JFK, MLK, RFK, CK – Co [i KTO?] kryje się za zabójstwem Charliego Kirka?

JFK, MLK, RFK, CK – Co kryje się za zabójstwem Charliego Kirka?

Wzorzec amerykańskiej praworządności i demokracji na piedestale!

DR IGNACY NOWOPOLSKI NOV 17

Czy sprawa Charliego Kirka trafi do „Aktenzeichen 47” (Tekst sprawy 47) jako jedno z nierozwiązanych morderstw politycznych w USA?

Na początku października zauważyłem ( MAGA kontra MIGA – od JFK do Charliego Kirka ), że śledztwo w sprawie zabójstwa konserwatywnego aktywisty i założyciela „Turning Point USA”, Charliego Kirka, podąża klasycznymi schematami tuszowania morderstw politycznych w USA: szalony/zdezorientowany/radykalny samotny sprawca, natychmiastowa oficjalna narracja oraz tłumienie lub zniesławianie jakiejkolwiek krytyki wartości dowodowej.

Kiedy dziennikarze śledczy i autorzy zaczęli mówić o oczywistych lukach i nieścisłościach w oficjalnym śledztwie po zamachu na Johna F. Kennedy’ego, CIA w okólniku do swoich biur zaleciła, aby przeciwstawić się tej krytyce kampanią reklamową i użyć wcześniej stosunkowo nieszkodliwego terminu – „teoria spiskowa” – jako broni w wojnie psychologicznej. Metoda ta stała się od tamtej pory standardową praktyką w dyskursie publicznym, jeśli chodzi o rozwiewanie wątpliwości co do oficjalnych narracji i przedstawianie krytyków jako niewiarygodnych, kłamliwych lub złośliwych. Obserwowano to od zamachów na JFK, MLK i RFK, przez 11 września, po COVID-19. A teraz, po 10 września, z zabójstwem Charliego Kirka i oskarżonego o samotność zamachowca, Tylera Robinsona.

W przeciwieństwie do strzelaniny w Dallas w 1963 roku, na Uniwersytecie Utah Valley (UVU) obecny był nie tylko przedsiębiorca tekstylny Zapruder z kamerą Super 8, ale także ponad 3000 świadków wyposażonych w smartfony. Ponadto liczne kamery monitorujące stale monitorowały budynki UVU, z których FBI jak dotąd opublikowało jedynie nagranie postaci uciekającej z dachu po strzelaninie, prawdopodobnie 22-letniego Tylera Robinsona.

Co ciekawe, na zaprezentowanych zdjęciach nie widać, jak sprawca, uzbrojony w domniemane narzędzie zbrodni – karabin Mauser z czasów I wojny światowej, należący do jego dziadka, który później odnaleziono w zalesionym terenie naprzeciwko uniwersytetu – wszedł na dach, zajął pozycję i oddał strzał. Nie widać też karabinu, gdy postać ucieka. Zamiast tego, mowa jest o śrubokręcie znalezionym na miejscu zbrodni, na którym znajdują się odciski palców Robinsona, którego rzekomo użył do rozmontowania broni palnej na dachu. Karabin, owinięty w ręcznik, został następnie znaleziony na niewielkim zalesionym terenie naprzeciwko uniwersytetu – ponownie złożony, bez śrubokręta (?) – i załadowany amunicją kalibru .30-06.

Ten rodzaj amunicji jest używany do polowań na zwierzynę grubą i ma ogromną siłę penetracji na dystansie 150 metrów, a mimo to pozostawił jedynie niewielką ranę wlotową u Charliego Kirka, ponieważ kręgosłup tego „człowieka ze stali” rzekomo zatrzymał pocisk. Oficjalny raport z sekcji zwłok dotyczący tego cudu wciąż oczekuje na wydanie. Jednak od zeszłego tygodnia sąd wydał nakaz milczenia, zakazując wszystkim świadkom zbrodni i wszystkim osobom zaangażowanym w postępowanie komentowania lub publikowania jakichkolwiek informacji na jej temat – aby zapobiec wcześniejszemu wpływaniu na ławę przysięgłych.

Ponieważ Tyler Robinson nie zatrudnił obrońcy w sprawach karnych, przydzielono mu obrońców z urzędu – przez Prokuratora Generalnego (!), który nie przesłał innych ofert pracy pro bono od wykwalifikowanych prawników. Czego można oczekiwać po procesie, w którym prokuratorzy sami wybierają obrońców, a 3000 świadków zostaje uciszonych , nawet jeśli widzieli, słyszeli lub nagrywali kluczowe informacje? Rzetelnego śledztwa i procesu – i jak pokazuje brak śledztwa ze strony FBI, taki proces najwyraźniej nie jest pożądany.

Tak jak administracja Johnsona w 1963 roku i później z powodzeniem rozpoczęła wojnę w Wietnamie z legendą „samotnego strzelca” Lee Harveyem Oswaldem (motyw: „komunista”), „samotny strzelec” administracji Trumpa, Tyler Robinson (motyw: „przebudzony aktywista Antifa”) idealnie wpisuje się w jej polityczny program zwalczania wszystkiego, co „lewicowe”. To wyjaśnia, dlaczego Biały Dom ogłosił 14 października narodowym „Dniem Pamięci Charliego Kirka”, ale nie jest zainteresowany dalszymi śledztwami, i dlaczego (wtedy i teraz) posłuszne media głównego nurtu ignorują rażące sprzeczności i pytania oficjalnej narracji: „Proszę odejść, nie ma tu nic do oglądania!” lub wspominają tylko o „zwykłych podejrzanych”, czyli: wrogach państwa, zwolennikach teorii spiskowych, antysemitach i ekstremistach.

Dziwne zachowanie

Ale w 2025 roku na miejscu zbrodni było nie tylko znacznie więcej kamer niż w 1963 roku; istniało również znacznie więcej sposobów na upublicznienie zdjęć i dokumentów: „podejrzani” mieli szeroki zasięg. Fakt, że media głównego nurtu przez tygodnie zaciekle przemilczały dziwactwa i tło tego politycznego zabójstwa oraz śledztwa, nie zapobiega ich ujawnieniu i wywołaniu nie tylko zamieszania, ale i ogromnego trzęsienia ziemi, podobnego do obecnej debaty „Najpierw Ameryka!” i/lub „Najpierw Izrael!” w kręgach konserwatywnych.

To ten sam problem, który w ostatnich miesiącach doprowadził Charliego Kirka do konfliktu z darczyńcami i doradcami, ponieważ omawiał tę kwestię na swoich spotkaniach z krytykami wojny w Strefie Gazy, takimi jak żydowski komik Dave Smith i popularny konserwatywny prezenter telewizyjny Tucker Carlson. I zamierzał kontynuować te działania, mimo że w rezultacie główni darczyńcy wycofali miliony dolarów, a prezydent Izraela rzekomo obiecał mu jeszcze więcej pieniędzy, jeśli utrzyma swoją chrześcijańsko-syjonistyczną postawę. Charlie odmówił. Posunął się nawet do zakwestionowania wydarzeń z 7 października i dalszego wsparcia USA dla wojny w Strefie Gazy .

Nie wiemy, czy otrzymał ofertę „nie do odrzucenia”; jeśli tak, Bibi Netanjahu, który dzień po zamachu natychmiast i bez pytania ogłosił, że Izrael nie miał nic wspólnego z morderstwem, musiałby zostać przedstawiony w thrillerze mafijnym jako ojciec chrzestny „Kosher Nostry”, prewencyjnie umywający ręce i upewniający się, że nie jest niewinny.

Liczne wskazówki i poszlaki świadczące o niekompletności narracji FBI o samotnym strzelcu Tylerze Robinsonie, dziwne zachowanie zespołu ochrony i najbliższych współpracowników widoczne na opublikowanych filmach tuż po ataku , filmy z możliwymi dodatkowymi strzelcami, brak lokalnej policji, przewóz ofiary nie pojazdem Czerwonego Krzyża do najbliższego szpitala, ale prywatnym SUV-em do bardziej odległego szpitala i wiele innych osobliwości, które Candace Owens, była rzeczniczka TP-USA i bliska przyjaciółka Charliego Kirka, od tygodni gromadzi w swoim podcaście – wszystko to jasno pokazuje, że nie mamy do czynienia z czynem samotnego szaleńca, ale z tajną operacją, spiskiem mającym na celu przeprowadzenie politycznego zabójstwa.

To, że śledztwo w sprawie zabójstwa wpływowej postaci politycznej angażuje nie tylko policję, ale także służby wywiadowcze, aby sprawdzić ewentualne powiązania domniemanego sprawcy z podejrzanymi organizacjami w kraju i za granicą, wydaje się oczywiste. Inaczej jest w przypadku Charliego Kirka, gdzie dyrektor FBI Kash Patel – w naszym thrillerze szef policji o niezrównoważonym spojrzeniu – oskarża Joe Kenta, dyrektora Narodowego Centrum Antyterrorystycznego, o przekroczenie uprawnień, ponieważ zapoznał się z aktami śledztwa FBI.

To coś więcej niż typowa wojna o wpływy między szefami agencji, a w tym przypadku pełna nieścisłości. Jest to tak dziwne, że nawet „New York Times” ( archiwum) nie mógł uniknąć doniesienia o tym:

Pan Patel był zaniepokojony faktem, że pan Kent zapoznał się z materiałami FBI związanymi ze sprawą, według osób znających sprawę. Działania pana Kenta były tematem spotkania w Białym Domu, w którym uczestniczyli pan Patel, pan Kent i jego bezpośrednia przełożona, pani Gabbard. Według kilku osób, które rozmawiały z „The New York Times” na ten temat, obecni byli również najwyżsi rangą urzędnicy Departamentu Sprawiedliwości, wiceprezydent J.D. Vance i szefowa personelu Białego Domu, Susie Wiles.

Po tym spotkaniu na wysokim szczeblu w Białym Domu wydano letnie wspólne oświadczenie, w którym zadeklarowano, że będą nadal „badać każdy szczegół”. Dyrektor Wywiadu Tulsi Gabbard, dyrektor FBI i wiceprezydent Vance byli w pełni zgodni w tej kwestii. „Proszę iść dalej, nie ma tu nic do oglądania!”. Z pewnością żadnych powiązań, wpływów ani współudziału mocarstw zagranicznych ani krajowych. Żadnych islamistów, żadnych Rosjan i oczywiście żadnych Izraelczyków – ani śladu. Druga rozprawa sądowa oskarżonego, pierwotnie zaplanowana na 30 października, została przełożona na połowę stycznia. Do tego czasu: nakaz milczenia dla wszystkich zaangażowanych i wszystkich świadków!

Jednak „zwykli podejrzewający” (patrz wyżej) są nieustępliwi, niestrudzenie blogują, streamują i nagrywają podcasty, siejąc napięcie od podstaw MAGA aż po Biały Dom. Napięcie to koncentruje się na spuściźnie Charliego Kirka i polityce zagranicznej Republikanów po Trumpie, niezgodności MAGA z MIGA oraz żądaniu porzucenia polityki „Najpierw Izrael!”, która stawała się coraz głośniejsza wśród zwolenników TP-USA w debatach Kirka od czasu wojny w Strefie Gazy. Polityka ta również coraz bardziej przekonywała Kirka osobiście – zarówno z powodów moralnych, jak i narodowo-politycznych – i sprawiła, że ​​stał się bardziej krytyczny wobec kursu administracji Trumpa. Wywierała również presję na jego sponsorów, którzy próbowali utrzymać jego polityczną pro-izraelską postawę i teologiczne przywiązanie do dogmatów ewangelicznego syjonizmu.

Geopolityka ze Starym Testamentem: chrześcijański syjonizm

Ta ideologia i ruch, które narodziły się na początku XX wieku i postrzegają powrót Żydów do ziemi Izraela jako spełnienie biblijnych proroctw i zwiastun powtórnego przyjścia Chrystusa, z pewnością nie zyskałyby statusu nic nieznaczącej sekty protestanckiej, gdyby nie zostały odkryte i promowane przez Imperium Brytyjskie, by pozyskać chrześcijan dla swojej aktualnej polityki kolonialnej – osiedlania Żydów w brytyjskiej kolonii Palestyny. W tym samym roku, w którym Deklaracja Balfoura ogłosiła ten plan, czyli w 1917 roku, szacowne wydawnictwo Oxford University Press opublikowało „Scofield Reference Bible”, przynosząc wydawcy pierwszą książkę sprzedaną w milionowym nakładzie. Z dosłowną interpretacją starotestamentowych proroctw o czasach końca, komentarz biblijny z komentarzami autorstwa amerykańskiego prawnika i „odrodzonego” kaznodziei Cyrusa Scofielda do dziś pozostaje fundamentalnym dziełem sekty. Ich wiara w to, że Mesjasz powróci dopiero po wielkim Armagedonie i zniszczeniu Świątyni w Jerozolimie, była, wówczas i nadal jest, wykorzystywana nie ze względów religijnych, lecz w celu uzasadnienia i propagowania celów geopolitycznych.

Dzięki darowiznom od republikanów, ewangelików i syjonistów, TP-USA stała się organizacją wartą wiele milionów dolarów, a jej założyciel, Charlie Kirk, najważniejszym wpływowym człowiekiem amerykańskiej prawicy. Dopóki szerzył dogmaty chrześcijańsko-syjonistyczne jako charyzmatyczny „ewangelista” – i ideologicznie utrzymywał chrześcijan poniżej trzydziestki w ryzach polityki kolonialnej imperium – Charlie Kirk był złotym dzieckiemamerykańskich konserwatystów i Izraela.

Aż do momentu, gdy zadał pytanie, dlaczego zatrzymanie najeźdźców Hamasu na silnie ufortyfikowanej granicy w Gazie, którą osobiście odwiedził 7 października, zajęło 20 godzin – i nalegał, że to pytanie musi zostać zadane i musi odbyć się debata na temat finansowania wojny przez Stany Zjednoczone.

W tym celu, podczas ważnego wydarzenia TP-USA w lipcu, zaprosił na scenę najpopularniejszego konserwatywnego dziennikarza w kraju, Tuckera Carlsona. Przed swoim wystąpieniem, jak donosił Carlson, zaproponował swojemu przyjacielowi, aby z powodu konfliktu z głównymi darczyńcami pominął wszelką krytykę Izraela w swoim przemówieniu, ale Charlie pokręcił głową i namawiał go do swobodnego wypowiadania się, mówiąc: „Nie, Tucker, idź!”. W prywatnej rozmowie z mentorami, pastorami i zespołem TP-USA oświadczył wcześniej, że nie ma innego wyjścia, jak porzucić hasło „Najpierw Izrael!”, nawet jeśli oznaczałoby to narażenie się na zniesławienie „utartymi stereotypami” – i że zaprosi Carlsona i innych konserwatystów krytykujących Izrael również na przyszłe ważne wydarzenia. Czołowa postać konserwatywnego pokolenia Z próbowała w ten sposób ponownie zaangażować młodych republikanów z MAGA – bez których głosów Trump nigdy nie zostałby prezydentem – w ogólnokrajową obietnicę „Najpierw Ameryka!”, którą Trump złamał swoją globalistyczną, interwencjonistyczną polityką neokonserwatywną.

W naszym thrillerze o mafii przywódca syjonistycznego klanu Bibi nie tylko ma powód, by wyeliminować niebezpiecznego dysydenta i „zdrajcę”, ale Donald, jako ojciec chrzestny Republikanów, ma również motyw, by powstrzymać popularnego lidera młodzieżówki partii (i potencjalnego następcę!?), zanim całkowicie zmieni przyszły kierunek całej partii i przekona prawicowych młodych wyborców do „Ameryka przede wszystkim 2.0”: MAGA bez MIGA.

Poza motywem, obaj ojcowie chrzestni, co jest typowe dla bossów mafii, dysponują również środkami i możliwościami przeprowadzania publicznych egzekucji w ramach tajnych operacji. W przypadku Kirka detektywi muszą zatem poszukiwać śladów dwóch potężnych klanów i ich specjalistów do takich „zabójczych zleceń”, a także rozważyć możliwość, że prace przygotowawcze i następcze zostały podzielone między nich. Oznacza to na przykład poszukiwanie podwójnego agenta w CIA, podobnego do Jamesa Jesusa Angletona , który nie tylko dążył do pozyskania izraelskiego uzbrojenia nuklearnego wbrew wyraźnej woli prezydenta Kennedy’ego – patrz Ken McCarthy: „JFK’s and RFK’s Secret War Against Zionist Extremism” – ale także kontrolował późniejszego kozła ofiarnego, Lee Harveya Oswalda, który stał się kozłem ofiarnym zamachu na prezydenta.

Ponieważ niewątpliwie bardzo trudno będzie złapać sprawcę takiego jak „ Duch” – tytuł biografii Angeltona autorstwa Jeffersona Morleya – wydaje się bardziej prawdopodobne, że lista niewyjaśnionych zabójstw politycznych – JFK, RFK, MLK – będzie musiała zostać uzupełniona o CK. A „magiczna kula”, której przenikliwa siła zabiła prezydenta Kennedy’ego i zadała pięć ran siedzącemu przed nim gubernatorowi, będzie musiała zostać uzupełniona o kolejny cudowny pocisk, kulę kalibru .30-06, która roztrzaskuje czaszki łosi lub niedźwiedzi, ale spowodowała jedynie niepozorną dziurę w szyi Charliego Kirka.

Wojna domowa po prawej stronie

Choć padły jedynie ataki werbalne, w całym obozie konserwatystów wybuchła poważna wewnętrzna wojna domowa w sprawie „MAGA i/lub MIGA”. Tucker Carlson, powszechnie podziwiany przez wyborców Trumpa, został nazwany „najgroźniejszym antysemitą w kraju”. Stało się tak, ponieważ zaprosił do talk-show Nicka Fuentesa , młodego, zagorzałego nacjonalistę . Fuentes, ze swoim podcastem i milionami fanów, od lat krytykował Charliego Kirka za zbytnie proimigranckie, zbyt przyjazne nastawienie do gejów i zbytnie proizraelskie nastawienie.

„Histeria”, według Glenna Greenwalda, która wybuchła po prawej stronie wraz z żądaniami wykluczenia, marginalizacji i cenzury Tuckera Carlsona, ma swoje korzenie mniej w samej rozmowie, która wcale nie była skandaliczna pod względem treści, ale raczej w antyinterwencjonistycznym, krytycznym wobec Izraela stanowisku, które Tucker Carlson wyraźnie głosi w swoich wystąpieniach i audycjach . Jest to podobne do żądania ujawnienia klientów i kontaktów agenta/sutenera/pracownika pieniędzy Jeffreya Epsteina i jego powiązań z Mosadem/MI6/CIA — doskonałe badania Whitney Webb w tej sprawie, „Naród pod szantażem”, zostały niedawno opublikowane w języku niemieckim — czego Trump i jego obecny dyrektor FBI żądali od administracji Bidena, tylko po to, by następnie wspólnie zamiatać to pod dywan.

Według badań Maxa Blumenthala z The Grayzone, wzmianka Tuckera Carlsona o tych powiązaniach z Charliem Kirkiem podczas wydarzenia TP-USA doprowadziła do skandalu z jego głównymi darczyńcami syjonistycznymi. Ten rozłam obejmuje teraz całą Partię Republikańską, w tym potężną Fundację Dziedzictwa. Ameryka przede wszystkim kontra Izrael przede wszystkim to linia frontu w tej bratobójczej wojnie wśród amerykańskich konserwatystów, w walce o kierunek partii w erze po Trumpie. Chodzi również o trzymanie się strategii Imperium Brytyjskiego, które nawet w XX wieku dążyło do mobilizacji chrześcijan do imperialnych, kolonialnych projektów, powołując się na chrześcijańsko-syjonistyczną Biblię Scofielda.

Ponieważ Charlie Kirk był w trakcie odrzucania dogmatów tej ideologii, pod powierzchnią konfliktu politycznego narastał konflikt religijny. W tym sensie nasz włoski kryminał, mimo że rozgrywa się w mormońskim stanie Utah, nie brakuje wątpliwych „duchownych”, którzy działają „w imię Pana”. Albo przymykają na to oko. Tak więc krótka uwaga Candace Owens, że Charlie od jakiegoś czasu uczęszczał na msze katolickie i rozważał nawrócenie na katolicyzm, wywołała oburzenie jego pastorów z TP-USA na tę „nonsens!” i długie zapewnienia, że ​​Charlie Kirk pozostał teologicznie wierny swoim chrześcijańsko-syjonistycznym przekonaniom do samego końca. Skłaniał się ku katolicyzmowi jedynie ze względu na „piękną architekturę” kościołów.

„Agencja Wywiadowcza Candace” prowadzi śledztwo

Takie „drobne kłamstewka”, zdaniem Candace Owens, ognistej pitbulli alternatywnych śledztw, która nigdy nie odpuszcza, tylko rozbudziły jej ciekawość i doprowadziły do ​​podejrzeń, że Charlie mógł zostać zdradzony przez własnych ludzi i że stawką jest przejęcie organizacji TP-USA. To wyjaśniałoby również, dlaczego audyt przepływów finansowych firmy o wartości 100 milionów dolarów, zarządzony przez Charliego Kirka kilka tygodni przed jego śmiercią, wciąż się nie odbył.

Zgodnie ze złotą zasadą śledztwa kryminalnego „Podążaj za pieniędzmi”, detektywi w tej sprawie musieliby zbadać trzeci trop oprócz motywów Mossadu i/lub CIA. Jednak nikt poza Candace tego nie robi.

Po zwolnieniu z prawicowego kanału „Daily Wire” za krytykę Izraela, wieloletnia współpracowniczka Charliego Kirka dwa lata temu uruchomiła w internecie własny program „Candace” , który w ostatnich miesiącach wspiął się na pierwsze miejsce na listach przebojów podcastów politycznych. Prześcignęła tym samym nie tylko swojego byłego szefa z „Daily Wire”, Bena Shapiro, ale także wszystkich innych konserwatywnych komentatorów. Nie chodzi o to, że po prostu generuje klikalność dzięki szalonym „teoriom spiskowym”, ale o to, że demaskuje słabe punkty oficjalnej narracji, zadaje trafne pytania i jest autentyczna. I trzyma się swoich przekonań, mimo że zwykłe ataki na nią pochodzą teraz nie z lewicy, a z jej własnej prawicy. W tym miejscu obecna „prawdomówczyni” numer jeden rozmawia z żydowskim komikiem antysyjonistycznym Dave’em Smithem – o obecnej sytuacji i śledztwach prowadzonych przez jej „CIA” (agencję wywiadowczą Candace).

Gdyby oskarżony Tyler Robinson podzielił los Lee Harveya Oswalda w 1963 roku i zmarł przed rozpoczęciem procesu, „Akta K” niewyjaśnionych morderstw politycznych w USA musiałby zostać rozszerzony o sprawę Charliego Kirka. Ponieważ żyjący Oswald miałby wówczas duże szanse na uniewinnienie, biorąc pod uwagę wątpliwe dowody i „magiczną” kulę, młody Robinson również może z pewnością liczyć na uniknięcie kary śmierci, biorąc pod uwagę niejasny ciąg dowodów FBI.

Narzędzie zbrodni, odkryte na szóstym piętrze budynku szkolnego dziesięć minut po zastrzeleniu Johna F. Kennedy’ego, zostało zidentyfikowane na miejscu przez trzech detektywów policji z Dallas i szefa wydziału zabójstw jako „Mauser 7.65” na podstawie inskrypcji. Dwa dni później zidentyfikowano je jako „Mannlicher-Carcano 6.5”, włoski karabin piechoty, który Oswald kupił pod fałszywym nazwiskiem za 19,95 dolara w sprzedaży wysyłkowej. Karabin, o którym we Włoszech plotkowano, że przyczynił się do przegranej wojny ze względu na swoją niedokładność. (por. MB – JFK’s Coup in America, s. 123 i nast.).

Gdyby kula z karabinu Mauser dziadka Robinsona rzeczywiście została zatrzymana przez stalową naturę Charliego Kirka i przedstawiona sądowi jako dowód rzeczowy nr 1, oskarżony byłby bardzo blisko skazania. Żądni władzy ojcowie chrzestni i ich oddziały uderzeniowe byliby bezpieczni. Thriller o mafii musiałby wówczas stać się dramatem psychologicznym o tym, jak „przebudzenie” może motywować i radykalizować nieśmiałego młodego człowieka do tego stopnia, że ​​staje się on bezwzględnym zabójcą. Jak dotąd jednak niewiele wiadomo o tej ewolucji; osobista historia Tylera Robinsona jest owiana tajemnicą, a sądowy nakaz milczenia gwarantuje, że tak pozostanie. „Proszę odejść, nic tu nie ma do oglądania!”

Ten artykuł ukazał się już na stronie internetowej Mathiasa Bröckersa .

Aleksander Dugin: Trump wycofuje się… Powstaje nowa MAGA?

– Aleksander Dugin: Trump wycofuje się…

zygmuntbialas

Na podstawie moich ostatnich postów na Telegramie doszli niektórzy do wniosku, że jestem rozczarowany Trumpem. Nie jest to jednak do końca prawdą. Obserwowałem rozwój Trumpa, narodziny jego ideologii – trumpizmu – uważniej niż politykę jakiegokolwiek innego kraju. Cała historia drugiej kampanii wyborczej Trumpa była w istocie pełnoprawną rewolucją, ponieważ idee, które głosił – a które jego zwolennicy rozpowszechniali i pogłębiali, znajdując oddźwięk wśród Amerykanów – ukształtowały bardzo spójny światopogląd. Była to prawdziwa ideologia, a nie tylko zbiór haseł.

Łącząc różne oświadczenia i stanowiska w ramach tej platformy, doszedłem do wniosku, że trumpizm ma dość poważny rdzeń ideologiczny. Trump proponował całkowicie alternatywny światopogląd, w jaskrawym kontraście do globalistów i liberałów. Jego orientacja nie była liberalna, lecz antyglobalistyczna, skupiając się na silnym, cywilizowanym państwie – amerykańskiej cywilizacji państwowej – z odpowiednimi kalkulacjami ekonomicznymi, elementami polityki zagranicznej, a nawet wewnętrznym programem ideologicznym. Obejmowało to odrzucenie ruchu LGBTQ, zakazanego w Rosji, i innych aspektów kultury ‚Woke’, a także zniesienie ‚Cancel Culture’.

Wszystko to znalazło swój wyraz w pierwszych dniach prezydentury Trumpa. To właśnie poprzez obcowanie z tym elementem ideologicznym odniosłem wrażenie, że był on niczym lodołamacz, przebijający się przez zamarznięte morze globalistyczno-liberalnej dyktatury. Trump robił to z centrum, z głównej sali kontrolnej systemu. Naturalnie pozostawiło to silne wrażenie, zwłaszcza gdy śledziłem to na bieżąco poprzez posty, wywiady, rozmowy i transmisje na żywo. Trump płynął na tej fali i początkowo działał zgodnie z tym programem.

Wrażenie było głębokie. Oczywiście Ameryka nie jest społeczeństwem tradycyjnym. Takie społeczeństwo nigdy tam tak naprawdę nie istniało. Ameryka jest eksperymentem nowoczesności. Tak, ze wszystkimi oczywistymi ograniczeniami, w tym z prawicą technologiczną, reprezentowaną przez Elona Muska i Petera Thiela, których poglądy są często dziwaczne i ekstrawaganckie, a nawet z jawnym narodowym populizmem Steve’a Bannona. Oczywiście, nic z tego nie jest w naszym guście. W zasadzie nie było w tym nic, czym można by się zachwycić. Niemniej jednak, stało to – i nadal stoi – w bezpośredniej koncepcyjnej opozycji do poprzedniego kursu amerykańskiego rządu.

Jeśli spojrzymy na Trumpa i trumpizm według standardów naszej własnej cywilizacji, cała sprawa często wydaje się potworna i przerażająca. Ale w porównaniu z liberalizmem i globalizmem, które państwa Unii Europejskiej wciąż bezwładnie ucieleśniają, wyglądało to jak konserwatywna rewolucja. Nieprzypadkowo Macron na spotkaniu Wielkiej Loży Wolnomularzy Francji wypowiedział ideologiczną wojnę ‚mrocznemu oświeceniu’ reprezentowanemu przez Trumpa. Macron uczynił to w imię tego, co masoni, liberałowie, globaliści, zboczeńcy i parady równości głoszą jako ‚jasne oświecenie’. Innymi słowy, ostrze trafiło na kamień.

Niemniej jednak, typowy liberalny globalizm, który dominował w Ameryce i na świecie przez ostatnie kilka dekad, otrzymał od Trumpa dotkliwy cios. Przyniósł ze sobą nową ideologię – pod pewnymi względami niejasną, ale pod innymi bardzo atrakcyjną: tradycyjne wartości, odrzucenie interwencji zagranicznych, odrzucenie neokonserwatystów, całkowite odwrócenie liberalno-demokratycznego programu Partii Demokratycznej ze wszystkimi jego degeneracjami i nakazanym, obowiązkowym rozkładem. To budziło i nadal budzi nasze zainteresowanie.

Jednak z czasem Trump zaczął się z tego wszystkiego wycofywać. Stracił członków swojego pierwotnego zespołu. Zbliżył się do neokonserwatystów, tak jak w swojej pierwszej kadencji. Nie potępił ludobójstwa Netanjahu w Strefie Gazy. Poparł 12-dniową operację wojskową Izraela, a co więcej, amerykańskie bombowce zaatakowały nawet suwerenny Iran. Teraz przygotowuje się do obalenia reżimu Welajat-e Faqiha. Krótko mówiąc, działa wbrew swoim obietnicom i oczekiwaniom tych, którzy na niego głosowali. Ponieważ ludzie, którzy na niego głosowali, chcieli czegoś innego. To niezwykle ważne.

Ruch MAGA pozostaje jednak bardzo silny. Być może Elon Musk zostanie jego nowym sztandarowym przywódcą. Zaproponował już założenie trzeciej partii w Ameryce, a biorąc pod uwagę jego zasoby, nie jest to bynajmniej naiwne. Thomas Massie, konsekwentny zwolennik Trumpa i zagorzały paleo-konserwatysta, stanowczo sprzeciwił się interwencji w Iranie i staje się już kluczową postacią w innym nurcie ruchu MAGA. Massie i Musk zbliżają się do siebie, co również jest bardzo interesujące. Jednocześnie Peter Thiel – jeden z architektów zwycięstwa Trumpa – wygłasza bardzo mroczne i trafne stwierdzenie: globalizm jest ideologią cywilizacji Antychrysta. Nawiasem mówiąc, nawet Marco Rubio stwierdził, że Irańczycy oczekują rychłego przybycia imama Mahdiego, co zwiastuje koniec czasów.

Jesteśmy więc świadkami nowej i bardzo interesującej konstelacji polityczno-teologicznej i eschatologicznej. Dlatego musimy zachować spokój i zacząć dogłębnie studiować filozofię, religię, eschatologię i geopolitykę – znacznie poważniej niż nasza obecna społeczność ekspertów, która jedynie powierzchownie analizuje i sprowadza wszystko do cen ropy. Teraz nadszedł czas na dogłębną analizę, a nie deklaracje entuzjazmu czy rozczarowania Trumpem.

Znajdujemy się w sytuacji, w której Ameryka i ci, którzy obecnie nią rządzą, decydują o najważniejszych globalnych trendach. Jest jeszcze jedna potęga – Chiny – i jesteśmy my. Praktycznie nie ma innych prawdziwie suwerennych mocarstw na świecie. Mamy własny projekt świata wielobiegunowego i chcemy go budować razem z Chinami. To poważna odpowiedź, a jednak globalne przywództwo nadal spoczywa w rękach Ameryki. Ani ideologicznie, militarnie, technologicznie, ani ekonomicznie – nawet z Chinami – nie możemy odwrócić tego przywództwa. Dlatego to, co dzieje się w Ameryce, ma dla nas ogromne znaczenie.

Aby to wszystko naprawdę zrozumieć, trzeba oczywiście znać i rozumieć historię Zachodu oraz filozofię René Guénona, Juliusa Evoli, Nikołaja Danilewskiego, Lwa Tichomirowa i Oswalda Spenglera. Pełne przyswojenie tych tekstów zajęłoby pół życia. Bez nich nie rozumie się absolutnie niczego – ani tego, co dzieje się w Ameryce, ani tego, co dzieje się tutaj. Dlatego nie powinniśmy stawiać sobie niemożliwych zadań. To odpowiedzialność tych, którzy posiadają niezbędne kompetencje i przygotowanie. Wkraczamy w sferę, w której wiele rzeczy zaszokuje zdrowy rozsądek.

Dlatego do mojej analizy należy podejść inaczej. Nie chodzi o to, by być ‚zawiedzionym’ czy ‚zachwyconym Trumpem’. Takie kategorie nie mają dla mnie znaczenia. Jestem rosyjskim patriotą i Rosja jest dla mnie wartością absolutną. Patrzę na wszystko z perspektywy mojego kraju, mojej cywilizacji i jej eschatologicznej misji jako Trzeciego Rzymu, katechonu, który zbawia świat przed panowaniem Antychrysta. To jest najważniejsze.

https://www.geopolitika.ru/de/article/trump-zieht-sich-zurueck

Napisał: Aleksander Dugin

Opracował: Zygmunt Białas

Krzyk ofiar. Jeffreya Epsteina czy Donalda Trumpa?

https://www.world-scam.com/archive/51251/1007-krzyk-ofiar

Marek Wójcik – blog

1007. Krzyk ofiar

Wiedeń 11.07.2025 r.

Donald Trump namówił mnie do napisania tego artykułu. Nie dzwonił do mnie, bo nie zna mojego numeru telefonu, ale poprosił mnie pośrednio, kłamiąc bezczelnie na temat Jeffreya Epsteina. Kiedy przed kamerami ogłosił, że lista Epsteina nie istnieje i ten popełnił „samobójstwo”, przekroczył po raz kolejny granicę pomiędzy rzeczywistością a fantazją. Gdyby nie miał tak dużego wpływu na losy świata, moglibyśmy go określić fantastą, człowiekiem z wielką wyobraźnią, ale kiedy prowadzi pertraktacje z Iranem i pozwala jednocześnie Izraelowi zaatakować ten kraj, albo zapożycza największego na świecie dłużnika – USA – na dalsze tryliony, widząc w tym drogę wyjścia z recesji, to staje się zagrożeniem dla całego świata.

Lista Epsteina? Cóż to takiego?

Jak na złość są jeszcze ofiary – świadkowie perfidnych zbrodni. Skoro Epstein w ogóle nie istniał… Zamordowany kłopotliwy świadek? Ależ skąd, kamery były przecież wyłączone.

Trudno jest analizować politykę i opierać się na wypowiedziach prezydenta USA. W poniedziałek wstrzymuje wszystkie dostawy broni na Ukrainę, żeby we wtorek zmienić zdanie. Narzuca horrendalne cła na inne kraje po to, by następnie wycofać się rakiem. Zawsze jest to oczywiście wielki sukces. Taki jak zbombardowanie piaszczystego wzgórza w Iranie bombami wartymi miliony dolarów. To jest dopiero osiągnięcie! Moim zdaniem największym sukcesem Trumpa, było uniknięcie wielkiej wojny.

Takie polityczne meandry wskazują na szantaż ze strony Deep State. Przecież pół roku temu Trump wypowiedział wielką wojnę temu wrzodowi. Wrzód okazał się jednak bardziej sprytny i trzyma Trumpa w swoich kleszczach. Prezydent nie mógł bardziej wkurzyć swojej bazy – ruchu MAGA. Może sobie na to pozwolić, bo trzeci raz nie wybierze się na wybory prezydenckie i MAGA nie ma praktycznie innego kandydata. 

Autor artykułu Marek Wójcik
Mail: worldscam3@gmail.com

Ruch MAGA wściekły na Donalda Trumpa. To skutek decyzji o zaatakowaniu Iranu

Ruch MAGA wściekły na Donalda Trumpa.

To skutek decyzji o zaatakowaniu Iranu

https://pch24.pl/ruch-maga-wsciekly-na-donalda-trumpa-to-skutek-decyzji-o-zaatakowaniu-iranu

(fot. EPA/WHITE HOUSE / HANDOUT EDITORIAL USE ONLY/NO SALESHANDOUT EDITORIAL USE ONLY/NO SALES Dostawca: PAP/EPA.)

———————————–

Wiceprezydent USA J.D. Vance zapewnił, że Stany Zjednoczone nie są w stanie wojny z Iranem. A jednak gros wyborców MAGA (ang. Make American Great Again) jest wściekły, że prezydent Donald Trump podjął decyzję o ataku na Teheran. Już wcześniej dziennikarz i publicysta Tucker Carlson wyrażał niezadowolenie z polityki administracji Trumpa, która pozostaje pod ogromnym wpływem Izraela i „chrześcijańskiego syjonizmu”.

Zarówno wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, jak i sekretarz stanu Marco Rubio, bronili decyzji o zaangażowaniu Ameryki – bez zgody Kongresu – w walkę militarną toczoną przez Izraelskie Siły Powietrzne, które ostrzeliwują cele w głębi Iranu.

Wiceprezydent J.D. Vance i sekretarz stanu Marco Rubio pojawili się w niedzielnych porannych talk-show, aby bronić decyzji o ataku USA na Iran. „Nie jesteśmy w stanie wojny z Iranem” – zapewniał Vance w programie „Meet the Press” stacji NBC News.

„Jesteśmy w stanie wojny z irańskim programem nuklearnym” – przekonywał. O ile w zespole najbliższych doradców Trumpa, Vance wcześniej wykazywał powściągliwość co do nowego zaangażowania militarnego Ameryki, dziś wyraża się inaczej. Polityk przekonuje, że bombardowanie trzech irańskich „obiektów nuklearnych” było „konieczne”, a Ameryka przeprowadziła „ograniczone działanie”. Waszyngton ma zaś w nadchodzących latach „pracować nad trwałym demontażem tego programu nuklearnego”. Dodawał, że „operacja” „znacznie opóźniła opracowanie broni jądrowej” przez Iran. Nie był jednak w stanie potwierdzić – bo dopiero za jakiś czas to się okaże – czy rzeczywiście udało się zniszczyć domniemane obiekty nuklearne i pozbawić Teheranu możliwości wzbogacania uranu na poziomie zapewniającym opracowanie broni atomowej.

W programie „Sunday Morning Futures” w Fox News szef amerykańskiej dyplomacji Rubio twierdził tak jak Vance, że „to nie jest wojna z Iranem”. Sekretarz stanu powiedział nawet, że Iran nie negocjował „w dobrej wierze”, i że „oszukał” Amerykę.

Warto zaznaczyć, że negocjacje postępowały do momentu, aż Amerykanie zażądali nie tyle ograniczenia rozwoju krajowego programu wzbogacania uranu, co całkowitej rezygnacji. Teheran zaznaczał na samym początku, że takie żądania absolutnie nie podlegają negocjacjom.

Te tłumaczenia jedynie rozsierdziły wyborców MAGA, którym Trump obiecywał, że Ameryka nie uwikła się w kolejne „długotrwałe, kosztowne i bezsensowne” wojny.

W odpowiedzi na działania ekipy Trumpa, Peter Slezkine i Jennifer Kavanagh na łamach „American Conservative” wezwali do natychmiastowego przerwania wojennej retoryki, oraz otwartego sprzeciwu wobec „neokonserwatystów” (ang. neocons) oraz wpływu premiera Netanjahu.

Do tej pory reakcja Iranu była umiarkowana, a Waszyngton miał ostrzec z Irańczyków o planowanym „ograniczonym ataku”. „Możliwe, że Iran skalibruje swoją reakcję, aby uniknąć ofiar amerykańskich” – piszą Slezkine i Kavanagh, ale w ich opinii Trump musi nie tylko zachęcić Iran do deeskalacji napięcia, lecz po prostu wycofać się z szantażu „umowa lub bomby”, które potwierdził w orędziu do narodu.

Analitycy obawiają się głębszego zaangażowania militarnego Waszyngtonu i radzą amerykańskiemu przywódcy natychmiastowe wycofanie myśliwców oraz tankowców do ich baz macierzystych. Sugerują odesłanie drugiej grupy lotniskowców z powrotem do Azji, a także ponowne zobowiązanie do wycofania sił z Syrii i Iraku, zgodnie z zaplanowanym harmonogramem. Takie działanie, w ich opinii, ma „wzmocnić obietnicę złożoną narodowi amerykańskiemu, że nie będzie uwikłany w kolejną niekończącą się wojnę na Bliskim Wschodzie i zapewni Iran, że Stany Zjednoczone nie planują dalszego zaangażowania militarnego”.

Eksperci dodają, że „Netanjahu i neokonserwatyści nie spoczną na laurach”, a „jednorazowy” atak Waszyngtonu tylko zaostrzył ich apetyt”. Izraelski przywódca i „neokonsi” mają wskazywać „kolejne tajne obiekty nuklearne”, które miałyby być atakowane. Ponadto chcą oni doprowadzić do „zmiany reżimu” w Teheranie.

Dodają, że preferowaną przez Trumpa ścieżkę dyplomatyczną, zmierzającą do zlikwidowania irańskiego programu nuklearnego, zaprzepaścił jednostronny atak Izraela i późniejsze działania militarne USA. Trump „dwukrotnie pozwolił, aby jego instynkt pokoju zastąpiły wezwania do wojny. Musi oprzeć się presji, by nie pozwolić na to ponownie” – czytamy.

Prominentni przedstawiciele ruchu MAGA, kongresmenka Marjorie Taylor Greene i Steve Bannon nie szczędzą głosów krytyki pod adresem prezydenta i jego doradców. Uznali ostatnie ataki amerykańskie w Iranie za zerwanie z dotychczasową doktryną „America first”.

Kongresmenka Marjorie Taylor Greene – lojalna wobec prezydenta – wezwała do modlitwy, aby terroryści nie zaatakowali Ameryki w swoim odwecie. „Zjednoczmy się i módlmy o bezpieczeństwo naszych żołnierzy USA i Amerykanów na Bliskim Wschodzie” – napisała na platformie X.

Tuż po ogłoszeniu wiadomości, że bombowce amerykańskie zrzuciły bomby na domniemane obiekty nuklearne, Greene napisała: „Za każdym razem, gdy Ameryka aspiruje do wielkości, angażujemy się w kolejną zagraniczną wojnę. Nie byłoby bomb spadających na ludność Izraela, gdyby [jej premier Benjamin] Netanjahu nie zrzucił najpierw bomb na ludność Iranu. Izrael jest państwem uzbrojonym w broń jądrową. To nie jest nasza walka. Pokój jest odpowiedzią”.

Steve Bannon, były doradca Trumpa skrytykował działania prezydenta, jak również podziękowania złożone premierowi Netanjahu w orędziu wygłoszonym wkrótce po atakach. W programie „War Room” Bannon stwierdził: „Bibi Netanjahu jest ostatnim facetem na Ziemi, któremu należy podziękować”. Były doradca Trumpa, który spędził kilka miesięcy w więzieniu, broniąc prezydenta, odniósł się do tego, że ekipa Białego Domu podjęła decyzję o ataku na Iran na podstawie danych wywiadowczych dostarczonych przez Izrael.

Amerykański wywiad uspokajał, że Iran wcale nie jest bliski opracowania bomby jądrowej. Szefowa wywiadu narodowego Tulsi Gabbard była wyraźnie przeciwna działaniom Trumpa. Prezydent skrytykował ją i amerykański wywiad, mówiąc, że „mylili się”.

Byłemu doradcy Białego Domu nie spodobało się również insynuowanie przez Trumpa otwartej możliwości dalszych ataków USA, jeśli Iran nie ulegnie żądaniom Waszyngtonu.
Jeszcze kilka dni przed atakiem Bannon komentował, że to z powodu goryczy wynikającej z inwazji i okupacji Iraku wielu Amerykanów zagłosowało na Trumpa w wyborach prezydenckich. Wtedy bowiem obiecał „brak wiecznych wojen”.

Charlie Kirk, kolejna wpływowa postać w ruchu MAGA, zaangażowana przede wszystkim na odcinku mediów społecznościowych, ostrzegł przed podziałem w sprawie Iranu. „Wyborcy Trumpa, zwłaszcza młodzi ludzie, popierali [go], ponieważ był pierwszym prezydentem w ich życiu, który nie rozpoczął nowej wojny” – komentował. W niedzielę Kirk ponownie opublikował z niedowierzaniem fragment wywiadu z J.D, Vance’em w „Meet the Press”, w którym wiceprezydent chwalił pilotów B-2 z Missouri za przeprowadzenie nalotów na obiekty irańskie. „Zrzucili 30 000-funtowe bomby na cel wielkości pralki, a następnie bezpiecznie wrócili do domu, nigdy nie lądując na Bliskim Wschodzie” – mówił Vance w nagraniu. „Bez względu na naszą politykę, powinniśmy być dumni z tego, co ci ludzie osiągnęli” – dodał.

„New York Times” przeprowadził rozmowy z działaczami MAGA z całego kraju.

Większość zastanawiała się, w jaki sposób można wytłumaczyć ataki w Iranie, które nijak się mają do obietnic wyborczych Trumpa, iż Stany Zjednoczone nie wezmą udziału w niekończących się wojnach.

„Jednym z głównych powodów, dla których na niego głosowałem, było to, że trzymał nas z dala od spraw na Bliskim Wschodzie” — powiedział były żołnierz piechoty morskiej Charles Vaughers ze swojego domu w Wyoming. W jego przekonaniu, ostatnie bombardowanie było „krokiem za daleko”. Stracił zaufanie do prezydenta i jego ekipy. Zalecił Waszyngtonowi, by natychmiast zaprzestał mieszania się w sprawy Bliskiego Wschodu.

Z kolei wyborca Donalda Trumpa Noel Estrada z Kolorado wyraził oburzenie, że obecny prezydent wdał się w awanturę wojenną, chociaż zarzekał się, że będzie się trzymał z dala od wojen. Prezydent został wybrany, by doprowadzić do obniżenia cen, zająć się migracją i postawić interesy Ameryki na pierwszym miejscu, a nie wikłać się w „głupią wojnę” – komentował.

Ostro decyzję ekipy Trumpa atakuje były prezenter stacji Fox, Tucker Carlson. Niegdysiejsza gwiazda stacji Ruperta Murdocha kilka dni temu „zmasakrował” senatora Teda Cruza w swoim programie. Dziennikarz wykazał, że polityk nie ma bladego pojęcia o kraju, który zamierza zdestabilizować, a swoją poprzednią stację – Fox News – skrytykował za podżeganie do wojny.

Robią to, co zawsze, czyli po prostu podkręcają tubę propagandową na pełną moc i próbują zbić z tropu starszych widzów Fox i narazić ich na kolejne wojny – przekonywał Carlson.

Dziennikarz wymienił z nazwiska „podżegaczy wojennych”, którzy mają za zadanie wytłumaczyć wyborcom Trumpa decyzję o przystąpieniu do wojny Izraela z Iranem. Wskazał m.in. prezenterów Fox News: Seana Hannity’ego i Marka Levina, a także właściciela sieci, Ruperta Murdocha oraz miliarderów i darczyńców republikanów, Ike’a Perlmuttera i Miriam Adelson. – W pewnym momencie wszyscy będą musieli za to odpowiedzieć, ale powinniście już znać ich nazwiska – komentował.

Źródła: americanconservative.com, salon.com, yahoo.com AS

Our Enemy, the Bureaucracy. MAGA, MAHA and the Nanny State [są wyjaśnienia]

MAGA, MAHA and the Nanny State

An address at the Mises Circle in Phoenix, Saturday, April 26

ROBERT W MALONE MD, MS APR 26

Our Enemy, the Bureaucracy

“What bureaucrats and power elites always want is for the opposition to shut up and go away, to obey orders, to accept their assigned tasks.” —Murray N. Rothbard

We won’t shut up or go away.

Bureaucracy is both a weapon and a weakness for the modern state. While bureaucracy regulates, spies on, and controls almost every aspect of our lives, it is impeded by its own incompetence and waste. That’s why Mises said, in his book of the same name, “The ultimate basis of an all-around bureaucratic system is violence,” and “Of course, the bulk of the bureaucrats were rather mediocre men.”

Maybe we should be thankful for bureaucratic inefficiency because without it we’d suffer more bureaucratic violence.

Join the Mises Institute this April in Phoenix, Arizona, to expose the danger and waste of bureaucracy. Speakers include Dr. Robert Malone, discussing his provocative book PsyWar: Enforcing the New World Order and the role of psychological operations in bureaucratic control; Tom Woods, exposing the madness of covid-era “public health” authorities, which he documented in his book Diary of a Psychosis; and Tom DiLorenzo roasting the corruption and hypocrisy of our federal bureaucracy.

============================


MAGA, MAHA, and the Nanny State

=============================

Dla Polaków, mikro słownik tamtejszego slangu współczesnego:

[Nanny state is a term of British origin that conveys a view that a government or its policies are overprotective or interfering unduly with personal choice. MAGA: Make America Great Again. MAHA: Make America Healthy Again MD

==========================================

Robert W. Malone, MD, MS

There are fundamental fault lines between MAHA and MAGA, and in many ways they resolve into pro-regulatory big government initiatives versus promotion of deregulation/small government.

It is worth noting that the MAHA movement exists outside of Kennedy and the government, and encompasses many societal issues outside of the focus of the Trump administration. For instance, homesteading, medical and personal sovereignty, and personal responsibility for healthcare choices may all be outside of the MAHA whole-of-government approach. For this discussion, I am primarily concerned with the MAHA directives within the government. But MAHA is much bigger than that.

MAHA has emerged mainly from the left and, out of frustration due to the Democrat party corruption and rejection, has embraced the center-right. In turn, MAHA has been enthusiastically endorsed by MAGA and center-right populists, including many formerly associated with the Tea Party movement.

The arc of the Presidential campaign of RFK Jr. closely adheres to this narrative. Bobby started out seeking the Democratic party nomination as representing “Kennedy Democrats,” and announced a platform proposing a return to his legendary father and uncle’s pre-Carter, pre-Ronald Reagan “New Deal” positions. But the Democrat party of today bears little resemblance to that of his father and uncle’s time, and the changes in National political thought on both left and right wrought by Reagan, Carter, and then the succession of the military-industrial corporatist Bushes and Clinton(s)-Obama-Biden on the left. To no one’s surprise, apparently other than Bobby and his team, today’s Democrat party made it abundantly clear that there was no room for this Kennedy in the tent. So he decided to make a run as an independent, and Nicole Shanahan stepped up to bankroll and prop up the drive to get Bobby on the ballot in all 50 states – which was amazingly successful to the credit of all concerned. However, it was clear that, once again, an independent run would primarily function as a spoiler, in this case for the campaign of Donald J. Trump. After much advice, consideration, deep self-examination, and the disappointment of many of his supporters, RFK Jr. famously decided to pivot to endorsing and joining the candidacy of the once and future President Trump. The pivotal moment was RFK jr.’s empathetic phone call to DJT after the assassination attempt, which still reeks of a deep state operation much like what happened to Bobby’s uncle and father. And RFK Jr. did so in a spectacular manner, with a ringing endorsement speech that will live in history.

So, MAHA largely originates from the left, but the appeal crosses all party lines. Who does not want to be more healthy?

The initial MAHA mandate is to demonstrate measurable improvements in the health of US citizens within 12-18 months, with a particular focus on chronic disease and children’s health. One aspect of this effort will involve re-focusing the HHS on health promotion and de-emphasizing disease-specific treatment.

At its core, MAHA is predominantly pro-regulation. The logic is that we must use regulatory authority to improve transparency and eliminate that which leads to unhealthy outcomes. Examples include drugs with side effects that, when considered in whole, do not have a strongly favorable risk/benefit ratio. And glyphosate (Roundup) contamination of our grain and soybeans.

However, there is also a deregulatory aspect to the MAHA movement. For example, is unpasteurized milk really a health risk, and what health promotion properties are associated with unpasteurized milk? Similarly, the move towards backyard poultry and eating locally slaughtered grass fed beef. Or reexamination of the widespread US policy of fluoridating municipal water supplies. And there is also an investigational research aspect, for example, what are the drivers behind the explosion of autism, obesity, and other childhood chronic diseases.

To date, the MAHA movement has primarily focused on things that big government can do to promote improved health of US Citizens. Removing known toxins from food. Investigating autism causes. Questioning the pediatric vaccine schedule and revising the CDC VAERS vaccine adverse event reporting system so that truly informed decisions can be made concerning the safety and efficacy of vaccine products.

But behind that is the potential for the MAHA initiative, if institutionalized and bureaucratized, to morph into another overbearing set of nanny state mandates. To make the point, I often use the example of the person who loves McDonald’s Hamburgers consumed with Sugary Coca-Cola. You know who I am talking about. Should the State mandate that such a person not eat these things, despite the clear-cut health risks? Should the State outlaw cigars? And what about regulating foods? Where should MAHA draw the line? What principles should be applied to guide these decisions? What is the proper role of small government as it relates to food and drug regulation?

This really involves the boundaries between individual sovereignty, libertarianism, Murray Rothbard’s anarcho-capitalism, and the utilitarian/socialist logic of modern “Public Health”. The modern “public health” enterprise seeks the greatest good for the greatest number and is driven by narrow analysis of large data sets to identify, regulate, promote or mandate specific “health care” interventions such as vaccines- while often disregarding other related issues including long term, unanticipated or difficult to predict consequences.

A “public health” enterprise that seeks to achieve optimization of collective health outcomes rather than optimizing health opportunities coupled to respect for individual autonomy (choice). A “public health” enterprise that has repeatedly used top-down management via government, insurer, and health management organizations to require and deploy pre-approved treatment protocols rather than individually optimized health management and promotion, reflecting each patient’s complexities. One size fits all, and do what you are told. An expansionist Public Health enterprise and bureaucracy that has come to fully embrace Socialism and Socialist logic. Enforcing a “one size fits all” “Greatest Good for the Greatest Number” at the expense of individual liberty of thought and deed via a centralized global “command economy”-based bureaucracy now routinely alluded to as the “One World Order” by the European Union.

Consider seat belt mandates. Like many big government initiatives that stand at the top of slippery slopes, there is a general consensus that it is right and proper for government to mandate seat belts be installed in cars. But is it right to legally require their use when driving? Next comes motorcycle helmets. Same issues, but slightly less clear. Cigarette smoking? In all three cases, the argument is made that irresponsible health behaviors by individuals cost all of society due to increased health care and insurance costs (including publicly subsidized costs), and loss of person-years. The same logic then can be applied all the way down to whether the State should mandate your dietary choices, which is why I use the McDonald’s hamburger example. Should we “allow” citizens to experiment with nutraceuticals and health supplements that are not officially endorsed by the FDA?

And there we go, right straight to nanny state medical fascism. But seatbelts save lives. Air traffic controllers save lives (most of the time, with some recent exceptions). You get my point.

If MAHA is to transition from merely a populist uprising and set of immediate grievances to a new, transformed and sustainable set of public health enterprise policies, we need to take some time to think about and define acceptable limits on the role of the State in promoting, advancing and in some cases mandating limits on infringement of individual sovereignty and autonomy.

Immediate short term interventions are absolutely necessary, and I applaud the use of both the bully pulpit as well as executive orders. But if MAHA is to become more than just a populist uprising, and to result in sustainable long term policy changes, it is also important to take the time required to examine, define, and develop public support for the boundaries between the proper role of a Constitutional Republic – based federal government, the constitutional role of individual States (which are constitutionally responsible for regulating the practice of medicine), and both the sovereign rights of the individual and the global right to truly informed consent to medical interventions.

To drive home this final point, as a component of his commitment to no longer “walk on eggshells”, the US Secretary of Defense Pete Hegseth has recently stated that the COVID genetic “vaccines” were experimental medical products, and that the “vaccine mandates” were illegal. These mandated experimental products were associated with severe adverse events including myocarditis, stroke, and death, and the US bureaucracy actively suppressed the ability of those who were either forced or willingly accepted these products to obtain informed consent. These actions were violations of the Nuremberg accords, and there must be accountability and consequences.