Czy rząd nauczy dzieci seksu?

Bartosz Kopczyński: Czy rząd nauczy dzieci seksu?

https://pch24.pl/bartosz-kopczynski-czy-rzad-nauczy-dzieci-seksu

(Pixabay.com/Oprac. PCh24.pl)

Warto słuchać, co rząd ma do powiedzenia swoim poddanym, zwłaszcza, gdy jest to rząd lewicowy.  Zawsze można liczyć na rzetelność takich informacji, trzeba tylko posiadać klucze do ich odczytania. Informacje te są bowiem przekazywane na sposób ezoteryczny, językiem gnozy, czyli wiedzy tajemnej dla wybranych. Ci politycy, których podziwiamy na ekranach w Polsce nie są oczywiście tymi wybranymi, chociaż bardzo tego pragną. Prawdziwi wybrani znajdują się daleko poza Polską, ale ponieważ interesy prowadzą w Polsce i w innych krajach, wszędzie tam mają swoich ludzi. Tym z Polski przypadła rola lokajczyków, którą przyjmują z wdzięcznością.

Główny klucz do czytania lewackich wypowiedzi to odwrócenie znaczeń i talmudyczny sposób myślenia, zakładający, że tylko grupa określająca zasady ma prawa, a wszyscy inni – tylko obowiązki w pełnym zakresie, niezależnie od ornamentów słownych. Wszyscy, obciążeni obowiązkami mają dzięki gnostyckiej mowie myśleć, że przyznano im same prawa. Każdy, kto wejdzie w lewackie zasady, ma przed sobą jedną drogę w trzech etapach: początkowa wolność, przejściowe uzależnienie, końcowe zniewolenie. Główne zadanie lewaków polega na zwabieniu ofiar do świata swoich zasad. W tym celu używają odpowiedniego języka, za pomocą którego stwarzają fikcyjną rzeczywistość za pomocą słów.

Przykład gnostyckiej mowy mieliśmy ostatnio w wykonaniu Pani Minister Edukacji Narodowej Barbary Nowackiej (ona sama tytułuje się inaczej, ale nie musimy się do tego stosować). Przekaz gnostycki zakłada dwie prawdy – dla wybranych i dla profanów, różniące się zasadniczo. Dwie wesołe panie – Nowacka i Lubnauer, chichocząc uroczo jak pensjonarki wydawały się być świadome tej antynomii. Po zastosowaniu gnostyckiego klucza możemy tą mowę zrozumieć i my, profani, dlatego wypowiedzi tych pań opiszę dwojako – co mówiły one, i co to znaczy naprawdę. 

Konferencja prasowa została zdominowana przez jeden temat – edukację zdrowotną, a raczej seksualną, będącą główną atrakcją nowego przedmiotu. Dowiedzieliśmy się więc, że warszawski rząd, wprowadzający do szkół seks-edukację dąży do pokoju społecznego i spokoju w szkołach, i społeczeństwo tego oczekuje, niestety, działalność szkół zakłócają fanatycy i radykałowie, którzy nie czytali podstawy programowej nowego przedmiotu, tylko posługują się uprzedzeniami i emocjami. Większość przeciwników tego przedmiotu to politycy Konfederacji i część polityków PiS.

Naprawdę zaś jest tak: warszawski rząd zakłóca spokój w szkołach, wprowadzając rewolucję, nie tylko poprzez seks-edukację, ale całościową likwidację polskiej edukacji, aby zastąpić ją unijną. Wymaga to bardzo wielu poważnych zmian dla nauczycieli, uczniów i rodziców. Wszystkie te zmiany są głęboko ideologiczne lewacko. Te ruchy pobudziły opór społeczny, całkowicie oddolny i niezależny od polityków. Wielu z nich wypowiada się na ten temat, do czego mają prawo i obowiązek, natomiast główna część ruchu oporu jest społeczna i pozasystemowa. Nie ma tam żadnego fanatyzmu, są tam ludzie zarówno wierzący, jak i nie. Opór jest mocno podbudowany naukowo, bowiem wielu specjalistów i praktyków przeczytało dokładnie założenia nowego przedmiotu. Są one tak przerażające, że ludzie zdecydowali się wystąpić przeciw działaniom rządu. Ta część wypowiedzi zgadza się tylko co do jednego – radykalizmu społecznego. Cynizm, bezczelność i destrukcyjność działań, wymierzonych w dzieci wywołała reakcję społeczną, której radykalizm rośnie.

Dowiedzieliśmy się następnie, że zajęcia z edukacji zdrowotnej są świetnie przygotowane przez ekspertów i praktyków, a przedmiot służy zdrowiu dzieci i młodzieży i prezentuje najnowszą wiedzę naukową na temat zdrowia i w ogóle nie narzuca światopoglądu. Zajmuje się bowiem sportem, zdrowiem i ruchem, profilaktyką uzależnień, chroni dzieci przed pornografią i seksualizacją. Szkoła dzięki edukacji zdrowotnej będzie więc uczyć, jak się ruszać dobrze i zdrowo. Usunie też dotychczasowe niedomówienia i tabu, zawarte dotąd w WDŻ, który wyodrębniał seksualność z innych sfer życia. Życie młodego człowieka składa się bowiem ze zdrowia fizycznego, psychicznego, diety, ruchu, zdrowia seksualnego. Po naszemu należy to rozumieć następująco: eksperci i praktycy seksedukacji opierają się na pracach innych, dawniejszych ekspertów, niektórzy z nich mieli nawet tytuły naukowe. Nie jest to więc najnowsza wiedza naukowa, ale dosyć już stara, sprzed 70 – 100 lat. Podstawy edukacji seksualnej sformułowali najwyższej klasy dewianci, zboczeńcy, pedofile i szaleńcy, z których każdy miał na sumieniu pokaźne wykroczenia, a niektórzy przestępstwa. Nie dostali się oni pod sąd tylko dlatego, że mieli bardzo możnych sponsorów, którym zależało na takiej właśnie powszechnej seksedukacji.

Celem tego przedmiotu nie jest wcale zdrowie dzieci i młodzieży, ale wiedza systemu o stanie ich zdrowia. Nie jest też celem troska o lepsze życie seksualne młodych ludzi, ale pełna wiedza i kontrola systemu ich życia intymnego. Kto bowiem kontroluje, co człowiek robi w łóżku, z kim i kiedy, ten kontroluje jego życie. Jeszcze niedawno postępowcy krzyczeli, że nie życzą sobie, aby biskupi zaglądali im do łóżek, a teraz chcą wpuścić rządowych specjalistów, urzędników i służby jeszcze głębiej, niż tylko do łóżka. Wołają, że będzie dobrze, bo to nauka. Otóż nie stoi za tym nauka, tylko ideologia i religia. Rząd poprzez szkołę interesuje się całym życiem młodego człowieka. Urzędnicy chcą wiedzieć, jak się czuje fizycznie i dać mu szczepionki, by czuł się lepiej. Rząd również chce mieć wgląd w psychikę każdego człowieka i przysłać specjalistów, aby „poprawiali” stan psychiczny poprzez wsparcie. Rząd interesuje się, co ludzie jedzą – a może by tak świerszcze lub mięso od Billa Gatesa? Rząd nauczy ludzi, jak mają się ruszać, bo oczywiście sami nie potrafią.

No i wreszcie rząd zajmie się zdrowiem seksualnym każdego młodego człowieka, ucząc go o masturbacji, LGBT, sterylizacji, aborcji, różnych modelach rodziny, różnych wariantach płci, rozwodach. Jest to narzucanie bardzo określonego światopoglądu – antychrześcijańskiego, czyli satanistycznego. Światopogląd chrześcijański uczy o czystości i wartości dziewictwa aż do ślubu, a potem o wierności małżeńskiej i prokreacji, a seksualność człowieka to jego prywatna sprawa, tak samo, jak jego jadłospis i tryb życia. Można tego nie lubić i to odrzucać, ale nie wolno ludzi oszukiwać, że przeciwieństwo tego jest neutralne światopoglądowo. Istnieją bowiem konkretne ideologie, w których całe życie człowieka interesuje władzę –  komunizm, objawiający się dziś jako globalizm.

Chybiony jest też argument o niezbędności edukacji zdrowotna dla zdrowego życia dzieci i młodzieży. To, co jest wartościowe, co dotyczy rzeczywiście zdrowia, profilaktyki uzależnień, wychowania fizycznego jest już obecne od dawna w polskiej podstawie programowej w różnych przedmiotach, i to na wyższym poziomie, niż w nowym przedmiocie, bo wiedza ta wprowadzona jest w szerszy kontekst. Są natomiast utrudnienia w nauczaniu, wynikające z celowych uszkodzeń systemu edukacji – edukacja włączająca, nadmiar orzeczeń i dysfunkcji, chaos i ciągłe zmiany, nadmiar biurokracji, brak dyscypliny, napływ Ukraińców. Wystarczy wprowadzić porządek, który celowo zaburzono, jednak resort woli robić kolejną rewolucję.

Obie panie zapewniły, że przedmiot edukacja zdrowotna zabezpieczy dzieci przed pornografią i seksualizacją. Na to dziennikarz Telewizji Trwam zapytał, czy resort poprze złożony obywatelski projekt ustawy o ograniczeniu dostępu dzieci do pornografii. Pani Minister uchyliła się od   odpowiedzi, twierdząc, że nie zna tego projektu, ale jedynym sposobem na ochronę dzieci przed pornografią jest nowy przedmiot. To należy rozumieć następująco: resort nie jest zainteresowany realną ochroną dzieci i młodzieży przed seksualizacją i pornografią, tylko wprowadzeniem nowego przedmiotu. W jego ramach nie będzie się nauczać, że pornografia jest zła, nie należy karmić się treściami porno, należy seksualność realizować w małżeństwie, a poza nim utrzymywać czystość. Masturbacja zaś nie jest właściwym zachowaniem, bo odciąga od prawdziwego życia. Takiej nauki nie będzie, bo dzieci i młodzież dowiedzą się, że jedynym celem życia i seksu jest przyjemność, seks nie ma żadnego związku z małżeństwem, bo mogą być różne rodzaje związków, a czynności masturbacyjne są tak samo naturalne, jak pocenie się. Co zaś do pornografii nowy przedmiot  nauczy dzieci i młodzież, jak sobie z nią radzić. To oznacza, że każde dziecko, nawet to, które nie  zna pornografii zapozna się z tą tematyką i zostanie nauczone, jak z niej właściwie korzystać. To wynika nie tylko z podstawy programowej, ale również ze standardów WHO.

Następnie jeden z dziennikarzy zapytał o zwrot konserwatywny w Polsce. Na to obie wesołe panie odpowiedziały, że zachodzą duże zmiany w polskim społeczeństwie, które wprowadza właśnie obecny rząd warszawski. Są cztery główne lokomotywy tych zmian: ustawa w związkach partnerskich – w trakcie zmian; ustawa o in vitro – już jest; zmiana podejścia prokuratury do ścigania aborcji; i wreszcie ostatni krok do dokonania tej zmiany, czyli edukacja zdrowotna.

Aby tą zmianę dokończyć, pani minister wezwała do głosowania na Rafała Trzaskowskiego. Ten ustęp należy rozumieć następująco: nowy przedmiot edukacja zdrowotna jest ostatnim krokiem wielkiej zmiany społecznej, którą rząd warszawski przeprowadza na polskim społeczeństwie. Jest to głęboka zmiana obyczajowa, prowadząca do zmiany sposobu myślenia i zachowań Polaków. Sposobem na przeprowadzenie tej zmiany jest ogólna seksualizacja narodu. Tak więc rząd zajmuje się przebudową społeczeństwa za pomocą seksu, i to jest główna jego reforma. Inne kwestie – gospodarka, energetyka, obronność, polityka zagraniczna, infrastruktura, finanse – to jest nieważne, nich tam hula wiatr i obce służby, Polska zajmuje się deprawacją seksualną swoich dzieci i molestowaniem seksualnym w szkole, czyli rewolucją społeczną za pomocą rewolucji seksualnej, przy użyciu szkoły.

Dowiedzieliśmy się też, że w roku 2025 edukacja zdrowotna nie będzie obowiązkowa, natomiast przedmiot WDŻ zostanie usunięty. Potem zrobi się ewaluację, aby zobaczyć, co dalej z przedmiotem. W tym czasie prowadzona będzie kampania informacyjna, wspierana przez organizacje pozarządowe i organizacje lekarskie. To należy rozumieć następująco: przez rok przedmiot edukacja zdrowotna będzie dobrowolna. W tym czasie ze szkół zostanie wyrzucony WDŻ i będzie prowadzona propaganda reklamująca edukację zdrowotną. Po roku zaś seksedukacja zostanie wprowadzona jako obowiązkowa. Rząd warszawski użyje organizacji pseudo-społecznych, jadących na grantach państwowych, sorosowych, unijnych i globalnych. W mediach tradycyjnych i internetowych pojawią się opinie i relacje ludzi, opisanych jako „lekarz”, „rodzic”, „ojciec”, „nauczycielka”, którzy przekonywać będą, jaka ta edukacja zdrowotna dobra jest dla ich dzieci, i jak to wszyscy jej chcą, tylko boją się radykałów. Część z tych ludzi może nawet być prawdziwa, nie brak wszak lewackich organizacji, pobierających granty. Większość będzie jednak wymyślona przez redaktorów.

Wycofanie się resortu z obowiązkowości edukacji zdrowotnej jest tylko chwilowym wybiegiem, gdyż zbyt wielka jest waga problemu. Promotorzy rządu warszawskiego wiedzą dobrze, czego chcą – wymieszania kultur  w gigantycznym, unijnym tyglu, aby wyszła z tego jednolita masa europejska, nazywana przez eurokratów „siłą roboczą”. Oni nie odpuszczą, co najwyżej przetrzymają trochę, aby zrobić swoje wtedy, gdy sprzeciw społeczny się wyczerpie. Nie mają żadnych skrupułów ani zasad moralnych, nie wiąże ich dane słowo. Bardzo pragną mieć europejski zasób hodowlanych niewolników, a do tego potrzebują rozbić i wymieszać narody. W tym celu chcą namieszać naszym dzieciom w głowach seksem, zamiast uczyć normalnej wiedzy. Tak spreparowani ludzie mają zajmować się zmiennymi relacjami seksualnymi i masturbacją. Wtedy ustaje produktywność, następuje rozpad rodzin, za to mnożą się problemy społeczne i psychiczne. Na tak przygotowany grunt można wprowadzić kolorową imigrację, która dokończy dzieła. Agresywni ludzie, utrzymywani dotacjami, z mocno dodatnią dzietnością.

Polaków czegoś powinny nauczyć przykłady państw zachodnich, ich problemy z tożsamością płciową i seksualną wśród młodzieży, ilość nastoletnich ciąż, statystyki gwałtów. Wszędzie tam wprowadzono wcześniej podobny przedmiot, jaki teraz ma się pojawić w Polsce. W Wielkiej Brytanii wieloletnia permisywna edukacja seksualna w szkołach nie zapobiegła licznym zorganizowanym gwałtom na białych dziewczynkach i młodych kobietach, dokonywanych przez imigranckie gangi. Być może jest właśnie odwrotnie – gdzie jest permisywna edukacja seksualna, tam są gwałty i prostytucja, za to nie ma rodzin i dzieci. Czy tego chcemy u siebie? 

Co więc robić? Z pewnością nie tracić ducha i woli walki o własne dzieci. Należy sprzeciwiać się wszystkim zmianom, wprowadzanym obecnie przez rząd, godzącym w interesy dzieci, rodzin i narodu.

Należy bronić przedmiotu WDŻ, bo dopóki on jest w szkołach, nie wprowadzą przymusowej edukacji seksualnej. Należy sprzeciwiać się planowanej na 2026 rok wielkiej „reformie” edukacji, czyli całkowitej destrukcji. Dobrze jest przystąpić do którejś z organizacji społecznych, organizujących sprzeciw społeczny, zrzeszonych w Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły (KROPS). Jako nauczyciel warto przystąpić do Stowarzyszenia Nauczyciele dla Wolności. Należy wykorzystać wszelkie okazje, aby wymusić na kandydatach na stanowisko Prezydenta rezygnację z rewolucji w edukacji, w tym z edukacji zdrowotnej. Tego samego należy oczekiwać od obecnej prawicowej opozycji. Gdy zaś nastąpi zmiana władzy, należy  dokładnie patrzeć władzy na ręce i pilnować, aby przywróciła w edukacji właściwy porządek, bez nauki seksu w szkole.

Wszyscy zwolennicy edukacji zdrowotnej i ci, którzy się wahają powinni przyjąć do świadomości, że mamy do czynienia z deprawacją zdrowotną, która jest w istocie edukacją zdrowego inwentarza Unii Europejskiej. Misją obecnego rządu zaś jest dokonanie rewolucji kulturowej w Polsce, na wzór Chin Mao, Hiszpanii Zapatero i Irlandii na początku naszego wieku. Następnie zwolennicy i wątpiący powinni się zastanowić, czy rząd jest od tego, aby uczyć dzieci seksu, i czy naprawdę wszyscy muszą korzystać z seksu tak, jak chce władza.

Bartosz Kopczyński

Towarzystwo Wiedzy Społecznej

www.wtowarzystwie.pl

Udało się! Wulgarna edukacja seksualna nie będzie obowiązkowa!

Ordo Iuris
Szanowny Panie,
kilka dni temu mec. Jerzy Kwaśniewski pisał do Pana o naszej walce w obronie życia, wolności, praw rodziców, praw obywatelskich i całego polskiego systemu prawnego, niszczonego przez konkretne działania rządu Donalda Tuska.
Z ogromną radością uzupełniam dzisiaj ten list informacją o naszym ważnym, wspólnym sukcesie! Ostatnie dni potwierdziły, że nasze profesjonalne i systematyczne działanie wywiera prawdziwy wpływ i przywraca normalność.
W czwartek Minister Edukacji Narodowej Barbara Nowacka ogłosiła, że – wbrew oficjalnym planom – rząd nie będzie zmuszał uczniów do uczestnictwa w „edukacji zdrowotnej”, pod płaszczykiem której planowano wprowadzić do szkół wulgarną edukację seksualną. Przedmiot ma być nieobowiązkowy.
Rzecz jasna to nie koniec walki. Naszym jednym celem jest całkowite powstrzymanie deprawacji. Nie ma w szkole miejsca nawet na „dobrowolne” demoralizowanie dzieci. Jednak pierwsza kapitulacja rządu wlewa nowe siły w wielki ruch sprzeciwu rodziców i nauczycieli, a od teraz opór przeciwko „edukacji zdrowotnej” nie będzie już zagrożony odmową promocji naszych dzieci do kolejnej klasy.To nasz wielki, wspólny sukces! To dzięki naszym interwencjom, powstaniu wielkiej Koalicji na rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły, nagłośnieniu sprawy w mediach i koordynacji wielkiej akcji masowego sprzeciwu Polaków, rodzice nie będą zmuszani do posyłania dzieci na lekcje, na których byliby uczeni o „masturbacji”, homoseksualizmie, „transpłciowości”, aborcji i „prawach osób LGBT”.

A przecież jeszcze niedawno Barbara Nowacka z arogancją mówiła: „Bardzo mi przykro, ale nie obchodzi mnie, co boli Ordo Iuris”. Nazywała nas „grupą ortodoksów” i zapewniała, że nasze protesty nie robią na niej wrażenia.
Ostatecznie musiała się poddać. Jeden z portali pisał, że „organizacje katolickie na czele z Ordo Iuris mogą chyba powoli otwierać szampana”, bo „MEN przestraszył się ich protestów przeciwko wprowadzeniu do szkół edukacji zdrowotnej”.
Gdy Barbara Nowacka oficjalnie ogłosiła już swoją decyzję, Jan Śpiewak napisał w mediach społecznościowych, że rząd „boi się Ordo Iuris” a kandydat Partii Razem na prezydenta Adrian Zandberg stwierdził wręcz, że Ordo Iuris „zakazało” premierowi wprowadzenia zajęć z „edukacji zdrowotnej”. Kandydatka Lewicy Magdalena Biejat zdefiniowała swoją wizję prezydentury słowami: „ja się nie będę bała pohukiwania Ordo Iuris”.
To kolejny dowód na to, że Pana wsparcie dla wysiłków ekspertów Ordo Iuris ma sens.Nasze petycje, poradniki dla nauczycieli i rodziców, analizy, skargi, manifestacje – wszystko to tworzy system merytorycznej presji społecznej, której nie da się zignorować.
Wspólnie, także dzięki Pana wsparciu jesteśmy wielką siłą.

Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w ten przycisk

Wiele udało się już osiągnąć, ale to nie koniec walki. Mamy świadomość, że rządzący są szczególnie podatni na presję społeczną z powodu zbliżających się wyborów prezydenckich. Taktykę radykalizacji po wyborach zdradziła minister ds. równości Katarzyna Kotula, która publicznie ujawniła powód wstrzymania prac nad projektem dotyczącym „zmiany płci”, mówiąc w Sejmie: „podjęliśmy decyzję, że do końca kampanii prezydenckiej nie chcemy o tym mówić”.
Wywalczyliśmy zatem kilka dodatkowych miesięcy na skuteczną kampanię przeciwko demoralizacji dzieci w ramach „edukacji zdrowotnej”. Nie zmarnujemy tego czasu – ale niezbędne będzie w tym celu także Pana wsparcie.Przedmiot „Edukacja zdrowotna” nie powinien być w ogóle wprowadzany do szkół. Nie pozwolimy także na usuwanie dobrowolnego „Wychowania do życia w rodzinie”.

Nie możemy osiadać na laurach. Teraz przyszedł czas na jeszcze większą mobilizację. Nie możemy dać się zwieść i zadowolić się ustępstwami, których celem jest ukrywanie prawdziwych planów radykałów przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi. Jeżeli zawiedziemy, zaraz po wyborach rząd zmusi nasze dzieci do wulgarnych zajęć skupionych na wypaczonej perspektywie ludzkiej seksualności.
W najbliższym czasie napiszemy Panu więcej o wszystkich naszych aktywnościach związanych z obroną naszych dzieci przed demoralizacją, seksualizacją i ideologiczną indoktrynacją. Tymczasem zachęcam Pana do przeczytania załączonej poniżej wiadomości, w której mec. Kwaśniewski pisał Panu o naszej walce z rządowym bezprawiem. Jeśli do tej pory nie udało się Panu zapoznać z jej treścią to gorąco zachęcam do nadrobienia zaległości.

Z wyrazami szacunkuMonika Leszczyńska - Wiceprezes ds. Członkowskich Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris 

Licealiści I Liceum w Bochni zbierają na defibrylator

Uczniowie klasy pierwszej z I liceum w Bochni postanowili zebrać środki na zakup defibrylatora, którego brakuje na terenie miasta.

W trosce o dobro społeczne, młodzi ludzie starają się pozyskać środki szukając sponsorów, rozmawiali z przedstawicielami miasta itd. Jest to świetna inicjatywa, w której młodzi ludzie mogą zobaczyć, że warto próbować coś zrobić dla innych. Gdyby ktoś z czytelników miał ochotę wesprzeć, to link do strony jest poniżej:

https://zrzutka.pl/bc3dg3

Ks. prof. Piotr Roszak o PRAWDZIWYCH celach seks-rewolucji Nowackiej

Ks. prof. Piotr Roszak o PRAWDZIWYCH celach seks-rewolucji Nowackiej

https://pch24.pl/ks-prof-piotr-roszak-o-prawdziwych-celach-seks-rewolucji-nowackiej

(PCh24TV)

Skierowanie uwagi na dzieci zdradza dalekosiężne plany rozpisane na całe pokolenia. To już nie chodzi o poprawę „bytu” jakiejś grupy społecznej, stawanie w obronie najsłabszych czy wykorzystywanych – teraz chodzi o wdrożenie utopii, własnej wizji świata. To wydaje mi się decydować o tym, że nowa rewolucja nie skupia się na poprawie prawa pracy, sprawiedliwego rozdziału dóbr, pilnowania interesu narodowego, opieki socjalnej…

Nie! Tu chodzi teraz o zmianę całościową w zakresie wartościowania. To po prostu wcielanie w życie postulatu Fryderyka Nietzschego o przewartościowaniu wszystkich wartości, ale z dodatkiem, że odtąd wszyscy mają „myśleć” wedle jednego, narzuconego szablonu rewolucji nowej aksjologii. Innymi słowy, chodzi o podmianę kodu DNA, stworzenie nowego człowieka, który będzie tak zajęty pewnymi sprawami swojej natury, nie będzie wiedział kim jest danego dnia, a przez to po prostu nie będzie stawiał istotnych pytań mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. prof. Piotr Roszak.

———————————-

Księże profesorze, kiedyś kluczowa dla rewolucji była burżuazja; potem robotnicy; następnie kolejne grupy zawodowe, społeczne etc. Obecnie najważniejszą grupą dla rewolucji są… dzieci, które pod płaszczykiem „dbania o zdrowie” próbuje się zbałamucić i zdeprawować. Dlaczego właśnie dzieci? Rewolucja szuka kolejnego „neo-proletriatu”?

Skierowanie uwagi na dzieci zdradza dalekosiężne plany rozpisane na całe pokolenia. To już nie chodzi o poprawę „bytu” jakiejś grupy społecznej, stawanie w obronie najsłabszych czy wykorzystywanych – teraz chodzi o wdrożenie utopii, własnej wizji świata. To wydaje mi się decydować o tym, że nowa rewolucja nie skupia się na poprawie prawa pracy, sprawiedliwego rozdziału dóbr, pilnowania interesu narodowego, opieki socjalnej… Nie! Tu chodzi teraz o zmianę całościową w zakresie wartościowania. To po prostu wcielanie w życie postulatu Fryderyka Nietzschego o przewartościowaniu wszystkich wartości, ale z dodatkiem, że odtąd wszyscy mają „myśleć” wedle jednego, narzuconego szablonu rewolucji nowej aksjologii. Innymi słowy, chodzi o podmianę kodu DNA, stworzenie nowego człowieka, który będzie tak zajęty pewnymi sprawami swojej natury, nie będzie wiedział kim jest danego dnia, a przez to po prostu nie będzie stawiał istotnych pytań. Nowi rewolucjoniści stwierdzili, że zmiana kształtu, gdy już coś zastygło, jest trudniejsza, dlatego trzeba kształtować u samego początku, zanim nabierze kształtu tożsamość, system moralny… czy postulaty zakazu spowiedzi nie wpisują się w tę logikę. Warto te wszystkie sprawy czytać w jednym kontekście.

Skąd u polskich władz tak wielka determinacja, żeby jak najszybciej wprowadzić do szkół edukację seksualną, nazywaną dla niepoznaki edukacją zdrowotną, w ramach której już od IV klasy dzieci będą nauczane, że masturbacja to norma medyczna, małżeństwo niczym znaczącym nie różni się od relacji homoseksualnych, a aborcja jest jednym ze zdrowotnych zabiegów?

Wynika z dobrze znanej zasady, że nikt nie kupi ewidentnego zła, ono musi być schowane, otoczone czymś wzbudzającym szacunek i niepowątpiewalną pozycją, trochę jak z gorzkim lekarstwem, które aby połknąć daje się czasami na łyżeczce z cukrem. Dlatego miesza się pewne tematy społecznie akceptowalne (nauka, zdrowie) z innymi, nie do przyjęcia. Dlatego taki nacisk na przejęcie najpierw instytucji światowych, medycznych, które pozwolą „znormalizować” pewne zachowania, zbudować tzw. wytyczne, dodać do ich opisów „medyczne”, rekomendowane – a zatem to proces uwiarygadniania rewolucji. Zawsze w historii o to dbano, trzeba wszystko dobrze opakować i przedstawić we właściwym świetle.

Cały wysiłek tej tzw. edukacji zdrowotnej jest na to skierowany, aby kojarzył się ze zdrowiem (kto będzie przecież pro-zdrowotny zrachowaniom?) oraz wyjętym z ram oceny moralnej, a jak już ma być dokonywana taka waloryzacja etyczna to z pozycji subiektywnych, które zawsze można zakwestionować.  Zajmowanie stanowiska moralnego przy ocenie zachowań – jako obiektywnie dobre lub złe, z samej materii czynu – traktowane bywa jako o zgrozo forma przemocy. Czy dziwi, że wtedy nawet Chrystus jest przedstawiany jako „przemocowiec” (a takie wydawano w Polsce książki całkiem niedawno!), bo mówi prawdę o człowieku, Bogu, świecie?

Ktoś nam niszczy świat, ale nie buldożerem, który wbija się w nasz dom, lecz wyjmuje cegłę za cegłą, aby runął cały budynek. To zaś oznacza likwidację punktów odniesienia – próba wymuszenia zgody moralnej na coś, co ma oswoić z niemoralnym zachowaniem. Wydaje mi się, że długo kultura i cywilizacja nie może żyć w takich chaosie aksjologicznym, gdzie podmienia się i modyfikuje prawo naturalne.

Oprócz wyżej wymienionych przykładów dzieci będą uczone również o naturalnym i równoprawnym charakterze wszelkich „orientacji seksualnych”, a także wielości równie naturalnych płci i o tym, że tylko od nich zależy, którą sobie wybiorą. Podobne przykłady podstawy programowej tzw. edukacji zdrowotnej można mnożyć i mnożyć. Zapytam brutalnie: czy nie mamy tu przypadkiem do czynienia z – jak to swego czasu powiedział ks. prof. Dariusz Oko – „opętaniem seksem”?

Kluczowa zawsze pozostaje kwestia proporcji i kontekstu, w jakim coś się przedstawia. Wyjęcie seksu i płciowości człowieka z naturalnego odniesienia do miłości i budowania relacji, w małżeństwie czy rodzinie, odcina go od bycia wyrazem czegoś głębszego i czyni przejawem autonomicznym, kapryśnym, który można realizować, gdy przyjdzie ochota. Co więc ma decydować? A jak w ogóle można wybierać, skoro tak mówią zwolennicy tej opcji, jeśli dziecko nie ma jeszcze pełnej wiedzy i ukształtowanego sumienia moralnego: jeśli ktoś nie zna prawa o ruchu drogowym, to czy może wybierać jak chce się poruszać? Naprawdę zostawimy jemu czy jej wybór, bo taką ma ochotę, czy też zaczniemy wprowadzać zasady, aby wiedziano czy droga jednokierunkowa, czy nie, czy jest zakaz wjazdu… Mit absolutnej, niczym nieograniczonej wolności jest naprawdę utopijny i po prostu szkodliwy, dokonuje zwasalowania wszystkich innych wolności, a w świetle zagrożeń wojennych, taki brak pewności co do własnej tożsamości, może być na rękę przeciwnikom, którzy mogą przeprowadzać akcje manipulacji kognitywnej prowadzących do zmian innych tożsamości, np. narodowej. Będzie to łatwiej w stosunku do kogoś, kto ją ciągle zmienia, bo myśli, że przecież to kwestia jedynie „wyboru”.

Mam wrażenie jeszcze innego zagrożenia, dość banalnego, a szkodliwego, którego wynika z próbą zajęcia czymś „umysłów”, aby nie myślały o sprawach, które nie pasują ideologom.

Znamienne jest przy tym operowanie terminem „orientacja seksualna”, bo przecież termin orientacja to zdolność odróżnienia, np. gdzie jest północ i południe, mówi się o orientacji w ekonomii, prawie… więc to umiejętność rozróżnienia co jest patologią a co normą. Jak można się przekonać w tzw. edukacji zdrowotnej nie istnieją normy, zachowania naturalne, przez co wszystko jest normą. Normą jest brak normy, ale to jest założenie aksjologiczne, o ogromnych (negatywnych) konsekwencjach.  Skąd więc opór przed jakimkolwiek „kanonem”? A co z ofiarami tej swobody „róbta co chceta” ze swoim ciałem? Tak niszczyły się cywilizacje, bo człowiek stawał się więźniem swoich pragnień. Wychowawcy dobrze wiedzą, że nie stawiać wymagań to krzywdzić, a jeśli będziemy uczyć od początku, że nie ma reguł, to jak mają dobrze funkcjonować relacje społeczne? Czy można grać w grę bez reguł?

Jakie elementy zawarte w przedmiocie „edukacja zdrowotna”, który chce wprowadzić do polskich szkół minister Barbara Nowacka, najbardziej niepokoją Kościół katolicki w Polsce?

Można powiedzieć co niepokoi katolickich rodziców, a to kwestia zasadnicza, bo dotyczy tego czy rzeczywiście tego rodzaju informacje na temat patologii seksualnych jest potrzebna do zdrowego funkcjonowania w społeczeństwie? W gruncie rzeczy nie chodzi o niewinną  wiedze, lecz o narzucenie kryterium patrzenia ludzi na siebie nawzajem.

Nowy przedmiot, a więc i propagowane w nim treści, będą obowiązkowe nie tylko w szkołach publicznych, ale również prywatnych i społecznych, w tym katolickich, a także w edukacji domowej. Czy wyobraża sobie Ksiądz profesor głoszenie tego typu treści w katolickich szkołach, bądź w katolickich domach, w których to rodzice edukują swoje dzieci?

To próba ideologizacji, gdyż w ten sposób państwo chce interweniować w sfery, które są poza jego jurysdykcja.

Nie, nie wyobrażam sobie, żeby szkoły katolickie podporządkowały się realizacji tych treści, byłoby to wbrew ich misji. Siłą tych szkół jest pewność rodziców, że dzieci tam posyłane nie zostaną znieprawione, wystawione na eksperymenty edukacyjno-ideologiczne, a z szacunkiem dla ich sumienia wprowadzone w świat wartości chrześcijańskich, które są jak skała ewangeliczna, na której wznosi się dom życia. Nie na piasku, lecz na skale. To przed takim wyborem stajemy przy tej okazji. I nie chodzi tu o panikę, z którą rzekomo reagują  środowiska katolickie na te ideologiczne propozycje – czasem publicyści próbują to przedstawić właśnie jako alergiczne działania katolików, którzy wzdrygają się na słowo „seks” –  nie, tu chodzi o ukryte niebezpieczeństwa, które nie wszyscy od razu dostrzegają, a one są realne.

Minister Nowacka i jej klakierzy twierdzą, że w edukacji zdrowotnej chodzi m. in. o poszerzenie „świadomości seksualnej” uczniów, zachęcenie ich do „odkrywania siebie” etc. Ludzie ci – co jest zrozumiałe – nie mówią o deprawacji. Zastanawiam się jednak, czy nie mamy tutaj do czynienia z drugim dnem – projektem stworzenia nowego człowieka, dla którego jedynym odniesieniem i życiowym wyznacznikiem będzie seks, zaspokojenie seksualnych żądzy i wmówienie mu, że jedynym prawdziwym wyborem jest „wybór płci”, wybór „orientacji seksualnej” i wybór tzw. tożsamości płciowej?

Poszerzanie świadomości seksualnej? To sformułowanie, które jedynie potwierdza, ze chodzi o seksualizowanie, wprowadzanie tego wymiaru życia intymnego na kolejne aspekty życia… Tak, to narzucanie nowej, redukcyjnej antropologii, w której człowiek to nic więcej niż seks, a w życiu ma się zajmować śledzeniem „własnych” odczuć, a nie daj Boże angażować się w rozwiązania głównych spraw kultury, a gdyby miał się tym zajmować to z perspektywy płciowości. Dlatego są próby re-lektury arcydzieł światowych z perspektywy genderowej, przecież to się dzieje. Ekranizacje powieści w nowym, poprawnym duchu, które zadziwiają ludzi znających oryginalną książkę.

Jeśli zajmiesz ludzi banałami, drobiazgami, zapętlisz w rozważaniach nad jednym tematem, to nie będą mieli czasu na inne. Stara strategia – zajmijmy ich czymś błahym. Dawniej próbowano zajmować czas robotników inicjatywami społecznymi, alkoholem-używkami, aby nie zajmowali się naprawieniem komunizmu i jego krytyką, a teraz lansuje się model człowieka, któremu wmawia się wolność w obszarze seksualnym, choć w innych już nie, bo tam trzeba się nowym „dogmatom” bezwzględnie podporządkować. Kościół jest krytykowany za dogmaty, dogmatyczne myślenie o moralności, rodzinie, płciowości, a tymczasem podprogowo wprowadza się w obieg dogmaty, które zrywają nici powiązań.  To jak prujący się sweter, z którego ciągnie się „nitki”… Teraz przyszedł czas na nitkę „seksualność”, „rodzina”. Ale to nie ostatnie niestety…

Póki co w protesty przeciwko seks-reformie minister Nowackiej angażują się przede wszystkim rodzice. Niestety nie widać większych protestów w tej sprawie ze strony środowisk nauczycielskich. Jak Ksiądz profesor myśli, dlaczego?

Nie wszyscy widzą zagrożenia, ale to jak tsunami, które na początku ma źródło daleko w oceanie czy morzu, ale za jakiś czas zaatakuje wybrzeże, zniszczy – zmiecie z powierzchni ziemi domy, drzewa… a miejsc „schronienia” nie ma za wiele.

Rodzice są na pierwszej linii ich dotyczy sprawa wprost i od razu, dlatego wspieranie ich jest kluczowe.

Jeśli chodzi o środowisko nauczycielskie (także akademickie) to jak zauważam spotyka się już z konsekwencjami tych nowych polityk ideologicznych, np. dotyczących form zwracania się do studentów, uwzględniania podawanych przez nich subiektywnych tożsamości – oczywiście nie dotyczy to religijnej tożsamości, bo tego nie wolno, zwrócenie się do siostry zakonnej per ‘pani’ a nie jak wskazuje jej tożsamość, to tylko przykład nierównego traktowania w tym względzie tych samych zasad. Jak obserwuję, ta sprawa powoli, ale jednak dojrzewa i słyszę głosy wśród nauczycieli, że to szaleństwo, jakkolwiek będzie próbowało się to opakować w „postępowość”, „szacunek”. To tylko opakowanie: trucizna ładnie zapakowana nadal jednak jest trucizną.

Ciągle nam brakuje wykształcenia mechanizmów obronnych przed ideologiami, gdyż to nie są zwykłe nurty ideowe, nowe prądy filozoficzne, ale to próba narzucenia siłowego (np. siłą medialną, socjotechniką etc.) rozwiązań formatujących życie społeczne, ale to nadal „siłowe rozwiązania”. Nie chodzi o odczytanie prawdy jaka jest rzeczywistość, co jest naturalne, ani nawet jaka jest wola większości: ignoruje się konsultacje, w myśl zasady, że ideolodzy wiedzą lepiej i nie muszą się tłumaczyć. Tłumaczyć ma się Kościół, dlaczego uparcie trzyma się prawa naturalnego, a więc przekonania, że trzeba zrozumieć najpierw prawdę o naturze, kim jesteśmy, jaka jest antropologia, aby w konsekwencji sugerować odpowiadające człowiekowi działania.

Linia konfrontacji z ideologia to dziś antropologia. Żyjemy w czasie ideologii. A z nimi nie można dialogować jak w klubie dyskusyjnym. Widzieliśmy, jak wyglądał dialog czy konsultacje społeczne w przypadku ‘edukacji zdrowotnej’…

A co z polskim Episkopatem? Czy nie jest tak, że powinien mocniej zaangażować się w tę sprawę i razem z rodzicami stanąć do walki przeciwko tzw. edukacji seksualnej?

Przypomnę pewną sytuację, którą miałem okazję zaobserwować z bliska: przed kilkoma laty w Hiszpanii toczyły się gorące spory – podobnie jak dzisiaj u nas nad edukacją zdrowotną – wokół przedmiotu „edukacja cywilizacyjna i prawa człowieka”, którą promował i wprowadził  rząd premiera Zapatero w 2006  roku, a która na szczęście zniknęła ze szkół w 2016 roku. A więc przez 10 lat była to próba zindoktrynowania młodych Hiszpanów ideologią socjalistyczną, chodziło o przejęcie roli rodziców w wychowaniu dzieci i zdeprawowanie sumień młodego pokolenia. Episkopat hiszpański – ale co ważne: nie sam, ale z dużą liczbą stowarzyszeń rodziców, towarzystw naukowych pedagogicznych, think-tanków, forum rodziny etc. – ostrzegał i krytykował, że to działanie wymierzone w rodziny, że to sączenie w umysły ideologii obcych rodzicom. Trwało 10 lat, ale się udało zatrzymać.

Wspominam o tym, bo to była ważna lekcja dla Kościoła w Hiszpanii. Nauczyciele religii postanowili zgłosić się do prowadzenia tych zajęć, wtedy im na to pozwolono, bo nie wolno było nikogo dyskryminować, kto jest przygotowany do prowadzenia zajęć… a u nas… to jest kwestionowane, ministerstwo chce zabronić, aby ten przedmiot prowadzili nauczyciele do tej pory prowadzący wychowanie do życia w rodzinie. Dlaczego? Nie będą gorliwie wprowadzać jedynie słusznej interpretacji? Tu z pewnością będzie potrzebny głos Kościoła, ponieważ to jawna dyskryminacja ze względu na religię lub wyznanie, proces stygmatyzowania katolików  i traktowania ich jako gorszych. Są zawody i przedmioty, których katolikom wykładać nie wolno? Na taką niesprawiedliwość  nie można się zgodzić.

Czy wierni mają prawo oczekiwać od Kościoła większego zaangażowania w tę sprawę?

Ten głos już był wyrażony, choć nie w formie oficjalnej. Nie możemy ciągle żyć w oczekiwaniu, ze Episkopat będzie wydawał co chwile osądy dotyczące każdego z aspektów życia w Polsce, bo to część odpowiedzialności nas wszystkich. Raczej bym pytal dlaczego nie powstaje coraz więcej stowarzyszeń rodziców, którzy czują odpowiedzialność za czuwanie, angażowanie się w szkole, zadawanie pytań dyrekcji, kuratorom… trzeba obudzić ten obowiązek. Myślenie, ze Episkopat zrobi sam wszystko i „za nas” prowadzi donikąd.

Św. Jan Paweł II wołał kiedyś o ludzi sumienia, że Polska potrzebuje ludzi sumienia… ważne słowa… tu się rozstrzyga wszystko i tego dotyczy tak naprawdę kwestia ofensywy ideologicznej. Czy ta sytuacja z tzw. edukacją zdrowotną tego nie potwierdza? Przecież chodzi o wykoślawienie sumień, ich deformację i zagłuszenie, aby nie były zdolne publicznie do artykułowania ocen moralnych  

Na koniec pozwolę sobie przypomnieć, że problemy, o których rozmawiamy nie pojawiły się wczoraj, czy też tydzień temu, tylko dyskutujemy o nich od lat. Niestety rząd Zjednoczonej Prawicy nie zablokował tego szaleństwa. Episkopat również zbyt wiele w tej kwestii nie zrobił. Odnoszę wrażenie, że ideologia LGBT, gender i cała seks-rewolucja wygrywa starcie o serca i umysły młodych ludzi… Przez lata nie stać było nas na skuteczną kontrrewolucję i pociągającą dla młodych ludzi ofertę chrześcijańską. Moim zdaniem nic nie wskazuje na to, żeby to się miało zmienić w najbliższej przyszłości, ponieważ będzie tylko gorzej. A jakie jest zdanie Księdza profesora?

Strategia odwlekania decyzji jest nieskuteczna, ale i pośpiech niewskazany, jeśli nie jest przemyślany. Zdecydowanie nie udało się do tej pory stworzyć kontr-odpowiedzi „pozytywnej”, bo skupiano się moim zdaniem zbyt mocno na walce wprost z samą ideologią, a to nie jest jedyna rzecz, którą trzeba robić. Z pewnością trzeba stawiać opór, demaskować zło, odsłaniać szkodliwość tej ideologii. W tym celu np. bardzo potrzebne są porządne badania, aby pokazać na liczbach, że to szaleństwo, bo z liczbami i badaniami nie jest tak łatwo dyskutować. Ale nade wszystko potrzeba wielu inicjatyw, wydarzeń, form organizacji, które odsłonią atrakcyjność propozycji chrześcijańskiej. Trzeba się skupić na pytaniu dlaczego jestem chrześcijaninem i jak to właśnie wiara buduje szczęśliwe, sensowne życie, prawdziwe wolne, bo oparte na prawdzie. To kwestia przekazu, komunikacji, ale nade wszystko uwierzenia, że jest misja do wykonania. Świadomość „misji” jest w moim przekonaniu kluczowa, ale musi jej towarzyszyć metoda małych kroków, odważnego zmieniania naszego otoczenia, bo wszystko w chrześcijaństwie zmienia się „od wewnątrz na zewnątrz”, nie odwrotnie. Nie wystarczy zmienić kultury, a zmieni się człowiek. My mamy inną logikę łaski, nie obmycie zewnętrznych kubków (por Mt  15,10-20), ale troskę o to co jest w sercu człowieka, aby stamtąd wypływało to, co szlachetne i dobre.

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

Edukacja zdrowotna NIE będzie obowiązkowa? My naciskamy, MEN “zaczyna rozważać”! TAK dla edukacji, NIE dla deprawacji.

Centrum Życia i Rodziny
Szanowni Państwo,
Czyżby Ministerstwo Edukacji przestraszyło się głośnego sprzeciwu społecznego wobec skandalicznych planów wprowadzenia obowiązkowej wulgarnej edukacji seksualnej od podstawówki aż po liceum?Jeśli wierzyć słowom minister Barbary Nowackiej, to politycy poważnie analizują, czy edukacja zdrowotna ma być przedmiotem obowiązkowym czy fakultatywnym.
Edukacja zdrowotna powinna być obowiązkowa, ale rozważamy różne rozwiązania – odpowiedziała spytana o obligatoryjność tego przedmiotu.Nie wiemy w tym momencie, czy te deklaracje są prawdziwe czy może są tylko kolejną próbą osłabienia naszej czujności i demobilizacji. Pragnę zapewnić, że nie damy się zaskoczyć.
Nie pozwolimy na to!Walczymy o polską szkołę!Wspieram takie działania!
Te sygnały tylko potwierdzają, że politycy boją się tego sprzeciwu, który już wywołał potężną falę oporu wobec deprawacyjnego kursu ministerstwa edukacji i zmusił polityków do reakcji, a być może także do zmiany planów.Nie tak dawno pisałem Państwu o tym, ale powtórzę: rządzący, ci „uśmiechnięci” politycy, doskonale pamiętają naszą determinację z 2019 roku, kiedy wspólnie zablokowaliśmy haniebną „Deklarację LGBT+” Rafała Trzaskowskiego. Tym bardziej w obliczu zbliżającej się kampanii prezydenckiej zależy im na wyciszeniu nastrojów.Stąd drżą na samą myśl o protestach pod budynkami administracji publicznej i szkołami! Boją się, że w przestrzeni wirtualnej ich miałka narracja o „reformach” edukacji nie przebije się przez miażdżące ekspertyzy członków Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły! Wreszcie: że tysiące Polaków wyjdzie na ulice w Marszach dla Życia i Rodziny, aby zdecydowanie powiedzieć władzy, że nie zgadzają się na seksualizację swoich dzieci!
Resort bardzo nie chce, aby w Polsce powtórzyły się sceny, które nie tak dawno wydarzyły się pod szkołami za oceanem.
Leave our kids alone – pod tym hasłem rodzice razem z nauczycielami w USA i Kanadzie protestowali przeciwko deprawacji dzieci i młodzieży, nie wpuszczając do swoich szkół seksedukatorów. A taki scenariusz jest jak najbardziej możliwy już od września tego roku w polskich szkołach, jeśli ministerstwo nie ustąpi i nie zmieni swoich planów.
Wbrew kłamstwom lewicowego kierownictwa MEN, które próbuje pokazać, że za protestami stoi „jedna czy druga organizacja” – nasz głos jest SILNY!
Ogromne zaangażowanie zatroskanych rodziców, nauczycieli oraz ekspertów, którzy połączyli swoje wysiłki w obronie fundamentalnych swoich praw, zalewając zastrzeżeniami i protestami ministerstwo, ukazało ogromną jedność społeczeństwa w tej sprawie.Tę jedność i naszą determinację pokazaliśmy dobitnie na wielkiej manifestacji, która odbyła się 1 grudnia ub.r. na Placu Zamkowym w Warszawie, gdzie wspólnie protestowaliśmy pod hasłem „TAK dla edukacji, NIE dla deprawacji”.
Tym wydarzeniem wykrzyczeliśmy głośno, że nie pozwolimy zamknąć sobie ust i przeciwstawimy się z całą mocą rządowym propozycjom, które mogą na zawsze zniszczyć przeszłość naszych dzieci!
Nie mogę pominąć heroicznej pracy, którą wykonuje Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły!
Ten potężny sojusz, skupiający rodziców, nauczycieli, pedagogów i dziesiątki ekspertów z ponad 80 organizacji społecznych, w tym Centrum Życia i Rodziny, powstał wiele miesięcy temu w odpowiedzi na nadciągający atak na nasze dzieci. Podkreślam to, gdyż minister Barbara Nowacka i jej zwolennicy zarzucali nam wielokrotnie, że nasza argumentacja opiera się na… zabobonach!
To KŁAMSTWO: naszą odpowiedzią jest merytoryczny głos profesjonalistów: naukowców, pedagogów, nauczycieli i psychologów.
Bazując tak na badaniach, jak i własnym doświadczeniu, nieustannie udowadniają szkodliwość tych zmian, wprowadzanych siłą i z pogwałceniem konstytucyjnych praw rodziców. Wskazują jasno, że prowadzą one do obniżenia poziomu nauczania i bezpieczeństwa w polskich szkołach oraz do naruszania autorytetu nauczycieli!
Pragnę zapewnić, że naszą pracę będziemy kontynuować i to na jeszcze większą skalę, aby dotrzeć z prawdą o niszczeniu edukacji do jak największej ilości gmin i powiatów w całym kraju.W dalszym ciągu będziemy alarmowali opinię publiczną o szkodliwych skutkach planów MEN. Przygotujemy kolejne opracowania i materiały, aby przeciwstawić się tej ideologicznej skrajnie lewicowej ofensywie i wypromujemy je w mediach, zwłaszcza społecznościowych.
Ponadto dołożymy wszelkich starań by rozwijać sieć Szkół Przyjaznych Rodzinie, wspierając pro-rodzinne placówki. Do programu dołączają kolejne przedszkola i szkoły: każdego miesiąca wysyłamy im materiały dla nauczycieli i informujemy o zagrożeniach wiążących się z zapowiadanym przedmiotem.I, jak wspomniałem wcześniej, wyjdziemy z tym tematem „na ulice”: tak stając w pikietach pod urzędami, jak również idąc w Marszach dla Życia i Rodziny!Wreszcie, objeżdżamy cały kraj, aby spotykać się z rodzicami i nauczycielami: w ciągu najbliższego miesiąca odwiedzimy Pomorze, Sądecczyznę i Górny Śląsk.
Będziemy wygłaszać prelekcje i prezentować poruszający film „To nic takiego”, który ujawnia prawdziwe korzenie edukacji seksualnej. Dokument ten dostarcza fachowej wiedzy każdemu, kto na poważnie przejmuje się przyszłością młodego pokolenia i pomaga odpowiedzieć na pytanie, czy wprowadzenie tak radykalnych zmian w edukacji jest rzeczywiście konieczne.Niezmiernie cieszy nas fakt, że otrzymujemy kolejne zaproszenia by mówić głośno, jak wiele szkód może wyrządzić dzieciom i młodzieży edukacja zdrowotna. Zrobimy, co w naszej mocy, by dotrzeć wszędzie tam, skąd płyną do nas zaproszenia. Serdecznie za nie wszystkie dziękuję!
Abyśmy mogli dotrzeć w każde z tych miejsc i kontynuować pozostałe nasze działania, potrzebujemy bardzo Państwa wsparcia i pomocy. Mam głębokie przekonanie, że wszystkie te wydarzenia, począwszy od knowań ministerstwa, konfrontacji w mediach, po publiczne spotkania, wiece i marsze, sprawiają, że polscy rodzice budzą się, by odpowiedzialnie wziąć w swoje ręce sprawę wychowania i ochrony dzieci.Jak dobrze Państwo wiedzą, podróże po całym kraju, noclegi w hotelach i przygotowywanie wszelkich materiałów, w tym ich druk, są bardzo kosztowne. Pragnę zaznaczyć, że nie pobieramy żadnych opłat za prowadzenie wykładów i spotkań. Robimy to wszystko z poczucia misji i wiary w to, że razem możemy zatrzymać te szaleńcze plany polityków!
Dlatego bardzo Państwa proszę o wsparcie naszych działań dotyczących zablokowania edukacji seksualnej kwotą 50 zł, 100 zł, 200 zł lub 500 złotych, a nawet większą. Nie dajmy skrzywdzić naszych dzieci! Wspieram ochronę polskich dzieci!
Ostatnie doniesienia medialne pokazują, że nasz głos jest słyszany, a presja, którą wywieramy na ministerstwo, może przynieść bardzo dobre owoce.
Dlatego nasze zaangażowanie będzie miało wpływ na to, co nas czeka w najbliższych tygodniach i miesiącach, a przede wszystkim: jak będzie wyglądała polska szkoła od września 2025 r.
Nastał CZAS RODZICÓW: każdy z nas ma swoją, bardzo ważną rolę do odegrania!Niech każda decyzja, którą podejmujemy, kształtuje przyszłość, którą pragniemy przekazać naszym dzieciom.
Serdecznie pozdrawiamMarcin Perłowski - Dyrektor Centrum Życia i Rodziny, Wiceprezes Zarządu    WSPIERAM DZIAŁANIA CENTRUM ŻYCIA I RODZINY! 
Dane do przelewu:Centrum Życia i Rodziny
Skrytka pocztowa 99, 00-963 Warszawa 81
Nr konta: 32 1240 4432 1111 0011 0433 7056, Bank Pekao SA
Z dopiskiem: „Darowizna na działalność statutową Centrum Życia i Rodziny”

Edukacja seksualna odkryta – całość do pobrania

Edukacja seksualna odkryta – całość do pobrania

Autor: AlterCabrio , 8 stycznia 2025

Przedstawiamy autorską analizę edukacji seksualnej, jaka grozi polskim dzieciom i młodzieży. Oto, z czego składa się zbawcza jakoby wiedzą, którą rząd warszawski, działając pod dyktando kamaryl unijno – globalnych chce obowiązkowo uszczęśliwić Polaków.

−∗−

Edukacja seksualna odkryta – całość do pobrania

Przedstawiamy autorską analizę edukacji seksualnej, jaka grozi polskim dzieciom i młodzieży. Oto, z czego składa się zbawcza jakoby wiedzą, którą rząd warszawski, działając pod dyktando kamaryl unijno – globalnych chce obowiązkowo uszczęśliwić Polaków.

Mało jest zniszczenia umysłów i spustoszenia relacji międzyludzkich, jakie już dokonało się na skutek antykultury, podawanej przez media i Internet. Teraz demoralizacja ma znaleźć się w szkole jako obowiązkowy przedmiot nauczania. Docelowo mają zniknąć tradycyjne przedmioty, a w zakresie kształcenia ogólnego mają pojawić się trzy nowe: edukacja seksualna, ukryta dla niepoznaki pod nazwą edukacji zdrowotnej, edukacja obywatelska i edukacja psychospołeczna. Łącznie mają stanowić główny trzon systemowego modułu powszechnej debilizacji.

Podajemy Państwo jak na tacy edukację seksualną, rozebraną na części, przeanalizowaną i podsumowaną. Teraz Państwo będziecie wiedzieć, czego unikać i z jakiego powodu. Cały tekst dostępny jest jako dokument pdf pod poniższym linkiem. Jest to zarazem fragment i zapowiedź większej publikacji, przygotowywanej do druku, pt. Poradnik świadomego narodu. Przypominamy też wcześniejszy Poradnik świadomych rodziców. Najlepiej czytać obydwie publikacje razem.

Prosimy o uważną lekturę i przekazywanie innym.

OTO LINKI DO POBRANIA:

Edukacja seksualna odkryta-całość.pdf

Poradnik świadomych rodziców.pdf

________________

Edukacja seksualna odkryta – całość do pobrania, Bartosz Kopczyński, 8 stycznia 2025

−∗−

Więcej…

 Zbigniew Izdebski już gorszył nasze dzieci. A teraz ma to robić z polecenia rządu.

Fundacja Pro-Prawo do życia
Szanowny Panie !
 Zbigniew Izdebski, człowiek wyznaczony przez rząd Tuska do stworzenia podstawy programowej do przymusowej “edukacji seksualnej” w szkołach, prowadził  seksuologiczne eksperymenty “naukowe” na polskich uczniach. Bez wiedzy rodziców pytał uczniów m.in. o to, czy zdecydowaliby się na seks z dzieckiem w sytuacji, gdy nikt się o tym nie dowie (!), czy już się masturbowali oraz czy oglądają pornografię przedstawiającą sceny seksu ludzi ze zwierzętami.
Właśnie taka “nauka” ma być fundamentem treści przekazywanych uczniom w trakcie obowiązkowych lekcji deprawacji, które już od 1 września mają wejść do wszystkich szkół w Polsce. Mamy nowy, 2025 rok, co oznacza 8 miesięcy na reakcję i opór, aby wywrzeć presję na MEN w celu wycofania się z zamiaru systemowego molestowania seksualnego polskich dzieci. Trzeba stanąć do walki!Deprawacyjne eksperymenty na uczniach [foto]Seksuolog prof. Zbigniew Izdebski odpowiada za treść i kształt podstawy programowej do przymusowej “edukacji seksualnej” mającej wejść do szkół 1 września. Sprawa, którą opisujemy, miała miejsce w 2004 roku, w trakcie rządów lewicy (SLD), aktualnego koalicjanta Donalda Tuska. 

W okresie kwiecień-maj 2004 na terenie całego kraju prowadzono “badania naukowe” pod kierownictwem Zbigniewa Izdebskiego.
W ramach tych “badań” do 5 000 uczniów szkół ponadgimnazjalnych skierowano specjalną ankietę. W trakcie, gdy uczniowie odpowiadali na pytania, nauczyciele i wychowawcy musieli opuścić klasę. Ankietę realizowały osoby z zewnątrz, uczniom nieznane. Rodzicom powiedziano ogólnie, bez żadnych szczegółów, że celem ankiety przeprowadzanej wśród ich dzieci jest: 

“poznanie poglądów i doświadczeń młodzieży związanych z różnymi sprawami (…)”

O jakie to “różne sprawy” chodziło Izdebskiemu? Uczniów zapytano m.in. o to:

– czy już się masturbowali?
– ile razy świadczyli już płatne usługi seksualne za pieniądze lub ubrania czy kosmetyki?
– z kim zwykle oglądają pornografię?
– jaki rodzaj pornografii oglądają i czy jest to np. seks ludzi ze zwierzętami lub seks grupowy?

Uczniom kazano także przypomnieć sobie swój pierwszy stosunek seksualny oraz odnotować, czy było im wtedy dobrze i czy czuli podniecenie.
Kazano również uczniom ustosunkować się do takich twierdzeń jak:

– niektóre 13-letnie dzieci są już na tyle dojrzałe, że nie ma nic złego w tym, jeśli będą współżyć z osobą dorosłą,
– wielu chłopców nieświadomie pragnie zgwałcić dziewczynę.

W ankiecie zadano uczniom również następujące pytanie:

“Jak bardzo prawdopodobne jest, że zdecydowałbyś się na stosunek seksualny z dzieckiem, gdybyś był pewien, że nikt się nie dowie i nie będziesz za to ukarany?” 

Te “badania naukowe” zostały tak sformułowane, że w oczywisty sposób stanowiły zachętę do podejmowania niebezpiecznych, ryzykownych i patologicznych zachowań seksualnych oraz działań przestępczych takich jak pedofilia, prostytucja czy sutenerstwo.

Pytania o to, czy już się masturbowałeś lub jaki rodzaj pornografii oglądasz, to nic innego jak oswajanie ucznia z tego typu zachowaniami i rozbudzanie jego wyobraźni. Oswajanie tym bardziej karygodne, gdy dotyczyło uczniów jeszcze nie “wyedukowanych seksualnie”, to znaczy nie mających świadomości tego, czym jest masturbacja, zoofilia czy seks grupowy. Prezentowanie uczniom patologii i oczekiwanie, aby młodzi ludzie się do tych patologii ustosunkowali, jest po prostu słownym molestowaniem seksualnym uczniów i niszczeniem ich niewinności. 

Wyniki tego typu “badań naukowych” stanowią dalsze wytyczne m.in. do tworzenia szkolnych programów “edukacji seksualnej”. Jak powiedział kilka tygodni temu Zbigniew Izdebski w jednym z wywiadów medialnych:

“Przedmiot ma wspierać rolę wychowawczą poprzez przekazywanie wiedzy opartej na dowodach naukowych (…) Chodzi o to, by szkoła uczyła tego, żeby uczniowie nie szukali informacji w internecie, tylko w szkole. Internetowe przekazy są często wulgarne i szkodliwe.”

Izdebski twierdzi, że uczniowie powinni otrzymywać “wiedzę” na obowiązkowych lekcjach “edukacji seksualnej”, gdyż inaczej będą szukać jej w internecie, gdzie przekazy są wulgarne i szkodliwe. Tymczasem to z jego inicjatywy zadawano uczniom w szkołach pytania o to, czy już się masturbowali, czy oddają się prostytucji za pieniądze, czy chcieliby dokonać aktów pedofilskich oraz czy oglądają pornografię przedstawiającą sceny seksu ludzi ze zwierzętami. W tym Izdebski nie dopatrzył się już “wulgarnego i szkodliwego” przekazu… 

Panie Mirosławie, intensywna propaganda medialna oswajająca Polaków z planami wprowadzenia do szkół obowiązkowej “edukacji seksualnej” to po prostu jedno wielkie przedstawienie, teatr i spektakl ukierunkowany na omamienie społeczeństwa i uśpienie czujności rodziców. 

Rodzicom nie zdradzono szczegółów ankiety Izdebskiego, którą wypełniali uczniowie w szkołach. Gdyby rodzice wiedzieli, o co będą pytane ich dzieci i z czym będą oswajane, nie zgodziliby się na udział uczniów w deprawacji i seksuologicznym eksperymencie “naukowym”. W taki właśnie sposób reagują dzisiaj rodzice, którzy dowiadują się, na czym ma polegać “edukacja seksualna” ich dzieci, którą rząd Tuska chce obowiązkowo wprowadzić do szkół już od 1 września – stawiają opór i nie wyrażają zgody na systemową deprawację swoich dzieci. Dlatego trzeba organizować kolejne niezależne kampanie informacyjne i dotrzeć z ostrzeżeniem do milionów Polaków. 

Rządowa i medialna propaganda twierdzi, że “edukacja seksualna” w szkołach to “rzetelna wiedza” oparta na “dowodach naukowych”, która ma przeciwdziałać wczesnej inicjacji seksualnej, pedofilii i ryzykownym zachowaniom seksualnym. Spójrzmy na skutki takiej “edukacji” na Zachodzie. Zbigniew Izdebski to wieloletni współpracownik niemieckich instytucji zajmujących się “edukacją seksualną”. Instytucji uwikłanych we wstrząsające afery pedofilskie, o czym już informowaliśmy. W Niemczech taka “edukacja” od dziesięcioleci jest obowiązkowa dla wszystkich uczniów. To właśnie w Niemczech stworzono tzw. Standardy Edukacji Seksualnej w Europie, w oparciu o które teraz mają być “edukowane seksualnie” polskie dzieci w szkołach, a czego gwarantem ma być osoba Zbigniewa Izdebskiego jako koordynatora podstawy programowej. 

Wedle oficjalnych statystyk niemieckiej policji, w 2022 roku ofiarą pedofilów padło w Niemczech ponad 17 000 dzieci poniżej czternastego roku życia. To 46 ofiar pedofilów dziennie! 
Liczba przestępstw pedofilii rośnie dramatycznie z roku na rok. Dla porównania, w 2017 roku było 13 500 przypadków pedofilii. Jak podaje portal Deutsche Welle, lawina molestowania seksualnego dzieci w Niemczech jest skorelowana ze wzrostem dystrybucji pornografii dziecięcej. W 2022 roku niemiecka policja odnotowała ponad 42 000 przypadków związanych z pornografią dziecięcą. Wedle szefa niemieckiego Federalnego Urzędu Kryminalnego blisko 41% osób, które wymieniają treści pornograficzne i pedofilskie, to osoby niepełnoletnie. 

Powyższe liczby to wyłącznie oficjalne dane, wierzchołek góry lodowej. Jak oficjalnie przyznał Johannes-Wilhelm Roerig, Pełnomocnik rządu Niemiec do spraw seksualnego wykorzystywania dzieci, publikowane dane dotyczą jedynie przypadków zgłoszonych na policję bądź przez nią wykrytych. “W rzeczywistości liczby są znacznie wyższe. Myślę, że należy je pomnożyć przez 10”  powiedział Roerig.

Panie Mirosławie, oto konsekwencje trwającej od dziesięcioleci systemowej, przymusowej, obowiązkowej “edukacji seksualnej” w szkołach oraz seksualizacji całego społeczeństwa poprzez media. 

Po co pytać uczniów czy chcieliby po kryjomu uprawiać seks z dzieckiem, o pragnienia zgwałcenia koleżanki oraz o ich doświadczenia związane z masturbacją czy oglądaniem pornografii? Czemu służą takie eksperymenty “naukowe”? 
Chodzi o rozbudzanie seksualne i oswajanie z patologiami. To właśnie jest “edukacja seksualna” w praktyce – to deprawacja, której celem jest zniszczenie moralnych fundamentów społeczeństwa.Trzeba stawić temu opór. Kluczową kwestią jest budzenie świadomości kolejnych rodziców, docieranie do Polaków z ostrzeżeniem oraz mobilizowanie kolejnych osób do działania. Temu służą akcje i kampanie naszej Fundacji. W całym kraju organizujemy działania informacyjne – pikiety, akcje billboardowe, publiczne różańce, przejazdy furgonetek. Trwa także dystrybucja dziesiątek tysięcy naszych broszur informacyjnych z ostrzeżeniem przed “edukacją seksualną” w szkołach. Jak napisał do nas pan Jerzy, który zamówił broszury, aby rozdawać je w swoim miejscu zamieszkania:
“Dziękuję za życzenia i przysłanie 200 szt. broszur. Zostały rozprowadzone wszystkie, zainteresowanie duże jak i potrzeba znacznie większa. Jeśli możliwe, prosimy o więcej.”

Takich osób zgłasza się do naszej Fundacji coraz więcej. Nasi wolontariusze przygotowują się także do uruchomienia nowej kampanii billboardowej, której celem będzie ujawnienie Polakom prawdy na temat planów systemowej deprawacji dzieci poprzez obowiązkową “edukację seksualną”. Na wszystkie te działania potrzebujemy w najbliższym czasie ok. 19 000 zł.
Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest obecnie dla Pana możliwa, aby umożliwić nam te działania i prowadzić dalszą walkę o świadomość Polaków i organizować opór przeciwko deprawacji dzieci w całym kraju.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Z wyrazami szacunku
Mariusz Dzierżawski
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
stronazycia.pl

Polscy biskupi mówią „NIE” działaniom MEN! Hierarchowie wzywają rodziców do walki w obronie „praw osób wierzących”

Polscy biskupi mówią „NIE” działaniom MEN! Hierarchowie wzywają rodziców do walki w obronie „praw osób wierzących”

https://pch24.pl/polscy-biskupi-mowia-nie-dzialaniom-men-hierarchowie-wzywaja-rodzicow-do-walki-w-obronie-praw-osob-wierzacych

Wobec działań MEN i braku woli porozumienia w sprawie kluczowej dla edukacji i wychowania polskich dzieci i młodzieży do wartości, wyrażamy stanowczy sprzeciw – czytamy w Komunikacie Prezydium Konferencji Episkopatu Polski wobec zmian wprowadzanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej w organizacji lekcji religii w szkołach publicznych.

Poniżej publikujemy pełny tekst Komunikatu KEP:

Komunikat Prezydium Konferencji Episkopatu Polski
wobec zmian wprowadzanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej
w organizacji lekcji religii w szkołach publicznych

W ostatnich miesiącach jesteśmy świadkami zakrojonego na szeroką skalę procesu zmian wprowadzanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej w organizacji lekcji religii w szkołach publicznych. Z tak dużymi zmianami mamy do czynienia po raz pierwszy od 1989 roku. Zarówno te, które zostały przyjęte od września 2024 roku, jak i zapowiadane na wrzesień 2025 roku, nie tylko w sposób jednoznaczny stoją w sprzeczności z przepisami wyższego rzędu, ale przede wszystkim są krzywdzące i dyskryminujące dla wielu uczniów i nauczycieli religii. Zmiany te godzą również w prawa rodziców i opiekunów do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, co gwarantuje Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej (art. 53).

W opinii znacznej części rodziców i nauczycieli religii, co zostało wyrażone m.in. przez różne formy protestów i petycji ze strony środowisk wychowawczych, wprowadzone od września 2024 roku rozporządzeniem Ministra Edukacji zmiany dotyczące niewliczania oceny z lekcji religii do średniej ocen oraz łączenia klas dzieci i młodzieży w różnym wieku edukacyjnym w większe grupy, i to wyłącznie na zajęciach z religii, są szkodliwe z punktu widzenia wychowawczego. Uczniowie powinni bowiem mieć zapewniony dostęp do programu nauczania opartego na treściach adekwatnych do poziomu ich rozwoju oraz zdolności percepcyjnych i poznawczych w danym wieku. Ponadto zmiany te pozbawiają uczniów motywacji do uczestnictwa i angażowania się w lekcje religii. Trzeba w tym miejscu także podkreślić, że wspomniane zmiany zostały wprowadzone w życie bez wymaganego przez Ustawę o systemie oświaty „porozumienia z władzami Kościoła Katolickiego i Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego oraz innych kościołów i związków wyznaniowych” (art. 12 ust. 2), co potwierdził Trybunał Konstytucyjny w wyroku z dnia 27 listopada 2024 roku.

Podobnie ma się rzecz z dalszymi zapowiadanymi przez MEN zmianami. Dotyczą one redukcji wymiaru nauczania religii do jednej godziny tygodniowo oraz nakazu organizowania lekcji religii przed lub po zajęciach szkolnych. Są one dyskryminujące, gdyż będą w sposób znaczący ograniczać prawo do dostępu do lekcji religii dla uczniów, których rodzice, lub oni sami, będą sobie tego życzyć. Nie uwzględniono również wprowadzenia okresów ochronnych dla nauczycieli religii. Wprowadzenie w życie tych rozwiązań również będzie bezprawne, gdyż nie osiągnięto w tym temacie wymaganego porozumienia ze stroną kościelną. Wprowadzane zmiany mogą w konsekwencji prowadzić do całkowitego wyeliminowania nauczania religii w polskich szkołach publicznych.

Podejmowane przez stronę kościelną rozmowy z Rządem RP nie doprowadziły do porozumienia. Kompromisowa propozycja strony kościelnej, polegająca na wprowadzeniu zasady obligatoryjności nauczania religii lub etyki ze względu na potrzebę aksjologicznej formacji uczniów, została przez stronę rządową odrzucona. Podobnie jeśli chodzi o rozłożenie na kilka lat stopniowej redukcji wymiaru nauczania religii w szkołach średnich, przy poszanowaniu praw pracowniczych nauczycieli religii. Wobec takich działań MEN i braku woli porozumienia w sprawie kluczowej dla edukacji i wychowania polskich dzieci i młodzieży do wartości, wyrażamy stanowczy sprzeciw.

Przypominamy, że nauczanie religii w szkole uznawane jest za standard w zdecydowanej większości państw europejskich, jest także jednym z symboli przemian wolnościowych w Polsce po 1989 roku. Dlatego też Kościół będzie podejmował dalsze stosowne kroki prawne mające na celu powstrzymanie wprowadzanych zmian.

Zachęcamy i prosimy rodziców oraz organizacje społeczne o zaangażowanie się w obronę uniwersalnych wartości i praw osób wierzących, które powinny być respektowane zawsze, niezależnie od politycznego kontekstu. Rodzicom, wychowawcom, nauczycielom religii, katechetom oraz wszystkim zatroskanym o pełny i harmonijny rozwój dzieci i młodzieży, udzielamy pasterskiego błogosławieństwa.

Komunikat do odczytania w ramach ogłoszeń parafialnych w Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki, 1 stycznia 2025 roku.

BP KEP

Źródło: episkopat.pl TG

Plan Nowackiej zdemaskowany: Kto naprawdę stoi za edukacją seksualną?


“Filip Marinov, CitizenGO” <petycje@citizengo.org> 23 XII 2024

W minioną środę odbyło się ważne posiedzenie parlamentarnych zespołów ds. ochrony życia i zdrowia Polaków oraz ds. życia i rodziny. Głównym tematem obrad była nowa podstawa programowa tzw. edukacji zdrowotnej promowana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. To projekt, który może mieć katastrofalne skutki dla naszych dzieci i młodzieży.

Eksperci z wielu dziedzin nie pozostawili na tej propozycji suchej nitki. Dr Dorota Jarczewska i dr Dorota Sienkiewicz alarmowały, że elementy seksualizacji zawarte w programie doprowadzą do wczesnego rozbudzenia seksualnego dzieci, co wywoła u nich ogromny stres i poważne problemy zdrowotne.

Nowa propozycja nie tylko nie chroni zdrowia młodych Polaków – ona im realnie zagraża!

Jeszcze bardziej wstrząsające są szczegóły dotyczące autorów tego projektu. Jednym z nich jest osoba współpracująca z organizacjami promującymi antykoncepcję, aborcję i treści pornograficzne. Czy można powierzyć edukację naszych dzieci ludziom związanym z sex-shopami i lobby aborcyjnym? To niedopuszczalne!

Planowana reforma zakłada zastąpienie „Wychowania do życia w rodzinie” – przedmiotu promującego wartości rodzinne – przymusowym programem oderwanym od etyki, nauki i zdrowego rozsądku. Zamiast kształtować odpowiedzialnych i świadomych młodych ludzi, wprowadza się edukację, która promuje hedonizm i destrukcyjne wzorce.

CitizenGO już działa! Rozpoczęliśmy kampanię, której celem jest powstrzymanie tej szkodliwej reformy. Nie ustąpimy! Wspólnie z rodzicami, nauczycielami i ekspertami walczymy o zachowanie zdrowych wartości, ochronę dzieci i bezpieczeństwo naszych rodzin.

Nie możemy dopuścić, aby Polska podążyła śladem krajów Europy Zachodniej, gdzie permisywna edukacja seksualna wywołała społeczne kryzysy. Nasze dzieci zasługują na ochronę, a nie na ideologiczną indoktrynację.

Dziękujemy, że jesteś z nami w tej walce. Twoje wsparcie i zaangażowanie to nasza największa siła. Razem obronimy przyszłość naszych dzieci!

Z wyrazami determinacji,

Filip Marinov z całym zespołem CitizenGO

Edukacja seksualna odkryta, cz. VI. Esencja seksedukacji

Edukacja seksualna odkryta, cz. VI. Esencja seksedukacji

Autor: AlterCabrio , 23 grudnia 2024

Obecne problemy społeczne w Polsce zostały przeszczepione z Zachodu jako celowy projekt. Dotąd deprawacja moralności odbywała się nieoficjalnie, poprzez kulturę masową. W roku 2024 r. rząd warszawski, działając na mocy legitymacji sił globalno – unijnych przystąpił do ostatecznej likwidacji moralności, poprzez przymus deprawacji w szkołach. Jeśli Polacy chcą przetrwać jako naród, zachować swoje państwo, bezpieczeństwo i dobrobyt, muszą się z całą mocą przeciwstawić tym działaniom.

−∗−

Obraz tytułowy: Sodoma i Gomora wg AI – LINK

Edukacja seksualna odkryta, cz. VI. Esencja seksedukacji

Oto głos w dyskusji publicznej o edukacji seksualnej dla Polski. Odkrywam ukryte motywy i znaczenia tego, czym globalne siły chcą zaatakować polskie dzieci i rodziny. Część szósta, z sześciu. Na końcu znajduje się bibliografia źródeł.

Niniejszy cykl o edukacji seksualnej jest częścią większej publikacji, która ukaże się już niebawem pt. „Poradnik świadomego narodu”.

Wcześniejsze części:

Edukacja seksualna odkryta, cz. I. Nienaukowość

Edukacja seksualna odkryta, cz. II. Wróg u drzwi

Edukacja seksualna odkryta, cz. III. Mędrcy seksualizacji

Edukacja seksualna odkryta, cz. IV. Propaganda

Edukacja seksualna odkryta, cz.V-prawdziwe cele

Tej tematyce Poradnik poświęca dużo miejsca i uwagi, jest to bowiem sprawa ważna dla przyszłości narodu, skupiająca w sobie wiele wątków, a także pokazuje, jakich sposobów używają globalni gnostyccy bramini przeciw narodom. Dla potrzeb walki informacyjnej i przekonywania ludzi potrzeba jednak treści zwartej i skondensowanej, i taka występuje w tej lekcji.

Źródło edukacji seksualnej

  • Nie pochodzi ze źródeł krajowych, lecz z instytucji ponadnarodowych – ONZ, UNESCO, UNICEF, WHO, UE.
  • Te instytucje mają własne cele i definicje dobra. Między innymi dążą do likwidacji państw narodowych i do depopulacji.

Podstawy naukowe edukacji seksualnej

  • Zawiera elementy nauki, ale nauką nie jest. Wiedza naukowa została użyta jako metoda dla osiągnięcia celu ideologicznego.
  • W rzeczywistości jest religią, ukrytą za pozorami nauki. Jej właściwą podstawą są poglądy filozoficzno – religijne, wywodzące się z hinduizmu, tj. Kaula, czyli czarny tantryzm, zwany też tantrą lewej dłoni. Na gruncie hinduizmu Kaula postrzegana jest jako satanistyczna herezja. Drugim źródłem ideowym edukacji seksualnej jest ideologia komunizmu.

Naukowcy edukacji seksualnej

  • Ludzie, którzy tworzyli jej podstawy pracowali na uczelniach i w instytutach badawczych, niektórzy posiadali nawet tytuły naukowe, natomiast prawie nikt z nich nie był lekarzem, zajmującym się chorobami ciała.
  • Większość twórców tej formy nauczania stanowili aktywiści komunistyczni, osoby zaburzone psychicznie, maniacy i dewianci seksualni.

Tożsamość edukacji seksualnej

  • Nie jest pomocą dzieciom i rodzicom, aby im pomóc lepiej przeżyć życie.
  • Jest celową, systemową deprawacją i molestowaniem seksualnym dzieci. Ma swój cel główny i cele pomocnicze.

Cele edukacji seksualnej

  • Celem głównym jest likwidacja niepodległych państw narodowych i poddanie ludności pod centralną władzę instytucji ponadnarodowych. W Europie jest nią Unia Europejska. W tym celu realizuje cele pośrednie.
  • Pierwszy cel pośredni to zdeprawowanie i obniżenie możliwości intelektualnych jednostek, poddanych edukacji seksualnej. Jest to realizowane poprzez poddanie wszystkich dzieci przymusowej seksualizacji.
  • Drugi cel pośredni polega na obniżeniu zdolności do wydajnej i samodzielnej pracy w skali społecznej. Przedwcześnie zostaje aktywowane zainteresowanie sferą seksualną, czynnościami seksualnymi i pornografią. Młodzież angażuje się w seksualność, zamiast w naukę. Podobny efekt powstaje wskutek używania pornografii. Edukacja seksualna tym się różni, że jest obowiązkowa i dotyczy każdego, a pornografia jest dobrowolna i korzystają z niej niektórzy.
  • Trzeci cel pośredni to obniżenie zdolności i chęci młodych ludzi do zawierania małżeństw, zrodzenia i wychowania potomstwa. Jest to realizowane poprzez pobudzanie wyobraźni i dezinformację co do celów życia, seksualności, płci i związków romantycznych – w ramach lekcji szkolnych. Wskazuje się przyjemność seksualną jako główny cel życia. Przekonuje się, że przyjemność tę można osiągnąć w dowolny sposób, także przez masturbację i związki homoseksualne.
  • Czwarty cel pośredni polega na takim zaburzeniu psychiki ludzi już w dzieciństwie, aby nie byli w stanie sami poradzić sobie z życiem i problemami psychicznymi, ale by znajdowali się pod ciągłą kontrolą specjalistów.

Skuteczność edukacji seksualnej w usuwaniu problemów

  • Wiedza nauczana w ramach tego przedmiotu nie usunie niczego, co deklaruje. Nie zabezpieczy przed pornografią, problemami psychicznymi, nastoletnimi ciążami, problemami w relacjach, chorobami, sytuacjami niebezpiecznymi.
  • Wiedza ta może natomiast pomóc w usuwaniu następujących zjawisk społecznych – małżeństw, rodzin, płodności, prokreacji.

Kompetencje edukacji seksualnej

W ramach tego przedmiotu można wyróżnić trzy kompetencje, mające charakter zarówno osobisty, jak też społeczny:

  • masturbacja (osobista);
  • prostytucja (osobisto – społeczna);
  • pasożytnictwo (osobisto – społeczna).

Skutki edukacji seksualnej

Oficjalnie ma nastać powszechne szczęście i zadowolenie, w zgodnej społeczności ludzkiej złożonej ze szczęśliwych, spełnionych jednostek, decydujących samodzielnie o sposobach spędzenia życia, dokonujących wolnych, świadomych wyborów. Społeczność ta będzie kierować się miłością, szanować różnorodność i godność każdej osoby ludzkiej, niezależnie od jej tożsamości oraz ekspresji seksualnej i płciowej. Wyeliminowane zostaną gwałty, molestowanie, wykorzystanie i przemoc, również seksualna.

Należy traktować tą narrację jako zmutowaną wersję propagandy komunistycznej. W rzeczywistości spodziewane cele mają być zgoła inne. Po zrujnowaniu psychiki dzieci i destabilizacji młodzieży ma nastąpić dalsza destabilizacja rodzin. W efekcie nastąpi destabilizacja polityki, gospodarki, obronności i katastrofa demograficzna. Społeczeństwo w coraz większym stopniu będzie składać się z pasożytów, niezdolnych do pracy i życia rodzinnego. W ciągu trzech pokoleń naród ma ulec znaczącej redukcji, a państwo ma utracić zdolność samoregulacji. Następnie terytorium Polski ma zostać zasiedlone nowymi mieszkańcami z innych kultur. Polska ma zniknąć jako tożsamość, a stać się tylko obszarem geograficznym. Upadek, następujący w ciągu trzech pokoleń ma być przeprowadzony w dwóch etapach neokomunistycznej rzeczywistości: pierwszy etap to rewolucja seksualna, powodująca chaos; drugi etap to wprowadzenie nowego porządku w postaci komunistycznej technokracji.

Przykłady historyczne

Dla potwierdzenia wystarczy przyjrzeć się współczesnej historii Europy. Przed Wielką Wojną państwa europejskie były potężne, stabilne politycznie i ekonomicznie, rządziły większością świata, a ich społeczeństwa stopniowo zwiększały swoją zamożność. We wszystkich państwach Europy panowała chrześcijańska etyka seksualna, opierająca się na małżeństwie na całe życie, miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej. Celem seksualności była w pierwszym rzędzie prokreacja, potem następowały inne jej zastosowania, dlatego biała ludność Europy przyrastała liczebnie. W ciągu 110 lat sytuacja uległa całkowitej zmianie.

Seksualność została po kolei wyzwolona ze wszystkich trybów, służących rodzinom i narodom. Wyzwolenie następowało kolejno od: małżeństwa, rodziny, prokreacji, płodności, moralności, heteroseksualności, płci. Treści, umieszczone w edukacji seksualnej wg WHO przez większą część historii ludzkości traktowano jako sytuacje niepożądane, zboczenia i zaburzenia psychiczne. Niektóre wprost były zabronione i karane. Od połowy wieku XVIII nieśmiało, a od końca XIX w. jawnie głoszono te treści jako postulaty emancypacji, potem awansowały na stałą praktykę części społeczeństw Zachodu, a w końcu uznano je za normę społeczną i zaczęto nauczać w szkole pod przymusem. Skutki są jawne dla każdego, kto chce znać prawdę. Spadek dzietności i kryzys demograficzny, rozpad rodzin, problemy psychiczne, imigracja, wzrost przemocy, kryzys ekonomiczny, brak samodzielnej polityki.

Wniosek jest prosty i jednoznaczny. Obecne problemy społeczne w Polsce zostały przeszczepione z Zachodu jako celowy projekt. Dotąd deprawacja moralności odbywała się nieoficjalnie, poprzez kulturę masową. W roku 2024 r. rząd warszawski, działając na mocy legitymacji sił globalno – unijnych przystąpił do ostatecznej likwidacji moralności, poprzez przymus deprawacji w szkołach. Jeśli Polacy chcą przetrwać jako naród, zachować swoje państwo, bezpieczeństwo i dobrobyt, muszą się z całą mocą przeciwstawić tym działaniom. Nie można się spodziewać, że rząd warszawski będzie słuchał narodu, działa bowiem z ramienia innych sił. Naród musi więc być świadom wrogich działań władzy i konsolidować się wewnętrznie, aby w przyszłości zapewnić sobie przejęcie kontroli nad państwem. Docelowo zaś trzeba odpowiedzieć na przymusową deprawację w szkołach własną wersją edukacji seksualnej, zapewniającej narodowi przetrwanie.

Koniec części szóstej z sześciu.

Bibliografia

Dokumenty:

Gender Transformative Education

https://www.unicef.org/reports/gender-transformative-education, dostęp 09.12.2024

Gnoza, gnostycyzm, neognostycyzm.

http://hamlet.edu.pl/gnoza, dostęp 09.12.2024

Kluczowe zasady. Wspieranie tworzenia i wdrażania polityki na rzecz edukacji włączającej 2021

https://www.european-agency.org/sites/default/files/Key_Principles_2021_PL.pdf, dostęp 09.12.2024

Marek Puzio. Prawda o edukacji seksualnej. O czym nie powiedzą edukatorzy seksualni?https://ordoiuris.pl/sites/default/files/inline-files/Raport_Edukacja_Seksualna%20EBOOK.pdf dostęp 10.12.2024

Standardy edukacji seksualnej w Europie https://www.bzga-whocc.de/fileadmin/user_upload/Dokumente/BZgA_Standards_Polish.pdf dostęp 09.12.2024

Transforming Educational Summit 2022

https://www.un.org/en/transforming-education-summit, dostęp 09.12.2022

Uwagi do projektów rozporządzeń Ministra Edukacji dotyczących likwidacji Wychowania do życia w rodzinie i wprowadzenia do szkół przedmiotu „Edukacja zdrowotna”,

https://www.ratujmyszkole.pl/wp-content/uploads/2024/11/Analiza-zbiorcza-edukacja-zdrowotna.pdf dostęp 09.12.2024

Artykuły ze stron internetowych:

La Mettrie. Portet odsuniętego myśliciela

https://www.lsr-projekt.de/poly/pllmsex.html, dostęp 10.12.2024

https://www.anahatatantra.com/pl/czarna-tantra-czerwona-biala-roznice

https://www.ezosfera.pl/leszek/artykul/699

===================

Książki – odnośniki w oryginale. MD

Bardzo chcą nami sterować. Rzecz o upadku polskiej szkoły.

będą nami sterować. Rzecz o upadku polskiej szkoły.

https://konserwatyzm.pl/hagmajer-beda-nami-sterowac-rzecz-o-upadku-polskiej-szkoly/

Będą nami sterować. Rzecz o upadku polskiej szkoły.

     Po roku 1989, gdy do władzy w Polsce doszli ludzie opozycji politycznej w PRL rozpoczął się proces entropii systemu sterowania społecznego w Polsce. Jednym z pól działania tego procesu była walka o świadomość społeczeństwa. Żeby ją obniżyć, należało obniżyć wiedzę i świadomość młodego pokolenia. Dlatego przystąpiono do osłabienia szkolnictwa i edukacji w szkołach wyższych.

Pierwszym krokiem w latach dziewięćdziesiątych była likwidacja wielu szkół zawodowych w ramach likwidacji dużej części zakładów pracy. Spowodowało to z jednej strony brak wykwalifikowanej siły roboczej na rynku pracy, a z drugiej wysłanie młodzieży z zawodówek do nowo tworzonych szkół licealnych, które często tworzono właśnie z likwidowanych zawodówek i techników. Doprowadziło to do obniżenia poziomu kształcenia w tych liceach, gdyż należało je dostosować do stopnia edukacji uczniów z zawodówek. Jak grzyby po deszczu powstawały również prywatne szkoły licealne o bardzo niskiej jakości kształcenia. Idea liceów jako kuźni polskiej inteligencji, które mimo ich deformacji w okresie bermanowskim tymi kuźniami w dużej mierze zostały, po dezorganizacji systemu w latach dziewięćdziesiątych zaczęły przestawać nimi być. Uczniowie w szkołach przestali też czytać lektury szkolne, gdyż masowo na rynku pojawiły się tak zwane „pomoce szkolne”, czyli tzw. ściągi. Przez to również poziom czytelnictwa i samodzielnego myślenia bardzo szybko uległy obniżeniu. To wszystko szło w parze z obniżeniem dyscypliny i kultury osobistej uczniów. Po roku 1989 zlikwidowano także fartuszki szkolne, co spowodowało „szkolną rewię mody”.

     Kolejnym ciosem w szkolnictwo było powołanie gimnazjów, które okazały się poczekalnią dla lepszych uczniów, zaś przechowalnią dla najgorszych. Stały się przy okazji wylęgarnią wszelkiej maści patologii. Fatalne wyniki egzaminów gimnazjalistów, a następnie matur w skróconych liceach i technikach, dobitnie to potwierdzały. Do tego wprowadzono na masową skalę system testowy, który zniszczył samodzielność, kreatywność i umiejętność logicznego myślenia.

     Następnym krokiem było obniżenie poziomu szkolnictwa wyższego poprzez zwiększenie ilości studentów na kierunkach zwłaszcza humanistycznych, a następnie poprzez powstanie licznych prywatnych szkół wyższych, w których jakość kształcenia była dramatycznie niska. W efekcie o ile na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych liczba studentów wynosiła około 380 tysięcy, to już w roku 2005 było to rekordowe 1,95 miliona studiujących, co daje ponad pięciokrotny wzrost, przy absolutnym braku porównywalnego wzrostu populacyjnego. Musiało to doprowadzić do drastycznego obniżenia poziomu, zaś uczelnie przyjęły na siebie rolę fabryk bezrobocia, ponieważ duża część absolwentów tych szkół nie potrafiła się odnaleźć na rynku pracy. Dawano dyplomy zamiast fachowej wiedzy, co było charakterystyczne dla neokolonialnego stanu państwa, które także dzięki temu padło łatwym łupem obcych mocarstw i międzynarodowych korporacji.

    W roku 2008 rozpoczęła się seksualizacja uczniów w szkołach przez tzw. edukatorów seksualnych, często powiązanych z branżą i przemysłem pornograficznym. Działacze ci wchodzili do szkół i demoralizowali młodzież neomaltuzjańską ideologią w zwulgaryzowanej formie, która prowadzi po prostej drodze do depopulacji społeczeństwa, a przy okazji wyeliminowano wychowanie do życia w rodzinie.

Kolejnym krokiem w obniżaniu poziomu kształcenia młodzieży było słynne zdalne nauczanie w czasie tzw. pandemii koronawirusa, począwszy od 2020 r. Spowodowało to objawy depresji u 20 % uczniów, zaś 65% uważało, że nauczanie zdalne było na dużo niższym poziomie niż stacjonarne. Pogorszyło się też zdrowie fizyczne uczniów, u których zauważono nadwagę. Brak kontaktów z rówieśnikami powodował też wzrost agresji i myśli samobójczych.

     Po roku 2022 nastąpił masowy napływ uczniów z Ukrainy, co budziło duży opór rodziców dzieci polskich, gdyż oznaczało dalsze rujnowanie standardów nauczania oraz pogłębienie dezintegracji. Napływ ludności z cywilizacji turańskiej i sakralnej jeszcze bardziej obniży poziom norm poznawczych i etycznych wśród młodzieży i niewątpliwie znacznie szybciej cofnie polskie dzieci w rozwoju kulturowym i cywilizacyjnym do poziomu kultury wręcz stepowej.

     Jeszcze większą entropię wprowadzono w ramach tzw. edukacji inkluzyjnej vel włączającej, polegającej na dołączeniu do zwykłych szkół dzieci upośledzonych psychicznie oraz fizycznie. To spowodowało jeszcze większy chaos na lekcjach, dodatkowo czyniąc z nauczycieli nianie i pielęgniarki. Jest to także jedna z dróg promowania szkodliwej idei równouprawnienia, prowadzącej do wynaturzeń osoby ludzkiej i do kompletnej destrukcji w psychice dziecka.

     Tymczasem wrogowie Polski nie zasypiają gruszek w popiele. Oto Fundacja Dialogu Kultur Etz Chaim powołała we Wrocławiu prywatną szkołę, zarówno podstawową jak i liceum, na fundamentach dawnej szkoły żydowskiej Etz Chaim. Ta inicjatywa środowisk żydowskich (chazarskich) ma na celu stworzenie elitarnego ośrodka szkolnego, powstającego na przekór patologii systemu edukacji w naszym kraju, którego absolwenci będą mieć przewagę informacyjną nad niedouczoną i kompletnie ogłupioną polską młodzieżą. I tak szkoła ta zapewnia już na poziomie podstawowym w ramach opłaty poniższe przedmioty:

  • w klasach 4-6 zwiększoną ilość języka polskiego, matematyki i historii,
  • w klasach 1-6 codzienne lekcje języka angielskiego,
  • w klasach 1-6 język hebrajski w wymiarze 2 godzin tygodniowo (dla dzieci dochodzących z innych szkół do klas wyższych możliwość zajęć fakultatywnych),
  • zajęcia świetlicowe (7.30-17.00),
  • zajęcia korekcyjno-kompensacyjne w grupach,
  • warsztaty absolwenta w klasie 6 w wymiarze 2 godzin tygodniowo,
  • indywidualne zajęcia logopedyczne,
  • basen,
  • codzienne zajęcia sportowe,
  • filozofia dla najmłodszych – współpraca z Uniwersytetem Wrocławskim,
  • logika – zajęcia wzmacniające kompetencje potrzebne do rozumienia przedmiotów ścisłych,
  • tenis stołowy,
  • opiekę psychologa i logopedy,
  • opiekę pielęgniarki,
  • klasy – maksymalnie do 16 uczniów.

Nadto dodatkowo:

  • SKS,
  • warsztaty muzyczne (pianino i gitara),
  • warsztaty chemiczne – Laboratorium Doktora Szkieletora,
  • koło dziennikarskie (uczniowie wydają własną gazetkę),
  • taniec nowoczesny,
  • warsztaty artystyczne,
  • matematyka na wesoło,
  • karty matematyczne,
  • logika,
  • szachy,
  • gry planszowe,
  • biofeedback,
  • karate,
  • judo,
  • zielone szkoły, wycieczki, wyjścia do teatru, muzeum itp.,
  • obiady (przygotowywane w szkole)9.

     Widzimy tu więc program szkoły naprawdę elitarnej, z takimi zajęciami jak logika, filozofia, kompetencje potrzebne do zrozumienia przedmiotów ścisłych, warsztaty chemiczne w laboratoriach, rozszerzone zajęcia językowe z polskiego i hebrajskiego oraz angielskiego i matematyki. Oczywiście wszystko to czynione jest w duchu i w postulacji żydowskiej idei panowania nad światem – w tym przypadku nad narodem polskim – dla niepoznaki ukrytej pod postacią liberalno-wolnomularskiej, kosmopolitycznej koncepcji multikulturalizmu „dla posłusznych gojów”. Tymczasem w Polsce są tacy ludzie jak Dariusz Zalewski, którzy mają gotowy do wdrożenia program edukacji klasycznej i katolickiej (łacińskiej etyki wychowawczej), zakładający równie wysoki poziom nauczania w szkołach, skierowany na podniesienie norm poznawczych i etycznych. Od lat jednak zderza się on ze ścianą reżimowej biurokracji. A nadejść ma o wiele większe niebezpieczeństwo, bo jak przyznał prof. Andrzej Waśko, doradca prezydenta Andrzeja Dudy: „Kontrolę nad polskim szkolnictwem obejmie bezpośrednio Unia Europejska”10. W takiej sytuacji, gdy już jawnie obca biurokracja będzie trzymać ster wychowania młodego pokolenia Polaków, to prysną wtedy resztki złudzeń o jakiejkolwiek szansie na edukację w duchu polskim, a tym bardziej w klasycznym. Na szczęście UE w nieuchronnej konfrontacji geostrategicznej z Chinami i sojuszem państw BRICS nie będzie miała większych szans na przetrwanie.

      Przy okazji historii zamachu na arcybiskupa Stanisława Wielgusa z 2007 roku warto pamiętać, że arcybiskup Wielgus jako rektor KUL stawiał również na wysoki poziom edukacji i nauki, zarówno w seminariach, jak i w szkolnictwie uniwersyteckim. Atak na niego był także z tej strony posunięciem blokującym możliwość odbudowy polskiego szkolnictwa wyższego oraz edukacji klasycznej w duchu katolickim i łacińskim. Bo jak trafnie ongiś stwierdził prymas Stefan Wyszyński: „Jeżeli przyjdą zniszczyć ten naród, zaczną od Kościoła, gdyż Kościół jest siłą tego narodu”.

Marcin Hagmajer

Artykuł stanowi fragment tekstu Marcina Hagmajera w ,,Nowoczesnej Myśli Narodowej” nr (35-40), lipiec-grudzień 2023.

,,Jak kontrolować podbity naród. Sterowanie procesami obniżania poziomu edukacji Polaków od 1926 roku po dzień dzisiejszy”

Przeciw lewackim „reformom”! Podhale staje w obronie polskiej szkoły

Przeciw lewackim „reformom”! Podhale staje w obronie polskiej szkoły

https://pch24.pl/przeciw-lewackim-reformom-podhale-staje-w-obronie-polskiej-szkoly

(Ilustracja: m-ming/Pixabay)

W trudnych momentach historii Polski głos z Podhala często przypominał o przywiązaniu do polskości i wartościach narodowych. Dziś, w obliczu zmian narzucanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, Górale po raz kolejny stają w obronie tradycyjnych wartości, wyrażając swój sprzeciw wobec niszczenia polskiej szkoły.

Manifestacja w Nowym Targu

W sobotę, 21 grudnia, w godzinach 12.00–14.00, w Parku Miejskim w Nowym Targu odbędzie się manifestacja zorganizowana przez Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, Koalicję na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły oraz Stowarzyszenie Rodzice Chronią Dzieci. Organizatorzy zapraszają wszystkich, którym leży na sercu przyszłość polskiej edukacji.

Uczestnicy są zachęcani do przyniesienia biało-czerwonych flag i zaangażowania swojej rodziny oraz znajomych w obronę tradycyjnych wartości, zanim zmiany wprowadzone przez MEN staną się trudne do odwrócenia.

Koalicja na rzecz przyszłości Polski

Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły (KROPS) zrzesza ponad 70 organizacji społecznych, w tym rodzicielskich, nauczycielskich, patriotycznych i polonijnych. Wspólnym celem tych grup jest troska o edukację, która będzie wychowywać młode pokolenia Polaków w duchu umiłowania Ojczyzny oraz w oparciu o klasyczne wartości i tradycyjne wzorce. Członkowie Koalicji podkreślają, że pomysły lewicowej koalicji rządzącej zagrażają przyszłości Polski i tożsamości narodowej.

Sukcesy KROPS

Wielkim sukcesem Koalicji była manifestacja zorganizowana 1 grudnia w Warszawie. Na Placu Zamkowym zgromadziło się blisko 15 tysięcy rodziców, nauczycieli i młodzieży, wyrażając głośny sprzeciw wobec narzucanych przez MEN ideologicznych reform. Teraz głos sprzeciwu płynie z Podhala, gdzie lokalne społeczności pragną wyrazić swoje niezadowolenie z przemycania ideologii do programów szkolnych.

Głos w obronie tradycyjnych wartości

Organizatorzy protestu szczególnie zwracają uwagę na wprowadzenie nowego przedmiotu „Edukacja Zdrowotna”, który według nich promuje światopogląd sprzeczny z konstytucyjnym prawem rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami (art. 48). Zdaniem protestujących, takie zmiany godzą w podstawowe prawa obywatelskie i rodzinne.

„Protestujemy i zapraszamy do protestu” – piszą organizatorzy, podkreślając, że jedynie wspólne działanie może powstrzymać niszczenie polskiej edukacji.

Zaproszenie do udziału

Manifestacja w Nowym Targu będzie okazją do zamanifestowania troski o przyszłość polskiej młodzieży i systemu edukacji. Organizatorzy zachęcają mieszkańców Podhala oraz całej Polski do przybycia i wyrażenia swojego sprzeciwu wobec wprowadzanych zmian. Niech biało-czerwone flagi w Parku Miejskim staną się symbolem walki o szkołę opartą na polskich wartościach i tradycji.

Źródło: piotrskarga.pl

Edukacja seksualna odkryta, cz. IV. Propaganda

Autor: AlterCabrio 18 grudnia 2024 Edukacja seksualna odkryta, cz. IV. Propaganda

W roku 2024 naród polski stanął w obliczu kolejnego systemowego działania antypolskiego, jakim jest próba wprowadzenia do szkół edukacji seksualnej według wzorców WHO, pod mylącą nazwą edukacji zdrowotnej. Specjaliści, najęci do dopracowania aspektów technicznych tego zamachu używają zestawu dyżurnych wytłumaczeń, mających uśpić czujność i zmylić naród.

−∗−

Obraz tytułowy: Oni zawsze troszczą się o dzieci. Wielki Językoznawca LINK

Edukacja seksualna odkryta, cz. IV. Propaganda

Oto głos w dyskusji publicznej o edukacji seksualnej dla Polski. Odkrywam ukryte motywy i znaczenia tego, czym globalne siły chcą zaatakować polskie dzieci i rodziny. Część czwarta z sześciu. Na końcu ostatniej części znajduje się bibliografia źródeł.

Niniejszy cykl o edukacji seksualnej jest częścią większej publikacji, która ukaże się już niebawem pt. „Poradnik świadomego narodu”.

Część pierwsza: Edukacja seksualna odkryta, cz. I. Nienaukowość

Część druga: Edukacja seksualna odkryta, cz. II. Wróg u drzwi

Część trzecia: Edukacja seksualna odkryta, cz. III. Mędrcy seksualizacji

W roku 2024 naród polski stanął w obliczu kolejnego systemowego działania antypolskiego, jakim jest próba wprowadzenia do szkół edukacji seksualnej według wzorców WHO, pod mylącą nazwą edukacji zdrowotnej. Specjaliści, najęci do dopracowania aspektów technicznych tego zamachu używają zestawu dyżurnych wytłumaczeń, mających uśpić czujność i zmylić naród. Polacy dowiedzieli się więc, że ta edukacja, którą im się wprowadza, spełnia następujące parametry:

  1. Jest neutralna światopoglądowo, nie narusza więc praw rodziców do wychowania swoich dzieci zgodnie ze swoim światopoglądem, zapisanych w Konstytucji i prawie międzynarodowym.
  2. Stanowi obiektywną wiedzę naukową, a każde dziecko ma konstytucyjne prawo do nauki, która jest obowiązkowa do 18 roku życia.
  3. Wiedza o zdrowiu jest ludziom niezbędna, bo inaczej nie będą potrafili zdrowo żyć, a w ramach edukacji zdrowotnej konieczna jest edukacja seksualna, bo to jest istotny składnik zdrowia.
  4. Edukacja seksualna musi być prowadzona przez państwo, ponieważ rodzice nie rozmawiają ze swoimi dziećmi na te tematy. Dzieci dowiadują się od rówieśników i z pornografii, przez to zapoznają się z niewłaściwymi wzorcami zachowań.
  5. Dzieci i młodzież pod wpływem niewłaściwych wzorców zachowań wchodzą w toksyczne relacje i niebezpieczne zachowania, a dzięki edukacji seksualnej młodzi ludzie będą umieli się przed nimi ustrzec.
  6. Dzieci i młodzież przez brak edukacji nie potrafią zrozumieć, co się z nimi dzieje, nie potrafią też pisać i komunikować swoich potrzeb. Przez to nie wiedzą, jak poprosić o pomoc i popadają w kryzysy psychiczne, co prowadzi ich do depresji, myśli i prób samobójczych. Dlatego edukacja seksualna jest wręcz obowiązkiem społecznym wobec młodych ludzi.
  7. Edukatorów seksualnych spotyka często zarzut, ze mówią o masturbacji, o relacjach seksualnych, różnych modelach rodzin, homoseksualizmie, transpłciowości, antykoncepcji i aborcji, i w ten sposób demoralizują młodzież, przyczyniają się do rozpadu rodzin i pogorszenia demografii. Oni temu wprost zaprzeczają, twierdzą, że te zjawiska są naturalne i normalne, natomiast wszelkie niepożądane sytuacje zachodzą właśnie dlatego, że nie ma edukacji seksualnej w szkołach.

A teraz po kolei rozprawimy się z ich argumentacją.

Ad 1. Żadna edukacja seksualna nie jest neutralna światopoglądowo, dotyczy bowiem bardzo ważnych aspektów życia, które są regulowane nie tylko przez biologię, ale również przez kulturę. Gdyby za seksualność odpowiadała tylko biologia, człowiek nie różniłby się od zwierzęcia i nie osiągnąłby niczego, a w szczególności nie stworzyłby cywilizacji wysokich technologii. Popędy to wielka siła, mogąca tak samo tworzyć, jak i niszczyć, dlatego dla dobra cywilizacji bardzo ważne jest podporządkowanie sfery popędowo – pożądawczo – emocjonalnej normom kultury. W kulturze łacińskiej wzorcem jest porządek sfery seksualnej. Seks jest niezbędny, i służy jako jeden ze składników małżeństwa. Celem małżeństwa jest po pierwsze zrodzenie i wychowanie potomstwa, a dopiero na drugim miejscu – wzajemna pomoc i zaspokojenie pożądliwości. Natomiast edukacja seksualna na dwa sposoby oszukuje w kwestii światopoglądowej. Po pierwsze, jednym z jej rozdziałów są wartości i postawy, a to oznacza, że jednak prezentuje jakiś światopogląd. Nie jest on jednak ujawniony wprost, kryjąc się za kabalistycznym językiem pseudonaukowym. Analiza jednak nie zostawia wątpliwości. Ta edukacja oderwana jest od jakichkolwiek podstaw filozoficznych, etycznych i religijnych, właściwych dla cywilizacji łacińskiej. Seksualność jest traktowana jako element zdrowia, a zdrowie – jako warunek właściwego funkcjonowania. To podejście właściwe jest dla dwóch bytów – zwierząt i maszyn. Zwierzę nie ma moralności, a maszynę można usprawnić i zaprogramować, aby funkcjonowała sprawnie. Zdrowie jest tam też przywoływane w kontekście społecznym – jako zdrowie społeczne. Oznacza to, że całe społeczeństwo traktowane jest jako jeden mechanizm, złożony z biologicznych maszyn. W tym ujęciu człowiek jest biologiczną maszyną, programowaną do „zdrowia”, czyli sprawnego funkcjonowania w ramach „zdrowego” społeczeństwa, czyli zasobu ludzkich, biologicznych maszyn, sprawnie wypełniających swoje zadania. Jest to więc bardzo określony światopogląd, wyrażony w książce oświeceniowego myśliciela Julien de La Mettrie – Człowiek – maszyna z 1747 r., oraz w książce behawiorysty Burrhusa F. Skinnera Poza wolnością i godnością z 1971 r. Pogląd ten, postrzegający człowieka jako maszynę, którą można kierować, programować i usprawniać jest w istocie poglądem lucyferycznym.

Edukacja seksualna z powyższego powodu stanowi naruszenie praw rodziców, zapisanych w Konstytucji RP oraz aktach prawa międzynarodowego. Przede wszystkim jednak narusza naturalne prawa rodziców do wychowania własnych dzieci, wynikające z ich obowiązków rodzicielskich. Tego prawa rodzice nie otrzymują od żadnego organu, ale mają je z natury, a ich zapisanie w prawie stanowi jedynie potwierdzenie, a nie źródło. Nikt nie ma prawa tego naruszać w żaden sposób, ani organy stanowiące, ani stosujące prawo. Jedynym ograniczeniem jest trwała niezdolność rodziców do wykonywania swoich rodzicielskich obowiązków, co jest sytuacją wyjątkową.

Edukacja seksualna jest więc rażącym naruszeniem praw rodziców, a także nieuprawnionym wtargnięciem w prywatną sferę dziecka. Zmusza bowiem dzieci i młodzież do obcowania ze światopoglądem autorów edukacji seksualnej oraz tej wiedzy, którą podoba się edukatorom. Ponieważ jest to wiedza dotycząca spraw głęboko intymnych, stanowi to głębokie naruszenie intymności, a nawet gwałt na psychice dzieci i młodzieży.

Ad 2. Wiedza, podawana w ramach przedmiotu Edukacja o zdrowiu łączy dwie odmiany – obiektywną i ideologiczną. Wiedza obiektywna dotyczy faktów obiektywnych, nie wpływających na przekonania uczniów. Taka wiedza jest już obecna w polskiej podstawie programowej w różnych przedmiotach, nowy przedmiot w tej kwestii nie wprowadza więc niczego nowego. Mało tego, w ramach istniejących przedmiotów rzeczywista wiedza o zdrowiu ujęta jest w konkretnych kontekstach, a nie w teoretycznym oderwaniu, zapewnianym przez nowy przedmiot. W istocie Wiedza o zdrowiu stanowi tylko pretekst do wprowadzenia edukacji seksualnej, postrzegającej człowieka jako maszynę.

Wiedza, stanowiąca podstawę edukacji seksualnej ma swoich autorów, i warto znać główne nazwiska. Magnus Hirschfeld, psychiatra, piewca homoseksualizmu i transwestytyzmu; Wilhelm Reich, psychiatra, zwolennik połączenia rewolucji komunistycznej i seksualnej; Alfred Kinsey, entomolog, autor licznych badań zachowań seksualnych, uważany za jednego z ojców rewolucji seksualnej; Michel Foucault, filozof, zwolennik uwolnienia wolności ludzkiej od opresji i przesądów, a przy tym pedofil; John Money, psycholog, twórca pojęcia gender, pionier chirurgicznej korekty płci, zwolennik pedofilii romantycznej. Takie to autorytety naukowe patronują edukacji seksualnej. Nikt z nich nie był lekarzem, za to wszyscy w mniejszym lub większym stopniu seksualnymi maniakami. Szczególną uwagę należy zwrócić na „dorobek” Alfreda Kinseya. W latach 40-tych XX wieku prowadził on wielkie badania socjologiczne, dzięki finansowaniu Fundacji Rockefellera. Wyniki jego badań jakoby dowodziły, że nie istnieje żadna norma seksualna, ponieważ ludzie w swoim przekroju pozwalają sobie na najbardziej wyuzdane zachowania seksualne, a dziecko jest istotą seksualną od urodzenia. Badania swoje prowadził na prostytutkach, homoseksualistach, pedofilach, przestępcach seksualnych i bywalcach najgorszych spelun.

Część wyników uzyskał od pedofili, którym dawał instrukcje badania reakcji dzieci podczas ich gwałcenia. Gdy Fundacja odebrała mu finansowanie, z rozpaczy powiesił się na własnych genitaliach. Do dziś działa Instytut Kinseya, przyznawana jest Nagroda Hirschfelda, pojęcie gender robi karierę, a WHO korzysta z takiego właśnie dorobku. Oto nauka.

Deprawatorzy seksualni powołują się na konstytucyjne prawo każdego człowieka do nauki. Przez naukę rozumieją oni deprawację seksualną, tylko dlatego, że część jej twórców posiadała tytuły naukowe. Nie zmienia to faktu, że wielu z nich to seksualni maniacy, oszuści, degeneraci, gwałciciele i przestępcy, których nie postawiono przed sądem wyłącznie z powodu pozycji naukowej i koneksji.

Ad. 3. Przed pojawieniem się edukacji zdrowotnej ludzie jakoś żyli, i w wielu obszarach żyło im się lepiej, niż ludziom współczesnym. Na pewno nie cierpieli na powszechną chorobliwą otyłość i problemy psychiczne. Bez wprowadzenia do szkół edukacji seksualnej ludzkość nie miała też problemów z rozmnażaniem i relacjami międzyludzkimi, przeciwnie, odnosi się wrażenie, że problemów tych mieli mniej. Wystarczy porównać ze sobą parametry statystyczne – kiedy w jakich krajach wprowadzono edukację seksualną, ilość nastoletnich ciąż i aborcji, zmiany w demografii. W czasach sprzed wprowadzeniem edukacji seksualnej nie mieli też takich dylematów, jak dysforia płciowa. Promotorzy edukacji seksualnej, również ci w Polsce twierdzą, że ta wiedza jest potrzebna społeczeństwu. Aby sprawdzić zasadność ich twierdzeń, wystarczy porównać okres ich działalności naukowej ze statystycznym obrazem społeczeństwa, i oprzeć się na twardych danych statystycznych – ilości urodzeń, zawieranych małżeństw i rozwodów. Zobaczymy wówczas, że przed rozpoczęciem naukowej i publicznej działalności tych ludzi było z tym dużo lepiej, niż po kilkudziesięciu latach ich pracy. Albo więc specjalistom od seksedukacji nie idzie najlepiej, albo przeciwnie – odnoszą sukces, a teraz chcą go pogłębić.

Prawdą jest, że seksualność jest ważnym elementem życia człowieka. To jednak nie upoważnia seksedukatorów do wchodzenia ze swoją wizją seksualności do prywatnego życia ludzi. Zresztą ci edukatorzy są tylko narzędziem. Za nimi podążają politycy i urzędnicy, którzy korzystają z tego pretekstu, aby wedrzeć się do intymnej sfery ludzkiej i całkowicie ją zawłaszczyć. Jeśli bowiem państwo raz uzna, że ma prawo kształtować ludzką seksualność, a wszyscy ludzie mają obowiązek poddać się tej władzy, to następnym krokiem będzie wtrącanie się, kto, z kim, jak, kiedy powinien uprawiać seks. Niedawno jeszcze ludzie głośno krzyczeli, że nie pozwolą, aby biskupi zaglądali do łózek. Teraz zaś ci sami ludzie potulnie zgadzają się, aby urzędnicy określali im normę seksualną.

Ad 4. Seksedukatorzy i urzędnicy traktują wszystkich rodziców, jakby byli niewydolni wychowawczo, dlatego chcą ich wyręczać, jak zwykle dla dobra dzieci. Od kiedy to państwo ma decydować, o czym rozmawia rodzic z dzieckiem? Żyjemy w demokracji czy w państwowej teokracji? Czy państwo ma być bogiem, decydującym o wszystkim?

Pornografia rzeczywiście jest problemem. Należy więc dojść do tego, jaką drogą dzieci uzyskują do niej dostęp. Dowiemy się wtedy, że głównym źródłem są z jednej strony urządzenia mobilne i komputery, dające każdemu dziecku dostęp do Internetu. Z drugiej zaś strony są łatwo dostępne portale internetowe z pornografią. Wniosek powinien być prosty: państwo wprowadza zakaz używania tych urządzeń w szkole, rezygnuje z cyfryzacji edukacji, wprowadza ustawowe ograniczenia dostępu do określonych treści. Da się to zrobić, są narzędzia, można użyć sztucznej inteligencji, niektóre państwa sobie z tym radzą. Dlaczego politycy i specjaliści, tak bardzo troszczący się o psychikę dzieci nie wprowadzą takich rozwiązań? Skoro istnieje w życiu społecznym jakaś patologia, to dlaczego państwo nie chce usuwać źródeł, ale stara się dostosować społeczeństwo do tego stanu? Czy dlatego, że potężne lobby pornograficzne straciłoby zyski? A może dlatego, że właściwym celem nie jest ochrona dzieci, tylko ich seksualizacja? Czy edukacja seksualna różni się tak bardzo od pornografii?

Argument o niewłaściwych wzorcach zachowań, używany przez seksedukatorów zakrawa na kpinę. Do jakich zachowań zachęcają seksedukatorzy? Do dobrych i zdrowych, bo sami tak twierdzą? Należałoby wpierw zbadać, dlaczego młodzież zachowuje się niewłaściwie, i co to znaczy. Czy przypadkiem to, co jest niewłaściwe jednocześnie jest niemoralne? To może należałoby przywrócić ład moralny? Dlaczego ci edukatorzy nie chcą mówić młodzieży, że ma się zachowywać moralnie? Ano dlatego, że oni moralność odrzucili, a ich cała troska polega na tym, jak się seksować, aby się nie reprodukować.

Jeśli ludzie zachowują się niemoralnie, to państwo nie powinno dostosowywać się do tej patologii, bo wtedy samo ją potwierdza, i patologia staje się normą. Zawsze była tendencja do łamania zasad i sięgania po zakazany owoc, co zwykle przynosi negatywne skutki dla samych ludzi, którzy to robią. Dopóki jednak istnieje ład wartości moralnych i wiadomo, co jest dobre, co złe, ludzie się ograniczają, a nawet, gdy przekraczają normy, zawsze mogą przywrócić ład w swoim życiu. Kiedy jednak nie będzie normy moralnej, a tylko medyczna, wówczas kompletnie stracą orientację, a ich życie będzie pasmem życiowych porażek.

Ad 5. Należałoby uciec się do dwóch źródeł – twardych faktów i rozumu. Jak wyglądają obecne zachowania młodych ludzi w krajach, gdzie istnieje permisywna edukacja seksualna, a jak wyglądały wtedy, gdy nie było takiej edukacji. To oczywiście nie jest całość obrazu, istnieje wiele czynników, wpływających na procesy społeczne, nie dajmy jednak się wyprowadzić w pole. Zważając na zatrute źródła edukacji seksualnej, kto mógłby sądzić, że ich skutki będą lepsze od dobrego wychowania, opartego na cnotach moralnych i intelektualnych?

Wprowadzenie dzieci w edukację seksualną spowoduje raczej efekt odwrotny. Wbrew temu, co sądzili seksualni maniacy w rodzaju Kinseya, przed osiągnięciem dojrzałości płciowej dzieci nie interesują się sferą seksualną, a jeśli nawet, to nie z powodu potrzeb seksualnych, lecz ze zwykłej ciekawości. Jednak to, co tak bardzo podnieca dorosłych, dla dzieci nie jest w ogóle atrakcyjne. Takie zaciekawienie pojawia się samoistnie, wraz z rozwojem psychofizycznym i dojrzewaniem płciowym. Zmienia się wtedy wiele rzeczy – ciało, głos, smak, zainteresowania. Nie ciekawią już bajki ani dziecinne zabawy. Jest to podporządkowane naturalnemu porządkowi rozwoju. Edukacja seksualna zaburza ten porządek, wtrącając dziecko przedwcześnie w obszar obowiązkowych zainteresowań, i to od razu w sposób zaburzony. To element skonstruowanej przez Skinnera „technologii zachowania” – metody inżynierii społecznej, wykorzystującej warunkowanie behawioralne sprawcze, czyli zaawansowaną tresurę. Człowiekiem steruje się tam poprzez zarządzanie jego emocjami i popędami, a te kontroluje się poprzez ich sztuczne wywoływanie. Za edukacją seksualną nie kryje się więc chęć pomocy młodym w ich życiu, ale przejęcie nad nim kontroli.

Ad 6. Brak zrozumienia własnych stanów ma dwa źródła Po pierwsze, brak własnych doświadczeń życiowych, co jest naturalne i nie powinno się w to sztucznie ingerować. Doświadczenia seksualne i uczuciowe należą do tej intymnej sfery, którą każdy musi przeżyć sam, i szczególnie państwo nie powinno się do niej wtrącać. Drugie źródło to rzeczywisty brak narzędzi poznawczych, logicznych i językowych. To akurat można uzupełnić dużo lepiej, niż za pomocą edukacji seksualnej. Wystarczy zadbać o wykształcenie polonistyczne – rozprawki, wypracowania, wypowiedzi własne, połączone ze znajomością klasycznej literatury, która w sposób właściwy do wieku wyjaśnia ludzkie motywacje, uczucia, emocje i wskazuje też właściwe postawy. To jednak właśnie uległo redukcji o co najmniej 20%, właśnie po to, aby zrobić miejsce dla edukacji seksualnej. Podobna sprawa dotyczy przedmiotu biologia, wyjaśniającego te kwestie, którymi ponoć chce się zajmować seksedukacja. Zabiera się więc ze szkoły realne narzędzia do zrozumienia i komunikacji, po to, aby uzasadnić wprowadzenie innych.

Wspomniane problemy psychiczne z całą pewnością mają inne źródła, niż podają seksedukatorzy. Tu można ponownie skorelować istnienie seksedukacji w przestrzeni publicznej i działalność seksedukatorów z problemami psychicznymi młodzieży. Są oczywiście również inne przyczyny, chociażby rozwodowe rozbijanie rodzin, wszechobecna antykultura i kowidowy lockdown. O tych przyczynach jednak seksedukacja nie wspomina, Nie stara się więc w realny sposób pomóc młodym ludziom w kryzysach psychicznych, a raczej głębiej ich pogrążyć. Wtedy edukatorzy będą mieli jeszcze więcej podopiecznych. A co do obowiązków społecznych, to społeczeństwo i władza powinny raczej chronić dzieci i młodzież przed takimi treściami, niż ją na nie wystawiać.

Ad 7. Masturbacja alias zachowania autoseksualne są tam traktowane jako norma medyczna. Seksedukatorzy udają neutralnych światopoglądowo, twierdzą więc, że to, co jest normą medyczną, jednocześnie jest korzystne. Należy to traktować wprost jako zachętę do masturbacji. W ogóle pojęciem normy manipulują dowolnie. Oni sami ustalają, co jest normą, skoro opowiadają o różnych modelach rodziny, o seksualnej normie partnerskiej, o relacjach homoseksualnych, o transpłciowości, i to wszystko przedstawiają jako zjawiska normalne. Dla nich skoro coś występuje, to jest normą, więc można tego używać tak samo, jak coś innego. Traktują więc równo związek małżeński, partnerski i homoseksualny. Transpłciowość traktują jako wyraz ekspresji, tak samo, jak inne zachowania. Jednocześnie cały czas z troską wyrażają się o małżeństwie i dzietności, co po raz kolejny zakrawa na kpinę, mówią to bowiem ludzie, którzy związek homoseksualny traktują na równi z małżeństwem z dziećmi.

Jeśli pozwolimy tym ludziom na dostęp do dzieci na skalę całego narodu, damy im możliwość zaburzania psychiki dzieci i młodzieży. To zaburzenie będzie szczególnie dotkliwe, bo dotyczy sfery najbardziej intymnej, ważnej dla całego późniejszego życia obecnego dziecka. Dotyczy również wieku kluczowego dla jego rozwoju społecznego. Wiedząc, jaki mamy problemy z demografią, ze stanem psychicznym młodych ludzi, z kryzysem rodziny, władza pozwala sobie na masową deformację życia całych pokoleń. Można zrozumieć maniaków seksualnych, udających naukowców, że chcą zaspokajać swoje zboczone marzenia, jak robił to Kinsey, Reich czy Hirschfeld. Można zrozumieć degeneratów, ze chcą się dobierać do sfery seksualnej dzieci, ich to podnieca. Ale jak można wytłumaczyć, że państwo na to pozwala? Tylko tym, że służy obcej sile, dążącej do przejęcia totalitarnej władzy nad Polską, jej narodem i zasobami.

Koniec części czwartej z sześciu. Ciąg dalszy nastąpi.

Jak ochronić dziecko w szkole przed deprawacją Nowackiej?! KONKRETNE RADY mec. Kwaśniewskiego

Jak ochronić dziecko w szkole przed deprawacją Nowackiej?! KONKRETNE RADY mec. Kwaśniewskiego

https://pch24.pl/jak-ochronic-dziecko-w-szkole-przed-deprawacja-nowackiej-konkretne-rady-mec-kwasniewskiego

Minister Barbara Nowacka planuje wdrożyć wulgarną edukację seksualną do naszych szkół już od września 2025 roku. Żadne dziecko i żadna rodzina nie uniknie konfrontacji z demoralizującym programem.

Nawet edukacja domowa, szkoły katolickie, czy po prostu dobre szkoły – nie będą mogły uchylać się od mówienia uczniom podstawówek o „zachowaniach autoseksualnych”, rodzinach „z dwoma tatusiami”, możliwości dowolnego kształtowania swojej orientacji seksualnej czy ideologicznych konstrukcjach „cispłciowości” lub „transpłciowości”.

W liceach nastolatkowie będą zgłębiać wiedzę o czynnikach wpływających na popęd seksualny (libido), o „różnych formach aktywności seksualnej” i „przynależności do grupy LGBTQ+”. Nowa szkoła ma zwalczać moralne i religijne wzorce, które uczniowie wynoszą z rodzinnych domów.

Trwa walka o bezpieczeństwo dzieci w szkole!

To oczywiste naruszenie prawa naturalnego, systemu praw człowieka i polskiej Konstytucji, które powierzają rodzicom – jako naturalnym wychowawcom – pierwszeństwo w decydowaniu o treściach przekazywanych ich dzieciom oraz wyłączne prawo do kierowania ich religijnym i etycznym wychowaniem.

Po pracach analitycznych i mobilizacji oporu społecznego, nadchodzi czas na bezpośredni apel do rodziców oraz wsparcie ich w odważnym stawieniu czoła złemu prawu. Nasz profesjonalny sprzeciw wobec seksedukacyjnego rozporządzenia rozpoczęliśmy od szerokich konsultacji z ekspertami – lekarzami, pedagogami oraz rodzicami. Efektem tych prac jest ponad stustronicowa analiza projektu rozporządzenia, którą przekazaliśmy oficjalnie Ministerstwu Edukacji Narodowej. Zachęceni przez nas Polacy złożyli w MEN tysiące własnych pism i zastrzeżeń do projektu.

Ale nie ograniczyliśmy się do analiz i opinii. Zainwestowaliśmy ogrom czasu i środków w nagłaśnianie sprawy wszelkimi możliwym sposobami – w internecie, w prasie, radiu i telewizji. Uruchomiliśmy internetową petycję do minister Nowackiej, pod którą podpisało się już ponad 43 000 Polaków.

Jeszcze przed publikacją projektu rozporządzenia, przygotowaliśmy i przekazaliśmy wraz z wielką Koalicją na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły (KROPS) list do Prezydenta Andrzeja Dudy, w którym wezwaliśmy głowę państwa do „wyrażenia stanowczego sprzeciwu wobec niekonstytucyjnego, sprzecznego z naturalnymi prawami rodziców oraz niemoralnego rządowego projektu”.

Skalę sprzeciwu Polaków wobec genderowej „edukacji zdrowotnej” pokazała wielotysięczna manifestacja, którą zorganizowaliśmy 1 grudnia razem z szeregiem organizacji tworzących KROPS. Nasza demonstracja była transmitowana na żywo w TV TRWAM i Telewizji Republika. Relacje z pikiety wyemitowano w „Faktach” TVN, „Teleexpressie” i głównych serwisach informacyjnych TVP.

Ponad wszelką wątpliwość Barbara Nowacka usłyszała nasz sprzeciw, którego nie będzie mogła zignorować. Zapewne wśród ekspertów ministerstwa trwają obecnie gorące dyskusje na temat tego, co dalej zrobić.

Druga strona nie śpi. Promotorzy wulgarnej seksedukacji szykują kursy dla nauczycieli oraz programy i podręczniki do nowego przedmiotu. Dlatego na bieżąco monitorujemy działania rządzących i będziemy reagować na każde zagrożenie dla naszych dzieci.

Rodzice muszą powiedzieć zdecydowane „nie” wulgarnej seksedukacj!

Czas na powszechny i konkretny sprzeciw wobec deprawacji młodego pokolenia Polaków. Rodzice, dziadkowie oraz wszyscy, którym leży na sercu dobro polskich dzieci, powinni się do niego włączyć. Genderyści muszą zrozumieć, że demoralizacja i ideologiczna indoktrynacja w Polsce nie przejdą, gdyż nie pozwolą na to przede wszystkim rodzice zatroskani losem swoich dzieci.

Nasz sprzeciw musi dotrzeć nie tylko do ministerstwa i rządu, ale także do szkół, kuratoriów i wszystkich polityków.

W tym celu przygotowaliśmy broszurę „Edukacja seksualna kontra prawa rodziców”. To konkretne informacje i bardzo konkretne rady. Broszura zawiera najważniejsze informacje o prawach przysługujących rodzicom, o zagrożeniach związanych z wprowadzeniem do szkół nowego przedmiotu oraz konkretne wskazówki na temat tego, co można zrobić już dziś, by powstrzymać radykalne plany MEN.

Każdy może pobrać broszurę ze strony Ordo Iuris, wydrukować i przekazać znajomym. My z kolei będziemy ją rozpowszechniać na wszystkich spotkaniach z ekspertami Instytutu Ordo Iuris oraz Centrum Życia i Rodziny, które organizujemy kilka razy w miesiącu w całej Polsce oraz na wszelkich pikietach, manifestacjach i marszach.

Broszura zawiera linki i kody QR, prowadzące do:

– wzoru pisemnej petycji do Prezesa Rady Ministrów,

– wzoru pisemnej petycji do Rzecznika Praw Obywatelskich,

– wzoru sprzeciwu rodzicielskiego do złożenia u dyrektora szkoły,

– petycji on-line „Stop Seksualizacji Dzieci”,

– artykułu przedstawiającego „w pigułce” projekt edukacji seksualnej MEN,

– obszernej analizy eksperckiej całego projektu „edukacji zdrowotnej”,

Obrona niewinności naszych dzieci jest w naszych rękach!

Zachęcam wszystkich rodziców do wydrukowania tych dokumentów, podpisania ich i złożenia w szkole oraz wysłania do Kancelarii Premiera i Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.

Sukces zainicjowanej akcji sprzeciwu rodziców zależy od jej masowości. Jeśli do szkół trafi wystarczająco dużo deklaracji sprzeciwu wobec genderowej edukacji, samorządy i szkoły będą naciskać na MEN.

Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że Ministerstwo Edukacji Narodowej już zostało zalane masą petycji wysyłanych przez rodziców w ramach konsultacji do podstawy programowej edukacji zdrowotnej, których wzory publikowaliśmy na naszej stronie internetowej. Czas zasypać petycjami Kancelarię Prezesa Rady Ministrów oraz wystąpić o zdecydowaną interwencję do Rzecznika Praw Obywatelskich.

Teraz kluczowe jest dotarcie do jak największej liczby obywateli – w tym rodziców. To od tego zależy, czy uchronimy miliony młodych Polaków przed demoralizacją.

Kolejnym krokiem, który już przygotowujemy na rok 2025 będzie wezwanie polskich rodziców do masowego obywatelskiego nieposłuszeństwa i odmowy uczestnictwa ich dzieci w niezgodnych z konstytucją lekcjach wulgarnej seks-edukacji. To wielkie wyzwanie, bo będzie wymagało od naszych prawników wsparcia dla każdej rodziny, która spotka się z represjami ze strony systemu oświaty.

Zanim dojdzie do tej ostateczności, mam nadzieję, że nasza broszura i masowy protest otrzeźwią rządzących, uświadamiając im, że obudzili olbrzyma – polskie rodziny, gotowe walczyć o swoje dzieci.

Dlatego proszę wszystkich Rodaków o przekazanie naszej broszury rodzicom dzieci w wieku szkolnym, krewnym, przyjaciołom, kolegom, sąsiadom oraz osobom z parafii czy wspólnoty religijnej. Polacy muszą być świadomi rangi zagrożenia, z którym się mierzymy.

Znajdujemy się w środku wojny o polską edukację. Lewica nie ukrywa, że chce zniszczyć jej tożsamościowy, patriotyczny charakter, a w jego miejsce wprowadzić wulgarne, często wręcz perwersyjne treści. Jeśli radykałowie zwyciężą, młode pokolenie Polaków zostanie zdemoralizowane, co będziemy odczuwać przez lata. Nie możemy do tego dopuścić.

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

Zapaść szkolnictwa we Francji. Od „seksualizacji” dzieci do „islamizacji”

Zapaść szkolnictwa we Francji. Od „seksualizacji” dzieci do „islamizacji”

https://pch24.pl/zapasc-szkolnictwa-we-francji-od-seksualizacji-dzieci-do-islamizacji

W Polsce trwa obrona szkoły przed ideologią LGBT przemycaną pod ładnie brzmiącym hasłem „edukacji zdrowotnej”. Powoli trwa też laicyzowanie szkoły przez próby ograniczanie edukacji religijnej. Francja te tematy już przerobiła i jest teraz na znacznie „wyższym” poziomie ideologicznego „oduraczenia”.

We Francji szkolnictwo – programowo laickie – przeżywa kryzys. Edukację seksualną narzucono już dawno. Cały czas rośnie liczba niechcianych ciąż i to pomimo darmowych środków antykoncepcyjnych i lekcji z instruowaniem w tych sprawach. Obniżano wiek tego typu „nauczania”, a skutki są takie, że niedawno tygodnik „Valeurs” nazwał francuską wersję edukacji seksualnej w szkole – „masakrą niewiniątek”. „Progresywizm robi wszystko, aby ukryć negatywne skutki takiej edukacji. Promuje ją z czystego fanatyzmu – zwłaszcza w szkole” – stwierdziła Ève Vaguerlant, nauczycielka i publicystka, która apelowała o „pilną ochronę dzieci przed obsesyjnymi urojeniami lewicy”.

Władze wprowadzają nowe zasady programowe seks-edukacji i zaprzeczają rzeczywistości. Minister edukacji Anne Genetet twierdziła np., że „teoria gender nie istnieje i nie ma jej w programie”. Rozwścieczyła tym „obóz postępu”, bo zaprzeczyła, że gender jest w szkole; zeźliła rodziców, bo ci z kolei od dawna widzą „jaki jest koń”…

Wspomniana Vaguerlant opisywała, jak do szkół w ramach edukacji seksualnej wchodzą zaangażowane aktywistki skrajnie lewicowych organizacji, które systematycznie szerzą teorię gender. Podała przykład aktywistek, które wyjaśniały uczennicom gimnazjów „w jaki sposób dziewczęta są wykluczane we Francji podczas menstruacji”. Prelegentka „wyjaśniała problem, nie używając ani razu słowa kobieta, bo wolała powiedzieć „osoba z macicą”, skoro zdarzają się też transpłciowi mężczyźni, którzy miesiączkują”. Takimi bzdurami raczyła 12-latki, korzystając poniekąd z autorytetu szkoły, do której ją wpuszczono jako edukatorkę. Ekscesy edukacji seksualnej były już wielokrotnie opisywane i nie ma wątpliwości, że to akurat „koń pociągowy” skrajnie feministycznych grup.

Inny temat, narzucany francuskiej szkole już od wieków, to jej laickość. Ideową pustkę zapełnia jednak ostatnio inwazja islamu. Najbardziej spektakularnym przykładem były zamachy na życie nauczycieli. Codzienna praktyka wygląda jeszcze gorzej. Nauczyciele w niektórych dzielnicach znajdują się pod stałą presją muzułmańskich uczniów i ich rodziców. Mówi się o codzienności otrzymywania pogróżek, kwestionowaniu niektórych tematów w nauczaniu, a nawet zjawisku „autocenzury” nauczycieli. Tylko we wrześniu odnotowano 328 „ataków na laicyzm”, jak nazywa się nad Sekwaną tego typu incydenty. Liczba wniosków o „ochronę funkcjonalną nauczycieli” wzrosła w ciągu jednego roku o 29%, a sankcje na sprawców gróźb są uważane za byt łagodne i nie zniechęcające do podobnych działań.

W 2023 r. złożono 5264 wnioski o „ochronę funkcjonalną” nauczycieli (z czego 3796 zaakceptowano), w porównaniu do 4085 takich wniosków złożonych w 2022 r. Przyznanie takiej ochrony wprowadzono właśnie po bezpośrednich atakach islamistów na nauczycieli. Sprawy są różne. Od obrazy słownej, po ataki fizyczne i wysyłanie gróźb. „Le Figaro” opisuje przykład Nicolasa, nauczyciela historii i geografii, który omija tematy dotyczące Bliskiego Wschodu, po tym jak jego kolegę zaatakował licealista zirytowany podawanymi przez nauczyciela na lekcji faktami. Dyrektorce liceum Maurice-Ravel (XX dzielnica Paryża), grożono śmiercią za to, że poprosiła uczennicę o zdjęcie chusty islamskiej w swojej placówce. W połowie października uczeń szkoły średniej z Tourcoing (Północ) uderzył nauczyciela z podobnych powodów.

W tym samym czasie kuratoria oświaty, także w imię „ochrony laickości”, atakują i walczą z prywatnymi szkołami katolickimi. Sąd administracyjny w mieście Pau tymczasowo uchylił właśnie  trzyletnie zawieszenie Christiana Espeso na stanowisku dyrektora prywatnej szkoły katolickiej Immaculée-Conception (Niepokalanego Poczęcia). Dyrektor został oskarżony i odsunięty od funkcji dyrektora na 3 lata przez kuratorium w Bordeaux za rzekome łamanie zasad laicyzmu edukacji. 28 listopada, sąd administracyjny w Pau podjął decyzję o zawieszeniu tej sankcji. Christian Espeso wraca na razie do pracy w szkole, a w obronie dyrektora protestowali w Pau rodzice. Sam dyrektor mówi, że była to ideologiczna próba ataku na katolickie wartości, które chciał w tej placówce zachować.

Sędzia uznał zawieszenie dyrektora za sankcję nieproporcjonalną do sytuacji i przypomniał, że dyrektor Espeso „nigdy wcześniej nie został ukarany, mimo że od wielu lat sprawuje funkcje kierownicze w placówce”. Kuratorium oskarżało Christiana Espeso o „atak na zasady laickości przez zezwolenie na prowadzenie w szkole lekcji edukacji religijnej”. Krytykowano go także za zorganizowanie „wycieczki o charakterze religijnym” z Pau do sanktuarium w Lourdes. Espeso jest także podejrzany o to, że nie dopuścił do rozdania uczniom nowych podręczników, a nawet „cenzurował” treści zawierające „fragmenty o charakterze seksualnym” oraz omijał niektóre „progresywne” lektury, właśnie o rzekomej „edukacji zdrowotnej”. Dodatkowo kuratorium zarzucało mu jeszcze „toksyczne zarządzanie” szkołą. Media, które we wrześniu dotarły do dokumentów z kuratorium pisały, że raport tej instytucji z inspekcji szkoły przypomina… akt oskarżenia i prokuratorskie postępowanie śledcze.

Szkoła katolicka jest placówką prywatną, ale musi realizować programy narzucane przez kuratorium. Edukacja katolicka stoi we Francji na ogół na wysokim poziomie i takie szkoły wybierają dla swoich dzieci nawet niewierzący rodzice, a często także i muzułmanie. Jednak „katolickość” edukacji jest niekiedy wątpliwa i np. lekcje religii nie są obowiązkowe. Christian Espeso został w sumie ukarany za chęć zachowania katolickiego oblicza szkoły. Jego adwokaci Thierry Sagardoytho i Vincent Ligney skrytykowali „fałszowanie faktów i stronniczość” raportu kuratorium, co ich zdaniem wpisuje się w szerszy proces niszczenia prywatnej edukacji katolickiej. W szkołach publicznych, zamiast zasad „świeckości”, uczniowie zostają tymczasem poddani coraz silniejszej presji importowanego do Francji islamu.

Bogdan Dobosz

„TAK – dla edukacji! NIE – dla deprawacji!” W niedzielę, 1 grudnia, o godzinie 12-tej na Placu Zamkowym

 …w tę niedzielę, 1 grudnia, o godzinie 12-tej na Placu Zamkowym w Warszawie odbędzie się manifestacja, na której nie może Cię zabraknąć.

Manifestacja organizowana przez Koalicję na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły oraz NSZZ „Solidarność” zgromadzi rodziców, nauczycieli i wszystkich, którym zależy na dobru polskich dzieci.

„TAK – dla edukacji! NIE – dla deprawacji!” – pod tym hasłem zgromadzimy się tysiącami w niedzielę!

Będziemy na miejscu razem z kolegami z zespołu CitizenGO Polska i przedstawicielami kampanii globalnych. Szukaj naszych niebieskich banerów i dołącz do nas!

To okazja, by wspólnie powiedzieć „nie” obowiązkowej edukacji seksualnej w szkołach i bronić wartości, które są fundamentem naszego społeczeństwa.

Dlatego nie może Cię zabraknąć! Dołącz do nas, musimy pokazać, że nie ustąpimy się w walce o przyszłość naszych dzieci i polskich rodzin. Liczy się każda obecność – im więcej nas będzie, tym silniejsze będzie nasze przesłanie!

Znajdź nas na miejscu i odbierz od nas baner, by wspólnie tworzyć widoczną i zjednoczoną grupę!

Pamiętaj, że razem jesteśmy w stanie zmienić bieg wydarzeń! To chodzi o nasze dzieci!

Do zobaczenia na Placu Zamkowym!

Blanka Bąkiewicz z całym zespołem CitizenGO

Walczymy o polską szkołę! Warszawa – 1 grudnia – Plac Zamkowy. Dołącz do protestu!

Walczymy o polską szkołę! Warszawa – 1 grudnia – Plac Zamkowy. Dołącz do protestu!

Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły, której członkiem jest Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, organizuje społeczny protest przeciwko niszczeniu polskiej szkoły i deprawacji młodego pokolenia. DOŁĄCZ!

TERMIN:

1 grudnia o godzinie 12-tej

MIEJSCE:

Plac Zamkowy w Warszawie

Pokażmy, że nie ma naszego przyzwolenia na eksperymenty lewackie minister Nowackiej i jej ideowych popleczników!

W pikiecie wezmą udział goście z zagranicy: Gabriele Kuby z Niemiec, autorka książek: „Globalna rewolucja seksualna. Likwidacja wolności w imię wolności”, „Rewolucja genderowa: nowa ideologia seksualności”; Leni Kesselstatt z Austrii, z ruchu oporu rodzicielskiego; Tony Rucinski z W. Brytanii, Coalition for Marriage; Ante Bekavac z Chorwacji, Alliance Defending Freedom International

Manifestację uświetni występ Jana Pietrzaka, Jerzego Zelnika oraz happening w wykonaniu Nauczycieli dla Wolności i zaprzyjaźnionych rekonstruktorów i „żywy znak” w wykonaniu Stowarzyszenia Historycznego „Polonia Restituta” i Stowarzyszenia FORT.

Wśród mówców: prof. Jan Żaryn, Sławomir Skiba (Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi), dr Waldemar Jakubowski  (NSZZ „Solidarność”), dr Zbigniew Barciński (Stowarzyszenie Pedagogów NATA), Marek Grabowski (Fundacja Taty i Mamy), Hanna Dobrowolska (Ruch Ochrony Szkoły), Agnieszka Pawlik-Regulska („Nauczyciele dla Wolności”), Marcin Perłowski (Centrum Życia i Rodziny), Magdalena Czarnik („Rodzice Chronią Dzieci”), Bartosz Kopczyński (Towarzystwo Wiedzy Społecznej), Łukasz Bernaciński (Instytut Kultury Prawnej Ordo Iuris), red. Jan Pospieszalski.

Niedziela, 1 grudnia o godz. 12-tej na Placu Zamkowym w Warszawie. Manifestacja pod hasłem „Tak dla edukacji, nie dla deprawacji”.

Zapraszamy na wielką manifestację rodziców, nauczycieli, młodzieży, wszystkich, którym zależy na dobru polskich uczniów i którzy chcą wyrazić sprzeciw wobec tego, jak niszczona jest polska szkoła.

Tysiące Polaków wiedzą już o bezprecedensowym ataku rządu na niewinność naszych dzieci i radykalnym programie obowiązkowej seksedukacji we wszystkich szkołach – od podstawówki po liceum. To nasz wspólny sukces. Jednak to dopiero początek długiej wojny z gorszycielami z Ministerstwa Edukacji.

Nie udało się minister Barbarze Nowackiej przemycić skandalicznego programu zmian niepostrzeżenie. Stąd nie dziwią jej emocjonalne wybuchy i okrzyk: „nie interesuje mnie, co boli Ordo Iuris!”, którymi dała wyraz wściekłości z powodu upowszechnienia treści projektu rządowego rozporządzenia.

W ostatni czwartek zakończyły się rządowe konsultacje. Z woli minister Nowackiej były nadzwyczaj krótkie i pierwotnie skierowane głównie do organizacji LGBT i seksedukatorów. Dzięki naszemu zaangażowaniu oraz dzięki wielkiej koalicji obrońców dzieci i szkoły, którą współtworzymy od wielu miesięcy, ministerstwo zostało jednak zarzucone tysiącami uwag, zastrzeżeń, protestów i analiz. Pisali je zatroskani rodzice, pełni obaw nauczyciele, eksperci przedmiotowi, autorzy podręczników, pedagodzy, psychologowie dziecięcy i rozwojowi, lekarze i eksperci ds. zdrowia.

Wszyscy są zaszokowani, że ta szkolna deprawacja ma być obowiązkowa, a promocja do kolejnej klasy będzie uzależniona od przyswojenia wiedzy o masturbacji, homoseksualnych praktykach i „różnych rodzajach rodzin”… W toku rozpalającej się dyskusji ministrowie rządu Donalda Tuska porzucili już nawet fałszywą i wprowadzającą w błąd nazwę nowego przedmiotu! Minister ds. równości Katarzyna Kotula wprost nazwała nowy, obowiązkowy przedmiot „edukacją seksualną”.

Nasz głos nie jest osamotniony. Poza stanowiskami i opiniami Koalicji na rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły, otrzymaliśmy wielkie wsparcie w postaci jednoznacznego stanowiska całej Konferencji Episkopatu Polski. Biskupi upominają się w nim o poszanowanie praw rodziców, a projekt rozporządzenia nazywają wprost „deprawującymi zapisami dotyczącymi edukacji seksualnej”.

Na razie, pomimo potęgujących się protestów, Ministerstwo Edukacji brnie w skandaliczne rozwiązania. Gdy dwa dni przed zamknięciem konsultacji na temat rozporządzenia dyskutowały sejmowe komisje do Spraw Dzieci i Młodzieży oraz Edukacji i Nauki, kierownictwo komisji uparcie blokowało udział naszych ekspertów w posiedzeniach…

Ale nie możemy dać sobie zamknąć ust, bo na szali jest dobro naszych dzieci!

W jednej z ostatnich wiadomości pisałem do Pani o szczegółach ministerialnego rozporządzenia, związanych z nim zagrożeniach dla naszych dzieci i wszystkich działaniach naszych ekspertów, zmierzających do zatrzymania wulgarnej seksualizacji i ideologicznej indoktrynacji naszych dzieci.

Mowa tu nie tylko o wspomnianej analizie, ale także między innymi o internetowej petycji „Stop Seksualizacji Dzieci”, którą podpisało już ponad 40 000 Polaków, wzorach pism do ministerstw, udostępnionych naszym sympatykom, spotkaniach z rodzicami i nauczycielami z całej Polski, konferencjach eksperckich czy udostępnianych na naszej stronie internetowej poradnikach prawnych i raportach. 

Zachęcając do przeczytania załączonej wiadomości, chciałabym jednocześnie zaprosić Panią do wzięcia udziału w manifestacji sprzeciwu wobec genderowej, wulgarnej seks-edukacji w szkołach.

Manifestację organizujemy – wraz z naszymi partnerami z Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły – już w najbliższą niedzielę, 1 grudnia o godz. 12:00 na Placu Zamkowym w Warszawie. Pikieta odbędzie się pod hasłem „Tak dla edukacji, nie dla deprawacji”.

Zachęcamy do udziału w manifestacji wszystkich, którym zależy na dobru naszych dzieci. To prawdziwy bój o pokolenie, które będzie wkrótce decydować o losach naszego Narodu. Podczas manifestacji będzie można złożyć podpis pod obywatelską inicjatywa ustawodawczą chroniącą dzieci przed dostępem do pornografii w internecie, o której pisaliśmy Pani kilka dni temu.

Jednocześnie serdecznie zachęcam Panią także do finansowego wsparcia działalności Instytutu Ordo Iuris, bo tylko dzięki temu wsparciu możemy prowadzić w Pani imieniu walkę w obronie naszych dzieci.

Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk

Wspieram działania Ordo Iuris

Z wyrazami szacunku

Adw. Jerzy Kwaśniewski - Prezes Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris

Obowiązkowe lekcje deprawacji mają być w klasach 4-8 szkół podstawowych jak również w klasach 1-3 liceum i technikum. 

Fundacja Pro-Prawo do życia
Szanowny Panie Mirosławie! Minister Edukacji Barbara Nowacka zamierza rozprawić się z “luźnym podejściem do obowiązku szkolnego”, zarówno ze strony uczniów, jak i rodziców, którzy zwalniają swoje dzieci z lekcji. W związku z tym MEN ma rozważać m.in. zmiany dotyczące zwiększenia liczby obecności szkolnych wymaganych do tego, aby zdać do następnej klasy. Plany te realizowane są równolegle do wdrażania we wszystkich polskich szkołach przymusowej “edukacji seksualnej” już od 1 września 2025 roku. Obowiązkowe lekcje deprawacji mają być zarówno w klasach 4-8 szkół podstawowych jak również w klasach 1-3 liceum i technikum. Celem walki z “luźnym podejściem do obowiązku szkolnego” jest więc uniemożliwienie rodzicom zwalniania dzieci z “edukacji seksualnej” oraz zacieśnienie państwowej, centralnie sterowanej, urzędniczej kontroli nad edukacją w Polsce. Trzeba budzić świadomość rodziców i mobilizować społeczeństwo do oporu.Ma być trudniej zwalniać dzieci z lekcji [foto]Od kilku miesięcy Barbara Nowacka zapowiada rozprawienie się ze zjawiskiem zwalniania dzieci z lekcji przez rodziców. Informowaliśmy o tym już w lipcu. Nowacka obiecała wtedy zająć się kwestią zwolnień z lekcji. Teraz pojawiły się nowe informacje w tej sprawie. Wedle relacji medialnych z poniedziałku 18 listopada, MEN ma rozważać m.in. podniesienie wymogu frekwencji do poziomu 70% obecności ucznia na lekcji. Aktualnie jest to 50%, tzn. uczeń musi być obecny co najmniej na połowie lekcji w roku szkolnym, aby móc zostać sklasyfikowany z danego przedmiotu i zdać do następnej klasy. 

Dokładnie tego samego dnia do dalszych prac zostało skierowane rozporządzenie Ministra Edukacji w sprawie wdrożenia do wszystkich polskich szkół przymusowej “edukacji seksualnej”, mającej już od 1 września 2025 roku ukrywać się pod nazwą nowego przedmiotu “edukacja zdrowotna”. Przypomnijmy – wedle opublikowanej niedawno podstawy programowej dzieci będą się uczyć m.in. o masturbacji, LGBT, różnych “orientacjach seksualnych”, aborcji, “transpłciowości”, rozwodach i bezdzietności.  

Taka “edukacja zdrowotna” ma być od przyszłego roku prowadzona obowiązkowo w wymiarze 1 godziny tygodniowo w klasach 4-8 szkół podstawowych oraz 1 godziny tygodniowo w klasach 1-3 liceum.

Panie Mirosławie, medialna zapowiedź ograniczenia możliwości zwalniania dzieci z lekcji, która pojawia się jednocześnie ze skierowaniem do dalszych prac projektu przymusowej “edukacji seksualnej”, nie jest zbiegiem okoliczności. Należy te dwie kwestie traktować razem, gdyż są ze sobą ściśle powiązane.

“Edukacja seksualna”, mająca być realizowana obowiązkowo w polskich szkołach pod nazwą “edukacji zdrowotnej”, oparta jest o wytyczne zawarte w Standardach Edukacji Seksualnej w Europie opracowanych przez rząd Niemiec i Światową Organizację Zdrowia (WHO). 
Zaprezentowana niedawno podstawa programowa do “edukacji zdrowotnej” dokładnie odzwierciedla zawartość Standardów Edukacji Seksualnej, przed którymi nasza Fundacja ostrzega rodziców od 2013 roku, kiedy to po raz pierwszy zaprezentowano ten dokument w języku polskim w trakcie konferencji współorganizowanej przez MEN.  

Treści zawarte w podstawie programowej do “edukacji zdrowotnej”, takie jak oswajanie uczniów z masturbacją, LGBT, rodzajami “orientacji seksualnych” czy wyrażaniem zgody na seks, wprost wynikają ze Standardów Edukacji Seksualnej i od dziesięcioleci są faktycznym standardem nauczania w szkołach na Zachodzie, szczególnie w Niemczech. Na tych samych Standardach opierają się zajęcia na temat “tolerancji” i “dojrzewania”, które od dawna organizowane są lokalnie w polskich szkołach przez “edukatorów seksualnych” i aktywistów LGBT, przed czym przestrzega nasza Fundacja w ramach naszej kampanii “Stop pedofilii”. 

Jednak aby proces deprawacji był kompletny i spójny, to z punktu widzenia deprawatorów musi być on systemowy i obowiązkowy. Już kilka miesięcy temu Barbara Nowacka publicznie zwróciła uwagę, że “w wielu krajach w ogóle nie ma takiej możliwości zwalniania dzieci z lekcji.” Tak jest np. w Niemczech, gdzie powstały Standardy Edukacji Seksualnej. Jak już wielokrotnie informowaliśmy, “edukacja seksualna” jest w Niemczech przymusowa dla wszystkich dzieci, a rodzice nie mają możliwości zwalniania swoich dzieci z lekcji deprawacji. Wiele razy publikowaliśmy także przykłady takie jak przypadek chrześcijańskich rodziców z Saltzkotten, którzy trafili do więzienia za odmowę wysłania dzieci na “edukację seksualną”. Ich sprawa trafiła aż przed Europejski Trybunał Praw Człowieka, który potwierdził, że z powodu swoich przekonań rodzice nie mają prawa zwalniać swoich dzieci ze szkolnych zajęć. 

Nowacka i Tusk to polskojęzyczni podwykonawcy polityki narzuconej nam z Zachodu. Stąd Polacy, a szczególnie polscy rodzice, muszą być świadomi, że w “pakiecie” z deprawacją seksualną dzieci w szkołach będzie szedł przymus uczestnictwa uczniów w tej deprawacji i prześladowania rodzin, które się temu sprzeciwią.

Panie Mirosławie, dlatego w walce z deprawacją kluczowe jest budowanie świadomości rodziców oraz mobilizowanie rodziców do działania. Tym zajmuje się nasza Fundacja.Kilka dni temu opublikowaliśmy nagranie w mediach społecznościowych informujące rodziców o tym, co zawiera podstawa programowa do “edukacji zdrowotnej” i czego będą się uczyć ich dzieci. 
Video ma już ponad 113 000 wyświetleń i ponad 800 komentarzy. Oto niektóre z nich:
– “Ja tego słuchać nie mogę, a co dopiero godzić się na to !!!”
– “Moje dziecko nie będzie uczęszczać na taki przedmiot. Nie zgadzam się, nawet jeśli będzie to przedmiot obowiązkowy. Jeszcze trochę i większość dzieci pójdzie na nauczanie domowe.”
– “Nie interesują mnie konsekwencje ale jak tylko będzie taki przedmiot mój syn nie będzie na niego chodził.”
– “Absolutnie nie puszczę córki na te zajęcia.”
– “Obowiązkiem naszym jako rodziców jest nie zgodzić się na to!”
– “Rodzice wszystko w waszych rękach nie dajcie się omamić !!!!!!”.
– “Moje dzieci nie będą na to chodzić”.
W ten sposób docieramy z ostrzeżeniem do tysięcy kolejnych osób, budzimy świadomość i sumienia oraz mobilizujemy do walki. Nasze akcje informacyjne prowadzone są także na ulicach w całej Polsce. Kilka dni temu w Katowicach przeprowadziliśmy publiczną modlitwę różańcową połączoną z kampanią informacyjną. Zgromadziliśmy się na rynku, przed Teatrem Śląskim. Widziało nas wielu ludzi, którzy zatrzymywali się i obserwowali nasz baner oraz słuchali nagrań z głośnika na temat nowego, obowiązkowego przedmiotu w szkołach i planach deprawacji dzieci. Podobne akcje przeprowadzamy w wielu innych miastach.
Pracujemy także nad dodrukiem tysięcy kolejnych broszur informacyjnych na temat przymusowej “edukacji seksualnej” wchodzącej do szkół. Kolejne osoby zgłaszają się do naszej Fundacji i otrzymują od nas broszury do rozdawania w swoim miejscu zamieszkania, w szkołach, w parafiach itp. W ten sposób w całej Polsce rozwija się walka o dzieci i przyszłość naszego narodu. Walka, w której kluczowe jest zaangażowanie rodziców i podejmowanie osobistych decyzji na temat swoich rodzin. Chcemy dalej tę walkę prowadzić, docierać do kolejnych Polaków i pomagać kolejnym osobom, które zgłaszają się do naszej Fundacji po materiały informacyjne, chcąc działać w swoim miejscu zamieszkania lub chcącym otrzymać porady na temat wyboru szkoły dla swoich dzieci lub przejścia na edukację domową. Potrzebujemy na te działania w najbliższym czasie ok. 13 000 zł.
Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam dalsze działania informacyjne i ostrzegawcze, a także wsparcie kolejnych osób i pomoc kolejnym rodzinom. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Z wyrazami szacunku
Mariusz Dzierżawski
Fundacja Pro – Prawo do życia

ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
stronazycia.pl

„Edukacja zdrowotna” na froncie walki z „wewnętrznym faszystą”. Destrukcja polskiej edukacji (2)

Edukacja zdrowotna” na froncie walki z „wewnętrznym faszystą”

Destrukcja polskiej edukacji (2) https://myslpolska.info/2024/11/07/destrukcja-polskiej-edukacji-2/

Barbara_Nowacka_Irek_Grin.jpg

—————————————–

Olaf Swolkień https://myslpolska.info/2024/11/07/destrukcja-polskiej-edukacji-2/

 „Jesteśmy przekonani, że skoro rozwiązłość jest naturalnym ciągiem tych skłonności, nie tyle chodzi o zwalczanie owej namiętności, co o ułożenie sposobu spokojnego jej zadowalania. Musimy się więc zająć uporządkowaniem tej domeny i zadbać o to, by obywatel, którego potrzeba zbliży do przedmiotów pożądania, mógł się z nimi do woli oddawać wszystkiemu, do czego namiętność go skłania”

  • Markiz de Sade; z odezwy: „Francuzi, jeszcze jeden wysiłek, jeżeli chcecie się stać republikanami”

„Wojna nie jest nigdy skierowana wyłącznie przeciwko materii, lecz zawsze równocześnie przeciwko siłom duchowym, ożywiającym tę materię, a obu tych elementów rozdzielić od siebie nie sposób.” Carl von Clausewitz „O wojnie”

========================

Włączenie osób z wszelkiego rodzaju deficytami do kolektywów klasowych, o czym pisałem poprzednio, to jednak nie wszystkie rewolucyjne zmiany jakie czekają polską szkołę w najbliższym czasie. Oprócz osób chorych, zaburzonych psychicznie, społecznie i towarzyszących im nauczycieli wspomagających, do coraz liczniejszych klas także coraz liczniej dołączają Ukraińcy, czasami nie znający polskiego.

Polscy podatnicy opłacają im naukę naszego języka, jednak ani znajomość języka ani ukończenie kursu czy zdanie egzaminu z polskiego nie są wymogiem przyjęcia do szkoły. W komunikacji z nauczycielem prowadzącym lekcje ma im pomóc dodatkowo zatrudniany asystent międzykulturowy z wymaganym wykształceniem średnim, ale też bez wymogu znajomości j. polskiego, a za warunek wystarczający uznano zdolność porozumiewania się z podopiecznym. Jak donoszą media głównego nurtu pomiędzy polskimi nauczycielami, a ukraińskimi asystentami dochodzi już do pierwszych nieporozumień, a nawet kłótni na tle zachowania w klasie dyscypliny czy po prostu ciszy (artykuł: Dyrektorka uległa rodzicom z Ukrainy. „To był mój największy błąd” (https://parenting.pl/duzy-problem-w-szkolach-nie-mamadrej-polityki-imigracyjnej). Sprawa  tzw. komponentu ukraińskiego w nauczaniu historii pod wpływem niekorzystnych sondaży (pomysł osobnego komponentu popiera niecały 1% Polaków) na razie przycichła, ale należy przypuszczać, że wraz z dołączeniem Polski, a może i Ukrainy do Europejskiego Obszaru Edukacyjnego podręczniki historii pisane np. przez ukraiński IPN pozwolą raz na zawsze uporać się z bagażem historycznych zaszłości, które zdaniem polskich sług niepotrzebnie wzbudzają jątrzące uczucia wobec sąsiedniego narodu.

Dobrostanowi uczniów ma też sprzyjać zaprowadzone w ekspresowym tempie i w wątpliwym prawnie trybie – bo w środku roku szkolnego, zniesienie oceniania i obowiązku odrabiania zadań domowych oraz okrojenie o 20% podstawy programowej 18 przedmiotów. Jednak tych, których martwi pozostałe 80% minister Nowacka uspokaja, że to dopiero początek większych redukcji. Nowo mianowani kuratorzy wydają się wyczuwać, że dążenie do tak pojętego dobrostanu staje się swego rodzaju dobrze widzianym dowodem prawo czy w tym wypadku lewo – myślności i np. kurator małopolska wydała zalecenie by nauczyciele nie przeciążali 6-latków nauką pisania. Minister Barbara Nowacka najwyraźniej zaniepokojona konsternacją jaką to wzbudziło, osobiście uspokajała, że to tylko zalecenie w indywidualnych przypadkach. Inne zmiany to zastąpienie przedmiotu historia i teraźniejszość (HiT) wychowaniem obywatelskim. Nie są jeszcze znane podręczniki ani szczegóły nowego przedmiotu, który wedle słów minister Nowackiej „ma sprawić żeby dzisiejsi uczniowie w przyszłości głosowali”. Można tylko snuć przypuszczenia, że nie chodzi o głosowanie na podnoszących głowę w całej Europie tak zwanych faszystów. Z drugiej strony przedmiot HiT acz potrzebny został mocno skompromitowany przez polityczną otoczkę jaką dobudował do niego PiS. Dobrym tego przykładem był osławiony podręcznik Wojciecha Roszkowskiego, który rozpisywał się co prawda o zagładzie Żydów, ale o ukraińskim ludobójstwie na Polakach wspominał jednym słowem.

Podstawowy problem oświaty jaki się wyłania po ograniczeniu tradycyjnej nauki i zadań domowych, zmniejszeniu liczby czytanych lektur (coraz częściej teksty oryginalne zastępowane są ich formą uproszczoną), ograniczeniu pamięciowego opanowania tabliczki mnożenia, likwidacji tradycyjnych ocen i wymogu opanowania materiału jako warunku przejścia do kolejnej klasy, brzmi: czym w takim razie zająć miliony młodych ludzi w wieku, w którym ich umysły są wyjątkowo plastyczne, szybko się uczą i nabywają także na poziomie neurobiologicznym zasobów i umiejętności decydujących o całym życiu, łącznie z późną starością. Barbara Nowacka mówi w tym kontekście o większej ilości czasu jaką dzieci i młodzież będą mogły przeznaczyć na swoje zainteresowania i pasje. Jednak w odróżnieniu od kosztującego miliardy złotych wsparcia i edukacji dla przybyszy z Ukrainy, brak funduszy na prowadzenie zajęć dodatkowych, kółek zainteresowań czy zajęć wyrównawczych dla polskich dzieci jest w polskiej szkole chroniczny.

To jakie pasje może mieć pani minister na myśli, po części wynika z zapowiedzi jakie padły 12 kwietnia 2024 r. na konferencji prasowej, gdzie obok siebie wystąpiło troje ministrów obecnego rządu: Minister Zdrowia Izabela Leszczyna, Minister Sportu Sławomir Nitras i w roli głównej Minister Edukacji Barbara Nowacka. Ministrowie przedstawili na niej plany dotyczące nowego przedmiotu o nazwie edukacja zdrowotna, jaki ma wejść do szkół podstawowych w klasach 4-8 i 1-2 średnich od przyszłego roku szkolnego. Jak zwykle w takich sytuacjach politycy koncentrowali się na niebudzących społecznych kontrowersji ogólnikach. Mówiono więc o słusznej walce z otyłością i brakiem ruchu, z uzależnieniami, podkreślano, że w zespole przygotowującym założenia programowe jest ksiądz Arkadiusz Nowak. Jedno z takich uznanych za oczywiste i miło rezonujących w uchu przeciętnego wyborcy zdań, wygłoszonych w czasie konferencji brzmiało: „zdrowie jest jednym z najważniejszych obszarów działalności państwa”. Tylko niewielu skojarzyło to z zepchniętymi na obrzeża zachodniej myśli złowieszczymi przepowiedniami Thomasa Szasza o „państwie terapeutycznym”, z „Medyczną Nemesis” Ivana Illicha czy z „Nowym wspaniałym światem” Aldousa Huxleya. A to ostatnie skojarzenie byłoby ze wszech miar uzasadnione, gdyż na czele komisji przygotowującej założenia programowe nowego przedmiotu ma stanąć nie pediatra, nie internista, ale seksuolog Zbigniew Izdebski. Przedmiot ma zajmować się także klimatem (ONZ-owska koncepcja jednego zdrowia ściśle wiąże klimatyzm z sanitaryzmem), nawykami żywieniowymi, przyjaznym podejściem do ideologii LGBT, tranzycji itp. Zdrowiu seksualnemu poświęcono w czasie konferencji sporo miejsca.

Izdebski jest od ponad dekady współpracownikiem WHO i organizacji International Planned Parenthood promującej m.in. aborcję. Ze znalezionych w internecie wypowiedzi Z. Izdebskiego wynika, że oprócz aborcji dużą wagę przywiązuje do masturbacji jako „treningu” i „dobrej formy rozładowania seksualnego”, cieszy go również, że oddają się jej w coraz większym stopniu polskie kobiety, a nie tylko mężczyźni, to samo dotyczy pornografii. Takie przekonania współgrają z wytycznymi WHO dotyczącymi edukacji seksualnej przyjętymi przez Polskę w roku 2013. Dopóki nie zobaczyłem, to nie bardzo chciałem wierzyć emocjonalnym wypowiedziom zbulwersowanych nauczycielek, więc sprawdziłem i cytuję za źródłem (https://www.bzga-whocc.de/fileadmin/user_upload/Dokumente/BZgA_Standards_Polish.pdf) jakie informacje powinno w ramach edukacji seksualnej według WHO otrzymać dziecko w przedziale wiekowym od 0 do 4 lat. W kolumnie pod nagłówkiem „informacje” czytamy: „Radość i przyjemność z dotykania własnego ciała, masturbacja w okresie wczesnego dzieciństwa Odkrywanie własnego ciała i własnych narządów płciowych.” W kolumnie „umiejętności” w tym samym wierszu wymieniona jest zabawa w lekarza, a postawy jakie należy kształtować w dziale seksualność to „ciekawość dotycząca własnego ciała i innych osób”.

W tym wieku dzieci powinny także kształcić emocje i uczucia, a te wyszczególnione w wytycznych WHO to m.in.: „Pozytywne nastawienie w stosunku do własnej płci biologicznej i społeczno-kulturowej (dobrze jest być dziewczynką lub chłopcem!)”.Z kolei w wieku 12 lat w kolumnie informacje czytamy: „Ciąża (także w związkach między osobami tej samej płci)”. Dla 15-latków w kolumnie: „postawy”, z podtytułem: „Pomóż dziecku rozwijać”: czytamy: „Krytyczne podejście do norm kulturowych/religijnych w odniesieniu do ciąży, rodzicielstwa itp.” W dokumencie nie brak także  zaleceń bez wątpienia słusznych, które osobom krytycznym wobec panującej w części polskiego społeczeństwa nadmiernej pruderii czy nieumiejętności rozmawiania o sprawach seksu mogą wydać się rozsądne.

Widać tu wyraźnie podobną metodę działania jaka ma miejsce w wypadku klimatyzmu i ekologii. Wykorzystuje się istniejące autentycznie problemy, by wprowadzić własną agendę, którą obudowuje się nie budzącymi sprzeciwu słusznymi postulatami, bo zdrowie według WHO ma ze zdrowiem dokładnie tyle wspólnego co klimatyzm z ekologią. Nie sposób jednak nie zauważyć, że w dziedzinie edukacji seksualnej w zaleceniach WHO widoczny jest wyraźnie konkretny i całościowy program ideowy.  Ma on swój początek w pismach Jana Jakuba Rousseau i markiza de Sade, a na nowo ożył w teoriach Zygmunta Freuda, Herberta Marcusego i przede wszystkim Wilhelma Reicha. Opisy własnego życia seksualnego w okresie dziecięcym Reich zawarł w książce „Passion of youth” (Pasje młodości). Jej fragmenty przytaczał Marek Chodakiewicz w artykule zamieszczonym w Do Rzeczy (https://dorzeczy.pl/swiat/156692/wilhelm-reich-mozg-rewolucji-seksualnej.html. Z uwagi na obsceniczność powstrzymam się od cytowania, ale są one zdumiewająco paralelne, także pod względem wiekowym z instrukcjami WHO, a chronologia wskazuje, że to Reich mógł być o ile nie instruktorem to inspiratorem, a nie na odwrót. Wszystkich tych autorów łączy przekonanie o braku związku seksualności z etyką i założeniem rodziny oraz o tym, że człowiek jest z natury dobry, a namiętności są tym, czego nie należy regulować wprowadzanymi w procesie wychowania jakimikolwiek normami społecznymi, religijnymi, prawnymi. W. Reich i Donatien de Sade byli w negowaniu norm najbardziej konsekwentni, a ich osobiste praktyki najbardziej zgodne z teorią. Takie pozbawione szkodliwej ponoć represji wychowanie ma właśnie zapewnić dobrostan uczniów, a w konsekwencji przygotować do funkcjonowania w inkluzywnym społeczeństwie.

Nie wchodząc w dyskusję światopoglądową czy psychologiczną zaznaczyć należy, że jest to teoria sprzeczna zarówno z chrześcijańską nauką o grzechu pierworodnym, jak i z całą znaną w historii tradycją wychowania, a osobiście dodałbym z doświadczeniem każdego trzeźwo patrzącego na rzeczywistość nauczyciela, wychowawcy, rodzica. Dlatego budzi zaniepokojenie i protest fakt, że edukacja zdrowotna przygotowana przez zespół doktora Izdebskiego ma być dla wszystkich uczniów obowiązkowa. Różni ją to zasadniczo od istniejącego obecnie w polskich szkołach, także mówiącego o seksualności, przedmiotu o nazwie wychowanie do życia w rodzinie, na który uczniowie uczęszczają jedynie po wyrażeniu na to zgody przez rodziców. Przymus uczęszczania na tak rozumianą edukację zdrowotną stoi bez wątpienia w sprzeczności nie tylko z artykułem 48 Konstytucji RP, mówiącym o prawie rodziców do wychowania dzieci według własnych przekonań, ale także z jej preambułą mówiącą o chrześcijańskim dziedzictwie, które w zaleceniach WHO traktowane jest jako zespół represyjnych i szkodliwych mitów.

Trudno także nie postrzegać edukacji zdrowotnej w oderwaniu od walki minister Leszczyny o wprowadzenie swobodnego zakupu pigułki dzień po dla 15 latek, kampanią na rzecz „szczepienia” na HPV w wieku 9 lat, walki o poszerzenie prawa do aborcji czy od antykatolickich wypowiedzi ministra Nitrasa. Także objęcie najwyższych stanowisk w dziedzinie zdrowia publicznego przez lekarzy skompromitowanych w okresie tzw. pandemii musi budzić niepokój i podejrzenia, że wpajane dzieciom nawyki zdrowotne i żywieniowe będą miały więcej wspólnego z interesami Big Farmy i ideologią klimatyzmu niż z autentycznym dbaniem o zdrowie.

Do tego w pakiecie są jeszcze „Jurek” Owsiak zajmujący się na zlecenie MEN nauką udzielania pierwszej pomocy w szkołach, objęty patronatem MEN program „szkoła przyjazna LGBT” i setki sponsorowanych przez rząd, UE i międzynarodową finansjerę tzw. NGO zajmujących się czy to seks edukacją czy wywieraniem nacisku na dyrekcje szkół pragnące zachować resztki dyscypliny i zdrowego rozsądku. Tu wymienić warto Stowarzyszenie Umarłych Statutów zatrudniające prawników, które grożąc sankcjami prawnymi ostrzega szkoły przed próbami czasowego (do chwili zgłoszenia się rodziców) zabierania telefonów komórkowych czy regulowania kwestii ubioru uczniów. Było one finansowane przez Narodowy Instytut Wolności pod patronatem ministra Kultury i rządu Zjednoczonej Prawicy.

Aleksander Bocheński w swojej bardzo ciekawej i aktualnej książce: „Rzecz o psychice narodu polskiego” przytacza za Monteskiuszem starożytną opowieść o tyranie miasta Kume Arystodemosie, który „Chcąc wybić z głowy młodzieży rewolucję, wydał przepisy nakazujące jej sposób ubierania się i życia, mający na celu wyłącznie użycia zmysłowe. Piękne dziewczęta miały towarzyszyć chłopcom wszędzie, nawet w kąpieli. Gdy mówimy o tyranach i dyktatorach, kojarzy się nam to z tępieniem porywów rewolucji drogą zakazów, tortur i morderstw. Arystodemos znalazł lepszy sposób wytrzebienia marzeń i porywów u młodzieży pragnącej gwałtownie zmienić warunki zastane. Uczynił wyżycie seksualne, gastronomiczne, estetyczne jedynym i najwyższym celem życia.” W dalszej części Bocheński podaje znacznie bliższy historycznie i taki, który powinien dać Polakom do myślenia przykład na trafność rozumowania Arystodemosa, kiedy pisze: „Podobnie w Polsce XVIII wieku nie kończące się uczty i hulanki szlachty saskiej paraliżowały wielki nurt odrodzeńczy Konarskich i Poniatowskich. Honor tej epoki ratuje tylko to, że postawa życiowa sybaryty nie została przez nią jeszcze nobilitowana jako najwłaściwsza.” Warto w tym miejscu wspomnieć pracę Zbigniewa Kuchowicza „Miłość staropolska”, której ukazanie się w PRL lat 1980 zamiast refleksji wywołało oskarżenia o pornografię, by po raz kolejny potwierdzić, że prawdy o sobie nie zwykliśmy wybaczać.

Obserwacje Bocheńskiego są zbieżne z tym co biały rosyjski emigrant i słynny socjolog Pitirim Sorokin skonstatował w głośnej pracy „Amerykańska rewolucja seksualna”, w której przewidywał upadek Ameryki i Zachodu na podstawie wszechobecnej seksualizacji, a dostrzegał ją już w pierwszej połowie lat 1950. Krytykował także to, co działo się w tej dziedzinie w elicie władzy Rosji carskiej przed jej upadkiem i pochwalał działania Stalina, który w drugiej połowie lat 1920 z właściwą sobie stanowczością zakończył porewolucyjną „orgię porgię” pod patronatem towarzyszki Aleksandry Kołłontaj, która zgodnie z marzeniami Fryderyka Engelsa chciała zlikwidować rodzinę, wzmocnić pozycję kobiety poprzez seks bez zobowiązań i kolektywną koncepcję macierzyństwa. Sorokin był także autorem monumentalnych prac ukazujących cykliczność powstawania i upadku cywilizacji, w których pokazywał na ogromnym materiale źródłowych nierozerwalny związek tradycyjnie pojmowanej moralności z wielką polityką.

Pisał: „Kiedy grupa rządząca i społeczeństwo jako całość rozluźniają swój kodeks, w ciągu trzech pokoleń następuje zwykle upadek kultury, jak to było w późnych fazach cywilizacji babilońskiej, perskiej, macedońskiej, mongolskiej, greckiej i rzymskiej.” Także Prymas Wyszyński w Ślubach Jasnogórskich nie modlił się o upadek komunizmu, ale przyrzekał „stoczyć najświętszy i najcięższy bój z naszymi wadami narodowymi”. Rozumiał to również dbający o dobre obyczaje w elicie władzy Władysław Gomułka. Mnie natomiast przypomniał się w tym kontekście wykład Prof. Zbigniewa Nęckiego, na którym opowiadał o szczurze, którego nauczono naciskania guziczka, co powodowało uruchomienie elektrody w szczurzym mózgu, a ta z kolei aktywowała ośrodek przyjemności. Zainteresowani pytaliśmy wykładowcę o los szczurka i nieco zawiedzeni dowiadywaliśmy się, że umarł z głodu, bo po prostu zapomniał o jedzeniu.

Wszystko to pokazuje niewątpliwy związek polityki z powszechnie przestrzeganą moralnością seksualną, a w konsekwencji z instytucją rodziny, relacjami męsko – damskimi i dzietnością. Również obserwowana współcześnie skuteczność cywilizacji muzułmańskiej w starciu z cywilizacją Zachodu oraz porównanie działania i treści Tik Toka w Chinach z jego wersją na Zachodzie powinny skłaniać do refleksji. Dzisiaj dzięki nowoczesnej technologii żywe dziewczęta można zastąpić aktorkami porno w internecie. Swego czasu za dowód postępów demokracji w Afganistanie podawano powstanie porno-shopów w Kabulu, a izraelska armia nadawała porno filmy po przejęciu palestyńskiej telewizji w Ramallah.

Przekonanie o takim związku przyświeca nie tylko socjologom i myślicielom formatu Sorokina czy autorowi poruszającej książki „Libido dominandi” E. Michaelowi Jonesowi. O tym, że „wyzwolenie seksualne”  jest nierozerwalnie związane z rewolucją społeczno – kulturową pisali także ideowi antenaci minister Nowackiej od markiza de Sade po najnowszych teoretyków. Dobrym przykładem jest dzieło zatytułowane „Anty – Edyp” autorstwa Félixa Guattari i Gillesa Deleuze. W „Anty – Edypie” wszelkie normy zachowań seksualnych, także te odczuwane jako wewnętrzne, są utożsamiane z „uwewnętrznionym faszyzmem”, taką interpretację przedstawił z aprobatą sam Michel Foucault. Okazuje się więc, że walka o wczesną masturbację, zabawę w lekarza oraz delegalizacja partii opisanych przez globalistycznych rewolucjonistów jako „faszystowskie” stanowi spójną całość i wcale nie jest jasne, który komponent jest przez jej promotorów uważany za ważniejszy: polityczny czy moralno – terapeutyczny.

Z drugiej strony konserwatywni oponenci rewolucji obyczajowej terroryzowani są przez system, w którym jak pisze E. Michael Jones: „rząd najpierw promuje seksualne uzależnienie, następnie traktuje je jako rodzaj narzędzia władzy, której później używa do niszczenia każdej odpowiednio wpływowej jednostki przeciwstawiającej się tej ideologii.” Polega to na wynajdywaniu, a gdy trzeba prokurowaniu seksualnych skandali w ich życiorysach, lub w zawartości komputerów i sugerowaniu opinii publicznej, że wszyscy i tak chcą tylko jednego, a przeciwnicy społecznej deprawacji to zakłamani hipokryci. Zupełnie tak jakby należało domagać się dozgonnej pochwały alkoholizmu od kogoś, kto raz w życiu się upił.

Jednak podobnie jak w wypadku opisanej w poprzednim numerze MP szkoły w PRL, także obecnie zasadnicze znaczenie dla jej funkcjonowania i możliwości oddziaływania na wychowanków będą miały nie tylko motywowane ideologicznie plany rządzących nią urzędników, ale całe społeczne otoczenie i to co możemy nazwać pozaszkolnymi komponentami edukacji. O tym oraz o tzw. profilu absolwenta w kolejnym artykule.

Olaf Swolkień

Myśl Polska nr 45-46 (3-10.11/2024)