Europę zalewa cukier z Ukrainy. Nie jest on ukraiński tylko… niemiecki

18 października 2024 pch/europe-zalewa-cukier-z-ukrainy-tylko-niemiecki

Europę zalewa cukier z Ukrainy. Problem w tym, że nie jest on ukraiński tylko… niemiecki

Spółki cukrowe proponują plantatorom buraka ceny na przyszły rok niższe od tegorocznych, i to aż o 25 procent. Powodem jest zalew towaru napływającego do nas zza wschodniej granicy. Problem jednak dotyczy nie tylko Polski, lecz także innych państw UE.

Portal „Wieści Rolnicze” pisze o aż 23-krotnym wzroście importu cukru z Ukrainy przez kraje Unii Europejskiej. W dużej mierze chodzi o towar należący do spółek niemieckich. Przejęły one pokaźną część rynku w kraju, którego stosunkowo niewielkie obszary są dzisiaj objęte działaniami zbrojnymi.

Według danych Eurostatu, jeszcze w roku 2021 do Krajów Wspólnoty wpłynęło około 14 840 ton, a rok później aż 10 razy więcej, bo ponad 148 000 ton cukru. Wielkość ta okazuje się być mała w porównaniu z kolejnym – 2023 rokiem, kiedy Ukraina eksportowała do UE prawie pół miliona ton cukru. Jest to wzrost o 2 240 %! (23-krotny) względem średniej z lat 2016 – 2021” – czytamy w tekście Doroty Andrzejewskiej.

Jak podkreśla portal, tylko jedna niemiecka spółka Pfeifer&Langen jest na Ukrainie właścicielem 6 spośród 30 wszystkich cukrowni. Zakłady P&L znajdują się w miejscowościach: Chorostkiw, Kosowa, Radechiw, Zbaraż, Czortkiw i Gnidawa. Ostatni z wymienionych został wykupiony przed rokiem.  W ciągu jednego dnia potrafi przerobić 6 tysięcy ton buraków.

Według zaś witryny UkrAgroConsult, ubiegłoroczna łączna powierzchnia tamtejszych zasiewów buraka cukrowego przekroczyła aż o 30 tysięcy hektarów stan sprzed wojny (249 900 hektarów przy 220 tysiącach ha w roku 2021). Roczny plon u naszych wschodnich sąsiadów wynosi łącznie 13 mln ton buraków.

Źródło: Wieści Rolnicze RoM

Ma “nie być” polskiego cukru. Zielony Ład „nie pozwoli na dalszą uprawę buraka cukrowego”.

Producenci cukru biją na ALARM. Zielony Ład „nie pozwoli na dalszą uprawę buraka cukrowego”

9.03.2024

Cukier

Producenci cukru liczą na weryfikację założeń Zielonego Ładu. Drastyczne ograniczanie środków ochrony roślin czy też nawozów nie pozwoli na dalszą uprawę buraka cukrowego – podkreśla Michał Gawryszczak, dyrektor biura Związku Producentów Cukru w Polsce. 

– Zielony Ład stawia przed producentami cukru wyzwania, takie jak dla innych branż rolniczych, czyli Europa musi się stać do 2050 roku neutralna klimatycznie. Przy czym w przypadku naszym, jak i innych rolników, innych branż spożywczych w grę wchodzi też strategia „Od pola do stołu”, która zakłada, że do 2050 roku będziemy musieli zredukować wszystkie środki ochrony roślin o 50 proc., nawozy o 20 proc., a co najmniej połowa upraw będzie musiała być ekologiczna – mówi reporterowi agencji Newseria Biznes Michał Gawryszczak.

Założenia Zielonego Ładu po raz pierwszy przedstawiono w komunikacie „Europejski Zielony Ład” pod koniec 2019 roku. KE opisała w nim 10 priorytetów. Przewidują one przegląd wszystkich przepisów, który uwzględni ich możliwy wpływ na klimat. W komunikacie znalazły się zapisy dotyczące m.in. rolnictwa, różnorodności biologicznej, rolnictwa czy stworzenia gospodarki o obiegu zamkniętym (circular economy).

Obecnie przez Unię Europejską, w tym Polskę, przetacza się fala protestów rolników zorganizowanych przeciwko Zielonemu Ładowi. – Nie wiem, czy działania rolników w Unii Europejskiej wpłyną jakkolwiek na Komisję Europejską. Mam nadzieję, że w jakikolwiek sposób środki dojścia do celu zostaną zweryfikowane, może to nie będzie 50 proc. redukcji środków ochrony roślin, ale może na przykład 25 proc. – mówi dyrektor biura Związku Producentów Cukru.

Michał Gawryszczak podkreśla, że każdy środek ochrony roślin przekłada się bezpośrednio na plony, czyli przy tych samych nakładach finansowych, przy tych samych nakładach pracy plony rolników są coraz mniejsze, więc w pewnym momencie ta uprawa roślin przestaje być opłacalna. Z tego powodu rolnik albo przechodzi na inne uprawy, albo rezygnuje w ogóle z uprawy jakichkolwiek roślin.

– Wszyscy producenci cukru, zarówno polscy, jak i europejscy, dążą cały czas do osiągnięcia neutralności klimatycznej, czyli nieemitowania gazów CO2 w taki sposób, aby to pochłanianie było równe emisji gazom CO2. W ciągu ostatnich 30 lat europejscy producenci cukru zredukowali już prawie 60 proc. emisji CO2, nietrudno sobie wyobrazić, że te ostatnie 40 proc. redukcji będzie bardzo trudne, ale nie niemożliwe – uważa ekspert.

Według deklaracji poszczególnych koncernów cukrowych w UE oraz w Polsce do końca tej dekady będą się starały ograniczyć emisję wymienionych gazów cieplarnianych o około 30 proc.

W ocenie Związku Producentów Cukru w Polsce branża potrzebuje głównie ułatwień administracyjnych lub odpowiedniej legislacji. Chodzi o to, by pozwoliła ona na łatwe i niezakłócone inwestowanie w rozwiązania, chociażby biogazowe.

[Może lepiej -obalić tę diabelską UE, a jej przywódców – na dożywocie. I w pierdlu karmić robalami. MD.]

W kampanii 2023/2024 w naszym kraju wyprodukowano 2 341 375 t cukru – podaje Związek Producentów Cukru w Polsce. To bardzo dobry wynik, ponieważ przewyższa o 30 proc. produkcję z rekordowego roku 2017/2018. Plony w ostatniej kampanii sięgnęły 63,86 t z hektara, co jest najlepszym wynikiem w ostatnim sześcioleciu. W tym przypadku producenci cukru podpisali umowy z ponad 26 tys. rolnikami na uprawę oraz dostawę buraków cukrowych. Łącznie zakupili od nich 16 966 213 t buraków, co jest niespotykanym wcześniej wynikiem.

Nie tylko zboże i oleje. Cukier. Kolejny sektor polskiego rolnictwa zagrożony przez Ukrainę

Nie tylko zboże. Kolejny sektor polskiego rolnictwa zagrożony przez Ukrainę

12.01.2024 nczas/nie-tylko-zboze

Cukier
Cukier. Zdjęcie ilustracyjne / Foto: Pixabay

Krajowa Rada Izb Rolniczych twierdzi, że polskiej branży cukrowej poważnie zagraża ukraiński cukier. 10 stycznia skierowała apel do resortu rolnictwa, by wstrzymany został import tego produktu na nasz rynek.

Według Rady Polska wciąż jeszcze jest jednym z głównych graczy, jeśli chodzi o produkcję cukru w Unii Europejskiej. Co roku produkujemy bowiem 2 miliony ton surowca, co daje trzecie miejsce – za Francją i Niemcami. 75 proc. produkcji trafia na rynek wewnętrzny.

Polskiej branży cukrowej zagraża jednak Ukraina. Rada bije na alarm, że chodzi o „ilości, które destabilizują równowagę rynkową”. Tylko na przełomie lat 2022/2023 zakres importu surowca z Ukrainy wzrósł do 400 tys. ton. W tym roku ma zaś wzrosnąć o prawie drugie tyle – bo do 700 tys. t. W 2025 r. import może już przekraczać 1 mln t.

To zaś spowoduje, że produkcja w Polsce przestanie się opłacać. „Konieczne jest natychmiastowe wprowadzenie embarga na cukier sprowadzany z Ukrainy, co pozwoli na częściową ochronę polskiego rynku cukru” – wskazano.

Zdaniem KRIK, jeśli nic w zakresie importu się nie zmieni, może to doprowadzić nawet do całkowitej zapaści sektora w Polsce. Ukraińscy producenci nie muszą bowiem zachowywać wszelkich unijnych norm „ekologicznych” i jakościowych, a więc mogą oni znacznie obniżyć ceny. Obowiązują one natomiast – podobnie jak w przypadku zboża – polskich producentów. A to oznacza, że nie ma tu uczciwej konkurencji.

„Mając na uwadze problemy związane z nadmiernym i niekontrolowanym importem zbóż, rzepaku i kukurydzy z Ukrainy, m.in. spadek opłacalności ich produkcji dla polskich rolników i wprowadzanie dopłat do sprzedanych towarów, samorząd rolniczy wnosi o niezwłoczne przeciwdziałanie powtórzeniu się podobnej sytuacji na rynku buraków cukrowych” – napisano w apelu.

Fenomen na skalę światową. Rząd chce opodatkować cukier… występujący w owocach.

MF planuje usunąć zapisy obejmujące zwolnieniem od tego obciążenia produktów, które naturalnie zawierają cukier, pochodzący z owoców.

https://obserwatorgospodarczy.pl/2022/11/29/fenomen-na-skale-swiatowa-rzad-chce-opodatkowac-cukier-wystepujacy-w-owocach

Jak podają analitycy Instytutu Staszica, tzw. opłata cukrowa, wprowadzona w 2020 r., budziła ogromne kontrowersje wśród przedsiębiorców i wśród ekspertów. Krytykowano między innymi fakt, że rząd – pod pretekstem “troski o zdrowie Polaków” – chce nałożyć na polskie firmy nowy podatek. Wskazywano, że rządowe prognozy przychodów z tego tytułu są znacznie zawyżone. Te przewidywania się spełniły i dzisiaj, mimo groźby kryzysu gospodarczego, szykowane są regulacje zaostrzające jeszcze ustawę i nakładające na przedsiębiorców kolejne obciążenia. Do czego może doprowadzić nowa opłata cukrowa w Polsce? 

Instytut Staszica ostrzega, że zmiany, proponowane pod pretekstem prac porządkujących pobór opłat, mogą mieć negatywne skutki dla branży rolno-spożywczej i wierzy, że w konstruktywnym dialogu na linii Ministerstwo Finansów – polskie firmy (również reprezentowane przez organizacje branżowe i organizacje pracodawców) uda się wypracować rozsądne rozwiązania.

Nowe obciążenia pod pretekstem porządkowania przepisów

Oficjalnie resort finansów projektowaną nowelizacją chce jedynie uporządkować obowiązujące już przepisy, argumentując, że powiązanie opłaty cukrowej ze sprzedażą detaliczną napojów powoduje szereg wątpliwości. Ministerstwo zwraca m.in. uwagę na niemożność objęcia opłatą produktów sprzedawanych przez Internet.

Instytut Staszica alarmuje, że zmiany te mogą mieć jednak inny rezultat:

Niestety, plany MF nie dotyczą tylko skuteczniejszego poboru opłaty, ale obejmują znaczące jej rozszerzenie. Opłata cukrowa objąć ma bowiem tak wartościowe produkty z owoców i warzyw, jak nektary i napoje z wysoką, co najmniej 20-procentową zawartością soku, w których nie ma dodatku cukru, a także naturalne soki, które nie mają dodatku cukru, ale do których dodawane są składniki zwiększające i ch wartości zdrowotne.

Nowa opłata cukrowa obejmie także napoje oddawane na cele charytatywne. Ministerstwo Finansów oficjalnie zapewnia, że „procedowany projekt nowelizacji ustawy o zdrowiu publicznym w zakresie opłaty od środków spożywczych (tzw. opłaty cukrowej) utrzymuje dotychczasowy zakres przedmiotowy ustawy i w żaden sposób go nie rozszerza”.

Z taką interpretacją nie sposób się zgodzić. Zakres produktów objętych opłatą cukrową istotnie się zmienia, jako że MF planuje usunąć zapisy obejmujące zwolnieniem od tego obciążenia produktów, które naturalnie zawierają cukier, pochodzący z owoców.

Jak podaje IS, wniosek jest oczywisty: pod pretekstem uściślenia przepisów ustawowych, rząd chce rozszerzyć opłatę cukrową na wartościowe napoje z owoców i warzyw, zawierające jedynie cukier naturalnie występujący w owocach.

Mamy do czynienia ze swoistą innowacją na skalę światową: opłatą od cukru naturalnie występującego w owocach. Nie ma więc wątpliwości, że cel regulacji nie ma nic wspólnego z polityką zdrowotną i jest czysto fiskalny. Ta proponowana zmiana przepisów zmusi producentów do zaniechania inwestycji w produkty wartościowe i zdrowe w przystępnej cenie. Należy się spodziewać, że skoro wartościowe produkty będą za drogie, nie będą kupowane albo też mogą zostać zamienione przez inne, pozbawione wartości zdrowotnych i tanie produkty bez zawartości soku owocowego. Zdaniem przedstawicieli branży spożywczej, wprowadzenie opłaty cukrowej na produkty bez dodatku cukru, typu sok z dodatkami lub wodą, spowoduje wzrost ceny tych produktów o ok. 10%. W dobie inflacji i rosnących cen żywności, takie dodatkowe obciążenie będzie bardzo odczuwalne dla polskich konsumentów – możemy wyczytać w stanowisku Instytutu Staszica.

Konsumpcja hamuje – podwyżki nie pomogą

Nieunikniona podwyżka cen na polskie nektary, wartościowe napoje, a nawet soki przyczynić się może do dalszego spadku konsumpcji. Wg danych GUS, konsumpcja żywności w Polsce w październiku br. spadła aż o 18,3% w stosunku rocznym. Przyrost odnotowały jedynie dwie branże: tekstylna i farmaceutyczna. Wyraźnie wyhamował m.in. wzrost sprzedaży żywności, który wyniósł jedynie 2,4% r/r – mimo tego, że w Polsce od lutego przybyły setki tysięcy uchodźców z Ukrainy, a więc dodatkowych konsumentów.

W ocenie ekspertów Polskiego Instytutu Ekonomicznego, w najbliższych kwartałach utrzyma się znaczne spowolnienie wzrostu sprzedaży detalicznej, z kolei analitycy Pekao SA mówią wręcz o ujemnej dynamice sprzedaży, co znajdzie odzwierciedlenie w stagnacji konsumpcji prywatnej. Polscy producenci żywności – i ich dostawcy – mają zatem przed sobą bardzo trudne miesiące.

IS dodaje również, że do tego dochodzą inne, negatywne czynniki – groźba recesji i przewidywanej długotrwałej wysokiej inflacji. Rosną ceny energii, surowców i koszty pracy. Polskie firmy stają w obliczu bardzo poważnych zagrożeń. Nowe obciążenia pogorszą ich sytuację, a skutkiem wdrożenia zapowiadanych rozwiązań będzie z pewnością spadek wykorzystania surowców na rynku owocowo-warzywnym.

W pierwszej kolejności skutki odczują dostawcy jabłek i owoców miękkich, takich jak czarna porzeczka, aronia, wiśnia i malina. Należy zauważyć, że bariera zapotrzebowania rynków światowych na owoce i ich przetwory, połączona ze spadkiem zużycia do produkowanych w kraju napojów, spowoduje dużą nadwyżkę owoców. Efektem będzie m.in. zmniejszenie wolumenu kontraktów przemysłu spożywczego z branżą rolniczą i sadowniczą. Spadek skupu owoców, głównie jabłek, wykorzystywanych do produkcji tego typu wyrobów, będzie odpowiadał produkcji ponad 500 średnich gospodarstw sadowniczych w Polsce, które tym samym stracą rynek zbytu – w dobie gospodarczego kryzysu.

Nowa opłata cukrowa w Polsce – regulacje wbrew rekomendacjom ekspertów

Nowe przepisy będą miały odwrotny od deklarowanego wpływ na zdrowie Polaków. Producenci w ostatnich latach poszerzyli swoją ofertę o liczne produkty na bazie przecierów i soków, otrzymywanych z krajowych owoców i warzyw, bez dodatku jakichkolwiek cukrów. Te starania zostaną przez ustawodawcę przekreślone przez wprowadzenie opłaty od nektarów i innych niesłodzonych napojów owocowych, zawierających jedynie cukry naturalnie występujące w owocach, a nawet od niektórych soków.

Konsumenci zaczną wybierać napoje tańsze, ze sztucznymi dodatkami. W dobie rosnących kosztów życia i rosnących cen taki wybór będzie nieunikniony. Przypomnijmy, że zgodnie z rekomendacją ekspertów żywieniowych, kategoria soków była i jest komunikowana jako jedna z pięciu porcji warzyw i owoców. Opodatkowanie soków z wartościowymi dodatkami jest działaniem dokładnie wbrew takiej rekomendacji.

[—] dalej w oryginale. Tu najważniejsze. MD

Bełkot pełen sprzeczności w TVP: „Deficyt cukru wynika z zachowań konsumentów”.[Emeryci złośliwie wykupują?]

km, mnie 26.07.2022 https://www.tvp.info/61489623/dlaczego-brakuje-cukru-ekonomista-wyjasnia

Deficyt cukru w znacznym stopniu wynika z zachowań konsumentów – powiedział ekonomista banku Credit Agricole Jakub Olipra. Dodał, że efektem wzmożonego popytu i większych kosztów produkcji będą kolejne podwyżki.

Według eksperta „żaden system logistyczny nie jest w stanie obsłużyć konsumentów, którzy wykupują cukier w ilościach hurtowych”. Wyjaśnia on, że sklepy analizują strukturę i ilości zakupów, dostosowując do nich zapasy.
– Jednak utrzymanie dużych zapasów jest dla nich kosztem, a często nie jest to możliwe ze względów braku odpowiedniej powierzchni – zaznaczył.
Olipra uważa, że to, co dzieje się w marketach, zwłaszcza sieciowych, obsługujących znacznie więcej klientów niż np. małe lokalne sklepy, przypomina to, co działo się na stacjach benzynowych na początku wojny w Ukrainie.
– Owszem, przejściowo wystąpiły braki paliwa na niektórych stacjach, ale to nie znaczyło, że paliwo się skończyło. Po kilku dniach sytuacja unormowała się. I tak będzie również w przypadku cukru – powiedział.

[Deficyt Coca Coli w Wenezueli. Dotkliwe braki cukru na rynku wewnętrznym zmusiły miejscową filię koncernu do wstrzymania produkcji tego słodzonego…]

Cukru nie zabraknie, ale nadal będzie drożał

Zaznaczył, że Polska jest trzecim największym producentem cukru w Europie i w magazynach jest go więcej niż Polacy potrzebują.
– Naprawdę, nie bałbym się o dostępność cukru na rynku krajowym – wskazał.
Dodał, że efektem obserwowanego obecnie wzmożono popytu będzie wzrost cen, „bo w warunkach, gdy konsumenci za wszelką cenę chcą kupić cukier, sklepy mają dowolną rękę, by ją podnosić” – powiedział.
Przypomniał, że ceny cukru wzrosły w ciągu roku o 40 proc. m.in. ze względu na drożejące nawozy, środki ochrony roślin, paliwa czy koszty pracy. Dodał, że wzrost cen ropy naftowej przyczynił się do zwiększenia popytu na biopaliwa, które wytwarza się m.in. z buraków cukrowych.
Jego zdaniem cukier będzie nadal drożał, ze względu na czynniki inflacyjne, które mają bardzo szeroki zakres. Zauważył, że choć ceny cukru rosną na całym świecie, w Polsce dodatkowym czynnikiem są właśnie zachowania konsumenckie.

Kryzys na polskim rynku cukru zaczął się od likwidacji trzech ogromnych cukrowni: Łapy, Brześć Kujawski, Lublin. Bo UE nakazało…

Adam Białous https://pch24.pl/kryzys-na-polskim-rynku-cukru-zaczal-sie-od-likwidacji-trzech-ogromnych-cukrowni/

Obecny deficyt cukru w Polsce i związana z tym jego horrendalnie wysoka cena produktu jest w dużej mierze wynikiem likwidacji trzech bardzo dużych polskich cukrowni (Łapy, Brześć Kujawski, Lublin) do czego doszło w roku 2008. Stało się to wskutek decyzji ówczesnego rządu (koalicji PO-PSL), którą pozwolono Krajowej Spółce Cukrowej zlikwidować te trzy ogromne cukrownie. W całej Polsce produkcja cukru zmniejszyła się wtedy o ponad 360 tysięcy ton. Ten błąd coraz mocniej odbija się niezdrową „czkawką” na polskim rynku spożywczym.

Jak wielkie straty polskiemu rynkowi cukru, i nie tylko jemu, przyniosły decyzje ówczesnego rządu najlepiej widać na przykładzie likwidacji Cukrowni Łapy (woj. podlaskie), która w ostatnim roku swojej działalności miała drugi wynik w kraju, czyli była zakładem czołowym. Polski rynek wskutek  likwidacji tej cukrowni stracił około 60 tysięcy ton cukru rocznie, a krajowy areał uprawy buraka cukrowego zmniejszył się aż o 20 procent. Już wówczas Polska z dużego eksportera cukru stała się jego importerem.

W grudniu 2007 roku, pomimo protestów pracowników Cukrowni Łapy, plantatorów, podlaskich samorządowców i parlamentarzystów, Krajowa Spółka Cukrowa, powołując się na wydany przez UE nakaz ograniczenia produkcji cukru, przyjęła plan restrukturyzacji i m.in. zdecydowała się zlikwidować łapski rejon plantacyjny. Decyzja ta oznaczała w praktyce zaprzestanie produkcji cukru w Łapach oraz agonię tego nowoczesnego zakładu. Produkcja w łapskich zakładach stanęła ostatecznie w roku 2008. Maszyny wywieziono, zostały puste hale.   Ówczesny rząd obiecywał, zgodnie z obecną i dziś zieloną ideologią, że zamiast produkcji cukru w cukrowni będzie się wytwarzać na dużą skalę biopaliwa i ekologiczną energię, więc nikt nie straci. Teraz wiadomo już, że było to zwykłe mydlenie oczu. Nic takiego w Łapach nie powstało.

Likwidacja Cukrowni Łapy do dziś jest oceniania przez mieszkańców województwa podlaskiego, jako decyzja szkodliwa i niezrozumiała. Szczególnie mocnej krytyce podlega w związku z obecnie panującym deficytem cukru na polskim rynku. Upadek Cukrowni Łapy przyniósł cały szereg szkód (podobnie było w przypadku likwidacji cukrowni w Brześciu Kujawskim i Lublinie). Bardzo dotkliwe są szkody społeczne. Dla niewielkiego miasta, jakim są Łapy, zwolnienia pracowników cukrowni, to do tej pory dramat. Po likwidacji jednego z największych zakładów, w Łapach drastycznie zwiększył się poziom bezrobocia. Pracę w cukrowni straciło ponad 250 jej pracowników etatowych  i 300 sezonowych. Wiele rodzin wpędziło to w biedę. Zubożeniu uległo również wiele rodzin rolniczych, bowiem  dochody z upraw buraka utraciło około 2 tysięcy plantatorów.

Do tego zamknięcie cukrowni pociągnęło za sobą duże straty finansowe osób trudniących się transportem buraków. Kiedy Krajowa Spółka Cukrowa zdecydowała się zlikwidować rejon plantacyjny w północno-wschodniej Polsce, co doprowadziło do zaprzestania produkcji cukru w łapskim zakładzie, zupełnie nie wzięła pod uwagę, że ta decyzja uderzy również w rolników. Podlascy hodowcy krów zostali pozbawieni doskonałej paszy, jaką są wysłodki. Likwidacja łapskiej cukrowni pociągnęła za sobą również wyrzucenie w błoto ogromnych publicznych pieniędzy. W ostatnich latach działalności, w ten zakład zainwestowano około 30 mln złotych. Ta inwestycja sprawiła, iż cukrownia w Łapach była jedną z najbardziej wydajnych i nowoczesnych w Polsce.

Likwidacja polskich cukrowi, podobnie jak likwidacja polskich kopalni, odbija się dziś nieprzyjemną czkawką. Podobnie też nie da się uruchomić produkcji z dnia na dzień. Reaktywacja cukrowni trwałaby kilka lat. Do tego koszty wznowienia produkcji byłby ogromne. Do ponownego uruchomienia cukrowni Łapy przymierzano się już dwukrotnie. Pierwszy raz w roku 2011, kiedy to miał miejsce pierwszy poważny kryzys na rynku cukru. Później w roku 2016. Ówczesny podlaski poseł PSL Mieczysław Baszko, wnioskował o wznowieni produkcji cukru w Łapach do rządu PiS. Koszty rozpoczęcia wznowienia procesu przywracania produkcji w cukrowni Łapy oszacował w roku 2016 na 100 mln złotych. Zaś całkowity proces, który miałby przywrócić cukrowni jej dawne moce produkcyjne miał jego zdaniem kosztować budżet państwa około 500 mln. 

Ostatecznie rząd nie znalazł takiej sumy na reaktywację cukrowni Łapy. W roku 2018 Krajowa Spółka Cukrowa postanowiła zlikwidować ostatnie ślady po cukrowni i postawić tam zupełnie inny obiekt. Budowle cukrowni zostały zrównane z ziemią, a w listopadzie roku 2021 oddano już do użytku nowy terminal spedycyjny, którego silosy stanęły w miejscu hali produkcyjnej dawnej cukrowni Łapy. Jego budowa kosztowała 9 mln złotych. Można tam przechowywać około 50 tysięcy ton cukru. Wszystko ładnie, tylko jest „mały” problem – skąd wziąć ten cukier? 

Krajowa Grupa Spożywcza (w której weszła m.in. Krajowa Spółka Cukrowa) posiada dziś zaledwie 40 procent udziału w polskim rynku cukru. 60 procent cukru w Polsce produkują cukrownie sprzedane (jako nie rentowne) „za grosze” dla Niemców, podczas tzw. przemian demokratycznych. Obecnie nasi zachodni sąsiedzi też mają problemy z cukrem, więc ich cukrownie w Polsce wysyłają swoją produkcję do Niemiec.

Jakże dziś byłby potrzebne te trzy wspaniałe polskie cukrownie, które w roku 2008 zlikwidowano (Łapy, Brześć Kujawski, Lublin). Czy zawsze Polak musi być mądry po szkodzie?