Afera w stolicy! O Strefie Czystego Transportu. Badania robiła fundacja promocji elektryków.

Afera w stolicy! Oto dokumenty o Strefie Czystego Transportu. „Warszawa postanowiła użyć zasponsorowanych badań” [VIDEO]

afera-w-stolicy-o-strefie-czystego-transportu-warszawa 18.03.2024

Protest przeciwko Strefie Czystego Transportu.
Protest przeciwko tzw. Strefie Czystego Transportu. / Fot. PAP

Warszawa wprowadza tzw. ekologiczne rozwiązania za sprawą klimatycznych lobbystów. Badania, na które powoływał się stołeczny ratusz i na podstawie których wprowadzona zostanie tzw. Strefa Czystego Transportu, przeprowadziła i zapłaciła za nie fundacja związana z promocją drogich samochodów elektrycznych.

Do dokumentów dotarli działacze warszawskich struktur związanych dziś z Januszem Korwin-Mikkem. O dane wnioskował Jacek W. Bartyzel, a miasto po wielu tygodniach zwłoki wreszcie je wydało.

Przedstawię wam informację, która była dla mnie porażająca i jestem zdziwiony, że żadne ogólnopolskie media o tym nie mówią. Okazało się, że miasto stołeczne Warszawa zleciło badania przed wprowadzeniem Strefy Czystego Transportu fundacji na rzecz promocji pojazdów elektrycznych tak rozpoczyna nagranie osoba analizująca dokumenty.

Badanie zostało ufundowane przez tę fundacje. Warszawa nie zapłaciła ani złotówki za badanie przed tak dużym projektem, który wpływa na życie tysięcy warszawiaków. Oba badania, na które powoływał się warszawski ratusz przed konsultacjami dotyczącymi Strefy Czystego Transportu w Warszawie, powstały z inicjatywy fundacji promocji pojazdów elektrycznych – mówi dalej i cytuje zapisy dokumentów.

Jak przekonuje, lobbyści mają cel we wprowadzeniu STC, bo dzięki temu duża część floty samochodowej w Warszawie zostanie wymieniona na elektryki. Poddaje też w wątpliwość jakość przeprowadzanych badań. Zaznacza, że dane zawarte w dokumentach mogą być nawet prawdziwe, ale dobrane są w odpowiedni sposób.

Tak samo producenci garnków, które byłyby drogo sprzedawane podczas spotkań emerytom, też mogliby zasponsorować badania, gdzie te garnki byłyby przedstawione w samych superlatywach i pewnie te informacje też byłyby nawet prawdziwe w tym badaniu. Jednak dane byłyby w taki sposób dobrane, aby nie przedstawiałyby drugiej strony, drugiego aspektu – np. opłacalności – albo alternatyw w postaci tańszych, ale równie dobrych garnków – porównuje.

Miasto stołeczne Warszawa postanowiło użyć zasponsorowanych badań, nie przeprowadziło żadnych niezależnych badań. Jest to szokujące dla mnie – podkreśla.

Przedstawia jeszcze jeden punkt zapisu umowy m.st. Warszawy z Fundacją Promocji Pojazdów Elektrycznych. Okazuje się, że obie strony „zobowiązują się do nie podejmowania żadnych czynności, które mogłyby zagrozić powodzeniu założeń programu Strefy Czystego Transportu oraz zobowiązują się do zachowania lojalności względem siebie.

Jak miasto Warszawa mogło podpisać taką umowę? Jak miasto Warszawa mogło postawić nas mieszkańców przed faktem dokonanym? Jak miasto Warszawa mogło użyć sponsorowanego badania i oprzeć tak znaczący projekt o te badanie? – pyta retorycznie. Ma nadzieję, że tematem zajmą się ogólnopolskie media, ale na to byśmy nie liczyli.

Prezesem Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych jest Marcin Korolec, który kręci się przy polityce. W poprzednim rządzie Tuska był m.in. ministrem środowiska czy pełnomocnikiem rządu ds. polityki klimatycznej. Dziś jest także prezesem Instytutu Zielonej Gospodarki. No i wykonuje „badania”, na podstawie których politycy prowadzą m.in. antysamochodową politykę pod pretekstem „walki z globalnym ociepleniem”. Z taką polityką próbuje walczyć Korwin-Mikke, proponując zamiast tego stricte wolnościowe podejście.

Eurokomuniści szykują nowy cios. W samochody. Czas, by poszli na śmietnik, jak Attyla, Dżingis-chan czy Hitler.

Eurokomuniści szykują nowy cios. Nie będzie wolno remontować aut

magnapolonia

Zieloni komuniści z Unii Europejskiej pracują nad kolejnym uderzeniem w posiadaczy aut spalinowych. Tym razem chcą uprzykrzyć życie właścicielom starszych samochodów.

Eurokomuniści szykują nowy cios w kierowców. Już niedługo w życie mogą wejść przepisy, które dotkliwie zabolą właścicieli starszych aut. Zgodnie z unijną, utopijną polityką, silniki spalinowe już w niedalekiej przyszłości mają przejść do historii. W związku z tym pojawiły się informacje dotyczące planu Unii Europejskiej mającego na celu ograniczenie napraw starszych pojazdów.

Rozporządzenie w tej sprawie, opracowane przez Komisję Europejską już oczekuje na ratyfikację. Ma ono na celu stopniowe wycofywanie starszych pojazdów na rzecz samochodów “przyjaznych dla środowiska”. Dokument oczekujący na zatwierdzenie przez Parlament Europejski i Radę Europejską, wprowadza nowe pojęcie „pojazdu resztkowego”.

“Pojazdy resztkowe” to w rozumieniu eurokomunistów (konkretnie programu „Fit for 55”) samochody, w których wystąpiły awarie głównych podzespołów, takich jak silniki, skrzynie biegów, hamulce lub układ kierowniczy oraz takie, które zostały uznane za stare (mające ponad 15 lat). Po oznaczeniu pojazdów jako “resztkowe”, nie będą one mogły być poddawane znaczącym naprawom i prawdopodobnie będą musiały być zezłomowane.

Rozporządzenie określa warunki, w jakich pojazd będzie mógł być uznany za nienaprawialny technicznie lub za uszkodzony. Mają to być m.in. rozległe uszkodzenia, takie jak przecięcie, spawanie, przypalenie, zanurzenie lub wykazujące nieodwracalne wady techniczne.

Nie wiadomo w jaki sposób te przepisy mają być egzekwowane. Można sobie wyobrazić zaraz produkcji i obrotu częściami zamiennymi do starszych pojazdów na terenie samego eurokołchozu, jednak czy za remont auta np. przy pomocy kupionych “na zapas” części, będą jakieś grzywny, kary więzienia? Czy  eurokomuniści zakażą zamawiania części z wolnego świata via np. aliexpress? Nie ma też na razie żadnych szczegółowych informacji o tym, co z pojazdami rejestrowanymi jako zabytkowe oraz kiedy przepisy o braku możliwości napraw starszych aut mogłyby wejść w życie.

Przypomnijmy: sztandarowym projektem Unii jest wprowadzenie do 2035 roku zakazu produkcji i sprzedaży nowych samochodów z silnikiem spalinowym, z wyłączeniem pojazdów zasilanych potencjalnymi przyszłymi paliwami syntetycznymi (nad którymi dziwnym trafem pracują akurat Niemcy).

Wykorzystanie pojazdów “niskoemisyjnych” lub “bezemisyjnych” to wciąż pieśń przyszłości, jednak rodzi się pytanie, jak to będzie się miało do rzeczywistości. Jak wiadomo, Polska jest pod względem nasycenia rynku tzw. “elektrykami” daleko w tyle za Niemcami czy Francją.

Co więcej, w całej Europie kurczy się sprzedaż elektryków, a zieloni komuniści, równolegle z walką z motoryzacją, dążą do zamykania elektrowni opartych na paliwa kopalne. Wygląda więc na to, że żyjący w bańce informacyjnej politycy z Brukseli, coraz bardziej abstrahują od realiów. Efektem ich działań będzie zniszczenie europejskiej gospodarki, ku uciesze Indii i Chin. Polaków z kolei czeka przesiadka na rowery oraz przerwy w dostawach prądu.

To nie brak prądu, ale obciążenie sieci jest problemem w przypadku samochodów elektrycznych. Też w Holandii. Sieć na limicie.

To nie brak prądu, ale obciążenie sieci jest problemem w przypadku samochodów elektrycznych. Też w Holandii. Sieć na limicie.

Przyznali prawdę o elektrykach. Sieć w całym kraju na limicie

A od 2025 r. podatek drogowy będzie pobierany również od właścicieli elektryków.

operator-prosi-o-nieladowanie-elektrykow-po-poludniu-holenderska-siec-na-limicie

Mateusz Lubczański 28.02.2024

Publiczne stacje ładowania powinny być odłączone od sieci w godzinach szczytu, od 16 do 21 – stwierdza holenderski operator sieci energetycznej Stedin. Pierwsze próby spowolnienia ładowania mają już miejsce w Rotterdamie.

To nie brak prądu, ale obciążenie sieci jest problemem w przypadku samochodów elektrycznych. Dotyczy to nie tylko Polski, ale jak się okazuje, również jednego z liderów elektromobilności, Holandii. Tamtejszy operator sieci, Stedin, zauważa, że samo ograniczenie mocy ładowarek w Rotterdamie nie przynosi efektów.

Jednak całkowite odłączenie jednej z nich pozwala zasilić dom, przynajmniej według przedstawicieli firmy. Co więcej, po wyłączeniu wszystkich 1,5 mln gospodarstw domowych nie doświadczałoby przerw w dostawach energii w godzinach popołudniowych – wtedy, gdy działają pompy ciepła, pralki, płyty indukcyjne.

Samochody elektryczne są zazwyczaj podłączane do sieci, gdy właściciele wracają z pracy, czyli jeszcze w trakcie dnia. Opóźnienie tego procesu na godziny nocne miałoby duże znaczenie dla sieci, a można to ustawić w większości elektryków. Stedin stwierdza, że już dziś potrzeba położyć dodatkowe 105 tys. km kabli oraz wybudować 54 tys. transformatorów.

Holenderski rynek elektromobilności ma wzrosnąć z 450 tys. pojazdów do około 2 milionów w 2030 r. Wzrosnąć ma też liczba punktów ładowania – ze 150 tys. do 400 tys.

Podobny problem zauważono w stanie Kalifornia w 2022 roku. Mordercze upały sprawiły, że pobór prądu znacząco wzrósł. Wówczas proszono kierowców o nieładowanie pojazdów w popołudniowych godzinach.

Organizacja zrzeszająca kierowców samochodów elektrycznych VER (Vereniging Elektrische Rijders) stwierdza, że “istotne jest, aby osoby posiadające samochody elektryczne mogły polegać na niezawodnych możliwościach ładowania i aby istniała pewna forma bezpieczeństwa ładowania”.

To nie jedyny problem użytkowników pojazdów elektrycznych w Holandii. Jak informuje dutchnews.nl, od 2025 r. podatek drogowy będzie pobierany również od właścicieli elektryków.

Janów Lubelski: Samochód elektryczny w płomieniach. Strażacy nie byli w stanie go ugasić.

21 stycznia 2024 pch24./samochod-elektryczny-w-plomieniach

Samochód elektryczny stanął w płomieniach. Strażacy nie byli w stanie go ugasić

W Janowie Lubelskim doszło do doszczętnego spalenia samochodu elektrycznego marki Tazzari Zero. Auto z niewiadomych przyczyn znalazło się w płomieniach, których strażacy nie byli w stanie ugasić przez długi czas.

Obecnie policja bada przyczyny pojawienia się płomieni oraz szacuje straty. W wyniku pożaru auto doszczętnie spłonęło i można śmiało stwierdzić, że pozostały po nim zgliszcza. Ze zdjęć wykonanych przez strażaków z Janowa Lubelskiego wynika, że po samochodzie ostały się tylko stalowe koła, opony, część podwozia i elementy odpowiadające za napęd auta.

Do zdarzenia doszło przy ul. Bohaterów Porytowego Wzgórza w Janowie Lubelskim. Straż pożarna została poinformowana przez świadka zdarzenia, że płonie samochód o napędzie elektrycznym. Interwencja strażaków okazała się skuteczna tylko częściowo. Samochód udało się bowiem ugasić, ale dopiero po dłuższym czasie. Co więcej, pozostały po nim same zgliszcza.

Niestety straż pożarna nie mogła wykorzystać specjalnej lancy do gaszenia samochodów elektrycznych, ponieważ ogień zajął również opony pojazdu. Ostatecznie strażacy zdecydowali się na gaszenie auta poprzez podawanie prądów wody w celu schłodzenia baterii samochodu.

Źródło: lublin112.pl

WMa

Przełom w elektrykach – zimą

Jak rozwiązać problem podgrzewanej szyby w elektryku? Smuci trochę że emitują CO2 ale jaki nastrój! Jak bidak włączy ogrzewanie to nigdzie nie dojedzie 🙂

…A tatarzyn za łeb trzyma… Ładowarka elektryków… spalająca drewno

Ta ładowarka elektryków działa… ekologicznie spalając drewno. Volvo i Rolls-Royce mają nowy pomysł

Paweł Czajkowski| 14-01-2024, ladowarka_elektrykow_spala_drewno

Ta ładowarka elektryków działa... ekologicznie spalając drewno. Volvo i Rolls-Royce mają nowy pomysł

W niektórych branżach, gdzie prace są często wykonywane w odległych lokalizacjach poza siecią energetyczną, ładowanie elektrycznego sprzętu budowlanego staje się wyzwaniem. Nowe rozwiązanie BioCharger firmy Air Burners obiecuje znaczną ułatwienie tych prac.

Współpraca między firmami Volvo CE, Rolls-Royce i Air Burners zaowocowała stworzeniem pierwszego w swoim rodzaju BioChargera. To innowacyjne urządzenie wykorzystuje “technologię kurtyny powietrznej” do spalania drewna i odpadów w zamkniętym systemie. Ciepło wydzielane podczas tego procesu jest przekształcane w energię elektryczną, a następnie magazynowane w podłączonym module magazynowania baterii (BSM). Zgromadzoną energię można wykorzystać do ładowania pojazdów elektrycznych, sprzętu budowlanego i przenośnych elektronarzędzi na całym terenie budowy.

Volvo i Rolls-Royce mają rozwiązanie dla elektryków budowlanych pracujących z dala od sieci elektrycznych. To ładowarka, która produkuje energię z “ekologicznego i ekonomicznego” spalania… drewna. 

Dzięki BioCharger prace w branży budowlanej zyskują mobilność i elastyczność, eliminując konieczność podłączania sprzętu do tradycyjnych źródeł energii. To kolejny krok w kierunku zrównoważonych i efektywnych praktyk budowlanych w dzisiejszym środowisku, gdzie mobilność i dostęp do energii elektrycznej są kluczowe dla efektywnej realizacji projektów w trudno dostępnych miejscach.

„Chociaż maszyny elektryczne stają się coraz bardziej popularne w walce ze zmianami klimatycznymi, jeśli chodzi o gospodarkę leśną, musimy dysponować praktycznymi rozwiązaniami umożliwiającymi ładowanie maszyn elektrycznych z dala od tradycyjnych źródeł zasilania” – wyjaśnia Brian O’Connor, prezes Air Burners. „Air Burners BioCharger zapewnia takie rozwiązanie… w sposób ekonomiczny i przyjazny dla środowiska.”

Firma Air Burners przedstawia nową perspektywę w gospodarowaniu odpadami drzewnymi, zaznaczając, że rocznie w samych Stanach Zjednoczonych gromadzi się około siedemdziesięciu milionów ton takich odpadów. Niestety, ponad 50% tych materiałów podlega obecnie spalaniu lub rozkładowi, co skutkuje emisją szkodliwych cząstek stałych i gazów cieplarnianych do atmosfery.

[Idiota. Przecież CO2 ze spalania drewna daje zerową emisję NETTO, bo fotosynteza to CO2 zjada.. MD]

Firma Air Burners prezentuje swoje rozwiązanie w postaci BioCharger, który wykorzystuje “system obiegu zamkniętego”. Twierdzi, że ten system znacznie redukuje emisję szkodliwych cząstek stałych i gazów cieplarnianych w porównaniu z tradycyjnymi otwartymi spalarniami.

Globalna wypożyczalnia samochodów Hertz wyprzedaje tanio elektryki. Stracili ćwierć miliarda $. Biznes się nie opłaca. Ale kupującym – tym mniej.

Globalna wypożyczalnia samochodów wyprzedaje tanio elektryki. Biznes się nie opłaca

12.01.2024 nczas/wyprzedaje-tanio-elektryki-biznes-sie-nie-oplaca

Jedna z największych wypożyczalni samochodów na świecie Hertz, która na początku 2021 roku zapowiadała, że zamierza aż 20% swojej floty zmienić na samochody elektryczne, wycofuje się z tych planów.  Rozpoczęła już masową sprzedaż elektryków.

Elektryfikacja floty Hertza miała nastąpić dzięki umowie podpisanej z Teslą i marką Polestar, w ramach której miało dołączyć 100 tys. sedanów Model 3 oraz 65 tys. sztuk Polestar’a 2. Do tej pory flota Hertz’a obejmuje około 60 tys. pojazdów elektrycznych, głównie Tesli Model 3.

Na koniec 2023 roku zaledwie 11% wszystkich pojazdów w ofercie posiada napęd elektryczny. Okazuje się jednak, że problem z dostępem do samochodów wcale nie jest kluczowym czynnikiem, który stawia plany firmy pod znakiem zapytania. Znacznie większy problem stanowi fakt, że na autach elektrycznych się mniej zarabia.

Hertz w swoim raporcie finansowym zwraca uwagę, że auta elektryczne szybciej tracą na wartości, a koszty ich napraw są większe niż w przypadku aut spalinowych. Nie rekompensują tego nawet niższe koszty serwisu, a dodatkowo okazuje się, że dynamiczne auta elektryczne, w dodatku z napędem na tylną oś, częściej ulegają wypadkom. Niestety prym w tym wiedzie Tesla, koszty napraw jej samochodów są średnio o 20% wyższe w porównaniu do innych marek produkujących elektryki, a jakby tego było mało, jest też problem z terminowością napraw. To wszystko sprawia, że na każdym aucie firma zarabia mniej, a to odbija się na wynikach finansowych. Tylko w 4. kwartale 2023 roku Hertz zamierza z tytułu utraty wartości swoich elektrycznych pojazdów odpisać straty w wysokości 245 mln USD.

Tylko w tym roku Hertz chce sprzedać aż 20 tys. pojazdów elektrycznych ze swojej floty i zastąpić je samochodami z silnikami spalinowymi. Obecnie na stronach wypożyczalni na sprzedaż wystawione jest już ponad 700 samochodów elektrycznych, głównie Tesli Model 3 i Y, ale także Chevrolet Bolt, KIA EV6, BMW i3 czy Nissan Leaf. Ceny okazyjne…

źródło: arstechnica

Rental giant Hertz dumps EVs, including Teslas, for gas cars

Rental giant Hertz dumps EVs, including Teslas, for gas cars

By Nathan Gomes and Joseph White

January 11, 2024

]Hertz car rental logo is seen in this illustration taken June 27, 2022. REUTERS/Dado Ruvic/Illustration/File Photo Acquire Licensing Rights

Jan 11 (Reuters) – Rental firm Hertz Global Holdings (HTZ.O) is selling about 20,000 electric vehicles, including Teslas, from its U.S. fleet about two years after a deal with the automaker to offer its vehicles for rent, in another sign that EV demand has cooled.

Hertz will instead opt for gas-powered vehicles, it said on Thursday, citing higher expenses related to collision and damage for EVs even though it had aimed to convert 25% of its fleet to electric by 2024 end.

CEO Stephen Scherr had last year at the JPMorgan Auto Conference flagged headwinds from higher expenses for its EVs, particularly Teslas.

Hertz even limited the torque and speed on the EVs and offered it to experienced users on the platform to make them easier to adapt after certain users had front-end collisions, he said.

Shares of the company, which also operates vehicles from Swedish EV maker Polestar among others, fell about 4%. Tesla’s (TSLA.O) stock was down about 3%.

Hertz also expects about $245 million in charges related to depreciation expenses from the EV sale in the fourth quarter of 2023.

BUMPY ROAD FOR EV GROWTH

Its decision underscores the bumpy road EVs have hit as their sales growth slows, causing carmakers like General Motors (GM.N) and Ford (F.N) to scale back production plans.

Morgan Stanley analyst Adam Jonas said in a note Hertz’s move was another sign that EV expectations need to be “reset downward”.

While consumers enjoy the driving experience and fuel savings (per mile) of an EV, Jonas said there are other “hidden costs to EV ownership”.

“Expenses related to collision and damage, primarily associated with EVs, remained high in the quarter,” Hertz said in a regulatory filing on Thursday.

The company, which had earlier planned to order 100,000 Tesla vehicles by 2022 end and 65,000 units from Polestar over five years, said it would focus on improving profitability for the rest of its EV fleet.

German rental car company Sixt said in December it had not purchased Tesla vehicles since 2022 and was selling its fleet of Teslas “as part of our regular de-fleeting process”.

It still plans to offer a range of electrified vehicles and “stick to our goal to electrify 70-90 percent of our rental fleet in Europe by 2030”, it said on Thursday.

USED-EV PRICES DROP

Meanwhile, wholesale used-EV prices fell for most of 2023 as prices for new EVs fell and inventories of unsold electric vehicles rose, according to Cox Automotive data.

Cox forecast before Hertz’s decision that used-EV prices would decline more than overall used vehicle prices in 2024.

“While 20,000 cars isn’t a large number in the total used vehicle market, it does mean Hertz will be taking a major loss on each of these sales while further contributing to the trend of falling used EV values,” iSeeCars.com analyst Karl Brauer said.

Hertz is selling some Tesla Model 3 for as low as about $20,000, nearly half the purchase price for the cheapest variant of the compact sedan, its used car website showed.

It lists more than 700 EVs on sale, including BMW’s i3, Chevrolet’s Bolt and Tesla’s Model 3 and Model Y SUVs.

Reporting by Nathan Gomes and Akash Sriram in Bengaluru, Joe White in Detroit; Editing by Shilpi Majumdar, Sriraj Kalluvila and Arun Koyyur

Autobus ELEKTR. rozładował się podczas kursu. W Katowicach. Trzeba go było odholować. GLOBCIO ciągle okrutnie atakuje.

Autobus PKM-u Katowice rozładował się podczas kursu. Trzeba go było odholować

9 stycznia, 2024 autobus-rozladowal-sie

Ł. K.

Dzisiaj jeden z elektrycznych autobusów PKM-u Katowice nie mógł dokończyć kursu. Bateria rozładowała się na trasie, więc trzeba było odholować pojazd.

Autobus linii numer 297 dojechał do przystanku Brynów Dworska i tam już został. Kierowca musiał wezwać pomoc, ponieważ w trakcie realizacji kursu rozładowała się bateria. Jak tłumaczy w imieniu PKM Katowice Malwina Kaczor z Katowickiej Agencji Wydawniczej, w zimowych warunkach pojazdy elektryczne zużywają więcej energii, tak samo jak spalinowe zużywają więcej paliwa. Dlatego autobus Solaris Urbino 18 trzeba było odholować z ul. Brynowskiej.

Pojazd, który dzisiaj rozładował się w trakcie kursu, to jeden z pięciu pierwszych elektryków, które kupił PKM Katowice kilka lat temu. Przegubowy autobus marki Solaris IV generacji wozi pasażerów od 2019 roku. Jest wyposażony w baterię o pojemności 120 kWh. Na jednym ładowaniu może [???] przejechać ok. 70 km. [A ile to kursów? Teoretycznie – trzy?? ]

UE zakaże kuchenek gazowych? Trują dużo bardziej niż stare diesle

UE zakaże kuchenek gazowych? Trują dużo bardziej niż stare diesle

Paweł Rygas motoryzacja.interia/ue-zakaze-kuchenek-gazowych-truja-duzo-bardziej

Wczoraj, 9 stycznia

Nie milknie dyskusja [PROTESTY, panie !! md] dotycząca wprowadzenia w polskich miastach Stref Czystego Transportu. Ich utworzenie wymusza na Polsce, przyjęty przez poprzedni rząd, Krajowy Plan Odbudowy. Najczęściej podnoszonym argumentem za koniecznością wprowadzenia SCT jest przekroczenie norm emisji tlenków azotu. Okazuje się jednak, że na nieporównywalnie wyższe stężenia NOx niż w zatłoczonych centrach miast narażeni jesteśmy we własnej kuchni.

W tych polskich miastach strefy czystego transportu są “pewne”

Przypomnę – w Krajowym Planie Odbudowy i Zwiększenia Odporności, bo tak brzmi pełna nazwa liczącego 519 stron dokumentu, ujęte jest “wyzwanie nr 7 – “Stan infrastruktury, struktura i bezpieczeństwo transportu służącego konkurencyjnej, zielonej gospodarce i inteligentnej mobilności”. Ten punkt wprost wspomina o “nowych rozwiązaniach ustawowych w zakresie obowiązkowych Stref Czystego Transportu”. W Krajowym Planie Odbudowy czytamy, że:

Wprowadzone zostanie obowiązkowe tworzenie Stref Czystego Transportu w miastach o liczbie mieszkańców powyżej 100 tys., gdzie występuje przekroczenie szkodliwych substancji w stosunku do progów UE zanieczyszczenia powietrza, oraz rozszerzona zostanie możliwość ich wprowadzenia na wszystkie obszary miejskie niezależnie od liczby mieszkańców w terminie do 30 czerwca 2024 roku.

Zgodnie z zapisami KPO miasta, na terenie których stwierdzono przekroczenie średniorocznych norm emisji NO2, będą miały 9 miesięcy od dnia otrzymania informacji o przekroczeniu poziomu stężenia NO2, na utworzenie na swoim terenie miasta Strefy Czystego Transportu. Z najnowszych zweryfikowanych danych wynika, że w 2022 roku przekroczenia takie zanotowano w czterech polskich miastach:

Czy lockdown oczyścił powietrze w miastach?

Jak dowiadujemy się w Generalnym Inspektoracie Ochrony Środowiska, zgodnie z polskimi normami dopuszczalny poziom dwutlenku azotu określony jest dla dwóch czasów uśredniania wyników pomiarów: dla jednej godziny, gdzie poziom dopuszczalny dwutlenku azotu wynosi 200 µg/m3, przy czym dopuszczalne jest 18-krotne przekroczenie tej wartości w ciągu roku kalendarzowego, dla jednego roku kalendarzowego, gdzie poziom dopuszczalny wynosi 40 µg/m3 (na tym pomiarze bazują zapisy KPO). Czy poziom natężenia ruchu kołowego rzeczywiście przekłada się na zawartość NO2 w powietrzu?

Dowody na taką tezę znajdziemy np. w promującym powstanie stref czystego transportu serwisie “sct.powly.pl”. Czytamy w nim np. – w punkcie pomiarowym w pobliżu skrzyżowania al. Wiśniowej i ul. Powstańców Śląskich we Wrocławiu – średnie stężenie NO2 przez lata wynosiło między 45-55 µg/m³. Jedynie w 2020 roku, gdy w wyniku lockdownu ruch na niektórych odcinkach zmalał aż o 80 proc, poziom NO2 spadł do poziomu poniżej – dopuszczalnego przepisami – stężenia 40 µg/m³. Koniec ograniczeń w ruchu sprawił jednak, że już w 2021 roku, poziom zanieczyszczenia powietrza tlenkami azotu ponownie wzrósł, tym razem do około 47,2 µg/m³.

W oparciu i takie dane można przyjąć, że zmniejszenie ruchu samochodowego w centrum rzeczywiście wpłynęło na jakość powietrza w okolicy punktu pomiarowego. Serwis “sct.powly.pl”  przekonuje też, że w Śródmieściu – na Al. Niepodległości we Wrocławiu – poziom zanieczyszczenia NO2 w latach 2013-19 wahał się między 50 a 60 µg/m³, aby w roku lockdownu (2020) spaść do 38 µg/m³. W kolejnych latach – 2021-2022 – poziom zanieczyszczenia tlenkami azotu ponownie wzrósł tam powyżej 40 µg/m³. Dowodzi to, że ograniczenie ruchu kołowego rzeczywiście przynieść może pewną poprawę jakości powietrza, chociaż – nawet w ujęciu procentowym – nie jest ona duża. 

Kuchenki gazowe gorsze niż stare diesle. Wyznacz strefę w swojej kuchni!

Dane cytowane przez serwis promujący strefy czystego transportu robią wrażenie, przynajmniej do momentu, gdy nie zapoznamy się z wynikami badań dotyczących… poziomu zanieczyszczenia NO2 w naszych kuchniach.
Przykładowo – w 2012 roku amerykański instytut Lawrence Berkeley National Laboratory przeprowadził ciekawe badanie, którego wynikami podzielił się w naukowym periodyku Environmental Health Perspectives. We wnioskach przeczytać można było np., że:

60 proc. domów w Kalifornii, w których gotuje się na gazie, co najmniej raz w tygodniu, osiąga poziomy zanieczyszczeń w pomieszczeniach, które naruszają federalne normy jakości powietrza na zewnątrz.

Na jakie stężenia tlenków azotu narażamy się we własnej kuchni podgrzewając posiłki na gazie? 

Powietrze w korku czystsze niż w twojej kuchni?

Ciekawe światło na zagadnienie rzuca – przygotowana przez holenderską organizację pozarządową TNO – analiza dotychczasowych badań w tym zakresie. O holenderskich badaniach przypominają autorzy facebookowego profilu Zrównoważona Mobilność, którzy domagają się “urealnienia” założeń krakowskiej strefy czystego transportu. Przypomnijmy – w Krakowie powstać ma wkrótce jedyna na świecie strefa, czystego transportu, która obejmować ma cały obszar administracyjny miasta, a – w odróżnieniu np. od Londyńskiego ULEZ – polskie przepisy nie przewidują jakiejkolwiek możliwości wjazdu do SCT pojazdów, które nie spełniają norm (w ULEZ wymagana jest opłata dzienna w wysokości kilkunastu funtów).

Obszerny dokument – na który zwracają uwagę przeciwnicy krakowskiej SCT w jej planowanej formie – opublikowany został w końcu 2022 roku. Licząca ponad pięćdziesiąt stron analiza stara się odpowiedzieć na pytania dotyczące poziomu zanieczyszczeń, na jakie narażeni są mieszkańcy Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii wykorzystujący w swoich domach kuchenki gazowe 

W kuchni łatwiej o astmę niż na ulicy. UE zakaże kuchenek gazowych?

Uściślijmy – chodzi o publikację naukową, której autorzy analizują liczne dotychczasowe badania w tym zakresie i stawiają bardzo konkretne wnioski. Autorzy dokumentu przypominają np., że już w 2010 roku Światowa Organizacja Zdrowia stwierdziła, że posiadanie kuchenki gazowej wiąże się z 20 proc. większym ryzykiem chorób dolnych dróg oddechowych u dzieci. W dokumencie czytamy też, że w celu ilościowego określenia wpływu zażywania na zdrowie dzieci wykorzystano metabadanie z 2013 roku podsumowujące wyniki 41 badań, z których duża część została przeprowadzona w Europie.

Autorzy przypominają również, że według danych z 2022 roku, aż 32,6 proc. gospodarstw domowych korzysta z kuchenek gazowych. Jakie wnioski płyną z tego dokumentu? Czytamy w nich np., że:

W eksperymentach laboratoryjnych stwierdzono, że średnie stężenia godzinne NO2 w czasie gotowania na gazie mogą wynosić od 214 do 478 µg/m³, przekraczając tym samym zarówno unijne, jak i środowiskowe standardy WHO dla NO2 (200 µg/m³ dla średniej godzinnej).

Oznacza to, że osoba gotująca we własnym mieszkaniu obiad na kuchence gazowej wystawiona jest nawet na 10-ktornie wyższe stężenie NOx, niż w zakorkowanych obszarach centrów miast, w których – w trosce o zdrowie mieszkańców – mają zostać wyznaczone strefy czystego transportu. Autorzy dokumentu wskazują, ponadto że w badaniu terenowym w Birmingham odnotowano szczytowe stężenia NO2 na poziomie – uwaga – 1500 µg/m³.

W świetle takich danych nie ulega wątpliwości, że zdecydowanie lepszy efekt zdrowotny niż strefy czystego transportu, przyniósłby dla obywateli UE zakaz stosowania kuchenek gazowych w domach. Póki co – jak uspokajał w październiku serwis TVN24 powołując się na rzecznika Komisji Europejskiej ds. Energii – Giulię Bedini –  EU nie planuje się takiego scenariusza. Faktem jest natomiast, że niektóre państwa sięgnęły już po podobne rozwiązania. Przykładem może tu być Holandia, gdzie od 2018 roku żadne nowo wybudowane budynki nie są już przyłączane do sieci gazowej. Oczywiście trzeba też pamiętać, że zwolennicy utworzenia stref czystego transportu wskazują też na inne zanieczyszczenia, jak np. poziom pyłów zawieszonych.

Trudno jednak zaprzeczyć, że w kontekście badań dotyczących poziomu toksycznych substancji w naszych kuchniach, prozdrowotna argumentacja orędowników SCT zdaje się blednąć. Tym bardziej, że w obliczu upowszechniania się – cięższych od swoich benzynowych odpowiedników – samochodów elektrycznych, których kierowcy mogą przecież wjeżdżać na teren SCT, emisja pyłów zawieszonych z hamulców i opon będzie jeszcze wzrastać.

Zielony komunizm w akcji: Elektryczne autobusy sparaliżowały Oslo. „Trzeba się do tego przyzwyczaić”

Elektryczne autobusy sparaliżowały miasto. „Trzeba się do tego przyzwyczaić”

Michał Domański

Samochody elektryczne motoryzacja/elektryczne-autobusy-sparalizowaly-miasto

Wczoraj, 9 stycznia

Elektryczne autobusy w Oslo znowu nie radzą sobie z mrozem

Jak informują norweskie media, mieszkańcy Oslo mają poważny problem. Wczoraj w godzinach popołudniowych firma Ruter, odpowiedzialna za transport publiczny w stolicy Norwegii, ogłosiła, że wszystkie autobusy na południu miasta przestają kursować. W sumie przez cały dzień anulowano około 1000 kursów z 13 tys. zaplanowanych. Spowodowało to poważne problemy dla tłumów pasażerów, którzy przy temperaturach poniżej -10 st. C czekali na przystankach.

Utrudnienia wynikają z tego, że elektryczne autobusy nie radzą sobie przy bardzo niskich temperaturach. Oslo zaś ma już niemal wyłącznie elektryczny tabor. Pozostawiono co prawda spalinowe autobusy na awaryjne sytuacje, ale miasto dysponuje zaledwie dziewięcioma takimi pojazdami. A to o wiele za mało. Poważne problemy z funkcjonowaniem komunikacji miejskiej przewidywane są również na najbliższe dni.

Miasto liczyło się ze zbyt małym zasięgiem autobusów, ale nie aż tak małym

Na temat problemów Oslo z elektrycznymi autobusami pisaliśmy już miesiąc temu. Okazało się wtedy, że problemem nie był bynajmniej duży spadek zasięgu przy niskich temperaturach. To znaczy spadek taki występował, ale władze miasta podkreślały, iż zdawały sobie z tego sprawę. Plan był taki, że pojazdy będą w ciągu dnia zjeżdżały ze swoich tras, aby się doładować. Niestety niskich temperatur nie wytrzymały ładowarki na jednej z baz.

Tym razem nikt jednak nie mówi o awarii. Po prostu podczas kolejnej fali mrozów, zasięg autobusów spadł tak bardzo, że firma Ruter nie radzi sobie z dostarczaniem naładowanych pojazdów na trasy. Rzeczniczka firmy Elisabeth Skarsbo Moen nie precyzuje jednak, czy problemem jest zbyt mały tabor, niepozwalający na bieżącą wymianę rozładowanych autobusów, zbyt mała liczba kierowców czy ładowarek, czy też długie czasy ładowania zmarzniętych baterii. Możliwe, że wszystkie te czynniki się nawarstwiły.

Problemy te nie zrażają jednak władz Oslo, które planuje, aby wszystkie autobusy były wyłącznie elektryczne. Od 1 listopada tego roku wyłącznie elektryczne będą mogły być też taksówki. Pytana o kolejne potencjalne problemy, związane z elektrycznymi autobusami, Moen odpowiedziała:

Musimy po prostu poprosić pasażerów o cierpliwość na czas, kiedy będziemy się uczyć radzenia sobie z przejściem na elektryczny transport.

Problemy z zasięgiem pojazdów elektrycznych szybko nie znikną

Problem z zasięgiem elektrycznych autobusów (i w ogóle wszystkich pojazdów bateryjnych) nie jest czymś, co będzie można szybko rozwiązać. Potrzebny do tego byłby nowy rodzaj baterii i choć istnieje już kilka nowych technologii, trudno powiedzieć, kiedy któraś z nich mogłaby zostać skomercjalizowana. W przypadku autobusów Solaris (Oslo w zeszłym roku kupiło 183 takie pojazdy) deklarowany zasięg w realnych warunkach wynosi około 200 km, choć producent chwali się też nowszymi akumulatorami, pozwalającymi pokonać nawet 250 km.

Trzeba jednak pamiętać, że wraz ze spadkiem temperatury, wyraźnie spada wydajność ogniw. Ponadto spora część energii jest wykorzystywana do ogrzewania wnętrza pojazdu. Sama bateria również musi być utrzymywana w optymalnej temperaturze, aby uniknąć jej uszkodzenia (przez to pojazdy elektryczne tracą zasięg również, gdy stoją zaparkowane). W sumie przy niskich temperaturach realny zasięg może być nawet o połowę mniejszy od uzyskanego podczas oficjalnych testów homologacyjnych.

Nie można też zapominać, że częste korzystanie z szybkich ładowarek negatywnie wpływa na żywotność baterii. Zalecane jest też, aby ładować je tylko do 80 procent – z tego samego powodu. Część producentów samochodów domyślnie ustawia zakończenie ładowania właśnie na tym poziomie, a chcąc mieć w pełni naładowaną baterię, trzeba wybrać odpowiednią opcję. Wyraźnie wtedy spada jednak szybkość ładowania, aby chronić ogniwa. Nie jest też zalecane całkowite rozładowywanie akumulatora – najlepiej jest podpinać pojazd do ładowarki, gdy ilość energii spadnie poniżej 20 procent.

Jak jednak pokazuje praktyka, w przypadku autobusów elektrycznych nie można sobie pozwolić na luksus trzymania się tych zaleceń. Pojazdy te nawet w pełni naładowane, muszą być doładowywane w ciągu dnia. Nie ma też mowy o korzystaniu z wolnych stacji ładowania, ze względu na rozmiary akumulatorów. Wspomniane już Solarisy mają baterie o pojemności 553 kWh, czyli około dziesięciokrotnie większe niż kompaktowe auto osobowe.

Entuzjazm dla pojazdów elektrycznych: Klapa…

Entuzjazm dla pojazdów elektrycznych: Klapa…

Źródło: https://www.tfp.org/enthusiasm-for-electric-vehicles-is-running-on-empty/?PKG=TFPE3236

Jeśli byłeś na tyle naiwny, by wierzyć dominującym mediom i skrajnym ekologom , mógłbyś pomyśleć, że ludzie są gotowi porzucić swoje zużywające paliwo samochody na rzecz pojazdów elektrycznych (EV). Kilka niewygodnych faktów pokazuje jednak, że jest inaczej.

Jednym z faktów jest zmęczenie społeczeństwa ciągłym biciem w bęben alarmistów klimatycznych. Wydaje się, że nie ma niewygodnego zdarzenia pogodowego ani klęski żywiołowej, których nie obwinialiby za zmiany klimatyczne. Opinia publiczna słusznie sceptycznie odnosi się do ich fatalnych prognoz i dlatego niechętnie przyłącza się do trendu pojazdów elektrycznych.

Zatem rynek pojazdów elektrycznych maleje pomimo wszechobecnej propagandy powtarzającej ich rzekome korzyści. Ludzie zaczynają dostrzegać ten szum, a dowody empiryczne są bardziej przekonujące niż radykalne utopijne programy.

Konsument jest pierwszą ofiarą

Miesiąc miodowy dobiegł końca. Samochody elektryczne nie działają zgodnie z obietnicami, są znacznie droższe w zakupie i trudno je utrzymać w stanie naładowania. Rzeczywiście nigdzie nie widać ogólnokrajowej infrastruktury ładowania potrzebnej do ich powszechnego wykorzystania.

Wydaje się, że rynek osiągnął punkt nasycenia, gdyż obecni właściciele pojazdów elektrycznych to głównie nisko wiszący owoc osób zaangażowanych w ekstremalną agendę ekologiczną i tych, którzy nie muszą pokonywać długich dystansów na rozległych pustyniach ładowarek.

Te dane demograficzne odbijają się na sprzedaży pojazdów elektrycznych, ponieważ coraz mniej osób wierzy w optymistyczne scenariusze ekorewolucjonistów. Pojazdy elektryczne stoją bezczynnie na niezliczonych parkingach, podczas gdy samochody benzynowe szybko się sprzedają. W ten sposób amerykańscy nabywcy samochodów wysyłają mocny i jednoznaczny sygnał do przemysłu samochodowego i administracji Bidena, że nie podporządkowują się agendzie ekologicznej .

Dealerzy samochodowi są na miejscu

Kolejnym niewygodnym faktem jest odmowa salonów samochodowych włączenia się w trend pojazdów elektrycznych. Dealerzy samochodowi dużo zainwestowali w umieszczanie tych elektrycznych cudów na swoich parkingach, ale teraz zastanawiają się, kto je kupi.

Dealerzy muszą także zajmować się skargami klientów, że nieprzewidywalne szacunki zasięgu są niewiarygodne w przypadku innych celów niż zwykłe podróże i użytkowanie w mieście. Takie problemy i czas potrzebny na ładowanie sprawiają, że drogie samochody są zawodne i niepraktyczne.

Dealerzy muszą także dokonać kosztownych zmian. Pod koniec 2022 r. Ford Motor zwrócił się do dealerów o zainwestowanie do 1,2 mln dolarów każdy w celu zapewnienia dostępności pojazdów elektrycznych, w tym infrastruktury do ładowania. Jednak producent samochodów złagodził ostatnio niektóre początkowe wymagania, dostosowując swoją strategię do kurczącego się rynku.

General Motors poinformował dealerów, że muszą zainwestować w kosztowny sprzęt serwisowy i szkolenie personelu, aby osiągnąć ambitny cel GM, jakim jest osiągnięcie do 2030 r. pozycji w pełni pojazdów elektrycznych. Koszt jest znaczny, a dealerzy muszą wydać co najmniej 300 000 dolarów na rekonfigurację swojej działalności.

Zaniepokojeni nierealistycznymi oczekiwaniami dotyczącymi wprowadzenia pojazdów elektrycznych, prawie 4000 dealerów samochodów wysłało list do producentów, wzywając ich do ponownej oceny wymogów dotyczących pojazdów elektrycznych. Branża ubezpieczeniowa również dostrzegła wyzwania nie do pokonania, jakie stwarzają pojazdy elektryczne, co prowadzi do wzrostu kosztów ubezpieczenia.

Producenci samochodów wycofują się ze wszystkiego

Ostatni niewygodny fakt dotyczy producentów samochodów, którzy odczytali charakter pisma na ścianach i dołożyli wszelkich starań, aby produkować pojazdy elektryczne, ponieważ niektóre stany nakładają obowiązek sprzedaży wszystkich pojazdów elektrycznych do lat 30. XXI wieku.

W obliczu buntu dealerów niektórzy producenci samochodów uciekają się do drastycznych środków. Na przykład General Motors wykupił w 2022 r. 47 procent swoich dealerów Buicka, co stanowi około 940 z 2000 dealerów w całym kraju.

Producenci samochodów opowiadają się również za modelem bardziej bezpośredniej sprzedaży pojazdów elektrycznych, usprawniającym proces i zmniejszającym liczbę pojazdów elektrycznych w magazynie dealerów. Takie drakońskie dyktatorskie decyzje czynią życie nieszczęśliwym na całej długości, od dealerów po konsumentów.

Zarządzanie odgórne powoduje ucisk

Gdyby to wszystko nie wystarczyło, ciężka ręka rządowych mandatów i dotacji narzuca wszystkim zainteresowanym swój eko-program. Takie odgórne zarządzanie gospodarką i kulturą jest typowe dla socjalistów, którzy wyznają, że działają w imieniu narodu, zniewalając go i uciskając.

W tym równaniu nie ma organicznych rozwiązań chrześcijańskich, które wykorzystują doświadczenie osób pracujących w swoich dziedzinach, aby opracować innowacyjne podejścia odzwierciedlające kulturę oddaną praktykowaniu cnót .

https://www.facebook.com/138354569532939?ref=embed_page

Pogrom elektrycznych autobusów w Norwegii. Tylko w Oslo zamarzło 50 pojazdów!

Pogrom elektrycznych autobusów w Norwegii. Tylko w Oslo zamarzło 50 pojazdów!

https://srebrnykompas.pl/pogrom-elektrycznych-autobusow/

W godzinach porannego szczytu komunikacyjnego w Oslo, na swoje trasy nie wyjechało wiele autobusów. Wczoraj po południu odwołano około 50 kursów.

Pierwsza o sprawie wspomniała gazeta Nordre Aker Budstikke.

Jako przyczynę problemów podano «usterkę środka transportu», ale Ruter potwierdza dzisiaj, że ​​autobusy elektryczne po prostu nie wytrzymują mroźnej aury.

– To właśnie mróz powoduje, że zasięg autobusów elektrycznych nie jest tak duży, jak zwykle. W autobusach szybciej wyładowują się baterie. Aktualnie rejestrujemy, jak sytuacja zmienia się dzień po dniu, potem wykorzystamy zdobyte doświadczenie, aby poprawić tę sytuację w przyszłości, mówi w rozmowie z Nordre Aker Budstikke Cathrine Myhren-Haugen, kierowniczka ds. komunikacji w spółce Ruter.

Zimowe problemy dotknęły m.in. elektryczne autobusy przegubowe kursujące na liniach 34 i 54. Oddano je do użytku w kwietniu tego roku.

Łącznie, przewoźnik Unibuss kupił 183 nowe elektryczne autobusy przegubowe. W 2023 roku Ruter dysponuje w Oslo łącznie 320 nowymi autobusami elektrycznymi.

Jeździli elektryczną Teslą w deszczu. Muszą wymienić baterię za 90 tys. zł

Jeździli elektryczną Teslą w deszczu. Teraz muszą wymienić baterię za 90 tys. zł

jezdzili-elektryczna-tesla-w-deszczu

Ilość absurdów związanych ze stręczonymi nam przez zielonych komunistów pojazdami elektrycznymi stale rośnie. Tym razem para Szkotów usłyszała od doradcy serwisowego Tesli, że przez jeżdżenie w czasie opadów deszczu, wilgoć dostała się do baterii ich pojazdu. Wymiana kosztuje ponad 17 tys. funtów (ok. 90 tys. zł).

Jeździli elektryczną Teslą w deszczu, teraz muszą wymienić baterię za 90 tys. zł. Koszt wymiany zespołu akumulatorów trakcyjnych w Tesli Model Y po zastosowanej zniżce (sic!) dla szkockich klientów wyniósł dokładnie 17 374 funty brytyjskie, czyli w przeliczeniu ponad 88 tys. zł. Baterie są najdroższym elementem samochodów elektrycznych, więc kwota dziwi mniej, niż chęć obarczenia nią klientów, którzy twierdzą, że nie zrobili nic złego, tylko jeździli swoim autem w czasie deszczu. To raczej kiepska wiadomość dla posiadaczy “elektryków”.

Johnny Bacigalupo i Rob Hussey byli tak zdegustowani diagnozą serwisu Tesli, że postanowili podzielić się swoją historią z całym światem. 

Pewnego październikowego dnia wybrali się swoim autem na obiad do Edynburga. Na miejsce jechało im się całkiem nieźle. Gorzej z powrotem, bo Tesla odmówiła posłuszeństwa.

Zadzwonili na infolinię, a potem czekali prawie pięć godzin na lawetę. Pierwsza w ogóle nie przyjechała odmawiając pomocy dla pojazdu elektrycznego, który według dyspozytora był “niebezpieczny”, ale po kilku kolejnych irytujących rozmowach znalazła się firma odpowiedzialna za dostarczanie zepsutych Tesli do centrum serwisowego. Holownik dotarł na miejsce o godzinie pierwszej w nocy. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść.

Właściciele szybko dowiedzieli się, że w samochodzie uległa uszkodzeniu bateria. Przez teoretycznie hermetyczną obudowę do środka przeniknęła woda i jak stwierdził serwisant “niestety to nie jest objęte 8-letnią gwarancją producenta”. Okazało się, że koszt wymiany baterii to prawie 17,5 tys. funtów. Byli przygotowani na 20-krotnie niższy wydatek. Teraz nie wiedzą, co robić.

Skontaktowali się z menedżerem salonu Tesli w Edynburgu. Ten powiedział im, że to z powodu fatalnej pogody panującej w Szkocji i że czasem tak się zdarza z samochodami elektrycznymi różnych marek, jeśli jeździ się nimi w czasie deszczu.  Czy to znaczy, że w złą pogodę lepiej nie wyprowadzać Tesli w garażu?

Aktualnie właściciele plują sobie w brodę. Zaskoczeni powodem awarii, ceną naprawy i poziomem obsługi, twierdzą, że na przyszłość nie chcą już elektryków.

NASZ KOMENTARZ: Skoro deszcz odpowiada za tak kosztowne awarie “elektryków”, nie pozostaje nam nic innego jak życzyć ich eko-właścicielom dobrej, słonecznej pogody. I dużych zarobków.

Potężny pożar w bloku na Szczepinie we Wrocławiu. Zapaliła się hulajnoga elektryczna

Komentarz – to samo zagrożenie niosą akumulatory w autach elektrycznych.

21.10.2023 r. Pożar przy ul. Czarnieckiego we Wrocławiu. Doprowadził do niego wybuch hulajnogi elektrycznej, którą właściciel trzymał w swoim mieszkaniu.
21.10.2023 r. Pożar przy ul. Czarnieckiego we Wrocławiu. Doprowadził do niego wybuch hulajnogi elektrycznej, którą właściciel trzymał w swoim mieszkaniu. Paweł Relikowski / Polska Press
Pożar mieszkania przy ul. Stefana Czarnieckiego
Pożar mieszkania przy ul. Stefana Czarnieckiego
Pożar mieszkania przy ul. Stefana Czarnieckiego

Zobacz galerię(39 zdjęć)

Ogromny pożar mieszkania na parterze przy ul. Czarnieckiego 16 wybuchł w sobotę (21 października), o godz. 5 rano. Mieszkanka bloku zaalarmowała służby i jako pierwsi na miejsce przyjechali policjanci, którzy ewakuowali zaspanych mieszkańców.

Jak powiedział reporterowi “Gazety Wrocławskiej” właściciel mieszkania, które spłonęło, w nocy wybuchła elektryczna hulajnoga, którą trzymał w mieszkaniu. Płomienie były tak duże, że mężczyzna nie mógł opanować ognia.

Ogień szybko się rozprzestrzeniał, niestety zniszczeniu uległy także mieszkania nad miejscem pożaru. Szczęśliwie, dzięki sprawnej akcji policjantów, wszystkich mieszkańców udało się wyprowadzić i nikt nie odniósł obrażeń.

Do pożaru zadysponowano siedem wozów strażackich, akcja dogaszania była prowadzona jeszcze po godz. 7 rano. Strażacy zakończyli działania po godz. 8 rano. Mieszkańcy sprzątają miejsce pożaru.

Tesle [elektryki] płoną po kontakcie ze słoną wodą

Tesle płoną na Florydzie po kontakcie ze słoną wodą

Paweł Czajkowski| 06-09-2023, Źródło: fot: Palm Harbor Fire Rescue| aktualnosci/tesle_plona_kontakcie_ze_slona_woda

  • Spodobało Ci się? Podziel się ze znajomymi!
Tesle płoną na Florydzie po kontakcie ze słoną wodą

Huragan Idalia, który siał zniszczenie na Florydzie w minionym tygodniu, spowodował nie tylko typowe zniszczenia domów, ale także pozostawił bomby z opóźnionym zapłonem. Samochody elektryczne, które zaczęły stawać w płomieniach po czasie.

Według relacji CBS News, przynajmniej dwie Tesle stanęły w płomieniach w wyniku zanurzenia w słonej wodzie podczas powodzi towarzyszącej huraganowi Idalia. Jeden z tych incydentów miał miejsce podczas próby holowania przez straż pożarną w hrabstwie Pinellas. Te wydarzenia skłoniły straż pożarną w Palm Harbor do wydania ostrzeżenia dla właścicieli pojazdów elektrycznych, w którym zaleca się wyprowadzenie ich z garaży, jeśli miały kontakt ze słoną wodą. Departament ostrzega, że akumulatory litowo-jonowe w pojazdach elektrycznych mogą stanowić zagrożenie po kontakcie z wodą morską.  To ostrzeżenie dotyczy nie tylko pojazdów osobowych, ale także mniejszych pojazdów elektrycznych, takich jak hulajnogi czy rowery, które również korzystają z akumulatorów litowo-jonowych.

Samochody elektryczne po zalaniu słoną wodą, to bomby z opóźnionym zapłonem. Już po ustaniu huraganu Idalia w USA, Tesle stają w płomieniach przez pozostałości soli, które działają jak przewodnik.

https://www.facebook.com/plugins/post.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2FPalmharborfire%2Fposts%2Fpfbid02txRxLdFpZkE8euJskJhanhLBvti245YCMdNkuV5fHQ2t1AMv8EQ4FowMLeovhY3Al&show_text=true&width=500

Departament ostrzega również przed prowadzeniem pojazdów elektrycznych w obszarach zalanych słoną wodą, ponieważ resztki soli działają jak przewodnik między ogniwami akumulatora, co zwiększa potencjalne ryzyko pożaru. Chociaż sól może zwiększać to ryzyko we wszystkich rodzajach pojazdów elektrycznych, większe pojazdy są bardziej podatne niż np. rowery elektryczne, ponieważ mają znacznie większą liczbę ogniw w akumulatorach. Hybrydy typu plug-in (PHEV) także są narażone, ponieważ zawierają akumulatory litowo-jonowe.

Warto również zaznaczyć, że Tesla również ostrzega użytkowników przed prowadzeniem pojazdów elektrycznych, które miały kontakt z wodą. Zaleca się holowanie lub przeniesienie takich pojazdów na odległość co najmniej 15 metrów od innych materiałów palnych, takich jak inne pojazdy czy mienie osobiste. Firma doradza także skontaktowanie się z ubezpieczycielem w takiej sytuacji. 

Cyrk z elektrycznymi samochodami dobiega końca?

Cyrk z elektrycznymi samochodami dobiega końca?

Ideologia ponad zdrowym rozsądkiem.

cyrk-z-elektrycznymi-samochodami

Zielono-komunistyczna transformacja motoryzacji powoli kończy się fiaskiem.  Choć wciąż na “elektryki” wypłaca się sowite dotacje a z fabryk wyjeżdża coraz więcej tego typu elektryków, już nawet sprzedawcy wcale ich nie chcą.

Cyrk z elektrycznymi samochodami dobiega końca? O drastycznym zwrocie w popycie na pojazdy elektryczne pisze amerykański portal businessinsider.com. Jak się okazuje, popyt na samochody elektryczne został wywołany sztucznie. Na wolnym rynku pojazdy te nie są popularne i przegrywają z tradycyjnymi dieslami i benzyniakami.

Auta zalegają na składach u dilerów motoryzacyjnych. Niektórzy z nich już od jakiegoś czasu nie zamawiają nowych egzemplarzy.

Businessinsider.com przewiduje w najbliższym czasie dalszy spadek popularności pojazdów elektrycznych. Jak podkreśla, “przejście od entuzjastycznych i zamożnych wczesnych użytkowników do bardziej ostrożnych i nastawionych na budżet nabywców samochodów rzuca pętlę na transformację samochodów elektrycznych”.

Dlaczego ludzie nie chcą elektryków? Jak się okazuje, przyczyną nie jest tylko ogromny koszt kupna tych pojazdów, czy nawet ich niski poziom bezpieczeństwa  i liczne samozapłony. Sprawę tłumaczy wiceprezes ds. globalnego prognozowania pojazdów w AutoForecast Solutions, Sam Fiorani. Twierdzi on, że ludzie nie chcą rezygnować z pojazdów spalinowych, które są po prostu wygodniejsze w użyciu. Mają większy zasięg i nie wymagają tak czasochonnej obsługi. Wielu obawia się, że ich auto elektryczne stanie w miejscu, a przecież nie można do niego tak po prostu dokupić paliwa i wlać do baku, jak w przypadku tradycyjnych pojazdów.

-Mówimy o znacznej zmianie stylu życia (…) Przeciętnemu klientowi trudno jest dokonać tego skoku, wydając dodatkowe 10 tys. dol.

Co więcej, jak twierdzą naukowcy, samochody elektryczne niszczą nawierzchnię dróg dwukrotnie bardziej niż te z silnikami spalinowymi. Są bowiem od nich znacznie cięższe, przy tej samej szerokości opon.

NASZ KOMENTARZ: Komunizm (w tym zielony komunizm) to system, który bohatersko zwalcza problemy, które sam stworzył. Skoro pojazdy elektryczne nie mają szans na wolnym rynku ze spalinowymi, nie będziemy zdziwieni, gdy komuniści wprowadzą w życie kolejne restrykcje mające uderzyć w tę drugą kategorię. Skoro dotychczasowe dopłaty i zakazy wjazdu diesli do dużych miast nie zniechęciły do ich nabywania, skrajna lewica będzie forsować całkowity zakaz sprzedaży pojazdów spalinowych. Komuniści z UE już to robią, bo dla nich ideologia jest ponad zdrowym rozsądkiem.

Kierowca Tesli spłonął żywcem w swoim samochodzie

13.08.2023 Kierowca-tesli-splonal-zywcem-w-samochodzie

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay

31-letni kierowca Tesli spłonął żywcem w swoim samochodzie – poinformował portal dziennika „Bild”. Zdarzenie miało miejsce w niedzielę tuż po północy w rejonie Memmingen (Bawaria). Gaszenie elektrycznego pojazdu trwało kilka godzin.

Mężczyzna, który jechał wąską wiejską drogą, zjechał na lewy pas. Jego samochód uderzył w barierki, prześlizgując się po nich na odcinku ok. 38 metrów, po czym zderzył się czołowo z betonowym słupem energetycznym. „Poważnie uszkodzony samochód zaczął się palić” – podała policja.

Kierowca poniósł śmierć na miejscu w płonącym samochodzie.

W gaszeniu pojazdu uczestniczyły służby ratunkowe z czterech okolicznych miejscowości. Jak podkreślił „Bild”, ze względu na elektryczny napęd płonącego samochodu strażacy musieli przez kilka godzin zmagać się z wciąż nagrzewającymi się urządzeniami.

„Pojazd udało się usunąć z miejsca zdarzenia dopiero po kilku godzinach, ze względów bezpieczeństwa musi być teraz przechowywany oddzielnie” – podkreślił „Bild”.

ŹRÓDŁO PAP

Elektromobilna katastrofa ekologiczna. 500 „zielonych bomb” ciągle dryfuje sobie po Morzu Północnym i dymi.

Elektromobilna katastrofa ekologiczna. 500 „zielonych bomb” dryfuje sobie po morzu i dymi.

Płonący u wybrzeży Holandii frachtowiec transportował 497 samochodów elektrycznych

28 lipca 2023 elektromobilna-katastrofa-ekologiczna-plonacy-u-wybrzezy-holandii-frachtowiec

#elektromobilność #Fremantle Highway #katastrofa ekologiczna #pożar #samochody elektryczne

„Nie 25, ale 497 samochodów elektrycznych było transportowanych przez statek, płonący od kilku dni u wybrzeży Holandii. “Fremantle Highway” przewoził w sumie blisko 4 tysiące pojazdów z Niemiec do Egiptu”, informuje serwis RMF24.

Początkowo informowano, że na statku transportowanych było 3 tysiące samochodów, w tym 25 tak zwanych elektryków. [Po co tak kłamać, jeśli PRAWDA nie da się ukryć? md]

W czwartek okazało się jednak, że pojazdów na pokładzie jest nie 3 tysiące, tylko 4 tysiące, a aut elektrycznych nie 24 tylko 497! To właśnie na skutek zapalenia się jednego z nich miał powstać ogromnych pożar na frachtowcu.

Niderlandzkim służbom udało się uratować 22 z 23 członków załogi. Jedna osoba zginęła.

Istnieje realne niebezpieczeństwo, że na pokładzie frachtowca może dojść do eksplozji pojazdów elektrycznych, co grozi katastrofą ekologiczną – ostrzegają eksperci.

====================

mail:

200-metrowy specjalny statek do przewozu samochodów płynął z niemieckiej Bremy do Egiptu i zapalił się w nocy z 25 na 26 lipca, gdy znajdował się na Morzu Północnym ok. 30 km na północ od holenderskiej wyspy Ameland.

 Płonący statek dryfuje w kierunku zachodnim; 28 lipca rano znajdował się on około 17 km na północ od wyspy Terschelling.

===================

31 lipca:

Wciąż nie udało się go ugasić. Statki gaśnicze musiały przerwać swoją akcję ze względu na przechył frachtowca – dalsze polewanie go wodą mogłoby skutkować zatopieniem.

Ogień uszkodził boczne ściany kadłuba, pęknięcia mogą się powiększać i spowodować rozerwanie konstrukcji.

Fremantle Highway ma swoich zbiornikach 1600 ton mazutu. Ich rozszczelnienie oznaczałoby dla nabrzeża Holandii i Niemiec katastrofę naturalną.