Książki, które polecam – Profesor Edward Prus
kresywekrwi-siazki-ktore-polecam JACEK BOKI – 4 WRZESIEŃ 2023 R.
kresywekrwi-siazki-ktore-polecam JACEK BOKI – 4 WRZESIEŃ 2023 R.
Kibice Śląska Wrocław walczą o prawdę: “Ukraińcy mordowali dzieci na Wołyniu”, “80 lat haniebnego milczenia za nami. Wołyń ’43”. “Przemilczane ludobójstwo, bo ofiary były Polakami”.
Wg.: Błażej Winter skandal-na-meczu-ekstraklasy-kibice-żądają-prawdy)
—————————-
“Ukraińcy mordowali dzieci na Wołyniu”, “80 lat haniebnego milczenia za nami. Wołyń ’43” – takie i jeszcze ostrzejsze transparenty pojawiły się na trybunach podczas meczu Śląska Wrocław z Zagłębiem Lubin. To nie pierwszy raz, kiedy wrocławscy kibice wznoszą antyukraińskie hasła.
==================
Kibice Śląska Wrocław znów o sobie przypomnieli. W marcu tego roku Komisja Ligi ukarała klub grzywną w wysokości 15 tys. zł za to, że pod koniec lutego podczas meczu z Lechem Poznań kibice z Wrocławia wywiesili transparent z napisem: “To nie nasza wojna”. Wcześniej w październiku zeszłego roku na trybunach stadionu Tarczyński Arena pojawiło się hasło: “Stop ukrainizacji Polski”. Teraz kibice z Wrocławia poszli o kilka kroków dalej. Wywiesili cały szereg “antyukraińskich” transparentów, w tym jeden ogromny, nawiązujący do zbrodni na Wołyniu.
——————————————————
Śląsk Wrocław dzisiaj bez ogródek.
“UKRAIŃCY MORDOWALI DZIECI NA WOŁYNIU”
“STOP UKRAINIZACJI POLSKI”
“JEBAĆ BANDEROWCÓW”
“JEBAĆ UPA”
Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!” • 18 lipca 2023 dialog
Z okazji 80 rocznicy rzezi wołyńskiej, podczas której Ukraińcy z niespotykanym okrucieństwem, któremu dziwowali się nawet Niemcy, wymordowali co najmmniej 100, a być może 150, lub nawet 200 tysięcy Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej – bo nie było przy tym księgowego, który by te ofiary policzył – odbyły się przedstawienia z udziałem JE abpa Stanisława Gądeckiego oraz pana premiera Mateusza Morawieckiego. Przedstawienie z udziałem Ekscelencji odbywało się według formuły „przemawiał dziad do obrazu – a obraz do niego ani razu”. Ekscelencja zaprezentował bowiem swemu rozmówcy grekokatolickiemu arcybiskupowi Światosławowi Szewczukowi listę polskich oczekiwań w ramach „dążenia do prawdy” i „pojednania”.
Tamten spokojnie wysłuchał tej tyrady, po czym udzielił przewielebnemu arcybiskupowi Gądeckiemu odpowiedzi wymijającej. Wspomniał tam o „obustronnych ranach”, mając pewnie na myśli podobno autentyczny przypadek, kiedy to ukraiński rezun, zarzynając kolejnego Polaka, skaleczył się w rękę – a poza tym nietrudno sobie wyobrazić, jakie katiusze musieli przeżywać biedni Ukraińcy, wyrzynając całe polskie wsie? „Ulitujcie się nad nami, biednymi zbirami” – czytamy u Dostojewskiego. Jednym słowem – pełna symetria, w całkowitej zgodności z podstawową tezą ukraińskiej polityki historycznej, według której, w 1943 roku na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej trwała „wojna domowa”. Jest to teza oczywiście fałszywa, bo żeby można było mówić o „wojnie”, wszystko jedno – domowej, czy nie – muszą być przynajmniej dwie strony wojujące.
Tymczasem tam niczego takiego nie było. Była jedna strona mordująca i druga – mordowana, a celem tego przedsięwzięcia było stworzenie narodowi ukraińskiemu odpowiedniej przestrzeni życiowej, z której, mówiąc nawiasem – korzysta do dnia dzisiejszego, zaświadczając przed światem, że zbrodnia jednak popłaca. Krótko mówiąc, Ukrainiec nie cofnął się nawet o krok – bo jak inaczej ocenić sformułowanie, że pojednanie „wymaga wzniesienia się ponad zwykłą miarę sprawiedliwości, zwłaszcza ze strony tego, który w większym stopniu – często w sposób uzasadniony – czuje się ofiarą.” Najwyraźniej ukraiński hierarcha oczekuje, że Polacy, którzy „czują się ofiarami”, łaskawie dodając, że „często w sposób uzasadniony”, „wzniosą się ponad zwykłą miarę sprawiedliwości” – a skoro tak, to kto wie, czy nie będą musieli przyzwyczaić się do kultu Stefana Bandery? Jak pisze Stanisław Lem w „Głosie Pana” – „nawet konklawe można doprowadzić do ludożerstwa, byle postępować cierpliwie i metodycznie”.
Pewne światło na tę sprawę rzuca spostrzeżenie abpa Światosława Szewczuka, który wspominał o „balsamie Ducha Świętego”, który ma być „dialog i przebaczenie”. Tym razem wygląda na to, że dysponentem wspomnianego „balsamu” jest amerykański prezydent Józio Biden – bo nietrudno się domyślić, że przedstawienie w warszawskiej katedrze w ogólnych zarysach wyreżyserowali pierwszorzędni fachowcy z Departamentu Stanu – o czym świadczy deklaracja we wspólnym „orędziu”, że Ukraińcy tym razem walczą za wolność „naszą i waszą”. Ta podawana do wierzenia teza ukraińskiego Sztabu Generalnego stanowi znakomity pozór moralnego uzasadnienia dla prezentowanej przez Ukraińców wobec całego świata postawy roszczeniowej, a wobec Polski – nawet mocarstwowej – o czym przekonaliśmy się z wystąpień ambasadora Zwarycza i szefa ukraińskiego IPN pana Drobowycza.
Inna sprawa, że przecież nie można głośno mówić, iż Stany Zjednoczone w roku 2014 kupiły sobie Ukrainę za 5 miliardów dolarów, żeby wkręcić ją w maszynkę do mięsa i w ten sposób „osłabiać Rosję” – jak w niepojętym przypływie szczerości zeznał amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin. No a teraz pojawiły się skrzydlate wieści, że Amerykanie prowadzą dyskretne rozmowy z Rosją – prawdopodobnie, jakby tu tę całą kłopotliwą Ukrainę jakoś korzystnie sprzedać. I co będzie, co Ekscelencje napiszą w kolejnym pojednawczym orędziu, jak już sprzedadzą?
Z kolei pan premier Morawiecki, jak przystało na polityka szykującego się do wyborów, pojechał na Ukrainę, gdzie odwiedził miejsca po dwóch wsiach wymordowanych i zrównanych z ziemią przez UPA: Ostrówki i Puźniki, gdzie zaćwierkał zgodnie z potrzebą chwili: „Nie możemy na to (to znaczy – na wbijanie przez Putina klina między Ukraińców i Polaków – SM) pozwolić szczególnie w tym czasie kiedy ukraińscy żołnierze walczą o swoją wolność i niepodległość, ale także o nasze bezpieczeństwo i naszą przyszłość”. Brzmi to niepokojąco, bo skoro Ukraińcy tak się poświęcają dla naszego bezpieczeństwa i przyszłości, to jak już kurz opadnie, pewnie przedstawią nam rachunek. A jeśli kurz nie będzie chciał opaść, to pewnie będziemy musieli dotrzymać im towarzystwa – zwłaszcza gdy na szczycie NATO w Wilnie nie dojdzie do wypracowania „jednolitej strategii wobec Ukrainy” – o czym wspominał wcześniej były sekretarz generalny NATO, a obecnie – doradca prezydenta Zełeńskiego, pan Anders Rasmussen. Pan premier Morawiecki oświadczył też, że „nie spocznie”, dopóki „ostatnia ofiara zbrodni wołyńskiej nie zostanie odszukana”.
Gdybyśmy przywiązywali wagę do tego, co mówi pan premier Morawiecki, musielibyśmy obawiać się o jego zdrowie, a nawet życie – bo trudno sobie wyobrazić, żeby pan premier wytrzymał bez odpoczynku następne 80 lat. Na szczęście nie musimy do takich deklaracji przywiązywać wagi, bo po wyborach wszystkie te zaklęcia zostaną zapomniane, podobnie jak została zapomniana deklaracja o pojednaniu między narodami polskim i rosyjskim, podpisana w sierpniu 2012 roku w Warszawie, z jednej strony przez JE abpa Józefa Michalika, a z drugiej – przez patriarchę Moskwy i Wszechrusi Cyryla. Nawiasem mówiąc, również tamta deklaracja była rezultatem słynnego „resetu”, jakiego 17 września 2009 dokonał amerykański prezydent Barack Obama, który już wtedy musiał dysponować „balsamem Ducha Świętego” i posmarował nim gdzie i kogo było trzeba. Ale potem zmienił zdanie, posmarował pięcioma miliardami dolarów Ukrainę, dzięki czemu dzisiaj „balsam Ducha Świętego” smaruje Ukraińców, a kto wie, czy również nie JE abpa Stanisława Gądeckiego?
Coś może być na rzeczy, bo kiedy ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski – jak piszą niezależne media głównego nurtu – „wtargnął” do Domu Arcybiskupów Warszawskich, gdzie JE abp Stanisław Gądecki i JE abp Światosław Szewczuk, po trudach przedstawienia w katedrze pili sobie z dzióbków, podpisując deklarację o pojednaniu, by następnie zaprezentować ją wspomnianym niezależnym mediom głównego nurtu, wezwano policję, która księdza Isakowicza-Zaleskiego i towarzyszące mu grono osób wylegitymowała. Spiritus flat ubi vult – powiadali starożytni Rzymianie, co się wykłada, że „Duch tchnie, kędy chce” – więc dlaczego miałby nie chcieć „natychać” prezydenta Józia Bidena, który z kolei inspiruje Ekscelencje, a za ich pośrednictwem – również policjantów?
szczyt-bezczelnosci-i-opluwania-polski-ambasador-ukrainy
Ambasador Ukrainy w Polsce, Wasyl Zwarycz, dodał wpis na Twitterze w 80. rocznicę Krwawej Niedzieli. Lepiej byłoby jednak, gdyby dyplomata odpuścił temat i nie napisał nic.
To jak pisze o ludobójstwie na Wołyniu, zakrawa bowiem na szczyt bezczelności i opluwania Polski.
Zwarycz w swoim wpisie ani słowem nie wspomina o sprawcach i ich narodowości, więc nie trzeba dodawać, że w opublikowanym przez niego tekście nie ma też śladu po jakiejkolwiek skrusze czy przeprosinach.
Z wpisu ambasadora wynika, że „ktoś Polaków na Wołyniu mordował”, ale nie wiadomo kto. Dyplomata zaznaczył natomiast, że były to wówczas tereny okupowane przez III Rzeszę.
Bezczelny wpis Zwarycza, choć upiększony ckliwymi frazesami o solidarności polsko-ukraińskiej, to nie tylko przejaw braku postępu ws. uznania przez Ukraińców ludobójstwa na Wołyniu – to wręcz krok wstecz.
„11 lipca solidarnie z narodem polskim dziś oddaję hołd wszystkim cywilnym ofiarom – obywatelom ІІ RP, pomordowanym na okupowanych przez III Rzeszę terenach w latach II wojny światowej. Składam wyrazy współczucia wszystkim krewnym i bliskim ofiar” – napisał na Twitterze Zwarycz.
„Ukraińcy i Polacy są przykładem solidarności dla całej Europy i wolnego świata! Tak to zostanie dla dobra teraźniejszego i przyszłych pokoleń. Musimy o to wzajemnie dbać, także w imię ofiar, którzy doznali bólu ludzkiej nienawiści, aby nigdy więcej nic takiego się nie powtórzyło” – pisze dalej dyplomatycznie.
„W drodze uczciwej współpracy odp. resortów, historyków i badaczy, w duchu przyjaźni i wzajemnego zrozumienia, dalej jesteśmy gotowi razem poznawać karty wspólnej trudnej historii z myślą o godności każdego człowieka i należącym mu godnym pochówku tak w Ukrainie, jak i w Polsce” – kończy wpis Ukrainiec.
Nie ulega wątpliwościom, że za taki bezczelny wpis ukraiński ambasador powinien zostać wezwany na dywanik do MSZ i odesłany na Ukrainę. Trudno sobie wyobrazić, by niemiecki ambasador kluczył w ten sposób wokół tematu holokaustu lub innych zbrodni nazistowskich. Jeśli jednak by to zrobił, to skończyłoby się to światowym skandalem.
Na haniebny wpis ambasadora Ukrainy zareagował Janusz Korwin-Mikke.
Poseł zadał dyplomacie kilka pytań za pośrednictwem Twittera:
„Wasza Ekscelencjo…
Kto mordował?
Ukraińcy z OUN UPA!
Kogo?
Głównie Polaków!
Gdzie?
Na Wołyniu, na ówczesnym terenie Polski!
Czy zostało to rozliczone?
Oczywiście, że nie!
Mam nadzieję, że pomogłem…”.
Na skandaliczny wpis ukraińskiego dyplomaty zareagował także Łukasz Warzecha. Napisał, że z wpisu ambasadora mogłyby wynikać, że to kosmicie odpowiadają za Rzeź Wołyńską.
„Pewnikiem Marsjanie mordowali. To jest, przypominam, ambasador Ukrainy w Polsce. Jutro powinien być na dywaniku w MSZ. Będzie?” – napisał Warzecha na Twitterze, podając dalej wpis Zwarycza.
==========================
mail: To nie “persona non grata”. To bezczelny łobuz. A “tutejsi” tolerują?
Rau ! Rau ! Rau ! Rau ! Haniebny wpis szefa MSZ w 80. rocznicę „Krwawej Niedzieli”. Pisze o ofiarach „tamtejszych wydarzeń”
Skandaliczny wpis na Twitterze zamieścił w 80. rocznicę tzw. Krwawej Niedzieli szef polskiego ministerstwa spraw zagranicznych Zbigniewa Raua. W kontekście kulminacji ukraińskiego ludobójstwa na Polakach szef MSZ pisze o „tamtejszych wydarzeniach” i modlitwie „za wszystkie ofiary konfliktów zbrojnych”.
„W 80. rocznicę rzezi wołyńskiej oddajemy hołd wciąż bezimiennym ofiarom tamtejszych wydarzeń” – napisał na Twitterze minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau.
„Stajemy dziś w zadumie, pamiętając o szacunku i modlitwie za wszystkie ofiary konfliktów zbrojnych. Wierzymy, że tylko wspólne odkrywanie prawdy doprowadzi do trwałego pojednania” – kontynuował swoją wypowiedź minister Rau.
„Z uznaniem przyjmujemy wystąpienie Przewodniczącego Rady Najwyższej Ukrainy Stefanczuka w Sejmie oraz obecność prezydenta Zełenskiego obok prezydenta Andrzeja Dudy w katedrze w Łucku. To długo oczekiwane, potrzebne kroki we właściwym kierunku” – zakończył swój wpis minister Rau.
=====================
W 80. rocznicę #RzeźWołyńska oddajemy hołd wciąż bezimiennym ofiarom tamtejszych wydarzeń. Stajemy dziś w zadumie, pamiętając o szacunku i modlitwie za wszystkie ofiary konfliktów zbrojnych. Wierzymy, że tylko wspólne odkrywanie prawdy doprowadzi do trwałego pojednania i .
https://pch24.pl/wstrzasajaca-prawda-o-rzezi-wolynskiej-tego-nie-przeczytasz-nigdzie/
Specjalnie dla naszych czytelników PRZYPOMINAMY wybrane – publikowane w RÓŻNYCH TERMINACH – materiały video oraz teksty opublikowane na portalu PCh24 dotyczące ukraińskiego ludobójstwa na Polakach. Aby zobaczyć całość artykułu lub filmu wystarczy kliknąć w tytuł.
Ks. Isakowicz-Zaleski: Dwukrotnie zabici. Przemilczana rzeź wołyńska [VIDEO]
https://pch24.pl/pchtv/ks-isakowicz-zaleski-dwukrotnie-zabici-przemilczana-rzez-wolynska-video/
Mój świętej pamięci ojciec napisał w swoim pamiętniku, że Kresowian zabito dwukrotnie: raz przez ciosy siekierą, drugi raz przez przemilczenie – mówi w rozmowie z PChTV ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Na Wołyniu uderzono w samego Boga [VIDEO]
To była zbrodnia zaplanowana. To nie był przypadek – mówi w rozmowie z PChTV ks. prof. Józef Marecki. Zapraszamy do obejrzenia wywiadu Piotra Relicha.
Czy zamordowani przez ukraińskich nacjonalistów kapłani zostaną ogłoszeni błogosławionymi? [VIDEO]
Dr Leon Popek wygłosił wykład podczas konferencji „Ludobójstwo na kresach południowo-wschodnich, 1943-1944: aspekt eklezjalny i teologiczny”. Zapraszamy do obejrzenia.
Misterium nieprawości. Poruszająca refleksja Ks. prof. Franciszek Longchamps de Berier [VIDEO]
Wykład Ks. prof. dr hab. Franciszka Longchamps de Berier „Misterium nieprawości”, wygłoszony w Krakowie podczas konferencji naukowej „Ludobójstwo na kresach południowo-wschodnich 1943-44: aspekt eklezjalny i teologiczny”.
Wołyń 43. Bohaterowie i rezuny
https://pch24.pl/wolyn-43-bohaterowie-i-rezuny/
W niedzielny poranek 11 lipca 1943 roku ktoś załomotał do drzwi plebanii w Porycku, małym miasteczku w powiecie włodzimierskim, na Wołyniu.
Pamiętajmy: Niedziela, która spłynęła krwią Polaków
https://pch24.pl/pamietajmy-niedziela-ktora-splynela-krwia-polakow/
Wołyń to była walka cywilizacji. Starły się tam cywilizacja chrześcijańska, łacińska z cywilizacją bizantyjską. Część kapłanów Cerkwi prawosławnej i greckokatolickiej wypowiedziało wojnę Kościołowi. Święcili na przykład narzędzia zbrodni – mówi PCh24.pl Ewa Siemaszko, badaczka ludobójstwa dokonanego na wołyńskich Polakach podczas II wojny światowej.
Krwawy Wielki Piątek w Janowej Dolinie
https://pch24.pl/krwawy-wielki-piatek-w-janowej-dolinie/
Padł rozkaz by okoliczni Polacy zostali wymordowani do 15 kwietnia. Był więc już tydzień opóźnienia. Zbliżała się Wielkanoc, więc Ukraińcy zapowiadali, że na święta „pomalują jajka krwią Lachów”. Do zbrodni w Janowej Dolinie doszło pod osłoną nocy. Stacjonujący tam garnizon niemieckich żołnierzy mordowanych nie obronił.
Sielski pejzaż zamieniony w zakrwawione zgliszcza. Wołyń w pamięci pani Alfredy
https://pch24.pl/sielski-pejzaz-zamieniony-w-zakrwawione-zgliszcza-wolyn-w-pamieci-pani-alfredy/
Ukraińcy i Polacy żyli na Wołyniu w zgodzie, wśród pięknej przyrody tej krainy. Wojna wszystko zmieniła. Pod okupacją sowiecką nacjonalizm ukraiński, nie mógł się rozwinąć, bo był z całą brutalnością zwalczany przez NKWD, jako nurt wrogi Związkowi Sowieckiemu. Zupełnie inaczej odniósł się do niego okupant niemiecki, który latem 1941 roku zajął Ukrainę. Pani Alfreda Kołodzińska, była tego świadkiem.
Niemcy rozpoczęli okupację Ukrainy od eksterminacji Żydów. W tym celu wykorzystali nienawiść jaką wielu Ukraińców żywiło do wyznawców judaizmu. – Niemcy i oddziały Ukraińców zaczęli masowo mordować Żydów od lipca 1941 do zimy a potem trwało to do wiosny 1943 roku. Wszyscy Żydzi szukali ratunku. Polacy ich ratowali. U nas w gospodarstwie przechowywał się Żyd o nazwisku Wolf – mówi pani Alfreda.
Błogosławiony biskup Chomyszyn: Sprawiedliwy między łotrami
Gdyby władze w Warszawie i Kijowie z należytą energią propagowały pamięć o dokonaniach urodzonego 25 marca 1867 roku biskupa Grzegorza Chomyszyna, dzisiejsze relacje polsko-ukraińskie wyglądałyby zdecydowanie lepiej.
Kiedy beatyfikacja wołyńskich męczenników?
https://pch24.pl/kiedy-beatyfikacja-wolynskich-meczennikow/
Moim zdaniem na Wołyniu mieliśmy do czynienia z czymś co można nazwać zbiorowym opętaniem i to wzmożone działanie diabelskie doprowadziło do tak strasznych wydarzeń. Amok jaki ogarnął morderców, dosłowne pławienie się we krwi, może być tego najlepszym dowodem – twierdzi ks. prof. Józef Marecki wykładowca UP JPII.
Dlaczego musimy pamiętać o ludobójstwach?
https://pch24.pl/dlaczego-musimy-pamietac-o-ludobojstwach/
Pamięć jest naszym jedynym orężem. Kiedy wypełnią się najczarniejsze scenariusze, to dzięki pamięci być może komuś, kiedyś, w jakimś okopie zaświta, że nie mogą przejść, bo jeśli przejdą, to nie oszczędzą rodziny i bliskich. A jeśli nawet śmierć zajrzy w oczy, to ktoś pogrzebie, opłacze, zapamięta.
Rodziny ofiar ludobójstwa Polaków na Wołyniu i Kresach Wschodnich potrafią wybaczyć oprawcom, ale zdrowe relacje między Polską a Ukrainą trzeba budować na prawdzie historycznej i pojednaniu. Tego nie będzie, póki w Kijowie ulice otrzymują za patrona Stepana Banderę, a zbrodniarzom budowane są pomniki.
Nie męczeństwo, tylko ludobójstwo
https://pch24.pl/nie-meczenstwo-tylko-ludobojstwo/
Wobec zbrodni dokonanych na Polakach przez OUN-UPA polskie państwo prowadziło dotychczas politykę pokrętną, pełną matactw, przemilczeń, fałszów i kłamstw. Nie było w stanie wypowiedzieć prawdy o zbrodni ludobójstwa – mówi w rozmowie z PCh24.pl Stanisław Srokowski, pisarz, nauczyciel akademicki, publicysta, autor m. in. kresowego zbioru opowiadań pt. „Nienawiść”.
https://pch24.pl/to-bylo-ludobojstwo/
„Oni nas prześladowali i mordowali tylko ze względu na to, że byliśmy Polakami! To zdecydowanie było ludobójstwo” – opowiada w rozmowie z portalem PCh24.pl Stanisław Dębiec, Kresowianin, naoczny świadek tragicznych prześladowań Polaków na Wschodzie.
https://pch24.pl/gineli-gdyz-byli-polakami/
Liczba zabitych znanych z nazwiska wzrosła, obecnie wynosi 22 113 osób. Ogólna suma, w której zawarte są ofiary znane z nazwiska, ofiary ustalone, ale bezimienne oraz szacunki pozostaje bez zmian, tj. 60 tysięcy. To są dane dotyczące tylko Wołynia, bo na pozostałych terenach popełnienia zbrodni ludobójstwa przez OUN-UPA zginęło co najmniej drugie tyle Polaków – mówi Ewa Siemaszko w rozmowie z PCh24.pl.
Przychodzimy nie po zemstę, ale po pamięć, prawdę i pochówki ofiar.
dopoki-na-ukrainie-bedzie-barbarzynski-zakaz-ekshumacji-i-pochowkow
W niedzielę 9 lipca odbyły się centralne uroczystości upamiętniające 80. rocznicę apogeum Rzezi Wołyńskiej. Obchody zostały zorganizowane przez środowiska kresowe.
W sobotę i niedzielę środowiska kresowe zorganizowały obchody 80. rocznicy Krwawej Niedzieli, na którą przypada apogeum Rzezi Wołyńskiej. 8 lipca odbyła się popularno-naukowa pt. „Należna prawda i pamięć – nie zemsta”.
Było to jedno z tych wydarzeń, związanych z 80. rocznicą apogeum Rzezi Wołyńskiej, podczas którego nie padały okrągłe, nic nieznaczące słowa i wyrazy ubolewania nad losem ofiar i ich bliskich. Jasno bowiem wskazywano, kto był katem, a kto ofiarą. Zadawano także kłam narracji przedstawiającej ukraiński szowinizm jako walkę o „wolną Ukrainę”. Wskazywano też, że banderyzm odradza się niczym hydra.
W niedzielę 9 lipca natomiast odbyły się uroczystości na pl. Piłsudskiego przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Głos zabrał tam m.in. kapelan Rodzin Wołyńskich ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
– My przychodzimy tutaj nie po zemstę, ale tak jak jest na naszych sztandarach, po pamięć, prawdę i pochówki ofiar. Różne rzeczy można zrozumieć, ale przecież obowiązkiem każdego chrześcijanina, także każdego Europejczyka i człowieka, który odwołuje się do wartości starożytnego Rzymu, czy Grecji, jest pochowanie zmarłych – wskazał ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
– Naszym wielkim bólem jest to, że pomimo pięknych słów, jakie padają, pomimo obietnic, pomimo zapewnień, deklaracji, potoku słów ciągle nie ma pochówku ofiar. Ponad stu tysięcy Polaków, głównie mieszkańców polskich wsi w Małopolsce Wschodniej, na Wołyniu, na Polesiu, na Lubelszczyźnie – zaznaczył.
– Nie ma grobów, jedynie od czasu do czasu ktoś tam przyjedzie i zapali znicz. Dlatego dzisiaj w 80. rocznicę apogeum ludobójstwa na Wołyniu, które było ludobójstwem na terenie całej ówczesnej Polski południowo-wschodniej, chcemy tutaj pod Grobem Nieznanego Żołnierza wołać przede wszystkim do rządzących Polską i Ukrainą: pochowajcie ofiary ludobójstwa! – zaapelował.
– Żadne deklaracje nie zastąpią tych pochówków. Dopóki ci biedni, najczęściej biedni polscy chłopi, pomordowani w tych wsiach nie zostaną pochowani, tak jak zostali pochowani oficerowie, którzy zginęli w czasie zbrodni katyńskiej, jak zostały pochowane ofiary Holocaustu Żydów i wielu innych ludobójstw, jakie miały miejsce, dopóki nie pochowamy tych osób i dopóki na Ukrainie będzie nadal ten barbarzyński zakaz ekshumacji i pochówków, to pojednanie i przebaczenie jest po prostu fikcją – skwitował.
[Kilka video – w oryginale. MD]
Stanisław Michalkiewicz tygodnik „Goniec” (Toronto) • 9 lipca 2023 bisurmanie
Stare kiejkuty – kiejkutami, tak samo, jak CIA – ale nie da się ukryć, że Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński musi być w czepku urodzony. Jak tylko ten cały pan Żalek, co to zanim trafił do PiS na posadę sekretarza stanu, to z niejednego komina wygartywał, zaczął chlapać, że pan Adam Bielan, słynny republikanin w łączności z PiS-em, utworzył organizację przestępczą i się nakradł, zaraz w podparyskim Nanterre policjant zastrzelił jakiegoś egzotycznego złodziejaszka, co to próbował uciec ukradzionym „mercedesem” – nawiasem mówiąc – na polskich numerach. Na taki sygnał inne egzotyczne złodziejaszki, co to zamieszkują przedmieścia Paryża, Marsylii i innych miast, gdzie cierpią straszliwe katusze z powodu „wykluczenia” oraz „stygmatyzacji”, aż francuski rząd, nie mogąc patrzeć na takie cierpienia, obsypuje ich socjalem, zaraz zaczęły palić samochody, rozbijać sklepy, rabować przechodniów – słowem – oddały się swoim ulubionym rozrywkom. Rząd – jak to rząd – w którym we Francji, od śmierci generała de Gaulle’a, zasiadają same eunuchy, bo jedynym mężczyzną w tym towarzystwie, jest pani Maryna Le Pen, najpierw strasznie się nasrożył i na ulicę wypuścił policję i wojsko – ale złodziejaszkowie myśleli, że będzie, jak zawsze – kiedy kurz opadnie policjanci zostaną oskarżeni o „przemoc”, a skruszony rząd powiększy im socjal – i tak, aż do następnego razu. Dodatkowej rozrywki dostarczą najwyżej „marsze przeciw przemocy”, kiedy to francuskie eunuchy, które na to wszystko muszą zarobić, wychodzą na ulice i maszerują, a złodziejaszkowie wszystkich możliwych odcieni przyglądają się temu z chodników i zataczają się ze śmiechu.
Prawdopodobnie złodziejaszkowie mają rację, skoro nawet pan Bernard Marqueritte, Francuz od lat mieszkający w Polsce twierdzi, że „Francji już nie ma”, bo „została skolonizowana” przez Arabów, Senegalczyków i wszystkich innych, kto tylko chciał. Może to prawda, bo odkąd generał Raul Salan został w 1962 roku aresztowany i skazany na dożywotnie więzienie, nikt we Francji nie wie, jak takie sprawy rozwiązywać. Generał Salan natomiast twierdził, że wystarczy zrzucić na Paryż dywizję, albo i dwie dywizje komandosów i zaraz wszyscy odzyskają poczucie rzeczywistości. Teraz jednak może być inaczej, bo złodziejaszkowie zaatakowali dom z burmistrzem w środku, a skoro piorun strzelił tak blisko, to może i eunuchowie wyzwolą się z zaczadzenia własną propagandą i każą policji i wojsku strzelać bez ostrzeżenia do każdego, kto po godzinie policyjnej znajdzie się na ulicy? Ale to zbyt piękne, żeby było prawdziwe, a poza tym – co nas to obchodzi? Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało!
Wróćmy tedy a nos moutons, czyli do Naczelnika Państwa, który do spółki z premierem Morawieckim właśnie demonstruje, jak to własną piersią zasłania Polskę przez bisurmanami. Polska, podobnie jak Węgry, nie wyraziła zgody na przymusową „relokację” migrantów, to znaczy – na przydzielanie każdemu państwu odpowiedniego kontyngentu bisurmanów i Murzynów. Nie wiadomo jednak, czy z tego powodu Polska i Węgry nie zostaną obciążone obowiązkiem zapłacenia Unii za każdego łebka, którego do siebie nie wpuszczą, jakichś pieniędzy. Pan red. Szymowski wyliczył, że może to Polskę kosztować jakieś 600 mln euro rocznie. Ładny interes! Jak jednak jest naprawdę – nie wiadomo – a nie wiadomo, bo ani rząd „dobrej zmiany”, ani też Volksdeutsche Partei Donalda Tuska, nie potrafią wyjaśnić, do czego właściwie Polska zobowiązała się wobec Unii w ratyfikowanych traktatach, a do czego nie. Jak bowiem pamiętamy, Donald Tusk jako premier tubylczego rządu oraz Książę-Małżonek, jako tubylczy minister spraw zagranicznych, 13 grudnia 2007 roku podpisali traktat lizboński bez czytania.
Czy przeczytał go przynajmniej prezydent Lech Kaczyński, który w 2009 roku ten traktat w imieniu Polski ratyfikował? To wcale nie jest takie pewne – bo że posłowie, którzy 1 kwietnia 2008 roku głosowali za ustawą upoważniającą go do ratyfikacji tego traktatu go nie czytali, to wydaje się pewne. Kto by tam czytał takie rzeczy, skoro starsi i mądrzejsi przeczytali? Toteż Naczelnik Państwa, któremu Francuzi przed jesiennymi wyborami zrobili taki prezent, natychmiast postanowił to wykorzystać i zapowiedział przeprowadzenie referendum w sprawie migrantów – czy ich chcemy, czy nie chcemy.
Jak większość, a może nawet wszystkie inicjatywy Naczelnika Państwa, to referendum jest typowym przedwyborczym działaniem pozornym. Jeśli bowiem Polska w traktatach zobowiązała się do tak zwanej „solidarności” we wszystkich głupstwach, które brukselscy wariaci wymyślą, to przeprowadzenie referendum niczego w prawno-międzynarodowej sytuacji Polski przecież nie zmieni. Zatem organizowanie tej hucpy nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia. Jeśli natomiast Polska w traktatach do niczego takiego się nie zobowiązała, to urządzanie referendum nie jest potrzebne, bo niby po co? Nie jest zatem potrzebne tak czy owak, ale na pewno zostanie przeprowadzone, bo znakomicie nadaje się ono do uwodzenia wyznawców Jarosława Kaczyńskiego i PiS.
Jak się okazuje – nie tylko ich. Oto szef Volksdeutsche Partei Donald Tusk, który do tej pory podlizywał się dobrym paniom w rodzaju pani Janiny Ochojskiej, która bardzo brzydko się starzeje i w zasadzie nie ośmielał się sprzeciwiać uszczęśliwianiu Polski migrantami, nagle, ni stąd, ni zowąd zadekretował, że „Polacy” muszą „odzyskać kontrolę nad swoim państwem i jego granicami”, bo Jarosław Kaczyński planuje sprowadzić tutaj mnóstwo bisurmanów. To może być prawda, bo mimo sprzeciwu w sprawie „relokacji migrantów”, do Polski po cichu napłynęły tłumy Pakistańczyków, Hindusów, Bengalczyków. Uzbeków, Tadżyków, nie mówiąc już o Ukraińcach, którzy zostali w dodatku obdarowani socjalem i emeryturami. Pakistańczycy, Bengalczykowie i inni wprawdzie pracują – co widać na ulicach miast, po których rozwożą pizzę. Jednak obrazki ze scen myśliwskich w Paryżu, które rządowa telewizja pokazuje na okrągło, działają odstraszająco, toteż nie można wykluczyć, że ktoś starszy i mądrzejszy powiedział Donaldu Tusku: „wiecie, rozumiecie, Tusk. Wy się opamiętajcie, bo będzie z wami brzydka sprawa”. Na takie dictum natychmiast przypomniał on sobie o granicach. Zaraz tedy pryncypialnie skrytykowała go moja faworyta, Wielce Czcigodna Joanna Scheuring-Wielgus, która z bisurmanami wiąże chyba jakieś zagadkowe nadzieje. Z tego powodu perspektywa jednej listy Volksdeutsche Partei, na której znaleźliby się kandydaci innych partii drobniejszego płazu, chyba w odległą przyszłość się oddala.
Tymczasem na 7 lipca, tuż przed 80 rocznicą rzezi wołyńskiej, Episkopat Polski razem z episkopatami ukraińskimi, to znaczy – grekokatolickiego ukraińskiego kościoła narodowego, prawosławnej cerkwi i rzymskich katolików, planuje podpisanie deklaracji o pojednaniu pod hasłem “przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Jest to formuła w stu procentach zgodna z fałszywą tezą ukraińskiej polityki historycznej, że w 1943 roku na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej trwała „wojna domowa”. Jest to teza fałszywa, bo żeby mówić o wojnie, wszystko jedno – domowej, czy nie – muszą być przynajmniej dwie strony wojujące. Tymczasem UPA nie była żadną stroną wojującą, tylko stroną mordującą Polaków, których ówczesne władze Rzeczypospolitej, ze strachu przed Churchillem, pozostawiły na pastwę okrutnych morderców. Nie było zatem „stron wojujących”, tylko strona mordująca i strona mordowana.
Skoro zatem Episkopat Polski zdecydował się ostentacyjnie żyrować ten oczywisty fałsz, to musimy postawić pytanie – którego właściwie Pana słucha – czy tego z Nieba, czy tego z Waszyngtonu?
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).
9.07.2023 czegos-takiego-nawet-postkomuna-nie-odstawiala
Publicysta Łukasz Warzecha w mocnych słowach skomentował złożenie zniczów przez prezydentów Polski i Ukrainy w kościele w Łucku, co określono jako hołd złożony „wszystkim niewinnym ofiarom Wołynia”. – Czegoś takiego nawet postkomuna nie odstawiała – pisze Warzecha.
Prezydenci Polski i Ukrainy, Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski, wzięli w niedzielę udział w “nabożeństwie ekumenicznym” [sic!!!] v w katedrze w Łucku, oddając hołd „niewinnym ofiarom Wołynia” w 80. rocznicę Rzezi Wołyńskiej.
W wyniku ludobójczych działań na Wołyniu zginęło ok. 100 tys. Polaków.
„Razem oddajemy hołd wszystkim niewinnym ofiarom Wołynia! Pamięć nas łączy! Razem jesteśmy silniejsi” – możemy przeczytać na Twitterze Kancelarii Prezydenta. Internauci zwracają uwagę na to, jakich słów użyto, by poinformować o oddaniu hołdu.
Po pierwsze we wpisie znalazły się słona o „niewinnych ofiarach”. „A były jakieś winne ofiary Wołynia?” – pyta jedna z komentujących osób. Drugi aspekt, to stwierdzenie, że były to „ofiary Wołynia”, zamiast napisania wprost, że chodzi o ludobójstwo ukraińskie dokonane na Polakach.
„Żarty z pogrzebu: Ludzie żyli sobie spokojnie, aż przyszedł “Wołyń” i pozamiatał. Zły, niedobry Wołyń” – kpi publicysta Rafał Otoka-Frąckiewicz.
Kancelaria Prezydenta @prezydentpl
Razem oddajemy hołd wszystkim niewinnym ofiarom Wołynia! Pamięć nas łączy! Razem jesteśmy silniejsi.
Dwa wpisy, w odpowiedzi na zdjęcie opublikowane przez Kancelarię Prezydenta, zamieścił na Twitterze publicysta Łukasz Warzecha. „»Ofiarom Wołynia«? Co to za kpiny? Pan prezydent postanowił się skompromitować do reszty? Co z ekshumacjami? PiS protestuje, gdy jest mowa o »ofiarach nazistów«, a tu używa jeszcze bardziej ordynarnego eufemizmu” – pisze Warzecha.
W drugim z wpisów publicysta stwierdza, iż „to jest nawet na swój sposób zabawne, gdyby nie było tak cholernie smutne. Poziom zakłamania pana prezydenta, lawirowanie, unikanie powiedzenia wprost, o co chodzi – czegoś takiego nawet postkomuna nie odstawiała”.
„A zatem są ofiary tajemniczego Wołynia (pewnikiem pseudonim jakiegoś rosyjskiego zbrodniarza), a w dodatku ofiary »niewinne«. Czyli pewnie był też winne″ – kontynuuje Warzecha.
„»Pamięć nas łączy«. Niby jak? Jaka pamięć?
Gdzie to połączenie, skoro przez gardło żadnemu z panów nie przejdzie nawet, że Polaków mordowali Ukraińcy? I jeszcze ten rytualny okrzyk »razem jesteśmy silniejsi«″ – dodaje publicysta.
Zdaniem Warzechy „władza próbuje coś dać domagającym się godnej pamięci zbrodni Ukraińców na Polakach, ale im bardziej próbuje, tym bardziej okazuje się żałośniejsza, żenująca i godna pogardy″.
„Proszę mi wierzyć, widząc ten cyrk naprawdę bardzo mocno się powstrzymuję, żeby nie rzucić grubym słowem wobec głowy państwa. Powstrzymuje mnie jedynie szacunek dla urzędu. Bo nie dla człowieka. Ten straciłem całkowicie″ – podsumowuje Łukasz Warzecha.
================================================
Uzup.:
Warszawa nie potrafi zająć stanowiska, które oparłoby wspólne relacje na prawdzie historycznej i wymagało od Kijowa tej prawdy uznanie. Obecność prezydenta w Łucku także, niestety, wygląda na pewne „teatrum”.
Na koncie Twittera Andrzeja Dudy pojawiły się wpisy po polsku i po angielsku, których adresatem jest bardziej zagranica. „Wersja polska” nie pozostawia wątpliwości: „razem z Prezydentem @ZelenskyyUa oddaliśmy hołd pomordowanym Polakom” – pisze Andrzej Duda.
Po angielsku pojawi się trochę inny tekst, akcentujący „końcowe konsultacje przed rozpoczynającym się za dwa dni szczytem NATO w Wilnie” i „skuteczne wsparcie Ukrainy w dążeniu do członkostwa w Sojuszu”.
W sprawie Wołynia jest jedynie o „złożeniu świadectwa przyjaźni w obliczu trudnej historii”. Dość anonimowo i zapewne żadna zagraniczna agencja tym się nie zainteresuje, a nawet nie zrozumieją o co chodzi. Wersja dla „tubylców” znad Wisły i „dyplomatyczny unik” dla zagranicy…
To nie głowa państwa, ale główka państwa, bardzo mała.
Zgodnie z przewidywaniami słudzy Ukrainy et consortes „ludzie podli, mali lub tchórzliwi” po raz kolejny wpisali się w haniebny proceder pozorów i manipulacji związanych z rocznicą ludobójstwa, rzezi na Wołyniu.
Premier bez asysty strony ukraińskiej stawia w polu sklecony z gałęzi krzyż, a potem kładzie kwiaty pod pomnikiem z oderwanym polskim godłem, z napisem maskującym prawdę, a towarzyszy mu wzięta znikąd modelka od roznegliżowanych zdjęć na Instagramie.
To jest miara sukcesu tej władzy w walce o pamięć o pomordowanych na Wołyniu. Łukasz Warzecha/Twitter/
Kolejnej absurdalnej wypowiedzi dopuścił się Abp Gądecki, który podczas odprawionej Mszy św. w Parośli na Ukrainie, miejscu męczeństwa Polaków powiedział o “Szczerym uznaniu odpowiedzialności każdej ze stron – lub przynajmniej gotowość do jej szukania”
Uznanie odpowiedzialności żydów w komorach gazowych, odpowiedzialności Polaków rozstrzeliwanych pod murami warszawskich kamienic, odpowiedzialności polskich oficerów zamordowanych strzałem w tył głowy, w Katyniu, odpowiedzialności Polaków zarąbanych siekierami i polskich niemowląt przebijanych widłami na Wołyniu, to bez wątpienia nowy wątek w najnowszej wersji historii.
Zareagował ks. Isakowicz-Zaleski:
Obawiam się, że zasada, iż dialog zakłada UCZCIWE intencje każdej ze stron, w przypadku Episkopatu nie ma zastosowania: przez kilkanaście lat biskupi mieli niezliczoną liczbę okazji, by raz wreszcie powiedzieć nie tylko “prawdę”, ale i “całą prawdę i tylko prawdę”. Ewaryst Fedorowicz/TT/
Głosy krytyki płyną z każdej normalnej strony. Do skandalicznych wypowiedzi Dudy nawiązali w swojej rozmowie redaktor Paweł Lisicki i Wojciech Cejrowski.
– Uważam, że w tym kontekście to nie głowa państwa, ale główka państwa, bardzo mała. Po pierwsze, wpakował się w ten lapsus z widłami, bo gdyby prezydent miał na bieżąco historię Wołynia przećwiczoną, to by mu te widły nie przyszły do głowy. Chlapnąłby czymś innym. Gdyby prezydent pamiętał maturę z religii, albo przygotowanie do Komunii św. i przykazania kościelne, to pamiętałby, że zmarłych trzeba pochować, bo to obowiązek katolika. Tym się zajmuje ks. Isakowicz-Zaleski – dbałością o groby. Każdy ksiądz zajmuje się też rozpoznawaniem sytuacji dobro-zło. Jeśli zło miało miejsce, to ono nie może sobie tak zostać w nieskończoność – wskazywał Cejrowski. /… Lisicki: Myślałem, że to manipulacja…/
Kłamliwą narrację antynarodowych socjalistów z PiS rozbił nawet “niepokorny komercyjnie”, bywalec pisowskich salonów, Rafał Ziemkiewicz:
Wbrew demagogii uprawianej przez najbardziej wzmożonych wyznawców PiS, to nie ci, którzy domagają się większej stanowczości polskich władz w sprawie pamięci Wołynia i ukrócenia kultu Bandery, służą imperialnym interesom Rosji.
Służą im właśnie ci, którzy usiłują ukraińskie ludobójstwo sprzed osiemdziesięciu lat zamieść pod dywan i zrelatywizować bełkotem o „tragicznych wydarzeniach”, oferując zamiast prawdy o minionych zbrodniach jakieś żenujące, kiczowate „pojednania”, wspólne wybijanie na bębnach „rytmów pokoju” i warsztaty kulinarne /Wołyń na jaki pozwoliliśmy/
Ukraino i Polsko! Dlaczego nie pozwalasz pochować naszych matek i ojców zamordowanych przez OUN-UPA i SS Galizien?
oprac. Anna Lewicka z-transparentem-dot-rzezi-wolynskiej
Na konferencję poświęconą obchodom 80. rocznicy rzezi wołyńskiej krewny ofiar ludobójstwa dokonanego na Wołyniu ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski udał się z transparentem z napisem: “Ukraino! Dlaczego nie pozwalasz pochować naszych matek i ojców zamordowanych przez OUN-UPA i SS Galizien?“. Interweniowała policja.
W piątek w Warszawie odbyła się konferencja dotycząca obchodów 80. rocznicy rzezi wołyńskiej.
W Domu Arcybiskupów Warszawskich pojawił się ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski z transparentem z napisem: “Ukraino! Dlaczego nie pozwalasz pochować naszych matek i ojców zamordowanych przez OUN-UPA i SS Galizien?”.
Wezwano policję.
Różnych rzeczy się spodziewałem, ale nie tego, że urzędnicy Pałacu Arcybiskupów Archidiecezji Warszawskiej naślą policję na Rodziny Ofiar Ludobójstwa za ten transparent. Spisano mnie i p. Antoniego, którego w 1944 r. jako niemowlę uratowała matka. I to ma być “pojednanie i przebaczenie”? – skomentował na Twitterze ks. Isakowicz-Zaleski.
Wszystko z winy „urzędników kościelnych”.[Cały ten “episkopat” to urzędnicy... MD]
Najpierw nie pozwolili wejść, a później wezwali policję, choć nikt nie zakłócał konferencji. I to w dniu, gdy premier Mateusz Morawiecki, stawiając krzyż z patyków, zapewniał, że “nie spocznie aż nie pochowana Ofiar” – napisał w mediach społecznościowych ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Wcześniej ks. Isakowicz-Zaleski poinformował, że nie przyjął zaproszenia na kościelne obchody. – Ja będę stał przed katedrą z transparentem upominając się o prawdę i pochówek ofiar ludobójstwa dokonanego na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej – poinformował.
Zapowiedział, że będą mu towarzyszyły osoby, które 15 czerwca 2023 r. podpisały list rodzin ofiar ludobójstwa oraz osób walczących o ich upamiętnienie do episkopatów w Polsce i Ukrainie.
Nie dostaliśmy odpowiedzi na ten list, a rozmowy, które miały miejsce, nie przyniosły rezultatu. Abp Stanisław Gądecki uważa, że w orędziu, które ma zostać podpisane, powinna zostać użyta formuła: “przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. A rodziny uważają, że ta formuła nie powinna zostać użyta – wyjaśnił.
Przypomniał, że rodziny i środowiska walczące o upamiętnienie zbrodni wołyńskiej zgłosiły trzy postulaty. – Po pierwsze, w liście była wyraźna prośba, żeby nazywać ludobójstwo po imieniu, bez eufemizmów, bez półprawd. A niestety, w tej informacji, która została rozesłana przez Konferencję Episkopatu Polski, jest zaproszenie na obchody “tragicznych wydarzeń na Wołyniu”. My się z tym nie zgadzamy. “Tragiczne wydarzenie” to może być huragan czy trzęsienie ziemi. A to było ludobójstwo” – podkreślił.
Dodał, że rodziny domagają się godnego pochówku ofiar. – Ani strona państwowa, ani strona kościelna nie podejmuje realnych działań. Ten temat jest pomijany. Mówi się o przebaczeniu, o pojednaniu, natomiast nie ma mowy o tym, że te ofiary nie zostały pochowane – zastrzegł.
Trzecią przeszkodą na drodze do pojednania jest – zdaniem ks. Isakowicza-Zaleskiego – “gloryfikacja zbrodniarzy”. – Na kościelnych obchodach ma być obecny zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego abp Światosław Szewczuk, a przecież to cerkiew greckokatolicka nadal gloryfikuje zbrodniarzy i uważa ich za bohaterów narodowych .
Ks. Isakowicz-Zaleski dodał, że nie wie również, czy planowane są oficjalne obchody państwowe 80. rocznicy zbrodni wołyńskiej. – Rodziny nie zostały zaproszone, na stronie pana prezydenta Andrzeja Dudy nie ma żadnej informacji – mówił.
Zbrodnia w Parośli w powiecie sarneńskim była pierwszym atakiem oddziału Ukraińskiej Powstańczej Armii na polską wieś. Uznawana jest za początek ludobójstwa na Polakach, nazywanego rzezią wołyńską. Masowego mordu dokonano 9 lutego 1943 r., kilka tygodni po podjęciu decyzji o rozpoczęciu mobilizacji sił UPA.
Oddział “Dowbeszki-Korobki” dowodzony przez Hryhorija Perehijniaka wszedł do Parośli przedstawiając się jako oddział partyzantki sowieckiej. Mieszkańców przekonano, by położyli się na podłodze w swoich domach i pozwolili się związać. Dzięki temu mieliby uniknąć podejrzenia i zemsty Niemców za “dobrowolne” goszczenie i karmienie partyzantów. Związanych Polaków zamordowano siekierami, nie oszczędzając kobiet i dzieci. Z rzezi ocalało 12 rannych osób. Najmłodsza z ofiar zbrodni w Parośli miała kilkanaście miesięcy.
Ocknąłem się po jakimś czasie, głowa mnie bolała. To cud, że nie zacząłem jęczeć, bo oni jeszcze byli w domu. Czekałem, byłem sparaliżowany strachem, udawałem nieżywego. Wtedy usłyszałem, jak mama odezwała się płaczliwym głosem. Ukrainiec poszedł, zamachnął się siekierą, rąbnął i zapanowała cisza. Potem trącali nas butem, sprawdzali, czy żyjemy. Nie wiem, jak to się stało, że wytrzymałem, że nie próbowałem uciekać – wspominał jeden z ocalonych, Witold Kołodyński. Masakrę przeżyła także jego młodsza o cztery lata siostra. Wieś nie została spalona, lecz pozostała opustoszała aż do lipca 1943 r. Dopiero wówczas została podpalona, wraz z innymi polskimi miejscowościami.
Dziś Paroślę porasta las. Jedynym śladem są prostokątne pagórki w miejscach dawnych zabudowań.
Po odejściu z Parośli oddział Perehijniaka zamordował 15 Polaków w Toptach. Planował również atak na pobliski Wydymer, ale z uderzenia zrezygnowano z powodu nieprzybycia innego oddziału UPA.
Zamordowani zostali pochowani w zbiorowej mogile. Na kurhanie masowej mogiły w 1974 r. miejscowy Ukrainiec Anton Dorofijewicz Kowalczuk wzniósł pamiątkowy krzyż z informacją, że zbrodni dokonali jego rodacy. Po odzyskaniu niepodległości przez Ukrainę obok krzyża ustawiono tablicę, na której wymieniono nazwiska wymordowanych rodzin.
“Za nimi trudy, za nimi męka… Tym co na zawsze odeszli – Pamięć Święta” – głosi upamiętniający ich napis.
Odpowiedzialny za zbrodnię Perehijniak zginął już 22 lutego 1943 r. w Wysocku na Wołyniu w starciu z Niemcami. Była to konsekwencja dokonanego przez niego ataku na posterunek żandarmerii niemieckiej i ich kolaborantów we Włodzimiercu w nocy z 7 na 8 lutego 1943 r.
Czy obecny z panem był Kawaler Orderu Orła Białego Wołodymyr Zełeński?
„Zginęli. W wypadku samochodowym czy podczas powodzi?”
Czy obecny z Panem był Kawaler Orderu Orła Białego Wołodymyr Zełeński?
morawiecki-w-szczerym-polu-buduje -latawic
Premier warszawskiego rządu, Mateusz Morawiecki, pojawił się w Ostrówkach na Ukrainie, by uczcić ofiary Rzezi Wołyńskiej. Internauci zarzucają premierowi, że sposób, w jaki to zrobił, jest „upokarzający” dla Polaków.
„Oddałem hołd pamięci ofiarom Rzezi Wołyńskiej w nieistniejącej wsi Ostrówki, której mieszkańcy wymordowani zostali przez oddziały UPA” – napisał na Twitterze Mateusz Morawiecki i udostępnił zdjęcia, na których widać, jak stawia krzyż w szczerym polu.
„Krzyż”, o którym mowa, to dwie gałęzie złączone ze sobą gwoździem. Taki sam krzyż mógłby wykonać dziesięciolatek podczas spaceru po lesie.
„Budujesz latawiec…?” – zgryźliwie pytają premiera internauci.
„Pan chyba żartuje? Ten krzyż z patyków i polski premier. To się nie dzieje… Kiedy pochowacie ofiary rzezi leżące w dołach i studniach? Ta wasza niemoc jest porażająca” – pisze ktoś inny, przypominając, że Ukraina wciąż nie zgodziła się na ekshumacje ofiar ludobójstwa, by można je było godnie pochować.
„Wbił kawał drąga w polu, gdzie nikt nie przechodzi, sam bez najważniejszych polityków ukraińskich” – czytamy w kolejnym komentarzu.
Do tego amatorskiego krzyża nie dołączono żadnej tablicy, która informowałyby, dlaczego go tam postawiono.
Tak naprawdę w Polsce lepiej upamiętnia się ofiary wypadków drogowych krzyżami stawianymi pod drzewami i w rowach, bo są na nich zazwyczaj odpowiednie tablice, a pod nimi palą się znicze.
Tymczasem tu mówimy o największym i najokrutniejszym ludobójstwie, jakiego doświadczył naród polski.
Już wcześniej zarzucano rządowi w Warszawie, że nie planuje żadnych odpowiednich obchodów rocznicy tamtych strasznych wydarzeń. Teraz jednak Mateusz Morawiecki do reszty rozwścieczył wszystkich tych, którzy już wcześniej zarzucali rządzącym nieodpowiednie podejście do sprawy.
Na kolejnych zdjęciach wstawionych przez Morawieckiego widzimy, jak premier pozuje pod pomnikiem upamiętniającym ofiary. Napis na pomniku informuje, że mieszkańcy Ostrówek „zginęli”, a nie zostali zamordowani. Nie napisano, w jaki sposób zginęli. Wiele osób słusznie zauważa, że uwłacza to pamięci ofiar.
– pytają internauci pod wpisem.
Warto też zwrócić uwagę na to, jak wygląda samo zdjęcie. Premier ma na sobie jeansy i bluzę z kapturem. Państwo nie tylko nie podjęło się organizacji odpowiednich obchodów rocznicy Rzezi Wołyńskiej, ale zdaniem części komentujących uwłacza ofiarom przez osobę premiera, który postanowił uczcić ich pamięć w stroju, w którym równie dobrze mógłby się wybrać na grzyby.
Premierowi towarzyszą także inne osoby, które są ubrane tak, jakby właśnie wróciły z zakupów w markecie lub pracy w ogródku.
Internauci zwracają uwagę na nieobecność ukraińskich oficjeli. W przypadku uczczenia pamięci zbrodni nazistowskich, Niemcy wysyłają na obchody przedstawicieli najwyższych władz – np. prezydenta.
„Czy obecny z Panem był Kawaler Orderu Orła Białego Wołodymyr Zełeński lub ktoś przez niego desygnowany?” – czytamy w komentarzach internautów.
Podejście rządu w Warszawie do rocznicy Rzezi Wołyńskiej, ludobójstwa dokonanego na polskiej ludności cywilnej przez ukraińskich nacjonalistów, to hańba i wstyd dla obecnego obozu władzy.
(fot. Wspólnota i Pamięć/Twitter)
W Domu Arcybiskupów Warszawskich odbyła się w piątek konferencja poświęcona ludobójstwu wołyńskiemu. Wzięli w niej udział abp Stanisław Gądecki oraz zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego abp Światosław Szewczuk. W oficjalnych komunikatach KEP pisała o obchodach „tragicznych wydarzeń na Wołyniu”. Przy okazji konferencji doszło do skandalu…
Na miejscu pojawili się między innymi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski oraz świadek ludobójstwa, Antoni Dąbrowski. Trzymali baner wzywający Ukrainę do uczczenia ofiar ludobójstwa. W efekcie… na miejsce została wezwana policja, aby usunąć baner. Baner został pod naciskiem zwinięty, ale księdzu Tadeuszowi udało się udzielić wywiadu licznie zgromadzonym na miejscu mediom.
Stowarzyszenie “Wspólnota i Pamięć”
Konferencja w Domu Arcybiskupów Warszawskich @ArchWarszawska
zakończyła się skandalem – na miejsce została wezwana policja, aby wyrzucić stamtąd ks.
i świadka ludobójstwa Antoniego Dąbrowskiego. Powód? Trzymanie baneru wzywającego do pochówków ofiar. 1/2
– Jeżeli arcybiskup zaprasza, to niech napisze: zapraszam na obchody… ofiar ludobójstwa, a nie “bolesnych“ wydarzeń czy tragicznych wydarzeń”. Trzeba żyć w prawdzie, a nie w takim kłamstwie. To jest oczywiście na rękę Rosji. Jakby cofnięto zakaz pochówku ofiar, który jest oficjalnie od 10 lat, to propaganda Putina nie miałby już co robić. Jak można w XXI wieku nie pochować ofiar? Jedzie premier, bierze dwa kije, zbija krzyż, który jutro zostanie usunięty. Co to jest? Tam mają być cmentarze, ekshumacje, pochówki, imiona i nazwiska – mówił kapłan.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski skomentował później wydarzenia na Twitterze. „Różnych rzeczy się spodziewałem, ale nie tego, że urzędnicy Pałacu Arcybiskupów naślą policję na Rodziny Ofiar Ludobójstwa za ten transparent. Spisano mnie i p. Antoniego, którego w 1944 r. jako niemowlę uratowała matka. I to ma być „pojednanie i przebaczenie”?” – zapytał.
Różnych rzeczy się spodziewałem, ale nie tego, że urzędnicy Pałacu Arcybiskupów
naślą policję na Rodziny Ofiar Ludobójstwa za ten transparent. Spisano mnie i p. Antoniego, którego w 1944 r. jako niemowlę uratowała matka. I to ma być “pojednanie i przebaczenie”?
O sprawie rozmawialiśmy z Pawłem Zdziarskim, prezesem Stowarzyszenia Wspólnota i Pamięć, który był na konferencji.
– Uważam, że to skandal, że przedstawiciele Episkopatu nasyłają policję – i to cały zastęp policji – na kilka osób, w tym na kapelana środowisk kresowych ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, na ocalałego z ludobójstwa pana Antoniego Dąbrowskiego oraz na działaczkę kresową, panią Bożenę Ratter – a także na dziennikarzy – powiedział.
– My nie mieliśmy żadnych zamiarów przerywania czy zakłócania konferencji. Staliśmy na końcu z transparentem, który wzywał do pochówku – chodziło więc o bardzo chrześcijańskie przesłanie – dodał.
Jak wyjaśnił Paweł Zdziarski, na początku nie chciano wpuścić działaczy kresowych na konferencję w związku z koniecznością wcześniejszej akredytacji. Po interwencji ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego udało się jednak na salę wejść; okazało się, że była niemal pusta.
– Nie wiem, dlaczego niektórzy panicznie boją się prawdy. Nie można budować pojednania, które nie jest oparte na prawdzie. Nam zależy właśnie na tym, żeby pojednanie było prawdziwe, wszyscy rozumiemy, że to jest w interesie zarówno Polski, jak i Ukrainy. Jeżeli pojednanie nie będzie oparte o prawdę, to będzie tylko wydmuszką. Być może ktoś uwierzył w słowa prezydenta Andrzeja Dudy, że my naprawdę „biegamy z widłami”. Tymczasem chodzi o chrześcijański postulat: żeby zwrócić pamięć i pochować ofiary… – powiedział nam Paweł Zdziarski.
PCh24.pl
=========================
cd.:
Ks. Isakowicz-Zaleski stwierdził, że mu, jako księdzu, „jest wstyd” za to, co się wydarzyło w Pałacu Arcybiskupów.
– Czy ofiary holokaustu Żydów też są tak pomijane przez Kościół Katolicki? Ja jestem za pełnym poszanowaniem ofiar holokaustu Żydów. Była 80. rocznica bohaterskiego powstania Żydów w getcie warszawskim i było trzech prezydentów, byli biskupi, wszyscy byli zgodni, ale ofiary holokaustu Żydów nie są tak traktowane, jak są traktowane ofiary ludobójstwa ukraińskiego Polaków – powiedział ksiądz.
Kapłan zwrócił także uwagę, że w ludobójstwie nie ginęli jedynie Polacy:
– Poza tym UPA mordowała nie tylko Polaków, ale też Żydów, Ormian i także tych sprawiedliwych Ukraińców, którzy ratowali Polaków – przypomniał ks. Isakowicz-Zaleski i spytał, jak można czcić takich zbrodniarzy.
Ilu policjantów jest potrzebnych, by uciszyć PRAWDĘ i jednego niewygodnego księdza? W sprawie ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, kapłana obrządku ormiańskiego i przedstawiciela rodzin wołyńskich, interweniowała cała grupa.
Tymczasem kapłan i rodziny ofiar zbrodni na Wołyniu tylko stali z plakatem na przeciwko przedstawicieli episkopatów Polski i Ukrainy.
[A oni wysłali do “dyskusji” oddział policji.. md]
=======================
W piątek 7 lipca w archikatedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie rozpoczęły się trzydniowe obchody 80. rocznicy rzezi wołyńskiej, które zakończą w niedzielę w Łucku, w Ukrainie.
Podczas nabożeństwa liturgii Słowa przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki i arcybiskup większy kijowsko-halicki, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego abp Światosław Szewczuk podpisali wspólne orędzie.
W czasie trwania nabożeństwa pod Katedrą Warszawską trwała pikieta, w której udział wziął ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski – kapłan, który reprezentuje rodziny ofiar wołyńskich.
– Księża biskupi otrzymali wszyscy od nas listę podpisaną przez najróżniejsze stowarzyszenia, organizacje zrzeszające rodziny ofiar ludobójstwa, że muszą być spełnione trzy warunki, czyli: prawda o ludobójstwie, której nie ma, bo na zaproszeniu było napisane, że są obchody tragicznych wydarzeń na Wołyniu. Nie było żadnych „tragicznych wydarzeń”, tylko było LUDOBÓJSTWO, więc już na samym zaproszeniu jest nieprawda – mówił ksiądz Isakowicz-Zaleski.
Po nabożeństwie odbyła się wspólna konferencja episkopatów Polski i Ukrainy.
Ks. Isakowicz-Zaleski podczas konferencji – stanął przed biskupami Polski i Ukrainy z transparentem przypominającym o ofiarach. Na plakacie pojawił się apel o godny pochowek dla pomordowanych.
Niestety do niepokornego kapłana i jego otoczenia została wezwana policja. Cała grupa funkcjonariuszy interweniowała ws. ormiańskiego duchownego, który stał z „niewygodnym” transparentem.
– Na czym polega pojednanie, jeśli się policję nasyła na ludzi? – pytał ks. Isakowicz-Zaleski.
Skandal w Pałacu Arcybiskupów. Policja próbuje wyprowadzić ks. Isakowicza-Zaleskiego i rodziny ofiar zbrodni na Wołyniu, bo stali z plakatem przed przedstawicielami episkopatów Polski i Ukrainy [VIDEO]
======================================
– Jeżeli arcybiskup zaprasza, to niech napisze: zapraszam na obchody… ofiar ludobójstwa, a nie “bolesnych wydarzeń” czy “tragicznych wydarzeń”. Trzeba żyć w prawdzie, a nie w takim kłamstwie. To jest oczywiście na rękę Rosji. Jakby cofnięto zakaz pochówku ofiar, który jest oficjalnie od 10 lat, to propaganda Putina nie miałby już co robić.
Jak można w XXI wieku nie pochować ofiar? Jedzie premier, bierze dwa kije, zbija krzyż, który jutro zostanie usunięty. Co to jest? Tam mają być cmentarze, ekshumacje, pochówki, imiona i nazwiska – mówił kapłan.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski skomentował później wydarzenia na Twitterze. „Różnych rzeczy się spodziewałem, ale nie tego, że urzędnicy Pałacu Arcybiskupów naślą policję na Rodziny Ofiar Ludobójstwa za ten transparent. Spisano mnie i p. Antoniego, którego w 1944 r. jako niemowlę uratowała matka. I to ma być „pojednanie i przebaczenie”?” – zapytał.
Sprawę skomentował za pośrednictwem mediów społecznościowych redaktor naczelny Najwyższego Czasu!- Tomasz Sommer.
Kogoś totalnie porąbało. Nasłanie policji na księdza przez urzędników Pałacu Arcybiskupów to akcja, która jeszcze nie była grana. A za wszystkim stoi oczywiście tchórzliwa wobec Ukrainy i antypolska postawa PiS.
Isakowicz-Zaleski @IsakowiczZalesk
Różnych rzeczy się spodziewałem, ale nie tego, że urzędnicy Pałacu Arcybiskupów @ArchWarszawska naślą policję na Rodziny Ofiar Ludobójstwa za ten transparent. Spisano mnie i p. Antoniego, którego w 1944 r. jako niemowlę uratowała matka. I to ma być “pojednanie i przebaczenie”?
„Kogoś totalnie porąbało. Nasłanie policji na księdza przez urzędników Pałacu Arcybiskupów to akcja, która jeszcze nie była grana. A za wszystkim stoi oczywiście tchórzliwa wobec Ukrainy i antypolska postawa PiS” – napisał na Twitterze dziennikarz. [Zapomniał, że w w Pałacu Arcybiskupów rządzi prymas i prezes Konferencji Episkopatu Polski ! Mirosław Dakowski]
Krystian Kratiuk: przebaczenie-wymaga-skruchy
W stosunkach Polaków i Ukraińców wciąż krwawi niezabliźniona wołyńska rana. A zbliżenie naszych narodów wywołane wojną i masową migracją, zamiast rozpoczęcia operacji tej rany przyniosło… udawanie, że ona nie istnieje. Ale nie tak przecież załatwia się problemy między chrześcijanami. Piszący te słowa wie, co mówi – jest wnukiem ocalonej z Wołynia.
Ludzie grzeszą – to niestety oczywiste. Bywa, że w sposób okrutny grzeszą i całe ludzkie masy, narody. Zbrodnia wołyńska pozostaje przykładem grzechu wyjątkowo nieludzkiego, przykładem zdziczenia, być może nawet grupowego opętania.
Jako Polacy padliśmy jego ofiarą i jedynie my mamy prawo przebaczyć grzech popełniony przeciwko nam. Możemy to uczynić jako naród (choć wyegzekwowanie tego będzie niezwykle trudne), mogą to zadeklarować nasi przedstawiciele – a więc polskie władze; mogą też zrobić to w naszym imieniu biskupi.
Zarówno Polacy, jak i Ukraińcy, to chrześcijanie, którzy znają nauczanie o warunkach dobrej spowiedzi. Dla porządku jednak przypomnijmy, należą do nich: rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, szczere wyznanie win i zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu.
Czy winni zbrodni sprzed osiemdziesięciu lat (ich potomkowie albo przedstawiciele świeccy lub duchowni) spełnili któryś z tych warunków? Czy udawanie, że nic się wtedy nie stało, albo kłamanie, że „Polacy na Wołyniu zginęli, bo trwała regularna wojna polsko-ukraińska”, spełnia warunek rachunku sumienia czy żalu za grzechy? Albo szczerego wyznania win?
Czy gloryfikowanie banderowców, dążenie do beatyfikacji duchownych błogosławiących siekiery rezające Polaków spełnia warunek mocnego postanowienia poprawy? Czy brak miejsc upamiętnienia ofiar, brak cmentarzy, brak choćby symbolicznych prób zwrócenia ich dobytku potomnym może spełniać warunek zadośćuczynienia Bogu i bliźnim?
W dyskusji o Wołyniu – o ile w ogóle gdziekolwiek się taka odbywa – padają porównania do roku 1965 i słynnego orędzia polskich biskupów do niemieckich: Wybaczamy i prosimy o wybaczenie. Orędownicy machnięcia ręką na pamięć o ofiarach pytają, czy nie możemy po osiemdziesięciu latach wybaczyć Ukraińcom, skoro potrafiliśmy po dwudziestu latach wybaczyć Niemcom. Ale to faryzejskie podejście do sprawy. Niemcy bowiem w latach sześćdziesiątych nie odwoływali się do nazizmu, nie nazywali ulic i placów imieniem Goeringa, nie stawiali pomników Hitlerowi, nie negowali zbrodni dokonanych w imieniu ich narodu. Co więcej, odbyły się publiczne procesy nazistów i wielu z nich sprawiedliwie ukarano. A cały świat dowiedział się o ich zbrodni i ją potępił. Nakręcono o niej tysiące filmów, by nigdy więcej się nie powtórzyła.
A Ukraińcy? Wciąż czczą banderowców, często negują lub relatywizują własne zbrodnie, przez dziesiątki lat nie uczcili pomordowanych, blokowali próby zbudowania im cmentarzy.
Często słyszymy, że „nasi bracia ze wschodu” szukają dziś własnej tożsamości, a przez całe dekady uczono ich w ZSRR, że UPA była po prostu antynazistowską organizacją walczącą z Niemcami. I że nic nie wiedzą o Wołyniu. Czy jednak trzydzieści lat niepodległości to mało, by powiedzieć prawdę swojemu narodowi?
Prezydent Aleksander Kwaśniewski potrafił przeprosić w imieniu Polaków za zbrodnię w Jedwabnem (sic!), której najpewniej Polacy nie popełnili – był to typowy gest polityczny, ale także mający edukować społeczeństwo w taki sposób, w jaki życzył sobie tego postkomunistyczny prezydent. Skoro więc on potrafił przepraszać, głosząc nieprawdę, to czy ukraińscy przywódcy nie mogliby zdobyć się na takie gesty wobec Polaków, w oparciu o prawdziwe wydarzenia? Czyż nie tak edukuje się masy?
Wojna oraz chrześcijańska postawa Polaków wobec uciekinierów z Ukrainy powinny być momentem, w którym relacje między naszymi narodami zaczną znów opierać się właśnie na zasadach chrześcijańskich. Pokazaliśmy przecież, że jesteśmy gotowi na bezprzykładne wybaczenie – zgodnie z nawoływaniem Jezusa, by czynić to siedemdziesiąt siedem razy. Ale chrześcijańską postawą muszą wykazać się obie strony tej trudnej relacji – jedni bowiem udzielają rozgrzeszenia, ale drudzy o nie proszą.
I wtedy możemy wspólnie ruszyć w świat i opowiedzieć mu o tamtej zbrodni – tak jak o swoich krzywdach opowiadają Żydzi. Możemy wtedy wspólnie z braćmi ze wschodu ustanawiać i nagłaśniać nagrody, choćby dla „Sprawiedliwych wśród Ukraińców Wołynia”, pisać o nich książki czy kręcić filmy. Dopiero wtedy.
Oddałem hołd pamięci ofiarom Rzezi Wołyńskiej w nieistniejącej wsi Ostrówki, której mieszkańcy wymordowani zostali przez oddziały UPA.
================================
Gorzkie komentarze tu:
=================================
tvp-zamierza-ukrywac-prawde-o-ludobojstwie-na-wolyniu
Program TVP nie przewiduje obchodów rocznicy ludobójstwa dokonanego przez Ukraińców. Zamiast tego w obu stacjach będą tradycyjnie wałkowane tureckie seriale. Prawdopodobnie w Wiadomościach czy Panoramie pojawią się jakieś politycznie poprawne hasła o „pojednaniu z Ukraińcami”, jednak nie będzie żadnej transmisji z obchodów rocznicowych, czy choćby emisji filmu “Wołyń”.
Jedyne na co odważyła się TVP1 to wypuszczenie polit-poprawnego filmu dokumentalnego “Sad dziadka”, który opowiada o bohaterskich Ukraińcach, ratujących Polaków przed innymi Ukraińcami. Jak wiemy, takie przypadku były statystycznie pomijalne. Co więcej, emisja tego materiału będzie miała miejsce dopiero o godzinie 23.25, gdy większość Polaków już śpi.
========================
NASZ KOMENTARZ: Jak widzimy na powyższej grafice, Polsat i TVN nie są wcale lepsze od rządowej propagandówki. Temat Wołynia staje się powoli -zgodnie ze słowami ks. Isakowicza-Zaleskiego- nowym “Katyniem”.
W czasie PRL nie wolno było mówić prawdy o sowieckiej zbrodni w Katyniu, w obawie przed łatką „amerykańskiego agenta”. Dziś nie wolno mówić prawdy o zbrodni wołyńskiej, w obawie przed łatką „rosyjskiego agenta”. Dobrze, że jeszcze za to nie aresztują, ale kto wie, może i do tego wkrótce dojść.
Tomasz Sommer i Stanisław Michalkiewicz na nowym kanale Sommer 14 na YouTube rozmawiali m.in. o przygotowywanym przez episkopat „pojednaniu” polsko-ukraińskim po „tragicznych wydarzeniach na Wołyniu”. Publicysta przyznał, że to „budzi obrzydzenie”.
– Wszystko jest niewykluczone, bo na przykład teraz się objawił pan Duda jako antyklerykał i powiedział pryncypialnie księdzu Isakowiczowi-Zaleskiemu, żeby on był – wara od polityki, żeby się kościelnymi sprawami zajmował – powiedział Sommer.
– Ks. Isakowicz-Zaleski powiedział verba veritatis, nic tak nie gorszy jak prawda i pan prezydent się zdenerwował – odparł Michalkiewicz.
Przypomniał też, że „episkopat Polski przygotowuje razem z tym greko-katolickim kościołem na Ukrainie (…) i katolickim kościołem na Ukrainie taką imprezę pt. «przebaczamy i prosimy o przebaczenie»”.
– Przyjął episkopat ukraińską tezę polityczną (…) z podkulonym ogonem (…), że w 1943 roku na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej „miała miejsce wojna domowa”. Otóż jest to teza fałszywa od początku do końca i to oczywiście fałszywa, dlatego że by można w ogóle mówić o jakiejś wojnie (…), to muszą być strony wojujące, przynajmniej dwie – dodał.
– Tymczasem tam nie było ani jednej strony wojującej, bo była strona mordująca i strona mordowana, a to nie jest definicja wojny domowej. W ogóle to nie jest definicja wojny. To jest definicja właśnie ludobójstwa – skwitował.
– Widać, że Episkopat Polski bardziej niż Pana na niebiosach słucha się pana z Waszyngtonu – ocenił Michalkiewicz.
Sommer przytoczył komunikat episkopatu, w którym „nic tam nie ma o »Rzezi na Wołyniu«, tylko są »tragiczne wydarzenia na Wołyniu« i nie ma »Ukraińców«, tylko są »szowiniści«”.
– Okazuje się, że za pieniądze episkopat wszystko zrobi – odparł Michalkiewicz.
– W dodatku będzie podpisane wspólne oświadczenie o przebaczeniu i pojednaniu – dodał Sommer
– Episkopat się jedna z każdym. W 2012 roku Cyryl przyjechał to pojednaliśmy się z narodem rosyjskim, to tak samo z ukraińskim się pojednamy. Z całym światem się pojednamy hurtowo, żeby poszczególnych narodów nie wymieniać. Kościół katolicki w Polsce goni w piętkę – ocenił Michalkiewicz.
– Budzi to moje już nie oburzenie, tylko obrzydzenie. Takie ostentacyjne kłamstwo, podłe w dodatku, budzi obrzydzenie. Mówię to jako katolik rzymski – skwitował.
==================
mail:
3 lipca 2023 Krystian Rusiniak Skandaliczne
Do 80. rocznicy ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu pozostało kilka dni. Jak się okazuje, nie wszystkie miejsca upamiętnienia ofiar tego makabrycznego zdarzenia są odpowiednio zadbane. O pomoc i upamiętnienie domaga się pomnik Ofiar Rzezi Wołyńskiej przy warszawskiej obwodnicy.
[Na Marymoncie, ul. Gdańska, przy Alei Armii Krajowej md]
Na blisko tydzień przez 11 lipca, czyli 80. rocznicą Rzezi Wołyńskiej – ukraińskiego ludobójstwa dokonanego przez szowinistyczną Ukraińską Powstańczą Armię – pomnik Ofiar Rzezi Wołyńskiej w Warszawie znajduje się w skandalicznym stanie. Zarówno warszawski ratusz prezydenta Rafała Trzaskowskiego, ani polskie władze premiera Mateusza Morawieckiego nie podjęli odpowiednich środków pielęgnacyjnych.
Prawnik Aleksander Jakubowski podzielił się kilkoma zdjęciami, na których widać jak wygląda pomnik na kilka dni przed jednym z ważnych uroczystości. Ofiary Rzezi Wołyńskiej, wręcz domagają się odpowiedniej pamięci o ich męczeństwie.
·
Do rocznicy Zbrodni Wołyńskiej pozostał tydzień. Tak wygląda otoczenie Pomnika Rzezi Wołyńskiej i Skweru Wołyńskiego w Warszawie. Smutek i wstyd. Zabiegając – i słusznie – o upamiętnienie ofiar tej zbrodni przez Ukrainę, warto może zadbać o godne upamiętnienie ich w Polsce.
Do rocznicy Zbrodni Wołyńskiej pozostał tydzień. Tak wygląda otoczenie Pomnika Rzezi Wołyńskiej i Skweru Wołyńskiego w Warszawie. Smutek i wstyd. Zabiegając – i słusznie – o upamiętnienie ofiar tej zbrodni przez Ukrainę, warto może zadbać o godne upamiętnienie ich w Polsce – poinformował Aleksander Jakubowski.
Tak wyglądał kiedyś:
Pod tym wpisem pojawiło się wiele głosów słusznego oburzenia społecznego. Jeden z użytkowników przypomniał, że pomnik Ofiar Rzezi Wołyńskiej leży w bliskiej odległości od autostrady o dużym natężeniu ruchu drogowego.
W ogóle na polu za trasą szybkiego ruchu… Skoro ulica przed ambasadą w Rosji może się nazywać ulicą ofiar rosyjskiej agresji to byłoby właściwe zobaczyć ulicę ofiar ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu przed ambasadą Ukrainy. Może nauczą się przepraszać zamiast tylko żebrać – zauważył użytkownik Twittera @Luciferomone.
Inny zaś z internautów podkreślił, że to miejsce uwłacza pamięci pomordowanym ofiarom.
Przykro strasznie jak ten skwer wygląda. To miejsce w takiej formie raczej uwłacza pamięci sadystycznie pomordowanych rodaków niż ich upamiętnia – podkreślił Adam Lustotański.
Redaktor Łukasz Warzecha, słynący z ostrego języka nie jest w stanie odpowiednio opisać zastanej sytuacji.
Kompromitujące i wstrząsające. Nawet nie wiem, jak to skomentować – stwierdził dziennikarz Łukasz Warzecha.