że błogosławieństwa rozważane przez Rytuał Rzymski są możliwe tylko wobec „rzeczy, miejsc czy okoliczności, które nie są sprzeczne z prawem albo duchem Ewangelii” (FS 10, cytując Rytuał Rzymski). Dykasteria Nauki Wiary chce przezwyciężyć właśnie ten punkt, bo chce błogosławić pary w sytuacjach takich, jak relacje homoseksualne, które przeczą prawu i duchowi Ewangelii. Jest prawdą, że Kościół może dodać „nowe sakramentalia” do już istniejących (Sacrosanctum concilium 79), ale nie może zmienić ich znaczenia w taki sposób, żeby trywializować grzech, zwłaszcza w trudnych ideologicznie sytuacjach kulturowych, co może wprowadzać wiernych w błąd. Tymczasem to właśnie taka zmiana znaczenia dokonuje się w FS, który to dokument tworzy nową kategorię błogosławieństw wychodzących poza te związane czy to z sakramentem, czy to z błogosławieństwem tak, jak Kościół je rozumiał. FS mówi, że są to pozaliturgiczne błogosławieństwa, które przynależą do pobożności ludowej. Istniałyby zatem trzy rodzaje błogosławieństw:
A) Modlitwy połączone z sakramentami, gdzie wymaga się, żeby osoba była w stanie właściwym dla przyjęcia sakramentu albo gdzie prosi się, żeby osoba otrzymała siłę potrzebną do odwrócenia się od grzechu.
B) Błogosławieństwa, które zostały zawarte w Rytuale Rzymskim i tak, jak zawsze rozumiała je doktryna katolicka; można ich udzielać osobom, nawet jeżeli żyją w grzechu, ale nie „rzeczom, miejscom czy okolicznościom… które przeczą prawu lub duchowi Ewangelii” (FS 10, cytując Rytuał Rzymski). Dlatego można byłoby pobłogosławić kobietę, która miała aborcję, ale nie klinikę aborcyjną.
C) Nowe błogosławieństwa zaproponowane przez FS byłyby błogosławieństwami duszpasterskimi, pozaliturgicznymi i nierytualnymi. Stąd nie miałyby już ograniczeń „rytualnych” czy też związanych z błogosławieństwami „w typie B”. Mogłyby być udzielane nie tylko osobom żyjącym w grzechu, jak w „rytualnych” błogosławieństwach, ale również rzeczom, miejscom czy okolicznościom, które są sprzeczne z Ewangelią.
Takie błogosławieństwa „w typie C” są nowością. Nie mają charakteru liturgicznego, a raczej charakter związany „z pobożnością ludową”; w związku z tym nie narażałyby doktryny ewangelicznej i nie musiałyby być spójne ani z normami moralnymi, ani z doktryną Kościoła. Co można powiedzieć o tej nowej kategorii błogosławieństw?
Nauczanie Franciszka mówi coś innego niż Fiducia supplicans
Pierwsza obserwacja jest następująca: nie ma żadnej podstawy dla takiego nowego użycia ani w tekstach biblijnych cytowanych przez FS, ani we wcześniejszych dokumentach Magisterium. Również teksty papieża Franciszka nie tworzą podstawy dla takiego nowego rodzaju błogosławieństw. Zgodnie z Rytuałem Rzymskim, błogosławieństwa („w typie B”) mogą być udzielane przez księdza komuś, kto żyje w grzechu. Taki rodzaj „błogosławieństw może być stosowany do kogoś, kto przebywa w więzieniu albo do grupy przechodzącej jakąś terapię”, jak mówi Franciszek (cytowany w FS 27). Innowacyjne „duszpasterskie” błogosławieństwo („w typie C”), przeciwnie – idzie ponad to, co mówi Franciszek, bo można byłoby udzielić takiego błogosławieństwa rzeczywistości, która jest sprzeczna z Bożym prawem, takiej jak związek pozamałżeński. Tak naprawdę, zgodnie z kryteriami rządzącymi tym rodzajem błogosławieństw, można byłoby pobłogosławić nawet klinikę aborcyjną albo grupę mafijną.
Arbitralna władza nad znaczeniem słów
To prowadzi do drugiej obserwacji: wymyślanie nowych terminów, które są sprzeczne z tradycyjnym używaniem języka, jest ryzykowne. Taka procedura może doprowadzić do arbitralnego wykonywania władzy. W naszym przypadku jest faktem, że błogosławieństwo ma swoją własną obiektywną rzeczywistość i nie może zostać zredefiniowane wedle woli tak, żeby pasować do subiektywnej intencji sprzecznej z naturą błogosławieństwa. Przychodzą tu na myśl słynne słowa Humpty Dumpty’ego z „Alicji w Krainie Czarów”: „Kiedy używam jakiegoś słowa, to znaczy ono to, co chcę, żeby znaczyło, nic więcej ani nic mniej”. Alicja odpowiada: „Pytanie, czy możesz sprawić, żeby słowa znaczyły różne rzeczy?”. Humpty Dumpty stwierdza: „Pytanie, kto ma tu władzę; to wszystko”.
Prawdziwy cel stworzenia nowych błogosławieństw
Trzecia obserwacja odnosi się do samej koncepcji „błogosławieństw pozaliturgicznych”, które nie mają intencji czegokolwiek sankcjonować (FS 34), czyli do błogosławieństwa „duszpasterskiego” („w typie C”). W jaki sposób różnią się one od błogosławieństwa rozważanego przez Rytuał Rzymski („w typie B”)? Różnica nie polega na spontanicznej naturze tego błogosławieństwa, co jest już możliwe w błogosławieństwach „w typie B”, bo nie muszą one być regulowane ani zatwierdzane w Rytuale Rzymskim. Różnica nie dotyczy również pobożności ludowej, bo błogosławieństwa zgodne z Rytuałem Rzymskim są już dziś adaptowane do pobożności ludowej, co wiąże się z błogosławieniem przedmiotów, miejsc i ludzi. Wydaje się, że innowacyjne błogosławieństwo „duszpasterskie” zostało stworzone ad hoc żeby błogosławić sytuacje sprzeczne z prawem i duchem Ewangelii.
To nie jest żadne błogosławieństwo
To prowadzi nas do czwartej obserwacji związanej z celem takiego „duszpasterskiego” błogosławieństwa, które różni się od „rytualnego” błogosławieństwa z Rytuału Rzymskiego. Błogosławieństwo „duszpasterskie” może dotyczyć sytuacji, które są sprzeczne z Ewangelią. Trzeba zwrócić uwagę, że błogosławi się tutaj nie tylko grzeszne osoby, ale poprzez fakt błogosławienia pary, błogosławiony jest sam grzeszny związek. A jednak Bóg nie może udzielić swojej łaski związkowi, który jest w bezpośredniej opozycji wobec Niego i nie może być na Niego nakierowany. Akt seksualny poza małżeństwem nie może bardziej przybliżyć ludzi do Boga i stąd nie może być otwarty na Boże błogosławieństwo. Stąd jeżeli takie błogosławieństwo zostałoby udzielone, jedynym efektem byłoby wprowadzenie w błąd osób, które je otrzymały lub które były przy tym obecne. Takie osoby myślałyby, że Bóg błogosławi to, czego On błogosławić nie może. „Duszpasterskie” błogosławieństwo nie byłoby zatem ani duszpasterskim, ani błogosławieństwem. Jest prawdą, że kardynał Fernández w późniejszym komentarzu dla Infovaticana powiedział, że nie jest tu błogosławiony związek, ale para. Oznacza to jednak pozbawianie słów ich znaczenia, bo tym, co definiuje parę, jest właśnie to, że chodzi tutaj o związek.
Trudność z pobłogosławieniem związku albo pary jest szczególnie ewidentna w przypadku homoseksualizmu. W Biblii błogosławieństwo jest związane z porządkiem ustanowionym przez Boga; [porządkiem] który z woli Bożej jest dobry. Ten porządek bazuje na płciowej różnicy pomiędzy mężczyzną a kobietą, powołanych do bycia jednym ciałem. Błogosławienie rzeczywistości, która jest sprzeczna ze stworzeniem, nie tylko jest niemożliwe; jest bluźnierstwem. Znowu, to nie jest kwestia pobłogosławienia osób, które „żyją w związku niemożliwym w żaden sposób do porównania z małżeństwem” (FS 30), ale pobłogosławienia samego związku, który nie może być porównany z małżeństwem. To właśnie do tego celu został stworzony nowy rodzaj błogosławieństw (FS 7, 12).
W tekście pojawia się kilka argumentów, które próbują uzasadnić takie błogosławieństwa. Po pierwsze, możliwość zaistnienia okoliczności, które zmniejszają odpowiedzialność grzesznika. A jednak takie okoliczności odnoszą się do osoby, a nie do samego związku. Mówi się też, że prośba o błogosławieństwo umożliwia dobro w postaci rozpoznania przez te osoby ich aktualnej sytuacji, tak jakby poproszenie o błogosławieństwo stanowiło już otwarcie się na Boga i na nawrócenie. Może to być prawda w odniesieniu do osób, które proszą o błogosławieństwo dla siebie samych, ale nie w przypadku tych, którzy proszą o pobłogosławienie jako para. Ci drudzy prosząc o błogosławieństwo chcą pośrednio albo bezpośrednio usprawiedliwić swój związek w oczach Boga, nie przyznając, że to właśnie ten związek oddziela ich od Boga. Wreszcie twierdzi się, że w związku istnieją elementy pozytywne i że to one mogą zostać pobłogosławione. Jednak te elementy pozytywne (jak na przykład pomaganie sobie w chorobie) są drugorzędne względem samego związku – jego definitywną charakterystyką jest wspólnota aktów seksualnych. Takie elementy nie zmieniają natury związku, o którym mowa, który w żadnym wypadku nie może być nakierowany na Boga, jak stwierdziło to już Responsum Kongregacji Nauki Wiary z 2021 roku. Nawet w klinice aborcyjnej są pozytywne elementy, począwszy od anestezjologów uśmierzających ból fizyczny aż po lekarzy, którzy pragną chronić życie kobiety przechodzącej aborcję.
Kapłan zawsze działa w imieniu Chrystusa i Kościoła
Piąta obserwacja dotyczy wewnętrznej niespójności tych innowacyjnych błogosławieństw „duszpasterskich”. Czy jest możliwe udzielenie pozaliturgicznego błogosławieństwa, czyli błogosławieństwa, które oficjalnie nie reprezentowałby nauki Chrystusa ani Kościoła? Kluczem do odpowiedzi na to pytanie nie jest to, czy takie ryty są oficjalnie zaaprobowane, czy też raczej udzielane spontanicznie. Kwestia dotyczy czego innego: czy osoba, która udziela błogosławieństwa, jest księdzem, a zatem reprezentantem Chrystusa i Kościoła. FS stwierdza, że nie jest problemem, by ksiądz przyłączył się do modlitwy tych, którzy znajdują się w sytuacji sprzecznej z Ewangelią (FS 30). Jednak w takim błogosławieństwie ksiądz robi coś więcej niż po prostu przyłącza się do ich modlitwy – on raczej przywołuje udzielenie darów Bożych właśnie ich związkowi. Kiedy ksiądz działa jako ksiądz, czyni to w imieniu Chrystusa i Kościoła. Twierdzenie, że człowiek może oddzielić znaczenie tego błogosławieństwa od nauczania Kościoła jest postulowaniem dualizmu pomiędzy tym, czego Kościół naucza, a tym, co robi. Jednak, jak uczy II Sobór Watykański, Objawienie zostało nam dane w czynach i słowach, które są nierozdzielne (Dei Verbum 2), a przepowiadanie Kościoła nie może oddzielić czynów od słów. To właśnie zwykli ludzie, naprzeciw którym chce wyjść omawiany dokument, dzięki promowaniu pobożności ludowej są najbardziej podatni na oszukanie przez symboliczne czyny, które przeczą doktrynie, jako że będą intuicyjnie pojmować doktrynalną treść czynu.
Czy katolik może zaakceptować Fiducia supplicans?
Czy w świetle tego, co powiedziano, wierny katolik może przyjąć nauczanie FS? Biorąc pod uwagę jedność czynów i słów w wierze chrześcijańskiej, można zgodzić się, że błogosławienie takich związków jest dobre – nawet w sposób duszpasterski – tylko wtedy, jeżeli ktoś wierzy, że takie związki nie są obiektywnie sprzeczne z prawem Bożym. W związku z tym tak długo, jak długo papież Franciszek podtrzymuje nauczanie, zgodnie z którym związki homoseksualne są zawsze sprzeczne z prawem Bożym, pośrednio potwierdza on, że takich błogosławieństw nie wolno udzielać. Dlatego nauczanie FS jest wewnętrznie sprzeczne i wymaga dalszego wyjaśnienia. Kościół nie może czynić jednego, a nauczać czegoś innego, bo jak napisał św. Ignacy z Antiochii, Chrystus był Nauczycielem, „który przemówił i stało się”. Dlatego nikt nie może oddzielić Jego Ciała od Jego Słowa.
Czy ksiądz może pobłogosławić związek homoseksualny, a biskup na to przystać?
Inną kwestią jest, czy ksiądz może zgodzić się na to, by pobłogosławić takie związki, spośród których niektóre współistnieją z legalnym małżeństwem albo w których zmiana partnerów nie jest niczym nadzwyczajnym. Zgodnie z FS, mógłby tak zrobić za pomocą pozaliturgicznego, nieoficjalnego błogosławieństwa „duszpasterskiego”. Oznaczałoby to, że ksiądz udzieliłby takiego błogosławieństwa nie działając w imieniu Chrystusa i Kościoła. Oznaczałoby to, że nie działałby jako ksiądz. W istocie nie udzielałby takiego błogosławieństwa jako kapłan Chrystusa, ale jako ktoś, kto odrzucił Chrystusa. Kapłan, który błogosławi takie związki, przedstawia je jako drogę do Stwórcy. Popełnia zatem świętokradczy i bluźnierczy akt przeciwko planowi Stworzyciela i przeciwko Chrystusowi, który umarł za nas po to, by wypełnił się plan Stwórcy. To samo dotyczy biskupa diecezjalnego. Jako pasterz swojego Kościoła lokalnego, jest zobowiązany zapobiec takim bluźnierczym aktom, w przeciwnym razie stałby się ich wspólnikiem i zaprzeczyłby mandatowi danemu mu przez Chrystusa, aby utwierdzać swoich braci we wierze.
Księża powinni głosić miłość Bożą i dobroć wobec wszystkich ludzi, pomagając modlitwą oraz radą grzesznikom i tym, którzy są słabi, a mają trudności w nawróceniu. To zupełnie co innego niż udzielanie im wymyślonych i mylących znaków oraz słów, według których Bóg wcale tak bardzo nie przejmuje się grzechem. To ukrywanie prawdy, że grzech myśli, mowy i uczynku oddziela nas od Boga.
Nie ma błogosławieństwa dla grzechu
Nie ma błogosławieństwa – nie tylko publicznego, ale również prywatnego – dla grzeszników żyjących w warunkach obiektywnie sprzecznych ze świętą wolą Boga. Nie jest dowodem na zdrową hermeneutykę, że odważni obrońcy chrześcijańskiej doktryny są piętnowani jako rygoryści, bardziej zainteresowani legalistycznym wypełnianiem ich norm moralnych niż zbawieniem konkretnych osób. Jezus mówi do zwykłych ludzi: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”. Apostoł wyjaśnia to w następujący sposób: „[…] przykazania Jego nie są ciężkie. Wszystko bowiem, co z Boga zrodzone, zwycięża świat; tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara. A kto zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?” (1 J 5, 3 – 5). W czasie, w którym fałszywa antropologia podważa Bożą instytucję małżeństwa pomiędzy mężczyzną a kobietą, z rodziną i dziećmi, Kościół powinien pamiętać o słowach swojego Pana i swojej Głowy: „Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!” (Mt 7, 13 – 14).
Watykan. Deklaracja doktrynalna pozwala błogosławić pary “nieregularne”. “Całuśnik” kard. Victor Fernandez w akcji doktrynalnej.
Wraz z deklaracją doktrynalną “Fiducia supplicans” Dykasterii Nauki Wiary, zatwierdzoną przez papieża, możliwe będzie błogosławienie par “nieregularnych”.
Chodzi o pary tworzone przez osoby tej samej płci, ale poza jakimkolwiek rytuałem czy imitacją małżeństwa. Doktryna o małżeństwie się nie zmienia, błogosławienie nie oznacza akceptacji związku – wskazuje Vatican News.
W obliczu prośby dwóch osób, aby były pobłogosławione, nawet jeśli ich stan jako pary jest “nieregularny”, wyświęcony szafarz będzie mógł wyrazić zgodę, ale unikając, by ten gest zawierał elementy choćby w daleki sposób podobne do obrzędu małżeństwa. [to gnojki… MD]
Deklaracja “Fiducia supplicans”
O tym mówi deklaracja “Fiducia supplicans” na temat duszpasterskiego znaczenia błogosławieństw, opublikowana przez Dykasterię Nauki Wiary i zatwierdzona przez papieża. “Dokument, który zagłębia temat błogosławieństw, rozróżniając między błogosławieństwami z rytuału i liturgicznymi, a błogosławieństwami spontanicznymi, które są bardziej zbliżone do gestów pobożności ludowej: to właśnie w tej drugiej kategorii rozważa się teraz możliwość przyjęcia także tych, którzy nie żyją zgodnie z normami chrześcijańskiej doktryny moralnej, ale pokornie proszą o bycie pobłogosławieni” – podaje Vatican News.
Od sierpnia 23 roku dawne Święte Oficjum nie opublikowało deklaracji (ostatnia miała miejsce w 2000 roku “Dominus Iesus”), dokumentu o wysokim walorze doktrynalnym.
Dokument “Fiducia supplicans” rozpoczyna się wprowadzeniem prefekta, kard. Victora Fernandeza, który wyjaśnia, że oświadczenie pogłębia “duszpasterskie znaczenie błogosławieństw”, pozwalając “poszerzyć i wzbogacić ich klasyczne rozumienie” poprzez refleksję teologiczną “opartą na duszpasterskiej wizji Papieża Franciszka”.
[wykaz publikacji teologicznych Fernandeza. Lista jest długa, brakuje na niej jednej pozycji — książki “Uzdrów mnie swoimi ustami. Sztuka całowania” ]
“Całuśnik” – “murzyn” encyklik…
Refleksja, która “implikuje prawdziwy rozwój w odniesieniu do tego, co zostało powiedziane o błogosławieństwach” do tej pory, obejmując możliwość “błogosławienia par w sytuacjach nieregularnych i par jednopłciowych, bez oficjalnego zatwierdzania ich statusu
„Istnieją prawdy, które są centralne, najpiękniejsze, a inne są drugorzędne” – przekonuje nowy prefekt Dykasterii Nauki Wiary abp Victor Manuel Fernández, pytany o krytykę podejścia Kościoła do moralności seksualnej.