Polska służba zdrowia spoczywa. Starcy, którzy powinni być na emeryturach [lub – ministowie – w więzieniach]

Polska służba zdrowia spoczywa na barkach starców, którzy powinni być na emeryturach

21.01.2024 nczas.info/sluzba-zdrowia-spoczywa

lekarz służba zdrowia senior
Stary lekarz / obrazek ilustracyjny Fot. Pixabay

Deficyt kadr medycznych jest w Polsce problemem od lat. W tej chwili niedobory widać zwłaszcza wśród specjalistów kluczowych dla funkcjonowania systemu ochrony zdrowia – internistów, pediatrów i ginekologów-położników.

Spada też popularność specjalizacji takich jak geriatria czy chirurgia ogólna, co w najbliższych latach może skutkować koniecznością zamykania takich oddziałów szpitalnych.

Na dodatek kadra lekarska w Polsce sukcesywnie się starzeje – lekarze w wieku emerytalnym są w tej chwili istotnym wsparciem systemu. Natomiast młodzi coraz częściej wybierają pracę w otwartej służbie zdrowia: bez konieczności pełnienia dyżurów – co pogłębia niedobór lekarzy na oddziałach szpitalnych – albo w placówkach niepublicznych, które oferują im lepsze warunki zatrudnienia i wyższe płace.

Według ostatniego raportu OECD „Health at a Glance 2023” w Polsce na każdy 1 tys. mieszkańców przypada 3,4 praktykującego lekarza (przy średniej dla krajów OECD wynoszącej 3,7) oraz 5,7 praktykujących pielęgniarek (przy średniej dla krajów OECD wynoszącej 9,2).

Natomiast w raporcie „World Index of Healthcare Innovation 2023” – opracowanym przez działającą na rzecz równości szans organizację Foundation for Research on Equal Opportunity – Polska znalazła się na ostatnim, 32. miejscu (spadając z 31. w 2021 roku i 30. w 2020 roku). Autorzy rankingu zwrócili uwagę m.in. na fakt, że Polska ma najniższą spośród przeanalizowanych państw liczbę lekarzy i pielęgniarek podstawowej opieki zdrowotnej.

– W Polsce cały czas brakuje nam lekarzy. Funkcjonujemy od wielu lat w realiach permanentnego kryzysu i braku specjalistów – mówi agencji Newseria Biznes Krzysztof Żochowski, wiceprezes zarządu Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych.

Jak wynika z wrześniowej ekspertyzy, opracowanej w ramach projektu „Polskie Zdrowie 2.0” Polskiej Akademii Nauk, w krajach OECD w sektorze ochrony zdrowia pracuje średnio co 10. osoba aktywna zawodowo i ten odsetek rósł nawet w czasie kryzysu z lat 2008–2009. Ogółem w krajach UE liczba lekarzy wzrosła z ok. 1,5 mln jeszcze w 2010 roku do 1,8 mln dekadę później (liczba lekarzy rosła w tym czasie szybciej niż liczba ludności).

Na tym tle Polska wypada niekorzystnie – w ochronie zdrowia pracuje ok. 6 proc. zatrudnionych, a dystans względem pozostałych państw OECD się zwiększa. Niedobory kadrowe widać zwłaszcza wśród specjalistów w wieku 41–50 lat, w tym kluczowych dla funkcjonowania systemu ochrony zdrowia – internistów, pediatrów, chirurgów ogólnych i ginekologów-położników. Uwagę zwraca też odsetek lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, który w 2020 roku w krajach UE wynosił średnio 20 proc., a w Polsce – zaledwie 9 proc.

Co więcej, dane OECD dotyczące liczby lekarzy w przeliczeniu na każdy tysiąc mieszkańców uwzględniają również pracujących specjalistów w wieku emerytalnym. To właśnie oni stanowią dziś istotne wsparcie dla polskiego systemu ochrony zdrowia – według danych Naczelnej Izby Lekarskiej obecnie wśród lekarzy aktywnych zawodowo jest 77 proc. mężczyzn po 65. roku życia (wobec 60 proc. w 2012 roku) oraz 66 proc. kobiet po 60. roku życia (wobec 46 proc. w 2012 roku).

– Specjalnością, której dramatycznie brakuje, są chirurdzy ogólni. Ja będę mieć za rok 60 lat i mogę występować w sekcji młodzieżowej Towarzystwa Chirurgów Polskich, ponieważ średni wiek chirurgów ogólnych w Polsce osiągnął wiek emerytalny –
mówi Krzysztof Żochowski. – Brakuje też m.in. anestezjologów i specjalistów medycyny ratunkowej. W tej chwili – w związku z bardzo dynamicznym rozwojem procedur diagnostycznych – bardzo brakuje też radiologów, ale jest wiele specjalności, gdzie potrzebujemy większej liczby lekarzy. Niewystarczająca jest m.in. również liczba lekarzy rodzinnych. Gdziekolwiek spojrzeć, tam braki.

Polski system opieki zdrowotnej z narastającym deficytem kadr medycznych boryka się już od lat. Opublikowany jeszcze przed pandemią COVID-19 raport ManpowerGroup („Niedobór talentów w służbie zdrowia”) pokazał, że już wtedy 72 proc. polskich szpitali szukało pielęgniarek, a 68 proc. lekarzy wszystkich specjalizacji. Tymczasem starzenie się populacji i rosnąca liczba zachorowań na choroby przewlekłe i cywilizacyjne powodują coraz większe zapotrzebowanie na świadczenia medyczne. Przy jednoczesnym niedoborze kadr skutkuje to m.in. kolejkami do specjalistów i wydłużonym czasem oczekiwania na usługi medyczne.

– W ostatnim czasie powstało bardzo wiele nowych uczelni kształcących lekarzy, ale efekty tych działań będziemy obserwować dopiero za 10–15 lat. Oczywiście otwartą kwestią pozostaje pytanie o rzetelność tej nauki, na ile te nowo powstałe uczelnie będą w stanie dobrze przygotowywać do wykonywania tego trudnego zawodu – mówi wiceprezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych.

W 2021 roku lekarzy kształciło ponad 20 polskich uczelni, które oferowały nieco ponad 5 tys. miejsc stacjonarnych i 1,2 tys. niestacjonarnych. W ostatnich kilku latach liczba takich szkół szybko rosła, a obecnie otwierane są kolejne wydziały lekarskie na uczelniach, które nie posiadają zaplecza dydaktycznego ani kadr nauczycieli akademickich i zazwyczaj zakładają wykorzystanie potencjału szpitali wojewódzkich. To zaś rodzi uzasadnione obawy o jakość kształcenia lekarzy.

„Neo-uczelnie” nie kształcą dobrych lekarzy?

Swoje zaniepokojenie „zmianami prawnymi i organizacyjnymi prowadzącymi do degradacji kształcenia na kierunku lekarskim w Polsce” ostatnio wyraziło prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej, nazywając nowe placówki neouczelniami medycznymi, nieprzygotowanymi do prawidłowego kształcenia lekarzy. Lekarze apelują o zmianę w tym zakresie, zapewniając, że w przypadku zamknięcia nowych kierunków lekarskich, które nie spełniają odpowiednich wymogów i otrzymały negatywną opinię Polskiej Komisji Akredytacyjnej, uczelnie zrzeszone w Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych (KRAUM) byłyby gotowe przyjąć studentów z tych placówek.

– Musimy mieć też świadomość, że lekarz kończący wydział lekarski nie jest jeszcze w pełni przygotowany i nie jest w pełni wartościowym pracownikiem. On musi jeszcze ukończyć specjalizację. I tu bardzo ważnym wyzwaniem jest właściwa polityka państwa w zakresie rezydentów, ich dostępności, dobrego obliczenia, jakie są rzeczywiste potrzeby Polaków, jeśli chodzi o zapewnienie pomocy, ilu specjalistów w poszczególnych dziedzinach potrzebujemy, i właściwe sfinansowanie tego. To trzeba podkreślić: istotnym elementem polityki państwa są nie nowe wydziały lekarskie, ale to, jakie specjalności po ukończeniu tych wydziałów będą lekarze nabywać – czy będą to interniści, czy będą to okuliści, kardiolodzy czy chirurdzy – zaznacza Krzysztof Żochowski.

Według danych Naczelnej Izby Lekarskiej jesienią 2022 roku kształcenie specjalistyczne rozpoczęło 1950 lekarzy. Spośród 76 kierunków specjalizacji największą popularnością cieszyła się specjalizacja z zakresu chorób wewnętrznych (162), medycyny ratunkowej (104), neurologii (103), onkologii (87) i rehabilitacji medycznej (85).

Statystyki pokazują, że wyraźnie spada za to popularność specjalizacji takich jak geriatria czy chirurgia ogólna, co w najbliższych latach może skutkować koniecznością zamykania takich oddziałów szpitalnych.

– Są specjalności, w których pozyskiwanie specjalistów jest łatwiejsze, a są też takie, których lekarze nie chcą wykonywać – mówi ekspert. – Przykładem jest m.in. wymóg, aby w części zespołów ratownictwa medycznego jeździli lekarze, ale nikt nie chce tej pracy wykonywać. Dlatego dziś ok. 60 proc. karetek S, gdzie powinien być lekarz, jeździ bez lekarzy. Za te wyceny, które są obecnie proponowane, nie jesteśmy w stanie pozyskać lekarzy, którzy chcieliby tę pracę wykonywać. W środowisku istnieje opinia, że nawet gdybyśmy tę wycenę znacząco zwiększyli, to i tak dalej mogłoby nie być chętnych. Podobnie jest z lekarzami pracującymi na SOR-ach, w NPL-ach – to są te rodzaje prac, które są przez lekarzy dużo mniej chętnie widziane.

Z ekspertyzy PAN wynika, że problem braku lekarzy dotyczy przede wszystkim mniejszych ośrodków, ponieważ duże miasta dają specjalistom większe możliwości. Natomiast młodzi lekarze coraz częściej wybierają pracę w otwartej służbie zdrowia – bez konieczności pełnienia dyżurów szpitalnych (co pogłębia niedobór lekarzy zatrudnionych w oddziałach szpitalnych) oraz w placówkach niepublicznych, które oferują lepsze warunki zatrudnienia i wyższe płace.

– Szpitale, żeby móc udzielać świadczeń medycznych, cały czas rywalizują między sobą o poszczególne grupy specjalistów – tak aby nie wypaść z rynku i móc realizować wymogi koszykowe. Ale to nie jest wyłącznie rywalizacja pomiędzy szpitalami. W realiach Polski powiatowej jest też potężna rywalizacja między szpitalami a podstawową opieką zdrowotną, chociażby o internistów i pediatrów. Z kolei w dużych ośrodkach, w większych szpitalach istnieje rywalizacja między szpitalami publicznymi a niepublicznymi, ale też placówkami udzielającymi porad specjalistycznych, ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Część lekarzy odchodzi ze szpitali, żeby realizować się zawodowo właśnie w tych miejscach, gdzie przy mniej stresującej pracy mogą osiągnąć lepszy wynik finansowy – wyjaśnia Krzysztof Żochowski.

Według danych GUS na 2022 rok polski system ochrony zdrowia zatrudnia blisko 720,1 tys. osób, przy niewielkiej przewadze sektora publicznego nad prywatnym (384 tys. vs. 336 tys.). Zgodnie z prowadzonymi rejestrami branżowymi na koniec 2020 roku prawo wykonywania zawodu w Polsce posiadało 153,3 tys. lekarzy, 303,2 tys. pielęgniarek i 39,8 tys. położnych.

Jednak dane te przeszacowują liczbę pracujących, ponieważ obejmują również osoby nieaktywne zawodowo. Z ekspertyzy przygotowanej przez ekspertów PAN wynika też, że do zaostrzenia problemu związanego z niedoborem kadr medycznych w Polsce przyczyniła się emigracja. Naczelna Izba Lekarska – na podstawie wydawanych dla lekarzy zaświadczeń – szacuje, że za granicą pracuje ok. 15 tys. polskich lekarzy.

Źródło:Newseria Biznes

Zespoły ratownictwa będą dalej jeździć do chorych bez medyków. W ponad połowie zespołów nie ma lekarza.

Brakuje lekarzy. Ministerstwo Zdrowia nie będzie egzekwować wytycznych, które samo wprowadziło

20.11.2023 brakuje-lekarzy-ministerstwo-zdrowia-nie-bedzie-egzekwowac-wytycznych-ktore-samo-wprowadzilo/

Karetka, ambulans.
Karetka, ambulans. / Fot. PAP

Zespoły ratownictwa będą mogły dłużej jeździć do chorych bez medyków, a szpitale dostaną więcej czasu, by wykonać zaległe świadczenia. Jednocześnie Ministerstwo Zdrowia nie ma zamiaru egzekwować wytycznych, które samo wprowadziło.

Jak opisuje „Rzeczpospolita”, brak personelu medycznego, zwłaszcza lekarzy, i problemy finansowe to bolączki wielu placówek medycznych. Dlatego Ministerstwo Zdrowia zdecydowało się na swoistą abolicję – wstrzymanie stosowania przepisów i stosowania kar, które samo wprowadziło.

„Rz” przypomina, że w czasie pandemii placówki medyczne mogły liczyć na pewne ułatwienia. Jednym z nich był przepis, który pozwalał na funkcjonowanie zespołów ratownictwa medycznego (ZRM) bez lekarza w składzie. I choć stan zagrożenia epidemicznego przestał obowiązywać 1 lipca tego roku, sytuacja nie uległa poprawie.

Gazeta podaje, że zgodnie z ostatnimi danymi z Systemu Wspomagania Dowodzenia Państwowego Ratownictwa Medycznego w ponad połowie zespołów nie ma lekarza.

Dlatego – jak informuje „Rz” – NFZ nie będzie nakładał kar za brak lekarza w karetce jeszcze do połowy przyszłego roku. Przewiduje to projekt rozporządzenia, który trafił do konsultacji. Taką abolicję wprowadzono już w tym roku, kiedy po pandemii okazało się, jak zła jest sytuacja. Teraz abolicja zostanie wydłużona. Ma to umożliwić placówkom medycznym skuteczne zrekrutowanie medyków do pracy w karetkach i uchronić je przed stratami finansowymi.

Do konsultacji trafił też inny projekt ratujący sytuację finansową.

Co spowodowało powszechne zbydlęcenie środowiska medyków, a ujawniło się w pełnej krasie w czasie tak zwanej pandemii?

Jak to było możliwe?

Anthony Ivanowitz 7 listopada 2023, anthony.neon24-jak-to-bylo-mozliwe

Co spowodowało powszechne zbydlęcenie środowiska medyków w Polsce, co ujawniło się w pełnej krasie w czasie tak zwanej pandemii?

Jak to było możliwe?

Gdy w roku 2009 wybuchła w łódzkim pogotowiu afera “łowców skór”, polegająca na tym, że medycy zatrudnieni w pogotowiu mordowali pavulonem i potasem  chorych ludzi- gdyż za każdą “skórę” (zwłoki) firmy pogrzebowe płaciły im kilkaset złotych- opinia publiczna poinformowana o tej potwornej zbrodni najpierw nie mogła w to uwierzyć zaś po okazaniu dowodów zbrodni ludzie w Łodzi byli gotowi dokonać samosądów na zwyrodnialcach, zaś ci bali się wyjeżdżać do wezwań gdyż byli atakowani fizycznie co często kończyło się interwencją policji.

Przez kilka lat wymordowano pavulonem i potasem tysiące ludzi, tylu ile dawek pawulonu i potasu pobrali zbrodniarze z apteki pogotowia. 
Afera zakończyła się prawie niczym, skazano na kary więzienia 4 osoby, reszta zbrodniarzy uniknęła kary, choć powinni odpowiadać za współudział w zbrodni, (jeśli nie udało się im udowodnić czynnego udziału), gdyż wiedząc o zbrodni siedzieli cicho!

Gdy wydawać się mogło, że tak potworna zbrodnia w wykonaniu medyków nie może się nigdy powtórzyć, historia pokazała, że jednak powtórzyła się i to w skali całego kraju. Gdy tylko politycy zapewnili medykom bezkarność w mordowaniu ludzi ( w postaci ustawy “Dobrego Samarytanina”)i stworzyli pretekst ku temu w postaci tak zwanej pandemii, całe hordy medyków skoczyło do gardeł chorych ludzi, co zakończyło się zgonami 250 tysięcy Polaków (tak zwanymi “ponadnormatywnymi”) i nie wiadomo jaki będzie końcowy wynik tego ludobójstwa, gdyż zgony poszczepienne trwają i nie wiadomo kiedy sią zakończą!

Jak taki horror mógł się wydarzyć w warunkach pokojowych? Co spowodowało powszechne zbydlęcenie środowiska medycznego? Wyjaśnienie takie, że mordowali bo im za to politycy zapłacili (w sumie 7 mld złotych tak zwanych dodatków kowidowych) nie wydaje się być wystarczające. Coś zmieniło psychikę tych ludzi, czyniąc z nich krwiożercze bestie. 
Jak to się stało, że środowisko medyczne (z jednostkowymi wyjątkami) stało się zbrodniczym ramieniem rządu warszawskiego? Zauważmy, że gdyby nie masowy udział w zbrodni kowidowej środowiska lekarskiego, to złoczyńcy rządowi byliby bezsilni i bezradni!

Dlaczego nakłonienie do zbrodni środowiska lekarskiego okazało się tak łatwym zadaniem? Samo skorumpowanie lekarzy i zapewnienie im bezkarności jeszcze nie do końca wyjaśnia ten przerażający fenomen.

Musimy sięgnąć do wyjaśnień psychologicznych.

Praca lekarzy należy do jednej z najbardziej odrażających profesji. Na co dzień stykają się oni z ludźmi wyniszczonymi chorobami, śmierdzącymi, niedomytymi, czasami unurzanymi fekaliami, zdeformowanymi, okropnie okaleczonymi w wypadkach ….listę okropności przynależnych zawodowi lekarza można mnożyć w nieskończoność.

By móc normalnie funkcjonować w takich realiach, musi nastąpić adaptacja. Polega ona najpierw na powstaniu znieczulicy wobec chorych u prawie każdego medyka, która przeradza się obrzydzenie do pacjentów a na koniec w nienawiść do nich!

Taki uformowany „materiał ludzki” można ulepić w każdą formę, na przykład morderców ludzi, co właśnie obserwujemy na co dzień.

Środowisko medyków nigdy nie zmyje hańby którą właśnie się okrywa! Tych ludzi powinien spotkać całkowity ostracyzm społeczny, bo o tym by ponieśli odpowiedzialność karną za ogrom zbrodni którą już popełnili i popełniają, nie ma co marzyć!

Pamiętam wizytę z kolegą w rzeźni, której jego ojciec był dyrektorem. Było to dla mnie  traumatyczne przeżycie,  utkwiło mi ono w pamięci na zawsze!
Dyrektor oprowadził nas po wszystkich wydziałach rzeźni w tym ubojni. Po raz pierwszy i ostatni widziałem płaczące krowy prowadzone na rzeź. Po tej makabrycznej “wycieczce” (miałem wówczas chyba 16 lat) dyrektor zrobił nam wykład o zasadach pracy w rzeźni z którego dowiedziałem się, ze istnieje opracowany (chyba przez jakiś komuszych naukowców?) system rotacyjnego przenoszenia pracowników z wydziału na wydział, tak aby praca na ubojni nie trwała dłużej niż 2 tygodnie. Podobno zbyt długie mordowanie zwierząt deformuje psychikę pracowników i mogą się oni stać niebezpieczni dla otoczenia.

Podobny system rotacji (czy może nawet częstych urlopów wypoczynkowych) powinien obowiązywać w służbie zdrowia, co być może zapobiegło by zbydlęceniu medyków!

Póki co, trzymajmy się od nich z daleka, te bestie w ludzkiej skórze są niebezpieczne, gdy tylko otrzymają przyzwolenie na następny atak, przeprowadzą go ku zgubie nieszczęśników którzy wpadną w ich śmiercionośne szpony!

Anthony Ivanowitz 7.11.2023r. www.pospoliteruszenie.org

=======================

  • tadman 8 listopada 2023,
  • 1. Wysoka temperatura, omdlenie i rodzina wzywa pogotowie. Przyjeżdżają, wykonują dwukrotnie test, za drugim razem jest pozytywny i wiozą delikwenta do szpitala kowidowego. Tam wykonują pomiar temperatury, osłuchiwanie klatki piersiowej, pomiar ciśnienia, następny test, morfologię, gazometrię, podłączają pod stacjonarny puloksymetr i TK klatki piersiowej. Płuca czyste, więc następnego dnia wypis do domu. W domu tydzień inkubacji i oba płuca zajęte i ponownie karetka i przewiezienie do innego szpitala kowidowego, antybiotyki, leki przeciwgorączkowe, kroplówki, remdesiwir i środki przeciwbókowe, heparyna w brzuch, sonda tlenowa do nosa i po 2,5 tygodnia leczenia skierowanie na 3-tygodniową rehabilitację. Sporo straconego czasu i sprowadzenie na chorego nieokreślonego ryzyka.
    2. Sąsiadce skończyły się leki i nie może dodzwonić się do przychodni, więc idzie tam i na drzwiach wisi kartka z numerem telefonu, który jest wiecznie zajęty i ostrzeżenie, aby nie pukać w drzi i okno. W końcu przychodzi ktoś umówiony po skierowanie i przez otwarte okno wydają papiery i wtedy sąsiadce udaje się poprosić o receptę na leki. Powiedziała, że długo stała pod drzwiami i w końcu zaczęła pukać w drzwi, ale pomimo iż widziała, że pielęgniarki kursują po korytarzu zamkniętej przychodni to nikt nawet nie spojrzał w kierunku drzwi.
    3. W maju, czyli w drugim miesiącu wprowadzenia obostrzeń, dopada mnie ostry atak woreczka żółciowego. Pogotowie nie przyjeżdża, więc idziemy do najbliższego szpitala gdzie odsyłają nas, bo nie ma przyjęć i mamy udać się do sąsiedniej miejscowości, bo tamten szpital prowadzi przyjęcia. Ląduję na SORze, wyniki wątrobowe i trzustkowe złe, więc kładą mnie na oddział. Dostaję antybiotyk stosowany tylko w szpitalach i w trakcie injekcji dostaję ślinotoku i mam odruchy wymiotne. Pielęgniarka przerywa podawanie antybiotyku i zawiadamia lekarza. Następuje zmiana antybiotyku, który organizm toleruje. Zasada leczenia w tamten czas to stosowanie antybiotyków w celu ogarnięcia zapalenia dróg żółciowych i operacje wykonywane były tylko w przypadku zagrożenia życia. Przy wypisie rozmowa z lekarzem prowadzącym i zalecenie do wykonania usunięcia woreczka. Zgodnie z tym co powiedział lekarz idę do pielęgniarki medycznej, która zapisuje pacjentów do kolejki czekających na operację i dopiero tam dowiaduję się, że z powodu pandemii zapisów nie prowadzi się i trzeba się dowiadywać co jakiś czas.

=================================

  • demonkracja 7 listopada 2023,————————-
    Tak – bezkarność, forsa i nienawiść do ludzi – zwłaszcza tych starszych. Dochodzi do tego i to, że wiara w Boga w cywilizacji śmierci jest passe.
    Wniosek?
    Nie zapominajmy, że już od dawna w szkołach i uniwersytetach trwa podmiana młodym ludziom ich szarych komórek na szatańskie odchody.
  • =====================================
  • Mail:
  • Jednak winny jest przede wszystkim rząd.
  • Podobnie jak medyczne zachowywało się środowisko nauczycielskie i 
  • naukowe, kler, a nawet dużo przypadkowych ludzi w tramwaju i na ulicy.

Wlewki i góry, które uzdrawiają. Spod Turbacza 4.

Wlewki i góry, które uzdrawiają. Spod Turbacza 4.

Mirosław Dakowski, październik 2023

W ciągu życia, jakie obecnie prowadzimy, coś z organizmu człowieka jest wypłukiwane, a wdychamy oraz zjadamy duże ilości innych substancji, w tym szkodliwych.

To nie slogan lecz doświadczenie, również osobiste.

Przykłady:

Od 20 lat pogarszał mi się wzrok. Mówili, że „to od mikroskopu”, nad którym sporo ślęczałem w młodości. Oczywiście „od ekranu”, przy którym sporo ślęczę, też od 20 lat. Lekarze okuliści zrobili mi ze 30 badań „pola widzenia”, z których wynikało, że siatkówki się stale degenerują, że mają nowe stany zapalne. W środku pola widzenia plamy ciemne, rosnącej nieprzezroczystości, „rosła w oczach”. Pytałem o to, jak mogą to powstrzymać. Odpowiadali: Nie da się, „to cywilizacja” lub „to proces starczy”.

To po cholerę ganiacie mnie ciągle do tych badań?? By monitorować??

Podobnie wyglądały, z wielkim trudem uzyskiwane, rozmowy ze zwykle bardzo znanymi kardiologami i tymi lekarzami od mózgu. „Stan widzimy, ale naprawić nie potrafimy”.

Znany mi skądinąd doktor C. zaproponował wlewki dożylne. Trzy razy po półtora litra. Po wszystkim, mocno naciskany, powiedział: Ja nie leczę chorób, ja uzdrawiam.

Te wlewki usunęły mi senność dzienną, zmniejszyły „nieuleczalne” plamy na obu siatkówkach 3 do 5 razy, zwiększyły też kilkakrotnie wydolność serca na wysiłek [na przykład chodzenie]. I usunęły wiele innych objawów. Odżyłem.

Są inni faceci, z ratowników pochodzący, podobno w firmach typu” Pan Kroplówka “. Też coś mogą pomóc przy pomocy wlewek, na przykład szybkie czy natychmiastowe usuwanie skutków kaca. Ale chyba nie mają, że nie mogą mieć wiedzy, doświadczenia i fantazji czy dalekowzroczności doktora C. Jego wlewki działają dwa do trzech miesięcy.

Pojechałem pod Turbacz, na okres tego żałosnego a potwornego wrzasku “daj głos dupku” [t.zw. „wybory”]. Bacówka na wysokości około 1200 m. Leki doraźne stosowane od lat na zatkany nos, na suchy kaszel itp od razu okazały się zbędne. Te ” nieodwracalne ” uszkodzenia siatkówki i ciemne plamy w polu widzenia dalej się zmniejszyły, z nocy na noc, i stały bardziej przezroczyste. Po raz pierwszy od 20 lat zobaczyłem i policzyłem Plejady.

Czy to skutek mniejszego ciśnienia powietrza [tam jest o 15% niższe niż w Warszawie], czy czystszego powietrza? W Aninie jest też chyba czyste, dużo lasów i drzew wokół.

Więc przyczyn nie znam, ale by ukrywana prawda pod korcem nie leżała, opisuję. Działalność doktora C. jest zapewne sprzeczna z dopuszczoną dla lekarzy “nauką “.

Tak jak ku wściekłości dobrych, głównie starych lekarzy, usunięto z programu w studiów medycznych ziołolecznictwo, zakazano je. A przecież są to leki znane, zbadane przez 2 do 3 tysiącleci skutecznej medycyny.

Nie mogę na stałe zamieszkać w górskich lasach. Ale może wśród czytelników są tacy którzy mogą. Warto. Tylko bez telewizora w chałupie. Bo może też z telewizorów te choroby wpełzają w człowieka? Bo jest pewne, że ogłupienie włazi w młodych ze smarkfonów. To realna pandemia, nie wydumana jak ta z kowid. Ale obie narzucone są przed apostołów Złego.

Buki już się żółcą, złocą, za parę dni sczerwienieją. Na polanę wyszła łania, parę podrostków za nią. Już się łączą w stada? A śnieg znów stopniał. Po raz drugi… Piszę 15 października.

=============================

Nauki ścisłe, oświata.

W ciągu kilkudziesięciu lat nastąpił szybki, nagły i katastrofalny upadek oświaty, także wyższego wykształcenia oraz nauki. Nie mógł być przypadkowy, widzimy więc że jest celowy. Medycyna oficjalna odrzuciła ogromny dorobek tysięcy lat medycyny naturalnej, w tym całe ziołolecznictwo. Gorzej. Nawet ściga i karze skutecznych lekarzy.

Człowiek, który neguje wiedzę fizyki medycznej [na przykład dobroczynne działanie promieniowania ultrafioletowego Słońca, czy ruchu na świeżym powietrzu]nie tylko kończy pierwszy rok studiów medycznych [a powinien być relegowany, usunięty], lecz dostaje dyplom lekarza medycyny, potem uzyskuje doktorat i o zgrozo! – zostaje profesorem i Ministrem Zdrowia. Doprowadza do 230 000 nadmiarowych zgonów w Polsce i nie ma procesu karnego, nie zostaje skazany na długoletni więzienie!!

Obecnie każdy, na przykład leń czy niedorozwinięty umysłowo, uzyskuje dyplom na uczelni, tytuł profesora itp, byle „wypełniał procedury”. Popatrzmy na ilość i jakość wyższych uczelni, oraz ich absolwentów.

To musi się skończyć katastrofą cywilizacji, jeśli tego szybko nie odwrócicie! Tak zwane „szerokie masy” muszą obudzić się do oporu, choćby biernego.

A elity, te prawdziwe, a nie celebryci, muszą się zjednoczyć i zorganizować, zbudować kontrrewolucję. Czyli coś przeciwnego każdej rewolucji.

Historia jeżyn z Ochotnicy Dolnej. [I katastrofy “nauki” narzuconej]

Historia jeżyn z Ochotnicy Dolnej. [I katastrofy medycyny narzuconej]

Izabela Brodacka

To historia dość dawna lecz – zapewniam – autentyczna. Trzymiesięczna córeczka przyjaciół mego męża miała ciężką anemię. Nie działały żadne medyczne środki i sposoby. Lekarz prowadzący wziął ojca dziecka na stronę i powiedział, że trzeba spróbować podawania dziecku soku z jeżyn. Jeżyny – jak twierdził – mają własności krwiotwórcze. Dodał, że muszą to być jeżyny zebrane w górach, daleko od wszelkich szos i ulic czyli nie poddane działaniu spalin samochodowych. Jeżyny z miejskich działek – przestrzegał – mogą tylko zaszkodzić, bo gromadzą metale ciężkie. Jak się wyraził – mają w sobie pół tablicy Mendelejewa. Określił w jakich ilościach dodawać sok do pitej przez dziecko wody zastrzegając surowo, że znajomy musi podawać ten sok w tajemnicy i nigdy nie może ujawnić kto mu udzielił tej rady, gdyż radzący mógłby stracić prawo do wykonywania zawodu lekarza.

Znajomy przyszedł do nas z prośbą o pomoc. Nie znał takich miejsc gdzie mógłby zebrać bezpieczne jeżyny a wiedział, że my dobrze znamy liczne tereny górskie. Faktycznie w Ochotnicy Dolnej gdzie spędzaliśmy z dziećmi wakacje ogromne pola jeżyn były między innymi na szczycie Tworogów, pasma górek okalających Ochotnicę od lewej orograficznie rzecz biorąc strony, czyli po lewej stronie Ochotnickiego potoku. Była też stosowna do zbiorów pora, koniec września. Pojechałyśmy więc z koleżanką spędzającą ze mną zwykle wakacje w Ochotnicy dosłownie na jeden dzień w Gorce. Nie chciałyśmy brać znajomego, bo naszym zdaniem tylko by przeszkadzał. Koleżanka była to dawna alpinistka z niezwykłą kondycją, a poza tym ze zmysłem społecznym każącym jej angażować się w różne cudze problemy. Jak mówiły moje dzieci: „ Alinkę można wkręcić w każde ( przepraszam) gówno”.

Na Tworogach zebrałyśmy całe kubły dojrzałych pięknych jeżyn a potem Alina z naszą gospodynią z Kołodziei , panią Jordanową przez całą noc obsługiwały sokownik i pasteryzowały słoiki z sokiem. Ja też miałam pomagać ale – przyznam ze wstydem – zasnęłam na góralskiej ławie w kuchni a litościwe panie nie obudziły mnie. Wracałyśmy z Ochotnicy z wypełnionymi słoikami plecakami najpierw autobusem do Krakowa, a potem pociągiem do Warszawy. Alina niosła więcej bo nie tylko miała olbrzymią horolezkę z kominem ale również o wiele lepszą ode mnie kondycję.

Zapamiętałam z tej podróży przezabawny incydent. Na dworcu Centralnym w Warszawie pewien uprzejmy młody człowiek zapragnął zdjąć plecak Aliny z półki. „ Nie ruszaj”- wrzasnęła Alina lecz chłopak nie posłuchał i usiadł na ziemi przygnieciony ciężarem plecaka. „ Mówiłam ci żebyś nie ruszał” – powiedziała Alina, zarzuciła bez trudu plecak na ramię i ruszyła do wyjścia zostawiając na ziemi osłupiałego mężczyznę.

Znajomy umieścił sok w lodówce i zaczął podawać niemowlęciu według wskazówek lekarza. Najpierw pół łyżeczki do butelki z wodą, potem łyżeczkę, stopniowo zwiększając dawkę. Po miesiącu czy dwóch anemia ustąpiła, a nieświadomi niczego niewtajemniczeni lekarze byli zdumieni niespodziewaną gwałtowną poprawą. Dziewczynka piła ten sok przez dłuższy czas. Jak długo dokładnie nie pamiętam a nie chciałabym czegoś przekłamać.

Gdy słyszymy o medycynie ludowej wszyscy przypominają i cytują historię Rozalki z opowiadania Bolesława Prusa pod tytułem „Antek”, którą gdy zachorowała, za radą znachorki, wsadzono na kilka zdrowasiek do pieca. Nie neguję, że ludzie czasem padają ofiarą oszustów, którzy odradzają im leczenie oficjalnymi, uznanymi metodami i czerpią zyski ze sprzedawania – w przypadkach beznadziejnych – nadziei.

Tym razem porady udzielił doświadczony lekarz, przekonany o słuszności swoich słów lecz obawiający się reakcji środowiska lekarskiego na ujawnienie jego terapii. Epidemia covidu odsłoniła prawdziwe oblicze izb lekarskich które w kapturowych procesach odbierały lekarzom prawo wykonywania zawodu nie tylko za stosowanie nieuznawanych oficjalnie terapii ( na przykład za skuteczne leczenie amantadyną) lecz za wyrażanie jakichkolwiek wątpliwości wobec autentyczności pandemii, stosowanych środków zaradczych czy skuteczności szczepionek.

Dawno nie była w Polsce tak bardzo gwałcona wolność słowa i nigdy zaufanie do lekarzy nie uległo takiemu upadkowi. Dwieście tysięcy nadmiarowych zgonów to nie tylko wynik błędnej polityki zdrowotnej władzy w okresie pandemii lecz rezultat lekceważenia przez licznych lekarzy przysięgi Hipokratesa. Nie przyjmowano do szpitali nawet pacjentów w ciężkim stanie, nie wykonywano koniecznych operacji zasłaniając się koniecznością oczekiwania na wynik bezsensownych, nieskutecznych testów. Wiele znanych mi osób, którym zaproponowano telefoniczną wizytę u kardiologa czy ginekologa, zerwało wszelki kontakt z oficjalną medycyną i wypisało się z przychodni. Wiele z nich twierdzi że czują się lepiej. Choć rezygnacja z oficjalnej medycyny nie jest zapewne korzystna i bezpieczna trzeba przyznać, że telefoniczna wizyta u kardiologa to wręcz perwersja i nikt rozsądny nie może tego akceptować ani się na to godzić.

Zaufanie społeczne utraciły również środowiska naukowe. Podporządkowały się pokornie wszelkim głoszonym bez przeszkód idiotyzmom, wszelkim teoriom globalnego ocieplenia, czy idiotyzmom dotyczącym liczby płci. Brednie Miczurina czy Łysenki mogą się schować w porównaniu z bredniami głoszonymi przez współczesne środowiska naukowe.

Nic dziwnego, że prestiż nauki spadł tak gwałtownie, że jak potwierdzają badania socjologiczne młodzi ludzie przestali wiązać z nauką swoje marzenia i plany. Planują na ogół pracę w banku, w wielkiej korporacji lub założenie własnej firmy. Zarówno lekarze jak i naukowcy stracili społeczne zaufanie gdyż zdradzili etos swego zawodu. Nie należy się dziwić, że nastąpił renesans medycyny ludowej i ziołolecznictwa. Nie należy tego potępiać i się tego obawiać. Wręcz przeciwnie – powinniśmy zbierać stare sprawdzone recepty i przepisy. Współczesna medycyna sprowadza leczenie do medycznych procedur. W obawie o swój monopol nawet działanie soku z jeżyn potrafi zaliczyć do szkodliwych przesądów

Lekarz ujawnia, dlaczego świat medyczny poddał się propagandzie w sprawie COVID

Lekarz ujawnia, dlaczego świat medyczny poddał się propagandzie w sprawie COVID-19

23 października 2023 dlaczego-swiat-medyczny-poddal-sie-propagandzie-COVID

W wywiadzie udzielonym współzałożycielowi LifeSiteNews, Steve’owi Jalsevacowi, dr Trozzi szczegółowo opisał, w jaki sposób branża medyczna została psychologicznie osaczona i zmuszona do odgórnego podporządkowania się nieustannym rządowym komunikatom dotyczącym COVID.

Kanadyjski bojownik o wolność medyczną, dr Mark Trozzi, ujawnił ciemne pieniądze, naciski polityczne, korupcję establishmentu i fałszywe wiadomości, które sprawiły, że kampania propagandowa COVID-19 stała się operacją terrorystyczną, która rzuciła świat na kolana.

W wywiadzie dla współzałożyciela LifeSiteNews, Steve’a Jalsevaca, Trozzi szczegółowo opisał, jak jego dziesięcioletnie doświadczenie w medycynie urazowej w Ontario stało w jaskrawym kontraście z narracją COVID-19 śpiewaną przez media głównego nurtu i establishment medyczny na początku tak zwanej “pandemii”.

“CBC, CNN i wszyscy ci propagandyści mówili ludziom, że szpitale są pełne ludzi chorych na COVID, umierających z powodu COVID” – powiedział Trozzi. “Cóż, byłem w szpitalach i były puste. W rzeczywistości nigdy w mojej karierze nie miałem tak spokojnego czasu”.

[Mój znajomy ordynator mówi, że dostał propozycje na spędzenie czasu od chyb a 16-tej do rana na „kowidowym Stadionie Narodowym” – za 15 tysięcy zl. Odmówił, a mógł takich spokojnych popołudni i nocy mieć z 10. Podobnych relacji, np. o 45 tys. zł za dobę, było w swoim czasie dużo. Mirosław Dakowski]

Niestety dla Trozziego ten “spokojny czas” był ciszą przed „burzą kulturową”, która miała ogarnąć jego zawód.

Kiedy zaczął studiować objawy COVID-19 i jego implikacje, nieustanne komunikaty alarmowe dotyczące COVID-19 od rządów i ich agencji wstrząsnęły całą branżą medyczną. Szpitale, lekarze i szkoły medyczne zostały psychologicznie osaczone i zmuszone do odgórnie narzuconej zgodności.

“Lekarze byli poddawani wielkiej presji psychicznej… Panowała panika, mimo że nic się nie działo” – wspomina Trozzi. “Powiedziano nam, że w każdej chwili drzwi zostaną wyłamane, a my zostaniemy zalani ludźmi”.

Kontynuował: “Od samego początku było to przedstawiane jako całkowicie nowatorskie, jak nic, co kiedykolwiek widzieliście. Zapomnij o wszystkim, co myślisz, że wiesz o leczeniu zapalenia płuc i chorób wirusowych... Dość szybko stało się również jasne, że kwestionowanie rzeczy nie będzie tolerowane – to na pewno. Stało się to bardzo oczywiste”.

Wielu kolegów Trozziego było oczarowanych i „przekonanych” rządową kampanią strachu przed COVID-19. Zauważa jednak, że inni odkryli, że przestrzeganie nakazów zakładu dotyczących leczenia COVID-19 – takich jak przeprowadzanie tylko testów PCR lub wymazów z nosa – opłacało się nawet o 20% więcej niż zwykła praca w ich normalnej praktyce.

Kampania mająca na celu narzucenie globalnej populacji tak zwanych “szczepionek” na COVID-19 niosła ze sobą również ogromne wynagrodzenia pieniężne.

“Jak rozumiem, te zastrzyki wszędzie bardzo dobrze się opłacały” – powiedział Trozzi. “Jednym z przykładów jest to, że jeden z moich kolegów jest chirurgiem ucha, nosa i gardła w Niemczech i przestał wykonywać operacje. Powiedział: “Wykonuję tylko minimalną ilość specjalistycznej pracy V.A., aby zachować licencję, ponieważ zarabiam o wiele więcej pieniędzy, wykonując zastrzyki podczas tego szczytu”.

Źródło: LifeSiteNews

Środowisko medyczne broni życia dzieci nienarodzonych i sprzeciwia się uznawaniu tzw. „przesłanki psychiatrycznej” do aborcji.

RatujŻycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

Środowisko medyczne broni życia dzieci nienarodzonych i sprzeciwia się uznawaniu tzw. „przesłanki psychiatrycznej” do aborcji. Nie zgadza się na tajne obrady zespołu ds. „zakończenia ciąży” w Ministerstwie Zdrowia, żąda wglądu w dokumenty robocze i ubolewa, że w obradach nie uczestniczą obrońcy życia. 

Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich wydało oświadczenie, w którym zawarło krytyczne uwagi pod adresem zespołu ds. aborcji, którym kieruje prof. Krzysztof Czajkowski, krajowy konsultant ds. położnictwa i ginekologii.

Stanowisko zostało poparte także przez Katolickie Stowarzyszenie Pielęgniarek i Położnych Polskich oraz Stowarzyszenie Farmaceutów Katolickich Polski.

Przesyłam Panu wybrane fragmenty z opublikowanego tekstu (pogrubienia moje):

  • Informacja o działaniu takiego zespołu jest tym bardziej niepokojąca, że zespół ten obraduje niejawnie, a wśród jego członków nie ma przedstawicieli lekarzy opowiadających się po stronie obrony ludzkiego życia, przez co naruszono zasady rozsądku, demokracji, etyki i prawa. W omawianej sytuacji nie zachodzą żadne przesłanki prawne, które uzasadniałyby utajnienie prac zespołu w myśl ustawy o ochronie informacji niejawnych, co więcej, wydaje się, że projekt podobnych wytycznych powinien być szeroko konsultowany, szczególnie wśród lekarzy. Domagamy się zatem wglądu w przebieg prac zespołu.
  • Tworzenie “nowej interpretacji” obowiązującego prawa w celu rozszerzenia listy przesłanek, których obecność może uzasadniać zabójstwo prenatalne dziecka ze względu na zdrowie psychiczne matki jest manipulacją i jest niezgodne z konstytucją i obowiązującą ustawą.
  • Może to (aborcja z przyczyn psychiatrycznych – przyp. KG) tylko pogorszyć stan psychiczny kobiety, która już miała zdiagnozowane zaburzenia o tle psychicznym w ciąży. Ten stan jest niezwykle trudny w leczeniu. Stąd w przypadku zaburzeń psychicznych matki rozpatrywanie ich jako przesłanki do aborcji nie może być dopuszczone. (…) Doświadczenie psychiatryczne uczy, że osoby będące w złym i niewyrównanym stanie psychicznym nie powinny podejmować jakichkolwiek życiowo ważnych decyzji. Nikt (czy to chory, czy zdrowy) nie ma prawa pozbawiać życia drugiej osoby na żadnym etapie jej rozwoju.
  • Ciąża jest zjawiskiem fizjologicznym, a nie patologicznym, żeby dziecko usuwać jako jakiś “nowotwór”.
  • Uważamy, że definiowanie przesłanki do zabójstwa dziecka w łonie matki ze względu na stan jej zdrowia psychicznego jest mgliste i jednostronne a zarazem wieloznaczne dlatego, że zaciera granice zdrowia z naturalnym kryzysem psychicznym wynikającym z rozpoznania ciąży. Taki kryzys zwykle ma swój naturalny przebieg, emocje się zmniejszają, zmienia się percepcja rzeczywistości.
  • Zaświadczenia od psychiatrów wystawione na podstawie „zagrożenia zdrowia psychicznego” kobietom przeżywającym takie emocje z powodu przejściowego kryzysu związanego z ciążą mogą unicestwić niesprawiedliwie wiele istnień ludzkich. W Hiszpanii na podstawie takich zaświadczeń według litery nieludzkiego prawa uśmierca się bezpodstawnie ok. 100 000 dzieci w ciągu roku. Również historycznie taki model był stosowany w Wielkiej Brytanii w latach 60-tych i 70-tych jako furtka do wykonywania aborcji na życzenie. To nie jest “terminacja ciąży” ale raczej masowa eksterminacja ludzi. Trudno oprzeć się wrażeniu, że chodzi o ułatwienie i uproszczenie tych procedur i de facto wprowadzenie aborcji na życzenie na każdym etapie ciąży.

Całość stanowiska lekarzy przeczyta Pan pod tym linkiem: https://ratujzycie.pl/lekarze-przeciw-aborcji/

Szanowny Panie!

Nie ustajemy w działaniach, aby dotrzeć do przewodniczącego zespołu – prof. Krzysztofa Czajkowskiego. Powziąwszy informację, że będzie on prelegentem na sympozjum „Ginekologia Przyszłości”, udaliśmy się tam z pikietą, aby przemówić profesorowi do serca i skłonić go, by przestał brać udział w politycznym spisku przeciw życiu

Staliśmy pod eleganckim hotelem w centrum Warszawy i wołaliśmy, aby przestał przed nami uciekać i powiedział, które dzieci będą skazane na śmierć. Na sympozjum wchodziło wielu uczestników związanych z ginekologią i położnictwem, byli tam także przedstawiciele sponsorów – firm z branży farmaceutycznej. Mieli drogie limuzyny, markowe garnitury i dobre humory… dopóki nie zobaczyli zdjęć z aborcji… Jeden z pracowników Big Pharmy wyzwał nas od przestępców. Nie wiemy dlaczego??? Czy obrona dzieci ma być przestępstwem? 

Inna pani – lekarz ginekolog – przyznała, że nie rozumie, czemu pikietujemy, przecież nie zabijają zdrowych dzieci. Po chwili przyznała, że zabijają te, które (jej zdaniem) nie mają szans na udane życie…

Byłam smutna i przerażona słuchając, jak można tak okrutnie segregować dzieci na lepsze i gorsze. Po tej pikiecie tym bardziej rozumiem, że nie możemy przestać działać, bo bezbronne maluszki nie mogą same nic zrobić. A w Ministerstwie Zdrowia wciąż działa zespół śmierci

Czy jego szef prof. Krzysztof Czajkowski usłyszy wreszcie głos prolife?

Serdecznie Pana pozdrawiam!

Kaja GodekKaja GodekKaja Godek
Fundacja Życie i Rodzina
www.RatujZycie.pl

PS – Bardzo Pana proszę o rozsyłanie tych dwóch linków dalej, aby jak najwięcej osób dostało informację, co się dzieje. Tu stanowisko lekarzyhttps://ratujzycie.pl/lekarze-przeciw-aborcji/ a tu relacja z pikiety w czasie sympozjum ginekologówhttps://www.youtube.com/watch?v=EfkTEa42Ec0

WSPIERAM

NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW

MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

Obserwuj nas:      

Problem – Reakcja – Rozwiązanie. Czyli pacjent na całe życie

Problem – Reakcja – Rozwiązanie czyli pacjent na całe życie

Kategoria: Archiwum, Biologia, medycyna, Co piszą inni, Kontrowersyjne, Niekonwencjonalne, Polecane, Polityka, Polska, Pudło, Świat, Ważne

Autor: AlterCabrio , 1 września 2023

Ostatnie kilka lat to brutalne wprowadzenie w okrutną rzeczywistość kompleksu medyczno-przemysłowego. Ich niedawne zachowanie całkowicie podkopało zaufanie społeczne. Z dnia na dzień odrzucono etykę lekarską, w tym autonomię ciała i świadomą zgodę [informed consent]. Umierający nie mogli spotkać się z bliskimi, zastosowano powszechne DNR, a osoby poddano przymusowym procedurom (np. testom PCR) lub dyskryminowano ze względu na status szczepienia na covid.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org ekspedyt

[Poniższy wpis ma charakter wyłącznie informacyjny i nie stanowi porady lekarskiej/medycznej.  – AC]

−∗−

Problem-Reakcja-Rozwiązanie

Big Pharma specjalizuje się w pozyskiwaniu klientów na całe życie

Dla tych z nas, którzy zaczęli wyciągać niewygodne wątki typu „chwileczkę, wydaje się, że coś tu jest nie w porządku” i kontynuowali, świat obecnie stanowi dziwny pejzaż. Jeśli chodzi o nasze zdrowie, wielu z nas doświadczyło rozbicia na kawałki założeń, które towarzyszyły nam przez całe życie.

Ostatnie kilka lat to brutalne wprowadzenie w okrutną rzeczywistość kompleksu medyczno-przemysłowego. Ich niedawne zachowanie całkowicie podkopało zaufanie społeczne. Z dnia na dzień odrzucono etykę lekarską, w tym autonomię ciała i świadomą zgodę [informed consent]. Umierający nie mogli spotkać się z bliskimi, zastosowano powszechne DNR, a osoby poddano przymusowym procedurom (np. testom PCR) lub dyskryminowano ze względu na status szczepienia na covid. Większość zgadzała się z tymi nieludzkimi dyktatami, które pochodziły „z góry”. Czy można się dziwić, że wiele osób byłoby obecnie niechętnych by pójść do szpitala, nawet jeśli zaistniałaby realna potrzeba? Musi pojawić się jakaś równowaga, dzięki której ludzie odzyskają pewność siebie i będą mogli szukać opieki, jeśli będzie ona naprawdę potrzebna. Wylewanie dziecka z kąpielą nie spowoduje zmniejszenia liczby zgonów. Pacjenci słusznie chcą najlepszej dostępnej opieki, ale w obecnym systemie medycyny opartej na procedurach [protocolised medicine] taka ścieżka nie jest gwarantowana.

To, co uderza, gdy spędzamy czas wśród osób wciąż mocno osadzonych za oknem Overtona, jest przekonanie, że na każdą dolegliwość – zwłaszcza związaną z zaawansowanym wiekiem – rozwiązaniem są zawsze interwencje farmaceutyczne lub chirurgiczne, a nie zmiany stylu życia. Jest to absolutnie wspaniałe z punktu widzenia Big Pharmy. Ale już mniej pewna jest korzyść dla użytkownika końcowego. Powszechne zatwierdzenie nowości, zastrzyków mRNA we wszystkich grupach wiekowych – pomimo całkowitego braku danych dotyczących długoterminowego bezpieczeństwa – pokazały nam wyraźnie, w czasie rzeczywistym, jak pieniądze i polityka korumpują organy regulacyjne ds. zdrowia. To sprawia, że ​​obecny system jest całkowicie niesprawny. Ten artykuł w „The Epoch Times” podaje, że 65% rekomendacji FDA dotyczących leków jest zatwierdzanych na podstawie pojedynczego badania. W międzyczasie lekarze, którzy chcą promować zmiany stylu życia jako leczenie pierwszego wyboru (podstawowe) przed bardziej niebezpiecznymi interwencjami, coraz częściej pracują w systemie, który jest im przeciwny.

Próba dokonania świadomej oceny ryzyka i korzyści staje się prawie niemożliwa, gdy zdamy sobie sprawę, jak niegodna zaufania stała się literatura naukowa. A może zawsze tak było. „Ale przecież tak napisali w «Lancecie»…” Miejmy nadzieję, że wielu już zdało sobie sprawę, jak pusto brzmi to zdanie. Na wyniki badań duży wpływ mają oczekiwania podmiotów je finansujących, a tak się składa, że ​​są to producenci leków. Poniższy mem, choć zabawny, jest niepokojąco trafny:

97% naukowców zgadza się z tymi, którzy ich finansują

·

Od statyn po HTZ, przez zabiegi chirurgiczne o udowodnionej nieskuteczności, po leki przeciwdepresyjne – we współczesnej „medycynie” prawie nie ma dyskusji na temat środków zapobiegawczych, które nie przynoszą korzyści Big Pharmie. Dieta, ćwiczenia, techniki oddechowe, radzenie sobie ze stresem, zapewnienie właściwego zbilansowania mikroelementów, dociekanie emocjonalnych i relacyjnych przyczyn złego stanu zdrowia. Powinny to być podstawowe pytania każdego kompetentnego lekarza, na długo przed zaoferowaniem różnych magicznych wynalazków po luksusowej siedmiominutowej konsultacji przez Internet. Lekarze pierwszego kontaktu oferujący tak nędzny poziom usług są współwinni zapewnienia sobie utraty etatu w ciągu kilku krótkich lat. Równie dobrze sprawdziłaby się sztuczna inteligencja, ponieważ czynnik ludzki został prawie całkowicie usunięty.

Większość osób, których rodzice są w podeszłym wieku, wie, że często potrzebują specjalnych plastikowych pojemników do przechowywania licznych leków, które przyjmują na co dzień. Często wiele z tych leków dodawano sekwencyjnie, aby zaradzić efektom ubocznym (lub dokładniej „skutkom”) leków wprowadzonych jako pierwsze. Ta wzruszająca satyra, która krąży w Internecie, prawdziwie to podsumowuje:

„Wziąłem ASPIRYNĘ na ból głowy spowodowany przez ZYRTEC™ na katar sienny, który dostałem od RELENZY™ na rozstrój żołądka i objawy grypopodobne spowodowane przez VIAGRĘ™ na zaburzenia erekcji po PROPECII™ na wypadanie włosów spowodowane przez RITALIN™ na moje problemy z koncentracją spowodowaną przez SCOPODERM TTS™ na chorobę lokomocyjną, której nabawiłem się po LOMOTILU™ na biegunkę spowodowaną przez XENICAL™ na przyrost masy ciała spowodowany przez PAXIL™ na stany lękowe wywołane przez ZOCOR™, który biorę na wysoki cholesterol, bo dobra dieta i ćwiczenia to po prostu zbyt duży problem.”

Wydaje się, że dominuje przekonanie, że człowiek może przeżyć tylko przy ciągłej ingerencji ze strony lekarzy. Ale co, jeśli cały system powoduje, że jesteś chory, aby zatrzymać cię jako lojalnego klienta Firmy? A co, jeśli wiele z tak zwanych danych „bezpieczeństwa” jest w rzeczywistości tak samo błędnych, jak te wykorzystane do promowania „szczepionek” przeciw covid w 2020r.? Dla tych z nas, którzy stali się ciekawi (podejrzliwi?), uznaliśmy, że warto spojrzeć retrospektywnie na inne trendy w diagnostyce i leczeniu medycznym.

Okazuje się, że im więcej szukasz, tym więcej znajdujesz…

Robią więcej szkody niż pożytku?

Wnikliwe przyjrzenie się wątpliwym lekom i praktykom chirurgicznym, które są wbudowane w standardowe procedury tutaj, w Wielkiej Brytanii, wypełniłoby książkę. Może nawet kilka książek. Wykracza to poza zakres tego artykułu, jednak poniżej kilka „bestsellerów” na początek:

  1. Statyny: czasami pozwalano, aby przedostały się one do świadomości głównego nurtu, ale mimo to warto przeczytać książkę napisaną przez dr Malcolma Kendricka, zatytułowaną The Great Cholesterol Con. Po prostu nie ma dobrych dowodów na powszechne stosowanie statyn. Twierdzenie, że nie mają one szkodliwych skutków, jest także bzdurą. 17-letnie badanie wśród osób starszych wykazało, że niski poziom cholesterolu w surowicy był powiązany ze zwiększoną słabością, przyspieszonym pogorszeniem stanu psychicznego i przedwczesną śmiercią. To powinno skłonić każdego rozsądnego klinicystę do zadawania pytań na temat długoterminowych skutków zdrowotnych, jakie może wywołać jego celowe obniżanie. Podczas obchodów oddziału starszy konsultant [lekarz] mówi do swoich młodszych kolegów: „Skończmy z tym cudownym lekiem”, skreślając go z listy leków zalecanych. Młodsi pytają, dlaczego tak to określa, na co ten odpowiada: „Zastanawiam się, jaki z tego pożytek!
    ·
  2. SSRI [selektywne inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny]: coraz większa liczba badań pokazuje, że są mniej skuteczne, niż sądzono. Czy spowodowało to spadek liczby recept? Oczywiście, że nie. Tak naprawdę psychiatria w ogóle jest dziedziną, którą wielu lekarzy określa jako barbarzyńską. Powiązania między zdrowiem jelit i mózgu są obecnie powszechnie akceptowane, a mimo to prawie żadne pieniądze nie są przeznaczane na główne działania badawczo-rozwojowe w tej dziedzinie. Leki po prostu nie są tak opłacalne jak klienci na całe życie.
    ·
  3. HTZ [hormonalna terapia zastępcza]: istnieją dowody na zwiększone ryzyko zakrzepów krwi i udaru mózgu, a także zwiększone ryzyko raka piersi i jajnika u kobiet stosujących HTZ. Zbierając informacje do tego artykułu i przesłuchując kobiety, które niedawno rozpoczęły przyjmowanie tych leków, okazało się, że większość nie została odpowiednio poinformowana o związanych z nimi zagrożeniach. Wiele osób nie miało pojęcia, jaki rodzaj HTZ w ogóle stosują. Pokazuje to poziom ślepej wiary, jaką ludzie nadal żywią do systemu, który, sądząc po historii wypłacanych kar pieniężnych, nie ma, delikatnie mówiąc, zbyt dobrej reputacji.
    ·
  4. Angioplastyka: przez dziesięciolecia wmawiano nam, że angioplastyka jest skuteczną metodą leczenia nie tylko dławicy piersiowej (angina pectoris, ból w klatce piersiowej), ale także chroni przed zawałem serca. Obecnie dowody wydają się wskazywać, że procedura jest „bezużyteczna” lub nawet gorsza niż bezużyteczna. Zmiany stylu życia i diety są bardziej skuteczne i mogą odwrócić postęp choroby niedokrwiennej serca. Nie wydaje się to wielką filozofią, ale „urzeczywistnienie” tego zajęło dziesięciolecia.
    ·
  5. Szczepienia dla dzieci: lub jak lubimy je nazywać, Święte Krowy. Odważenie się nawet na wypowiedzenie słów, że takie interwencje mogą wiązać się zarówno z ryzykiem, jak i korzyściami, lub wskazanie, że nie przeprowadzono długoterminowych badań bezpieczeństwa przy zastosowaniu prawdziwego placebo, wydaje się wywoływać reakcję alergiczną nawet u najbardziej sceptycznych osób. Jednakże w HART bardzo cenimy sobie powiedzenie „wszystko znów jest na stole”. Wiele osób, które mają teraz apetyt na kwestionowanie Nauki™ [The Science™], po cichu mruczy tytuł książki Turtles All the Way Down. Być może warto do niej zajrzeć, aby poznać alternatywny punkt widzenia. Nie potrzebujemy ochrony przed teoriami. Musimy je ogłosić i poddać pod dyskusję, abyśmy mogli podjąć pełne i świadome decyzje. Żaden temat nie powinien być poza zasięgiem, z tym włącznie. Być może szczególnie tym.

Tę listę można ciągnąć ad infinitum, ale zamiast tego zakończymy listą sugestii udzielanych przez różnych praktykujących lekarzy, gdy pytani są o kwestionowane przez nich leki lub interwencje. Jeszcze raz podkreślamy, że ludzie są jednostkami. Procedury nie są dobre dla jednostek. Przeprowadź własne rozeznanie, weź na siebie odpowiedzialność i pamiętaj, że Eksperci mogą mieć ręce związane za plecami przez Pieniądze.

Lista leków o wątpliwej skuteczności/bezpieczeństwie przepisywanych obecnie przez lekarzy:

  1. Leki na demencję: odnotowano słabą skuteczność, poważne skutki uboczne;
    ·
  2. Leki przeciwzakrzepowe: należy stosować rozważniej ze względu na ryzyko krwawień po upadkach;
    ·
  3. Bisfosfoniany: ten lek na osteoporozę ma notorycznie złe skutki uboczne i wykazuje wątpliwą skuteczność;
    ·
  4. Benzodiazepiny i inne tak zwane leki „Z” (zopiklon, eszopiklon, zaleplon i zolpidem): uzależniające z objawami poważnych skutków ubocznych, takich jak demencja, infekcje, zaostrzenie chorób układu oddechowego, zapalenie trzustki i rak. Powodują poważne objawy odstawienia;
    ·
  5. Gliflozyny: nowe „cudowne leki” stosowane w leczeniu cukrzycy i niewydolności serca. Obawy dotyczą uszkodzenia nerek. Nie mają długoterminowego profilu bezpieczeństwa;
    ·
  6. Agoniści receptora GLP-1 (analogi GLP-1), w zastrzyku: pierwotnie sprzedawane jako leki na cukrzycę, obecnie sprzedawane jako leki odchudzające. Obawy dotyczą ryzyka raka tarczycy i trzustki oraz możliwości wywołania zapalenia trzustki;
    ·
  7. Ogólnie leki psychiatryczne. Zalecana lektura: Toksyczna psychiatria, Peter Breggin;
    ·
  8. Leki przeciwwirusowe: na przykład Tamiflu, obecnie określany jako „fiasko”. Lek powodował poważne skutki uboczne, takie jak halucynacje, samookaleczenia, nieprawidłowe zachowanie i zaburzenia czynności nerek;
    ·
  9. Inhibitory pompy protonowej (PPI): dowody na poważne skutki uboczne przy długotrwałym stosowaniu, w tym demencję, przewlekłą chorobę nerek i zwiększone ryzyko raka;
    ·
  10. Beta-blokery: dowody na to, że długotrwałe stosowanie nie wiąże się z poprawą wyników sercowo-naczyniowych, powodują jednak znaczne skutki uboczne, takie jak depresja i zmęczenie;
    ·
  11. Leki przeciw zapaleniu stawów: w szczególności nadużywanie NLPZ może powodować krwawienie, zawał serca, udar i uszkodzenie nerek.

Cytując Aldousa Huxleya: „Nauki medyczne czynią tak niezwykły postęp, że wkrótce nikt z nas nie będzie zdrowy”.

_____________

Problem-Reaction-Solution, HART Group, August 31, 2023

−∗−

Powiązane tematycznie:

Co oni nam mogą czyli jakie wpływy ma Big Pharma?
Są teraz bogatsze i potężniejsze niż kiedykolwiek. W niektórych przypadkach mogą nawet decydować o rządowej polityce zdrowotnej. […]

_____________

Doniesienia z wojny – farmaceutyczna okupacja planety
Patrzymy na największego konia trojańskiego, który powoduje gnicie Ameryki od środka, jak i wszystkich innych krajów. Wojny czy brak wojen, gospodarczy krach czy dobrobyt, medykamenty nadal działają, wyniszczając, rujnując i […]

_____________

‘Choroba bez przyczyny’ czyli skuteczny model biznesowy
Sto lat medycyny rockefellerowskiej „ustaliło”, że istnieją tysiące odmiennych, odrębnych i unikatowych chorób, zaburzeń i zespołów. I każde ma przyczynę. W przypadku wielu chorób przyczyna „nie została jeszcze odkryta”. […]

−∗−

Tagi:algorytmy leczenia, Big Pharma, choroby przewlekłe, nieskuteczne leczenie, problem reakcja rozwiązanie, procedury medyczne, protokoły leczenia

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!

1 komentarz

  1. CzarnaLimuzyna 2 września 2023
  2. To jest ważny artykuł. Ludzie na ogół nie zdają sobie z powagi sytuacji, a jeżeli już to po fakcie, po szkodzie. Mam relacje bezpośrednie od ludzi bystrych i zorientowanych w temacie, którzy po pierwsze, po kontakcie z lekarzami w sprawach nawet błahych odnoszą wrażenie, że nie są to ludzie ani wykształceni ani inteligentni. Po drugie co wynika z pierwszego, ale też z mafijnych procedur, lekarze nie potrafią i nie chcą diagnozować, nie potrafią leczyć – są skłonni faszerować ludzki organizm szkodliwymi trutkami zwalczającymi lub łagodzącymi co prawda niektóre objawy, lecz powodującymi inne objawy (skutki uboczne), uszkodzenia komórek i organów.Nie koncentrują się na przyczynie tylko na objawach, stosując szkodliwą farmakologię. W tym momencie dla inteligentnych inaczej i zabłąkanych konowałów dopowiem, że nie neguję dobrej farmakologii, ale tą złą. Nauczcie się głąby rozróżniać dobrą od tej złej i nie jest to to samo co podpowiada wam komputer.

Naczelny Sąd Lekarski się zhańbił.. Prof. Jan Talar „ukarany” !!! – W ten sposób karze się w pierwszej kolejności chorych, “nieuleczalnych”.

Naczelny Sąd Lekarski się zhańbił.. Prof. Jan Talar „ukarany” !!!

O zawieszeniu mu „prawa wykonywania zawodu”…

W ten sposób karze się w pierwszej kolejności chorych, którym nikt nie będzie chciał już pomóc. 

prof-jan-talar-o-zawieszeniu-mu-prawa-wykonywania-zawodu

Prof. Jan Talar został ukarany przez Naczelny Sąd Lekarski. Na okres jednego roku zawieszono mu prawo wykonywania zawodu. W rozmowie z portalem PCh24.pl prof. Jan Talar podkreślił, że w ten sposób karze się w pierwszej kolejności chorych, którym nikt nie będzie chciał już pomóc. 

Naczelnemu Sądowi Lekarskiemu nie spodobał się wywiad, w którym profesor mówił o kwestii tzw. śmierci mózgu. Według sądu wprowadził w błąd opinię publiczną… Prof. Jan Talar jest tymczasem lekarzem odpowiedzialnym za wielkie osiągnięcia w wybudzaniu pacjentów – i to takich, którzy zgodnie z paradygmatem tzw. śmierci mózgowej byli uznawani za nie do uratowania.

Przedmiotem sprawy był wywiad z 2020 roku dla Radia Maryja. „Lekarz, który raz uratował ludzkie życie, uznane przez innych za niebędące już życiem, lekarz, który doskonali się z każdym nowym pacjentem, rozszerza swoje możliwości terapeutyczne, dla takiego lekarza nie istnieje termin «śmierć mózgu»”- powiedział wtedy profesor. „Dla lekarza z krwi i kości, który złożył przysięgę lekarską jest jedno: każdego chorego, bez względu na stan uszkodzenia mózgu – miałem pacjentów, u których pół mózgu została gdzieś na zewnątrz” – dodał.

W listopadzie 2022 roku Okręgowy Sąd Lekarski w Bydgoszczy uznał, że prof. Jan Talar jest winny – i wymierzył mu karę nagany. Doszło do odwołania, stąd sprawa trafiła przed Naczelny Sąd Lekarski w Warszawie. Przewodniczący składu prof. Jerzy Kruszewski argumentował, że „dotychczasowe napomnienia nie odniosły skutku”, dlatego uznano, że należy zawiesić prof. Talarowi prawo wykonywania zawodu.

W rozmowie z portalem PCh24.pl prof. Jan Talar nie krył rozgoryczenia decyzją sądu.

Jeżeli człowiek przez całe życie ratuje życie ludzkie, to – najdelikatniej mówiąc – powinien mieć szacunek… Jeżeli uratował 1000 ludzi, z czego setki miały nie żyć – jest to tym większy powód do zadowolenia. Tymczasem jeżeli pozbawia się go prawa do wykonywania zawodu, to każe się w pierwszej kolejności chorych. Nikt nie będzie chciał im pomóc, bo będzie się bał. Już do tej pory właściwie nikt im nie pomagał, teraz – tym bardziej – powiedział profesor.

Ja nie myślę o tym przez pryzmat siebie, ale przez pryzmat chorych, których trzeba ratować – dodał.

Jak powiedział, musi zastanowić się nad tym, jakie podjąć dalsze kroki; sytuacja, wskazał, jest naprawdę trudna. Okazuje się, że konkretne interesy środowiskowe wzięły po prostu na tę chwilę górę.

PCh24.pl

Prof. Jan Talar pozbawiony prawa do wykonywania zawodu. HAŃBA “władcom” medycyny w Polsce.

Prof. Jan Talar pozbawiony prawa do wykonywania zawodu. To się nie dzieje…

Kategoria: Archiwum, Biologia, medycyna, Co piszą inni, Kontrowersyjne, Polecane, Polityka, Polska, Pudło, Ważne

Autor: AlterCabrio

, 6 lipca 2023

Czterdzieści osiem lat zajmuję się leczeniem chorych w śpiączce, najczęściej po trwałych, nieodwracalnych uszkodzeniach mózgu i pnia mózgu. Ci chorzy, poza dwoma chorymi, byli w śpiączce. Zastosowane przeze mnie metody neurorehabilitacji, opisane w wielu monografiach faktograficznych (…) Te wszystkie monografie, moje wystąpienia nie mówiły o braku aktualnego stanu wiedzy medycznej i nie dotyczyły podważania zaufania do zawodu lekarza. Bo moim obowiązkiem, jako lekarza medycyny, moim obowiązkiem jako profesora belwederskiego, jest przekazywać wiedzę niezbędną do tego, żeby specjaliści medycyny wzięli pod uwagę, że ci chorzy mogą być leczeni. Jeżeli ja mam ewidentne dowody chorych, którzy mieli żyć godzinę, mieli żyć dzień, dwa dni, mieli żyć do końca życia na respiratorze, to ja tych chorych ‘odzyskuję’.

−∗−

Prof. dr hab. n. med. Jan Talar pozbawiony prawa do wykonywania zawodu na rok!!!

Data: 6.07.2023, czas: 1h16minhttps://iframe.dacast.com/vod/f9823fc6-faba-b98f-0d00-4a7b50a58c5b/7d117b25-a87e-4306-b5ad-0a71bd683404

==========================

mail:

Chodzi zapewne o handel ludzkimi częściami.

Władcy medycyny polskiej niczego by nie zrobili, gdyby nie mieli za sobą większych władców.

Izby, które dzielą lekarzy a nie łączą, nie mają racji bytu. Kompletny blamaż obowiązkowych izb lekarskich.

Kompletny blamaż obowiązkowych izb lekarskich

Kategoria: Archiwum, Biologia, medycyna, Polecane, Polityka, Polska, Ważne

Autor: Rebeliantka 22 czerwca 2023

Kogo reprezentują izby lekarskie w Polsce? Czy samorząd jest potrzebny?

Samorząd lekarski, który ma sprawować pieczę nad należytym wykonywaniem zawodu, jest w ostatnich latach coraz powszechniej krytykowany przez medyków za działanie wbrew interesowi publicznemu. Poniżej wywiad z prof. zw. dr hab. n. med. Krystyną Lisiecką-Opalko, członkiem zarządu Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców.

  1. Ustawa o izbach lekarskich została uchwalona w 1989 r. Miała przywrócić niezależność lekarzy względem władz, odebraną im przez komunistów w 1950 roku, gdy zlikwidowano samorząd lekarski. Jaki jest stan przywróconego samorządu po ponad 30 latach?

Trudno oszacować jednocześnie stan wszystkich 23 izb okręgowych (OIL) i Naczelnej Izby Lekarskiej (NIL). Sądzę, że mają się bardzo dobrze. Mają własne siedziby, prowadzą działalność gospodarczą.  Od samego początku wszystkie OIL były zainteresowane wykupieniem lub budową swoich siedzib, przeznaczając na to większość funduszy. W początkowym okresie lekarze nie płacili za wydawanie dokumentów przez OIL. Składki były dużo niższe i starczało na wszystko. Ograniczano zatrudnienie administracji do niezbędnego minimum. Od 2000 roku zaczęło przybywać osób pracujących w administracji oraz zwiększała się liczba komisji. Dziś jest ich od kilkunastu do kilkudziesięciu i stale tworzone są nowe,  np. ds. wizerunku zawodu lekarza, ds. zdrowia lekarza, ds. e-zdrowia, itd. Mamy w każdej izbie lekarskiej Rzecznika Praw Lekarza, który jednak nie upominał się o lekarzy zniesławianych przez NIL w trakcie tzw. pandemii. Pojawili się na etatach radcy prawni, a także honoraria, a potem regularne pensje.

Gdy analizuje się finanse izb, to zwraca uwagę, że od 34 lat żadna niezależna instytucja państwowa nie zainteresowała się nimi. Są one znaczne. W Polsce jest łącznie  194 000 lekarzy i lekarzy dentystów. Do tej pory płaciliśmy składkę w wysokości 60 zł miesięcznie. W skali roku daje to przychód w wysokości 139 680 000 zł. Teraz składka wzrosła o 100 % i wynosi 120 zł miesięcznie, daje to sumę roczną  279 360 000 zł. Warto dodać, że do izb wpływają także inne dochody: za szkolenie czy konferencje lekarzy, które są częściowo lub całkowicie odpłatne, a także za wydawanie zaświadczeń. Izby otrzymują też darowizny od firm prezentujących sprzęt, nowe leki. Są przychody z reklam w gazetach, wpływy z działalności gospodarczej. Izby lekarskie otrzymują z budżetu państwa środki finansowe na pokrycie kosztów czynności administracyjnych związanych z realizacją zadań. Nie jest jasne od kiedy stanowiska funkcyjne w izbach są opłacane i w jakiej wysokości.  Sprzyja to w czasie wyborów do izb walkom o „stołek”. Potem bardzo trudno rozstać się z izbą, niektórzy pracują już 33 lata. Nie przekłada się to jednak na zadowolenie szeregowych członków Izb.

  1. Konstytucja stanowi w art. 17, że samorząd zawodowy reprezentuje osoby wykonujące zawody zaufania publicznego i sprawuje pieczę nad należytym wykonywaniem tych zawodów w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony. W ustawie o izbach lekarskich (art. 5) jest wymienionych co najmniej 14 zadań związanych z reprezentowaniem interesów środowiska lekarzy. Czy izby wykonują te zadania zgodnie z oczekiwaniami lekarzy?

Nie sądzę, aby wszyscy lekarze zapoznali się z ustawą. Nie wiedzą w jakim celu reaktywowano izby lekarskie. Jest silny podział między lekarzami i dużo negatywnych stwierdzeń o izbach na zamkniętych forach internetowych lekarzy i lekarzy dentystów.

Czara goryczy przepełniona została w ostatnich latach poprzez fakt ataku NIL na lekarzy pracujących zgodnie z przysięgą Hipokratesa, których karano za leczenie chorych, zabraniano im stosowania sprawdzonych, skutecznych  leków i straszono wysokimi karami pieniężnymi za ich ordynowanie, a nawet wycofywano leki z aptek, aby nie można było ich stosować.

Dziś żaden lekarz kończący studia nie składa przysięgi Hipokratesa, której główne motto brzmi: „po pierwsze nie szkodzić”.

Tam, gdzie są niekontrolowane przychody, osłabione jest prawidłowe działanie tzw. samorządu. Wysokie pensje zachęcają do nagannych zachowań w stosunku do koleżeństwa, profesorów czy przedstawicieli władzy. Samorząd uzurpuje sobie prawo do wysyłania pytań do Unii Europejskiej, poniżając tym samym rodzime szkolnictwo medyczne. Pomija się odpowiedniego ministra w tej kwestii. Priorytetem powinno być rozwijanie szkoleń, wspólnie z uniwersytetami medycznymi i pokrewnymi, celem podniesienia wiedzy i autorytetu lekarza, a nie rozbudowywanie kar.

Lekarze są zastraszani odbieraniem prawa wykonywania zawodu za wypowiedzi w mediach czy leczenie zgodne z własną wiedzą i praktyką. To nowa „metoda rządzenia”. Odbiera się  nawet prawo wykonywania zawodu profesorom. To dzwonek alarmowy pokazujący dokąd zmierza obecna władza w izbach. Dyplom upoważniający lekarza do leczenia chorego wydaje uczelnia wyższa, natomiast izba tylko pozwolenie na pracę w danym regionie czy miejscu. Rodzi się zatem pytanie, jakim prawem samorząd uzurpuje sobie możliwość odbierania prawa do pracy bez porozumienia z uczelnią wyższą czy sądem powszechnym? Po mediach społecznościowych krążą paszkwile formułowane wobec lekarzy, rzutują one na cały obraz  tzw. „ochrony zdrowia”, nadzorowanej przez NIL.

Izby nie zadają kluczowych pytań o ważne kwestie, np. w temacie nadmiarowych zgonów,  ilości przypadków chorób nowotworowych, chorób przewlekłych, dobrej profilaktyki, itp.  Jak widać, samorząd przestał spełniać swoje najważniejsze zadania.

  1. Czy Izby lekarskie przestały sprawować pieczę nad wykonywaniem zawodu w sposób należyty, tzn. w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony, bez naruszania wolności wykonywania zawodu?

Chyba tak. Funkcyjni członkowie izb pokazali swoje oblicze w czasach, kiedy chorzy umierali na SOR-ach, czekając na wynik wątpliwego testu, a minister zdrowia wprowadzał polecenia nieleczenia chorych, zastępując leczenie tzw. teleporadami. Nie słychać było wówczas głosu izb w mediach. Wymienić można bardzo dużo wieloletnich zaniedbań, na które nie ma usprawiedliwienia. W XXI w, zgodzono się na wprowadzenie obowiązkowych procedur, skrócenie studiów medycznych, zlikwidowanie (przez parę lat) podyplomowych  praktyk lekarskich, drastycznie ograniczono dostęp lekarzy do specjalizacji, zaniechano profilaktyki. NIL milczała. Zagubiono samorządność, zagubiono konieczność debat. Wprowadzono dyktaturę trudną do zrozumienia. Zabrakło wyników badań polskich naukowców w „Gazecie Lekarskiej”.  Jedyna prawda, która jest tam obecna, to teksty  pisane na zamówienie przez redaktorów najemnych lub na etacie. Lekarz przestał być wolnym zawodem. Jedynie lekarz dentysta, który został całkowicie sprywatyzowany, ma wolny wybór metody leczenia. Warto się zastanowić, czy zaakceptowany przez NIL obecny system jest sprawny i służy choremu. Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej (NROZ) chwali się w mediach ilością spraw sądowych za popełniane błędy lekarskie. Szkoda, że zabrakło refleksji, jak to ograniczyć lub jak zmienić system. Pracując przez 4 lata w Naczelnym Sądzie Lekarskim nigdy nie doświadczałam takiej ilości popełnianych błędów. Może to nie są błędy tylko narzucony lekarzowi system pracy?

  1. Jakie zmiany są konieczne w funkcjonowaniu samorządu lekarskiego?

Izby, które dzielą lekarzy a nie łączą, nie mają racji bytu. Poniżając lekarzy praktyków, klinicystów, profesorów, nie rozumiejąc praw rządzących nauką, nie mogą reprezentować wszystkich lekarzy i profesorów. Zaprowadzając dyktaturę, wykazując brak pokory wobec chorego, nie mogą liczyć na wsparcie ze strony środowiska. Tracą  zaufanie nie tylko lekarzy, ale i chorych.

W naszym Stowarzyszeniu uważamy, że należy: a/ zlikwidować NIL ze wszystkimi komisjami, a funkcje rzeczników oraz sędziów sądów lekarskich  przekazać w gestię Komisji Etyki OIL, b/ zlikwidować obowiązkową przynależność do OIL, c/ przywrócić wolność wyboru metody leczenia lekarzowi, d/ usunąć z ustawy z 2009 r. wszystkie represyjne artykuły, e/ sprawy dotyczące błędów w sztuce lekarskiej kierować do sądów powszechnych, zapewniając jednocześnie lekarzom pomoc prawną f/ wprowadzić jawność zarobków w OIL oraz nadzór niezależnej instytucji państwowej nad finansami OIL, g/ powrócić do niższych składek za przynależność do izb.

Likwidacja NIL ze wszystkimi komisjami i rzecznikami oraz sędziami jest pilną koniecznością. NIL się nie sprawdziła. OIL dadzą sobie radę z kontaktami rządowymi, administracją lokalną itp. Izby będą zabiegać o lekarza proponując wreszcie prawdziwe kontakty, szkolenia oraz pomoc prawną w przypadkach potknięć lekarskich. Dziś lekarz w dużym zakresie utracił autorytet w społeczeństwie. Izby podważają nauczanie lekarzy, podważają autorytet profesorów, autorytet ministra, a w sprawach poważnych dotyczących zdrowia, milczą. Nigdy wcześniej nauka nie była tak deprecjonowana jak w chwili obecnej. Zawsze była wolna, o czym zapomniały elity NIL. W nauce ani w medycynie nie może być jednomyślności, a aktualna wiedza medyczna to pojęcie bardzo szerokie. Medycyna jest nauką interdyscyplinarną, musi współpracować z fizyką, biochemią itd. Żadne wytyczne medycznych towarzystw naukowych nie mogą być bezwzględnie wiążące. Medycyna jest też nauką humanistyczną.

Podsumowując, izby to bogate organizacje, dysponujące dużymi dochodami i znacznym majątkiem oraz rozbudowanymi strukturami. Jednocześnie, mimo tego potencjału, niewiele świadczą na rzecz swoich członków i społeczeństwa. A przede wszystkim są wysoce represyjne, surowo karzą lekarzy za poglądy sprzeczne z wątpliwymi, nierzadko błędnymi przepisami państwowymi, ingerując w ten sposób w wolność wykonywania zawodu. Likwidacja obowiązku przynależności do izb lekarskich, podobnie jak na Węgrzech, jest możliwa z uwagi na konstytucyjne prawo. Lekarze wiążą duże nadzieje na dobrą zmianę z powołanym niedawno parlamentarnym zespołem ds. izb lekarskich.

Opublikowałam w “Prawda Jest Ciekawa” Nr 7 z 4.04.2023 r.

APEL DO LEKARZY POLSKICH –Dożywotnio: – Rezygnacja z członkostwa w Izbie Lekarskiej – prof. Andrzej Frydrychowski

APEL DO LEKARZY POLSKICH – Rezygnacja z członkostwa w Izbie Lekarskiej – prof. Andrzej Frydrychowski

Apel do lekarzy polskich – prof. Andrzej Frydrychowski

AlterCabrio

Będziemy tworzyć alternatywną medycynę. Naukową Medycynę Naturalną. Ta nazwa nie nawiązuje do ziół, czy babcinych przepisów. Odwołuje się do natury ludzkiej, którą medycyna winna badać i studiować, uwzględniając w leczeniu naturalne, a dokładnie mówiąc, molekularne właściwości anatomii, fizjologii oraz psychiki człowieka. Poprzez zastosowanie właściwego doboru środków medycznych oraz naukowych metod leczenia. Czyli takich, które nie szkodzą. Primum non nocere.

_____________***_____________

APEL DO LEKARZY POLSKICH – Rezygnacja z członkostwa w Izbie Lekarskiej – prof. Andrzej Frydrychowski

Szanowni Państwo, Koledzy Lekarze

Choć jestem czynnym naukowcem, profesorem zwyczajnym, doktorem habilitowanym nauk medycznych i lekarzem z dużym doświadczeniem zawodowym (tytuł profesora uzyskałem po spełnieniu niezbędnych wieloszczeblowych kryteriów do tego wymaganych, gdzie mój dorobek oceniali wybitni eksperci z wielu specjalności w naukach medycznych, zatem profesorem nie zostałem w oparciu o kryteria polityczne, organizacyjne, czy biurokratyczne), na przestrzeni kilku ostatnich lat byłem regularnie zmuszany przez funkcjonariuszy Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku do udziału w postępowaniach, których celem było zdyscyplinowanie mnie i zawrócenie do mainstreamu standardowej praktyki medycznej.

Nie dałem się, co w efekcie zmusza mnie do złożenia następującego oświadczenia:

Ex nunc raz na zawsze rezygnuję z członkostwa w Okręgowej Izbie Lekarskiej i wnoszę o skreślenie mnie z listy jej członków. Dożywotnio rezygnuję z ubiegania się o wpisanie mnie ponowne na listę członków którejkolwiek z izb lekarskich na terenie naszego kraju.

Funkcjonariusze OIL w Gdańsku chcąc mnie poniżyć i upodlić, skierowali mnie na pełne szkolenie z zakresu elementarnej wiedzy lekarskiej, jakie przechodzą wszyscy lekarze kończący studia medyczne. Jakbym był niedoukiem. Tymczasem z powodów, które szczegółowo opisuję i wymieniam poniżej, sądzę, że kompromitują nie mnie, lecz gdańską i wszystkie izby lekarskie, które tworzycie Wy. Polscy Lekarze

UZASADNIENIE

Mój apel dotyczy w tej samej mierze funkcjonariuszy okręgowej izby lekarskiej w Gdańsku, co każdego Polskiego Lekarza – członków izb lekarskich naszego kraju. Wszystkich tych którzy w imię korzyści osobistych – pieniędzy i innych benefitów uzyskiwanych w czasie wykonywania zawodu, zaprzedali przysłowiową “duszę diabłu” i sprzeniewierzyli się słowom przysięgi Hipokratesa. Struktury izb lekarskich, zamiast dynamizować oraz rozwijać, psują i demoralizują środowisko lekarskie na zasadzie, że ryba psuje się od głowy. Moralnie niszczonych jest wielu lekarze bez względu na wiek. Młodzi i starzy. Wyjątki są tak nieliczne, że uczciwi lekarze są widoczni z daleka. I świecą jak latarnie swoją czystą i moralną aurą. Niestety z tego samego powodu są również łatwym celem.

Kto musi się bronić? kto jest atakowany? A kto atakuje? I jest oprawcą? Atakowani są kompetentni i uczciwi lekarze, których dążeniem w leczeniu chorych jest poszukiwanie przyczyny choroby i jej eliminacja. Co syntetycznie mówiąc: oznacza prawdziwe wyleczenie pacjenta.

Ich atakującymi są funkcjonariusze izb lekarskich i ich struktury. Poniżej wyjaśniam, dlaczego nie powinni być nigdy więcej określani mianem “lekarz”. Z perspektywy naukowej wiedzy medycznej, którą posiadam, są to bowiem “zaleczacze”. Nie leczą pacjentów, tylko zaleczają objawy chorób. Choć powinni działać w interesie pacjenta, praktykę lekarską wykonują głównie w interesie własnym. Tak naprawdę stanowiąc zespół handlowy przemysłu medycznego i farmaceutycznego. Zaleczanie przez nich objawów chorób daje wprawdzie spektakularny, krótkoterminowy efekt, po którym jednak choroba powraca zazwyczaj ze zdwojoną siłą. Nieprawidłowy schemat leczenia jest wielokrotnie powtarzany. “Zaleczanie”, a nie leczenie trwa całymi latami. Kończy się dopiero zgonem pacjenta. To dotyczy zalecanych i stosowanych przez lekarzy na ogromną skalę antybiotyków, sterydów, IPP(inhibitory pomp protonowych) często stosowanych profilaktycznie!. Podkreślmy, mimo stwierdzonych i udowodnionych licznych działań ubocznych !!! I chodzi tu o zgony, lub nieusuwalne kalectwo, a nie o ból głowy. Zapisywacz leków, lub jak kto woli “zaleczacz”, ma tłumy pacjentów i stateczne, wygodne życie, bez ponoszenia odpowiedzialności za to co robi, – bardzo często kosztem chorych i często szkodząc interesom Państwa Polskiego, które na to pozwala, a tak naprawdę finansuje w istocie przestępczy i niemoralny proceder.

Zastanawiałem się, czy rozmowa z funkcjonariuszami, w istocie pałkownikami gdańskiej OIL, ma sens. Brak jakiegokolwiek porozumienia przez okres kilku ostatnich lat dowodzi, że może nie ma sensu!?. Sądzę jednak, że mój przypadek powinien poznać każdy Polski Lekarz. Pro publico bono.

Twórcom izb lekarskich przyświecało inne ich funkcjonowanie, nie przemysłowo-handlowej formacji SS, tylko instytucji, która będzie bronić lekarzy. Za wszelką cenę i pro bono. Izby lekarskie nie miały być narzędziem służącym do wyniszczania etycznych lekarzy, których poglądy na naukę i medycynę różnią się od poglądów mainstreamu przemysłowego (medycznego i farmaceutycznego). Zwłaszcza wtedy, gdy Państwo Polskie nie działa, a jego służby pozwalają, by z budżetu publicznego wyciekały do kieszeń firm farmaceutycznych i medycznych dziesiątki i setki milionów (a może i miliardów) złotych. My skromni lekarze nie mamy na to wpływu. Jeśli to nie przestanie przeszkadzać politykom – decydentom, sytuacja nie ulegnie zmianie. Izby lekarskie dalej będą preferować często ograniczające się do czasowego niwelowania objawów choroby, a nie do usunięcia ich przyczyn. I to dzieje się przy aprobacie ze strony struktur państwowych.

Zdawać by się mogło, że izby lekarskie – pieski łańcuchowe administracji państwowej, które przeszły na czarną stronę mocy, powinny to robić w ukryciu, bez ostentacji, buty, arogancji i bezczelności adresowanej do uczciwych lekarzy. Z poczuciem niemałego wstydu. Otóż nic bardziej mylnego. Jest dokładnie na odwrót. To uczciwi lekarze, którzy robią wszystko co mogą, by likwidować przyczyny chorób i mieć zdrowych pacjentów, są sekowani. Zaś lekarze o moralnych, zawodowych i naukowych niskich kompetencjach, ale za to wysokiej pozycji w strukturze okręgowych izb lekarskich są najbardziej rezolutni i widoczni. I to władza, a nie wiedza czyni z nich programowych ignorantów, z którymi niemożliwy jest merytoryczny dyskurs na temat nauk medycznych – podstawowego narzędzia, którym powinien posługiwać się lekarz.

Ja na własnej skórze doświadczyłem tego rodzaju buty i arogancji od funkcjonariuszy Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku, którzy ostentacyjnie i programowo odmawiają nawet wglądu w proponowaną im naukową literaturę przedmiotu, uzasadniającą stosowane przeze mnie metody leczenia. Podkreślam, w 100% opartych na naukowych badaniach. Nawet podetknięcie im wprost pod nos fachowej literatury przedmiotu nic nie zmienia. Metody leczenia, które stosuję na równi z wieloma zagranicznymi lekarzami, są skuteczne i efektywne. Ich walory zarówno naukowe oraz użytkowe są bezsporne. Opisane zostały w ogromnym zasobie naukowej literatury przedmiotu, którą na przestrzeni ostatnich lat wielokrotnie proponowałem funkcjonariuszom gdańskiej OIL. Nic z tego.

Jednakże stosowanie metod leczenia nie opartych na promocji leków, powoduje, że etyczny lekarz w imię zasad musi zrezygnować z bardzo wymiernych zysków np. z wycieczek, wyjazdów na konferencje, na darmowe szkolenia (programy lojalnościowe), z prezentów, gadżetów, bonów towarowych, z ulg hotelowych, wycieczkowych, honorariów, etc…I nie tylko z wynagrodzenia za wykłady sponsorowane, ale również za ordynowanie pacjentom określonych leków. Lekarze na skalę masową całego kraju sponsorowani są przez koncerny światowych gigantów firm farmaceutycznych, których pierwszym celem było opanowanie i podporządkowanie sobie izb lekarskich. Ten cel osiągnięto.

Drugim zaś celem jest pomijanie wyników badań klinicznych, ukazujące szkodliwe działanie produktów firm farmaceutycznych 2 jako konieczny koszt cywilizacyjny. Co z całą stanowczością podkreślmy, jest kłamstwem upowszechnianym przez okręgowe izby lekarskie. Dlaczego? Bo choć poszukiwanie metod przyczynowego leczenia chorób pozostaje w kolizji z interesem firm farmaceutycznych, to z punktu widzenia zdrowia pacjentów jest jedyną skuteczną metodą leczenia. Przez kraje najwyżej rozwinięte leczenie przyczynowe jest uznawane za skrajnie prawidłowe. Za przejaw skrajnej awangardy medycyny. Kraje te po pierwsze dysponują środkami finansowymi na budowanie struktur medycyny prewencyjnej, profilaktycznej, a po drugie skutecznymi mechanizmami ochrony państwa przed nadmierną zachłannością firm farmaceutycznych i medycznych. Innymi słowy efektywnie posługują się w tym celu służbami specjalnymi. W krajach bardziej cywilizacyjnie zaawansowanych niż Polska, lekarze poszukujący przyczyn chorób nie są, jak ja obecnie, grillowani i sekowani przez ich izby lekarskie.

Czy żyjąc i mieszkając w Polsce, mam się poddać inercji, którą tworzą izby lekarskie? Gdańska OIL odmawia udziału w naukowej debacie, odwołując się do argumentu: po co rozmawiać o preparatach stosowanych i wykorzystywanych w leczeniu chorych przez profesora Frydrychowskiego, skoro nie figurują na liście substancji czynnych dorocznie publikowanych przez ministra zdrowia.

Czy to jest wystarczający argument dla lekarza? Czy nie wystarczy popatrzeć na obecnego ministra zdrowia i niemal wszystkich jego poprzedników, by wiedzieć, że minister nie ma kompetencji merytorycznych, by rozstrzygać, co może być substancją czynną, a co nią nie jest? Władza polityczna, choćby pochodziła z nie wiem jak silnego politycznego wyboru, nie zastąpi wiedzy i nauki. Nawet lekarz gminny, bez żadnego tytułu naukowego, to nie chłopiec na posyłki dla ministra zdrowia. To specjalista. I to minister musi słuchać rad lekarza, a nie odwrotnie. Struktura izb to struktura administracyjna. Rezygnacja z polemiki o zdrowiu pacjentów przez funkcyjnych członków gdańskiej izby z wysoko wyspecjalizowanym lekarzem, naukowcem, profesorem medycyny, którym jestem ja, oprócz tego, że jest deliktem Kodeksu Etyki Lekarskiej, stanowi przejaw konformizmu i zawodowego oportunizmu władz tej izby. Chcąc zachęcić lekarzy do naukowej debaty o przyszłości medycyny, zmuszony byłem prowokować środowisko lekarskie wypowiedziami w mediach, by zachęcić ich do naukowej debaty o przyszłości medycyny.

Dlaczego? Bo normalnych rozmów w koleżeńskim, lekarskim gronie władze gdańskiej OIL unikają jak szczury. Intelektualne prowokacje z mojej strony w kierunku wymiany doświadczeń i poszukiwania nowoczesnych metod leczenia miały wymiar per excellence naukowy. Służą rozwiązywaniu problemów dostrzeżonych przez naukę, opisanych w piśmiennictwie i w literaturze przedmiotu oraz tych nieznanych i niezbadanych. Przez naukę nieopisanych. Z wnikliwie przeze mnie przestudiowanych zasobów nauki, popartych doświadczeniem wielu wybitnych lekarzy z całego świata jednoznacznie wynika, że wiele chorób przewlekłych, uznanych przez okręgowe izby lekarskie za nieuleczalne, można w pełni skutecznie leczyć. Najpierw jednak trzeba chcieć, a po drugie umieć. Funkcjonariusze gdańskiej OIL po pierwsze nie chcą, czym równają do przemysłu farmaceutycznego i medycznego. A hołdując zasadzie: leczyć, by nie wyleczyć, polski lekarz staje się w istocie akwizytorem firm farmaceutycznych.

PUBLICZNIE OŚWIADCZAM, ŻE LECZĄC UCZCIWIE, MOŻNA SKUTECZNIE WYLECZYĆ CUKRZYCĘ II typu, HASHIMOTO, CHOROBY TARCZYCY, LEŚNIOWSKIEGO-CROHNA, WIELE NOWOTWORÓW, W TYM NOWOTWORY MÓZGU – GLEJAKI, COFNĄĆ PROCESY MIAŻDŻYCOWE, WYLECZYĆ STOPĘ CUKRZYCOWĄ, RZS, ZABURZENIA SNU ETC…

To tylko przykłady chorób, które można skutecznie leczyć. O słuszności metod stosowanych przeze mnie decyduje owszem moja kompetencja naukowa i dość bogate, osobiste doświadczenie lekarskie. Ale nie tylko. Moją wiedzę zawdzięczam również recenzowanym, uznanym naukowym czasopismom i częstokroć wielogodzinnym rozmowom z innymi lekarzami (europejskimi, amerykańskimi oraz z innych krajów i kontynentów), którzy z równym powodzeniem stosują omawiane metody. Naukowe czasopisma są źródłem najświeższych informacji o najnowszych metodach, ich skuteczności, lub braku skuteczności. Gdyby funkcjonariusze gdańskiej OIL chcieli czytać i poznawać recenzowaną, profesjonalną, naukową literaturę przedmiotu, mogliby zdobywać i wzbogacać swą wiedzę i doświadczenie z zakresu najnowszych osiągnięć medycznych całego świata zachodniego bez konieczności osobistych i drogich podróży do tych krajów w celu samokształcenia. Zaś rezygnując z wiedzy i doświadczenia międzynarodowych naukowych autorytetów – nauczycieli akademickich i mentorów, profesorów medycyny, zmieniają polską medycynę w zaścianek. A 3 dokładnie mówiąc w “wiochę zachodu”.

W rezultacie polskie izby lekarskie własną ojczyznę i Polaków traktują jak podgatunek. Jak pariasów Europy i świata, których można truć poprzez stosowanie metod mających olbrzymie działania uboczne i które zagrażają zdrowiu oraz życiu pacjentów.

W literaturze naukowej, którą funkcjonariusze gdańskiej OIL odrzucają z taką lekkością, zdarza się, że stare, babcine metody potrafią być opisane w nowy, awangardowy, naukowy sposób. Jeśli rzeczywiście ich działanie jest naukowo sprawdzone i zweryfikowane, według mnie stanowią część wiedzy strictissime medycznej. Jako naukowiec uważam, że nawet, gdyby masło, lub maślanka efektywnie leczyły chorego z określonej choroby, na którą w wykazie substancji czynnych publikowanym przez resort zdrowia nie widnieje lek uznany oficjalnie (formalnie przez medycynę), to ja jako lekarz będąc przekonanym o skuteczności owej maślanki, lub masła, zastosowałbym je, nie czując się w ogóle związanym zakazem, lub nakazem administracyjnym, wyrażanym przez “pałkowników” izb lekarskich. Lekarz postępujący w zgodzie z najnowszą wiedzą medyczną /za świadomą zgodą pacjenta nigdy nie powinien bać się kary z tytułu działania w najlepszym interesie pacjenta. Tak, dalece, jako lekarz jestem o tym przekonany, iż sądzę, że powinniśmy tego uczyć studentów. Nie możemy przyszłych lekarzy wychowywać na zapisywaczy leków oraz procedur medycznych, jakby byli nie podmiotami ustaw medycznych, lecz ich niewolnikami. Zniewolonymi przez narzucone im odgórnie algorytmy postępowania. Owe niewolnicze algorytmy nie służą pacjentom, lecz ciemnym, krociowym interesom, które obce są przepisom ustaw i zasadom określonym w Kodeksie Etyki Lekarskiej. Zaś jak na ironię stosowanie doskonałych wręcz metod leczenia w Polsce kończy się odebraniem lekarzowi prawa wykonywania zawodu.

Jako samodzielny pracownik naukowy mam nie tylko prawo, lecz i obowiązek studiowania naukowej literatury przedmiotu, poszukiwania nowych metod leczenia, sprawdzania ich skuteczności i ich weryfikowanie. Jeżeli okażą się skuteczne, powinienem zrobić wszystko, by zostały wdrożone do powszechnego leczenia dla dobra wszystkich chorych. W ten sposób wypełniam przysięgę Hipokratesa, którą złożyłem i pozostanę jej wierny. Imperatyw moralny każe mi interesy wielkiego przemysłu odstawić na bok, nawet gdy godzi to w moją kieszeń oraz grozi kolizją z niektórymi działaczami izby lekarskiej.

Zostałem ukarany najsurowszą karą, choć nie popełniłem żadnego błędu medycznego. Moim błędem jest brak posłuszeństwa względem części mainstreamu lekarskiego, który aportuje i je z ręki przedstawicieli firm medycznych i farmaceutycznych. A może też jak posłuszny pudelek powinienem milczeć? Nic nie mówiąc, że uzyskuję doskonałe rezultaty leczenia, nie stosując produktów i metod leczenia rekomendowanych przez firmy farmaceutyczne? Czyż nie jest moralnym prawem i powinnością zawodową lekarza publicznie głosić, że uzyskuje pozytywne wyniki leczenia? Skoro kilka tysięcy moich pacjentów nie ma żadnych powikłań. W państwie stanowiącym środek Europy, którego wszystkie bez wyjątku apteki informują nas drobnym druczkiem na ulotkach dołączanych do niemal każdego leku rekomendowanego przez izby lekarskie o gargantuicznej liczbie skutków ubocznych związanych z ich stosowaniem? Jak uczciwy lekarz ma na to reagować? I choć sąd lekarski nie dowiódł mi, że wyrządziłem krzywdę/szkodę jakiemukolwiek pacjentowi, to zastosowano wobec mnie karę najwyższą. Nie za delikt dyscyplinarny ani karny, za jego skutkową postać, lecz za moje poglądy i sposób wykonywania zawodu. Zasadniczo się różniący od podejścia do chorych, które reprezentują izby lekarskie.

Czy opisywane przeze mnie podejście izb lekarskich, de facto organów państwa, nie nabiera czasem cech apartheidu? Tak właśnie myślę i dlatego właśnie publicznie zniszczę swoje prawo wykonywania zawodu. Okręgowa izba lekarska w Gdańsku pozbawiła mnie go, nie potrafiąc odróżnić typowego deliktu dyscyplinarnego, wynikającego z nieuctwa lekarza, od stosowania w leczeniu zaawansowanych instrumentów nauki.

Ale nie płaczę. Płakałbym, gdyby mnie z izby usuwali prawi lekarze, a nie ignoranci. Zmuszony bronić się przed zarzutami wyssanymi z palca, niniejszym zawiadamiam opinię publiczną o prawdziwym obliczu izb lekarskich w Polsce. Polacy, którzy żyją w naszym kraju i nie opuścili Polski powinni poznać treści zawarte w tym apelu.

Odchodząc od naukowej wiedzy, a kierując się w stronę policyjnej pałki, izby lekarskie przyciągają do swoich struktur samych koniunkturalnych oportunistów. Jak wspomniałem “zaleczaczy”, “zapisywaczy” leków. Jakże to smutne. Czego zawód lekarza musi doświadczać w naszym kraju. Jako wieloletni pracownik naukowy Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego nauczałem wielu spośród was. I albo niewiele zrozumieliście, albo zasady nauk medycznych, które starałem się wam wpoić, mniej dla was znaczą od zasad nauk ekonomicznych i finansowych, których was nie uczyłem.

Izby lekarskie, zamiast pełnić funkcje samorządowe, są placówkami promocji gotowych metod i algorytmów leczenia w interesie obcych firm, a nie Polaków. Promują środki medyczne i farmaceutyczne nawet wtedy, gdy ich skuteczność jest wątpliwej, lub nie posiada żadnej jakości. Byle opłacało się finansowo. Na domiar złego izby nie promują i nie rozpowszechniają wśród swych członków postaw lekarza zorientowanego na najbardziej awangardowe rozwiązania i na wyniki naukowe, będące systemem żywym, dynamicznym i podlegający nieustannym zmianom. Systemem opartym nie tylko na wiedzy teoretycznej, lecz także na doświadczeniu.

Gdańska izba lekarska z awangardy medycyny zmieniona została w izbę biurokratyczną. Jej wpływ na lekarza tak bardzo jest obecnie destrukcyjny, że gminny lekarz odchodzi od nauki, głównego narzędzia medycyny w XXI wieku. W jaką stronę? W stronę mechanicznego zapisywania ustalonych odgórnie leków i ordynowania wcześniej administracyjnie przez izbę ustalonych procedur medycznych. Tak uformowany lekarz z owego przysłowiowego Judyma nie ma już nic. Przestaje być podmiotem i staje się pachołkiem medycyny. Czytaj: firm farmaceutycznych (via administracja państwowa), której izby lekarskie stały się ślepym narzędziem. Izby lekarskie pozbawione moralnego oblicza, nie potrafią bronić uczciwych lekarzy stosujących skuteczne, przyczynowe leczenie.

W rezultacie przyzwoici lekarze, straciwszy swych obrońców w trakcie postępowania dyscyplinarnego przed izbą, zmuszani są udowadniać, że nie są przysłowiowymi “wielbłądami”. To patologiczne warunki do wykonywania zawodu lekarza. Bardzo szybko wyrazem czynu zabronionego, popełnionego przez lekarza, staje się zwykłe samodoskonalenie, poszerzanie horyzontów zawodowych i naukowych. A w istocie poszukiwanie nowych rozwiązań dla medycyny. W ten sposób izby lekarskie, zamiast rozwijać, cofają naukę do średniowiecza. Wprawdzie nie mogą naukowca spalić na stosie, ale za to mogą go pozbawić prawa do leczenia chorych. I to w majestacie prawa. Mój przypadek choć z początku XXI wieku, niczym się nie różni od powszechnie znanych zdarzeń historycznych, w których eksterminowano przeciwników za samą odmienność poglądów. Kopernik, Galileusz, Giordano Bruno, etc.. Podobnie jak owi niezwykli naukowcy w dziedzinie astronomii, tak i ja w dziedzinie medycyny zarzucam izbom lekarskim, że po cichu wracają do owych ciemnych epok, stając się ośrodkiem ciemnogrodu i inkwizycji. O innych izbach jest mi trudniej mówić, ale dobrze poznałem lekarzy – funkcjonariuszy okręgowej izby lekarskiej w Gdańsku. W sumie potraktowali mnie dość łagodnie. Mogli przecież spróbować wersji z chorobą umysłową, lub zaproponować mi serię elektrowstrząsów i wykasować mi pamięć, żebym nie kalał własnego gniazda. A więc przypomnę Państwu słowa Cypriana Kamila Norwida:

“Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala? Czy ten, co mówić o tym nie pozwala”.

Wychodzę z izby, która zamiast bronić, narusza moje niezbywalne prawo do spokojnego wykonywania zawodu lekarza i naukowca w wieku emerytalnym. Gdyby gdański sąd lekarski był uczciwy, okazano by mi dowody świadczące o deliktowej postaci popełnionego przeze mnie błędu lekarskiego. Innymi słowy, dowiedziona by mi została szkoda lub krzywda, której doznał pacjent. Sąd ten nie potrafił tego zrobić, bo ja w całej mojej historii wykonywania zawodu nie zaszkodziłem ani jednemu pacjentowi.

Czyż nie jest zadziwiający fakt, że w tym samym czasie sądy lekarskie przy okręgowych izbach lekarskich nie karzą członków swych izb – lekarzy, którzy stosując rekomendowane przez izby metody farmakoterapii przyczyniają się nie rzadko do zgonów, lub nieusuwalnego kalectwo tysięcy pacjentów.

Sama tylko cukrzyca zaleczana, a nie leczona, zbiera żniwo każdego roku kilkudziesięciu tysięcy ludzi. W majestacie prawa pacjentów tych się okalecza poprzez chirurgiczną amputację kończyn w wyrazie solidarności z producentami insuliny. Pacjenci z chorymi stawami okaleczani są już w milionach. Można wyliczać bez końca, podając przykłady chorób, które programowo nie są leczone, gdyż leki zaleczające 5 wyłącznie objawy bez wyleczenia są źródłem większych fortun dla ich producentów, niż leki leczące skutecznie, tj. usuwające przyczyny. My, wszyscy polscy lekarze, jesteśmy w dużym stopniu również udziałowcami tego biznesu. Z nielicznymi wyjątkami. Sam jeden bowiem skutecznie leczę większość chorób uznanych przez funkcjonariuszy izb lekarskich za nieuleczalne, w majestacie prawa !!!

PROFESORA MEDYCYNY NAUKOWY TŁUMOK (DENTYSTA LUB PEDIATRA) REPREZENTUJĄCY IZBĘ LEKARSKĄ MÓGŁ UKARAĆ TYLKO I WYŁĄCZNIE ZA DELIKTOWĄ POSTAĆ, CZYLI SKUTKOWĄ, ZAWODOWEGO BŁĘDU LEKARSKIEGO. W PRZECIWNYM WYPADKU PRECZ OD MOICH NAUKOWYCH POGLĄDÓW I METOD LECZENIA, KTÓRE STOSUJĘ. NIC WAM DO TEGO.

Po wielu latach pracy naukowej i zawodowej, jako lekarz i profesor medycyny, powinienem odczuwać dumę z tego powodu, że jestem członkiem gdańskiej izby lekarskiej. Tymczasem odczuwam tylko głęboki wstyd. Doświadczam bezprzykładnie złośliwego nękania mnie przez funkcjonariuszy gdańskiej izby, którzy stawiają mi miałkie, pozbawione wartości zarzuty. Gdy tymczasem stosowane przeze mnie metody leczenia pacjentów są znane nauce i wielu środowiskom lekarskim. Nie tylko polskim, w tym m. in. USA, Japonia, Niemcy, etc… Znane są bardzo wielu lekarzom z innych krajów świata. Z wyjątkiem funkcjonariuszy polskich izb lekarskich.

W treści tego apelu w zasadzie udzielam funkcjonariuszom z okręgowej izby lekarskiej w Gdańsku odpowiedzi na wszystkie wyssane z palca, bezpodstawnie postawione mi dotychczas zarzuty.

Publiczne zniszczenie przeze mnie prawa wykonywania zawodu, spowoduje z mocy prawa (art. 7dz ust.1 pkt.1) w zb. z ust. 2 ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty) skreślenie mnie z listy członków izby lekarskiej. Zaś w konsekwencji skreślenia mnie z listy z mocy prawa nastąpi umorzenie wszystkich spraw, które w ostatnich latach przeciwko mnie wykreowała gdańska izba lekarska. Od tej chwili moje zawodowe i naukowe poglądy dotyczące leczenia chorych są wyłącznie moimi poglądami. Łapy od nich precz.

Mimo mojego dojrzałego wieku wierzę, że doczekam chwili, gdy obecni włodarze nie tylko gdańskiej, ale i pozostałych izb lekarskich, naruszający prawa pacjentów, zostaną skutecznie rozliczeni, zarówno prawnie, jak i moralnie. Będę na to czekał razem z moimi zdrowymi pacjentami, którzy według gdańskiej OIL już dawno powinni zalegać na cmentarzu. Zamiast na starość cieszyć się z członkostwa w gdańskiej izbie lekarskiej, jako nestor nauki i zawodu lekarza, muszę się przed wami bronić i stowarzyszać z innymi lekarzami. Albo z prześladowanymi tak samo jak ja, albo z tymi, którzy uznali was za zdrajców. Kierujemy się dobrem pacjentów. Im bardziej agresywne jest działanie izb, tym szybciej powstanie środowisko lekarzy, którzy będą potrafili etycznie leczyć, etycznie zarabiać znacznie większe pieniądze niż zarabiają obecnie, nie krzywdząc pacjentów. Dochody, które obecnie zagarniają firmy farmaceutyczne, należą się lekarzom.

Profesor medycyny Andrzej Frydrychowski

______________

Ps. Jeśli tym, co mówię ktoś z państwa poczuł się obrażony, bardzo mi miło. Proszę się do mnie odezwać. Będziemy tworzyć alternatywną medycynę. Naukową Medycynę Naturalną. Ta nazwa nie nawiązuje do ziół, czy babcinych przepisów. Odwołuje się do natury ludzkiej, którą medycyna winna badać i studiować, uwzględniając w leczeniu naturalne, a dokładnie mówiąc, molekularne właściwości anatomii, fizjologii oraz psychiki człowieka. Poprzez zastosowanie właściwego doboru środków medycznych oraz naukowych metod leczenia. Czyli takich, które nie szkodzą. Primum non nocere. Mainstream medyczny i farmaceutyczny od dawna uszkadza ludzi, bezpodstawnie twierdząc, że jest to niezbędny koszt postępu. Naukowa Medycyna Naturalna, której jestem prekursorem, już wkrótce dowiedzie, że szkodzenie pacjentom i uszkadzanie ich jest co najmniej wyrazem indolencji lekarskiej. A nawet zbrodni, w sytuacji, gdy nauka dysponuje już metodami skutecznego leczenia tzw. “nieuleczalnych chorób”. W całym świecie istnieją uniwersytety medycyny komplementarnej gdzie lekarz i naturopata (także profesorowie) współpracują dla dobra chorego. Izby do tego nie dorosły. Pierwszym obowiązkiem człowieka jest rozumność, kto was tego pozbawił? Nauka polega na kwestionowaniu i weryfikowaniu dogmatów. Nie na ich powielaniu.

Wszystkich lekarzy podzielających moje poglądy zapraszam do zapoznania się z działalnością dwóch stowarzyszeń:. Towarzystwo Lekarzy Medycyny Zintegrowanej (TLMZ), którego jestem prezesem, oraz Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców (PSNLiN), którego prezesem jest dr Dorota Sienkiewicz. Nie jesteśmy sami, są jeszcze osoby, którym zależy na dobru pacjenta i uczciwie wykonywanej pracy, połączmy się. Walczmy o zdrowie i życie wszystkich Polaków.

do wiadomości:

1. Andrzej Duda – Prezydent Polski

2. Gabinet Ministra Sprawiedliwości prof. Marcin Warchoł, Wiceminister Sprawiedliwości, Pełnomocnik Rządu ds. praw człowieka

3. Adam Niedzielski – Minister Zdrowia

4. Media krajowe i za graniczne

______________

Źródło:

Strona serwisu Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców, 31 stycznia 2023

LINK

O korupcji świata medycznego. Dr Paul Marik, wielki lekarz, lecz „wyklęty”.

O korupcji świata medycznego. Dr Paul Marik, wielki lekarz, lecz „wyklęty”.

2022-09-28

Przypominam, bo warto w kontekście blamażu „Izb lekarskich” ostatnio w sprawie dr. Martyki, p. np. tu: Dr Zbigniew Martyka skazany!! Kompromitacja „Izb lekarskich”. [„lękarskich”??]

================================

Dr Paul Marik nie jest zwyczajnym lekarzem. Ten były już profesor i były już doktor – o czym za chwilę – zajmował drugie miejsce na świecie wśród cytowanych lekarzy-naukowców w swojej specjalności: intensywnej terapii.

Dr Paul Ellis Marik poświęcił całe swoje zawodowe życie ratując ludzi i opracowując materiały dla studentów i lekarzy; był głównym lekarzem zespołu szpitalnego składającego się z 18 szpitali, działającego przy uczelni medycznej Eastern Virginia Medical School (EVMS) w Norfolk (stan Virginia); opracował znany i stosowany na całym świecie sposób leczenia Sepsy (reakcja organizmu na zakażenie), znany jako „Protokół Marika” albo „HAT”; jest autorem podręcznika akademickiego do intensywnej terapii; był redaktorem wielu profesjonalnych wydawnictw, jego miernik cytowalności H-Index, zwany wskaźnikiem Hirscha wynosi 105 (dla przykładu: wskaźnik H-Index równy 18 daje pełną nominację profesorską, wskaźnik 15–20 to typowy wskaźnik członka rzeczywistego American Physical Society, 45 lub więcej oznacza zwykle członkostwo w National Academy of Sciences, zaś wskaźnik laureatów Nagrody Nobla z fizyki mieści się w zakresie między 35 a 39 [zob. Wiki oraz źródło: ScienceNews]). .. Listę osiągnięć dr. Marik można byłoby mnożyć.

Jednak dr Paul Marik nie jest już profesorem sic!! md] , nie jest już wychwalany i pokazywany za wzór lekarza i naukowca, nie może już nawet ratować ludzi i pomagać pacjentom jako lekarz, gdyż pozwolił sobie na rzecz niebywałą: autentycznie leczył pacjentów chorych w czasie tzw. pandemii na tzw. Covid.

Przestępstwem doktora Paula Marik – bo wbrew działaniom skorumpowanego lobby izb lekarskich w Stanach Zjednoczonych, jest oczywiście dla nas dalej lekarzem – było to, że podawał na początku tzw. pandemii tak skandaliczne lekarstwa jak witamina C czy witamina B1 oraz sprzeciwiał się podawaniu „zaaprobowanej” przez FDA trucizny rozprowadzanej pod handlową nazwą Remdesivir.

Dr Paul Marik (l.64, urodzony w RPA), w rozmowie ze Steve’m Kirschem po raz kolejny publicznie wypowiada się i opisuje losy w jaki sposób, z zagorzałego zwolennika „szczepionek przeciwko Covid” stał się ich bezwzględnym przeciwnikiem. Przemiana ta nie przyszła od razu, lecz narastała stopniowo i na początku tzw. pandemii dr Marik – jak chyba niemal wszyscy lekarze na świecie zamroczeni zdobytą wiedzą i zakumulowanymi wiadomościami wtłaczanymi z oficjalnej literatury medycznej – podążał za oficjalną narracją i oczywiście jako jeden z pierwszych zaszczepił się. Wiara jego – zresztą i prowadzącego dyskusję Steve’a Kirscha, o którego przemianie już kilkakrotnie pisaliśmy – w kowidową narrację i w agencje rządowe mające stać na straży ochrony zdrowia,  zaczęła się załamywać gdy odmówiono mu leczenia pacjentów i gdy został bezpodstawnie oskarżony przez Izbę Lekarską za przepisanie „zakazanego” leku, iwermektyny, leku który jest jednym z najpowszechniej stosowanych leków na świecie i w pełni zaaprobowany a nawet rekomendowany (do czasu tzw. pandemii) przez Światową Organizację Zdrowia (WHO). Co gorsza, dr Marik nie wystawił nigdy żadnej recepty na iwermektynę, a Izba Lekarska nie jest w stanie ani przedstawić jakiejkolwiek wypisanej przez niego recepty na to lekarstwo, ani nawet nazwiska któregokolwiek z rzekomych jego pacjentów, któremu rzekomo przepisał ten lek. Z kolei przedstawione przez inną Izbę Lekarską nazwiska są fikcyjne. Wszystko zostało sfingowane tylko z jednym celem: pozbyć się niewygodnego lekarza, który nie chce aplikować pacjentom trucizny (Remdesivir), i który nie daje wiary w narzuconą z góry zmyśloną opowiastkę o pandemii i zbawiennych „szczepionkach”.

Oto kilka wybranych wypowiedzi dr. Marik podczas rozmowy ze Stevem Kirsch’em. Dla wygody Czytelnika skracamy niektóre wypowiedzi i w niektórych miejscach stosujemy czytelne, luźne tłumaczenie:

 ==================================

Steve Kirsch (SK): – Dr Marik jest – choć powinienem powiedzieć: był – zwolennikiem szczepień i wierzył w szczepionki; sam zawsze szczepił się przeciwko grypie, no i zaszczepił się w 2020 roku „przeciwko Covid”. Co spowodowało, że zmieniłeś się z „wierzącego” w szczepionki, w krytyka szczepionek?

Paul Marik (PM): Jestem lekarzem praktykującym ponad 30 lat w specjalizacji intensywnej terapii. Gdy pracowałem w ICU (odpowiednik Oddziału intensywnej terapii), opracowaliśmy protokół leczenia hospitalizowanych pacjentów chorych na Covod-19, w oparciu o w pełni zaaprobowane przez FDA leki. Wyniki leczenia tym protokołem były lepsze niż pozostałych kolegów-lekarzy. Jednak zarząd szpitali, w których pracowałem wysłał zarządzenie do wszystkich szpitali – choć w rzeczywistości chodziło o wyeliminowanie mojego sposobu leczenia – który zabraniał leczenia tymi lekami, w tym – aż trudno w to uwierzyć – podawania witaminy C. W rezultacie to co nam pozostawiono to podawanie chorym Remdesiviru, który jak wiemy jest lekarstwem wysoko-toksycznym. Byłem wtedy naiwny i sądząc że mając rację wygram sprawę, sprzeciwiłem się pozywając zarząd szpitala o hamowanie ratowania chorych, lecz niestety cały system sprawiedliwości jest skorumpowany przez kupionych za duże pieniądze prawników – prawnicy kłamali, przekupieni bądź zastraszeni świadkowie kłamali, itd. W tym systemie nie masz praktycznie żadnych praw ani możliwości obrony. W rezultacie tego [co po angielsku nosi miano Sham peer review, czyli jest atakiem na lekarza w oparciu o najczęściej sfałszowane zarzuty], szpitale, które mają niesamowitą siłę, wstrzymują twoje prawo do wykonywania zawodu w tym szpitalu, podają ciebie do Krajowej Izby Lekarskiej (National Board Review), co skutkuje tym, że praktycznie ma masz prawa być zatrudnionym w żadnym szpitalu czy ośrodku zdrowia na terenie całego kraju. Tak więc wygląda w skrócie historia, to właśnie zrobił szpital, w którym pracowałem i gdzie chciałem leczyć chorych.

SK: Ilu pacjentów skarżyło się na ciebie?

PM: Podczas 30 lat mojej praktyki nie miałem ani jednego, ani jednego przypadku skargi ze strony pacjentów. Wręcz przeciwnie: miałem wiele słów uznania.[..] Niestety, lekarze w szpitalach pozbawieni są praw, są traktowani jak niewolnicy, lekarzom szpitale nakazują jak mają leczyć, czym mają leczyć i jeśli lekarz nie przestrzega ściśle tych zaleceń, to jest eliminowany. I znajdą jakikolwiek powód aby ciebie zwolnić. Powinniśmy też wiedzieć, że są ogromne finansowe zachęty dla szpitali. Np. za przepisywanie tego absurdalnego leku Remdesivir – który zwiększa śmiertelność – szpitale otrzymują 20% bonusy.

SK: Tylko za przepisanie tego lekarstwa?

PM: Tak, za przepisanie Remdesivir, dopisywany jest 20% bonus do całego rachunku leczenia szpitalnego.

SK: Kto płaci za to?

PM: Rząd federalny płaci. Za każdego pacjenta podlegającego Medicare, szpital otrzymuje 20% bonus…

SK: Dopisany do całego rachunku szpitalnego?

PM: Do całego rachunku szpitalnego. I wiesz co, przeciętny rachunek za każdego pojedynczego pacjenta szpitala [„leczonego na Covid’] wynosi 400-500 tysięcy dolarów! Za każdego pacjenta. I dlatego nie lubią oni takich „awanturników”, którzy nie zgadzają się z odmiennym traktowaniem pacjentów i lekarzy. Wyniki leczenia są zupełnie bez znaczenia dla szpitali, liczą się tylko pieniądze i profit za każdego pacjenta. Czy pacjent żyje czy umrze nie ma to dla szpitali żadnego znaczenia. Liczy się tylko zysk i mnożenie pieniędzy.

SK: Wiele osób myśli, że szpitale powinny być promowane, wspierane finansowo gdy ratują życie pacjenta. Powinien być nagradzany wynik leczenia, czyli wyleczenie.

PM: Jest zupełnie odwrotnie, wszystko jest postawione do góry nogami. W rzeczywistości jest całkowicie odwrotnie … my mamy zupełnie odwrotny system, w którym szpitale są nagradzane za podłączenie pacjenta do respiratora, wentylatora i pacjent umiera.

SK: Co zatem spowodowało, że „przebudziłeś” się? Co spowodowało, że szczepionki, które były promowane i które sam z chęcią przyjąłeś … co spowodowało, że zmieniłeś się z „wierzącego” w bezpieczeństwo szczepionek, a teraz opowiadasz się przeciwko szczepieniom? Czy to był jakiś moment, czy też stało się to w wyniku dłuższego procesu?

PM: Tak, gdy szczepionki pojawiły się, zaszczepiłem się, gdyż po pierwsze nie miałem innej opcji, bo byłbym zwolniony z pracy. A po drugie w tym czasie ja wierzyłem w oficjalną narrację. Cóż mogę powiedzieć… Ja, tak samo jak większość lekarzy, byłem ogłupiony i zindoktrynowany i wierzyłem w oficjalną narrację. Pierre [Kory – jeden z pionierskich i odważnych lekarzy, którzy walczyli ze szczepionkami przeciwko Covid], był dużo szybszy, ja byłem wolniejszy, lecz z czasem też powoli dochodziłem do informacji. Wtedy nie mieliśmy pojęcia co zawierają te szczepionki, nie wiedzieliśmy co się dzieje, były niewystarczająco przetestowane i byliśmy okłamywani. Z czasem stało się coraz bardziej klarowne, że to było jedno wielkie wstrętne kłamstwo, że te szczepionki nie są ani bezpieczne, ani skuteczne. I gdy coraz to nowe dane zaczęły napływać i widzieliśmy dane z VAERS i innych systemów, stawało się to coraz bardziej jasne.

SK: Zatem to była akumulacja napływających danych…

PM: Większość lekarzy czyta tylko streszczenia opracowań … A potem było wiele pacjentów, którzy zgłaszali się do mnie i do Pierre [Kory], jako ofiary szczepionek. Wielu z tych pacjentów miało bardzo poważne skutki poszczepionkowe. A jak coś raz zobaczysz – takie straszne skutki – to nie jesteś w stanie już tego odwrócić, zapomnieć.

SK: Jesteś – jako lekarz – wykształcony na podstawie literatury, opisanych przypadków, analizy danych, no i na zawierzeniu CDC. Zatem, musiałeś to wszystko odłożyć na bok, to wykształcenie, które jest wtłoczone w większość lekarzy; musiałeś to odstawić, ponieważ widziałeś przytłaczające dowody. Teraz nie rekomendowałbyś tych szczepionek nikomu?

PM: Ani jednej żyjącej duszy na tej planecie nie rekomendowałbym tych szczepionek. Ani jednej osobie. Jest niemożliwe abym się mylił. Kowid w pełnym świetle pokazał całą korupcję, która miała miejsce wcześniej. Teraz, kiedy powracam myślami do przeszłości i zastanawiam się, to widzę, że większość rzeczy, których się nauczyłem w uczelni medycznej to nieprawda. Ponieważ wierzyłem [ciałom regulacyjnym], które są zwyrodniałe i skorumpowane przez Big Pharma – wielkie korporacje farmaceutyczne. Zatem właściwie to co musiałem zrobić w ciągu ostnich 6 miesięcy, ostatniego roku, to „oduczyć się” wszystkiego czego nauczyłem się na uczelni medycznej, ponieważ Big Pharma kłamie. [Prawda] przeciwstawia się temu co w większości napisane jest w medycznych periodykach. Marcia Angell [była redaktor New England Journal of Medicine], która w 2004 roku napisała klasyczną już książkę o korupcji Big Pharma [chodzi o książkę pt „The Truth About the Drug Companies: How They Deceive Us and What to Do About It”] jako redaktor NEJM, miała ona dostęp do tych wszystkich danych [o których pisze w książce] i wysnuła ona jeden wniosek: właściwie powinieneś przeciwstawić się [odrzucić] wszystkiemu co ONI mówią nam, powinieneś przeciwstawić się wytycznym [agencji i organizacji], powinieneś przeciwstawić się tym komitetom [jak np. komitetom decydującym o dopuszczalności leków i szczepionek], ponieważ są one wszystkie kontrolowane przez Big Pharma. Dr. Marcia Angell jest kobietą o wielkiej uczciwości, była prawdopodobnie zmuszona do rezygnacji z funkcji głównego redaktora NEJM [angielskojęzyczna Wikipedia przedstawia jej sylwetkę, jak zwykle w koślawym świetle, a odnośnika po polsku oczywiście nie ma – po co mają ludzie w Polsce znać takie postacie?], jest ona jedną z najbardziej wpływowych lekarzy na całej planecie i ona przejrzała to, zauważyła niesamowitą korupcję i oszustwo.

SK: Nie jesteś jedynym, który mówi otwarcie o tych rzeczach. Niektórzy myślą, że to tylko Paul Marik, Peter McCullough, Pierre Kory…. ale wy wszyscy byliście przecież perfekcyjnie „normalni” i uznawani, aż do momemtu gdy pojawiła się ta „szczepionka”. I staliście się, zostaliście przesunięci z pozycji „bohaterowie i powszechnie poważani”, na pozycję wykluczonych przez medyczną społeczność. … Czy umawialiście się ze sobą, „konspirowaliście”?

PM: Nie, my wszyscy nie „konspirowaliśmy”, nie „zmawialiśmy się”, lecz niezależnie od siebie doszliśmy do tych samych wniosków. …

SK: Czy możesz dalej wykonywać zawód lekarza?

PM: Mój szpital właściwie zniszczył i zatrzymał moją karierę na zawsze.

SK: Nie możesz iść pracować do innego szpitala?

PM: Oni [mój szpital] zgłosił mnie do głównego rejestru lekarzy [chodzi o National Practitioner Data Bank, nadzorowaną przez Departamant Zdrowia kartotekę oskarżonych lekarzy], zgłosili mnie do Izby Lekarskiej [chodzi o National Board of Physicians and Surgeons], a Izba Lekarska [chodzi tutaj o kolejną organizację Board of Medicine] zmyśliła jeszcze inne zarzuty przeciwko mnie. A z tego wszystkiego nie ma możliwości wyjścia. Zatem, to jest problem jaki będziesz miał jeśli chcesz mówić prawdę.

SK: Czy pokazali ci oni jakiekolwiek dane o pacjentach, którym rzekomo miałeś przepisać iwermektynę?

PM: Nie, oni oskarżają ciebie o przewinienie, lecz nie pokazują żadnych dowodów. Zostałem uznany winnym zarzutów, ale nie miałem żadnych możliwości obrony i w rezultacie wycofali mi prawa do leczenia.

SK: Czy są jakieś dokumenty, z którymi opinia publiczna mogłaby się zapoznać, zobaczyć czy np. dokumenty nie zostały przez nich sfałszowane? Czy też to wszystko miało miejsce za zamkniętymi drzwiami?

PM: Tak, to wszystko było za zamkniętymi drzwiami. Nawet nie otrzymałem nazwiska pacjenta, któremu miałem rzekomo wypisać receptę, ani żadnych danych mogących wskazać o kogo miałoby chodzić. Z kolei inna izba – Board od Medicine przedstawił mi nazwisko pacjenta, ale nazwisko to jest wymyślone, nie miałem takiego pacjenta i nigdy nie było takiego pacjenta w szpitalu. Napisałem więc o tym całym procesie, przedstawiłem go parlamentarzystom ze stanu Wirginia. …

SK: Ilu, myślisz, lekarzy w Stanach Zjednoczonych – ilu ich jest razem, milion?  – zdaje sobie sprawę z tego, że te „szczepionki”, jak wmawia się oficjalnie, nie są ani bezpieczne ani skuteczne? Ile procent lekarzy, myślisz, przestawiłoby się z pozycji: rekomenduję szczepionkę, na pozycję choćby „neutralną” – nawet nie negatywną – gdyby nie było żadnych restrykcji względem tych lekarzy, gdyby nie czuli się zagrożeni?

PM: To dobre pytanie. Nie wiem ilu jest takich lekarzy. Problem jest taki, że większość lekarzy czyta oficjalną literaturę medyczną, czyta to co jest publikowane przez CDC i FDA, a jak wiemy ta cała literatura jest całkowicie skorumpowana, fikcyjna, fałszywa. Lekarze szczerze wierzą, że FDA, CDC, NIH autentycznie pragną ochrony zdrowia, dobra pacjenta … Przypuszczam, że może 20-30% lekarzy podejrzewa, że „coś jest nie tak” w niektórych sprawach, że dane, które są publikowane nie jest dokładne, że to co jest mówione nie jest prawodpodobnie prawdą. Ale czują się zbyt zastraszeni aby coś głośniej powiedzieć, bo spotka ich wielka „odpłata” za to co zrobią. … To co zdarzyło się mi, może zdarzyć się i im.

SK: No to ilu lekarzy mówi głośno prawdę? Mniej niż jeden procent?

PM: Głośno mówią tylko ci, którzy już nic nie mają do stracenia, tak jak ja. Nic już więcej nie mogą mi zabrać, zrobić. Ale większość lekarzy się boi, bo staną przeciw nim stanowe izby lekarskie, szpitale zaskarżą ich, amerykańska Izba Lekarzy Ogólnych (American Board of Internal Medicine) zemści się na nich. … Stajesz się „roznosicielem dezinformacji” gdy powiesz cokolwiek co sprzeciwia się oficjalnej narracji.

SK Czy mieliśmy coś takiego w historii medycyny, że gdy jeśli nie zgadzasz się z opinią ogółu, to zniszczą cię?

PM: Na takim systemowym i na tak ogromnym poziomie, jest to unikalne i nigdy nie zdarzyło się coś takiego. Ale zdarzało się w historii, gdy pionierzy medycyny byli prześladowani za swoje obserwacje. Jednym z takich przykładów jest dr Ignaz Semmelweis – zauważyl on, że mycie rąk przez lekarza zapobiega rozprzestrzenianiu się chorób. Był za to prześladowany i uważany za chorego psychicznie. … Zatem były jednostkowe przypadki kiedy ludzie odkrywający coś byli prześladowani, jednak teraz mamy do czynienia z systemowym, masowym, propagandowym atakiem i z uciszeniem każdego kto ośmiela się głośno głosić prawdę. […]

Polecamy cały wywiad z dr. Paulem Marik.

Paul Marik speaks about the silencing of doctors who want to speak out about the COVID vaccines [ zob. w o0ryg. MD]

— * —

 Cieszymy się, że odważni lekarze, i to nawet tej rangi co dr Paul Marik, przebudzili się i mówią głośno, ostrzegają przed „szczepionkami przeciwko Covid-19”, i że wreszcie zauważyli skorumpowane organizacje działające przeciwko człowiekowi, zupełnie niedbające o zdrowie pacjenta i społeczeństwa, ale…

…ale jak to możliwe, że ludzie tak wykształceni nie zauważyli tego dużo wcześniej, na początku tzw. pandemii i sami chętnie podstawili swoje ramię aby przyjąć do organizmu podejrzaną substancję, na dodatek wyprodukowaną przez najbardziej skorumpowaną firmę farmaceutyczną w historii medycyny? (Chodzi o Pfizer, która to firma zapłaciła największą w historii karę właśnie za fałszowanie danych.) Jak to możliwe, że na początku oni sami nakłaniali do tego innych i z pewnością byli zgorszeni gdy pojawiał się ktoś z odmiennymi informacjami i odmawiał zaszczepienia się, ktoś kto pokazywał korupcję systemu zatwierdzania leków i szczepionek, ktoś kto choćby czytał – wydaną wszak w 2004 roku – książkę dr Angell? (Książkę wcale nie tak przełomową, lecz mimo to pokazującą korupcję.) Tak, ci doskonale wykształceni na „fachowej” literaturze lekarze wyśmiewali się z takich „burzycieli” roznoszących „kłamstwa” i „spiskowe teorie”. Bo przecież ONI, ich napęczniałe ego byłoby naruszone, wszak stali się współczesnymi najważniejszymi kapłanami w świątyni Nauki.

Przyczyn takiej postawy lekarzy jest oczywiście wiele, z których brak chęci wnikania w szczegóły, dociekania do źródeł, brak wrodzonej ciekawości i sceptycyzmu, brak przenikliwości, no i w końcu chęć pozostania „w stadzie” idącym w tym samym kierunku, prowadzonym przez autorytarny ośrodek władzy, również, chęć „ciepełka” i niechęć „do konfrontacji” i „wychylania się”, jakże modne wyśmiewanie „teorii konspiracji” – to wszystko przeważyło i dalej przeważa u większości lekarzy. Obserwując z naszej strony lekarzy i odpowiadając na pytanie o liczbę myślących w tej profesji (zniżającej swą reputację do najstarszej profesji świata…), rzeczywiście może mamy ze 20% tych, którzy po cichu myślą, że w niektórych sprawach – ale tylko w niektórych i wycinkowych – „coś-tam” nie zgadza się, lecz 99,9% nie dopuszcza myśli, że takie „szanowane” instytucje jak NIH, FDA, CDC mogłyby prowadzić niemal ludobójczą politykę, że większość lekarstw to mikstura do maskowania objawów i chorób spowodowanych wcześniej zażywanymi lekarstwami i wtłaczanymi szczepionkami oraz spowodowanych przez śmietnikowe jedzenie, tak reklamowane w mediach.

Mimo wszystko, dziękując dr. Marik i innym odważnym lekarzom za wypowiedzi, oczekujemy dalszych dociekań naukowych i medycznych. Może pewnego dnia odkryją oni, że oprócz systemowego okłamywania nas w sprawie „bezpiecznych i skutecznych” tzw. kowidowych szczepionek, odkryją że WSZYSTKIE szczepionki są szkodliwe, a w przypadku szczepionek dziecięcych NIE MA ANI JEDNEGO BADANIA W CAŁEJ HISTORII SZCZEPIONEK, które sprawdzane były w oparciu o placebo (czy wiesz, że NIGDY grupa kontrolna nie otrzymała placebo, lecz…. wszystkie otrzymały „jako placebo” poprzednią wersję szczepionki?!)… Może spojrzą też na całą wakcynologię – szamańską pseudo-naukową dziedzinę – i zobaczą, że od samego początku, od samego Jennera przez Pasteura, po najnowsze odmiany szarlatanów, dochodziło do fałszowań wyników i że te wszystkie szczepionki są nie tylko bezużyteczne, ale i groźne dla człowieka, szczególnie dla dzieci. Może przyjrzą się też wirusologii i teorii wirusa, który – jeśli w ogóle istnieje – to jego funkcja jest inna niż to co jest głoszone od stu lat… Pytań jest dużo, bo współczesna, allopatyczna, rockefellerowska medycyna od ponad wieku brnie w ślepą uliczkę niszczenia zdrowia każdego pojedynczego człowieka, całych społeczeństw i ludzkości.

Oprac. www.bibula.com
2022-09-28

Laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny Nüsslein-Volhard masakruje ideologię gender! NIE MA MOŻLIWOŚCI ZMIANY BIOLOGICZNEJ PŁCI.


Marsz.info | newsletter <kontakt@marsz.info>
Zatrzymajmy wspólnie rozwój genderyzmu! Kliknij tutaj i pomóż nam walczyć z ideologią, która przeczy biologii człowieka!
Szanowni Państwo!
Zdobywczyni Nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny postawiła się zwolennikom ideologii gender, przypominając o tym, że ich wymysły nie mają jakichkolwiek podstaw naukowych!
Christiane Nüsslein-Volhard udzieliła specjalnego wywiadu, którego najważniejsze fragmenty przeczytacie na naszym portalu Marsz.info. Artykuł jest dostępny tutaj! 

Wszystkie ssaki mają dwie płcie, a człowiek jest ssakiem  przypomniała oczywistą prawdę. Jest jedna płeć, która produkuje jaja, ma dwa chromosomy X. To samica. Jest i druga, która produkuje plemniki, ma chromosom X i Y. To samiec – dodała, całkowicie niszcząc tezy głoszone przez genderystów.
Noblistka potwierdziła również to, co konserwatyści z całego świata przypominają każdego dnia: NIE MA MOŻLIWOŚCI ZMIANY BIOLOGICZNEJ PŁCI!
Niestety, w państwach Zachodu wciąż promowane są ideologiczne pomysły, które największą krzywdę wyrządzają najmłodszym. To właśnie na dzieciach testuje się „terapie zmiany płci”, które z oczywistych względów nie mają szans osiągnięcia oczekiwanych przez genderystów efektów.
Laureatka Nagrody Nobla zachęca niemieckiego „komisarza ds. queer”, a wraz z nim wszystkich zwolenników genderowej propagandy do ponownej nauki podstaw biologii człowieka. Jak dowodzą słowa niemieckiej noblistki, racja stoi po naszej stronie. Przed nami jednak długa droga i ciężka walka z lewicowo-liberalnym mainstreamem, który próbuje wmówić ludziom, że każdy może sobie wybrać płeć i ma prawo do finansowanej przez społeczeństwo „terapii”, która ma do zmiany doprowadzić. Co więcej, ideologowie genderyzmu chcą również okaleczać dzieci, nakłaniając je do skorzystania z zabiegów usunięcia narządów płciowych czy silnych i nieodwracalnych hormonalnych kuracji! Dlatego właśnie TERAZ prosimy o NATYCHMIASTOWE wsparcie naszej codziennej pracy dobrowolnym datkiem w wysokości 30 zł, 60 zł, a jeśli mają Państwo taką możliwość nawet kwotą 100 zł lub 200 zł, albo większą!
Wasza pomoc pomoże nam otworzyć oczy tym, którzy wciąż chcą promować genderyzm, uczyć ideologicznych absurdów w szkołach i okaleczać niewinne dzieci, które dopiero wkraczają w okres dojrzewania i odkrywają swoją tożsamość.
Kliknij tutaj i wesprzyj ostateczną walkę z ideologią gender!
Również w Polsce rozbrzmiewa głos sprzeciwiający się ideologiom współczesnego świata.
Łucja Dzidek, doktorantka Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, skrytykowała uczelniany zespół ds. przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji. Więcej o tej sprawie piszemy na portalu Marsz.info!
Ów zespół nie potrafił  a, jak twierdzi Łucja Dzidek nie chciał – podjąć tematu hejtu i gróźb, które spadły na nią po tym, gdy zaczęła sprzeciwiać się promocji ideologii LGBT i podkreślać, że małżeństwem będzie wyłącznie związek kobiety i mężczyzny. Wskazywała ona również, że brak działań jest formą dyskryminacji nie tylko katolików, ale i wyznawców innych religii chrześcijańskich, mniejszości religijnych czy niektórych osób niewierzących.
Teraz doktorantkę atakuje poseł Joanna Senyszyn, która nie kryje się ze swoimi skrajnie lewicowymi poglądami. Choć na wiecach głosi różne feministyczne tezy, to teraz domaga się dyscyplinarnych działań wobec kobiety, która nie boi się wyrażać swoich poglądów!
Promocji ideologii LGBT wśród dzieci sprzeciwia się również blisko 100 000 amerykańskich subskrybentów platformy Netflix.
fot. Unsplash/T.Penin
Użytkownicy masowo podpisują petycję skierowaną do prezesa firmy. Jest ona reakcją na nachalne umieszczanie homoseksualnych związków w serialach dla najmłodszych. Sprawę opisujemy dokładnie na portalu Marsz.info!
Jak podkreślają autorzy akcji, nie będą wspierać finansowo projektu, który promuje agendę LGBT i nie pozwolą na dalsze indoktrynowanie ich dzieci ideologicznym przekazem.
Grożą również, że jeśli Netflix nie zrezygnuje z tego rodzaju praktyk, to zakończą oni swoje subskrypcje. Byłby to kolejny potężny cios dla platformy, która zmaga się ze sporym kryzysem i notuje nieustanne straty finansowe.
Jak sami Państwo widzicie, coraz więcej osób staje do walki z promocją ideologii LGBT. Czy jesteśmy świadkami masowego przebudzenia? O tym prawdopodobnie przekonamy się wkrótce. Jednak przed nami wciąż ogrom tytanicznej pracy, która musi zaowocować zerwaniem ideologicznych okowów, w które zostało zakute zachodnie społeczeństwo!
Dlatego jeszcze raz bardzo prosimy o PILNE wsparcie naszej pracy dobrowolnym datkiem w wysokości 30 zł, 60 zł, a jeśli mają Państwo taką możliwość nawet kwotą 100 zł lub 200 zł, albo większą!
Waszą pomoc przeznaczymy na tworzenie i promocję materiałów, które obnażą zapędy szaleńców i pomogą nam wygrać walkę z ich ideologicznymi wymysłami! Kliknij tutaj i pomóż nam pokonać ideologię LGBT! Już teraz serdecznie dziękujemy za Państwa pomoc, nieocenione wsparcie i hojność, które przekazują Państwo na rozwój naszego wspólnego projektu!
Z pozdrowieniami Redakcja portalu Marsz.info
PS. Bardzo prosimy o wsparcie finansowe rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Swoją pomoc mogą Państwo przekazać klikając 
w ten link!

Co się stało z ‘primum non nocere’. Od początku pandemii covid wielu lekarzy zhańbiło nasz zawód. [Bóg zniknął z naszych przysiąg].

Podawali eksperymentalne szczepionki o bezprecedensowej toksyczności na chorobę z całkowitym wskaźnikiem przeżycia 99,74 procent, a wszystko bez odpowiedniej świadomej zgody. Wstrzymali leczenie ambulatoryjne o udokumentowanej skuteczności, pozostawiając pacjentów z chorobą lub doprowadzając ich do śmierci wskutek braku leczenia. [Bóg zniknął z naszych przysiąg].

AlterCabrio https://www.ekspedyt.org/2022/02/10/co-sie-stalo-z-primum-non-nocere/

−∗−

W menu na dziś danie medyczne. Opinia amerykańskiego lekarza na temat, chyba gdzieś zagubionej w ostatnich dwóch latach, klauzuli ‘primum non nocere’. Felieton o tyle ciekawy, że pisany z perspektywy ewolucji Przysięgi Hipokratesa. Autor wskazuje, które elementy stopniowo były eliminowane z tekstu i na ile jeszcze jej treść przypomina oryginał.

Zapraszam do lektury.

_______________***______________

Co się stało z „Po pierwsze, nie szkodzić”?

2 czerwca 1948r. w więzieniu Landsberg w Bawarii, powieszono siedmiu nazistowskich lekarzy. Siedmiu innym groziło dożywocie. Rok wcześniej amerykański Trybunał Wojskowy w Norymberdze wydał wyroki za eksperymenty medyczne bez zgody badanych, zbrodnie przeciwko ludzkości i masowe morderstwa. W rezultacie procesu lekarzy powstał Kodeks Norymberski, który wraz z kolejnymi konwencjami i prawami regulował etyczną praktykę lekarską w Stanach Zjednoczonych. Aż do ostatnich dwóch lat.

Od początku pandemii COVID wielu lekarzy zhańbiło nasz zawód. Podawali eksperymentalne szczepionki o bezprecedensowej toksyczności na chorobę z całkowitym wskaźnikiem przeżycia 99,74 procent, a wszystko bez odpowiedniej świadomej zgody. Wstrzymali leczenie ambulatoryjne o udokumentowanej skuteczności, pozostawiając pacjentów z chorobą lub doprowadzając do ich śmierci wskutek braku leczenia. Niezrażeni doniesieniami o katastrofalnych skutkach ubocznych, takich jak zapalenie mięśnia sercowego u nastolatków, wstrzykiwali substancje o nieujawnionych składnikach i nieznanym długoterminowym ryzyku dzieciom, dla których choroba nie stanowi poważnego zagrożenia. Krajowe stowarzyszenia medyczne i stanowe rady lekarskie kontynuują, bez należytego procesu lub solidnych dowodów, karanie lekarzy, którzy wyrażają poglądy kwestionujące roszczenia [claims] naszego rządu. Dlaczego?

Trzy zestawy cytatów ilustrują degenerację medycyny. Pierwszy z nich pochodzi z klasycznej Przysięgi Hipokratesa, sformułowanej jeszcze w starożytnej Grecji. „Przysięgam Apollinowi lekarzowi… oraz wszystkim bogom jak też boginiom, biorąc ich za świadków, że wedle swoich sił i osądu [sumienia] przysięgi tej i tej pisemnej umowy dotrzymam… Zdrowy tryb życia i sposób odżywiania zalecał będę wedle swoich sił i osądu, mając na względzie pożytek cierpiących, chroniąc ich zaś przed szkodą i krzywdą… Nikomu, nawet na żądanie, nie podam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał…”

Następnie znowelizowana Przysięga Hipokratesa, ułożona w 1964 roku przez Louisa Lasagne. W tej wersji Bóg i bogowie zniknęli z wyjątkiem „Nie wolno mi bawić się w Boga”. Nie ma już klauzuli o zakazie szkodzenia. Odniesienie jest tylko do „unikania pułapek przeleczenia i niewiary w skuteczność terapii”, czyli jakiegoś mdłego, intelektualnego rozmycia pierwotnego jednoznacznego przykazania.

Na koniec fragmenty przysięgi stworzonej przez rocznik mojej szkoły medycznej Class of 2025 podczas Ceremonii Białego Fartucha [White Coat Ceremony]. „Dostrzegam także akty i systemy opresji dokonywane w imię medycyny. Składam tę przysięgę służby, aby rozpocząć budowanie przyszłości opartej na prawdzie, odnowie i sprawiedliwości, aby wypełnić zdolność medycyny do wyzwolenia… Dostrzegam przeszłe i obecne niepowodzenia medycyny w przestrzeganiu obowiązku nieszkodzenia i potwierdzam potrzebę by zająć się problemami systemowymi w instytucjach, które prowadzę… Obiecuję… tworzyć niewykluczającą, sprawiedliwą dziedzinę medycyny…”

Bóg zniknął. (Nie można nawet bawić się w Boga, jeśli nie ma Boga do wyobrażenia). Nie o to chodzi, że etyczni medycy muszą wierzyć w Boga. Ale jeśli tego nie robią, to mogą czcić innych bogów [bożków] – bezpieczeństwo, status, pieniądze, władzę, reputację lub ideologię. A ci podli idole zepsują swoich wyznawców.

Na przykład, w swojej przysiędze, ci ‘celebranci‘ Białego Fartucha nigdy wyraźnie nie przyjęli odpowiedzialności by samemu nie wyrządzać krzywdy. Zamiast tego, zadufani w sobie, potępili niepowodzenia innych w tym względzie, co zakrawa na polityczną ideologię, która kładzie nacisk na systemowe krzywdy typu ciemiężca-ofiara oraz utopijną sprawiedliwość rozstrzygnięć. Pomyślcie o tym, czy ich Ceremonia Białego Fartucha nie jest czasem aktem rasistowskiego przywileju? Horror.

W ostatnich dziesięcioleciach inne zainteresowania odciągnęły lekarzy od wskazań „nie szkodzić” i „po pierwsze pacjent”. Nie ma już zawodu lekarza praktykującego indywidualnie i wizyt domowych, coraz częściej musimy podporządkowywać się spółdzielniom lekarskim, ubezpieczycielom, Big Pharmie i zapisom elektronicznym. (Jeśli chodzi o to ostatnie, to badanie z 2016r. wykazało, że lekarze spędzili prawie 40% czasu przeznaczonego na opiekę nad pacjentem na interakcję z komputerami. Sześć lat później odsetek ten z pewnością wzrósł).

Od 2020 roku jeszcze potężniejszy władca zarządza wartościami medycyny. Państwo wymaga, aby lekarze przestrzegali jego nienaukowych nakazów dotyczących leczenia. Wielu się na to zgadza i nie ma co się dziwić. Zamieszanie wokół celu medycyny w ostatnich dziesięcioleciach pomogło tej dziedzinie zsunąć się w kierunku kapitulacji. Porzucono Hipokratesa i podpisano się pod mentalnością wszechwładnego państwa [State-uber-alles], aby zapewnić sobie bezpieczeństwo i publiczne uznanie. NIE SZKODZIĆ zostało zastąpione przez CHROŃMY SWOJE D.

Do 1942r. prawie połowa wszystkich niemieckich lekarzy wstąpiła do partii nazistowskiej. Na początku XX wieku medycyna niemiecka stała się centrum medycyny światowej klasy. Ale stopniowo zawładnęła nią ideologia eugeniki. Masowa sterylizacja i aborcje osób medycznie upośledzonych i chorych psychicznie doprowadziły do ​​systematycznej eutanazji tych grupludności, a w końcu do Holokaustu. Podobnie jak ich amerykańscy koledzy, którzy szczepią zdrowe dzieci, wielu nazistowskich lekarzy wierzyło, że ich praktyki służą w jak najlepszym interesie społeczeństwa. Jak stwierdził E. Ernst: „Udział w ‘zdradzie Hipokratesa’ miał szerokie podstawy w niemieckim zawodzie medycznym. Bez aktywnej pomocy lekarzy nie doszłoby do Holokaustu [podkreślenia autora]”.

Czy bagatelizuję Holokaust poprzez to powierzchowne porównanie medycznego podejścia związanego z COVID, a nazistowskimi lekarzami? Nie przyjmuję tego  zarzutu. Holokaust był wyjątkowy pod względem swojego ogromu. Ale procesy, które ułatwiły nazistowskie okrucieństwa, odzwierciedlają tendencje we wszystkich społeczeństwach. O ile nie chcemy powtórki na jeszcze większą skalę, musimy rozpoznać w sobie te tendencje, zanim będzie za późno.

∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗
Steven Goldsmith, MD, jest certyfikowanym psychiatrą, absolwentem Columbia College of Physicians & Surgeons oraz autorem książki The Healing Paradox.

∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗∗

What Happened To ‘First, Do No Harm’?, Steven Goldsmith, MD, February 8, 2022

Uzupełnienia:

Nie mogą, nie chcą, nie potrafią. “Strefa śmierci” czyli o polskich lekarzach
Si no puedes hacer el bien, por lo menos no haks daño Jeśli nie możesz czynić dobra, to przynajmniej nie krzywdź Polska ma największą liczbę nadmiarowych zgonów w Europie. Ogromną […]

______________

Współsprawcy zbrodniczego lockdownu domagają się pieniędzy
Wykonywali „tylko rozkazy” – polecenia służbowe z powodu których ludzie umierali pod drzwiami placówek medycznych. Odmawiali przyjazdu do umierających osób, nie przyjmowali ciężko chorych do szpitali, odwlekali diagnostykę i zabiegi […]

______________

Narzędzia korporacyjnego systemu medycznego
Bez względu na okoliczności, pójście lub przyjęcie do jakiegokolwiek szpitala stało się niezwykle niebezpieczne, zwłaszcza jeśli wykazywane objawy są uważane za związane z covid, takie jak przeziębienie, grypa, zapalenie płuc […]

______________

The Great Barrington Declaration – minął rok
Celem, jaki przyjęli nasi goście, proponując Deklarację z Great Barrington, było wywołanie naukowego dialogu, którego brakowało w dyskusjach o lockdownach w tamtym okresie. Celem AIER było ułatwienie tego dialogu. Deklaracja […]

______________

‘Choroba bez przyczyny’ czyli skuteczny model biznesowy
Sto lat medycyny rockefellerowskiej „ustaliło”, że istnieją tysiące odmiennych, odrębnych i unikatowych chorób, zaburzeń i zespołów. I każde ma przyczynę. W przypadku wielu chorób przyczyna „nie została jeszcze odkryta”. […]

Dr Zbigniew Hałat OSTRO: Nazizm, komunizm, kowidianizm.

O kowidianizmie: betonuje ludziom usta

W rozmowie z portalem DoRzeczy.pl dr Zbigniew Hałat, lekarz epidemiolog i były wiceminister zdrowia, odniósł się m.in. do wprowadzanych przez rząd warszawski koronarestrykcji i limitów. Jak podkreślił, po wcześniejszych systemach totalitarnych „teraz przyszedł czas na kowidianizm”.

– Dajmy sobie wreszcie spokój z zezwoleniami na nasze organizowanie się. Np. fakt, że stowarzyszenie niepobierające żadnych korzyści z tytułu pełnienia swojej misji musi posiadać jakieś numery ewidencyjne i składać sprawozdania, to kompletny absurd – wskazał dr Hałat.

Jak podkreślił, ludzie „mają prawo się zrzeszać”. – Mamy prawo spotkać się w kawiarni lub pubie w trzy, pięć czy dziesięć osób i to jest nasza sprawa. Jeżeli ktoś uważa inaczej, to jest klasycznym totalitarystą – mówił.

Po wcześniejszych systemach totalitarnych takich jak nazizm i komunizm teraz przyszedł kowidianizm. Ma on różne oblicza, m.in. knebluje, wręcz betonuje ludziom usta wskazał.

Jak wyjaśnił, w jego przypadku objawiło się to dożywotnią utratą dostępu do Twittera – „tylko za to, że zgodnie z dorobkiem zawodowym lekarza medycyny specjalisty epidemiologa przekazywałem zainteresowanym informacje głównie ze świata medycyny”.

Dr Hałat wyliczał, że to samo dzieje się też w serwisie YouTube.

– Dzisiejsza cenzura jest dokładnym odpowiednikiem stalinowskich metod. Dawniej przed egzekucją krzyczano „niech żyje Polska”, a dzisiaj krzyczymy „niech żyje medycyna” – wskazał.

– Nam, lekarzom, dokłada się do tego egzekucję zawodową, np. wzywa się nas na nieuprawnione przesłuchania przed Izbę Lekarską i za pomocą argumentów wziętych z sufitu odbiera się nam prawo do wykonywania zawodu. W ten sposób odbiera się ludziom lekarzy, którzy mają ratować życie i zdrowie.

Jeżeli ten aspekt jest nieważny, to niech politycy powiedzą o tym wprost. Co tam oni, pies z nimi tańcował – dodał.

https://nczas.com/2021/12/31/dr-halat-ostro-o-kowidianizmie-betonuje-ludziom-usta/ 31 grudnia 2021