Agregaty agresji

Agregaty agresji

https://web.archive.org/web/20130913120411/https://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=563&Itemid=80

Przypominam wielkiego Polaka, publicystę, zmiażdżonego „postępem”. Ostrzegawczy tekst sprzed lat 15-tu [2008] MD

=============================

Piotr Skórzyński   

            Telewizja jest zjawiskiem, które określa naszą epokę w tym samym stopniu, w jakim średniowiecze określane było przez ambonę, a Oświecenie przez półlegalne druki. Stanowi jednocześnie sposób spędzania czasu, jak i aparat wychowawczy, a przy okazji “legitymizuje” akcje polityczne i ich mocodawców.
            “Do żadnego innego adresata telewizja nie wysyła tak wielkiej dawki horroru, koszmaru i głupoty jak do dzieci”.

Konkluzja ogłoszonego 28 marca 2002 roku raportu nowojorskich naukowców zamieszczonego w czasopiśmie “Science”, brzmi: “Nie ma już żadnej wątpliwości, że przemoc w mediach prowadzi do przemocy w życiu”. Coraz bardziej wynaturzone sceny, którymi telewizja codziennie zalewa widzów znajdują potem naśladowców w rzeczywistości. Wskazują na to wyniki badań prowadzonych pod kierunkiem prof. Jeffreya Johnsona z Instytutu Psychiatrycznego New York State i Columbia University. Od 1975 roku uczeni obserwowali 707 losowo dobranych rodzin. Najbardziej przerażające jest to, że telewizja jest jak bomba z opóźnionym zapłonem. Nadmiar telewizji w wieku dojrzewania oddziałuje w sposób widoczny dopiero w wieku dorosłym.
            Częstotliwość oglądania telewizji jest wprost proporcjonalna do prawdopodobieństwa uczestniczenia w wieku dorosłym w aktach przemocy. O ile przy tym u chłopców przejawia się to w fizycznej agresji, to u dziewcząt wzrasta skłonność do kradzieży lub szantażu. Zauważono też niższą kreatywność, stany lękowe a nawet koszmary senne, wreszcie nadmierną pobudliwość wyrażająca się trudnością w skupieniu.
            Jak stwierdziła psycholog Joanna Mazan: “Do żadnego innego adresata telewizja nie wysyła tak wielkiej dawki horroru, koszmaru i głupoty jak do dzieci. W jednym tylko odcinku serialu „Młody Herkules” emitowanego przez Polsat zobaczyć można duszenie i zrzucenie ze skały, kopanie, strzelanie z pistoletu maszynowego, topienie, ciosy w szczękę i próbę gwałtu. Koszmarne postacie mają tylko jeden cel: zabić przeciwnika”.
            Badania Katedry Psychologii Wychowawczej KUL wykazały, że w ciągu dnia w TVP1 pojawia się 726 obrazów destrukcyjnych, a w Programie II – 1673. TVN dostarcza ich 2181. W ciągu godzinnego programu dla dzieci popełnia się przeciętnie ok. 25 aktów przemocy, a tylko ok. 5 w godzinach największej oglądalności. Przygodowe filmy animowane opowiadają zatem w istocie o problemach siły i władzy. Dzieci i nastolatki oglądają ok. 250 tys. aktów agresji rocznie.
            Oglądany program lub gra komputerowa mogą wzbudzać silne emocje. Jednak w związku z tym, że emocje te następują bardzo szybko, jedna po drugiej – żadna z nich nie jest głębiej przeżywana. W rezultacie powodują one tylko poczucie ogólnego oszołomienia. Jeśli są to uczucia dramatyczne, towarzyszące np. obrazom krzywdy, częste ich przeżywanie może rodzić zobojętnienie.
            “Oceny moralne formułowane przez widzów, którzy nie znają danych postaci, ujawniają idealistyczną hierarchię moralną i w tym przypadku nie jest ważne czy dane postacie są sympatyczne czy nie. Natomiast w stosunku do postaci, które są widzom znane i wobec których żywią oni określone uczucia, oceny moralne są całkowicie odmienne. To, co potępiają u postaci nieznanej, uważają za dopuszczalne u postaci znanej i cieszącej się ich sympatią. Działanie jest oceniania jako moralne lub niemoralne zależnie od tego kto je wykonuje, a nie zależnie od tego co dzieje się naprawdę. (…) Te uproszczone widzenie rzeczywistości wydaje się nam dobrze znane; jest to wizja moralna pięcioletniego dziecka. Szkody powodowane przez telewizję są wielorakie. (…) Treść programów telewizyjnych zawiera skrajną przemoc nieporównywalną z życiem codziennym, które telewizja rzekomo obrazuje” – pisze Joanna Mazan.
            Kategoryczny osąd mediów sformułował sześć lat temu Maciej Iłowiecki. “Po pierwsze – i uważam to za o wiele groźniejsze od samej agresji w mediach – chodzi o narzucanie i lansowanie pewnego modelu życia. Owe podsuwane wzorce zachowań (…) można nazwać w skrócie “moralnym luzem” albo “kulturą przyzwalania”. (…) Chodzi więc o to, by stworzyć młodym ludziom złudzenie wyboru drogi życiowej, ukazując im wszakże tylko jedną drogę. Chodzi o to, by odebrać im prawo decydowania o sobie, wskazując, iż wszelka odpowiedzialność czy wierność jakimś zasadom moralnym jest ograniczeniem ich wolności. Przez dobór i akcentowanie pewnych tematów, pewnych zachowań – zwłaszcza osób występujących w telewizji – tworzy się u odbiorców wrażenie, że normy i wzorce są dowolne… i że tworzą je tzw. idole. (…)
            Z kolei ciągłe gmatwanie rzeczy, które mogły być proste i mieszanie prawdy z fałszem, stwarza nową normę: zakłamania, cynizmu, krętactwa. W narzucaniu takich wzorów wielki udział ma oczywiście prasa bulwarowa. (…) 50 milionów – tak, ok. 50 mln egzemplarzy każdego miesiąca – plotkarskich pism dla kobiet i młodzieży usiłuje przekazać właściwy dla siebie wzór życia. (…) Tak więc, reasumując, najgroźniejszym dziś przejawem kryzysu kultury jest powszechne zamazywanie granic. Granic między prawdą i nieprawdą, uczciwością i nieuczciwością, dobrem i złem”. Trzeba sobie uświadomić zadziwiający stan rzeczy, z jakim mamy do czynienia. Co roku na całym świecie wydaje się setki książek psychologicznych o potrzebie miłości i życzliwości w stosunkach rodzinnych, a także międzyludzkich.

            Obowiązującą w całym „wolnym świecie” – a nominalnie także w Rosji – ideologią jest doktryna Praw Człowieka, a oficjalną i nauczaną w szkołach postawą – humanizm. A jednak ogromna większość twórców ze scenarzystami hollywoodzkimi na czele, ma nam do przekazania zupełnie inne przesłanie. Głosi ono, że świat jest piekłem, zaś prawdę o nim znają jedynie narkomani, prostytutki, bandyci i nieodmiennie cyniczni funkcjonariusze służb specjalnych. Najłagodniejszą formę tej filozofii przedstawiła niezmiernie poczytna swego czasu książka Williama Whartona, w której największym mędrcem jest obłąkany chłopak.
            Świat jest pozbawionym stałych wartości chaosem – oto w największym skrócie “filozofia” obecnej, tak “wyższej” jak i “niższej” literatury. Wynika to, naturalnie, z odrzucenia religii i dawnych autorytetów, które przedstawiane są jako trujący balast. Ludzi, którzy próbują ich bronić nazywa się konserwatystami i wpuszcza się do mediów jedynie odświętnie, gdy nie ma komu skomentować jakiejś rocznicy. Toteż, gdy młody człowiek styka się z opinią, iż życie nie jest po prostu polowaniem na coraz to nowe przyjemności, zwykle nie jest on w stanie zrozumieć tego poglądu; a gdy już ogarnie go intelektualnie – odruchowo go odrzuca. Ci bardziej inteligentni wspierają się oczywiście odpowiednimi przykładami ludzkich niedoskonałości. Tak jakby trudność w dążeniu do celu eliminowała jego znaczenie.
            Rodzice i nauczyciele abdykują ze swej roli wychowawczej a instytucje, takie jak szkoła rezygnują z próby kształtowania postaw młodzieży. Wirtualny świat mediów staje się jednym z niewielu czynników wpływających na światopogląd i zachowania młodego pokolenia. Dlatego to ludzie młodzi są szczególnie zagrożeni przekazem telewizyjnym nasyconym przemocą, agresją i nihilizmem.
Piotr Skórzyński

Planowane postarzanie, czyli dlaczego współczesna elektronika tak szybko ląduje w koszu.

Planowane postarzanie, czyli dlaczego współczesna elektronika tak szybko ląduje w koszu?

https://compforum.pl/news/1074/planowane-postarzanie-czyli-dlaczego-wspolczesna-elektronika-tak-szybko-laduje-w-koszu

W dzisiejszych czasach coraz częściej słychać narzekania na jakość współcześnie produkowanej elektroniki i sprzętów AGD. Dawne sprzęty może nie imponowały wyśrubowanymi parametrami, ale działały dziesiątki lat. Dla przykładu – dawne maszynki do mielenia i miksery Zelmera często służą do dziś, podczas gdy współczesne produkty tej samej marki ledwie wytrzymują do końca okresu gwarancji. Podobnie jest np. z telewizorami. Dawne kineskopowce i starsze modele z płaskim wyświetlaczem często były wyrzucane nie z powodu niesprawności, a przez rosnącą popularność nowych technologii oraz niekompatybilność ze współczesną telewizją i pozostałymi sprzętami. Dzisiejsze telewizory z kolei lubią zgasnąć po skończeniu się gwarancji, a naprawy czasem są problematyczne.

W tym artykule przedstawię kilka powodów tego typu sytuacji.

Cyna bezołowiowa

Niemal od początku istnienia elektroniki do połączeń lutowniczych wykorzystane było spoiwo będące mieszanką cyny i ołowiu. Problem polega na tym, że ołów jest pierwiastkiem toksycznym, który mógłby przedostawać się do gleby z wysypisk, na których składowano zużytą elektronikę. Za sprawę wzięli się politycy UE. Niestety, zamiast dopracować procedury składowania i recyklingu elektroniki, postanowili od 2006 roku zakazać wykorzystywania ołowiu. Niestety, nie znaleziono zamiennika o zbliżonych parametrach. Przetestowano około 200 różnych stopów i wybrano najmniej zły.

Jakie były tego skutki?

cynabezolowiowa.jpg (70 K<img decoding=

Zacznijmy od różnic w charakterystyce tego stopu. Ołów jest metalem miękkim, cyna z jego zawartością lepiej znosi czynniki mechaniczne, dzięki czemu nie pęka np. przy upadku urządzenia, może dostosować się do nowych warunków pracy. Cyna bezołowiowa jest twardsza i zdecydowanie szybciej koroduje, co jest zabójcze dla elektroniki. Problemy te dotyczą w szczególności nowoczesnych układów BGA lutowanych za pomocą cynowych kulek znajdujących się między spodem układu a powierzchnią płyty głównej. W momencie wprowadzania spoiw bezołowiowych układy tego typu wykorzystywano głównie w komputerach oraz laptopach, i faktycznie urządzenia te stały się znacznie bardziej awaryjne.

Innym problemem są tzw. wąsy cynowe. Są to cienkie nitki, które pojawiają się na powierzchni spoiw lutowniczych. Pierwsze wzmianki na ich temat pojawiły się w latach 40 i do dziś nie udało się do końca zbadać ich natury. Faktem jest jednak, że pojawiały się one głównie w spoiwach z czystej cyny, toteż problem zminimalizowano poprzez dodanie do niej ołowiu. Problem powrócił we współczesnych spoiwach. Podjęto się ponownie prób wyeliminowania go, jednak istniejące rozwiązania nie są tak dobre jak stare spoiwa.

Awaryjne telewizory

tv telewizor.jpg (189 K<img decoding=

W swoim czasie wiele mówiło się na temat celowego skracania żywotności w telewizorach Samsunga. Koreańczycy robili to poprzez umieszczanie (jeszcze na etapie projektu) kondensatorów przy radiatorach służących do odprowadzania ciepła z najbardziej grzejnych elementów. Kondensator to w dużym uproszczeniu miniaturowa i bardzo szybka bateria, w elektronice działa trochę jako bufor – stabilizuje napięcie w przypadku krótkotrwałego i dużego poboru prądu, potrafi też wygładzać napięcie produkowane impulsowo. Jest to bardzo ważny element, istnieje wiele rodzajów różniących się budową, w omawianych przypadku mówimy o kondensatorach elektrolitycznych. Kondensatory te charakteryzują się wrażliwością na warunki pracy – muszą być użytkowane zgodnie z polaryzacją, nie wolno przekraczać ich dopuszczalnego napięcia pracy i bardzo nie lubią wysokich temperatur. Zamontowanie kondensatora przy nagrzewającym się radiatorze to błąd tak oczywisty, że nie dziwią oskarżenia Samsunga o celowe postarzanie produktów.

capacitors kondensator.jpg (574 K<img decoding=

Uszkodzony kondensator jest zazwyczaj łatwy do zdiagnozowania (zwykle zauważalnie puchły lub wybuchały), naprawa była bardzo prosta (wystarczyła lutownica), a koszty nowych elementów znikome. Co prawda serwisy często i tak kasowały klientów na duże pieniądze, ale to już inny temat. Samsung zrezygnował z tych praktyk, jednak w podobnym czasie rynek zalały telewizory pochodzący z Chin i Turcji. Były tanie, charakteryzowały się niezadowalającą jakością obrazu i… awaryjnością. Przeważnie po upływie okresu gwarancji z dnia na dzień przestawały świecić. Matryca podświetlona latarką wyświetlała obraz, dźwięk działał ale nie było podświetlenia. Omówmy zatem budowę telewizora określanego przez producentów jako LED, przy czym LED oznacza jedynie wykorzystanie do podświetlenia diod zamiast trwalszej świetlówki, sam telewizor to zwykły LCD. Za matrycą, do metalowego korpusu przyklejone są co najmniej dwie listwy z diodami LED. Gdyby diody były połączone równolegle, to w przypadku awarii jednej diody cała reszta nadal by działała, a usterka ograniczyłaby się do pojedynczego, ciemniejszego punktu na ekranie. Niestety, sprytni bądź wredni inżynierowie połączyli je szeregowo, dzięki czemu awaria jednej diody ubija całe podświetlenie lub jedną sekcję (np. 1/2, 1/4) w przypadku większych telewizorów. Mało tego – diody pracują na granicy swoich możliwości, przez co mocno się nagrzewają i jeszcze bardziej skracają swoją żywotność. Wymiana podświetlenia nie jest już taka łatwa, ponieważ zazwyczaj konieczne jest rozmontowanie całego urządzenia i wyjęcie delikatnej matrycy. W przypadku telewizorów mało znanych producentów problemem może być samo kupienie części zamiennych. Niektórzy serwisanci wymieniają tylko jedną diodę zamiast całego podświetlenia i nie informują o tym klientów, przez co ci płacą duże pieniądze za nieskuteczną naprawę, ponieważ z dużym prawdopodobieństwem wkrótce padnie kolejna, częściowo już zużyta dioda.

Apple i spowalnianie

Apple iPhone bateria.jpg (88 K<img decoding=


Innym przykładem jest afera, która wybuchła po ujawnieniu pewnych zachowań systemu iOS w iPhone’ach. Otóż telefon wykrywał zużycie baterii i w takim przypadku sztucznie spowalniał pracę urządzenia, oficjalnie aby ją chronić. Czy słusznie? W normalnym smartfonie coraz krótszy czas pracy oznacza konieczność wymiany baterii, choć ewentualne zużycie przeważnie nie przekracza kilku procent i jedynie garstka użytkowników musi skorzystać z usług serwisu. iPhone działał trochę inaczej, ponieważ wykrywał nawet niewielkie zużycie, przy czym niektórzy twierdzą, że telefon jedynie liczy cykle pracy baterii i nie zna jej faktycznego zużycia. W każdym razie oprogramowanie na tyle radykalnie obcinało wydajność, że wielu użytkowników decydowało się na zakup kolejnego iPhone’a, a problemy z wydajnością zrzucali po prostu na „wiek urządzenia”. Warto przy tym zaznaczyć, że Apple ma bardzo wiernych klientów, którzy prawie zawsze wracają po nowy produkt tej samej firmy. Trudno określić ile sprawnych telefonów z tego powodu zostało wyrzuconych. Apple tłumaczyło się, że mechanizm ten powstał po to, aby urządzeniu nie zabrakło energii w przypadku szczytowego zapotrzebowania na nią. Jest to bzdura, ponieważ baterie z obecnie wykorzystywanymi pojemnościami mają tak dużą wydajność prądową, że mogłyby zasilić kilka urządzeń jednocześnie. Ostatecznie Apple od iOS 11.3 pozwoliło na wyłączenie kontrowersyjnej funkcji, co oczywiście nie przełożyło się na problemy ze stabilnością urządzenia.

Zobacz też: Kryzys energetyczny może wpłynąć na pracę… zegarków, wyjaśniamy dlaczego

To tylko 3 przykłady obrazujące problem planowanego postarzania produktów. Wymienić można co najmniej kilka dużych afer i setki mniej znanych szczegółów skracających pracę powszechnie użytkowanych urządzeń. Zajmiemy się tymi tematami wkrótce, w kolejnej części tego artykułu. [w oryg., chyba nie u mnie. MD]

O światowym fenomenie Igi, prostackich łobuzach w telewizjach – i Gospodarzu Polski.

O światowym fenomenie Igi, prostackich łobuzach w telewizjach – i Gospodarzu Polski.

Premier to Gospodarz, a telewizja to tuba.

=====================

Mirosław Dakowski, 5 listopada 2022

Do pełniącego obowiązki premiera Rządu.

Szanowny panie!

Premier powinien być gospodarzem „całego tego interesu”, więc również, a może szczególnie – propagandy, więc wszystkich telewizji.

Gospodarzowi zależy przede wszystkim na zdrowym, dynamicznym rozwoju narodu, prawda? Powszechne uprawianie sportu się do tego przyczynia.

Paręnaście lat temu pojawił się, w zapyziałem tenisowo kraju, talent Agnieszki Radwańskiej. Pobudziła ona wielu młodych chłopców, dziewczyny do pchania się na korty – ale kortów było czy jest mało. Trenerów też – bo sport wymaga wsparcia Gospodarza.

Tak zrobili pragmatyczni Czesi. – I mają: W pierwszej setce jest osiem Czeszek. I dwie Polki. Ponieważ nas, Polaków, jest prawie cztery razy więcej – więc proporcjonalnie, ludnościowo wypada 32 do 2.

Uff..

A parę lat temu też nagle, ni gruszki ni z pietruszki, wybucha na skalę światową talent Igi Świątek.

Toć to dla nas, dla pana jako gospodarza, rzadka okazja. Pokazywać, trąbić, nagłaśniać. To jest rola gospodarza. Iga, Hubert, Magda, Kamil Majchrzak [już muszę dodać nazwisko, bo w TV o nim niewiele].

Tymczasem oszałamiająca, zwycięska droga Igi jest w Polsce w meRdiach zatajana, kodowana.

Wczoraj, piątek 4 listopada: W telewizjach – równocześnie na trzech kanałach [TVP1, TVP Sport i jeden z licznych Polsatów Sport], pokazywali… eliminacje do skoków narciarskich na igelicie…

Telewizje – to nie powinno być miejsce brudnej walki konkurujących handełesów, lecz narzędzie, wręcz broń gospodarza Polski: nakazywać, wymuszać, skłaniać. A jak – to twoja sprawa!

Konieczne: Pokazywanie meczów Igi i Huberta, dziesiątków pozostałych tenisistów; debaty żurnalistów, skróty meczów jako przykłady w dyskusjach, powtórki meczów. Uzdrowić PZT.

Przecież takie zarządzające dupki od Sylwestra Marzeń w Zakopanem tego nie robią, nie zrobią!

Nadzieja na rozumną interwencję premiera.

Nie chce demobilizować mych czytelników przez określenie jej prawdopodobieństwa w procentach czy promilach.

Kropla drąży skałę – w to wierzę naprawdę.

Co ty naprawdę myślisz? Tak, do ciebie mówię

Stanisław Barańczak
N.N. RZUCA W PRZESTRZEŃ NAIWNE PYTANIA

Co ty naprawdę myślisz? Tak, do ciebie mówię,
wprost w twoje białe zęby, w twoje oczy, które
co dzień o wpół do ósmej wieczór
budzą w nas zaufanie i wiarę: co myślisz,
ukryty za ekranem i kartką papieru,
z której zwiastujesz nam dobrą nowinę, wzruszony
zawodowo? Czy wierzysz w to, co czytasz? Czy
już nie pamiętasz prawd sprzed dwóch, trzech, pięciu
lat? Chyba nie wyrzuciłeś tamtych kartek? Chyba
odkładasz je gdzieś sobie na pamiątkę?
Przeczytaj je sobie w wolnej chwili. Uśmiejesz się.
Zabłysną twoje białe zęby, które co dzień
o wpół do ósmej wieczór błyszczą dla nas,
twoje oczy patrzące na nas bez mrugnięcia.
A w ogóle jak się czujesz? Czy ci nie gorąco
pod reflektorem prawdy? Czy nie dusi cię
gustowny krawat barwy wiosennego nieba?

Co myślisz ty, piszący artykuły
o tym, że jest i będzie coraz lepiej?
Tak, właśnie ciebie pytam. Co myślisz naprawdę?
Czy wiesz, co myśli o tobie sprzątaczka
froterująca podłogę w redakcji
o piątej rano? Czy cię nie przeraża
to, że nie wierzą ci, albo, co gorsza,
czasem wierzą? Może w wolnych chwilach
pisujesz wiersze, w których się zawiera
cała subtelność twej duszy, wewnętrzne
rozterki i tak dalej? A nazajutrz rano
znów do redakcji i wymyślać tytuł,
arcydziełko zwięzłej dobitności, dla
notatki o procesie grupy niebezpiecznych
czytelników nieprawomyślnych książek.
To, co ty robisz, robiłby i tak
kto inny, zgoda. Ale czy tak dobrze?
Tak wprawnie? Takim zręcznym piórem, z tym talentem
i z tą pewnością, która znieczula jak zastrzyk?

A co myślisz, ty, wystukujący
na maszynie kolejną informację o
treści rozmowy z dwoma kolegami
na imieninach twojej żony? Tak,
właśnie o ciebie chodzi. Co naprawdę myślisz?
Masz rację, płacą ci niewiele. Robisz
to dla przekonania, zgoda, dla idei. Ale
czy nie śni ci się czasem coś w rodzaju
Sądu Ostatecznego: dzień, w którym archiwa
i kartoteki zostaną otwarte?
Dzień, kiedy twój przyjaciel nie poda ci ręki,
a twoje dziecko plunie ci pod nogi?
Dzień, w którym wrócą twoi dwaj koledzy
po długiej nieobecności? Więc nic? Nic takiego?
Więc dalej możesz pisać na maszynie,
bezbłędnie wystukując nazwiska i daty?
Tymi samymi palcami, którymi
niesiesz do ust chleb z masłem i gładzisz wieczorem
ciało żony? I nigdy nie zrywasz się w nocy
oblany zimnym potem?

=====================

jak strasznie TO się powtarza…

MD