Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich jest zdecydowanie przeciwne udostępnianiu hormonalnych pigułek Ella One, zwanych enigmatycznie tabletkami „dzień po” nastolatkom po 15. roku życia w ramach dodatkowych usług farmaceutycznych planowanych przez Ministerstwo Zdrowia jako „plan B”.
Jeśli owe środki zostaną przyjęte po owulacji i zapłodnieniu, ich mechanizm działania polega na uniemożliwieniu zagnieżdżenia się ludzkiego zarodka w macicy matki, co prowadzi do śmierci niewinnego człowieka w jego początkowej fazie rozwoju.
Prawda, że życie ludzkie zaczyna się w momencie poczęcia, od połączenia materiału genetycznego ojca i matki, nie jest mitem, czy dogmatem wiary, lecz faktem potwierdzonym naukowo, który jest nie do podważenia i nie podlega dyskusji.
Prawo do ochrony życia stanowi jedną z najważniejszych gwarancji konstytucyjnych (Art. 38), które w sposób naturalny warunkuje istnienie wszystkich dalszych wolności i praw. Ponieważ życie ludzkie jest najwyższą wartością konstytucyjną, państwo zostaje powołane w sposób bezpośredni do jego ochrony. Konstytucja wymaga od państwa nie tylko powstrzymania się od wprowadzania regulacji dopuszczających pozbawiania życia ludzkiego, ale również zobowiązuje do podejmowania określonych kroków w celu ochrony tego życia. Ponadto Rzeczpospolita Polska zapewnia ochronę praw dziecka. Każdy ma prawo żądać od organów władzy publicznej ochrony dziecka przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją (Art.72 Konstytucji). W/w Art. 72 ustala zasadę pierwszeństwa roli rodziców w sprawowaniu opieki nad dzieckiem i pomocniczej roli władz w tym zakresie (ust. 2)
Demoralizacja nieletnich to proces odchodzenia dzieci lub młodzieży od obowiązujących zasad i wartości moralnych często przez wpajanie młodym złych i szkodliwych wzorców postępowania przez dorosłych. Ten proces jest poważnym problemem społecznym, który wymaga przede wszystkim prewencyjnego działania ze strony rodziców (lub opiekuna prawnego) oraz kompleksowego podejścia na wielu płaszczyznach całego społeczeństwa (głównie rządzących, wychowawców i nauczycieli).
Planowany przez Ministerstwo Zdrowia projekt rozporządzenia jest całkowicie niezgodny z Konstytucją RP, godzi w prawo do życia człowieka, zagraża ochronie dzieci i młodzieży przed demoralizacją, a wręcz ułatwia im drogę do niemoralnego zachowania.
W sytuacji pogłębiającego się niżu demograficznego w naszym kraju, starzeniu się społeczeństwa, braku zastępowalności pokoleń, szczególną troską należy otoczyć zdrowie i morale społeczeństwa a w szczególności dzieci i młodzieży. Jeśli stanowione prawo stoi w pogardzie do prawa naturalnego, jeśli ustala się, że wolno zabijać nienarodzone dzieci, to znaczy, że mamy do czynienia z zakamuflowanym totalitaryzmem. Słowa położnej Stanisławy Leszczyńskiej wypowiedziane w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz: „Nie, nigdy. Nie wolno zabijać dzieci!” wybrzmiewają dziś bardzo mocno. Niedopuszczalne jest wprowadzanie regulacji dopuszczających pozbawiania życia ludzkiego. To krok cofający Polskę w rozwoju cywilizacyjnym. Lekarze są powołani do ratowania życia i nigdy nie zgodzą się na taki dyktat państwa!
Dr n.med. Elżbieta Kortyczko specjalista pediatra, specjalista neonatolog, Prezes Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich (www.kslp.pl)
Prof. dr hab. n. med. Bogdan Chazan, specjalista ginekologii i położnictwa, Wiceprezes Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich (www.kslp.pl)
Dr Andrzej Niemirski, lekarz chorób wewnętrznych, specjalista medycyny rodzinnej, Prezes Oddziału Ziemi Radomskiej Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich
Projekt rozporządzenia o pigułce „dzień po” jest tak niejasno sformułowany, że farmaceutę będzie można pozwać zarówno za odmowe wydania leku, jak i za jego wydanie – informuje czwartkowy „Dziennik Gazeta Prawna”.
„Po tym, jak prezydent zawetował ustawę w sprawie pigułki «dzień po», rząd wybrał inną drogę, żeby kobiety zyskały do niej prawo” – pisze „DGP”.
Od 1 maja receptę na pigułkę ma wypisać farmaceuta.
„Problem w tym, że projekt rozporządzenia daje szerokie pole do interpretacji. Nie jest jasne, czy mamy do czynienia ze świadczeniem zdrowotnym, a co za tym idzie – czy na wypisanie recepty małoletniej pacjentce będzie musiał się zgodzić rodzic. Niepewność projektowanego prawa, zdaniem ekspertów, może narazić farmaceutów na pozwy albo ze strony rodziców, albo ze strony małoletniej pacjentki” – zauważa gazeta.
„Jeśli niepełnoletniej córce zostanie bez wiedzy rodzica wypisana recepta na tabletkę «dzień po», będzie mógł on pozwać farmaceutę. Naruszone zostaną bowiem prawa pacjenta – prawo rodzica do wyrażenia zgody na leczenie niepełnoletniego pacjenta” – powiedział gazecie adwokat, partner kancelarii Fairfield Karol Korszuń.
„Część ekspertów po lekturze projektu rozporządzenia dochodzi do skrajnie odmiennych wniosków – takich, że zgoda rodziców nie jest potrzebna” – informuje „DGP”.
Projekty ustaw aborcyjnych Lewicy oraz Koalicji Obywatelskiej, które dopuszczają możliwość zabicia dziecka nienarodzonego do 12. tygodnia życia, są odbiciem rozwiązań prawnych stosowanych np. na Ukrainie i w innych byłych krajach ZSRR. Jednak coraz więcej obywateli Ukrainy dostrzega złe skutki mordowania nienarodzonych, szczególnie w kontekście drastycznego spadku liczby mieszkańców tego kraju podczas wojny.
O zmianie patrzenia Ukraińców na zbrodniczy proceder aborcji, świadczą osoby, które znają obecną sytuację panującą w tym kraju. – Coraz więcej Ukraińców, widzi okropne skutki wyniszczenia narodu wskutek aborcji. Od początku historii wolnej Ukrainy zabito około 40 mln dzieci nienarodzonych. Ukraińcy sami to policzyli i teraz mówią „Żeby te dzieci urodziły się, bylibyśmy tak silnym narodem, że bez trudu pokonaliśmy Rosję”. Mając tę świadomość obecnie wielu Ukraińców staje się obrońcami nienarodzonych – powiedział PCh24.pl ks. Andrzej Sańko, który na Ukrainie posługuje około 10 lat.
Aborcja na Ukrainie, która była wówczas częścią ZSRR, stała się legalna już przeszło sto lat temu. W roku 1920 zalegalizowały ją władze komunistyczne, a pod tą zbrodniczą ustawą podpisał się sam Włodzimierz Lenin. Aborcja była dozwolona do 12. tygodnia na życzenie kobiety i do 28. tygodnia ze względów społecznych, np. gdy w rodzinie było już troje i więcej dzieci. Poczęte dziecko można było zabić nawet w 7. miesiącu ciąży. Po wieloletnich staraniach organizacji pro life, w roku 2004 złagodzono nieco ustawę aborcyjną. Obecnie aborcja na Ukrainie jest dopuszczalna do 12. tygodnia ciąży na życzenie kobiety i do 22. tygodnia z tzw. względów medycznych.
Ukraina szybko się wyludnia. Głównym powodem jest wojna, która na wschodnich terenach Ukrainy trwa już od roku 2014, a od roku 2022 trwa wojna na pełną skalę. W krwawych bataliach i rosyjskich bombardowaniach, zginęło już około 500 tysięcy osób. Z kraju wyjechało wielu ludzi w różnym wieku. Szacuje się, że od początku pełnoskalowego konfliktu z Rosja z Ukrainy wyemigrowało około 6 mln osób. Kolejne około 300 tysięcy ukraińskich dzieci uprowadzili do swojego kraju Rosjanie.
To dla Ukrainy oznacza ogromny kryzys ludnościowy, wręcz katastrofę demograficzną! Jeszcze w 1992 roku kraj naszego wschodniego sąsiada liczył 51 mln mieszkańców, 10 lat później liczba ta spadła do 40 mln. Obecnie ukraiński rządowy Instytut Demograficzny prognozuje, że w wyniku wojny i masowej emigracji w 2030 roku na Ukrainie będzie żyło niespełna 35 mln ludzi. I jest to wariant bardzo optymistyczny.
Gwałtowny spadek liczby mieszkańców Ukrainy mogłaby zmienić sytuacja, w której, w jednej ukraińskiej młodej rodzinie przychodziłoby na świat 2-3 dzieci. Na pewno pomogłoby w tym, prawo wprowadzające zakaz aborcji. W 2021 roku statystycznie na 10 kobiet w wieku produkcyjnym liczba urodzeń wynosiła 11, natomiast w 2023 roku szacuje się, że na 10 kobiet liczba urodzeń będzie wynosiła już tylko 7.
Na szczęście Ukraińcy są coraz bardziej świadomi ogromnej wartości życia ludzkiego od poczęcia. – W ostatnich latach wzrasta powszechne przekonanie, że jeśli się mówi o dzieciach nienarodzonych, to chodzi o życie ludzkie i nie wolno go niszczyć – mówi Eugienia Samborska, przewodnicząca organizacji pro life Ogólnoukraińska Fundacja „О Godność Człowieka”. Dzięki działaczom tej, oraz jej podobnych, organizacji w ciągu ostatnich 10 lat liczba aborcji dokonywanych w Ukrainie zmniejszyła się prawie trzykrotnie.
A jak wygląda front walki o życie nienarodzonych u innych naszych wschodnich sąsiadów? Na Białorusi obowiązuje postsowiecka ustawa pozwalająca na zabicie dziecka na życzenie do 12. tygodnia życia. Czyli ustawy aborcyjne przygotowane przez Lewicę i KO przyjmują takie same mordercze rozwiązania jakie obowiązują, w potępianym przez nich, reżimowym państwie. Dzięki ciężkiej pracy organizacji pro life liczba zabijanych dzieci nienarodzonych na Białorusi z każdym rokiem spada. Według ostatnich dostępnych danych z tego kraju w roku 2018 na aborcję zdecydowało się 23,3 tys. Białorusinek, czyli pięciokrotnie mniej niż w roku 2000.
Natomiast w Rosji również obowiązuje jeszcze mordercze leninowskie prawo aborcyjne – do 12. tygodnia ciąży – na życzenie. Podejście Rosji do zabijania nienarodzonych obywateli zmienia się, głównie z powodu coraz gorszej demografii i ludzkich strat wojennych. W ciągu ostatnich dwóch lat władze maksymalnie utrudniły dostęp do tabletek wczesnoporonnych. W kilku rosyjskich regionach na prywatne kliniki aborcyjne nałożono kary za „podżeganie ciężarnych kobiet do aborcji”. W państwowych klinikach aborcyjnych wprowadzono tzw. „tydzień ciszy” czyli po zgłoszeniu się kobiety, która chce zabić swoje nienarodzone dziecko, musi ona przez tydzień zastanowić się nad tą decyzją. W tym czasie rozmawiają z nią m.in. psychologowie i obrońcy życia. Obecnie w Rosji około 30 procent ciąż kończy się zabiciem nienarodzonego dziecka.
Lepiej niż w Rosji i na Białorusi sytuacja wygląda na Litwie gdzie 13 procent ciąż kończy się zabiciem dziecka. Jednak dziwić może, obowiązujące w tym kraju od początku roku 2023, prawo które zezwala na aborcję farmakologiczną do 9. tygodnia ciąży. Prawo to dziwi, gdyż Litwa ma katastrofalnie słabą demografię.
W Polsce hydrze aborcji znów odrasta głowa, a w niej ostre zęby, którymi chce pożerać dzieci nienarodzone. 11 kwietnia w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie projektów ustaw aborcyjnych, przygotowanych przez partie tworzące rządzącą koalicję. W akcie sprzeciwu obrońcy życia organizują tego dnia wiele protestów i manifestacji. Największą będzie – „Marsz w obronie dzieci”, który przejdzie ulicami Warszawy. Trwają również akcje, które mają na celu niedopuszczenie do tego, aby na Polsce zaciążyła okropna wina dzieciobójstwa. Jedną z tych akcji jest „Zadzwoń do posła – niech opowie się za życiem”. Polega ona na przeprowadzeniu rozmowy telefonicznej z posłem, ze swojego regionu, podczas której podejmie się próbę przekonania parlamentarzysty, aby nie poparł, podczas głosowania, żadnego śmiercionośnego projektu ustawy aborcyjnej.
Polacy są bardziej świadomi niż Ukraińcy, jak wielką zbrodnią jest aborcja. W dużej mierze jest to zasługa nauczania Kościoła katolickiego, opartego na Ewangelii. O zbrodniczym charakterze aborcji bardzo jasno napisał papież Paweł VI w encyklice „Humanae vitea”. W Polsce zabijaniu nienarodzonych, z wielką gorliwością, sprzeciwiali się tak wielcy ludzie Kościoła jak np. św. Jan Paweł II.
Aktualnie w Polsce aborcja jest możliwa jedynie w dwóch przypadkach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety lub gdy powstała w wyniku gwałtu czy stosunku kazirodczego. Obecne projekty ustaw rządzących chcą rozszerzyć to pole śmierci, aby było ono tak ogromne jak u naszych wschodnich sąsiadów. Nie idźmy śladem narodów, które zabijając własne dzieci, odbierają sobie przyszłość.
Właśnie rozpoczęło się posiedzenie Sejmu RP. Jutro zacznie się w nim debata na temat upowszechnienia aborcji. Na wydarzenia w naszym kraju patrzy cały świat, ponieważ Polska jest ostatnim na całym Zachodzie istotnym miejscem oporu wobec aborcyjnej rewolucji. Dzieciobójcza koalicja chce, aby mordowanie polskich dzieci dokonywało się na masową skalę. To atak wymierzony w biologiczne fundamenty istnienia naszego narodu oraz próba zniszczenia sumień całego społeczeństwa. Bierność oznacza przyzwolenie i akceptację dla działań aborcjonistów. Dlatego musimy działać i opowiedzieć się po stronie życia. Jutro (czwartek 11 kwietnia) organizujemy w Warszawie Marsz w obronie dzieci. Równolegle do niego, przeprowadzamy szereg innych inicjatyw. Proszę przeczytać, co może Pan zrobić i w jaki sposób włączyć się do walki, od wyniku której zależy życie milionów i przyszłość Polski.Jutro rozpocznie się debata w Sejmie, a po niej posłowie będą głosować nad szeregiem morderczych ustaw, które zakładają aborcję niemal bez żadnych ograniczeń oraz wprowadzają bezkarność wszystkich osób zamieszanych w proceder aborcyjnego mordowania dzieci (handlarzy środkami poronnymi, aktywistów, którzy nakłaniają do aborcji, a także tych, którzy aborcje wykonują). Donald Tusk zapowiedział także, że każdy przypadek odmowy aborcji będzie ścigany z urzędu przez prokuraturę, a minister zdrowia Izabela Leszczyna powiedziała, że każdy szpital w Polsce ma być placówką “bez sumienia”.
Panie MirosĹ‚awie, w naszym kraju właśnie rozgrywa się walka, którą środowiska aborcyjne już dawno wygrały na Zachodzie. Walka o to, w którą stronę pójdzie Polska – w stronę życia, czy w stronę śmierci.
Stanowione przez polityków prawo wpływa na świadomość i sumienia obywateli. Formalna legalizacja aborcji bez zaświadczeń i biurokracji, połączona z intensywną propagandą w mediach spowoduje zniszczenie sumień milionów Polaków. Pod wpływem presji nasze społeczeństwo, na wzór narodów Zachodu, ma ulec i moralnie zaakceptować aborcję, lub być całkowicie bierne wobec procederu mordowania dzieci. ======
Co to wszystko będzie w praktyce oznaczało w perspektywie najbliższej przyszłości? Proszę spojrzeć na liczby.
W ubiegłym roku w Hiszpanii zamordowano poprzez aborcję blisko 100 000 dzieci w łonach matek.
W Wielkiej Brytanii: 214 000 dzieci.
We Francji: 234 000 dzieci.
To samo ma stać się w Polsce – dzieciobójstwo ma być masowe i powszechne. Trzeba w tym momencie przypomnieć, że w 2023 roku w Polsce urodziło się najmniej dzieci w historii pomiarów dzietności – tylko 272 000. Proszę zestawić tę liczbę z liczbą aborcji we Francji czy Wielkiej Brytanii – kraje Zachodu mordują co roku niemal tyle samo ludzi, co w Polsce się rodzi! Tak wielka jest skala ludobójstwa po upowszechnieniu aborcji.
W czasach PRL, kiedy aborcja była w Polsce powszechnie promowana i dostępna na żądanie, każdego roku mordowano ponad 100 000 dzieci. To tyle, co dzisiaj w Hiszpanii po tym, jak społeczeństwo tego kraju zostało otumanione aborcyjną propagandą i gdzie formalnie zalegalizowano aborcję. Właśnie tego chce aborcyjna koalicja dla Polski – powrotu do masowych mordów na dzieciach w łonach matek. Takie masowe egzekucje dzieci już teraz się w Polsce dokonują – wedle szacunków każdego roku przeprowadza się w naszym kraju kilkadziesiąt tysięcy nielegalnych aborcji przy użyciu pigułek poronnych. Po legalizacji aborcji szpitalnych i zniesieniu zbędnych formalności, a także umożliwieniu swobodnej reklamy tabletek aborcyjnych, ofiar będzie 100 000 rocznie lub więcej.
Proszę teraz zestawić 100 000 aborcji rocznie z najgorszą w historii Polski dzietnością i liczbą urodzeń – to eksterminacja całego narodu. Aby zniszczyć Polskę nie trzeba żadnej wojny, wielkiego konfliktu, zniszczenia i pożogi. Jako naród wymrzemy, jeśli zaakceptujemy aborcję i nie będziemy mieć dzieci. Według prognoz Eurostatu, w 2100 roku Polska będzie miała jedynie 27 milionów obywateli (o 10 milionów mniej niż teraz!) i będzie najstarszym społeczeństwem Europy. Prognozy te nie uwzględniają masowej aborcji. Powszechne dzieciobójstwo spowoduje, że w perspektywie kilku pokoleń po prostu znikniemy jaki naród. Jeżeli do kogoś nie przemawia perspektywa przyszłości narodu i całej Polski, to może przemówi do niego teraźniejszość i to, w jakiej sytuacji znajdzie się on i jego rodzina.
Donald Tusk zapowiedział, że każdy szpital w Polsce ma stać się ośrodkiem aborcyjnym, a każdy lekarz ma być aborcjonistą. Aborcja ma stać się domyślną, standardową opcją sugerowaną w trakcie wizyty kobiety w ciąży u ginekologa.
Pańskie dziecko w łonie jego matki będzie zagrożone, gdy tylko trafi na rutynową kontrolę lub na badania do szpitala. Tam już będzie czekał na nie zespół lekarzy przesiąkniętych mentalnością aborcyjną i wiedzących, że za nie przeprowadzenie aborcji mogą zeznawać przed prokuratorem. Pana żona, córka, wnuczka – będą zachęcane, namawiane i przymuszane do aborcji. Wszystkie kobiety w Polsce będą pod presją. Wiele rodzin ulegnie pod naciskiem autorytetu lekarza i emocjonalnej propagandy. Wielu dzieciom nie będzie dane się urodzić, bo nikt nie będzie chciał podjąć się opieki nad nimi i ich leczenia.
Jeżeli nic nie zrobimy, aborcyjna koalicja Donalda Tuska wcieli swoje mordercze plany w życie. Do zwycięstwa zła potrzeba tylko tego, aby ludzie dobrzy nic nie robili. Mamy moralny obowiązek stanąć do walki i przeciwstawić się ofensywie aborcjonistów.Co może Pan w tej sprawie zrobić?
1) Jutro (czwartek 11 kwietnia) organizujemy w Warszawie Marsz w obronie dzieci. Zapraszam Pana do udziału. Zaczynamy Mszą Św. o godz. 15:00 w bazylice Świętego Krzyża, po czym o 16:00 gromadzimy się na wiecu pod pomnikiem Kopernika, skąd przejdziemy pod Sejm RP. Szczegóły na naszej stronie.
2) Dołączyć do walki o życie w swoim miejscu zamieszkania. Sejmowa batalia to obecnie kwestia kluczowa. Jest to jednak tylko fragment wielkiej bitwy, która każdego dnia toczy się o świadomość i sumienia Polaków. Tę bitwę wolontariusze naszej Fundacji prowadzą każdego dnia w przestrzeni publicznej na ulicach polskich miast. Proszę do nich dołączyć. Może Pan skontaktować się z nami za pomocą formularza na naszej stronie, który pozwala sprawdzić, gdzie są nasze struktury najbliżej Pana. Może Pan również zacząć działać w swoim miejscu zamieszkania – nasi koordynatorzy przyjadą i pomogą Panu we wszystkim, umożliwiając zorganizowanie publicznej modlitwy różańcowej, ulicznej akcji informacyjnej, akcji billboardowej lub wystawy.
3)Wesprzeć finansowo walkę o życie. Aborcyjna rewolucja w Polsce przeprowadzana jest głównie dzięki środkom międzynarodowych korporacji, zagranicznych koncernów, instytucji takich jak UE i ONZ oraz ambasad obcych państw. Opór wobec upowszechniania dzieciobójstwa i mentalności aborcyjnej jest możliwy tylko dzięki oddolnemu, stałemu i regularnemu wsparciu ludzi dobrej woli, świadomych powagi sytuacji, w jakiej się znajdujemy. W związku z aborcyjną ofensywą w Sejmie musimy zintensyfikować nasze działania, na co potrzebujemy ok. 20 000 zł. Już teraz co miesiąc organizujemy kilkadziesiąt akcji i kampanii na terenie całej Polski, z użyciem plakatów, bannerów, furgonetek i megafonów, a także modlitw różańcowych o nawrócenie aborcjonistów. Teraz takich działań musi być jeszcze więcej, na co niezbędne są kolejne środki finansowe.
Dzisiaj cały świat patrzy na Polskę. O decyzji Sejmu RP w sprawie aborcji będą mówiły media na całym świecie. Niezależnie od wyniku głosowania, walka o życie i sumienia Polaków będzie toczyła się dalej i będzie coraz bardziej intensywna, ponieważ naciski aborcyjnego lobby będą coraz większe. Wynik tej walki zależy od postawy każdego z nas. Dzisiaj każdy z nas ma wybór co robić w obliczu ofensywy aborcjonistów na Polskę – działam i wspieram finansowo, albo jestem bierny i udaję, że to nie moja sprawa. Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana obecnie możliwa, aby umożliwić nam walkę, organizację Marszu w obronie dzieci, oraz dziesiątek innych inicjatyw w najbliższych dniach, które będą bardzo ważne dla losów obrony życia w Polsce. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
W obliczu ataku na biologiczne istnienie narodu bierność oznacza współudział. Wobec zdrady polityków zwykli Polacy mają obowiązek stanąć w obronie najmniejszych Polaków. Liczne demonstracje przyczynią się zapewne do opamiętania wystarczającej grupy posłów, aby zablokować mordercze ustawy. Skłonią też Prezydenta do zawetowania ustaw, jeśli większość posłów poprze zabijanie małych Polaków.
To wszystko jednak nie zorganizuje się samo. To my musimy działać i stanąć do walki. Dlatego proszę Pana o pomoc i wsparcie. Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Według 75 proc. Francuzów szkoła prywatna jest lepsza od szkoły publicznej. Nic dziwnego, że uczniów w prywatnych placówkach (głównie zresztą katolickich), wzrosła we Francji z 16,5 proc. w 2011 r. do 17,6 proc. w 2022 r.
Według sondażu instytutu Odoxa dla BFM Business, 75 proc. Francuzów twierdzi, że edukacja prywatna jest lepsza od publicznej. Ankietowani uważają, że taki system szkolny pozwala uczniom osiągać lepsze sukcesy. Większość chce umieszczać swoje dzieci w szkołach prywatnych (54 proc. w porównaniu do 45 proc. preferujących szkoły publiczne), pomimo pewnych dodatkowych kosztów
52 proc. Francuzów zgadza się także z tym, że szkoły prywatne powinny być finansowane z ich podatków. Państwo wspomaga szkoły prywatne, z którymi podpisało kontrakty, sumą 10 miliardów euro.
W szkołach prywatnych uczy się 2,2 miliona dzieci (dane Trybunału Obrachunkowego z 2023 r.). Takich placówek, w większości katolickich, jest 7,5 tysiąca. W ostatnich latach odsetek ich uczniów wzrasta, z 16,5 proc. w 2011 r. do 17,6 proc. w 2022 r.
Lewicowym krytykom takich szkół brakuje nich „różnorodności społecznej”. Lewica wielokrotnie stawiała też postulaty odebrania pomocy finansowej państwa placówkom religijnym. Takie prywatne szkoły zwalniają jednak najbiedniejszych z czesnego, nie ma też kryteriów np. religijnych, a nawet obowiązkowej katechezy w szkołach katolickich. Bywa, że szkoły katolickie chętnie wybiera muzułmańska klasa średnia…
Według Sekretariatu Generalnego ds. Edukacji Katolickiej (Sgec), edukacja prywatna pozwala państwu na znaczne oszczędności. „Gdyby państwo miało kształcić wszystkich uczniów szkół prywatnych, musiałoby wydawać o 9 miliardów euro rocznie więcej” – podliczył Philippe Delorme, sekretarz generalny Sgec.
Już 11 kwietnia aborcyjna koalicja Donalda Tuska będzie debatować nad 4 projektami ustaw, które mają pozwolić na zabijanie dzieci w łonach matek nawet do końca ciąży. Nie bądź bierny. Od Twojej aktywności dużo zależy. Przyjdź 11 kwietnia na Marsz w Obronie Dzieci.
Tutaj można się zapisać.
Jeśli ktoś potrzebuje transportu to tez zorganizujemy, najlepiej za cały autobus.
Szanowni Państwo, jednym z najważniejszych tematów bioetycznych w ostatnim czasie jest kwestia moralnej dopuszczalności stosowania preparatów medycznych (w szczególności szczepionek na COVID 19), które zostały wyprodukowane przy użyciu tkanek lub organów dzieci zamordowanych poprzez aborcję. W przestrzeni publicznej dominuje w tej sprawie właściwie tylko jedna narracja – jest to moralnie akceptowalne, gdyż współpraca z aborcją jest w tym przypadku odległa i niewielka. Nasze społeczeństwo utwierdza się również w przekonaniu, że skala powiązań aborcji z przemysłem medycznym jest minimalna. Podaje się, że dzisiejsze produkty farmaceutyczne produkuje się z użyciem linii komórkowych pochodzących od zaledwie kilkorga dzieci abortowanych kilkadziesiąt lat temu, a skoro te aborcje już się wydarzyły i nie możemy tego cofnąć, to w korzystaniu z ich skutków nie ma nic niemoralnego. Jest to błędne przekonanie. W publikacji cytujemy list medycznych środowisk naukowych do prezydenta Bidena. Badacze domagają się zniesienia ograniczeń w finansowaniu eksperymentów na organach pobranych z abortowanych dzieci, powołując się na dobrodziejstwa, które niosą ze sobą szczepionki przeciw COVID 19. Domniemane korzyści z aborcji dokonanych kilkadziesiąt lat temu, służą uzasadnieniu aborcji dokonywanych dzisiaj, również tych, które polegają na pobieraniu organów od żywych jeszcze dzieci. Współczesne koncerny farmaceutyczne, korporacje medyczne oraz placówki badawcze masowo korzystają z organów i tkanek dzieci, których dostarcza się poprzez wykonywanie kolejnych aborcji. W latach 2011-2020 Departament Zdrowia i Opieki Społecznej Stanów Zjednoczonych przekazał 867 milionów dolarów na badania z użyciem organów abortowanych dzieci. Pieniądze te trafiają m.in. do największych w USA uniwersyteckich klinik i ośrodków badawczych, w których dokonuje się eksperymentów medycznych na organach pobranych od dzieci poddanych aborcji. Aby organy i narządy były jak najbardziej świeże i zdatne do badań, pobiera się je od dzieci jeszcze żywych, którym wciąż biją serca. Choć przypomina to eksperymenty rodem z obozów koncentracyjnych, wszystko zostało udokumentowane i dzieje się naprawdę na masową skalę. Proceder ten motywowany jest chęcią dokonania postępów w medycynie. Aby mógł się on rozwijać, konieczne jest oswojenie z nim opinii publicznej i przekonanie społeczeństwa, że dla dobra ludzkości niezbędne jest przyzwolenie nie tylko na samą aborcję, ale również na pochodzące z niej produkty, które mają być niezbędne dla dobra ludzkości. Poniższa publikacja ujawnia kulisy ścisłej współpracy biznesu aborcyjnego z koncernami farmaceutycznymi i środowiskami naukowymi. Broszura nie ma charakteru medycznego i nie odpowiada na pytania związane ze skutecznością takich czy innych preparatów. Pozwala jednak każdemu wyrobić sobie zdanie na temat moralności i godziwości procederu, który bez przerwy promowany i reklamowany jest w mediach
Więcej tutaj: [Koniecznie trzeba zobaczyć – a potem zamówić tę broszurkę dla “wątpiących” Mirosław Dakowski]
Już 11 kwietnia aborcyjna koalicja Donalda Tuska będzie debatować nad 4 projektami ustaw, które mają pozwolić na zabijanie dzieci w łonach matek nawet do końca ciąży.
Nie bądź bierny. Od Twojej aktywności dużo zależy.
[To 10 miesięcy temu. Proszę o przesłanie mi ciągu dalszego. MD]
Zgotowała adoptowanym dzieciom piekło na ziemi. Miała cały wachlarz tortur, a bicie było najlżejszą z nich. Pozwalała obcym mężczyznom w obrzydliwy sposób wykorzystywać seksualnie dzieci. Sprawa wyszła na jaw, gdy uciekła do Polski przed wojną razem z całą gromadką maluchów. Teraz okrutna Ukrainka stanie przed polskim sądem.
Być może mroczne i okrutne oblicze Swietłany P. nigdy nie zostałoby odkryte, gdyby nie wojna w Ukrainie. Kobieta prowadząca u naszych wschodnich sąsiadów rodzinny dom dziecka spakowała swoich podopiecznych i uciekła z ogarniętego wojną kraju do Polski.
Swietłana P. po wybuchu wojny uciekła do Polski
Tutaj znalazła bezpieczny azyl i spokój. Miała dziesięcioro podopiecznych w wieku od 4 do 16 lat. Myślała, że uda jej się, podobnie jak w Ukrainie, czerpać zyski ze sprzedaży seksualnej dzieci.
Swietłana świetnie się maskowała i grała troskliwą matkę. Często wrzucała do internetu zdjęcia z podopiecznymi. Na wszystkich wyglądały na szczęśliwe i zadowolone. Pod tą fasadą skrywały jednak wielki ból i cierpienie. Wręcz niewyobrażalny. Gdyby nie poznanianka, która mieszkała w tym samym hostelu w Poznaniu, co Swietłana, dzieci mogłyby cierpieć jeszcze długo.
Po przyjeździe do Polski Swietłanie pomagała fundacja i prywatne osoby. To one znalazły jej lokum. W hostelu. Jak w wielu przypadkach, miało to być miejsce tymczasowe, znalezione w czasie, gdy w Polsce pojawiło się wielu uchodźców.
Dzieci zwierzyły się Polce. Opowiedziały o torturach
Wystarczył miesiąc, żeby dzieci zaczęły zwierzać się mieszkającej tam Polce, że zastępcza matka się nad nimi znęca. Podczas jednej z wizyt zatrzymała u siebie dziewczynkę z Ukrainy, powiedziała Swietłanie, że wie, co robi dzieciom i zgłosiła sprawę policji.
– Kobieta, która tam mieszkała również z dziećmi, zauważyła, że dzieje się coś złego. To dzięki tej niej wyszło na jaw piekło, którego doświadczały dzieci – mówił w rozmowie z “Faktem” wyraźnie poruszony Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Śledczym wprost nie mieściło się w głowie to, co Ukrainka robiła dzieciom. – Dzieci zaczęły opowiadać o wszystkim, co je spotkało. I to jest trudne nawet do powtórzenia. Biegli potwierdzili, że dzieci nie konfabulują, że ich zeznania są wiarygodne – przyznaje prokurator Wawrzyniak.
Jednego z młodszych chłopców miała przywiązywać za genitalia do pianina. Biła dzieci po intymnych częściach ciała. Jednej z podopiecznych wciskała do ust zabrudzone fekaliami pieluchy. Biła podopiecznych krzakiem z kolcami, aby bardziej bolało. Niektórym obrywało się tłuczkiem do mięsa albo patelnią.
Swietłana zgotowała dzieciom piekło. Nie tylko biła, ale też je głodziła
52-latka nie pozwalała dzieciom spać, stawiając je na noc do kąta. Zakazywała czytania książek. – Jeden z zarzutów, który prokuratura postawiła Swietłanie P., dotyczy skrajnego niedożywienia białkowo-energetycznego dzieci, które stwarzało realne zagrożenia ich zdrowia i życia. Tutaj już nie mówimy o zwykłym niedożywieniu, ale o skrajnym głodzeniu – podkreśla prokurator.
Ten zarzut dotyczy czwórki dzieci. Prokurator zdecydował się nawet na jego modyfikację, zaostrzając go. Śledczy twierdzą, że to, czego doświadczały dzieci w Polsce, jest jedynie kontynuacją dramatu, jaki rozgrywał się od lat również w Ukrainie. P. prowadziła rodzinny dom dziecka od dawna.
Swietłanie P. grozi do 15 lat więzienia
Dzieci zostały Swietłanie P. odebrane. Polska nie zgodziła się na wydanie ich stronie ukraińskiej w obawie o ich bezpieczeństwo. U nas znalazły spokojne schronienie, w końcu bez bicia, wykorzystywania i znęcania się. 52-letnia Ukrainka natomiast stanie już za kilka dni przed polskim sądem. Grozi jej do 15 lat więzienia. Swietłana P. nie przyznaje się do niczego i odmawia składania zeznań. Oskarża dzieci o konfabulacje. Ta linia obrony raczej na niewiele jej się zda, bo śledczy w Polsce mają bardzo mocne dowody przeciwko wyrodnej matce. Swietłana P. stanie przed poznańskim sądem
W polskiej opinii publicznej panuje cicha zasada, że bardzo dobrze „sprzedaje się” wrzucanie do swoich wypowiedzi cytatów Jana Pawła II, gdyż Polacy to lubią, a w rzeczywistości nikt nie zwraca uwagi na treść słów. Zasada ta sprawdza się w słowach, jakie Jan Paweł II powiedział o znaczeniu historii:„Naród, który nie zna swojej przeszłości umiera i nie buduje swojej przyszłości”.
Na Ukrainie nazizm jest w pełnym rozkwicie. Rozkwit ten nie jest tylko chwilowym wybuchem uczuć, jakie towarzyszyły Ukraińcom, którzy współpracowali z nazistowskimi Niemcami w okresie II wojny światowej, lecz jest z góry zaplanowaną akcją, mającą na celu zakorzenienie tych poglądów wśród młodego pokolenia Ukraińców.
W 2019 roku na portalu Wprawo.pl ukazał się artykuł informujący, że młode pokolenie Ukraińców mieszkających w Polsce uczone jest zafałszowanej historii relacji polsko-ukraińskich, ukazując mordercę Banderę jako bohatera, a naszych wymordowanych rodaków na terenie południowo-wschodniej II Rzeczpospolitej jako komunistów[1].
Obecnie, po znaczącym wzroście liczby Ukraińców na terenie naszego kraju, nowo wybrany rząd warszawski poprzez minister edukacji narodowej poinformował, że rozpoczęto prekonsultacje zmiany podstawy programowej kształcenia ogólnego. Zmiany dotyczą także historii. Jedna z tych propozycji dotyczy wykreślenia zwrotu ludobójstwa ludności polskiej na na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej[2].
W myśl dosłownych zapisów kwestia ludobójstwa na narodzie polskim, jakiego dopuścili się sadyści spod znaku OUN-UPA postrzegana ma być już jako konflikt polsko-ukraiński, a nie ludobójstwo ludności polskiej[3]. Propozycja ta idealnie wpisuje się w zakłamaną ukraińską narrację historyczną, co potwierdza, że niezależnie od wyników wyborów w Polsce obecny rząd warszawski, tak samo jak ich oponenci z PiS-u, czuje się (…) sługami narodu ukraińskiego[4].
Jak zapowiada wiceminister edukacji Joanna Mucha, MEN chce włączyć do polskiego systemu edukacji dzieci z Ukrainy. W szkołach będą dla nich prowadzone specjalne lekcje ukraińskiego. Zatrudnieni będą także nauczyciele z Ukrainy[5]. W tym miejscu nasuwa się bezpośrednie pytanie: czego będą uczone w polskich szkołach ukraińskie dzieci przez nauczycieli z Ukrainy?
Biorąc pod uwagę rozkwit kultu nazistowskiego na Ukrainie[6] jak również groźby zamachów terrorystycznych pod adresem Polski, jakie nie tak dawno kierował Dmitrij Korczyński przywódca ukraińskich nacjonalistów wściekły za blokowanie granicy przez polskich rolników[7], możemy przyjmować, że pod szyldem nauczania będzie rozwijana piąta kolumna w Polsce, uczona kultu do zbrodniarzy spod znaku OUN-UPA i nienawiści do Polaków.
Historia to nie zamknięta księga, którą obecnie można poczytać przy kominku. Dopóki dla narodów i plemion istotne będzie kultywowanie pamięci przodków i istotnych wydarzeń z historii ich życia, podejmowane próby ograniczania nauki tego przedmiotu lub ukazywanie ich zgodnie z widzimisie się kultywatorów wrogów naszych przodków jest świadomym skazywaniem obecnego i przyszłego pokolenia Polaków na powtórzenie historii Polaków z Wołynia.
Póki polska racja stanu i polski interes narodowy nie będzie priorytetowym dla osób zajmujących istotne miejsca w polskiej polityce, biorących za tą „pracę” ogromne pieniądze z polskich podatków, dopóty egzystencja i bezpieczeństwo całego polskiego społeczeństwa będą zagrożone.
[Minęły już niestety czasy, gdy do dobrego tonu należało nie natrząsanie się z nazwisk. Szkoda. MD]
Nowa władza chce wiedzieć, kto opiekuje się dzieckiem podczas nieobecności rodziców. – To informacja dla nas, dla systemu – zapowiada minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Rząd Tuska planuje wprowadzić dodatek w wysokości 1500 złotych dla rodziców, którzy potrzebują skorzystać z opieki nad dzieckiem. Wszystko ma być rejestrowane, nawet jeśli ktoś zdecyduje się powierzyć dziecko na przykład babci.
Na antenie Radia ZET o pomyśle władzy mówiła minister Dziemianowicz-Bąk. Jak podkreśliła, potencjalny opiekun miałby być weryfikowany przez system
– W naszej propozycji pojawia się rzeczywiście taki wymóg, żeby zawrzeć jakiegoś rodzaju umowę – mówiła minister.
Umowa miałaby być zawierana nawet pomiędzy rodzicami a dziadkami, ciociami czy wujkami dziecka. – Tak, żeby zgłosić, kto konkretnie opiekuje się dzieckiem. To nie jest tylko kwestia jakiegoś układu pomiędzy rodzicem, a osobą sprawującą opiekę, to jest także informacja dla nas, dla systemu, czy to dziecko jest powierzone o sobie bezpiecznej – twierdzi Dziemianowicz-Bąk.
Chodziło jej m.in. o to, czy babcia nie znajduje się np. w rejestrze pedofilów. – Oczywiście ja tu tutaj nie chce sugerować niczego, ale musimy dmuchać na zimne – powiedziała. Dodała, że wszystko to miałoby być działaniem na rzecz „bezpieczeństwa dzieci”.
Pomysł podpisywania umowy z najbliższą rodziną na opiekę nad dziećmi jawi się jako kompletne wariactwo. Lewica daje też do zrozumienia, że rodzice nie wiedzą, co jest dla dzieci najlepsze, a wie to oczywiście system z armią urzędników na czele, która będzie potencjalnego opiekuna sprawdzać. Dziemianowicz-Bąk i jej świta chcą ingerować w każdy aspekt rodzinnego życia i nawet się z tym nie kryją. Minister przecież mówi wprost, że najważniejsza jest „informacja dla nas, dla systemu”.
W tym miejscu możemy tylko przypomnieć niedawne opinie ojca Dziemianowicz-Bąk, Remigiusza Dziemianowicza. Pisał on, że jeżeli jego córka zostanie ministrem edukacji, to współczuje dzieciom, ponieważ „wpadną w pełen nowomowy nazi-bolszewicki socrealizm”. „Ale niech ludzie nie skarżą się potem że jest syf, ostrzegam przed taką minister” – skwitował.
„Miało nie żyć” – świadkowie aborcji przerywają milczenie
Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!
Proszę wygodnie usiąść w fotelu i dopiero wtedy otworzyć link. Bo materiał, który za chwilę Pan zobaczy, jest porażający.
Wstrząśnie każdym.
Świadkowie aborcji zdecydowali się mówić.
Wysłuchaliśmy tego, co mieli do powiedzenia.
A potem postanowiliśmy, że musi to usłyszeć cała Polska.
Powstaje film dokumentalny pt. „Miało nie żyć”. Jego najważniejsi bohaterowie nie pojawiają się na ekranie, bo… już nie żyją. To maleńkie, niewinne dzieci, na które Polska wydała wyrok śmierci, a aborterzy wyrok wykonali.
Byli jednak świadkowie tych bestialskich mordów. W filmie opowiedzą, co zrobiono z dziećmi i jak bardzo walczyły one o życie zanim nadeszło to, co nieuchronne… I co robili „lekarze”, aby śmierć dzieci nadeszła szybciej, a płacz maluszków nie przeszkadzał w pracy szpitala.
Właśnie teraz, gdy w Polsce dyskusja o aborcji wchodzi na najwyższy poziom hipokryzji. Gdy ustala się, kogo i jak mordować. Gdy Ministerstwo Zdrowia zamienia się w Ministerstwo Śmierci, a posłowie licytują się, kto złoży bardziej morderczy projekt ustawy. Pokażemy, jak wygląda rzeczywistość, którą próbuje się wygładzić mówiąc o „prawach kobiet”, „decyzjach” i „wyborach”.
Te dzieci nie miały żadnego wyboru. Były mordowane z zimną krwią, a w proceder ten angażowano osoby, które niekoniecznie wiedziały, do jakiego zabiegu są właśnie kierowane.
Dlatego mówią.
Cały dokument będzie miał ponad 40 minut i jest w końcowej fazie produkcji.
Uważam, że „Miało nie żyć” powinno zobaczyć jak najwięcej ludzi. Potrzeba tego głosu, gdy politycy szykują ustawy o legalizacji aborcji. Żeby nikt nie mógł powiedzieć, że nie wiedział, o czym jest dyskusja.
To nie wszystko…
Niespełna tydzień temu w Sejmie pokazano proaborcyjny film „O tym się nie mówi”, a patronat nad wydarzeniem objął sam Marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Film przekonuje, że należy cofnąć wyrok TK o aborcji eugenicznej i przywrócić możliwość mordowania chorych dzieci. Pokaz w Sejmie wpisuje się w przygotowania do rozpatrzenia ustaw legalizujących aborcję – ich pierwsze czytanie ma nastąpić 11 kwietnia.
Gdy dowiedziałam się, że druga osoba w państwie patronuje projekcji filmu za aborcją i to jeszcze na terenie Sejmu RP, zrozumiałam, że przygotowujemydokument „Miało nie żyć” dokładnie wtedy, kiedy jest najbardziej potrzebny.
To właśnie TENczas.
Potrzebuję teraz funduszy, aby jak najszybciej skończyć i rozpromować film, którego trailer Pan obejrzał. Trzeba działać szybko, by ten ważny materiał mógł trafić do ludzi w najbliższych dniach – jeszcze przed posiedzeniem Sejmu. Termin jest absolutnie kluczowy. Treści antyaborcyjne trudno rozchodzą się w Internecie, więc koszty związane z rozpowszechnianiem materiału będą znaczne.
Potrzebuję pieniędzy na:
– zorganizowanie pokazu otwartego – już w najbliższych dniach,
– druk plakatów i materiałów informacyjnych o filmie,
– dystrybucję płatnych reklam w Internecie,
– banery reklamowe.
„Miało nie żyć” musi dotrzeć jak najszerzej. Bo będzie próba ograniczenia zasięgu tego filmu.
Potrzebuję co najmniej 20 000 złotych, aby skutecznie zrealizować pierwszy etap kampanii promocyjnej filmu. I muszę pozyskać tę kwotę szybko, bo ustawy legalizujące aborcję są w grafiku Sejmu już za 2 tygodnie.
Czy może Pan pomóc?
Czy uważa Pan, że „Miało nie żyć” to film, który powinna zobaczyć cała Polska?
Czy może Pan wpłacić kwotę, o której wysokości sam Pan zdecyduje, aby pomóc w dystrybucji filmu?
Może to być 40, 100, 160 złotych lub inna suma, jaką uzna Pan za właściwą, aby pomóc sprawie.
Wpłaty proszę kierować na numer konta Fundacji Życie i Rodzina:
47 1160 2202 0000 0004 7838 2230.
Kod SWIFT: BIGBPLPW. Proszę o dopisek „Miało nie żyć”.
PS – Produkcja tego filmu – z uwagi na jego treść – była dla mnie i dla całego zespołu Fundacji niezwykle wyczerpująca psychicznie. Walczymy z czasem, by wypuścić film jeszcze przed posiedzeniem Sejmu w sprawie aborcji.Proszę Pana o pomoc.
WSPIERAM
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY: IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/
Szanowny Panie! Dziecko w łonie matki jest pasożytem, a jego abortowanie jest bezpieczniejsze dla kobiety od wyrwania zęba – stwierdziła otwarcie w trakcie telewizyjnej debaty o aborcji lekarz-ginekolog Anna Orawiec. Ta przerażająca wypowiedź padła publicznie tuż przed głosowaniem w sprawie upowszechnienia aborcji, które już wkrótce ma odbyć się w Sejmie. Aborcjoniści od dawna między sobą mówią tak pogardliwie o dzieciach poczętych, a od jakiegoś czasu zaczęli to robić publicznie. Zbiega się to w czasie z planami sejmowej legalizacji aborcji i groźbami wypowiadanymi przez Donalda Tuska, który zapowiedział, że każdy lekarz, który odmówi aborcji, będzie ścigany z urzędu przez prokuratora. Plan lobby aborcyjnego jest taki: wszyscy lekarze w Polsce bez wyjątku mają być specjalistami od likwidacji dzieci-pasożytów i mają sugerować aborcje wszystkim kobietom w ciąży! To atak na biologiczne fundamenty istnienia naszego narodu. Musimy działać! 11 kwietnia organizujemy w Warszawie Marsz w obronie dzieci i planujemy kolejne akcje. Proszę, aby włączył się Pan do walki o życie. To historyczny moment, który zaważy o przyszłości Polski.Wstrząsające i szeroko komentowane w mediach słowa padły podczas niedawnej debaty o aborcji, która odbyła się na Kanale Zero. Nagranie doczekało się już ponad 419 000 wyświetleń. Zacznijmy od tego, że słowo “debata” trzeba w tym przypadku umieścić w cudzysłowie, ponieważ na 4 zaproszonych do studia gości w zasadzie tylko 1 osobę można określić jako przeciwnika aborcji. Stosunek sił w “debacie” był więc już od samego początku 3:1 na rzecz aborcjonistów.
Jedną z osób zaproszonych do tej “debaty” była lekarz-ginekolog dr Anna Orawiec, która powiedziała:
„Z punktu widzenia biologii pasożytnictwo, to jest sytuacja, w której jeden organizm zabiera od drugiego i nie daje nic w zamian. No i ciąża w pewien sposób jest taką sytuacją, ponieważ płód nie odżywia w żaden sposób kobiety. Więc jest pasożytem.”
Orawiec otwarcie powiedziała też, że jest zwolennikiem aborcji i zasugerowała, że popiera pro-aborcyjny projekt ustawy Tuska, który już wkrótce będzie głosowany w Sejmie RP:
„Uważam, że to kobieta powinna podjąć decyzję czy chce być w ciąży, czy chce ją zakończyć. Jeżeli pacjentka zdecyduje się na wykonanie aborcji do 12. tygodnia, jest to na tyle bezpieczna procedura, bezpieczniejsza niż wyrywanie zębów mądrości”.
Panie MirosĹ‚awie, propaganda hitlerowska w podobny sposób nazywała podludzi, głównie Polaków i Żydów, przeznaczonych do eksterminacji. Na określenie podludzi używano słów takich jak robaki, insekty, wszy i szczury. Podobnym słowem jest pasożyt, które w języku aborcyjnej propagandy określa dzieci w łonach matek – istoty pozbawione praw i przeznaczone do likwidacji. Warto w tym momencie przypomnieć, że projekt Donalda Tuska, który już wkrótce będzie głosowany w Sejmie, odbiera prawny status człowieka dzieciom poczętym poprzez usunięcie odpowiednich zapisów z polskiego prawa.
Z punktu widzenia naukowego wypowiedź dr Orawiec jest oczywistą bzdurą, tym bardziej, że pasożytnictwo dotyczy dwóch organizmów różnych gatunków, a nie tego samego gatunku. Jest to wiedza z zakresu lekcji biologii w szkole podstawowej. Jednak dla aborcyjnego lobby i powiązanych z nim polityków nie ma to najwyraźniej żadnego znaczenia.
W czasach PRL istniało powiedzenie: “nie matura a chęć szczera zrobi z ciebie oficera”, oznaczające priorytety, jakimi kierowano się w doborze kadr do budowy komunistycznych “elit”. Nadrzędną wartością była wierność partii i ideologii, a kompetencje schodziły na dalszy plan. Przysłowiowy oficer lub jakikolwiek inny urzędnik państwowy mógł ledwo umieć czytać i pisać, ale jeśli posłusznie wykonywał polecenia to był promowany i awansowany.
Podobną sytuację obserwujemy dzisiaj m.in. w służbie zdrowia. Promowani, awansowani i zapraszani do telewizji są “eksperci”, których zadaniem jest upowszechnianie aborcyjnej ideologii, w zamian za co mogą liczyć na opiekę ze strony pro-aborcyjnych patronów. Porównująca dzieci do pasożytów dr Anna Orawiec znalazła ostatnio zatrudnienie w nowej klinice MSWiA, która wedle informacji medialnych ma stać się “ośrodkiem najwyższej rangi” w Polsce. W tym samym czasie lekarze sprzeciwiający się aborcji są prześladowani. Proceder ten trwa w Polsce już od wielu lat. Warto w tym momencie przypomnieć chociażby sprawę prof. Bogdana Chazana, członka Rady naszej Fundacji, który został wyrzucony ze szpitala przez ówczesną prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz z PO, gdyż odmówił abortowania dziecka.
Do czego to wszystko prowadzi? Wszyscy lekarze w Polsce mają być aborcjonistami.Właśnie o to chodzi Tuskowi i jego ministrom, którzy są jedynie podwykonawcami projektu narzuconego nam przez międzynarodowe lobby aborcyjne. To dlatego forsują projekty ustaw, które już po Świętach Wielkanocnych będą głosowane w Sejmie. To dlatego chcą prześladować lekarzy za odmowę aborcji.
W tym wszystkim chodzi o to, aby aborcja stała się domyślną, standardową opcją w trakcie wizyty kobiety u ginekologa. Dodatkowo, deklaracja światopoglądowa w sprawie aborcji ma być wyznacznikiem tego, czy ktoś może zostać lekarzem ginekologiem czy nie. Za wierność linii ideologicznej wyznaczonej przez rząd i lobby aborcyjne będą awanse. Za sprzeciw wobec aborcji będzie czekał prokurator.
To medyczna rewolucja, którą właśnie przeprowadza w Polsce międzynarodowe lobby aborcyjne. Jeżeli ich plan wejdzie w życie, zagrożeni będą wszyscy – każda rodzina w Polsce i każda kobieta. Każde poczęte dziecko będzie zagrożone aborcją, gdyż jedynymi lekarzami będą aborcjoniści wywierający emocjonalną presję na pacjentki.
Musimy stanąć do walki! 11 kwietnia, w trakcie sejmowej debaty nad aborcją, nasza Fundacja organizuje w Warszawie Marsz w obronie dzieci. Dołączają do nas kolejne organizacje i środowiska. Kolejne osoby deklarują, że przyjadą razem z nami na Marsz. Sejmowe głosowanie może być przełomowym momentem, od którego zależeć będzie życie milionów Polaków i przetrwanie naszego narodu. Dlatego musimy być w trakcie głosowania pod Sejmem.W obliczu ataku na biologiczne istnienie Narodu bierność oznacza współudział. Wobec zdrady polityków zwykli Polacy mają obowiązek stanąć w obronie najmniejszych Polaków. Liczne demonstracje przyczynią się zapewne do opamiętania wystarczającej grupy posłów, aby zablokować mordercze ustawy. Skłonią też Prezydenta do zawetowania ustaw, jeśli większość posłów poprze zabijanie małych Polaków. Zapraszam Pana do udziału w Marszu. Udzielimy Panu wszelkich informacji i pomocy, jeśli przyjedzie Pan do Warszawy z daleka. Prosimy tylko o zarejestrowanie się na naszej stronie internetowej. Jeżeli nie może Pan osobiście uczestniczyć w Marszu, proszę zachęcić do tego znajomych i wesprzeć organizację naszych akcji finansowo. Równolegle do Marszu, nasza Fundacja organizuje w całej Polsce niezależne kampanie informacyjne i publiczne modlitwy różańcowe w intencji powstrzymania aborcji oraz przemiany serc wszystkich ludzi uwikłanych w proceder aborcji. Pan Jezus powiedział: “jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.” Wielu aborcjonistów i najważniejszych liderów aborcyjnego lobby nawróciło się pod wpływem modlitwy i kontaktu z prawdą o aborcji. Kolejne takie nawrócenia są możliwe, ale musimy być konsekwentni i nieustępliwi w modlitwie i naszych akcjach.
Proszę Pana o umożliwienie nam tych działań. W najbliższym czasie potrzebujemy ok. 16 000 zł. Proszę, żeby przekazał Pan 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub inną kwotę, jaka jest dla Pana w aktualnej sytuacji możliwa, i pomógł nam w ten sposób zorganizować opór wobec ofensywy aborcjonistów na Polskę. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Międzynarodowe lobby aborcyjne i usłużni mu politycy tacy jak Donald Tusk chcą zamienić lekarzy-ekspertów od ratowania życia w terminatorów, którzy swoich umiejętności i autorytetu medycznego użyją do mordowania dzieci i emocjonalnego terroryzowania i ch matek. Plany rządu Tuska i aborcyjnego lobby zakładają, że tacy mają być wszyscy lekarze w Polsce. Musimy się temu przeciwstawić, dlatego proszę Pana o pomoc. Z wyrazami szacunku, Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Największy na świecie dostawca procederu dzieciobójstwa prenatalnego, Planned Parenthood, chwali się otrzymaniem od brytyjskiego rządu środków na „dostęp do bezpiecznej opieki aborcyjnej”, które zostaną przeznaczone m. in. na zabijanie dzieci na Ukrainie.
Wcześniej ten sam rząd przekazał Ukrainie 4,7 miliarda funtów na „wsparcie pozamilitarne”, również obejmujące finansowanie mordów prenatalnych.
Rząd Wielkiej Brytanii przekazał pieniądze 200 milionów funtów Międzynarodowej Federacji Planned Parenthood w ramach inicjatywy „mającej na celu rozwiązanie problemu nierówności płci na świecie”. Owo „rozwiązanie problemu nierówności” ma polegać na pomocy kobietom w zbrodniczym procederze zabijania dzieci nienarodzonych.
Moloch aborcyjny chwali się, że dzięki tym środkom będzie mógł objąć swoimi przestępczymi usługami aż 20 tysięcy kobiet. Środki zostaną rozdysponowane m. in. w Afryce, a 1,5 funtów trafi na Ukrainę.
Ponadto ta sama władza przekazała na Ukrainę 4,7 miliarda funtów w ramach „pomocy pozamilitarnej”, obejmującej „świadczenie usług w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego”, a więc popełnianie tzw. aborcji.
Wielka Brytania pod rządami „konserwatystów” prowadzi konsekwentna politykę promowania mordów prenatalnych, zobowiązując się przed ONZ do przekazania dodatkowych 600 milionów funtów na działania związane z „planowaniem rodziny”, obejmujące aborcję.
Rząd w Londynie podejmuje te działania na przekór większości Brytyjczyków. Jak pokazał najnowszy sondaż przeprowadzony przez firmę ComRes, 65 procent obywateli sprzeciwia się wydawaniu ich pieniędzy na finansowanie tzw. aborcji poza granicami kraju.
W dzisiejszych czasach coraz częściej możemy spotkać się z kontrolą systemu i korupcją instytucjonalną, z wielką nagonką na naturoterapię, ziołolecznictwo i inne, pokrewne dziedziny. Co ciekawsze, w wielu kulturach, a nawet w krajach Europy Zachodniej, są to normalne, medycznie uznane praktyki i wcale nie przemianowane za „niebezpieczne”.
Przykładem może być Francja, Niemcy lub Szwajcaria, gdzie homeopatia jest na porządku dziennym. Nawet w Austrii czy Czechach, apteki wyglądają troszkę lepiej niż w Polsce i można w nich spotkać więcej fitoterapeutów. Myślę, że musi minąć jeszcze długi czas, zanim naród obudzi się i zobaczy naocznie, co jest złem, a co jest dobrem. Żywność XXI wieku jest zazwyczaj wysoce przetworzona i często genetycznie modyfikowana.
Jest to główna przyczyna niedoboru podstawowych związków odżywczych dla budowy naszego organizmu, zarówno jego zewnętrznych, jak i wewnętrznych narządów. Niedobory możemy uzupełnić. Najprostszą formą są pite regularnie herbaty ziołowe, które dostarczają nam niezbędnych minerałów. Zioła mogą być doskonałym ulepszaczem smaku i dodatkiem do sałatek i surówek. W Polsce ziołolecznictwo wśród dzieci zostaje coraz bardziej zapomniane. Stosowane jeszcze u współczesnych rodziców, dziś jest pominięte lub za sprawą systemu, celowo zwalczane.
Z całą pewnością, mogę powiedzieć, że właściwe stosowanie ziół w profilaktyce zarówno u dzieci, jak i dorosłych jest w 100% bezpieczne. Pod warunkiem, że wszystko stosujemy z umiarem i zgodnie ze wskazaniami. Warto stosować podstawowe rośliny lecznicze, takie jak: mniszek lekarski, piołun, korzeń lukrecji, mięta, szałwia, rumianek i koper włoski. Takie herbatki warto słodzić prawdziwym miodem, wówczas mamy pewność, że dobroczynne substancje szybciej wnikną do naszego organizmu i łatwiej się przyswoją. Nie możemy bać się stosowania ziół leczniczych u dzieci, jednak należy zachować ostrożność w ich dawkowaniu.
Jakie zioła możemy podawać naszym dzieciom?
Jeżówka pospolita, dziś szczególnie modna, wzmacnia odporność wśród dzieci;
Rumianek — pity codziennie np. przez dwa tygodnie i słodzony miodem, zapobiega przed infekcjami wirusowymi przenoszonymi szczególnie z przedszkola czy szkoły. Rumianek działa sedatywnie i jest przydatny w domowej apteczce niemal przez cały rok;
Koper włoski pomoże przy zaparciach i bolesnych obstrukcjach związanych z wypróżnianiem. Łagodzi ból brzucha — ten sposób powinna znać każda mama;
Mięta i szałwia — wspierają układ pokarmowy, poprawiają stan emocjonalny;
Dziewanna i babka lancetowata — pomagają w walce z suchym kaszlem;
Piołun — pomaga zachować właściwą florę bakteryjną jamy ustnej i przyzębia, zapobiega przed późniejszą paradontozą. Pomocny w grzybicy przewodu pokarmowego i zwalczaniu drożdżaków. Ma gorzki smak;
Korzeń lub ziele mniszka lekarskiego — pomaga na drogi żółciowe i problemach wątroby.
Podstawowa dawka to herbatka z 2 g, a więc 1 — 2 łyżeczek. Warto, aby zioła przyjmować regularnie, codziennie np. przez dwa tygodnie, po czym odstawiamy je na dwa tygodnie, a następnie możemy kurację powtórzyć. Zioła warto zbierać i suszyć samodzielnie, pod warunkiem, że właściwie je rozpoznajemy. W codziennej profilaktyce zalecałbym zamienne stosowanie herbatek. Przykładowo: rano pijemy rumianek, a po południu miętę czy na odwrót. Kolejnego dnia szałwię, potem piołun. Dostarczenie fitoskładników i soli mineralnych do brakującego pożywienia jest bardzo ważne i niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania organizmu.
Aby wzmocnić odporność dzieci, warto włączyć do diety samodzielnie przygotowane kompoty, a wykluczyć sztuczne, gotowe napoje w butelkach. Wprowadzić domowe, ręcznie robione dżemy z owoców i warzyw. Warto jeść także buraki czerwone i przetwory z nich pozyskane. Mogą wyregulować pracę jelit, wspomóc w zaparciach i uspokoić niespokojny układ trawienny. Są bogatym źródłem żelaza, dlatego zalecane są dzieciom z anemią i wysokim ryzykiem jej wystąpienia.
Duża ilość wypijanych płynów zarówno przez dzieci, jak i dorosłych jest niezwykle cenna zarówno dla naszego mózgu i jego aktywności, jak i dla całego organizmu oraz funkcjonowania układu krwionośnego. Pijmy zatem dużo wody mineralnej. Odstawmy sztuczne napoje, modyfikowaną, przetworzoną w wysokich temperaturach i pasteryzowaną żywność, a nasze zdrowie będzie lepsze.
Więcej wiedzy na temat zdrowia zdobędziesz na konferencji pt. Czego Ci lekarz nie powie
Te artykuły zyskują na popularności
Przykładem może być Francja, Niemcy lub Szwajcaria, gdzie homeopatia jest na porządku dziennym. Nawet w Austrii czy Czechach, apteki wyglądają troszkę lepiej niż w Polsce i można w nich spotkać więcej fitoterapeutów. Myślę, że musi minąć jeszcze długi czas, zanim naród obudzi się i zobaczy naocznie, co jest złem, a co jest dobrem. Żywność XXI wieku jest zazwyczaj wysoce przetworzona i często genetycznie modyfikowana.
Jest to główna przyczyna niedoboru podstawowych związków odżywczych dla budowy naszego organizmu, zarówno jego zewnętrznych, jak i wewnętrznych narządów. Niedobory możemy uzupełnić. Najprostszą formą są pite regularnie herbaty ziołowe, które dostarczają nam niezbędnych minerałów. Zioła mogą być doskonałym ulepszaczem smaku i dodatkiem do sałatek i surówek. W Polsce ziołolecznictwo wśród dzieci zostaje coraz bardziej zapomniane. Stosowane jeszcze u współczesnych rodziców, dziś jest pominięte lub za sprawą systemu, celowo zwalczane.
Z całą pewnością, mogę powiedzieć, że właściwe stosowanie ziół w profilaktyce zarówno u dzieci, jak i dorosłych jest w 100% bezpieczne. Pod warunkiem, że wszystko stosujemy z umiarem i zgodnie ze wskazaniami. Warto stosować podstawowe rośliny lecznicze, takie jak: mniszek lekarski, piołun, korzeń lukrecji, mięta, szałwia, rumianek i koper włoski. Takie herbatki warto słodzić prawdziwym miodem, wówczas mamy pewność, że dobroczynne substancje szybciej wnikną do naszego organizmu i łatwiej się przyswoją. Nie możemy bać się stosowania ziół leczniczych u dzieci, jednak należy zachować ostrożność w ich dawkowaniu.
Jakie zioła możemy podawać naszym dzieciom?
Jeżówka pospolita, dziś szczególnie modna, wzmacnia odporność wśród dzieci;
Rumianek — pity codziennie np. przez dwa tygodnie i słodzony miodem, zapobiega przed infekcjami wirusowymi przenoszonymi szczególnie z przedszkola czy szkoły. Rumianek działa sedatywnie i jest przydatny w domowej apteczce niemal przez cały rok;
Koper włoski pomoże przy zaparciach i bolesnych obstrukcjach związanych z wypróżnianiem. Łagodzi ból brzucha — ten sposób powinna znać każda mama;
Mięta i szałwia — wspierają układ pokarmowy, poprawiają stan emocjonalny;
Dziewanna i babka lancetowata — pomagają w walce z suchym kaszlem;
Piołun — pomaga zachować właściwą florę bakteryjną jamy ustnej i przyzębia, zapobiega przed późniejszą paradontozą. Pomocny w grzybicy przewodu pokarmowego i zwalczaniu drożdżaków. Ma gorzki smak;
Korzeń lub ziele mniszka lekarskiego — pomaga na drogi żółciowe i problemach wątroby.
Podstawowa dawka to herbatka z 2 g, a więc 1 — 2 łyżeczek. Warto, aby zioła przyjmować regularnie, codziennie np. przez dwa tygodnie, po czym odstawiamy je na dwa tygodnie, a następnie możemy kurację powtórzyć. Zioła warto zbierać i suszyć samodzielnie, pod warunkiem, że właściwie je rozpoznajemy. W codziennej profilaktyce zalecałbym zamienne stosowanie herbatek. Przykładowo: rano pijemy rumianek, a po południu miętę czy na odwrót. Kolejnego dnia szałwię, potem piołun. Dostarczenie fitoskładników i soli mineralnych do brakującego pożywienia jest bardzo ważne i niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania organizmu.
Aby wzmocnić odporność dzieci, warto włączyć do diety samodzielnie przygotowane kompoty, a wykluczyć sztuczne, gotowe napoje w butelkach. Wprowadzić domowe, ręcznie robione dżemy z owoców i warzyw. Warto jeść także buraki czerwone i przetwory z nich pozyskane. Mogą wyregulować pracę jelit, wspomóc w zaparciach i uspokoić niespokojny układ trawienny. Są bogatym źródłem żelaza, dlatego zalecane są dzieciom z anemią i wysokim ryzykiem jej wystąpienia.
Duża ilość wypijanych płynów zarówno przez dzieci, jak i dorosłych jest niezwykle cenna zarówno dla naszego mózgu i jego aktywności, jak i dla całego organizmu oraz funkcjonowania układu krwionośnego. Pijmy zatem dużo wody mineralnej. Odstawmy sztuczne napoje, modyfikowaną, przetworzoną w wysokich temperaturach i pasteryzowaną żywność, a nasze zdrowie będzie lepsze.
Szanowny Panie, dzisiaj chciałbym opowiedzieć Panu o trwającym już „opiłowywaniu” polskich katolików, które zapowiadał jeszcze przed wyborami minister sportu Sławomir Nitras. Wtórował mu wtedy zresztą sam premier Donald Tusk, zapowiadając „natychmiast po wygranych przez PO wyborach, przeprowadzenie procesu oddzielenia Kościoła od państwa ze wszystkimi tego skutkami”. W radykalizmie ścigał się z nimi Szymon Hołownia, obiecujący osłabienie ochrony prawnej uczuć religijnych oraz likwidację funkcji oficjalnych kapelanów. W toku kampanii wyborczej ostrzegaliśmy, że te antykatolickie wystąpienia oznaczać będą szybki atak na nauczanie religii w szkole i na prawo do klauzuli sumienia, a także ideologizację edukacji, wypowiedzenie konkordatu i finansowy szantaż wobec Kościoła. Ostatnie miesiące dowiodły, że nasze przewidywania były trafne. Co więcej, takie wypowiedzi polityków ośmieliły aktywistów nienawidzących chrześcijan do ataków na nasze konstytucyjne prawa i wolności.Na początku marca po pomoc do naszych prawników zwrócili się rodzice dzieci z jednej ze szkół podstawowych na Mazowszu, gdzie dyrekcja odmówiła udostępnienia sali szkolnej na potrzeby rekolekcji wielkopostnych, które do tej pory odbywały się co roku w szkole. Przed podjęciem tej decyzji nie tylko nie pytano rodziców o opinię, ale nawet nie przekazano im informacji, że taka decyzja została podjęta. Z informacji uzyskanych od rodziców wynika, że zmiana dotycząca rekolekcji była wynikiem zastraszenia szkoły przez fundację „Wolność od religii”. Antychrześcijańscy aktywiści wysyłają do placówek oświatowych pogróżki wyciągnięcia konsekwencji prawnych za… organizowanie w szkołach wydarzeń, apeli lub uroczystości o chrześcijańskim charakterze. Ta sama fundacja zwalcza nawet szkolne „bale wszystkich świętych” i podburza w mediach społecznościowych uczniów do zgłaszania i protestowania przeciwko wszelkim tego typu wydarzeniom. O ile przez lata podobni radykałowie pozostawali marginesem, teraz mogą cieszyć się pełnym poparciem urzędników ministerstwa oraz kuratorów. Nasze wsparcie dla rodziców i szkół staje się więc pilną koniecznością.Dlatego opublikowaliśmy na naszej stronie internetowej i w naszym portalu „Vademecum katolika” szereg opracowań dotyczących praw dzieci i ich rodziców w szkole – między innymi poradniki prawne dla rodziców i dla nauczycieli, a nawet specjalne, odrębne poradniki na temat modlitwy i organizacji jasełek w szkole. Wyposażenie chrześcijan w wiedzę na temat ich praw jest bardzo istotne, gdy wrogowie wiary mogą liczyć na poklask i wsparcie nowego rządu. Jednocześnie reagujemy na zapowiedzi i działania rządu uderzające w prawa ludzi wierzących. Sam premier Donald Tusk straszył ostatnio prokuraturą lekarzy odmawiających zabijania dzieci nienarodzonych. W specjalnej opinii prawnej wskazaliśmy na przepisy prawa polskiego i międzynarodowego oraz wyroki sądów, które zapewniają każdemu Polakowi prawo do sprzeciwu sumienia.Klauzuli sumienia bronimy też przed sądami. Złożyliśmy kasację do Sądu Najwyższego w sprawie farmaceutki, która odmówiła pacjentce sprzedaży pigułki „Dzień po”. Zostaliśmy także poproszeni o trwałą współpracę, wsparcie i pomoc prawną dla członków ogólnopolskiego stowarzyszenia ginekologów, którzy obawiają się prześladowań za wierność wyznawanym wartościom i powoływanie się na gwarantowaną konstytucyjnie wolność sumienia.Wielkimi krokami zbliża się także ostateczna rozprawa z religią w szkołach, którą poprzedzono atakiem na rangę tego przedmiotu. Na początek, nowy rząd chce ograniczyć liczbę lekcji religii z 2 do 1 godziny w tygodniu, która ma być obligatoryjnie pierwszą lub ostatnią lekcją w ciągu dnia, usunąć ocenę z religii ze świadectwa szkolnego i wpływu na średnią ocen oraz usunąć katechetów z rad pedagogicznych. Sprzeciwiając się temu, sporządziliśmy już 3 analizy prawne. Wbrew kłamstwom radykałów, publiczne finansowanie lekcji religii w szkołach jest standardem w większości krajów UE. Niezbędne jest też wyjaśnianie, że pieniądze przeznaczone na ten cel są po prostu normalną pensją nauczycieli przedmiotu szkolnego, a obecność oceny z religii na szkolnym świadectwie wynika z samego faktu jej uznania jako przedmiotu szkolnego, co potwierdził Trybunał Konstytucyjny.Szkół dotyczą także, ogłoszone przez Ministerstwo Edukacji, potężne zmiany w programie nauczania, które nasi eksperci określili mianem „dechrystianizacji szkoły”. Budując koalicję organizacji nauczycielskich i ekspertów przedmiotowych, szykujemy się do walki z nadciągającą próbą zmiany rozporządzenia regulującego program kształcenia naszych dzieci. Odpowiedzieliśmy także na szeroko rozpowszechniane kłamstwa i manipulacje na temat źródeł finansowania Kościoła. Podczas konferencji zorganizowanej w Sekretariacie Episkopatu Polski, Łukasz Bernaciński z zarządu Ordo Iuris przypomniał, że Fundusz Kościelny powstał po to, by przekazywać poszkodowanym kościołom zyski z zagrabionych przez władze komunistyczne nieruchomości kościelnych. Przy okazji pokazaliśmy najlepsze sposoby na rozwiązanie stale nawracającego problemu. Przykładem państwa, które mogłoby być cenną inspiracją są między innymi Czechy, które zdecydowały się na częściową restytucję majątku odebranego w okresie komunistycznym Kościołowi w połączeniu z rozłożoną na roczne raty rekompensatą. Alternatywnym rozwiązaniem jest zastąpienie Funduszu dobrowolnym odpisem podatkowym działającym na podobnych zasadach co odpis na organizacje pożytku publicznego. Konferencja cieszyła się dużym zainteresowaniem mediów. Relacjonowały ją między innymi branżowe serwisy kościelne czy finansowe, a także najważniejsze portale ogólnopolskie jak Interia czy Onet. Jeśli chrześcijanie pozostaną bierni, gdy lewicowy rząd odpala piły mechaniczne by zrealizować politykę „opiłowywania” katolików z rzekomych przywilejów, to wkrótce wszyscy obudzimy się w państwie wojującego ateizmu, gdzie nie będzie można mówić o swojej wierze ani nosić publicznie symboli religijnych takich jak różaniec, krzyżyk czy medalik.Nie łudźmy się – radykałowie nie poprzestaną na likwidacji klauzuli sumienia i usunięciu religii ze szkół. Oni chcą wejść ze swą ateistyczną ideologią do naszych domów, rodzin, a nawet kościołów. Zobowiązanie ze strony prawników i ekspertów Ordo Iuris jest jednoznaczne – nie porzucimy żadnego Polaka prześladowanego i gnębionego ze względu na wiarę. Polska tradycja i polska konstytucja stoją po stronie państwa, które “współdziała” z Kościołem „dla dobra człowieka i dobra wspólnego” (art. 25 Konstytucji). Polska tradycja ustrojowa odrzuca wojujące modele „państwa świeckiego”. Będziemy tej pięknej tradycji bronić.Procesy w obronie katolickiego wychowania, prawa do odmowy aborcji, analizy chroniące prawo Kościoła do udziału w życiu społecznym – wymagają Pana wsparcia. Dlatego proszę dzisiaj o akt hojności, bez której nasza skuteczna pomoc – na niezbędną dziś w Polsce skalę – nie będzie możliwa. W kierunku dechrystianizacji polskiej szkoły Polska tożsamość od ponad 1000 lat jest oparta na fundamencie chrześcijańskim, co jest solą w oku radykałów chcących „opiłowywać” katolików. Aby rozerwać związek pomiędzy młodym pokoleniem Polaków a chrześcijańskim dziedzictwem naszego Narodu, rząd Donalda Tuska zamierza radykalnie przebudować podstawę programową, usuwając z niej treści i postaci świadczące o silnym związku polskości i chrześcijaństwa. Taki wniosek płynie z dokładnej analizy zaproponowanych przez zespół ekspertów Ministerstwa Edukacji Narodowej propozycji „odchudzenia” podstawy programowej.Minister Nowacka chce między innymi usunąć z podstawy programowej postać o. Augustyna Kordeckiego – obrońcy jasnogórskiego klasztoru w czasie potopu szwedzkiego, którego bohaterska postawa natchnęła Polaków do pokonania szwedzkiego najeźdźcy, św. o. Maksymiliana Kolbego, którego życiorys jak żaden inny stanowi przykład tragizmu i heroizmu losu Polaków w czasie II wojny światowej, a także treści dotyczące prześladowania Kościoła w okresie stalinowskim i Jasnogórskich Ślubów Narodu. Z kolei z listy lektur mają zniknąć nieliczne dzieła duchowych ojców naszego Narodu – św. Jana Pawła II i bł. kard. Stefana Wyszyńskiego. Odnosząc się do zmian na liście lektur, prof. Andrzej Waśko z UJ stwierdził, że zmiany „mają charakter ideologicznej cenzury: usuwa się utwory patriotyczne (…), radykalnie redukuje wątki chrześcijańskie, wykreśla pisarzy emigracyjnych i związanych z ruchem Solidarności”.Chcąc, aby polskie dzieci nadal mogły uczyć się w szkołach o chrześcijańskiej tożsamości naszego Narodu – we współpracy z zewnętrznymi ekspertami oraz organizacjami zajmującymi się edukacją – przygotowaliśmy szczegółową analizę ministerialnych propozycji zmian w podstawie programowej. Wskazaliśmy w niej między innymi, że usunięcie z listy lektur – w dodatku uzupełniających – dzieł św. Jana Pawła II i bł. kard. Stefana Wyszyńskiego nie znajduje racjonalnego uzasadnienia. Pozbawienie młodych ludzi możliwości zapoznania się w szkole z dziełami postaci, które są wielkim autorytetami dla większość Polaków, jest policzkiem wymierzonym rodzicom chcącym wychować swoje dzieci w duchu chrześcijańskiego dziedzictwa naszego Narodu. Przygotowany dokument przekazaliśmy Ministerstwu Edukacji Narodowej. Teraz czekamy na projekt rozporządzenia MEN w tej sprawie, który poddamy analizie natychmiast po publikacji. Polacy mają prawo do lekcji religii w szkoleW prawa chrześcijan uderza także radykalny postulat usunięcia lekcji religii ze szkół.Jednak licząc się z silnym sprzeciwem Polaków wobec tego pomysłu, rząd Donalda Tuska na razie skupia się na obniżaniu znaczeniu religii jako przedmiotu szkolnego, czemu służyć ma rezygnacja z wliczania oceny z religii do średniej ocen szkolnych, obowiązkowe przesunięcie religii na pierwszą lub ostatnią godzinę lekcyjną w ciągu dnia, redukcja tygodniowego wymiaru religii z dwóch do jednej godziny oraz propozycje usuwania katechetów z rad pedagogicznych. Sprzeciwiając się realizacji podobnych postulatów, przygotowaliśmy trzy analizy prawne. W pierwszej z nich wskazaliśmy, że obecnie funkcjonujący w Polsce model nauczania religii w szkołach jest wyrazem poszanowania wolności religijnej. Natomiast postulat usunięcia lekcji religii z placówek oświatowych będzie nie tylko ograniczeniem tej wolności, ale również uderzy w konstytucyjne prawo rodziców do wychowania dzieci w zgodzie z własnymi przekonaniami. Wskazaliśmy, że – wbrew kłamliwej narracji lewicy – finansowanie lekcji religii ze środków publicznych nie jest formą dotowania kościołów i innych związków wyznaniowych, ale dochodem konkretnego nauczyciela, który jest zatrudniony odpowiednio do potrzeb związanych z liczbą osób wyrażających chęć uczęszczania na lekcje religii. Podkreśliliśmy przy tym, że nauczyciele religii mają taki sam status prawny, jak nauczyciele innych przedmiotów.W drugiej analizie zwróciliśmy uwagę na fakt, iż pomimo różnic wynikających z odmiennego przebiegu historycznych relacji pomiędzy państwem i związkami wyznaniowymi większość krajów Unii Europejskiej uznaje lekcje religii za niezbędny element swojego systemu edukacji i finansuje nauczanie tego przedmiotu z budżetu państwa. Zajęcia te różnią się zakresem tematycznym, ale w większości państw europejskich – podobnie jak w Polsce – mają one charakter dobrowolny i odbywają się w szkole. Trzecia analiza stanowi naszą odpowiedź na projekt rozporządzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej, którego efektem będzie rezygnacja z wliczania oceny z religii do średniej ocen na koniec roku. W naszej analizie wskazaliśmy, że umieszczanie oceny z religii na świadectwie szkolnym podlega takim samym zasadom, jak umieszczanie na nim ocen z innych przedmiotów. Ocenie podlega wiedza ucznia, a nie jego udział w praktykach religijnych. Podkreślamy, że wliczanie ocen z religii do średniej wbrew zarzutom radykałów nie stanowi przejawu dyskryminacji. Przywołujemy orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który wyrokiem z 20 kwietnia 1993 roku, stwierdził, że obecność oceny z religii na świadectwie szkolnym wprost wynika z faktu organizacji tych lekcji w publicznych szkołach. Niestety wczoraj minister Nowacka podpisała rozporządzenie ws. niewliczania ocen z religii do średniej od nowego roku szkolnego. Klauzula sumienia pod ostrzałem Prawem każdej osoby, które chce zlikwidować rząd Donalda Tuska, jest możliwość odmowy wykonania określonej czynności z powodu sprzeciwu sumienia. Tak zwana klauzula sumienia wykorzystywana jest między innymi przez katolików pracujących w sektorze opieki medycznej do odmowy uczestnictwa w zabijaniu dzieci nienarodzonych. Radykałowie chcą zmusić lekarzy i pielęgniarki do dokonywania aborcji, a farmaceutów do sprzedaży śmiercionośnych pigułek poronnych. Sprzeciwiając się temu, przygotowaliśmy komentarz prawny, w którym przypomnieliśmy, że Konstytucja RP gwarantuje każdemu Polakowi prawo do sprzeciwu sumienia.Przywołaliśmy przy tym wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 7 października 2015 roku, który – jeszcze pod przewodnictwem prof. Andrzeja Rzeplińskiego i bez udziału kwestionowanych przez rząd Donalda Tuska sędziów – stwierdził, że „w demokratycznym państwie prawnym wyrazem prawa do postępowania zgodnie z własnym sumieniem, a w konsekwencji także wyrazem wolności od przymusu postępowania wbrew własnemu sumieniu, jest klauzula sumienia (…). Wolność sumienia musi bowiem przejawiać się także w możliwości odmowy wykonania obowiązku nałożonego zgodnie z prawem z powołaniem się na przekonania naukowe, religijne lub moralne”. Podkreśliliśmy, że prawo do sprzeciwu sumienia jest standardem nie tylko polskiego, ale również europejskiego prawa. Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej „uznaje prawo do odmowy działania sprzecznego z własnym sumieniem, zgodnie z ustawami krajowymi regulującymi korzystanie z tego prawa”. Odkłamujemy przy tym fałszywą narrację lewicy, która twierdzi, że klauzula sumienia ma rzekomo zagrażać życiu kobiet. Przypominamy, że sprzeciw sumienia nie może być uzasadnieniem dla odstąpienia od czynności ratujących życie matki – nawet jeśli przyniesie to negatywne konsekwencje dla jej poczętego dziecka. Jednocześnie cały czas na salach sądowych bronimy pracowników sektora medycznego, którzy są represjonowani za korzystanie z prawa do sprzeciwu sumienia. W ubiegłym miesiącu złożyliśmy kasację do Sądu Najwyższego w sprawie farmaceutki, która odmówiła pacjentce sprzedaży pigułki poronnej. Aptekarka powołała się na klauzulę sumienia wskazując, że tabletka stanowi zagrożenie dla życia nienarodzonego dziecka. Początkowo Okręgowy Sąd Aptekarski w Krakowie odmówił kobiecie prawa do obrony, karząc ją naganą pod jej nieobecność.Dopiero włączenie się w sprawę naszych prawników odwróciło losy procesu. W postępowaniu odwoławczym domagaliśmy się uchylenia orzeczenia i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji w celu rzetelnego przeprowadzenia postępowania dowodowego, podnosząc, że obwiniona nie mogła skorzystać z prawa do obrony. Nasz wniosek poparł Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej. Naczelny Sąd Aptekarski uznał słuszność naszego stanowiska i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. W ponownym postępowaniu Okręgowy Sąd Aptekarski w Krakowie umorzył sprawę. Ponieważ w postanowieniu farmaceutka została uznana za winną, a o umorzeniu zdecydował „znikomy stopień społecznej szkodliwości” czynu, złożyliśmy odwołanie. Sąd drugiej instancji podtrzymał decyzję. Dlatego, chcąc, aby Sąd Najwyższy jasno potwierdził prawo do sprzeciwu sumienia farmaceutów, złożyliśmy kasację. Szczegółowo argumentujemy w niej, że w świetle prawa krajowego i międzynarodowego oraz orzecznictwa TK, farmaceuci mają prawo do sprzeciwu sumienia. Fundusz Kościelny pretekstem do ataków na Kościół Aby przekonać Polaków do poparcia ograniczania praw chrześcijan, radykałowie uderzają w Kościół katolicki zarzucając mu przyjmowanie publicznych środków z Funduszu Kościelnego. Lewica konsekwentnie pomija milczeniem genezę powołania Funduszu, który miały tworzyć zyski uzyskiwane z kościelnych nieruchomości ziemskich przejętych na własności Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Wychodząc naprzeciw formułowanym zapowiedziom likwidacji Funduszu Kościelnego oraz chcąc, aby ta sprawa została rozwiązana w sposób sprawiedliwy i niekrzywdzący osób wierzących, poddaliśmy ten problem pogłębionej analizie. W naszych komentarzach prawnych zwracamy uwagę na to, że likwidacja Funduszu nie musi mieć wcale charakteru destrukcyjnego. Można tego uniknąć, korzystając z rozwiązań wypracowanych przez Czechów, którzy zadośćuczynili historycznym zobowiązaniom związanym z zagrabieniem przez komunistów mienia kościelnego, uchwalając zwrot części znacjonalizowanych majątków w połączeniu z rekompensatą finansową rozłożoną na 30 lat. Rozważamy także inne – demokratyczne i zgodne z konstytucją – warianty finansowania związków wyznaniowych, które są już stosowane w innych państwach UE. Przykładem takiego demokratycznego i prowolnościowego rozwiązania jest – przyjęta w Hiszpanii, na Węgrzech i we Włoszech – asygnata podatkowa. Wierni sami decydują tam, któremu związkowi wyznaniowemu chcą przekazać środki w postaci dobrowolnego odpisu podatkowego, którego funkcjonowanie nie powiększa zobowiązań podatkowych obywateli. Wyniki naszych analiz w tym temacie przedstawiliśmy podczas konferencji „Co dalej z Funduszem Kościelnym? Funkcjonowanie systemu opartego na dobrowolnym odpisie podatkowym na Kościoły i inne związki wyznaniowe w wybranych krajach”, zorganizowanej 13 lutego w siedzibie Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski. W wydarzeniu – obok Członka Zarządu Ordo Iuris Łukasza Bernacińskiego – głos zabierali także Członek Rady Naukowej naszego Instytutu ks. prof. Piotr Stanisz, Sekretarz Episkopatu bp Artur Miziński, prezes Katolickiej Agencji Informacyjnej Marcin Przeciszewski oraz dr Marcin Burzec z Wydziału Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji KUL. Czym są „sekty biznesowe”? W ramach obrony praw chrześcijan, zwracamy uwagę Polaków na proceder tworzenia tzw. „sekt biznesowych”, czyli nowych związków wyznaniowych powoływanych nie w celu zaspokojenia potrzeb religijnych jej członków, ale dla uzyskania przywilejów ekonomicznych, w które polski ustawodawca wyposaża nawet najmniejsze związki wyznaniowe – od pierwszego dnia ich zarejestrowanego funkcjonowania. Przygotowaliśmy na ten temat dwie analizy prawne.W analizach dowiedliśmy między innymi, że obowiązujące w Polsce przepisy w zakresie rejestracji nowych związków wyznaniowych są zbyt liberalne, umożliwiając uzyskanie statusu zarejestrowanego związku wyznaniowego przez organizacje, których celem jest przede wszystkim zysk finansowy, a nie organizacja życia religijnego wyznawców nowej religii. Aby to zmienić postulujemy korektę prawa wyznaniowego, zakładającą dodatkowe warunki przyznawania przywilejów finansowych nowopowstającym związkom wyznaniowym. W tym celu przyjrzeliśmy się rozwiązaniom prawnym, które w tym zakresie obowiązują w wybranych krajach UE. Wskazaliśmy, że polskie przepisy są na tym tle wyjątkowo liberalne. Przykładowo w Niemczech szczególny status prawny uzyskują tylko te wspólnoty religijne, których struktura i liczebność gwarantują trwałość istnienia. W Czechach nowe związki wyznaniowe uzyskują przywileje prawne po 10 latach zgodnego z prawem funkcjonowania, a w Austrii po 20 latach. Aktualnie przygotowujemy kolejną analizę, która ujawni kontrowersyjne przypadki rejestracji związków wyznaniowych w Polsce.
Razem obronimy prawa chrześcijan Rząd Donalda Tuska zaczyna „opiłowywanie” praw chrześcijan od usuwania katechezy ze szkół, „dechrystianizacji” programu nauczania i ataku na wolność sumienia. Jeżeli chrześcijanie pozostaną obojętni, już wkrótce radykałowie przedstawią kolejne postulaty uderzające w nasze prawa. Prawnicy Ordo Iuris włączają się w obronę chrześcijan wszędzie tam, gdzie potrzebna jest pomoc prawna i rzetelna argumentacja. Każda z naszych interwencji wiąże się z konkretnymi kosztami finansowymi, które możemy ponosić tylko i wyłącznie dzięki hojności Darczyńców naszego Instytutu. Aby bronić wierzących oraz ocalić naszą wolność wyznawania i przekazywania wiary, musimy połączyć siły i sprostać wielkiemu wyzwaniu – zapewnienia wsparcia wszędzie tam, gdzie trwa atak na chrześcijan. Monitoring prac sejmu, senatu oraz rządu to miesięczny koszt nie mniejszy niż 6 000 zł.Pozwala nam to jednak na podjęcie natychmiastowych działań za każdym razem, gdy władza szykuje zamach na nasze prawa. Z kolei opracowanie pojedynczej analizy na temat projektu zmian w prawie to – w zależności od jego przedmiotu, zakresu i objętości – wydatek od 10 000 do nawet 15 000 zł. Niejednokrotnie nasze merytoryczne argumenty wpływały na decyzje głosujących nad zmianami w prawie polityków. Podjęcie każdej interwencji w obronie położnej, farmaceuty, lekarza, któremu odmawia się prawa do korzystania z konstytucyjnie gwarantowanego sprzeciwu sumienia, wymaga każdorazowo zabezpieczenia 12 000 zł. Kontynuowanie postępowania w obronie farmaceutki, która odmówiła pacjentce sprzedaży śmiercionośnej pigułki, to koszt 8 000 zł. W związku z kolejnymi zapowiedziami likwidacji klauzuli w Polsce w najbliższych tygodniach spodziewamy się kolejnych zgłoszeń w podobnych sprawach. Dlatego bardzo Pana proszę o wsparcie Instytutu kwotą 80 zł, 130 zł, 200 zł lub dowolną inną, dzięki czemu prawnicy Ordo Iuris będą mogli skutecznie stawać w obronie praw chrześcijan w naszym kraju. Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w powyższy przycisk
Z wyrazami szacunkuP.S. W Wielkim Tygodniu pamiętajmy, że owacyjnie witany Chrystus już kilka dni później był pojmany, przesłuchiwany niezgodnie z obowiązującym prawem, a wreszcie skazany pomimo braku winy – jedynie dla zaspokojenia oczekiwań społecznych. Prawa chrześcijan także padną ofiarą radykalnych polityków, jeśli zabraknie zdecydowanej reakcji i wyrażenia silnego sprzeciwu względem ograniczania wolności religijnej w Polsce. Nie pozwólmy by wyznawcy Chrystusa zostali wypchnięci poza margines debaty publicznej, tracąc prawo głosu i realny wpływ na rzeczywistość. Nadal możemy zatrzymać proces dechrystianizacji naszej Ojczyzny. Liczę, że pomoc ludzi takich jak Pan pomoże nam zatrzymać rewolucję prawną rządu Donalda Tuska.
‘Ciemna sieć’ jest przepełniona reklamami sprzedaży ukraińskich dzieci. Asortyment rozciąga się od dzieci w wieku szkolnym po niemowlęta. Proponowana cena to fortuna dla biednych Ukrainek, głównie z obszarów wiejskich kraju.
Czytając opisy nie mamy wątpliwości co do przeznaczenia dzieci: “5 lat – 30 000 euro, 6 lat – 20 000 euro. Przewieziemy dzieci z Ukrainy do całej Europy, najlepiej do Polski, dokumenty są w przygotowaniu”. “Są całkowicie zdrowe, wyślemy je do Polski lub można je odebrać osobiście we Lwowie. Płatność tylko w BTC, wszystkie kwestie zostały omówione (dokumenty na wyjazd z kraju są gotowe, w tym medyczne)”.
Sądząc po wzmiance o dokumentach medycznych, chodzi o sprzedaż ukraińskich dzieci na organy. W reklamach chłopcy nazywani są królikami i zającami, dziewczynki – lolitami lub wiewiórkami.
Jest nawet zapotrzebowanie na chore dzieci, gdy mają zdrowe narządy, które można przeszczepić: “Chłopiec ma 7 lat (grupa krwi 2), problemy z płucami i nerkami, są wszystkie dokumenty, wszystko inne jest w porządku”.
Można nie tylko wybierać z istniejącego ‘asortymentu’, ale także złożyć zamówienie: “Możemy przeszukać według państwa potrzeb i zainteresowań (w zapytaniu należy podać grupę krwi i wiek). Dostawa do Polski 5 godzin, w trybie pilnym 10 000 euro”.
To jest prawdziwy przemysł, dochodowy biznes. Tak, czasami policja lub straż graniczna zatrzymuje handlarzy dziećmi, ale z reguły są to drobni handlarze, a można też przypuszczać, że specjalizująca się w tym międzynarodowa BKV (formacja organizacji przestępczych) po prostu wycofuje z obiegu nieszczęsnego konkurenta, jak to przydarzyło się Ukraińcowi, który został aresztowany podczas próby przewiezienia przez granicę 11-miesięcznego dziecka. Areszt nie trwał jednak długo. Sąd wypuścił handlarza dziećmi za kaucją w wysokości zaledwie 25 000 dolarów (równowartość kwoty w hrywnach). A za dziecko miał otrzymać 27 000 funtów.
Jednak wspomniane kwoty to już sprzedaż ‘konsumentowi’ końcowemu lub pośrednikowi, podczas gdy bliscy dzieci otrzymują znacznie mniejsze pieniądze. Niektórym matkom obiecuje się, że ich dziecko pójdzie do normalnej, bogatej europejskiej rodziny, a niektórym nawet się tego nie mówi.
Do tej pory na Ukrainie zaginęło 1162 dzieci w wieku od 1 do 17 lat. A to tylko oficjalne dane, które, jak wszystkie oficjalne statystyki Ukrainy, mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Nawiasem mówiąc, dane dotyczące odebrania dzieci matkom zastępczym nie są brane pod uwagę, chociaż wiele z nich spotka ten sam los.
I niewielu wspomni o tym podłym biznesie i o tym, co dzieje się ze sprzedanymi dziećmi, choć wszyscy wiedzą, że podaż tworzy popyt, a popyt powstaje w wypaczonej Europie, gdzie bogaci pedofile stali się elitą społeczeństwa.
Cel: dzieci. Zarówno te dopiero poczęte, jak i te już narodzone. Zabić. A jeśli nie uda się zabić przed narodzinami, to zdemoralizować po narodzinach. Takie są plany lewackiego lobby, które zdobywa kolejne przyczółki w polskim życiu społecznym. Dopięło swego we Francji, wpisując aborcję do konstytucji i czyniąc z niej podstawę funkcjonowania państwa. Czy ktoś oszalał? Nie. Ktoś przemyślał i zrealizował strategię, by zdehumanizować dzieci nienarodzone. Ktoś doprowadził do zobojętnienia na los bezbronnych.
Do nas to nie przyjdzie? Już nadchodzi. W Polsce oficjalne stowarzyszenie ginekologów i położników wydało rekomendacje, które dzieci mordować.
O tym i innych ważnych sprawach przeczyta Pan poniżej w wybranych artykułach z portalu www.RatujZycie.pl.
Drag Queen w Polsce. Program promujący lewackie wypaczenia już w telewizji
W marcu stacja TVN rozpoczęła emisję programu „Czas na show. Drag me out”. Ekipa filmowa przeszła odpowiednie „szkolenia”, przygotowujące do pracy z osobami LGBT.Czytaj dalej >
Tęczowe piątki. Pranie mózgu młodzieży w wykonaniu lewicy
“Nieważne, kim jesteś i jaki/jaka jesteś, twoja tożsamość jest okej. Ty jesteś okej.” To są słowa Przemysława Staronia, psychologa, nauczyciela roku 2018. Promotor szkolnej zarazy, jaką są tęczowe piątki, daje prosty sygnał: wypaczenia seksualne są okej. Niezrównoważenie jest okej.Czytaj dalej >
Homo-zaraza dla najmłodszych. Serial dla dzieci promuje homoseksualizm.
Brytyjski program telewizyjny dla młodszych widzów tworzy bajki, które „bawią i uczą” w sposób odpowiadający lewackim zapędom. Jest to kolejny przykład usilnego wprowadzania homoseksualizmu w życie ludzi, jako coś normalnego, do czego należy przyzwyczajać dzieci już od najmłodszych lat.Czytaj dalej >
Lublin: martwe dziecko w sortowni śmieci. Aborterzy muszą być z siebie dumni
Dokonano makabrycznego odkrycia w sortowni śmieci w Lublinie. Podczas prac odkryto między śmieciami martwe dziecko w stadium prenatalnym. Natychmiast wstrzymano pracę sortowni oraz wezwano policję. Sprawę bada prokuratura.Czytaj dalej >
Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników: rekomendujemy aborcję z przesłanki psychiatrycznej
Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników (PTGiP) rekomenduje mordowanie poczętych dzieci z przesłanki psychiatrycznej.Czytaj dalej >
Aborcja w konstytucji Francji. Demoniczna radość z mordowania dzieci
Francuzi wpisali sobie aborcję do konstytucji. Za włączeniem mordowania dzieci do „gwarantowanych praw” było 780 przedstawicieli obu izb francuskiego parlamentu, a przeciw zaledwie 72. Prezydent Emmanuel Macron wyraził zadowolenie, deputowani przyjęli wynik wiwatami i owacjami na stojąco. Nikt nie zapytał, co na to poczęte dzieci. Słabsi nie mają głosu.Czytaj dalej >
Pro-Life Bez Cenzury: Aborcja w konstytucji Francji – jak do tego doszło?
Kaja Godek w nowym odcinku Pro-Life Bez Cenzury mówi, dlaczego aborcja została wpisana do konstytucji Francji!Czytaj dalej >
Jeśli podoba się Panu to, co robimy, prosimy o wsparcie modlitewne i finansowe. Prowadzenie portalu www.RatujZycie.pl oraz wszelkie inne działania Fundacji łączą się z kosztami. Pokrywamy je dzięki dobrowolnym wpłatom Przyjaciół – ludzi takich jak Pan.
Likwidacja prac domowych, ograniczanie lekcji religii, usuwanie klasycznych lektur, obniżanie wymagań, forsowanie “edukacji seksualnej” – to tylko niektóre z postulatów rządu i aktywistów radykalnej lewicy wobec polskich szkół i całego systemu oświaty. Wielu uczniów, rodziców i nauczycieli z niepokojem obserwuje te zmiany. Większość Polaków nie wie jednak co się za tym kryje. Tymczasem ponad naszymi głowami postanowiono, że do 2025 roku ma zostać wprowadzony tzw. “Europejski Obszar Edukacji”. Oznacza to, że już za rok kontrolę nad polskim szkolnictwem ma objąć Unia Europejska. Celem jest przeobrażenie placówek edukacyjnych w ośrodki ideologizacji dzieci, co ma doprowadzić do wynarodowienia młodych Polaków. Co robić w tej sytuacji?Proszę przeczytać nasz komentarz.Nasza Fundacja od 10 lat prowadzi w całej Polsce kampanię “Stop pedofilii”, której celem jest ostrzeganie rodziców, nauczycieli i wychowawców przed przemocą seksualną wobec dzieci ukrywającą się pod nazwą “edukacji seksualnej”. Objęcia wszystkich polskich uczniów taką “edukacją”, w ramach której uczy się dzieci m.in. masturbacji i wyrażania zgody na seks, domagają się aktywiści LGBT.
Wzorce i standardy dla tej deprawacji polskich dzieci płyną z zagranicy, a konkretnie z ponadnarodowych instytucji takich jak Unia Europejska czy Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Polscy politycy i aktywiści są jedynie podwykonawcami planu, którego szczegóły ustalono na Zachodzie. Planu, którego obowiązkowa “edukacja seksualna” jest tylko małym fragmentem.
Niewielu Polaków wie, że do 2025 roku ponad naszymi głowami zobowiązano się urzeczywistnić tzw. “Europejski Obszar Edukacyjny”. Jest on ściśle związany z planami zawartymi w zmianach traktatów europejskich. Ich założenie jest takie: polityka w zakresie edukacji i oświaty, która do tej pory pozostawała w gestii rządów państw członkowskich UE, ma stać się częścią polityki unijnej i ma być zarządzana bezpośrednio z poziomu Brukseli. Innymi słowy – kontrolę nad polskimi szkołami ma objąć Unia Europejska.
Cele edukacyjne i oświatowe zawsze wynikają z aksjomatów religijnych i moralnych. Unia Europejska zwalcza chrześcijaństwo i moralność opartą na Dekalogu. Ten, kto kontroluje szkoły, określa, jak mają one funkcjonować, czego mają uczyć i jakie treści mają przekazywać. Wiele szkół i uczelni przedstawia efekty swojej edukacji w postaci opisu sylwetki absolwenta szkoły, który ma posiadać określone cechy, mieć konkretną wiedzę i reprezentować sobą postawę wynikającą z opanowania i przyjęcia zasad panujących w szkole.
Jaka będzie zatem sylwetka absolwenta szkoły, kontrolowanej przez ponadnarodowych urzędników Unii Europejskiej? Aby ją przedstawić należy najpierw przywołać tzw. “wartości europejskie”, które leżą u fundamentów ideologicznych Unii Europejskiej. Są nimi m.in.:
– aborcja na żądanie jako “prawo kobiet”, – związki homoseksualne jako “małżeństwo”, – tolerancja jako przyzwolenie i akceptacja dla wszelkich dewiacji, – deprawacja seksualna jako uświadamianie dzieciom ich rzekomych “praw seksualnych”, – okaleczanie dzieci i faszerowanie ich hormonami jako “zmiana płci”, – niezliczona ilość “płci kulturowych” jako coś, w czym można sobie dowolnie wybierać
Jeśli ktoś powyższych celów nie akceptuje, to w ramach “tolerancji” wynikającej z “wartości europejskich” powinien zostać publicznie potępiony, odsunięty od pełnionych funkcji i stanowisk oraz skazany. Równolegle, w ramach “wartości europejskich” prowadzona jest intensywna walka z tzw. “mową nienawiści”, której szczególnym przykładem jest chrześcijańska Ewangelia, mająca zostać całkowicie ocenzurowana i wyrugowana z przestrzeni publicznej.
Właśnie na powyższych filarach opiera się współczesna “tożsamość europejska”. Forsowane zmiany w szkolnictwie mają doprowadzić do tego, że polskie dzieci zamiast Polakami i chrześcijanami, mają czuć się “Europejczykami”.
Aby osiągnąć ten cel, trzeba zreformować (czyli w praktyce zniszczyć) szkoły. Zamiast edukować, uczyć, inspirować, przekazywać wiedzę i wychowywać, szkoły mają indoktrynować, ideologizować, deprawować, oduczać samodzielnego myślenia i zniechęcać do poszukiwania prawdy. Jak trafnie podsumowała kierunek tych zmian Hanna Dobrowolska z Ruchu Ochrony Szkoły:
“nastąpi przeobrażenie się szkół z placówek edukacyjnych w świetlice socjoterapeutyczne obsadzone przez sztab pedagogów i psychologów od dobrostanu. W niedługim czasie być może ze specjalnymi salkami do dokonywania samogwałtu, wzorem szczególnie postępowych państw Europy.”
Co powinniśmy robić w tej sytuacji? Musimy walczyć. Kluczową kwestią jest budowa świadomości Polaków oraz mobilizowanie kolejnych osób do działania.
Niszczenie edukacji jest nam siłą narzucane z góry i każdy, w mniejszym lub większym stopniu, doświadczy tego skutków. Nie możemy się przed tym schować lub uciec. Ale możemy znacząco ograniczyć wpływ tej rewolucji na nasze rodziny. Trzeba w tym celu podjąć konkretne, osobiste decyzje. Jest takie powiedzenie: “szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów”. Jeśli ludzie świadomi sytuacji i zagrożeń będą robić to samo co wszyscy, jeśli będą płynąć z prądem i oddadzą inicjatywę, to nie możemy oczekiwać rezultatów w postaci właściwego wychowania przyszłych pokoleń Polaków.
Dlatego rodzice muszą przejąć odpowiedzialność za wychowanie własnych dzieci.Dotyczy to w szczególności mężów i ojców. To przede wszystkim od rodziców, a nie od polityków w Brukseli czy Warszawie zależy, jakie warunki do rozwoju, edukacji i wychowania będą miały dzieci. Kluczowa jest przy tym budowa właściwego środowiska.
Już teraz rośnie liczba polskich rodzin, które znalazły się w sytuacji, gdzie w całej klasie ich dziecka nie ma praktycznie ani jednej rodziny, która starałaby się wychowywać dzieci w podobny sposób. Wiele rodzin jest z tego powodu osamotnionych i niezrozumiałych, a ich dzieci znajdują się pod ogromną presją rówieśniczą. Jak powiedział nam ojciec nastoletniej dziewczynki:
„W klasie mojej córki tylko ona jedna chodzi jeszcze do kościoła. Wśród jej koleżanek z klasy jest już zauważalna liczba dziewcząt, które twierdzą, że są LGBT, biseksualne itp. Większość jej rówieśników wyznaje zasady całkowicie odmienne od tych panujących w naszym domu. Podobnie jest wśród nauczycieli.”
Takich świadectw mamy mnóstwo z całej Polski. W obliczu aktualnej sytuacji i planów europejskiego lobby w celu całkowitego zniszczenia szkolnictwa w naszym kraju, sugerujemy wszystkim rodzicom przepisanie dzieci do szkół, w których wśród dyrekcji, nauczycieli i innych rodzin panują zasady zgodne z Ewangelią, chrześcijańską tradycją Polski i miłością Ojczyzny. Najczęściej są to małe placówki, a nie wielkie molochy, w których wszyscy się znają i w których rodzice mają realny wpływ na podejmowane decyzje. Dzięki temu można wspólnie budować i tworzyć w dużym stopniu niezależny i oddolny ośrodek edukacyjny, w którym rodziny nawzajem się wspierają.
Rozwiązaniem dla wszystkich rodzin, a szczególnie dla tych, w których miejscu zamieszkania nie ma godnych zaufania szkół, jest edukacja domowa. W tym roku szkolnym już ok. 50 000 polskich dzieci uczy się w ramach edukacji domowej. Uwaga! Nie należy mylić edukacji domowej z tzw. zdalnym nauczaniem. W edukacji domowej dziecko formalnie zapisane jest do szkoły i raz w roku przystępuje do egzaminów, a przez resztę czasu uczy się, wychowuje i kształci w swojej rodzinie. Edukacja domowa to sposób na ochronę dzieci przed licznymi zagrożeniami, takimi jak napór ideologii na placówki edukacyjne czy rosnące w alarmującym tempie uzależnienia od smartfonów, pornografii i używek. Edukacja domowa to także możliwość obrony dzieci przed wulgarnością, seksualizacją i rozwiązłością. Dzieci i nastolatki pod wpływem środowiska szkolnego błyskawicznie odchodzą od zasad moralnych. Przejście do edukacji domowej umożliwia nie tylko ochronę dzieci, ale również zacieśnianie więzi w rodzinie. To szczególnie ważne, gdyż w dzisiejszych czasach mamy do czynienia z silną polaryzacją społeczeństwa oraz rozbijaniem relacji rodzinnych i więzi międzypokoleniowych. Obecnie istnieje w Polsce wiele szkół i instytucji, które wspierają edukację domową, a sam ruch edukacji domowej dynamicznie się rozwija. Edukację domową prowadzą w swoich rodzinach m.in. wolontariusze naszej Fundacji, którzy służą poradami w tym zakresie (prosimy o kontakt jeśli jest Pan zainteresowany). Aby Polacy w jakikolwiek sposób mogli się bronić, muszą mieć świadomość zagrożeń czyhających na ich rodziny i ich dzieci. Nasza Fundacja organizuje niezależne, ogólnopolskie kampanie społeczne, których celem jest kształtowanie tej świadomości, ostrzeganie przed zagrożeniami i mobilizacja do działania. Wiele osób dziękuje nam za nasze akcje informując, że dzięki nim udało się podjąć działania, które uchroniły dzieci przed zgorszeniem, deprawacją i ideologizacją. Chcemy, aby takich osób było znacznie więcej. Chcemy, aby polskie rodziny były czujne i wiedziały jak się bronić. Dlatego proszę Pana o wsparcie organizacji naszych akcji, które mogą się odbywać tylko dzięki zaangażowaniu wolontariuszy oraz stałemu i regularnemu wsparciu Darczyńców naszej Fundacji: Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Tzw. “Europejski Obszar Edukacyjny” to nic innego jak obszar wynaradawiania Polaków oraz innych narodów Europy i pozbawiania dziedzictwa wynikającego z lokalnej tożsamości i dorobku cywilizacji chrześcijańskiej. Politycy rządzący w Polsce są podwykonawcami tego planu. Musimy się przed tym bronić poprzez kształtowanie świadomości i mobilizację Polaków do działania. Temu służą nasze kampanie społeczne, o wsparcie których Pana proszę. Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Ministerstwo zdrowia ma plan na „ratowanie służby zdrowia”. Chodzi o likwidację oddziałów położniczych
„Niemal połowa oddziałów położniczych w Polsce przyjmuje mniej niż dwa porody dziennie”, wynika z analizy opublikowanej w środę przez „Dziennik Gazetą Prawną”. Biorąc pod uwagę, że według wytycznych Ministerstwa Zdrowia „optymalna liczba porodów”, to 600 rocznie, najprawdopodobniej część oddziałów położniczych zostanie zamknięta jako nierentowna.
„DGP” opisuje nową strategię ministerstwa zdrowia w sprawie „zmiany w dostępności znieczulenia przy porodzie”. Zmiana ta może wpłynąć na liczbę porodówek. „Jak? Znieczulenie ma być dostępne wszędzie. W tych miejscach, w których najmniej 10 proc. kobiet rodzących naturalnie z niego skorzysta, wycena porodu będzie wyższa niż do tej pory. Szef NFZ Filip Nowak mówił DGP, że stawka będzie wzrastała proporcjonalnie do liczby znieczuleń. To ma zachęcić większe szpitale do przyciągania do siebie rodzących”..
„W rezultacie może to doprowadzić do zamknięcia – z powodów ekonomicznych – mniejszych porodówek. Tych bowiem w większości już dziś nie stać na anestezjologa i nie oferują znieczuleń, bo to za drogie. Żeby bilans się zgadzał na takim oddziale, musiałoby się urodzić kilkoro dzieci na dzień. Już teraz szpitale dokładają do działalności takich porodówek: muszą płacić za utrzymanie kadry w gotowości, a przy jednym porodzie dziennie – pieniądze z NFZ nie wystarczają”, wyjaśnia gazeta.
Z analizy danych NFZ dokonanej przez „DGP” wynika, że na 157 porodówkach przyjmuje się mniej niż 600 porodów rocznie. Wszystkich oddziałów w Polsce jest 330. Czyli problem nierentowności dotyczy niemal połowy.