W trudnych momentach historii Polski głos z Podhala często przypominał o przywiązaniu do polskości i wartościach narodowych. Dziś, w obliczu zmian narzucanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, Górale po raz kolejny stają w obronie tradycyjnych wartości, wyrażając swój sprzeciw wobec niszczenia polskiej szkoły.
Manifestacja w Nowym Targu
W sobotę, 21 grudnia, w godzinach 12.00–14.00, w Parku Miejskim w Nowym Targu odbędzie się manifestacja zorganizowana przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, Koalicję na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły oraz Stowarzyszenie Rodzice Chronią Dzieci. Organizatorzy zapraszają wszystkich, którym leży na sercu przyszłość polskiej edukacji.
Uczestnicy są zachęcani do przyniesienia biało-czerwonych flag i zaangażowania swojej rodziny oraz znajomych w obronę tradycyjnych wartości, zanim zmiany wprowadzone przez MEN staną się trudne do odwrócenia.
Koalicja na rzecz przyszłości Polski
Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły (KROPS) zrzesza ponad 70 organizacji społecznych, w tym rodzicielskich, nauczycielskich, patriotycznych i polonijnych. Wspólnym celem tych grup jest troska o edukację, która będzie wychowywać młode pokolenia Polaków w duchu umiłowania Ojczyzny oraz w oparciu o klasyczne wartości i tradycyjne wzorce. Członkowie Koalicji podkreślają, że pomysły lewicowej koalicji rządzącej zagrażają przyszłości Polski i tożsamości narodowej.
Sukcesy KROPS
Wielkim sukcesem Koalicji była manifestacja zorganizowana 1 grudnia w Warszawie. Na Placu Zamkowym zgromadziło się blisko 15 tysięcy rodziców, nauczycieli i młodzieży, wyrażając głośny sprzeciw wobec narzucanych przez MEN ideologicznych reform. Teraz głos sprzeciwu płynie z Podhala, gdzie lokalne społeczności pragną wyrazić swoje niezadowolenie z przemycania ideologii do programów szkolnych.
Głos w obronie tradycyjnych wartości
Organizatorzy protestu szczególnie zwracają uwagę na wprowadzenie nowego przedmiotu „Edukacja Zdrowotna”, który według nich promuje światopogląd sprzeczny z konstytucyjnym prawem rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami (art. 48). Zdaniem protestujących, takie zmiany godzą w podstawowe prawa obywatelskie i rodzinne.
„Protestujemy i zapraszamy do protestu” – piszą organizatorzy, podkreślając, że jedynie wspólne działanie może powstrzymać niszczenie polskiej edukacji.
Zaproszenie do udziału
Manifestacja w Nowym Targu będzie okazją do zamanifestowania troski o przyszłość polskiej młodzieży i systemu edukacji. Organizatorzy zachęcają mieszkańców Podhala oraz całej Polski do przybycia i wyrażenia swojego sprzeciwu wobec wprowadzanych zmian. Niech biało-czerwone flagi w Parku Miejskim staną się symbolem walki o szkołę opartą na polskich wartościach i tradycji.
W roku 2024 naród polski stanął w obliczu kolejnego systemowego działania antypolskiego, jakim jest próba wprowadzenia do szkół edukacji seksualnej według wzorców WHO, pod mylącą nazwą edukacji zdrowotnej. Specjaliści, najęci do dopracowania aspektów technicznych tego zamachu używają zestawu dyżurnych wytłumaczeń, mających uśpić czujność i zmylić naród.
−∗−
Obraz tytułowy: Oni zawsze troszczą się o dzieci. Wielki JęzykoznawcaLINK
Edukacja seksualna odkryta, cz. IV. Propaganda
Oto głos w dyskusji publicznej o edukacji seksualnej dla Polski. Odkrywam ukryte motywy i znaczenia tego, czym globalne siły chcą zaatakować polskie dzieci i rodziny. Część czwarta z sześciu. Na końcu ostatniej części znajduje się bibliografia źródeł.
Niniejszy cykl o edukacji seksualnej jest częścią większej publikacji, która ukaże się już niebawem pt. „Poradnik świadomego narodu”.
W roku 2024 naród polski stanął w obliczu kolejnego systemowego działania antypolskiego, jakim jest próba wprowadzenia do szkół edukacji seksualnej według wzorców WHO, pod mylącą nazwą edukacji zdrowotnej. Specjaliści, najęci do dopracowania aspektów technicznych tego zamachu używają zestawu dyżurnych wytłumaczeń, mających uśpić czujność i zmylić naród. Polacy dowiedzieli się więc, że ta edukacja, którą im się wprowadza, spełnia następujące parametry:
Jest neutralna światopoglądowo, nie narusza więc praw rodziców do wychowania swoich dzieci zgodnie ze swoim światopoglądem, zapisanych w Konstytucji i prawie międzynarodowym.
Stanowi obiektywną wiedzę naukową, a każde dziecko ma konstytucyjne prawo do nauki, która jest obowiązkowa do 18 roku życia.
Wiedza o zdrowiu jest ludziom niezbędna, bo inaczej nie będą potrafili zdrowo żyć, a w ramach edukacji zdrowotnej konieczna jest edukacja seksualna, bo to jest istotny składnik zdrowia.
Edukacja seksualna musi być prowadzona przez państwo, ponieważ rodzice nie rozmawiają ze swoimi dziećmi na te tematy. Dzieci dowiadują się od rówieśników i z pornografii, przez to zapoznają się z niewłaściwymi wzorcami zachowań.
Dzieci i młodzież pod wpływem niewłaściwych wzorców zachowań wchodzą w toksyczne relacje i niebezpieczne zachowania, a dzięki edukacji seksualnej młodzi ludzie będą umieli się przed nimi ustrzec.
Dzieci i młodzież przez brak edukacji nie potrafią zrozumieć, co się z nimi dzieje, nie potrafią też pisać i komunikować swoich potrzeb. Przez to nie wiedzą, jak poprosić o pomoc i popadają w kryzysy psychiczne, co prowadzi ich do depresji, myśli i prób samobójczych. Dlatego edukacja seksualna jest wręcz obowiązkiem społecznym wobec młodych ludzi.
Edukatorów seksualnych spotyka często zarzut, ze mówią o masturbacji, o relacjach seksualnych, różnych modelach rodzin, homoseksualizmie, transpłciowości, antykoncepcji i aborcji, i w ten sposób demoralizują młodzież, przyczyniają się do rozpadu rodzin i pogorszenia demografii. Oni temu wprost zaprzeczają, twierdzą, że te zjawiska są naturalne i normalne, natomiast wszelkie niepożądane sytuacje zachodzą właśnie dlatego, że nie ma edukacji seksualnej w szkołach.
A teraz po kolei rozprawimy się z ich argumentacją.
Ad 1. Żadna edukacja seksualna nie jest neutralna światopoglądowo, dotyczy bowiem bardzo ważnych aspektów życia, które są regulowane nie tylko przez biologię, ale również przez kulturę. Gdyby za seksualność odpowiadała tylko biologia, człowiek nie różniłby się od zwierzęcia i nie osiągnąłby niczego, a w szczególności nie stworzyłby cywilizacji wysokich technologii. Popędy to wielka siła, mogąca tak samo tworzyć, jak i niszczyć, dlatego dla dobra cywilizacji bardzo ważne jest podporządkowanie sfery popędowo – pożądawczo – emocjonalnej normom kultury. W kulturze łacińskiej wzorcem jest porządek sfery seksualnej. Seks jest niezbędny, i służy jako jeden ze składników małżeństwa. Celem małżeństwa jest po pierwsze zrodzenie i wychowanie potomstwa, a dopiero na drugim miejscu – wzajemna pomoc i zaspokojenie pożądliwości. Natomiast edukacja seksualna na dwa sposoby oszukuje w kwestii światopoglądowej. Po pierwsze, jednym z jej rozdziałów są wartości i postawy, a to oznacza, że jednak prezentuje jakiś światopogląd. Nie jest on jednak ujawniony wprost, kryjąc się za kabalistycznym językiem pseudonaukowym. Analiza jednak nie zostawia wątpliwości. Ta edukacja oderwana jest od jakichkolwiek podstaw filozoficznych, etycznych i religijnych, właściwych dla cywilizacji łacińskiej. Seksualność jest traktowana jako element zdrowia, a zdrowie – jako warunek właściwego funkcjonowania. To podejście właściwe jest dla dwóch bytów – zwierząt i maszyn. Zwierzę nie ma moralności, a maszynę można usprawnić i zaprogramować, aby funkcjonowała sprawnie. Zdrowie jest tam też przywoływane w kontekście społecznym – jako zdrowie społeczne. Oznacza to, że całe społeczeństwo traktowane jest jako jeden mechanizm, złożony z biologicznych maszyn. W tym ujęciu człowiek jest biologiczną maszyną, programowaną do „zdrowia”, czyli sprawnego funkcjonowania w ramach „zdrowego” społeczeństwa, czyli zasobu ludzkich, biologicznych maszyn, sprawnie wypełniających swoje zadania. Jest to więc bardzo określony światopogląd, wyrażony w książce oświeceniowego myśliciela Julien de La Mettrie – Człowiek – maszyna z 1747 r., oraz w książce behawiorysty Burrhusa F. Skinnera Poza wolnością i godnością z 1971 r. Pogląd ten, postrzegający człowieka jako maszynę, którą można kierować, programować i usprawniać jest w istocie poglądem lucyferycznym.
Edukacja seksualna z powyższego powodu stanowi naruszenie praw rodziców, zapisanych w Konstytucji RP oraz aktach prawa międzynarodowego. Przede wszystkim jednak narusza naturalne prawa rodziców do wychowania własnych dzieci, wynikające z ich obowiązków rodzicielskich. Tego prawa rodzice nie otrzymują od żadnego organu, ale mają je z natury, a ich zapisanie w prawie stanowi jedynie potwierdzenie, a nie źródło. Nikt nie ma prawa tego naruszać w żaden sposób, ani organy stanowiące, ani stosujące prawo. Jedynym ograniczeniem jest trwała niezdolność rodziców do wykonywania swoich rodzicielskich obowiązków, co jest sytuacją wyjątkową.
Edukacja seksualna jest więc rażącym naruszeniem praw rodziców, a także nieuprawnionym wtargnięciem w prywatną sferę dziecka. Zmusza bowiem dzieci i młodzież do obcowania ze światopoglądem autorów edukacji seksualnej oraz tej wiedzy, którą podoba się edukatorom. Ponieważ jest to wiedza dotycząca spraw głęboko intymnych, stanowi to głębokie naruszenie intymności, a nawet gwałt na psychice dzieci i młodzieży.
Ad 2. Wiedza, podawana w ramach przedmiotu Edukacja o zdrowiu łączy dwie odmiany – obiektywną i ideologiczną. Wiedza obiektywna dotyczy faktów obiektywnych, nie wpływających na przekonania uczniów. Taka wiedza jest już obecna w polskiej podstawie programowej w różnych przedmiotach, nowy przedmiot w tej kwestii nie wprowadza więc niczego nowego. Mało tego, w ramach istniejących przedmiotów rzeczywista wiedza o zdrowiu ujęta jest w konkretnych kontekstach, a nie w teoretycznym oderwaniu, zapewnianym przez nowy przedmiot. W istocie Wiedza o zdrowiu stanowi tylko pretekst do wprowadzenia edukacji seksualnej, postrzegającej człowieka jako maszynę.
Wiedza, stanowiąca podstawę edukacji seksualnej ma swoich autorów, i warto znać główne nazwiska. Magnus Hirschfeld, psychiatra, piewca homoseksualizmu i transwestytyzmu; Wilhelm Reich, psychiatra, zwolennik połączenia rewolucji komunistycznej i seksualnej; Alfred Kinsey, entomolog, autor licznych badań zachowań seksualnych, uważany za jednego z ojców rewolucji seksualnej; Michel Foucault, filozof, zwolennik uwolnienia wolności ludzkiej od opresji i przesądów, a przy tym pedofil; John Money, psycholog, twórca pojęcia gender, pionier chirurgicznej korekty płci, zwolennik pedofilii romantycznej. Takie to autorytety naukowe patronują edukacji seksualnej. Nikt z nich nie był lekarzem, za to wszyscy w mniejszym lub większym stopniu seksualnymi maniakami. Szczególną uwagę należy zwrócić na „dorobek” Alfreda Kinseya. W latach 40-tych XX wieku prowadził on wielkie badania socjologiczne, dzięki finansowaniu Fundacji Rockefellera. Wyniki jego badań jakoby dowodziły, że nie istnieje żadna norma seksualna, ponieważ ludzie w swoim przekroju pozwalają sobie na najbardziej wyuzdane zachowania seksualne, a dziecko jest istotą seksualną od urodzenia. Badania swoje prowadził na prostytutkach, homoseksualistach, pedofilach, przestępcach seksualnych i bywalcach najgorszych spelun.
Część wyników uzyskał od pedofili, którym dawał instrukcje badania reakcji dzieci podczas ich gwałcenia. Gdy Fundacja odebrała mu finansowanie, z rozpaczy powiesił się na własnych genitaliach. Do dziś działa Instytut Kinseya, przyznawana jest Nagroda Hirschfelda, pojęcie gender robi karierę, a WHO korzysta z takiego właśnie dorobku. Oto nauka.
Deprawatorzy seksualni powołują się na konstytucyjne prawo każdego człowieka do nauki. Przez naukę rozumieją oni deprawację seksualną, tylko dlatego, że część jej twórców posiadała tytuły naukowe. Nie zmienia to faktu, że wielu z nich to seksualni maniacy, oszuści, degeneraci, gwałciciele i przestępcy, których nie postawiono przed sądem wyłącznie z powodu pozycji naukowej i koneksji.
Ad. 3. Przed pojawieniem się edukacji zdrowotnej ludzie jakoś żyli, i w wielu obszarach żyło im się lepiej, niż ludziom współczesnym. Na pewno nie cierpieli na powszechną chorobliwą otyłość i problemy psychiczne. Bez wprowadzenia do szkół edukacji seksualnej ludzkość nie miała też problemów z rozmnażaniem i relacjami międzyludzkimi, przeciwnie, odnosi się wrażenie, że problemów tych mieli mniej. Wystarczy porównać ze sobą parametry statystyczne – kiedy w jakich krajach wprowadzono edukację seksualną, ilość nastoletnich ciąż i aborcji, zmiany w demografii. W czasach sprzed wprowadzeniem edukacji seksualnej nie mieli też takich dylematów, jak dysforia płciowa. Promotorzy edukacji seksualnej, również ci w Polsce twierdzą, że ta wiedza jest potrzebna społeczeństwu. Aby sprawdzić zasadność ich twierdzeń, wystarczy porównać okres ich działalności naukowej ze statystycznym obrazem społeczeństwa, i oprzeć się na twardych danych statystycznych – ilości urodzeń, zawieranych małżeństw i rozwodów. Zobaczymy wówczas, że przed rozpoczęciem naukowej i publicznej działalności tych ludzi było z tym dużo lepiej, niż po kilkudziesięciu latach ich pracy. Albo więc specjalistom od seksedukacji nie idzie najlepiej, albo przeciwnie – odnoszą sukces, a teraz chcą go pogłębić.
Prawdą jest, że seksualność jest ważnym elementem życia człowieka. To jednak nie upoważnia seksedukatorów do wchodzenia ze swoją wizją seksualności do prywatnego życia ludzi. Zresztą ci edukatorzy są tylko narzędziem. Za nimi podążają politycy i urzędnicy, którzy korzystają z tego pretekstu, aby wedrzeć się do intymnej sfery ludzkiej i całkowicie ją zawłaszczyć. Jeśli bowiem państwo raz uzna, że ma prawo kształtować ludzką seksualność, a wszyscy ludzie mają obowiązek poddać się tej władzy, to następnym krokiem będzie wtrącanie się, kto, z kim, jak, kiedy powinien uprawiać seks. Niedawno jeszcze ludzie głośno krzyczeli, że nie pozwolą, aby biskupi zaglądali do łózek. Teraz zaś ci sami ludzie potulnie zgadzają się, aby urzędnicy określali im normę seksualną.
Ad 4. Seksedukatorzy i urzędnicy traktują wszystkich rodziców, jakby byli niewydolni wychowawczo, dlatego chcą ich wyręczać, jak zwykle dla dobra dzieci. Od kiedy to państwo ma decydować, o czym rozmawia rodzic z dzieckiem? Żyjemy w demokracji czy w państwowej teokracji? Czy państwo ma być bogiem, decydującym o wszystkim?
Pornografia rzeczywiście jest problemem. Należy więc dojść do tego, jaką drogą dzieci uzyskują do niej dostęp. Dowiemy się wtedy, że głównym źródłem są z jednej strony urządzenia mobilne i komputery, dające każdemu dziecku dostęp do Internetu. Z drugiej zaś strony są łatwo dostępne portale internetowe z pornografią. Wniosek powinien być prosty: państwo wprowadza zakaz używania tych urządzeń w szkole, rezygnuje z cyfryzacji edukacji, wprowadza ustawowe ograniczenia dostępu do określonych treści. Da się to zrobić, są narzędzia, można użyć sztucznej inteligencji, niektóre państwa sobie z tym radzą. Dlaczego politycy i specjaliści, tak bardzo troszczący się o psychikę dzieci nie wprowadzą takich rozwiązań? Skoro istnieje w życiu społecznym jakaś patologia, to dlaczego państwo nie chce usuwać źródeł, ale stara się dostosować społeczeństwo do tego stanu? Czy dlatego, że potężne lobby pornograficzne straciłoby zyski? A może dlatego, że właściwym celem nie jest ochrona dzieci, tylko ich seksualizacja? Czy edukacja seksualna różni się tak bardzo od pornografii?
Argument o niewłaściwych wzorcach zachowań, używany przez seksedukatorów zakrawa na kpinę. Do jakich zachowań zachęcają seksedukatorzy? Do dobrych i zdrowych, bo sami tak twierdzą? Należałoby wpierw zbadać, dlaczego młodzież zachowuje się niewłaściwie, i co to znaczy. Czy przypadkiem to, co jest niewłaściwe jednocześnie jest niemoralne? To może należałoby przywrócić ład moralny? Dlaczego ci edukatorzy nie chcą mówić młodzieży, że ma się zachowywać moralnie? Ano dlatego, że oni moralność odrzucili, a ich cała troska polega na tym, jak się seksować, aby się nie reprodukować.
Jeśli ludzie zachowują się niemoralnie, to państwo nie powinno dostosowywać się do tej patologii, bo wtedy samo ją potwierdza, i patologia staje się normą. Zawsze była tendencja do łamania zasad i sięgania po zakazany owoc, co zwykle przynosi negatywne skutki dla samych ludzi, którzy to robią. Dopóki jednak istnieje ład wartości moralnych i wiadomo, co jest dobre, co złe, ludzie się ograniczają, a nawet, gdy przekraczają normy, zawsze mogą przywrócić ład w swoim życiu. Kiedy jednak nie będzie normy moralnej, a tylko medyczna, wówczas kompletnie stracą orientację, a ich życie będzie pasmem życiowych porażek.
Ad 5. Należałoby uciec się do dwóch źródeł – twardych faktów i rozumu. Jak wyglądają obecne zachowania młodych ludzi w krajach, gdzie istnieje permisywna edukacja seksualna, a jak wyglądały wtedy, gdy nie było takiej edukacji. To oczywiście nie jest całość obrazu, istnieje wiele czynników, wpływających na procesy społeczne, nie dajmy jednak się wyprowadzić w pole. Zważając na zatrute źródła edukacji seksualnej, kto mógłby sądzić, że ich skutki będą lepsze od dobrego wychowania, opartego na cnotach moralnych i intelektualnych?
Wprowadzenie dzieci w edukację seksualną spowoduje raczej efekt odwrotny. Wbrew temu, co sądzili seksualni maniacy w rodzaju Kinseya, przed osiągnięciem dojrzałości płciowej dzieci nie interesują się sferą seksualną, a jeśli nawet, to nie z powodu potrzeb seksualnych, lecz ze zwykłej ciekawości. Jednak to, co tak bardzo podnieca dorosłych, dla dzieci nie jest w ogóle atrakcyjne. Takie zaciekawienie pojawia się samoistnie, wraz z rozwojem psychofizycznym i dojrzewaniem płciowym. Zmienia się wtedy wiele rzeczy – ciało, głos, smak, zainteresowania. Nie ciekawią już bajki ani dziecinne zabawy. Jest to podporządkowane naturalnemu porządkowi rozwoju. Edukacja seksualna zaburza ten porządek, wtrącając dziecko przedwcześnie w obszar obowiązkowych zainteresowań, i to od razu w sposób zaburzony. To element skonstruowanej przez Skinnera „technologii zachowania” – metody inżynierii społecznej, wykorzystującej warunkowanie behawioralne sprawcze, czyli zaawansowaną tresurę. Człowiekiem steruje się tam poprzez zarządzanie jego emocjami i popędami, a te kontroluje się poprzez ich sztuczne wywoływanie. Za edukacją seksualną nie kryje się więc chęć pomocy młodym w ich życiu, ale przejęcie nad nim kontroli.
Ad 6. Brak zrozumienia własnych stanów ma dwa źródła Po pierwsze, brak własnych doświadczeń życiowych, co jest naturalne i nie powinno się w to sztucznie ingerować. Doświadczenia seksualne i uczuciowe należą do tej intymnej sfery, którą każdy musi przeżyć sam, i szczególnie państwo nie powinno się do niej wtrącać. Drugie źródło to rzeczywisty brak narzędzi poznawczych, logicznych i językowych. To akurat można uzupełnić dużo lepiej, niż za pomocą edukacji seksualnej. Wystarczy zadbać o wykształcenie polonistyczne – rozprawki, wypracowania, wypowiedzi własne, połączone ze znajomością klasycznej literatury, która w sposób właściwy do wieku wyjaśnia ludzkie motywacje, uczucia, emocje i wskazuje też właściwe postawy. To jednak właśnie uległo redukcji o co najmniej 20%, właśnie po to, aby zrobić miejsce dla edukacji seksualnej. Podobna sprawa dotyczy przedmiotu biologia, wyjaśniającego te kwestie, którymi ponoć chce się zajmować seksedukacja. Zabiera się więc ze szkoły realne narzędzia do zrozumienia i komunikacji, po to, aby uzasadnić wprowadzenie innych.
Wspomniane problemy psychiczne z całą pewnością mają inne źródła, niż podają seksedukatorzy. Tu można ponownie skorelować istnienie seksedukacji w przestrzeni publicznej i działalność seksedukatorów z problemami psychicznymi młodzieży. Są oczywiście również inne przyczyny, chociażby rozwodowe rozbijanie rodzin, wszechobecna antykultura i kowidowy lockdown. O tych przyczynach jednak seksedukacja nie wspomina, Nie stara się więc w realny sposób pomóc młodym ludziom w kryzysach psychicznych, a raczej głębiej ich pogrążyć. Wtedy edukatorzy będą mieli jeszcze więcej podopiecznych. A co do obowiązków społecznych, to społeczeństwo i władza powinny raczej chronić dzieci i młodzież przed takimi treściami, niż ją na nie wystawiać.
Ad 7. Masturbacja alias zachowania autoseksualne są tam traktowane jako norma medyczna. Seksedukatorzy udają neutralnych światopoglądowo, twierdzą więc, że to, co jest normą medyczną, jednocześnie jest korzystne. Należy to traktować wprost jako zachętę do masturbacji. W ogóle pojęciem normy manipulują dowolnie. Oni sami ustalają, co jest normą, skoro opowiadają o różnych modelach rodziny, o seksualnej normie partnerskiej, o relacjach homoseksualnych, o transpłciowości, i to wszystko przedstawiają jako zjawiska normalne. Dla nich skoro coś występuje, to jest normą, więc można tego używać tak samo, jak coś innego. Traktują więc równo związek małżeński, partnerski i homoseksualny. Transpłciowość traktują jako wyraz ekspresji, tak samo, jak inne zachowania. Jednocześnie cały czas z troską wyrażają się o małżeństwie i dzietności, co po raz kolejny zakrawa na kpinę, mówią to bowiem ludzie, którzy związek homoseksualny traktują na równi z małżeństwem z dziećmi.
Jeśli pozwolimy tym ludziom na dostęp do dzieci na skalę całego narodu, damy im możliwość zaburzania psychiki dzieci i młodzieży. To zaburzenie będzie szczególnie dotkliwe, bo dotyczy sfery najbardziej intymnej, ważnej dla całego późniejszego życia obecnego dziecka. Dotyczy również wieku kluczowego dla jego rozwoju społecznego. Wiedząc, jaki mamy problemy z demografią, ze stanem psychicznym młodych ludzi, z kryzysem rodziny, władza pozwala sobie na masową deformację życia całych pokoleń. Można zrozumieć maniaków seksualnych, udających naukowców, że chcą zaspokajać swoje zboczone marzenia, jak robił to Kinsey, Reich czy Hirschfeld. Można zrozumieć degeneratów, ze chcą się dobierać do sfery seksualnej dzieci, ich to podnieca. Ale jak można wytłumaczyć, że państwo na to pozwala? Tylko tym, że służy obcej sile, dążącej do przejęcia totalitarnej władzy nad Polską, jej narodem i zasobami.
Koniec części czwartej z sześciu. Ciąg dalszy nastąpi.
Minister Barbara Nowacka planuje wdrożyć wulgarną edukację seksualną do naszych szkół już od września 2025 roku. Żadne dziecko i żadna rodzina nie uniknie konfrontacji z demoralizującym programem.
Nawet edukacja domowa, szkoły katolickie, czy po prostu dobre szkoły – nie będą mogły uchylać się od mówienia uczniom podstawówek o „zachowaniach autoseksualnych”, rodzinach „z dwoma tatusiami”, możliwości dowolnego kształtowania swojej orientacji seksualnej czy ideologicznych konstrukcjach „cispłciowości” lub „transpłciowości”.
W liceach nastolatkowie będą zgłębiać wiedzę o czynnikach wpływających na popęd seksualny (libido), o „różnych formach aktywności seksualnej” i „przynależności do grupy LGBTQ+”. Nowa szkoła ma zwalczać moralne i religijne wzorce, które uczniowie wynoszą z rodzinnych domów.
Trwa walka o bezpieczeństwo dzieci w szkole!
To oczywiste naruszenie prawa naturalnego, systemu praw człowieka i polskiej Konstytucji, które powierzają rodzicom – jako naturalnym wychowawcom – pierwszeństwo w decydowaniu o treściach przekazywanych ich dzieciom oraz wyłączne prawo do kierowania ich religijnym i etycznym wychowaniem.
Po pracach analitycznych i mobilizacji oporu społecznego, nadchodzi czas na bezpośredni apel do rodziców oraz wsparcie ich w odważnym stawieniu czoła złemu prawu. Nasz profesjonalny sprzeciw wobec seksedukacyjnego rozporządzenia rozpoczęliśmy od szerokich konsultacji z ekspertami – lekarzami, pedagogami oraz rodzicami. Efektem tych prac jest ponad stustronicowa analiza projektu rozporządzenia, którą przekazaliśmy oficjalnie Ministerstwu Edukacji Narodowej. Zachęceni przez nas Polacy złożyli w MEN tysiące własnych pism i zastrzeżeń do projektu.
Ale nie ograniczyliśmy się do analiz i opinii. Zainwestowaliśmy ogrom czasu i środków w nagłaśnianie sprawy wszelkimi możliwym sposobami – w internecie, w prasie, radiu i telewizji. Uruchomiliśmy internetową petycję do minister Nowackiej, pod którą podpisało się już ponad 43 000 Polaków.
Jeszcze przed publikacją projektu rozporządzenia, przygotowaliśmy i przekazaliśmy wraz z wielką Koalicją na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły (KROPS) list do Prezydenta Andrzeja Dudy, w którym wezwaliśmy głowę państwa do „wyrażenia stanowczego sprzeciwu wobec niekonstytucyjnego, sprzecznego z naturalnymi prawami rodziców oraz niemoralnego rządowego projektu”.
Skalę sprzeciwu Polaków wobec genderowej „edukacji zdrowotnej” pokazała wielotysięczna manifestacja, którą zorganizowaliśmy 1 grudnia razem z szeregiem organizacji tworzących KROPS. Nasza demonstracja była transmitowana na żywo w TV TRWAM i Telewizji Republika. Relacje z pikiety wyemitowano w „Faktach” TVN, „Teleexpressie” i głównych serwisach informacyjnych TVP.
Ponad wszelką wątpliwość Barbara Nowacka usłyszała nasz sprzeciw, którego nie będzie mogła zignorować. Zapewne wśród ekspertów ministerstwa trwają obecnie gorące dyskusje na temat tego, co dalej zrobić.
Druga strona nie śpi. Promotorzy wulgarnej seksedukacji szykują kursy dla nauczycieli oraz programy i podręczniki do nowego przedmiotu. Dlatego na bieżąco monitorujemy działania rządzących i będziemy reagować na każde zagrożenie dla naszych dzieci.
Rodzice muszą powiedzieć zdecydowane „nie” wulgarnej seksedukacj!
Czas na powszechny i konkretny sprzeciw wobec deprawacji młodego pokolenia Polaków. Rodzice, dziadkowie oraz wszyscy, którym leży na sercu dobro polskich dzieci, powinni się do niego włączyć. Genderyści muszą zrozumieć, że demoralizacja i ideologiczna indoktrynacja w Polsce nie przejdą, gdyż nie pozwolą na to przede wszystkim rodzice zatroskani losem swoich dzieci.
Nasz sprzeciw musi dotrzeć nie tylko do ministerstwa i rządu, ale także do szkół, kuratoriów i wszystkich polityków.
W tym celu przygotowaliśmy broszurę „Edukacja seksualna kontra prawa rodziców”. To konkretne informacje i bardzo konkretne rady. Broszura zawiera najważniejsze informacje o prawach przysługujących rodzicom, o zagrożeniach związanych z wprowadzeniem do szkół nowego przedmiotu oraz konkretne wskazówki na temat tego, co można zrobić już dziś, by powstrzymać radykalne plany MEN.
Każdy może pobrać broszurę ze strony Ordo Iuris, wydrukować i przekazać znajomym. My z kolei będziemy ją rozpowszechniać na wszystkich spotkaniach z ekspertami Instytutu Ordo Iuris oraz Centrum Życia i Rodziny, które organizujemy kilka razy w miesiącu w całej Polsce oraz na wszelkich pikietach, manifestacjach i marszach.
Broszura zawiera linki i kody QR, prowadzące do:
– wzoru pisemnej petycji do Prezesa Rady Ministrów,
– wzoru pisemnej petycji do Rzecznika Praw Obywatelskich,
– wzoru sprzeciwu rodzicielskiego do złożenia u dyrektora szkoły,
– petycji on-line „Stop Seksualizacji Dzieci”,
– artykułu przedstawiającego „w pigułce” projekt edukacji seksualnej MEN,
– obszernej analizy eksperckiej całego projektu „edukacji zdrowotnej”,
Obrona niewinności naszych dzieci jest w naszych rękach!
Zachęcam wszystkich rodziców do wydrukowania tych dokumentów, podpisania ich i złożenia w szkole oraz wysłania do Kancelarii Premiera i Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
Sukces zainicjowanej akcji sprzeciwu rodziców zależy od jej masowości. Jeśli do szkół trafi wystarczająco dużo deklaracji sprzeciwu wobec genderowej edukacji, samorządy i szkoły będą naciskać na MEN.
Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że Ministerstwo Edukacji Narodowej już zostało zalane masą petycji wysyłanych przez rodziców w ramach konsultacji do podstawy programowej edukacji zdrowotnej, których wzory publikowaliśmy na naszej stronie internetowej. Czas zasypać petycjami Kancelarię Prezesa Rady Ministrów oraz wystąpić o zdecydowaną interwencję do Rzecznika Praw Obywatelskich.
Teraz kluczowe jest dotarcie do jak największej liczby obywateli – w tym rodziców. To od tego zależy, czy uchronimy miliony młodych Polaków przed demoralizacją.
Kolejnym krokiem, który już przygotowujemy na rok 2025 będzie wezwanie polskich rodziców do masowego obywatelskiego nieposłuszeństwa i odmowy uczestnictwa ich dzieci w niezgodnych z konstytucją lekcjach wulgarnej seks-edukacji. To wielkie wyzwanie, bo będzie wymagało od naszych prawników wsparcia dla każdej rodziny, która spotka się z represjami ze strony systemu oświaty.
Zanim dojdzie do tej ostateczności, mam nadzieję, że nasza broszura i masowy protest otrzeźwią rządzących, uświadamiając im, że obudzili olbrzyma – polskie rodziny, gotowe walczyć o swoje dzieci.
Dlatego proszę wszystkich Rodaków o przekazanie naszej broszury rodzicom dzieci w wieku szkolnym, krewnym, przyjaciołom, kolegom, sąsiadom oraz osobom z parafii czy wspólnoty religijnej. Polacy muszą być świadomi rangi zagrożenia, z którym się mierzymy.
Znajdujemy się w środku wojny o polską edukację. Lewica nie ukrywa, że chce zniszczyć jej tożsamościowy, patriotyczny charakter, a w jego miejsce wprowadzić wulgarne, często wręcz perwersyjne treści. Jeśli radykałowie zwyciężą, młode pokolenie Polaków zostanie zdemoralizowane, co będziemy odczuwać przez lata. Nie możemy do tego dopuścić.
Minister Edukacji Barbara Nowacka nie ustępuje i forsuje wprowadzenie obowiązkowego przedmiotu „edukacja zdrowotna” od września 2025 roku.
Nawet media takie jak Newsweek, nie ukrywają, o czym naprawdę będzie edukacja zdrowotna. Cytując: „O seksie i prezerwatywach. I to już w podstawówce. Mamy szczegóły projektu resortu Nowackiej.”
Na samą myśl o takich planach pedofile aż skaczą z radości, bo w końcu ktoś będzie oswajał dzieci z tematami, które nigdy nie powinny pogwałcić ich niewinności.
Przecież to przerażające – naprawdę nie możemy na to pozwolić!
Na lekcjach edukacji zdrowotnej dzieci doświadczą nic innego, jak molestowania treściami erotycznymi!
To treści, które nawet według Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji są nieodpowiednie w mediach dla dzieci w tym wieku. A co dopiero, jako obowiązkowe w szkołach!
Czy to mieści Ci się w głowie?
Co więcej, nawet Konferencja Episkopatu Polski wydała oficjalny komunikat, w którym wskazuje, że nowy przedmiot narusza chrześcijańskie wartości i Konstytucję, zabierając rodzicom prawo do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami.
Ale cieszy mnie jedno – nasza presja działa!
Słyszymy w mediach, że Ministerstwo Edukacji jest przytłoczone ilością maili od rodziców i organizacji, które wyrażają swój sprzeciw wobec planowanych zmian.
Treści seksualizujące i deprawujące są wyraźnie wskazywane jako niedopuszczalne. To dzięki Twojemu zaangażowaniu pokazujemy, że nie ma zgody na takie działania!
Ministerstwo nie ustępuje, ale to nasz głos ma największe znaczenie. Połączmy siły – podpisujmy petycję, uczestniczmy w manifestacjach, róbmy wszystko, co w naszej mocy, aby uratować nasze dzieci przed tą celową demoralizacją!
Nie możemy milczeć, gdy tak wiele zależy od nas. Wspólnie pokażmy, że rodzice w Polsce nie pozwolą na deprawację swoich dzieci.
Dziękuję za Twoje wsparcie.
Blanka Bąkiewicz z całym zespołem CitizenGO
PS. Czas ucieka! Jeśli nie powstrzymamy tego teraz, nasze dzieci będą seksualizowane w szkołach od września 2025 roku. Podpisz teraz, zanim będzie za późno!
==========================
Poniżej wiadomość, którą wysłałam wcześniej:
Ministerstwo Edukacji ujawniło szokującą podstawę programową nowego przedmiotu „edukacja zdrowotna”, który ma wejść do szkół już we wrześniu 2025 roku!Program seksualizuje dzieci już od 9. roku życia, promując takie tematy jak masturbacja, aborcja i ideologia gender, jednocześnie eliminując wartości takie jak rodzina i małżeństwo.Konsultacje społeczne potrwają tylko do 21 listopada – musimy działać teraz, aby to powstrzymać! PROSZĘ PODPISAĆ PETYCJĘ
Sz. P. Profesor Miroslaw Dakowski
Jakiś czas temu ostrzegałam Cię przed planami wprowadzenia przymusowej edukacji seksualnej w polskich szkołach.
Niestety te plany stają się już rzeczywistością!
Prace przyspieszono i 31 października Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) opublikowało podstawę programową do nowego przedmiotu „edukacja zdrowotna”.
To, co zapisano w tej podstawie, przechodzi ludzkie pojęcie!
Szkoły zamiast uczyć, będą seksualizować Twoje dziecko! A Ty jako rodzic, zostaniesz pozbawiony jakiegokolwiek prawa sprzeciwu i wypisania dziecka z tego typu zajęć.
Program ten ma wejść do szkół już od września 2025 roku i obejmie wszystkie dzieci od 4. klasy szkoły podstawowej.
Przypomnijmy sobie co dokładnie zawiera ta podstawa programowa:
Dzieci w klasach IV-VI mają uczyć się, że masturbacja jest normą, a ich dobrostan zależy od satysfakcji seksualnej.
Uczniowie klas VII-VIII będą przygotowywani do inicjacji seksualnej, poznawać metody antykoncepcji i propagandowe treści LGBT o orientacjach i tożsamościach płciowych.
W szkołach średnich młodzież będzie zachęcana do „partnerskiej normy seksualnej” – seks bez miłości, wierności i odpowiedzialności.
Małżeństwo i rodzina znikają z programu. Dzieci mają akceptować rozwody, separacje i nietrwałe związki jako normę.
Życie od poczęcia? Zastąpiono je „uwarunkowaniami przerywania ciąży” – normalizacja aborcji.
Odpowiedzialność? Usunięta. Zamiast tego podkreśla się „świadomą zgodę” i antykoncepcję jako jedyne wartości.
Seksualna przyjemność i kwestie LGBT jednymi z głównych tematów lekcji!
To nie edukacja – to brutalny atak na niewinność, moralność i przyszłość naszych dzieci.
Jeśli nie zareagujemy teraz, ten program stanie się obowiązkowy już we wrześniu 2025 roku!
Barbara Nowacka, Minister Edukacji, otwarcie zapowiedziała, że „edukacja zdrowotna” będzie obowiązkowa dla wszystkich uczniów.
Nie będziesz mógł wypisać swojego dziecka z tych zajęć. To brutalne naruszenie Konstytucji, która gwarantuje nam możliwość wychowania dzieci wedle swoich przekonań.
Ale już dawno przekonaliśmy się, że koalicja 13 grudnia nie ma nic wspólnego z praworządnością…
Tym razem nie możemy się cofnąć nawet o krok! Tym razem musimy stanąć wspólnie i wykrzyczeć głośno i wyraźnie: Łapy precz od naszych dzieci!
Konsultacje społeczne nowej podstawy programowej trwają. Jest to więc dobra okazja, by zalać im skrzynki mailowe naszymi wiadomościami sprzeciwu!
Konsultacje potrwają zaledwie do 21 listopada! Dlatego musimy działać szybko w pełni zmobilizowani.
Rząd wiedział co robi dając nam zaledwie trzy tygodnie na reakcję, publikując program w okresie Wszystkich Świętych – kiedy większość rodziców nawet nie miała szans się z nim zapoznać.
Co możesz zrobić:
Podpisz petycję, domagając się wycofania tej podstawy programowej: Podpisz tutaj!- każdy podpis to automatyczny mail wysłany do MEN
Wyślij swoją własną opinię na adresy MEN wskazane do konsultacji:
Nie możemy pozwolić, aby nasze dzieci były seksualizowane w szkołach i poddawane indoktrynacji. To nie jest edukacja – to deprawacja, która zniszczy niewinność najmłodszych!
Nie bądź obojętny – przyszłość Twojego dziecka zależy od Twojej reakcji!
Dziękuję za Twoją determinację w walce o niewinność i moralność naszych dzieci. Tylko wspólnymi siłami możemy zatrzymać ten program.
Blanka Bąkiewicz z całym zespołem CitizenGO
Nawet jeśli podpisałeś naszą wcześniejszą petycję na ten temat, podpisz tę również! Każdy podpis to cios w ten skandaliczny program i jasny sygnał dla Ministerstwa Edukacji, że nie pozwolimy na deprawację naszych dzieci. Zalejmy ich falą sprzeciwu!
Szanowny Panie, trwa wielka, bezprecedensowa walka o dobro naszych dzieci. Już od przyszłego roku szkolnego we wszystkich polskich szkołach dzieci mają być obowiązkowo nauczane o masturbacji, homoseksualizmie, „transpłciowości”, aborcji i „prawach osób LGBT”. Barbara Nowacka na razie nie odpuszcza i uparcia stoi na stanowisku, że nie zamierza iść na żadne kompromisy z rodzicami, którzy głośno protestują i sprzeciwiają się atakowi na ich konstytucyjne prawo do wychowywania dzieci w zgodzie z własnymi przekonaniami. Głęboko jednak wierzę w to, że to my zwyciężymy i rząd Donalda Tuska zostanie zmuszony do wycofania się ze swoich planów. A moją nadzieję na zwycięstwo pokładam w tym, że o zagrożeniu dla naszych dzieci udało nam się już poinformować miliony Polaków! Wczoraj, na Placu Zamkowym w Warszawie odbyła się wielka manifestacja rodziców, dziadków, nauczycieli, specjalistów od edukacji i wychowania i tysięcy Polaków, zaniepokojonych o przyszłość naszych dzieci.Byłam na miejscu osobiście i muszę Panu przyznać, że byłam zbudowana skalą protestu wielkiej koalicji w obronie niewinności naszych dzieci, którą wspólnie z 70-cioma organizacjami udało nam się zbudować. Podczas wczorajszej manifestacji, z przesłaniem do protestujących wystąpił miedzy innymi Marcin Perłowski – Dyrektor Centrum Życia i Rodziny, który koordynował jej przebieg oraz dr Łukasz Bernaciński, Członek Zarządu Instytutu Ordo Iuris, który na końcu swojej wypowiedzi zaprezentował ostatnią, nieznaną szerokiemu gronu zwrotkę Roty napisaną nie przez Marię Konopnicką, a przez ks. Mateusza Jeża. Jej słowa idealnie wpisują się w obecną sytuację w polskiej edukacji:
Nie damy dzieciom wiary kraść Przez złe bezbożne szkoły, Choćbyśmy mieli trupem paść, Próżne wrogów mozoły! Nie puścim djabła w szkolny próg Tak nam dopomóż Bóg!
Obok ekspertów Ordo Iuris i Centrum Życia i Rodziny, głos zabrali też między innymi przewodniczący oświatowej „Solidarności” dr Waldemar Jakubowski, dr Zbigniew Barciński ze Stowarzyszenie Pedagogów NATAN, Marek Grabowski z Fundacji Mamy i Taty, Hanna Dobrowolska z Ruchu Ochrony Szkoły, Agnieszka Pawlik-Regulska ze Stowarzyszenia Nauczyciele dla Wolności, Sławomir Skiba ze Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi, Magdalena Czarnik ze Stowarzyszenia Rodzice Chronią Dzieci, prof. Jan Żaryn czy publicysta Jan Pospieszalski.Nie zabrakło też gości zza granicy, wśród których była między innymi Gabriele Kuby z Niemiec (autorka książek, demaskujących prawdę o genderowej rewolucji seksualnej), Leni Kesselstatt z austriackiego ruchu oporu rodzicielskiego, Tony Rucinski z brytyjskiego Coalition for Marriage czy Ante Bekavac z chorwackiego Alliance Defending Freedom International. Naszą manifestację relacjonowały największe polskie media. Wśród nich był między innymi portal tygodnika Wprost i Do Rzeczy, portale Wirtualna Polska, Niezależna, w Polityce, Fakt, Onet i Interia, Polskie Radio 24, Radio Maryja i Nasz Dziennik, Gość Niedzielny i Niedziela, Tygodnik Solidarność, Rzeczpospolita czy PCh24.TV TRWAM i Telewizja Republika transmitowały wydarzenie na żywo. Materiał na temat pikiety wyemitowano w Faktach TVN, w Teleexpresie i głównych serwisach informacyjnych TVP. Dzięki temu udało nam się dotrzeć do milionów Polaków! Ale najważniejsze jest to, że na Placu Zamkowym zgromadziły się tego dnia tłumy.Barbara Nowacka musi wiedzieć, że za naszym protestem stoją miliony polskich rodziców, którzy nie zgadzają się na deprawację ich dzieci. Wśród osób zgromadzonych na Placu Zamkowym znaleźli się także czołowy politycy Prawa i Sprawiedliwości i Konfederacji – w tym między innymi posłowie Maria Kurowska, Przemysław Czarnek, Antoni Macierewicz i Grzegorz Płaczek, europosłowie Grzegorz Braun i Ewa Zajączkowska-Hernik czy kandydat na Prezydenta RP Karol Nawrocki.
Nasza szeroka akcja informacyjna i praca analityczna prawników i ekspertów Ordo Iuris przyczyniła się do tego, że przeciwko wulgarnej seksualizacji dzieci w szkołach wypowiadają się już wprost nawet członkowie obecnej koalicji rządzącej.Sukces naszej mobilizacji dostrzegają także zwolennicy edukacji seksualnej. Artur Sporniak – autor krytycznego wobec naszej manifestacji artykułu opublikowanego w Tygodniu Powszechnym – przyznał, że „przeciwnicy mają silny oręż: konstytucyjne prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi poglądami. A edukacja zdrowotna to nie tylko wiedza, ale też kształtowanie postaw, a więc wychowanie. Najprawdopodobniej więc Nowacka będzie musiała pójść na kompromis i sporną edukację seksualną zaproponować rodzicom do wyboru w dwóch wersjach – drugą opracowaną przez środowiska konserwatywne.”Wczorajsza manifestacja pozwala mieć nadzieje, że autor tego artykułu ma rację. Dzięki wsparciu ludzi takich jak Pan udało nam się otworzyć oczy rodzicom, nauczycielom i wielu Polakom, zatroskanym o los naszych dzieci. Barbara Nowacka nie będzie już mogła dłużej ignorować i bagatelizować głosu rodziców.Pamiętam doskonale, jak udało nam się zablokować wprowadzenie wulgarnej, genderowej seksedukacji, którą zakładała warszawska „Deklaracja LGBT+” Rafała Trzaskowskiego. Niedawno udało nam się wymusić też na Prezydencie Warszawy wycofanie się z ataku na wolność sumienia pracowników warszawskich urzędów a ze ścian urzędów nie zniknął do tej pory żaden krzyż. Krzyż wrócił nawet na salę obrad Rady Dzielnicy Włochy, gdzie początkowo zdjęto go powołując się na zarządzenie warszawskiego ratusza.Wierzę, że teraz władza także ugnie się pod naszą presją. Szansa na to jest tym większa, że w przyszłym roku rozpocznie się kampania przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi i rząd Tuska zapewne będzie starał się ukrywać swój radykalizm, by pozyskać głosy wyborców centroprawicy. Ale żeby to się udało, będziemy potrzebować Pana wsparcia.Mówiąc zupełnie wprost – bez zwiększonego finansowania szerokiej kampanii informacyjnej i pracy naszych ekspertów, nie będziemy w stanie docierać do milionów Polaków i koordynować akcji masowego sprzeciwu. Jest to możliwe tylko przy wsparciu ludzi takich jak Pan, którzy nie zgadzają się na to, by nasze dzieci były uczone w szkole o tym, że masturbacja jest „normą medyczna”; że homoseksualizm jest zwykłą „orientacją seksualną” i niczym nie różni się od współżycia mężczyzny i kobiety; że każdy może „zmienić płeć” poprzez bezpowrotne okaleczanie własnego ciała; że aborcja jest zwykłym świadczeniem zdrowotnym.Te treści zniszczą młode pokolenia na lata! Musimy się temu stanowczo sprzeciwić!Dlatego bardzo proszę Pana o wsparcie Instytutu kwotą 80 zł, 130 zł, 200 zł lub dowolną inną, dzięki czemu będziemy mogli skutecznie bronić niewinności polskich dzieci. Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w ponwyższy przycisk Z wyrazami szacunku
P.S. Na naszym kanale YouTube jest już dostępne nagraniez całej wczorajszej manifestacji. Przygotowaliśmy też krótki filmik, będący skrótem całego wydarzenia, na którym można zobaczyć skalę sukcesu tej manifestacji. P.P.S. Pragnę też przypomnieć o możliwości odliczenia darowizny przekazanej na Instytut Ordo Iuris od dochodu w rozliczeniu PIT za rok 2024. Istnieje możliwość otrzymania od nas zaświadczenia o wpłatach dokonanych na rzecz Instytutu, które przyda się przy rozliczeniu. Aby je otrzymać, proszę wypełnić formularz na stronie pit.ordoiuris.pl. P.P.P.S. Chciałabym także zaprosić Pana na Mszę św. w intencji Darczyńców Instytutu Ordo Iuris, która zostanie odprawiona już w najbliższą środę 4 grudnia o godz. 17:00w kościele pw. Wszystkich Świętych przy pl. Grzybowskim 3/5 w Warszawie.Działalność Instytutu Ordo Iuris możliwa jest szczególnie dzięki hojności Darczyńców, którzy rozumieją, że nasze zaangażowanie wymaga regularnego wsparcia.Ustaw stałe zlecenie i dołącz do naszej misji. Dołączam do Kręgu Przyjaciół Ordo Iuris
Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iurisul. Zielna 39, 00-108 Warszawa+48 793 569 815 www.ordoiuris.pl
…w tę niedzielę, 1 grudnia, o godzinie 12-tej na Placu Zamkowym w Warszawie odbędzie się manifestacja, na której nie może Cię zabraknąć.
Manifestacja organizowana przez Koalicję na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły oraz NSZZ „Solidarność” zgromadzi rodziców, nauczycieli i wszystkich, którym zależy na dobru polskich dzieci.
„TAK – dla edukacji! NIE – dla deprawacji!” – pod tym hasłem zgromadzimy się tysiącami w niedzielę!
Będziemy na miejscu razem z kolegami z zespołu CitizenGO Polska i przedstawicielami kampanii globalnych. Szukaj naszych niebieskich banerów i dołącz do nas!
To okazja, by wspólnie powiedzieć „nie” obowiązkowej edukacji seksualnej w szkołach i bronić wartości, które są fundamentem naszego społeczeństwa.
Dlatego nie może Cię zabraknąć! Dołącz do nas, musimy pokazać, że nie ustąpimy się w walce o przyszłość naszych dzieci i polskich rodzin. Liczy się każda obecność – im więcej nas będzie, tym silniejsze będzie nasze przesłanie!
Znajdź nas na miejscu i odbierz od nas baner, by wspólnie tworzyć widoczną i zjednoczoną grupę!
Pamiętaj, że razem jesteśmy w stanie zmienić bieg wydarzeń! To chodzi o nasze dzieci!
Walczymy o polską szkołę! Warszawa – 1 grudnia – Plac Zamkowy. Dołącz do protestu!
Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły, której członkiem jest Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, organizuje społeczny protest przeciwko niszczeniu polskiej szkoły i deprawacji młodego pokolenia. DOŁĄCZ!
TERMIN:
1 grudnia o godzinie 12-tej
MIEJSCE:
Plac Zamkowy w Warszawie
Pokażmy, że nie ma naszego przyzwolenia na eksperymenty lewackie minister Nowackiej i jej ideowych popleczników!
W pikiecie wezmą udział goście z zagranicy: Gabriele Kuby z Niemiec, autorka książek: „Globalna rewolucja seksualna. Likwidacja wolności w imię wolności”, „Rewolucja genderowa: nowa ideologia seksualności”; Leni Kesselstatt z Austrii, z ruchu oporu rodzicielskiego; Tony Rucinski z W. Brytanii, Coalition for Marriage; Ante Bekavac z Chorwacji, Alliance Defending Freedom International
Manifestację uświetni występ Jana Pietrzaka, Jerzego Zelnika oraz happening w wykonaniu Nauczycieli dla Wolności i zaprzyjaźnionych rekonstruktorów i „żywy znak” w wykonaniu Stowarzyszenia Historycznego „Polonia Restituta” i Stowarzyszenia FORT.
Wśród mówców: prof. Jan Żaryn, Sławomir Skiba (Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi), dr Waldemar Jakubowski (NSZZ „Solidarność”), dr Zbigniew Barciński (Stowarzyszenie Pedagogów NATA), Marek Grabowski (Fundacja Taty i Mamy), Hanna Dobrowolska (Ruch Ochrony Szkoły), Agnieszka Pawlik-Regulska („Nauczyciele dla Wolności”), Marcin Perłowski (Centrum Życia i Rodziny), Magdalena Czarnik („Rodzice Chronią Dzieci”), Bartosz Kopczyński (Towarzystwo Wiedzy Społecznej), Łukasz Bernaciński (Instytut Kultury Prawnej Ordo Iuris), red. Jan Pospieszalski.
Zapraszamy na wielką manifestację rodziców, nauczycieli, młodzieży, wszystkich, którym zależy na dobru polskich uczniów i którzy chcą wyrazić sprzeciw wobec tego, jak niszczona jest polska szkoła.
Tysiące Polaków wiedzą już o bezprecedensowym ataku rządu na niewinność naszych dzieci i radykalnym programie obowiązkowej seksedukacji we wszystkich szkołach – od podstawówki po liceum. To nasz wspólny sukces. Jednak to dopiero początek długiej wojny z gorszycielami z Ministerstwa Edukacji.
Nie udało się minister Barbarze Nowackiej przemycić skandalicznego programu zmian niepostrzeżenie. Stąd nie dziwią jej emocjonalne wybuchy i okrzyk: „nie interesuje mnie, co boli Ordo Iuris!”, którymi dała wyraz wściekłości z powodu upowszechnienia treści projektu rządowego rozporządzenia.
W ostatni czwartek zakończyły się rządowe konsultacje. Z woli minister Nowackiej były nadzwyczaj krótkie i pierwotnie skierowane głównie do organizacji LGBT i seksedukatorów. Dzięki naszemu zaangażowaniu oraz dzięki wielkiej koalicji obrońców dzieci i szkoły, którą współtworzymy od wielu miesięcy, ministerstwo zostało jednak zarzucone tysiącami uwag, zastrzeżeń, protestów i analiz. Pisali je zatroskani rodzice, pełni obaw nauczyciele, eksperci przedmiotowi, autorzy podręczników, pedagodzy, psychologowie dziecięcy i rozwojowi, lekarze i eksperci ds. zdrowia.
Wszyscy są zaszokowani, że ta szkolna deprawacja ma być obowiązkowa, a promocja do kolejnej klasy będzie uzależniona od przyswojenia wiedzy o masturbacji, homoseksualnych praktykach i „różnych rodzajach rodzin”… W toku rozpalającej się dyskusji ministrowie rządu Donalda Tuska porzucili już nawet fałszywą i wprowadzającą w błąd nazwę nowego przedmiotu! Minister ds. równości Katarzyna Kotula wprost nazwała nowy, obowiązkowy przedmiot „edukacją seksualną”.
Nasz głos nie jest osamotniony. Poza stanowiskami i opiniami Koalicji na rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły, otrzymaliśmy wielkie wsparcie w postaci jednoznacznego stanowiska całej Konferencji Episkopatu Polski. Biskupi upominają się w nim o poszanowanie praw rodziców, a projekt rozporządzenia nazywają wprost „deprawującymi zapisami dotyczącymi edukacji seksualnej”.
Na razie, pomimo potęgujących się protestów, Ministerstwo Edukacji brnie w skandaliczne rozwiązania. Gdy dwa dni przed zamknięciem konsultacji na temat rozporządzenia dyskutowały sejmowe komisje do Spraw Dzieci i Młodzieży oraz Edukacji i Nauki, kierownictwo komisji uparcie blokowało udział naszych ekspertów w posiedzeniach…
Ale nie możemy dać sobie zamknąć ust, bo na szali jest dobro naszych dzieci!
W jednej z ostatnich wiadomości pisałem do Pani o szczegółach ministerialnego rozporządzenia, związanych z nim zagrożeniach dla naszych dzieci i wszystkich działaniach naszych ekspertów, zmierzających do zatrzymania wulgarnej seksualizacji i ideologicznej indoktrynacji naszych dzieci.
Mowa tu nie tylko o wspomnianej analizie, ale także między innymi o internetowej petycji „Stop Seksualizacji Dzieci”, którą podpisało już ponad 40 000 Polaków, wzorach pism do ministerstw, udostępnionych naszym sympatykom, spotkaniach z rodzicami i nauczycielami z całej Polski, konferencjach eksperckich czy udostępnianych na naszej stronie internetowej poradnikach prawnych i raportach.
Zachęcając do przeczytania załączonej wiadomości, chciałabym jednocześnie zaprosić Panią do wzięcia udziału w manifestacji sprzeciwu wobec genderowej, wulgarnej seks-edukacji w szkołach.
Manifestację organizujemy – wraz z naszymi partnerami z Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły – już w najbliższą niedzielę, 1 grudnia o godz. 12:00 na Placu Zamkowym w Warszawie. Pikieta odbędzie się pod hasłem „Tak dla edukacji, nie dla deprawacji”.
Zachęcamy do udziału w manifestacji wszystkich, którym zależy na dobru naszych dzieci. To prawdziwy bój o pokolenie, które będzie wkrótce decydować o losach naszego Narodu. Podczas manifestacji będzie można złożyć podpis pod obywatelską inicjatywa ustawodawczą chroniącą dzieci przed dostępem do pornografii w internecie, o której pisaliśmy Pani kilka dni temu.
Jednocześnie serdecznie zachęcam Panią także do finansowego wsparcia działalności Instytutu Ordo Iuris, bo tylko dzięki temu wsparciu możemy prowadzić w Pani imieniu walkę w obronie naszych dzieci.
Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk
Szanowny Panie Mirosławie! Minister Edukacji Barbara Nowacka zamierza rozprawić się z “luźnym podejściem do obowiązku szkolnego”, zarówno ze strony uczniów, jak i rodziców, którzy zwalniają swoje dzieci z lekcji. W związku z tym MEN ma rozważać m.in. zmiany dotyczące zwiększenia liczby obecności szkolnych wymaganych do tego, aby zdać do następnej klasy. Plany te realizowane są równolegle do wdrażania we wszystkich polskich szkołach przymusowej “edukacji seksualnej” już od 1 września 2025 roku. Obowiązkowe lekcje deprawacji mają być zarówno w klasach 4-8 szkół podstawowych jak również w klasach 1-3 liceum i technikum. Celem walki z “luźnym podejściem do obowiązku szkolnego” jest więc uniemożliwienie rodzicom zwalniania dzieci z “edukacji seksualnej” oraz zacieśnienie państwowej, centralnie sterowanej, urzędniczej kontroli nad edukacją w Polsce. Trzeba budzić świadomość rodziców i mobilizować społeczeństwo do oporu.Od kilku miesięcy Barbara Nowacka zapowiada rozprawienie się ze zjawiskiem zwalniania dzieci z lekcji przez rodziców. Informowaliśmy o tym już w lipcu. Nowacka obiecała wtedy zająć się kwestią zwolnień z lekcji. Teraz pojawiły się nowe informacje w tej sprawie. Wedle relacji medialnych z poniedziałku 18 listopada, MEN ma rozważać m.in. podniesienie wymogu frekwencji do poziomu 70% obecności ucznia na lekcji. Aktualnie jest to 50%, tzn. uczeń musi być obecny co najmniej na połowie lekcji w roku szkolnym, aby móc zostać sklasyfikowany z danego przedmiotu i zdać do następnej klasy.
Dokładnie tego samego dnia do dalszych prac zostało skierowane rozporządzenie Ministra Edukacji w sprawie wdrożenia do wszystkich polskich szkół przymusowej “edukacji seksualnej”, mającej już od 1 września 2025 roku ukrywać się pod nazwą nowego przedmiotu “edukacja zdrowotna”. Przypomnijmy – wedle opublikowanej niedawno podstawy programowej dzieci będą się uczyć m.in. o masturbacji, LGBT, różnych “orientacjach seksualnych”, aborcji, “transpłciowości”, rozwodach i bezdzietności.
Taka “edukacja zdrowotna” ma być od przyszłego roku prowadzona obowiązkowo w wymiarze 1 godziny tygodniowo w klasach 4-8 szkół podstawowych oraz 1 godziny tygodniowo w klasach 1-3 liceum.
Panie Mirosławie, medialna zapowiedź ograniczenia możliwości zwalniania dzieci z lekcji, która pojawia się jednocześnie ze skierowaniem do dalszych prac projektu przymusowej “edukacji seksualnej”, nie jest zbiegiem okoliczności. Należy te dwie kwestie traktować razem, gdyż są ze sobą ściśle powiązane.
“Edukacja seksualna”, mająca być realizowana obowiązkowo w polskich szkołach pod nazwą “edukacji zdrowotnej”, oparta jest o wytyczne zawarte w Standardach Edukacji Seksualnej w Europie opracowanych przez rząd Niemiec i Światową Organizację Zdrowia (WHO). Zaprezentowana niedawno podstawa programowa do “edukacji zdrowotnej” dokładnie odzwierciedla zawartość Standardów Edukacji Seksualnej, przed którymi nasza Fundacja ostrzega rodziców od 2013 roku, kiedy to po raz pierwszy zaprezentowano ten dokument w języku polskim w trakcie konferencji współorganizowanej przez MEN.
Treści zawarte w podstawie programowej do “edukacji zdrowotnej”, takie jak oswajanie uczniów z masturbacją, LGBT, rodzajami “orientacji seksualnych” czy wyrażaniem zgody na seks, wprost wynikają ze Standardów Edukacji Seksualnej i od dziesięcioleci są faktycznym standardem nauczania w szkołach na Zachodzie, szczególnie w Niemczech. Na tych samych Standardach opierają się zajęcia na temat “tolerancji” i “dojrzewania”, które od dawna organizowane są lokalnie w polskich szkołach przez “edukatorów seksualnych” i aktywistów LGBT, przed czym przestrzega nasza Fundacja w ramach naszej kampanii “Stop pedofilii”.
Jednak aby proces deprawacji był kompletny i spójny, to z punktu widzenia deprawatorów musi być on systemowy i obowiązkowy. Już kilka miesięcy temu Barbara Nowacka publicznie zwróciła uwagę, że “w wielu krajach w ogóle nie ma takiej możliwości zwalniania dzieci z lekcji.” Tak jest np. w Niemczech, gdzie powstały Standardy Edukacji Seksualnej. Jak już wielokrotnie informowaliśmy, “edukacja seksualna” jest w Niemczech przymusowa dla wszystkich dzieci, a rodzice nie mają możliwości zwalniania swoich dzieci z lekcji deprawacji. Wiele razy publikowaliśmy także przykłady takie jak przypadek chrześcijańskich rodziców z Saltzkotten, którzy trafili do więzienia za odmowę wysłania dzieci na “edukację seksualną”. Ich sprawa trafiła aż przed Europejski Trybunał Praw Człowieka, który potwierdził, że z powodu swoich przekonań rodzice nie mają prawa zwalniać swoich dzieci ze szkolnych zajęć.
Nowacka i Tusk to polskojęzyczni podwykonawcy polityki narzuconej nam z Zachodu. Stąd Polacy, a szczególnie polscy rodzice, muszą być świadomi, że w “pakiecie” z deprawacją seksualną dzieci w szkołach będzie szedł przymus uczestnictwa uczniów w tej deprawacji i prześladowania rodzin, które się temu sprzeciwią.
Panie Mirosławie, dlatego w walce z deprawacją kluczowe jest budowanie świadomości rodziców oraz mobilizowanie rodziców do działania. Tym zajmuje się nasza Fundacja.Kilka dni temu opublikowaliśmy nagranie w mediach społecznościowych informujące rodziców o tym, co zawiera podstawa programowa do “edukacji zdrowotnej” i czego będą się uczyć ich dzieci. Video ma już ponad 113 000 wyświetleń i ponad 800 komentarzy. Oto niektóre z nich: – “Ja tego słuchać nie mogę, a co dopiero godzić się na to !!!” – “Moje dziecko nie będzie uczęszczać na taki przedmiot. Nie zgadzam się, nawet jeśli będzie to przedmiot obowiązkowy. Jeszcze trochę i większość dzieci pójdzie na nauczanie domowe.” – “Nie interesują mnie konsekwencje ale jak tylko będzie taki przedmiot mój syn nie będzie na niego chodził.” – “Absolutnie nie puszczę córki na te zajęcia.” – “Obowiązkiem naszym jako rodziców jest nie zgodzić się na to!” – “Rodzice wszystko w waszych rękach nie dajcie się omamić !!!!!!”. – “Moje dzieci nie będą na to chodzić”. W ten sposób docieramy z ostrzeżeniem do tysięcy kolejnych osób, budzimy świadomość i sumienia oraz mobilizujemy do walki. Nasze akcje informacyjne prowadzone są także na ulicach w całej Polsce. Kilka dni temu w Katowicach przeprowadziliśmy publiczną modlitwę różańcową połączoną z kampanią informacyjną. Zgromadziliśmy się na rynku, przed Teatrem Śląskim. Widziało nas wielu ludzi, którzy zatrzymywali się i obserwowali nasz baner oraz słuchali nagrań z głośnika na temat nowego, obowiązkowego przedmiotu w szkołach i planach deprawacji dzieci. Podobne akcje przeprowadzamy w wielu innych miastach. Pracujemy także nad dodrukiem tysięcy kolejnych broszur informacyjnych na temat przymusowej “edukacji seksualnej” wchodzącej do szkół. Kolejne osoby zgłaszają się do naszej Fundacji i otrzymują od nas broszury do rozdawania w swoim miejscu zamieszkania, w szkołach, w parafiach itp. W ten sposób w całej Polsce rozwija się walka o dzieci i przyszłość naszego narodu. Walka, w której kluczowe jest zaangażowanie rodziców i podejmowanie osobistych decyzji na temat swoich rodzin. Chcemy dalej tę walkę prowadzić, docierać do kolejnych Polaków i pomagać kolejnym osobom, które zgłaszają się do naszej Fundacji po materiały informacyjne, chcąc działać w swoim miejscu zamieszkania lub chcącym otrzymać porady na temat wyboru szkoły dla swoich dzieci lub przejścia na edukację domową. Potrzebujemy na te działania w najbliższym czasie ok. 13 000 zł. Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam dalsze działania informacyjne i ostrzegawcze, a także wsparcie kolejnych osób i pomoc kolejnym rodzinom.Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Z wyrazami szacunku
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Podczas konferencji prasowej przedstawiciele Konfederacji jasno opowiedzieli się przeciwko nowym przedmiotom szkolnym, które planuje wprowadzić resort Barbary Nowackiej. Krzysztof Bosak i Grzegorz Płaczek wskazywali na szereg zagrożeń.
Bosak stwierdził, że „jako Konfederacja zabierają głos zdecydowanie przeciwko temu pomysłowi rządu”. – Jest to pomysł, który ma dużo wspólnego z ideologią, mniej wspólnego ze zdrowiem (…). Jest to tak naprawdę pod pewnym kryptonimem i w zmiksowaniu z innymi treściami odgrzewany stary kotlet, czyli wprowadzania tego permisywnego modelu edukacji seksualnej, o który toczyła się w Polsce debata w latach 90. – powiedział wicemarszałek Sejmu.
Wskazał, że Barbara Nowacka i „rządząca nami lewicowa ciemnota” chce wyrzucić do kosza „dotychczasowy dorobek edukacyjny” i „w to miejsce, gdzie jest program nauczania normalnego, umieścić lewicowe fanaberie”.
Wicemarszałek Sejmu powiedział, że rządzący „mają …gdzieś prawa rodziców, prawa obywatelskie i chcą to wtłaczać wszystkim, przymusowo” oraz przypomniał, że „artykuł 48. konstytucji mówi, że rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami”.
– Wyrzucają właściwie wszystkie treści związane z wartością rodziny w życiu człowieka, z zakładaniem rodziny, z życiem rodzinnym, z trwałością rodziny (…), uczeń szkoły podstawowej nie dowie się z programu Barbary Nowackiej o istnieniu małżeństwa (…) – dodał.
– Nie dowie się też o wartości życia, nie dowie się o rozwoju dziecka w prenatalnym okresie życia. Ta wiedza naukowa, zdaniem lewicy, jest dzieciom, młodzieży do niczego niepotrzebna. Nie pada ani razu słowo dzietność w czasach, kiedy mamy kryzys dzietności – wskazał.
– To ma być „edukacja zdrowotna”. Tymczasem uczeń szkoły podstawowej będzie się uczył na temat wczesnej inicjacji seksualnej, nie będzie się natomiast uczył na temat chorób wenerycznych (…), dopiero w programie ponadpodstawowym ma być o tym powiadomiony, czyli sekwencja proponowana przez lewicę Tuska i Nowackiej jest taka: najpierw wysyłamy dzieci do inicjacji seksualnej, później powiemy im o tym, jakie są związane z tym zagrożenia, szczególnie te zdrowotne, na przedmiocie dla niepoznaki zwanym edukacją zdrowotną – skwitował.
Wskazując na kolejne aspekty programu nauczania, Bosak podsumował, że „po takim praniu mózgu jedyny wniosek chyba jest taki, że norma żadna nie istnieje”. – I dobrze wiemy, że jest to jedna z głównych tez ruchu LGBT, ruchu genderowo-feministyczno-transowego, że nie ma żadnej normy, wszystko jest kwestią uznaniową, wszystko jest płynne – podkreślił.
Bosak odniósł się także do innego proponowanego przez resort przedmiotu – edukacji obywatelskiej. – Obok tego jest jeszcze drugi dokument, edukacja obywatelska. Tam są też kwiatki – wskazał Bosak.
– Oczywiście mamy stały pakiet lewicy wokeistowskiej, jak to się teraz mówi – stwierdził wicemarszałek Sejmu. – A więc uczeń będzie rozpoznawał postawy ksenofobii, stereotypów, uprzedzeń, dyskryminacji, a także, uwaga, uczniowie będą aktywizowani politycznie przez nauczycieli – reaguje na te zjawiska – dodał.
Wskazał, że część programu dotyczy tzw. klimatyzmu. – A więc uczeń będzie wymieniał przyczyny i konsekwencje kryzysu klimatycznego, wyszukiwał informacje na temat działań na rzecz jego powstrzymania oraz w miarę możliwości angażował się w wybrane z nich – wyliczał Bosak.
Głos zabrał także poseł Grzegorz Płaczek. – To przedmiot, który jest przesiąknięty do szpiku kości lewicową ideologią pełen miękkich stwierdzeń, pełen niedopowiedzeń, ale oczywiście jednocześnie pełen wartości LGBT i nikt z nas po lekturze wstępnych założeń do rozporządzenia i do tego przedmiotu nie znalazł czegoś takiego jak wartościowe treści dotyczące rodziny – wskazał.
– Rodzice jednoczą się w całej Polsce już 1 grudnia, czyli za kilka dni w Warszawie odbędzie się bardzo duży protest rodziców, którzy będą przyjeżdżać, będą krzyczeć na cały głos, że nie chcą takiego przedmiotu w szkole. Problem jest bardzo skomplikowany, dlatego że przed nami 10 miesięcy walki, a właściwie wojny również o nasze dzieci – mówił.
– Niestety wysłuchania publicznego okazało się, że nie będzie. Rodzice nie będą wysłuchiwani, stowarzyszenia będą ignorowane, fundacje będą ignorowane (…). Co więcej, i to jest bardzo bulwersujące, pani minister publicznie przyznała ostatnio w wywiadzie, że nie będzie się przejmować innymi opiniami poza tymi głoszonymi przez Ministerstwo Edukacji Narodowej – podkreślił.
– Postanowiliśmy w trybie natychmiastowym wysłać do pani minister edukacji narodowej, przy wsparciu oczywiście pana marszałka Szymona Hołowni, interpelację poselską (…). Interpelacja poselska w sprawie niepokojących zmian w polskiej edukacji związanej z wprowadzeniem nowego przedmiotu pod nazwą edukacja zdrowotna. Interpelacja jest bardzo długa, zawiera bowiem 33 pytania, które były również wspólnie przygotowywane z różnymi środowiskami, z rodzicami, z profesorami, z doktorami – ujawnił Płaczek.
Szanowny Panie Mirosławie! Ministerstwo Edukacji oficjalnie opublikowało całość podstawy programowej do przymusowej “edukacji zdrowotnej”, która od przyszłego roku wchodzi do polskich szkół. Dzieci będą uczyć się o masturbacji, LGBT, różnych “orientacjach seksualnych” i “tożsamościach” płciowych, rodzajach związków nieformalnych i homoseksualnych, rozwodach, aborcji, antykoncepcji, bezdzietności, popędzie seksualnym, wyrażaniu zgody na seks oraz różnych formach aktywności seksualnej.
Każdy uczeń dowie się też o “obowiązkach rodziców względem dziecka” (o obowiązkach dzieci podstawa programowa nie wspomina). To wszystko w wymiarze co najmniej 1 godziny przymusowych lekcji tygodniowo, razem z szeregiem innych, silnie nacechowanych ideologicznie zagadnień takich jak “zmiany klimatu”. Rodzice muszą zacząć działać i stanąć do walki o swoje dzieci!
Jak poinformowało MEN, nowy przedmiot – edukacja zdrowotna – będzie realizowany obowiązkowo od 1 września 2025 roku w szkołach podstawowych w klasach 4-8, w wymiarze 1 godziny tygodniowo w każdej klasie. Przedmiot ma być także obecny w szkołach ponadpodstawowych (w liceach, technikach i szkołach branżowych).
Co zawiera opublikowana właśnie podstawa programowa? Dokładnie to, przed czym od lat ostrzega nasza Fundacja – treści seksualizujące dzieci, oswajające uczniów z patologiami seksualnymi i aborcją, destabilizujące psychikę i tożsamość oraz zachęcające do podejmowania aktywności seksualnej bez odpowiedzialności i zobowiązań.
Oto wybrane z podstawy programowej zagadnienia. Zostały one dla uśpienia czujności rodziców zmieszane z innymi tematami, takimi jak wpływ “zmian klimatu” na zdrowie człowieka, promocja szczepionek oraz z kwestiami diety i aktywności fizycznej. Wedle wytycznych MEN, każdy uczeń ma:
– Identyfikować zmiany dotyczące dojrzewania należące do normy medycznej takie jak “zachowania autoseksualne” [czyli masturbacja],
– Omawiać różne “modele rodzin”,
– Znać obowiązki rodziców wobec dziecka,
– Opisywać takie zjawiska jak rozwód, separacja, wchodzenie rodziców w nowe związki,
– Omawiać “kierunki rozwoju orientacji psychoseksualnej” takie jak homoseksualizm i biseksualizm,
– Wyjaśniać czym jest “transpłciowość”,
– Omawiać zagadnienia przyjemności seksualnej oraz wymieniać, co wpływa na popęd seksualny,
– Wymieniać formy aktywności seksualnej,
– Omawiać metody antykoncepcji, w tym mechanicznej, hormonalnej i chemicznej,
– Wymieniać “etyczne, prawne, zdrowotne i psychospołeczne” powody do aborcji,
– Omawiać kwestie związane z przynależnością do grupy osób LGBTQ+.
Podstawa programowa do “edukacji zdrowotnej” słowem nie wspomina np. o tym, że współżycie seksualne musi się wiązać z miłością i odpowiedzialnością. Zamiast tego, uczniowie dowiedzą się, że masturbacja w okresie dojrzewania to “norma medyczna”, poznają różne rodzaje “rodzin” i “orientacji seksualnych”, nauczą się argumentować na rzecz “prawa do aborcji” oraz poznają rozmaite formy “aktywności seksualnych”. To wszystko ma doprowadzić do wytworzenia w uczniach konkretnej postawy – postawy moralnego przyzwolenia na rozwiązłość seksualną oraz na brak jakichkolwiek norm w zakresie seksualności oraz związków międzyludzkich.
Wedle podstawy programowej, jednym z efektów “edukacji zdrowotnej” ma być to, że uczeń:
“Z szacunkiem formułuje komunikaty dotyczące decyzji innych osób związane z życiem rodzinnym, partnerskim i rodzicielskim, w tym dotyczące decyzji o związku formalnym, nieformalnym, niepozostawaniu w związku, separacji, rozwodu, rozstania, rodzicielstwa, rodzicielstwa adopcyjnego i zastępczego, bezdzietności.”
W konsekwencji “edukacji zdrowotnej” dzieci mają mieć pozytywny stosunek i szacunek do takich zjawisk jak związki nieformalne, rozwody i bezdzietność. W ten sposób planuje się wprowadzić do umysłów dzieci i młodzieży totalny relatywizm moralny – “róbta co chceta” w sferze seksualnej i relacji z innymi ludźmi dowolnej płci. W świetle przymusowej “edukacji zdrowotnej” małżeństwo kobiety i mężczyzny niczym nie różni się moralnie od homoseksualnego związku partnerskiego, konkubinatu czy jakichkolwiek innych nieformalnych relacji międzyludzkich pozbawionych zobowiązań i odpowiedzialności.
Co więcej, w trakcie lekcji “edukacji zdrowotnej” uczniowie mają także:
“Wymieniać stereotypy płciowe oraz wyjaśniać ich negatywny wpływ na funkcjonowanie człowieka”.
Czym są te “stereotypy płciowe”? To np. stwierdzenie, że kobieta może być mamą i zajmować się dziećmi, a mężczyzna powinien być silny i bronić swojej rodziny. Tego typu “stereotypy” będą na lekcjach “edukacji zdrowotnej” obalane, a zamiast nich uczniowie dowiedzą się, że istnieje nieskończona liczba “płci kulturowych”, w których można sobie swobodnie wybierać, a następnie wchodzić w relacje seksualne w dowolnie wybranych konfiguracjach “płciowych”.
Panie Mirosławie, to wszystko doprowadzi do destabilizacji psychiki młodego człowieka, który przestanie odróżniać rzeczywistość od fikcji, prawdę od fałszu i dobro od zła. Tak “wyedukowane” dzieci, gdy wejdą w dorosłość, nie będą potrafiły tworzyć stabilnych rodzin opartych na miłości, odpowiedzialności i wyrzeczeniach. To prosta droga do moralnej i cywilizacyjnej zagłady naszego narodu. A w połączeniu z promocją “szacunku wobec bezdzietności” do zagłady również demograficznej.
“Edukacja zdrowotna” od 1 września przyszłego roku ma być przedmiotem obowiązkowym już od 4 klasy szkoły podstawowej. Zamiary deprawatorów może powstrzymać zdecydowana postawa rodziców, których osobiste zaangażowanie w swoich rodzinach i w swoim miejscu zamieszkania jest kluczowe dla obrony dzieci przed zgorszeniem i ideologizacją. Niezbędne jest także zaangażowanie do walki osób posiadających autorytet w społeczeństwie i wpływ na otoczenie, w szczególności kapłanów.
Aby ułatwić działanie i budzenie świadomości innych osób, nasza Fundacja wydała broszurę ostrzegającą przed przymusową deprawacją, która wchodzi do szkół. Zachęcam Pana do zamówienia broszur za darmo za pomocą naszej strony i rozdania ich swoim znajomym, w szkole, w parafii, w miejscu pracy itp. Broszury należy rozdawać w szczególności rodzicom i nauczycielom, podejmując przy okazji rozmowę na temat zagrożenia. Nasza Fundacja zachęca także wszystkich rodziców do tego, aby przenieść swoje dzieci do zaufanych szkół, w których inne rodziny podzielają te same zasady oraz starają się żyć i wychowywać swoje dzieci w podobny sposób, lub aby przejść na edukację domową, która z roku na rok coraz bardziej zyskuje w Polsce na popularności. Nasi wolontariusze służą poradami w tych kwestiach, prosimy o kontakt emailowy lub poprzez media społecznościowe.
Aby kształtować świadomość Polaków na dużą skalę konieczne są również kolejne, niezależne kampanie informacyjne. Nasi wolontariusze w całym kraju organizują akcje uliczne, w trakcie których docierają do tysięcy osób. Przeprowadzamy też kolejne akcje billboardowe z wykorzystaniem wielkoformatowych plakatów oraz przejazdy furgonetek wyposażonych w bannery i megafony. Nasi koordynatorzy pomagają kolejnym osobom, które zgłaszają się do nas chcąc zostać Kapitanami Różańcowymi i organizować publiczne modlitwy różańcowe w intencji powstrzymania deprawacji i aborcji w swoim miejscu zamieszkania. Powyższe działania budzą kolejne osoby w całej Polsce, w szczególności rodziców, którzy organizują się i zaczynają wspierać się nawzajem, tworząc zdrowe środowisko dla rozwoju i przejmując odpowiedzialność za wychowanie swoich dzieci. Chcemy, aby takich osób było coraz więcej. Dlatego niezbędna jest organizacja kolejnych akcji, kampanii i różańców oraz wydruk tysięcy kolejnych broszur, które trafią do rąk Polaków. Chcemy stworzyć także uzupełnione wydanie naszej broszury, które uwzględni opublikowane właśnie informacje na temat podstawy programowej do przymusowej deprawacji. Zapoznanie się z wytycznymi MEN, które w skrócie przedstawiłem Panu powyżej, porusza sumienia, budzi świadomość i mobilizuje do walki. Potrzebujemy na te działania w najbliższym czasie ok. 18 000 zł. Proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby dotrzeć do kolejnych rodziców z ostrzeżeniem przed przymusową deprawacją ich dzieci, która pojawi się w szkołach już od 1 września przyszłego roku. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Proszę Pana również o dalszą modlitwę w intencji księdza Lecha Lachowicza, który w niedzielę został brutalnie pobity na plebanii w Szczytnie. Ksiądz Lech wciąż w ciężkim stanie przebywa w szpitalu, gdzie trwa walka o jego życie. Z wyrazami szacunku
Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Szkoły masowo wycofują się z rządowego programu szczepień. To efekt mocnego sprzeciwu i protestu rodziców
Rodzice w całej Polsce protestują przeciwko akcji szczepień w szkołach. Na biurka dyrektorów kolejnych placówek trafiają obszerne pisma, w których zatroskani o swoje dzieci rodzice przedstawiają liczne argumenty medyczne i prawne przeciwko akcji szczepień. Sprawę relacjonuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
„DGP” cytuje Marka Waszczewskiego – rzecznika prasowego Głównego Inspektoratu Sanitarnego – który informuje, że GIS otrzymuje coraz więcej zawiadomień od dyrektorów szkół, którzy otrzymują pisma od rodziców w sprawie akcji szczepień. Niektórzy z nich grożą szkołom wielotysięcznymi karami na podstawie błędnie przytaczanych przepisów.
„Niektórzy dyrektorzy, z którymi rozmawialiśmy, przyznają, że dla świętego spokoju myślą o wycofaniu się z akcji. Sanepid dodaje, że placówki, które jeszcze nie przystąpiły do programu, też sygnalizują, że może ostatecznie nie wezmą w nim udziału”, czytamy w „DGP”.
Pracownicy sanepidu ustalili, że do szkół trafia na ogół pismo tej samej treści. Jest ono do pobrania ze strony radczyni prawnej Katarzyny Tarnawy-Gwóźdź, która w rozmowie z „DGP” powiedziała, że przygotowała pismo na prośbę rodziców, ale i stowarzyszeń, które uważają, że tego typu akcja nie powinna mieć miejsca w szkołach.
„Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź zapewniła, że nie chodzi tu o ruchy antyszczepionkowe, ale o reklamowanie produktu przez szkoły, co jest sprzeczne z prawem farmaceutycznym. Do tego zapewnia się o 100 proc. skuteczności szczepienia, nie informując o ewentualnych powikłaniach. Przekazywane według niej informacje nie są więc rzetelne. A to, jak sugeruje w piśmie, grozi odpowiedzialnością od 5 tys. zł do nawet 500 tys. zł, co wynika z przepisów prawa farmaceutycznego”, czytamy.
Petycje, apele, protesty przeprowadzone w ciągu ostatnich kilku miesięcy w sprzeciwie wobec zapowiadanej od dłuższego czasu obowiązkowej tzw. edukacji zdrowotnej nie przyniosły efektu. Przedmiot opracowany przez zespół prof. Izdebskiego zawiera komponent w postaci edukacji seksualnej, który pod szyldem dbałości o zdrowie uczniów skrywa erotyzację i deprawację dzieci oraz narusza prawa rodziców gwarantowane w Konstytucji RP.
W ostatnim dniu października, tuż przed świątecznym czasem zaduszkowych zamyśleń dla jednych, a dla drugich – w porze satanistycznych obrzędów zwanych Halloween, już po godzinach urzędowania MEN – minister Nowacka podpaliła lont. Upublicznione zostały podstawy programowe nowego obowiązkowego – podkreślmy! – przedmiotu, jaki od kl.4 wzwyż, w wymiarze 1 godziny tygodniowo ma być realizowany w polskich szkołach podstawowych. Projekt będzie kontynuowany w szkołach średnich. Likwidacji ma ulec dobrowolnie dotychczas wybierany przez rodziców przedmiot „Wychowanie do życia w rodzinie”.
W dniu ogłoszenia projektu 31.10 trwały jeszcze konsultacje tzw. „profilu absolwenta”, który miał być ponoć podstawą wszelkich zmian wprowadzanych w przyszłości w oświacie. Szeroko reklamowany i dyskutowany miał stwarzać wrażenie liczenia się z opinią społeczną w kwestiach oświatowych. Ta zbieżność terminów jawnie podważa wiarygodność prowadzonych konsultacji na temat „profilu” i doszczętnie kompromituje MEN. Cały deprawacyjny i pseudo-zdrowotny projekt był już wówczas gotowy, a hasła związane z profilem stanowiły jedynie zasłonę dymną dla działań właśnie przeprowadzanych przez resort.
Projekt podstawy programowej edukacji zdrowotnej ujrzał światło dzienne i… natychmiast przeraził pedagogów i nauczycieli!
Tzw. „edukacja zdrowotna” z elementami edukacji seksualnej to realizacja modelu radykalnie permisywnej edukacji seksualnej. Ma akcenty skrajnie gorszące, wywołuje przedwczesne zainteresowanie tematyką seksu, wtajemnicza w meandry perwersyjnych praktyk i prowadzi ucznia na zdrowotne manowce, o czym za chwilę na podstawie cytatów. Ponadto edukacja seksualna – inaczej niż w wychowaniu do życia w rodzinie – przywołana jest tu wyłącznie w kontekście zdrowia [a raczej pseudozdrowia] i wyrywa kwestie seksualności z kontekstu społecznego. W efekcie pozbawi to młodego człowieka umiejętności założenia rodziny i podjęcia odpowiedzialnego rodzicielstwa.
Zdrowie seksualne przedstawiane według pornografizujących standardów WHO, erotyzacja, skupienie uwagi ucznia na przyjemności bez odpowiedzialności oraz utożsamianie własnego dobrostanu z zadowoleniem o seksualnym podłożu – to cechy nowego przedmiotu zaproponowanego przez resort oświaty.
Na początek bulwersujący przykład z podstawy programowej dla kl.4-6:
„identyfikuje zmiany dotyczące dojrzewania należące do normy medycznej (np. różne tempo wzrostu, zmiana sylwetki, ginekomastia, nocne polucje, mutacja, wzmożone pocenie się, zmiana zapachu, mimowolne erekcje, owłosienie, wzrost piersi, pojawienie się miesiączki, trądzik, zachowania autoseksualne)”.
Wymienione na samym końcu listy zmian „należących do normy medycznej”, z jakimi ma zapoznać się uczeń w kl.4-6, zachowania autoseksualne, czyli inaczej: „masturbacja (inaczej: onanizm, ipsacja, samogwałt) to zachowanie polegające na pobudzaniu narządów płciowych do osiągnięcia satysfakcji seksualnej (orgazmu)”.
To pierwsze z brzegu wyjaśnienie podsuwane przez internet. Zapewne tam sięgnie uczeń, chcąc wyjaśnić nieznany termin, a może nowy podręcznik do edukacji zdrowotnej wyjaśni to jeszcze dokładniej? Może nawet z poglądowymi ilustracjami? Wszak najpierw uczeń musi poznać tę lub podobną definicję, by następnie zakwalifikować zachowania autoseksualne [praktyki samogwałtu] do należących do normy medycznej.
Norma jest powszechnie stosowaną zasadą lub typowym zachowaniem, pewnym standardem. W tym wypadku jest nim – według resortu Nowackiej – masturbacja.
Masturbacja, nazywana jeszcze czterdzieści lat temu nie inaczej niż samogwałtem, to nie tylko – według propozycji zespołu prof. Izdebskiego – zwykły przejaw dojrzewania mieszczący się w normie medycznej, ale coś, co należy akceptować i postrzegać pozytywnie. Właśnie taki skandaliczny i gorszący przekaz otrzyma uczeń w wieku od 9 do 12 roku życia w polskiej szkole w ramach obowiązkowego przedmiotu, według projektu minister Nowackiej.
Zamiast samogwałtu, czyli gwałtu na samym sobie, przemocy wobec siebie, a według zasad chrześcijańskich – grzesznego czynu rozwiązłości – uczeń dowie się o typowym i akceptowanym „zachowaniu autoseksualnym” zmierzającym ku dobrostanowi w okresie dojrzewania. Taki wniosek można wysnuć na podstawie pytania otwierającego rozdział „Dojrzewanie”: Jak akceptować przemiany okresu dojrzewania oraz radzić sobie z jego wyzwaniami i kształtować pozytywny obraz własnego ciała? Skoro tak, to akceptacja przemian okresu dojrzewania [z samogwałtem włącznie] i pozytywny obraz własnego ciała [z jego rozbudzonymi pożądaniami], jest nadrzędnym celem procesu „kształcenia” w zakresie tego przedmiotu.
Dalej nasz 9-latek napotka rozdział pt.: „Zdrowie seksualne”, a w nim kolejne pytanie wiodące: Jak kształtować pozytywną postawę wobec seksualności człowieka wraz z respektowaniem autonomii cielesnej swojej i innych osób?
W treści rozdziału zawarto kolejne uświadamiające fragmenty:
„charakteryzuje [uczeń] pojęcia: zdrowie seksualne, seksualność i omawia ich pozytywny wymiar w życiu człowieka”.
Przybliżmy pojęcie zdrowia seksualnego według standardów WHO, które stoją za tą permisywną edukacją seksualną i globalnym projektem seksualizacji dzieci:
„W czasie spotkania ekspertów zorganizowanego przez WHO w 2002 roku uzgodniono nową definicję zdrowia seksualnego, która brzmi następująco: „Zdrowie seksualne jest dobrostanem fizycznym, emocjonalnym i społecznym w odniesieniu do seksualności; nie jest jedynie brakiem choroby, zaburzeń funkcji bądź ułomności. Zdrowie seksualne wymaga pozytywnego i pełnego szacunku podejścia do seksualności oraz związków seksualnych, jak również do możliwości posiadania dających przyjemność i bezpiecznych doświadczeń seksualnych, powinno być wolne od przymusu, dyskryminacji i przemocy. [cyt. za: Standardy edukacji seksualnej w Europie – Podstawowe zalecenia dla decydentów oraz specjalistów zajmujących się edukacją i zdrowiem]
Dobrostan w odniesieniu do seksualności, pozytywne podejście do seksualności, szacunek dla związków seksualnych, przyjemne i bezpieczne doświadczenia seksualne wolne od przymusu i dyskryminacji – to istota zdrowia seksualnego, które ma umieć charakteryzować uczeń w kl.4-6.
W jakim celu?
Otóż ten jawnie deprawacyjny wstęp jest konieczny w kl.4-6, by w klasie 7-8 wprowadzić dziecko w świat inicjacji seksualnej i dewiacji oraz zjawisk przemocy seksualnej.
Uczeń 13-15 letni „omawia pojęcie popęd seksualny; wymienia powody, dla których ludzie decydują się na aktywność seksualną, omawia pojęcie orientacji psychoseksualnej i kierunki jej rozwoju (heteroseksualna, homoseksualna, biseksualna, aseksualna); wyjaśnia pojęcia: tożsamość płciowa, cispłciowość, transpłciowość, charakteryzuje metody antykoncepcji, np. mechanicznej, hormonalnej, chemicznej, naturalnej, rozróżnia formy przemocy seksualnej, w tym molestowania seksualnego, a także omawia sposoby reagowania, gdy sam jej doświadcza lub gdy doświadczają jej inni”.
Rozbudzając u młodego człowieka zainteresowanie praktykami seksualnymi twórcy podstawy programowej przedmiotu „edukacja zdrowotna” nic nie mówią o zagrożeniach, jakie się z tym wiążą. O skrajnej nieodpowiedzialności i działaniu na szkodę zdrowia ucznia świadczy fakt, iż rozdzialik o chorobach przenoszonych drogą płciową, jak choroby weneryczne, HIV, HPV, został zakwalifikowany przez zespół MEN jako fakultatywny, do decyzji nauczyciela; nie musi być więc wcale realizowany. Trudno o lepszy dowód na to, iż nie o zdrowie ucznia tu chodzi!
Przykłady można by mnożyć. Potwierdzają one najczarniejsze obawy, jakie zgłaszali rodzice i nauczyciele skupieni w Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły w ciągu ostatnich miesięcy, między innymi składając w sierpniu w MEN petycję dotyczącą edukacji zdrowotnej w zapowiadanej postaci.
By zrozumieć powody, dla których z taką determinacją lewicowa grupa, która zarządza oświatą w Polsce, pragnie ten projekt wprowadzić w życie, przypomnijmy znamienne cytaty z „Historii Antykultury” Krzysztofa Karonia:
„Warto więc wyjaśnić, jaką rolę odgrywa seks w nowym marksizmie. Człowiek opanowuje najważniejsze umiejętności, w tym umiejętności zaawansowanego myślenia i rozwija pierwsze zachowania społeczne w dzieciństwie, gdy popęd seksualny nie rozprasza jeszcze jego uwagi i nie zakłóca procesu edukacji i wychowania.
Wszystkie nurty psychologii rozwoju, a jest ich wiele, są zgodne co do tego, że do okresu dojrzewania rozpoczynającego się średnio ok. 11-13 roku życia popęd seksualny nie dominuje psychiki dziecka i nie przeszkadza w rozwijaniu innych zainteresowań.
[…] Rozbudzanie popędu seksualnego, szczególnie w dzieciństwie utrudnia proces edukacji i wychowania, ponieważ rozprasza uwagę młodego człowieka, uniemożliwia jego koncentrację, a zatem utrudnia lub uniemożliwia zdobycie wysokich kwalifikacji, co prowadzi do społecznego upośledzenia jednostek w dorosłym życiu i obniżenia średniego poziomu wykształcenia społeczeństwa.
Zaznaczam, że mówimy o zjawiskach w skali społecznej, czyli o zjawiskach statystycznych, a we współczesnym świecie nawet kilkuprocentowe obniżenie ogólnego wykształcenia i wydajności społeczeństwa skazuje je na regres i kolonizację poprzez społeczeństwa o skuteczniejszych systemach edukacji i wydajniejszych gospodarkach.
[…] Bez względu więc na to jaki jest deklarowany cel wczesnej seksualizacji dzieci, jej praktycznym skutkiem jest sztuczne rozbudzanie instynktu, który utrudnia lub wręcz uniemożliwia społeczeństwu zdobycie wiedzy i kwalifikacji koniecznych do produkcji dobrobytu, bez którego hasło wolności staje się pustym frazesem.
Oczywiście te proste prawdy może zrozumieć tylko społeczeństwo, które ma wiedzę o mechanizmach ludzkich zachowań i potrafi racjonalnie myśleć […]”
Podkreślmy kolejny raz: treści tego przedmiotu są całkowicie sprzeczne z powszechnie pojmowanym „zdrowiem”, a zbieżne z tzw. zdrowiem reprodukcyjnym Agendy 2030 ONZ oraz z groźną „edukacją zmieniającą pojęcie płci” Gender transformative education {UNICEF} Wszystkie ich elementy można dostrzec w podstawie programowej nowego przedmiotu.
Edukacja seksualna w Niemczech rozpoczęła się dawno temu. Kilka lat wstecz ks. Dariusz Oko powiadomił opinię społeczną w Polsce o skandalicznym niemieckim podręczniku szkolnym, który instruował uczniów, jak zaprojektować funkcjonalny dom publiczny.
„Niemcy starają się narzucać wszystkim swoją ideologię. Tak, jak Moskwa narzucała nam wcześniej komunizm, tak teraz Berlin i Bruksela narzucają nam neokomunizm, neobolszewizm, neomarksizm. W tym marksizm kulturowy, czyli gender. Alarmuję, żebyśmy bronili się przed tym zagrożeniem, tą deprawacją, która prowadzi do ateizacji. Konsekwencją jest islam, bo jak ludzie żyją dla seksu, to nie ma dzieci, nie ma rodzin, więc dopuszcza się inwazję muzułmańską. Przestrzegam, żebyśmy nie stali się ideologiczną kolonią niemiecką, a potem muzułmańską” – mówił ksiądz Dariusz Oko w 2018 r. w przejmującym wywiadzie, którego aktualność wobec lektury obecnych pomysłów MEN – jest porażająca.
Kolejne granice są przekraczane bezustannie. Podczas konferencji, która odbyła się 14 października 2024 r. w Sejmie RP pt. „Polska szkoła. Dekonstrukcja i fundamenty odbudowa” Magdalena Czarnik ze Stowarzyszenia Rodzice Chronią Dzieci opisała model „ekspresji seksualnej” przekazywany uczniom w podręcznikach w szkołach niemieckich. Ten model to promocja perwersji, wulgarności, obrzydliwości.
W tej chwili szkoleni są w Niemczech nauczyciele, którzy mają zająć się dziewczynkami z biedniejszych rodzin, dla których przygotowywana jest rola „towarzyszek seksualnych”. […] – ostrzega na swoim blogu Bożena Ratter z Ruchu Ochrony Szkoły.
Nowy przedmiot w polskiej szkole to pierwszy krok w tym kierunku.
Do rodziców – według ich prerogatyw konstytucyjnych – należy wychowanie dzieci w duchu ich własnych przekonań moralnych, religijnych i wszystkich kwestii wychowania seksualnego. WDŻ jest przedmiotem nieobowiązkowym, tak więc uwzględnia możliwość rezygnacji rodzica w imieniu ucznia z udziału w zajęciach. Obowiązkowa „edukacja zdrowotna” zmusi wszystkich uczniów do zapoznania się z przedstawionymi treściami, i to niezależnie od typu szkoły wybranej przez rodzica. Byłoby to jaskrawe naruszenie konstytucyjnego prawa rodziców do religijnego i moralnego wychowania i nauczania dzieci [par.48 i 53],czemu powinni się oni zdecydowanie przeciwstawić.
Zgodnie z Prawem oświatowym nauczyciel w swoich działaniach dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych ma obowiązek kierowania się dobrem uczniów, troską o ich zdrowie, postawę moralną i obywatelską, z poszanowaniem godności osobistej ucznia. Jest to jego pierwszy, podstawy obowiązek, pierwotny wobec jakichkolwiek dyrektyw i wytycznych dotyczących pracy z dziećmi i młodzieżą. Nauczyciele mogą być postawieni w sytuacji próby łamania ich sumień, gdy będą chcieli się przeciwstawić realizowaniu deprawacyjnych elementów podstawy programowej z zakresu edukacji zdrowotnej. W każdej sytuacji, w której nauczyciel zostanie zobowiązany do postępowania wbrew wyznawanym zasadom moralnym, religijnym bądź filozoficznym może powołać się na „sprzeciw sumienia”. Nie musi w związku z tym dopełniać jakichkolwiek formalności, wystarczy po prostu złożenie dyrektorowi szkoły oświadczenia, np. o odmowie przeprowadzenia zajęć „wychowania seksualnego” – czytamy w poradniku opracowanym przez Instytut Ordo Iuris „Prawo nauczycieli do postępowania w zgodzie z własnym sumieniem”.
Rozporządzenie – w razie podpisania go w obecnej formie – naruszając prawo, otwierałoby drzwi dla seksualizującej i deprawującej fali mającej zalać umysły przyszłych pokoleń polskich uczniów. Jeszcze nie jest za późno, by postawić temu tamę.
„Erotyzacja stanowi idealne narzędzie zniszczenia rodziny, kościoła, tradycji, państwa, oraz zburzenia całej dotychczasowej struktury ładu społecznego” – to słowa Wilhelma Reicha, austriackiego komunisty i seksuologa, które warto tu przypomnieć, ku przestrodze.
Do 21 listopada trwają – skrócone przez MEN – konsultacje dotyczące nowego przedmiotu.
Jednak nie tylko do udziału w konsultacjach wzywamy rodziców i nauczycieli, a do publicznego jednoznacznego sprzeciwu wobec naruszeniom prawa i moralności.
Ministerstwo Edukacji ujawniło właśnie szczegóły dotyczące podstawy programowej do przymusowej “edukacji seksualnej”, która od przyszłego roku wchodzi do wszystkich szkół. Polskie dzieci będą ćwiczyć zakładanie prezerwatyw, przygotowywać się do inicjacji seksualnej oraz oswajać się z “różnymi rodzajami związków” oraz z homoseksualizmem i “transpłciowością”.
Dzieje się dokładnie to, przed czym nasza Fundacja od dawna alarmuje – siłowo w Polsce wdrażana jest systemowa deprawacja dzieci wedle wytycznych stworzonych w Niemczech i gabinetach ponadnarodowych instytucji. Trzeba natychmiast stawić temu powszechny opór! Przede wszystkim do walki muszą stanąć rodzice oraz osoby mające wpływ i oddziaływanie na innych. Proszę Pana o osobistą reakcję i dołączenie do tej walki.“Koniec tabu. Ministra Nowacka szykuje rewolucję w edukacji seksualnej” – takie nagłówki od wczoraj możemy przeczytać w mediach po tym, jak MEN ujawniło pierwsze szczegóły dotyczące podstawy programowej do przymusowej “edukacji seksualnej” w szkołach od 1 września 2025 r.„To jest przełom. Tego się nie udawało przewalczyć od trzydziestu lat” – mówi seksuolog Zbigniew Izdebski, odpowiedzialny z ramienia rządu Tuska za powstanie podstawy programowej.
Czego będą obowiązkowo uczyć się polskie dzieci na “edukacji seksualnej” w szkołach?
Do założeń podstawy programowej dotarł Newsweek. “O seksie i prezerwatywach. I to już w podstawówce. Mamy szczegóły projektu Nowackiej” – pisze na swoim portalu. Wedle opublikowanych informacji, podstawa programowa zakłada m.in., że uczniowie będą ćwiczyć używanie i zakładanie prezerwatyw, przygotowywać się do inicjacji seksualnej, poznawać “różne rodzaje związków”, oswajać się z homoseksualizmem oraz wyjątkowo niebezpieczną “transpłciowością”, polegającą m.in. na przyjmowaniu blokerów hormonalnych hamujących proces dojrzewania oraz amputacjach części ciała takich jak piersi czy organy rozrodcze. W trakcie obowiązkowych lekcji: “będzie miejsce na rozmowy o różnych rodzajach związków, nie tylko o rodzinie, którą tworzą kobieta i mężczyzna” – pisze Newsweek. Cała podstawa programowa ma zostać opublikowana w listopadzie.
Panie Mirosławie, ujawnione właśnie pierwsze szczegóły podstawy programowej przymusowej “edukacji seksualnej” w polskich szkołach to nic innego, jak wytyczne płynące z niemieckich Standardów Edukacji Seksualnej w Europie, przed którymi nasza Fundacja ostrzega już od ponad 10 lat w ramach naszej kampanii “Stop pedofilii”. “Edukacja seksualna”, ukrywająca się dla zmylenia rodziców pod nazwą “edukacji zdrowotnej”, to totalitarna, systemowa przemoc seksualna wobec dzieci i młodzieży.
Wprowadzenie nowego przedmiotu do szkół od 1 września 2025 r. to jeden z elementów systemu totalnej deprawacji, który ma objąć wszystkie dzieci i wszystkie rodziny w Polsce na wzór tego, co już zrobiono na Zachodzie, a szczególnie w Niemczech. Trzeba w tym miejscu po raz kolejny przypomnieć, że w świetle założeń Standardów Edukacji Seksualnej w Europie, oraz zgodnie z orzeczeniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, udział w “edukacji seksualnej” ma być obowiązkowy dla każdego dziecka, a rodzicom nie wolno zwalniać z niego dzieci, zasłaniając się np. “klauzulą sumienia”, wyznaniem religijnym czy światopoglądem. Tak samo ma być w Polsce.
Obowiązkowy przedmiot będzie już od 1 września przyszłego roku. Kolejny etap to prawne i systemowe zmuszenie wszystkich polskich rodzin do posyłania dzieci na lekcje deprawacji. Przypomnijmy – w Niemczech, gdzie taka “edukacja seksualna” jest obowiązkowa od dziesięcioleci, rodzice są prześladowani za sprzeciw wobec deprawacji własnych dzieci.
Pisaliśmy już np. o wstrząsającej historii rodziny państwa Romeike, która uciekła z Niemiec do USA, gdyż niemiecki rząd zmuszał ich dzieci m.in. do udziału w “edukacji seksualnej”. Pewnego dnia do domu państwa Romeike zapukała policja. Ich dzieci akurat uczyły się odrabiając lekcje przy stole. Funkcjonariusze zagrozili, że wyważą drzwi jeśli im nie otworzą. Policjanci stwierdzili, że dzieci (Daniel lat 9, Lydia lat 8 i Joshua lat 6) muszą iść do szkoły. Policjanci siłą wsadzili dzieci do radiowozu (!) i odwieźli do szkoły. „Dzieci płakały, policjanci krzyczeli. Czułem się bezradny” – wspomina Uwe Romeike, ojciec rodziny. W ciągu kilku następnych lat państwo Romeike zapłacili tysiące euro grzywien za odmowę wysyłania dzieci do szkoły i samodzielną edukację ich w domu. Każdego dnia bali się, że znów przyjedzie policja i siłą zabierze dzieci. W końcu zdecydowali się uciec do USA, gdzie otrzymali azyl polityczny.
Informowaliśmy już także o licznych wyrokach sądowych, które zapadały na niemieckich rodziców za uchylanie się od “obowiązku” deprawacji. Głośnym echem odbił się sprawa rodziców z Nadrenii Północnej-Westfalii. Odmówili oni udziału swoich dzieci w lekcjach “edukacji seksualnej”. Sprawa trafiła do sądów, a rodzice, którzy nie chcieli płacić grzywien, zostali skazani na karę więzienia. Sprawa miała swój finał przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, który orzekł, że rodzice nie mogą z powodu swoich przekonań zwalniać dzieci z lekcji “edukacji seksualnej”.
Panie Mirosławie, to samo ma się dziać w Polsce, gdyż w naszym kraju rząd Tuska realizuje dokładnie ten sam scenariusz – najpierw wprowadzić przymusowe lekcje “edukacji seksualnej” według stworzonych w Niemczech Standardów Edukacji Seksualnej w Europie, a następnym krokiem będzie zmuszenie rodziców do posyłania dzieci na lekcje deprawacji.
Polacy muszą się obudzić z letargu i stanąć do walki. W sposób szczególny opór muszą postawić rodzice w swoim miejscu zamieszkania oraz wszystkie osoby, które mają autorytet w społeczeństwie i wpływ na innych. Opór wobec wprowadzania tej totalitarnej deprawacji jest obecnie sprawą kluczową dla istnienia dalszych fundamentów naszego narodu.
Jeżeli będziemy bierni, jeśli nie podejmiemy osobistych działań w naszych rodzinach, naszych szkołach, naszych parafiach i naszych środowiskach lokalnych, to czeka nas ten sam los co niemieckie rodziny. Nie pozwólmy na to, aby do drzwi polskich domów zapukały służby, które siłą zabiorą nasze dzieci na lekcje deprawacji. Stańmy do walki, teraz, dzisiaj!Co każdy z nas może zrobić? – Zamówić egzemplarze naszej broszury ostrzegającej przed “edukacją seksualną” w szkołach i rozdać je w swoim miejscu zamieszkania, szczególnie wśród innych rodziców w szkole, wśród dyrektorów szkół i nauczycieli, na parafii, we wspólnocie, w miejscu pracy itp. Broszury można zamówić za darmo za pośrednictwem formularza na naszej stronie. Rozdając broszury należy budzić świadomość innych osób, w szczególności rodziców i nauczycieli oraz mobilizować do oporu wobec przymusowej “edukacji seksualnej”. – Zorganizować przy pomocy koordynatorów naszej Fundacji publiczną modlitwę różańcową w swoim mieście. W trakcie takiej publicznej akcji można rozdawać broszury ostrzegające przed “edukacją seksualną”, docierać do przechodniów i rozmawiać z mieszkańcami. Najważniejsza jest jednak publiczna modlitwa w intencji powstrzymania deprawacji i odnowy moralnej Polski. W związku z aktualną sytuacją nasza Fundacja zachęca również wszystkie rodziny do tego, aby przenieść swoje dzieci do szkół, w których rodzice mają realny wpływ na życie i funkcjonowanie szkoły, w których dyrekcja jest świadoma zagrożeń, oraz (co najważniejsze) w których inne rodziny tworzące społeczność szkolną wyznają te same zasady i w podobny sposób próbują wychowywać swoje dzieci.
Zachęcamy także do rozważenia przejścia na edukację domową swoich dzieci (nie mylić z tzw. “zdalnym nauczaniem”), która szybko zyskuje w Polsce na popularności z uwagi na postępującą deprawację i niszczenie systemu oświaty. W obu tych kwestiach – wyborze szkoły i przejścia na edukację domową – poradami służą nasi wolontariusze, prosimy o kontakt e-mailowy lub telefoniczny, gdyby z uwagi na filtry anty-spamowe nie dotarła nasza odpowiedź. Walka z deprawacją polskich dzieci to przede wszystkim walka o świadomość i sumienia Polaków. Nasza Fundacja chce dalej tę walkę prowadzić – organizować kolejne, niezależne kampanie informacyjne, wydrukować tysiące kolejnych broszur ostrzegawczych, przeprowadzić publiczne różańce w kolejnych miastach, pomóc nowym osobom zgłaszającym się do działania, wesprzeć rodziny pytające o wsparcie i rady. Wszystkie te działania mogą być prowadzone tylko dzięki zaangażowaniu naszych wolontariuszy oraz stałej i regularnej pomocy Darczyńców. W najbliższym czasie potrzebujemy na nie ok. 19 000 zł. Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby umożliwić nam dalszą walkę z planami systemowej deprawacji polskich dzieci, docieranie do kolejnych rodzin i mobilizowanie społeczeństwa do działania. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Z wyrazami szacunku
Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
W dniu 14 października 2024 r. w Sejmie RP, w Sali Kolumnowej odbyła się długo wyczekiwana konferencja pt. „Polska szkoła. Dekonstrukcja i fundamenty odbudowa”. Inicjatorem była Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły zrzeszająca ponad 70 organizacji społecznych, reprezentowana przez niezawodne stowarzyszenie Nauczyciele Dla Wolności.
−∗−
Wreszcie prawda w Sejmie
W dniu 14 października 2024 r. w Sejmie RP, w Sali Kolumnowej odbyła się długo wyczekiwana konferencja pt. „Polska szkoła. Dekonstrukcja i fundamenty odbudowa”. Inicjatorem była Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły zrzeszająca ponad 70 organizacji społecznych, reprezentowana przez niezawodne stowarzyszenie Nauczyciele Dla Wolności. Wydarzenie mogło odbyć się w tej formule dzięki objęciu go patronatem przez Marszałka Sejmu RP Krzysztofa Bosaka. Wszystkim organizatorom i osobom zaangażowanym należą się szczególne podziękowania.
Wszyscy uczestnicy i organizatorzy występowali pro publico bono, konferencja nie została dofinansowana, zresztą organizatorzy nie zabiegali o to. Oprawa kateringowa była bardzo skromna, ale nie dla wyszynku przybyli tam liczni uczestnicy, lecz dla prawdy, zjednoczenia sił i okazania woli walki. Nie tylko o polską szkołę, ale przede wszystkim o dzieci, rodziny i naród. Opuszczeni przez pasterzy i przewodników, naród organizuje się, konsoliduje i podejmuje walkę oddolnie, zaczynając stawiać opór agresorom, coraz bardziej zorganizowany.
Ze strony Towarzystwa Wiedzy Społecznej referat wygłosił prezes Bartosz Kopczyński. Tytuł referatu: Nowa rola szkoły w planach globalnych przekształceń społecznych. Poniżej zamieszczamy tekst referatu, opisujący w pigułce zamiary globalno – unijnych elit co do polskiego narodu. Oto cały tekst, po drobnych korektach stylistycznych:
Polska szkoła, tak samo zresztą, jak wszystkie narodowe systemy edukacji na świecie stała się polem zaciętej walki, której stawką jest rząd dusz kolejnych pokoleń Polaków. Nie chodzi tu tylko o lekcje religii, wybór lektur, rozmiar podstawy programowej, zadania domowe czy oceny. To są sprawy ważne, ale zaledwie wykonawcze w stosunku do całego zamierzenia, do którego przystąpił obecny rząd polski. To zamierzenie oznacza całkowitą likwidację szkoły, jaką znamy, budowę zupełnie innego systemu i przekazanie go do dyspozycji sił cudzoziemskich, niezwykle nieprzychylnych Polsce, oraz wszystkim narodom. Obecne władze resortu od samego początku swojego urzędowania przystąpiły do konsekwentnego demontażu tego, co jeszcze działa w polskim szkolnictwie – nauczania przedmiotowego. Tempo tych zmian jest zawrotne, a ich zakres wielki, co wskazuje na to, że źródło leży poza Polską, że zapewne czekały przygotowane na dogodny moment, który właśnie nadszedł. Funkcjonariusze resortu nie kryją jednak, że to, co dokonuje się obecnie, jest zaledwie wstępem przed zmianą fundamentalną, planowaną na rok 2026.
Należałoby spytać te osoby, jaki jest właściwie powód tej kolejnej rewolucji, i kto im dał legitymację do tego, aby po raz kolejny dokonywali wielkiej operacji na polskim narodzie. Rewolucji oświatowych przez ostatnie 35 lat przeżywaliśmy wiele, i zawsze było to bolesne. Dlaczego znowu chcą zrobić to, za co naród znienawidził poprzednie ekipy, dlaczego znów chcą wywracać nasz świat do góry nogami? Trudno spodziewać się szczerej odpowiedzi, na szczęście mamy wyraźne dowody, pokazujące, jaka jest przyczyna tej nowej rewolucji, kto ją wszczyna i w czyim interesie.
Powodem są plany przemiany Unii Europejskiej w państwo federalne, które pochłonie niepodległość obecnych państw członkowskich, w tym Polski. Najważniejszym elementem federalnej Unii ma być Europejski Obszar Edukacyjny, czyli unijny zarząd wszystkich placówek edukacyjnych, nauczycieli i dzieci. Ma on powstać w 2025 r., a rok później, według planów Ministerstwa, pochłonąć ma również polską szkołę. Jednak Unia Europejska to nie jest najwyższe piętro, nad nią leży wyższy porządek globalny, wyznaczany przez ONZ, noszący nazwę Zrównoważonego Rozwoju, zwanego też Agendą 2030. To globalna strategia podporządkowania wszystkich zasobów ludzkości, jej mocy produkcyjnych i narodów pod jeden, globalny zarząd. Główne ramy obecnych zmian w edukacji w Polsce wyznaczają więc: ONZ. UNESCO, UNICEF i WHO, natomiast Unia Europejska jest instytucją wykonawczą, a jednocześnie pionierem zmian. Przy tej okazji bowiem w Europie, i w Polsce także, prowadzony jest wielki eksperyment socjotechniczny, którego obiektem i ofiarami są nasze dzieci.
Pomimo wszystkich swoich wad i celowych zniekształceń, polska szkoła dotąd nie odbierała rodzicom wpływu na ich dzieci, nie odbierała wolności osobistej i szans życiowych, tylko przeciwnie – starała się wszystko to wzmacniać i rozwijać. Szkoła jeszcze na razie jest instytucją wiedzy, według najlepszych wzorców greckich, rzymskich, średniowiecznych i nowożytnych. Człowiek – dziecko przychodzi do szkoły, i w miarę jak wzrasta, uczy się wiedzy ludzkości, aby jako człowiek dorosły mógł być dojrzały. Aby nie był pasożytem, ale mógł twórczo i wydajnie pracować, utrzymywać siebie, tworzyć naród i państwo. Szkoła dziś jeszcze nie narzuca uczniom i ich rodzinom światopoglądu swojego ani polityki władzy. Szkoła dziś jeszcze nie zarządza całym życiem dziecka i dorosłego. Szkoła na razie jeszcze daje wiedzę dziecku po to, aby dorosły mógł być wolny, czyli postępować według własnej woli.
To jednak ma się zmienić już za dwa lata. Projekt globalno – unijny, w którym rząd polski zamierza wziąć udział odwraca rolę szkoły. Szkoła nie ma już być dla ludzi, lecz na odwrót – ludzie dla szkoły. Nadchodzący system nie będzie miał na celu wyposażyć ludzi w wiedzę, lecz na odwrót – zadbać, aby ludzie wiedzy nie mieli. Człowiek będzie wiedział tylko to, co wyznaczy mu system, i ani słowa więcej, i tylko w tym celu, aby być użytecznym dla systemu. Umiejętności podstawowe na poziomie podstawowym – to cytat z dokumentów ONZ i UE.
Unia Europejska i Europejski Obszar Edukacyjny zostały wyznaczone do pilotażu – wzorcowego wdrażania globalnej polityki edukacyjnej, przyjętej na szczycie ONZ Transforming Educational Summit we wrześniu 2022 r. Nosi ona znamienną nazwę: Gender Transformative Education, czyli edukacja zmieniająca pojęcie płci. Oznacza to kompletne przeoranie psychiki dzieci i młodzieży po to, aby stworzyć nowego człowieka, a ten – ma zbudować nowe, globalne komunistyczne społeczeństwo, oczywiście pod nadzorem globalnego kapitału jako jedynego właściciela całej własności. Wszystkie naturalne relacje międzyludzkie, takie jak rodzina, naród i własność prywatna mają zostać zmienione. Zostały bowiem przez globalnych planistów uznane za szkodliwe stereotypy, które nie pozwalają na budowę globalnego komunizmu. Dlatego w ramach strategii edukacyjnych, które mają panować także w Polsce planuje się wychowanie genderowo – równościowe od przedszkola przez cały okres edukacji, a ma ona trwać do 64 roku życia. Oficjalny termin – nauka przez całe życie. Dzieci w przedszkolach i podstawówkach będą poddane sztucznemu zacieraniu różnic między płciami, tak, jak już teraz jest w Skandynawii. Cała wiedza szkolna i cały język zostaną przerobione na neutralne płciowo, i wszędzie zostaną wprowadzone parytety płci, na wszystkich kierunkach kształcenia. Szkoła, zamiast uczyć mądrości, będzie wmawiać ludziom, że różnice biologiczne między kobietą i mężczyzną to konstrukt społeczny, oraz zachęcać do kreatywnych zmian własnej tożsamości. Tak już dzieje się w wielu krajach na Zachodzie.
Szkoła na razie uczy jeszcze młodych ludzi, jak używać wiedzy do swoich potrzeb, jak zmieniać świat, aby nie szkodzić, a korzystać. Nadchodzący system będzie zaś uczył ludzi, że mają płynnie dostosować się do każdej zmiany, narzuconej przez jakąś cudzoziemską władzę. Szkoła i nauczyciele będą na nich wpływać tak, aby zmieniali swoje naturalne zachowania i sposób myślenia. To nie będzie już szkoła wiedzy, lecz szkoła myśli i czynów. Uczniowie tej szkoły odrzucić mają te myśli i te czyny, które wynikają z ich osobistych potrzeb i interesów narodu, za to mają przyjąć te myśli i wykonywać te czyny, które narzuci globalno – unijny systemu, pod hasłem Zrównoważonego Rozwoju lub jakiejś innej, wymyślonej polityki.
Nowy model edukacji maskowany jest pięknymi hasłami: edukacja dla wszystkich, edukacja wysokiej jakości, nowa kultura edukacji, edukacja inkluzyjna, pełen rozwój potencjału każdego dziecka, zaspokajanie wszystkich potrzeb. Warto przyjrzeć się, z jakich puzzli składa się ten obraz.
Edukacja Włączająca, którą propaganda przedstawia jako szansę dla dzieci niepełnosprawnych na edukację wysokiej jakości. W rzeczywistości uczniowie niepełnosprawni są zawsze poszkodowani w szkołach masowych, o czym mówią sami autorzy tej koncepcji i ich badania. Edukacja Włączająca polega na włączeniu do zwykłych, rejonowych szkół wszystkich osób z rejonu, niezależnie od schorzeń, zaburzeń i ograniczeń. Włączenie obejmuje również niepełnosprawnych intelektualnie w stopniu głębokim, upośledzonych, zaburzonych psychicznie, niedostosowanych społecznie, imigrantów bez znajomości języka. Szkoły specjalne mają zostać faktycznie zlikwidowane, to znaczy zamienione w centra doradczo – szkoleniowe. Ich funkcje przejmą zwykłe szkoły, które staną się szkołami specjalnymi. W tym celu będą musiały się dostosować.
Projektowanie uniwersalne, czyli główna metoda zmiany zwykłych szkół, nauczających wiedzy, w szkoły specjalne, przygotowujące do życia na podstawowym poziomie. Wszystkie treści nauczane i wymagane od uczniów muszą być dostępne dla wszystkich. Pamiętać jednak należy, że w Edukacji Włączającej są również osoby zaburzone, niepełnosprawne intelektualnie i cudzoziemcy. Szkoła dostosuje się do ich możliwości, i wszyscy inni uczniowie też będą musieli. To oznacza obniżenie poziomu intelektualnego polskich uczniów do rejonów przedszkola.
Ocena funkcjonalna, czyli sposób oceniania i prowadzenia każdego dziecka aż do dorosłości. W tej chwili obecna szkoła przyjmuje w swoich progach dzieci i nie ocenia ich z góry. Nauczyciel zaczyna nauczanie, i po jakimś czasie przeprowadza sprawdzian wiedzy i ocenia, ile uczeń się nauczył. Osobną kwestią jest ocena z zachowania, wystawiana co pół roku. Ma jednak być inaczej. W nowym systemie każde dziecko ma zostać ocenione na początku, zanim zdąży się czegoś nauczyć. Oceniana będzie jednak nie wiedza, ale człowiek – całe życie dziecka, jego możliwości, ograniczenia, co lubi, jak się zachowuje. Nie tylko w szkole, ale też poza szkołą i w domu. Oceniane będą relacje rodzinne, światopogląd i religijność rodziców. Ocena funkcjonalna wywodzi się ze szkolnictwa specjalnego i stosowana jest obecnie do dzieci, z którymi niemożliwa jest standardowa komunikacja, ze względu na zaburzenia lub ograniczenia. Ma jednak objąć wszystkich. Składa się z dwóch części – analizy funkcjonalnej i programu wsparcia. Analiza funkcjonalna to dokładne rozpoznanie wszystkich przejawów życia dziecka w dziewięciu aspektach, i wprowadzenie danych o dziecku i jego rodzinie do systemu. Korzysta się z testów, formularzy, obserwacji, wywiadów. Następnie system generuje raport wynikowy, a algorytm dobiera odpowiedni program wsparcia z elementów, dostępnych w aplikacji. Dalej w ramach tak zwanego wsparcia młody człowiek znajduje się pod stałą kontrolą specjalistów. Dokonują oni stałej ewaluacji programu wsparcia i wpływają na zachowanie ucznia w szkole i w rodzinie. Dają bowiem wskazania rodzicom i kontrolują ich wdrażanie.
Ocena funkcjonalna polega więc na tym, że system za pomocą swoich diagnostów bierze człowieka, ocenia jego życie, porównuje ze swoim własnym wzorcem, i przez kilkanaście lat zmienia życie tego młodego człowieka tak, aby pasował do wzorca. Stan wyjściowy, czyli naturalny stan dziecka sprzed interwencji specjalistów nazwany został zaburzeniami, a stan docelowy, wyznaczony przez system określany jest jako dobrostan. Program wsparcia jest zaś przesuwaniem ucznia – od zaburzeń do dobrostanu. Wzorzec tego dobrostanu został określony przez WHO i obejmuje m.in. zdrowie seksualne, zdrowie reprodukcyjne, zdrowie psychiczne, gender. Tak więc szkoła będzie przesuwała człowieka od normalności, w której wyrósł, do seksualizacji, aborcji i korekty płci, a jeśli natrafi po drodze na przeszkody, na przykład wychowanie rodziców – będzie je usuwać.
Profil Absolwenta i Absolwentki aktualnie znajduje się w konsultacjach społecznych. Jest to ogólny wzór, do którego nowa szkoła będzie dorabiać uczniów. Dotąd jest tak, że szkoła ma podstawę programową, czyli obiektywną wiedzę ludzkości. Szkoła jej naucza, a potem ocenia pracę ucznia na świadectwie. W nowym systemie szkoła najpierw stworzy profil swojego Absolwenta, a potem będzie uczniów dostosowywać. Profil będzie jeden, ogólny, unijny, poza tym będą popdprofile branżowe. W różnych rodzajach szkół mogą być różne profile. Profil ma powstać oficjalnie w procesie konsultacji społecznych, faktycznie będzie wypełniał oczekiwania jakichś interesariuszy – podmiotów, załatwiających jakieś interesy za pomocą szkoły. Najważniejszymi interesariuszami będą globalne korporacje, działające w Unii, zamawiające sobie pożądaną siłę roboczą. Tak ludzie są określani w dokumentach unijnych – jako siła robocza.
Profil Absolwenta ściśle jest związany z Oceną Funkcjonalną. W jej ramach ma powstać program tranzycji na rynek pracy, czyli szkolenia zawodowego. Charakterystyczne słowo – tranzycja, tu stosowana jako wprowadzenie na rynek pracy. Co ma wspólnego z tranzycją płciową? Około 12-go roku życia ma następować kwalifikacja zawodowa, podczas której specjaliści szkolni wyznaczą dziecku jego przyszły zawód. Kształcone będą tylko umiejętności praktyczne z pominięciem teorii i wiedzy ogólnej. Następnie taki absolwent ma trafić do zatrudnienia, na zasadzie pracy chronionej. Pracodawcy mają dostawać od państwa dopłaty za niskie kwalifikacje pracowników. Biorąc pod uwagę zainteresowanie lewicy sexworkingiem, i traktowanie prostytucji jako zwyczajnej działalności zarobkowej, należy zadawać w ramach konsultacji pytanie, czy zostanie opracowany profil sexworkerki i sexworkera dla polskich uczniów?
Ocenianie Kształtujące to zasadnicza metodyka Edukacji Włączającej, wywodząca się, jak większość najnowszych rozwiązań, ze szkolnictwa specjalnego. Od ponad 20 lat próbowano ją wprowadzić do polskich szkół na zasadzie innowacji pedagogicznej, bez większego powodzenia. Metodyka ta jest nie do pogodzenia z normalnym nauczaniem. Polega bowiem na uniwersalnej procedurze lekcji, która udaje kreatywność i wymusza aktywność uczniów. Jest to jednak zawsze aktywność systemowa. Każdy uczestnik lekcji zawsze jest zagospodarowany przez procedurę, która wyznacza każdemu jego miejsce i cele. Wiedza traktowana jest jako pretekst do wdrażania uczniów do procedury. Na każdym kroku następuje redukcja wiedzy przedmiotowej do minimalnych pojęć. Likwiduje się myślenie przyczynowo – skutkowe, zastępując je słowami – kluczami. Uczniowie są utwierdzani w fałszywym przekonaniu, że są mistrzami, oraz uzależniani od pozytywnych bodźców prowadzącego specjalisty. Na końcu procedury uczeń nie umie niczego konkretnego, poza ogólnym kierunkiem rozwoju, wyznaczonym przez specjalistów. Procedura obejmuje uczniów różnorodnych, więc tak samo wybitnych, jak i niepełnosprawnych intelektualnie. Dla wszystkich jest ten sam wzór, zgodnie z Projektowaniem Uniwersalnym. Ocenianie Kształtujące jest więc praktyczną tresurą wykonawców procedur, zgodnie z Profilem Absolwenta, dostarczonym przez interesariuszy.
Cyfryzacja edukacji posiada dwa aspekty: cyfryzacja wiedzy i cyfryzacja zarządzania ludźmi. Cyfryzacja wiedzy to eliminacja nauczycieli ze szkoły. To się już dzieje, na skutek celowej polityki kadrowej. Ten problem istnieje w całej Unii, co wskazuje na jego celowość. Nauczyciele starzeją się, odchodzą z zawodu, chorują, umierają, ale nie robi się niczego, aby zachęcić nowych. Przeciwnie, robi się wszystko, aby ich zniechęcić. Celem tego działania jest eliminacja kontaktu międzypokoleniowego, kontaktu międzyludzkiego, kontaktu młodych ludzi z zaawansowaną wiedzą. Każda taka relacja jest zwalczana przez system globalno – unijny, bo wytwarza organiczne struktury społeczne, takie, jak naród. Dzięki tym strukturom narody mogą rządzić się same. Natomiast system globalno – unijny dąży do tego, aby przejąć całe sterowanie. Zamiast kontaktu ucznia z nauczycielem wysuwa się cyfrową platformę edukacyjną, która zawiera wiedzę wybraną i tendencyjną. Zamiast nauczyciela – fachowca ma zostać podstawiony opiekun świetlicowy po szkoleniu. Poza tym platformą można sterować zdalnie, a nauczycielem i uczniem nie. Dlatego system usuwa nauczycieli i zastępuje ich aplikacją, żeby kontrolować, co wiedzą i czego uczą się uczniowie. Docelowo wszystkie krajowe platformy edukacyjne mają zostać połączone w jeden system, zarządzany na poziomie UNESCO. Prace już trwają, zajmuje się tym 20-osobowa rada fachowców.
Cyfryzacja zarządzania ludźmi w ramach Europejskiego Obszaru Edukacyjnego polegać będzie na indywidualnych kontach edukacyjnych, które będzie miał każdy człowiek przez całe życie, od przedszkola aż do śmierci. Będzie to rejestr działań edukacyjnych i wiedzy, której się nauczył. Będą tam zapisywane uprawnienia do szkoleń, przyznane przez system. Będą zapisywane mikropoświadczenia ukończenia kursów, potrzebne, aby działać w systemie. Będzie to w końcu czarna skrzynka człowieka, ponieważ na koncie będzie rejestrowane całe jego życie edukacyjne i pracownicze. Dzięki temu system będzie w każdej chwili mógł człowieka odnaleźć, stwierdzić jego status i wykorzystać jako siłę roboczą, w tym miejscu i czasie, gdzie będzie najbardziej potrzebna.
Mobilność edukacyjna i pracownicza polega na przenoszeniu zasobów ludzkich w ramach Unii Europejskiej. Mobilność edukacyjna określa kwoty uczniów przemieszczanych. Do 2030 r. średnia unijna ma osiągnąć następujący poziom mobilności: 25% studentów, 15 % uczniów szkół zawodowych, 20 % uczniów pozostałych. Mobilność może mieć formę fizyczną, cyfrową lub mieszaną, trwałą lub czasową. Szczególną wagę Unia Europejska przywiązuje do mobilności nauczycieli i pracowników naukowych pomiędzy krajami Unii. Możliwość przemieszczania nauczycieli z kraju do kraju ma być głównym sposobem radzenia sobie z brakami kadry. Znamy to jako drenaż mózgów. Zostaną zbudowane specjalne struktury przemieszczania i przesiedlania ludzi. Do mobilności zostaną też włączeni wielokulturowi imigranci spoza Unii Europejskiej, głównie krajów islamskich. Mobilność edukacyjna ma się płynnie łączyć z mobilnością pracowniczą, co oznacza przemieszczanie siły roboczej.
Zarządzanie systemem edukacji przejdzie pod zarząd Komisji Europejskiej. Będzie ona decydować o szkoleniu nauczycieli, awansach zawodowych, zarządzaniu kadrą, zarządzaniu placówkami wszystkich szczebli. Przedszkola, szkoły wszystkiego rodzaju, nawet uczelnie będą placówkami unijnymi. Także ocenianie uczniów i wydawanie świadectw polskim uczniom znajdzie się pod kontrolą pani von der Leyen.
Edukacja obywatelska to przykład nowego przedmiotu nauczania. Docelowe przedmioty zostaną zlikwidowane, a na ich miejsce wprowadzone nowe, przekrojowe, nie dające żadnej samodzielnej wiedzy. Przedmiot „edukacja obywatelska” docelowo posłuży likwidacji tożsamości narodowych i wychowaniu w tożsamości unijnej. Będzie to połączone z silną promocją Zrównoważonego Rozwoju oraz wszystkich aktualnych tzw. wartości europejskich.
Edukacja zdrowotna obejmie tzw. zdrowie fizyczne i psychiczne. Docelowo obejmie manipulację psychiczną w celu uzależnienia od systemu wsparcia psychicznego i psychoterapii. Obejmie też edukację seksualną typu B wg standardów WHO. Do szkół zostanie wprowadzona seksualizacja, instruktaż antykoncepcji, aborcji i otwartych zachowań seksualnych. Pod pozorem wiedzy o zdrowiu nastąpi systemowa deprawacja i molestowanie seksualne polskich dzieci przez szkoły. Przedmiot będzie obowiązkowy.
Wsparcie psychiczne całkowicie zmienia znaczenie. Staje się sterowaniem ucznia, rodziny i nauczyciela przez system. Tu nie chodzi więc o zdrowie psychiczne uczniów, lecz o kontrolę. Pod pretekstem ochrony małoletnich przed przemocą i molestowaniem wprowadza się kontrolę systemową nad nauczycielami, uczniami, rodzicami i wzajemnymi kontaktami. Nauczyciel ma obserwować uczniów i donosić do specjalistów podejrzenia przemocy w rodzinie. Przemocą w rodzinie według najnowszych ustaleń specjalistów jest normalne wychowanie, wymagania, nauka własnej kultury, podtrzymywanie więzi rodzinnych. Nauczyciele mają się w to wtrącać i wprowadzać do rodzin tzw. specjalistów. Ale dla tych samych specjalistów zagrożeniem dla uczniów są sami nauczyciele. Normalne relacje międzyludzkie, nauczanie, wymaganie, sprawdzanie wiedzy, ocenianie już zostało w wytycznych opisane jako przemoc. Uczniowie będą buntowani przez specjalistów zarówno przeciw własnym rodzicom, jak i nauczycielom. Całości układu mają pilnować szkolni sygnaliści – oficjalni donosiciele do władz. Należy przy tym odróżnić tych specjalistów, którzy faktycznie chcą pomagać, takich specjalistów, chcących realizować agendę globalno – unijną. W tej chwili w szkołach mamy obydwa rodzaje.
Szkoła ma stać się centrum diagnozowania i leczenia chorób i zaburzeń psychicznych. Specjaliści szkolni mają stale prowadzić badania przesiewowe stanu psychicznego uczniów i grona pedagogicznego, według standardów WHO. A tam wszystko, co normalne jest traktowane jako zaburzenie.
Wszystkie dane z Oceny Funkcjonalnej, wsparcia psychicznego i cyfryzacji mają być udostępniane podmiotom spoza kraju, przede wszystkim Komisji Europejskiej, ONZ, WHO i innym instytucjom.
Budowany system ma swój pierwowzór – sowiecki system edukacyjny, stworzony pod rządami Stalina przez Antona Makarenkę. Tam też dbano o całościowy rozwój uczniów dla potrzeb nowego, sowieckiego społeczeństwa. Głównym zarządcą tamtego systemu, który jest wzorcem dla unijnego była CzeKa – policja bezpieczeństwa, założona przez Feliksa Dzierżyńskiego. Jeśli zamiary rządu zostaną zrealizowane, Polska znajdzie się pod zaborem Komisji Europejskiej, a polskie dzieci i rodziny – pod zarządem czekistów globalnej władzy. Główną funkcja i charakterystyka nowego systemu to hodowla niewolników, biorobotów przemysłowych Unii Europejskiej. Należy ze wszystkich sił powstrzymać te prace i cofnąć te zmiany, które już zaistniały. Powyższą wiedzę można sprawdzić w następujących źródłach:
– dokumenty Europejskiej Agencji do spraw Specjalnych Potrzeb i Edukacji Włączającej,
Chciałbym na końcu wskazać na możliwe sposoby przeciwdziałania.
Do obecnej koalicji rządzącej – wszystko, co teraz robione jest w edukacji, jest jednoznacznie złe, ale zarazem dobrze znane. Niczego nie zdołają zakryć pięknymi słowami. Wiemy, co jest robione dlaczego, z czyjego polecenia i na czyją rzecz. Żadne działanie nie zostanie zapomniane. Gdy naród odzyska kontrolę nad państwem, cofnięte zostanie wszystko, co wprowadzono, nic z tego nie zostanie.
Do obecnej opozycji – aby zechciała się dowiedzieć, co się naprawdę dzieje, i podjęła wszelkie działania, aby to powstrzymać – prawne, medialne, społeczne. Należy wywierać presję na obecną opozycję, aby zabrała głos w tej sprawie, a gdy wróci do władzy – aby natychmiast cofnęła to, co już wprowadzono.
Do szerokiej opinii publicznej – każdy, kto ma tą wiedzę, niech przekazuje ją dalej wszystkim, którym zdoła. Niech każdy według swoich możliwości wywiera presję na rząd, aby to zatrzymał. Niech każdy, kto używa wszystkich sposobów, jakich może, niezabronionych przez prawo, aby utrudniać i powstrzymywać obecne zmiany w edukacji, aż do władzy przyjdą patrioci i przywrócą polski porządek.
Do nauczycieli i rodziców – nie ufajcie oficjalnym tłumaczeniom. Uważajcie na wszystkie nowe rzeczy w szkołach. Nauczajcie obiektywnej wiedzy, zadawajcie zadania, wymagajcie wiedzy, oceniajcie – nawet, jeśli Wam nie każą tego robić. Kierujcie się polską podstawą programową sprzed redukcji. Sami zadbajcie o edukację Waszych uczniów i Waszych dzieci, nawet, jeśli system będzie robił coś innego.
Przedstawiłem Państwu najważniejsze wątki. Więcej szczegółów oraz cały szeroki obraz naszej obecnej sytuacji, a także rady praktyczne znajdą państwo w publikacji pod tytułem „Poradnik świadomego narodu. Szkoła – dom – przyszłość”, która niebawem ukaże się na naszym portalu.
Tego dnia w Sejmie RP zagrzmiała czysta prawda. ustami autentycznych działaczy społecznych, od lat walczących o polski naród i państwo. Tym razem jednak odrzucili złudzenia i nie liczą już na sprzedajnych polityków i pozornych patriotów. Ci już wiedzą, że trzeba przebić się przez skorupę lawy – z wierzchu zimnej i twardej, suchej i plugawej – plwać na tę skorupę i zstąpić do głębi – gdzie wewnętrznego ognia i sto lat nie wyziębi. Wiedzą już, że trzeba odwołać się do najgłębszych, najbardziej żywotnych pokładów narodu. Dziś prawda w Sejmie wybrzmieć może tylko przez tą krótką chwilę, gdy do głosu dojdą jej głosiciele. Poza tym ci, którzy tam są na co dzień, przerabiają polskie na obce i palą świeczki. Ale i to się skończy, i powróci prawda zarówno na salę plenarną, jak i do komisji. Wielki Marsz do prawdy już się rozpoczął.
„Planowane połączenie przedmiotów: geografii, biologii, chemii i fizyki w jeden przedmiot pod nazwą „przyroda” uważamy za całkowicie chybione. Niesie ogromne ryzyko niepełnowartościowego wykształcenia młodego pokolenia. Młodzi Polacy nie będą umieli reagować na problemy współczesnego świata” – Polskie Towarzystwo Geograficzne wyraża stanowczy sprzeciw wobec planowanej przez Ministerstwo Edukacji Narodowej reformy przedmiotowej dotyczącej likwidacji przedmiotu geografia w szkole podstawowej.
Do negatywnych dla młodego pokolenia następstw należą:
* brak merytorycznych podstaw z zakresu funkcjonowania środowiska geograficznego jako złożonego i integralnego systemu przyrodniczego i społeczno-gospodarczego, stanowiących fundament do rozwijania wielu niezbędnych kompetencji w świecie ogarniętym polikryzysami (m.in. kryzys klimatyczny, migracyjny, zdrowotny, wojny itd.);
* brak umiejętności wynikających ze zrozumienia całościowego obrazu świata, którego aktualne problemy są wypadkową działania procesów i czynników przyrodniczych demograficznych, gospodarczych, ekonomicznych, kulturowych i politycznych. Bez znajomości tych uwarunkowań młode pokolenie nie będzie rozumiało powiązań i konsekwencji działania człowieka w środowisku;
* brak umiejętności rozwiązywania problemów lokalnych środowiska życia człowieka widzianych z perspektywy globalnej.
Wykluczenie geografii jako odrębnego przedmiotu z podstawy programowej pozbawi także uczniów możliwości rozwoju emocjonalnego, w tym odporności na niekorzystne zmiany w środowisku geograficznym i empatii wobec trwających konfliktów społecznych, kulturowych, religijnych i politycznych. Geografia uczy bowiem wrażliwości nie tylko na problemy środowiska przyrodniczego, ale na problemy demograficzne i społeczne, ucząc tolerancji kulturowej.
Ponadto pokazuje jak wykorzystywać wiedzę teoretyczną w działaniach praktycznych na rzecz rozwoju zrównoważonego. Jest przedmiotem stanowiącym podstawę do harmonijnego kształtowania przestrzeni, ochrony zasobów przyrody i walorów krajobrazu, zapewniając tym samym pierwiastek edukacji estetycznej. Pokazuje jak łączyć refleksję nad pięknem i harmonią świata przyrody z racjonalnością gospodarczego działania. Tym samym geografia jest jedynym przedmiotem integrującym wiedzę, który przygotowuje młodych ludzi do rozwiązywania problemów współczesnego świata widzianych z wielu perspektyw”.
Powinna więc być wzmacniana a nie ograniczana.
Naukowcy z PTG zwracają uwagę na jeszcze jedną ważną kwestię – niepokój o jakość kształcenia. Koncepcja przedmiotu »przyroda« była już wprowadzona w VI-letniej szkole podstawowej i spowodowała ogromne deficyty wiedzy i umiejętności wśród uczniów gimnazjów. Każdy z przedmiotów: biologia, chemia, fizyka i geografia powinien pozostać odrębnym i być realizowanym przez nauczycieli o akademickim wykształceniu specjalistycznym.
Na potrzeby konsultacji społecznych zespół Instytutu Badań Edukacyjnych – w ramach zlecenia otrzymanego od Ministerstwa Edukacji – opracował profil absolwenta i absolwentki (przedszkola i szkoły podstawowej) dla wszystkich uczniów, w tym uczniów ze szczególnymi potrzebami edukacyjnymi. Dla reformy polskiej edukacji wdrażanej z dniem 1 września 2026 roku od 27 września Fundacja Stocznia (realizator konsultacji na zlecenie MEN) zaprasza do udziału w ogólnopolskich konsultacjach społecznych wstępnego profilu, zarówno w trybie stacjonarnym, jak i on-line – informacje znajdują się na stronie Fundacji Stocznia.
Po zapoznaniu się z profilem absolwenta szkoły powszechnej twierdzę, iż nie jest ofertą dla dalszego kształcenia się absolwenta w naukach ścisłych, dawniej zwanych realnymi. Wydaje się więc sensowne, by we wstępie do publicznie udostępnionego materiału zaznaczyć – dla uświadomienia uczniów, rodziców, nauczycieli i polskich obywateli, biorących udział w konsultacjach – iż proponowany profil absolwenta pozbawia go możliwości zdobycia wiedzy obiektywnej, która jest niezbędna do dalszego kształcenia w szkołach średnich i na uczelniach wyższych.
W graficznym modelu profilu przygotowanym przez IBE, który jest obiektem konsultacji prowadzonej przez zespół Fundacji Stocznia, w obszarze kształcenia wymieniona jest przyroda. Brakuje przedmiotów ścisłych: biologii, chemii, fizyki, których znajomość jest niezbędna do dalszego kształcenia w kierunkach technicznych.
Odbiera się więc absolwentowi szansę rozwoju i zdobycia wiedzy obiektywnej do wykonywania kwalifikowanych zawodów. Z przedstawionego materiału wynika, iż „wyprofilowany” absolwent ma być wrażliwy, myślący krytycznie, absolwentto osoba dbająca o dobrostan swój i innych ludzi. Dobrostan – termin, który odnosił się do właściwej opieki hodowlanej zwierząt, które powinny być należycie karmione i utrzymywane w czystości, teraz odnosi się do uczniów przedszkola i szkoły. Dobrostan nie ma polegać na zdobyciu przez niech wiedzy, ukształtowaniu charakteru, zdolnego do wysiłku i wytrwałości w dążeniu do zdobycia kwalifikacji np. informatyka Doliny Krzemowej, ale na dobrym samopoczuciu podczas pobytu w szkole, w której nauczyciel spełnia jego oczekiwania. W przyszłości będzie więc dokręcał śruby w fabryce Mercedesa. Pracodawca pokaże i wytłumaczy i niepotrzebna będzie mu wiedza przedmiotowa z biologii, geografii, chemii, fizyki.
Naukowcy PTG przypominają, iż próba wprowadzenia przyrody w przeszłości spowodowała deficyt wiedzy i umiejętności wśród uczniów gimnazjów. Uczniowie, rodzice, nauczyciele muszą mieć tego świadomość, iż jest to celem obecnej reformy. Czy możliwe jest przyjęcie tak wyprofilowanego absolwenta na studia medyczne – bez wiedzy z biologii? Czy możliwe jest przyjęcie tak wyprofilowanego absolwenta na Wydział Technologii Żywności – bez wiedzy z chemii?
A może wystarczy jawny tekst mówiący o planie likwidacji technikum, liceum, szkolnictwa wyższego o kierunkach technicznych i naukach ścisłych. Te zadania będą wykonywać przedstawiciele innych nacji, którzy właściwą wiedzę zdobędą.
Może warto przypomnieć o politycznej ustawie szkolnej w czasie zaborów. Polityczna ustawa szkolna w Austrii obowiązująca prawie do roku 1873, zabraniała rozwijania władz umysłowych dzieci, a zalecała jedynie kształcenie pamięci. Rozwijanie władz umysłowych było niebezpieczne, bo sprowadzało niebezpieczeństwo budzenia się godności człowieka -obywatela, który mógł poczuć się niezadowolonym z istniejącego ustroju politycznego.
Czy to możliwe, że Ministerstwo Edukacji Narodowej pod obecnym kierownictwem niszczy polski system oświaty? O tym redaktor Jakub Zgierski rozmawia z Grzegorzem Płaczkiem, posłem Konfederacji ze Śląska.
Jakub Zgierski: – Ostatnio pojawia się coraz więcej informacji, iż polski system oświaty skręca w niebezpieczną stronę. Czy rzeczywiście pod rządami lewicowo-liberalnej koalicji doszło do aż tak ogromnej zapaści?
Grzegorz Płaczek: – Sprawa jest niezwykle ważna, dotyka bowiem dzieci i młodzieży. Ostatnie decyzje, takie jak: zmiana podstawy programowej, wprowadzenie „zakazu” prac domowych czy rozpoczęcie przygotowań do uruchomienia nowego przedmiotu „Edukacja zdrowotna”, który ma pojawić się w polskich szkołach od września 2025 r., budzą wiele wątpliwości. Wymienione zmiany niewątpliwie są kolejnym etapem kolejnych głębokich „reform edukacyjnych”, których początek sięga 1995 r. Celem obecnego rządu, a przede wszystkim Brukseli, jest wdrożenie Europejskiego Obszaru Edukacyjnego (EOE) na terenie naszego kraju.
–Wdrożenie Europejskiego Obszaru Edukacyjnego? A czym to dokładnie jest?
– To bardzo dobre pytanie, a niewielu dziennikarzy o to pyta. Zagadnienie jest skutecznie chowane w ministerialnych szufladach. EOE to nic innego jak unijna inicjatywa określona w 2020 r., a realizowana obecnie przez Komisję Europejską. Ważne jest, aby zrozumieć, że Bruksela obiecuje powstanie EOE już w 2025 r., a polski rząd zdążył ogłosić, że Polska do niego przystąpi.
Media powinny o tym krzyczeć i wskazywać na liczne zagrożenia, ponieważ wejście polskiego systemu oświaty do Europejskiego Obszaru Edukacyjnego będzie oznaczać niemal całkowitą utratę kontroli narodu nad tym, czego i w jaki sposób uczą się młodzi Polacy w przedszkolach i szkołach. Co gorsza – rodzice utracą kontrolę nad tym, jak i na jakich zasadach ich dzieci będą wychowywane. EOE ma być niemal komunistycznym „systemem dobrobytu”, gdzie Komisja Europejska będzie „opiekować się” wszystkimi ludźmi od momentu ich urodzenia aż do śmierci. To orwellowska rzeczywistość. Unia Europejska chce kontrolować całe nasze życie, ale żeby to się udało, młode pokolenie musi być odpowiednio wychowane i ukształtowane. Ogłupiałym i odpowiednio „kształtowanym” od najmłodszych lat społeczeństwem łatwiej się zarządza.
–Wymienił Pan ogólne zagrożenia wynikające z wdrożenia Europejskiego Obszaru Edukacyjnego. Mogę poprosić o więcej szczegółowych przykładów?
– Oczywiście! Widzę je na co dzień, pracując w sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Na wstępie zaznaczę, że Bruksela będzie pokazywać Europejski Obszar Edukacyjny jako system oferujący niemal same korzyści, takie jak: większa mobilność, poprawa jakości kształcenia czy zwiększenie współpracy międzynarodowej. Jednak Polska, podobnie jak inne kraje, musi zrozumieć, że wdrożenie EOE wiąże się z ogromnymi (niemal nieodwracalnymi) zmianami kulturowymi oraz potencjalnym zagrożeniem dla lokalnych tradycji edukacyjnych i suwerenności Polski. Ujednolicenie systemów edukacyjnych to przykładowo zagrożenie dla lokalnych tradycji. Unifikacja standardów edukacyjnych w całej Unii Europejskiej może prowadzić do zaniku specyficznych, narodowych elementów systemów edukacyjnych, które są związane z lokalną kulturą i historią. Wprowadzanie nowych programów nauczania to nic innego jak próba narzucenia systemu opartego na „bardziej zachodnich” modelach edukacyjnych, co powinno spotkać się z oporem w Polsce, szczególnie jeśli chodzi o kwestie tożsamości narodowej i kulturowej.
Wyzwania finansowe i koszty dostosowania to także przemilczany wątek, a wprowadzenie nowych standardów, programów i narzędzi edukacyjnych będzie wymagać znacznych nakładów finansowych, co może być wyzwaniem dla systemu edukacyjnego w Polsce. Modernizacja infrastruktury edukacyjnej i szkolenia nauczycieli mogą generować dodatkowe koszty. Ale to nie koniec przykładów. Kolejne zagrożenie dotyczy mobilność uczniów i nauczycieli. Bo czym innym jest tzw. brain drain (drenaż mózgów), czyli swobodna mobilność uczniów i nauczycieli, która może prowadzić do emigracji wykształconych pracowników z Polski do innych państw UE. Mając na uwadze różnice dot. wynagrodzeń za pracę, wdrożenie EOE może tylko pogłębić problem braku wysoko wykwalifikowanych pracowników w naszym kraju. Mogą pojawić się trudności w adaptacji, gdy uczniowie i nauczyciele napotkają problemy w dostosowaniu się do odmiennych systemów edukacyjnych w innych krajach UE, a to może wpływać na jakość nauki i pracy. Chociaż EOE dąży do wyrównania jakości edukacji w całej Europie, to różnice ekonomiczne i społeczne między krajami mogą utrudnić pełną realizację tego celu. Polska może napotkać trudności w nadążaniu za bardziej rozwiniętymi państwami pod względem jakości edukacji i infrastruktury.
I jeszcze dwie kwestie, o których w Polsce nie możemy zapomnieć.
Pierwsza z nich dotyczy potencjalnego wpływu ideologicznego i wprowadzenia liberalnych wartości przez Brukselę. Istnieje realna obawa, że promowanie przez UE mniej konserwatywnych wartości, takich jak otwartość na różnorodność kulturową i seksualną, może być postrzegane w Polsce jako sprzeczne z tradycjami czy wartościami naszego kraju. Może to prowadzić do napięć społecznych i politycznych. [Do ostrych protestów, mam nadzieję M.Dakowski]
Drugą i ostatnią już kwestią jest zależność od unijnych regulacji. W momencie wejścia Polski do Europejskiego Systemu Edukacyjnego możemy być pewni, że utracimy suwerenność w edukacji. To jasne, że Polska może obawiać się utraty kontroli nad własnym systemem edukacyjnym, jeśli decyzje dotyczące oświaty będą w coraz większym stopniu zależne od regulacji unijnych. To może być postrzegane (i powinno być) jako ograniczenie suwerenności kraju. Do tego dochodzą standardy edukacyjne, związane także z delikatnym obszarem seksualności młodych Polaków, opracowane przez Światową Organizację Zdrowia (WHO)…
–A, właśnie. Porozmawiajmy co nieco o Światowej Organizacji Zdrowia, która wbrew pozorom wcale nie jest jakimś bezstronnym gremium specjalistów od medycyny…
– Ci, którzy tylko pobieżnie znają historię WHO, żyją w przeświadczeniu, że jest to jakaś super międzynarodowa organizacja skupiająca samych ekspertów. Prawda jednak jest inna. To jedna z najbardziej skorumpowanych międzynarodowych organizacji zdrowotnych na świecie – zarządzana przez osobę, która jeszcze parę lat temu była częścią afrykańskiego reżimu. Aż nie chce mi się wierzyć, że Polacy pozwalają na to, aby to właśnie WHO (będąca całkowicie zależna od pieniędzy płynących od firm farmaceutycznych) tworzyła standardy edukacji seksualnej. Uważam, że rodzice nie powinni godzić się na takie rozwiązanie – jest groźne.
–Co dokładnie znajdziemy w tych standardach? Które elementy są szczególnie groźne dla polskich przedszkoli i szkół?
– Standardy edukacji seksualnej opracowane przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) i Europejskie Biuro WHO są zebrane w dokumencie „Standardy edukacji seksualnej w Europie” („Standards for Sexuality Education in Europe”). Wystarczy przeczytać. Formalnie celem tych wytycznych jest wspieranie zdrowia seksualnego, świadomego podejmowania decyzji oraz kształtowanie zdrowych postaw i wartości. Dokument skierowany jest głównie do państw członkowskich i edukatorów, którzy mogą dostosować te zalecenia do lokalnych warunków. WHO lobbuje za holistycznym podejściem, a edukacja seksualna według WHO nie powinna ograniczać się do biologii, tylko obejmować szeroki zakres tematów związanych z emocjonalnym, społecznym, fizycznym i psychologicznym aspektem seksualności. Ale przyjrzyjmy się szczegółom.
W standardach WHO zaleca się, aby wprowadzać temat masturbacji jako naturalnej części rozwoju seksualnego. WHO proponuje, aby w kontekście edukacji seksualnej dla dzieci w wieku 0-4 lat omawiać kwestie związane z odkrywaniem ciała, w tym masturbację, w sposób odpowiedni do wieku, akcentując przy tym znaczenie prywatności. WHO postuluje, aby edukacja seksualna obejmowała temat aborcji w kontekście zdrowia reprodukcyjnego i praw człowieka. Zagadnienie to jest omawiane jako jeden z aspektów zdrowia seksualnego, a celem jest dostarczenie informacji na temat praw i dostępnych usług. Oczywiście oficjalnie WHO zaprzecza, jakoby było to „promowanie aborcji” jako rozwiązania dla młodych dziewczyn. WHO w swoich wytycznych „promuje” równość i tolerancję wobec różnorodności seksualnej i tożsamości płciowej, w tym afirmację osób LGBT+. Ale to nie koniec – WHO uznaje, że tożsamość płciowa i seksualna mogą być płynne, a przez to zachęca do otwartości oraz akceptacji w tym zakresie. Wszystko brzmi baśniowo, ale jako poseł odczuwam, że z Brukseli do Polski właśnie nadchodzi pewna „nowa jakość nauczania”. Pytanie, jakiej Polski chcemy dla naszych dzieci i wnuków…
Musimy działać! Rząd Donalda Tuska planuje wprowadzenie przymusowej edukacji seksualnej dla dzieci od 9. roku życia. Od września 2025 roku Twoje dziecko zostanie zmuszone do uczestnictwa w lekcjach, na których ma się uczyć na temat masturbacji, homoseksualizmu, rozwiązłości seksualnej oraz wyrażania zgody na seks, w domyśle również z dorosłymi!
To prawdziwy atak na nasze dzieci!
Co gorsza, nie będziesz mógł wypisać dziecka z tego typu lekcji! Rząd odbierze Ci prawo do decydowania o tym, czego uczą się Twoje dzieci. Szkoły (tak jak miało to miejsce na Zachodzie) otworzą drzwi dewiantom – “edukatorom”, wprost promującym ideologie gender i LGBT, bez Twojej zgody. Nie będziesz miał kontroli nad tym, kto i w jaki sposób będzie uczył Twoje dziecko.
Odbieranie rodzicom prawa do wypisania dzieci z tych zajęć to skandaliczne naruszenie wolności rodzicielskiej i konstytucyjnych praw!
To jest walka o przyszłość Twojego dziecka – musimy działać TERAZ! Podpisz petycję do Minister Edukacji Barbary Nowak i Minister Zdrowia Izabeli Leszczyny i powstrzymaj ten skandal, zanim będzie za późno!
Nasiliła się rządowa propaganda alarmująca, że większość uczniów ma fatalną kondycję fizyczną. W mediach uaktywnili się także rozmaici eksperci z zakresu odżywiania, dietetyki, uzależnień, prewencji chorób oraz psychologii, którzy wskazują na liczne problemy dotyczące polskich uczniów. Receptą na to wszystko ma być wprowadzenie do szkół nowego, obowiązkowego przedmiotu “edukacja zdrowotna”. To zwykłe oszustwo, gdyż w innych wypowiedziach mówi się wprost, że “edukacja zdrowotna” to “edukacja seksualna”, tylko pod zmienioną nazwą w celu uśpienia opinii społecznej i zmieszana z tematami, które nie budzą kontrowersji. Deprawacja seksualna to jednak nie jedyne zagrożenie związane z nowym, przymusowym przedmiotem szkolnym. W “edukacji zdrowotnej” zdrowie będzie rozumiane na sposób ideologiczny. Wedle przyjętej definicji “zdrowa” jest aborcja, “zdrowa” jest masturbacja, “zdrowa” jest rozwiązłość seksualna. Do takiego rozumienia “zdrowia” przez uczniów chce doprowadzić MEN. Trzeba stawić opór i budzić świadomość rodziców.Rodzice muszą być świadomi sytuacji i wiedzieć, jak działa manipulacja oraz mobilizować się do walki o swoje dzieci. Sytuacja jest bardzo poważna, a metody stosowane przez deprawatorów przebiegłe.
Rząd Tuska wie, że wprowadzenie “edukacji seksualnej” wprost i otwarcie do polskich szkół napotkałoby na duży opór społeczny. Dlatego postanowiono zastosować podstęp – wprowadzić “edukację seksualną” jako “edukację zdrowotną”. Decyzja już zapadła – od 1 września 2025 roku do wszystkich szkół wchodzi nowy, obowiązkowy przedmiot “edukacja zdrowotna”. Teraz potrzeba uśpić czujność rodziców i przekonać społeczeństwo za pomocą propagandy, że przedmiot ten jest niezbędny i potrzebny.
W tym celu niezwykle nasiliła się propaganda. W ciągu ostatnich dni głośno było w mediach o wynikach badań dotyczących kondycji fizycznej polskich uczniów. Międzyresortowy zespół ekspertów oraz polityków z kilku ministerstw przedstawił swoje wnioski. Jak podaje Telewizja Polska:
“Ponad 90 procent uczniów klas 1–3 szkół podstawowych nie potrafi chwycić, rzucić i kozłować piłki. To zatrważające wyniki badań przeprowadzonych przez Akademię Wychowania Fizycznego. Dlatego wkrótce w szkołach pojawi się nowy przedmiot – edukacja zdrowotna.”
Media nagłaśniały też udział Minister Edukacji Barbary Nowackiej w konferencji dotyczącej problemu otyłości dzieci i młodzieży. Odpowiedzią na otyłość dzieci również ma być wprowadzenie do szkół “edukacji zdrowotnej”. W podobnym tonie wypowiadali się w ostatnich dniach rozmaici eksperci z wielu dziedzin. Lekarze przekonują, że “edukacja zdrowotna” jest niezbędna, aby w dorosłym życiu pacjenci “nie szukali wątroby w okolicach kolana” oraz aby uniknąć wielu chorób, w tym nowotworów. Dentyści apelują, że konieczne jest podniesienie stanu świadomości uczniów w kwestii mycia zębów, a psycholodzy ostrzegają, że bez “edukacji zdrowotnej” problem depresji wśród dzieci będzie się pogłębiał. Na wszystkie tego typu problemy receptą ma być obowiązkowa “edukacja zdrowotna” w szkołach.
Aby przekonać się jak wielka jest to manipulacja, spójrzmy jak obecnie wygląda nauka w szkole. Grę w piłkę uczniowie ćwiczą na WFie. O narządach takich jak wątroba i innych częściach ciała uczą się na biologii, podobnie jak o chorobach czy żywieniu. W każdej szkole jest psycholog, a liczba psychologów w szkole ma być coraz większa, podobnie jak rozmaitych pedagogów czy nauczycieli wspomagających. Wszystkie tematy i problemy, o których tak mocno alarmują w ostatnich dniach eksperci, mają już swoje miejsce w aktualnie obowiązujących przedmiotach szkolnych i podstawach programowych. Po co zatem nowy, osobny, obowiązkowy przedmiot?
Ponieważ chodzi nie o zdrowie, a o deprawację seksualną dzieci oraz o przeprowadzenie rewolucji (anty)moralnej w sumieniach uczniów.
Przypomnijmy – już w październiku 2023 roku “edukatorka seksualna” Antonina Kopyt zaproponowała publicznie, aby “edukację seksualną” wprowadzić do polskich szkół jako osobny, obowiązkowy przedmiot pod nazwą “edukacja zdrowotna”. Wedle jej rekomendacji, tematy z zakresu “edukacji seksualnej” należy zmieszać z innymi tematami, takimi, które nie budzą kontrowersji. Kilka miesięcy później Antonina Kopyt weszła w skład rządowego zespołu, którego celem jest stworzenie podstawy programowej do “edukacji zdrowotnej”. Na czele tego zespołu stanął Zbigniew Izdebski – seksuolog odznaczony niemieckim medalem za rozwój “edukacji seksualnej” wedle niemieckich standardów, które zakładają m.in. naukę masturbacji i wyrażania zgody na seks oraz oswajania z rozwiązłością seksualną i homoseksualnym stylem życia.
Podsumowując – za nowy przedmiot “edukacja zdrowotna” odpowiada seksuolog, a jego nazwę (“edukacja zdrowotna”) zaproponowała “edukatorka seksualna”. Do świadomości rodziców trafia jednak zupełnie inny przekaz, będący oszustwem i manipulacją – że “edukacja zdrowotna” to dbanie o kondycję fizyczną i zdrowie uczniów. Deprawacja to jednak nie jedyne zagrożenie.
Celem wprowadzenia nowego, obowiązkowego przedmiotu do szkół jest również ideologizacja uczniów i wywołanie w sumieniach dzieci rewolucji (anty)moralnej. W “edukacji zdrowotnej” deprawacja seksualna zostanie zmieszana z nauką o “zdrowiu”. Jak to zdrowie ma być rozumiane? Jako ogólny, bliżej niesprecyzowany, dobrostan człowieka, również psychiczny i społeczny. Zdrowie jako “dobrostan” to definicja stworzona przez Światową Organizację Zdrowia WHO, współautora Standardów Edukacji Seksualnej, wedle których mają być “edukowane” polskie dzieci. Do czego prowadzi tak rozumiane “zdrowie”? Oto kilka przykładów.
1) Według “edukatorów seksualnych” regularna masturbacja jest nie tylko “zdrowa”, ale oddawanie się jej jest również naturalnym etapem “rozwoju psychofizycznego człowieka”. Jak możemy przeczytać w broszurze dla uczniów wydanej w ramach programu “edukacji seksualnej”, który kilka lat temu pojawił się w szkołach w Gdańsku: “Większość ludzi, kobiet i mężczyzn, masturbuje się. Masturbacja to jeden z normalnych i zdrowych przejawów seksualności, zarówno samodzielnie, jak i w relacji. Wszyscy ludzie, na każdym etapie życia są istotami seksualnymi.” 2) Jeżeli pojawienie się dziecka w łonie matki narusza “dobrostan” kobiety, bo np. trzeba zmienić plany życiowe w związku z narodzinami dziecka, to należy dokonać aborcji i zamordować dziecko. Aborcji trzeba dokonać również wtedy, gdy np. kobiecie nie chce się zmieniać pieluszek albo wstawać w nocy do dziecka, gdyż to również narusza jej “dobrostan”. W związku z tym, aborcja jest działaniem “pro-zdrowotnym”.
3) Jeżeli ktoś pod wpływem propagandy LGBT odczuwa zaburzenia tożsamości i chce “zmienić płeć”, to “zdrowe” będzie dla niego przebieranie się w ubrania przeciwnej płci, zażywanie preparatów hormonalnych hamujących proces dojrzewania (tzw. tranzycja) lub amputacja “zbędnych” części ciała (np. piersi lub organów płciowych).
4) Jeżeli ktoś pod wpływem propagandy LGBT zamierza oddawać się homoseksualnemu stylowi życia i dopuszczać się aktów homoseksualnych (bardzo niebezpiecznych dla ciała i duszy człowieka), to takie działania będą dla niego “zdrowe”. Koordynator podstawy programowej do “edukacji zdrowotnej” Zbigniew Izdebski publicznie twierdził, że przeciętny homoseksualista posiada ok. 200 partnerów seksualnych w ciągu swojego życia. Izdebski nazwał to “formą obyczajowości” i “stylem życia”. Właśnie do takiego “stylu życia” będzie zachęcać “edukacja zdrowotna”. Właśnie na tym będzie polegać obowiązkowa “edukacja zdrowotna” w polskich szkołach – na deprawacji seksualnej i ideologizacji dzieci. W czasach ZSRR powstało pojęcie “homo sovieticus” (“człowiek sowiecki”), które miało określać “nowego człowieka” powstałego w wyniku propagandy i ideologizacji. Człowieka myślącego o całym świecie i o wszelkich kwestiach i problemach w kategoriach ideologii komunistycznej. Dzisiejszy “nowy człowiek” ma myśleć o wszystkim przez pryzmat ideologii “dobrostanu”, będącego skrajnym egoizmem i indywidualizmem. Trzeba się temu przeciwstawić. Kluczowa jest świadomość rodziców oraz mobilizacja kolejnych środowisk do walki i oporu. Zdecydowana większość rodziców nie ma obecnie pojęcia o zagrożeniu. Właśnie na to liczą deprawatorzy seksualni, którzy z pomocą aborcyjnej koalicji Tuska forsują wprowadzenie “edukacji seksualnej” do szkół już od 1 września 2025r – na bierność rodziców i brak reakcji ze strony społeczeństwa. Dlatego nasza Fundacja w całej Polsce organizuje kolejne, niezależne kampanie informacyjne. Każdego dnia nasi wolontariusze wychodzą na ulice i docierają do kolejnych osób. Trwają także przygotowania do dystrybucji naszej broszury, na którą mamy już tysiące zamówień w formie papierowej. Można ją również pobrać za darmo w wersji elektronicznej w pliku PDF. Walka trwa, a zwycięstwo jest możliwe, musimy tylko być konsekwentni, nieustępliwi i motywować kolejne osoby do działania. W 2014 roku dzięki naszej akcji “Stop pedofilii” oraz ogólnopolskiej mobilizacji rodziców udało się powstrzymać postępy “edukatorów seksualnych”. Podobnie może być dzisiaj. Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam dalsze działania i docieranie z ostrzeżeniem do kolejnych Polaków, w szczególności do rodziców nieświadomych zagrożenia, jakie czeka na ich dzieci. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW ] Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Rząd powinien zmusić dzieci do udziału w lekcjach “edukacji seksualnej” wbrew woli rodziców – sugeruje “edukatorka seksualna” odpowiedzialna za przygotowanie podstawy programowej do nowego, obowiązkowego przedmiotu, który już w przyszłym roku wejdzie do polskich szkół.
Aktywistka z rządowego zespołu ds. wdrożenia w Polsce obowiązkowej “edukacji seksualnej” daje przy tym do zrozumienia, że prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami powinno podlegać ograniczeniom ze strony państwa oraz instytucji międzynarodowych i powołuje się na orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, wedle którego rodzice powinni mieć swobodę wychowywania swoich dzieci co najwyżej “po zajęciach w szkole i podczas weekendów”! Nasza Fundacja bije na alarm i mobilizuje Polaków do oporu wobec totalitaryzmu, który od 1 września 2025 zapanuje w szkołach.Jak już informowaliśmy kilka dni temu, wedle zapowiedzi Minister Edukacji Narodowej “edukacja seksualna” będzie przedmiotem obowiązkowym w polskich szkołach od 1 września 2025 roku. Dla zmylenia rodziców i uśpienia czujności będzie się ona ukrywać pod nazwą nowego przedmiotu “edukacja zdrowotna”.
Ostrzegaliśmy już również, że rząd Tuska wyznaczył na koordynatora zespołu wdrażania “edukacji zdrowotnej” do polskich szkół seksuologa Zbigniewa Izdebskiego – odznaczonego niemieckim medalem za rozwój “edukacji seksualnej”. Izdebski to również współpracownik instytutu, którego twórca przeprowadzał pedofilskie eksperymenty na dzieciach oraz uczeń seksuologa, który popierał legalizację seksu dorosłych z dziećmi.
Zadaniem zespołu koordynowanego przez Izdebskiego jest wdrożenie do polskiego systemu edukacji niemieckich standardów “edukacji seksualnej”, wedle których należy zachęcać uczniów do rozwiązłości seksualnej, masturbacji, oglądania pornografii, oddawania się praktykom homoseksualnym oraz aborcji. Jednym z członków tego zespołu jest “edukatorka seksualna” Antonina Kopyt. Jak napisała w mediach społecznościowych:
“Edukacja seksualna musi być obowiązkowa. Jeśli chcemy, żeby poziom świadomości i wiedzy wzrósł, to to musi być obowiązkowy przedmiot. Dopóki nie będzie, ludzie będą się z niego zwalniać, a te zajęcia będą na samym dole szkolnej hierarchii.”
Antonina Kopyt, współodpowiedzialna za powstanie podstawy programowej do obowiązkowej od 1 września 2025 r. “edukacji seksualnej” w polskich szkołach, używa przy tym pojęcia “systemowa edukacja seksualna”. Taka “systemowa edukacja” to innymi słowy “edukacja” narzucona uczniom i ich rodzinom siłą przez rząd i Ministerstwo Edukacji Narodowej. Antonina Kopyt sugeruje w swoich wypowiedziach medialnych, że organy państwa powinny zmuszać dzieci do udziału w “edukacji seksualnej” wbrew woli rodziców.
Jak twierdzi Antonina Kopyt, prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami nie jest nieograniczone, gdyż dzieci mają swoje “prawa”, takie jak np. “prawo do nauki”. Kopyt uważa, że rodzic, który nie lubi osobiście twórczości np. Adama Mickiewicza, nie może z tego powodu zwolnić swojego dziecka z lekcji języka polskiego. Analogicznie – rodzic nie może zwolnić dziecka z “edukacji seksualnej”, gdyż na tego typu lekcjach będzie omawiana rzekomo “neutralna światopoglądowo” wiedza, do której każde dziecko ma “prawo”. W związku z tym, “edukacja seksualna” musi być obowiązkowa, tak samo jak obowiązkowe są lekcje polskiego, matematyki czy geografii.
Antonina Kopyt przywołuje przy tym sytuację, o której my wielokrotnie już pisaliśmy. Chodzi o sprawę chrześcijańskiej rodziny z Niemiec, która nie wyraziła zgody na udział swoich dzieci w deprawacyjnych zajęciach z “edukacji seksualnej”, które w Niemczech są przymusowe dla wszystkich uczniów. Niemiecki sąd skazał za to rodziców na grzywnę i więzienie, argumentując, iż:
“…prawo rodziców do edukacji swoich dzieci i ich prawo do wolności religii podlegają ograniczeniom wynikającym z obowiązku zapewnienia przez państwo dzieciom edukacji”.
Kopyt opublikowała tę argumentację sądu w swoich mediach społecznościowych i przypomniała przy tym, że wyrok niemieckiego sądu został potwierdzony przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, który orzekł, że “nikt nie może być pozbawiony prawa do nauki”. Odmowa udziału dziecka w “edukacji seksualnej” jest więc pozbawianiem go “prawa do nauki”. Antonina Kopyt cytuje także inny fragment orzeczenia, w którym Europejski Trybunał Praw Człowieka twierdzi, iż rodzice, którzy odmówili udziału swoich dzieci w “edukacji seksualnej”:
“mieli swobodę nauczania swoich dzieci po zajęciach w szkole i podczas weekendów i w rezultacie ich prawo w tym zakresie nie było nieproporcjonalnie ograniczone.“
Osoba odpowiedzialna za stworzenie podstawy programowej do “edukacji seksualnej” w Polskich szkołach sugeruje wprost – państwo zmusi nasze dzieci do udziału w lekcjach deprawacji wbrew woli rodziców.
Nasza Fundacja ostrzega i alarmuje przed tym od 11 lat, gdyż to co dzieje się obecnie w Polsce zostało już zrealizowane na Zachodzie, szczególnie w Niemczech, gdzie opracowano i stworzono totalitarne “Standardy Edukacji Seksualnej”. Jak pisze Antonina Kopyt, przywołując kolejne cytaty z orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka przeciwko chrześcijańskiej rodzinie z Niemiec:
“Rodzice mogą wychowywać dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami, wtedy gdy oni mają swój czas z dzieckiem. Tego prawa nikt im nie ogranicza.”
Właśnie takie “prawo” chcą zagwarantować polskim rodzicom “edukatorzy seksualni” – prawo do wychowywania swoich dzieci w weekendy i po zajęciach w szkole. W szkole, w której obowiązkowa i przymusowa będzie deprawacja seksualna. “Edukatorka seksualna” Antonina Kopyt argumentuje totalitaryzm w jeszcze jeden sposób:
“Rodzice nie mogą unikać tematów, które po prostu są obecne w świecie, bo dzieci muszą być na nie przygotowane.”
Na jakie to “tematy obecne w świecie” musi przygotować dzieci przymusowa, państwowa “edukacja seksualna”? Spójrzmy na profil Antoniny Kopyt na Facebooku i na to, o czym “edukuje” ona swoich odbiorców w mediach społecznościowych (kilka fragmentów):
“- Swingowanie polega na tym, że dwie osoby, będące ze sobą w związku, decydują się na aktywność seksualną z innymi osobami – z udziałem lub w obecności partnera_ki. Swing może polegać na wymianie osób partnerskich pomiędzy dwiema parami, zaproszeniu osoby trzeciej do trójkąta czy też grupowych spotkań, w których biorą udział pary i single.”
“- Terminy [zespół uchwytu śmierci i zespół martwej pochwy] dotyczą możliwych efektów regularnej, intensywnej masturbacji, często wykonywanej w jeden dominujący sposób (…) W przypadku death grip syndrome chodzi przeważnie o bardzo mocny chwyt podczas stymulacji penisa (…) Przy death vagina syndrome najczęściej wspomina się o długotrwałym używaniu mocnych ustawień wibratorów (…) Co robić, jeśli zauważysz u siebie coś podobnego? Najpierw poczekaj i nie panikuj. Warto na jakiś czas zmienić rodzaj i siłę stymulacji (…) szukaj przyjemności w różnych aktywnościach i różnych miejscach w ciele.”
Antonina Kopyt, która w ramach zespołu powołanego przez rząd Tuska pracuje nad podstawą programową do nowego, obowiązkowego przedmiotu, tłumaczy także swoim odbiorcom:
“Mamy wiele wyznań, religii i porządków moralnych. O ile tego jednak nie dookreślamy, to w Polsce jako pierwsza będzie się nam zapewne kojarzyła doktryna Kościoła Rzymsko-Katolickiego. I jest przynajmniej kilka spraw, które według jego nauki są grzechem, a według medycyny i psychologii są zdrowym, rozwojowym zachowaniem. [takim zachowaniem według “edukatorów seksualnych” oraz współczesnej medycyny i psychologii jest np. regularna masturbacja lub oddawanie się aktom homoseksualnym] Ale nie mów, że one nie są grzechem. Są. Nie musi Cię to obchodzić. Nie musisz mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Masz prawo mieć swój system i według niego oceniać, co jest według Ciebie złe, a co nie.”
Na tym właśnie będzie polegać totalitarna “edukacja seksualna”, która już od 1 września 2025 będzie obowiązkowym przedmiotem w polskich szkołach. Jej celem jest dokonanie w umysłach i sumieniach uczniów rewolucji moralnej oraz zanegowanie prawa rodziców do wychowania własnych dzieci. Prawda o tym zagrożeniu musi jak najszybciej dotrzeć do Polaków, w szczególności do rodziców, który w zdecydowanej większości są obecnie całkowicie nieświadomi sytuacji. Dlatego nasza Fundacja opublikowała właśnie krótką broszurę, której celem jest uświadomienie polskim rodzicom jak wielkie zagrożenie czeka na ich dzieci poprzez przymusowe lekcje deprawacji, mające już od 1 września 2025 r. ukrywać się pod mylącą nazwą “edukacji zdrowotnej”. Broszura wyjaśnia czym jest “edukacja seksualna” oraz na czym polegają jej pedofilskie standardy stworzone dla polskich dzieci w Niemczech. Broszurę można za darmo pobrać z naszej strony w wersji elektronicznej w formie pliku PDF. Już teraz można również zamówić broszurę w tradycyjnej formie papierowej. Możemy wysłać Panu pocztą tyle egzemplarzy, ile zdoła Pan skutecznie rozprowadzić w swoim środowisku (np. w swojej parafii, w duszpasterstwie, w pracy, w szkole, wśród rodziny, znajomych i przyjaciół). Prosimy o wypełnienie formularza na naszej stronie. Od środy mamy już wiele zbiorowych zamówień i wciąż dochodzą kolejne.
Chcemy, aby ta publikacja szybko trafiła do jak największej liczby rodziców w Polsce i zmobilizowała jak najwięcej osób do działania. Proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam dotarcie z broszurą do rodziców i ostrzeżenie Polaków przed ogromnym zagrożeniem, jakim jest przymusowa deprawacja ich dzieci, którą rząd Tuska chce wprowadzić już od 1 września przyszłego roku.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl