Ks. prof. Guz oskarżony o „mowę nienawiści”. Oskarża loża B’nai B’rith…


Jerzy Kwaśniewski Ordo Iuris <kontakt@ordoiuris.pl>

Fragment

Na czym polega „zbrodnia” ks. prof. Guza?

Czas, bym przedstawił Panu fakty dotyczące sprawy ks. prof. Guza. Będzie to lista konkretna i pozbawiona jakichkolwiek ocen. Każde dodane słowo może bowiem zostać wyrwane z kontekstu i może stać się wodą na młyn oskarżycieli.

Zatem:

  1. 26 maja 2018 roku ks. prof. Tadeusz Guz wygłosił wykład pod tytułem „Jak Pan Bóg dopełni historii zbawienia”. Wykład odbył się w Domu Pielgrzyma „AMICUS” przy sanktuarium św. St. Kostki w Warszawie, gdzie znajduje się grób i muzeum bł. ks. Jerzego Popiełuszki.
  2. Wykład był połączony z promocją wydanej przez Wydawnictwo Sióstr Loretanek książki „Zbawienie bierze swój początek od Żydów”, autorstwa nawróconego na katolicyzm amerykańskiego Żyda Roya H. Schoemana. Autor książki opisuje judaizm jako ważny etap historii zbawienia oraz uznaje, że znajduje on dopełnienie w chrześcijaństwie. Ponadto, autor dowodzi (ukazując choćby korzenie nazistowskiego antysemityzmu), że na przestrzeni dziejów ataki na Żydów i judaizm zakorzenione były nie w chrześcijaństwie, lecz w siłach z natury antychrześcijańskich.
  3. Na zakończenie długiego wykładu, ks. prof. Tadeusz Guz dygresyjnie rozważał źródła antysemityzmu arabskiego i europejskiego, przywołując okoliczność, że sądy I Rzeczpospolitej prawomocnie skazywały Żydów „za mordy rytualne”. To ten fragment stał się istotą oskarżeń, był badany przez prokuraturę i Rzecznika Dyscyplinarnego KUL. Abstrahując nawet od historycznych ocen, w słowach kapłana nie było w ogóle nawoływania do niechęci czy nienawiści, a wykład zakończył się zachętą do wspólnej modlitwy słowami świętej Edyty Stein, nawróconej na katolicyzm Żydówki, zamordowanej przez niemieckich oprawców w Auschwitz.
  4. Gdy, po umieszczeniu przez organizatorów wykładu na YouTube, współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów domagali się od KUL ukarania ks. prof. Tadeusza Guza za jego rzekomy antysemityzm i szerzenie nienawiści, ksiądz profesor odpisał obszernie na stawiane zarzuty. Wskazał przy tym, że:
    1. „dogłębne zbadanie przedmiotowych faktów historycznych w duchu prawdy służy przede wszystkim rzetelnej odpowiedzi na nienaukowe antysemickie stereotypy”;
    2. w swojej dotychczasowej pracy naukowej wielokrotnie bronił godności Żydów, w szczególności wobec antysemickich pism Marcina Lutra czy Georga Hegla;
    3. sprawy mordów rytualnych podejmowane były tak przez współczesnych publicystów, jak i przez współczesnych historyków, a pisali o nich prof. Ariel Toaff z Uniwersytetu Bar-Ilan w Izraelu czy… ojciec postmodernizmu, pisarz i erudyta Umberto Eco, broniący prof. Toaffa w eseju z 2007 roku.
  5. prof. Tadeusz Guz w Liście Otwartym zaprosił wszystkich, którzy żądali dla niego surowych kar, do naukowej i publicznej debaty. Zapowiedział przy tym gotowość zmiany swej oceny faktów, jeżeli doprowadzą do tego argumenty przeciwników. Odpowiedź ze strony oskarżycieli nigdy nie nadeszła. 

Na tym etapie inicjatywę w ściganiu ks. prof. Tadeusza Guza przejęło „Żydowskie Stowarzyszenie B’nai B’rith w Rzeczypospolitej Polskiej”, znana organizacja społeczna, której loże zakładane są w wielu krajach świata.

Polska gałąź organizacji nie ma jednak dobrej prasy ani wyczucia w krajowej debacie publicznej. Dała się poznać w 2021 roku obroną autorów kontrowersyjnego opracowania „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” Barbary Engelking i Jana Grabowskiego. Stowarzyszenie B’nai B’rith wydało wówczas specjalne oświadczenie, w którym nazwało autorów książki, szeroko krytykowanych za nierzetelność, „wybitnymi badaczami”.

Na marginesie trzeba dodać, że Żydowskie Stowarzyszenie B’nai B’rith w tym samym oświadczeniu twierdziło, że „prawda o tym, że podczas nazistowskiej okupacji Polacy byli jak inne narody – jedni ratowali Żydów, a drudzy, o wiele liczniejsi, wydawali – nie dotarła jeszcze do polskich umysłów i polskich dusz”. Pozwolę sobie na komentarz, że gdyby oskarżenie ks. prof. Tadeusza Guza o „mowę nienawiści” miało być dopuszczalne, to kontrowersyjne, historyczne poglądy oskarżycieli z B’nai B’rith także byłyby zagrożone procesem. Wolność słowa chroni w tej sprawie zatem obie strony…

Nie ulega wątpliwości, że subsydiarny akt oskarżenia sporządzony na zlecenie Stowarzyszenia B’nai B’rith ma na celu wywołanie krajowej i międzynarodowej afery, w której Polska ponownie byłaby przedstawiana jako ojczyzna antysemityzmu, akceptująca nawoływanie do nienawiści, a sam antysemityzm zostałby ponownie, nierzetelnie „sklejony” z Kościołem Katolickim, z wiarą i chrześcijańską tożsamością.

Realizacja tego celu ani nie odpowiada prawdzie o tysiącletniej współegzystencji Polaków i Żydów, ani nie służy dialogowi i współpracy w duchu zrozumienia i wzajemnego szacunku. Jedynym beneficjentem niszczycielskiego zamieszania byłaby sama organizacja oskarżyciela, która po wywołaniu tornada zarzutów przedstawiałaby samą siebie jako jedynego obrońcę godności społeczności żydowskiej.

Broniąc ks. prof. Tadeusza Guza, bronimy więc polskiej debaty publicznej przed stoczeniem się w emocjonalny wir wzajemnych, często nierzetelnych oskarżeń i pomówień. Obalenie oskarżeń sformułowanych wobec kapłana i naukowca to ważny krok na drodze ku promocji racjonalności i poszanowania dla argumentów.

Wiem, że z pomocą naszych Przyjaciół i Darczyńców będzie to możliwe.

Walka z tzw. „mową nienawiści” narzędziem ideologicznej cenzury

Ale ta sprawa może być tylko początkiem prawdziwej ideologicznej i politycznej cenzury w Polsce, która marzy się dziś przedstawicielom rządu Donalda Tuska.

W rządzie trwają właśnie prace nad projektem ustawy przewidującym ściganie z urzędu przez prokuratorów w całym kraju za „nawoływania do nienawiści” ze względu na „orientację seksualną lub tożsamość płciową” oraz „znieważania grup ludności albo poszczególnych osób z powodu ich (…) orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej”. Nowe przestępstwo ma być zagrożone „karą pozbawienia wolności do lat 3”.

Możemy się domyślać, że służby i prokuratura będą musiały interpretować powyższe nieprecyzyjne określenia – które nie są w ustawie definiowane – zgodnie z wykładnią genderystów. W praktyce więc dojdzie do realizacji postulatu radykałów wzywających do zaprowadzenia cenzury w imię walki z „mową nienawiści”. W rezultacie ludzie, którzy zwracają uwagę na absurdy i szkodliwość politycznej agendy lobby LGBT, będą karani jako „podżegacze do nienawiści”.

Na szybkie zmiany w prawie naciskają organizacje aktywistów LGBT. W lipcu w Ministerstwie Sprawiedliwości wiceminister Maria Ejchart gościła przedstawicieli Kampanii Przeciw Homofobii. W oficjalnym komunikacie opublikowanym po spotkaniu czytamy, że jednym z poruszonych tematów była „nowelizacja Kodeksu karnego w zakresie przestępstw z nienawiści i mowy nienawiści”.

Występując w obronie wolności słowa, przekazaliśmy posłom stanowisko, w którym omówiliśmy wątpliwości prawne związane z rządowym projektem zmian w Kodeksie karnym. Wykazaliśmy w nim, że projekt budzi poważne wątpliwości pod kątem zgodności z art. 54 ust. 1, który „każdemu zapewnia wolność wyrażania swoich poglądów”. 

Opublikowaliśmy także komentarz prawny poświęcony projektowi irlandzkiej ustawy dotyczącej penalizacji „mowy nienawiści”. Przewiduje on wdrożenie ideologicznych przepisów odnoszących się do ideologii gender. W myśl projektu termin „gender” ma być jedną z przesłanek dyskryminacyjnych mających warunkować odpowiedzialność karną za przestępstwa z nienawiści. Pod tym ideologicznie nacechowanym pojęciem kryją się subiektywne odczucia określonych osób, wyrażające ich „preferencje seksualne” czy „tożsamość płciową”. Irlandzki projekt jest bardziej rygorystyczny od polskiego, gdyż jego autorzy domagają się karania „nienawistników” nie 3, a 5 latami więzienia.

Nie czekając na to, aż projekt ustawy trafi pod obrady parlamentu, w czerwcu minister Adam Bodnar powołał zespół doradców ds. przeciwdziałania mowie nienawiści i przestępstwom motywowanym uprzedzeniami, którego celem jest „przygotowanie założeń systemowej, kompleksowej i szczegółowej strategii przeciwdziałania takim zachowaniom i ich karania”. Możliwe zatem, że uderzenie w wolność słowa zacznie się jeszcze przed przyjęciem projektu ustawy. Jeśli tak się stanie, nasi prawnicy będą bronić ofiar ideologicznej cenzury. 

Czym jest „mowa nienawiści”?

Aby uświadomić naszym rodakom zagrożenia związane z walką z „mową nienawiści”, wydaliśmy książkę „MOWA NIENAWIŚCI – koń trojański rewolucji kulturowej”, autorstwa adw. Rafała Dorosińskiego, członka Zarządu Instytutu Ordo Iuris, która w przystępny sposób wyjaśnia genezę koncepcji „mowy nienawiści”, jej znaczenie oraz omawia konkretne przykłady ofiar ideologicznej cenzury zaprowadzanej w krajach zachodnich w imię walki z „mową nienawiści”.

W książce przypominamy, że pierwszymi inicjatorami walki z „mową nienawiści” byli sowieccy dyplomaci, którzy gorąco nawoływali, aby wpisać do międzynarodowych traktatów zakaz propagowania „nienawiści” oraz „faszyzmu”. Tego typu nieprecyzyjne zapisy w zamyśle komunistów miały posłużyć do walki z politycznymi wrogami komunizmu. Pomysł został podchwycony i przejęty przez zachodnich marksistów z nurtu critical race theory, którzy ukształtowali koncepcję „mowy nienawiści” w funkcjonującej obecnie postaci. Wzorcowy schemat jej zastosowania stworzył w eseju „Tolerancja represywna” Herbert Marcuse, który zaproponował, aby w ramach walki z nietolerancją cenzurować i dyskryminować wszystko, co jest niezgodne z doktryną marksistowską. W praktyce sprowadza się do „nietolerancji wobec ruchów prawicowych i tolerancji wobec ruchów lewicowych”

W książce zwracamy także uwagę na to, że „mowa nienawiści” nie posiada jasnej i precyzyjnej definicji, co przekłada się na zamęt pojęciowy. Jest to bardzo wygodne dla ludzi wzywających do walki z „mową nienawiści”, którzy dzięki temu mają niemal nieograniczoną możliwość jej wykorzystywania. W rezultacie, nikt nigdy i w żadnej sytuacji nie może być pewien, czy jego wypowiedź nie zostanie kiedyś uznana za przejaw „mowy nienawiści”. 

Omawiając historie ofiar walki z „mową nienawiści”, piszemy między innymi o hiszpańskim nauczycielu biologii w publicznej szkole średniej, którego zawieszono w obowiązkach z powodu rzekomej homofobii, gdyż nauczał, że istnieją tylko dwie płcie: męska i żeńska. 

W tym samym państwie prorodzinna stacja telewizyjna została w ramach walki z „mową nienawiści” ukarana grzywną w wysokości 100 tys. euro za emisję prorodzinnych spotów, w których ujęcia z marszów LGBT zostały zestawione z pytaniami: „Czy chcesz takiego właśnie społeczeństwa?”, „Duma… z czego?”. Opisujemy też przypadek szwajcarskiego biskupa, wobec którego wszczęto postępowanie za cytowanie Biblii podczas debaty na temat małżeństwa i rodziny. Z kolei brytyjski polityk kandydujący do Parlamentu Europejskiego został aresztowany tylko za to, że cytował krytyczny wobec islamu fragment książki… Winstona Churchilla.

Franciszek nagrodzony przez lożę B’nai B’rith

https://www.bibula.com/?p=134446

Na zdjęciau poniżej widzimy dyrektora generalnego B’nai B’rith International Daniela S. Mariaschina, który wręcza papieżowi Bergoglio złoty kielich ozdobiony żydowskimi napisami i symbolami. Jest to symboliczna nagroda przyznana Franciszkowi za jego stałe wsparcie dla tej żydowskiej organizacji masońskiej.

Wydarzenie miało miejsce 30 maja 2022 r. w Bibliotece Papieskiej podczas spotkania na którym, Franciszek przyjął delegację 27 członków tej organizacji.

Komentując spotkanie, Mariachin powiedział dziennikowi „Jerusalem Post”: „Od lat, kiedy był jeszcze kardynałem w Buenos Aires, aż do dzisiaj, papież Franciszek wyraża szczególne zainteresowanie pogłębianiem stosunków żydowsko-katolickich”. „Nasza audiencja u niego dała nam okazję do okazania naszego uznania dla tego wsparcia, potwierdzenia naszych wspólnych dążeń do pokoju i wzajemnego szacunku.”, dodał Mariachin.

W oficjalnym wystąpieniu, przewodniczący organizacji żydowskiej Seth Riklin poprosił  papieża o poparcie dla Porozumień Abrahamowych, czyli żydowskiej inicjatywy mającej na celu skłonienie Arabów do uznania państwa Izrael. Była to ukryta prośba do Stolicy Apostolskiej o wywarcie wpływu na kraje arabskie na Bliskim Wschodzie, aby zaakceptowały Izrael. To właśnie B’nai B’rith nazywa pracą na rzecz braterstwa i pokoju.

W swoim przemówieniu Franciszek pochwalił B’nai B’rith za jej „niestrudzone zaangażowanie w inicjatywy humanitarne”. Dodał: „Jeśli obowiązek troski o innych spoczywa na każdym członku naszej ludzkiej rodziny, to w jeszcze większym stopniu dotyczy on tych z nas, którzy są Żydami i chrześcijanami.”

Widzimy, że po Soborze Watykańskim II i jego Deklaracji Nostra aetate papieże soborowi odłożyli na bok wszelkie dyskusje doktrynalne z Żydami na temat boskości Pana Naszego Jezusa Chrystusa i prowadzą politykę opartą na rzekomej miłości i współpracy w celu rozwiązywania problemów społecznych. Z drugiej strony, Żydzi nie zmienili ani jednego przecinka w swoich fałszywych przekonaniach.

Czy ostatecznym celem  tej polityki jest  judaizacja całego Kościoła?

Tłum. Sławomir Soja

Źródło: Tradition i Action (June 6, 2022)

Francis awarded by B'nai B'rith 2

Photos from the Vatican & B’nai B’rith website

Wesprzyj naszą działalność [Bibuły. md]

Loża B’nai B’rith protestuje przeciw upamiętnieniu Polaka zastrzelonego za podanie wody Żydom przywiezionym do Treblinki. Prezesi loży Andrzej Friedman i Sergiusz Kowalski.

W czwartek (25.11.2021) Instytut Pileckiego upamiętnił Jana Maletkę, który zginął za to, że podał wodę Żydom przywiezionym do Treblinki. W miejscu jego śmierci, na terenie byłej stacji kolejowej we wsi Treblinka, odsłonięto kamień z tablicą z napisami po polsku i angielsku: „Pamięci Jana Maletki zamordowanego przez Niemców 20 sierpnia 1942 roku za pomoc Żydom. Pamięci Żydów zamordowanych w niemieckim nazistowskim obozie zagłady w Treblince”.

Maletka miał 21 lat. Pochodził z Mińska Mazowieckiego. Decyzją niemieckich władz okupacyjnych został skierowany do Małkini, gdzie pracował jako robotnik kolejowy. Wraz z nim do tej pracy skierowano jego 22-letniego brata Stanisława i 20-letniego kolegę Remigiusza Pawłowicza. Mieszkali w wagonach pracowniczych przy żwirowni w Treblince.

20 sierpnia 1942 roku wszyscy trzej pracowali na stacji w Treblince, gdy ok. 10 rano przybył pociąg z transportem Żydów. Mężczyźni ruszyli w kierunku wagonów z wiadrem wody. Jeden z wartowników zaczął do nich strzelać. Maletka zginął na miejscu, jego bratu i koledze udało się uciec.

– Wiemy, że tuż przed swoją śmiercią Jan Maletka szykował się do ślubu. Chciał otworzyć nowy etap swojego życia. Wraz ze swoim bratem i przyjacielem wielokrotnie widzieli Żydów duszących się w bydlęcych wagonach. Pomagali im wielokrotnie. Tym razem w Jana wycelował niemiecki funkcjonariusz – mówiła podczas uroczystości wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Magdalena Gawin.

– To jest pamięć o człowieku, który za to, że był przyzwoity, musiał zginąć. (…) Na pytanie dlaczego to robią, podobno Jan miał powiedzieć przyszłej teściowej: „Jak się słyszy ten straszny krzyk, nie można być obojętnym” – mówiła Zofia Łopacka, bratanica Jana Maletki

W uroczystości, oprócz księży katolickich i duchownego ewangelicko-augsburskiego, wziął też udział rabin Yehoshua Ellis, który w imieniu społeczności żydowskiej odmówił modlitwę za zmarłych. Wszyscy zebrani uczcili minutą ciszy Jana Maletkę oraz wszystkie ofiary obozu zagłady Treblinka II i obozu pracy Treblinka I, a także inne ofiary niemieckiego okupanta.

Maletka został upamiętniony w ramach prowadzonej przez Instytut Pileckiego akcji „Zawołani po imieniu”. To projekt poświęcony Polakom zamordowanym za niesienie pomocy Żydom w czasie okupacji niemieckiej. Celem projektu jest „przywrócenie pamięci o ludziach, których imiona i nazwiska zbyt długo pozostawały niewypowiedziane, a którzy wykazali się odwagą, empatią, a także zwykłą ludzką solidarnością”.

Upamiętnienie Jana Maletki nie spodobało się Żydom z loży B’nai B’rith. 29 listopada 2021 roku w „Gazecie Wyborczej” pojawił się ohydny atak na Polskę i Polaków sygnowany przez byłego prezesa loży Andrzeja Friedmana i obecnego prezesa Sergiusza Kowalskiego.

– Polska polityka historyczna sięgnęła granic obrzydliwości. Tym razem w wykonaniu wiceministry kultury Magdaleny Gawin, która odsłoniła w Treblince – uwaga, w Treblince! – pomnik Polaków ratujących Żydów. Magdalenie Gawin, jej szefowi Piotrowi Glińskiemu oraz nadszefowi obojga pragniemy przypomnieć, że w obozie zagłady w Treblince zagazowano nas ok. 900 tys., a udział Polaków na rampie polegał głównie na sprzedawaniu wody za dolary, złoto i brylanty – czytamy w tym paszkwilu.

– Zanim Polska zacznie stawiać pomniki dla Polaków na cmentarzach żydowskich, musi sobie przypomnieć o Żydach zamordowanych przy udziale Polaków. Byli, oczywiście, Polacy sprawiedliwi wśród narodów, którzy zapłacili życiem za pomoc Żydom. Zasługują na wieczną pamięć i uznanie za odwagę i piękny czyn – ale nie na tamtej rampie! – piszą Friedman i Kowalski.

– Jak nisko upadły polskie władze w swej nędznej próbie zaspokojenia apetytów wyborców pragnących uwierzyć w tę heroiczną fantazję. Część naszych przyjaciół i krewnych przeżyła Auschwitz. Nikt nie przeżył Treblinki – napisali członkowie loży B’nai B’rith.

Niemcy zastrzelili Polaka za podanie wody Żydom wiezionym na śmierć. Według Żydów upamiętnienie tego Polaka jest „obrzydliwością”. Nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić to żydowskie postępowanie.

Źródło informacji: Instytut Pileckiego, Twitter, TVP Info, Gazeta Wyborcza

[Umieszczam tę wiadomość z ogromnym bólem: Z Andrzejem Friedmanem przed czterema dekadami przyjaźniliśmy się i ufali sobie. M. inn. wspólnie szmuglowaliśmy „anti-sowietczinu” do Sowietów. Potem został dobrym lekarzem, neurologiem, —————

A później, niespodzianie, prezesem B’nai B’rith.. I tu widzimy smutny KONIEC EWOLUCJI. Mirosław Dakowski]