Minister Spraw Wewnętrznych Wielkiej Brytanii Priti Patel oujawniła publicznie, że surogatki ukraińskie, które zaszły w ciążę za sprawą obywateli brytyjskich, będą mogły otrzymać trzyletnie wizy.
W liście Patel wyraziła swoją “najgłębszą troskę” o wszystkich dotkniętych wojną na Ukrainie, w tym o przyszłych rodziców i matki zastępcze. Napisała: “Matka zastępcza, jeśli dziecko jeszcze się nie urodziło, będzie mogła wjechać do Wielkiej Brytanii na okres do 36 miesięcy i będzie miała dostęp do funduszy publicznych i zatrudnienia. Nie będą one podlegać opłacie za złożenie wniosku ani dopłacie imigracyjnej na cele zdrowotne”. (…) https://www.bionews.org.uk/page_162995
Komentarz odnośnie tezy Bidena, że na Ukrainie nie ma nazizmu, bo Zelenski jest żydem. Palestyńskie spojrzenie na problem Żydów i nazizmu na terytorium współczesnej Ukrainy.
Izrael i jego lobbyści są uzależnieni od wsparcia USA. Kiedy więc Stany Zjednoczone przystępują do wojny, lobby to często użycza im swoich propagandzistów.
Anti-Defamation League (ADL), jedno z czołowych lobby izraelskich w USA, rehabilituje obecnie ukraińskich kolaborantów, którzy pomagali Hitlerowi w eksterminacji żydów i Polaków.
Zaprzeczanie holokaustowi wynika z potrzeby wybielenia dzisiejszych skrajnie prawicowych nacjonalistów ukraińskich i neonazistów, którzy są wspierani przez USA.
USA, NATO i UE twierdzą, że wysyłają broń i najemników na Ukrainę, aby pomóc zaprzyjaźnionej demokracji w obronie jej niepodległości i suwerenności przed nielegalną inwazją ekspansjonistycznego megalomana.
Z zachodniej perspektywy bardzo niewygodne jest więc to, że fundamentem ukraińskiego reżimu są skrajnie prawicowi faszyści i neonaziści.
Przyznanie tego faktu, czego bez wątpienia obawia się zachodnia propaganda, legitymizuje twierdzenie Putina, że inwazja Rosji – którą potępiła zdecydowana większość państw Zgromadzenia Ogólnego ONZ – była uzasadniona koniecznością „denazyfikacji” i demilitaryzacji Ukrainy.
Nagłówek w NBC News podsumował to zwięźle: „Problem Ukrainy z nazistami jest prawdziwy, ale twierdzenie Putina o ‘denazyfikacji’ już nie”.
Jednak większość zachodnich mediów nie przyjmuje do wiadomości nawet tego, co przyznała NBC News.
Powodem tej wojny jest pucz na Ukrainie z 2014 roku, kiedy to USA i ich sojusznicy wsparli skrajną prawicę i neonazistów.
Celem puczu było ustanowienie proamerykańskiego reżimu, który wprowadziłby Ukrainę do NATO, antyrosyjskiego bloku wojskowego. Moskwa od dawna postrzega rozszerzenie NATO jako zagrożenie dla swojego istnienia.
W zorganizowanym przez USA puczu kluczową rolę odegrali neonaziści: Prawy Sektor, batalion Azow i C14.
Są oni częścią szerokiego ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego, który czci Banderę, szefa Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), współpracowników Hitlera w czasie II wojny światowej.
W czasie wojny, członkowie OUN, lojalni wobec Bandery, utworzyli Ukraińską Powstańczą Armię (UPA).
Sojusz „taktyczny” z Hitlerem
4 marca 2022 r. ADL opublikowała artykuł Andrew Srulewicza – szefa ADL ds. europejskich – bagatelizujący problem nazistów na Ukrainie.
Artykuł ten był również promowany przez szefa ADL Jonathana Greenblatta w jego e-mailu z 15 marca na temat „antysemickich teorii spiskowych i innych dezinformacji szerzących się w następstwie inwazji”.
Aby przysłonić kult Bandery i wsparcie dla nazizmu na współczesnej Ukrainie, ADL musiała nieco przerobić historię – tzn. zaprzeczyć Holokaustowi.
Artykuł Srulewicza jest napisany w formie pytań i odpowiedzi do Dawida Fiszmana, profesorem historii żydów w wyższej uczelni szkolącej kandydatów na rabinów. Fiszman kieruje również komisją naukową w Muzeum Pamięci Holokaustu w Stanach Zjednoczonych.
„W centrum Kijowa widzimy pochody z czarno-czerwonymi flagami UPA (…) i portretami Bandery, który w czasie II wojny światowej był sojusznikiem nazistów” – pyta Srulewicz. „Czy to nie jest dowód na istnienie nazizmu na Ukrainie?”.
„Dla ukraińskich nacjonalistów, UPA i Bandera są symbolami walki o niepodległość Ukrainy. Sojusz UPA z nazistowskimi Niemcami przeciwko ZSRR był podyktowany względami taktycznymi, a nie ideologicznymi” – odpowiada Fiszman.
„Dla żydów jednak nie tylko sojusz z nazistami jest niewybaczalny w jakichkolwiek okolicznościach, ale historycy udokumentowali również, że ukraińscy nacjonaliści wraz z Niemcami zamordowali wiele tysięcy żydów na Ukrainie” – dodaje Fiszman.
Uzasadnienie Fiszmana, że Bandera i inni nazistowscy kolaboranci są „symbolami walki o niepodległość Ukrainy”, jest dokładnie takie samo, jak uzasadnienie zwolenników „białej supremacji” w USA, że podnoszą flagę Konfederacji tylko dla uczczenia swojego „dziedzictwa”, a nie dla uczczenia reżimu, który rozpoczął wojnę, aby chronić „prawo” do zniewalania Afrykanów.
„Na Ukrainie są neonaziści, tak samo jak w USA, a nawet w Rosji” – twierdzi Fiszman. „Są oni jednak bardzo marginalną grupą bez wpływów politycznych i nie atakują żydów ani organizacji żydowskich na Ukrainie.”
Innymi słowy, ADL chce nas zapewnić, że „nie ma powodu do niepokoju”.
Jednak lobby izraelskie było zaniepokojone rozwojem ukraińskiej skrajnej prawicy na długo przed inwazją Rosji.
„Ci, którzy dokonali holokaustu, zasługują na potępienie, niezależnie od ich narodowo-wyzwoleńczych zasług” – słusznie zauważył w 2015 roku Ephraim Zuroff, dyrektor regionalny Centrum Szymona Wiesenthala – innego znanego lobby izraelskiego.
„Zjawisko to, obecnie tak powszechne w postkomunistycznej Europie Wschodniej, a zwłaszcza na Ukrainie i w krajach bałtyckich, wyraźnie pokazuje, że kraje te nie są w pełni świadome odpowiedzialności, jaką niesie ze sobą prawdziwa demokracja” – dodał Zuroff.
Potępienie to nastąpiło po tym, jak w sylwestrową noc w Kijowie odbył się pochód z pochodniami na cześć Bandery.
Teraz jednak, podobnie jak ADL, Centrum Szymona Wiesenthala, dla celów politycznych, zaprzecza istnieniu nazizmu na Ukrainie.
I podobnie jak ADL, powołują się na fakt, że Zelenski jest żydem, jako dowód na nieistnienie neonazizmu na Ukrainie.
Przypomina to twierdzenie, że odkąd Obama został wybrany na prezydenta, w USA nie ma już rasizmu.
Według ADL, rozpowszechnienie „propagandy supremacji białych” w USA wzrosło dramatycznie w 2020 roku, cztery lata po tym, jak pierwszy czarnoskóry prezydent zakończył swoje rządy.
Zniekształcanie historii
Usprawiedliwianie, niedomówienia i „jednostronne” podejście do nazizmu i holokaustu jest samo w sobie zdumiewające.
Ale twierdzenie ADL, że sojusz Bandery z Hitlerem był jedynie „taktyczny” – jak gdyby miało to umniejszać ich zbrodnie – jest również fałszywe.
Chociaż Bandera i jego zwolennicy później próbowali przedstawić sojusz z III Rzeszą jako zaledwie „taktykę”, próbę przeciwstawienia jednego państwa totalitarnego drugiemu, w rzeczywistości sojusz ten był głęboki i ideologiczny” – pisze dziennikarz i badacz Daniel Lazar w 2015 r. (magazyn Jacobin) w recenzji książki historyka Grzegorza Rossolinskiego-Liebe „Stepan Bandera: Life and Postmortem of a Ukrainian Nationalist”.
„Bandera widział Ukrainę jako klasyczne państwo jednopartyjne, a siebie jako Führera (opatrznościowca) i oczekiwał, że nowa Ukraina powstanie pod nazistowskim patronatem.
Hitlerowcy aresztowali Banderę, ponieważ dążył on do uzyskania niepodległości Ukrainy, na co Hitler nie wyrażał zgody. Sojusz między OUN a Hitlerem jednak trwał nadal.
„Zamiast rozwiązać OUN, naziści przekształcili ją w dowodzone przez siebie siły policyjne” – pisze Lazar.
„OUN odegrała wiodącą rolę w pogromach żydów we Lwowie i dziesiątkach innych ukraińskich miast po inwazji Hitlera, a następnie służyła nazistom, strzegąc gett i pomagając w deportacjach, obławach i rozstrzeliwaniach żydów”.
W 1943 r. banderowcy z OUN utworzyli własną milicję – UPA.
UPA rozpoczęła czystki etniczne i eksterminację Polaków na terenach, które banderowcy uważali za ukraińskie.
Cytując historyków, Lazar pisze: „W latach 1943-1945 UPA wymordowała około 100 000 Polaków, a greko-katoliccy księża błogosławili siekiery, widły, kosy, sierpy, noże i pałki, których chłopi zmobilizowani do UPA, używali do wykańczania Polaków”. Jednocześnie pogromy żydów dokonywane przez UPA były „tak brutalne, że żydzi szukali ochrony u Niemców” – pisze Lazar.
„Bandy banderowskie i miejscowi nacjonaliści co noc dokonywali pogromów i eksterminacji żydów” . Rossolinski-Liebe cytuje świadka, który zeznawał w 1948 r. „żydzi ukrywali się przed banderowcami w niemieckich koszarach. Do ochrony tych obozów, a więc i żydów, sprowadzono więcej żołnierzy niemieckich.”
Zmartwychwstanie Bandery
Ta przerażająca historia ma bezpośredni związek z dzisiejszymi wydarzeniami.
Po II wojnie światowej, wraz z wybuchem zimnej wojny, USA i ich sojusznicy przyjęli banderowców, z których wielu uciekło na Zachód, zwłaszcza do Kanady.
Od 1991 r., kiedy rozpadł się ZSRR i Ukraina uzyskała niepodległość, a w ostatnich latach jeszcze bardziej, kult Bandery powrócił z całą mocą.
I to w żadnym wypadku nie jako zjawisko marginalne, ale z pełnym poparciem państwa ukraińskiego.
NBC News nazwała „złowieszczym” fakt, że Ukraina „w ostatnich latach postawiła kilka pomników ukraińskich nacjonalistów, których spuścizna jest splamiona ich niezaprzeczalną rolą jako popleczników nazistów”.
Takie pomniki można znaleźć na całej zachodniej Ukrainie, od Lwowa przez Tarnopol po Iwano-Frankowsk (poprawnie: Stanisławów – dop. tłumacza), a także w wielu mniejszych miejscowościach.
W 2016 r. rada miejska Kijowa zdecydowaną większością głosów nadała Alei Moskiewskiej w Kijowie imię Bandery.
Eduard Dolinski, szef Ukraińskiego Komitetu Żydowskiego, przez lata zbierał dokumenty świadczące o nieustannym honorowaniu Bandery pomnikami, hasłami i ceremoniami.
Ambasador Ukrainy w Niemczech Andrij Melnyk pochwalił się nawet w 2015 r., że podczas wizyty w Monachium „złożył kwiaty na grobie naszego bohatera Stepana Bandery”.
Możliwość powrotu koszmaru
USA i UE zbroją i wspierają rząd w Kijowie, wszystko o czym wspomniano powyżej, próbuje się zatuszować, podobnie jak liczne dowody poparcia dla nazizmu i faszyzmu na współczesnej Ukrainie.
Stwierdzenie tego faktu nie oznacza, że 40 milionów Ukraińców to naziści, ani że kraj ten zasługuje na inwazję.
Nie mówiąc już o tym, że sojusz z nazistami – jakimikolwiek nazistami – może wywołać jakąś koszmarną reakcję, nawet jeśli eskalacja konfliktu na Ukrainie nie doprowadzi do wojny jądrowej.
Niemniej jednak ważne jest, aby obywatele krajów NATO wiedzieli, z kim współpracują ich rządy i że uzbrajają i szkolą one skrajnych prawicowców i nazistów, którzy bynajmniej nie są „zmarginalizowani”.
W 2019 roku – zanim wybielanie banderowców stało się politycznie konieczne – sama ADL ostrzegała, że „ekstremistyczna grupa, Batalion Azow, jest powiązana z neonazistami i zwolennikami białej supremacji” i wydała raport o tym, jak ukraińscy bojownicy próbowali „nawiązać kontakty z podobnie myślącymi ekstremistami w USA”. Obecnie batalion Azow, w pełni włączony do ukraińskiej Gwardii Narodowej, podobno otrzymuje broń dostarczaną przez kraje zachodnie.
Skrajnie prawicowi ekstremiści z USA i Europy przybywają na Ukrainę, aby dołączyć do swoich neonazistowskich kolegów z Ukrainy.
Kiedy ci „wojownicy rasy” z doświadczeniem bojowym, wrócą do domu, muzułmanie, żydzi i wszyscy inni, których uznają za nie będących prawdziwymi „Europejczykami” lub „Amerykanami”, będą musieli zapłacić za to cenę.
Może się wydawać zaskakującym, że lobby izraelskie, które rzekomo walczy z uprzedzeniami wobec żydów i wszystkich innych, pomaga wybielić nazistów. Ale sojusz syjonistów, antysemitów i nazistów ma już stuletnią historię.
ADL może brać przykład z Netanjahu, który bezwstydnie przekręca historię. W 2015 r., kiedy był premierem Izraela, Netanjahu próbował usprawiedliwiać Hitlera i obwiniać Palestyńczyków za holokaust.
Nie jest też wcale zaskakujące, że ADL, która w latach 80. w USA szpiegowała przeciwników apartheidu w RPA, będzie działać w porozumieniu z neonazistami i zwolennikami białej supremacji.
Niemniej jednak nie sposób nie zauważyć tego wielkiego cynizmu ze strony lobby izraelskiego, które każde poparcie dla praw Palestyńczyków nazywa „antysemityzmem”, a jednocześnie pomaga w rehabilitacji wspólników Hitlera w holokauście.
ESG:E – Środowisko (z ang. environmental), S – Społeczna odpowiedzialność (z ang. social responsibility) i G – Ład korporacyjny (z ang. corporate governance)
——————————-
BlackRock CEO Larry Fink’s annual letter to shareholders has become heavily scrutinized as ones from Berkshire Hathaway chief Warren Buffett and JP Morgan chief Jamie Dimon. Fink is the boss of a $10 trillion asset manager, the world’s largest and oversees more money than the Fed, told shareholders Russia’s invasion of Ukraine would fundamentally reshape the world economy and drive up inflation as supply chains are reconfigured.
“Russia has been essentially cut off from global capital markets, demonstrating the commitment of major companies to operate consistent with core values. This “economic war” shows what we can achieve when companies, supported by their stakeholders, come together in the face of violence and aggression,” he said.
Frink has made clear the conflict in Ukrainian is being used as an accelerator to reorganize the global economy as the old world order crumbles and a multipolar world emerges. Supply chains will be onshored or moved closer to home, and the WEF’s agenda of a green new world, more corporate surveillance, and trackable money are inevitable this decade.
“The Russian invasion of Ukraine has put an end to the globalization we have experienced over the last three decades,” Fink wrote.
Fink predicted “companies and governments will also be looking more broadly at their dependencies on other nations. This may lead companies to onshore or nearshore more of their operations resulting in a faster pull back from some countries.”
As a result, “a large-scale reorientation of supply chains will inherently be inflationary,” he said, pointing out that even before the conflict broke out in Eastern Europe, the economic effects of the virus pandemic brought US inflation to its highest in four decades.
Today’s inflationary environment, teetering on the verge of stagflation, has put central banks in “difficult decisions about how fast to raise rates. They face a dilemma they haven’t faced in decades, which has been worsened by geopolitical conflict and the resulting energy shocks. Central banks must choose whether to live with higher inflation or slow economic activity and employment to lower inflation quickly,” Fink said.
Like Fink’s last letter to shareholders, he was focused on the firm’s “ESG” and “green technology” commitments. This time around, he said the invasion “will actually accelerate the shift toward greener sources of energy in many parts of the world,” because higher fossil fuel prices will make the transition of renewables financially competitive.
“We’ve already seen European policymakers promoting investment in renewables as an important component of energy security,” he said. “More than ever, countries that don’t have their own energy sources will need to fund and develop them– which for many will mean investing in wind and solar power.”
In the short-term, alternatives to Russian energy products “will inevitably slow the world’s progress toward net-zero [emissions] in the near term,” he added. BlackRock is the world’s largest asset manager, which has pushed “ESG” policies that harm American fossil fuel companies, basically following the World Economic Forum’s (WEF) script.
On digital currencies, Fink said the Ukrainian conflict has the “potential impact on accelerating digital currencies. The war will prompt countries to re-evaluate their currency dependencies.” He spoke about central bank digital currencies (CBDC) and how they “can enhance the settlement of international transactions while reducing the risk of money laundering and corruption.” Again, Fink is following WEF’s script of implementing new forms of digital currency that will mean governments will have more control over the people.
Fink also praised how global corporate elites banded together following Russia’s invasion and isolated Moscow from the global financial system overnight, paralyzing the country’s economy. He said the private sector demonstrated the power of the capital markets:
“Russia has been essentially cut off from global capital markets, demonstrating the commitment of major companies to operate consistent with core values. This “economic war” shows what we can achieve when companies, supported by their stakeholders, come together in the face of violence and aggression,” he said.
Frink has made clear the conflict in Ukrainian is being used as an accelerator to reorganize the global economy as the old world order crumbles and a multipolar world emerges. Supply chains will be onshored or moved closer to home, and the WEF’s agenda of a green new world, more corporate surveillance, and trackable money are inevitable this decade.
Poniżej załączam art. umieszczony w amerykańskim czasopiśmie niezależnym Veterans Today o śmiertelnym zagrożeniu dla naszego kraju ze strony reżimu Bidena, który zalecił rozmieszczenie w Polsce magazynów z ludobójczą bronią chemiczną do ataku pod fałszywą flagą na Ukrainę.
I to może spowodować odwetowy atak bombowy, może nawet nuklearny, na Polskę przez Rosję. Jakim prawem reżim warszawski dla swoich psychopatycznych ambicji naraża cały nasz naród na zagładę?
„USA rozmieszczają broń chemiczną w Polsce w celu ataku pod fałszywą flagą na Ukrainie, pełne tło (potwierdzone przez Veterans Today)
VT dowiedziała się, że Stany Zjednoczone, na bezpośrednie rozkazy Białego Domu, rozpoczęły rozmieszczanie tajnych zapasów broni chemicznej ze swojego zakładu w Richmond w stanie Kentucky do wysuniętych obszarów w Polsce.
Plan polega na rozmieszczeniu ich w Kijowie lub Odessie i obwinianiu Rosji, co z pewnością doprowadzi do pełnej wojny nuklearnej.
Nie… to nie jest ćwiczenie… nie mistyfikacja, to informacja pochodząca od najwyższego poziomu wywiadu.
Sarin….chlor…VX”
=====================================
US Deploying Chemical Weapons to Poland for False Flag Ukraine Attack, Full Background
Confirmed by VT Senior Editor Gordon Duff
VT has learned that the US, on direct orders from the White House, has begun deploying secret chemical warfare stockpiles from its facility in Richmond, Kentucky to forwarding areas in Poland.
The plan is to deploy them in Kiev or Odessa and blame Russia, which will assuredly cascade into a full nuclear war. No…this is not a drill…not a hoax…sourced from the highest level intelligence.
Sarin….chlorine…VX
As the Russian Ministry of Defense revealed new information about the elusive US-funded biolabs it had discovered in eastern Ukraine amid its special operation in the nation, “bombshell” quality to the news was lent by the fact that a company linked to the high-risk biological research was founded by Hunter Biden, son of the US President Joe Biden.
A $2.1 billion-dollar operation exploring some of the deadliest viruses in at least 30 laboratories – under the patronage of the Pentagon and three private companies: this is the US’s illusive bio labs program.
Operating in 25 states, it employs civilians who have no accountability before Congress and can bypass the law due to the lack of direct oversight.
The program whose existence has been confirmed by none other than Under Secretary of State for Political Affairs Victoria Nuland at a Senate Committee hearing on March 8th has been dismissed by the majority of American mainstream media as “conspiracy” in a desperate effort to sweep under the rug one of America’s best-kept secrets inside Ukraine.
And while the program itself is much larger – stretching across Africa, the Middle East, and Southeast Asia – it is its Ukrainian branch that’s been causing anxiety in the Pentagon as well as the Biden administration for the fear that it might fall into the hands of Russian forces.
So what exactly has been going on in the US bio labs in Ukraine?
Covert Work on Deadly Viruses
The bio laboratories are operated by the DTRA military program. Furthermore, civilian personnel of these private companies can operate on behalf of the US government under diplomatic cover – a practice commonly resorted to by the CIA.
There are three such companies operating in Ukraine – Metabiota Inc., Southern Research Institute, and Black&Veatch, with key posts held by former, and in some cases, current high-ranking military and intelligence officers.
Besides the Pentagon, these companies run federal biological research projects for the CIA and other government agencies. According to various sources, the DTRA finances about 15 biological laboratories in Ukraine, with data accumulated on ten of them:
Ternopol Regional Laboratory Center, Ternopil, Fedkovicha st. 13
In accordance with an agreement between the US Department of Defense and Ukraine’s Ministry of Health, dated 2005, the Kiev government is prohibited from disclosing any “sensitive” information about the American program. In the meantime Ukraine is under obligation to transfer dangerous pathogens from the labs on its territory to the Pentagon for further biological research, in return, the US military is granted access to Ukraine’s state secrets related to the ongoing projects.
However, a certain US-funded organization, “The Science and Technology Center in Ukraine” (STCU), was set up in the country even before the agreement in question. With its employees endowed with diplomatic status, the center officially supports the projects of scientists who previously worked on Soviet programs to create weapons of mass destruction.
Over the past 20 years, STCU has funneled $285 million in funding and managed an estimated 1850 projects worldwide, The work is officially carried out in line with the 1991-launched program to prevent the spread of weapons of mass destruction. The stated goal is to ensure safe storage and destruction of nuclear, chemical, and biological weapons, as well as their means of delivery, in the countries of the former Soviet Union.
Since Ukraine, Belarus and Kazakhstan destroyed their arsenal of nuclear warheads, on paper the program ended in 2013. However, in 2021, a bill was introduced in the US Congress to renew the program ostensibly to the “reemerged threat of the proliferation of weapons of mass annihilation”. However, according to the Federal Public Procurement website, the program never actually stopped its operation.
In 2013, one of the DTRA contractors for the program’s execution in Ukraine was Raytheon Technical Services Company LLC, with a contract worth $ 43.9 million. In 2016, the STCU itself won a five-year DTRA contract to provide scientific and technical services to a tune of $10 million. Currently, there is no clarity regarding the scope of the STCU’s ongoing activity in Ukraine.
Deadly Outbreaks in Ukraine: The Worrisome Coincidence
While not all of the research is traceable to a tee, US Biolabs mushrooming across Ukraine soil and the American financing of STCU projects coincided with several outbreaks of serious infectious diseases in the country.
In January 2016 at least 20 Ukrainian soldiers died of a flu-like virus within a matter of two days in Kharkov, home to one of the US-run laboratories. More than 200 people were hospitalized at the time. By March 2016, 364 fatal cases were recorded throughout Ukraine. The cause of 81% of deaths was swine influenza A (H1N1) pdm09 – the same one that triggered a global pandemic of the disease in 2009.
More recently, another sudden outbreak of infectious disease, Hepatitis A, was registered in the southeast of Ukraine – also the site of several Pentagon Biolabs.
Last January, 37 residents of Nikolaev were hospitalized with jaundice, prompting local police to launch an investigation into suspected “deliberate infection with the human immunodeficiency virus and other incurable diseases.”
Three years ago, more than 100 people in that same city fell ill with cholera. In both cases, it was assumed that the cause was contaminated drinking water. Back in the summer of 2017, 60 people were hospitalized with Hepatitis A in Zaporozhye – the cause of that outbreak remains unknown. In Odessa region, 19 children had the same diagnosis, while in November 2017, 27 cases were registered in Kharkov. The virus was discovered in potable water.
Ukraine witnessed an outbreak of cholera in 2011, with 33 people hospitalized with diarrhea. In 2014, more than 800 people were diagnosed with cholera, with cases spread out across the country.
Dangerous Parallels
While the outbreaks themselves are hardly evidence of any foul play, the diseases in question correlate curiously with the list of the dangerous pathogens the US laboratories have been researching. For example, the Southern Research Institute has a project on cholera, as well as viruses of influenza and Zika – all of them designated by the Pentagon as pathogens of military importance.
Besides the Southern Research Institute, laboratories in Ukraine are managed by two other companies, Black&Veatch and Metabiota.
Founded in 1915 in Kansas City, Missouri, Black & Veatch is currently headquartered in Overland Park, Kansas. It specializes in mining, data centers, smart cities, banking and financial markets.
In 2020, Black & Veatch was the 7th largest company in the US, boasting revenue of $3.7 billion in 2020.
The activity of Black & Veatch, with a web of over 100 offices around the world, since its inception has been inextricably linked with the US Army and intelligence agencies.
Black&Veatch won two five-year DTRA contracts worth $198.7 million to build and manage bio laboratories in Ukraine, Germany, Azerbaijan, Cameroon, Thailand, Ethiopia, Vietnam, and Armenia.
The Federal Purchasing website states that in Ukraine alone Pentagon contractor Black&Veatch has DTRA commitments in line with the “Biological Joint Participation Program” worth $140 million since 2013, with work to a tune of $ 77 million yet to be completed.
In 2014, Metabiota, specializing in identifying, monitoring and analyzing potential disease outbreaks, signed an $18.4 million federal contract as a subcontractor for Black & Veatch in Georgia and Ukraine.
Southern Research
Non-profit Southern Research first founded in Birmingham, Alabama, in 1941, as the Alabama Research Institute, conducts fundamental and applied research for commercial and non-profit organizations in four areas: development of medicine, energy, environment, and engineering.
Throughout the past 70 years, Southern Research has been engaged in research activities linked with national defense. Its early programs for the US Department of Defense included the development of heat-resistant materials for rocket systems returning to Earth’s atmosphere.
Over the decades, Southern Research expanded the direction of its work to the development of ballistic missile systems, hypersonic vehicles, etc.
Since 2008, Southern Research Institute has been the main subcontractor in Ukraine. In 2001 the firm became a Pentagon subcontractor for anthrax research. The main contractor was Advanced Biosystems, led at the time by Ken Alibek, a former Soviet microbiologist and expert in biological weapons from Kazakhstan, who left for the US in 1992.
New Unsealed Docs Show US Firm Sent Virus Similar to COVID-19 to Wuhan Lab
Southern Research Institute is known for actively lobbying research programs for US intelligence in Congress and the State Department at around the same time that bio laboratories began to emerge in Ukraine and other countries of the former USSR.
Thus, the company paid $250,000 to Senator Jeff Sessions (now -US Attorney General) for his lobbying services in 2008-2009, when the Institute won several federal contracts.
Overall, from 2006 until 2016, Southern Research Institute forked out some $1.28 million on lobbying to the Senate, House of Representatives, Department of State, and Department of Defense.
Metabiota Inc.
Finally, Metabiota Inc. is the most private of the above-mentioned companies, linked to the Biolabs in Ukraine. This could be explained by its links with the family of the President of the United States, Joe Biden, more specifically, his son, Hunter Biden.
Founded in 2008, Metabiota is commissioned by governments, insurance companies and livestock breeders to research and evaluate infectious disease threats, digitize global microbial data and actively avert the spread of diseases.
At the first stage, it was financed by Rosemont Seneca Technology Partners (RSTP), an offshoot of Rosemont Capital, an investment fund founded by Hunter Biden, the son of US President Joe Biden, and Christopher Heinz, the stepson of former US Secretary of State John Kerry in 2009, in which Biden was managing director.
Hunter Biden’s shady former overseas dealings, which concealed a web of corruption in which he sought to use his father’s notoriety to secure unscrupulous business deals from Ukraine to Hong Kong, have swirled for years but yielded no action on the part of the US or International authorities so far with an investigation still underway.
Metabiota is listed in the archived portfolios of RSTP, with financial reports showing RSTP covered the first round of financing for the company to a tune of $30 million.
Since 2014, Metabiota has been a partner of the EcoHealth Alliance within the PREDICT Project of the project of USAID’s Emerging Pandemic Threats (EPT) program, which aims to carry out global surveillance for pathogens to ostensibly ” identify and prevent the threat of new emerging infectious diseases”.
However, as part of these efforts, researchers from Metabiota, EcoHealth Alliance, and Wuhan Institute of Virology jointly conducted a study on infectious diseases of bats in China.
Researchers from the EcoHealth Alliance and Metabiota also collaborated over controversial projects on how to “live safely with bats”, and research linking emerging infectious disease outbreaks with trade in wild animals.
Researchers from Metabiota were also listed along with EcoHealth Alliance staff in a 2014 study on the dissemination of the Nipah henipavirus, Ebola monitoring study in 2014, herpes study in 2015.
In April 2021, USAID announced a new taxpayer-funded project, led by the EcoHealth Alliance, to track new infections diseases with pandemic potential.
Metabiota, whose researchers were listed as authors of articles dated June 2021 related to coronavirus surveillance in Africa, are also linked to the new project spearheaded by EcoHealth Alliance.
Metabiota has long been connected to a well-known controversial CIA front, In-Q-Tel, created in 1999 as “the first state-sponsored venture capital company”.
In-Q-Tel is an American non-profit venture capital firm based in Arlington, Virginia, founded to boost national security by “connecting the Central Intelligence Agency and US intelligence community with venture-backed entrepreneurial companies”. The firm, founded by Norm Augustine, former CEO of Lockheed Martin, and Gilman Louis, who was the first CEO of In Q-Tel, is considered a trendsetter in the information technology industry.
In-Q-Tel received funding for at least $120 million in 2016, mainly from the CIA, but also the NSA, FBI and US Department of Defense
While In-Q-Tel operates partially publicly, there is a shroud of secrecy over its products and their use, with the most famous known ones being analytical systems for Palantir Technologies data analysis and encrypted messages sharing applications.
With documents in hand, Russia addressed the damning evidence pertaining to the US-funded Biolabs in Ukraine.
On 11 March the UN Security Council gathered for a special meeting convened at Russia’s request to discuss the issue. However, the UN Under-Secretary-General of Disarmament Affairs, Izumi Nakamitsu, said the UN was “not aware” of any biological weapons program in Ukraine.
Washington was quick to denounce Russia’s claims, with Ned Price, spokesperson for the Department of State, accusing it of “inventing false pretexts in an attempt to justify its own actions in Ukraine.”
Russia will demand an explanation of the involvement of Hunter Biden, the son of the American President, in funding pathogen research in Ukraine, said the Kremlin’s spokesman Dmitry Peskov.
This is very sensitive information – both for us and for the whole world. Of course, we will demand explanations. And we are not alone in it: you know that China has already demanded clarifications from the US, urging them to make this situation transparent to the world…” emphasized Peskov.
Biały Dom tłumaczy, że Biden nie powiedział w Warszawie tego, co powiedział. Mamy w USA dwugłos, o ile nie dwuwładzę…
Uwaga prezydenta Joe Bidena o tym, że Władimir Putin nie może pozostać przy władzy wywołała w USA i na świecie falę komentarzy. „Washington Post” przypomniał wypowiedź Bidena z czasów kampanii prezydenckiej, gdy mówił on, że słowa prezydenta USA mają swą wagę.
Biały Dom się tłumaczy.
„Na litość boską, ten człowiek nie może pozostać u władzy” – powiedział Biden podczas warszawskiego przemówienia w sobotę.
Stało się cos bezprecedensowego – pisze „Washington Post”. „Coś, co odwraca całą dotychczasową politykę Stanów Zjednoczonych, podając w wątpliwość twierdzenia wysokich urzędników administracji, w tym sekretarza stanu Antony’ego Blinkena, że zmiana reżimu (w Moskwie) nie jest celem”.
Gazeta zauważa, że pod względem radykalizmu wypowiedź Bidena idzie dalej niż wszystkie oświadczenia prezydentów USA z czasów zimnej wojny. Biały Domu natychmiast zresztą wystąpił z wyjaśnieniami.
„Prezydentowi chodziło o to, że nie można pozwolić Putinowi na sprawowanie władzy nad sąsiadami lub regionem. Nie mówił o władzy Putina w Rosji ani o zmianie reżimu” – wyjaśnił przedstawiciel Białego Domu w wiadomości przekazanej dziennikarzom towarzyszącym prezydentowi.
Część ekspertów sugeruje, że słowa Bidena nie były sygnałem zmiany polityki, ale raczej „wynikiem potknięcia”.
„Myślę, że była to taka gafa płynąca z serca. (…) Gdyby Biden mógł zamknąć oczy i pomyśleć 10 życzeń, to jednym z nich byłaby na pewno zmiana przywództwa w Rosji” – ocenił Aaron David Miller ekspert współpracujący z Carnegie Endowment for International Peace.
Do tej pory sam Biden, jak i przedstawiciele jego administracji odrzucali sugestie, że celem strategii USA jest obalenie Putina. Jednocześnie sam gospodarz Białego Domu w ostatnich dniach zaczął znacznie ostrzej wypowiadać się o rosyjskim prezydencie, nazywając go zbrodniarzem wojennym, mordercą i rzeźnikiem.
Po tym, że Biały dom od razu pospieszył z tłumaczeniem co prezydent Biden miał na myśli, można wywnioskować, że Waszyngton w rękach Demokratów próbuje jak tylko może traktować Putina delikatnie i jednak dogadać się mimo wszystko. Co innego proponują przedstawiciele resortów siłowych. Mamy w USA dwugłos, o ile nie dwuwładzę…
Is the US being drawn into WW 3 over the corruption of the Biden crime family? Burisma Holdings is owned by oligarch Ihor Kolomoisky, who backed the campaign of President Volodymyr Zelensky and funded the neo-Nazi Azov Battalion, writes blogger Kanekoa the Great. The profound corruption of Hunter Biden and The Big Guy in Ukraine may also explain Hunter’s mysterious reference to “children burned alive in Donetsk.”
Burisma Holdings, the largest natural gas company in Ukraine, hired Hunter Biden on May 12, 2014 at a salary of $83,000 a month despite his having no experience in Ukraine or the energy sector. Coincidentally, at the same time Vice-President Joe Biden was assigned to handle Ukraine in the Obama White House. This was just three months after Victoria Nuland’s “$5 billion coup” .
Hunter Biden’s benefactor was not really the CEO of Burisma Holdings, Mykola Zlochevsky, Kanekoa claims, but was instead oligarch Ihor Kolomoisky. Kolomoisky is Ukraine’s third-wealthiest man with an estimated fortune of $2.4 billion, and was appointed governor of Dnepropetrovsk by the new government 2014.
“A 2012 study of Burisma Holdings done in Ukraine by the AntiCorruption Action Center (AntAC), an investigative nonprofit co-funded by American billionaire George Soros and the U.S. State Department, found that the true owner of Burisma Holdings was none other than Ukrainian billionaire-oligarch Ihor Kolomoisky”.
“The study, which was funded to dig up corruption on the Ukrainian President Viktor Yanukovych, instead found that Ihor Kolomoisky ‘managed to seize the largest reserves of natural gas in Ukraine’,” Kanekoa writes.
“In other words, Hunter Biden’s boss and benefactor at Burisma Holdings is the same Ukrainian billionaire-oligarch who also claimed the position of boss and benefactor over Volodymyr Zelensky before he became Ukraine’s president.”
Zelensky became famous portraying a president on TV sitcom “Servant of the People”, which aired on Kolomoisky’s TV network, 1+1 Media Group. In 2019, “Kolomoisky even provided security, lawyers, and vehicles for Zelensky during his campaign”, according to Kanekoa. “Kolomoisky’s bodyguard and lawyer accompanied Zelensky on the campaign trail as Zelensky was chauffeured around in a Range Rover owned by one of Kolomoisky’s companies.”
The “Pandora Papers” leaked by Soros NGOs ICIJ and OCCRP in 2021 “show that Zelensky and his partners in TV production company Kvartal 95 set up a network of offshore firms dating back to at least 2012, the year the company began making regular content for TV stations owned by Ihor Kolomoisky… The offshores were also used by Zelensky associates to purchase and own three prime properties in the center of London”, OCCRP writes.
In 2012, Zelensky’s production company “entered into a deal with Kolomoisky’s media group, which allegedly received $41 million in funds from Kolomoisky ’s Privatbank”, Kanekoa says. Kolomoisky is accused of embezzling $5.5 billion through a PrivatBank subsidiary in Cyprus, “an amount roughly equal to 5 percent of the country’s gross domestic product,” OCCRP writes.
After the 2014 Maidan Coup, the West began propping up the Ukraine government with $15 billion from the International Monetary Fund. This money vanished almost completely under mysterious circumstances, allegedly through oligarch-held banks like PrivatBank. Some of it may have even gone to the Clinton campaign, as Gateway Pundit reported.
PrivatBank was nationalized in 2016. Kolomoisky has been fighting to get it back ever since. Sponsoring a President may be a good way to get your bank back.
“After Zelensky’s victory, Kolomoisky , who had spent the last few years living between Israel and Switzerland, returned to Ukraine to keep up his relationship with the new president, nominating over 30 lawmakers to Zelensky’s newly established party and maintaining influence with many of them in parliament,” writes Kanekoa.
On March 2, 2022, Ukrainian businessman Mikhail Watford was found hanged in his mansion outside London under mysterious circumstances. Watford was involved in a fight with Kolomoisky over Privatbank since 2002.
Igor Kolomoisky was also a “top funder of neo-Nazi Azov Battalion since it was formed in 2014”, who led the Kiev government’s attack on the Russian-majority Republics of Luhansk and Donetsk. A 2014 Amnesty International report accused Kolomoisky’s Aidar Battalion of war crimes in Donbas, specifically citing, “widespread abuses, including abductions, unlawful detention, ill-treatment, theft, extortion, and possible executions”. Over 14.000 people have been killed in the war over Donbass since 2014.
In October 2014, Human Rights Watch reported that Ukrainian government forces and pro-government militias were responsible for the widespread use of cluster munitions in populated areas in Donetsk city. [Amunicja kasetowa – amunicja zawierająca od kilku do kilkuset małych ładunków. W zaprogramowanym momencie bądź po wykryciu celu w polu rażenia amunicji, subamunicja jest uwalniana z głowicy bądź bomby kasetowej]
“It is shocking to see a weapon that most countries have banned used so extensively in eastern Ukraine,” said Mark Hiznay, senior arms researcher at Human Rights Watch. “Ukrainian authorities should make an immediate commitment not to use cluster munitions and join the treaty to ban them.”
“Children’s schools in Donetsk have been hit so many times by indiscriminate shelling that basements are set up as make-shift bomb shelters and windows are piled high with sandbags,” Kanekoa writes. “Donbas has also become one of the most landmine-contaminated places on earth, putting more than 220,000 children at risk.”
Text messages found on Hunter Biden’s laptop show Hunter Biden asking his lover Hallie Biden, his brother’s widow, if she believed that he had “children burned alive in DONETSK” or “children killed in Donetsk, Ukraine”.”
These seemingly bizarre remarks by the President’s son Hunter may be a reference to his alleged Burisma boss Kolomoisky, who was also allegedly funding the neo-Nazi Azov Battalion, which is accused of war crimes and the shelling of civilians and children in Donbass.
Przeprowadzony na zlecenie Ukraińskiego Instytutu Książki monitoring katalogów dziesięciu największych bibliotek w Niemczech, Stanach Zjednoczonych i Polsce ujawnił 75 tytułów, które zawierały treści przeciwko narodowi ukraińskiemu i jego państwowości.
Książki i inne teksty antyukraińskie znaleziono w 9 z 10 przebadanych bibliotek w Niemczech, 5 z 10 przebadanych bibliotek amerykańskich i 2 z 10 bibliotek w Polsce.
„W szczególności aż 50 takich publikacji zostało znalezionych w bibliotekach w Niemczech, gdzie liczba książek o treści antyukraińskiej jest wyższa niż w Polsce i Stanach Zjednoczonych. W bibliotece Uniwersytetu w Getyndze książki ukraińskie należą do kategorii rosyjskiej. I nie jest to odosobniony przypadek, ponieważ w niektórych landach Niemiec katalogowanie nie zostało w pełni zaktualizowane od czasów sowieckich” – informuje Ukraiński Instytut Książki.
Jak podaje ukraińska agencja badawcza InfoSapiens, w naszym kraju takie publikacje zlokalizowano w Bibliotece Narodowej (3 tytuły) oraz Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Josepha Conrada Korzeniowskiego w Gdańsku (1 tytuł). Nie są to jednak jedyne biblioteki w Polsce posiadające tego typu publikacje. Już sam katalog Biblioteki Narodowej podpowiada, że książka zatytułowana „Pochodzenie ukraińskiego separatyzmu” autorstwa rosyjskiego historyka Nikołaja Uljanowa jest też dostępna w Bibliotece Głównej KUL.
Jeden z wyników wyszukiwania w katalogu Biblioteki Narodowej.
Po opublikowaniu informacji przez Ukraiński Instytut Książki skontaktowaliśmy się z polskimi bibliotekami wymienionymi w raporcie. Andrzej Szozda, przedstawiciel prasowy Biblioteki Narodowej, przekazał, że dyrekcja przyjrzy się sprawie. Z kolei Magdalena Borowik, zastępca dyrektora ds. merytorycznych Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku, napisała, że książnica „z całą pewnością nie posiada” wskazanej publikacji i nigdy w zbiorach jej nie było (chodzi o „Rosja, w tym Ukraina. Jedność lub śmierć” Anatolija Wassermana).
Ukraińska badaczka Anastasja Szurenkowa, która brała udział w zbieraniu informacji do raportu, wyjaśniła nam, że katalogi bibliotek przeszukiwano w okresie listopad-grudzień 2021 roku w ramach badania o nazwie „Studium dostępności ukraińskich książek za granicą”. Niestety główna osoba odpowiedzialna za to zadanie nie mogła udzielić nam komentarza, ponieważ przebywa na froncie. Szurenkowa potwierdziła, że przejrzała na naszą prośbę aktualny katalog gdańskiej biblioteki i faktycznie nie znalazła w nim książki Wassermana wspomnianej w raporcie, aczkolwiek zauważyła, że Bałtycka Biblioteka Cyfrowa posiada recenzję tej publikacji autorstwa Łukasza Donaja z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Czy w tym przypadku mogło chodzić o ten tekst zawierający kilka cytatów z książki? Tego nie jesteśmy w stanie teraz potwierdzić.
Raport Ukraińskiego Instytutu Książki z polskich bibliotek.
Jak podkreśla Ukraiński Instytut Książki, rosyjska propaganda stara się zdyskredytować Ukrainę nawet za pośrednictwem bibliotek publicznych na całym świecie, gdzie dystrybuuje się książki o treściach antyukraińskich. Są to wydania książkowe, których treść ma na celu podważenie niepodległości Ukrainy, propagandę przemocy, podżeganie do nienawiści na tle etnicznym, rasowym, religijnym, akty terrorystyczne, naruszanie praw i wolności człowieka.
Wśród wspominanych w raporcie publikacji są książki Zachara Prilepina, Eduarda Limonowa, Olivera Stone’a i innych. „Takie tytuły jak ‘Kijów Kaput’, ‘Rycerze Noworosji. Kroniki korespondenta legendarnego Motoroli’, ‘Ukraina i reszta Rosji’ czy „Krym na zawsze z Rosją: Historyczno-prawne uzasadnienie zjednoczenia Republiki Krymu i Sewastopola z Federacją Rosyjską’ mówią same za siebie” – skomentował Ukraiński Instytut Książki.
Przedstawiciele Instytutu zwracają uwagę na fakt, że katalogi biblioteczne w obrębie jednego kraju są bardzo często ze sobą powiązane (np. czytelnicy korzystający z małych lokalnych bibliotek mogą zamówić książki z dużej biblioteki, np. narodowej). „Nie da się obliczyć, ile osób ma dostęp do antyukraińskiej literatury, ale jest powód, by sądzić, że ta trująca literatura rozprzestrzenia się swobodnie i nadal szkodzi zarówno Ukrainie jako całości, jak i postrzeganiu przez Europejczyków tego, co się tutaj dzieje” – dodano.
Ukraiński Instytut Książki pozyskał dane w ramach „Studium dostępności ukraińskich książek za granicą” zleconego agencji badawczej InfoSapiens.
Największe kłamstwa (jak dotąd) na temat Rosji i Ukrainy – Brandon Smith
Jak wielu z moich czytelników już wie, nie jestem największym fanem Władimira Putina, i to nie bez powodu. Wojna na Ukrainie nie jest tu czynnikiem; chodzi raczej o dwulicowość Putina, a w każdym razie o sposób, w jaki jest on przedstawiany konserwatystom. Pogląd, że Putin jest „antyglobalistą”, krąży w alternatywnych mediach od co najmniej dekady i szczerze mówiąc, nie ma w nim ani grama prawdy.
Nigdy nie wyrzucił Rotszyldów z Rosji, pozwalając no to aby od wielu lat prowadzili w Moskwie operacje bankowe. Putin był bliskim przyjacielem zwolennika Nowego Porządku Świata, Henry Kissingera, jeszcze zanim został przywódcą Rosji – wszystko to zostało opisane w jego autobiografii „Pierwszy człowiek”. Ponadto Putin od wielu lat jest mocno zaangażowany w działalność Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), a właśnie w zeszłym roku Rosja przystąpiła do Inicjatywy Czwartej Rewolucji Przemysłowej Klausa Schwaba. Pojawiają się głosy, że chodzi m o to, aby „trzymał wrogów blisko siebie”, ale to tylko dziecinna naiwność. Nikt nie trzyma globalistów blisko, jeśli nie zgadza się z nimi w większości koncepcji.
Tak, WEF powiedziała Putinowi, że jest „niegrzecznym chłopcem” dokonanie inwazji na Ukrainę i Rosja nie jest zaproszana na ich następną dużą konferencję. Jednak WEF zrobiło dokładnie to samo po tym, jak Rosja zaanektowała Krym, a rok później Putin już został ponownie zaproszony. Fałszywe kłótnie między globalistami i ich sojusznikami mają służyć opinii publicznej, a w rzeczywistości nic nie znaczą.
Tak czy inaczej, wojna na Ukrainie mnie nie obchodzi. W tej walce nie ma dobrych stron. Obie strony są marionetkami elitarnych interesów. Skutki dla ludności cywilnej na Ukrainie są niefortunne, ale w najbliższym czasie reszta świata będzie musiała stawić czoła podobnym lub gorszym zagrożeniom z powodu upadku gospodarczego. Moim celem nie jest obrona Rosji, lecz zdemontowanie oczywistej propagandy. A jest powód, dla którego establishment jest tak zainteresowany wzburzeniem opinii publicznej w sprawie Ukrainy.
W ostatecznym rozrachunku wojna na Ukrainie jest niezwykle wygodna dla globalistów. Pomyślmy – w chwili, gdy ich przymusowe szczepienia zaczynają się rozpadać, a ponad połowa świata odmawia paszportów szczepionkowych, nagle następuje inwazja na Ukrainę i wszystko zostaje zapomniane? To tak, jakby ktoś włączył magiczny przełącznik i machina propagandowa mediów głównego nurtu natychmiast się wyłączyła, wszystko naraz. Wojna ze sceptykami szczepionek w większości zniknęła. Nie ma już nacisków na wprowadzenie obowiązku szczepień. Nawet masek w zasadzie już nie ma. Wszystkie ograniczenia, które według autorytarystów były niezbędne do „ratowania życia”, teraz nie mają już znaczenia. Zniknęły, ponieważ nigdy nie miały znaczenia.
Teraz przechodzimy do nowszego, większego rozproszenia uwagi, jakim jest potencjalna III wojna światowa. Zostało to ułatwione przez Putina i rozszerzone przez kraje NATO na sferę konfliktu ekonomicznego, czyli tam, gdzie toczy się prawdziwa wojna. Globaliści przestawili się z wykorzystywania kowida jako pretekstu do inflacji i spadku gospodarczego, na wykorzystywanie Rosji i Ukrainy jako pretekstu do inflacji i spadku gospodarczego. Ponownie, to wszystko jest bardzo wygodne.
W międzyczasie mieliśmy do czynienia z epicką ilością teatru i odwracania uwagi od rzeczywistości na Ukrainie. Chyba nigdy wcześniej nie widziałem, aby propagandowe narracje były realizowane w czasie rzeczywistym na takim poziomie. Mówię tu o natychmiastowych kłamstwach, które powstają w chwili, gdy na Ukrainie ma miejsce jakiekolwiek wydarzenie i są rozpowszechniane są za pośrednictwem mediów społecznościowych. Dezinformacja rozprzestrzenia się tak szybko, że często nie ma czasu, aby ją przeanalizować przed kolejnym wydarzeniem; i może właśnie o to chodzi. Kiedy opinia publiczna jest bombardowana kłamstwem za kłamstwem, czasem zmieszanym z odrobiną prawdy, nie ma czasu na reakcję ani na myślenie.
Ogólny wydźwięk całej tej sytuacji jest jednak taki, że nie należy myśleć. Wystarczy zaakceptować maksymę, że „Rosja jest zła, Ukraina dobra”. Są nawet Republikanie i fałszywi konserwatyści z tej partii, którzy wzywają do wkroczenia USA na Ukrainę lub przynajmniej do zamordowania Putina. Dlaczego konserwatyści, czy ktokolwiek inny na Zachodzie, miałby być tak bardzo zaangażowany w sprawę Ukrainy, że rozważa się III wojnę światową? Co ten konflikt ma wspólnego z nami? W oczach opinii publicznej nie ma on z nami NIC wspólnego. Niczego.
Aby zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, musimy omówić wiele oszustw związanych z sytuacją na Ukrainie oraz wiele hipokryzji, które podważają tezę, że ludzie Zachodu, a zwłaszcza Amerykanie, powinni się angażować…
Zbrodnie wojenne? Inwazja na Ukrainę a inwazja na Irak
Zanim do tego przejdę, muszę powtórzyć, że politycy neokonserwatywni NIE są konserwatystami. Nigdy nimi nie byli i nigdy nie będą. Są fałszywymi konserwatystami, którzy przywdziewają nasze ideały jak kostium, aby infiltrować i wywierać wpływ. Polityczni oszuści, tacy jak John McCain (dobrze, że odszedł), Lindsay Graham, Mike Pence itd. twierdzą, że są po naszej stronie, ale w międzyczasie konsekwentnie wspierają lewicowe i globalistyczne inicjatywy, a wszystko to przy jednoczesnym aktywnym dążeniu do ograniczenia naszych konstytucyjnych praw.
Należy pamiętać, że ci sami neokoni, którzy dziś wzywają do zaangażowania USA na Ukrainie, to ci sami ludzie, którzy 20 lat temu domagali się zaangażowania USA w Iraku i na całym Bliskim Wschodzie. Wiesz, ta „wojna z terroryzmem”, która nigdy się nie kończy i poszukiwania „broni masowego rażenia”, które nic nie dały? Pamiętasz to? Odpowiedzialni za to byli przede wszystkim neokonserwatyści. Nie powinniśmy stracić z oczu ironii, że demonizują oni Putina za jego stosunkowo powściągliwą inwazję na Ukrainę.
Według oficjalnych szacunków sama inwazja na Irak spowodowała śmierć około 200 000 cywilów. Wojna ta nie miała absolutnie nic wspólnego z wydarzeniami 11 września, bronią masowego rażenia czy jakimikolwiek związkami Saddama Husajna z terrorystami. W rzeczywistości nie istniały żadne bezpośrednie powody, dla których USA miałyby w ogóle być w Iraku. A jednak jesteśmy tam do dziś, po agresywnej zmianie reżimu i latach walk, które zniszczyły całe pokolenie Irakijczyków. Czy w odwecie nastąpiło masowe, globalne dążenie do „odwołania” USA? Nie. Właściwie nic się nie stało.
Nawet dzisiaj nie słyszałem, aby któryś z publicystów podniósł kwestię, że oskarżanie Rosji o „zbrodnie wojenne” jest hipokryzją, biorąc pod uwagę inwazję USA na Irak i spowodowane przez nią zniszczenia. Dlaczego nikt o tym nie mówi?
Rosja przegrywa wojnę?
Szczerze mówiąc, uważam, że WSZYSTKIE współczesne siły zbrojne są przeceniane pod względem skuteczności. Poleganie na technologii przeniknęło do nowego etosu wojskowego i uczyniło je miękkimi. Dotyczy to również armii amerykańskiej, która właśnie spędziła prawie 20 lat na wojnie w Afganistanie, mając do dyspozycji najwyższej klasy drony, ale bezskutecznie. Wojsko rosyjskie jest najbliższe USA pod względem przewagi technologicznej, ale myślę, że wielu ludzi naoglądało się zbyt wielu filmów o wojnie i ich oczekiwania co do sposobu przeprowadzenia inwazji są zbyt wygórowane.
Inwazje zazwyczaj nie udają się w ciągu kilku tygodni. To wymaga czasu. Może Rosji się nie powiedzie, ale jest to mało prawdopodobne, a szczegóły na miejscu wskazują na metodyczną wojnę, a nie biltzkrieg.
Na przykład Rosja wyraźnie stara się unikać ofiar wśród ludności cywilnej (przynajmniej w porównaniu z początkową inwazją USA na Irak). Zachowała nienaruszoną znaczną część infrastruktury, w tym sieć energetyczną w wielu częściach kraju, czyli to, co ja bym wziął na celownik w pierwszej kolejności, jeśli mam być szczery co do korzyści strategicznych. Fakt, że Ukraina przez cały ten czas miała internet, nawet bez systemu Starlink Elona Muska, zadziwia mnie. Wygląda to tak, jakby Putin próbował przeciągnąć wojnę.
Zauważmy też, że Rosja operuje wokół większości dużych miast, a nie przez nie. Nie widzę tu raczej działań bezwzględnego Czyngis-chana. Podejrzewam, że narracja „Rosja poniosła klęskę” jest przeznaczona raczej dla zachodniej publiczności, aby dać nam fałszywe poczucie bezpieczeństwa.
Rosja jest odizolowana?
Nie, nie jest. Przynajmniej w tej chwili Rosja nadal ma do dyspozycji wszystkie rynki krajów BRICS. Oznacza to, że Chiny, Indie, Brazylia i RPA (między innymi) nadal prowadzą ożywioną wymianę handlową z Rosją, a rosyjski eksport nadal płynie szerokim strumieniem. W Indiach i Chinach mieszka łącznie 36% ludności świata i istnieje ogromny popyt na rosyjską energię i żywność, więc proszę mi jeszcze raz powiedzieć, że Rosja jest odizolowana i będzie błagać o litość.
Co więcej, Chiny podpisały 30-letni kontrakt na dostawy gazu i ropy tuż przed inwazją Rosji na Ukrainę, a Indie przygotowują obecnie umowę handlową, która wyeliminuje dolara amerykańskiego jako walutę rezerwową. W zasadzie wszystkie zachodnie sankcje przyspieszają upadek dolara i prowadzą do realizacji scenariusza, którego zawsze pragnęli globaliści z WEF i MFW – nowego globalnego systemu walutowego, który zamierzają kontrolować.
Dlaczego media i Biały Dom twierdzą, że Rosja została odcięta od świata? Ponownie podejrzewam, że ta narracja służy jedynie temu, aby wmówić zachodnim masom fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Próbuje się wmówić ludziom, że międzynarodowa „kultura anulowania” działa, podczas gdy kultura anulowania jest w rzeczywistości żałosną i bezsilną strategią stosowaną przez tchórzy, którzy chcą uniknąć prawdziwej konfrontacji, wyobrażając sobie, że mają władzę.
Amerykańskie sankcje na rosyjską ropę powodują wysokie ceny gazu, a winę za to ponosi Putin?
Nie. To twierdzenie to nonsens. Ceny gazu rosły na długo przed inwazją na Ukrainę, a winę za to ponosi głównie Rezerwa Federalna, która nieustannie kreuje pusty pieniądz (fiat money) i wydaje biliony na środki stymulacyjne, które zdewaluowały dolara. Każdy ekonomista, który twierdzi inaczej, jest albo idiotą, albo kłamcą, a ja z przyjemnością w dyskusji go obalę.
W grudniu ubiegłego roku oficjalna inflacja w USA osiągnęła 40-letni szczyt. Rosyjska ropa stanowi zaledwie 3% amerykańskiego importu ropy naftowej. Media i Biały Dom nieustannie kłamią na temat skutków sankcji i próbują odwrócić uwagę od Rosji.
Jest jeszcze jedna kwestia, o której media nie mówią zbyt wiele, a mianowicie zależność Europy od rosyjskiej ropy i gazu ziemnego. Jeśli chcesz zobaczyć rzeczywistą inflację cen spowodowaną przez Rosję, pozwól UE zakazać importu rosyjskiej ropy lub obserwuj, jak Putin odcina dostawy. Europa jest uzależniona od rosyjskiej ropy i gazu w około 40% całkowitej produkcji energii. Bez nich nie jest w stanie przetrwać nawet jednego roku. Gdyby Rosja podjęła działania odwetowe i zablokowała eksport energii do Europy, UE musiałaby pozyskiwać ropę z wielu innych krajów, co drastycznie zmniejszyłoby globalną podaż. Spowodowałoby to gwałtowny wzrost cen gazu, które podwoiłyby lub nawet potroiłyby obecny poziom.
Inflacja żywnościowa i detaliczna jest powodowana przez Rosję?
Również w tym przypadku sankcje tylko pomagają w pogłębieniu kryzysu, ale inflacja osiągnęła historyczne maksimum na długo przed inwazją na Ukrainę. W końcu i tak do tego dojdzie, ale zakłócenia w eksporcie surowców z Rosji i Ukrainy przyspieszają ten proces. Prawdziwym winowajcą inflacji cenowej są bankierzy z Rezerwy Federalnej i ich niekończące się QE [quantitative easing, czyli poluzowanie polityki pieniężnej) oraz puste (fiat) środki stymulacyjne. Tworzenie dziesiątek bilionów dolarów z powietrza i wprowadzanie ich do globalnego obiegu jest o wiele większym katalizatorem kryzysu stagflacyjnego niż wojna na Ukrainie.
Na Ukrainie nie ma nazistów?
To zależy od tego, jak definiuje się pojęcie „naziści”. W rzeczywistości istnieje narodowosocjalistyczna partia o nazwie Svaboda, która zajmuje o wiele bardziej znaczącą pozycję w ukraińskim społeczeństwie i polityce, niż wielu ludzi chciałoby przyznać. Oczywiście w dzisiejszych czasach każdy, kto nie zgadza się z dyktatem autorytarnej skrajnej lewicy, jest nazywany „nazistą”, więc to oskarżenie straciło wiele ze swojego znaczenia. Chcę tylko zauważyć, że w 2014 roku media głównego nurtu narzekały na „neonazistów” na Ukrainie i upominały polityków takich jak John McCain za podróż do Kijowa i podanie im ręki.
Unia Europejska zażądała nawet, by rząd ukraiński przestał się wiązać ze Svabodą z powodu ich „rasistowskich, antysemickich i ksenofobicznych poglądów”. Tak więc, niezależnie od tego, czy zgadzacie się z tym, że Svaboda jest podmiotem powiązanym z nazistami, czy też nie, zabawne jest to, że UE i amerykańskie media są teraz nagle sojusznikami tego samego rządu Ukrainy, który jeszcze w 2014 roku dyskredytowały jako „faszystowski”.
Na Ukrainie nie ma laboratoriów biologicznych finansowanych przez USA?
Tak, są. TO JEST FAKT. Istnienie wielu laboratoriów biologicznych na Ukrainie zostało otwarcie przyznane przez urzędników USA, w tym przez podsekretarz stanu Victorię Nuland. Nuland zaznaczyła również, że laboratoria te nie powinny dostać się w ręce rosyjskie ze względu na niebezpieczne „materiały badawcze”, które się w nich znajdują; powstrzymała się jednak od nazwania ich bronią biologiczną. Otwarcie przyznaje się też, że finansowanie tych laboratoriów przez USA rozpoczęło się za czasów Obamy (podobnie jak finansowanie niesławnego laboratorium biologicznego poziomu 4 w Wuhan w Chinach). Sam Obama zwiedził te obiekty, zanim został prezydentem, i przyznał, że w laboratoriach znajdowały się wirusy wąglika i dżumy.
Argumentem przemawiającym za zaangażowaniem USA w ukraińskie laboratoria biologiczne było to, że te niebezpieczne materiały muszą być odpowiednio zabezpieczone i „chronione”. Nie kupuję takiego wyjaśnienia, ale w każdym razie jest absolutną i niezaprzeczalną prawdą, że na Ukrainie znajduje się wiele laboratoriów biologicznych zawierających materiały, które mogą być użyte jako broń biologiczna, a laboratoria te otrzymywały znaczne środki finansowe od rządu USA. Ilość kłamstw i manipulacji medialnych wokół tej jednej sprawy jest naprawdę imponująca. Najwyraźniej rząd stara się ukryć coś, co wiąże się z tymi laboratoriami.
Czy uważam, że to jest powód, dla którego Rosja najechała na Ukrainę? Nie, wcale nie. Pozostaje jednak faktem, że argumenty Białego Domu i mediów na temat laboratoriów biologicznych są weryfikowalnymi kłamstwami.
Liczy się prawda…
Większość kampanii dezinformacyjnych prowadzonych w mediach i przez polityków, od Białego Domu po neokonów w Partii Republikańskiej, ma oczywiście na celu jedno: uzyskanie poparcia Amerykanów dla wojny z Rosją. Szczerze mówiąc, Ukraina nie jest tego warta. Przesiedlenia uchodźców są smutne, ale wojna w ogóle służy WSZĘDZIE tylko interesom globalistów i pośredników władzy. Nie możemy dać się zwabić fałszywymi narracjami i wykorzystywać naszej empatii.
Zaangażowanie NATO na Ukrainie, w tym zaangażowanie militarne, jest wszechobecne od ponad dekady, na długo przed rosyjską inwazją na Krym. To prawie tak, jakby Ukraina była przygotowywana jako beczka prochu do potencjalnej wojny światowej. Teraz wygląda na to, że globaliści wracają do planu B, desperacko próbując odwrócić uwagę opinii publicznej od zniszczeń gospodarczych. Putin ma w tym swój udział, Ukraina ma w tym swój udział, większość rządów państw NATO ma w tym swój udział. Prawdziwa wojna nie toczy się z Rosją; prawdziwa wojna toczy się z establishmentowymi elitami, które grają po obu stronach konfliktu. Po co poświęcać miliony w bezsensownym, sztucznie wywołanym konflikcie, skoro możemy wyeliminować garstkę żądnych władzy i wreszcie żyć w pokoju?
Stanisław Michalkiewicz 26 marca 2022 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5147
Nasz nieszczęśliwy kraj naszpikowany jest konfidentami, niczym sztufada słoniną. Zaczęło się to już od 1944 roku, kiedy Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, w którym rej wodzili sowieccy doradcy, przejęło na swoje usługi folksdojczów, których spisy wycofujący się gestapowcy pozostawiali na widocznych miejscach.
Nawiasem mówiąc, ci folksdojcze z jakichś zagadkowych przyczyn, po 75 latach się odradzają, przyłączając się do każdej antypolskiej akcji na terenie międzynarodowym i w kraju. Fenomen ten godzien rozbiorów i mam nadzieję, że jakieś konsylium weterynaryjne te przyczyny ustali. Potem UB werbował kolejnych konfidentów zarówno przez tortury i zastraszanie, jak i wabienie życiem ułatwionym, z czego korzystały osoby pretendujące później do funkcji autorytetów moralnych. Przełom październikowy w roku 1956 zmienił sytuację o tyle, że werbowanym nie przedstawiano już alternatywy: albo będziesz żył, albo nie będziesz – tylko: albo będziesz wegetował, albo sobie pożyjesz.
Po 1956 roku Gomułka zakazał werbowania konfidentów wśród członków PZPR, ale zakaz ten został złamany w okolicach roku 1962, dzięki czemu w roku 1968 i później, ujawniły się całe zastępy konfidentów, między innymi w niezależnych mediach głównego nurtu. Transformacja ustrojowa niczego tu nie zmieniła, bo o ile SB została poddana weryfikacji, o tyle stare kiejkuty, czyli wywiad wojskowy, przeszedł transformację ustrojową w szyku zwartym i jako Wojskowe Służby Informacyjne, przez 16 lat werbował na potęgę konfidentów, plasując ich w konstytucyjnych organach państwa, w miejscach, gdzie kontroluje się kluczowe segmenty gospodarki, w organach ścigania, w niezawisłych sądach, no i oczywiście – w miejscach, w których produkuje się masowe nastroje, czyli w niezależnych mediach głównego nurtu, w przemyśle rozrywkowym i środowiskach opiniotwórczych.
Agenturę werbowały też inne służby, na przykład ABW, która prowadziła m.in, operację „Temida”, skierowaną na werbunek niezawisłych sędziów, którzy dzisiaj, do spółki z folksdojczami, tak się angażują w walkę o „praworządność”, która, w miarę rozwoju wojny hybrydowej, jaką od początku roku 2016 Niemcy prowadzą przeciwko Polsce, doprowadziła już do skutecznego zablokowania finansowania Polski z UE pod pretekstem niedostatków praworządności, będącej – jak się okazało – źrenicą oka unijnych biurokratów. Byłoby dziwne, gdyby akurat niezależne media głównego nurtu były przez werbowników omijane szerokim łukiem. O tym nie ma mowy, a jeśli nawet żrą się one między sobą, to tylko dlatego, że oficerowie prowadzący należą do różnych politycznych gangów, albo z nimi sympatyzują w zamian za obopólne korzyści. Komu z kolei podlegają gangi bezpieczniackie – to trudniejsza sprawa, chociaż to i owo można wydedukować z faktu, że w początkach transformacji ustrojowej pojawiły się trzy stronnictwa: Ruskie, Pruskie i Amerykańsko-Żydowskie, które rotacyjnie i w imieniu swoich mocodawców, zza kulis rządzą naszym nieszczęśliwym krajem.
Ci mocodawcy też mogą się zmieniać i na przykład pewne światło na tę sprawę rzuca niedawna deklaracja byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, że trzeba „jak najszybciej” zamknąć przestrzeń powietrzną nad Ukrainą. Ponieważ Bronisław Komorowski była faworytem starych kiejkutów, a pan generał Dukaczewski nawet wskazał go konfidentom w wyborach prezydenckich w roku 2010 ogłaszając, że jak pan Komorowski wygra, to on z tej radości otworzy sobie butelkę szampana. Skoro tedy dzisiaj Bronisław Komorowski opowiada się za zamknięciem przestrzeni powietrznej nad Ukrainą, co wciągnęłoby Polskę i inne kraje Europy Środkowej do wojny z Rosją, to wnioskuję z tego, że stare kiejkuty na tym etapie przewerbowały się do Goldmanów-Sachsów, które już nie mogą wytrzymać, żeby nie rozszerzyć wojny w Europie na kolejne nieszczęśliwe kraje. Podczas ostatniej wycieczki salonką do Kijowa, Naczelnik Państwa wykombinował sobie, by NATO wysłało na Ukrainę uzbrojoną po zęby „misję pokojową”. Jest to dokładne powtórzenie postulatu wysuniętego przez „The Wall Street Journal”, który domaga się wysłania wojsk NATO na Ukrainę zachodnią.
No a teraz sprawozdawcy parlamentarni zbojkotowali konferencję prasową Konfederacji, której celem było zwrócenie uwagi na problem ukraińskich uchodźców. Nosi on pozory pełnego spontanu i odlotu, niczym w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy pana Owsiaka, ale niektóre symptomy wskazują, że możemy miec do czynienia z zaplanowaną i skoordynowaną, gigantyczną operacją przesiedleńczą. Tak w każdym razie uważa pan prof. Jacek Bartyzel i wielu innych obserwatorów, więc rozsądek nakazywałby, by wyjaśnić, jak jest naprawdę. Taka potrzeba wydaje się tym bardziej oczywista, że niezależnie od tego, czy to spontan i odlot, czy też zaplanowana i skoordynowana operacja, to jej skutki objawią się już wkrótce i to być może w całej straszliwej postaci konfliktu na tle narodowościowym. Symptomem tego, co może się wydarzyć, była blokada przez uchodźców, wśród których brylowała pani Natalia Panczenko, funkcjonariuszka fundacji „Otwarty Dialog”, prowadzonej przez panią Ludmiłę Kozłowską i jej małżonka Bartosza Kramka, których z zagadkowych powodów boi się cała Polska, przejścia granicznego w Kukurykach, które po wielu godzinach musiała odblokowywać policja. Skoro tak się zaczyna, to jak się skończy, „kiedy lewkowi pazury urosną”?
Wydawałoby się, że dziennikarze niezależnych mediów głównego nurtu nie tylko sami powinni być zainteresowani analizą tego problemu, ale również – zapoznaniem z nią własnej publiczności. Tymczasem, kiedy posłowie Konfederacji usiłowali skorzystać z ich pośrednictwa, które przecież jest ich psim obowiązkiem, wyłączyli kamery i usiedli sobie przy stolikach popijając rozmaite napoje. Zrobili to pod pretekstem, że „nie dopuszczą” do „szczucia” przeciw „uchodźcom”, ale nie jest to przekonujące, bo kamery wyłączyli i odeszli od nich ZANIM posłowie Konfederacji zdążyli cokolwiek powiedzieć. W tej sytuacji bardziej prawdopodobne jest wyjaśnienie tego bojkotu poleceniem, jakie żurnaliści mogli otrzymać od swoich oficerów prowadzących, którzy przecież mogli zostać uprzednio do operacji przesiedleńczej zaangażowani na przykład przez bezpiekę amerykańską, bez której coś takiego, zwłaszcza w aktualnej sytuacji nie mogłoby się zdarzyć. Zwraca uwagę, że w bojkocie wzięli udział nie tylko dziennikarze, ale nawet – operatorzy kamer – co pokazuje, jak szerokie kręgi może zataczać werbunek konfidentów w niezależnych mediach, które dzisiaj – jak nigdy przedtem – ćwierkają z tego samego klucza.
(…)konflikt geopolityczny jest tak uproszczony i całkowity, jak to przedstawiono. Po prostu wybierz swojego bohatera i złoczyńcę, a wszystkie trudności ekonomiczne, cenzura, myślenie grupowe i utrata wolności osobistej, które wynikają z tego konfliktu, są (nie)szczęśliwym produktem ubocznym wojny, a nie celem….
−∗−
W menu na dziś danie post(?) pandemiczne. Tekst o tym jak gładko przeszliśmy od narracji covidowej do wojennej, jaki jest w tym udział mediów z grupy tzw. alternatywnych i co jest podawane nam do wierzenia. Felieton z serwisu Off-Guardian.
Zapraszam do lektury.
_______________***_______________
Dwa lata później: najważniejsza lekcja, której Covid może nas nauczyć o Ukrainie
Wczoraj minęły dokładnie dwa lata odkąd Wielka Brytania weszła w swój pierwszy lockdown, tylko „trzy tygodnie na spłaszczenie krzywej”. Kilka miesięcy później lockdown się skończył. Potem zaczął się od nowa w okolicach Bożego Narodzenia.
Nigdy, przenigdy nie było żadnego usprawiedliwienia dla lockdownów. One nie działają w celu powstrzymania rozprzestrzeniania się choroby, a nawet jeśli tak się stało, „Covid” nigdy nie był wystarczającym zagrożeniem, aby ich wprowadzenie usprawiedliwić, a destrukcyjny wpływ efektu domina na zdrowie publiczne i gospodarkę sprawia, że lekarstwo okazuje się gorsze niż choroba.
Nie musimy teraz wchodzić w szczegóły. W tym momencie wszystko jest już jasne.
Co ważniejsze – było to jasne jeszcze przed rozpoczęciem lockdownów.
Od chwili, gdy prasa po raz pierwszy wspomniała o Covidzie, było oczywiste, że to więcej dymu i luster niż czegokolwiek innego.
Jak pisałem w styczniu 2020 roku, kiedy prasa szalała z powodu 800 przypadków i 26 zgonów na świecie:
W dłuższej perspektywie należy rozważać szczepienie. Leki, które musisz brać, nawet jeśli nie jesteś chory, to kopalnia złota dla firm farmaceutycznych, a jeśli rząd wprowadzi je jako obowiązkowe, to jeszcze lepiej.
Nadchodzący program był aż nadto oczywisty, nawet wtedy.
Nadzór. Cenzura. Nakazy dotyczące szczepień. Duże zyski dla Big Pharmy. To wszystko było do zobaczenia już w styczniu 2020 roku.
Do 13 marca 2020r. stało się to jeszcze bardziej rażące, jak wtedy napisałem:
Okazuje się, że aby jak najlepiej uporać się z koronawirusem, musimy zakazać dużych publicznych protestów, wprowadzić stan wojenny, przestać używać gotówki, głosować cyfrowo lub drogą pocztową, pozostawić szeroko otwarte granice, cenzurować główne sieci społecznościowe i rozpocząć egzekwowanie obowiązkowych szczepień. Co akurat dobrze się składa, ponieważ i tak chcieli to wszystko zrobić.
Dzień przed wprowadzeniem lockdownu w Wielkiej Brytanii rzecznik włoskiego Instytutu Zdrowia przyznał [podkreślenie dodane]:
Sposób, w jaki kodujemy zgony w naszym kraju jest bardzo obfity w tym sensie, że wszyscy ludzie, którzy umierają w szpitalach Z koronawirusem, uważani są za umierających Z POWODU koronawirusa
Przynajmniej od marca 2020r. było całkowicie jasne, że dane są manipulowane i że biurokratyczna machina została wdrożona w celu stworzenia „pandemii” wyłącznie za pomocą magii uprawianych statystyk.
To nie była zaledwie jakaś ważna sprawa, to była JEDYNA ważna sprawa.
Ujawnili swój program, a następnie zaczęli fałszować dane, aby uzasadnić ten program, i robili to od samego początku „pandemii”.
To była jedyna historia, która się liczyła i nadal się liczy.
To, że media głównego nurtu nigdy o tym nie dyskutowały, zaskakujące nie jest. Główny nurt to przegrana sprawa, żyją w udawanym świecie, który myślą, że mogą zbudować, używając fałszywych nagłówków o nieistniejących wydarzeniach. Sprzedali się całkowicie i nikt do nich nie dotrze. Rozmawiali o nakazach dotyczących masek, współczynnikach reprodukcji R0, środkach do dezynfekcji rąk i panice przy kupowaniu papieru toaletowego. Uważnie badali korę na każdym drzewie, skrupulatnie ignorując las.
Ale czegoś takiego należało się spodziewać.
Jednak sfera alternatywnych mediów wciąż jest pełna ludzi, którzy chcą mówić prawdę i postępować właściwie. A jednak w kwestii Covid miały miejsce poważne zaniedbania.
W jakiś dziwny sposób nawet alternatywne głosy zaczęły odbijać echem główny nurt, powtarzając kłamstwa, jakby były faktami, wzmacniając fundamentalne mity „pandemicznej” narracji.
Jak napisała Catte w kwietniu 2020r., wiele szeroko znanych niezależnych publikatorów wpadło w histerię. Albo stanęli za państwem policyjnym, radośnie kibicując autorytaryzmowi, ponieważ był „w interesie publicznym”, albo kierowali tematy na rozmowę o sprawach pobocznych, przez co nigdy nie zbliżyli się do zbadania prawdziwego sedna sprawy.
To, czy te niepowodzenia były wynikiem kiepskich poszukiwań, strachu, ego czy ideologii, ostatecznie nie ma znaczenia. Im większe kłamstwo, tym więcej ludzi w to uwierzy. Wszyscy podlegamy tej słabości ludzkich uwarunkowań.
Iwermektyna i „przecieki laboratoryjne”, naturalna odporność oraz „warianty” i z tuzin innych bzdur nie stanowiły problemu, a tyle osób poświęciło na nie dwa lata.
To agenda była problemem. Chodziło o kłamstwo użyte do sprzedania tej agendy.
W końcu rządu nie obchodziło to, czy myślisz, że maski działają, ani dokładnie jak długo się samoizolujesz. Nie obchodziło ich, czy sądzisz, że są niekompetentni, autorytarni lub czy są wspierani całym sercem.
Zależało im tylko na tym, żebyś uwierzył, że pandemia jest prawdziwym zagrożeniem i że trzeba coś zrobić, aby ją zwalczyć.
Chcieli twojego udziału tylko w tym jednym kłamstwie. I każda historia, która pomogła promować to jedno kłamstwo, była do przyjęcia.
Cokolwiek, poza kwestionowaniem najbardziej podstawowego założenia, na którym opiera się narracja, może być równoznaczne ze wspieraniem go – może przypadkowo, może z dobrymi intencjami – ale mimo wszystko wspieraniem.
Odnosi się to do Covid i tak samo do każdego nagłówka, każdej innej wiadomości z ostatniej chwili. W tym wojny na Ukrainie.
I nie dotyczy to tylko narracji zachodniego establishmentu. Wszystkim oficjalnym historiom musimy się jednakowo przyjrzeć:
Tak, Rosja była już po właściwej stronie historii – w Iraku, Syrii, Libii i na Krymie.
Tak, imperium amerykańskie, poprzez NATO, było bezwzględnie ekspansjonistyczne i wspierane przez bezczelny, obłudny monopol na „uprawnioną” przemoc.
I tak, na Ukrainie są naziści.
===========================
Wszystko to może być prawdą, nie zmieniając faktu, że inwazja Rosji na Ukrainę może być nielegalna lub że wydaje się nie mieć sensu taktycznego. Albo że zachodnie sankcje nałożone na Rosję mogą mieć bardziej szkodliwy wpływ na ich własne gospodarki niż na Rosję. Albo że Rosja i Chiny realizują ten sam globalistyczny program, który promuje się na Zachodzie.
Rosja (i Chiny) całkowicie poparły narrację dot. Covid i globalistyczny program, któremu służyła. Nie można zbyć tego słowami „nie mieli tego na myśli” lub „jest OK, kiedy oni to robią”.
Tu nie chodzi – lub nie powinno chodzić – o branie stron, a takie postępowanie jest szkodliwe. Widzieliśmy, jak konflikty międzypartyjne mogą służyć wzmocnieniu najbardziej szkodliwych aspektów narracji.
Iwermektyna kontra szczepionki, Szwecja kontra Chiny, przeciek laboratoryjny a choroba odzwierzęca. Są to nieporozumienia jedynie na powierzchni, których samo istnienie tylko wzmacnia podstawową narrację establishmentu.
Tak jak twarde dowody były tolerowane, a nawet do nich zachęcano podczas pandemii, ten sam schemat pojawia się na Ukrainie. Strefa zakazu lotów kontra sankcje, naziści kontra „nie-naziści”, Zełenski kontra Putin, Wschód kontra Zachód.
Są to strony wojujące, rzekomo wrogie sobie nawzajem, ale zbudowane na tym samym fundamencie: konflikt geopolityczny jest tak uproszczony i całkowity, jak to przedstawiono. Po prostu wybierz swojego bohatera i złoczyńcę, a wszystkie trudności ekonomiczne, cenzura, myślenie grupowe i utrata wolności osobistej, które wynikają z tego konfliktu, są (nie)szczęśliwym produktem ubocznym wojny, a nie celem.
Istnieje jednak wiele dobrych powodów, by kwestionować to założenie, a także wiele dowodów potwierdzających inne, bardziej złożone interpretacje.
Kto jak kto, ale nawet Tucker Carlson, zwrócił uwagę na wygodę przejścia od Covid do Ukrainy bez utraty rytmu. Inny problem i inna reakcja, ale wymagająca niemal identycznego rozwiązania.
Agenda była oczywista już w styczniu 2020r. i nie dotyczyła Covid.
Ten sam program jest tak samo oczywisty dzisiaj… czy to prawdopodobne, że tym razem naprawdę chodzi o Ukrainę?
To prosty truizm wojny, którego nigdy nie rozwiążesz, jeśli walczysz całkowicie na warunkach wroga. Jeśli pozwolisz przeciwnikowi wybrać, kiedy, gdzie i jak walczyć, wybrać grunt i zasady walki – przegrasz. Za każdym razem.
To samo dotyczy debaty i argumentacji – wojny informacyjnej, jeśli wolisz – jeśli pozwolisz przeciwnikowi ustalić założenia a priori – wygra. Wybiorą niekwestionowaną „prawdę” w samym sednie sprawy i zmuszą cię do kłótni w granicach rzeczywistości, którą stworzyli dla własnych celów.
Z chwilą, gdy pozwolisz, aby jakiekolwiek wspierane przez rząd idee głównego nurtu stały się nienaruszalną, niepodważalną „prawdą”, przegrałeś spór. Pozwolisz innym ludziom wybrać zasady gry.
Nie musimy wybierać komu wierzyć, nie musimy wierzyć nikomu.
Obowiązkiem alternatywnych mediów jest działanie jako kontrola głównego nurtu. Odmówić wzięcia udziału w grach establishmentu. Aby zachować niezależną koncentrację na prawdzie, bez względu na to, jaka ona jest. Kiedy tego nie zrobimy, możemy skończyć na wspieraniu maszynerii władzy państwowej i korporacyjnej, której mamy się przecież przeciwstawiać.
Covid powinien był nas tego nauczyć, chociaż tyle.
Porzućcie wszelką… narrację Nie ma się czego obawiać poza samymi siewcami strachu, ich „Wielko-Resetowymi” reformami społecznymi i ich „maścią na szczury” – „eksperymentalnym”, całkowicie niepotrzebnym „specyfikiem”. […]
______________
‘Pandemia’ to nie błąd Zrujnowali życie, kraje i światową gospodarkę w wyniku świadomej polityki na bazie rozległej sieci kłamstw, a ostatnim aktem oszustwa będzie twierdzenie, że to był „błąd”. Tymczasem ta sama agenda, która […]
______________
To nie wirus, to kontrola Coraz więcej ludzi dostrzega kłamstwa antywolnościowej lewicy. Te kłamstwa to wszystko, co mają w walce z pragnieniem wolności. Mogą do woli nazywać zwykłych ludzi terrorystami, ale fakty mówią same za […]
______________
Wolność od strachu czyli koniec zabawy w rządowe gry umysłowe Przez cały czas ci, którzy są u władzy – kupieni i opłacani przez lobbystów i korporacje – posuwają się naprzód ze swoimi kosztownymi programami. A „my, frajerzy”, obarczani jesteśmy rachunkami […]
______________
Wzór na pandemię czyli jak zbudować iluzję Ponad wszystkimi innymi iluzjami, głównym oszustwem jest: „epidemia to jedna choroba lub zespół wywołany przez jeden bakcyl”. Sprzedaje się to z pomocą nieustannej propagandy. Większość ludzi się na to nabiera. […]
Przewodniczący Rady ds. Ochrony Zdrowia przy Prezydencie RP zwrócił uwagę na możliwość pojawienia się zagrożenia epidemiologicznego wraz z napływem ukraińskich uchodźców do Polski. […]
Rozmówca Radia Gdańsk przyznał, że napływ dużej liczby uchodźców jest obciążeniem dla polskiego systemu ochrony zdrowia pod względem jego możliwości, zasobów kadrowych i finansowania. […]
„Na razie wśród polskiego społeczeństwa jest empatia w stosunku do obywateli Ukrainy. To nie są ludzie, którzy przyjechali do Polski dobrowolnie, ale uciekali z terenu ogarniętego wojną, ratując swoje życie. Dziś jest zrozumienie. Oczywiście, zobaczymy jak będzie to wyglądało dalej. Istotne jest to, że nie o to chodzi, by obywatele Ukrainy mieli priorytet w dostępie do polskiego systemu ochrony zdrowia. Oni muszą wejść w system. Jeżeli mamy zapisy na planowe zabiegi i hospitalizacje, oni też muszą w te listy wejść” – mówił prof. Czauderna.
Prof. Czauderna zwrócił uwagę na znacznie niższą wyszczepialność mieszkańców Ukrainy od wyszczepialności Polaków. „Epidemiologicznie może pojawić się zagrożenie” – mówił zaznaczając, że nie chodzi tylko o COVID-19, ale także o choroby, które w Polsce nie występowały od dawna, jak błonica czy gruźlica. „To będzie wymagało innego podejścia i szybkiego wdrożenia szczepień tych pacjentów” – dodawał. […]
KOMENTARZ BIBUŁY: Z wywiadu nasuwa się kilka pytań, wątpliwości i niebezpieczeństw:
1. „Napływ dużej liczby uchodźców jest obciążeniem dla polskiego systemu ochrony zdrowia„. Tak, napływ nachodźców jest obciążeniem dla polskiego systemu ochrony zdrowia.
2. Doświadczamy wyzwolonej przez media „empatii” do nachodźców. Ta szaleńcza zabawa inżynierów społecznych ze sterowaniem nastrojami społecznymi jest groźnym zabiegiem, który może szybko przerodzić się w nienawiść do przybyszów, tym bardziej, że będą oni – słusznie – postrzegani jako przyczyna upadku poziomu życia.
3. Nieprawdą jest, że nachodźcy ci nie przyjechali do Polski dobrowolnie. Większość z nich przyjechała całkiem dobrowolnie, wszak zdecydowana większość ich pobratymców została w swoim kraju. Zdaje się, że uciekło jakieś 3,5 miliona, a do Polski trafiło 2,2 miliona (stan na 24 marca, jeśli te liczby są wiarygodne, bo dzisiaj żadnym oficjalnym danym nie można wierzyć…), ale większość pozostała przecież, albo na swoich dotychczasowych miejscach, albo przesiedliła się w inne rejony kraju. Wszak, nawet patrząc na propagandowe „mapki wojny”, niewielka część tak dużego kraju objęta jest działaniami wojennymi. To władze tego kraju powinny zadbać o udzielenie schronienia i tymczasowe przesiedlenie zagrożonej ludności! To ten klaun który jeździ po świecie i przyjmowany jest jako „mąż stanu” powinien zadbać o bezpieczeństwo. U-kraina to wielki obszar, z wieloma bezpiecznymi regionami.
4. „Dziś jest zrozumienie. Oczywiście, zobaczymy jak będzie to wyglądało dalej.” – no właśnie, zobaczymy co przyniesie przyszłość, szczególnie w sytuacji gdy na siłę robi się „przyjaciela”, a nawet „brata”, z niedawnego kata.
5. „Oni muszą wejść w system” – jak wiedzą wszyscy Polacy, dotychczasowy system był niewydolny, a teraz będzie wręcz patologicznie niedołężny. Za sprawę nachodźców. Oni wcale nie muszą wejść do systemu (chyba, że tymczasowo, warunkowo i z pokryciem obciążeń finansowych np. przez Ukrainę, tak przecież wspieraną teraz finansowo), lecz priorytetem państwowym jest POZBYCIE SIĘ nachodźców jak najprędzej. Z tego co wiemy, nie są prowadzone przez „rząd dobrej zmiany” żadne negocjacje w sprawie ekspedycji nachodźców do innych państw, wręcz przeciwnie – rządzący chcą sprowadzić ich jeszcze więcej, również z innych państw! Życzymy jak najlepiej wszystkim, przede wszystkim Polakom oraz oczywiście mieszkańcom U-krainy, lecz z uwagi na wielkie nierozwiązane zaszłości, z uwagi na nasze różnice, inne drogi i inne cele, DLATEGO powinniśmy żyć w separacji.
6. Rozumiemy doskonale, że prof. Czauderna propaguje rozpowszechnione przez współczesną farmakologiczno-szczepionkową medycynę banialuki, że szczepionki chronią przed chorobami. Nie dziwimy się, bo tak był wyedukowany i będzie powtarzał formułki konieczne do zdania egzaminów. Zdajemy sobie również sprawę, że może ułamek promila ludzi ma świadomość tego, że szczepionki – wszystkie, bo nie mówimy tutaj o preparatach „przeciwko Covid”, lecz o wszystkich innych szczepionkach – nie chronią przed chorobami, a wręcz przeciwnie: są przyczynami wielu dolegliwości, często pojawiających się w późniejszych okresach życia. Istnieje tak ogromny materiał dowodowy, tak potężna literatura naukowa na ten temat, lecz oczywiście niemal nikomu nie jest znana, a przeciętnego Kowalskiego czy nawet doktora Kowalskiego trudno byłoby przekonać, nawet przedstawiając czarno na białym niezparzeczalne fakty, solidne badania naukowe (najczęściej tak pisane aby przemycić prawdę, bo – tak jak dziś nie wolno pisać krytycznie o „szczepionkach przeciwko Covid-19”, tak od wielu, wielu lat nie wolno pisać nieczego złego o innych szczepionkach; tym bardziej w pracach naukowych), jak i całą misterną robotę przemysłu farmaceutycznego zwalczającego „przesądy antyszczepionkowe”. Oczywiście mówiąc o „przesądach” wkraczamy w sferę wiary, a właśnie wiara i religia są podstawami współczesnej wakcynologii. No, ale to temat na przyszłe rozważania.
7. Apelujemy do Ukraińców: nie szczepcie się! Wyjdzie Wam to tylko na dobre.
8. Apelujemy szczególnie do opiekunów ukraińskich dzieci: NIE SZCZEPCIE DZIECI! Będą ZDROWSZE!
Absolutnie żadnej sztuczki, ani najmniejszego zabiegu „dziennikarskiego” w tytule nie zastosowałem, to są po prostu fakty, w dodatku potwierdzone na najwyższym szczeblu, o czym na końcu. W Polsce bardzo często pomysły rodzą się na pniu, a czasami nawet na kamieniu.
Gaszenie pożarów i zajmowanie się jednym tematem, który akurat jest na szczycie debety publicznej, to również cecha charakterystyczna wszystkich rządów w Polsce, ale trzeba przyznać, że PiS ma w tym obszarze szczególne zasługi. Całymi miesiącami dyskutowaliśmy o wycince puszczy, koniach z Janowa, dwóch wieżach Kaczyńskiego, no i oczywiście o najmodniejszej chorobie na świecie, jednak w tym przypadku były to lata, nie miesiące.
Przy każdym takim temacie powstały cudowne recepty, magiczne eliksiry i na końcu, jak zwykle, plany rozjeżdżały się z rzeczywistością. Konflikt zbrojny na Ukrainie z natury rzeczy niesie za sobą znacznie większy potencjał niż konie janowskie i sosny białowieskie, jedynie pomór można uznać za konkurencję tej samej wagi. Jakie pomysły i strategie realizowaliśmy w przypadku zbiorowego amoku wirusowego, to już wszyscy wiemy i ostatnie decyzje o zdjęciu niemal wszystkich obostrzeń przy 10 000 przypadków, idealnie oddają skalę tej paranoi i tragifarsy.
Czy wyciągnięto jakieś wnioski? Żadnych! Co więcej katastrofalne błędy, które kosztowały życie 200 000 Polaków, nadal są uznawane za jedyne słuszne decyzje podjęte przez najwyższej klasy fachowców. Jak się nie wyciąga wniosków, to wiadomo, że się w kółko popełnia te same błędy i dokładnie tak się dzieje w przypadku Ukrainy. Osłanianie twarzy szmatami i zamykanie stoków narciarskich, lasów i parków, czyli DDM i lockdowny, zostały zastąpione dwiema innymi generalnymi fantasmagoriami. Napływ uchodźców z Ukrainy ma rozwiązać poważne problemy w Polsce, po pierwsze zlikwidować problem niżu demograficznego, po drugie dać potężny zastrzyk polskiej gospodarce.
Przypomnę raz jeszcze, że to nie jest projekt, który powstał w wyniku szczegółowych analiz, symulacji i poszukiwania recepty na nasze bolączki. Nic z tych rzeczy, wszystko narodziło się po nawałnicy za naszą wschodnią granicą. W tym miejscu należy sobie zadać pytanie, dlaczego ci „wybitni” politycy PiS i „niepokorni”, którzy dostali zlecania na promowanie nowej strategii dla Polski, nie wpadli na to przed konfliktem na Ukrainie? Skoro kilka milionów Ukraińców miało być lekarstwem na polskie bolączki, to wystarczyło stworzyć te same warunki, jakie tworzy się dziś albo i znacznie mniej atrakcyjne, sprowadzone do łatwiejszego przekraczania granicy w celu podjęcia pracy i po kłopotach. W kolejny kroku pracujący w Polsce mogliby ściągnąć rodziny, pod warunkiem, że są je w stanie utrzymać.
Nic takiego się nie stało i to też nie jest przypadek, tylko wynik naturalnych procesów. Każdy polski pracodawca, któremu brakowało pracowników mógł wysłać ogłoszenie, czy zlecić to odpowiednim firmom i jeśli tylko istniała wola po ukraińskiej stronie, pracownicy ustawiali się w kolejce. Taka rekrutacja działała, ale w odpowiedniej skali i przy rzeczywistym zapotrzebowaniu oraz zainteresowaniu. W efekcie do Polski przyjechało około 2 milionów Ukraińców, a potem proces naturalnej imigracji zarobkowej się wyciszył, bo nastąpiło wypełnienie luk na rynku pracy.
W tej chwili do Polski napływa zupełnie inna grupa Ukraińców, złożona głównie z kobiet i dzieci, co oznacza, że zdecydowana większość tej grupy pracy nie podejmie. Trudno też powiedzieć ilu z nich w Polsce zostanie, zatem zastrzyk dla gospodarki i wyż demograficzny, to jedynie pobożne życzenia „strategów” z PiS, natomiast poniesione koszty są realne i bardzo wysokie. Wcześniejszy naturalny i korzystny dla Polski proces, został zastąpiony polityczną głupotą, która wprost się wyraża słowami Kaczyńskiego:
Mamy zasadę – żadnych relokacji. Jak ktoś chce tu zostać, to zostaje, a jak chce wyjechać, to wyjeżdża. Nikogo nie zmuszamy do niczego. I druga zasada – nie chodzimy po prośbie. Oczywiście uważamy, że należy nam się jakaś pomoc, ale po prośbie nie chodzimy. Jesteśmy państwem w zupełnie dobrej kondycji, przeszło trzy razy bogatszym niż na początku lat 90 i przeszło trzy razy bogatszym niż Ukraina, licząc na głowę mieszkańca.
Kaczyński z Morawieckim uznali, że da się na siłę z kilku milionów uchodźców ukraińskich kobiet i dzieci, zrobić wykwalifikowanych pracowników i prawdziwych Polaków.
Biorąc pod uwagę założenia i okoliczności tego projektu, nie ma najmniejszego sensu się do niego poważnie odnosić, to są zwyczajne brednie, które bardzo szybko zweryfikuje życie.
Prezydent Ukrainy Wołodimir Zełenski został uznany za reformatora i liberała, gdy przejął prezydenturę od Petra Poroszenki. Zełenski, komik i aktor, zanim został prezydentem, obiecał zaprowadzić pokój w Donbasie po wygraniu wyborów prezydenckich w 2019 r. Na Zachodzie był postrzegany jako ktoś, kto mógłby sprowadzić zachodni liberalizm na Ukrainę.
[wyjaśniam: ja tyle o tym błaźnie, bo widzimy, że tak oficjalne, jak „niezależne” media – w tym np. Polonia Christiana – wolą czy muszą KŁAMAĆ. MD]
———————-
Jednak tuż po objęciu prezydentury, jako ukraiński prezydent udowodnił, że nie zmienił kierunku w stosunku do reakcyjnej i ekstremistycznej ideologii swojego poprzednika Poroszenki. Zełenski w Dom TV stwierdził, że „w trosce o wasze dzieci i wnuki” ci, którzy identyfikują się jako Rosjanie w Donbasie, powinni „poszukać dla siebie miejsca w Federacji Rosyjskiej”.
Krótko mówiąc, zadeklarował, że chciał czystki etnicznej Rosjan w Donbasie. Nie można pominąć, że wezwanie Zełenskiego do czystki etnicznej Rosjan z Donbasu łamie Europejską Konwencję Praw Człowieka i Powszechną Deklarację Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych. Nie usłyszał żadnych słów potępienia ze strony UE, ONZ ani żadnego rządu zachodniego.
Ponieważ wojna w Donbasie jest niezwykle niepopularna, ukraińska klasa rządząca posługuje się skrajną prawicą kraju, w tym siłami neonazistowskimi, które odegrały kluczową rolę w zamachu stanu w 2014 roku i następującej po nim wojnie przeciwko ludności Donbasu.
Były minister spraw wewnętrznych Ukrainy, Arsen Awakow, zaapelował nawet do tych sił na Facebooku, opisując je jako „patriotów” w swoich apelach o przygotowanie się do wojny z Rosją w celu „ochrony Ojczyzny”. Chociaż Awakow ostatecznie zrezygnował, to pod jego rządami bojówki skrajnie prawicowe, w tym neonazistowski batalion Azow, znalazły się pod kontrolą Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Andrij Biletski, jeden z założycieli Batalionu Azowskiego, jest bliskim współpracownikiem Awakowa. Biletski był także współzałożycielem neonazistowskiego ruchu Zgromadzenia Społeczno-Narodowego.
Denys Monastyrski jest obecnie ministrem spraw wewnętrznych Kijowa, ale jest uważany za „człowieka Awakowa” ze względu na jego znane powiązania z osobami z jego siatki. Jednak związki władz z organizacjami i ideologią skrajnie prawicową nie ograniczają się tylko do MSW, ale są cechą całego ukraińskiego aparatu państwowego.
Ultranacjonalizm osiągnął w tym kraju tak absurdalny poziom, że Zełenskiego sfotografowano trzymającego koszulkę reprezentacji Ukrainy przed turniejem piłkarskim Euro 2020 z przesłaniem „Chwała naszym bohaterom”, okrzykiem mobilizacyjnym podczas militarnej agresji Ukrainy w 2014 roku przeciwko Donbasowi. UEFA uznała hasło na koszulce za mające „wyraźnie polityczny charakter” i nakazała usunięcie. Choć hasło na koszulce na pierwszy rzut oka może wydawać się nieistotne, oznacza ideologię państwa ukraińskiego i próbę przekazania tego ludobójczego i podżegającego do wojny przesłania do społeczeństwa.
Instytut CATO, wpływowy libertariański think tank założony przez miliardera Charlesa Kocha, musiał nawet przyznać, że „amerykańscy urzędnicy uwielbiają przedstawiać Ukrainę jako odważną demokrację, która odrzuca groźbę agresji ze strony autorytarnej Rosji. (…) Kilka działań, które rząd prezydenta Wołodymira Zełenskiego podjął w ostatnich miesiącach, jest wyraźnie autorytarnych i dlatego próba przedstawienia Ukrainy jako modelu demokracji, który ze względów moralnych zasługuje na ochronę Stanów Zjednoczonych, jest jeszcze bardziej naciągana. ”.
CATO dodaje następnie, że chociaż sytuacja na Ukrainie pod rządami Poroszenki była daleka od dobrej, „pogorszyła się również za jego następcy Zełenskiego.” Za jego prezydentury ideologia neonazistowska nie tylko nie była w ogóle marginalizowana, ale stała się głównym nurtem politycznym. Ale w zachodnich mediach – jak wskazuje amerykański magazyn The National Interest – panuje powszechna opinia, że w przeciwieństwie do Rosji Ukraina, choć nie bez problemów, podąża drogą demokratycznego rozwoju. Iluzja ta opiera się na założeniu, że deklarowany przez Ukrainę wybór na rzecz integracji z UE oznacza wybór na rzecz liberalnej demokracji, realizacji praw i wolności obywatelskich.
Wbrew jednak temu, co obiecał w kampanii wyborczej, Zełenski nie zdemokratyzował systemu, nie zmienił polityki społeczno-gospodarczej i nie zakończył wojny z rosyjskojęzyczną ludnością Donbasu. Krótko mówiąc, nie zrobił nic z tego, do czego dali mu mandat wyborcy.
Zamiast tego ukraiński przywódca wybrał drogę wzmacniania osobistej władzy. Dziś władza wykonawcza reprezentowana przez Kancelarię Prezydenta posługuje się RBNiO (Narodową Radą Bezpieczeństwa i Obrony) do kontrolowania wszystkich innych organów władzy w kraju. Partia prezydencka posiada bezwzględną większość w Radzie Najwyższej, co daje prezydentowi kontrolę nad władzą ustawodawczą.
Pewnym problemem dla prezydenta była niezależność Trybunału Konstytucyjnego Ukrainy. Ale ostatecznie Zełenski wydał dekret, który zastąpił dekret jego poprzednika w sprawie mianowania dwóch sędziów Trybunału Konstytucyjnego, a jednym z nich był prezes Trybunału. Prawo ukraińskie nie przewiduje takiego sposobu odwołania sędziego. To tak, jakby prezydent Joe Biden uchylił decyzje dotyczące mianowania dwóch sędziów Sądu Najwyższego USA, mianowanych przez Donalda Trumpa aby zmienić układ sił w Trybunale na korzyść sędziów o liberalnych poglądach.
Zełenski rozpoczął także kampanię mającą na celu represjonowanie opozycji. Decyzje Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, realizowane dekretami prezydenckimi, nałożyły sankcje na szereg ukraińskich osób fizycznych i prawnych. Działanie polegające na zignorowaniu bezpośredniego konstytucyjnego zakazu nakładania sankcji na obywateli Ukrainy. Sankcje te obejmują pozasądowe zajęcie mienia bez żadnych dowodów nielegalnej działalności danych osób fizycznych i prawnych. Ukarano trzy ukraińskie kanały telewizyjne. Dowodem na to, że jest to nielegalna decyzja polityczna jest to, że kiedy reporterzy tych kanałów stworzyli nowy, został on zablokowany zaledwie godzinę po jego rozpoczęciu, tym razem bez prezydenckiego dekretu.
Polityka Zełenskiego jest destrukcyjna dla kraju nie tylko dlatego, że ignorując prawo koncentruje władzę w swoich rękach, niszcząc w ten sposób te bardzo skromne osiągnięcia w rozwoju demokratycznym, które kiedyś istniały na Ukrainie, ale także dlatego, że podkopuje fundamenty harmonii obywatelskiej. Zełenski prawdopodobnie będzie musiał coraz bardziej polegać na siłowym tłumieniu wszelkiego oporu i sprzeciwu. Ostatnio zdelegalizował 11 partii politycznych bo pewnie w jego mniemaniu w „demokratycznym” państwie może istnieć tylko jedna słuszna. Hitler i Mussolini myśleli podobnie…
Prowadzona przez Poroszenkę i przyjęta przez Zełenskiego polityka oparta na narracji etnicznego nacjonalizmu wiąże się z łamaniem praw mniejszości narodowych. To nie tylko zmusza rosyjskojęzycznych obywateli Ukrainy do większego patrzenia na Moskwę, otwierając tym samym możliwości wzmocnienia rosyjskich wpływów w tym kraju, ale także stanowi przeszkodę we współpracy Ukrainy z Zachodem.
Dlatego też Węgry, broniąc praw węgierskiej ludności Ukrainy, która podobnie jak ludność rosyjskojęzyczna podlega gwałtownej ukrainizacji, systematycznie sprzeciwiają się pogłębianiu współpracy między Ukrainą a NATO.
Ale reżim kijowski poszedł dalej. Posunął się nawet do uchwalenia praw rasowych na wzór hitlerowskich Niemiec i Włoch Mussoliniego. Podczas gdy ludność ukraińska zwykle mówi zarówno po rosyjsku jak i ukraińsku, ale często także po węgiersku, rumuński czy polsku, od 1 września 2020 r. używanie jakiegokolwiek języka innego niż ukraiński jest surowo zabronione w administracji publicznej i szkołach. Zamknięto szkoły z językiem rosyjskim i madziarskim, co wywołało oficjalne protesty Rosji i Węgier.
21 lipca 2021 r. prezydent Wołodymyr Zełenski podpisał ustawę o „rdzennej ludności Ukrainy”. Ustawa stwierdza, że tylko Ukraińcy pochodzenia skandynawskiego, a także Tatarzy i Karaimowie mają „prawo do pełnego korzystania ze wszystkich praw obywatelskich i podstawowych wolności”, pozbawiając w ten sposób tych samych praw Ukraińców pochodzenia słowiańskiego.
Ukraińscy neonaziści intensywnie wykorzystują symbole nazistowskie, nie tylko alfabet runiczny języków pragermańskich, ale także liczby 14 i 88. Pierwsza odnosi się do czternastu słów hasła białej supremacji Davida Lane’a: „Musimy zapewnić istnienie naszego ludu i przyszłość białym dzieciom”. David Lane jest jednym z przywódców Zakonu, amerykańskiej organizacji terrorystycznej. Zmarł w więzieniu w 2007 roku. Liczba 88 Liczba 88 nawiązuje do ósmej litery alfabetu: HH (skrót od „Heil Hitler”), inicjałów nazistowskiego pozdrowienia.
Na przykład grupa powołana przez burmistrza Kijowa i byłego mistrza świata w boksie Witalija Kliczko do tropienia i zabijania „dywersantów” wśród Ukraińców pochodzenia słowiańskiego nazywa się C14. „C” oznacza dawną „Swiatosławia setkę”, a „14” ich ideologię białej supremacji.
W rzeczywistości wraz z prezydenturą Zełenskiego w Kijowie ustanowiono prozachodni autorytarny reżim na Ukrainie, gdzie władza koncentruje się w rękach prezydenta, społeczeństwo jest mobilizowane do walki z zewnętrznymi i wewnętrznymi wrogami a wszelki sprzeciw jest określany jako wsparcie dla wroga i jest stłumiony siłą. Przyjaciel i sojusznik nazistów – jak widzieliśmy – którzy podpisali ustawy rasowe i nawoływali do czystek etnicznych w Donbasie, oskarża Rosję o „nazizm”.
Wojna na Ukrainie obfituje w tragedie, między innymi dlatego, że taktyka wojsk ukraińskich polega na obronie zamienionych w twierdze miast, co oczywiście powoduje tam zniszczenia i zbiera żniwo śmierci wśród ludności cywilnej. Armia ukraińska, deklarując walkę aż do końca, oczywiście zwycięskiego, zastosowała jedyną w tej sytuacji skuteczną taktykę, która zmusza Rosjan do oblegania i zdobywania tych zamienionych w twierdze miast.
Zdaję sobie oczywiście sprawę, że takie wyjaśnienie ściągnie na mnie gromy ze strony rozgrzanych do białości patriotów, którzy w najlepszym razie okrzykną mnie agentem, a w nieco gorszym – nawet wspólnikiem Putina, właśnie w Senacie USA oficjalnie uznanego za zbrodniarza. Mój Boże, gdyby tak każdego prezydenta, któremu przytrafiło się napaść na inny kraj, obwoływać zbrodniarzem, to chyba nie znaleźlibyśmy wśród nich nikogo niewinnego. Ale rozumiem, że opinia publiczna, zwłaszcza jej część rozhuśtana patriotycznie oczekuje, że również publicyści będą ją rozhuśtywali, co zresztą właśnie się dzieje – ale ja nie uważam, że publicysta powinien zostawać agitatorem, więc wzorem Talleyranda wyjaśniam, że ja ani nie pochwalam, ani nie potępiam, tylko opowiadam.
A więc, chociaż wojna na Ukrainie obfituje w tragedie, to zdarzają się przy tej okazji elementy komiczne i właśnie z czymś takim mieliśmy do czynienia 15 marca dzięki Naczelnikowi Państwa Jarosławowi Kaczyńskiemu. Jarosław Kaczyński, jak wiadomo, zapatrzony jest w Józefa Piłsudskiego, a skoro Józef Piłsudski miał swoją wyprawę kijowską, to jakże Naczelnik Państwa nie mógłby mieć swojej? Toteż zabierając ze sobą swego pierwszego ministra Mateusza Morawieckiego i jeszcze dwóch cudzoziemskich dygnitarzy do towarzystwa, wsiadł do pociągu, do którego doczepiono luksusową, a nawet bizantyjską salonkę i przez ogarniętą wojną Ukrainę ruszył do Kijowa.
Z pozoru wyglądało to na akt wielkiej odwagi, ale niech nas te pozory nie zmylą, bo chociaż Rosjanie, podobnie jak Polacy, doskonale wiedzieli, że Naczelnik zmierza do Kijowa, nie zbombardowali, ani nawet nie ostrzelali tego, podobnie jak wszystkich innych pociągów, toteż grupa naszych wycieczkowiczów, którzy prezentowali się w charakterze wysłanników Unii Europejskiej, bezpiecznie dotarła do Kijowa. Tam Naczelnik Państwa przedstawił plan, by NATO wysłało na Ukrainę „misję pokojową”, ale taką, która w razie czego mogłaby się bronić. Oznaczało to ni mniej, ni więcej, by NATO wysłało tam wojsko.
Propozycja Naczelnika Państwa wzbudziła w Polsce i chyba nawet w Europie lekkie zaniepokojenie – ale – chociaż wyglądała na szalenie radykalną i bojową, w gruncie rzeczy była – podobnie jak i cała wycieczka do Kijowa – całkowicie bezpieczna. Po pierwsze dlatego, że wycieczka nie była, jak się wydaje, z władzami Unii Europejskiej uzgadniana, a w każdym razie Naczelnik Państwa nie miał z jej ramienia plenipotencji. Po drugie, że – o ile mi wiadomo – NATO nie organizowało „misji pokojowych”, a co najwyżej – „operacje pokojowe”, lub „misje stabilizacyjne” – jak w Iraku i Afganistanie. Po trzecie dlatego, że organizowanie misji pokojowych, zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych, przysługuje Radzie Bezpieczeństwa ONZ, w której jako stali jej członkowie, czyli posiadający prawo weta, zasiadają nie tylko Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, ale również Francja, Rosja i Chiny. Wprawdzie Rosja, jako strona zaangażowana w konflikt, mogłaby nie głosować, ale Chiny, a być może również Francja, skorzystałyby z prawa weta, a w tej sytuacji do żadnej misji pokojowej by nie doszło.
Skoro my to wiemy, to byłoby niegrzecznie przypuszczać, że nie wie tego Naczelnik Państwa, czy jego pierwszy minister, a w tej sytuacji jest oczywiste, że cała wyprawa kijowska miała wyłącznie na celu przyczepienie sobie przez Naczelnika listka do wieńca sławy, którego jak dotąd mu brakowało. Taki listek do wieńca sławy przypiął sobie w Gruzji prezydent Lech Kaczyński, który w Tbilisi wygłosił bardzo bojowe, a nawet – uznawane obecnie przez bohaterskich agitatorów – profetyczne przemówienie. Z pozoru wyglądało to na akt niezwykłej odwagi, ale warto wyjaśnić, że przylot prezydenta Kaczyńskiego do Tbilisi nastąpił już po wynegocjowaniu z Putinem przez francuskiego prezydenta Mikołaja Sarkozy’ego zawieszenia broni, więc i gruzińska wycieczka była całkowicie bezpieczna.
Niezależnie jednak od komicznej strony tego całego przedsięwzięcia warto zwrócić uwagę, że wpisuje się ono niestety w operację popychania Polski i innych krajów Europy Środkowej do włączenia się do wojny z Rosją. Oto grupa wpływowych osobistości amerykańskich napisała do prezydenta Bidena list, domagając się zamknięcia „jak najszybciej” przestrzeni powietrznej nad Ukrainą, a „The Wall Street Journal” poszedł nawet dalej, domagając się wysłania na zachodnią Ukrainę wojsk NATO.
Widać stąd, że Goldmany-Sachsy, podobnie jak prezydent Zełeński, już nie mogą wytrzymać, by nie rozszerzyć działań wojennych przynajmniej na państwa Europy Środkowej, więc jest całkiem prawdopodobne, że kiedy prezydent Biden przybędzie do Warszawy, żeby poradzić się u „wybijającego się na niepodległość” prezydenta Dudy, co ma robić dalej, to będzie go do tego przekonywać, albo nawet – horrible dictu! – mu to nakazać.
Na taką możliwość wskazuje niedawna deklaracja amerykańskiego ambasadora w Warszawie, pana Brzezińskiego, który zapewnił Polskę, że jak zostanie „napadnięta”, to USA odczują to jako napaść na nie. Co wtedy zrobią – nie wiemy, ale wtedy nawet ginąć będzie nam przyjemniej. Naczelnik Państwa jest ostrożny, więc tylko zrobił wszystko, by wytworzyć wrażenie odwagi i determinacji, ale pan prezydent Duda, którego przyszłość zależy od Stanów Zjednoczonych i Niemiec, może coś zrobić naprawdę. Nawiasem mówiąc, poparcie dla zamknięcia przestrzeni powietrznej nad Ukrainą wyraził również były prezydent naszego nieszczęśliwego kraju Bronisław Komorowski, z czego wyciągam wniosek, że stare kiejkuty zaprzedały się już teraz Goldmanom-Sachsom i innym finansowym grandziarzom.
Tymczasem lider Volksdeutsche Partei Donald Tusk przybył na Węgry, by przed zbliżającymi się tam wyborami ujadać na Wiktora Orbana. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że Donald Tusk dostał od Naszej Złotej Pani polecenie powrotu na ojczyzny łono z zadaniem zagospodarowania wpływów, jakie prezydent Biden w swojej szczodrobliwości odstąpił jej w Polsce, a ponieważ na niemieckim celowniku znalazły się również Węgry, to musi uwijać się i tam.
Na Węgrzech jednak ma chyba trochę trudniejsze zadanie, bo Wiktor Orban załatwia interesy swojego kraju z elastycznością nieporównanie większą, od naszych Umiłowanych Przywódców, którzy przypominają cugowe konie z klapkami na oczach, wskutek czego mogą patrzeć tylko w kierunku wskazanym przez furmana.
Jeden obraz mówi więcej, niż tysiąc słów – Stare przysłowie chińskie
„Na naszej fladze nie ma krwi. Nie ma i nigdy nie będzie czarnych plam, nie ma swastyk. To, czego nigdy nie robiliśmy pod naszą flagą, to nie atakowaliśmy innych państw, nie zajmowaliśmy cudzej ziemi, nie mordowaliśmy innych ludzi.„ – Wołodymyr Zełeński – prezydent Ukrainy
Pierwszym kłamstwem spośród czterech zawartych w jednym tylko zdaniu, jego przemówienia z 7 marca, że na ukraińskiej fladze, nigdy nie było żadnych swastyk, czy innych nazistowskich symboli związanych ze zbrodniczą ideologią III Rzeszy, jest takim samym zaprzeczaniem historycznym faktom, jak trzy kolejne kłamstwa zawarte w słowach tego samego oświadczenia. Wystarczy przypatrzeć się dobrze starym fotografiom z okresu drugiej wojny światowej, jak również tym z czasów obecnych, by stwierdzić jednoznacznie, że prezydent Zełeński, nie tyle w tym względzie mija się z prawdą, co zwyczajnie, bezczelnie kłamie.
Czy Ukraińcy, nigdy wedle słów tego kijowskiego klauna, nie atakowali innych państw i narodów? Ależ atakowali i to wielokrotnie, w sposób brutalny i ludobójczy. Pierwszym państwem, które ukraińscy szowiniści spod znaku Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów zaatakowali u boku hitlerowskich Niemiec i to już 1 września 1939 roku, była… Polska! A jeszcze wcześniej próbowali dokonać tego samego na węgierskim Zakarpaciu, tworząc na krótki czas operetkowe państwo OUN, o nazwie Karpato-Ukrainy, które nawet oficjalnie proklamowali 14 marca 1939 roku. Węgrzy na szczęście i to bardzo szybko, a zarazem skutecznie wybili ukraińskim szowinistom rojenia o czystej jak szklanka źródlanej wody samostijnej derżawie na ich ziemi, posyłając w ciągu jednego miesiąca do banderowskiego raju 30 tysięcy ukraińskich bojców, a 130 tysięcy wysyłając na wywczasy do więzień.
Ukraińcy spod znaku OUN – UPA i nazistów Melnyka, masowo mordowali również oprócz Polaków i Węgrów, także Żydów, Białorusinów, Rosjan, Ormian i Czechów. Opowiadanie więc bzdur przez prezydenta Zełeńskiego, że Ukraińcy nigdy nie atakowali innych państw i narodów, jest taką samą opowieścią z mchu i paproci dla skończonych durniów, nie mających jakiejkolwiek wiedzy na ten temat, i niewątpliwym miodem dla uszu polskojęzycznych renegatów, którzy nie mogli się nacmokać z zachwytu, nad tym ordynarnymi bredniami, które do chwili obecnej próbują wcisnąć polskiemu społeczeństwu, które bardzo dobrze pamięta i nigdy nie zapomni, ukraińskiego ludobójstwa dokonanego na naszych rodakach, na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej, które to ludobójstwo, nijak się ma do kłamstw Zełeńskiego i polskojęzycznych użytecznych idiotów, powtarzających z uporem godnym nazistowskich neofitów te żałosne brednie i próbujących zaklinać, niewygodną dla nich rzeczywistość.
I ostatnie z tych czterech kłamstw Zełeńskiego, wypowiedzianych przezeń, jednym tchem bez cienia jakiegokolwiek zażenowania, że Ukraina nigdy też, nie zajmowała cudzych ziem. Zapomniał najwyraźniej bidulek i jego polskojęzyczne wycieraczki, że to nie kto inny, jak tylko właśnie obecna Ukraina, pozostaje po dzień dzisiejszy największym beneficjentem paktu Ribbentrop – Mołotow, czyli paktu dwóch diabłów, Hitler i Stalin, którym to obu swoim Panom, Ukraińcy wysługiwali się w sposób haniebny, od początku do końca i którego to porozumienia tych dwóch ,,gentelmenów” są spadkobiercami, którymi są zagrabione, a mówiąc bardziej zrozumiale zajumane, odwieczne ziemie Kresowe Polski, czyli województwa Wołyńskie, Stanisławowskie, Tarnopolskie, Lwowskie, część Lubelskiego i Podole, oraz ziemie węgierskiego Zakarpacia.
I to by było na tyle w kwestii ,,prawd” wydalonych przez kijowskiego klauna Zełeńskiego.
Heroje z Azova ze swoją organizacyjną flagą
Plakat werbunkowy zachęcający do wstępowania do dywizji Waffen-SS „Galizien”.
Tak właśnie wyglądali „aryjscy” Ukraińcy ze Stanisławowa
Hans Frank podczas przeglądu oddziału do ukraińskiej dywizji SS we Lwowie.
Ukraińscy ochotnicy dywizji SS-Galizien w drodze na uroczystości we Lwowie 18 lipca 1943r.
Duchowni greckokatoliccy celebrujący nabożeństwo dla ukraińskich ochotników dywizji SS-Galizien we Lwowie 18 lipca 1943 r. Szokujące zestawienie symboli chrześcijańskich (krzyż) i pogańskich (runy i swastyka).
Esesmani spod sztandaru OUN
Członkowie ukraińskiego batalionu Schutzmannschaft SS- zdjęcie z 1942 r
SZARAJÓWKA, pow. Biłgoraj, woj. lubelskie. Marzec 1944 Na planie nieznana ofiara w Szarajówce. Jedna z wielu polskich ofiar terroru ukraińskich plutonów, kompanii, rzadziej batalionów podległych pułkom policyjnym SS-Galizien operujących na południowej Lubelszczyźnie. Szczególnie zaciekły terror realizowała specjalna formacja SS-Galizien pod nazwą SS-Kampgruppe „Beyersdorf.
SZARAJÓWKA, district Biłgoraj, province of Lublin. March 1944. In the picture an unknown victim at Szarajowka. One of many Polish victims of the terror of Ukrainian troops, companies, morę rarely battalions subject to Police regiments SS-Galizien active on the south of the land of Lublin. A special formation of SS-Galizien called SS-Beyersdorf was realizing a particularly criminal terror.
BIŁGORAJ, woj. lubelskie. Luty-marzec 1944. Widok spalonego w roku 1944 powiatowego miasteczka Biłgoraj. Rezultat akcji eksterminacyjnej, przeprowadzonej przez SS-Galizien.
BIŁGORAJ, province of Lublin. February – March 1944. The view of burned in 1944 district town Biłgoraj. It is a result of an exterminative action carried out by SS-Galizien.
HUTA PIENIACKA, pow. Brody, woj., tarnopolskie. 28 luty 1944 Na planie tablica postawiona na pastwisku, gdzie była wieś Huta Pieniacka, zniszczona przez ukraińskich esesowców SS-Schutzen – Dwision Galizien współdziałających z terrorystami OUN-UPA, spalona 28 lutego 1944 roku pod pretekstem ukrywania Żydów i stacjonowania tam sowieckich partyzantów. Równocześnie, zdecydowana większość znajdujących się we wsi Polaków, została okrutnie wymordowana. Tablica z napisem wjezyku ukraińskim w przekładzie na język polski informuje: „Huta Pieniacka doszczętnie spalona przez faszystów i banderowców w lutym 1944 r. Na miejscu pozostały zgliszcza 172 chałup, zginęło ponad 1000 spokojnych mieszkańców”. Kłamliwie przemilczano, że spokojni mieszkańcy, którzy zginęli gwałtowną i okrutną śmiercią z rąk ukraińskich szowinistów, to byli Polacy. Zdjęcie z 1989r.
HUTA PIENIACKA, district Brody, proyince of Tarnopol. February 28, 1944. In the picture there is a sigh put on the pasture where there was yillage Huta Pieniacka destroyed by Ukrainian members of SS-Schutzen-Division-Galizien collaborating with OUN-UIA terrorists. The yillage was burned on February 28, 1944 under the pretext of concealing Jews and ąuartering Soviet partisans. At the same time a decisive majority of the Polish present in the yillage was cruelly murdered. The sign with an inscription informs in translating into Polish: „Huta Pieniacka was completely burned byfascists and (banderowcy) in February 1944. On the. siłę there remained ashes of 172 huts, over 1000 quiet inhabitants died”.
Witamy naszy niemieckich wyzwolicieli
A tak kończyli banderowcy w latach 1943 – 1945, których dostali w swe ręce Rosjanie. Obecni naśladowcy upowskich ludobójców, niech się nie łudzą, że uda im się uniknąć sprawiedliwości.
—————————- Nauczycielka ma prowadzić facebookowy profil „Ukrainiec NIE jest moim bratem”. Jednak z relacji sosnowieckich urzędników wynika, że kobieta nie potwierdziła, że administruje fanpagem. Potwierdza natomiast, że publikowała w internecie treści dotyczące Ukrainy.
Nauczycielce wyciągnięto fragmenty tekstów sprzed paru lat, w których pisała m.in. o nierozliczonej rzezi wołyńskiej i wciąż żywym kulcie Bandery na Ukrainie.
„Oczywiście nie możemy obwiniać współczesnych Ukraińców o grzechy przodków, ale niestety są wychowywani w kulcie dla ludobójców stawianych na piedestały. Nie dziwi więc fakt, że niektórzy z nich są przesiąknięci wrogością do Polaków i chełpią się mentalnością z czasów Rzezi Wołyńskiej” – stwierdziła na łamach parezja.pl w 2017 roku.
„Dość już z polityczną walką za Ukraińców o nie nasz Krym! Czy Ukraińcy płakali kiedy nam Lwów zabierano? Do tego uczynili ze Lwowa banderowski folwark rozpoczynając każdy Nowy Rok marszem w rocznicę urodzin Stepana Bandery z banderowskim pozdrowieniem na ustach. Czy Prezydent miał choć chwilę refleksji jak czują się Polacy tam mieszkający wiedząc, że Polska z otwartymi ramionami przyjmuje głównie młodych Ukraińców wychowywanych na chorej ideologii i wpajaniu, że to Polacy mordowali Ukraińców, a jednocześnie bardzo niewielu z nich w ogóle słyszało o Rzezi Wołyńskiej. Jest to zjawisko o tyle groźne, że oba nasze narody mają nawzajem się wykluczające systemy wartości – my chcemy uszanowania pamięci o ofiarach, oni o katach. Może to rodzić nowe konflikty, bo Polacy sobie nie pozwolą na własnym terenie na przejawy wprowadzania ocieplania wizerunku ludobójców”.
Teraz powszechne oburzenie wywołały słowa o „banderowskim folwarku”.
Szkoła w Sosnowcu, w której pracuje nauczycielka, zdecydowała o jej zawieszeniu. – Anglistka decyzją dyrekcji szkoły została zawieszona. Informacja o jej zachowaniu trafi do rzecznika dyscyplinarnego w Śląskim Kuratorium Oświaty. Myślę, że nikt z nas nie chciałby, żeby taka osoba uczyła jego dziecko – grzmiał w rozmowie z Onetem rzecznik sosnowieckiego magistratu Rafał Łysy.
Jak dodał, „sprawa” nauczycielki zostanie też zgłoszona do prokuratury. – W naszej ocenie jest to nawoływanie do nienawiści na tle narodowym – stwierdził Łysy.
Dotychczas anglistka cieszyła się bardzo dobrą opinią. Jednak pod wpływem panujących nastrojów wyciągnięto jej teksty dotyczące nierozliczonej zbrodni na Wołyniu. To zaś spowodowało, że ma teraz zakaz wstępu do szkoły i kontaktu z uczniami, a miejscy urzędnicy oskarżają ją o „ksnenofobię”.
Źródła: onet.pl/parezja.pl/magnapolonia.org
Komentarze:
Tadeusz Zborek Co to za czasy gdzie za mówienie prawdy się karze a za kłamstwa wynagradza ??? Czy my jeszcze żyjemy w Polsce czy już pod zaborami ???
asia7 Mądra ta Pani nauczycielka! Co za szkoła, która neguje prawdę historyczną! Dla dyrektora tej szkoły – wstyd!
============================
ANN Aneta Oni nas zastraszają żebyśmy nie pamiętali o historii Chcą zabić naszą pamięć .Nigdy banderowiec nie będzie naszym bratem .Niech się wzbogaca i nabiorą pewności ze są u siebie , wtedy głupi Polak zobaczy odbity but faszystowski na twarzy ! Polska jest w stanie likwidacji TO MA BYĆ KRAJ UKRAIŃCÓW A ONI ELITA !
[Oczywiście nie taki jest Plan globalistów: Raczej : Zniszczyć Narody, zostawić nienawidzącą się mieszankę.. Por. Richard Nikolaus Eijiro hrabia Coudenhove-Kalergi i jego “Paneuropa”. Mirosław Dakowski]
Sprzeciwu nie widzę w narodzie więc czeka nas II WOŁYŃ .
Olek19801 To jest nas więcej tak myślących. I co, wszystkich nas pozamykacie ?
„Dość już z polityczną walką za Ukraińców o nie nasz Krym! Czy Ukraińcy płakali kiedy nam Lwów zabierano? Do tego uczynili ze Lwowa banderowski folwark rozpoczynając każdy Nowy Rok marszem w rocznicę urodzin Stepana Bandery z banderowskim pozdrowieniem na ustach. Czy Prezydent miał choć chwilę refleksji jak czują się Polacy tam mieszkający wiedząc, że Polska z otwartymi ramionami przyjmuje głównie młodych Ukraińców wychowywanych na chorej ideologii i wpajaniu, że to Polacy mordowali Ukraińców, a jednocześnie bardzo niewielu z nich w ogóle słyszało o Rzezi Wołyńskiej. Jest to zjawisko o tyle groźne, że oba nasze narody mają nawzajem się wykluczające systemy wartości – my chcemy uszanowania pamięci o ofiarach, oni o katach. Może to rodzić nowe konflikty, bo Polacy sobie nie pozwolą na własnym terenie na przejawy wprowadzania ocieplania wizerunku ludobójców”.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości zaproponował zmiany w konstytucji w związku z wojną na Ukrainie. Stanisław Michalkiewicz zapowiedział, że jeśli Konfederacja poprze jeden z postulatów, to „plunie na nich” i nie będzie prawicowego ugrupowania traktował „serio”.
———————————
W ramach zmian konstytucji PiS zaproponował, by wyłączyć z progu zadłużenia publicznego wydatki na armię, wprowadzić prawo pozwalające konfiskować majątek rosyjskich obywateli oraz nakładać dodatkowe podatki na firmy, które kontynuują działalność gospodarczą na terenie Rosji.
W rozmowie na kanale „Niezależny Lublin” do jednego pomysłów rządu odniósł się redaktor Stanisław Michalkiewicz.
Skrytykował pomysł konfiskaty prywatnych majątków Rosjan w Polsce. Nie wykluczył, że większość opozycji ten pomysł poprze, ale jednocześnie wyraził nadzieję, że nie zrobi tego Konfederacja.
– Gdyby Konfederacja zgodziła się na konfiskatę prywatnego mienia Rosjan w Polsce, to bym plunął na nich. Nie chciałbym mieć wówczas z tą partią nic wspólnego. Już bym nigdy ich nie potraktował ‘serio’ – powiedział Michalkiewicz.
– Mam nadzieję, że tak nie będzie. Rozumiem, że można nacjonalizować, czy konfiskować majątek państwa rosyjskiego. Podkreślam – państwa (a nie osób prywatnych) – kontynuował Michalkiewicz.
– To, że tak daleko odchodzimy od prawa rzymskiego, że dopuszczamy się w majestacie prawa zwykłego rabunku… ja się z tym nie mogę pogodzić – komentował.
Podkreślił raz jeszcze, że nie można przejmować prywatnego majątku obywatela obcego państwa, tylko dlatego, że przypadkowo jest obywatelem tego państwa.
Niektórzy sugerują, by konfiskować majątek tych Rosjan, którzy sympatyzują z Putinem. – Ciekaw jestem, jak oni będą to sprawdzać. Na przesłuchania będą brać, do prądu będą podłączać?– pytał ironicznie Michalkiewicz.
Ocenił też, że byłby to bardzo niebezpieczny precedens, który w przyszłości mógłby zostać wykorzystany do konfiskaty majątków nie tylko Rosjan, ale na przykład Polaków – pod innym już pretekstem.
Ponadto próbę konfiskaty prywatnych majątków rosyjskich obywateli porównał do chęci karania Polski przez niektóre kraje UE za „brak praworządności”.
Prowadzący rozmowę na kanale „Niezależny Lublin” redaktor Hołubowicz zapytał Michalkiewicza, czy nie boi się, że po głoszeniu takich tez zostanie po raz kolejny okrzyknięty „ruską onucą” czy też „ruskim agentem”.
Michalkiewicz odpowiedział, że nie „musi ćwierkać z danego klucza” i jako wolny człowiek może mówić to, co myśli, a nie to, co wypada powiedzieć. – A jak mnie zamkną, to najwyżej nie będę już mówił – podsumował Michalkiewicz.