Klimatyści to nie wariaci – to sataniści. Przelicznik: dzieci na CO2

Sławomir Skiba (Fundacja Wolność i Własność) <kontakt@fww.net.pl>

——————————-

Szokujące! Wyceniają życie jednego dziecka na 58,6 tony CO2.
Brońmy się przed szaleństwem „Zielonego Ładu”…
===========================
Kilka dni temu w sieci znów zaczęto podawać dalej bulwersującą grafikę z wykresem opartym na „badaniach” Setha Wynesa i Kimberley Nicholas z 2017 roku — tę samą, którą szeroko kolportowano już w debacie publicznej i którą miała udostępnić kilka lat temu „Gazeta Wyborcza”.
Wykres pokazuje, że najskuteczniejszym sposobem „ratowania klimatu” jest… rezygnacja z posiadania dziecka!
Dopiero dużo dalej plasują się takie rzeczy jak rezygnacja z samochodu, lotów, czy jedzenia mięsa…
=====================================================
Tablice

Tak, takie „dane” naprawdę znalazły się w jednym z wielu tzw. artykułów naukowych, który od lat z lubością cytują lewicowe media.
Naprawdę trudno o bardziej wymowny znak, gdzie zaszło to klimatyczne szaleństwo… Bo jeśli ktoś naprawdę uważa, że największym zagrożeniem dla planety jest pojawienie się na niej kolejnego człowieka, to do jakich regulacji jest gotów doprowadzić?Jakie wolności uzna za „kosztowne”, „szkodliwe” lub „niepotrzebne”? I kogo zacznie winić za kryzysy, które sam tworzy błędnymi biurokratycznymi decyzjami? A ani Pan, ani ja pewnie nie możemy sobie w części wyobrazić „kreatywności” tych „zbawców naszej planety”!I oni niestety to robią – w sposób niezwykle systematyczny – bo ta logika w pełni przenika dziś działania i regulacje Unii Europejskiej, takie jak ten cały „Zielony Ład”.
I teraz nawet nie ukrywają już tego jako neutralnej reformy środowiskowej… To już otwarcie antyrozwojowa, antyludzka ideologia, która coraz śmielej sięga do takich rozwiązań, które jeszcze kilka lat temu uznalibyśmy po prostu za absurdalne, czyli:drastycznych podwyżek cen energii wynikających z systemu ETS,nadciągającego reżimu ETS2, który jeszcze bardziej podniesie ceny paliw i ogrzewania,bezwzględnie egzekwowanych ograniczeń produkcyjnych dla rolników,wprowadzanych szeroko zakrojonych planów likwidacji aut spalinowych,nacisków na cyfryzację transakcji i odejście od gotówki,i wielu, wielu innych ingerencji w to, co jemy, jak żyjemy i czym się przemieszczamy!
„Zielony Ład” coraz mniej przypomina jakąś politykę klimatyczną, a coraz bardziej — projekt pełnej kontroli społecznej. Tak, wiem, że o tym już Pan słyszy i czyta, i wiem, że najpewniej tego wszystkiego, komu jak komu, ale Panu nie muszę tłumaczyć, pragnę tylko zwrócić tutaj uwagę, z jak profesjonalną machiną propagandową musimy się mierzyć.To nie tyko „artykuły naukowe pisane pod tezę”, ale cała masa innych, sprytnie skomponowanych treści mających na celu manipulowanie opinią publiczną.
Nie chcę zbytnio przedłużać, ale proszę spojrzeć na choćby dwa fragmenty z wielu artykułów Gazety Wyborczej i co tam jest propagowane i normalizowane pod pozorem wywiadów z różnymi „autorytetami”…
Na przykład red. Monika Waluś rozmawia z Blythe Pepino założycielką ruchu Birth Strike, którego członkowie rezygnują z potomstwa, żeby zwrócić uwagę na katastrofę klimatyczną (nieźle, prawda?!):— Ty zdecydowałaś, że nie urodzisz.
— Nie chodzi o względy ekonomiczne ani o rozważania, jak wpłynę na gospodarkę czy strukturę społeczeństwa. Zdecydowałam, że nie będę miała dzieci, ponieważ nie chcę, by dorastały w świecie, który stoi na skraju ekologicznej katastrofy.
(Magazyn Wyborczej, 01.06.2019)
Z kolei w wywiadzie red. Aleksandra Gurgula z dr Magdaleną Budziszewską można przeczytać: W Polsce dokładnie nie wiemy, ale dla znaczącej części młodych kobiet zmiany klimatu są już jednym z argumentów, by zastanawiać się nad posiadaniem dzieci. (…) Susan Clayton przytacza dane wskazujące, że jedna czwarta młodych Amerykanów rozważa w kontekście zmiany klimatu mniejszą liczbę dzieci, niż naprawdę chciałaby mieć, a jedna trzecia uważa, że pary powinny brać to pod uwagę, planując rodzinę.
W Szwecji dwie trzecie młodych kobiet martwiło się zmianami klimatu kilka razy w tygodniu, czyli bardzo często o tym myślało. W Polsce w badaniach jakościowych kobiety wymieniają to jako powód do zastanowienia się, czy dzieci mieć, a jeśli już — to ile.
(Psycholożka: Polki nie chcą rodzić dzieci z powodu depresji klimatycznej. Kto i dlaczego na nią cierpi? Wyborcza.pl, 14.02.2021)Tak właśnie „urabia się” czytelników, totalne absurdy przedstawiając w niby poważnych dyskusjach jako rzeczy najwyższej wagi, naukowe i godne szacunku, które są popierane przez liczne grupy społeczne – a skoro tak, to „my też powinniśmy tak robić”!
Cóż, nie ma innej drogi, jak tylko konsekwentnie odpowiadać na te szalenie niebezpieczne przekłamania i manipulacje.
I właśnie dlatego powstał portal 100argumentow.pl.Bo ktoś musi pokazywać prawdę i ujawniać konsekwencje takich pomysłów, zanim staną się prawem. Ktoś musi tłumaczyć, że polityka klimatyczna nie powinna być religią ani systemem nakazów, który w imię abstrakcyjnych celów wchodzi ludziom do domu, do portfela i do rodzinnych wyborów!Tylko u nas może Pan poznać takie opracowania jak:
Zielony Ład zabija Europę. Jak system ETS wpędza w biedę przedsiębiorców i konsumentów ze Starego Kontynentu autorstwa dr. Tomasza Teluka,
W Polsce zacznie brakować… prądu! Czy uratuje nas import? dr. inż. Mirosława Gajera, czy…
Fałszywa konkurencyjność po europejsku dr. Jakuba Wozinskiego.
Te teksty po prostu trzeba przeczytać!

Niemcy w objęciach kryzysu: Kanclerz Merz przyznaje, że wyzwania „Zielonego Ładu” są większe niż…

Niemcy w objęciach strukturalnego kryzysu: kanclerz Merz przyznaje, że wyzwania Zielonego Ładu są większe niż przypuszczano

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/niemcy-w-objeciach-strukturalnego-kryzysu-kanclerz-merz-przyznaje-ze-wyzwania-zielonego


Niemiecka gospodarka znajduje się nie tylko w przejściowym dołku, ale w prawdziwym kryzysie strukturalnym – tak brutalnie szczery był kanclerz Friedrich Merz podczas swojego wystąpienia w Osnabrück 23 sierpnia 2025 roku. Przyznając się do niedoszacowania skali problemów gospodarczych, Merz stwierdził: „To zadanie jest większe, niż ktokolwiek z nas mógł sobie wyobrazić rok temu”.

Dane ekonomiczne bezlitośnie potwierdzają tę diagnozę. W drugim kwartale 2025 roku niemiecka gospodarka skurczyła się o 0,3% wobec poprzedniego kwartału, co jest wynikiem gorszym od początkowo szacowanych 0,1%. To część niepokojącego trendu – Niemcy notują już drugi rok recesji z rzędu, po spadkach o 0,2% w 2024 i 0,3% w 2023 roku.

Jednym z kluczowych czynników pogłębiających strukturalny kryzys niemieckiej gospodarki jest ambitna polityka klimatyczna Unii Europejskiej, znana jako Europejski Zielony Ład. Koszty transformacji energetycznej szczególnie mocno uderzają w niemiecki przemysł, dla którego ceny energii są obecnie nawet trzykrotnie wyższe niż dla konkurentów z USA czy Chin. Surowe regulacje emisyjne zmuszają niemieckie firmy do kosztownych inwestycji w nowe technologie, często bez możliwości przerzucenia tych kosztów na konsumentów.

Szczególnie dotkliwy jest kryzys niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego, będącego od dekad filarem niemieckiej potęgi gospodarczej. Volkswagen, niegdyś duma niemieckiej inżynierii, ogłosił 36-procentowy spadek zysków w drugim kwartale 2025 roku. Przepisy Zielonego Ładu nakazujące odejście od silników spalinowych do 2035 roku wymusiły na niemieckich producentach gwałtowne przerzucenie zasobów na rozwój samochodów elektrycznych, mimo że marże na tych pojazdach są znacznie niższe. Inne niemieckie koncerny motoryzacyjne również odnotowują dramatyczne spadki wyników finansowych – BMW zaraportował 29-procentowy spadek zysków w pierwszej połowie roku.

Kanclerz Merz nie ukrywał gorzkiej prawdy – duża część niemieckiej gospodarki przestała być konkurencyjna na rynkach światowych. Problemy są wielowymiarowe: od wysokich kosztów energii wywołanych transformacją energetyczną, przez nadmierną biurokrację związaną z unijnymi regulacjami klimatycznymi, aż po niedobór wykwalifikowanych pracowników. Dochodzą do tego zewnętrzne czynniki, jak 15-procentowe cła nałożone przez USA na niemiecki eksport.

Prognozy na najbliższe lata pozostają mało optymistyczne. Według różnych szacunków, wzrost PKB Niemiec w 2025 roku wyniesie zaledwie 0,2-0,3%, co oznacza praktyczną stagnację największej gospodarki Europy. Co gorsza, wiele wskazuje na to, że strukturalne problemy będą się pogłębiać – inwestycje w niemieckim przemyśle spadły o 1,4% w drugim kwartale, a sektor budowlany, również dotknięty nowymi regulacjami dotyczącymi efektywności energetycznej budynków, skurczył się o alarmujące 3,7%.

W odpowiedzi na kryzys, Merz zapowiedział szeroko zakrojone reformy, obejmujące inwestycje infrastrukturalne i ulgi podatkowe mające wspierać biznes. Jednak wielu ekspertów wątpi, czy te działania wystarczą, by przywrócić niemieckiej gospodarce dawny blask. Niektórzy analitycy twierdzą, że Niemcy zbyt długo opierały swój model gospodarczy na taniej energii z Rosji i eksporcie do Chin – oba te filary zostały poważnie naruszone przez geopolityczne zawirowania ostatnich lat i ambitną politykę klimatyczną.

Kryzys niemieckiej gospodarki ma poważne implikacje dla całej Europy, a szczególnie dla Polski, dla której Niemcy pozostają najważniejszym partnerem handlowym. Osłabienie niemieckiego popytu bezpośrednio przekłada się na polski eksport i tempo wzrostu naszego PKB.

Niemiecka recesja to nie tylko problem ekonomiczny, ale i polityczny. „Państwo opiekuńcze, które mamy dzisiaj, nie może być już finansowane z tego, co produkujemy w gospodarce” – stwierdził kanclerz podczas konferencji partyjnej, sygnalizując potrzebę głębokich reform strukturalnych, które mogą okazać się społecznie bolesne.

Źródła:

https://www.bloomberg.com/news/articles/2025-08-23/merz-says-tackling-germany-s-economic-woes-tougher-than-expected

https://www.marketpulse.com/markets/germany-economy-slows-in-q2-2025

https://www.euronews.com/business/2025/08/22/germanys-gdp-contraction-worse-than-expected-after-tariff-boost

https://www.cnbc.com/2025/07/25/volkswagen-posts-29percent-drop-in-second-quarter-profit-as-tariffs-hit-hard.html

https://news-pravda.com/russia/2025/08/25/1628999.html

Toż to nie wiatraki szkodzą, a obłędna „polityka klimatyczna” !!

[Tytuł mój. Obudźmy się ! md]

Niemcy uderzają w OZE. Stawianie wiatraków: „Niepotrzebne i za drogie”

25.08.2025 https://www.tysol.pl/a145581-niemcy-uderzaja-w-oze-stawianie-wiatrakow-niepotrzebne-i-za-drogie

W niemieckiej debacie publicznej coraz częściej pojawiają się głosy krytykujące dotychczasowy kierunek transformacji energetycznej. Były polityk Zielonych i burmistrz Tybingi Boris Palme ocenił, że obecna polityka klimatyczna Niemiec przynosi więcej szkód niż korzyści i wymaga gruntownej zmiany podejścia. Do jego poglądów skłania się Leonhard Birnbaum, szef koncernu energetycznego E.ON, który stwierdził, że dotąd ignorowano koszty dla społeczeństwa, koncentrując się jedynie na politycznych celach klimatycznych.

Farma wiatrowa (zdj. ilustracyjne) Niemcy uderzają w OZE. Stawianie wiatraków:

„Model, który prowadzi do ubóstwa”

Boris Palmer, przytaczany przez portal biznesalert.pl, zaznaczył, że Niemcy zbliżają się do granic swoich możliwości gospodarczych, co prowadzi do napięć społecznych i utraty pozycji na arenie międzynarodowej. W jego opinii kraj nie może dalej pełnić roli kosztownego wzorca ochrony klimatu, jeśli nie przynosi to realnych korzyści ekonomicznych. Wezwał do rzetelnej oceny skutków transformacji i skupienia się na efektywności kosztowej. Podkreślił również, że świat nie chce naśladować modelu, który prowadzi do ubóstwa.

Polityczne cele klimatyczne

Podobną krytykę wygłosił szef koncernu energetycznego E.ON Leonhard Birnbaum. W swoim artykule dla „Die Welt” stwierdził, że realizacja niemieckiej transformacji energetycznej została przeprowadzona w sposób nieprzemyślany i zbyt drogi. Jego zdaniem ignorowano koszty dla społeczeństwa, koncentrując się jedynie na politycznych celach klimatycznych. Wskazał na chaotyczne inwestycje w odnawialne źródła energii – m.in. farmy wiatrowe i fotowoltaiczne – budowane w miejscach, gdzie nie są potrzebne, przy już przeciążonej infrastrukturze energetycznej.

Birnbaum ostrzegł, że mimo pozornie darmowych źródeł jak wiatr i słońce system staje się coraz bardziej kosztowny – a ciężar finansowy ponoszą obywatele i przedsiębiorstwa.

Dane Eurostatu

Dane Eurostatu z drugiej połowy 2024 r. pokazują, że Niemcy mają najwyższe ceny energii elektrycznej w UE – 39,4 eurocenta za kWh, podczas gdy np. na Węgrzech jest to 10,3 centa. Dodatkowo, według badania Ipsos z okazji Dnia Ziemi w 2025 r., rośnie sceptycyzm Niemców wobec walki ze zmianami klimatu. Tylko 53 proc. obywateli czuje się za nią odpowiedzialnych (w 2021 r. było to 69 proc.). Obawy dotyczą m.in. rosnących kosztów energii i braku realnych korzyści z transformacji – zarówno dla zdrowia, jak i rynku pracy.
 

Nowe auta za drogie dla pracowników! Szef Renault krytykuje…

Nowe auta za drogie dla pracowników!

Szef Renault krytykuje realia

europejskiego rynku motoryzacyjnego

Tomasz Nowicki 2025-05-06 https://francuskie.pl/nowe-auta-za-drogie-dla-pracownikow-szef-renault-krytykuje-realia-europejskiego-rynku-motoryzacyjnego/

luca de meo Wiadomości

[portret DUPKA md]

Luca de Meo, dyrektor generalny Grupy Renault, podczas wystąpienia na spotkaniu Cercle d’Economia w Barcelonie ostro skrytykował obecną sytuację europejskiego rynku motoryzacyjnego. W jego ocenie ceny nowych samochodów wymknęły się spod kontroli, a przeciętny pracownik nie jest dziś w stanie pozwolić sobie nawet na najtańszy model koncernu – Dacię.

Dziś wielu z moich pracowników nie może kupić nowego samochodu, nawet Dacii” – stwierdził de Meo. Podkreślił, że w przeszłości – jak w 1914 r., gdy Henry Ford umożliwił pracownikom zakup produkowanych przez siebie aut – relacja między zarobkami a cenami pojazdów była znacznie bardziej korzystna. Szef Renault zwrócił uwagę, że europejskie regulacje klimatyczne, choć niezbędne [dupek! dlatego , przez takich tchórzy, przegrywamy. md] , nie uwzględniają realiów ekonomicznych ani potrzeb klientów. Regulacje pchają koszty produkcji w górę, czyniąc samochody coraz droższymi i bardziej skomplikowanymi” – powiedział. Zauważył też, że wiele przepisów prowadzi do nadmiernego zwiększenia masy pojazdów, co dodatkowo podbija ceny.

De Meo apelował do unijnych decydentów o większą elastyczność i inteligentne podejście do regulacji. Zaproponował, by nowe przepisy obejmowały głównie nowe technologie i rozwiązania, zamiast bezpośrednio wpływać na cały rynek. – Nie jesteśmy przeciwni regulacjom, ale muszą być one rozsądne i wspierać innowacje, a nie je tłumić” – zaznaczył. [dupek! dlatego , przez takich tchórzy, przegrywamy. i Ich firmy przegrywają. md]

Jak KE po cichu zwija Zielony Ład. „Strach przed utratą władzy większy niż przed gniewem Grety Thunberg”

Jak KE po cichu zwija Zielony Ład. „Strach przed utratą władzy większy niż przed gniewem Grety Thunberg”

gwiazda-polarna-ursuli-von-der-leyen

Strach przed utratą władzy przez partie forsujące transformację energetyczną w poszczególnych krajach członkowskich okazał się większy niż obawa przed gniewem Grety Thunberg. Komisja Europejska szykuje odejście od uciążliwości Zielonego Ładu, maskując je jako korektę polityki wymuszoną groźbą wojny i dojściem Donalda Trumpa do władzy w USA.

Zielony Ład zmienia się w coraz bardziej gorący kartofel. Nad cudownym dotąd dzieckiem unijnych regulacji zaczyna unosić się korupcyjny smrodek, bo prasa holenderska ujawnia, że Komisja Europejska, w której za sprawy klimatyczne odpowiadał Frans Timmermans, miała płacić organizacjom pozarządowym za lobbowanie na rzecz Zielonego Ładu. Chwilę później nowa Komisja, już bez Timmermansa, wypuszcza przecieki, z których wynika, że Zielony Ład nie jest już ulubionym dzieckiem Brukseli.

Ktoś w Komisji ma wyraźne upodobanie do górnolotnego nazewnictwa, skoro uznał, że lekarstwem na słabości powszechnie krytykowanej polityki klimatycznej UE ma być… Gwiazda Polarna. Poważnie!

Szefowa Komisji, Ursula von der Leyen przygotowała pakiet nowych propozycji ożywienia europejskiej gospodarki, które sprowadzają się do ograniczenia największych ekstrawagancji Zielonego Ładu i nazwała ją Gwiazdą Polarną jej nowej kadencji.

Unia Europejska zyskała więc nowy gospodarczy kompas, którego działanie ma się opierać na poważnej korekcie, a w praktyce pewnie cichym wycofaniu się z najbardziej wybujałych ekologicznych regulacji.

Zwrot zapowiada się prawdziwie kopernikański, bo zamiast zakazywać i nakazywać, Komisja ma likwidować czerwone linie, znosić bariery i maksymalnie upraszczać procedury. Chodzić ma o to, żeby transformacja energetyczna była stymulowana przez realne możliwości i potrzeby rynku, a nie wymuszana nakazami administracyjnymi i subsydiami, ukrywającymi niską efektywność ekonomiczną forsowanych rozwiązań. Pod nóż mają iść także zbyt wybujałe zapędy do cięcia emisji przez kluczowe gałęzie gospodarki. Mowa jest także o odłożeniu przynajmniej na kilka lat karnych opłat za produkcję przemysłową ze zbyt dużym śladem węglowym.

[dalej za pieniądze, nie będę w łobuzów ładował moich groszy. MD]

„Drapieżny Zielony (nie)Ład” i jego koszty.

„Jako inżynier nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić”. Prof. Mielczarski uderza w Zielony Ład

13.11.2024

tysol/nie-jestem-sobie-w-stanie-tego-wyobrazic-prof-mielczarski-uderza-w-zielony-lad

– Unia Europejska obok węgla potępiła też gaz. Do roku 2040 będziemy musieli jako kraje Unii zrezygnować z ogrzewania gazem. Przyznam się, że jako inżynier nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Brniemy w coraz gorszą sytuację – mówił prof. Władysław Mielczarski na antenie Radia Maryja.

Prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej, jeden z autorów raportu Solidarności „Drapieżny Zielony (nie)Ład”, gościł 7 listopada na antenie Radia Maryja.

„Brniemy w coraz gorszą sytuację”

Na początku rozmowy prowadzący przytoczył wyliczenia Banku Światowego, który twierdzi, że koszt dekarbonizacji polskiej gospodarki do 2050 roku wyniesie ok. 450 mld dolarów. W ocenie prof. Mielczarskiego transformacja energetyczna Polski może kosztować znacznie więcej, bo nawet 2–3 bln dolarów.

– Unia Europejska obok węgla potępiła też gaz. Do roku 2040 będziemy musieli jako kraje Unii zrezygnować z ogrzewania gazem. Przyznam się, że jako inżynier nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Brniemy w coraz gorszą sytuację – stwierdził ekspert.

– W zeszłym roku, koło 18 listopada, były dni największego zapotrzebowania na energię. Wówczas wiatraki, źródła odnawialne produkowały około 6 proc. energii, około 10 proc. energii było z gazu, a pozostałe prawie 85 proc. było z węgla. I tylko węgiel dzisiaj nas ratuje – zaznaczył.

Koszty produkcji energii

Prof. Mielczarski zwracał również uwagę, że koszty produkcji energii z węgla są niższe od tych ze źródeł odnawialnych.

– Jeżeli wzięlibyśmy węgiel brunatny na przykład z elektrowni Bełchatów, to koszt produkcji tego węgla to jest około 300 złotych. W elektrowniach węglowych to się waha, ale to jest i tak poniżej 400 zł. Jeżeli nawet dodalibyśmy te podatki klimatyczne ETS na poziomie 250 złotych, to i tak mówimy o 600 zł kosztów produkcji energii z węgla brunatnego i kamiennego. Dla źródeł odnawialnych (to jest – przyp. red.) powyżej 800 zł – argumentował.