Ponad połowa dzieci w wieku 7–12 lat “korzysta” [Cudzysłów ja dodałem. Dla Autorki to jest “korzyść” … md] codziennie z serwisów i komunikatorów nieprzeznaczonych dla ich kategorii wiekowej. Strony pornograficzne są jednymi z najczęściej odwiedzanych domen przez dzieci w wieku 7–14 lat. Eksperci są zatrwożeni: dane są alarmujące i wymagają pilnej interwencji.
Na początku marca Państwowa Komisja ds. Przeciwdziałania Pedofilii opublikowała raport „Internet dzieci”, monitorujący aktywność małoletnich w sieci. Raport objął grupę dzieci w wieku od 7 do 14 lat. Okazuje się, że z internetu korzysta aż 2,6 mln dzieci, czyli 85 proc. wszystkich osób w tej grupie wiekowej. Spośród nich aż 96 proc. łączy się z siecią przez urządzenia mobilne.
Dzieci najczęściej korzystają z platform streamingowych, na których spędzają średnio dwie godziny dziennie, oraz z serwisów społecznościowych, gdzie przebywają ponad dwie godziny dziennie. Najpopularniejsze kategorie tematyczne to: kultura i rozrywka, edukacja oraz erotyka. Zarówno z kategorii kultura i rozrywka (głównie gry oraz muzyka), jak i edukacja, “korzysta” [Cudzysłów znów ja dodałem. Dla Autorki to jest “korzyść” Już nie uświadamia sobie, co to słowo znaczy… md] około 95 proc. dzieci.
Z kolei z kategorii erotyka – aż 51 proc. W raporcie czytamy, że w grudniu 2024 roku serwisy erotyczne odwiedziło co trzecie dziecko w wieku 7–14 lat.
Obejrzyj rozmowę z Justyną Kotowską:
TikTok pochłania maluchy
Autorzy raportu wyszczególnili grupę dzieci od 7 do 12 roku życia, publikując szczegółowe dane dotyczące najmłodszych użytkowników sieci. Okazuje się, że aż 1,4 mln dzieci w wieku 7–12 lat (czyli 58 proc. wszystkich dzieci w tej grupie wiekowej w Polsce) “korzysta” codziennie z co najmniej jednego serwisu społecznościowego lub komunikatora dostępnego dopiero od 13. roku życia.
Najpopularniejszą platformą w tej grupie wiekowej jest TikTok, z którego korzysta aż 760 tys. dzieci (32 proc.). Ponad 300 tys. spędza tam ponad dwie godziny dziennie, a większość najmłodszych użytkowników uruchamia aplikację od kilku do kilkudziesięciu razy dziennie.
Na drugim miejscu znajduje się Facebook – dostęp do niego ma 580 tys. dzieci (24 proc.), a na trzecim Instagram – z którego korzysta 290 tys. dzieci (12 proc.). Z kolei 900 tys. dzieci (38 proc.) codziennie korzysta z Messengera, a 720 tys. (31 proc.) z WhatsAppa.
“Sprawcy przemocy seksualnej dopiero się rozkręcają”
Współautorzy raportu z Państwowej Komisji ds. Przeciwdziałania Pedofilii określają dane jako alarmujące i rekomendują pilne interwencje w obszarze regulacji prawnych. Zwracają uwagę na konieczność stworzenia pakietu ustaw chroniących dzieci w środowisku cyfrowym.
– Dzieci korzystają z tych samych platform, co dorośli, wśród których mogą znajdować się sprawcy przemocy seksualnej – zaznacza Justyna Kotowska, wiceprzewodnicząca Państwowej Komisji.
Jak wynika z badań organizacji WeProtect, osoba chcąca skrzywdzić dziecko w przestrzeni internetowej nie potrzebuje do tego wiele czasu – wystarczy jej zaledwie kilka dni.
– Obecnie odnotowujemy najwyższy wskaźnik materiałów cyfrowych przedstawiających krzywdę dzieci (CSAM) w historii i nic nie wskazuje na to, by miało ich być mniej – mówi Kotowska. – Uważamy, że osoby stosujące przemoc seksualną wobec dzieci przy użyciu nowych technologii dopiero się rozkręcają i że niebawem będziemy mierzyć się ze znacznym wzrostem spraw dotyczących tego rodzaju czynów.
Wiceprzewodnicząca Komisji zaznacza również, że molestowanie seksualne za pośrednictwem internetu nie jest „lżejszą” formą przemocy – odbija się ono na zdrowiu psychicznym i poczuciu bezpieczeństwa ofiary, mogąc zaważyć na całym jej życiu.
Raport pokazuje, że nadmierne korzystanie z internetu może prowadzić nie tylko do zagrożeń związanych z przemocą seksualną, ale również do poważnych problemów psychicznych.
– Coraz częściej z problemami związanymi z internetem zgłaszają się do nas rodzice uczniów klas 1–3 i 4–6 – mówi psycholog i psychoterapeutka dr Agnieszka Czusz-Sudoł z Ośrodka INTRA. – Młodsze dzieci są bardziej podatne na uzależnienia, ponieważ mają mniej dojrzałą korę przedczołową, odpowiedzialną za samokontrolę. Są przez to bardziej podatne na wyrzuty dopaminy w układzie limbicznym, jakie wywołują powiadomienia, polubienia czy wiadomości.[Co za język ! Ja bym dziecka takiej pani nie powierzył..MD}
Psychoterapeutka wskazuje również na wzrost cyberprzemocy.
– Przemoc rówieśnicza w sieci to coraz częstsze zjawisko – mówi Czusz-Sudoł. – Na czatach klasowych dochodzi do obmawiania, upubliczniania zdjęć i filmów stawiających dzieci w niekorzystnym świetle, a także tworzenia upokarzających memów.
Na sygnale po dziecko w furii
Na postępujący problem uzależnienia dzieci i młodzieży od internetu wskazują nie tylko psychologowie i psychiatrzy, ale także medycy.
– Zaburzeń wśród dzieci i młodzieży jest coraz więcej – mówi Dorota Kowalska, pielęgniarka anestezjologiczna, pracująca m.in. w zespole ratownictwa medycznego. – Uważam, że zaburzenia te są związane z trybem życia i uzależnieniem od elektroniki. Nieraz wyjeżdżamy do dziecka, które wpada w szał, bo „tata zabronił komputera”.
Pielęgniarka podkreśla, że w takich przypadkach zespół ratownictwa medycznego często jest wzywany przez rodziców, którzy nie są w stanie poradzić sobie z agresją dziecka. W wielu sytuacjach konieczne okazuje się przetransportowanie go do szpitala.
– Dziecko zabierane jest do szpitala z rodzicem albo z policją. Bardzo często towarzyszy nam policja, ponieważ dziecko może być zarówno czterolatkiem ważącym 25 kilogramów, jak i 17-latkiem chodzącym na siłownię i ważącym 90 kilogramów – dodaje Kowalska.
Cały wywiad z pielęgniarką dostępny jest tutaj:
Kiedy dziecko potrzebuje pomocy?
Dr Agnieszka Czusz-Sudoł wymienia sygnały, które powinny zwrócić uwagę rodziców i skłonić ich do skorzystania z profesjonalnej pomocy.
Objawy uzależnienia od internetu:
Silne reakcje emocjonalne (złość, agresja) na próby ograniczenia dostępu do internetu.
Niepokój lub frustracja w sytuacji braku dostępu do sieci.
Zaniedbywanie obowiązków szkolnych.
Stopniowe wydłużanie czasu spędzanego online kosztem innych aktywności.
Kłopoty ze snem i koncentracją.
Objawy cyberbullyingu:
Niechęć do szkoły i obawa przed spotkaniami z rówieśnikami.
Jeśli jesteś w trudnej sytuacji rodzinnej i potrzebujesz porady psychologicznej, możesz skorzystać z infolinii Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Pod numerem 800 100 100 dyżurują eksperci, którzy postarają się udzielić Ci pomocy.
Źródło: Raport „Internet dzieci” powstał dzięki współpracy Państwowej Komisji ds. Przeciwdziałania Pedofilii, Fundacji „Instytut Cyfrowego Obywatelstwa”, firmy Polskie Badania Internetu oraz firmy Gemius.
Szanowny Panie Mirosławie! Minister edukacji Barbara Nowacka podpisała rozporządzenie o wprowadzeniu do polskich szkół “edukacji zdrowotnej” od 1 września tego roku. Z informacji opublikowanych przez MEN wynika, że każdy uczeń domyślnie będzie zapisany na ten przedmiot. Lekcje będą odbywały się w wymiarze 1 godziny tygodniowo. Trzeba docierać do kolejnych Polaków i uświadamiać ich, że pod nazwą “edukacja zdrowotna” kryje się wulgarna seksualizacja, oswajająca uczniów z rozwiązłością, masturbacją, aborcją, LGBT i homoseksualnym stylem życia. Odparcie zamiarów deprawatorów wobec naszych dzieci jest możliwe, ale konieczna jest do tego mobilizacja społeczna, w szczególności mobilizacja rodziców.Kilka dni temu MEN podjęło formalną decyzję – “edukacja seksualna”, ukrywająca się pod nazwą “edukacja zdrowotna”, wchodzi do szkół od 1 września w wymiarze 1 godziny tygodniowo.
Każdy uczeń od 4 klasy szkoły podstawowej ma być domyślnie zapisany na ten przedmiot, w związku z czym rodzice muszą napisać pismo do dyrekcji szkoły informujące, że nie wyrażają zgody na udział dziecka w lekcjach deprawacji. Najlepiej takie pismo złożyć już na samym początku roku szkolnego.
Niech to jednak nie usypia naszej czujności. Wypisanie dziecka z “edukacji zdrowotnej” nie spowoduje, że naszą rodzinę ominie proces deprawacji. Zarówno politycy rządu Tuska jak i powiązani z nimi “edukatorzy seksualni” i aktywiści aborcyjni mówią otwarcie – deprawacja w szkołach będzie obowiązkowa, tyle tylko, że proces ten został rozłożony w czasie ze względu na wybory i opór społeczny. Poza tym, wulgarna deprawacja oparta na ideologii LGBT w inny sposób wprowadzana jest do szkół. Np. do szkół w Poznaniu wysłano niedawno “pakiety edukacyjne” z zakresu “edukacji seksualnej”, zachęcając do organizacji już teraz takich lekcji. Podobne sytuacje mają miejsce w wielu innych miastach. Poza tym, jak już informowaliśmy, jedna z największych w Polsce grup “edukatorów seksualnych” stworzyła niedawno konspekty deprawacyjnych lekcji, do organizacji których zachęca nauczycieli w ramach godzin wychowawczych, WDŻ, apeli, zajęć z psychologiem itp. Wiele szkół od lat wpuszcza rozmaitych “edukatorów seksualnych”, którzy organizują dla dzieci lekcje o “tolerancji” lub “dojrzewaniu”, za którymi ukrywa się oswajanie z rozwiązłością seksualną i homoseksualizmem.
Innymi słowy – deprawacja seksualna wpycha się do polskich szkół na wszystkie możliwe sposoby, aby docelowo objąć WSZYSTKIE dzieci swoimi mackami. O tym również otwarcie mówią “edukatorzy seksualni”, którzy w swoich wypowiedziach sugerowali nawet, że władza polskich rodziców nad dziećmi powinna podlegać ograniczeniom właśnie z tego powodu – aby poprzez przymusową “edukację seksualną” indoktrynować dzieci wulgarnymi treściami, na kontakt z którymi dobrowolnie rodzice nigdy nie wyraziliby zgody. W ten sposób “edukacja seksualna” wygląda m.in. w Niemczech – jest obowiązkowa dla wszystkich uczniów, a rodziców, którzy odmawiają udziału dzieci w lekcjach deprawacji, karze się grzywnami i wtrąca do więzień. To właśnie w oparciu o niemieckie standardy ma być teraz prowadzona “edukacja seksualna” w Polsce. To jednak nie wszystko.
Nasza Fundacja od wielu lat podkreśla, że (anty)moralna rewolucja, która uderza w Polskę, a szczególnie w polskie dzieci i młodzież, przeprowadzana jest przede wszystkim poprzez smartfony i internet. To właśnie nieograniczony, wielogodzinny kontakt dzieci i nastolatków z mediami elektronicznymi prowadzi do destabilizacji psychiki milionów młodych ludzi, oderwania ich od wiary, Kościoła i moralności oraz zaczadzenia umysłów radykalnymi ideologiami takimi jak LGBT i gender. Wedle licznych badań, prowadzonych na dużych grupach w całym kraju, codzienną praktykę oglądania pornografii deklaruje niemal co czwarty (!!) nastolatek w Polsce (23,9%). Co piąty nastolatek wskazuje, że jego kolega lub koleżanka ogląda pornografię w internecie kilka razy dziennie (20,6%) bądź kilka razy w tygodniu (20,9%). Co więcej, zjawisko sekstingu, czyli wysyłania innym swoich rozbieranych zdjęć, jest akceptowalne wśród młodych użytkowników internetu. Co piąty z nich (18,6%) nie widzi nic złego w takim zachowaniu.
Jeszcze bardziej wstrząsające statystyki dotyczą społeczeństw Zachodu, które od dziesięcioleci są “edukowane seksualnie”. Wedle statystyk policji w Wielkiej Brytanii, w 2022 roku oficjalnie zaraportowano 107 000 przypadków przestępstw przemocy seksualnej wobec dzieci. Nieoficjalnie takich zbrodni ma być pięć razy więcej. 52% wszystkich zaraportowanych na policję przypadków pedofilii zostało zakwalifikowanych jako przemoc seksualna dziecka względem innego dziecka (child-on-child). Trzy najczęstsze przestępstwa z tej kategorii to napaść seksualna, gwałt i tworzenie pornograficznych zdjęć. Najczęstszy wiek sprawcy przemocy seksualnej w tej grupie to 14 lat (sprawcy, nie ofiary!). Lawinowo rośnie także zjawisko dziecięcej pornografii w internecie. Zdaniem brytyjskiej policji, dzieje się tak przede wszystkim z powodu pornografii samodzielnie tworzonej przez dzieci oraz coraz większej popularności smartfonów. Wedle danych ekspertów, już ponad 90% zamieszczonych w internecie treści o charakterze pedofilskim to materiały stworzone przez same dzieci (self-generated). Tak właśnie wygląda „wyedukowana seksualnie” Europa Zachodnia…
Panie Mirosławie, aby ratować polskie dzieci i młodzież przed deprawacją i ideologiami, konieczna jest odnowa moralna całego naszego narodu. Działania na rzecz tej odnowy podejmuje nasza Fundacja.
W całej Polsce organizujemy publiczne modlitwy różańcowe w intencji odnowy moralnej, powstrzymania aborcji i deprawacji. Różańcom towarzyszom akcje informacyjne, za pomocą których ostrzegamy społeczeństwo przed tymi zagrożeniami. W 2024 roku zorganizowaliśmy ok. 1 000 takich wydarzeń w całym kraju.
Za pomocą niezależnych akcji ulicznych oraz internetu docieramy do kolejnych rodziców również z naszą najnowszą broszurą ostrzegawczą na temat “edukacji zdrowotnej” w szkołach. W krótkim czasie rozdaliśmy już ponad 50 000 egzemplarzy tej publikacji. Podobna akcja miała miejsce w latach 2014 i 2015, kiedy to podjęto pierwszą próbę wprowadzenia deprawacji do polskich szkół. Wtedy w całej Polsce rozdaliśmy ponad 125 000 egzemplarzy poradnika “Jak powstrzymać pedofila?” oraz zainicjowaliśmy obywatelską inicjatywę ustawodawczą, pod którą zebraliśmy ponad 250 000 podpisów. Pomogło to zablokować działania deprawatorów na prawie 10 lat.
W ciągu ostatnich lat wiele szkół odwołało deprawacyjne zajęcia, ukrywane często przed rodzicami pod płaszczykiem lekcji o “tolerancji” i “dojrzewaniu”. Stało się tak, gdyż świadomi rodzice, dyrektorzy i nauczyciele w porę reagowali na “edukatorów seksualnych” podstępem wchodzących do placówek edukacyjnych. Świadomość ta została zbudowana przez nasze akcje uliczne, poradniki i działania w internecie.
Nieustannie ostrzegamy rodziców przed tym, aby nie dawali swoim dzieciom smartfonów i innych urządzeń z nieograniczonym dostępem do internetu. Dzieci w wieku wczesnoszkolnym i młode nastolatki nie potrafią dokonać moralnej oceny treści, którymi bombardowane są poprzez internet. Nie potrafią również zweryfikować ich prawdziwości. Właśnie na tym żerują medialni celebryci, deprawatorzy i “edukatorzy seksualni” infekując młode umysły niemoralnymi ideologiami. Do używania narzędzi jakimi są smartfon i internet każde dziecko musi dorosnąć i dojrzeć pod nadzorem rodzica. Wielu rodziców podejmuje takie działania w swoich rodzinach po kontakcie z naszymi wolontariuszami i naszymi wskazówkami na ten temat.
Wielu innym rodzicom pomogliśmy w wyborze odpowiedniej szkoły dla ich dzieci lub w przejściu na edukację domową, co pozwoliło ochronić dzieci przed wieloma zagrożeniami, umocniło relacje rodzinne i pomogło w procesie wychowania. W tych sprawach można się z nami kontaktować poprzez e-mail. Nasza działalność wywołuje prześladowania. Nasi wolontariusze atakowani są na ulicach przez aktywistów radykalnej lewicy oraz osoby podjudzone do nienawiści przez media. Przeciwko nam wytaczane są także represje sądowo-policyjne. Jak informowaliśmy w środę, tylko w ciągu jednego tygodnia w dniach 27 lutego – 6 marca odbyło się przeciwko nam 12 rozpraw i przesłuchań. Zapadły także kolejne wyroki za organizację akcji publicznych. Pomimo tych represji staramy się docierać do ludzi, kształtować ich świadomość i budzić ich sumienia. To zadanie trudne, wymagające poświęcenia, wyrzeczeń i znoszenia prześladowań. Ale właśnie to musimy robić. Nasza walka musi trwać dalej. Powstrzymanie deprawatorów jest możliwe, ale wymaga mobilizacji kolejnych osób, zwłaszcza rodziców, oraz kształtowania świadomości milionów Polaków. Na kolejne działania, takie jak uliczne akcje informacyjne, publiczne modlitwy różańcowe, druk poradników i broszur, oraz obronę przed sądami, potrzebujemy w najbliższym czasie ok. 18 000 zł. Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana obecnie możliwa, aby umożliwić nam organizację tych kampanii i dalszą walkę na rzecz odnowy moralnej Polski. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Szanowny Panie Mirosławie! W oczekiwaniu na wprowadzenie przymusowej “edukacji seksualnej” do szkół przygotowano program “Lekcje bez tabu”, który już teraz ma docierać do polskich uczniów i nauczycieli. Jego współautorem jest ta sama osoba, która tworzyła podstawę programową do nowego przedmiotu planowanego przez MEN. Program zakłada, że niektórzy rodzice przekazują swoim dzieciom “błędne i szkodliwe” informacje na temat seksualności, więc szkoła musi przejąć odpowiedzialność za “edukację seksualną” dzieci i młodzieży.
W związku z tym, “Lekcje bez tabu” będą oswajać uczniów z rozwiązłością seksualną, LGBT, “tęczowymi rodzinami”, “zmianą płci” oraz aktywizmem homoseksualnym. Partnerami projektu, w ramach którego powstały scenariusze szkolnych lekcji, są znane polskie firmy takie jak: InPost, CCC, Wedel, Itaka, Wojas, Rossmann, TVN, WSiP, Black Red White, RTV EURO AGD, Allianz, Meble Wójcik, 4F, Mattel, Douglas, Komfort, Bartek, Itaka, Inglot.Jedna z największych w Polsce grup “edukatorów seksualnych”, na stronie której możemy znaleźć m.in. materiały oswajające z masturbacją oraz praktykami seksualnymi z użyciem przemocy i masochizmu, stworzyła nowy program o nazwie “Lekcje bez tabu”. Współtwórcą programu jest Antonina Kopyt, która jest również jedną z osób odpowiedzialnych za stworzenie podstawy programowej do nowego przedmiotu “edukacja zdrowotna”, który od 1 września wchodzi do polskich szkół.
Jak piszą “edukatorzy seksualni”:
“Projekt powstał z myślą o wypełnieniu luki w systemie edukacji.”“
Chodzi oczywiście o “lukę”, jaką jest brak obowiązkowej “edukacji seksualnej” w szkołach, czego od lat domagają się te środowiska. Taka “edukacja” pod nazwą “edukacji zdrowotnej” dopiero rozpocznie się od 1 września. “Lekcje bez tabu” to gotowe scenariusze zajęć, które nauczyciele już teraz mogą realizować z uczniami na lekcjach typu WDŻ, godzinach wychowawczych oraz podczas apeli szkolnych czy zajęć ze szkolnym psychologiem.
Zdaniem autorów “Lekcji bez tabu”: “to ważne, żeby treści związane z edukacją seksualną pojawiały się w szkole”, ponieważ:
“są rodzice, którzy nie rozmawiają ze swoimi dziećmi na temat cielesności czy relacji albo przekazują im na ten temat błędne, a co za tym idzie – szkodliwe informacje. Dla takich dzieci zajęcia szkolne mogą być jedyną okazją do poznania odpowiednich wzorców czy rzetelnej wiedzy.”
Jakie to “szkodliwe informacje?” niektórzy rodzice przekazują swoim dzieciom? Odpowiedź na to pytanie nie pada wprost, ale wystarczy przeczytać opracowane przez “edukatorów seksualnych” scenariusze lekcji, aby dowiedzieć się o kogo chodzi – o rodziców katolików, chrześcijan oraz wszystkich tych, którzy kierują się zdrowym rozsądkiem, normalnością oraz zasadami moralnymi od wieków obecnymi w naszej cywilizacji. Spójrzmy na kilka przykładowych scenariuszy szkolnych lekcji.
Jedna z lekcji ma być poświęcona tematowi jakim jest “debiut seksualny”. Scenariusz zajęć słowem nie wspomina o tym, że “pierwszy raz” powinien odbywać się w małżeństwie. Uczniowie dowiadują się za to, że:
“Seks i miłość nie zawsze idą w parze.”
Inaczej mówiąc – możesz współżyć kiedy chcesz i uznasz to za stosowne oraz z kim chcesz. Co więcej – nie musi cię nic łączyć z drugą osobą lub kolejnymi osobami, z którymi będziesz podejmował współżycie seksualne. W scenariuszu czytamy też, że:
“możemy mieć wiele pierwszych razów w życiu, bo seksualność jest szeroka i zmienia się wraz z nami przez całe życie. „Pierwszy raz” może oznaczać dla różnych osób coś innego, to może być też częściowo zależne od orientacji seksualnej danej osoby.”
Innymi słowy – “pierwszy raz” może być wiele razy, gdyż ktoś raz będzie współżył z kobietą, a potem za jakiś czas zechce uprawiać seks z mężczyzną. Dla “wyedukowanych seksualnie” uczniów ma to być coś całkowicie normalnego i naturalnego.
Na innej lekcji uczniowie dowiedzą się: “czym jest płeć?”. W scenariuszu możemy przeczytać, że:
“Tak naprawdę dopóki dana osoba nie powie nam, jakiej jest płci, to możemy tylko zgadywać (…) Może też być tak, że taka sama osoba nie czuje się ani chłopakiem, ani dziewczyną. Wtedy mówimy, że jest to osoba niebinarna. Tzn. że nie wpisuje się podział na dwie płci, który też nazywamy binarnością płci. W pewnym sensie możemy powiedzieć, że każda osoba niebinarna jest transpłciowa, ponieważ jej tożsamość jest inna niż płeć przypisana jej przy urodzeniu.”
Z kolei w jeszcze innej lekcji na ten temat uczniowie usłyszą:
“Najczęściej o osobach, które mają penisa i jądra mówi się chłopacy/ mężczyźni, a osobach z wulwą lub pochwą – dziewczyna/kobieta. To duże uproszczenie i nie jest tak w przypadku wszystkich (…) Poczucie bycia chłopakiem [lub dziewczyną] jest w głowie, a nie między nogami.”
Przekładając powyższe z języka zagmatwanej ideologii LGBT na język polski – płeć jest czymś, co możesz sobie uczniu dowolnie wybierać. Dzisiaj możesz być dziewczynką, jutro chłopcem, jutro kimś jeszcze innym lub wręcz “nikim”. Tego typu propaganda prowadzi do poważnej destabilizacji psychiki młodych ludzi i groźnych zaburzeń. Program zakłada także lekcje pod tytułem “rodziny są różne”, w ramach której uczniowie dowiedzą się m.in. o “rodzinach tęczowych” z “dwoma mamami” lub “dwiema tatami”. [sic!! md] Uczniowie mają zapamiętać, że każda taka “rodzina” ma zasługiwać na ich szacunek.
W kolejnych “Lekcjach bez tabu” uczniom pokazywane są slajdy ze zdjęciami znanych piosenkarzy, aktorów i celebrytów, którzy są homoseksualistami lub transseksualistami. W programie przewidziane są także zajęcia oswajające z procederem tzw. “tranzycji” czyli “zmiany płci”, polegającym na faszerowaniu się blokerami hormonalnymi hamującymi proces dojrzewania oraz kastracją organów rozrodczych i amputacjach “zbędnych” części ciała takich jak piersi. Scenariusze zakładają też naukę aktywizmu homoseksualnego – w ich trakcie uczniowie dowiedzą się na temat konieczności wywieszania tęczowych flag w szkołach, organizacji “neutralnych płciowo” szatni i toalet oraz działania na rzecz prawnej legalizacji w Polsce “małżeństw” homoseksualnych. ===========
Spróbujmy to wszystko podsumować. W świetle zaprezentowanych scenariuszy lekcji “wyedukowany seksualnie” uczeń to taki, który wie, że:
– Nie istnieją żadne normy w zakresie seksualności, związków i relacji międzyludzkich. Najważniejsza jest “różnorodność”, która ma zasługiwać na szacunek.
– Seks nie musi się wiązać z miłością.
– “Rodzina” to wszelkie możliwe konfiguracje związków między ludźmi, w tym “tęczowe”.
– Można współżyć seksualnie kiedy się chce i z kim się chce.
– Współżycie tylko w małżeństwie to stare, “średniowieczne” przesądy, niezgodne z postępem nauki.
– Homoseksualizm to naturalny, normalny i radosny styl życia.
– Płeć to coś, co można sobie dowolnie wybierać i bez przerwy zmieniać.
– Jeśli ktoś czuje się źle w swojej płci, to może ją zmienić poprzez nafaszerowanie się blokerami hormonalnymi lub amputowanie organów rozrodczych.
Tak wygląda program “edukacji seksualnej” opracowany przez osobę, która współtworzyła w MEN podstawę programową do “edukacji zdrowotnej”, która już od 1 września wchodzi do szkół. Program “Lekcje bez tabu” to pokaz tego, jak ma wyglądać przymusowa “edukacja seksualna” w każdej polskiej szkole, którą rząd Tuska zamierza wprowadzić po wyborach.
Warto przyjrzeć się również temu, kto stworzył i sfinansował powstanie “Lekcji bez tabu”. Z opublikowanych przez “edukatorów seksualnych” informacji wynika, że stoi za tym “Konsorcjum Filantropijne” powołane przez Omenaa Foundation, z którą współpracuje wiele znanych w Polsce firm. Na liście partnerów tej organizacji możemy znaleźć takie przedsiębiorstwa jak: InPost, CCC, Wedel, Itaka, Wojas, Rossmann, TVN, WSiP, Black Red White, RTV EURO AGD, Allianz, Meble Wójcik, 4F, Mattel, Douglas, Komfort, Bartek, Itaka czy Inglot. W zarządzie Omenaa Foundation znajdują się takie osoby jak Rafał Brzoska (prezes InPost), dziennikarka TVN Dorota Wellman oraz celebryci Olivier Janiak i Małgorzata Rozenek-Majdan. Z kolei członkami Rady Konsorcjum Filantropijnego są m.in. Wojciech Kostrzewa (prezes Polskiej Rady Biznesu, były prezes Grupy ITI oraz kilku banków) oraz Dariusz Gałęzewski (prezes Oshee Polska).
Do “edukacji seksualnej” polskich dzieci zaangażowano ogromne siły finansowo-medialne. Ten napór deprawacji może jednak zostać powstrzymany. Aby tak się stało, konieczna jest dalsza mobilizacja Polaków.Nasza Fundacja w całej Polsce organizuje niezależne kampanie informacyjne, za pomocą których kształtujemy świadomość, ostrzegamy przed zagrożeniami i wzywamy do działania. W ubiegłym roku zorganizowaliśmy takich akcji ponad 1 000 w całym kraju. W ostatnich miesiącach rozdaliśmy również już kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy naszej broszury ostrzegawczej dla rodziców na temat “edukacji seksualnej” wchodzącej do szkół. Zainicjowane przez naszą Fundację kampanie wyzwoliły powszechny opór społeczny przeciwko deprawacji, a w działania zaangażowały się liczne środowiska i stowarzyszenia rodziców w całej Polsce. Pod naporem naszej presji rząd Tuska wyciszył temat “edukacji seksualnej” na czas wyborów. Nie wyciszają go jednak sami “edukatorzy seksualni”, którzy wchodzą do szkół z kolejnymi programami i czekają na wprowadzenie “edukacji zdrowotnej” do szkół. Trzeba działać i mobilizować kolejne osoby. Kluczowa jest w tym stała i regularna pomoc finansowa. Nie otrzymujemy dotacji od dużych firm i wielkich korporacji. Działamy i walczymy tylko dzięki naszym Darczyńcom. Kilka dni temu zapłaciliśmy fakturę 34 000 zł za wydruk tysięcy kolejnych broszur, które zaczynają już docierać do rodziców. W najbliższym czasie potrzebujemy na dalsze kampanie ok. 23 000 zł. Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana obecnie możliwa, aby umożliwić nam dotarcie do kolejnych Polaków z ostrzeżeniem przed “edukacją seksualną” i zmobilizowanie kolejnych rodziców do walki o dzieci.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPWPS : Nasza walka trwa również w przestrzeni sądowej. Dzisiaj w Zielonej Górze odbędzie się pierwsza rozprawa w moim procesie za mówienie o związkach homoseksualnego stylu życia z pedofilią. Proszę Pana o modlitwę w intencji pomyślnego zakończenia tej sprawy i zwycięstwa prawdy przed sądem. Z wyrazami szacunku
Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Sąd Najwyższy w składzie Jarosław Matras, Jerzy Grubba, Michał Laskowski oddalił kasację aktywistki LGBT z Nowej Lewicy od wyroku Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim, uniewinniającego współpracownika Fundacji Pro – Prawo do Życia od zarzuconego mu czynu pomówienia, czyli przestępstwa z art. 212 Kodeksu karnego. Pomocy prawnej oskarżonemu udzielił Instytut Ordo Iuris.
W pierwszej instancji Sąd Rejonowy w Gorzowie Wielkopolskim uznał współpracownika Fundacji Pro – Prawo do życia za winnego tego, że zniesławił i pomówił oskarżycielkę prywatną, podającą się za osobę o skłonnościach homoseksualnych i identyfikującą się z ruchem LGBT. Sprawa dotyczyła haseł m.in. „stop tęczowej zarazie”, „homoseksualiści wielokrotnie częściej molestują dzieci”, „czego lobby LGBT chce uczyć dzieci – 4-latki masturbacji, 6-latki wyrażania zgody na seks, 9-latki pierwszych doświadczeń seksualnych i orgazmu”.
Treści te miały być głoszone z samochodu jeżdżącego ulicami miasta i na nim umieszczone, a pojazdem miał kierować oskarżony. Natomiast na tylnej części ładunkowej ciężarówki miał znajdować się wizerunek półnagich mężczyzn trzymających wspólnie tęczową flagę, opatrzony napisem: „tacy idą po twoje dzieci, powstrzymaj ich!”. W ocenie sądu stanowiło to przestępstwo z art. 212 § 1 k.k., za co wymierzono oskarżonemu karę 300 stawek dziennych grzywny po 20 zł każda, zasądzono nawiązkę w kwocie 3 tys. zł oraz koszty procesu w kwocie 1 416 zł.
Jednak Sąd drugiej instancji zmienił wyrok Sądu Rejonowego i uniewinnił wolontariusza od zarzuconego mu czynu. W kwestii hasła „homoseksualiści wielokrotnie częściej molestują dzieci”, Sąd Okręgowy uznał je za prawdziwe w świetle przedstawionego przez obronę materiału dowodowego. Podobnie co do hasła „lobby LGBT chce uczyć dzieci – 4-latki masturbacji, 6-latki wyrażania zgody na seks, 9-latki pierwszych doświadczeń seksualnych i orgazmu”. Oba hasła, w ocenie Sądu Okręgowego, nie miały charakteru pomawiającego. Hasło „stop tęczowej zarazie” sąd drugiej instancji uznał za wypowiedź ocenną i jako taką nie realizującą znamion karalnego zniesławienia. Ponadto sąd przyjął, że zarzucony oskarżonemu czyn mieścił się w granicach wolności słowa.
Kasację od tego rozstrzygnięcia wniósł pełnomocnik oskarżycielki prywatnej. Zarzucał on orzeczeniu Sądu Okręgowego naruszenie przepisów o zniesławieniu (art. 212 § 1 k.k.) oraz błędne uwzględnienie okoliczności wyłączającej karalność czynu (art. 213 § 2 pkt 2 Kodeksu postępowania karnego).
Sąd Najwyższy oddalił kasację oskarżycielki prywatnej, podzielając argumentację obrony co do proceduralnej wadliwości podniesionych zarzutów. Zaznaczył również, że nie wypowiada się co do prawdziwości przytoczonych twierdzeń, niemniej uznał, że w świetle materiału dowodowego, przekonanie oskarżonego o ich prawdziwości mogło być uznane za usprawiedliwione. Odnosząc się do zachowania oskarżonego, Sąd Najwyższy odwołał się do wolności słowa oraz wolności debaty i wskazał na wyjątkowość regulacji art. 212 k.k. i konieczność dbania przez sąd o równość wszystkich uczestników debaty.
– Mamy tutaj do czynienia z jedynym orzeczeniem Sądu Najwyższego w sprawie zwalczanej przez aktywistów LGBT kampanii „Stop pedofilii” prowadzonej przez Fundację Pro – Prawo do życia i jest to rozstrzygnięcie utrzymujące w mocy wyrok uniewinniający współpracownika Fundacji. W oczach Sądu Najwyższego nie znalazły uznania twierdzenia oskarżycielki prywatnej o „agresywnej mowie nienawiści” oskarżonego, o hasłach „budzących negatywne emocje wymierzonych w konkretną grupę”. Co więcej, Sąd Najwyższy uznał działanie oskarżonego za wyraz wolności słowa, a rozstrzygnięcie za gwarancję zapewnienia równowagi stron publicznej debaty. Orzeczenie to daje silny argument do kwestionowania wyroków skazujących w analogicznych sprawach współpracowników Fundacji Pro – Prawo do życia w Gdańsku, Szczecinie i Zielonej Górze jako godzących w prawo do wyrażania swoich poglądów i rozpowszechniania informacji, gwarantowanego w art. 54 ust. 1 Konstytucji RP. Powinno ono również stanowić barierę dla Prokuratury dowodzonej ministra Adama Bodnara, który wiele razy w przeszłości występował po stronie postulatów ruchu LGBT. Prokuratura obejmuje bowiem coraz częściej ściganiem tego typu działania współpracowników Fundacji Pro – prawo do życia – zaznaczył adw. Paweł Szafraniec z Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris.
Skierowanie uwagi na dzieci zdradza dalekosiężne plany rozpisane na całe pokolenia. To już nie chodzi o poprawę „bytu” jakiejś grupy społecznej, stawanie w obronie najsłabszych czy wykorzystywanych – teraz chodzi o wdrożenie utopii, własnej wizji świata. To wydaje mi się decydować o tym, że nowa rewolucja nie skupia się na poprawie prawa pracy, sprawiedliwego rozdziału dóbr, pilnowania interesu narodowego, opieki socjalnej…
Nie! Tu chodzi teraz o zmianę całościową w zakresie wartościowania. To po prostu wcielanie w życie postulatu Fryderyka Nietzschego o przewartościowaniu wszystkich wartości, ale z dodatkiem, że odtąd wszyscy mają „myśleć” wedle jednego, narzuconego szablonu rewolucji nowej aksjologii. Innymi słowy, chodzi o podmianę kodu DNA, stworzenie nowego człowieka, który będzie tak zajęty pewnymi sprawami swojej natury, nie będzie wiedział kim jest danego dnia, a przez to po prostu nie będzie stawiał istotnych pytań – mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. prof. Piotr Roszak.
———————————-
Księże profesorze, kiedyś kluczowa dla rewolucji była burżuazja; potem robotnicy; następnie kolejne grupy zawodowe, społeczne etc. Obecnie najważniejszą grupą dla rewolucji są… dzieci, które pod płaszczykiem „dbania o zdrowie” próbuje się zbałamucić i zdeprawować. Dlaczego właśnie dzieci? Rewolucja szuka kolejnego „neo-proletriatu”?
Skierowanie uwagi na dzieci zdradza dalekosiężne plany rozpisane na całe pokolenia. To już nie chodzi o poprawę „bytu” jakiejś grupy społecznej, stawanie w obronie najsłabszych czy wykorzystywanych – teraz chodzi o wdrożenie utopii, własnej wizji świata. To wydaje mi się decydować o tym, że nowa rewolucja nie skupia się na poprawie prawa pracy, sprawiedliwego rozdziału dóbr, pilnowania interesu narodowego, opieki socjalnej… Nie! Tu chodzi teraz o zmianę całościową w zakresie wartościowania. To po prostu wcielanie w życie postulatu Fryderyka Nietzschego o przewartościowaniu wszystkich wartości, ale z dodatkiem, że odtąd wszyscy mają „myśleć” wedle jednego, narzuconego szablonu rewolucji nowej aksjologii. Innymi słowy, chodzi o podmianę kodu DNA, stworzenie nowego człowieka, który będzie tak zajęty pewnymi sprawami swojej natury, nie będzie wiedział kim jest danego dnia, a przez to po prostu nie będzie stawiał istotnych pytań. Nowi rewolucjoniści stwierdzili, że zmiana kształtu, gdy już coś zastygło, jest trudniejsza, dlatego trzeba kształtować u samego początku, zanim nabierze kształtu tożsamość, system moralny… czy postulaty zakazu spowiedzi nie wpisują się w tę logikę. Warto te wszystkie sprawy czytać w jednym kontekście.
Skąd u polskich władz tak wielka determinacja, żeby jak najszybciej wprowadzić do szkół edukację seksualną, nazywaną dla niepoznaki edukacją zdrowotną, w ramach której już od IV klasy dzieci będą nauczane, że masturbacja to norma medyczna, małżeństwo niczym znaczącym nie różni się od relacji homoseksualnych, a aborcja jest jednym ze zdrowotnych zabiegów?
Wynika z dobrze znanej zasady, że nikt nie kupi ewidentnego zła, ono musi być schowane, otoczone czymś wzbudzającym szacunek i niepowątpiewalną pozycją, trochę jak z gorzkim lekarstwem, które aby połknąć daje się czasami na łyżeczce z cukrem. Dlatego miesza się pewne tematy społecznie akceptowalne (nauka, zdrowie) z innymi, nie do przyjęcia. Dlatego taki nacisk na przejęcie najpierw instytucji światowych, medycznych, które pozwolą „znormalizować” pewne zachowania, zbudować tzw. wytyczne, dodać do ich opisów „medyczne”, rekomendowane – a zatem to proces uwiarygadniania rewolucji. Zawsze w historii o to dbano, trzeba wszystko dobrze opakować i przedstawić we właściwym świetle.
Cały wysiłek tej tzw. edukacji zdrowotnej jest na to skierowany, aby kojarzył się ze zdrowiem (kto będzie przecież pro-zdrowotny zrachowaniom?) oraz wyjętym z ram oceny moralnej, a jak już ma być dokonywana taka waloryzacja etyczna to z pozycji subiektywnych, które zawsze można zakwestionować. Zajmowanie stanowiska moralnego przy ocenie zachowań – jako obiektywnie dobre lub złe, z samej materii czynu – traktowane bywa jako o zgrozo forma przemocy. Czy dziwi, że wtedy nawet Chrystus jest przedstawiany jako „przemocowiec” (a takie wydawano w Polsce książki całkiem niedawno!), bo mówi prawdę o człowieku, Bogu, świecie?
Ktoś nam niszczy świat, ale nie buldożerem, który wbija się w nasz dom, lecz wyjmuje cegłę za cegłą, aby runął cały budynek. To zaś oznacza likwidację punktów odniesienia – próba wymuszenia zgody moralnej na coś, co ma oswoić z niemoralnym zachowaniem. Wydaje mi się, że długo kultura i cywilizacja nie może żyć w takich chaosie aksjologicznym, gdzie podmienia się i modyfikuje prawo naturalne.
Oprócz wyżej wymienionych przykładów dzieci będą uczone również o naturalnym i równoprawnym charakterze wszelkich „orientacji seksualnych”, a także wielości równie naturalnych płci i o tym, że tylko od nich zależy, którą sobie wybiorą. Podobne przykłady podstawy programowej tzw. edukacji zdrowotnej można mnożyć i mnożyć. Zapytam brutalnie: czy nie mamy tu przypadkiem do czynienia z – jak to swego czasu powiedział ks. prof. Dariusz Oko – „opętaniem seksem”?
Kluczowa zawsze pozostaje kwestia proporcji i kontekstu, w jakim coś się przedstawia. Wyjęcie seksu i płciowości człowieka z naturalnego odniesienia do miłości i budowania relacji, w małżeństwie czy rodzinie, odcina go od bycia wyrazem czegoś głębszego i czyni przejawem autonomicznym, kapryśnym, który można realizować, gdy przyjdzie ochota. Co więc ma decydować? A jak w ogóle można wybierać, skoro tak mówią zwolennicy tej opcji, jeśli dziecko nie ma jeszcze pełnej wiedzy i ukształtowanego sumienia moralnego: jeśli ktoś nie zna prawa o ruchu drogowym, to czy może wybierać jak chce się poruszać? Naprawdę zostawimy jemu czy jej wybór, bo taką ma ochotę, czy też zaczniemy wprowadzać zasady, aby wiedziano czy droga jednokierunkowa, czy nie, czy jest zakaz wjazdu… Mit absolutnej, niczym nieograniczonej wolności jest naprawdę utopijny i po prostu szkodliwy, dokonuje zwasalowania wszystkich innych wolności, a w świetle zagrożeń wojennych, taki brak pewności co do własnej tożsamości, może być na rękę przeciwnikom, którzy mogą przeprowadzać akcje manipulacji kognitywnej prowadzących do zmian innych tożsamości, np. narodowej. Będzie to łatwiej w stosunku do kogoś, kto ją ciągle zmienia, bo myśli, że przecież to kwestia jedynie „wyboru”.
Mam wrażenie jeszcze innego zagrożenia, dość banalnego, a szkodliwego, którego wynika z próbą zajęcia czymś „umysłów”, aby nie myślały o sprawach, które nie pasują ideologom.
Znamienne jest przy tym operowanie terminem „orientacja seksualna”, bo przecież termin orientacja to zdolność odróżnienia, np. gdzie jest północ i południe, mówi się o orientacji w ekonomii, prawie… więc to umiejętność rozróżnienia co jest patologią a co normą. Jak można się przekonać w tzw. edukacji zdrowotnej nie istnieją normy, zachowania naturalne, przez co wszystko jest normą. Normą jest brak normy, ale to jest założenie aksjologiczne, o ogromnych (negatywnych) konsekwencjach. Skąd więc opór przed jakimkolwiek „kanonem”? A co z ofiarami tej swobody „róbta co chceta” ze swoim ciałem? Tak niszczyły się cywilizacje, bo człowiek stawał się więźniem swoich pragnień. Wychowawcy dobrze wiedzą, że nie stawiać wymagań to krzywdzić, a jeśli będziemy uczyć od początku, że nie ma reguł, to jak mają dobrze funkcjonować relacje społeczne? Czy można grać w grę bez reguł?
Jakie elementy zawarte w przedmiocie „edukacja zdrowotna”, który chce wprowadzić do polskich szkół minister Barbara Nowacka, najbardziej niepokoją Kościół katolicki w Polsce?
Można powiedzieć co niepokoi katolickich rodziców, a to kwestia zasadnicza, bo dotyczy tego czy rzeczywiście tego rodzaju informacje na temat patologii seksualnych jest potrzebna do zdrowego funkcjonowania w społeczeństwie? W gruncie rzeczy nie chodzi o niewinną wiedze, lecz o narzucenie kryterium patrzenia ludzi na siebie nawzajem.
Nowy przedmiot, a więc i propagowane w nim treści, będą obowiązkowe nie tylko w szkołach publicznych, ale również prywatnych i społecznych, w tym katolickich, a także w edukacji domowej. Czy wyobraża sobie Ksiądz profesor głoszenie tego typu treści w katolickich szkołach, bądź w katolickich domach, w których to rodzice edukują swoje dzieci?
To próba ideologizacji, gdyż w ten sposób państwo chce interweniować w sfery, które są poza jego jurysdykcja.
Nie, nie wyobrażam sobie, żeby szkoły katolickie podporządkowały się realizacji tych treści, byłoby to wbrew ich misji. Siłą tych szkół jest pewność rodziców, że dzieci tam posyłane nie zostaną znieprawione, wystawione na eksperymenty edukacyjno-ideologiczne, a z szacunkiem dla ich sumienia wprowadzone w świat wartości chrześcijańskich, które są jak skała ewangeliczna, na której wznosi się dom życia. Nie na piasku, lecz na skale. To przed takim wyborem stajemy przy tej okazji. I nie chodzi tu o panikę, z którą rzekomo reagują środowiska katolickie na te ideologiczne propozycje – czasem publicyści próbują to przedstawić właśnie jako alergiczne działania katolików, którzy wzdrygają się na słowo „seks” – nie, tu chodzi o ukryte niebezpieczeństwa, które nie wszyscy od razu dostrzegają, a one są realne.
Minister Nowacka i jej klakierzy twierdzą, że w edukacji zdrowotnej chodzi m. in. o poszerzenie „świadomości seksualnej” uczniów, zachęcenie ich do „odkrywania siebie” etc. Ludzie ci – co jest zrozumiałe – nie mówią o deprawacji. Zastanawiam się jednak, czy nie mamy tutaj do czynienia z drugim dnem – projektem stworzenia nowego człowieka, dla którego jedynym odniesieniem i życiowym wyznacznikiem będzie seks, zaspokojenie seksualnych żądzy i wmówienie mu, że jedynym prawdziwym wyborem jest „wybór płci”, wybór „orientacji seksualnej” i wybór tzw. tożsamości płciowej?
Poszerzanie świadomości seksualnej? To sformułowanie, które jedynie potwierdza, ze chodzi o seksualizowanie, wprowadzanie tego wymiaru życia intymnego na kolejne aspekty życia… Tak, to narzucanie nowej, redukcyjnej antropologii, w której człowiek to nic więcej niż seks, a w życiu ma się zajmować śledzeniem „własnych” odczuć, a nie daj Boże angażować się w rozwiązania głównych spraw kultury, a gdyby miał się tym zajmować to z perspektywy płciowości. Dlatego są próby re-lektury arcydzieł światowych z perspektywy genderowej, przecież to się dzieje. Ekranizacje powieści w nowym, poprawnym duchu, które zadziwiają ludzi znających oryginalną książkę.
Jeśli zajmiesz ludzi banałami, drobiazgami, zapętlisz w rozważaniach nad jednym tematem, to nie będą mieli czasu na inne. Stara strategia – zajmijmy ich czymś błahym. Dawniej próbowano zajmować czas robotników inicjatywami społecznymi, alkoholem-używkami, aby nie zajmowali się naprawieniem komunizmu i jego krytyką, a teraz lansuje się model człowieka, któremu wmawia się wolność w obszarze seksualnym, choć w innych już nie, bo tam trzeba się nowym „dogmatom” bezwzględnie podporządkować. Kościół jest krytykowany za dogmaty, dogmatyczne myślenie o moralności, rodzinie, płciowości, a tymczasem podprogowo wprowadza się w obieg dogmaty, które zrywają nici powiązań. To jak prujący się sweter, z którego ciągnie się „nitki”… Teraz przyszedł czas na nitkę „seksualność”, „rodzina”. Ale to nie ostatnie niestety…
Póki co w protesty przeciwko seks-reformie minister Nowackiej angażują się przede wszystkim rodzice. Niestety nie widać większych protestów w tej sprawie ze strony środowisk nauczycielskich. Jak Ksiądz profesor myśli, dlaczego?
Nie wszyscy widzą zagrożenia, ale to jak tsunami, które na początku ma źródło daleko w oceanie czy morzu, ale za jakiś czas zaatakuje wybrzeże, zniszczy – zmiecie z powierzchni ziemi domy, drzewa… a miejsc „schronienia” nie ma za wiele.
Rodzice są na pierwszej linii ich dotyczy sprawa wprost i od razu, dlatego wspieranie ich jest kluczowe.
Jeśli chodzi o środowisko nauczycielskie (także akademickie) to jak zauważam spotyka się już z konsekwencjami tych nowych polityk ideologicznych, np. dotyczących form zwracania się do studentów, uwzględniania podawanych przez nich subiektywnych tożsamości – oczywiście nie dotyczy to religijnej tożsamości, bo tego nie wolno, zwrócenie się do siostry zakonnej per ‘pani’ a nie jak wskazuje jej tożsamość, to tylko przykład nierównego traktowania w tym względzie tych samych zasad. Jak obserwuję, ta sprawa powoli, ale jednak dojrzewa i słyszę głosy wśród nauczycieli, że to szaleństwo, jakkolwiek będzie próbowało się to opakować w „postępowość”, „szacunek”. To tylko opakowanie: trucizna ładnie zapakowana nadal jednak jest trucizną.
Ciągle nam brakuje wykształcenia mechanizmów obronnych przed ideologiami, gdyż to nie są zwykłe nurty ideowe, nowe prądy filozoficzne, ale to próba narzucenia siłowego (np. siłą medialną, socjotechniką etc.) rozwiązań formatujących życie społeczne, ale to nadal „siłowe rozwiązania”. Nie chodzi o odczytanie prawdy jaka jest rzeczywistość, co jest naturalne, ani nawet jaka jest wola większości: ignoruje się konsultacje, w myśl zasady, że ideolodzy wiedzą lepiej i nie muszą się tłumaczyć. Tłumaczyć ma się Kościół, dlaczego uparcie trzyma się prawa naturalnego, a więc przekonania, że trzeba zrozumieć najpierw prawdę o naturze, kim jesteśmy, jaka jest antropologia, aby w konsekwencji sugerować odpowiadające człowiekowi działania.
Linia konfrontacji z ideologia to dziś antropologia. Żyjemy w czasie ideologii. A z nimi nie można dialogować jak w klubie dyskusyjnym. Widzieliśmy, jak wyglądał dialog czy konsultacje społeczne w przypadku ‘edukacji zdrowotnej’…
A co z polskim Episkopatem? Czy nie jest tak, że powinien mocniej zaangażować się w tę sprawę i razem z rodzicami stanąć do walki przeciwko tzw. edukacji seksualnej?
Przypomnę pewną sytuację, którą miałem okazję zaobserwować z bliska: przed kilkoma laty w Hiszpanii toczyły się gorące spory – podobnie jak dzisiaj u nas nad edukacją zdrowotną – wokół przedmiotu „edukacja cywilizacyjna i prawa człowieka”, którą promował i wprowadził rząd premiera Zapatero w 2006 roku, a która na szczęście zniknęła ze szkół w 2016 roku. A więc przez 10 lat była to próba zindoktrynowania młodych Hiszpanów ideologią socjalistyczną, chodziło o przejęcie roli rodziców w wychowaniu dzieci i zdeprawowanie sumień młodego pokolenia. Episkopat hiszpański – ale co ważne: nie sam, ale z dużą liczbą stowarzyszeń rodziców, towarzystw naukowych pedagogicznych, think-tanków, forum rodziny etc. – ostrzegał i krytykował, że to działanie wymierzone w rodziny, że to sączenie w umysły ideologii obcych rodzicom. Trwało 10 lat, ale się udało zatrzymać.
Wspominam o tym, bo to była ważna lekcja dla Kościoła w Hiszpanii. Nauczyciele religii postanowili zgłosić się do prowadzenia tych zajęć, wtedy im na to pozwolono, bo nie wolno było nikogo dyskryminować, kto jest przygotowany do prowadzenia zajęć… a u nas… to jest kwestionowane, ministerstwo chce zabronić, aby ten przedmiot prowadzili nauczyciele do tej pory prowadzący wychowanie do życia w rodzinie. Dlaczego? Nie będą gorliwie wprowadzać jedynie słusznej interpretacji? Tu z pewnością będzie potrzebny głos Kościoła, ponieważ to jawna dyskryminacja ze względu na religię lub wyznanie, proces stygmatyzowania katolików i traktowania ich jako gorszych. Są zawody i przedmioty, których katolikom wykładać nie wolno? Na taką niesprawiedliwość nie można się zgodzić.
Czy wierni mają prawo oczekiwać od Kościoła większego zaangażowania w tę sprawę?
Ten głos już był wyrażony, choć nie w formie oficjalnej. Nie możemy ciągle żyć w oczekiwaniu, ze Episkopat będzie wydawał co chwile osądy dotyczące każdego z aspektów życia w Polsce, bo to część odpowiedzialności nas wszystkich. Raczej bym pytal dlaczego nie powstaje coraz więcej stowarzyszeń rodziców, którzy czują odpowiedzialność za czuwanie, angażowanie się w szkole, zadawanie pytań dyrekcji, kuratorom… trzeba obudzić ten obowiązek. Myślenie, ze Episkopat zrobi sam wszystko i „za nas” prowadzi donikąd.
Św. Jan Paweł II wołał kiedyś o ludzi sumienia, że Polska potrzebuje ludzi sumienia… ważne słowa… tu się rozstrzyga wszystko i tego dotyczy tak naprawdę kwestia ofensywy ideologicznej. Czy ta sytuacja z tzw. edukacją zdrowotną tego nie potwierdza? Przecież chodzi o wykoślawienie sumień, ich deformację i zagłuszenie, aby nie były zdolne publicznie do artykułowania ocen moralnych
Na koniec pozwolę sobie przypomnieć, że problemy, o których rozmawiamy nie pojawiły się wczoraj, czy też tydzień temu, tylko dyskutujemy o nich od lat. Niestety rząd Zjednoczonej Prawicy nie zablokował tego szaleństwa. Episkopat również zbyt wiele w tej kwestii nie zrobił. Odnoszę wrażenie, że ideologia LGBT, gender i cała seks-rewolucja wygrywa starcie o serca i umysły młodych ludzi… Przez lata nie stać było nas na skuteczną kontrrewolucję i pociągającą dla młodych ludzi ofertę chrześcijańską. Moim zdaniem nic nie wskazuje na to, żeby to się miało zmienić w najbliższej przyszłości, ponieważ będzie tylko gorzej. A jakie jest zdanie Księdza profesora?
Strategia odwlekania decyzji jest nieskuteczna, ale i pośpiech niewskazany, jeśli nie jest przemyślany. Zdecydowanie nie udało się do tej pory stworzyć kontr-odpowiedzi „pozytywnej”, bo skupiano się moim zdaniem zbyt mocno na walce wprost z samą ideologią, a to nie jest jedyna rzecz, którą trzeba robić. Z pewnością trzeba stawiać opór, demaskować zło, odsłaniać szkodliwość tej ideologii. W tym celu np. bardzo potrzebne są porządne badania, aby pokazać na liczbach, że to szaleństwo, bo z liczbami i badaniami nie jest tak łatwo dyskutować. Ale nade wszystko potrzeba wielu inicjatyw, wydarzeń, form organizacji, które odsłonią atrakcyjność propozycji chrześcijańskiej. Trzeba się skupić na pytaniu dlaczego jestem chrześcijaninem i jak to właśnie wiara buduje szczęśliwe, sensowne życie, prawdziwe wolne, bo oparte na prawdzie. To kwestia przekazu, komunikacji, ale nade wszystko uwierzenia, że jest misja do wykonania. Świadomość „misji” jest w moim przekonaniu kluczowa, ale musi jej towarzyszyć metoda małych kroków, odważnego zmieniania naszego otoczenia, bo wszystko w chrześcijaństwie zmienia się „od wewnątrz na zewnątrz”, nie odwrotnie. Nie wystarczy zmienić kultury, a zmieni się człowiek. My mamy inną logikę łaski, nie obmycie zewnętrznych kubków (por Mt 15,10-20), ale troskę o to co jest w sercu człowieka, aby stamtąd wypływało to, co szlachetne i dobre.
Idą po nasze dzieci. Musimy mobilizować Polaków do działania! Mariusz Dzierżawski <pomagam@stopaborcji.pl>
Na Florydzie w USA odwołano propagandowy festiwal „dumy gejowskiej” LGBT z powodu nowego prawa o ochronie dzieci, które niedawno podpisał katolicki gubernator stanu Ron DeSantis. Z uwagi na wdrożone na Florydzie przepisy, zakazujące narażania dzieci na ekspozycje o charakterze seksualnym, festiwal LGBT nie może się odbyć. Tęczowi aktywiści przyznali wprost, że wydarzenie miało zawierać deprawacyjne treści. Tymczasem w Polsce właśnie rozpoczął się sezon na organizację „parad równości” LGBT. W wielu miastach odbywają się przemarsze, których celem jest oswajanie naszego społeczeństwa, a przede wszystkim dzieci i młodzieży, z homoseksualnym stylem życia, z rozwiązłością seksualną oraz okaleczaniem się w ramach „tranzycji”. Tzw. „parady równości” to także narzędzie nacisku na wprowadzenie w polskich przedszkolach i szkołach obowiązkowej „edukacji seksualnej”. W stanach USA rządzonych przez konserwatywnych polityków zakazuje się już tego typu deprawacji i wprowadza przepisy chroniące dzieci przed zgorszeniem w przestrzeni publicznej. W tym samym czasie w naszym kraju deprawatorzy seksualni mają pełną swobodę działania i ogromne wsparcie ze strony samorządów, międzynarodowych korporacji oraz obcych ambasad.
W co najmniej 20 miastach Polski odbędą się w najbliższych tygodniach i miesiącach tzw. „parady dumy gejowskiej”, czyli przemarsze aktywistów LGBT oraz osób, które zostały zmanipulowane przez tęczową propagandę. Przede wszystkim będą to jednak wydarzenia medialne, o których głośno będzie w polskojęzycznych stacjach telewizyjnych, na portalach internetowych oraz w mediach społecznościowych. Relacje z tych „parad”, zdjęcia, komentarze i filmiki będą miały miliony wyświetleń, szczególnie wśród młodych Polaków. Cel tych działań jest jasny. Nie ukrywają go aktywiści LGBT. Chodzi o to, aby polskie społeczeństwo otworzyło się na homoseksualny styl życia oraz zaakceptowało zniesienie norm moralnych w zakresie seksualności i relacji międzyludzkich. Gdy cel ten zostanie w dostatecznym stopniu osiągnięty, możliwe będzie dalsze wdrażanie w Polsce zmian społecznych, politycznych i prawnych, których żąda lobby LGBT. Jakie to zmiany? Możemy o nich przeczytać na oficjalnej stronie „parady równości”. Aktywiści LGBT żądają (warto podkreślić to słowo) aby: – Do polskich przedszkoli i szkół wprowadzono tzw. „edukację seksualną”. Wedle Standardów edukacji seksualnej WHO, oraz wypowiedzi samych „edukatorów seksualnych”, taka „edukacja” w przedszkolach i szkołach ma zakładać m.in. kwestionowanie tożsamości płciowej uczniów, zachęcanie do masturbacji i oglądania pornografii, naukę wyrażania zgody na seks oraz promocję aborcji. – Karano w Polsce za tzw. „mowę nienawiści”. W praktyce chodzi o to, aby ścigana i karana była jakakolwiek krytyka homoseksualnego stylu życia oraz publiczne mówienie o jego konsekwencjach medycznych, psychicznych i duchowych. – Za pomocą uregulowań prawnych ułatwić polskim dzieciom proceder tzw. „tranzycji”, czyli okaleczania własnego ciała za pomocą środków hormonalnych oraz operacji takich jak amputacja piersi lub narządów płciowych. Aktywiści LGBT żądają również tego, aby dzieci mogły poddawać się „tranzycji” wbrew woli rodziców. Panie MirosĹ‚awie, aby zrozumieć, jak wielkie są to zagrożenia, nie należy patrzeć na Polskę, ale na kraje, gdzie żądania lobby LGBT zostały już zrealizowane, a społeczeństwa są przesiąknięte tęczową propagandą. W USA już 25% młodych osób ma problem z własną identyfikacją płciową. Nastoletni Amerykanie nie wiedzą jakiej są płci, co powoduje ogromną destabilizację ich psychiki i uniemożliwia tworzenie normalnych rodzin. Podobny trend obserwujemy w innych krajach Zachodu, gdzie dramatycznie rośnie również liczba przypadków tzw. „tranzycji”. Pod wpływem propagandy wylewającej się z mediów młodzi ludzie zażywają blokery hormonalne hamujące proces dojrzewania i poddają się makabrycznym operacjom. W Niemczech wulgarna „edukacja seksualna” już od kilku pokoleń jest obowiązkowa dla wszystkich dzieci. Niemieccy rodzice, którzy są świadomi sytuacji i zagrożenia, są zastraszeni, gdyż za odmowę wysłania dziecka na „edukację seksualną” grożą nie tylko grzywny, ale nawet więzienie. Pan Eugen Martens trafił do aresztu, ponieważ nie posłał swojej 10 letniej córki na deprawacyjne zajęcia w szkole. Podczas jednej z lekcji „edukacji seksualnej” dziewczynka poczuła obrzydzenie i wyszła z sali. Urzędnicy nałożyli na rodzinę grzywnę. Państwo Martens odmówili zapłaty, więc kilka miesięcy później nałożono na nich karę więzienia. Tego typu przypadków prześladowań rodziców było znacznie więcej, o czym już informowaliśmy. Panie MirosĹ‚awie, jeśli aktywiści LGBT oswoją Polaków ze swoją propagandą i osiągną swoje cele polityczne, to przed ich ideologią i związaną z nią deprawacją nie będzie można uciec. Zwycięstwo tęczowych rewolucjonistów będzie oznaczać, że w Polsce nie będzie już miejsc bezpiecznych dla dzieci i młodzieży, a także dorosłych. Nie będzie bezpiecznych instytucji i przestrzeni publicznych. Wszyscy, czy tego chcą czy nie, zostaną poddani procesowi przymusowej deprawacji. Wielu Polaków, zwłaszcza rodziców, nie rozumie istoty tego zagrożenia. Nawet jeżeli osobiście są przeciwnikami ideologii LGBT to sądzą, że tęczowa rewolucja w jakiś sposób ominie ich rodzinę i ich dzieci. Uważają, że skoro oni sami nie uczestniczą w „paradach równości” i nie oglądają mainstreamowych mediów, to nie ma żadnego problemu. Takie myślenie daje wyłącznie złudne poczucie bezpieczeństwa. Tymczasem wedle żądań lobby LGBT, dewastująca umysły i dusze propaganda ma być wszechobecna w mediach, szkołach, przedszkolach i przestrzeni publicznej tak, aby nie dało się przed nią uciec i aby każdy był zmuszony być jej odbiorcą. Na naszej stronie można znaleźć świadectwo młodego Niemca, który został poddany procesowi systemowej deprawacji. Teodor jest dzisiaj dorosłym człowiekiem. Gdy chodził do szkoły podstawowej objęto go przymusem “edukacji seksualnej”, podobnie jak wszystkie pozostałe dzieci w Niemczech. Po latach opowiada o koszmarze, przez jaki przeszła jego rodzina. W szkole, razem z innymi uczniami, był zmuszany do oglądania filmów pokazujących, jak inne dzieci (!) uprawiają seks. Poprzez teksty i nagrania odtwarzane na lekcjach zachęcano go do masturbacji i rozwiązłości seksualnej. Rodzice Teodora byli przeciwni demoralizacji ich syna. Jednak w Niemczech “edukacja seksualna” jest obowiązkowa. W związku z tym, na wszelkie dostępne im sposoby próbowali uodpornić go na zgorszenie, na które regularnie był wystawiany. Wysiłki jego rodziców nie sprostały jednak ogromnej presji środowiska i kolejnym naciskom ze strony “edukatorów seksualnych”. Doszło do tragedii. Jak wspomina Teodor: “U mnie w domu rodzice przekazywali nam takie wartości jak wierność, prawdziwa miłość i tradycyjna rodzina i w ten sposób również chciałem żyć. Jednocześnie zarówno moi koledzy z klasy, jak i edukatorzy na lekcjach mówili, że to jest zupełnie w porządku, żeby uprawiać seks dla przyjemności i wszyscy to robią, ponieważ potrzebują zaspokojenia. Skończyło się to u mnie wielogodzinnym oglądaniem pornografii przed snem i uzależnieniem od masturbacji.” Rodzice Teodora to normalni, kochający się ludzie, a w dodatku przejęci troską o wychowanie swoich dzieci. Przekazywali mu odpowiednie zasady, uczyli odpowiedzialności, miłości i szacunku. Ich syn wpadł jednak w koszmarne nałogi i przeżywał ogromne problemy z własną seksualnością. Pomimo starań rodziców, presja środowiska, rówieśników, całego systemu nauczania oraz “edukatorów seksualnych” była tak wielka, że przerosła dobre chęci młodego chłopaka. Aktywiści LGBT domagają się przesycenia szkół, edukacji, wychowania, mediów i całej przestrzeni publicznej rozwiązłością seksualną, którą mają nasiąkać dzieci już od najmłodszych lat swojego życia. To właśnie spowodowało zdemoralizowanie rówieśników Teodora, którzy naśmiewali się z niego, ponieważ chłopak chciał żyć w czystości i założyć normalną rodzinę. Nasze dzieci i wnuki już teraz wystawiane są na podobne próby. A propaganda i aktywność deprawatorów seksualnych z dnia na dzień nasila się w Polsce. Musimy walczyć aby odzyskać przestrzeń publiczną i uczynić ją dobrym miejscem dla wychowania i rozwoju przyszłych pokoleń. Musimy także zwiększać zaangażowanie i świadomość Polaków, w szczególności rodziców. Takie zaangażowanie świadomych ludzi przynosi owoce m.in. w niektórych rejonach USA, gdzie udaje się powstrzymywać napór ideologii LGBT. W stanach takich jak Floryda, rządzonych przez konserwatywnych polityków, wprowadzane są ograniczenia dla „parad równości” oraz promocji rozwiązłości seksualnej i homoseksualizmu w przestrzeni publicznej oraz instytucjach takich jak przedszkola, szkoły i uczelnie. Zakazywana jest również „tranzycja”. Wprowadzane są także kolejne ograniczenia prawne i zakazy dla aborcji. Wszystko to udaje się zrobić pomimo ogromnej presji ze strony aktywistów LGBT, wielkich koncernów medialnych oraz polityki rządu federalnego USA, który aktywnie wspiera tęczową rewolucję w kraju i za granicą.
W Polsce brakuje świadomości społecznej, jak również woli politycznej do tego, żeby przeciwstawić się narastającej deprawacji. W związku z tym, musimy organizować kolejne akcje informacyjne, aby budzić sumienia Polaków oraz wyrwać nasze społeczeństwo z bierności i mobilizować je do działania. W nadchodzących dniach chcemy być szczególnie aktywni we Wrocławiu, Słupsku i Zielonej Górze, gdzie odbędą się publiczne „parady dumy gejowskiej”. Niezależne akcje z użyciem furgonetek, billboardów, bannerów, plakatów, megafonów i naszych publikacji, takich jak poradnik „Jak powstrzymać pedofila?”, będziemy także prowadzić w wielu innych miejscowościach na terenie całej Polski. Planujemy także organizację kolejnych, publicznych modlitw różańcowych w intencji odnowy moralnej Polski oraz powstrzymania deprawacji i aborcji. Potrzebujemy na te działania ok. 11 000 zł.Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby umożliwić organizację niezależnych kampanii informacyjnych i dotarcie do tysięcy osób, dzięki czemu obudzimy świadomość Polaków.Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Szanowni Państwo, Już jutro zabrzmi pierwszy dzwonek! Po wakacyjnej przerwie dzieci i młodzież powrócą do szkół. By dowiedzieć się, czym jest „drabina przyjemności” i jak się przygotować na pierwszy seks… Proszę się nie łudzić – kiedy dla Państwa jest to czas kompletowania szkolnej wyprawki lub wyboru zajęć dodatkowych dla swoich pociech, to dla lewicowych stowarzyszeń i grup, jest to czas przygotowania i promowania demoralizujących zajęć w ramach tzw. seksedukacji!Chcę pomóc w walce z deprawacją najmłodszych!Proszę pozwolić, że jako przykład podam działania prowadzone w Łodzi przez Fundację Nowoczesnej Edukacji SPUNK, która tworzy sieć edukatorów seksualnych w małych i średnich miastach Polski. Czy wiedzą Państwo, jakie tematy proponują w swojej „ofercie”? Poza wspomnianymi tematami, nastolatkowie mają być zapoznawani z takimi pojęciami jak „ciałopozytywność” i jak ją praktykować. Kolejny temat to: „Kim jestem i jak to odkryć? Tożsamość seksualna i orientacja psychoseksualna – czym są i jak się kształtują? Niebinarność, transpłciowość, interpłciowość. O różnych orientacjach seksualnych”. Ich działania skierowane są m.in. do młodzieży w wieku 13-15 lat. Do programu mogą zgłaszać się szkoły, świetlice, domy dziecka, ośrodki wychowawcze, a nawet grupy rodziców. Aktywiści zapowiadają też prowadzenie warsztatów dla młodzieży, spotkań z rodzicami i opiekunami prawnymi, a także organizację spotkań w gabinetach ginekologicznych i prowadzenie poradnictwa za pośrednictwem czatu. Zwracam Państwa uwagę, że niejednokrotnie promocja perwersji wśród młodego pokolenia odbywa się pod płaszczykiem nauki tolerancji dla różnorodności albo wpisywana jest – jak ta, o której wspomniałem powyżej – w programy profilaktyki zdrowotnej! Proszę więc Państwa o rodzicielską czujność, odwagę i konsekwentną odpowiedzialność! Kiedy usłyszycie Państwo, że zajęcia o takiej tematyce odbywają się w szkole Państwa dziecka – natychmiast powinna się zapalić czerwona lampka! Zachęcam wtedy do wizyty u dyrekcji, by zbadać, kto będzie je prowadził i jaki będzie ich program. Jeśli potrzebują Państwo pomocy w rzetelnej ocenie programu – proszę o kontakt z Centrum Życia i Rodziny. Podpowiemy, co zrobić i jak reagować.Nie zgadzam się na seksedukację dzieci i młodzieży!Ze swojej strony zapewniam, że jako Centrum Życia i Rodziny będziemy czuwać i monitorować działalność organizacji, które przygotowują konkretne programy i szkolą swoich „wolontariuszy” do prowadzenia pseudoedukacyjnych zajęć z deprawacji dzieci i młodzieży. Dołożymy wszelkich starań, aby tacy aktywiści nie mieli dostępu do naszych szkół. Będziemy również czuwać nad treściami zamieszczanymi w sieci dla dzieci i młodzieży. Jestem przekonany, że skuteczność działań jest tym większa, im większe środowisko gromadzi się wokół idei i podejmuje konsekwentne działania dla jej realizacji. Dlatego Centrum Życia i Rodziny dołączyło do Ruchu Ochrony Szkoły. To konkretna odpowiedź na potrzebę pilnej aktywizacji rodziców i środowisk zawodowo związanych z oświatą, szczególnie wobec: słabej – na gruncie prawa oświatowego – ochrony uczniów przed toksycznymi NGO,nachalnego promowania wulgarnej edukacji seksualnej,wprowadzania edukacji włączającej mającej docelowo zlikwidować obecne formy szkolnictwa, m.in. szkoły specjalne, programy nauczania i system oceniania, doprowadzając do zapaści oświaty,groźby ponownej edukacji zdalnej.Wspieram ochronę dzieci i młodzieży!W tym kontekście zapowiadam, że Centrum Życia i Rodziny już wkrótce uruchomi kampanie związane z ochroną młodzieży. Planujemy m.in. kolejną edycję Szlachetnego Piątku, aby promować wśród młodzieży szlachetność, czystość i wierność – wartości konieczne dla budowania trwałego małżeństwa i szczęśliwej rodziny. Przypomnę, że w zeszłym roku w tę kampanię włączyło się nie tylko wielu młodych ludzi, ale także politycy, dziennikarze i celebryci! Chcemy też rozwinąć program Szkoła Przyjazna Rodzinie. Obecnie ma on formę certyfikacji szkół, w których nie ma miejsca na promowanie treści antyrodzinnych i demoralizujących. Ale widzimy potrzebę – i w tym kierunku podejmujemy pracę – aby przygotować konkretną ofertę spotkań z gronem pedagogicznym, rodzicami i uczniami. Zachęcam także do śledzenia naszych stron internetowych i mediów społecznościowych. Jest to przestrzeń, która pozwala nam na udostępnianie wartościowych treści, przekazanych w sposób atrakcyjny również dla młodego pokolenia.Wspieram te działania Centrum Życia i Rodziny!Pewnie zadają sobie Państwo pytanie, dlaczego seks-aktywiści mogą działać tak szeroko i co chwila słyszymy o ich kolejnych programach? Odpowiedź jest prosta: otrzymują pieniądze z budżetu samorządów. Proszę sobie wyobrazić, że wspomniane przeze mnie programy są realizowane w ramach zadania publicznego „Profilaktyka ciąż wśród nastolatek, chorób przenoszonych drogą płciową, w tym profilaktyki HIV”, współfinansowanego ze środków Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych Urzędu Miasta Łodzi! Tym bardziej Państwa proszę o wsparcie wspomnianych przeze mnie kampanii chroniących dzieci przed agresywną seksedukacją. Centrum Życia i Rodziny nie otrzymuje pieniędzy od jakichkolwiek ośrodków publicznych, aby móc działać niezależnie i nie wikłać się w żadne ograniczające zależności. Dlatego, jeśli także dla Państwa ważna jest troska o wychowanie dzieci i młodzieży do trwałych wartości i ochrony ich przed demoralizacją – proszę o wsparcie naszych działań kwotą 30, 60, a może nawet 100, bądź inną, którą uznają Państwo za właściwą.Wspieram walkę o ochronę młodzieży!Nie pozwólmy, by aktywiści siejący zamęt i spustoszenie w umysłach i sercach polskiej młodzieży mieli otwarty dostęp do placówek edukacyjnych! Jednocząc nasze siły, ochronimy polskie szkoły, a przede wszystkim dzieci i młodzież przed zapędami sexedukatorów niszczącymi ich wrażliwość i zdrowy rozwój. Umocnimy w nich najcenniejsze, prawdziwe wartości dobra i piękna, czystości i szlachetności, które pozwolą im z entuzjazmem i odpowiedzialnością wkraczać w dorosłe życie. Serdecznie Państwa pozdrawiam
Wspieram działania Centrum Życia i Rodziny! Dane do przelewu: Centrum Życia i Rodziny ul. Nowogrodzka 42/501, 00-695 Warszawa Nr konta: 32 1240 4432 1111 0011 0433 7056, Bank Pekao SAZ dopiskiem: „Darowizna na działalność statutową Centrum Życia i Rodziny” SWIFT: PKOPPLPWIBAN: PL32 1240 4432 1111 0011 0433 7056
w Polsce toczy się ciężka walka o możliwość publicznego głoszenia prawdy. W sądzie w Gdańsku zapadł właśnie groźny wyrok na kierowcę naszej furgonetki!
Pół roku ograniczenia wolności oraz 5 000 zł nawiązki – to kara, jaką sąd wymierzył naszemu wolontariuszowi za to, że ostrzegał mieszkańców Gdańska przed skutkami praktyk homoseksualnych oraz „edukacji seksualnej”. Znamy szczegóły tej bulwersującej sprawy.
Nasza furgonetka informowała mieszkańców Trójmiasta na temat zagrożeń, jakie niesie ze sobą promocja homoseksualizmu oraz forsowanie zajęć z „edukacji seksualnej” w szkołach. W ramach jednego z tego typu programów, uczniom w Gdańsku przedstawiano treści, które mogły zachęcać do regularnej masturbacji, posiadania wielu partnerów seksualnych jednocześnie oraz oddawania się praktykom homoseksualnym. Program informował także uczniów o istnieniu aborcji, której dokonuje się za pomocą pigułek poronnych. To jednak nie wszystko.
Tacy „edukatorzy seksualni” działają w oparciu o wytyczne stworzone przez Światową Organizację Zdrowia WHO w ramach tzw. „Standardów Edukacji Seksualnej”. Są aktywni nie tylko w szkołach, ale też w internecie. Kilka dni temu grupa „edukatorów seksualnych” Stonewall (która prowadzi zajęcia w szkołach Wielkopolski) ogłosiła kolejną edycję swojego programu „edukacji seksualnej” w mediach społecznościowych. Wie Pan czego będzie dotyczyło szkolenie?
Jednym z głównych tematów ma być seks sadomasochistyczny z użyciem przemocy wobec partnera. Przedmiotem tego typu warsztatów są praktyki seksualne powiązane z biciem, krępowaniem, kneblowaniem i poniżaniem drugiej osoby.Wcześniej Grupa Stonewall publikowała videoporadniki na takie tematy jak: Czy seks analny musi boleć? Jak zrobić lewatywę przed seksem analnym? Oraz jak zadebiutować w seksie męsko-męskim? Co więcej, materiały te zostały oficjalnie sfinansowane przez Urząd Miasta Poznań.
Panie Mirosł‚awie, nasza Fundacja od kilku lat prowadzi ogólnopolską kampanię „Stop pedofilii”, w ramach której ostrzegamy rodziców przed tego typu „edukatorami seksualnymi” wchodzącymi do polskich szkół oraz materiałami, które te środowiska na szeroką skalę rozpowszechniają wśród dzieci i młodzieży w internecie. W odpowiedzi na nasze działania, „edukatorzy seksualni” i związani z nimi aktywiści nawołują do przemocy wobec naszych wolontariuszy oraz składają przeciwko nam kolejne donosy sądowe i policyjne, aby doprowadzić do nowych wyroków skazujących i zablokować możliwość mówienia prawdy.
Wyrok z Gdańska jest nieprawomocny i będziemy się od niego oczywiście odwoływać, co poskutkuje dalszą batalią sądową. Obecnie przeciwko wolontariuszom naszej Fundacji toczy się ok. 100 procesów sądowych jednocześnie i bez przerwy dochodzą nowe. Ostatnio informowaliśmy o najściu policji na prywatne domy członków zarządu naszej Fundacji. Dzisiaj już wiemy, że chodziło o ustalenie szczegółów w związku z doręczeniem kolejnego aktu oskarżenia, który właśnie otrzymaliśmy. Czeka nas więc kolejny proces z „edukatorami seksualnymi”, którzy za wszelką cenę chce uniemożliwić naszą działalność.
Musimy jednak walczyć dalej pomimo prześladowań i eskalacji przemocy. Celem „edukatorów seksualnych” są bowiem nasze dzieci, które, wedle ich ideologii, mają być poddawane intensywnemu procesowi rozbudzania seksualnego już od najmłodszych lat życia. W związku z tym, w trakcie zajęć z „edukacji seksualnej”, forsowanych w kolejnych szkołach na terenie całej Polski:
– zachęca się dzieci do częstej masturbacji, – tłumaczy się, że oglądanie pornografii może być dobre i pożyteczne, – namawia się dzieci do homoseksualizmu, – podważa się tożsamość płciową dzieci i zachęca do eksperymentów seksualnych, – promuje się rozwiązłość płciową, antykoncepcję i aborcję.
Nasze dzieci są również bez przerwy bombardowane tego typu treściami w internecie. „Edukatorzy seksualni” oficjalnie przyznają, że chcą docierać bezpośrednio do uczniów za pomocą ich smartfonów, które często znajdują się poza jakąkolwiek kontrolą rodziców. Trzeba też pamiętać o tym, że „edukatorzy seksualni” są bezpośrednio powiązani z działającym w Polsce lobby aborcyjnym, w tym ze zorganizowanymi grupami przestępczymi, które na szeroką skalę rozprowadzają w naszym kraju nielegalne pigułki poronne. O możliwości stosowania tego typu środków uczniowie dowiadują się m.in. w materiałach poświęconych „edukacji seksualnej”.
Nasza walka to bitwa o przyszłość i sumienie naszego narodu.„Edukatorzy seksualni” i aborcjoniści dysponują ogromnymi zasięgami medialnymi i wsparciem koncernów zarządzających portalami społecznościowymi. Dzięki temu produkowane przez nich niezwykle wulgarne i przerażające treści szerokim strumieniem trafiają do polskich dzieci. Jaki efekt przyniesie to w przyszłości?
Czy będziemy mieli stabilne, odpowiedzialne i dojrzałe polskie rodziny, czy raczej tłum pogrążonych w egoizmie i rozpuście seksualnej jednostek, które nie są zdolne do panowania nad swoimi popędami i namiętnościami?
Od naszych działań dzisiaj zależy przyszłość Polski. Dlatego bez względu na prześladowania, szykany sądowe i przemoc, będziemy dalej organizować nasze akcje i docierać do Polaków z prawdą o „edukacji seksualnej” i aborcji.
Tam, gdzie udaje nam się już dotrzeć z prawdą o zagrożeniu, Polacy stają w obronie dzieci. Dzięki naszym akcjom, wiele deprawacyjnych zajęć w szkołach zostało odwołanych. Ponad 130 000 Polaków otrzymało już poradnik „Jak powstrzymać pedofila?” i wie jak działać, gdy do niebezpiecznych sytuacji dojdzie w szkole lub najbliższym otoczeniu ich dzieci. Wiele osób zwiększyło swoją czujność wobec wydarzeń, które teoretycznie mają promować „tolerancję”, a w praktyce oswajają z perwersjami seksualnymi. Kolejni rodzice zainteresowali się także tym, co ich dzieci oglądają na swoich smartfonach.
Niestety, zdecydowana większość Polaków wciąż nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia, jego skali oraz faktu, że w każdej chwili może ono dotknąć bezpośrednio ich dzieci. Musimy dotrzeć do nich z ostrzeżeniem i prawdą, zanim „edukatorzy seksualni” dotrą do ich dzieci. W tym celu w najbliższym czasie chcemy:
– zorganizować kolejne jazdy furgonetek, które ostrzegają przed „edukacją seksualną”, – przeprowadzić akcje uliczne w kolejnych miastach Polski, – rozdać kolejnym Polakom egzemplarze naszego poradnika „Jak powstrzymać pedofila?” – wynająć powierzchnie reklamowe pod kolejne billboardy.
Potrzebujemy na to ok. 13 000 zł. Wiemy, że nasze działania spotkają się z reakcją deprawatorów seksualnych. Spodziewamy się kolejnych procesów sądowych, donosów i aktów oskarżenia. Pomimo tego, nie zamierzamy się poddać. Do działania potrzebujemy jednak Pańskiej pomocy.
Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby zorganizować kolejne akcje ostrzegające rodziców przed skutkami „edukacji seksualnej” ich dzieci, która jest forsowana w szkołach oraz w internecie.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift:
Do polskich szkół coraz śmielej wchodzą „edukatorzy seksualni”, których celem jest zniszczenie sumień uczniów oraz naturalnej u dzieci bariery wstydu, która chroni przed przemocą seksualną. Tego typu grupy na szeroką skalę rozpowszechniają również swoje treści w internecie, które zawierają niezwykle wulgarne i brutalne treści, takie jak sadomasochizm czy zachęty do aktów homoseksualnych i masturbacji.
W ten sposób niszczą czystość i wrażliwość dzieci, przygotowując grunt na zaatakowanie umysłów młodych Polaków swoją ideologią. Nie możemy do tego dopuścić. Im więcej rodziców dowie się o zagrożeniu, tym więcej osób będzie mogło w porę zareagować. Aby tak się stało, potrzebne są kolejne akcje i kampanie. Raz jeszcze proszę Pana o pomoc w ich zorganizowaniu.
Serdecznie Pana pozdrawiam,
Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków