Dotacje naukowe UE finansują izraelską technologię wojskową

Dotacje naukowe UE finansują izraelską technologię wojskową.

https://www.donotpanic.news/p/eu-science-grants-are-funding-israeli

UE przekazała izraelskim start-upom technologicznym – prowadzonym przez byłych żołnierzy IDF – prawie pół miliarda euro w postaci grantów badawczych od początku ludobójstwa w Gazie. Niektórzy założyciele tych startupów technologicznych służyli jako rezerwiści w Gazie, a przynajmniej w jednym przypadku technologia została wdrożona, aby wspomóc ludobójstwo.

Program Horizon Europe, opisany przez UE jako “inicjatywa badań naukowych mająca na celu rozwój zrównoważonego i nadającego się do życia społeczeństwa w Europie”, przyznał około 475 milionów euro 348 izraelskim start-upom i projektom badawczym od października 2023 roku, z których wiele jest prowadzonych przez byłych żołnierzy IDF i oficerów wywiadu.

W 2024 roku UE przyznała dotacje w wysokości 220 milionów euro 179 firmom i inicjatywom prowadzonym przez Izraelczyków. Skala tego finansowania, która pojawia się w roku, w którym wybitni na świecie eksperci od ludobójstwa ogłosili, że Izrael dopuszcza się ludobójstwa, w którym całe miasta zostały zniszczone, a dziesiątki tysięcy cywilów zamordowanych, jest oszałamiająca.

W tym samym roku Izrael był również trzecim co do wielkości odbiorcą, po Francji i Niemczech, grantów “akceleratorowych”, oddzielnego elementu programu Horyzont, który ma wspierać małe i średnie firmy pracujące nad poprawą życia w Europie.

W 2025 roku, roku, w którym Izrael ogłosił swoje plany czystek etnicznych na pełną skalę, a uczeni oszacowali, że 434,000 Palestyńczyków w Gazie zostało zamordowanych przez Izrael, finansowanie UE dla izraelskich inicjatyw technologicznych nadal przekroczyło 110 milionów euro.

A tego lata, gdy Gaza została oficjalnie zepchnięta w głód przez celową kampanię głodu Izraela, a Kneset głosował nad ostatecznym rozwiązaniem, UE nadal rozdawała dziesiątki milionów firmom prowadzonym przez były personel IDF.

Finansowanie Horizon ma kluczowe znaczenie dla izraelskiej nauki i izraelskiej gospodarki. Od początku programu w 1996 roku UE przekazała izraelskim firmom, z których niektóre zostały bezpośrednio wydzielone z izraelskiego wojska, 3,4 miliarda euro. Izrael jest zdecydowanie największym odbiorcą Horizon spoza UE, a jego badacze otrzymują niezwykle hojną, a nawet ciekawą kwotę pieniędzy na program mający na celu wsparcie europejskich naukowców i społeczeństwa europejskiego. Prezes Izraelskiej Akademii Nauk i Nauk Humanistycznych powiedział w maju, że odcięcie Izraela od funduszy UE na badania i innowacje byłoby “prawie wyrokiem śmierci dla izraelskiej nauki”.

Udział Izraela w programie Horyzont przyciągał w przeszłości uwagę. Działacze argumentowali, że program łamie swój czysto cywilny mandat, dając pieniądze izraelskim instytucjom powiązanym z państwem bezpieczeństwa, i zażądali, aby Izrael został odcięty od programu. Pod presją, że ludobójstwo Gazy wchodzi w końcowe etapy, Komisja Europejska zaproponowała niedawno ograniczony, częściowy zakaz izraelskiego dostępu do Horizon. Nie jest jednak jasne, czy ten pozorny ruch zdobędzie wystarczającą liczbę głosów od państw członkowskich, aby przejść. Podczas gdy udział Izraela w Horizon był przedmiotem kontrowersji, osoby stojące za tymi inicjatywami finansowanymi przez UE, z których wiele ma znaczące pochodzenie wojskowe, nie zostały wcześniej wymienione. Są również wyraźne dowody na to, że program, który ma wspierać wyłącznie aplikacje cywilne, sfinansował technologię wojskową wdrożoną podczas ludobójstwa w Gazie.

Największymi izraelskimi odbiorcami funduszy Horizon – jak wyszczególniła UE w bazie danych finansowanych inicjatyw – są izraelskie uniwersytety i instytuty badawcze. Numer jeden na liście wszech czasów, po zarobieniu ponad pół miliarda euro, jest Instytut Nauki Weizmanna, najważniejsze centrum naukowe w Izraelu. Informacje o projektach finansowanych przez Horizon w instytucie są trudne do znalezienia, a te publicznie udokumentowane są owinięte w język cywilny. Ale Weizmann od dawna współpracuje z izraelskimi producentami broni, w tym Rafael, Israel Aerospace Industries i Elbit Systems. Instytut organizuje również program magisterski dla żołnierzy IDF w czynnej służbie, obiecując, że pomoże im “zrównoważyć” zabijanie z nauką. W komunikacie prasowym z 2023 roku chwalono się sesją burzy mózgów między badaczami Elbit Systems a Weizmann w celu “zintegrowania innowacji naukowych Instytutu Weizmanna w celu przyspieszenia wspólnego rozwoju”. Od tego czasu Elbit i Weizmann ogłosili, że współpracują nad materiałami inspirowanymi biologią dla IDF i wojskowego teleskopu kosmicznego. Prezes Elbit Systems, miliarder Michael Federmann, zasiada w zarządzie Instytutu Weizmanna. Iran znacząco uszkodził instytut ukierunkowanym atakiem rakietowym w czerwcu, powołując się na jego związek z izraelskim wojskiem i programem broni jądrowej.

Drugie i trzecie miejsce na liście to Uniwersytet Hebrajski w Jerozolimie i Uniwersytet w Tel Awiwie, które łącznie otrzymały prawie 1 miliard euro za pośrednictwem Horizon. Uniwersytet Hebrajski ma bazę wojskową na terenie kampusu, która oferuje szkolenia akademickie dla izraelskich żołnierzy, podczas gdy Uniwersytet w Tel Awiwie prowadzi wspólne ośrodki z izraelskimi firmami wojskowymi i zbrojeniowymi. Technion, izraelski instytut badawczy, jest czwarty na liście wszech czasów, otrzymując 316 milionów euro w funduszach europejskich. Ma wiele partnerstw i stypendiów sponsorowanych przez największych izraelskich producentów broni i prowadzi kurs na temat tego, jak promować izraelski przemysł zbrojeniowy na międzynarodowych rynkach eksportowych. Technion odgrywa również kluczową rolę w rozwoju quadkopterów, które zamordowały wielką liczbę Palestyńczyków w Gazie.

Uniwersytet Bar Ilan jest piąty na liście grantobiorców UE: otrzymał 123 miliony euro. Posiada cały wydział zwany Sekcją Broni Bezpieczeństwa, który działa jako rurociąg do kariery w izraelskim aparacie apartheidu, zapewniając programy studiów licencjackich i magisterskich na temat wszystkich elementów izraelskiego państwa bezpieczeństwa. Bar Ilan prowadzi również coroczny “hackathon” we współpracy z izraelskim Ministerstwem Obrony. Uniwersytet jest również znany z ścisłej współpracy z Shin Bet, izraelskimi służbami bezpieczeństwa.

Uniwersytet Ben Gurion, szósty na liście wszech czasów, który otrzymał 121 milionów euro gotówki podatników UE, jest gospodarzem Instytutu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którego partnerstwa obejmują izraelskie firmy zbrojeniowe i izraelskie ministerstwo obrony.

Widzimy w tych połączeniach, jak wygląda pełna militaryzacja państwa apartheidu. Niewiele krajów na świecie ma tak jawne, przypadkowo deklarowane powiązania między wojskiem, establishmentem bezpieczeństwa i instytucjami akademickimi.

A pośród ludobójstwa popełnionego przez ludzi i technologie płynące z tych instytucji, UE utrzymuje otwarty Kurek. W zeszłym roku Instytut Weizmanna otrzymał 52 mln euro, a w tym roku 15 mln euro. Uniwersytet w Tel Awiwie otrzymał 30 milionów euro od UE w zeszłym roku i 21 milionów euro w funduszach Horizon do sierpnia tego roku. Uniwersytet Hebrajski otrzymał 30 milionów euro w zeszłym roku i 10 milionów euro w 2025 roku.

Kolejny grantobiorca instytucjonalny, Israel Innovation Authority, otrzymał 4 mln euro od Horizon w 2024 roku. IIA jest kierowana przez Dror Bin, byłego oficera izraelskich sił powietrznych, a jej przewodniczącym jest Ami Applebaum, który służył w nienazwanych „tajnych jednostkach technologicznych” IDF. W 2023 roku IIA, siedząca obok fanatycznie ludobójczego ministra finansów Izraela Bezalela Smotricha, ogłosiła uruchomienie nowego funduszu dla izraelskich start-upów technologicznych, podkreślając IIA jako element ludobójstwa Izraela.

UE przekazała również miliony grantów Horizon na uruchomienie Europejskiego Centrum Innowacji i Technologii w Izraelu. Częścią zespołu w EIT Hub Israel jest Sahar Sazgar, który służył w jednostce Egoz IDF, specjalistycznym oddziale, którego zadaniem są tajne operacje komandosów, w tym zabójstwa.

IBM Israel, który wziął 7 milionów euro z programu Horizon od początku ludobójstwa, dostarcza i obsługuje oprogramowanie, które dokumentuje wszystkie przyloty, wyjazdy i przejścia Palestyńczyków w izraelskich punktach kontrolnych prowadzonych przez wojsko. IBM dostarcza również oprogramowanie, które umożliwia systemowe gromadzenie informacji, w tym informacji biometrycznych, na temat Palestyńczyków.

Dokładnie to, co pieniądze europejskich podatników finansują w IBM i innych instytucjach, jest niejednoznaczne. Jednak dane nie mogą ukryć nazw poszczególnych start-upów i inicjatyw wspieranych przez program Horizon. A te informacje mówią nam, że granty na badania UE – legalnie ograniczone tylko do użytku cywilnego – finansują ludzi i technologie kierowane bezpośrednio z izraelskiego wojska, z których niektórzy uczestniczyli w ludobójstwie Gazy.

SpacePharma, start-up rozwijający laboratoria do orbity w kosmosie, otrzymał w zeszłym roku 2,1 miliona euro w gotówce od Horizon. Dyrektor generalny SpacePharma, Yossi Yamin, jest byłym głównym dowódcą izraelskiej jednostki satelitarnej. Jednostka satelitarna jest skrzydłem izraelskiej agencji kosmicznej, która sama jest pododdziałem izraelskiego wojska, i jest odpowiedzialna za satelity, które nadzorują i szpiegują Palestyńczyków w Gazie i na Zachodnim Brzegu. Satelity te również wystrzeliwują pociski bezpośrednio i są fundamentalne dla krajowego systemu przechwytywania rakiet. SpacePharma jest skutecznie bezpośrednim ramieniem z izraelskich narzędzi apartheidu.

Zespół stojący za OncoHost, start-upem immunoterapeutycznym, który otrzymał grant Horizon w wysokości 2,5 miliona euro w maju tego roku, jest bezpośrednim uczestnikiem ludobójstwa. W 2023 roku wysłali pięciu swoich pracowników do służby w Gazie, na czele z dyrektorem generalnym, Oferem Sharonem.

Założyciel Codium, start-upu AI wspieranego przez fundusze Horizon w 2024 roku, również służył w Gazie na początku ludobójstwa. Itamar Friedman powiedział, że “chce być częścią ludzi, którzy chronią nasz kraj”.

Przejrzyście bezpośrednim elementem IDF wspieranym przez pieniądze Horizon jest Wi-Charge, bezprzewodowy system ładowania mobilnego, który UE wspierała w zeszłym roku 2,2 mln euro. Wi-Charge rozpoczął się jako projekt Jednostki 81, wyspecjalizowanej jednostki technologicznej w ramach IDF poświęconej rozwojowi technologii w celu utrzymania systemu apartheidu. Za swoją pracę zespół stojący za Wi-Charge, w tym dyrektor generalny Victor Vaisleib (który spędził 15 lat w IDF) i dyrektor ds. technologii Ori Mor otrzymał Nagrodę Obrony Izraela, najwyższą nagrodę za doskonałość technologiczną i wkład w państwo Izrael.

Sightec, producent technologii nawigacji AI dla dronów, otrzymał w zeszłym roku prawie 2,5 miliona euro od UE. Istnieją dowody, że technologia jest nie tylko przeznaczona do użytku wojskowego, ale została wdrożona na Palestyńczykach w Gazie. Wcześniej w sierpniu dyrektor generalny Sightec, Roy Shmuel, chwalił się na LinkedIn, że technologia Sightec została “sprawdzona pod względem bojowym i wdrożona na ponad 3000 dronów w krytycznych misjach”. To przyznanie się do wojskowego użycia Sightec jest wyraźnym naruszeniem rzekomo cywilnej misji Horizon i naruszeniem traktatów UE, które wyraźnie zabraniają programowi finansowania aplikacji wojskowych.

NeuReality to kolejny izraelski start-up AI wspierany przez gotówkę Horizon. NeuReality, która produkuje jednostki przetwórcze używane do szkolenia sztucznej inteligencji, jest kierowana przez Moshe Tanacha, zwykłego żydowskiego izraelskiego supremacjonistę. W zeszłym roku napisał na LinkedIn o potrzebie likwidacji UNRWA, agencji ONZ, która zapewniła Palestyńczykom w Gazie ogromną ilość usług cywilnych, w tym żywności. Demontaż UNRWA umożliwił Izraelowi prowadzenie kampanii głodującej Gazę.

Start-upem wspieranym znacznymi funduszami UE i przesiąkniętym żydowską supremacją jest Belkin Vision. Firma, która produkuje lasery do leczenia chorób oczu, otrzymała 17,5 mln euro z programu Horizon. Jej dyrektor generalny Michael Belkin, znany okulista z rodziny osadników, był szefem działu badawczego w IDF i walczył w wojnie z 1973 roku między Izraelem a państwami arabskimi.

NeuroKaire, firma zajmująca się spersonalizowaną opieką medyczną, to kolejna firma otrzymująca fundusze UE kierowane przez prawdopodobnego zbrodniarza wojennego. Jego dyrektor generalny Elad Bibi-Aviv, był podpułkownikiem podczas drugiej intifady, kiedy Izrael popełnił liczne okrucieństwa. Jego profil na LinkedIn mówi, że był szczególnie odpowiedzialny za koordynację “działania rządu na Terytoriach”, tj. Gaza i Zachodni Brzeg, w tym okresie.

Izrael jest zaawansowaną technologicznie komórką terrorystyczną udającą liberalną demokrację. Logika militaryzacji jest fundamentalnie wbita w tkankę kraju, a wojsko dotyka każdej warstwy społeczeństwa, w tym nauki i badań. Nie mogło być inaczej. Sam Izrael jest produktem wywłaszczenia i czystek etnicznych pod lufą pistoletu. Ewolucja państwa przebiegała logicznie z tej materialnej podstawy.

A dziś izraelski sektor technologiczny jest klejnotem w koronie izraelskiej gospodarki. Zapewnia miliardowe wpływy podatkowe i jest centralnym składnikiem apartheidu i ludobójstwa. Izraelska nauka i technologia są również kluczową bronią w arsenale miękkiej mocy Izraela, umożliwiając umycie jego brutalnej historii i krwiożerczej obecności w prospołecznej fasadzie naukowej. I to, podobnie jak samo finansowanie, jest powodem, dla którego Izrael praktycznie błaga UE, aby nie wycięła go z programu Horyzont. Poprzez integrację swoich obywateli z instytucjami europejskimi, Horizon jest integralnym elementem struktury legitymizacji, która otacza Izrael. Ta integracja z europejskimi instytucjami naukowymi zapewnia Izraelowi formę przymusowego wpływu poprzez moralne kompromitowanie europejskich badaczy pracujących z Izraelczykami.

Program Horyzont UE jest kolejnym węzłem w sieci wsparcia zachodnich podatników, który sztucznie utrzymuje Izrael na powierzchni. Izraelscy badacze korzystający z dotacji UE (naukowcy, którzy również otrzymali bezpłatne wykształcenie wyższe na izraelskich uniwersytetach w wyniku pomocy Zachodu) są strukturalnie integralną częścią ludobójstwa Izraela, a niektórzy prawdopodobnie bezpośrednio popełnili lub pomagali w zbrodniach wojennych.

To, czy UE może odseparować się od izraelskiej nauki i badań, pomoże ustalić, czy – wbrew wszelkim przeciwnościom losu – liberalizm może odnaleźć moralne centrum i odnowić się.


Oprogramowanie szpiegowskie izraelskich firm buduje globalne państwo nadzoru

Oprogramowanie szpiegowskie izraelskich firm buduje globalne państwo nadzoru

https://open.substack.com/pub/thegrayzone/p/israeli-spyware-firms-are-fueling?r=17ccyz&utm_medium=ios

Narzędzie hakerskie Pegasus było dopiero początkiem. Nowa ankieta firm szpiegujących ujawnia, że izraelskie firmy są wykorzystywane przez agencje w krajach zachodnich do budowania doskonałych dyktatur pod pozorem demokracji.

W zeszłym tygodniu kolejna partia pokojowych propalestyńskich protestujących została aresztowana przez brytyjską policję pod zarzutem przestępstw terrorystycznych, w tym zatrzymanie niepełnosprawnego mężczyzny na wózku inwalidzkim, podczas gdy Wielka Brytania kontynuuje popadanie w autorytaryzm w imieniu Izraela.

Jeśli którykolwiek z tych protestujących miał przy sobie telefon w momencie aresztowania, policja najprawdopodobniej przeskanowała je w poszukiwaniu danych za pomocą wyrafinowanego oprogramowania szpiegowskiego. Protestujący, którzy nie zostali aresztowani, zostaną uchwyceni na mobilnych kamerach zainstalowanych na policyjnych furgonetkach w Wielkiej Brytanii, a ich twarze, być może nawet ich głosy, zostaną uchwycone, przeanalizowane i odniesione do policyjnej bazy danych.

W przewrotnym zwrocie akcji, technologia oprogramowania szpiegującego – która obecnie stanowi podstawę podstępnych i rosnących możliwości nowoczesnego państwa nadzoru – najprawdopodobniej została stworzona w Izraelu przez izraelskich szpiegów, nie tylko w Wielkiej Brytanii.
Technologia szpiegowska opracowana przez byłych izraelskich szpiegów jest wykorzystywana na skalę przemysłową przez różne agencje w zachodnich demokracjach, od sił policyjnych po agencje bezpieczeństwa narodowego i wojska. Niektóre zostały uznane za nielegalne, niektóre omijają granice prawne, a wiele pozostaje ukrytych.

Skala wykorzystania i zakres możliwości zapewnianych przez izraelską technologię szpiegowską są ogromne. Od oprogramowania do rozpoznawania twarzy i głosu, przez technologię przechwytywania i podsłuchu, po ukryte śledzenie lokalizacji, po wymuszone wyodrębnianie danych ze smartfonów i innych urządzeń.

Technologia, zbudowana przez inżynierów oprogramowania, którzy tak piszą kod, aby umożliwić i egzekwować dominację Izraela oraz apartheid przeciwko Palestyńczykom, jest sprzedawana służbom bezpieczeństwa, siłom policyjnym i agencjom imigracyjnym na całym Zachodzie.

Chociaż wiele informacji w tym artykule nie jest nowych, nie zostały one wcześniej podsumowane w jednym miejscu. Implikacje dla globalnych swobód obywatelskich wskutek dominacji Izraela w technologii szpiegowskiej również nie zostały wyrażone, a wcześniejsze relacje medialne czasami pomijały izraelski związek z tymi firmami. Ten artykuł przedstawi głównych graczy, sprzedawców i nabywców, a także zidentyfikuje ostatnie umowy, wcześniej nieudokumentowane, między izraelskimi spytech a zachodnimi nabywcami.

Skandale z udziałem izraelskich firm szpiegujących zostały dobrze udokumentowane przez media głównego nurtu, z których najbardziej znanym była sprawa NSO Group. NSO – izraelska firma założona przez byłych oficerów jednostki 8200 Shaleva Hulio i Omri Lavie – została uznana w kalifornijskim sądzie w 2019 roku za winną sprzedaży swojego oprogramowania Pegasus rządom, aby mogli zhakować konta WhatsApp. Pegasus, który był w stanie przeprowadzić tak zwany atak “zero-click”, aby uzyskać dostęp do smartfona bez wiedzy użytkownika, został wykorzystany przez rządy do szpiegowania dysydentów, działaczy na rzecz praw człowieka i dziennikarzy i prawdopodobnie został wykorzystany przez saudyjskich agentów do szpiegowania dziennikarza Washington Post Jamala Khashoggiego, zanim został on zamordowany. Firmie ostatecznie nakazano zapłacić 167 milionów dolarów odszkodowania Meta, która kupiła sprawę, a w 2021 roku Biden umieścił firmę na czarnej liście, uniemożliwiając jej prowadzenie działalności w USA. (Departament stanu USA, w szczególności, zrobił wszystko, co w jego mocy, aby powiedzieć, że USA nie podejmą żadnych działań przeciwko Izraelowi, pomimo faktu, że rząd izraelski zapewnia licencje eksportowe dla całego oprogramowania szpiegującego).

Również na czarnej liście Bidena w ramach tego samego dekretu wykonawczego był inny izraelski producent oprogramowania szpiegującego o nazwie Candiru, którego oprogramowanie hakerskie nie przyciągnęło tak głośnej uwagi jak NSO Group. Candiru, również założona przez byłych pracowników wywiadu Unit 8200, sprzedawała oprogramowanie szpiegujące rządom, aby szpiegować działaczy na rzecz praw człowieka, dziennikarzy, naukowców, pracowników ambasad i dysydentów.

W 2023 roku administracja Bidena ponownie umieściła na czarnej liście dwie izraelskie firmy zajmujące się oprogramowaniem szpiegowskim z niewielką fanfarą i po raz kolejny bez podejmowania działań przeciwko Izraelowi. Dwie firmy, Cytrox i Intellexa, zostały założone przez Tala Diliana, który spędził 24 lata w IDF, awansując na stanowisko głównego dowódcy jednostki 8200. W 2019 roku Dilian, który mieszka na Cyprze, został odwiedzony przez dziennikarza Forbesa, gdzie zademonstrował, jak jego oprogramowanie może zdalnie zhakować telefon w ciągu kilku sekund.

W Europie to Cypr i Barcelona stały się ośrodkami dla byłych Izraelczyków z jednostki 8200 budujących firmy szpiegujące.

Inna izraelska firma szpiegowska, Paragon Solutions, została zidentyfikowana na początku tego roku jako po cichu infiltrująca i wyodrębniająca dane z WhatsApp, Signal, Messenger i Gmail bez potrzeby interakcji z użytkownikiem. Skarga karna przeciwko Paragon została złożona w Rzymie po tym, jak włoski dziennikarz został zhakowany przez włoski rząd za pomocą oprogramowania Paragon. Nie podjęto jednak żadnych innych działań prawnych. Firma, założona przez dowódców jednostki 8200 Ehuda Schneorsona, Idana Nuricka, Igora Bogudlova i doradzana przez byłego premiera Izraela Ehuda Baraka, nie została wpisana na czarną listę przez UE ani USA i pozostaje wolna w działaniu.

Te firmy są tylko wierzchołkiem góry lodowej, nazwami, które omijały prawne szare obszary i albo ostatecznie wpadły po niewłaściwej stronie prawa i stały się obiektem zainteresowania władz, albo których nielegalne działania szpiegowskie zostały odkryte.

Jeszcze bardziej podstępne są izraelskie firmy zajmujące się oprogramowaniem szpiegowskim, które otwarcie zawierają umowy z zachodnimi służbami i agencjami bezpieczeństwa w celu szpiegowania i łamania telefonów komórkowych i innych urządzeń. Ponieważ firmy te współpracują z legalnymi agencjami państwowymi, twierdzą, że mają inny model niż NSO Group, Candiru i inne skupione na nielegalnych usługach hakerskich. Jednak w wielu przypadkach ich oprogramowanie jest podobne, jeśli nie identyczne, a pełny zakres ich działalności jest nieznany.

Wiodącym wśród nich jest Cellebrite, założony przez byłego żołnierza IDF Yossiego Carmila i obsadzony dziesiątkami byłych izraelskich pracowników wywiadu z jednostki 8200. Flagowe narzędzie Cellebrite nazywa się Universal Forensic Extraction Device, które wyodrębnia dane, w tym kontakty, lokalizacje, usunięte wiadomości i połączenia z wielu urządzeń, w tym smartfonów, Ipadów, kart SIM i urządzeń GPS. W USA Cellebrite ma kontrakt o wartości 30 milionów dolarów z ICE i kontrakt o wartości 1,6 miliona dolarów z Służbą Celną i Ochrony Granic na ekstrakcję danych z telefonów skonfiskowanych na granicy.

Firma inwigilacji współpracowała również z FBI, aby odblokować telefon niedoszłego zabójcy Trumpa, Thomasa Crooka. Cellebrite chce głębiej zasadzić się w amerykańskim systemie bezpieczeństwa i inwigilacji. W zeszłym roku okazało się, że Cellebrite zatrudnił firmę lobbingową i założył dedykowane ramię swojej działalności, aby wygrać więcej kontraktów rządowych USA, po zebraniu ponad 18 milionów dolarów z kontraktów rządu federalnego USA w 2024 roku. W grudniu 2023 roku Cellebrite chwalił się, że podpisał kontrakt o wartości miliona dolarów z “jednym z największych wydziałów policji w kraju”, nie ujawniając, który to z nich. Biorąc pod uwagę, że byli określani jako “długoletni klienci”, najbardziej prawdopodobnym kandydatem jest NYPD, który został udokumentowany jako współpracujący z Cellebrite od lat.

Cellebrite ma aktywne kontrakty z wieloma amerykańskimi agencjami federalnymi, od marynarki wojennej, przez DEA, Straż Przybrzeżną, po Fish and Wildlife Service. Wiele amerykańskich ambasad również zawiera umowy z Cellebrite, w tym ambasady USA w Limie, Bogocie i Asuncion. Dowództwo Operacji Specjalnych USA – agencja, która nadzoruje różne programy operacji specjalnych w amerykańskich oddziałach wojskowych – płaci również za narzędzia Cellebrite, podobnie jak Global Strike Command, jednostka Sił Powietrznych USA odpowiedzialna za ataki nuklearne.

Cellebrite jest tak samo aktywny w Wielkiej Brytanii. W 2020 roku firma podpisała trzyletni kontrakt o wartości dwóch milionów funtów z londyńską policją metropolitalną na produkt premium Cellebrite. Met powiedział, że oprogramowanie Cellebrite jest jedynym na rynku “które spełnia wymagania policji Met”, szczególnie jego zdolność do łamania telefonów z Androidem. Nie jest jasne, czy ta umowa została odnowiona.

W 2018 roku Police Scotland podpisała umowę o wartości 370 000 funtów z Cellebrite, aby zapewnić 41 mobilnych „cyber kiosków”, które zostaną wdrożone w całej Szkocji, umożliwiając łamanie telefonów na miejscu. A w 2022 roku policja w Północnej Walii zapłaciła Cellebrite ponad ćwierć miliona funtów za zestaw narzędzi, które umożliwiły “omijanie haseł” i “brutalne wymuszanie” telefonów.

Kent Police, siła policyjna, która niedawno zagroziła aresztowaniem ludzi za trzymanie palestyńskich flag, podpisała w zeszłym roku roczny kontrakt z Cellebrite. A w tym roku dwie dodatkowe brytyjskie siły policyjne podpisały kontrakty z Cellebrite. W lutym policja City of London, policja dla londyńskiej dzielnicy finansowej i odrębna od Met Police, zapłaciła sto tysięcy funtów za narzędzia Cellebrite. A w kwietniu policja Leicestershire podpisała roczny kontrakt z Cellebrite, który kosztował ich 328 700 funtów. Cellebrite ma również umowę z brytyjskim Departamentem Transportu.

W Wielkiej Brytanii Cellebrite jest zatwierdzonym dostawcą w ramach tak zwanego „Digital Forensics Dynamic Procurement System”, który, według organu odpowiedzialnego za podpisywanie umów handlowych dla brytyjskich sił policyjnych „określa usprawnienie zamówień w siłach brytyjskich na narzędzia Cellebrite”.

Nie wiadomo, jak powszechne jest użycie narzędzi Cellebrite przez brytyjskie siły policyjne. Wnioski o wolność informacji wcześniej wykazały, że dwadzieścia sześć z czterdziestu siedmiu sił policyjnych w Wielkiej Brytanii przyznało się do korzystania z tej technologii, a inne planują ją przetestować. Nowsze wnioski FOI do brytyjskich sił policyjnych w tym roku dotyczące użycia Cellebrite, od Południowej Walii do West Yorkshire, zostały odrzucone ze względów tak zwanych “bezpieczeństwa narodowego”.

Cellebrite chwalił się swoją pracą umożliwiającą izraelskie ludobójstwo w Gazie, mówiąc, że od 7 października jest “instrumentalny” w świadczeniu usług hakerskich dla izraelskiego wywiadu.

Prawdopodobnie jeszcze bardziej wyrafinowane narzędzia są oferowane przez izraelską firmę szpiegowską Cobwebs Technologies, założoną przez byłych oficerów IDF Unit 8200 Omri Timianker, Udi Levy i Shay Attias i która zatrudnia wielu byłych pracowników jednostek 8200 w swoim sztabie. Wśród usług oferowanych przez Cobwebs (sprzedanych firmie o nazwie PenLink w 2023 roku, ale zachowujących zespół CobWebs) znajduje się usługa oparta na sztucznej inteligencji umożliwiająca rozpoznawanie twarzy i obrazów w mediach społecznościowych i głębokiej sieci, a także funkcja o nazwie WebLoc, która umożliwia śledzenie ruchów telefonu komórkowego w określonym obszarze wybranym przez użytkownika. Ta funkcja, znana jako geofencing, jest możliwa dzięki reklamie w aplikacji, która pobiera dane osobowe ze smartfonów, które są następnie sprzedawane firmom szpiegowskim technologicznym, takim jak Cobwebs, w celu integracji z narzędziami takimi jak WebLoc. Usunięta obecnie informacja prasowa z 2019 roku w zakresie technologii korporacyjnej mówi o usługach oferowanych przez firmę. Cobwebs wcześniej podpisał kontrakt o wartości 2,7 miliona dolarów z ICE, ma aktywny kontrakt o wartości 3,2 miliona dolarów z Departamentem Bezpieczeństwa Wewnętrznego USA, a w czerwcu zeszłego roku zawarł ogromny kontrakt o wartości 5,3 miliona dolarów z Departamentem Bezpieczeństwa Publicznego Teksasu. Raport z 2024 roku wykazał również, że LAPD (departament policji Los Angeles) od wielu lat korzysta z zestawu narzędzi do nadzoru i śledzenia Cobwebs.

W 2020 roku firma otworzyła biuro w Londynie z zamiarem dostarczenia swojej technologii szpiegowskiej brytyjskiej policji i służbom bezpieczeństwa, ale nie są dostępne żadne publiczne informacje na temat brytyjskich organów pracujących z Cobwebs.

Kolejną izraelską firmą zajmującą się technologią szpiegowską współpracującą z zachodnimi służbami bezpieczeństwa, siłami policyjnymi i agencjami rządowymi jest Cognyte. Firma, wydzielona z innej izraelskiej firmy zajmującej się technologią szpiegowską o nazwie Verint, jest kierowana przez Elada Sharona, Gila Cohena i Ronny’ego Lempela, z których wszyscy są absolwentami IDF i Unit 8200. Baner LinkedIn CEO Sharon to wizerunek marki Cognyte, który głosi, że firma stoi z Izraelem.

Cognyte tworzy narzędzia “inteligencji sieciowej”, które odkurzają ogromne ilości informacji, w tym wszystko, co przepływa przez wieże 4G/5G, metadane telekomunikacyjne, platformy przesyłania wiadomości, połączenia telefoniczne i sygnały sieciowe, aby wykryć wzorce i anomalie w komunikacji. Jest to podawane do “rozwiązania” platformy danych, co umożliwia użytkownikom łączenie kropek i analizowanie informacji. To wszystko jest rzekomo legalne, ale informacje na temat charakteru pracy i agencji kontraktowych z Cognyte są skąpe. Cognyte ogłasza nagrody, ale nigdy użytkowników końcowych.

W ciągu ostatnich 18 miesięcy zachodnie organy ścigania, agencje bezpieczeństwa narodowego i wojska podpisały umowy z Cognyte o łącznej wartości blisko 60 milionów dolarów. Obejmują one umowę o wartości 20 milionów dolarów, trzyletnią umowę z agencją bezpieczeństwa narodowego w Europie, umowę o wartości 3 milionów dolarów z amerykańskim departamentem policji i kontrakt o wartości 10 milionów dolarów z europejskim wojskiem ogłoszony w zeszłym tygodniu. W komunikacie prasowym do umowy wojskowej wyjaśniono, w jaki sposób „Cognyte nadal dostarcza sprawdzone w terenie rozwiązania, które wyposażają zespoły wojskowe na pierwszej linii frontu w przydatne informacje wywiadowcze, których potrzebują do działania”.

Dwóch zidentyfikowanych nabywców, wymienionych na stronie internetowej poświęconej zakupom rządu USA, to tajne służby USA i ambasada USA w Salwadorze.

Podobnie jak Cellebrite i Cobwebs, wyszukiwanie na LinkedIn dla ex-Unit 8200, którzy teraz pracują w Cognyte, pojawia się dziesiątki nazwisk.



Firma, z której wydzielił się Cognyte, Verint, jest również izraelska, założona przez byłych oficerów wywiadu, także współpracowała z zachodnimi agencjami bezpieczeństwa. W 2014 roku Verint zbudował szwajcarską infrastrukturę podsłuchową i nadzoru, a w 2017 roku Departament Obrony USA zapłacił 35 milionów dolarów za pracę nad dużym nieujawnionym projektem. W 2018 roku Verint zawarł część umowy o wartości 50 milionów funtów, aby zapewnić brytyjskiej policji nowe możliwości cyberwywiadu. Od tego czasu Verint przekształcił swój model biznesowy, aby skupić się na platformach zaangażowania klientów, z dużą częścią technologii spytech wojskowych i bezpieczeństwa, które przekształciły się w Cognyte.

Kolejną izraelską firmą, która nawiązała współpracę z brytyjskimi siłami policyjnymi, jest Corsight AI, która sprzedała swoją technologię rozpoznawania twarzy policji Essex. Oprogramowanie Corsight, które umożliwia identyfikację i odsyłanie twarzy ludzi, zostało udoskonalone jako pierwsze na Palestyńczykach w Gazie i na Zachodnim Brzegu. Według powiązanego artykułu, technologia została wdrożona podczas ludobójstwa w Gazie. Założycielem i prezesem spółki macierzystej Corsight, Cortica, jest Igal Raichelgauz, były oficer izraelskiego wywiadu. Corsight sprzedał również swoje rozpoznawanie twarzy policji wojskowej w Sao Paulo i policji metropolitalnej Bogoty.



Izraelska firma zajmująca się rozpoznawaniem twarzy, Briefcam, ma również umowy z brytyjskimi siłami policyjnymi, a także wydziałami policji w USA. W Wielkiej Brytanii policja Cumbria używa systemu analitycznego Briefcam w swojej ogólnokrajowej sieci CCTV, ale twierdzi, że wyłączyła komponent rozpoznawania twarzy. We Francji kontrakty Briefcam zostały anulowane w 2023 roku po tym, jak ujawniono, że dziesiątki sił policyjnych w całym kraju używało ich nielegalnie, naruszając francuskie przepisy dotyczące prywatności. Policja w Brukseli i Warszawie również używa rozpoznawania twarzy Corsight, a w USA Chicago, Springfield i Beverly Hills PD potwierdziły użycie przez nich Corsight.

NICE, izraelska firma założona przez byłych żołnierzy IDF, przejęła rynek identyfikacji oszustw finansowych, obsługując 85% Fortune 500 i szereg europejskich organów regulacyjnych. Wielomiliardowa firma dostarczyła również narzędzia nadzoru dla miast, w tym rozpoznawanie tablic rejestracyjnych, przechwytywanie twarzy, a także ręczne terminale wideo oparte na GPS i mobilne czujniki wideo do śledzenia obywateli. Dochodzenie Buzzfeed z 2015 roku wykazało, że NICE dostarcza tajne oprogramowanie do nadzoru do wielu krajów.

Haniebna wzmianka musi trafić do izraelskiej Czarnej Kostki, założonej przez byłe upiory wywiadu Unit 8200 Dana Zorella i Avi Yanusa. Black Cube był notorycznie używany przez hollywoodzkiego gwałciciela Harveya Weinsteina (człowieka, który powiedział, że jest “izraelczykiem w sercu i umyśle”), aby szpiegować i zbierać informacje o swoich oskarżycielach. BlackCube był zamieszany w szereg skandali szpiegowskich i w przeszłości zatrudniał zachodnich dyplomatów, w tym Vivian Bercovici, byłego ambasadora Kanady w Izraelu.

To kompendium pokazuje, że Izrael i jego gospodarka apartheidu znajdują się w centrum dążenia do w pełni nadzorowanego, zerowego świata. Na całym świecie izraelskie oprogramowanie szpiegujące zapoczątkowuje wyraźny faszyzm XXI wieku, który łączy nowe technologie kontroli z wypróbowanymi i przetestowanymi ramami, które mają na celu szpiegowanie, tłumienie oporu i dominację. Pod przykrywką bezpieczeństwa obywateli i walki z przestępczością, izraelska technologia wygładza przekładnie autorytaryzmu.

Trwała wojna i gospodarka apartheidu w Izraelu oraz firmy zajmujące się technologiami szpiegowskimi prowadzone przez izraelskich agentów wywiadu, które wyłaniają się z tego przeglądu, są największym zagrożeniem dla swobód obywatelskich w dzisiejszym świecie. I nie jest zaskoczeniem, że Izrael osaczył ten rynek. Izrael wytwarza jednostki i projekty mające na celu dominację, ponieważ Izraelczycy są wychowywani i otoczeni przez wojskową kulturę bezkarności, w której technologia jest tworzona tylko po to, aby dominować, osoby testowe są liczne, a zasady zaangażowania nie istnieją.

Kupując i opierając się na narzędziach państwa apartheidu w zakresie bezpieczeństwa i technologii egzekwowania prawa, widzimy, jak apartheid i samo ludobójstwo Izraela stają się niezbędne dla zachodnich rządów w ich dążeniu do państwa kompletnego bezpieczeństwa.


Rzeź Gazy, milczenie świata

https://klubjagiellonski.pl/2025/10/03/rzez-gazy-milczenie-swiata

Ten sprzeciw jest potrzebny nie tylko Palestyńczykom, ale także nam. Nawet jeśli nasze słowa nie uratują mieszkańców Gazy (choć mają na to i tak większe szanse niż milczenie), to może chociaż ocalą nasz język.

Dlaczego Gaza? Czemu w ogóle piszemy o tej zbrodni – kolejny raz? W tylu innych miejscach świata dzieją się przecież straszne rzeczy. Benjamin Netanjahu nie jest bynajmniej jedynym chodzącym po świecie mordercą i przywódcą państwa jednocześnie.

Kwestia intencji jest kluczowa – nie tylko dlatego, że z pewnością niejeden raz po ukazaniu się tego tekstu usłyszymy, że powodowały nami antyżydowskie uprzedzenia. Pytanie „dlaczego” wyprowadza nas poza zaklęty krąg moralnego oburzenia na działania państwa Izrael. Pozwala zrozumieć szerszy kontekst takich wydarzeń jak ludobójstwo w Gazie. Kontekst, który sięga wiele tysięcy kilometrów poza Bliski Wschód, obejmuje także nas. Być może nas przede wszystkim. A więc dlaczego?

Po niewłaściwej stronie

„Likwidacja ta ustalała w sposób demonstracyjny podział Europy na dwie kategorie. W jednej znajdowali się ludzie korzystający z praw wyborczych i gwarancji konstytucyjnych, w drugiej ci, których można strzelać jak zające, gnieść tankami i pławić w rzekach, bez tego, aby wykonujący te czynności mieli świadomość przekraczania zasad moralnych i przepisów etykiety towarzyskiej obowiązujący w ich krajach”.

Jerzy Stempowski pisał tu akurat nie o Palestyńczykach, ale uciekinierach ze Związku Sowieckiego, mocą decyzji zachodnich aliantów z 1945 roku mających być odesłanymi do „ojczyzny”. Co zarówno dla Stalina, Churchilla, jak i Roosevelta było równoznaczne z wykonaniem na nich wyroku śmierci. Bardziej oczywiste było to chyba tylko dla głównych zainteresowanych, podczas II Wojny Światowej walczących przeciwko władzy komunistycznej Kozaków i ich rodzin.

Józef Mackiewicz, który opisał te zdarzenia w powieści Kontra, przywołuje relacje kilku świadków, o płynącej Drawą na wznak kobiecie, z przywiązanym na piersiach niemowlęciem. Oboje wyłowiono martwych. Nie zdążyli się przeprawić na drugą stronę rzeki wyznaczającej granicę człowieczeństwa.

Zabili ich Anglicy; ci sami, którzy jeszcze kilkadziesiąt godzin wcześniej przysięgali, przysięgi swe uwierzytelniając „honorem brytyjskiego oficera”, że nigdy, ale to przenigdy nie wydadzą ich Sowietom. Wiedząc już wówczas doskonale, że właśnie to – wysyłając swych jeńców na pewną śmierć – mają zamiar uczynić.

Raz na jakiś czas zachodni świat – a przecież próbuje nas się intensywnie przekonać, że państwo Izrael jest najdalej wysuniętą na Wschód forpocztą cywilizacji zachodniej – zostaje przedzielony taką niewidzialną granicą. Kto ma zdawać sobie sprawę, żądać jej zniesienia jak nie my, którzy tyle wieków znajdowaliśmy się po jej niewłaściwej stronie?

Granicę oddzielającą ludzi od „ludzkich zwierząt”. Tych chronionych przez prawa, regulacje i konwencje od wszystkich, którym prawo to nie tyle zostały odebrane, co nigdy nie weszli w jego posiadanie. Bez względu na to, czy są dziećmi, kobietami, starcami – stali się „stroną konfliktu” tylko przez fakt, że oddychają. Ośmielili się żyć w tym właśnie miejscu i czasie. Dzisiaj są to Palestyńczycy z Gazy. Ale kiedyś byliśmy to my.

„Wszystko jest dozwolone!”

Zeznania świadków, którym udało się przeżyć przetrzymywanie przez izraelskich żołnierzy, dostarczają nie mniej wstrząsających relacji. Potwierdzają je zresztą zdjęcia i filmy, którymi chętnie dzielą się sami izraelscy żołnierze w mediach społecznościowych – uśmiechając się i śpiewając w trakcie bombardowań budynków cywilnych.

Do sieci trafiają zdjęcia rozebranych do bielizny, klęczących Palestyńczyków z zawiązanymi oczami. Trudno powiedzieć, jak poniżanie i upokarzanie niewinnych ludzi ma pomóc w walce z Hamasem –wydaje się, że może raczej radykalizować mieszkańców Gazy.

„Zobacz, posikał się. Zaraz pokażę ci jego plecy. To będzie dopiero zabawne. Patrz, torturowali go, żeby zaczął mówić. Skur**syn” – to cytat z innego wideo. Jest to dowód oczywistego łamania Konwencji Genewskiej.

Dziennik „Haaretz” donosił, że schwytani Palestyńczycy byli przebierani w izraelskie mundury i zmuszani do wchodzenia do tuneli i niebezpiecznych budynków przed żołnierzami IDF. Według informatorów tej gazety często były to przypadkowe osoby, nie mające związku z terrorystami. Inni służyli za żywe tarcze, kiedy izraelscy żołnierze strzelali nad ich ramieniem.

Do sieci wyciekło nagranie, na którym nagi więzień jest kopany w brzuch i opluwany. Izraelscy żołnierze gwałcili i seksualnie znęcali się nad Palestyńczykami (relacje potwierdzone przez organizacje praw człowiek czy ONZ) – opisy tych zbrodni są tak drastyczne, że trudno je w całości przytoczyć.

Wojsko izraelskie zapowiedziało podjęcie odpowiednich kroków i zatrzymało 10 rezerwistów odpowiedzialnych za znęcanie się nad Palestyńczykami. Jeden z żołnierzy, który przyznał się do tych czynów, został skazany na 7 miesięcy.

Jedna z izraelskich organizacji praw człowieka utrzymywała, że znęcanie się nad Palestyńczykami w izraelskich więzieniach jest systemowym, a nie incydentalnym problemem. W parlamencie zapytała, czy [tu opis ohydnej seksualnej zbrodni] jest zgodne z prawem. „Tak! Wszystko jest dozwolone. Wszystko!” – odpowiedział poseł z Likudu, partii premiera Netanjahu. Kilka dni później w największej telewizji w Izraelu, Kanale 12, jeden z gości w studio stwierdził, że żałuje, że gwałty na Palestyńczykach nie są zinstytucjonalizowane.

Zdaniem ministra bezpieczeństwa narodowego Izraela, Itamara Ben-Gvira, nie ma takiego działania, które nie jest dopuszczalne, jeśli tylko służy to bezpieczeństwu państwa. Aresztowanych gwałcicieli nazwał bohaterami narodowymi. Minister finansów Izraela, Bezalel Smotricz, wzywał do pilnego znalezienia osób odpowiedzialnych za wyciek nagrania i użycia przeciwko nim całej mocy prawnych środków. O ofiarach tych gwałtów nie wspomniał ani słowem.

Wśród gruzów i głodu

ONZ uznało też, że Izrael intencjonalnie głodzi Palestyńczyków i używa głodu jako narzędzia wojny. Ponad pół miliona ludzi głoduje w samej północnej Gazie. Według francuskiego MSZ w kwietniu tego roku zagrożonych głodem, śmiercią lub chorobami epidemiologicznymi było milion dzieci.

To bezpośrednia konsekwencja m.in. blokady transportu żywności i pomocy humanitarnej do Gazy przez Izrael i karania kolektywnie całej grupy narodowościowej za zbrodnie jednostek. Izrael nałożył blokadę w marcu w trakcie zawieszania broni z Hamasem. W maju ją zniesiono, ale nadal niewiele pomocy mogło być wwiezionej do Gazy.

Po ogromnej presji międzynarodowej pod koniec lipca Izrael uchylił nieco drzwi dla transportu leków i żywności – choć są one wciąż dalece niewystarczające. Dodajmy też, że minister Smotricz otwarcie i oficjalnie głosi, iż głodzenie Palestyńczyków może być moralnie uzasadnione. Innym razem wspominał on, że należy odciąć dostawy prądy, wody i żywności do Gazy.

Do arsenału działań Izraela trzeba dopisać też regularne bombardowanie budynków cywilnych, w tym ponad 100 szpitali i klinik, zostawiając 75 milionów ton gruzu w Gazie. Wiele z nich jest uwiecznione na filmach opublikowanych w mediach społecznościowych. Chwali się nimi członek rządu Netanjahu, Itamar Ben-Gvir, chwalą się żołnierze. W ostatniej ofensywie w połowie września zrównano z ziemią 16 budynków w mieście Gaza. Zginęło w wyniku tych działań kilkadziesiąt osób.

Kiedy kłamstwo przestaje dziwić

I druga lekcja historii, jaką odebrali mieszkańcy „bloku wschodniego”, a która dzisiaj powinna motywować ich do głośnego stawania w obronie niewinnie cierpiących Palestyńczyków. Lekcja kłamstwa. Nie tego wielkiego, jawnego i jaskrawego. Ale takiego zwykłego, codziennego, które wżera się pod skórę jak niezmywana i z czasem niezmazywalna warstwa brudu.

Władimir Bukowski w swojej autobiografii „I powraca wiatr” pisze o tym, skąd wziął się jego sprzeciw wobec komunizmu. Nie zaczęło się od żadnego moralnego wstrząsu. Od wiedzy o jakiejś dokonanej, a ukrytej przed wiedzą ogółu zbrodni reżimu. Zaczęło się w szkole.

Mały Bukowski, któremu na lekcji wymsknęło się jakieś nieświadomie wywrotowe stwierdzenie zauważył, że wszyscy – nauczyciele, dyrektorzy, rodzice – recytują wobec niego formułki, w które nikt z nich nie wierzy. Wszyscy kłamią, wszyscy wiedzą, że kłamią, ale na nikim nie robi to żadnego wrażenia. Bo wszyscy przyzwyczaili się do kłamstwa.

Podobny los czeka „świat Zachodu”, jeżeli przejdzie on do porządku dziennego nad zbrodniami Izraela. Jeżeli ci sami politycy, moraliści, dziennikarze, liderzy opinii, którzy na co dzień wstają i kładą się spać z „prawami człowieka” na ustach, zaakceptują w swoim obozie, w granicach swojego świata hierarchii i wartości, obecność państwa gniotącego każde z tych praw buldożerami.

Kłamstwo przestanie nas dziwić. Przyzwyczaimy się do niego. Słowa stracą swoją wagę i znaczenie. Wydamy na siebie, na system sensu i znaczeń, który porządkuje nasze życie, wyrok śmierci. Co z tego, że odłożony w czasie.

A więc mówmy. Mówmy głośno i nazywajmy precyzyjnie. Wskazujmy palcem morderców i zbrodniarzy. Wyliczajmy ich zbrodnię. Ten sprzeciw jest potrzebny nie tylko Palestyńczykom, ale także nam. Nawet jeśli nasze słowa nie uratują mieszkańców Gazy (choć mają na to i tak większe szanse niż milczenie), to może chociaż ocalą nasz język.

Metoda, cel, reguła 

16 września Organizacja Narodów Zjednoczonych uznała, że Izrael popełnia w Gazie ludobójstwo, i to w aż 4 z 5 prawnych kategorii: zabicie członków grupy, spowodowanie u nich poważnych cielesnych i psychicznych obrażeń, celowe stwarzanie warunków do jej zagłady i zapobieganie narodzinom.

Wcześniej spełnienie definicji prawnej ludobójstwa przez Izrael stwierdzało m.in. Międzynarodowe Stowarzyszenie Badaczy Ludobójstwa (IAGS) a na poziomie dyplomatycznym oskarżało go o to wiele państw. O tym, że nie potrafi on znaleźć innego niż „ludobójstwo” słowa na opisanie działań swego państwa w Gazie mówił też Dawid Grossman, jeden z najwybitniejszych żyjących izraelskich pisarzy.

Przyjrzyjmy się bliżej działaniom Izraela. Nie mają one charakteru incydentalnego, ale metodyczny, celowy i regularny. Ich ocenę pozostawiamy Państwu.

Izrael morduje cywili, dziennikarzy, pracowników medycznych i humanitarnych. W połowie lipca w ostrzale izraelskich sił zbrojnych (IDF) śmierć poniosło 10 Palestyńczyków stojących w kolejce po wodę. Wśród nich było sześcioro dzieci. Kilka dni wcześniej w podobnym nalocie zginęło co najmniej 15 osób, w tym dziesięcioro dzieci, również stojących w kolejce – do szpitala.

Od ataku Hamasu na Izrael 7 października 2023 r. w wyniku prowadzonej przez Izrael wojny zginęło 247 dziennikarzy. 25 sierpnia izraelskie siły zbrojne zaatakowały szpital Chan Junus w Palestynie. Życie straciło ponad 20 osób, w tym dziennikarze agencji Reuters, Associated Press, Middle East Eye i Al Jazeery.

1 kwietnia 2024 r. w ataku na konwój humanitarny World Central Kitchen śmierć poniósł również polski wolontariusz z Przemyśla, Damian Soból. Izraelskie władze najpierw odmawiały przeprosin (dopiero po kilku dniach usłyszeliśmy zaledwie relację o przeprosinach ambasadora tego kraju z zamkniętej rozmowy z wiceszefem MSZ), a następnie odmówiły wypłaty odszkodowania rodzinie Sobola.

„Ofiary są same sobie winne”

Modus operandi Izraela po ujawnieniu przez media śmierci cywili to w najlepszym wypadku kondolencje, czasem przyznanie się do błędu, ale nigdy przeprosiny. W bardziej drastycznych i jednoznacznie wskazujących winę żołnierzy IDF zapowiada dochodzenie.

Najczęściej Izrael oskarża, czasem post mortem, ofiary o związki z Hamasem, co jest zupełnie nieweryfikowalne – musimy brać słowo władz Izraela za dobrą monetę. Z 52 postępowań ws. zbrodni wojennych 88 proc. jeszcze w sierpniu pozostawało nadal otwartych, ich wyniki nie zostały opublikowane lub zostały zamknięte bez znalezienia winnych. Tylko w jednym przypadku żołnierz został skazany na więzienie.

Postronne ofiary są zaś szkodą uboczną walki z terrorystami z Palestyny, status przyznawany przez Izrael na podstawie niejawnych dla zagranicznych państw i mediów kryteriów – coś jak zarzuty o antysemityzm w Polsce, kiedy pisze się o udokumentowanych zbrodniach Izraela. W sumie ponad 80 proc. ofiar rzezi (trudno nazwać tę nierówną walkę wojną) to cywile.

Przedtem jednak Izrael przerzuca winę za śmierć na ofiary – konwoje nie miały włączonych sygnałów świetlnych, ratownicy odpowiednich kamizelek, a dziennikarze zostali wzięci przez oprawców przypadkowo za obecnego w pobliżu poszukiwanego terrorystę.

Dziennikarze, medycy i dzieci na celowniku

Ile waży słowo Izraela? 23 marca ostrzelano ze skutkiem śmiertelnym 15 ratowników medycznych jadących ambulansami w południowej Gazie na pomoc poszkodowanym. Izrael oskarżył konwój o brak świateł, co wyglądało podejrzanie. Dopiero tydzień później międzynarodowym organizacjom udało się dostać na miejsce zdarzenia. Przy jednym z ciał znaleziono telefon z nagraniem egzekucji bezbronnych Palestyńczyków po wyjściu z samochodów.

Medycy byli w odpowiednich uniformach, a sygnały świetlne były włączone, co przeczy komunikatowi Izraela o uzasadnieniu morderstwa. Izraelskie służby obiecały, że przeprowadzą szczegółowe dochodzenie w tej sprawie.

Jedna z dwóch osób, które przeżyły masakrę, spędziła ponad miesiąc w izraelskim areszcie jako podejrzana o terroryzm, zanim pod międzynarodową presją zwolniono ją z więzienia. Człowiek ten był bity, poddawany torturom, poniżaniu i głodzeniu, a władze Izraela nie ujawniały informacji o jego przetrzymywaniu przez dwa tygodnie.

Izraelskie wojsko już przed inwazją na Gazę potrafiło zabijać dziennikarzy w kamizelkach oznaczonych napisem „press” i zamiatać tę sprawę pod dywan. W 2022 r. według zeznań świadków i lekarza przeprowadzającego autopsję strzał w głowę otrzymała Shireen Abu Akleh, współpracująca 25 lat z agencją Al-Jazeera. Dziś, po ponad 3,5 roku od jej śmierci, nadal nikt nie poniósł za to odpowiedzialności. Podobnie było z dziennikarzem Reutersa, Issamem Abdallahem.

W sumie od 2 lat prawie 65 tys. mieszkańców Gazy zostało zabitych przez izraelskie siły zbrojne. Prawie jedna trzecia z nich to dzieci. Kolejne 164 tys. zostało rannych. Ponad 10 proc. populacji Gazy odniosło obrażenia lub zginęło w wyniku działań Izraela (te liczby potwierdził sam Tel-Awiw). Średnio co godzinę w Gazie umiera jedno dziecko.

„Wszystko jest dozwolone!”

Zeznania świadków, którym udało się przeżyć przetrzymywanie przez izraelskich żołnierzy, dostarczają nie mniej wstrząsających relacji. Potwierdzają je zresztą zdjęcia i filmy, którymi chętnie dzielą się sami izraelscy żołnierze w mediach społecznościowych – uśmiechając się i śpiewając w trakcie bombardowań budynków cywilnych.

Do sieci trafiają zdjęcia rozebranych do bielizny, klęczących Palestyńczyków z zawiązanymi oczami. Trudno powiedzieć, jak poniżanie i upokarzanie niewinnych ludzi ma pomóc w walce z Hamasem –wydaje się, że może raczej radykalizować mieszkańców Gazy.

„Zobacz, posikał się. Zaraz pokażę ci jego plecy. To będzie dopiero zabawne. Patrz, torturowali go, żeby zaczął mówić. Skur**syn” – to cytat z innego wideo. Jest to dowód oczywistego łamania Konwencji Genewskiej.

Dziennik „Haaretz” donosił, że schwytani Palestyńczycy byli przebierani w izraelskie mundury i zmuszani do wchodzenia do tuneli i niebezpiecznych budynków przed żołnierzami IDF. Według informatorów tej gazety często były to przypadkowe osoby, nie mające związku z terrorystami. Inni służyli za żywe tarcze, kiedy izraelscy żołnierze strzelali nad ich ramieniem.

Do sieci wyciekło nagranie, na którym nagi więzień jest kopany w brzuch i opluwany. Izraelscy żołnierze gwałcili i seksualnie znęcali się nad Palestyńczykami (relacje potwierdzone przez organizacje praw człowiek czy ONZ) – opisy tych zbrodni są tak drastyczne, że trudno je w całości przytoczyć.

Wojsko izraelskie zapowiedziało podjęcie odpowiednich kroków i zatrzymało 10 rezerwistów odpowiedzialnych za znęcanie się nad Palestyńczykami. Jeden z żołnierzy, który przyznał się do tych czynów, został skazany na 7 miesięcy.

Jedna z izraelskich organizacji praw człowieka utrzymywała, że znęcanie się nad Palestyńczykami w izraelskich więzieniach jest systemowym, a nie incydentalnym problemem. W parlamencie zapytała, czy [tu opis ohydnej seksualnej zbrodni] jest zgodne z prawem. „Tak! Wszystko jest dozwolone. Wszystko!” – odpowiedział poseł z Likudu, partii premiera Netanjahu. Kilka dni później w największej telewizji w Izraelu, Kanale 12, jeden z gości w studio stwierdził, że żałuje, że gwałty na Palestyńczykach nie są zinstytucjonalizowane.

Zdaniem ministra bezpieczeństwa narodowego Izraela, Itamara Ben-Gvira, nie ma takiego działania, które nie jest dopuszczalne, jeśli tylko służy to bezpieczeństwu państwa. Aresztowanych gwałcicieli nazwał bohaterami narodowymi. Minister finansów Izraela, Bezalel Smotricz, wzywał do pilnego znalezienia osób odpowiedzialnych za wyciek nagrania i użycia przeciwko nim całej mocy prawnych środków. O ofiarach tych gwałtów nie wspomniał ani słowem.

Wśród gruzów i głodu

ONZ uznało też, że Izrael intencjonalnie głodzi Palestyńczyków i używa głodu jako narzędzia wojny. Ponad pół miliona ludzi głoduje w samej północnej Gazie. Według francuskiego MSZ w kwietniu tego roku zagrożonych głodem, śmiercią lub chorobami epidemiologicznymi było milion dzieci.

To bezpośrednia konsekwencja m.in. blokady transportu żywności i pomocy humanitarnej do Gazy przez Izrael i karania kolektywnie całej grupy narodowościowej za zbrodnie jednostek. Izrael nałożył blokadę w marcu w trakcie zawieszania broni z Hamasem. W maju ją zniesiono, ale nadal niewiele pomocy mogło być wwiezionej do Gazy.

Po ogromnej presji międzynarodowej pod koniec lipca Izrael uchylił nieco drzwi dla transportu leków i żywności – choć są one wciąż dalece niewystarczające. Dodajmy też, że minister Smotricz otwarcie i oficjalnie głosi, iż głodzenie Palestyńczyków może być moralnie uzasadnione. Innym razem wspominał on, że należy odciąć dostawy prądy, wody i żywności do Gazy.

Do arsenału działań Izraela trzeba dopisać też regularne bombardowanie budynków cywilnych, w tym ponad 100 szpitali i klinik, zostawiając 75 milionów ton gruzu w Gazie. Wiele z nich jest uwiecznione na filmach opublikowanych w mediach społecznościowych. Chwali się nimi członek rządu Netanjahu, Itamar Ben-Gvir, chwalą się żołnierze. W ostatniej ofensywie w połowie września zrównano z ziemią 16 budynków w mieście Gaza. Zginęło w wyniku tych działań kilkadziesiąt osób.

„Gdyby Izrael złożył broń…”

Kiedy czytacie Państwo ten tekst, jest on już nieaktualny. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o kolejnych zbrodniach jakich dopuścił się Izrael. Zbrodniach, na które rząd tego państwa ma niestety społeczne przyzwolenie.

Według wykonanego pod koniec lipca dla Izraelskiego Instytutu Demokracji sondażu 78 proc. żydowskich Izraelczyków uważa, że ich kraj dokonuje „znacznych wysiłków, by uniknąć cierpienia Palestyńczyków”. Z kolei niemal połowa respondentów jest zdania, że armia jest wobec nich zbyt pobłażliwa.

Natomiast w maju tego roku przeprowadzone zostały na zlecenie Uniwersytet Pensylwanii przez Geocartography Knowledge Group z Tel Awiwu badania, w których 47 proc. izraelskich Żydów zgodziło się z tezą, że armia „podbijając miasto wroga powinna działać tak, jak w Jerychu działali Izraelici pod wodzą Jozuego, czyli zabijać jego wszystkich mieszkańców”.

Na zakończenie swojego tekstu „Dobitny dowód na niebezpieczeństwo antysemityzmu” opublikowanego na łamach „Rzeczpospolitej” Pani Agnieszka Markiewicz z American Jewish Committee stwierdziła: „Gdyby Izrael złożyłby broń, przestałby istnieć”. Czy naprawdę Izrael i wspierające to państwo organizacje chcą nas przekonać, że wszystko, czego dopuszcza się w Gazie jest warunkiem koniecznym do jego przetrwania?

Włosi idą na ostro. Strajk generalny w proteście przeciwko zablokowaniu flotylli dla Gazy

https://www.bankier.pl/wiadomosc/Wlosi-ida-na-ostro-Strajk-generalny-w-protescie-przeciwko-zablokowaniu-flotylli-dla-Gazy-9019320.html

KZ: widać że Izrael stracił osłonę medialną . Protesty nie są na pewno spontaniczne – udział części osób TAK , ale sterują tym jakieś siły. Pewnie te same które podjudzają UA do wojny, – UK? Do przemyślenia…

Piątek jest we Włoszech dniem strajku generalnego, ogłoszonego przez największą lewicową centralę związkową i autonomiczne związki w geście protestu przeciwko zablokowaniu przez siły izraelskie międzynarodowej flotylli z pomocą dla Strefy Gazy. Zorganizowano manifestacje, doszło do utrudnień w transporcie.

Do strajku przystąpili niektórzy pracownicy komunikacji miejskiej i kolei, a także oświaty oraz różnych państwowych służb.

W Rzymie na czele wielkiej manifestacji, zwołanej przez centralę związkową CGIL, przemaszerowali liderzy centrolewicowej opozycji na czele z przywódczynią jej największego ugrupowania, czyli Partii Demokratycznej – Elly Schlein.

Wielotysięczny wiec zorganizowano też w Mediolanie.

W obu tych metropoliach oraz w Neapolu doszło do blokad dróg oraz poważnych opóźnień w ruchu kolejowym.

Na rzymskim głównym dworcu Termini opóźnienia pociągów sięgają w dniu strajku 80-100 minut. Niektóre połączenia odwołano.

Strajk generalny został ostro skrytykowany przez wicepremiera, ministra infrastruktury i transportu Matteo Salviniego. Wyraził on opinię, że za wszystkie utrudnienia i szkody materialne, powstałe na skutek protestu, powinni płacić ci, którzy go organizują.

W środę izraelskie siły zbrojne zablokowały Globalną Flotyllę Sumud, wiozącą pomoc dla Strefy Gazy i zatrzymały aktywistów, którzy brali udział w tym przedsięwzięciu. Wszyscy uczestnicy rejsu mają zostać deportowani. Wśród zatrzymanych jest około 40 Włochów – poinformował szef MSZ, wicepremier Antonio Tajani. Władze izraelskie uwolniły czworo włoskich parlamentarzystów, którzy płynęli w międzynarodowej flotylli.

Manifestacje we Włoszech z udziałem dziesiątek tysięcy ludzi trwają trzeci dzień z rzędu.

PILNE! Izrael porwał obywateli Polski

Przez Agnieszka Piwar 2025-10-02

https://piwar.info/pilne-izrael-porwal-obywateli-polski

W nocy z 1 na 2 października izraelska armia (IDF) nielegalnie wtargnęła na statki Globalnej Flotylli Sumud, porywając międzynarodową załogę, w tym obywateli Polski. Wśród pojmanych przez Izrael znajdują się poseł na Sejm RP Franciszek Sterczewski oraz Omar Faris, znany palestyńsko-polski aktywista. Porwani są członkami pokojowej misji, której celem jest przełamanie blokady dostaw pomocy humanitarnej do Strefy Gazy.

Na pokładzie przejętych przez Izrael statków znajdowały się pieluchy dla niemowląt, a także leki i żywność dla rannych oraz konających z głodu Palestyńczyków, uwięzionych w oblężonej przez Izrael Gazie. Strona izraelska głosi propagandę, że uczestnicy cywilnej inicjatywy to wspólnicy Hamasu, dlatego grozi im ogromne niebezpieczeństwo ze strony syjonistycznego agresora.

Tuż po porwaniu polskich obywateli, na profilu Global Movement To Gaza Poland, opublikowano nagrania zarejestrowane wcześniej na wypadek pojmania.

Franciszek Sterczewski, pojmany ze statku „Sirius”, powiedział:

„Jeżeli widzicie to wideo, to znaczy, że zostałem porwany przez siły okupacyjne Izraela na międzynarodowych wodach podczas pokojowej misji humanitarnej Global Sumud Flotilla. Gorąca prośba! Wstawcie się za mną i moimi towarzyszami u polskich władz. Panie Premierze, Panie Ministrze Spraw Zagranicznych – z całego serca i najprościej, jak tylko potrafię, proszę Was: zróbcie wszystko, aby wszyscy członkowie Flotylli z polskiej delegacji wrócili bezpiecznie do domu. Niech żyje wolna Palestyna, niech żyje wolna Polska. All eyes on Gaza!”

Omar Faris, pojmany ze statku „Alma”, powiedział:

„Cześć! Jestem Omar Faris, mam polskie obywatelstwo. Jak oglądacie to wideo, to znaczy, że zostałem porwany nielegalnie przez okupacyjną armię Izraela na wodach międzynarodowych koło Gazy. Jestem członkiem polskiej delegacji na Flotylli Sumud. To, co robi Izrael, nie jest legalne. Proszę poinformować mój rząd o konieczności interwencji teraz, gdy wszyscy zostali porwani przez armię Izraela. Dziękuję.”

Podobne wideo nagrali przedstawiciele innych państw i masowo udostępniane są w mediach społecznościowych.

W Globalnej Flotylli Sumud wypłynęło kilkadziesiąt statków z różnych portów basenu Morza Śródziemnego. W misji uczestniczą setki osób z wielu krajów świata, w tym europejscy politycy i znani aktywiści. Wśród nich jest Greta Thunberg, która również minionej nocy została pojmana przez Izrael. Była to kolejna próba młodej Szwedki przełamania izraelskiej blokady morskiej. 9 czerwca izraelskie siły przechwyciły jacht „Madleen” pod brytyjską banderą, zatrzymując Thunberg wraz z tuzinem innych aktywistów.

Greta Thunberg, znana z zaangażowania na rzecz klimatu, we wcześniejszych latach była gloryfikowana przez świat zachodni. Kiedy jednak szwedzka aktywistka zaczęła nagłaśniać zbrodnie Izraela na Palestyńczykach, wyszedł na jaw oportunizm jej wcześniejszych sympatyków i promotorów, którzy nagle stracili zainteresowanie wspieraniem działalności słynnej Szwedki.

Bo tak się składa, że w kwestii Izraela dokonującego ludobójstwa, prędzej czy później spadają wszystkie maski.

Kiedy kończę pisać ten tekst (godz. 4:10 nad ranem), trwają kolejne porwania uczestników flotylli przez Izrael, który przechwycił 13 statków. W wielu europejskich miastach – m.in. Atenach, Berlinie, Brukseli czy Stambule – rozpoczęły protesty przeciwko brutalnym działaniom Izraela. 30 statków nadal płynie w kierunku Strefy Gazy…

Agnieszka Piwar

Netanjahu ogłosił fantazję o ‘Wielkim Izraelu’, wywołując alarm w całym świecie arabskim.

Netanjahu ogłosił fantazję o ‘Wielkim Izraelu’, wywołując alarm w całym świecie arabskim.

https://www.presstv.ir/Detail/2025/08/17/753258/netanyahu-goes-public-greater-israel-fantasy-alarm-arab-world

17 sierpnia 2025

W niedawnym wywiadzie telewizyjnym premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział, że “bardzo mocno” wspiera wizję “Wielkiego Izraela”, gdy z radością przyjął amulet z wizerunkiem “Ziemi Obiecanej” od byłego polityka prawego skrzydła i prowadzącej i24news Sharon Gal. Netanjahu powiedział, że czuje, iż wykonuje “historyczną i duchową misję”, potwierdzając swoje głębokie przywiązanie do wizji tak zwanej “Ziemi Obiecanej” i “Wielkiego Izraela”, nazywając okupację terytoriów palestyńskich i części sąsiednich państw arabskich “historyczną i duchową misją”.

“Jest Pan związany z tą wizją?” – Gaal zapytała Netanjahu.

“Bardzo” – odpowiedział.

“Naprawdę?” – Ponownie zapytała Gal.

“Bardzo” – powiedział Netanjahu.

“To Wielki Izrael” – podkreśliła Gal.

“Jeśli zapytacie mnie, jesteśmy tutaj.” – powiedział Netanjahu.

Arabskie i muzułmańskie kraje zdecydowanie potępiły te wypowiedzi, ostrzegając, że projekt “Wielki Izrael” zagraża bezpieczeństwu regionalnemu i narusza prawo międzynarodowe.

Rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Iranu oskarżył Netanjahu o faszystowski ekspansjonizm i naruszenie Statutu ONZ, powołując się na trwającą okupację i ludobójstwo izraela w Palestynie.

Liga państw arabskich wezwała Radę Bezpieczeństwa ONZ do podjęcia działań przeciwko tym ekstremistycznym wypowiedziom, podczas gdy Багаи określił retorykę Netanjahu o “misji” jako dowód zamiaru popełnienia ludobójstwa wobec sąsiednich narodów.

Iran specjalnie sformułowane wypowiedzi te, jak obnażające prawdziwą kolonialną naturę Izraela poza granicami Palestyny.

Tak zwany “Wielki Izrael”, przez długi czas kojarzony z ultrasyjonistami, zachęca do ekspansji terytorialnej, obejmującej Palestynę, Liban, Jordanię i części Syrii, Iraku, Egiptu i Arabii Saudyjskiej.

Na tle trwającej ludobójczej wojny w Gazie jest to jest często omawiane w kręgach syjonistów, powodując zaniepokojenie w krajach arabskich regionu, które mogą stać się bezpośrednio ofiarą tego projektu.

Obsesja “Wielkiego Izraela” u Netanjahu

Podczas występu w Paryżu w 2023 roku Netanjahu potwierdził swoje zaangażowanie w tzw. projektu “Wielki Izrael”, odpowiadając “bardzo”, gdy go bezpośrednio pytali o zaangażowanie w tą koncepcję, przed przejściem do historycznych rozważań związanych z podstawą syjonistycznej osiedleńczo-kolonialnej edukacji.

W przemówieniu w Knessecie w lipcu 2025 roku poszedł dalej, wyraźnie powołując się na biblijne roszczenia do terytorium rozciągającego się od rzeki Jordan do morza Śródziemnego. Nazwał taką ekspansję jednocześnie historycznym prawem i koniecznością “zapewnienia bezpieczeństwa” od przewidywanych zagrożeń zewnętrznych.

Później Netanjahu powiedział do swojego gabinetu ministrów, że kontrola nad okupowanym Zachodnim brzegiem i południowym Libanem stanowi ważną “strategiczną głębię” dla Izraela i regionalni analitycy powszechnie uznają to sformułowanie jako argument o “Wielkim Izraelu”.

Te starannie dostosowane wypowiedzi ilustrują schemat: wskazanie na egzystencjalne zagrożenia dla usprawiedliwienia ekspansjonistycznych ambicji, zachowując przy tym na tyle niejasności, aby zaprzeczyć planom natychmiastowej aneksji.

Jego retoryka konsekwentnie przekręca terytorialne roszczenia z wojskowej doktryny, pozwalając zwolennikom twardej linii interpretować jego słowa jako wyraz poparcia dla tak zwanego “Wielkiego Izraela”, oferując zachodnim sojusznikom wystarczającą niepewność, dla kontynuacji wojskowego wsparcia.

Analitycy podkreślają, że powtarzające się nawiązania Netanjahu do “przeznaczenia” i “granicy” celowo nawiązują do rewizjonistycznego syjonistycznego terytorialnego maksymalizmu, ale przy tym zatrzymują się tylko na retoryce, która może spowodować sankcje międzynarodowe.

Ta strategia podwójnej komunikacji jest szczególnie widoczna w kryzysowych momentach, takich jak trwająca wojna w Gazie, gdy obawy o bezpieczeństwo są używane do normalizacji wcześniejszych drobnych roszczeń terytorialnych.

Obserwatorzy podkreślają również sprawy Netanjahu od pokolenia jego ojca, które utwierdzało nowoczesny ekspansjonizm w mitologii powstania Izraela, przesuwając linię ideologiczną od przejęcia gruntów w 1948 roku do chwili obecnych ambicji.

Wypowiedzi ministrów w sierpniu 2025 roku odnośnie południowego Libanu zaznaczyły znaczne nasilenie w dyskursie politycznym izraela rozszerzając ramy “Wielkiego Izraela” poza mandat brytyjski w Palestynie.

Obserwatorzy twierdzą, że takie wypowiedzi pokazują, jak trwające kampanie służą jako przykrywka dla realizacji planów aneksji, które były politycznie nie do przyjęcia w czasach względnego spokoju.

Naprzemienne korzystanie przez Netanjahu z wyraźnego biblijnego języka i usprawiedliwienia domniemanego bezpieczeństwa podkreśla, jak ideologia “Wielkiego Izraela” była wprowadzana w życie nie przez oficjalne oświadczenia, a przez politykę stałego kryzysu.

Mapa “Wielkiego Izraela”

Kraje arabskie są częścią projektu “Wielki Izrael”. W najszerszym sensie zwolennicy “Wielkiego Izraela” wyobrażają sobie terytorium, która rozciąga się od morza Śródziemnego do rzeki Jordan, obejmującą wszystkie okupowane terytoria palestyńskie, a także Gazy.

Niektóre interpretacje idą dalej, do Libanu i Jordanii, odzwierciedlając wczesne dążenia syjonistów. Bardziej maksymalistyczne poglądy zawierają znaczne części Syrii, zwłaszcza Wzgórza Golan, a także poszczególne obszary Iraku, na półwyspie Synaj w Egipcie, a nawet północ Arabii Saudyjskiej.

W Libanie koncentrują się przede wszystkim na regionie południowym, szczególnie terenach na południe od rzeki Litani.

W Syrii, choć Wzgórza Golan są centralnymi, niektóre tereny rozciągają się na południe od Syrii aż do Eufratu, choć dokładne granice pozostają niepewne.

W Jordanii teren na zachód od rzeki Jordan jest kluczowy dla projektu, z niektórymi interpretacjami obejmującymi całą współczesną Jordanię.

Maksymalistyczne wizje obejmują również części Egiptu, zwłaszcza półwysep Synaj i północno-wschodnie regiony, ze względu na geograficzną bliskość i biblijne skojarzenia.

Północna część Arabii Saudyjskiej również jest włączona w projekt, szczególnie obszary graniczące z Jordanią i Irakiem, takie jak okolice Тabuka i graniczne powiaty Negev-Synaj.

Oprócz Libanu, Syrii, Jordanii, Egiptu i północnej części Arabii Saudyjskiej, w niektórych ideologicznych poglądach o “Wielkim Izraelu” czasami wymieniano Irak oraz, znacznie rzadziej, Kuwejt.

Niektórzy sugerują, że chodzi również o części północnego lub zachodniego Iraku, zwłaszcza obszary w pobliżu granicy jordańskiej lub historycznie związane z biblijną interpretacją.

Co to jest “Wielki Izrael”?

Syjonistyczna koncepcja “Wielkiego Izraela” – to kolonialny projekt ekspansjonistyczny, w przebraniu biblijnego przeznaczenia, który używa zniekształcone teksty religijne dla usprawiedliwienia trwających czystek etnicznych w Palestynie.

Koncentruje się ona na nienawiść ideologicznej, zrodzonej z idei europejskich osadników-kolonialistów z 19 wieku, nie z autentycznych starożytnych roszczeń, stara się przejąć teren od Nilu do Eufratu, pochłaniając Palestynę, Liban, Syrię, Jordanię, Irak, Egipt i Arabię Saudyjską.

Od czasów Nakby 1948 roku, kiedy to syjonistyczne siły zniszczyły ponad 530 palestyńskich wiosek i wygnano 750 000 przedstawicieli rdzennej ludności, ta wizja ludobójstwa doprowadziła plemię szekla do bezlitosnego łupienia ziem i okupacji w Palestynie i poza jej granicami.

Dzisiaj nielegalne izraelskie osady kontrolują 42 procent okupowanego Zachodniego Brzegu, w tym 700 000 uzbrojonych kolonistów naruszających prawo międzynarodowe, kradnących domy Palestyńczyków w jerozolimskich dzielnicach Sheikh Jarrah i Silvan pod sfabrykowanymi wypowiedziami o “biblijnych dziejach apostolskich”.

Niedawna izraelska agresja w całym regionie ujawnia prawdziwą imperialistyczną naturę tego projektu, kiedy skrajnie prawicowi ministrowie, tacy jak Smotrycz, otwarcie wzywają do aneksji południowego Libanu.

Syjonistyczni przywódcy historycznie odrzucali każdy pomysł podziału Palestyny, zamiast tego prowadząc agresywną politykę w stosunku do rdzennej ludności, oficjalnie przenosząc winę na drugą stronę.

Nowoczesne badania genetyczne rzucają wyzwanie centralnej narracji o “ziemi przodków”, pokazując, że Palestyńczycy mają więcej wspólnego ze starymi mieszkańcami w swoim DNA, niż osadnicy-żydzi aszkenazyjscy pochodzenia europejskiego.

W swej istocie, projekt jest związana nie tyle z religią, ile z kontrolą zasobów wody, zasobów gazu i regionalnej energetyki. Pierwszy syjonistyczny przywódca Władimir Żabotyński sam opisywał syjonizm jako ” przygodę kolonizacyjną”, która domagała się “żelaznej ściany żydowskich bagnetów”.

Od trwającego ataku na Gazę i do kradzieżą warstw wodonośnych Zachodniego Brzegu, wizja tak zwanego “Wielkiego Izraela” nadal prowadzi politykę apartheidu, mającą na celu zniszczenie istnienia Palestyńczyków między rzeką i morzem.

Kto wymyślił tę koncepcję?

Pojęcie “Wielki Izrael” opiera się na wybranych fragmentach biblijnych, w szczególności w Księdze Rodzaju 15: 18-21 i Liczb 34: 1-12, w których opisano rozległe terytorialne obietnice, które nie zostały zrealizowane jako edukacja polityczna.

Pod koniec 19 wieku i na początku 20 wieku nowocześni syjonistyczni myśliciele ponownie przemyśleli te starożytne teksty przez pryzmat europejskiego kolonializmu, przekształcając religijną alegorię w polityczną doktrynę ekspansji.

W tym czasie, podobnie jak “Der Judenstaat” Teodora Hertzla 1896 z roku, w pierwszej kolejności opowiadał się za tworzenie “państwa żydowskiego”, w jego późniejszych pracach powoływał się na szersze terytorialne ambicje.

Wręcz przeciwnie, doktryna ‘Żelaznej ściany’ Władimira Żabotyńskiego 1923 roku jednoznacznie formułowała rewizjonistyczne narodziny wizji edukacji, obejmującej oba brzegi Jordanu, kładąc ideologiczną podstawę dla współczesnych dążeń do “Wielkiego Izraela”.

Konstrukcje te powstały nie z lokalnych żydowskich politycznych tradycji, a raczej odzwierciedlały kolonialne paradygmatu europejskiego środowiska, w którym narodził się syjonizm.

Biblijne opowiadanie, na które powołują się współcześni żydzi, bardziej należy rozumieć jako plemienną mitologię epoki żelaza, niż jako żródło wiarygodnych roszczeń terytorialnych, ponieważ archeologia nie daje dowodów na istnienie takiego rozległego królestwa izraela.

Prace Żabotyńskiego w szczególności podkreślają kolonialny charakter projektu “Wielki Izrael”, który zakłada ciągłe wojny i panowanie nad rdzenną ludnością.

W tym sensie transformacja teologicznej symboliki w polityczne manifesty, stanowi nie kontynuację historii starożytnej, a wyraźnie nowoczesną ideologiczną innowację.

Kto opowiadał się za “Wielkim Izraelem”?

Polityczna koncepcja “Wielkiego Izraela” stopniowo powstała w 19 wieku pod wpływem europejskiej nacjonalistycznej myśli żydowskich działaczy religijnych, takich jak rabin Zvi Hirsch Каlisher, który przerobił biblijne obietnice ziemi w polityczne mandaty dla żydowskiego osadnictwa w Palestynie.

W 1862 roku Moses Hess przedstawił wczesne protosyjonistyczne pomysły, które niosły w sobie terytorialne ambicje, tworząc intelektualne podstawy dla późniejszego ekspansjonistycznego skrzydła ruchu.

Chociaż początkowa wizja Teodora Hertzla nie była szczerze ekspansjonistyczna, to opierała się na kolonialnych wyobrażeniach o nadaniu ziemi, które ostatecznie utorowało drogę ideologiom wysuwającym pretensje terytorialne.

Podstawa ideologiczna wykrystalizowała się w 1923 roku, kiedy Władimir Żabotyński opublikował “Żelazny mur”, wyraźnie domagając się utworzenia tak zwanego “państwa żydowskiego”, obejmującego oba brzegi rzeki Jordan, jako głównej rewizjonistycznej syjonistycznej pozycji.

W latach 1930-tych radykalni syjonistyczni ideolodzy, tjak Abba Аchimejr, rozszerzyli te twierdzenia, przeplatając je z mesjanistycznymi opowieściami biblijnymi, które doceniły skrajnie prawicowe syjonistyczne frakcje.

Po ogłoszeniu niepodległości w 1948 roku w ramach granic partycji ONZ, rewizjonistyczne ugrupowania odrzuciły te granice jak niewystarczające, podczas gdy grupa Dawida Ben-Guriona pragmatycznie przyjęła je jako rozwiązanie tymczasowe.

Sześciodniowa wojna 1967 roku okazała się przełomem, kiedy Izrael przejął Zachodni Brzeg, Strefę Gazy i Wschodnią Jerozolimę al-Quds, co doprowadziło do natychmiastowego powstania “Ruchu Wielkiego Izraela”, który do 1968 roku zgromadził 50 000 podpisów z żądaniem stałego utrzymania tych terenów.

Zwycięstwo Menachema Begina w wyborach w 1977 roku oznaczało polityczną dominację ideologii “Wielkiego Izraela”, ponieważ zwolennicy partii Likud zaczęli systematycznie tworzyć osady na Zachodnim brzegu.

Ruch osiągnął swój ekstremalny wyraz w partii “Kah” Meiera Kahana w 1980 roku, która otwarcie opowiadała się za etniczną czystką Palestyńczyków z terytoriów okupowanych.

Rozszerzenie osiedli gwałtownie przyspieszyło za rządów Icchaka Shamira na początku lat 1990-tych, kiedy 100 000 osadników zakwaterowano na okupowanym Zachodnim Brzegu, mimo procesu pokojowego rozpoczętego w Oslo.

Tak zwane “rozdzielenie” Ariela Szarona z Shafi w 2005 roku maskowało trwający wzrost osiedli na Zachodnim Brzegu, który z naruszeniem prawa międzynarodowego osiągnął 250000 kolonistów.

W ciągu dekady premiera Netanjahu po 2009 roku liczba osadników wzrosła do 400 000, podczas gdy on wielokrotnie obiecał aneksję doliny rzeki Jordan, bez jakiejkolwiek reakcji ze strony arabskich władców.

Po roku 2020 nastąpiła aktywizacja wcześniej marginalizowanych zwolenników “Wielkiego Izraela”, poprzez takich polityków jak Ben-Gvir i Smotrycz, którzy weszli do gabinetu, otwarcie pokazując mapy rozszerzonych granic.

Paryskie oświadczenie Netanjahu w 2023 roku, potwierdzające “Wielki Izrael”, przyciąga ponownie uwagę w 2025 roku, kiedy to liczba mieszkańców przekroczyła 700 000.

Zatwardziali religijni syjoniści, takie jak rabini Dov Lior i Yitzhak Ginsburg, zmobilizowali młodzież z pomocą teologicznych argumentów, które – jak wykazały badania – wpłynęły na 10% izraelskich wyborców do 2025 roku.

Trwający projekt osadnictwa i okupacja sąsiednich krajów pokazują, jak ideologiczna koncepcja, biorąca początek w kolonialnej myśli 19 wieku, jest realizowana w ramach polityki państwa za pośrednictwem stałych terytorialnych podbojów i przemieszczania ludności.

Cały świat ma służyć Izraelowi. Paweł Lisicki o Trzeciej Świątyni i planach syjonistów. Rola Chabad Lubawicz

Cały świat ma służyć Izraelowi.

Paweł Lisicki o Trzeciej Świątyni i planach syjonistów

pch24/caly-swiat-ma-sluzyc-izraelowi-lisicki-o-trzeciej-swiatyni-i-planach-syjonistow

Kim są chrześcijańscy syjoniści w USA? Jak to możliwe, że Ameryka prowadzi skrajnie proizraelską politykę, nawet wbrew własnemu interesowi? Za wszystkim stoi plan budowy Trzeciej Świątyni i poddania całego świata rządom Izraela. Mówił o tym w PCh24 TV Paweł Lisicki.

Paweł Lisicki, autor książki „Mesjasz i Trzecia Świątynia” (wyd. Fronda) opowiadał o amerykańskim chrześcijańskim syjonizmie w rozmowie z red. Pawłem Chmielewskim w PCh24 TV.

Paweł Lisicki przywołał wystąpienie senatora Teda Cruza u Tuckera Carlsona, gdzie rozmawiano na temat polityki Stanów Zjednoczonych względem Izraela. Ted Cruz stwierdził, że USA muszą wspierać Izrael, bo jest to… obowiązek religijny Amerykanów.

Odwołał się do bardzo osobliwej interpretacji Pisma Świętego, Księgi Rodzaju, gdzie Bóg mówi do Abrahama, że będzie błogosławił tym, którzy błogosławią jego potomstwu, a przeklnie tych, którzy to potomstwo przeklinają – wskazał. Chrześcijańscy syjoniści w USA traktują te słowa tak, jakby w ogóle nie było Chrystusa – biorą je zupełnie dosłownie, uznając, że Bóg błogosławi tym, którzy wspierają współczesny Izrael.

Kościół zawsze tłumaczył, że dziedzicem przyrzeczeń Abrahama jest właśnie Kościół jako nowy, prawdziwy Izrael. Należałoby powiedzieć, że słowa Boga odnoszą się do potomstwa Abrahama nie według ciała, ale do potomstwa według ducha – czyli do katolików, do Kościoła.

W ten sposób okazuje się, że Stany Zjednoczone uważają poparcie Izraela za swoją misję. Jest to niewątpliwie nieracjonalne, ale jak podkreślił Paweł Lisicki – herezja nie musi być racjonalna.

Kiedy dziś patrzymy na różne ideologie, jakie podbijały świat i zdobywały władzę nad ludzkimi umysłami, to często widzimy, że one były po prostu głupie. Na przykład komunizm czy nawet nazizm, z dzisiejszej perspektywy to jest po prostu głupie. Jak można wierzyć, że wszystko jest zdeterminowane rasowych pochodzeniem człowieka? To kompletna głupota! Fakt, że my tak dzisiaj na to patrzymy, nie zmienia tego, że 100 lat wcześniej praktycznie całe elity naukowe w Niemczech po prostu w to wierzyły. Byli święcie przekonani, że to jest klucz, który pozwala im odkryć i uporządkować całą historię świata – podkreślił.

Stany Zjednoczone uważają dziś zatem, że mają określoną misję. – Izrael jest najważniejszy, ale misją dziejową Ameryki jest podporządkować cały świat tej idei z Izraelem na szczycie ideologii – zaznaczył Paweł Lisicki, referując poglądy chrześcijańskich syjonistów z USA. Nie chodzi tylko o takich ludzi jak senatorzy Ted Cruz czy Lindsey Graham, problem jest o wiele bardziej rozpowszechniony. Lisicki przywołał na przykład osobę oficjalnej doradcy ds. ducha w Białym Domu, pani pastor Pauli White.

Paula White gościła w kwietniu tego roku premiera Benjamina Netanjahu. Zrobiła z nim rozmowę, ona jest na youtube. Tam premier Netanjahu ogłosił, że USA to jest miasto na górze, nowa Jerozolima – miasto na górze, które ma służyć Izraelowi. Oczywiście Paula White też to przyjęła. Mamy zatem teologiczne wytłumaczenie, które wskazuje na rolę USA jako głównego propagatora idei Izraela jako narodu wybranego, najważniejszego państwa, które odrodziło się po dwóch tysiącach lat – zaznaczył.

Chrześcijańscy syjoniści odnoszą do współczesnego Izraela wszystko, co jest zapisane w Starym Testamencie. – To jest kluczowy element „dogmatu” chrześcijańskiego syjonizmu. To przekonanie, że dziś istniejący Izrael, ten który powstał w 1948 roku jako państwo na terenie Palestyny, jest prostą i bezpośrednią kontynuacją Izraela starotestamentowego – podkreślił.

Chrześcijańscy syjoniści uważają, że pierwotny plan Boży się nie powiódł. Chrystus miał przyjść na ziemię i zbudować Królestwo Boże, ale to się nie udało. Bóg nie dał się jednak pokonać. Dlatego Chrystus zmartwychwstał i ludzie mogli się dalej zbawiać, wprawdzie jako jednostki, bez zbudowania Królestwa Bożego, które objęłoby cały świat.

Po zmartwychwstaniu Chrystusa historia została niejako zawieszona. Chrześcijańscy syjoniści uważają, że przez prawie dwa tysiąclecia „czas religijny” stał w miejscu. „Czas religijny” ruszył dopiero w 1948 roku, kiedy ukonstytuowało się państwo Izrael. Od tego momentu wszystkie proroctwa starotestamentalne jakby ożyły, odnosząc się jakoby właśnie do współczesnego Izraela.

Kiedy my w Kościele słyszymy proroctwa Izajasza, Jeremiasza czy Zachariasza, to odnosimy je do Chrystusa i Kościoła. W mentalności chrześcijańskich syjonistów te proroctwa odnoszą się tymczasem do istniejącego dziś Izraela – powiedział.

Jak wyjaśnił Paweł Lisicki, to pomieszanie jest ściśle związane z faktem odrzucenia przez protestantów Kościoła. Skoro nie ma Kościoła, to nie wiedzą, do czego mieliby te proroctwa odnosić. Szukają jakiegokolwiek podmiotu, czegoś, czego mogliby się złapać – i znajdują to właśnie w Izraelu, jako konkretnym, istniejącym podmiocie.

W efekcie okazuje się, że Benjamin Netanjahu to kolejne wcielenie króla Izraela, a izraelska armia jest równie waleczna i skuteczna jak armia starożytnego Izraela. Ludzie, którzy sprzeciwiają się Izraelowi, przeszkadzają realizacji planu Bożego. Dotyczy to na przykład mieszkańców Strefy Gazy, w tym mieszkających tam chrześcijan. Z tego właśnie wynika faktyczna aprobata dla zabijania w Strefie Gazy. Dla chrześcijańskich syjonistów to jest tak, jak w Starym Testamencie: Jozue wkracza do Kanaanu i musi wytracić kanaanitów.

Problem w tym, podkreślił Paweł Lisicki, że w Starym Testamencie wrogowie Izraela byli poganami, sprawowali fałszywe kulty, odrzucali wiarę w Boga. – Ludzie, którzy zamieszkiwali ziemię Kanaan, w radykalny sposób odrzucili prawo Boże, prawo naturalne. Wybrali sobie sami bogów, którym składali ofiary z ludzi, sprawowali bałwochwalczy i skrajnie niemoralny kult. Bóg wydał ich zatem Izraelitom, przyjście Izraelitów było formą karty za to, co robił Kanaan – podkreślił.

Użycie tej metaforyki w stosunku do chrześcijan czy nawet do muzułmanów jest oczywiście absurdalne – powiedział.

Chrześcijańscy syjoniści uważają, że ostatecznie wszyscy Żydzi nawrócą się na wiarę w Chrystusa. Żydowscy syjoniści oczywiście tak nie uważają. Ostateczne cele obu syjonizmów są odmienne, ale środowiska te zawarły swoisty sojusz taktyczny. Najpierw trzeba zbudować potęgę Izraela, postawić Trzecią Świątynię – bo tego chcą wszyscy – a później się zobaczy…

Pakt polega mniej więcej na tym, że zostawia się historii czy Panu Bogu, czy Żydzi się nawrócą do Chrystusa, czy się nie nawrócą. To, co jest dla wszystkim wspólne i co jest podstawą sojuszu, do dążenie do budowy Trzeciej Świątyni. Chrześcijańscy i żydowscy syjoniści odsuwają na bok kwestię nawrócenia Żydów, ale skupiają się po prostu na tym, żeby powstała Trzecia Świątynia – zauważył Paweł Lisicki.

Budowa Trzeciej Świątyni musiałaby wywołać wielki protest świata islamskiego, bo najpierw trzeba byłoby zburzyć meczety, które stoją na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie. W mentalności syjonistów gigantyczne zaburzenia z tym związane nie są jednak problemem. – To będą bóle porodowe Mesjasza. Wielka wojna, armagedon, katastrofa – to wszystko jest moment, z którego wyłoni się przyszły świat podporządkowany Mesjaszowi oraz Izraelowi jako jego prawdziwemu słudze. Wszystkie narody będą wówczas służyć Izraelowi i Mesjaszowi – wskazał.

Ważną rolę w promowaniu tej ideologii odgrywa grupa Chabad Lubawicz, aktywna również w Polsce. Promuje noahityzm, czyli specyficzną formę wsparcia dla Izraela, otwartą dla nieżydów.

O szczegółach Paweł Lisicki więcej mówił w nagraniu.

GDZIE RZYM, GDZIE KRYM czyli – Gdzie Teheran, gdzie Warszawa. Krzysztof Baliński

GDZIE RZYM, GDZIE KRYM czyli Gdzie Teheran, gdzie Warszawa

Krzysztof Baliński

Wojna zaczęła się 13 czerwca. Trwała 12 dni. O co w niej chodziło? Izrael głosi, że „najbardziej humanistyczna” armia na świecie (copyright© by rabin Stambler) odniosła sukces unicestwiając irański program atomowy. Jeśli tak, to dlaczego nie doprowadzili wojny do końca i nie obalili reżimu ajatollahów? A może to Iran wygrał wojnę? A może amerykańskie bomby zrzucone na Iran to tylko fajerwerk i mistyfikacja, której celem było „wybawienie” Netanjahu z opresji?

Czas nazwać rzeczy po imieniu: To nie była wojna Trumpa z Iranem, ale potyczka Trumpa z Netanjahu, z której Trump wyszedł obronną ręką, bo nie dał się do wojny wciągnąć. Netanjahu nie chce dopuścić do normalizacji stosunków amerykańsko-irańskich, bo niczego bardziej się nie obawia, jak pokoju na Bliskim Wschodzie. Deklarowany przez niego cel – obalenie reżimu ajatollahów to propaganda, gdyż ajatollahowie z bombą są mu potrzebni do mówienia o „wiecznym zagrożeniu irańskim”. Netanjahu próbuje desperacko obalić zamysł Trumpa ze zmniejszeniem zaangażowania na Bliskim Wschodzie i skupieniu na innych regionach świata, a Trump uratował główny filar swej geopolityki – doktrynę MAGA.

Netanjahu poniżył prezydenta USA, ale znając Trumpa możemy być pewni, że raczej prędzej niż później weźmie na Netanjahu rewanż. W jaki sposób? Kolorową rewolucją czyli „regime change”, ale nie w Teheranie tylko w Tel Awiwie, i pomoże mu w tym to, że Izrael jest na progu wojny domowej. Tym samym zapisze się w dyplomatycznych annałach, jako jedyny amerykański prezydent, który nie pozwolił Netanjahu wodzić się za nos.

Nastąpił niespotykany wzrost nastrojów antyizraelskich i tym samym antyżydowskich. I to nie tylko w USA, ale na całym świecie. Amerykanie, zmęczenie ciągle rosnącymi izraelskimi żądaniami, coraz częściej zadają pytanie: Czy w interesie Ameryki są niekończące się wojny Izraela, które niemal doprowadziły kraj do bankructwa?

To nie koniec wojny Izraela z Iranem (i tym samym starcia Netanjahu z Trumpem). To tylko zawieszenie ognia, którego Netanjahu nie będzie przestrzegał (tak, jak nie przestrzegał poprzednich) i które będzie systematycznie naruszał, poprzez prowokowanie Iranu i prowokowanie Trumpa.

Wojna pokazała nie tylko siłę lobby izraelskiego, ale i siłę propagandy żydowskiej, której głównym wektorem jest: Każdy, kto mówi o stawianiu na pierwszym miejscu interesów Ameryki, każdy, kto mówi o „neutralnym podejściu do konfliktu irańsko-izraelskiego” i każdy, kto nie popiera z entuzjazmem zbrodni Izraela jest antysemitąi sojusznikiem terrorystów.

Netanjahu głosi, że broni całego cywilizowanego świata przed barbarzyńcami. Gdy prowadził naloty na Iran, jak mantrę powtarzał: „To wojna cywilizacji z barbarzyństwem”. Gdy pół roku temu bombardował Liban, w ONZ przemawiał: „Podczas gdy Izrael walczy z siłami barbarzyństwa pod wodzą Iranu, wszystkie cywilizowane kraje powinny stać za nim murem”. Gdy prowadził dywanowe naloty na szpitale w Gazie, w Kongresie ogłosił: „Irańska oś terroru staje naprzeciw Ameryki, Izraela i naszych arabskich przyjaciół. To zderzenie barbarzyństwa i cywilizacji”. Wcześniej to samo głosił w sprawie Iraku i też go posłuchali – wzięli udział w inwazja na Bagdad, a ta pochłonęła setki tysięcy ludzkich istnień, doprowadziła do powstania państwa islamskiego, potwornej wojny w Syrii, kryzysu z imigrantami oraz ludobójstwa w Gazie. A tak na marginesie: Czy nie przypomina to sytuacji, gdy nam zdołali skutecznie wmówili, że mały chazarski czyli azjatycki Żydek z Krzywego Rogu broni cywilizacji europejskiej przed Azjatą Putinem?

Hasło „America first” Trump rzucił po raz pierwszy w 2016 roku, przypominając, że awantura iracka przyniosła śmierć 4 tysiącom amerykańskich żołnierzy, że „wydaliśmy 4 biliony dolarów, aby obalić jednego człowieka”. Nie pozostawił też suchej nitki na elicie z obu partii (zaludnionej – nawiasem mówiąc – potomkami żydokomuny z Europy Wschodniej): „Pozbądźmy się ich i Ameryka znowu będzie wielka”. Przypomnijmy, że kiedy oświadczył: „Żaden kraj dobrze się nie rozwijał, jeśli swoich interesów nie stawiał na pierwszym miejscu”,lobby żydowskie wszczęło rwetes, bo każdy, kto mówi o neutralnym podejściu do konfliktów na Bliskim Wschodzie jest antysemitą.

Przypomnijmy też, że pod pretekstem obalenia Saddama, który miał produkować broń masowego rażenia, dokonali inwazji na Bagdad. Do wojny wciągnęli Polskę, a w imieniu Polaków wojnę Arabom wydał syn rabina. Na wojnie Polska nie zyskała nic. Koszty snów o potędze (bo za udział w agresji nasz sojusznik obiecał nam zostanie mocarstwem regionalnymi że będzie umierał za Gdańsk) wyniosły 3 miliardy zł i 720 milionów dolarów z umorzenia irackiego długu. W zamian, na otarcie łez, dostaliśmy od Amerykanów zardzewiałą fregatę, 40-letnie samoloty transportowe, rachunek na 12 miliardów za F-16, logo „okupanta Iraku” i roszczenia hien cmentarnych spod znaku Przemysł Holokaustu. Zarobili jedynie towarzysze z SLD. Za organizację ośrodka tortur w Starych Kiejkutach dostali od CIA 15 mln dolarów, a na intratną fuchę we władzach okupacyjnych Iraku załapał się Marek Belka. A Kwaśniewskiemu obiecali tylko stanowisko sekretarza generalnego ONZ.

Do wojny z Irakiem (tak, jak dziś do wojny z Iranem) zagrzewała Anne Applebaum. I wkrótce potem została dyrektorem politycznym w instytucie z siedzibą w Dubaju (którego właściciele są w 100 procentach Żydami), gdzie sowicie opłacana zajęła się głoszeniem demokracji w Iranie. Także Radek Applebaum, gdy był w Parlamencie Europejskim, dorabiał w Dubaju. W lutym 2023 stał się bohaterem dziennikarskiego śledztwa, które wykazało, że każdego roku otrzymuje z Dubaju przelew na 93 tysiące euro, i że na forum Parlamentu Europejskiego regularnie atakuje Iran. Nasze „dociekliwe inaczej” media pisały o pieniądzach z Emiratów, a chodziło o pieniądze od tych samych Żydów, którzy finansują jego żonę.

W tym miejscu refleksja: To nie nasza wojna (tak, jak nie naszą jest ta Ukrainy z Rosją) i trzymajmy się od niej z daleka. Weźmy sobie za credo słowa kardynała Stefana Wyszyńskiego: „Każdy naród pracuje przede wszystkim dla siebie, a nieszczęściem jest zajmowanie się całym światem kosztem własnej ojczyzny”. I zawsze zadajmy pytanie: Jaki w tym interes ma Polska? Nie oznacza to, że nasza sympatia powinna być po stronie Iranu, bo w interesie Polski jest maksymalne osłabienie Izraela, państwa Polsce wrogiego i do Polski zgłaszającego roszczenia. No i także dlatego, bo Izrael zbombardował Isfahan, po części polskie miasto, do którego w czasie wojny trafiły polskie sieroty ewakuowane wraz z armią gen. Andersa z Sowietów, i gdzie znajduje się polski cmentarz. Nawiasem mówiąc:Dlaczego ogłosili wrogami Rosję i Iran, dwa państwa, które żadnych roszczeń wobec Polski nie mają, a za najbliższych przyjaciół uznali Izrael i Ukrainę, dwa państwa, które roszczenia mają a nawet publicznie je głoszą?

Co jeszcze wspólnego mają Iran i Polska? To części większej układanki, obejmującej także Ukrainę i Rosję. I pytanie: „Gdzie Krym, gdzie Rzym”, czyli „Gdzie Warszawa, gdzie Teheran” nie może dziwić. Potwierdzają to redaktorzy dwóch rzekomo wrogich sobie gazet – Adam Michnik i Tomasz Sakiewicz oraz szefowie dwóch rzekomo wrogich sobie telewizji – TVN i TV Republika, zgodnie wzywający do rozprawienia się z „krwawym satrapą” na Kremlu i „krwawym ajatollahem” w Teheranie.

Uderza wyjątkowa jednomyślność „polskiej” klasy politycznej w podejście do „Wojny Perskiej” (copyright© by Grzegorz Braun). Drobne animozje wynikają jedynie z licytowania się, kto jest bardziej proizraelski i kto dla Żydów zrobi więcej. Tusk wobec wojny zachowuje się tak, jak każe mu kanclerz Niemiec. Mateusz Morawiecki, jak nakazuje mu zew krwi. AKaczyński? Jak mu podpowiada kolega z ławy szkolnej Lejb Fogelman, który oprócz zajmowania się prywatyzacją, fuzjami i przejęciami polskich przedsiębiorstw, nie przepuszcza żadnej okazji, żeby udzielać zbawiennych wskazówek krajowi, na którym pasożytuje: „Atak Izraela na Iran jest ‘polską racją stanu’ a interesy Polski tożsame z interesami Izraela”. Sekunduje mu Teofil Bartoszewski: „Żydzi są naszymi braćmi. Musimy się z państwem Izrael identyfikować”, a dla „Gazety Wyborczej”: „Poparcie dla Izraela jest dziś przejawem po prostu człowieczeństwa”. No i przypomnijmy, że przy okazji beatyfikacji rodziny Ulmów skutecznie wpojono Polakom przekonanie, że prawdziwym bohaterstwem jest poświęcenie swojej rodziny w imię ratowania Żydów.

Wielkim złudzeniem okazała się solidarność świata islamskiego, arabskich sąsiadów i „arabskiej ulicy” z Iranem. Urojeniem okazała się solidarność Palestyńczyków z Gazy, którym wcześniej Iran pomagał. Więcej solidarności niż „państwo palestyńskie” okazała odległa RPA. A jeśli ktoś pomógł, to opinia publiczna w Ameryce i w Europie. W tym miejscu informacja: Palestyńczycy, których gościmy w Polsce, odmówili udziału w konferencji żydoznawczej, a w tym samym czasie wzięli udział w paradzie pederastów i lesbijek w Warszawie.

Mitem okazało się też, że za Iranem stoi Rosja, a wielkim uproszczeniem mówienie, że to odwieczny przyjaciel Arabów i Irańczyków. Rosja jest w doskonałych relacjach z Izraelem. Można nawet pokusić się o nazwanie tego politycznym i militarnym sojuszem. Na Bliskim Wschodzie nastąpiło przypieczętowanie wspólnych interesów obu państw. Za rosyjskie koncesje na Bliskim Wschodzie Izrael uznał aneksję Krymu. Avi Dichter, były szef izraelskiej bezpieki zdradził: „Rosja nie jest naszym wrogiem i nie mamy problemu z jej stałą obecnością wojskową w Syrii […] to supermocarstwo i sojusznik chcący zająć strategiczną pozycję w regionie, co Izrael przyjmuje z zadowoleniem”. Uzupełnił go ówczesny minister obrony Izraela: „Rosjanie rozumieją nasze interesy, a my rozumiemy ich interesy”.

Gdy Putin składał swą pierwszą wizytę w Jerozolimie, prezydent Izraela wychwalał go jako „największego przyjaciela Izraela”, a premier witał słowami „Jesteś wśród braci”. Sam Netanjahu był w Moskwie kilkanaście razy. W kordialnych relacjach z Putinem jest nie tylko on. Duża część mieszkańców Izraela ma do Rosji sentyment, mówi po rosyjsku, zachowuje rosyjskie obywatelstwo, głosuje na Putina, a skupiająca imigrantów z ZSRR i Rosji partia Avigdora Libermana zwana jest izraelskim oddziałem partii Единая Россия. Elementem rosyjsko-izraelskich gierek jest nie tylko półtora miliona sowieckich Żydów, ale też kilkadziesiąt tysięcy imigrantów zatrudnionych w izraelskich resortach siłowych i w dyplomacji. Tamtejszy noblista Amos Oz, w wywiadzie dla jednej z polskich gazet, przyznał, że jego kraj stał się schronieniem dla co najmniej 20 tysięcy byłych oficerów KGB. I tu pytania: Czy FSB i Mosad współpracują tylko na Bliskim Wschodzie? Czy nie współdziałają w Polsce?

To, że Putin to najbardziej filosemickim przywódcą jest w Rosji delikatnym tematem i publicznie nie wolno go poruszać. Ale „Jerusalem Post” mógł napisać: „Przyjazny stosunek Putina do Żydów może wynikać z tego, że w dzieciństwie opiekowali się nim oraz karmili żydowscy sąsiedzi, zaś jego ulubionym nauczycielem był Żyd, i wielu jego przyjaciół to Żydzi. Putin słusznie zdaje sobie sprawę, że czystki Stalina i dyskryminacja Żydów, która trwała aż do upadku Związku Radzieckiego, zaszkodziła Rosji. Tak samo jak masowy eksodus sowieckich Żydów”. To samo zdradził nowojorski „Tablet”, w tekście pod tytułem „Putin i Żydzi”: „Putin ma reputację filosemity, a relacje z Izraelem oraz społecznością żydowską są dla niego bardzo ważne. Szacunek dla Żydów i jego osobiste zaangażowanie w sprawy tyczące rosyjskiego żydostwa na pewno są szczere. Jedną oligarchię mocno żydowską zastąpił swoją oligarchią. Ta nowa, której roszczenia do bogactwa polegają na niezachwianej lojalności wobec Putina, ma również licznych przedstawicieli żydowskich, takich jak jego przyjaciele z dzieciństwa, bracia Rottenbergowie”.

A co to ma wspólnego z Polską? Otóż, doskonałe relacje Izraela i Rosji są dla Polski zagrożeniem między innymi dlatego, że oba kraje koordynują swoje polityki historyczne, które mają antypolskie ostrze. Izrael przyjął stalinowską narrację w odniesieniu do II Wojny Światowej: Zaczęła się w 1941 r. w momencie agresji Nazistów na radziecki Lwów. Wcześniej wojny nie było, był tylko „pokojowy marsz” Armii Czerwonej na Wilno, Białystok i Lwów dla „ochrony mienia i życia Ukraińców i Białorusinów”. Polska odpowiada za wybuch wojny, bo sprowokowała Hitlera i nie wpuściła Armii Czerwonej, która spieszyła jej z pomocą. AK, w przerwach pozorowanych walk z Niemcami, zabawiała się strzelaniem do Żydów podczas antyradzieckiej manifestacji politycznej, jaką było Powstanie Warszawskie. No i pamiętajmy, że to Putin o przedwojennym ambasadorze RP w Berlinie powiedział: „Drań i antysemicka świnia”. Co prawda jest też autorem kilka korzystnych dla polskiej narracji wypowiedzi o rzezi wołyńskiej i o kulcie Bandery, ale zawsze składał je w kontekście rzezi na Żydach.

I jeszcze jedno – cytowana izraelska gazeta stwierdza: „Ukryte wsparcie Rosji dla skrajnie prawicowych antysemickich partii politycznych w różnych krajach należy rozumieć jako strategię destabilizującą te kraje, a nie wyraz wspierania ideologii antysemityzmu”. A dlaczego akurat to jest ważne? Bo w Polsce jest całkiem spora grupa takich, którzy liczą na wsparcie Putina w starciu z żydowskimi roszczeniowcami, którym marzy się rosyjski garnizon w Przemyślu, dla obrony przed pogrobowcami Bandery. Tymczasem w zamyśle Putin, na pozostawionej Zełenskiemu części Ukrainy ma powstać państewko w stylu Kosowa, które będzie destabilizowało Polskę.

Jaka jeszcze inna nauczka płynie z Wojny Perskiej?

– Izrael mógł bezkarnie bombardować Iran, który nie ma broni atomowej, a nie bombardował Pakistanu, który taką broń ma. Kadafi nie miał bomby atomowej i nie żyje, a Kim Dzong Un ma bombę i żyje, a nawet rozmawiał z Trumpem jak równy z równym.

– Liczmy tylko na siebie i zbrójmy się po zęby, a nie pozbywajmy się broni na rzecz Zełenskiego i żydowskich oligarchów.

– Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – broni się pozbyliśmy, przyszedł czas na pozbycie się generałów i wszystkich zaprzańców z obu partii, i za Trumpem, który o odpowiedzialnych za wojnę z Irakiem powiedział „Pozbądźmy się ich i Ameryka znowu będzie wielka”, róbmy to samo.

Krzysztof Baliński

Zdumiewające wyznanie Trumpa: “Izrael ma [miał?] całkowitą kontrolę nad Kongresem” 

Zdumiewające wyznanie Trumpa: “Izrael ma całkowitą kontrolę nad Kongresem” 

Trump podkreślił tę dominację w ekskluzywnym wywiadzie dla Daily Caller opublikowanym w poniedziałek, wielokrotnie opisując wpływy Izraela jako “najsilniejsze lobby, jakie kiedykolwiek widział”.

DR IGNACY NOWOPOLSKI SEP 4

W zdumiewającym wyznaniu, prezydent Donald Trump ujawnił, że Izrael wcześniej miał “całkowitą kontrolę” nad Kongresem USA, co uniemożliwiało przetrwanie w amerykańskiej polityce każdemu, kto mówi “źle” o państwie żydowskim.

Trump wskazał na historyczne przykłady, w których krytyka Izraela kończyła karierę polityków, podkreślając, jak zasięg lobby rozciągał się głęboko na amerykańską politykę.

“Jeśli cofniesz się o 20 lat. To znaczy, powiem wam, że Izrael miał najsilniejsze lobby w Kongresie ze wszystkich organizacji, lub jakiejkolwiek firmy, korporacji czy państwa, jakie kiedykolwiek widziałem. Izrael był najsilniejszy. Dziś nie ma już tak silnego lobby. To niesamowite”  wyjaśnił Trump.

Czasy się zmieniły, a amerykańska polityka ma teraz różnego rodzaju krytyków Izraela, a mianowicie “AOC plus trzy” i “wszyscy ci szaleńcy” – dodał Trump. Prezydent USA odniósł się do tzw. “Drużyny”, nieformalnej postępowej lewicowej frakcji Klubu Demokratycznego w Izbie Reprezentantów, pierwotnie składającej się z Alexandrii Ocasio-Cortez, Ilhan Omar, Ayanny Pressley i Rashidy Tlaib, znanej ze swojego silnego antyizraelskiego stanowiska.

Trump zasugerował, że konflikt między Izraelem a Hamasem w Strefie Gazy, wywołany niespodziewanym atakiem na południowy Izrael przeprowadzonym przez grupę palestyńską 7 października 2023 r., jeszcze bardziej osłabił wpływy Zachodniej Jerozolimy w USA.

Mogą wygrywać wojnę, ale nie wygrywają świata public relations, wiesz, i to im szkodzi” – powiedział.

W tym samym czasie Trump chwalił siebie za to, co zrobił dla Izraela, twierdząc, że “nikt nie zrobił więcej” dla tego kraju. Prezydent USA powiedział, że Izrael jest “niesamowity”, ponieważ w zamian cieszy się “dobrym wsparciem” z ich strony.

Turcja odcięła wszelkie więzi z Izraelem – Erdogan wypowiada wojnę gospodarczą

Turcja odcina wszelkie więzi z Izraelem – Erdogan wypowiada wojnę gospodarczą

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/turcja-odcina-wszelkie-wiezi-z-izraelem-erdogan-wypowiada-wojne-gospodarcza


Turcja całkowicie zerwała stosunki handlowe i gospodarcze z Izraelem oraz zamknęła swoją przestrzeń powietrzną dla izraelskich lotów – ogłosił minister spraw zagranicznych Hakan Fidan podczas piątkowego wystąpienia w parlamencie. To najnowszy rozdział w pogarszających się od miesięcy relacjach między krajami, wywołanych przez izraelską kampanię wojskową w Strefie Gazy.

“Turcja całkowicie zerwała stosunki handlowe z Izraelem i zamknęła nasze porty dla izraelskich statków. Nie pozwalamy kontenerowcom przewożącym broń i amunicję do Izraela na wejście do naszych portów, a samolotom na wlot w naszą przestrzeń powietrzną” – oświadczył Fidan podczas nadzwyczajnej sesji parlamentu.

Minister dodał również, że statki pływające pod turecką banderą mają zakaz zawijania do izraelskich portów, a izraelskie jednostki nie mogą wpływać do tureckich przystani. Ograniczenia te stanowią znaczące zaostrzenie wcześniejszych działań Ankary, które rozpoczęły się od wprowadzenia zakazu eksportu 54 kategorii produktów do Izraela w kwietniu 2024 roku, a następnie całkowitego zawieszenia handlu w maju 2024 roku.

Dyplomatyczne źródło tureckie poinformowało agencję Reuters, że ograniczenia lotów dotyczą tylko oficjalnych lotów izraelskich oraz samolotów przewożących broń lub amunicję, a nie rutynowego tranzytu przez przewoźników komercyjnych. Mimo to, decyzja ta znacząco komplikuje regionalną logistykę transportową.

Według doniesień mediów, tureckie władze portowe nieformalnie wymagają od agentów żeglugowych poświadczenia, że statki nie są powiązane z Izraelem i nie przewożą ładunków wojskowych lub niebezpiecznych przeznaczonych dla tego kraju. Nowe restrykcje żeglugowe wzmacniają wcześniejsze zakazy handlowe.

Konflikt, który doprowadził do obecnego kryzysu w stosunkach bilateralnych, rozpoczął się od niespodziewanego ataku Hamasu na Izrael w październiku 2023 roku, co wywołało izraelską operację odwetową przeciwko palestyńskiej enklawie. Od tego czasu Turcja wielokrotnie oskarżała Izrael o ludobójstwo w Gazie, czemu Izrael zdecydowanie zaprzecza.

Prezydent Recep Tayyip Erdogan wielokrotnie nazywał premiera Benjamina Netanjahu “rzeźnikiem Gazy”, a w jednym przypadku zasugerował nawet, że zakres jego zbrodni wojennych przewyższa te popełnione przez nazistowskiego przywódcę Adolfa Hitlera. W 2023 roku Turcja odwołała swojego ambasadora z Izraela, a w 2024 roku całkowicie zerwała stosunki dyplomatyczne.

Mimo oficjalnego zakazu handlu wprowadzonego przez Turcję w maju 2024 roku, dane ONZ pokazują, że w 2024 roku Turcja była piątym największym dostawcą Izraela, z eksportem o wartości 2,86 miliarda dolarów. Według raportu Tureckiego Zgromadzenia Eksporterów i Izraelskiego Centralnego Biura Statystycznego, handel Turcji z Izraelem był przekierowywany przez kraje trzecie, omijając oficjalny zakaz handlowy.

Jedną z głównych tras przekierowania jest Grecja, gdzie turecki eksport wzrósł gwałtownie o 71 procent w maju 2024 roku w porównaniu z tym samym miesiącem 2023 roku, osiągając 375 milionów dolarów. Towary były reeksportowane z greckich portów do Izraela bez konieczności zmiany certyfikatów pochodzenia, zachowując swoją turecką klasyfikację.

Innym kanałem są terytoria palestyńskie. Turecki eksport do Palestyny wzrósł o 423 procent w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2024 roku. Niektóre izraelskie firmy podobno utworzyły podmioty pod jurysdykcją Autonomii Palestyńskiej, aby ułatwić te transakcje.

Raport kampanii “Stop Fueling Genocide” ujawnił, że w 2024 roku dokonano 10 transportów ropy naftowej z Turcji do Izraela, naruszając ogłoszone przez Ankarę embargo. Transporty, śledzone za pomocą zdjęć satelitarnych i danych żeglugowych, obejmowały azerską ropę naftową transportowaną rurociągiem Baku-Tbilisi-Ceyhan, kluczowym źródłem importu ropy do Izraela.

Najnowsze działania Turcji mogą mieć znaczący wpływ na regionalną stabilność gospodarczą. Przed wprowadzeniem zakazu Turcja była czwartym co do wielkości partnerem handlowym Izraela, odpowiedzialnym za miliardy dolarów eksportu do Izraela. W 2023 roku wartość handlu między oboma krajami wynosiła około 7 miliardów dolarów.

Ostatecznie, eskalacja napięć między Turcją a Izraelem odzwierciedla szersze geopolityczne przesunięcia na Bliskim Wschodzie, z Ankarą coraz bardziej postrzegającą Izrael jako zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, a nie jako potencjalnego partnera gospodarczego.

Źródła

https://turkishminute.com/2025/05/23/turkey-was-the-5th-largest-exporte…
https://photonews.com.pk/turkey-israel-trade-suspension-2025/
https://www.bloomberg.com/news/articles/2025-08-21/turkey-tightens-isra…
https://www.longwarjournal.org/archives/2025/08/turkey-implements-barri…
https://www.aljazeera.com/news/2025/8/29/turkiye-closes-airspace-to-isr…

Dziwna wojna ponownie

Dziwna wojna ponownie

Zorard 1 lipca, 2025 [a dziś, 5 sierpnia, pytania i sugestie ciągle aktualne.. MD]

Często rozsądnie jest poczekać z ocenianiem i komentowaniem różnych wydarzeń. I tak właśnie jest też w przypadku „wojny” Iranu z USA. O ile raczej rzeczywiście Żydzi pozabijali Persom fizyków atomowych i wyższych dowódców a z kolei Persowie faktycznie porozwalali Żydom rakietami różne obiekty (czy kogoś ważnego przy tym zabili, tego nie wiadomo, bo w miłującym demokracje i postęp Izraelu jest ścisła cenzura) to wielki atak USA na Iran i równie wielki odwet Iranu sprawiają wrażenie działań pozorowanych. No bo tak, najpierw USA bombardują opustoszałe zakłady a jedynym dowodem na ich działania są jakieś zdjęcia na których widać ponoć jakieś dziury a następnie Iran atakuje rakietami opustoszałe bazy USA w Katarze – opustoszałe, bo uprzejmie wcześniej uprzedził o swoich zamiarach. I co? I pstro. Ani nie nastąpiła blokada cieśniny Ormuz ani dalsza eskalacja…

Prawdę pisząc tym, co powodowało, że z pewnym niedowierzaniem podchodziłem do relacji medialnych to fakt, że… rynki finansowe w ogóle nie reagowały na dziejące się wydarzenia. Jeśli spojrzeć na 5-cio letni wykres cen ropy naftowej cała „wojna USA z Iranem” jest nic nie znaczącą malutką górką, która nawet nie doszła do połowy cen z okresu początków pierwszej „dziwnej wojny” na Ukrainie1.

Podobnie miały się też inne wskaźniki. Może to jest tak, że świat już tak zobojętniał na wojny a nawet ludobójstwo – wydarzenia w Gazie dzieją się niestety naprawdę – że jakieś tam drobne bombardowania nie robią już na „inwestorach” wrażenia. A może „inwestowanie” jest na tyle już domeną automatów, że bez twardych danych nie ma żadnych reakcji? Ostatecznie wyobrażenie o giełdzie jako miejscu gdzie mądrzy ludzie podejmują rozsądne decyzje o alokacji środków w działalność gospodarczą przynoszącą realne zyski jest z gruntu fałszywe. Mimo to jednak brak reakcji „rynków finansowych” daje mi naprawdę poważnie do myślenia.

Warto przy tym pamiętać, że funkcjonujemy w świecie, w którym zwykli ludzie mający dostęp do modeli takich jak Veo 3 Google są w stanie wygenerować całkowicie przekonywające filmy. Przyjmując rozsądną zasadę, że zakulisowa technologia wyprzedza tą jawną oznacza to, że tzw. „media głównego nurtu” z powodzeniem mogłyby pokazać nam obrazy ataków rakietowych, bombardowań i innych okropieństw, które się w ogóle nie wydarzyły.

Możliwe, że jednak jakieś bomby z jakiegoś B2 zrzucono gdzieś na jakieś góry i jakieś rakiety nadleciały nad Katar. Czemu zatem nic dalej się nie dzieje?

I tu można snuć różne domysły. Na przykład takie, że prezydent Trump w ten sposób oszukał swoich żydowskich panów bo z jednej strony zrobił to, co chcieli, ale zrobił to w taki sposób, że nic realnie nie zniszczył? Albo, że przed dalszym rozwojem wypadków powstrzymał panów z USA telefon z Pekinu albo z Moskwy z uprzejmą sugestią, żeby Iran zostawić w spokoju jeśli nie chcą sami spłonąć w nuklearnej zagładzie?

Oj, dziwna ta wojna Irańsko-Amerykańska. Kolejne z serii wydarzeń, których prawdziwy przebieg i przyczyny poznają dopiero nasze prawnuki z niszowych, specjalistycznych publikacji historycznych o naszej epoce. A to bardzo niepokoi mnie, bo nasze życie coraz bardziej zależy od procesów całkiem dla nas nieprzewidywalnych, od walk potężnych sił, których istnienia możemy się tylko domyślać.

  1. Przy okazji – wojna na Ukrainie to jednak naprawdę. Skąd wiem? Ano, dotarło już do mnie dostatecznie dużo relacji ze źródeł prywatnych o łapankach na Ukrainie, o powracających w trumnach albo i to nie ofiarach tych łapanek i tak dalej. Jeśli ludzie giną naprawdę, to coś się tam naprawdę dzieje. Ale znów – czemu mimo podobno zatrzymania pomocy z USA Rosjanie nie są jeszcze w Kijowie lub przynajmniej Odessie? ↩︎

Przebudzić żydowskie sumienia

Przebudzić żydowskie sumienia

2025-08-02 Agnieszka Piwar https://piwar.info/przebudzic-zydowskie-sumienia/

Jako dziennikarka spotykam wielu ludzi, lecz tylko nieliczni posiadają cechę, która szczególnie mnie porusza – pokorę, by przyznać się, także przed samym sobą, do błędnych przekonań, które kiedyś podzielali. Ich dawne opinie nierzadko były rezultatem ulegania propagandzie. Dopiero zderzenie z rzeczywistością i osobiste doświadczenia pozwoliły im otworzyć oczy i dostrzec prawdę.

Takie osoby stawiają prawdę ponad wygodę i przywileje, a w jej obronie potrafią znieść brutalną krytykę i ostracyzm ze strony własnego środowiska. Zauważyłam, że to właśnie ci nieliczni – zdolni do autorefleksji i odwagi – są najbardziej zdeterminowani, by zmieniać świat na lepsze. Z pewną ulgą odnotowałam, że postawy tego rodzaju obecne są także w niektórych środowiskach żydowskich.

Dowiedziałam się o nich z filmu Israelism” (2023), amerykańskiego dokumentu autorstwa Erin Axelman i Sama Eilertsena. Produkcja ta koncentruje się na sposobie przedstawiania konfliktu izraelsko-palestyńskiego w amerykańskich instytucjach żydowskich oraz jego wpływie na tożsamość młodych żydów w Stanach Zjednoczonych.

Film śledzi dwójkę młodych amerykańskich żydów – Simone Zimmerman i Eitana – wychowanych w duchu bezwarunkowego poparcia dla Izraela. Eitan służył w armii izraelskiej, a Simone broniła Izraela na kampusach uniwersyteckich. Po osobistym zetknięciu się z losem Palestyńczyków oboje przechodzą głęboką przemianę i dołączają do ruchu młodych żydów z USA, stanowczo krytycznych wobec Izraela.

Od idealisty do żołnierza IDF

Eitan w filmie opowiada, że dorastał w przekonaniu, iż Izrael jest centralnym elementem żydowskiej tożsamości – „naszą bezpieczną przystanią”, „naszym domem”. Wychowywano go w duchu dumy z Izraela jako miejsca, w którym żydzi mogą się chronić i być silni, a izraelska armia – IDF – była przedstawiana jako „najbardziej moralna armia świata”.

Izrael jawił mu się jako coś świętego, czystego, ponad wszelką krytyką – coś, czego nie wolno kwestionować. Chciał służyć w izraelskiej armii, traktując to jako swój obowiązek wobec „narodu żydowskiego” – chciał być jego obrońcą. Czuł, że to „honor” i „moralny imperatyw”.

Pod wpływem edukacji i tradycji rodzinnej Eitan wierzył, że armia broni wartości bliskich jego sercu – dobra, sprawiedliwości, przetrwania, nie dostrzegając, że może być narzędziem opresji. Dopiero konfrontacja z rzeczywistością okupacji zmieniła jego perspektywę.

Przyznaje, że wcześniej nie wiedział, iż ziemia, na której powstał Izrael, należała do Palestyńczyków. W jego wychowaniu Palestyńczycy byli postrzegani jako wrogowie, a ich historia i prawa do ziemi były ignorowane.

Tymczasem podczas służby w armii Eitan był świadkiem brutalnych praktyk wobec Palestyńczyków – nocnych najść na domy, rewizji, zastraszania rodzin, często bez konkretnego powodu. Obserwował, jak izraelscy żołnierze budzą dzieci, rozbijają meble i przeszukują mieszkania, siejąc strach i poczucie upokorzenia.

Najbardziej szokującym doświadczeniem było dla niego odkrycie istnienia dwóch systemów prawnych na tym samym terytorium – jednego dla Izraelczyków, drugiego dla Palestyńczyków. Zrozumiał, że nie ma tu mowy o równości czy demokracji, lecz o systemie apartheidu. Jako żołnierz musiał wykonywać rozkazy, które przeczyły jego moralności – blokowanie ruchu ludzi, ochranianie agresywnych osadników żydowskich, traktowanie palestyńskich cywilów jak zagrożenie.

Skrucha, zadośćuczynienie i… odrzucenie

To zderzenie idealistycznego obrazu Izraela, jaki znał z dzieciństwa, z brutalną rzeczywistością okupacji, doprowadziło Eitana do wewnętrznego kryzysu. Uświadomił sobie, że nie jest „obrońcą swojego ludu”, lecz częścią systemu opresji. Ta refleksja zapoczątkowała jego radykalną przemianę.

Eitan postanowił działać – nie chciał milczeć o tym, czego doświadczył podczas służby w izraelskiej armii. Dołączył do organizacji Breaking the Silence, zrzeszającej byłych żołnierzy IDF, którzy publicznie dzielą się swoimi świadectwami o łamaniu praw człowieka na terytoriach okupowanych. Zaczął mówić otwarcie o przemocy wobec cywilów, systemowym rasizmie i codziennych upokorzeniach, które były częścią okupacji. Jego celem stało się uświadamianie izraelskiej i międzynarodowej opinii publicznej, że okupacja nie jest „obroną Izraela”, ale brutalnym systemem kontroli i dominacji nad Palestyńczykami.

Mężczyzna zaryzykował nie tylko społeczne odrzucenie, ale także zerwanie więzi z własną wspólnotą. Rodzina i znajomi – zwłaszcza ci z pro-izraelskiego środowiska – odebrali jego przemianę jako zdradę. Wielu nie potrafiło zrozumieć, jak ktoś wychowany w duchu syjonizmu mógł publicznie krytykować armię, której był częścią, i stanąć po stronie Palestyńczyków.

Eitan mówi w filmie „Israelism”, że niektórzy bliscy zerwali z nim kontakt, inni próbowali go „naprostować”, a jeszcze inni traktowali go z podejrzliwością i rozczarowaniem. Jego wybór często spotykał się z oskarżeniami o „wspieranie wrogów Izraela” czy „nienawiść do własnego ludu”.

Mimo bólu i społecznego wykluczenia Eitan uznał, że nie może dłużej milczeć. Zrozumiał, że lojalność wobec prawdy i ludzkiej godności musi przeważyć nad potrzebą akceptacji w zamkniętym kręgu. Jego świadectwo, choć przez wielu uznawane za kontrowersyjne, stało się ważnym głosem sumienia w żydowskiej debacie o Izraelu.

Olśniona buntowniczka

Simone Zimmerman została wychowana w pro-izraelskiej rodzinie, w której Izrael był uważany za centralny element żydowskiej tożsamości. Dorastała w przekonaniu, że Izrael jest narodem obrońców, a wojsko (IDF) chroni żydów przed zagrożeniami zewnętrznymi. Wychowanie to opierało się na silnym poczuciu dumy narodowej i wiary w słuszność izraelskiej misji, szczególnie w kontekście historii Holokaustu. Początkowo, podobnie jak wielu innych, postrzegała Palestyńczyków głównie jako wrogów i zagrożenie dla izraelskiego bezpieczeństwa.

Przemiana Simone zaczęła się po intensywniejszym zderzeniu z rzeczywistością okupacji i systematycznym łamaniem praw człowieka. To, co ją najbardziej wstrząsnęło, to brutalność, z jaką traktowani są Palestyńczycy, zwłaszcza widok cierpienia cywilów, bezbronnych ludzi poddanych represjom, a także niewidoczność ich perspektywy w mainstreamowej narracji. Przede wszystkim jednak, uświadomiła sobie, że Palestyńczycy są ofiarami systemu apartheidu, a nie tylko przeciwnikami Izraela. Zrozumiała, że ich walka nie jest walką z żydami, ale o prawa do swojej ziemi, godności i wolności.

Zmiana zdania Simone na temat Palestyńczyków była wynikiem poznania ich historii i realiów życia pod okupacją, a także świadectw ludzi, którzy doświadczyli tych trudności. Zamiast widzieć Palestyńczyków jako wrogów, zaczęła dostrzegać ich jako ludzi z własnymi aspiracjami i prawami, którzy żyją pod systematyczną opresją.

Po swojej przemianie Simone zaczęła angażować się w działalność na rzecz praw człowieka, w tym przez organizację Breaking the Silence, skupiającą się na ukazywaniu brutalnych praktyk izraelskiej armii na terytoriach okupowanych. Stała się głośnym krytykiem izraelskiej polityki, broniąc praw Palestyńczyków i promując rozwiązania pokojowe.

W odpowiedzi na swoje poglądy Simone również spotkała się z ostrą krytyką i napiętnowaniem, szczególnie ze strony swojej rodziny i pro-izraelskiego środowiska. Często była oskarżana o zdradę i wspieranie „wrogów Izraela”. Wiele osób odwróciło się od niej, a niektórzy wyrazili publicznie niezadowolenie z jej decyzji, zarzucając jej, że „nienawidzi własnego ludu”.

Oprócz tego, Simone doświadczyła także gróźb i obelg – zarówno online, jak i w życiu codziennym. Grożono jej przemocą, a także obrażano ją na różnych platformach społecznościowych, nazywając „zdrajczynią” i „antysemitką”.

Zderzenie narracji

Twórcy filmu „Israelism” oddali także głos różnym obrońcom polityki izraelskiej, którzy reprezentują powszechnie przyjmowaną narrację syjonistyczną. Jeden z nich argumentuje, że Izrael ma prawo do samoobrony wobec zagrożeń ze strony Palestyńczyków i państw sąsiednich, a potęga militarna IDF jest niezbędna dla zapewnienia bezpieczeństwa. Inny podkreśla, że Izrael to jedyne państwo demokratyczne na Bliskim Wschodzie i bezpieczna przystań dla Żydów, szczególnie po doświadczeniach Holokaustu. Jeszcze inny wskazuje na moralny obowiązek Izraela, by bronić swoich granic i chronić swoich obywateli. Chociaż przytoczone wypowiedzi podtrzymują retorykę o konieczności obrony, film „Israelism” zestawia te argumenty z głosem ofiar – narodu palestyńskiego, od dekad doświadczającego okupacji, przemocy i systemowej dyskryminacji.

Szczególnie istotny w tej narracji jest głos Baha Hilo z Betlejem, który dzieli się świadectwem codziennego życia pod okupacją. Jako Palestyńczyk, opowiada o brutalności, represjach i nierówności w traktowaniu, jakiej doświadcza jego społeczność. Jego głos to nie tylko relacja świadka – to apel o człowieczeństwo. Hilo podważa stereotypy i wskazuje, że Palestyńczycy nie są wrogami, lecz ludźmi pozbawionymi podstawowych praw i wolności.

Obecność Hilo w filmie nie jest przypadkowa – to jego perspektywa, zwykle marginalizowana w dominującym dyskursie, pozwala widzowi spojrzeć na konflikt oczami uciśnionych. To głos rozpaczliwego wołania o sprawiedliwość.

Dokument „Israelism” obejrzałam dzięki temu, że pojechałam do Katowic na wykład Baha Hilo. To właśnie podczas tego spotkania dowiedziałam się o tej amerykańskiej produkcji. Nazajutrz wspólnie uczestniczyliśmy w pokazie filmu, zorganizowanym dla zainteresowanych mieszkańców Śląska. Seans wywarł na mnie ogromne wrażenie – oprócz wzruszenia, pojawił się przebłysk nadziei.

Uświadomiłam sobie, że walka o wolność Palestyńczyków nie sprowadza się wyłącznie do działań ruchu oporu spod znaku Hamasu, lecz toczy się także – a może przede wszystkim – poprzez edukację i uświadamianie. Fakty i argumenty przedstawione w filmie nie pozostawiają wątpliwości, po której stronie leży racja. Budujące jest to, że niektóre osoby wywodzące się ze środowisk żydowskich zaczęły to dostrzegać.

Warto odnotować, że film „Israelism” wywołał liczne kontrowersje, szczególnie na amerykańskich kampusach, gdzie podejmowano próby blokowania jego pokazów. Organizatorzy spotykali się z zarzutami o antysemityzm oraz presją ze strony administracji, darczyńców i środowisk pro-izraelskich. Z filmem walczyły również zorganizowane grupy, takie jak „Mothers Against College Antisemitism”, które wysyłały masowe skargi do władz uczelni.

Pojawiały się także doniesienia o interwencjach ze strony izraelskich konsulatów, które miały naciskać na kina, by nie wyświetlały filmu. Twórcy „Israelism” podkreślają, że ich intencją było ukazanie złożonej relacji między amerykańskimi żydami a Izraelem, a nie szerzenie nienawiści, i że reakcje te tylko potwierdzają potrzebę otwartej debaty.

Agnieszka Piwar

Artykuł został opublikowany w książce „Holokaust Palestyńczyków”.
Fot. Al Jazeera English (YouTube)

tutaj można postawić mi kawę

Irański prezydent Masoud Pezeshkian uderza w serce satanistycznego syjonizmu

Irański prezydent Masoud Pezeshkian uderza w serce satanistycznego syjonizmu.

https://vtforeignpolicy.com/2025/07/irans-masoud-pezeshkian-strikes-at-the-heart-of-satanic-zionism

Jeśli wiesz, że Logos jest po twojej stronie – i że nikt, nawet Szatan w całej swojej mocy, aby oszukać świat, nie może utrudniać pracy Logosa w historii ludzkości – wtedy powinieneś zawsze dążyć do pokoju i modlić się za tych, których serca i umysły zostały uwięzione przez siły szatańskie.

Podczas niedawnego wywiadu z Tuckerem Carlsonem, Masoud Pezeshkian, prezydent Iranu, politycznie i historycznie zdemontował wiele kłamstw i fabrykacji, które Benjamin Netanjahu od dawna utrwalał na temat Iranu i szerszego Bliskiego Wschodu. Podobnie jak jego poprzednik Mahmoud Ahmadinejad, Pezeshkian pozostał spokojny, opanowany i elokwentny, gdy odpowiadał na poważne pytania Carlsona z jasnością i przekonaniem.

Jeszcze bardziej godne podziwu w Pezeshkianie było to, że pośrednio przywołał Logos w rozmowie politycznej. Kiedy Carlson zapytał: “Czy wierzy Pan, że rząd izraelski próbował Pana zamordować?”, Pezeshkian odpowiedział:

“Próbowali, tak. Działali odpowiednio, ale zawiedli. Jako prawdziwy wierzący ufam, że w rękach Boga Wszechmogącego leży ustalenie, kiedy dana osoba umrze, a kiedy nie. Jeśli Bóg Wszechmogący zechce, możesz umrzeć nawet chodząc swobodnie po ulicach.”

Innymi słowy, ani Benjamin Netanjahu, ani reżim izraelski nie kontrolują historii, ani nie determinują przyszłości Logos – jak to ujmuje E. Michael Jones. I chociaż Logos może czasami działać w sposób, który rzuca wyzwanie ludzkiemu zrozumieniu, nigdy nie zaprzecza rozumowi – ponieważ sam rozum jest przejawem Logosu.

Spokojna, ale stanowcza postawa Pezeshkiana, zakorzeniona w metafizycznej prawdzie, w sposób dorozumiany obnaża moralne i duchowe bankructwo izraelskiego reżimu – reżimu, który nadal propaguje rozlew krwi i cierpienie na Bliskim Wschodzie, zwłaszcza w Gazie, gdzie zginęła niezliczona liczba niewinnych mężczyzn, kobiet i dzieci. To nie jest tylko opinia kogoś siedzącego za biurkiem piszącego polemikę; nawet izraelscy i syjonistyczni historycy, tacy jak Benny Morris, na swój sposób uznali te surowe realia. Nawet niektórzy żołnierze IDF wypowiadają się teraz, mówiąc, że zniszczenia w Gazie są moralnie naganne i muszą zostać zatrzymane. Izraelska gazeta Haaretz opublikowała niedawno artykuł stwierdzający:

“W rzadkim akcie sprzeciwu, pięciu izraelskich żołnierzy rezerwy mówi o tym, dlaczego odmawiają walki w Gazie – i domagają się zakończenia niszczycielskiej wojny Netanjahu. ‘Wiem, że jedynym celem tej wojny jest przetrwanie rządu – kosztem tysięcy dzieci z Gazy, zakładników, żołnierzy i naszego zbiorowego bezpieczeństwa.'”

Historycy tacy jak Jean-Pierre Filiu niedawno opisali Gazę jako “pola śmierci”. Stwierdził: „Teraz rozumiem, dlaczego Izrael odmawia dziennikarzom dostępu do przerażającej sceny w Gazie”.

Dlatego ludzie rozsądku nie powinni żyć w strachu tylko dlatego, że imperium syjonistyczne – wspierane przez pomocników, takich jak Stany Zjednoczone – rozszerzyło swój zasięg na cały region i uwiodło większość świata do zaakceptowania jego programu.

Dobrą wiadomością jest to, że Logos – który ma historię zadziwiania swoich wrogów – ostatecznie zwycięży.

Jak zauważył Hegel, Logos ma sposób rozwijania się w historii – zawsze działając na rzecz dobra, nawet w obliczu zła i niegodziwości człowieka. I ilekroć Logos ujawnia się w historii – nawet w teraźniejszości – poniża nas wszystkich, obnażając granice naszej wiedzy, naszą zdolność do uchwycenia głębokich metafizycznych prawd i głupotę tych, którzy łudzą się myśląc, że mogą zwyciężyć w tej kosmicznej walce bez Logos. Logos jest niezbędny, ponieważ same zdolności intelektualne i umiejętności retoryczne nie wystarczą, aby przekonać ludzi do porzucenia swojej satanistycznej ideologii i przyjęcia prawdy. Potrzeba mocy przekraczającej ludzkie zrozumienie – siły transcendentnej – aby zmienić nie tylko bieg historii, ale także serca samych ludzi.

Więc jeśli wiesz, że Logos jest po twojej stronie – i że nikt, nawet Szatan w całej swojej mocy, aby oszukać świat, nie może utrudniać pracy Logos w historii ludzkości – to powinieneś zawsze dążyć do pokoju i modlić się za tych, których serca i umysły zostały uwięzione przez siły szatańskie.

Iran stał po stronie Logosu od wieków, a fakt, że nawet jego obecny prezydent, Masoud Pezeshkian, nie opowiada się za przemocą ani wobec Stanów Zjednoczonych, ani wobec Izraela – pomimo rzeczywistości, że oba narody zaangażowały się w akty terroryzmu, aby zdestabilizować Iran – demonstruje, jak bardzo imperium syjonistyczne nadal przegrywa.

Jeśli twój wróg przyjmuje i opiera się na terroryzmie jako broni z wyboru, podczas gdy ty odrzucasz takie metody, to z pewnością jesteś ponad swoimi wrogami. Ich diaboliczne działania nie zniżą cię do ich poziomu, na którym przebywają szatan i jego sługusy.

To napisano w „Przekroju”, a nie w „Poradniku Antysemity”

To napisano w „Przekroju”, a nie w „Poradniku Antysemity”

Wysłane przez: Marucha w dniu 2007-05-11

Anna Szulc, Przekrój (publ. Onet.pl)

Młodzi Izraelczycy rozrabiają w Polsce

Lista strat po masowych wizytach izraelskiej młodzieży w Polsce jest długa i kosztowna

Rozpoczynają ją wypalone dywany w polskich hotelach, kończy trauma żydowskich nastolatków. I coraz częściej trauma tubylców.

Toskańczyk Roberto Lucchesini, od kilku lat mieszkaniec Krakowa, ostatnio prawie nie śpi. Zanim zacznie normalnie poruszać rękami, będzie musiał przejść długą rehabilitację. A wszystko po tym, jak w biały dzień na oczach przechodniów i kilkudziesięciu nastolatków zamkniętych szczelnie w autobusach zaopatrzeni w ostrą broń izraelscy ochroniarze skrępowali mu z tyłu ręce nad głową i skuli go kajdankami. Na środku krakowskiej ulicy. Chwilę przedtem Włoch na różne sposoby próbował zmusić kierowców autobusów, by wyłączyli silniki.

– Izraelczycy założyli mi kajdanki, rzucili twarzą w psie gówna i kopali – żali się Lucchesini. Następnie oprawcy po prostu odjechali. Włocha rozkuła dopiero policja.

Na krakowski Kazimierz, dawne żydowskie miasteczko, po którym zostały jedynie synagogi i ludzkie, często bardzo bolesne wspomnienia, Lucchesini przeniósł się z miłości do polskiej kobiety i polskiego miasta. Zamieszkał w kamienicy z widokiem na bożnicę.

– Wydawało mi się wtedy, że to najpiękniejsze miejsce na świecie – mówi. – Po pewnym czasie zrozumiałem, że miejsce, owszem, jest piękne, ale nie dla jego dzisiejszych mieszkańców.

Kopniaki zamiast odpowiedzi

Podobnego zdania jest również inna mieszkanka Kazimierza, urzędniczka Beata W., której izraelscy ochroniarze przetrzepali niedawno na jednej z ulic torebkę, zupełnie nie wyjaśniając przyczyn.

– Kiedy spytałam, o co właściwie chodzi, kazali mi się zamknąć. Posłuchałam, przestałam się odzywać, bałam się, że za chwilę każą mi się rozebrać do naga – irytuje się urzędniczka.

Odpowiedzi na pytanie nie otrzymał również młody polski Żyd, który jak zwykle w szabat kilka miesięcy temu chciał pomodlić się w swojej synagodze. Zapytał jedynie, dlaczego nie może wejść do świątyni. Zamiast odpowiedzi otrzymał kilka kopniaków.

– Widziałem to na własne oczy – mówi Mike Urbaniak, redaktor Forum Żydów Polskich i korespondent „European Jewish Press” w Polsce. – Widziałem, jak właściwie bez jakichkolwiek powodów mój kolega został brutalnie zaatakowany przez agentów ochrony z Izraela.

A wszystko to podobno w imię bezpieczeństwa izraelskich dzieci.

– Polakom trudno to może zrozumieć, ale ochrona towarzyszy młodym Izraelczykom na każdym kroku, i to zarówno w kraju, jak i za granicą – wyjaśnia Michał Sobelman, rzecznik prasowy ambasady Izraela w Polsce. – Taki wymóg stawiają rodzice dzieci, w przeciwnym razie nie zgodziliby się na jakikolwiek wyjazd. Ochroniarze pojawiają się zatem wszędzie tam, gdzie młodzież. Polska nie jest tu żadnym wyjątkiem.

Ale to w Polsce, jak wynika z relacji Mike’a Urbaniaka, Żydzi z Izraela skopali przed polską synagogą polskiego Żyda, po czym zaczęli mu jeszcze grozić więzieniem. I znów działo się to na oczach młodych ludzi z Izraela.

– Jest nam bardzo przykro, gdy słyszymy o takich incydentach – przyznaje Sobelman. – Każda z tych spraw jest szczegółowo wyjaśniana. Zrobimy wszystko, by do takich sytuacji więcej nie dochodziło. Być może trzeba będzie zmienić metody szkolenia naszych ochroniarzy, po to by zrozumieli, że Polska to nie Izrael, że skala zagrożeń w Polsce jest znikoma?

Profesor Moshe Zimmermann, szef Instytutu Historii Niemiec na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie, uważa jednak, że problem nie dotyczy wyłącznie zachowania ochroniarzy. Jego zdaniem Izraelczycy zasadniczo uważają, że Polacy nie są dla nich równymi partnerami. I nie chodzi o to, że nie potrafią ich dzieciom zapewnić bezpieczeństwa.

– Nie są równymi partnerami do jakiejkolwiek dyskusji. Dotyczy to także wspólnej i dzisiejszej historii oraz polityki. Efekt jest taki, że młodzież izraelska widzi w Polakach ludzi drugiej kategorii, postrzega ich jako potencjalnych wrogów – wyjaśnia bez ogródek.

O tym, że profesor ma sporo racji, świadczyć może instrukcja postępowania z tubylcami rozdawana jeszcze kilka lat temu młodym Izraelczykom udającym się do Polski. Znalazł się w niej zapis: „Wszędzie będziemy otoczeni przez Polaków. Będziemy nienawidzić ich z powodu udziału w zbrodniach”.

– Programy przyjazdów naszych nastolatków są ustalane odgórnie przez izraelski rząd i są bardzo sztywne – wyjaśnia Ilona Dworak-Cousin, przewodnicząca Towarzystwa Przyjaźni Izrael–Polska w Izraelu. – Sprowadzają się właściwie do odwiedzania kolejnych miejsc zagłady Żydów. Z takiej perspektywy Polska to wyłącznie wielki żydowski cmentarz. I nic więcej. Spotkania z żywymi ludźmi dla tych, którzy przywożą młodych Izraelczyków do kraju naszych przodków, są bez znaczenia.

Mieszkaniec krakowskiego Kazimierza, pochodzenia żydowskiego, uważa, że nie ma w tym nic złego: – Izraelczycy nie przyjeżdżają do Polski na wakacje. Ich zadaniem jest poznać miejsca Zagłady i posłuchać o straszliwej historii swoich rodzin, historii, która często nie jest im opowiadana przez dziadków ze względu na zbyt duży ładunek emocji. Często się zdarza, że wyjeżdżający stąd młodzi ludzie płaczą, dzwonią do rodziców i mówią: czemu mi nie powiedzieliście, że to było aż tak straszne? Szczerze mówiąc, nie dziwię się, że nie mają ochoty na rozmowy o Lajkoniku.

Jednak według Ilony Dworak-Cousin brak kontaktu z Polakami sprawia, że izraelska młodzież coraz częściej zaczyna mylić ofiary z oprawcami. – Zaczynają myśleć, że to Polacy stworzyli obozy koncentracyjne dla Żydów, że to Polacy byli i wciąż są największymi antysemitami na świecie – dodaje Żydówka.

Wspomniany mieszkaniec Kazimierza jest zupełnie innego zdania. – Nie wierzę, by ktoś im mówił, że to Polacy zrobili. Dlatego nie muszą prowadzić jakichkolwiek dyskusji z młodymi Polakami.

Nastoletni skandaliści

Jednak zdaniem sporej części Izraelczyków instrukcję dla młodzieży ostatecznie wprawdzie zmieniono, ale podejścia do Polaków nie.

– Ktoś kiedyś w Izraelu zdecydował, że nasze dzieci, jadąc do Polski, muszą być szczelnie otoczone ochroną – mówi Lili Haber, przewodnicząca Związku Krakowian w Izraelu. – Ktoś zdecydował, że młodzi Izraelczycy nie mogą spotykać się z polskimi rówieśnikami, spacerować po ulicach. W rzeczywistości te wizyty nie są niczym więcej niż kilkunastodniowym, dobrowolnym pobytem młodzieży w więzieniu.

Dobrowolnym, ale też niezwykle kosztownym – 1400 dolarów od osoby. Na przyjazdy do Polski nie stać wszystkich rodziców młodych Izraelczyków.

– W dodatku, jak się okazuje, zbyt młodych na to, by oglądać miejsca kaźni – dodaje doktor Ilona Dworak-Cousin. – Traumatyczne przeżycia, jakie towarzyszą wizytom w kolejnych obozach śmierci, mają swoje konsekwencje. Dzieciaki stają się agresywne. I zamiast poznawać kraj przodków, kraj, w którym Żydzi w symbiozie z Polakami żyli prawie tysiąc lat, nastolatki z Izraela wywołują w nim kolejne skandale.

Zdarza się, że gdzieś między wizytą w Treblince a Majdankiem młodzi Izraelczycy spędzają czas na zamówionym przez hotelowy telefon striptizie. Zdarza się, że obsługa hotelowa musi zbierać ludzkie odchody z łóżek i umywalek. Zdarza się, że musi oddawać pieniądze za nocleg innym turystom, którzy nie mogą spać, bo Izraelczycy postanowili zagrać w hotelowym holu w piłkę nożną. O drugiej w nocy.

Sześcioletni Krzyś z Kazimierza też grał w piłkę. 15 kwietnia, w niedzielny wieczór, po tym jak strzelił dwa gole, chciał normalnie wrócić do domu. Domu położonego blisko synagogi, przed którą zgromadziły się na uroczystościach poprzedzających Marsz Żywych setki młodych Izraelczyków. Tuż przed ulicą Szeroką Krzysia zatrzymało kilku zdecydowanie niemiłych panów. – Dziś jest to teren półprywatny. Przejścia nie ma – usłyszał. Nie pomogły prośby chłopca, że jak nie wróci na czas do domu, jego mama będzie się denerwować.

„Bramkarze”, co ciekawe, tym razem polscy, i co jeszcze ciekawsze, w towarzystwie krakowskich policjantów, okazali się również głusi na prośby wycieczki Holendrów, którzy pół roku wcześniej zarezerwowali sobie kolację w restauracji przy ulicy Szerokiej. – To wolny kraj? – próbował upewnić się jeden z turystów.

W zwykły dzień na Szeroką można się dostać z kilku stron. W ten wieczór – z żadnej. Sama bezskutecznie próbowałam przedrzeć się przez bramki. Pomogli mi dopiero policjanci.

– Tu nie ma żadnych zakazów – przekonywali mnie chwilę później, choć stan faktyczny wskazywał na coś zupełnie innego.

– Wprowadziliśmy jedynie pewne ograniczenia w ruchu – wyjaśnia mi kilka dni później Sylwia Bober-Jasnoch z biura prasowego małopolskiej policji.

Policjanci nie mogą mówić inaczej. Oficjalnie polskie prawo nie daje możliwości odcięcia obywateli od ulic, przy których mieszkają. Nawet podczas imprez masowych, a uroczystości na Szerokiej taką nie były, mieszkańcy mają prawo wrócić do swoich domów, a turyści mają prawo zjeść obiad w restauracji. Także oficjalnie ochroniarze izraelscy nie mogą zatrzymywać i rewidować przechodniów.

Próbowałam się dowiedzieć więcej na temat praw agentów ochrony izraelskiej w Polsce. Najpierw w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, skąd odesłano moje pytania do… Ministerstwa Edukacji Narodowej. Wysłałam też pytania do ministra spraw wewnętrznych. Mimo wcześniejszych obietnic nie dostałam żadnej odpowiedzi. Chętny do rozmowy okazał się jedynie Maciej Kozłowski, były ambasador w Izraelu, obecnie pełnomocnik ministra spraw zagranicznych do spraw stosunków polsko-izraelskich

– Przepisy są nieprecyzyjne – przyznaje Kozłowski. – W zasadzie ochroniarze z obcego kraju nie powinni poruszać się po Polsce uzbrojeni, ale dla władz Izraela kwestie bezpieczeństwa są priorytetem. Próby przekonania izraelskiego rządu, że ich obywatele powinni korzystać z polskiej ochrony, na razie zakończyły się fiaskiem.

Samolot jak pole bitwy

Dla Roberta Lucchesiniego, jak też jego żony Anny i dwuletniej córeczki, postawa polskiego rządu, który w przeciwieństwie do Izraela swoim obywatelom nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa, jest zupełnie niezrozumiała. Do priorytetów małżeństwa z Kazimierza oprócz poczucia bezpieczeństwa należą także spokój i cisza. Tymczasem włosko-polską rodzinę dzień w dzień budzi co rano głośny charkot silników polskich autobusów z grupami młodzieży z Izraela. Ich polscy kierowcy permanentnie łamią przepisy. Przy skwerku obok synagogi – naprzeciwko domu Roberta – mogą zgodnie z przepisami stać najwyżej trzy autokary, najwyżej 10 minut. Stoi znacznie więcej, godzinami. W dodatku z włączonymi silnikami. Powód? Bezpieczeństwo młodzieży – szybciej odjadą z miejsca zagrożenia, gdy silniki są uruchomione.

Poza tym młodym Izraelczykom trzeba serwować kawę. Bo chociaż Kazimierz to dziś dziesiątki kawiarni, nastolatki z Izraela do nich nie zaglądają. Mają to jasno powiedziane: zero kontaktów z otoczeniem, zero rozmów z przechodniami, zero uśmiechów i gestów.

Tak jest już od kilkunastu lat – z Polakami grupy izraelskie kontaktują się wyłącznie tam, gdzie muszą. Najpierw w samolotach.

– Samolot po wylądowaniu w Polsce młodzieży izraelskiej wygląda jak pole bitwy – przyznaje pracownik LOT proszący o anonimowość. – Najgorszy jest jednak stosunek tych dzieciaków do polskiej obsługi. Niedawno jedna ze stewardes dostała od młodego Izraelczyka w twarz. Tylko dlatego, że zbyt długo czekał na coca-colę.

Leszek Chorzewski, rzecznik prasowy LOT, przyznaje, że młodzież izraelska to trudny klient. – Wymaga nie tylko więcej uwagi niż inni pasażerowie, ale też zdecydowanie większych środków ostrożności – dodaje. Ta ostrożność to przedłużające się kontrole latających maszyn i lotnisk przeprowadzane przez służby izraelskie. To także bardzo wysokie wymagania ochroniarzy młodych Izraelczyków.

Na własnej skórze przekonała się o tym Katarzyna Łazuga, studentka z Poznania. Na jednym z polskich lotnisk uczestniczyła w zajęciach kursu pilotażu turystycznego. – Do pomieszczenia, w którym przebywaliśmy, weszli młodzi ludzie z Izraela – wspomina. – W chwilę później nasza grupa w pośpiechu musiała przerwać zajęcia i opuścić salę. Izraelscy ochroniarze kazali nam się wynieść, natychmiast i bez gadania. Bo… za bardzo gapiliśmy się na ich podopiecznych. Owszem, patrzyliśmy się na nich. Zwracali na siebie uwagę, byli wyjątkowo ładni.

Polaków młodzi Izraelczycy widują jeszcze tam, gdzie nocują – w polskich hotelach. O ile polskie hotele chcą ich jeszcze przyjmować. Spora część krakowskich zdecydowanie już nie chce.

– Raz na zawsze zrezygnowaliśmy z przyjmowania młodzieży izraelskiej – przyznaje Agnieszka Tomczyk, asystentka szefa sieci hoteli System w Krakowie. – Nie stać nas już było na wyrównywanie strat po jej wizytach.

Te straty to zdemolowane pokoje, połamane krzesła i stoły, ludzkie odchody w umywalkach lub koszach na śmieci albo jak w Astorii, innym krakowskim hotelu, wypalony dywan. Astoria także wycofuje się z grup izraelskich. Między innymi dlatego, że ochroniarze żydowskiej młodzieży wypraszali z hotelu gości, którzy po prostu im się nie podobali.

– Ja rozumiem, że izraelscy ochroniarze są wyczuleni na wszelkie niepokojące sygnały. Przyjechali z kraju, gdzie nieustająco wybuchają bomby, a młodzi ludzie giną w zamachach terrorystycznych – zapewnia Mike Urbaniak. – Tyle tylko, że Polska jest jednym z najbezpieczniejszych krajów w Europie. Tu, poza nielicznymi przypadkami, nie atakuje się Żydów, a żydowskie instytucje, co jest ewenementem na światową skalę, nie potrzebują żadnej ochrony.

Wielki biznes

Ochrony nie potrzebują także, o dziwo, chasydzi przybywający licznie do Polski z Izraela. W tym na przykład kilkudziesięciu ortodoksyjnych Żydów, którzy niedawno odwiedzili nasz kraj, bo chcieli pomodlić się przy grobie cadyka z Lelowa. Zjawili się też na krakowskim Kazimierzu bez asysty i bez cienia strachu.

– Bez żadnych oporów rozmawiali z zaciekawionymi ich wyglądem turystami, dla których pejsaci Żydzi są wciąż niecodziennym zjawiskiem – dodaje Urbaniak.

Na Kazimierzu chasydzi są zjawiskiem codziennym. Tak jak wycieczki młodzieży z Izraela. W tym roku ma przyjechać do Polski aż 30 tysięcy nastolatków. A z nimi 800 ochroniarzy.

Roberto Lucchesini zgłosił pobicie przez izraelską ochronę na polską policję. Sprawą zajęła się już krakowska prokuratura. W Izraelu także toczy się w tej sprawie śledztwo.

– Jego wyniki mają średnie znaczenie – uważa Ilona Dworak-Cousin. – Znaczenie ma jedynie to, czy młodzież, która odwiedza Polskę, nadal będzie ją traktować jak wrogi i zupełnie obcy kraj.

Zarówno Stowarzyszenie Przyjaźni Izrael–Polska, jak i Związek Krakowian w Izraelu próbują dziś przekonać władze swojego kraju, by nie wysyłały więcej nastolatków do obozów zagłady w Polsce. Szanse na to są niewielkie.

– Te wycieczki to przede wszystkim wielki biznes dla ich organizatorów – przyznaje Lili Haber. – W tym również dla izraelskich ochroniarzy.

Komentować mi się tego nie chce. Fakt, iż żydowscy ochroniarze bezkarnie panoszą się w Polsce, iż polska policja bezczelnie łamie prawo, aby zadowolić Żydów – jasno dowodzi, czyje interesy reprezentuje nasz „patriotyczno-prawicowo-katolicki” rząd.

Studium patologii: Czy istnieje plan syjonistów?

Studium patologii: Czy istnieje plan syjonistów?

RK

Ich plan to kontynuowanie eskalacji, dopóki nie zostaną zmuszeni do jej zaprzestania – przez niszczycielską wojnę, paraliżujące sankcje, wewnętrzny upadek, albo wojnę domową (najlepiej: wszystko naraz).

Syjoniści mają notorycznie martwy mózg i martwą duszę, ponieważ są zwiedzeni przez szatana. Oni doskonale wiedzą, że nie mogą przejąć Bliskiego Wschodu i podporządkować całej ludzkości swoim rządom. Byłoby to jedynym sposobem, w jaki mogliby cenzurować “krytykę Izraela” i powstrzymać opór na zawsze. Wiedzą, że to niemożliwe (chyba że Bóg wkroczy i interweniuje w ich psychopatycznym imieniu, co jest wykluczone z racji Bożego planu stworzenia).

Ich planem nie jest konkretne osiągnięcie; planem jest śmierć lub aresztowanie podczas podejmowania niszczycielskiej próby. To nie jest plan, ale odwieczna tęsknota, której nie są w stanie kontrolować. Oni muszą ponieść klęskę w czymś wielkim, a następnie opłakiwać zniszczenie i porażkę, tak jak tak bardzo lubią robić Żydzi aszkenazyjscy.

Uczynili żałobę i skargi na ludzkość centrum swojej kultury i tożsamości, i to jest dokładnie przestrzeń mentalna, do której chcą wrócić. To jedyna przestrzeń, w której poczują się bezpiecznie i jak w domu: kiedy są znienawidzeni i wszystko, co zbudowali, zostanie zniszczone. Dla nich taki scenariusz jest ostatecznym dowodem na to, że naprawdę zostali w wybrani przez Boga.

To brzmi psychotycznie, ale tak jest. Niemniej jednak, to jest ich chora zbiorowa tęsknota: próbować wielkich porażek i powrotu do pocieszającego poczucia prześladowań i nienawiści.

Dlatego robią te wszystkie sprzeczne z ludzką intuicją rzeczy (z punktu widzenia instynktu samozachowawczego). Chcą być powstrzymani. Pragną być oczerniani i znienawidzeni. Oni rozkoszują się odwzajemnioną nienawiścią znienawidzonych przez siebie gojów. To ich pociesza i koi. Kiedy są znienawidzeni, w swoim umyśle stają się ponownie wiecznymi Żydami, wypełniając wiernie dekrety starożytnej żydowskiej egzystencji.

Nie mają nic przeciwko byciu znienawidzonymi. Oni to uwielbiają i tym się skrycie delektują. Gdyby zdać sobie z tego sprawę, wszystkie irracjonalne zachowania żydów zaczynają mieć sens. Tu nie ma żadnej racjonalności.

Już dawno temu zachodnie mocarstwa powinny były to sobie uświadomić. Gdyby zatrzymali Izrael rok lub dekadę temu, mogli uratować siebie i swój system. Ale teraz stali się zbyt zaangażowani i znienawidzili samych siebie wskutek tej karygodnej bezczynności.

W swojej głupocie, niemoralności i korupcji, zachodnie mocarstwa czekają, aż Izrael odzyska zdrowe zmysły (których nigdy nie posiadał), aby opanować rzeczywistość, aby przestać ulegać haniebnym ludobójczym fantazjom. Ale powinni wiedzieć, że Izrael nigdy się nie zatrzyma, ponieważ chce być zmuszony do zatrzymania, a następnie złamany. Nie chce niczego innego i będzie nadal eskalować i szaleć, coraz bardziej spektakularnie, aż dostanie to, czego naprawdę pragnie jego serce: zniszczenie i demontaż żydowskiego państwa i kolejna poważna, historyczna żydowska katastrofa.

Zachodnie mocarstwa powinny były interweniować dawno temu, aby powstrzymać to szaleństwo i być może pomóc syjonizmowi wydobyć się z tej nieuleczalnej choroby. Ale oni tego nie zrobili, popełniając niewybaczalny grzech zaniechania. Może dlatego, że potajemnie podzielają to głębokie, perwersyjne życzenie autodestrukcji.

„Bibi zachowywał się jak szaleniec”: Biały Dom Trumpa podobno uważa, że Netanjahu „wymknął się spod kontroli”

„Bibi zachowywał się jak szaleniec”: Biały Dom Trumpa podobno uważa, że Netanjahu „wymknął się spod kontroli”

Źródło: https://www.mediaite.com/media/news/bibi-acted-like-a-madman-trump-white-house-reportedly-thinks-netanyahu-is-out-of-control/

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 23

Według doniesień Biały Dom prezydenta Donalda Trumpa uważa, że premier Izraela Benjamin Netanjahu zachowuje się „jak szaleniec” — po ostatnich atakach Izraela na syryjskie cele rządowe.

Według nowego raportu korespondentów Axios, Baraka Ravida i Marca Caputo , Biały Dom uważa, że Netanjahu podważa wysiłki Trumpa zmierzające do osiągnięcia pokoju.

„Bibi zachowywał się jak szaleniec” – powiedział anonimowy urzędnik Białego Domu portalowi Axios. „Cały czas wszystko bombarduje”.

Inny amerykański urzędnik powiedział agencji Axios: „Netanjahu czasami zachowuje się jak dziecko, które po prostu nie chce się dobrze zachowywać”.

Sam Trump wściekle zadzwonił do Netanjahu po tym, jak Izrael zbombardował jedyny kościół katolicki w Strefie Gazy w czwartek. Po tym, jak Netanjahu powiedział Trumpowi, że bombardowanie było błędem, Trump zażądał od rządu Izraela publicznego oświadczenia w tej sprawie – co też uczynił.

Mimo obaw administracji dotyczących Netanjahu i reakcji Trumpa na czwartkowy atak, Axios donosi, że „nie jest jasne”, czy podziela on frustrację swoich doradców. Trump wielokrotnie bronił Netanjahu w ostatnich miesiącach – szczególnie w sprawie korupcji, z którą się mierzy.

„Byłem zszokowany, słysząc, że państwo Izrael, które właśnie przeżyło jeden z największych momentów w swojej historii i któremu zdecydowanie przewodzi Bibi Netanjahu, kontynuuje absurdalne polowanie na czarownice przeciwko premierowi z czasów Wielkiej Wojny!” – napisał Trump 25 czerwca. Dodał: „Bibi Netanjahu był WOJOWNIKIEM, jak prawdopodobnie żaden inny wojownik w historii Izraela”.

29 czerwca Trump zagroził także wstrzymaniem amerykańskiej pomocy dla Izraela, jeśli zarzuty wobec Netanjahu nie zostaną wycofane.

A mimo to ludzie w Gabinecie tracą zaufanie do premiera.

„Mam wrażenie, że każdego dnia dzieje się coś nowego” – powiedział anonimowy urzędnik USA w rozmowie z Axios. „Co do cholery?”

Amunicja w formie wiedzy: Baha Hilo i jego walka o wolność Palestyny

Agnieszka Piwar 2025-07-22 https://piwar.info/amunicja-w-formie-wiedzy-baha-hilo-i-jego-walka-o-wolnosc-palestyny/

Uważa, że wiedza to siła. Wychodzi z założenia, że nie powinniśmy kształtować swoich opinii na podstawie pogłosek. Opanowany, spokojny, serdeczny. Nie szuka poklasku ani zemsty. Zdeterminowany, ale cierpliwy. Palestyński edukator, Baha Hilo, oczarował mnie sposobem, w jaki zdecydował się walczyć o wolność. Poznaliśmy się jesienią 2024 roku w Katowicach, kiedy z cyklem wykładów przemierzał nasz kraj.

Baha Hilo to aktywny działacz, który poświęca się szerzeniu rzetelnej wiedzy o sytuacji politycznej i społecznej w Palestynie. W swoich wystąpieniach, wykładach i działaniach edukacyjnych konsekwentnie demaskuje dezinformację, oferując obraz oparty na faktach, a nie na mitach czy uproszczonych narracjach.

Jego misją jest ukazywanie prawdziwego oblicza konfliktu, a także krytyczna analiza sposobu, w jaki sprawa Palestyny bywa przedstawiana w mediach i międzynarodowych debatach. Hilo wielokrotnie podkreśla, że edukacja jest kluczowym narzędziem w walce o wolność – im większe zrozumienie, tym większa szansa na zmianę.

Działalność Hilo wykracza poza wykłady – obejmuje także upowszechnianie wiedzy o historii i kulturze Palestyny oraz nagłaśnianie problemów związanych z okupacją, propagandą i marginalizacją narodu palestyńskiego na forum międzynarodowym.

Strategia dezinformacji – celowa konfuzja

„Próbując zrozumieć, co naprawdę dzieje się w Palestynie, nie znajdowałem odpowiedzi – jedynie zamęt. Ten chaos w przedstawianiu sytuacji nie jest przypadkowy. To celowa konfuzja” – podkreślił Baha Hilo, rozpoczynając wykład przed publicznością ze Śląska. Prelegent przyznał, że nie miał gotowych rozwiązań dla „problemu palestyńskiego”, a zamiast klarowności napotykał sprzeczne informacje. W jego ocenie, źródłem tego stanu nie jest ignorancja, lecz przemyślana strategia dezinformacji.

„Izrael i Palestyna to dwa różne słowa, ale odnoszą się do tej samej geografii. Właśnie w tym, jak nazywamy to miejsce, tkwi problem. Najczęściej Palestynę nazywa się Izraelem. To nie są dwa odrębne miejsca – to ta sama ziemia” – mówił.

Baha Hilo zaprezentował mapę z izraelskiego Ministerstwa Rolnictwa. „Pokazując ją ambasadorowi Palestyny, powiedziałby, że to Palestyna. Ale ten sam dokument, w oczach ambasadora Izraela, przedstawia Izrael. To samo miejsce, dwie narracje” – zauważył.

Podobną sytuację nazewniczą, jak w przypadku Palestyny i Izraela, Hilo zauważył w Niemczech. „W języku angielskim mówimy ‚Germany’, po niemiecku – ‚Deutschland’. To te same Niemcy. Nikt nie twierdzi, że przyjechał do Germany, a potem wyjechał do Deutschland. Tymczasem w kontekście Bliskiego Wschodu słyszymy: ‚pojechałem do Izraela, a potem wyjechałem do Palestyny’” – zauważył.

„Jeśli wasza wiedza o tej ziemi ogranicza się do poznania jej przez pryzmat nazwy ‚Izrael’, nigdy nie zrozumiecie, co tam naprawdę się dzieje” – dodał Hilo.

Dla Palestyńczyków zmiana nazwy Palestyny na Izrael to nie tylko kwestia geograficzna, ale wręcz obraźliwa. „Gdyby mnie zapytano, dlaczego nie używam nazwy ‚Izrael’, odpowiedź jest prosta: zmiana nazwy to zapomnienie o naszej tożsamości, naszej historii” – podkreślił.

System pozwoleń – życie na cudzych zasadach

Choć Palestyna jest geograficznie niewielka – porównywalna z jednym polskim województwem – jej obecność w globalnych mediach przewyższa wiele innych państw, w tym Polskę. Jak zauważył Hilo, medialna ekspozycja nie przyczynia się jednak do rozwiązania problemu – przeciwnie, często go pogłębia. Palestyna bywa przedstawiana w sposób, który zamiast wyjaśniać, wprowadza zamęt i kreuje fałszywy obraz rzeczywistości.

„Jeśli urodzisz się w palestyńskiej rodzinie, jesteś skazany na opresję. Twoje życie jest ograniczone przez politykę, której nie możesz zmienić. Jeśli urodzisz się w żydowskiej rodzinie, twoje prawa są chronione przez prawo. Masz lepszy status, masz wolność. Palestyńczycy tego nie mają” – wyjaśnił prelegent. Hilo porównał sytuację Palestyńczyków do nierówności rasowej w Afryce, gdzie osoby urodzone w rodzinach białych miały wyższy status niż rdzenni mieszkańcy [por. apartheid w RPA].

Edukator wskazał na systematyczną kontrolę, jaką Izrael sprawuje nad Palestyńczykami. Mówił o punktach kontrolnych, przez które muszą przechodzić, by przemieszczać się po własnej ziemi. – Znam tę rzeczywistość, bo sam urodziłem się na tej ziemi. Jeśli nie masz izraelskiego pozwolenia, nie możesz się poruszać. Wszystko jest pod kontrolą – podkreślił.

– Mój brat Mohamed musiał opuścić Palestynę i nigdy nie może wrócić do domu. Ten sam rząd, który mnie wpuszcza, jemu odmawia – mówił. – Jeśli wy chcielibyście odwiedzić Palestynę, również potrzebujecie izraelskiego pozwolenia. Dlaczego? Bo to Izrael kontroluje każdą granicę tego kraju. Aby się tam dostać, musicie przejść przez izraelskie punkty kontrolne. Zrozumieliście? – zapytał, spoglądając łagodnym wzrokiem na widownię.

Hilo zaznaczył, że kontrola nad Palestyńczykami nie kończy się na przeszkodach fizycznych. Każdego dnia doświadczają oni ograniczeń swobód, które mają na celu całkowite podporządkowanie ludzkiego życia politycznym interesom. „To nie tylko sprawa przejść i punktów kontrolnych. To codzienna kontrola wszystkiego, co Palestyńczycy robią, mówią, i planują” – podsumował, podkreślając brutalność tego systemu.

Ideologia pod przykrywką wiary

Aby wyjaśnić początek konfliktu, prelegent wskazał, jak ideologia oparta na wierzeniach została użyta do uzasadnienia stworzenia Izraela. Odniósł się do roli religii [judaizmu] w kształtowaniu narracji na temat Palestyny i Izraela, porównując wiarę, która jest subiektywna i trudna do udowodnienia, do historii powstania Izraela. Zwrócił uwagę, że ideologia stojąca za stworzeniem Izraela opiera się na wierzeniach [„naród wybrany” przez Boga, etc.], które nie mają dowodów naukowych.

Baha Hilo podkreślił, że decyzja o utworzeniu „ziemi obiecanej” dla żydów na terenach Palestyny wynikała z przekonań, które nie podlegają tradycyjnej weryfikacji, podobnie jak inne teorie religijne. Przypomniał, że w 1897 roku, podczas I Światowego Kongresu Syjonistycznego w Bazylei, zapadła decyzja, aby Palestyna stała się miejscem wyłącznie dla żydów. Prelegent zauważył, że ta „wiara” w prawo żydów do ziemi Palestyny nie opiera się na faktach, lecz na ideologii.

Prelegent zwrócił uwagę, że wszystkie wydarzenia od powstania Izraela po dziś dzień są ze sobą ściśle powiązane. Dodał, że osoby wątpiące w przedstawiane tezy mogą sięgnąć po biografie uczestników tych procesów – wszystko jest dobrze udokumentowane. Zauważył, że proces kolonizacji, obejmujący zdobywanie nowych terytoriów i osiedlanie się na nich, nie był postrzegany jako przestępstwo, lecz jako norma polityczna i społeczna. Kolonializm traktowano jako porządek społeczny, który wszyscy – według ówczesnych kolonizatorów – powinni przyjąć.

Ku przestrodze, Baha Hilo nawiązał do tragicznej historii rdzennych ludów (m.in. Maorysów, rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej), które w wyniku brutalnych działań kolonialnych spotkały się z eksterminacją, a ich istnienie zostało wymazane z historii. Podkreślił, że kolonizacja nie tylko zmieniała granice, ale prowadziła do głębokich strat kulturowych, społecznych i demograficznych, co miało miejsce nie tylko w Palestynie, ale i w innych częściach świata.

Wskazał także, że oprócz eksterminacji, kolonizacja często przybierała formę przymusowego przesiedlenia, czyli czystek etnicznych. Jako przykład podał Cypr, gdzie doszło do przymusowego przesiedlenia Arabów i muzułmanów na północ oraz chrześcijan na południe wyspy.

W odniesieniu do Palestyny zaznaczył, że decyzje podjęte na konferencji w Bazylei w 1897 roku zakładały usunięcie rdzennych mieszkańców Palestyny z ich ziem, co miało na celu ich przymusowe przesiedlenie. Od 1917 roku, kiedy Wielka Brytania przyjęła ten plan, a realizację rozpoczęto w 1919 roku, nie minął ani jeden miesiąc, w którym nie dochodziłoby do przesiedleń palestyńskich rodzin, miast i wiosek.

Bezgraniczna brutalność kolonialistów

Baha Hilo podkreślił, że to, co dzieje się dzisiaj w Gazie, wpisuje się w historyczny schemat, który przez dziesięciolecia zdominował Palestynę. Żeby to zobrazować, zaprezentował zdjęcia przedstawiające największe miasta Palestyny, część z nich wykonano w 1946 roku, inne w 1948 roku. Szczególnie widać na nich zniszczenia Jaffy – największego palestyńskiego miasta tamtych czasów.

Prelegent zaznaczył, że nie była to duża armia, która zniszczyła Jaffę, ale mimo to udało im się osiągnąć swój cel. Dodał, że dziś, patrząc na zniszczenia w Gazie, można dostrzec niemal identyczny obraz. Różnicą jest to, że współczesne działania wojenne wykorzystują znacznie większe siły zbrojne oraz zaawansowaną technologię – nowoczesne środki militarnego przymusu sprawiają, że te zniszczenia są jeszcze bardziej spektakularne.

Hilo wyjaśnił, że wojna nie kończy się po jej zakończeniu. Nie jest to tylko powrót do domu, jak wielu może sądzić. Celem tamtej wojny było usunięcie ludzi z ich ziemi i uniemożliwienie im powrotu. Dodał, że wydarzenia z 1948 roku, znane jako Nakba, wciąż określane są mianem pierwszego ludobójstwa, ponieważ tysiące Palestyńczyków zostały zamordowane lub zmuszone do przesiedlenia w ramach realizacji tego celu.

Prelegent zaznaczył, że choć niektórzy mówią o wojnie, zapominają, że po wojnie można wrócić do domu – czego Palestyńczycy nie mogli zrobić. I ta sytuacja trwa, nie zmieniając się od lat. Hilo stwierdził, że aby stworzyć żydowską ojczyznę w Palestynie, niezbędne było usunięcie Palestyńczyków, co stało się głównym celem tej polityki.

W tym kontekście Hilo przypomniał słowa pochodzącego z Polski przewodniczącego Agencji Żydowskiej (organ wykonawczy Światowej Organizacji Syjonistycznej). Dawid Ben Gurion, który w 1948 roku został pierwszym premierem Izraela, powiedział:

«Musi być jasne, że nie ma miejsca w kraju dla obu narodów. Jeśli Arabowie opuszczą go, kraj stanie się przestronny dla nas. Jedynym rozwiązaniem jest ziemia Izraela bez Arabów. Nie ma miejsca na kompromis. Nie ma innej drogi, jak tylko przenieść Arabów stąd do krajów sąsiednich – przenieść wszystkich, może oprócz kilku».

Baha Hilo przyznał, że te słowa, choć dziś brzmią przerażająco, były rzeczywistością, którą próbowano zrealizować. Zwrócił uwagę, że to szczególnie niezręczne, iż Polak, który od 1936 roku pełnił kluczową rolę w Światowej Organizacji Syjonistów, a potem został premierem Izraela, głosił takie poglądy, że nie ma miejsca dla Palestyńczyków w Palestynie.

Selektywne obywatelstwo i systemowa nierówność

Baha Hilo poruszył również kwestię izraelskiego prawa obywatelskiego, wskazując na jego selektywny i wykluczający charakter. Jak zauważył, zgodnie z obowiązującymi zasadami, osoba urodzona z matki żydówki może ubiegać się o izraelskie obywatelstwo. Proces ten jednak nie przebiega przez oficjalne kanały dyplomatyczne, lecz przez Światową Organizację Syjonistyczną – prywatną strukturę działającą na rzecz ideologii syjonistycznej.

– Znam wielu żydów, którzy mimo pochodzenia nie otrzymali izraelskiego obywatelstwa – mówił. – To pokazuje, że nawet wśród żydów prowadzi się selekcję według kryterium ideologicznego. Obywatelstwo nie jest prawem, lecz przywilejem dla tych, którzy pasują do państwowej narracji.

Prelegent zaznaczył, że system ten wyklucza także tych, którzy formalnie spełniają wymogi. Państwo Izrael decyduje, kto jest „właściwym” żydem – a więc godnym życia w kraju zbudowanym na założeniach ideologii syjonistycznej. Tym samym, obywatelstwo staje się narzędziem politycznej kontroli.

Hilo podkreślił także, że choć Izrael uchodzi za demokrację, wybory nie są wystarczającym kryterium, by tak o nim mówić. – W Korei Północnej również odbywają się wybory – zauważył – ale nikt nie uważa tego państwa za wolne i demokratyczne.

W Izraelu głosować mogą jedynie tzw. „Arabowie Izraelczycy”, czyli obywatele palestyńskiego pochodzenia mieszkający na terenie uznanym za Izrael. Jednak ich status społeczny i polityczny nadal nie jest równy wobec obywateli żydowskich. Z kolei Palestyńczycy żyjący na terenach okupowanych w ogóle nie mają prawa głosu – mimo że podlegają izraelskim decyzjom politycznym i wojskowym.

– Często słyszymy, że niektórzy Arabowie żyjący w Izraelu mówią, że „nie jest tak źle”, że „da się żyć” – mówił Hilo. – Ale to przypomina relacje ludzi, którzy z nostalgią wspominają niemiecką okupację, albo byłych niewolników nazywających przymusową pracę „nieopłacaną robotą”. Takie opowieści jednostek nie zmieniają faktu: w Izraelu równość obywatelska to fikcja. Strukturalna nierówność ma tu charakter instytucjonalny, a zasada równości – zdaniem tego państwa – po prostu „nie jest w porządku”.

Dom zniszczony, rachunek wystawiony

Kolejną ilustracją systemowej nierówności – jak podkreślił Baha Hilo – jest sytuacja Palestyńczyków zamieszkujących Wschodnią Jerozolimę. Po izraelskim przejęciu miasta w 1967 roku nadano im status tzw. „stałych rezydentów”. Oznacza to, że mieszkają na własnej ziemi, ale bez pełni praw obywatelskich – są traktowani jak obywatele drugiej kategorii.

Od tamtej pory władze izraelskie prowadzą systematyczną kampanię kolonizacji: niebieskie linie na planach urbanistycznych wyznaczają miejsca, w których zburzono palestyńskie domy, by zrobić przestrzeń pod budownictwo przeznaczone wyłącznie dla żydów.

Oficjalnie tłumaczy się to tym, że Arabowie „budują nielegalnie”. – Ale prawda jest taka – zaznaczył Hilo – że nie mają możliwości budować legalnie, bo nie otrzymują zezwoleń. W jednym tylko roku złożono 400 wniosków o pozwolenie na budowę – zatwierdzono zaledwie 17. Mimo to Palestyńczycy próbują – organizują materiały, budują własnym sumptem, mając świadomość, że ich dom może zostać w każdej chwili zburzony.

Czasem podejmują próbę obrony, zatrudniając izraelskich prawników i składając odwołania – wtedy dom może jeszcze przez jakiś czas pozostać nietknięty. Jednak po zakończeniu postępowania izraelskie służby pojawiają się i dokonują rozbiórki. – A co najbardziej absurdalne – mówił Hilo – właściciel otrzymuje rachunek za przeprowadzenie tej rozbiórki. Często jest to kwota przekraczająca 35 tysięcy euro.

Ten mechanizm najczęściej stosuje się w Jerozolimie, jednak podobne praktyki funkcjonują również na Zachodnim Brzegu.

Palestyńczycy jako intruzi na własnej ziemi

Baha Hilo wskazał, że najbardziej skomplikowany system represji prawnych i administracyjnych wobec Palestyńczyków funkcjonuje na Zachodnim Brzegu. Chociaż termin „Zachodni Brzeg” jest współczesny, w izraelskiej narracji często pojawia się nazwa „region Yad Vashem”. Bez względu na używaną nazwę, jedno jest pewne: terytorium to należy do Palestyńczyków, którzy są traktowani jak intruzi na własnej ziemi.

Hilo wyjaśnił, że izraelskie prawo wojskowe składa się z ponad 1600 rozkazów, których żaden żołnierz nie jest w stanie zapamiętać. Ta liczba sugeruje, że działania wojska opierają się na ogólnych założeniach, które nie zawsze są zgodne z etyką czy prawem międzynarodowym. Izraelscy żołnierze często uważają, że wszystko, co robią, jest zgodne z przepisami, mimo że w praktyce mogą one prowadzić do brutalnych i nielegalnych działań.

Z tego chaosu przepisów wynikają tragiczne pomyłki. Palestyńczycy, zwłaszcza młodsze osoby, nie zawsze wiedzą, jakie zasady obowiązują, co prowadzi do aresztowań i skazań za drobne przewinienia, które w innych warunkach zostałyby zignorowane. Izraelscy osadnicy łamiący prawo są traktowani w sposób szczególny, ponieważ w wieku 14 lat są uważani za nieletnich. Natomiast, gdy Palestyńczycy łamią izraelskie prawo wojskowe, są traktowani jak dorośli, niezależnie od wieku. Najmłodszy skazany Palestyńczyk miał zaledwie 8 lat, co unaocznia brutalność tego systemu.

Izraelska armia stworzyła system zamkniętych stref wojskowych, który obejmuje jedną trzecią Zachodniego Brzegu, co oznacza, że mieszkańcy tych stref nie mogą się swobodnie poruszać. Każde przekroczenie granicy strefy może skutkować brutalnym traktowaniem, w tym zabójstwem.

Zniszczono również ponad 48 tysięcy domów, zmuszając Palestyńczyków do migracji i pozbawiając ich szans na stabilne życie. Hilo zaznaczył, że zniszczenie domów i przemoc to nie przypadek – to narzędzie mające na celu złamanie ducha Palestyńczyków i zmuszenie ich do milczenia. Po 7 października 2023 roku represje tylko się nasiliły.

Zamknięte strefy wojskowe, punkty kontrolne i bariery fizyczne stworzyły system izolacji, który całkowicie uniemożliwia Palestyńczykom swobodne przemieszczanie się po swoim terytorium. Granice te dzielą nie tylko ziemię, ale także ludzi, utrudniając normalne życie i uniemożliwiając spotkania, a tym samym wspólną walkę o cele i prawa Palestyńczyków.

Historia podziału i ciągły brak zgody na rozwiązanie

Baha Hilo przypomniał, że korzenie konfliktu izraelsko-palestyńskiego sięgają ponad wieku. W 1917 roku Wielka Brytania, bez pytania o zdanie mieszkańców Palestyny, ogłosiła Deklarację Balfoura. Tym jednym dokumentem rozpoczął się proces politycznego podporządkowania Palestyńczyków. Już wtedy dało się wyczuć nadchodzący dramat – Palestyńczycy odrzucili deklarację, a ich głos został zignorowany.

Kolejne propozycje podziału Palestyny tylko pogłębiały poczucie niesprawiedliwości. Miały powstać trzy byty państwowe: Izrael – z 75% terytorium, Egipt – z 4%, a Jordania – z resztą. To z tej części wzięła się późniejsza nazwa „Zachodni Brzeg”. Dla Palestyńczyków był to absurd – nikt nie pytał ich o zdanie, a ich ziemię dzielono jak łup. Od początku sprzeciwiali się każdej próbie dzielenia ich ojczyzny, wiedząc, że oznacza to wymazanie ich praw i tożsamości – podkreślił Hilo.

Pomimo tych sprzeciwów, izraelscy przywódcy dalej forsowali podział – chcieli „rozwiązania”, w którym Palestyńczycy zostaną przesunięci do Jordanii, a teren Palestyny stanie się żydowskim państwem. Po 1993 roku nadeszła nowa formuła – tzw. rozwiązanie dwupaństwowe. Brzmiało jak kompromis: Zachodni Brzeg i Gaza miały należeć do Palestyńczyków. Ale z czasem stało się jasne, że były to puste deklaracje – ocenił palestyński aktywista.

Do 1999 roku Zachodni Brzeg rozbito na trzy strefy. Każda z nich miała inny stopień kontroli, ale to Izrael trzymał wszystkie klucze. Zamiast obiecanego państwa – więcej blokad, więcej posterunków, więcej kolonii. Obietnice wolności zamieniono na mapy opresji – zaznaczył Hilo.

W 2000 roku Izrael znów wyszedł z propozycją podziału. Brzmiała znajomo – Palestyńczycy dostaną „brązowe strefy”, ale większość ziemi pozostanie pod izraelską kontrolą. Nawet jeśli formalnie coś oddano, w praktyce miało to działać jak wynajem z zastrzeżeniem: nic bez zgody Tel Awiwu. Palestyńczycy odrzucili ten projekt. I kiedy w 2020 roku wrócono do niego w zmienionej formie – odpowiedź znów była jednoznaczna: nie.

Dla Palestyńczyków to nie tylko konflikt o granice. To walka o godność, o przetrwanie, o prawo do samostanowienia. A każda kolejna próba „rozwiązania” bez ich głosu i zgody tylko pogłębia ranę. Zamiast pokoju – ciągłe podziały, upokorzenie i cierpienie – podsumował prelegent z Palestyny.

Wystąpienie Baha Hilo odebrałam jako świadectwo człowieka, który uczynił swoje życie narzędziem oporu. Palestyńczyk wykazał, że systemowa nierówność nie kończy się na bombach i czołgach. Ma także subtelniejsze formy: prawa faworyzujące jednych, mapy zacierające narody, narracje, które odbierają tożsamość.

W świecie, w którym dominują uproszczenia i polityczne interesy, głos Hilo przypomina, że sprawiedliwość to nie pusty slogan. To historia, która nie kończy się na granicach – to opowieść o tym, jak łatwo zapomnieć o ludziach, którzy walczą o prawo do istnienia.

Agnieszka Piwar

cegiełka na działalność dziennikarską

Artykuł został opublikowany w książce „Holokaust Palestyńczyków”.

O Izrealu i jego nieświętej religii

Izrael i światowe religie; Cz. III

Uległość Trumpa wobec Izraela i rządzącego Stanami żydostwa, zaowocowała nowym niezwykle niebezpiecznym punktem zapalnym.

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 14

Na wstępie trzeba, oddać sprawiedliwość Trumpowi, że zrobił wszystko co w jego mocy, by tylko taktycznie ugiąć się pod żądaniami Netanyahu i pro forma uderzyć w „irańskie obiekty nuklearne”, które były w momencie ataku ewakuowane.

Niemniej sama akceptacja, kolejnej zbrodni Izraela, polegającej tym razem na niesprowokowanym ataku dronami i rakietami na Iran oraz zamordowaniu wiodących naukowców i polityków tego państwa, rozpoczęła nowy rozdział w historii tego regionu, która zakończyła 80 letni okres, kiedy to plemię żmijowe powróciło do swego gniazda.

Jak zawsze, w kilku tysięczno-letniej historii tego plemienia, nie mogło ono znaleźć wspólnego języka ze swymi również semickim sąsiadami. Jak zwykle też uciekło się do zbrodni, by zapewnić swym „wybrańcom” to co im się rzekomo od Boga należy: czyli WSZYSTKO!

Gdyby plemieniu temu udał się podbój całego świata, to dalej rościło by ono pretensje do księżyca, Marsa, Słońca, całego układu planetarnego, całego Wszechświata. Bo to wszystko jemu, jego bóg-szatan dał w prezencie!

Starotestamentowe kłamstwa na ten temat wpajają od wieków nasi „chrześcijańscy duszpasterze” i inni wszelkiego wyznania i proweniencji!

I tak to narastająca agresja i zbrodnie Izraela, ponownie po dwu tysiącach lat, przemieniły tą połać, w ZIEMIĘ NIEŚWIĘTĄ.

W swym odwetowym ataku, Iran zdewastował znaczną część Izraela, ale powstrzymał się od ataków na obiekty sakralne, które z zasady respektuje.

Nie zmitygowało to Tel Awiwu, ani o jotę i nie zaprzestał on mordów palestyńskich kobiet i dzieci ani na sekundę.

Problem Ziemi Nieświętej nie został więc rozwiązany, ale znając plemię żmijowe, po wylizaniu ran, ruszy ono z amerykańską pomocą do kolejnego ataku. Tym razem Iran obiecuje pełną rozprawę z Izraelem. Czy dotrzyma słowa?

Czy zmiecie z powierzchni ziemi plemię żmijowe, by w końcu nastał pokój i Władza Boska?

Mam co do tego poważne wątpliwości, biorąc pod uwagę fakt, że Stwórca dał księciu kłamstwa swobodę konstruowania globalizmu ZIK?!

Ponadto, członkowie plemienia żmijowego zainstalowani się w prawie każdym państwie świata i nie ustają w swej szatańskiej kreciej działalności ani na chwilę!

Tak więc, prawdą jest to co zarzucają Trumpowi, że rozpoczyna wiele projektów, ale nie udaje mu się zakończyć ani jednego. No nie zupełnie, udaje mu się przyspieszyć nieuniknioną katastrofę ZIK. A to jest najważniejsze!

„Iluzja zwycięstwa”: Izraelski dziennikarz ujawnia cenzurę w Tel Awiwie

„Iluzja zwycięstwa”:

izraelski dziennikarz ujawnia cenzurę w Tel Awiwie

podczas 12-dniowej wojny

Źródło: https://www.presstv.ir/Detail/2025/07/09/750882/Israeli-journalist-Raviv-Drucker-Iran-aggression-Israeli-Military-Censor

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 11
Scena zniszczonego budynku mieszkalnego w wyniku uderzenia irańskiej rakiety balistycznej w Bat Jam na okupowanych terytoriach, 15 czerwca 2025 r. (Zdjęcie izraelskich mediów)

Znany izraelski dziennikarz i komentator polityczny rzucił światło na wysoki poziom cenzury stosowanej przez izraelski reżim podczas niedawnej 12-dniowej wojny agresywnej przeciwko Republice Islamskiej, podkreślając, że izraelska policja groziła mu i uniemożliwiała mu filmowanie w miejscach, które były celem irańskich dronów i rakiet.

Raviv Drucker z izraelskiego Kanału 13 powiedział w programie telewizyjnym, że Izraelska Cenzura Wojskowa, czyli jednostka wywiadowcza izraelskiego wojska, której zadaniem jest przeprowadzanie cenzury prewencyjnej na okupowanych terytoriach, stała się narzędziem w rękach reżimu w Tel Awiwie, służącym do zniekształcania faktów.

Drucker podkreślił, że w pewnym przypadku izraelscy policjanci zabronili mu filmowania rozmiarów zniszczeń spowodowanych irańskimi atakami, mówiąc: „Kiedy pokazałem im moją legitymację prasową, ściszyli głos i powiedzieli: »Filmowanie jest tutaj zabronione, [izraelski cenzor wojskowy] tego nie pochwala«”.

Izraelski dziennikarz powiedział, że po przeczytaniu artykułu w The Telegraph o pięciu bazach wojskowych, które podczas wojny zostały zaatakowane przez irańskie rakiety, uświadomił sobie, że jedną z nich była ta sama baza, którą widział na własne oczy.

„Cenzura nie jest wprowadzana ze względów bezpieczeństwa, lecz po to, by chronić iluzję zwycięstwa. Celem nie jest uniemożliwienie dotarcia informacji do Irańczyków, ponieważ wiedzą oni dokładnie, gdzie ich celem są; celem jest raczej uniemożliwienie Izraelczykom poznania rozmiaru szkód, jakie ponieśliśmy” – powiedział Drucker.

Cenzura nie chroni tu ludzkiego życia, lecz narracje, i w tej sytuacji pojawia się poważne pytanie: czy dziennikarze powinni się podporządkować? Czy nadal jesteśmy strażnikami informacji, czy cichymi wspólnikami? Boimy się, że zostaniemy uznani za niepatriotów, dlatego wolimy być wspólnikami w kłamstwie. Ta cenzura uparcie ukrywa rzeczy, które są całkowicie jasne dla [prawie-] każdego dzięki dostępowi do internetu.

Izraelski komentator polityczny podkreślił, że cenzura nie będzie ukrywać informacji, które mogłyby zagrozić przyszłym działaniom reżimu, lecz raczej tuszować niepowodzenia, które już się wydarzyły.

„Sama cenzura [izraelskiego wojska] zdaje sobie sprawę, że jej historyczna rola uległa zmianie. Wcześniej chroniła życie żołnierzy, ale teraz chroni reputację polityków. W przeszłości ukrywała sekrety; teraz ukrywa rzeczy nagrane przez satelitę, opublikowane na Twitterze i przeanalizowane w Telegramie” – powiedział Drucker.

„Nie chodzi już o ochronę bezpieczeństwa, ale o propagandę. Nadal możemy to nazywać Izraelskim Cenzorem Wojskowym, ale między nami mówiąc, to po prostu kolejna grupa WhatsApp, do której kancelaria premiera wysyła polecenia”.

Izraelski urzędnik wojskowy przyznaje, że Iran uderzył w obiekty wojskowe podczas 12-dniowej wojny

Reżim izraelski rozpoczął w godzinach porannych 13 czerwca bezprecedensową falę agresji na irańską infrastrukturę wojskową i cywilną, w wyniku której zginęły setki osób, w tym kobiety i dzieci, a także kilkunastu wysokich rangą dowódców wojskowych.

W odpowiedzi irańskie siły zbrojne, dowodzone przez Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC), rozpoczęły potężną i bezprecedensową kampanię odwetową pod nazwą Operacja Prawdziwa Obietnica III przeciwko reżimowi izraelskiemu. Zaatakowano główne placówki wojskowe, wywiadowcze, przemysłowe, energetyczne i badawczo-rozwojowe na okupowanych terytoriach.

Reżim izraelski został zmuszony 24 czerwca do jednostronnego ogłoszenia zaprzestania agresji, co w jego imieniu ogłosił prezydent USA Donald Trump.

Zaszufladkowano do kategorii Wojna | Otagowano