Owsiak: “Ten news to grom z jasnego nieba! Moje serce powoli umiera”

Koniec sprawy Jerzy Owsiak vs. Barbara Piela. Sąd zdecydował

20.02.2025 18:32 https://www.tysol.pl/a135848-koniec-sprawy-jerzy-owsiak-vs-barbara-piela-sad-zdecydowal

Spór między Jerzym Owsiakiem, prezesem Fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy (WOŚP), a Barbarą Pielą, autorką animacji “Plastusie”, zakończył się serią procesów sądowych, które przyciągnęły uwagę opinii publicznej. W sprawie pojawiły się nowe informacje.

Barbara Piela Koniec sprawy Jerzy Owsiak vs. Barbara Piela. Sąd zdecydował

Barbara Piela / fot. archiwum prywatne / YouTube – Onet News

Barbara Piela opublikowała wpis

Na profilu Barbary Pieli pojawił się wpis, w którym przekazała nowe informacje w sprawie.

“Koniec sprawy karnej dot. animacji z J.Owsiakiem i HGW! Wszyscy UNIEWINNIENI! Dziękuję za obronę niesamowitemu mec. A.Wdowczykowi i wszystkim za wsparcie, zwłaszcza Matce Kurce i W.Cejrowskiemu. Sędzia L.Parzyszek – głos rozsądku i głos w obronie wolności artystycznej!” 

“Refleksja. Gonienie lalek plastelinowych przez polityków czy osoby publiczne podlegające krytyce po sądach i to karnych, jest jednym wielkim absurdem świadczącym jedynie o słabości i braku dystansu do siebie. Oby nigdy więcej! W sądzie z mec. Arturem Wdowczykiem – polecam!” – dodała uradowana Piela.

Sprawa Jerzy Owsiak vs. Barbara Piela – kontekst

W 2019 roku w programie “Minęła 20” na antenie TVP Info wyemitowano animację autorstwa Barbary Pieli, w której Jerzy Owsiak oraz ówczesna prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz, zostali przedstawieni za pomocą figurek z plasteliny. Animacja spotkała się z krytyką ze strony Owsiaka, który oskarżył Pielę o propagowanie treści antysemickich oraz sugerował, że jej twórczość mogła przyczynić się do atmosfery nienawiści prowadzącej do tragicznych wydarzeń, takich jak śmierć prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza.

W odpowiedzi na te oskarżenia, Barbara Piela wniosła pozew przeciwko Jerzemu Owsiakowi, zarzucając mu naruszenie dóbr osobistych poprzez bezpodstawne oskarżenia. W październiku 2022 roku sąd orzekł na korzyść Pieli, zobowiązując Owsiaka do publicznych przeprosin oraz zapłaty 500 złotych na jej rzecz.

„Wygrałam proces z Jerzym Owsiakiem! Doszło do naruszenia dóbr osobistych – na konferencji prasowej 13-4/01/19 zawarł bezpodstawne sugestie łączące mnie ze zbrodniami Auschwitz i przyczyną śmierci Pawła Adamowicza. Animacja nie miała charakteru antysemickiego. Dziękuję mecenasowi Wdowczykowi i świadkowi M. Kurce”- pisała wówczas Piela w mediach społecznościowych.

Po ogłoszeniu wyroku Owsiak wyraził swoje rozczarowanie, pisząc na Facebooku: “Ten news to grom z jasnego nieba! Mam ogień w sercu. I coraz trudniej go podtrzymać. Moje serce powoli umiera”

Jednak sprawa nie zakończyła się na tym etapie. W kolejnych miesiącach toczył się proces karny dotyczący samej animacji. We wrześniu 2024 roku warszawski sąd skazał Barbarę Pielę oraz dziennikarza Michała Rachonia na pięć miesięcy ograniczenia wolności w formie prac społecznych oraz zobowiązał ich do wpłaty 25 tysięcy złotych na rzecz WOŚP. Wyrok ten dotyczył zarzutów o zniesławienie i naruszenie dóbr osobistych poprzez emisję wspomnianej animacji.

  • Autor: Anna Jezierska Źródło: portal X / tysol.pl Data: 20.02.2025

nadkom. Arkadiusz Górecki – bohaterski obrońca Owsiaka – awansował na szefa KMP

Zatrzymanie chorej 66-latki za złe słowa o Świętym Jurasie. Policjant awansował na szefa KMP

7.02.2025 https://nczas.info/2025/02/07/zatrzymanie-chorej-66-latki-za-zle-slowa-o-swietym-jurasie-policjant-awansowal-na-szefa-kmp/

arkadiusz gorecki kmp wloclawek
Pierwszy od lewej nadkom. Arkadiusz Górecki – nowy komendant KMP Włocławek / Fot. KMP Włocławek

Czy „wykazywanie się” policji poprzez ściganie nieprzychylnych Jerzemu Owsiakowi wpisów jest niezwykle korzystne dla pracowników mundurowych? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że nadkom. Arkadiusz Górecki został awansowany na Komendanta Miejskiego Policji we Włocławku. Niewiele wcześniej prowadził „bohaterską” akcję przeciwko 66-letniej seniorce, która niepochlebnie napisała w Internecie o Jerzym Owsiaku.

giń człeku i to jak najszybciej dość okradania dość twego dorabiania się z naiwności Polaków twoje wille za granicą, twoja willa w Polsce twoje dzieci uczą się za granicą i pensje twoje i twojej żony dość rozlicz się i zmień okulary bo takie noszą LGBT” – napisała 12 stycznia użytkowniczka Facebooka „Iza Izabela” [pisownia oryg. – red.].

Chwilę później wpis wpadł w oko pracownikom Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości. Policja wystąpiła do Mety o przekazanie danych osoby, która dokonała wpisu.

Do przesłuchania prokuratorskiego w niecałą dobę

14 stycznia, czyli dwa dni później, dane zostały przekazane. Okazało się, że to Izabela Majewska, która ma 66 lat. Mieszka w Toruniu. Prawnik kobiety zaznaczył, że kobieta zgadza się na podawanie swojego nazwiska.

Biuro oceniło sobie, że to groźba bezprawna, co kwalifikuje się pod art. 190 Kodeksu karnego, czyli „kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub na szkodę osoby dla niej najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w osobie, do której została skierowana lub której dotyczy, uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”. Tego samego dnia CBZC przesłało notatkę do Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum-Zachód.

Tego samego dnia, czyli 14 stycznia, do CBZC, Zarządu w Warszawie, przychodzi po południu adwokat Jacek Olejarz. Przedkłada wystawione tego samego dnia pełnomocnictwo podpisane przez Jerzego Owsiaka.

„Olejarz składa zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez ‘Izę Izabelę’. Wskazuje, że autorka internetowego postu dopuściła się dwóch przestępstw: groźby karalnej oraz publicznego nawoływania do popełnienia zbrodni, czyli nawołuje internautów do zabicia Jerzego Owsiaka” – podaje wp.pl.

Według prawnika, słowa te wywołały „uzasadnioną obawę, że będą spełnione”.

„To kluczowe w sprawach dotyczących gróźb bezprawnych – orzecznictwo sądowe i doktryna jednoznacznie określają, że przestępstwo jest wtedy, gdy nie tylko pojawia się groźba, lecz także, gdy wywołuje ona realną obawę u adresata, że zostanie spełniona. Wynika to zresztą z samej treści przepisu” – podkreśla portal wp.pl.

Zawiadomienie przyjęto i błyskawicznie przekazano do Torunia. Wciąż 14 stycznia, około godz. 19 do mieszkania Izabeli Majewskiej wyruszyła grupa Komendy Miejskiej Policji w Toruniu w celu zatrzymania kobiety.

„Skład ekipy: pierwszy zastępca komendanta miejskiego policji w Toruniu nadkom. Arkadiusz Górecki, naczelnik wydziału kryminalnego KMP w Toruniu asp. szt. Cezary Więcławski oraz jeden z funkcjonariuszy wydziału kryminalnego” – podała „Wirtualna Polska”.

„Na miejscu po wielokrotnym pukaniu do drzwi mieszkania nikt nam nie otworzył, z wnętrza lokalu nie wydobywały się żadne odgłosy mogące świadczyć, że jakaś osoba jest w środku” napisano w notatce funkcjonariusza wydziału kryminalnego.

Nazajutrz po godz. 6 ponownie przyszli policjanci, tym razem bez komendanta i naczelnika. Pani Majewska była w mieszkaniu i wpuściła ich. O godz. 6.25 nastąpiło zatrzymanie. Według policjantów „zachodzi obawa matactwa i ukrywanie się”. Przeprowadzono przeszukanie mieszkania „na legitymację”, czyli bez zgody sądu, gdyż – zdaniem funkcjonariuszy – sprawa jest niecierpiąca zwłoki. Kobieta oddała przedmiot, który według policji służył do popełnienia rzekomego przestępstwa, czyli smartfon.

„W wydziale dochodzeniowo-śledczym KMP w Toruniu wszczęte zostaje dochodzenie. Błyskawicznie, bo od razu po dowiezieniu kobiety na komendę, zostają jej postawione zarzuty. W ocenie funkcjonariusza Izabela Majewska bezprawnie groziła Jerzemu Owsiakowi, że go pozbawi życia, oraz publicznie namawiała inne osoby do zabicia szefa WOŚP. Od złożenia zawiadomienia i powzięcia przez toruńskich policjantów oraz prokuraturę informacji do postawienia zarzutów mija więc kilkanaście godzin” – podkreśla WP.

Wiele mówi też treść sporządzonego protokołu.

„kobieta, wykształcenie zawodowe, 66 lat, emerytura w wysokości 767 zł netto, mieszkanie 34m2, ciężka choroba, przyjmowane leki na serce. Izabela Majewska wyjaśnia, że napisała do Jerzego Owsiaka „giń człeku”, ale to nie oznacza, że chciała go zabić. Po prostu ją Owsiak denerwuje, a ona chciałaby, żeby rozliczył się ze wszystkich faktur, a nie się głupio tłumaczył. Nie miała w ogóle planu – przyrzeka – nic Jerzemu Owsiakowi zrobić” – czytamy.

O 10.35 zakończyło się przesłuchanie przez policję. Zaraz potem, o 11.10 prokurator Sylwia Czarnecka zaczyna przesłuchanie prokuratorskie.

Awans jednego z obecnych policjantów

Jak się okazuje, jeden z „bohaterów” tej sytuacji, wspomniany pierwszy zastępca komendanta miejskiego policji w Toruniu nadkom. Arkadiusz Górecki doczekał się właśnie awansu. Przejął obowiązki Komendanta Miejskiego Policji we Włocławku.

„Jego nominację ogłosił podczas uroczystości insp. Jakub Gorczyński, który wręczył mu rozkaz personalny” – podaje portal ddwloclawek.pl.

„Nadkom. Górecki swoją służbę rozpoczął w Oddziale Prewencji Policji w Warszawie w 2002 roku. Od 2003 do 2017 roku był związany z Komendą Powiatową Policji w Lipnie, gdzie pracował w prewencji, ruchu drogowym oraz zarządzaniu kryzysowym” – czytamy na lokalnym portalu.

Oczywiście, niech nikt nie ma żadnych wątpliwości, że ten awans Góreckiemu się należał za całokształt służby. A akcja przeciwko staruszce nie wynikała z przyczyn politycznych i w ogóle nie miała nic wspólnego z awansem pracownika policji.

Karnista: Ta sprawa to żart

Wracając jeszcze do sprawy Majewskiej, prok. Czarnecka zatwierdziła przeszukania policji „na legitymację”. Wydała też postanowienie o zastosowaniu środków zapobiegawczych: Obowiązek stawiania się na komisariacie policji trzy razy w tygodniu, zakaz opuszczania kraju, 300 zł poręczenia majątkowego oraz zakaz publicznego wypowiadania się o sprawie i zakaz zbliżania się do Jerzego Owsiaka.

Łaskawie zaznaczono, że „nie zachodzi konieczność stosowania surowszego środka zapobiegawczego”. Dzięki temu seniorka nie trafiła do aresztu na trzy miesiące.

Majewska udzieliła potem wywiadu w propisowskiej telewizji Republika. Wydział dochodzeniowo-śledczy KMP stworzył notatkę z odnotowaniem tego faktu.

„Na dowód funkcjonariusz ‘wydrukował’ YouTube’a, a dokładniej zrzuty ekranu, na których widać kobietę rozmawiającą z pracownikiem TV Republika” – czytamy na wp.pl.

Majewskiej grozi do trzech lat pozbawienia wolności. Kobietę w obronę wzięło Ordo Iuris.

– Ta cała sprawa, od samego początku do samego końca, to jakiś żart – stwierdził karnista z UJ i adwokat dr hab. Szymon Tarapata.

Zaznaczył, że to ośmieszanie państwa polskiego.

– W tej sprawie, przede wszystkim, nie ma ani groźby bezprawnej, ani nawoływania do popełnienia zbrodni. Równie dobrze można by postawić zarzuty komuś, kto po przeczytaniu tego tekstu napisałby w komentarzu „a niech tego prawnika trafi szlag”. Groźba karalna musi dotyczyć zapowiedzi popełnienia przestępstwa na szkodę innej osoby. Daleki jestem od twierdzenia, że skierowanie słów „giń człeku” w takim kontekście, jaki miał miejsce w sprawie, było taką zapowiedzią. Trudno też uznać, że autorka wpisu kogoś nakłaniała do popełnienia zbrodni. Kontekst wypowiedzi i okoliczności jej sformułowania absolutnie o tym nie świadczą – wyjaśnił dr hab. Tarapata.

– W całej tej sprawie mam wrażenie, że kilka osób potrzebuje więcej ogłady, wyczucia i – po prostu – dawki zdrowego rozsądku – ocenił i dodał, że policja i prokuratura mogłyby nie zadziałać tak szybko, gdyby całość nie była sprawą medialną i nie dotyczyła osoby pełniącej funkcję publiczną.

„Czy to pełnomocnik Jerzego Owsiaka powiadomił policję o wpisie Izabeli Majewskiej, czy policja powiadomiła pełnomocnika, aby możliwe było ściganie kobiety?

Adwokat Jacek Olejarz nie chciał z nami rozmawiać – zaznaczył, że ma pełnomocnictwo do składania zawiadomień, a nie do rozmów z mediami. Jerzy Owsiak oraz fundacja nie odpowiedziały na nasze pytania. Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości przekonuje natomiast, że ‘powzięło informację o wskazanym przez Panów wpisie od pełnomocnika Jerzego Owsiaka.

Pokrzywdzony złożył zawiadomienie o przestępstwie do CBZC’. Szkopuł w tym, że CBZC dowiedziało się o wpisie 12 stycznia, na co jest dowód w postaci notatki policyjnej, a pełnomocnik otrzymał pełnomocnictwo od Jerzego Owsiaka i złożył zawiadomienie 14 stycznia. Jak to więc możliwe, że policja dowiedziała się o sprawie z zawiadomienia? Nikt tego nie wyjaśnia” – podkreśla redakcja wp.pl.

Błyskawiczna akcja, czyli jak państwo złapało emerytkę “grożącą Owsiakowi”

Błyskawiczna akcja, czyli jak państwo złapało emerytkę grożącą Jerzemu Owsiakowi

Paweł Figurski Patryk Słowik 7 lutego 2025 wiadomosci.wp.pl/blyskawiczna-akcja-czyli-jak-panstwo-zlapalo-emerytke-grozaca-jerzemu-owsiakowi

Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości, wysoko postawieni policjanci idący na zatrzymanie, które się nie powiodło, nalot o 6 rano i błyskawicznie działająca prokurator.

Wirtualna Polska pokazuje, jak państwo polskie ujęło 66-letnią kobietę, która napisała na Facebooku szefowi WOŚP “giń człeku”.

  • Na podstawie kilkudziesięciu dokumentów i rozmów z kilkunastoma osobami pokazujemy, jak wyglądała sprawa, którą zajmowali się najważniejsi politycy w państwie – od chwili umieszczenia wpisu “giń człeku” aż po postawienie zarzutów 66-letniej Izabeli Majewskiej.
  • Policja – gdy pytaliśmy ją o sprawę – próbowała wprowadzić opinię publiczną w błąd. Otrzymaliśmy przeprosiny, gdy policjanci zorientowali się, że mamy ich wewnętrzną dokumentację.
  • – Ta sprawa to odlot! Prokuratura i policja popłynęli tu w niesłychany sposób – komentuje dr hab. Szymon Tarapata, karnista z UJ i adwokat.
  • – Prowadziłem wiele spraw dotyczących gróźb karalnych, ale z takim przypadkiem się nie spotkałem – stwierdza dr Łukasz Chojniak, adwokat.
  • Podkreślamy: jako autorzy tekstu wyrażamy sprzeciw wobec każdej formy hejtu i przemocy w przestrzeni publicznej. Artykuł prezentuje działania państwa w szeroko komentowanej sprawie i nie jest próbą obrony jej bohaterki.

Wpis namierzony

12 stycznia 2025 r. pod facebookowym wpisem Jerzego Owsiaka, szefa Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, użytkowniczka “Iza Izabela” komentuje: “giń człeku i to jak najszybciej dość okradania dość twego dorabiania się z naiwności Polaków twoje wille za granicą, twoja willa w Polsce twoje dzieci uczą się za granicą i pensje twoje i twojej żony dość rozlicz się i zmień okulary bo takie noszą LGBT” [pisownia oryginalna – red.].

Wpis, dosłownie chwilę później, dostrzegają funkcjonariusze policji z Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości. Robią to – jak wynika z notatki powstałej w CBZC – “podczas wykonywania czynności” w zarządzie w Radomiu.

Policja występuje do Mety, operatora Facebooka, o przekazanie danych osoby, która dokonała wpisu. Uzyskuje je. Wtedy występuje do firmy telekomunikacyjnej o kolejne dane. Otrzymuje je. 14 stycznia 2025 r. Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości już wie, że “Iza Izabela” to mieszkająca w Toruniu 66-letnia Izabela Majewska (jej obrońca przekazała, że kobieta zgadza się się na podawanie nazwiska). Udaje się to ustalić dzięki porównaniu zdjęcia umieszczonego przez kobietę na Facebooku z fotografią widoczną w Rejestrze Dowodów Osobistych.

Biuro ocenia, że wpis kobiety to groźba bezprawna – czyli przestępstwo z art. 190 kodeksu karnego (“Kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub na szkodę osoby dla niej najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w osobie, do której została skierowana lub której dotyczy, uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”). Ściganie tego przestępstwa odbywa się na wniosek pokrzywdzonego.

14 stycznia 2025 r. Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości przesyła notatkę do Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum-Zachód.

Tego samego dnia, czyli 14 stycznia, do CBZC, Zarządu w Warszawie, przychodzi po południu adwokat Jacek Olejarz. Przedkłada wystawione tego samego dnia pełnomocnictwo podpisane przez Jerzego Owsiaka.

Olejarz składa zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez “Izę Izabelę”. Wskazuje, że autorka internetowego postu dopuściła się dwóch przestępstw: groźby karalnej oraz publicznego nawoływania do popełnienia zbrodni, czyli nawołuje internautów do zabicia Jerzego Owsiaka.

Mecenas Olejarz wskazuje, że słowa “Izy Izabeli” wzbudziły w Jerzym Owsiaku “uzasadnioną obawę, że będą spełnione”.

To kluczowe w sprawach dotyczących gróźb bezprawnych – orzecznictwo sądowe i doktryna jednoznacznie określają, że przestępstwo jest wtedy, gdy nie tylko pojawia się groźba, lecz także, gdy wywołuje ona realną obawę u adresata, że zostanie spełniona. Wynika to zresztą z samej treści przepisu.

Mecenas podczas zeznań wnosi o odstąpienie od przesłuchania Jerzego Owsiaka. Ten bowiem nie ma nic do dodania ponad to, co mówi jego pełnomocnik.

Zawiadomienie zostaje przyjęte i sprawa błyskawicznie zostaje przekazana do Torunia.

Zastępca komendanta i naczelnik kryminalnych pukają do drzwi

Nadal jest 14 stycznia. Około godz. 19 do mieszkania Izabeli Majewskiej udaje się ekipa z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu. Celem jest zatrzymanie kobiety. Skład ekipy: pierwszy zastępca komendanta miejskiego policji w Toruniu nadkom. Arkadiusz Górecki, naczelnik wydziału kryminalnego KMP w Toruniu asp. szt. Cezary Więcławski oraz jeden z funkcjonariuszy wydziału kryminalnego.

Policyjny zespół dociera pod mieszkanie kobiety, puka wielokrotnie do drzwi. Ta jednak nie otwiera. 66-latka “przechytrzyła” policję, po prostu nie było jej w domu.

W notatce sporządzonej przez funkcjonariusza wydziału kryminalnego czytamy: “Na miejscu po wielokrotnym pukaniu do drzwi mieszkania nikt nam nie otworzył, z wnętrza lokalu nie wydobywały się żadne odgłosy mogące świadczyć, że jakaś osoba jest w środku”. Zostaje podjęta decyzja: trzeba iść następnego dnia.

15 stycznia, chwilę po godz. 6 rano, do mieszkania Majewskiej przychodzą funkcjonariusze wydziału kryminalnego KMP w Toruniu, tym razem już bez komendanta i naczelnika. Lokatorka jest w mieszkaniu i otwiera.

Dokładnie o godz. 6:25 kobieta zostaje zatrzymana. Policjanci w protokole wpisują, że zatrzymanie jest związane z tym, że “zachodzi obawa matactwa i ukrywania się”.

W tym samym protokole funkcjonariusze wpisują: kobieta, emerytka, 66 lat, według oświadczenia jest w grupie ryzyka wylewu i zawału serca, ma zdiagnozowanego raka piersi.

Dochodzi do przeszukań mieszkania oraz Izabeli Majewskiej – “na legitymację”, czyli bez zgody sądu, bo sprawa jest niecierpiąca zwłoki. Kobieta samodzielnie wydaje przedmiot, który zdaniem policjantów służył do popełnienia przestępstwa. To smartfon.

Po przejrzeniu galerii zdjęć, SMS-ów, listy połączeń, a także przejrzeniu wykorzystywanych przez kobietę na telefonie aplikacji, udaje się niezbicie wykazać, że “Iza Izabela” to Izabela Majewska. Innym dowodem na to, że ona to ona, jest fakt, że od początku kobieta to przyznaje.

W toku oględzin smartfona wychodzi na jaw, że Majewska częściej komentowała wpisy Jerzego Owsiaka – negatywnie, najczęściej wskazując na potrzebę rozliczenia się przez szefa WOŚP z pieniędzy pochodzących ze zbiórek Orkiestry.

W wydziale dochodzeniowo-śledczym KMP w Toruniu wszczęte zostaje dochodzenie. Błyskawicznie, bo od razu po dowiezieniu kobiety na komendę, zostają jej postawione zarzuty. W ocenie funkcjonariusza Izabela Majewska bezprawnie groziła Jerzemu Owsiakowi, że go pozbawi życia, oraz publicznie namawiała inne osoby do zabicia szefa WOŚP.

Od złożenia zawiadomienia i powzięcia przez toruńskich policjantów oraz prokuraturę informacji do postawienia zarzutów mija więc kilkanaście godzin.

300 zł poręczenia majątkowego i zakaz opuszczania kraju

W protokole przesłuchania podejrzanej czytamy: kobieta, wykształcenie zawodowe, 66 lat, emerytura w wysokości 767 zł netto, mieszkanie 34m2, ciężka choroba, przyjmowane leki na serce. Izabela Majewska wyjaśnia, że napisała do Jerzego Owsiaka “giń człeku”, ale to nie oznacza, że chciała go zabić.

Po prostu ją Owsiak denerwuje, a ona chciałaby, żeby rozliczył się ze wszystkich faktur, a nie się głupio tłumaczył. Nie miała w ogóle planu – przyrzeka – nic Jerzemu Owsiakowi zrobić.

O godz. 10:35 kończy się przesłuchanie przez policjantów.

Tego samego 15 stycznia sprawą zajmuje się prokuratura. Prokurator Sylwia Czarnecka przystępuje do przesłuchania Izabeli Majewskiej o godz. 11:10.

Majewska wyjaśnia: “To jest dla mnie kpina. To jest nękanie człowieka. Ja nie mam nic przeciwko LGBT, my nawet z mężem mamy takiego znajomego, którego zaprosiliśmy do swojego domu na święta i go ugościliśmy. On nas odwiedza. Ja tylko uważam, że te okulary są brzydkie i powinien je zmienić”.

Kobieta przyznaje, że opublikowała wpis. Nie przyznaje się jednak do tego, że groziła Jerzemu Owsiakowi i że nawoływała internautów do tego, by ktoś szefa WOŚP zabił.

Prokurator Czarnecka działa dalej: zatwierdza przeszukania policji “na legitymację”, uznając, że trzeba było szybko zabezpieczyć mienie służące do popełnienia przestępstwa. Przeszukanie mieszkania? “Wypadek niecierpiący zwłoki”.

Czarnecka wydaje postanowienie o zastosowaniu środków zapobiegawczych. Nakłada na Izabelę Majewską obowiązek stawiania się na komisariacie policji trzy razy w tygodniu, zakazuje jej opuszczania kraju, zobowiązuje do wpłaty 300 zł poręczenia majątkowego, a także zabrania publicznego wypowiadania się o sprawie. Kobieta nie może też zbliżać się do Jerzego Owsiaka.

Prokurator w uzasadnieniu wskazuje, że “nie zachodzi konieczność stosowania surowszego środka zapobiegawczego”. Dzięki temu spostrzeżeniu emerytka unika tymczasowego aresztowania.

Izabela Majewska chwilę później udziela wywiadu Telewizji Republika. Zostaje to dostrzeżone przez toruńską policję. W wydziale dochodzeniowo-śledczym KMP powstaje notatka, w której wskazano, że Majewska udzieliła wywiadu mediom. Na dowód funkcjonariusz “wydrukował” YouTube’a, a dokładniej zrzuty ekranu, na których widać kobietę rozmawiającą z pracownikiem TV Republika.

W sprawę włączają się prawnicy związani z Ordo Iuris, którzy zostają obrońcami kobiety. Izabeli Majewskiej grozi do trzech lat pozbawienia wolności.

Skąd Jerzy Owsiak dowiedział się o wpisie?

– Ta cała sprawa, od samego początku do samego końca, to jakiś żart – uważa dr hab. Szymon Tarapata, karnista z UJ i adwokat. I dodaje, że byłoby to wszystko nawet śmieszne, gdyby nie fakt, że tak naprawdę jest straszne, bo to ośmieszanie polskiego państwa.

W tej sprawie, przede wszystkim, nie ma ani groźby bezprawnej, ani nawoływania do popełnienia zbrodni. Równie dobrze można by postawić zarzuty komuś, kto po przeczytaniu tego tekstu napisałby w komentarzu “a niech tego prawnika trafi szlag”. Groźba karalna musi dotyczyć zapowiedzi popełnienia przestępstwa na szkodę innej osoby. Daleki jestem od twierdzenia, że skierowanie słów “giń człeku” w takim kontekście, jaki miał miejsce w sprawie, było taką zapowiedzią. Trudno też uznać, że autorka wpisu kogoś nakłaniała do popełnienia zbrodni. Kontekst wypowiedzi i okoliczności jej sformułowania absolutnie o tym nie świadczą – zauważa Tarapata.

Zastrzega, że oczywiście nie popiera agresywnych wpisów kierowanych do osób publicznych. Nie zmienia to jednak faktu, że nie każdy agresywny, chamski, a nawet nienawistny wpis, stanowi groźbę bezprawną oraz nawoływanie do popełnienia przestępstwa.

– W całej tej sprawie mam wrażenie, że kilka osób potrzebuje więcej ogłady, wyczucia i – po prostu – dawki zdrowego rozsądku – ironizuje Tarapata. Dorzuca, że najdelikatniej mówiąc, nie jest przekonany, by policja i prokuratura zadziałały tak szybko, gdyby cała sprawa nie była medialna i nie dotyczyła osoby publicznej.

W sprawie pojawia się zresztą kilka pytań.

Podstawowe: czy to pełnomocnik Jerzego Owsiaka powiadomił policję o wpisie Izabeli Majewskiej, czy policja powiadomiła pełnomocnika, aby możliwe było ściganie kobiety?

Adwokat Jacek Olejarz nie chciał z nami rozmawiać – zaznaczył, że ma pełnomocnictwo do składania zawiadomień, a nie do rozmów z mediami.

Jerzy Owsiak oraz fundacja nie odpowiedziały na nasze pytania.

Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości przekonuje natomiast, że “powzięło informację o wskazanym przez Panów wpisie od pełnomocnika Jerzego Owsiaka. Pokrzywdzony złożył zawiadomienie o przestępstwie do CBZC”.

Szkopuł w tym, że CBZC dowiedziało się o wpisie 12 stycznia, na co jest dowód w postaci notatki policyjnej, a pełnomocnik otrzymał pełnomocnictwo od Jerzego Owsiaka i złożył zawiadomienie 14 stycznia. Jak to więc możliwe, że policja dowiedziała się o sprawie z zawiadomienia? Nikt tego nie wyjaśnia.

Dalej: aby uznać, że ktoś dopuścił się groźby bezprawnej, trzeba ustalić, że adresat czuje się zagrożony. Czy policja i prokuratura mogły to uznać na podstawie deklaracji pełnomocnika Jerzego Owsiaka?

– Nie żartujmy, to wbrew wszelkim zasadom – mówi dr Łukasz Chojniak, adwokat. Twierdzi, że w swojej wieloletniej praktyce nie spotkał się z takim przypadkiem, bo zawsze trzeba, wcześniej bądź później, przesłuchać pokrzywdzonego.

Zdaniem Chojniaka przesłuchanie Jerzego Owsiaka było więc niezbędne, by ustalić, czy rzeczywiście czuje się zagrożony i czy obawia się, że Izabela Majewska go zabije. Ale nawet to ostatecznie nie wystarcza do tego, by uznać, że doszło do groźby bezprawnej, bo organ procesowy musi jeszcze ustalić, czy pokrzywdzony mógł obiektywnie czuć się zagrożony.

Sam fakt bycia ubogim emerytem nie oznacza, że nie można spełnić groźby zabicia innej osoby. Ale także sam fakt napisania bardzo brzydkiej wiadomości na Facebooku nie oznacza, że ktoś powinien odpowiadać z art. 190 par. 1 w zbiegu z art. 255 par. 2 kodeksu karnego. Być może powinien odpowiadać za inny czyn, a być może coś uznać należałoby za zachowanie bardzo brzydkie, ale niepodlegające odpowiedzialności karnej. To właśnie powinno zostać ustalone przez prokuraturę i policję, między innymi na podstawie przesłuchania adresata wiadomości – wskazuje Chojniak.

To zresztą wynika z ukształtowanego od wielu lat orzecznictwa sądowego. Przykładowo w uzasadnieniu wyroku Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z 5 maja 2022 r. (sygn. II AKa 22/22) sąd stwierdził:

Nie wystarczy, że pokrzywdzony oświadczy, iż obawiał się spełnienia groźby. Konieczne jest bowiem dokonanie oceny, czy jego przekonanie miało obiektywne podstawy w ustalonych okolicznościach.

Obiektywizacja podstawy wymaga zaś oceny w oparciu zarówno o osobowość pokrzywdzonego, jak i okoliczności, które pozwalają stwierdzić, że każdy przeciętny człowiek o podobnej osobowości, cechach psychiki, intelektu co pokrzywdzony, w ustalonych okolicznościach, uwzględniając także wcześniejsze ewentualne relacje pomiędzy oskarżonym a pokrzywdzonym, towarzyszące wypowiedziom zachowania, uznałby groźbę za rzeczywistą i wzbudzającą obawę jej spełnienia”.

Policja okłamuje, a potem przeprasza

Dlaczego toruńska policja zdecydowała się wysłać do Izabeli Majewskiej pierwszego zastępcę komendanta miejskiego oraz naczelnika wydziału kryminalnego? Spytaliśmy o to KMP. Najpierw otrzymaliśmy zaprzeczenie. Przekazaliśmy więc funkcjonariuszom notatkę, którą wytworzył ich kolega z komendy. Wtedy dowiedzieliśmy się, że doszło do nieporozumienia, usłyszeliśmy przeprosiny. Jednocześnie policja zapewniła nas, że nie ma nic dziwnego w tym, że pierwszy zastępca komendanta miejskiego i naczelnik wydziału kryminalnego poszli do umieszczającej w Internecie wpisy emerytki, bo niedawno w innej sprawie – człowieka, który chciał popełnić samobójstwo, skacząc z mostu – poszedł zastępca naczelnika.

“Faktem jest, że było to działanie niestandardowe, jednak sytuacja, w której działaliśmy, również była wyjątkowa. Biorąc pod uwagę informacje napływające z kraju, o groźbach kierowanych pod adresem pokrzywdzonego oraz osób związanych z fundacją, a także uzyskanych informacji o możliwości zakłócenia imprez masowych podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, sprawa została potraktowana priorytetowo, a zagrożenie uznano za prawdopodobne” – wyjaśnia oficer prasowa KMP w Toruniu.

Drugi z oficerów prasowych został odsunięty od sprawy – trwają w jego sprawie czynności wyjaśniające mające na celu ustalenie, dlaczego w pierwotnej odpowiedzi zostaliśmy wprowadzeni w błąd.

Wreszcie: dlaczego prokuratura uznała, że postawienie zarzutów Izabeli Majewskiej to była właściwa decyzja, choć nawet nie przesłuchano pokrzywdzonego, oraz jaka była podstawa zastosowania środków zapobiegawczych, w tym zakazu wypowiadania się przez podejrzaną?

Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu, zastrzega, że “postępowanie znajduje się w początkowej fazie, nie zostały w nim zgromadzone wszystkie niezbędne dowody, a dopiero po ich zebraniu, dokonana zostanie ich ocena prawnokarna i podjęta zostanie decyzja o sposobie zakończenia postępowania karnego”.

Mówiąc prościej, nie wiadomo czy emerytka trafi na ławę oskarżonych, czy ostatecznie prokuratura uzna, że nie groziła Jerzemu Owsiakowi, ani nie namawiała nikogo do tego, by go zabić.

“Prokurator zastosował wobec podejrzanej środki zapobiegawcze – między innymi, na podstawie art. 258 1 pkt 2 i par. 3 Kodeksu postępowania karnego w celu zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania karnego. Zdaniem prokuratora – referenta tej sprawy, niezbędnym było także wydanie zakazu publicznego wypowiadania się przez podejrzaną na okoliczności czynów będących przedmiotem tego postępowania. Nie była więc taką przesłanką obawa ucieczki ze strony podejrzanej, a obawa matactwa oraz obawa popełnienia przestępstwa przeciwko życiu lub zdrowiu” – przekazał nam mailowo prokurator Kukawski.

Policja informuje, że odstąpiła od założenia kajdanek Izabeli Majewskiej ze względu na jej wiek i stan zdrowia.

Paweł Figurski i Patryk Słowik, dziennikarze Wirtualnej Polski

Napisz do autorów: Pawel.Figurski@grupawp.pl, Patryk.Slowik@grupawp.pl

Pierwszy zastępca komendanta miejskiego policji w Toruniu oraz naczelnik wydziału kryminalnego walczą po stronie Owsiaka przeciw emerytce

Tak policja zatrzymywała 66-latkę za wpis o Owsiaku. “Popłynęli w niesłychany sposób”

Katarzyna Rochowicz 07.02.2025 tak-policja-zatrzymala-emerytke-za-wpis-o-owsiaku

Wirtualna Polska ujawniła kulisy zatrzymania 66-letniej kobiety, która opublikowała w sieci wpis na temat Jerzego Owsiaka. – Prokuratura i policja popłynęli tu w niesłychany sposób – ocenił w rozmowie z portalem karnista dr hab. Szymon Tarapata z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

O co chodzi: Izabela M. z Torunia została zatrzymana w drugiej połowie stycznia i usłyszała zarzuty kierowania gróźb karalnych wobec Jerzego Owsiaka. 66-latka napisała m.in. w sieci: giń człeku i to jak najszybciej dość okradania, dość twego dorabiania się z naiwności Polaków”.

Emerytka podczas przesłuchania przyznała się, że opublikowała wpis, ale nie, że groziła Owsiakowi i że nawoływała, do tego by ktoś go zabił. Została objęta dozorem policyjnym, ma zakaz kontaktowania się z szefem WOŚP oraz zbliżania się do niego na odległość mniejszą niż sto metrów. Zobowiązano ją także do wpłaty 300 zł poręczenia majątkowego (pobiera emeryturę w wysokości 767 zł netto). Nie może również wypowiadać się publicznie o sprawie. Na razie nie wiadomo, czy kobieta trafi na ławę oskarżonych, czy śledczy uznają, że nie groziła ona Owsiakowi.

Kulisy zatrzymania:

Niemal miesiąc od incydentu, w piątek 7 lutego, Wirtualna Polska ujawniła kulisy zatrzymania 66-latki.

14 stycznia wieczorem do jej mieszkania udała się policja. Jak opisuje portal, był to m.in. pierwszy zastępca komendanta miejskiego policji w Toruniu oraz naczelnik wydziału kryminalnego KMP. Kobiety nie było jednak w domu. Następnego dnia przyszli do niej o 6 rano i chwilę później została zatrzymana. Jak mieli stwierdzić w notatce, “zachodzi obawa matactwa i ukrywania się”. Policja miała przeszukać jej mieszkanie bez zgody sądu, kobieta oddała im także samodzielnie swój telefon. Ponadto, w sprawie nie przesłuchano pokrzywdzonego (“Jurka” Owsiaka), by ustalić, czy czuł się zagrożony przez kobietę i czy obawia się, że 66-latka go zabije.

Policja zaprzecza, a potem przeprasza: Dziennikarze zapytali policję, dlaczego wysłano do domu kobiety pierwszego zastępcę komendanta miejskiego oraz naczelnika wydziału kryminalnego.

Ta jednak zaprzeczyła, dopiero po okazaniu notatki stwierdzono, że “doszło do nieporozumienia” i przeproszono. “Faktem jest, że było to działanie niestandardowe, jednak sytuacja, w której działaliśmy, również była wyjątkowa” – przekazała rzeczniczka prasowa toruńskiej komendy miejskiej. Jak dodano, “sprawa została potraktowana priorytetowo, a zagrożenie uznano za prawdopodobne”. Policja dodaje też, że “odstąpiła od założenia kajdanek ze względu na jej wiek i stan zdrowia”.

——————————–

“Popłynęli w niesłychany sposób”: Adwokat dr hab. Szymon Tarapata w rozmowie z WP zauważa, że “ta sprawa, od samego początku do samego końca, to jakiś żart“. Karnista stwierdził, że to ośmieszanie państwa polskiego. – To odlot. Prokuratura i policja popłynęli tu w niesłychany sposób – stwierdził i dodał, że w tej sprawie “nie ma ani groźby bezprawnej, ani nawoływania do popełnienia zbrodni”. Zaznacza, że groźba karalna musi dotyczyć zapowiedzi popełnienia przestępstwa na szkodę innej osoby. 

Więcej na ten temat przeczytasz w artykule: “‘Giń i to jak najszybciej’. 66-latka usłyszała zarzuty za groźby wobec Jerzego Owsiaka”.

Jak dobroczynność walczy o reklamodawców

Jak dobroczynność walczy o reklamodawców

By admin on 2 lutego, 20252 lutego, wpis nr 1334  Jerzy Karwelis


Sorki za spóźnienie, ale jakieś choróbsko mnie dopadło i nie dało się siąść do pisania, ani zebrać myśli. Kurcze – człowiek się starzeje, bo nie dał rady, a kiedyś dawał. Jak w Sylwestra 2020-2021 złapałem kowida to nie przestałem codziennie pisać postów. Jak dziś do nich wracam to widzę, ze nawet składnie mi szło – przy 39 stopniach Celsjusza. A tu teraz, raz na tydzień, człowiek się nie wyrabia. Ale, jak mówi mój ulubiony redaktor – do rzeczy.
Objawy zimy
To, że idzie zima poznaje się po tym, że pojawiają się mandarynki (moje ulubione), zaraz potem pojawia się zwyczajowa nawalanka na temat Owsiaka, dawać chłopu, czy nie dawać. Kiedyś jeszcze mnie to zajmowało, na tyle, że dałem sobie szansę na całościową wypowiedź na ten temat. Po tym zagadnienie uznałem za załatwione, czyli nudne, a więc zamknięte. Trochę się tam ciśnienie podniosło, jak nasz Juras już kompletnie bez gaci pokazał swoją skrywaną nieudolnie polityczną… powiedzmy że twarz. Tak, chodzi o słynne plakaty, gdzie pod pozorem sepsy (małymi literami) wydał zebrane przez dzieci (na mrozie) dla dzieci (w szpitalach) pieniądze na polityczną hucpę swoich faworytów w okresie wyborczego wzmożenia.
Dla mnie to tylko jeszcze jeden pretekst, by oganiać się od „puszkinów” napadających. W czasie ostatniej łapanki „na dzieci”, nieborakowi, który podszedł do mnie z serduszkiem pokazałem swoją nalepkę z niedawnego Orszaku Trzech Króli. Nie zrozumiał aluzji, że ja już mam swoje serduszko i dalej jechał coś o dzieciach. Zapytałem więc czy teraz też zbiera na walkę z polityczną sepsą i chyba się zorientował, bo się zacukał. Ale przyatakowała mnie też pomocnica, że niby nie wie o co chodzi, a więc odwinąłem się tym, że głupio tak pod kościołem (bo tam się odbywała akcja) zbierać pieniądze pod patronatem lidera jawnie deklarującego się za mordowaniem niepoczętych dzieci.
I tu się jakoś skończyła dyskusja, co oczywiście nie powstrzymywało innych wychodzących z mszy od datkowania puszkinów. Ale taki to już jest ten nasz polski katolicyzm – bezobjawowy.
Dobroczynność na złość
Ale zainteresował mnie inny aspekt z dziedziny mej ulubionej, czyli mediów. Sprawę z Owsiakiem mam załatwioną jako dziwny fenomen dobroczynności na złość, bo Juras zarabia głównie na perpetuum mobile, polegającym na tym, że daje mu się kasę na pohybel PiS-owi, co głupi PiS wzmacnia nawalanką. Ale chyba Juras zobaczył ten mechanizm i sam w okresie przed- zbiórkowym wznieca tę nawalankę, by wzbudzić tę motywację w swym puszkowym elektoracie.
Tak, zamienić nienawiść ludzką na kasę dla dzieci to mistrzostwo świata i nagroda Nobla (może jednak Jobla), ale bardziej z dziedziny ekonomii niż pokoju na świecie. Ale żeby to na dzieci szło – ostatnio wyliczono, że z tej zbiórki na dzieci poszło tyle, że Jurasowi zostało ponad 700 milionów złotych resztówki. No, ja rozumiem – chyba jednak to nagroda Nobla z ekonomii.
Ale wróćmy do naszych medialnych baranów. Jak pisałem pisowcy wdają się w tę walkę, która robi dobrze Jurasowi. Jak dzieci. Tym razem zrobili alternatywę: zamiast Jurasowi – daj na telewizję Republika. Nie wiem po co to było – republikanie i tak Owsiakowi nie daliby ani grosza, a więc – jak zwykle w przypadku PiS-u – przekonywano przekonanych, zrażając przy tym wahających się. I zaczęło się. Juras takich okazji nie przepuszcza. Po nawalance przyszła refleksja – jak tu najbardziej dopiec telewizyjnym republikanom? I wymyślono.
Bojkot
Numer jest stary jak czerwone portki Jurasa. Guru jednorazowej dobroczynności zwrócił się do swoich sponsorów, że albo on, albo Republika. Znaczy się, że jak się będziesz reklamował w tej telewizji, to już nie u niego. Szantaż taki znaczy się. Jak to uzasadnił Juras? Najpierw taktycznie, ale chyba zbyt pochopnie – powodem miało być (niesłuszne okazało się) oskarżenie, że telewizja Republika nie wyemitowała na swojej antenie spotu reklamowego jednej z firm, w którym znalazły się elementy promocyjne Orkiestry. Po tej bzdurze poszło tak jakoś na okrągło, że klienci reklamowi Jurasa nie mogą wspierać telewizji, która jest „antyonkologiczna, antyhematologiczna, antyludzka momentami”. Jezu…
To cwane, ale głupie. Tak, telewizja Republika jest antyrakowa. A przecież Republika – jak ktoś pamięta, ja pamiętam – była w szpicy kowidowych obostrzeń, jest więc jak najbardziej po stronie „nauki, takiej jak ją rozumiemy”. A więc zarzucanie im płaskoziemskiego guślarstwa nie jest zasadne – jest śmieszne. Ale nie dla właściwego celu takiej hucpy. To było starannie wymierzone w klientów Republiki. Juras po prostu wziął listę reklamodawców telewizji Republika i zobaczył branże – pierwsze co mu się rzuciło, to sieci (niemieckich) dodajmy dyskontów, drugie to była Big Farma. I mamy cośmy chcieli – wycofał się Lidl, Kaufland i Wedel (nie bójta – też niemiecki, tak, tak), no przecież nie z powodów farmakologicznego zaprzaństwa, ale raczej niemieckiego sprzyjania pewnej opcji politycznej obecnie rządzącej w Polsce, oraz polska firma farmaceutyczna Oleofarm, której listę produktów niniejszym załączam., by ci od bojkotu firm antyrepublikańskich mogli to zapamiętać i omijać w aptekach.
Oczywiście takie działania wyzwoliły falę nawoływań do bojkotu odwrotnego, żeby nie kupować od Owsiakowych zaprzańców konsumenckich. Nawet Kukiz wystąpił z takim apelem, bo przecież nie Republika, bo ta nie może nawoływać do bojkotu, nawet choćby byłych, ale może i przyszłych, klientów. A nadzieja w biznesie to podstawa i nie ma co sobie palić mostów. Na to sobie (na razie) może pozwolić tylko Juras, ale firmy będą pamiętać, że kazał ci on wybierać. Tylko Lidl zagrał tutaj taktycznie i powiedział, że jak się strony nie dogadają to on odchodzi. Ale zaraz zdeklarował – do kogo, znaczy się do Jurasa.
To tak jakby panienka zażądała od dwóch kawalerów, by sobie ustalili, że obaj akceptują, iż będzie się ona umawiała z każdym z nich, a jak tego nie ustalą, to się będzie umawiała tylko z Jasiem. Tylko jak się ma poczuć odrzucony Krzysio?  
Numer, jako się rzekło, nie jest nowy. Już od dawna Republika jest poddana nagonce inicjowanej przez dziwnie wzmożone media, które przekonują, że na antenie tej telewizji dzieją się rzeczy straszne, ksenofobiczne, rasistowskie i co tam jeszcze ateistyczna bozia dała. Już przed awanturą z Owsiakiem odbyła się cała wspomagana akcja odwrotu „oburzonych firm” z grona reklamodawców tej telewizji. Kogo tam nie ma: Żabka, Media Expert. Adamed, IKEA, Carrefour. Ten exodus zaczął się dokładnie rok temu a mechanizm był taki:
Zagładzanie konkurencji
Telewizję publiczną przejęła za pomocą ochroniarzy uśmiechnięta Polska. Pisowcy bez swego medium przenieśli się do pozostałości prywatnej, czyli telewizji Republika, której (na razie) nowa władza nie przejęła, ale stara się to zrobić znanym i aktualnym do dziś niemieckim sposobem – przez zagłodzenie. Ale najpierw zadziałały obiektywne kryteria rynkowe. Miliony widzów przeniosły się do telewizji Republika, wykazały to badania i w związku z tym domy mediowe podążyły za klientem, lokując w Republice reklamy swych klientów, głównie przeniesione z telewizji publicznej, która za uśmiechniętej Polski tak padła na finansowy ryj, że Tuski przeznaczyły na nią w 2024 roku 2 miliardy złotych, z tendencją rosnącą. To podobne kwoty, które przeznaczał PiS, ale wtedy te pieniądze Kaczyński  zabierał rakowcowm, zaś teraz PO zabiera je ministerstwu kultury, co zmienia znacznie sytuację.
No dobra – domy mediowe podążyły za publicznością, bo to ich rola. Ale tak być nie może. Co zrobić, by takie rynsztoki jak Republika nie miały kasy? Trzeba postraszyć reklamodawców, że reklamują się w miejscu źle przyjmowanym. Głównie przez władzę i jej narracyjnych akolitów.
A więc rekomendacje fachowców liczących zasięgi poszły do kosza. To jeszcze starszy numer – trend wycinania mediów za pomocą ich wygłodzenia jest kontynuowany od lat przez ideologię lewactwa. Lewacy straszą reklamodawców, że ich przekaz nie może stać obok niepoprawnych politycznie mediów. Ma to bowiem stawiać reklamodawców i ich firmy w złym świetle, bo może stwarzać wrażenie, że te firmy popierają takie straszne zgorszenie.
Ma to dwa ważne aspekty. Pierwszy to taki, że – jak to u lewactwa – musi być jedność treści i formy. A tak nie jest w tym przypadku. Reklamodawca ma za zadanie komunikować się ze swoimi klientami i jeśli im się podoba np. Republika, to nie znaczy, że taki widz nie je, nie kupuje słodyczy, samochodów, lekarstw czy mebli.
No, kupuje, chyba, c’nie? A więc reklamodawca miałby rezygnować z takiej komunikacji, bo co? A co to, widzowie Republiki dokonują swymi postawami jakichś przestępstw? Jeśli tak, to muszę stwierdzić, że jednak nie ściganych. Skoro więc bodnarowskie państwo nie widzi tu żadnych uchybień niebu obrzydłych to mogą sobie chyba oglądać co chcą, zaś firmy mogą się z nimi komunikować? Nie, nie mogą – tu wchodzi, jak zwykle u lewaków – pozasystemowy szantaż, napuszczanie, że klienci nie podzielają takich postaw swych firm i ukarzą je konsumenckim bojkotem. Ale to jak kulą w płot – jak mają być konsumenci źli na firmy za lokowanie reklam w nieprawomyślnych mediach, skoro tam nie zaglądają? Bo skąd mają wiedzieć o takim strasznym fakcie? Ano dowiadują się od takich właśnie kapusio-szantażystów jak Juras.Drugi aspekt już kompletnie obnaża całą imprezę. Otóż okazuje się, że reklama nie jest wcale sposobem dotarcia do klienta tylko okupem od firm dawanym mediom za przychylność, którym te media – polityką wmuszanego zagładzania – szantażują swoich konkurentów. No, bo jeśli przyjąć założenie, że chodzi o komunikację, to jaki jest sens pomijania całych grup konsumentów z jakichś innych niż szantażowo-ideologicznych powodów?
I bezwstydne media nagłaśniają tę hucpę, po to tylko, by pozbyć się konkurenta na rynku reklamowym. Czyli cała impreza ma cel finansowy, tylko leży w ekscytującym publikę kontekście ideologicznym.
Kosztowna zabawa i ukryty sekret
I dobrze to zdefiniowała sama telewizja Republika, która w tej sprawie poszła do sądu przeciwko Jurasowi. I – pomijając domniemaną, acz oczywistą stronniczość sądów w sprawie guru dobroczynności – w każdym normalnym kraju sprawę by Owsiak przegrał. Publiczne nawoływanie do eliminacji konkurenta jest mocno karalne. W dodatku jest wyliczalne – wystarczy tylko skorelować w czasie nawoływania Owsiakowe do bojkotu z wyliczoną pieniężnie stratą wynikającą z utraty klienta. I pozew gotowy. Wychodzi na to, że jak Republika wygra to następna zbiórka będzie już na Republikę, bo z czego Owsiak zapłaci karę? Przecież nie ze swoich, bo biedaczek żyje przecież jak mnich.
Owsiak walczy o reklamodawców, co pokazuje pewien wstydliwy trend jego działalności. Juras coraz mniej zbiera do puszek, a coraz więcej dostaje od reklamodawców. Dlatego o nich walczy. Ale to też pokazuje, że proporcje się zmieniają – ludzie dają coraz mniej, źródło corocznych sukcesów zbiórki lokuje się coraz bardziej po stronie reklamodawców. A jak tak jest, jak popularność wśród publiki spadnie, to i sponsorzy odejdą, bo nie będą widzieli sensu w przyklejaniu się do akcji dobroczynności, skoro dobroczynność, inna niż korporacyjna, będzie w zaniku. Nawet nie pomogą żałosne tłumaczenia Owsiaka, że w tej sumie puli zebranych pieniędzy to te z puszek idą na pewno (brakuje, jak Boga kocham) na dzieci, zaś cała reszta (przypomnijmy – ideologiczne odmóżdżanie na spędach młodzieży plus akcje typu „Sepsa”) idzie na „inną działalność”.
A któż jest w stanie – przy takiej nie-transparentności finansów Owsiaka – dojść do tego które pieniądze z tego wspólnego przecież mieszka idą na co? To są jakieś znaczone pieniądze? Jedne lepsze, drugie gorsze? A które są które?
Owsiak traci. Jest smutnym przykładem przejścia akcji jednorazowej dobroczynności (co zabija od razu całą ideę, bo dobroczynność w swej zasadzie zawiera stałą kontynuację) do ukrywanej przed naiwnymi (najgorzej że dziećmi głównie) swej zdecydowanej linii ideologicznej.
Wydaje mi się, że będzie on funkcjonował tak długo, jak długo istnieje wojna polsko-polska, gdyż dzięki jej istnieniu zbiera kasę, w dużej mierze od ludzi, którzy dają do puszek „na złość PiS-owi”, podczas gdy firmy dają z powodu (gasnącej już co prawda) lewackiej ideologii i przypodobania się bobasowi postępackiej władzy.
Karawana dobroczynności
A więc pośrednim efektem końca wojny polsko-polskiej, o której w beznadziei modli się myśląca część narodu, będzie upadek całej akcji. I może wtedy Polacy zrozumieją jedną prawdę – że dobroczynność to nie jednorazowa akcja, ale stałe zaangażowanie się w świadomą, odideologizowaną pomoc.
I dopiero wtedy, bez tej akcyjności, zobaczymy co jest warta polska dobroczynność. Ale tę strategię uprawia od lat inny gigant, o rząd wielkości większy od Owsiaka – nazywa się Caritas. Też w czasie zimowej wojny Owsiakowej – obwoływany wrogiem numer jeden Orkiestry. Ale on – Caritas – jest jak karawana. Pieski szczekają, a on idzie dalej. Po pustyni polskiego szaleństwa, w nadziei na znalezienie oazy rozsądku. 

Napisał i przeczytał Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

WOŚP: Sprzedawanie fajnopolakom Polakom poczucia fajności

Niewygodna prawda o WOŚP. Ziemkiewicz UJAWNIA: „Na tym ten interes polega”

26.01.2025 https://nczas.info/2025/01/26/niewygodna-prawda-o-wosp-ziemkiewicz-ujawnia-na-tym-ten-interes-polega/

Rafał Ziemkiewicz oraz logo WOŚP.
Rafał Ziemkiewicz oraz logo WOŚP. / foto: screen YouTube/Wikipedia, OlgaZawada, CC BY-SA 4.0 (kolaż)

Dziś odbywa się “33. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (WOŚP)” Jerzego Owsiaka. W związku z tym przypominamy wypowiedź Rafała Ziemkiewicza, który w jednym ze swoich filmów na YouTube wyjaśnił „co to jest – jego zdaniem – za interes”. – Mamy do czynienia z czymś aberracyjnym, co udaje świętość – uważa publicysta.

Przypomnijmy, że w niedzielę po raz 33. zagra Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Na ulicach w całej Polsce tysiące wolontariuszy będzie zbierać pieniądze do puszek, odbędzie się też szereg internetowych aukcji. Hasłem 33. Finału WOŚP jest „Bezpieczeństwo i zdrowie dzieci”.

Fundację WOŚP Jurek Owsiak założył ponad 30 lat temu. Od tej pory regularnie raz w roku — w styczniu – organizuje zbiórkę pieniędzy. W tym roku zebrane pieniądze zostaną przeznaczone na zakup sprzętu dla klinik onkologicznych. WOŚP zamierza też wesprzeć leczenie nieonkologicznych schorzeń hematologicznych, które są jednymi z najczęstszych chorób przewlekłych wśród dzieci.

Czytaj więcej: Owsiak nie jest pierwszy. Dzieci rozdawały serduszka i zbierały pieniądze do puszek. Tak robili WOŚP za Hitlera

Kogo trzeba przekonywać?

W swoim programie Ziemkiewicz przypomniał, że w październiku 2023 roku, niedługo przed wyborami parlamentarnymi WOŚP w całej Polsce rozwiesiła bilboardy, które „na pierwszy rzut oka wyglądały absolutnie jak bilboardy Platformy Obywatelskiej”.

Znajdowało się na nim serduszko WOŚP oraz wyeksponowany napis: „Polacy! Pokonajmy to ZŁO! WYGRAMY”, pod którym małymi szarymi literami na czarnym tle dopisano, że chodzi o sepsę.

Jak przekazała fundacja WOŚP „koszty kampanii billboardowej są poniesione z pieniędzy zbiórkowych i jest to zgodne z przepisami ustawy o zbiórkach publicznych”. – Za 23 miliony złotych, według cennikowych danych, wystawiła fundacja Owsiaka tych bilboardów wszędzie, w całej Polsce, w każdej pipidówie dosłownie to stało – wskazał publicysta.

– Nawet, jeśli by przyjąć te głupkowate wyjaśnienia, że to nic nie miało wspólnego z polityką, to przecież tak czy owak nadużycie jest oczywiste i właściwie powinno się dokonać jakiegoś procesu sprawdzającego o niegospodarność (…), bo po pierwsze jaki jest w ogóle sens stawiania jakichś bilboardów wzywających do walki z problemem medycznym? (…) czy jest ktoś, kogo trzeba przekonywać, do tego, że sepsa to zło i trzeba jej przeciwdziałać? – pytał Ziemkiewicz.

Paskudny pierwowzór

Zdaniem Ziemkiewicza Owsiak „jasno i wyraźnie opowiedział się po stronie partyjnej”. – Nie powiedziano wszystkiego na temat WOŚP, ponieważ WOŚP ewoluuje i ewoluuje w bardzo paskudną stronę i do-ewoluował w tej chwili do tego, że stał się po prostu partyjną imprezą Platformy Obywatelskiej – uważa dziennikarz.

– Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest aberracją (…) pokażcie mi odpowiednik orkiestry Owsiaka w jakimkolwiek innym kraju (…) jedyny odpowiednik, pierwowzór Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, który można znaleźć w historii, to jest bardzo paskudny pierwowzór, bo to są 30 lata w Niemczech i akcja, która była nazywana „pomocą zimową” – przypomniał Ziemkiewicz.

O co w tym chodzi?

– Wszędzie serduszka, na szpitalach serduszka i interes się kręci fantastycznie. Co to jest za interes? To jest sprzedawanie fajnopolakom Polakom poczucia fajności, które jest im bardzo potrzebne. Na tym ten interes polega – podkreślił Ziemkiewicz.

Publicysta podkreślił, iż „nie ma innego porównania z akcją Owsiaka niż tamta akcja z lat 30. z Niemiec” i dodał, że „w przeciwieństwie do »pomocy zimowej«, cel Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy był skromniejszy: dać ludziom poczucie, że są fajni, tanim kosztem”.

– Z punktu widzenia tych, co się oklejają serduszkami, to oni zrobili coś fajnego i mają to do przyszłego roku odfajkowane (…) nie muszą nikomu pomagać, już pomogli i są fajni. I to sprzedawanie poczucia fajności jest rzeczywiście świetnym biznesem. Owsiak jest biznesmenem genialnym, gdyby tylko o biznes chodziło, czapki z głów – stwierdził Ziemkiewicz.

Zdaniem redaktora „ten biznes coraz bardziej stawał się biznesem partyjnym, coraz bardziej staczał się do wzorca »zimowej pomocy« i teraz już właściwie tym jest”. – Fajność sprzedawana przez Owsiaka stała się nieuchronnie fajnością partyjną – uważa Ziemkiewicz.

– Mamy do czynienia z czymś aberracyjnym, co udaje świętość, co jest sztucznie wykreowaną świętością. Dlatego jest ten deal, że Owsiak potrzebuje Tuska do swoich interesów, a Tusk potrzebuje świętości, a ponieważ jest bardzo daleki od świętości, w związku z tym produkuje świętości lewe, typu [Lech] Wałęsa (…) typu właśnie Orkiestra, która uchodzi za jakieś wielkie, niezwykłe charytatywne dzieło – ocenił publicysta.

„Samo dobro – powiadają fajnopolacy – on z nas wydobywa to, co najlepsze”. Nie, on z Was nic nie wydobywa, on za Waszą kasę Wam sprzedaje poczucie, że jest w Was coś dobrego i tak się to kręci. I potrzebują siebie nawzajem i się to nawzajem napędza. Po tych bilboardach z ubiegłego roku, na litość boską, naprawdę nie można być człowiekiem rozumnym i wierzyć w to, że to jest cokolwiek innego, niż to jest naprawdę – podsumował Ziemkiewicz.

1,5% na WOŚP? Pieniądze poszły nie na “chore dzieci”, a 10 milionów na jubel Woodstock…

1,5% na WOŚP? Pieniądze poszły nie na “chore dzieci”, a 10 milionów na Woodstock, przekonuje Piotr Wielgucki

https://pch24.pl/15-na-wosp-pieniadze-poszly-w-duzej-czesci-na-woodstock-przekonuje-piotr-wielgucki

18 milionów przekazanych w ramach odpisu 1,5 proc dla Fundacji WOŚP zostało w większej części rozdysponowanych na potrzeby tzw. Przystanku Woodstock, mówił w Kanale Zero Piotr Wielgucki.

Piotr Wielgucki był gościem programu Roberta Mazurka i Krzysztofa Stanowskiego w Kanale „Zero”. Rozmowa trwała niemal trzy godziny i pełna była szczegółów. Wielgucki mówił, że pomimo powszechnej opinii to bynajmniej nie on jako pierwszy zajął się tematyką finansów WOŚP.

Ja lubię porządek w faktach i muszę przyznać, że ja nie byłem pierwszym, który przyjrzał się finansom Fundacji WOŚP. Pierwszy to robił pan Łukasz Fołtyn, to jest, jeśli nie pomyliłem nazwiska, człowiek od gadu-gadu. Drugi pan to był pan Michał Majewski, który po raz pierwszy ruszył sprawę związaną z finansami Fundacji WOŚP i Jerzym Owsiakiem. Ja przeczytałem te dwa artykuły i zacząłem się dogrzebywać do źródeł, czyli do rozliczeń finansowych Fundacji WOŚP, a nie tych kolorowych kwadracików i kółeczek, które Jerzy Owsiak pokazuje i przekonuje, że on na przykład wydaje więcej pieniędzy na sprzęt i zbiera w czasie finału. I to była inspiracja – powiedział.

Pokazywał następnie dokumenty, które, jak mówił, obrazują metodologię działania Fundacji WOŚP.

Tutaj mamy, proszę państwa, to, w jaki sposób Fundacja WOŚP rozlicza 1,5% podatku – mówił prezentując jeden ze slajdów. – Jerzy Owsiak mówi, że te pieniądze idą na leczenie dzieci, na sprzęt i tak dalej. No to widzicie, na co idą. Z 18 milionów przekazanych w ramach odpisu 1,5% wydano 12 milionów z hakiem. I widzicie Państwo np. przystanek Woodstock za 10 milionów złotych, pomoc Ukraina i tak dalej. Czyli ani złotówka z 1,5% pomimo zapowiedzi Jerzego Owsiaka i Fundacji WOŚP nie poszła na dzieci. Ona na pewno nie poszła na polskie dzieci, natomiast zawrotna kwota za 10 milionów złotych poszła na organizację przystanku Woodstock. To jest ten 1,5% – wskazywał.

—————–

kataryna @katarynaaa

Ale tego, że Woodstock jest finansowany z 1,5% to nie wiedziałam. 10 baniek na imprezę, ciekawe czy podatnicy mają tego świadomość, gdy decydują na jaki cel pożytku publicznego przekazać swój podatek.

Zdjęcie

———————————–

Czym to się różni, proszę Panów, z tym, kiedy robicie, jeszcze raz to powtórzę, zbiórkę na chore dziecko, a później za tą kwotę robicie bibę albo wesele? Przecież to jest analogiczna sytuacja – dodał.

Następnie Piotr Wielgucki mówił, że Jerzy Owsiak deklaruje, iż nic nie zarabia na byciu prezesem Fundacji WOŚP. Jak zaznaczył, jest jednak jeszcze taka spółka jak Złoty Melon.

Fundacja była właścicielem 100% udziału Złotego Melona. Fundacja praktycznie założyła tę spółkę. To jest tak zwana spółka powiązana – powiedział.

Zarząd Fundacji WOŚP, czyli w osobach m.in. Jerzego Owsiaka i Lidii Niedźwieckiej-Owsiak [żony Jerzego Owsiaka – red.] powołał spółkę Złoty Melon. Na prezesa tej spółki wyznaczył Jerzego Owsiaka. Jedynym pełnomocnikiem Fundacji WOŚP na zarządzie spółki Złoty Melon jest Pani Lidia Niedźwiecka-Owsiak. A zatem spółka jest zarządzana jednoosobowo przez prezesa. Prezesem został Pan Jerzy Owsiak – mówił.

Pierwsze, co zrobił to jako Jerzy Owsiak zatrudnił Jerzego Owsiaka na stanowisku dyrektora graficznego. W tej chwili pensja Jerzego Owsiaka – według sprawozdań w KRS-ie – to jest około 28 tysięcy złotych brutto. Miesięcznie. Miesięcznie. Mało tego. Pan Jerzy Owsiak sam ze sobą podpisywał umowy zlecenia i umowy dzieła. Podpisywał taką umowę również z panią Lidią Niedźwiecką-Owsiak – dodał.

Oczywiście można powiedzieć, że pan Jerzy Owsiak nie ma nic z tego, że jest prezesem Fundacji WOŚP. Tymczasem on ma wszystko. Gdyby nie był prezesem Fundacji WOŚP to nie powołałby z spółki Złoty Melon, której uczynił się sam siebie prezesem i sam siebie dyrektorem graficznym. Gdyby nie był prezesem Fundacji WOŚP to nie zatrudniłby na stanowisku dyrektora ekonomicznego swojej żony – wskazał.

Piotr Wielgucki powoływał się też na wyrok sądu ze Złotoryi, wskazując, że choć przegrał, bo został uznany winnym obrażania Jerzego Owsiaka, to zarazem sąd potwierdził, że informacje które podawał wówczas na temat przepływów finansowych pomiędzy WOŚP a powiązanymi instytucjami były oparte na konkretnych dokumentach.

Dziennikarze Kanału Zero chcieli, aby w rozmowie o WOŚP brał też udział ktoś z samej Fundacji, ale nikt nie chciał tego zrobić.

Pach

WOŚP i Owsiak współpracuje z aborterami, z wulgarnymi drag queens. Rząd roztacza nad tą współpracą parasol ochronny.

RatujŻycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

Jestem zaniepokojona.

W ubiegłym tygodniu pisałam Panu, jakie wartości promuje WOŚP i Jerzy Owsiak – po współpracy z aborterami, obecnie współpracuje ze środowiskiem wulgarnych drag queens. Jednak rząd roztacza nad tą współpracą parasol ochronny.

Tymczasem my kolejny raz doświadczamy prób zastraszania ze strony organów ścigania.

Przesyłam Panu nagranie, na którym widać, że Policja prowadzi systematyczną obserwację Publicznych Różańców o zatrzymanie aborcji w Częstochowie. Znowu w tym samym mieście, znowu pokazowe nękanie.

Co oni wyprawiają? W jakim celu nagrywają księdza i modlących się z nim ludzi…? Czy będą ich „opiłowywać”?

Dla kontrastu – załączam poniżej mój poprzedni list, aby zobaczył Pan, jak bardzo różni się traktowanie obrońców życia od traktowania promotorów LGBT.

Serdecznie Pana pozdrawiam,

Kaja Godek

Fundacja Życie i Rodzina

www.RatujZycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci,

To już oficjalne: lobby LGBT gra dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Organizacja Jerzego Owsiaka ma już na koncie współpracę ze środowiskami  proaborcyjnych strajków. Teraz także ze środowiskiem queer.

W ten weekend w Krakowie odbył się show przygotowany przez 16 krakowskich drag queens. Drag queen to określenie na szczególny rodzaj transwestyty. To mężczyzna, który przebiera się w wyuzdany sposób za kobietę i manifestuje w ten sposób, że płeć to tylko konstrukt społeczny, zjawisko płynne i niedookreślone.

Drag queens na całym świecie mają szczególne upodobanie w występach przed dziećmi. Epatują wtedy swoim zboczeniem i robią striptiz przed młodziutką publicznością. Jak wyglądają takie występy, może Pan zobaczyć np. tutaj:

Subkultura drag to jeden z najbardziej radykalnych odłamów środowiska LGBT. Są obsceniczni, za nic mają normy, celowo gorszą najmłodszych. W Polsce spotykali się w bibliotekach z publicznością złożoną z kilkuletnich dzieci i zachęcali, by spróbować, jak to jest „być drag”.

Jak wielkie szkody czyni w psychice dzieci tak zdeformowany obraz ludzkiej płciowości – nie muszę chyba tłumaczyć…

Szanowny Panie,

Krok po kroku zamiast wielkiej apolitycznej akcji charytatywnej mamy w Polsce co roku festiwal wspierania lewicowych ideologii. Do wrogów życia płynie strumień pieniędzy, także publicznych, bo rząd i samorządy przekazują ogromne środki na WOŚP.

I właśnie w tym czasie chcę prosić Pana o wsparcie dla Fundacji Życie i Rodzina, bo jesteśmy w trudnym położeniu. Koniec ubiegłego roku był czasem wielkich trudności, które spiętrzyli przed nami wrogowie życia. Przeżyliśmy próby cenzury, zastraszanie naszej koordynatorki, nękanie naszych wolontariuszy przez organy ścigania. Jesteśmy w trakcie kilkudziesięciu procesów sądowych, a każdy z nich to stres dla naszych działaczy i dla mnie samej – bardzo martwię się o każdą osobę prześladowaną za obronę życia.

Nie będę owijać w bawełnę.

W tym miesiącu muszę kupić co najmniej:

– 2 megafony z mikrofonami i wejściem na Buetooth dla nowych grup, które zaangażowały się w Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji, jeden zestaw kosztuje 800 złotych, w sumie 1600 złotych,

– 5 nowych banerów czołowych (każdy 350 złotych) i 6 banerów antyaborcyjnych (każdy 350 złotych), w sumie 3850 złotych,

– 6 banerów #stopLGBT (każdy 350 złotych, w sumie 2100 złotych), szczególnie do akcji związanych z edukacją pseudo-zdrowotną wprowadzaną przez Minister Edukacji Barbarę Nowacką.

Dojdą do tego koszty przesyłek kurierskich i inne koszty codziennej logistyki naszych oddziałów terenowych.

W sumie potrzebuję zebrać 7550 złotych plus koszty organizacyjno-logistyczne.

Czy może Pan pomóc?

Czy zamiast wpłacać na orkiestrę złożoną z miłośników zboczeń może Pan przekazać darowiznę na Fundację Życie i Rodzina, abym mogła wyposażyć oddziały terenowe Fundacji w niezbędne materiały? 

Numer konta Fundacji Życie i Rodzina: 

47 1160 2202 0000 0004 7838 2230

Kod SWIFT: BIGBPLPW

Wszelkie dane do wpłat Blikiem i kartami znajdzie Pan w stopce niniejszego maila.

Gdy wiele lat temu zakładałam ŻiR, postanowiłam, że nie będziemy ograniczać się do samej Warszawy. Od początku miałam wielkie pragnienie, aby działalność prolife objęła siecią całą Polskę. To marzenie realizuje się, ale potrzeba zaopiekować się ludźmi i ich wyposażyć. Oni w swoim miejscu zamieszkania zmieniają świadomość o tym, czym jest aborcja. Budzą sumienia, edukują i przekonują nieprzekonanych. Często odwodzą od aborcji konkretne skołowane kobiety.

Czy wesprze Pan tę trudną codzienną pracę?

Serdecznie Pana pozdrawiam,

Kaja Godek
Kaja GodekKaja Godek
Fundacja Życie i Rodzina
www.RatujZycie.pl

PS – Już teraz dziękuję za każdą kwotę, jaką zdecyduje się Pan przelać. Numer konta, dane do Blika i wpłat kartami znajdują się pod linkiem www.RatujZycie.pl/wesprzyj.

WSPIERAM

NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW

MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

RatujŻycie.pl

Makabra. Lobby LGBT gra i gorszy z Owsiakiem

RatujŻycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

To już oficjalne: lobby LGBT gra dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Organizacja Jerzego Owsiaka ma już na koncie współpracę ze środowiskami proaborcyjnych strajków. Teraz także ze środowiskiem queer.

W ten weekend w Krakowie odbył się show przygotowany przez 16 krakowskich drag queens. Drag queen to określenie na szczególny rodzaj transwestyty. To mężczyzna, który przebiera się w wyuzdany sposób za kobietę i manifestuje w ten sposób, że płeć to tylko konstrukt społeczny, zjawisko płynne i niedookreślone.

Drag queens na całym świecie mają szczególne upodobanie w występach przed dziećmi. Epatują wtedy swoim zboczeniem i robią striptiz przed młodziutką publicznością. Jak wyglądają takie występy, może Pan zobaczyć np. tutaj:

Subkultura drag to jeden z najbardziej radykalnych odłamów środowiska LGBT. Są obsceniczni, za nic mają normy, celowo gorszą najmłodszych. W Polsce spotykali się w bibliotekach z publicznością złożoną z kilkuletnich dzieci i zachęcali, by spróbować, jak to jest „być drag”.

Jak wielkie szkody czyni w psychice dzieci tak zdeformowany obraz ludzkiej płciowości – nie muszę chyba tłumaczyć…

Szanowny Panie,

Krok po kroku zamiast wielkiej apolitycznej akcji charytatywnej mamy w Polsce co roku festiwal wspierania lewicowych ideologii. Do wrogów życia płynie strumień pieniędzy, także publicznych, bo rząd i samorządy przekazują ogromne środki na WOŚP.

I właśnie w tym czasie chcę prosić Pana o wsparcie dla Fundacji Życie i Rodzina, bo jesteśmy w trudnym położeniu. Koniec ubiegłego roku był czasem wielkich trudności, które spiętrzyli przed nami wrogowie życia.

Przeżyliśmy próby cenzury, zastraszanie naszej koordynatorki, nękanie naszych wolontariuszy przez organy ścigania. Jesteśmy w trakcie kilkudziesięciu procesów sądowych, a każdy z nich to stres dla naszych działaczy i dla mnie samej – bardzo martwię się o każdą osobę prześladowaną za obronę życia.

Nie będę owijać w bawełnę.

W tym miesiącu muszę kupić co najmniej:

– 2 megafony z mikrofonami i wejściem na Bluetooth dla nowych grup, które zaangażowały się w Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji, jeden zestaw kosztuje 800 złotych, w sumie 1600 złotych,

– 5 nowych banerów czołowych (każdy 350 złotych) i 6 banerów antyaborcyjnych (każdy 350 złotych), w sumie 3850 złotych,

– 6 banerów #stopLGBT (każdy 350 złotych, w sumie 2100 złotych), szczególnie do akcji związanych z edukacją pseudozdrowotną wprowadzaną przez Minister Edukacji Barbarę Nowacką.

Dojdą do tego koszty przesyłek kurierskich i inne koszty codziennej logistyki naszych oddziałów terenowych.

W sumie potrzebuję zebrać 7550 złotych plus koszty organizacyjno-logistyczne.

Czy może Pan pomóc?

Czy zamiast wpłacać na orkiestrę złożoną z miłośników zboczeń może Pan przekazać darowiznę na Fundację Życie i Rodzina, abym mogła wyposażyć oddziały terenowe Fundacji w niezbędne materiały? 

Numer konta Fundacji Życie i Rodzina: 

47 1160 2202 0000 0004 7838 2230

Kod SWIFT: BIGBPLPW

Wszelkie dane do wpłat Blikiem i kartami znajdzie Pan w stopce niniejszego maila.

Gdy wiele lat temu zakładałam ŻiR, postanowiłam, że nie będziemy ograniczać się do samej Warszawy. Od początku miałam wielkie pragnienie, aby działalność prolife objęła siecią całą Polskę. To marzenie realizuje się, ale potrzeba zaopiekować się ludźmi i ich wyposażyć. Oni w swoim miejscu zamieszkania zmieniają świadomość o tym, czym jest aborcja. Budzą sumienia, edukują i przekonują nieprzekonanych. Często odwodzą od aborcji konkretne skołowane kobiety.

Czy wesprze Pan tę ich trudną, codzienną pracę?

Serdecznie Pana pozdrawiam,

Kaja GodekKaja Godek
Kaja GodekFundacja Życie i Rodzina
www.RatujZycie.pl

PS – Już teraz dziękuję za każdą kwotę, jaką zdecyduje się Pan przelać. Numer konta, dane do Blika i wpłat kartami znajdują się pod linkiem www.RatujZycie.pl/wesprzyj.

WSPIERAM

NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW

MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

RatujŻycie.pl

Wizerunkowy kryzys WOŚP „największy w historii”. W tle pytania o pomoc dla powodzian

Wizerunkowy kryzys WOŚP „największy w historii”. W tle pytania o pomoc dla powodzian

https://pch24.pl/wizerunkowy-kryzys-wosp-najwiekszy-w-historii-w-tle-pytania-o-pomoc-dla-powodzian

(Fot. Mikołaj Kamieński / Forum)

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy przechodzi największy wizerunkowy kryzys w swej historii – podaje na X analityczny profil „Polityka w sieci”. Wyniki badania przeprowadzonego na bazie komentarzy zamieszczonych w mediach społecznościowych wskazują, że po przeszło trzech dekadach działalności przedsięwzięcia wspieranego nieustannie przez masową propagandę Polacy dochodzą do wniosku, że jednak coś jest z nim „nie tak”.

Jak przypominają analitycy, Orkiestra od początku istnienia była projektem nadzwyczaj cenionym i rozpoznawalnym. Obecnie jednak zderza się z powszechną krytyką. Większość komentarzy na jej temat ma wydźwięk negatywny. W informacji podsumowującej badanie internetowe „Polityki w sieci” czytamy:

„Z analizowanych komentarzy wynika, że aż 60% treści wyraża negatywny stosunek do fundacji. Dominujące wątki krytyczne obejmują zarzuty dotyczące:

– Braku przejrzystości finansowej (np. niewystarczających rozliczeń z zebranych środków).

– Nadmiernych kosztów organizacyjnych fundacji, które zdaniem krytyków pochłaniają znaczną część zebranych funduszy.

– Rzekomego upolitycznienia działań WOŚP, szczególnie w kontekście wypowiedzi Jerzego Owsiaka.

– Osobistych korzyści Owsiaka, co wywołuje falę negatywnych emocji” – czytamy we wpisie podsumowującym badania.

O ile w poprzednich latach więcej było wśród internetowych wpisów głosów wsparcia dla „Jurka” i jego przedsięwzięcia, to obecnie poparcie wyraża już 40 procent. Komentujący chwalą zakup sprzętu medycznego przez WOŚP oraz jednoczenie społeczeństwa wokół pożytecznej idei, lecz krytykują sposób zarządzania organizacją.

Negatywne opinie wskazują na brak przejrzystości a ich autorzy oskarżają Owsiaka o prywatne korzyści z podobno charytatywnej działalności. Piętnowane są: niejasne transfery finansowe, wykorzystywanie dzieci jako wolontariuszy, upolitycznienie organizacji, ideologizacja w kierunku lewicowo-liberalnym.

Co dziesiąty komentarz obecny w sieci internetowej wskazuje na dwuznaczne odczucia autorów: uznanie dla pozytywnych aspektów działalności WOŚP, przy równoczesnym nieprzychylnym stosunku do takich zjawisk jak brak finansowej transparentności.

Według autorów analizy, emocje wokół WOŚP rozkładają się pośród internautów w następujący sposób:

– „Złość (45%) – zdominowana przez krytyczne opinie i zarzuty wobec WOŚP oraz Jerzego Owsiaka.

– Radość (30%) – wyrażająca wdzięczność i wsparcie dla fundacji oraz jej rezultatów, takich jak zakup sprzętu medycznego.

– Smutek (15%) – wynikający z rozczarowania obecnym kryzysem wizerunkowym i polaryzacją opinii” – czytamy w podsumowaniu badania.

„Tym się nie zajmujemy”

W listopadzie i na początku grudnia minionego roku Monika Rutke z „Tygodnika Solidarność” usiłowała dowiedzieć się u źródła o obiecywaną przez Jerzego Owsiaka pomoc na rzecz poszkodowanych przez powódź na Dolnym Śląsku.

„Niestety Fundacja nie udziela precyzyjnych informacji, a na stronie internetowej WOŚP wbrew temu, co deklaruje Jerzy Owsiak, takich informacji nie znajdziemy” – czytamy w tekście poświęconym tej sprawie.

Jak przypomina autorka, z kasy WOŚP miało na pomoc powodzianom powędrować 40 milionów złotych. Kolejne 34 mln wpłacili darczyńcy na osobne konto Orkiestry dedykowane temu celowi. Organizacja w odpowiedzi na zapytania stwierdziła, że „na działania związane z walką ze skutkami powodzi” przeznaczyła niespełna 25 milionów, czyli mniej więcej jedną trzecią sumy wymienionych wyżej kwot (stan na 19 listopada).

Tymczasem we wrześniu, w obliczu tragedii, jaka spotkała wiele dolnośląskich miast, premier Donald Tusk reklamował przed kamerami Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. – Skontaktowaliśmy się z Jerzym Owsiakiem jako pewnie najwybitniejszym w świecie specjalistą od szybkiej, dobrej pomocy dla ludzi. Staramy się koordynować pomoc, ponieważ jest to bardzo trudne przedsięwzięcie logistyczne z oczywistych względów. Drogi są zalane, trzeba znaleźć miejsca, tak jak tutaj we Wrocławiu jesteśmy na stadionie. Trzeba znaleźć miejsca w wielu miejscowościach, gdzie będzie mogła dotrzeć pomoc. Pomoc zorganizowana m.in. przez WOŚP – mówił szef rządu.

Podczas tej samej konferencji prasowej „Jurek” Owsiak zapowiadał, że Orkiestra przeznacza 40 milionów PLN na szybkie zakupy rzeczy, których pilnie potrzebują powodzianie. Po wyczerpaniu tej kwoty fundacja obiecywała sięgnąć po środki ze specjalnej zbiórki. Pieniądze miały być kierowane na zakup towarów wskazanych przez potrzebujących za pośrednictwem samorządów, a także sprzętu medycznego i innych potrzebnych artykułów.

Późną jesienią reporter stacji wPolsce24 pytał Owsiaka o to, jaka kwota na rzecz powodzian wpłynęła do WOŚP od Fundacji PZU. Wtedy szef Orkiestry uchylił się od odpowiedzi. Podał jedynie ogólną kwotę ze zbiórki – 32 miliony – oraz powtórzył informację o przeznaczeniu na ten cel przez jego organizację 40 milionów.

W grudniu Monika Rutke napisała na portalu Tysol.pl: „Zapytałam także o te 40 mln złotych, o których Jerzy Owsiak mówił podczas konferencji z premierem Donaldem Tuskiem, na jakie cele zostały przekazane”. Dziennikarka zacytowała treść uzyskanej pisemnej odpowiedzi:

„Te środki – zgodnie z wcześniejszą deklaracją – zostaną przeznaczone m.in. na zakupy sprzętu medycznego do remontowanych szpitali. Jeśli miałaby Pani jeszcze jakieś pytania, prosimy o wiadomość mailem, dobrego dnia” – napisała WOŚP.

Na pytania o to, dlaczego „najwybitniejszy na świecie specjalista od szybkiej pomocy” nie wykonał zapowiadanych niezwłocznych zakupów na rzecz poszkodowanych, Monika Rutke odpowiedzi już nie uzyskała.

Pod koniec grudnia dziennikarze Tysol i wPolsce ponownie próbowali spytać Jerzego Owsiaka o powód, dla którego kilkadziesiąt milionów złotych dla powodzian zostały wydane jedynie w stosunkowo niewielkiej części, skoro wielu poszkodowanym brakuje podstawowych środków do życia. Szef Orkiestry najpierw salwował się ucieczką przed dziennikarzami, a następnie – gdy ci nie ustępowali – zaprezentował wywód, w którym wyliczał pomoc przekazaną m.in. szpitalom i straży pożarnej na łączną kwotę ponad 38 milionów złotych. Z zadeklarowanych zaś 40 milionów od samej Fundacji mówił o wydaniu ponad 6 mln. – Nigdy pieniędzy, które otrzymujemy od społeczeństwa, także są to pieniądze na naszym koncie, nie wydajemy na opał, nie wydajemy na bieżące sprawy ludzi poszkodowanych, bo nie tym się zajmujemy – oświadczył.

Fundacja PZU powiadomiła Tysol-a o przekazaniu Fundacji WOŚP 2,5 mln złotych. „(…) fundacja jest w kontakcie z zarządem WOŚP i otrzyma pełną dokumentację z rozliczeniem na co konkretnie zostały wykorzystane przekazane środki” – głosi informacja.

Do WOŚP od początku stycznia płyną również pieniądze od Orlenu, który z każdej kawy sprzedanej na stacjach swojej sieci przekazuje Jerzemu Owsiakowi złotówkę. Miesięczne wpływy fundacji z tego tytułu szacowane są na około 4 milionów złotych.

Źródła: Twitter (X), Tysol.pl, PCh24.pl RoM

https://pch24.pl/tonacy-tusk-chwyta-sie-owsiaka-warzecha-wos-karpiel/embed/#?secret=Qh1lh10lUA#?secret=DuGtNP5TH9

Kolejność dziobania w aktywizmie

Stanisław Michalkiewicz: kolejnosc-dziobania-w-aktywizmie

Co by było, gdyby prezydentem Polski był pan “Jurek” Owsiak, a nie pan Andrzej Duda? Czy byłoby lepiej, czy może byłoby tylko inaczej? Lepiej by pewnie już nie było, bo – zgodnie ze słynnym komunikatem Radia Erewań, które na pytanie słuchacza – czy będzie lepiej – odpowiedziało, że “lepiej już było” – ale za to byłoby pewnie inaczej. Na przykład pan prezydent Andrzej Duda nigdy nie oświadcza się obywatelom słowami: “jesteście wspaniali, kocham was!” – podczas gdy pan Owsiak robi to stale.

Co obywatele z tego mają, to całkiem inna sprawa, ale mnie nie chodziło przecież o to, czy byłoby lepiej, bo wiadomo, że nie – tylko – że byłoby inaczej. A w ogóle taki pomysł przyszedł mi do głowy, kiedy w szpitalu przeczytałem, jak to pan “Jurek” Owsiak ofuknął pana prezydenta Dudę, za “bierność” w sprawie powodzi.

Co wynika z tego ofuknięcia? Po pierwsze – że pan “Jurek” Owsiak jest wyznawcą aktywizmu. Innocenty Maria Bocheński napisał w swoim czasie książkę pod tytułem “100 zabobonów”, w której – o ile sobie przypominam – aktywizm figurował na pierwszym miejscu. Wymaga on, by człowiek wszystko, każdą chwilę życia, poświęcał dla zbiorowości, “kolektywu”, czyli – dla społeczeństwa. Każdy człowiek – a już prezydent, to specjalnie. Z pozoru pan “Jurek” ma rację, ale tylko z pozoru, bez względu nawet na to, czy aktywizm jest zabobonem, czy nie.

Wprawdzie w ocenie postępowania pana prezydenta Dudy “100 zabobonów” również ma swój ciężar gatunkowy, ale cóż on znaczy w porównaniu z ciężarem gatunkowym konstytucji? Wprawdzie w świetle ostatniej deklaracji premiera Tuska o “demokracji walczącej” ciężar gatunkowy konstytucji  chyba trochę, a może nawet znacznie się zmniejszył, ale jeśli nawet, to i tak jest nadal spory. Więc cóż ta konstytucja?

Za sprawą zapomnianej już dzisiaj “bandy czworga”, to znaczy – czwórki osobników uchodzących za jej pomysłodawców: Tadeusza Mazowieckiego, Aleksandra Kwaśniewskiego, Ryszarda Bugaja i Waldemara Pawlaka – zawiera ona osobliwe, żeby nie powiedzieć – dziwaczne rozwiązanie. Nawiasem mówiąc, warto przypomnieć, że słowo: “osobliwy” po grecku brzmi: “idiotropos” – co nawet lepiej charakteryzuje przyjęte w konstytucji rozwiązanie. Chodzi o to, że prezydent jest wybierany w głosowaniu powszechnym, więc ma najsilniejszą legitymację demokratyczną w państwie.

Ja wprawdzie nie jestem ultrasem demokracji, ale skoro w imię demokracji Nasz Najważniejszy Sojusznik gotów jest wywołać nawet III wojnę światową, a poza tym – skoro  jest taki rozkaz, że wszędzie ma być demokracja, to nie będę wierzgał przeciwko ościeniowi. Skoro tedy prezydent ma najsilniejszą legitymację demokratyczną, to – logicznie biorąc – powinien mieć najwięcej władzy. Ale – jak w popularnej w roku 1968 anegdocie mówił Aaronek do dyrektora, kiedy ten spotkał go podczas lekcji na boisku – “logiki tu nie ma”.

Ponieważ logiki nie ma, to największym zakresem władzy cieszy się premier, który w ogóle żadnej demokratycznej legitymacji mieć nie musi, chociaż – jako poseł – na ogół jakąś miewa. Co prawda zdarzył się nam razu pewnego rząd pana premiera Marka Belki, do którego nie przyznawało się żadne ugrupowanie parlamentarne, a który rządził “mądrze i wesoło” jak gdyby nigdy nic. No tak, ale premier Marek Belka miał aż dwa pseudonimy operacyjne, jako tajny współpracownik SB – więc to był wyjątek, bo normalnie stare kiejkuty w takich sprawach raczej dbają o zachowanie pozorów.

Więc – jak wspomniałem – władzę ma raczej premier, podczas gdy prezydent – jej pozory. Najlepiej widać to w sprawach wojskowych. Nominalnie prezydent jest Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych – ale w Siłach Zbrojnych samodzielnie nie może nawet kiwnąć palcem. Jeśli w ogóle kiwa palcem, to tylko “na wniosek” premiera, a przynajmniej – ministra obrony. W rezultacie udzielenie odpowiedzi na – zdawałoby się – proste pytanie: kto dowodzi wojskiem? – na gruncie konstytucji jest niemożliwe – o czym pisałem już ponad 20 lat temu, ale oczywiście – groch o ścianę.

Jeśli kogoś to interesuje, to niech zajrzy do książki “Choroba czerwonych oczu” – bo od tamtej pory pod tym względem nic się nie zmieniło – oczywiście poza mnożeniem rozmaitych “dowództw”, w których utytułowani urzędnicy poprzebierani w mundury, oddają się aktywizmowi.

No i właśnie “Jurek” Owsiak nieubłaganym palcem wytknął panu prezydentowi Dudzie niedociągnięcia na odcinku aktywizmu, bo przez kilka dni nie pojechał na tereny ogarnięte powodzią. Z tego wynika, że gdyby tak prezydentem był “Jurek” Owsiak, to pojechałby oglądać powódź i czynione przez nią spustoszenia, kiwałby ze zrozumieniem głową nad nieszczęściem, jakie spotkało tamtejszych obywateli, a kto wie – może w odruchu serca gorejącego oświadczyłby się im słowami: “jesteście wspaniali, kocham was!”

Czy jednak aby na pewno? Czy taka uzurpacja aktywizmu przez prezydenta “Jurka” Owsiaka” nie byłaby naruszeniem konstytucji? Przecież kiedy powódź już się zaczynała, pan premier Donald Tusk dopiero zastanawiał się nad strojem, jaki przystoi mu wdziać na okoliczność klęski żywiołowej, żeby zakasować samego prezydenta Zełeńskiego, który niewątpliwie  na odcinku modowym utrzymuje się na pierwszym miejscu wśród wszystkich wasali Stanów Zjednoczonych.

Nie tylko zresztą na tym odcinku, bo i na innych też, co skłania Departament Stanu do  przechwałek, że “nasz Władimir jest lepszy”. Od kogo? Jasne, że od drugiego Władimira, tego “nie naszego”, czyli zimnego ruskiego czekisty Putina. Jak widzimy – gra szła o wielką stawkę, z czego poczciwy “Jurek” Owsiak najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy. Poza tym – czy prezydentowi udałoby się powołać na stosowne posiedzenie choćby jeden sztab kryzysowy?

Na pewno nie – bo każdy wojewoda natychmiast skonsultowałby się z Kancelarią Premiera, przez którą zostałby ofuknięty, że nie wie, iż sztaby kryzysowe powołuje na posiedzenia premier? Kto wie, czy taki wojewoda nie  zostałby natychmiast odwołany pod zarzutem, że do spółki z prezydentem podstępnie zamierzał skraść premieru Tusku taki piękny show? Skoro my wiemy takie rzeczy, to cóż tu mówić o wojewodach, którzy przepowiadają sobie te zbawienne prawdy rano i wieczorem?

Jeśli tedy pan prezydent Andrzej Duda udał się na tereny powodziowe  kilka dni później, kiedy już premier Donald Tusk zaprezentował się opinii publicznej w ramach przedstawienia o “dobrym carze i złych bojarach”, to dowodzi tylko jego politycznego wyczucia i znajomości swego miejsca w systemie władz naszego bantustanu.

Cóż w takim razie sądzić o wyskoku pana “Jurka” Owsiaka?  Cóż; intencje chłop miał poczciwe, a że wyszło, jak zawsze, to już nie jego wina. W każdym razie premier Tusk może tak na to spojrzeć.

Obłudnik Owsik pomaga na pokaz – Świadectwo z powodzi 1997 roku

Źródło https://toyah1.blogspot.com/2024/09/x-rafa-krakowiak-swiadectwo.html?m=1

x. Rafał Krakowiak – Świadecwo

W związku z aktualnymi tragicznymi zdarzeniami, jakie spadły na naszą Polskę, ogarniają nas najróżniejsze refleksje oraz wspomnienia, sięgające niekiedy aż do roku 1997, a zatem do czasu gdy te same tereny kraju, ze szczególnym wyróżnieniekm miasta Wrocław, zaatakował podobny żywioł. Powiem szczerze, że nie planowałem ani poświęcać czasu na komentowanie dzisiejszych wypadków, ani tym bardziej na przywoływanie dawnych wspomnień, ale oto dziś, zanim jeszcze położyłem się do łóżka, dotarła do mnie wiadomość, że już jutro, w związku z Powodzią, odbędzie się wspólna konferencja prasowa niesławnego premiera Tuska i niemal podobnie niesławnego Jerzego Owsiaka. A w tej sytuacji nie pozostaje mi nic innego, jak przypomnieć świadectwo, jakie na tym blogu jeszcze w roku 2011 pozostawił jego samozwańczy duszpasterz ksiądz Rafał Krakowiak, dziś proboszcz w wiosce Ludomy w Wielkopolsce, a przez całe lata nasz wierny przyjaciel. Posłuchajmy po raz kolejny. Jerzy Owsiak kojarzy mi się nieodmiennie z jednym wydarzeniem, które w sposób decydujący wpłynęło na sposób, w jaki go postrzegam. Otóż w czasie wielkiej powodzi 1997 roku, w parafii w której pracowałem, zorganizowaliśmy zbiórkę artykułów pierwszej potrzeby dla powodzian. Z Kurii otrzymaliśmy adres jednej z parafii pod Opolem i postanowiliśmy ciężarówką mojego znajomego zawieźć zebrane dary do potrzebujących. I wtedy pojawił się pewien problem. Nie mogliśmy w żaden sposób skontaktować się z tamtejszym proboszczem, a jazda w ciemno nam się nie uśmiechała. Nasi kurialiści zapewniali jednak, że nie ma się czym przejmować – adres został przesłany z Kurii opolskiej i nawet jeśli przyjedziemy niezapowiedziani, zostaniemy przywitani serdecznie. Oczywiście, to czy doznamy tam jakichś serdeczności, czy też nie, nie było moim zmartwieniem. Problemem była tylko i wyłącznie kwestia dojazdu. Chcieliśmy wiedzieć, czy przy wciąż wysokim poziomie wody w Odrze, zalanych bądź podmytych drogach i zagrożonych mostach, w ogóle jest możliwe do owych powodzian dotrzeć. Tak czy inaczej pojechaliśmy, i po licznych przygodach i jeszcze liczniejszych objazdach, dotarliśmy na miejsce. Owa wieś wyglądała strasznie. To niesamowite, co rozszalała woda może nawyczyniać. Do dzisiaj śnią mi się niektóre widoki. Podjechaliśmy pod widoczny już z daleka kościół. Stała tam grupka ludzi, od której na nasz widok odłączył się jakiś mężczyzna, energicznie otworzył drzwi naszej ciężarówki i zaczął na nas wrzeszczeć. Prawdę powiedziawszy, rzucał najgorszym mięsem, przy czym najbardziej dobitnie brzmiało słowo „wypierdalać!”. Ponieważ nosił na sobie kapłańską koszulę, domyśliłem się, że jest to ów miejscowy proboszcz, który według poznańskich kurialistów, miał nas bardzo serdecznie przywitać. No i przywitał… Po chwili jednak okazało się, że zaszło przykre nieporozumienie, a jego przyczyną okazał się być sam Jerzy Owsiak. Otóż owa podopolska wioska w czasie powodzi została praktycznie odcięta od świata, i bardzo szybko zaczęło ludziom brakować wody pitnej, żywności, suchych ubrań, leków itd. W ogólnym bałaganie i przy permanentnej niemożności miejscowych władz, proboszcz okazał się jedynym człowiekiem, który potrafił powodzian skrzyknąć, zorganizować ich i w ogóle zacząć działać, tak by w tej trudnej sytuacji ratować co się da i pomóc zwłaszcza tym, którzy z racji wieku, albo choroby mieli najtrudniej. To był naprawdę dzielny ksiądz, choć, jak widzimy, trochę choleryczny. Kiedy woda trochę opadła, pojawiła się możliwość wspomożenia tej wsi transportami podobnymi do naszego. Jako jedne z pierwszych pojawiły się bodajże trzy ciężarówki od Jerzego Owsiaka. To znaczy pojawiły się kilka kilometrów od celu, jeszcze przy wjeździe na most ma Odrze… i się zatrzymały. Tymczasem, kiedy proboszcz dowiedział się, że wspomniane ciężarówki jadą właśnie do niego, zwołał ludzi do wyładunku, czeka, a tu nic – ani widu, ani słychu. Ciężarówki jak stały za Odrą, tak stoją. Zepsuły się? Nie wiadomo. Ludzie czekali najpierw całą noc, potem cały dzień. W końcu proboszcz, jako że samochody zalało i były nie do użytku, wsiadł na rower i pojechał na drugi brzeg. I tam oto grzecznie mu wyjaśniono, że ponieważ pan Owsiak życzy sobie, żeby wjazd transportu do wsi i rozdzielanie darów rejestrowała ekipa telewizyjna, musi uzbroić się w cierpliwość, bo tak się niefortunnie złożyło, że owa ekipa najwcześniej może przyjechać jutro, a kto wie, czy nie dopiero za dwa dni.Proboszcz oczywiście zasugerował, by machnąć ręką na telewizję i jak najszybciej przyjeżdżać, bo powodzianie bardzo potrzebują pomocy. Wtedy to jeden z członków owego transportu, w obecności księdza, zadzwonił z komórki do Owsiaka, przedstawił sytuację i spytał co robić. Po chwili rozłączył się i powiedział, że szefowi bardzo jednak na telewizji zależy, a więc jednak trzeba będzie te parę dni jeszcze poczekać. Proboszcz na takie dictum zdenerwował się okrutnie, nawkładał tym ludziom – z Jerzym Owsiakiem na czele – od bezdusznych chamów, i kazał im, jak już zostało wspomniane, „wypierdalać”. Przy okazji też zapowiedział, że jeśli którakolwiek z panaowsiakowych ciężarówek wjedzie do jego wsi, to on i jego parafianie własnoręcznie te ciężarówki, wraz z tym co się na nich znajduje, spalą. No i to właśnie następnego dnia, tak się złożyło, że do owej wioski wjechała nasza ciężarówka, a ksiądz proboszcz – biorąc nas za ludzi z ekipy Jerzego Owsiaka – zareagował jak zareagował. Wydarzenie to przypomina mi się zawsze wtedy, gdy widzę Jerzego Owsiaka, lub gdy ktoś zastanawia się, co z nim jest nie tak, skoro właściwie wszystko wydaje się być super. I przychodzą mi wtedy na myśl słowa Chrystusa: „Kiedy dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.” (Mt 6,2-4)

I na koniec zdanie prawosławnego teologa, diakona Andrieja Kurajewa*: „Zło może podejmować nawet pożyteczne działania, nie zmieniając swojej własnej natury. Na przykład czyniąc to w taki sposób, że pomagając ludziom pod jednym względem, pod innym względem będzie się umacniało ich sojusz ze złem w innych dziedzinach życia – choćby przez rozpalanie próżności ofiarodawców”.* Cytat z „Frondy”. Diakon Kurajew pisze tam o Apokalipsie św. Jana Apostoła. Temat mnie zainteresował, ponieważ swego czasu prowadziłem rekolekcje, których zagadnieniem była właśnie Apokalipsa z jej „błyskawicami, głosami, gromami, wielkimi trzęsieniami ziemi i krwią tryskającą aż po wędzidła koni” – i było to coś (przynajmniej dla rekolekcjonisty) wspaniałego. Kurajew, choć schizmatyk, bardzo dorzecznie – a przy tym ortodoksyjnie – sprawę przedstawia, i jak sądzę, jego przemyślenia mogą być całkiem niezłym komentarzem, do niektórych z naszych notek. Powód dla którego dziś tu się ukazało powyższe wspomnienie wydaje się oczywisty. Wspólna konferencja prasowa Donalda Tuska i Jerzego Owsiaka, w dzisiejszej sytuacji, to nie w kij dmuchał. Ja jednak mam tu pewien dodatkowy powód, by po raz kolejny tę historię opowiedzieć. Otóż ja nie mam najmniejszych wątpliwości, że gdyby powyższe świadectwo za tym blogiem zacytowały wszystkie ogólnopolskie media – co ja mówię, wszystkie, wystarczyłyby nasze tzw. prawicowe, wystarczyłby choćby sam mistrz Sakiewicz– zarówno po Owsiaku, jak i w dalszej perspektywie i Donaldzie Tusku, nie pozostałoby nawet wspomnienie. Wystarczyłoby, żeby paru polityków Prawa i Sprawiedliwości zwołało jutro równoległą konferencję prasową i opowiedziało, jak się w roku 1997 zachował nie kto inny jak nasz Juras, żeby ów szkodnik zniknął ze sceny. A wraz z nim wszyscy inni. Niestety tak się nie stanie. Jeden powód jest taki, że te moje komentarze nie mają absolutnie żadnego znaczenia, a drugie, że ci, którzy o ich istnieniu, podobnie jak o tym blogu, świetnie wiedzą i jedno i drugie od lat uważnie śledzą, staną na głowie, by nikt i nic nie zakłóciły im dotychczasowego komfortu. Nawet kosztem dobra powszechnego. I to jest prawdziwa rozpacz. Nie ta powódź. To.

Zespół „Gnijący Chrystus” na festiwalu Owsiaka. Ks. Chyła reaguje i staje się celem “postępowych” mediów

Zespół „Gnijący Chrystus” na festiwalu Owsiaka. Ks. Chyła reaguje i staje się celem mediów 

https://pch24.pl/zespol-gnijacy-chrystus-na-festiwalu-owsiaka-ks-chyla-reaguje-i-staje-sie-celem-mediow


O „Jurku” dobrze, albo wcale. Okazuje się, że to niegdyś jeszcze nieco żartobliwe sformułowanie dość dobrze oddaje obecną rzeczywistość. Wystarczyło bowiem, by kapłan w mediach społecznościowych krytycznie odniósł się do zaproszenia na Pol’and’Rock Festiwal propagującego satanizm zespołu, by odezwał się medialny chór obrońców WOŚP i jej „dyrygenta”.

Rotting Christ” – czyli dosłownie – „Gnijący Chrystus”, to nazwa zespołu, który ma pojawić się na (zapewne uśmiechniętym od ucha do ucha) „Pol’and’Rock Festiwal 2024”. To – przypomnijmy – festiwal muzyczny organizowany przez Fundację Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Tę samą, która zimową porą rozgrywa swój „wielki finał”, a jej wolontariusze zbierają datki pod niejednym kościołem, rozdając przy tym czerwone WOŚP-owe serduszka.

Jak podał na X Mateusz Magdziarz, „Rotting Christ” w oficjalnym komunikacie przedstawiony został jako „kontrowersyjny”. Na czym polega owa kontrowersja. Ano chociażby na tym, że 4 lata temu muzycy zostali aresztowani i uznani za… propagujących satanizm i terroryzm.

Sprawę postanowił skomentować w mediach społecznościowych ks. Janusz Chyła: „Współudział w promocji satanizmu mają ci, którzy popierają Jerzego Owsiaka i jego akcje” – napisał. I rozpętała się burza.

Medialni obrońcy Jerzego Owsiaka stanęli na baczność i poczęli mnożyć publikacje – oczywiście „odwracając kota ogonem”. Okazało się, że kontrowersyjny to jest, ale konserwatywny ks. Chyła, szczególnie chyba dlatego, że jako kapłan nie wypowiada się tylko o sprawach duchowych, ale też politycznych. A – o zgrozo – ma on całkiem spore grono obserwujących i „nie gryzie się w język”. Na domiar złego jest przedstawicielem „zagorzałych antyfanów” WOŚP. Ponadto „wykorzystał” festiwal Owsiaka, by „o sobie przypomnieć”. I „zaatakował” nie tylko organizatora, ale i uczestników imprezy, bo „nie spodobał mu się” jeden z zaproszonych zespołów…

To skrócona wersja „prawdy” ekranów. Nikt nie zauważył, że nazwa „Gnijący Chrystus” jest obraźliwa i bolesna dla katolików. Pewnie dlatego, że sztuka może więcej i nie można jej kneblować. I w obronie tej wolności artystycznej (no i „Jurasa” – co rzecz jasna – trzeba „mężnie” stawać).

„Naliczyłem 10 portali, które komentują moje jedno zdanie. Ciekawe, że teksty mają wielu autorów, ale niewiele się różnią. Ciekawych rzeczy przy okazji o sobie się dowiaduję” – skomentował sprawę ks. Janusz Chyła.

Kapłan słusznie zwrócił uwagę na to, że mamy do czynienia z olbrzymią hipokryzją tych, co chcą kwestie katolickiej wiary zamykać w czterech ścianach domów czy świątyń, zaś pobłażliwi są dla wszelakich gestów obraźliwych wobec chrześcijaństwa. Równocześnie ateizm i profanacja są dla nich postawami niejako słusznymi i publiczne promowanymi.

„Głoszą, że wiara w Chrystusa to sprawa prywatna i nie powinna być manifestowana publicznie. Ale ateizm i profanacja już prywatne nie są. Promuje się je w mediach, teatrze, na wystawach i festiwalach” – napisał kapłan.

Dodajmy, że festiwal nie jest wyjątkiem, jeśli idzie o promocję antykultury. W ostatnich dniach niewątpliwie prym wiedzie tu Konkurs Piosenki Eurowizja – o czym pisaliśmy TUTAJ.

MA

akm 08 maj 2024

Płaćcie na wielka orkiestrę a on za wasze pieniądze zagra muzykę satanistyczna i nie tylko.

AnnaMaria08 maj 2024

W Południowej Afryce zespół wystąpił pod zmienioną nazwą w wyniku protestów tamtejszych organizacji religijnych.
„Nie musieliśmy tego robić, ale zmiana nazwy była wyrazem kompromisu, który pozwolił nam na to, żeby zagrać koncerty w RPA bez większej sensacji. Z powodu nacisków tamtejszych grup chrześcijańskich są duże problemy z organizacją koncertów. […] W porozumieniu z organizatorem naszych koncertów w 2016 roku w RPA, zdecydowaliśmy się na występy pod nazwą, która nie będzie tak bezpośrednio prowokować do publicznych protestów jak „Gnijący Chrystus”. Zdajemy sobie sprawę, że w tak religijnym środowisku to mogłoby być iskrą zapalną. Niektórzy są zdania, że niepotrzebnie odpuściliśmy, jednak dla mnie ważniejsze jest, żeby dotrzeć do fanów i mieć szansę wystąpić przed nimi mimo wszystko. Nikt nas do niczego nie zmusił. Uznaliśmy po prostu, że w tej sytuacji tak będzie lepiej” (Katarzyna Bujas: Wywiad: Rotting Christ. http://www.rockmetal.pl.) [dostęp 2016-12-09].

Owsiak zaprosił zespół „Gnijący Chrystus”.

Mateusz Magdziarz @matt_magdziarz

Juras postanowił w tym roku zaprosić na swój festiwal zespół „Gnijący Chrystus”. W oficjalnym komunikacie przedstawiony został jako „kontrowersyjny” W 2018 roku w Gruzji członkowie tej kapeli zostali aresztowani i uznani za propagujących satanizm i terroryzm.

Jureczek kolejny raz skacze Katolikom po głowie. A potem, w okolicy stycznia, będzie jak co roku gadka o negatywnym stosunku Kościoła do Jurasa i WOŚP Skąd ten stosunek może się brać? Macie jakieś pomysły?

Zdjęcie

Zdjęcie

Zdjęcie

Zdjęcie

Operacja WOŚP

źródło: https://moher.szkolanawigatorow.pl/operacja-wosp

„Nie dajesz na WOŚP? Jak to możliwe!? Dlaczego?” – merytoryczna odpowiedź na takie pytanie jest zbyt obszerna by wyartykułować ją „na żywo”, oczywiście można odburknąć „moja sprawa”, to jednak mnie nie satysfakcjonuje.Poniższy wpis to odpowiedź do wykorzystania dla zainteresowanych.Fundacja WOŚP działa od 1993 roku a oficjalne wpłaty na koniec 2023 roku osiągnęły kwotę 1,755 miliarda złotych. Bez wątpienia jest to jedna z najskuteczniejszych (biorąc pod uwagę czas trwania poszczególnych „finałów”) zbiórek pieniędzy.Skuteczność wynika z prowadzonej profesjonalnie na szeroką skalę, ogólnopolskiej kampanii marketingowej, w którą zaangażowane są mainstreamowe media (np. TVN, Onet), zagraniczne koncerny, banki, samorządy, instytucje, politycy, szkoły, stowarzyszenia (np. Iustitia, Lex Super Omnia), celebryci i inni akwizytorzy (od tego roku po kilku latach przerwy dołączą m.in. Wojsko Polskie, Polska Policja i media państwowe).Żadna inna fundacja nie ma nawet w ułamku porównywalnej kampanii i wsparcia zewsząd.Zacznijmy od pytania fundamentalnego – dlaczego w ogóle fundacje mają zbierać pieniądze? Podstawowym powodem jest pośrednictwo w pomocy, gdy bezpośrednie dostarczenie przez darczyńcę do obdarowanego jest zbyt trudne. Przykładem: zbiórki dla walczącej Ukrainy, na misje w Afryce, na ofiary powodzi w innym regionie Polski.Nie sposób samemu dostarczyć taką pomoc potrzebującym – tu fundacje sprawdzają się doskonale.Główną działalnością WOŚP jest zakup sprzętu medycznego dla szpitali. Tymczasem każdy szpital posiada konto bankowe, na które można wpłacać datki. Każdy szpital najlepiej rozeznaje jaki sprzęt jest mu niezbędny. Taka bezpośrednia pomoc nie wiąże się ze znacznymi kosztami działania fundacji (szczegóły w dalszej części). W takiej pomocy brak obłudy – pomagam z potrzeby serca, a nie pod wpływem działań marketingowych i publicznej „presji”. Powszechna informatyzacja, bankowość internetowa, elektronika to kolejne elementy doskonale zastępujące tradycyjne zbiórki gotówki. Warto też mieć świadomość skali – pieniądze przekazywane szpitalom przez WOŚP to niespełna 1% tego co przekazuje budżet państwa.Kolejne pytanie – dlaczego fundacja angażuje się po stronie określonych ideologii i po stronie określonych partii politycznych? Dlaczego włącza się w walkę polityczną i ideologiczną? Jeśli oczekuje, że w ten sposób pozyska więcej darczyńców, których poglądy zgodne są z tymi promowanymi przez fundację, to chyba nic dziwnego, że osoby, które stoją po przeciwnej stronie barykady od takiej pomocy będą stronić?Trochę konkretnych przykładów: wspieranie aborcji (czarny marsz, strajk kobiet), eutanazji (Owsiak opowiedział się za nią w wywiadzie z 2013 roku dla Dziennika Gazety Prawnej), wspieranie Platformy Obywatelskiej, Lewicy, ekologizmu, KOD-u, paszkwilu A.Holland „Zielona granica”, wspieranie laicyzacji i ateizmu. W kontekście tego ostatniego mam kolejne pytanie, dlaczego kwestujące dzieci wysyłane są głównie przed Kościoły? Czy również dlatego „finały” zawsze odbywają się w styczniowe niedziele i w nazwie widnieje słowo „Świątecznej”? Czy to nie jest bezczelność, że pieniądze, które zziębnięte dzieci zbierają od katolików wspierają ideologie, polityków oraz imprezy (Woodstock, Pol’and’Rock festival) wprost sprzeczne z katolicką moralnością?Jak się mają głośne imprezy, reklamy koncernów i produktów używających orkiestrowe serduszko z poniższym fragmentem Pisma Świętego (Mt 6):”Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili.Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę.Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa”.Zatem rezygnacja z części darczyńców z powodów ideologicznych musi być wliczona w działalność fundacji. WOŚP świadomie ponosi te koszty, a uczestniczenie w propagandzie i agresywnej promocji ideologii, polityków oraz interesów przy wykorzystaniu naiwnych dzieci i hojności katolików uważam za bezczelność.Jedną z kluczowych dla każdej fundacji kwestii są oczywiście pieniądze. Obiektywnie koszty działalności WOŚP w porównaniu z innymi działającymi w Polsce są bardzo duże, choć bezpośrednio nie pochodzą z zebranych pieniędzy. Głównym źródłem utrzymania, kosztów i wynagrodzeń dla fundacji oraz firm i spółek powiązanych są darowizny od sponsorów oraz zyski z lokat bankowych.Wdzięczność sponsorów pokrywa się z firmami i produktami, które reklamują się w mediach na tle WOŚP oraz przy okazji hucznych imprez i „finałów”. Promocja i zyski tych firm mają drugą stronę medalu, żeby ktoś zarobił, ktoś inny musi stracić. Mniejsze firmy i producenci, którzy nie mają szansy włączyć się w kampanię reklamową WOŚP tracą klientów.Takie skromniejsze, polskie biznesy są na gorszej pozycji wobec ogólnopolskiej akcji korporacji wspieranej z budżetu państwa. Zostawmy biznesową walkę o zyski i przejdźmy do drugiego źródła dochodów, które wydaje się mniej kontrowersyjne.Przed pandemią wirusową zgodnie z prawem WOŚP mogła pieniądze przetrzymywać na kontach bankowych przez 1,5 roku. W trakcie pandemii ograniczenie to zostało zawieszone.Tylko w roku 2023 na konto WOŚP wpłynęło 243.259.387,25 zł. O jakich kwotach odsetek w skali roku mówimy, niech każdy sobie policzy sam.I teraz uwaga – WOŚP pieniądze zarobione na lokatach „może dowolnie pożytkować” co powoduje, że koszty działalności, za które faktury wystawiają spółki zewnętrzne (np. „Złoty melon”, którego prezesem jest Jerzy Owsiak) są znaczne. Przykładowo w roku 2016 „usługi obce” to przeszło 11 mln zł, a w roku 2017 to już ponad 14,5 mln zł. Za lata 2009-2014 kwota sięgnęła 50 mln zł. Z publikacją danych za ostatnie lata fundacja się wciąż „ociąga”. Faktem jest, że każdy kolejny rok pod względem zebranych kwot jest rekordowy. Można jeszcze wspomnieć o nieruchomościach i samochodach fundacji (ostatnio Jerzy Owsiak jeździł terenówką za ponad 100 tyś. EUR). Można by wyliczyć członków rodziny i bliskich Owsiaka, którzy zatrudnieni są w WOŚP lub spółkach świadczących odpłatne usługi. Można by wyliczyć przegrane sprawy sądowe przez fundację z osobami, które te przepływy pieniężne ujawniały i krytykowały. Można by wypomnieć resortowe posady rodziny Owsiaków z czasów PRL. Wszystko to jest łatwe do odnalezienia za pomocą wyszukiwarki internetowej.Uważam, że Owsiakowa orkiestra istotą swojej działalności oraz formą stoi w sprzeczności ze wszystkim co jest dla mnie bliskie i wartościowe. Mam wrażenie, że pomoc szpitalom oraz wizerunek dzieci jest tu tylko koniecznym elementem marketingu, dodatkiem do polityki, biznesu i ideologii. Jednocześnie u zwykłych darczyńców odstręcza mnie nastawienie niemalże sekciarskie. Gdyby nie ton trwogi słyszany w pytaniach od których zacząłem tekst, zapewne w ogóle tej blogowej odpowiedzi bym nie popełnił.Podsumowując takiej instytucji wspierać nie mogę, tym bardziej, że rzetelnych, charytatywnych fundacji, których głównym celem jest pomoc mamy do wyboru bez liku. Podobnie wiele istnieje fundacji czysto ideologicznych i politycznych, które dla budowania wizerunku i pomnożenia funduszy nie posiłkują się kwestującymi oraz ciężko chorymi dziećmi.

WOŚP: Co najmniej 600 milionów na koncie. – Panie Owsiak ???

Piotr Stanisław Wielgucki

@PiotrWiel

Na koniec roku 2022 na koncie @fundacjawosp zalegało 325 milionów, w 2023 roku zebrali 260 milionów, do tego dochodzi 1% i inne wpłaty, co razem daje co najmniej 600 milionów na koncie. Dlaczego kasa ze zbiórek jest rozliczana latami, to już domyślcie się sami. Do każdej innej fundacji, tak funkcjonującej i finansowanej ze środków publicznych wparowałby co najmniej US, jak nie @PK_GOV_PL

, a do WOŚP nawet @tvn24 nie zagląda, bo od publicznej kasy jest Rydzyk do kopania.

Ostatnia zmiana:

·

Owsiak i jego „orkiestra”. Moralny szantaż w politycznym sosie

Łukasz Warzecha: Owsiak i jego „orkiestra”. Moralny szantaż w politycznym sosie

https://m.pch24.pl/lukasz-warzecha-owsiak-i-jego-orkiestra-moralny-szantaz-w-politycznym-sosie/

Muszę się pochwalić: krytykowałem Jerzego Owsiaka i Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy zanim to było modne. Pierwszy tekst, wskazujący na wątpliwe aspekty tej imprezy, umieściłem w Salonie24 w 2007 r. Ponad 15 lat temu. Od tego czasu powiedziano już chyba wszystko, a i sytuacja samego Owsiaka się zmieniła.

Istnieją dwa naczelne nurty krytyki WOŚP i samego jej założyciela. Pierwszy, w który się nie wpisywałem, to zajmowanie się sprawami finansowymi Orkiestry, pana Owsiaka i Przystanku Woodstock, czyli „świeckiej” odnogi WOŚP. Nie żeby nie było tu nic do wyjaśnienia, ale zawsze uznawałem, że ważniejszy jest społeczny i polityczny aspekt sprawy – choć te dwa są ze sobą oczywiście powiązane. Wydaje się jednak, że wątek finansowy bywa nadmiernie eksponowany – pewnie dlatego, że bardziej uderza po oczach. Jednak wówczas umykają imponderabilia, a to one są istotą problemu.

Swoją krytykę mieściłem zawsze przede wszystkim w drugim wątku, zajmując się politycznym usytuowaniem i wykorzystywaniem Jerzego Owsiaka. To może mniej efektowne, ale jednak ważniejsze, bo stąd właściwie pan Owsiak się wziął i jego polityczna użyteczność zdecydowała o jego pozycji w elicie III RP.

W jednym z tekstów wiele już lat temu nazwałem lidera WOŚP „autorytetem ostatniej szansy” (authority of last resort – sformułowanie of last resort nie ma w polskim zgrabnego odpowiednika i oznacza środek, po który sięga się w ostateczności, gdy wszystko inne zawiedzie). Na czym to polegało?

Działał tu jeden z wielu sprawdzonych mechanizmów socjotechnicznych. Mówiąc w uproszczeniu: tworzy się przedsięwzięcie, które będzie skutecznym narzędziem moralnego szantażu, a na jego czele stawia się człowieka z jedynie słusznymi poglądami; następnie sięga się po tego człowieka w momentach potrzeby ostatecznej, aby wówczas zstąpił ze swojego piedestału świeckiego świętego i wygłosił kilka słów potępienia albo poparcia w sprawach doczesnych. Ściśle politycznych. Potem wraca na piedestał, bo taka osoba nie może być wykorzystywana zbyt często.

WOŚP przez wiele lat była bardzo skutecznym narzędziem moralnego szantażowania. Moralny szantaż jest szczególnie łatwy w Polsce, gdzie maksymalizm moralny w wielu sprawach jest wrodzoną postawą, a łączy się z nim tendencja do szybkiego potępiania każdego, kto nie wpisuje się w daną opowieść – w tym wypadku o „chorych dzieciach”. Wystarczy spojrzeć, jak wygląda debata wokół polskiej polityki wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej: aby zostać oskarżonym o prorosyjskość czy „onucyzm” wystarczy choćby w niewielkim stopniu krytykować poziom polskiego zaangażowania. Identycznie wygląda sprawa z WOŚP: każda krytyka Jerzego Owsiaka była automatycznie uznawana za atak na samą ideę pomagania słabszym i potrzebującym. Krytyka Orkiestry zakrawała na zbrodnię. Jerzy Owsiak przez lewicowy salon został wykreowany na skrzyżowanie Mahatmy Gandhiego ze św. Franciszkiem, tylko lepszym, bo niewierzącym.

Z takim zasobem amunicji był wzywany do boju przez lata jedynie w ostateczności. Znakomitym przykładem było jego wystąpienie po opublikowaniu w 2007 r. głośnej książki Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewicza „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”, która stała się początkiem publicznej dyskusji o przeszłości byłego prezydenta. Jakiś czas później Jerzy Owsiak w następujący sposób skomentował podczas publicznego wystąpienia badania historyków (chodziło wtedy także o Pawła Zyzaka i jego książkę o Lechu Wałęsie): „Dość tego szmaciarstwa. Jak trzeba, mogę przyłożyć z baśki”. Mówiąc o „szmaciarstwie”, lider WOŚP miał na myśli nie tylko konkretne osoby, ale też Instytut Pamięci Narodowej w ogóle, co jakoś zgrabnie konweniuje z jego rodzinnym pochodzeniem. Nawiasem mówiąc, ta wypowiedź, utrzymana w charakterystycznym dla pana Owsiaka knajackim tonie drobnego cwaniaczka, doskonale charakteryzuje jego obejście i maniery.

Był zatem przez lata Jerzy Owsiak wykorzystywany w takim właśnie charakterze, ale z czasem jego użyteczność znacznie się zmniejszyła. Dziś jest już tylko jedną z wielu postaci lewicowego zbioru. Jak to się stało?

Ten proces miał kilka przyczyn. Pierwsza leży w samym charakterze „dyrygenta” WOŚP. Pan Owsiak jest nieuleczalnym egocentrykiem, nawet egotykiem – i nad tym trzeba się przez moment zatrzymać, bo ta jego cecha ma również związek z oceną WOŚP jako całości.

Wielka Orkiestra bywa nazywana imprezą charytatywną – i jest to zasadniczy błąd. Działalność charytatywna bowiem zakłada zdecydowany prymat dzieła nad realizującą je osobą. Ważne jest dzieło, a nie jego realizator. Ten ostatni pozostaje z zasady w cieniu i obowiązuje go skromność. W przypadku WOŚP wygląda to całkiem inaczej: w centrum jest wielki szołmen Jerzy Owsiak. To na nim wszystko się opiera, on bryluje, on jest najważniejszy i przyćmiewa wszystkich innych. Nie ma w tym za grosz skromności. Już samo to może niektórych od WOŚP odrzucać – i to tym bardziej, im wyraźniej „dyrygent” angażuje się politycznie.

A przed tym właśnie pan Owsiak nie umiał się powstrzymać. Hamulce puściły mu całkowicie po 2015 r.: coraz częściej zabierał głos w sprawach ściśle politycznych i światopoglądowych z własnej, jak się wydaje, inicjatywy i z powodu swojego temperamentu. Rozmieniał się na drobne, a wobec generalnego wzmożenia walki politycznej i społecznego pęknięcia jego znaczenie również zaczęło maleć. Postawy antypisowskie były bowiem silne i twarde z innych powodów, pan Owsiak nie był już konieczny jako narzędzie ich pobudzania. Dzisiaj wykorzystywanie go w charakterze autorytetu ostatecznego nie ma większego sensu, bo dla większości jest już całkowicie jasne, że jest po prostu przedstawicielem jednego obozu politycznego. Stało się tak również z powodu wycofania transmisji WOŚP z TVP – dziś Orkiestrę wspiera jedynie TVN, którego stosunek do władzy jest jasny. I to jest druga przyczyna, dla której pan Owsiak nie jest już tak użyteczny jak był.

Kolejna kwestia to fakt, że sekta Jerzego Owsiaka przestała być widoczna jako oddzielna kategoria, niknąc w szerszej sekcie twardych przeciwników PiS. Przez wiele lat jednak była zasobem samego lidera Orkiestry. Sektę charakteryzował bezprzykładny fanatyzm, którego sam wielokrotnie doświadczyłem najpierw w postaci najazdów na mój blog na Salonie24, a później na Twitterze. Abstrahując od chamstwa, agresji, nawet gróźb, jakie się wylewały z kierowanych do mnie – i do każdego krytyka WOŚP – postów, było to na swój sposób zabawne: zwolennicy tolerancji i miłości – a były to przecież oficjalne Owsiakowe hasła – byli gotowi wpić się zębami w gardło każdego, kto ośmielił się nie wielbić świeckiego świętego i jego imprezy.

Sekta Owsiaka w swojej fanatycznej nienawiści wobec jego krytyków kieruje się doskonale znanym mechanizmem socjologicznym, który pan Owsiak wykorzystał po mistrzowsku (on lub ci, mądrzejsi od niego, którzy mają o socjologii jakieś pojęcie, a stali raczej w drugim rzędzie, bo czy ma je sam frontman WOŚP – wątpię). To mechanizm łatwego podbudowywania przekonania o swojej moralnej wyższości. Nie jest to zjawisko unikatowe, pojawia się w bardzo wielu sytuacjach. Działało podczas pandemii covid („jestem za obowiązkiem szczepień, a więc jestem moralnie lepszy od tych »zabójców«, którzy przeciwko niemu protestują”), działa podczas wojny na Ukrainie („najgłośniej krzyczę, że nienawidzę kacapów i Putina, oraz że musimy pomagać Ukrainie do końca, więc jestem moralnie lepszy od tych, którzy w tej sprawie dzielą włos na czworo”).

Człowiek zwykle ma choćby mimowolną świadomość swoich etycznych ułomności, jeśli więc ktoś oferuje mu łatwe odkupienie grzechów – w wypadku WOŚP poprzez niewielki datek składany raz w roku – jest to atrakcyjna dla ludzkiej psychologii propozycja. Na tym samym opierał się jeden z największych problemów w historii Kościoła – handel odpustami. W pewnym sensie Jerzy Owsiak i WOŚP uprawiają właśnie handel świeckimi odpustami. Kupujący je czują się więc nie tylko rozgrzeszeni, lecz również mają poczucie moralnej wyższości nad tymi, którzy udziału w imprezie nie biorą lub odnoszą się do niej krytycznie. Nie ma przy tym kompletnie znaczenia, jakie mają argumenty albo w jakich innych dziedzinach działają na rzecz pomocy potrzebującym. Mogą nawet pracować jako wolontariusze w hospicjum – jeśli tylko skrytykują Orkiestrę, okazują się nic niewartymi moralnymi śmieciami.

Trzeba jeszcze zająć się legendą niezbędności WOŚP, według której bez Orkiestry dziesiątki albo setki tysięcy dzieci i nie tylko zostałyby bez pomocy. To oczywista bzdura. W czasie ostatniego, XXX finału zebrano 224 mln zł (na okulistykę dziecięcą). Tymczasem wydatki na ochronę zdrowia w 2021 r. wyniosły ponad 125 mld zł. Oczywiście tylko część z tej sumy jest przeznaczona na nowy sprzęt, a organem prowadzącym większości szpitali nie jest ministerstwo, tylko samorządy. Ogromna część szpitali jest także potężnie zadłużona. Mimo to skala pomocy WOŚP jest mikroskopijna w relacji do ogólnej sumy. Trzeba też pamiętać, że nawet jeśli zadłużony szpital dostanie do dyspozycji – bo sprzęt nie jest przekazywany na własność – taki czy inny aparat od Orkiestry, musi już sam znaleźć pieniądze na jego utrzymanie, eksploatację, obsługę. A z tym bywa problem, stąd pojawiające się co jakiś czas historie o aparaturze z serduszkiem, która nie jest wykorzystywana. Paradoks polega na tym, że Fundacja WOŚP, która według własnych deklaracji stara się tak dobierać adresatów pomocy, aby sprzęt mógł być używany, tym samym nie dostarcza go do szpitali w najgorszej sytuacji, czyli tam, gdzie opieki brakuje najbardziej.

Inny wątek tej legendy to rzekomo rosnące nieustannie wsparcie finansowe dla Orkiestry Owsiaka. Faktycznie, niemal w każdym kolejnym roku ostateczny rezultat zbiórki jest wyższy niż rok wcześniej (wyjątkiem był 2007 r., gdy zbiórka przyniosła 30 377 335 zł, o ok. 300 tys. mniej niż w 2006 r.). Nie były to jednak zawsze skokowe różnice, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę inflację. Np. różnica między 2012 a 2013 r. wynosiła raptem ok. 19 tys. zł. Kwota zebrana podczas ostatniego finału była natomiast o niespełna 14 mln zł wyższa niż w roku 2021.

Tyle że od wielu już lat do kwoty zbiórki wrzuca się łącznie pieniądze zebrane od ludzi na ulicach oraz wpłaty od firm. A to całkiem inna sprawa. To pieniądze zbierane na ulicach wyznaczają prawdziwą popularność i stosunek do WOŚP, tyle że nie sposób odszukać informacji, ile konkretnie z tego źródła pochodzi. Nie znajdziemy jej ani na stronie Fundacji WOŚP, ani w sprawozdaniach finansowych, gdzie łącznie wyliczane są przychody z danego finału, bez podziału na wpłaty gotówkowe, przelewy oraz wpłaty od osób prywatnych i osób prawnych.

Zakładam, że te informacje – które przecież bez problemy można by zebrać i przedstawić – są ukrywane nie bez powodu, mogłoby się bowiem okazać, że od jakiegoś już czasu większość zbieranych pieniędzy nie pochodzi od zwykłych ludzi, ale od firm. Być może nawet tych największych. Wspieranie Wielkiej Orkiestry jest bowiem dzisiaj elementem korporacyjnej poprawności politycznej, podobnie jak inne zaklęcia: inkluzywność, równe traktowanie, równe szanse, ekologia, społeczna odpowiedzialność biznesu. Za tym bełkotem kryje się zwykle stworzenie jakiejś fasady – odpowiedniego regulaminu postępowania w firmie, jakichś dętych programów, mających na celu np. zwalczanie „dyskryminacji ze względu na orientację seksualną” (do prowadzenia tego ostatniego najlepiej wynająć którąś z dobrze umocowanych fundacji). Przelewanie dużych pieniędzy na Orkiestrę przez firmy jest częścią tego rytuału, ale nijak nie pokazuje to faktycznego społecznego odbioru imprezy.

Muszę jednak przyznać, że ostatnie lata to w przypadku Jerzego Owsiaka zmiana na lepsze – z mojego punktu widzenia. Więcej ostentacyjnie politycznych wypowiedzi, zerwanie z mitem ponadpartyjności, wreszcie degradacja pana Owsiaka w roli ostatecznego autorytetu – wszystko to sprzyja przesunięciu jego samego i stworzonej przez niego imprezy na właściwe miejsce.

Szczególnie zaś ucieszyłoby mnie, gdyby pan Owsiak w końcu poszedł drogą Janiny Ochojskiej i trafił na listy wyborcze Koalicji Obywatelskiej albo Lewicy, a potem do Sejmu albo jeszcze lepiej – do Parlamentu Europejskiego. To postawiłoby kropkę nad „i”. A przy okazji zapewne wiele osób wreszcie mogłoby się przekonać o jego prawdziwej twarzy, której niektórzy nadal upierają się nie dostrzegać. Tak jak to się stało w przypadku pani Ochojskiej, która cieszyła się szacunkiem za pracę w Polskiej Akcji Humanitarnej (faktycznie robiącej wiele dobrego – kto na przykład pamięta szlachetną akcję „Pajacyk”?), a gdy trafiła do polityki, okazała się osobą, mówiąc najdelikatniej, o umiarkowanych lotności i rozeznaniu.

Obawiam się jednak, że z punktu widzenia pana Owsiaka jakakolwiek oferta polityczna – wiążąca się przecież mimo wszystko z wzięciem na siebie jakiejś odpowiedzialności – nie będzie atrakcyjna. Jej akceptacja oznaczałaby bowiem rezygnację z bardzo komfortowego życia, jakie zorganizował sobie przez lata na fundamencie WOŚP. Wielka szkoda.

Łukasz Warzecha

======================

Plakat Struś chowa głowę w piasek

WOŚP – służbom bardzo się podobało, “wielka akcja charytatywna” odciągającą ludzi od Kościoła. „Świecki święty” i jego orkiestra.

WOŚP – służbom bardzo się podobało, wielka akcja charytatywna odciągającą ludzi od Kościoła. „Świecki święty” i jego orkiestra. Gadowski, Warzecha, Karpiel recenzują WOŚP 

https://pch24.pl/swiecki-swiety-i-jego-orkiestra-gadowski-warzecha-karpiel-recenzuja-wosp/

W obliczu zbliżającej się kolejnej odsłony Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy uczestnicy programu „Prawy Prosty plus” na kanale PCh24TV poświęcili kilka minut osobie „świeckiego świętego” Jerzego Owsiaka oraz istotnym detalom jego oszałamiającej kariery.

– Pan Jerzy Owsiak jest znakomitym konferansjerem radiowym. Zaczynał w Rozgłośni Harcerskiej Polskiego Radia za czasów PRL, gdzie wsadził go tatuś – milicjant i szyfrant z ambasady peerelowskiej w Bonn. Mamusia też resortowa – przypomniał początki medialnej kariery „Jurka” Witold Gadowski.

=================

– Pan Owsiak zaczął w Jarocinie [na tamtejszym Festiwalu Muzyków Rockowych – red.]. Wystartował tam jako przywódca Towarzystwa Przyjaciół Chińskich Ręczników, lansował akcję „Uwolnić słonia !”. Było to kompletną bzdurą, ale chodziło o to by odciągnąć młodzież od antykomunistycznej kontestacji – mówił gość audycji Łukasza Karpiela. Nawiązał dalej do korzeni WOŚP.

– Cały czas rozwijał się „po linii i na bazie”, taki człowiek. Nie skończył studiów, zajął się robieniem witraży, ale bez większego powodzenia. Tak jakoś wiązał koniec z końcem, aż wreszcie pan Walter Chełstowski, który był bardziej rozgarnięty w służbach, zaproponował mu żeby utworzyć coś, co służbom bardzo się podobało, mianowicie wielką akcje charytatywną odciągającą ludzi od Kościoła. Jako że pan Jerzy Owsiak miał już wielką praktykę w „odciąganiu”, zaangażował się w to bardzo szybko, z właściwą sobie kulturą i energią, a także swadą wypowiedzi – opowiadał Gadowski.

I kolejny raz nagabywacz nagabuje zimą dzieci. Różni się to od Towarzystwa Przyjaciół [Chińskich Ręczników] tym, że tym razem dzieci zwykle marzną na mrozie, bo w styczniu jest zazwyczaj zimno – zauważył.

– W tym czasie status majątkowy pana Jerzego Owsiaka diametralnie się zmienił. Można obejrzeć w internecie jego domy, samochody. Z jakiej to działalności? I tu w salonie III Rzeczypospolitej zapada głuche milczenie, bo o „świętym” nie wolno mówić źle, zwłaszcza „świętym świeckiej tradycji”, jak to w „Misiu” bardzo ładnie nakreślił Stanisław Bareja – zwrócił uwagę.

Jak się nie podoba, to znaczy, że jesteś przeciwko dzieciom i [własne] dziecko bijesz – spuentował swą wypowiedź Witold Gadowski.

Z kolei Łukasz Warzecha zwrócił uwagę na manipulacyjny proceder wykorzystywania lidera Orkiestry w charakterze swego rodzaju „autorytetu moralnego”.

– Dla lewicowego nurtu w Polsce Jerzy Owsiak jest takim „ostatecznym środkiem obrony”. On buduje ten swój wizerunek „świeckiego świętego” po to, żeby w razie większego zagrożenia, gdy trzeba jakiś pogląd, jakąś ideę zaatakować z najwyższego pułapu, na tym najwyższym C, to wtedy się sięga po pana Jerzego Owsiaka. No bo jeżeli on jest „świeckim świętym”, który tyle zrobił dla dzieci, to jeśli już on decyduje się zabrać głos w sprawie politycznej, to znaczy, że to jest naprawdę najwyższy autorytet – zauważył publicysta.

– On się już trochę zdewaluował, ponieważ zbyt często zaczął wchodzić w te dyskusje polityczne, zbyt często zaczął zabierać w nich głos. W związku z tym te jego wystąpienia nie mają tego „waloru ostateczności”, „ostatniej instancji” – podkreślił.

Jak dodał, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest zbudowana na pewnych dosyć czytelnych schematach. – Jeden z nich już tutaj został obnażony: nie można być przeciwko WOŚP, bo wtedy jest się przeciwko dzieciom, „nie można krytykować Jerzego Owsiaka, bo co sam zrobiłeś dla dzieci”; i tak dalej….

Orkiestrę otacza aura przedsięwzięcia coraz bardziej skutecznego, co ma wyrażać się rosnącą z roku na rok kwotą zbiórek.

– Media, które wspierają WOŚP, bardzo się ekscytują przy okazji „finałów”, że co roku jest więcej pieniędzy. Pewnie też będzie i w tym roku, tylko, że nie zapominajmy, że jest inflacja; po drugie – podaje się zawsze ogólną zebraną sumę, zawierającą również różnego rodzaju wpłaty korporacyjne czy firmowe. Właściwie jest przyjęte, że duże korporacje „muszą” się zaangażować w WOŚP. To jest taki sam składnik swego rodzaju „polit-poprawnego” ładu korporacyjnego, jak stwierdzenie: „my jesteśmy za równością”; „my jesteśmy za ekologią” – ocenił Łukasz Warzecha.

– Wpłaty od dużych firm, od banków tworzą bardzo pokaźną część. Gdyby tak naprawdę chcieć prześledzić, jaki jest tak naprawdę sentyment społeczny, który odbija się na poziomie wpłat na Wielką Orkiestrę, to trzeba by sprawdzić, ile tak naprawdę zbierane jest na ulicy, bo to jest najbardziej miarodajne – zauważył.

Źródło: PCh24TV