Były wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski w mocnych słowach ocenił postawę prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który ostatnio wystąpił na tle banderowskiej flagi.
„Powinniśmy zacząć bardzo twardo rozmawiać z Kijowem. Nie może być tak, że prezydent Zełenski prowokuje Polaków, w sposób bezczelny nagrywa swoje filmiki na tle banderowskich flag UPA. To jest po prostu coś całkowicie niedopuszczalnego” – powiedział Kowalski w rozmowie z TVPolska.
„I pytam się, gdzie jest nasze MSZ? Gdzie jest Radosław Sikorski? Dlaczego nie reaguje Donald Tusk? Gdzie jest w ogóle polskie państwo? Nie ma żadnej reakcji na taki skandaliczny gest prowokacyjny ze strony prezydenta Ukrainy, który przecież cały czas wstrzymuje ekshumacje Polaków zamordowanych przez Ukraińców na Wołyniu. Tutaj nie ma przestrzeni do negocjacji. Ta sprawa musi być jak najszybciej załatwiona” – mówił polityk PiS.
Jak stwierdził Janusz Kowalski, jeśli prezydent Zełenski „chce jakiejkolwiek pomocy od Polski, musi bardzo twardo odciąć się od spuścizny Bandery i UPA”.
„Batko nasz Bandera Poduszka” – to nazwa produktu, jaki jeszcze dzisiaj można było zakupić w internetowym sklepie sieci Empik. Witryna, umożliwiająca nabycie czarno- czerwonego elementu pościeli z podobizną przywódcy ukraińskich szowinistów, została zablokowana po tym, jak zdjęcia skandalicznego towaru obiegły media społecznościowe.
W czwartek 25 stycznia polską prasę i portale społecznościowe zszokował przedmiot dostępny w sklepie on – line Empika. Była to poduszka, przedstawiająca podobiznę Stepana Bandery, utrzymana w barwach organizacji OUN-B – jednej z formacji odpowiedzialnej za ludobójstwo Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.
Obecność towaru na wirtualnych półkach e- sklepu udokumentowano we wpisach w mediach społecznościowych. Choć nie jest on już dostępny, to wpisując w wyszukiwarkę odpowiednie zapytanie wciąż można zobaczyć ślady wystawienia skandalicznego produktu na sprzedaż. Jako producenta poduszki upamiętniającej czołowego ideologa organizacji winnej krwawych mordów ludności polskiej wskazano firmę WP Merchandise – producenta marki Weplay. Przedsiębiorstwo to wystawia na stronie internetowej Empika licznie inne produkty – w tym poduszki ze wzorem ukraińskiej flagi. Poniżej przedstawiamy zrzut ekranu, ukazujący podgląd obecnie niedostępnej już strony:
Polskojęzyczni politycy i dziennikarze, którzy negują lub minimalizują zbrodnie ukraińskich nacjonalistów albo przypisują je Rosjanom bądź też głoszą, że to nie jest dobry czas (aby szczerze pomówić o bandytyzmie OUN-UPA) – wszyscy oni są mentalnym pomiotem komunistycznych propagandystów, ongiś zakłamujących rzeź katyńską wedle identycznego wzorca.
Kłamstwo pierwsze: Żołnierze, nie bandyci
O czasach komuny można powiedzieć jedną rzecz dobrą – bandytów UPA nazywano wtedy zwyczajnie bandytami. Dziś co rusz wyskakuje jakiś zgorszony esteta, dla którego takie określanie sprawców zarzynania dzieci, wyłupywania im oczu czy wbijania na pal to relikt komunistycznej propagandy. Przed laty śp. profesor Paweł Wieczorkiewicz przykładnie zdruzgotał ów sposób myślenia. Wskazał, że UPA była organizacją przestępczą nie dlatego, że walczyła przeciw Polakom, ale ponieważ 90 do 95 proc. jej ofiar było cywilami.
Rzeczywiście, zabijanie bezbronnych stanowiło modus operandi wszelkich formacji zbrojnych OUN. W 1939 roku ukraińskie bojówki nie odniosły spektakularnych sukcesów w bojach z Wojskiem Polskim, podobnie jak w roku 1941 „grupy marszowe OUN” nie epatowały męstwem w spotkaniach z Armią Czerwoną; za to w obu przypadkach ochoczo wybijano cywilów. Na Ukrainie sowieckiej w pierwszych „powojennych” ośmiu latach (do 1953 roku) UPA zgładziła 30 676 osób, z tego zaledwie 8340 żołnierzy i milicjantów. Podobne wyliczenia przedstawił polsko-ukraiński historyk Jarosław Syrnyk odnośnie do powiatu leskiego (lata 1944-1947) – spośród 800 zabitych tam przez UPA na ludność cywilną przypadło aż 600 ofiar.
Prawdziwie szokujące są proporcje uśmierconych polskich cywilów i wojskowych na Wołyniu oraz w Małopolsce Wschodniej w latach 1943-1944. W klasycznym dziele o ludobójstwie na Wołyniu Ewy i Władysława Siemaszków wyliczono, że wśród 60 000 zamordowanych wołyńskich Polaków zaledwie paruset zginęło z bronią w ręku. Wiedząc to możemy lepiej ocenić naszych estetów, oburzających się na nazywanie UPA bandytami.
Kłamstwo wtóre: Nie ten czas
Każdy, kto dorastał w PRL, miał wątpliwą przyjemność wysłuchiwania wynurzeń partyjnych funkcjonariuszy dowolnego szczebla, bajdurzących o odpowiedzialności Niemiec hitlerowskich za Katyń. Bywało jednak, szczególnie u schyłku komuny, że niektórzy z owych złotoustych łgarzy potrafili przyznać półgębkiem, że z tym Katyniem przecież wszyscy wiemy, jak było. Jednakowoż (prawili łgarze, przybierając pozę zatroskanych mężów stanu) jeszcze za wcześnie głośno o tym mówić, jako że wróg nie śpi. Przecie dookoła czyhają hordy obcych agentów tudzież imperialistów, gotowych zaatakować nasz ukochany kraj! Dlatego właśnie nie możemy ulegać prowokacjom, godzącym w nasze sojusze (tu boleściwy ton łgarzy przechodził w pryncypialną nieugiętość); dlatego jeszcze nie czas, jeszcze nie ta pora, by porozmawiać o tych tragicznych wydarzeniach…
Czyż nie brzmi to znajomo dla obserwatorów dzisiejszej dyskusji „wołyńskiej”? Komunizm upadł, ale mentalność partyjnych poprawiaczy historii okazała się ponadczasowa.
Kłamstwo trzecie:Słowa czyli Orwell po polsku
Wspomniane tragiczne wydarzenia to eufemizm ukuty w PRL na określenie mordów popełnionych przez funkcjonariuszy reżimu. Oficjalnie „władza ludowa” nie mogła popełniać zbrodni, skądże znowu, ale dochodziło do tragicznych wydarzeń i tragedii. Mieliśmy więc tragiczne wydarzenia w Poznaniu i na Wybrzeżu, tragedię w kopalni „Wujek” i tak dalej.
Współcześni kłamcy podchwycili tę manierę. Piszą o tragicznych wypadkach na Wołyniu oraz wołyńskiej tragedii (chyba chodzi o to, żeby niewyedukowana historycznie tłuszcza myślała, że na tym Wołyniu wydarzyła się kiedyś powódź albo trzęsienie ziemi). Furorę zrobiło enigmatyczne określenie antypolska akcja UPA. Mnie doprowadził do szału pewien utytułowany profesor historii, który obwieścił wszem wobec, że w 1943 roku na Wołyniu UPA rozpoczęła walki partyzanckie z Polakami.
Głęboko niesmak pozostawiły po sobie zacięte spory w polskim Sejmie o użycie słowa ludobójstwo w rocznicowych uchwałach (część parlamentarzystów wyrażała troskę, że tak ostre sformułowanie urazi delikatne uczucia Ukraińców). W 2003 roku posłowie przyjęli zdumiewające „Oświadczenie”, w którym przeprowadzona z premedytacją wielka akcja ludobójcza OUN-UPA została zrównana z przypadkami polskich odwetów, podejmowanych tu i ówdzie przez lokalnych komendantów. Tragedii Polaków mordowanych i wypędzanych z ich miejsc zamieszkania przez zbrojne formacje Ukraińców towarzyszyły również cierpienia ludności ukraińskiej – ofiar polskich akcji zbrojnych. Była to tragedia obu naszych narodów – mogliśmy przeczytać.
Kiedyś myślałem, że właśnie w tym momencie polscy politycy osiągnęli ostateczną granicę podłości. Po latach zrewidowałem ów pogląd, gdy obserwowałem inicjowanie przez Kaczyńskiego, Tuska i Dudę banderowskich pozdrowień (Sława Ukrainie – herojom sława!) czy pamiątkowe fotki Niedzielskiego i Błaszczaka na tle czerwono-czarnych barw. Na polu upokarzania własnego kraju nadwiślańscy plenipotenci wykazują się ogromną kreatywnością.
Kłamstwo czwarte: Baćko nasz Bandera
Komuna miała swoje okresy błędów i wypaczeń, wynikające rzekomo nie z ideologii, a z czynnika ludzkiego. Niby ustrój był świetlany, ale stało się nieszczęście, bo do władzy dorwał się psychopata Stalin. Ale któż był konkurentem Stalina? Toż Bronstein-Trocki, obu zaś wywindował na szczyty Lenin. W czym przejawiała się wyższość moralna Bronsteina nad Dżugaszwilim? Całe to towarzystwo miało ręce umazane krwią.
Podobnie dziś trwają poszukiwania banderyzmu z ludzką twarzą. – No dobrze, Szuchewycz czy Klaczkiwski byli rzeźnikami – zgadzają się łaskawie piewcy pojednania. – Ale czym wam zawinił Bandera?
Dopóki tak idiotyczne pytanie stawiały jakieś pętaki, można było kwitować je wzruszeniem ramion. Ale bakcyl rezuńskiego rewizjonizmu był zaraźliwy. Naprawdę zdębiałem, kiedy z usprawiedliwianiem Krwawego Stiepana pospieszył mecenas Jan Olszewski, były premier. Pouczył on Polaków, że Bandera popełnił jedno przestępstwo przeciw Polsce, zaś z ludobójstwem UPA nie miał nic wspólnego, bo od roku 1941 Niemcy więzili go w obozie w Sachsenhausen.
Owym jednym przestępstwem miał być, wedle pana mecenasa, zamach na ministra Pierackiego w 1934 r. Tylko że, poza Pierackim, z rozkazów Bandery uśmiercono jeszcze przynajmniej dwanaście osób. W świetle prawa przestępstwem było przewodzenie organizacji terrorystycznej, jak i działania na rzecz oderwania fragmentu obszaru Rzeczypospolitej. Właśnie za te liczne przestępstwa sąd wymierzył Banderze karę śmierci – niestety, nieodmiennie pobłażliwe w takich przypadkach państwo polskie ocaliło go przed stryczkiem.
W roku 1941 Bandera współorganizował rozmaite formacje paramilitarne – „grupy marszowe OUN”, batalion „Nachtigall”, milicję „Sicz” i inne, które po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej ochoczo masakrowały Polaków i Żydów. Tylko podczas niesławnych „Dni Petlury” w lipcu 1941 roku na ulicach Lwowa naliczono dwa tysiące trupów. Gdy Bandera pokłócił się z niemieckimi pryncypałami, w następnych latach działania ludobójcze realizowali jego współpracownicy, których wódz wychował w nienawiści do Lachów, Moskwy i Żydów.
Kłamstwo piąte: Ruscy agenci
Nie tylko komuniści traktowali historię jako poręczną kłonicę do okładania oponentów. Skoro Katyń był kiedyś przypisywany Niemcom, to czemuż zbrodniami UPA nie obciążyć Sowietów (bądź „Rosjan”)?
Pojawiające się tu i ówdzie stwierdzenie, że ludobójstwo wołyńsko-małopolskie przeprowadziło NKWD przebrane za UPA było tak beznadziejnie głupie i łatwe do obalenia, że mało kto odważył się na tak ostentacyjną kompromitację. Pewną popularność, szczególnie wśród osób skłonnych do teorii spiskowych, zdobyła teza o rosyjskiej prowokacji. W 2008 roku Bronisław Komorowski, podówczas marszałek Sejmu RP, udzielił wywiadu „Rzeczpospolitej”, opatrzonego wymownym tytułem: Za Wołyń odpowiadają Sowieci. Pięć lat później „Gazeta Wyborcza” odpaliła wytwór Mirosława Czecha (posła UD i UW, członka władz Związku Ukraińców w Polsce): Jak Moskwa rozpętała piekło na Wołyniu. Po kolejnych trzech latach ówczesny minister obrony Antoni Macierewicz pozwolił sobie na uwagę: Prawdziwym wrogiem, który rozpoczął i który użył ukraińskich sił nacjonalistycznych do tej straszliwej zbrodni ludobójstwa, jest Rosja. To tam jest źródło tego straszliwego nieszczęścia.
Interesujące jest obserwowanie takich przypadków, kiedy prominentne postacie z (podobno) zwaśnionych obozów politycznych, niespodziewanie prezentują zadziwiającą zbieżność poglądów, łżąc w zgodnym chórze ponad podziałami. Ale teza o moskiewskiej prowokacji nie przyjęła się, z dwóch powodów. Po pierwsze rzetelni historycy nie znaleźli na nią dowodów. Po wtóre – gadanie, że UPA była sterowana przez Sowietów wywołało wzburzenie na… Ukrainie. I trudno się temu dziwić – gdyby twierdzenie potraktować na serio, stanowiłoby srogie oskarżenie względem dzisiejszych elit politycznych Kijowa. Skoro stawiają pomniki sowieckiej agenturze – to pewnikiem sami są agentami! To zaś oznaczałoby, że PO, PiS, GazWyb i Związek Ukraińców w Polsce wspierają agenturę Kremla…
Kłamstwo szóste: Łzy Mariupola
Sprytnym zabiegiem lewicowej propagandy na całym świecie było „przykrywanie” Katynia poprzez podkreślanie cierpień narodów ZSRS podczas II wojny światowej. W Polsce udawało się to średnio – każdy normalny człowiek szczerze współczuł głodzonym mieszkańcom Leningradu albo rodzinom z chutorów palonych przez niemieckich Europejczyków, czemu jednak miałby traktować ulgowo Stalina i siepaczy z NKWD?
Dziś dyskusje o OUN mają być zniwelowane przez obecną wojnę toczącą się na Ukrainie. Doświadczył tego pan Wojciech Cejrowski, gdy na antenie Radia Wnet w kwietniu 2022 roku postulował, że Polska powinna wymusić na naszym sąsiedzie stosowne ustępstwa: Teraz jest najbardziej właściwa chwila. Skoro Ukraina jest w ogniu, to możemy od nich zażądać jasnego stanowiska: – Jesteście w Europie czy jesteście w Azji? Czy potępiacie przybijanie mężczyzn do ściany stodoły, żeby obserwowali, jak gwałcone są żony i córki? […] Kaczyński pojechał do Kijowa i nie zająknął się ani słowem o Wołyniu. A groby wyją!.
Cejrowskiemu dał odpór nie byle kto, bo Krzysztof Skowroński, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Poza powtarzaniem mantry, że o Wołyniu można porozmawiać wtedy, kiedy będzie na to pora, pouczył także, że Bandera jest bardziej skomplikowany, a przypominanie tej rzezi jest na rękę Rosjanom. Zdaje się, że to ostatnie było dlań najistotniejsze. Jak ulał pasowała tu kwestia Romana Dmowskiego sprzed ponad stu lat: Bardziej Rosji nienawidzicie niż Polskę kochacie.
Pan Skowroński podkreślił cierpienia spowodowane obecną wojną, posuwając się do stwierdzenia, że w samym Mariupolu Rosjanie wymordowali 50 do 100 tysięcy Ukraińców. Ciekawe, skąd pan redaktor wytrzasnął owe liczby? Wiele miesięcy później, w lutym roku 2023, po roku działań wojennych, ONZ potwierdziła śmierć jedynie 8000 cywilów na obszarze całej Ukrainy, najczęściej z powodu wzajemnych ostrzałów artyleryjskich. Kiedyś powstaną prace naukowe na temat rzetelności mediów podczas obecnej wojny – i nie wątpię, będą to prawdziwe księgi hańby.
Proszę mnie nie zrozumieć źle. Osiem tysięcy cywilów zabitych na Ukrainie w ciągu roku to straszna tragedia. Jednak tylu samo zginęło w Iraku podczas pierwszych sześciu tygodni amerykańsko-brytyjskiej inwazji w roku 2003, co nie wywołało specjalnego poruszenia polskich mediów. Podobna liczba Polaków poniosła śmierć na Wołyniu w kilka godzin, w Krwawą Niedzielę 11 lipca 1943 roku. Kłopot w tym, że „nasi” dziennikarze na ogół nie mają pojęcia o wojsku, nie odróżniają ofiar działań wojennych od ofiar zbrodni, szastają pojęciami nie znając ich definicji (ludobójstwo to dla nich po prostu duża liczba trupów).
Polacy na Wołyniu nie zginęli przypadkiem, dlatego że na ich dom spadła rakieta, bo mieszkali za blisko bazy wojskowej albo ktoś im ustawił armaty na podwórku, czyniąc z obejścia cel uprawniony. Ani ponieważ jacyś żołnierze zamienili ich domostwa w fortece, które przeciwnik uparł się szturmować, bo zwaśnione strony wybrały sobie ich wieś czy miasto na pole bitwy. Nie zginęli nawet dlatego, że w tej czy innej armii trafił się zwyrodnialec albo osoba z zaburzeniami psychicznymi bądź chłopak zwyczajnie przerażony grozą wojny i strzelający na oślep dookoła.
Nie, Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej mordowano na zimno, z premedytacją. Cechą ludobójstwa jest jego intencjonalność.Ludobójstwo to nie bitewny amok, to działanie zaplanowane. W przypadku wbijania ludzi na pal, przerzynania ich piłami, wbijania im gwoździ w czaszkę, wypruwania wnętrzności – nie sposób mówić o przypadkowych ofiarach wojny.
Kłamstwo siódme: Wczoraj i dziś
Gdy już nie staje argumentów, wybielacze banderowców mówią, że to było dawno. Że nie ma sensu spierać się dziś o sprawy sprzed 80 lat.
Jednak pomniki Bandery i Szuchewycza to nie dawne zamierzchłe dzieje. Podobnie jak zadeptywanie mogił pomordowanych Polaków, dekrety o konieczności wychowania ukraińskiej młodzieży w kulcie zbrodniarzy, tłumy fanatyków maszerujących z pochodniami i skandujących swe uwielbienie dla UPA i SS-Galizien. Nie 80 lat temu, ale w kwietniu 2022 roku aż 71 proc. Ukraińców deklarowało swój „pozytywny stosunek” do OUN-UPA. Jak nasi macherzy od „polityki wschodniej” wyobrażają sobie sąsiedztwo z narodem wychowanym w kulcie morderców?
Mnie przypomniał się inny sondaż, przeprowadzony w naszym kraju w roku 2008. Zaledwie 31% Polaków wiedziało, kto padł ofiarą zbrodni wołyńskiej, tylko 14% poprawnie wskazało sprawców (19% było przekonanych o winie Rosjan!). Tubylczy politycy i dziennikarze głównego ścieku winni być z siebie dumni. Podobno coś zmieniło się od tego czasu, ale niby dlaczego przeciętny człek ma być wyedukowany lepiej niż reprezentanci narodu?
Wszyscy mogliśmy oglądać na ekranach telewizorów, jak w Warszawie fetowano prezydenta Ukrainy. Na tę okazję Wołodymyr Zełenski nie założył bluzy ze zwykłym ukraińskim tryzubem, w jakiej spotykał się choćby z amerykańskimi politykami. Nie, wystąpił we wdzianku, na którym tryzubybyły specjalnie wystylizowane, ze środkowym ostrzem przybierającym postać miecza. Jest to plagiat godła Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, a następnie (od 1940 roku) jej frakcji melnykowskiej (OUN-M) – tej, co do końca dochowała wierności Hitlerowi. Tak wystrojony Jego Ekscelencja stanął w centrum Warszawy – miasta ongiś spalonego przez Grupę Korpuśną Ericha von dem Bacha, który miał w swych szeregach także oddziały melnykowców! I co? Nikt nie podszedł do prowokatora, by zerwać mu kryptonaziolskie naszywki. Dostojnego gościa powitały radosne facjaty nadwiślańskich klaunów.
Podczas wystąpienia na Zamku Królewskim Zełenski zwrócił się do zgromadzonych, inicjując banderowskie hasło Sława Ukrajini – herojom sława!. Znowu odpowiedzią była klaka. Czekałem zaciekawiony, czy imć Wołodymyr nie ryknie teraz gromko: Sieg heil!, coby uczcić patriotyczne zaangażowanie ukraińskich wachmanów z Treblinki i Sobiboru. Jakoś się powstrzymał, może przez wzgląd na żydowskich przodków. Jednak nie wątpię, że gdyby tak uczynił, przyjazne uśmiechy na twarzach polskich polityków stałyby się jeszcze szersze, zaś szczebiot dziennikarzy jeszcze radośniejszy.
Glosa: Nam mówić nie kazano
Jeśli władze państwa ukraińskiego chcą stawiać na pomnikach przestępców, jeżeli od wielu lat szantażują nas brakiem zgody na ekshumacje pomordowanych – to jest to ich (anty)cywilizacyjny wybór. Dodajmy do tego bieżące „dowody przyjaźni”, jak kłamstwa w sprawie ostrzału rakietowego Przewodowa, blokowanie polskich pociągów i tirów, przestępczy eksport tzw. zboża technicznego itd., itp.
Wypadałoby te fakty uznać, nazwać je po imieniu, po czym podjąć adekwatne działania. Jak słusznie zauważył przywołany tu pan Cejrowski, Polska ma dziś wszystkie narzędzia, pozwalające na wyegzekwowanie naszych racji. Już dawno ktoś mądry napisał, że wystarczyłoby ogłosić konieczność czasowego zamknięcia lotniska w Rzeszowie, choćby „ze względu na pilne prace remontowe”, a ukraińscy dyplomaci gięliby się w pokłonach, spiesząc na wyścigi do załatwiania kwestii spornych. Ale tak się nie stanie.
Niestety, polscy politycy to w głównej mierze stado trzęsących portkami niedołęgów o zacięciu masochistycznym, za to z szerokim gestem do rozdawania nieswoich pieniędzy, niczym pokraczna karykatura Świętego Mikołaja. Zaś dziennikarze mediów głównego nurtu od lat specjalizują się w pudrowaniu ekskrementów.
Postscriptum: Słodko-gorzki czyli samotność zdradzonych
Od lat powtarzam, że jest grupa szczególnie poszkodowana obrzydliwym pojednaniem między ukraińskimi spadkobiercami zbrodniarzy a polskojęzycznymi zaprzańcami.
Nigdy dość wspominania uczciwych Ukraińców, odrzucających kult Bandery i SS-Galizien. Niegdyś mordowano ich bezlitośnie jako zdrajców nacji. Dziś są piętnowani jako rzekoma piąta kolumna Putina i ruscy agenci. A przecież to oni mogliby stać się fundamentem prawdziwego porozumienia. Niestety, polityczna „Warszawka” odwróciła się do nich plecami.
Ktoś przekazał mi relację z pewnej rzymskokatolickiej parafii na zachodzie Ukrainy. W ubiegłym roku osiedliła się tam gromada uchodźców ze wschodu, wiernych obrządku greckiego. Po jakimś czasie wydelegowali oni swych przedstawicieli na rozmowę z miejscowym proboszczem.
– Nie ma ksiądz nic przeciw temu, że będziemy przychodzili do waszego kościoła? – zagaili.
– Ależ… Zapraszam! Jednakowoż tutaj, zaraz obok, stoi cerkiew. Czemu tam nie idziecie? – zdumiał się kapłan.
– Proszę księdza – wyjaśnili mu. – Tam wiszą flagi banderowców. My nie będziemy modlić się w świątyni, w której czci się morderców!
Ktoś może uznać, że w tej krzepiącej opowieści tkwi spora łyżka dziegciu. Wiedza historyczna owych zacnych Rusinów wcale nie była owocem jakiejś kampanii informacyjnej prowadzonej przez państwo polskie. Nie, ci ludzie wyznali szczerze, że prawdę o zbrodniczości Bandery i UPA poznali z… rosyjskiej telewizji. Przypuszczam, że taki redaktor Skowroński byłby tym wielce zgorszony…
Podkreślmy z szacunkiem ogromną odwagę, jaką mieć trzeba, by otwarcie wystąpić przeciw oficjalnemu kultowi państwowemu, i to w kraju ogarniętym wojną. W kraju, w którym osoby posądzone o „zdradę” neobanderowcy z Prawego Sektora katowali na śmierć albo palili żywcem. Poziom męstwa i godności tych prostych Ukraińców wydaje się całkowicie nieosiągalny dla pełniących obowiązki Polaków włodarzy Kraju nad Wisłą.
Andrij Tarasenko, rzecznik Prawego Sektora: Zbrodnia Bandery na Wołyniu to brednia. Sprawiedliwość nakazywałaby, aby ziemie, na których Ukraińcy żyli od tysięcy lat, wróciły do Ukrainy. To Przemyśl i kilkanaście innych powiatów.
— Sprawiedliwość nakazywałaby, aby ziemie, na których Ukraińcy żyli od tysięcy lat, wróciły do Ukrainy — mówi w wywiadzie dla “Rzeczpospolitej” Andrij Tarasenko, rzecznik radykalnej organizacji Prawy Sektor. Jak zaznacza, ma na myśli Przemyśl i kilkanaście innych powiatów. Banderowcy chcą to osiągnąć metodami dyplomatycznymi.
W związku ze wzrastającą popularnością radykalnych organizacji wśród zgromadzonych na Majdanie Ukraińców korespondent “Rzeczpospolitej” przeprowadził wywiad z jednym z liderów Prawego Sektora. Organizacja ta jest koalicją różnych radykalnych i nacjonalistycznych ugrupowań, które odgrywają główną rolę w starciach z Berkutem na Majdanie.
— Chcemy jedynie tego, co nasze — mówi Tarasenko “Rzeczpospolitej”. — Sprawiedliwość nakazywałaby, aby ziemie, na których Ukraińcy żyli od tysięcy lat, wróciły do Ukrainy — dodaje. Działacz podkreśla, że chodzi mu o “zjednoczenie wszystkich ziem etnicznych swojego narodu”, z których Ukraińcy zostali “wyrzuceni”. Tarasenko ma na myśli skutki akcji “Wisła” po II Wojnie Światowej, wskutek której z południowo-wschodnich terenów dzisiejszej Polski przesiedlono ponad 140 tysięcy Ukraińców.
Rzecznik Prawego Sektora podkreśla ponadto, że odpowiedzialność Bandery za ludobójstwo na Wołyniu “to brednie”. — Bandera zalecał stosowanie radykalnych metod, ale przecież z okupantem należy walczyć wszystkimi metodami — ocenił.
Jako “sprzeczne z ideą państwa narodowego”, Tarasenko uznaje ewentualne członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej. Co ważne, rzecznik organizacji Prawy Sektor podkreśla, że banderowcy użyją każdych środków, aby odsunąć Janukowycza od władzy. — Jesteśmy gotowi sięgnąć po wszystkie metody, także te radykalne. Tak jak robił Bandera — ostrzegał.
Rosyjskie media: trzecia siła na Ukrainie
“W ukraińskiej polityce pojawiła się trzecia siła. I żąda kontynuowania rewolucji”, tak w środę, 29 stycznia, rosyjski dziennik “Komsomolska Prawda” pisał o najbardziej radykalnej organizacji w Kijowie, zaangażowanej w walki z milicją wokół Majdanu.
“Wiktor Janukowycz teraz nie wie, z kim ma się dogadywać, ponieważ władza nad Majdanem i połową ukraińskiej administracji jest raczej w rękach Dmytro Jarosza (nieformalnego lidera “Prawego Sektora” — red.) niż słynnego boksera Witalija Kliczki” — można było przeczytać w relacji gazety.
Do “Prawego Sektora” należą m.in. SNA (Patrioci Ukrainy), Tryzub, Biały Młot, UNA-UNSO, C14 (uznawani za neonazistowskie skrzydło partii Swoboda), a także grupy kiboli, głównie Dynama Kijów. Są niekiedy określani jako “armia Majdanu”.
Obecnie najbardziej widocznym liderem tego zrzeszenia jest Dmytro Jarosz. W 1994 roku był jednym z założycieli nacjonalistycznej organizacji Tryzub im. Stiepana Bandery. Teraz uważa się go za nieformalnego lidera Prawego Sektora. Jest to organizacja, która nie kryje dystansu wobec opozycji parlamentarnej. “Jaceniuka lekceważą, a Kliczkę — gdy ten próbował powstrzymać przemoc na Hruszewskiego 19 stycznia — zaatakowali gaśnicą” — pisał w swojej relacji portal tvn24.pl.
Sikorski: wszelkim ekstremizmom mówimy “nie”
Jak pisze w relacji z Ukrainy korespondent “Rzeczpospolitej”, Jędrzej Bielecki, “Stefan Bandera jest dziś największym bohaterem protestujących”, co więcej, “protestów przeciwko kreowaniu Bandery na bohatera Majdanu nie słychać”.
Na Ukrainie od listopada trwają protesty. Sytuacja zaostrzyła się w ubiegłym tygodniu, kiedy podczas starć demonstrantów z milicją w Kijowie śmierć poniosło sześć osób. Dopiero wtedy władze Ukrainy zdecydowały się na ustępstwa — do dymisji podał się premier Mykoła Azarow, a parlament cofnął kontrowersyjne ustawy umożliwiające władzom pacyfikowanie protestujących.
Mówi się też, że na Majdanie do głosu zaczynają dochodzić coraz bardziej radykalne grupy. Ten temat w rozmowie z PAP poruszył minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
— Wszelkim ekstremizmom, w szczególności antypolskim mówimy stanowcze “nie”. Ale trzeba też pamiętać, że te ekstremizmy pojawiają się z każdym tygodniem konfrontacji, a odpowiedzialność za przeciąganie kryzysu spoczywa, na razie, głównie na władzy — stwierdził Sikorski. Jak dodał, władza mogła przystać na kompromis jeszcze zanim Majdan się zradykalizował, a Ołeh Tiahnybok, lider Swobody jest teraz “partnerem dla prezydenta Janukowycza” i spotykają się z nim dyplomaci europejscy.
Ukraińscy spadkobiercy antysemity Stepana Bandery i amerykańscy neokonserwatyści pochodzenia żydowskiego prowadzą wspólną krucjatę. Perwersyjna koalicja
Ukraińscy spadkobiercy antysemity Stepana Bandery i amerykańscy neokonserwatyści pochodzenia żydowskiego prowadzą wspólną krucjatę przeciwko Rosji.
Część 1/2.
W Kijowie rządzą polityczni zwolennicy Stepana Bandery, którego Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) była zaangażowana w masowe mordy na tle antysemickim. Obecny reżim ukraiński jest szczególnie mocno wspierany przez amerykańskich neokonserwatystów, których czołowi przedstawiciele mają w większości żydowskie korzenie z Europy Wschodniej. Łączy ich nienawiść do Rosji. W dalszej części oba nurty zostaną zbadane politycznie oraz przeanalizowane zostaną wspólne motywy i potencjalne sprzeczności.
29 czerwca 2023 roku prestiżowy Uniwersytet Stanforda w Kalifornii postawił na imponującą symbolikę: po raz kolejny powitał członków neonazistowskiego ukraińskiego batalionu „Azow”. I tym razem w wydarzeniu wziął udział wpływowy politolog z USA Francis Fukuyama. Nie znalazł się tam przypadkowo, ale gorąco podziękował jednemu z członków Azowa „za jego służbę i bohaterstwo podczas bitwy o Mariupol”, wyrażając tym samym swoje „poparcie dla Ukrainy na jej pewnej drodze do zwycięstwa” (1).
Fukuyama słynie z tego, że w 1992 roku postulował ostateczne zwycięstwo kapitalizmu i liberalnej demokracji, a tym samym – niesłusznie – „koniec historii”. Nie oznacza to, powiedział wówczas Fukuyama, że „nie będzie już więcej ważnych wydarzeń, ale że nie będzie dalszego postępu w rozwoju podstawowych zasad i instytucji, ponieważ wszystkie naprawdę ważne kwestie zostałyby ostatecznie wyjaśnione”. Uniwersalizacja zachodniej liberalnej demokracji postrzegał Fukuyama jako „ostatnią formę ludzkich rządów” (2).
W latach 90. liberał Fukuyama dał się poznać jako zagorzały neokonserwatysta, czyli członek amerykańskich jastrzębi militarystów. Był członkiem niesławnego obecnie think tanku Project for a New American Century, który otwarcie opowiadał się za globalną hegemonią Stanów Zjednoczonych. Publicznie poparł brutalne obalenie Saddama Husajna po ataku na wieże World Trade Center z 11 września, mimo że nie było dowodów na to, że iracki władca miał z tym coś wspólnego.
Później, po zniszczeniu Iraku i powieszeniu Saddama, Fukuyama publicznie zdystansował się od neokonserwatystów, wzywając między innymi do „demilitaryzacji” amerykańskiej „wojny z terroryzmem”. Jednak dzisiaj ten sam człowiek śpiewa w chórze popierających Ukrainę przeciw Rosji marzenie wszystkich neokonserwatystów – trwałe osłabienie Rosji – i jednocześnie nawołuje do dalszej militaryzacji, czyli przeciwko negocjacjom pokojowym do czasu osiągnięcia przez Ukrainę militarnego powodzenia.
Takie usytuowanie wyraźnie pokazuje sprzeczności w panującej ideologii.
Ponieważ Fukuyama poparł Joe Bidena – z powodu „rasizmu” Donalda Trumpa. Ale nie ma problemu z zabieganiem o względy ukraińskich neonazistów.
Fukuyama jest zatem doskonałym przykładem intelektualistów medialnych zachodniego reżimu, doskonale zorientowanych w „dwójmyśleniu” i „nowomowie” George’a Orwella „1984” (3).
Dywizja OUN i SS Galizien.
OUN powstała w Wiedniu w 1929 roku. Celem organizacji nacjonalistycznej była niepodległość Ukrainy. W tym samym roku OUN rozpoczęła zbrojną walkę z państwem polskim, które wówczas rządziło [obecną md] zachodnią Ukrainą. Otrzymała wsparcie od niemieckiej Reichswehry i Litwy. Dokonywano napadów na urzędników państwowych, podpaleń i rozbierania torów, co jesienią 1930 roku doprowadziło do masowych kontrataków militarnych ze strony państwa polskiego.
Wraz z napływem młodych Ukraińców OUN kontynuowała próby destabilizacji państwa polskiego i nasiliła działania partyzanckie w Polsce. Powstanie chłopskie w powiecie leskim zostało stłumione przez 4000 polskich żołnierzy i policjantów przy pomocy lotnictwa. OUN dokonywała zamachów na polskich polityków, m.in. ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego w 1934 r., ale także na Ukraińców chętnych do współpracy z Polską. W rezultacie presja państwa polskiego na Ukraińców uległa dalszemu zwiększeniu i zniszczeniu uległo ponad 90 cerkwi.
W międzyczasie OUN rozszerzyła swoje kontakty z niemiecką Reichswehrą i niemieckimi tajnymi służbami. Od 1938 roku OUN pod przewodnictwem nowego przewodniczącego Andrija Melnyka obrała kurs silnie zorientowany na nazistowskie Niemcy. OUN postrzegała nazistowską inwazję na Polskę jako początek wyzwolenia przez Niemców. Jednak na kongresie w Krakowie w 1940 r. podzielili się na „melnykistów” (OUN-M), w większości starszych emigrantów, i „banderowców” (OUN-B), w większości młodszych zwolenników lidera Stepana Bandery z doświadczeniem w walce podziemnej (4).
W 1940 roku Wehrmacht utworzył „Bataillon Nachtigall” i „Bataillon Roland” z członków OUN-B na okupowanych ziemiach polskich, które zostały rozmieszczone podczas inwazji na Ukrainie podczas kampanii rosyjskiej. Po wkroczeniu Wehrmachtu do Lwowa 30 czerwca 1941 r. część sił policyjnych przejęły milicje utworzone przez OUN-B.
Tam pogromów na żydowskich mieszkańcach miasta dokonywali głównie członkowie batalionu „Nachtigall”. Niemieccy żołnierze w dużej mierze trzymali się z dala od tych zamieszek. Ale Wehrmacht również nie przerwał publicznego polowania: rozkaz zabraniał użycia siły zbrojnej przeciwko ukraińskim milicjantom (5).
Leon W. Wells, Żyd, który przeżył pogromy lwowskie, pisze o banderowskiej OUN w swoim raporcie Ein Sohn Hiobs: „Żydzi bali się Banderowców nawet bardziej niż SS-manów, bo miejscowi Ukraińcy rozpoznawali Żyda znacznie łatwiej od Niemców” (6).
Jednostki niemieckie zostały entuzjastycznie przyjęte przez dużą część ludności, kiedy zaatakowały Związek Radziecki na zachodniej Ukrainie. Szczególny hołd otrzymał batalion „Nachtigall”, który był obchodzony jako „Batalion Stepana Bandery” i otrzymał nie tylko kwiaty, ale także klękanie i modlitwy.
„Zabić Żydów i komunistów!” żądali zachodni Ukraińcy na tablicach ogłoszeniowych w dużym formacie i ścianach budynków. „Niech żyje Stepan Bandera, niech żyje Adolf Hitler!” skandowały ogromne tłumy zachodnich Ukraińców, gdy Niemcy wkraczali.
Bardzo niewielu zachodnich Ukraińców musiało być motywowanych przez nazistów, większość była antysemitami na długo przed przybyciem Niemców. Zachodni Ukraińcy entuzjastycznie uczestniczyli w wojnie z Żydami. Odpowiadało to rezolucji przyjętej przez „Drugi Wielki Zjazd Bandery-OUN” w Krakowie w kwietniu 1941 r., który określił Żydów jako „najbardziej niezawodny filar sowieckiego reżimu i prekursorów moskiewskiego imperializmu na Ukrainie” (7). .
Sam Stepan Bandera pracował dla niemieckich tajnych służb pod pseudonimem Konsul II, założył batalion czystki Nachtigall i był odpowiedzialny za wymordowanie setek tysięcy Żydów, Polaków i Rosjan. Na przykład we wschodniej Galicji ekscesy mordów we wczesnej fazie okupacji miały miejsce, zdaniem Saula Friedländera, „bez widocznego udziału Niemców”.
Oprócz OUN-B szalała też zachodnioukraińska „Dywizja SS Galizien”, rekrutująca dużą liczbę członków OUN-M, przez co społeczność żydowska w Galicji, czyli ponad 540 tys została praktycznie całkowicie eksterminowana . Według Klausa Kellmanna większość zachodnio-ukraińskich Żydów nie została uprowadzona ani deportowana, ale zamordowana w masowych strzelaninach na otwartym polu lub na własnym podwórku, często przez ludzi, których znali przez całe życie (8).
OUN chciała „czystej etnicznie” Ukrainy, bez Żydów, bez Polaków i bez Rosjan. Dla OUN masowe mordy na Żydach były ważnym krokiem w „oczyszczaniu” narodu. „Zamordujemy Żydów, udusimy Polaków, ale musimy zdobyć Ukrainę” – tak brzmiała popularna piosenka OUN (9).
O skali współpracy zachodniej Ukrainy świadczą masowe mordy Żydów w Kijowie. Podczas gigantycznej masakry nad osławionym wąwozem Babi Jar pod Kijowem wisiał ogromny transparent z napisem „Wypełniamy wolę narodu ukraińskiego” po ukraińsku. Przez dziesięć dni, począwszy od 29 września 1941 r., dwa bataliony ukraińskich policjantów, jednostka wojskowa OUN-B, Wehrmacht i niemiecka służba bezpieczeństwa rozstrzelały w niekończących się salwach 33 771 osób (9). Mówi się, że zabójstwo miało tak psychologiczny wpływ na żołnierzy Wehrmachtu, że stres ten został przedstawiony na konferencji w Wannsee jako argument za utworzeniem komór gazowych. Spośród 1500 katów około 1200 było Ukraińcami, a 300 Niemcami.
Później doszło do rozbieżności między hitlerowskimi okupantami a OUN – co do kwestii stworzenia własnego państwa na wzór ustaszy-Chorwacji, któremu sympatyzował Wehrmacht, ale który został kategorycznie odrzucony przez Adolfa Hitlera i Heinricha Himmlera. Niektórzy przywódcy OUN byli tymczasowo przetrzymywani w uprzywilejowanych warunkach. W przeciwieństwie do Dywizji SS Galizien, OUN i jej formacje wojskowe „Ukraińska Powstańcza Armia” (UPA) działały częściowo samodzielnie.
Mimo to ich walka nadal była skierowana przede wszystkim przeciwko armii sowieckiej oraz żydowskiej, polskiej i rosyjskiej ludności cywilnej. Nadal byli pomocnikami hitlerowskiego okupanta i jego polityki eksterminacji. Stepan Bandera, Andrij Melnyk i ich faszystowska i antysemicka OUN byli odpowiedzialni za zabójstwo setek tysięcy Żydów, Polaków i Rosjan. 84 000 zachodnich Ukraińców zgłosiło się do służby w SS, a kolejne 200 000 mordowało w organizacjach kolaborujących z OUN/UPA (10).
Do czerwca 1941 r. na terenach dzisiejszej Ukrainy mieszkało około 2,7 mln Żydów, z czego 1,6 mln zostało zabitych przez niemieckich okupantów i ich ukraińskich sojuszników.
Około 100 000 Żydów przeżyło „pod ziemią” w lasach i z partyzantami. Latem i jesienią 1941 r. opór Armii Czerwonej umożliwił ucieczkę w głąb Związku Sowieckiego ok. 900 tys. Żydów, głównie ze wschodniej Ukrainy. Jednak ukraińscy funkcjonariusze policji pomocniczej z oddziałów Wehrmachtu i OUN nadal rozstrzeliwali Żydów, którzy wiosną 1944 r. uciekli do lasów (11).
Reżim Majdanu i batalion Azow
Podczas gdy w Niemczech i Austrii każdy krytyk obecnej polityki imigracyjnej lub reżimu covidowego jest szybko zniesławiany jako „nazista”, a nawet krytyka Billa Gatesa (który nie jest pochodzenia żydowskiego) jest piętnowana jako antysemita, globalistyczny establishment przeocza kult Stepana Bandery, a nawet hojnie go pomijają gangi nazistowskich morderców na Ukrainie – co służy obecnym interesom USA, NATO i globalistów.
To ignorowanie wykorzystania prawdziwych nazistów do ich celów w imponujący sposób pokazuje, jak bardzo instrumentalne i priorytetowe dla rządów UE i mediów zachodniego reżimu jest naprawdę „antyfaszyzm” i odrzucenie antysemityzmu.
Na Ukrainie w latach 2013-14 wybrany rząd został obalony w wyniku gwałtownych protestów na kijowskim Majdanie. Najbardziej radykalnymi i decydującymi siłami były ugrupowania skrajnie prawicowe, a mianowicie skrajnie prawicowa partia Swoboda i bandyci z tzw. Prawego Sektora, obie siły w tradycji ukraińskich nazistowskich kolaborantów. Byli to prawdziwi naziści, zarówno w swojej ideologii, jak i brutalnej praktyce terroru. Mimo to siły te, które od miesięcy szkoliły się w lasach, były od lat sponsorowane przez USA, ale Zachód poparł zdominowany przez nazistów pucz na Majdanie. Niemniej zastępca sekretarza stanu USA Victoria Nuland i inni zachodni politycy zbratali się z nazistowskimi bandytami na Majdanie.
Kiedy w przeważającej mierze rosyjskojęzyczna ludność południowo-wschodniej Ukrainy wyszła na ulice przeciwko nacjonalistycznemu puczowi, to czołowe prawicowe grupy ekstremistyczne brutalnie przywróciły miasta takie jak Mariupol, Słowiańsk-Kramatorsk i Charków z powrotem pod kontrolę reżimu w Kijów.
A Prawy Sektor zmobilizował swoich faszystowskich zbirów do Odessy, wtargnął tam na wiec antymajdanowy 2 maja 2014 r. i ostatecznie podpalił dom związkowy, w którym schronili się antymajdanowi działacze; W domu spłonęły żywcem 42 osoby, inne, próbujące uciekać zostały zlinczowane przez ukraińskich faszystów. Jurij Odarchenko , nowo mianowany gubernator Chersoniu po masakrze, nazwał nawet Hitlera wyzwolicielem w przemówieniu publicznym. W zachodnich mediach wydarzenia były ukrywane lub trywializowane, ponieważ imperializm UE wspierał ukraińskich nacjonalistów przeciwko Rosji (12).
Po tym, jak zrobiły to już ugrupowania nacjonalistyczne, rządząca wówczas partia Swoboda we Lwowie wzięła udział w marszu w 2014 roku z okazji 71. rocznicy powstania Dywizji SS Galicja. W miastach Iwano-Frankiwsk i Tarnopol nazwano ulicę po podziale. Kibice zachodnio-ukraińskiego klubu piłkarskiego Karpaty Lwów użyli sztandaru z insygniami ukraińskiego SS. W mieście Czerwone na zachodniej Ukrainie odbyło się nabożeństwo żałobne za poległych żołnierzy dywizji SS, w którym uczestniczyli przedstawiciele regionalnej administracji państwowej, podczas którego statyści i weterani nosili mundury dywizyjne.
W wojnie domowej, która nastąpiła we wschodniej Ukrainie, faszystowskie gangi morderców z Prawego Sektora również odegrały ważną rolę w tzw. batalionach ochotniczych Azow, Ajdar i tak dalej. Na przykład Azow powstał pod dowództwem znanego neonazisty Andrija Biletskiego. Oświadczył, że misją Ukrainy jest „poprowadzenie białych ras świata w ostatniej krucjacie (…) przeciwko podludziom prowadzonym przez Semitów”.
Światopogląd Azowa opisuje Centrum Bezpieczeństwa Międzynarodowego i Współpracy tego samego Uniwersytetu Stanforda, na którym ostatnio przebywał: „Azow i szerzej ukraińska skrajna prawica łączą klasyczne prawicowe motywy, w tym antysemityzm, etnocentryzm, homofobię i rasizmu, z bardziej populistycznymi ideami ekonomicznymi i apelami o większą rolę państwa w społeczeństwie”. Azowianie są zatem zaprzysięgłymi wrogami „kapitalistycznej liberalnej demokracji” Fukuyamy.
Azow chwyta symbolikę, której SS już używało, wielu ich bojowników ma wytatuowane swastyki i inne nazistowskie symbole. Ukraińskie wojsko i te nazistowskie bataliony, z których część otwarcie okazywała nazistowskie sympatie, były uzbrojone w broń z UE i USA oraz wyszkolone przez doradców polskich, brytyjskich, niemieckich i amerykańskich.
Jeśli zachodnie media głównego nurtu nie ukrywają całkowicie tych rzeczy, zwykle mówi się, że „w każdym społeczeństwie jest kilku nazistów i że te nazistowskie odniesienia w żaden sposób nie są w stanie zdobyć większości w społeczeństwie ukraińskim”, które wykazało słabe wyniki wyborów dla tych partii.
Chociaż może to nie być takie pewne w przypadku niektórych regionów zachodniej Ukrainy, to drugie z pewnością dotyczy całej Ukrainy – jeśli uwzględnisz rosyjskojęzyczną południowo-wschodnią Ukrainę. Zasadnicza różnica w stosunku do innych krajów polega jednak na tym, że reżim na Majdanie wspiera siły nazistowskie oraz finansuje i wyposaża ich formacje wojskowe. Wpływ jawnych nazistowskich następców na państwo i reżim jest znacznie większy niż ich odsetek w populacji.
Ogólnie reżim w Kijowie nie odnosi się pozytywnie do dywizji SS Galizien i nazizmu. Jego frontman ma nawet żydowskie pochodzenie, ponieważ zachodni mainstream zawsze ukrywał nazistowskie wpływy na Ukrainie. A naziści z Azow są ostatecznie pożytecznymi idiotami i mięsem armatnim dla NATO i globalistycznego ataku na Rosję. Ale to wcale nie poprawia sytuacji.
Jednostki Azowskie podlegają Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, więc ukraiński reżim otwarcie dowodzi jednostkami nazistowskimi.
Azow otrzymał nawet najpierw zajęcie, a potem obronę strategicznie ważnego miasta Mariupola. Za swoją brudną robotę przeciwko mieszkańcom Donbasu bojownicy Azow otrzymywali podwójną pensję zwykłego żołnierza.
Sam Wołodymyr Zełenski pozytywnie odniósł się do Azowa, m.in. podczas transmisji na żywo w greckim parlamencie w kwietniu 2022 r., przedstawiając tych ludzi jako bohaterów (13). A w lipcu 2023 dumnie i demonstracyjnie sprowadził dowódców Azowa z Turcji. Taki hołd podnosi prestiż tych nazistów w nacjonalistycznych częściach ukraińskiego społeczeństwa. A przede wszystkim Azow to tylko wierzchołek skrajnie prawicowej góry lodowej na Ukrainie, pod powierzchnią wody jest powszechny kult nazistowskiego kolaboranta Bandery.
W całej Ukrainie burzone są pomniki żołnierzy radzieckich, a w ich miejsce wznoszone są pomniki antysemickiego masowego mordercy Stepana Bandery. Jeszcze przed wybuchem wojny na zachodniej Ukrainie znajdowało się 40 ponad-gabarytowych pomników i sześć poświęconych mu muzeów. Bandera jest czczony jako święty narodowy przez reżim zamachu stanu na Majdanie, uhonorowany znaczkami pocztowymi, upamiętnieniami i świętami państwowymi. Jego imieniem nazwano setki ulic, w tym główną ulicę w Kijowie.
Urodziny Bandery hucznie obchodzono już w Radzie, ukraińskim parlamencie, w 2018 roku.
Andrij Melnyk, który był ambasadorem Ukrainy w Niemczech od stycznia 2015 do października 2022 i nie był spokrewniony z przywódcą OUN-M, natychmiast po objęciu urzędu złożył kwiaty na grobie Bandery w Monachium i poza tym wydawał się wielbicielem nazistowskiego kolaboranta i zaprzeczył swojej odpowiedzialność za masakry (14).
A Zełenskiego, wychowany w języku rosyjskim, który został wybrany na podstawie obietnicy rozwiązania pokojowego, a następnie pomógł w eskalacji wojny, która podobno doprowadziła do uzależnienia od kokainy i eksplozji jego majątku osobistego (15), proklamował w kwietniu 2019 r.: „Są niezaprzeczalni bohaterowie, Stepan Bandera jest bohaterem dla pewnej części Ukraińców i to jest normalna i fajna rzecz. Był jednym z tych, którzy bronili wolności Ukrainy” (16).
Część 2 dotyczy z jednej strony korzeni amerykańskich neokonserwatystów w środowisku lewicowych Żydów pochodzenia wschodnioeuropejskiego i ich przemianie we wpływowy ruch agitatorów na rzecz globalnej dominacji USA, z drugiej strony ocenie tego politycznego ruchu i jego motywy, zwłaszcza w odniesieniu do Ukrainy.
Eric Angerer
Tłumaczył Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.
Wygląda to na powtórkę z drugiej wojny światowej, gdy Stany Zjednoczone należały do koalicji antyhitlerowskiej, a amerykańskie banki finansowały Hitlera.
Przypomina o tym Song Hongbing w książce Wojna o pieniądz.
Jacek Boki – 12 Luty 2023 r. http://kresywekrwi.blogspot.com/2023/02/obozowe-meczenstwo-hitlerowskiego.html?m=0
SS Stepan Bandera – Reichskommissariat Ukraine
Oficjalna, zakłamana propaganda wmawia dziś ludziom, nie znającym historii, że po rozpędzeniu przez Niemców tzw. Rządu Stecki, który 30 czerwca ogłosił we Lwowie samowolnie, bez zgody Niemców niepodległość Ukrainy, Niemcy wraz z tym tzw. ,,ukraińskim rządem”, aresztowali także Stepana Banderę i umieścili go, jak głosi to oficjalna hagada, rzekomo w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, jako takiego samego więźnia, jak wszyscy pozostali.
Od czasu do czasu jednak, jakby mimochodem, od niechcenia, gdy odzywają się w nich pozostałości resztek, ich brudnych wyrzutów sumienia, kołaczących się w ich pustych duszach, jak zjawy szukające ukojenia, zdarza się wtedy, tym wszystkim dyżurnym autorytetom, przebąknąć czasem po cichu pod nosem, niby od niechcenia, że nie był on tak naprawdę, wcale żadnym więźniem tegoż obozu w dosłownym tego słowa rozumieniu, jak dziesiątki tysięcy innych pensjonariuszy tej jednej z tysięcy niemieckich fabryk śmierci, tylko osadzonym w specjalnym budynku dla tzw więźniów VIP, czasowo tylko zatrzymanym gościem tysiącletniej Rzeszy.
Jednak jak się okazuje, po dokładnym zbadaniu tej historii, otóż i ta opowieść również, nie wytrzymała próby czasu i krytyki, okazując się kolejną bajką wymyśloną, na użytek prostaczków, by tym sposobem wmówić im i podtrzymać w nich fałszywe przekonanie i naiwną wiarę, jakie to straszne, obozowe katusze, cierpiał pierwszy prowydnyk Samostijnej, oraz by tym prostym sposobem, jeszcze bardziej zalegendować rzekomy, heroiczny opór tej zbrodniczej kreatury, przeciwko swoim niemieckim panom, którego nie tylko, nigdy wobec nich nie okazał w żadnym momencie swego parszywego życia, ale w kilka dni po swoim aresztowaniu, wykazał się kundlizmem, nie mieszczącym się w żadnych ramach cywilizowanych zachowań jakiegokolwiek człowieka, wydając osobisty rozkaz, który potwierdza zachowany do dziś dokument datowany na dzień 18 lipca 1941 roku, z widniejącym na nim osobistym podpisem Stepana Bandery, który kategorycznie zabraniał wszystkim formacjom ukraińskich nacjonalistów, wszelkich zbrojnych akcji przeciwko Niemcom, to jest absolutnego zakazu atakowania niemieckich żołnierzy i niemieckiej administracji na wszystkich terenach, będących w zasięgu działania bojówek ukraińskich nacjonalistów pod rygorem kary śmierci. I był on, z nielicznymi, pojedynczymi wyjątkami, przestrzegany z żelazną konsekwencją, aż do zakończenia wojny.
Dwa dni temu wpadła mi w ręce stara publikacja z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, oparta o dokumenty na ten temat z roku 1947, w rozdziale której, zatytułowanym ,,Walka z ukraińskim podziemiem nacjonalistycznym i kureniem Żeleźniaka w latach 1944 – 1947”, znajduje się opis, jakie to straszliwe, obozowe męczeństwo w latach 1941 – 1944 przeszedł pierwszy heroj obecnej UPAdłej Ukrainy, wraz ze swoją przyboczną świtą. A mianowicie, po aresztowaniu Bandery i jego ludzi w lipcu 1941 roku i przewiezieniu ich do miejscowości Oranienburg nieopodal Berlina, i ,,osadzeniu” całego tego towarzystwa, nie w samym obozie KL Sachsenhausen, ani też w części hotelowej tegoż obozu, stanowiącej specjalna strefę dla więźniów VIP, ale całkowicie poza terenem tego obozu, którego Stepan Bandera i jego przyboczni, w ogóle nigdy nie ujrzeli nawet na swoje oczy, przez trzy i pół roku swojego tzw. uwięzienia, ale przebywali przez cały ten okres w specjalnie przygotowanej dla nich wcześniej i przeznaczonej do ich wyłącznego użytku luksusowej willi, w której mieli do dyspozycji telefon, do swobodnego kontaktowania się ze światem zewnętrznym, jak również radio i doskonale wyposażoną, dużą bibliotekę, a wyżywienie stanowił, dostarczany Banderze i jego kompanom trzy razy dziennie, specjalny katering z miejscowej restauracji.
Prowydnyk i jego kompanii przez cały okres swojego tzw. ,,ograniczenia wolności”, mieli pełną swobodę opuszczania tejże rezydencji, w której ich ulokowano i udawania się w dowolnie wybranej przez siebie chwili, na wypady do pobliskiego Oranienburga, kupowania prasy i swobodnego kontaktowania się z kimkolwiek tylko zapragnęli.
Tak wyglądało w rzeczywistości, to arcy okrutne uwięzienie i obozowe męczeństwo przywódcy OUN – UPA Stepana Bandery, w odróżnieniu od zmitologizowanych bredni, podawanych dziś do wierzenia ciemnemu ludowi, również w Polsce, przez funkcjonariuszy frontu ideologicznego z IPN, że ten ukraiński, najwierniejszy i to do samego końca III Rzeszy kolaborant Adolfa Hitlera, cierpiał rzekome, niesłychane wręcz męki w obozie koncentracyjnym KL Sachsenhausen, którego bram, nigdy nawet nie przekroczył.
Opowiadanie więc ordynarnych bredni na ten temat, przez różnych pseudo historyków w Polsce, wybielaczy Bandery, że w okresie swego tzw uwięzienia, a raczej internowania, nie miał on żadnych możliwości wydawania rozkazów podległym sobie przywódcom OUN – UPA, ani świadomości o dokonującym się rękami jego podwładnych na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej ludobójstwie wobec polskiej ludności tych ziem, jest kłamstwem tak bezczelnym, że urągającym, zarówno ludzkiej inteligencji, jak też będącym w ich wydaniu zwykłym, cynicznym skurwysyństwem, za co powinno się obić im wszystkim pyski, poddać bezwzględnemu ostracyzmowi i na zawsze wyrzucić poza nawias wszelkiego życia politycznego i społecznego w Polsce, jako zwykłych, pospolitych, zdrajców, którymi w istocie byli od zawsze i dla których nie ma i nigdy nie powinno być miejsca zarówno w polskim społeczeństwie, jak i na polskiej ziemi.
Jacek Boki – 12 Luty 2023 r.
Źródła:
,,Walka z ukraińskim podziemiem nacjonalistycznym i kureniem Żeleźniaka w latach 1944 – 1947” – str. 367 – Wydawnictwo MON 1966 r.
Kresy Wschodnie we krwi polskiej tonące – praca zbiorowa pod redakcją Jana Sokoła i Józefa Sudo – Wydawnictwo Ośrodka pojednania Polsko – Ukraińskiego w Chicago 2004/2005 r.
Prowadzenie tego bloga to moja pasja ale także wielogodzinna praca. Jeśli uważasz, że to co robię ma sens to możesz wesprzeć mnie w tym co robię, za co serca już teraz dziękuję.
PKO BP SA Numer konta: 44 1020 1752 0000 0402 0095 7431
Ukraińcy plują Polakom w twarz! Ukraińska piosenkarka nagrała utwór wychwalający Banderę
W sobotę (19.11.2022) ukraińska piosenkarka Kristonko opublikowała na YouTube piosenkę pt. „Bandera”, w której pojawiają się słowa „Bat’ko nasz Bandera”.
– Przyszedł mi do głowy pomysł, aby zrobić coś, co nie byłoby podobne do piosenek, które napisałam wcześniej. (…) Usiadłam do fortepianu i wtedy w mojej głowie pojawiły się słowa „Ciała naszych wrogów spoczną w ukraińskiej czarnej ziemi”. To zdanie tak bardzo utkwiło mi w głowie, że dosłownie w 10 minut napisałem całą piosenkę – czytamy w opisie teledysku.
– Ciała naszych wrogów spoczną w ukraińskiej czarnej ziemi, wyślemy okupantów tam gdzie rosyjski statek, nasi żołnierze złamią zgniły tron na Kremlu (…) Zatrzymaliśmy czołgi nie mając broni (…) Bat’ko nasz Bandera, wasz koniec jest bliski (…) Jesteśmy zjednoczeni na wieki i kozacki duch jest w naszych duszach. Zrozumieliśmy, kto jest naszym wrogiem, a kto przyjacielem. Pamiętamy, kto nauczył nas walczyć. To ojczulek nasz, Bandera, gdyby ktoś nie wiedział – śpiewa Kristonko.
Przez dwa tygodnie film z piosenką o Banderze uzyskał prawie 700 tysięcy wyświetleń. Polscy internauci zamieścili pod nim setki komentarzy, w których pisali o zbrodniczej ideologii banderowskiej, ukraińskim ludobójstwie na Polakach i wskazywali, że gloryfikacja Bandery jest ta samo niedopuszczalna jak gloryfikacja Hitlera. Film był też zgłaszany jako naruszający zasady YouTube.
W środę (7.12.2022) teledysk z piosenką „Bandera” zniknął z publicznie dostępnych filmów na kanale piosenkarki i oznaczony jest jako prywatny. Natomiast nadal można go oglądać na YouTube na kanałach innych użytkowników. Tam również działają polscy internauci, którzy zamieszczają komentarze o ukraińskim ludobójstwie na Polakach i zgłaszają film do usunięcia.
Ukraińcy plują nam w twarz gloryfikując swojego „bat’kę” Banderę. Musimy dać temu odpór! Wyszukujcie konta publikujące tę piosenkę, Piszcie w komentarzach, kim był Bandera i zgłaszajcie film do usunięcia.
Kochani – Pani Klaudia to młoda mama której synek przeciwstawił się w szkole Ukraińcowi , który wychwalał Banderę i nosił koszulkę z jego portretem w szkole! Na rodziców spadły szykany , sądy i groźba utraty praw rodzicielskich . Doprowadziły młodą mamę do udaru i ciężkiego kalectwa, proszę pomóc!
Pani Klaudia to mama Maćka z Torunia, który prawie trzy lata temu przeciwstawił się młodemu Ukraińcowi w szkole do której uczęszczał, gdy tamten nosił na terenie polskiej szkoły w Toruniu, bez żadnej reakcji nauczycieli i dyrekcji szkoły na gloryfikacji banderowskiego ludobójcy, koszulkę z podobizną jednego z największych, zwyrodniałych morderców Polaków, Stepana Bandery.
Zamiast wyciągnięcia konsekwencji wobec Ukraińca, który głośno wychwalał morderców z UPA i szydził z ich polskich ofiar, oraz jego rodziców, dyrekcja szkoły zaczęła prześladować Maćka i jego rodziców, grożąc im odebraniem praw rodzicielskich.
Na szczęście po dwóch procesach sądowych, rodzice Maćka wygrali sprawę o zachowanie swoich praw, wobec własnych pociech, które wychowali na prawdziwych polskich patriotów,
jednak konsekwencje zdrowotne wobec mamy Maćka, Pani Klaudii dały o sobie znać w postaci udaru i paraliżu prawej ręki. Potrzebne są pieniądze na specjalna protezę, która pozwoli Pani Klaudii posługiwać się sparaliżowana ręka. Koszt tej protezy to 10 tysięcy złotych. Do tej pory udało się zebrać ok 2 tysięcy. Dlatego zwracamy się do Wszystkich z prośbą o pomoc w tej sprawie, i już teraz dziękujemy wszystkim ewentualnym darczyńcom za wszelką pomoc płynąca z serca.
W lipcu 2022 roku Konfederacja Korony Polskiej, czyli partia Grzegorza Brauna, wydała broszurę pt. „Stop ukrainizacji Polski”. W tej 60-stronicowej publikacji znajduje się analiza sytuacji Polski, obarczonej kilkumilionową mniejszością ukraińską przybyłą jako „uchodźcy wojenni”, oraz propozycje zmian legislacyjnych nakierowanych na powrót uchodźców do ich kraju, a nie na ich osiedlanie w Polsce. Publikacja wywołała furię zarówno po stronie zwolenników rządu, jak też opozycji totalnej. Braun został natychmiast opluty jako „ruska onuca” i „agent Kremla”. Jednak w mainstreamowych programach nikt nie podjął merytorycznej dyskusji z tezami i propozycjami zawartymi w tej broszurze. Dlaczego? Dlatego, że większość Polaków dowiedziałaby się wtedy, co się w tej broszurze znajduje i przyznałaby Braunowi rację. A przecież to byłby polityczny cios dla mainstreamu opowiadającego Polakom bajki z mchu i paproci.
Co zatem jest w broszurze „Stop ukrainizacji Polski”? Jest w niej postulat efektywnej kontroli granicy. Nie może, bowiem, być tak, że wojna na wschodzie Ukrainy oznacza niekontrolowany napływ do naszego kraju wszystkich, którzy przedstawią się jako uchodźcy. Przecież oczywistym jest, że w takiej sytuacji wjadą do Polski nie tylko ci, którzy potrzebują pomocy, ale też ci, których zadaniem jest działanie na szkodę Rzeczypospolitej, w tym autentyczni rosyjscy agencji.
Jak wskazano w broszurze, efektywna kontrola granicy ma też na celu ochronę przed importem przestępczości i przenikaniem broni oraz ochronę epidemiologiczną. I nie chodzi tutaj o kowidową histerię, ale o to, że np. występowanie na Ukrainie gruźlicy jest siedem razy częstsze niż w Polsce. To nie jest teoria spiskowa, tylko twarde dane, a Ukraina znajduje się na sporządzonej przez WHO liście krajów, w których stwierdzono występowanie gruźlicy odpornej na leczenie.
– Polaków zachęcano, by przyjmowali Ukraińców pod swój dach, do swoich rodzin, nie informując szeroko o istnieniu tego rodzaju zagrożeń. Miliony kobiet, dzieci, osób starszych, personelu służby zdrowia, narażonych zostało potencjalnie na poważne konsekwencje wynikające z takiego lekceważącego bezpieczeństwo zdrowotne podejścia. Władze RP powinny chociażby monitorować i izolować osoby ubiegające się o ochronę, w sytuacji, gdy zagrażają one zdrowiu publicznemu – czytamy w broszurze.
Bardzo ważnym postulatem zapisanym w „Stop ukrainizacji Polski”, jest to, aby pomoc finansowa była udzielana uchodźcom w ramach odrębnego systemu świadczeń, a nie jako świadczenia socjalne wypłacane Polakom. Pomoc ta powinna też być udzielana wyłącznie osobom, które faktycznie uciekły przed działaniami wojennymi, a nie tym, które przybyły do Polski z obszarów niezagrożonych. Wysokość świadczeń dla uchodźców powinna być też skalkulowana według zasady „chronimy życie, a nie poziom życia”.
To są rzeczy oczywiste, ale polskie władze w ogóle ich nie uwzględniły i efekt jest taki, że świadczenia są wypłacane Ukraińcom w dobrej, a nawet doskonałej sytuacji finansowej, którzy przyjechali do Polski z terenów bezpiecznych, a niektórzy nawet zdążyli już wrócić do siebie, ale nadal pobierają świadczenia fundowane z kieszeni polskiego podatnika. Czy tak powinno być? Nie powinno, ale skoro mówi o tym Grzegorz Braun, to jedyną odpowiedzią są wyzwiska.
W broszurze „Stop ukrainizacji Polski” znalazł się też postulat przeciwdziałania dyskryminacji Polaków w sferach edukacji, służby zdrowia i zatrudnienia, a także wprowadzenie prawa do wymówienia kwatery uchodźcom przez rodziny udzielające im gościny. – Tysiące polskich rodzin przyjęło pod swój dach uchodźców z Ukrainy, biorąc na siebie ryzyko związane z pobytem nieznanych im ludzi we własnym domu. (…) Ze strony państwa polskiego należy się tym osobom nie tylko wdzięczność, ale przede wszystkim konkretne wsparcie i ochrona, gdy będą, z takich czy innych powodów, chciały zrezygnować z udzielania dalszej gościny – czytamy w broszurze. To znowu jest rzecz oczywista, ale powiedzenie tej oczywistej rzeczy wywołuje oskarżenia o nieludzkie traktowanie uchodźców i „mowę nienawiści”.
Najważniejszym postulatem, z punktu widzenia dalszych losów państwa polskiego, jest postulat dotyczący nowelizacji przepisów o obywatelstwie w kierunku zaostrzenia kryteriów jego przyznawania. Konfederacja Korony Polskiej domaga się, aby dla ubiegających się o polskie obywatelstwo cudzoziemców wydłużyć minimalny okres nieprzerwanego przebywania na terytorium RP do 10 lat, postawić ścisłe wymogi językowe, zaostrzyć warunki samodzielności ekonomicznej, wprowadzić warunek niekaralności, wprowadzić obowiązek podpisania deklaracji o chęci przyjęcia kultury polskiej i polskiego systemu wartości, w tym akceptacji dla wartości chrześcijańskich, a w przypadku obywateli Ukrainy i osób deklarujących narodowość ukraińską – wymóg deklaracji potępienia zbrodniczej tradycji Bandery, OUN, UPA i zobowiązanie do niepodejmowania aktywności wiążących się z szerzeniem tych zbrodniczych ideologii.
Zarówno polskie władze, jak i opozycja totalna udają, że nie widzą postępującej banderyzacji Ukrainy. Ale przecież jest to fakt i myślenie życzeniowe nic tu nie zmieni. Postulat wprowadzenia deklaracji potępiającej banderyzm jest więc jak najbardziej na miejscu. Oczywiście wywołał on furię ukrainofilów, którzy stwierdzili, ze takich deklaracji wymagać nie wolno, bo to uwłacza godności uchodźców uciekających przed ruskimi bombami. Nie wiem, co może być uwłaczającego w stwierdzeniu, że nie pochwala się ludobójstwa. Czy mamy zgodzić się na gloryfikację zbrodniczego banderyzmu, żeby Ukraińcy nie poczuli się niekomfortowo?
Zalecam Państwu lekturę broszury „Stop ukrainizacji Polski”, którą znajdziecie na stronie Konfederacji Korony Polskiej TUTAJ. Nie ma tam żadnej „mowy nienawiści”, ani „rosyjskiej propagandy”. Jest głos rozsądku, który oby nie był głosem wołającego na puszczy w obecnym ukrainofilskim amoku serwowanym Polakom zarówno przez władzę jak i opozycję totalną oraz ich stronników. A o tym, jaki jest poziom tego amoku, można przekonać się obserwując na Twitterze reakcję, jaką wywołało upowszechnianie hasztagu #StopUkrainizacjiPolski przez Marcina Skalskiego, od niedawna publikującego na naszym portalu.
Dzięki akcji rozkręconej przez Skalskiego hasztag #StopUkrainizacjiPolski znalazł się na pierwszy miejscu w trendach na polskim Twitterze. W odpowiedzi ukrainofile stwierdzili, że Skalski jest „ruskim zjebem”, „ruskim agentem” i „ciężkim debilem”. Ogłosili też, że mocodawcy „płacą mu w rublach” i „powinny zająć się nim służby”. Oczywiście wszystkie te konta są anonimowe i oczywiście taki ściek pojawia się nie tylko pod wpisami Skalskiego, ale również pod wpisami innych osób wrzucających tweety z hasztagiem #StopUkrainizacjiPolski. Nie ma żadnej merytorycznej dyskusji na temat broszury Konfederacji Korony Polskiej, do której odnosi się hasztag. Jest za to np. wpis po angielsku publikowany przez różne konta, w którym czytamy, że zamieszczanie hasztagu #StopUkrainizacjiPolski to „akcja zorganizowana przez rosyjską propagandę”. W tym wpisie, który jest identyczny na różnych kontach, napisano też, że „wszyscy Polacy popierają Ukrainę”, a „rosyjska propaganda niech idzie tam, gdzie poszły moskiewskie statki”. Wpis oznaczany jest hasztagami #NieDlaRuskiejPropagandy i #RosjaToZło.
Jak widzicie, ukrainofilski amok trwa, a każdy głos, który jest mu przeciwny, ma być zakrzyczany i oznaczony jako „ruska onuca”. To jest dokładnie ten sam mechanizm, który stosowano wobec osób protestujących przeciw zabójczej polityce lockdownu, szkodliwej zasadzie „dystans, dezynfekcja, maseczka” oraz masowemu podawaniu eksperymentalnych preparatów nazywanych szczepionkami na kowid. To jest ten sam szantaż emocjonalny, który podczas pandemii brzmiał „zaszczep się dla innych” i przy pomocy którego babcie straszono wnuczkami, a dzieci kolegami ze szkoły. Teraz mamy oddać wszystko Ukrainie i nie zadawać żadnych pytań, ani nie wyrażać żadnego sprzeciwu, bo jeśli to zrobimy, to jesteśmy „ruskimi zjebami” i przez nasz brak entuzjazmu ruskie bomby spadną na Warszawę.
Powtarzam: nikt nie podejmuje merytorycznej polemiki z tezami zapisanymi w broszurze „Stop ukrainizacji Polski”. I tak samo nikt nie podejmował merytorycznej polemiki z tezami osób, które wskazywały na szkodliwość polityki kowidowej. Efektem tej polityki jest 200 tysięcy nadmiarowych zgonów spowodowanych systemowym odcięciem pacjentów od służby zdrowia. Skutki ukrainofilskiego amoku też będą dramatyczne. Każdy rozumny człowiek jest w stanie to przewidzieć, tak jak każdy rozumny człowiek był w stanie przewidzieć, do czego doprowadzi zamknięcie szpitali, przestawienie przychodni na teleporadę i uzależnienie pomocy medycznej od wyniku kowidowego testu. Ale rozum nie jest dziś w cenie. Liczą się emocje i nic poza tym. Niestety, za ten ukrainofilski amok polityków i części społeczeństwa zapłacimy wszyscy. A cena za głupotę jest zawsze wysoka.
Jeśli podobają się Państwu moje felietony i chcielibyście wesprzeć moją działalność publicystyczną, możecie to zrobić dokonując przelewu na poniższe konto PayPal. Będzie to dla mnie nie tylko wsparcie w wymiarze finansowym, ale również sygnał, że to, co robię, jest dla Państwa ważne i godne uwagi. Z góry dziękuję. Katarzyna Treter-Sierpińskahttps://www.paypal.me/katarzynats
POMORKI: N. DJOKOVIC, A.DUDA, J. KORNHAUSER, W. FRASYNIUK I INNI
Prywatny Przegląd Paradoksów Publicznych
MILCZENIE (tenisowych) OWIEC
Ogólnoświatowa wrzawa, jaka rozpętała się wokół wykluczenia najlepszego aktualnie tenisisty na świecie Novaka Djokovica z turnieju Austalian Open (przy okazji: wyjątkowo szydercza nazwa dla zawodów, które okazały się równie „open” jak deska nad przepaścią dla inwalidy na wózku) zdominowana została przez powszechne oburzenie z powodu „skandalicznego” oporu Serba przed poddaniem się obowiązkowemu zaszprycowaniu.
Warto zwrócić jednak uwagę na dwa, mniej nagłaśniane, aspekty tej sprawy. Pierwszy dotyczy wyjątkowego kundlizmu rządu australijskiego w egzekwowaniu nakazów internacjonalistycznego kahału dotyczących covidowej krucjaty. Wypada wyrazić jedynie żal, że dominująca część obywateli Australii większą energię wkłada nie w skuteczne protesty przeciwko kolejnym ograniczeniom ich wolności lecz we wskazywanie i piętnowanie ludzi, którzy tę wolność stawiają ponad wszystko. Przy okazji – w czwartek, 20 stycznia br. oglądałem mecz między Rosjaninem Daniłem Miedwiediewem, a reprezentantem gospodarzy Nickiem Kyrgiosem. Małpie wygłupy tego drugiego znane są kibicom od lat, ale to co wyczyniała wspierająca go publiczność kwalifikuje ją do miana dziczy, przy której rdzenni Aborygeni to intelektualna elita. Dobrze więc się stało, że Miedwiediew zachował zimną krew, odprawiając wydzierganego i zakolczykowanego pajaca z kwitkiem.
Aspekt drugi „sprawy Djokovica” to osobliwa reakcja samych tenisistów. Utytułowany Serb wielokrotnie dawał dowody swojej solidarności z kolegami i koleżankami, m.in. w walce o ich prawa zawodnicze. Gdy jednak przyszło stanąć w jego obronie wówczas wsparcie zabrzmiało wyjątkowo cicho, a nawet zamieniło się w kiepsko skrywany atak. Tak zareagował np. Rafael Nadal bredzący coś o konieczności dostosowywania się do narzuconych reguł. Oczywiście, Hiszpan miał swój osobisty interes w wykluczeniu Novaka (podobnie jak on pretenduje do 21 zwycięstwa w turniejach wielkoszlemowych, co dałoby mu pozycję lidera wszechczasów) lecz wypadałoby przynajmniej zachować rezerwę wobec co najmniej dyskusyjnego potraktowania rywala przez władze, które najpierw dają zgodę na jego przyjazd, by następnie wyeksmitować go niczym jakiegoś przestępcę.
Internacjonalistyczne media trąbią, że Djokovic stał się bohaterem jedynie dla swoich serbskich rodaków. To oczywista fałszywka, bowiem jest także bohaterem dla wielu białych, cywilizowanych ludzi sprzeciwiających się covidowemu zamordyzmowi. Co ważne, serbski tenisista nie poprzestaje bynajmniej na biernym oporze wobec zwolenników totalnego wyszprycowania całej ludzkości substancją, która nie ma nic wspólnego ze szczepionką w prawdziwym tego słowa rozumieniu. Djokowic bowiem już w czerwcu 2020 roku zainwestował swoje pieniądze w 80 proc. akcji duńskiej firmy biotechnologicznej QuantBioRes zajmującej się m.in. opracowaniem leku (nie szczepionki!) przeciwko COVID-19. Latem br. mają rozpocząć się jego badania kliniczne w Wielkiej Brytanii.
OSIEM CENTYMETRÓW A. DUDY ALE… NA MINUSIE
Propagatorzy szprycowania jako jedynego skutecznego środka przeciw COVID-19 wymierzyli wyjątkowo mocnego kopa we własną d… W internecie rozeszła się oto wiadomość, że zainfekowanie ww. wirusem fatalnie wpływa na męskie przyrodzenie, skracając jego długość aż o 4 cm. Ponieważ jednak zarażeniu COVIDEM ulegają także wyszprycowani (czego nie ukrywają nawet media głównego ścieku), więc zachodzi poważna obawa, że niebawem doczekamy całej armii osobników płci wprawdzie męskiej lecz nie dość, że wystraszonych wirusem to jeszcze pozbawionych głównego atrybutu męskości.
„Pomorki” najbardziej jednak martwią się sytuacją aktualnego prezydenta III/IV RP. Andrzej Duda mimo trzykrotnego wyszprycowania doświadczył zarażenia C-19 już dwukrotnie, co oznaczałoby poważny, aż 8-centymetrowy ubytek przyrodzenia i grozi nie tylko zanikiem jego funkcji seksualnych ale także kłopotów z oddawaniem moczu bez ryzyka zanieczyszczenia bielizny, a nawet spodni. Wprawdze uczyniłoby to gospodarza Belwederu bratem w biedzie z gospodarzem Białego Domu, Joe Bidenem lecz my, Polacy dziękujemy bardzo za takie wyróżnienie.
Nie lekceważymy również znaczącej utraty resztek prestiżu głowy naszego państwa, zarówno w oczach przywódców innych państw, jak i własnej rodziny na czele teściem Julianem Kornhauserem. Choć to bowiem zagorzały sowieciarz oraz wyjątkowo głupi żyd (vide: jego wiersz o tzw. pogromie kieleckim), to z pewnością nie omieszka wypomnieć zięciowi jego przypadłości i przeczołgać w dalszym serwiliźmie wobec talmudystów.
A CO NA TO BANDEROWSKIE ONUCE?
W ramach dozgonnej zapewne (do powtórki z Wołynia) przyjaźni polsko-ukraińskiej, banderowskie pomioty wstrzymały tranzyt polskich pociągów przez Ukrainę na tzw. Nowym Jedwabnym Szlaku, łączącym m.in. Chiny, Rosję i Kazachstan z Europą, Polska jest jedynym krajem, który doświadczył takiego „wyróżnienia”.
Proponujemy aktualnym żydowskim namiestnikom III/IV RP udobruchanie umiłowanych rezunów spod znaku tryzuba poprzez:
a) wysłanie A. Dudy do Kijowa z kolejną bezzwrotną pożyczką w wysokości miliarda euro i wręczenie jej w sposób symboliczny, czyli na kolanach,
b) budowę co najmniej 100 pomników Stepana Bandery w miejscach wskazanych przez stronę ukraińską, warszawskiego Placu Piłsudskiego nie wyłączając,
c) nadanie ok. 2 milionom Ukraińców przebywających w Polsce statusu rezydentów na specjalnych warunkach, włącznie z podleganiem tylko jurysdykcji Kijowa, przywilejem swobodnego noszenia broni palnej oraz wprowadzeniem języka ukraińskiego jako urzędowego.
Gdyby to nie wystarczyło do przywrócenia polskich pociągów na ukraińskie tory, wówczas w odwodzie pozostaje jeszcze oddanie Przemyśla, południowo-wschodniej części Lubelszczyzny oraz Wrocławia, gdzie prezydentem powinien zostać osobnik o swojsko brzmiących – przynajmniej dla Ukraińców – personaliach Władysław (Vladislav) Frasyniuk.
Redagują: Henryk Jezierski + Czytelnicy, Kontakt: redakcja@polskawolna.pl
Prezydent Czech jest doskonale znany z ostrego języka . Grupa Ukraińców, która wysłała do niego list “w obronie Stepana Bandery” (Bandera to przywódca nacjonalistów ukraińskich w czasie II wojny światowej, współodpowiedzialny za zbrodnię wołyńską, który na Ukrainie uznawany jest za bohatera narodowego – przyp.red.)., właśnie się o tym przekonała. “Szanowni Ukraińcy, otrzymałem od was list w obronie Stepana Bandery. Pozwólcie mi zatem zadać dwa pytania” – “Po pierwsze, czy znacie rozkaz Bandery: »Zabijcie każdego Polaka między szesnastym a sześćdziesiątym rokiem życia?” Jeśli nie znacie, nie jesteście Ukraińcami. A jeżeli znacie, to czy się z nim zgadzacie, czy nie?” – pyta prezydent Czech. ==================== Prezydent Czech jest doskonale znany z ostrego języka i moralizatorskiego tonu. Grupa Ukraińców, która wysłała do niego list “w obronie Stepana Bandery” (Bandera to przywódca nacjonalistów ukraińskich w czasie II wojny światowej, współodpowiedzialny za zbrodnię wołyńską, który na Ukrainie uznawany jest za bohatera narodowego – przyp.red.)., właśnie się o tym przekonała. “Szanowni Ukraińcy, otrzymałem od was list w obronie Stepana Bandery. Pozwólcie mi zatem zadać dwa pytania” – rozpoczyna swój list Zeman. Dalej stawia sprawę jasno: “Po pierwsze, czy znacie rozkaz Bandery: »Zabijcie każdego Polaka między szesnastym a sześćdziesiątym rokiem życia?” Jeśli nie znacie, nie jesteście Ukraińcami. A jeżeli znacie, to czy się z nim zgadzacie, czy nie?” – pyta prezydent Czech.”Jeżeli się zgadzacie, tu kończy się nasza dyskusja” -. W dalszej części Zeman udziela krótkiej lekcji historii. “Dla waszej wiedzy chciałbym stwierdzić, że Stepan Bandera miał zamiar stworzyć wasalne wobec Niemiec państwo ukraińskie. Miał poparcie Alfreda Rosenberga, ale dlatego, że Hitler zdecydował, że po wygranej wojnie zasiedli Ukrainę niemieckimi rolnikami, projekt został anulowany, a Bandera został wysłany do obozu koncentracyjnego. Coś podobnego stało się zresztą na naszym terytorium w przypadku Jana Ryse Rozsévača, założyciela Flagi” “Ponadto chciałbym zwrócić uwagę, że już prezydent Juszczenko ogłosił Banderę bohaterem narodowym, a teraz jest w przygotowaniu podobna deklaracja w sprawie pana Szuchowycza, znanego z tego, że w 1941 roku we Lwowie rozstrzelał tysiące Żydów”. Zeman pisze też, że “nie może gratulować Ukrainie takich narodowych bohaterów”. “Cieszę się, że mogłem poszerzyć Waszą wiedzę i życzę wielu sukcesów w pracy” – kończy list. https://wiadomosci.onet.pl/swiat/milosz-zeman-do-ukraincow-czy-znacie-rozkaz-bandery-dot-mordowania-polakow/jv6qn67