Rosyjski gaz ucieka do Chin.

Rosyjski gaz ucieka do Chin – Andrzej Szczęśniak https://www.bibula.com/?p=136985

Wysadzenie rurociągu Nord Stream przypieczętowało radykalną zmianę kierunków dostaw rosyjskiego gazu. Zachód powiedział NIE tak dobitnie, że trudno sobie wyobrazić mocniejszą odmowę. I to niezależnie czy europejscy odbiorcy tego chcieli czy nie. Roma locuta causa finita.

Rosja przygotowywała się do takiego obrotu rzeczy już od wielu lat. Na początku tego wieku była całkowicie nakierowana i związana z eksportem gazu na zachód, do Europy. W dzisiejszym slangu nazywa się to „uzależnieniem”. Realnie jednak to Rosja była koszmarnie uzależniona od Europy, a nie odwrotnie, jak trąbiono wszem i wobec. Aż 88% eksportu rosyjskiej ropy naftowej szło do Unii, a gazu – 70%. W drugą stronę zaś – import rosyjskiej ropy naftowej to 33% importu EU, zaś gazu – 34%.

Tak było w 2013 r. i od tego czasu Rosja zrobiła dużo dla uwolnienia się od tej zależności. Ale nie wszystko, więc okres przejściowy będzie trudny, długi i bolesny. Tak potężna infrastruktura gazowa czy naftowa, jaka łączy Rosję i Europę, nie powstaje za pstryknięciem palców. Łączono te dwa światy przez pół wieku, odkąd Rosja pociągnęła pierwsze rurociągi gazowe, a potem naftowe na zachód. W 1968 r. gaz radziecki dotarł do Baumgarten w Austrii, a w 1973 r. – do Niemiec Zachodnich.

Rosjanie, patrząc, jak USA siłą wręcz odwracają europejski import, przygotowywali się do scenariusza zerwania więzi energetycznych, nawet tych najbardziej wrażliwych, czyli gazowych. Od lat budowano dwa nowe kierunki eksportu: LNG i Azja, a dokładnie – Chiny. Ta ostatnia ścieżka jest najbardziej spektakularna, gdyż w grę wchodzi globalna geopolityka – budowanie sojuszu przeciwko światowemu Hegemonowi. Rosja znalazła w niej gracza, który chętnie kupi cały gaz, którego nie chce Europa.

Pierwsze przygotowania trwały 10 lat, od podpisania umowy o strategicznej współpracy w 2004 r. przez porozumienie o 68 mld gazu z 2010, by w maju 2014 r. uroczyście (w obecności Władymira Putina i Xi Jinpinga) podpisano kontrakt stulecia o dostawach 38 mld m3 rocznie. Wtedy też zaczęto budować rurociąg Siła Syberii, który połączył dwa całkowicie nowe złoża gazowe wschodniej Syberii: Czajandinskoje, a później Kowyktę z granicą chińską. I 1 grudnia 2018 r. popłynął pierwszy w historii gaz rurociągiem z Rosji do Chin.

Teraz ta współpraca szybko się rozwija. Eksport gazu rośnie szybko, choć daleko jej do docelowej wielkości i w dalszym ciągu jest o rząd wartości mniejszy niż do Europy. Jednak już teraz jest negocjowane zwiększenie pierwszego kontraktu do 44 miliardów m3.

Ważnym krokiem w rozwoju było podpisanie umowy w czasie Zimowej Olimpiady 2022 w Pekinie, także w obecności prezydentów Putina i Xi (i tuż przed wojną ukraińską). Przewiduje ona dostawy nowych 10 miliardów m3 gazu (tyle ile wcześniej wynosił rosyjski eksport do Polski) ze złoża Sachalin 3 do wschodnich prowincji Chin. Gaz ma popłynąć przez Chabarowsk i Władywostok – to właśnie projekt Siła Syberii 3. Numeracja projektów jak widać zaburzona, ale dalekowschodni gaz to znacznie bliższe odległości między złożem a odbiorcą, mniejsze wolumeny, istnieją już rurociągi i działa baza surowcowa, więc projekt może się szybko zrealizować.

Teraz włącza się kolejny projekt – Siła Syberii 2. Wcześniej zwany „Ałtaj”, gdyż w pierwotnej wersji miał iść przez wysokie góry Ałtaj, gdzie jest krótki odcinek granicy chińsko-rosyjskiej. Jednak konieczne do pokonania wysokości wywoływały problemy techniczne. Pomysł zarzucono, ale możliwość przekierowania gazu ze złóż zachodniej Syberii z eksportu do Europy na Azję jest zbyt kusząca. Oznacza bowiem, że Rosjanie nie będą skazani na zachodni kierunek eksportu, ale dostawy będzie można przełączać między tymi dwoma potężnym konsumentami błękitnego paliwa.

Druga nitka ma iść przez Mongolię. Gazprom już przeprowadził studium wykonalności projektu. Wynik pozytywny, porozumienia z Mongolią zawarte, wspólna spółka zawiązana, trasa sprawdzona. Wszystko wskazuje, że Siła Syberii 2, idąca całkowicie nowym szlakiem, będzie mogła wyeksportować 50 miliardów m3 gazu rocznie. 30% więcej niż pierwsza, wschodnio-syberyjska, a nieco mniej niż zniszczone wybuchami rurociągi Nord Stream 1 czy 2.

Jedno tylko jest konieczne – kontrakt z Chinami, a w nim – cena. Poprzednio trwało 10 lat, mija 8 lat od rozpoczęcia zachodniego projektu… Zobaczymy.

Andrzej Szczęśniak

Za: Myśl Polska, nr 45-46 (6-13.11.2022)


Vucic: wszyscy politycy wiedzą, kto uszkodził Nord Stream, ale udajemy idiotów i milczymy

Według prezydenta Serbii, Aleksandara Vucicia, każdy polityk na świecie wie, kto przeprowadził „sabotaż na Bałtyku” przeciwko gazociągom sieci Nord Stream, ale wszyscy „udają idiotów i milczą”, by nie zaszkodzić swoim krajom.

W czwartek prezydent Serbii, Aleksandar Vucić, skomentował sprawę eksplozji, które poważnie uszkodziły gazociągi Nord Stream 1 i 2, praktycznie wyłączając je z użytku. Jego zdaniem, każdy polityk na świecie wie, kto przeprowadził „sabotaż na Bałtyku”, ale wszyscy wolą obłudnie milczeć.

– Nie ma na świecie polityka, który by nie wiedział, kto przeprowadził sabotaż na Bałtyku, ale wszyscy udajemy idiotów i milczymy, żeby nie szkodzić interesom swoich krajów. Ale cóż zrobić, hipokryzja jest wszędzie – powiedział Vucić, cytowany przez agencję Tass.

[…]

Całość: Kresy.pl (4 listopada 2022)

Sabotaż RURY czyli Great Reset ma się dobrze

Sabotaż czyli Great Reset ma się dobrze https://www.bibula.com/?p=136453

Jakakolwiek by nie była prawda, efekt końcowy pozostaje taki sam. Gaz i prąd będą droższe. Pojawi się ogromny nacisk, aby zwrócić się ku „odnawialnym źródłom energii”, mówić o „katastrofie klimatycznej”, a być może będzie nawet reglamentacja energii i/lub przerwy w jej dostawach [blackouts].

−∗−

Tłumaczenie felietonu z serwisu Off-Guardian na temat zniszczeń jakie miały miejsce w gazociągu Nordstream na Morzu Bałtyckim i powiązań z obecną sytuacją polityczną. /AlterCabrio/

____________***____________

Zapomnij o tej grze w przerzucanie winy, sabotaż Nordstreamu dotyczy Wielkiego Resetu i nic poza tym

Ubiegłej nocy pojawiły się doniesienia, że „wybuchy” uszkodziły oba rurociągi Nordstream, które transportują gaz eksportowany z Rosji do Niemiec i innych krajów w Europie północnej.

W efekcie do Bałtyku wyciekły duże ilości gazu ziemnego, a dostawy rurociągiem zostały całkowicie odcięte.

Rzekomy incydent wywołał wściekłą wymianę oskarżeń niczym w meczu tenisa, a zarzuty krążyły tam i z powrotem nad czymś, co – dla uproszczenia – nazwiemy Żelazną Kurtyną 2.0

Unia Europejska twierdzi, że rury uległy „sabotażowi”, ale nie obwinia nikogo bezpośrednio w swoim oświadczeniu.

The Telegraph już aktywnie obwinia Rosjan, a konkretnie straszydło Zachodu, czyli prezydenta Władimira Putina. Wrzucając nagłówek „Dlaczego Putin chciałby wysadzić Nord Stream 2 i korzyści, jakie mu to daje”.

Z drugiej strony Rosjanie powiedzieli, że pomysł sabotowania własnego rurociągu jest „głupi”.

Niektóre alternatywne media zachodnie sugerowały, że za rzekomym atakiem stoją Stany Zjednoczone, wskazując na przysięgę Joe Bidena z ​lutego, że całkowicie zamknie Nordstream 2.

Były polski minister obrony nie zwlekał i powiedział wprost, że siły NATO wysadziły rurociąg, jak donosi Forbes.

Pytanie – wydaje mi się, że przez ostatnie dwa lata wciąż je zadaję – brzmi „czy to naprawdę ma znaczenie?

Może to Amerykanie go wysadzili.
Może to Rosjanie go wysadzili.
Może ktoś inny to wysadził.
A może nikt tego nie wysadził, a cała historia jest zmyślona.

Jakakolwiek by nie była prawda, efekt końcowy pozostaje taki sam. Gaz i prąd będą droższe. Pojawi się ogromny nacisk, aby zwrócić się ku „odnawialnym źródłom energii”, mówić o „katastrofie klimatycznej”, a być może będzie nawet reglamentacja energii i/lub przerwy w jej dostawach [blackouts].

Tej zimy ludzie będą marznąć, głodować i prawdopodobnie umierać tej zimy. To zawsze było częścią planu, jaki jest niby powód, by sądzić, że ten „atak” nie jest tym samym?

Być może ważniejsze od tego, kto stoi za rzekomym wydarzeniem #NordStream2 jest – dlaczego prawie wszystko w tej „specjalnej operacji wojskowej” i poza nią prowadzi do TEGO SAMEGO celu – niedoborów, niedostatków, biedy dla 99%

Tak samo jak było to celem „pandemii”?

— OffGuardian (@OffGuardian0) 28 września 2022

Wszyscy wywołują zgiełk rozmawiając o tym, kto co zrobił i pytają „Czy to sabotaż?”

Ale prosta odpowiedź na to pytanie brzmi „tak, oczywiście, że tak”.

Bez względu na szczegóły sytuacji, eksplozja Nordstream zdecydowanie była aktem sabotażu.

Takim samym sabotażem, jaki obserwujemy od dwóch lat.

Sabotażem całego naszego stylu życia w wykonaniu ludzi, którzy chcieliby czerpać korzyści finansowe i polityczne z gruntownej zmiany struktury naszego społeczeństwa.

Sabotażem, który prowadzi do fingowania pandemii, demolowania naszej opieki zdrowotnej, zamykania nas w domach i rujnowania naszych firm.

Sabotażem naszej gospodarki, naszego społeczeństwa, a nawet naszych ciał.

Sabotowaniem nas przez nich.

__________________

[Źródło:] Forget the blame game, Nordstream Sabotage is about the Great Reset & nothing else, Kit Knightly, Sep 28, 2022

Za: Legion sw. Ekspedyta – ekspedyt.org (13 czerwca 2022)


Imperium Zła oczywiście zaprzecza:

Departament Stanu USA: Idea, że staliśmy za sabotażem Nord Stream jest niedorzeczna – to rosyjska dezinformacja

Idea, że USA stały za wybuchami gazociągów Nord Stream jest niedorzeczna i nie jest niczym więcej, niż funkcją rosyjskiej dezinformacji – powiedział w środę rzecznik Departamentu Stanu Ned Price w rozmowie z Polską Agencją Prasową. Jak dodał, USA dzieli się z Danią informacjami na temat incydentu. […]

Źródło: PAP / Oskar Górzyński, Waszyngton

Całość: PCh24.pl (29-09-2022)


Przypomnijmy zatem co przedstawiciele Imperium Zła mówili kilka miesięcy temu…

Oto co 27 stycznia 2022 r. mówiła Victoria Nuland:

Victoria Nuland 27 styczniu 2022: „Jeśli Rosja zaatakuje Ukrainę, tak czy inaczej, Nord Stream2 nie będzie mógł być ukończony”

Dokładnie: “If Russia invades Ukraine, one way or another, Nord Stream 2 will not move forward.”


A oto co 7 lutego 2022 r. mówił uzurpator w Białym Domu:

Jeśli Rosja zaatakuje .. nie będzie więcej Nord Stream 2. Doprowadzimy do tego aby przestało istnieć. … Przyrzekam wam, że będziemy w stanie to zrobić.

Dokładnie: Pres. Biden: „If Russia invades…then there will be no longer a Nord Stream 2. We will bring an end to it.”
Reporter: „But how will you do that, exactly, since…the project is in Germany’s control?”
Biden: „I promise you, we will be able to do that.”


Kilka ciekawostek o ruchu amerykańskiego okrętu U.S.S. Kearsarge (LHD-3)

27 września 2022: U.S.S. Kearsarge wraz z innymi statkami US Navy, był zauważony w rejonie eksplozji, która miała miejsce 26 września.

14 września 2022 – U.S.S. Kearsarge przypłynął do Polski – navy.mil article

20 sierpnia 2022 – U.S.S. Kearsarge przyłynął do Kłajpedy, Litwa – link.

czerwiec 2022 – U.S.S. Kearsarge przypłynął do Sztokholmu NY Times 4 June 2022

Współrzędne trzech detonacji:

Nord Stream 1 – dwa przecieki
55.535000 N, 15.698330 E
55.556670 N, 15.788330 E

Nord Stream 2 – jeden przeciek
54.876670 N, 15.410000 E

Źródło: https://twitter.com/OAlexanderDK/status/1574820802863800323


Siły Zła, zawsze miłujące pokój i prowadzące jedynie „naukowe eksperymenty”, w trakcie niedawnej Operacji BALTOPS…

14 czerwca 2022: „Ważnym punktem programu BALTOPS jest coroczna demonstracja zdolności NATO w zakresie rozminowywania, a w tym roku Marynarka Wojenna USA nadal wykorzystuje ćwiczenie jako okazję do przetestowania nowych technologii – poinformowała 14 czerwca U.S. Naval Forces Europe-Africa Public Affairs.

W ramach wsparcia BALTOPS, 6 Flota Marynarki Wojennej USA współpracowała z ośrodkami badawczymi i wojennymi Marynarki Wojennej USA w celu wprowadzenia najnowszych osiągnięć w technologii minowania bezzałogowych pojazdów podwodnych na Morze Bałtyckie, aby zademonstrować skuteczność pojazdu w scenariuszach operacyjnych.

Eksperymenty przeprowadzono u wybrzeży Bornholmu w Danii z udziałem uczestników z Naval Information Warfare Center Pacific, Naval Undersea Warfare Center Newport oraz Mine Warfare Readiness and Effectiveness Measuring, a wszystko to pod kierownictwem U.S. 6th Fleet Task Force 68.”

„W poprzednich BALTOPS zademonstrowaliśmy zaawansowane zdolności do wykrywania, ponownego pozyskiwania i zbierania obrazów min oraz do przekazywania tych obrazów w czasie zbliżonym do rzeczywistego operatorom poprzez wykorzystanie specjalistycznego UUV Office of Naval Research” – powiedział Anthony Constable, doradca naukowy Office of Naval Research przy 6 Flocie USA. „W tym roku, dzięki pracy NIWC Pacific i NUWC Newport, pokazujemy, że ta zdolność może być zintegrowana poprzez wykonywanie złożonych misji wielopojazdowych UUV ze zmodyfikowanymi zasobami floty U.S. Navy”.

Całość: SeaPowerMagazine.org

I tutaj mamy klucz: „wykonywanie złożonych misji wielopojazdowych UUV

Bo jeśli Imperium Zła dokonało detonacji, to prawdopodobnie z wykorzystaniem UUV (Unmanned underwater vehicles) czyli podwodnych dronów, np. dronu typu Orca produkcji Boeinga.

A to miejsce jednej z eksplozji… Niedaleko Bornholmu, gdzie przeprowadzała swoją – a jakże pokojową – Opearację BALTOPS 6. Flota U.S. 6th Fleet Task Force 68.

Oczywiście to wszytko „zbieg okoliczności”, że właśnie tam przeprowadzano ćwiczenia i to właśnie z wykorzystaniem dronów UUV, it właśnie w tym miejscu nastąpiły eksplozje.

Pic source: https://www.gps-coordinates.net/


Wielki Reset czy nie, ale trzeba sprawę wyjaśnić.

Putin wniesie kwestię sabotażu na Nord Stream na pilne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ

Władimir Putin w rozmowie telefonicznej z prezydentem Turcji Erdoganem, nazwał awarie na gazociągach Nord Stream aktem międzynarodowego terroryzmu i powiedział, że Rosja wniesie tę sprawę na pilne posiedzenie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ – przekazał Kreml.

Operator magistrali Nord Stream 2 AG poinformował w poniedziałek, że na duńskich wodach, nieopodal wyspy Bornholm doszło do awarii nieczynnego, ale nagazowanego Nord Stream 2, czemu towarzyszył gwałtowny spadek ciśnienia. Przyczyny nie są znane, trwa dochodzenie – podała spółka.

Następnie doszło do spadku ciśnienia na obu nitkach Nord Stream. Gazociąg został zatrzymany pod koniec sierpnia, jest wypełniony gazem. Przyczyny również nie są znane.

W poniedziałek duńskie władze poinformowały o wycieku gazu w pobliżu wyspy Bornholm, który „może być niebezpieczny dla żeglugi”. Duńska Agencja Energii podała z kolei, że do zdarzenia doszło w jednej z dwóch nitek Nord Stream 2 w duńskim rejonie na południowy wschód od Dueodde.

Szwedzcy sejsmolodzy poinformowali we wtorek, że w rejonie wycieków gazu w gazociągach Nord Stream odnotowano mocne podwodne eksplozje – donoszą lokalne media. „Nie ma wątpliwości, że były to eksplozje” – powiedział Björn Lund ze szwedzkiego centrum sejsmicznego.

Jak informuje agencja Bloomberg, Niemcy i Dania nie wykluczają, że wycieki z Nord Stream i Nord Stream 2 powstały w wyniku dywersji. Nienazwany niemiecki urzędnik ds. bezpieczeństwa powiedział agencji, że „dowody sugerują, że było to działanie siłowe, a nie problem techniczny”.

– Trudno sobie wyobrazić, że to są przypadki. Nie możemy wykluczyć sabotażu – powiedziała z kolei premier Danii Mette Frederiksen, cytowana przez agencję.

https://pl.sputniknews.com

Za: Dziennik gajowego Maruchy (2022-09-29)

Niemcy i UE otrzymały wypowiedzenie wojny. Hybrydowej. Przemysłowo-Handlowej.

28 września 2022 – Pepe Escobar http://thesaker.is/germany-and-eu-have-been-handed-over-a-declaration-of-war/

Sabotaż rurociągów Nord Stream (NS) i Nord Stream 2 (NS2) na Morzu Bałtyckim w złowieszczy sposób wepchnął „katastrofalny kapitalizm” na zupełnie nowy, toksyczny poziom.

Ten odcinek Hybrydowej Wojny Przemysłowo-Handlowej, w formie ataku terrorystycznego na infrastrukturę energetyczną na wodach międzynarodowych, sygnalizuje absolutny upadek prawa międzynarodowego, zatopiony przez porządek „naszą drogą albo autostradą”, „oparty na zasadach”.

Atak na oba rurociągi składał się z wielu ładunków wybuchowych zdetonowanych w oddzielnych odgałęzieniach w pobliżu duńskiej wyspy Bornholm, ale na wodach międzynarodowych. Była to skomplikowana operacja, przeprowadzona potajemnie na płytkiej głębokości cieśnin duńskich. To w zasadzie wykluczałoby okręty podwodne (statki wpływające na Bałtyk mają zanurzenie do 15 metrów). Jeśli chodzi o potencjalne „niewidzialne” statki, mogły one krążyć po okolicy tylko za zgodą Kopenhagi – ponieważ wody wokół Borholmu są napełnione czujnikami, co odzwierciedla strach przed wtargnięciem rosyjskich okrętów podwodnych.

Szwedzcy sejsmolodzy zarejestrowali w poniedziałek dwie podwodne eksplozje – jeden z nich oszacowano na 100 kg TNT. Jednak do wysadzenia trzech oddzielnych węzłów rurociągu trzeba było zużyć nawet 700 kg. Taka ilość nie mogłaby zostać dostarczona w ciągu jednej podróży przez podwodne drony dostępne obecnie w sąsiednich krajach.

Ciśnienie na rurociągach spadło wykładniczo. Rury są teraz wypełnione wodą morską. Rury zarówno w NS1, jak i NS2 można oczywiście naprawić, ale raczej nie przed przybyciem Generała Mroza. Pytanie brzmi, czy Gazprom – już skoncentrowany na kilku potężnych eurazjatyckich klientach – by się tym przejmował, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że statki Gazpromu mogą być narażone na ewentualny atak morski NATO na Bałtyku.

Niemieccy urzędnicy już kręcą, że NS1 i NS2 mogą „potencjalnie” zostać wyłączone „na zawsze”. Gospodarka UE i obywatele UE bardzo potrzebowali tych dostaw gazu. Jednak eurokracja w Brukseli – która rządzi państwami narodowymi – nie podążyłaby za nimi, ponieważ sama została poddana dyktatowi Imperium Chaosu, Kłamstw i Grabieży. Można argumentować, że ta eurooligarchia pewnego dnia zostanie osądzona za zdradę stanu.

W obecnej sytuacji strategiczna nieodwracalność jest już oczywista; ludność kilku krajów UE zapłaci ogromną cenę i poniesie poważne konsekwencje tego ataku: krótko-, średnio- i długoterminowe.

Cui bono?

Premier Szwecji Magdalena Andersson przyznała, że ​​to „kwestia sabotażu”. Premier Danii Mette Frederiksen przyznała, że ​​„to nie był przypadek”. Berlin zgadza się ze Skandynawami.

Teraz porównajmy to z byłym polskim ministrem obrony (2005-2007) Radkiem Sikorskim, rusofobem żonatym z wściekłą „analityczką amerykańską” Anne Applebaum, który wesoło napisał na Twitterze „Dziękuję, USA”.

Coraz ciekawiej robi się, gdy wiemy, że jednocześnie z sabotażem otwarto częściowo Baltic Pipe z Norwegii do Polski – „nowy korytarz dostaw gazu” obsługujący „rynek duński i polski”: właściwie drobna sprawa, biorąc pod uwagę ich sponsorów sprzed miesięcy mających kłopoty ze znalezieniem gazu, a teraz będzie jeszcze trudniej, przy znacznie wyższych kosztach.

NS2 był już atakowany – na otwartej przestrzeni – przez cały okres jego budowy. Jeszcze w lutym polskie statki aktywnie próbowały uniemożliwić układaczowi rur Fortuna ukończenie NS2. Rury układano na południe od – zgadliście – Bornholmu.

NATO ze swojej strony było bardzo aktywne w dziale dronów podwodnych. Amerykanie mają dostęp do długodystansowych norweskich dronów podwodnych, które można modyfikować innymi konstrukcjami. Alternatywnie, do sabotażu mogli zostać zatrudnieni profesjonalni nurkowie z marynarki wojennej – nawet jeśli prądy pływowe wokół Bornholmu to poważna sprawa.

Zbiorowy Zachód znajduje się w absolutnej panice, z atlantyckimi „elitami” gotowymi uciekać się do wszystkiego – skandalicznych kłamstw, zabójstw, terroryzmu, sabotażu, całkowitej wojny finansowej, poparcia dla neonazistów – aby zapobiec ich pogrążeniu się w geopolitycznej otchłani geoekonomicznej.

Wyłączenie NS1 i NS2 oznacza definitywne zamknięcie jakiejkolwiek możliwości zawarcia niemiecko-rosyjskiego porozumienia w sprawie dostaw gazu, z dodatkową korzyścią w postaci zdegradowania Niemiec do niskiego statusu absolutnego wasala USA.

To prowadzi nas do kluczowego pytania, który zachodni aparat wywiadowczy zaprojektował sabotaż? Pierwsi kandydaci to oczywiście CIA i MI6 – z Polską ustanowioną jako figurant upadku, a Dania odgrywa bardzo podejrzaną rolę: niemożliwe, aby Kopenhaga nie była przynajmniej „poinformowana” o sabotażu.

Proroczy jak zawsze, już w kwietniu 2021 roku Rosjanie zadawali pytania o militarne bezpieczeństwo Nord Streamu.

Kluczowym wektorem jest to, że możemy mieć do czynienia z przypadkiem członka UE/NATO zamieszanego w akt sabotażu przeciwko gospodarce numer jeden UE/NATO. To casus belli. Poza przerażającą przeciętnością i tchórzostwem w obecnej administracji w Berlinie jasne jest, że BND – niemiecki wywiad – a także niemiecka marynarka wojenna i poinformowani przemysłowcy prędzej czy później zrobią odrobią lekcję.

Nie był to atak odosobniony. 22 września doszło do zamachu na Turkish Stream ze strony kijowskich dywersantów. Dzień wcześniej na Krymie znaleziono podejrzane o udział w spisku drony marynarki wojennej z identyfikatorami w języku angielskim. Dodaj do tego amerykańskie helikoptery przelatujące nad przyszłymi węzłami sabotażowymi kilka tygodni temu; brytyjski statek „badawczy” włóczący się po wodach duńskich od połowy września; oraz tweetowanie NATO o testowaniu „nowych systemów bezzałogowych na morzu” w tym samym dniu sabotażu.

Pokaż mi pieniądze (gazowe)

W środę duński minister obrony spotkał się w trybie pilnym z sekretarzem generalnym NATO. W końcu wszystkie eksplozje miały miejsce bardzo blisko wyłącznej strefy ekonomicznej Danii (WSE). Można to co najwyżej zakwalifikować jako surowe kabuki; dokładnie tego samego dnia Komisja Europejska (KE) – de facto biuro polityczne NATO – rozwinęła swoją obsesję na punkcie znaków towarowych: więcej sankcji wobec Rosji, w tym certyfikowany limit cen ropy.

Tymczasem unijni giganci energetyczni stracą na sabotażu sporo.

Wśród dotkniętych są: Niemieckie Wintershall Dea AG i PEG/E.ON; holenderski NV Nederlandse Gasunie; i francuski ENGIE. Są też tacy, którzy ponownie sfinansowali NS2: Wintershall Dea oraz Uniper; austriackie OMV; ENGIE ponownie; oraz brytyjsko-holenderski Shell. Wintershall Dea i ENGIE są współwłaścicielami i wierzycielami. Ich wściekli udziałowcy będą chcieli poważnych odpowiedzi z poważnego śledztwa.

Gorzej: na froncie terroru rurociągowego nie ma już żadnych granic. Rosja będzie w stanie czerwonego pogotowia nie tylko dla Turk Stream, ale także dla Siły Syberii. To samo dotyczy Chińczyków i ich labiryntu rurociągów docierających do Sinciangu.

Bez względu na metodologię i zaangażowanych uczestników sabotażu, jest to zwrot na nieuniknioną zbiorową porażkę Zachodu na Ukrainie. I surowe ostrzeżenie dla Globalnego Południa, że ​​zrobią to ponownie. Jednak akcja zawsze rodzi reakcję: od teraz „śmieszne rzeczy” mogą przydarzyć się również rurociągom w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii na wodach międzynarodowych.

Oligarchia UE w błyskawicznym tempie osiąga zaawansowany stopień rozpadu. Ich okno możliwości – przynajmniej spróbowania – roli strategicznie autonomicznego aktora geopolitycznego jest teraz zamknięte.

Ci eurokraci stoją teraz w poważnej sytuacji. Kiedy będzie jasne, kto jest sprawcą sabotażu na Bałtyku i kiedy zrozumieją wszystkie zmieniające życie społeczno-ekonomiczne konsekwencje dla obywateli paneuropejskich, ten teatr kabuki będzie musiał się zatrzymać. Łącznie z już działającym, absurdalnym wątkiem, że Rosja wysadziła własny rurociąg, kiedy Gazprom mógł po prostu zakręcić zawory na dobre.

I znowu jest gorzej: Gazprom grozi pozwaniem ukraińskiego koncernu energetycznego Naftofgaz za nieopłacone rachunki. Doprowadziłoby to do zakończenia tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę do UE.

Jakby to wszystko nie było wystarczająco poważne, Niemcy są umownie zobowiązane do zakupu co najmniej 40 miliardów metrów sześciennych rosyjskiego gazu rocznie do 2030 roku. Po prostu powiesz nie? Nie mogą: Gazprom ma prawo do otrzymywania zapłaty nawet bez wysyłki gazu. To zapis długoterminowej umowy. I to już się dzieje: z powodu sankcji Berlin nie dostaje całego potrzebnego mu gazu, ale wciąż musi płacić.

Wszystkie diabły są tu obecne.

Teraz jest boleśnie jasne, że cesarskie aksamitne rękawiczki zostały zdjęte, jeśli chodzi o wasali. Niezależność UE: verboten. Współpraca z Chinami: verboten. Niezależna łączność handlowa z Azją: verboten. Jedynym miejscem dla UE jest gospodarczo podporządkowane USA: tandetny remiks lat 1945-1955. Z przewrotnym neoliberalnym zwrotem: będziemy posiadać twój potencjał przemysłowy, a ty nie będziesz miał nic.

Sabotaż NS1 i NS2 jest wbudowany w imperialny mokry sen o rozbiciu eurazjatyckiej masy lądowej na tysiąc kawałków, aby zapobiec konsolidacji transeurazjatyckiej między Niemcami (reprezentującymi UE), Rosją i Chinami: 50 bilionów dolarów PKB, w oparciu o parytet siły nabywczej (PPP) w porównaniu z 20 bilionami USD.

Musimy wrócić do Mackindera: kontrola eurazjatyckiej masy lądowej oznacza kontrolę nad światem. Amerykańskie elity i ich konie trojańskie w całej Europie zrobią wszystko, aby nie stracić kontroli.

„Amerykańskie elity” w tym kontekście obejmują obłąkaną, straussowską „społeczność wywiadowczą” zarażoną neokonami oraz Wielką Energię, Wielką Farmację i Wielkie Finanse, które im płacą i które czerpią korzyści nie tylko z podejścia Deep State’s Forever War /Nieustającej Wojny Głębokiego Państwa/, ale także chcą dokonać zabójstwa z wymyślonego przez Davos Wielkiego Resetu.

Szalejące lata dwudzieste rozpoczęły się morderstwem generała Solejmaniego. Wysadzanie rurociągów to następstwo. Autostrada do piekła będzie trwać aż do 2030 roku.

Jednak – zapożyczając od Szekspira – piekło jest zdecydowanie puste, a wszystkie diabły (atlantyckie) są tutaj.

Gazociągi Nord Stream 1 i 2 zostały wysadzone koło Bornholmu. Szwedzcy sejsmolodzy: „Nie ma wątpliwości, że to były eksplozje”

https://nczas.com/2022/09/27/gazociagi-nord-stream-1-i-2-zostaly-wysadzone-

Stacja pomiarowa szwedzkiej Narodowej Sieci Sejsmologicznej (SNSN) zarejestrowała w poniedziałek dwie silne podwodne eksplozje na obszarach, gdzie stwierdzono wyciek z gazociągów Nord Stream.

„Nie ma wątpliwości, że to eksplozje” – stwierdził Bjoern Lund z SNSN.

Nord Stream

Jeden z wybuchów miał magnitudę 2,3 i został zarejestrowany w 30 stacjach pomiarowych w południowej Szwecji.

Według naukowców pierwszy wybuch odnotowano w nocy z niedzieli na poniedziałek o godz. 2:03, a drugi w poniedziałek o godz. 19:04.

https://s1.tvp.pl/images2/a/5/e/uid_a5e259f9d1cb48ca99419af453da5641_width_1280_play_0_pos_0_gs_0_height_720_uszkodzenia-obu-nitek-nord-stream-to-zdaniem-ekspertow-wynik-celowych-dzialan-fot-twittercomforsvaretdk.png

Według Lunda do eksplozji doszło w miejscu, które nie jest na ogół wykorzystywane do ćwiczeń marynarki wojennej. „Zwykle jesteśmy informowani przez wojsko o możliwych detonacjach” – podkreślił. Informację o wybuchach jako pierwsza podała szwedzka telewizja publiczna SVT.

Szefowa szwedzkiej dyplomacji Ann Linde zwołała sztab kryzysowy z udziałem ministra obrony Petera Hultqvista.

Przecieki nastąpiły w jednym miejscu w gazociągu Nord Stream 2 na południowy wschód od Bornholmu oraz w dwóch miejscach w gazociągu Nord Stream 1 na północny wschód od Bornholmu.

Duńska premier podejrzewała, że to sabotaż

– Nie można wykluczyć sabotażu – tak skomentowała premier Danii Mette Frederiksen. Duńska Agencja Energii podwyższyła poziom zagrożenia dla obiektów infrastruktury energetycznej do stopnia pomarańczowego, drugiego najwyższego w pięciostopniowej skali.

„Awarie gazociągów mają miejsce bardzo rzadko, dlatego widzimy powód do podniesienia poziomu gotowości. (…) – oświadczył dyrektor Duńskiej Agencji Energii Kristoffer Bottzauw.

Rekomendacja dotyczy m.in. duńskiego operatora sieci gazowej Energinet, który odpowiada za część gazociągu polsko-duńskiego Baltic Pipe na terytorium Danii.

Przebywająca w Polsce na uroczystym otwarciu Baltic Pipe premier Danii Mette Frederiksen, stwierdziła, że „nie można wykluczyć sabotażu”. Przecieki są trzy, trudno sobie wyobrazić, aby mogło to być przypadkowe” – powiedziała Frederiksen duńskiemu nadawcy publicznemu DR.

Zdjęcia i film z miejsca zdarzenia

Duńskie siły zbrojne opublikowały we wtorek zdjęcia. Na fotografii oraz filmie widać bąbelki rozchodzące się po powierzchni wody na dużym obszarze.

Russia Pipeline Gas Flows to China Have Increased Since the Ukraine War. Power of Siberia.

by Tyler Durden Mar 19, 2022 https://www.zerohedge.com/economics/russia-pipeline-gas-flows-china-have-increased-ukraine-war

Russia has increased gas supply to China via its Power of Siberia pipeline after its invasion of Ukraine began, ENN Energy CFO Liu Jianfeng said on the company’s earnings call.  ENN is one of China’s largest city gas utlities and purchases gas from oil majors including China National Petroleum Corp, which operates the import pipeline on its side of the border.

The Power of Siberia pipeline ships gas from eastern Russia into northern China, and is ramping up over several years to maximum capacity of 38 bcm/year. The Power of Siberia pipeline began pumping supplies in 2019; Russia is also shipping liquefied natural gas (LNG) to China. It exported 16.5 billion cubic metres (bcm) of gas to China in 2021.

The Power of Siberia network is not connected to pipelines that send gas to Europe, which has faced surging gas prices due to tight supplies, one of several points of tension with Moscow. Under plans previously drawn up, Russia aimed to supply China with 38 bcm of gas by pipeline by 2025.

Meanwhile, Gazprom, which has a monopoly on Russian gas exports by pipeline and which operates the Russian side of the pipeline, said Tuesday that exports to China continue to grow under its bilateral long-term agreement with CNPC. Flows had been increasing before the invasion, as well, with Gazprom saying in mid-February it had just set a daily record for exports to China on the pipeline.

One month ago, Russia agreed a 30-year contract to supply gas to China via a new pipeline and will settle the new gas sales in euros, bolstering an energy alliance with Beijing amid Moscow’s strained ties with the West over Ukraine and other issues. Gazprom agreed to supply Chinese state energy major CNPC with 10 billion cubic metres of gas a year, the Russian firm and a Beijing-based industry official said.

First flows through the pipeline, which will connect Russia’s Far East region with northeast China, were due to start in two to three years, the source said in comments that were later followed by an announcement of the deal by Gazprom.  The new deal, which coincided with a visit by Russian President Vladimir Putin to the Beijing Winter Olympics, would add a further 10 bcm, increasing Russian pipeline sales under long-term contracts to China.

Russian gas from its Far East island of Sakhalin will be transported via pipeline across the Japan Sea to northeast China’s Heilongjiang province, reaching up to 10 bcm a year around 2026, said the Beijing source, who asked not to be identified. The deal would be settled in euros, the source added, in line with efforts by the two states to diversify away from U.S. dollars.

Discussions between the two firms began several years ago after the start-up of Power of Siberia, a 4,000-km (2,500-mile)pipeline sending gas to China. Talks accelerated more recently after Beijing set its 2060 carbon neutral goal, the source said.

“China’s coal shortage last year served as another wake-up call that natural gas has its special value, that’s why CNPC decided to top up with the new pipeline deal,” the source said.

The pricing of the new gas deal will be similar to that of Power of Siberia, the source said, adding that both were “fairly satisfied” with that arrangement.

The deal is expected to weigh on China’s LNG import outlook. “Piped gas from Russia can be supplied to northern China at prices that are competitive when compared with LNG,” said Ken Kiat Lee, analyst at consultancy FGE.

Meanwhile, as Russian gas exports to China increase, those headed for Europe have slowed, and in some cases such as the Yamal-Europe pieline, been largely shut for much of 2022.

Niemiecki burmistrz nie chce ukraińskich uchodźców. Boi się o Nord Stream 1 i 2.

9.03.2022, https://www.tvp.info/58941116/burmistrz-lubmina-zakazal-przyjmowania-uchodzcow-z-ukrainy-w-obawie-o-nord-stream-i-i-ii

Burmistrz Lubmina Axel Vogt polecił, aby w jego mieście nie przyjmować uchodźców z Ukrainy. Wydał wręcz zakaz tym Niemcom, którzy chcieliby pomóc uciekającym przed wojną kobietom i dzieciom.

Jak wyjaśnił, najważniejsze w tej chwili powinno być zapewnienie bezpieczeństwa gazociągom z Rosji.

W związku gmin Amt Lubmin (w kraju związkowym Meklemburgia-Pomorze Przednie), którego miasto jest stolicą, zbiegają się rosyjskie gazociągi Nord Stream 1 i Nord Stream 2. W pobliżu znajduje się tymczasowe składowisko odpadów jądrowych – wylicza dziennik „Ostsee-Zeitung”.

Burmistrz Axel Vogt zarządził, by w Luminie nie organizowano ani nie zapewniano zakwaterowania uciekinierom z Ukrainy.

Zakaz dotyczy również zakwaterowania w sąsiednich gminach Bruenzow, Wusterhusen, Rubenow i Kroeslin – wynika z pisma burmistrza.

[—]

Prognoza z 2018: Do 2022 roku Rosja wywoła wojnę w Europie lub na Bliskim Wschodzie

https://www.krzysztofwojczal.pl/geopolityka/europa-wschodnia/rosja-europa-wschodnia/do-2022-roku-rosja-wywola-wojne-w-europie-lub-na-bliskim-wschodzie/

Krzysztof Wojczal Analizy, Europa Wschodnia, Geopolityka, Rosja

Książka pisana przez 2 lata. Zaczyna się sprawdzać! Ostatnie egzemplarze:

Po tak mocnym tytule, kilka faktów.

Sprzedaż węglowodorów stanowi wartość przeliczoną na USD w wysokości 53% całego eksportu Rosji (dane za 2018 rok). Dochody z tego tytułu to 14% PKB kraju, co odpowiada połowie wartości całego budżetu państwa (liczonego w USD). Największymi importerami rosyjskiego gazu to Europa łącznie z Turcją (ponad 90% sprzedaży). Europa z Turcją są też łącznie drugim największym odbiorcą ropy naftowej z Rosji. Wnioski? Rosyjski budżet jest niezwykle uzależniony od wolumenu sprzedaży surowców energetycznych, a także od ich ceny na międzynarodowym rynku. Co by się stało, gdyby Rosja musiała ograniczyć eksport gazu ziemnego, ropy naftowej i węgla? Czy taki scenariusz jest realny w najbliższych latach? Co mogłoby uratować rosyjską gospodarkę w skrajnie niekorzystnym scenariuszu?

Gazociągowe Trio – Braterstwo, Nord Stream i Jamał,.

Jamał-Europa czy Polska zakręci kurek?

Podtytuł może wydawać się zabawny, zwłaszcza w kontekście tego, iż to Polska zawsze borykała się z zagrożeniem „zakręcenia kurka” z gazem przez Rosjan. Po raz pierwszy w historii, sytuacja ta może się jednak odwrócić.

Jamał-Europa to jeden z trzech głównych gazociągów z Rosji do Europy. Jego maksymalna przepustowość wynosi blisko 33 mld m³ gazu rocznie. Przy czym Polska za jego pośrednictwem importuje mniej niż 10 mld m³ rosyjskiego surowca. Co za tym idzie, ponad 2/3 przepustowości gazociągu służy dostawom dla odbiorców z zachodu Europy. Do 16 maja 2020 roku między Polską, a Rosją obowiązuje umowa dotycząca tranzytu błękitnej energii na zachód (niezwykle dla nas niekorzystna, bowiem Polska praktycznie na tym nie zarabia). Ponadto jesienią 2022 roku wygasa polsko-rosyjska umowa dotycząca dostaw gazu do Polski.

Tymczasem polski rząd zapowiedział, że nie zamierza przedłużać żadnej z ww. umów. Od maja 2020 roku eksport gazu na zachód ma odbywać się na zasadach aukcji, co zwiększy ceny przesyłowe i pozwoli Warszawie zacząć zarabiać na tranzycie gazu. Brak bilateralnej umowy w tym zakresie sprawi ponadto, iż aukcje będą mogły zostać w każdej chwili „wstrzymane” z przyczyn politycznych (np. z uwagi na dalsze sankcje). Warszawa nie będzie wówczas związana z Moskwą żadną umową nakazującą przesył gazu na zachód.

Z kolei do października 2022 roku Polska ma zamiar ukończyć Baltic Pipe czyli gazociąg o przepustowości 10 mld m³ gazu/rok. Już złożona, wiążąca oferta opiewa na dostawy 8,1 mld³ norweskiego gazu rocznie do 2037 roku. Ponadto rozważane jest wynajęcie pływającego terminala LNG (najpóźniej do 2024-2025r.). Zaplanowała została również rozbudowa terminala w Świnoujściu (do końca 2021 roku zostanie rozbudowany regazyfikator, a do połowy 2023 roku trzeci zbiornik i infrastruktura kolejowa). Może się więc okazać, że do 2022 roku Polska stanie się całkowicie niezależna od dostaw gazu rurociągiem Jamał-Europa, a do 2024 roku będzie ponadto zdolna obsługiwać inne rynki. Warto podkreślić, że Polska to szósty największy importer rosyjskiego gazu w Europie i kraj, przez który surowiec ten dociera m.in. do Niemiec – największego importera rosyjskiego gazu.

Braterstwo w czasie wojny

Na podstawie ukraińsko-rosyjskiej umowy, przez gazociągi poprowadzone na ukraińskim terytorium (Braterstwo i Sojuz) w latach 2009-2019 Rosjanie mieli puszczać na zachód 110 mld m³ gazu rocznie. Maksymalna ich przepustowość wynosi 144 mld m³ gazu rocznie (dotyczy to kierunku zachodniego, bowiem ogólnie system gazociągów ukraińskich może przyjąć 288 mld m³ gazu i eksportować prawie 180 mld m³).  Umowa właśnie się kończy, a negocjacje dotyczące jej odnowienia trwają. Dotychczas Kijów był tutaj w pozycji znacznie słabszej. Władze z Kremla groziły, iż jeśli Ukraina nie zgodzi na tranzyt gazu na zachód, po niższych niż dotychczas cenach, to Moskwa odetnie byłą republikę sowiecką od błękitnego paliwa. Szantaż ten był tym bardziej groźny, że brak transferu lotnego surowca przez gazociąg Braterstwo Rosjanie zamierzali zrekompensować m.in. przy pomocy Nord Stream II. Jednak wraz z komplikacjami związanymi z budową i wykorzystaniem bałtyckiego gazociągu, pozycja negocjacyjna Kijowa wzrasta. Bowiem Rosjanie najprawdopodobniej będą zmuszeni przesyłać swój gaz przez Ukrainę jeszcze przynajmniej przez kolejny rok. O ile nie dłużej.

errata:

Ponadto również Ukraina stara się o uniezależnienie się od dostaw gazu z Rosji. Aktualne potrzeby Kijowa to ok. 32 mld m³ gazu na rok. Produkują około 22 mld m³, a brakujące 10 importują. Ukraina ma jednak w planach zwiększenie własnego wydobycia do poziomu 27 mld m³ gazu/rok (w najbliższych latach, plan był na 2020 rok, ale proces się wydłuża). Jednocześnie Polska i Ukraina mają zamiar zbudować dodatkowe połączenie gazociągowe między krajami, które pozwalałoby przesyłać do Kijowa norweski gaz lub LNG w ilości 5 mld m³.  Dotychczasowe możliwości Polski w tym zakresie są ograniczone do przepustowości 1,5 mld m³. Gdy projekt zostanie ukończony, Polska może odpowiadać nawet za 65% ukraińskiego zapotrzebowania importowego. Dopóki władze z Kijowa nie zwiększą własnej produkcji. To może doprowadzić w najbliższym czasie (perspektywa 2-4lat?) do całkowitej niezależności Ukrainy od Rosji w opisywanym temacie. 

Oznacza to, że w niekorzystnym dla Rosji scenariuszu około 2022-2023 roku Polska i Ukraina nie tylko zrezygnują z rosyjskiego gazu, ale i będą mogły zablokować transfer tego surowca na Zachód przez własne terytoria. Co trudno będzie zrekompensować poprzez Nord Stream I i II jeśli te będą ograniczane przez UE.

Nord Stream IInawet ukończony, może okazać się nieopłacalny

Obie nitki Nord Streamu miały łącznie gwarantować przesył 55 mld m³ gazu rocznie (po 27,5 mld m³ każda). Nord Stream II  ma podwoić te możliwości co łącznie da przepustowość 110 mld m³ gazu rocznie.

Tymczasem we wrześniu 2019 roku zapadło orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej podważające decyzję Komisji Europejskiej dającą Gazpromowi pełny dostęp do rurociągu OPAL będącego lądową odnogą Nord Stream. Zmniejszenie przesyłu gazu przez ten rurociąg stało się już faktem. Co każe zastanowić się nad sensownością budowy i opłacalnością Nord Stream II.  Ponadto budowa Nord Stream II wydłuża się, z uwagi na brak na brak zgody Duńczyków na przeprowadzenie gazociągu po dnie ich wód terytorialnych. Pod znakiem zapytania stoi więc nie tylko data ukończenia gazociągu, ale i także docelowa efektywność jego wykorzystywania. Nawet w przypadku ukończenia do 2020 roku drugiej nitki bałtyckiego gazociągu, będzie potrzeba aż 5 lat by osiągnęła ona docelową przepustowość. Ponadto, uzgodnienia w UE dotyczące rozszerzenia wymogów trzeciego Pakietu Energetycznego (TPE III) na podmorską infrastrukturę przesyłową może ograniczyć możliwości transportowe Nord Streamu II aż o 50%.

Wobec powyższego rodzi się pytanie, czy Niemcy podporządkują się unijnym regulacjom i czy są gotowi na ewentualne zmniejszenie dostaw rosyjskiego gazu (lub co najmniej brak wzrostu importu)? Odpowiedź na to może stanowić projekt Republiki Federalnej Niemiec dotyczący zbudowania, do 2022 roku, własnego terminala LNG. W ten sposób Niemcy będą mogli importować błękitną energię za pośrednictwem drogi morskiej z innych kierunków.

Amerykańska ofensywa

Jednocześnie trwa amerykańska ofensywa na europejski rynek energetyczny. Amerykanie dostarczają LNG do Europy od 2016 roku. Przy czym sprzedaż tego surowca na skalę istotną dla rynku ma miejsce dopiero od lipca 2018 roku, tj. od czasu porozumienia prezydenta Donalda Trumpa z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jeanem-Claude’m Junckerem. Od tego momentu, przez kolejnych 10 miesięcy amerykańskich eksport LNG do Europy wzrósł prawie o 300%. I to zapewne nie jest jeszcze ostatnie słowo Amerykanów w tym zakresie.

Ratunek – Państwo Środka?

Istotne przy tym wszystkim jest to, że Rosjanie po części zrekompensują sobie ewentualne straty na rynku europejskim, dzięki gazociągowi Siła Syberii (ma być ukończony w grudniu 2019 roku). Jednak Siła Syberii ma osiągnąć pełną przepustowość dopiero około 2025 roku. Należy też pamiętać, że gaz płynący tym rurociągiem do Chin, będzie pochodził z innych złóż, niż te, które zaopatrują Europę. Innymi słowy, dla jamalskiego gazu, Rosjanie nadal nie mają alternatywnego odbiorcy.

errata:

Inną alternatywą może być dla Rosjan planowy gazociąg Turk Stream , jednak jego nitka dająca możliwość eksportu gazu do Europy będzie miała przepustowość jedynie 15,75 mld m3/rok. Na lata 2020-2022 planowany jest niewielki przesył surowca do Bułgarii, Grecji i Serbii. Następnie trafi na Słowację, Węgry i Austrię. Więc de facto  nie jest to kierunek, z którego będzie korzystać Europa Zachodnia. Konsumująca najwięcej rosyjskiego gazu.

Rosjanie zwiększają również możliwości eksportowe skroplonej wersji gazu – LNG. Problem tutaj jednak jest taki, iż LNG transportowane jest drogą morską. A szlaki morskie kontrolowane są przez US Navy.  To oznacza, że gro z rosyjskiego eksportu gazu może być wkrótce zależna od woli USA i jej sojuszników (Polska/Ukraina).

Nadchodzą chude lata dla Rosji?

Z punktu widzenia Moskwy, istnieje spore zagrożenie, iż od 2022 roku europejski, gazowy rynek zbytu może nie być już tak chłonny jak dotychczas. Jeśli Niemcy ograniczą import rosyjskiego gazu (dzięki m.in. terminalowi LNG), a Wielka Brytania, Ukraina i Polska zrezygnują z odbioru tegoż surowca, to straty budżetowe w Rosji mogą okazać się bardzo bolesne. Zwłaszcza, gdy za pośrednictwem Polski, norweski i amerykański gaz będzie płynąć do innych państw Europy środkowo-wschodniej. W tym do Ukrainy (w tym celu planowana jest rozbudowa infrastruktury). Strat tych Rosjanie nie zrekompensują sprzedażą do Chin, z uwagi na fakt, iż te będą importować surowiec z zupełnie innego złoża. Ponadto pełna przepustowość Siły Syberii zostanie osiągnięta dopiero 3 lata po 2022 roku i pozwoli na tranzyt 38 mld m³ gazu rocznie. Tymczasem cały europejski rynek chłonie z Rosji około 200 mld m³ gazu rocznie. Sama Polska w 2018 roku importowała z Rosji ponad 9 mld m³ gazu. Wielka Brytania zakupiła w tym czasie od Moskwy ponad 16,3 mld m³ tegoż surowca, a Niemcy aż 58,5 mld m³. I należy w tym miejscu przypomnieć, że w zeszłym roku Brytyjczycy zapowiedzieli rezygnację z rosyjskiego surowca i pozyskanie gazu z innych źródeł.

Tak więc lata 2022-2025 mogą okazać się dla Kremla bardzo trudnym okresem. W skrajnie niekorzystnym scenariuszu, ich eksport gazu do Europy mógłby spaść nawet o ok. 15% -20% w stosunku do aktualnego poziomu. Jednocześnie transfer gazu na zachód mógłby być podatny na naciski polityczne, gdyby Rosjanom nie udało się podpisać długoterminowej umowy przesyłowej z Ukrainą (Polska będzie już podlegać normom unijnym, więc nie ma na to szans).

O ile w niniejszym artykule skupiłem się na gazie ziemnym, o tyle pamiętać również należy, że Amerykanie bardzo wyraźnie wchodzą na europejski rynek, jeśli chodzi o ropę naftową. Choć w przypadku czarnego złota, możliwości zredukowania eksportu Rosji są bardziej ograniczone.

Widoczna jest wobec tego strategia Stanów Zjednoczonych polegająca na dociskaniu władz z Moskwy na jedynej płaszczyźnie, na której Rosja uzależniona jest od świata zewnętrznego. Pamiętać bowiem należy, iż Federacja Rosyjska to państwo heartlandowe, niezwykle odporne na zewnętrzne naciski handlowo-gospodarcze. Sankcje oraz izolacja polityczno-gospodarcza są dla rosyjskiej gospodarki stosunkowo niegroźne. O ile nie dotyczą surowców energetycznych. W tej kwestii, uzależnieni od rosyjskiego gazu i ropy Europejczycy byli gwarancją utrzymania stałego źródła dochodów dla budżetu Moskwy. Jednakże sytuacja w tej materii może w najbliższych latach ulec zmianie.

Rosyjski atut siły i terroru

Od 2014 roku trwają zmagania pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Rosją. Które można nazywać negocjacjami, przed przyszłym układem. Tzw. drugim resetem lub drugą Jałtą. Dlaczego, w mojej opinii, układ taki nie zostanie zawarty napisałem w analizie, poświęconej właśnie temu zagadnieniu. W tych negocjacjach, niemal wszystkie atuty leżą po stronie Amerykanów. Niemal, bowiem Rosjanie posiadają jeden, bardzo konkretny argument. Argument siły. Federacja Rosyjska jest zbyt słaba gospodarczo, finansowo, handlowo, a także politycznie, by zagrozić pozycji Stanów Zjednoczonych. Nawet w sposób pośredni. Waszyngton stanowi nieosiągalny dla Moskwy cel. Rosja praktycznie nie może symetrycznie odpowiedzieć na nałożone na nią sankcje i ograniczenia. Jednakże władze z Kremla dysponują lądową potęgą militarną, zdolną do osiągania przewag na konkretnych frontach. O ile interwencja w Syrii stanowiła szczyt rosyjskich możliwości, jeśli chodzi o działanie w bardziej odległych zakątkach świata, o tyle w swoim najbliższym sąsiedztwie Rosjanie posiadają duże przewagi. Których dotychczas NATO nie było w stanie zrównoważyć. Rosyjskie interwencje zbrojne na Krymie i Donbasie pozostały bez symetrycznej odpowiedzi. Stany Zjednoczone ściągają do Europy Środkowej pewne siły, w ramach rotacyjnej obecności, jednak wciąż jest to dużo za mało, by móc równoważyć Rosyjski potencjał militarny.

Najlepszą rosyjską walutą negocjacyjną jest więc groźba użycia siły. Waluta ta stanowi tym większą wartość, im groźba jest bardziej realna. Przy jej pomocy Kreml może dokonywać nacisków politycznych na najbliższe otoczenie. I co roku, przy okazji ćwiczeń wojskowych (tj. np. ZAPAD), o tym przypomina. Przypomnieć tutaj należy, że Stany Zjednoczone są z kolei bardzo czułe na ewentualną utratę zaufania. Cały konstrukcja NATO oraz bilateralnych amerykańskich sojuszy opiera się o wiarygodność USA oraz przekonanie, że US Army, a przede wszystkim US Navy dają gwarancję bezpieczeństwa. Rosjanie mogliby w łatwy sposób naruszyć ten wizerunek, bowiem w ich strefie oddziaływania militarnego znajdują się będące w NATO państwa bałtyckie, a także Ukraina posiadająca specjalny status sojusznika specjalnego USA. W tym kontekście, wszelkie nowe działania siłowe (w tym hybrydowe) przeciwko formalnym partnerom Stanów Zjednoczonych uderzałyby w interesy Amerykanów. I mogłyby przyczynić się do zawalenia zbudowanego przez nich systemu bezpieczeństwa światowego. Waszyngton bez sojuszników prawdopodobnie nie miałby szans konfrontować się z Chinami w taki sposób, jaki robi to w tej chwili.

Czas się kończy

Wbrew pozorom, Rosja nie dysponuje nieograniczonym zasobem czasu, jeśli chodzi o możliwość trwania w obecnym stanie relacji z USA i UE. Do 2030 roku ilość Rosjan może wg niektórych szacunków spaść aż o 3,5 miliona (wskazuję tutaj na małą wiarygodność oficjalnych danych, które zakładają utrzymanie wielkości populacji). Niż demograficzny, wysoka śmiertelność wśród mieszkańców (uzależnienia, słaba opieka zdrowotna, etc.etc.) i problem z niską dzietnością rdzennych Rosjanek oznaczają potężne problemy w przyszłości. Tak dla gospodarki, jak i armii (brak rekruta). Rosjanie nie są również w stanie dotrzymać kroku Amerykanom i Chińczykom w wyścigu technologicznym. Co wcześniej czy później musi przełożyć się na skuteczność uzbrojenia. Ramy czasowe mogą się jeszcze bardziej ograniczyć z uwagi na możliwość pojawienia się dziury budżetowej spowodowanej zmniejszeniem eksportu surowców lub ich ceny (vide wcześniejsza część artykułu). Niekorzystne są dla Rosji również perspektywy polityczne. Amerykanie są zdeterminowani by trzymać Berlin i Brukselę na bezpiecznej odległości od Moskwy. Jednocześnie Trump wciąż prowadzi grę na dwa fronty i zachęca Chińczyków do podpisania nowego układu. Który byłby katastrofą dla Moskwy i wykoleiłby kompletnie politykę zagraniczną Kremla. Pamiętać przy tym należy, że o ile Rosjanie są dość odporni na amerykańskie sankcje, o tyle Chińczycy są, póki co, całkowicie zależni od USA, jeśli chodzi o handel. Pekin jest zdeterminowany, by utrzymać dla siebie dotychczasowe, pokojowe warunki systemowe (ze swobodą handlową do USA i Europy).  Po to, by zdążyć zbudować własny wewnętrzny rynek z bogatą klasą średnią. Jeśli się to nie uda, Chiny może czekać katastrofa gospodarcza i kryzys, jakiego nie przechodziły od czasów Mao Zedonga. Dlatego Chiny zrobią wszystko (łącznie ze „zdradą” Rosji) by ugrać dla siebie jak najwięcej czasu. Z duetu Rosja-Chiny, to te drugie są dla Amerykanów znacznie łatwiejsze do „odwrócenia”. O czym pisałem w innej analizie. To wszystko będzie szerzej opisane w powstającej właśnie książce (informacje o niej będę wysyłał za pośrednictwem newslettera). Z tego względu pozwalam sobie pisać w dużym skrócie.

Pamiętać również należy, że z każdą kolejną umową dotyczącą obecności żołnierzy USA w Polsce, Wschodnia Flanka NATO staje się bardziej odporna na ewentualne groźby. Wzmacnianie Polski i Bałtów odbywa się miarowo, ale systematycznie. Co w końcu może ograniczyć siłę nacisku Kremla.

Wobec powyższego, decydenci z Kremla z pewnością zdają sobie sprawę, że nie mają za wiele czasu. Podatne na naciski (jak blokada handlowa, cła) Chiny mogą pójść w końcu na ugodę z USA. Dlatego Moskwa musi ubiec władze z Pekinu. Jednocześnie Władimir Putin ma świadomość, iż trzeba starać się uzyskać dla siebie jak najlepsze warunki wówczas, gdy posiada się najsilniejsze karty. Więc im dłużej Rosjanie będą zwlekać, tym ich pozycja może być słabsza. Chyba, że podbiją stawkę.

Przyszłe ruchy Kremla

Bliskowschodnie inspiracje

By zachować swoją pozycję negocjacyjną względem USA, Federacja Rosyjska musi utrzymać swoją gospodarkę i budżet państwa na powierzchni. Przy całkowitej bierności, w najbardziej niekorzystnym scenariuszu, już w 2022 roku Moskwa może stanąć przed sporym problemem. By zrekompensować sobie obniżenie wolumenu sprzedaży gazu ziemnego, władze z Kremla mogą starać się wpłynąć na cenę surowców energetycznych. Na niekorzyść Moskwy gra w tej materii fakt, iż państwa OPEC są podatne na wpływy Stanów Zjednoczonych. Które same w sobie są dużym graczem na energetycznym rynku. Współpraca na linii Waszyngton – OPEC praktycznie uniemożliwia Rosjanom wpłynięcie na ceny surowców w sposób rynkowy. Natomiast w politycznych i militarnych możliwościach Kremla jest stworzenie na Bliskim Wschodzie jeszcze większego chaosu. O ile w przypadku Syrii (sojusznika Rosji), rosyjskie działania należy uznać za czynnik stabilizujący region, o tyle w przypadku Iraku czy Iranu, Władimir Putin może grać na wywołanie chaosu i być może konfliktu zbrojnego. Blokada eksportu irańskiej ropy, niedawny atak na rafinerie w Arabii Saudyjskiej, perspektywa całkowitego zamknięcia Zatoki Perskiej (skąd wypływają tankowce z iracką, saudyjską, katarską i irańską ropą) są w jak najlepszym interesie Rosji. Największym wygranym kolejnej wojny w Zatoce Perskiej byłaby obecnie Federacja Rosyjska, o czym pisałem w ostatnim artykule.

Niewątpliwie, w kwestii Bliskiego Wschodu, Władimir Putin elastycznie dopasowuje się do sytuacji w regionie i rozgrywa wszystkie możliwe karty. Rosyjskie wsparcie dla: celów Izraela, ambicji Turcji oraz interesów Iranu przyczynia się do zwiększania napięcia między tymi graczami. Dlatego prezydent Rosji gra na wszystkich tych fortepianach licząc na to, że wzajemne animozje lokalnych graczy doprowadzą do kolejnego chaosu i destabilizacji Bliskiego Wschodu. Gdzie znajdują się najwięksi konkurencji Moskwy, jeśli chodzi o rynek surowców energetycznych. Rosjanie, przykładając rękę do powstania chaosu na Bliskim Wschodzie, upiekliby dwie pieczenie na jednym ogniu. Wyeliminowaliby konkurencję oraz doprowadziliby do wzrostu cen surowców energetycznych.

W interesie Rosji jest, by Izrael działał agresywnie i wywoływał reakcje zwrotne wśród muzułmańskich przeciwników. Dla Rosji atak na Iran nie byłby zagrożeniem, natomiast irańska blokada Cieśniny Ormuz mogłaby okazać się zbawieniem dla gospodarki i budżetu państwa. Tureckie działania przeciwko Kurdom podejmowane wbrew woli USA i Izraela, również są na rękę Putinowi. Działają osłabiająco na sojusz NATO i na identyfikacje się z tym sojuszem przez Ankarę. Wyjaśnia to liczne spotkania premiera Izraela z prezydentem Rosji, a także ostatni szczyt w Ankarze z udziałem Rosji, Iranu i Turcji.

Inspirowanie agresywnych reakcji oraz wzmaganie animozji na Bliskim Wschodzie pomiędzy poszczególnymi państwami stanowi rosyjską rację stanu. Oczywiście w tym wszystkim władze z Kremla starają się bronić Assada i swojego dostępu do regionu, za pośrednictwem portu w Tartus oraz bazy lotniczej w Latakii.

Plan „B”

Istnieje jednak możliwość, iż sytuacja na Bliskim Wschodzie nie doprowadzi do, wystarczających dla rosyjskiej gospodarki, podwyżek cen. W takiej sytuacji, władze z Kremla mogą zagrać bardzo agresywnie w Europie Wschodniej. Przygotowania w tym kierunku (swoistego planu „B”) są już zresztą widoczne. Opisywałem to w tekstach dotyczących znaczenia Białorusi w moskiewskiej układance.

Wówczas Federacja Rosyjska będzie prawdopodobnie wykorzystywać swoją siłę tam, gdzie ma największą przewagę. Czyli w naszym regionie. Naciski Kremla dotyczące integracji z Białorusią nie są powodowane potrzebami politycznymi czy gospodarczymi. Terytorium Białorusi jest natomiast kluczowe, jeśli chodzi o projekcję siły na całym Międzymorzu. Gdyby Rosjanie rozmieścili na Białorusi swoje wojska, wówczas mogliby zagrozić użyciem siły we wszystkich newralgicznych dla wschodniej flanki NATO kierunkach. Zagrożone byłyby państwa bałtyckie. Zagrożona byłaby Polska (z dwóch kierunków, Obwodu Kaliningradzkiego i od strony Brześcia). Wreszcie, w fatalnej sytuacji znaleźliby się okrążeni niemal Ukraińcy. Warto tutaj powrócić do ram czasowych. Kreml nalega bowiem, by do integracji z Mińskiem doszło najpóźniej do 2021 roku. Widać więc pośpiech Rosjan i zbieżność terminów z wcześniej przytoczonymi datami odnoszącymi się do umów na dostawy gazu do Europy.

W mojej opinii, Władimir Putin zamierza zakończyć sprawę negocjacji z USA i resetu jeszcze przed 2022 rokiem. Do tego czasu Rosjanom zależy na wzroście cen surowców energetycznych. Jeśli się to nie stanie w najbliższej przyszłości, decydenci z Kremla będą chcieli doprowadzić do integracji z Białorusią najpóźniej w 2021 roku. Tym, czy innym sposobem (jeśli Łukaszenko będzie dalej lawirował, to możliwe jest nawet zainspirowanie puczu). Po to, by jeszcze przed rokiem 2022 mieć możliwość siłowego szantażu Ukrainy, Polski i Bałtów (nie tylko w kontekście resetu z USA, ale i ze względu na umowy dot. dostaw gazu). Tylko w taki sposób Rosjanie zagwarantują sobie utrzymanie, a nawet wzmocnienie pozycji względem USA.

Dotychczas nakreślałem ww. zagrożenia w wielu analizach, natomiast dopiero teraz, po przeanalizowaniu kwestii związanych z rynkiem gazu ziemnego, mogłem spróbować nakreślić pewnego rodzaju ramy czasowe (to oczywiście czysta spekulacja, jednak oparta na pewnych przesłankach).

Możliwe skutki

Ugoda pomiędzy USA i Iranem jest, w mojej ocenie, niemożliwa do zawarcia. Z różnych, obiektywnych przyczyn (pisałem o nich m.in. w analizie dot. Iranu). Natomiast z pewnością Moskwa będzie inspirowała Teheran do bardziej agresywnych działań. Co zresztą nie powinno być trudne, bowiem Ajatollahowie nie widzą innej możliwości w starciu z USA, niż zablokowanie Cieśniny Ormuz dla wszystkich bogatych w ropę państw znad Zatoki Perskiej (skoro USA blokuje transporty z Iranu). Bliski Wschód czeka prawdopodobnie drugie przesilenie, co może bardzo mocno odbić się na Iraku. Gdzie stabilność polityczna wisi praktycznie na włosku. Póki co, wszyscy przeciwnicy Iranu (Izrael, Saudowie i USA) nie są zainteresowani wojną. Arabia Saudyjska boi się zamknięcia Cieśniny Ormuz, co uniemożliwiłoby jej eksport ropy naftowej. USA nie ma w tej chwili interesu w tym, by angażować się militarnie na Bliskim Wschodzie. I wchodzić w kolejną, kosztowną, chyba niemożliwą do wygrania, wojnę. Izrael z kolei nie jest gotowy na przeprowadzenie lotniczych ataków na terytorium Iranu by zniszczyć newralgiczne placówki nuklearne (bo chyba na tym im teraz najbardziej zależy). Bombardowanie Iranu mogłoby bowiem wywołać odwet w postaci masowego ataku rakietowego znad granic Izraela (Liban, Syria). Żelazna Kopuła to świetny system, ale jak każdy inny, nie jest niezawodny. Można ją „przeciążyć”. Dlatego Izrael w pierwszej kolejności będzie starał uporać się z Hezbollahem w Libanie. I wciąż będzie atakować bojówki irańskie na terenie Syrii.

Wstrzemięźliwa postawa przeciwników, może zachęcić Iran do bardziej stanowczych działań. Zwłaszcza, gdy Teheran będzie mógł liczyć na wsparcie Moskwy. To może z kolei jeszcze bardziej zwiększyć napięcie na Bliskim Wschodzie, a być może doprowadzić do niechcianego (na tą chwilę) przez nikogo (za wyjątkiem Rosji) konfliktu.

W zakresie Europy Wschodniej, trudny czas czeka Aleksandra Łukaszenkę, a być może wszystkich Białorusinów. Rosjanie będą zwiększać presję, co może odbić się na gospodarce naszego wschodniego sąsiada. Zresztą nacisk jest już i tak spory, z uwagi na fakt, że trwają negocjacje w sprawie cen gazu dostarczanego na Białoruś (teoretycznie nowa umowa miała zostać zawarta do 1 lipca 2019 roku).  Gaz ten jest dostarczany przez gazociąg Jamał-Europa. I o ile w tej chwili odcięcie Białorusi od tegoż surowca, musiałoby się wiązać z zakręceniem kurka również dla Polski i Niemiec, o tyle za trzy lata może okazać się, że rurociąg jamalski będzie służył tylko i wyłącznie Białorusi. Co kompletnie pozbawi Mińsk jakichkolwiek argumentów w negocjacjach (gdyby przeciągnęły się aż do tego czasu – co wątpliwe). Warto przypomnieć również, że w wyniku zmiany prawa podatkowego w Rosji, do 2024 roku Białoruś przestanie zarabiać na odsprzedaży rosyjskiej ropy naftowej (a zyski z tegoż już są systematycznie zmniejszane).

Idź na całość, albo giń

Pod względem gospodarczo-finansowym Rosja albo będzie musiała dążyć do rozstrzygnięć negocjacyjnych przed 2022 rokiem, albo zabezpieczyć sobie zdolność do przetrwania w okresie co najmniej do 2025 roku. Kiedy to eksport do Chin pozwoli na uzyskanie dodatkowego kapitału. Przy czym należy pamiętać o problemach demograficznych Rosji, które pogłębiają się z każdym kolejnym rokiem i będą już dotkliwe pod koniec tej dekady. Zwłaszcza z uwagi na coraz mniej wydolny system emerytalny. Do 2028 roku w Rosji zostanie podniesiony wiek emerytalny do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn (co ciekawe, obecnie mężczyźni żyją średnio krócej!). Ten kolejny istotny problem może albo spowodować ogromne napięcia społeczne wewnątrz kraju, albo doprowadzić do załamania się budżetu państwa. Innymi słowy. Dla Rosji, każdy rok zwłoki powoduje, iż staje się ona coraz słabsza i przybliża władze z Kremla do konfrontacji z dotykającymi kraj ogromnymi problemami wewnętrznymi.

Dlatego najlepiej dla Moskwy byłoby uzyskanie stosownych koncesji do roku 2022, dzięki czemu, wsparta przez Niemcy i USA gospodarka Rosji, mogłaby stawić czoła przyszłym wyzwaniom. Jeśli Rosjanie nie uzyskają na czas znaczących korzyści oraz gwarancji w sferze polityczno-gospodarczej, wówczas ich państwo może wejść w okres kolejnej smuty. Ale szerzej o tym będzie napisane w książce

Niemniej, perspektywy dla Federacji Rosyjskiej nie wyglądają najlepiej. Wiadomym jest natomiast, iż im bardziej władze z Kremla będą czuły się zagrożone i przyparte do muru, tym bardziej skłonne będą do wykonania agresywnych kroków. Kto przed 2014 roku spodziewał się, że po Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Soczi, Putin wyda rozkaz zajęcia Krymu i zbrojnego wkroczenia do Donbasu?

Mając na uwadze tą analogię, nie wykluczone jest, że Władimir Putin zdecyduje się nie tylko na bardziej lub mniej przymusową integrację Białorusi, ale i, w sytuacji podbramkowej, na uderzenie zbrojne na Ukrainę. Wszystko będzie zależało od sytuacji na arenie międzynarodowej, a także na rynku surowców energetycznych. Jeśli decydenci z Moskwy stwierdzą, iż wszystko zmierza w kierunku ograniczenia eksportu rosyjskich gazu i ropy do Europy, wówczas zaczną reagować bardzo stanowczo. Najpewniej w sposób dla siebie najbardziej właściwy. Czyli siłowy.

W skrajnie niekorzystnym dla Rosji przypadku, władze z Kremla będą zdeterminowane (a może i zdesperowane) by za pomocą siły postawić Amerykanów pod ścianą. Czy to poprzez działania hybrydowe przeciwko Bałtom, czy to nawet otwartą inwazję Ukrainy w celu osadzenia pro-rosyjskich władz. Co ostatecznie doprowadziłoby do postawienia wojsk rosyjskich na całej długości polskiej granicy wschodniej. Groźba jednoczesnego ataku od strony Kaliningradu, Białorusi i Ukrainy byłaby niczym miecz Demoklesa zwisający nad szyją Paktu Północnoatlantyckiego. Amerykanie musieliby wówczas albo zdecydować się na prowadzenie drugiej Zimnej Wojny z Rosją, albo na ugodę na warunkach Kremla. Oznaczałoby to totalną porażkę dotychczasowej polityki zagranicznej USA. Rezygnację z Europy, zgodę na oś Berlin-Moskwa, a w konsekwencji porażkę, jeśli chodzi o utrzymanie hegemonii. Game over. O czym również pisałem kilkukrotnie. USA nie może bowiem prowadzić Zimnej Wojny z Rosją oraz zwozić do Europy Środkowej masy wojska i sprzętu (zdolnych ewentualnie powstrzymać dwie armie rosyjskie) w sytuacji, gdy czekają ich wyzwania na Zachodnim Pacyfiku (vide rywalizacja z Chinami).

Oczywiście wyżej zakreślony scenariusz, to jeden z wielu możliwych wariantów. Należy pamiętać o tym, iż Polska może nie zdążyć z Baltic Pipe, UE może nie ograniczyć możliwości korzystania z Nord Stream II, a Amerykanom nie uda się wymusić na RFN ograniczenia importu gazu ziemnego z Rosji. Niemniej, głównym celem artykułu było przedstawienie zbiorcze kilku dość istotnych informacji, w bardziej przystępnej formie z zarysem ewentualnych skutków związanych z nadchodzącymi wydarzeniami.