Przewraca się następny klocek domina klimatycznych kłamstw. Po oszustwie z dwutlenkiem węgla, gdzie wykorzystując oceany, faunę i florę o wszelkich (96%) zmianach decyduje natura, pada następny dogmat globalnego wzrostu poziomu mórz i oceanów na świecie. Najnowsze badania opublikowane w styczniu br. – źródło – w Journal of Coastal Conservation wykazują, że poziom morza u wybrzeży Indii od ponad tysiąca lat się obniża. Również ostatnie dwa stulecia spowodowały przyrost lądu, czyli obniżenie się poziomu lustra wody Oceanu Indyjskiego.
… w 2016 roku informowano, że Niemcy ocieplają się szybciej niż jakikolwiek inny kraj na świecie. Finlandii, a w 2013 o Wielkiej Brytanii. Następnie, w 2019 i 2023 roku, przyszła kolej na Szwecję, gdzie “mieszkańcy zauważyli”, że temperatury w ich kraju rosną dwa razy szybciej niż w pozostałej części świata. W 2021 roku dla odmiany mówiono, że w Europie było o 2,2 stopnia cieplej niż przed rewolucją przemysłową. Aby inne kontynenty również nie czuły się zaniedbane, w Singapurze w 2019 roku twierdzono, że to państwo-miasto ociepla się dwa razy szybciej niż reszta świata. W 2014 roku to samo dotyczyło Japonii, a w 2015 roku Chin. Również w 2021 roku przyszła kolej na cały kontynent afrykański. Australia, Izrael, część Stanów Zjednoczonych i Kanada również otrzymały odpowiednie ostrzeżenia w tym samym roku, z temperaturami rosnącymi dwa razy szybciej niż gdziekolwiek indziej, które ocieplałyby się trzy lub cztery razy szybciej niż reszta planety.
Obecnie nie ma prawie miejsca na ziemi, które według propagandy klimatycznej nie ociepla się szybciej niż żadne inne. Nagłówki są praktycznie identyczne, tylko nazwy krajów zostały zamienione. Niemniej jednak to zawsze tak zwane „renomowane media systemowe” rozpowszechniają te wiadomości typu „kopiuj i wklej”. Jeśli mechanizmy leżące u podstaw nie zostaną ujawnione, nastąpi brutalne przebudzenie – nie z powodu kryzysu klimatycznego, ale z powodu globalnej dyktatury.
Temat kłamstwa klimatycznego stanowi osobny dział informacyjny na AUF1. Jest to bardzo ważne, gdyż używa się go jako narzędzia do zubożenia krajów dotychczas rozwiniętych gospodarczo, czyli do zrównanie w dół do poziomu państw, które się próbowały bogacić.
Bogactwo jednak ma być zarezerwowane jedynie dla plutokratów i dostęp do niego jest coraz trudniejszy. Aktualnie znaleźliśmy się na drodze do dwuklasowego, jak by powiedział Marks, światowego społeczeństwa: garstki super bogatych i cała reszta biednych, zależnych od dobrego humoru właścicieli Ziemi.
Media systemowe od kilku lat przekonują nas, że trzeba ograniczać emisję CO2, bo inaczej zbliża się koniec świata. Czy CO2 naprawdę jest aż tak niebezpieczny? I czy zmiany klimatu, tak często powtarzane, są naprawdę „spowodowane przez człowieka”? Każdy, kto kwestionuje te nienaukowe dogmaty, zostanie odrzucony jako „negujący klimat” i postawiony do kąta.
Podobieństwa między kowidem a histerią klimatyczną są oczywiste. Każdy, kto przejrzał oszustwo związane z koronawirusem, nie powinien pozostać nieświadomy, że oszustwo klimatyczne wykorzystuje dokładnie te same instrumenty do manipulowania ludźmi przez te same siły w tle. Koronawirus i klimat to dwie strony tej samej monety, która nosi nazwę „Wielki Reset” i dąży do celu, jakim jest światowy rząd globalistów.
Eurokraci zdecydowali o zakazie rejestrowania samochodów z silnikiem spalinowym. To oznacza zniszczenie europejskiej gospodarki, pozbawienie nas wolności i odebranie nam naszego stylu życia. Europa wpadnie w nędzę i chaos. Polska powinna otwarcie i głośno oznajmić, że nie podporządkuje się tej obłąkańczej decyzji.
Co z tego, że Europa stoi na skraju wielkiego kryzysu gospodarczego, a co najmniej finansowego. Że inflacja niemal we wszystkich krajach kontynentu jest najwyższa od kilkudziesięciu lat. Że kontynent liże rany po pandemii, a miliony ludzi odbudowują swe zdewastowane biznesy. Furda, że Unia pogrążona jest w kryzysie energetycznym, a u jej bram toczy się wojna. Szaleńców nic nie powstrzyma, więc eurokraci właśnie uchwalili, że po 2035 roku w Unii nie będzie można rejestrować samochodów zarówno osobowych jak i dostawczych z silnikiem spalinowym. Decyzja podjęta przez Radę Unii Europejskiej ma być zweryfikowana w 2026 roku, co nijak nie zmienia faktu, że Unią i jej poszczególnymi krajami władają dziś szaleńcy, członkowie sekty klimatystów. Wcześniej decyzję przyklepały, jak łopatą ziemię na grobie, Parlament Europejski i Rada Europejska.
Ci ludzie wiodą Europę ku katastrofie. Swoją obłędną polityką klimatyczną doprowadzili do kryzysu energetycznego, ogromnej inflacji, umożliwili ruskiemu reżimowi rozpętać wojnę na Ukrainie, a teraz znów decydują jak ma podróżować i przemieszczać się 500 milionów Europejczyków. Jedynym państwem, które głosowało przeciw była Polska. Włochy, Bułgaria, Rumunia wstrzymały się. Nie ma znaczenia, czy mniejsze i słabsze kraje jak Nadbałtyckie, czy Węgry, które są teraz największym sojusznikiem Niemiec, głosowały za z powodu mniemanej troski o klimat, czy presji i strachu, że coś im z brukselskiego stołu nie skapnie. To głupia, krótkowzroczna, bardzo szkodliwa decyzja.
Gra Niemiec
Oczywiście Niemcy swoje próbują grać i knują jak załatwić używanie niby jakichś e-paliw, czy syntetycznych, które jakoby są czyste jak lelija. Nie da się wykluczyć, że niemieccy producenci samochodów, tak jak wcześniej, dopuszczą się oszustw na wielką skalę, by wykazać, iż ich silniki spełniają unijną normę emisyjności i z rur wydechowych wylatuje rumiankowy zefirek. W 2015 roku amerykańska Agencja Ochrony Środowiska wykryła, że Volkswagen montował w swych samochodach oprogramowanie pozwalającego na manipulację wynikami pomiarów emisji z układu wydechowego. Oszukańczy proceder trwał 6 lat.
Tak, czy owak eurokraci są opętani, oni nie mają bladego pojęcia co robią. Emisja CO2 przez wszystkie samochody w Europie nie ma żadnego wpływu na klimat, na atmosferę i minimalne na powstawanie smogu. Ten bowiem jest zjawiskiem lokalnym i niemal w ogóle nie zależy od emisji spalin przez samochody. Kiedy Trzaskowski opowiada, że ogranicza ich ruch w Warszawie, bo chce walczyć ze smogiem, to znaczy, że nie ma pojęcia o czym mówi, czym jest smog i z czego się bierze.
By uświadomić sobie szaleństwo eurokratów trzeba ustawić wszystko we właściwych proporcjach. Unia emituje ok. 3 miliardów ton gazów cieplarnianych liczonych w ekwiwalencie CO2. To ok 8% światowej emisji. Za 1/4 odpowiada transport z czego 70% tej wielkości to transport drogowy. W skali świata to 1,5% globalnej emisji – ok.500 milionów ton. Atmosfera Ziemi to 5 biliardów ton – 5 * 10^15, czyli – 50 000 000 000 000 000. Owa emisja samochodowa to tyle co 0,0000000000001% atmosfery. Do tego odwoływał się norweski laureata Nagrody Nobla z fizyki profesor Ivar Glaever, który mówił do zgromadzonych w wielkiej auli słuchaczy, że spalenie zapałki w tej sali ma większy wpływ na skład powietrza w niej, niż 3 lata emisji spalin przez wszystkie samochody świata na atmosferę kuli ziemskiej. My zaś jesteśmy ledwie Unią – w Europie największym emitentem jest Rosja, a eurokraci z powodu wydumanych szkód jakie przyniesie 0,0000000000001% stawiają na szali nasz dobrobyt, wolność, styl życia. Gotowi są to wszystko zniszczyć, by walczyć z jakimś fantomem, dać upust swym obsesjom.
Wszystko to dzieje się w chwili, gdy poddani Unii dopiero co przestali drżeć, że w zimie zamarzną z powodu braków energii, czy jej obłędnych cen. A także w czasie kiedy wśród 12 milionów elektryków na świecie, nie ma praktyczniej ani jednej ciężarówki. Chodzi o taką, która transportuje towary i może przewieźć np. śrutę rzepakową z Ukrainy do Niemiec na pyszne wegańskie wursty, a nie taką, co turla się po mieście, służy do opróżniania śmietników i całą noc się w garażu ładuje. Są prototypy, które od biedy nadają się do wożenia powietrza. Zbudowana na bazie ciągnika Volvo ciężarówka pobiła rekord zasięgu, bo na jednym ładowaniu pokonała 1099 km. Jechała pusta, średnio 50 km/h, po pozbawionym przeszkód, płaskim jak umysł przewodniczącej von der Leyen torze.
Nie ma dziś na świecie ani jednego dostawczaka, który załadowany toną materiałów budowlanych pokona 100 km i zimą podjedzie na rondo w Bukowinie Tatrzańskiej. Nie ma ani jednego takiego dostawczaka, czy busa, ani ciężarówki, które załadowane przejadą przełęcze karpackie, nie mówiąc o pirenejskich, alpejskich etc. Do Krynicy zimą nic nie wjedzie i to jest prawdziwy wymiar szaleństwa w jakie pchają nas eurokraci. Im się zdaje, że samochody są po to, by turlać się po Brukseli, Berlinie, czy Paryż i do wynajmowania w Cannes i Marbelli.
Choć od pomysłu do przemysłu droga długa i w 2023 roku nikt nie ma pojęcia jak zbudować sprawnego elektrycznego dostawczaka, to zaplanowano, że w 2035 będą one śmigały po Europie. Władcy i właściciele wiedzą już jakie wynalazki i odkrycia zostaną w przyszłości dokonane. Ci, którzy wariactwo forsują mniemają, że wiedzą, iż w 2037 roku samochody będą się ładowały tyle czasu ile dziś trwa tankowanie, bo przecież nie powstaną miliony stacji na parkingach pod blokowiskami Europy. „Wiedzą” jakie niedługo będą odkrycia, bo musieli oszacować pojemność i żywotność akumulatorów dla samochodów elektrycznych. Znają też ich ceny w roku 2035, bo przecież one mają zastąpić te spalinowe, więc muszą być równie dostępne. A może mają być nieosiągalne i ludzkość ma siedzieć w domu przed ekranem, a nie włóczyć po plażach czy górach i jaśnie państwu przeszkadzać?
Frans Timmermans, który wariactwa firmuje, wie jak będą pracować kopalnie kobaltu niezbędnego do produkcji akumulatorów, albo gdzie są jeszcze nieodkryte złoża. W 2014 roku UNICEF szacował, że w Demokratycznej Republice Konga, skąd pochodzi 60 procent wydobywanego na świecie kobaltu, 40 tysięcy dzieci przekopuje miliony ton rudy za 2 dolary dzienne, by ów metal wydłubać. Od tego czasu wydobycie wzrosło 2 razy. Samochodów elektrycznych jest dziś na całym świecie ledwie 12 mln, zaś 300 mln spalinowych jest tylko w samej Unii. Timmermans na pewno policzył ile kongijskich dzieci potrzeba do przekopywania miliardów ton rudy dla 300 mln nowych eko samochodów, które w rozsądnym czasie zastąpią spalinowce. A jak nie wie, to spyta Didiera Reyndersa komisarza od sprawiedliwości, bo oni w tej Belgii to mają jakieś własne opracowania o wykorzystywaniu niewolniczej pracy w Kongo.
Żeby nie wiem jak dzieci w Kongo się starały, jak je popędzano, to nie ukopią eurokratom dość litu czy kobaltu. Żaden elektryczny zbiorkom nie będzie wozić mieszkańców Przechlewka do Przechlewa, by w śniegu z tobołami zakupów taszczyli się kilometrami od przystanku do swego domu na skraju wsi. To brednie tzw aktywistów miejskich w studiach telewizyjnych się lęgnących.
Podróż samochodem stanie się luksusem niedostępnym dla większości ludzi. Wątpliwości co do tego nie mają nawet szefowie wielkich koncernów motoryzacyjnych, czyli ludzie, którzy w przeciwieństwie do unijnych urzędników mają jakąś zdolność przewidywania przyszłości. Mówił o tym w czasie swej wizyty w Stanach Zjednoczonych przy okazji anonsowania nowej, wartej 1,7 miliarda dolarów inwestycji prezes BMW Oliver Zipse. Według niego nic nie wskazuje na to, że silnik spalinowy stanie się w perspektywie 15 lat przeżytkiem.
Podobną opinię ma szef Renault Luca de Meo, który na targach motoryzacyjnych w Paryżu przypomniał, iż 8 lat temu wróżono, że w ciągu 5 lat nastąpi wielki spadek kosztów produkcji akumulatorów. Nic takiego się nie stało. W ciągu ostatniego pół roku ceny kobaltu wzrosły o 100%. 80 procent ceny akumulatorów stanowią dziś koszty surowców.
Obłąkańcza polityka eurokratów z sekty klimatycznej to jeden z powodów, dla których Unia Europejska jest praktycznie jedynym regionem świata, który nie rozwija się gospodarczo. Takie kraje jak Hiszpania, Włochy, Portugalia, Grecja, Francja, Cypr, mają PKB niższe niż w 2008 roku. Motorem napędowym Unii są jej nowi członkowie z dawnego obozu socjalistycznego. Skutki obłąkańczej decyzji nie pojawią się w roku 2035, ale już niedługo. Koncerny motoryzacyjne przestaną inwestować w badania i rozwój silników spalinowych. Powoli będą ograniczać produkcję, a samochody będą stawać się coraz droższe. Średni wiek samochodu w Polsce to 13 lat. Niedługo Europa stanie się wielkim złomowiskiem, bo ściągane będą do niej graty od Hanoi po Buenos Aires.
Historia samochodów elektrycznych, podobnie jak spalinowych liczy sobie ok. 120 lat. Nie zawojowały one świata. Do roku 2035 nie nastąpi żaden przełom choćby w budowie odpowiedniej infrastruktury dla elektryków. Po miasteczkach i wsiach Polski, Rumunii, Słowacji, Bułgarii, Grecji Portugalii etc nie będą się za 15 lat turlać cichutkie elektryki. Eurokraci zabiją transport w Europie i w konsekwencji całą gospodarkę. Za 20 lat nie pojedziemy z dzieciakami na wakacje, ani na weekend.
Najdalej po jesiennych wyborach, które – wszystko wskazuje na to, że wygra PiS, nowy rząd powinien jednoznacznie, bez żadnego krygowania się oznajmić, iż nie będzie realizował szalonej unijnej polityki, że Polska nie popełni samobójstwa z resztą Europy. Nie ma co czekać na rok 2026 i liczyć na ewentualną rewizję tej idiotycznej decyzji o samochodach. To musi być czytelne, że nie będziemy uczestniczyć w szaleństwie i nie rzucimy się nagle na instalowanie milionów pomp ciepła i nie będziemy obklejać milionów domów styropianem, czy czym tam, bo mamy znacznie ważniejsze rzeczy na głowie niż dogadzanie świrom sekty klimatycznej. Jeśli trzeba będzie, to Polska powinna stanąć na czele rebelii, która odsunie unijnych wariatów od władzy.
Zielony lis już w kurniku !!. Nowoczesna odmiana marksizmu, marksizm filantropijno-lichwiarski. U źródeł alchemicznego pomysłu na pozyskiwanie złota z… pogody.
===============================
Zielony lis krążył wokół kurnika.
Wniosek z tego, iż g o l d lubi g r e e n, i odwrotnie 😉 .
========================
„korporacyjny sztab fundacji walczących o demokrację”
==========================
by każdy z milionów internautów i uczestników ruchu myślał, że… sam do nich doszedł, że zrodziły się jego głowie, że to jego wolny wybór i że są dobre dla jego kraju.
===========================
Kiedyś nazywało się to: “Kup pan cegłę!”. Dzisiaj: “Płać za prawo emisji CO2”
————————————-
MOTTO
1. “Krąży lis wokół kurnika – wielobarwne, różnokształtne nakładając maski…” 2. “Klany finansowe Goldsmith i Rothschild zgodnie współdziałały przy tworzeniu nowego dogmatu klimatycznego i nowej ekonomii dla krajów rozwijających się […]”.
1.
Swego czasu liderka niemieckich Zielonych Annalena Baerbock wygłosiła homilie o tym, że Polska swoimi reformami sądowniczymi zaprzecza europejskiej wspólnocie wartości. Zobaczmy więc jakie to są wartości… Jakie mechanizmy obowiązują w świecie klimatycznych alchemików, w Sztuce Zielonego Biznesu (Art of Green Buisness), jakie koneksje DECYDUJĄ o karierze, z kim trzeba się ożenić, czyje dotacje powodują, iż dana frakcja Zielonych staje na czele i “porywa” młodzież
Jeszcze wcześniej do boju z niezależnością polskiego modelu prawnego włączali się “niemieccy” Zieloni. Czynili to za pośrednictwem Akcji Demokracja, która jest finansowana przez Europejską Fundację Klimatyczną, której przewodniczącym rady nadzorczej jest Caio Koch-Weser, wiceprezes Deutsche Bank.
Wśród darczyńców Akcji Demokracja zwraca uwagę bardzo zainteresowana losem Trybunału Konstytucyjnego i wolnych sądów Europejska Fundacja Klimatyczna. Co ma… klimat wspólnego z polskimi sądami?? I jakim to cudem jakiego boga polskie sądy obchodzą “ekologów” bardziej niż… rakotwórcze dymy i chmury z płonących codziennie lewych wysypisk?!? Cudem Patronów i cudem sypanych przez nich zielonych banknotów…
Aby odpowiedzieć na powyższe pytanie wypada się zająć rdzeniem, czyli jednym z głównych animatorów ruchawek w Polsce oraz inicjatorów szczucia Brukseli na Polskę czyli Europejskiej Fundacji Klimatycznej.
Klimat i migracje to dwie strategiczne, długofalowe inwestycje. Kto je wprawił w ruch? Czy naprawdę można powiedzieć, że finansowanie Akcji Demokracja dowodzi, iż w sprawy Polski mieszają się Niemcy? Jak wygląda podłoże tego, co nazywamy „niemieckim działaniem i niemieckim wpływem”? Jest to zwykłe wciągnięcie Niemców w nowy projekt (tzw. propozycja nie do odrzucenia), trochę stymulowane potrzebą odkupienia przez nich swych win wobec stanięcia na przeszkodzie i opóźnienia globalno-finansowych planów opcji internacjonalnej z lat 30. Nie oni skonstruowali i napędzają motor „globalnego komunizmu”. Choć tak to może wyglądać. Taki np. przewodniczący rady nadzorczej Europejskiej Fundacji Klimatycznej, którym jest Caio Koch-Weser ma mało wspólnego z Niemcami.
Propaganda związana z „globalnym ociepleniem” rozwinęła się w latach 90. Okres ofensywy „klimaciarzy” zaczął się w początkach XXI w. Wiodącą rolę w okresie apostolskim tej nowej religii sojuszu europejskiej lewicy z finansjerą londyńską i amerykańską pochodzenia żydowskiego odgrywała Europejska Fundacja Klimatyczna, European Climate Foundation (ECF) powstała w 2007 r. w ramach przygotowań do kopenhaskiego szczytu klimatycznego. Wkrótce ECF sformowała koalicję 4 organizacji (wraz z campact.de, BUND i WWF-Deutschland). Koalicja o nazwie Alians Klimatyczny pozyskała od finansjery 0,5 miliarda €. Teraz można było zacząć właściwą pracę nad przekształcaniem świadomości i rozwijaniem handlu opartego na „zmieniającym się klimacie” (różnorakich długoterminowych inwestycji, które pozwoliłyby zarabiać krocie na przysłowiowym sprzedawaniu powietrza i wody). Wtedy to mogły zacząć wychodzić na ulice tłumy demonstrantów walczących o zdrowie Matki Ziemi, gdyż było za co opłacić ich werbunek internetowy (campact.de to ruch internetowy) oraz wszelkie akcesoria potrzebne do „obywatelskich iwentów”.
Rolę przywódczą i finansującą w rodzącym się ruchu klimatycznym przyjmuje Europejska Fundacja Klimatyczna (ECF).
2.
Wspomniany Caio Koch-Weser (przewodniczący rady nadzorczej Europejskiej Fundacji Klimatycznej) to, jak to się nazywa „działacz społeczny”, ekonomista i finansista. Nazywanie go ekonomistą, to jak nazwać Tuska ekonomistą. Niestety, są b.duże analogie pomiędzy Koch-Weserem a premierem Morawieckim. Obydwaj to z wykształcenia historycy, po krótkim kursie zarządzania (u Morawieckiego 11 miesięcy 3 razy w tygodniu) przedstawiani są jako… ekonomiści i robią dziwnie ekspresową karierę w bankowości (Koch-Weser kandydował nawet na… dyrektora zarządzającego Międzynarodowego Funduszu Walutowego, przegrał ten pojedynek na szczycie internacjonalnej finansjery na rzecz Horsta Köhlera, ostatecznie wylądował na stołku wiceprezesa Deutsche Bank). Studiował historię, socjologię i gospodarkę narodową (były tam, prawda, elementy ekonomii). Wśród trzech uczelni, przez które przewędrowywał był Wolny Uniwersytet w Berlinie, którego poziom jest porównywalny z… ulicznymi burdami w Hamburgu. Koch-Wesera łączy z premierem Morawieckim także Deutsche Bank, w którym Morawiecki odbywał staż.
Skoro nie było żadnych osiągnięć naukowych, to trzeba było się dobrze ożenić. Co zadecydowało w przypadku premiera Morawieckiego o włączeniu ekspresowego pasa ruchu kariery historyka w zarządach banków – jeszcze nie wiemy. Zapewne część odpowiedzi kryje się w tym, do jakiej szkoły uczęszczają dzieci premierowstwa. Żoną Koch-Wesera została związana z Bankiem Światowym i lobby klimatycznym Maritta Rogalla von Bieberstein, właścicielka historycznego zamku Biberstein. Koch-Weser uwielbia think-tanki (które w j.niem nazywają się pięknie: fabryki myśli) i fundacje oraz think-tanki działające przy fundacjach takie jak: Fundacja Bertelsmanna, BRUEGEL, Europejska Rada Spraw Zagranicznych (ECFR), World Economic Forum (WEF) i „nasza” (czyli dokładające się finansowo do akcji antyrządowych w Polsce) Europejska Fundacja Klimatyczna
Warto jeszcze wspomnieć towarzyszy Koch-Wesera w think-tanku ECFR: Leszek Balcerowicz, Marek Belka, Jan Krzysztof Bielecki, Henryka Bochniarz, Jerzy Buzek, Danuta Hübner, Aleksander Kwaśniewski, Andrzej Olechowski, Adam Daniel Rotfeld, Piotr Serafin, Radosław Sikorski, Aleksander Smolar – prezez zarządu Fundacji im. Stefana Batorego, Paweł Świeboda – prezes Fundacji DemosEUROPA – Centrum Strategii Europejskiej.
Wszystkie w/w są to „instytucje” – nazwijmy je tak – okołosorosowe. Wprawdzie nie deklarujące jednoznacznie globalnego socjalizmu Sorosa, aby nie spalić szeroko zakrojonej akcji, ale wszystkie progresywne, postępowe, antynarodowe i krytykowane oraz mające problemy nawet w samych Niemczech za nietransparentność finansowania i za nieuprawnione ostre ingerencje w politykę krajów w których działają. Wszystkie kroczą w tym samym kierunku, co Soros, aczkolwiek reprezentują trochę rozszerzone środowiska finansjery o korzeniach żydowskich.
Sam Koch-Weser – jak podaje angielska Wiki – jest wnukiem federalnego ministra sprawiedliwości i vicekanclerza Ericha Koch-Wesera, którego matką była Żydówka Minna Lewenstein. Rodowa małżonka, pani von Biberstein ze starego pruskiego, szlacheckiego rodu (Pani na Zamku, który to zamek, gdy małżeństwo zaangażowało się w zmienianie świata służył nieraz jako miejsce konferencji, na których wymyślano lub wzmacniano nowe dogmaty dla postępowego świata) szybko wprowadziła męża do Banku Światowego w Waszyngtonie, gdzie pracowała. Wkrótce został wiceprezydentem Banku Światowego, następnie trafił do Ministerstwa Finansów Niemiec. Po nieudanej próbie dostania się do Międzynarodowego Funduszu Walutowego osiadł w Deutsche Bank. Wcześniej został mocą koneksji etnicznych i dobrego ożenku członkiem rady nadzorczej Blum Center for Developing Economies, czyli ulokowanego na The University of California, Berkeley międzynarodowego centrum opracowującego strategie ekonomiczne dla krajów rozwijających się ze wskazaniem na energetykę i klimat.
Założyciel centrum, Richard C. Blum to urodzony w żydowskiej rodzinie bankier inwestor, założyciel firmy Blum Capital ożeniony z Dianne Emiel Goldman (później, nie wiedzieć czemu, zmieniła nazwisko na Feinstein nie przyjmując nazwiska męża), córką Betty Rosenburg i Leona Goldmana pochodzących z żydowskich imigrantów z Polski i Rosji. W centrum tym pracował nasz Koch-Weser nad bardzo ważnymi planami dotyczącymi tego, jak udzielać pożyczek tak, aby jednocześnie modelować przyszły kształt ekonomiczny, polityczny i kulturowy krajów potrzebujących pomocy, czyli jakie stawiać warunki, by udzielić kredytu. Jest to nowoczesna odmiana marksizmu, marksizm filantropijno-lichwiarski. Wycelowana jest ta strategia i doktryna inżynierii społecznej w kraje, które popadły w poważne problemy z powodu innej, wcześniejszej inżynierii społecznej oraz w kraje trzeciego świata.
Ciekawą strukturą jest Fundacja Bertelsmanna, w której Koch-Weser ma potężne umocowanie. Jest to międzynarodowa fundacja o strukturze „korporacyjnej”, która przejęła większość akcji wydawnictwa Bertelsmann AG. Fundacja Bertelsmanna jest swego rodzaju matką, centralą dla setek fundacji w Europie i poza. Jest jednoznacznie powiązana z Reichbankiem i międzynarodowym sektorem bankowym. Nawet siedzibę przejął ten „korporacyjny sztab fundacji walczących o demokrację” po filii Reichbanku (Landeszentralbank von Nordrhein-Westfalen). Bertelsmann to potężna korporacja budująca „nową świadomość”, jedna z 6 największych na świecie korporacji medialnych. Właściciel Bertelsmanna, Reinhard Mohn (zm.2009) dość szybko z prowincjonalnego wydawnictwa (literatura bilijna głównie) awansował na ojca chrzestnego jednego z najpotężniejszych na świecie koncernów medialnych i sztabów fundacji. Komu musiał złożyć pokłon, aby tak wznieść się na szczyty?
Metamorfozę z kopciuszka w światowego potentata spowodowało związanie się z globalistycznymi, idącymi w tym samym kierunku co Soros i jego sponsorzy – Klubem Rzymskim i Klubem Budapesztańskim (powiązanym z byłymi komunistami) – kierunku tym samym, tzn. praca nad zmianą świadomości społeczeństw w kierunku „człowieka globalnego” żyjącego wewnątrz społeczeństwa multi-kulti oraz budowa więzi żydowsko-niemieckich (w 2003 r. nagroda dla Mohna i jego żony od Jerusalem Foundation).
Intensywne zwrócenie się przez korporację Bertelsmann ku kręgom globalnego socjalizmu Sorosa pozostaje w kontraście z tym, że firma jawnie współpracowała z hitlerowskim reżimem i korzystała z niewolniczej pracy Żydów. To nie powinno jednak dziwić, gdyż wolta od współpracownika nazistów do głosiciela Europy multi-kulti to nie żaden wyjątek, lecz w kręgach górnych dzisiejszej Europy raczej reguła, co opisują już liczne nie tylko artykuły, lecz i książki. Na koniec tego wątku warto podać trochę liczb obrazujących rozmach budowy „nowego człowieka”. Od roku 1977 Fundacja Bertelsmanna wydała na swoje „projekty” 1,27 miliarda, granty na fundacje i stowarzyszenia pozarządowe (NGO) wyniosły ok.10 milionów €.
3.
Wracając do naszego Koch-Wesera, to głównym partnerem jego nakierowanej na Europę akcji finansowanej przez Sorosa i jego krąg głównie londyńskich inwestorów wzbogaconych na funduszach hedgingowych (które były jedną z przyczyn „kryzysu” bankowego 2008 r.) była Fundacja Campact zainicjowana i wzrastająca w siłę w internecie. Ta NGO pomyślana była bardzo sprytnie, miała sprawiać wrażenie organizacji oddolnej i otwartej na wszystkie internetowe, obywatelskie inicjatywy skierowane przeciwko… elitom. Nikt nie dociekał, że założyły ją… finansowe elity ( jednoznacznie lewoskrętne). Atakowano globalizm, ale nie za to, że jest globalizmem, ale za… wypaczenia. Stworzono otoczkę dla młodych lubiących zadymy i nazwano ją alterglobalizmem. Internetowa sieć campact.de zasilana odpowiednimi sumami euro przez Sorosa swą sieciową strukturę wzorowała na amerykańskim ruchu internetowym Sorosa MoveOn.org. który niedawno poznaliśmy z tego, iż wraz z amerykańskimi demokratami (żona w/w bankiera Bluma, pani Feinstein, to znana, wieloletnia senator – dziś Senior Senator – partii demokratycznej) finansuje eksterytorialne statki NGO biorące udział w odbieraniu czarnych migrantów z pontonów mafii przemytniczej.
Współzałożyciel i spiritus movens organizacji pozarządowej campact.de wspierającej propagandowo i finansowo walkę „totalnej opozycji” o władzę Rzeplińskiego i o wolne sądy – to Christoph Bautz, jak to nazywa niemiecka Wiki: Aktivist, piszący swoją dyplomową pracę z marksistowskiej ekonomii. Jest to pan, który dostał za zadanie uczynić tak, by plany kręgu Sorosa nie pojawiły się jako narzucone z góry i to zza niemieckich granic, z wnętrza lewoskrętnej finansjery żydowskiego pochodzenia , ale by każdy z ok. 2 milionów niemieckich internautów i uczestników ruchu myślał, że… sam do nich doszedł, że zrodziły się jego głowie, że to jego wolny wybór i że są dobre dla jego kraju.
W dużej mierze pan Christoph wywiązał się z zadania. Skuteczność Christopha Bautza może jest spowodowana jego udanym życiem „rodzinnym”, gdyż żyje on w szczęśliwym związku z Svenem Giegoldem, europarlamentarzystą z partii Zielonych. Zielony Sven nie jest Szwedem, nie jest też Hiszpanem, choć urodził się w Las Palmas. Drugi człon jego nazwiska to „gold”, może to się kojarzyć z pierwszym członem nazwiska rodowego w/w Dianny Goldman, żony bankiera Bluma. Może jest to jakiś trop, wszak rzeczona nacja specjalizuje się w alchemicznym pozyskiwaniu złota z niczego, tzn. z dwutlenku węgla, powietrza, wody i słońca (odnawialne źródła energii) ; ). A twórca partii Zielonych w Wielkiej Brytanii to Teddy Goldsmith (brat finansisty Jamesa Goldsmitha) z konkurencyjnego wobec Rothschildów frankfurckiego rodu bankierów. Jak by nie patrzeć, to wniosek z tego, iż g o l d lubi g r e e n, i odwrotnie 😉 .
Do największych osiągnięć Svena należy zgłoszenie postulatu, by w Komisji Europejskiej wprowadzić parytet oparty na balansie płci (gender balance, czyżby to znaczyło – jak podaje rosyjska Wiki – że tak jak w przyrodzie, na 105 samców ma przypadać 100 samic?). W Anglii Sven Giegold wraz z Teddym Goldsmithem założył organizację bliźniaczą do brytyjskiej Green Party. Klany finansowe Goldsmith i Rothschild zgodnie współdziałały przy tworzeniu nowego dogmatu klimatycznego i nowej ekonomii dla krajów rozwijających się, czego wizualnym odbiciem jest szczęśliwa, zakochana para Christoph i Sven budująca europejską sieć poparcia dla „nowej wizji”. Niech żyje balans płci i balans bankierskich, frankfurckich rodów. Ale tak bardzo nie mieszajmy do tego Niemiec, choć z obywatelami Niemiec mamy do czynienia.
4. Podstawy „naukowe” dla dogmatu klimatycznego (globalne ocieplenie etc.) stworzył fizyk-teoretyk Hans Joachim “John” Schellnhuber, którego w arkana planów bankierów-inwestorów wprowadził na University of California, Santa Barbara – Walter Kohn, syn Samuela i Gittel Kohn. Po tych instrukcjach u źródeł alchemicznego pomysłu na pozyskiwanie złota z… pogody (naukowo: ze zmian klimatu) Schellnhuber poniósł kaganiec oświaty do Niemiec (Poczdamski Instytut do Badań nad Klimatem) i do Anglii (Tyndall Centre for Climate Change Research in Norwich).
Europejska Fundacja Klimatyczna miała „szczęście” do pozyskiwania funduszów od miliarderów, którzy zarobili swoje miliardy na funduszach hedgingowych (istotną ich cechą są inwestycje długoterminowe, przeznaczone dla okresów nie krótszych niż 3 lata). Fundusze hedgingowe zarządzają instrumentami pochodnymi, utrata kontroli nad którymi była przyczyną „kryzysu” finansowego 2008. Kto wie, czy „kryzys” finansowy 2008 nie był spowodowany przez zakorkowanie się dróg nagłych, jednoczesnych przelewów wielu miliardów gotówki (w dużej części pod postacią „instrumentów pochodnych”) przeznaczonej na stworzenie ideologii „zmian klimatycznych… Zbieżność “prac nad klimatem” i “wybuchu kryzysu” jest 100%-owa. Nie ma czegoś takiego jak kryzys. Każdy kryzys jest wypadkową konkretnych działań konkretnych ludzi i ich łapczywości, która przekroczyła dopuszczalne granice wytrzymałości praw ekonomii.
Współzałożycielką Europejskiej Fundacji Klimatycznej była Jamie Cooper Hohn, żona miliardera hedgingowego Chrisa Hohna ze stajni Lorda Jacoba Rothschilda (Hohn zarządzał jego Investmentfonds RIT). W 2008 Hohn za pośrednictwem fundacji The Children’s Investment Fund Foundation (CIFF) dotował Europejską Fundację Klimatyczną 2,5 milionami £. Inny współzałożyciel naszej Europejskiej Fundacji Klimatycznej George Polk zorganizował dotację 1 miliona £ od brytyjskiego inwestora w odnawialne źródła energii (EcoFin Ltd).
M i l i a r d $ przekazał G.Polkowi jako dotację Soros na Inicjatywę na rzecz technologii i modeli biznesowych związanych ze zmianami klimatu.
Drugi miliard przekazał Soros na inne fundacje związane z biznesem klimatycznym. Kolejny darczyńca naszej Europejskiej Fundacji Klimatycznej to kompania filantropijna o nazwie Arcadia Fund, która przekazała 5 milionów $ na walkę z energetyką węglową w Niemczech i UK. Arcadia Fund była współtworzona przez Elisabeth Rausing, reprezentantkę najbogatszej na kontynencie europejskim szwedzkiej rodziny żydowskiego pochodzenia (której udało się dzięki milionowej dotacji dla “ochrony klimatu” upiec swoją pieczeń omijania podatku), a w Radzie Konsultacyjnej Arcadia Fund zasiada sam Lord Jacob Rothschild. Warto dodać, iż Edward Goldsmith (z konkurencyjnego, frankfurckiego rodu bankierów) stworzył głośną w kręgach żydowskich “elit” intelektualną koncepcję w myśl której marksizm trzeba zastąpić ideologią upodobnienia się do organizacji społecznej i stylu życia prymitywnych plemion…
Gdy wchodzi się na portal campact.de (kooperanta Europejskiej Fundacji Klimatycznej i sponsora polskiej Akcji Demokracja) widzimy zestaw haseł chwytliwych, mających “nabijać frekwencję”, przynęt i zanęt (przeciw cenzurze internetu, przeciw elitom, bankierom, GMO, TTIP, biedzie i nędzy, za słoniami, wielorybami, wolnością, solidarnością etc.). ECF i campact.de wyciągają tysiące Niemców na ulice, by protestowali przeciw bankierom, którzy…finansują ich ruch i ich demonstracje a wspierali (z uczuciem i autentycznymi emocjami) te dogmaty inżynierii społecznej, które dadzą sponsorom „oddolnych” ruchów krociowe zyski za 5-15 lat a w ich państwie zaindukują postępujący chaos społeczny. Postępujący, lecz nie za duży, gdyż ktoś musi pracować na wizjonerów i artystów alchemicznego biznesu, czyli sztuki pozyskiwania kasy z niczego.
Kiedyś nazywało się to: “Kup pan cegłę!”. Dzisiaj: “Płać za prawo emisji CO2” etc. Ekolodzy dbają o czystość, niewykluczone, że robią to obsesyjnie piorąc… pieniądze. Żeby matka ziemia była czysta. Od ich podatków… [zob. Raj podatkowy].
Richard C. Blum (https://en.wikipedia.org/wiki/Richard_C._Blum ) ========================== “TWÓRCZOŚĆ” KREATORA (WYMYŚLONEJ PRZEZ FINANSJERĘ ANGLOSASKĄ POCHODZENIA ŻYDOWSKIEGO) RELIGII PLAN ETY Edwarda René Davida Goldsmitha, czyli jak wrócić na drzewa i jeść robaki wykopywane przez sztuczną inteligencję:[Opuszczam, po co łobuzom robić reklamę w dodatku darmowa.. MD
i zapowiedziałem kontynuację, no to kontynuuję przedstawiając na kilku przykładach, jak manipulują. Wyjaśnianie zacznę od ogółu.
——————————
Złóżmy, że ktoś w miarę dociekliwy chciałby się dowiedzieć „jak to jest naprawdę z tym klimatem” więc wpisuje w wyszukiwarkę odpowiednie hasła i ma na kilku pierwszych stronach zestaw linków do tej samej mantry – „człowiek zmienia klimat, czeka nas katastrofa, oceany zaleją nabrzeża, koralowce zginą, będzie brud, smród i ubóstwo (jakby teraz nie było), trzeba natychmiast ograniczyć emisję CO2, itd.”. Mniej dociekliwi mają merdia, gdzie jest to samo tylko opakowane mniej naukowym szumem.
Nasz poszukiwacz jest jednak cwany i wpisuje hasło: „opinie sceptyczne wobec globcia”. I co dostaje? Linki do różnych faktczekerów, chatgpt, biznesalertów i temu podobnych, gdzie dowiaduje się że, tzw. „denialiści klimatyczni” to: oszołomy, ignoranci i sługusy lobby wydobywczego. Po takiej kwerendzie poszukiwacz prawdy dochodzi do wniosku – no tak, wszyscy piszą to samo więc tak musi być.
Koniec spektaklu, kurtyna.
Przedstawiona powyżej scenka to nie fikcja literacka tylko smutna rzeczywistość. Tak jest ponieważ z przestrzeni publicznej za sprawą ONYCH usunięto swobodną publiczną dyskusję (w zasadzie na każdy istotny temat – patrz np. Covid). Tych którzy mają odmienne zdania i są w stanie poprzeć je dowodami wyklucza się z debaty, czy chociażby z publicznego przedstawienia swojego stanowiska.
Na końcu jeszcze raz podaję link do filmu „Globalne ocieplenie – wielkie oszustwo” i listę naukowców z dorobkiem i tytułami, z których część doświadczyła ostracyzmu, szykan, obcięcia funduszy tylko dlatego, że pisali i mówili nie tak jak „trzeba”.
Teraz płynnie przechodzimy do szczegółu, czyli „jak to nagle zrobiło się za ciepło”. W 2009 miała miejsce afera pod nazwą Climatgate polegająca na upowszechnieniu korespondencji i danych z CRU (Climatic Research Unit Uniwersytetu Wschodniej Anglii). Ogólnie szło o manipulacje danymi temperaturowymi i sugestie jak postępować z naukowcami kwestionującymi wyniki. Ta afera potwierdza to co napisałem powyżej.
Teraz przedstawię w miarę szczegółowo tylko dwa przypadki manipulacji – „krzywa hokejowa” i „gorący punkt”.
Sprawa „kija hokejowego” czyli wykresu gwałtownego wzrostu temperatury pod koniec XXw.
W 2001r. na konferencji IPCC przedstawiono poniższy wykres z którego zniknięto dobrze udokumentowany MWP (Okres Średniowiecznego Ocieplenia) i LIA (Mała Epoka Lodowcowa) – patrz rys. 5. i 6. w poprzednim tekście.
Twórcy fałszywego wykresu nadali wielokrotnie większą wagę źródłom danych, które miały kształt “kija hokejowego”, pokazując najwyraźniej wyjątkowe ocieplenie w XX wieku, niż innym źródłom, które nie wykazały czegoś takiego. Ten i inne statystyczne prestidigitatorstwo zostało ujawnione przez dwóch kanadyjskich naukowców, profesora Rossa McKitricka i doktora Steve’a McIntyre’a w pracy opublikowanej w Geophysical Research Letters w 2005 roku. Pismo Nature, które pierwotnie opublikowało fałszywy wykres, odmówiło przyjęcia jakichkolwiek materiałów korygujących od Kanadyjczyków. Później zostało zmuszone do opublikowania sprostowania. Mimo to panel klimatyczny ONZ do dziś opiera się na “kiju hokejowym”.
Piąty Raport AR5 IPCC był opracowywany pomiędzy 2007-2013 i został opublikowany w 2014. Poniższy wykres pokazuje trend w globalnym ociepleniu od 2005 wynikający z przewidywań IPCC w zestawieniu z aktualnymi pomiarami.
Rys. 2. Prognoza IPCC z 34 modeli – pomarańczowe tło, pomiary rzeczywiste – niebieskie wykresy.
IPCC przewidywało, że od 2005 do 2013 nastąpi wzrost temperatury o 0,22° C co miało dać po 100 latach +2,48° C. Do 0,20° C dodać trzeba wzrost temperatury o 0,02° C od dodatkowego CO2 (sprzężenie dodatnie) – szary wykres i wyliczenia. Natomiast średnia temperatura z mikrofalowych pomiarów satelitarnych RSS i UAH (kolor jasnoniebieski) wskazuje na ochłodzenie o 0,01 C° (-0,15 C° na stulecie). Jeżeli uwzględni się wpływ El Niño w 1989r. średnia zmiana temperatury zmierzonej w badanym okresie = 0 °C
Gorący punkt w troposferze
Najbardziej powszechną miarą globalnego wzrostu temperatury jest miara wzrostu na powierzchni Ziemi, ale naukowcy zbierają również dane o tym, jak zmieniają się temperatury w atmosferze wysoko nad nami. Szczególnie interesująca jest troposfera – najniższa warstwa atmosfery, w której „występuje” prawie cała nasza pogoda.
Jak widać poniżej, symulacja ocieplenia średniej warstwy troposfery, zaproponowana przez panel ONZ do spraw klimatu, wskazuje duży wpływ antropogenicznego CO2.
Rys. 3. „Hot Spot” w troposferze zrobiony ludzką ręką
Następny wykres przedstawia trendy w ociepleniu środkowej troposfery dla 73 modeli klimatycznych (średni trend pokazany czerwoną strzałką) w porównaniu z obserwowanym wynikiem (trend pokazany zieloną strzałką).
Rys. 4. Ocieplenie troposfery w obszarach równikowych przewidywane przez modele i rzeczywiste
Modele komputerowe sugerują, że jeśli nastąpi “globalne ocieplenie” spowodowane antropogeniczną emisją gazów cieplarnianych, to ocieplenie górnej warstwy troposfery na szerokościach równikowych będzie około 2,5 do 3 razy większe niż tempo ocieplenia powierzchni ziemi.
Jak pokazuje ten rzeczywisty wykres temperatury w funkcji wysokości n.p.m. i szerokości geograficznej z brytyjskiego Centrum Hadleya, “gorący punkt” po prostu nie występuje.
Profesor Richard Lindzen z MIT, który jako pierwszy zauważył rozbieżność między przewidywaniami modeli a pokazaną tu rzeczywistością doszedł do wniosku, że brak “gorącego punktu” w troposferze wymaga aby wszystkie prognozy ONZ dotyczące antropogenicznego ocieplenia podzielić co najmniej przez 3 – w skrócie, że mielibyśmy do czynienia z ociepleniem o zaledwie 0,8° C w odpowiedzi na podwojenie stężenia atmosferycznego CO2, które jest spodziewane w tym stuleciu.
Naukowcy wspierający ONZ-owską koncepcję wysokiej wrażliwości klimatu na CO2 próbowali obalić obserwowane zapisy temperatur w troposferze, twierdząc, że istnieją bardzo duże niepewności nawet w satelitarnych pomiarach temperatury na tej wysokości i że w związku z tym można sobie wyobrazić, że wymagana różnica ocieplenia może mieć miejsce, nawet jeśli nigdy nie została zmierzona.
Poniżej kolejna istotna obserwacja związana z temperaturą atmosfery, która powinna zamknąć ry…a (buzię) hucpiarzom.
Naukowcy-klimatyści zademonstrowali 11 różnych modeli komputerowych z których każdy przewidywał, iż w miarę wzrostu temperatury, wielkość promieniowania opuszczającego Ziemię będzie się zmniejszać, ponieważ gazy cieplarniane staną mu na drodze i uniemożliwią ucieczkę w przestrzeń kosmiczną z taką łatwością jak wcześniej. Przewiduje się, że na każdy 1°C ocieplenia, około 3 watów na metr kwadratowy energii promieniowania zostanie uwięzione w „klimatosferze”, zamiast uciekać w przestrzeń kosmiczną.
Rys. 6. Jeden z 11. modeli ONZ opisujących uwięzienie ciepła w atmosferze ze wzrostem temperatury. Oś x – temperatura, y – wypromieniowane ciepło.
Przy użyciu satelity Earth Radiation Budget Experiment zmierzono tę moc promieniowania i skorelowano ze zmianami temperatury powierzchni morza. Gdy powierzchnia morza ociepla się o 1° C, około 4,5 W na metr kwadratowy dodatkowego promieniowania ucieka w przestrzeń pozaziemską.
Rys. 7. Ze wzrostem temperatury promieniowanie cieplne ucieka w przestrzeń.
Nie jest więc ono „uwięzione na Ziemi”, jak przewiduje 11. modeli ONZ. Na jednostkę zmiany temperatury powierzchni morza ucieka w przestrzeń sześć lub siedem razy więcej promieniowania niż przewidują modele ONZ. Jest to rozbieżność o zadziwiającej wielkości. Ale być może najbardziej zdumiewającą rzeczą w tej analizie jest to, że nikt nie pomyślał o jej przeprowadzeniu, zanim nie przeprowadził jej profesor Richard Lindzen z MIT.
Ciekawe dlaczego?
Jeśli te wyniki zostaną potwierdzone przez innych to będzie koniec debaty o klimacie. Zamiast ocieplenia o 3,3°C w odpowiedzi na podwojenie CO2, zobaczymy zaledwie 0,5°C.
Inne zjawiska wykorzystywane do straszenia ludzkości, których już nie będę szczegółowo opisywał: – wzrost poziomu oceanów o 6 m w wyniku topnienia pokrywy lodowej nastąpi „wkrótce” – twierdził Noblista Al Gore – IPCC ostrożnie założył 5 cm za 100 lat – zanik lodu w Arktyce i Antarktydzie – przez ostatnie 30 lat obserwuje się okresowe zmniejszenie i zwiększenie zasięgu lodu
Podsumowując:
Procesy fizyczne zachodzące w atmosferze, oceanach i na ziemi, które wpływają na klimat, są bardzo skomplikowane, ich powiązania nie poznane do końca, a co za tym idzie trudne do modelowania. Prognozy tworzone w oparciu o te modele są jak widać niezgodne z obserwacjami.
Natomiast rzesze klimatystów na tak wątpliwych i niepewnych podstawach buduje katastroficzne, nieprawdziwe wizje.
Z kolei ONI wykorzystują strach i niewiedzę ludzi do tworzenia nowego porządku w którym “Kowalski” po zapędzeniu do obory będzie wdzięczny oborowemu za uratowanie świata.
Zabierają tam głos: Dr Roy Spencer – meteorolog, ekspert NASA Prof. Tim Ball – klimatolog Wydział Geografii Uniwersytetu Winnipeg Prof. Ian Clark Wydział Nauk o Ziemi na Uniwersytecie w Ottawie Prof. Richard Lindzen – M.I.T. IPCC Patrick Moore – współzałożyciel GreenPeace Nigel Calder – były wydawca New Scientist Prof. Patrick Michaels – klimatolog University of Virginia Prof. Carl Wunch – oceanograf w M.I.T.
Prof. John Christy – klimatolog, teledetekcja satelitarna klimatu Uniwersytet Alabama Prof. Philip Stott – biogeografa Uniwersytet Londyński Prof. Syun-Ichi Akasofu – Międzynarodowe Centrum Badań Arktycznych na Uniwersytecie Alaski Fairbanks
W sprawie wielkiego oszustwa, a co zatem idzie zbrodni na gospodarce (nie tylko polskiej), zabiera głos zaledwie kilku polskich polityków.
Wiesz, mówią, że jak będę jadł robaki zamiast mięsa I płacił większe podatki to będzie lepsza pogoda
Tekst będzie o jednej z kilku metod zapędzania ludzi do obory, w której pod nadzorem oborowego będzie panować ład, nowy porządek i jedynie słuszne widzenie świata. Do obory można kierować ludność stosując różne techniki, np. propagując walkę z faszyzmem, nacjonalizmem, wykluczeniem takim, siakim czy owakim, używając haseł genderowych, feministycznych czy totalnie pojętej tolerancji na wszystko. Młodych ludzi (i nie tylko) można dodatkowo „sfokusować” na kwestiach, które obracają się wokół seksu czyli akceptacji różnych dewiacji i wariactw. Jak to się mówi tematy związane z „du..ą” czyli specyficznie pojmowaną miłością są bardzo chwytliwe. Wszystkie powyższe metody bazują na podmianie znaczeń pojęć czyli dokonują operacji na języku.
Z tym że najważniejsze metody duraczenia i profilowania są oparte na wywołaniu u ludzi lęku przed „zagładą” czyli przed poczuciem braku bezpieczeństwa związanego z własnym zdrowiem i życiem oraz z „kondycją planety”. Wiadomo, że innego miejsca do egzystencji nie mamy, więc jak to się „skisi” to jesteśmy w czarnej dziurze.
Poniższy tekst nie będzie o tzw. pandemii, która dzięki Putinowi się skończyła, ale o „ocipieniu” czyli o wciśnięcie ludziom do głowy opinii, że antropogeniczna emisja CO2 prowadzi do katastrofy klimatycznej a co zatem idzie do jakiś kataklizmów i zagłady świata jaki znamy. A wiadomo, że do zagłady nie można dopuścić więc szanowny ciemny ludzie musisz się zastosować do naszych dyrektyw, bo jak nie, to zginiesz.
Tyle wstępu – teraz przechodzimy do obalania ww. poglądu na którym jest budowany klimatyczny zamordyzm-idiotyzm. Jak się tę cegłę wyciągnie to cała narracja „klimatyczna” powinna się zawalić a co za tym idzie zawalą sięporonione pomysły realizowane w obszarze energetyki, ekonomii i innych aspektów życia „Kowalskiego”.
Oczywiście jest to trudne zadanie – nie z powodów merytorycznych, ale politycznych, ekonomicznych, socjologicznych i psychologicznych. Zbyt dużo zainwestowano w klimatyzm, w tresurę nauczycieli, dziennikarzy, innych decydentów i potakiewiczów by tak łatwo z tego narzędzia zrezygnować. Jednak trzeba próbować nawet na tak skromną skalę.
O czym będę pisał: 1. Czym jest efekt cieplarniany (EC). 2. Od czego zależy EC. 3. Jak to kiedyś było z klimatem. 4. Jak, manipulują, oszukują kłamią.
=============================
1. Efekt cieplarniany – istota zjawiska
Żyjemy tu i teraz dzięki położeniu Ziemi w ekosferze. Układ Słoneczny jest na peryferiach naszej Galaktyki (umiarkowane promieniowanie gamma), Słońce jest nie za daleko i nie za blisko, mamy Księżyc który stabilizuje oś Ziemi, w pobliżu są duże planety działające jak odkurzacz na gruz kosmiczny, mamy pole magnetyczne stanowiące tarczę, no i atmosferę o odpowiednim składzie (objętościowym): Azot N2 – 78% Tlen O2 – 21% Argon Ar 0,9% Dwutlenek węgla CO2 – 0,03% (zmienna wartość) inne gazy oraz WODĘ H2O
– co jest bardzo istotne w naszych rozważaniach.
Żyjemy jak pączki w maśle dlatego, że jest odpowiednia temperatura, średnio na przestrzeni roku ok. 14° – 15° C w skali całej planety. Jednym z czynników zapewniających stabilność tak przyjaznej temperatury jest umiarkowany EC, bez którego życie na Ziemi by nie rozkwitło a w zasadzie nie byłoby możliwe.
Na czym on polega?
Część padających promieni słonecznych (pełne widmo, żółty kolor) jest blokowana przez atmosferę, część przez nią przenika, pada na powierzchnię Ziemi i ją ogrzewa. Ogrzana ziemia wypromieniowuje ciepło (promieniowanie podczerwone, kolor czerwony), które uchodzi tylko częściowo w przestrzeń pozaziemską, reszta jest absorbowana przez znajdujące się w atmosferze czynniki odpowiedzialne za EC i wraca do nas. I dlatego mamy stabilną temperaturę a nie taką jak np. na Księżycu, który nie ma atmosfery, gdzie w dzień jest >100° C a w nocy < -180° C.
Rys. 1. Przepływy energii słonecznej
2. Co wpływa na efekt cieplarniany, czyli absorbcję promieniowania podczerwonego wypromieniowanego przez Ziemię?
Gazy zawarte w atmosferze, co najmniej trójatomowe, czyli: 1. Ozon O3 2. Podtlenek azotu N2O 3. Metan CH4 4. Dwutlenek węgla CO2 5. Woda H2O w postaci pary wodnej, kropel wody i kryształków lodu
Udział poszczególnych gazów w efekcie cieplarnianym
Znalazłem taki obrazek, może niezbyt dokładny ale dobrze oddający skalę wpływu poszczególnych gazów na efekt cieplarniany.
Rys. 2. Skład ilościowy gazów cieplarnianych
===================
Ilość wody w atmosferze jest zmienna i jak piszą maksymalnie może wynosić ok 4%. Proszę to zestawić z CO2 – 0,03%.
Wpływ CO2 na absorbcję ciepła oczywiście istnieje ale w porównaniu z H2O jest niewielki. Zgodnie z tym opracowaniem geocraft.Fossils udział CO2 pochodzenia antropogenicznego stanowi 4% z 4% całkowitej emisji tego gazu czyli 0.16%.
Można spierać się o poszczególne procenty ale nie ma to specjalnego znaczenia – H2O a nie antropogeniczne CO2 jest odpowiedzialne za EC. Załóżmy, że udział CO2 w efekcie cieplarnianym (jak ludki z IPCC twierdzą) to nie 4% ale 15-25% z czego emisja antropogeniczna to 5%. No to 5% z 25% stanowi 1,25 % całości wpływu.
———————————–
Jakie są źródła emisji „zabójczego” CO2?
Są dwa zasadnicze źródła i jeden super regulator: 1 – naturalne: organizmy żywe jak ludzie, zwierzęta, bakterie, gnijąca roślinność, wulkany, pożary lasów. 2 – nasza cywilizacja: spalanie paliw kopalnych (energetyka, transport, przemysł), rolnictwo.
Natomiast największym akumulatorem/generatorem czyli stabilizatorem CO2 są oceany. W czasie ochłodzenia pochłaniają a w okresie ocieplenia oddają go do atmosfery. Z uwagi na wielką bezwładność cieplną oceanów, czyli małą podatność na zmianę temperatury, obserwowane jest opóźnienie wzrostu stężenia CO2 w stosunku do wzrostu temperatury.
Związek stężenia CO2 z temperaturą jest odwrotny niż podają – najpierw rośnie temperatura, potem wzrasta stężenie CO2. Wzrost stężenia CO2 jest skutkiem a nie przyczyną ocieplenia.
Powyższy wniosek wynika z analizy rdzeni lodowych z okresu paleoklimatu.
Gdyby emisja „ludzkiego” CO2 miała istotne znaczenie i od jutra zaprzestalibyśmy go emitować to zmniejszenie emisji CO2 przez oceany i uruchomienie procesu pochłaniania nastąpiłoby za jakieś sto lub więcej lat.
Co jest zatem źródłem zmienności klimatu (ociepleń i ochłodzeń)?
SŁOŃCE – jego aktywność napędza zmiany na Ziemi. Wieki obserwacji Słońca pokazały, że plamy słoneczne, natężenie promieniowania słonecznego, magnetyzm słoneczny, wiatr słoneczny zmieniają się w czasie a zjawiska te bardzo dobrze korelują z globalnymi zmianami klimatu na Ziemi.
Rys. 3. Minima aktywności słonecznej po średniowiecznym ociepleniu
Rys. 4. Korelacja zmian temperatury z aktywnością Słońca
TSI – słoneczna moc promieniowania na jednostkę powierzchni padająca na górną warstwę atmosfery (W/m2).
Na zmienność temperatury wpływają również wulkany i to nie przez emisję CO2 tylko przez emisję pyłów i dwutlenku siarki, które blokują dostęp energii słonecznej do Ziemi powodując ochłodzenie.
3. Klimat w zaprzeszłej historii
Po pierwsze nie należy mylić klimatu z pogodą. Pogodę zapowiada pani w telewizorze a klimat to (w uproszczeniu) długookresowe zmiany temperatury atmosfery, ziemi, oceanów liczone w dziesiątkach i setkach lat.
Różnicę między pogodą, lokalną anomalią a klimatem przedstawię na tym przykładzie: Poniższy kwadrat to Ziemia – 510 000 000 km2 (29,2% lądy żółte, 70,8% obszary wodne niebieskie). Proporcjonalnie czerwony kwadrat to Polska – 312 000 km2.
Za IPCC (Międzynarodowy Zespół ds. Zmian Klimatu) zmiany klimatu można oceniać na podstawie co najmniej 30. letnich (=1560 tygodni) obserwacji pogody. Jeśli przez jeden tydzień w Polsce występują jakieś anomalie to znaczy, że obserwujemy 1/1637 część Ziemi przez 1/1560 część czasu potrzebnego do stwierdzenia czy klimat się zmienia, czy też nie. Z globalnego punktu widzenia to tylko chwilowa, lokalna, nieistotna anomalia.
Skąd wiadomo jaka była temperatura i skład atmosfery w minionych wiekach, tysiącleciach i odległych okresach geologicznych? W skali do ok. 1000 lat określa się ją głównie metodami dendrologicznymi (przyrosty i grubość słojów) oraz analizując skały koralowców. Również zapisy historyczne pozwalają określić jaki panował klimat.
Temperaturę w odleglejszych okresach określa się na podstawie rdzeni z głębokich odwiertów z dna morskiego i pokrywy lodowej na biegunie. Ustalając stosunek izotopów tlenu-18 do tlenu-16 można wnioskować o temperaturze i składzie powietrza w skali do 800 tys. lat. Najdłuższy odwiert lodowy miał ok. 3 km. Rozdzielczość czasowa uzyskiwana na podstawie rdzeni lodowych zapewnia dokładność rzędu lat.
Rys. 5. Zmiany temperatury od p.n.e. 2500 do 2020 z opisami zdarzeń geologicznych i historycznych.
Rys. 6. Profil temperatury od ostatniego zlodowacenia.
Na tym i poprzednim rysunku zaznaczony jest Okres Średniowiecznego Ocieplenia MWP – ok. 1100 – 1300r. n.e. Wówczas Wikingowie zasiedlili Grenlandię. Tu ciekawy materiał na ten temat: https://www.cda.pl/video/4181137fc?t=6 Jak widać na rys. 6. po MWP nastąpiła LIA czyli Mała Epoka Lodowcowa, która spowodowała szereg negatywnych skutków – migracje, problemy z żywnością.
Rys. 7. Temperatura i CO2 w perspektywie geologicznej (geocraft.com) [Na osi X-ów – odległość w czasie od nas w milionach lat. md]
Grafika pokazuje, że przez większość ostatnich 600 milionów lat temperatury na świecie były zwykle o 7° C wyższe niż obecnie, a stężenie CO2 rzadko spadało poniżej 1000 części na milion objętości (ppm). Obecnie jest ono na poziomie ok. 400 ppm.
Korelacja między stężeniem CO2 a temperaturą globalną w przeszłości była bardzo niewielka. Chociaż korelacja nie musi oznaczać związku przyczynowego, brak korelacji z pewnością oznacza brak takiego związku. Z tych dowodów wynika, że CO2 jest w najlepszym razie tylko niewielkim graczem w zmianach klimatu. Podczas ery kambryjskiej, 550 milionów lat temu, stężenie CO2 osiągnęło szczyt na poziomie około 7000 ppmv, czyli około 18 razy więcej niż obecnie. Mimo to planeta nie usmażyła się. To właśnie w tej epoce po raz pierwszy rozwinęły się korale kalcytowe: nie ucierpiały one z powodu “zakwaszenia oceanu”, które ma nastąpić przy wysokim stężeniu atmosferycznego CO2.
Na koniec tej części przedstawiam wykres pokazujący stabilność średniej temperatury Ziemi od 1996 do 2013r.
Od blisko 17 lat, które obejmuje wykres, średnia temperatura Ziemi była na stałym poziomie. W raporcie NOAA o stanie klimatu w 2008 roku stwierdzono, że zastój w ociepleniu trwający 15 lat lub dłużej wskazywałby na statystycznie istotną rozbieżność między przewidywaniami modeli [klimatystów md] a obserwacjami w świecie rzeczywistym.
Rys. 8. Dane z satelity RSS (mikrofalowy pomiar temperatury) – brak zmian temperatury.
Zbiór danych satelitarnych RSS pokazuje stabilną temperaturę przez 16 lat i 11 miesięcy. Jest prawdopodobnie najdokładniejszym z dostępnych, prawidłowo przedstawia wielkość naturalnego zjawiska El Niño z 1998 roku.
Podsumowując:
– działalność ludzka wpływa na klimat w sposób nieistotny – za zmiany klimatu odpowiada aktywność Słońca – czynnikiem w ponad 90% odpowiedzialnym za efekt cieplarniany jest woda a nie CO2 – oceany są stabilizatorem klimatu poprzez uwalnianie i pochłanianie CO2 i poprzez bezwładność termiczną – w przeszłości preindustrialnej były okresy cieplejsze od obecnego – prognozy tworzone przez klimatystów nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistych pomiarach
Wyjaśnienie dlaczego forsowane jest oszołomstwo klimatyczne w punkcie 4.
4. Jak manipulują
Na temat, jak to robią i dlaczego jest gotowy tekst, który z uwagi na obszerność tej notki zamieszczę później.
=========================
Na koniec polecę w wolnej chwili obejrzenie filmu „Globalne ocieplenie – wielkie oszustwo” Zabierają tam głos: Dr Roy Spencer – meteorolog, ekspert NASA Prof. Tim Ball – klimatolog Wydział Geografii Uniwersytetu Winnipeg Prof. Ian Clark Wydział Nauk o Ziemi na Uniwersytecie w Ottawie Prof. Richard Lindzen – M.I.T. IPCC Patrick Moore – współzałożyciel GreenPeace Nigel Calder – były wydawca New Scientist Prof. Patrick Michaels – klimatolog University of Virginia Prof. Carl Wunch – oceanograf w M.I.T. Prof. John Christy – klimatolog, teledetekcja satelitarna klimatu Uniwersytet Alabama Prof. Philip Stott – biogeografa Uniwersytet Londyński Prof. Syun-Ichi Akasofu – Międzynarodowe Centrum Badań Arktycznych na Uniwersytecie Alaski Fairbanks
Nadal wierzysz, że ten skrawek ma uratować klimat na Ziemi?
Wybałuszający oczy na totalitarne zapędy C40 Cities niech lepiej nie narzekają, lecz całują rękę pozwalającą dojeść resztki schabowego i pojeździć samochodem jeszcze kilka lat. Mogło być bowiem znacznie gorzej; do naszych drzwi już pukały klimatyczne lockdowny.
To co dla przeciętnego zjadacza chleba oznaczało groźbę utraty pracy, utrudniony dostęp do lekarza, dalsze programowe ogłupianie czy skazanie na samotność i izolację, dla kochających planetę bardziej niż bliźniego było pięknym, metafizycznym doznaniem; oknem z widokiem na naturę pozbawioną swojego największego szkodnika.
Krótką nieobecność pochowanych ze strachu przed wirusem ludzi momentalnie wykorzystały zwierzęta; spacerując ulicami czy wpływając do portów cieszyły oczy i napawały serca nadzieją. Pozamykanym w mieszkaniach wreszcie ukazało się niebieskie, wolne od smogu i zanieczyszczeń niebo, a ze szlaków poznikali hałaśliwi turyści, ku radości mieszkańców leśnych kniei i górskich ostępów. Co jednak najważniejsze, wyraźnie spadły emisje znienawidzonego dwutlenku węgla.
Widząc tę sielankę, niektórzy oświeceni wizjonerzy zaczęli otwarcie snuć marzenia o możliwości jej przedłużenia. Skoro – jak przekonywał sam Bill Gates – straty spowodowane przez COVID-19 to „pikuś” w porównaniu z kosztami, jakie przyjdzie nam zapłacić za bierność w walce z klimatem, to dlaczego nie chronić ludzkości przed sobą samą, zamykając ją od czasu do czasu na cztery spusty? Czyż może istnieć dzisiaj bardziej szlachetny cel?
Całkiem poważnie o takiej możliwości pisała „światowej sławy” ekonomistka prof. Mariana Mazzucato, absolwentka prestiżowej London School of Economics i nowy członek… Papieskiej Akademii Życia. Jak przekonywała na łamach Project Syndicate, podczas „klimatycznego lockdownu” poszczególne rządy mogłyby ograniczyć mobilność prywatnymi samochodami, zakazać konsumpcji czerwonego mięsa, a koncernom paliwowym zatrzymać wydobycie.
Choć sama Mazzucato uznaje takie rozwiązanie za drastyczne i nieprzyjemne, będziemy zmuszeni po nie sięgnąć, ale wyłącznie w ostateczności. Czyli – bagatela! – o ile nie uda nam się przeprowadzić klimatyczno-komunistycznej rewolucji na poziomie globalnym; przekazania władzy nad rynkiem w ręce państwa opiekuńczego, obarczenia korporacji społeczno-ekologicznymi kosztami własnej działalności, zastąpienia kopalni farmami wiatrowymi czy wprowadzenia w miejsce wskaźnika PKB miernika „poziomu szczęścia”.
Trzeba przyznać, dość karkołomne zadanie, zważywszy, że – jak uzmysławia sama Mazzucato – „okno dla przeprowadzenia klimatycznej rewolucji (…) szybko się zamyka”. Na dodatek wszystko popsuła rosyjska napaść na Ukrainę, zmuszając do ponownego przeproszenia się z paliwami kopalnymi.
Czyżbyśmy zatem byli skazani na rozwiązania rodem z komunistycznych Chin, tym razem jednak wprowadzanymi w trosce o zdrowie ekosystemu?
Jak się jednak okazuje, wcale nie trzeba tak drastycznych rozwiązań, by osiągnąć wyśrubowane cele klimatycznej agendy. Kowidowe perypetie zainspirowały planistów zrównoważonego rozwoju do odkurzenia dawno pogrzebanej idei „miasta 15-minutowego”, gdzie wszystkie niezbędne usługi dostępne są w zasięgu krótkiego spaceru, a stłoczenie na niewielkiej przestrzeni sprzyja współpracy, pobudza tolerancję i otwiera na różnorodność.
A patrząc chociażby na raporty organizacji C40 Cities, cele promotorów 15-minutowych gett zasadniczo nie odbiegają od tego, co zakładały klimatyczne lockdowny. Limity w zużyciu energii elektrycznej, konsumpcji mięsa, kupnie odzieży czy podróżach osiągnie się natomiast w dłuższej perspektywie, bez niepotrzebnych dramatów i niepokojów społecznych.
Tym samym klimatyści grają z nami w dobrego i złego policjanta. W tej chwili przesłuchuje nas ten pierwszy. Jeżeli jednak nie pójdziemy na współpracę po dobroci, zawsze mogą się zamienić. O ile wcześniej nie wykończy nas inflacja i kryzys zwiastowany przez upadek kolejnych banków.
Globcio atakuje Kanadę. Toronto wywozi śnieg z ulic. Spadło nawet 30 cm.
Największe miasto Kanady odkopuje się po zadymce, która w nocy z piątku na sobotę przyniosła w Toronto i sąsiednich miastach opady do 30 cm śniegu i burzę z piorunami. Odwołano dziesiątki lotów.
Władze Toronto ogłosiły, że obecną sytuację traktują jako szczególne warunki, co znaczy, że miasto będzie wywozić śnieg z ulic. W styczniu 2022 roku miasto wywoziło śnieg, gdy w ciągu 16 godzin spadło ponad pół metra białego puchu.
Linie lotnicze zaapelowały do pasażerów, by sprawdzali status swojego lotu, szczególnie w przypadku lotnisk w Toronto, Ottawie i Montrealu. Największe kanadyjskie lotnisko, Pearson International w Toronto, poinformowało w sobotę, że z 459 planowanych wylotów prawie 34 proc. zostało odwołanych, a z planowanych 484 przylotów odwołano 38 proc.
Dr J. Peterson celnie o ekologach i klimacie: CO2 to nowy “diabeł” tej świeckiej religii, ponieważ ludzie chcą myśleć prostymi hasłami!
Dlaczego mniej myślący aktywiści przyklejają się do jezdni i oblewają dzieła sztuki fasolką po bretońsku? Z tego samego powodu, dla którego większość ludzi nie ma pojęcia o klimacie i ekologii, ale jak na pstryknięcie palcem zgadza się z tym, co proponują im politycy, czy (niestety) ekoszury. Ten powód jest prosty: LUDZIE MYŚLĄ PROSTO I CHCĄ PROSTYCH INFORMACJI. Dlatego tak łatwo okłamują ich rządzący od dekad złodzieje i cwaniaki, dlatego tak łatwo manipulować nimi poprzez zdjęcia smutnych piesków i kotków, a nie poprzez twarde dane, na przykład o tym, o ile większym problemem jest ubóstwo DZIECI, niż psów.
Rozmawiajmy o klimacie, ale na bazie danych i ustaleń naukowych. Nie pokolorowanych na czerwono mapek pogody, w których 30 stopni w lecie uznaje się za symptom katastrofy klimatycznej. – Rzeczywiście jest problem dotyczący złożoności tych zagadnień. Nie da się ukryć, że ludzie preferują względnie proste hipotezy. Może to dobrze, kłania się zasada Brzytwy Ockhama, ale przecież nie chcemy, żeby wyjaśnienie było prostsze niż powinno być – wypowiada się dr Jordan Petersom.
Troska o środowisko?!
– A zatem troska o środowisko jest uzasadniona. Częścią środowiska jest klimat, częścią klimatu jest dwutlenek węgla, Może skupmy się jedynie na dwutlenku węgla, wówczas postępujemy słusznie. I tutaj ludzie dają się zwieść na manowce, ponieważ nie wystarczy skakać i krzyczeć „CO2 to zło!”, żeby być zbawcą planety – ocenia dr Peterson
Surowce, energia i jej ceny!
– To jest zbytnie uproszczenie. Politycy zabijają na tym kapitał – przedstawia swój punkt widzenia pan Peterson. – Zgadza się. Udzielę na to jednej prostej odpowiedzi, o której przekonałem się, że jest całkiem skuteczna. Przy okazji dziękuję Alexowi Epsteinowi za ogólną myśl, wiem, że z nim również rozmawiałeś. Jest półtora miliarda ludzi w świecie rozwiniętym. USA, Kanada, Unia Europejska, Japonia, itd. Cieszymy się z obfitości energii. Obecnie jest nieco droższa ze względu na problemy rynkowe, ale do co zasady dysponujemy mnóstwem energii, co pozwala nam żyć na takim poziomie, na jakim żyjemy – tłumaczy dr Steven Koonin.
[?? Tu coś redaktorowi przerwało? Zobaczcie w oryginale… md]
=================================
Jordan Peterson, publiczny wróg lewicy nr 1, niszczy Światowe Forum Ekonomiczne i globalistyczną agendę: CZY CHCECIE, ABY NA ŚWIECIE ŻYŁO TYLKO 500 MLN LUDZI? WIĘC KOGO ZAMIERZACIE WYELIMINOWAĆ, żeby to się stało? Uświadamiając sobie, że ci ludzie od dawna oderwali się od logiki i rzeczywistości, nie można zaprzeczać prostemu rachunkowi: jeśli na świecie żyje 7 miliardów ludzi, a chcą zostawić 500 milionów, to 6,5 miliarda musi zostać “usuniętych”. W jaki sposób zamierzają to zrobić? Poprzez antykoncepcję i promocję homoseksualizmu? Na pewno. Ale jak jeszcze? O niektórych rzeczach nie wolno pisać…
Oni chcą, żeby nas było coraz mniej!
– Pomysł, że trzeba narzucić ograniczenia wzrostu, żeby mieć „zrównoważoną” planetę, plus pogląd, który sięga wstecz aż do osób pokroju Paula Ehrlicha w latach 60-tych, który naprawdę wierzył – naprawdę wierzył, szczerze! – że może na planecie być tylko 500 milionów ludzi. Może miliard, we względnym ubóstwie. Albo dwa miliardy, które mogą ledwo przetrwać – inaczej rozwalą wszystko – kontrolowane przez jakąś odgórną władzę, która się upewni, że nikt nie konsumuje zbyt dużo – mówi Jordan Petereson.
Kogo oni chcą wyeliminować?!
– Kiedy patrzę na takie pomysły, to pierwsze założenie, że na planecie żyje zbyt wielu ludzi – to nie lubię tego słyszeć. Bo kiedy to słyszę, to myślę: ok., koleżko, a kogo dokładnie chcesz się pozbyć? – stawia retoryczne pytanie Peterson.
Ponad 1100 naukowców i specjalistów podpisało „Światową Deklarację Klimatyczną” (WCD).
Naukowcy i specjaliści podważają fałszywy konsensus. „Nie ma żadnej katastrofy klimatycznej”
Ponad 1100 naukowców i specjalistów podpisało „Światową Deklarację Klimatyczną” (WCD). Podważyli w niej powszechnie obowiązującą narrację, jakoby to człowiek powodował większość lub nawet wszystkie zmiany klimatyczne, a także twierdzenie, że istnieje „konsensus” naukowy w tej sprawie.
Według autorów Deklaracji, nie ma żadnego zagrożenia dla klimatu. Pod dokumentem podpisało się ponad 1100 ekspertów z całego świata, na czele z laureatem Nagrody Nobla z fizyki prof. Ivarem Giaeverem. Jak podkreślono, nauka o klimacie obecnie opiera się na „wierze” – nie zaś na solidnej nauce, poddającej się samokrytyce.
„Skala sprzeciwu wobec współczesnej «ustalonej» nauki o klimacie jest niezwykła, biorąc pod uwagę, jak trudno jest w środowisku akademickim pozyskać granty na jakiekolwiek badania klimatyczne, które odbiegają od politycznej ortodoksji” – podkreśla dailysceptic.org .
Jeden z głównych autorów tej publikacji, profesor Richard Lindzen, ocenił, że obecna narracja ws. klimatu jest „absurdalna”. Jak podkreślił, „uwiarygadniają” ją zależni od grantów naukowcy-propagandziści oraz posłuszni agendzie dziennikarze. Wskazał, że stoją za tym biliony [w Europie się mówi: miliardy md] dolarów.
W Deklaracji ostrej krytyce poddano m.in. modele klimatyczne. Autorzy dokumentu podkreślili, że „wiara” w wynik takiego modelu to de facto przyjęcie za pewnik tego, co założyli jego twórcy. Co więcej, modele klimatyczne stanowią dziś jeden z „filarów” wszelkich „dyskusji” na temat klimatu. Według naukowców jest to ogromny problem.
„Powinniśmy uwolnić się od naiwnej wiary w niedojrzałe modele klimatyczne” – wskazali autorzy WCD. „W przyszłości badania nad klimatem muszą położyć znacznie większy nacisk na nauki empiryczne” – czytamy.
W Deklaracji wskazano też, że przewidywania klimatycznych „ekspertów” się nie sprawdzają. Jako przykład podano założenia IPCC – Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu utworzonego przez ONZ – ws. przewidywanego ocieplenia od czasu zakończenia „małej epoki lodowcowej” w ok. 1850 r. Jak się okazało, ocieplenie nie było tak duże, jak przewidywano.
„Rozdźwięk między światem rzeczywistym a modelowanym mówi nam, że jesteśmy daleko od zrozumienia zmian klimatu” – skwitowali naukowcy i specjaliści.
Podkreślono również, że klimat Ziemi zmieniał się, odkąd powstała nasza planeta. Okresy zimne i ciepłe występują więc na Ziemi naturalnie.
Zwrócono też uwagę na pozytywne aspekty emisji CO2, którą obecnie próbuje się ograniczać. „CO2 nie jest zanieczyszczeniem” – czytamy.
„Jest niezbędny dla całego życia na Ziemi. Fotosynteza jest błogosławieństwem. Więcej CO2 jest korzystne dla przyrody, zazieleniając Ziemię; dodatkowy CO2 w powietrzu promował wzrost globalnej biomasy roślin. Jest to również dobre dla rolnictwa, zwiększając plony upraw na całym świecie” – wskazano.
Naukowcy podkreślili również, że nie ma żadnych statystycznych dowodów na to, że „globalne ocieplenie” nasila huragany, susze, powodzie i inne klęski żywiołowe lub sprawia, że występują częściej. „Nie ma żadnej katastrofy klimatycznej” – oświadczono.
„Zdecydowanie sprzeciwiamy się szkodliwej i nierealistycznej polityce zerowej emisji CO2 netto proponowanej na rok 2050” – oznajmili autorzy Deklaracji.
W ich ocenie celem globalnej polityki powinien być „dobrobyt dla wszystkich”, który to cel może zostać osiągnięty poprzez zapewnienie niezawodnej i przystępnej cenowo energii w każdym czasie.
Pod deklaracją podpisali się m.in. Polacy: Marek Boiński, Przewodniczący Prezydium Krajowej Sekcji Energetyki NSZZ Solidarność; Zbigniew Gidzinski, ekspert Solidarności ds. polityki klimatycznej oraz były sekretarz Zespołu ds. Bezpieczeństwa Energetycznego Kancelarii Prezydenta RP; Jarosław Grzesik, Przewodniczący Krajowego Sekretariatu Związku Zawodowego Pracowników Górnictwa i Energetyki NSZZ oraz Dominik Kolorz, Przewodniczący Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ.
Doniesienia te skomentował na Twitterze m.in. Krzysztof Szczawiński.
„Czyli nie ma żadnego konsensusu, z niczym się nie spieszy, modele pokazują to, czego chcą ci którzy za nie płacą – i to wszystko jest jednym wielkim politycznym kłamstwem, którego wynikiem są kretyńskie decyzje przez które wszystko jest teraz takie drogie, a będzie jeszcze gorzej” – napisał.
W USA szaleje „globalne ocieplenie”. Nie żyje co najmniej 37 osób. Wielka śnieżyca, najzimniejsze Boże Narodzenie od dziesięcioleci.
Trwająca od tygodnia śnieżyca sparaliżowała w Boże Narodzenie m.in. Buffalo w stanie Nowy Jork. Liczbę ofiar śmiertelnych w całym kraju media szacują na od 30 do 37.
„Burza śnieżna rozciągała się od Wielkich Jezior w pobliżu Kanady do Rio Grande wzdłuż granicy z Meksykiem. Około 60 proc. populacji Stanów Zjednoczonych (200 mln osób) stanęło w obliczu różnego rodzaju zagrożeń z powodu warunków atmosferycznych” – poinformowała krajowa służba pogodowa (NWS).
Jak dodała, niektóre duże miasta na południowym wschodzie, środkowym zachodzie i wschodnim wybrzeżu zanotowały najzimniejsze Boże Narodzenie od dziesięcioleci. W Wigilię w nowojorskim Central Parku temperatura wynosiła minus 9 stopni C. Była to druga najzimniejsza Wigilia w Nowym Jorku od co najmniej 150 lat.
Według CNN liczba ofiar śmiertelnych śnieżycy w USA sięga co najmniej 37.
„Większość zgonów notuje się w Buffalo i okolicach, na skraju jeziora Erie w zachodniej części stanu Nowy Jork, gdzie paraliżujące zimno i ciężki śnieg (…) utrzymywały się przez świąteczny weekend” – pisze Reuters. Według tej agencji, w hrabstwie Erie zginęło 16 osób w wieku od 26 do 93 lat.
„Ostatnie ofiary to m.in. ludzie znalezieni w samochodach, a niektórzy w zaspach śnieżnych. Są tacy, którzy utknęli w samochodach na dłużej niż dwa dni” – mówił przedstawiciel władz hrabstwa Erie Mark Poloncarz.
Gubernator stanu Nowy Jork Kathy Hochul określiła sytuację jako „zdarzającą się raz w życiu” katastrofą pogodową. Uznała burzę śnieżną, która uderzyła w Buffalo i okolice za najsilniejszą od czasu wyniszczającej zamieci z 1977 roku, która zabiła prawie 30 osób.
Według NWS w Boże Narodzenie rano na międzynarodowym lotnisku Buffalo Niagara odnotowano 109 cm śniegu. Firma FlightAware monitorująca loty wyliczyła, że w niedzielę ok. godz. 14 w całym kraju odwołanych było przeszło 1700 rejsów.
W dalszym ciągu setki tysięcy ludzi od Maine do Seattle pozbawionych jest prądu. Ich liczba zmniejszyła się jednak w niedzielę do mniej niż 200 tys., w porównaniu do 1,7 mln zarejestrowanych w sobotę.
Dystopijny program klimatyczny firm BlackRock i Vanguard jest ograniczany przez stany amerykańskie, które sprzeciwiają się taktyce ESG wdrażanej w celu kontrolowania przemysłu, wymuszania produkcji “zielonej energii” i monitorowania każdego ludzkiego posunięcia, decyzji i wydanego dolara. We wtorek, republikanie w Izbie rozpoczęli dochodzenie w sprawie grup klimatycznych, które stoją na czele ruchu na rzecz środowiska, społeczeństwa i ładu korporacyjnego (“ESG” – “Environmental, Social, Governance”) https://en.wikipedia.org/wiki/Environmental,_social,_and_corporate_governance.
[environmental, social and corporate governance, czyli „środowisko naturalne, społeczeństwo i ład korporacyjny”... md]
Kilka godzin po tym, jak urzędnicy w stanie Teksas zapowiedzieli przesłuchanie, spółka Vanguard ogłosiła, że wycofuje się z inicjatywy Net Zero Asset Managers.
«Ankieta» ESG firmy Verint Systems, Inc.
Nie jest tajemnicą, że dyrektor generalny BlackRock, Larry Fink, był kluczowym motorem nacisku na instytucje finansowe oraz firmy, aby “zmieniły swoje zachowanie” i sposób działania w celu dostosowania się do wielkiego schematu ESG.Environmental, Social, and Governance to hasła, które pojawiają się w każdej większej korporacji, ale niektóre państwa nie są z nimi zgodne.
Podczas gdy owa gorąca debata toczy się, New York Community Bank nabył właśnie Flagstar Bank; głównymi udziałowcami obydwu instytucji jest BlackRock. Obsługują one miliony mieszkaniowych kredytów hipotecznych oraz tzw. pożyczek wielorodzinnych dotyczących mieszkań nieluksusowych. Oczywiście, chciałyby one do swojego nowego modelu kontroli wprowadzić ESG, więc zatrudnili skandaliczną firmę Verint, aby dostarczyła ramowej “ankiety “,mającej na celu zmanipulowanie ludzi tak, aby zaakceptowali ich plan. Pytania w tak zwanej ankiecie, nie są w ogóle pytaniami. Jeśli kiedykolwiek istniał przykład tego, jak BlackRock i inne instytucje finansowe oraz firmy próbują przeforsować agendę, o której mowa, to właśnie mamy z nim do czynienia.
W dniu 22 listopada 2022 roku, firma Flagstar wysłała do wszystkich swoich klientów e-mail z prośbą o wypełnienie “krótkiej ankiety”, która składała się z 23 pytań dotyczących kwestii finansowych, środowiskowych, społecznych i ładu korporacyjnego (“ESG”). Owa ramowa ankieta została opracowana przez Verint Systems, Inc. skandaliczną firmę, której głównymi udziałowcami, oprócz Vanguard, jest również forsujący ESG – BlackRock.
To nie jest żadna ankieta. Jest to skalkulowane narzędzie indoktrynacji autorstwa Verint zmierzające do dostarczenia ludziom strumienia informacji, który zmusi ich do odczuwania odpowiedzialności i wstydu, jeśli nie zaznaczą pola “bardzo ważne”, tak aby wspomniane banki mogły następnie wykorzystać owe dane do sporządzenia ich uzasadnienia i polityki odnośnie ESG. Nie interesują ich “opinie klientów”. Chodzi o wykorzystanie manipulacyjnych technik tzw. “nudging” (“popchnięcia”) w celu wymuszenia przyjęcia ich planu.
BlackRock pod ostrzałem
Wiele stanów USA nie popiera taktyki ESG, która jest wdrażana w celu kontrolowania przemysłu, wymuszania “zielonej energii” i monitorowania każdego ruchu, decyzji i wydatków ludzi, tak aby banki, korporacje i Wielki Rządhttps://en.wikipedia.org/wiki/Big_governmentmogły podejmować decyzje za wszystkich i kontrolować rezultaty, takie jak sposób wydawania pieniędzy (czy dana osoba posiada wystarczająco wysoki kredyt społeczny, aby otrzymać pożyczkę lub wejść do sklepu spożywczego), oraz jakie branże mogą się rozwijać (z pewnością nie będzie to sektor paliw kopalnych).
We wtorek, republikanie w Izbie rozpoczęli dochodzenie w sprawie grup klimatycznych stojących na czele ruchu ESG, aby ustalić, czy nie naruszają one prawa antymonopolowego. List został wysłany do kierownictwa Steering Committee for Climate Action 100+z żądaniem dokumentów dotyczących sieci wpływów koalicji.
W sierpniu, prokurator generalny Arizony, Brnovich stanął na czele koalicji 19 stanów, które wysłały do BlackRock list ostrzegający firmę o potencjalnym naruszeniu prawa antymonopolowego z powodu forsowania przez nią standardów ESG.
Floryda wycofała 2 miliardy dolarów w ramach dezinwestycji przeciwko ESG, a dyrektor finansowy stanu Floryda oświadczył, że planuje całkowicie zrezygnować z zarządzania przez BlackRock z początkiem 2023 roku.
Teksas pozwał co tylko BlackRock w sprawie dokumentów dotyczących inwestycji ESG, ponieważ uważa, że BlackRock“używa pieniędzy Teksańczyków, aby wymusić wąską agendę polityczną”.
Luizjana wycofała 794 miliony dolarów z funduszy BlackRock z powodu ich nacisku na ESG.
Stan Missouri “sprzedał wszystkie publiczne akcje zarządzane przez BlackRock, Inc, wycofując około 500 milionów dolarów funduszy emerytalnych od menedżera inwestycyjnego”w związku z przedkładaniem inicjatyw ESG nad dochód akcjonariuszy.
Utah wycofał 100 milionów dolarów zarządzanych przez BlackRock.
Wirginia Zachodnia i Arkansas również wycofały fundusze z BlackRock w związku z ESG.
Vanguard wycofuje się z inicjatywy klimatycznej, podczas gdy reakcja przeciwko tzw. “Świadomemu Inwestowaniu” («Woke Investing») nie ustaje
Vanguard nie będzie już więcej uczestniczył w inicjatywie Net Zero Asset Managers, ponieważ ustawodawcy i szerszy rynek analizują wsparcie firmy dla ruchu na rzecz środowiska, społeczeństwa i zarządzania, znanego również jako ESG.
Sygnatariusze inicjatywy Net Zero Asset Managers obiecują, że doprowadzą do tego, że spółki portfelowe osiągną zerowy poziom emisji dwutlenku węgla do roku 2050 lub wcześniej. Vanguard wycofa się z inicjatywy, aby “zapewnić naszym inwestorom jasność co do roli funduszy indeksowych i tego, jak postrzegamy istotne ryzyka, w tym ryzyka związane z klimatem” – czytamy w oświadczeniu firmy. https://corporate.vanguard.com/content/corporatesite/us/en/corp/articles/update-on-nzam-engagement.html
Posunięcie to miało miejsce kilka godzin po tym, jak urzędnicy w stanie Teksas ogłosili przesłuchanie w sprawie przypuszczalnego, niewłaściwego zarządzania pieniędzmi podatników przez zarządzających aktywami, powodowanego motywami ideologicznymi. W zeszłym tygodniu wielu prokuratorów generalnych złożyło wnioski do Federalnej Komisji Regulacji Energetyki, starając się uniemożliwić Vanguardowi zakup akcji w przedsiębiorstwach użyteczności publicznej z obawy, że działalność firmy na rzecz klimatu podniesie ceny energii i zmniejszy niezawodność sieci.
“Vanguard zdał sobie sprawę, że ich cały model biznesowy może być zagrożony, jeśli nie przestaną koordynować działań z innymi członkami w celu podniesienia kosztów energii” – powiedział dyrektor wykonawczy Consumers’ Research, Will Hild (którego organizacja również złożyła wniosek do agencji (Federalnej Komisji Regulacji Energetyki)), w oświadczeniu przekazanym The Daily Wire.“Zadaliśmy poważny cios antykonsumenckiej agendzie ESG i zamierzamy kontynuować walkę, dopóki owi zarządzający aktywami oraz banki nie wrócą do wypełniania swoich obowiązków powierniczych i nie przestaną bawić się w politykę za pomocą pieniędzy innych ludzi”.
Pomimo odcięcia się od inicjatywy Net Zero Asset Managers, Vanguard potwierdził, że posunięcie to “nie wpłynie na nasze zaangażowanie w pomoc naszym inwestorom w pokonywaniu ryzyka, jakie zmiany klimatyczne mogą stanowić dla ich długoterminowych zysków.”Firma zarządza aktywami o wartości 7 bilionów dolarów.
Race To Zero jest globalną kampanią … Mobilizuje koalicję wiodących inicjatyw net-zero, reprezentujących 11 309 podmiotów niepaństwowych, w tym 8 307 firm, 595 instytucji finansowych, 1 136 miast, 52 stany i regiony, 1 125 instytucji edukacyjnych i 65 instytucji opieki zdrowotnej (stan na wrzesień 2022 roku). Te podmioty “realnej gospodarki” dołączają do największego w historii sojuszu zobowiązanego do osiągnięcia zerowej emisji dwutlenku węgla netto najpóźniej do roku 2050. https://unfccc.int/climate-action/race-to-zero-campaign#eq-1
FOTO: Najlepsze firmy zarządzające aktywami na świecie, (Adv Ratings, pobrane 10 grudnia 2022)* – https://www.advratings.com/top-asset-management-firms*Artykuł zaktualizowany po jego pierwszej publikacji: Dodano zrzut ekranu z najlepszymi firmami zarządzającymi aktywami na świecie, aby pokazać, że 4 z 6 największych firm zarządzających aktywami pozostają jako sygnatariusze, a więc są partnerami “Wyścigu do Zera” realizowanego przez ONZ.
291 firm zarządzających aktywami podpisało zobowiązanie do osiągnięcia poziomu net zero do roku 2050 lub wcześniej. W momencie pisania tego tekstu, Vanguard nie był wymieniony jako sygnatariusz. Poniżej przedstawiamy kilku sygnatariuszy:
BlackRock. Największa na świecie firma zarządzająca aktywami.
Fidelity International. Prywatna, międzynarodowa firma zarządzająca inwestycjami z siedzibą w Londynie.
J.P. Morgan Asset Management. Od roku 2022, J.P. Morgan Chase jest największym bankiem w Stanach Zjednoczonych, największym bankiem na świecie pod względem kapitalizacji rynkowej oraz piątym co do wielkości bankiem na świecie pod względem sumy aktywów.
ZMIANY KLIMATU, EFEKT CIEPLARNIANY; CZY UDZIAŁ CZŁOWIEKA JEST ISTOTNY? I CZY JEST UDOKUMENTOWANY?
[przypominam, bo kłamcy klimatyści te i podobne DANE ignorują. A kotły ze smołą dla nich już diabły grzeją. ]
1. „Polityka ekologiczna” a dane geofizyczne
Około 10 tysięcy lat temu skończyła się ostatnia duża epoka lodowa. W sprzyjających (co nie znaczy „łagodnych”!) warunkach klimatycznych rozwinęła się cywilizacja. Wraz z rozwojem techniki człowiek zaczął w coraz większym stopniu oddziaływać na klimat Ziemi, dodając czynniki antropogenne do istniejących naturalnych sił wpływających na klimat. Czy wiemy już wystarczająco dobrze jak zmieniał się klimat naszej Planety w poprzednich epokach i erach? Czy na podstawie tych danych i pomiarów wykonywanych obecnie jesteśmy w stanie przewidzieć, jakie zmiany w klimacie będą następowały w najbliższej i dalszej przyszłości? Wydaje się, że ciągle mamy za mało precyzyjnych danych. Jak ważna jest tu dokładność pomiarów i prognoz zobaczymy, gdy popatrzymy na dwie liczby: Energia docierająca ze Słońca w okolice orbity Ziemi ma wartość około 1390 W/m2. Sumaryczna zmiana jaka wywołała ostatnią dużą epokę lodową miała wartość około 2 W/m2. Zmiana przyczyn zaledwie o około 2 promile spowodowała więc wielkie zmiany w warunkach panujących na Ziemi. Jednocześnie ciągle jeszcze niewiele wiemy na temat bardzo złożonych mechanizmów i współzależności tysięcy parametrów wpływających na zmiany klimatu. Modele wykorzystywane do prognozowania zmian klimatycznych są zbyt proste i opierają się na danych pomiarowych uzyskanych w większości tylko dla wybranych rejonów, a nie dla całego globu. (Np. badania prowadzi się tam gdzie można uzyskać pieniądze na stacje pomiarowe). Nie chodzi tu raczej o „niedostateczną moc obliczeniową” największych i najnowocześniejszych komputerów, chodzi w znacznej części o to, że rozwiązania złożonych zależności matematycznych są niestabilne, oscylujące przy minimalnych zmianach danych wejściowych. Doświadczenie wykazuje, że klimat Planety jest – w skali setek milionów lat – samoregulujący się. A najważniejsze jest dla nas przecież pytanie o samoregulację klimatu. Czy ma przewagę stabilnych, ujemnych sprzężeń również w skali setek lub dziesiątków lat? Poznanie wszystkich przyczyn i mechanizmów rządzących klimatem jest wyzwaniem, które stoi przed ludzkością. Istotne jest, aby zrobić to w sposób tani i jednocześnie skuteczny. Bardzo popularnym tematem, pojawiającym się niemal codziennie w mediach, jest problem zmian klimatu Ziemi pod wpływem działalności człowieka, potocznie zwanym „efektem cieplarnianym”. Nie wszyscy publicyści i dziennikarze zauważają jednak, że na podstawie tych samych (lub podobnych) danych pomiarowych, różni uczeni autorzy wyciągają diametralnie różne wnioski. Można więc przeczytać prognozy gwałtownego ocieplania się ziemskiego klimatu, jak również opracowania dowodzące, że w najbliższej przyszłości czeka nas kolejna „epoka lodowa”. W takim wypadku nasuwa się pytanie: która ze stron ma rację? A może wszyscy dostrzegają i opisują tylko „część prawdy”, opierając się na zbyt małej liczbie danych podstawowych, które dotyczą wydzielonych obszarów naszego globu, ale nie odzwierciedlają całości zmian i ich przyczyn. W grę wchodzą decyzje dotyczące kierunku wydawania co najmniej setek miliardów dolarów rocznie, warto więc przyjrzeć się krytycznie geofizycznym założeniom tej polityki finansowej.
2. „Magiczne przyczyny” EFEKTU CIEPLARNIANEGO !
Powszechnie (również w dyskusjach naukowców) mówi się, że podstawową przyczyną wzrostu temperatury na Ziemi jest przyrost ilości dwutlenku węgla w atmosferze powstający podczas spalania paliw kopalnych (węgla kamiennego i brunatnego, ropy naftowej i jej produktów, gazu ziemnego). Jest to zgodne z poniższą definicja: efekt cieplarniany2– geofiz, wzrost średniej temperatury przyziemnej warstwy powietrza wskutek coraz większej koncentracji CO2 w atmosferze; CO2 przepuszcza krótkofalowe promieniowanie słoneczne utrudniając równocześnie ucieczkę z Ziemi promieniowania długofalowego. Jest to definicja bardzo krótka i lakoniczna. Popatrzmy więc na inną: CIEPLARNIANY EFEKT3, efekt szklarniowy, podwyższenie temperatury powierzchni Ziemi spowodowane istnieniem atmosfery ziemskiej (średnia temp. ok. 14-15°C, w nieobecności atmosfery byłaby mniejsza o ok. 30°C); atmosfera ziemska przepuszcza w kierunku Ziemi znaczną część promieniowania słonecznego (promieniowanie krótkofalowe); promieniowanie to jest pochłaniane przez powierzchnię Ziemi (niewielka jego część zostaje odbita) i zamieniane na ciepło, a ogrzana powierzchnia Ziemi emituje promieniowanie długofalowe, w dużym stopniu pochłaniane przez atmosferę (gł. przez cząsteczki pary wodnej i dwutlenku węgla oraz kropelki wody w chmurach); energia przekazana atmosferze jest przez nią wypromieniowywana gł. z powrotem w kierunku powierzchni Ziemi (tzw. promieniowanie zwrotne – podstawowa przyczyna występowania e. c.), a częściowo w przestrzeń kosmiczną; działalność gospodarcza człowieka powoduje stopniowe zwiększanie się stężenia substancji absorbujących długofalowe promieniowanie ziemskie (gł. dwutlenku węgla, metanu, tlenków azotu), co może spowodować pogłębienie się e. c., wzrost temperatury i zmianę klimatu na kuli ziemskiej.
Gaz
tśred
Główne procesy usuwania z atmosfery
N2
400 mln lat
fotochemiczne
He
20 mln lat
ucieczka w kosmos
O2
600 lat
biochemiczne
CF2Cl2
60 lat
fotochemiczne
CO2
10 lat
biochemiczne
N2O
5-50 lat
fotochemiczne
NO, NO2
kilka tygodni
fotochemiczne
NH3
1 dzień
biochemiczne
H2S
do 1 dnia
fotochemiczne
Tabela 1 Średni czas pozostawania w atmosferze.1
Tak więc to nie tylko dwutlenek węgla ma wpływ na wzrost temperatury, ale również metan, tlenki azotu i „głównie … cząsteczki pary wodnej i … kropelki wody w chmurach” Czy – i jak – znajduje to odbicie w modelach na których oparto politykę gospodarczą państw?
3. Para wodna – podstawowy gaz cieplarniany
Najważniejszym gazem cieplarnianym jest para wodna, na którą przypada 96 do 99% efektu ocieplania się atmosfery. Ostatnie badania wskazują, że cały zawarty w atmosferze CO2 odpowiedzialny jest za 1 do 5% efektu cieplarnianego. Pozostałe gazy cieplarniane mają jeszcze mniejszy udział. Pomiary izotopowe wskazują, że jedynie 5% z CO2 znajdującego się obecnie w atmosferze ziemskiej pochodzi ze spalania paliw kopalnych. Zatem przemysłowy CO2 zwiększa naturalny efekt cieplarniany zaledwie o 0,05 do 0,25%. J. Daly8 przytacza wyniki badań zwykle ignorowane w „publicystyce ekologicznej” i publicystyce szerokiego nurtu. Satelitarne pomiary temperatury dolnych warstw atmosfery prowadzone od 1979 r., pokrywające 95% powierzchni Ziemi, ukazują stałą tendencję obniżania się temperatury (w latach 1979-97 o -0,04°C). Pomiary naziemne, niezgodne z satelitarnymi, są mniej pewne, gdyż wpływa na nie efekt „wysp ciepła” wokół rozrastających się miast, gdzie zwykle umieszczone są stacje meteorologiczne. Pomiary satelitarne i glacjologiczne wskazują przyrost lodu na Grenlandii i Antarktydzie z taką szybkością, że około 2030 r. jego akumulacja spowoduje obniżenie się poziomu oceanu światowego o około 30 cm.15
Istnieją jeszcze inne związki przyczyniające się do wzrostu efektu cieplarnianego, pomijane w bardziej popularnych lub tendencyjnych publikacjach.
Rodzaj gazu
GWP
CO2
1
CH4
30-50
CFC-13
11 000
Tabela 2 wielkość wpływu wywieranego przez różne gazów na efekt szklarniowy (GWP – Global Warming Potential – Potencjał Ocieplenia Globalnego) w odniesieniu do GWP dwutlenku węgla.
W „PROTOKÓLE Z KIOTO DO RAMOWEJ KONWENCJI NARODÓW ZJEDNOCZONYCH W SPRAWIE ZMIAN KLIMATU” w załączniku A zostały wymienione gazy cieplarniane. Oto one:
Dwutlenek węgla (CO2)
Metan (CH4)
Podtlenek azotu (N2O)
Fluorowęglowodory (HFCs)
Perfluorokarbony (PFCs)
Sześciofluorek siarki (SF6)
Jest ich tu tylko sześć. Sygnatariusze jakby zapomnieli o istnieniu pary wodnej. Nie uwzględniają również w sposób ilościowy wkładu kropelek wody (chmury na różnych wysokościach) do albedo (bezpośredniego odbijania promieniowania słonecznego w kosmos). A jest to czynnik, jak widzieliśmy, znaczący.
4. Diagnozy J. Hansena
źródłem istotnych danych klimatologicznych i poważnych analiz jest grupa badaczy skupiona wokół J. Hansen’a w Goddard Institute for Space Studies (NASA), p. np.5 Dr James E. Hansen tak opisuje podstawowe przyczyny zmian klimatu : „Klimat Ziemi zmienia się z roku na rok i ze stulecia na stulecie, naprawdę jako zmiany aury z dnia na dzień. Są to zmiany chaotyczne, mają miejsce bez wyraźnej przyczyny, ale są ograniczonej wielkości. Klimat również odpowiada na pobudzanie przez różne czynniki. Jeżeli Słońce świeci jaśniej, w sposób naturalny, Ziemia staje się cieplejsza. Jeśli wielki wulkan wyrzuca drobiny materii do stratosfery, wtedy mała część promieniowania słonecznego jest dodatkowo odbijana w przestrzeń kosmiczną i Ziemia ochładza się. To samo dotyczy czynników powstających w wyniku działalności człowieka. Mierzymy te czynniki w watach na metr kwadratowy (W/m2). Dla przykładu, wszystkie gazy cieplarniane wyprodukowane przez człowieka obecnie powodują wpływ około 2 W/m2. To jest tak jakby postawić dwie miniaturowe lampki choinkowe nad każdym metrem kwadratowym powierzchni Ziemi. Jest to równoważne zwiększeniu jasności Słońca o około 0,2 procent. Rozumiemy dość dobrze jak delikatny jest to wpływ na ziemski klimat. Najpewniejsze dane pochodzą z historii Ziemi. Możemy porównać bieżący ciepły okres, który trwa już kilka tysięcy lat, do poprzedniej epoki lodowej, około 20 000 lat temu. Skład atmosfery podczas epoki lodowej znamy z analizy ilościowej baniek powietrza, które zostały uwięzione gdy warstwy lodu na Grenlandii i w Antarktyce rosły z padającego śniegu.
Wykres 1 Czynniki wpływające na zmiany klimatu w czasie epoki lodowej ok. 20 000 lat wstecz
Zmiany te, razem przedstawione na wykresie 1, wywoływały zmniejszenie energii dochodzącej do Ziemi o około 6,5 W/m2 (z błędem 1,5 W/m2). Ta sumaryczna zmiana utrzymywała planetę o 5°C zimniejszą niż dziś. To empiryczne wyliczenie informuje, że czułość klimatu jest około 3/4°C na zmianę o jeden wat wymuszenia. Modele klimatu zakładające taką samą czułość (W/oC) na wymuszenie, dostarczają zadowalającej zgodności pomiędzy modelami komputerowymi używanymi do przepowiadania jak klimat może zmieniać się w przyszłości, a światem realnym. Jest jeszcze inny ważny czynnik wymagający zrozumienia i analizy ilościowej: opóźnienia procesów. Zmiany klimatu nie zachodzą w sposób bezpośrednio porównywalny, równocześnie do zaistniałych przyczyn. Potrzeba na przykład długiego czasu i złożonych procesów (prądy, konwekcja), żeby podgrzać ocean. Zwykle trwa kilka dekad lub więcej, aż dojdzie do pewnego zrównoważenia zmian klimatu z ich przyczynami. W czasie około 100 lat zaistniałe zmiany w klimacie odpowiadają jedynie w 60 do 90 procentach wywołującym je przyczynom. Ten długi czas reagowania klimatu komplikuje problem dla obserwatorów i uczonych. Oznacza to, że możemy wnieść do ciągu zmian klimatu to czego efekty będą się pojawiać podczas życia naszych dzieci i wnuków. Dlatego musimy odpowiednio wcześniej być czujni w poznawaniu i zrozumieniu zmian klimatu, ponieważ większość rozpoczętych działań musi ulegać modyfikacjom.” Tyle cytat z Hansena, którego potraktujemy jako Autorytet Krytyczny.
5. Wymuszenia atmosferyczne – ilościowo
Wykres 2 Czynniki zmieniające klimat obecnie.10
Na wykresie 2 przedstawione są czynniki wpływające obecnie na zmiany klimatu. Są tu przyczyny naturalne (wpływ erupcji wulkanów i wahań emisji Słońca), które się wzajemnie prawie równoważą. Są tu również przyczyny zależne od działalności człowieka. Wśród nich jest wpływ gazów cieplarnianych (podgrzewanie atmosfery) i aerozoli w troposferze (ochładzanie). Aerozole można poglądowo przedstawić jako cząstki jasne („białe„), odbijają więc one pełne widmo (nie-selektywnie) promieniowania słonecznego zwiększając albedo. Wyjątkiem wśród aerozoli jest udział tzw. czarnego węgla (sadza) mającego dodatni wpływ na wzrost temperatury. Na wykresie 2 widać również bardzo istotny wpływ metanu na klimat, chociaż ilość tego gazu w atmosferze jest znikoma, jedynie setki ppb. Bardzo dużo i często poruszany jest w prasie, również fachowej temat potrzeby „walki” z emisją dwutlenku węgla jako głównym czynnikiem destabilizującym klimat. Podpisane zostały nawet porozumienia międzynarodowe (Szczyt w Rio 1992, Protokół z Kioto 1997) dotyczące ograniczania emisji tego gazu. Dużo mniej uwagi zwracają natomiast politycy i ich doradcy na inne czynniki zmieniające klimat. Zwróćmy uwagę, że jednoczesny wpływ metanu i „czarnego węgla” na klimat jest porównywalny, tak co do wielkości jak i zwrotu, do „wymuszenia” jakie daje atmosferyczny dwutlenek węgla. W dostępnej obecnie technologii nie jest możliwe radykalne a tanie zmniejszenie poziomu CO2 w atmosferze. Możemy jedynie ograniczać jego emisję poprzez zwiększanie efektywności energetycznej. Niestety znane liczne strategie poszanowania energii pozwalają jedynie na zmniejszenie dynamiki wzrostu stężenia tego gazu. Przeciwnie jest w przypadku metanu. Uzyskanie zmniejszenia emisji metanu może przynieść dodatkowe korzyści – i dochody. Wydzielanie metanu towarzyszy różnym procesom biologicznym np. rozkładowi odpadów organicznych na wysypiskach śmieci. Jak wiemy z licznych przykładów, zastosowanie instalacji zbierających biogaz daje źródło taniej energii (prawie darmowej po zamortyzowaniu się urządzeń). Zastosowanie na szeroką skalę bioreaktorów przerabiających odpadową biomasę różnego pochodzenia, może wpłynąć pozytywnie z jednej strony na klimat, ale z drugiej również na gospodarkę regionu lub państwa. Innym znacznym źródłem metanu związanym z gospodarką ludzką jest uprawa ryżu. Wymiana odmian ryżu i warunków ich uprawy pozwoliłoby na kilkakrotną redukcję tych emisji. Znaczący ułamek „antropogennych” emisji metanu pochodzi z hodowli bydła. Jedna krowa przy standardowym żywieniu emituje blisko 1 m3 biogazu na dobę. Opracowane są zmiany diety bydła zmniejszające emisje o 30-70%. Możliwe jest również (w zimie) używanie, w kotłach grzewczych, powietrza z wentylowania obór. Tak zwane „metanowe” kopalnie węgla na przełomie lat 80/90 zeszłego wieku jedynie w Polsce emitowały do atmosfery 2-3 mld m3 metanu rocznie. Również ten metan można użyć, choćby jako dodatek dla kotłów energetycznych. O skali zjawiska świadczy fakt, że całe roczne zużycie gazu w Polsce wynosiło wtedy ok. 11 mld m3. Trzy ostatnie sprawy bardzo trudno jest przeprowadzić przy dominującym na świecie systemie BAU (Business As Usual), bo zysk – ogromny – byłby globalny, ale wkład finansowy – lokalny. Podobnie w efektywny i technologicznie opanowany sposób można zmniejszyć emisję do atmosfery tzw. czarnego węgla. Wystarczy zastosowanie odpowiednich filtrów pyłów na kominach. Jest to proste chociaż nie tak tanie jak w przypadku „walki” z metanem. W ten sposób możemy znacznie ograniczyć czynniki wpływające na ocieplanie się klimatu, ponosząc przy tym nieduże nakłady finansowe, lub wręcz, jak w przypadku odzyskiwania metanu – zarabiając.
6. Dane klimatyczne z przeszłości
Zobaczmy, jak przedstawia się obecne stężenie dwutlenku węgla w atmosferze na tle danych z ostatnich 160 tys. lat.
Wykres 3Zmiany temperatury, CO2, CH4″zapisane” w lodzie w okolicach stacji Vostok, Antarktyda.1
Czerwona (położona najwyżej na wykresie) linia obrazuje zmiany zawartości dwutlenku węgla (w ppm – cząsteczek na milion. Uwaga: Czas biegnie od prawej do lewej.). Stopniowy wzrost stężenia CO2 rozpoczął się około 20 tysięcy lat temu (od poziomu ok. 200 ppm) i trwa do dziś. Tylko wzrost w ostatnich kilkuset latach może być w znacznym stopniu spowodowany przez działalność człowieka. (Na tym wykresie byłaby to prawie pionowa kreseczka przy punkcie „zero”.) Wykres zmian temperatury (w °C) zmienia się podobnie jak stężenie CO2, lecz nie trudno zauważyć przedziały czasu, w których tak nie jest (por. 70, 100 lub 120 kyr). Podobnie zachowuje się wykres zmian stężenia CH4 (w ppb – cząsteczek na miliard). Zarówno obserwowana obecnie ilość dwutlenku węgla jak i metanu w atmosferze jest porównywalna do wartości maksymalnych dla tych gazów w ostatnich 160 tysiącach lat. Pozatem podkreślmy, że zawartość dwutlenku węgla w atmosferze była wiele razy w historii Ziemi dużo większa niż obecnie. Sytuacja taka miała miejsce m. inn. w okresie ponad 300 mln lat temu, przed erą karbonu. Obecne poziomy nie są więc nienaturalnie wysokie, takie, z którymi ekosystem nie byłby w stanie poradzić sobie w sposób naturalny.
Wykres 4 Dane za ostatnie 500 000 lat wskazują na następowanie po sobie większych epok lodowych i okresów ociepleń. Przedstawiają pięć cykli zlodowaceń, które występowały co ok. 100 tys. lat.17
Okresy ciepłe i zimne powtarzają się w procesie zmian klimatu Ziemi ze sporą regularnością. Obecnie jesteśmy w stadium zmian klimatu charakteryzującym się znacznym i trwającym już dość długo (przeszło 15 tys. lat) ocieplaniem. Ziemia weszła w okres gorący około 10 000 lat temu. Przez ekstrapolację prawidłowości zobrazowanych na wykresie 4 możemy wnioskować, iż jesteśmy dopiero na początku okresu ciepłego, który będzie trwał jeszcze (zapewne z wahaniami) około 40 000 lat. Nie dysponujemy jednak na razie bardziej precyzyjnymi danymi, aby stwierdzić jak długo jeszcze będzie trwał proces ocieplania się klimatu wywołany przyczynami naturalnymi i w jakim stopniu został on zakłócony i będzie modyfikowany przez wpływ działalności człowieka. Zwykłe przedłużenie (ekstrapolacja) na kolejne lata, dekady i stulecia obecnych trendów w zmianach klimatu może okazać się dalekie od rzeczywistych zmian jakie nastąpią. Spowodowane jest to zbyt małą ilością danych pomiarowych jaką dysponujemy i ich zbyt małą dokładnością. Co najważniejsze – jeszcze brak wiarygodnego nodelu zmian klimatu. Jaką możemy mieć pewność, że obecnie obserwowane zmiany odzwierciedlają tendencje długookresowe, a nie są jedynie drobnymi (w skali np. istnienia życia na Ziemi) fluktuacjami.12 Przykładowo pewne zmiany klimatu jakie obserwujemy w ostatnim 10-leciu mogą mieć związek z dużym wybuchem wulkanu Pinatubo na Filipinach, który miał miejsce w roku 1991. Takich przyczyn przypadkowych wahań można wskazać wiele.
7. Czy i jak wpływać na zmiany klimatu?
Należy z mocą podkreślić, że do skutecznego regulowania przez człowieka zmian jakim podlega klimat Ziemi potrzebne są dokładne i rzetelne dane pomiarowe dotyczące całego globu, a ściślej – poszczególnych jego części składowych. Nie wolno nam wpływać na zmiany klimatu, nim z pewnością nie poznamy samych procesów tych zmian. Można by się zgodzić z poglądem, że powinniśmy jednak wypracować mechanizmy przeciwdziałania zarówno nadmiernemu ocieplaniu się klimatu, jak również przeciwdziałające zbytniemu jego ochładzaniu. Dla obecnej cywilizacji obie te ewentualności mogą okazać się groźne. ?atwym i skutecznym regulatorem może okazać się jeden z gazów cieplarnianych – metan. Szerzej dyskutujemy to w rozdz. 11. Ewentualne działania należy prowadzić bardzo ostrożnie, gdyż błędne akcje mogą doprowadzić do większego niż obecnie rozregulowania klimatu naszej planety.
8. Scenariusze
Przewidywane scenariusze zmian klimatu dla najbliższych 50 – 100 lat różnią się znacznie w zależności od autorów, czasu powstawania prognozy, źródeł finansowania laboratorium. Wykres 5 przedstawia cztery z nich. Pierwszy oznaczony „A” odpowiada rozwojowi gospodarczemu przebiegającemu pod dyktando „wielkiego biznesu” – „business as usual”. Drugi, „B”, zakłada powolny wzrost gospodarczy. Trzeci, „C”, zakłada zerowy wzrost gospodarczy. Czwarty jest scenariuszem „alternatywnym ” zaproponowanym przez J. Hansen w roku 2000.5
Wykres 5 Scenariusze zmian klimatu do roku 2050.1
9. Przykład obecnej niepewności danych: Poziom oceanów.
Według zwolenników istnienia antropogennego „efektu cieplarnianego” skutkiem zmian klimatu ma być m. in. wzrost poziomu wody w oceanach, co spowoduje zatopienie niżej położonych części lądów. Mogłoby to zatopić wiele niskich wysp Pacyfiku lub znaczną część Bangladeszu. Zobaczmy, jak ta hipoteza wygląda w świetle faktów.
Rysunek 6 Różnice poziomu oceanów w roku 1998.8
Wykres 7 Zmiany poziomu oceanów (skorygowane) rejestrowane przez satelitę TOPEX/POSEIDON w roku 1993 8
Według NOAA przy utrzymaniu się obecnej (z ostatnich dwóch dekad) tendencji wzrostu poziomu oceanów po 100 latach możemy spodziewać się wzrostu poziomu wody o ok. 22cm +/- 1cm. W ciągu ostatnich 20 tys. lat poziom oceanów podniósł się jednak o blisko 90 metrów10, co daje średnią (przyczyny wyłącznie naturalne) 45 cm na 100 lat. Jest to dwukrotnie więcej niż obserwowany obecnie wzrost przypisany przez (powiedzmy szczerze) propagandystów do „antropogennego efektu cieplarnianego”. Zwraca również uwagę fakt, że mierzone w pewnych punktach globu wzrosty poziomu morza bywają dużo większe. Globalnie jednak wzrost jest niewielki. Dane globalne można uzyskać jedynie dzięki pomiarom satelitarnym. Pomiary takie są prowadzone tylko dla kilku ostatnich lat i nie mogą obrazować trendów długookresowych. Liniowa ekstrapolacja takich wyników może prowadzić do mylnych wniosków.
10. Obserwowane zmiany temperatury na Antarktydzie.
Przeciętna temperatura powietrza nad powierzchnią ziemi wzrasta o około 0.06 °C na dekadę w dwudziestym wieku, i o około 0.19 °C na dekadę w latach od 1979 do 199811. Modele klimatu generalnie zakładają zwiększanie temperatury w regionach polarnych. Było to również doświadczalnie obserwowane w regionie półwyspów antarktycznych w drugiej połowie dwudziestego wieku. Jednocześnie poprzednie raporty sugerują wcześniejsze delikatne ocieplenie kontynentu.11 Tymczasem analiza przestrzenna danych meteorologicznych dla Antarktydy pokazuje ochłodzenie netto Antarktydy pomiędzy latami 1966 i 2000, szczególnie podczas lata i jesieni. Dla przykładu: Dolina McMurdo ochładza się o 0.7 °C na dekadę pomiędzy latami 1986 i 2000. Chłodniejsze lato jest szczególnie istotne dla ekosystemu Antarktydy. To zjawisko przesuwa bowiem punkt równowagi pomiędzy lodem i wodą: większa część opadów śniegu nie topnieje, lecz przetwarza się w lądolód. Kontynent Antarktydy ochładza się, szczególnie ochładza się wnętrze tego kontynentu. Ten fakt wymusza nowe poszukiwania modeli zmian klimatu i ekosystemu.11
11. Możliwość wpływu hydratów na klimat
Rysunek 8 Porównanie źródeł ziemskiego węgla organicznego (Kvenvolden)12
W latach 90-tych ubiegłego stulecia okazało się, że największe zasoby węgla pierwiastkowego blisko powierzchni Ziemi (potencjalnie, po spaleniu w postaci dwutlenku węgla) występują nie w postaci węgla kamiennego i brunatnego, ropy naftowej i gazu, lecz w postaci hydratów węglowodorów (głównie metanu). Udokumentowane pokłady hydratów metanu zalegają w postaci złóż o ogromnej miąższości (do setek metrów) na terenach wiecznej zmarzliny (płn. Syberia, płn. Kanada) oraz w głębi mórz i oceanów (zach. wybrzeża Stanów Zjednoczonych, litoral brzegów Japonii, Morze Czarne, Morze Kaspijskie, …) [zob. np. 13 i 14]. Kluczową sprawą dla ilości metanu w atmosferze, a więc dla wymuszeń efektu cieplarnianego staje się więc zachowanie hydratów. Są one niestabilne w pewnych warunkach temperatur i ciśnienia. Jest to tym istotniejsze, że metan jest gazem 30-50 razy silniej wpływającym na efekt cieplarniany niż dwutlenek węgla. Z hydratami metanu wiąże się niebezpieczeństwo zaistnienia silnego dodatniego sprzężenia zwrotnego wpływającego na ocieplanie się klimatu. Wzrost temperatury atmosfery oraz mórz i oceanów ponad pewien poziom (próg) może spowodować nagłą, lawinową dehydratyzację czyli uwalnianie metanu ze złóż hydratów. Udokumentowano, że takie zjawiska miały już miejsce w geologicznej historii Ziemi.
Przed ok. 8000 laty obsunęły się, zapewne na skutek podwyższenia temperatury i zmian położenia nurtu atlantyckiego prądu Golfstrom, duże obszary wybrzeży obecnej zachodniej Norwegii na wysokości miejscowości Trondheim. Wielkie masy skalne – około 5600 km3 – „spłynęły”, na odległość 800 km od górnej krawędzi stoku kontynentalnego, do Morza Norweskiego na warstwie rozpływającego się lodu zbudowanego z hydratów metanu. Oceny tej katastrofy wskazują na równoczesne uwolnienie do atmosfery wielu miliardów metrów sześciennych metanu jak również wywołanie olbrzymich niszczących fal morskich podobnych do tsunami.14 Bardzo interesującym akwenem ze względu na występowanie hydratów gazów w dość płytkiej wodzie jest Morze Barentsa leżące poza kołem polarnym. Z powodu mroźnego klimatu związki klatkowe są tam trwałe także na stosunkowo niewielkich głębokościach. Właśnie przez to mogą one stanowić zagrożenie już przy niewielkim wzroście temperatury. O realności zagrożenia świadczą miejsca z wyglądającymi jak leje po bombach ogromnymi kraterami, które występują na objętych badaniami obszarach pomiędzy Przylądkiem Północnym a Spitsbergenem. Kratery znajdują się na głębokości 300-350 m i leżą w bezpośrednim sąsiedztwie hydratów gazowych, zalegających poniżej poziomu dna oceanu. Jedno z takich kraterowych pól rozciąga się na powierzchni ponad 35 km2. Leje mają szerokość 30-700 m i głębokość 30 m, a ich kształt sugeruje występowanie erupcji gazu. Nie jest pewne czy występowały one mniej więcej równocześnie. Prawdopodobnie wydarzyły się pod koniec ostatniej epoki lodowcowej, około 15 tys. lat temu, kiedy szelf pod Morzem Barentsa nie musiał już utrzymywać ciężaru ogromnych mas lodu. Istnieje niebezpieczeństwo, że już wzrost o 1oC temperatury przydennych warstw wody w morzach i oceanach wystarczyłby aby wyprowadzić hydraty gazów ze stanu stabilności. Podobne zjawiska obsuwania się wybrzeży na skutek topnienia warstw hydratów udokumentowano u zachodnich wybrzeży USA. Dysocjacją dużych ilości hydratów można tłumaczyć duże globalne ocieplenie w późnym Paleocenie (ok. 55 mln lat temu). Doszło wtedy do katastrofalnego wzrostu temperatury oceanu o około 5-7oC.12 Również zakończenie epok lodowych można powiązać z wpływem dysocjacji pewnych (dużych) ilości hydratów.12 Podobne, choć na trochę mniejszą skalę gwałtowne zjawiska klimatyczne zdarzały się w czasach dużo nam bliższych. Cytuję poglądy kilku naukowców za agencją Reuter’a : „Badania rdzenia lodowego z Antarktydy wykazują, że 19 tys. lat temu temperatura na południowym biegunie mogła wzrosnąć o 4 st. C. – Tak znaczący skok w tamtym okresie to zjawisko wstrząsające – ocenia dr David Etheridge z australijskiego Commonwealth Scientific and Industrial Research Organisation (CSIRO). Budzi to szczególne zainteresowanie, gdyż w tym samym mniej więcej czasie, kiedy wzrosła temperatura, raptownie i znacznie podniósł się poziom morza, co potwierdzają badania australijskiego narodowego uniwersytetu. Prof. Pat Quilty z Uniwersytetu Tasmania, były szef grupy badawczej z Australian Antarctic Division (AAD) – organizacji powołanej przez rząd, przestrzega: nowe odkrycie potwierdza teorię o „dniu sądu ostatecznego”, kiedy antarktyczna pokrywa lodowa ruszy z posad. Niezależnie od tego, czy globalne zmiany klimatu są procesem naturalnym czy też spowodowanym działalnością człowieka, będą one w skutkach dramatyczne – powiedział. Dr David Etheridge tłumaczy, że ocieplenie klimatu tysiące lat temu związane było ze zmianą nachylenia orbity Ziemi i to zjawisko spowodowało uwolnienie gazów cieplarnianych, zwłaszcza dwutlenku węgla z oceanów.”16 Jednocześnie należy podkreślić, że jest to tylko hipoteza i tak naprawdę „Pomimo że udało się odkryć wiele sekretów białego kontynentu, nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, co spowodowało tak raptowne zmiany klimatu i podniesienie się poziomu morza 19 tys. lat temu.”16 Potrzebne są dalsze badania, m. inn. dla sprawdzenia hipotezy o lawinowym uwalnianiu metanu z hydratów. Mechanizm powstania epok lodowych związany jest ze wzrostem dodatniego sprzężenia zwrotnego między (chwilowym) ochłodzeniem klimatu, spowodowanym nim wzrostem powierzchni pokrytej śniegiem i lodem, wzrostem albedo, a więc większym wypromieniowaniem energii odbitego światła słonecznego – i dalszym ochładzaniem. Wynikają z tego wzrost grubości i masy lodowców. Istnieją uzasadnione przypuszczenia, że miały już miejsce katastrofy spowodowane tym faktem. Obniżenie poziomów oceanów (o kilkadziesiąt metrów!) obniża też ciśnienie w podmorskich (uprzednio) złożach hydratów, co powoduje lawinową ich destabilizację i przejście metanu do atmosfery. Zwiększona zawartość metanu w atmosferze prowadzi do dalszego wzrostu temperatury atmosfery, co intensyfikuje proces dehydratyzacji. Ponieważ ilość hydratów jest ogromna, to taki proces może bardzo mocno podnieść temperaturę Planety. Takie zjawisko przybiera postać kataklizmu i poprzez nagły wzrost temperatur może doprowadzić do odwrócenia tendencji, czyli do zakończenia epoki lodowej. Wspomniany uprzednio wzrost temperatur oceanu o 5-7oC [Hyndman oraz Dickens 17] może być spowodowany taką katastrofą. A w naszych czasach występowanie na Ziemi ogromnych złóż hydratów może zostać wykorzystane do zaspokojenia rosnących potrzeb energetycznych ludzkości. Dla ludzkości istotnym staje się bowiem, aby korzystanie z energii zgromadzonych w postaci hydratów metanu możliwie szybko rozpocząć. Przemawia za tym kilka faktów: Po pierwsze jest to bardzo duże i praktycznie nietknięte źródło energii. Dehydratyzacja i spalanie metanu jest procesem, w którym oprócz energii powstaje jedynie woda i dwutlenek węgla. Z drugiej strony metan z pokładów hydratów może zostać uwolniony do atmosfery w sposób niekontrolowany (na skutek wzrostu temperatury i/lub spadku ciśnienia w złożu), co (jak wykazaliśmy wyżej) mogłoby spowodować znaczne wzmocnienie efektu cieplarnianego. Pozwalając na dehydratyzację wywołaną przyczynami naturalnymi tracimy nie tylko złoża doskonałego nośnika energii, ale narażamy się na dalszą destabilizację klimatu. Spalenie metanu ze złóż, które inaczej w łatwy a niekontrolowany sposób mogłyby ulec uwolnieniu, zmniejsza potencjał gazów cieplarnianych, które mogłyby dostać się do atmosfery. Zastąpienie paliw kopalnych takich jak ropa naftowa i węgiel przez hydraty ma jeszcze jeden plus. Pamiętajmy, że ropa i węgiel są również cennymi surowcami dla innych przemysłów (np. chemicznego), a nie tylko nośnikami energii.
12. Skala wpływu dwutlenku węgla na klimat
Cząsteczki gazowe występujące w atmosferze, takie jak H2O, CO2, CH4, N2O, O3 i CFC są zdolne do pochłaniania charakterystycznych (dla każdej cząsteczki różnych) części widma promieniowania słonecznego, w szczególności podczerwonego. Ilość zaabsorbowanego promieniowania podczerwonego zmienia się wraz z rodzajem związku i jest proporcjonalna do liczby cząsteczek danego związku w atmosferze. Ilość promieniowania słonecznego docierającego do atmosfery ziemskiej jest zrównoważona ilością promieniowania opuszczającego atmosferę. Wraz ze wzrostem ilości cząsteczek absorbujących promieniowanie podczerwone w atmosferze zwiększeniu ulega temperatura, aż do momentu ustalenia się nowego stanu równowagi między ilością promieniowania emitowanego i pochłoniętego. W przypadku, gdy para wodna oraz dwutlenek węgla byłyby nieobecne w atmosferze, temperatura przy powierzchni Ziemi wynosiłaby około 254K (-l9oC) i znane nam życie nie mogłoby istnieć. Stwierdzono, że w ostatnich dziesięcioleciach ilość występujących w atmosferze substancji gazowych, takich jak CO2, CH4, N2O, O3 i CFC systematycznie wzrasta. Zawartość pary wodnej zmienia się jednak w tak szerokich granicach (0-5%), że nie jest możliwe ilościowe określenie występujących w tym przypadku zmian. Należy przypomnieć i podkreślić, że para wodna jest ilościowo bardziej odpowiedzialna za absorpcję promieniowania podczerwonego niż jakikolwiek inny składnik atmosfery. Zwykle jednakże (z niewiedzy!) przyjmuje się, że wpływ pary wodnej jest w przybliżeniu stały i zmiany jej zawartości określone są przez inne czynniki. Dwutlenek węgla i para wodna absorbują promieniowanie podczerwone przy długości fali mniejszej niż 8 000 nm i większej niż 12 000 nm. Promieniowanie o długościach fal nie mieszczących się w powyższych granicach nie ulega zaabsorbowaniu. Ostatnio wprowadzone związki chlorofluorowęglowe (CFC) i wodorochlorofluorowęglowe (HCFC) absorbują promieniowanie podczerwone w przedziale 8 000-12 000 nm. Zakres ten odpowiada długościom fal, przy których intensywną absorpcję wykazują również ozon, metan i tlenek azotu (N2O). Szacuje się, że podwojenie stężenia dwutlenku węgla występującego w atmosferze spowoduje wzrost intensywności absorpcji promieniowania podczerwonego (wymuszenie) o jedynie 4 W/m2 powierzchni Ziemi. To dodatkowe ciepło będzie powodowało, że do atmosfery przeniknie więcej pary wodnej, która jest zdolna zaabsorbować dalsze 2 W/m2. Wzrost ten jest względnie mały w porównaniu z całkowitą ilością (wynoszącą 240 W/m2) absorbowanego promieniowania podczerwonego. Około 100 W/m2 z całkowitej ilości przypisuje się pochłanianiu przez parę wodną, a 50 W/m2 przez dwutlenek węgla. Podwojenie zawartości dwutlenku węgla powodować będzie tak mały skutek, ponieważ duża już istniejąca ilość cząsteczek absorbujących w zakresie widma 8 000-12 000 nm sprawia, że większość promieniowania ulega pochłonięciu przez obecną już w atmosferze parę wodną i dwutlenek węgla.18 O niepewności danych i modeli świadczy fakt, że inni autorzy szacują, że gdyby wszystkie znane nam rezerwy paliw kopalnych (bez hydratów) zostały spalone, wówczas maksymalne stężenie dwutlenku węgla w atmosferze może osiągnąć wartość 2000 ppm w ciągu 200 do 300 lat, powodując wzrost temperatury globalnej o ok. 6 K.18
Wiele publikacji wskazuje na brak zależności krzywej zmian temperatury powietrza od zmian antropogennej (szczególnie przemysłowej) emisji CO2. Natomiast zmiany temperatury w latach 1860-1990 są idealnie zgodne ze zmianami aktywności Słońca.15 Wzrost zawartości CO2 w powietrzu, obserwowany od roku 1958, związany jest, wg. tych autorów, z podwyższeniem temperatury wód oceanu (w cieplejszej wodzie zmniejsza się rozpuszczalność CO2 i jest on „wydychany” z oceanu). Byłby to jednak proces dodatniego sprzężenia zwrotnego. Ten wzrost stężenia dwutlenku węgla jest korzystny dla świata roślin. Ocenia się, że do 2050 roku „nawożenie” przy pomocy wzrostu atmosferycznego CO2 spowoduje przyrost masy drzewnej na świecie o około 25%. Nawożenie to jest zapewne, przyczyną zauważonego ostatnio szybkiego przyrostu lasów rosyjskich i północno-amerykańskich. Usiłowanie obniżenia przemysłowej emisji CO2 i innych gazów cieplarnianych nie wpłynie na klimat, ale może doprowadzić do światowej katastrofy ekonomicznej.1513. Podsumowanie
Niektóre czynniki niepewności w danych i modelach paleo-klimatu (w skali setek, tysięcy i milionów lat) – zmiany osi ziemskiej – niestabilności mocy Słońca – nieznajomość parametrów absorpcji metanu i dwutlenku węgla w oceanie – wpływ różnych gazów i aerozoli cieplarnianych – wpływ wody w atmosferze na albedo – trudności przy ilościowym ujęciu konwekcji w atmosferze i oceanie – opóźnienia w ustalaniu się równowagi
Niektóre czynniki niepewności w modelach antropogennego efektu cieplarnianego (w skali dziesięcioleci) – woda oraz para wodna (pomijane w obliczeniach modelowych!) – aerozole („białe ” i „czarne”) – bardzo nieprecyzyjne uwzględnianie w modelach klimatu kapryśnych procesów konwekcji energii – pomiary zmian poziomu oceanów częściej u wybrzeży, niż na środku oceanu, zbyt krótki czas pomiarów (od lat 80-tych zeszłego wieku) – pomiary temperatur wokół „wysp ciepła” (miasta) lub w warunkach sporej ignorancji („trzeci świat”) – efekt nieliniowości (nasycenia) absorpcji promieniowania cieplnego przy wzroście stężenia CO2 – związek przyczynowo-skutkowy między temperaturą powierzchni oceanu a ilością CO2 w atmosferze (nieduża wiarygodność istniejących uproszczonych modeli).
Przyroda i Ziemia zmieniają się w czasie. Z coraz lepiej poznawanej historii życia wynika, iż Ziemia przeżywa okresy raz sprzyjające rozwojowi jednych form życia, raz innych. Ważne jest jednak to, że biosfera ciągle trwa. Człowiek swą działalnością walnie przyczynił się do przyspieszenia pewnych procesów, w większości negatywnych dla środowiska oraz dla stabilności klimatu. Na szczęście ludzkość nie jest jeszcze tak silna, żeby mieć pierwszoplanowy ani wyłączny wpływ na wszystko to co dzieje się na Ziemi. Mam głębokie przekonanie, że Ziemia przetrwa bez większego uszczerbku różnorakie akty prawne, które mają ją „chronić”, np. akcje eliminowania freonów z produkcji, walki z nadmierną emisją dwutlenku węgla, przeciwdziałania globalnemu ociepleniu (lub ochłodzeniu). Może nie przetrwać wraz z wieloma innymi gatunkami twórca tych „wspaniałych” akcji i pomysłów – człowiek. Przy obecnym stanie wiedzy i techniki to mieszkańcy muszą się przystosować do warunków panujących na Planecie, a nie przystosowywać Ją do swoich potrzeb, a raczej do często infantylnych, a nierzadko i zbrodniczych pomysłów klas rządzących. Z tych analiz wynika, że zdolności Ziemi do samo-regulacji sięgają znacznie większych amplitud wahań parametrów, niż może wywołać homo sapiens sapiens. Oby.LITERATURA:
1 Into The Arctic. 2 „LEKSYKON naukowo-techniczny z suplementem”, Wydawnictwa Naukowo-Techniczne, Warszawa 1989. 3 „MAŁA ENCYKLOPEDIA POWSZECHNA PWN”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1997. 4 Witold Mizerski, „Tablice chemiczne”, Wydawnictwo Adamantan, Warszawa 1997. 5 James E. Hansen, A Brighter Future; NASA Goddard Institute for Space Studies, New York, NY (to appear in Climate Change, anticipated publication date of Summer 2001) 8 John Daly, www.john-daly.com, 2002 i AVISO website http://www.jason.oceanobs.com/html/portail/actu/actu-welcome-uk.php3 10 Statement of Dr. James E. Hansem Head NASA Goddard Institute for Space Studies before the Committee on Commerce, Science and Transportation United States Senate May 1, 2001 11 Peter T. Doran, John C. Priscu, W. Berry Lyons, John E. Walsh, Andrew G. Fountain, Diane M. McKnight, Daryl L. Moorhead, Ross A. Virginia, Diana H. Wall, Gary D. Clow, Christian H. Fritsen, Christopher P. McKay & Andrew N. Parsons, Nature AOP, Published online: 13 January 2002; DOI: 10.1038/nature710, Nature 415, 517 – 520 (2002), 12 Hyndman, and S.R. Dallimore, Canadian Society of Exploration Geophysicists, Natural Gas Hydrate Studies in Canada, R.D. The Recorder, 26, 11-20, 2001, 13 Mirosław Dakowski „Rurociągi” nr 4, 2001, 14 Erwin Suess, GerhardBohrmann, Jens Greinert, Erwin Lausch, „Płonący lód”, „Świat Nauki” nr 2, luty 2000. 15 Zbigniew Jaworowski, „Czy obniżenie nadmiernej emisji gazów cieplarnianych do atmosfery zlikwiduje problem ocieplania się klimatu na Ziemi?”, Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej, Warszawa 16 Krystyna Forowicz, Klimatyczne archiwum Ziemi, Rzeczpospolita nr 15, 18.01.2001, 17 Daniel P. Schrag, Of ice and elephants, NATURE|VOL 404 |2 MARCH 2000 |www.nature.com 18 Peter O’Neill, Chemia środowiska, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa-Wrocław 1998.
Na użytek tej publikacji definiujemy „wymuszenie” (ang. forcing) jako zmianę ilości energii słonecznej dochodzącej do powierzchni Ziemi, a wywołanej czynnikami klimatyczno-biologicznymi w jednostkach W/m2. Arkadiusz Wysokiński, Mirosław Dakowski Zakład Energii Odnawialnych Akademia Podlaska w Siedlcach (ok. 2005r.) [przypominam, bo kłamcy klimatyści te i podobne DANE ignorują. A kotły ze smołą dla nich już diabły grzeją. MD
Sensacja!! Królowa BONA umarła !! Odkryto, że Ziemia potrafi sama regulować globalny klimat.
.
Naukowcy udowodnili, że nasza planeta posiada mechanizmy geologiczne, które chronią jej klimat przed katastrofami.
Ziemia przeszła wiele burzliwych czasów: nasza planeta miała okresy globalnego wulkanizmu, epoki zlodowacenia, gwałtowne wzrosty i spadki strumieni promieniowania słonecznego. A jednak przez ostatnie 3,8 miliarda lat życie na naszej planecie nadal ewoluowało. Naukowcy podejrzewali, że Ziemia ma jakiś „bezpiecznik”, który utrzymuje klimat w zakresie nadającym się do zamieszkania. Ale do niedawna naukowcy nie mogli udowodnić jego istnienia.
Czym jest to „narzędzie” i jak działa, odkryli naukowcy z Massachusetts Institute of Technology (MIT). Potwierdzili, że planeta posiada tak zwany mechanizm „stabilizującego sprzężenia zwrotnego”. Mechanizm ten działa od setek tysięcy lat, powoli, ale nieuchronnie odsuwa klimat Ziemi od krawędzi przepaści, w której życie nie może się już ponownie pojawić.
Naukowcy uważają, że to sprzężenie zwrotne opiera się na zjawisku geologicznym zwanym wietrzeniem krzemianów. Jest to powolny, ale ciągły proces obejmujący szereg reakcji chemicznych zachodzących w skałach krzemianowych. „Wyciągają” dwutlenek węgla z atmosfery, „zakopując” go w skałach osadowych na dnie oceanu. Eksperci od dawna zwracają uwagę na ważną rolę wietrzenia krzemianów w regulowaniu obiegu węgla na Ziemi.
Tym mechanizmem może być geologicznie stała siła, która utrzymuje stężenie dwutlenku węgla w atmosferze na poziomie akceptowalnym dla istnienia życia. W konsekwencji globalne temperatury są „pod kontrolą” Matki Ziemi. Wyjaśnijmy, że pomysł ten istnieje od wielu lat, ale jak dotąd nie ma bezpośrednich dowodów na to, że takie sprzężenie zwrotne działa nieprzerwanie przez miliony lat.
[Ta „matka” dużą literą.. Głupi poganie. Dowodem są FAKTY, tj. analizy temperatur i stężeń CO2 na skalę setek milionów lat. Mirosław Dakowski]
Teraz naukowcy z MIT zastosowali analizę matematyczną, aby odkryć wzorce w danych paleoklimatycznych z ostatnich 66 milionów lat. Zespół badawczy przeszukiwał zbiór danych pod kątem pewnych powtarzających się zjawisk, które utrzymywałyby globalne temperatury w zakresie nadającym się do zamieszkania przez tak długi czas. [tj. życia białkowego MD]
Tak więc naukowcy odkryli, że naprawdę istnieje stały wzór. Temperatura na Ziemi może wahać się przez pewien czas, krytycznie rosnąć lub spadać, ale potem nieuchronnie się stabilizuje jakby ktoś pilnował równowagi. Proces stabilizacji temperatury jest bardzo powolny bo trwa setki tysięcy lat. Czas ten pokrywa się z tym, jak długo według naukowców trwa wietrzenie krzemianów.
Jest to pierwsza praca, w której dowody potwierdzają istnienie takiego stabilizującego sprzężenia zwrotnego. Badanie zostało opublikowane w Science Advances.
Ulf Kristersson was elected Sweden’s Prime Minister on October 17, 2022 and promptly eliminated the entire Ministry of Climate and Environment, marking the first time in 35 years that Sweden does not have a specific climate ministry.
On 17 October 2022, Ulf Kristersson was elected Sweden’s Prime Minister. The next day Prime Minister Kristersson made it clear there would be no climate and environment minister – he dissolved the Ministry of the Environment. Environmental issues have been relocated to the Ministry of Enterprise and Innovation.
Two weeks before, the Ministry of the Environment Sweden issued a press release stating it was “supporting efforts of developing countries on emission reductions, climate adaptation, capacity-building and technology transfer.” In other words, supporting the implementation of Agenda 2030.
In June 2019, the World Economic Forum (“WEF”) and the United Nations (“UN”) signed a strategic partnership framework to accelerate the implementation of the 2030 Agenda. WEF has a Strategic Intelligence platform which includes Agenda 2030’s 17 Sustainable Development Goals (“SDGs”). You can explore the interactive map for SDG13 (climate action) HERE or the map for “climate change” HERE and it will soon become obvious that the “climate change” agenda’s aim is not to protect wildlife or the environment nor is it about “saving the planet.”
New Prime Minister Ulf Kristersson is not heeding to the Green agenda. He promptly eliminated the entire Ministry of Climate and Environment, marking the first time in 35 years that Sweden does not have a specific climate ministry. People are crying that the world will crumble without funding bureaucrats who pretend they have the ability to alter the weather cycle with enough funding.
Klaus Schwab’s plans for Agenda 2030 are in jeopardy. “Environmental issues are going to be given a disadvantage at the same time when we have a huge challenge in Sweden when it comes to biodiversity and forestry,” stated Stockholm University professor Karin Bäckstrand. “We won’t meet the Agenda 2030 goals on biodiversity.”
Democratic leader Ebba Busch will serve as the new Minister for Energy, and 26-year-old Liberal Romina Pourmokhtari will serve as the Minister for the Environment. The Nationalist Sweden Democrats do not support the goal of achieving net zero emissions.
Instead, the new government is prioritising nuclear power initiatives that will make it increasingly difficult to shut down existing plants while using €36 billion to build new nuclear power stations. The new government is also considering reopening two nuclear power plants that discontinued operations in recent years. Yet another example of how Agenda 2030 and Schwab’s plan to alter the world will fail.
Pan Prezydent Duda postanowił reprezentować Polskę na szczycie klimatycznym COP 27, odbywającym się w tym roku w luksusowym, egipskim kurorcie Sharm el-Sheikh. Na szczyt Pan Prezydent poleciał prawdopodobnie rządowym samolotem Gulfstream G550.
Z Warszawy do Sharm el-Sheikh jest ok. 3000 km, które ten samolot pokonuje w ok. 4-5 godzin. Zgodnie ze specyfikacją techniczną samolot Gulfstream G550 spala na godzinę lotu ok. 1200 kg paliwa lotniczego, więc jak łatwo policzyć samolot Pana Prezydenta w tę i z powrotem spali ok. 10-12 ton paliwa i wyprodukuje ok. 30 ton dwutlenku węgla, którego obniżenie emisji na świecie jest – według organizatorów i uczestników – głównym celem konferencji COP 27. Żeby wyobrazić sobie, jak Pan Prezydent Duda przyczyni się swoją wyprawą do emisji dwutlenku węgla wystarczy porównać produkcję dwutlenku węgla przez samolot Pana Prezydenta z samochodem przeciętnego Polaka. Samochód przeciętnego Polaka produkuje ok 20-30 kg dwutlenku węgla na 100 km.
Żeby więc wyprodukować 30 ton CO2 samochód musi przejechać ok. 100 tys. km, co przy średniej eksploatacji 10 tys. km rocznie zajmie Polakowi 10 lat.
Stanisław Michalkiewicz „Goniec” (Toronto) • 16 października 2022
Będzie zimno, bo jest ciepło. Taki wniosek nasuwa się z nadciągającego kryzysu energetycznego z jednej strony, a nieubłaganie postępującym procesem globalnego ocieplenia z drugiej strony. Takie wyjaśnienie pojawiło się zresztą już wcześniej, kiedy to po proklamowaniu globalnego ocieplenia w Ameryce przez cztery lata pod rząd miały miejsce ciężkie i mroźne zimy. Usłyszeliśmy wtedy, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Jest zimno, bo jest ciepło.
Szczegóły tego paradoksu, jak zresztą wszystko, mogą wyjaśnić naukowcy, których za to właśnie cenimy. Może nie tyle „my”, co nasi panowie gangsterzy, którzy obstalowują u nich rozmaite „ekspertyzy”, a następnie – za pośrednictwem niezależnych mediów głównego nurtu, podają nam do wierzenia, jako zbawienne prawdy.
Wracając do nadciągającego kryzysu energetycznego, to odpowiedzialność za niego, jak zresztą za wszystko inne, ponosi oczywiście Putin. Od tego jednak cieplej się nikomu nie zrobi, więc chociaż rząd „dobrej zmiany” w tej dziedzinie od razu spenetrował prawdę, ale nie spoczął na laurach, tylko dniem i nocą obmyślał środki zaradcze, jakby tu przychylić nam nieba. Najpierw pojawiły się skrzydlate wieści, że okręty z węglem już płyną do Polski, podobnie jak za pierwszej komuny przed świętami Bożego Narodzenia płynęły do Polski statki z cytrusami. Ciekawe, że i wtedy i teraz coś sprawiło, że wprawdzie płynęły, ale nie dopłynęły, wskutek czego na składach węgla nadal jest bardzo mało.
W tej sytuacji rząd „dobrej zmiany” postanowił, że dystrybucją węgla zajmą się samorządy, w których przewagę często mają przedstawiciele obozu zdrady i zaprzaństwa, więc niech one się gimnastykują „z masami sam na sam na styku”. Jakby tego było mało, właśnie zostały ustanowione maksymalne ceny prądu, ale na tym ręczne sterowanie energią bynajmniej się nie zakończyło. Ustanowione zostały skomplikowane limity, od których zależy cena, w związku z czym trzeba będzie chyba powołać kolejną biurokratyczną strukturę, która to wszystko będzie kontrolowała, żeby nikt nie złamał prawa, bo wiadomo, że nie ma nic gorszego, jak złamane prawo, chyba, że ewentualnie – złamane serce, albo coś jeszcze innego. W tych strukturach biurokratycznych znajdą zatrudnienie zbankrutowani przedsiębiorcy i ich dotychczasowi pracownicy. Z powodu cen energii bowiem wielu przedsiębiorstwom grożą bankructwa, ale skoro rząd „dobrej zmiany” już zawczasu zadbał o miękkie lądowanie, to znaczy, że „w naszym fachu nie ma strachu” i wszystko jest tak, jak wyjaśnił pan Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego – w jak najlepszym porządku, a nawet lepiej. Chodzi o to, że jest dobrze, a nawet – za dobrze. Mamy coraz więcej pieniędzy, więc nic dziwnego, że jeśli nawet tu i ówdzie obywatele nie są zadowoleni, to przyczyną są „trudności wzrostu” – takie same, jakie wystąpiły w drugiej połowie lat 70-tych za Edwarda Gierka. Jak starsi pamiętają, wtedy też było dobrze aż do samego końca, aż wreszcie nie było innej rady, jak tylko wprowadzić stan wojenny. Toteż i teraz w Sejmie przygotowywana jest ustawa „O ochronie ludności”, którą można streścić w trzech słowach: rząd może wszystko. Słowem – wszystko zostało przygotowane, jak się należy, więc nie musimy kłopotać się o przyszłość.
W tej sytuacji możemy skupić się na sprawach bieżących. Właśnie zakończyły się uroczyste obchody Światowego Dnia Zdrowia Psychicznego i przy tej okazji dowiedzieliśmy się, że co siódmy młody człowiek w naszym nieszczęśliwym kraju cierpi na jakieś psychiczne zaburzenia. Przewidział to jeszcze w latach 60-tych Kazimierz Grześkowiak, który w jednej ze swoich piosenek próbował nawet znaleźć przyczynę tego stanu rzeczy: „Może to bez te nawozy śtucne, może był w szkole zbyt pilnym ucniem, może to syćko bez te atomy, że waryjota momy!” Podobno ta tendencja jest wzrostowa, a skoro tak, to chyba trzeba będzie zrewidować pogląd na demokrację polityczną, bo jeśli dotychczasowe proporcje się odwrócą i zaledwie jeden obywatel na siedmiu będzie normalny, to sytuacja może stać się poważna tym bardziej, że pan prezydent Duda podobno prowadził jakieś rozmowy z Amerykanami, żeby w Polsce zainstalowali broń jądrową. Wprawdzie Departament Stanu twierdzi, że o niczym nie wie, ale wiadomo, że tak się tylko mówi – również gdy chodzi o „rozszczelnienie” bałtyckich gazociągów.
Oczywiście obóz zdrady i zaprzaństwa próbuje na tym żerować. Przewodniczący Volksdeutsche Partei Donald Tusk wystąpił niedawno na Kongresie Kobiet, który – mówiąc nawiasem – podobno uhonorował go nagrodą Pierwszej Kobiety Rzeczypospolitej” Płci Męskiej – że gdy tylko w Polsce obejmie władzę, to zalegalizuje aborcję i partnerskie związki między wszystkimi 77 płciami, których zresztą każdego dnia przybywa, ale to jeszcze nic, wobec zapowiedzi, że wtedy „już nikt nie będzie sam”. Brzmi to poważnie, a nawet groźnie, chociaż na razie nie wiadomo, skąd rząd obozu zdrady i zaprzaństwa weźmie tylu bezpieczniaków, żeby – jak to jeszcze za pierwszej komuny śpiewał Wojciech Młynarski – przypadał „jeden szeryf na jednego mieszkańca”.
Tymczasem na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach miało miejsce największe wydarzenie towarzyskie dni ostatnich, mianowicie – pogrzeb Jerzego Urbana. Przybyło tam wiele znanych osobistości, m.in. Aleksander Kwaśniewski i tak zwani „byli ludzie” drobniejszego płazu. Zapowiadało się bardzo solennie, ale ceremonia pogrzebowa rozpoczęła się przygotowanym chyba jeszcze zawczasu wezwaniem Nieboszczyka, żeby wszyscy „pocałowali go w dupę”. I kiedy wydawało się, że tylko patrzeć, jak Aleksander Kwaśniewski stanie na czele orszaku, który w ten sposób spełni ostatnią wolę Zmarłego, okazało się, że będzie to niestety niemożliwe, a to z uwagi na wcześniejsze skremowanie Jerzego Urbana, z którego pozostały tylko prochy w stosunkowo niewielkich rozmiarów urnie. Znalezienie tam cząstek, które pochodziłyby ze wskazanego miejsca, było w tej sytuacji niepodobieństwem, więc zapowiadające się znakomite widowisko niestety spaliło na panewce. Nie chcę przez to oczywiście powiedzieć, za Franciszkiem Fiszerem, że „cały pogrzeb na nic” – ale nie da się ukryć, że żałobna uroczystość wiele z tego powodu straciła. Cóż; nie ma rzeczy doskonałych, więc tak czy owak, zawsze na końcu czeka nas bolesny powrót do rzeczywistości. Nic zatem dziwnego, że coraz więcej ludzi ucieka od niej w „rajską dziedzinę ułudy”, z której nie wiedzieć czemu próbują ich wyprowadzać psychiatrzy i psychologowie.
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).
„Na podstawie danych obserwacyjnych i według wielu źródeł, kryzys klimatyczny, którego obecnie doświadczamy, nie jest zauważalny”
Poważny wydawca spieszy się z wycofaniem badania kwestionującego kryzys klimatyczny. Decyzję wspierają liczni „naukowcy”, co specjalnie nie dziwi, bo z teza „ocieplania klimatu” to przecież dla nich rodzaj dojnej krowy.
Przypomina się tu przypisywane Heglowi powiedzenie, że jeśli teoria nie zgadza się z faktami, to „tym gorzej dla faktów”. Badanie, w którym stwierdzono, że brakuje dowodów na kryzys klimatyczny, zostało opublikowane w czasopiśmie prestiżowej grupy Springer Nature.
Było to naruszenie „dogmatu”, więc „wybitni klimatolodzy” poczuli się lekko przerażeni. W tej spawie dyskusja już bowiem dawno, dzięki takim tuzom intelektu jak np. Greta Thunberg, przeszła z fazy teoretycznych dywagacji do kategorii aksjomatów.
Tymczasem 20-stronicowy raport z badań opublikowany w styczniu 2022 roku w „The European Physical Journal Plus” czterech włoskich naukowców, stwierdza, że „na podstawie danych obserwacyjnych i według wielu źródeł, kryzys klimatyczny, którego obecnie doświadczamy, nie jest zauważalny”. Dość szybko wyniki tego badania przedostały się z czasopisma do internetu.
Jego tezy zaczęto nawet cytować w mediach „głównego nurtu”, takich jak Sky News Australia. Przyszła więc pora na kontruderzenie. Żyjący z teorii ocieplenia naukowcy zarzucili „manipulowanie danymi”, czy ignorowanie danych, które przeczyły tezie. „Artykuł sprawia wrażenie, że został napisany właśnie po to, aby wykazać, że nie ma kryzysu klimatycznego, a nie przedstawić obiektywne, kompleksowe i aktualne badanie” – twierdzi np. Richard Betts.
Jego stanowisko może jednak wyjaśniać to, że jest kierownikiem ds. badań nad wpływem na klimat w Met Office, brytyjskiej służbie meteorologicznej. Zdaniem Bettsa, „dowody na zmiany klimatu wywoływane przez człowieka wzmocniły się w najnowszym raporcie IPCC (.Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimat). Także dla Friederike Otto, klimatolog z Instytutu Granthama, „artykuł został napisany w złej wierze”. Z tym, że ów Instytut z teorii zmiany klimatycznej niemal żyje.
Głównym autorem inkryminowanego artykułu jest Gianluca Alimonti, fizyk z instytutu fizyki jądrowej. Trzema współautorami są Luigi Mariani, meteorolog oraz fizycy Franco Prodi i Renato Angelo Ricci. „Nie pracują w klimatologii” i „nie znają tematu i odpowiednich danych” – krytykuje ich z kolei Stefan Rahmstorf, z kolejnego instytutu, tym razem w Poczdamie, który także żyje z „badania na wpływ człowieka na klimat”. Dostał zresztą… Pokojową Nagrodę Nobla razem z zespołem IPCC w 2007 roku wespół z… Alem Gore’m.
Atak na Włochów nie dziwi. Zakwalifikowano ich już do sekty „klimatosceptyków” i pada nawet żądanie wycofania artykułu. Co prawda są i tacy, jak prof. Peter Cox z Uniwersytetu w Exeter, który obawia się, że wycofanie pracy „spowoduje jej dodatkowy rozgłos i może być przedstawiane jako cenzura”. Jak widać tym razem zabrakło „czujności”…
Nauka zajmująca się klimatem powinna być mniej polityczna, a polityka klimatyczna bardziej naukowa.
Naukowcy powinni otwarcie odnosić się do wątpliwości i przejaskrawień w przewidywaniach dotyczących globalnego ocieplenia, podczas gdy politycy powinni bez emocji liczyć rzeczywiste kosztyi domniemane korzyści swoich działań politycznych.Ocieplenie wywołują zarówno czynniki naturalne, jak i antropogeniczne.Archiwa geologiczne ujawniają, że klimat na Ziemi zmieniał się od kiedy istnieje nasza planeta, z naturalnymi fazami zimna i ciepła. Mała epoka lodowcowa zakończyła się dopiero co w 1850 roku. Dlatego nie jest zaskoczeniem, że obecnie przeżywamy okres ocieplenia.
Ocieplenie jest znacznie wolniejsze niż przewidywano to w IPCC na podstawie modelowania przyczyn antropogenicznych. Różnica pomiędzy światem rzeczywistym a modelowanym mówi nam, że jest nam daleko od zrozumienia zmian klimatu. Tym samym polityka klimatyczna opiera się na nieadekwatnych modelach, które mają wiele wad i nie są w najmniejszym stopniu wiarygodne jako narzędzie dla działań politycznych. Nie tylko wyolbrzymiają one wpływ gazów cieplarnianych, ale również ignorują fakt, że wzbogacanie atmosfery w CO2 jest korzystne.CO2 nie jest substancją zanieczyszczającą środowisko. CO2 jest pokarmem dla roślin i jest niezbędny dla wszelkiego życia na Ziemi. Wzrost CO2 jest korzystny dla przyrody, zazieleniającej naszą planetę. Dodatkowy CO2 w powietrzu promuje wzrost globalnej biomasy w ciągu ostatnich kilku lat.
Jest to również opłacalne dla rolnictwa, zwiększając plony upraw na całym świecie. Istnieje wiele dowodów na to, że środki ograniczające emisję CO2 są równie szkodliwe, co kosztowne.Globalne ocieplenie nie zwiększyło liczby katastrof naturalnych. Nie ma żadnych statystycznych dowodów na to, że globalne ocieplenie powoduje nasilenie huraganów, powodzie, susze i tym podobne klęski żywiołowe, lub że stają się one częstsze.
Polityka klimatyczna musi uwzględniać realia naukowe i gospodarcze.Nie ma sytuacji kryzysowej związanej z klimatem. Dlatego nie ma powodu do paniki i alarmu.Zdecydowanie sprzeciwiamy się szkodliwej i nierealistycznej polityce zerowej emisji CO2 netto proponowanej na rok 2050. Postawcie na adaptację zamiast łagodzenie; adaptacja działa niezależnie od przyczyn.
NASZA RADA DLA PRZYWÓDCÓW EUROPEJSKICH JEST TAKA, ŻE NAUKA POWINNA DĄŻYĆ DO ZNACZNIE LEPSZEGO ZROZUMIENIA SYSTEMU KLIMATYCZNEGO, PODCZAS GDY POLITYKA POWINNA SKUPIĆ SIĘ NA MINIMALIZACJI POTENCJALNYCH SZKÓD KLIMATYCZNYCH POPRZEZ PRIORYTETOWE TRAKTOWANIE STRATEGII ADAPTACYJNYCH OPARTYCH NA SPRAWDZONYCH I PRZYSTĘPNYCH TECHNOLOGIACH.
*************************************************
OBUDŹMY SIĘ WRESZCIE! Dajmy odpór Bestii i jej kłamliwym zaklinaczom rzeczywistości pokroju “King Charles the III.” i jego faszystowski kumpel z WEF Klaus Schwab.
Climate science should be less political, while climate policies should be more scientific. In particular, scientists should emphasize that their modeling output is not the result of magic: computer models are human-made. What comes out is fully dependent on what theoreticians and programmers have put in: hypotheses, assumptions, relationships, parameterizations, stability constraints, etc. Unfortunately, in mainstream climate science most of this input is undeclared.
To believe the outcome of a climate model is to believe what the model makers have put in. This is precisely the problem of today’s climate discussion to which climate models are central. Climate science has degenerated into a discussion based on beliefs, not on sound self-critical science. We should free ourselves from the naïve belief in immature climate models. In future, climate research must give significantly more emphasis to empirical science.
There is no climate emergency
A global network of over 1200 scientists and professionals has prepared this urgent message. Climate science should be less political, while climate policies should be more scientific. Scientists should openly address uncertainties and exaggerations in their predictions of global warming, while politicians should dispassionately count the real costs as well as the imagined benefits of their policy measures.
Natural as well as anthropogenic factors cause warming
The geological archive reveals that Earth’s climate has varied as long as the planet has existed, with natural cold and warm phases. The Little Ice Age ended as recently as 1850. Therefore, it is no surprise that we now are experiencing a period of warming.
Warming is far slower than predicted
The world has warmed significantly less than predicted by IPCC on the basis of modeled anthropogenic forcing. The gap between the real world and the modeled world tells us that we are far from understanding climate change.
Climate policy relies on inadequate models
Climate models have many shortcomings and are not remotely plausible as global policy tools. They blow up the effect of greenhouse gases such as CO2. In addition, they ignore the fact that enriching the atmosphere with CO2 is beneficial.
CO2 is plant food, the basis of all life on Earth
CO2 is not a pollutant. It is essential to all life on Earth. Photosynthesis is a blessing. More CO2 is beneficial for nature, greening the Earth: additional CO2 in the air has promoted growth in global plant biomass. It is also good for agriculture, increasing the yields of crops worldwide.
Global warming has not increased natural disasters
There is no statistical evidence that global warming is intensifying hurricanes, floods, droughts and suchlike natural disasters, or making them more frequent. However, there is ample evidence that CO2-mitigation measures are as damaging as they are costly.
Climate policy must respect scientific and economic realities
There is no climate emergency. Therefore, there is no cause for panic and alarm. We strongly oppose the harmful and unrealistic net-zero CO2 policy proposed for 2050. If better approaches emerge, and they certainly will, we have ample time to reflect and re-adapt. The aim of global policy should be ‘prosperity for all’ by providing reliable and affordable energy at all times. In a prosperous society men and women are well educated, birthrates are low and people care about their environment.
Epilogue
The World Climate Declaration (WCD) has brought a large variety of competent scientists together from all over the world*. The considerable knowledge and experience of this group is indispensable in reaching a balanced, dispassionate and competent view of climate change.
From now onward the group is going to function as “Global Climate Intelligence Group”. The CLINTEL Group will give solicited and unsolicited advice on climate change and energy transition to governments and companies worldwide.
* It is not the number of experts but the quality of arguments that counts
NOBEL LAUREATE PROFESSOR IVAR GIAEVER NORWAY/USA PROFESSOR GUUS BERKHOUT / THE NETHERLANDS DR. CORNELIS LE PAIR / THE NETHERLANDS PROFESSOR REYNALD DU BERGER / FRENCH SPEAKING CANADA BARRY BRILL / NEW ZEALAND VIV FORBES / AUSTRALIA PROFESSOR JEFFREY FOSS † / ENGLISH SPEAKING CANADA JENS MORTON HANSEN / DENMARK PROFESSOR LÁSZIÓ SZARKA / HUNGARY PROFESSOR SEOK SOON PARK / SOUTH KOREA PROFESSOR JAN-ERIK SOLHEIM / NORWAY STAVROS ALEXANDRIS / GREECE FERDINAND MEEUS / DUTCH SPEAKING BELGIUM PROFESSOR RICHARD LINDZEN / USA HENRI A. MASSON / FRENCH SPEAKING BELGIUM PROFESSOR INGEMAR NORDIN / SWEDEN JIM O’BRIEN / REPUBLIC OF IRELAND PROFESSOR IAN PLIMER / AUSTRALIA DOUGLAS POLLOCK / CHILE DR. BLANCA PARGA LANDA / SPAIN PROFESSOR ALBERTO PRESTININZI / ITALY PROFESSOR BENOÎT RITTAUD / FRANCE DR. THIAGO MAIA / BRAZIL PROFESSOR FRITZ VAHRENHOLT / GERMANY THE VISCOUNT MONCKTON OF BRENCHLEY / UNITED KINGDOM DUŠAN BIŽIĆ / CROATIA, BOSNIA AND HERZEGOVINA, SERBIA AND MONTE NEGRO
Rządy w USA czy w UE przyjmują ustawy przewidujące ogromne dotacje na walkę z tak zwanymi zmianami klimatycznymi, sugerując, że Ziemia ociepla się w zawrotnym tempie. Część naukowców alarmuje, że grozi nam katastrofa klimatyczna, o ile natychmiast nie wyhamujemy produkcji przemysłowej, nie ograniczymy przemieszczania się, spożycia mięsa, w ogóle konsumpcji wszystkiego, a nawet dzietności. Tymczasem grupa innych uczonych wskazuje, że nie grozi nam żadna katastrofa klimatyczna i wzywa do odpolitycznienia nauki o klimacie. Ponad tysiąc uczonych podpisało Światową Deklarację, że nie ma stanu zagrożenia klimatycznego.
World Climate Declaration: There Is No Climate Emergency – to inicjatywa Climate Intelligence, fundacji założonej w 2019 roku przez holenderskiego emerytowanego profesora geofizyki Guusa Berkhouta i holenderskiego dziennikarza naukowego Marcela Croka.
W deklaracji – pod którą stale składane są podpisy kolejnych uczonych – opublikowanej 27 czerwca 2022 r. – można przeczytać, że nie ma stanu zagrożenia klimatycznego, a nauka o klimacie powinna być mniej polityczna i bardziej naukowa.
Skrytykowano alarmistyczne modele klimatyczne Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu (IPCC) – ciała doradczego ONZ – obwinianie za zmiany klimatyczne człowieka i politykę dekarbonizacji.
„Nauka o klimacie powinna być mniej polityczna, a polityka klimatyczna bardziej naukowa. Naukowcy powinni otwarcie odnosić się do niepewności i przesady w ich prognozach globalnego ocieplenia, podczas gdy politycy powinni beznamiętnie policzyć rzeczywiste koszty, a także wyimaginowane korzyści z podjętych przez nich środków politycznych” – zasugerowano.
„Archiwum geologiczne ujawnia, że klimat Ziemi zmienia się tak długo, jak istnieje planeta, z naturalnymi fazami zimnymi i ciepłymi. Mała epoka lodowcowa zakończyła się dopiero w 1850 roku. Nic więc dziwnego, że przeżywamy teraz okres ocieplenia. Ocieplenie jest znacznie wolniejsze niż przewidywano. Świat ocieplił się znacznie mniej niż przewidywano na podstawie modelu antropogenicznego ocieplenia IPCC. Przepaść między światem rzeczywistym a modelowym światem mówi nam, że daleko nam do zrozumienia zmian klimatycznych. Polityka klimatyczna opiera się na nieodpowiednich modelach. Modele klimatyczne mają wiele niedociągnięć i są mało prawdopodobne, ponieważ są to narzędzia polityki. Nie tylko wyolbrzymiają działanie gazów cieplarnianych, ale…ignorują również fakt, że wzbogacanie atmosfery w dwutlenek węgla jest korzystne. CO2 to pokarm roślinny, podstawa wszelkiego życia na Ziemi. CO2 nie jest zanieczyszczeniem. Jest niezbędne dla całego życia na Ziemi. Większa ilość CO2 jest korzystna dla przyrody, zazielenienia naszej planety. Dodatkowe CO2 w powietrzu sprzyja wzrostowi globalnej biomasy roślinnej. Opłaca się również rolnictwu, zwiększając plony upraw na całym świecie.
Globalne ocieplenie nie zwiększyło klęsk żywiołowych. Nie ma żadnych statystycznych dowodów na to, że globalne ocieplenie nasila huragany, powodzie, susze itp., klęski żywiołowe lub powoduje ich częstsze występowanie.
Istnieje jednak wiele dowodów na to, że środki ograniczające emisję CO2 są równie szkodliwe, co kosztowne. Polityka klimatyczna musi respektować realia naukowe i gospodarcze. Nie ma zagrożenia klimatycznego. Dlatego nie ma powodu do paniki i alarmu. Zdecydowanie sprzeciwiamy się szkodliwej i nierealistycznej polityce zerowej emisji dwutlenku węgla netto – propozycji na rok 2050”.
W deklaracji ubolewano, że „nauka o klimacie zdegenerowała się w dyskusję opartą na przekonaniach, a nie na solidnej samokrytycznej nauce”.
Pod deklaracją podpisało się do tej pory ponad tysiąc uczonych, a jednym z jej autorów jest fizyk atmosfery prof. Richard Lindzen, który nazwał obecną narrację klimatyczną „absurdalną”. Lindzen, profesor meteorologii w Massachusetts Institute of Technology (MIT), znany z prac o dynamice atmosfery i falach atmosferycznych, członek Narodowej Akademii Nauk, pracował w Międzynarodowym Zespole ds. Zmian Klimatu (IPCC) na początku lat 2000. Ostro krytykował kolegów z IPCC za alarmistyczne raporty. Sprzeciwia się obwinianiu ludzi za „zmiany klimatyczne”, wskazując, że mają oni znikomy wpływ.
W zeszłym roku Steven Koonin, podsekretarz ds. nauki w administracji Obamy, opublikował książkę zatytułowaną „Unsettled”, w której wskazywał, że „nauka jest niewystarczająca, aby sporządzać użyteczne prognozy dotyczące zmian klimatu w nadchodzących dekadach, a tym bardziej tego, jakie powinny być nasze działania”.
Pod deklaracją podpisali się m. in.: prof. Ivar Giaever, prof. Guss Berkhout, dr Cornelsi Le Pair, prof. Reynald du Berger, prof. Jens Morton Hansen, prof. Jan-Erik Solhelm, prof. Richard Lindzen, prof. Ingemar Nordin, prof. Ian Plimer i wielu innych.
W kwietniu 2022 r. prof. William Happer z Princeton University i prof. Richard Lindzen w jednej z komisji rządowych (US Securities and Exchange Commission) odnieśli się do propozycji wprowadzenia nowego wymogu dla przedsiębiorców, zasady dotyczącej ujawnianie informacji na temat tak zwanego ryzyka klimatycznego dla inwestorów.
Podkreślili, że jako fizycy, którzy całą swoją karierę zawodową poświecili badaniu klimatu, mogą stwierdzić, że „nie ma ryzyka klimatycznego powodowanego przez paliwa kopalne i dwutlenek węgla. A zatem brak podstaw naukowych proponowanej reguły. Przyjęcie zaś takiej reguły będzie miało katastrofalne konsekwencje dla ludzi na całym świecie”. Zasugerowali, że wszelkie próby manipulacji stężeniem dwutlenku węgla grożą powszechnym głodem i wymieraniem.