Kosztowna utopia klimatystów. Polska nie musi być posłuszna

Grzegorz Grzymowicz dorzeczy/utopia-zielony-lad-polska-nie-musi-byc-posluszna-klimatystom

Projekt Zielonego Ładu z ETS i EPBD jak każda utopia kiedyś padnie, ale na razie biegniemy drogą do zniewolenia. Nie warto nie upominać się o wolność i suwerenność, bo unijna wyrocznia kazała Polsce realizować klimatyzm.

Już sam fakt, że od 2030 roku Unia Europejska zamierza zacząć zakazywać ludziom sprzedaży lub wynajmu własnych nieruchomości, jeżeli nie będą spełniały unijnych wymogów klimatycznych w zakresie poziomu emisyjności, powinien wywołać w Polsce alarm. I automatycznie jasną deklarację każdego rządu, że w naszym prawie nigdy nie będzie miejsca na takie unormowanie. Jeśli przepisy tak radykalnie łamiące prawo własności rzeczywiście zostaną ustanowione, będziemy mieli mechanizm jak z totalitaryzmu, a nie demokratycznego państwa prawnego, jak zwykli ze znaczną przesadą określać współczesne europejskie formuły państwowe liberalistokraci i ich medialni pupile.

Zapytana, czy Zielony Ład powinien być przedmiotem referendum, minister klimatu Paulina Hennig-Kloska oznajmiła, że nie i że jest to agenda, która musi być realizowana. Perspektywy nieuchronności podporządkowania Polski klimatyzmowi nie podzielił Krzysztof Bosak, apelując: “wyzwólmy się z myślenia, że my coś musimy, bo ktoś sobie coś wymyślił. Jesteśmy w swoim kraju, jesteśmy wolnymi ludźmi i tutaj powinny być zasady, które nam sprzyjają”.

Klimatyzm nie musi być obowiązkowy

To tylko przykłady z ostatnich dni przywołane nie celem przypominania znanych stanowisk koalicji czy Konfederacji wobec unijnej polityki klimatycznej, ale by raz jeszcze zwrócić uwagę na różnicę w mentalności. Abstrahując od rozmaitych przyczyn, podległość kierujących Polską “elit” wobec Unii dawno stała się nieznośna.

Miniona gospodarcza Wspólnota Europejska została poddana metamorfozie w politycznego centralnego zarządcę, a myślenie establishmentu ani drgnęło. Teraz kiedy forsują zaoranie całych sektorów gospodarki i daleko idące zubożenie społeczeństwa po to, żeby zrealizować koncepcję “zielonej” Europy, dobrze byłoby, gdyby Polacy – rządzący na razie nie są do tego zdolni, stosują jedynie socjotechnikę – odważyli się przyjąć założenie, że rząd nie musi robić wszystkiego, co podyktuje Unia Europejska. Że ma prawo odmówić. Dywersyfikację źródeł energii Polska może prowadzić bez histerii z powodu “zbrodniczego” dwutlenku węgla, spokojnie, rynkowo (a nie odgórnie), w tempie na jakie pozwolą możliwości finansowe, bez destrukcji małych i średnich firm oraz bez wyznaczonych przez UE terminów.

Program brukselskich komisarzy zakłada zaś osiągnięcie przez całą Europę tzw. całkowitej neutralności klimatycznej do 2050 r. Jak na sumiennych centralnych planistów przystało drogę ku powszechnej, “zielonej” szczęśliwości podzielili oni na szereg etapów. W stosunku do 1990 r. poziom emisji CO2 ma zostać zredukowany do 2030 r. o 55 proc (Fit for 55) i o 90 proc. do 2040 r. (na razie propozycja Komisji Europejskiej).

Przy czym emisje prawdopodobnie wzrosną gdzie indziej. Podczas gdy Bruksela forsuje ideologiczną dekarbonizację, Chiny konsekwentnie stawiają nowe elektrownie węglowe i zwiększają wydobycie. Przypomnijmy, że UE odpowiada za ok. 8 procent globalnych emisji CO2, Chiny za 27 proc., USA 15 proc., Indie 7 proc., Rosja 5 proc., Japonia niecałe 4 procent.

ETS i ETS 2. Sztuczny koszt jako “korzyść”

Polacy już ponoszą miliardowe straty w rezultacie funkcjonowania sztucznego europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 (ETS), tj. obejmującego emisje wytwarzane przez przemysł energochłonny (m.in. elektrociepłownie). Każde przedsiębiorstwo w branży objętej systemem i emitujące dwutlenek węgla musi kupić uprawnienie na każdą jego wyemitowaną tonę. Obowiązek ten w oczywisty sposób przekłada się na wzrost cen produktów, w tym rachunków za prąd.

[Ja ciągle nie wiem, od kogo?? Kto nas oschwabia? M. Dakowski]

Wbrew propagandzie etatowych treserów do klimatyzmu, ETS nie jest rynkowy, m.in. dlatego, że został sztucznie wymuszony. I właśnie w tym, że w ogóle istnieje leży jego największy mankament. W założeniu ma nakłonić przedsiębiorstwa do ekologicznych alternatyw gazu, oleju opałowego czy węgla. W praktyce napędza ceny energii elektrycznej i zyski wielkich spekulantów finansowych, co to wiedzą jak uprawnieniami “handlować”.

Mamy więc sytuację orwellowską – wmawia się ludziom, że sztucznie narzucony wydatek jest dla nich korzystny.

Warszawa dawno powinna jednostronnie wypowiedzieć uczestnictwo Polski w tym systemie (postulują to Konfederacja i Suwerenna Polska). Tymczasem od 2027 r. wejdzie w życie ETS2. Na tym etapie uniokraci wezmą się za budownictwo i transport. Uprawnienia do emisji CO2 będą musiały kupować firmy dostarczające paliwa kopalne do odbiorców. Jako że każdy podatek jest przerzucalny, także ten w praktyce zapłacą konsumenci. Firmy doliczą cenę zakupionych uprawnień do rachunków za ogrzewanie, więc każdy, kto korzysta z gazu, oleju opałowego czy węgla, poniesie dodatkowe koszty ideologii klimatyzmu. Podatek zostanie też wliczony w cenę paliwa, zatem zdrożeje transport, a co za tym idzie większość towarów i usług.

Według często przywoływanego raportu ekonomisty dr Marka Lachowicza dla Warsaw Enterprise Institute, koszt ETS2 dla Polski w 2030 r. to od 21 miliardów do 96 miliardów złotych. Będzie to potężne obciążenie gospodarstw domowych, na które Polaków po prostu nie stać, na które żaden polski rząd nie powinien pozwolić.

EPBD. Przymusowe remonty

Elementem, który prawdopodobnie w największym stopniu doprowadzi do masowej pauperyzacji polskiego społeczeństwa i dokończy eliminację klasy średniej, będzie prawdopodobnie dyrektywa w sprawie charakterystyki energetycznej budynków (EPBD). To część pakietu “Fit for 55”, która nałoży na Europejczyków obowiązek termomodernizacji, czy też “renowacji klimatycznej” – różnie to nowomowa określa – niewymagających remontu nieruchomości, by spełniały standardy tzw. zero-emisyjności. Każdy budynek w UE (z bardzo nielicznymi wyjątkami, np. zabytki) ma do 2050 r. nie emitować dwutlenku węgla.

System będzie obowiązywał właścicieli nieruchomości na terytorium państw Unii Europejskiej. Uderzy też po kieszeni wszystkich najmujących, bo wzrosną opłaty. Bruksela podzieliła budynki na klasy energetyczne – co dla samych celów klasyfikacyjnych nie jest niczym złym – ale oni wyznaczyli zakresy czasowe, w których nieruchomości mają być przymusowo remontowane. Według różnych szacunków w Polsce modernizacja ma objąć co najmniej 70, a nawet ponad 80 proc. budynków.

Pomijając rażącą sprzeczność tej regulacji z polską Konstytucją, m.in. z artykułem 64, (zresztą z traktatami unijnymi również, ale do tego się już przyzwyczailiśmy), nie ma tu uzasadnienia ekonomicznego. Większość budynków nie wymaga remontu, a mimo to ludzie zostaną zmuszeni do wydatkowania na ten cel swoich pieniędzy, zamiast sami zdecydować, co z nimi zrobić. Kogo nie będzie stać na “renowację”, będzie musiał się zapożyczyć. Dyrektywa przewiduje w tym celu utworzenie instrumentu “zielonych kredytów” hipotecznych i detalicznych. Ludzie zostaną zmuszeni przez władze do zaciągania kredytów wbrew swojej woli na niepotrzebne im cele. Nie jest to praktyka dopuszczalna w państwie, które chciałoby zachować choćby pozory praworządności.

Zielony Ład. Chcą wziąć biliony

Zarządzający Europą kolektywiści nie kryją, że na realizację ich ideologii poniesiemy bezprecedensowe koszty. Szefowa KE towarzyszka Ursula von der Leyen zapowiedziała w grudniu ub. r., że “jeśli chodzi o finansowanie działań związanych ze zmianą klimatu, musimy przejść od miliardów do bilionów“. Jej obłędnym wezwaniom wtórowali inni, równie oderwani od codzienności zwykłego człowieka maniacy z brukselskiego bizancjum.

Koszt realizacji przez Polskę dyrektywy EPBD, przed którą Konfederacja ostrzegała od dłuższego czasu, i którą nazywa dyrektywą wywłaszczeniową, jest szacowany na 1 bilion – 1,5 biliona zł. W tym drugim przypadku oznacza ok. 100 tys. zł na każdego pracującego Polaka.

Z opublikowanego w styczniu raportu francuskiego Institut Rousseau “Droga do zeroemisyjności” wynika, że całościowy koszt inwestycji w politykę klimatyczną przez najbliższe 26 lat sięgnie 40 bilionów euro. Rocznie jest to ponad 1,5 bln euro. To 200 tys. euro na osobę do 2050 r., co daje 7,4 tys. euro co roku, a więc 32 tys. zł rocznie na jednego pracującego Polaka“.

Do 2050 r. ok. 830 tys. zł na głowę.

Wariant Polexit bez kompleksów

Dlatego o opcjach Polexit czy nawet PolEsacpe – jak to sformułował Rafał Ziemkiewicz, pokazując podobieństwo obecnej Unii do upadającego ZSRS – powinno się mówić otwarcie, bez strachu i bez kompleksów.

Póki rząd warszawski zachowuje jeszcze trochę suwerenności, w tym zwierzchnictwo nad polskim wojskiem. Od lat widać wyraźnie, że uniokraci nie zmienią kursu na centralizację swojej władzy, tylko będą jeszcze bardziej podkręcać tempo. W europejskich społeczeństwach wreszcie zaczyna budzić się nieśmiały sprzeciw, a więc czas im ucieka. Protestujący rolnicy wiedzą, co mówią, alarmując, że szykowane jest doprowadzenie ich do upadłości i przejęcie ich gospodarstw przez zagraniczne agroholdingi.

Powodów do postawienia kwestii polexitu jest mnóstwo. Tzw. polityka klimatyzmu (raczej rodzaj wierzenia religijnego) i wynikające z niej m.in.: EPBD, ETS czy ETS2, to tylko wysuwające się na pierwszy plan oznaki szaleństwa klimatystycznych wyznawców i elementy uwidaczniające interesy gospodarcze piewców stachanowskiego tempa transformacji energetycznej. Chodzi o dalsze narzucanie metodami administracyjnymi uprzywilejowania politycznego kierownika Unii, czyli Niemiec kosztem potencjału i owoców pracy ludności państw peryferyjnych.

Ponadto za rozważeniem wyjścia z Unii przemawiają m.in. raportowanie ESG, trwająca likwidacja górnictwa, wspomniana zmiana struktury własnościowej w rolnictwie, kolejne unijne podatki czy wspólny unijny dług (pożyczka na KPO jest w całości do spłaty przecież nie z kieszeni premierów Tuska czy Morawieckiego, którzy nas w to wkręcili, tylko przez społeczeństwo w podatkach, cenach produktów i usług).

To stopniowe, celowe, metodyczne niszczenie małej średniej i przedsiębiorczości, ustawiające cały system pod interesy wielkich międzynarodowych korporacji. To również polityka migracyjna, w tym nadchodząca przymusowa relokacja Afrykanów i Azjatów (albo kara 20 tys. euro za każdego nieprzyjętego).

To wreszcie ogólnie pojęta centralizacja władzy w Brukseli (nie federalizacja, bo taki model w istocie już mamy). I przede wszystkim to konsekwentnie wdrażany model gospodarczy Unii Europejskiej, czyli eurosocjalizm.

Zimna prawda – Film o oszustwie klimatycznym

babylonianempire/film-o-szwindlu-klimatycznym

Czy temperatura na Ziemi drgnie o ułamek stopnia, gdy tradycyjna produkcja przemysłowa i populacja wzrosną dwadzieścia RAZY?

Czy temperatura na Ziemi drgnie o ułamek stopnia, gdy tradycyjna produkcja przemysłowa i populacja wzrosną o 2000% ?

By Paweł Klimczewski pawelklimczewski/czy-temperatura-na-ziemi-drgnie-o-ulamek-stopnia

Jest szereg publikacji o tym, że to para wodna jest głównym czynnikiem efektu cieplarnianego i pisałem o tym przy okazji demaskacji twórczości pewnego profesora https://pawelklimczewski.pl/2024/01/25/czekamy-na-wyjasnienia-z-uniwersytetu-im-mikolaja-kopernika-albo-mianujemy-nowego-czarnoksieznika-z-krainy-oz/ .

Absorpcja podczerwieni w wybranych gazach

Temperatura powietrza zależy tylko od tego, ile ono pochłonie promieniowania podczerwonego emitowanego przez planetę, głównie oceany i rozgrzane w dzień kontynenty. Atmosfera nie jest ogrzewana przez Słońce. Słońce wysyła do nas światło widzialne, dla którego powietrze jest przezroczyste. Światło to nagrzewa ciała nieprzeźroczyste, te nagrzane emitują podczerwień, dla której atmosfera nie jest przeźroczysta. Różne gazowe składniki mają różną zdolność do zatrzymywania energii cieplnej, czyli przejmowania fal podczerwieni, co skutkuje przyspieszeniem drgań takiej cząsteczki gazowej, po ludzku mówiąc podgrzaniem.

Pierwszy wykres pokazuje, w jakim stopniu wyłapuje podczerwień i się rozgrzewa para wodna (H2O żółte) i dwutlenek węgla (CO2 zielone) dla różnych zakresów widma podczerwieni. To już wiemy z poprzedniego artykułu. Miałem wiele rozmów o tym, jak to w praktyce przekłada się na temperaturę atmosfery.

Gatunek obojętny dla atmosfery

Zanim to wyjaśnimy, przypomnijmy sobie, że atmosfera to cieniutki welon rzadkich gazów wokół ziemi, w proporcji jak cienka skórka pomarańczowa z rzadkiego gazu na wielkiej planecie złożonej z gorącej magmy pod kilometrami skał oraz głębokimi na kilka km oceanami, które pokrywają 71 % Ziemi. Oceany w strefie zwrotnikowej pochłaniają potężne ilości energii Słonecznej i rozprowadzają ją po całym globie, atmosfera jest ostatnim ogniwem łańcucha przekazywania tej energii i wysyła nadmiar ciepła bezpowrotnie w Kosmos. Prosta zasada, że im ciało jest cieplejsze w stosunku do otoczenia tym więcej energii wysyła powoduje, że planeta ma automatyczny termostat chroniący przed nagłymi zmianami temperatury. Z powodu kolosalnie dużej ilości ciepła w oceanach przez „nagłe zmiany” należy rozumieć okresy dekad, czy nawet stuleci.

Przemysł, źródło bogactwa ludzkości

Order uśmiechu dla tego, kto znajdzie w sieci info na temat proporcji energii cieplnej oceanów vs atmosfera, internet jest zasypany kłamstwami brzmiącymi np.: „Mit: Za wzrost temperatury odpowiadają oceany, oddające …”. Aby dziś coś znaleźć w sieci wartościowego trzeba przekopać ocean śmieci.

Z pierwszego wykresu wynika, że para wodna o rząd wielkości absorbuje więcej ciepła oddawanego przez planetę, co jest właśnie efektem cieplarnianym, dzięki któremu jest życie na Ziemi, bez tego efektu Ziemia byłaby skuta lodem. Dwutlenku węgla jest niecałe 0,04%, pary wodnej 100 razy więcej. Aby ustalić jak to się przekłada na temperaturę mieszanki wielu gazów trzeba dokonać obliczeń uwzględniających ciepło właściwe poszczególnych gazów z uwzględnieniem procesu przekazywania energii na drodze zderzeń cząsteczek innym gazom, głównie azotowi i tlenowi, których jest ponad 90% a w efekcie cieplarnianym mają efekt znikomy. Znalazłem na dnie śmietnika zwanego internetem, pracę naukową na ten temat: „Wpływ wzrostu stężenia CO2 w atmosferze na proces absorpcji promieniowania termicznego Jan Kubicki, …

Zależność absorpcji podczerwieni w atmosferze od stężenia CO2

Jest tam wykres, z którego wynika jasno, że przy obecnym stężeniu CO2 atmosfera absorbuje 85% podczerwieni (15% umyka w Kosmos), a gdy nakopcimy tak, że stężenie CO2 się podwoi wynik podskoczy o 1,2%. Obecny efekt cieplarniany powoduje, że nie mamy na Ziemi średnio -19 st. C tylko +15 st. C, czyli grzeje nas o 34 st. C. 1,2% z tego daje 0,4 st. C średnio na całym świecie, ale natychmiast następuje zwiększenie radiacji ciepła w skrajnie zimny Kosmos, czyli końcowy efekt będzie znacznie mniejszy niż to 0,4 st. C. To wszystko w sytuacji, gdy stężenie CO2 w atmosferze się podwoi, ale jak to zrobić skoro nasza cywilizacja jest odpowiedzialna za 5% CO2, jakie trafia do atmosfery, reszta, 95 % to skutek erupcji wulkanów, procesów biologicznych na Ziemi, itp. Obliczenia są tu proste: 5% to 1/20, aby podwoić sumę, czyli otrzymać 200% dzisiejszego stanu, musimy zwiększyć emisję CO2 20 razy!

Jedynym rozwiązaniem, aby podnieść temperaturę atmosfery o znacznie mniej niż 0,4 st. C jest zbudowanie 20 razy więcej, niż obecnie elektrowni węglowych, cementowni, mieszkań z paleniskiem, koksowni, używanych samochodów, rafinerii itp., itd. Czyli, gdy tradycyjna produkcja przemysłowa i populacja wzrosną o 2000%. Do roboty!

Paweł Klimczewski

Poniżej info jak można mnie wesprzeć w działalności publicystycznej. Obecnie to moje jedyne, skromne źródło dochodów. Linkując teksty w Social mediach, a nie źródła zapewniamy przychody z reklam dla Meta, tj. FB, Instagram, WhatsApp i innych korporacji.

Możesz mnie wesprzeć dowolną kwotą na konto:

mBank : 87 1140 2017 0000 4002 1094 2334

Paweł Klimczewski, tytułem: wpłata

Dziękuję ze wsparcie niezależności mediów w Polsce.

Can’t we Phase Out Climate Change Instead?

Can’t we Phase Out Climate Change Instead?

by John Horvat II December 18, 2023

Can’t We Phase Out Climate Change Instead?
Can’t We Phase Out Climate Change Instead?

At the COP28 climate summit in Dubai this December, the climate change world was waiting with bated breath for a final document that would declare war on fossil fuels. The 70,000 delegates at the United Nations-sponsored event in the oil-rich nation of the United Arab Emirates hoped for a radical turning point where countries might agree to the “phase-out” of the production and consumption of oil, gas and coal by mid-century.

For much of the conference, the debate was centered on whether to use the term “phase-out” or “phase-down” to describe the pace of the process to keep world temperature increase frozen at 1.5 degrees Celsius. Either term would put energy companies on notice that their days are numbered.

The climate change movement has been waiting for this strong commitment for thirty years. However, delegates were horrified to learn that the final draft document consisted of a watered-down agreement that did not mention fossil fuels and recommended actions that “could” be taken to reduce carbon footprints. There was no sense of urgency, drastic action plans, or concrete timelines.

The climate lobby was shocked and extended the deadline for the final document, working around the clock to hammer out something presentable. The final product was deemed a victory, although “phase-out” or “phase-down” were not mentioned. A softer term, “transition away,” to alternative fuel sources was inserted in this non-binding loophole-filled directive that satisfied no one.

Despite all the media fanfare declaring victory, climate change scientists are calling the cop-out at COP28 “devastating and “dangerous.” One called it a “dream outcome” for the oil industry.” A Wall Street Journal editorial called it a “phony promise,” adding, “The point of the deal is to preserve the West’s illusion that its climate policies are accomplishing something.”

Prof. Michael Mann, a climatologist from the University of Pennsylvania, declared that “To ‘transition away from fossil fuels’ was weak tea at best. It’s like promising your doctor that you will ‘transition away from donuts’ after being diagnosed with diabetes.”

The lackluster policies seem to be standard fare for the COP meetings held almost yearly to realign worldwide commitments to climate change goals. The meetings, a conference of parties (COP), revisit the themes discussed by the “parties” at the first COP meeting in Rio de Janeiro in 1992. They usually feature many heads of state and government officials representing some 200 nations. Climate radicals complain that the meetings generally accomplish little—save to emit carbon from the tens of thousands that travel to attend.

In his recent Apostolic Exhortation Laudate Deum, Pope Francis bitterly complained of the failure of past conferences and held high hopes for the COP28 event, which sickness prevented him from attending. President Joe Biden, China’s Xi Jinping and Russia’s Vladimir Putin were conspicuously absent, which many saw as a bad omen, demonstrating a lack of commitment.

The event was further shaken by an interview with COP28 president Sultan Al Jaber, who declared that “There is no science out there, or no scenario out there, that says that the phase-out of fossil fuel is what’s going to achieve 1.5C.” The statement, later walked back a bit, bordered on climate denial heresy. The sultan is also the chief executive of the United Arab Emirates’ state oil company, Adnoc.

Meanwhile, China and other developing countries remain committed to building more coal power plants. Oil production, including in the United States, is scheduled to go up, not down, over the coming years.

When even the event’s president is not entirely on board with the crisis narrative, it makes it hard to find its message believable. Something is seriously wrong with the climate crisis movement if it can only secure tiny incremental changes despite the immense resources and favorable media that all things ecological enjoy.

The movement is in crisis. It can’t get its messaging right. It fails even when followers gather exclusively to craft statements and action plans. Activists seem doomed to bounce from COP to COP without passing their agendas—emitting tons of carbon on their way to their far-flung destinations (see you next year in Azerbaijan). Their hysterical message does not resonate or move people to action. It only seems to call for more carbon-heavy conferences and the distribution of lavish eco-subsidies to leftist NGOs.

Perhaps another kind of phase-out can be proposed. It is time to phase out the climate crisis. Tone it down. Make it believable. Listen to, don’t cancel, scientists who want to present another side of the debate.

The constant barrage of climate alarmism causes fatigue in public opinion. The dire predictions, “hockey stick” graphs and “population bomb” datelines that fail to deliver an apocalypse rightly cause great skepticism. Blaming every freak weather storm, natural disaster, or even socio-political crisis on climate change destroys the credibility of “the science” that should seek empirical evidence, not political agendas.

A phase-out or even a gradual phase-down of the eco-rhetoric and its accompanying climate summits would be a welcome relief for a public tired of being told inconvenient untruths.

=========================

“CO2 , The Gas of Life”-Dr. William Happer
The invited speaker at the October 3, 2023 meeting of the Old Guard of Summit NJ was Dr. William Happer, professor emeritus of physics at Princeton University. He presented a divergent interpretation of selected climate change data. Dr. Happer questioned current dogma about climate change by presenting scientific data and theory which question …www.youtube.com

Czy w okolicy obu biegunów widzimy globalne oziębienie?

Czy na obu biegunach Ziemi widzimy globalne oziębienie?

nczas-na-obu-biegunach-widzimy-globalne-oziebienie

Antarktyda. Lód.
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay

Klimat i pogoda to dwie emanacje procesu przepływu energii słonecznej przez Ziemię. Nasza planeta każdej doby jednocześnie nagrzewa się po jednej, nasłonecznionej stronie globu, a po drugiej, nocnej stronie, oddaje taką samą porcję energii. Jeśli te ilości są równe, to ilość energii cieplnej na globie jest stała. Z obserwacji przyrody z ostatnich kilku tysięcy lat możemy wnioskować, że mechanizm homeostazy działa i utrzymuje bilans energetyczny naszej planety wokół stałej wartości.

Ruch wirowy planety powoduje, że co 12h jesteśmy w jednej z tych sytuacji. Dodatkowym czynnikiem zmieniającym pory roku jest nachylenie osi wirującej Ziemi do płaszczyzny, po której Ziemia okrąża naszą gwiazdę, czyli Słońce. Skutkiem tego jest zjawisko nocy i dnia polarnego trwających nawet do pół roku na samych biegunach. Tereny polarne w okresie zimy to potężne kominy, gdzie ciepło niesione prądami morskimi ulatuje w bezkresny kosmos przez długie miesiące.

Od dobowego bilansu cieplnego oraz zjawisk takich jak efekt cieplarniany zależy kierunek zmian klimatycznych na Ziemi. Jest wiele pośrednich dowodów, że Ziemia w przeszłości była bardzo zimna lub bardzo gorąca. W ostatnim stuleciu dowiedzieliśmy się dużo o tych procesach, ale nadal nie wiemy dość, by rozumieć, co się dzieje. Wśród naukowców nie ma zgody np. co do długości okresu, w którym ciepło słoneczne przechwycone od Słońca przez oceany, utrzymywane jest na planecie przed jego utratą w procesie nocnego stygnięcia. Opinie specjalistów wahają się pomiędzy kilkoma latami, a okresem blisko 200 lat. W obliczu takiej niewiedzy próba zbudowania wiarygodnego modelu termodynamicznego dla naszej planety jest strzelaniem na oślep.

Jeden, wielki „kipisz”

Potoczne rozumienie relacji Słońce-Ziemia sprzyja wielu mitom rozpowszechnionym na ten temat. Zacznijmy od tak banalnego faktu, że Słońce nie nagrzewa ziemskiego powietrza. Jakkolwiek mamy gorące lato, to promienie słoneczne przelatują przez na 100 km grubą atmosferę zupełnie swobodnie w 99 proc., tak jakby tej atmosfery nie było. Mówimy, że powietrze jest przeźroczyste i to jest prawda. Oznacza to, że miedzy promieniowaniem płynącym od Słońca a powietrzem nie zachodzą interakcje skutkujące wymianą energii, czyli powietrze się nie nagrzewa od promieni słonecznych. Zupełnie nieistotne dla całości zjawiska jest przechwytywanie energii słonecznej przez zanieczyszczenia, takie jak pyły.

Skoro tak, to dlaczego w letni poranek powietrze się szybko nagrzewa? Nagrzewa się ono od niewidzialnych dla człowieka promieni podczerwonych, które emitują nagrzewające się od Słońca: grunt, skały, budynki, drzewa itp. Tak to działa, dlatego w asfaltowych miastach upał jest szczególnie uciążliwy i nie wyczuwalny w gęstym lesie, gdzie korony drzew pracują jak nasze domowe lodówki, schładzając powietrze w chwili odparowywania cząstek wody przez powierzchnie liści. Ciekawych odsyłam do tematu: „chłodnictwo, przejście fazowe cieczy”.

Skoro powietrze się nie nagrzewa od Słońca, a większość pasa międzyzwrotnikowego stanowią oceany, to większość ciepła słonecznego zbierane jest właśnie przez ziemskie wody. Prądy morskie rozprowadzają to ciepło w okołobiegunowe strefy chłodne, a stamtąd umyka ono na zawsze w bezkresny Kosmos w postaci fal podczerwonych. Atmosfera jest oczywiście elementem tego procesu. Termodynamika mówi, że energia przepływa od miejsc cieplejszych do zimniejszych. Ciepło, czyli energia termiczna, to nic innego jak ruch cząsteczek. Niewyobrażalne ilości cząstek różnych gazów atmosferycznych nieustannie się zderzają ze sobą, przekazując sobie energię, cieplejsze cząstki lecą do góry, gdzie oddają swoją energię w Kosmos w postaci podczerwieni. Jednocześnie, gdy podczerwień z nagrzanego gruntu natrafi na swym torze na gazową cząstkę, to ją podgrzewa. Atmosfera to jeden wielki „kipisz”.

Wiemy z autopsji, że chmury odgrywają kluczową rolę w lokalnym, dobowym bilansie cieplnym. Latem w dzień chronią nas przed nadmiernym nagrzaniem naszej okolicy, a zimą w nocy chronią od zbyt gwałtownego wychłodzenia i pozwalają zachować nawet dodatnią temperaturę do świtu. Często jako ludzkość popadamy w pychę, np. panuje pogląd, że współczesna nauka wie już wszytko o atmosferze itp. Tymczasem nie jest dokładnie znany proces powstawania chmur. Po 20 latach badań i walki z ideologiami duński Henrik Svensmark opublikował w renomowanym piśmie naukowym „Nature” wynik swych mozolnych badań. Okazuje się, że na tempo powstawania „zalążków” kropel pary, które dopiero utworzą chmurę, kluczowy wpływ ma promieniowanie kosmiczne niepochodzące ze Słońca. Zmienność tego promieniowania reguluje grubość jonosfery, która to jest skutkiem 11-letnich cykli aktywności Słońca. Wiemy też, że aktywność naszej gwiazdy waha się w cyklu około 107 letnim i w roku 2020 oba cykle były w swych minimach. Wynika z tego, że na klimat i pogodę na Ziemi mają i miały w przeszłości wpływ kosmiczne katastrofy w dalekim Kosmosie, takie jak eksplozje Supernowych.

Upadły symbol

Symbolem przemian klimatycznych są topniejące lody Arktyki i topnienie lodowców na Antarktydzie. Lód Arktyki to pływająca po oceanie sezonowa czapka bieguna północnego. Jego ilość ma zerowe znaczenie dla poziomu globalnego oceanu zarówno z przyczyn ilościowych, jak i natury samego zjawiska zmiany objętości wody w chwili zamarzania. Pokazywanie topniejącej Arktyki i zalewanych oceanem wysp na Pacyfiku jest przejawem wielkiej niekompetencji z fizyki na poziomie szkoły podstawowej. Lody Antarktydy, wielkiego kontynentu, stanowią istotną masę słodkiej wody uwięzionej w lodzie na Ziemi. Górzysta Antarktyda nie ma najmniejszych szans na topienie się; z powodu położenia i wysokości temperatury tam oscylują między minus 30 a minus 80 stopni Celsjusza. Szczególnie opinię publiczną poruszają sceny odrywania się do oceanu olbrzymich gór lodowych. Obszary biegunowe są mało zbadane z wielu powodów, a jednym z nich jest fakt, że nad biegunami rzadko latają satelity i jest mało zdjęć tego obszaru. Aby się dowiedzieć, co dzieje się z brzegami Antarktydy, Europejska Unia Nauk o Ziemi z siedzibą w Monachium przeprowadziła badania pt. „Zmiana powierzchni szelfu lodowego Antarktyki w latach 2009–2019”. Przez 10 lat zbierano według z góry opracowanej metodologii dużo zdjęć lotniczych i opublikowano raport mówiący, że ocean południowy stygnie, a Antarktyda szybko zwiększa swój lodowy szelf. W pewnych obszarach trochę lodu ubyło, ale w innych o wiele więcej lodu przybyło. Narastanie wielkiego lodowca trwa całe dekady i jest to proces bardzo powolny. Spektakularne załamanie się części lodowca i upadek do oceanu trwa chwilę i jest pokazywany przez media całemu światu. W raporcie też czytamy, że proces jest długoterminowy i po 10 latach badań wiemy, że musimy to jeszcze długo badać, aby zrozumieć, co się dzieje u brzegów Antarktydy.

Jednak globalne oziębienie?

Aby orzec o tym, czy klimat się zmienia i w którą stronę, trzeba przy stałej metodologii pomiarowej obserwować zjawisko przez setki lat. Ludzkość robi to od kilkudziesięciu lat w chaotyczny sposób. Jedną z poważnych wad metody jest mierzenie temperatur w miejscach nielosowych, a wprost przeciwnie – wybranych przez człowieka miejscach przyjaznych. Pomiary głównie są robione w osadach ludzkich, czyli miejscach o łagodnym, lokalnym klimacie. Najzwyklej zbieramy dane z miejsc wyjątkowych pod względem klimatu.

Nowe odkrycia, w tym związki między ilością chmur a cyklami solarnymi tłumaczy to, co się dzieje na Antarktydzie. Na północnej półkuli mamy równie ujemny bilans zimy w sezonie 2022/23. Jak podaje Światowa Organizacja Metrologiczna, w tym sezonie na północnej półkuli spadły rekordowe w historii pomiarów ilości śniegu i po raz pierwszy z powodu zimnego polarnego lata znaczne jego złoża nie stopniały i obecnie (październik) są już zasypywane nowymi opadami arktycznej zimy.

Na dzień dzisiejszy klimatyczne trendy długoterminowe są poza naszym poznaniem, nie znamy wszystkich zmiennych i ich wagi w procesie. To, co widzimy, to globalne oziębienie. Miejmy nadzieję, że coraz aktywniejsze Słońce powstrzyma je w ciągu najbliższych lat…

Antarktyda szybko zwiększa swój lodowy szelf. W pewnych obszarach trochę lodu ubyło, ale w innych o wiele więcej lodu przybyło…
Antarktyda szybko zwiększa swój lodowy szelf. W pewnych obszarach trochę lodu ubyło, ale w innych o wiele więcej lodu przybyło… (źródło: https://tc.copernicus.org/articles/17/2059/2023/#&gid=1&pid=1)

Jedenaście ważnych publikacji o agresji Cowid i klimatyzmu


Polskie Stowarzyszenie Niezależnych lekarzy i naukowców…11 państw odrzuciło traktat pandemiczny i dyktaturę WHO!

128 żołnierzy pozywa wojsko za nadużycie władzy w związku z polityką dotyczącą COVID

Policja w domu niepokornego naukowca! Czym dr Piotr Witczak zawinił sanitarystom?

Włochy: COVID-owy lockdown nielegalny. Rodzina otrzyma odszkodowanie 

„Powodują zapalenie mięśnia sercowego”. Pfizer oficjalnie ostrzega przed własnymi preparatami 

Wstrząsające informacje nt. szczepień przeciw COVID-19. “Część pacjentów umierała…”

Fundusz covidowy wciąż istnieje. Wydano ponad 31,5 mld zł. Na co rząd przeznacza pieniądze?

Abp Viganò: Księża i biskupi, którzy promowali „śmiertelne” szczepionki na Covid, muszą zdać sprawę przed bogiem 

Dwa najnowsze, kluczowe wykłady, obnażające sedno Covida i szczepionek

NAUKA O ZMIANACH KLIMATYCZNYCH

Efekt synergiczny działania toksycznych metali w okresie pre- i postnatalnym jako dominujący czynnik w patogenezie zaburzeń ze spektrum autyzmu

================================

Caritas już w łapach globalistycznej sekty klimatycznej !!!??

Caritas już w łapach globalistycznej sekty klimatycznej !!!??

Caritas prowadzi kampanię na rzecz integralnej ekologii. Rozpoczął się kluczowy etap.

dorzeczy-caritas-prowadzi

Caritas Internationalis rozpoczęła Globalny Rok Akcji.

To kolejny – kluczowy – etap kilkuletniej kampanii „My razem” [ang. Together we], mającej na celu promowanie integralnej ekologii, tak by chronić jednocześnie ludzi i planetę. Częścią wydarzeń inaugurujących było opublikowanie w czwartek raportu na temat osób, które musiały porzucić swe domy ze względu na zmiany klimatyczne. Nosi on tytuł „Displaced by a Changing Climate: Caritas Voices Protecting and Supporting People on the Move”.

Uchodźcy klimatyczni

Dane zebrane przez oenzetowski Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu pokazują, że już ponad 20 mln ludzi musiało się przesiedlić ze względu na wydarzenia pogodowe, co stanowi dwukrotność liczby wewnętrznych uchodźców spowodowanych wojną.

Caritas poprzez publikację nowego raportu chce dać głos właśnie tej grupie ludzi poszkodowanych przez zmiany klimatyczne.

– Rzeczywistość jest teraz taka, że klimat staje się o wiele bardziej nieregularny, o wiele bardziej ekstremalny, o wiele trudniejszy, że ludzie nie potrafią już sobie z tym poradzić i są wypędzani ze swoich domów – mówił Alistair Dutton, sekretarz generalny Caritas Internationalis podczas prezentacji dokumentu. – Osoby stojące obecnie w obliczu realnych strat i szkód, z których nie mogą się podnieść, nie mają możliwości znalezienia alternatywnych sposobów na życie – dodał.

Cécile Stone, główna redaktorka raportu, wskazała, że zawarte w nim historie uchodźców pokazują, iż częstą przyczyną konieczności przesiedleń są luki w planach, prawie oraz systemie politycznym. Wobec tego istnieje pilna potrzeba, aby decydenci zmierzyli się z rzeczywistością i podjęli działania.

– Istnieje pustka pozostawiona przez rządy i w wielu miejscach Caritas stara się ją wypełnić, ale jej wysiłki stanowią kroplę w morzu w porównaniu do skali problemu. Ludzie nie powinni być pozostawieni sami sobie ze skutkami wysiedlenia. Potrzebują wsparcia – tłumaczyła Stone.

“Sieć Dziennikarstwa Klimatycznego”: Uzasadnione są wszelkie środki podniecenia i nacisku, łącznie z każdą przesadą.

Sieć Dziennikarstwa Klimatycznego. Kiedy dziennikarze i media oddają się manipulacji.

Ze względu na wagę problemu uzasadnione są wszelkie środki podniecenia i nacisku, łącznie z każdą przesadą.

Sieć Propagandy Klimatycznej”, „Sieć PR Klimatu” lub „Sieć Komunikacji Kryzysu Klimatycznego”.

Norbert Häring https://norberthaering.de/propaganda-zensur/netzwerk-klimajournalismus/

Punkt widzenia Norberta Häringa.

Założona w 2021 r. sieć dziennikarzy-aktywistów opracowała wytyczne i”kodeks dziennikarstwa klimatycznego”, które podpisało wielu dziennikarzy, a nawet domów mediowych. Szczególnie licznie reprezentowani są nadawcy publiczni. Wytyczne te niewiele mają wspólnego z tradycyjnym dziennikarstwem – bardziej z manipulacją opiniami i aktywizmem.

Niedawno pisałem o bardzo wątpliwym „przewodniku medialnym” dotyczącym sprawozdawczości klimatycznej, z przedmową prezentera pogody ZDF Özdena Terliego, która sama w sobie zawiera bardzo wątpliwe stwierdzenia.

Przewodnik po mediach o światowej pogodzie

Zamieszanie wywołała ulotka WDR (Westdeutscher Rundfunk-przyp. tłum.)

na temat odpowiednio alarmistycznego doboru słów, w której sugeruje się, aby zamiast obiektywnych terminów używać terminów osądzających i dramatyzujących, takich jak kryzys klimatyczny, globalne ocieplenie i osoby zaprzeczające zmianom klimatycznym.

Puzle mediów społecznościowych WDR

Niektóre badania wykazały, że nie bierze się to znikąd, ale jest wynikiem wspólnych działań dziennikarzy działaczy klimatycznych. W lipcu 2021 r. połączyli siły, aby utworzyć sieć dziennikarstwa klimatycznego, aby wspólnie wymyślać i wdrażać takie rzeczy.

Od lata 2022 r. obowiązuje „Karta sieci dziennikarstwa klimatycznego” umożliwiająca odpowiednio alarmistyczne raportowanie klimatyczne. Podpisało się pod nią wielu dziennikarzy, w tym Özden Terli i kilku dziennikarzy z ARD (I-wszy program niemieckiej telewizji publicznej-przyp. tłum.) . W sumie otwarcie podpisało się 302 dziennikarzy z Niemiec. Dodano około 150 z Austrii. Liczba podpisów niepublicznych jest nieznana.

Zadaniem dziennikarstwa klimatycznego jest:

  • zilustrować skalę kryzysu,
  • zawsze, nie tylko w powiązaniu z bieżącymi wydarzeniami i ponad granicami wydziałowymi,
  • orientować się na „stan wiedzy” i w ten sposób unikać „fałszywej równowagi”, czyli dopuszczenia do głosu stanowisk mniejszości,
  • uznać za fakt, że kolonializm i paradygmat wzrostu są przyczynami kryzysu klimatycznego,
  • przewidzieć „nieodwracalną katastrofę”, jeśli w ciągu najbliższych kilku lat osoby za nią odpowiedzialne nie podejmą zdecydowanych działań,
  • uznanie kryzysu klimatycznego za zagrożenie dla demokracji i praw podstawowych,
  • przyjąć paryskie porozumienie klimatyczne z 2015 r. i „wyrok klimatyczny” Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z 2021 r. za (niewątpliwe) wytyczne i bariery ochronne,
  • i w ten sposób zapewnić zachowanie podstaw życia „wszystkim żywym istotom na tej planecie”.

Innymi słowy, ze względu na wagę problemu uzasadnione są wszelkie środki podniecenia i nacisku, łącznie z każdą przesadą. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością na tej planecie nadal będzie bardzo wiele żywych istot, nawet jeśli zrobiłoby się zbyt gorąco dla ludzi. Można rozpoznać zarówno model dramatyzujących regulacji językowych z ulotki WDR, jak i „Przewodnika dla mediów” z przedmową prezentera pogody ZDF i członka sieci Terli.

Dziennikarstwo czy aktywizm?

Przejście do aktywizmu klimatycznego jest płynne. W związku z tym znany współzałożyciel Netzwerk Klimajournalismus, Raphael Thelen, kilka miesięcy temu pożegnał się z dziennikarstwem i teraz z grupą „Ostatnie Pokolenie“ przykleja się do ulic.

Inny współzałożyciel również opowiada się za płynną granicą aktywizmu. W krótkiej biografii Theresy Leisgang opublikowanej w „Tagesspiegel” nazwano ją nawet „działaczką”.

To jest:

„Jasne słowa dla klimatu: działaczka i dziennikarka Theresa Leisgang dąży do lepszego zrozumienia kryzysu klimatycznego. Razem z kolegami założyła niemiecką sieć dziennikarstwa klimatycznego.

Sygnatariusze karty często nie wymieniali swoich pracodawców. Często są to freelancerzy pracujący dla różnych mediów. O ile wymienili instytucje lub – jak w przypadku Terliego – przynależność jest powszechnie znana, wyraźny jest nacisk na prawo publiczne. Stacje ARD wymieniono 13 razy, w tym trzykrotnie HR i trzykrotnie Deutsche Welle, dwukrotnie ZDF i raz Deutschlandradio.

Ponadto czterokrotnie reprezentowany jest kolektyw badawczy i „weryfikator faktów” Correctiv, trzykrotnie Tagesspiegel, dwukrotnie ntv i t-online, a także wiele innych znanych marek.

Austriackie media idą jeszcze dalej

Austriacki oddział sieci idzie o krok dalej i oprócz karty dziennikarza indywidualnego opracował także „Wytyczne dotyczące redakcyjnego radzenia sobie z kryzysem klimatycznym”. Organy wydawnicze powinny zobowiązać się do przestrzegania tego kodeksu. Porozumienie podpisała między innymi „APA – Austria Press Agency”, największa austriacka agencja informacyjna, której właścicielem są austriackie dzienniki i publiczny ORF. APA była reprezentowana na podium wraz ze swoim redaktorem naczelnym podczas prezentacji kodeksu, a ORF ze swoim specjalistą ds. zrównoważonego rozwoju. Wpływ dominujących agencji prasowych, z których wypowiedzi korzysta wiele mediów, jest ogromny.

APA oraz niżej podpisane gazety i czasopisma zobowiązują się do tego

  • potraktować kryzys klimatyczny wraz z wymieraniem gatunków jako najpilniejszy kryzys tego stulecia i nadać mu wyższy priorytet niż wszystkim innym kwestiom,
  • uznanie faktów naukowych na temat zmian klimatycznych,
  • zapewnienie sprawozdawczości klimatycznej dużej przestrzeni i zasobów w różnych tematach i działach,
  • ukazanie konsekwencji globalnego ocieplenia i możliwych kierunków działań,
  • oddać sprawiedliwość zasięgowi i skutkom kryzysu klimatycznego za pomocą ilustracji i doboru słów,
  • nie bagatelizować wydarzeń, które można powiązać z globalnym ociepleniem spowodowanym przez człowieka.

Zamknięty światopogląd

Niezależnie od tego, czy uważasz, że jest to dobre i konieczne, czy niewłaściwe, możesz przeczytać ten kodeks jako przewodnik po alarmistycznych raportach pogodowych i klimatycznych. Opiera się na światopoglądzie, w którym obecne modele niezwykle złożonego zjawiska klimatycznego nie są już kwestionowanymi „faktami”. Z tego powodu za konieczne uważa się również stwierdzenie w sposób deklaratywny i bez dalszych wyjaśnień: „Dziennikarstwo klimatyczne nie jest aktywizmem”.

Niemiecka sieć oferuje między innymi „Podręcznik dziennikarstwa klimatycznego”, którego „Fakty klimatyczne” mają pomóc dziennikarzom i innym osobom w ich rzekomym zadaniu, jakim jest „mówienie o klimacie w taki sposób, aby ludzie byli zmotywowani do działania”.

W sieci dostępna jest także lista odpowiednich ekspertów uniwersyteckich, od których masz gwarancję otrzymania oświadczeń zgodnych z wytycznymi. Organizuje grupy robocze i wykłady eksperckie dla dziennikarzy. Na przykład na wrzesień tego roku zaplanowano „odprawę klimatyczną 5vor12” (po polsku za pięć dwunasta-przyp. tłum). Popularyzator rzekomo nieodwracalnych punktów krytycznych klimatu, Stefan Ramsdorf, rozpocznie od wykładu na temat tego, jak należy je klasyfikować.

Jest to rozpoznawalne na pierwszy rzut oka i wszędzie: członkowie sieci dziennikarstwa klimatycznego są w 100% pewni swojej (dobrej) sprawy. Jedynie wątpią i kwestionują argumenty i stanowisko rzekomego lub rzeczywistego przeciwnika. Nie ma zainteresowania otwartą wymianą, a być może nawet uczeniem się od mniej lub bardziej umiarkowanych wątpiących w czystą teorię klimatu. W związku z tym rozdział podręcznika dotyczący postępowania z wątpliwościami mówi:

Każdy, kto wyraża wątpliwości co do odkryć naukowych dotyczących zmian klimatycznych, często w ogóle nie interesuje się nauką. (…) Świadome wzbudzanie wątpliwości i szerzenie dezinformacji to sprawdzona strategia dyskredytowania ekspertów i ich stanowiska.”

Zalecaną kontrstrategią jest to, co media codziennie nam mówią:

W bezpośredniej reakcji na to psychologowie i protekcjoniści klimatyczni opracowali tak zwane przesyłanie konsensusu, które podkreśla podstawowy konsensus w badaniach klimatycznych. W ten sposób opinii publicznej raz po raz wmawia się, że nauka od dawna jest zgodna co do podstawowych faktów dotyczących zmian klimatycznych spowodowanych przez człowieka. Amerykański naukowiec ds. komunikacji, Anthony Leiserowitz, skondensował to do (…) To prawda. Jesteśmy przyczyną, że podstawowa wiedza może być lepiej zapamiętana. On jest niebezpieczny. Eksperci są zgodni. Nadal jest coś, co możemy zrobić.

Dlaczego tak ważne jest ciągłe mówienie ludziom, że nauka się z tym zgadza, zostanie następnie wyjaśnione bardziej szczegółowo w odniesieniu do odkryć psychologii (masowej).

Krótko mówiąc, tylko minimalnie przesadzony argument jest następujący: nauka odkryła, że ​​ludzie uwierzą we wszystko, jeśli wystarczająco często im się to powie.

Dziennikarstwo kontra propaganda

Jeszcze raz pragnę podkreślić, że nie mam zdecydowanego stanowiska w poruszanych tu kwestiach, głównie dlatego, że tak trudno znaleźć bezstronne opisy kontrowersji. Jasne jest jednak, że sieć propaguje już nie dziennikarstwo, ale propagandę. Członkowie i sygnatariusze, którzy widzą zbliżający się koniec świata lub ludzkości, uważają, że jest to konieczne. Może mają rację. To, że nadal nazywają to dziennikarstwem, jest mylące. Powinieneś być uczciwy i zmienić nazwę na „Sieć Propagandy Klimatycznej”, „Sieć PR Klimatu” lub „Sieć Komunikacji Kryzysu Klimatycznego”.

Uważam, że to bardzo zaszczytne, gdy ludzie angażują się w coś, co jest dla nich ważne w ramach odpowiedzialności społecznej. Ale myślę też, że jeśli robią to jako dziennikarze, powinni przestrzegać zasad dziennikarstwa w systemie pluralistycznym, demokratycznym. Należą do nich przekazywanie informacji w sposób możliwie kompleksowy i obiektywny oraz możliwie klarowne oddzielanie opinii od informacji, tak aby odbiorcy mieli szansę swobodnie i bez manipulacji wyrobić sobie własną opinię. Wręcz przeciwnie, sieć dziennikarstwa klimatycznego propaguje manipulację polegającą na celowym stosowaniu sztuczek psychologicznych.

Norbert Häring

Tłumaczył Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.

Europejski Zielony Ład – piramida kłamstwa

Europejski Zielony Ład – piramida kłamstwa

Jacek Musiał zielony-lad-piramida-klamstwa

Spekulacyjny handel świadectwami emisyjnymi CO2 doprowadził do sytuacji, że UE wdała się w wykańczanie konkurencji wewnątrz UE pod pretekstem fałszywej teorii globalnego ocieplenia od węgla.

Część Pierwsza

DEFINICJE

Media szermują całą gamą określeń dotyczących zmian w energetyce, jakie tworzone były na terenie Unii Europejskiej, w Stanach Zjednoczonych i w ciałach ONZ. 

Najbardziej znane to:

  1. Transformacja energetyczna (niem. Energiewende) – lansowana w Niemczech od 1980 roku populistyczna idea całkowitej rezygnacji Niemiec z energii atomowej, węgla i ropy naftowej, z przejściem na niskoemisyjne źródła energii, które na dodatek miały by być tanie, niezawodne i przyjazne dla środowiska. 
  2. Europejski Zielony Ład (European Green Deal) – zbiór inicjatyw Komisji Europejskiej pochodzący z roku 2019 i przypieczętowany przez Radę Europy, ukierunkowanych na osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 roku. 
  3. 3. Fit for 55 – pakiet aktów prawnych Komisji Europejskiej z 2021 roku, związanych z redukcją emisji CO2 w Unii Europejskiej. 

Kompletny harmonogram zdarzeń wiodących do zapędzenia Unii Europejskiej w ślepy zaułek przedstawił w swoim referacie „Historia globalnego o…” na konferencji w Dychowie w maju 2023 roku profesor dr hab. Marian Miłek. 

PODSTAWA TEORETYCZNA DZIAŁAŃ POLITYKÓW EUROPEJSKICH

Podstawą teoretyczną aktywności polityków w latach 1980 -2021, była, jak się wydaje, wiedza, jaką posiadali z filmu „Niewygodna prawda”, pochodzącego z 2006 roku, powstałego z inicjatywy Ala Gore’a – wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych, a także z wytycznych pisanych pod kontrolą Rajendry Pachauriego, przewodniczącego IPCC przy ONZ, a przyjaciela Ala Gore’a. Informacje te utwierdzały polityków w przeświadczeniu, że przyczyną globalnego ocieplenia miałby być dwutlenek węgla. 

Jak udało się wykazać w szeregu artykułów (m.in. Kurier WNET, ABC Niepodłeglość , a wkrótce będzie przedstawione w formie książkowej), działalność człowieka jest ewidentną przyczyną globalnego ocieplenia, przyczyn jest kilka, nie jest nią jednak fałszywie oskarżony dwutlenek węgla. 

GŁĘBSZA HISTORIA TEORII CO2-CENTRYCZNEJ GLOBALNEGO OCIEPLENIA

  1. Interes ZSRR / Rosji.

Jak zostało opisane w innych artykułach, najważniejszym źródłem dezinformacji o powodowaniu przez dwutlenek węgla globalnego ocieplenia był około połowy u. wieku najprawdopodobniej Kirył Kondratiew, dyrektor Instytutu Fizyki Atmosfery w Leningradzie. Celem dezinformacji było takie przekonanie zachodnich społeczeństw, aby same doprowadziły do dekarbonizacji, deindustrializacji, a w konsekwencji – demilitaryzacji Zachodu. 

W latach 70. ub. wieku Niemcy stawały się potęgą w budowie elektrowni atomowych, co budziło obawy Rosji, że Niemcy, pomimo umów międzynarodowych, mogą w pewnym momencie wykorzystać swoje elektrownie do produkcji plutonu niezbędnego do broni atomowej. Dziś już nie jest tajemnicą, że blok wschodni finansował wtedy (i jeszcze do bardzo niedawna) w Niemczech ruchy tzw. ekologiczne. Ponieważ według wspomnianej, sfałszowanej teorii gaz ziemny miałby mniej szkodzić na globalne ocieplenie (choć w rzeczywistości jest odwrotnie, co zostało wykazane w innych artykułach), ZSRR, kusząc niskimi cenami gazu ziemnego, zyskał na wiele lat jego zbyt w Niemczech i innych krajach europejskich, jednocześnie niebezpiecznie uzależniając je od tego źródła energii. W lutym 2022 cały świat się przekonał, że faktycznym, dalekosiężnym celem polityki Putina było takie uzależnienie Zachodu, aby stał się bezbronny militarnie i można było posunąć się do szantażu „Ukraina za gaz” w rewizjonistycznej polityce odbudowy imperium radzieckiego.

2. Interesy Stanów Zjednoczonych.

Drugim kamieniem milowym był pomysł Ala Gore’a, aby zamiast zaprzeczać kłamstwu ekologicznemu, zrobić na nim interes. Założył w Chicago giełdę handlującą pozwoleniami do emisji dwutlenku węgla Climate Exchange PLC, CCX . Handlując CO2, czyli „niczym”, przy obrotach rzędu bilionów $, zysk z prowizji może sięgać miliardów. Ważnymi graczami w całej aferze byli Maurice Strong, Richard Sandor, szereg firm i międzynarodowych banków. Próba dekarbonizacji w Stanach Zjednoczonych dała oręż przemysłowi wydobycia gazu ziemnego do niszczenia swojej konkurencji – węgla jako surowca energetycznego. Chora konkurencja wewnętrzna to radość dla nieprzyjaciół. Obecnie w związku z dekarbonizacją Unii Europejskiej otwiera się dla Stanów Zjednoczonych rynek dla sprzedaży elektrowni atomowych. Ponieważ działania Komisji Europejskiej narzuciły rygory czasowe ostatecznej dekarbonizacji, nabywcy elektrowni muszą się spieszyć, a wtedy nie ma czasu na negocjowanie ceny przez nabywców. 

Kolejnym interesem dekarbonizacji Europy mogła być obawa, że Rosja wchłonie Unię Europejską, jak to zostało przedstawione w profetycznej powieści George’a Orwella Rok 1984, co w przypadku obserwowanego do niedawna zbliżenia UE i Rosji, wzajemnych uzależnień i ekspansji Rosji na Zachód stawało się coraz bardziej realne, a wtedy już Ameryce przestało zależeć na silnej Europie, więc akceptowała, że sobie idzie w ślepy zaułek dekarbonizacji. 

  1. Interesy ChRL.

Dekarbonizacja Zachodu wprost prowadziła do przenoszenia tzw. wysokoemisyjnego przemysłu do Chin, a więc do nieprawdopodobnego wręcz wzrostu gospodarczego tego kraju. Dzięki temu Chiny uzyskują właśnie dominację gospodarczą w świecie. 

Podobnie jak Rosja również ChRL prowadzi ekspansję gospodarczą w krajach trzeciego świata, zastępując neokolonializm zachodni – własnym. Analitycy sugerują, że ChRL przygotowuje się również do ekspansji terytorialnej, w pierwszej kolejności na Tajwan. Dekarbonizacja, deindustrializacja i demilitaryzacja Zachodu są w tej sytuacji bardzo na rękę Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Lobbystą interesów ChRL w obszarze ONZ był m.in. Maurice Strong.

  1. Interesy Indii.

W okresie działalności Rajendry Pachauriego w IPCC przy ONZ dzięki kłamstwu ekologicznemu, że CO2 szkodzi klimatowi na Zachodzie (tak, jakby dwutlenek węgla w powietrzu znał granice) oraz dlatego, że Indie nie zostały zmuszone do spekulacyjnego handlu emisjami CO2, niszczącego gospodarki, doszło, podobnie jak w przypadku ChRL, do transferu przemysłu ciężkiego i nieprawdopodobnego rozwoju gospodarczego Indii (oczywiście również kosztem Zachodu). Pochodzące z IPCC Rajendry Pachauri’ego, a rozpowszechniane na Zachodzie informacje, że to nadmierna populacja odpowiada za nadmierne emisje CO2 i globalne ocieplenie, zasiały na zachodzie ruchy depopulacyjne. W ten sposób na własną prośbę Zachód ogarnięty został już czterema procesami: dekarbonizacją, deindustrializacją, demilitaryzacją i depopulacją.

Można to nazwać polityką 4D. Tym samym czasie Rajendra Pachauri zapewnił swojej ojczyźnie prawdziwą eksplozję demograficzną, dzięki czemu Indie stały się najludniejszym krajem na świecie (obecnie około 1,4 mld) i do tego z 3 razy większą gęstością zaludnienia niż w Chinach. Wyludniające się miasta europejskie to Lebensraum dla imigrantów także z przeludnionych Indii i ekspansja kultury wschodniej, zastępująca tę tradycyjną, lecz wymierającą.

  1. Interesy partykularne krajów Unii Europejskiej. 

Dopuszczając na swój teren spekulacyjny handel świadectwami emisyjnymi CO2 , Komisja Europejska, Rada Europy i (chyba zdezorientowany) Parlament Europejski doprowadziły do sytuacji, że Unia Europejska, zamiast konkurować z państwami zewnętrznymi, na ćwierć wieku wdała się w wykańczanie konkurencji wewnątrz Unii Europejskiej pod pretekstem fałszywej teorii globalnego ocieplenia od węgla.

Do największych przegranych można tu zaliczyć Polskę, która, jak nadgorliwy uczeń, zamiast unowocześniać swój przemysł, ochoczo go likwidowała za nagrodę – płynące (albo tylko obiecane) dopłaty z Unii Europejskiej – przysłowiową miskę soczewicy. Wystarczy spojrzeć do Rocznika Statystycznego, porównując, którą potęgą gospodarczą była Polska jeszcze w 1980 roku, a jakie miejsce w rankingu zajmuje obecnie.

Klimat: Coraz więcej lodu na Antarktydzie.

Klimatyczna ściema: Coraz więcej lodu na Antarktydzie.

Klimatyczna ściema

“Od 2009 roku pokrywa lodu Antarktyki zwiększyła się o 5300 km2, włączając w to 18 cofających się lodowców szelfowych oraz 16 większych wyrastających” – dane Uniwersytetu Leeds, opublikowane na łamach Tc.Copernicus.org (16 maja).

Naukowcy posłużyli się danymi zgromadzonymi przez wielospektralny skaner optyczno-mechaniczny Moderate Resolution Imaging Spectroradiometer, który dokonywał pomiarów od 2009 do 2019.

„Aktywiści klimatyczni” zablokowali karetkę w Wiedniu. Pacjent zmarł na miejscu.

„Aktywiści klimatyczni” zablokowali karetkę w Wiedniu. Pacjent zmarł na miejscu.

12 maja aktywisci-klimatyczni-zablokowali-karetke-pacjent-zmarł

Protest “Ostatniego pokolenia” w Wiedniu / Letzte Generation Österreich /Twitter

Do zdarzenia doszło w środę w wiedeńskiej dzielnicy Favoriten. „Aktywiści”zablokowali dwa ronda: przy Praterstern oraz przy Verteilerkreis. 

“Rząd kręci się w kółko. Jesteśmy ostatnim pokoleniem, które może jeszcze podjąć środki zaradcze” – napisali działacze austriackiego “Ostatniego pokolenia”.

Blokada nie spodobała się uczestnikom ruchu drogowego. Doszło do eskalacji konfliktu. Krótko po rozpoczęciu protestu, aktywiści zostali przepędzeni z drogi przez wściekłych kierowców i przechodniów.

Wiedeń: Zablokowana karetka pogotowia. Pacjent zmarł

Jak informuje “Die Presse”, grupa zablokowała przejazd karetki pogotowia. Aktywiści podkreślają, że „zrobili to nieumyślnie”. W trakcie protestu nie dotarła do nich bowiem prośba o przepuszczenie pojazdu.

Według niemieckich mediów, karetka była w drodze na reanimację 69-letniego mężczyzny. Dopiero po rozproszeniu strajku przez policję, pojazd mógł ruszyć w docelowe miejsce. Zamiast ratowników z karetki, pomocy pacjentowi udzieli medycy, którzy przybyli na miejsce helikopterem ratunkowym. Mimo interwencji, mężczyzna zmarł na miejscu

[dalej bla-bla-bla md]

Coraz mniej osób wierzy prorokom klimatycznej katastrofy. Walka ze zmianami klimatu nie ma sensu i Amerykanie nie chcą na nią płacić

Coraz mniej osób wierzy prorokom klimatycznej katastrofy. Walka ze zmianami klimatu nie ma sensu i Amerykanie nie chcą na nią płacić

Dariusz Matuszak coraz-mniej-osob-wierzy-prorokom-klimatycznej-katastrofy

Ostatnie badania opinii publicznej w Stanach Zjednoczonych i na świecie wskazują, iż coraz mniej ludzi wierzy w powodowane przez człowieka zmiany klimatyczne. Coraz mniej chce też wspierać klimatyzm – walkę z mniemanym globalnym ociepleniem. Think tank Gatestone Institute nazywa wprost klimatyczny alarmizn kłamstwem, oszustwem.

Mimo coraz nachalniejszej i powszechniejszej propagandy klimatycznej rośnie liczba osób, które nie wierzą w zmiany klimatu i nie chcą poddawać się rygorom walki z domniemanym globalnym ociepleniem. Z badań przeprowadzonych przez Uniwersytet Chicago wynika, że mniej niż połowa – 49 % Amerykanów uważa, iż działalność człowieka powoduje zmiany klimatyczne. Jeszcze 5 lat temu ten odsetek wynosił 60 %. Zgodnie z badaniami IPSOS, które przeprowadzano na całym świecie, blisko 40%. ludzi uważa, że ewentualne zmiany klimatyczne są całkowicie naturalne, inaczej mówiąc naturalne są ich przyczyny.

Najciekawsze są jednak wyniki uzyskane przez Energy Policy Institute Uniwersytetu Chicago (EPIC). Wynika z nich, że ludzie uważają, że może i jakieś tam zmiany klimatyczne są, ale nie zamierzają ponosić żadnych kosztów, wyrzeczeń, by je powstrzymywać. 70 % Amerykanów nie chce wydawać więcej niż 2,5 dolara tygodniowo na walkę z globalnym ociepleniem. Aż 40 % nie chce wydawać na to ani centa. W tych danych nie ma sprzeczności – 40 %, które nie dałoby nic, mieści się w 70 proc., które nie dałyby więcej niż owe 2,5 dolara na tydzień.

Te dane tylko z pozoru są zaskakujące. Propaganda klimatycznej zagłady jest coraz nachalniejsza, a apokalipsy jak nie było tak nie ma i nic jej nie zapowiada. Kolejne proroctwa o środkowych stanach Ameryki zamienionych w pustynię, o wielkim wód podniesieniu i zalaniu Delty Nilu, Bangladeszu, Holandii, wysp oceanicznych, a nawet Gdańska nie sprawdzają się. Co rusz kolejne terminy klimatycznej katastrofy są przekładane.

Ostatnio Greta Thunberg – święta sekty klimatystów, została przyłapana na tym jak kasuje z sieci swe wpisy z 2018 roku mówiące o tym, że według wybitnego eksperta, ludzkości zostało 5 lat na powstrzymanie nieodwracalnych zmian klimatu. Dziewczę pewnie zwyczajnie nałgało, zmyśliło to sobie, bo żadne nazwisko owego wybitnego naukowca nie pojawiło się. Nie szkodzi. I tak jest idolką dla wielu zwolenników reżimu klimatycznego. Merkel, czy Timmermans tak chętnie ogrzewali przy niej swe stare kości. Pokazywali się z nią, lansowali dla propagandowego oszustwa, dla manipulowania młodymi ludźmi.

Amerykański think tank Gatestone Institute pisze o globalnym kłamstwie alarmizmu klimatycznego. Instytut wskazuje, że wysiłki Zachodu nie mają najmniejszego sensu i żadne cele redukcji emisji CO2 nie są osiągane i nie będą. W Chinach otwierane są dwie elektrownie węglowe na tydzień, a Indie nie mają najmniejszego zamiaru prowadzić jakiejkolwiek polityki klimatycznej. Co innego jakieś deklaracje pod międzynarodową publiczność, a co innego praktyka. Postawa państw rozwijających się jest dość jasna – nie pozwolą one bogatym krajom dyktować sobie polityki rozwoju, nie będą marnować swych zasobów na realizowanie klimatycznego obłędu. Co innego Europa, tu szaleńcy z sekty klimatycznej dopiero się rozgrzewają, co widać choćby po przegłosowaniu przez Parlament Europejski obłędu fit for 55.

UE i jej państwa członkowskie skupiły się na polityce klimatycznej, mobilizując ogromne zasoby finansowe i ludzkie, zmniejszając tym samym zasoby niezbędne do rozwoju swojego przemysłu i osłabiając bezpieczeństwo dostaw energii. Absolutny priorytet „ratowania planety” jest bardzo szeroko rozpowszechniany przez wiele europejskich mediów, a w szczególności przez telewizję, która odwołuje się do niego codziennie w swoich wiadomościach, reklamach, debatach i wywiadach.

Obsesja na punkcie narzucania ludziom stanu zagrożenia klimatycznego posunęła się nawet do  rozważenia włączenia lekcji o klimacie do programu nauczania począwszy od szkoły podstawowej, kiedy rzeczywistą koniecznością jest zaradzenie spadkowi poziomu podstawowej wiedzy-pisze Willemaers z belgijskiego Thomas More Institute

Według analityków amerykańskiego banku Goldman Sachs w ciągu 10 lat w energię odnawialną zainwestowano 3,8 biliona dolarów. W tym czasie wykorzystanie energii pochodzącej z paliw zmniejszyło się z 82 % całego zużycia do 81 %. Czyli właściwie nic.

Nawet poszczególne sekty klimatystów zaczynają się gubić w swych przepowiedniach. I tak Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu przy ONZ (IPCC) ostrzega, że cele Porozumienia Paryskiego nie zostaną osiągnięte i wieszczy, że wzrost tzw. średniej temperatury na Ziemi (to pojęcie nie ma naukowego sensu) o 3 stopnie, ograniczy do 2100 roku globalny rozwój gospodarczy o 3 %. Czyli mniej więcej 0,04 % rocznie, co statystycznie nie jest nawet zauważalne. Ekspert ds. klimatu i fizyk Steven Koonin, były podsekretarz ds. nauki administracji Obamy, pisze w swej w swojej najnowszej książce „Unsettled”, że nawet gdyby spełnił się najbardziej pesymistyczny scenariusz IPCC dotyczący ocieplenia, to jego wpływ na globalny rozwój gospodarczy będzie znikomy.

Nie możemy być jednak optymistami. Będzie tak jak przewidywał towarzysz Stalin, który mówił, że wraz z postępem komunizmu zaostrzać się będzie walka klasowa. I tak im mniej realne będą kolejne proroctwa zagłady klimatycznej, im bardziej będzie okazywało się, że zagrożenia związane z globalnym ociepleniem to lipa, a wyrzeczenia związane z walką z nim mają coraz mniejszy sens, tym bardziej poddawani będziemy praniu mózgów.

Ot choćby ostatni przykład. Chiński TikTok ogłosił zaprowadzenie cenzury i będzie usuwał ze swej platformy wszystkie treści, które zaprzeczają klimatycznym zmianom.. Tym samym będzie pomagał niszczyć Unii swoją gospodarkę. Chińska platforma obwieściła, że cenzurę zaprowadza z dniem Święta Ziemi przypadającym 22 kwietnia.

Okoliczności uwielbiają szydzić z członków sekty klimatycznej, więc splata się świat fantastyki, rojeń, obsesji i tragedii. Owo święto Ziemi wymyślił i rozpropagował niejaki Ira Einhorn, zwany Zabójcą Jednorożcem – ekoterrorysta i morderca. Einhorn co po niemiecku znaczy właśnie jednorożec, zamordował swą byłą dziewczynę Holly Maddux, a jej ciało przez półtora roku trzymał w schowanej w szafie skrzyni.

———————–

Polityk UE: „Kryzys klimatyczny” to oszustwo, które sprawia, że elity są bogatsze, a ludzie biedniejsi

Tak zwana kwestia klimatyczna jest „tylko pretekstem”, za pomocą którego rządząca elita wyrywa więcej pieniędzy i władzy zwykłym ludziom.

Wyjaśnił to rumuński parlamentarzysta UE Cristian Terhes w Parlamencie Europejskim. „Elita” sprawiła, że ludzie przerazili się gazem witalnym, który stanowi znikomy procent atmosfery. Potem narzucili ludziom nowe podatki, usługi i produkty, na których sami zarabiają, powiedział, podczas gdy zwykli ludzie tylko biednieją.

To właśnie 20 kwietnia w Parlamencie Europejskim rozgorzała zażarta debata klimatyczna, podczas której rumuński polityk Cristian Terhes ostro atakował ruch klimatyczny.

– „Emisja dwutlenku węgla musi mieć swoją cenę, która zmienia nasze zachowanie”. Tak mówiła Ursula von der Leyen na tej sali w 2019 roku. Deklarowanym celem jest wyraźna zmiana naszych zachowań poprzez wyższe podatki i ceny, podczas gdy walka ze zmianami klimatycznymi jest do tego tylko pretekstem. Ludzie zasługują na lepszą przyszłość, ale nie można tego osiągnąć prawami, które czynią ich biedniejszymi, podczas gdy mała elita bogaci się, sprzedając i narzucając im produkty i usługi, których nie chcą i nie potrzebują, ale które rzekomo ratują planetę-.

– Więc odpowiedz dokładnie na to, o co pytam, bo jeśli to są naukowcy…

Zrozum, nauka opiera się na faktach, a nie na propagandzie, a wszystko, co tu słyszałem, to tylko propaganda, a nie fakty. Musicie wyjaśnić narodom Europy, w jaki sposób gaz stanowiący 0,041 procent atmosfery powoduje wszystkie te katastrofy, o których twierdzicie.

«Zmiany klimatu»: Politycznie umotywowana gra o władzę – podyktowana nikczemnością i zyskiem.

«Zmiany klimatu»: Politycznie umotywowana gra o władzę – podyktowana nikczemnością i zyskiem

Date: 25 aprile 2023Author: Uczta Baltazara zmiany-klimatu-politycznie-umotywowana-gra-o-wladze-podyktowana-nikczemnoscia-i-zyskiem/

Weteran klimatologii dr Richard Lindzen wyrobił sobie nazwisko, zanim jeszcze wynaleziono zasadniczo błędną dziedzinę nauki o klimacie, którą znamy dzisiaj. W wywiadzie z pionierem fizyki atmosfery i byłym emerytowanym profesorem meteorologii na MIT, wspomina on wydarzenia z lat 80-tych, które dały początek wszechogarniającej narracji o zmianach klimatu, która dominuje dzisiaj. https://en.wikipedia.org/wiki/Richard_Lindzen

Lindzen, który rozpoczął badania nad zmianami klimatycznymi w połowie lat 70-tych, motywowany szczerym zainteresowaniem zrozumieniem ziemskich systemów klimatycznych, w niezwykle rozsądny sposób ocenia różne elementy przedstawiane jako naukowe dowody na zbliżającą się katastrofę klimatyczną.

To, co jest szczególnie odkrywcze w jego wspomnieniach, to fakt, jak bardzo media i politycy byli współwinni narzucania katastrofalnej narracji o zmianach klimatycznych – od samego początku – niczego nie podejrzewającemu i ufnemu społeczeństwu.

TIMESTAMPS (VIDEO poniżej):

00:00 Dr Richard Lindzen o swojej karierze fizyka atmosfery i o tym, co przyciągnęło go do badania klimatu Ziemi

01:21 O dwutlenku węgla i efekcie cieplarnianym

05:02 O politykach, ONZ, Międzyrządowym Zespole ds. Zmian Klimatu [IPCC] i wywoływaniu histerii klimatycznej

07:21 O upolitycznieniu zmian klimatycznych i znaczącym postępie ludzkości, który został umożliwiony przez przemysł paliw kopalnych

08:45 O niszczeniu środowiska przez odnawialne źródła energii

09:46 O kultowym ruchu aktywistów klimatycznych i jego demonizacji dwutlenku węgla

12:41 O rzekomym konsensusie naukowym w sprawie zmian klimatu

14:46 O finansowaniu przez administrację Clinton-Gore wpływu na klimat w latach 1989-1996

17:35 O twierdzeniu profesora Guya McPhersona, że gwałtowna zmiana klimatu doprowadzi do wyginięcia człowieka do 2026 roku

18:22 O motywach stojących za ruchem związanym ze zmianami klimatycznymi /zieloną energią

19:23 O jego hipotezie Iris https://en.wikipedia.org/wiki/Iris_hypothesis na temat zmian klimatycznych zaproponowanej w roku 2001

21:56 O kwestiach epistemologicznych związanych ze zmianami klimatu

23:59 O zmienności klimatu – a o antropogenicznej zmianie klimatu

27:19 O swoich doświadczeniach z faworyzowaniem przez instytucje naukowców wspierających oficjalną narrację na temat zmian klimatu oraz o wpływie instytucjonalnego finansowania badań naukowych

29:50 O tym, w jaki sposób sytuacja jest manipulowana, by wspierać narrację i o współudziale polityków i naukowców

32:10 O przewidywaniu katastrofy klimatycznej i jak to się ma do rzeczywistości

https://www.biznews.com/energy/2023/04/21/climate-change-5

……………………..

VIDEO: https://mediasetinfinity.mediaset.it/video/quartarepubblica/gli-scienziati-che-smontano-lideologia-green_F312336401016C12

=========================================

Klimatyzm – to wierzenia szubrawców i niepoinformowanych. Część II.

Klimatyzm – to anty-religia, to wierzenia szubrawców i niepoinformowanych

Część II. piko Część II

Klimatyzm – to anty-religia, to wierzenia szubrawców i niepoinformowanych

zakończyłem na punkcie

4.    Jak manipulują

i zapowiedziałem kontynuację, no to kontynuuję przedstawiając na kilku przykładach, jak manipulują. Wyjaśnianie zacznę od ogółu.

——————————

Złóżmy, że ktoś w miarę dociekliwy chciałby się dowiedzieć „jak to jest naprawdę z tym klimatem” więc wpisuje w wyszukiwarkę odpowiednie hasła i ma na kilku pierwszych stronach zestaw linków do tej samej mantry – „człowiek zmienia klimat, czeka nas katastrofa, oceany zaleją nabrzeża, koralowce zginą, będzie brud, smród i ubóstwo (jakby teraz nie było), trzeba natychmiast ograniczyć emisję CO2, itd.”. Mniej dociekliwi mają merdia, gdzie jest to samo tylko opakowane mniej naukowym szumem.

Nasz poszukiwacz jest jednak cwany i wpisuje hasło: „opinie sceptyczne wobec globcia”. I co dostaje? Linki do różnych faktczekerów, chatgpt, biznesalertów i temu podobnych, gdzie dowiaduje się że, tzw. „denialiści klimatyczni” to: oszołomy, ignoranci i sługusy lobby wydobywczego.
Po takiej kwerendzie poszukiwacz prawdy dochodzi do wniosku – no tak, wszyscy piszą to samo więc tak musi być.

Koniec spektaklu, kurtyna.

Przedstawiona powyżej scenka to nie fikcja literacka tylko smutna rzeczywistość. Tak jest ponieważ z przestrzeni publicznej za sprawą ONYCH usunięto swobodną publiczną dyskusję (w zasadzie na każdy istotny temat – patrz np. Covid). Tych którzy mają odmienne zdania i są w stanie poprzeć je dowodami wyklucza się z debaty, czy chociażby z publicznego przedstawienia swojego stanowiska.

Na końcu jeszcze raz podaję link do filmu „Globalne ocieplenie – wielkie oszustwo” i listę naukowców z dorobkiem i tytułami, z których część doświadczyła ostracyzmu, szykan, obcięcia funduszy tylko dlatego, że pisali i mówili nie tak jak „trzeba”.

Teraz płynnie przechodzimy do szczegółu, czyli „jak to nagle zrobiło się za ciepło”. W 2009 miała miejsce afera pod nazwą Climatgate polegająca na upowszechnieniu korespondencji i danych z CRU (Climatic Research Unit Uniwersytetu Wschodniej Anglii).
Ogólnie szło o manipulacje danymi temperaturowymi i sugestie jak postępować z naukowcami kwestionującymi wyniki. Ta afera potwierdza to co napisałem powyżej.

Teraz przedstawię w miarę szczegółowo tylko dwa przypadki manipulacji – „krzywa hokejowa” i „gorący punkt”.

Sprawa „kija hokejowego” czyli wykresu gwałtownego wzrostu temperatury pod koniec XXw.

W 2001r. na konferencji IPCC przedstawiono poniższy wykres z którego zniknięto dobrze udokumentowany MWP (Okres Średniowiecznego Ocieplenia) i LIA (Mała Epoka Lodowcowa) – patrz rys. 5. i 6. w poprzednim tekście.



Rys. 1. Wykres „hokejowy” z którego usunięto MWP i LIA (https://est.ufba.br/sites/est.ufba.br/files/kim/medievalwarmperiod.pdf)

Twórcy fałszywego wykresu nadali wielokrotnie większą wagę źródłom danych, które miały kształt “kija hokejowego”, pokazując najwyraźniej wyjątkowe ocieplenie w XX wieku, niż innym źródłom, które nie wykazały czegoś takiego. Ten i inne statystyczne prestidigitatorstwo zostało ujawnione przez dwóch kanadyjskich naukowców, profesora Rossa McKitricka i doktora Steve’a McIntyre’a w pracy opublikowanej w Geophysical Research Letters w 2005 roku.
Pismo Nature, które pierwotnie opublikowało fałszywy wykres, odmówiło przyjęcia jakichkolwiek materiałów korygujących od Kanadyjczyków. Później zostało zmuszone do opublikowania sprostowania. Mimo to panel klimatyczny ONZ do dziś opiera się na “kiju hokejowym”.

Piąty Raport AR5 IPCC był opracowywany pomiędzy 2007-2013 i został opublikowany w 2014.
Poniższy wykres pokazuje trend w globalnym ociepleniu od 2005 wynikający z przewidywań IPCC w zestawieniu z aktualnymi pomiarami.

Rys. 2. Prognoza IPCC z 34 modeli – pomarańczowe tło, pomiary rzeczywiste – niebieskie wykresy.

IPCC przewidywało, że od 2005 do 2013 nastąpi wzrost temperatury o 0,22° C co miało dać po 100 latach +2,48° C.
Do 0,20° C dodać trzeba wzrost temperatury o 0,02° C od dodatkowego CO2 (sprzężenie dodatnie) – szary wykres i wyliczenia.
Natomiast średnia temperatura z mikrofalowych pomiarów satelitarnych RSS i UAH  (kolor jasnoniebieski) wskazuje na ochłodzenie o 0,01 C° (-0,15 C° na stulecie).
Jeżeli uwzględni się wpływ El Niño w 1989r.  średnia zmiana temperatury zmierzonej w badanym okresie = 0 °C

Gorący punkt w troposferze

Najbardziej powszechną miarą globalnego wzrostu temperatury jest miara wzrostu na powierzchni Ziemi, ale naukowcy zbierają również dane o tym, jak zmieniają się temperatury w atmosferze wysoko nad nami.
Szczególnie interesująca jest troposfera – najniższa warstwa atmosfery, w której „występuje” prawie cała nasza pogoda.

Jak widać poniżej, symulacja ocieplenia średniej warstwy troposfery, zaproponowana przez panel ONZ do spraw klimatu, wskazuje duży wpływ antropogenicznego CO2.

Rys. 3. „Hot Spot” w troposferze zrobiony ludzką ręką

Następny wykres przedstawia trendy w ociepleniu środkowej troposfery dla 73 modeli  klimatycznych (średni trend pokazany czerwoną strzałką)  w porównaniu z obserwowanym wynikiem (trend pokazany zieloną strzałką).


Rys. 4. Ocieplenie troposfery w obszarach równikowych przewidywane przez modele i rzeczywiste

Modele komputerowe sugerują, że jeśli nastąpi “globalne ocieplenie” spowodowane antropogeniczną emisją gazów cieplarnianych, to ocieplenie górnej warstwy  troposfery na szerokościach równikowych będzie około 2,5 do 3 razy większe niż tempo ocieplenia powierzchni ziemi.

Rzeczywistość wygląda następująco:



Rys. 5. Pomiary satelitarne wskazują brak „hot spotu”. Oś pozioma – szerokość geograficzna

Jak pokazuje ten rzeczywisty wykres temperatury w funkcji wysokości n.p.m. i szerokości geograficznej z brytyjskiego Centrum Hadleya, “gorący punkt” po prostu nie występuje.

Profesor Richard Lindzen z MIT, który jako pierwszy zauważył rozbieżność między przewidywaniami modeli a pokazaną tu rzeczywistością doszedł do wniosku, że brak “gorącego punktu” w troposferze wymaga aby wszystkie prognozy ONZ dotyczące antropogenicznego ocieplenia podzielić co najmniej przez 3 – w skrócie, że mielibyśmy do czynienia z ociepleniem o zaledwie 0,8° C  w odpowiedzi na podwojenie stężenia atmosferycznego CO2, które jest spodziewane w tym stuleciu.

Naukowcy wspierający ONZ-owską koncepcję wysokiej wrażliwości klimatu na CO2 próbowali obalić obserwowane zapisy temperatur w  troposferze, twierdząc, że istnieją bardzo duże niepewności nawet w satelitarnych pomiarach temperatury na tej wysokości i że w związku z tym można sobie wyobrazić, że wymagana różnica ocieplenia może mieć miejsce, nawet jeśli nigdy nie została zmierzona.

Poniżej kolejna istotna obserwacja związana z temperaturą atmosfery, która powinna zamknąć ry…a (buzię) hucpiarzom.

Naukowcy-klimatyści zademonstrowali 11 różnych modeli komputerowych z których każdy przewidywał, iż w miarę wzrostu temperatury, wielkość promieniowania opuszczającego Ziemię będzie się zmniejszać, ponieważ gazy cieplarniane staną mu na drodze i uniemożliwią ucieczkę w przestrzeń kosmiczną z taką łatwością jak wcześniej. Przewiduje się, że na każdy 1°C ocieplenia, około 3 watów na metr kwadratowy energii promieniowania zostanie uwięzione w „klimatosferze”, zamiast uciekać w przestrzeń kosmiczną.

Rys. 6. Jeden z 11. modeli ONZ opisujących uwięzienie ciepła w atmosferze ze wzrostem temperatury. Oś x – temperatura, y – wypromieniowane ciepło.

Przy użyciu satelity Earth Radiation Budget Experiment zmierzono tę moc promieniowania i skorelowano ze zmianami temperatury powierzchni morza. Gdy powierzchnia morza ociepla się o 1° C, około 4,5 W na metr kwadratowy dodatkowego promieniowania ucieka w przestrzeń pozaziemską.

Rys. 7. Ze wzrostem temperatury promieniowanie cieplne ucieka w przestrzeń.

Nie jest więc ono „uwięzione na Ziemi”, jak przewiduje 11. modeli ONZ. Na jednostkę zmiany temperatury powierzchni morza ucieka w przestrzeń sześć lub siedem razy więcej promieniowania niż przewidują modele ONZ.
Jest to rozbieżność o zadziwiającej wielkości. Ale być może najbardziej zdumiewającą rzeczą w tej analizie jest to, że nikt nie pomyślał o jej przeprowadzeniu, zanim nie przeprowadził jej profesor Richard Lindzen z MIT.

Ciekawe dlaczego?

Jeśli te wyniki zostaną potwierdzone przez innych to będzie koniec debaty o klimacie. Zamiast ocieplenia o 3,3°C w odpowiedzi na podwojenie CO2, zobaczymy zaledwie 0,5°C.

Inne zjawiska wykorzystywane do straszenia ludzkości, których już nie będę szczegółowo opisywał:
– wzrost poziomu oceanów o 6 m w wyniku topnienia pokrywy lodowej nastąpi „wkrótce” – twierdził Noblista Al Gore – IPCC ostrożnie założył 5 cm za 100 lat
– zanik lodu w Arktyce i Antarktydzie – przez ostatnie 30 lat obserwuje się okresowe zmniejszenie i zwiększenie zasięgu lodu

Podsumowując:

Procesy fizyczne zachodzące w atmosferze, oceanach i na ziemi, które wpływają na klimat, są bardzo skomplikowane, ich powiązania nie poznane do końca, a co za tym idzie trudne do modelowania. Prognozy tworzone w oparciu o te modele są jak widać niezgodne z obserwacjami.

Natomiast rzesze klimatystów na tak wątpliwych i niepewnych podstawach buduje katastroficzne, nieprawdziwe wizje.

Z kolei ONI wykorzystują strach i niewiedzę ludzi do tworzenia nowego porządku w którym “Kowalski” po zapędzeniu do obory będzie wdzięczny oborowemu za uratowanie świata.

Na koniec ponownie polecam film „Globalne ocieplenie – wielkie oszustwo

Zabierają tam głos:
Dr Roy Spencer – meteorolog, ekspert NASA
Prof. Tim Ball – klimatolog Wydział Geografii Uniwersytetu Winnipeg
Prof. Ian Clark Wydział Nauk o Ziemi na Uniwersytecie w Ottawie
Prof. Richard Lindzen – M.I.T. IPCC
Patrick Moore – współzałożyciel GreenPeace
Nigel Calder – były wydawca New Scientist
Prof. Patrick Michaels – klimatolog University of Virginia
Prof. Carl Wunch – oceanograf w M.I.T.

Prof. John Christy – klimatolog, teledetekcja satelitarna klimatu Uniwersytet Alabama
Prof. Philip Stott – biogeografa Uniwersytet Londyński
Prof. Syun-Ichi Akasofu – Międzynarodowe Centrum Badań Arktycznych na Uniwersytecie Alaski Fairbanks

W sprawie wielkiego oszustwa, a co zatem idzie zbrodni na gospodarce (nie tylko polskiej), zabiera głos zaledwie kilku polskich polityków.

„okno dla przeprowadzenia klimatycznej rewolucji szybko się zamyka”.

okno dla przeprowadzenia klimatycznej rewolucji (…) szybko się zamyka”.

Getto albo lockdown. Co wybierasz?

Piotr Relich getto-albo-lockdown

Wybałuszający oczy na totalitarne zapędy C40 Cities niech lepiej nie narzekają, lecz całują rękę pozwalającą dojeść resztki schabowego i pojeździć samochodem jeszcze kilka lat. Mogło być bowiem znacznie gorzej; do naszych drzwi już pukały klimatyczne lockdowny.

To co dla przeciętnego zjadacza chleba oznaczało groźbę utraty pracy, utrudniony dostęp do lekarza, dalsze programowe ogłupianie czy skazanie na samotność i izolację, dla kochających planetę bardziej niż bliźniego było pięknym, metafizycznym doznaniem; oknem z widokiem na naturę pozbawioną swojego największego szkodnika.

Krótką nieobecność pochowanych ze strachu przed wirusem ludzi momentalnie wykorzystały zwierzęta; spacerując ulicami czy wpływając do portów cieszyły oczy i napawały serca nadzieją. Pozamykanym w mieszkaniach wreszcie ukazało się niebieskie, wolne od smogu i zanieczyszczeń niebo, a ze szlaków poznikali hałaśliwi turyści, ku radości mieszkańców leśnych kniei i górskich ostępów. Co jednak najważniejsze, wyraźnie spadły emisje znienawidzonego dwutlenku węgla.

Widząc tę sielankę, niektórzy oświeceni wizjonerzy zaczęli otwarcie snuć marzenia o możliwości jej przedłużenia. Skoro – jak przekonywał sam Bill Gates – straty spowodowane przez COVID-19 to „pikuś” w porównaniu z kosztami, jakie przyjdzie nam zapłacić za bierność w walce z klimatem, to dlaczego nie chronić ludzkości przed sobą samą, zamykając ją od czasu do czasu na cztery spusty? Czyż może istnieć dzisiaj bardziej szlachetny cel?

Całkiem poważnie o takiej możliwości pisała „światowej sławy” ekonomistka prof. Mariana Mazzucato, absolwentka prestiżowej London School of Economics i nowy członek… Papieskiej Akademii Życia. Jak przekonywała na łamach Project Syndicate, podczas „klimatycznego lockdownu” poszczególne rządy mogłyby ograniczyć mobilność prywatnymi samochodami, zakazać konsumpcji czerwonego mięsa, a koncernom paliwowym zatrzymać wydobycie.

Choć sama Mazzucato uznaje takie rozwiązanie za drastyczne i nieprzyjemne, będziemy zmuszeni po nie sięgnąć, ale wyłącznie w ostateczności. Czyli – bagatela! – o ile nie uda nam się przeprowadzić klimatyczno-komunistycznej rewolucji na poziomie globalnym; przekazania władzy nad rynkiem w ręce państwa opiekuńczego, obarczenia korporacji społeczno-ekologicznymi kosztami własnej działalności, zastąpienia kopalni farmami wiatrowymi czy wprowadzenia w miejsce wskaźnika PKB miernika „poziomu szczęścia”.

Trzeba przyznać, dość karkołomne zadanie, zważywszy, że – jak uzmysławia sama Mazzucato – „okno dla przeprowadzenia klimatycznej rewolucji (…) szybko się zamyka”. Na dodatek wszystko popsuła rosyjska napaść na Ukrainę, zmuszając do ponownego przeproszenia się z paliwami kopalnymi.

Czyżbyśmy zatem byli skazani na rozwiązania rodem z komunistycznych Chin, tym razem jednak wprowadzanymi w trosce o zdrowie ekosystemu?

Jak się jednak okazuje, wcale nie trzeba tak drastycznych rozwiązań, by osiągnąć wyśrubowane cele klimatycznej agendy. Kowidowe perypetie zainspirowały planistów zrównoważonego rozwoju do odkurzenia dawno pogrzebanej idei „miasta 15-minutowego”, gdzie wszystkie niezbędne usługi dostępne są w zasięgu krótkiego spaceru, a stłoczenie na niewielkiej przestrzeni sprzyja współpracy, pobudza tolerancję i otwiera na różnorodność.

A patrząc chociażby na raporty organizacji C40 Cities, cele promotorów 15-minutowych gett zasadniczo nie odbiegają od tego, co zakładały klimatyczne lockdowny. Limity w zużyciu energii elektrycznej, konsumpcji mięsa, kupnie odzieży czy podróżach osiągnie się natomiast w dłuższej perspektywie, bez niepotrzebnych dramatów i niepokojów społecznych.

Tym samym klimatyści grają z nami w dobrego i złego policjanta. W tej chwili przesłuchuje nas ten pierwszy. Jeżeli jednak nie pójdziemy na współpracę po dobroci, zawsze mogą się zamienić. O ile wcześniej nie wykończy nas inflacja i kryzys zwiastowany przez upadek kolejnych banków.  

Śmierdzący biznes Gatesa. Miliardy dolarów na zmniejszenie krowich bąków. A co ze stadem setek milionów urzędników na całym świecie, którzy nic nie robią, tylko piją kawę, jedzą pączki i pierdzą w stołki? 

A co ze stadami dzikich zwierząt takich jak renifery, karibu, antylopy, zebry, słonie oraz ze stadem setek milionów urzędników na całym świecie, którzy nic nie robią, tylko piją kawę, jedzą pączki i pierdzą w stołki? 

Śmierdzący biznes Gatesa. Miliardy dolarów na zmniejszenie krowich bąków.

https://pch24.pl/smierdzacy-biznes-gatesa-miliardy-dolarow-na-powstrzymanie-krowich-bakow/ 25 stycznia 2023

[powinni pokazać raczej krowie podogonie.. MD]

miliarderzy świata z Billem Gatesem na czele chcą rozwiązać palący problem wydalanych przez krowy gazów. W opracowanie specjalnych suplementów diety, mających ulżyć biednym zwierzętom, oskarżanym o przyczynianie się do katastrofy klimatycznej, płyną grube miliony.

Jak czytamy w przeróżnych opracowaniach klimatologów, hodowla bydła przyczynia się nawet do 15 proc. emisji gazów cieplarnianych do atmosfery. A kiedy mówimy o technokratycznym podejściu do tego problemu, na myśl przychodzi głównie jedno nazwisko.

Bill Gates, mimo zwyczaju raczenia się najlepszymi hamburgerami, wydał tradycyjnemu mięsu prawdziwą wojnę. Wraz z Jeffem Bezosem, właścicielem Amazona zainwestował w przeróżne start-upy zajmujące się produkcją jego laboratoryjnego odpowiednika. Co więcej, nie dalej jak rok temu otwarcie przyznał, że wysiłek klimatyczny zmusi bogate kraje do przerzucenia się w 100 proc. na wołowinę syntetyczną. A kiedy poszczególne rządy i Unia Europejska już na dobre zakaże sprzedaży mięsa (podobne jak samochodów spalinowych), kto będzie miał patent i monopol na jego zamienniki?

Kolejną odsłoną tej walki jest najwyraźniej zmiana nawyków żywieniowych zwierząt hodowlanych. I tu z pomocą również przychodzi technologia laboratoryjna. Australijska firma Rumin8 opracowała suplement diety, wytwarzany za pomocą syntetycznie rozmnażanych morskich krasnorostów. Pierwsze eksperymenty są obiecujące [—]

Ostatnio firma przekazała, że zebrała ponad 12 milionów dolarów na dalsze rozwinięcie i wprowadzenie swojego produktu na rynek. Największym inwestorem była organizacja Billa Gates’a – założona w 2015 roku Breakthrough Energy. Na liście znalazły się też takie sławy jak szef Amazona Jeff Bezos czy współtwórca chińskiego serwisu Alibaba Jack Ma.

I podobnie jak w przypadku mięsa in vitro, kiedy przepisy kolejnego unijnego pakietu Fit for 55 zmuszą hodowców do stosowania odpowiednich suplementów, kto będzie głównie zarabiał na ich dystrybucji? Być może jednak, cała sprawa ze sztucznym mięsem okaże się zbyt kosztowna, dlatego już urabia się opinię publiczną do upowszechnienia jedzenia robali.

Źródło: biznes.wprost.pl PR

Ogarek dla diabła klimatyzmu pali się coraz większym płomieniem.

Katarzyna Treter-Sierpińska 9 listopad, 2022 https://wprawo.pl/katarzyna-ts-ogarek-dla-diabla-klimatyzmu/

W niedzielę (6.11.2022) rozpoczął się szczyt klimatyczny COP27. W tym roku impreza odbywa się w Egipcie i potrwa do 18 listopada. Przywódcy państw po raz kolejny będą rozmawiać o tzw. kryzysie klimatycznym, tak jakby człowiek miał wpływ na zmiany klimatu. Oczywiście człowiek nie ma żadnego wpływu na klimat, ale to nie przeszkadza politykom, żeby robić ludziom wodę z mózgu wmawiając im, że jak zrezygnują z paliw kopalnych, będą jeździć rowerem, a nie samochodem, a zamiast steka zjedzą szczaw, to klimat przestanie się zmieniać. Otóż klimat nie przestanie się zmieniać nawet jeśli wrócimy na drzewa, ponieważ cykliczne zmiany klimatyczne mają miejsce od powstania Ziemi, czyli od 4,5 mld lat i gatunek ludzki, który pojawił się zapewne ok. 2,5 mln lat, a jego forma w postaci Homo sapiens sapiens ok. 200 tys. lat temu, nie ma z tymi zmianami nic wspólnego.  

Co oczywiście nie oznacza, że na tym klimatycznym humbugu nie można zarobić. Można i to nieźle. I o to w tym wszystkim chodzi.

O przekręcie, jakim jest rzekomo antropogeniczne globalne ocieplenie, pisałam już wielokrotnie. Odsyłam Państwa do mojego felietonu z 2019 roku pt. Przedsiębiorstwo „globalne ocieplenie”, czyli klimatyczny skok na kasę. W tamtym czasie mieliśmy do czynienia ze zmasowana ofensywą klimatystów, którzy wypychali na ulice dzieci, żeby urządzały tzw. strajki dla klimatu. Temat ucichł na dwa lata ze względu na tzw. walkę z pandemią Covid-19. Ale gdy kowidowa histeria przycichła, klimatyzm powrócił w pełnej krasie. I aktywiści klimatyczni z mózgami upranymi przez propagandę znowu urządzają hucpy, których celem – jak twierdzą – jest ratowane planety. W ramach tego ratowania przyklejają się dziś do obrazów w galeriach sztuki.

Na COP27 nikt jeszcze do niczego się nie przykleił, ale za to pojawiła się tam aktywistka klimatyczna Dominika Lasota, która zażądała od prezydenta Andrzeja Dudy, żeby „Polska była jak najbardziej rozwinięta pod względem czystej energii, bo ona jest najtańsza, najszybsza do rozwinięcia, najbardziej dostępna dla ludzi”. Prezydent Duda starał się jej wytłumaczyć, że wobec rosnących kosztów energii ludzie nie mają czym ogrzewać domów i konieczny jest powrót do węgla oraz budowa elektrowni atomowej. Groch o ścianę.

Spójrzmy teraz na to, co prezydent Duda powiedział podczas oświadczenia wygłoszonego na COP27 we wtorek (8.11.2022). Jest to oświadczenie, które można określić jako „Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek”. W ramach „świeczki” PAD oświadczył: Pamiętajmy, że to transformacja jest dla człowieka, a nie człowiek dla transformacji. Mówię to w imieniu milionów swoich współobywateli, którzy nadchodzącej zimy nie zapytają nas, ile naszych ambitnych celów klimatycznych osiągnęliśmy. Zapytają nas, dlaczego surowce energetyczne są tak drogie i dlaczego poziom ich życia drastycznie spadł. Transformacja, która stawia w centrum przemian człowieka, musi być racjonalna kosztowo i służyć bezpieczeństwu energetycznemu.

Natomiast w ramach „ogarka” PAD użył określenia „kryzys klimatyczny” i stwierdził, że „jesteśmy na ścieżce do osiągnięcia celów Konwencji klimatycznej i Porozumienia Paryskiego”. – Aby się to udało wszyscy musimy zwiększyć nasze wysiłki i odpowiedzialnie działać na rzecz zrównoważonej społecznie transformacji (…) Potrzeba nam dziś, jak nigdy wcześniej, solidarności i wspólnego, globalnego działania. Wypracowywania innowacyjnych rozwiązań, które zapewnią bezpieczeństwo energetyczne i ochronę klimatu – oświadczył prezydent Duda.

Tak właśnie wygląda ogarek dla diabła klimatyzmu. Zamiast powiedzieć, że klimatyzm to humbug, PAD używa klimatystycznej nowomowy, czym podpisuje się pod absurdalnym twierdzeniem, że człowiek ma wpływ na zmiany klimatu. Dlaczego PAD to robi? Dlatego, że doszliśmy już do momentu, w którym klimatyzm jest politycznym wyznaniem wiary i nawet jeśli wszyscy wiedzą, że to ściema, to publicznie zapewniają, że wierzą w te banialuki. Mało tego, klimatystyczne androny służą dziś jako argument za wsparciem Ukrainy w wojnie z Rosją!

– Konsekwencją rosyjskiej agresji są kryzysy i ogromne koszty, grożące opóźnieniem w transformacji klimatycznej i w osiągnięciu zamierzonych celów. Spowodowała ona także dodatkowe emisje, przekraczające te generowane w ciągu roku przez niejeden rozwijający się kraj. (…) Musimy zabiegać o to, by rosyjska agresja została jak najszybciej trwale odparta poprzez zwiększanie wsparcia Ukrainy, presji na Rosję i wysiłków na rzecz uniezależnienia się od pochodzących z niej paliw kopalnych – oświadczył prezydent Duda.

PAD sam nie wymyślił tego, że wojna na Ukrainie jest wojną o klimat. Takie androny opowiadał już premier Mateusz Morawiecki, o czym pisałam w felietonie pt. Wojna z Rosją to walka o klimat! Oczywiście Morawiecki też sam nie wymyślił tego, żeby zaangażować klimatyzm do sprawy ukraińskiej. To jest ogólna tendencja, w myśl której hucpa klimatyzmu jest rozciągana na wszystkie aspekty gospodarki i polityki, w tym również na wojnę z Rosją. Polski Instytut Ekonomiczny właśnie opublikował raport pt. Koszty klimatyczne rosyjskiej inwazji. Autorzy tego opracowania dowodzą, że koszt klimatyczny rosyjskiej inwazji na Ukrainę w scenariuszu umiarkowanym wyniesie 6% ekwiwalentu wszystkich emisji gazów cieplarnianych Unii Europejskiej w 2022 roku i 53% bezpośredniej rocznej emisji CO2 Polski. Natomiast w scenariuszu maksymalnym emisje wywołane rosyjską inwazją będą równe 9,4% prognozowanej emisji CO2 całej Unii Europejskiej w 2022 roku, czyli więcej niż wartość całkowitej zakładanej redukcji emisji gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej rok do roku w latach 2023-2030.

Co proponują autorzy raportu? Oczywiście proponują „zielona odbudowę”, czyli elektrownie fotowoltaiczne i farmy wiatrowe. – Dynamiczne wsparcie rozwoju ukraińskich OZE jest ponad 12-krotnie wydajniejsze z punktu widzenia ochrony klimatu od mniej sprecyzowanego, ogólnego zaangażowania państw UE w proces odbudowy Ukrainy – czytamy na stronie PIE.

I już wiecie, kto będzie promowany przy odbudowie Ukrainy. Będą to producenci niewydajnych i niestabilnych OZE. System opłat ETS, czyli spekulacyjny handel powietrzem, posłuży do tego, żeby Ukraina nie miała taniej energii z paliw kopalnych. Nie zapominajmy też, że elektrownie jądrowe są na celowniku klimatystów i apele o zamknięcie ukraińskich atomówek to tylko kwestia czasu. Ukraińcy jeszcze nie zdają sobie sprawy z tego, że po wojnie czeka ich „zielona transformacja”, przy pomocy której zostaną złupieni przez zagraniczne koncerny. A prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski już szykuje grunt pod ten skok na kasę.

Podczas szczytu COP27 Zełenski najpierw postraszył, że ze względu na działania Rosjan w Zaporoskiej Elektrowni Atomowej „istnieje bezpośrednie zagrożenie katastrofą radiologiczną”, a następnie zaapelował o stworzenia globalnej platformy, która podejmie się oceny wpływu działań zbrojnych na klimat i środowisko. – Świat potrzebuje szczerości. Musimy powiedzieć tym, którzy nie traktują poważnie agendy klimatycznej, że popełniają katastrofalny błąd. Musimy zatrzymać tych, którzy swoją szaloną i nielegalną wojną niszczą zdolność świata, by wspólnie działać na rzecz wspólnego celu – powiedział.

Jeśli doszło już do tego, że nawet wojna na Ukrainie służy umacnianiu klimatystycznego humbugu to znaczy, że ogarek dla diabła klimatyzmu pali się coraz większym płomieniem. A utopie mają to do siebie, że im dalej w las, tym więcej drzew. Niedługo zapewne dowiemy się, że ten, kto jeździ samochodem spalinowym i je mięso, ten popiera inwazję Rosji na Ukrainę. Każdy idiotyzm można ludziom wcisnąć, jeśli tylko powtarza się go wystarczająco długo. Brednie klimatyzmu powtarzane są już na tyle długo, że ich odkręcenie może okazać się niemożliwe. A na końcu tego szaleństwa czeka podatek od oddychania, bo przecież każdy z nas produkuje CO2. Skok na kasę w postaci handlu powietrzem ma wielką przyszłość. Aktywistki takie jak Dominika Lasota już o to zadbają.