„Kryzys klimatyczny” to mit, twierdzi laureat Nagrody Nobla John Clauser.

The ‘Climate Emergency’ Is a Myth, Says Nobel Prize Winner John Clauser. Here’s Why He’s Right

„Kryzys klimatyczny” to mit, twierdzi laureat Nagrody Nobla John Clauser. Oto dlaczego ma rację

dr Rudolph Kalveks Badania globalne, 17 czerwca 2024 globalresearch.ca/climate-emergency-myth-john-clauser

Wszystkie artykuły Global Research można przeczytać w 51 językach, aktywując przycisk Przetłumacz witrynę pod nazwiskiem autora (dostępne tylko w wersji komputerowej).

Aby otrzymywać codzienny biuletyn Global Research (wybrane artykuły),  kliknij tutaj .

Kliknij przycisk udostępniania powyżej, aby wysłać e-mailem/przesłać ten artykuł znajomym i współpracownikom. Śledź nas na Instagramie  i  Twitterze oraz subskrybuj nasz kanał na Telegramie . Zachęcamy do ponownego publikowania i szerokiego udostępniania artykułów Global Research.

***

W niedawnym wykładzie fizyk, laureat Nagrody Nobla, John Clauser, ujawnił, że modele i analizy Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), na których politycy i aktywiści opierają się, aby poprzeć twierdzenia o „kryzysie klimatycznym”, nie spełniają podstawowych standardów naukowych zapytanie. Clauser otrzymał Nagrodę Nobla w 2022 roku za obserwacyjne pomiary splątania kwantowego i dobrze rozumie problem odróżnienia sygnału fizycznego od szumu tła.

Clauser pokazuje, że po skorygowaniu o podatne na błędy arytmetyczne i statystyczne IPCC, dane obserwacyjne nie potwierdzają braku równowagi sił, który rzekomo jest odpowiedzialny za globalne ocieplenie. Co więcej, wyniki modeli klimatycznych są sprzeczne z zapisami obserwacyjnymi. Clauser omawia rolę konwekcji, chmur i ich zmienności w zapewnianiu mechanizmu ujemnego sprzężenia zwrotnego i proponuje, aby działał on jak termostat stabilizujący temperaturę powierzchni. Clauser dochodzi do wniosku, że twierdzeniom o „kryzysie klimatycznym” brakuje podstaw naukowych i że polityka Net Zero stanowi niepotrzebną przeszkodę.

Rysunek 1. Schematyczne przedstawienie globalnego średniego budżetu energetycznego Ziemi. Liczby wskazują najlepsze szacunki wielkości uśrednionych na świecie składników bilansu energetycznego wraz z ich zakresami niepewności (przedział ufności 5%-95%), reprezentującymi warunki klimatyczne na początku XXI wieku. Należy zauważyć, że ilości są wyrażone w postaci strumienia mocy (waty na metr kwadratowy lub W/m 2 ), który jest równy energii na sekundę na jednostkę powierzchni (dżule/s/m 2 ). (Źródło: raport IPCC AR6 WG 1, s. 934)

Wystąpienie Clausera jest dostępne na YouTube . Jednakże warto dokonać przeglądu argumentów z fizyki, które opierają się na danych obserwacyjnych dotyczących przepływów energii w atmosferze, aby obalić pogląd o kryzysie klimatycznym wywołanym antropogenicznym globalnym ociepleniem (AGW).

Przepływy energii w systemie klimatycznym

Warto zacząć od uproszczonego przedstawienia przepływu energii słonecznej docierającej do Ziemi, jej transformacji przez ziemski system klimatyczny i wynikającego z tego (głównie termicznego) przepływu energii opuszczającej ziemską atmosferę. Pokazano to na rysunku 1, zaczerpniętym z najnowszego raportu IPCC.

Wykres IPCC pokazuje brak równowagi energetycznej, będący różnicą pomiędzy przychodzącym promieniowaniem słonecznym w zakresie widzialnym i UV wynoszącym 340 W/m 2 pomniejszoną o ilość odbitą (100 W/m 2 ) pomniejszoną o wychodzące promieniowanie cieplne w zakresie podczerwieni (IR) (239 W/m2 ) . Twierdzony brak równowagi na szczycie atmosfery wynosi 0,7 W/m 2 (plus 0,2), a IPCC twierdzi, że powoduje to ciągłe ocieplenie systemu klimatycznego.

Tabela. 1. Góra przepływów energii w atmosferze. Energia przepływa górą atmosfery ziemskiej, z błędami jak na rysunku 1. Bilans oblicza się z jej składników.

Pomiary promieniowania niezbędne do tych obliczeń są przeprowadzane przy różnych długościach fal za pomocą przyrządów przenoszonych przez satelity, a błędy obserwacyjne są nieuniknione. Połączenie zakresów niepewności strumieni przychodzących, odbitych i wychodzących przedstawionych w tabeli 1, przy użyciu standardowej statystycznej reguły średniej kwadratowej, pokazuje, że margines błędu w obliczonej nierównowadze wynosi w rzeczywistości 3 W/m 2 , około 15 razy większy niż Margines błędu 0,2 W/m2, jak twierdzi IPCC. Krótko mówiąc, nie obserwuje się nierównowagi energetycznej. Twierdzona nierównowaga na poziomie 0,7 W/m 2 jest bagatelizowana przez błąd obserwacyjny i z naukowego punktu widzenia Clauser określa ją mianem „banialuki”.

Globalne ocieplenie dla dwóch kultur

Naturalna zmienność

Co ważne, metoda IPCC nie uwzględnia naturalnej zmienności przepływu energii słonecznej przenikającej do systemu klimatycznego. Jednym z kluczowych elementów wpływających na tę zmianę jest „albedo”, czyli proporcja światła słonecznego odbijanego przez chmury lub powierzchnię. Zasięg zachmurzenia, które zwykle pokrywa około dwóch trzecich powierzchni Ziemi, jest w rzeczywistości dość dynamiczny, w związku z czym albedo zmienia się z miesiąca na miesiąc w zakresie od 0,275 do 0,305. Clauser szacuje, że wynikająca z tego miesięczna zmiana energii odbitej mieści się w przedziale (95-105 W/m 2 ). Clauser zauważa, że ten zmienny miesięczny wzór nie jest dobrze odwzorowywany w modelach komputerowych Coupled Model Intercomparison Project (CMIP) używanych przez IPCC, w których zatem musi brakować kluczowych aspektów fizyki chmur.

Jest to istotne, ponieważ naturalna zmienność wprowadzana do systemu klimatycznego przez zmiany w chmurach i albedo przyćmiewa wpływ wtórnych gazów cieplarnianych, takich jak CO 2 . Co więcej, względna stabilność systemu klimatycznego Ziemi w obliczu wahań w napływie energii słonecznej wskazuje, że działają mechanizmy ujemnego sprzężenia zwrotnego.

Powierzchniowe przepływy ciepła i natura równowagi atmosferycznej

Zanim powrócimy do tematu chmur, kilka dodatkowych komentarzy na temat przepływów energii przedstawionych na rysunku 1. W termodynamice istotne jest rozróżnienie energii i ciepła. Pierwsza zasada termodynamiki stwierdza, że energia jest zachowana. Druga zasada termodynamiki stwierdza, że entropia nigdy nie maleje, a to z kolei oznacza, że ciepło przepływa tylko od obiektów cieplejszych do zimniejszych i nigdy odwrotnie. Aby zrozumieć fizykę procesów atmosferycznych, należy wziąć pod uwagę tę kierunkowość przepływów ciepła. Zatem strumień energii gazów cieplarnianych w dół powierzchni (339–347 W/m 2 ) pokazany na wykresie IPCC w rzeczywistości nie reprezentuje przepływu ciepła; raczej po prostu przeciwdziała części strumienia energii „górnej powierzchni” (395–400 W/m 2 ), w wyniku czego szybkość chłodzenia powierzchni przez promieniowanie jest określana na podstawie różnicy (56 +/-5 W /m 2 ). Możemy wykorzystać tę wiedzę, aby spojrzeć na bilans przepływów ciepła na powierzchni z odpowiedniej perspektywy, jak pokazano w tabeli 2.

Tabela. 2. Powierzchniowe przepływy ciepła. Pokazano przepływy ciepła w dół (w górę) przy powierzchni Ziemi wraz z ich błędami. Ciepło promieniowania to suma strumieni energii powierzchni w górę i w dół pokazana na rysunku 1.

Stosowane obecnie ogólne modele klimatu cyrkulacyjnego zostały zainspirowane pracami fizyka, laureata Nagrody Nobla, Syukuro Manabe, który w 1967 roku wprowadził paradygmat układu atmosferycznego jako znajdującego się w równowadze radiacyjnej i konwekcyjnej 1 . Z tabeli 2 wynika, że konwekcyjny przepływ ciepła utajonego i jawnego jest dwukrotnie ważniejszy niż promieniowanie w procesie chłodzenia powierzchni Ziemi. Włączenie konwekcji przez Manabe oznaczało wyraźną poprawę w porównaniu z wcześniejszą generacją modeli radiacyjnych. Można jednak zadać pytanie, czy w społeczności zajmującej się modelowaniem klimatu nadal utrzymuje się skłonność do prób zrozumienia dynamiki atmosfery wyłącznie w kategoriach promieniowania, a nie konwekcyjnych przepływów ciepła, i czy leży to u podstaw ciągłej niezdolności modeli klimatycznych do obserwacja meczu.

Wymuszanie radiacyjne i negatywne sprzężenie zwrotne

Wczesne prace Manabe, niedawno potwierdzone w udoskonalonych obliczeniach przeprowadzonych przez Happera i van Wjngaardena 2 , opisują wpływ gazów cieplarnianych w kategoriach „wymuszania radiacyjnego”, to znaczy ich przejściowego wpływu na górną część atmosfery (ToA). Balans energetyczny. Obydwa obliczają, że wymuszenie radiacyjne spowodowane podwojeniem CO 2 prowadzi do redukcji wychodzącego promieniowania cieplnego o około 3 W/m 2 przy bezchmurnym niebie. Stosując prawo Stefana-Boltzmanna, zgodnie z którym promieniowanie ciała doskonale czarnego wzrasta wraz z czwartą potęgą temperatury (mierzoną w stopniach Kelvina), mówi nam, że źródła promieniujące w atmosferze musiałyby podnieść temperaturę o około 0,75°C, aby wytworzyć dodatkowe promieniowanie kompensujące. Kluczowym pytaniem dla fizyki klimatu jest, jaka jest wymagana kompensacyjna reakcja na temperaturę powierzchni gruntu, aby przywrócić promieniowanie cieplne w ToA?

27 modeli klimatycznych CMIP używanych przez IPCC uwzględnia równowagową czułość klimatyczną (ECS) w zakresie wzrostu temperatury powierzchni gruntu od 1,8°C do 5,6°C na podwojenie CO 2 3 . Jest to od 2,5 do 7,5 razy więcej niż reakcja na temperaturę 0,75°C w atmosferze, co sugeruje obecność pewnych bardzo istotnych mechanizmów dodatniego sprzężenia zwrotnego włączonych do modeli CMIP, które zwielokrotniają początkowe wymuszenie.

Clauser dokonuje ogólnej obserwacji, opierając się na zasadzie Le Chateliera, że złożony układ fizyczny w równowadze zazwyczaj zawiera wiele mechanizmów ujemnego sprzężenia zwrotnego, które raczej przeciwdziałają niż wzmacniają wymuszanie, i kwestionuje podstawę rzekomych dodatnich sprzężeń zwrotnych IPCC.

Rzeczywiście, znacznie łatwiej jest zidentyfikować mechanizmy negatywnego sprzężenia zwrotnego niż pozytywne. Tabela 3 przedstawia oczywiste ujemne sprzężenia zwrotne w odpowiedzi na wzrost temperatury powierzchni o 1°C, po których następuje zastosowanie podstawowych fizyki do przepływów ciepła na rysunku 1.

Tabela. 3. Reakcje zwrotne na wzrost temperatury powierzchni. Odbicie słońca przez chmury szacuje się na 7% wzrost w 75 W/m 2 . Parowanie oszacowano na 7% wzrost w 82 W/m 2 . Wzrost temperatury powierzchni w oparciu o prawo Stefana-Boltzmanna zastosowane do wzrostu temperatury powierzchni od 15°C do 16°C.

Z zależności Clausiusa-Clapeyrona wynika, że zawartość pary wodnej nasyconej w powietrzu wzrasta o 7% przy wzroście temperatury o 1°C w porównaniu z obecną średnią światową wynoszącą około 15°C. Na tej podstawie IPCC szacuje dodatnie sprzężenie zwrotne na poziomie 1,3 W/m 2 spowodowane zwiększoną zawartością pary wodnej w atmosferze i wynikającą z tego absorpcją promieniowania powierzchniowego. Jednakże, jak wskazuje Clauser, relacja Clausiusa-Clapeyrona musi również prowadzić do porównywalnego wzrostu parowania, tworzenia się chmur i opadów, wraz z towarzyszącym przenoszeniem ciepła utajonego (parowania wody) z powierzchni gruntu. Wynikające z tego negatywne sprzężenia zwrotne równoważą wymuszenie radiacyjne. W szczególności (a) efekt zwiększonego odbicia słońca przez chmury ma bezpośredni wpływ na bilans energetyczny ToA oraz (b) fizyka konwekcji powoduje, że ogrzane powietrze rozszerza się, nabiera wyporu i wznosi się do tropopauzy (na wysokości około 11 km wysokość), jednocześnie uwalniając dodatkowe ciepło w postaci promieniowania cieplnego do przestrzeni kosmicznej. Chociaż część powierzchniowego promieniowania cieplnego zostanie pochłonięta przez atmosferę, z Tabeli 3 wynika, że zidentyfikowane ujemne sprzężenia zwrotne przewyższają dodatnie sprzężenie zwrotne obliczone przez IPCC.

Clauser zwraca uwagę, że ilość negatywnego sprzężenia zwrotnego od chmur zależy nie tylko od ich zasięgu, ale także od ich rozmieszczenia na powierzchni Ziemi i ich współczynnika odbicia. Większość chmur powstaje w wyniku silnej absorpcji światła słonecznego przez oceany, gdzie chłodzący wpływ odbić od chmur jest większy niż nad lądem. Podsumowując, ujemne sprzężenie zwrotne termiczne, konwekcyjne i zachmurzone tworzą mechanizm termostatyczny, który stabilizuje temperaturę powierzchni Ziemi przed wymuszeniem, niezależnie od tego, czy wynika to ze zmienności nasłonecznienia słonecznego (na przykład ze względu na zmiany zachmurzenia), czy przed wpływem gazów cieplarnianych. Clauser szacuje łączną siłę ujemnego sprzężenia zwrotnego netto w zakresie 7-14 W/m2 na 1°C, zgodnie z wielkościami podanymi w Tabeli 3.

Jeśli założymy, że całkowite ujemne sprzężenie zwrotne netto wynosi (10) W/m 2 na 1°C na powierzchni, w środku zakresu Clausera, byłoby to trzy razy większe niż wymuszenie radiacyjne spowodowane podwojeniem CO 2 przy bezchmurnym niebie wynoszący 3 W/m 2 , więc wzrost temperatury powierzchni niezbędny do zrównoważenia wymuszenia radiacyjnego oznaczałby ECS wynoszący zaledwie 0,3°C. Przy takim poziomie negatywnego sprzężenia zwrotnego zakres ECS od 1,8°C do 5,6°C stosowany przez IPCC zawyża wpływ CO2 od 6 do 19 razy.

Równoważnie, w tym zakresie ujemnych sprzężeń zwrotnych, zakres ECS od 1,8°C do 5,6°C oznaczałby, że wymagany jest wzrost strumienia ciepła z powierzchni w zakresie 18-56 W/m 2 , aby skompensować zaledwie 3 W/ m 2 wymuszenie radiacyjne w atmosferze. Gdzie trafia pozostała część strumienia ciepła? Pierwsza zasada termodynamiki oznacza, że energia ta nie może zniknąć, a druga zasada termodynamiki stanowi, że ciepło w atmosferze może zostać przeniesione jedynie na chłodniejszą powierzchnię (tj. wypromieniowane w przestrzeń kosmiczną). Wydaje się, że modele klimatyczne IPCC naruszają pierwszą lub drugą zasadę termodynamiki, a być może obie.

Wnioski

Podsumowując, Clauser argumentuje, że mechanizmy ujemnego sprzężenia zwrotnego w systemie klimatycznym Ziemi stabilizują temperatury przed ociepleniem w wyniku wzrostu wymuszenia radiacyjnego. W rezultacie nie ma antropogenicznego kryzysu klimatycznego związanego z globalnym ociepleniem wywołanego CO2 . Ujemne sprzężenia zwrotne służą podobnie do stabilizacji temperatury powierzchni przed ochłodzeniem. Taki mechanizm termostatyczny, który wykorzystuje termodynamiczne właściwości wody, może wyjaśnić, w jaki sposób bogata w wodę planeta, taka jak Ziemia, była gościnna dla życia na przestrzeni dziejów.

Narracja klimatyczna promowana przez IPCC i jej zwolenników opiera się na kiepskich statystykach, błędnym dobieraniu danych i niepełnym traktowaniu mechanizmów fizycznych, co obejmuje ignorowanie ważnych negatywnych informacji zwrotnych.

Analiza negatywnych informacji zwrotnych wskazuje, że 50% wzrost poziomu CO 2 z czasów przedindustrialnych (280 ppm) do obecnego poziomu (420 ppm) jest prawdopodobnie przyczyną jedynie około 0,15°C globalnego ocieplenia.

Fizyczne wyjaśnienie obserwowanych historycznych cykli ocieplenia i ochłodzenia Ziemi oraz ocieplenia obserwowanego od lat 70. XX wieku musi uwzględniać zmienność wywołaną wieloma innymi naturalnymi mechanizmami omawianymi w literaturze klimatycznej, takimi jak cykle słoneczne, cykle orbitalne/księżycowe, zmienność chmur , cykle oceaniczne, wulkany, zmienność ozonu, miejskie wyspy ciepła i tak dalej. Wykraczają one poza zakres tej notatki.

*

Uwaga dla czytelników: kliknij przycisk udostępniania powyżej. Śledź nas na Instagramie i Twitterze oraz subskrybuj nasz kanał na Telegramie. Zachęcamy do ponownego publikowania i szerokiego udostępniania artykułów Global Research.

Doktor Rudolph Kalveks  jest emerytowanym dyrektorem. Jego doktorat dotyczył fizyki teoretycznej.

Notatki

  1. S. Manabe i RT Wetherald, Równowaga termiczna atmosfery przy danym rozkładzie wilgotności względnej, J. Atmos. Nauka . 24, 241 (1967). 
  2. van Wijngaarden, WA i Happer, W., 2020. Zależność promieniowania cieplnego Ziemi od pięciu najczęściej występujących gazów cieplarnianych.  Przedruk arXiv arXiv:2006.03098 . 
  3. Zelinka, MD, Myers, TA, McCoy, DT, Po-Chedley, S., Caldwell, PM, Ceppi, P., Klein, SA i Taylor, KE, 2020. Przyczyny wyższej wrażliwości klimatycznej w modelach CMIP6.  Listy dotyczące badań geofizycznych ,  47 (1), p.e2019GL085782. 

Wyróżnione zdjęcie pochodzi z TDSOryginalnym źródłem tego artykułu jest 

The Daily Skeptic Prawa autorskie ©  Dr Rudolph Kalveks ,  The Daily Sceptic , 2024


Komentuj artykuły Global Research na naszej stronie na Facebooku

Zostań członkiem Global Research

Planeta płonie! Wszystko zielone staje się czerwone. Har-Magedon!

wawel, 10 czerwca 2024 ekspedyt/planeta-plonie-wszystko-zielone-staje-sie-czerwone

Planeta płonie ;).

Jutro w Polsce przeważnie kilkanaście stopni. Na Wyspach Brytyjskich dzisiaj 14 stopni. A na dokładkę lud w wyborach stopniowo odsuwa Zielonych na śmietnik historii (bez recyklingu).

Czarnoskórzy (binarni niebiali gwałtownicy) pasażerowie flotylli łodzi finansowanych przez setki fundacji Sorosa zmuszeni są opalać się na Adama. Gorący żar się z nieba leje, do ciężkich pięt się asfalt lepi i nawet lodziarz nie ma siły cię zaczepić.

Płoną akcje wartości dwóch miliardów, która zainwestował Soros 20 lat temu na rzecz technologii i modeli biznesowych związanych ze zmianami klimatu. U babci Rothschildowej pod łóżkiem termometr jednak wciąż pokazuje, że mamy najgorętszy czerwiec od czasu Wielkiego Wybuchu. Babcia czuje się jak w piekle. Jej odczucia powielają medialne córy Koryntu.

Płoną udziały firm walczących z energetyką węglową, miliony wyłożone dorodusznie i filantropijnie przez kompanię filantropijną o nazwie Arcadia Fund w Radzie Konsultacyjnej której zasiada sam Lord Jacob Rothschild. Topi się stal wieżowców Europejskiej Fundacji Klimatyczej. Istny Har-Magedon (miejsce zapowiadanej w Apokalipsie św. Jana ostatecznej bitwy między siłami dobra i zła).

Edward Goldsmith (z konkurencyjnego wobec Rothschildów, frankfurckiego rodu bankierów) zgodnie ze swoją teorią, że marksizm trzeba zastąpić teorią powrotu do stanu dzikości pierwotnych plemion  – zalega na dachu swojego pałacu w stroju z liścia palmowego niepokojąco przyjmując zabarwienie murzynka Bambo.

Fizyk-teoretyk Hans Joachim “John” Schellnhuber, który stworzył (wyssał z palca) “podstawy „naukowe” dla dogmatu klimatycznego doznał pomieszania zmysłów (nie wiadomo czy z głodu, chłodu, czy gorąca) i siedząc na tronie przyszłego, zaprojektowanego przez siebie Trybunału Planetarnego wykrzykuje w kierunku ściany: “Płoniemy! Hades! Hades! Ratuj się, kto może! Marszałkowie do mnie!”. Morawiecki nie odbiera komórki…

Lud nie chce kupować samochodów walczących z klimatem. Fabryki produkujące “proklimatyczne auta niegasnące” zwalniają pracowników i likwidują wydziały. Zgroza! Faszyzm! Onucyzm!

Klaus Schwab z tego wszystkiego przebiera się w kobiece ciuszki (jak kiedyś senator i reżyser moralistyczny dekalogowy Piesiewicz).

Elity proklimatyczne i progenderowe (oraz militarystyczne) zużywają coraz większe ilości białego proszku. Nosy furczą. Od wciąganych ścieżek ku świetlistej przyszłości.

Wszystko co zielone zmienia się w czerwone. Gorąco wszędzie! Co to będzie, co to będzie?

image

Płonąca planeta na okładce książki “Samospalenie” papieża klimatycznego, Schellnhubera (książki, której nikt nie chce kupować oprócz sąsiadów Grety Thunberg).

The Good News About the Environment is that the Bad News was Always Wrong

The Good News About the Environment is That the Bad News Was Always Wrong

by Edwin BensonMay 29, 2024 good-news-about-the-environment

The Good News About the Environment is That the Bad News Was Always Wrong
The Good News About the Environment is That the Bad News Was Always Wrong

Ever since the Cuyahoga River caught fire on June 22, 1969, the media have exposed Americans to a lot of environmental news—the majority of it bad. Even when the reports are speculative—as in the case of “climate change”—the assumption is that the real story is bad and destined to get worse.

An Atmosphere of Pessimism

Those expectations make a recent symposium at the American Enterprise Institute (AEI) especially remarkable. The title was 30 Years of Environmental Progress: Is It Time at Last to Be Optimistic?

Wait a minute! Optimistic about the environment? Wasn’t the AEI listening in 2019 when that paragon of leftist virtue, Alexandria Ocasio Cortez, announced the nation had only twelve years to pass her “Green New Deal” before the planet rebels against all humanity? How can anyone possibly be optimistic?

The AEI’s optimism does construct a sunny scenario. After all, there is evidence that Earth’s atmosphere is getting warmer. The optimism results from two assumptions: First, this warming is not particularly harmful. Second, there are ways to deal with whatever harm the warming trend might cause.

Optimists with Credentials

The contributors to the AEI symposium are experts in their fields.

Dr. Roger Pielke, Jr., is one of those rare academics who is comfortable in both the sciences and the humanities. His Ph.D. is in political science, but he served as a professor in the Department of Environmental Studies at the University of Colorado (Boulder) from 2004-2023. Before that, he was a scientist for the National Center for Atmospheric Research.

Dr. Steven F. Hayward also lives on the fault line between politics and the environment. His current academic home is the famously liberal University of California at Berkeley. Most of his writings are political, including a biography of Ronald Reagan. However, after completing his work on Reagan, Dr. Hayward wrote the controversial 2011 Almanac of Environmental Trends.

On April 22, 2024, the two men met at AEI’s headquarters in Washington, D.C., to discuss their guarded optimism about the environment.

The Disaster that Never Occurred

The first point of optimism is that the long-foreseen environmental catastrophes never happened. In 1998, for example, 57 percent of Americans agreed, “The next ten years will be the last decade when humans have a chance to save the earth from environmental catastrophe.” Despite the prevailing pessimism, that ten-year point passed sixteen years ago, and the environment is improving.

Another convenient truth is that all conventional air quality measures (including the dreaded CO2) are lower now than in 1990. During those thirty-four years, there have been significant economic gains, population growth and increased vehicle miles traveled. Everything that the environmentalists said caused air pollution went up while the actual pollution went down.

In 2007, environmentalist Seymour Garte wrote, “Most things that concern us as humans on the planet Earth have been improving. The air and water are getting cleaner; we have more and better food to eat; life spans are increasing and infant mortality is decreasing; diseases are being conquered; endangered species are being rescued; the forests are doing well.”

Certain areas of environmental policy have still been unsuccessful. Wetlands are diminishing, but at a vastly lower rate than during the three decades from 1950 to 1980. Additionally, the oxygen levels in the waters of parts of the Gulf of Mexico remain low because of nitrate runoffs coming down the Mississippi River. On the other hand, similar measures in the Chesapeake Bay and Long Island Sound are significantly better.

Retracting the Predictions of Disaster

Even among “climate change” activists, the predictions of actual change have decreased. In Sept 2021, U.S. “Climate Envoy” John Kerry voiced dire predictions for the rest of the century. “Currently, as we are talking today, we are regrettably on course to his somewhere between 3 [or] 4 degrees [Celcius] at the current rate.” By September 2023, his prediction was between 2.4 to 2.5 degrees of warming over the same period. A degree and a half may not sound like much to the average person. However, Mr. Kerry’s current predictions are twenty to forty percent below his figures, which were only two years earlier. In this arena, that is significant.

Dr. Pielke calls the science behind the reduction “the best-kept secret in climate science.” The simple fact is that the actual increase in temperatures to date has not confirmed the predictions on which Mr. Kerry relied in 2021. Nonetheless, most of the “climate scientists” in the Biden Administration and much of the media are still using outdated computer models.

“Climate change is real and a problem. In recent years, understandings of likely future emissions and, thus, change have become much less extreme. And that is good news!”

The simple fact is that the accepted scenario was flawed. The assumptions of twenty years ago overstated the case. The alarmists’ numbers suited the bureaucrats’ political ambitions and ideological agenda, so they used those numbers.

Economic Realities Intrude on Nightmare Fantasies

Basic economics also works against climate change advocates. First, experiments in harnessing wind and solar power have failed miserably. The technology has not developed much, despite the billions pumped into it. Second, the anti-growth agenda in places like California has resulted in skyrocketing housing and other prices. Even the liberals are beginning to notice.

Perhaps the most important element is that the entire world economy depends on the price of energy. Therefore, everyone is harmed—often in several ways—when the cost of energy increases. Such conditions rapidly become the death knell of any politician the public blames for them. As Dr. Pielke pointed out, “People are not going to sit by and let their economies go bankrupt—it’s just not going to happen…if there are consequences, you will see a backlash.” When that backlash occurs, he posits, the madness over climate will diminish as the need for energy grows.

Unfortunately, politics moves more slowly than science. Once committed to extreme policies, any retreat, however justified, can prove politically disastrous. The scientific consensus appears to be changing—or at least adapting to changing circumstances. Meanwhile, the administration is “very quickly painting itself into a corner on climate.” Consider, for instance, the vehicle pollution standards that the EPA released in March 2024. The administration brags that they are the “strongest-ever pollution standards for cars and trucks.”

However, those regulations are based on unduly pessimistic predictions. Americans face difficult alternatives. Citizens may reject the new standards at the ballot box. They may be forced to pay a high and unnecessary economic price. The final possibility is they may be forced to give up private vehicles. Voters will punish those who forced them into such a situation.

Impossible Commitments

Indeed, President Biden’s EPA is increasingly committed to limiting carbon, regardless of the changing scenario. The most likely course is that the administration will cling to the extreme targets set by the misnamed “Inflation Reduction Act.” As those targets appear increasingly unnecessary, the nation will reject the social and economic costs of the stringent regulations.

Nor will the administration be able to claim success. Based on figures from the Energy Information Administration, a government agency populated by environmentalists, the Biden administration’s emissions reduction records are likely to average 0.7% per year, a far cry from their target annual reduction of eight to nine percent or more. That failure will make Progressives howl.

However, the cries of the Woke will be nothing compared to the wrath of those who pay the bills.

Property Owners and Consumers Pay the Tab for Climate Alarmism

Property Owners and Consumers Pay the Tab for Climate Alarmism

by Gary Isbell June 10, 2024 tfp/property-owners-and-consumers-pay

Property Owners and Consumers Pay the Tab for Climate Alarmism
Property Owners and Consumers Pay the Tab for Climate Alarmism

Middle-class households feel the pinch of rising costs associated with environmental regulations that impose additional taxes and stringent penalties for not towing the “green line.”

In Paris, for instance, if a building is old and fails an energy efficiency assessment, it can result in substantial financial burdens. Owners of thermally inefficient homes must conduct an energy audit when placing them for rent or sale and are required to disclose anticipated energy costs to potential buyers or renters. Moreover, they are barred from raising rent until renovating to enhance energy efficiency. The common-sense principle of having something “grandfathered in” does not apply in such cases.

The burden of energy transition is shifting directly to owners. Initially, subsidies were used to incentivize the adoption of green practices. As governments face budget constraints, they are being phased out. As subsidies evaporate, carbon emission-related taxes are being introduced, and costly renovation mandates are being enacted.

Many need help with the financial burdens. Sudden and unjust mandates have led to protests by European farmers facing rising diesel costs and German households resisting mandates to replace gas boilers.

In California, homeowners and small businesses installing solar panels have faced challenges due to new metering regulations that significantly reduce compensation for excess electricity sold back to the grid.

Many governments established a range of climate measures during a period of relatively low interest rates and seemingly plentiful energy supplies. Still, governments and citizens are now confronted with a new set of challenges.

The current landscape, shaped by conflicts such as those in the Ukraine and Gaza, is compelling Western governments to allocate more resources to defense amidst rising energy costs and inflation. Thus, the West has done what communist regimes refuse to do. French President Emmanuel Macron has proposed a regulatory pause for Europe to absorb the repercussions of the Ukraine conflict, leading the European Union to scale back some climate initiatives in favor of defense spending.

Weary energy consumers may welcome the respite, as 70 percent feel they have reached their sustainability limit, a sentiment echoed in a recent Ernst & Young survey. The three-year comprehensive survey of nearly 100,000 residential energy consumers in 20 countries found declining consumer confidence regarding their energy future, highlighting shortcomings in affordability, access and appeal.

Indeed, only 30 percent felt confident about the future affordability of green energy, with 72 percent unable to afford a 10 percent raise in cost. Furthermore, despite green energy’s high media profile, just 26 percent clearly understand key terms like renewable energy and sustainability. This lack of understanding and adherence highlights the utter failure of climate activists to convince the public that their alarmist rhetoric is true.

Energy transition disproportionately burdens the low- and middle-income, who perceive that it primarily benefits its more affluent talking heads.

Families are grappling with escalating costs imposed by developing or upgrading critical infrastructure to support energy transition. Electricity rates charged by California’s Pacific Gas and Electric Company have surged 127 percent over the past decade. Coupled with increased expenses for wildfire prevention and grid enhancements, this has resulted in more than one million customers falling behind on their payments.

The irony of “soak-the-rich-corporations” sloganeering is that utility companies can only absorb the transitioning costs by passing them on to consumers. Do climate alarmists really think that businesses can shoulder these expenses without consequence?

California has set a 100 percent clean energy goal by 2045, yet faces challenges with excess solar power generation in some areas. The loss of government subsidies, changes in metering rules aimed at distributing grid development costs and homeowner investment in energy storage have led to a 75 percent drop in new rooftop solar installations, causing job losses. In addition, the unjust application of electricity pricing based on personal income has further divided the clean-energy community.

Consider a California farmer who installed solar panels in 2017 to power irrigation pumps and reduce electricity costs. The metering system in 2024 now forces him to sell solar power generated back to the grid at low rates and then repurchase it later at high rates when most needed the most, scarcely an incentive for investment.

Europe faces challenges transitioning to cleaner energy, especially after Russia’s aggression in Ukraine severely disrupted energy prices. Germany’s dependence on Russian energy has caused it to struggle with high energy costs that have impacted its economy, leading to budget cuts and the inability to redirect funds for future green initiatives.

The transition has raised questions regarding whose financial responsibility it is, but the end-user will inevitably pay the tab. Berlin has announced a series of measures, including increasing carbon prices and taxing aviation fuel and plastics. It has ended subsidies for grid fees and electric vehicle buyers while reducing incentives for diesel fuel used in agriculture and solar panel installations.

Token measures will not satisfy the radical demands of climate alarmists. Bjorn Lomborg, a Nobel Prize-winning economist from the Copenhagen Consensus Center, stated in Imprimis that lowering the temperature by a few degrees could cost between 20 and 100 trillion dollars, with global cooperation being highly improbable. The undeniable certainty is that the greatest financial burden will fall upon American consumers.

The proposed solution’s cost far outweighs the purported cost of the potential damage that has yet to be proven to be anthropogenic. The United States federal government plans to allocate $400 billion of taxpayer money for green energy projects, signaling the initial steps in addressing climate transition.

News reports suggest that the Biden administration is exploring controversial techniques to mitigate global warming, such as stratospheric aerosol injection and marine cloud brightening to partially block the sun. In the face of public concerns, the White House has stated that there are no immediate plans for solar modification research.

Meanwhile, affluent climate activist jet-setters fly around the globe demanding costly “solutions” for a problematic “crisis” and demanding that average citizens pay the price tag for their alarmist hyperbole.

Plagi klimatyczne

Plagi klimatyczne

Posted on 1 czerwca, 2024 by jw plagi-klimatyczne

https://youtube.com/watch?v=31PsVPG0LiY%3Fversion%3D3%26rel%3D1%26showsearch%3D0%26showinfo%3D1%26iv_load_policy%3D1%26fs%3D1%26hl%3Dpl%26autohide%3D2%26start%3D2%26wmode%3Dtransparent

Plagi klimatyczne

Znakomity dokument o klimacie „Zimna prawda”, emitowany ostatnio w TV Republika, to jednocześnie film o trądzie panującym w pałacu nauki, plagach akademickich, o historii korumpowania nauki. To zimny prysznic dla bezkrytycznie wierzących ludziom nauki, z których wielu zdradza poszukiwanie prawdy dla poszukiwania pieniędzy od prawdy niezależnych.

Nauka o klimacie przekształciła się w ideologię globalnego ocieplenia, negującą wpływy na temperaturę na Ziemi innych czynników niż ilość CO2. Wybitni uczeni, profesorowie najlepszych uczelni, w tym laureaci nagrody Nobla, sceptyczni wobec panującej w ostatnich latach ideologii „płonącej planety”, są marginalizowani, ośmieszani przez aktywistów klimatycznych. Straszenie ludzi globalnym ociepleniem i wprowadzanie restrykcji gospodarczych rzeczywiście zagraża planecie znacznie bardziej niż zagrożenia zmianami klimatu. Te były od zawsze, wywołane czynnikami naturalnymi, a skala wpływu człowieka na fluktuacje klimatyczne nie jest należycie udokumentowana faktami. Jeśli odrzuca się wszystkie niewygodne dane, wyklucza badaczy mających odmienne zdanie, to marny los nauki, a gospodarka i polityka globalna opierające się na niewiedzy prowadzą do katastrofy.

Naukowcy zainteresowani utrzymaniem się na uczelniach, funduszami na badania, nie mogą wygłaszać poglądów sprzecznych z „ustalonymi”, trzymają „gębę na kłódkę”, bo inaczej popełniają samobójstwo zawodowe. Pokonanie drabiny akademickiej wiodącej na szczyt naukowy może nie być możliwe. Nie otrzymają pieniędzy na badania, nie będą awansowani, a przy tym szykanowani tak, że tylko przejście na wcześniejszą emeryturę może ich uratować.

Mobbing jest powszechny w domenie akademickiej, ale skutki mobbingu – rzec można – klimatycznego, dotykającego najwybitniejszych nawet naukowców, to dramat. Także w Polsce sceptycznie wypowiada się emerytowany geolog, gdy gremia etatowe oficjalnie się od niego odcinają. Chyba na wszelki wypadek w komitecie PAN do spraw kryzysu klimatycznego nie było geologów, co chyba świadczy o poważnym kryzysie naukowym w Polskiej Akademii Nauk.

Jesteśmy w mocy wariatów. Ta idiotka naprawdę nic nie rozumie.

Sommer OSTRO o minister klimatu. „Jesteśmy w mocy wariatów. Ona albo nie rozumie, albo…” [VIDEO możecie sobie w oryginale. MD]]

16.05.2024 o-feminister-klimatu-jestesmy-w-mocy-wariatow

Zielony Ład i inne działania podejmowane w „imię walki ze zmianami klimatu” sprawiają, że jest coraz drożej, a biznes ucieka od regulacji i rosnących kosztów. Minister klimatu Paulina Hennig-Kloska nie zamierza z obranego kursu rezygnować i na dodatek twierdzi, że kolejny nowy podatek nam pomoże. Jej postawę w ostrych słowach skomentował Tomasz Sommer.

Hennig-Kloska gościła w Radiu ZET. W serii pytań od widzów padło następujące: Czy Pani wie, że przez opłaty klimatyczne firmy uciekają ze swoją produkcją poza Europę? A jeśli uciekają poza Europę, to transport towarów do Europy wytworzy jeszcze większy ślad węglowy. Gdzie tutaj logika? Czy ktoś z Was czasami myśli?

Minister klimatu nie podziela tego zdania. Twierdzi, że z Polski „firmy uciekają dzisiaj głównie przez to, że mamy najbardziej emisyjną gospodarkę w Europie”.

Co więcej, jest przekonana, że „firmy chcą już przechodzić nad czystą energię”. – I tak inwestorzy, takie kraje (jak Polska) będą coraz bardziej omijać – dodała.

Dlatego mówię zawsze, że zmiana w energetyce jest potrzebna, by nasza gospodarka była konkurencyjna. Byśmy mieli tu wysokopłatne miejsca pracy, bo inwestorzy będą szukać bezemisyjnych systemów energetycznych – mówiła zgodnie z narracją klimatyczną.

I to jest jakby punkt pierwszy. Punkt drugi – Unia Europejska wprowadza tzw. podatek graniczny, który będzie właśnie chronił nasz przemysł, eliminując właśnie produkty, czy też podrażając produkty, które niosą ze sobą ślad węglowy – dodała Hennig-Kloska.

Sposób rozumowania minister klimatu skrytykował redaktor naczelny „Najwyższego Czasu!” Tomasz Sommer.

„Jesteśmy w mocy wariatów. Ta pani przekonuje, że przedsiębiorcom zależy na ‘niskoemisyjnej gospodarce’ i wysokich płacach. I jeszcze ma im w tym pomóc podatek graniczny. Ona albo nie rozumie, że idiotyczne regulacje, wysokie płace i podatki mogą tylko i wyłącznie niszczyć przedsiębiorstwa, albo, śladem Tuska i w myśl zaleceń Geobbelsa, kłamie jak z nut” – skomentował w mediach społecznościowych Sommer.

Prof. Leszek Marks: W skali globalnej wpływ człowieka na klimat jest znikomy albo żaden

Prof. Leszek Marks: W skali globalnej wpływ człowieka na klimat jest znikomy albo żaden

=================================

[właściwie powtarzamy, ale to potrzebne, bo Strona Kłamstwa zalewa masy propagandą, więc odtrutka konieczna. Mirosław Dakowski]

=========================

 Środowisko geologów jest raczej sceptyczne wobec narracji klimatycznej, ale debatę krępuje lęk przed utratą grantów

==============================

Globus. Zdj. ilustracyjne
Globus. Zdj. ilustracyjne Źródło:Unsplash

Czynnikiem dominującym zmian klimatu są procesy naturalne. Wpływ człowieka jest znikomy – mówi geolog prof. Leszek Marks.

Prof. Leszek Marks, geolog z Uniwersytetu Warszawskiego był gościem Krzysztofa Skowrońskiego w Radio WNET. Przedmiotem rozmowy były kwestie klimatu w kontekście unijnej polityki Zielonego Ładu. Środowiska forsujące tę koncepcję chcą, żeby Europa do 2050 roku była “zeroemisyjna” i “neutralna dla klimatu”. Gigantyczne koszty finansowe przedsięwzięcia już powodują ubożenie społeczeństwa, mimo że projekt nie jest jeszcze w bardzo zaawansowanej fazie.

Wpływ człowieka na klimat. Prof. Marks: Globalnie znikomy

Naukowiec przypomniał, że w historii ludzkości występują okresy ocieplenia i ochłodzenie klimatu, co nie jest niczym nadzwyczajnym. Prowadzący zapytał, czy można w skali procentowej wskazać, jak człowiek wpływa na zmiany klimatu.

– W procentach nie powiem, ale mogę powiedzieć, że wpływ człowieka na klimat w skali globalnej jest znikomy, albo w ogóle go nie ma – powiedział ekspert, dodając, że oddziaływanie człowieka występuje w skali lokalnej. Zwrócił uwagę, że np. w wielkich miastach, które na ogół są mocno zabetonowane, temperatura jest wyższa niż na przedmieściach. – Drugi czynnik to użytkowanie ziemi. Jeżeli wytniemy las, a będziemy mieli uprawy rolne, to wiadomo, że temperatura na tym obszarze wzrośnie – powiedział.

Profesor tłumaczył, że wpływ człowieka jest niewątpliwy, jeśli chodzi o środowisko i w tym zakresie powinno się przeciwdziałać jego negatywnym aspektom. – Natomiast walka z klimatem, jak to się często określa, nie ma sensu, bo zmiany klimatyczne są naturalne i można się do nich zaadaptować. Można określić strategię adaptacji do zachodzących zmian przez racjonalne działania – powiedział, podając przykłady naturalizacji rzek, mniejsze betonowanie niektórych obszarów czy większe zalesianie. – Czynnikiem dominującym zmian klimatu są procesy naturalne – podkreślił, dopytywany o przemysł, elektrownie, samoloty i samochody. Jak dodał, są to czynniki dodatkowe, ale w zestawieniu z naturą są jak mucha koło słonia.

Narracja klimatyczna. Naukowcy boją się utraty grantów

Prof. Marks przypomniał, że występowanie dwutlenku węgla w atmosferze przyczynia się do wysokich plonów w rolnictwie. Drastyczne ograniczenie CO2 mogłoby doprowadzić do niebezpiecznego deficytu pożywienia na świecie.

W ocenie profesora ewentualne referendum w sprawie Zielonego Ładu byłoby celowe zależnie od pytań. Naukowiec wskazał, że nie wyklucza, że w forsowanym przez Brukselę projekcie mogą się znaleźć punktowe rozwiązania warte popierania. Jako przykład podał ograniczenie pestycydów w rolnictwie.

W dalszej części rozmowy Krzysztof Skowroński zapytał m.in. o kwestię podejścia do tego, co wolno, a czego nie wolno mówić o klimacie w środowisku naukowym. Profesor zgodził się, że niestety narzucona została jedna narracja, co sprawia, że brakuje realnej dyskusji. – Środowisko geologów jest raczej sceptyczne wobec narracji klimatycznej, ale debatę krępuje lęk przed utratą grantów – powiedział prof. Marks.

Franciszek po prostu głupi. Ale i wyjątkowo bezczelny.

25 kwietnia 2024 pch/franciszek-po-prostu-glupi

Papież Franciszek obraża ludzi, którzy nie wierzą w zmianę klimatu. „Są po prostu głupi”


[To nie sprawa “wiary”, ciemniaku. To wiedza, geofizyka przedstawia dowody, a klimatyści podkłamują. M. Dakowski]

Papież Franciszek jest przekonany, że zmiana klimatu to fakt, a ci, którzy ją krytyką, są po prostu głupi. Ojciec Święty mówił na ten temat w rozmowie z CBS Evening News.

W wywiadzie wyemitowanym przez stację CBS News 24 kwietnia, papież odniósł się do kwestii tzw. zmian klimatycznych. Dla papieża Franciszka to nie pierwszyzna; pisał o tym w encyklice ekologicznej Laudato si z maja 2015 roku, a ostatnio w adhortacji apostolskiej Laudate Deum, gdzie stawiał bardzo ostre i jednoznaczne tezy dotyczące antropogenicznej natury tzw. zmiany klimatu.

W rozmowie z CBS News papież został zapytany o swój osąd tzw. negacjonistów klimatycznych, czyli osób, które nie zgadzają się z rzekomym faktem zmian klimatu, zwłaszcza w aspekcie ich antropogenicznego pochodzenia.

To są ludzie, którzy są głupi; są głupi nawet kiedy pokaże im się badania. Oni w to nie wierzą. Dlaczego? Bo nie rozumieją sytuacji albo mają w tym interes. Ale zmiana klimatu istnieje – powiedział papież Franciszek.

Kilka dni temu Państwowy Instytut Geologiczny opublikował analizę, zgodnie z którą globalne ocieplenie jest faktem, ale nie ma bynajmniej genezy ludzkiej, a co więcej – średnia temperatura na ziemi jest dziś w wielu miejscach i tak niższa, niż przy poprzednich analogicznych okresach w historii klimatu; co więcej do 2100 roku ma dojść do zasadniczego ochłodzenia. Analiza została ostro skrytykowana przez szeregi klimatystów, co doprowadziło Instytut do publikacji solennych przeprosin i złożenia obietnicy, że publikacja tak «niezweryfikowanych» treści więcej się nie powtórzy.

=================================

M. Dakowski: To nie Państwowy Instytut Geologiczny, lecz prof. Leszek Marks.

Por.:

Prof. Leszek Marks, geolog, jasno: Wpływ człowieka na klimat – niewielki!

A oto, jak różne łachudry – propagandyści KŁAMIĄ i zastaraszają naukowców i zwykłych ludzi nt. “klimatu”. Niejaki Rożek i klimatolożka są w rozpaczy.

——————————————————-

Źródła: lifesitenews.com, pch24.pl Pach

https://pch24.pl/grozna-adhortacja-laudate-deum-to-skrajnie-zideologizowany-dokument/embed/#?secret=WIw1mVpir8#?secret=iGnKKJ6MuZ

A oto, jak różne łachudry – propagandyści KŁAMIĄ i zastaraszają naukowców i zwykłych ludzi nt. “klimatu”. Niejaki Rożek i klimatolożka są w rozpaczy.

Państwowy instytut podważył wpływ człowieka na globalne ocieplenie. Teraz przeprasza

[To nie cenzura nauki, o nie!! Tekst zniknął ze strony Polskiej Agencji Prasowej.

Pomóżcie mi go znaleźć !~! MD]

===============================

https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/9493445,polscy-naukowcy-globalne-ocieplenie-minie-klimat-sie-wychlodzi-aktu.html

Państwowy Instytut Geologiczny podał w poniedziałek informację, że wpływ człowieka na klimat jest “przeszacowany”, a w następnym stuleciu planeta zacznie się ochładzać. Po krytyce instytucja przeprosiła za podanie “sprzecznych z ustaleniami nauki” informacji, będących “spekulacją naukową autora tekstu”. – Przez ten tekst podważanie wyników badań o zmianach klimatu pogłębi się – grzmi popularyzator nauki Tomasz Rożek. [Sic!! Takie ZERO -i grzmi!! M.Dakowski]

Państwowy Instytut Geologiczny – Polski Instytut Badawczy (PIG-PIB) w przesłanym w poniedziałek (22 kwietnia) Polskiej Agencji Prasowej tekście podał informację, że “współczesne ocieplenie osiągnie swoje maksimum prawdopodobnie pod koniec bieżącego stulecia, po czym rozpocznie się kolejne ochłodzenie”.

Państwowy Instytut Geologiczny pisze o ociepleniu klimatu

“Wpływ zwiększonej emisji gazów cieplarnianych (na klimat – przyp. red.), przede wszystkim wskutek spalania paliw kopalnych przez człowieka jest znacznie przeszacowany, ponieważ nie uwzględnia się roli równolegle postępującego ocieplenia spowodowanego przez czynniki naturalne” – przekonywał w informacji przekazanej PAP z okazji Dnia Ziemi Państwowy Instytut Geologiczny.

Autor tekstu zwrócił uwagę, że Ziemia i jej atmosfera zostały ukształtowane przez czynniki naturalne, a zmiany klimatu można prognozować na podstawie zachodzenia takich procesów w przeszłości – w tym z dotychczasowych epizodów ciepłych i przedzielających je ochłodzeń w obecnej epoce geologicznej.

Publikację podało dalej wiele mediów – w tym poważnych i dużych tytułów prasowych. Podawane dalej twierdzenia PIG-PIB wzbudziły kontrowersje. Zareagował na nie między innymi profesor Witold Szczuciński, geolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

“Jeżeli to odkrycie poparte rzetelnymi badaniami to gratuluję – powinien się znaleźć w najlepszych światowych czasopismach naukowych (nie znalazłem tam takiej pracy), jeżeli zaś luźna opinia kogoś w Państwa instytucji to znacząco podważa wiarygodność Państwa i wyrządza bardzo wiele złego dla nauki i postrzegania geologii w Polsce w szczególności” – napisał naukowiec pod jednym z wpisów na stronie PIG-PIB na Facebooku.

Przeprosiny za “spekulacje naukowe”

We wtorek tekst zniknął ze strony Polskiej Agencji Prasowej, a na stronie PIG-PIB opublikowano oświadczenie: “Państwowy Instytut Geologiczny – PIB w pełni zgadza się z ustaleniami naukowymi dotyczącymi wpływu działalności człowieka na klimat Ziemi. Destrukcyjny wpływ emisji związanych ze spalaniem paliw kopalnych jest oczywisty. W materiale pragnęliśmy natomiast pokazać, że nie jest to jedyny czynnik wpływający na klimat – także naturalne procesy zachodzące na Ziemi odgrywają swoją rolę”.

“Niestety, nieprecyzyjna informacja i użyte argumenty wypaczyły intencję przekazu. Publikacja materiału w tej formie nie powinna mieć miejsca, zawiódł system weryfikacji treści w Instytucie, za co serdecznie przepraszamy” – czytamy w oświadczeniu. Władze instytucji wyjaśniły, że twierdzenia zawarte w komunikacie były “spekulacją naukową autora tekstu”, w dodatku są niepotwierdzone, a nawet stoją “w sprzeczności z dotychczasowymi ustaleniami nauki”.

Zaznaczono, że autorem tekstu jest prof. Leszek Marks, specjalista w zakresie badań nad czwartorzędem, a przygotowany przez niego materiał “nie jest oficjalnym stanowiskiem Państwowego Instytutu Geologicznego”.

“Przepraszamy, że nasze działania mogły wprowadzać opinię publiczną w błąd w kwestii wpływu emisji gazów cieplarnianych przez ludzi na klimat” – zakończyły komunikat władze instytucji.

“Przez ten tekst podważanie wyników badań o zmianach klimatu pogłębi się”

To jest instytut naukowy. To są naukowcy. Na ich stronie czytam rzeczy, które przewracają do góry nogami wszystko, co wiem. Oczekiwałbym więc, że podzielą się dowodami. Nie wiem, jak nazwać ten tekst. List? Felieton? Komentarz? Nawet nieoficjalny i popularyzatorski materiał powinien mieć źródła. Nie wyobrażam sobie, bym mógł opublikować film na moim wideoblogu bez podania w nim źródeł, na których buduję swoją wiedzę – komentuje w rozmowie z tvn24.pl Tomasz Rożek, dziennikarz naukowy, twórca wideobloga “Nauka. To lubię” i fundacji o tej samej nazwie.

Rożek podkreśla, że “naukowiec powinien bazować na faktach”. – Nie znam publikacji naukowej, już nie mówiąc o metaanalizach zbiorów publikacji, które uzasadniałyby takie zdanie. Ono ma rangę taką jak stwierdzenie, że cząstka może poruszać się szybciej od światła. Być może tak jest, co prawda przeczy to wielu rzeczom, które odkryliśmy, ale nie jest to niemożliwe. Na to jednak trzeba mieć dowody. W nauce nie ma dogmatów. Zdarzało się, że nawet najbardziej ugruntowana wiedza była wywracana do góry nogami, ale to musi być poprzedzone pokazaniem dowodów – zaznacza.

We wtorek temat podchwyciły nie tylko duże media, ale również siejące fake newsy konta na portalu X (dawniej Twitter). Niektórzy użytkownicy sugerują, że PIG-PIB publikował… niewygodną prawdę.

[Ależ oczywiście!! M. Dakowski, prof.zw, dr hab. ]

– Mleko się wylało. Przez ten tekst podważanie wyników badań o zmianach klimatu pogłębi się. Pod każdym kolejnym materiałem popularnonaukowym w komentarzach będą się pojawiać linki do tego tekstu i innych twórczych interpretacji PIG – kwituje gorzko Tomasz Rożek. [Aco za ch…złamany , panie Rożek, wyciąłz internetu tekst oryginalny?” MD]

Dziennikarz zauważa, że to nie pierwszy raz, gdy Państwowy Instytut Geologiczny publikuje niepotwierdzone naukowo teorie. W 2015 roku w innym artykule prof. Marksa pojawiły się – jak przekonywał m.in. fizyk atmosfery, profesor nauk o ziemi Szymon Malinowski z PAN – “poważne błędy i przeinaczenia”. “Prof. Leszek Marks od dawna kultywuje tradycję zaprzeczania zmianie klimatu i pielęgnowania mitów klimatycznych” – ocenił Malinowski wraz z innymi autorami artykułu na portalu naukaoklimacie.pl.

Klimatolog: tempo wzrostu temperatury Ziemi jest niespotykane w historii

Pytana o twierdzenia zamieszczone w oryginalnym tekście PIG-PIB prof. Anita Bokwa, klimatolożka z Uniwersytetu Jagiellońskiego, odpowiada, że “pojawiają się różne opinie dotyczące przyczyn ocieplania się klimatu, ale biorąc pod uwagę współczesną wiedzę klimatologiczną, jako źródło wiarygodnych informacje można polecić raporty IPCC, przygotowywane przez ogromny sztab naukowców”.

IPCC to powołany przez ONZ Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu. Z ubiegłorocznego raportu tej grupy dowiadujemy się, że największym zagrożeniem dla działań na rzecz zmian klimatu jest ciągłe uzależnienie świata od spalania paliw kopalnych, które nadal stanowią ponad 80 procent światowej energii i 75 procent spowodowanych przez człowieka zanieczyszczeń podgrzewających planetę. – Ludzkość stąpa po cienkim lodzie i ten lód szybko topnieje – alarmował w marcu 2023 roku sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres.

– Według licznych badań, prezentowanych w tych raportach, bez udziału człowieka nie da się wytłumaczyć obserwowanego wzrostu średniej globalnej temperatury – uzupełnia prof. Bokwa.

Klimatolożka podkreśla, że “obecnie tempo wzrostu temperatury Ziemi jest niespotykane w historii”. – Nie wiemy, czy nie nadejdzie sytuacja, w której procesy przyrodnicze znane nam z przeszłości będą przebiegać zupełnie inaczej. Człowiek już dokonał zmiany składu chemicznego atmosfery poprzez emisję dużych ilości gazów cieplarnianych i proces ten nadal postępuje, przekładając się na zmiany procesów fizycznych w atmosferze – komentuje ekspertka z UJ.

– Nawet jeśli ktoś nie wierzy w to, że emitowane przez człowieka gazy cieplarniane są główną przyczyną ocieplania się klimatu, to ograniczenie ich emisji wiąże się ze zmniejszeniem spalania paliw kopalnych, a co za tym idzie ze zmniejszeniem produkcji energii, do którego i tak powinniśmy dążyć przede wszystkim przez zmniejszenie nadmiernej, zbędnej konsumpcji. Ponadto mniejsze spalanie paliw kopalnych to zmniejszenie emisji substancji, które nas trują, takich jak pyły przyczyniające się do powstania smogu – dodaje prof. Anita Bokwa.

====================================

Fascynujące, jak dużo ludzi, z tytulami, może tak jawnie kłamać. MD

Eurokraci niczym komuniści epoki Gierka. Idziemy zatem na zderzenie.

14 marca 2024 pch/eurokraci-niczym-komunisci-epoki-gierka

Eurokraci niczym komuniści epoki Gierka? Rafał Ziemkiewicz: wygrywa opcja „ani kroku w tył”

„Fala rolniczych protestów budzi zapewne wśród eurokratów reakcje podobne, jak swego czasu wśród komunistów strajk sierpniowy; w każdym razie moment historyczny dla UE jest podobny, jak wtedy dla PRL”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Rafał Ziemkiewicz.

Publicysta przypomina, jakie propozycje pojawiały się w sierpniu 1980 roku ze strony komunistów. Jedni doradzali Gierkowi, żeby kazał strajkującą stocznię zbombardować. Inni z kolei twierdzili, że trzeba szukać porozumienia.

„Gierek posłuchał tych drugich, zapewne dlatego, że pamiętał, jak skończył jego poprzednik.

Eurokraci tego doświadczenia nie mają, dlatego wśród nich wygrywa opcja ani kroku w tył”..

Zielony Ład, polityka klimatyczna i wszystko, co z niej wynika, to ideowe pryncypia, od których odstępować nie wolno, choćby nie wiem co. Tym łatwiej tak twierdzić, kiedy żyje się z dala od rzeczywistości, w bizantyjskiej bańce wypełnionej luksusem, nowomową i ideologicznym czadem”, wskazuje autor „Wielkiej Polski”.

Idziemy zatem na zderzenie, które komisarze, eurokraci różnej rangi i liderzy lewicowych rządów uważają za z góry wygrane. „Zapewne się mylą. Problem w tym, że zderzenie z rzeczywistością będzie bolesne nie tylko dla nich samych”, podsumowuje RAZ.

Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”

================================

mial:

W Sejmie o roli Słońca w ewolucji klimatu.

Włodzimierz Skalik, Konfederacja.

Na komisji ochrony środowiska, poseł Skalik zadał bardzo ważne pytanie ministrze Urszuli Zielińskiej.

Laureat Nobla z fizyki John Clauser: Nie ma kryzysu klimatycznego, jest energetyczny – niepotrzebnie zaostrzany. IPCC bezczelnie kłamie.

Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu przy ONZ uprawia dezinformację.

Laureat Nobla z fizyki: Nie ma kryzysu klimatycznego, jest energetyczny – niepotrzebnie zaostrzany

Amerykański fizyk kwantowy i laureat Nagrody Nobla z 2022 r., dr John Clauser
Amerykański fizyk kwantowy i laureat Nagrody Nobla z 2022 r., dr John Clauser

Amerykański fizyk kwantowy i laureat Nagrody Nobla z 2022 r., dr John Clauser, uważa, że Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu przy ONZ uprawia dezinformację.

Zdaniem naukowca ludzkość nie ma do czynienia z poważnym kryzysem klimatycznym, a zasadnicze zjawiska będące przedmiotem raportów ONZ “są niewłaściwie wyjaśnione i wyolbrzymiane około 200 razy”.

Clauser: Dezinformacja motywowana politycznie

Pod koniec czerwca Clauser wystąpił na konwencji “Quantum Korea 2023” organizowanego m.in. przez południowokoreańskie ministerstwo nauki w Seulu. Relację z wydarzenia opublikowało kilka wiodących koreańskich mediów. W swojej prelekcji fizyk skoncentrował się na zagadnieniu wiarygodności naukowców i dezinformacji we współczesnym świecie.

“Świat, w którym dziś żyjemy, jest pełen dezinformacji. Do każdego z was należy pełnienie roli sędziego, odróżniającego prawdę od fałszu na podstawie dokładnych obserwacji zjawisk” – powiedział. W jego opinii w erze sztucznej inteligencji, naukowcy w sposób szczególny powinni pełnić rolę tych, do których należy zadanie odróżniania prawdy od fałszu.

Clauser powiedział, że “dezinformacja jest rozpowszechniana przez osoby kierujące się motywami politycznymi i oportunistycznymi”. Posiłkując się swoim doświadczeniem badawczym fizyk zwrócił uwagę, że “prawdę można odnaleźć wyłącznie poprzez obserwację zjawisk naturalnych”.

Clauser o dezinformacji ws. klimatu

Badacz ostrzegał, że współcześnie zagrożony jest klasyczny model naukowy, polegający na tym, że “naukowcy uzyskali informacje poprzez uważną obserwację i eksperymenty oraz zapobiegli rozprzestrzenianiu się dezinformacji poprzez artykuły i recenzje”. Przykładem “psucia nauki” są jego zdaniem właśnie działania Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu – ciała doradczego ONZ, które od 1990 regularnie publikuje raporty dotyczące zmian klimatycznych.

Niepotrzebne zaostrzanie kryzysu energetycznego

“Moim zdaniem nie ma prawdziwego kryzysu klimatycznego. Istnieje jednak bardzo realny problem z zapewnieniem przyzwoitego standardu życia dla dużej światowej populacji i związany z tym kryzys energetyczny. Ten ostatni jest niepotrzebnie zaostrzany przez to, co moim zdaniem jest błędną nauką o klimacie” – uważa Amerykanin.

Laureat Nagrody Nobla

Dr Clauser otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki za eksperymentalne wyjaśnienie zjawiska splątania kwantowego, które stanowi teoretyczną podstawę kryptografii kwantowej.

Ukończył fizykę w California Institute of Technology (Caltech) i pracował jako badacz Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley.

Od 2023 r. dr Clauser zasiada w radzie programowej CO2 Coalition, organizacji edukacyjnej przekonującej o dobrodziejstwach dwutlenku węgla dla ekosystemów.

Ci idioci klimatyści to tak naprawdę: Czołgi na prąd, samoloty z papieru…

Czołgi na prąd, samoloty z papieru? Interia lamentuje nad „emisjami militarnymi”

pch/czolgi-na-prad-samoloty-z-papieru

(fot. flickr.com)

Wydaje się, że w kontekście toczącej się za naszą granicą wojny, zagrożenia dyskusyjne ustąpią w społecznej świadomości tym jak najbardziej realnym i bezpośrednim. Inaczej jest jednak w przypadku klimatystów, którzy w czasie zaostrzenia stosunków międzynarodowych i powszechnej militaryzacji, wzywają sektor wojskowy do… uregulowania kwestii emisji CO2.

Wszystko wskazuje na to, że by wygrać wojnę ze zmianami klimatu, będziemy musieli skupić się również na wojsku” – czytamy w artykule Interii pt. „Emisje CO2 wojska nie są kontrolowane. To duży błąd”.

Autorka, cytując ekspertów ds. klimatu lamentuje nad brakiem raportowania emisji dwutlenku węgla przez przemysł wojskowy. Zdaje się zupełnie nie przejmować argumentem, że upublicznianie danych dotyczących obronności kraju może zostać użyte przez wywiad innych państw.

Co więcej, choć przyznaje, że decyzje związane z zaprzestaniem operacji wojskowych nie są podyktowane troską o środowisko, jednocześnie zaznacza, że cięcie kosztów, optymalizacja oraz zmniejszenie ilości ćwiczeń i manewrów poprawia emisyjność sektora militarnego. Technologia, stawiana jako siłą napędowa transformacji energetycznej, stanowi w tym przypadku jednak obosieczne ostrze.

Z jednej strony pomaga zredukować emisje, np. poprzez upowszechnienie dronów i paliw syntetycznych, z drugiej zawsze faworyzować będzie skuteczność. „Brak regulacji prawnych stwarza zagrożenie, że jeśli pojawi się nowa, bardzo emisyjna technologia, która jednak pod pewnymi względami będzie atrakcyjna dla wojska, zostanie niewątpliwie użyta” – zaznacza przytomnie autorka, choć całość artykułu utrzymana jest w wyjątkowo naiwnym tonie.

Niestety dla klimatystów, wojsko to zbyt poważna sprawa, by krępować je eko-haraczami. Każdy, kto z jakiegoś zupełnie niezrozumiałego, samobójczego powodu, pierwszy zdecyduje założyć sobie taką pętlę na szyję, może od razu podpisywać akt kapitulacji. W odróżnieniu od przestrzeni cywilnej, forsowanie niewydajnych, droższych i mniej efektywnych technologii, szybko weryfikuje bowiem pole bitwy.

PR

Can’t we Phase Out Climate Change Instead?

Can’t we Phase Out Climate Change Instead?

by John Horvat II December 18, 2023

Can’t We Phase Out Climate Change Instead?
Can’t We Phase Out Climate Change Instead?

At the COP28 climate summit in Dubai this December, the climate change world was waiting with bated breath for a final document that would declare war on fossil fuels. The 70,000 delegates at the United Nations-sponsored event in the oil-rich nation of the United Arab Emirates hoped for a radical turning point where countries might agree to the “phase-out” of the production and consumption of oil, gas and coal by mid-century.

For much of the conference, the debate was centered on whether to use the term “phase-out” or “phase-down” to describe the pace of the process to keep world temperature increase frozen at 1.5 degrees Celsius. Either term would put energy companies on notice that their days are numbered.

The climate change movement has been waiting for this strong commitment for thirty years. However, delegates were horrified to learn that the final draft document consisted of a watered-down agreement that did not mention fossil fuels and recommended actions that “could” be taken to reduce carbon footprints. There was no sense of urgency, drastic action plans, or concrete timelines.

The climate lobby was shocked and extended the deadline for the final document, working around the clock to hammer out something presentable. The final product was deemed a victory, although “phase-out” or “phase-down” were not mentioned. A softer term, “transition away,” to alternative fuel sources was inserted in this non-binding loophole-filled directive that satisfied no one.

Despite all the media fanfare declaring victory, climate change scientists are calling the cop-out at COP28 “devastating and “dangerous.” One called it a “dream outcome” for the oil industry.” A Wall Street Journal editorial called it a “phony promise,” adding, “The point of the deal is to preserve the West’s illusion that its climate policies are accomplishing something.”

Prof. Michael Mann, a climatologist from the University of Pennsylvania, declared that “To ‘transition away from fossil fuels’ was weak tea at best. It’s like promising your doctor that you will ‘transition away from donuts’ after being diagnosed with diabetes.”

The lackluster policies seem to be standard fare for the COP meetings held almost yearly to realign worldwide commitments to climate change goals. The meetings, a conference of parties (COP), revisit the themes discussed by the “parties” at the first COP meeting in Rio de Janeiro in 1992. They usually feature many heads of state and government officials representing some 200 nations. Climate radicals complain that the meetings generally accomplish little—save to emit carbon from the tens of thousands that travel to attend.

In his recent Apostolic Exhortation Laudate Deum, Pope Francis bitterly complained of the failure of past conferences and held high hopes for the COP28 event, which sickness prevented him from attending. President Joe Biden, China’s Xi Jinping and Russia’s Vladimir Putin were conspicuously absent, which many saw as a bad omen, demonstrating a lack of commitment.

The event was further shaken by an interview with COP28 president Sultan Al Jaber, who declared that “There is no science out there, or no scenario out there, that says that the phase-out of fossil fuel is what’s going to achieve 1.5C.” The statement, later walked back a bit, bordered on climate denial heresy. The sultan is also the chief executive of the United Arab Emirates’ state oil company, Adnoc.

Meanwhile, China and other developing countries remain committed to building more coal power plants. Oil production, including in the United States, is scheduled to go up, not down, over the coming years.

When even the event’s president is not entirely on board with the crisis narrative, it makes it hard to find its message believable. Something is seriously wrong with the climate crisis movement if it can only secure tiny incremental changes despite the immense resources and favorable media that all things ecological enjoy.

The movement is in crisis. It can’t get its messaging right. It fails even when followers gather exclusively to craft statements and action plans. Activists seem doomed to bounce from COP to COP without passing their agendas—emitting tons of carbon on their way to their far-flung destinations (see you next year in Azerbaijan). Their hysterical message does not resonate or move people to action. It only seems to call for more carbon-heavy conferences and the distribution of lavish eco-subsidies to leftist NGOs.

Perhaps another kind of phase-out can be proposed. It is time to phase out the climate crisis. Tone it down. Make it believable. Listen to, don’t cancel, scientists who want to present another side of the debate.

The constant barrage of climate alarmism causes fatigue in public opinion. The dire predictions, “hockey stick” graphs and “population bomb” datelines that fail to deliver an apocalypse rightly cause great skepticism. Blaming every freak weather storm, natural disaster, or even socio-political crisis on climate change destroys the credibility of “the science” that should seek empirical evidence, not political agendas.

A phase-out or even a gradual phase-down of the eco-rhetoric and its accompanying climate summits would be a welcome relief for a public tired of being told inconvenient untruths.

=========================

“CO2 , The Gas of Life”-Dr. William Happer
The invited speaker at the October 3, 2023 meeting of the Old Guard of Summit NJ was Dr. William Happer, professor emeritus of physics at Princeton University. He presented a divergent interpretation of selected climate change data. Dr. Happer questioned current dogma about climate change by presenting scientific data and theory which question …www.youtube.com

Przemówienie Prezydenta Łukaszenki na Szczycie klimatycznym COP28 w Dubaju. Nagrodzono owacjami na stojąco.

belta.by-lukaszenko-nagrodzony-owacjami-na-stojaco-pelne-przemowienie-prezydenta-na-szczycie-klimatycznym

https://gloria.tv/post/ePfGEbNdkpxV1w1cbUAWz6j6V

Te słowa Łukaszenki nagrodzono owacjami na stojąco. Pełne przemówienie Prezydenta na Szczycie klimatycznym COP28 w Dubaju

1 grudnia Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko przemawiał na sesji plenarnej Światowego szczytu działań klimatycznych.

Głowa państwa w swoim przemówieniu najwyraźniej odszedł od zaplanowanych tez i dodał swojemu przemówieniu ostrości. W rezultacie słowa białoruskiego przywódcy na sali zostały oklaskiwane (być może z wyjątkiem pierwszych mówców – o nich opowie później Aleksander Łukaszenko). I nie były to już zwykłe oklaski, brzmiące w ramach wdzięczności dla każdego mówcy, – głowa państwa otrzymał owację na stojąco. Oto całe wystąpienie Prezydenta Białorusi.

Panie przewodniczący!

Drodzy uczestnicy naszego forum!

Przede wszystkim chciałbym tradycyjnie podziękować władzom Zjednoczonych Emiratów Arabskich za gościnność i wysoki poziom organizacji tej konferencji. Trudna konferencja, w której wzięło udział więcej głów państw i rządów niż przybyło na sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ.

Dziś my, przywódcy świata, rozmawiamy o przyszłości planety Ziemia – naszego wspólnego domu. Nigdy nie mieliśmy innego domu i nigdy nie będziemy mieć. Rozmawiamy o przyszłości naszych dzieci i wnuków. O przyszłość wszystkich, którzy po nas przyjdą na ten świat.

Reprezentujemy różne kultury, różne systemy wartości, różne cywilizacje. Ale jesteśmy zjednoczeni w obliczu globalnego wyzwania, jakie rzuciła przed nami sama natura.

Klimat się zmienia. Naukowcy formułują najstraszniejsze prognozy. To, że je słyszymy i reagujemy, jest bardzo postępowe. Aby jednak skutecznie przeciwdziałać zagrożeniu, należy uczciwie i otwarcie nazwać jego pierwotne przyczyny.

Przede wszystkim jest to brak poczucia proporcji w pragnieniu geopolitycznej, w tym militarnej (powiedziałbym, przede wszystkim militarnej) wyższości tych, którzy prowokują i podżegają do wojny w różnych częściach planety. A wojny są głównym źródłem brudu na naszym kontynencie. To pragnienie zysku, które zamienia zasoby naturalne w kapitał osobisty i okrada przyszłe pokolenia. Są to próby usunięcia z drogi krajów, które uniemożliwiają im zniewolenie całego świata i zniszczenie, wyciągnięcie soku z ziemi. A czasem wszystko rzekomo w imię zrównoważonego rozwoju (jest taki program w ONZ).

Na mocy Porozumienia paryskiego Białoruś w pełni wywiązuje się ze swoich zobowiązań, a nawet je przekracza. Świadczymy nieocenione usługi ekosystemowe dla naszego kontynentu, zachowując unikalne źródło tlenu – naturalne bagna, lasy, płuca Europy. Rozwijamy energię ekologiczną i jądrową, minimalizując ryzyko zmian klimatycznych.

Paradoksalnie w odpowiedzi otrzymujemy nowe sankcje gospodarcze, bariery w handlu międzynarodowym i ograniczenia w dostępie do technologii. I nie tylko my.

Czas przyznać: zielony program nie ma znaczenia w warunkach konfrontacji. Wymaga poszanowania suwerenności krajów i bezwarunkowej sprawiedliwości.

Nie można wywierać presji na przeciwników politycznych za pomocą sankcji, żądając jednocześnie decyzji kosztownych dla gospodarek narodowych. Decyzje, od których zależy czystość całej atmosfery, wszystkich wód gruntowych i oceanów świata. I jeszcze jedno: jak możemy oczekiwać kosztownych i skutecznych środków ochrony klimatu od krajów i narodów, które wciąż nie podniosły się po ucisku kolonialnym?

W związku z tym Białoruś wzywa wszystkich, którzy zobowiązani są do wzięcia na siebie ciężaru odpowiedzialności historycznej: po pierwsze, wniesienia proporcjonalnego wkładu w rozwiązanie kwestii bezpieczeństwa klimatycznego za wszystkie stulecia bezmyślnego stosunku do przyrody; po drugie, zwiększyć wsparcie dla krajów rozwijających się i krajów o gospodarkach w okresie transformacji; po trzecie, przestać wyrażać „obawy” i zacząć działać w imię ochrony życia na Ziemi.

Prawdopodobnie po raz kolejny się tu zebraliśmy i niestety po raz kolejny wyrazimy nasze obawy. Za tydzień wszystko zostanie zapomniane. Nie mamy moralnego prawa żyć tylko dla siebie. Musimy patrzeć poza horyzont, szanować prawa natury i stworzyć podstawy dla kontynuacji rasy ludzkiej tu i teraz. Na naszej planecie. Nie mamy i nigdy nie będziemy mieć innego domu.

Podsumowując. Wszyscy mówcy, szczególnie mówcy, którzy wypowiadali się tutaj jako pierwsi, byli zaniepokojeni: skąd wziąć pieniądze? Przestańcie. Nawet siedzący tutaj dziennikarz powie wam, skąd wziąć pieniądze. Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy przyjrzeć się historii najnowszej. Przykład. Szacuje się, że na zniszczenie Iraku i Afganistanu i przyniesienie „dobra” narodom tych krajów wydano od półtora do dwóch bilionów dolarów. Irak i Afganistan kosztowały agresora około dwóch bilionów dolarów. Obliczcie, ile pieniędzy wydano na ochronę tych krajów? Ile osób zginęło? Tego nie można przeliczyć na dolary. Dziś na Ukrainie trwa wojna. To już nie jest półtora do dwóch bilionów dolarów. Będzie to już kosztować pięć bilionów dolarów, jeśli w najbliższej przyszłości uda się osiągnąć pokój.

Dlaczego dzisiaj w tej części planety nie ma pokoju? Bo ci mówcy, którzy wypowiadali się w czołówce, mówią o pokoju, mówią o utrzymaniu planety w czystości, o opiece nad wnukami, a jednocześnie rozpętali i toczą najstraszliwszą wojnę na planecie.

I na Bliskim Wschodzie, ile będzie kosztować rzeź? A co jeśli wybuchnie na Pacyfiku? To biliony dolarów. Skierujmy ich więc do oczyszczenia planety. I nie będziecie musieli szukać, jak to mówimy, „w rogach”, te pieniądze.

Zebraliśmy się tutaj, aby po raz kolejny wyrazić nasze obawy. A ci, którzy wypowiadali się tutaj w czołówce, „zatroskani o swoje wnuki”, to ci, którzy toczą te wojny. A wojny są strasznym zanieczyszczeniem planety. Zatrzymajmy to. Dlatego najważniejsze jest to, abyśmy nauczyli się mówić mniej słów, a robić więcej.

Rozumiem: jeśli przyjmiemy jakąś deklarację lub memorandum, jak to zawsze robimy, jest mało prawdopodobne, że cokolwiek osiągniemy. Jak mówili tu przedmówcy, 80% brudu na planecie pochodzi z 20 wiodących państw. Nie zapisujmy obaw w naszej deklaracji, Panie przewodniczący, ale żądajmy, aby ograniczyli emisję do atmosfery przynajmniej o połowę. Nie zrobimy tego. Dlaczego więc się zebraliśmy? To są pieniądze, prawdziwe pieniądze. 10 bilionów dolarów, które możemy, powstrzymując wojny, przeznaczyć na oczyszczenie naszej planety.

I podejmijmy działania. Jeśli nie zaczniemy działać, natura zmusi nas do życia według jej praw.

Dziękuję.

Dlaczego globaliści nazywają „zmiany klimatyczne” „kryzysem zdrowia publicznego”?

PHEIC czyli „stan zagrożenia zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym”

Kategoria: Archiwum, Biologia, medycyna, Co piszą inni, Polecane, Polityka, Polska, Pudło, Świat, Ważne

Autor: AlterCabrio , 30 października 2023 ekspedyt

Podobnie jak „zgonem covidowym” była każda osoba, która zmarła „z jakiejkolwiek przyczyny po pozytywnym wyniku testu na covid”, tu też stosuje się język, który może na nowo zdefiniować niemal każdą chorobę lub wypadek jako „kwestię zdrowotną związaną ze zmianami klimatu”.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Dlaczego globaliści nazywają „zmiany klimatyczne” „kryzysem zdrowia publicznego”?

Odpowiedź ma związek z traktatem pandemicznym i lockdownami klimatycznymi.

Globalna elita planuje wprowadzić niemal stały „globalny stan wyjątkowy” poprzez przemianowanie zmian klimatycznych na „kryzys zdrowia publicznego”, który jest „gorszy niż covid”.

To nie nowość. Jednak trwająca kampania w ostatnich tygodniach nabiera tempa.

Pisałem o tym wiele razy w ciągu ostatnich kilku lat – zobacz tutaj i tutaj i tutaj. Zaczęło się niemal natychmiast po tym, jak pojawił się covid i od tego czasu stale postępuje, a niektóre raporty określają zmiany klimatyczne jako „gorsze niż covid”.

Ale jeśli będą o tym ciągle mówić, ja będę wciąż o tym pisać. I miejmy nadzieję, że świadomość będzie się rozprzestrzeniać.

Tak czy inaczej, ponownie pojawia się nacisk na linii „klimat = kryzys zdrowia publicznego”. Zaczęło się, jak wiele innych rzeczy, od stwierdzenia Billa Gatesa w wywiadzie dla MSNBC pod koniec września:

„Musimy to wszystko połączyć. Nie chodzi tylko o to, że klimat jest tu, a zdrowie tam, te dwie rzeczy wzajemnie na siebie oddziałują”

Od tego czasu w gazetach MNÓSTWO razy pojawiło się stwierdzenie „zmiany klimatyczne to kryzys zdrowia publicznego”, co prawdopodobnie stanowiło część przygotowań do szczytu ONZ COP28, który odbędzie się pod koniec tego roku.

Idąc za przykładem Gates’a, to, co kiedyś było tlącym się motywem propagandowym, dziś stało się pędem do mety, a to zdanie powtarzało się w artykułach na całym świecie niczym gorączkowy katechizm.

Sprawę wywołał artykuł wstępny w październikowym wydaniu British Medical Journal, w którym twierdzono, że wypowiadają się w imieniu ponad 200 czasopism medycznych, i oświadczają, że…

„Czas potraktować kryzys klimatyczny i przyrodniczy jako jedną niepodzielną globalną sytuację zagrażającą zdrowiu”

Wszyscy, od Guardiana, przez CBC, po Weather Channel, podchwycili ten temat.

Inne publikacje są bardziej szczegółowe, ale przekaz jest ten sam. Zmiany klimatyczne są szkodliwe dla zdrowia kobiet i dzieci, biednych ludzi, Kenijczyków, pracowników i… łapiesz, o co chodzi.

A to wszystko zaledwie z kilku ostatnich dni.

Dotyczy to nie tylko prasy, ale także rządów i organizacji pozarządowych. Organizacja non-profit „One Earth” donosiła dwa dni temu:

„Dlaczego zmiany klimatyczne są problemem zdrowia publicznego”

Ponownie w całości w oparciu o ten list do BMJ. Naturalnie są tu wszyscy „czempioni klimatyczni” ONZ, wraz z brytyjskim „Sojuszem na rzecz Zdrowia w sprawie Zmian Klimatu”, ktokolwiek to jest.

Zarówno Czerwony Krzyż, jak i Lekarze bez Granic w ciągu ostatnich kilku dni opublikowali (lub zaktualizowali) artykuły na swoich stronach internetowych, używając odmian wyrażenia „Kryzys klimatyczny jest kryzysem zdrowotnym”.

Lokalni urzędnicy ds. zdrowia publicznego z tak odległych miejsc, jak Australia Zachodnia i Arkansas, są zajęci „dyskutowaniem o skutkach zdrowotnych zmian klimatycznych

Co znamienne, artykuł w Wikipedii na temat „wpływu zmian klimatycznych na zdrowie człowieka” otrzymał więcej edycji w ciągu ostatnich 3 tygodni niż przez poprzednie 3 miesiące razem wzięte.

Wszystkim tym kieruje oczywiście Światowa Organizacja Zdrowia.

12 października WHO zaktualizowała swoje zestawienie dotyczące zmian klimatycznych, czyniąc je znacznie dłuższym niż poprzednia wersja i zawierającym kilka nowych, znaczących twierdzeń:

Dane WHO wskazują, że 2 miliardy ludzi nie ma bezpiecznej wody pitnej, a 600 milionów rocznie cierpi na choroby przenoszone przez żywność, przy czym 30% zgonów spowodowanych przez żywność jest u dzieci poniżej 5-go roku życia. Czynniki wywołujące zagrożenia klimatyczne zwiększają ryzyko chorób przenoszonych przez wodę i żywność. W 2020r. 770 mln osób, głównie w Afryce i Azji, stanęło w obliczu głodu. Zmiany klimatu wpływają na dostępność, jakość i różnorodność żywności, zaostrzając kryzysy żywnościowe i żywieniowe.

Zmiany temperatury i opadów sprzyjają rozprzestrzenianiu się chorób przenoszonych przez komary oraz kleszcze. Bez działań zapobiegawczych liczba zgonów z powodu tych chorób, obecnie ponad 700 tys. rocznie, może wzrosnąć. Zmiany klimatu powodują zarówno bezpośrednie problemy ze zdrowiem psychicznym, takie jak lęk i stres pourazowy, jak i długotrwałe zaburzenia spowodowane czynnikami takimi jak przesiedlenie i zakłócona spójność społeczna.

Wiążą „zmiany klimatu” z każdym, kto jest niedożywiony, ma pasożyty jelitowe lub zanieczyszczoną wodę pitną. Jak również każdego, kto umiera z powodu upału, zimna, pożaru lub powodzi. Nawet zaburzenia psychiczne.

Widzieliśmy już pierwszą na świecie „diagnozę dolegliwości z powodu zmian klimatycznych”. Przy tak szerokich parametrach za chwilę zobaczymy tego więcej.

Podobnie jak „zgonem covidowym” była każda osoba, która zmarła „z jakiejkolwiek przyczyny po pozytywnym wyniku testu na covid”, tu też stosuje się język, który może na nowo zdefiniować niemal każdą chorobę lub wypadek jako „kwestię zdrowotną związaną ze zmianami klimatu”.

Dwa dni temu dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia, specjalny wysłannik ONZ ds. zmian klimatycznych i zdrowia oraz prezes COP28 napisali wspólnie opinię dla „The Telegraph” zatytułowaną:

„Zmiany klimatu to jedno z naszych największych zagrożeń dla zdrowia – jeśli nie podejmiemy działań, ludzkość stanie w obliczu ogromnych ofiar”

Dyrektor WHO powtórzył wczoraj to twierdzenie niemal słowo w słowo na Twitterze:

Kryzys klimatyczny to kryzys zdrowotny. Zanieczyszczenie powietrza i ekstremalne temperatury powodują wzrost liczby chorób takich jak cukrzyca, nowotwory, choroby układu krążenia i układu oddechowego. Ludzie umierają przedwcześnie, a najbardziej bezbronni cierpią najbardziej. Musimy priorytetowo traktować leczenie naszych…

— Tedros Adhanom Ghebreyesus (@DrTedros) 28 października 2023r.

Jednocześnie Traktat Pandemiczny pilnie przedziera się przez biurokratyczny labirynt i ma stać się obowiązującym prawem mniej więcej w ciągu najbliższego roku.

O tym też sporo pisaliśmy.

Proszę wziąć pod uwagę, że WHO jest jedynym organem na Ziemi uprawnionym do ogłoszenia „pandemii”.

Proszę wziąć pod uwagę, że oficjalny termin nie brzmi „pandemia”, ale raczej „stan zagrożenia zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym” [PHEIC].

Proszę wziąć pod uwagę, że „stan zagrożenia zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym” niekoniecznie oznacza chorobę.

To mogłoby oznaczać, i dorzucam tu tylko sugestię do dyskusji, och, sam nie wiem – może… zmiany klimatyczne?

Na koniec proszę wziąć pod uwagę, że zaledwie jedna klauzula w proponowanym „Traktacie Pandemicznym” upoważniłaby WHO do ogłoszenia PHEIC zgodnie z „zasadą ostrożności” [podkreślenie moje]:

„Przyszłe ogłoszenia PHEIC przez Dyrektora Generalnego WHO powinny, tam gdzie jest to uzasadnione, opierać się na zasadzie ostrożności

Zasadniczo po wejściu w życie nowego ustawodawstwa plan pisze się sam:

  • Wprowadzić nowe przepisy umożliwiające globalne „środki nadzwyczajne” w przypadku przyszłego „stanu zagrożenia zdrowia publicznego”
    _
  • Ogłosić zmiany klimatu jako stan nadzwyczajny w zakresie zdrowia publicznego lub być może „potencjalny stan nadzwyczajny w zakresie zdrowia publicznego”
    _
  • Aktywować środki nadzwyczajne – takie jak lockdowny klimatyczne – do czasu, gdy zmiany klimatyczne zostaną „naprawione”

Dostrzegasz jaki będzie finał tego wszystkiego? To takie proste.

Aha, i nie będziemy mogli narzekać, ponieważ „zaprzeczanie zmianom klimatycznym” będzie nielegalne. Przynajmniej jeśli wybitni działacze klimatyczni, tacy jak ten, postawią na swoim.

Na razie to tylko szept w tle, ale po COP28 będzie głośniej, wystarczy poczekać.

Do tego czasu, jak już wspomniałem, utknąłem tutaj, pisząc na zawsze.

___________

Why are the globalists calling “Climate Change” a “Public Health Crisis”? The answer is all to do with the pandemic treaty and climate lockdowns, Kit Knightly, Oct 30, 2023

−∗−

Tagi:covid, globalny stan wyjątkowy, Kit Knightly, lockdowny klimatyczne, ocieplenie klimatu, PHEIC, stan zagrożenia zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym, Tedros Adhanom Ghebreyesus, traktat pandemiczny, who, zmiany klimatyczne

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!

Caritas już w łapach globalistycznej sekty klimatycznej !!!??

Caritas już w łapach globalistycznej sekty klimatycznej !!!??

Caritas prowadzi kampanię na rzecz integralnej ekologii. Rozpoczął się kluczowy etap.

dorzeczy-caritas-prowadzi

Caritas Internationalis rozpoczęła Globalny Rok Akcji.

To kolejny – kluczowy – etap kilkuletniej kampanii „My razem” [ang. Together we], mającej na celu promowanie integralnej ekologii, tak by chronić jednocześnie ludzi i planetę. Częścią wydarzeń inaugurujących było opublikowanie w czwartek raportu na temat osób, które musiały porzucić swe domy ze względu na zmiany klimatyczne. Nosi on tytuł „Displaced by a Changing Climate: Caritas Voices Protecting and Supporting People on the Move”.

Uchodźcy klimatyczni

Dane zebrane przez oenzetowski Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu pokazują, że już ponad 20 mln ludzi musiało się przesiedlić ze względu na wydarzenia pogodowe, co stanowi dwukrotność liczby wewnętrznych uchodźców spowodowanych wojną.

Caritas poprzez publikację nowego raportu chce dać głos właśnie tej grupie ludzi poszkodowanych przez zmiany klimatyczne.

– Rzeczywistość jest teraz taka, że klimat staje się o wiele bardziej nieregularny, o wiele bardziej ekstremalny, o wiele trudniejszy, że ludzie nie potrafią już sobie z tym poradzić i są wypędzani ze swoich domów – mówił Alistair Dutton, sekretarz generalny Caritas Internationalis podczas prezentacji dokumentu. – Osoby stojące obecnie w obliczu realnych strat i szkód, z których nie mogą się podnieść, nie mają możliwości znalezienia alternatywnych sposobów na życie – dodał.

Cécile Stone, główna redaktorka raportu, wskazała, że zawarte w nim historie uchodźców pokazują, iż częstą przyczyną konieczności przesiedleń są luki w planach, prawie oraz systemie politycznym. Wobec tego istnieje pilna potrzeba, aby decydenci zmierzyli się z rzeczywistością i podjęli działania.

– Istnieje pustka pozostawiona przez rządy i w wielu miejscach Caritas stara się ją wypełnić, ale jej wysiłki stanowią kroplę w morzu w porównaniu do skali problemu. Ludzie nie powinni być pozostawieni sami sobie ze skutkami wysiedlenia. Potrzebują wsparcia – tłumaczyła Stone.

I Left Out the Full Truth to Get My Climate Change Paper Published

I Left Out the Full Truth to Get My Climate Change Paper Published

I just got published in Nature because I stuck to a narrative I knew the editors would like. That’s not the way science should work.

By Patrick T Brown September 5, 2023 i-overhyped-climate-change-to-get-published

If you’ve been reading any news about wildfires this summer—from Canada to Europe to Maui—you will surely get the impression that they are mostly the result of climate change. 

Here’s the AP: Climate change keeps making wildfires and smoke worse. Scientists call it the “new abnormal.

And PBS NewsHour: Wildfires driven by climate change are on the rise—Spain must do more to prepare, experts say.

And The New York Times: How Climate Change Turned Lush Hawaii Into a Tinderbox.

And Bloomberg: Maui Fires Show Climate Change’s Ugly Reach.

I am a climate scientist. And while climate change is an important factor affecting wildfires over many parts of the world, it isn’t close to the only factor that deserves our sole focus.

So why does the press focus so intently on climate change as the root cause? Perhaps for the same reasons I just did in an academic paper about wildfires in Nature, one of the world’s most prestigious journals: it fits a simple storyline that rewards the person telling it. 

The paper I just published—“Climate warming increases extreme daily wildfire growth risk in California”—focuses exclusively on how climate change has affected extreme wildfire behavior. I knew not to try to quantify key aspects other than climate change in my research because it would dilute the story that prestigious journals like Nature and its rival, Science, want to tell. 

This matters because it is critically important for scientists to be published in high-profile journals; in many ways, they are the gatekeepers for career success in academia. And the editors of these journals have made it abundantly clear, both by what they publish and what they reject, that they want climate papers that support certain preapproved narratives—even when those narratives come at the expense of broader knowledge for society. 

To put it bluntly, climate science has become less about understanding the complexities of the world and more about serving as a kind of Cassandra, urgently warning the public about the dangers of climate change. However understandable this instinct may be, it distorts a great deal of climate science research, misinforms the public, and most importantly, makes practical solutions more difficult to achieve. 

The aftermath of the wildfire in western Maui, Hawaii, on August 14, 2023. (Yuki Iwamura via Getty Images)

Why is this happening?

It starts with the fact that a researcher’s career depends on his or her work being cited widely and perceived as important. This triggers the self-reinforcing feedback loops of name recognition, funding, quality applications from aspiring PhD students and postdocs, and of course, accolades. 

But as the number of researchers has skyrocketed in recent years—there are close to six times more PhDs earned in the U.S. each year than there were in the early 1960s—it has become more difficult than ever to stand out from the crowd. So while there has always been a tremendous premium placed on publishing in journals like Nature and Science, it’s also become extraordinarily more competitive.

In theory, scientific research should prize curiosity, dispassionate objectivity, and a commitment to uncovering the truth. Surely those are the qualities that editors of scientific journals should value. 

In reality, though, the biases of the editors (and the reviewers they call upon to evaluate submissions) exert a major influence on the collective output of entire fields. They select what gets published from a large pool of entries, and in doing so, they also shape how research is conducted more broadly. Savvy researchers tailor their studies to maximize the likelihood that their work is accepted. I know this because I am one of them.

Here’s how it works.

The first thing the astute climate researcher knows is that his or her work should support the mainstream narrative—namely, that the effects of climate change are both pervasive and catastrophic and that the primary way to deal with them is not by employing practical adaptation measures like stronger, more resilient infrastructure, better zoning and building codes, more air conditioning—or in the case of wildfires, better forest management or undergrounding power lines—but through policies like the Inflation Reduction Act, aimed at reducing greenhouse gas emissions. 

So in my recent Nature paper, which I authored with seven others, I focused narrowly on the influence of climate change on extreme wildfire behavior. Make no mistake: that influence is very real. But there are also other factors that can be just as or more important, such as poor forest management and the increasing number of people who start wildfires either accidentally or purposely. (A startling fact: over 80 percent of wildfires in the US are ignited by humans.)

In my paper, we didn’t bother to study the influence of these other obviously relevant factors. Did I know that including them would make for a more realistic and useful analysis? I did. But I also knew that it would detract from the clean narrative centered on the negative impact of climate change and thus decrease the odds that the paper would pass muster with Nature’s editors and reviewers.

This type of framing, with the influence of climate change unrealistically considered in isolation, is the norm for high-profile research papers. For example, in another recent influential Nature paper, scientists calculated that the two largest climate change impacts on society are deaths related to extreme heat and damage to agriculture. However, the authors never mention that climate change is not the dominant driver for either one of these impacts: heat-related deaths have been declining, and crop yields have been increasing for decades despite climate change. To acknowledge this would imply that the world has succeeded in some areas despite climate change—which, the thinking goes, would undermine the motivation for emissions reductions. 

This leads to a second unspoken rule in writing a successful climate paper. The authors should ignore—or at least downplay—practical actions that can counter the impact of climate change. If deaths due to extreme heat are decreasing and crop yields are increasing, then it stands to reason that we can overcome some major negative effects of climate change. Shouldn’t we then study how we have been able to achieve success so that we can facilitate more of it? Of course we should. But studying solutions rather than focusing on problems is simply not going to rouse the public—or the press. Besides, many mainstream climate scientists tend to view the whole prospect of, say, using technology to adapt to climate change as wrongheaded; addressing emissions is the right approach. So the savvy researcher knows to stay away from practical solutions.

Here’s a third trick: be sure to focus on metrics that will generate the most eye-popping numbers. Our paper, for instance, could have focused on a simple, intuitive metric like the number of additional acres that burned or the increase in intensity of wildfires because of climate change. Instead, we followed the common practice of looking at the change in risk of an extreme event—in our case, the increased risk of wildfires burning more than 10,000 acres in a single day.

This is a far less intuitive metric that is more difficult to translate into actionable information. So why is this more complicated and less useful kind of metric so common? Because it generally produces larger factors of increase than other calculations. To wit: you get bigger numbers that justify the importance of your work, its rightful place in Nature or Science, and widespread media coverage. 

Another way to get the kind of big numbers that will justify the importance of your research—and impress editors, reviewers, and the media—is to always assess the magnitude of climate change over centuries, even if that timescale is irrelevant to the impact you are studying. 

For example, it is standard practice to assess impacts on society using the amount of climate change since the industrial revolution, but to ignore technological and societal changes over that time. This makes little sense from a practical standpoint since societal changes in population distribution, infrastructure, behavior, disaster preparedness, etc., have had far more influence on our sensitivity to weather extremes than climate change has since the 1800s. This can be seen, for example, in the precipitous decline in deaths from weather and climate disasters over the last century. Similarly, it is standard practice to calculate impacts for scary hypothetical future warming scenarios that strain credibility while ignoring potential changes in technology and resilience that would lessen the impact. Those scenarios always make for good headlines.

A much more useful analysis would focus on changes in climate from the recent past that living people have actually experienced and then forecasting the foreseeable future—the next several decades—while accounting for changes in technology and resilience. 

In the case of my recent Nature paper, this would mean considering the impact of climate change in conjunction with anticipated reforms to forest management practices over the next several decades. In fact, our current research indicates that these changes in forest management practices could completely negate the detrimental impacts of climate change on wildfires. 

This more practical kind of analysis is discouraged, however, because looking at changes in impacts over shorter time periods and including other relevant factors reduces the calculated magnitude of the impact of climate change, and thus it weakens the case for greenhouse gas emissions reductions. 

Science journals—once considered the gold standard for truth—have succumbed to the confirmation biases of their editors and reviewers. (Astrid Riecken via Getty Images)

You might be wondering at this point if I’m disowning my own paper. I’m not. On the contrary, I think it advances our understanding of climate change’s role in day-to-day wildfire behavior. It’s just that the process of customizing the research for an eminent journal caused it to be less usefulthan it could have been. 

As to why I followed the formula despite my criticisms, the answer is simple: I wanted the research to be published in the highest profile venue possible. When I began the research for this paper in 2020, I was a new assistant professor needing to maximize my prospects for a successful career. When I had previously attempted to deviate from the formula, my papers were rejected out of hand by the editors of distinguished journals, and I had to settle for less prestigious outlets. To put it another way, I sacrificed contributing the most valuable knowledge for society in order for the research to be compatible with the confirmation bias of the editors and reviewers of the journals I was targeting. 

I left academia over a year ago, partially because I felt the pressures put on academic scientists caused too much of the research to be distorted. Now, as a member of a private nonprofit research center, The Breakthrough Institute, I feel much less pressure to mold my research to the preferences of prominent journal editors and the rest of the field. 

This means conducting the version of the research on wildfires that I believe adds much more practical value for real-world decisions: studying the impacts of climate change over relevant time frames and in the context of other important changes, like the number of fires started by people and the effects of forest management. The research may not generate the same clean story and desired headlines, but it will be more useful in devising climate change strategies.

But climate scientists shouldn’t have to exile themselves from academia to publish the most useful versions of their research. We need a culture change across academia and elite media that allows for a much broader conversation on societal resilience to climate. 

The media, for instance, should stop accepting these papers at face value and do some digging on what’s been left out. The editors of the prominent journals need to expand beyond a narrow focus that pushes the reduction of greenhouse gas emissions. And the researchers themselves need to start standing up to editors, or find other places to publish. 

What really should matter isn’t citations for the journals, clicks for the media, or career status for the academics—but research that actually helps society.

Patrick Brown is a PhD climate scientist and co-director of the Climate and Energy Team at The Breakthrough Institute. Follow him on Twitter (now X) @PatrickTBrown31. And read Jamie Blackett’s Free Press piece to find out how European farmers are fighting climate change through innovation.

“Sieć Dziennikarstwa Klimatycznego”: Uzasadnione są wszelkie środki podniecenia i nacisku, łącznie z każdą przesadą.

Sieć Dziennikarstwa Klimatycznego. Kiedy dziennikarze i media oddają się manipulacji.

Ze względu na wagę problemu uzasadnione są wszelkie środki podniecenia i nacisku, łącznie z każdą przesadą.

Sieć Propagandy Klimatycznej”, „Sieć PR Klimatu” lub „Sieć Komunikacji Kryzysu Klimatycznego”.

Norbert Häring https://norberthaering.de/propaganda-zensur/netzwerk-klimajournalismus/

Punkt widzenia Norberta Häringa.

Założona w 2021 r. sieć dziennikarzy-aktywistów opracowała wytyczne i”kodeks dziennikarstwa klimatycznego”, które podpisało wielu dziennikarzy, a nawet domów mediowych. Szczególnie licznie reprezentowani są nadawcy publiczni. Wytyczne te niewiele mają wspólnego z tradycyjnym dziennikarstwem – bardziej z manipulacją opiniami i aktywizmem.

Niedawno pisałem o bardzo wątpliwym „przewodniku medialnym” dotyczącym sprawozdawczości klimatycznej, z przedmową prezentera pogody ZDF Özdena Terliego, która sama w sobie zawiera bardzo wątpliwe stwierdzenia.

Przewodnik po mediach o światowej pogodzie

Zamieszanie wywołała ulotka WDR (Westdeutscher Rundfunk-przyp. tłum.)

na temat odpowiednio alarmistycznego doboru słów, w której sugeruje się, aby zamiast obiektywnych terminów używać terminów osądzających i dramatyzujących, takich jak kryzys klimatyczny, globalne ocieplenie i osoby zaprzeczające zmianom klimatycznym.

Puzle mediów społecznościowych WDR

Niektóre badania wykazały, że nie bierze się to znikąd, ale jest wynikiem wspólnych działań dziennikarzy działaczy klimatycznych. W lipcu 2021 r. połączyli siły, aby utworzyć sieć dziennikarstwa klimatycznego, aby wspólnie wymyślać i wdrażać takie rzeczy.

Od lata 2022 r. obowiązuje „Karta sieci dziennikarstwa klimatycznego” umożliwiająca odpowiednio alarmistyczne raportowanie klimatyczne. Podpisało się pod nią wielu dziennikarzy, w tym Özden Terli i kilku dziennikarzy z ARD (I-wszy program niemieckiej telewizji publicznej-przyp. tłum.) . W sumie otwarcie podpisało się 302 dziennikarzy z Niemiec. Dodano około 150 z Austrii. Liczba podpisów niepublicznych jest nieznana.

Zadaniem dziennikarstwa klimatycznego jest:

  • zilustrować skalę kryzysu,
  • zawsze, nie tylko w powiązaniu z bieżącymi wydarzeniami i ponad granicami wydziałowymi,
  • orientować się na „stan wiedzy” i w ten sposób unikać „fałszywej równowagi”, czyli dopuszczenia do głosu stanowisk mniejszości,
  • uznać za fakt, że kolonializm i paradygmat wzrostu są przyczynami kryzysu klimatycznego,
  • przewidzieć „nieodwracalną katastrofę”, jeśli w ciągu najbliższych kilku lat osoby za nią odpowiedzialne nie podejmą zdecydowanych działań,
  • uznanie kryzysu klimatycznego za zagrożenie dla demokracji i praw podstawowych,
  • przyjąć paryskie porozumienie klimatyczne z 2015 r. i „wyrok klimatyczny” Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z 2021 r. za (niewątpliwe) wytyczne i bariery ochronne,
  • i w ten sposób zapewnić zachowanie podstaw życia „wszystkim żywym istotom na tej planecie”.

Innymi słowy, ze względu na wagę problemu uzasadnione są wszelkie środki podniecenia i nacisku, łącznie z każdą przesadą. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością na tej planecie nadal będzie bardzo wiele żywych istot, nawet jeśli zrobiłoby się zbyt gorąco dla ludzi. Można rozpoznać zarówno model dramatyzujących regulacji językowych z ulotki WDR, jak i „Przewodnika dla mediów” z przedmową prezentera pogody ZDF i członka sieci Terli.

Dziennikarstwo czy aktywizm?

Przejście do aktywizmu klimatycznego jest płynne. W związku z tym znany współzałożyciel Netzwerk Klimajournalismus, Raphael Thelen, kilka miesięcy temu pożegnał się z dziennikarstwem i teraz z grupą „Ostatnie Pokolenie“ przykleja się do ulic.

Inny współzałożyciel również opowiada się za płynną granicą aktywizmu. W krótkiej biografii Theresy Leisgang opublikowanej w „Tagesspiegel” nazwano ją nawet „działaczką”.

To jest:

„Jasne słowa dla klimatu: działaczka i dziennikarka Theresa Leisgang dąży do lepszego zrozumienia kryzysu klimatycznego. Razem z kolegami założyła niemiecką sieć dziennikarstwa klimatycznego.

Sygnatariusze karty często nie wymieniali swoich pracodawców. Często są to freelancerzy pracujący dla różnych mediów. O ile wymienili instytucje lub – jak w przypadku Terliego – przynależność jest powszechnie znana, wyraźny jest nacisk na prawo publiczne. Stacje ARD wymieniono 13 razy, w tym trzykrotnie HR i trzykrotnie Deutsche Welle, dwukrotnie ZDF i raz Deutschlandradio.

Ponadto czterokrotnie reprezentowany jest kolektyw badawczy i „weryfikator faktów” Correctiv, trzykrotnie Tagesspiegel, dwukrotnie ntv i t-online, a także wiele innych znanych marek.

Austriackie media idą jeszcze dalej

Austriacki oddział sieci idzie o krok dalej i oprócz karty dziennikarza indywidualnego opracował także „Wytyczne dotyczące redakcyjnego radzenia sobie z kryzysem klimatycznym”. Organy wydawnicze powinny zobowiązać się do przestrzegania tego kodeksu. Porozumienie podpisała między innymi „APA – Austria Press Agency”, największa austriacka agencja informacyjna, której właścicielem są austriackie dzienniki i publiczny ORF. APA była reprezentowana na podium wraz ze swoim redaktorem naczelnym podczas prezentacji kodeksu, a ORF ze swoim specjalistą ds. zrównoważonego rozwoju. Wpływ dominujących agencji prasowych, z których wypowiedzi korzysta wiele mediów, jest ogromny.

APA oraz niżej podpisane gazety i czasopisma zobowiązują się do tego

  • potraktować kryzys klimatyczny wraz z wymieraniem gatunków jako najpilniejszy kryzys tego stulecia i nadać mu wyższy priorytet niż wszystkim innym kwestiom,
  • uznanie faktów naukowych na temat zmian klimatycznych,
  • zapewnienie sprawozdawczości klimatycznej dużej przestrzeni i zasobów w różnych tematach i działach,
  • ukazanie konsekwencji globalnego ocieplenia i możliwych kierunków działań,
  • oddać sprawiedliwość zasięgowi i skutkom kryzysu klimatycznego za pomocą ilustracji i doboru słów,
  • nie bagatelizować wydarzeń, które można powiązać z globalnym ociepleniem spowodowanym przez człowieka.

Zamknięty światopogląd

Niezależnie od tego, czy uważasz, że jest to dobre i konieczne, czy niewłaściwe, możesz przeczytać ten kodeks jako przewodnik po alarmistycznych raportach pogodowych i klimatycznych. Opiera się na światopoglądzie, w którym obecne modele niezwykle złożonego zjawiska klimatycznego nie są już kwestionowanymi „faktami”. Z tego powodu za konieczne uważa się również stwierdzenie w sposób deklaratywny i bez dalszych wyjaśnień: „Dziennikarstwo klimatyczne nie jest aktywizmem”.

Niemiecka sieć oferuje między innymi „Podręcznik dziennikarstwa klimatycznego”, którego „Fakty klimatyczne” mają pomóc dziennikarzom i innym osobom w ich rzekomym zadaniu, jakim jest „mówienie o klimacie w taki sposób, aby ludzie byli zmotywowani do działania”.

W sieci dostępna jest także lista odpowiednich ekspertów uniwersyteckich, od których masz gwarancję otrzymania oświadczeń zgodnych z wytycznymi. Organizuje grupy robocze i wykłady eksperckie dla dziennikarzy. Na przykład na wrzesień tego roku zaplanowano „odprawę klimatyczną 5vor12” (po polsku za pięć dwunasta-przyp. tłum). Popularyzator rzekomo nieodwracalnych punktów krytycznych klimatu, Stefan Ramsdorf, rozpocznie od wykładu na temat tego, jak należy je klasyfikować.

Jest to rozpoznawalne na pierwszy rzut oka i wszędzie: członkowie sieci dziennikarstwa klimatycznego są w 100% pewni swojej (dobrej) sprawy. Jedynie wątpią i kwestionują argumenty i stanowisko rzekomego lub rzeczywistego przeciwnika. Nie ma zainteresowania otwartą wymianą, a być może nawet uczeniem się od mniej lub bardziej umiarkowanych wątpiących w czystą teorię klimatu. W związku z tym rozdział podręcznika dotyczący postępowania z wątpliwościami mówi:

Każdy, kto wyraża wątpliwości co do odkryć naukowych dotyczących zmian klimatycznych, często w ogóle nie interesuje się nauką. (…) Świadome wzbudzanie wątpliwości i szerzenie dezinformacji to sprawdzona strategia dyskredytowania ekspertów i ich stanowiska.”

Zalecaną kontrstrategią jest to, co media codziennie nam mówią:

W bezpośredniej reakcji na to psychologowie i protekcjoniści klimatyczni opracowali tak zwane przesyłanie konsensusu, które podkreśla podstawowy konsensus w badaniach klimatycznych. W ten sposób opinii publicznej raz po raz wmawia się, że nauka od dawna jest zgodna co do podstawowych faktów dotyczących zmian klimatycznych spowodowanych przez człowieka. Amerykański naukowiec ds. komunikacji, Anthony Leiserowitz, skondensował to do (…) To prawda. Jesteśmy przyczyną, że podstawowa wiedza może być lepiej zapamiętana. On jest niebezpieczny. Eksperci są zgodni. Nadal jest coś, co możemy zrobić.

Dlaczego tak ważne jest ciągłe mówienie ludziom, że nauka się z tym zgadza, zostanie następnie wyjaśnione bardziej szczegółowo w odniesieniu do odkryć psychologii (masowej).

Krótko mówiąc, tylko minimalnie przesadzony argument jest następujący: nauka odkryła, że ​​ludzie uwierzą we wszystko, jeśli wystarczająco często im się to powie.

Dziennikarstwo kontra propaganda

Jeszcze raz pragnę podkreślić, że nie mam zdecydowanego stanowiska w poruszanych tu kwestiach, głównie dlatego, że tak trudno znaleźć bezstronne opisy kontrowersji. Jasne jest jednak, że sieć propaguje już nie dziennikarstwo, ale propagandę. Członkowie i sygnatariusze, którzy widzą zbliżający się koniec świata lub ludzkości, uważają, że jest to konieczne. Może mają rację. To, że nadal nazywają to dziennikarstwem, jest mylące. Powinieneś być uczciwy i zmienić nazwę na „Sieć Propagandy Klimatycznej”, „Sieć PR Klimatu” lub „Sieć Komunikacji Kryzysu Klimatycznego”.

Uważam, że to bardzo zaszczytne, gdy ludzie angażują się w coś, co jest dla nich ważne w ramach odpowiedzialności społecznej. Ale myślę też, że jeśli robią to jako dziennikarze, powinni przestrzegać zasad dziennikarstwa w systemie pluralistycznym, demokratycznym. Należą do nich przekazywanie informacji w sposób możliwie kompleksowy i obiektywny oraz możliwie klarowne oddzielanie opinii od informacji, tak aby odbiorcy mieli szansę swobodnie i bez manipulacji wyrobić sobie własną opinię. Wręcz przeciwnie, sieć dziennikarstwa klimatycznego propaguje manipulację polegającą na celowym stosowaniu sztuczek psychologicznych.

Norbert Häring

Tłumaczył Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.

Za nami najgorętszy lipiec? Klimatyści UE u koryta kłamią i fałszują… ,

Za nami najgorętszy lipiec? Klimatyści u koryta kłamią i fałszują… ,

Niekoniecznie! Europejska Agencja Kosmiczna zmieniła parametry pomiaru temperatur

„Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) zmieniła parametry podawania temperatur. Do tej pory podawano temperaturę powietrza mierzoną w cieniu, 1,25-2 m nad ziemią. Tym razem zaś ESA przedstawiła piekielne prognozy o ociepleniu w oparciu o temperatury powierzchni – gruntu, chodnika, jezdni etc. Każdy, kto stąpał bosą stopą po rozgrzanym piasku, zna różnicę”, pisze na łamach tygodnika „SIECI” Dariusz Matuszak.

Porównaj kolory – i i temperatury w tych latach.[2017 i 2022]

——————————————

Publicysta zwraca uwagę, że kiedy kolejni prezenterzy prognozy pogody, meteorolodzy i tzw. eksperci klimatyczni oraz politycy alarmowali, że w Rzymie jest 46 st. C, w Sewilli 47, a na Sycylii 48, to temperatura ta oznaczała stopień nagrzania się powierzchni, a nie powietrza.

„Jako wyznawca teorii spiskowych twierdzę, że jest szykowane wielkie oszustwo. Gdy za rok usłyszymy, że w Andaluzji, na Peloponezie jest 47 st. C, to nie będziemy wiedzieć, czy rzeczywiście jest gorąco, czy po prostu asfalt, czy skała nagrzały się do takiej temperatury. Stracimy rozeznanie i będzie jak z owymi mapami pogody, które przez lata były w kolorach normalnych, a teraz są malowane czerwienią jak z piekieł. Rzut oka na ekran telewizora, komputera i wiemy, że ratunku nie ma – smażymy się i przed wyjściem na dwór trzeba wkładać siedmiowarstwowy, żaroodporny kombinezon hutniczy”, kpi autor „SIECI”.

Tegoroczny lipiec, mimo zapewnień tzw. ekspertów, nie był rekordowo gorący ani w Europie, ani w Ameryce.

„W USA od ponad 100 lat są badane fale gorąca, a Agencja Ochrony Środowiska podaje tzw. wskaźnik fal upałów. W uproszczeniu chodzi o liczbę dni ekstremalnie upalnych. W latach 30. XX wieku wskaźnik upałów był cztery razy wyższy, co oznacza, że wtedy liczba dni skrajnie gorących była znacznie większa niż teraz”, wyjaśnia.

Na koniec publicysta zaznacza, że jednym z największych kłamstw, które serwują wyznawcy klimatyzmu jest to, iż podobno panuje konsensus naukowy, że mamy globalne ocieplenie i nadzwyczajne zmiany klimatu, a wszystko to jest spowodowane spalaniem paliw i emisją dwutlenku węgla przez człowieka.

„Nikt nie chce uchodzić za zacofańca, więc kornie chylimy głowę przed nauką, bo wszak sami się nie znamy na klimacie, nie mamy narzędzi pomiarowych. No cóż, nie trzeba studiów z zoologii, by rozpoznać barana albo świnię. Pseudonaukowe brednie poznajemy po wiecznie niesprecyzowanych apokaliptycznych przepowiedniach jak te, że od dawna nie ma Holandii, Bangladeszu, że po Długim Rynku w Gdańsku pływają śledzie, a prerie USA są wypalone”, podsumowuje Dariusz Matuszak.

Źródło: tygodnik „SIECI”